Salezjanie wśród Indian Salezjanie wśród Indian
Transkrypt
Salezjanie wśród Indian Salezjanie wśród Indian
ISSN 1642 – 9672 Pismo do Przyjaciół i Sympatyków Misji Misje S alezjańskie 3/2013 (154) maj – czerwiec Salezjanie wśród Indian w Patagonii Spis treści Misje S alezjańskie Salezjański Ośrodek Misyjny ul. Korowodu 20 02-829 Warszawa tel.: 22 644-86-78 fax: 22 644-86-79 [email protected] [email protected] [email protected] www.misje.salezjanie.pl Konto złotówkowe: PKO BP O/XVI Warszawa 50 1020 1169 0000 8702 0009 6032 Konto w euro: PKO BP O/XVI Warszawa PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714 swift code: BPKOPLPW Konto w USD: PKO BP O/XVI Warszawa PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926 swift code: BPKOPLPW Redaktor naczelny: Ks. Roman Wortolec SDB Zastępca redaktora naczelnego: S. Grażyna Sikora CMW Redaktor techniczny: Krzysztof Karpiński Współpracują: S. Ewa Siuda CMW Renata Piotrowska Izabela Paszke Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian w nadesłanych tekstach Misje Salezjańskie 2 W tym numerze: 3 Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego Ks. Roman Wortolec SDB 4-5 List Przełożonego Generalnego To źli muszą drżeć wobec dobrych, a nie dobrzy wobec złych Ks. Pascual Chavez SDB 6-11 Prosto z misji Wśród Indian w Patagonii Ks. Andrzej Witowski SDB 12-13 Adopcja na odległość Adoptujemy dzieci z Etiopii S. Helena Kamińska CMW 14-15 Korespondencja Bangladesz: ks. Paweł Kociołek SDB Rosja: s. Wioletta Wróbel CMW 16-19 Projekty misyjne 20-23 Wydarzenie Spotkałam Barabasza S. Grażyna Sikora CMW 24-27 Wspomnienie Odszedł ks. Feliks Cieplik SDB S. Grażyna Sikora CMW 28-30 Jubileusze naszych misjonarzy 31 Ogłoszenia Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego CHWALMY RAZEM PANIĄ ŚWIATA Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje misji salezjańskich! Rozpoczynam smutną wiadomością. Dnia 27 lutego 2013, w naszym Salezjańskim Ośrodku Misyjnym, zmarł nasz współbrat, salezjanin, ks. Feliks Cieplik. Od początku istnienia naszego domu misyjnego w Warszawie, tj. od roku 1991, ks. Feliks tu mieszkał, pracował i modlił się. Tu spędził ostatnie lata swego ziemskiego życia. Był to kapłan, który bardzo kochał nasze Zgromadzenie i naszego założyciela ks. Bosko. W dłonie zmarłego ks. Feliksa włożyliśmy obrazek Maryi Wspomożycielki Wiernych, której był wiernym czcicielem. To z jego inicjatywy został namalowany obraz Maryi Wspomożycielki, znajdujący się w kościele salezjańskim w Rumi, który w ubiegłym roku został uroczyście koronowany koronami papieskimi. Ks. Feliks odszedł do Pana zaopatrzony sakramentami świętymi w 97 roku życia. Wiernemu kapłanowi i gorliwemu misjonarzowi, niech Pan będzie nagrodą w niebie. W bieżącym numerze znajdziecie kilka ciekawych artykułów i listów z misji. Dzięki bardzo ciekawemu artykułowi s. Grażyny Sikory dowiecie się, że w naszym Ośrodku gościł aktor Pietro Sarubbi, odtwórca roli Barabasza w filmie Pasja. Zwracam też uwagę na tekst z rubryki „Prosto z misji”, którego autorem jest ks. Andrzej Witowski, misjonarz w argentyńskiej Patagonii. Zaledwie rok od oficjalnego zatwierdzenia Zgromadzenia Salezjańskiego przez Stolicę Apostolską (11 listopada 1875), ks. Bosko wysłał swoich pierwszych dziesięciu misjonarzy do Patagonii w Argentynie. W bazylice Maryi Wspomożycielki Wiernych w Turynie sam nałożył im krzyże misyjne. Za życia ks. Bosko 12 salezjańskich ekspedycji misyjnych udało się właśnie do Ameryki Południowej. Dzisiaj wśród salezjanów pracujących w Argentynie jest także ks. Andrzej Witowski. Otoczmy modlitwą jego i wszystkich misjonarzy z Ameryki Południowej. To właśnie z Argentyny, z tego końca świata, pochodzi nasz ukochany Ojciec św. Franciszek. I już na zakończenie wspaniała wiadomość. Nadszedł piękny miesiąc poświęcony naszej ukochanej Matce Maryi. Rozśpiewany maj, w którym łąki ukwiecone, góry, doliny zielone chwalą z nami Panią świata. Z radością dołączamy do grona tych, którzy śpiewają: Matko najmilsza, Panno łaskawa, Pocieszycielko Strapionych, Wspomożycielko Wiernych – módl się za nami. Bardzo serdecznie dziękuję za przesłane przez Was intencje na nowennę do Maryi Wspomożycielki Wiernych. W naszej kaplicy zakonnej, w dniach 15-23 maja, będzie odprawiana dodatkowo Msza św. w polecanych przez Was intencjach. Ofiary złożone przy tej okazji są przeznaczone na budowę szkoły w Namugongo, w Ugandzie. Jeszcze raz serdeczne Bóg zapłać! Niech 24 maja będzie dniem wielkiego święta i hołdu Maryi Wspomożycielce, naszej kochającej Matce. Oddajmy się wszyscy pod Jej opiekę. 3 Misje Salezjańskie KSIĄDZ BOSKO WYCHOWAWCA List Przełożonego Generalnego Misje Salezjańskie 4 TO ŹLI MUSZĄ DRŻEĆ WOBEC DOBRYCH, A NIE DOBRZY WOBEC ZŁYCH Byłem dzieckiem żywym i uważnym. Za zgodą mamy chodziłem na różne wiejskie festyny, gdzie występowali akrobaci i magicy. Siadałem zawsze w pierwszym rzędzie, śledziłem każdy ich ruch, którym próbowali zabawić widzów. Stopniowo odkrywałem ich sztuczki; po powrocie do domu powtarzałem je godzinami. Często jednak nie widziałem pożądanego efektu. Nie było łatwo chodzić po linie powieszonej między dwoma drzewami. Ile upadków, ile rozbitych kolan! A ile razy chciałem już to wszystko rzucić… Potem zaczynałem od nowa, spocony, zmęczony, czasem rozczarowany. Stopniowo czułem jak łapię równowagę; jak moje bose stopy przylegają do liny; jak mogę stawiać na niej krok po kroku i dawałem upust mojej pasji, powtarzając te ruchy i wymyślając inne. Dlatego rozmawiając z chłopcami, mówiłem: „Zaczynajmy od prostych i łatwych rzeczy, ale podejmujmy je wytrwale”. Oto moja pedagogia, owoc wielu zwycięstw i wielu porażek, podejmowanych z uporem, który był moją wyraźną cechą. Tak narodził się mój styl wychowania, bez trudnych słów, bez wielkich schematów ideologicznych, bez odniesienia do znanych autorów. Tak narodziła się moja pedagogia: wyuczona na łąkach Becchi, później na ulicach Chieri, jeszcze później w więzieniach, na placach, w zaułkach Valdocco. Pedagogia zbudowana na podwórzu. Odważnie to pokazałem kilka lat po tym, jak będąc w Chieri, aby kontynuować naukę, nauczyciel wobec całej szkoły odezwał się do mnie, nie przebierając w słowach: „Ten chłopak to albo List Przełożonego Generalnego skończony tuman, albo wielki talent”. Można było poczuć się skrajnie zakłopotanym; pamiętam, że udało mi się odpowiedzieć: „Coś pomiędzy jednym a drugim, proszę pana. Jestem biednym chłopcem, który chce spełnić swój obowiązek i robić postępy w nauce na ile tylko się da”. A potem był ten błogosławiony sen w wieku 9-10 lat, który drążył moje serce i coraz silniejsze pragnienie, by zostać księdzem dla chłopców… Właśnie dlatego zrobiłem coś, w czym nie byłem geniuszem, co więcej, odniosłem w tym wspaniałe zwycięstwo: wyciągnąłem rękę po pomoc, by móc zrealizować moje marzenie. Wyznałem później jednemu z salezjanów: „Nie masz pojęcia, ile mnie kosztowało żebranie”. Z moim dumnym temperamentem nie było łatwo zdobyć się na taką pokorę. Moja odwaga była owocem wielkiej ufności w Opatrzność; tego także nauczyłem się od mojej mamy. W jej szkole nauczyłem się zasady, która mi towarzyszyła wszędzie: „Kiedy napotykam trudności, robię tak jak ten, kto znalazł się na drodze zatarasowanej przez wielki głaz, jeśli nie mogę go usunąć, obchodzę go dokoła”. A wiele ogromnych głazów było na mojej drodze. Np. rok 1860, był bardzo trudny. Zmarł ks. Cafasso, mój przyjaciel, spowiednik i kierownik duchowy: jakże brakowało mi jego obecności, jego rady, a także jego pomocy finansowej. Potem, niespodziewane poważne trudności ze strony rządu, autentyczne „głazy”: rewizje wymierzone w Valdocco, jakbym był przestępcą! Moi chłopcy żyli w strachu, podczas gdy uzbrojeni strażnicy plądrowali wszędzie. Rewizje powtarzały się, tworząc klimat strachu i niepewności. Poprosiłem na piśmie o audiencję u ministra spraw wewnętrznych Luigi Farini. Miałem odwagę powiedzieć mu z pokorną stanowczością: „Domagam się dla moich chłopców sprawie- dliwości i zadośćuczynienia na honorze, chcę, by nie brakowało im chleba”. Ryzykowałem wiele, bo ci ludzie byli antyklerykałami, ale nie brakowało mi koniecznej odwagi. I tak stopniowo rewizje ustały. Nigdy nie dałem za wygraną! Mówiłem chłopcom: „Odwaga złych ludzi nie jest niczym innym jak tylko strachem przed drugimi. Bądźcie odważni a zobaczycie, że opuszczą skrzydła”. Jedna z dobrodziejek francuskich przysłała mi z Lyonu obrazek ze słowami, których nigdy nie zapomniałem, ponieważ były mi przewodnikiem: „Bądź z Bogiem jak wróbel, który czuje jak drży gałąź, ale on nadal śpiewa, wiedząc, że ma skrzydła”. Kiedy chłopcy jechali na wakacje, zazwyczaj mówiłem im: „Oddajcie chwałę Bogu waszym zachowaniem, bądźcie pociechą dla waszych bliskich i waszych przełożonych. Inaczej młody leniuch, niezdyscyplinowany, będzie młodym nieszczęśnikiem, ciężarem dla swoich rodziców, ciężarem dla przełożonych, ciężarem dla samego siebie”. Z Valdocco wyszli „dobrzy chrześcijanie i uczciwi obywatele”, których świat tak bardzo potrzebował. Ks. Pascual Chavez SDB 5 Misje Salezjańskie Prosto z misji Wśród Indian w Patagonii Ks. Andrzej Witowski wyjechał na misje do Ekwadoru. Od września 2005 do lipca 2009 pracował wśród Indian Shuar. Od lipca 2011 jest w argentyńskiej Patagonii. Ewangelizuje Indian Mapuche. Argentyński, południowy wiatr zonda, który wieje mocno w sezonie zimowym (od maja do listopada), przywiał nam nieoczekiwanie nowego i to argentyńskiego papieża. Kardynałowie podczas Konklawe 2013 wybrali na następcę Piotra Jorge Mario Bergoglio, jezuitę, arcybiskupa Buenos Aires i prymasa Argentyny. Już w pierwszych swoich słowach dał nam do zrozumienia skąd jest – „z końca świata”. Ale spokojnie mógłby się też przedstawić: przybyłem z „Tierra del Fuego” (Ziemia Ognista), albo z krainy wina i słońca (Mendoza), czy też z „królestwa silnych wiatrów” (Patagonia). 21 marca to w Polsce pierwszy dzień wiosny. U nas to jesień i zbliżająca się zima. Bardzo silne wiatry (w porywach Misje Salezjańskie 6 osiągające prędkość nawet 200 km/h), już utrudniają nam codzienne życie: chodzenie po ulicach i prowadzenie samochodu. Piach lub pył wulkaniczny wciska się do oczu. W oddalonej od nas (1.800 km) stolicy Buenos Aires będzie zimno, wilgotno i deszczowo, natomiast w naszym Junin de los Andes, ziemia miejscami pokryje się śniegiem. Ten dość surowy i chłodny klimat, suche i prawie zupełnie pozbawione roślinności patagońskie „desierto” wpłynie na nieurodzajność gleby i ubogie życie mieszkańców. Nasi Indianie utrzymują się przy życiu dzięki wypasaniu kóz i owiec, oraz posiadaniu stada koni. Słowo Patagonia czyli „Pata-gones” znaczy „Duże Stopy”. Tak nazwali hiszpańscy kolonizatorzy pierwszych tubyl- ców, widząc ślady ich stóp. Dziś już kultury się wymieszały. Oprócz Indian Mapuche i Tehuelczy, większa część mieszkańców to potomkowie Europejczyków (Włochów, Francuzów, Hiszpanów, Niemców i Brytyjczyków), którzy przybyli tu w wyniku masowych migracji z Europy. Patagonia obejmuje przestrzeń 900 tys. km²: 230 tys. należy do Chile, pozostałe 670 tys. to nasza Argentyna. W większości teren jest pustynny, niezamieszkany przez nikogo. Tu i ówdzie można spotkać izolowane tereny hodowlane, należące do Metysów. To tutaj większość Mapuche znajduje zatrudnienie. Pozostali żyją i pracują w środowisku miejskim w Junin de los Andes. Andyjski łańcuch górski (nasze salezjańskie placówki: Zapala, Junin de los Andes, Bariloche i Esquel), to tzw. „dusz- „ Prosto z misji „La cocina patagónica” – czyli kuchnia patagońska jest jedną z bardziej zróżnicowanych kuchni, które smakowałem w swoim życiu. pasterstwo miejsko/wiejskie”: szkoły, parafie, oratoria oraz odwiedzanie i ewangelizacja tubylców. Nasza międzynarodowa wspólnota to 4 salezjanów. Wszyscy tu jesteśmy nowi, więc poznajemy nową rzeczywistość i uczymy się nowego duszpasterstwa. Salezjanie przybyli do Argentyny ponad 130 lat temu (1874), wraz z pierwszą ekspedycją misyjną, ale na pustynne tereny Patagonii Ewangelia dotarła trochę później. Misjonarze przybyli tu wraz z wojskiem (gdyż innej łatwiejszej drogi tu nie było) i to spowodowało, że ewangelizacja napotkała opór. To militarne wyzwolenie, lokalna bieda, liczne niesprawiedliwości ekonomiczne i polityczne zawsze budziły i budzą w ludziach chęć zemsty. Ten brak zaufania widzimy po dziś dzień w naszej parafii (sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej i bł. Laury Vicuña). Musimy na nowo dać się poznać i wzbudzić za- 7 Misje Salezjańskie Prosto z misji ufanie. Do tego potrzeba czasu, modlitwy i dialogu. Pan Bóg w różny sposób przygotowuje ludzi do przyjęcia Ewangelii. Czynił to i czyni poprzez lokalne kultury. To w nich musimy odkryć pozytywne elementy, które mają wartość zbawczą dla tutejszych mieszkańców. Chociaż narody Ameryki Łacińskiej w większości są ochrzczone a w Argentynie oficjalną religią jest katolicyzm, to jednak panuje tu całkowita wolność wyznań. W naszym 15-tysięcznym Junin de los Andes jest zarejestrowanych 20 kościołów chrześcijańskich (różne odłamy protestantyzmu, sekty), stąd więź z Chrystusem jest słaba. Kościół w Argentynie i w Patagonii potrzebuje odrodzenia. Cierpliwie to podejmujemy. Ufamy, że nowo wybrany papież Franciszek „otworzy nowe okna i przewietrzy Kościół Latynoamerykański”. Po misyjnym doświadczeniu pracy duszpasterskiej w tropikalnej części Ekwadoru pośród Indian Shuar, przychodzi mi pracować pośród Indian Mapuche w chłodno umiarkowanej Patagonii. To z ich grona wyszedł błogosławiony Zefiryn Namuncura, syn indiańskiego kacyka. Zauroczony salezjańską propozycją ewangeliczną pragnął się uczyć i zostać księdzem, aby powrócić do swoich i służyć im. Niestety, pomimo wielu wysiłków ludzi, którzy towarzyszyli mu w realizacji jego marzeń, umarł w wieku 18 lat na nieuleczalną wówczas gruźlicę. W oddalonej o 60 km od Junín de los Andes wiosce Indian Mapuche – San Ignacio, znajduje się poświęcona mu kaplica-sanktuarium w kształcie bębna indiańskiego. Każdego roku, w 3 niedzielę listopada, przybywa tam ok. 2 tys. pielgrzymów z różnych części Argentyny, aby uczcić pierwszego błogosławionego Indianina. „ Indianie utrzymują się przy życiu dzięki wypasaniu kóz i owiec. Relikwie bł. Indianina Zefiryna Namuncura Misje Salezjańskie 8 Prosto z misji Przełożony Generalny salezjanów ks. Pascual Chavez podkreśla, że „Argentyna jest ziemią, która wydała i wydaje wielkie owoce dla Zgromadzenia Salezjańskiego”. Oprócz błogosławionego Indianina Zefiryna Namuncura, czcimy tu, dokładnie w Junín de los Andes, zaledwie 13-letnią błogosławioną Laurę Vicuña. Dzisiejsze „duszpasterstwo miejskie” to coś nowego w duszpasterstwie Indian latynoamerykańskich. Jeszcze do niedawna żyli oni w harmonii z przyrodą, która jest źródłem wszelkiego dobra i poprzez którą przemawiał Bóg Stwórca. Ale w XX wieku zachwycili się „zachodnią cywilizacją” i w poszukiwaniu lepszego życia popadli w materializm i konsumpcjonizm. To zmieniło całkowicie ich kulturę, a także naszą misyjną duszpasterską rzeczywistość. To spotkało także Mercedes – mamę Laury Vicuña. Dziewczynka, choć pochodziła z Chile, całe swoje dzieciństwo i młodość spędziła w szkole sióstr salezjanek w Junin de los Andes. Farmer Manuel Mora utrzymywał Mercedes, pomagając finansowo w kształceniu Laury i jej siostry. Nie robił tego „za darmo”. Żył z panią Mercedes, którą często poniżał. Laura, czysty kwiat And Patagońskich, ofiarowała swoje życie za nawrócenie matki. Oratorium salezjańskie w Junín de los Andes Sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej i Laury Vicuña, gdzie codziennie odprawiam Eucharystię, daje mi do zrozumienia, jak ważna jest formacja młodzieży w naszej miejscowości. Przypomina mi to, co postanowiła Laura podczas Bierzmowania, które otrzymała w 1902 roku z rąk salezjańskiego bpa Jana Cagliero. „Chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by Bóg był znany i kochany”. A na modlitwie wyznawała: „Boże, pragnę Cię kochać i służyć Ci przez całe życie”. Myślę, że dzisiaj, kiedy błogosławiona Laura Vicuña została wybrana jako jeden z wzorców świętości Światowych Dni Młodzieży 2013 w Brazylii, powinniśmy na nowo przyjrzeć się tej postaci. 9 Misje Salezjańskie Prosto z misji Po pracowitej niedzieli mamy w poniedziałki cotygodniowy dzień wspólnoty: odpoczywamy, śpimy do godz. 8.00, o 9.00 spotykamy się na jutrzni. Podsumowujemy razem miniony tydzień i planujemy kolejny. Nie brakuje nam problemów duszpasterskich, jak wszędzie. I pytamy samych siebie, co Pan Jezus chce od nas, co mamy robić i jak mamy pracować. Są to bardzo ewangeliczne pytania. Czasem wydaje mi się, że żyję w czasach św. Pawła. Doświadczamy wiele wątpliwości, pytań i rozczarowań. Ale takie jest misjonarzowanie. Nikt nie mówił, że będzie pięknie, a do tego jeszcze łatwo. I przypomina mi się piosenka: „Musimy siać, choć grunta nasze marne…, choć wiatr porywa ziarno”. O, jak dobrze, że w naszej wspólnocie jest 83-letni salezjanin. On nas zawsze sprowadza na ziemię. Mówi nam o cierpliwości i o cierpieniu. Ciekawe to wszystko. Powtarza nam: „Bóg wie… Bóg wie wszystko”. Pragnie nam w ten sposób uzmysłowić, że nie od nas wszyst- Misje Salezjańskie 10 Wspólnota salezjanów z Junín de los Andes – od lewej: ks. Honorio Caucaman (Indianin Mapuche), ks. Jose Kindslehner (Austriak), ks. Marcelo Valsecchi (Argentyńczyk) i ks. Andrzej Witowski ko zależy, również dzielenie się Dobrą Nowiną o Jezusie wśród tutejszych Indian Mapuche. „La cocina patagónica” – czyli kuchnia patagońska jest jedną z bardziej zróżnicowanych kuchni, które smakowałem w swoim życiu. Jak nie mięso z dzika, to z jelenia. A w innym dniu świeżo złowiony pstrąg. Odwiedzając Indian Mapuche mogę być pewien, że doświadczę smaku baraniny lub upieczonego na tutejszym grillu „koziołka”, gdyż „asado de cordero o de chivo” to jedno z lepszych dań w argentyńskiej Patagonii. Prosto z misji Rok 2011 był trudny dla salezjańskiej Argentyny. W ramach restrukturyzacji Zgromadzenia, podjętej m.in. ze względu na brak powołań, z pięciu dotychczasowych inspektorii postanowiono utworzyć dwie. W praktyce kraj został podzielony na połowę. To był wielki historyczny krok ku zmianom. Tu rzeczywiście żniwo jest bardzo wielkie, ale robotników wciąż jeszcze za mało. Czytając Konstytucje naszego Zgromadzenia przypominam sobie, że „poprzez pracę misyjną dokonujemy dzieła cierpliwej ewangelizacji i zakładania Kościoła w jakieś społeczności ludzkiej (…). Za przykładem Syna Bożego, który we wszystkim upodobnił się do swych braci, misjonarz salezjański przyjmuje wartości tych ludów i dzieli z nimi ich troski i nadzieje” (art.30). Proces przepowiadania Bożego Słowa trwa, dlatego jako salezjanie służymy ludowi w Patagonii. „ W większości teren jest pustynny, niezamieszkany przez nikogo. Tak dla porównania pragnę przywołać kilka liczb: Argentyna – powierzchnia: 2 766 890 km². Ludność: 38 740 807 mieszkańców. Polska – powierzchnia: 312 685 km². Ludność: 38 622 660 mieszkańców. Argentyna – 8/9 razy większa od Polski. Patagonia – 2 razy większa od Polski. Nie mogę się oprzeć, by raz jeszcze podzielić się radością, jaka panuje teraz w Argentynie z racji wyboru papieża Franciszka. Argentyna szaleje z radości i śpiewa. Ludzie w Buenos Aires żywiołowo reagowali na wybór argentyńskiego papieża: „Francisco Primero te quiere el mundo entero”. Ten wielokrotny refren towarzyszył młodym i starym, wszyscy wołali: „Mamy nowego papieża, mamy papieża Argentyńczyka”! Modlimy się za niego, ponieważ prosił nas o modlitwę. Jestem przekonany, że wszystko, co możemy czynić tutaj, w Patagonii, jest możliwe tylko dzięki Waszej współpracy i dzięki Waszej modlitwie. Wiem, że liczna grupa ludzi jest zaangażowana w dzieło ewangelizacji. Wielu darczyńców wspiera misje salezjańskie materialnie i pomaga realizować projekty misyjne. Pozdrawiam Was wszystkich z dalekiej Patagonii i dziękuję za to, co robicie dla misji. Niech Wasze zaangażowanie rozpali ducha misyjnego w jeszcze większej rzeszy ludzi. Niech Bóg Wam błogosławi. Ks. Andrzej Witowski SDB 11 Misje Salezjańskie Adopcja na odległość ADOPTUJEMY DZIECI Z ETIOPII W lutym 2013 rozpoczęliśmy program Adopcji na odległość w jednym z najbiedniejszych krajów afrykańskich, w Etiopii. Z Dilla pisze s. Helena Kamińska. Od 3 lat pracuję na południu Etiopii, w miasteczku Dilla. W naszej wspólnocie jest 5 sióstr: z Indii, Filipin, Włoch, Etiopii i Polski. Ludzie tu mieszkają w lepiankach, mało jest prywatnych domów murowanych. Jest jeden uniwersytet państwowy i prywatny college o wielu kierunkach (obok nas), ale znacznie droższy od naszego i słabiej wyposażony. Szkoły podstawowe państwowe mają niski poziom nauczania, klasy są przeludnione. To dlatego szkoły prywatne cieszą się lepszą opinią, chociaż są drogie i jest ich niewiele. Rodzice dbają o wychowanie dzieci. Pracują nawet po 20 godzin na dobę, np. w nocy jako stróże przez 12 godzin, a potem w dzień dorywczo, jeśli coś złapią. Wszystko po to, by móc jakoś przeżyć i posłać choćby dwoje dzieci do szkoły. Placówki państwowe pobierają niewielkie opłaty, ale opiekunowie muszą kupić mundurek, przybory szkolne, opłaMisje Salezjańskie 12 cić różne składki w ciągu roku i koszty egzaminów. Edukacja nie jest obowiązkowa, ale rodzice są zachęcani do posyłania dzieci do szkoły. Po wioskach chodzą ludzie, wędrują od domu do domu i namawiają dorosłych, by posłali dzieci na lekcje. Dziewczynki są zatrudniane do opieki nad maluchami w innych rodzinach w zamian za wyżywienie i dach nad głową. Rozmawiałam niedawno z ojcem rodziny, ma 8 dzieci, piątka starszych jest w szkole państwowej, szósta dziewczynka jest w domu, ma 5 lat, powinna być już drugi rok w przedszkolu, ale ojciec nie ma za co posłać ją tam. Często słyszę: „Siostro, proszę o 100 birr, by dziecko mogło przystąpić do egzaminu. Przyjdę odpracować”. Pracę trudno znaleźć, szczególnie w porze suchej. W porze deszczowej jest trawa do koszenia sierpem, to o zajęcie łatwiej. Widzę ogromną potrzebę pomocy tym ludziom i ich dzieciom. Adopcja na odległość Nasza misja jest na zboczu wzgórza. Poniżej, wzdłuż rzeki ludność mieszka w nędzy. Byłam tam, widziałam… Weszłam do kilkunastu domów, lepianek z błota i trawy. Ludzie są życzliwi; zapraszają do środka, by porozmawiać. W chatce nie ma nic poza trzema kamieniami służącymi jako kuchnia. Domownicy sypiają wprost na ziemi. Kiedy mam pudełka tekturowe, to chętnie je przyjmują i wykorzystują jako łóżka. Poznaję już wiele twarzy, bo ci ludzie przychodzą do pracy tygodniowej na cztery godziny. Na naszej misji prowadzimy dwa przedszkola dla 450 dzieci. Więcej nie możemy przyjąć. Choć opłata za przedszkole jest symboliczna, to i tak połowa dzieci ma trudności z uiszczeniem jej. Nie odsyłamy jednak dzieci do domu. Szukamy życzliwych osób, które chciałyby pomóc w kształceniu maluchów. Ufamy, że Boża Opatrzność nas nie zawiedzie. Często wspomagamy rodziny, ofiarując im coś do zjedzenia czy ubrania. Szukamy życzliwych osób, które chciałyby pomóc w kształceniu maluchów. Na naszej misji prowadzimy dwa przedszkola dla 450 dzieci. W soboty i niedziele organizujemy zajęcia oratorium dla ok. 650 dziewcząt w wieku szkoły podstawowej i średniej. Prowadzimy również katechezy i przygotowujemy do sakramentów św. Dla starszych mamy college o trzech kierunkach: sekretarki, informatyka oraz projektowania i szycia odzieży. W naszym dyspensarium, obok pomocy dla chorych, prowadzimy szczepienia ochronne dzieci, opiekę nad matką w stanie błogosławionym oraz dożywianie ok. 120 dzieci. Już po miesiącu picia mleka i faffy (specjalna mąka dla dzieci powyżej szóstego miesiąca życia pełna protein, bogata w tłuszcz i węglowodany) pojawia się uśmiech na twarzy dziecka i powoli zmienia się kolor włosów. Potrzeb i pracy jest dużo, brakuje rąk do pracy i środków, by pomóc wszystkim oczekującym. Wybór jest bardzo trudny, bardzo bolesny dla nas i naszych podopiecznych. Ufam, że dzięki Waszemu wsparciu choć w części będziemy mogły poprawić los tutejszych dzieci. S. Helena Kamińska CMW 13 Misje Salezjańskie Korespondencja KORESPONDENCJA Z BANGLADESZU Ks. Paweł Kociołek SDB Pozdrawiam serdecznie z Lokhikul! Dnia 28 lutego minęły 3 lata mojego pobytu w Bangladeszu. Dwa lata pracowałem w Utrail a od roku jestem w nowo powstającej parafii św. Jana Bosko w Lokhikul (ok. 80 km od rzeki Ganges). Jest to wspaniała okazja, aby wyrazić wdzięczność i z całego serca podziękować wszystkim za pomoc modlitewną i finansową, jaką otrzymujemy od Was. Dzięki temu możemy wspierać małą garstkę katolików mieszkających w Lokhikul. Wasza modlitwa umacnia i mnie w pracy duszpasterskiej pośród tutejszych szczepów Garo, Uraon, Shantal, Pahan. Może wydawać się to dziwne, ale wielu z nich jeszcze nigdy nie słyszało o Ewangelii, o Zmartwychwstałym Chrystusie. Wczoraj dwie dziewczyny, które mieszkają na naszej misji (w internacie prowadzonym przez siostry zakonne), wróciły ze szkoły i powiadomiły nas, że nauczyciele kazali im wybrać Misje Salezjańskie 14 hinduizm lub islam. Religii chrześcijańskiej dla dwóch osób w szkole nie będą uczyć… Ofiary które otrzymałem na misje w Bangladeszu na pewno nie są najważniejsze, ale pozwalają nam tu żyć, pracować i otaczać opieką tych najbardziej zaniedbanych: sieroty, wdowy, rodziny dotknięte chorobą. To dzięki Wam finansujemy najbardziej potrzebującym szkołę, opłacamy pobyt w szpitalu, a tym samym dajemy ludziom Chrystusową nadzieję. Wielkie Bóg zapłać za każdą ofiarę!!! Powierzam Waszej modlitwie naszych parafian a także nas, księży, którzy tutaj pracujemy, byśmy każdego dnia z nową nadzieją radośnie nieśli Jezusa tym, którzy na Niego czekają. Życzę wszystkim błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Lokhikul, 10 marca 2013 Korespondencja KORESPONDENCJA Z ROSJI S. Wioletta Wróbel CMW Serdecznie pozdrawiam nie z dalekiej Afryki czy Australii, lecz zza naszej wschodniej granicy – z Moskwy. Praca w stolicy Rosji daje mi wiele radości, bo mogę nieść nadzieję ludziom stęsknionym Boga i spragnionym Jego Miłości i Miłosierdzia. 4 września 2012 zostałam przeniesiona z Gruzji do Moskwy. Pracuję w katedrze Niepokalanego Poczęcia Maryi, niedaleko Dworca Białoruskiego. To inne pole pracy niż w Polsce, czy gdzie indziej. Tu nie można spodziewać się tłumów ludzi, zapisujących dzieci na katechizację, choć na brak pracy nie narzekamy i mamy ręce pełne roboty. Tu najpierw na katechezę zgłaszają się dorośli, którzy potem przyprowadzają swoje dzieci. Obecnie przygotowuję 25 dzieci do I Komunii św. Mają od 7 do 12 lat. Prowadzę też katechezę dla dorosłych, którzy pragną przejść z prawosławia na katolicyzm. Jest to grupa 24-osobowa. Spotkania mamy w każdą niedzielę, gdyż dla większości jest to jedyny dzień wolny od pracy. Jestem zauroczona sys- tematycznością i samozaparciem całych nieraz rodzin w przygotowaniu się do sakramentów św. Wiele rodzin mieszka 50-70 km stąd i co niedzielę przyjeżdżają pociągiem do Moskwy. O godz. 10.00 jest przygotowanie do Mszy św. dla dzieci, potem Eucharystia, po niej katecheza, a dla chętnych dzieci jeszcze po katechezie zajęcia teatralne, bo i tak muszą czekać na pociąg. Do domu wracają ok. 19.00. I choć jest to wielki trud, to ci ludzie nie patrzą na odległości, na pogodę, dla nich ważny jest Bóg. W grupie dorosłych jest wielu lekarzy, adwokatów, inżynierów. Są jak małe dzieci, pytają prosto i szczerze o Boga, są jak sucha ziemia, która pragnie wody. Doświadczam jak Bóg przemienia ich serca, jak otwierają się na Niego i na ludzi, jak inaczej patrzą na życie, a w ich oczach pojawia się radość. Proszę o modlitwę za nich, aby ich wiara nie ustała. I za mnie, abym była świadkiem Boga. Moskwa, 24 marca 2013 15 Misje Salezjańskie Projekty misyjne – podziękowanie PODZIĘKOWANIE Z EGIPTU Pragnę podzielić się radością i owocami zrealizowanego wspólnie z Wami projektu instalacji paneli słonecznych w Instytucie Księdza Bosko w Aleksandrii. Ktoś mógłby zapytać: po co nam panele słoneczne? Otóż, od trzech lat prowadzimy kursy systemów energii fotowoltaicznej dla uczniów trzecich klas szkoły zawodowej. Dzięki prywatnym ofiarodawcom, szczególnie z Polski, udało się zorganizować małe laboratorium fotowoltaiczne. Na zaproszenie Biblioteki Aleksandryjskiej, jako jedyna szkoła zawodowa w Aleksandrii, braliśmy udział w prezentacji osiągnięć szkoły. W czasie wizyty przedstawiciela Salezjańskiej Prokury Misyjnej z Bonn zrodził się pomysł realizacji systemu produkcji energii fotowoltaicznej. Prokura z Bonn obiecała, że znajdzie środki na zakup paneli słonecznych, ale o resztę podzespołów systemu zadba Instytut. Ponieważ nasz dom nie był w stanie pokryć tych kosztów, projekt sfinansowały trzy podmioty: Misereor z Niemiec, Polska Pomoc i Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie. Misje Salezjańskie 16 (projekt 309) Projekt posłuży setkom młodzieży i kursantom, którzy będą mogli zdobyć odpowiednie kwalifikacje, aby rozpropagować instalację systemów fotowoltaicznych w Egipcie. Tutaj słońce jest przez cały rok, więc efektywność paneli słonecznych jest bardzo wysoka. Organizujemy kursy specjalistyczne. Zainteresowanie jest duże, zwłaszcza, że jesteśmy jedynym fachowym centrum w Aleksandrii. Dziękujemy za pomoc Ośrodka Misyjnego w Warszawie. Ks. Jan Bednarz SDB Aleksandria, 25 stycznia 2013 Projekty misyjne Projekty misyjne 2013 UGANDA – Budowa szkoły dla chłopców ulicy z Namugongo (projekt 209) (ks. Ryszard Józwiak) PERU – Odnowienie warsztatów komputerowych w Limie (projekt 277) Kwota: 14.200 EURO (ks. Ryszard Łach) RPA – Budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Walkerville (projekt 295) Kwota: 100.000 EURO (ks. Stanisław Jagodziński) PERU – Pomoc w ewangelizacji Indian, San Lorenzo (projekt 319) Kwota: 15.000 EURO (ks. Roman Olesiński) UGANDA – Pomoc chłopcom ulicy w ośrodku CALM w Namugongo (projekt 320) (ks. Ryszard Józwiak) ZAMBIA – Kształcenie kleryków inspektorii zambijskiej ZMB (projekt 323) (ks. Leszek Aksamit) PERU – Codzienne dożywianie dzieci w slumsach w Piura (projekt 326) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Calce (projekt 330) Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Ampares (projekt 331) Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Huancayo (projekt 332) Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki) PERU – Zakup półek na książki i książek do biblioteki w Piura (projekt 333) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) PERU – Zakup narzędzi dla uczniów szkoły zawodowej w Piura (projekt 335) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) CZAD – Pomoc w formacji kleryków (projekt 337) (ks. Artur Bartol) 17 Misje Salezjańskie Projekty misyjne Projekty mi WENEZUELA – Budowa kaplicy Bożego Miłosierdzia w El Dique (projekt 342) Kwota: 17.500 EURO (ks. Stanisław Brudek) PERU – Wyposażenie kuchni i jadalni dla szkoły zawodowej w Bosconii (projekt 344) Kwota: 9.700 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) PERU – Sprzęt sportowy dla oratorium parafii św. Wawrzyńca w Amazonii (projekt 345) Kwota: 12.500 EURO (ks. Roman Olesiński) CZAD – Budowa kaplicy w wiosce Ndila (projekt 346) Kwota: 12.000 EURO (ks. Artur Bartol) CZAD – Zakup ławek do kościoła św. Józefa w Shar (projekt 347) Kwota: 5.000 EURO (ks. Artur Bartol) CZAD – Zakup sprzętu muzycznego i sportowego dla oratorium w Shar (projekt 348) Kwota: 4.500 EURO (ks. Artur Bartol) CZAD – Remont sal katechetycznych i wyposażenia w Shar (projekt 349) Kwota: 6.000 EURO (ks. Artur Bartol) MADAGASKAR – Odnowienie budynku prenowicjatu salezjanów w Tulearze (projekt 352) Kwota: 4.769 EURO (ks. Tomasz Łukaszuk) ZAMBIA – Dofinansowanie programów dla młodzieży w Kabwe (projekt 353) Kwota: 3.600 USD (ks. Marian Skowron) BIAŁORUŚ – Rekonstrukcja kotłowni w Smorgoniu (projekt 354) Kwota: 10.000 EURO (ks. Aleksander Jaszewski) BIAŁORUŚ – Dokończenie Centrum Młodzieżowego w Borowlanach (projekt 355) Kwota: 10.000 EURO (ks. Kazimierz Szydełko) ZAMBIA – Kontynuacja budowy kościoła w Kabwe (projekt 356) Kwota: 10.000 USD (ks. Marian Skowron) BANGLADESZ – Budowa toalet i studni w 6 biednych wioskach (projekt 357) Kwota: 2.700 EURO (ks. Paweł Kociołek) MADAGASKAR – Dobudowa jednego piętra szkoły w Mahajandze (projekt 358) Kwota: 60.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) Misje Salezjańskie 18 Projekty misyjne syjne 2013 MADAGASKAR – Ławki dla nowych klas szkoły w Mahajandze (projekt 359) Kwota: 16.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) MADAGASKAR – Budowa zbiornika wody dla szkoły w Mahajandze (projekt 360) Kwota: 4.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) TIMOR WSCHODNI – Wymiana komputerów w szkole w Venilale (projekt 361) Kwota: 12.000 EURO (s. Joanna Goik) TIMOR WSCHODNI – Opłata internatu dla 12 biednych dziewcząt z Venilale (projekt 362) Kwota: 10.800 EURO (s. Joanna Goik) MONGOLIA – Pracownia komputerowa dla centrum młodzieżowego w Darhan (projekt 363) Kwota: 20.000 EURO (br. Krzysztof Gniazdowski) ZAMBIA – Sprzęt i wyposażenie Centrum Młodzieżowego w Kabwe (projekt 365) Kwota: 6.500 USD (ks. Mariusz Skowron) KENIA – Wymiana dachu i zewnętrzne schody w domu dziecka w Nairobi (projekt 366) Kwota: 16.800 EURO (s. Katarzyna Urbańska) TANZANIA – Pracownia komputerowa w szkole podstawowej sióstr salezjanek w Dar es Salam (projekt 367) Kwota: 22.000 EURO (s. Katarzyna Urbańska) PERU – Pomoc medyczna dla Indian i Metysów z parafii San Lorenzo (projekt 368) Kwota: 5.000 EURO (ks. Józef Kamza) MALAWI – Renowacja samochodu do dojazdy do odległych misji (projekt 370) Kwota: 3.500 EURO (ks. Józef Czerwiński ZAMBIA – Budowa jadalni w szkole stolarskiej w Kazembe (projekt 371) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Malec) ZAMBIA – Budowa muru wokół działki na potrzeby misji w Kazembe (projekt 372) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Malec) Wspierajmy misjonarzy! Wybierz projekt i prześlij ofiarę z dopiskiem: Projekt Nr… Dziękujemy! 19 Misje Salezjańskie Wydarzenie SPOTKAŁAM BARA Środa, 13 marca 2013. Trochę zamyślona schodziłam do biura. Skręcając na korytarz wpadłam niemal na wysokiego bruneta. Na moje „przepraszam” odpowiedział uśmiechem. To był Barabasz. Przyjechał prosto z lotniska. Rozpięta kurtka, dwie pokaźne walizki, trochę rozwichrzone kręcone włosy. Od początku wzbudzał sympatię. W sobotę miałam okazję usłyszeć go podczas spotkania Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco. Obok mnie, ponad 70 par młodych oczu wpatrywało się w niego uważnie. Nie miał w sobie nic z wielkości ani pozy. – Nazywam się Pietro Sarubbi – rozpoczął swoje świadectwo. – Jestem włoskim aktorem, reżyserem, prezenterem telewizyjnym, wykładowcą reżyserii filmowej i telewizyjnej w Mediolanie. – Mając 6, 7 lat już byłem niespokojnym duchem… Ciepłym męskim głosem opowiadał całe swoje Misje Salezjańskie 20 barwne życie. Jak będąc chłopcem uciekł z domu z cyrkiem, bo chciał być wolny; jak uciekał ze szkoły, niszcząc w niej co się dało; jak zdesperowani rodzice zapisali go do kolegium salezjanów, którzy próbowali go zrozumieć; jak u nich zagrał na deskach szkolnego teatru i po raz pierwszy poczuł, że jego wewnętrzna agresja się wycisza. Zdecydował, że zostanie aktorem. Marzenie się spełniło, ale jako człowiek staczał się coraz niżej. Codziennością stał się alkohol, narkotyki, kobiety, luksusowe hotele, wystawne kolacje i doborowe towarzystwo, takie jak on. I wszystko byłoby super, gdyby nie ten gniew, który rozrywał go od środka. Potem miał dom, kobietę, dzieci i podwójne życie. Czekał tylko na kolejny telefon i kolejną propozycję roli filmowej. Każda oznaczała dużo kasy. Najczęściej grał gangsterów, złodziei, przestępców. To czuł. Wydarzenie ABASZA Gdy zadzwonił do niego Mel Gibson, światowej sławy aktor, reżyser i producent filmowy, był w siódmym niebie. Gibson zaproponował mu rolę Barabasza w filmie „Pasja” (2004). Sarubbi dyskutował. Była to rola bez słów, trwająca mniej niż 5 minut, prawie epizodyczna. Chciał grać kogoś więcej, może św. Piotra, zarobić sporą kasę, a tu tylko jakiś Barabasz. Gibson nie ustąpił. Na planie filmowym Sarubbi przeżył szok. Któregoś razu, podczas wielokrotnego kręcenia sceny uwolnienia Barabasza w miejsce Jezusa, poraziło go spojrzenie Galilejczyka. W Jego oczach odnalazł miłość Boga do siebie. Zamarł na planie. Zamiast 3, 4 sekund trwał w tym spojrzeniu minutę. Kamerzyści i koledzy aktorzy czuli, że coś się dzieje. Nikt się nie poruszył. Sarubbi wreszcie ocknął się. Przepraszał. Wieczorem, po zdjęciach, nie wyruszył, jak zwykł to robić, na kolejną liba- „ cję. Odtąd zniekształcone męką spojrzenie Jezusa przenikało go. Leczyło, prowadziło, uczyło na nowo żyć. Mając ponad 40 lat uczył się modlić. Nigdy wcześniej tego nie robił. Zaczął opowiadać ludziom o tym jednym spojrzeniu, które odwróciło całe jego życie do góry nogami. Nie od razu. Dawne żądze próbowały go zdobyć dla siebie, ale był nieugięty. Wzrok Chrystusa wciskał się w każdy zakamarek jego życia. Pan kształtował go jak garncarz glinę. Wydobywał z niego całe ukryte piękno. Tak otwarte świadectwo radości z bycia przyjacielem Galilejczyka sprawiło, że przestał dostawać propozycje filmowe. Musiał zmienić pracę, zaczął zarabiać na chleb pracą fizyczną. Poznał nowych przyjaciół, ludzi wierzących, szczęśliwych. Zawarł związek małżeński z kobietą, z którą żył i którą tak często zdradzał. Ochrzcił swoje dzieci. Zaczął się modlić, chodzić do kościoła. Pomagać ludziom. Dzisiaj Barabasz to inny człowiek. Kochający mąż, ojciec, syn. Wierzący katolik i autentyczny świadek Chrystusa. Każda Msza i Komunia św. to dla niego osobiste namacalne spotkanie z Jezusem. Często poruszające aż do szpiku, ale Pietro nie wstydzi się łez. Łez radości. W swoim domu zrobił mały remont. Na dole zorganizował skromny, ale duży salon. – To „portyk Salomona” – mówi. – W nim spotykamy się z przyjaciółmi katolikami. Przychodzą całymi rodzinami. Jest nas wielu. Dzielimy się swoją wiarą i życiem. Dla Pietro, wiary nie da się przeżywać w pojedynkę, gdzieś ukrytym w swojej „izdebce”. Ona tak rozpala serce, że trzeba się nią dzielić z innymi, z radością. Wtedy wszyscy wzrastamy w wierze. Poraziło go spojrzenie Galilejczyka. W Jego oczach odnalazł miłość Boga do siebie. 21 Misje Salezjańskie Wydarzenie Barabasz ciągnie dalej. Czasem się wzrusza. Wtedy rzuca jakiś żart, by ukradkiem wytrzeć oczy. Ma wielkie nabożeństwo do Matki Bożej. Wspomina, że w filmie Gibson ucieleśnił szatana w postaci małego dziecka. Bo gdy szatan nas zdobędzie jesteśmy jak małe dzieci, uległe, naiwne, ciekawe co dalej. Ale gdy pojawia się Maryja szatan znika. Misje Salezjańskie 22 Nie tylko w filmie. W życiu też tak jest – głos Sarubbiego nie pozostawia wątpliwości. To pewność. Maryja przecież starła głowę szatana. A Piłat? – pada pytanie z sali. Wzrok aktora wędruje powoli po twarzach słuchaczy. – Każdy z nas jest codziennie Piłatem, bo musi podejmować decyzje. W każdej sprawie. A wybór jest prosty, bardzo prosty. Chrześcijanin ma przed sobą księgę, która ma tylko dwie stronice. Na jednej jest napisane: „Z Jezusem”, na drugiej: „Przeciw Jezusowi”. Czyż to nie proste? – mówi z uśmiechem. Cieszę się, że spotkałam Barabasza. Że mogłam modlić się razem z nim, uczestniczyć w tej samej Eucharystii. W parę godzin przeczytałam jego książkę pt. „Od Barabasza do Jezusa. Nawrócony jednym spojrzeniem”. Kolejny raz obejrzałam Wydarzenie film „Pasja”. Skrócone do paru sekund kadry z Barabaszem może ujdą uwagi widza. Mnie nie uszły. Odtąd Barabasz jest mi bliski. Jeszcze bliższa stała mi się Maryja, ale także Piłat, i Cyrenejczyk, i Weronika. Każdym z nich po trochu jesteśmy. Na każdym spoczywa to samo miłujące spojrzenie Jezusa. Ważne jest – powtarza Pietro, aby ono nie stało się w nas rutyną. Trzeba wziąć własne życie w swoje ręce, zapatrzeć się w Chrystusa i pod Jego spojrzeniem uczynić z życia dzieło sztuki. Dziękuję Ci – Barabaszu Sarubbi! S. Grażyna Sikora CMW Pietro Sarubbi przyjechał do Warszawy na zaproszenie salezjanów z Ośrodka Misyjnego w Warszawie. Odwiedził salezjańskie szkoły i parafie w Sokołowie Podlaskim, Ełku i Łodzi. Udzielił kilka wywiadów telewizyjnych, radiowych i prasowych. Był specjalnym gościem na spotkaniu wolontariuszy misyjnych. 23 Misje Salezjańskie Wspomnienie ODSZEDŁ KS. FELIKS CIEPLIK SDB Należałoby powiedzieć – odszedł prawdziwy syn św. Jana Bosko, ks. Feliks Cieplik. Feliks Cieplik urodził się dnia 19 maja 1916 roku w Podzamczu (dzisiaj Wieruszów). Z wielodzietnej kochającej się rodziny wyniósł m.in. silną miłość do Boga, wielki szacunek do Kościoła, do człowieka, do pracy, ukochanie Ojczyzny i wszystkiego, co polskie. Mając 16 lat trafił do Małego Seminarium Salezjańskiego w Lądzie. Trzy lata później rozpoczął nowicjat w Czerwińsku, który zakończył złożeniem pierwszych ślubów zakonnych dnia 2 sierpnia 1936. Potem dwa lata studiował filozofię w Marszałkach. W roku 1938/1939 odbył praktykę pedagogiczną (tzw. asystencję) w Różanymstoku. Tam zastał go wybuch wojny. Klerycy asystenci musieli wrócić do domu. Kleryk Cieplik przeszedł pieszo z Różanegostoku do rodzinnego Wieruszowa. Chciał jednak być z salezjaMisje Salezjańskie 24 nami. Ryzykując wiele dostał się do zakładu salezjańskiego w Oświęcimiu. Tam salezjanie pomogli mu załatwić paszport i po dwóch tygodniach wyjechał do Włoch, najpierw na kilka dni do Turynu, a potem do studentatu do Bolengo, by kontynuować studia teologiczne. Dokończył je w Madrycie, w Hiszpanii. Dnia 27 września 1943 w Madrycie otrzymał święcenia kapłańskie. Razem z nim święconych było 44 diakonów, w tym 6 Polaków. W Hiszpanii doświadczył piękna ducha salezjańskiego, kwitnącego wówczas za sprawą świętości bł. Filipa Rinaldiego. Za podpowiedzią swego przełożonego ks. Sebastiano Pastor, programem kapłańskiego życia uczynił słowa: „Pozwól mi być Twoim narzędziem”. Być narzędziem Chrystusa i prowadzić ludzi do Niego – to był jego ideał kapłaństwa, któremu był wierny przez całe swoje życie. Po święceniach obiecał, że za moż- Wspomnienie liwość studiowania przez 2 lata w Madrycie, będzie przez 4 lata pracował na placówkach salezjańskich w Hiszpanii. Obietnicy dotrzymał. Był nauczycielem matematyki i katechetą oraz radcą w salezjańskiej szkole w Bejar. W każdą niedzielę przygotowywał z młodzieżą przedstawienia teatralne, spowiadał, był cenionym kaznodzieją. W 1947 roku wrócił do Polski. Przez krótki czas pracował w salezjańskim zakładzie wychowawczym we Fromborku, a następnie przez 10 lat w domu dziecka w Rumi. Praca w Rumi – jak często wspominał – była najpiękniejszym i zarazem najtrudniejszym okresem jego życia. Najpierw był tam nauczycielem religii w szkole, a po roku został dyrek- torem wspólnoty i domu opieki dla ok. 120 chłopców. Były to czasy, gdy władze komunistyczne zamykały salezjańskie placówki wychowawcze w całej Polsce. Dzięki determinacji ks. Feliksa zakład salezjanów nie został zamknięty. Ponadto w Rumi ks. Feliks z wielkim zapałem propagował kult Maryi Wspomożycielki. Wystarał się o obraz Madonny Księdza Bosko, który poświęcono 31 stycznia 1949. Potem przy domu dziecka w Rumi utworzono nową parafię pod wezwaniem NMP Wspomożenia Wiernych. Dnia 12 października 2012 roku, po 12 latach starań, obraz Rumskiej Wspomożycielki został ukoronowany koronami papieskimi. Z chłopcami z Niższego Seminarium w Hondurasie W 1980 roku do pracy w Hondurasie wyjechali – od lewej: ks. Antoni Gabrel, ks. Jerzy Grobelak i ks. Feliks Cieplik 25 Misje Salezjańskie Wspomnienie Po wyjeździe z Rumi ks. Feliks przez rok był wykładowcą i katechetą w Seminarium Duchownym w Lądzie. Od roku 1958 był kolejno proboszczem w sanktuarium maryjnym w Skrzatuszu, proboszczem w Warnicach, dyrektorem i proboszczem w Czaplinku i Słupsku, dyrektorem w Głoskowie i kapelanem sióstr w Piastowie. Równocześnie był misjonarzem ludowym. Głosił wiele serii rekolekcji i misji w całej Polsce. W 1979 roku, podczas swej pierwszej wizyty u Papieża Jana Pawła II, salezjański arcybiskup Tegucigalpa w Hondurasie wspomniał Ojcu św., że musi zlikwidować Niższe Seminarium, bo nie ma księży, którzy by je prowadzili. Papież mu odpowiedział: „Nie martw się, w Polsce jest dużo salezjanów, oni pojadą do Hondurasu”. Ks. Dziwisz skontaktował się z polskimi salezjanami i przekazał im wolę Papieża. W ten sposób dnia 16 lutego 1980 trzech polskich salezjanów wyjechało do pracy misyjnej w Hondurasie. Byli to ks. Antoni Gabrel, ks. Jerzy Grobelak i ks. Feliks Cieplik, który miał wówczas prawie 64 lata. Ks. Feliks był tam przede wszystkim wykładowcą w Niższym Seminarium. Po 5 latach został przeniesiony do Panamy, gdzie pracował duszpastersko w sanktuarium św. Jana Bosko. Na zaproszenie kardynała Obando Bravo, salezjanina, miał udać się do pracy w Nikaragui, ale nie mógł uzyskać wizy. Powiedziano mu, że łatwiej będzie załatwić ją w Polsce. W 1986 wrócił zatem do Polski. Ponieważ ambasada Nikaragui znajdowała się w Moskwie, na wszystkie swoje prośby otrzymywał odpowiedź, że musi czekać na przysłanie wniosków. Czas oczekiwania spędził w pracy duszpasterskiej w Różanymstoku i Suwałkach. Od momentu otwarcia Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w 1991 roku Misje Salezjańskie 26 przeniósł się do Warszawy. Formularzy na wizę do Nikaragui nigdy nie otrzymał. Będąc w Ośrodku Misyjnym ks. Feliks przez kilka lat chętnie udzielał się w pracy duszpasterskiej w różnych parafiach, zwłaszcza dekanatu ursynowskiego. Był cenionym kaznodzieją i spowiednikiem, także wielu kapłanów diecezjalnych. Stopniowo tracił słuch i wzrok, ale zawsze miał w sobie wielki kapłański entuzjazm, miłość do Maryi Wspomożycielki i św. Jana Bosko, ducha ubóstwa i troskę o dusze ludzkie. Dopóki mógł, prowadził szeroką korespondencję, która była polem jego apostolatu. Bardzo cenił dar kapłaństwa i powtarzał, że świat potrzebuje oddanych Bogu i ludziom kapłanów artystów, a nie zwykłych rzemieślników. Nie rozstawał się z różańcem. Miał go w ręku w dzień i w nocy. Gdy siły mu pozwalały odprawiał codziennie drogę krzyżową. Na modlitwie i czasem długich nabożeństwach zawsze klęczał wyprostowany, nigdy nie siadał przed Najświętszym Sakramentem. Miał swoje od lat praktykowane zasady, którym pozostał wierny. Wspomnienie W środę, 24 października 2012, po raz ostatni odprawił Mszę św. we wspólnocie Ośrodka. Był już bardzo słaby. Po śniadaniu współbracia odprowadzili go do pokoju, którego już nie opuścił. Odtąd jego pokój stał się jego kaplicą i wszystkim. Otoczony troskliwą opieką współbraci ze wspólnoty gasł jak świeca, która cicho dopala się na ołtarzu. Odszedł do swojego Pana i Mistrza 27 lutego 2013 roku, w środę przed południem – w 97 roku życia, 77 ślubów zakonnych i 70 kapłaństwa. Został pochowany dnia 2 marca 2013, w pierwszą sobotę miesiąca, w grobowcu salezjanów w Czerwińsku nad Wisłą. Drogi Księże Feliksie – dziękujemy Ci za świadectwo wiernego kapłańskiego życia, za Twoją miłość do Maryi Wspomożycielki i ks. Bosko, za modlitwę, którą nas nieustannie oplatałeś. Wstawiaj się za nami u Boga, abyśmy wszyscy, każdy w swoim powołaniu, byli prawdziwymi artystami, a nie tylko rzemieślnikami. Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci. Niech odpoczywa w pokoju Bożym. Amen. S. Grażyna Sikora CMW 27 Misje Salezjańskie Jubileusze TEGOROCZNI JUBILACI MISJONARZE 50-lecie święceń kapłańskich obchodzi Ks. Wiesław Dąbrowski Pochodzi z Rembertowa. W 1952 roku wstąpił do Zgromadzenia salezjanów. 9 czerwca 1963 roku w Lądzie przyjął święcenia kapłańskie. 30 lat pracował w Polsce, najdłużej w Swobnicy, Dębnie Lubuskim i Pałowie-Sycewicach. W sierpniu 1993 roku rozpoczął pracę na Białorusi: rok był wikarym w Lidzie, a od 1994 roku do dzisiaj pracuje w Nowojelni, gdzie jest proboszczem. Z końcem 2011 roku podjął także obowiązki administratora parafii w Dworcu, niedaleko Nowojelni. Odważny i przedsiębiorczy, wybudował 10 kościołów i kaplic – 8 w Polsce i 2 na Białorusi. 25-lecie święceń kapłańskich obchodzą Ks. Marian Kulig Pochodzi z Kuźnicy Kiedrzyńskiej w archidiecezji częstochowskiej. Po odbyciu nowicjatu salezjańskiego i formacji seminaryjnej, dnia 16 czerwca 1988 roku w Krakowie przyjął święcenia kapłańskie. W październiku 1995 roku wyjechał do Swazilandu, w Afryce. Po roku rozpoczął pracę misyjną w Lesoto, następnie w RPA. Obecnie jest dyrektorem wspólnoty i proboszczem parafii w Maputsoe, w Lesoto. Misje Salezjańskie 28 Jubileusze Ks. Michał Wziętek Pochodzi z Ciążenia niedaleko Lądu. W sierpniu 1980 rozpoczął nowicjat salezjański w Czerwińsku. 25 maja 1988 przyjął święcenie kapłańskie w Lądzie. Dwa lata później wyjechał na misje do Zambii. Pracował w Ipusukilo, Ilondola, Kabwe, Lufubu. Od kwietnia 2001 był dyrektorem domu, szkoły i centrum młodzieżowego w Mansie, a także administratorem, koordynatorem projektów i wikarym w parafii. Zorganizował w Mansie z miejscowych młodych robotników ekipę budowlaną, z którą wybudował wiele obiektów misyjnych, dając młodym pracę. W kwietniu 2013 roku wrócił do Polski. 25-lecie ślubów zakonnych obchodzą S. Anna Kużdżał Pochodzi z Mielca. Od 1985 roku rozpoczęła życie salezjańskie. 5 sierpnia 1988 roku złożyła śluby zakonne. Pracowała jako katechetka w Poznaniu, Warszawie, Sokołowie Podlaskim, Łodzi i Suwałkach. 24 sierpnia 1998 roku wyjechała do pracy na Białorusi, gdzie była katechetką i dyrektorką wspólnoty w Bobrujsku i Mińsku. Po 3-letnim pobycie we Włoszech, gdzie odbyła kurs dla formatorów i studium duchowości salezjańskiej, wróciła na Wschód. Najpierw była katechetką i wychowawczynią w internacie w Odessie, na Ukrainie, a obecnie jest katechetką w Tbilisi, w Gruzji. S. Małgorzata Ogrodnik Pochodzi z Częstochowy. W 1984 roku wstąpiła do Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki (CMW). 5 sierpnia 1988 roku w Pieszycach złożyła śluby zakonne. Przez 6 lat pracowała jako katechetka we Wrocławiu i w Dzierżoniowie. 30 września 1994 rozpoczęła pracę w Moskwie, głównie jako katechetka i zakrystianka. W latach 2001-2003 była dyrektorką wspólnoty i nauczycielką etyki chrześcijańskiej we Lwowie. W 2003 roku wróciła do Moskwy, podejmując ważne funkcje w nowo utworzonej Wizytatorii Europy Wschodniej i Gruzji. Obecnie jest sekretarką Wizytatorii oraz delegatką ds. salezjanów współpracowników i Rodziny Salezjańskiej. 29 Misje Salezjańskie Jubileusze S. Wioletta Wróbel Pochodzi z Sokołowa Podlaskiego. W 1984 roku rozpoczęła formację w Zgromadzeniu CMW, 4 lata później złożyła śluby zakonne. Pracowała jako wychowawczyni w przedszkolu i w oratorium, jako katechetka i odpowiedzialna za schole dziecięce i młodzieżowe w Środzie Śląskiej, Czaplinku i Połczynie Zdroju. 20 czerwca 2002 roku wyjechała do pracy na Wschód. Była katechetką i wychowawczynią w oratorium w Turcch’u i w Tbilisi (Gruzja), w Mińsku (Białoruś), a obecnie w Moskwie. S. Jolanta Błońska Pochodzi z Sokołowa Podlaskiego. Do Zgromadzenia CMW wstąpiła w 1984 roku. Dnia 5 sierpnia 1988 w Pogrzebieniu złożyła śluby zakonne. Pracowała na placówkach w Poznaniu, w Międzylesiu, Garbowie, Łomiankach, Sokołowie Podlaskim, Jastrzębiu Zdroju, Częstochowie i Lublinie, pełniąc funkcje katechetki, ekonomki, dyrektorki wspólnoty, wychowawczyni w oratorium. We wrześniu 2012 otrzymała krzyż misyjny w Turynie i podjęła przygotowanie do pracy misyjnej w Rzymie. Przeznaczona do pracy w Niemczech. Wszystkim Drogim Jubilatom gratulujemy, życzymy wielu łask Bożych i zapewniamy o modlitwie. Misje Salezjańskie 30 Redakcja Ogłoszenia Odeszli do Pana... MATKA MARINELLA CASTAGNO CMW emerytowana Przełożona Generalna, zmarła w Nizza Monferrato (Włochy) 5 lutego 2013, w 91 roku życia i 63 ślubów zakonnych KS. KAZIMIERZ PIETRYGA SDB zmarł w Tarnowskich Górach 10 lutego 2013, w 79 roku życia, 60 ślubów zakonnych i 50 kapłaństwa KS. MICHAŁ SZAFARSKI SDB zmarł w Krakowie 22 lutego 2013, w 84 roku życia, 66 ślubów zakonnych i 57 kapłaństwa MSZA ŚW. – DAREM NA MISJE REKL AMA Zamawiając Msze św. u nas, także wspierasz misje. Przyjmujemy Msze św. zwykłe, nowenny (9 Mszy św.) oraz gregorianki (30 Mszy św. za zmarłych). KS. JÓZEF HOŁYŃSKI SDB zmarł w Przemyślu 23 lutego 2013, w 95 roku życia, 75 ślubów zakonnych i 69 kapłaństwa KS. FELIKS CIEPLIK SDB zmarł w Warszawie 27 lutego 2013, w 97 roku życia, 77 ślubów zakonnych i 70 kapłaństwa KS. IRENEUSZ KAWALEC SDB zmarł w Twardogórze 31 marca 2013, w 79 roku życia, 61 ślubów zakonnych i 53 kapłaństwa DZIĘKUJEMY za wywoływanie naszych zdjęć. salezjanie.pl Salezjanie w Polsce 31 Misje Salezjańskie ZAUFAJCIE MARYI WSPOMOŻYCIELCE, A ZOBACZYCIE, CO TO SĄ CUDA! Św. Jan Bosko 15-23 maja – NOWENNA do uroczystości Maryi Wspomożycielki (24 maja) Intencje można przesyłać do Ośrodka lub wpisywać bezpośrednio na naszej stronie internetowej www.misje.salezjanie.pl