Niezasłużona miłość (36) - Zbór Ewangeliczny „Agape” w Poznaniu
Transkrypt
Niezasłużona miłość (36) - Zbór Ewangeliczny „Agape” w Poznaniu
Pozwalamy i zachęcamy do kopiowania i rozprowadzania tego materiału w dowolnej formie, pod warunkiem, że nie zmienia się tekstu w żaden sposób i nie pobiera opłaty poza kosztem reprodukcji. Wszelkie wyjątki muszą być zatwierdzone przez autora i Zbór Ewangeliczny „Agape” w Poznaniu. Niezasłużona miłość (36) 2 Księga Samuela 9 Piotr Słomski (Peter Slomski) Seria: Życie Dawida – Człowiek według Bożego serca 22 września, 2013 r. Dawid i Mefiboszet Niedawno czytałem w internecie artykuł, w którym autorka napisała: „Pragniesz miłości? Zacznij czuć, że na nią zasłużyłesz.” Czy to prawda? Czy zasłużyliśmy na miłość? Prawdopodobnie większość ludzi uważa, że zasłużyło na miłość. Mówiąc o miłości, mam na myśli nie tylko miłość pomiędzy mężem i żoną, ale również miłość ze strony rodziców, dzieci, przyjaciół, małżonków, a nawet wrogów. Miłość obejmuje współczucie, przywiązanie, lojalność, wiarygodność i wierność. Wierzę, że w tym życiu możemy doświadczać miłości. Ale pytanie brzmi: „Czy na nią zasłużyliśmy?” W 2 Księdze Samuela 9 znajdujemy osobę, która nie zasługiwała na miłość. A jednak otrzymała miłość, której nigdy by nie oczekiwała. W ubiegłym tygodniu już rozważaliśmy 2 Księgę Samuela 9, ale chciałbym, abyśmy wrócili do tego rozdziału, ponieważ oferuje on nam znacznie większą pomoc. Pewnie pamiętacie, że w opisanych wydarzeniach uczestniczyły dwie główne postacie: król Dawid i Mefiboszet. Mefiboszet był synem Jonatana i wnukiem Saula. Jak powiedzieliśmy poprzednio, Dawid jest „typem” lub formą proroctwa obrazującego Jezusa Chrystusa. Patrząc na Dawida, widzimy cień lub niewyraźne odbicie Jezusa. Ale kogo odbiciem jest Mefiboszet? Mefiboszet jest obrazem każdego z nas. Hańba Mefiboszeta Zastanówmy się pokrótce, kim był Mefiboszet. Po pierwsze, Mefiboszet pochodził z domu Saula. Z tego powodu nie odziedziczył nic poza hańbą. Król Saul, jego dziadek, zwrócił się przeciwko Bogu i w rezultacie spotkała go klęska i hańba. Bóg zabrał od Saula swoją obecność – na koniec armia Saula została pokonana, a on w rozpaczy popełnił samobójstwo. Był to tragiczny koniec, który przyniósł hańbę jego rodzinie. Saul otrzymał od Boga tak wiele, ale stracił to wszystko. Nie pozostało żadne dziedzictwo, które mógł przekazać swoim potomkom. Mefiboszet był „członkiem zlikwidowanego reżimu. Dom Saula posiadał niewiele – ich majątek został utracony lub skonfiskowany” (Keith Kaynor). Pozostała jedynie hańba. Mogę się identyfikować z Mefiboszetem. Jestem dzieckiem hańby. Mój pierwszy ojciec, Adam, pierwszy człowiek, otrzymał tak wiele. Ale wszystko to utracił. Został on uczyniony na obraz Boga, otrzymał przywilej społeczności z Bogiem i możliwość zabezpieczenia swojego życia wiecznego. Nie był zwyczajnym człowiekiem. Jako pierwszy człowiek był reprezentantem wszystkich ludzi. To, co uczynił, miało konsekwencje dla wszystkich jego potomków. Tragiczne było to, że Adam zwrócił się przeciwko Bogu. Okazując nieposłuszeństwo Bożemu przykazaniu, utracił wszystko. Obraz Boga, którym była Boża świętość i dobroć, został w Adamie wypaczony i wykrzywiony. Społeczność z 1 Bogiem została przerwana. Droga do życia wiecznego została zamknięta, a zamiast niej Adam otrzymał wyrok śmierci wiecznej. Utracił on swoje dziedzictwo. Pozostał tylko grzech i hańba. Ja jestem dzieckiem Adama. My wszyscy pochodzimy z rasy Adama, rasy ludzkiej. Odziedziczyliśmy po Adamie jego hańbę i jego grzech. List do Rzymian 5:12 mówi nam: „Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli.” Imię Mefiboszet oznacza „hańbiącą rzecz.” Być może ludzie nadali mu to imię dla przypomnienia, że był potomkiem Saula. My również niesiemy na sobie hańbę i grzech. Wszyscy jesteśmy Mefiboszetami. Wszyscy jesteśmy dziećmi Adama. Niemożność Mefiboszeta Po drugie, dowiadujemy się, że Mefiboszet nie był w stanie pomóc sam sobie. Gdy miał zaledwie pięć lat, do jego piastunki dotarły wieści o śmierci jego ojca Jonatana i dziadka Saula. Wpadła w panikę i postanowiła uciec z Mefiboszetem, a podczas ucieczki w jakiś sposób go upuściła. Z tego powodu był odtąd kulawy (2 Księga Samuela 4:4). Wskutek upadku Mefiboszet został kaleką i bez czyjejś pomocy nie był w stanie nigdzie dojść. Również w tym mogę identyfikować się z Mefiboszetem. Tak jak Mefiboszet jestem kaleką – duchowym kaleką. Z powodu mojego grzechu nie jestem w stanie sam sobie pomóc. Przychodząc na ten świat, mój umysł nie potrafił zrozumieć Boga, moje serce nie potrafiło Go kochać i nie miałem pragnienia, aby Go szukać. Tak mówi Biblia (List do Rzymian 3:10-12). I tak mówi mi również moje doświadczenie. Miałem oczekiwania względem Boga, ale nie odwzajemniałem Jego miłości. Nie miałem pragnienia ani nie miałem ochoty na rzeczy duchowe. Wszyscy mamy jakieś pragnienia. Wszyscy mamy na coś ochotę. Niektórzy z nas mają ochotę na czekoladę. Moglibyśmy jeść ją dniami i nocami. Raczej nie mamy takiej samej ochoty na brokuły lub brukselkę. Ale jest jedna rzecz, na którą wszyscy mamy ochotę. Wszyscy mamy ochotę na grzech – aby czynić rzeczy dla siebie samych. Ale nikt nie rodzi się z pragnieniem czytania Biblii czy modlitwy lub słuchania kazań. Nie chcemy znać Jezusa ani nie mamy w sobie mocy, aby Go poznać. Wszystkim z nas brakuje pewnej zdolności: zdolności do kochania Boga. Jesteśmy obezwładnieni przez nasz grzech. Prorok Izajasz dokładnie opisuje, jacy wszyscy jesteśmy: „I wszyscy staliśmy się podobni do tego, co nieczyste, a wszystkie nasze cnoty są jak szata splugawiona, wszyscy więdniemy jak liść, a nasze przewinienia porywają nas jak wiatr. I nie ma nikogo, kto by wzywał twojego imienia, kwapił się do uchwycenia się ciebie, gdyż zakryłeś swoje oblicze przed nami i oddałeś nas w moc naszych grzechów” (Księga Izajasza 64:6-7). Nie chcemy przybliżyć się do Boga i jesteśmy niezdolni do tego, aby się do Niego przybliżyć. Oczekujemy, że Bóg okaże nam miłość. Ale my Go nie kochamy i nie umiemy Go kochać. Tak jak Mefiboszet, jesteśmy duchowymi kalekami. Strach Mefiboszeta Po trzecie, Mefiboszet się bał. Jego dziadek Saul próbował zabić Dawida. Później jego wuj Iszboszet próbował zostać królem w miejsce Dawida (2 Księga Samuela 2:8-10). Mefiboszet miał wszelkie podstawy, żeby spodziewać się, że Dawid będzie nastawiony wrogo wobec każdego członka rodziny Saula. W rzeczywistości miał wszelkie prawo obawiać się, że Dawid go zabije. Tak dzieje się z wrogimi dynastiami. Nawet nazwa miejscowości, w której mieszkał Mefiboszet, zdawała się podkreślać jego żałosną sytuacja. W 2 Księdze Samuela 9:4 dowiadujemy się, że mieszkał on w Lo-dabar, co oznacza 2 „bez pastwiska.” Nie było miejsca, gdzie mógł odpocząć i znaleźć spokój. Był zbiegiem od czasu, gdy jego piastunka uciekła wraz z nim. Prawdę powiedziawszy, każdy z nas, gdy patrzy na Mefiboszeta, powinnien widzieć siebie samego. Wszyscy jesteśmy zbiegami. Wszyscy żyjemy w strachu, ale nie chcemy się do tego przyznać. Tak wielu stara się i stwarza pozory, że wszystko jest w porządku. Dlatego ludzie chodzą do sklepów i wydają pieniądze. Jest to dla nich terapią. Podobno około osiemdziesięciu procent Polaków jako hobby traktuje spacer po centrach handlowych. Niektórzy ludzie uciekają przed swoim strachem w świat rozrywki. Ich domy są wypełnione płytami DVD i CD oraz grami wideo. Blokują oni wszelkie myśli o Bogu i swój smutek oraz brak pokoju, zanurzając się w inny świat. Wolą być Aragornem lub Gandalfem walczącym ze smokami lub ścigać się szybkim samochodem, czy zagubić w świecie nieustającej muzyki i tańca. Niektórzy skupiają sie na sporcie. Pracowałem z człowiekiem, który uwielbiał spędzać cały swój czas jeżdżąc na rowerze. Po to żył. Pewnego dnia złamał nogę. Było to tak poważne złamanie, że nie mógł już jeździć na rowerze. Kilka miesięcy później popełnił samobójstwo. Nie miał już dokąd uciec, żadnego miejsca, aby się ukryć, a więc zrezygnował z życia. Wiele z tych rzeczy nie jest zła sama w sobie. Ale stają sie one naszym „Lo-dabar”. Żyjemy w strachu i poszukujemy miejsca ucieczki. Gdzieś w głębi nas cały czas istnieje świadomość tego, że jest Bóg. Nie mamy pokoju. Ale tłumimy ten strach. Świat, który odwrócił się od Boga, ma na sobie wypisany napis „Lo-dabar”. Jest to miejsce bez pastwiska, bez pokoju. Nie dostarcza pokarmu uciekającej duszy. Bez Boga wszyscy jesteśmy w Lo-dabar. W głębi nas kryje się strach. Zgrzeszyliśmy przeciwko Bogu. Nie kochaliśmy Go tak, jak powinniśmy. A jednak oczekujemy, że On powinien dać nam szczęśliwe życie. Zwracamy się ku innym rzeczom, a kiedy coś układa się źle, obwiniamy Jego. Ale nie jesteśmy gotowi Go kochać. Tacy byliśmy my wszyscy. W przypadku Mefiboszeta tylko jedna osoba miała władzę, aby zmienić jego życie – był to Dawid. Ale Mefiboszet bał się go. Każdy z nas ma jedną osobę, która ma władzę, aby zmienić również nasze życie – jest to Jezus. Ale tak jak Mefiboszet obawiał się Dawida, tak i my boimy się Jezusa. Tak, każdy z nas mógłby być nazwany „Mefiboszetem”. Każdy z nas znajdował się w strasznym, haniebnym położeniu. A czy widzisz w swoim życiu Mefiboszeta? Inicjatywa Dawida Studiowanie 2 Księgię Samuela 9 powinno być dla nas jak patrzenie w lustro: w Mefiboszecie powinniśmy widzieć odbicie nas samych. Ale powinien być tam ktoś jeszcze, kto patrzy na nas. Patrząc na Dawida i jego działania, powinniśmy widzieć miłość Boga Zbawiciela. Zastanówmy się przez chwilę nad zadziwiającym odbiciem naszego Zbawiciela i Boga, Jezusa, które widzimy w Dawidzie. Zobaczymy niezasłużoną miłość, którą jedna osoba okazuje innej osobie. Najpierw widzimy, jak Dawid podjął inicjatywę. W 2 Księdze Samuela 9:1 i 3 to Dawid zadaje pytanie: „Czy jest jeszcze jakiś mąż w domu Saula, abym mógł mu wyświadczyć łaskę Bożą?” Dawid miał pozycję, która pozwalała mu uśmiercić rodzinę Saula. Saul prześladował go i próbował zabić. Teraz Dawid był królem, mógł wydać wyrok na rodzinę Saula. Gdy jakiś król obejmował tron, normalne było to, że zabijał wszystkie rodziny będące konkurencją do tronu. Ale Dawid ani nie osądził, ani nie skazał na śmierć ludzi należących do rodziny Saula. Zamiast tego zaczął szukać w rodzinie Saula, komu może pomóc. Czyż nie jest to wspaniały obraz Pana Jezusa Chrystusa? Miał pełne prawo, aby z powodu naszego grzechu przeciwko Niemu osądzić nas i ukarać śmiercią, lecz On szukał nas, aby nas zbawić. 3 Czyż nie po to przyszedł na tę ziemię? Zapytaj ludzi, dlaczego Jezus przyszedł na tą ziemię. Najczęściej odpowiedzą, że przyszedł On po to, aby dać nam przykład: poprzez Swoje życie i słowa. On przyszedł, aby pokazać nam, jak żyć. Bez wątpienia Jezus stał się dla nas przykładem. Ale Jego misją, gdy przyszedł na ziemię, było poszukiwanie niegodnych. Przyszedł w miłości, aby zbawić zgubionych w hańbie i grzechu. W Ewangelii Łukasza 19:10, Jezus powiedział o samym Sobie: „Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło.” Dlatego właśnie Jezus przyszedł umrzeć na krzyżu. Gdy z Adamem byłem na Rynku Łazarskim z naszym stoiskiem z książkami, zaczął z nami rozmawiać pewien człowiek. Twierdził on, że Jezus bał się i nie zdecydował się na śmierć. Został On przymuszony, by pójść na krzyż. Nie tego uczy Biblia. Jezus wybrał śmierć. Jezus wybrał przyjście na ten świat przede wszystkim po to, aby umrzeć za grzeszników. Jezus nie został ukarany śmiercią dlatego, że był grzesznikiem. On został wydany na śmierć, ponieważ to On zdecydował się zająć miejsce tych, którzy byli grzesznikami i zasługiwali na śmierć. Jezus wypowiedział te słowa: „Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło”, zaraz po tym, jak uwolnił pewnego człowieka od jego grzechów i hańby. Był to człowiek, który zdecydowanie nie zasługiwał na miłość Jezusa: Zacheusz, celnik, który przez oszustwa pozbawił wielu ludzi pieniędzy. Ale Jezus przyszedł, szukając go. Jezus podjął inicjatywę. Osobiście wiem, co to znaczy. Nie zasługiwałem na Bożą miłość. Ale pewnego dnia dobra nowina o Jezusie wdarła się do mojego „Lo-dabar”. Dotarła do mojego świata obsesji na własnym punkcie i grzechu. Dotarła do mnie. Jezus podjął wobec mnie inicjatywę, tak jak Dawid podjął inicjatywę wobec Mefiboszeta. Przymierze Dawida Ale dlaczego Dawid zaczął poszukiwać osób pochodzących z domu Saula? Odpowiedź znajdujemy w 2 Księdze Samuela 9:1, w pytaniu Dawida: „Czy pozostał jeszcze ktoś z domu Saula, abym mógł mu wyświadczyć łaskę ze względu na Jonatana?” Powodem nie było to, że Mefiboszet zasługiwał na jego łaskę i miłość. Powodem było to, że Dawid zawarł z Jonatanem przymierze. Mefiboszet mógł nie wiedzieć o istnieniu tego przymierza. Ale Dawid wiedział i pamiętał. Dlaczego Jezus poszukuje i zbawia grzeszników? Czy dlatego, że ci grzesznicy mają wpływ na Jezusa? Czy dlatego, że zrobili coś, zasługującego na Jego miłość? Wielu ludzi sądzi, że zasłużyli na miłość. I wielu sądzi, że zasługują na miłość Boga. Myślą, że ich życie nie jest aż tak złe. Sądzą, że Bóg dostrzeże ich dobre uczynki, ich wysiłki i ich dobroć i stwierdzają: „Nie jestem taki zły, jak niektórzy. Zrobiłem wiele dobrych rzeczy. Zasługuję na to, aby być kochanym. Zasługuję na to, aby być w niebie.” Nawet wielu chrześcijan w swoich umysłach nie jest pod tym względem konsekwentna. Stwierdzają coś w stylu: „Jezus wie, że będę dobrą osobą. Jezus wie, że wybiorę podążanie za nim. Jezus wybierze mnie na tej podstawie.” To prawie tak, jak gdyby trzymali Jezusa w szachu: „Jezus musiał mnie pokochać, bo widział, że w przyszłości Go wybiorę.” Ale Jezus nie zbawia człowieka dlatego, że ten człowiek jest dobry lub dlatego, że ten ktoś będzie za Nim podążał. Jezus przychodzi, poszukuje i zbawia ludzi, ponieważ w miłości zobowiązał się zbawić tych, którzy nie zasługują na Jego miłość. W przymierzu Jezus zobowiązał się przyjść, szukać i zbawiać grzeszników. On uczynił to z miłości. Teolodzy określają to, co przyszedł uczynić, jako „przymierze łaski”. Jezus zobowiązał się wobec ludzi niezależnie od ich grzechu i hańby. Oni nie zasługują na to i dlatego jest to łaska – Jezus udziela jej darmo. Posłuchaj, co mówi nam 2 List do Tymoteusza 1:9: „[Bóg] który nas wybawił i 4 powołał powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych, lecz według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami.” Jezus zobowiązał się do okazania mi łaski, tak jak Dawid zobowiązał się do okazania łaski osobom z rodziny Saula. Nie mam nic, co mógłbym dać Jezusowi poza grzechem i hańbą. Ale On pokochał mnie pomimo tego grzechu i hańby. To była miłość niezasłużona. Wezwanie przez Dawida To Dawid podjął inicjatywę, nie Mefiboszet. I Dawid zrobił to na podstawie przymierza, a nie na podstawie czegokolwiek, co uczynił Mefiboszet. Po trzecie, Dawid wezwał i sprowadził Mefiboszeta do siebie. W 2 Księdze Samuela 9:5 czytamy: „I posłał król Dawid, i zabrał go z domu Machira, syna Ammiela, z Lo-Dabar.” Pamiętaj, że Mefiboszet jest kaleki. Nie mógł przyjść sam. Nie był w stanie tego zrobić. Ale Dawid wezwał i sprowadził go. Czyż nie jest to cudowny obraz tego, jak Jezus nas zbawia? Jezus nas wzywa, a my przychodzimy. Sami z siebie nie chcemy i nie jesteśmy w stanie przyjść do Jezusa. Nasz grzech walczy przeciwko Bogu. Lubimy nasze życie takim, jakie jest. Nie tak dawno temu, miałem możliwość porozmawiać o Jezusie z pewną kobietą. Powiedziała, że jeśli poszłaby za Jezusem, to zepsułoby to jej życie: nie byłoby ono już tak przyjemne. Tacy jesteśmy wszyscy, zanim Jezus nas wezwie. Jesteśmy jak świnia w błocie. Tak przyjemnie jest tarzać się w nieczystościach. Nie chcemy wiedzieć, czym jest prawdziwe życie – dla którego zostaliśmy stworzeni – życie bez grzechu, z Jezusem. Nasze serce i wola są niewolnikami naszej grzesznej natury. Potrzebujemy kogoś, kto zmieni nasze serce i naszą wolę, abyśmy mogli zobaczyć, czym jest prawdziwe życie i prawdziwa radość. Nie możemy wyciągnąć samych siebie z błota naszego grzechu. Potrzebujemy, aby uczynił to Jezus. Tak jak Dawid „sprowadził” Mefiboszeta, my potrzebujemy, aby Jezus „sprowadził” nas z naszego Lodabar. I dokładnie to Jezus robi przez Ducha Świętego. Jezus powiedział o Duchu Świętym: „… poślę go do was. A On, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu i o sprawiedliwości, i o sądzie” (Ewangelia Jana 16:7-8). Duch Święty przychodzi i zmienia nasze serce tak, abyśmy zobaczyli swój grzech i zrozumieli, że potrzebujemy Jezusa. Od czasu, gdy się urodziliśmy, zawsze myśleliśmy tylko o sobie, a nie o Jezusie. Jezus stworzył ten świat i On jest Panem wszystkiego (List do Kolosan 1:16; Dzieje Apostolskie 2:36). A jednak my Go ignorujemy. Możemy twierdzić, że jesteśmy dobrzy i myślimy o innych. Ale w rzeczywistości nie pytamy Jezusa o Jego zdanie, dlatego nasze działania opierają się na tym, co my uważamy za najlepsze. Wszystko obraca się tylko wokół nas. My sami jesteśmy panami naszego życia, a nie Jezus. A jednak pomimo tego, Jezus przychodzi do nas, aby zabrać nas z naszego „Lo-dabar”. To jest łaska. To jest miłosierdzie. To jest niezasłużona miłość. Za każdym razem, kiedy myślę o tym, co Jezus zrobił dla mnie, jestem zdumiony. Odrzuciłem Go, ale On po mnie przyszedł. Jezus wezwał mnie i sprowadził mnie do Siebie, tak jak Dawid wezwał i sprowadził do siebie Mefiboszeta. Nie zasłużyłem na taką miłość. Zaopatrzenie przez Dawida Tak wiele można tutaj powiedzieć. Pozwól, że na koniec wspomnę o zaopatrzeniu Mefiboszeta przez Dawida. Dowiadujemy się o tym w słowach skierowanych do Mefiboszeta w 2 Księdze Samuela 9:7: „Nie bój się, gdyż chcę ci wyświadczyć łaskę ze względu na twego ojca, Jonatana. Chcę ci zwrócić całą 5 posiadłość ziemską Saula, twego dziada, ty sam zaś będziesz jadał u mojego stołu po wszystkie czasy.” Jest to zdumiewające stwierdzenie. Po pierwsze, Dawid ucisza obawy Mefiboszeta – nie musi już się obawiać wyroku i śmierci ze strony Dawida. Dawid natomiast zatroszczy się o niego i będzie go ochraniał. Po drugie, Dawid przywróci mu majątek jego rodziny. Otrzyma wszystkie posiadłości ziemskie, które należały bezpośrednio do Saula. I w końcu, Dawid gwarantuje mu osobistą społeczność ze sobą – jedząc przy stole króla, Mefiboszet będzie traktowany jak członek królewskiej rodziny. Mefiboszet otrzymuje miłość, na którą nie zasługuje i jest to miłość wykraczająca poza to, co kiedykolwiek mógłby sobie wyobrazić. Czyż nie jest to najcudowniejszym obrazem tego, co uczynił Pan Jezus dla niegodnych grzeszników? To Pan Jezus uczynił dla mnie. Był nade mną Jego sąd i gniew. Zasługiwałem na jedno – na wieczną karę za mój grzech. Ale Jezus na Golgocie wziął tę karę na Siebie. A ja na zawsze otrzymałem od Jezusa życie i ochronę. Otrzymałem również utraconą własność mojego ojca Adama, gdyż teraz jest we mnie formowany Boży obraz. Obraz ten był skrzywiony i uszkodzony, ale krok po kroku, poprzez działanie Ducha Bożego, staję się inną osobą – bardziej świętą i dobrą. Ale czyż najcudowniejszym aspektem tego wszystkiego nie jest to, że mam teraz społeczność z Bogiem? W Liście do Efezjan 2:4-6, znajdują się pewne słowa, które, jeśli się nad nimi zastanowimy, są po prostu niesamowite: „Ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem – łaską zbawieni jesteście – i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie.” Mefiboszet siadł przy stole Dawida. Ja teraz siedzę z Jezusem Chrystusem w okręgach niebieskich. Co to oznacza? Znaczy to po prostu, że mam społeczność z moim Bogiem i Zbawicielem! Mój grzech i hańba odłączały mnie od Niego. Ale doświadczyłem miłości, zostałem ożywiony, zostałem podniesiony z błota mojego grzechu i posadzony w okręgach niebieskich. Teraz zasiadam obok Króla Królów! Nigdy więcej Mefiboszetem Wszystko to widzę patrząc na Dawida i Mefiboszeta. Widzę niezasłużoną miłość. Tak, niezasłużoną miłość do Mefiboszeta. Ale to jest słabe odbicie większej niezasłużonej miłości do mnie. Mogę powiedzieć, że zostałem wyprowadzony z mojego strasznego, haniebnego stanu, podniesiony do okręgów niebieskich w Chrystusie Jezusie i adoptowany do rodziny Bożej. Tak jak Mefiboszet, wiem, że nie zasługuję na taką miłość. W 2 Księdze Samuela 9:8 czytamy: „I oddając mu pokłon, rzekł: Czymże jest twój sługa, że zwróciłeś uwagę na takiego zdechłego psa, jakim ja jestem?” Każdy z nas jest Mefiboszetem. Każdy z nas nie zasługuje na miłość Jezusa: jesteśmy pełni grzechu, hańby i strachu. Ale jest dla nas miłość. Usłysz dobrą nowinę tego fragmentu Pisma Świętego. Nie potrzebujesz ukrywać się w swoim „Lo-dabar”. Wołaj do Jezusa o wybaczenie i zbawienie. Otrzymasz miłość, na którą nigdy nie zasługiwałeś. Nie bądź już Mefiboszetem. © Peter Slomski i Zbór Ewangeliczny „Agape” w Poznaniu. Strona internetowa: www.agape-poznan.org 6