Definicje (626-627) - Chyrowicz.p65

Transkrypt

Definicje (626-627) - Chyrowicz.p65
TEMAT MIESIĄCA
DEFINICJE
Barbara Chyrowicz SSpS
Doświadczenia, wzory,
zmagania i portrety
W literaturze pięknej zdecydowanie łatwiej
odnaleźć wlasne doświadczenia – dlatego właśnie
wydaje się niezastąpiona w zrozumieniu fenomenu moralności; odnajdujemy w niej zresztą nie
tylko doświadczenia, lecz również wzory, zmagania i portrety...
Sytuacja, w której ktoś czyta Metafizykę moralności Immanuela Kanta „do poduszki”, nie jest wprawdzie
nierealna, ale zapewne mało prawdopodobna. Owym czytelnikiem
mógłby być na przykład student,
który nie zdążył się na czas uporać
z zadaną lekturą i w ostatnią noc
przed czekającym go egzaminem
spędza godziny na studiowaniu idei
obowiązku w Kantowskiej etyce. Jeśli student nie jest zafascynowany
filozofią, to zapewne sen go zmorzy,
ponieważ dzieła Kanta nie charakteryzują się kunsztem narracji, bogactwem przykładów ani zręcznie
prowadzoną przez autora intrygą.
To nie znaczy, że nie są fascynujące!
Kantowski „bohater dramatu” jest
moralnym podmiotem, który nieustannie zmaga się z namiętnościami
i pozostaje nieczuły na porywy serca, ale jeśli już przyjmie imperatyw
kategoryczny za naczelną normę
moralności, to trudno wyobrazić sobie kogoś, kto z większą determinacją
będzie zabiegał o poszanowanie ludzkiej godności, nie kierując się przy
tym żadnymi przesłankami natury
religijnej. Kantowski bohater nie ma
w życiu ważniejszego celu nad poznawanie samego siebie – w ten sposób
tylko może bowiem zyskać władzę
nad własnymi skłonnościami pozwalającą mu na w pełni autonomiczne
działanie. Kiedy czytamy apel Kan11
Definicje (626-627) - Chyrowicz.p65
11
2007-06-26, 12:00
BARBARA CHYROWICZ SSPS
ta o to, by poznawać samego siebie
od strony doskonałości moralnej,
wnikać w głębię własnego serca, zyskując przez to samopoznanie będące początkiem wszelkiej ludzkiej
mądrości1 , pobrzmiewa nam w tym
już to Ewangelia, już to Augustyńskie noverim Te – noverim me.
Jednak to nie Kant jest autorem,
który odsłania w swoich dziełach głębię dramatu moralnych zmagań człowieka (jakkolwiek głębokie mogą być
studentów nocne zmagania z Kantem). Język filozofii moralnej – nie
tylko Kantowskiej – bywa zupełnie
pozbawiony polotu, a ona sama dąży
do definiowania, wyróżniania kategorii, porządkowania... W usilnym
dążeniu do poddania ludzkiego działania moralnego określonym regułom
zatraca się bogactwo kontekstu. Filozoficzne analizy kreślą nam schemat – życie nie poddaje się jednak
wprost schematom, a sytuacje, z jakimi przychodzi się nam w życiu
zmierzyć, dalece wykraczają poza
najbardziej nawet wymyślne przykłady, w przytaczaniu których lubują się
zwłaszcza anglosascy przedstawiciele
współczesnej filozofii moralnej2 . Ileż
tam rozpędzonych wózków grożących stratowaniem siedzącym na torach ludziom, pilotów, którzy w obliczu nieuchronnej katastrofy lotniczej starają się skierować samolot na
jak najmniej zaludniony obszar,
zwiedzających skalne groty grubasów, co utknęli w wąskim otworze,
uniemożliwiając pozostałym wycieczkowiczom ewakuację z jaskini
zatapianej z wolna przez napływającą wodę! Nie twierdzę, że przytaczanie tych przykładów nie ma sensu – jakby nie było, przywoływane
są one jako „modelowe” sytuacje decyzyjne. Prawdopodobieństwo jednak, iż staną się one naszym udziałem, jest niewielkie. To nie są nasze
doświadczenia... W literaturze pięknej zdecydowanie łatwiej odnaleźć
własne doświadczenia – dlatego właśnie wydaje się niezastąpiona w zrozumieniu fenomenu moralności; odnajdujemy w niej zresztą nie tylko
doświadczenia, lecz również wzory,
zmagania i portrety...
Doświadczenia
„Nauczanie moralności” wydaje
się niezmiernie trudne, wręcz niemożliwe, jeśli rozumieć je tak, jak
naukę matematyki czy biologii. Można nauczyć etycznych reguł, założeń
teorii, sposobów argumentacji...
Uczeń „przełknie” je jak opis działania czterosuwowego silnika. Moralność jest fenomenem doświadczanym i przeżywanym; przeżywanym
zawsze w jakimś kontekście. Do przekazania tego doświadczenia potrzeba zatem narracji. Odkrył to Sokrates nawiązujący nieustannie w prowadzonych dialogach (mam oczywiście
na myśli Dialogi Platona) do znanych
Grekom kontekstów, wiedział o tym
1
Zob. I. Kant, Metafizyczne podstawy nauki o cnocie, tłum. W. Galewicz, Kęty 2005,
s. 441.
2
Por. J. Dancy, The Role of Imaginary Cases in Ethics, „Pacific Philosophical Quarterly”, 66 (1985), s. 141–153.
12
Definicje (626-627) - Chyrowicz.p65
12
2007-06-26, 12:00
TEMAT MIESIĄCA
Chrystus – stąd bogactwo przypowieści zawartych w Ewangeliach. Idea
wprowadzania narracji do przekazu
moralnych prawd jest stosunkowo
prosta: egzemplifikacja problemu ma
ułatwić adresatowi moralnego przekazu odpowiedź na postawiony problem poprzez odwołanie do jego własnych, moralnych intuicji. Odpowiedź, jaka zostaje wówczas udzielona, jest odpowiedzią, która nie ma
czysto spekulatywnego charakteru –
wypływa z moralnego doświadczenia. Nie jest to już tylko odpowiedź
na problem, ale „moja” odpowiedź
na problem. „Moja” nie znaczy
z kolei czysto subiektywna, lecz
przeze mnie przyjęta za odpowiedź
słuszną. Nie tylko zatem twierdzę,
że nie należy oszukiwać – jestem wewnętrznie przekonany, że nie należy oszukiwać. Jestem uczciwy nie
dlatego, gdyż powiedziano mi, że
uczciwość jest czymś dobrym, czy
też zważywszy na to, że „uczciwość
się opłaca”, ale dlatego że sam uważam, iż należy być uczciwym. Różnie to potem w życiowej praktyce
z naszymi przekonaniami bywa
(etyczny internalizm – podobnie jak
sokratejski intelektualizm etyczny –
wydają mi się nadmiernie optymistyczne), słabość i niewierność własnym przekonaniom moralnym nie
przekreślają jednak przekonań. Odwołanie do moralnych przekonań –
w istocie odwołanie do naszego moralnego doświadczenia określonych
fenomenów moralnych – jest szansą,
chociaż nie gwarantem, że pozostaniemy im wierni. Tylko w taki sposób, tj. poprzez wewnętrzne odkry-
cie wartości, można sobie przyswoić
porządek moralny. Ów wewnętrzny
wymiar jest zbędny w poznawaniu
nauk przyrodniczych lub formalnych,
w rozpoznawaniu moralności zaś –
wręcz niezastąpiony.
Specyfika moralnego nauczania
stawia określone wymagania temu,
kto przyjął na siebie rolę nauczyciela nie tylko etyki, ale i moralności.
Co prawda może on swoją funkcję
potraktować w sposób, rzec by można, instruktażowy: udziela informacji, podaje reguły, a potem ewentualnie egzekwuje wiadomości. Byłby to
wtedy jedynie przekaz wiedzy, a nie
poszukiwanie mądrości, o którym –
patrząc z dwóch różnych punktów
widzenia – piszą zarówno autor biblijnej Księgi Mądrości, jak i Kant.
Filozofia jest umiłowaniem mądrości, jeśli więc filozofowi etykowi
zależy na jej przekazywaniu, będzie
szukał ku temu takich środków, by
uczynić z biernego słuchacza aktywnie odpowiadającego na postawione pytania „aktora”. I nie o pląsy tu
bynajmniej chodzi, ale o wciągnięcie słuchacza w centrum moralnych
problemów, a do tego potrzeba narracji. Jeśli tak długo rozwodzę się
nad specyfiką moralnego nauczania,
to dlatego, by nie pozostawić czytelnikowi wątpliwości, że moralności bez narracji uczyć się nie da. To
dlatego właśnie etycy tak często
odwołują się do przykładów, w tym
także do literatury. Literatura piękna wspiera moralne nauczanie.
Ale nie każda literatura – musi to
być bowiem literatura „moralnie
wrażliwa”, czyli taka, u podłoża któ13
Definicje (626-627) - Chyrowicz.p65
13
2007-06-26, 12:00
BARBARA CHYROWICZ SSPS
rej tkwi moralna wrażliwość twórcy, jego własne moralne doświadczenie. Niekoniecznie wzniosłe – może
to być doświadczenie własnej nędzy,
ale nie istnieje bogactwo przekazu
bez bogactwa przeżyć. Dramaturgia
przekazu pozwala czytelnikowi na
zaangażowanie w losy bohaterów.
Czyż nie dlatego lektura Na Zachodzie bez zmian Ericha M. Remarque’a
napawa niepokojem, Wizyta starszej
pani Friedricha Dürrenmatta wywołuje gorzki uśmiech, a Opowiadania
kołymskie Warłama Szałamowa
wstrząsają i przerażają? Lektura Kanta
nie wywołuje w nas zasadniczo tego
typu reakcji. Właściwe literaturze
pięknej bogactwo języka, różnorodność form literackiego przekazu – od
groteski po literaturę faktu – pozwalają już to przejaskrawić, już to tak
dalece zbrutalizować rzeczywistość,
że w losach bohaterów dostrzegamy
czasem jak w krzywym zwierciadle
losy własne. Rozpoznajemy, że król
jest nagi, a ideał sięgnął bruku. Niezwykle żarliwy, jak na Kanta, apel
o samopoznanie zyskuje w nas odzew
nie w trakcie lektury analizy obowiązków wobec samego siebie przedstawionych przez autora w Metafizyce
moralności, lecz w prześmiewczych
sztukach Bernarda Shawa szydzących
z fałszywej religijności i dwulicowej
moralności4 , Opowiadaniach Antoniego Czechowa punktujących z niezwykłym kunsztem zaściankowość
i ciasnotę myślenia, powieściach Josepha Conrada ukazujących bolesną
drogę dojrzewania do własnych ideałów (wystarczy przywołać Lorda
Jima i Smugę cienia). Wymienieni
i niewymienieni tutaj z imienia twórcy doskonale wiedzieli, że czytelnicy
„wcielać” się będą w literackich bohaterów jak aktorzy w sceniczne
role. W przedmowie do Lorda Jima
Conrad zaznacza, że tytułowy bohater nie jest wytworem północnych
mgieł – to jeden z nas... Fikcja to zatem czy też nie fikcja? Fikcja twórcy, której odpowiadają realne przeżycia odbiorcy. Bohaterowie o zakończonych już na kartach książek
losach i nasze wciąż jeszcze otwarte
historie oczekujące na swoje szczęśliwe zakończenie... Jak na Godota
z siwą brodą...
Wzory
Etyka, a dokładniej różnorodne
teorie etyczne, nie szczędzą nam
przepisów na moralne ideały, wiążąc
je w różny sposób z naturalnym dążeniem człowieka do szczęścia. Powiadają cynicy, że winniśmy się
wszystkiego wyzbyć, Arystoteles zaś,
że mamy dążyć do perfekcji, praktykując cnoty. Tomasz z Akwinu skierowuje arystotelesowski teleologizm
ku Bogu i w zjednoczeniu z Nim upatruje ideału chrześcijańskiego życia
oraz źródła wszelkiego szczęścia,
a brytyjscy utylitaryści – Jeremiasz
Bentham i John Stuart Mill – porzucają religijną perspektywę, przyznając priorytet nie własnemu szczęściu,
4
Zob. G. B. Shaw, Major Barbara, tłum. F. Sobieniowski, Warszawa 1955; tenże,
Sztuki przyjemne, tłum. F. Sobieniowski, Warszawa 1956.
14
Definicje (626-627) - Chyrowicz.p65
14
2007-06-26, 12:00
TEMAT MIESIĄCA
lecz szczęściu społeczności. Wedle Kanta z kolei, uznanie własnego szczęścia – czy to w Bogu, czy to poza Nim
– za cel działania, jest obrazą moralności. To w działaniu z obowiązku
należy upatrywać ideału postępowania nie-świętych istot, wszelkie inne
motywy działania są uprawnione jedynie wówczas, gdy będą spełnianiu
przez nas obowiązków jedynie towarzyszyć. Wielość i różnorodność
„idealnych propozycji” – wymieniliśmy jedynie kilka – bardziej zniechęca, niż zachęca do szukania w filozofii moralności wzorów postępowania. Któż zresztą szuka moralnych
wzorów w abstrakcyjnych dywagacjach, spierając się o to, czy należy je
deontologicznie czy też teleologicznie uzasadniać?! Musiałby to być wybitnie nawiedzony etyk. Co prawda
dla chrześcijanina tomistyczna idea
zjednoczenia z Bogiem nie powinna
być czystą abstrakcją, ale może się
wydawać tak nieziemska, że aż „nie
dla mnie”. Do cielesnego, zanurzonego w codzienności człowieka, silniej przemawia „kubek wody” niż
traktat De fine ultimo hominis in
communi 7 . Ileż realizmu kryje się
w jednej z ballad Bolesława Leśmiana opowiadającej o tym, jak to po
przybyciu do nieba Urszula Kochanowska, zapytana przez Boga, co ją
uszczęśliwi, prosi: „by w nieb Twoich krasie/ Wszystko było tak samo,
jak tam – w Czarnolasie”. A kiedy już
w niebiańsko-czarnolaskim domu
słyszy pukanie do drzwi i biegnie je
otworzyć, stwierdza z żalem: „Nie!...
To – Bóg, nie oni!...”8 . W tęsknotę
za Bogiem wpleciona jest tęsknota za
człowiekiem, a teologiczne traktaty
są „martwe” – to człowiek żyje, nie
traktaty. Potrzebujemy „wcielonych
wzorów”...
Tam, gdzie etycy spierać się będą
o istotę moralnego ideału, literatura
nie pozostawi aż tak wielu wątpliwości i – co szczególnie cenne – przedstawi, jak ów ideał wyrasta z ziemskiego trudu, jak dźwiga się z upodlenia i wyrasta ponad najśmielsze
oczekiwania. Ideały są w zasięgu
nędzników Victora Hugo, nawet takich jak Jan Valjean, który ściskając
w dłoni dwa ukradzione Gerwazkowi franki, przechodzi z nimi na drugą
stronę życia, jakby płacił Charonowi daninę za wejście na brzeg krainy, gdzie człowiek potrafi żyć bez
reszty oddany bliskim. I jeszcze Sonia, której nieobce pstre fatałaszki
i mdłe światło latarń, śpiesząca za
ukochanym z iście niebiańską nadzieją, że w końcu Raskolnikow uroni łzę. I – by nie zapominać o rodzimej literaturze – Marek Winicjusz
dojrzewający z wolna do zrozumienia, że miłość to wyrzeczenie się
wszelkiej władzy nad drugim człowiekiem, to cicha prośba o przyjęcie
daru, pozbawiona roszczeń i pretensji. Życie nasze, nasze zbrukane-święte życie... Spoza imperatywu kategorycznego Kanta, hierarchii dóbr Die-
7
Sth I-II, q. 1.
B. Leśmian, Urszula Kochanowska, w: tenże, Zwiedzam wszechświat. Wybór wierszy, opr. W. Bolecki, Warszawa 2006, s. 67–68.
8
15
Definicje (626-627) - Chyrowicz.p65
15
2007-06-26, 12:00
BARBARA CHYROWICZ SSPS
tricha von Hildebranda, struktury
moralnej działania, tak wnikliwie
analizowanej przez Tomasza z Akwinu wygląda ku nam świat ludzkich
zmagań i dramatów, którego nie da
się opisać przy pomocy filozoficznych kategorii.
Zmagania
O filozofii moralnej najżywiej dyskutujemy wówczas, gdy napotykamy
na problemy moralne, z którymi nie
radzimy sobie, wykorzystując posiadaną wiedzę i intuicję. Mozolnie przedzieramy sie przez argumentacyjne
struktury, pytając Kanta, czemu tak
zawzięty w sporze o kłamstwo, a Milla o powody, dla których winniśmy
mieć wciąż na uwadze dobro społeczności. Max Scheler pomaga nam
ustalić hierarchię wartości, z Davidem Rossem zaś dyskutujemy, który
z obowiązków prima facie może zostać uchylony na rzecz innego. W żadnej z etycznych teorii nie udaje się
nam jednak znaleźć wprost odpowiedzi na nękające nas pytania. Szczegółowe normy moralne są w odniesieniu do naszego życia dalece ogólne,
a ono samo zbyt bogate, by dało się
bez reszty ująć w teoretyczne schematy. I jakkolwiek nie zwalnia to filozofii moralnej z trudu poszukiwania recept na nieuleczalną, zdaje się, chorobę moralnych dylematów, to
przecież nie jej, lecz literaturze przypada rola ich odsłaniania. Agamemnon poświęca Ifigenię, „by krwią niewinną trackie zaczarować wiatry”.
Zrozpaczona Klitajmestra wymierza
sprawiedliwość: krew ojca za krew
dziecka, ale Ajschylos, opisując tragiczne losy bohaterów, nie udziela
nam wcale ostatecznej odpowiedzi na
pytanie, czy obowiązki wobec kraju
mogą wziąć górę nad życiem bliskich.
Rozpaczliwe pytania o słuszną odpowiedź powracają dziesiątki razy, gdy
szukamy wyjścia z beznadziejnie czasem zawikłanych sytuacji. Czy szczytne idee mogą wytłumaczyć odstępstwo od normy? A jeśli już nie idee,
to czyż nie istnieje jakieś „dno” ludzkiej wytrzymałości i upodlenia, gdy
normy milkną jak muzy? „Rozumieliśmy, że prawda i kłamstwo to rodzeństwo – pisze Szałamow z głębi
kołymskiego piekła – że na świecie
istnieją tysiące prawd…”.
Gdzie filozofia moralna zamyka
problem, stanowiąc jasno i wyraźnie:
„nie kłam”, „nie zabijaj”, tam literatura – i życie (!) – zdają się otwierać
furtkę... Wzdragamy się już na samą
myśl, że mielibyśmy odebrać komuś
życie, by ocalić je innym. A gdyby „ci
inni” byli nam nad wyraz bliscy,
a „ten jeden” obcy? „Od początku
dziejów – czytamy w epopei Johna
Steinbecka – uczono ludzi, że zabicie
człowieka jest złem, z którym nie
wolno się pogodzić. Każdy, kto zabija, musi być zniszczony, bo to wielki
grzech, może najgorszy, jaki znamy.
I potem bierzemy żołnierza, dajemy
mu do ręki broń i mówimy: „Użyj jej
dobrze, użyj mądrze. (...) Idź i zabij
tylu swych braci pewnej kategorii czy
gatunku, ilu zdołasz”. Na rozpaczliwe pytanie Adama, dlaczego należy
to robić, Cyrus – lub raczej Steinbeck
– odpowiada w cytowanym wyżej
dialogu między ojcem a synem, że sta-
16
Definicje (626-627) - Chyrowicz.p65
16
2007-06-26, 12:00
TEMAT MIESIĄCA
rał się to pojąć, ale nawet nie zbliżył
się do zrozumienia, dlaczego tak się
dzieje13 . Czyżby normy miały być niepojęte, a pewność etyków co do możliwości ich przestrzegania – niewybaczalnym zarozumialstwem? Czyżby
teoria nie miała szansy na sprawdzenie się w praktyce?
W chętnie przywoływanej przez
etyków powieści Williama Styrona
tytułowa bohaterka, Zofia, trafia
wraz z dwójką dzieci, Jankiem i Ewą,
na rampę obozu koncentracyjnego
w Oświęcimiu. Trwa selekcja więźniów. Zofia świetnie mówi po niemiecku. Z obawy, że podzieli los
wysyłanych do krematorium w Brzezince Żydów, oznajmia dokonującemu selekcji esesmanowi, iż nie jest
Żydówką; ona i jej dzieci są Polakami i katolikami. W odpowiedzi esesman przedstawia jej cyniczną propozycję: ponieważ Polacy, w przeciwieństwie do Żydów, mają wybór,
może więc zabrać do obozu jedno
dziecko, drugie pójdzie do gazu.
Zofia początkowo wzdraga się przed
wyborem, ale kiedy esesman dodaje, że rezygnacja z decyzji jest równoznaczna z wysłaniem do krematorium obojga dzieci, zdesperowana
wskazuje na Ewę14 . Etyczne analizy
wyboru Zofii rozkładają jej decyzję
na „czynniki pierwsze”: badają intencje i wytyczają zakres odpowiedzialności za skutki, stawiają pytania
o obowiązek minimalizowania zła
i możliwość porównywania wartości
13
14
15
życia obojga dzieci. To wszystko ma
sens, ale dramat Zofii i tak „wymyka się” abstrakcyjnym analizom. Literatura – a jeszcze bardziej samo
życie – może być dla etyki czymś
w rodzaju „uziemienia”. Przez większość czasu zdecydowanie zbędne,
ale nieodzowne w trakcie burz. Dylematy są jak burze – zakłócają etyce
jej abstrakcyjną (i po trosze atrakcyjną) stabilizację, zmuszają do ponownego przemyślenia norm i – co
chyba najważniejsze – uczą etyka
pokory i dystansu do ferowanych
wyroków. I nie o relatywizm tu bynajmniej chodzi, ale o świadomość,
że dramatu ludzkiego losu nie da się
prosto zapisać w formie w instrukcji postępowania z wysoce niebezpieczną substancją, jaką jest ludzkie
życie. „Tego zaś miejsce wpośród
głupców czeka, co bez różnicy twierdzi albo przeczy i wciąż jednako
o wszystkim orzeka”15 .
Portrety
Literatura pokazuje bogactwo
osobowości, którego nie znajdziemy
w antropologicznych koncepcjach.
To portrety postaci, które bawią, fascynują, odpychają i bulwersują. Niekoniecznie stanowią wzory – raczej
prowokują do poszukiwania portretu, który będzie mój – własny. W końcu poznanie samego siebie to nie tylko poznanie zalet i wad, ale odkrycie własnej oryginalności. Nie istnieją
J. Steinbeck, East of Eden, London 1992, s. 27.
W. Styron, Sophie’s Choice, London 2000.
Dante, Boska komedia. Raj (Pieśń trzynasta), tłum. A. Świderska, Kęty 2001.
17
Definicje (626-627) - Chyrowicz.p65
17
2007-06-26, 12:00
BARBARA CHYROWICZ SSPS
szarzy ludzie, istnieją ludzie, którzy
nie zadali sobie trudu, by poznać,
kim są. Filozofia moralna tego wymiaru ludzkiej egzystencji nie odkrywa, ponieważ koncentruje się na stanowieniu uniwersalnych norm, a nie
wytyczaniu indywidualnych kolei
ludzkiego losu. W świecie literackiej
fikcji krążą niepoprawni marzyciele
i twardzi reformatorzy, kpiarze
i ważniaki, pełni poświęcenia obrońcy prawa i sprawiedliwości, a obok
nich niby całkiem zwyczajni, a przecież nad wyraz bogaci wewnętrznym
ciepłem bohaterowie codzienności.
I jeszcze ta wrażliwość... Kubuś
Fatalista oraz Kubuś Puchatek, przestroga, by nie zabijać drozda, bo jego
śpiew niesie niewinną radość nie
okupioną żadną szkodą (zawarta
w Zabić drozda Harpera Lee), i nieustępliwa pogoń za Moby Dickiem
jak za własnym losem. Przypominają
się też bohaterowie lat dziecięcych
i bolesnego dojrzewania – mgła nad
Więcej na ten temat w
doliną Issy i wyśniony czar miasteczek opisywanych przez Isaaca Singera... I jeszcze pan Pickwick, który
nie żałuje, że dwa lata poświęcił na
przestawanie z rozmaitymi gatunkami i odmianami ludzkich charakterów, bo to „rozszerza horyzonty i zapładnia umysł”.
Nasza rozbudzona wyobraźnia
zagląda „za drugą stronę lustra”, przemierza nieznane lądy i sięga gwiazd.
By mądrze żyć, potrzeba wrażliwości
i wyobraźni, a nie tylko norm, obowiązków i reguł.
Dobranoc, Kancie, lampę zgaś...
BARBARA CHYROWICZ SSpS,
dr hab., etyk, kierownik Katedry
Etyki Szczegółowej KUL. Wydała m.in.: Bioetyka i ryzyko. Argument „równi pochyłej” w dyskusji wokół osiągnięć współczesnej
genetyki (2000, 2002). Redaktor
serii wydawniczej „Etyka i technika”.
w serwisie media.wp.pl
18
Definicje (626-627) - Chyrowicz.p65
18
2007-06-26, 12:00