pobierz aktualny numer - Finance News

Transkrypt

pobierz aktualny numer - Finance News
WRZESI EŃ /PAŹDZI ERN I K
Z
2 0 12
WWW. FI N AN CEN EWS. U E. WROC. PL
TRAWY
NA PARKIET
WI ĘKS ZO Ś CI Z N AS S P O R T KO J AR ZY S I Ę Z AKTYWN Ą FO R M Ą S P ĘD ZAN I A WO LN E G O
C Z A S U . C O R A Z C Z Ę Ś C I E J Z W I ĄZ A N Y J E S T O N J E D N A K Z B I Z N E S E M I D U Ż Y M I
P I E N I Ę D Z M I . P R Z E G L ĄD A J ĄC S P Ó Ł K I G I E Ł D O W E , I N W E S T O R B A R D Z O Ł A T W O M O Ż E
N A T K N ĄĆ S I Ę N A K L U B Y S P O R T O W E , K T Ó R E P O S Z U K U J ĄC N O W Y C H Ź R Ó D E Ł
FI N AN SOWAN I A PRZEPROWADZAJ Ą KOLEJ N E EM I SJ E AKCJ I I WPROWADZAJ Ą J E N A
G I E ŁD Ę C ZY KLU B S P O R TO WY M O ŻE M Y TR AKTO WAĆ J AK KAŻD Y I N N Y, D O B R ZE
P R O S P E R U J ĄC Y B I Z N E S ?
HISZPANIA POD LUPĄ POLKI
E KONOMI KA KRE ATYWNOŚCI
W TYM NUMERZE
kontrargumenty
5
hiszpania pod lupą polki
6
nowości w bankowości
8
ekonomika kreatywności
10
efekt barceloński
12
patenty są passé
13
ile warte jest drzewo?
14
wycena klubu sportowego
16
z trawy na parkiet
19
kryzys w budowlance
21
podatek od zysków giełdowych
23
FSO - bo by było...
24
Po studiach należy się praca
25
zarobki po studiach
26
O hiszpańskim kryzysie mówi się w
mediach coraz częściej i więcej. Hiszpania jest zadłużona po uszy i w nowych
reformach szuka rozwiązania, które pomoże jej nie powielić losu Greków. Jednak jak kryzys wygląda w praktyce?
Czy chcielibyście zarabiać wydając
swoje pieniądze? Co powiecie na
wypłatę z bankomatu bez użycia
karty? Co zyskuje bank pogłębiając
naszą wiedzę na temat zarządzania
finansami? Czy przyszłe pokolenia
będą znały jeszcze poczciwą świnkę
skarbonkę?
Po organizacji igrzysk olimpijskich w
1992 roku, Barcelona, miasto z
europejskiej drugiej ligi , z wielkim
hukiem weszło do ścisłej czołówki
europejskich centrów turystyki i
biznesu. Ludzie, którzy przyjechali
do tego miasta z okazji igrzysk
olimpijskich wywieźli bardzo dobre
wspomnienia i zapragnęli tam
wrócić.
Niewtajemniczonych zapewne
zdziwi fakt, iż przez giełdy
przewinęło się całkiem sporo drużyn.
W 1983 roku drogę przetarł angielski
Tottenham Hotspur. Pod koniec 2007
roku w samej Wielkiej Brytanii
notowanych było 26 klubów.
Polskie prawo podatkowe reguluje
obowiązek płacenia podatku od zysków
każdego
inwestora
giełdowego.
Początkujący gracze zatem zadają sobie
pytania: Jak to zrobić? Jak się go oblicza?
Październik to czas powrotu na
uczelnię - wszyscy, niezależnie od
studenckiego stażu, jesteśmy tu po to,
by w przyszłości zwiększyć swoje
szanse na rynku pracy. Na dobry
początek roku akademickiego
zainteresowaliśmy się zarobkami
osób po studiach.
słowo wstępu
GŁOSUJESZ GOTÓWKĄ.
Wybory odbywają się znacznie częściej, niż raz na cztery lata. Głosujemy każdego dnia, wybierając
rzeczywistość która będzi nas otaczała. Ale zamiast głosu do urny, oddajemy kasjerce pieniądze.
Przyznam, trudno jest dostrzec związek pomiędzy codziennymi zakupami a sytuacją geopolityczną bądź
kondycją społeczeństwa. Jednak idąc po nitce do kłębka, dostrzeżemy, że każdy wybór w który wplątane są
nasze pieniądze jest w istocie głosem za lub przeciw.
Za lub przeciw czemu, spytacie. Odpowiem przykładowo : jakie jest Wasze podejście do natury? Chcecie
ją chronić czy uważacie, że nie ma nic złego w czerpaniu z niej? Swoje zdanie nieświadomie wyrażacie przy
każdych zakupach, choćby w sytuacji gdy macie do wyboru skórę sztuczną i prawdziwą.
Nie jest przypadkiem, że coraz więcej firm tworzy linie produktów „eko”, chwali się certyfikatami
Greenpeace czy stara się przy produkcji nie szkodzić środowisku. Dyrektorzy zauważyli, że znaczek „eko”
przyciąga klientów i zwiększa zyski. Dlatego uwzględniają to w swoich strategiach. Twój głos zadziałał, świat
staje się bardziej przyjazny środowisku.
Inny przykład : narzekamy, że wędliny i mięsa są pełne chemikaliów, sztuczne, oszukane. Ale jako
społeczeństwo jesteśmy sami sobie winni – idąc do sklepu, wybieramy cenę nad jakość. Dyrektorzy i prezesi
widzą, że droższe produkty radzą sobie gorzej i wychodzą naprzeciw oczekiwaniom konsumentów,
wtłaczając w mięsa jeszcze więcej wody, żeby były tańsze.
Niestety, rynku nie da się oszukać. Popyt determinuje to, jak zachowują się przedsiębiorcy. Jeśli będziemy
unikać produktów firm, których zachowania nie popieramy, to w obliczu spadku zysków będą zmuszeni się
zmienić. Jesteś przeciwny wyzyskowi w Foxconn? Nie kupuj Apple. Chcesz, żebyśmy rozwijali alternatywne
źródła energii? Kup auto hybrydowe. Jesteś przeciwny umowom śmieciowym? Starannie dobieraj zakupy.
Hubert Guzera
redaktor naczelny
Redakcj a magazynu Finance News
Redaktor naczelny Hubert Guzera • Zastępca redaktora naczelnego Jakub Mazurek
Oprawa merytoryczna dr Bogusław Półtorak | dr Wawrzyniec Michalczyk
Skład DTP Kuba Wozowczyk Redaktorzy wydania Anna Skopowska | Weronika Burlińska |
Aleksandra Ej fler | Anna Diduch | Maciej Stasiewicz | Hubert Guzera | Marcin Mosiądź |
Damian Słomski | Mateusz Zubin | Karolina Czerwińska | Piotr Korzeniowski | Kamil Kania |
Michał Żuławiński Dystrybucj a Maciej Stasiewicz | Agnieszka Sowińska
Marketing Piotr Korzeniowski | Ola Podcerkiewny • Finanse i administracj a Rafał Nowak
Kontakty zewnętrzne Monika Perucka • eventy Michał Szczurek | Anna Skopowska
HR Anna Żurek
Adres
Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu , Magazyn Finance News
ul. Komandorska 118/120 , 53-345 Wrocław
financenewsUE@gmail. com
www. financenews. ue. wroc. pl
Pay as you go !
Wielu studentów narzeka na studiowanie
w Polsce. Twierdzenia o niepraktyczności
studiów, uczeniu teorii itd. są powszechne. Z
częścią zarzutów można się oczywiście zgodzić, ale wszystko zależy od uczelni i wydziału. Pojawia się bardzo istotne pytanie
czy studia mają być praktyczne, co zresztą
nie jest pytaniem oczywistym, bo często na
rynku pracy chodzi o pewne kompetencje a
nie samą bardzo praktyczną wiedzę.
nic więcej z siebie nie dam. Ma być „praktycznie”, ale łatwo – „po co tyle szczegółów?”, najlepiej bezstresowo, bez trudu –
„bo po co ?”. Gdzieś przeczytałem ostatnio,
że studia są jak szwedzki stół i jest to …
prawda. Każdy wyniesie z uniwersytetu tyle
ile będzie chciał, a uniwersytet, studia wyższe to nie tylko zajęcia, to np. niezwykle
istotne umiejętności miękkie, które można
zdobyć w organizacjach, kołach naukowych, kursach, szkoleniach, spotkaniach,
których w przypadku UE we Wrocławiu nie
brakuje (nie wiem jak jest gdzie indziej, ale
zakładam, że prawdopodobnie podobnie).
jego koszt dla osób wykazujących chęć i
umiarkowanie dobre wyniki w pracy. System taki dałby uczelniom pieniądze, poprawiłby wymagania i ograniczył idee
„studiowania dla papieru” na studiach stacjonarnych. Jednak taki system stypendiów
musiałby być szeroki, wspierany państwowym elastycznym kredytem dla osób, które
nie załapią się na stypendia. Taki kredyt
byłby spłacany kilka lat po studiach w ratach
zależnych od zarobków, co również dostosowałoby strukturę kształcenia do potrzeb
gospodarki i nie wylałoby dziecka z kąpielą,
wykluczając maturzystów ze studiowania.
Znalazłoby się miejsce dla dobrych socjologów, filozofów i ekonomistów, studiujących za darmo, zaś papierowa
edukacja powodująca występowanie frustracji i nie dostosowania podaży do popytu
na rynku pracy zostałaby zredukowana.
Wzrosły by też wymagania studentów, które
całemu systemowi wyszłyby na dobre.
jakub mazurek
Twierdzę, że każdy sam sobie wybiera
studia i to co na nich robi. Jednak słuchając kolegów i koleżanek czasami wydaje mi
się, że moje zdanie jest bardzo odosobnione.
Jeżeli ktoś jest studentem sam powinien
troszczyć się o swoją przyszłość zawodową,
nie zaś oddawać się pustemu, często knajackiemu lamentowaniu. Typowa mentalność
PGR’owska, jak nie dadzą na talerzu, to sam
Kontrowersyjnie: myślę, że rozwiązaniem wielu problemów sytemu edukacji
wyższej i braku bodźców do stymulowania
przemian, jest stopniowe wprowadzenie postulatu, gdzie studia dzienne powinny być
jednak w części płatne z rozbudowanym
zapleczem stypendialnym pokrywającym
kontrargumenty
studia płatne czy darmowe?
Kiedy mówimy o studiach "bezpłatnych" , jest to nieco zwodniczne, bo nie ma
darmowej edukacji. To kwestia tego, z czyjego portfela pochodzą pieniądze.
bić. Tworząc nowy system nie możemy zakładać, że wszyscy będą mieli wsparcie
rodziców i dwa tysiące złotych przychodzące "skądś" na konto, żeby się utrzymać i zapłacić za studia. W ten sposób w praktyce
ograniczylibyśmy dostęp do edukacji klasie
średniej i niższej. Co więc zrobić, żeby nie
zmuszać studentów do pracy (co niechybnie
oznaczałoby spadek jakości edukacji)?
Można im dać kredyty studenckie.
Obecnie w Polskim systemie edukacji
wyższej istnieją dwie możliwości : albo płacisz sobie sam za swoje studia (zaoczne), albo pieniądze pochodzą z podatków i składa
się na nie całe społeczeństwo – ale będziesz
musiał liczyć się z tym, że i Ty będziesz odWprowadzenie systemu rozbudowanych
dawać część swoich zarobków na edukację
kredytów studenckim ma jednak to do siekogoś innego (dzienne).
bie, że idea niewiele różni się od zamysłu
Czy istnieje pomiędzy tymi systemami obecnego systemu. Dalej państwo wyłoży
różnica? Wystarczy spytać kogokolwiek o na nasze studia, a my zwrócimy dług kiedy
to, czy chciałby być leczony przez lekarza zaczniemy pracować - jedyna różnica to czy
po studiach zaocznych, albo czy chciałby w ratach, czy w podatkach. Z perspektywy
żeby dom zaprojektował mu architekt który państwa to zaledwie niuans księgowy. Z
uczył się zawodu tylko w weekendy. Nie perspektywy studenta - to spore ryzyko. Co
odmawiam żakom ze studiów płatnych za- jeśli nie znajdę pracy po studiach? Co jeśli
angażowania ani kompetencji, ale jedno jest spłata kredytu będzie dla mnie za dużym
pewne – styl życia, w którym trzeba pogo- obciążeniem w przyszłości? Wiele osób madzić zarobienie na życie z uczeniem się jąc wizję ciążącego na nich imiennego dłusprawia, że chcąc nie chcąc mniej możemy gu, w obawie przed nim zrezygnuje ze
się skoncentrować na studiach niż studenci studiów.
dzienni.
Wprowadzenie kredytów studenckich
Jeśli chcielibyśmy wymagać od studen- będzie dla wielu żaków ograniczeniem, przy
tów dziennych odpłatności za studia, trzeba jednoczesnym, moim zdaniem, mizernym
by dać im czas na to, żeby na te studia zaro- wpływie na jakość edukacji. Czy studenci
studiów zaocznych, którzy płacą za swoje
studia zawsze stawiają się na każdym wykładzie? Czy zawsze są doskonale przygotowani do egzaminów? Niekoniecznie.
Każdy wie, że im lepsze wyniki w nauce
tym lepsza praca i zarobki później, ale niewielu skłania to do intensywniejszej pracy.
hubert guzera
W niepoważnym podejściu do studiów
problemem jest brak gotowości do poświęceń teraz na rzecz korzyści w przyszłości.
Płatność za studia tego nie zmieni – wręcz
przeciwnie. przeciwnie, zniechęci do studiowania.
Podsumowując, istnieje spore ryzyko, że
zmiany w obecnym systemie przyniosą
więcej strat niż korzyści. Odejście od status
quo jest także o tyle niewskazane, że obecne
problemy edukacji można rozwiązać, wprowadzając zmiany np. w sposobie finansowania uczelni, odchodząc od płacenia za
ilość studentów w miejsce ich jakości, lub
też zmieniając kryteria naboru na studia.
Moim zdaniem, studia powinny być opłacane przez państwo z identycznego powodu,
dla którego darmowe są podstawówki, gimnazja i licea - wykształcenie obywatela leży
w interesie całego społeczeństwa, nie tylko
jego samego.
5
CO POMAGA, A CO SZKODZI
CZYLI
HISZPANIA POD LUPĄ POLKI
O hiszpańskim kryzysie mówi się w mediach coraz częściej i więcej. Hiszpania jest zadłużona po uszy i w nowych
reformach szuka rozwiązania, które pomoże jej nie powielić losu Greków. Jednak jak kryzys wygląda w praktyce? Czy
hiszpańskie społeczeństwo, jego przyzwyczajenia i tradycje pomagają czy przeszkadzają w powrocie na właściwy tor?
Anna Skopowska | Finance News |
Najczęściej wymienianą przyczyną kryzysu w Hiszpanii jest brak regulacji cajas –
czyli tutejszych banków, oferujących bardzo
tanie i łatwo dostępne kredyty. Swego czasu,
kredyty te pobudziły różne sektory hiszpańskiej gospodarki, ale przede wszystkim spowodowały boom na nieruchomości. Sektor
budowlany wytwarzał prawie 20% (!) PKB,
tworząc miejsca pracy, jednocześnie budując
tanio, dużo i nieefektywnie.Ceny nieruchomości rosły. Wraz z późniejszym zastojem na
tym rynku, problemy zaczęły dotykać również sektor finansowy, bankowy, a bezrobocie
zwiększyło się z 8% do 21%. W międzyczasie obniżono podatki od osób fizycznych i
prawnych, co z czasem przyczyniło się do
zwiększenia deficytu budżetowego. Co ciekawe, początkowo to nie zadłużenie (które
procentowo było 2-krotnie mniejsze niż np.
zadłużenie USA), a właśnie deficyt budżetowy, okazały się być największym problemem Hiszpanii. Tak
[email protected]
osiągnął rekordową wysokość 804 miliardów
388 milionów euro, czyli 75,9 proc. PKB.
Podwyżka stawki VAT o 3 punkty procentowe (z 18 do 21), tylko zwiększyła złość i niechęć w społeczeństwie, w którym co czwarta
osoba nie ma pracy, w tym co drugi 25-latek.
Największy wzrost bezrobocia notuje się w
przemyśle oraz usługach. Wykształceni, młodzi ludzie nie mają szans na pracę w zawodzie. Jeśli mają szczęście, mogą pracować
jako kelnerzy czy sprzedawcy. Adwokat podający kawę? To nie brzmi dobrze. Istnieje
również szansa na sezonową pracę przy zbiorze owoców, gdyż rolnictwo jest jedynym
sektorem tworzącym jakiekolwiek miejsca
pracy. Jednak i w tym celu młodzi wyjeżdżają do Francji, gdyż stawka godzinowa jest
dwukrotnie wyższa.
jak wspomniałam wyżej, jest regionem autonomicznym, dostaje z powrotem o wiele niej
pieniędzy niż do budżetu wpłaciła. Stąd tak
duże zadłużenie regionu, który z boku wydaje
być się w bardzo dobrej sytuacji. Do spłacenia tylko w tym roku ma 13,5mld euro, a całość długu na ten moment wynosi ok 42mld.
Każda z czterech prowincji, z których
składa się Katalonia (Girona, Barcelona, Tarragona, Lleida) notuje bezrobocie powyżej
granicy 20%. Rząd w Barcelonie ogłosił szereg cięć budżetowych - od lipca przestał m.in.
wypłacać subsydia dla szpitali, domów spokojnej starości i innych instytucji użyteczności publicznej. Zamroził też pensje w sektorze
publicznym, wprowadził opłatę 1 euro za
każdą receptę wypisaną w publicznej służbie
zdrowia i wstrzymał na czas nieokreślony
W tym roku 3-miesiące wakacji spędzi- wszystkie inwestycje infrastrukturalne. To
łam w Barcelonie, m.in. obserwując społe- wszystko, tytułem rozbudowanego wstępu,
czeństwo, jego
nastroje i zachowa- mającego na celu nakreślić, jak źle się dzieje.
Następna część jest zbiorem własnych obserwacji, przemyśleń i doświadczeń autorki artykułu.
Prezentuje całkowicie subiektywne
odczucia i wnioski wyciągnięte po 3
miesiącach pobytu. Pogląd, nie dotyczy całego społeczeństwa, a pewne
uogólnienia zastosowane są dla ułatwienia i na potrzebę artykułu.
Hiszpania jest miejscem, do którego chce się wracać. Pyszne jedzenie,
gorący klimat, mili, otwarci i pomocni
ludzie. Tańce do białego rana, egzotyczna muzyka, piaszczyste plaże,
bogactwo kulturowe i różnorodna architektura – za to ją
uwielbiamy. Tu chce się żyć,
bawić, cieszyć.
się
zaczęło.
Obecnie sytuacja wygląda bardzo źle. Dług publiczny Hiszpanii wzrósł
w drugim kwartale bieżącego roku o 3,8 proc i
6
nia. Mimo, że Katalonia jest najbogatszym
regionem autonomicznym Hiszpanii, wytwarza 25% PKB to jest jednocześnie najbardziej
zadłużona. Wynika to z faktu, iż wpływy
m.in. z podatków są wpłacane do wspólnego
budżetu Hiszpanii i rozdzielane pomiędzy
poszczególne regiony. Katalonia, mimo że,
Kraj marzenie, w którym chciałoby się
być zawsze. Niestety, ekonomia bywa bezlitosna i to jak chciałoby się żyć, nie pokrywa
się z tym, jak żyć się powinno. Dalej, prezentuję więc spostrzeżenia, dotyczące problemów jakie to radosne życie niesie dla
gospodarki.
Zaraz po przyjeździe do Barcelony, postanowiłam zagrać w pewnego rodzaju grę.
Zgadnąć, jakie czynniki społeczno-kulturowe
mogą mieć wpływ na utratę przez Hiszpanię
pozycji wśród najbardziej rozwiniętych i bogatych państw Europy. Co przeszkadza w powrocie na szczyt i dlaczego tak ciężko będzie
wrócić do europejskiej czołówki, nawet po
zażegnaniu kryzysu. Kilka problemół, według
mnie najważniejszych - poniżej.
Po pierwsze – brak znajomości języka angielskiego. Hiszpanie po angielsku nie mówią,
bądź mówią bardzo słabo. Poznałam trzy osoby, które posługują się językiem w stopniu zaawansowanym, ale tak naprawdę jest to
promil, a wyjątki tu pomijam. Nie mówią ludzie starzy, a co ciekawsze również młodzi. W
Polsce w różnych prześmiewczych programach wytyka się młodym, użycie złej konstrukcji, złego czasu przeszłego. Tymczasem
chociażby pytając kogoś o drogę, nawet w
małej miejscowości można porozmawiać. Tutaj, w centrum Barcelony raczej na migi. Po
angielsku nie da się kupić bagietki, owoców,
karty prepaid w salonie sieci komórkowej, nie
porozmawia się z sąsiadem, z policją czy lekarzem, a czasem też problemem jest zamówienie czegoś w barze. Znajomość
angielskiego okazała się nie być tu oczywistością. Po pewnym czasie, nawet zadawanie pytania: „Do you speak English?” przestało mieć
większy sens. Skąd ta niechęć przed nauczeniem się kilku zwrotów pomocnych chociażby przy powiększeniu swoich przychodów?
Szczególnie w czasie kryzysu? Język angielski jest w dzisiejszym świecie podstawą rozwoju. Zarówno zawodowego, społecznego
jak i osobistego. To język sprzedaży, biznesu,
dzięki któremu zarabiamy, polityki, internetu,
nauki i kultury. Po otwarciu granic, zniesieniu
wielu barier politycznych i ekonomicznych
staje się niezbędny nie tylko podczas zagranicznych wyjazdów, ale i we własnym kraju.
Nie da się rozszerzać horyzontów bez poznawania nowych kultur, ludzi, dostępu do zagranicznych materiałów. Do tego potrzebny jest
angielski. Dla nas to oczywiste.
Dla Hiszpanów chyba jeszcze nie.
Po drugie siesta i wiele dni wolnych od
pracy. Hiszpanie rzekomo pracują dużo, ale
nieefektywnie. Są raczej spokojni, lakoniczni,
nigdzie się nie spieszą, a wszystko „można
zrobić jutro”. To, że wracają późno do domu
nie jest spowodowane nawałem pracy i nadgodzinami, ale 2-3 godzinną przerwą w ciągu
dnia. O ile jest ona wpisana w ich kulturę i gorący klimat, który niektórym uniemożliwia
pracę, to w czasie kryzysu i w szczycie wakacyjnego sezonu, zamykanie klimatyzowanych
salonów, aptek, restauracji, sklepów jest dla
mnie niezrozumiałe. Ciekawe, że kiedy wy-
brałam się do polecanej przez internautów restauracji, mające tłumy klientów, zostałam na
wejściu wyproszona (razem z kilkoma innymi
osobami) z powodu zamknięcia– siesta. O ile
więcej mogliby zarobić przez te 3 godziny?
Nawet kosztem zatrudnienia dodatkowych
pracowników. Podobnie sytuacja ma się jeśli
chodzi o okres urlopowy, czyli sierpień. Tutaj
również nie wyjeżdża się na urlop na zmiany,
nie szuka się zastępczego personelu. Po prostu
zamyka się biznes. Jakie było moje zdziwienie, kiedy bar przy La Rambla, do którego w
lipcu ustawiały się kolejki został zamknięty na
30 dni z powodu wakacji. Nawet rząd ogłosił
rezygnację z sierpniowych wakacji z powodu
kryzysu i związanej z tym pracy. Zagrywka
dość PR-owska, ale czy tak być nie powinno?
Co ciekawe, w niedziele, również się nie handluje i wszelkie centra handlowe, punkty usługowe oraz sklepy są zamknięte. Podkreślam,
że Hiszpanie pracują 8h dziennie, jednak
przerwa, którą w Barcelonie (a jak widziałam
i w pobliskich miejscowościach) przeznacza
się na siestę wypada w godzinach największego szczytu, zainteresowania turystów.
Po zsumowaniu wszystkiego, okazuje się,
że przeciętny właściciel sklepu traci 1592 godzin handlu rocznie, czyli ponad 66 dni! Tymczasem imigranci z Pakistanu i Maroka,
których jest tu najwięcej, również prowadzą
działalność handlową i to w dużej skali.
Otwierają wcześniej, zamykają później. Nie
mają siesty, otwierają w niedziele i święta, nie
wyjeżdżają na miesięczny urlop. Postawa
Hiszpanów, mimo że na pewno daje im większą wolność, częściowo zatrzymuje gospodarkę w miejscu. Czy nie warto czasem (chociaż
w sezonie) złamać tradycji w zamian za lepszy zarobek? Nie wyjeżdżać na miesięczne
wakacje, kiedy do drzwi pukają klienci?
które mi przedstawiano to np. 30 euro za 1GB
na miesiąc! Najtańsza taka oferta, znaleziona
później wynosiła 19 euro. Cena i tak rekordowo wysoka, bo w Polsce to ok. 15zł za 1GB.
Problem w tym, że taki internet nie wystarcza
na długo. Jeśli trzeba zdalnie pracować, brać
udział w wideokonferencjach i nawet jest się
w stanie dużo zapłacić, to i tak nie ma tu odpowiedniej oferty. Pozostaje więc szukanie
biblioteki, kafejki albo dzielenie się rachunkiem z sąsiadem, posiadającym ADSL. Z
kosztami posiadania telefonu też nie jest lepiej.
Założyłam hiszpański numer, żeby taniej komunikować się wewnątrz Hiszpanii. Okazało
się, że korzystniejsze jest opłacanie roamingu
w polskiej sieci.
Dostęp do szybkiego internetu, szczególnie mobilnego to podstawa prowadzenia biznesu, edukacji, informacji i komunikacji ze
światem. Czasy telegrafów i budek telefonicznych minęły i żeby nie wypaść z gry trzeba dostosowywać się do nowych technologii,
gonić je i adaptować. Posiadanie internetu nie
jest tu standardem i to dziwi chyba najbardziej. Co ciekawe, niedawno we Włoszech
sąd uznał internet za dobro pierwszej potrzeby.
Rodzinie, która z winy operatora, przez 4
miesiące nie mogła korzystać z sieci, zasądzono odszkodowanie. Argumentacja? Brak
dostępu do internetu prowadzi do nierówności, strat moralnych, jest przyczyną stresu oraz
ogromnych cierpień psychicznych. W Hiszpanii najwyraźniej dopiero dochodzi się do
takich wniosków.
Podsumowując powyższe, najważniejsze
problemy hiszpańskiego społeczeństwa, warto
porównać je do społeczeństwa brytyjskiego.
W Londynie, centrum finansowym, biznesowym, kulturowym Europy sytuacja wygląda
skrajnie inaczej. Kultura pracy jest inna. Każdy gdzieś się spieszy, je w biegu śniadanie,
pracuje po godzinach, stoi w korku w czasie
godzin szczytu. Ludzie pracują szybciej, więcej, efektywniej, co przekłada się na ich bogactwo. Mają pracę, pieniądze, mieszkania,
samochody, drogie telefony. Mówią w kilku
językach, zwiedzają świat, studiują za granicą.
Wielka Brytania staje się coraz większą potęgą pod wieloma względami. Myślę, że w dużym stopniu dzięki społeczeństwu i kulturze
pracy, która siesty by nie zaakceptowała. Czy
Hiszpania wyjdzie z kryzysu? Jeśli tak, to w
jakim kierunku będzie się rozwijać? Czy
przestanie odstawać od rozwiniętej Wielkiej
Brytanii, Niemiec, Francji i dostosuje się do
nowego, nowocześniejszego świata? Może
poradzi sobie bez odchodzenia od nawyków i
tradycji?
Trzeci kulejący aspekt to branża telekomunikacyjna. Po przyjeździe przez kilka dni
szukałam internetu mobilnego na kartę. Sądziłam, że ta rozwinięta Hiszpania zaoferuje
mi dobrą jakość w dobrej cenie. Tym bardziej,
że o Polsce mówi się jako o kraju z drogim internetem. Niestety i tu się pomyliłam. Pierwszy salon jakiejkolwiek firmy z branży
telekomunikacyjnej znalazłam po dwudziestu
kilometrach (!) spędzonych na chodzeniu po
centrum Barcelony. Niestety, nie mogłam
sprawdzić gdzie znajduje się najbliższy, ponieważ bezpłatny dostęp do WiFi to też fikcja.
Rzekomo jest kilka miejsc jak dworce czy
plaża, ale ani razu nie udało mi się połączyć,
gdyż sygnał był za słaby, albo WiFi wyłączone w pewnych godzinach (siesta dla WiFi?).
Zresztą nie tylko mnie. Co ciekawe, po dotarciu na miejsce, nie udało mi się kupić karty
Pytanie te pozostawiam otwarte, aby każprepaid do modemu, ponieważ nie mają „czegoś takiego” w ofercie. Zadziwili mnie nie- dy czytelnik doszedł do swoich przemyśleń.
zmiernie. Szukałam więc dalej, jednak oferty
7
N O WO Ś C I W B A N KO WO Ś C I
Czy chcielibyście zarabiać wydając swoje pieniądze? Co powiecie na wypłatę z bankomatu bez użycia karty? Co zyskuje
bank pogłębiając naszą wiedzę na temat zarządzania finansami? Czy przyszłe pokolenia będą znały jeszcze poczciwą
świnkę skarbonkę? Przed Wami kilka nowości proponowanych w świecie finansów.
Weronika Burlińska | MKNB Bankier |
Aleksandra Ejfler | MKNB Bankier |
Rozwój każdej dziedziny nauki oparty
jest na innowacjach. Również finanse
uczestniczą w procesie ciągłego udoskonalania oraz tworzenia zupełnie nowych
produktów. W dzisiejszych dynamicznie
zmieniających się realiach nowa, niestosowana do pewnego momentu operacja
bankowa, bądź instrument finansowy
może zostać określony mianem innowacji
bankowej, jeżeli jej wprowadzenie rzeczywiście unowocześnia sektor, a nie jest
tylko powieleniem istniejący już koncepcji.
Pierwszym skojarzeniem ze słowem
innowacja bankowa są z pewnością
wszelkiego rodzaju gadżety promowane
przez banki, skracające czas płatności do
kilku sekund. Mamy tu na myśli różnego
rodzaju breloczki, naklejki na telefon, czy
płacące zegarki. Jednak innowacje mają
również mniej przedmiotowy charakter,
bo żeby produkt stał się nowością bankową nie musimy przyczepiać go do kluczy
czy naklejać na komórkę.
Wydając zarabiaj
Przykładem takiej innowacji jest moneyback. Choć na światowym rynku
usługa ta znana jest od ponad 20 lat, w
Polsce pojawiła się stosunkowo niedawno. Na czym polega moneyback? Najogólniej można stwierdzić, że jest to
„prezent”, który użytkownicy kart płatniczych otrzymują od banku. Na koniec
okresu rozliczeniowego pewna kwota (
od 0,5% do 4% łącznej sumy transakcji w
danym okresie) przelewana jest na konto
posiadacza rachunku. Oczywiście instytucje finansowe nie mogłyby sobie pozwolić na jakiekolwiek straty z tego
powodu. Pieniądze, które otrzymujemy są
jedynie częścią zysku trafiającego do
banku z wykonanej przez nas transakcji.
I tak, prowizja za możliwość płacenia
kartą uiszczana przez punkt sprzedaży
dzielona jest między bank wydający kartę, centrum rozliczeniowe, organizację
płatniczą oraz klienta.
weronika.burliń[email protected]
[email protected]
czas zwracana przez bank premia jest
dość niska. Przykładowo posiadacze
konta Wydajesz&Zarabiasz w BZ WBK
mogą liczyć na 1 % zwrotu poniesionych
wydatków.
mom operacyjnym, czy też wspomniane
już naklejki na telefon umożliwiające
płatności zbliżeniowe. Jednak Hiszpanie
postanowili stworzyć system umożliwiający wypłatę środków z bankomatu, właśnie
przy pomocy telefonu
Obecnie jednak, znacznie częściej po- komórkowego.
jawiającą się formą usługi moneyback,
jest zwrot wydatków dokonanych w
Hal-Cash to usługa powstała z inicjaokreślonych punktach sprzedaży. Przy- tywy 8 hiszpańskich banków, która swokładowo Meritum Bank oferuje konto ze im zasięgiem obejmuje Hiszpanię,
zwrotem w wysokości 4% ( maksymalnie Ekwador, Indie, Meksyk, Maroko, Stany
jest to jednak tylko 30zl miesięcznie) za Zjednoczone, Kanadę, Wielką Brytanię,
zakup paliwa przy użyciu karty debeto- Irlandię, Ukrainę , a od niedawna możewej dołączonej do ROR-u, a także dodat- my korzystać z niej także w Polsce.
kową kartę kredytową, która umożliwi
zaoszczędzenie jeszcze 20 zł na paliwie.
Opiszmy pokrótce mechanizm jej
działania. Nadawca, poprzez stronę inAlior Sync skupił się na klientach do- ternetową, zleca przelew podając numer
konujących częstych zakupów przez In- telefonu komórkowego odbiorcy, kwotę
ternet. W swojej ofercie posiada on przelewu ( do 2000zł) oraz wymyślony
bowiem konto, gwarantujące 5% zwrotu przez siebie czterocyfrowy PIN zabezza transakcje dokonane w sieci. Tu także pieczający transakcję. Gdy system Halwystępuje ograniczenie kwotowe. Jest to Cash zaakceptuje płatność, do odbiorcy
1250 zł (dla sum powyżej 760 zł pobiera- przelewu wysyłany zostaje automatycznie
ny jest 10-proc. zryczałtowany podatek SMS, w którego treści znajduje się nudochodowy).
mer referencyjny, kwota i data ważności
przelewu. Teraz następuje moment transMożliwość zarobienia dodatkowych akcji, który może być uznany za jej najpieniędzy jednie na korzystaniu z konta słabsze ogniwo. Nadawca musi w
zapewne przyczyni się do tego, że jego rozmowie telefonicznej lub poprzez SMS
posiadacze nie będą szukać alternatyw- przekazać odbiorcy podany wcześniej
nych rozwiązań u konkurentów. Jest to z PIN. Bogatszy o te informacje odbiorca,
pewnością główną przesłanką, dla której udaje się do najbliższego bankomatu (3,5
banki decydują się na wprowadzenie tys. bankomatów należących do sieci Euusługi moneyback Także promowanie ronet, SKOK i BZ WBK), naciska przytransakcji z użyciem plastikowego pie- cisk w prawym dolnym rogu ekranu,
niądza wiąże się ze wzrostem wpływów z wprowadza wszystkie wymienione
prowizji za płatność kartą, a tym samym wcześniej dane i wypłaca gotówkę z banwiększym zyskiem banków.
komatu. Proste?
SMS zamiast karty
Podobno człowiek orientuje się, że
zgubił portfel po kilkudziesięciu minutach. O zniknięciu telefonu komórkowego wie zaś już po kilku minutach. Ta
zacieśniająca się więź człowieka z „komórką” przyczyniła się do wykorzystania
tego urządzenia w bankowości.
Obecnie pojawiają się liczne mobilne
Moneyback może dotyczyć wszystkich dokonanych transakcji, jednak wów- aplikacje dedykowane konkretnym syste8
Niektórym może się wydawać, że
Hal-Cash wiąże się z pewnym ryzykiem,
jednak usługa ta ma wiele praktycznych
zastosowań. Jej głównym atutem jest na
pewno czas . Nie musimy czekać aż
przelew zostanie zaksięgowany na koncie, ponieważ pieniądze od razu „czekają” na nas w bankomacie. Rozwiązanie
to może okazać się przydatna np. w sytuacji, gdy rodzice chcą przesłać dziecku,
które jest na kolonii dodatkowe pieniądze. Pociecha nie musi wówczas posiać
własnego konta, wystarczy tylko telefon
komórkowy. Hal-Cash może okazać się
również pomocnym, gdy zgubimy pieniądze i karty płatnicze w podróży. Usługa ta
jest także wykorzystywana przez podmioty organizujące różnego rodzaju loterie, czy konkursy z nagrodami
pieniężnymi. Zwycięzcy otrzymują wtedy
po prostu SMS-y z PIN-em, a wygrane
pieniądze czekają już w bankomacie bez
konieczności dzielenia się informacją o
numerze konta.
Lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć
Bardziej opłaca się byś świadomym,
ile i na co wydajemy. Możliwość dostępu
do szczegółowych informacji o dochodach i wydatkach zapewnia Finansometr,
narzędzie typu Personal Finance Management. Aby korzystać z tej funkcjonalności
należy mieć konto w banku ING i dostęp
do bankowości internetowej.
rowe porządkujące budżety domowe. Jest
to narzędzie dostarczane przez bank i zintegrowane z systemem bankowości internetowej.
Analiza
transakcji
przeprowadzona jest w ramach systemu
bankowego, więc klient nie musi ściągać
i wgrywać wyciągów do osobnych aplikacji.
W interesie banku powinno leżeć raczej udzielenie kredytu klientowi, który
ma dziurę w budżecie, niż oferowanie narzędzia do analizy wydatków pomagające
kontrolować pieniądze. Jednak finansometr został wprowadzony po to, aby spowodować wśród klientów bardziej
racjonalne gospodarowanie finansami.
Korzystanie z aplikacji PFM może skłonić do oszczędzania, a także sprawić, że
klienci nie będą wpadli w kłopoty finansowe. Bank ma w tym swój interes. Z racji tego, że analiza Finansometru dotyczy
zarówno RORu, OKA, kart kredytowych
jak i kredytów i lokat jest to sposób zachęcenia klientów do przeniesienia swoich wszystkich produktów finansowych
do ING. Analiza budżetu klienta umożliwia też dawanie przez bank indywidualnych wskazówek dotyczących zadłużenia
czy oszczędności. Bank może zaproponować skonsolidowanie kredytów zadłużonym, a tym z nadwyżką finansową
skorzystanie z funduszu.
Obecnie większość ludzi nie ma czasu
na skrupulatne notowanie dochodów i
wydatków. Finansometr zrobi to za nas.
Jest to inteligentny i uczący się algorytm,
który automatycznie sortuje dane za
klienta. Jednak jeśli program źle coś sklasyfikuje, istnieje możliwość naniesienia
własnych poprawek. Manualnie kategoryzować trzeba transakcje dokonywane
gotówką. Ponadto w ramach ręcznego
Dziwią komentarze internatów, że jest
porządkowania wydatków można twoto niewolnictwo finansowe i tworzenie
rzyć własne kategorie i podkategorie.
nowej strefy kontroli klienta. Banki wieNarzędzie do analizy domowego bu- dzą dobrze na, co przeznaczane są nasze
dżetu dzięki wpływom i wydatkom pre- środki. Teraz umożliwiają nam ich analizentowanym na kolorowych wykresach zę. Na dodatek w przejrzysty i praktyczoraz raportom podsumowującym mie- ny sposób.
sięczne wydatki zdecydowanie przemawia do wyobraźni i jest atrakcyjną
Bankowość dla maluchów
alternatywą dla zwyczajnego arkusza kalkulacyjnego.
Tego jak prawidłowo gospodarować
pieniędzmi nie nauczy nas Finansometr.
Jeśli interesuje nas to, jak wypadamy Co prawda jest to dobry start do edukacji
na tle innych osób w analogicznym wie- dorosłej części narodu w kwestii finanku, o zbliżonych dochodach, czy też sów. Jednak nic nie da tak wiele jak namieszkających w miejscowości o podob- uka przedsiębiorczości niemalże od
nej wielkości możemy skorzystać z ano- wieku przedszkolnego. Naprzeciw tym
nimowego porównania między klientami. potrzebom wyszedł PKO BP. Bank stwoDzięki temu sprawdzimy, czy jesteśmy rzył przyjazny i intuicyjny dziecięcy sysbardziej, czy mniej rozrzutni niż osoby z tem bankowości elektronicznej. To za
podobnymi parametrami. Może wtedy sprawą oferty Szkolnych Kas Oszczędnodecyzja, czy zaoszczędzić stanie się ła- ściowych, która została całkiem niedawtwiejsza.
no odświeżona i jest teraz
bardzo atrakcyjna. Każdy uczeń, szkoła
Mimo tych wszystkich użyteczności, oraz rada rodziców mogą mieć swoje inktóre zapewnia Finansometr można zadać dywidualne konta zarządzanie przez Inpytanie, co innowacyjnego jest w tym ternet. Celem tego projektu jest edukacja
rozwiązaniu, skoro już wcześniej znane ekonomiczna dzieci i młodzieży oraz wybyły różnego rodzaju programy kompute- robienie nawyku świadomego oszczędza-
nia.
Konto w SKO dziecka funkcjonuje
przy koncie SKO szkoły. To osobny rachunek bankowy, ale nie ROR. Uczeń nie
może samodzielnie dysponować swoimi
pieniędzmi. Wpłat i wypłat dokonują
osoby dorosłe. Dzięki bankowości internetowej dziecko ma wgląd w zgromadzone przez siebie pieniądze i może
decydować, na co odkłada oszczędności
przez zakładanie wirtualnych skarbonek.
Serwis internetowy SKO ma atrakcyjny
wygląd dostosowany do grupy odbiorców, jakimi są dzieci. Jego elementy mają
charakter obrazkowych ikon. W świat finansów wprowadza maluchy żyrafa Lokatka.
Prowadzenie konta jest darmowe.
Środki oprocentowane są 5% do kwoty
2500 zł. Powyżej tej sumy 2%. Co ma z
tego bank skoro nie nakłada opłat za prowadzenie konta i oprocentowanie środków jest całkiem przyzwoite? PKO BP
dzięki SKO samoczynnie pozyskuje najmłodsze pokolenia. Jest to plan długoterminowy. Bank ma dostęp do nowego
źródła klientów i zabezpiecza swoją pozycję na paręnaście lat. Konto każdego
malucha ma numer NRB. Kiedy dziecko
skończy 13 lat może być przekształcone
w rachunek młodzieżowy, a potem studencki.
Na początek uczniowie otrzymują legitymację wyglądającą jak karta płatnicza. Aby dostać się do konta w SKO
trzeba wpisać login i hasło, zupełnie jak
w dorosłych serwisach bankowości internetowej. Jeśli dorastające dzieci później
wybiorą PKO BP, nie zmieni się ich
identyfikator, hasło, ani numer konta.
Bank ma nadzieję, że wychowa sobie w
ten sposób lojalnych klientów. Nie są to
tylko działania mające na celu pozyskanie
oszczędności dzieci ale poniekąd także
rodziców. Wgląd do konta pociechy mają
opiekunowie ze swojego konta internetowego. Pod jednym warunkiem. Rodzic
musi mieć ROR w PKO BP.
Na razie PKO BP nie ma konkurencji
na polu bankowości dziecięcej. Pozostaje
tylko mieć nadzieję, że rodzice zdają sobie sprawę, że konto SKO to lepsze rozwiązanie niż trzymanie kieszonkowego
dziecka w domu w kopercie i dopisywanie kolejnych kwot na stronach zeszytu.
Dzięki nowym SKO dzieci uczą się
oszczędzać przez zabawę. Taka edukacja
jest nam potrzebna.
9
E KONOMIKA KREATYWNOŚCI
Anna Diduch , ekspert rynku sztuki
Osiemnastowieczny angielski malarz Joseph Wright ofDerby, tworzący w duchu późnego caravaggionizmu (dramatyczne efekty
światła i cienia), stworzył w 1768 roku obraz
zatytułowany „Eksperyment z pompą próżniową”. Dzieło przedstawia grupę osób przyglądającą się działaniu maszyny
próżniowej-szklanej bańki, w której została
uwięziona papuga. Kiedy powietrze zostanie
całkowicie wyssane – ptak umrze. Postaci na
obrazie ukazane zostały w różnych pozach i
reakcjach na to, co ma się za moment wydarzyć. Obraz Wrighta jest manifestem barokowego warsztatumalarskiego.
Niemiecki myśliciel Walter Benjamin w jednym ze swoich esejów nazwał zresztą „czysty” kapitalizm „religią kultu, być może
najskrajniejszą z istniejących do tej pory”.
Obiektem centralnym tego systemu są oczywiście pieniądze.
XX wieku i fabryki Forda. Jest rok 1908, a on
przystąpił właśnie do uruchamiania taśmowej
produkcji pierwszego prawdziwie masowego i
cenowo dostępnego nawet dla robotników
amerykańskich samochodu Ford Model T.
Tak narodził się ruch filozoficzno-gospodarczy
zwany Fordyzmem, który na następne 60 lat
We współczesnym dyskursie neoliberal- zdominował model produkcji, a tym samym
nym, jednym z elementów składowych nasze- zmienił oblicze ekonomii.
go tu i teraz, stał się nowy kognitywizm
gospodarczy, oparty właśnie na oświecenioFilozofia Fordyzmu w swojej zasadniczo
wym głodzie wiedzy i wynikającej z niego in- formie dominowała w gospodarkach państw
nowacyjności. Maciej Gdula, polski socjolog i wysoko rozwiniętych do końca lat 1970. W
publicysta związany z „Krytyką Polityczną”, sferze podaży dominowała masowa, tania
pisze w swoim artykule, że „O ile kiedyś pod- produkcja w długich seriach, wymagająca
stawą gospodarki była ziemia i znój rolników, pracy podyktowanej rytmem taśmy maszynopotem maszyny i ciężka praca robotników, o wej. Zarobki były wysokie, siła nabywcza
tyle obecnie podstawą wzrostu jest myślenie i pracowników rosła (szczególnie w stosunku
innowacyjność. Gospodarka oparta na wiedzy do dóbr trwałej konsumpcji i masowej turyto prawdziwaziemiaobiecana”.
styki). Duża ilość czasu wolnego, pozwalała
na regenerację fizycznych i psychicznych sił
Zanim nastał „post”
wytwórców.
Joseph Wright of Derby - Eksperyment z ptakiem w pompie powietrznej (1768)
Jego poprzednicy wykorzystywali tego typu kompozycje tworząc sceny religijne. W
„Eksperymencie…” barokowa kompozycja
posłużyła do opowiedzenia o prymacie nauki i
rozumu, dwóch elementów charakterystyczny
już dla następnej epoki - czyli dla oświecenia.
Dzieło Wrighta afirmuje postawy empiryzmu i
chęci zdobywania nowej wiedzy, które z całą
mocą objawiły się w XX wiecznej kulturze,
Aby zrozumieć naturę kapitalizmu kogniW latach sześćdziesiątych i siedemdziejako kapitalizm kognitywny (poznawczy). tywnego musimy się cofnąć do początków siątych XX wieku, kiedy rozmyślano o przy-
10
szłości sądzono, że przybierze ona formę postindustrialną: kapitalizm będzie zdominowany
przez sektor usług, a jego siłą napędową będzie
rosnący konsumpcjonizm. Dzięki niemu gospodarka miała się wciąż rozwijać szybko i stabilnie. Lata dziewięćdziesiąte stanowczo
zweryfikowały ten scenariusz. Miejsce nieprzerwanej ekspansji gospodarczej, niskiej inflacji, małego poziomu bezrobocia oraz
rosnącego dobrobytu – zajęła recesja. „Za
ujemnym lub zerowym wzrostem gospodarczym kryły się na tyle istotne zmiany strukturalne, że niektórzy autorzy zaczęli upatrywać
w nich nowej fazy rozwojukapitalizmu”.
Wiedza nowa
Przymiotnik „kognitywny” oznacza „związany z procesem poznawczym, odnoszący się
do poznawania czegoś”. Najprościej rzecz ujmując, kapitalizm kognitywny jest formą organizacji społeczno-ekonomicznej, w której
kreowanie wartości oraz kumulowanie kapitału
odbywa się poprzez pracę twórczą, tj. inwencję
naukową, techniczną, organizacyjną albo kulturową. Duch innowacyjności oraz potrzeba nowości przenika wszystkie sfery współczesności
poczynając od twórczości artystycznej, poprzez
marketing, technologie a na gospodarce końWyrazy „nowość” krzyczą do nas z billPonieważ zmalał udział tradycyjnych gałę- cząc.
bordów
oraz z bannerów na witrynach
zi przemysłowych, już nie tylko surowcowych, internetowych.
chemicznych czy wydobywczych, ale także i
wytwarzających produkty o wysokim stopniu
Gdula, w swoim artykule pisze daprzetworzenia, zaczęło się zmieniać rozumienie lej: Maciej
„Dla
kapitalizmu
kognitywnego wrogiem
kapitału. Stał się on bardziej nieuchwytny, po- jest standaryzacja. To, co
było cnotą w czasach
szerzono go także o element ludzki (kapitał kapitalizmu przemysłowego
i pozwoliło zgroludzki) oraz kulturowy.
madzić wielkie bogactwo za sprawą masowej
i konsumpcji, odeszło w przeszłość
Fordyzm był podsycany i uzupełniany produkcji
[…]
Kapitalizm
kognitywny na sztandarach ma
przez racjonalny, modernistyczny światopo- wypisaną różnorodność,
autentyczne emocje,
gląd. Jego podstawą była wiara w postęp oraz samorealizację i ekologiczny
styl życia. […]
niezakłócone dążenie do nowoczesności, do Zamiast przewidywalnej kariery
fordowktórych nawoływali w swoich pracach futury- skiej stoi przed nami bogactwo ery
możliwości
ści w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku. rozwoju z pracą dopasowaną do naszych indyKiedy po naftowym szoku na przełomie lat 60 i widualnych pragnień, oczekiwań, emocji i
70 zachwiał się stabilny obraz zachodnich go- aspiracji”.
spodarek, kapitalizm oraz nieodłączny mu modernizm wkroczyły w nowąfazę „post”.
Taki model mógł powstać dzięki roli jaką w
gospodarce
zaczęła pełnić informacja. W dobie
Na gruncie społecznym i kulturowym, tzw. społeczeństwa
stała się
postmodernizm charakteryzował się tym, że ona dobrem na równiinformacyjnego
z
przemysłem
czy su„wszelkie prawdy i wartości stały się względne, rowcami. Na pierwszym Kongresie Informatya bariery między kulturą wysoką i kulturą ma- ki Polskiej w 1994 roku ustalono, że
sową, między sztuką a konsumeryzmem zani- społeczeństwo informacyjne to takie które jest
kły. W świecie postmodernizmu pojęcia skomputeryzowane i wykorzystuje usługi telelinearnej historii, stałego postępu nie miały już komunikacyjne do przesyłania i zdalnego
zastosowania. W rezultacie zapanował chaos przetwarzania informacji. Tak, jak wcześniej
konkurujących stylów i odwołań, transmitowa- przemysł, dzisiaj to wiedza jest nowym zliberanych przez wolnorynkowy system konsumery- lizowanym dobrem, które wspomaga innowastyczny, kreujący dla własnych celów własną cyjność gospodarczą, a przez to jej
rzeczywistość”. Do tej listy dodać można rów- konkurencyjność. Do konkurencyjności swoich
nież ogólny dziejowy i moralny pesymizm, gospodarek dąży się zarówno w państwach
kwestionowanie autorytetów oraz religii. Ten wysokorozwiniętych, jak i w tych, które od nierodzaj niepokoi znalazły swój najgłębszy wy- dawna weszły na ścieżkę przyśpieszonego rozraz w sztukach irlandzkiego dramatopisarza, woju gospodarczego i technologicznego.
twórcy teatruabsurdu–SamuelaBecketta.
Odgórnie taki model popiera Unia Europejska,
wspierała innowacyjność i konkurencyjPostmodernizm i post industrializm, który która
ność
gospodarczą
mocy Strategii Lizbońjest pochodną Fordyzmu, z zasady pozostawały skiej (2000-20010).naTeraz
powstać nowy
między sobą w opozycji, jednak przełom XX i program rozwoju wspólnotyma
pod
nazwą „EuroXXI wieku był zdecydowanie zdominowany pa2020”.
przez ten pierwszy. Sygnały związane z niedawną recesją tylko dolewały oliwy do ognia
Jaki zachodzi związek między innowacją a
pesymistów. Równolegle, trochę bocznymi wiedzą?
Innowacja jest niczym innym jak
drzwiami, na scenę zaczął wkraczać kapitalizm efektem końcowym
„uczenia się”: pozyskiwakognitywny, którego wiara w innowacyjność i nia wiedzy, która potem
wymierne ekonopostęp ulokowana została w nowym rodzaju micznie rezultaty. W tymdaje
procesie
„uczestniczą
kapitału, jakim jestludzki umysł.
zarówno pojedyncze przedsiębiorstwa, jak i ca-
łe regiony. Każdy z podmiotów zaangażowanych w tworzenie innowacji posiada określone
możliwości gromadzenia wiedzy oraz jej wykorzystania (zależą one m.in. od zasobów ludzkich, naukowych czy technicznych). Na rozwój
innowacyjności wpływają przede wszystkim postęp technologiczny, zmieniające się oczekiwania odbiorców towarów i usług oraz narastającakonkurencjanarynku”.
Cały ten system zawsze jednak opiera się
na jednostce wraz z jej zdolnościami kreatywnego myślenia i umiejętnościami twórczymi.
„Kapitalizm kognitywny składa obietnicę zarówno bogatym, jak i (jeszcze) biednym. Przecież każdy dysponuje autentyczną osobowością
i żyje w niepowtarzalnej kulturze”. Zagadnienie
ludzkiej kreatywności w teorii ekonomii zajmuje mało miejsca, ale zostało opisane na
przykład przez Edwina Mansfielda, profesora i
teoretykanauniwersytecie w Pensylwanii.
W XVII i XVIII wieku powstało wiele
traktatów poświęconych ludzkiej kreatywności,
którą ówcześni nazywali górnolotnie – geniuszem. Tym słowem określano nie tylko szczególny stan jednostki w rozumieniu
współczesnym, ale także ogólny sposób myślenia, ponieważ geniusz stanowił źródło twórczej inspiracji. W owych traktatach próbowano
zdefiniować pojęcie kreatywności jako na
przykład dar od bogów. Uważano, że kreatywność jest rzeczą mierzalną i obiektywną. Krytyka postmodernistyczna poddała w
wątpliwość ideę twórczego geniuszu uważając,
że kreatywność jest czymś bardzo indywidualnym oraz, że jej ocena jest możliwa tylko w
kontekście społecznym i kulturowym.
Kapitalizm kognitywny staje w opozycji do
takiego oceniania kreatywności, ponieważ łączy ją z innowacyjnością oraz rozwojem gospodarczym, który jest obiektywnie mierzalny.
„Kapitalizm kognitywny stwarza wrażenie, że
przezwyciężył wewnętrzne napięcia kapitalizmu. […]Z kapitalizmu w kapitalizmie kognitywnym zostaje sama śmietanka – bogactwo,
rozwój, wolność i samorealizacja.” – komentuje dalej w swoim artykule Maciej Gdula i przystępuje do ataku systemu kapitalistycznego w
duchulewicowym.
Wizja „samej śmietanki” jest oczywiście
zbyt utopijny aby mogła istnieć naprawdę. Całkowita wolność oznacza w rezultacie intelektualne zagubienie, o którym w swojej najnowszej
książce „Kultura w czasach płynnej nowoczesności” pisał największy teoretyk postmodernizmu, Zygmunt Bauman. Standardy kulturowe,
ekonomiczne i społeczne ulegają rozluźnieniu a
swoją konsystencją zaczynają przypominać
półpłynne zegary z obrazuSalvadoraDali.
11
ZJAWISKO EFEKTU BARCELOŃSKIEGO W ODNIESIENIU
DO EURO 2012 W POLSCE I NA UKRAINIE
Po organizacji igrzysk olimpijskich w 1992 roku, Barcelona, miasto z europejskiej drugiej ligi , z wielkim hukiem weszło do
ścisłej czołówki europejskich centrów turystyki i biznesu. Ludzie, którzy przyjechali do tego miasta z okazji igrzysk
olimpijskich wywieźli bardzo dobre wspomnienia i zapragnęli tam wrócić, jak również ich rodziny i znajomi, z którymi
podzielili się swoimi wrażeniami.
Maciej Stasiewicz | Finance News |
W świecie rozprzestrzeniła się opinia o tym
wspaniałym miejscu. Ale czy zawsze był to tak
piękny zakątek Europy? Przygotowania do igrzysk
pochłonęły wiele ciężkiej pracy i pieniędzy. Poza
wybudowaniem obiektów sportowych trzeba było
wybudować lub zmodernizować infrastrukturę
transportową, noclegową, turystycznąitd. Wybudowano obwodnicę, która odciążyła miasto z ruchu
kołowego i w znacznym stopniu uwolniła ulice od
korków, wyremontowano zabytkowe dzielnice
miasta, rozbudowano bazę hotelową. Zwrócono
miastokuplaży, eliminujączniej budowleprzemy-
słowe, co sprawiło, że miejsce to stało się bardziej
przyjazne dla turystów, jaki samych mieszkańców.
Dodatkowo przyniosło to ekologiczne korzyści. W
chwiliobecnej Barcelonajestbezapelacyjniepierwszym skojarzeniem z Hiszpanią dla większości ludzi.
[email protected]
Stolica Kultury w Madrycie, co stanowiło pewien
Być może skala tego zjawiska jest tak duża,
ciąg i sława pojedynczej imprezy nie przebrzmie- ponieważnaczeleimprezstojąurzędnicyipolitycy
wałatakszybko.
spełniający życzenia obywateli oraz chcący pozyskać nowy elektorat, a nie managerowie, którzy
Jednak, czymożnapowiedzieć, że efektbarce- dbaliby o zakończenie tych wydarzeń na plusie.
loński zawsze ma miejsce? Jak pokazują imprezy Niestety jest to błędne rozumowanie, ponieważ
sportowe z ostatnich kilkudziesięciu lat, bardzo turniej zakończony sukcesem może w znacznej
trudno jest wyjść zwycięsko z tej bitwy. Większość mierze politycznie wypromować organizatora.
eventów kończy się dla organizatora pod kreską, a Dobrym przykładem są tutaj zimowe igrzyska w
korzyści z turystyki czy inwestycji w infrastrukturę Salt Lake City. Mitt Romney, obecny kandydat na
nie sąwymierne. Należy zwrócić uwagę, że aby w prezydenta Stanów Zjednoczonych, objął stanowiPolsce zorganizować Euro 2012 trzebabyło odno- sko szefa komisji organizacyjnej, gdy sytuacja fi-
wawybudować stadiony, czyspróbować wybudować autostrady, co np. dla Niemców nie byłoby
większym problemem z powodu już posiadanej
infrastruktury.
nansowaigrzyskbyła379 mlndolarówgorsza, niż
w planowanym scenariuszu. Ostatecznie po rozległej reorganizacji i redukcji wydatków wydarzenie
zostało zakończone przynosząc 100 mln dolarów
zysku.
Patrząc na dane zaczerpnięte z serwisu gazeta.pl można łatwo zauważyć, że tzw. efekt montreNależy również zwrócić uwagę, że Polska orZjawisko przeskoku cywilizacyjnego i czerpa- alski, czyli odwrotny w stosunku do efektu ganizowałaEuro2012razemzUkrainą,aefektytej
niadługoterminowychkorzyścigłówniezturystyki, barcelońskiego występuje znacznie częściej. Dla wspólnej działalności mogąbyć dwojakie. Z jednej
po zorganizowaniu dużej imprezy sportowej zosta- przykładu:
strony, jeśli Polskawypadłanatle swojego partnera
ło nazwane efektem barcelońskim, ponieważ tam
lepiej, korzyścimogąbyćwiększe. Zdrugiej jednak
ten efekt był najłatwiejszy do zaobserwowania.
• Nagano - zimowe IO 1998 r. - wiadomo, że strony, jeśli ktoś był zawiedziony pobytem na
Wiele miast, czy państw, które ubiegają się o orga- igrzyskaprzyniosłystratę, ale nie wiadomo jaką, bo Ukrainie, może przenieść swoje odczuciatakże na
nizację tego typu imprez powołują się na przykład 90tomówaktspalono...
Polskę, ujednolicając swój punkt widzenia w stoBarcelony i chęć osiągnięcia tego samego u siebie.
• Montreal - letnie IO 1976 r. - 2,5 mld$ długu sunkudocałej imprezy.
Jednaknależypostawić pytanie, czyzakażdymra- spłacano przez 30 lat, a władze do dziś mają proO wiele trudniej teżoszacować korzyści wynizem mamy do czynienia z efektem barcelońskim, blem z utrzymaniem stadionu olimpijskiego (20 kające z organizacji turnieju piłkarskiego, gdzie orczy z drugiej strony może nakłady poniesione na mln$rocznie)
ganizatoremjestcałe państwo lub nawetdwa, niżz
przygotowania do imprezy sportowej nie będą
•Ateny - letnie IO 2004 r. - organizacja mogła igrzyskolimpijskichorganizowanychprzezmiasto.
gwoździem do trumny gospodarki, a deficyt bu- kosztować nawet 15 mld $. O obecnej sytuacji w
dżetowyprzezlatabędzieniedozalatania.
Grecjiwszyscywiemy.
Niezaprzeczalnym faktem jest to, że między
• USA- Piłkarskie MistrzostwaŚwiataw1994 innymiinwestycjezwiązanezEuro2012pozwoliły
Takie negatywne konsekwencje zaistniały r.-rekordowaoglądalnośći4mld$strat
przetrwać czasy kryzysu z dodatnim wskaźnikiem
również w Hiszpanii. Inwestycje w sukces koszto• Portugalia- Piłkarskie MistrzostwaEuropyw wzrostuPKB orazzrealizowanezostałyinwestycje,
wały budżet Barcelony deficyt w wysokości około 2004 r. - portugalski minister gospodarki Augusto na które przyszłoby nam czekać jeszcze wiele lat,
1,4 mld dol. Z jego spłatą Barcelona borykała się Mateus wezwałdo jaknajszybszego zburzeniasta- jednak pytaniem pozostaje, czy zadłużenie nie odwiele lat. Trzeba również mieć na względzie ze w dionów wybudowanych lub zmodernizowanych bijesięczkawkąwdłuższej perspektywie.Wszyscy
1992 rokuwHiszpaniipozaigrzyskamiolimpijski- na Euro 2004 (koszt 1,1 mld euro). Spośród dzie- życzylibyśmy sobie efektu barcelońskiego w naj mi miały miejsce również dwa ważne wydarzenia. sięciuarentylkotrzybyływstanienasiebiezarobić lepszym jego wydaniu, ale czy uda się to osiągnąć
Byłyto wystawaEXPO wSewilliorazEuropejska
pokażeczas.
12
P ATENTY
S Ą PAS S É
Ostatni wyrok nakazujący Samsungowi wypłacenie Apple miliard dolarów za naruszenie patentów konkurenta w linii
produktów Galaxy, choć robi wrażenie, to zapewne nie jest apogeum wojny patentowej pomiędzy producentami
smartfonów. Wydawać by się mogło, że rywalizacja przeniosła się ze strefy rozwoju technologicznego do walki na pozwy i
działy prawne. Stawka jest wysoka - zakazanie sprzedaży na terenie Japonii, Korei albo Niemiec to straty idące w miliardy.
Ale chyba nie o to chodziło gdy w XIX wieku wprowadzano prawo patentowe.
Nie jestłatwo odtworzyć, jakwojnasię zaczęła ani jakprzebiegała. Toczy się ona na tylu
frontach,wobectyluproduktówiparadoksalnie
zróżnymi wynikami. Sprawasądowawtej samej sprawiezłożonawKoreiaStanachZjednoczonych kończy się innymi wynikami, a
ponieważ żądaniem w pozwie najczęściej jest
zakazdystrybucjispornegoproduktunaterenie
danego kraju, corazczęściej pojawiająsię białe
plamy,gdzie(przykładowo)SamsungaGalaxy
Tab nie można dostać. Zazwyczaj ten stan nie
trwazbytdługo,bofirmybłyskawiczniezawierająugodyiporozumieniawobawieprzedstratami. Potyczkisądoweodbywająsięnonstopw
różnych częściach globu, atakować lub bronić
siętrzebacałyczas.
najbardziej pożądanym elementem na rynku
smartfonów. Imponujące„portfolio”wymagałobylatpracy, rozwojutechnologii odczasujej
początków, czylilat90. iolbrzymichnakładów
nabadania. Cojeśliktośchcedopieroterazwejść
narynek? Google naprzykład, zdecydowałsię
na wykupienie Motoroli Mobility - kiedyś aktywnegoproducentatelefonówkomórkowych,
po działalności której wbranżyniewiele pozostało....poza patentami. Aby Google za bardzo
niewzrósłwsiłęodwieczniwrogowie-Applei
Microsoft–wrazzinnymifirmamizdecydowalisiępołączyćsiłyiwykupićpatentyNortelaza
4,5 miliarda dolarów. Wykupują wszyscy –
przykłady: Samsung kupił firmę CSR(patenty
wdziedziniełącznościdanychigeolokalizacji)
aHTCzdecydowałsięnaADCTelecommuniAjeślitrwawojna,pojawiasięiwyścigzbro- cations
jeń. Prym w nim nie wiodą bynajmniej działy (tec
R&Diwalkaojakośćinowoczesnośćpatentów
–liczysięilość. Itostanowiokwintesencjewojnypatentowej.
Jedensmartfonskładasię obecnie z
mniej więcej 25 000patentów.Amerykańskie biuro patentowe wydaje ich
rocznie200tysięcy,chociażsamych
wnioskówjestpółmiliona. Jakierozwiązania są obecnie zastrzegane?
Wcalenietakprzełomowe,jakbysię
mogło wydawać - kliknięcie myszką,wyłączeniesystemu(Microsoft),
wybieranie piosenekw odtwarzaczu
mp3 (Creative), ikony(IBM),przewijanieekranu(Apple). Każdeztychrozwiązań jest ważne, ale do przełomu na
skalęsilnikaparowegotrudnotoporównać.
Acodopieropatentynadesign,jakpatentApple na kształt Ipadów - co w praktyce oznacza
opatentowanie prostokątazzaokrąglonymi rogami.
hnologia4G).
Doprowadzeniewnioskówpatentowychdo
poziomu najmniejszych detali działania systeTutaj dochodzimydo obecnego paradoksu
mówwsmartfonachsprawia,żeniemożliwejest patentów–niewspierająonejużinnowacji,tylzbudowanie urządzenia, które nie naruszało by kojąwstrzymują. Każdyzwspomnianychgrapatentukonkurencji.Askorotak,totrzebajakoś czy na rynku smartfonów –Apple, Samsung,
sięzabezpieczyćprzedatakiemsądowym-naj- HTC, Google – nie mogą w pełni rozwinąć
lepiej mającwięcej patentów,którenaruszakon- skrzydeł, ponieważ firmy szachują się nawzakurent. Taktykasprowadzasięwięcdojednego jem tysiącami patentów, jakie posiadają. Inży: ilości patentów. Kto maichwięcej, malepszą nierowiemusząwpierwszej kolejnościuważać,
pozycję.
żeby nie naruszyć zastrzeżonych rozwiązań, a
dopiero drugie na liście jest „zrobić najlepsze
Dlatego spora kolekcja patentów stała się urządzenie,jakietylkomożemy”. Liczbapaten-
Jakub Wozowczyk | Finance News
tówiichszczegółowośćsprawia, żejesttobardzotrudnezadanie.
Bardzowątpliwajestpraktykawykupywaniaportfelipatentów. Wrzeczywistościoznacza
ona,żenajwięcej patentówniemająnajbardziej
innowacyjne i kreatywne firmy, a te, które posiadająnajwiększykapitał. Doprowadziłotodo
powstaniawyspecjalizowanychfirm, tzn. trolli
patentowych. Są to spółki, które nie prowadzą
żadnej działalności–sątylkowłaścicielamiparu odkupionych patentów, którymi szantażują
całe branże. Co gorsza, często sąto patentynie
tyleodkupione,cozastrzeżone,napodstawieluk
w prawie patentowym, obecnie powszechnie
stosowane rozwiązania. Jest to już kompletne
zaprzeczenieinnowacyjnej rolipatentów. Wojna patentowa szkodzi także rynkowi – doprowadzado„zabetonowania”siępodziałurynkui
niemożnościpojawieniasięnowychgraczy.
Bo jak, skoro nowa spółka bez odpowiedniego „portfolio patentów” od
razu padłaby ofiarą pozwów i
oskarżeńonaruszeniezastrzeżonychrozwiązań.
Przyznać trzeba, że w
dalszym ciągu patenty skuteczniechroniąwynalazców
–tworzącnowerozwiązanie,
mają oni w ręku atut zabraniający komukolwiek poza
nimi korzystać z niego. Czy
wykorzystają go do założenia
własnej firmy, będąlicencjonowaćużycieczyteżodrazusprzedadzą – ich wola. Jednak praktyka
używania patentów przez największychgraczynarynkusmartfonów(iwiele negatywnych efektów z tym związanych)
prowokuje pytanie , czy nie należało by wprowadzićpewnychzmiandoaktualnegosystemu?
Takich, aby nie powstawały trolle patentowe,
aby nie patentować drobnych elementów, aby
inżynierowie mogli pracować na 100% kreatywnościimożliwości?
Chyba tak, skoro nawet współzałożyciel
Apple , Steve Wozniakstwierdza„[patenty] to
bardzo małe rzeczy, których w ogóle nie nazwałbym innowacyjnymi. Chciałbym, żeby
wszyscy umówili się na wymianę wszystkich
swoich patentów, żeby każdy mógł zbudować
najlepsząrzecz,jakąpotrafi”.
13
ILE WARTE JEST
DRZEWO?
Część z nich ma wartość użytkową, np.
dostarczanie drewna, którą łatwo wycenić,
patrząc na ceny surowca na rynku. Jak jednak zmierzyć, ile warty jest cień latem,
oczyszczanie powietrza, estetyka? W tym
celu można zadać pytania o to, ile respondenci skłonni byliby zapłacić za możliwość
korzystania z tych usług. Nie jest to łatwe.
Niżej zaprezentujemy wyniki badania, które przeprowadziliśmy w Łodzi, chcąc oszacować wartość usług ekosystemów
dostarczanych przez drzewa przyuliczne w
centrum miasta.
Ile jest warte drzewo? Można by spytać, a ile kosztuje
sadzonka? Odpowiedź nie jest taka prosta. Drzewa
dostarczają szeregu korzyści, nazywanych usługami
ekosystemów.
1. Trzy pytania ogólne na temat subiektywnej opinii respondenta, co do ilości
drzew przyulicznych w centrum Łodzi oraz
w okolicy jego miejsca zamieszkania.
2. Część opisująca sytuację obecną i
przedstawiającą perspektywy jej zmian.
Osoby biorące udział w ankiecie zostały
poinformowane, że badanie dotyczy drzew
przyulicznych w ścisłym centrum miasta.
Przedstawiono również orientacyjną charakterystykę stopnia zadrzewienia ulic na
tym obszarze, w podziale na ulice: z dużą
drzew, ulice ze średnią liczbą drzew
Badanie zostało rozpoczęte podczas liczbą
i
ulice
bez drzew lub z pojedynczymi, odprojektu lokalnego w ramach XIV Akade- dalonymi
od siebie drzewami.
mii Letniej "Wyzwania zrównoważonego
rozwoju w Polsce". 7 lipca 2011 roku mięRespondentom przedstawiono również
dzy godziną 10 a 16 uczestnicy Akademii hipotetyczny
program zwiększenia liczby
Letniej, podzieleni na dwuosobowe zespo- drzew w centrum
poprzez sadzenie
ły, przeprowadzali ankiety z mieszkańcami drzew na ulicach zemiasta
średnią
oraz
Łodzi, m.in. na placu Dąbrowskiego, na na ulicach, gdzie obecnieichichliczbą
brakuje.
ulicy Piotrkowskiej i w centrum handlo- Drzewa można posadzić w miejscach po
wym Manufaktura.
wyciętych/uschniętych starych drzewach,
pasie ziemi wydzielonym z chodnika
Wypełnianie każdej ankiety trwało w
(jeśli
jest on dostatecznie szeroki), a jeśli to
około 20–30 minut. Respondenci zostali rozwiązanie
nie jest możliwe – w specjalpoinformowani, że badanie jest anonimo- nych „wyspach”,
które zastąpiłyby wybrawe.
ne przyuliczne miejsca parkingowe.
Kwestionariusz zawierał cztery ele3. Część polegająca na wyborze prefementy:
rowanych programów w ramach przedsta-
wionych scenariuszy. Jako że
przedstawiony hipotetyczny program sadzenia drzew przy ulicach w centrum Łodzi wiąże się z kosztami, respondenci
zostali zapytani, ile byliby skłonni zapłacić
(w formie comiesięcznego podatku) za realizację programów. Preferencje mieszkańców znalazły odzwierciedlenie w
dokonywanych przez nich wyborach spośród 12 scenariuszy. Każdy scenariusz zawierał cztery możliwe sytuacje –
utrzymanie stanu obecnego (nie wiążące
się z sadzeniem nowych drzew i żadnymi
dodatkowymi kosztami) oraz programy 1,
2 i 3 przedstawiające różne możliwości
planowania nowych nasadzeń i związanych
z nimi kosztów. Respondenci w ramach
jednego scenariusza musieli wybrać program ich zdaniem najlepszy, najgorszy i
lepszy z dwóch pozostałych. Wygląd przykładowej karty wyboru przedstawiamy poniżej.
Każdy z respondentów w ciągu badania
musiał wskazać 36 wariantów z 12 scenariuszy. Ankietujący przypominali respondentom, by wybierali odpowiedzi zgodnie
z preferowanymi przez nich sposobami
zwiększania liczby drzew przy ulicach w
centrum miasta i ich faktycznymi możliwościami finansowymi.
4. Pytania do celów statystycznych.
Ostatnim elementem ankiety było zebranie
informacji o respondencie. Pytania dotyczyły roku urodzenia, płci, wykształcenia,
dochodów, ilość osób w rodzinie oraz posiadania (bądź nie) samochodu.
Mieszkańcy Łodzi chętnie brali udział
w badaniu. Większość respondentów starała się wnikliwie analizować korelację
między zmieniającą się w poszczególnych
programach
długością zadrzewionych ulic a wielkością związanej z tym opłaty. Często
podczas badania padały osobiste komentarze i przemyślenia respondentów. Emocjonalny ton wypowiedzi i zainteresowanie
badaniem może wskazywać, że temat zieleni miejskiej jest dla mieszkańców Łodzi
ważny i aktualny, a zieleń w mieście jest
potrzebna.
14
Z przeprowadzonego badania wynika,
że mieszkańcy Łodzi byliby skłonni przeznaczyć:
• 1,58 zł za kilometr ulicy, przy której
liczba drzew zostałaby zwiększona z poziomu niskiego do średniego, poprzez sadzenie drzew wzdłuż ulicy;
• 2,25 zł za kilometr ulicy, na której
drzewa zostałyby posadzone w wyspach,
zajmujących np. co trzecie miejsce parkingowe wzdłuż ulicy, które zostałoby odtworzone w bezpośrednim sąsiedztwie.
Oznacza to, że gotowość do zapłacenia
za program polegający na zwiększeniu
liczby drzew na 5 km ulic z poziomu niskiego do średniego i stworzeniu wysp na 9
km ulic (poziomy 5 i 9 km to średnie poziomy wykorzystywane w badaniu) wynosi
28,15 zł na mieszkańca rocznie w formie
dodatkowych opłat. Kwotę tę można potraktować jako wartość korzyści, uzyskiwanych przez mieszkańca dzięki drzewom
w mieście.
Łodzianie byliby zatem skłonni przeznaczyć ponad 17 mln zł na zwiększenie
liczby drzew przy ulicach w centrum miasta. Tymczasem w budżecie na 2012 r. na
wydatki związane z zielenią przyuliczną na uwzględniającej również potrzeby spoterenie całego miasta przewidziano ok. 2 łeczne.
mln zł. Wycena ekonomicznej wartości
przyrody pozwala spojrzeć na środowisko
w mieście z szerszej perspektywy,
Z ATOR... POKRÓTCE
PARALIŻ DECYZYJNY
„Kiedyś się szło do sklepu i się brało co jest, a nie się
marudziło. A tu masz tyle ładnych butów i nic nie możesz
wybrać”. Jeśli kiedykolwiek kupowaliście buty z kimś, miał
okazję żyć trochę w PRL-u (przypuszczalnie z rodzicami) i przez
dłuższy czas chodziliście po sklepach, nie będąc w stanie wybrać
odpowiadającej wam pary, mieliście dużą szanse usłyszeć coś
podobnego. Wasza odpowiedź będzie oczywista: kiedy jest tyle
możliwości, trudno się zdecydować. Z jednej strony, im większy
wybór mamy, tym lepsze buty jesteśmy w stanie kupić. Z drugiej,
im więcej możliwości, tym trudniej podjąć jakąkolwiek decyzję.
Duży wybór towarów na sklepowych półkach, jaki przyniosła
ze sobą transformacja ustrojowa, powitano jako
błogosławieństwo. I trudno się dziwić – bez wątpienia lepiej mieć
jakiś wybór, niż nie mieć go wcale. Nie oznacza to jednak, że im
większy wybór, tym lepiej. Zbyt duży wybór wydaje się
szkodliwy – z kilku powodów. Jedną z nich jest paraliż decyzyjny
– im więcej wariantów możemy wybrać, tym większa szansa, że
nie wybierzemy żadnego.
Niesamowicie duża liczba osób trzyma swoje oszczędności na
koncie osobistym. Część tej grupy po prostu nigdy nie myślała o
tym, że mogliby założyć lokatę. Jednak spora część ciągle
powtarza: „muszę coś zrobić z tymi pieniędzmi, niech nie leżą na
koncie tak bezproduktywnie”. Po czym pozwala swoim
oszczędnościom leżeć na koncie przez kolejne, długie miesiące.
Ludzie przekładają decyzję o „zrobieniu czegoś z tymi
pieniędzmi” na jutro, znów na jutro, znów na jutro – i jutro nigdy
nie nadchodzi. Dlaczego tak jest, skoro założenie lokaty to jedna
wizyta w banku, a czasami nawet parę kliknięć w internecie?
Przejrzenie oferty lokat kilku banków od razu odpowiada na to
pytanie: bo podjęcie decyzji, którą lokatę wybrać jest cholernie
trudne!
Do wyboru mamy co najmniej kilkanaście banków, każdy
oferuje często po kilka lokat. Zapadalność – do wyboru, do
koloru. Chcesz „kilka miesięcy”? No niestety, musisz wybrać, czy
to mają być 3, 4, 6, 8, 9 czy może 10 miesięcy? By życie nie było
tak proste, każdy okres to inne oprocentowanie, więc Twoje
preferencje dot. zapadalności musisz korygować o to, która z ofert
jest bardziej opłacalna. Jeśli poszłoby ci zbyt łatwo, bank
przygotował dla ciebie kilka ofert specjalnych: lokata
trzyokresowa, każdy okres z innym oprocentowaniem; lokata
specjalna – dostaniesz parę procent więcej, ale musisz założyć
konto, za które co miesiąc będziesz coś płacił. A może wcale nie
chcesz lokaty, tylko specjalny produkt łączący zalety lokaty i
funduszy inwestycyjnych? A może jakaś polisa, trzeba przecież
pomyśleć o bliskich! Prosty produkt bankowy wymaga od ciebie
przeanalizowania niezliczonej liczby możliwości. Nic dziwnego,
że zamiast zrobić to dzisiaj wieczorem, przekładasz to na dzień, w
którym będziesz mniej zmęczony i miał nieco więcej czasu –
chociaż każdy dzień zwłoki to jakaś kwota straconych odsetek.
Czy życie nie byłoby prostsze, gdyby był jeden (no, góra dwa albo
trzy) bank, do którego szłoby się i zwyczajnie zakładało lokatę,
nie analizując trzydziestu sześciu tysięcy innych możliwości?
Paraliż decyzyjny to tylko jedna z przyczyn, które sprawiają,
że zbyt duży wybór jest w zasadzie szkodliwy. W bardzo
interesujący sposób mówi o tym Barry Schwartz w cyklu
wykładów TED – serdecznie polecam!
(http://www.ted.com/talks/barry_schwartz_on_the_paradox_of_choice.html)
WYCENA KLUBU SPORTOWEGO
Większości z nas sport kojarzy się z aktywną formą spędzania wolnego czasu. Coraz częściej związany jest on jednak z
biznesem i dużymi pieniędzmi. Przeglądając spółki giełdowe, inwestor bardzo łatwo może natknąć się na kluby sportowe,
które poszukując nowych źródeł finansowania przeprowadzają kolejne emisje akcji i wprowadzają je na giełdę. Proces
sekurytyzacji (emisji papierów wartościowych) w sporcie wymusza adaptację istniejących technik wyceny, które okazują
się niezbędne w aspekcie obecności klubów na giełdach. Większość z tych podejść zapożyczonych zostało wprost z metod
wyceny przedsiębiorstwa. Czy jednak klub sportowy możemy traktować jak każdy inny, dobrze prosperujący biznes?
Marcin Mosiądz | KNRK Hossa ProCapital | [email protected]
przygotowanego przez firmę Deloitte.
zauważyć, iż posiada on dużą zdolność
Charakterystyka biznesu
do generowania gotówki. Poza
piłkarskiego
Suma wygenerowanych przychodów
w sezonie 2010/2011 tylko przez 20
największych klubów wyniosła ok. 4,4
mld euro (dla porównania, jedna z
największych
polskich
spółek
giełdowych – KGHM, osiągnęła
przychód ze sprzedaży na poziomie ok. 4
mld euro w 2010 roku). Jak donosi
Deloitte, głównymi źródłami przychodów
w branży piłkarskiej są wpływy ze
sprzedaży biletów, reklamy, oraz prawa
do transmisji. Przykładowo, Real Madryt
– lider przedstawionego rankingu,
pozyskuje aż 36% przychodów z reklam,
38% z praw do emisji oraz 26% ze
sprzedaży biletów. Warto jednak
nadmienić, że w niektórych przypadkach
na przychody klubu piłkarskiego w
znacznym stopniu wpływają zdarzenia o
charakterze nieregularnym, jak choćby
sprzedaż zawodników. Dla przykładu, w
2009 roku Manchester United sprzedał
Model biznesowy klubu sportowego, jednego ze swoich najlepszych
którego największym, a nierzadko zawodników – Christiano Ronaldo za
jedynym, źródłem finansowania były rekordową kwotę ponad 90 mln EUR.
środki pozyskane od sponsorów,
Klub sportowy a
odchodzi powoli do lamusa. Obecnie,
przedsiębiorstwo
kluby są w stanie samodzielnie
pozyskiwać środki pieniężne w oparciu o
Wbrew pozorom, klub piłkarski jest
swoją działalność. Poniższy wykres
bardziej
podobny
do
obrazuje
przychody
dwudziestu dużo
największych klubów sportowych w przedsiębiorstwa, niż mogłoby się to na
sezonie 2010/2011, wchodzących w skład pierwszy rzut oka wydawać. Na bazie
Football Money League - raportu przedstawionych powyżej danych łatwo
Na przestrzeni ostatnich kilku dekad
piłka nożna stała się jednym z najbardziej
dochodowych sportów na świecie
[Deloitte]. Najlepsi piłkarze inkasują
pensje w wysokości kilku milionów
złotych miesięcznie, a czołowe kluby
sportowe budują stadiony, których koszty
budowy znacznie przekraczają miliard
złotych.
Finansowanie
bieżącej
działalności klubu oraz realizacja
projektów inwestycyjnych wymaga
ogromnych nakładów finansowych. Stąd
coraz więcej klubów decyduje się na
pozyskanie kapitału z giełdy. Skutkiem
tego jest znaczny wzrost sumarycznej
kapitalizacji klubów sportowych na
giełdach. Poniższa tabela pokazuje jak
zmieniała się wartość rynkowa
największych klubów notowanych na
rynku od 2008 roku.
16
wymienionymi już źródłami przychodów,
większość dużych klubów jest także
właścicielami stadionów, które również
mogą zapewniać niemałe przepływy
pieniężne ujmowane poza podstawową
działalnością operacyjną. Tego typu
obiekty są z reguły odpłatnie
wynajmowane pod organizację różnego
rodzaju imprez sportowych i
kulturalnych. Ponadto klub osiąga
dochody na sprzedaży wszelkiego
rodzaju gadżetów i pamiątek klubowych.
Bieżąca działalność w branży
piłkarskiej wiąże się również z nakładami
inwestycyjnymi oraz kosztami, które
podobnie jak w przedsiębiorstwie, można
podzielić na stałe i zmienne. Klub
zatrudnia
pracowników
(kadrę
szkoleniową,
piłkarzy,
trenerów,
masażystów, obsługę stadionu itd.),
opłaca kadrę zarządzającą, posiada
klientów/kontrahentów (kibice kupujący
bilety, stacje radiowe i telewizyjne
nabywające prawa do transmisji, inne
kluby sportowe itd.), działa na podstawie
przepisów prawa danego kraju oraz
posiada swój majątek, markę, znaki
towarowe oraz strategię rozwoju.
Klub sportowy możemy zatem
traktować jak przedsiębiorstwo działające
w specyficznej branży o bardzo wysokim
ryzyku działalności, które wynika z
uzależnienia przychodów klubu od
miejsca w „tabeli”. Czy jednak możemy
zastosować
metody
wyceny
przedsiębiorstwa
na
potrzeby
oszacowania wartości klubu sportowego?
Metody wyceny klubu
sportowego
Metody wyceny przedsięwzięć
sportowych stają się bardzo istotną
kwestią w świecie finansów. Kluby
piłkarskie w całości lub częściowo coraz
częściej są przedmiotem transakcji
kapitałowych czy to na rynku giełdowym,
czy poza nim. Zarówno aktualny
właściciel klubu, jak i potencjalny
nabywca muszą wiedzieć ile w
przybliżeniu wynosi wartość godziwa
przedmiotu transakcji. Potrzeby rynku
wymusiły więc adaptacje metod
stosowanych
przy
wycenie
przedsiębiorstwa do oszacowania
wartości klubu piłkarskiego.
Przed doborem odpowiedniej metody
wyceny przedsięwzięcia sportowego,
należy zwrócić uwagę na kilka bardzo
istotnych czynników. Przede wszystkim,
analizując sytuację klubu należy zwrócić
uwagę na istotny element w strukturze
bilansu. Otóż okazuje się, że bardzo dużą
część majątku klubów sportowych
stanowią wartości niematerialne i prawne,
a w przypadku posiadaczy stadionów,
także rzeczowa aktywa trwałe. W skład
WNiP wchodzą w większości prawa
rejestracyjne do zawodników oraz marka
klubu, o ile był on przedmiotem
transakcji. Dodatkowo musimy zwrócić
uwagę na stabilność uzyskiwanych
dochodów. Na ogół przychody
generowane przez większość klubów
piłkarskich mają bardzo niepewny
charakter. Są one bowiem w największej
mierze uzależnione od pozycji klubu w
„tabeli”. Głównymi determinantami
poziomu przychodów są zatem: kondycja
i
przygotowanie
zawodników
poszczególnych drużyn, strategia gry, a
także bardzo duży odsetek szczęścia.
Może się więc okazać, że przychody,
które klub generuje w bieżącym sezonie,
będą znacznie odbiegać od tych, które
zostaną osiągnięte w sezonie przyszłym.
sportowego
wskazuje
metodę
skorygowanych aktywów netto oraz
metodę mnożnikową. O ile druga z
wymienionych metod, jeszcze do
niedawna nie była postrzegana jako
wiarygodna, o tyle obecnie coraz większa
liczba klubów sportowych notowanych
na rynkach, a także rosnąca liczba już
przeprowadzonych
transakcji
pozagiełdowych, pozwala na właściwe jej
zastosowanie. Nie należy jednak
zapominać o standardowych problemach
pojawiających się w wycenie
mnożnikowej.
Właśnie z uwagi na niepewny Metoda skorygowanych aktywów
charakter przepływów pieniężnych,
netto
pewne metody wyceny przedsiębiorstwa
mogą nie znaleźć zastosowania przy
Jak zostało już zaznaczone, dużą
oszacowaniu wartości klubu sportowego. część majątku klubu sportowego
stanowią wartości niematerialne i prawne,
DCF?
na które kluczowy wpływ ma wartość
zawodników oraz marka klubu. Dla
Wycena klubu sportowego nie jest przykładu, wartości niematerialne i
łatwym
zadaniem.
Dynamicznie prawne na koniec 2011 roku stanowiły aż
zmieniająca się sytuacja klubu oraz 35% sumy bilansowej Arsenalu Londyn i
nakłady inwestycyjne na transfery wyniosły 107 mln EUR, co w całości
zawodników, a także skutki jakie one reprezentowało prawa rejestrowe do
odniosą, są z reguły wielkościami zawodników. To pokazuje, jak bardzo
nieprognozowalnymi. Ciężko zatem istotne jest właściwe oszacowanie
sporządzić wiarygodne prognozy wartości rynkowej zawodników, aby
przyszłych przepływów pieniężnych wycena była właściwa.
klubu. Stąd często nierekomendowanym
podejściem do wyceny jest w tym
Metody majątkowe można uznać za
przypadku podejście dochodowe, oparte jedne z najstarszych jeśli chodzi o
na
dyskontowaniu
przyszłych wycenę przedsiębiorstwa. Najbardziej
przepływów pieniężnych.
popularnym podejściem w tym zakresie
jest metoda księgowa. Pod jej adresem
Michał Głodowski w pracy zbiorowej można jednak postawić wiele zarzutów,
pod redakcją Marka Panfila jako które w większości przypadków czynią ją
właściwe podejścia do wyceny klubu niepraktyczną. Przede wszystkim metoda
17
księgowa
wykorzystuje
pozycje
zaczerpnięte wprost z bilansu spółki.
Problemem jest zatem opieranie się na
wartościach historycznych kosztów, a nie
wartości godziwej/rynkowej. Negatywne
efekty korzystania z metod majątkowych
można
poniekąd
zniwelować
wykorzystując
właśnie
metodę
skorygowanych aktywów netto. Sam
sposób obliczania wartości kapitału
własnego jest identyczny jak przy
metodzie księgowej, z tą różnicą, że
wielkości poszczególnych pozycji
bilansowych zastępuje się wartościami
rynkowymi. Dzięki temu wycena
uwzględnia oczekiwania rynku względem
poszczególnych
części
majątku
przedsiębiorstwa, przez co, jego
teoretyczna wartość powinna być bliższa
wartości rynkowej.
Pojawia się jednak duży problem w
postaci oszacowania wartości rynkowej
zawodników danego klubu, czyli
wartości niematerialnych i prawnych.
Tutaj warto wesprzeć się na analizach
podmiotów, które specjalizują się w
wycenie aktywów piłkarskich. Dla
przykładu wyceną zawodników i całych
klubów
zajmuje
się
serwis
www.transfermarkt.de. Pozyskane z tego
źródła wielkości nie są zaburzone
wpływem amortyzacji, dzięki czemu, w
odróżnieniu od wartości bilansowych,
oddają lepiej wartość zawodników. Mogą
się one natomiast różnić i to istotnie od
faktycznych wartości, jak również są
silnie narażone na ryzyka specyficzne –
np. kontuzje zawodnika.
Charakterystyczną pozycją majątku
klubu sportowego jest także stadion,
który należy uchwycić w wartości
rynkowej. Wielkości bilansowe podobnie
w tym przypadku nie oddają jego
wartości godziwej również z uwagi na
amortyzację. Warto pamiętać, że wraz z
upływem czasu skutki naliczania
amortyzacji coraz bardziej oddalają
wartość bilansową aktywów od ich
wartości godziwej. W celu uzyskania
wartości stadionu najłatwiej jest
skorzystać z usług rzeczoznawców
majątkowych, którzy teoretycznie
najlepiej potrafią oszacować godziwą
wartość nieruchomości.
Metoda mnożnikowa
sportowych wydaje się metoda
mnożnikowa. Powodem tego jest rosnąca
liczba klubów piłkarskich notowanych na
wielu światowych giełdach. Dzięki temu,
istnieje łatwy dostęp do danych
rynkowych tych podmiotów, co
umożliwia budowę grupy porównawczej.
Dodatkowo ilość transakcji na rynku
pozagiełdowym, których przedmiotem są
kluby piłkarskie, staje się coraz większa.
Cały proces wyceny klubu
sportowego metodą mnożnikową jest
tożsamy z tym, który wykorzystywany
jest przy wycenie przedsiębiorstwa.
Największą więc trudność w
prezentowanym podejściu, stanowi
odpowiedni dobór grupy porównawczej
oraz mnożników.
W tym wypadku sensownym
rozwiązaniem wydaje się zastosowanie
wskaźnika EV/EBITDA. Sam zysk netto,
czy choćby wynik operacyjny, mogą
zaburzać wynik wyceny ponieważ na ich
wysokość będzie miała wpływ stopa
amortyzacji zawodników, czy innych
aktywów, takich jak stadion.
Uzasadnionym rozwiązaniem wydaje
się być także użycie wskaźnika P/BV.
Wartość klubu sportowego uzależniona
jest w dużej mierze od wartości jego
aktywów. Może się jednak okazać, że
wielkości księgowe w bilansowej formie,
nie oddadzą w pełni wartości klubu z
powodu różnego ujmowania przez kluby
tych samych operacji gospodarczych.
Skutkiem
tego
będzie
nieporównywalność
mnożników
obliczonych dla każdego z klubów.
Według
metodologii
Aswatha
Damodarana lepszym rozwiązaniem w
takim przypadku jest zastąpienie wartości
księgowej wartością odtworzeniową.
Michał Głodowski we wspomnianej
już pracy wskazuje także na wskaźnik
P/S, który może w tym przypadku okazać
się właściwym podejściem. Elementem
warunkującym jego użycie jest jednak
brak istotnych różnic w strukturze
finansowania poszczególnych klubów.
Przychody ze sprzedaży (S) należą się
bowiem zarówno właścicielom jak i
posiadaczom długu, natomiast P oddaje
jedynie wartość rynkową kapitału
własnego.
Drugim problematycznym aspektem
Coraz
bardziej
przydatnym
podejściem do wyceny przedsięwzięć wyceny mnożnikowej jest dobór grupy
18
porównawczej. Tutaj należy dołożyć
wszelkich starań, aby kluby wybrane do
grupy porównawczej były jak najbardziej
podobne do wycenianego klubu. Pod
uwagę należy przede wszystkim wziąć
prestiż klubu, ligę w której gra, a także
własność stadionu. Oczywiście kluby
grające w bardziej prestiżowych ligach
będą więcej warte od tych, które próbują
swoich sił na nieco niższym poziomie.
Według raportu European Football
Brands 2011, przygotowanego przez
Brand Finance. Najbardziej prestiżową i
najwięcej wartą ligą jest PREMIER
LEAGUE (liga angielska), na kolejnych
miejscach w raporcie plasują się BBVA
Liga (liga hiszpańska), FUßBALLBUNDESLIGA (liga niemiecka) oraz
SERIE A TIM (liga włoska). Najlepszym
rozwiązaniem przy wycenie metodą
mnożnikową byłaby sytuacja, gdzie
wszystkie kluby z grupy porównawczej
pochodziłyby z tej samej ligi lub byłyby
zbliżone poziomem gry, wielkością
przychodów oraz wartością aktywów.
Końcowa wartość klubu
sportowego
Specyfika klubu piłkarskiego pozwala
na traktowanie go w sposób zbliżony do
przedsiębiorstwa.
Należy jednak
pamiętać, że jego wartość może się
bardzo dynamicznie zmieniać, na co
główny wpływ mają transfery
zawodników oraz pozycja w rankingach.
Wszystkie z powszechnie znanych
metody wyceny funkcjonuje w oparciu o
szereg subiektywnych założeń. W
związku z tym, należy pamiętać, że
oszacowana wartość nie zawsze będzie
równa lub nawet bliska wartości
godziwej. Trzeba jednak poczynić
wszelkie starania, aby tak właśnie było.
W tym celu, czy to przy szacowaniu
wartości przedsiębiorstwa, czy klubu
sportowego, warto wesprzeć się na więcej
niż jednej metodzie wyceny. W
prezentowanym artykule jako najlepiej
oddające wartość klubu sportowego
zostały
zaprezentowane
dwie
powszechnie znane metody –
skorygowanych aktywów netto oraz
mnożnikowa. Warto jednak zaznaczyć, że
wycen nie należy traktować szablonowo,
a indywidualnie. Może się zatem okazać,
że możliwości poczynienia racjonalnych
założeń i prognoz wskażą jako właściwą
inną niż przedstawione metody.
Z TRAWY
NA PARKIET
W codziennych relacjach z parkietów giełdowych całego świata trudno natrafić na analizy i komentarze dotyczące klubów
piłkarskich (może z wyjątkiem ostatnio nagłośnionego powrotu na giełdę Manchesteru United). Niewtajemniczonych
zapewne zdziwi fakt, iż przez giełdy przewinęło się całkiem sporo drużyn. W 1983 roku drogę przetarł angielski Tottenham
Hotspur. Pod koniec 2007 roku w samej Wielkiej Brytanii notowanych było 26 klubów, w tym Arsenal, Chelsea czy
Manchester United.
Dobrą inwestycją okazały się papiery
Chelsea Londyn. Wejście do klubu
multimilionera (Romana Abramowicza)
spowodowało znaczny wzrost wartości akcji
The Blues. Znacznie mniej powodów do
radości mieli posiadacze akcji Czerwonych
Diabłów. Pomimo tego, że wyniki sportowe
były znakomite, a w klubie pojawił się
amerykański biznesmen Malcom Glazer, to
zarobić na tej inwestycji było bardzo trudno.
Spółka z giełdy została wycofana, by po
dłuższej przerwie powrócić w tym roku na
NYSE. Niestety dla fanów MU i
posiadaczy akcji historia wydaje się
powtarzać.
Kogo jeszcze skusiła giełda ?
Włoska Serie A może się pochwalić
jedynie 3 reprezentantami na giełdzie w
Mediolanie. Są nimi Juventus, Lazio i
Roma. Największe zainteresowanie
wzbudza klub z Turynu. Ogromnym atutem
jest 17 milionów zadeklarowanych kibiców
na całym świecie, co skutkuje notowanymi
akcjami także na giełdach w Anglii, Francji,
Niemczech, Szwecji czy nawet USA.
Wśród krajów wyróżniających się pod
względem ilości drużyn piłkarskich
notowanych na rynku należy jeszcze
wspomnieć o Portugalii (3), Turcji (4) i
Danii (5). Co ciekawe potęg piłkarskich
Damian Słomski | KN Hossa ProCapital | [email protected]
takich jak FC Barcelona czy Real Madryt
obecnie na giełdzie próżno szukać.
Giełdowa Liga Mistrzów
Po tym jak znaczna liczba klubów na
stałe zagościła na parkietach Europy,
postanowiono
stworzyć
indeks
umożliwiający syntetyczne przedstawienie
stanu tego specyficznego sektora spółek.
Stoxx Europe Football, bo o tym indeksie
mowa, obejmuje kluby piłkarskie notowane
na giełdach w Europie i Turcji. Utworzony
został 22 kwietnia 2002 roku (notowania
indeksu sięgają 31 grudnia 1991 roku) i
początkowo liczył 33 drużyny z 17 krajów,
z czego największy udział miały Juventus,
Manchester United i S.S. Lazio.
Na wykresie indeksu Stoxx Football
widać, że jego wahania, głównie w latach
1995-2003, były gigantyczne. W tym
okresie szczególne znaczenie odegrała Ligia
Mistrzów, która z sezonu na sezon zaczęła
generować bardzo duże pieniądze, co
przyspieszyło proces komercjalizacji
futbolu. Na tle indeksów z szerokiego
rynku, takich jak STOXX Europe 600 czy
nawet STOXX Small 200, obraz spółek
zarządzających klubami piłkarskimi nie jest
najlepszy. Nie dość, że dużo wyższa
zmienność (bardziej ryzykowne spółki), to
jeszcze po 20 latach indeks znalazł się pod
kreską, podczas gdy na szerokim rynku
wzrost wyniósł blisko 200/300%.
W ciągu tych 10 lat zaszło trochę zmian
w składzie. Indeks skurczył się do 21
klubów z 10 krajów. Dominującą pozycję
zajmują kluby tureckie o łącznym udziale
wynoszącym 43%. Przewodzi im
Galatasaray Stambul (14,8%), którego
walory w ostatnich latach znacząco
zdrożały. Przez ostatnie blisko 4 lata (od
czasu debiutu na giełdzie chorzowskiego
Ruchu) cena za akcję drużyny tureckiej
wzrosła o ok. 80%, w międzyczasie
zyskując nawet ponad 300%. Kluby z Turcji
prezentują dosyć wysoki poziom sportowy,
ale decydującym czynnikiem jest tu siła
całej tureckiej giełdy, która w ostatnim
czasie jest zdecydowanie wyróżniającym się
rynkiem, na tle słabej i tonącej w długach
Europy.
Drugą najważniejszą grupą drużyn są
kluby duńskie (reprezentujące przeciętną
bądź co bądź ligę) o łącznej wadze w
indeksie wynoszącej 15%. Najmniejsza z
nich – Aalborg Boldspilklub – niestety nie
może pochwalić się najlepszymi
19
Awans do Ekstraklasy ?
Póki co oba kluby notowane są na
alternatywnym rynku New Connect i chyba
trudno będzie im awansować do
Ekstraklasy, jak można określić GPW w
Warszawie. Brak odpowiednio wysokiej
kapitalizacji (12 mln EUR) i wymagany free
float na minimalnym poziomie 15%, już
tworzą barierę trudną do pokonania. Poza
tym koszty i wymogi informacyjne stawiane
spółkom z rynku głównego zniechęcają
kluby do walki o awans.
notowaniami. W ostatnich 4 latach za walor
duńskiej drużyny inwestorzy byli skłonni
płacić coraz mniej, znacznie przeceniając
wartość klubu (blisko 90%).
Co ciekawe piłkarskie potęgi takie jak
Anglia czy Hiszpania nie są w ogóle
reprezentowane w indeksie, a ligi takie jak
niemiecka Bundesliga czy francuska Ligue
1 reprezentują jedynie Borussia Dortmund i
Olympique Lyonnais. Na szczęście w
przeciwieństwie do piłkarskich rozgrywek,
w elitarnym gronie giełdowej Ligii
Mistrzów mamy przedstawiciela polskiej
ligii (New Connect) – Ruch Chorzów. W
prawdzie nie odgrywa on większego
znaczenia (0,39% udziału w indeksie), ale
jeśli spojrzeć na średnie obroty akcjami
klubu w ciągu ostatnich 365 dni,
nieznacznie przekraczających 3000 zł, nie
może być inaczej.
Nasi drugoligowcy
Na naszej rodzimej giełdzie mamy dwie
drużyny piłkarskie – wspomniany Ruch
Chorzów i GKS Katowice. Oba kluby
notowane są w Alternatywnym Systemie
Obrotu New Connect, czyli przenosząc to na
język piłkarski - w drugiej lidze.
Jako pierwsze na polską giełdę zostały
wprowadzone akcje piłkarskiego klubu
Ruch Chorzów. Podczas swojego debiutu 4
grudnia 2008 roku od razu zanotowały
wzrost aż o 35,29% osiągając cenę 2,3 zł za
jeden walor. Jednak moment wejścia na
giełdę nie był najbardziej fortunny i po
początkowym hura optymizmie (typowym
dla rynku New Connect) przyszło
otrzeźwienie i szukanie finansowych
podstaw do rozwoju biznesu. Debiuty
klubów zwykle są bardzo udane, ponieważ
20
akcje masowo kupują kibice traktujący je
tak samo jak klubowy szalik, czyli
w kategoriach emocjonalnych. Późniejsza
wycena na bazie wyników klubów okazuje
się błądzeniem we mgle.
Do lipca 2011 roku kapitalizacja Ruchu
zmalała o blisko 50%. Chwilowy wystrzał
kursu do 4 zł w lipcu/sierpniu 2011 roku nie
zmienia ogólnego, nienajlepszego obrazu
spółki. Na dzień 13 września 2012 roku
akcja wyceniana jest na 83 grosze.
Porównując zachowanie kursu na tle
Stoxx’a, nasza drużyna nie wypada
najlepiej, przez zdecydowaną większość
czasu będąc wycenianą z dyskontem w
stosunku do indeksu. W spółce 87% akcji
przypada 4 głównym akcjonariuszom,
natomiast 13% akcji znajduje się w wolnym
obrocie. Kapitalizacja wynosi ok. 14 mln zł,
czyli blisko średniej dla całego rynku i
ponad dwukrotnie więcej niż GKS
Katowice.
W paru słowach należy wspomnieć
jeszcze o klubie z Katowic, którego historia
giełdowa nie jest zbyt długa, bo debiut miał
miejsce 25 lipca 2011 roku. Już w
pierwszym dniu sesyjnym, przy bardzo
dużej zmienności, kurs na zamknięciu
znalazł się pod kreską i po dzień dzisiejszy
znajduje się poniżej początkowej pierwotnej
wyceny. Pierwsze 9 miesięcy akcje
znajdowały się w trendzie spadkowym, w
kwietniu tego roku sięgając -80%. Pierwsze
półrocze 2012 było nieco lepsze, ale i tak w
porównaniu do debiutu papiery
katowickiego klubu wyceniane są 60%
niżej. Średnie obroty jak na New Connect są
całkiem przyzwoite. W ostatnim roku na
sesji handlowano akcjami o wartości 23.000
zł, natomiast kapitalizacja spółki to ok. 6,5
mln zł.
W najbliższym czasie prędzej możnaby
oczekiwać kolejnych debiutów na New
Connect. Jeszcze nie tak dawno
wspominano w tym kontekście o ŁKS
Łódź, Wiśle Kraków czy Zagłębiu Lubin.
Wydaje się jednak, że najbliżej tego celu jest
Legia Warszawa, należąca do koncernu ITI.
Przedstawiciele koncernu już kilka lat temu
zapowiadali, że Legia zostanie
upubliczniona, gdy stanie się rentowna (co
było zapowiadane na 2012 rok).
Po co klubom giełda ?
Kluby nie kryją, że chodzi o pieniądze.
Zdaniem
przedstawicieli
GKS
wprowadzenie akcji do obrotu pozwala na
realizację przyjętej strategii rozwoju,
poprzez dostarczenie środków na
zamierzone w jej ramach inwestycje. W
przypadku klubów piłkarskich jest jeszcze
jedna zaleta – giełda pozwala w większym
stopniu zaangażować kibiców w życie klubu
poprzez udostępnienie im możliwości
zainwestowania w jego działalność i
otrzymywania korzyści wynikających z jej
powodzenia.
Wydaje się jednak, że piłkarski biznes
nie do końca przystaje do giełdy.
Inwestowanie w notowane na giełdzie
spółki piłkarskie jest wciąż ryzykownym
interesem, o czym świadczy przede
wszystkim historia klubów angielskich.
Nieprzewidywalność i brak stabilizacji nie
pozwala im zaistnieć na parkietach. Te, które
się tam znalazły i zdołały umocnić swoją
pozycję, zazwyczaj nie osiągały
oczekiwanych wyników.
K RYZ YS
W B R AN Ż Y
B UD O WL ANE J
Sytuacja na rynku nieruchomości nie
jest dobra. Przeglądając prasę, strony
internetowe, czy nawet oglądając telewizję
cały czas słyszymy o problemach tego
sektora.
Przeprowadzając
analizę
fundamentalną branży budowlanej
widoczne są problemy z płynnością,
zadłużenie i słabsze od prognozowanych
zyski. Przy analizie technicznej wystarczy
Mateusz Zubin , KN Property , [email protected]
efekt jest podobny. Jest to związane również oprocentowanie tych papierów, jest
ze spadkiem cen mieszkań, czy wzrostem nieproporcjonalne w stosunku do
kosztów prowadzenia budów.
podejmowanego ryzyka. Co prawda
obligacje są zabezpieczone Certyfikatami
Jak ta sytuacja wpływa na portfele inwestycyjnymi GANT FIZ, ale czy w
aktywnych inwestorów? Chcąc inwestować przypadku ogłoszenia upadłości spółki będą
w tej branży można korzystać z wielu one wystarczające? Interesująca jest również
rozwiązań, ale najpowszechniejsze to zakup sama emisja obligacji, która pierwszy raz
akcji lub obligacji korporacyjnych, a także była oferowana dla osób prywatnych. W
nieruchomości lub gruntów. Skupmy się
jednak na rynku finansowym, jako bardziej
dostępnym pod względem wymogów
kapitałowych.
Inwestowanie
w
nieruchomości i grunty, bezpośrednio czy
poprzez spółki tworzone w tym celu jest
natomiast dobrym tematem na osobny
artykuł. Ograniczając się więc do wyboru
pomiędzy akcjami, a obligacjami co warto
Podobnie sprawa wygląda w branży wybrać?
deweloperskiej, gdzie także słabe są
fundamenty spółek, a sprawozdania za II
W chwili obecnej rentowność obligacji
kwartał 2012 roku rozczarowały korporacyjnych w branży budowlanej i
inwestorów. Również tutaj można odnieść deweloperskiej wynosi około 10 -14%,
się do wykresu (rysunek 2). Widać na nim, przykładem może być dolnośląski
że najsilniejsze problemy tej branży zaczęły deweloper Gant, który w ostatnim czasie
się nieco później niż w budowlance, ale prowadził emisję. Moim zdaniem takie
spojrzeć na WIG – Budownictwo, żeby
zauważyć niekorzystne tendencje już od
końca 2010 roku (rysunek 1). Nawet proste
wskaźniki, jak zaznaczone na wykresie
wykładnicze średnie ruchome - EMA (50) i
EMA (100) oraz oscylator MACD dawały
jasne sygnały opuszczenia tego rynku.
czasie moderowanego czatu z członkami
zarządu – Karolem Antkowiakiem i Luizą
Berg, powiedział ona, że spółka chce w ten
sposób dać zarobić nie tylko instytucjom.
Można się zastanawiać, od kiedy celem
dewelopera jest „dawanie zarobić”
inwestorom prywatnym, a kiedy
przeprowadza się taką ofertę ponieważ
inwestorzy instytucjonalni nie wyrażają
zainteresowania ryzykownymi obligacjami
przy niskiej stopie zwrotu? Sprzedaż w
ofercie publicznej zakończyła się dwa dni
przed opublikowaniem raportu kwartalnego,
w którym okazało się, że spółka w I
półroczu 2012 roku miała 7,38 mln
skonsolidowanej straty netto wobec 17,11
mln zł zysku rok wcześniej. Strata
21
operacyjna na poziomie grupy wyniosła
5,24 mln zł wobec 26,02 mln zł zysku rok
wcześniej. Co więcej, w raporcie biegłego
rewidenta możemy przeczytać, że
„..działalność Grupy uzależniona jest w
istotnym stopniu od ciągłości finansowania
kredytami bankowymi, emisji obligacji,
możliwości przesunięcia spłaty istniejących
zobowiązań terminowych bądź rolowania
zapadalnych obligacji oraz możliwości
sprzedaży
posiadanych
zasobów
mieszkaniowych w postaci wyrobów
gotowych i towarów.”. Może to świadczyć o
problemach płynnościowych spółki, które
mogą się w najbliższym czasie nasilić. Na
pytanie czy warto było zainwestować w te
22
obligacje każdy inwestor powinien
odpowiedzieć sobie sam. Na przykładzie
GANT Development uważam, że jeżeli
kondycja spółki będzie się poprawiała to na
jej akcjach będzie można zarobić znacznie
więcej niż na obligacjach. Natomiast jeżeli
spółka będzie chyliła się ku upadkowi to
zabezpieczenie obligacji może być
niewystarczające, co więcej niewielka
płynność na rynku CATALYST utrudni
wyjście z tej inwestycji.
sytuacji robią najlepsi gracze pokroju
Warrena Buffeta? Najbogatsi często
zarabiają właśnie na kryzysach, traktują
przecenę akcji jak wyprzedaż w
supermarkecie. Ciekawym i zyskownym
pomysłem w perspektywie kilku lat może
być, więc wybranie na bazie fundamentów
spółek z branży deweloperskiej i
budowlanej i stworzenie swojego portfela
akcji. Mało prawdopodobne jest (
aczkolwiek nie niemożliwe, jak wielokrotnie
pokazały nam rynki finansowe), że
Sytuacja GANT-a to nie wyjątek w wszystkie spółki z tej branży zbankrutują.
branży związanej z nieruchomościami, w Natomiast jest spora szansa, że te, które
związku z tym wielu inwestorów odwróciło przetrwają kryzys odbudują się i przyniosą
się od tego sektora. Pytanie co w takiej inwestorom pokaźne zyski.
PODATEK OD ZYSKÓW GIEŁDOWYCH.
KILKA WSKAZÓWEK DLA POCZĄTKUJĄCYCH INWESTORÓW.
Polskie prawo podatkowe reguluje obowiązek płacenia podatku od zysków każdego inwestora giełdowego. Początkujący
gracze zatem zadają sobie pytania: Jak to zrobić? Jak się go oblicza?
Karolina Czerwińska | Koło Naukowe Doradztwa Podatkowego| [email protected]
Opodatkowaniu podlega dochód, który
w praktyce jest różnicą pomiędzy przychodem uzyskanym przez inwestora ze sprzedaży instrumentów finansowych, w tym:
papierów wartościowych, instrumentów
pochodnych oraz innych praw wynikających z posiadania papierów wartościowych, a kosztem uzyskania takiego
przychodu.
Według interpretacji Ministerstwa Finansów przyjmuje się, że do kosztów uzyskania przychodów podatnik będzie mógł
zaliczyć w szczególności:
• koszty zakupu sprzedanych papierów wartościowych,
• prowizję pobraną przy sprzedaży i
zakupie sprzedanych papierów wartościowych,
• opłatę pobraną za aktywację rachunku/za prowadzenie rachunku,
• opłatę za wygaśnięcie pozycji, w
przypadku instrumentów pochodnych
się z dochodami, które opodatkowane są na
zasadach ogólnych. Należy pamiętać, że
występuje kilka przypadków, w których
koszty uzyskania przychodu będą zaniżone
bądź zerowe np. w sytuacji, gdy zbywamy
papiery wartościowe nabyte w drodze
spadku bądź darowizny lub przy sprzedaży
papierów wartościowych transferowanych
z jednego biura maklerskiego do drugiego.
W sytuacji gdy rok rozliczeniowy inwestor zakończy stratą, to może ją rozliczać w najbliższych postępujących po
sobie pięciu latach, natomiast wysokość
obciążenia w którymkolwiek z tych lat nie
może być wyższa niż 50% kwoty tej straty.
Stratę można odliczać od dochodów uzyz odpłatnego zbycia papierów
Co jeszcze inwestor może zaliczyć skanych
wartościowych lub udziałów w spółkach z
do kosztów?
.o.o. Warto zatem stratę poniesioną w daroku rozliczeniowym wykazać w zeWartość zakupionych papierów warto- nym
znaniu
podatkowym PIT-38.
ściowych to oczywiście nie jedyny koszt
jaki ponosi inwestor w trakcie transakcji
Opodatkowanie dochodów ze
kupna instrumentów finansowych. Jeżeli
zbycia akcji i obligacji
na kupno akcji podatnik (inwestor) zaciągnął kredyt, to koszt takiego kredytu możDochody osób fizycznych, które nie
na uwzględnić jako koszt nabycia papierów prowadzą
działalności gospodarczej, osiąwartościowych, ale tylko w tej części, w ja- gane w Polsce
od 1 stycznia 2004r., opokiej kredyt ten rzeczywiście finansował za- datkowane są według
stopy 19% i nie łączą
kup danych akcji
Podatek giełdowy jest płacony w zasadzie od wszystkich zyskownych transakcji,
lecz nadal z opodatkowania zwalnia się
dochody ze sprzedaży (odpłatnego zbycia):
Warto zaznaczyć, że dochody inwestora, który jako osoba fizyczna jest podatnikiem, obliczane są przy zastosowaniu
metody FIFO (First In, First Out), co oznacza, że zyski będą kalkulowane w następujący sposób: jeżeli skupowaliśmy dany
walor w kilku transakcjach, to przy jego
sprzedaży jako koszt najpierw powinniśmy
księgować papiery, które były nabyte
wcześniej. Jeśli chodzi o koszt uzyskania
przychodu to jest to kwota poniesiona na
zakup akcji. I tutaj analogicznie według
metody FIFO, na początku księgujemy te
papiery, które trafiły na nasz rachunek jako
pierwsze.
Opodatkowaniu, za pośrednictwem
płatnika, zryczałtowanym podatkiem dochodowym podlegają przychody (dochody) m.in. z odsetek od wkładów
oszczędnościowych, z odsetek i dyskonta
od obligacji, z tytułu udziału w funduszach
kapitałowych, z dywidend i innych przychodów z tytułu udziału w zyskach osób
prawnych – uzyskane na terytorium Polski.
W takim przypadku płatnik pobiera zryczałtowany podatek w wysokości 19%
uzyskanego dochodu.
Podatnik będący osobą fizyczną zobowiązany jest po zakończeniu roku wykazać
uzyskane dochody z tytułu sprzedaży papierów wartościowych w określonym zeznaniu podatkowym (zeznanie z zysków
kapitałowych PIT-38) za dany rok, po
Straty – jak je rozliczać?
czym złożyć je w urzędzie skarbowym
uiścić podatek dochodowy w terminie
Straty, jakie zostaną poniesione w ciągu oraz
do
30
kwietnia następnego roku.
jednego roku można rekompensować zyskami z innych inwestycji. W praktyce wyJeżeli uzyskaliśmy przychody ze
gląda to tak, że gdy stracimy na jednej sprzedaży
papierów wartościowych na teinwestycji 200 zł, natomiast na drugiej zy- rytorium Polski
np. biuskamy 200 zł, to ostatecznie wynik wynie- ra maklerskiego,zato pośrednictwem
podmiot
ten
w
terminie
sie 0 i nie jesteśmy zobowiązani to zapłaty do końca lutego roku następującego po ropodatku. Występuje tu jednak dość istotne ku podatkowym zobowiązany jest przesłać
ograniczenie, mianowicie zyski i straty nam informację PIT-8C, która zawiera sumuszą wynikać z tego samego rodzaju in- mę przychodów jaką uzyskaliśmy za powestycji. Nie jest możliwe zatem rekom- średnictwem tego podmiotu.
pensowanie strat z akcji zyskami np. z
lokat bankowych.
A od czego podatku nie płacimy?
- akcji i praw z nich wynikających oraz
innych papierów wartościowych kupionych przed 1.01.2004 r. na giełdzie, w publicznej ofercie lub w regulowanym
obrocie pozagiełdowym;
- obligacji Skarbu Państwa oraz obligacji emitowanych przez jednostki samorządu terytorialnego, nabytych przed 1
stycznia 2003 r., a także dochody z odsetek
i dyskonta od tych obligacji.
Zwolnienia te nie mają jednak zastosowania, jeżeli sprzedaż tych papierów wartościowych jest przedmiotem działalności
gospodarczej.
23
FSO …
CZYLI CO BY BYŁO GDYBY.
Co łączy obecny model VW Sirocco czy Polo z Polonezem? Nad stylistyką tych aut pracował Walter da Silva, obecny
projektant samochodów koncernu z Wolfsburga.
Piotr Korzeniowski | Finance News| [email protected]
Patrząc na Fabrykę Samochodów
Osobowych na Żeraniu widzi się polską
myśl motoryzacyjną, a właściwie jej kres.
Smutna teraźniejszość i niepewna przyszłość warszawskiej FSO jawi się szczególnie boleśnie na tle sukcesów, które
odnosi przejęta przez Volkswagena czeska
Skoda i rozpoczynająca globalną karierę
pod flagą Renault rumuńska Dacia. Jeszcze pod koniec lat 90tych. FSO i Škoda
produkowały mniej więcej tyle samo samochodów, 200-250 tys. sztuk, a sytuacja
finansowa czeskiej firmy wcale nie była
lepsza niż Żerania. I to mimo, że prywatyzacja Škody zaczęła się już w 1991 roku,
podczas gdy polski rząd dopiero zaczynał
romansować w sprawie FSO z Volkswagenem, a potem z General Motors. Jedynie co dzieje się obecnie na Żeraniu, to
oprócz sprzedaży nieruchomości, produkcja podzespołów samochodowych, części
AGD i innych nietypowych dla tej fabryki przedmiotów, takich jak klocki lego.
Wróćmy jednak do początku lat 90 i
zwróćmy uwagę na sytuację w jakiej były
wówczas warszawskie zakłady motoryzacyjne.
Zakład wszedł w nowy ustrój z modelem Poloneza MR 89 z 1989, dogorywającą produkcją „Dużego Fiata”,
Tarpanów, Nys i Żuków. Brak wizji, marazm, problemy finansowe, przestoje. Tak
można określić początek nowego ustroju
dla zakładów. Światełko w tunelu pojawiło się w 1991 roku. Rozpoczęto wówczas
produkcje Poloneza Caro. Był to wówczas
całkiem nowoczesny model, spełniał europejskie normy bezpieczeństwa ECE.
Samochód posiadał nowoczesne nadwozie, nowe jednostki napędowe oraz był
bardziej komfortowy. W 1992 roku rozpoczęto eksport Polonezów Caro pod nazwą
FSO Prima (Holandia) i FSO Caro (Francja, Wielka Brytania). W 1993 r. zakończono
produkcję
silników
górnozaworowych z Warszaw, Nys, Tarpanów i Żuków. Eksportowe wersje Poloneza wyposażone były w silniki 1.6 z
jednopunktowym wtryskiem paliwa, 1.4
produkcji firmy Rover oraz dieslem 1.9.
Na rynku holenderskim auto występowało
w dwóch wersjach wyposażeniowych
SLXi i GLXi (GLI 16V dla silnika 1.4),
diesel występował w wersji GLD odpowiadającej wyposażeniem kompletacji
SLXi. Sprzedaż Poloneza dzięki tej zmia24
nie wzrosła dwukrotnie. Z czasem zaczęto rąc pod uwagę, że większość samochostosować motory pochodzące z zachod- dów była wysoko awaryjna była to prosta
niej Europy, w tym popularny silnik Ro- droga do upadku.
ver o pojemności 1,4 l i mocy 103 KM.
Dobre nastroje skończyły się jednak
W grudniu 1993 r. podpisano umowę z w 2000 roku, gdy Daewoo zbankrutowaGeneral Motors na montaż Opla Astry F. ło. Jednak wówczas los okazał względnie
Łączna liczba zmontowanych pojazdów łaskawy dla FSO. Po wejściu do firmy
miała wynosić 10 tys. rocznie. Umowa ukraińskiego inwestora i podpisaniu
opiewała na 30 mln dolarów i zakładała umowy z General Motors przyszłość
rozwój FSO (przygotowanie następcy Po- znów wydawała się jasna. Zgodnie z zaloneza). W maju 1994 roku poinformowa- powiedziami GM fabryka miała produkono oficjalnie o rejestracji firmy General wać 150-200 tys. chevroletów aveo
Motors Poland. Współpraca GM i żerań- rocznie, co dałoby jej zupełnie przyzwoitą
skiej fabryki miała dotyczyć nie tylko egzystencję. I faktycznie, już przy promontażu Opli, modernizacji Poloneza, dukcji ok. 150 tys. pojazdów w 2007 roku
prac nad nowym modelem auta, ale także FSO miała ponad 150 mln zł zysku. I
wpłynąć na rozwój całego polskiego ryn- wtedy zaczął się globalny kryzys, którego
ku motoryzacyjny producentów i dostaw- branża motoryzacyjna była jedną z główców komponentów. Niestety, z raportu nych ofiar. GM zbankrutował, a gdy dzięprzedstawionego przez GM polskiemu ki pomocy amerykańskiego rządu
rządowi w kwietniu 1995 roku wynikało, ponownie stanął na nogi, dostrzegł jednak
że zainteresowanie Fabryką Samochodów już tańsze niż warszawski Żerań miejsca –
Osobowych ogranicza się tylko do monta- Rosję i Brazylię – do produkcji ekonożu samochodów na Żeraniu.
micznych samochodów na rynek europejski.
W 1996 roku nastąpił przełom. Inwestorem strategicznym i głównym udziaTakże produkt FSO okazał się słabszy,
łowcem FSO została koreańska firma a skala wytwarzania zbyt mała. Sami, jako
Daewoo. Nie dogadano się z Oplem, a klienci, też mamy w tym udział, bo wolioferta Volkswagena była uważana za ab- my ściągać z Zachodu używane samosurdalną. Uznano, że koreański czebol bę- chody, niż kupować nowe, choćby
dzie idealnym właścicielem. Koreańczycy najbardziej ekonomiczne. Dlatego w 2010
w tamtym czasie mieli mnóstwo pienię- roku sprzedano u nas zaledwie 330 tys.
dzy i odważny plan podboju świata. Za- nowych aut, o 20 tys. mniej niż w 20-mioferowali to co było najważniejsze dla lionowej Rumunii i ledwie o 100 tys.
ówczesnych władz, czyli utrzymanie no- więcej niż w Czechach z 10 milionami
men omen ponad 20 tysięcznego zatrud- mieszkańców. A już od samochodów z
nienia i produkcję samochodów na Żerania całkiem odwróciliśmy się plecaŻeraniu.
mi.
Produkcja szła pełną parą, auta rozchodziły się jak świeże bułeczki, a dzięki
wsparciu Koreańczyków nasz polski Polonez zadebiutował w nowych lub zmodernizowanych wersjach (Caro Plus, Atu
Plus, Kombi). Wierzono, że Daewoo jest
tym dla FSO, czym Volkswagen dla Skody czy Renault dla Dacii – czyli szansą.
Daewoo oferowało coś co było wówczas „innowacją” a jednocześnie jednym z
czynników obok kryzysu finansowego w
Azji, które doprowadziły spółkę do upadku,. Kupując jeden z samochodów spod
znaku koncernu Daewoo dostawało się 3
letni darmowy serwis gwarancyjny! Bio-
Szansa by wskrzesić Żerań jest, aczkolwiek nowy inwestor będzie miał wyjątkowe trudne zadanie. Szansa na
wsparcie zakładów przez Rząd nikła,
przede wszystkim ze względu na politykę
Komisji Europejskiej. Cześć zakładu została ponadto sprzedana, bądź zburzona,
jak montownia silników czy odlewnia.
Ponadto, nowy inwestor musi się liczyć z
podatkiem od nieruchomości, którz w
przypadku terenów zakładu od 2011 roku
wynosi 22 mln złotych. Mówi się, że „do
trzech razy sztuka”. Na razie FSO nie
wyszło dwa razy. Czy dostanie trzecią
szanse?
Po studiach NALEŻY mi się praca!
Kamil Kania | Paneuropa Katowice | [email protected]
To zdanie szczególnie często wypowiadane przez studentów kierunków humanistycznych polskich uniwersytetów. Patrząc
na ogrom pracy, który musieli oni włożyć w
uzyskanie wymarzonego tytułu magistra
trudno się dziwić, że po ukończeniu 5 lat studiów chcą zacząć konsumować owoce swej
wieloletniej pracy. Na przeszkodzie stają im
wtedy warunki rynku pracy, które niweczą
piękne zamierzenia. Ale czy rzeczywiście
zasadnym jest twierdzenie, że po studiach
praca absolwentowi się po prostu należy?
miejsce pracy to powinno ono powstać właśnie w sferze prywatnej działalności. Ale
przecież w jaki sposób powstało owe zobowiązanie? Jeśli sprzedawca w sklepie dostaje
fakturę za otrzymane towary, zobowiązanie
dotyczy konkretnych produktów oraz występuje jasna relacja między klientem i dostawcą. W tym przypadku nie można mówić o
jakiejkolwiek relacji. Logicznym wytłuczeniem może być jedynie to, że zobowiązanie
powstało w skutek płacenia przez przedsiębiorcę podatków, z których finansowane były studia studenta. Tak więc przedsiębiorca
Odpowiedź na to pytanie nie jest trudna, nie dość że płacił podatki to jeszcze w skutek
a mogą dostarczyć jej podstawowe zasady tego powstało u niego zobowiązanie. Byłby
rachunkowości. Skoro studenci mówią o to bardzo słaby interes.
tym, że praca im się należy wynika z tego, że
muszą oni posiadać jakąś należność. Nie
Innym wytłumaczeniem jest to, że odpownikając w proces powstania tej należności, wiedzialne za zatrudnienie studenta powinno
w końcu mogła ona się zrodzić w skutek być państwo. Pamiętajmy, że Państwo nie
wieloletniej pracy studenta, przejdźmy dalej tworzy w gospodarce żadnej wartości, tylko
w analizie przypadku. Zarówno rachunko- utrzymuje się z efektów działalności prywatwość jak również logika mówią o tym że je- nej. W tym przypadku relacja powstania zośli z jednej strony występuje należność z bowiązania też nie jest prosta do wskazania,
drugiej strony powinno istnieć zobowiązanie. za wyjątkiem tego, że łatwo dowieść, że
W jaki zatem sposób dane zobowiązanie po- państwo bezpośrednio opłacało studentowi
wstało?
studia (oczywiście z pieniędzy podatników).
Pomijając fakt ponownego braku relacji idźW systemie rynkowym naturalne jest to, my dalej. Jeśli państwo byłoby zobowiązane
że miejsca pracy powstają w prywatnych do zatrudnienia absolwenta to musiałoby
przedsiębiorstwach. To one odpowiadają za zrobić to w sferze budżetowej. Gdyby absoltworzenie wartości i dobrobytu w gospodar- wenci znajdowali w niej pracę niosłoby to
ce. Naturalnym jest zatem fakt, że jeżeli olbrzymie koszty dla podatników, oraz dynaprzedmiotem zobowiązania miałoby być miczny wzrost zatrudnienia w sferze budże-
towej. Na szczęście nie trzeba wielu
przekonywać do negatywnego efektu wzrostu administracji publicznej.
Można oczywiście twierdzić że pozostają
przedsiębiorstwa państwowe, które tworzą
wartość w gospodarce i mogłyby okazać się
pracodawcą dla absolwentów. Jak dowiodła
jednak historia socjalizmu przedsiębiorstwa
państwowe mają wielki problem z utrzymaniem konkurencyjności, a ich istnienie o ile
w ogóle zasadne powinno być zredukowane
do minimum.
Dzięki tej krótkiej analizie widać, że
trudno mówić o jakichkolwiek należnościach
wynikających z ukończenia studiów. Studia
powinny być traktowane w tym przypadku
jako inwestycja, która jak każda inna może
być nietrafiona i nie przynieść żadnych efektów. Dlatego zamiast żyć mrzonkami o należnościach których nie ma, a następnie
frustrować się brakiem pracy lepiej z rozsądkiem wybierać kierunek studiów i realnie inwestować w siebie zdobywając
doświadczenie na praktykach i stażach,
uczestnicząc w szkoleniach bądź działając w
organizacjach studenckich. Każda dodatkowa inwestycja w siebie przyniesie z pewności bardziej pozytywny efekt od marudzenia
o braku perspektyw po studiach. Z resztą
prawdziwych pasjonatów potrzebują w każdym, nawet najbardziej niszowym zawodzie.
Trzeba tylko tą pasję w sobie rozbudzić.
25
ILE BĘDZIESZ ZARABIAĆ PO STUDIACH?
Po rekordowo długich wakacjach ponownie musieliśmy wrócić do nauki. Dla niektórych moment przestąpienia murów
uczelni był nowym doświadczeniem, dla innych przykrą koniecznością, a dla jeszcze innych ostatnim momentem życiowej
beztroski. Jedno jest pewne – wszyscy, niezależnie od studenckiego stażu, jesteśmy tu po to, by w przyszłości zwiększyć
swoje szanse na rynku pracy. Na dobry początek roku akademickiego zainteresowaliśmy się zarobkami osób, które już
ukończyły naszą uczelnię.
Michał Żuławiński | KN Profit| [email protected]
Jak wynika z raportu firmy Sedlak&Sedlak, ubiegłoroczni absolwenci
kierunków ekonomicznych chcą w swojej pierwszej pracy zarabiać 2060 zł netto. Takie oczekiwania sytuują naszych
starszych kolegów w środku stawki –
niższe oczekiwania płacowe mają humaniści (1920 zł), natomiast więcej chcą zarabiać absolwenci uczelni technicznych
(2265 zł). Przypomnijmy, że płaca minimalna w Polsce wynosi 1500 zł brutto, a
średnie wynagrodzenie to ok. to 3500
brutto.
ziom drabiny wynagrodzeń tworzą
analitycy finansowi (5250 zł), specjaliści
ds. controllingu (5195 zł), analitycy bankowi (4500 zł) oraz specjaliści ds. inwestycji (4500 zł). Zauważalnie mniej
zarabiają doradcy bankowi (3700 zł), komisarze skarbowi (3325 zł), i specjaliści
ds. księgowości (3300).
robkowe
świeżo
upieczonym
absolwentom oferowały jedynie firmy z
branży telekomunikacyjnej (3 600 PLN),
informatycznej (3 500 PLN) oraz energetycznej (3 100 PLN).
Przypomnijmy – podane liczby to
mediany wynagrodzeń. Nic nie stoi więc
na przeszkodzie, by jako księgowy zarabiać więcej niż doradca podatkowy.
Wszystko zależy od tego, na ile nasze
Oczekiwania płacowe młodych eko- umiejętności wyceni rynek lub admininomistów dość szybko rosną. Po roku stracja publiczna.
pracy absolwenci kierunków ekonomicznych chcą zarabiać 2646 zł, a po 3 latach
Konkurencja jest duża
aż 3657 zł. Podobnie jak poprzednio,
kwoty te są wyższe niż deklarowane
W czasie studiów niezmiennie oboprzez humanistów (odpowiednio 2516 zł wiązuje maksyma „im liczniejszy rok
i 3445 zł) oraz niższe od oczekiwań osób tym lepiej”. W końcu dobrze mieć z kim
z wykształceniem technicznym (2989 zł i porozmawiać w między zajęciami, wyjść
4113 zł).
na imprezę „integracyjną” czy (szczególnie przed sesją) kserować notatki. Po stuOkazuje się, że wymagania te nie są diach tak szeroki nabór może nas już
wcale wygórowane. W pierwszej pracy mniej cieszyć. Powód? Osób z wykształabsolwenci uczelni ekonomicznych zara- ceniem ekonomicznym jest po prostu
biają tylko nieco mniej niż by chcieli – bardzo dużo. Wraz z odebraniem dyplozamiast oczekiwanych 2060 zł otrzymują mów przyjaźnie nie muszą wygasać, lecz
przeciętnie 1949 zł netto. Dla porówna- trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że
nia, osoby po kierunkach humanistycz- nasi koledzy już niebawem mogą być nanych na starcie kariery zarabiają 1670 zł, szymi konkurentami na rynku pracy.
absolwenci kierunków technicznych
2157 zł.
O posadę walczyć będziemy nie tylko
z rówieśnikami. W ciągu ostatniej dekaKto zarabia najwięcej?
dy z 3,6 mln absolwentów, którzy weszli
na rynek pracy, ponad milion (30%)
Absolwent kierunku ekonomicznego ukończyło kierunki związane z ekonomią
to jednak dość szerokie pojęcie – w koń- i administracją. Takie dane każą zastanocu tylko na naszej uczelni jest 11 kierun- wić się nad tym czy aby rynek nie jest
ków, a na każdym z nich można wybrać już „nasycony” ekonomistami i finansijedną z kilku specjalizacji. Jak się okazu- stami. Nasi młodsi koledzy już wyczuli
je, wybór odpowiedniej ścieżki kariery ten trend – najpopularniejszym kierunbędzie rzutował później na wielkość kiem studiów nie jest już zarządzanie,
otrzymywanych wynagrodzeń.
lecz budownictwo.
Płaca w pierwszej pracy zależy nie
tylko od wykształcenia. Ważne jest również miejsce rozpoczęcia kariery. Osoby
wchodzące na rynek pracy na najwyższe
zarobki mogą liczyć w dużych centrach
outsourcingowych, w których funkcjonują oddziały zagranicznych firm.
Najlepsze perspektywy zarobkowe
mają doradcy podatkowi. W 2011r. mediana wynagrodzeń doświadczonych pracowników wynosi w tym zawodzie 7000
zł brutto. Tylko nieco mniej otrzymywali
kontrolerzy finansowi (6875 zł) oraz specjaliści ds. ryzyka (6525 zł). Kolejny po26
Raport płacowy firmy Sedlak&Sedlak nieco rozwiewa te obawy, przynajmniej jeżeli celujemy w zatrudnienie w
sektorze bankowym. W 2011 r. mediana
wynagrodzeń absolwentów pracujących
w bankowości nie dłużej niż rok wyniosła 3 000 PLN. Lepsze perspektywy za-
Cel – duża firma w dużym mieście
Liderem pod względem poziomu płac
absolwentów była w ubiegłym roku
Warszawa. Opuszczając bramy uczelni
możemy w stolicy liczyć przeciętnie na
3100 zł brutto. Na dalszych miejscach
uplasowały się Wrocław (3000 zł), Poznań (2600 zł) i Kraków (2500 zł).
Nie bez znaczenia jest też wielkość
firmy, w której zatrudnili się absolwenci.
Tendencja jest tu podobna, jak w przypadku miast – im większa firma, tym
wyższe zarobki. W organizacjach zatrudniających ponad 1000 osób absolwenci zarabiali w ubiegłym roku 2900 zł
brutto, a w firmach zatrudniających od
250 do 999 pracowników otrzymywali o
100 zł mniej. Najgorzej było w mikroprzedsiębiorstwach – tam absolwenci
mogli liczyć jedynie na 2000 zł brutto.
Skończyły się studia, zaczęło się
życie
Wszystkie zaprezentowane dane stanowią raczej ilustrację stanu przeszłego
aniżeli dokładną prognozę na przyszłość.
Nikt z nas nie wie, jak kształtować się
będą wynagrodzenia za rok, a co dopiero
mówić o dalszej perspektywie. Nieuchronnie zbliżające się spowolnienie
gospodarcze może radykalnie zmienić
sytuację na polskim rynku pracy. Najważniejsze, żebyśmy w najbliższych latach częściej spotykali się na firmowych
imprezach aniżeli w kolejce po zasiłek
dla bezrobotnych.

Podobne dokumenty