Salezjanie wśród Indian Salezjanie wśród Indian

Transkrypt

Salezjanie wśród Indian Salezjanie wśród Indian
ISSN 1642 – 9672
Pismo do Przyjaciół i Sympatyków Misji
Misje
S alezjańskie
3/2013 (154)
maj – czerwiec
Salezjanie
wśród Indian
w Patagonii
Spis treści
Misje
S alezjańskie
Salezjański Ośrodek Misyjny
ul. Korowodu 20
02-829 Warszawa
tel.: 22 644-86-78
fax: 22 644-86-79
[email protected]
[email protected]
[email protected]
www.misje.salezjanie.pl
Konto złotówkowe:
PKO BP O/XVI Warszawa
50 1020 1169 0000 8702 0009 6032
Konto w euro:
PKO BP O/XVI Warszawa
PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714
swift code: BPKOPLPW
Konto w USD:
PKO BP O/XVI Warszawa
PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926
swift code: BPKOPLPW
Redaktor naczelny:
Ks. Roman Wortolec SDB
Zastępca redaktora naczelnego:
S. Grażyna Sikora CMW
Redaktor techniczny:
Krzysztof Karpiński
Współpracują:
S. Ewa Siuda CMW
Renata Piotrowska
Izabela Paszke
Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania
zmian w nadesłanych tekstach
Misje
Salezjańskie
2
W tym numerze:
3
Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego
Ks. Roman Wortolec SDB
4-5
List Przełożonego Generalnego
To źli muszą drżeć wobec dobrych, a nie dobrzy
wobec złych
Ks. Pascual Chavez SDB
6-11
Prosto z misji
Wśród Indian w Patagonii
Ks. Andrzej Witowski SDB
12-13
Adopcja na odległość
Adoptujemy dzieci z Etiopii
S. Helena Kamińska CMW
14-15
Korespondencja
Bangladesz: ks. Paweł Kociołek SDB
Rosja: s. Wioletta Wróbel CMW
16-19
Projekty misyjne
20-23
Wydarzenie
Spotkałam Barabasza
S. Grażyna Sikora CMW
24-27
Wspomnienie
Odszedł ks. Feliks Cieplik SDB
S. Grażyna Sikora CMW
28-30
Jubileusze naszych misjonarzy
31
Ogłoszenia
Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego
CHWALMY RAZEM
PANIĄ ŚWIATA
Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje misji
salezjańskich!
Rozpoczynam smutną wiadomością.
Dnia 27 lutego 2013, w naszym Salezjańskim Ośrodku Misyjnym, zmarł
nasz współbrat, salezjanin, ks. Feliks
Cieplik. Od początku istnienia naszego domu misyjnego w Warszawie, tj. od
roku 1991, ks. Feliks tu mieszkał, pracował i modlił się. Tu spędził ostatnie lata
swego ziemskiego życia. Był to kapłan,
który bardzo kochał nasze Zgromadzenie
i naszego założyciela ks. Bosko. W dłonie
zmarłego ks. Feliksa włożyliśmy obrazek
Maryi Wspomożycielki Wiernych, której
był wiernym czcicielem. To z jego inicjatywy został namalowany obraz Maryi
Wspomożycielki, znajdujący się w kościele salezjańskim w Rumi, który w ubiegłym roku został uroczyście koronowany koronami papieskimi. Ks. Feliks odszedł do Pana zaopatrzony sakramentami
świętymi w 97 roku życia. Wiernemu kapłanowi i gorliwemu misjonarzowi, niech
Pan będzie nagrodą w niebie.
W bieżącym numerze znajdziecie
kilka ciekawych artykułów i listów z
misji. Dzięki bardzo ciekawemu artykułowi s. Grażyny Sikory dowiecie się, że
w naszym Ośrodku gościł aktor Pietro
Sarubbi, odtwórca roli Barabasza w
filmie Pasja. Zwracam też uwagę na tekst
z rubryki „Prosto z misji”, którego autorem jest ks. Andrzej Witowski, misjonarz
w argentyńskiej Patagonii. Zaledwie rok
od oficjalnego zatwierdzenia Zgromadzenia Salezjańskiego przez Stolicę Apostolską (11 listopada 1875), ks. Bosko wysłał
swoich pierwszych dziesięciu misjonarzy do Patagonii w Argentynie. W bazylice Maryi Wspomożycielki Wiernych w
Turynie sam nałożył im krzyże misyjne.
Za życia ks. Bosko 12 salezjańskich ekspedycji misyjnych udało się właśnie do
Ameryki Południowej. Dzisiaj wśród salezjanów pracujących w Argentynie
jest także ks. Andrzej Witowski. Otoczmy modlitwą jego i wszystkich misjonarzy z Ameryki Południowej. To właśnie z
Argentyny, z tego końca świata, pochodzi
nasz ukochany Ojciec św. Franciszek.
I już na zakończenie wspaniała wiadomość. Nadszedł piękny miesiąc poświęcony naszej ukochanej Matce Maryi. Rozśpiewany maj, w którym łąki ukwiecone,
góry, doliny zielone chwalą z nami Panią
świata. Z radością dołączamy do grona
tych, którzy śpiewają: Matko najmilsza,
Panno łaskawa, Pocieszycielko Strapionych, Wspomożycielko Wiernych –
módl się za nami.
Bardzo serdecznie dziękuję za przesłane przez Was intencje na nowennę
do Maryi Wspomożycielki Wiernych. W
naszej kaplicy zakonnej, w dniach 15-23
maja, będzie odprawiana dodatkowo
Msza św. w polecanych przez Was intencjach. Ofiary złożone przy tej okazji są
przeznaczone na budowę szkoły w Namugongo, w Ugandzie. Jeszcze raz serdeczne
Bóg zapłać! Niech 24 maja będzie dniem
wielkiego święta i hołdu Maryi Wspomożycielce, naszej kochającej Matce. Oddajmy się wszyscy pod Jej opiekę.
3
Misje
Salezjańskie
KSIĄDZ BOSKO WYCHOWAWCA
List Przełożonego Generalnego
Misje
Salezjańskie
4
TO ŹLI MUSZĄ DRŻEĆ
WOBEC DOBRYCH,
A NIE DOBRZY
WOBEC ZŁYCH
Byłem dzieckiem żywym i uważnym.
Za zgodą mamy chodziłem na różne wiejskie festyny, gdzie występowali akrobaci
i magicy. Siadałem zawsze w pierwszym
rzędzie, śledziłem każdy ich ruch, którym
próbowali zabawić widzów. Stopniowo odkrywałem ich sztuczki; po powrocie do domu powtarzałem je godzinami.
Często jednak nie widziałem pożądanego efektu. Nie było łatwo chodzić po linie
powieszonej między dwoma drzewami.
Ile upadków, ile rozbitych kolan! A ile
razy chciałem już to wszystko rzucić…
Potem zaczynałem od nowa, spocony,
zmęczony, czasem rozczarowany. Stopniowo czułem jak łapię równowagę; jak
moje bose stopy przylegają do liny; jak
mogę stawiać na niej krok po kroku i dawałem upust mojej pasji, powtarzając te
ruchy i wymyślając inne. Dlatego rozmawiając z chłopcami, mówiłem: „Zaczynajmy od prostych i łatwych rzeczy, ale
podejmujmy je wytrwale”. Oto moja pedagogia, owoc wielu zwycięstw i wielu
porażek, podejmowanych z uporem,
który był moją wyraźną cechą. Tak narodził się mój styl wychowania, bez trudnych słów, bez wielkich schematów ideologicznych, bez odniesienia do znanych
autorów. Tak narodziła się moja pedagogia: wyuczona na łąkach Becchi, później
na ulicach Chieri, jeszcze później w więzieniach, na placach, w zaułkach Valdocco. Pedagogia zbudowana na podwórzu.
Odważnie to pokazałem kilka lat po
tym, jak będąc w Chieri, aby kontynuować naukę, nauczyciel wobec całej
szkoły odezwał się do mnie, nie przebierając w słowach: „Ten chłopak to albo
List Przełożonego Generalnego
skończony tuman, albo wielki talent”.
Można było poczuć się skrajnie zakłopotanym; pamiętam, że udało mi się
odpowiedzieć: „Coś pomiędzy jednym
a drugim, proszę pana. Jestem biednym
chłopcem, który chce spełnić swój obowiązek i robić postępy w nauce na ile
tylko się da”. A potem był ten błogosławiony sen w wieku 9-10 lat, który drążył
moje serce i coraz silniejsze pragnienie,
by zostać księdzem dla chłopców… Właśnie dlatego zrobiłem coś, w czym nie
byłem geniuszem, co więcej, odniosłem
w tym wspaniałe zwycięstwo: wyciągnąłem rękę po pomoc, by móc zrealizować
moje marzenie. Wyznałem później jednemu z salezjanów: „Nie masz pojęcia,
ile mnie kosztowało żebranie”. Z moim
dumnym temperamentem nie było łatwo
zdobyć się na taką pokorę. Moja odwaga
była owocem wielkiej ufności w Opatrzność; tego także nauczyłem się od mojej
mamy. W jej szkole nauczyłem się zasady,
która mi towarzyszyła wszędzie: „Kiedy
napotykam trudności, robię tak jak ten,
kto znalazł się na drodze zatarasowanej przez wielki głaz, jeśli nie mogę go
usunąć, obchodzę go dokoła”. A wiele
ogromnych głazów było na mojej drodze.
Np. rok 1860, był bardzo trudny. Zmarł
ks. Cafasso, mój przyjaciel, spowiednik
i kierownik duchowy: jakże brakowało
mi jego obecności, jego rady, a także jego
pomocy finansowej.
Potem, niespodziewane poważne
trudności ze strony rządu, autentyczne
„głazy”: rewizje wymierzone w Valdocco, jakbym był przestępcą! Moi chłopcy żyli w strachu, podczas gdy uzbrojeni strażnicy plądrowali wszędzie. Rewizje powtarzały się, tworząc klimat strachu i niepewności. Poprosiłem na piśmie
o audiencję u ministra spraw wewnętrznych Luigi Farini. Miałem odwagę powiedzieć mu z pokorną stanowczością: „Domagam się dla moich chłopców sprawie-
dliwości i zadośćuczynienia na honorze, chcę, by nie brakowało im chleba”.
Ryzykowałem wiele, bo ci ludzie byli antyklerykałami, ale nie brakowało mi koniecznej odwagi. I tak stopniowo rewizje ustały.
Nigdy nie dałem za wygraną! Mówiłem chłopcom: „Odwaga złych ludzi nie
jest niczym innym jak tylko strachem
przed drugimi. Bądźcie odważni a zobaczycie, że opuszczą skrzydła”. Jedna
z dobrodziejek francuskich przysłała mi
z Lyonu obrazek ze słowami, których
nigdy nie zapomniałem, ponieważ były
mi przewodnikiem: „Bądź z Bogiem jak
wróbel, który czuje jak drży gałąź, ale on
nadal śpiewa, wiedząc, że ma skrzydła”.
Kiedy chłopcy jechali na wakacje, zazwyczaj mówiłem im: „Oddajcie chwałę
Bogu waszym zachowaniem, bądźcie pociechą dla waszych bliskich i waszych
przełożonych. Inaczej młody leniuch,
niezdyscyplinowany, będzie młodym nieszczęśnikiem, ciężarem dla swoich rodziców, ciężarem dla przełożonych, ciężarem dla samego siebie”.
Z Valdocco wyszli „dobrzy chrześcijanie i uczciwi obywatele”, których świat
tak bardzo potrzebował.
Ks. Pascual Chavez SDB
5
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
Wśród Indian
w Patagonii
Ks. Andrzej Witowski
wyjechał na misje do
Ekwadoru. Od września
2005 do lipca 2009
pracował wśród Indian
Shuar. Od lipca 2011
jest w argentyńskiej
Patagonii. Ewangelizuje
Indian Mapuche.
Argentyński, południowy wiatr zonda,
który wieje mocno w sezonie zimowym
(od maja do listopada), przywiał nam nieoczekiwanie nowego i to argentyńskiego papieża. Kardynałowie podczas Konklawe 2013 wybrali na następcę Piotra
Jorge Mario Bergoglio, jezuitę, arcybiskupa Buenos Aires i prymasa Argentyny. Już w pierwszych swoich słowach dał
nam do zrozumienia skąd jest – „z końca
świata”. Ale spokojnie mógłby się też
przedstawić: przybyłem z „Tierra del
Fuego” (Ziemia Ognista), albo z krainy
wina i słońca (Mendoza), czy też z „królestwa silnych wiatrów” (Patagonia).
21 marca to w Polsce pierwszy dzień
wiosny. U nas to jesień i zbliżająca się
zima. Bardzo silne wiatry (w porywach
Misje
Salezjańskie
6
osiągające prędkość nawet 200 km/h),
już utrudniają nam codzienne życie: chodzenie po ulicach i prowadzenie samochodu. Piach lub pył wulkaniczny
wciska się do oczu. W oddalonej od nas
(1.800 km) stolicy Buenos Aires będzie
zimno, wilgotno i deszczowo, natomiast
w naszym Junin de los Andes, ziemia
miejscami pokryje się śniegiem. Ten dość
surowy i chłodny klimat, suche i prawie
zupełnie pozbawione roślinności patagońskie „desierto” wpłynie na nieurodzajność gleby i ubogie życie mieszkańców. Nasi Indianie utrzymują się przy
życiu dzięki wypasaniu kóz i owiec, oraz
posiadaniu stada koni.
Słowo Patagonia czyli „Pata-gones”
znaczy „Duże Stopy”. Tak nazwali hiszpańscy kolonizatorzy pierwszych tubyl-
ców, widząc ślady ich stóp. Dziś już kultury się wymieszały. Oprócz Indian Mapuche i Tehuelczy, większa część mieszkańców to potomkowie Europejczyków (Włochów, Francuzów, Hiszpanów, Niemców i Brytyjczyków), którzy przybyli tu
w wyniku masowych migracji z Europy.
Patagonia obejmuje przestrzeń 900 tys.
km²: 230 tys. należy do Chile, pozostałe 670 tys. to nasza Argentyna. W większości teren jest pustynny, niezamieszkany przez nikogo. Tu i ówdzie można spotkać izolowane tereny hodowlane, należące do Metysów. To tutaj większość Mapuche znajduje zatrudnienie. Pozostali
żyją i pracują w środowisku miejskim
w Junin de los Andes.
Andyjski łańcuch górski (nasze salezjańskie placówki: Zapala, Junin de los
Andes, Bariloche i Esquel), to tzw. „dusz-
„
Prosto z misji
„La cocina patagónica”
– czyli kuchnia patagońska
jest jedną z bardziej
zróżnicowanych kuchni,
które smakowałem w swoim
życiu.
pasterstwo miejsko/wiejskie”: szkoły, parafie, oratoria oraz odwiedzanie i ewangelizacja tubylców. Nasza międzynarodowa wspólnota to 4 salezjanów. Wszyscy
tu jesteśmy nowi, więc poznajemy nową
rzeczywistość i uczymy się nowego duszpasterstwa. Salezjanie przybyli do Argentyny ponad 130 lat temu (1874), wraz
z pierwszą ekspedycją misyjną, ale na
pustynne tereny Patagonii Ewangelia dotarła trochę później. Misjonarze przybyli
tu wraz z wojskiem (gdyż innej łatwiejszej drogi tu nie było) i to spowodowało,
że ewangelizacja napotkała opór. To militarne wyzwolenie, lokalna bieda, liczne
niesprawiedliwości ekonomiczne i polityczne zawsze budziły i budzą w ludziach chęć zemsty. Ten brak zaufania
widzimy po dziś dzień w naszej parafii (sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej i bł. Laury Vicuña). Musimy
na nowo dać się poznać
i wzbudzić za-
7
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
ufanie. Do tego potrzeba czasu, modlitwy i dialogu. Pan Bóg w różny sposób
przygotowuje ludzi do przyjęcia Ewangelii. Czynił to i czyni poprzez lokalne kultury. To w nich musimy odkryć pozytywne elementy, które mają wartość zbawczą
dla tutejszych mieszkańców.
Chociaż narody Ameryki Łacińskiej
w większości są ochrzczone a w Argentynie oficjalną religią jest katolicyzm, to jednak panuje tu całkowita wolność wyznań. W naszym 15-tysięcznym Junin de los Andes jest zarejestrowanych 20 kościołów chrześcijańskich
(różne odłamy protestantyzmu, sekty),
stąd więź z Chrystusem jest słaba. Kościół w Argentynie i w Patagonii potrzebuje odrodzenia. Cierpliwie to podejmujemy. Ufamy, że nowo wybrany papież
Franciszek „otworzy nowe okna i przewietrzy Kościół Latynoamerykański”.
Po misyjnym doświadczeniu pracy
duszpasterskiej w tropikalnej części
Ekwadoru pośród Indian Shuar, przychodzi mi pracować pośród Indian Mapuche w chłodno umiarkowanej Patagonii. To z ich grona wyszedł błogosławiony Zefiryn Namuncura, syn indiańskiego kacyka. Zauroczony salezjańską
propozycją ewangeliczną pragnął się
uczyć i zostać księdzem, aby powrócić
do swoich i służyć im. Niestety, pomimo
wielu wysiłków ludzi, którzy towarzyszyli mu w realizacji jego marzeń, umarł
w wieku 18 lat na nieuleczalną wówczas gruźlicę. W oddalonej o 60 km od
Junín de los Andes wiosce Indian Mapuche – San Ignacio, znajduje się poświęcona mu kaplica-sanktuarium w kształcie
bębna indiańskiego. Każdego roku, w 3
niedzielę listopada, przybywa tam ok. 2
tys. pielgrzymów z różnych części Argentyny, aby uczcić pierwszego błogosławionego Indianina.
„
Indianie utrzymują się
przy życiu dzięki
wypasaniu kóz i owiec.
Relikwie bł. Indianina Zefiryna Namuncura
Misje
Salezjańskie
8
Prosto z misji
Przełożony Generalny salezjanów ks. Pascual Chavez podkreśla, że „Argentyna jest ziemią,
która wydała i wydaje wielkie owoce dla
Zgromadzenia Salezjańskiego”. Oprócz
błogosławionego Indianina Zefiryna Namuncura, czcimy tu, dokładnie w Junín
de los Andes, zaledwie 13-letnią błogosławioną Laurę Vicuña.
Dzisiejsze „duszpasterstwo miejskie” to
coś nowego w duszpasterstwie Indian latynoamerykańskich. Jeszcze do niedawna żyli oni w harmonii z przyrodą, która
jest źródłem wszelkiego dobra i poprzez
którą przemawiał Bóg Stwórca. Ale w XX
wieku zachwycili się „zachodnią cywilizacją” i w poszukiwaniu lepszego życia
popadli w materializm i konsumpcjonizm. To zmieniło całkowicie ich kulturę,
a także naszą misyjną duszpasterską rzeczywistość. To spotkało także Mercedes –
mamę Laury Vicuña. Dziewczynka, choć
pochodziła z Chile, całe swoje dzieciństwo i młodość spędziła w szkole sióstr
salezjanek w Junin de los Andes. Farmer
Manuel Mora utrzymywał Mercedes, pomagając finansowo w kształceniu Laury
i jej siostry. Nie robił tego „za darmo”.
Żył z panią Mercedes, którą często poniżał. Laura, czysty kwiat And Patagońskich, ofiarowała swoje życie za nawrócenie matki.
Oratorium
salezjańskie w
Junín de los Andes
Sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej
i Laury Vicuña, gdzie codziennie odprawiam Eucharystię, daje mi do zrozumienia, jak ważna jest formacja młodzieży
w naszej miejscowości. Przypomina mi
to, co postanowiła Laura podczas Bierzmowania, które otrzymała w 1902 roku
z rąk salezjańskiego bpa Jana Cagliero.
„Chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy,
by Bóg był znany i kochany”. A na modlitwie wyznawała: „Boże, pragnę Cię
kochać i służyć Ci przez całe życie”.
Myślę, że dzisiaj, kiedy błogosławiona
Laura Vicuña została wybrana jako jeden
z wzorców świętości Światowych Dni
Młodzieży 2013 w Brazylii, powinniśmy
na nowo przyjrzeć się tej postaci.
9
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
Po
pracowitej
niedzieli mamy w poniedziałki cotygodniowy dzień wspólnoty: odpoczywamy, śpimy do godz. 8.00,
o 9.00 spotykamy się na jutrzni. Podsumowujemy razem miniony tydzień
i planujemy kolejny. Nie brakuje nam
problemów duszpasterskich, jak wszędzie. I pytamy samych siebie, co Pan
Jezus chce od nas, co mamy robić i jak
mamy pracować. Są to bardzo ewangeliczne pytania. Czasem wydaje mi się, że
żyję w czasach św. Pawła. Doświadczamy wiele wątpliwości, pytań i rozczarowań. Ale takie jest misjonarzowanie. Nikt
nie mówił, że będzie pięknie, a do tego
jeszcze łatwo. I przypomina mi się piosenka: „Musimy siać, choć grunta nasze
marne…, choć wiatr porywa ziarno”.
O, jak dobrze, że w naszej wspólnocie jest 83-letni salezjanin. On nas
zawsze sprowadza na ziemię. Mówi nam
o cierpliwości i o cierpieniu. Ciekawe
to wszystko. Powtarza nam: „Bóg wie…
Bóg wie wszystko”. Pragnie nam w ten
sposób uzmysłowić, że nie od nas wszyst-
Misje
Salezjańskie
10
Wspólnota salezjanów z Junín de los Andes
– od lewej: ks. Honorio Caucaman (Indianin
Mapuche), ks. Jose Kindslehner (Austriak),
ks. Marcelo Valsecchi (Argentyńczyk)
i ks. Andrzej Witowski
ko zależy, również dzielenie się Dobrą
Nowiną o Jezusie wśród tutejszych
Indian Mapuche.
„La cocina patagónica” – czyli kuchnia
patagońska jest jedną z bardziej zróżnicowanych kuchni, które smakowałem
w swoim życiu. Jak nie mięso z dzika,
to z jelenia. A w innym dniu świeżo
złowiony pstrąg. Odwiedzając Indian Mapuche mogę być pewien, że doświadczę
smaku baraniny lub upieczonego na tutejszym grillu „koziołka”, gdyż „asado de
cordero o de chivo” to jedno z lepszych
dań w argentyńskiej Patagonii.
Prosto z misji
Rok 2011 był trudny dla salezjańskiej
Argentyny. W ramach restrukturyzacji
Zgromadzenia, podjętej m.in. ze względu
na brak powołań, z pięciu dotychczasowych inspektorii postanowiono utworzyć
dwie. W praktyce kraj został podzielony na połowę. To był wielki historyczny
krok ku zmianom. Tu rzeczywiście żniwo
jest bardzo wielkie, ale robotników wciąż
jeszcze za mało. Czytając Konstytucje
naszego Zgromadzenia przypominam
sobie, że „poprzez pracę misyjną dokonujemy dzieła cierpliwej ewangelizacji
i zakładania Kościoła w jakieś społeczności ludzkiej (…). Za przykładem Syna
Bożego, który we wszystkim upodobnił
się do swych braci, misjonarz salezjański
przyjmuje wartości tych ludów i dzieli
z nimi ich troski i nadzieje” (art.30).
Proces przepowiadania Bożego Słowa
trwa, dlatego jako salezjanie służymy
ludowi w Patagonii.
„
W większości teren jest
pustynny, niezamieszkany
przez nikogo.
Tak dla porównania pragnę przywołać
kilka liczb:
Argentyna – powierzchnia: 2 766 890 km².
Ludność: 38 740 807 mieszkańców.
Polska – powierzchnia: 312 685 km².
Ludność: 38 622 660 mieszkańców.
Argentyna – 8/9 razy większa od Polski.
Patagonia – 2 razy większa od Polski.
Nie mogę się oprzeć, by raz jeszcze
podzielić się radością, jaka panuje teraz
w Argentynie z racji wyboru papieża
Franciszka. Argentyna szaleje z radości
i śpiewa. Ludzie w Buenos Aires żywiołowo reagowali na wybór argentyńskiego papieża: „Francisco Primero te quiere
el mundo entero”. Ten wielokrotny refren
towarzyszył młodym i starym, wszyscy
wołali: „Mamy nowego papieża, mamy
papieża Argentyńczyka”! Modlimy się za
niego, ponieważ prosił nas o modlitwę.
Jestem przekonany, że wszystko, co
możemy czynić tutaj, w Patagonii, jest
możliwe tylko dzięki Waszej współpracy i dzięki Waszej modlitwie. Wiem, że
liczna grupa ludzi jest zaangażowana
w dzieło ewangelizacji. Wielu darczyńców wspiera misje salezjańskie materialnie i pomaga realizować projekty misyjne. Pozdrawiam Was wszystkich z dalekiej Patagonii i dziękuję za to, co robicie
dla misji. Niech Wasze zaangażowanie
rozpali ducha misyjnego w jeszcze większej rzeszy ludzi. Niech Bóg Wam błogosławi.
Ks. Andrzej Witowski SDB
11
Misje
Salezjańskie
Adopcja na odległość
ADOPTUJEMY DZIECI Z ETIOPII
W lutym 2013 rozpoczęliśmy program Adopcji na odległość w jednym
z najbiedniejszych krajów afrykańskich, w Etiopii. Z Dilla pisze s. Helena Kamińska.
Od 3 lat pracuję na południu Etiopii,
w miasteczku Dilla. W naszej wspólnocie jest 5 sióstr: z Indii, Filipin, Włoch,
Etiopii i Polski. Ludzie tu mieszkają w lepiankach, mało jest prywatnych domów
murowanych. Jest jeden uniwersytet
państwowy i prywatny college o wielu
kierunkach (obok nas), ale znacznie
droższy od naszego i słabiej wyposażony. Szkoły podstawowe państwowe mają
niski poziom nauczania, klasy są przeludnione. To dlatego szkoły prywatne cieszą
się lepszą opinią, chociaż są drogie i jest
ich niewiele. Rodzice dbają o wychowanie dzieci. Pracują nawet po 20 godzin
na dobę, np. w nocy jako stróże przez 12
godzin, a potem w dzień dorywczo, jeśli
coś złapią. Wszystko po to, by móc jakoś
przeżyć i posłać choćby dwoje dzieci do
szkoły. Placówki państwowe pobierają
niewielkie opłaty, ale opiekunowie muszą
kupić mundurek, przybory szkolne, opłaMisje
Salezjańskie
12
cić różne składki w ciągu roku i koszty
egzaminów. Edukacja nie jest obowiązkowa, ale rodzice są zachęcani do posyłania dzieci do szkoły. Po wioskach chodzą
ludzie, wędrują od domu do domu i namawiają dorosłych, by posłali dzieci na
lekcje.
Dziewczynki są zatrudniane do opieki
nad maluchami w innych rodzinach
w zamian za wyżywienie i dach nad
głową. Rozmawiałam niedawno z ojcem
rodziny, ma 8 dzieci, piątka starszych jest
w szkole państwowej, szósta dziewczynka jest w domu, ma 5 lat, powinna być
już drugi rok w przedszkolu, ale ojciec
nie ma za co posłać ją tam. Często słyszę:
„Siostro, proszę o 100 birr, by dziecko
mogło przystąpić do egzaminu. Przyjdę odpracować”. Pracę trudno znaleźć,
szczególnie w porze suchej. W porze
deszczowej jest trawa do koszenia sierpem, to o zajęcie łatwiej. Widzę ogromną potrzebę pomocy tym ludziom i ich
dzieciom.
Adopcja na odległość
Nasza misja jest na zboczu wzgórza.
Poniżej, wzdłuż rzeki ludność mieszka
w nędzy. Byłam tam, widziałam… Weszłam do kilkunastu domów, lepianek
z błota i trawy. Ludzie są życzliwi; zapraszają do środka, by porozmawiać.
W chatce nie ma nic poza trzema kamieniami służącymi jako kuchnia. Domownicy sypiają wprost na ziemi. Kiedy mam
pudełka tekturowe, to chętnie je przyjmują i wykorzystują jako łóżka. Poznaję
już wiele twarzy, bo ci ludzie przychodzą
do pracy tygodniowej na cztery godziny.
Na naszej misji prowadzimy dwa
przedszkola dla 450 dzieci. Więcej nie
możemy przyjąć. Choć opłata za przedszkole jest symboliczna, to i tak połowa
dzieci ma trudności z uiszczeniem jej.
Nie odsyłamy jednak dzieci do domu.
Szukamy życzliwych osób, które chciałyby pomóc w kształceniu maluchów.
Ufamy, że Boża Opatrzność nas nie zawiedzie. Często wspomagamy rodziny,
ofiarując im coś do zjedzenia czy ubrania.
Szukamy życzliwych osób, które chciałyby
pomóc w kształceniu maluchów.
Na naszej misji prowadzimy dwa
przedszkola dla 450 dzieci.
W soboty i niedziele organizujemy
zajęcia oratorium dla ok. 650 dziewcząt
w wieku szkoły podstawowej i średniej.
Prowadzimy również katechezy i przygotowujemy do sakramentów św. Dla
starszych mamy college o trzech kierunkach: sekretarki, informatyka oraz projektowania i szycia odzieży. W naszym
dyspensarium, obok pomocy dla chorych,
prowadzimy szczepienia ochronne dzieci,
opiekę nad matką w stanie błogosławionym oraz dożywianie ok. 120 dzieci. Już
po miesiącu picia mleka i faffy (specjalna
mąka dla dzieci powyżej szóstego miesiąca życia pełna protein, bogata w tłuszcz
i węglowodany) pojawia się uśmiech na
twarzy dziecka i powoli zmienia się kolor
włosów.
Potrzeb i pracy jest dużo, brakuje rąk
do pracy i środków, by pomóc wszystkim
oczekującym. Wybór jest bardzo trudny,
bardzo bolesny dla nas i naszych podopiecznych. Ufam, że dzięki Waszemu
wsparciu choć w części będziemy mogły
poprawić los tutejszych dzieci.
S. Helena Kamińska CMW
13
Misje
Salezjańskie
Korespondencja
KORESPONDENCJA Z BANGLADESZU
Ks. Paweł Kociołek SDB
Pozdrawiam serdecznie z Lokhikul!
Dnia 28 lutego minęły 3 lata mojego
pobytu w Bangladeszu. Dwa lata pracowałem w Utrail a od roku jestem
w nowo powstającej parafii św. Jana
Bosko w Lokhikul (ok. 80 km od rzeki
Ganges). Jest to wspaniała okazja, aby
wyrazić wdzięczność i z całego serca
podziękować wszystkim za pomoc modlitewną i finansową, jaką otrzymujemy
od Was. Dzięki temu możemy wspierać
małą garstkę katolików mieszkających
w Lokhikul. Wasza modlitwa umacnia
i mnie w pracy duszpasterskiej pośród
tutejszych szczepów Garo, Uraon, Shantal, Pahan. Może wydawać się to dziwne,
ale wielu z nich jeszcze nigdy nie słyszało o Ewangelii, o Zmartwychwstałym Chrystusie. Wczoraj dwie dziewczyny, które mieszkają na naszej misji (w internacie prowadzonym przez siostry zakonne), wróciły ze szkoły i powiadomiły nas, że nauczyciele kazali im wybrać
Misje
Salezjańskie
14
hinduizm lub islam. Religii chrześcijańskiej dla dwóch osób w szkole nie będą
uczyć…
Ofiary które otrzymałem na misje
w Bangladeszu na pewno nie są najważniejsze, ale pozwalają nam tu żyć, pracować i otaczać opieką tych najbardziej zaniedbanych: sieroty, wdowy, rodziny dotknięte chorobą. To dzięki Wam finansujemy najbardziej potrzebującym szkołę,
opłacamy pobyt w szpitalu, a tym samym
dajemy ludziom Chrystusową nadzieję.
Wielkie Bóg zapłać za każdą ofiarę!!!
Powierzam Waszej modlitwie naszych
parafian a także nas, księży, którzy tutaj
pracujemy, byśmy każdego dnia z nową
nadzieją radośnie nieśli Jezusa tym,
którzy na Niego czekają.
Życzę wszystkim błogosławionych
Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
Lokhikul, 10 marca 2013
Korespondencja
KORESPONDENCJA Z ROSJI
S. Wioletta Wróbel CMW
Serdecznie pozdrawiam nie z dalekiej Afryki czy Australii, lecz zza naszej
wschodniej granicy – z Moskwy. Praca
w stolicy Rosji daje mi wiele radości, bo
mogę nieść nadzieję ludziom stęsknionym Boga i spragnionym Jego Miłości
i Miłosierdzia. 4 września 2012 zostałam
przeniesiona z Gruzji do Moskwy. Pracuję w katedrze Niepokalanego Poczęcia Maryi, niedaleko Dworca Białoruskiego. To inne pole pracy niż w Polsce, czy
gdzie indziej. Tu nie można spodziewać
się tłumów ludzi, zapisujących dzieci na
katechizację, choć na brak pracy nie narzekamy i mamy ręce pełne roboty. Tu
najpierw na katechezę zgłaszają się dorośli, którzy potem przyprowadzają swoje
dzieci. Obecnie przygotowuję 25 dzieci
do I Komunii św. Mają od 7 do 12 lat.
Prowadzę też katechezę dla dorosłych,
którzy pragną przejść z prawosławia
na katolicyzm. Jest to grupa 24-osobowa. Spotkania mamy w każdą niedzielę,
gdyż dla większości jest to jedyny dzień
wolny od pracy. Jestem zauroczona sys-
tematycznością i samozaparciem całych
nieraz rodzin w przygotowaniu się do
sakramentów św. Wiele rodzin mieszka 50-70 km stąd i co niedzielę przyjeżdżają pociągiem do Moskwy. O godz.
10.00 jest przygotowanie do Mszy św.
dla dzieci, potem Eucharystia, po niej
katecheza, a dla chętnych dzieci jeszcze po katechezie zajęcia teatralne, bo
i tak muszą czekać na pociąg. Do domu
wracają ok. 19.00. I choć jest to wielki
trud, to ci ludzie nie patrzą na odległości, na pogodę, dla nich ważny jest Bóg.
W grupie dorosłych jest wielu lekarzy, adwokatów, inżynierów. Są jak małe dzieci,
pytają prosto i szczerze o Boga, są jak
sucha ziemia, która pragnie wody. Doświadczam jak Bóg przemienia ich serca,
jak otwierają się na Niego i na ludzi, jak
inaczej patrzą na życie, a w ich oczach
pojawia się radość. Proszę o modlitwę za
nich, aby ich wiara nie ustała. I za mnie,
abym była świadkiem Boga.
Moskwa, 24 marca 2013
15
Misje
Salezjańskie
Projekty misyjne – podziękowanie
PODZIĘKOWANIE
Z EGIPTU
Pragnę podzielić się radością i owocami zrealizowanego wspólnie z Wami projektu instalacji paneli słonecznych w Instytucie Księdza Bosko w Aleksandrii.
Ktoś mógłby zapytać: po co nam panele
słoneczne? Otóż, od trzech lat prowadzimy kursy systemów energii fotowoltaicznej dla uczniów trzecich klas szkoły zawodowej. Dzięki prywatnym ofiarodawcom, szczególnie z Polski, udało się zorganizować małe laboratorium fotowoltaiczne. Na zaproszenie Biblioteki Aleksandryjskiej, jako jedyna szkoła zawodowa w Aleksandrii, braliśmy udział
w prezentacji osiągnięć szkoły. W czasie
wizyty przedstawiciela Salezjańskiej Prokury Misyjnej z Bonn zrodził się pomysł
realizacji systemu produkcji energii fotowoltaicznej. Prokura z Bonn obiecała, że
znajdzie środki na zakup paneli słonecznych, ale o resztę podzespołów systemu
zadba Instytut. Ponieważ nasz dom nie
był w stanie pokryć tych kosztów, projekt sfinansowały trzy podmioty: Misereor z Niemiec, Polska Pomoc i Salezjański
Ośrodek Misyjny w Warszawie.
Misje
Salezjańskie
16
(projekt 309)
Projekt posłuży setkom młodzieży
i kursantom, którzy będą mogli zdobyć
odpowiednie kwalifikacje, aby rozpropagować instalację systemów fotowoltaicznych w Egipcie. Tutaj słońce jest przez
cały rok, więc efektywność paneli słonecznych jest bardzo wysoka. Organizujemy kursy specjalistyczne. Zainteresowanie jest duże, zwłaszcza, że jesteśmy
jedynym fachowym centrum w Aleksandrii. Dziękujemy za pomoc Ośrodka Misyjnego w Warszawie.
Ks. Jan Bednarz SDB
Aleksandria, 25 stycznia 2013
Projekty misyjne
Projekty misyjne 2013
UGANDA – Budowa szkoły dla chłopców ulicy z Namugongo (projekt 209)
(ks. Ryszard Józwiak)
PERU – Odnowienie warsztatów komputerowych w Limie (projekt 277)
Kwota: 14.200 EURO (ks. Ryszard Łach)
RPA – Budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Walkerville (projekt 295)
Kwota: 100.000 EURO (ks. Stanisław Jagodziński)
PERU – Pomoc w ewangelizacji Indian, San Lorenzo (projekt 319)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Roman Olesiński)
UGANDA – Pomoc chłopcom ulicy w ośrodku CALM w Namugongo (projekt 320)
(ks. Ryszard Józwiak)
ZAMBIA – Kształcenie kleryków inspektorii zambijskiej ZMB (projekt 323)
(ks. Leszek Aksamit)
PERU – Codzienne dożywianie dzieci w slumsach w Piura (projekt 326)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski)
PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Calce (projekt 330)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki)
PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Ampares (projekt 331)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki)
PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Huancayo (projekt 332)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki)
PERU – Zakup półek na książki i książek do biblioteki w Piura (projekt 333)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski)
PERU – Zakup narzędzi dla uczniów szkoły zawodowej w Piura (projekt 335)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski)
CZAD – Pomoc w formacji kleryków (projekt 337)
(ks. Artur Bartol)
17
Misje
Salezjańskie
Projekty misyjne
Projekty mi
WENEZUELA – Budowa kaplicy Bożego Miłosierdzia w El Dique (projekt 342)
Kwota: 17.500 EURO (ks. Stanisław Brudek)
PERU – Wyposażenie kuchni i jadalni dla szkoły zawodowej w Bosconii (projekt 344)
Kwota: 9.700 EURO (ks. Piotr Dąbrowski)
PERU – Sprzęt sportowy dla oratorium parafii św. Wawrzyńca w Amazonii (projekt 345)
Kwota: 12.500 EURO (ks. Roman Olesiński)
CZAD – Budowa kaplicy w wiosce Ndila (projekt 346)
Kwota: 12.000 EURO (ks. Artur Bartol)
CZAD – Zakup ławek do kościoła św. Józefa w Shar (projekt 347)
Kwota: 5.000 EURO (ks. Artur Bartol)
CZAD – Zakup sprzętu muzycznego i sportowego dla oratorium w Shar (projekt 348)
Kwota: 4.500 EURO (ks. Artur Bartol)
CZAD – Remont sal katechetycznych i wyposażenia w Shar (projekt 349)
Kwota: 6.000 EURO (ks. Artur Bartol)
MADAGASKAR – Odnowienie budynku prenowicjatu salezjanów w Tulearze (projekt 352)
Kwota: 4.769 EURO (ks. Tomasz Łukaszuk)
ZAMBIA – Dofinansowanie programów dla młodzieży w Kabwe (projekt 353)
Kwota: 3.600 USD (ks. Marian Skowron)
BIAŁORUŚ – Rekonstrukcja kotłowni w Smorgoniu (projekt 354)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Aleksander Jaszewski)
BIAŁORUŚ – Dokończenie Centrum Młodzieżowego w Borowlanach (projekt 355)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Kazimierz Szydełko)
ZAMBIA – Kontynuacja budowy kościoła w Kabwe (projekt 356)
Kwota: 10.000 USD (ks. Marian Skowron)
BANGLADESZ – Budowa toalet i studni w 6 biednych wioskach (projekt 357)
Kwota: 2.700 EURO (ks. Paweł Kociołek)
MADAGASKAR – Dobudowa jednego piętra szkoły w Mahajandze (projekt 358)
Kwota: 60.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska)
Misje
Salezjańskie
18
Projekty misyjne
syjne 2013
MADAGASKAR – Ławki dla nowych klas szkoły w Mahajandze (projekt 359)
Kwota: 16.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska)
MADAGASKAR – Budowa zbiornika wody dla szkoły w Mahajandze (projekt 360)
Kwota: 4.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska)
TIMOR WSCHODNI – Wymiana komputerów w szkole w Venilale (projekt 361)
Kwota: 12.000 EURO (s. Joanna Goik)
TIMOR WSCHODNI – Opłata internatu dla 12 biednych dziewcząt z Venilale (projekt 362)
Kwota: 10.800 EURO (s. Joanna Goik)
MONGOLIA – Pracownia komputerowa dla centrum młodzieżowego w Darhan (projekt 363)
Kwota: 20.000 EURO (br. Krzysztof Gniazdowski)
ZAMBIA – Sprzęt i wyposażenie Centrum Młodzieżowego w Kabwe (projekt 365)
Kwota: 6.500 USD (ks. Mariusz Skowron)
KENIA – Wymiana dachu i zewnętrzne schody w domu dziecka w Nairobi (projekt 366)
Kwota: 16.800 EURO (s. Katarzyna Urbańska)
TANZANIA – Pracownia komputerowa w szkole podstawowej sióstr salezjanek w Dar es Salam
(projekt 367)
Kwota: 22.000 EURO (s. Katarzyna Urbańska)
PERU – Pomoc medyczna dla Indian i Metysów z parafii San Lorenzo (projekt 368)
Kwota: 5.000 EURO (ks. Józef Kamza)
MALAWI – Renowacja samochodu do dojazdy do odległych misji (projekt 370)
Kwota: 3.500 EURO (ks. Józef Czerwiński
ZAMBIA – Budowa jadalni w szkole stolarskiej w Kazembe (projekt 371)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Malec)
ZAMBIA – Budowa muru wokół działki na potrzeby misji w Kazembe (projekt 372)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Malec)
Wspierajmy misjonarzy!
Wybierz projekt i prześlij ofiarę z dopiskiem: Projekt Nr…
Dziękujemy!
19
Misje
Salezjańskie
Wydarzenie
SPOTKAŁAM BARA
Środa, 13 marca 2013. Trochę zamyślona schodziłam do biura. Skręcając na
korytarz wpadłam niemal na wysokiego bruneta. Na moje „przepraszam” odpowiedział uśmiechem. To był Barabasz.
Przyjechał prosto z lotniska. Rozpięta kurtka, dwie pokaźne walizki, trochę
rozwichrzone kręcone włosy. Od początku wzbudzał sympatię.
W sobotę miałam okazję usłyszeć go
podczas spotkania Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco. Obok mnie,
ponad 70 par młodych oczu wpatrywało
się w niego uważnie. Nie miał w sobie
nic z wielkości ani pozy. – Nazywam się
Pietro Sarubbi – rozpoczął swoje świadectwo. – Jestem włoskim aktorem, reżyserem, prezenterem telewizyjnym, wykładowcą reżyserii filmowej i telewizyjnej w Mediolanie. – Mając 6, 7 lat już
byłem niespokojnym duchem… Ciepłym
męskim głosem opowiadał całe swoje
Misje
Salezjańskie
20
barwne życie. Jak będąc chłopcem uciekł
z domu z cyrkiem, bo chciał być wolny;
jak uciekał ze szkoły, niszcząc w niej co
się dało; jak zdesperowani rodzice zapisali go do kolegium salezjanów, którzy
próbowali go zrozumieć; jak u nich
zagrał na deskach szkolnego teatru i po
raz pierwszy poczuł, że jego wewnętrzna agresja się wycisza. Zdecydował, że
zostanie aktorem. Marzenie się spełniło,
ale jako człowiek staczał się coraz niżej.
Codziennością stał się alkohol, narkotyki,
kobiety, luksusowe hotele, wystawne kolacje i doborowe towarzystwo, takie jak
on. I wszystko byłoby super, gdyby nie
ten gniew, który rozrywał go od środka.
Potem miał dom, kobietę, dzieci i podwójne życie. Czekał tylko na kolejny telefon i kolejną propozycję roli filmowej.
Każda oznaczała dużo kasy. Najczęściej
grał gangsterów, złodziei, przestępców.
To czuł.
Wydarzenie
ABASZA
Gdy zadzwonił do niego Mel Gibson,
światowej sławy aktor, reżyser i producent filmowy, był w siódmym niebie.
Gibson zaproponował mu rolę Barabasza
w filmie „Pasja” (2004). Sarubbi dyskutował. Była to rola bez słów, trwająca mniej
niż 5 minut, prawie epizodyczna. Chciał
grać kogoś więcej, może św. Piotra, zarobić sporą kasę, a tu tylko jakiś Barabasz. Gibson nie ustąpił. Na planie filmowym Sarubbi przeżył szok. Któregoś
razu, podczas wielokrotnego kręcenia
sceny uwolnienia Barabasza w miejsce
Jezusa, poraziło go spojrzenie Galilejczyka. W Jego oczach odnalazł miłość Boga
do siebie. Zamarł na planie. Zamiast 3, 4
sekund trwał w tym spojrzeniu minutę.
Kamerzyści i koledzy aktorzy czuli, że
coś się dzieje. Nikt się nie poruszył. Sarubbi wreszcie ocknął się. Przepraszał.
Wieczorem, po zdjęciach, nie wyruszył, jak zwykł to robić, na kolejną liba-
„
cję. Odtąd zniekształcone męką spojrzenie Jezusa przenikało go. Leczyło, prowadziło, uczyło na nowo żyć. Mając ponad
40 lat uczył się modlić. Nigdy wcześniej
tego nie robił. Zaczął opowiadać ludziom
o tym jednym spojrzeniu, które odwróciło całe jego życie do góry nogami. Nie od
razu. Dawne żądze próbowały go zdobyć
dla siebie, ale był nieugięty. Wzrok Chrystusa wciskał się w każdy zakamarek
jego życia. Pan kształtował go jak garncarz glinę. Wydobywał z niego całe
ukryte piękno.
Tak otwarte świadectwo radości
z bycia przyjacielem Galilejczyka sprawiło, że przestał dostawać propozycje filmowe. Musiał zmienić pracę, zaczął zarabiać na chleb pracą fizyczną. Poznał
nowych przyjaciół, ludzi wierzących,
szczęśliwych. Zawarł związek małżeński
z kobietą, z którą żył i którą tak często
zdradzał. Ochrzcił swoje dzieci. Zaczął
się modlić, chodzić do kościoła. Pomagać
ludziom.
Dzisiaj Barabasz to inny człowiek. Kochający mąż, ojciec, syn. Wierzący katolik i autentyczny świadek Chrystusa.
Każda Msza i Komunia św. to dla niego
osobiste namacalne spotkanie z Jezusem. Często poruszające aż do szpiku,
ale Pietro nie wstydzi się łez. Łez radości. W swoim domu zrobił mały remont.
Na dole zorganizował skromny, ale duży
salon. – To „portyk Salomona” – mówi.
– W nim spotykamy się z przyjaciółmi
katolikami. Przychodzą całymi rodzinami. Jest nas wielu. Dzielimy się swoją
wiarą i życiem. Dla Pietro, wiary nie da
się przeżywać w pojedynkę, gdzieś ukrytym w swojej „izdebce”. Ona tak rozpala
serce, że trzeba się nią dzielić z innymi,
z radością. Wtedy wszyscy wzrastamy
w wierze.
Poraziło go spojrzenie Galilejczyka.
W Jego oczach odnalazł miłość Boga do siebie.
21
Misje
Salezjańskie
Wydarzenie
Barabasz ciągnie dalej. Czasem się
wzrusza. Wtedy rzuca jakiś żart, by
ukradkiem wytrzeć oczy. Ma wielkie
nabożeństwo do Matki Bożej. Wspomina, że w filmie Gibson ucieleśnił szatana w postaci małego dziecka. Bo gdy
szatan nas zdobędzie jesteśmy jak małe
dzieci, uległe, naiwne, ciekawe co dalej.
Ale gdy pojawia się Maryja szatan znika.
Misje
Salezjańskie
22
Nie tylko w filmie. W życiu też tak jest
– głos Sarubbiego nie pozostawia wątpliwości. To pewność. Maryja przecież
starła głowę szatana.
A Piłat? – pada pytanie z sali. Wzrok
aktora wędruje powoli po twarzach słuchaczy. – Każdy z nas jest codziennie
Piłatem, bo musi podejmować decyzje.
W każdej sprawie. A wybór jest prosty,
bardzo prosty. Chrześcijanin ma przed
sobą księgę, która ma tylko dwie stronice. Na jednej jest napisane: „Z Jezusem”,
na drugiej: „Przeciw Jezusowi”. Czyż to
nie proste? – mówi z uśmiechem.
Cieszę się, że spotkałam Barabasza. Że
mogłam modlić się razem z nim, uczestniczyć w tej samej Eucharystii. W parę
godzin przeczytałam jego książkę pt. „Od
Barabasza do Jezusa. Nawrócony jednym
spojrzeniem”. Kolejny raz obejrzałam
Wydarzenie
film „Pasja”. Skrócone do paru sekund
kadry z Barabaszem może ujdą uwagi
widza. Mnie nie uszły. Odtąd Barabasz
jest mi bliski. Jeszcze bliższa stała mi się
Maryja, ale także Piłat, i Cyrenejczyk,
i Weronika. Każdym z nich po trochu
jesteśmy. Na każdym spoczywa to samo
miłujące spojrzenie Jezusa. Ważne jest
– powtarza Pietro, aby ono nie stało się
w nas rutyną. Trzeba wziąć własne życie
w swoje ręce, zapatrzeć się w Chrystusa
i pod Jego spojrzeniem uczynić z życia
dzieło sztuki.
Dziękuję Ci – Barabaszu Sarubbi!
S. Grażyna Sikora CMW
Pietro Sarubbi przyjechał do Warszawy na zaproszenie salezjanów z Ośrodka Misyjnego
w Warszawie. Odwiedził salezjańskie szkoły i parafie w Sokołowie Podlaskim, Ełku i Łodzi.
Udzielił kilka wywiadów telewizyjnych, radiowych i prasowych. Był specjalnym gościem
na spotkaniu wolontariuszy misyjnych.
23
Misje
Salezjańskie
Wspomnienie
ODSZEDŁ KS. FELIKS CIEPLIK SDB
Należałoby powiedzieć – odszedł
prawdziwy syn św. Jana Bosko, ks. Feliks
Cieplik.
Feliks Cieplik urodził się dnia 19 maja
1916 roku w Podzamczu (dzisiaj Wieruszów). Z wielodzietnej kochającej się rodziny wyniósł m.in. silną miłość do Boga,
wielki szacunek do Kościoła, do człowieka, do pracy, ukochanie Ojczyzny
i wszystkiego, co polskie.
Mając 16 lat trafił do Małego Seminarium Salezjańskiego w Lądzie. Trzy lata
później rozpoczął nowicjat w Czerwińsku, który zakończył złożeniem pierwszych ślubów zakonnych dnia 2 sierpnia
1936. Potem dwa lata studiował filozofię w Marszałkach. W roku 1938/1939
odbył praktykę pedagogiczną (tzw. asystencję) w Różanymstoku. Tam zastał go
wybuch wojny. Klerycy asystenci musieli
wrócić do domu. Kleryk Cieplik przeszedł
pieszo z Różanegostoku do rodzinnego
Wieruszowa. Chciał jednak być z salezjaMisje
Salezjańskie
24
nami. Ryzykując wiele dostał się do zakładu salezjańskiego w Oświęcimiu. Tam
salezjanie pomogli mu załatwić paszport i po dwóch tygodniach wyjechał do
Włoch, najpierw na kilka dni do Turynu,
a potem do studentatu do Bolengo, by
kontynuować studia teologiczne. Dokończył je w Madrycie, w Hiszpanii. Dnia
27 września 1943 w Madrycie otrzymał święcenia kapłańskie. Razem z nim
święconych było 44 diakonów, w tym 6
Polaków.
W Hiszpanii doświadczył piękna
ducha salezjańskiego, kwitnącego wówczas za sprawą świętości bł. Filipa Rinaldiego. Za podpowiedzią swego przełożonego ks. Sebastiano Pastor, programem kapłańskiego życia uczynił słowa:
„Pozwól mi być Twoim narzędziem”. Być
narzędziem Chrystusa i prowadzić ludzi
do Niego – to był jego ideał kapłaństwa,
któremu był wierny przez całe swoje
życie. Po święceniach obiecał, że za moż-
Wspomnienie
liwość studiowania przez 2 lata w Madrycie, będzie przez 4 lata pracował na
placówkach salezjańskich w Hiszpanii. Obietnicy dotrzymał. Był nauczycielem matematyki i katechetą oraz radcą
w salezjańskiej szkole w Bejar. W każdą
niedzielę przygotowywał z młodzieżą
przedstawienia teatralne, spowiadał, był
cenionym kaznodzieją.
W 1947 roku wrócił do Polski. Przez
krótki czas pracował w salezjańskim zakładzie wychowawczym we Fromborku,
a następnie przez 10 lat w domu dziecka w Rumi. Praca w Rumi – jak często
wspominał – była najpiękniejszym i zarazem najtrudniejszym okresem jego
życia. Najpierw był tam nauczycielem religii w szkole, a po roku został dyrek-
torem wspólnoty i domu opieki dla ok.
120 chłopców. Były to czasy, gdy władze
komunistyczne zamykały salezjańskie
placówki wychowawcze w całej Polsce.
Dzięki determinacji ks. Feliksa zakład salezjanów nie został zamknięty. Ponadto
w Rumi ks. Feliks z wielkim zapałem
propagował kult Maryi Wspomożycielki. Wystarał się o obraz Madonny Księdza Bosko, który poświęcono 31 stycznia
1949. Potem przy domu dziecka w Rumi
utworzono nową parafię pod wezwaniem NMP Wspomożenia Wiernych. Dnia
12 października 2012 roku, po 12 latach
starań, obraz Rumskiej Wspomożycielki został ukoronowany koronami papieskimi.
Z chłopcami z Niższego Seminarium w Hondurasie
W 1980 roku do pracy w Hondurasie
wyjechali – od lewej: ks. Antoni Gabrel,
ks. Jerzy Grobelak i ks. Feliks Cieplik
25
Misje
Salezjańskie
Wspomnienie
Po wyjeździe z Rumi ks. Feliks przez
rok był wykładowcą i katechetą w Seminarium Duchownym w Lądzie. Od roku
1958 był kolejno proboszczem w sanktuarium maryjnym w Skrzatuszu, proboszczem w Warnicach, dyrektorem i proboszczem w Czaplinku i Słupsku, dyrektorem w Głoskowie i kapelanem sióstr
w Piastowie. Równocześnie był misjonarzem ludowym. Głosił wiele serii rekolekcji i misji w całej Polsce.
W 1979 roku, podczas swej pierwszej
wizyty u Papieża Jana Pawła II, salezjański arcybiskup Tegucigalpa w Hondurasie wspomniał Ojcu św., że musi zlikwidować Niższe Seminarium, bo nie ma księży,
którzy by je prowadzili. Papież mu odpowiedział: „Nie martw się, w Polsce jest
dużo salezjanów, oni pojadą do Hondurasu”. Ks. Dziwisz skontaktował się z polskimi salezjanami i przekazał im wolę
Papieża. W ten sposób dnia 16 lutego
1980 trzech polskich salezjanów wyjechało do pracy misyjnej w Hondurasie.
Byli to ks. Antoni Gabrel, ks. Jerzy Grobelak i ks. Feliks Cieplik, który miał wówczas prawie 64 lata. Ks. Feliks był tam
przede wszystkim wykładowcą w Niższym Seminarium. Po 5 latach został
przeniesiony do Panamy, gdzie pracował
duszpastersko w sanktuarium św. Jana
Bosko. Na zaproszenie kardynała Obando
Bravo, salezjanina, miał udać się do pracy
w Nikaragui, ale nie mógł uzyskać wizy.
Powiedziano mu, że łatwiej będzie załatwić ją w Polsce. W 1986 wrócił zatem
do Polski. Ponieważ ambasada Nikaragui
znajdowała się w Moskwie, na wszystkie swoje prośby otrzymywał odpowiedź,
że musi czekać na przysłanie wniosków.
Czas oczekiwania spędził w pracy duszpasterskiej w Różanymstoku i Suwałkach. Od momentu otwarcia Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w 1991 roku
Misje
Salezjańskie
26
przeniósł się do Warszawy. Formularzy
na wizę do Nikaragui nigdy nie otrzymał.
Będąc w Ośrodku Misyjnym ks.
Feliks przez kilka lat chętnie udzielał się
w pracy duszpasterskiej w różnych parafiach, zwłaszcza dekanatu ursynowskiego. Był cenionym kaznodzieją i spowiednikiem, także wielu kapłanów diecezjalnych. Stopniowo tracił słuch i wzrok,
ale zawsze miał w sobie wielki kapłański entuzjazm, miłość do Maryi Wspomożycielki i św. Jana Bosko, ducha ubóstwa
i troskę o dusze ludzkie. Dopóki mógł,
prowadził szeroką korespondencję, która
była polem jego apostolatu. Bardzo cenił
dar kapłaństwa i powtarzał, że świat potrzebuje oddanych Bogu i ludziom kapłanów artystów, a nie zwykłych rzemieślników.
Nie rozstawał się z różańcem. Miał go
w ręku w dzień i w nocy. Gdy siły mu
pozwalały odprawiał codziennie drogę
krzyżową. Na modlitwie i czasem długich nabożeństwach zawsze klęczał wyprostowany, nigdy nie siadał przed Najświętszym Sakramentem. Miał swoje od
lat praktykowane zasady, którym pozostał wierny.
Wspomnienie
W środę, 24 października 2012, po
raz ostatni odprawił Mszę św. we wspólnocie Ośrodka. Był już bardzo słaby. Po
śniadaniu współbracia odprowadzili go
do pokoju, którego już nie opuścił. Odtąd
jego pokój stał się jego kaplicą i wszystkim. Otoczony troskliwą opieką współbraci ze wspólnoty gasł jak świeca, która
cicho dopala się na ołtarzu.
Odszedł do swojego Pana i Mistrza 27
lutego 2013 roku, w środę przed południem – w 97 roku życia, 77 ślubów zakonnych i 70 kapłaństwa. Został pochowany dnia 2 marca 2013, w pierwszą
sobotę miesiąca, w grobowcu salezjanów
w Czerwińsku nad Wisłą.
Drogi Księże Feliksie – dziękujemy Ci
za świadectwo wiernego kapłańskiego
życia, za Twoją miłość do Maryi Wspomożycielki i ks. Bosko, za modlitwę,
którą nas nieustannie oplatałeś.
Wstawiaj się za nami u Boga, abyśmy
wszyscy, każdy w swoim powołaniu, byli
prawdziwymi artystami, a nie tylko rzemieślnikami.
Wieczny odpoczynek racz mu dać,
Panie, a światłość wiekuista
niechaj mu świeci. Niech odpoczywa
w pokoju Bożym. Amen.
S. Grażyna Sikora CMW
27
Misje
Salezjańskie
Jubileusze
TEGOROCZNI JUBILACI MISJONARZE
50-lecie święceń kapłańskich obchodzi
Ks. Wiesław Dąbrowski
Pochodzi z Rembertowa. W 1952
roku wstąpił do Zgromadzenia salezjanów. 9 czerwca 1963 roku w Lądzie
przyjął święcenia kapłańskie. 30 lat pracował w Polsce, najdłużej w Swobnicy,
Dębnie Lubuskim i Pałowie-Sycewicach.
W sierpniu 1993 roku rozpoczął pracę na
Białorusi: rok był wikarym w Lidzie, a od
1994 roku do dzisiaj pracuje w Nowojelni, gdzie jest proboszczem. Z końcem
2011 roku podjął także obowiązki administratora parafii w Dworcu, niedaleko Nowojelni. Odważny i przedsiębiorczy, wybudował 10 kościołów i kaplic – 8
w Polsce i 2 na Białorusi.
25-lecie święceń kapłańskich obchodzą
Ks. Marian Kulig
Pochodzi z Kuźnicy Kiedrzyńskiej
w archidiecezji częstochowskiej. Po odbyciu nowicjatu salezjańskiego i formacji seminaryjnej, dnia 16 czerwca 1988
roku w Krakowie przyjął święcenia kapłańskie. W październiku 1995 roku wyjechał do Swazilandu, w Afryce. Po roku
rozpoczął pracę misyjną w Lesoto, następnie w RPA. Obecnie jest dyrektorem
wspólnoty i proboszczem parafii w Maputsoe, w Lesoto.
Misje
Salezjańskie
28
Jubileusze
Ks. Michał Wziętek
Pochodzi z Ciążenia niedaleko Lądu.
W sierpniu 1980 rozpoczął nowicjat salezjański w Czerwińsku. 25 maja 1988 przyjął święcenie kapłańskie w Lądzie. Dwa lata później
wyjechał na misje do Zambii. Pracował w Ipusukilo, Ilondola, Kabwe, Lufubu. Od kwietnia
2001 był dyrektorem domu, szkoły i centrum
młodzieżowego w Mansie, a także administratorem, koordynatorem projektów i wikarym w parafii. Zorganizował w Mansie
z miejscowych młodych robotników ekipę budowlaną, z którą wybudował wiele obiektów
misyjnych, dając młodym pracę. W kwietniu
2013 roku wrócił do Polski.
25-lecie ślubów zakonnych obchodzą
S. Anna Kużdżał Pochodzi z Mielca. Od 1985 roku
rozpoczęła życie salezjańskie. 5 sierpnia 1988 roku złożyła
śluby zakonne. Pracowała jako katechetka w Poznaniu,
Warszawie, Sokołowie Podlaskim, Łodzi i Suwałkach. 24
sierpnia 1998 roku wyjechała do pracy na Białorusi, gdzie
była katechetką i dyrektorką wspólnoty w Bobrujsku
i Mińsku. Po 3-letnim pobycie we Włoszech, gdzie
odbyła kurs dla formatorów i studium duchowości
salezjańskiej, wróciła na Wschód. Najpierw była katechetką
i wychowawczynią w internacie w Odessie, na Ukrainie,
a obecnie jest katechetką w Tbilisi, w Gruzji.
S. Małgorzata Ogrodnik Pochodzi z Częstochowy.
W 1984 roku wstąpiła do Zgromadzenia Córek Maryi
Wspomożycielki (CMW). 5 sierpnia 1988 roku w Pieszycach
złożyła śluby zakonne. Przez 6 lat pracowała jako katechetka
we Wrocławiu i w Dzierżoniowie. 30 września 1994
rozpoczęła pracę w Moskwie, głównie jako katechetka
i zakrystianka. W latach 2001-2003 była dyrektorką
wspólnoty i nauczycielką etyki chrześcijańskiej we Lwowie.
W 2003 roku wróciła do Moskwy, podejmując ważne
funkcje w nowo utworzonej Wizytatorii Europy Wschodniej
i Gruzji. Obecnie jest sekretarką Wizytatorii oraz delegatką
ds. salezjanów współpracowników i Rodziny Salezjańskiej.
29
Misje
Salezjańskie
Jubileusze
S. Wioletta Wróbel
Pochodzi z Sokołowa Podlaskiego. W 1984 roku rozpoczęła formację w Zgromadzeniu CMW, 4 lata później złożyła śluby zakonne. Pracowała jako wychowawczyni
w przedszkolu i w oratorium, jako katechetka i odpowiedzialna za schole dziecięce i młodzieżowe w Środzie
Śląskiej, Czaplinku i Połczynie Zdroju. 20 czerwca 2002
roku wyjechała do pracy na Wschód. Była katechetką
i wychowawczynią w oratorium w Turcch’u i w Tbilisi (Gruzja), w Mińsku (Białoruś), a obecnie w Moskwie.
S. Jolanta Błońska
Pochodzi z Sokołowa Podlaskiego. Do
Zgromadzenia CMW wstąpiła w 1984 roku.
Dnia 5 sierpnia 1988 w Pogrzebieniu złożyła śluby zakonne. Pracowała na placówkach
w Poznaniu, w Międzylesiu, Garbowie, Łomiankach, Sokołowie Podlaskim, Jastrzębiu Zdroju, Częstochowie i Lublinie, pełniąc
funkcje katechetki, ekonomki, dyrektorki
wspólnoty, wychowawczyni w oratorium.
We wrześniu 2012 otrzymała krzyż misyjny
w Turynie i podjęła przygotowanie do pracy
misyjnej w Rzymie. Przeznaczona do pracy
w Niemczech.
Wszystkim Drogim Jubilatom gratulujemy,
życzymy wielu łask Bożych i zapewniamy o modlitwie.
Misje
Salezjańskie
30
Redakcja
Ogłoszenia
Odeszli do Pana...
MATKA MARINELLA CASTAGNO CMW
emerytowana Przełożona Generalna,
zmarła w Nizza Monferrato (Włochy)
5 lutego 2013,
w 91 roku życia i 63 ślubów zakonnych
KS. KAZIMIERZ PIETRYGA SDB
zmarł w Tarnowskich Górach
10 lutego 2013,
w 79 roku życia, 60 ślubów zakonnych
i 50 kapłaństwa
KS. MICHAŁ SZAFARSKI SDB
zmarł w Krakowie 22 lutego 2013,
w 84 roku życia, 66 ślubów zakonnych
i 57 kapłaństwa
MSZA ŚW.
– DAREM NA MISJE
REKL AMA
Zamawiając Msze św. u nas,
także wspierasz misje.
Przyjmujemy Msze św. zwykłe,
nowenny (9 Mszy św.)
oraz gregorianki
(30 Mszy św. za zmarłych).
KS. JÓZEF HOŁYŃSKI SDB
zmarł w Przemyślu 23 lutego 2013,
w 95 roku życia, 75 ślubów zakonnych
i 69 kapłaństwa
KS. FELIKS CIEPLIK SDB
zmarł w Warszawie 27 lutego 2013,
w 97 roku życia, 77 ślubów zakonnych
i 70 kapłaństwa
KS. IRENEUSZ KAWALEC SDB
zmarł w Twardogórze 31 marca 2013,
w 79 roku życia, 61 ślubów zakonnych
i 53 kapłaństwa
DZIĘKUJEMY
za wywoływanie naszych zdjęć.
salezjanie.pl
Salezjanie w Polsce
31
Misje
Salezjańskie
ZAUFAJCIE MARYI WSPOMOŻYCIELCE,
A ZOBACZYCIE, CO TO SĄ CUDA!
Św. Jan Bosko
15-23 maja – NOWENNA
do uroczystości Maryi Wspomożycielki (24 maja)
Intencje można przesyłać do Ośrodka lub wpisywać bezpośrednio
na naszej stronie internetowej www.misje.salezjanie.pl