bałtycka bomba ekologiczna

Transkrypt

bałtycka bomba ekologiczna
bałtycka bomba ekologiczna
Pod koniec lat 1970-tych plaŜe Zatoki Puckiej pokryły zwały wodorostów i martwych ryb. Tysiące
ton cuchnącej materii wywoŜono na pobliskie wysypiska śmieci, a na straganach pojawiły się
okaleczone węgorze i flądry. Rybacy musieli wycinać owrzodziałe kawałki ryb, Ŝeby klienci nie
zorientowali się w sytuacji. Nikt nie objaśnił pomoru ryb w Ŝaden rozsądny sposób. Niebawem
afera skończyła się i odtąd w „Małym Morzu” ryb juŜ się nie łowi. Najbardziej Ŝyzny akwen
Bałtyku przekształcił się w szambo.
Jeszcze w latach 70. XX w. naukowcy z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego szacowali, Ŝe
w wodach Bałtyku spoczywa od 36 nawet do 60 tys. T amunicji, bomb i pojemników zawierających
bojowe gazy trujące takie jak: iperyt, luizyt, chloroacetofenon i najgroźniejszy bo poraŜający system
nerwowy – tabun. Zgodnie z postanowieniami układu poczdamskiego odkryte głównie w rejonie
Wolgastu, arsenały hitlerowskiej broni chemicznej mieli zutylizować alianci. Pierwotnie zakładano, Ŝe
zostaną one zatopione w wodach północnego Atlantyku na głębokości nie mniejszej niŜ 4 tys. m. Tak
jednak się nie stało. Ostatecznie wybrano wariant prosty i tani. Poniemieckie bojowe środki chemiczne
zatopiono w znacznie płytszych wodach Bałtyku bez rozbrajania zapalników i wprost w drewnianych
skrzyniach, które zanim opadły na dnie dość dowolnie dryfowały. Największe skupiska zatopionej broni
chemicznej znajdują się po wschodniej stronie Bornholmu oraz mniej więcej w połowie drogi między
Kaliningradem a Gotlandią, a mniejsze - na wysokości Kołobrzegu, Dziwnowa, Darłowa i Helu.
Nieoficjalnie mówi się, Ŝe takich miejsc na Bałtyku moŜe być nawet 60.
W archiwach Alianckiej Komisji Kontroli nie zachowały się raporty na temat rodzaju i ilości zatopionych
chemikaliów. Wiadomo, Ŝe w dniach przeprowadzania całej operacji była kiepska pogoda: wiał silny
wiatr i była mgła. Dochodziło do ulatniania się iperytu, tak Ŝe marynarze wyznaczeni do tej operacji w
popłochu i szybko pozbywali się kłopotliwego ładunku. Tak więc nie ma dzisiaj precyzyjnej wiedzy na
temat wszystkich miejsc, gdzie moŜna będzie napotkać śmiercionośny balast.
Polscy, duńscy i szwedzcy rybacy co jakiś czas znajdują w sieciach niechciane trofea. W latach 90. XX
w. duńscy rybacy wyławiali z Bałtyku nawet i 3 t poniemieckiej broni chemicznej rocznie. Rosyjscy
specjaliści wojskowi w opracowanym w 1999 r., a więc jeszcze przed pomysłem poprowadzenia
środkiem Bałtyku gazowej rury, ostrzegali, Ŝe po 2007 r., a więc po upływie 60 lat od momentu
zatopienia, cześć metalowych pancerzy, a takŜe pojemników z gazami bojowymi ulegnie takiej korozji,
Ŝe w okolicach Bornholmu naleŜy się spodziewać znacznego wycieku bojowych substancji chemicznych.
Na 14 spotkaniu Komisji Helsińskiej (organu Konwencji Helsińskiej zajmującego się ochroną środowiska
morskiego obszaru Morza Bałtyckiego), w 1993 r., utworzono grupę roboczą ds. amunicji zawierającej
bojowe środki chemiczne (HELCOM CHEMU) w celu opracowania raportu na temat rozmieszczenia i
oddziaływania zatopionej broni chemicznej na środowisko morskie. Ostateczna wersja tego dokumentu
pt. "Raport w sprawie broni chemicznej zatopionej w Morzu Bałtyckim" powstała w grudniu 1994 r.
Raport został zatwierdzony na 16. posiedzeniu Komisji Helsińskiej (14-17 marca 1995 r.). Komisja
zaleciła prowadzenie badań nad ustaleniem miejsc zatopienia bojowych środków chemicznych oraz
zachęciła państwa - strony do badania procesów chemicznych i skutków ekologicznych oddziaływania
na środowisko morskie zatopionej broni chemicznej. Badania te prowadziły cztery kraje:
- Dania (Krajowy Instytut Badań Środowiska i Krajowa Agencja Ŝywności),- Szwecja (Krajowa Placówka
Badań Obronnych),- Rosja (zintegrowane badania na miejscach zalegania amunicji),- Niemcy (badania
starych szlaków prowadzących z portu Wolgast do miejsc zatopienia amunicji na wsch. od Bornholmu).
Duński Krajowy Instytut Badań Środowiska we współpracy z Krajową Agencją Ŝywności realizował
projekt, na który złoŜyły się badania laboratoryjne parametrów fizyko-chemicznych, opracowanie metod
analizy wybranych bojowych środków chemicznych oraz opracowania nt. modeli kinetycznych,
potrzebnych przy dalszym gromadzeniu danych.
Szwedzka Krajowa Placówka Badań Obronnych zrealizowała projekt, którego celem było stworzenie
naukowych warunków oraz znalezienie środków finansowych na realizację prac badawczych
obejmujących analizę i ocenę wpływu substancji chemicznych na środowisko. Opracowano metody
badania i analizy próbek substancji zwierających arszenik. Było to niezbędne do właściwego badania
wody, osadów oraz flory i fauny z miejsc, gdzie zalegają zatopione pociski.
Rosja prowadziła zintegrowane badania środowiska w miejscach zatopienia w okolicach Bornholmu i
Gotlandii. Ponadto przeprowadzono badania laboratoryjne oddziaływań chemicznych, fizycznych oraz
toksykologicznych na środowisko morskie.
W latach 1994-97 Niemcy prowadziły badania szlaków komunikacyjnych z portu Wolgast do miejsc na
wschód od Bornholmu, gdzie została zatopiona amunicja. Bazując na wynikach tych badań, Niemcy
uznały, Ŝe nie ma podstaw do zmiany lub aktualizacji rekomendacji zawartych w raporcie grupy roboczej
ds. zatopionej amunicji zawierającej substancje chemiczne (HELCOM CHEMU) z 1994 r.
Zgromadzone i przeanalizowane najnowsze dane dotyczące zagroŜenia bojowymi środkami
chemicznymi Komisja Helsińska zawarła w opracowaniu zatytułowanym "Środowisko morskie Bałtyku
1999-2002". Jak wynika z tego dokumentu, po drugiej wojnie światowej zatopiono w Morzu Bałtyckim
około 40 000 ton amunicji. Zawierała ona w przybliŜeniu 13 000 ton środków chemicznych. Największe
składowiska tej broni znajdują się na południowy wschód od Gotlandii, na wschód od Bornholmu i na
południe od cieśniny Mały Bełt.
Jak dotąd, oprócz sporadycznych wypadków wyłowienia, nie odnotowano szkodliwego wpływu
zatopionych środków chemicznych na środowisko morskie. Przeprowadzone analizy nie wykazały
obecności szkodliwych substancji chemicznych w organizmach ryb i innych organizmach, które
podlegają konsumpcji. Związki te nie stanowią więc zagroŜenia toksykologicznego.
Monitoring zagroŜenia bojowymi środkami chemicznymi nie daje podstaw do podjęcia działań
prowadzących do ich unieszkodliwienia. Sprawa ta była analizowana w roku 1994 przez grupę roboczą
ds. zatopionej amunicji.
Obecnie w ramach Komisji Helsińskiej nie działa Ŝadna grupa zajmująca się tematyką bojowych
środków chemicznych, gdyŜ zagadnienie to nie jest traktowane przez komisję priorytetowo. 16-17
grudnia 2003 r. w Helsinkach miało miejsce spotkanie szefów delegacji Komisji Helsińskiej. Jak wynika z
wniosków ze spotkania, dotąd nie pojawiły się Ŝadne informacje od państw – stron konwencji, które
dawałaby podstawy do zaniepokojenia i podjęcia działań interwencyjnych w sprawie zatopionych
środków chemicznych.
W końcu ub. r. w Wilnie odbyła się konferencja naukowa pt. „Zanieczyszczenie Morza Bałtyckiego i
odporność ekosystemu”. Uczestniczyło w niej 78 osób, reprezentujących organizacje pozarządowe z
Wilna, Kowna i Kłajpedy. W konferencji brali równieŜ udział przedstawiciele Sejmu i rządu RL,
pracownicy naukowi instytutów badawczych, uniwersytetów oraz firm związanych z ekologią morską. To
właśnie na tej konferencji referenci zwrócili uwagę na to, Ŝe wraz z projektem wybudowania Gazociągu
Północnego na dnie Bałtyku, problem nabrał nowych wymiarów. Zaniepokojony mer Kłajpedy - Rimantas
Taraškevičius podkreślił, Ŝe skaŜenie spowodowane bronią chemiczną najpierw dosięgnie miasta
nadmorskie, niszcząc ich rozwój, turystykę, a takŜe rybołówstwo. Na tej konferencji dr hab. J. Barsiene –
ekspert Międzynarodowej Komisji Eksploatacji Morza ICES ostrzegła przed działaniem ubocznym
substancji zawartych w BST na DNA człowieka. Według niej, nawet jedna molekuła szkodliwej
substancji moŜe wywołać mutację. „Dostając się w skład łańcucha DNA wywołuje nieodwracalne
zmiany, które powodują cięŜkie choroby dziedziczne, a nawet śmierć. Więc jeŜeliby te substancje
przedostały się do wody oznaczałoby to katastrofę ekologiczną zarówno dla flory i fauny Bałtyku, ale
równieŜ dla mieszkańców całego regionu Morza Bałtyckiego” – powiedziała na konferencji Barsiene.
„Najgorsze jednak, Ŝe ta sprawa nie dotyczy bezpośrednio nas – my zdąŜymy umrzeć, zanim
zachorujemy, ale nasze uszkodzone geny przekaŜemy naszym dzieciom i to one będą rodzić się ze
strasznymi mutacjami” – straszy Donaldas Zanevičius.
Przeprowadzone w pracy studyjnej rozwaŜania związane z zagroŜeniem rybaków i środowiska
morskiego przez zatopioną amunicję chemiczną pozwalają na sformułowanie następujących wniosków
końcowych:
1. Podjęcie przez aliantów decyzji o zatopieniu w Morzu Bałtyckim niemieckiej broni chemicznej było
pochopne. Nie zastanowiono się nad odległymi w czasie skutkami jej działania na środowisko morskie i
ludzi ekonomicznie je wykorzystującym.
2. Mimo upływu 80 lat od I Wojny Światowej i ponad 50 lat od zakończenia II Wojny Światowej
niebezpieczeństwo skaŜeń iperytem jest nadal duŜe. Wymagane jest prowadzenie przez Urzędy
Morskie stałego monitoringu obecności tego środka w wodzie morskiej w rejonach zatopienia amunicji
chemicznej. Finansowanie powinno być realizowane z budŜetu państwa.
3. W świetle przeprowadzonych dotychczas badań naleŜy spodziewać się, Ŝe zagroŜenie środowiska
skaŜeniem i ludzi poraŜeniem od broni chemicznej zatopionej w morzu z czasem moŜe narastać.
Związane jest to z zachodzącymi procesami rozszczelnienia się amunicji wypełnionej bojowymi
środkami trującymi (bomby lotnicze, miny, pociski artyleryjskie, beczki, cysterny).
4. Polska Strefa Ekonomiczna obejmuje pięć rozpoznanych i oznakowanych akwenów z zatopioną
amunicją chemiczną o łącznej powierzchni 439 km2 oraz obszary o prawdopodobnym zatopieniu
amunicji, które wymagają dalszych badań i udokumentowania.
5. SkaŜenia ludzi i kutrów w Polskiej Strefie Ekonomicznej nie zdarzają się często. Niepokojącym jest
jednak fakt, iŜ skaŜenia te rejestrowane są równieŜ w rejonach, na których nie powinna występować
amunicja chemiczna. Świadczy to o wielu tajemnicach, które kryje morze, a takŜe o moŜliwości
przemieszczania się amunicji w efekcie działalności ludzkiej (trałowanie dna), oraz w wyniku silnych
sztormów.
6. W celu zapewnienia rybakom i kutrom bezpieczeństwa na akwenach połowowych naleŜy podjąć
odpowiednie kroki zaradcze zapewniające w pierwszej kolejności szybkie ostrzeŜenia załogi o obecności
środka trującego, a następnie właściwe, zgodne z wymogami i stanem techniki jego usunięcie.
7. Kutry rybackie łowiące w Polskiej Strefie Ekonomicznej powinny być wyposaŜone w odpowiednie
instrukcje i środki ochronne, w pierwszej kolejności w kutrowy zestaw ochronny, w skład którego
powinny wchodzić proste indykatory skaŜeń, indywidualne pakiety przeciwchemiczne i odkaŜające oraz
proste środki do odkaŜania fragmentów powierzchni kutrów.
Cytowane powyŜej fragmenty opracowań tematu są reprezentatywne dla publicystyki ostatnich lat.
Wcześniejsze opracowania były jeszcze mniej konkretne i niezwykle rzadko czytane. WzmoŜone
zainteresowanie problemem trucizn porzuconych na dnie Bałtyku narasta w miarę ujawniania coraz
mniej optymistycznych wyników ocen stanu zdrowotnego ludności przymorza Bałtyku. Okazuje się, Ŝe
wszystkie państwa nadbrzeŜne notują znacząco większą częstość zachorowań na nowotwory i choroby
związane z upośledzeniem układu immunologicznego. Naturalnym podejrzanym jest gigantyczny i
całkiem niezabezpieczony mogilnik morski.
Nieoficjalnie wiadomo, Ŝe wszystkie państwa nadbrzeŜne przez 80 lat po I wojnie światowej zatapiały
zbędną broń chemiczną i wszelkie trujące odpady w swoich wodach terytorialnych. Obecnie nadal
funkcjonują zapisy prawa międzynarodowego umoŜliwiające zatapianie w Bałtyku odpadów o
szczególnie wysokim poziomie zagroŜenia dla zdrowia i Ŝycia. Instrukcje dla rybaków i marynarzy
nakazują pozbywanie się wyłowionej broni chemicznej w miejscu jej wydobycia. Obowiązuje teŜ zakaz
prowadzenia prac wydobywczych i operacji technicznych zmierzających do neutralizacji takich odpadów.
Polityka nieingerencji w naturalne procesy degradacji trucizn obowiązuje wszystkie organy administracji
morskiej państw nadbrzeŜnych.
Urzędy odpowiedzialne za polecenia zatapiania trucizn w Bałtyku pilnie dbają o ograniczenie dostępu
publiczności do dokumentacji związanej z tymi operacjami. Zwykle całość dokumentacji była niszczona
natychmiast po rozliczeniu prac. Nieliczne zapisy archiwalne są objęte klauzulami tajemnicy
państwowej. Rzetelna ocena ryzyka ekologicznego wynikającego z obecności trucizn w Bałtyku wymaga
więc sporządzenia inwentaryzacji z natury. Niestety poszukiwania podwodne i analiza składu znalezisk
jest działalnością nadzwyczaj kosztowną. Instytucje badawcze, które mają kompetencje do prowadzenia
inwentaryzacji tego rodzaju, są równocześnie podporządkowane tym samym organom administracji,
które wcześniej poleciły umieścić odpady na dnie Bałtyku.
Władze państw nadbrzeŜnych mają coraz mniejsze szanse na utrzymanie problemu broni chemicznej w
tajemnicy. Upowszechnienie internetu pozwala opublikować najbardziej fantastyczne hipotezy i opinie.
Jedyną formą przeciwdziałania moŜe być teraz przeprowadzanie jak najpełniejszej i obiektywnej oceny
ryzyka ekologicznego. Konieczne jest równieŜ zapewnienie dostępu organizacji pozarządowych do
dokumentacji badań na kaŜdym etapie procedury. Oznacza to jednak ujawnienie lokalizacji depozytów,
jak teŜ oceny stanu ich zachowania. Prowadzi to wprost do powstania problemu z poszukiwaczami
skarbów. Natomiast pozostawienie podwodnego składowiska trucizn bez próby neutralizacji moŜe
przyczynić się do nagłej ucieczki wszystkich potencjalnie naraŜonych. Dotyczy to populacji 80 mln
ludności w 10 państwach nadbałtyckich.
Nieuchronnie zbliŜa się termin odpowiedzi na pytanie:
czy pozostawienie trucizn na dnie Bałtyku jest najbezpieczniejszą strategią?
W czasach, gdy brak dostępu do trucizn bojowych jest jedyną przeszkodą przed uŜyciem ich przez
terrorystów, poszukiwania skarbów w postaci pocisków i pojemników z chemikaliami mogą okazać się
zajęciem niezwykle dochodowym. Natomiast utworzenie skutecznych form nadzoru państwowego nad
tysiącami kilometrów kwadratowych akwenu morskiego będzie niewykonalne. W końcowym rozrachunku
opcja na wydobycie i neutralizację trucizn okaŜe się zapewne najmniej ryzykownym i najtańszym
rozwiązaniem. Trzeba jednak do tego działania przystąpić bez uprzedzeń i podejrzliwości wobec
partnerów.
Łatwo z perspektywy początku III tysiąclecia oskarŜać naszych przodków o zbrodnie przeciw Ŝyciu na
Ziemi. Mamy z pewnością problem wytworzony bez naszego udziału i odpowiedzialność przed naszymi
spadkobiercami za rozwiązanie tego problemu. Jednak nie ułatwi nam sytuacji poszukiwanie winnych,
których motywy skrywa juŜ mrok historii. Zanim wpiszemy w swoje schematy myślenia pogardę dla ich
zbrodni, powinniśmy wejrzeć na okoliczności powstania decyzji o zatopieniu w Bałtyku niepotrzebnej
broni chemicznej. WaŜne teŜ by rozpatrzyć problem konieczności pozbycia się zbędnych zapasów
uzbrojenia, gdyŜ problem ten ma podstawowe znaczenie dla powstania dzisiejszych naszych kłopotów.
Uzasadnieniem wyboru drogi neutralizacji odpadów była i jest argumentacja polegająca na wyborze
technologii najmniej ryzykownej wśród aktualnie dostępnych. W latach 1940-tych znano trzy techniki
neutralizacji broni chemicznej: spalanie trucizn na wolnym powietrzu, zakopywanie w wilgotnej ziemi i
zatapianie w naturalnych zbiornikach wodnych. Metoda demontaŜu broni i spalania trucizn oceniana
była jako jedyna skuteczna technologia ostatecznego zniszczenia trucizn. Jednak wymagała wielkich
nakładów pracy wyspecjalizowanych pracowników. Trzeba tu wspomnieć, Ŝe niemiecki system obozów
pracy, związanych z produkcją broni chemicznej, przewidywał na wypadek zagroŜenia przejęciem przez
wroga likwidację nie tylko instalacji wytwórczych i magazynów produkcyjnych, ale równieŜ
ewakuację/eksterminację wszystkich zatrudnionych. W efekcie procedury demontaŜu i likwidacji broni
nie mogły być realizowane w sposób wystarczająco bezpieczny z powodu braku dostatecznej liczby
doświadczonych pracowników. Podjęto jednak operację tego rodzaju, co skończyło się gigantyczną
katastrofą ekologiczną w środkowych Niemczech. Likwidacja poprzez wysadzenie w powietrze arsenału
w Munster spowodowała skaŜenie co najmniej 6,000 ha terenu, który obecnie jest oczyszczany w
procedurze zaplanowanej na dziesiątki lat.
Warto tu wspomnieć, Ŝe arsenał w Munster był likwidowany po raz pierwszy bezpośrednio po I wojnie
światowej. Niekontrolowana eksplozja amunicji klasycznej i chemicznej spowodowała w 1919 roku
zniszczenie 48 budynków, a ilość materiałów trujących zniszczonych i uwolnionych do środowiska
moŜna określić jako rekordową. Destrukcja ok. 1 000 t trucizn bojowych objęła eksplozję miliona
pocisków i 230 000 min lądowych chemicznych oraz 40 załadowanych cystern kolejowych. W czasie
trwającej do 1923 roku akcji ratunkowej i odtworzeniowej poraŜeniu gazami bojowymi uległo tysiące
pracowników. Ponad 60% poszkodowanych zmarło wskutek zatrucia, a pozostali doznali wielu
opóźnionych skutków ekspozycji na trucizny bojowe. Pamięć o tej katastrofie przyczyniła się do
postanowienia o wyburzeniu składów w 1947 roku.
Sytuacja po II wojnie światowej w Niemczech była znacznie powaŜniejsza niŜ ta zastana tam po I wojnie
światowej. O ile w 1918 roku alianci musieli tylko nadzorować niszczenie zbędnych zapasów broni
przygotowanych do uŜycia na froncie, to w 1945 roku byli odpowiedzialni za neutralizację całości
dwudziestoletniej niemieckiej produkcji uzbrojenia chemicznego. Zapasy broni chemicznej zostały
wytworzone przez Niemcy w celu ich uŜycia w akcji odwetowej. Na wypadek, gdyby ludność Niemiec
została poddana eksterminacji przez alianckie bombardowania. Trzeba teŜ wiedzieć, Ŝe ilość
produkowanej broni była ograniczona jedynie dostępnością surowców strategicznych. Na przykład, z
powodu braku surowców fosforowych przemysł dostarczył do arsenałów tylko 11,000 ton tabunu w
minach, pociskach i bombach lotniczych. Niemniej ten typ uzbrojenia mógł posłuŜyć do eksterminacji
całej ludności Europy, gdyby Niemcy dysponowały skutecznym systemem przenoszenia broni
chemicznej.
Sumaryczna ilość broni chemicznej przejętej przez aliantów na terenie Niemiec i państw wyzwolonych
spod okupacji niemieckiej nigdy nie została ujawniona. Wiadomo, Ŝe inwentaryzacja wykonana dla
potrzeb konferencji poczdamskiej specyfikuje ok. 70,000 ton aktywnej substancji zawartej w milionach
jednostek uzbrojenia. Ogromna większość tego zapasu została wyprowadzona z terenów okupowanych
jako trofea wojenne i zasiliła arsenały państw alianckich. Operacje likwidacji dotyczyły 320,000 ton
nieprzydatnych rodzajów uzbrojenia i zapasów trucizn ocenionych jako niepełnowartościowe.
Gigantyczna ilość tego typu odpadów wynikała głównie ze specyfiki metod produkcyjnych stosowanych
w okresie wojny. Niska jakość uzbrojenia wytwarzanego przez więźniów obozów koncentracyjnych,
chaos panujący podczas ewakuacji niemieckich arsenałów, śmierć lub ucieczka pracowników obsługi
arsenałów, wszystko powiększało masę uzbrojenia bezwartościowego dla aliantów.
W czasie działań wojennych niewielkie magazyny amunicji i min lądowych były zwyczajnie zakopywane
w ziemi. Dbano przy tym, by grunt bardziej przypominał bagno niŜ teren piaszczysty. Miało to
zagwarantować neutralizację trucizn poprzez procesy hydrolizy, na wypadek gdyby korozja pojemników i
pocisków doprowadziła do uwolnienia zawartości do ziemi. Wśród specjalistów wojskowych panowało
wówczas przekonanie o całkowitej skuteczności neutralizacji przez długotrwałe utrzymywanie trucizn
bojowych w kontakcie z wodą. Operacje zakopywania i zatapiania w bagnach, rzekach i naturalnych
zbiornikach wodnych były powszechnie stosowane przez wszystkie armie w czasie II wojny światowej.
Wojsko wolało utracić cały posiadany zapas broni chemicznej niŜ próbować przewozu tych ładunków
pod ogniem nieprzyjaciela. Wynikało to z doświadczeń I wojny światowej i braku akceptacji dla ryzyka
związanego z potencjalnym uwolnieniem trucizn.
Opinia o skuteczności wody gruntowej jako czynnika izolującego od oddziaływania trucizn bojowych
utrzymywała się przez dziesiątki lat. Niedawno ujawnione dokumenty wskazują okolice Moskwy,
Stalingradu i Leningradu jako miejsca szczególnie masowych działań tego rodzaju. Jedna z obecnie
najbardziej prestiŜowych dzielnic Moskwy jest terenem zanieczyszczonym setkami ton odpadów
poprodukcyjnych, zakopanych tam w okresie międzywojennym. Podobna jest sytuacja mieszkańców
elitarnej dzielnicy Waszyngtonu i dziesiątków miast europejskich, amerykańskich i azjatyckich.
Ekotoksykologia trucizn bojowych od 20 lat wskazuje coraz nowe argumenty na rzecz wykluczenia
metody zakopywania odpadów uzbrojenia. Rozliczne, przewaŜnie nieuleczalne, schorzenia
mieszkańców terenów zanieczyszczonych truciznami bojowymi są przypisywane do skutków naraŜenia
na niewielkie dawki środowiskowe produktów degradacji trucizn.
Inne powody były podstawą opinii, Ŝe zakopanie zbędnych zapasów broni chemicznej nie jest
bezpiecznym sposobem neutralizacji w powojennych Niemczech. Ładunki trucizn mogły być bowiem
odkopane i uŜyte do celów sabotaŜu lub ataków terrorystycznych. Partia nazistowska utworzyła pod
koniec wojny wielusettysięczną tajną organizację, której zadaniem był sabotaŜ i dezorganizacja
powojennych Niemiec przy pomocy wszelkich dostępnych środków. Jedną z dziedzin priorytetowych dla
grup sabotaŜu było likwidowanie wszystkich instalacji przemysłowych, które miałyby być zdemontowane
i wywiezione z Niemiec jako trofea wojenne. Dostęp do broni chemicznej byłby bardzo pomocny w
akcjach wymierzonych w grupy specjalistów zajmujących się pracami demontaŜu. RównieŜ akcje
zatruwania Ŝywności i wody naleŜały do priorytetów działania na terenach wcześniej okupowanych przez
Niemcy, a potem przekazanych przez aliantów pod admnistrację państw wyzwolonych. Te i wiele innych
argumentów przemawiały za błyskawiczną akcją uwolnienia od broni chemicznej terenów zagroŜonych
działaniem niemieckiego ruchu oporu.
Omówione pokrótce warunki działania administracji okupacyjnej doprowadziły do wskazania metody
zatopienia zbędnej broni chemicznej jako „najlepszej dostępnej techniki” w 1946 roku. Często
dyskutowana jest kwestia powodów, dla których Rosjanie postanowili dokonać odstępstw od uzgodnień
z zachodnimi aliantami. Jest oczywistym, Ŝe ich doświadczenie w gospodarowaniu zbędnymi zapasami
trucizn bojowych było w tamtym czasie radykalnie odmienne od doświadczeń państw zachodnich.
Anglia, Francja i USA zdobyły swoje doświadczenie tuŜ po I wojnie światowej, kiedy to przejęły arsenały
niemieckie i niebawem musiały się pozbyć znacznej części tego trofeum. Okazało się, Ŝe tereny lądowe i
akweny śródlądowe zanieczyszczone po ulokowaniu tam wielotonowych depozytów trucizn bojowych
muszą być wyłączone z normalnego uŜytkowania.
Doświadczenie zarządzania trofeami broni chemicznej po I wojnie światowej kazały aliantom zachodnim
zadbać o moŜliwie dokładne odizolowanie tych ładunków od akwenów uŜytkowanych przez ludzi.
Operacje neutralizacji wykonywane pod administracją aliantów zachodnich polegały na umieszczeniu
ładunków chemicznych w ładowniach statków handlowych, zabetonowaniu tych ładowni i zatopieniu tak
przygotowanych statków na głębokości ponad 500 m w pobliŜu brzegów Norwegii. Tymczasem Rosjanie
pozbywali się broni chemicznej od niedawna i tylko w warunkach bojowych. Tak było w przypadku
zatopienia w pobliŜu portu w Sewastopolu całej amunicji chemicznej zmagazynowanej w twierdzy.
PoniewaŜ akcja ta i inne podobne była oceniana przez dowództwo armii jako prawidłowe
zabezpieczenie, obecnie nie widzieli powodu by inaczej postępować.
Rosjanie operację neutralizacji zbędnej broni chemicznej przeprowadzili według swojego rutynowego
schematu:
•
•
•
ładunki umieszczono bez zabezpieczenia na pokładzie statków ocenionych jako mało przydatne
do uŜytku,
załogi tych statków otrzymały polecenie opróŜnienia ładowni w pobliŜu wyspy Bornholm lub
Gotland; oraz
przed wyjściem w morze załogi statków uzyskały zgodę na natychmiastowe wyrzucenie za burtę
ładunków zagraŜających skaŜeniem statku, bez względu na miejsce, gdzie statek znajdował się
w chwili zagroŜenia.
W efekcie realizacji tej procedury Zachodni i Środkowy Bałtyk został usiany setkami tysięcy ładunków
trucizn bojowych zamkniętych w pojemnikach, minach, bombach i pociskach. NaleŜy stwierdzić, Ŝe
zarządzanie odpadami trucizn według rosyjskiej „najlepszej dostępnej techniki” prawdopodobnie nie
spełnia aktualnych oczekiwań społeczności państw nadbałtyckich. Jednak nie wolno pominąć kwestii
oczekiwań i oficjalnych stanowisk władz państwowych w tej sprawie. Mieszkańcy wybrzeŜy Bałtyku nie
dysponują wiedzą o swojej sytuacji ekologicznej, natomiast władze wyraŜają brak zainteresowania w
sprawie zmiany sposobu zarządzania odpadami wojskowymi.
Decyzje w sprawie zarządzania gospodarką odpadami broni chemicznej, podjęte przez rosyjską
administrację wojskową okupowanych Niemiec, a wydane w 1946 roku, nadal są uznawane za
obowiązujące przez wszystkie państwa nadbałtyckie.
Wśród wojskowych i cywilnych specjalistów w zakresie gospodarowania odpadami panuje od 60 lat
opinia, Ŝe pozostawienie ładunków chemicznych na dnie Bałtyku nie stanowi istotnego zagroŜenia dla
środowiska ani dla zdrowia mieszkańców morskich wybrzeŜy. Na potwierdzenie słuszności tej opinii
przywołują ekspertyzy oceniające stan środowiska na terenie składowisk i wyniki badań laboratoryjnych.
Jednak metodyka tych badań i analiz raŜąco odbiega od standardów powszechnie uznawanych w
środowisku zawodowych ekotoksykologów. Typowym błędem metodologicznym jest próba wykrycia w
wodzie morskiej lub w organizmach zwierząt substancji aktywnych, o których wiadomo, Ŝe wchodzą w
skład zatopionych bojowych środków trujących. Tymczasem wiadomo teŜ o nadzwyczaj wysokiej
reaktywności tych substancji w kontakcie z płynami komórkowymi i wodą morską. Oddziaływania na
środowisko mierzy się teraz przy zastosowaniu biomarkerów, których dobór do substancji trujących tego
rodzaju jest juŜ dokonany, podobnie jak udowodniona jest wiarygodność testów ekotoksykologicznych.
W tle dyskusji o zagroŜeniu ze strony zatopionych gazów bojowych czasem pojawia się teŜ sprawa
monstrualnej ilości materiałów wybuchowych zawartych w porzuconych na dnie Bałtyku minach
morskich i lądowych, bombach i pociskach. Masę tych odpadów szacuje się na ponad milion ton
materiałów wybuchowych, a pamiętać trzeba, Ŝe wszystkie substancje wchodzące w skład ładunków od
wielu lat zalicza się do kancerogenów. ZagroŜenie dla ekosystemu jakie stwarza obecność na dnie
morza takich substancji jest przypuszczalnie niewiele mniejsze niŜ to zagroŜenie, które stanowi ładunek
trucizn bojowych. Sytuację pogarsza coraz mniejsza stabilność materiałów wybuchowych. W efekcie
długotrwałej korozji zniszczeniu ulegają zarówno pancerze pocisków, jak i konstrukcja zapalników.
Znacznie utrudnia to procedury wydobycia i neutralizacji ładunków.
Kolejny nieujawniony problem to odpady przemysłowe, które zostały ulokowane w rejonach zatapiania
amunicji. Administracja wojskowa wszystkich państw nadbałtyckich kierowała w te miejsca kaŜdy
problemowy odpad, który sprawiał kłopoty kontrahentom wojska. Na nieszczęście głównym
zleceniodawcą takich operacji były zakłady zbrojeniowe i arsenały. Od nieudanych lub nieprzydatnych
partii produkcji, aŜ do zanieczyszczonych rozpuszczalników i środków konserwacyjnych – wszystko
pakowano w beczki i zbiorniki, które lądowały obok amunicji na dnie Bałtyku. Podobnie jak inne produkty
przemysłu zbrojeniowego odpady te są zaliczane do trwałych trucizn lub niebezpiecznych chemikaliów.
Głównym powodem pozbywania się tych materiałów był ich skrajnie niebezpieczny charakter i brak
zdolności przemysłu do ich neutralizacji na lądzie. RównieŜ ulokowanie takich materiałów na
wysypiskach śmieci mogło spowodować katastrofę ekologiczną. Z tego powodu zatopienie w morzu
oceniono jako „najlepszą dostępną technikę” pozbycia się tych odpadów.
W okresie minionych dziesięcioleci radykalnie zmieniły się warunki wydawania opinii w sprawie nadania
procedurze neutralizacji odpadów waloru „najlepszej dostępnej techniki”. Konsultacje wojskowych
specjalistów juŜ nie wystarczają. Obecnie wiodącą rolę odgrywają ekotoksykolodzy i specjaliści z
dziedzin inŜynierii środowiska. MoŜna oczekiwać, Ŝe ich opinie zostaną włączone w proces
kształtowania europejskiej polityki wobec sytuacji ekosystemu Bałtyku. Od czasu gdy akwen ten stał się
morzem wewnętrznym Unii Europejskiej narasta sprzeciw wobec utrzymywania standardów
postępowania sprzed 60 lat. Wprawdzie polityka utrzymywania w tajemnicy rzeczywistego stanu
interesów społeczności zamieszkującej pobrzeŜe Bałtyku ma nadal wielkich i wpływowych zwolenników,
jednak w czasach masowego dostępu do informacji jej koniec jest juŜ wyraźnie widoczny.
W ostatnim czasie powstała w Parlamencie Europejskim inicjatywa, by wpisać do polityki wodnej Unii
Europejskiej problem zarządzania środowiskiem Morza Bałtyckiego jako pierwsze kompleksowe
zobowiązanie państw nadbałtyckich. Niestety osoby i instytucje wspierające ten projekt nie
uświadamiają sobie ani skali problemu, ani potrzeby pilnego uruchomienia wszelkich dostępnych
środków dla jego rozwiązania. W dyrektywie wodnej proponuje się wdroŜenie ścisłych ograniczeń
wytwarzania niebezpiecznych ścieków z przemysłu, rolnictwa i gospodarki komunalnej. Zarządzanie
rybołówstwem ma uwzględniać ograniczenia związane z zanikającym potencjałem do odtwarzania
zasobów. Podniesiona ma być zdolność do reagowania na katastrofy morskie z udziałem
niebezpiecznych chemikaliów. Natomiast dwa miliony ton trucizn rozmieszczonych na dnie Bałtyku mają
pozostać nietknięte.
Dotychczas Ŝaden rząd odpowiedzialny za dewastację Bałtyku nie zdecydował się na zamówienie
inwentaryzacji odpadów wojskowych i przemysłowych zatopionych w jego strefie ekonomicznej. Nawet
nie podjęto próby ujawnienia zapisów archiwalnych dotyczących tej sprawy. Ośrodki naukowe nie
otrzymały jeszcze Ŝadnych zamówień na projekty badawcze zmierzające do propozycji nowego
standardu technicznego dla neutralizacji gazów bojowych, materiałów wybuchowych i odpadów takich
chemikaliów. Nikt nie pracuje planowo nad techniką wydobycia i likwidacji trucizn z dna Bałtyku. A nade
wszystko ukrywany jest zamiar pozbycia się w tradycyjny sposób wielu milionów ton zbędnej amunicji
wszelkiego rodzaju, pozostałej w arsenałach po zimnej wojnie.
Czy tak ma wyglądać realizacja „Strategii Lizbońskiej” i
„zrównowaŜonego rozwoju” nad Bałtykiem?

Podobne dokumenty