moje wspomnienia
Transkrypt
moje wspomnienia
Tadeusz Domżalski MOJE WSPOMNIENIA Egzamin dojrzałości zdałem w roku 1950 w Liceum Mikołaja Kopernika w Toruniu. Było to Liceum z przeszło 400 letnia tradycją. Mój rocznik był bardzo urodzajny ukończyło go, bowiem trzech profesorów z UMK w Toruniu - S. Łęgowski, S. Balcerzyk, L. Wolniewicz i profesor Z. Styp-Rekowski z Politechniki Wrocławskiej. Oprócz tego Liceum ukończyło trzech księży, w tym jeden Ks. Biskup J. Nowak oraz sporo późniejszych dyrektorów, specjalistów i innych ważnych osobistości. Mieliśmy wspaniałą kadrę nauczycielską, byli to wysokiej klasy pedagodzy, a wśród nich katecheta, późniejszy biskup pelpliński, Ks. Dr Zygfryd Kowalski. Lata pobytu w Liceum wspominam bardzo mile, w czasie mojej nauki działał tu jedyny w Polsce Gimnazjalny Klub Wioślarski. Po maturze razem z kolegą Marianem Riefem udaliśmy się do Szczecina, aby rozpocząć studia naukowe w Wyższej Szkole Inżynierskiej na Wydziale Elektrycznym. Na pierwszym roku mieszkaliśmy w Akademiku w pokoju 6 osobowym, gdzie bardzo szybko nawiązaliśmy silne nici przyjaźni. Z okresu studiów dobrze i mile wspominam wykładowcę podstaw elektrotechniki, mgr inż. A. Słomińskiego, który w sposób bardzo przystępny potrafił wyłożyć nam zasady elektryki. Szczególny podziw budził wśród studentów wyprowadzając długie wzory elektrotechniki, ani razu się przy tym nie myląc. Drugim niezapomnianym wykładowcą był inż. S. Paryski, który specjalizował się w miernictwie elektrycznym. W czasie moich studiów w Szczecinie nie było klubu wioślarskiego, więc grałem w drużynie AZS Szczecin w koszykówkę. Po otrzymaniu dyplomu inżyniera w 1954 chciałem jak najszybciej rozpocząć pracę zawodową. Jednakże po zapoznaniu się z istniejącymi nakazami pracy, które kierowały nowego inżyniera do elektrowni Kaławsk koło Węglińca powiat Zgorzelec zrezygnowałem z zamiaru pracy zawodowej i rozpocząłem drugi stopień studiów na Wydziale Elektrycznym Politechniki Gdańskiej. Dla mnie była to wyraźnie odczuwalna różnica pomiędzy studiami na tych dwóch uczelniach. W Gdańsku wykładali profesorowie o uznanym dorobku naukowym liczącym się w kraju i Europie, jak na przykład profesor Stanisław Szpor, u którego robiłem końcową pracę dyplomową, obronioną w 1960r. Pracę magisterską miałem bardzo ciekawą, pt. "Badania izolatorów wiszących aparatem Koske i drążkiem Hescho". Najpierw wykonałem badania w terenie, a następnie przeprowadziłem pomiary w laboratorium wysokich napięć. Profesor Stanisław Szpor był bardzo wymagającym opiekunem, zarówno w trakcie wykonywania pomiarów laboratoryjnych jak i po zreferowaniu częściowych wyników, stale miał uwagi, aby jeszcze sprawdzić jakiś element pracy, a inny potwierdzić. Po wykonaniu wszystkich pomiarów i badań Profesor uznał, że praca nadaje się do przedłożenia do oceny komisji egzaminacyjnej. Ponieważ byliśmy w tym czasie z żoną biedni, pracę przepisała koleżanka żony, niestety robiąc przy tym sporo błędów. Część z nich poprawiłem, a trochę zostało. Profesor w swojej opinii napisał " Pracę oceniam na 5, jednak z uwagi na maszynopis obniżam na 4". W dniu obrony w komisji egzaminacyjnej było czterech profesorów, obrady prowadził profesor Jerzy Dziedzic. Po zreferowaniu wyników pracy, profesor S. Szpor zadał trzy pytania ściśle związane z omawianą pracą. Po udzieleniu odpowiedzi, profesor Dziedzic zapytał kolegów czy ktoś jeszcze chciałby zadać pytanie. Zgłosił się profesor Jankowski, który postawił mi pewien problem. Na to profesor Szpor z ujmującym uśmiechem odpowiedział za mnie: "Ależ drogi kolego, pozwoli Pan, że to ja Panu wyjaśnię". I wyjaśnił. Na powtórne pytanie przewodniczącego już nikt z obecnych nie kwapił się z zadawaniem dalszych pytań. Pracę rozpocząłem w 1961r w Zakładach Energetycznych Okręgu Północnego w Bydgoszczy w Służbie Izolacji i Przepięć. Była to bardzo ciekawa praca gdyż dawała możliwości pracy bezpośrednio przy urządzeniach, takich jak generatory czy transformatory. Do naszych obowiązków należało wykonywanie pomiarów okresowych i odbiorczych. Szczególnie pouczające były badania różnych typów awarii urządzeń elektroenergetycznych, które pozwalały na gromadzenie tak ważnej wiedzy praktycznej. W tym czasie istniejąca w zakładzie aparatura była bardzo zawodna, pomimo tego radziliśmy sobie wprowadzając pewne modernizacje i innowacje sprzętowo-układowe. Okręg Energetyczny stale się rozrastał, przybywało więcej stacji, wprowadzano coraz wyższe napięcia najpierw 110kV, potem 220kV, oraz 400 kV. W końcowych latach w Okręgu pracowało przeszło 16 tysięcy pracowników. Początkowo kierownikiem służby izolacji w Okręgu był inżynier Nowakowski, następnie jego następcą został mój kolega ze studiów w Gdańsku Jerzy Arciszewski. Pod jego przewodnictwem praca w służbie nabrała rozmachu. Jerzy Arciszewski nawiązał współpracę z profesorami - Stanisławem Szporem i Stefanem Grudzieckim z Politechniki Gdańskiej. Współuczestniczyliśmy w różnego rodzaju pracach wdrożeniowych Katedry Wysokich Napięć PG. Wówczas też wybudowaliśmy w starej nieczynnej elektrowni prądu stałego pierwsze w Bydgoszczy laboratorium wysokich napięć. Laboratorium to dysponowało kaskadą dwóch transformatorów probierczych 300 kV oraz generatorem udarów 800 kV. Pozwalało to na prowadzenie w wąskim zakresie badań i doświadczeń, oraz umożliwiło prowadzenie zajęć dydaktycznych dla studentów Bydgoskiej Akademii Techniczno-Rolniczej. W latach 1967-68 zaobserwowano w ZEOPn, jak i całym kraju, znaczny wzrost awaryjności transformatorów małej mocy do 100 kVA i napięcia 15/04 kV firmy Mefta Mikołów. Wówczas wspólnie z Jerzym Arciszewskim podjęliśmy próbę rozwiązania tego problemu. Przeprowadzono wnikliwą analizę różnych przypadków uszkodzeń, w wyniku której, postawiono wnioski. Wykonaliśmy również prace doświadczalne w warsztacie transformatorowym, aby sprawdzić poprawność naszych przypuszczeń. Okazało się, że przyczyną zwiększonej awaryjności jest wadliwie skonstruowana nakrętka zamykająca otwór wlewowy do konserwatora. Zbyt mały otwór, przez który powietrze dostawało się do konserwatora, powodował , że przy deszczu woda dostawała się do wnętrza kadzi. Innym ciekawym zagadnieniem była budowa pierwszego w kraju dławika do kompensacji mocy biernej w Olsztynie. Na bazie opracowanej przez Doc. Zdzisława Manitiusa z Politechniki Gdańskiej dokumentacji przerobiono stary transformator 16 MVA i napięciu 110/15 kV na dławik do kompensacji mocy biernej w sieci 220 kV w węźle Olsztyńskim. W tym celu pocięto kolumny starego transformatora na 21 części i włożono przekładki izolacyjne. Wykonano również nowe uzwojenia. Prace te wykonywał ZRE Gdańsk oddział Bydgoszcz-Jachcice pod moim nadzorem. Ponieważ stalowe cięgła ściągające pocięte części kolumny się grzały, zaproponowałem usprawnienie, polegające na zastąpieniu stalowych cięgieł ściągających pocięte kawałki kolumn, cięgłami wykonanymi z włókna szklanego. Nadzorowałem również montaż i wykonanie pierwszych prób odbiorczych dławika w Olsztynie, które zakończyły się pomyślnie. W latach 1977-78 sprowadzono do Polski z Japonii kilka dużych transformatorów o mocy 500 MVA i 250 MVA na napięcie 400 kV. Okazało się wkrótce, że w kraju brakuje urządzeń które sprostałyby wysokim wymaganiom producenta w zakresie obróbki oleju transformatorowego. Zespół pod moim kierownictwem opracował metodę i zbiornik typu "Koreks", który sprostał tym wymaganiom. Tą metodą obrobiono większość transformatorów w Polsce między innymi wszystkie transformatory blokowe 400/24 kV i 220/24 kV w elektrowni Bełchatów oraz wszystkich jednostek 750/400 kV w stacji 750 kV Widełka. Uzyskaliśmy również nagrodę rektora Politechniki Gdańskiej konkursie im. profesora Stanisława Szpora jak również patent przyznany przez Urząd Patentowy. Z perspektywy lat, chyba nagrodę w konkursie profesora S. Szpora jak również sam pomysł budowy Doreksu zaliczam do najważniejszych osiągnięć w moim życiu zawodowym. Nagroda w konkursie im. Profesora Stanisława Szpora Bardzo ważnym wydarzeniem w mojej pracy zawodowej była bezprecedensowa naprawa transformatora w stacji Dunowo w woj. Koszalińskim W stacji tej na transformatorze 250 MVA 400/110 KV typu TFR produkcji Elta Łódź, stwierdzono po 11 latach pracy nadmierny wzrost hałasu, pojawiły się również drgania i pęknięcia kadzi. Ponadto wystąpiło zjawisko grzania się śrub łączących pokrywę z kadzią transformatora. Przeprowadzone przez "Energopomiar" Gliwice badania wibroakustyczne potwierdziły zmienność występowania anormalnych dźwięków. Fabryka transformatorów Elta przysłała swoich specjalistów, celem rozpoznania. Po nieudanych próbach i badaniach orzekli, że w tym stanie transformator nadaje się do remontu ale tylko w fabryce. Koszty naprawy oceniono na około 1 mln zł nie licząc kosztów demontażu, transportu i ponownego montażu. W tej sytuacji przedłożyłem dyrekcji ZE Koszalin propozycję naprawy transformatora na stanowisku pracy. Po przyjęciu tej propozycji brygada ZRE Gdańsk przystąpiła do spuszczania oleju i demontażu transformatora. Po wykonaniu tych czynności i wykonaniu wewnętrznej inspekcji, okazało się, że na dnie kadzi leży odkręcona nakrętka ściągająca górne i dolne jarzmo. Wszystkie nakrętki na sworzniach ściągających jarzmo dociągnięto. Ponadto pod pokrywę założono specjalny ekran mający za zadanie przejęcie prądów rozproszenia, co zmniejszyło znacznie grzanie się śrub łączących pokrywę z kadzią. Wykonano również przegląd przełącznika zaczepów, w czasie którego usunięto szereg dodatkowo stwierdzonych usterek. Transformator był 20 dni bez oleju Koszt naprawy wyniósł 500 tys. zł. Najważniejsze było jednak wcześniejsze oddanie transformatora do ruchu. O tej naprawie wygłosiłem referat na światowej konferencji w Bostonie "Doble Client Conference" w 1996r. Referat ten spotkał się z aprobata i wielkim zainteresowaniem. Należy wspomnieć, że od 1985 roku, biorę aktywny udział w organizacji, systematycznych konferencji naukowo-technicznych (co 2 lata) "Transformator". Ostatnio konferencję te przekształciły się w międzynarodowe konferencje organizowane wspólnie z CIGRE. Od roku 1960 jestem aktywnym członkiem Stowarzyszenia Elektryków Polskich. Przez 20 lat byłem przewodniczącym koła SEP przy ZEOPn. Bydgoszcz. Od roku 1998 jestem Prezesem Oddziału Bydgoskiego SEP. Do moich osiągnięć należy zaliczyć organizację w 2002 r. pierwszego seminarium poświęconemu pamięci Profesora Alfonsa Hoffmanna, absolwenta Politechniki w Gdańsku z roku 1911, wielkiego Patrioty, utalentowanego wynalazcy, twórcy pomorskiego systemu energetycznego, Na tym seminarium wręczono po raz pierwszy medale im. Alfonsa Hoffmanna oraz poświęcono tablicę jego imienia wbudowaną w budynku NOT Bydgoszcz. Następnie na Walnym Zjeździe Delegatów SEP podjęto uchwałę na mocy której profesor inżynier Alfons Hoffmann został uznany patronem energetyków, a medal jego imienia stał się najwyższym odznaczeniem w naszym stowarzyszeniu w obszarze energetyki.