pobierz aktualny numer - Finance News
Transkrypt
pobierz aktualny numer - Finance News
WRZESI EŃ /PAŹDZI ERN I K Z 2 0 12 WWW. FI N AN CEN EWS. U E. WROC. PL TRAWY NA PARKIET WI ĘKS ZO Ś CI Z N AS S P O R T KO J AR ZY S I Ę Z AKTYWN Ą FO R M Ą S P ĘD ZAN I A WO LN E G O C Z A S U . C O R A Z C Z Ę Ś C I E J Z W I ĄZ A N Y J E S T O N J E D N A K Z B I Z N E S E M I D U Ż Y M I P I E N I Ę D Z M I . P R Z E G L ĄD A J ĄC S P Ó Ł K I G I E Ł D O W E , I N W E S T O R B A R D Z O Ł A T W O M O Ż E N A T K N ĄĆ S I Ę N A K L U B Y S P O R T O W E , K T Ó R E P O S Z U K U J ĄC N O W Y C H Ź R Ó D E Ł FI N AN SOWAN I A PRZEPROWADZAJ Ą KOLEJ N E EM I SJ E AKCJ I I WPROWADZAJ Ą J E N A G I E ŁD Ę C ZY KLU B S P O R TO WY M O ŻE M Y TR AKTO WAĆ J AK KAŻD Y I N N Y, D O B R ZE P R O S P E R U J ĄC Y B I Z N E S ? HISZPANIA POD LUPĄ POLKI E KONOMI KA KRE ATYWNOŚCI W TYM NUMERZE kontrargumenty 5 hiszpania pod lupą polki 6 nowości w bankowości 8 ekonomika kreatywności 10 efekt barceloński 12 patenty są passé 13 ile warte jest drzewo? 14 wycena klubu sportowego 16 z trawy na parkiet 19 kryzys w budowlance 21 podatek od zysków giełdowych 23 FSO - bo by było... 24 Po studiach należy się praca 25 zarobki po studiach 26 O hiszpańskim kryzysie mówi się w mediach coraz częściej i więcej. Hiszpania jest zadłużona po uszy i w nowych reformach szuka rozwiązania, które pomoże jej nie powielić losu Greków. Jednak jak kryzys wygląda w praktyce? Czy chcielibyście zarabiać wydając swoje pieniądze? Co powiecie na wypłatę z bankomatu bez użycia karty? Co zyskuje bank pogłębiając naszą wiedzę na temat zarządzania finansami? Czy przyszłe pokolenia będą znały jeszcze poczciwą świnkę skarbonkę? Po organizacji igrzysk olimpijskich w 1992 roku, Barcelona, miasto z europejskiej drugiej ligi , z wielkim hukiem weszło do ścisłej czołówki europejskich centrów turystyki i biznesu. Ludzie, którzy przyjechali do tego miasta z okazji igrzysk olimpijskich wywieźli bardzo dobre wspomnienia i zapragnęli tam wrócić. Niewtajemniczonych zapewne zdziwi fakt, iż przez giełdy przewinęło się całkiem sporo drużyn. W 1983 roku drogę przetarł angielski Tottenham Hotspur. Pod koniec 2007 roku w samej Wielkiej Brytanii notowanych było 26 klubów. Polskie prawo podatkowe reguluje obowiązek płacenia podatku od zysków każdego inwestora giełdowego. Początkujący gracze zatem zadają sobie pytania: Jak to zrobić? Jak się go oblicza? Październik to czas powrotu na uczelnię - wszyscy, niezależnie od studenckiego stażu, jesteśmy tu po to, by w przyszłości zwiększyć swoje szanse na rynku pracy. Na dobry początek roku akademickiego zainteresowaliśmy się zarobkami osób po studiach. słowo wstępu GŁOSUJESZ GOTÓWKĄ. Wybory odbywają się znacznie częściej, niż raz na cztery lata. Głosujemy każdego dnia, wybierając rzeczywistość która będzi nas otaczała. Ale zamiast głosu do urny, oddajemy kasjerce pieniądze. Przyznam, trudno jest dostrzec związek pomiędzy codziennymi zakupami a sytuacją geopolityczną bądź kondycją społeczeństwa. Jednak idąc po nitce do kłębka, dostrzeżemy, że każdy wybór w który wplątane są nasze pieniądze jest w istocie głosem za lub przeciw. Za lub przeciw czemu, spytacie. Odpowiem przykładowo : jakie jest Wasze podejście do natury? Chcecie ją chronić czy uważacie, że nie ma nic złego w czerpaniu z niej? Swoje zdanie nieświadomie wyrażacie przy każdych zakupach, choćby w sytuacji gdy macie do wyboru skórę sztuczną i prawdziwą. Nie jest przypadkiem, że coraz więcej firm tworzy linie produktów „eko”, chwali się certyfikatami Greenpeace czy stara się przy produkcji nie szkodzić środowisku. Dyrektorzy zauważyli, że znaczek „eko” przyciąga klientów i zwiększa zyski. Dlatego uwzględniają to w swoich strategiach. Twój głos zadziałał, świat staje się bardziej przyjazny środowisku. Inny przykład : narzekamy, że wędliny i mięsa są pełne chemikaliów, sztuczne, oszukane. Ale jako społeczeństwo jesteśmy sami sobie winni – idąc do sklepu, wybieramy cenę nad jakość. Dyrektorzy i prezesi widzą, że droższe produkty radzą sobie gorzej i wychodzą naprzeciw oczekiwaniom konsumentów, wtłaczając w mięsa jeszcze więcej wody, żeby były tańsze. Niestety, rynku nie da się oszukać. Popyt determinuje to, jak zachowują się przedsiębiorcy. Jeśli będziemy unikać produktów firm, których zachowania nie popieramy, to w obliczu spadku zysków będą zmuszeni się zmienić. Jesteś przeciwny wyzyskowi w Foxconn? Nie kupuj Apple. Chcesz, żebyśmy rozwijali alternatywne źródła energii? Kup auto hybrydowe. Jesteś przeciwny umowom śmieciowym? Starannie dobieraj zakupy. Hubert Guzera redaktor naczelny Redakcj a magazynu Finance News Redaktor naczelny Hubert Guzera • Zastępca redaktora naczelnego Jakub Mazurek Oprawa merytoryczna dr Bogusław Półtorak | dr Wawrzyniec Michalczyk Skład DTP Kuba Wozowczyk Redaktorzy wydania Anna Skopowska | Weronika Burlińska | Aleksandra Ej fler | Anna Diduch | Maciej Stasiewicz | Hubert Guzera | Marcin Mosiądź | Damian Słomski | Mateusz Zubin | Karolina Czerwińska | Piotr Korzeniowski | Kamil Kania | Michał Żuławiński Dystrybucj a Maciej Stasiewicz | Agnieszka Sowińska Marketing Piotr Korzeniowski | Ola Podcerkiewny • Finanse i administracj a Rafał Nowak Kontakty zewnętrzne Monika Perucka • eventy Michał Szczurek | Anna Skopowska HR Anna Żurek Adres Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu , Magazyn Finance News ul. Komandorska 118/120 , 53-345 Wrocław financenewsUE@gmail. com www. financenews. ue. wroc. pl Pay as you go ! Wielu studentów narzeka na studiowanie w Polsce. Twierdzenia o niepraktyczności studiów, uczeniu teorii itd. są powszechne. Z częścią zarzutów można się oczywiście zgodzić, ale wszystko zależy od uczelni i wydziału. Pojawia się bardzo istotne pytanie czy studia mają być praktyczne, co zresztą nie jest pytaniem oczywistym, bo często na rynku pracy chodzi o pewne kompetencje a nie samą bardzo praktyczną wiedzę. nic więcej z siebie nie dam. Ma być „praktycznie”, ale łatwo – „po co tyle szczegółów?”, najlepiej bezstresowo, bez trudu – „bo po co ?”. Gdzieś przeczytałem ostatnio, że studia są jak szwedzki stół i jest to … prawda. Każdy wyniesie z uniwersytetu tyle ile będzie chciał, a uniwersytet, studia wyższe to nie tylko zajęcia, to np. niezwykle istotne umiejętności miękkie, które można zdobyć w organizacjach, kołach naukowych, kursach, szkoleniach, spotkaniach, których w przypadku UE we Wrocławiu nie brakuje (nie wiem jak jest gdzie indziej, ale zakładam, że prawdopodobnie podobnie). jego koszt dla osób wykazujących chęć i umiarkowanie dobre wyniki w pracy. System taki dałby uczelniom pieniądze, poprawiłby wymagania i ograniczył idee „studiowania dla papieru” na studiach stacjonarnych. Jednak taki system stypendiów musiałby być szeroki, wspierany państwowym elastycznym kredytem dla osób, które nie załapią się na stypendia. Taki kredyt byłby spłacany kilka lat po studiach w ratach zależnych od zarobków, co również dostosowałoby strukturę kształcenia do potrzeb gospodarki i nie wylałoby dziecka z kąpielą, wykluczając maturzystów ze studiowania. Znalazłoby się miejsce dla dobrych socjologów, filozofów i ekonomistów, studiujących za darmo, zaś papierowa edukacja powodująca występowanie frustracji i nie dostosowania podaży do popytu na rynku pracy zostałaby zredukowana. Wzrosły by też wymagania studentów, które całemu systemowi wyszłyby na dobre. jakub mazurek Twierdzę, że każdy sam sobie wybiera studia i to co na nich robi. Jednak słuchając kolegów i koleżanek czasami wydaje mi się, że moje zdanie jest bardzo odosobnione. Jeżeli ktoś jest studentem sam powinien troszczyć się o swoją przyszłość zawodową, nie zaś oddawać się pustemu, często knajackiemu lamentowaniu. Typowa mentalność PGR’owska, jak nie dadzą na talerzu, to sam Kontrowersyjnie: myślę, że rozwiązaniem wielu problemów sytemu edukacji wyższej i braku bodźców do stymulowania przemian, jest stopniowe wprowadzenie postulatu, gdzie studia dzienne powinny być jednak w części płatne z rozbudowanym zapleczem stypendialnym pokrywającym kontrargumenty studia płatne czy darmowe? Kiedy mówimy o studiach "bezpłatnych" , jest to nieco zwodniczne, bo nie ma darmowej edukacji. To kwestia tego, z czyjego portfela pochodzą pieniądze. bić. Tworząc nowy system nie możemy zakładać, że wszyscy będą mieli wsparcie rodziców i dwa tysiące złotych przychodzące "skądś" na konto, żeby się utrzymać i zapłacić za studia. W ten sposób w praktyce ograniczylibyśmy dostęp do edukacji klasie średniej i niższej. Co więc zrobić, żeby nie zmuszać studentów do pracy (co niechybnie oznaczałoby spadek jakości edukacji)? Można im dać kredyty studenckie. Obecnie w Polskim systemie edukacji wyższej istnieją dwie możliwości : albo płacisz sobie sam za swoje studia (zaoczne), albo pieniądze pochodzą z podatków i składa się na nie całe społeczeństwo – ale będziesz musiał liczyć się z tym, że i Ty będziesz odWprowadzenie systemu rozbudowanych dawać część swoich zarobków na edukację kredytów studenckim ma jednak to do siekogoś innego (dzienne). bie, że idea niewiele różni się od zamysłu Czy istnieje pomiędzy tymi systemami obecnego systemu. Dalej państwo wyłoży różnica? Wystarczy spytać kogokolwiek o na nasze studia, a my zwrócimy dług kiedy to, czy chciałby być leczony przez lekarza zaczniemy pracować - jedyna różnica to czy po studiach zaocznych, albo czy chciałby w ratach, czy w podatkach. Z perspektywy żeby dom zaprojektował mu architekt który państwa to zaledwie niuans księgowy. Z uczył się zawodu tylko w weekendy. Nie perspektywy studenta - to spore ryzyko. Co odmawiam żakom ze studiów płatnych za- jeśli nie znajdę pracy po studiach? Co jeśli angażowania ani kompetencji, ale jedno jest spłata kredytu będzie dla mnie za dużym pewne – styl życia, w którym trzeba pogo- obciążeniem w przyszłości? Wiele osób madzić zarobienie na życie z uczeniem się jąc wizję ciążącego na nich imiennego dłusprawia, że chcąc nie chcąc mniej możemy gu, w obawie przed nim zrezygnuje ze się skoncentrować na studiach niż studenci studiów. dzienni. Wprowadzenie kredytów studenckich Jeśli chcielibyśmy wymagać od studen- będzie dla wielu żaków ograniczeniem, przy tów dziennych odpłatności za studia, trzeba jednoczesnym, moim zdaniem, mizernym by dać im czas na to, żeby na te studia zaro- wpływie na jakość edukacji. Czy studenci studiów zaocznych, którzy płacą za swoje studia zawsze stawiają się na każdym wykładzie? Czy zawsze są doskonale przygotowani do egzaminów? Niekoniecznie. Każdy wie, że im lepsze wyniki w nauce tym lepsza praca i zarobki później, ale niewielu skłania to do intensywniejszej pracy. hubert guzera W niepoważnym podejściu do studiów problemem jest brak gotowości do poświęceń teraz na rzecz korzyści w przyszłości. Płatność za studia tego nie zmieni – wręcz przeciwnie. przeciwnie, zniechęci do studiowania. Podsumowując, istnieje spore ryzyko, że zmiany w obecnym systemie przyniosą więcej strat niż korzyści. Odejście od status quo jest także o tyle niewskazane, że obecne problemy edukacji można rozwiązać, wprowadzając zmiany np. w sposobie finansowania uczelni, odchodząc od płacenia za ilość studentów w miejsce ich jakości, lub też zmieniając kryteria naboru na studia. Moim zdaniem, studia powinny być opłacane przez państwo z identycznego powodu, dla którego darmowe są podstawówki, gimnazja i licea - wykształcenie obywatela leży w interesie całego społeczeństwa, nie tylko jego samego. 5 CO POMAGA, A CO SZKODZI CZYLI HISZPANIA POD LUPĄ POLKI O hiszpańskim kryzysie mówi się w mediach coraz częściej i więcej. Hiszpania jest zadłużona po uszy i w nowych reformach szuka rozwiązania, które pomoże jej nie powielić losu Greków. Jednak jak kryzys wygląda w praktyce? Czy hiszpańskie społeczeństwo, jego przyzwyczajenia i tradycje pomagają czy przeszkadzają w powrocie na właściwy tor? Anna Skopowska | Finance News | Najczęściej wymienianą przyczyną kryzysu w Hiszpanii jest brak regulacji cajas – czyli tutejszych banków, oferujących bardzo tanie i łatwo dostępne kredyty. Swego czasu, kredyty te pobudziły różne sektory hiszpańskiej gospodarki, ale przede wszystkim spowodowały boom na nieruchomości. Sektor budowlany wytwarzał prawie 20% (!) PKB, tworząc miejsca pracy, jednocześnie budując tanio, dużo i nieefektywnie.Ceny nieruchomości rosły. Wraz z późniejszym zastojem na tym rynku, problemy zaczęły dotykać również sektor finansowy, bankowy, a bezrobocie zwiększyło się z 8% do 21%. W międzyczasie obniżono podatki od osób fizycznych i prawnych, co z czasem przyczyniło się do zwiększenia deficytu budżetowego. Co ciekawe, początkowo to nie zadłużenie (które procentowo było 2-krotnie mniejsze niż np. zadłużenie USA), a właśnie deficyt budżetowy, okazały się być największym problemem Hiszpanii. Tak [email protected] osiągnął rekordową wysokość 804 miliardów 388 milionów euro, czyli 75,9 proc. PKB. Podwyżka stawki VAT o 3 punkty procentowe (z 18 do 21), tylko zwiększyła złość i niechęć w społeczeństwie, w którym co czwarta osoba nie ma pracy, w tym co drugi 25-latek. Największy wzrost bezrobocia notuje się w przemyśle oraz usługach. Wykształceni, młodzi ludzie nie mają szans na pracę w zawodzie. Jeśli mają szczęście, mogą pracować jako kelnerzy czy sprzedawcy. Adwokat podający kawę? To nie brzmi dobrze. Istnieje również szansa na sezonową pracę przy zbiorze owoców, gdyż rolnictwo jest jedynym sektorem tworzącym jakiekolwiek miejsca pracy. Jednak i w tym celu młodzi wyjeżdżają do Francji, gdyż stawka godzinowa jest dwukrotnie wyższa. jak wspomniałam wyżej, jest regionem autonomicznym, dostaje z powrotem o wiele niej pieniędzy niż do budżetu wpłaciła. Stąd tak duże zadłużenie regionu, który z boku wydaje być się w bardzo dobrej sytuacji. Do spłacenia tylko w tym roku ma 13,5mld euro, a całość długu na ten moment wynosi ok 42mld. Każda z czterech prowincji, z których składa się Katalonia (Girona, Barcelona, Tarragona, Lleida) notuje bezrobocie powyżej granicy 20%. Rząd w Barcelonie ogłosił szereg cięć budżetowych - od lipca przestał m.in. wypłacać subsydia dla szpitali, domów spokojnej starości i innych instytucji użyteczności publicznej. Zamroził też pensje w sektorze publicznym, wprowadził opłatę 1 euro za każdą receptę wypisaną w publicznej służbie zdrowia i wstrzymał na czas nieokreślony W tym roku 3-miesiące wakacji spędzi- wszystkie inwestycje infrastrukturalne. To łam w Barcelonie, m.in. obserwując społe- wszystko, tytułem rozbudowanego wstępu, czeństwo, jego nastroje i zachowa- mającego na celu nakreślić, jak źle się dzieje. Następna część jest zbiorem własnych obserwacji, przemyśleń i doświadczeń autorki artykułu. Prezentuje całkowicie subiektywne odczucia i wnioski wyciągnięte po 3 miesiącach pobytu. Pogląd, nie dotyczy całego społeczeństwa, a pewne uogólnienia zastosowane są dla ułatwienia i na potrzebę artykułu. Hiszpania jest miejscem, do którego chce się wracać. Pyszne jedzenie, gorący klimat, mili, otwarci i pomocni ludzie. Tańce do białego rana, egzotyczna muzyka, piaszczyste plaże, bogactwo kulturowe i różnorodna architektura – za to ją uwielbiamy. Tu chce się żyć, bawić, cieszyć. się zaczęło. Obecnie sytuacja wygląda bardzo źle. Dług publiczny Hiszpanii wzrósł w drugim kwartale bieżącego roku o 3,8 proc i 6 nia. Mimo, że Katalonia jest najbogatszym regionem autonomicznym Hiszpanii, wytwarza 25% PKB to jest jednocześnie najbardziej zadłużona. Wynika to z faktu, iż wpływy m.in. z podatków są wpłacane do wspólnego budżetu Hiszpanii i rozdzielane pomiędzy poszczególne regiony. Katalonia, mimo że, Kraj marzenie, w którym chciałoby się być zawsze. Niestety, ekonomia bywa bezlitosna i to jak chciałoby się żyć, nie pokrywa się z tym, jak żyć się powinno. Dalej, prezentuję więc spostrzeżenia, dotyczące problemów jakie to radosne życie niesie dla gospodarki. Zaraz po przyjeździe do Barcelony, postanowiłam zagrać w pewnego rodzaju grę. Zgadnąć, jakie czynniki społeczno-kulturowe mogą mieć wpływ na utratę przez Hiszpanię pozycji wśród najbardziej rozwiniętych i bogatych państw Europy. Co przeszkadza w powrocie na szczyt i dlaczego tak ciężko będzie wrócić do europejskiej czołówki, nawet po zażegnaniu kryzysu. Kilka problemół, według mnie najważniejszych - poniżej. Po pierwsze – brak znajomości języka angielskiego. Hiszpanie po angielsku nie mówią, bądź mówią bardzo słabo. Poznałam trzy osoby, które posługują się językiem w stopniu zaawansowanym, ale tak naprawdę jest to promil, a wyjątki tu pomijam. Nie mówią ludzie starzy, a co ciekawsze również młodzi. W Polsce w różnych prześmiewczych programach wytyka się młodym, użycie złej konstrukcji, złego czasu przeszłego. Tymczasem chociażby pytając kogoś o drogę, nawet w małej miejscowości można porozmawiać. Tutaj, w centrum Barcelony raczej na migi. Po angielsku nie da się kupić bagietki, owoców, karty prepaid w salonie sieci komórkowej, nie porozmawia się z sąsiadem, z policją czy lekarzem, a czasem też problemem jest zamówienie czegoś w barze. Znajomość angielskiego okazała się nie być tu oczywistością. Po pewnym czasie, nawet zadawanie pytania: „Do you speak English?” przestało mieć większy sens. Skąd ta niechęć przed nauczeniem się kilku zwrotów pomocnych chociażby przy powiększeniu swoich przychodów? Szczególnie w czasie kryzysu? Język angielski jest w dzisiejszym świecie podstawą rozwoju. Zarówno zawodowego, społecznego jak i osobistego. To język sprzedaży, biznesu, dzięki któremu zarabiamy, polityki, internetu, nauki i kultury. Po otwarciu granic, zniesieniu wielu barier politycznych i ekonomicznych staje się niezbędny nie tylko podczas zagranicznych wyjazdów, ale i we własnym kraju. Nie da się rozszerzać horyzontów bez poznawania nowych kultur, ludzi, dostępu do zagranicznych materiałów. Do tego potrzebny jest angielski. Dla nas to oczywiste. Dla Hiszpanów chyba jeszcze nie. Po drugie siesta i wiele dni wolnych od pracy. Hiszpanie rzekomo pracują dużo, ale nieefektywnie. Są raczej spokojni, lakoniczni, nigdzie się nie spieszą, a wszystko „można zrobić jutro”. To, że wracają późno do domu nie jest spowodowane nawałem pracy i nadgodzinami, ale 2-3 godzinną przerwą w ciągu dnia. O ile jest ona wpisana w ich kulturę i gorący klimat, który niektórym uniemożliwia pracę, to w czasie kryzysu i w szczycie wakacyjnego sezonu, zamykanie klimatyzowanych salonów, aptek, restauracji, sklepów jest dla mnie niezrozumiałe. Ciekawe, że kiedy wy- brałam się do polecanej przez internautów restauracji, mające tłumy klientów, zostałam na wejściu wyproszona (razem z kilkoma innymi osobami) z powodu zamknięcia– siesta. O ile więcej mogliby zarobić przez te 3 godziny? Nawet kosztem zatrudnienia dodatkowych pracowników. Podobnie sytuacja ma się jeśli chodzi o okres urlopowy, czyli sierpień. Tutaj również nie wyjeżdża się na urlop na zmiany, nie szuka się zastępczego personelu. Po prostu zamyka się biznes. Jakie było moje zdziwienie, kiedy bar przy La Rambla, do którego w lipcu ustawiały się kolejki został zamknięty na 30 dni z powodu wakacji. Nawet rząd ogłosił rezygnację z sierpniowych wakacji z powodu kryzysu i związanej z tym pracy. Zagrywka dość PR-owska, ale czy tak być nie powinno? Co ciekawe, w niedziele, również się nie handluje i wszelkie centra handlowe, punkty usługowe oraz sklepy są zamknięte. Podkreślam, że Hiszpanie pracują 8h dziennie, jednak przerwa, którą w Barcelonie (a jak widziałam i w pobliskich miejscowościach) przeznacza się na siestę wypada w godzinach największego szczytu, zainteresowania turystów. Po zsumowaniu wszystkiego, okazuje się, że przeciętny właściciel sklepu traci 1592 godzin handlu rocznie, czyli ponad 66 dni! Tymczasem imigranci z Pakistanu i Maroka, których jest tu najwięcej, również prowadzą działalność handlową i to w dużej skali. Otwierają wcześniej, zamykają później. Nie mają siesty, otwierają w niedziele i święta, nie wyjeżdżają na miesięczny urlop. Postawa Hiszpanów, mimo że na pewno daje im większą wolność, częściowo zatrzymuje gospodarkę w miejscu. Czy nie warto czasem (chociaż w sezonie) złamać tradycji w zamian za lepszy zarobek? Nie wyjeżdżać na miesięczne wakacje, kiedy do drzwi pukają klienci? które mi przedstawiano to np. 30 euro za 1GB na miesiąc! Najtańsza taka oferta, znaleziona później wynosiła 19 euro. Cena i tak rekordowo wysoka, bo w Polsce to ok. 15zł za 1GB. Problem w tym, że taki internet nie wystarcza na długo. Jeśli trzeba zdalnie pracować, brać udział w wideokonferencjach i nawet jest się w stanie dużo zapłacić, to i tak nie ma tu odpowiedniej oferty. Pozostaje więc szukanie biblioteki, kafejki albo dzielenie się rachunkiem z sąsiadem, posiadającym ADSL. Z kosztami posiadania telefonu też nie jest lepiej. Założyłam hiszpański numer, żeby taniej komunikować się wewnątrz Hiszpanii. Okazało się, że korzystniejsze jest opłacanie roamingu w polskiej sieci. Dostęp do szybkiego internetu, szczególnie mobilnego to podstawa prowadzenia biznesu, edukacji, informacji i komunikacji ze światem. Czasy telegrafów i budek telefonicznych minęły i żeby nie wypaść z gry trzeba dostosowywać się do nowych technologii, gonić je i adaptować. Posiadanie internetu nie jest tu standardem i to dziwi chyba najbardziej. Co ciekawe, niedawno we Włoszech sąd uznał internet za dobro pierwszej potrzeby. Rodzinie, która z winy operatora, przez 4 miesiące nie mogła korzystać z sieci, zasądzono odszkodowanie. Argumentacja? Brak dostępu do internetu prowadzi do nierówności, strat moralnych, jest przyczyną stresu oraz ogromnych cierpień psychicznych. W Hiszpanii najwyraźniej dopiero dochodzi się do takich wniosków. Podsumowując powyższe, najważniejsze problemy hiszpańskiego społeczeństwa, warto porównać je do społeczeństwa brytyjskiego. W Londynie, centrum finansowym, biznesowym, kulturowym Europy sytuacja wygląda skrajnie inaczej. Kultura pracy jest inna. Każdy gdzieś się spieszy, je w biegu śniadanie, pracuje po godzinach, stoi w korku w czasie godzin szczytu. Ludzie pracują szybciej, więcej, efektywniej, co przekłada się na ich bogactwo. Mają pracę, pieniądze, mieszkania, samochody, drogie telefony. Mówią w kilku językach, zwiedzają świat, studiują za granicą. Wielka Brytania staje się coraz większą potęgą pod wieloma względami. Myślę, że w dużym stopniu dzięki społeczeństwu i kulturze pracy, która siesty by nie zaakceptowała. Czy Hiszpania wyjdzie z kryzysu? Jeśli tak, to w jakim kierunku będzie się rozwijać? Czy przestanie odstawać od rozwiniętej Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji i dostosuje się do nowego, nowocześniejszego świata? Może poradzi sobie bez odchodzenia od nawyków i tradycji? Trzeci kulejący aspekt to branża telekomunikacyjna. Po przyjeździe przez kilka dni szukałam internetu mobilnego na kartę. Sądziłam, że ta rozwinięta Hiszpania zaoferuje mi dobrą jakość w dobrej cenie. Tym bardziej, że o Polsce mówi się jako o kraju z drogim internetem. Niestety i tu się pomyliłam. Pierwszy salon jakiejkolwiek firmy z branży telekomunikacyjnej znalazłam po dwudziestu kilometrach (!) spędzonych na chodzeniu po centrum Barcelony. Niestety, nie mogłam sprawdzić gdzie znajduje się najbliższy, ponieważ bezpłatny dostęp do WiFi to też fikcja. Rzekomo jest kilka miejsc jak dworce czy plaża, ale ani razu nie udało mi się połączyć, gdyż sygnał był za słaby, albo WiFi wyłączone w pewnych godzinach (siesta dla WiFi?). Zresztą nie tylko mnie. Co ciekawe, po dotarciu na miejsce, nie udało mi się kupić karty Pytanie te pozostawiam otwarte, aby każprepaid do modemu, ponieważ nie mają „czegoś takiego” w ofercie. Zadziwili mnie nie- dy czytelnik doszedł do swoich przemyśleń. zmiernie. Szukałam więc dalej, jednak oferty 7 N O WO Ś C I W B A N KO WO Ś C I Czy chcielibyście zarabiać wydając swoje pieniądze? Co powiecie na wypłatę z bankomatu bez użycia karty? Co zyskuje bank pogłębiając naszą wiedzę na temat zarządzania finansami? Czy przyszłe pokolenia będą znały jeszcze poczciwą świnkę skarbonkę? Przed Wami kilka nowości proponowanych w świecie finansów. Weronika Burlińska | MKNB Bankier | Aleksandra Ejfler | MKNB Bankier | Rozwój każdej dziedziny nauki oparty jest na innowacjach. Również finanse uczestniczą w procesie ciągłego udoskonalania oraz tworzenia zupełnie nowych produktów. W dzisiejszych dynamicznie zmieniających się realiach nowa, niestosowana do pewnego momentu operacja bankowa, bądź instrument finansowy może zostać określony mianem innowacji bankowej, jeżeli jej wprowadzenie rzeczywiście unowocześnia sektor, a nie jest tylko powieleniem istniejący już koncepcji. Pierwszym skojarzeniem ze słowem innowacja bankowa są z pewnością wszelkiego rodzaju gadżety promowane przez banki, skracające czas płatności do kilku sekund. Mamy tu na myśli różnego rodzaju breloczki, naklejki na telefon, czy płacące zegarki. Jednak innowacje mają również mniej przedmiotowy charakter, bo żeby produkt stał się nowością bankową nie musimy przyczepiać go do kluczy czy naklejać na komórkę. Wydając zarabiaj Przykładem takiej innowacji jest moneyback. Choć na światowym rynku usługa ta znana jest od ponad 20 lat, w Polsce pojawiła się stosunkowo niedawno. Na czym polega moneyback? Najogólniej można stwierdzić, że jest to „prezent”, który użytkownicy kart płatniczych otrzymują od banku. Na koniec okresu rozliczeniowego pewna kwota ( od 0,5% do 4% łącznej sumy transakcji w danym okresie) przelewana jest na konto posiadacza rachunku. Oczywiście instytucje finansowe nie mogłyby sobie pozwolić na jakiekolwiek straty z tego powodu. Pieniądze, które otrzymujemy są jedynie częścią zysku trafiającego do banku z wykonanej przez nas transakcji. I tak, prowizja za możliwość płacenia kartą uiszczana przez punkt sprzedaży dzielona jest między bank wydający kartę, centrum rozliczeniowe, organizację płatniczą oraz klienta. weronika.burliń[email protected] [email protected] czas zwracana przez bank premia jest dość niska. Przykładowo posiadacze konta Wydajesz&Zarabiasz w BZ WBK mogą liczyć na 1 % zwrotu poniesionych wydatków. mom operacyjnym, czy też wspomniane już naklejki na telefon umożliwiające płatności zbliżeniowe. Jednak Hiszpanie postanowili stworzyć system umożliwiający wypłatę środków z bankomatu, właśnie przy pomocy telefonu Obecnie jednak, znacznie częściej po- komórkowego. jawiającą się formą usługi moneyback, jest zwrot wydatków dokonanych w Hal-Cash to usługa powstała z inicjaokreślonych punktach sprzedaży. Przy- tywy 8 hiszpańskich banków, która swokładowo Meritum Bank oferuje konto ze im zasięgiem obejmuje Hiszpanię, zwrotem w wysokości 4% ( maksymalnie Ekwador, Indie, Meksyk, Maroko, Stany jest to jednak tylko 30zl miesięcznie) za Zjednoczone, Kanadę, Wielką Brytanię, zakup paliwa przy użyciu karty debeto- Irlandię, Ukrainę , a od niedawna możewej dołączonej do ROR-u, a także dodat- my korzystać z niej także w Polsce. kową kartę kredytową, która umożliwi zaoszczędzenie jeszcze 20 zł na paliwie. Opiszmy pokrótce mechanizm jej działania. Nadawca, poprzez stronę inAlior Sync skupił się na klientach do- ternetową, zleca przelew podając numer konujących częstych zakupów przez In- telefonu komórkowego odbiorcy, kwotę ternet. W swojej ofercie posiada on przelewu ( do 2000zł) oraz wymyślony bowiem konto, gwarantujące 5% zwrotu przez siebie czterocyfrowy PIN zabezza transakcje dokonane w sieci. Tu także pieczający transakcję. Gdy system Halwystępuje ograniczenie kwotowe. Jest to Cash zaakceptuje płatność, do odbiorcy 1250 zł (dla sum powyżej 760 zł pobiera- przelewu wysyłany zostaje automatycznie ny jest 10-proc. zryczałtowany podatek SMS, w którego treści znajduje się nudochodowy). mer referencyjny, kwota i data ważności przelewu. Teraz następuje moment transMożliwość zarobienia dodatkowych akcji, który może być uznany za jej najpieniędzy jednie na korzystaniu z konta słabsze ogniwo. Nadawca musi w zapewne przyczyni się do tego, że jego rozmowie telefonicznej lub poprzez SMS posiadacze nie będą szukać alternatyw- przekazać odbiorcy podany wcześniej nych rozwiązań u konkurentów. Jest to z PIN. Bogatszy o te informacje odbiorca, pewnością główną przesłanką, dla której udaje się do najbliższego bankomatu (3,5 banki decydują się na wprowadzenie tys. bankomatów należących do sieci Euusługi moneyback Także promowanie ronet, SKOK i BZ WBK), naciska przytransakcji z użyciem plastikowego pie- cisk w prawym dolnym rogu ekranu, niądza wiąże się ze wzrostem wpływów z wprowadza wszystkie wymienione prowizji za płatność kartą, a tym samym wcześniej dane i wypłaca gotówkę z banwiększym zyskiem banków. komatu. Proste? SMS zamiast karty Podobno człowiek orientuje się, że zgubił portfel po kilkudziesięciu minutach. O zniknięciu telefonu komórkowego wie zaś już po kilku minutach. Ta zacieśniająca się więź człowieka z „komórką” przyczyniła się do wykorzystania tego urządzenia w bankowości. Obecnie pojawiają się liczne mobilne Moneyback może dotyczyć wszystkich dokonanych transakcji, jednak wów- aplikacje dedykowane konkretnym syste8 Niektórym może się wydawać, że Hal-Cash wiąże się z pewnym ryzykiem, jednak usługa ta ma wiele praktycznych zastosowań. Jej głównym atutem jest na pewno czas . Nie musimy czekać aż przelew zostanie zaksięgowany na koncie, ponieważ pieniądze od razu „czekają” na nas w bankomacie. Rozwiązanie to może okazać się przydatna np. w sytuacji, gdy rodzice chcą przesłać dziecku, które jest na kolonii dodatkowe pieniądze. Pociecha nie musi wówczas posiać własnego konta, wystarczy tylko telefon komórkowy. Hal-Cash może okazać się również pomocnym, gdy zgubimy pieniądze i karty płatnicze w podróży. Usługa ta jest także wykorzystywana przez podmioty organizujące różnego rodzaju loterie, czy konkursy z nagrodami pieniężnymi. Zwycięzcy otrzymują wtedy po prostu SMS-y z PIN-em, a wygrane pieniądze czekają już w bankomacie bez konieczności dzielenia się informacją o numerze konta. Lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć Bardziej opłaca się byś świadomym, ile i na co wydajemy. Możliwość dostępu do szczegółowych informacji o dochodach i wydatkach zapewnia Finansometr, narzędzie typu Personal Finance Management. Aby korzystać z tej funkcjonalności należy mieć konto w banku ING i dostęp do bankowości internetowej. rowe porządkujące budżety domowe. Jest to narzędzie dostarczane przez bank i zintegrowane z systemem bankowości internetowej. Analiza transakcji przeprowadzona jest w ramach systemu bankowego, więc klient nie musi ściągać i wgrywać wyciągów do osobnych aplikacji. W interesie banku powinno leżeć raczej udzielenie kredytu klientowi, który ma dziurę w budżecie, niż oferowanie narzędzia do analizy wydatków pomagające kontrolować pieniądze. Jednak finansometr został wprowadzony po to, aby spowodować wśród klientów bardziej racjonalne gospodarowanie finansami. Korzystanie z aplikacji PFM może skłonić do oszczędzania, a także sprawić, że klienci nie będą wpadli w kłopoty finansowe. Bank ma w tym swój interes. Z racji tego, że analiza Finansometru dotyczy zarówno RORu, OKA, kart kredytowych jak i kredytów i lokat jest to sposób zachęcenia klientów do przeniesienia swoich wszystkich produktów finansowych do ING. Analiza budżetu klienta umożliwia też dawanie przez bank indywidualnych wskazówek dotyczących zadłużenia czy oszczędności. Bank może zaproponować skonsolidowanie kredytów zadłużonym, a tym z nadwyżką finansową skorzystanie z funduszu. Obecnie większość ludzi nie ma czasu na skrupulatne notowanie dochodów i wydatków. Finansometr zrobi to za nas. Jest to inteligentny i uczący się algorytm, który automatycznie sortuje dane za klienta. Jednak jeśli program źle coś sklasyfikuje, istnieje możliwość naniesienia własnych poprawek. Manualnie kategoryzować trzeba transakcje dokonywane gotówką. Ponadto w ramach ręcznego Dziwią komentarze internatów, że jest porządkowania wydatków można twoto niewolnictwo finansowe i tworzenie rzyć własne kategorie i podkategorie. nowej strefy kontroli klienta. Banki wieNarzędzie do analizy domowego bu- dzą dobrze na, co przeznaczane są nasze dżetu dzięki wpływom i wydatkom pre- środki. Teraz umożliwiają nam ich analizentowanym na kolorowych wykresach zę. Na dodatek w przejrzysty i praktyczoraz raportom podsumowującym mie- ny sposób. sięczne wydatki zdecydowanie przemawia do wyobraźni i jest atrakcyjną Bankowość dla maluchów alternatywą dla zwyczajnego arkusza kalkulacyjnego. Tego jak prawidłowo gospodarować pieniędzmi nie nauczy nas Finansometr. Jeśli interesuje nas to, jak wypadamy Co prawda jest to dobry start do edukacji na tle innych osób w analogicznym wie- dorosłej części narodu w kwestii finanku, o zbliżonych dochodach, czy też sów. Jednak nic nie da tak wiele jak namieszkających w miejscowości o podob- uka przedsiębiorczości niemalże od nej wielkości możemy skorzystać z ano- wieku przedszkolnego. Naprzeciw tym nimowego porównania między klientami. potrzebom wyszedł PKO BP. Bank stwoDzięki temu sprawdzimy, czy jesteśmy rzył przyjazny i intuicyjny dziecięcy sysbardziej, czy mniej rozrzutni niż osoby z tem bankowości elektronicznej. To za podobnymi parametrami. Może wtedy sprawą oferty Szkolnych Kas Oszczędnodecyzja, czy zaoszczędzić stanie się ła- ściowych, która została całkiem niedawtwiejsza. no odświeżona i jest teraz bardzo atrakcyjna. Każdy uczeń, szkoła Mimo tych wszystkich użyteczności, oraz rada rodziców mogą mieć swoje inktóre zapewnia Finansometr można zadać dywidualne konta zarządzanie przez Inpytanie, co innowacyjnego jest w tym ternet. Celem tego projektu jest edukacja rozwiązaniu, skoro już wcześniej znane ekonomiczna dzieci i młodzieży oraz wybyły różnego rodzaju programy kompute- robienie nawyku świadomego oszczędza- nia. Konto w SKO dziecka funkcjonuje przy koncie SKO szkoły. To osobny rachunek bankowy, ale nie ROR. Uczeń nie może samodzielnie dysponować swoimi pieniędzmi. Wpłat i wypłat dokonują osoby dorosłe. Dzięki bankowości internetowej dziecko ma wgląd w zgromadzone przez siebie pieniądze i może decydować, na co odkłada oszczędności przez zakładanie wirtualnych skarbonek. Serwis internetowy SKO ma atrakcyjny wygląd dostosowany do grupy odbiorców, jakimi są dzieci. Jego elementy mają charakter obrazkowych ikon. W świat finansów wprowadza maluchy żyrafa Lokatka. Prowadzenie konta jest darmowe. Środki oprocentowane są 5% do kwoty 2500 zł. Powyżej tej sumy 2%. Co ma z tego bank skoro nie nakłada opłat za prowadzenie konta i oprocentowanie środków jest całkiem przyzwoite? PKO BP dzięki SKO samoczynnie pozyskuje najmłodsze pokolenia. Jest to plan długoterminowy. Bank ma dostęp do nowego źródła klientów i zabezpiecza swoją pozycję na paręnaście lat. Konto każdego malucha ma numer NRB. Kiedy dziecko skończy 13 lat może być przekształcone w rachunek młodzieżowy, a potem studencki. Na początek uczniowie otrzymują legitymację wyglądającą jak karta płatnicza. Aby dostać się do konta w SKO trzeba wpisać login i hasło, zupełnie jak w dorosłych serwisach bankowości internetowej. Jeśli dorastające dzieci później wybiorą PKO BP, nie zmieni się ich identyfikator, hasło, ani numer konta. Bank ma nadzieję, że wychowa sobie w ten sposób lojalnych klientów. Nie są to tylko działania mające na celu pozyskanie oszczędności dzieci ale poniekąd także rodziców. Wgląd do konta pociechy mają opiekunowie ze swojego konta internetowego. Pod jednym warunkiem. Rodzic musi mieć ROR w PKO BP. Na razie PKO BP nie ma konkurencji na polu bankowości dziecięcej. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że rodzice zdają sobie sprawę, że konto SKO to lepsze rozwiązanie niż trzymanie kieszonkowego dziecka w domu w kopercie i dopisywanie kolejnych kwot na stronach zeszytu. Dzięki nowym SKO dzieci uczą się oszczędzać przez zabawę. Taka edukacja jest nam potrzebna. 9 E KONOMIKA KREATYWNOŚCI Anna Diduch , ekspert rynku sztuki Osiemnastowieczny angielski malarz Joseph Wright ofDerby, tworzący w duchu późnego caravaggionizmu (dramatyczne efekty światła i cienia), stworzył w 1768 roku obraz zatytułowany „Eksperyment z pompą próżniową”. Dzieło przedstawia grupę osób przyglądającą się działaniu maszyny próżniowej-szklanej bańki, w której została uwięziona papuga. Kiedy powietrze zostanie całkowicie wyssane – ptak umrze. Postaci na obrazie ukazane zostały w różnych pozach i reakcjach na to, co ma się za moment wydarzyć. Obraz Wrighta jest manifestem barokowego warsztatumalarskiego. Niemiecki myśliciel Walter Benjamin w jednym ze swoich esejów nazwał zresztą „czysty” kapitalizm „religią kultu, być może najskrajniejszą z istniejących do tej pory”. Obiektem centralnym tego systemu są oczywiście pieniądze. XX wieku i fabryki Forda. Jest rok 1908, a on przystąpił właśnie do uruchamiania taśmowej produkcji pierwszego prawdziwie masowego i cenowo dostępnego nawet dla robotników amerykańskich samochodu Ford Model T. Tak narodził się ruch filozoficzno-gospodarczy zwany Fordyzmem, który na następne 60 lat We współczesnym dyskursie neoliberal- zdominował model produkcji, a tym samym nym, jednym z elementów składowych nasze- zmienił oblicze ekonomii. go tu i teraz, stał się nowy kognitywizm gospodarczy, oparty właśnie na oświecenioFilozofia Fordyzmu w swojej zasadniczo wym głodzie wiedzy i wynikającej z niego in- formie dominowała w gospodarkach państw nowacyjności. Maciej Gdula, polski socjolog i wysoko rozwiniętych do końca lat 1970. W publicysta związany z „Krytyką Polityczną”, sferze podaży dominowała masowa, tania pisze w swoim artykule, że „O ile kiedyś pod- produkcja w długich seriach, wymagająca stawą gospodarki była ziemia i znój rolników, pracy podyktowanej rytmem taśmy maszynopotem maszyny i ciężka praca robotników, o wej. Zarobki były wysokie, siła nabywcza tyle obecnie podstawą wzrostu jest myślenie i pracowników rosła (szczególnie w stosunku innowacyjność. Gospodarka oparta na wiedzy do dóbr trwałej konsumpcji i masowej turyto prawdziwaziemiaobiecana”. styki). Duża ilość czasu wolnego, pozwalała na regenerację fizycznych i psychicznych sił Zanim nastał „post” wytwórców. Joseph Wright of Derby - Eksperyment z ptakiem w pompie powietrznej (1768) Jego poprzednicy wykorzystywali tego typu kompozycje tworząc sceny religijne. W „Eksperymencie…” barokowa kompozycja posłużyła do opowiedzenia o prymacie nauki i rozumu, dwóch elementów charakterystyczny już dla następnej epoki - czyli dla oświecenia. Dzieło Wrighta afirmuje postawy empiryzmu i chęci zdobywania nowej wiedzy, które z całą mocą objawiły się w XX wiecznej kulturze, Aby zrozumieć naturę kapitalizmu kogniW latach sześćdziesiątych i siedemdziejako kapitalizm kognitywny (poznawczy). tywnego musimy się cofnąć do początków siątych XX wieku, kiedy rozmyślano o przy- 10 szłości sądzono, że przybierze ona formę postindustrialną: kapitalizm będzie zdominowany przez sektor usług, a jego siłą napędową będzie rosnący konsumpcjonizm. Dzięki niemu gospodarka miała się wciąż rozwijać szybko i stabilnie. Lata dziewięćdziesiąte stanowczo zweryfikowały ten scenariusz. Miejsce nieprzerwanej ekspansji gospodarczej, niskiej inflacji, małego poziomu bezrobocia oraz rosnącego dobrobytu – zajęła recesja. „Za ujemnym lub zerowym wzrostem gospodarczym kryły się na tyle istotne zmiany strukturalne, że niektórzy autorzy zaczęli upatrywać w nich nowej fazy rozwojukapitalizmu”. Wiedza nowa Przymiotnik „kognitywny” oznacza „związany z procesem poznawczym, odnoszący się do poznawania czegoś”. Najprościej rzecz ujmując, kapitalizm kognitywny jest formą organizacji społeczno-ekonomicznej, w której kreowanie wartości oraz kumulowanie kapitału odbywa się poprzez pracę twórczą, tj. inwencję naukową, techniczną, organizacyjną albo kulturową. Duch innowacyjności oraz potrzeba nowości przenika wszystkie sfery współczesności poczynając od twórczości artystycznej, poprzez marketing, technologie a na gospodarce końWyrazy „nowość” krzyczą do nas z billPonieważ zmalał udział tradycyjnych gałę- cząc. bordów oraz z bannerów na witrynach zi przemysłowych, już nie tylko surowcowych, internetowych. chemicznych czy wydobywczych, ale także i wytwarzających produkty o wysokim stopniu Gdula, w swoim artykule pisze daprzetworzenia, zaczęło się zmieniać rozumienie lej: Maciej „Dla kapitalizmu kognitywnego wrogiem kapitału. Stał się on bardziej nieuchwytny, po- jest standaryzacja. To, co było cnotą w czasach szerzono go także o element ludzki (kapitał kapitalizmu przemysłowego i pozwoliło zgroludzki) oraz kulturowy. madzić wielkie bogactwo za sprawą masowej i konsumpcji, odeszło w przeszłość Fordyzm był podsycany i uzupełniany produkcji […] Kapitalizm kognitywny na sztandarach ma przez racjonalny, modernistyczny światopo- wypisaną różnorodność, autentyczne emocje, gląd. Jego podstawą była wiara w postęp oraz samorealizację i ekologiczny styl życia. […] niezakłócone dążenie do nowoczesności, do Zamiast przewidywalnej kariery fordowktórych nawoływali w swoich pracach futury- skiej stoi przed nami bogactwo ery możliwości ści w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku. rozwoju z pracą dopasowaną do naszych indyKiedy po naftowym szoku na przełomie lat 60 i widualnych pragnień, oczekiwań, emocji i 70 zachwiał się stabilny obraz zachodnich go- aspiracji”. spodarek, kapitalizm oraz nieodłączny mu modernizm wkroczyły w nowąfazę „post”. Taki model mógł powstać dzięki roli jaką w gospodarce zaczęła pełnić informacja. W dobie Na gruncie społecznym i kulturowym, tzw. społeczeństwa stała się postmodernizm charakteryzował się tym, że ona dobrem na równiinformacyjnego z przemysłem czy su„wszelkie prawdy i wartości stały się względne, rowcami. Na pierwszym Kongresie Informatya bariery między kulturą wysoką i kulturą ma- ki Polskiej w 1994 roku ustalono, że sową, między sztuką a konsumeryzmem zani- społeczeństwo informacyjne to takie które jest kły. W świecie postmodernizmu pojęcia skomputeryzowane i wykorzystuje usługi telelinearnej historii, stałego postępu nie miały już komunikacyjne do przesyłania i zdalnego zastosowania. W rezultacie zapanował chaos przetwarzania informacji. Tak, jak wcześniej konkurujących stylów i odwołań, transmitowa- przemysł, dzisiaj to wiedza jest nowym zliberanych przez wolnorynkowy system konsumery- lizowanym dobrem, które wspomaga innowastyczny, kreujący dla własnych celów własną cyjność gospodarczą, a przez to jej rzeczywistość”. Do tej listy dodać można rów- konkurencyjność. Do konkurencyjności swoich nież ogólny dziejowy i moralny pesymizm, gospodarek dąży się zarówno w państwach kwestionowanie autorytetów oraz religii. Ten wysokorozwiniętych, jak i w tych, które od nierodzaj niepokoi znalazły swój najgłębszy wy- dawna weszły na ścieżkę przyśpieszonego rozraz w sztukach irlandzkiego dramatopisarza, woju gospodarczego i technologicznego. twórcy teatruabsurdu–SamuelaBecketta. Odgórnie taki model popiera Unia Europejska, wspierała innowacyjność i konkurencyjPostmodernizm i post industrializm, który która ność gospodarczą mocy Strategii Lizbońjest pochodną Fordyzmu, z zasady pozostawały skiej (2000-20010).naTeraz powstać nowy między sobą w opozycji, jednak przełom XX i program rozwoju wspólnotyma pod nazwą „EuroXXI wieku był zdecydowanie zdominowany pa2020”. przez ten pierwszy. Sygnały związane z niedawną recesją tylko dolewały oliwy do ognia Jaki zachodzi związek między innowacją a pesymistów. Równolegle, trochę bocznymi wiedzą? Innowacja jest niczym innym jak drzwiami, na scenę zaczął wkraczać kapitalizm efektem końcowym „uczenia się”: pozyskiwakognitywny, którego wiara w innowacyjność i nia wiedzy, która potem wymierne ekonopostęp ulokowana została w nowym rodzaju micznie rezultaty. W tymdaje procesie „uczestniczą kapitału, jakim jestludzki umysł. zarówno pojedyncze przedsiębiorstwa, jak i ca- łe regiony. Każdy z podmiotów zaangażowanych w tworzenie innowacji posiada określone możliwości gromadzenia wiedzy oraz jej wykorzystania (zależą one m.in. od zasobów ludzkich, naukowych czy technicznych). Na rozwój innowacyjności wpływają przede wszystkim postęp technologiczny, zmieniające się oczekiwania odbiorców towarów i usług oraz narastającakonkurencjanarynku”. Cały ten system zawsze jednak opiera się na jednostce wraz z jej zdolnościami kreatywnego myślenia i umiejętnościami twórczymi. „Kapitalizm kognitywny składa obietnicę zarówno bogatym, jak i (jeszcze) biednym. Przecież każdy dysponuje autentyczną osobowością i żyje w niepowtarzalnej kulturze”. Zagadnienie ludzkiej kreatywności w teorii ekonomii zajmuje mało miejsca, ale zostało opisane na przykład przez Edwina Mansfielda, profesora i teoretykanauniwersytecie w Pensylwanii. W XVII i XVIII wieku powstało wiele traktatów poświęconych ludzkiej kreatywności, którą ówcześni nazywali górnolotnie – geniuszem. Tym słowem określano nie tylko szczególny stan jednostki w rozumieniu współczesnym, ale także ogólny sposób myślenia, ponieważ geniusz stanowił źródło twórczej inspiracji. W owych traktatach próbowano zdefiniować pojęcie kreatywności jako na przykład dar od bogów. Uważano, że kreatywność jest rzeczą mierzalną i obiektywną. Krytyka postmodernistyczna poddała w wątpliwość ideę twórczego geniuszu uważając, że kreatywność jest czymś bardzo indywidualnym oraz, że jej ocena jest możliwa tylko w kontekście społecznym i kulturowym. Kapitalizm kognitywny staje w opozycji do takiego oceniania kreatywności, ponieważ łączy ją z innowacyjnością oraz rozwojem gospodarczym, który jest obiektywnie mierzalny. „Kapitalizm kognitywny stwarza wrażenie, że przezwyciężył wewnętrzne napięcia kapitalizmu. […]Z kapitalizmu w kapitalizmie kognitywnym zostaje sama śmietanka – bogactwo, rozwój, wolność i samorealizacja.” – komentuje dalej w swoim artykule Maciej Gdula i przystępuje do ataku systemu kapitalistycznego w duchulewicowym. Wizja „samej śmietanki” jest oczywiście zbyt utopijny aby mogła istnieć naprawdę. Całkowita wolność oznacza w rezultacie intelektualne zagubienie, o którym w swojej najnowszej książce „Kultura w czasach płynnej nowoczesności” pisał największy teoretyk postmodernizmu, Zygmunt Bauman. Standardy kulturowe, ekonomiczne i społeczne ulegają rozluźnieniu a swoją konsystencją zaczynają przypominać półpłynne zegary z obrazuSalvadoraDali. 11 ZJAWISKO EFEKTU BARCELOŃSKIEGO W ODNIESIENIU DO EURO 2012 W POLSCE I NA UKRAINIE Po organizacji igrzysk olimpijskich w 1992 roku, Barcelona, miasto z europejskiej drugiej ligi , z wielkim hukiem weszło do ścisłej czołówki europejskich centrów turystyki i biznesu. Ludzie, którzy przyjechali do tego miasta z okazji igrzysk olimpijskich wywieźli bardzo dobre wspomnienia i zapragnęli tam wrócić, jak również ich rodziny i znajomi, z którymi podzielili się swoimi wrażeniami. Maciej Stasiewicz | Finance News | W świecie rozprzestrzeniła się opinia o tym wspaniałym miejscu. Ale czy zawsze był to tak piękny zakątek Europy? Przygotowania do igrzysk pochłonęły wiele ciężkiej pracy i pieniędzy. Poza wybudowaniem obiektów sportowych trzeba było wybudować lub zmodernizować infrastrukturę transportową, noclegową, turystycznąitd. Wybudowano obwodnicę, która odciążyła miasto z ruchu kołowego i w znacznym stopniu uwolniła ulice od korków, wyremontowano zabytkowe dzielnice miasta, rozbudowano bazę hotelową. Zwrócono miastokuplaży, eliminujączniej budowleprzemy- słowe, co sprawiło, że miejsce to stało się bardziej przyjazne dla turystów, jaki samych mieszkańców. Dodatkowo przyniosło to ekologiczne korzyści. W chwiliobecnej Barcelonajestbezapelacyjniepierwszym skojarzeniem z Hiszpanią dla większości ludzi. [email protected] Stolica Kultury w Madrycie, co stanowiło pewien Być może skala tego zjawiska jest tak duża, ciąg i sława pojedynczej imprezy nie przebrzmie- ponieważnaczeleimprezstojąurzędnicyipolitycy wałatakszybko. spełniający życzenia obywateli oraz chcący pozyskać nowy elektorat, a nie managerowie, którzy Jednak, czymożnapowiedzieć, że efektbarce- dbaliby o zakończenie tych wydarzeń na plusie. loński zawsze ma miejsce? Jak pokazują imprezy Niestety jest to błędne rozumowanie, ponieważ sportowe z ostatnich kilkudziesięciu lat, bardzo turniej zakończony sukcesem może w znacznej trudno jest wyjść zwycięsko z tej bitwy. Większość mierze politycznie wypromować organizatora. eventów kończy się dla organizatora pod kreską, a Dobrym przykładem są tutaj zimowe igrzyska w korzyści z turystyki czy inwestycji w infrastrukturę Salt Lake City. Mitt Romney, obecny kandydat na nie sąwymierne. Należy zwrócić uwagę, że aby w prezydenta Stanów Zjednoczonych, objął stanowiPolsce zorganizować Euro 2012 trzebabyło odno- sko szefa komisji organizacyjnej, gdy sytuacja fi- wawybudować stadiony, czyspróbować wybudować autostrady, co np. dla Niemców nie byłoby większym problemem z powodu już posiadanej infrastruktury. nansowaigrzyskbyła379 mlndolarówgorsza, niż w planowanym scenariuszu. Ostatecznie po rozległej reorganizacji i redukcji wydatków wydarzenie zostało zakończone przynosząc 100 mln dolarów zysku. Patrząc na dane zaczerpnięte z serwisu gazeta.pl można łatwo zauważyć, że tzw. efekt montreNależy również zwrócić uwagę, że Polska orZjawisko przeskoku cywilizacyjnego i czerpa- alski, czyli odwrotny w stosunku do efektu ganizowałaEuro2012razemzUkrainą,aefektytej niadługoterminowychkorzyścigłówniezturystyki, barcelońskiego występuje znacznie częściej. Dla wspólnej działalności mogąbyć dwojakie. Z jednej po zorganizowaniu dużej imprezy sportowej zosta- przykładu: strony, jeśli Polskawypadłanatle swojego partnera ło nazwane efektem barcelońskim, ponieważ tam lepiej, korzyścimogąbyćwiększe. Zdrugiej jednak ten efekt był najłatwiejszy do zaobserwowania. • Nagano - zimowe IO 1998 r. - wiadomo, że strony, jeśli ktoś był zawiedziony pobytem na Wiele miast, czy państw, które ubiegają się o orga- igrzyskaprzyniosłystratę, ale nie wiadomo jaką, bo Ukrainie, może przenieść swoje odczuciatakże na nizację tego typu imprez powołują się na przykład 90tomówaktspalono... Polskę, ujednolicając swój punkt widzenia w stoBarcelony i chęć osiągnięcia tego samego u siebie. • Montreal - letnie IO 1976 r. - 2,5 mld$ długu sunkudocałej imprezy. Jednaknależypostawić pytanie, czyzakażdymra- spłacano przez 30 lat, a władze do dziś mają proO wiele trudniej teżoszacować korzyści wynizem mamy do czynienia z efektem barcelońskim, blem z utrzymaniem stadionu olimpijskiego (20 kające z organizacji turnieju piłkarskiego, gdzie orczy z drugiej strony może nakłady poniesione na mln$rocznie) ganizatoremjestcałe państwo lub nawetdwa, niżz przygotowania do imprezy sportowej nie będą •Ateny - letnie IO 2004 r. - organizacja mogła igrzyskolimpijskichorganizowanychprzezmiasto. gwoździem do trumny gospodarki, a deficyt bu- kosztować nawet 15 mld $. O obecnej sytuacji w dżetowyprzezlatabędzieniedozalatania. Grecjiwszyscywiemy. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że między • USA- Piłkarskie MistrzostwaŚwiataw1994 innymiinwestycjezwiązanezEuro2012pozwoliły Takie negatywne konsekwencje zaistniały r.-rekordowaoglądalnośći4mld$strat przetrwać czasy kryzysu z dodatnim wskaźnikiem również w Hiszpanii. Inwestycje w sukces koszto• Portugalia- Piłkarskie MistrzostwaEuropyw wzrostuPKB orazzrealizowanezostałyinwestycje, wały budżet Barcelony deficyt w wysokości około 2004 r. - portugalski minister gospodarki Augusto na które przyszłoby nam czekać jeszcze wiele lat, 1,4 mld dol. Z jego spłatą Barcelona borykała się Mateus wezwałdo jaknajszybszego zburzeniasta- jednak pytaniem pozostaje, czy zadłużenie nie odwiele lat. Trzeba również mieć na względzie ze w dionów wybudowanych lub zmodernizowanych bijesięczkawkąwdłuższej perspektywie.Wszyscy 1992 rokuwHiszpaniipozaigrzyskamiolimpijski- na Euro 2004 (koszt 1,1 mld euro). Spośród dzie- życzylibyśmy sobie efektu barcelońskiego w naj mi miały miejsce również dwa ważne wydarzenia. sięciuarentylkotrzybyływstanienasiebiezarobić lepszym jego wydaniu, ale czy uda się to osiągnąć Byłyto wystawaEXPO wSewilliorazEuropejska pokażeczas. 12 P ATENTY S Ą PAS S É Ostatni wyrok nakazujący Samsungowi wypłacenie Apple miliard dolarów za naruszenie patentów konkurenta w linii produktów Galaxy, choć robi wrażenie, to zapewne nie jest apogeum wojny patentowej pomiędzy producentami smartfonów. Wydawać by się mogło, że rywalizacja przeniosła się ze strefy rozwoju technologicznego do walki na pozwy i działy prawne. Stawka jest wysoka - zakazanie sprzedaży na terenie Japonii, Korei albo Niemiec to straty idące w miliardy. Ale chyba nie o to chodziło gdy w XIX wieku wprowadzano prawo patentowe. Nie jestłatwo odtworzyć, jakwojnasię zaczęła ani jakprzebiegała. Toczy się ona na tylu frontach,wobectyluproduktówiparadoksalnie zróżnymi wynikami. Sprawasądowawtej samej sprawiezłożonawKoreiaStanachZjednoczonych kończy się innymi wynikami, a ponieważ żądaniem w pozwie najczęściej jest zakazdystrybucjispornegoproduktunaterenie danego kraju, corazczęściej pojawiająsię białe plamy,gdzie(przykładowo)SamsungaGalaxy Tab nie można dostać. Zazwyczaj ten stan nie trwazbytdługo,bofirmybłyskawiczniezawierająugodyiporozumieniawobawieprzedstratami. Potyczkisądoweodbywająsięnonstopw różnych częściach globu, atakować lub bronić siętrzebacałyczas. najbardziej pożądanym elementem na rynku smartfonów. Imponujące„portfolio”wymagałobylatpracy, rozwojutechnologii odczasujej początków, czylilat90. iolbrzymichnakładów nabadania. Cojeśliktośchcedopieroterazwejść narynek? Google naprzykład, zdecydowałsię na wykupienie Motoroli Mobility - kiedyś aktywnegoproducentatelefonówkomórkowych, po działalności której wbranżyniewiele pozostało....poza patentami. Aby Google za bardzo niewzrósłwsiłęodwieczniwrogowie-Applei Microsoft–wrazzinnymifirmamizdecydowalisiępołączyćsiłyiwykupićpatentyNortelaza 4,5 miliarda dolarów. Wykupują wszyscy – przykłady: Samsung kupił firmę CSR(patenty wdziedziniełącznościdanychigeolokalizacji) aHTCzdecydowałsięnaADCTelecommuniAjeślitrwawojna,pojawiasięiwyścigzbro- cations jeń. Prym w nim nie wiodą bynajmniej działy (tec R&Diwalkaojakośćinowoczesnośćpatentów –liczysięilość. Itostanowiokwintesencjewojnypatentowej. Jedensmartfonskładasię obecnie z mniej więcej 25 000patentów.Amerykańskie biuro patentowe wydaje ich rocznie200tysięcy,chociażsamych wnioskówjestpółmiliona. Jakierozwiązania są obecnie zastrzegane? Wcalenietakprzełomowe,jakbysię mogło wydawać - kliknięcie myszką,wyłączeniesystemu(Microsoft), wybieranie piosenekw odtwarzaczu mp3 (Creative), ikony(IBM),przewijanieekranu(Apple). Każdeztychrozwiązań jest ważne, ale do przełomu na skalęsilnikaparowegotrudnotoporównać. Acodopieropatentynadesign,jakpatentApple na kształt Ipadów - co w praktyce oznacza opatentowanie prostokątazzaokrąglonymi rogami. hnologia4G). Doprowadzeniewnioskówpatentowychdo poziomu najmniejszych detali działania systeTutaj dochodzimydo obecnego paradoksu mówwsmartfonachsprawia,żeniemożliwejest patentów–niewspierająonejużinnowacji,tylzbudowanie urządzenia, które nie naruszało by kojąwstrzymują. Każdyzwspomnianychgrapatentukonkurencji.Askorotak,totrzebajakoś czy na rynku smartfonów –Apple, Samsung, sięzabezpieczyćprzedatakiemsądowym-naj- HTC, Google – nie mogą w pełni rozwinąć lepiej mającwięcej patentów,którenaruszakon- skrzydeł, ponieważ firmy szachują się nawzakurent. Taktykasprowadzasięwięcdojednego jem tysiącami patentów, jakie posiadają. Inży: ilości patentów. Kto maichwięcej, malepszą nierowiemusząwpierwszej kolejnościuważać, pozycję. żeby nie naruszyć zastrzeżonych rozwiązań, a dopiero drugie na liście jest „zrobić najlepsze Dlatego spora kolekcja patentów stała się urządzenie,jakietylkomożemy”. Liczbapaten- Jakub Wozowczyk | Finance News tówiichszczegółowośćsprawia, żejesttobardzotrudnezadanie. Bardzowątpliwajestpraktykawykupywaniaportfelipatentów. Wrzeczywistościoznacza ona,żenajwięcej patentówniemająnajbardziej innowacyjne i kreatywne firmy, a te, które posiadająnajwiększykapitał. Doprowadziłotodo powstaniawyspecjalizowanychfirm, tzn. trolli patentowych. Są to spółki, które nie prowadzą żadnej działalności–sątylkowłaścicielamiparu odkupionych patentów, którymi szantażują całe branże. Co gorsza, często sąto patentynie tyleodkupione,cozastrzeżone,napodstawieluk w prawie patentowym, obecnie powszechnie stosowane rozwiązania. Jest to już kompletne zaprzeczenieinnowacyjnej rolipatentów. Wojna patentowa szkodzi także rynkowi – doprowadzado„zabetonowania”siępodziałurynkui niemożnościpojawieniasięnowychgraczy. Bo jak, skoro nowa spółka bez odpowiedniego „portfolio patentów” od razu padłaby ofiarą pozwów i oskarżeńonaruszeniezastrzeżonychrozwiązań. Przyznać trzeba, że w dalszym ciągu patenty skuteczniechroniąwynalazców –tworzącnowerozwiązanie, mają oni w ręku atut zabraniający komukolwiek poza nimi korzystać z niego. Czy wykorzystają go do założenia własnej firmy, będąlicencjonowaćużycieczyteżodrazusprzedadzą – ich wola. Jednak praktyka używania patentów przez największychgraczynarynkusmartfonów(iwiele negatywnych efektów z tym związanych) prowokuje pytanie , czy nie należało by wprowadzićpewnychzmiandoaktualnegosystemu? Takich, aby nie powstawały trolle patentowe, aby nie patentować drobnych elementów, aby inżynierowie mogli pracować na 100% kreatywnościimożliwości? Chyba tak, skoro nawet współzałożyciel Apple , Steve Wozniakstwierdza„[patenty] to bardzo małe rzeczy, których w ogóle nie nazwałbym innowacyjnymi. Chciałbym, żeby wszyscy umówili się na wymianę wszystkich swoich patentów, żeby każdy mógł zbudować najlepsząrzecz,jakąpotrafi”. 13 ILE WARTE JEST DRZEWO? Część z nich ma wartość użytkową, np. dostarczanie drewna, którą łatwo wycenić, patrząc na ceny surowca na rynku. Jak jednak zmierzyć, ile warty jest cień latem, oczyszczanie powietrza, estetyka? W tym celu można zadać pytania o to, ile respondenci skłonni byliby zapłacić za możliwość korzystania z tych usług. Nie jest to łatwe. Niżej zaprezentujemy wyniki badania, które przeprowadziliśmy w Łodzi, chcąc oszacować wartość usług ekosystemów dostarczanych przez drzewa przyuliczne w centrum miasta. Ile jest warte drzewo? Można by spytać, a ile kosztuje sadzonka? Odpowiedź nie jest taka prosta. Drzewa dostarczają szeregu korzyści, nazywanych usługami ekosystemów. 1. Trzy pytania ogólne na temat subiektywnej opinii respondenta, co do ilości drzew przyulicznych w centrum Łodzi oraz w okolicy jego miejsca zamieszkania. 2. Część opisująca sytuację obecną i przedstawiającą perspektywy jej zmian. Osoby biorące udział w ankiecie zostały poinformowane, że badanie dotyczy drzew przyulicznych w ścisłym centrum miasta. Przedstawiono również orientacyjną charakterystykę stopnia zadrzewienia ulic na tym obszarze, w podziale na ulice: z dużą drzew, ulice ze średnią liczbą drzew Badanie zostało rozpoczęte podczas liczbą i ulice bez drzew lub z pojedynczymi, odprojektu lokalnego w ramach XIV Akade- dalonymi od siebie drzewami. mii Letniej "Wyzwania zrównoważonego rozwoju w Polsce". 7 lipca 2011 roku mięRespondentom przedstawiono również dzy godziną 10 a 16 uczestnicy Akademii hipotetyczny program zwiększenia liczby Letniej, podzieleni na dwuosobowe zespo- drzew w centrum poprzez sadzenie ły, przeprowadzali ankiety z mieszkańcami drzew na ulicach zemiasta średnią oraz Łodzi, m.in. na placu Dąbrowskiego, na na ulicach, gdzie obecnieichichliczbą brakuje. ulicy Piotrkowskiej i w centrum handlo- Drzewa można posadzić w miejscach po wym Manufaktura. wyciętych/uschniętych starych drzewach, pasie ziemi wydzielonym z chodnika Wypełnianie każdej ankiety trwało w (jeśli jest on dostatecznie szeroki), a jeśli to około 20–30 minut. Respondenci zostali rozwiązanie nie jest możliwe – w specjalpoinformowani, że badanie jest anonimo- nych „wyspach”, które zastąpiłyby wybrawe. ne przyuliczne miejsca parkingowe. Kwestionariusz zawierał cztery ele3. Część polegająca na wyborze prefementy: rowanych programów w ramach przedsta- wionych scenariuszy. Jako że przedstawiony hipotetyczny program sadzenia drzew przy ulicach w centrum Łodzi wiąże się z kosztami, respondenci zostali zapytani, ile byliby skłonni zapłacić (w formie comiesięcznego podatku) za realizację programów. Preferencje mieszkańców znalazły odzwierciedlenie w dokonywanych przez nich wyborach spośród 12 scenariuszy. Każdy scenariusz zawierał cztery możliwe sytuacje – utrzymanie stanu obecnego (nie wiążące się z sadzeniem nowych drzew i żadnymi dodatkowymi kosztami) oraz programy 1, 2 i 3 przedstawiające różne możliwości planowania nowych nasadzeń i związanych z nimi kosztów. Respondenci w ramach jednego scenariusza musieli wybrać program ich zdaniem najlepszy, najgorszy i lepszy z dwóch pozostałych. Wygląd przykładowej karty wyboru przedstawiamy poniżej. Każdy z respondentów w ciągu badania musiał wskazać 36 wariantów z 12 scenariuszy. Ankietujący przypominali respondentom, by wybierali odpowiedzi zgodnie z preferowanymi przez nich sposobami zwiększania liczby drzew przy ulicach w centrum miasta i ich faktycznymi możliwościami finansowymi. 4. Pytania do celów statystycznych. Ostatnim elementem ankiety było zebranie informacji o respondencie. Pytania dotyczyły roku urodzenia, płci, wykształcenia, dochodów, ilość osób w rodzinie oraz posiadania (bądź nie) samochodu. Mieszkańcy Łodzi chętnie brali udział w badaniu. Większość respondentów starała się wnikliwie analizować korelację między zmieniającą się w poszczególnych programach długością zadrzewionych ulic a wielkością związanej z tym opłaty. Często podczas badania padały osobiste komentarze i przemyślenia respondentów. Emocjonalny ton wypowiedzi i zainteresowanie badaniem może wskazywać, że temat zieleni miejskiej jest dla mieszkańców Łodzi ważny i aktualny, a zieleń w mieście jest potrzebna. 14 Z przeprowadzonego badania wynika, że mieszkańcy Łodzi byliby skłonni przeznaczyć: • 1,58 zł za kilometr ulicy, przy której liczba drzew zostałaby zwiększona z poziomu niskiego do średniego, poprzez sadzenie drzew wzdłuż ulicy; • 2,25 zł za kilometr ulicy, na której drzewa zostałyby posadzone w wyspach, zajmujących np. co trzecie miejsce parkingowe wzdłuż ulicy, które zostałoby odtworzone w bezpośrednim sąsiedztwie. Oznacza to, że gotowość do zapłacenia za program polegający na zwiększeniu liczby drzew na 5 km ulic z poziomu niskiego do średniego i stworzeniu wysp na 9 km ulic (poziomy 5 i 9 km to średnie poziomy wykorzystywane w badaniu) wynosi 28,15 zł na mieszkańca rocznie w formie dodatkowych opłat. Kwotę tę można potraktować jako wartość korzyści, uzyskiwanych przez mieszkańca dzięki drzewom w mieście. Łodzianie byliby zatem skłonni przeznaczyć ponad 17 mln zł na zwiększenie liczby drzew przy ulicach w centrum miasta. Tymczasem w budżecie na 2012 r. na wydatki związane z zielenią przyuliczną na uwzględniającej również potrzeby spoterenie całego miasta przewidziano ok. 2 łeczne. mln zł. Wycena ekonomicznej wartości przyrody pozwala spojrzeć na środowisko w mieście z szerszej perspektywy, Z ATOR... POKRÓTCE PARALIŻ DECYZYJNY „Kiedyś się szło do sklepu i się brało co jest, a nie się marudziło. A tu masz tyle ładnych butów i nic nie możesz wybrać”. Jeśli kiedykolwiek kupowaliście buty z kimś, miał okazję żyć trochę w PRL-u (przypuszczalnie z rodzicami) i przez dłuższy czas chodziliście po sklepach, nie będąc w stanie wybrać odpowiadającej wam pary, mieliście dużą szanse usłyszeć coś podobnego. Wasza odpowiedź będzie oczywista: kiedy jest tyle możliwości, trudno się zdecydować. Z jednej strony, im większy wybór mamy, tym lepsze buty jesteśmy w stanie kupić. Z drugiej, im więcej możliwości, tym trudniej podjąć jakąkolwiek decyzję. Duży wybór towarów na sklepowych półkach, jaki przyniosła ze sobą transformacja ustrojowa, powitano jako błogosławieństwo. I trudno się dziwić – bez wątpienia lepiej mieć jakiś wybór, niż nie mieć go wcale. Nie oznacza to jednak, że im większy wybór, tym lepiej. Zbyt duży wybór wydaje się szkodliwy – z kilku powodów. Jedną z nich jest paraliż decyzyjny – im więcej wariantów możemy wybrać, tym większa szansa, że nie wybierzemy żadnego. Niesamowicie duża liczba osób trzyma swoje oszczędności na koncie osobistym. Część tej grupy po prostu nigdy nie myślała o tym, że mogliby założyć lokatę. Jednak spora część ciągle powtarza: „muszę coś zrobić z tymi pieniędzmi, niech nie leżą na koncie tak bezproduktywnie”. Po czym pozwala swoim oszczędnościom leżeć na koncie przez kolejne, długie miesiące. Ludzie przekładają decyzję o „zrobieniu czegoś z tymi pieniędzmi” na jutro, znów na jutro, znów na jutro – i jutro nigdy nie nadchodzi. Dlaczego tak jest, skoro założenie lokaty to jedna wizyta w banku, a czasami nawet parę kliknięć w internecie? Przejrzenie oferty lokat kilku banków od razu odpowiada na to pytanie: bo podjęcie decyzji, którą lokatę wybrać jest cholernie trudne! Do wyboru mamy co najmniej kilkanaście banków, każdy oferuje często po kilka lokat. Zapadalność – do wyboru, do koloru. Chcesz „kilka miesięcy”? No niestety, musisz wybrać, czy to mają być 3, 4, 6, 8, 9 czy może 10 miesięcy? By życie nie było tak proste, każdy okres to inne oprocentowanie, więc Twoje preferencje dot. zapadalności musisz korygować o to, która z ofert jest bardziej opłacalna. Jeśli poszłoby ci zbyt łatwo, bank przygotował dla ciebie kilka ofert specjalnych: lokata trzyokresowa, każdy okres z innym oprocentowaniem; lokata specjalna – dostaniesz parę procent więcej, ale musisz założyć konto, za które co miesiąc będziesz coś płacił. A może wcale nie chcesz lokaty, tylko specjalny produkt łączący zalety lokaty i funduszy inwestycyjnych? A może jakaś polisa, trzeba przecież pomyśleć o bliskich! Prosty produkt bankowy wymaga od ciebie przeanalizowania niezliczonej liczby możliwości. Nic dziwnego, że zamiast zrobić to dzisiaj wieczorem, przekładasz to na dzień, w którym będziesz mniej zmęczony i miał nieco więcej czasu – chociaż każdy dzień zwłoki to jakaś kwota straconych odsetek. Czy życie nie byłoby prostsze, gdyby był jeden (no, góra dwa albo trzy) bank, do którego szłoby się i zwyczajnie zakładało lokatę, nie analizując trzydziestu sześciu tysięcy innych możliwości? Paraliż decyzyjny to tylko jedna z przyczyn, które sprawiają, że zbyt duży wybór jest w zasadzie szkodliwy. W bardzo interesujący sposób mówi o tym Barry Schwartz w cyklu wykładów TED – serdecznie polecam! (http://www.ted.com/talks/barry_schwartz_on_the_paradox_of_choice.html) WYCENA KLUBU SPORTOWEGO Większości z nas sport kojarzy się z aktywną formą spędzania wolnego czasu. Coraz częściej związany jest on jednak z biznesem i dużymi pieniędzmi. Przeglądając spółki giełdowe, inwestor bardzo łatwo może natknąć się na kluby sportowe, które poszukując nowych źródeł finansowania przeprowadzają kolejne emisje akcji i wprowadzają je na giełdę. Proces sekurytyzacji (emisji papierów wartościowych) w sporcie wymusza adaptację istniejących technik wyceny, które okazują się niezbędne w aspekcie obecności klubów na giełdach. Większość z tych podejść zapożyczonych zostało wprost z metod wyceny przedsiębiorstwa. Czy jednak klub sportowy możemy traktować jak każdy inny, dobrze prosperujący biznes? Marcin Mosiądz | KNRK Hossa ProCapital | [email protected] przygotowanego przez firmę Deloitte. zauważyć, iż posiada on dużą zdolność Charakterystyka biznesu do generowania gotówki. Poza piłkarskiego Suma wygenerowanych przychodów w sezonie 2010/2011 tylko przez 20 największych klubów wyniosła ok. 4,4 mld euro (dla porównania, jedna z największych polskich spółek giełdowych – KGHM, osiągnęła przychód ze sprzedaży na poziomie ok. 4 mld euro w 2010 roku). Jak donosi Deloitte, głównymi źródłami przychodów w branży piłkarskiej są wpływy ze sprzedaży biletów, reklamy, oraz prawa do transmisji. Przykładowo, Real Madryt – lider przedstawionego rankingu, pozyskuje aż 36% przychodów z reklam, 38% z praw do emisji oraz 26% ze sprzedaży biletów. Warto jednak nadmienić, że w niektórych przypadkach na przychody klubu piłkarskiego w znacznym stopniu wpływają zdarzenia o charakterze nieregularnym, jak choćby sprzedaż zawodników. Dla przykładu, w 2009 roku Manchester United sprzedał Model biznesowy klubu sportowego, jednego ze swoich najlepszych którego największym, a nierzadko zawodników – Christiano Ronaldo za jedynym, źródłem finansowania były rekordową kwotę ponad 90 mln EUR. środki pozyskane od sponsorów, Klub sportowy a odchodzi powoli do lamusa. Obecnie, przedsiębiorstwo kluby są w stanie samodzielnie pozyskiwać środki pieniężne w oparciu o Wbrew pozorom, klub piłkarski jest swoją działalność. Poniższy wykres bardziej podobny do obrazuje przychody dwudziestu dużo największych klubów sportowych w przedsiębiorstwa, niż mogłoby się to na sezonie 2010/2011, wchodzących w skład pierwszy rzut oka wydawać. Na bazie Football Money League - raportu przedstawionych powyżej danych łatwo Na przestrzeni ostatnich kilku dekad piłka nożna stała się jednym z najbardziej dochodowych sportów na świecie [Deloitte]. Najlepsi piłkarze inkasują pensje w wysokości kilku milionów złotych miesięcznie, a czołowe kluby sportowe budują stadiony, których koszty budowy znacznie przekraczają miliard złotych. Finansowanie bieżącej działalności klubu oraz realizacja projektów inwestycyjnych wymaga ogromnych nakładów finansowych. Stąd coraz więcej klubów decyduje się na pozyskanie kapitału z giełdy. Skutkiem tego jest znaczny wzrost sumarycznej kapitalizacji klubów sportowych na giełdach. Poniższa tabela pokazuje jak zmieniała się wartość rynkowa największych klubów notowanych na rynku od 2008 roku. 16 wymienionymi już źródłami przychodów, większość dużych klubów jest także właścicielami stadionów, które również mogą zapewniać niemałe przepływy pieniężne ujmowane poza podstawową działalnością operacyjną. Tego typu obiekty są z reguły odpłatnie wynajmowane pod organizację różnego rodzaju imprez sportowych i kulturalnych. Ponadto klub osiąga dochody na sprzedaży wszelkiego rodzaju gadżetów i pamiątek klubowych. Bieżąca działalność w branży piłkarskiej wiąże się również z nakładami inwestycyjnymi oraz kosztami, które podobnie jak w przedsiębiorstwie, można podzielić na stałe i zmienne. Klub zatrudnia pracowników (kadrę szkoleniową, piłkarzy, trenerów, masażystów, obsługę stadionu itd.), opłaca kadrę zarządzającą, posiada klientów/kontrahentów (kibice kupujący bilety, stacje radiowe i telewizyjne nabywające prawa do transmisji, inne kluby sportowe itd.), działa na podstawie przepisów prawa danego kraju oraz posiada swój majątek, markę, znaki towarowe oraz strategię rozwoju. Klub sportowy możemy zatem traktować jak przedsiębiorstwo działające w specyficznej branży o bardzo wysokim ryzyku działalności, które wynika z uzależnienia przychodów klubu od miejsca w „tabeli”. Czy jednak możemy zastosować metody wyceny przedsiębiorstwa na potrzeby oszacowania wartości klubu sportowego? Metody wyceny klubu sportowego Metody wyceny przedsięwzięć sportowych stają się bardzo istotną kwestią w świecie finansów. Kluby piłkarskie w całości lub częściowo coraz częściej są przedmiotem transakcji kapitałowych czy to na rynku giełdowym, czy poza nim. Zarówno aktualny właściciel klubu, jak i potencjalny nabywca muszą wiedzieć ile w przybliżeniu wynosi wartość godziwa przedmiotu transakcji. Potrzeby rynku wymusiły więc adaptacje metod stosowanych przy wycenie przedsiębiorstwa do oszacowania wartości klubu piłkarskiego. Przed doborem odpowiedniej metody wyceny przedsięwzięcia sportowego, należy zwrócić uwagę na kilka bardzo istotnych czynników. Przede wszystkim, analizując sytuację klubu należy zwrócić uwagę na istotny element w strukturze bilansu. Otóż okazuje się, że bardzo dużą część majątku klubów sportowych stanowią wartości niematerialne i prawne, a w przypadku posiadaczy stadionów, także rzeczowa aktywa trwałe. W skład WNiP wchodzą w większości prawa rejestracyjne do zawodników oraz marka klubu, o ile był on przedmiotem transakcji. Dodatkowo musimy zwrócić uwagę na stabilność uzyskiwanych dochodów. Na ogół przychody generowane przez większość klubów piłkarskich mają bardzo niepewny charakter. Są one bowiem w największej mierze uzależnione od pozycji klubu w „tabeli”. Głównymi determinantami poziomu przychodów są zatem: kondycja i przygotowanie zawodników poszczególnych drużyn, strategia gry, a także bardzo duży odsetek szczęścia. Może się więc okazać, że przychody, które klub generuje w bieżącym sezonie, będą znacznie odbiegać od tych, które zostaną osiągnięte w sezonie przyszłym. sportowego wskazuje metodę skorygowanych aktywów netto oraz metodę mnożnikową. O ile druga z wymienionych metod, jeszcze do niedawna nie była postrzegana jako wiarygodna, o tyle obecnie coraz większa liczba klubów sportowych notowanych na rynkach, a także rosnąca liczba już przeprowadzonych transakcji pozagiełdowych, pozwala na właściwe jej zastosowanie. Nie należy jednak zapominać o standardowych problemach pojawiających się w wycenie mnożnikowej. Właśnie z uwagi na niepewny Metoda skorygowanych aktywów charakter przepływów pieniężnych, netto pewne metody wyceny przedsiębiorstwa mogą nie znaleźć zastosowania przy Jak zostało już zaznaczone, dużą oszacowaniu wartości klubu sportowego. część majątku klubu sportowego stanowią wartości niematerialne i prawne, DCF? na które kluczowy wpływ ma wartość zawodników oraz marka klubu. Dla Wycena klubu sportowego nie jest przykładu, wartości niematerialne i łatwym zadaniem. Dynamicznie prawne na koniec 2011 roku stanowiły aż zmieniająca się sytuacja klubu oraz 35% sumy bilansowej Arsenalu Londyn i nakłady inwestycyjne na transfery wyniosły 107 mln EUR, co w całości zawodników, a także skutki jakie one reprezentowało prawa rejestrowe do odniosą, są z reguły wielkościami zawodników. To pokazuje, jak bardzo nieprognozowalnymi. Ciężko zatem istotne jest właściwe oszacowanie sporządzić wiarygodne prognozy wartości rynkowej zawodników, aby przyszłych przepływów pieniężnych wycena była właściwa. klubu. Stąd często nierekomendowanym podejściem do wyceny jest w tym Metody majątkowe można uznać za przypadku podejście dochodowe, oparte jedne z najstarszych jeśli chodzi o na dyskontowaniu przyszłych wycenę przedsiębiorstwa. Najbardziej przepływów pieniężnych. popularnym podejściem w tym zakresie jest metoda księgowa. Pod jej adresem Michał Głodowski w pracy zbiorowej można jednak postawić wiele zarzutów, pod redakcją Marka Panfila jako które w większości przypadków czynią ją właściwe podejścia do wyceny klubu niepraktyczną. Przede wszystkim metoda 17 księgowa wykorzystuje pozycje zaczerpnięte wprost z bilansu spółki. Problemem jest zatem opieranie się na wartościach historycznych kosztów, a nie wartości godziwej/rynkowej. Negatywne efekty korzystania z metod majątkowych można poniekąd zniwelować wykorzystując właśnie metodę skorygowanych aktywów netto. Sam sposób obliczania wartości kapitału własnego jest identyczny jak przy metodzie księgowej, z tą różnicą, że wielkości poszczególnych pozycji bilansowych zastępuje się wartościami rynkowymi. Dzięki temu wycena uwzględnia oczekiwania rynku względem poszczególnych części majątku przedsiębiorstwa, przez co, jego teoretyczna wartość powinna być bliższa wartości rynkowej. Pojawia się jednak duży problem w postaci oszacowania wartości rynkowej zawodników danego klubu, czyli wartości niematerialnych i prawnych. Tutaj warto wesprzeć się na analizach podmiotów, które specjalizują się w wycenie aktywów piłkarskich. Dla przykładu wyceną zawodników i całych klubów zajmuje się serwis www.transfermarkt.de. Pozyskane z tego źródła wielkości nie są zaburzone wpływem amortyzacji, dzięki czemu, w odróżnieniu od wartości bilansowych, oddają lepiej wartość zawodników. Mogą się one natomiast różnić i to istotnie od faktycznych wartości, jak również są silnie narażone na ryzyka specyficzne – np. kontuzje zawodnika. Charakterystyczną pozycją majątku klubu sportowego jest także stadion, który należy uchwycić w wartości rynkowej. Wielkości bilansowe podobnie w tym przypadku nie oddają jego wartości godziwej również z uwagi na amortyzację. Warto pamiętać, że wraz z upływem czasu skutki naliczania amortyzacji coraz bardziej oddalają wartość bilansową aktywów od ich wartości godziwej. W celu uzyskania wartości stadionu najłatwiej jest skorzystać z usług rzeczoznawców majątkowych, którzy teoretycznie najlepiej potrafią oszacować godziwą wartość nieruchomości. Metoda mnożnikowa sportowych wydaje się metoda mnożnikowa. Powodem tego jest rosnąca liczba klubów piłkarskich notowanych na wielu światowych giełdach. Dzięki temu, istnieje łatwy dostęp do danych rynkowych tych podmiotów, co umożliwia budowę grupy porównawczej. Dodatkowo ilość transakcji na rynku pozagiełdowym, których przedmiotem są kluby piłkarskie, staje się coraz większa. Cały proces wyceny klubu sportowego metodą mnożnikową jest tożsamy z tym, który wykorzystywany jest przy wycenie przedsiębiorstwa. Największą więc trudność w prezentowanym podejściu, stanowi odpowiedni dobór grupy porównawczej oraz mnożników. W tym wypadku sensownym rozwiązaniem wydaje się zastosowanie wskaźnika EV/EBITDA. Sam zysk netto, czy choćby wynik operacyjny, mogą zaburzać wynik wyceny ponieważ na ich wysokość będzie miała wpływ stopa amortyzacji zawodników, czy innych aktywów, takich jak stadion. Uzasadnionym rozwiązaniem wydaje się być także użycie wskaźnika P/BV. Wartość klubu sportowego uzależniona jest w dużej mierze od wartości jego aktywów. Może się jednak okazać, że wielkości księgowe w bilansowej formie, nie oddadzą w pełni wartości klubu z powodu różnego ujmowania przez kluby tych samych operacji gospodarczych. Skutkiem tego będzie nieporównywalność mnożników obliczonych dla każdego z klubów. Według metodologii Aswatha Damodarana lepszym rozwiązaniem w takim przypadku jest zastąpienie wartości księgowej wartością odtworzeniową. Michał Głodowski we wspomnianej już pracy wskazuje także na wskaźnik P/S, który może w tym przypadku okazać się właściwym podejściem. Elementem warunkującym jego użycie jest jednak brak istotnych różnic w strukturze finansowania poszczególnych klubów. Przychody ze sprzedaży (S) należą się bowiem zarówno właścicielom jak i posiadaczom długu, natomiast P oddaje jedynie wartość rynkową kapitału własnego. Drugim problematycznym aspektem Coraz bardziej przydatnym podejściem do wyceny przedsięwzięć wyceny mnożnikowej jest dobór grupy 18 porównawczej. Tutaj należy dołożyć wszelkich starań, aby kluby wybrane do grupy porównawczej były jak najbardziej podobne do wycenianego klubu. Pod uwagę należy przede wszystkim wziąć prestiż klubu, ligę w której gra, a także własność stadionu. Oczywiście kluby grające w bardziej prestiżowych ligach będą więcej warte od tych, które próbują swoich sił na nieco niższym poziomie. Według raportu European Football Brands 2011, przygotowanego przez Brand Finance. Najbardziej prestiżową i najwięcej wartą ligą jest PREMIER LEAGUE (liga angielska), na kolejnych miejscach w raporcie plasują się BBVA Liga (liga hiszpańska), FUßBALLBUNDESLIGA (liga niemiecka) oraz SERIE A TIM (liga włoska). Najlepszym rozwiązaniem przy wycenie metodą mnożnikową byłaby sytuacja, gdzie wszystkie kluby z grupy porównawczej pochodziłyby z tej samej ligi lub byłyby zbliżone poziomem gry, wielkością przychodów oraz wartością aktywów. Końcowa wartość klubu sportowego Specyfika klubu piłkarskiego pozwala na traktowanie go w sposób zbliżony do przedsiębiorstwa. Należy jednak pamiętać, że jego wartość może się bardzo dynamicznie zmieniać, na co główny wpływ mają transfery zawodników oraz pozycja w rankingach. Wszystkie z powszechnie znanych metody wyceny funkcjonuje w oparciu o szereg subiektywnych założeń. W związku z tym, należy pamiętać, że oszacowana wartość nie zawsze będzie równa lub nawet bliska wartości godziwej. Trzeba jednak poczynić wszelkie starania, aby tak właśnie było. W tym celu, czy to przy szacowaniu wartości przedsiębiorstwa, czy klubu sportowego, warto wesprzeć się na więcej niż jednej metodzie wyceny. W prezentowanym artykule jako najlepiej oddające wartość klubu sportowego zostały zaprezentowane dwie powszechnie znane metody – skorygowanych aktywów netto oraz mnożnikowa. Warto jednak zaznaczyć, że wycen nie należy traktować szablonowo, a indywidualnie. Może się zatem okazać, że możliwości poczynienia racjonalnych założeń i prognoz wskażą jako właściwą inną niż przedstawione metody. Z TRAWY NA PARKIET W codziennych relacjach z parkietów giełdowych całego świata trudno natrafić na analizy i komentarze dotyczące klubów piłkarskich (może z wyjątkiem ostatnio nagłośnionego powrotu na giełdę Manchesteru United). Niewtajemniczonych zapewne zdziwi fakt, iż przez giełdy przewinęło się całkiem sporo drużyn. W 1983 roku drogę przetarł angielski Tottenham Hotspur. Pod koniec 2007 roku w samej Wielkiej Brytanii notowanych było 26 klubów, w tym Arsenal, Chelsea czy Manchester United. Dobrą inwestycją okazały się papiery Chelsea Londyn. Wejście do klubu multimilionera (Romana Abramowicza) spowodowało znaczny wzrost wartości akcji The Blues. Znacznie mniej powodów do radości mieli posiadacze akcji Czerwonych Diabłów. Pomimo tego, że wyniki sportowe były znakomite, a w klubie pojawił się amerykański biznesmen Malcom Glazer, to zarobić na tej inwestycji było bardzo trudno. Spółka z giełdy została wycofana, by po dłuższej przerwie powrócić w tym roku na NYSE. Niestety dla fanów MU i posiadaczy akcji historia wydaje się powtarzać. Kogo jeszcze skusiła giełda ? Włoska Serie A może się pochwalić jedynie 3 reprezentantami na giełdzie w Mediolanie. Są nimi Juventus, Lazio i Roma. Największe zainteresowanie wzbudza klub z Turynu. Ogromnym atutem jest 17 milionów zadeklarowanych kibiców na całym świecie, co skutkuje notowanymi akcjami także na giełdach w Anglii, Francji, Niemczech, Szwecji czy nawet USA. Wśród krajów wyróżniających się pod względem ilości drużyn piłkarskich notowanych na rynku należy jeszcze wspomnieć o Portugalii (3), Turcji (4) i Danii (5). Co ciekawe potęg piłkarskich Damian Słomski | KN Hossa ProCapital | [email protected] takich jak FC Barcelona czy Real Madryt obecnie na giełdzie próżno szukać. Giełdowa Liga Mistrzów Po tym jak znaczna liczba klubów na stałe zagościła na parkietach Europy, postanowiono stworzyć indeks umożliwiający syntetyczne przedstawienie stanu tego specyficznego sektora spółek. Stoxx Europe Football, bo o tym indeksie mowa, obejmuje kluby piłkarskie notowane na giełdach w Europie i Turcji. Utworzony został 22 kwietnia 2002 roku (notowania indeksu sięgają 31 grudnia 1991 roku) i początkowo liczył 33 drużyny z 17 krajów, z czego największy udział miały Juventus, Manchester United i S.S. Lazio. Na wykresie indeksu Stoxx Football widać, że jego wahania, głównie w latach 1995-2003, były gigantyczne. W tym okresie szczególne znaczenie odegrała Ligia Mistrzów, która z sezonu na sezon zaczęła generować bardzo duże pieniądze, co przyspieszyło proces komercjalizacji futbolu. Na tle indeksów z szerokiego rynku, takich jak STOXX Europe 600 czy nawet STOXX Small 200, obraz spółek zarządzających klubami piłkarskimi nie jest najlepszy. Nie dość, że dużo wyższa zmienność (bardziej ryzykowne spółki), to jeszcze po 20 latach indeks znalazł się pod kreską, podczas gdy na szerokim rynku wzrost wyniósł blisko 200/300%. W ciągu tych 10 lat zaszło trochę zmian w składzie. Indeks skurczył się do 21 klubów z 10 krajów. Dominującą pozycję zajmują kluby tureckie o łącznym udziale wynoszącym 43%. Przewodzi im Galatasaray Stambul (14,8%), którego walory w ostatnich latach znacząco zdrożały. Przez ostatnie blisko 4 lata (od czasu debiutu na giełdzie chorzowskiego Ruchu) cena za akcję drużyny tureckiej wzrosła o ok. 80%, w międzyczasie zyskując nawet ponad 300%. Kluby z Turcji prezentują dosyć wysoki poziom sportowy, ale decydującym czynnikiem jest tu siła całej tureckiej giełdy, która w ostatnim czasie jest zdecydowanie wyróżniającym się rynkiem, na tle słabej i tonącej w długach Europy. Drugą najważniejszą grupą drużyn są kluby duńskie (reprezentujące przeciętną bądź co bądź ligę) o łącznej wadze w indeksie wynoszącej 15%. Najmniejsza z nich – Aalborg Boldspilklub – niestety nie może pochwalić się najlepszymi 19 Awans do Ekstraklasy ? Póki co oba kluby notowane są na alternatywnym rynku New Connect i chyba trudno będzie im awansować do Ekstraklasy, jak można określić GPW w Warszawie. Brak odpowiednio wysokiej kapitalizacji (12 mln EUR) i wymagany free float na minimalnym poziomie 15%, już tworzą barierę trudną do pokonania. Poza tym koszty i wymogi informacyjne stawiane spółkom z rynku głównego zniechęcają kluby do walki o awans. notowaniami. W ostatnich 4 latach za walor duńskiej drużyny inwestorzy byli skłonni płacić coraz mniej, znacznie przeceniając wartość klubu (blisko 90%). Co ciekawe piłkarskie potęgi takie jak Anglia czy Hiszpania nie są w ogóle reprezentowane w indeksie, a ligi takie jak niemiecka Bundesliga czy francuska Ligue 1 reprezentują jedynie Borussia Dortmund i Olympique Lyonnais. Na szczęście w przeciwieństwie do piłkarskich rozgrywek, w elitarnym gronie giełdowej Ligii Mistrzów mamy przedstawiciela polskiej ligii (New Connect) – Ruch Chorzów. W prawdzie nie odgrywa on większego znaczenia (0,39% udziału w indeksie), ale jeśli spojrzeć na średnie obroty akcjami klubu w ciągu ostatnich 365 dni, nieznacznie przekraczających 3000 zł, nie może być inaczej. Nasi drugoligowcy Na naszej rodzimej giełdzie mamy dwie drużyny piłkarskie – wspomniany Ruch Chorzów i GKS Katowice. Oba kluby notowane są w Alternatywnym Systemie Obrotu New Connect, czyli przenosząc to na język piłkarski - w drugiej lidze. Jako pierwsze na polską giełdę zostały wprowadzone akcje piłkarskiego klubu Ruch Chorzów. Podczas swojego debiutu 4 grudnia 2008 roku od razu zanotowały wzrost aż o 35,29% osiągając cenę 2,3 zł za jeden walor. Jednak moment wejścia na giełdę nie był najbardziej fortunny i po początkowym hura optymizmie (typowym dla rynku New Connect) przyszło otrzeźwienie i szukanie finansowych podstaw do rozwoju biznesu. Debiuty klubów zwykle są bardzo udane, ponieważ 20 akcje masowo kupują kibice traktujący je tak samo jak klubowy szalik, czyli w kategoriach emocjonalnych. Późniejsza wycena na bazie wyników klubów okazuje się błądzeniem we mgle. Do lipca 2011 roku kapitalizacja Ruchu zmalała o blisko 50%. Chwilowy wystrzał kursu do 4 zł w lipcu/sierpniu 2011 roku nie zmienia ogólnego, nienajlepszego obrazu spółki. Na dzień 13 września 2012 roku akcja wyceniana jest na 83 grosze. Porównując zachowanie kursu na tle Stoxx’a, nasza drużyna nie wypada najlepiej, przez zdecydowaną większość czasu będąc wycenianą z dyskontem w stosunku do indeksu. W spółce 87% akcji przypada 4 głównym akcjonariuszom, natomiast 13% akcji znajduje się w wolnym obrocie. Kapitalizacja wynosi ok. 14 mln zł, czyli blisko średniej dla całego rynku i ponad dwukrotnie więcej niż GKS Katowice. W paru słowach należy wspomnieć jeszcze o klubie z Katowic, którego historia giełdowa nie jest zbyt długa, bo debiut miał miejsce 25 lipca 2011 roku. Już w pierwszym dniu sesyjnym, przy bardzo dużej zmienności, kurs na zamknięciu znalazł się pod kreską i po dzień dzisiejszy znajduje się poniżej początkowej pierwotnej wyceny. Pierwsze 9 miesięcy akcje znajdowały się w trendzie spadkowym, w kwietniu tego roku sięgając -80%. Pierwsze półrocze 2012 było nieco lepsze, ale i tak w porównaniu do debiutu papiery katowickiego klubu wyceniane są 60% niżej. Średnie obroty jak na New Connect są całkiem przyzwoite. W ostatnim roku na sesji handlowano akcjami o wartości 23.000 zł, natomiast kapitalizacja spółki to ok. 6,5 mln zł. W najbliższym czasie prędzej możnaby oczekiwać kolejnych debiutów na New Connect. Jeszcze nie tak dawno wspominano w tym kontekście o ŁKS Łódź, Wiśle Kraków czy Zagłębiu Lubin. Wydaje się jednak, że najbliżej tego celu jest Legia Warszawa, należąca do koncernu ITI. Przedstawiciele koncernu już kilka lat temu zapowiadali, że Legia zostanie upubliczniona, gdy stanie się rentowna (co było zapowiadane na 2012 rok). Po co klubom giełda ? Kluby nie kryją, że chodzi o pieniądze. Zdaniem przedstawicieli GKS wprowadzenie akcji do obrotu pozwala na realizację przyjętej strategii rozwoju, poprzez dostarczenie środków na zamierzone w jej ramach inwestycje. W przypadku klubów piłkarskich jest jeszcze jedna zaleta – giełda pozwala w większym stopniu zaangażować kibiców w życie klubu poprzez udostępnienie im możliwości zainwestowania w jego działalność i otrzymywania korzyści wynikających z jej powodzenia. Wydaje się jednak, że piłkarski biznes nie do końca przystaje do giełdy. Inwestowanie w notowane na giełdzie spółki piłkarskie jest wciąż ryzykownym interesem, o czym świadczy przede wszystkim historia klubów angielskich. Nieprzewidywalność i brak stabilizacji nie pozwala im zaistnieć na parkietach. Te, które się tam znalazły i zdołały umocnić swoją pozycję, zazwyczaj nie osiągały oczekiwanych wyników. K RYZ YS W B R AN Ż Y B UD O WL ANE J Sytuacja na rynku nieruchomości nie jest dobra. Przeglądając prasę, strony internetowe, czy nawet oglądając telewizję cały czas słyszymy o problemach tego sektora. Przeprowadzając analizę fundamentalną branży budowlanej widoczne są problemy z płynnością, zadłużenie i słabsze od prognozowanych zyski. Przy analizie technicznej wystarczy Mateusz Zubin , KN Property , [email protected] efekt jest podobny. Jest to związane również oprocentowanie tych papierów, jest ze spadkiem cen mieszkań, czy wzrostem nieproporcjonalne w stosunku do kosztów prowadzenia budów. podejmowanego ryzyka. Co prawda obligacje są zabezpieczone Certyfikatami Jak ta sytuacja wpływa na portfele inwestycyjnymi GANT FIZ, ale czy w aktywnych inwestorów? Chcąc inwestować przypadku ogłoszenia upadłości spółki będą w tej branży można korzystać z wielu one wystarczające? Interesująca jest również rozwiązań, ale najpowszechniejsze to zakup sama emisja obligacji, która pierwszy raz akcji lub obligacji korporacyjnych, a także była oferowana dla osób prywatnych. W nieruchomości lub gruntów. Skupmy się jednak na rynku finansowym, jako bardziej dostępnym pod względem wymogów kapitałowych. Inwestowanie w nieruchomości i grunty, bezpośrednio czy poprzez spółki tworzone w tym celu jest natomiast dobrym tematem na osobny artykuł. Ograniczając się więc do wyboru pomiędzy akcjami, a obligacjami co warto Podobnie sprawa wygląda w branży wybrać? deweloperskiej, gdzie także słabe są fundamenty spółek, a sprawozdania za II W chwili obecnej rentowność obligacji kwartał 2012 roku rozczarowały korporacyjnych w branży budowlanej i inwestorów. Również tutaj można odnieść deweloperskiej wynosi około 10 -14%, się do wykresu (rysunek 2). Widać na nim, przykładem może być dolnośląski że najsilniejsze problemy tej branży zaczęły deweloper Gant, który w ostatnim czasie się nieco później niż w budowlance, ale prowadził emisję. Moim zdaniem takie spojrzeć na WIG – Budownictwo, żeby zauważyć niekorzystne tendencje już od końca 2010 roku (rysunek 1). Nawet proste wskaźniki, jak zaznaczone na wykresie wykładnicze średnie ruchome - EMA (50) i EMA (100) oraz oscylator MACD dawały jasne sygnały opuszczenia tego rynku. czasie moderowanego czatu z członkami zarządu – Karolem Antkowiakiem i Luizą Berg, powiedział ona, że spółka chce w ten sposób dać zarobić nie tylko instytucjom. Można się zastanawiać, od kiedy celem dewelopera jest „dawanie zarobić” inwestorom prywatnym, a kiedy przeprowadza się taką ofertę ponieważ inwestorzy instytucjonalni nie wyrażają zainteresowania ryzykownymi obligacjami przy niskiej stopie zwrotu? Sprzedaż w ofercie publicznej zakończyła się dwa dni przed opublikowaniem raportu kwartalnego, w którym okazało się, że spółka w I półroczu 2012 roku miała 7,38 mln skonsolidowanej straty netto wobec 17,11 mln zł zysku rok wcześniej. Strata 21 operacyjna na poziomie grupy wyniosła 5,24 mln zł wobec 26,02 mln zł zysku rok wcześniej. Co więcej, w raporcie biegłego rewidenta możemy przeczytać, że „..działalność Grupy uzależniona jest w istotnym stopniu od ciągłości finansowania kredytami bankowymi, emisji obligacji, możliwości przesunięcia spłaty istniejących zobowiązań terminowych bądź rolowania zapadalnych obligacji oraz możliwości sprzedaży posiadanych zasobów mieszkaniowych w postaci wyrobów gotowych i towarów.”. Może to świadczyć o problemach płynnościowych spółki, które mogą się w najbliższym czasie nasilić. Na pytanie czy warto było zainwestować w te 22 obligacje każdy inwestor powinien odpowiedzieć sobie sam. Na przykładzie GANT Development uważam, że jeżeli kondycja spółki będzie się poprawiała to na jej akcjach będzie można zarobić znacznie więcej niż na obligacjach. Natomiast jeżeli spółka będzie chyliła się ku upadkowi to zabezpieczenie obligacji może być niewystarczające, co więcej niewielka płynność na rynku CATALYST utrudni wyjście z tej inwestycji. sytuacji robią najlepsi gracze pokroju Warrena Buffeta? Najbogatsi często zarabiają właśnie na kryzysach, traktują przecenę akcji jak wyprzedaż w supermarkecie. Ciekawym i zyskownym pomysłem w perspektywie kilku lat może być, więc wybranie na bazie fundamentów spółek z branży deweloperskiej i budowlanej i stworzenie swojego portfela akcji. Mało prawdopodobne jest ( aczkolwiek nie niemożliwe, jak wielokrotnie pokazały nam rynki finansowe), że Sytuacja GANT-a to nie wyjątek w wszystkie spółki z tej branży zbankrutują. branży związanej z nieruchomościami, w Natomiast jest spora szansa, że te, które związku z tym wielu inwestorów odwróciło przetrwają kryzys odbudują się i przyniosą się od tego sektora. Pytanie co w takiej inwestorom pokaźne zyski. PODATEK OD ZYSKÓW GIEŁDOWYCH. KILKA WSKAZÓWEK DLA POCZĄTKUJĄCYCH INWESTORÓW. Polskie prawo podatkowe reguluje obowiązek płacenia podatku od zysków każdego inwestora giełdowego. Początkujący gracze zatem zadają sobie pytania: Jak to zrobić? Jak się go oblicza? Karolina Czerwińska | Koło Naukowe Doradztwa Podatkowego| [email protected] Opodatkowaniu podlega dochód, który w praktyce jest różnicą pomiędzy przychodem uzyskanym przez inwestora ze sprzedaży instrumentów finansowych, w tym: papierów wartościowych, instrumentów pochodnych oraz innych praw wynikających z posiadania papierów wartościowych, a kosztem uzyskania takiego przychodu. Według interpretacji Ministerstwa Finansów przyjmuje się, że do kosztów uzyskania przychodów podatnik będzie mógł zaliczyć w szczególności: • koszty zakupu sprzedanych papierów wartościowych, • prowizję pobraną przy sprzedaży i zakupie sprzedanych papierów wartościowych, • opłatę pobraną za aktywację rachunku/za prowadzenie rachunku, • opłatę za wygaśnięcie pozycji, w przypadku instrumentów pochodnych się z dochodami, które opodatkowane są na zasadach ogólnych. Należy pamiętać, że występuje kilka przypadków, w których koszty uzyskania przychodu będą zaniżone bądź zerowe np. w sytuacji, gdy zbywamy papiery wartościowe nabyte w drodze spadku bądź darowizny lub przy sprzedaży papierów wartościowych transferowanych z jednego biura maklerskiego do drugiego. W sytuacji gdy rok rozliczeniowy inwestor zakończy stratą, to może ją rozliczać w najbliższych postępujących po sobie pięciu latach, natomiast wysokość obciążenia w którymkolwiek z tych lat nie może być wyższa niż 50% kwoty tej straty. Stratę można odliczać od dochodów uzyz odpłatnego zbycia papierów Co jeszcze inwestor może zaliczyć skanych wartościowych lub udziałów w spółkach z do kosztów? .o.o. Warto zatem stratę poniesioną w daroku rozliczeniowym wykazać w zeWartość zakupionych papierów warto- nym znaniu podatkowym PIT-38. ściowych to oczywiście nie jedyny koszt jaki ponosi inwestor w trakcie transakcji Opodatkowanie dochodów ze kupna instrumentów finansowych. Jeżeli zbycia akcji i obligacji na kupno akcji podatnik (inwestor) zaciągnął kredyt, to koszt takiego kredytu możDochody osób fizycznych, które nie na uwzględnić jako koszt nabycia papierów prowadzą działalności gospodarczej, osiąwartościowych, ale tylko w tej części, w ja- gane w Polsce od 1 stycznia 2004r., opokiej kredyt ten rzeczywiście finansował za- datkowane są według stopy 19% i nie łączą kup danych akcji Podatek giełdowy jest płacony w zasadzie od wszystkich zyskownych transakcji, lecz nadal z opodatkowania zwalnia się dochody ze sprzedaży (odpłatnego zbycia): Warto zaznaczyć, że dochody inwestora, który jako osoba fizyczna jest podatnikiem, obliczane są przy zastosowaniu metody FIFO (First In, First Out), co oznacza, że zyski będą kalkulowane w następujący sposób: jeżeli skupowaliśmy dany walor w kilku transakcjach, to przy jego sprzedaży jako koszt najpierw powinniśmy księgować papiery, które były nabyte wcześniej. Jeśli chodzi o koszt uzyskania przychodu to jest to kwota poniesiona na zakup akcji. I tutaj analogicznie według metody FIFO, na początku księgujemy te papiery, które trafiły na nasz rachunek jako pierwsze. Opodatkowaniu, za pośrednictwem płatnika, zryczałtowanym podatkiem dochodowym podlegają przychody (dochody) m.in. z odsetek od wkładów oszczędnościowych, z odsetek i dyskonta od obligacji, z tytułu udziału w funduszach kapitałowych, z dywidend i innych przychodów z tytułu udziału w zyskach osób prawnych – uzyskane na terytorium Polski. W takim przypadku płatnik pobiera zryczałtowany podatek w wysokości 19% uzyskanego dochodu. Podatnik będący osobą fizyczną zobowiązany jest po zakończeniu roku wykazać uzyskane dochody z tytułu sprzedaży papierów wartościowych w określonym zeznaniu podatkowym (zeznanie z zysków kapitałowych PIT-38) za dany rok, po Straty – jak je rozliczać? czym złożyć je w urzędzie skarbowym uiścić podatek dochodowy w terminie Straty, jakie zostaną poniesione w ciągu oraz do 30 kwietnia następnego roku. jednego roku można rekompensować zyskami z innych inwestycji. W praktyce wyJeżeli uzyskaliśmy przychody ze gląda to tak, że gdy stracimy na jednej sprzedaży papierów wartościowych na teinwestycji 200 zł, natomiast na drugiej zy- rytorium Polski np. biuskamy 200 zł, to ostatecznie wynik wynie- ra maklerskiego,zato pośrednictwem podmiot ten w terminie sie 0 i nie jesteśmy zobowiązani to zapłaty do końca lutego roku następującego po ropodatku. Występuje tu jednak dość istotne ku podatkowym zobowiązany jest przesłać ograniczenie, mianowicie zyski i straty nam informację PIT-8C, która zawiera sumuszą wynikać z tego samego rodzaju in- mę przychodów jaką uzyskaliśmy za powestycji. Nie jest możliwe zatem rekom- średnictwem tego podmiotu. pensowanie strat z akcji zyskami np. z lokat bankowych. A od czego podatku nie płacimy? - akcji i praw z nich wynikających oraz innych papierów wartościowych kupionych przed 1.01.2004 r. na giełdzie, w publicznej ofercie lub w regulowanym obrocie pozagiełdowym; - obligacji Skarbu Państwa oraz obligacji emitowanych przez jednostki samorządu terytorialnego, nabytych przed 1 stycznia 2003 r., a także dochody z odsetek i dyskonta od tych obligacji. Zwolnienia te nie mają jednak zastosowania, jeżeli sprzedaż tych papierów wartościowych jest przedmiotem działalności gospodarczej. 23 FSO … CZYLI CO BY BYŁO GDYBY. Co łączy obecny model VW Sirocco czy Polo z Polonezem? Nad stylistyką tych aut pracował Walter da Silva, obecny projektant samochodów koncernu z Wolfsburga. Piotr Korzeniowski | Finance News| [email protected] Patrząc na Fabrykę Samochodów Osobowych na Żeraniu widzi się polską myśl motoryzacyjną, a właściwie jej kres. Smutna teraźniejszość i niepewna przyszłość warszawskiej FSO jawi się szczególnie boleśnie na tle sukcesów, które odnosi przejęta przez Volkswagena czeska Skoda i rozpoczynająca globalną karierę pod flagą Renault rumuńska Dacia. Jeszcze pod koniec lat 90tych. FSO i Škoda produkowały mniej więcej tyle samo samochodów, 200-250 tys. sztuk, a sytuacja finansowa czeskiej firmy wcale nie była lepsza niż Żerania. I to mimo, że prywatyzacja Škody zaczęła się już w 1991 roku, podczas gdy polski rząd dopiero zaczynał romansować w sprawie FSO z Volkswagenem, a potem z General Motors. Jedynie co dzieje się obecnie na Żeraniu, to oprócz sprzedaży nieruchomości, produkcja podzespołów samochodowych, części AGD i innych nietypowych dla tej fabryki przedmiotów, takich jak klocki lego. Wróćmy jednak do początku lat 90 i zwróćmy uwagę na sytuację w jakiej były wówczas warszawskie zakłady motoryzacyjne. Zakład wszedł w nowy ustrój z modelem Poloneza MR 89 z 1989, dogorywającą produkcją „Dużego Fiata”, Tarpanów, Nys i Żuków. Brak wizji, marazm, problemy finansowe, przestoje. Tak można określić początek nowego ustroju dla zakładów. Światełko w tunelu pojawiło się w 1991 roku. Rozpoczęto wówczas produkcje Poloneza Caro. Był to wówczas całkiem nowoczesny model, spełniał europejskie normy bezpieczeństwa ECE. Samochód posiadał nowoczesne nadwozie, nowe jednostki napędowe oraz był bardziej komfortowy. W 1992 roku rozpoczęto eksport Polonezów Caro pod nazwą FSO Prima (Holandia) i FSO Caro (Francja, Wielka Brytania). W 1993 r. zakończono produkcję silników górnozaworowych z Warszaw, Nys, Tarpanów i Żuków. Eksportowe wersje Poloneza wyposażone były w silniki 1.6 z jednopunktowym wtryskiem paliwa, 1.4 produkcji firmy Rover oraz dieslem 1.9. Na rynku holenderskim auto występowało w dwóch wersjach wyposażeniowych SLXi i GLXi (GLI 16V dla silnika 1.4), diesel występował w wersji GLD odpowiadającej wyposażeniem kompletacji SLXi. Sprzedaż Poloneza dzięki tej zmia24 nie wzrosła dwukrotnie. Z czasem zaczęto rąc pod uwagę, że większość samochostosować motory pochodzące z zachod- dów była wysoko awaryjna była to prosta niej Europy, w tym popularny silnik Ro- droga do upadku. ver o pojemności 1,4 l i mocy 103 KM. Dobre nastroje skończyły się jednak W grudniu 1993 r. podpisano umowę z w 2000 roku, gdy Daewoo zbankrutowaGeneral Motors na montaż Opla Astry F. ło. Jednak wówczas los okazał względnie Łączna liczba zmontowanych pojazdów łaskawy dla FSO. Po wejściu do firmy miała wynosić 10 tys. rocznie. Umowa ukraińskiego inwestora i podpisaniu opiewała na 30 mln dolarów i zakładała umowy z General Motors przyszłość rozwój FSO (przygotowanie następcy Po- znów wydawała się jasna. Zgodnie z zaloneza). W maju 1994 roku poinformowa- powiedziami GM fabryka miała produkono oficjalnie o rejestracji firmy General wać 150-200 tys. chevroletów aveo Motors Poland. Współpraca GM i żerań- rocznie, co dałoby jej zupełnie przyzwoitą skiej fabryki miała dotyczyć nie tylko egzystencję. I faktycznie, już przy promontażu Opli, modernizacji Poloneza, dukcji ok. 150 tys. pojazdów w 2007 roku prac nad nowym modelem auta, ale także FSO miała ponad 150 mln zł zysku. I wpłynąć na rozwój całego polskiego ryn- wtedy zaczął się globalny kryzys, którego ku motoryzacyjny producentów i dostaw- branża motoryzacyjna była jedną z główców komponentów. Niestety, z raportu nych ofiar. GM zbankrutował, a gdy dzięprzedstawionego przez GM polskiemu ki pomocy amerykańskiego rządu rządowi w kwietniu 1995 roku wynikało, ponownie stanął na nogi, dostrzegł jednak że zainteresowanie Fabryką Samochodów już tańsze niż warszawski Żerań miejsca – Osobowych ogranicza się tylko do monta- Rosję i Brazylię – do produkcji ekonożu samochodów na Żeraniu. micznych samochodów na rynek europejski. W 1996 roku nastąpił przełom. Inwestorem strategicznym i głównym udziaTakże produkt FSO okazał się słabszy, łowcem FSO została koreańska firma a skala wytwarzania zbyt mała. Sami, jako Daewoo. Nie dogadano się z Oplem, a klienci, też mamy w tym udział, bo wolioferta Volkswagena była uważana za ab- my ściągać z Zachodu używane samosurdalną. Uznano, że koreański czebol bę- chody, niż kupować nowe, choćby dzie idealnym właścicielem. Koreańczycy najbardziej ekonomiczne. Dlatego w 2010 w tamtym czasie mieli mnóstwo pienię- roku sprzedano u nas zaledwie 330 tys. dzy i odważny plan podboju świata. Za- nowych aut, o 20 tys. mniej niż w 20-mioferowali to co było najważniejsze dla lionowej Rumunii i ledwie o 100 tys. ówczesnych władz, czyli utrzymanie no- więcej niż w Czechach z 10 milionami men omen ponad 20 tysięcznego zatrud- mieszkańców. A już od samochodów z nienia i produkcję samochodów na Żerania całkiem odwróciliśmy się plecaŻeraniu. mi. Produkcja szła pełną parą, auta rozchodziły się jak świeże bułeczki, a dzięki wsparciu Koreańczyków nasz polski Polonez zadebiutował w nowych lub zmodernizowanych wersjach (Caro Plus, Atu Plus, Kombi). Wierzono, że Daewoo jest tym dla FSO, czym Volkswagen dla Skody czy Renault dla Dacii – czyli szansą. Daewoo oferowało coś co było wówczas „innowacją” a jednocześnie jednym z czynników obok kryzysu finansowego w Azji, które doprowadziły spółkę do upadku,. Kupując jeden z samochodów spod znaku koncernu Daewoo dostawało się 3 letni darmowy serwis gwarancyjny! Bio- Szansa by wskrzesić Żerań jest, aczkolwiek nowy inwestor będzie miał wyjątkowe trudne zadanie. Szansa na wsparcie zakładów przez Rząd nikła, przede wszystkim ze względu na politykę Komisji Europejskiej. Cześć zakładu została ponadto sprzedana, bądź zburzona, jak montownia silników czy odlewnia. Ponadto, nowy inwestor musi się liczyć z podatkiem od nieruchomości, którz w przypadku terenów zakładu od 2011 roku wynosi 22 mln złotych. Mówi się, że „do trzech razy sztuka”. Na razie FSO nie wyszło dwa razy. Czy dostanie trzecią szanse? Po studiach NALEŻY mi się praca! Kamil Kania | Paneuropa Katowice | [email protected] To zdanie szczególnie często wypowiadane przez studentów kierunków humanistycznych polskich uniwersytetów. Patrząc na ogrom pracy, który musieli oni włożyć w uzyskanie wymarzonego tytułu magistra trudno się dziwić, że po ukończeniu 5 lat studiów chcą zacząć konsumować owoce swej wieloletniej pracy. Na przeszkodzie stają im wtedy warunki rynku pracy, które niweczą piękne zamierzenia. Ale czy rzeczywiście zasadnym jest twierdzenie, że po studiach praca absolwentowi się po prostu należy? miejsce pracy to powinno ono powstać właśnie w sferze prywatnej działalności. Ale przecież w jaki sposób powstało owe zobowiązanie? Jeśli sprzedawca w sklepie dostaje fakturę za otrzymane towary, zobowiązanie dotyczy konkretnych produktów oraz występuje jasna relacja między klientem i dostawcą. W tym przypadku nie można mówić o jakiejkolwiek relacji. Logicznym wytłuczeniem może być jedynie to, że zobowiązanie powstało w skutek płacenia przez przedsiębiorcę podatków, z których finansowane były studia studenta. Tak więc przedsiębiorca Odpowiedź na to pytanie nie jest trudna, nie dość że płacił podatki to jeszcze w skutek a mogą dostarczyć jej podstawowe zasady tego powstało u niego zobowiązanie. Byłby rachunkowości. Skoro studenci mówią o to bardzo słaby interes. tym, że praca im się należy wynika z tego, że muszą oni posiadać jakąś należność. Nie Innym wytłumaczeniem jest to, że odpownikając w proces powstania tej należności, wiedzialne za zatrudnienie studenta powinno w końcu mogła ona się zrodzić w skutek być państwo. Pamiętajmy, że Państwo nie wieloletniej pracy studenta, przejdźmy dalej tworzy w gospodarce żadnej wartości, tylko w analizie przypadku. Zarówno rachunko- utrzymuje się z efektów działalności prywatwość jak również logika mówią o tym że je- nej. W tym przypadku relacja powstania zośli z jednej strony występuje należność z bowiązania też nie jest prosta do wskazania, drugiej strony powinno istnieć zobowiązanie. za wyjątkiem tego, że łatwo dowieść, że W jaki zatem sposób dane zobowiązanie po- państwo bezpośrednio opłacało studentowi wstało? studia (oczywiście z pieniędzy podatników). Pomijając fakt ponownego braku relacji idźW systemie rynkowym naturalne jest to, my dalej. Jeśli państwo byłoby zobowiązane że miejsca pracy powstają w prywatnych do zatrudnienia absolwenta to musiałoby przedsiębiorstwach. To one odpowiadają za zrobić to w sferze budżetowej. Gdyby absoltworzenie wartości i dobrobytu w gospodar- wenci znajdowali w niej pracę niosłoby to ce. Naturalnym jest zatem fakt, że jeżeli olbrzymie koszty dla podatników, oraz dynaprzedmiotem zobowiązania miałoby być miczny wzrost zatrudnienia w sferze budże- towej. Na szczęście nie trzeba wielu przekonywać do negatywnego efektu wzrostu administracji publicznej. Można oczywiście twierdzić że pozostają przedsiębiorstwa państwowe, które tworzą wartość w gospodarce i mogłyby okazać się pracodawcą dla absolwentów. Jak dowiodła jednak historia socjalizmu przedsiębiorstwa państwowe mają wielki problem z utrzymaniem konkurencyjności, a ich istnienie o ile w ogóle zasadne powinno być zredukowane do minimum. Dzięki tej krótkiej analizie widać, że trudno mówić o jakichkolwiek należnościach wynikających z ukończenia studiów. Studia powinny być traktowane w tym przypadku jako inwestycja, która jak każda inna może być nietrafiona i nie przynieść żadnych efektów. Dlatego zamiast żyć mrzonkami o należnościach których nie ma, a następnie frustrować się brakiem pracy lepiej z rozsądkiem wybierać kierunek studiów i realnie inwestować w siebie zdobywając doświadczenie na praktykach i stażach, uczestnicząc w szkoleniach bądź działając w organizacjach studenckich. Każda dodatkowa inwestycja w siebie przyniesie z pewności bardziej pozytywny efekt od marudzenia o braku perspektyw po studiach. Z resztą prawdziwych pasjonatów potrzebują w każdym, nawet najbardziej niszowym zawodzie. Trzeba tylko tą pasję w sobie rozbudzić. 25 ILE BĘDZIESZ ZARABIAĆ PO STUDIACH? Po rekordowo długich wakacjach ponownie musieliśmy wrócić do nauki. Dla niektórych moment przestąpienia murów uczelni był nowym doświadczeniem, dla innych przykrą koniecznością, a dla jeszcze innych ostatnim momentem życiowej beztroski. Jedno jest pewne – wszyscy, niezależnie od studenckiego stażu, jesteśmy tu po to, by w przyszłości zwiększyć swoje szanse na rynku pracy. Na dobry początek roku akademickiego zainteresowaliśmy się zarobkami osób, które już ukończyły naszą uczelnię. Michał Żuławiński | KN Profit| [email protected] Jak wynika z raportu firmy Sedlak&Sedlak, ubiegłoroczni absolwenci kierunków ekonomicznych chcą w swojej pierwszej pracy zarabiać 2060 zł netto. Takie oczekiwania sytuują naszych starszych kolegów w środku stawki – niższe oczekiwania płacowe mają humaniści (1920 zł), natomiast więcej chcą zarabiać absolwenci uczelni technicznych (2265 zł). Przypomnijmy, że płaca minimalna w Polsce wynosi 1500 zł brutto, a średnie wynagrodzenie to ok. to 3500 brutto. ziom drabiny wynagrodzeń tworzą analitycy finansowi (5250 zł), specjaliści ds. controllingu (5195 zł), analitycy bankowi (4500 zł) oraz specjaliści ds. inwestycji (4500 zł). Zauważalnie mniej zarabiają doradcy bankowi (3700 zł), komisarze skarbowi (3325 zł), i specjaliści ds. księgowości (3300). robkowe świeżo upieczonym absolwentom oferowały jedynie firmy z branży telekomunikacyjnej (3 600 PLN), informatycznej (3 500 PLN) oraz energetycznej (3 100 PLN). Przypomnijmy – podane liczby to mediany wynagrodzeń. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, by jako księgowy zarabiać więcej niż doradca podatkowy. Wszystko zależy od tego, na ile nasze Oczekiwania płacowe młodych eko- umiejętności wyceni rynek lub admininomistów dość szybko rosną. Po roku stracja publiczna. pracy absolwenci kierunków ekonomicznych chcą zarabiać 2646 zł, a po 3 latach Konkurencja jest duża aż 3657 zł. Podobnie jak poprzednio, kwoty te są wyższe niż deklarowane W czasie studiów niezmiennie oboprzez humanistów (odpowiednio 2516 zł wiązuje maksyma „im liczniejszy rok i 3445 zł) oraz niższe od oczekiwań osób tym lepiej”. W końcu dobrze mieć z kim z wykształceniem technicznym (2989 zł i porozmawiać w między zajęciami, wyjść 4113 zł). na imprezę „integracyjną” czy (szczególnie przed sesją) kserować notatki. Po stuOkazuje się, że wymagania te nie są diach tak szeroki nabór może nas już wcale wygórowane. W pierwszej pracy mniej cieszyć. Powód? Osób z wykształabsolwenci uczelni ekonomicznych zara- ceniem ekonomicznym jest po prostu biają tylko nieco mniej niż by chcieli – bardzo dużo. Wraz z odebraniem dyplozamiast oczekiwanych 2060 zł otrzymują mów przyjaźnie nie muszą wygasać, lecz przeciętnie 1949 zł netto. Dla porówna- trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że nia, osoby po kierunkach humanistycz- nasi koledzy już niebawem mogą być nanych na starcie kariery zarabiają 1670 zł, szymi konkurentami na rynku pracy. absolwenci kierunków technicznych 2157 zł. O posadę walczyć będziemy nie tylko z rówieśnikami. W ciągu ostatniej dekaKto zarabia najwięcej? dy z 3,6 mln absolwentów, którzy weszli na rynek pracy, ponad milion (30%) Absolwent kierunku ekonomicznego ukończyło kierunki związane z ekonomią to jednak dość szerokie pojęcie – w koń- i administracją. Takie dane każą zastanocu tylko na naszej uczelni jest 11 kierun- wić się nad tym czy aby rynek nie jest ków, a na każdym z nich można wybrać już „nasycony” ekonomistami i finansijedną z kilku specjalizacji. Jak się okazu- stami. Nasi młodsi koledzy już wyczuli je, wybór odpowiedniej ścieżki kariery ten trend – najpopularniejszym kierunbędzie rzutował później na wielkość kiem studiów nie jest już zarządzanie, otrzymywanych wynagrodzeń. lecz budownictwo. Płaca w pierwszej pracy zależy nie tylko od wykształcenia. Ważne jest również miejsce rozpoczęcia kariery. Osoby wchodzące na rynek pracy na najwyższe zarobki mogą liczyć w dużych centrach outsourcingowych, w których funkcjonują oddziały zagranicznych firm. Najlepsze perspektywy zarobkowe mają doradcy podatkowi. W 2011r. mediana wynagrodzeń doświadczonych pracowników wynosi w tym zawodzie 7000 zł brutto. Tylko nieco mniej otrzymywali kontrolerzy finansowi (6875 zł) oraz specjaliści ds. ryzyka (6525 zł). Kolejny po26 Raport płacowy firmy Sedlak&Sedlak nieco rozwiewa te obawy, przynajmniej jeżeli celujemy w zatrudnienie w sektorze bankowym. W 2011 r. mediana wynagrodzeń absolwentów pracujących w bankowości nie dłużej niż rok wyniosła 3 000 PLN. Lepsze perspektywy za- Cel – duża firma w dużym mieście Liderem pod względem poziomu płac absolwentów była w ubiegłym roku Warszawa. Opuszczając bramy uczelni możemy w stolicy liczyć przeciętnie na 3100 zł brutto. Na dalszych miejscach uplasowały się Wrocław (3000 zł), Poznań (2600 zł) i Kraków (2500 zł). Nie bez znaczenia jest też wielkość firmy, w której zatrudnili się absolwenci. Tendencja jest tu podobna, jak w przypadku miast – im większa firma, tym wyższe zarobki. W organizacjach zatrudniających ponad 1000 osób absolwenci zarabiali w ubiegłym roku 2900 zł brutto, a w firmach zatrudniających od 250 do 999 pracowników otrzymywali o 100 zł mniej. Najgorzej było w mikroprzedsiębiorstwach – tam absolwenci mogli liczyć jedynie na 2000 zł brutto. Skończyły się studia, zaczęło się życie Wszystkie zaprezentowane dane stanowią raczej ilustrację stanu przeszłego aniżeli dokładną prognozę na przyszłość. Nikt z nas nie wie, jak kształtować się będą wynagrodzenia za rok, a co dopiero mówić o dalszej perspektywie. Nieuchronnie zbliżające się spowolnienie gospodarcze może radykalnie zmienić sytuację na polskim rynku pracy. Najważniejsze, żebyśmy w najbliższych latach częściej spotykali się na firmowych imprezach aniżeli w kolejce po zasiłek dla bezrobotnych.