Mowa „dla kogoś” czy „przeciw komuś”? Językowe bezdroża PAX
Transkrypt
Mowa „dla kogoś” czy „przeciw komuś”? Językowe bezdroża PAX
Ideologie w słowach i obrazach, Wrocław 2009 CELINA KISIEL-DOROHONICKA Mowa „dla kogoś” czy „przeciw komuś”? Językowe bezdroża PAX-u i „Naszego Dziennika” Mimo że oficjalne nauczanie Kościoła wyraźnie zaprzecza, jakoby Ewangelia zawierała bezpośrednie pouczenia o charakterze politycznym (KDK – Konstytucja dogmatyczna o Kościele – 1967), wielu upolitycznionych chrześcijan nie potrafi oprzeć się pokusie legitymizacji własnych politycznych poglądów czy posunięć za pomocą specyficznej teologii, będącej prywatną interpretacją Biblii. Za taką legitymizacją ciągnie się zwykle, jak ponury cień, potępianie przeciwnych stanowisk jako niebiblijnych czy niechrześcijańskich i odmawianie każdemu, kto myśli inaczej, miana chrześcijanina. Jednym z polskich przykładów tego problemu jest społeczno-polityczna działalność odległych w czasie, ale, zdaje się, pokrewnych w myśleniu środowisk PAX-u (wyrażana m. in. na łamach „Słowa Powszechnego” – SP) i „Naszego Dziennika” (ND). Obydwa te środowiska wyraźnie deklarują związek z katolicyzmem i jego wpływ na podejmowane działania publicystyczne. Na ile jednak religia dostrzegana przez pryzmat tejże publicystyki jawi się jako religia istotna, autentyczna? 1. Sens religii Religię chcę tutaj rozumieć za Laktancjuszem1 przede wszystkim jako więź, osobisty związek człowieka z Bogiem. Zakłada to oczywiście teistyczną koncepcję Boga, z którym człowiek w tę osobistą więź wchodzi. Jak podkreśla filozof religii Bernard 1 Łacińskie korzenie słowa „religia” ukształtowało dwa zasadnicze typy rozumienia fenomenu religii. Rozumienie pierwsze, wywiedzione przez Cycerona z łacińskiego relegere, akcentuje przekazywaną przez tradycję mądrość życiową. Drugie z kolei, które zawdzięczamy Laktancjuszowi, podkreśla, bazując na łacińskim religare więź z Absolutem (Bogiem) (Kłoczowski 1984: 7–18). Oblicza Komunikacji 2, 2009 © for this edition by CNS OBLICZA.indb 219 2010-01-27 12:53:43 220 CELINA KISIEL-DOROHINICKA Welte (Welte 1996: 37–39), miejscem zarówno dla słowa Boga, jak i odpowiedzi człowieka jest ludzkie istnienie i sposób jego realizacji. Religia jest zatem formą ludzkiego istnienia, ale co ważne, formą konstytuującą się dzięki ponadludzkiej – boskiej – rzeczywistości. I tylko wówczas, gdy człowiek odnosi się do tajemnicy Boga w sposób adekwatny, a Bóg ten staje się istotnym czynnikiem określającym ludzkie zachowanie, możemy mówić o religii w pełnym znaczeniu tego słowa, o religii istotnej (Welte 1996: 171). W innym wypadku będziemy mieć do czynienia z religią bezistotową, zachowującą jedynie formę religii (Welte 1996: 241–242). Chrześcijaństwo (a o nim, ze względu na wybrane przykłady fenomenów religijnych, tutaj mowa) głosi prawdę o Bogu miłości, który do upadłego człowieka zwraca się z mową wybrania i o człowieku, który odpowiadając Bogu i przyjmując Boże synostwo, pozwala na odradzanie się w nim dobra i zdolności miłowania. Tak rodzi się, niosąca człowiekowi wolność, więź wybrania. Prawda chrześcijańska jest zatem w swej istocie prawdą, która wyzwala człowieka. Kiedy jednak zostaje zawłaszczona, a zawłaszczeniu temu zaczyna towarzyszyć świadomość własnej czystości połączona z przekonaniem o własnym zbawieniu, oraz pogarda dla myślących inaczej, pierwotna mowa Boga do upadłego człowieka, mowa wybrania, staje się w ustach wyznawców mową potępienia. Prawda, która miała wyzwalać, staje się prawdą przeciw komuś, a religia gubi swoją istotę. Staje się, jak mawiał ks. Tischner, religijnością „podrabianą” (Tischner 2000: 114). Wyrażający taką religię język, podobnie jak język ideologii, nie jest w stanie porzucić kategorii wroga. Posiadacze wszelkich wartości, a zatem również jedynie słusznej prawdy, tropią wrogów, wskazują na nich, traktują ostrymi i dosadnymi ocenami. Zaszczepiają wobec nich w odbiorcach czujność i podejrzliwość. Straszą nimi. Sami zaś mają receptę na ocalenie. Odwołują się do patriotyzmu, wiary i wszelkich świętości. Te argumenty przetargowe, zestawione z absolutnym zepsuciem i podłością wrogów, nie pozwalają na jakiekolwiek wahanie. Aksjologiczna ocena takiej rzeczywistości upraszcza się do dwóch przeciwstawnych biegunów. Granica między dobrem a złem jest bardzo wyraźna. 2. Problem prawdy Kluczowym problemem powyższego fenomenu religijnego wydaje się być mechanizm zawłaszczania prawdy. Odnosząc się do filozofii klasycznej, zwłaszcza jej nauki o transcendentaliach, Hans Urs von Balthasar twierdzi, iż prawda, jakiej doświadczamy w świecie, nie ma charakteru absolutnego (Balthasar 2005: 119–121). Zatem nawet najbardziej autentyczna i rzeczywista ziemska prawda jest prawdą jedynie wtedy, gdy pozostaje w związku z całością prawdy, gdy rzeczywiście jest jej wyrazem. Sprzeniewierzenie się prawdzie staje się udziałem człowieka wówczas, kiedy dochodzi do absolutyzacji jakiejś skończonej perspektywy przy jednoczesnym odgrodzeniu się od prawdy rozleglejszej. Skończona perspektywa przestaje być postrzegana Oblicza Komunikacji 2, 2009 © for this edition by CNS OBLICZA.indb 220 2010-01-27 12:53:43 MOWA „DLA KOGOŚ” CZY „PRZECIW KOMUŚ”? JĘZYKOWE BEZDROŻA PAX-u I „NASZEGO DZENNIKA” 221 jako jedynie część i wyraz przekraczającej jej, nieskończonej prawdy. Dzieje się tak wskutek egoizmu, który rozdziela prawdę i istotowo z nią skorelowane dobro. Jedynie bowiem dobro, czy mówiąc ściślej – miłość, jest w stanie pozwolić, by cudza prawda objawiała się jako taka. W innym wypadku prawda ta i jej wyznawca stanie się wrogiem, z którym trzeba będzie się zmierzyć własną prawdą. I, jak pisze szwajcarski teolog, „wina człowieka nie polega na tym, że zna on tylko pewien wycinek nieskończonej prawdy, lecz na tym, że się tym wycinkiem zadowala, że się zamyka przed poszerzającym i uzupełniającym spojrzeniem i przez to odgradza się od żywego źródła prawdy” (Balthasar 2005: 120). Według Balthasara prawda cząstkowa, wybierająca sobie część prawdy i osiadająca z nią z dala od całości, stanowi istotne znamię herezji i sekty. Takie traktowanie prawdy charakteryzuje również wszelkie ideologie. 3. Prawda „przeciw komuś” w ideologii i w religii zideologizowanej Problematyka ideologii niesie za sobą złożoną i niepoddającą się jednoznacznemu opisowi rzeczywistość. Ponieważ poszczególne ideologie są zawsze pochodną szerszego od nich określonego prądu filozoficznego, badacze problemu zgłaszają trudność w sformułowaniu uniwersalnej, ponadsystemowej definicji. W zależności od kontekstu filozoficznego, w jakim rodzą się definicje, pojawiają się na tyle różne treści, iż pojęcie ideologii jest wyraźnie niejednoznaczne. Odzwierciedleniem tego jest współczesne umieszczanie słowa „ideologia” w różnych, często skrajnych kontekstach. W powszechnym znaczeniu, którego wyraz stanowi język dziennikarski, ideologią określa się wszystko, co ma charakter światopoglądowy i jednocześnie motywuje praktykę. Mówi się zatem o ideologii partii politycznych, grup literackich, o ideologiach rasy bądź krwi, o dyskusjach i wojnach ideologicznych czy o ideologii Kościoła katolickiego. Niejednokrotnie wyrazu tego używa się dla określenia różnorodnych przekonań o doniosłości społeczno-politycznej czy nawet każdego wartościującego zespołu idei. Bywa także, iż słowo ideologia przybiera negatywną konotację, służąc do dyskredytowania określonych poglądów jako interesownej nieprawdy (Herbut 1992: 14). Utożsamianie ideologii i światopoglądu wydaje się być jednak chybione (Herbut 1992; Stępień 1922). Ideologia (przynajmniej w zamyśle każdorazowych jej twórców) ma w praktyczny sposób służyć interesom danej grupy ludzkiej. Światopogląd natomiast wyznaje konkretny człowiek ze względu na własne potrzeby duchowe. Ideologia jest kategorią wyraźnie społeczną. Stąd dany zbiór czy system poglądów spełnia funkcje ideologiczną wówczas, kiedy jest uwikłany w proces rozgrywania problemów, konfliktów, czy ogólniej interesów społecznych. Uwikłanie to w bezpośredni sposób wynika z natury ideologii. Światopogląd, który w pierwszym rzędzie Oblicza Komunikacji 2, 2009 © for this edition by CNS OBLICZA.indb 221 2010-01-27 12:53:43 222 CELINA KISIEL-DOROHINICKA dotyczy człowieka jako osoby i stanowi wyraz jego dążenia do prawdy o sobie, świecie, sensie i celu życia, staje się ideologią, kiedy jego zasadniczą funkcją uczyni się społeczną skuteczność. Podobnie jak z ideologią i światopoglądem ma się rzecz z ideologią i religią. Zarówno religia, jak i ideologia stanowią jedne z istotnych fenomenów inspirujących życie społeczne i w pewien sposób nim sterujących. Jednak pierwotne funkcje religii w życiu człowieka są odmienne od funkcji ideologii. Człowiek religijny w akcie wiary odkrywa coś, co za ks. Józefem Herbutem można nazwać „światem sensów” (Herbut 1992: 31–32). Temu światu człowiek podporządkowuje całe swoje życie. Świat ten nadaje sens jego postępowaniu. Religia staje się również dla człowieka sposobem opanowania doświadczeń egzystencjalnych, zwłaszcza cierpienia i śmierci. Wskutek naturalnego uczestnictwa jednostek (osób) w życiu społecznym, religia pośrednio pełni również funkcję moralnego porządkowania tegoż życia. Jeśli dojdzie do przesunięcia akcentów i religia zacznie pełnić niewyrastające z jej istoty funkcje społeczne, zamieniając osobiste zbawienie na program działań grupowych, niezwykle istotnych dla wszelkich ideologii, wówczas stanie się religią jedynie z nazwy. Co jednak o ideologii można powiedzieć z pewnością? Pominąwszy definicyjny chaos, można wskazać na najważniejsze, wspólne wszystkim ideologiom cechy. Jak pisze badający tę materię Ryszard Otowicz (Otowicz 1991: 96–128), wszelkie ideologie charakteryzuje absolutyzm (totalitaryzm). Absolutyzm (totalitaryzm) ideologii to specyficzny, unifikujący i upraszczający sposób ujmowania rzeczywistości, dokonujący się za pomocą absolutyzacji – jednego z jej aspektów, niejednokrotnie zastępującego rzeczywistość przez własny, jedynie prawdziwy (absolutny) model świata . Konsekwencją absolutyzmu jest monopol na prawdę. Własny obraz świata rodzi przeciwnika ideologicznego i swego rodzaju manicheizm. Z kolei manicheizm świata rodzi możliwość, a nawet konieczność naprawiania go, działania. Tu odsłania się kolejna cecha ideologii – praksyzm. Wszelkie ideologie są zwykle systemami skutecznego działania. Ideologia, będąc wyrazem interesów grupowych, prowadzi do walki o realizację wyznaczonych przez te interesy celów i zarazem zwalcza interesy – ideały konkurencyjne, i przeszkadza w ich urzeczywistnianiu. Dla efektywności działań zmierzających do realizacji celów społecznych jest niezbędna głęboka więź między zwolennikami określonego poglądu. Więź taką uzyskać można jedynie dzięki czynnikom emocjonalnym. Ideologię cechuje zatem głęboki emocjonalizm. To, co z powyższych cech ideologii wydaje się najwyraźniej ważyć o jej istocie, to wynikające z absolutystycznego zawładnięcia prawdą myślenie i działanie przeciw drugiemu człowiekowi. Ten charakterystyczny rys ideologii uwyraźnia się zwłaszcza w kontekście historii totalitaryzmów XX wieku. Owo obecne w ideologiach nakierowanie przeciw komuś i współistniejąca z nim kategoria wroga będzie charakteryzować zideologizowaną religię. Religię, która – najczęściej w konsekwencji ambicji społeczno-politycznych – gubi swą istotę. Zamiast spokojnego głoszenia prawdy dla kogoś krzyczy prawdę przeciw komuś . Oblicza Komunikacji 2, 2009 © for this edition by CNS OBLICZA.indb 222 2010-01-27 12:53:44 MOWA „DLA KOGOŚ” CZY „PRZECIW KOMUŚ”? JĘZYKOWE BEZDROŻA PAX-u I „NASZEGO DZENNIKA” 223 4. Ideologizacja religii rozpoznawana w języku Rozpoznanie zjawiska ideologizacji religii jest poniekąd tak nieoczywiste, jak analiza samego aktu religijnego. Wpisany weń element tajemnicy przesłania bardzo wiele. Ponieważ jednak jako jeden spośród duchowych aktów przynależy on do człowieka, jego badanie odsyła w konkretną przestrzeń ludzkiego sposobu bycia. Jeśli zgodzimy się, że język jest sposobem bycia człowieka w świecie i wszystko, co związane z człowiekiem (również religia) dzieje się w języku2, to tam również może być rozpoznawane. Ponadto do istoty aktu religijnego należy to, iż nie pozostaje on zamknięty we wnętrzu człowieka (Scheler 1995: 232–236). Uzewnętrznia się w kulcie oraz w moralnej praktyce życiowej, ściśle powiązanej z religijną formą etosu. Chcenie i działanie idące w kierunku urzeczywistnienia etosu religijnego musi w oczywisty sposób poprzedzać świadomość tego etosu. Chcenie i działanie odsłania zatem świadomość religijną. Pośrednio świadczy również o jakości aktu religijnego, sygnalizując jego przekształcanie się w akty duchowe o zupełnie innym charakterze. Z tego też względu analiza aktu religijnego na poziomie chcenia i idących za nim zachowań stanowi istotne metodologiczne odniesienie niniejszych rozważań. Przykładowo wybrany do nich materiał badawczy stanowi, jak to zostało zapowiedziane, publicystyka „Słowa Powszechnego” i „Naszego Dziennika”. Publicystykę tę trzeba, w myśl rozróżnień Maxa Schelera (Scheler 1995: 84–85), zaliczyć do aktów wtórnie religijnych – posiadających własną celowość (tu: społeczno-polityczną), ale ukierunkowanych na Przedmiot religijny i ostatecznie podejmowanych ze względu na niego (obydwa te środowiska wyraźnie deklarują związek z katolicyzmem i jego wpływ na podejmowane działania publicystyczne). Wydaje się, iż akty te, w odróżnieniu od pierwotnych aktów religijnych – bezpośrednio odniesionych do Przedmiotu religijnego i wyrastających z motywów religijnych (jak np. modlitwa, pielgrzymka) – są zdecydowanie łatwiej dostępne i obserwowalne. Szeroka analiza języka wybranych fenomenów zdecydowanie przekracza ramy niniejszego artykułu. Choć wybrane nieliczne językowo-stylistyczne mechanizmy stanowiąc jej drobny wycinek, z pewnością nie mogą satysfakcjonować wnikliwego Czytelnika. Mają jedynie na celu zasygnalizowanie klimatu obecnego w badanych tekstach. 5. Zaimki osobowe i dzierżawcze Dychotomia „my”–„oni” tkwiąca w ludzkiej świadomości jest zjawiskiem zarówno powszechnym, jak i odwiecznym. „My” zawsze było łączone z tym, co znane, 2 Jest to sposób myślenia właściwy tak zwanej hermeneutyce ontologicznej Heideggera, Gadamera i Ricoeura (Rosner 1991) i obecny w mocno z nią spokrewnionej teorii Językowego Obrazu Świata (JOS 1990). Oblicza Komunikacji 2, 2009 © for this edition by CNS OBLICZA.indb 223 2010-01-27 12:53:44 224 CELINA KISIEL-DOROHINICKA nasze, a więc dobre. „Oni” natomiast znaczyło to, co nieznane, a więc podejrzane i nadające się do odrzucenia (Waldenfels 2002). Jednak ta dychotomia przybiera w analizowanych tekstach niecodzienne rozmiary: budzi lęk i każe się otaczać murem obronnym przed wszystkim, co nie jest swoje. Zaimki osobowe „my”–„oni”, jak i przyporządkowane im czasowniki, używane odpowiednio w pierwszej i trzeciej osobie liczby mnogiej, są wartościowane jednoznacznie. Wszystkie czasowniki wyrażające proces destrukcji przyporządkowane są „obcym”. Te zaś, które są wyrazem jakiegoś, ogólnie mówiąc, dobra, wyrażają postawę swoich: Nasze siły oparte o sojusz z narodami sąsiednimi, a zwłaszcza z ZSRR zagwarantują integralność PRL przeciw zakusom neohitlerowskim. [SP 53/225, s. 1] Państwo stało się czymś obcym, przed czym należy się bronić. My zaś pozostaliśmy osamotnieni w swych zmaganiach o kształt świata [...] [ND 98/2, s. 7] Doczekaliśmy się własnego dziennika. Bardzo się cieszymy, że mamy pismo które nas łączy. Wspólnie będziemy mogli tworzyć szeroki front osób rzeczywiście zainteresowanych dobrem naszej Ojczyzny. [ND 98/15, s. 12] Jak widać, dychotomię „my”–„oni” pogłębia wyraźne zaznaczanie tego, co swoje poprzez częste użycie pierwszej osoby liczby mnogiej zaimków dzierżawczych. Nie bez przyczyny w „Słowie Powszechnym” pojawia się rubryka Naszym zdaniem, w centrum własnego świata stoi „Nasz Dziennik”: nasza ziemia, nasz naród, nasze wartości... 6. Nazywanie rzeczy „po imieniu” Pośród leksykalnych środków językowych analizowanych tekstów wysuwa się na pierwszy plan (ze względu na ciężar gatunkowy i częstotliwość występowania) słowo wróg. I choć określanie przeciwnika jego własnym imieniem nie przybiera formy zdaniowej typu „X jest wrogiem”, z kontekstu wynika w mniej lub bardziej oczywisty sposób, o kogo chodzi: Nikomu nie są obce zakusy wrogów narodu polskiego na całość i integralność Ojczyzny. [SP 52/208, s. 2] Dziękujemy państwu za listy. Wiele z nich porusza temat haniebnego usiłowania zdjęcia Krzyża z Oświęcimia. Nie mieści się wprost w głowie, z jakim tupetem do sprawy zabierają się wrogowie Kościoła i Chrystusa, aby dopiąć swego. [...] Dla wielu krytycznie myślących konfrontacja ta ma coś pokazać i pokazuje. Wrogom Polski i Kościoła chce pokazać, jaki jesteśmy w stanie dać realny odpór, by bronić najważniejszego dla nas symbolu wiary. Ma też ukazać, czy przedstawiamy sobą jakąś wartość dla wroga, który tym razem sonduje możliwości naszej aktywności. Wrogowie przyglądają się więc z ogromnym zainteresowaniem, licząc na bierność i uśpienie Narodu. [ND 98/37, s. 10] Oblicza Komunikacji 2, 2009 © for this edition by CNS OBLICZA.indb 224 2010-01-27 12:53:44 MOWA „DLA KOGOŚ” CZY „PRZECIW KOMUŚ”? JĘZYKOWE BEZDROŻA PAX-u I „NASZEGO DZENNIKA” 225 7. Słownictwo lękowe Na uwagę w badanych tekstach zasługuje bardzo częste użycie słów nacechowanych lękowo, dających wrażenie bliskości i nieuchronności katastrofy. Pośród słownictwa, które „straszy” znajdują się różnorako odmieniane zagrożenia, zniszczenia i niebezpieczeństwa. Szczególnie widoczne jest to w krzykliwych tytułach: Bezprawne poczynania NRF w Berlinie zachodnim zagrażają bezpieczeństwu Europy. [SP 68/39, s. 2] Jako państwo i naród stoimy przed poważnym niebezpieczeństwem. [SP 52/1, s. 5] Państwo polskie jest zagrożone. [ND 98/60, s. 9] Niebezpieczeństwo likwidacji Polski i Narodu Polskiego. [ND 98/59, s. 10] Gubić Polskę i niszczyć Polaków niekoniecznie trzeba sposobami totalitarnymi [...] [ND 98/42, s. 10] 8. Militarna frazeologia Poczucie strachu podsycają metafory i terminy pochodzące z języka militarnego: Większość Polaków to katolicy, więc miejsce katolików jest tam, gdzie wszystkich Polaków – w obronie Polski. [SP 51/31, s. 4] Jako naród musimy [...] tak się zorganizować, aby skutecznie wywalczyć sobie wolność. Zorganizowany naród to potężna siła, Polska powinna podjąć sztandar walki o te ideały, które stały u podstaw prawdziwej Europy. [ND 98/23, s. 7] Trzeba montować opór: opór zdrowo myślących rodziców, których są legiony; ażeby w kraju katolickim ton nadawała nie garstka zboczeńców, ale ludzie mający poczucie zdrowo pojętego obowiązku względem Ojczyzny, względem społeczeństwa i względem siebie samych. [ND 98/54, s. 10] antywartości przenoszone są przez media lewicowe i liberalne. „Nasz Dziennik” powołany jest właśnie do tego, by stawić im opór. [ND 98/52, s. 2] Słowa te, gęsto rozsiane w tekstach, mogą budzić w czytelniku silne emocje lęku lub agresji. Nie na darmo zaś mówi się, że strach nie jest dobrym doradcą. Paraliżuje logiczne rozumowanie i poza ucieczką lub atakiem w desperacji nie potrafi nic podyktować. Oblicza Komunikacji 2, 2009 © for this edition by CNS OBLICZA.indb 225 2010-01-27 12:53:44 226 CELINA KISIEL-DOROHINICKA 9. Modalność wypowiedzi W ramach oceny przeciwnika zarówno w „Słowie Powszechnym”, jak i w „Naszym Dzienniku” pojawia się insynuacyjny sposób mówienia, bazujący na modalności wypowiedzi. Modalność, będąca wyrazem psychicznego stosunku nadawcy do treści komunikatu, jest realizowana w badanych tekstach przede wszystkim poprzez zwroty o dużym stopniu przekonania co do prawdziwości głoszonych treści (to jest zapewne…, sprawa jest prosta, zapewne dlatego, coś jest jasne, coś jest czytelne), których ton oczywistości przejmują następujące po nich wypowiedzi. Oto skromne przykłady: Sprawa jest jasna. Świat podzielił się na dwa obozy [...] [SP 54/1, s.1] Nadawane bywają audycje, których polityczny sens jest całkiem jasny i polega na chęci nieprzychylnego nastrojenia polskich i niepolskich słuchaczy względem obozu pokoju. [SP 50/26, s.1] Kto za tym stoi? (...) Sprawa jest prosta. Powiaty to dla UW szansa wejścia w teren [...]. Interes UW jest jasny. Jasny też wydaje się długofalowy interes naszych zachodnich sąsiadów, tak polityczny, jak i gospodarczy. [ND 98/14, s. 7] W ten i na wiele innych sposobów odbiorca otrzymuje gotową wizję faktów. Nie pozostaje to bez wpływu na jego sposób myślenia. Widać to szczególnie w listach czytelników „Naszego Dziennika”, szeroko zaproszonych przez jego redakcję do współtworzenia pisma: Dziękuję Redakcji za „Nasz Dziennik”. Za polskość, wiarę, patriotyzm, moralność, uczciwość, miłość i głoszoną prawdę. Wśród potopu kłamstw, ogłupiania Narodu, „Nasz Dziennik” podtrzymuje nas na duchu, wskazuje zagrożenia, ostrzega. Toruje drogę moralności. Szanuje rodzinę. [...] [ND 98/100, s. 10] „Nasz Dziennik” to lampa świetlna w ciemnościach szumu informacyjnego, bezprawia i zakłamania. Każdy artykuł jest jak kryształ diamentu – czysty i twardy. [ND 98/95, s. 10] Zasygnalizowane powyżej środki językowe, podobnie jak wiele innych, z konieczności pominiętych, służą kreacji czarno-białej rzeczywistości, w której zawsze trzeba stanąć do walki przeciw komuś. Nie takie jest myślenie chrześcijańskie. Nie taka jest chrześcijańska mowa. Niegdyś pisał ks. Tischner, że „subtelny moment »myślenia dla kogoś« nadal pozostaje znakiem, który wyróżnia myśliciela chrześcijańskiego [...]. Moment ten odróżnia go od ideologa, który w swoim myśleniu nie jest w stanie porzucić kategorii wroga. [...] Myślenie »dla człowieka« jest inne. Szuka prawdy, by prawdą wyzwalać” (Tischner 1995). Mowa w stylu „Słowa Powszechnego” czy „Naszego Dziennika”, utożsamiająca szukanie prawdy z tropieniem wrogów jest niewątpliwie mową przeciw komuś. Jest nią z jeszcze jednego powodu. Jak miecz obosieczny obraca się przeciw tym, którym pozornie ma służyć, których ma wy- Oblicza Komunikacji 2, 2009 © for this edition by CNS OBLICZA.indb 226 2010-01-27 12:53:44 MOWA „DLA KOGOŚ” CZY „PRZECIW KOMUŚ”? JĘZYKOWE BEZDROŻA PAX-u I „NASZEGO DZENNIKA” 227 zwalać. Nie jest przecież wyzwalaniem taka perswazja, która podając gotową, w odpowiednim kluczu zinterpretowaną wizję rzeczywistości, obniża, a może i niszczy, samodzielność intelektualną czytelnika i prowadzi do przedmiotowego funkcjonowania w przytłaczającym go złym świecie. Wiadomym jest, że życie religijne to najczęściej mieszanina przeplatających się ze sobą i niepoddających się wyraźnemu rozróżnieniu jasnych i ciemnych stron ludzkich możliwości. Absolutna forma zjawiskowa religii nie istnieje. Istnieje jednak możliwość czerpania z czystej istoty religii. Wydaje się, że mowa w powyższym stylu nie tylko nie zbliża do czystej istoty religii, lecz ją przesłania. Bibliografia Balthasar H.U. von (2005): Teologika, t. 1. Prawda świata, przeł. J. Zychowicz, Kraków. Herbut J. (1992): Ideologia a doktryna religijna, [w:] A.B. Stępień, T. Szubka, (red.), Oblicza dialogu. Z dziejów teorii i dialogu: chrześcijanie – marksiści w Polsce, Lublin. JOS (1990): Językowy obraz świata, red. J. Bartmiński, Lublin. KDK (1967): Konstytucja dogmatyczna o Kościele, w: Sobór Watykański II. Konstytucje, Dekrety, Deklaracje, Poznań. Kłoczowski J.A. (1984): Między samotnością a wspólnotą. Wstęp do filozofii religii, Tarnów. Rosner K. (1991): Hermeneutyka jako krytyka kultury. Heidegger, Gadamer, Ricoeur, Warszawa. Stępień A.B. (1992): Uwagi o strukturze i typach światopoglądów, [w:] red. A.B. Stępień i T. Szubka, op. cit. Scheler M. (1995): Problemy religii, przeł. A. Węgrzecki, Kraków. Tischner J. (2000): Wiara na wietrze, „Tygodnik Powszechny” 2 (przedruk z „Tygodnik Powszechny” 1995, nr 13). Tischner J. (2000): Ksiądz na manowcach, Kraków. Waldenfels B. (2002): Topografia obcego. Studia z fenomenologii obcego, przeł. J. Sidorek, Warszawa. Welte B. (1996): Filozofia religii, przeł. G. Sowiński, Kraków. Oblicza Komunikacji 2, 2009 © for this edition by CNS OBLICZA.indb 227 2010-01-27 12:53:44