Pamiętnik Pani Basia Biniek 5 kwietnia Dziś wraz
Transkrypt
Pamiętnik Pani Basia Biniek 5 kwietnia Dziś wraz
Pamiętnik Pani Basia Biniek 5 kwietnia Dziś wraz z mężem i naszą służącą przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Mieszkanie jest przytulne, lecz nie różni się od innych. Myślę, że nam się tu spodoba. 16 maja Towarzyszy mi dobry humor. Z jakiegoś powodu, ni stąd, ni zowąd, zaczęłam nucić piosenkę. Mój mąż śmiał się przy tym, czytając "Kuriera Świątecznego". Chciałabym mieć taki humor codziennie. Prowadzimy spokojne życie, rzadko kiedy zdarzają się takie sytuacje. Ale lepiej nie mieć problemów i wieść proste, nieskomplikowane, spokojne życie, niż uganiać się za wszystkim, ledwo wiązać koniec z końcem i być zestresowanym. Jednak warto byłoby od czasu do czasu gdzieś wyjść, do kina, do teatru. Gdziekolwiek. Zrobić coś szalonego, a nie tylko siedzieć w domu. 12 lipca Nasza służąca przeniosła się do innych ludzi. Nie wiemy dlaczego. Może brakowało jej jakiegoś szaleństwa w naszym życiu? Może nasze życie okazało się zbyt monotonne? Pozbawione blasku? No tak, trudno jest się przyzwyczaić do nowego miejsca, nowego otoczenia. Mam nadzieję, że kiedyś nas jeszcze odwiedzi. Póki co, będziemy za nią tęsknić. 21 lipca Niedawno mój mąż lekko się zaziębił. Przedwczoraj dostał krwotoku. Było to w nocy. Sprowadziłam stróżową i pobiegłam po doktora. Znalazłam zaledwie jednego. I to przypadkiem, na ulicy. Lekarz zbadał go i powiedział, że to nic. Trochę mnie tym uspokoił, ale i tak trudno mi w to wierzyć. 9 sierpnia Choroba mojego męża znacznie się przedłużyła. Nie chodzi do pracy, ale to dobrze. Siedząc w domu, ma przecież więcej siły, niż gdyby miał do niej chodzić. Zresztą, nie ma mowy by do niej poszedł. 26 sierpnia Dziś spotkałam doktora na ulicy. Poprosiłam go, by do nas przyszedł. Obiecał, że się pojawi. I jak obiecał, tak się stało. Przyszedł i zbadał mojego męża. Powiedział, że musi odpoczywać. A przyczyną krwotoku z nosa, prawdopodobnie, było długie siedzenie. 11 września Od jakiegoś czasu u męża występują stany nerwowe. Nie wiem, co to może być. Mąż jest czerwony, gorący, jak gdyby wulkan, z którego zaraz miałaby wypłynąć lawa. Kompletnie nie mam pojęcia, co robić. 24 września Niedawno wymyśliłam, jak dodać otuchy mężowi. Od kilku dni skracam mu pasek w kamizelce. Myślę, że pomoże mu to chociaż trochę, w walce z chorobą. No i mam nadzieję, że jeśli się dowie, to nie obrazi się na mnie. Przecież chcę dla niego jak najlepiej. 29 września Tak jak ostatnio mówiłam, cały czas skracałam pasek w kamizelce męża. Dziś jednak usłyszałam od niego, że on sam ściągał pasek, by mnie uspokoić. No cóż, widać, oboje chcieliśmy dobrze. To się nazywa miłość! ☺ 7 października Drogi Pamiętniku. Kilka godzin temu pożegnałam mojego męża. Jeśli masz jakiś kontakt z Panem Bogiem, to zapytaj Go, dlaczego on zmarł. Bardzo Cię o to proszę. Trudno pogodzić jest się z myślą, że kogoś, kogo kochamy, już nigdy więcej nie zobaczymy. Szczególnie, jeśli chcemy z tą osobą spędzić resztę życia. A przecież jesteśmy młodzi... 3 listopada Właśnie sprzedałam wszystkie rzeczy z mieszkania. Stół, dwa łóżka, szafę, wszystko!!! Zostawiłam tylko kamizelkę i swoją parasolkę, które też zapewne sprzedam. 18 listopada Powoli staram się przyzwyczajać do tego, że, wstając, nie mam komu powiedzieć "dzień dobry". Nie mam komu zrobić śniadania, nie mam komu uprasować koszuli. Ale minęły już prawie dwa miesiące. Czuję, że staję się coraz silniejsza. Uczucie to, nie jest jednak tak mocne, jakie chciałabym, żeby było. Czas się więc wyprowadzić. Dlaczego? To proste. Wszystko tutaj przypomina mi ukochanego. Dziś sprzedałam swój parasol i kamizelkę mojego męża. Zamknęłam drzwi na klucz, który oddałam stróżowi. Chyba nie jesteście zdziwieni moją decyzją? Tak czy siak, zostałam skazana tylko i wyłącznie na siebie. Wraz z tą decyzją postanowiłam zakończyć pisanie tutaj. Żegnajcie.