Demokracja wobec wartości

Transkrypt

Demokracja wobec wartości
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Demokracja wobec wartości
Dominika Kozłowska
sprawnie, prawo jest przejrzyste, a gospodarka wolnorynkowa. Znamienne, że wielu decyzję o wyjeździe motywuje nie tylko względami ekonomicznymi, lecz także społecznymi. Polityka państw
zachodnich jest zdecydowanie bardziej liberalna,
co oznacza nie tylko większą wolność gospodarczą,
lecz przede wszystkim społeczną. Ta ostania sprawia, że swoboda myśli, wyboru sposobu życia i
prawo do zachowania swojej odmienności ma charakter realny nie zaś nominalny. Obserwowane w
Polsce nasilenie postaw skrajnych i antyeuropejskich, niekiedy wyraźnie fanatycznych, potęguje
niepokój tych, którzy marzą o życiu w kraju tolerancyjnym, szanującym prawa mniejszości i otwartym na Zachód.
Etos to wartości, normy i wzory postępowania
przyjęte przez daną grupę ludzi (Dubisz, 2006).
Tyle mówi definicja słownikowa. Doświadczenie
związane z budowaniem demokracji uczy nas, co
dzieje się z narodem pozbawionym takiego etosu.
W jednej ze swoich metafor Tischner porównywał
procedury demokratyczne do systemu znaków
drogowych, które określają reguły poruszania się
po drogach, nie mówią jednak dokąd należy jechać.
O tym decydują wartości, którymi żyje dana wspólnota i które kształtują jej tożsamość, zapewniają
jedność celów, uwrażliwiają na dobro wspólne.
Zanik poczucia wspólnych wartości sprawia, że
każdy z nas próbuje iść w innym kierunku.
Tischner nie zbudował etosu demokracji,
szedł jednak drogą, która przybliżała nas do jego
powstania. Podejmowana przez niego refleksja
miała jeden zasadniczy cel: odsłaniać aksjologiczny
wymiar relacji społecznych. Oczywiście nie wiemy
jakie stanowisko zająłby w toczących się dziś sporach. Możemy jednak przypuszczać, że byłby
wierny zasadniczym rysom swojej postawy. Wydaje
się zatem, że podkreślałby rolę wspólnych wartości, jako gwaranta sprawnego funkcjonowania procedur demokratycznych i państwa prawa. Zanik
poczucia wspólnoty etycznej, prowadzi bowiem do
rozpadu społecznych więzi i zastąpienia demokracji jakąś formą dyktatury większości.
Kryzys dotykający polskie społeczeństwo
ma pewną zadziwiającą właściwość: w powszechnym odczuciu jest tak źle, pomimo tego, że jest tak
dobrze. Wskaźniki rozwoju gospodarczego, rozmaite raporty sporządzane przez niezależne instytucje, a nawet kolejne ekipy rządzące, mówią nam
coś zupełnie innego, od tego, co sami czujemy.
Można odnieść wrażenie, że percepcja społeczna
tego, co dzieje się w Polsce jest znacznie gorsza niż,
to co faktycznie się dzieje. Ale przecież to właśnie
ta percepcja w skali społecznej kształtuje naszą
rzeczywistość. To właśnie ona prowadzi do decyzji
o emigracji, staje się źródłem niewiary w możliwość znalezienia pracy, rozwijania własnego biznesu, wychowywania młodych pokoleń, uczciwego
życia.
Kryzys moralny czy polityczny
Od pewnego czasu coraz więcej Polaków
daje wyraz rozczarowaniu i zniechęceniu jakością
polskiej polityki, postawą elit rządzących, a nawet
kondycją polskiego Kościoła. Społeczeństwo jest
coraz bardziej przeżarte korupcją, aferami, nieuczciwością i niesolidnością. Co więcej, choroba,
która toczy nasze państwo dotyka nie tylko ludzi z
pierwszych stron gazet, lecz także zwykłych obywateli.
Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać,
jak wiele dobrego wydarzyło się w Polsce w przeciągu ostatnich piętnastu lat. Od ponad dwóch lat
Polska jest członkiem Unii Europejskiej, nasze
wojska służą w strukturach NATO, mamy wiele
znakomicie funkcjonujących organizacji pozarządowych, sprawnie rozwijającą się samorządność,
dobrze działającą i niezależną Radę Polityki Pieniężnej, kompetentny i odpowiedzialny Trybunał
Konstytucyjny, wreszcie mocną walutę i plany wejścia do strefy EURO.
Młodzi ludzie często wybierają emigrację do
krajów, w których łatwiej o dobrze płatną pracę,
system organizacji życia społecznego funkcjonuje
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Okazuje się jednak, że osiągnięcia, o których
piętnaście lat temu nawet nie śmieliśmy marzyć,
nie przyczyniają się do poprawy nastrojów społecznych, wręcz przeciwnie, pogłębiają naszą frustrację. Kolejne ekipy rządzące odchodzą w atmosferze skandalu, obwiniając się wzajemnie o
katastrofalny stan finansów publicznych, upadek
autorytetu państwa i społecznego zaufania do
instytucji publicznych. Wydaje się zatem, że źródeł
problemu nie odnajdziemy analizując tylko i
wyłącznie wskaźniki gospodarcze, badając tempo
reform czy śledząc decyzje polityczne kolejnych
ekip rządzących. Okazuje się bowiem, że coraz
więcej Polaków zwraca uwagę na fakt, że kryzys, o
jakim mowa, ma przede wszystkim wymiar moralny, nie zaś polityczny.
wolny od grzechów, o które oskarża innych. Skoro
są tacy wyborcy, muszą się znaleźć politycy, którzy
wyrażają ich mniemania (Tischner, 1993, s. 154).
Pytania które mnożą się, gdy tylko wkroczymy w obszar refleksji nad stanem polskiego społeczeństwa, stawiane są dziś przez wielu. Tym bardziej niepokojące jest to, że zamiast odpowiedzi i
konkretnych wskazówek jak zaradzić nasilającym
się problemom, pozostajemy coraz bardziej zagubieni, bliscy utraty wiary w to, że uda się znaleźć
jakieś wyjście z impasu. Pojawiające się odpowiedzi
są bowiem zwykle niesatysfakcjonujące i nie motywują do działania.
Być może zatem warto się zastanowić, czy
przypadkiem choroba, która toczy polski naród, nie
zniekształciła naszego sposobu myślenia, do tego
stopnia, że to nie odpowiedzi, które udzielamy, lecz
głębiej, pytania, które stawiamy, są niewłaściwe? Być
może błędny jest sam sposób myślenia, krótkowzroczny, powierzchowny, niekonsekwentny, nakierowany na efektowność, pozbawiony odniesienia do
wartości?
Zepsucie moralne, potrzeba moralnej odnowy
narodu, zadanie budowy IV RP, te hasła są dziś na
ustach wszystkich. Kłopot zaczyna się w momencie, gdy zadamy pytanie o źródła owego kryzysu i
drogi jego przełamania. Okazuje się, że pojawiające się rozstrzygnięcia wzajemnie się zwalczają.
Hasło odnowy moralnej, wpisywane w programy
polityczne partii staje się zaczynem do wzajemnych oskarżeń, rodzi agresję, uniemożliwia prowadzenie dialogu. Jesteśmy dziś świadkami niepokojącego zjawiska: melanżu polityki z moralizmem.
Tischner wobec demokracji
Tischner o demokracji zaczął pisać późno,
bo na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Jego wcześniejsze analizy świata relacji
społecznych i polityki skupiały się wokół problemu
państwa totalitarnego i prób budowania etyki solidarności. Wybór tematów nie był przypadkowy,
lecz stanowił odpowiedź na potrzeby Polaków,
zmagających się z doświadczeniem zła totalitarnego, a następnie związane z narodzinami ruchu społecznego „Solidarność”. Temat demokracji podejmował przede wszystkim w pismach
publicystycznych, z natury rzeczy uwikłanych w
aktualny kontekst polityczny i ostre polemiki.
Zawsze jednak pisał je z przekonaniem, że są one
czymś więcej – komentarzem do tego, co dzieje się
wokół, komentarzem filozoficznym, którego zadaniem
jest przede wszystkim porządkowanie zjawisk (Tischner, 1992, s. 6).
U źródeł kryzysów gospodarczych, nierówności społecznych (...) tkwi jakiś
występek: chciwość, łapczywość, pycha,
zazdrość itp. Aby więc wydobyć człowieka z jego nędzy, trzeba skłonić zarówno
jego, jak i tych, którzy nim rządzą, do
„odnowy moralnej”. Moralizm jest głęboko przekonany, że odkrył podstawową prawdę o życiu społecznym (...). Wie
on również dobrze, kto ma prawo sprawowania rządów nad narodem (...).
Cała władza w ręce cnotliwych (Tischner, 1993, s. 180).
Trudno wyobrazić sobie zdrowe państwo z
chorym społeczeństwem. Dlatego właśnie wydaje
się, że kryzys dotykający elity rządzące nie jest zjawiskiem zawieszonym w próżni, lecz jak pod lupą
uwidacznia kondycję całego narodu. Krytykowani
politycy reprezentują przecież demokratyczną
większość, zatem można przypuszczać, że w jakimś
stopniu odzwierciedlają mentalność tych, którzy
ich wybrali. Być może więc nikt nie jest w pełni
Zaangażowaniu Tischnera w sprawy polityczne i społeczne poświęcono sporo miejsca i uwagi, nierzadko oceniając krytycznie tą część jego dorobku.
Obok wypowiedzi wyrażających wprost jego opinie i
nie budzących kontrowersji interpretatorów, znajdujemy bowiem znaczny obszar problemów przez niego
samego niedomkniętych i niedopowiedzianych.
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Utrudnia to jednoznaczną interpretację jego poglądów i pozostawia szereg pytań bez odpowiedzi. Przykładowo: jaki był stosunek Tischnera do kwestii własności prywatnej, reform rynkowych czy też, czym był
dla niego liberalizm chrześcijański?
Jak podkreśla Stawrowski (Stawrowski,
2001, s. 33 – 39) nie zrozumiemy sensu analiz Tischnera, dopóki nie uwzględnimy, że przestrzeń
relacji osobowych porządkowana jest według logiki
dobra. Rzecz jednak w tym, że owa logika dobra ma
różne oblicza: dają się w niej wyodrębnić przynajmniej dwa zasadnicze wymiary, dwie istotnie
odmienne logiki, które często wchodzą ze sobą w
konflikt: logika miłości oraz logika sprawiedliwości.
Dla Tischnera logika dobra to ostatecznie logika
miłości w jej różnych przejawach – miłosierdzia,
wzajemności, daru, przebaczenia, odpowiedzialności za drugiego. To logika dialogiczna, logika
etycznej relacji Ja – Ty opartej na spotkaniu twarzą
w twarz. W ramach tej logiki obecność innego stanowi dla mnie absolutne wezwanie, jest obecnością
biedy, domagającej się miłosierdzia – daru z siebie,
gotowego stać się ofiarą z własnego życia. Natomiast drugą racjonalność porządku relacji osobowych nazwać możemy logiką polilogiczną, logiką –
a być może logikami – politycznych relacji Ja –My,
Ja – Wy, My – Oni, w której mój związek z bliźnim
zostaje zapośredniczony i umiarkowany koniecznością uwzględnienia obecności innych osób (Stawrowski, 2002, s. 103 – 122). Owo zapośredniczenie relacji z drugim, jakie dokonuje się w ramach
politycznych więzi Ja – My, Ja – Wy, My – Oni, nie
przekreśla jednak ich zasadniczo etycznego charakteru. Również i przestrzeń publiczna kształtowana jest w horyzoncie agatologicznym.
Wydaje się, że nieporozumienia co do natury
myślenia społecznego i politycznego Tischnera
wynikają z faktu, że podejmowana przez niego
refleksja tylko pozornie wydaje się mieć charakter
polityczny, w rzeczywistości zaś biegnie gdzieś
obok kategorii charakterystycznych dla myślenia
politycznego. Myślenie polityczne – przynajmniej
w tradycji nowożytnej – okazuje się być ściśle związane z dążeniem do władzy, służy ono zdobyciu i
utrzymaniu władzy. Tymczasem credo, które sformułował sam Tischner, pozwala jednoznacznie
stwierdzić, że źródłową motywacją jego filozofii
jest doświadczenie etyczne:
Wydaje mi się, że przed wszelkim filozofowaniem, zwłaszcza u nas, trzeba dokonać istotnego wyboru: trzeba wybrać z
tego, o czym można myśleć, to, o czym
myśleć trzeba. Ale to, o czym myśleć
trzeba nie przychodzi do nas z kart
książki, lecz z twarzy zaniepokojonego
swym losem człowieka (Tischner, 2000,
s. 9).
Filozofia Tischnera jest wprawdzie na wskroś
praktyczna: O jakości filozofii decyduje jakość bólu
ludzkiego, który chce filozofia wyrażać i któremu chce
zaradzić (Tischner, 2000, s. 9), okazuje się jednak,
że zmierza ona – jeśli można tak powiedzieć – do
naprawy świata w wymiarze aksjologicznym, nie
zaś politycznym. Myślenie Tischnera rozgrywa się
w horyzoncie pytania o dobro i możliwości jego
urzeczywistniania w wymiarze indywidualnym i
społecznym. Podkreśla on, że relacje etyczne rozgrywają się nie tylko na płaszczyźnie Ja – Ty, lecz
kształtują przestrzeń publiczną, świat relacji Ja –
My. U podstaw życia społecznego są zawsze wartości, które nasycają podejmowane przez nas działania sensem, określają ich kierunki i motywują do
dalszych wysiłków. Refleksja Tischnera nad życiem
publicznym zmierza zatem do odsłaniania tych
wartości, które faktycznie budują naszą wspólnotę.
Wspólnota - dobro wspólne - wolność
Wartości w przestrzeni publicznej stają się
zaczynem dla powstania wspólnoty. W jednym ze
swoich tekstów Tischner sformułował niezwykle
sugestywną definicję wspólnoty: Wspólnota to wolność, poprzez którą przychodzi na świat dobro wspólne (Tischner, 1991, s. 307). Zwraca ona uwagę na
fakt, że nie ma wspólnoty bez wolności wszystkich
jej uczestników. Jedność narzucona siłą prowadzi
bowiem jedynie do ślepego posłuszeństwa: Oto
dokonuje się jakiś gwałt na wartościach: czyniąc wartość przedmiotem nakazu, odrywa się ją od doświadczenia wolności. Odtąd nie ma już tego: „jeżeli chcesz”.
Pozostaje „musisz” (Tischner, 1993, s. 172). Dlatego właśnie wartości, które stanowią rdzeń każdej
wspólnoty i decydują o jej tożsamości, muszą
kształtować się dzięki wspólnym doświadczeniom,
dialogowi, wzajemnej wrażliwości i uważności. W
żadnym razie nie mogą być wcielane siłą, nawet
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
wówczas, gdy są to wartości najwyższe. W jednym
ze swoich tekstów Tischner podkreślał: Są wartości
najwyższe i wartości podstawowe. Zbawienie duszy
jest niewątpliwie wartością najwyższą. Ale życie człowieka jest wartością podstawową. Zadaniem demokratycznego państwa jest stać na straży wartości podstawowych, pozostawiając obywatelom dążenie do
wartości najwyższych (Tischner, 1997, s. 211).
cyjnej, zakazem handlu w niedziele, a przeciwko
wychowaniu seksualnemu dzieci, paradom równości, Unii Europejskiej i pogłębianiu integracji ze
światem zachodnim; w myśl reguły: im mniej liberalizmu, tym więcej katolicyzmu, im więcej katolicyzmu, tym więcej „polskości” (Tischner, 1993, s. 18).
Wydaje się, że póki co nie widać szans na
wypracowanie modelu koegzystencji ludzi o różnych światopoglądach. A przecież pluralizacja
naszego społeczeństwa jest dziś nie do uniknięcia.
Wciąż tkwimy na stanowiskach skrajnych, wiedząc, że jedyną drogą do kompromisu jest dialog.
Rozmowa jest jednak możliwa tylko pomiędzy
ludźmi reprezentującymi postawy umiarkowane.
Tischner podkreślał wielokrotnie, że największą
zaletą demokracji jest równość wszystkich ludzi
wobec prawa, niezależnie od wyznawanego światopoglądu czy wyznania. Dlatego demokracja rezygnująca z rozstrzygania sporów światopoglądowych
stanowi najlepszy mechanizm rozwiązywania konfliktów w pluralistycznym społeczeństwie. Z tego
względu, wbrew stanowisku niektórych środowisk
kościelnych, które określały ją mianem demokracji
bez wartości, opowiadał się za demokracją liberalną.
Wspólne wartości pozwalają określać, czym
jest dobro danej wspólnoty. Już Arystoteles podkreślał, że to właśnie dobro wspólne winno być
motorem działań politycznych i obywatelskich
(Arystoteles, 2004, 1253 a). Uznanie jego istnienia
rodzi bowiem gotowość do samoograniczenia się
ze względu na coś, co nie jest moim partykularnym
celem, lecz co jest ustalone w ramach kompromisu
i obowiązuje nas wszystkich. Wydaje się, na co
zwraca uwagę Böckenförde, że bez takiego właśnie
odniesienia do wspólnego dobra nie ma społecznej
solidarności, dzięki której możliwe jest budowanie
więzi opartej na wzajemnym szacunku i życzliwości (Böckenförde, 1994, s. 246 – 267).
Tymczasem pojęcie dobra wspólnego staje
się dziś naprawdę problematyczne, na co zwraca
uwagę Skarga (Skarga, 2006, s. 14 –15). Wiadomo
przecież, że interesy różnych grup społecznych
wzajemnie się wykluczają, zwalczają, nierzadko są
sobie obce. Nic zatem dziwnego, że zamiast o
wspólnocie mówimy dziś o grupach interesów
dążących do jak najściślejszych związków z władzą.
Posiadanie władzy umożliwia bowiem realizację
celów tych, którzy zachowują ścisłe związki z
władzą. Niestety w wyścigu po władzę – a nie w
trosce o dobro wspólne – nie ma już bliźnich (Tischner, 1993, s. 179).
Spór dotyczący znaczenia wartości dla
demokracji i sensu liberalizmu nie jest w Polsce
niczym nowym. Po raz pierwszy rozgorzał on na
początku lat dziewięćdziesiątych (Śpiewak, 2000).
Warto przypomnieć, jak wielkie emocje towarzyszyły czwartej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski
w 1991. Papież przybył w momencie narastającego
konfliktu w dawnym obozie „Solidarności”. Jedną z
podstawowych kwestii dzielących ten obóz był
sposób obecności Kościoła w życiu publicznym.
Emocje dodatkowo podsycił artykuł Czesława
Miłosza, który ukazał się w Gazecie Wyborczej
niemal w przeddzień przylotu papieża. Miłosz
postawił pytanie: Czy Polska zmierza ku państwu
wyznaniowemu? (Miłosz, 1991, s. 3) W dyskusję
zaangażowali się inni czołowi polscy intelektualiści, między innymi Józef Tischner (Tischner, 1993,
s. 161 – 163, 174 – 185) i Leszek Kołakowski
(Kołakowski, 1991, s. 8).
Zanik wrażliwości aksjologicznej społeczeństwa prowadzi do podziału narodu na wrogie i
zwalczające się grupy. W zgodzie z logiką wojny
polaryzują się postawy polityków, ludzi nauki,
sztuki, a nawet przedstawicieli Kościoła. Walka
toczy się o to, która strona skupia prawdziwych
Polaków, reprezentuje prawdziwy katolicyzm, autentycznie zatroskanych o los ojczyzny (Tischner, 1993,
s. 23 – 26). W myśl jednych prawdziwy katolik to
taki, który opowiada się za państwem etycznym
(czymkolwiek takie państwo miało by być, ważne
by miało wpisane wartości katolickie na sztandarach), za religią w szkole i oceną z religii na świadectwie maturalnym, zaostrzeniem ustawy antyabor-
Tischner podkreślał wówczas, że w procedury demokratyczne są na trwałe wpisane dwie
wartości: wolność i równość. Stanowią one etyczne
minimum, bez którego rządy demokratyczne
zamieniają się w dyktaturę większości. W tym
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
względzie jego poglądy nawiązują do koncepcji
Böckenfördego, który twierdzi, że wolność jednostki oraz związana z nią idea równości decydują
o formalnym charakterze współczesnej demokracji. Demokracja liberalna nie może przesądzać o
treści kulturowej, o substancji wierzeń, obyczajów
i przekonań wypełniających formalne struktury
państwa. (Böckenförde, 1994, s. 26 – 27). Nawiązując do poglądów Böckenfördego, Tischner pisze:
Demokracja nie uzurpuje sobie prawa do rozstrzygania, który z wyznawanych poglądów jest prawdziwy,
lecz każdemu przyznaje równą przestrzeń wolności
(Tischner, 1997, s. 22).
wspólnoty narodowej, nie ma nadziei na poprawę
naszego państwa. Co więcej wiele wskazuje na to, że
ruch odnowy musi się zacząć oddolnie, poprzez
integrację lokalnych wspólnot, poszukiwanie i realizowanie dobra wspólnego określonych społeczności. Chodzi bowiem o to, by zmienić sposób myślenia Polaków,przełamać barierę egoizmu określonych
grup interesów walczących jedynie w obronie własnych racji, ukazać różnicę pomiędzy dobrem wspólnym, a partyjniactwem, przede wszystkim zaś odnowić poczucie odpowiedzialności za podejmowane
działania i ich konsekwencje, skończyć wreszcie z
krótkowzrocznością myślenia, które nie wybiega
poza kolejne wybory.
Jednocześnie Tischner zwracał uwagę, że
każde państwo demokratyczne w jakimś stopniu
musi się odwoływać do wartości predemokratycznych. Innymi słowy społeczeństwu demokratycznemu pozbawionemu wspólnotowych wartości,
które tworzą jego tkankę, grozi kryzys. Dopiero
wspólne wartości i poszanowanie dla uniwersalnych i nienaruszalnych praw (takich, jak prawa
człowieka) dają gwarancję sprawnego funkcjonowania procedur demokratycznych. W podobnym
tonie wypowiada się Barbara Skarga:
Wydaje się, że ów rozpad poczucia wspólnoty narodowej jest związany z brakiem etosu, wartości, które mogły by zjednoczyć i pojednać cały
naród. Paradoksalnie nasilający się dziś proces wpisywania określonych wartości w politykę państwa
jedynie pogłębia ich erozję. Co z tego, że Minister
Edukacji pragnie, by szkoła kształciła postawy
patriotyczne, jeżeli Polacy mają dziś trudności z
określeniem, czym jest patriotyzm w demokratycznym państwie prawa. Funkcjonujące w naszej zbiorowej wyobraźni modele patriotyzmu kształtowały się w oparciu o mit powstańca, buntownika,
opozycjonisty. Tymczasem dziś żyjemy w całkowicie innych warunkach, do których stare wzorce nie
przystają, nowych zaś brak. Jednocześnie brakuje
rzeczowej dyskusji angażującej cały naród, a przecież są to sprawy zasadnicze, o których powinniśmy decydować wspólnie.
Obywatelstwo ma więc sens nie tylko
polityczny, lecz także moralny, może
przede wszystkim moralny, uczy bowiem
bycia z innymi, uczy bycia razem, nie w
tłumie, który się zaraz rozejdzie, lecz w
społeczności powiązanej wspólnym działaniem i wzajemnymi zobowiązaniami.
Obywatelstwo zrodzone z ideału równości i wolności jest źródłem współpracy,
stabilności, bezpieczeństwa osób i dóbr
(Skarga, 2005, s. 13).
Wydaje się, że bez wspólnych wartości na
dłuższą metę nie jesteśmy w stanie się rozwijać. O
ileż łatwiej to robić, gdy naród identyfikuje się z
państwem i uznaje je za godną obrony wartość, gdy
nie jest spolaryzowany na dwie, wrogie grupy My i
Oni. Dziś w Polsce taką identyfikację na masową
skalę trudno dostrzec. Tymczasem wydaje się, że
demokratyczne społeczeństwo nie może istnieć
bez poczucia więzi (Gowin, 2003, s. 148 – 154).
Etyczna wspólnota wolnych ludzi to podstawa
państwa, które stoi na straży takiej więzi. Posłuszeństwo państwu nie jest wówczas podporządkowaniem się zewnętrznemu przymusowi, lecz
wewnętrznym posłuszeństwem wobec prawa. Państwo jako struktura prawna – pisze Józef Tischner
– nie jest więc niczym innym jak zewnętrzną projekcją wnętrza człowieka, jego własnej woli. To nie lęk
Etyczne marzenia
Dzisiaj większość z nas doświadcza kryzysu
wiary w to, że polityka służy naprawie naszego państwa, ma poczucie, że politycy służą głównie własnym interesom, sprzyjają dobru swojej partii i grupie
kolesiów. Dużo jednak gorszy niż kryzys świata polityki jest postępujący zanik wspólnoty i solidarności
społecznej, poczucia, że mamy jednakowy cel, do
którego ze wszystkich sił zmierzamy, wspólne obowiązki, które sumiennie staramy się wypełniać,
wreszcie, że możemy na siebie wzajemnie liczyć i
wspierać się w naszych dążeniach. Wydaje się, że
dopóki nie uda nam się powstrzymać rozpadu
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Dominika Kozłowska
przed drugim człowiekiem popycha człowieka w objęcia władcy, lecz najgłębsza nadzieja, że w państwie
ładu prawnego znajdą swój wyraz etyczne marzenia
człowieka (Tischner, 1993, s. 131).
Uzyskała tytuł doktora nauk humanistycznych w
zakresie filozofii na Wydziale Filozoficznym Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Rozprawa doktorska pt. Liberalizacja sumienia. Wpływ filozofii Friedricha Nietzschego na współczesną kondycję
sumienia dotyczyła problemów z pogranicza filozofii kultury, filozofii społecznej, postmodernizmu,
filozofii wartości.
Pracuje w Instytucie Myśli Józefa Tischnera, gdzie
między innymi jest redaktorem naczelnym nowopowstającego anglojęzycznego czasopisma filozoficznego pt. Thinking in Values. Tischner Institute’s
Journal of Philosophy. Celem pisma jest promocja
filozofii Tischnera oraz współczesnych polskich
autorów na zachodzie.
Zasady cytowania
Dominika Kozłowska, Demokracja wobec wartości
Wokół Debat Tischnerowskich - www.erazm.uw.edu.pl
Bibliografia
1.
2.
3.
4.
5.
6.
Tischner, J. (1992) Etyka solidarności oraz Homo Sovieticus, Kraków: Znak
Tischner, J. (1993) Nieszczęsny dar wolności, Kraków: Znak
Tischner, J. (1991) Polski młyn, Kraków: Instytut Wydawniczy Księży Misjonarzy „Nasza Przeszłość”
Tischner, J. (1993) Spowiedź rewolucjonisty. Czytając „Fenomenologię ducha” Hegla, Kraków : Znak
Tischner, J. (1997) W krainie schorowanej wyobraźni, Kraków: Znak
Tischner, J. (2000) Myślenie według wartości, Kraków: Znak
1. Arystoteles (2004) Polityka, tłum. L. Piotrowicz, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN
2. Böckenförde, E. W.(1994) Wolność – państwo – Kościół, tłum. P. Kaczorowski, Kraków: Znak,
3. Dubisz, S. (red.) (2006) Słownik języka polskiego PWN . http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=etos
4. Gowin, J. (2003) Religia i ludzkie biedy. Ks. Tischnera spory o Kościół, Kraków: Znak
5. Koakowski, L. (1991) Krótka rozprawa o teokracji, Gazeta Wyborcza, 24 sierpień
6. Miłosz, Cz. (1991) Państwo wyznaniowe, Gazeta Wyborcza, 11 V
7. Skarga, B. (2006) Czy polityka może być moralna, Gazeta Wyborcza, 25 – 26 II
8. Skarga, B. (2005) O obywatelstwie, Gazeta Wyborcza, 22 – 23 X
9. Stawrowski, Z. (2001) Między miłością a sprawiedliwością, Logos i Ethos, 1(10)
10. Stawrowski, Z. (2002) Solidarność znaczy więź. [w:] Lekcja sierpnia. Dziedzictwo „Solidarności” po dwudziestu latach, red. D. Gowin, Warszawa: IFiS PAN
11. Śpiewak, P. (2000) Spór o Polskę 1989 – 99: wybór tekstów prasowych, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN
www.erazm.uw.edu.pl