Agnieszka Chodorowska KARETY KRÓLA JANA III

Transkrypt

Agnieszka Chodorowska KARETY KRÓLA JANA III
Muzea i kolekcje
Agnieszka Chodorowska
KARETY KRÓLA JANA III SOBIESKIEGO
PRZYKŁADEM NIEDOWARTOŚCIOWANYCH POLSKICH
ARCYDZIEŁ
W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny,
odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego
i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my
Naród Polski […] zobowiązani, by przekazać
przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne
z tysiącletniego dorobku*.
Sporo się dziś mówi o kulturze, tradycji, tożsamości,
dziedzictwie zarówno narodu, jak i regionu czy miasta.
Wynika to z poszukiwania własnych korzeni, ale także
jest próbą odpowiedzi na pytania: kim jestem i czym
różnię się od innych? Odpowiedzi tych można doszukiwać się w różnych sferach życia, jedną z nich jest
historia i nasza postawa wobec jej materialnych świadectw, czyli zabytków.
Dlaczego zabytki są tak istotne w łańcuchu wydarzeń
społeczno-historycznych? Dzięki nim jesteśmy spadkobiercami przeszłości, czyli dziedzicami. Zakładam
jednocześnie, że posiadanie przez daną społeczność
tych pamiątek historii, jest wyznacznikiem kultury, śladem po przodkach, ich dokonaniach, a przede wszystkim niezbitym dowodem uczestnictwa w kulturze. Ich
zachowanie jest niezbędne, a wręcz priorytetowe dla
losów każdego narodu, regionu czy w ogóle miejsca na
ziemi. Powszechnie już dziś wiadomo, że o wyjątkowości, atrakcyjności i specyfice każdego z państw Europy
stanowią nie jego granice, których praktycznie już nie
ma, ale jego niepowtarzalna kultura i jej dziedzictwo.
Priorytetową rolę zabytków w dzisiejszym świecie
przedstawiłam w mojej książce pt. Przywracanie kulturze
dolnośląskiej jej regionalnej specyfiki. Wykazałam tam, że
pamiątki kultury są na wagę złota. Przekonały się o tym
już znacznie bogatsze państwa, regiony czy miasta nie
tylko Europy, ale i świata, czerpiąc z zabytków nie tylko
zyski finansowe, ale także udowodniając, że dzięki nim
doskonale bronią własnej tożsamości. Region Dolnego
Śląska posłużył mi do przedstawienia w skali mikro
* Preambuła Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia
1997 roku.
zjawiska, które dotyczy całego kraju. Zaprezentowane
w tym regionie działania: zwroty, rewindykacje, restytucje dóbr kultury (przez Pełnomocnika Ministra do
spraw polskiego dziedzictwa kulturowego za granicą
prof. Wojciecha Kowalskiego i dr Monikę Kuhnkę), czy
akcje nakłaniające do tych zwrotów (np. „Oddajcie,
co nasze” przeprowadzona przez Beatę Maciejewską
na łamach Gazety Wyborczej), świadczą o olbrzymiej
roli zabytków w budowie i lansowaniu małych ojczyzn.
Posiadanie tych nośników pamięci tworzy więzi, oswaja, przybliża. Są one tym, za czym się tęskni lub tym,
czego się nie darzy sympatią, ale zawsze wywołują
emocje wśród członków danej zbiorowości.
Poprzez próbę naświetlenia istoty zabytków chcę
wykazać, jaką stanowią wartość dla narodu, społeczeństwa oraz jak wiele jeszcze w naszej polskiej rzeczywistości jest do zrobienia, aby dzieła kultury materialnej
były postrzegane jako atrakcja, duma czy bogactwo
narodowe. Jak to określił Czesław Miłosz: aby osiągnęły status hamulca przed rozmyciem, „znijaczeniem”
kultury. Zatem, niezbędne jest przybliżanie ich społeczeństwu.
Już od kilkunastu lat zajmuję się zabytkami jako
renowator zabytków architektury, politolog, socjolog.
Swoje badania naukowe prowadzę w ISP PAN w Warszawie. Bardzo często zwiedzam muzea, wystawy,
przesiaduję w bibliotekach, przeprowadzam wywiady.
Od dłuższego już czasu obserwuję pewne zjawisko,
w którym zabytki pełnią podwójną rolę. Jest to tzw.
dualizm zabytków. Po pierwsze, są elementem kultury materialnej, promując region, a po drugie, budują
poczucie więzi i tożsamości wśród członków zbiorowości. Z tych obserwacji i analiz wyrosła między innymi
moja książka.
MUZEALNICTWO
247
Muzea i kolekcje
Gromadząc kolejne materiały, natrafiłam na zabytek,
który dzięki swej klasie powinien pełnić obie wymienione role, jednak pozostaje niedowartościowany.
Mowa o karetach króla Jana III Sobieskiego. Fachowcy określają je jednoznacznie: w tej kategorii stanowią
unikatowy zabytek nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Polskie karety górują nad innymi tym, że jest ich trzy
i że są ściśle związane alegorycznie (treścią), bogactwem zdobień i poziomem artystycznym. Dlaczego
pozostają niedocenione?
Wprawdzie w Oranżerii Pałacu w Wilanowie odbyła się wystawa (12.09.2003 – 31.01.2004) karet króla
Jana III Sobieskiego, ale od tej chwili minęło pięć lat
i … cisza.
Polacy praktycznie nic nie wiedzą o tym skarbie
narodowym. Udałam się do Muzeum Pałac w Wilanowie (prawnego właściciela karet), tam poinformowano
mnie, że choć karety do niego należą, to jednak żadne
informacje na ich temat nie zostaną mi udzielone. Osobą kompetentną w tej sprawie jest dr Teresa Fabijańska-
Żurawska, badaczka światowej sławy, najwybitniejsza
w Polsce specjalistka w dziedzinie zabytkowych pojazdów konnych, starszy kustosz największych w Polsce
zbiorów tych pojazdów na zamku w Łańcucie.
25 sierpnia 2008 r. udałam się do Łańcuta, wcześniej umawiając się na rozmowę. Spotkanie odbyło się
w mieszkaniu Pani Doktor, które mieści się tuż przy
powozowni zamku w Łańcucie. Głównym tematem
naszej rozmowy stały się karety króla Jana III Sobieskiego.
– Pani Doktor, przyjechałam do Pani specjalnie
z Oławy, miasta, gdzie do 1741 r., przebywały karety
króla Jana III Sobieskiego, u jego syna Jakuba. Na
początku lat 70. ubiegłego wieku, to Pani je odkryła.
Były przerobione na ambonę w kościele w Radaczu.
Jest to unikatowy zabytek. Od tej chwili minęło prawie 40 lat, a Polacy praktycznie nic nie wiedzą o jego
istnieniu, one też nie są rekonstruowane. Dlaczego
tak się dzieje?
1. Karety króla Jana III Sobieskiego na wystawie w Muzeum Pałacu w Wilanowie w 2003 roku
1. Carriages of King Jan III Sobieski at an exhihintion held at the Museum-Palace in Wilanów in 2003
248
MUZEALNICTWO
Muzea i kolekcje
– Cieszę się, że podjęła się Pani tego tematu. Wygląda na to, że sytuacja nie jest korzystna tylko dla mnie,
jako tej, która jest sprawczynią całego zamieszania
wokół byłej ambony z Radacza, a w rzeczywistości
trzech karet króla Jana III Sobieskiego. Tymczasem tak
naprawdę sytuacja nie jest korzystna ani dla mnie, ani
dla Wilanowa, ani dla całego narodu polskiego, choć
te zabytki są tak ciekawe i tak ważne dla kultury polskiej. Nie rozumiem dlaczego do tej pory są takie przerwy w zainteresowaniu społeczeństwa nimi. Następuje to tylko wówczas, gdy zbliża się jakaś okrągła
rocznica wiktorii wiedeńskiej, dopiero wtedy wyrasta
znikome zainteresowanie tym tematem. Tak też było
na przestrzeni wieków. Podobnie z literaturą niemiecką, zwłaszcza tą pomorską, która nagłaśniała sprawę
ambony z Radacza (wtedy, gdy mówiło się o ambonie
jako o wozie triumfalnym Jana III Sobieskiego; miał
on być otrzymany od Wiedeńczyków). Wówczas to
było tak zaplątane, a wokół tego stworzyła się pewna
legenda, oparta na istniejących faktach historycznych,
ale jednocześnie tak zagmatwana, w jakąś właściwie
nieprawdziwą historię. Analizując to wszystko, nic mi
się nie zgadzało, szczególnie jeśli chodzi o daty, nazwiska, sam okres, a przede wszystkim obiekt, który najwięcej mówił o sobie. Musiałam go bardzo dokładnie
zmierzyć, rozpracować, to znaczy określić, co jest jaką
częścią, którą częścią karety. W tym wszystkim pomógł
mi bardzo mój syn Wrzesław Żurawski. To on właściwie złożył każdą część. Nawet najmniejsze zachowane listewki, gzymsy, rzeźby, które były osobno, luzem,
nie weszły w skład owej ambony, były przechowywane
w magazynach. Trzeba było udowodnić, że to należy
również do tego obiektu.
– Uważam, że to olbrzymia odpowiedzialność,
wziąć na siebie losy tej ambony, gdzie po licznych
zapewne ekspertyzach, przekazała Pani powszechnie
informację, że to nie ambona, a karety króla Jana III
Sobieskiego i jego żony królowej Marysieńki.
– Ależ to już jest, to zostało przekazane. Ten etap
prac mamy za sobą. Już dwukrotnie do tego tematu
podchodziliśmy na forum publicznym. Pierwszy raz
nastąpiło to w roku 1983, na trzystulecie wiktorii
wiedeńskiej. Wtedy Wilanów zorganizował wystawę
i właściwie cały obiekt był poświęcony temu wielkiemu
wydarzeniu. Nawet jedną salę, tę środkową, tzw. sień,
oddano tylko i wyłącznie karetom. Wówczas ja z moim
synem Wrzesławem Żurawskim byliśmy przygotowani
do rekonstrukcji tych obiektów. Syn był już wtedy po
dziewięciomiesięcznym stypendium Fundacji Calousta
Gulbenkiana w Lizbonie, tam inwentaryzował karety,
które z analogicznego okresu się zachowały. Wprawdzie były to francuskiej produkcji pojazdy królewskie
Marii Franciszki Sabaudzkiej, królowej Portugalii, ale są
analogią tego samego okresu, w którym powstały nasze
karety. Dlatego ich gabaryty dosłownie przenieśliśmy,
zgodziły nam się w skali 1:1. Została narysowana kareta na ścianie tej sieni i włożone w nią istniejące, zachowane elementy. I wtedy to wszystko nam się dokładnie
unaoczniło. Dowiedzione zostało, że nie są to żadne
inne elementy, tylko te. One są bardzo trudne do rozszyfrowania dla kogoś, kto nie zna konstrukcji karet,
a przy tym zostały przycięte do celów zrobienia ambony i baldachimu. U dołu pod baldachimem był jeszcze
taki fryz zrobiony z tych mniejszych elementów, które
były bokami karet, przy drzwiczkach. Są to tak zwane
panele. Zostały uszkodzone przez tego, kto robił z nich
ambonę. Widać, że był to jakiś okropny rzemieślnik,
którego znaleźli sobie von Kleistowie, ponieważ zostały
bardzo prymitywnie dopasowane. Sądzę, że zachowały
się tylko dlatego, gdyż były pięknie malowane i szalenie dekoracyjne. Znalazły miejsce w tym kościółku
w Radaczu, gdzie jako ambona przetrwały ponad 200
lat, dokładnie 242 lata.
– Z tego wynika, że była to tułaczka tych karet
i jednocześnie stworzenie im nowej historii?
– Tak. Badając tę sprawę, musieliśmy stworzoną
legendę obalić, w której mówiło się, że król odbył
wjazd triumfalny do Wiednia, bo wóz ten miał być rzekomo ofiarowany jemu przez wdzięcznych Wiedeńczyków. Wymyślano nawet kwoty, jakie to wydano na ten
wóz. Ten wóz triumfalny nie istniał nigdy! Kiedy zagłębiłam się w źródła historyczne, zaczęłam sprawdzać
różne fakty historyczne i konfrontować także z listami
króla Jana III Sobieskiego do żony Marysieńki, to okazało się, że król wracał właściwie strasznie pognębiony. Zwycięzca, ale którego nie noszono na rękach, od
którego się odwracano, któremu wręcz to zwycięstwo
za złe miano. To było coś zupełnie nieprawdopodobnego, że taka niewdzięczność go spotkała i innych Polaków w tym czasie również. Przecież wojska Rakoczego ścigały króla jeszcze sporą drogę, nękały rodaków
powracających do siebie po odniesionym zwycięstwie.
Dlatego nigdy dość mówienia o wielkości tego zwycięstwa! Jest to zwycięstwo na skalę całej Europy. Cała
Europa została raz na zawsze uwolniona od pogańskiej
niewoli, bo to była niewola. Dlatego jeszcze raz: o tym
zwycięstwie nigdy dość! Trzeba to na każdym kroku
przypominać, a jest ku temu kolejna okazja.
– Popatrzmy na sprawę z socjologicznego punktu widzenia. Karety przerobiono na ambonę, która
wrasta w krajobraz danego regionu. Zatem zmieniaja swoją tożsamość, ale nadal świadczy o polskości, integruje społeczność. Ludzie przyzwyczaili się
do ambony, jako konkretnego obiektu. Nawet była
MUZEALNICTWO
249
Muzea i kolekcje
otoczona pewnym kultem religijnym. Karety więc
zupełnie zmieniły swoje funkcje. Kiedy dochodzi do
tego, że ambona musi być przywrócona do pierwotnego przeznaczenia, to dla miejscowej ludności jest
to wielki uszczerbek, luka?
– Ale to była wojna i tutaj nikt nie jest temu winien.
To wojna jest winna.
– Spotkałam się z określeniem, że związek tych
karet z Pomorzem był tylko kaprysem historii. Pani
natrafia na ślady, zatem obiekt ten musi powrócić do
pierwotnego stanu?
– Tak, to musi się stać. Mimo, że bardzo długo ta
ambona funkcjonowała jako integralna część kościoła,
to fakt jej odzyskania stał się sprawiedliwością losu.
Mogę powiedzieć nawet, że choć Pan Bóg nie rychliwy,
ale sprawiedliwy.
– Pani badania dowiodły, że mamy do czynienia
z trzema najcenniejszymi zabytkami nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
– Ja rozgryzłam cały ten temat w każdym najmniejszym szczególe, tak historycznym, jak i substancji, która się zachowała. I to, co napisałam, jest prawdą. To nie
umniejsza ani trochę ich wartości, jest to kolej historii.
Tak dzieje nasze pokierowały, że najpierw karety były
w Wilanowie, później znalazły się w Oławie, później
jako ambona w Radaczu, aby powrócić tam, gdzie ich
miejsce – do Wilanowa.
– Pani Doktor, jak to było, kiedy karety należały
do Jakuba Sobieskiego?
– Jakub był najstarszym synem Jana III Sobieskiego.
Dostał karety jako część ojcowizny. Karety świadczyły o wielkości króla jako monarchy, ale również miały ogromną wartość artystyczną. Dlatego nie można
było ich tak sobie zniszczyć, zlekceważyć. Trzeba było
z Wilanowa je zabrać, bo Wilanów został sprzedany.
Wtedy Jakub zabrał je do siebie, do Oławy. Księstwo
oławskie było wtedy jego. Analizowałam, co pisano
kiedyś na ten temat w literaturze niemieckiej, okazało
się to bardzo mylące. Jak gdyby ktoś specjalnie chciał
zmylić trop, albo po prostu nikt nie badał tego dokładnie. Wobec tego pisano, że są w jakimś klasztorze na
Śląsku. Ten Śląsk figurował w artykułach, występował
w podaniach ciągle. Przeniesiono je do Oławy. Dlaczego akurat tam? Jakub dostał księstwo oławskie jako
wiano swojej żony, ponieważ nigdy nie odebrał pieniędzy, które jemu w intercyzie przedmałżeńskiej zostały zagwarantowane przez dwór austriacki. Bo wtedy
właśnie Austria dysponowała tą częścią Śląska z tym
pałacem włącznie. Ten pałac nie był aż taki wspaniały
w czasach kiedy Jakub go otrzymał. Jakub okazał się
bardzo dobrym gospodarzem. Wszystko rozbudował.
Karety nie zabrał od razu, tylko sprowadził je dopiero
250
MUZEALNICTWO
2. i 3. Fragmenty karety osobistej króla Jana III Sobieskiego
2. i 3. Fragments of the personal carriage of King Jan III Sobieski
Muzea i kolekcje
wówczas, gdy miał już na nie miejsce, kiedy zbudował
stajnie, wozownie. To stało się dopiero w XVIII wieku.
Później wybuchła wojna śląska, a wraz z nią nastąpiła utrata terenów. Prusy zwyciężyły i wtedy zabytki te
przejął generał Henning von Kleist, któremu karety
bardzo się podobały. Ale tak naprawdę, to nie wiedziano, co z nimi zrobić. Wymagały dużo miejsca, były
ogromne, ale przy tym niezwykłe, wspaniałe, złocone,
malowane, arcydzieła sztuki. Właściwie to każda z nich
była zupełnie osobnym dziełem sztuki, a jednocześnie
wszystkie stanowiły jakąś całość. Związane były tematycznie w kolejności, tak jak miały jechać w orszaku,
przedstawiając całą treść i zarazem przesłanie o sukcesji tronu.
– Można je porównać z tryptykiem. Wszystkie trzy
razem tworzą integralną całość, tylko wtedy odczytamy zawarty w nich sens…
– Dokładnie tak. Sens treści podanej językiem barokowym, zapisanej na nich całej propagandy dotyczącej dziedziczenia tronu. Chodziło przecież o to, żeby
Jakub, czy któryś z synów Jana III Sobieskiego, został
królem Polski.
– Brak jednej z karet powoduje potężny uszczerbek całości?
– W zasadzie tak, dlatego że w całości jest jak gdyby zawarta obietnica. Cały zapis to jednocześnie specyfika polskiego sarmatyzmu. My tym powinniśmy się
szczycić, powinniśmy o tym pisać i mówić, bo to jest to
coś, czego nikt nie ma, żaden z krajów. Ani Francja, ani
Portugalia, ani Włosi, którzy choć mieli swoje wspaniałe wytwórnie karet, nie mają tak wielkiego zestawu
trzech karet królewskich, z tego samego okresu, które
muszą jechać obok siebie, dlatego że one mówią, one
opowiadają całą historię. Najpierw jest pochwała rodu,
z którego wyrasta bohater. Wówczas Herkules był tym
bohaterem mitycznym. Jana III Sobieskiego nazywano polskim Herkulesem. Potem można odczytać, że
bohater z tego rodu będzie tym właściwym królem
z wyboru i potem co on ludziom oferuje. Ofertę składa przyszły władca podobnie jak dzisiaj kandydaci na
prezydenta prezentują obietnice, co mogą zrobić dla
ludzi i wtedy ten który innych przebija swoimi obietnicami, najczęściej wygrywa. I to była podobna historia,
podobne myślenie o tym historycznym momencie, do
którego dochodzi. A gdy już nastąpi ten wybór, to później będzie już dobrobyt, spokój, będzie czas na rozwój
nauki i sztuki. Tam są przedstawione symbole, wspaniała tematyka uwidoczniona na karetach. Osobiście
byłam oczarowana całą tą symboliką, która może na
pierwszy rzut oka jest niezrozumiała. Ale w to trzeba
się wczytać, trzeba poznać język sarmacki, język tych
alegorii barokowych. Dopiero wtedy dokładnie wycho-
dzą te alegorie i cała
mitologia, a wymieszane tworzą coś niesamowitego, unikatowego.
– Pani Doktor, czy
to prawda, że karety
te miały szczerozłote
koła?
– Nie. Tylko na złoto
je malowano, ewentualnie pokrywano złotem
płatkowym. Dzisiaj też
się to stosuje. Prawdopodobnie u jednej karety, tej triumfalnej, mogły
być złote, a u dwóch
pozostałych czerwone. 4. Dr Teresa Fabijańska-Żurawska
w Łańcucie latem 2008 roku
Tego nie wiemy. Przypuszczalnie kiedy karety 4. Dr. Teresa Fabijańska-Żurawska
in Łańcut in the summer of
rozebrano, koła mogły
2008
pozostawać w zakrystii
kościółka w Radaczu.
(Fot. 1 – A. Świtek;
– Moim zdaniem
2, 3 – B. Seredyńska,
wartość karet dla
W. Dolnicki;
4 – A. Chodorowska)
naszej kultury może
być
porównywalna
z arrasami na Wawelu.
– O, tak. Oczywiście, że tak. Chociaż jest to inny
czas i inne rękodzieło, ale to jest dzieło sztuki tej klasy.
– Trzeba dobitnie powiedzieć, że karety są przykładem na to, że nie potrafimy wypromować naszego
dziedzictwa narodowego, a poprzez nie, zintegrować
się.
– Zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z tego co posiadamy. To jest przykre.
– To nie jest wina społeczeństwa, bo przecież nieliczni tylko wiedzą o istnieniu tych karet. Uważam,
że zabytki mają dwóch właścicieli. Pierwszym z nich
jest państwo, które powierza je konkretnej instytucji.
W przypadku karet jest to Muzeum Pałac w Wilanowie. Muzeum to, jako właściciel ma trzy zadania: zabezpieczać, gromadzić i opracowywać dane
dotyczące swoich zbiorów oraz promować. Drugim
właścicielem jest społeczeństwo, są ludzie (podobnie
w kwestii lasów państwowych). Dlatego społeczeństwo rości sobie pewne prawa do zabytków. Poprzez
nie karmi duszę, nabiera ogłady, obycia, nasiąka
nimi, integruje się. Jeśli my, Polacy, nie będziemy
mieli takich możliwości, to nie będziemy wiedzieli
kim i gdzie tak naprawdę jesteśmy? Czy zgodzi się
Pani ze mną?
MUZEALNICTWO
251
Muzea i kolekcje
– Ma Pani rację. Sporo spodziewam się po książce,
która wkrótce ukaże się za sprawą wydawnictwa Zamku
Królewskiego w Warszawie. Jest to wprawdzie praca
zbiorowa, ale mam nadzieję, że ktoś kiedyś dostrzeże
wreszcie ten unikatowy zabytek i zacznie robić wokół
niego taką aurę, na jaką on zasługuje.
– Odkryty przez Panią skarb narodowy już tyle lat
czeka na rekonstrukcję i właściwą promocję. I nikt
tego nie robi…
– Ja nad tym boleję, bo mój czas pomału się kończy. Ale wiem, że gdybyśmy razem z moim synem byli
jeszcze raz wykorzystani do prac związanych z rekonstrukcją karet Jana III Sobieskiego, to chętnie podzielilibyśmy się wieloletnim doświadczeniem w tej sprawie.
Chcę przez to powiedzieć, że na dzień dzisiejszy nikt tak
jak my nie jest przygotowany do tego zadania. Gromadzenie, opracowywanie i popularyzacja tych zabytków
niemalże stała się zadaniem mojego życia. Te karety
powinny być zrekonstruowane. Już w 1980 r. występując w Waszyngtonie, na międzynarodowej konferencji,
przedstawiłam problem tych zabytków, bo wszystko
miałam opracowane (w sferze zamiarów). Stawiałam
wówczas publiczne pytanie, co właściwie należałoby
zrobić. Czy w komplecie rekonstruować, czy je eksponować w takich kawałkach jak one są zachowane? Co
sądzą fachowcy międzynarodowi na ten temat? I już
wtedy był jeden wielki aplauz. Musicie to sobie zrekonstruować-mówili. Referat, który tam wygłosiłam,
opublikowano w „Carriage Journal”. Zaprezentowano
tam piękne zdjęcia karet. Po piętnastu latach pojechałam ponownie do Ameryki. Pokazano mi ten artykuł,
jako czołową rzecz, którą mają jako wzór. I fachowcy
pytali – czy jest to już zrekonstruowane? Bo chcieliby
przyjechać i zobaczyć.
– Na co my czekamy?
– Nie wiem. Niemcy rekonstruują, wyciągając jakieś
książęce, pojedyncze powozy, znacznie mniej wartościowe. Potrafią je zrekonstruować, mimo że tam prawie
nic nie ma z autentyzmu, ale je odtworzą na nowo,
żeby tylko mieć i pokazać. Inne kraje również, a my?
Mamy światowy unikat i nie chcemy zająć się tą pracą
na rzecz Polski.
– Czy te karety kiedykolwiek mogłyby odwiedzić
Oławę, ich historyczne miasto?
– Oczywiście, że tak. Choć wystawą dysponuje
Muzeum Pałac w Wilanowie, to ona została przez nas
tak zaprojektowana, że wystarczy ją tylko zapakować
i wysyłać. Wszystkie materiały, zrobione specjalnie na
wystawę w 2003 r., są ruchome. Jestem autorką scena-
252
MUZEALNICTWO
riusza tej wystawy i wszystkich podpisów pod dodatkowo sprowadzonymi eksponatami. Osobiście wyszukiwałam te eksponaty, zdobywałam adresy muzeów,
w których dany przedmiot się znajdował aby wspomógł wystawę. W swoim założeniu wystawa ta miała
być objazdowa. Dlatego niech Oława się stara o to,
żeby Wilanów wydał tę czasową wystawę. Po prostu
niech ją wypuści ze swoich magazynów.
– Pani Doktor, czy mogę być Pani głosem w tej
sprawie?
– Proszę bardzo, wręcz liczę na to i nawet nakładam
na Panią ten obowiązek.
– Cieszę się, że mogłam Panią osobiście poznać. Serdecznie dziękuję za rozmowę.
***
Przesłaniem tego tekstu było zaprezentowanie
materiału, który może przybliżyć, choć w minimalnym
stopniu, te unikatowe arcydzieła naszej narodowej kultury. Uważam, że społeczeństwa nie można pojąć poza
kontekstem kultury materialnej. Ocenia się je m.in.
przez sposób obcowania z własnym dziedzictwem. Nie
jest obojętne, jak do tego problemu podchodzimy, jak
go przeżywamy, interpretujemy. Wszystkie dzieła danej
kultury są ważnym składnikiem świata społecznego,
w którym partycypujemy, kształtują nasze wartości,
style życia, działania. Dlatego społeczeństwo powinno
mieć możliwość ich „przeżywania”.
Zebrane informacje przeznaczone są nie tylko dla
społeczności dolnośląskiej, oławskiej, ale dla wielu
Polaków, którzy o istnieniu tych karet być może nawet
nie wiedzą. Jednocześnie zleżało mi na przypomnieniu, że Pani Doktor Teresa Fabijańska-Żurawska dla
polskiej kultury odkryła i opracowała dane dotyczące karet króla Jana III Sobieskiego. Zabrakło jednak
luminarzy, za sprawą których, to niezwykłe arcydzieło
mogłoby nas, Polaków reprezentować, być naszą dumą
narodową, a przede wszystkim nas integrować.
Moje częste wizyty w Wilanowie (od czerwca do
września 2008 r.) i drążenie tematu karet być może
przyczyniły się do tego, że Muzeum Pałac w Wilanowie
zorganizowało w październiku 2008 r. czasową wystawę pt. „Podróże w karecie Jana III Sobieskiego”, skierowaną wyłącznie do dzieci.
Jednocześnie chcę zaznaczyć, że temat karet jest
niezwykle kontrowersyjny i każda opinia dotycząca
mojego tekstu, będzie dla mnie cenną uwagą.
Muzea i kolekcje
Agnieszka Chodorowska
The Coaches of King Jan III Sobieski
as an Example of Underappreciated Polish Masterpieces
Today, much is said about the culture, tradition, identity and
heritage of a nation, a region or a city. This trend is the outcome
of a search for one’s own roots and an attempt at answering the
question: who am I and in what way do I differ from others? It
is universally known that the exceptional qualities, attraction
and specificity of each European state are determined not by its
borders, which for all practical purposes are nonexistent, but
its unique culture and artefacts which should be protected. I
presented the priority of historical monuments in the construction and launching of ”small homelands” in my book entitled
Przywracanie kulturze dolnośląskiej jej regionalnej specyfiki (The
Restoration of the Regional Specificity of the Culture of Lower
Silesia). Gathering pertinent material I came across a certain
monument which should certainly perform that function, but
which remains totally underappreciated. I have in mind the
carriages of King Jan III Sobieski, which experts on the subject regard as the most magnificent example of this category.
Polish horse-drawn carriages surpass others predominantly
thanks to their lavish embellishment and artistic level. Why do
they remain unknown? The Museum-Palace in Wilanow, which
is the legal owner of the carriages, informed me that they are
kept in a subterranean part of the palace but no further data are
available. The only competent person in Dr. Teresa Fabijańska-
Żurawska, a world-renowned specialist and senior curator of the
largest Polish collection of carriages featured at Łańcut Castle.
In August 208 I arrived in Łańcut in order to conduct an interview whose prime question was:
– I have travelled specially from Oława, a town which up
to 1741 contained the carriages of King Jan III Sobiesk. You
discovered them at the beginning of the 1970s, adapted for a
pulpit in a church in Radacz. Almost forty years have passed,
and the Poles still know almost nothing about this unique
monument. Why?
Dr. Teresa Fabijańska-Żurawska has remained powerless
since although she has prepared scientific material concerning the royal carriages, the popularisation of knowledge and its
promotion are not part of her competence but are reserved for
the legal owner of the monument. The ensuing situation is the
consequence of the absence of suitable luminaries, who could
contribute to rendering the valuable monument part of national
pride and, predominantly, integrate us in activity aimed at the
protection and promotion of the Polish cultural heritage. The
intention of the presented article is a depiction of these exceptional monuments of Polish national culture.
Czy zabytki wilanowskie pozostają niedocenione?
Autorka artykułu Karety króla Jana III Sobieskiego... przedstawia się jako politolog, socjolog i jednocześnie
renowator zabytków architektury, prowadzący badania naukowe
IS PAN w Warszawie. Bardzo często, jak sama pisze, zwiedza muzea, wystawy, przesiaduje w bibliotekach,
przeprowadza wywiady. W swych penetracjach, jak wspomina, natrafiła na zabytek unikatowy, porównywany
rangą artystyczną i kulturową do arrasów wawelskich, niestety zupełnie zapomniany, niedowartościowane
arcydzieło. Mowa o karetach króla Jana III Sobieskiego „niedowartościowanych” przez Muzeum Pałac w Wilanowie. Na ten zarzut postaram się odpowiedzieć jako wieloletni pracownik Muzeum Pałacu w Wilanowie.
Nie zachowała się w Polsce ani jedna kareta Jana III. Muzeum w Wilanowie nie posiada żadnych istotnych elementów konstrukcji królewskich pojazdów.
Zachowało się tylko ok. 15 % dekoracji pochodzących z trzech królewskich karet. Niewielka ich część to
fragmenty malowideł wycięte z boków, tyłów i drzwiczek karet. Większość – to luźne kawałki rzeźbionych
listewek i 3 putta. Nie zachowały się konstrukcje pudeł, podwozia, koła ani zawieszenia. Nie mamy przekazów dotyczących wyposażenia wnętrz, ani pozostałych niepowtarzalnych, z pewnością niegdyś bardzo bogatych, dekoracji pełnych symbolicznych znaczeń, odnoszących się do planów dynastycznych króla.
Przeprowadzone przez dr Teresę Żurawską i Wrzesława Żurawskiego żmudne badania pozwoliły na: identyfikację karet jako królewskich pojazdów paradnych Sobieskich, określenie z dużym prawdopodobieństwem
typu ich konstrukcji, określenie miejsc, z których fragmenty dekoracji pochodzą. Nie pozwalają natomiast
na pełną rekonstrukcję pojazdów z dachami, podwoziami, kołami, całym skomplikowanym wyposażeniem
i oprzyrządowaniem.
MUZEALNICTWO
253
Muzea i kolekcje
Głęboki szacunek dla polskiego monarchy Jana III pozwala uznać zachowane szczątki karet za pamiątki
narodowe tej samej rangi co arrasy wawelskie. Nikt jednak nie podjąłby się rekonstrukcji 3 arrasów wawelskich mając w swych zbiorach fragmenty stanowiące 15 % zachowanego oryginału. Nawet dysponując perfekcyjną znajomością tematu i dostępnym materiałem porównawczym, ich rekonstrukcja byłaby zbyt daleko
idącą kreacją konserwatorską, niezgodną z etyką muzealnika. Jest niemożliwa w tym momencie również
dlatego, że trzy pojazdy (każdy z nich o długości ok. 15 m, wys. ponad 3 m, szerokości ok. 4 m) wymagają
specjalnych kubatur ekspozycyjnych z odpowiednią klimatyzacją. Przewidziana jest natomiast stała prezentacja fragmentów karet. Planowane są rekonstrukcje wirtualne, które umożliwią przybliżenie turystom prawdopodobnego wyglądu karet. Na tak kosztowne przyjemności, z wirtualnym udziałem zwiedzających w barokowych paradach i uroczystych przejazdach, musimy jednak jeszcze poczekać, dając pierwszeństwo pilniejszym
potrzebom.
Muzeum w Wilanowie dbając aby te dzieła kultury materialnej były postrzegane jako skarb narodowy,
będący przedmiotem dumy Polaków wielokrotnie eksponowało dekoracje karet królewskich: 1983 r.– wystawa jubileuszowa 300-lecia bitwy pod Wiedniem1, 1991 r. – wystawa „Bon voyage”, 1996 r. – „Tron pamiątek...” – wystawa w 300-lecie śmierci Jana III2,
2003 r.– wystawa „Królewskie karety Jana III Sobieskiego”3, 2004 r. – wystawa w Białymstoku.
Przez lata zdegradowane elementy pojazdów poddawane były kolejnym zabiegom konserwatorskim. Prowadzono badania archiwalne i ikonograficzne, dzięki którym poświęcona im wystawa w 2003 r. pokazywała
publiczności cały kontekst obyczajowy wjazdów paradnych, w których uczestniczyły królewskie karety, materiał ilustracyjny prezentujący pojazdy paradne europejskich monarchów, oraz warsztat badawczy historyków
sztuki i konserwatorów, będący podstawą opracowania zachowanych zabytków. Dla uczytelnienia prezentacji
skonstruowano pudła trzech karet, na których rozmieszczono zachowane fragmenty. Wyniki badań opublikowano w towarzyszącym wystawie obszernym katalogu, dostępnym czytelnikom także w aktualnej ofercie
muzeum.
Korzystając z okazji, jeszcze raz pragnę podziękować za współpracę przy realizacji tego trudnego wydarzenia nie tylko dr Teresie Żurawskiej i Wrzesławowi Żurawskiemu ale i dr Wojciechowi Fijałkowskiemu za
sprowadzenie tych zabytków do Wilanowa, pracownikom Archiwum Głównego Akt Dawnych, p. Jarosławowi Zawadzkiemu, za interesujące materiały archiwalne dotyczące polskich warsztatów i rzemieślników
wykonujących karety, p. Januszowi Nowakowi z Biblioteki XX. Czartoryskich za udostępnienie materiałów
dotyczących wjazdów paradnych, Laboratorium Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie za
wykonanie badań, zespołowi konserwatorów wilanowskich za przygotowanie oryginalnych elementów do
ekspozycji (szczególnie p. Jolancie Kurzyńskiej za trafne propozycje rekonstrukcji brakujących fragmentów
malowideł), ś.p. Jadwidze Mieleszko i
p. Ewie Birkenmajer za redakcję katalogu.
Z olbrzymim zainteresowaniem czekamy na zapowiedzianą w komentowanym artykule nową publikację,
zawierającą wyniki ostatnich badań nad karetami króla Jana III Sobieskiego. Mamy nadzieję, że są one brakującą częścią układanki i pozwolą na pełniejsze merytoryczne interpretacje.
Ze swej strony Muzeum Pałac w Wilanowie dołoży wszelkich starań, by dostęp do prawdziwych informacji
o tych zabytkach był jak najszerszy.
Anna Kwiatkowska
Przypisy
1 Chwała i sława Jana III w sztuce i literaturze XVII-XX
w., katalog wystawy z okazji 300. rocznicy odsieczy wiedeńskiej, Warszawa 1983.
2 Tron Pamiątek ku czci Najjaśniejszego, Niezwyciężonego
Jana III Sobieskiego Króla Polskiego, Warszawa 1996.
3 Anna Kwiatkowska, Królewskim traktem do Europy
[w:] „Mówią Wieki”, 2003, nr 09/03, s.52-55; Królewskie
karety Jana III Sobieskiego, katalog wystawy 2003/2004,
Warszawa 2003.
254
MUZEALNICTWO
Muzea i kolekcje
Are the Historical Monuments of Wilanów Insufficiently Appreciated?
The author of the discussed article introduces herself as a politologist, sociologist and renovator of monuments of architecture, who in her studies has come across a unique monument of an artistic and cultural rank comparable to the Wawel Arras
tapestries. This totally forgotten and insufficiently appreciated masterpiece are the carriages of King Jan III Sobieski, ”ignored”’
by the palace in Wilanow. In my capacity as a long-term employee of the Museum Palace in Wilanow I shall do my best to
respond to her charges.
Not a single carriage belonging to King Jan III Sobieski has survived in Poland. The Museum in Wilanow does not possess
even one essential element of the construction of the royal coaches.
Only about 15 % of the decorations originating from the three royal carriages is extant. A small part is composed of fragments of paintings cut out from the sides, backs and doors of the coaches, while the majority consists of loose pieces of carved
battens and three putti. We do not have at our disposal any sources concerning the outfitting of the interior, not to mention the
unique and probably lavish embellishments brimming with symbolic meanings referring to the king’s dynastic plans.
Profound respect for the Polish monarch makes it possible to recognise the preserved remains of the carriages as national
souvenirs of a status equal to that of the Wawel Arras tapestries. No one, however, would embark upon a reconstruction of the
tapestries with 15% of the original at his disposal. Even with perfect knowledge of the topic and available comparative material,
such a reconstruction would be an excessively far-going conservation creation, at odds with the ethics of a museum worker. It is,
however, planned to hold a permanent presentation of the coaches. The projects involve virtual reconstruction, which will bring
the visitors closer to the probable appearance of the monuments. The Museum in Wilanow, concerned with these masterpieces
of material culture, to be perceived as a national treasure and the object of pride for the Poles, has upon numerous occasions
displayed the decorations of the royal coaches: in 1983 – at an exhibition commemorating the 300th anniversary of the battle
of Vienna, in 1991 – at the ”Bon voyage” show, in 1996 – at the time of the ”Throne of souvenirs…” exhibition held to mark
the 300th anniversary of the death of King Jan III, in 2003 - at a display entitled ”The royal carriages of Jan III Sobieski”, and in
2004 – at an exposition featured in Białystok. For years, the fragments of the carriages had been subjected to conservation.
The Museum Palace in Wilanow will make all possible efforts to render access to true information about the titular monuments as extensive as possible.
Anna Kwiatkowska
MUZEALNICTWO
255

Podobne dokumenty