Pobierz: Gazeta Wodzisławska 03 / 2010

Transkrypt

Pobierz: Gazeta Wodzisławska 03 / 2010
Nr 03 (40)
1 – 31 marca
Gazeta Wodzisławska
Adres redakcji:
44 – 300 Wodzisław Śląski,
ul. Ks. Płk. Kubsza 17
tel./ fax: 032 454 72 03
Redaktor naczelny:
Issa Grela 504 281 222
Redaktor: Agnieszka Kozielska
Dziennikarze: Magdalena Szymańska,
Izabela Wilczok
Portal gazety: Edyta Budnik
([email protected])
Reklama: [email protected]
Wydawca:
Wodzisławskie Centrum Kultury
Opracowaniw graficzne | skład:
Druk: M&Z Druk Radlin
Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów; zastrzega sobie prawo do dokonywania
skrótów, przeredagowań i zmiany tytułów.
Redakcja nie odpowiada za treść reklam,
ogłoszeń i listów.
Kobieca. Taka właśnie jest Gazeta Wodzisławska, którą trzymacie Państwo
w swoich rękach. I nie zasługa to miesiąca marca, od tak dawna kojarzonego
z Dniem Kobiet. To wydanie zasłużyło sobie na ten przydomek za sprawą Pań,
które zdecydowały się podzielić z Czytelnikami historiami z zawodowego i prywatnego życia.
W cyklu „Znaleziona/znaleziony” cztery zupełnie różne kobiety opowiadają
o najważniejszych chwilach, jakie przeżyły. O radościach z sukcesów, łzach
rozpaczy i gorzkich wspomnieniach porażki. Zdradzają też, co czyni je silnymi,
wrażliwymi, cierpliwymi. Z kolei „W twarzą w twarz” rozmawiamy z dyrektorką
szkoły, której pracownicy nieco niżej pochylają się nad swoimi uczniami a od ocen
ważniejsze są relacje międzyludzkie. Nie zabrakło również tematów, którymi
obecnie żyje Wodzisław.
Ta Gazeta Wodzisławska jest kobieca bardziej niż zwykle, także dlatego, że jest
to ostatni numer redagowany tylko przez dziennikarki. Od następnego wydania za
sterami zasiądzie ktoś inny a załoga będzie mocno odświeżona.
I na koniec, rzecz najważniejsza. To 12 numer gazety w nowej szacie graficznej.
Od naszej ostatniej metamorfozy minął rok. Naszym Czytelnikom dziękujemy
za to, że byli, są i, mamy nadzieję, będą. Dziękujemy, że dali nam radość pisania
i możność utrwalania.
Z pozdrowieniami!
Issa Grela
e-mail: [email protected]
Nakład: 3000 egz.
Pis z ą dla Was
Issa Grela
Magdalena Szymańska
Agnieszka Kozielska
Izabela Wilczok
3
Z ratusza
Marzec 2010 r.
Wieści z sesji
25
lutego po raz kolejni radni spotkali się na obradach już XLIII
sesji Rady Miejskiej. Obrady
jak zwykle poprowadził przewodniczący
Lech Litwora. Po przyjęciu porządku
obrad głos zabrał prezydent miasta Mieczysław Kieca. Przedstawił on zebranym
informacje na temat działań podejmowanych pomiędzy sesjami. Między innymi
prezydent wydał zarządzenie w sprawie
powołania Komisji Przetargowej do przygotowania, a następnie przeprowadzenia
postępowania o udzielenie zamówienia
publicznego na wykonanie robót budowlanych w ramach projektu Kultur@lny
Wodzisław – System Informacji Kulturalnej. Zamówienie dotyczy przebudowy
holu wejściowego wodzisławskiego muzeum. Ze względu na brak zasobów lokalowych prezydent nie mógł wyrazić zgody
na udzielenie pomocy w repatriacji Polaków ze Wschodu. — Wsparcia udzieliliśmy
w pierwszym roku kadencji. Tym razem
zmuszeni byliśmy odrzucić niniejszy wniosek — mówi Mieczysław Kieca. Po czym
naczelnik Wydziału Inwestycji Miejskich
Janina Szymacka-Pysz przedstawiła in-
4
formację na temat zadań inwestycyjnych
realizowanych przez Miasto Wodzisław
Śląski w ubiegłym roku, uwzględniając
zadania Rady Dzielnic.
Za i przeciw
Następnie radni przystąpili do podjęcia
uchwał. Jako pierwszy głos zabrał skarbnik miasta Tadeusz Bednorz w sprawie
zmiany uchwały budżetowej na rok 2010.
Poruszono kwestię wypłaty odszkodowania, jakie zgodnie z wyrokiem sądu, Miasto
winno wypłacić właścicielowi kamienicy
mieszczącej się na ul. Rynek 15. Jednogłośnie przyjęto uchwałę zmieniającą uchwałę w sprawie nadania Regulaminu Straży
Miejskiej Wodzisławia. Proponowane
zmiany wynikają z nowelizacji ustawy
z 1997 roku o strażach gminnych, która
weszła w życie 24 grudnia minionego
roku. Następnie w kolejności poddano
głosowaniu uchwałę dotyczącą nadania
imienia Publicznemu Przedszkolu nr 12.
Placówka otrzymała imię Jana Brzechwy.
Sporo kontrowersji wzbudziła natomiast
uchwała w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzen-
nego obejmującego obszar przy ul. Bogumińskiej, przy wlocie do miasta drogi DK
78 od strony granicy państwa, oznaczonej
umownie jako OK3. Teren w pierwotej wersji przeznaczony był pod zabudowę usługową. Swój sprzeciw w tej sprawie zgłosili
bezpośrednio zainteresowani – mieszkańcy
niniejszego terenu. — 29 osób podpisało petycję, w której mieszkańcy wnoszą o dokonanie zmian w uchwale, tak by uwzględniała
ona potrzeby mieszkańców — mówi Maria
Pietraszek. — Nie zgadzamy się, by na tych
terenach powstała działalność szkodliwa dla
środowiska. Są inne miejsca w mieście, które
można na taki cel przeznaczyć — dodaje.
Przedstawiciel pracowni architektonicznej
przekonywał, że uchwała gwarantuje taka
ochronę. — Musimy przestrzegać przepisów. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że
nie chronimy środowiska. Poza tym każdy
ze swoją działalnością musi mieścić się
w granicach swojej działki — przekonywał
Janusz Orzeł. Prawdą jest, że ewentualnego
inwestora obejmuje cały pakiet przepisów.
Zdaniem architekta, także przytaczana
działka 7U, ma być buforem oddzielającym teren mieszkalny od drogi. Uchwałę
przegłosowano. Dyskusja nawiązała się
również podczas podejmowania uchwały
w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obejmującego obszar tzw. OK5, w obrębie ulic: Chrobrego,
Radlińskiej, Radlińskie Chałupki. — Ten
plan jest nie do przyjęcia — komentował Józef Kowol, właściciel działek mieszczących
się na wspomnianym terenie. — Odbiera on
synowi jedną z lepszych działek. Powoduje,
że syn straciłby 1,5 hektara ziemi — dodaje.
Na chwile obecną Józef Kowol odrzucił
propozycję przyjęcia gruntów zamiennych. Za podjęciem uchwały zagłosowało
9 radnych.
Następnie głos zabrał naczelnik Wydziału
Strategii Rozwoju Miasta – Zbigniew Podleśny. Przedstawił on sprawozdanie z realizacji wydatków budżetowych gminnego
programu profilaktyki i rozwiązywania
problemów alkoholowych oraz przeciwdziałania narkomanii na rok 2009. Emocje
wzbudziła także organizacja ruchu na ul.
Matuszczyka. Wśród radnych zdania na ten
temat były podzielone. Jedni wskazywali
na pewne niedogodności i niedociągnięcia,
inni przekonywali, że obecna sytuacja jest
jedynym optymalnym rozwiązaniem.
Obrady lutowej sesji zakończyły się wolnymi głosami i wnioskami. (lena)
Z ratusza
Gazeta Wodzisławska
Narkotyki, dziecko i Ty
P
roblemy związane z zażywaniem
przez młodzież i dzieci narkotyków
z roku na rok są coraz większe. Najskuteczniejszą obecnie walką z narkomanią
jest obecnie profilaktyka. W odpowiedzi
na rosnące zagrożenie, Komenda Straży
Miejskiej z Wodzisławia Śląskiego wspólnie z prezydentem Mieczysławem Kiecą
postanowiła zorganizować akcję antynarkotykową, skierowaną głównie do nauczycieli i rodziców. „Narkotyki, dziecko i Ty”
ma na celu wczesne wykrycie i rozpoznanie
skutków używania narkotyków przez młodzież oraz prawidłową reakcję i działanie
rodziców, opiekunów, pedagogów. Trwać
będzie od 1 – 15 kwietnia 2010 roku. Pomysł na akcję narodził się podczas wolnej
dyskusji w komendzie Straży Miejskiej.
— Zaniepokoiliśmy się tym, że nasi południowi sąsiedzi otworzyli swój rynek i zalegalizowali posiadanie większości narkotyków.
Obawiamy się, że to spowoduje łatwiejszy
dostęp do tych środków. Zaplanowaliśmy
spotkanie w Wodzisławskim Centrum Kultury 15 kwietnia o godz. 17.00. Wtedy swe
prelekcje wygłoszą: specjalista psychoterapii
i uzależnień Katarzyna Bosowska, przewodnicząca wydziału rodzinnego i nieletnich,
sędzia sądu rejonowego Wodzisław Śląski
Leokadia Pluta oraz nadkomisarz zespołu
ds. nieletnich i patologii wydziału prewencji
KPP Wodzisław Śląski Bogdan Polak. Wykłady pomogą w zrozumieniu problemów
wiążących się z zażywaniem środków odurzających oraz nauczą jak rozpoznawać, czy
ktoś jest pod ich wpływem — mówi Janusz
Lipiński, komendant Straży Miejskiej. Wiedza ta umożliwi szybką reakcję na istniejący
problem. Słuchacze dowiedzą się też, jak wyglądają niektóre narkotyki. Rodzice często
nie zdają sobie sprawy, że tabletka, którą
znaleźli u swoich dzieci, to narkotyk. Przed
wykładami straż rozda ulotki informujące
o spotkaniu. Część z nich zostanie rozpropagowana w wodzisławskich gimnazjach
i szkołach średnich, reszta na ulicach wśród
mieszkańców. — Mamy nadzieję, że co najmniej jeden nauczyciel z każdej szkoły zjawi
się na prelekcjach w WCK. Zapraszamy każdego chętnego do wysłuchania wykładów, nie
tylko opiekunów i rodziców, ale także dzieci
i młodzież. Jeżeli nasze działanie będzie
cieszyło się dużym powodzeniem, chętnie
powtórzymy je w następnym roku — dodaje. Strażnicy otrzymali również broszury
z Krajowego Biura ds. przeciwdziałania
narkomanii, które mają na celu wsparcie tej
akcji. Więcej informacji o działaniach Straży
Miejskiej można uzyskać na stronie internetowej: www.strazmiejska-wodzislaw.pl
Straż Miejska Wodzisławia Śl. organizuje
akcję pod hasłem: „Narkotyki, dziecko i Ty”.
Akcja ma na celu wczesne wykrycie i rozpoznanie skutków używania narkotyków przez
młodzież oraz prawidłową reakcję i działanie
rodziców, opiekunów, pedagogów.
W związku tym pragniemy zaprosić i tym
samym rozważyć możliwość uczestnictwa
w naszej akcji, która odbędzie się w terminie
od 1 do 15 kwietnia bieżącego roku.
Jednocześnie zwracamy się z prośbą o udostępnienie „Sali Klubowej” w WCK Wodzisław
Śl. dniu 15.04.2010 r. o godz. 1700 w celu
przeprowadzenia prelekcji przez zaproszonych gości.
Międzynarodowe Forum Ekonomiczne
W dniach od 25 do 27 lutego, nasze
miasto promowało swoją ofertę inwestycyjną na Międzynarodowym Forum
Ekonomicznym Śląsk 2010 w Opolu. Podczas dwudniowego spotkania analitycy
ekonomiczni, przedstawiciele biznesu
z regionu, kraju i zagranicy, przedstawiciele administracji samorządowej, nauki,
mediów, organizacji pozarządowych,
instytucji finansowych, parlamentarzyści europejscy i krajowi, ambasadorzy
oraz decydenci w różnych obszarach
gospodarczych dyskutowali o potencjale
gospodarczym makroregionu śląskiego.
Odbyły się spotkania biznesowe, panele dyskusyjne i sympozja. Jest to jedna
z ważniejszych i największych imprez
poświęconych problematyce rozwoju regionu. W spotkaniu uczestniczył również
Prezydent Parlamentu Europejskiego –
Jerzy Buzek, który w swoim wystąpieniu
omówił strategię „Europa 2020”, opartą
na tworzeniu nowych miejsc pracy czy też
zachowywaniu dóbr naturalnych. Oprócz
paneli dyskusyjnych doskonałą sposobnością do zapoznania się z ofertą Śląska była
wystawa stoisk instytucji samorządowych
oraz prywatnych przedsiębiorstw. Stoisko
Wodzisławia Śląskiego cieszyło się dużym
zainteresowaniem gości Forum zarówno
z kraju, jak i z zagranicy, dając niepowtarzalną szansę promocji inwestycyjnej oraz
zaprezentowania szans na lokalizację inwestycji w Wodzisławiu. Prezydent Miasta
Wodzisławia Śląskiego, Mieczysław Kieca
zaprezentował w swoim wystąpieniu walory miasta nie tylko w kontekście lokowania
inwestycji, lecz także życia codziennego,
edukacji czy też sportu. Prezentacja wzbudziła ogromne zainteresowanie i została
gorąco przyjęta przez zgromadzonych
gości. Drugiego dnia Forum, prezydent
Mieczysław Kieca moderował panel oraz
dyskusję pt. „Oczekiwane kierunki inwestycji zagranicznych. Rola samorządów
w przygotowaniu ofert inwestycyjnych”.
Forum odwiedziło łącznie około 1000
osób z 63 państw i 5 kontynentów. (Red.)
5
Z ratusza
Marzec 2010 r.
Start w przyszłość
R
uszyła rekrutacja dzieci w ramach
projektu stworzonego przez Urząd
Miasta „3‒4-5 START Przedszkolaków w przyszłość”. Projekt ma na celu
zwiększenie dostępu do edukacji przedszkolnej dzieci w wieku 3 – 5 lat, które
z różnych przyczyn nie chodzą do przedszkola. Realizacja trwać będzie od 1 stycznia 2010 r. do 31 grudnia 2011 r. Zajęcia
ruszają już w marcu. W przedsięwzięciu
udział bierze dziesięć przedszkoli z Wodzisławia Śląskiego: PP nr 1, PP nr 2, PPnr
4, PP nr 5, PP nr 11, PP nr 12, PP nr 14 (dodatkowy oddział przedszkolny dla dzieci
w wieku 3 lat), PP nr 15, PP nr 16, PP nr 18.
Zajęcia mają pomóc w upowszechnieniu
edukacji przedszkolnej. Mają też pokazać
rodzicom, jak wiele korzyści płynie z wysyłania dzieci do przedszkola. W ramach
dwugodzinnych zajęć, odbywających się
trzy razy w tygodniu, maluchy będą miały
szansę uczestniczyć w zajęciach ogólnorozwojowych zgodnych z podstawą programową oraz w zajęciach z rytmiki i języka angielskiego. Odbywać się one będą
popołudniami. Projekt zakłada również
spotkania z logopedą. Każdy uczestnik
otrzyma też podwieczorek. — Uważam,
że jest to bardzo dobry pomysł, żeby dzieci,
które nie są objęte edukacją przedszkolną
mogły zobaczyć jak wygląda życie w przedszkolu, bo są to nasi przyszli wychowankowie. Dzieci, które będą uczęszczały
w zajęciach w ramach programu nie będą
miały problemów z adaptacją w miesiącu
wrześniu. Nauczą się też zostawać same,
bez opieki rodziców, rozwiną się społecznie,
muzycznie, plastycznie i intelektualnie.
W naszym przypadku rekrutacja jest za-
mknięta, stworzyliśmy już piętnastoosobową grupę. Rodzice nadal dzwonią, pytają
i chcą się zapisywać na listę rezerwową.
O zakwalifikowaniu decyduje kolejność
zgłoszeń — mówi Mirosława Kuźnik,
dyrektor Przedszkola Nr 1. Dzieci będą
mogły korzystać z całej bazy przedszkolnej: zabawek, zajęć plastycznych, muzycznych. Przewidziano również spacery,
wyjścia do Wodzisławskiego Centrum
Kultury, zabawy na świeżym powietrzu.
Dwugodzinne zajęcia będą zapełnione
w sposób atrakcyjny. Dzieci będą pod
opieką wysoko wykwalifikowanej kadry,
nauczycieli z wieloletnim stażem. Ważne,
aby rodzice zgłaszający dziecko do udziału w projekcie przyprowadzali regularnie
dzieci na zajęcia. W projekcie udział weźmie 300 maluchów z Wodzisławia Śląskiego. Rodzice nie poniosą też żadnych
kosztów. Projekt szacowano na 809 037 zł.
Pozyskano 796 901,44 zł z PO KL, Urząd
Miasta dołożył 12 135,56 zł. Projekt jest
współfinansowany przez Unię Europejską
w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. (Iza W.)
Dzień otwarty w Urzędzie Skarbowym
6 marca br. placówka organizuje „dzień
otwarty”. Tego dnia będzie czynna od 9.00
– 13.00. Zaplanowano również pracę w sobotę, 24 kwietnia 2010r., w tych samych
godzinach. Przewidziano także wydłużenie godzin pracy urzędu w ostatnim tygodniu kwietnia, od 26 – 30 kwietnia 2010r.
Wszyscy odwiedzający w tych dniach
6
skarbówkę oprócz załatwienia zwykłych
spraw urzędowych (pobranie formularzy
podatkowych, złożenie zeznań, uzyskanie
informacji w zakresie rozliczenia rocznego) będą mogli poznać pracę codzienną
urzędników, nie tylko w miejscach ogólnodostępnych. Tak jak w poprzednich
latach, i w tym roku urząd organizuje
konkurs z nagrodami dla szkół podstawowych. Należy ułożyć krótką rymowankę
o tematyce: „Internet a podatki”. Do 6
marca można składać prace w kancelarii
US. Trzy dni później nastąpi rozstrzygnięcie konkursu. Wręczenie nagród zaplanowano na 12 marca o godz. 14.00 na Sali
Narad. (Red.)
Z ratusza
Gazeta Wodzisławska
Przedszkole jak marzenie
K
tóry z rodziców nie marzy o świetlanej przyszłości swojego dziecka?
Która matka nie widzi oczyma
własnej wyobraźni swojego ukochanego
szkraba rozwijającego swoje talenty? I któryż z ojców nie chciałby, by jego maluch
miał nienaganne maniery i nieprzeciętną
wiedzę, co w przyszłości procentowałyby
wysoką pozycją na rynku pracy?
Przedszkola prześcigają się w różnicowaniu swojej oferty. Trudno jednak w ramach określonego programu edukacyjnego
i w wielodzietnej grupie zadbać, by każde
dziecko miało szansę szybkiego rozwoju.
Takie możliwości stworzyli w tym roku
właściciele popularnej w Wodzisławiu
Zozolandii. Otóż od 1 lutego trwa nabór
do prywatnego przedszkola. Zajęcia rozpoczną się wraz z rokiem szkolnym, czyli
we wrześniu.
— Już teraz trwają zapisy, bo chcemy wiedzieć jakie będzie zapotrzebowanie i odbiór
przygotowanej przez nas oferty — tłumaczy
Urszula Dybiec.
Docelowo mają powstać trzy grupy dzieciaków. Realizowane będą zadania wychowawczo-dydaktyczne takie jak: kształtowanie umiejętności społecznych, wspomaganie
rozwoju mowy i czynności intelektualnych,
wychowanie przez sztukę zarówno przez
plastykę jak i teatr, wychowanie w poszanowaniu roślin i zwierząt, pomaganie w rozu-
mieniu istotnych zjawisk atmosferycznych
i budzenie zainteresowań w kierunku matematycznym czy technicznym.
— Zapewniamy dzieciom swobodę i bezpieczeństwo. Będziemy wychowywać dzieci
śmiałe, wrażliwe, otwarte i kreatywne,
przynajmniej taki jest nasz cel. Zajęcia będą
prowadzone przez profesjonalistów, tj. instruktorów tańca, magistrów sztuki i przedszkolanki z wcześniejszym doświadczeniem
zawodowym — opowiada Urszula Dybiec.
Do tego należy dodać, że dzieci będą się
uczyły angielskiego na bazie licencjonowanego programu Musical Babies. Co kilka
dni odwiedzą restaurację, by uczyć się
zasad savoir vivre przy stole. Jeździć będą
do kina, teatru i na wycieczki edukacyjne.
Zajęcia prowadzone będą od poniedziałku do piątku od godziny 7.00 do 16.00,
z możliwością przedłużenia opieki nad
dzieckiem nawet do godziny 21. Możliwe będzie też odprowadzenie dziecka
do przedszkola w weekend, gdy zajdzie
taka potrzeba.
— Pomysł na to przedszkole od dawna chodził nam po głowie. Myślimy, że Zozolandia
jest dobrym miejscem na przedszkole. Świat
zabawy będzie bardzo kolorowy, a o edukację zadbają specjaliści — podsumowują
właściciele Zozolandii.
Pobyt dziecka w przedszkolu będzie
niewiele drozszy niż w przedszkolu pu-
blicznym, ale też w połowie mniejszy niż
opłacenie opiekunki. Warto więc się zastanowić, czy takich pieniędzy nie zainwestować w rozwój własnego dziecka.
Szczegółowe informacje znajdziecie Państwo pod numerem telefonu –
509 828 344 lub osobiście u Urszuli Dybiec
na terenie Zozolandii. (issa)
Zozolandia to punkt pilotażowy wewnętrznego placu zabaw dla dzieci pod marką
Zozole, po otwarciu którego powstaną
kolejne punkty własne i franczyzowe.
Całoroczne, nowoczesne centrum zabaw
ruchowo – sprawnościowych, w którym
Twoja pociecha na trzech poziomach znajdzie wiele wspaniałych atrakcji, a wśród
nich: basen z 50 tys. piłeczek, zjeżdżalnie,
tory przeszkód, labirynty, wyjątkowy dmuchaniec do skakania i zjeżdżania oraz wiele
innych. Zozolandia to świat przeznaczony
dla wszystkich dzieci, które chcą poznać
rzeczywisty świat Zozoli. Nieograniczona
swoboda pozwala się wykazać nawet wyjątkowo energicznym dzieciom. Maluchy
też znajdą coś dla siebie. Zozolandia posiada specjalny kącik zabaw dla maluszków,
pełen zabawek, które bawią i uczą oraz
zapewnią nawet najmniejszym pociechom
radość, a rodzice w tym czasie mogą odpocząć w kawiarence, skorzystać z Internetu,
przeczytać prasę czy oglądać TV.
W Wodzisławiu kwoty zarezerwowane na utrzymanie dróg w tym sezonie skurczyły się bardzo szybko, ale kasa nie stoi jeszcze pusta.
Ile kosztuje zima
Duże mrozy nie ominęły mieszkańców
naszego regionu. Nie trzeba czytać
prognoz Centrum Zarządzania Kryzysowego, zamieszczonych na stronie
internetowej, by efekty ostrych mrozów
odczuć na własnej skórze. I nie tylko. Tej
zimy zasypane ulice i śliskie chodniki
to także wodzisławska rzeczywistość.
Z żywiołem walczyli wszyscy, nie tylko
służby drogowe i firmy odpowiedzialne
za zimowe utrzymanie dróg, ale i sami
mieszkańcy. To na nich bowiem spo-
czywa obowiązek odśnieżania przydomowych chodników. Trudno też było
nadążyć za pogodą. Zwały śniegu rosły a na chodnikach i drogach białego
puchu wciąż nie ubywało. I choć ktoś
może powiedzieć, że nie ma się czemu
dziwić, bo to przecież zima, aura mocno
uszczupliła kasy samorządów lokalnych.
W Powiatowym Zarządzie Dróg zarezerwowane kwoty już się wyczerpały.
Na akcję zima zaplanowano w tym
roku 636 tys. zł. Do tej pory odśnieża-
nie i posypywanie dróg kosztowało aż
450 tys. zł.
— Dużo pieniędzy pochłonęło paliwo, które
rozliczane jest z puli całorocznej, więc może
zabraknąć pieniędzy na jazdę w kolejnych
miesiącach. Poza tym bardzo droga jest sól
do posypywania dróg i chodników — mówi
Jacek Szkolnicki dyrektor Służb Komunalnych Miasta.
Wystąpił więc do miasta o kolejne 250
tysiecy.
(issa)
7
Poznaj swojego radnego
Marzec 2010 r.
Radny powinien mieć wiedzę
Rozmowa z radnym Janem Grabowieckim
Redakcja: Po raz pierwszy został Pan
wybrany do Rady Miejskiej w 1996 roku.
To szmat czasu. Łączy Pan z tą funkcją
jakieś refleksje?
Jan Grabowiecki: Oczywiście mam swego
rodzaju refleksje, dotyczące pracy w Radzie Miejskiej. Uważam, że do przodu
to my niestety nie idziemy. Może kiedyś,
ale to było dawno. Odnoszę wrażenie, że
od paru lat jest stagnacja w szeregach Rady.
Red.: Czyja to wina? Czy nie radnego?
A jeśli tak, to jaki powinien być radny,
Pana zdaniem?
J.G.: Radny przede wszystkim powinien
mieć wiedzę na temat tego, czym zajmuje
się gmina i co robi, a także podstawową
wiedzę na temat przepisów prawnych, jakie
w samorządzie się stosuje. Mówię to bardzo
ogólnie. Według mnie, dobry radny powinien na co dzień z takimi przepisami się
spotykać i mieć bieżącą wiedzę o zmianach,
jakie zachodzą w aktach prawnych. Rzadko się spotyka, by radny sam od siebie się
edukował.
Red.: Opinia, że Rada Miejska nie idzie
do przodu też Pana dotyczy, jako radnego.
Niedługo przy urnie wyborczej mieszkańcy Pana rozliczą.
J.G.: Nie bardzo lubię słowo rozliczać,
bo nie wiem dokładnie, kogo ono ma dotyczyć. Radny to jeden człowiek na 21
radnych. Na dobrą sprawę nawet, gdyby
miał super pomysł i posiadał bardzo dużą
wiedzę w pewnej dziedzinie, i chciał to wykorzystać dla dobra miasta, to pozostali
i tak wiedzą lepiej, bo wcześniej to ustalili,
i zagłosują przeciw. Jest to nieszczęście wielu Rad, w tym i naszego miasta, bo ta Rada
nie jest jakąś wyjętą z ogółu. Jest taka, jak
w wielu miastach i gminach. Problemem
jest brak umiejętności spostrzegania, że
ktoś inny ma równie dobry pomysł. Jest
grupa osób, tzw. koalicja, która ma wyłączność na dobre pomysły. Wynik tego może
ocenić każdy z mieszkańców, nie mnie
oceniać kolegów radnych.
Red.: Rządy ludu i budowanie koalicji,
to zasady, jakimi szczyci się demokracja.
J.G.: Tak, zgadzam się, tylko, jak już niejeden wybitny uczony zauważył, demokracja jest najlepszym ustrojem, bo nikt
8
nic lepszego nie wymyślił. Ustrój ten powinien być poparty fachowością, wiedzą,
kompetencjami w zarządzaniu – bez tego
demokracja kuleje.
Red. Długo pracuje Pan dla miasta, więc
zakładam, że ma Pan swoją koncepcję.
Udało się Panu ją zrealizować?
J.G.: Udaje się, choć nie w tym wymiarze,
by moje oczekiwania były w pełni spełnione. Zawsze trzeba szukać kompromisu, czy
to w Radzie Miejskiej, czy w zarządzaniu
firmą. Niestety zawsze po wyborach każda
władza ma własną ideę X dotyczącą rozwoju miasta. A na dobrą sprawę w cztery lata
niewiele można zrobić. Gdy kadencja się
kończy, zaczyna się nowa wizja i nigdy nie
można jednego projektu zamknąć. Uważam więc, że zarządzanie dłużej niż cztery
lata, daje szansę zrealizowania chociażby
dwóch, trzech kierunków rozwoju w całości. Aczkolwiek sądzę, że w większym
stopniu władza powinna być wsłuchana
w głosy mieszkańców, a konsultacje społeczne powinny odbywać się częściej.
Pyta Pani, czy udało się coś zrobić? Uważam, że tak. Najważniejsze jest złożenie
wniosku do Funduszu Spójności na bu-
dowę kanalizacji. Temat poruszany był
od początku mojej obecności w Radzie.
To jest duże osiągnięcie, bo nikt dotychczas nie umiał przebrnąć przez procedury
unijne. Być może ruszy budowa kanalizacji,
która pochłonie ogromne środki pieniężne
i wstrzyma inne inwestycje, ale Czytelnicy
przyznają rację, że dalsze funkcjonowanie
miasta w XXI wieku bez kanalizacji jest
niedopuszczalne. Udało się też wiele zrobić
w zakresie rozbudowy dróg, jak chociażby skrzyżowanie Pszowska-Matuszczyka,
remont wiaduktu na ulicy Matuszczyka.
Przygotowanie dokumentacji trwało długo,
później dopadł nas kryzys. I tylko szkoda,
że wcześniej o nim nie pomyślano. Pewnie
zapyta mnie teraz Pani, co się nie udało
zrobić?
Red.: Taki miałam zamiar.
J.G.: Ubolewam, że pieniądze miejskie,
w świetle mojej wiedzy i kompetencji, nadal rozdawane są zbyt hojnie. Skończyło się
to tym, że po raz pierwszy w historii miasta
od 1990 roku deficyt budżetowy sięgnął 12
milionów złotych. W 2010 roku deficyt planowany jest na poziomie 28 mln. Nigdy nie
było aż tak ogromnego deficytu i nie pla-
Gazeta Wodzisławska
nowano na rok następny jeszcze większego.
To świadczy o tym, że budżet miejski nie
jest krojony na miarę potrzeb i możliwości.
Wydatki sztywne, które miasto musi ponosić, powinny być rygorystycznie obcięte,
natomiast więcej środków przeznaczać należy na inwestycje, bo tylko one gwarantują
późniejsze zwiększenie dochodów miasta.
Dziś przytnijmy wydatki, skróćmy „kołdrę
do wydawania”, za którą wszyscy ciągną,
by za pięć lat mieć taką samą szansę rozwoju, siłę pieniądza jak inne gminy.
Red.: Ciągle się mówi, że Wodzisław musi
rozwinąć skrzydła. Pytanie zasadnicze
brzmi jak?
J.G.: Myśląc, że Wodzisław rozwinie się
na wzór innych miast jest troszeczkę nieporozumieniem. Często porównujemy
się z Rybnikiem, choć nie wiem dlaczego.
Rybnik jest trzy razy większy i ma czterokrotnie większy budżet. Nie możemy
więc takimi kategoriami patrzeć. Wodzisław ma swoje miejsce na mapie Polski,
ma miejsce w naszym regionie. Winien
się rozwijać, ale nie wiem czy akurat
w tych kierunkach, o których marzymy.
Nasze miasto powinno się rozwijać dbając
o małe przedsiębiorstwa i zakłady pracy,
ale musimy wyjść z większymi propozycjami dla inwestorów. Dziś nie wystarcza
już sprzedać działkę. Może warto pochylić
się nad inwestorami, którzy chcieliby długotrwale zainwestować na naszym terenie
i mieć z tego tytułu w przyszłości dochody,
które zasilą budżet miasta. Może trzeba
więcej pieniędzy przeznaczyć na budowę
dróg, kanalizacji i tym zachęcić inwestorów, bo który z nich przy uruchomieniu
działalności ma tyle środków, by jeszcze
uzbrajać teren? W Jastrzębiu i Żorach
funkcjonują duże strefy ekonomiczne,
które zabierają nam tych bardziej interesujących inwestorów. Tam mogą liczyć
na większe ulgi. Trzeba więc nam zmienić
myślenie, sam fakt, że posiadamy hektary
terenów inwestycyjnych jeszcze o niczym
nie świadczy.
Red.: I tak na koniec, czego, by Pan sobie
życzył?
J.G.: Życzyłbym sobie, by miasto nabrało
wyrazistości kierunku, w którym chce iść.
A zawodowo spokoju i ciszy w podążaniu
w obranym już kierunkiem. I jeszcze więcej
czasu dla siebie i rodziny.
Red.: Dziękuję za rozmowę.
J.G.: Dziękuję również.
Rozmawiała Issa Grela
Lokalnie – niebanalnie
Nowa klinika w Wodzisławiu
Pacjenci z powiatu wodzisławskiego
wkrótce nie będą musieli korzystać z oddziałów kardiologicznych znajdujących się
w Rybniku, Zabrzu czy innych częściach
województwa śląskiego. W Wodzisławiu,
na terenie szpitala powstanie klinika kardiologiczna. Nowo wybudowany budynek
wyposażony zostanie w odpowiednie
zaplecze diagnostyczne. Umowę, umożliwiającą rozpoczęcie prac, podpisano
ze starostwem powiatowym. Wykonawcą
przedsięwzięcia została prywatna spółka
PAKS – Polsko-Amerykańskie Kliniki
Serca. Wybuduje klinikę za własne środki.
— Mieszkańcy bez wątpienia zyskają na tej
inwestycji. Zmieszczą się w tak zwanej złotej
godzinie, w której należy pacjenta z ostrym
zespołem klatki piersiowej przewieźć
do ośrodka specjalistycznego. Dodam, że
z terenu powiatu czas transportu pacjenta do nas skróci się do dwudziestu minut.
Jego szanse wzrastają niewspółmiernie —
przekonuje Henryk Wojtaszek, dyrektor
wodzisławskiego szpitala. W pierwszym
kwartale planowane jest ukończone prac
projektowych oraz dopięcie formalności
związanych z uzyskaniem pozwolenia
na budowę. Spółka przekonuje, że prace
potrwają maksymalnie do sześciu miesięcy. Co oznacza, że jeśli nie będzie żadnych
komplikacji i opóźnień nowa klinika może
funkcjonować już od października. (lena)
Rewolucja w prawie jazdy
Ministerstwo Infrastruktury przygotowało
małą rewolucję w zasadach przyznawania
prawa jazdy. Nowy projekt zakłada, że
każdy, kto pomyślnie zda egzamin przez
pierwsze dwa lata objęty będzie tak zwanym okresem próbnym. Świeżo upieczeni
kierowcy będą traktowani dość rygorystycznie. Jeśli w ciągu dwóch lat popełnią
dwa wykroczenia drogowe zostaną odesłani na kurs reedukacyjny. Trzy wykroczenia w konsekwencji oznaczać będą bezdyskusyjną utratę prawa jazdy. Dotychczas,
zgodnie z obowiązującym prawem, młodzi
kierowcy w ciągu roku od otrzymania
niniejszego dokumentu nie mogli przekroczyć progu 20 punktów karnych. Takie
restrykcyjne zmiany nie są bezpodstawnym
wymysłem ministerstwa. Z badań wynika,
że to w dużej mierze młodzi i niedoświadczeni kierowcy są sprawcami wypadków
drogowych. Brak doświadczenia, to jedno.
Inną sprawą jest brawura i prowadzenie
samochodu pod wpływem alkoholu czy
środków odurzających. Na tym nie koniec
zmian. Projekt przewiduje wprowadzenie nowych kategorii prawa jazdy, w tym
również na quada. Kategoria AM pozwoli
w przyszłości już czternastolatkom na prowadzenie małego quada, B1 z kolei umożliwi szesnastolatkom na poruszanie się
dużym quadem. Wiele kontrowersji budzi
pomysł dotyczący ilości punktów karnych,
jakie w ogóle może uzbierać kierowca.
Zamiast 24 będzie 48. Ci kierowcy, którzy
będą mieli na swoim koncie połowę stawią
się na kurs reedukacyjny. Jeśli przez kolejne
pięć lat po kursie osoba ponownie zdobędzie 24 punkty karne automatycznie straci
prawo do kierowania pojazdem. Proponowane zmiany nie ograniczają się wyłącznie
do kierowców. Dotkną także instruktorów,
którzy przygotowują nowych kierowców
do samodzielnej jazdy. Na chwilę obecną
nie mają oni żadnego obowiązku pogłębiania swojej wiedzy, co może niekorzystnie
wpływać na jakość przekazywanej informacji. Aby tego uniknąć pomysłodawcy
projektu zakładają coroczne szkolenia dla
instruktorów nauki jazdy. (lena)
9
Twarzą w twarz
Marzec 2010 r.
Wierzymy, że potrafimy
Rozmowa z Beatą Rączka, od siedmiu lat
dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno –
Wychowawczego w Wodzisławiu Śląskim
Redakcja: Minęło siedem lat odkąd
została Pani dyrektorem Specjalnego
Ośrodka Szkolno – Wychowawczego
w Wodzisławiu Śląskim. Obejmując
to stanowisko musiała mieć Pani koncepcję jego funkcjonowania.
Beata Rączka: Faktycznie tak było,
bo przecież startowałam w konkursie
na dyrektora i to był jeden z wymogów,
które należało spełnić. Dziś mogę powiedzieć, że ta koncepcja w większym
stopniu została już zrealizowana. Wiele
jest też rzeczy, które z niej nie wynikały
a mimo to je robimy. Podstawową rzeczą,
jaką zakładałam było utworzenie szkoły
przysposabiającej do pracy, czyli takiej
formy szkolnictwa ponadgimnazjalnego
dla dzieci z umiarkowanym stopniem
upośledzenia. Była też reorganizacja zakresu działalności zastępców dyrektora,
co się sprawdziło w życiu codziennym.
I wprowadzono różnego rodzaju formy
aktywności, by dzieci były częścią społeczeństwa.
Red.: Ośrodek się zmienia, co widać gołym okiem. Czyja to zasługa?
B.R.: Myślę, że to zasługa nas wszystkich.
Z racji funkcji dyrektora muszę odegrać
pierwsze skrzypce, natomiast dyrygent
bez orkiestry nie zrobiłby nic. Pracuje koncepcyjne, wkładam dużo energii, by coś
powstało, by pozyskać pieniądze, a wykonanie całości jest na głowie pracowników
ośrodka. I to, że powstają nowe sale to też
ich zasługa. Nawet gdybyśmy mieli piękne
mury a nauczyciele nie dbaliby o nie, nie
wykorzystywali na zajęciach i nie tworzyli
atmosfery, cóż byśmy mieli? Myślę, że tutaj
musimy mówić o naszym wspólnym sukcesie. Pracownicy obsługi również wykonują
dużą robotę. To właśnie oni remontują,
wymieniają podłogi, drzwi, etc.
Red.: Czym różni się nauczyciel Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego
od tego ze szkoły publicznej?
B.R.: Oprócz tego, że jesteśmy nauczycielami, jesteśmy jeszcze terapeutami. I tutaj
zakres czynności jest znacznie większy
10
aniżeli nauczycieli. Wszystko zależy
też od tego z jakimi dziećmi pracujemy.
Jeśli z lekkim stopniem upośledzenia,
to wystarczy, że jesteśmy nauczycielami.
I wtedy prowadzimy to dziecko i uczymy
w zakresie technik szkolnych. Jeżeli jest
to umiarkowany, znaczny, głęboki stopień
upośledzenia, albo autyzm to my musimy
być wielkimi przewodnikami po życiu.
Wspólnie z nimi musimy po podłodze
chodzić, zabiegi higieniczne wykonywać.
To jest nasza codzienna praca. Angażujemy się w codzienne życie, nie tylko
nauczanie.
Red.: A codzienne życie, to co?
B.R.: To spożywanie posiłków, zabawa,
uczenie się, a także wycieczki i wszystko
to, co nas otacza.
Red.: Wygląda na to, że pracujecie 24 godziny na dobę.
B.R.: Tyle nie, ale dwanaście już tak.
Red.: Zmienię temat. Od pięciu lat ośro-
Gazeta Wodzisławska
dek organizuje koncert charytatywny.
Skąd wziął się pomysł i jak to ewoluowało?
B.R.: Koncert jest moim dzieckiem, które wymyśliłam. Wtedy organizowano
charytatywne bale prezydenckie na rzecz
Wodzisławskiego Ośrodka Rehabilitacji
Dzieci i Młodzieży. Chciałam zainicjować
coś, co przyniosłoby docelowo pieniądze
dla naszego ośrodka, ale nie chciałam powielać tego świetnego, skądinąd, pomysłu.
W tym momencie wyszedł mi na przeciw
Bank Śląski, który chciał wesprzeć nasz
ośrodek. Szukając alternatywnej koncepcji, wymyśliłam koncert też z licytacją,
ale na scenie mieli występować nasi podopieczni. Miała być też licytacja, która
pełniła funkcję dwojaką. Prezentowała
osiągnięcia ośrodka, bo licytowano rzeczy
wykonane na naszych zajęciach, i przynosiła pieniądze dla ośrodka. Sam zaś koncert
miał być zadośćuczynieniem wszystkim
tym, którzy nas wspierają, a mamy komu
dziękować.
Red.: Zawsze macie też gwiazdę.
B.R.: Na pierwszym koncercie był Marek Torzewski. Potem trzeba było utrzymać poziom. Nie było to łatwe, bo nie
mamy dużych możliwości finansowych.
Póki wspierał nas bank było dobrze, ale
od trzech lat organizujemy już wszystko
sami. Musimy liczyć się z każdym groszem, by to, co wydamy nie przerosło
zysków. Na drugim koncercie gwiazdą
był Zbigniew Wodecki. A trzeci koncert
przypadł na jubileusz 25-lecia naszego
ośrodka i występowali wtedy w murach
naszej szkoły artyści ze śląskich scen
operowych. Podczas czwartego koncertu
śpiewała Alicja Majewska w akompaniamencie Korcza, a w tym roku znów wróciliśmy do Torzewskiego.
Red.: Ile udało się wam zebrać pieniędzy?
B.R.: Bardzo różne sumy zbieraliśmy. Gdy
prowadziliśmy licytację otwartą, przed
koncertem na scenie, udało nam się osiągać większe sumy a oferowane kwoty były
bardziej znaczące. Zdaliśmy sobie jednak
sprawę, że forma ta nie jest atrakcyjna dla
tych, którzy przychodzą tylko na koncert,
bo licytacja trwała nawet dwie godziny.
W związku z tym przeszliśmy na formę
cichej licytacji. Jeśli ktoś chce coś ofiarować, zapisuje na karteczce pod eksponatami kwotę. Wszystko dzieje się w czasie
skromnego bankietu. Mamy świadomość,
że taka forma jest mniej dochodowa, ale
Twarzą w twarz
te pieniądze też nas zadawalają. W sumie
przez pięć lat zebraliśmy dużo, bo ponad
150 tysięcy złotych.
Red.: Jak je wykorzystaliście?
B.R.: To są właśnie te fundusze, które włożyliśmy w remont naszego ośrodka. To są
pomalowane ściany, wymienione posadzki i drzwi, to świetlica szkolna. Można
powiedzieć, że cała zmiana wizerunku
Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego.
Red.: Podczas koncertu wasi podopieczni wychodzą na scenę i się uśmiechają.
Co musi zrobić taki nauczyciel – terapeuta, żeby wywołać uśmiech na twarzy
takiego dziecka?
B.R.: Rozumieć i akceptować wszystko
to, co nasze dziecko sygnalizuje i o czym
mówi. Dać mu szansę przeżywania sukcesu. To są niby proste rzeczy, ale trzeba
umieć stwarzać warunki do tego, by dziecko się otworzyło, powiedziało, żeby zaakceptowało też nas. Z naszymi problemami
i słabościami. I trzeba pracować i jeszcze
raz pracować.
Red.: Padło z Pani ust magiczne słowo:
akceptacja. Czy podopieczni tego ośrodka
wychodząc poza mury szkoły mogą liczyć
na akceptację swej odmienności?
B.R.: Jeśli my nauczymy emocjonalnie
funkcjonować w środowisku, to one będą
tolerowane, akceptowane i rozumiane.
Jeżeli natomiast dziecko pójdzie w świat
z zaburzeniami emocjonalnymi, będzie
się bało powiedzieć cokolwiek, a nowa
sytuacja będzie dla niego zagrożeniem,
to wtedy myślę, że środowisko nie zaakceptuje takich zachowań. Cały problem
polega na tym, by przystosować dzieci
do funkcjonowania społecznego. Stąd też
te techniki szkolne, czytanie i pisanie,
są bardzo ważne. Jednak nie najważniejsze w naszym aspekcie. Jeśli dziecko
ma szanse przeżywania własnego sukcesu
to się dowartościowuje. Każdy z nas tak
funkcjonuje. Jeśli nasze dziecko jest poklepywane i słyszy: dobra robota, świetnie to zrobiłeś, to ono uwierzy w siebie.
Wyjdzie do ludzi z taką wiarą. Będzie
przechodził ulicami miasta ze śmiałością.
Nie zamknie się w skorupie. My wierzymy,
że potrafimy i nasze dzieci pokazują, że
emocjonalnie bardzo dobrze funkcjonują
w środowisku.
Red. Dziękuję za rozmowę.
B.R.: Również dziękuję.
Rozmawiała Izabela Grela
Postanowiliśmy zapytać
dzieci, czy mają sposób na
przegonienie tak
dokuczliwej zimy.
Oto, co odpowiedziały:
Natalka Olejak, lat 6
Nie wiem jak przegonić zimę, ale chciałabym
żeby już się skończyła. Wolę wiosnę i lato. Nie
lubię zimy, bo do rękawiczek wchodzi śnieg.
Kamil Morgała, lat 4
Ja nie chcę żeby zima się skończyła, nie chce
jej przeganiać. Bardzo lubię zimę bo mogę
wtedy jeździć na nartach.
Nikola Kowalska, lat 9
Nie mam zamiaru przeganiać zimy, ta pora
roku bardzo mi odpowiada. Często wychodzę na dwór, jeżdżę na sankach. Znajduje też
czas na czytanie książek. Wiosną nie mam co
robić.
11
Lokalnie – niebanalnie
Marzec 2010 r.
Wchodząc w środowisko pracownicy socjalni muszą być po części prawnikami, urzędnikami, lekarzami, pielęgniarkami i psychologami.
Nie mogą ograniczyć się do wyłącznie jednej specjalizacji.
Przepisy uczuć nie mają
O
cena funkcjonowania Miejskiego
Ośrodka Pomocy Społecznej nie jest
rzeczą łatwą, szczególnie dla mnie
– osoby, która od lat związana jest z tą instytucją — mówi Anna Łasocha, dyrektor
ośrodka. — Generalnie, choć nie skromnie,
postawiłabym ocenę bardzo dobrą.
Obecna dyrektor placówki zna ją
od podszewki. Pełniła w niej różnorakie
funkcje. Pracowała na różnych stanowiskach, począwszy od roli aspiranta pracy
socjalnej, skończywszy na stanowisku dyrektora. Wodzisławski MOPS ma za sobą
dwadzieścia lat działalności. Przez ten
czas forma pomocy społecznej zmieniała
swoje oblicze. W latach 90-tych pomoc
była udzielana na zupełnie innych zasadach niż obecnie. Środki, jakimi dysponowano na działalność pochodziły wyłącznie
z budżetu państwa i gminy. Nie brano pod
12
uwagę innych form finansowania. Dopiero
akcesja Polski do Unii Europejskiej w 2004
roku zmieniła daną sytuację.
— Skorzystaliśmy z możliwości, jakie daje
program Kapitał Ludzki. W tej chwili realizujemy projekt systemowy. Pomysł zrodził
się w 2007 roku. Na początek przeprowadzono cykl szkoleń przygotowawczych, umożliwiających zapoznanie się z tematyką.
Konkretne prace ruszyły rok później — dodaje dyrektor. — W tym roku rozpoczęliśmy
trzeci rok realizacji projektu Razem przeciw
wykluczeniu społecznemu i widzimy, że
działania przynoszą oczekiwane rezultaty.
To inna forma pomocy dla środowiska,
niż dystrybucja środków finansowych
sensu stricto. Praca oparta na kontraktach
socjalnych, współdziałanie ze środowiskiem i beneficjentami, adresowana także
do całych rodzin dotkniętych problemem
ubóstwa, bezrobocia. Środowisk zagrożonych wykluczeniem społecznym. — Wyróżnieniem dla nas są pozytywne opinie osób
uczestniczących w projektach. Przyznam,
że najtrudniej byłoby nam pogodzić się
z brakiem zrozumienia i z krytyką, za którą – co tu dużo mówić – nikt nie przepada.
Wkładamy w ten projekt dużo serca i pracy,
każde niepowodzenie odebralibyśmy jako
osobistą porażkę — tłumaczy Anna Łasocha, pełniąca również funkcję kierownika
projektu. Koordynatorem przedsięwzięcia jest Beata Brzonkalik. W przyszłości
MOPS zamierza realizować kolejny projekt,
tym razem konkursowy, nastawiony na aktywizację zawodową mieszkańców budynku socjalnego przy ul. Skrzyszowskiej. Pozytywna ocena formalna wniosku już jest.
Teraz pracownicy czekają na ocenę merytoryczną. Mają nadzieję, że i w tym przypad-
Gazeta Wodzisławska
ku, oprócz pozyskania finansów widoczne
będą rezultaty społeczne. Projekt zakłada,
że mieszkańcy budynku własnoręcznie go
wyremontują. Tym samym uczestniczyliby
w szkoleniach o kierunkach budowlanych.
Remont bowiem przebiegałby pod okiem
wykwalifikowanej kadry. — Jak wiadomo
pracownicy budowlani są poszukiwani
na rynku pracy. Czy pomysł spodoba się
opiniującemu gremium – zobaczymy — komentuje dyrektor.
Pierwsza ustawa o pomocy społecznej regulująca kwestie pomocowe, po tej
z 1923 roku, weszła w życie 29 listopada
1990 roku. W niej wprowadzono ustalenia dotyczące tworzenia i funkcjonowania
ośrodków pomocy społecznej. Początkowo siedziba mieściła się w obecnym
budynku Poradni Terapii Uzależnień.
Dyrekcja urzędowała w pomieszczeniach
urzędu miasta, natomiast biura pracowników socjalnych znajdowały się w przychodniach zdrowia. Przyporządkowano
ich określonym rejonom. Po wejściu nowej
ustawy warunki zmieniły się. W grudniu
1990 roku placówkę przeniesiono do obecnej siedziby prokuratury – na ul. Kubsza
28b. Od 2005 roku Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej ulokowano w aktualnie
zajmowanych pomieszczeniach. Funkcję
pierwszego dyrektora pełniła Małgorzata
Porembska, zastępcą była Agnieszka Jamorska. One kierowały instytucją przez
osiemnaście lat. Osoby decydujące się
na podjęcie pracy w resorcie pomocy społecznej powinny łączyć w sobie wiele cech
związanych z innymi profesjami. Wchodząc w środowisko muszą być po części
prawnikami, urzędnikami, lekarzami,
pielęgniarkami i psychologami. Nie mogą
ograniczyć się do wyłącznie jednej specjalizacji. — Przepisy uczuć nie mają. Jako
jednostka organizacyjna urzędu miasta
jesteśmy jednak dość specyficzni. Dla nas
najważniejsze jest dobro człowieka. Kryteria, zapisy ustawy, które musimy honorować to jedno. Natomiast oprócz pomocy
materialnej oferujemy wsparcie z innej
strony – psychologicznej i pedagogicznej.
W tym sensie praca socjalna jest ważniejsza — uzupełnia Anna Łasocha. Trudno
mówić o zmianie przyzwyczajeń, sposobu
życia, jeśli nie sposób zaspokoić podstawowych potrzeb egzystencjalnych. Ale
można dążyć do zabezpieczenia niezbędnego minimum – do czego obliguje ustawa
– także poprzez szeroko pojmowaną pracę
Lokalnie – niebanalnie
socjalną. Motywować do reorganizacji
życia i w ten sposób skutecznie zmniejszać kręgi osób korzystających z pomocy
społecznej — Można pomyśleć, że mówiąc
w ten sposób robimy sobie niedźwiedzią
przysługę. Gdyby udało się doprowadzić
do takiej sytuacji to wtedy nie miałybyśmy
pracy. Niestety, to wyłącznie utopia — dodaje.
Czy łatwo przekonać do korzystania
z pomocy? Prostej reguły nie ma. To kwestia indywidualna. Wszystko zależy
od tego, z jaką osobą ma się do czynienia.
Są takie środowiska, które z pomocy korzystają od pokoleń. To ich pewien sposób
na życie. Z drugiej strony są rodziny, które
niespodziewanie znalazły się w trudnej
sytuacji życiowej. Takie osoby siłą rzeczy
przełamują się i przychodzą z prośbą o pomoc. Są też takie przypadki, w których
to pracownicy ośrodka pierwsi wyciągają
rękę i oferują wsparcie. — Pamiętam wiele
wzruszających momentów. Nie zapomnę
chwili, gdy głodne dziecko przegrało wyścig
z kurą o pożywienie. Walkę o ziemniaki
i chleb. Obraz szokujący, ale realistyczny
— wspomina dyrektor ośrodka. Coraz
więcej słyszy się zaniedbaniach w rodzinie
i krzywdzeniu dzieci. Wiele młodych matek
ma problemy z alkoholem. To wynika z wewnętrznego niedowartościowania. Ogólne zniechęcenie to krok do uzależnienia.
— Bardzo często zastanawiamy się, gdzie
jest przyczyna pierwotna a gdzie wtórna.
Czy człowiek nie pracuje, bo pije. Czy pije,
bo nie pracuje. Granica jest bardzo płynna
i trudna do uchwycenia. Ubóstwo związane
z wieloletnim bezrobociem i nałogami – nie
koniecznie alkoholem, bo znamy wiele przypadków uzależnień od leków, to błędne koło
— stwierdza dyrektor.
Nie można jednoznacznie stwierdzić,
że środków na pomoc społeczną jest mało.
Praca pracowników socjalnych nie może
opierać się wyłącznie na dystrybucji finansów, a i nimi trzeba bardzo rozsądnie
dysponować. Placówki tego typu nie mogą
utrzymywać rodzin, bo to przyniosłoby niepożądany efekt wychowawczy. Sprowadzono by je do roli okienka kasowego, gubiąc
po drodze podstawową wartość, jaką jest
praca socjalną.
— Dwudziestolecie zamierzamy uczcić
w gmachu Urzędu Stanu Cywilnego. Tam
spotkamy się w gronie współpracowników
i najbliższych przyjaciół — puentuje Anna
Łasocha. (lena)
Wiele do powiedzenia
Po raz piąty reprezentanci młodzieżowych
rad spotkali się na ogólnopolskiej debacie.
Tym razem drogi osób kształtujących politykę młodzieżową na najniższym szczeblu
skrzyżowały się w stolicy. Było to spotkanie
w ramach projektu Pozycja Młodzieżowych
Rad w Polsce organizowanych przez radę
Miasta Szczecin. W Warszawie obradowało
ponad stu przedstawicieli. Była to doskonała okazja po temu, by z bliska przyjrzeć
się ich działalność, podyskutować na temat
możliwości wprowadzenia zmian w ustawie
dotyczącej niniejszych rad i zastanowić się
nad projektem proponowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, a mianowicie
powołaniem Polskiej Rady Młodzieżowej.
Dialog pomiędzy uczestnikami, a także edukacja pozaformalna to jedne z podstawowych
celów spotkania. Pierwszy dzień spotkania
przebiegał w gronie przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej, wiceprezydenta
Warszawy, posłów i reprezentantów resortu edukacji. Drugi wypełniły wystąpienia
ekspertów z Departamentu Komunikacji
społecznej MEN, sejmu RP i Sekretariatu
do spraw Młodzieży Województwa Zachodniopomorskiego. Ogromnym zainteresowaniem cieszyła się Giełda Młodzieżowych Rad
Miasta. W ostatnim dniu reprezentanci mieli
okazję uczestniczyć w prezentacji e-platformy
wymiany informacji i doświadczenia pomiędzy Młodzieżowymi Samorządami Lokalnymi. Ukoronowaniem całości projektu było
spotkanie radnych w Sejmie, między innymi
z wicemarszałkiem Jerzym Szmajdzińskim.
Projekt objęty został honorowym patronatem Ministra Edukacji Narodowej, Ministra
Skarbu Państwa oraz MSWiA, MPiPS i Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Finał
przedsięwzięcia zaplanowano na początek
kwietnia. Do tego czasu wydana zostanie
publikacja spajająca w jedno dotychczasowe
spotkania. To taka polityka młodzieżowych
rad w pigułce. — Jestem pod wrażeniem tego,
co udało nam się osiągnąć. Rok temu, gdy
pisaliśmy projekt, nie sądziliśmy, że może on
stać się rzeczywistością. Dziś przyszła pora
na podsumowanie pierwszego w Polsce projektu, który umożliwił integrację Młodzieżowych
Rad — mówi Sylwester Perowicz, koordynator. — Dzięki niemu nie jesteśmy anonimowi, co więcej stanowimy zgraną całość, która
ma wiele do powiedzenia — dodaje.
W stolicy wodzisławską radę reprezentował Piotr Błaszczyk. (lena)
13
Lokalnie – niebanalnie
Marzec 2010 r.
„Vladislavia" w innej odsłonie
O
d kilku lat członkowie Zespołu
Pieśni i Tańca „Vladislavia” nosili
się z zamiarem sformalizowania
swojej działalności. Wszystko po to, aby
usprawnić funkcjonowanie zespołu i nadać
mu jeszcze bardziej wyrazisty charakter,
poszerzyć kompetencje. Plany udało się
zrealizować na początku tego roku. 7 stycznia formalnie swoją działalności rozpoczęło
Stowarzyszenie „Vladislavia”. O statut stowarzyszenie ubiegało się niemal pół roku.
— Przed nami otworzyły się nowe możliwości. Dzięki nim możemy realizować projekty
i starać się o środki zewnętrzne. Naszym celem jest szeroko pojęta integracja – integracja zespołu, sympatyków, jak i propagowanie
kultury śląskiej — mówi Edyta Budnik
wiceprezes organizacji. Upowszechnianie
amatorskiej i zawodowej twórczości ludowej oraz kultywowanie tradycji i promocja
polskiej kultury, zarówno na terenie kraju,
jak i poza jego obszarem są podstawowymi
założeniami „Vladislavi”. Zarząd tworzą:
Wanda Bukowska, założyciel i kierownik
artystyczny zespołu, w stowarzyszeniu
pełniąca funkcję prezesa, instruktorzy
– Edyta Budnik jako wiceprezes i Dominika Brzoza – sekretarz oraz Urszula
Majdak – skarbnik stowarzyszenia. — Nie
jesteśmy organizacją pożytku publicznego,
toteż nie możemy prowadzić działalności
gospodarczej. Co więcej, pracujemy na rzecz
stowarzyszenia nieodpłatnie — wyjaśnia
wiceprezes. — Zaletą jest to, że planując
realizację jakichkolwiek projektów możemy
ubiegać się o dofinansowanie. A to bardzo
istotna pomoc — dodaje. Do tej pory „Vladislavia” nawiązała współpracę z zespołami
folklorystycznymi z nieco odległych miejsc,
jak Portugalia, Sardynia czy Serbia, a także
z państwami sąsiadującymi – Czechami
i Niemcami. Swoje cele stowarzyszenie
realizuje między innymi poprzez opiekę
nad różnymi zespołami folklorystycznymi,
nad tworzeniem grup twórców ludowych,
którzy mogą pochwalić się uzdolnieniami
artystycznymi, malarskimi, hafciarskimi
i wspieraniem ich działalności, co można
nazwać swoistym mecenatem. Ponadto
Przekaż 1% podatku
Do końca kwietnia każdy, kto chce
wspomóc działalność organizacji pożytku publicznego może przekazać 1%
podatku na rzecz wybranej organizacji.
Towarzystwo Charytatywne „Rodzina”,
które od lat wspiera osoby zagrożone
wykluczeniem społecznym, tym razem
samo liczy na pomoc. Przypomnijmy, iż
towarzystwo prowadzi schronisko dla
bezdomnych mężczyzn, w tym świadczy całodobowe utrzymanie, opiekę
socjalną. Wspiera materialnie rodziny
wielodzietne, bezdomnych, osoby prze-
14
wlekle chore i uzależnione od nałogów.
Ponadto uczestniczy w zbiórce żywności
w ramach Ogólnopolskich Akcji „Podziel
się posiłkiem”, realizuje projekt „Inna
perspektywa” dla osób znajdujących się
na marginesie życia społecznego, bezrobotnych mieszkańców budynku socjalnego i klientów Banku Żywności PEAD.
Jest animatorem i inicjatorem takich
przedsięwzięć jak: koncerty charytatywne „Rozgrzejmy nasze serca”, imprez
mikołajkowych, akcji na rzecz integracji
społecznej.
członkowie stowarzyszenia w najbliższej
przyszłości planują organizację spotkań instruktorskich, seminariów oraz wyjazdów
szkoleniowych do innych ośrodków kulturalnych. Kolejne zadania to pomoc przy realizacji koncertów folklorystycznych, konkursów tematycznych, a także wyjazdów
zagranicznych zespołu na festiwale. — Stowarzyszenie „Vladislavia” to wspólne dzieło
osób, którym bliska jest kultura i rodzima
tradycja. Jestem przekonana, że w czwórkę
nie udźwignęłybyśmy tego przedsięwzięcia.
Wsparcie rodziców, dyrekcji było nam bardzo potrzebne i przyniosło oczekiwany efekt
— podsumowała Edyta Budnik. (lena)
Lokalnie – niebanalnie
Gazeta Wodzisławska
Młodzi i utalentowani
Z
a nami III edycja Wielkiego Konkursu
Talentów. Pomysłodawcami imprezy
są nauczyciele wodzisławskiego
Zespołu Szkół Technicznych: Ilona Bazan,
Beata Młynarczyk, Mark Gryt i Grzegorz
Kamiński, przy współpracy z fundacją „Echo
Serca”. 11 lutego na deskach Wodzisławskiego
Centrum Kultury pojawili się młodzi, utalentowani artyści. Konkurs adresowany jest
do uczniów szkół ponadgimnazjalnych powiatu wodzisławskiego. W tym roku wpisał
się w część akcji charytatywnej „Echo serca”.
Środki uzyskane ze sprzedaży biletów oraz
zbiórki prowadzonej na sali przekazane zostały na zakup sprzętu UKG dla wodzisławskiego szpitala. W sumie zebrano 1335,30 zł.
— Impreza przygotowywana jako przegląd
młodych talentów – uzdolnionych w tańcu,
śpiewie i grze na instrumentach uczniów
szkół ponadgimnazjalnych, przerodziła się
w poważne przedsięwzięcie, bowiem na ogłoszenie odpowiedziały niemal wszystkie szkoły
powiatu — mówi Marek Gryt.
Przed publicznością wystąpiło dwudziestu jeden solistów i grup wokalnych,
jedenaście zespołów tanecznych i pięć zespołów muzycznych. Artystów oceniało jury
w składzie: Bożena Błaszczyk, Beata Kosubek-Stabla, Elżbieta Lasocka oraz Marek
Sobota. Przyznano trzy nagrody główne
oraz sześć wyróżnień. Pierwsze miejsce
zdobył Łukasz Porwoł z Zespołu Szkół Zawodowych, który zachwycił brawurowym
Laureaci trzeciego miejsca nie kryli zadowolenia z wyniku.
wykonaniem czardaszy na akordeonie. Drugie miejsce należało do Agnieszki Henek,
solistki z Zespołu Szkół Ekonomicznych,
która wykonała serbski utwór „Molitva”.
Na ostatnim miejscu podium znaleźli się
tancerze: Sławomir Stęchły, Marek Kubica, Marek Gawenda, Dawid Panic Łukasz
Porwoł, Rafał Otawa, Rafał Godny i Mariusz Wilczyński, którzy wykonali układ
taneczny „Evolution of dance”.
W gronie wyróżnionych znaleźli się:
Piotr Glenc, który wykonał utwór „Zegarmistrz światła”, Małgorzata Rycz-
kowska i jej „Womans Worth”, Rafał Blachowski, który przedstawił utwór własnej
kompozycji oraz rockowy zespół w składzie: Klaudia Kurant, Patryk Gruszka,
Dawid Sówka, Dariusz i Michał Przybyszewscy. Uznanie jury zdobyli także
zespół taneczny w składzie: Agnieszka
Malinowska, Barbara Różańska, Dagmara Smołka, Ola Sobik, Justyna Lamża, Dominika Maciończyk oraz tancerze
z Zespółu Szkół Technicznych, którzy
rozbawili publiczność niesztampowym
układem baletowym. (lena)
Walentynki na lodzie
O tym, że prawdziwych uczuć żar nie jest
w stanie ostudzić nawet lód, przekonali się
uczestnicy Walentynek organizowanych
przez Młodzieżową Rada Miasta Wodzisławia Śl. 13 lutego na lodowisku przy Bogumińskiej było gwarno. Wszystko za sprawą
emocji, jakie budziły zawody zorganizowane z myślą o drużynach reprezentujących
popularne środowiska zawodowe. W szranki na lodzie stanęli „ludzie” prezydenta,
czyli urzędnicy i radni wraz z prezydentami
Mieczysławem Kiecą i Dariuszem Szymczakiem, strażacy, nauczyciele, reprezentanci Młodzieżowej Rady Miejskiej oraz
dziennikarze. Konkurencje nie należały
do łatwych, zadbali o to Adam Mokry
i Roman Zieliński z Miejskiego Ośrodka
Sportu i Rekreacji, który był współorganizatorem imprezy. Drużyny zmierzyły się
ze sobą w kilku konkurencjach wymagających szybkości, innym razem zwinności,
a czasami silnej ręki i sokolego oka. Bezkonkurencyjna okazała się drużyna nauczycieli.
Drugie miejsce wywalczyli nieustraszeni
strażacy, trzecie miejsce natomiast zajęła
drużyna prezydencka. Po zawodach przyszedł czas na zakochanych. Emocji było
równie dużo. Walentynkowe pary musiały
między innymi w tańcu na lodzie wyrazić
siłę swoich uczuć. Po lodowych zmaganiach
na każdego czekał gorący posiłek. Można
też było okazać serce i dorzucić się do zbiór-
ki pieniędzy na zakup aparatu UKG dla
Oddziału Wewnętrznego I Zespołu Opieki
Zdrowotnej w Wodzisławiu Śląskim w ramach akcji „Echo serca”. (issa)
15
Znaleziona – znaleziony
Marzec 2010 r.
Naprawdę, jaka jest nie wie nikt. Wyśpiewano na jej temat mnóstwo piosenek. Przez dziesiątki lat ósmego marca świętowano na jej cześć.
Była źródłem konfliktów, a czasami nawet początkiem końca imperiów. Mowa oczywiście o kobiecie. Tej, w której drzemie potężna siła, bogactwo dobrych instynktów, moc twórcza oraz odwieczna mądrość. Przedstawicielki płci pięknej znalazły swoje miejsce w marcowej„Gazecie
Wodzisławskiej” W tym numerze bardziej lub mniej znane kobiety wodzisławskiego życia publicznego uchylają rąbka tajemnicy i pozwalają
spojrzeć na siebie z nieco innej perspektywy. Często ich opowieści są wzruszające, ale przede wszystkim mają przynieść refleksję. „Żywię
nadzieję, że pozwolicie, by opowieści, to znaczy samo życie, przydarzyły się wam, żebyście mogły nad nimi pracować – bo są to tylko wasze
historie – że skropicie je własną krwią, łzami i śmiechem, aż rozkwitną, aż wy rozkwitniecie razem z nimi.” (C. P. Estes: Biegnąca z wilkami)
Być kobietą w każdym calu
K
obieta o artystycznej duszy.
Na co dzień zajmuje się grafiką, malarstwem, szeroko pojętą
sztuką. Ekspozycje jej prac zawędrowały
do Wilna, Szwecji, poza południową granicę Polski, ale także do Katowic, Cieszyna,
Ustronia, Wisły. Przelewa na płótno swoje
emocje od 15 lat. Za pędzel chwyta wtedy,
gdy obowiązki dnia codziennego już tak
nie ponaglają. Także wtedy, gdy ból istnienia dotkliwie rani wciąż żywe marzenia.
Gdy samotność i cierpienie głośno pukają
do drzwi. Karolina Gajewska od urodzenia mieszka w Wodzisławiu. Tu zapuściła
korzenie. Tu dojrzała i tu została matką,
dziś dziewięcioletniego Karola.
Obraz powstaje: nie w jedną chwilę. Nie
za cudownym dotknięciem pędzla, ale
wtedy, gdy go przemyśle. A układa mi się
w głowie czasem rok a czasem nawet dwa
lata. Koncepcja dojrzewa długo.
Dominuje tematyka: figuratywna. Lubię
oleje i grafikę. W moich pracach można zauważyć wciąż powracający motyw kobiety.
Długo zastanawiałam się, co mogłoby wyrazić mój emocjonalny świat, to, co gdzieś
w moim środku się kotłuje. Nie wiedziałam
czy uciec się do kolorów czy do figur. Z czasem odkryłam, że ciało kobiety, niekoniecznie twarz czy ręce, daje mi duże możliwości
wyrazu. Poza i ustawienie w kolorach są
ważne. Ciało kobiece jest ekspresyjne i nieograniczone w treści.
Kobieca czuję się: kiedy maluję, kiedy
tworzę.
Czułam się szczęśliwa: gdy byłam na studiach, gdy mogłam robić to, co kocham.
Trudno jest być samotną matką i artystką.
Gdy tworzę, mam wyrzuty sumienia, że nie
zajmuję się dzieckiem. A gdy jestem z Karolem, myślę o tym, że zaniedbuje pracuje
z płótnem. Sztuka jest bardzo zaborcza.
Targają mną emocje, właściwie rozbita jestem pomiędzy miłością do dziecka, a pasją
16
życia. Zatem szczęśliwa byłam na studiach.
Obcowanie z ludźmi, plenery malarskie,
życie w komitywie, siedzenie w pracowni
do nocy dawało mi ogromną radość i poczucie szczęścia. Z drugiej strony powroty
były ciężkie. Po takim bujaniu w obłokach,
trudno wraca się na ziemię. Do pieluch,
kolejek u lekarza, prania, sprzątania i gotowania.
Mój zakręt życiowy: cztery lata małżeństwa nie były łatwe dla mnie. Nie życzę nikomu takich doświadczeń. Ciężko mi było
też podczas rozwodu. Jednak na jeszcze
większym życiowym zakręcie znalazłam
się, gdy umierał mój ojciec. Był jedyną
osobą, która wspierała mnie w zainteresowaniach sztuką. Sam miał duszę artysty,
choć nie był wykształcony w tym kierunku.
Uważał, że mogę robić to, o czym on zawsze
marzył. Nie umiał tworzyć własnych obrazów, więc malował realistyczne obrazki.
Woził na kółka plastyczne, do Katowic
na studia, gdy byłam wolnym słuchaczem
Akademii Sztuk Pięknych. Gdy odszedł,
zabrakło mi bratniej duszy. Mojej podpory. Kogoś, z kim rozumiałam się bez słów.
Siłę daje mi: mój optymizm i wiara w to,
że w końcu wszystko się poukłada. Muszę
mieć tą siłę, bo mieszkamy w domu pełnym kobiet. Jedynym mężczyzną jest mój
syn. Gdyby nie było Karola nie miałabym
dla kogo żyć. Nie miałabym motywacji,
by podnieść się po kolejnym upadku.
By zacząć od nowa, gdy świat rozsypał się
jak zamek z piasku. Dzięki niemu mam siłę
dalej walczyć. Wiem, że nie mogę poddać
się zmartwieniom, że muszę go wychować,
by wyrósł na dobrego człowieka. Muszę starać się podwójnie, bo nie ma przy nim ojca.
Dumna jestem: że podjęłam decyzję
o rozwodzie, choć przyszło mi to z trudem.
Dumna też jestem, że pomimo ciąży w tak
młodym wieku, znalazłam w sobie tyle
siły i zaparcie, by zacząć studia. Akademia
Sztuk Pięknych kosztowała mnie wiele wysiłku, bo codziennie wstawałam o 4 rano,
a wracałam o 20.
Moje największe marzenie: to moja własna
galeria. I jeszcze, żeby ludzie docenili to,
co robię. A z tych bardziej przyziemnych...
Cóż, chciałabym znaleźć kogoś, z kim mogłabym stworzyć rodzinę i spokojnie żyć.
Gazeta Wodzisławska
Znaleziona – znaleziony
O
d ponad dwudziestu lat pomaga
ludziom. Tym, których niejeden
z nas się obawia, wstydzi, czasem
nawet woli nie zauważać. Każdego dnia, powolutku, małymi kroczkami zmienia świat
najuboższym. I nie tym, którym noga się
podwinęła, ale osobom, których życie często
złamało. Pomaga im się wyprostować. Stanąć
na nogi. Umieć spojrzeć w lustro, by bez pogardy przyjrzeć się swojej twarzy. By w końcu
dostrzec pierwszy promień słońca, który daje
nadzieję, że z jutrem powieją znacznie przyjaźniejsze wiatry.
Grażyna Mnich, od 15 lat prezes Towarzystwa Charytatywnego „Rodzina”, który
prowadzi między innymi bank żywności
i wodzisławskie schronisko. Wcześniej pracowała dla Polskiego Towarzystwa Charytatywnego. Pozostała jednak skromna. Trudno
jej szukać w blasku fleszy. Wciąż jednak silna,
jak to kobieta, by pod swoje skrzydła przyjąć
tych, o których wielu mówi margines społeczny. Prywatnie jest matką dwójki dzieci, babcią
trzech wnuczek i jednego wnuka.
Początki pracy społecznej: karierę zawodową zaczynałam od pracy dla Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego. Prywatyzacja zbiegła się z moją
chorobą kręgosłupa. Tak straciłam pracę.
Nie chciałam siedzieć w domu. Chciałam
czuć się potrzebna. Od znajomego dowiedziałam się, że istnieje Polskie Towarzystwo Charytatywne. Zaczęłam tam chodzić i powoli dowiadywałam się, co to jest
organizacja pozarządowa, stowarzyszenie.
Dla mnie to wszystko było nowe. Wtedy pomyślałam, że w tej pracy wszystko ode mnie
zależy. Wokół słyszałam: jak zrobisz, tak
będziesz miała. Wspólnie z ludźmi, którzy
potrzebowali pomocy, szukaliśmy nowych
rozwiązań. Cieszył nas każdy sukces. Wtedy pomoc ograniczała się tylko do rozdzielnictwa, więc każda nowa hurtownia,
która chciała z nami współpracować, była
naszą dumą. I tak oto połknęłam bakcyla
społecznika.
Siły czerpię z: zamiłowania do mojej pracy.
Niektórzy dziwią mi się, pytają: czy się nie
boję bezdomnych? Czy nie czuję strachu, że
mnie skrzywdzą? A ja zwyczajnie nie myślę
w tych kategoriach. Nie przychodzę do nich
ze strachem. To są normalni ludzie. Kiedyś
nie poradzili sobie z trudem życia codziennego i znaleźli się teraz w trudnej sytuacji.
Jestem tutaj, by im pomagać. A nie po to,
byśmy się wzajemnie bali. W takim wypadku nie byłoby efektów tej pracy. Lubię to,
co robię. To nie jest praca szablonowa, od do.
Nigdy nie wiadomo, co się będzie działo.
Każdy dzień przynosi jakąś niespodziankę.
Nikt nade mną nie stoi i mną nie kieruje.
Instynktownie czuję, co dla tych ludzi jest
dobre, co przynosi im korzyści, co sprawia,
że wychodzą z bezdomności. To oni dają
mi siłę, zwłaszcza, gdy widzę efekty naszej
pracy. Myślę sobie czasem: przecież nie
mogę ich zawieść. Nie mogę ich zostawić. Jestem też kuratorem społecznym i trzymam
pieczę nad większością ludzi z tego budynku
socjalnego przy Marklowickiej. Znam ich
historię życia i to zobowiązuje. A gdy jeszcze jest mi ciężko, to przytulam się do moich
wnuków. To bardzo mi pomaga.
Moim największym szczęściem jest: z zawodowego punktu widzenia to Towarzystwo Charytatywne „Rodzina”, bo to jest
takie moje dziecko. Dużo czasu poświęcam
tej pracy. A największe szczęście to przyjaźń. Cenię sobie to, że mam koleżanki,
wielu znajomych i jak wcześniej wspomniałam pracę. Szczęściem jest to, że otaczam
się ludźmi życzliwymi.
Najtrudniejszy moment w życiu: były takie
chwile. Pamiętam, że gdy zmarł mój mąż nie
miałam pracy. Byłam na zasiłku dla bezrobotnych. Umowy zlecenia z pisanych przez
nas projektów były krótkie. Właśnie kolejna
się kończyła a ja nie wiedziałam co dalej.
Oczyma wyobraźni już widziałam, jak
przechodzę na stronę moich podopiecznych,
bo nie miałam szans utrzymania mieszka-
nia. Nie miałam wtedy ukończonych 50 lat
i renta po mężu też mi jeszcze nie przysługiwała. Nie miałam pieniędzy na podstawowe
środki do życia. Pamiętam, że miałam okres
w swoim życiu, że gdy kupiłam dezodorant
za 10 zł., czy rajstopy za 5 zł., to szalałam
ze szczęścia, że mnie na taki luksus stać. Musiałam radzić sobie sama, a jeszcze miałam
na utrzymaniu dwoje dzieci. Szukałam pracy, ale jej nie było. Zdrowie też kulało. Dziś
cieszę się, że mogę innym pomóc, bo sama
byłam w takiej sytuacji. Wiem jak cenny jest
ktoś, kto może i chce pomóc.
Trzy charakterystyczne cechy mojego
charakteru: najlepiej, gdyby to mogli inni
osądzić. Z pewnością nie poddaję się szybko i uparcie dążę do celu. Dużo w życiu
przeszłam, więc jestem silna i wytrwała.
Nie lubię się też afiszować. Wolę pozostawać w cieniu, choć czasem ktoś to wykorzystuje. Moja świadomość, że komuś
pomogłam mi wystarcza.
Dobrze by było gdyby: wszystko to,
co mam zaplanowane się udało. Bym nikogo nie zawiodła, ale i sama była zadowolona
z życia. By zdrowia mi starczyło na realizację planów. By ci dobrzy ludzie, z którymi współpracuję nadal byli, bo ta nasza
organizacja bez ludzi, nic nie byłaby warta.
Bez ludzi nic by mi się nie udało. I jeszcze
życzyłabym sobie wszechobecnej dobroci.
Życie jest takie krótkie, pęka jak bańka
mydlana, więc po co je marnować. Radość
i uśmiech są najważniejsze.
17
Znaleziona – znaleziony
Marzec 2010 r.
O
d czterech miesięcy uczy się
swojej życiowej roli bycia matką
córeczki Marysi. Wciąż też jest
żoną „na dotarciu”. Dwa lata mija odkąd
zaczęła uwijać własne gniazdko. To nie
przeszkodziło jej w kontynuowaniu studiów teologicznych. I zapewne nie byłoby
w tym nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że
równocześnie prowadzi zajęcia z hip-hopu
w Kętach. Na dodatek mając 23 lata założyła w Wodzisławiu formację Epizod.
Romans z tańcem zaczął się: gdy moje siostry poszły do Mirażu. Miałam wtedy 7 lat
i strasznie chciałam razem z nimi tańczyć,
a mama mi nie pozwalała. Tańczyłam,więc
przed telewizorem oglądając teledyski.
Dwa lata później trafiłam już do Mirażu
i wtedy to było spełnienie moich marzeń.
Z czasem czułam coraz częściej, że bardziej
leży mi styl disco i hip – hop niż jazz.
Epizod zrodził się: przypadkiem. Przy luźnej rozmowie z kolegami, którzy tańczyli
break dance, wpadliśmy na pomysł, by założyć jakiś zespół. Już wtedy prowadziłam
małą grupę w Mirażu. Niedługo potem
dyrektor WCK zaproponował mi prowadzenie własnego zespołu i tak zrodził się
Epizod.
Mój największy sukces w życiu: to rodzina.
Szalenie dumna jestem z mojego męża i absolutnie zakochana w mojej córze Marysi.
I gdyby tak dalej wymieniać, to z pewnością sukcesem jest zespół. To takie spełnienie marzenia z dzieciństwa, by być
instruktorem.
Moje marzenie najskrytsze: większość
już się spełniła. Choć chciałabym na pewno, by Epizod odniósł jakiś większy sukces. By poczuć satysfakcję z pracy. Ten
sukces dałby mi pewność, że się do tej
pracy nadaje.
Jestem szczęśliwa: z rodziną. Mam fantastycznego męża, który zawsze był przy
mnie w trudnych chwilach. Córeczka
też nam daje dużo radości. A oprócz
tego szczęście mi przynosi praca, którą kocham. Robię to, co lubię. Mam też
poczucie szczęścia, gdy myślę o moich
najważniejszych życiowych wyborach.
Patrząc wstecz mam absolutną pewność,
że dobrych wyborów dokonałam i wiem,
że dziś nie zmieniłabym już nic.
Gdy znajduje się na zakręcie: to wtedy „uderzam” do Boga i zazwyczaj się
wszystko rozwiązuje. Wiara zawiodła
mnie na teologię. Poczułam powołanie
i przekonanie, że powinnam skończyć
18
właśnie teologię. Wcześniej nie chciałam
iść na studia, bo też żaden kierunek mnie
nie pociągał. Pamiętam taki moment, gdy
do klasy wszedł katecheta a mnie olśniło
i pomyślałam sobie „oj, głupiaś ty”. No
i wybrałam się na teologię.
Gdy ludzie na mnie patrzą: często widzą
kogoś innego. Wielu ludzi dziwiło się jak
można łączyć pasje taneczne z wiarą. Ludzie ulegają stereotypom i dla nich osoba
wierząca, to taka o określonym ubiorze,
zachowaniach, postawach. Tymczasem
można być instruktorem tańca hip-hop
a jednocześnie mocno wierzyć w Boga. Moi
znajomi często przecierali oczy ze zdumienia widząc, że wiara może być taka normalna.
Chwila największej goryczy: miałam
dwie. Było ciężko. Po raz pierwszy mocno
zderzyłam się z życiem, gdy straciłam moje
pierwsze dziecko. Drugim mocnym ciosem
była śmierć mojego taty. Do dziś codziennie o nim myślę. Mocno wtedy dostałam
po tyłku, jak to mówią kolokwialnie. Choć
przyznam, że tamte wydarzenia wzmocniły mnie. Uzmysłowiłam sobie, że czasami musimy przejść przez ciężkie chwile,
by w dłuższej perspektywie coś zyskać. Nic
też nie dzieje się bez powodu i każda chwila
musi być przez nas przeżyta. Jestem dziś
absolutnie pewna, że tak musiały się koleje
mojego życia potoczyć, bym dziś w pełni
cieszyła się chociażby moją rodziną.
Agnieszka Wizner to: hip-hopowa katechetka, jak mówią u mnie w domu. Poza
tym, zawsze i na przekór optymistka, ale
też osoba z temperamentem i fantazją.
Rozmawiała Issa Grela
Gazeta Wodzisławska
Znaleziona – znaleziony
O
d trzech lat pełni funkcję zastępcy
prezydenta miasta. Wcześniej jej
nazwisko kojarzone było nierozerwalnie z Wydziałem Zamiejscowym
Wyższej Szkoły Humanistyczno – Ekonomicznej. Była jego dziekanem. Dziś odsłaniamy drugie oblicze Aleksandry Chudzik,
to bardziej prywatne i kobiece zarazem.
Gdy opada kurtyna, gasną światła i schodzi Pani ze sceny politycznej, widzi Pani
w lustrze: normalną zwykłą osobę. Mój
ulubiony domowy strój to bluza z dresu,
szerokie wygodne spodnie i klapki na nogach. Włosy zazwyczaj mam spięte, ot
zwyczajna Ola. W domu nie zarządzam,
ani nie żyję pod niczyim pantoflem. Mamy
naturalny podział obowiązków, które wypracowaliśmy z mężem przez 20 lat małżeństwa. Wszystko ma swoją kolej i życie
naturalnie się toczy.
Ulubione zajęcie domowe: lubię zmywać
naczynia. Nie mamy w domu zmywarki
i wszyscy znajomi zawsze nas namawiają
do jej zakupu, widząc naczynia w zlewie.
A ja właściwie odpoczywam zmywając,
to taka mechaniczna czynność, przy której można oderwać myśli, a jednocześnie
jest widoczny efekt. Lubię zajęcia z moimi chłopcami, choć nie mam niestety
na to zbyt wiele czasu, ale zawsze mnie
rozczula, kiedy mój czteroletni syn, siada
w kuchni przy stole i mówi: „no, mamusiu,
gadamy...”
Ulubiona literatura: uwielbiam siadać
w fotelu i czytać książki. Nie mogę się oderwać od literatury fachowej i jak czytam
to tylko tego typu książki. Choć ostatnio
na urlopie z ogromną radością przeczytałam „Dom nad rozlewiskiem”, więc nie
jestem tu żadnym wyjątkiem.
Dzieciństwo kojarzy mi się: mocno z moją
siostrą i ogrodem. Z placem przed domem
i wakacjami. Bawiłyśmy się razem. Wyciągałyśmy z domu koce i różne ubrania. Stroiłyśmy się i udawałyśmy cyganki. Właśnie
taki mam często obraz z dzieciństwa.
Doktorem nauk humanistycznych zostałam, bo: od początku silnie związana byłam
z harcerstwem. Najpierw były zuchy, potem
było harcerstwo. Prowadziłam też drużynę
zuchową. I zawsze miałam pomysły związane z działaniem. Naturalną, więc koleją
rzeczy było pójście na pedagogikę. Wtedy
też nie marzyła mi się „kariera naukowa”.
Studiowałam w Lublinie, a po skończeniu
nauki razem z mężem wróciliśmy do rodzinnego domu. Zaczęłam pracę w domu
dziecka a później w szkole. Ciągle miałam
jakiś niedosyt wiedzy fachowej. Nie wystarczała mi literatura i szkolenia, i wtedy ktoś
podpowiedział mi, że istnieje możliwość
zrobienia doktoratu na Uniwersytecie Śląskim. Nie kierowałam się chęcią robienia
kariery (zresztą co to znaczy kariera...), ale
to był raczej pomysł na to, by dowiedzieć się
czegoś więcej i zrobić coś lepiej. A potem
poszło już za ciosem.
Tytuł pracy doktorskiej: Przemoc seksualna ojców wobec córek. Badałam ojców,
którzy wykorzystali seksualnie swoje córki. Były to trudne emocjonalnie badania.
Temat wybrałam zaraz po tym, jak udało
mi się pojechać na szkolenie prowadzone
przez La Stradę, dotyczące handlu kobietami. Zainteresował mnie wtedy ten aspekt
przemocy i właściwie stąd wybór tematu
pracy doktorskiej.
Najbardziej szczęśliwa byłam: Wiele było
i jest takich chwil w moim życiu. Ale pamiętam silnie moment, kiedy zdałam maturę. To był egzamin, bez którego ani rusz
i wiedziałam, że muszę go mieć. W tym
czasie poznałam też mojego męża. To był
okres pełen radości, pewności siebie, ale
i adrenaliny i świadomości, że życie dopiero
przede mną.
Zakręt życiowy: wiąże się z chorobą
mojego męża Bogdana. Był moment, gdy
wydawało się nam, że nie ma już ratunku.
Z tego zakrętu wychodziliśmy powoli,
przyzwyczajaliśmy się do choroby, do nowego stylu życia. Potem była już tylko
nadzieja na przeszczep i radość, gdy okazało się, że jest udany. Jak widać we mnie
ciągle tli się nadzieja, nawet, gdy czas jest
niespokojny.
Szklanka do połowy pełna, czy pusta?:
myślę, że długo była pełna. I dziś też staram się tak myśleć. Nie ukrywam jednak,
że coraz częściej zdarzają mi się takie momenty, gdy myślę, że więcej już nie można
znieść.
Siły czerpię: przede wszystkim z życia rodzinnego. Nie ma innego „kopa” do przodu
niż wspierający mąż i fajne dzieciaki, tj. moi
synowie – Jonasz i Franek. Dla mnie to jest
najważniejsze.
Największe marzenie: są te dotyczące
ludzi, gdy widzi się dramaty innych. Nie
chcę tu być górnolotna ani patetyczna, ale
wtedy mam poczucie, że moje problemy są
niczym. Marzę, by wszyscy byli tak zwyczajnie normalni, szczęśliwi i cieszyli się
z tego, że nastał kolejny dzień.
Wysłuchała Issa Grela
19
Co w trawie piszczy
01 – 31.03
„Na Antypodach” – wystawa fotograficzna
z wyprawy Piotr Lilla i Marian Hudka w góry
Australii i Oceanii
Miejsce: MiPBP, Galeria pod Fikusem.
Wystawy stałe – „Z dziejów śląskiego rzemiosła”, „W śląskiej kuchni”
Miejsce: Muzeum.
„Pieczęcie i herby właścicieli Wodzisławia
i ich rodzin”
Miejsce: Muzeum.
„Anioły w malarstwie Stanisławy Wojtyny”
Miejsce: Galeria TMZW ul.Rynek.
Lodowisko – Stadion MOSiR „Centrum”
od poniedziałku do piątku g.9.00 – 21.00
g. 9.00 – 15.00 Grupy zorganizowane, w miarę wolnych miejsc osoby prywatne
g. 16.00 – 21.00 osoby prywatne
soboty, niedziele i święta g.10.00 -21.00
Sesja 45 minut – 2 zł.
wypożyczenie łyżew – 1para/45 minut – 3 zł.
ostrzenie łyżew – 1 para- 5 zł.
Miejsce: MOSiR.
01 – 19.03
„Galeria różności” Wystawa prac plastycznych wykonanych na zajęciach „Każde dziecko to potrafi czyli ferie w Bibliotece”
Miejsce: MiPBP.
02.03
godz.9.30 „W marcu jak w garncu” – zajęcia
dla przedszkolaków
Miejsce: MiPBP, wypożyczalnia dla dzieci
i młodzieży.
godz. 20.15 Kino Pegaz – „Obywatel Havel” –
dokumentalny/Czechy/119 min.
Bilet: 5 zł.
04.03
godz. 20.00 AKCJA „ECHO SERCA” – koncert
charytatywny oraz kwesta
wystąpi zespół Stare Dobre Małżeństwo
Miejsce: WCK, sala widowiskowa.
Bilet-cegiełka: 50 zł.
05.03
Mecze wodzisławskiej Ligi halowej w piłce
nożnej amatorów.
g.20.15 Dudek – Brawex
g.20.45 Wicher – Karlik 2
g.21.15 Olimp – Madera
g.21.45 Bauerdach -Karlik 1
Miejsce: Szkoła Podstawowa nr 8.
20
5–7. 03
Kino Pegaz – „Dom zły” – kryminał, dramat
obyczajowy/Polska/106 min.
godz. 19.00
Bilety: 11 zł.
06.03
g.9.00 Międzynarodowy Halowy Turniej Piłki
Nożnej – rocznik 1998
Miejsce: Hala Syrynia.
g.10.00 III Turniej XX Grand Prix Wodzisławia
Śląskiego
kategorie: do 25 lat, 26–55, pow. 56, open
Miejsce: Szkoła Podstawowa nr 21, TKKF
Relaks.
07.03
godz. 16.30 Koncert Zespołu Pieśni i Tańca
Vladislavia „Kulig i zapusty góralsko – szlacheckie”
Miejsce: WCK, sala widowiskowa.
Bilet: 12 zł.
Mecze wodzisławskiej ligi siatkówki amatorów
g.9.00 Grom – AHE
g.10.30 Gokir – KARLIK 1
g.12.00 Karlik 2 – N.T.TEAM
Miejsce: Sala Zespołu Szkół Ekonomicznych
09.03
godz. 20.15 Kino Pegaz – „Obcy we mnie” –
dramat/Niemcy/99 min.
Bilet: 5 zł.
10.03
godz. 16.30 „Wiosna Misia Uszatka” zajęcia
z cyklu „Mama, Tata i ja czyli rodzinne czytanie w Bibliotece”
Miejsce: MiPBP, wypożyczalnia dla dzieci
i młodzieży.
11.03
Akademia filmowa – zajęcia z edukacji filmowej dla szkół
godz. 8.30 – 12.30 ponadgimnazjalnych (prowadzący: dr Marcin Skorek),
Projekcje filmowe:
godz. 8:30 „Moja krew”
godz. 11:00 „Galerianki”
Miejsce: WCK.
Bilet: 5 zł kino, 8 zł warsztaty.
g. 13.00 Spotkanie Klubu Miłośników Ksiązki
Mówionej z autorem „Zwierciadła Śląskiego”
Jerzym Buczyńskim
Miejsce: MiPBP, dział muzyczny.
Marzec 2010 r.
12 i 13 03
Kino Pegaz – „Rewers” – czarna komedia/
Polska/99 min.
godz. 20.00
12.03
godz. 17.00 „Być kobietą, być kobietą...” wieczór tylko dla pań
zajęcia otwarte z tai chi, tańca orientalnego,
wykład Doroty Staśkowskiej-Woźniak, pokaz
mody i makijażu, relaks przy misach dźwiękowych i gongach, występ zespołu Roberta
Czecha, pracownia projektowa z poradami
feng shui „Tygiel rozmaitości”, poczęstunek,
niespodzianki oraz inne atrakcje
wstęp: zaproszenia
Miejsce: WCK.
godz. 12.30 „Wiosna ach to Ty” zajęcia dla
przedszkolaków
Miejsce: MiPBP.
Mecze wodzisławskiej Ligi halowej w piłce
nożnej amatorów.
g. 20.15 Olimp – BIO -EKO
g. 20.45 Karlik 1 -Heja
g. 21.15 Arsenal -Inter
19 III g.20.00 Mecze Finałowe – zakończenie
turnieju, wręczenie nagród
Miejsce: Szkoła Podstawowa nr 8.
13.03
II Górnośląski Festiwal Szkół Muzycznych
Yamaha
godz. 10.00- 19.00, wstęp wolny
Miejsce: WCK, sala widowiskowa.
14.03
godz.17.00 „Wszystko o kobietach... Wszystko o mężczyznach” – spektakl w wykonaniu
Teatru Nowego z Zabrza
Miejsce: WCK.
Wstęp: 30 zł przedsprzedaż, 35 zł w dniu
spektaklu.
Mecze wodzisławskiej ligi siatkówki amatorów
g.9.00 Pub QUATRO Zawada – AHE
g.10.30 Pub QUATRO Zawada – Gokir
g.12.00 Gwarek – Karlik 1
Miejsce: Gimnazjum nr 3.
16.03
godz. 20.15 Kino Pegaz „Rene” – dokumentalny/Czechy/93 min.
Bilet: 5 zł.
Co w trawie piszczy
Gazeta Wodzisławska
19.03
godz. 10.30 Filharmonia Młodego Melomana
„Fryderyk Chopin – w 200 rocznicę urodzin”
Miejsce: WCK, sala widowiskowa.
19–20.03
Kino Pegaz – „Artur i zemsta Maltazara” – animowany fantasy/Francja/93 min.
godz. 17.00
19–21.03
Kino Pegaz – „Oświadczyny po irlandzku” –
kom. romantyczna/Irlandia, USA/100 min.
godz. 20.00
20.03 g.17.00 „Kobieta zmienną jest” – wieczorek poezji i muzyki z udziałem Zespołu
Dash
Miejsce: MiPBP.
24.03
godz. 9.00 Seans filmowy dla szkół gimnazjalnych w ramach rekolekcji
„Wszystko będzie dobrze”. Seans poprzedzony będzie prelekcją dra Marcina Skorka pt.
Obszary życia duchowego współczesnych
Polaków.
Miejsce: WCK, sala widowiskowa.
26.03
g. 17.00 Spotkanie Przyjaciół Folkloru Śląskiego „Swojoki i ich twórczość”
Miejsce: MiPBP.
26 – 28.03
Kino Pegaz „Księga ocalenia” – dramat przygodowy, sci-fi/USA/118 min.
godz. 19.00
27.03
g.10.00. – I edycja Grand Prix MTB Euroregionu Silesia.
Miejsce: Ośrodek wodny Balaton.
28.03
godz. 16.00 Rodzinne Spotkanie z Teatrem
– „Księżniczka na ziarnku grochu papierka”
w wykonaniu Teatru PRYM ART z Rudy Śląskiej Miejsce: WCK.
Wstęp: 10 zł dorośli, 7 zł dzieci
Kasa WCK czynna:
poniedziałek – wtorek i czwartek – piątek
8.00 – 16.00
środa 10.00 – 18.00
oraz na godzinę przed każdym seansem
filmowym
tel. 32 455 48 55
20.03
g.10.00 bieg „Błękitna wstęga BALATONU
2010”
Miejsce: Ośrodek wodny Balaton.
godz. 11.00 „Wielkanocne cuda” zajęcia plastyczne z cyklu „Sobota z plastyką”
Miejsce: MiPBP.
21.03
godz. 17.30 Dzień św. Patryka w WCK
wystąpią Baltaine and Comhlan Celtic Motion Project
Miejsce: WCK, sala widowiskowa.
Bilety: 30 zł młodzież szkolna, 35 zł dorośli
g.10.00 II Turniej XX Grand Prix Wodzisławia
Śląskiego
kategorie: do 25 lat, 26–55, pow. 56, open
Miejsce: Szkoła Podstawowa nr 21.
22.03
Spektakle teatralne dla szkół ponadgimnazjalnych w wykonaniu aktorów Teatru Edukacji z Wrocławia
godz. 8.15 „Wesoła Szkoła”
godz. 10.15 „Teatralne ABC”
godz. 12.15 „Samotni w tłumie”
Miejsce: WCK.
23.03
Dzień wagarowicza w WCK – projekcje filmowe:
godz. 9.00 „Artur – Zemsta Maltazara”
godz. 11.00 „Artur – Zemsta Maltazara”
Miejsce: WCK.
godz. 20.15 Kino Pegaz – „Zniknięcie” – dramat/Dania, Norwegia/90 min.
Bilet: 5 zł.
21
Co w trawie piszczy
22
Marzec 2010 r.
Cooltura w mieście
Gazeta Wodzisławska
Rusza kolejny projekt WCK
P
rojekt Przedszko-Lalki na bis doskonale wpisuje się w realizowaną
od pewnego czasu koncepcję programową Wodzisławskiego Centrum Kultury.
Staramy się zaszczepić choćby namiastkę
zainteresowania tym, co wiąże się z kulturą
wśród najmłodszych. W tym konkretnym
przypadku rzecz dotyczy przedszkolaków
— mówi Nadia Mechine, dyrektor instytucji. Wniosek uzyskał pozytywną opinię
Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Projekt został bardzo wysoko
oceniony. Łącznie zdobył 78 punktów,
znacznie przekraczając limit niezbędnych
punktów do uzyskania rekomendacji.
Całkowity koszt realizacji wynosi 61 600
zł. Z Ministerstwa Wodzisławskie Centrum Kultury otrzymało dofinansowanie
na łączna kwotę 36 300 zł. — Pierwsza
edycja, realizowana przez naszą placówkę
w ubiegłym roku, okazała się być strzałem
w dziesiątkę. Cieszyła się sporym zainteresowaniem, otrzymała wiele pozytywnych ocen.
Stąd pomysł, by przedsięwzięcie powtórzyć
— wyjaśnia dyrektor. Zadanie adresowane
jest do wodzisławskich przedszkolaków
oraz podopiecznych Bractwa Osób Niepełnosprawnych znajdującego się w Gorzycach
i Stowarzyszenia Rodzin Adopcyjnych „Pokochaj mnie” w Gorzyczkach. Teatralne
zajęcia odbędą się w ramach miesięcznego
cyklu spotkań. Dwa razy w tygodniu dzieci
będą spotykać się na warsztatach. Poprowadzą je aktorzy Teatru Banialuka z Bielska –
Białej. To jeden z najstarszych teatrów lalek
w Polsce i jeden z najbardziej znanych zarówno w kraju, jak i zagranicą. W 1947 roku
założyli go artyści plastycy – Jerzy Zitzman
i Zenobiusz Zwolski. Aktorzy występowali
na deskach teatralnych w Nowym Jorku,
Edynburgu czy Avignon. Na wodzisławskiej
scenie zdradzą tajniki sztuki lalkarskiej, zaprezentują zasady funkcjonowania teatru
lalek, oswoją z rekwizytami. Dzieci zapoznają się także z podstawowymi technika-
mi animacji. W ramach edukacji poprzez
zabawę, uczestnicy będą mieli możliwość
wchodzenia w rolę bajkowych postaci.
Reprezentanci Teatru Banialuka wspólnie
z młodymi artystami przygotują finałowy
spektakl słowno-muzyczny. Ponieważ
projekt realizowany jest z udziałem osób
niepełnosprawnych, stanowi doskonałą
okazję po temu, by przełamać pokutujące
stereotypy. Integracja nie jest tu bez znaczenia. Realizacja Przedszko-Lalek przebiegać
będzie od marca do czerwca bieżącego roku.
(lena)
Debatowali o historii
Inicjatorem spotkania był Marian Maćkowski, nauczyciel historii i zarazem
metodyk Powiatowego Ośrodka Szkolenia
Nauczycieli, współpracujący z Muzeum
Wodzisławia Śląskiego. Spotkanie miało na celu zachęcić grono pedagogiczne
do nawiązania jeszcze większej współpracy
z muzeum. Sławomir Kulpa, dyrektor placówki, omówił plan działalności muzeum
na najbliższy okres, a także przedstawił
najnowsze wyniki badań historycznych
z terenu Wodzisławia Śląskiego. „Patriotyzm jutra” to jeden z projektów, do udziału, w którym zachęcał Grzegorz Kamiński
z Zespołu Szkół Technicznych. W ramach
tego przedsięwzięcia młodzież uczestniczyła w, między innymi, obchodach Dnia
Niepodległości czy też kolejnej rocznicy
Marszu Śmierci. Ponadto wspólnie – nauczyciel ZST Krzysztof Witosz i pracownik muzeum Piotr Hojka – omówili
problemy badawcze, jakie powinni wziąć
pod uwagę historycy, zagłębiający się w tematykę II wojny światowej. Piotr Hojka pokrótce omówił wystawę poświęconą II wojnie światowej. — Jednym z głównych celów
cieszącej się dużą popularnością wystawy
była bez wątpienia edukacja młodzieży wodzisławskich szkół — zapewniał. Spotkanie
tego typu nie było ostatnim. Nauczyciele
oraz pracownicy muzeum w przyszłości
liczą na większą częstotliwość takich inicjatyw, oraz na kolejne spotkania historyczne
w jeszcze większym gronie. (lena)
23
Cooltura w mieście
Marzec 2010 r.
W kadrze
T
wórcza i kreatywna grupa. To
określenie niemal natychmiast
przylgnęło do czternastoosobowego klubu ambitnych fotografów. Każda
z osób wypracowała swój indywidualny styl
i formę przekazu. Posługują się rożnymi
technikami fotografowania. Każdą ciekawi
coś innego. Tym, co spaja jest umiejętność
uchwycenia zjawisk, rzeczy i ludzi w kadrze, z innej, artystycznej perspektywy.
Grupa M6 działa w rybnickim Młodzieżowym Domu Kultury od 2003 roku. Jest
to grupa pasjonatów, którzy poświęcili się
amatorsko fotografii. — Powstała w wyniku
przekształcenia koła fotograficznego, które
w Młodzieżowym Domu Kultury funkcjonowało od 20 paru lat. W pewnym momencie
ta formuła troszeczkę przestała nam wystarczać. Dorośli już wychowankowie stwierdzili, że utworzą grupę fotograficzną. W zasadzie niewiele już ich można było nauczyć,
bo wiedzieli więcej niż ich opiekun — mówi
Jacek Komorowski, który od lat prowadzi
M6. Członkowie grupy prezentują swój
dorobek artystyczny w postaci fotografii.
Pokazują to, co ostatnio najlepszego udało
im się stworzyć. Generalnie są to obrazy
z jednego wydarzenia. Wystawę tworzą
najlepsze zdjęcia z ostatnich plenerów.
Autorami prac są: Przemek Oczachowski,
Jacek Komorowski, Nadia Lewnadowska,
Anita Suchanek, Martyna Tomaszewska,
Szymon Lazaj oraz Paweł Połomski, Marcin Połomski, Beata Myśliwiec, Magdalena
Maciończyk. — Długo zastanawialiśmy się
nad nazwą grupy. W końcu wpadliśmy na
pomysł, że skoro wśród nas jest sześć osób,
których imiona zaczynają się na „M” to nic
nie stoi na przeszkodzie, by nazwać się M6
właśnie. I tak zostało. Żadnych sprzeciwów
nie było — wyjaśnia z uśmiechem Jacek
Komorowski. Prace artystów mogliśmy
zobaczyć w lutym w wodzisławskiej Galerii
pod Fikusem. (lena)
Kraj kontrastów
Do spotkań autorskich w wodzisławskiej
Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej zdążyliśmy się już dawno przyzwyczaić. Tym razem zaproszony gość
zabrał słuchaczy w świat orientalnych
smaków, tradycji i uroków Turcji. Spotkanie z Leszkiem Szczasnym - filozofem
i politologiem z wykształcenia, artystą
i podróżnikiem z zamiłowania, było alternatywą na to, co możemy obserwować
za oknem. Jak mówi o sobie, jest niezależnym globtroterem – autostopowiczem.
Tym sposobem dotarł do tak odległych
zakątków, jak Syria, Kurdystan i Turcja.
Wcześniej zwiedził Europę Zachodnią
i Wschodnią. W fotograficznych prezentacjach autor nie skupia się wyłącznie
na miejscach oblężonych zwykle przez
turystów. Przeciwnie. Pokazuje okolice,
24
gdzie toczy się prawdziwe życie, a skarby
kultury i przyrody są niemal na wyciągnięcie ręki. Zdjęcia uzupełnione muzyką
i obszernym komentarzem autora przybliżyły zgromadzonym barwny obraz
kraju leżącego na dwóch kontynentach.
Kraju niezwykle atrakcyjnego turystycznie, zarówno ze względu na zróżnicowaną kulturę, mieszkańców, a przede
wszystkim niezwykłe krajobrazy — Jest
to przemyślany wielowymiarowy portret
wyjątkowego kraju pomiędzy Wschodem
i Zachodem. Z zasady staram się dotrzeć
w głąb danej kultury, poznać ją niejako
od środka. I zrewidować przypisywane jej
stereotypy — mówi podróżnik. W ramach
slajdowiska gość biblioteki podzielił się
konkretną wiedzą historyczną i obyczajową. Pokazuje Turcje z różnej perspektywy,
począwszy od gwarnych miast takich jak
Stambuł, poprzez malutkie miejscowości
jak Amasyja, a kończąc na niezwykłych
dziełach natury, jakim bez wątpienia jest
Kapadocja. Ale to nie wszystko. Całość
dopełniły anegdoty i zabawne historie,
jakie dla autostopowiczów są codziennością, a dla słuchaczy – uczniów II LO i ZSE
- były czystą przyjemnością. Prezentacje
to nie jedyna forma relacji z wypraw Leszka Szczasnego. Od dawna marzył o stworzeniu serii oryginalnych widokówek.
Pierwszy projekt już jest gotowy. — To
dziesięć owoców moich wypraw. Wyróżniają się nie tylko rozmiarem, ale i tym,
że każda z nich na odwrocie ma zapisaną
swoją krótką historię. Planuję jeszcze dwie
serie, w tym jedna z nich utrzymana będzie
w tonacji biało-czarnej — wyjaśnia. (lena)
Cooltura w mieście
Gazeta Wodzisławska
Herb bez tajemnic
S
potkania z historią to nowa propozycja wodzisławskiego muzeum
kierowana do dzieci i młodzieży.
Za nami pierwsze spotkanie o interesująco
brzmiącym tytule: Poznaj swój herb. Spora
frekwencja świadczy o tym, że był to strzał
jak najbardziej trafiony. Organizatorzy
mają nadzieję, że z biegiem czasu zajęcia
na stałe wpiszą się w harmonogram placówki. — Zależało mi na tym, by ciekawie
przedstawić, nie łatwy na pierwszy rzut
oka, temat. Grupa okazała się być wdzięcznym słuchaczem. Aktywność, seria pytań
i duża wiedza młodych miłośników historii, zaskoczyły mnie pozytywnie — mówi
Dawid Jęczmionka. Wykład wyjaśniający
znaczenie i rolę herbów, jakie pełniły w ówczesnym czasie, rzecz krótka o turniejach
rycerskich, wyjaśnienie kim był herold
i jaką pełnił funkcję, wypełniły pierwszą
część spotkania. W drugiej pole do popisu mieli już sami słuchacze. Na początek
musieli zmierzyć się z puzzlową układanką.
Każda z trzyosobowych grup otrzymała
do poskładania kilkanaście fragmentów
herbu. Zadanie przysporzyło nieco trudności, ale ostatecznie wszystkim udało się
mu sprostać. — Bardzo lubię historię, szczególnie czasy starożytnej Grecji i mitologię —
mówi uczennica z szóstej klasy, która wraz
z dwójką kolegów najszybciej uporała się
z układanką. — Dzisiaj dowiedziałam się
wielu ciekawych rzeczy. Miedzy innymi zobaczyłam jak wygląda herb naszego miasta
i poznałam jego symbolikę — dodaje. Herb
składa się z dwupolowej tarczy. W lewym
błękitnym polu znajduje się pół złotego orła
bez korony, który miał symbolizować założyciela miasta księcia Władysława Opolskiego. W prawym z kolei na czerwonym
tle widnieje pięciolistna, złota róża. To nawiązanie do patronki kościoła parafialnego
pod wezwaniem WNMP. Kolejna atrakcja
wymagała nie lada wyobraźni. Konkurs
z nagrodami polegał na wymyśleniu i wykonaniu własnego herbu. Dla ułatwienia
świeżo upieczeni projektanci mogli wzorować się na herbach któregoś z dawnych
właścicieli Wodzisławia. Zadanie to miało
wymiar edukacyjny, pomogło zapamiętać
insygnia ówczesnych władz. Dzięki zajęciom herb cesarza Leopolda I Habsburga,
właściciela miasta w latach 1685 – 1696 czy
herb książęcy Rodu Eggenberg, z którego
wywodzi się żona księcia Ferdynanda Josepha von Dietrichstein, nie kryje żadnych
tajemnic. (lena)
Podróż w dawne czasy
Wykładem o sztuce garncarskiej rozpoczęło się kolejne spotkanie młodzieży
w wodzisławskim muzeum. Słuchacze dowiedzieli się, że garncarstwo to jedno z najstarszych rzemiosł, poznali jego historię.
Świeżo zdobytą wiedzę mogli skonfrontować z rzeczywistością. W tajniki rzemiosła
wprowadził ich Zbigniew Borgosz. Rzemieślnik pokazał, jak od podstaw wygląda
proces tworzenia naczyń. — Materiałem
garncarskim jest pospolita glina. Powinna
ona być jednorodna, bez grudek i zanieczyszczeń. Aby osiągnąć taki stan garncarze
wykonują szereg prac przygotowawczych.
Warsztatem jest ława i koło garncarskie
— mówi rzemieślnik. Koło garncarskie
to dwie tarcze umieszczone na wspólnej,
pionowej osi. Garncarz, siedząc na ławie,
nogami popycha dolną, większą tarczę,
wprawiając koło garncarskie w ruch obrotowy. Na ławie leży też zapas gliny, naczynie z wodą do maczania rąk, naczynia
z farbami, pędzel i szyniec do wygładzania
i ozdabiania. Porcję gliny wygniata się
z wodą na ławie i formuje w wałek. Z wałka
garncarz odcina kawałek zwany klusem,
wielkością odpowiedni do formowanego
naczynia i przykleja go do górnej tarczy
koła garncarskiego. Następnie, cały czas
obracając kołem, zwilżonymi w wodzie
rękami najpierw wydłuża i zaokrągla bryłę
gliny, po czym kciukami wygniata w środ-
ku otwór i formuje dno naczynia. Gotowe
naczynie odstawia się do powolnego suszenia. Po wyschnięciu wstawia się je do pieca
garncarskiego i wypala przez kilkanaście
godzin w temperaturze około 1000 stopni.
Po prezentacji wszystkie dzieci miały możliwość wykonania własnego dzieła z prawdziwej gliny.
— Cieszymy się niezmiernie, że warsztaty
spotkały się z tak dużym zainteresowaniem.
Zaangażowanie dzieci, zapał i pomysłowość, świadczą o tym, że nasza praca nie
poszła na marne. Jestem przekonana, że zajęcia podobały się wszystkim — komentuje
Kinga Kłosińska pracownik działu kultury
regionu. (lena)
25
Spod tablicy
Marzec 2010 r.
Wielki projekt w SP 3
S
zkoła Podstawowa nr 3 z Wodzisławia Śląskiego bierze udział
w międzynarodowym programie
„Uczenie się przez całe życie” w ramach
programu Socrates Comenius. Uczestniczy w nim aż 27 krajów członkowskich
Unii Europejskiej. Przedsięwzięcie
ma na celu rozwijanie u dzieci i nauczycieli wiedzy o różnorodności kultur oraz
języków europejskich, ma także ułatwić
zrozumienie ich wartości. Założeniem
Comeniusa jest również niesienie pomocy młodzieży w nabyciu podstawowych
umiejętności i kompetencji życiowych
potrzebnych do rozwoju osobistego,
przyszłego zatrudnienia i aktywnego
obywatelstwa europejskiego. SP 3 obecnie realizuje projekt autorstwa nauczycielek tej szkoły: Wioletty Lechowicz
i Małgorzaty Gudalewskiej „Zostań
młodym architektem i artystą”. Powstał
on by promować język angielski. Składa
się z kilku zadań, związanych z architekturą i sztuką. Dzieci przygotowują
rysunki o różnej tematyce: geometria
w przyrodzie, w matematyce itd. Nauczycielki skorzystały ze szkoleń, opracowały zadania łączące w sobie angielski,
matematykę, przyrodę i historię. Projekt
trwać będzie dwa lata. Do współpracy
zaproszono osiem szkół z: Rumunii, Grecji, Francji, Włoch, Turcji, Słowenii oraz
dwie placówki z Bułgarii. Program zakłada także wyjazdy do każdej ze szkół.
Daje to możliwość zobaczenia, jak pracują nauczyciele z danego kraju, poznania
ich metod nauczania. Na takich wyjazdach spotykają się wybrani nauczyciele
i dzieci z każdego kraju uczestniczącego
w projekcie. Łącznie z SP 3 ma wyjechać
14 nauczycieli i tyle samo uczniów. Dzieci nie tylko uczestniczą w lekcjach, ale
mieszkają u wybranej rodziny, co pomaga im poznać język i obyczaje panujące
w danym kraju. Do tej pory odbyło się
jedno spotkanie, we Francji. — Następny
wyjazd zaplanowano na marzec, jedziemy do Piedimonte San Germano we Włoszech. Jesteśmy koordynatorem projektu, więc do nas dzieci z innych krajów
przyjadą na koniec projektu, w czerwcu
2011 roku — mówi Ryszard Sochacki,
26
dyrektor szkoły. Pierwszym zadaniem
było stworzenie logo programu. Dzieci
z każdego kraju wybierały najlepsze logo,
zwyciężyło polskie. Dziewczynka, która
zaprojektowała logo wyjechała do Francji. Każde zadanie cieszy się ogromnym
zainteresowaniem wśród uczniów. — Do
tej pory dzieci bardzo chętnie biorą udział
w zadaniach, nie musimy ich nawet zbytnio do tego namawiać, mobilizować.
Zadania są na ich poziomie, skierowane
zarówno do tych najmłodszych jak i starszych. Angażują się też rodzice, pomagają
dzieciom w rysowaniu, opisywaniu czy
nagrywaniu — mówi Wioletta Lecho-
wicz. Od 10 lutego w hollu SP3 można
oglądać wystawę prac dzieci. Przez
pierwsze dwa dni udostępniono zdjęcia
i pamiątki przywiezione z pierwszej wyprawy. Zdążyli ją już zwiedzić rodzice
przy okazji wywiadówek — Po każdym
zadaniu mamy produkt końcowy, który
będzie dostępny na stronie internetowej.
Są to albumy, filmiki, kartki okolicznościowe. Planujemy również wydanie
książek — mówi Małgorzata Gudalewska. Na realizację projektu pozyskano
24 tys. euro. Szkoła otrzymała już 80%
tej kwoty, po rozliczeniu przedsięwzięcia
otrzyma pozostałe 20%. (Iza W.)
Spod tablicy
Gazeta Wodzisławska
Dzień bezpiecznego internetu
D
zień Bezpiecznego Internetu jest
inicjatywą Komisji Europejskiej
realizowaną od 2004 roku w ramach programu „Safer Internet”. Jego celem jest inicjowanie i propagowanie działań
dotyczących bezpiecznego dostępu dzieci
i młodzieży do zasobów internetowych,
zaznajomienie rodziców, nauczycieli i wychowawców z problematyką bezpieczeństwa dzieci w Internecie oraz nagłośnienie
tematu bezpieczeństwa online. W Polsce
obchody DBI miały swój początek w 2005 r.
Koordynacją działań zajmują się Fundacja
Dzieci Niczyje (FDN) oraz Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK), tworzące Polskie Centrum Programu „Safer
Internet” – odpowiedzialne za realizację
programu „Safer Internet” w Polsce. W ramach realizacji programu szkoły, organizacje pozarządowe, firmy czy prywatne osoby
są zachęcane do organizowania w miesiącu
lutym lokalnych inicjatyw na rzecz bezpieczeństwa młodych internautów. Między
innymi: zajęć edukacyjnych, happeningów,
gazetek szkolnych, kampanii informacyjnych, konkursów. Zgłaszane inicjatywy
biorą udział w konkursie z atrakcyjnymi
nagrodami. W tym roku w Wodzisławiu
Śląskim Dzień Bezpiecznego Internetu
przeprowadzono w Zespole SzkolnoPrzedszkolnym nr 2. W akcję włączyły
się klasy I-III, w których odbyły się zajęcia „Sieciaki – zasady bezpiecznej pracy
w Internecie”, a w starszych klasach IV-VI
przeprowadzono warsztaty „3…2…1…
Internet”. Indywidualną i grupową pracę
uczniów wzbogaciły projekcje kreskówek
poświęcone różnym formom internetowych zagrożeń a uczniowie klasy szóstej
zaprezentowali wykonane samodzielnie
prezentacje multimedialne o bezpiecznym
użytkowaniu sieci Internet. W części artystycznej, kółko teatralne przedstawiało
scenki o konsekwencjach, jakie spotykają
nierozważnych internautów. Uczniowie
przygotowali również taniec do teledysku
„Hasło”. Nie zabrakło również turnieju
wiedzy komputerowej, jaki w starszych
klasach połączono z formami aktywności
sportowej. Natomiast młodsi uczniowie
wzięli udział w konkursie plastycznym
„Bezpieczny Internet”. Na zakończenie
rozdano dzieciom nagrody a także broszury dla rodziców informujące o konsekwencjach zagrożeń, jakie napotykają najmłodsi
w wirtualnym świecie. Wodzisławska akcja
łącząca elementy nauki i zabawy jest z pewnością wartościową inicjatywą propagującą bezpieczeństwo młodych internautów
w globalnej sieci.
(magdas)
Wymiana doświadczeń
Nawiązanie współpracy między placówkami oraz omówienie projektu wymiany
dzieci polsko- ukraińskich było celem
wizyty przedstawicieli Szkoły Ogólnokształcącej w Stryju na Ukrainie. W ramach pobytu w Wodzisławiu Śląskim,
goście – a wśród nich dyrektor placówki
Jarosław Biliński z towarzyszącymi mu
nauczycielami – mieli okazję zapoznać
się ze specyfiką obowiązującego w Polsce
systemu oświaty. Było to możliwe dzięki
gościnności dyrekcji Zespołu SzkolnoPrzedszkolnego nr 6 w Wodzisławiu,
która umożliwiła na przełomie stycznia
i lutego zaproszonym gościom udział
w zajęciach lekcyjnych. Wspólny pobyt
był okazją do nawiązania współpracy
pomiędzy placówkami, która w przyszłości może przyczynić się do zacieśnienia
polsko-ukraińskiej współpracy na rzecz
edukacji. Ukraińscy przedstawiciele
oświaty opowiadali o swoich doświadczeniach w kontaktach z młodzieżą.
Rozmawiano także o podobieństwach
i różnicach w systemie szkolnictwa
w Polsce i na Ukrainie. Wodzisławskie
przedszkolaki i uczniowie szkoły podstawowej zaprezentowali gościom z Ukrainy
program artystyczny, a w kolejnym dniu
atrakcją był wyjazd do Krakowa i zwiedzanie najważniejszych zabytków tego
miasta. (magdas)
27
Lokalnie – niebanalnie
Marzec 2010 r.
Zostaw kasę w swiom regionie, swojej gminie T
ermin do 30 kwietnia każdego
roku to czas rozliczeń z fiskusem.
Każdy podatnik może 1 procentem swojego podatku wesprzeć wskazaną
w zeznaniu podatkowym organizację pożytku publicznego. Wzorem akcji, prowadzonej już od dwóch lat przez Centrum
Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS
pod patronatem posła Marka Krząkały,
federacja FOPSZ pragnie przeprowadzić
podobną akcję, ale nie tylko w skali jednego miasta, ale całego SUBREGIONU
Zachodniego Województwa Śląskiego
pod hasłem:
„ZOSTAW KASĘ W SWIOM REGIONIE,
SWOJEJ GMINIE …”
Głównym celem akcji jest zachęcenie lokalnych podatników do przekazania swojego 1% podatku dochodowego na rzecz
organizacji pożytku publicznego, które
mają swoją siedzibę w danej gminie
i co najważniejsze działają na rzecz jej
mieszkańców. Z danych przedstawionych
przez CRIS w styczniu br. wynika, że ledwie 10% z ogólnej kwoty 1% otrzymały
np.: stowarzyszenia i fundacje z Rybnika. Większość puli 1% przypada na tzw.
fundacje medialne np.: TVN, Polsat oraz
inne warszawskie organizacje o statusie
pożytku publicznego.
Mamy nadzieję, że w wyniku akcji
uprawnieni podatnicy dowiedzą się więcej o lokalnych organizacjach pożytku
publicznego i zdecydują się zasilić ich
konta, tak aby kolejne pieniądze nie
wypływały z naszego regionu, powiatu,
gminy …W imieniu FOPSZ I PATRONÓW AKCJI zapraszamy wszystkich
zainteresowanych na konferencję w Wodzisławiu Śl. Termin: 10.03.2010, godz.
13.00. Miejsce: Wodzisławskie Centrum
Kultury Czas konferencji: 45 min.Zapewniamy gorącą herbatę, kawę i słodki poczęstunek. Patronat objeli: poseł Ryszard
Zawadzki i prezydent Mieczysława Kieca oraz wicestarosta Tadeusza Skatuła.
Organizatorzy: Federacja FOPSZ WCK
Wodzisław Śl.
28
WYKAZ ORGANIZACJI POŻYTKU PUBLICZNEGO W WODZISŁAWIU ŚL. UPRAWNIONYCH DO UZYSKANIA ŚRODKÓW
Z 1% PODATKU WG. STANU NA DZIEŃ 3.02.2010 R.
KRS 0000001120 MIEJSKI KLUB SPORTOWY
„ODRA” WODZISŁAW ŚLĄSKI W WODZISŁAWIU
23169000132464003836910001 WODZISŁAW ŚLĄSKI, BOGUMIŃSKA 8, 44 -300
WODZISŁAW ŚLĄSKI
KRS 0000022255 TOWARZYSTWO CHARYTATYWNE „RODZINA”
Brak konta bankowego WODZISŁAW ŚLĄSKI, MARKLOWICKA 17, 44 -300 WODZISŁAW ŚLĄSKI
KRS 0000049946 FUNDACJA „WSPÓLNOTA
DOBREJ WOLI”
90846800000010000930020001 WODZISŁAW ŚLĄSKI, KARDYNAŁA WYSZYŃSKIEGO 20, 44 -300 WODZISŁAW ŚLĄSKI
KRS 0000080775 RUCH NA RZECZ PRAWORZĄDNOŚCI I ROZWOJU ZIEMI WODZISŁAWSKIEJ
60846800000010000898610001 WODZISŁAW ŚLĄSKI, RODZINNA 13, 44 -280 WODZISŁAW ŚLĄSKI
KRS 0000156641 WODZISŁAWSKIE TOWARZYSTWO SPORTOWE JUDO „SATORI”
97105014031000002272411949 WODZISŁAW ŚLĄSKI, KARD.STEFANA WYSZYŃSKIEGO, lok.5, 44 -300 WODZISŁAW ŚLĄSKI
KRS 0000275540 MIEJSKI KLUB HONOROWYCH DAWCÓW KRWI
77105014031000002316639265 WODZISŁAW ŚLĄSKI, KUBSZA 15, 44 -300 WODZISŁAW ŚLĄSKI
Przygotował: FOPSZ z siedzibą w Rybniku
w dniu 22 lutego 2010 r.
ŚNIKÓW RYDUŁTÓW W RYDUŁTOWACH
39846800000010000921770002 RYDUŁTOWY, TRAUGUTTA 289, 44 -280 RYDUŁTOWY
KRS 0000225991 FUNDACJA MUZYCZNA
PSZOWSKIEJ ORKIESTRY DĘTEJ „ANNA”
03102024720000610201482454 PSZÓW,
KS. P.SKWARY 21, 44 -370 PSZÓW
KRS 0000001666 SIATKARSKI KLUB GÓRNIK RADLIN Z SIEDZIBĄ W RADLINIE
17846800000010001004230001 RADLIN,
KORFANTEGO 17, 44 -310 RADLIN
KRS0000002838 OCHOTNICZA STRAŻ
POŻARNA GŁOŻYNY W RADLINIE
78846800000010001401680001 RADLIN
-GŁOśYNY, REYMONTA 7, 44 -314 RADLIN
KRS 0000083440 OCHOTNICZA STRAŻ
POŻARNA BIERTUŁTOWY BRAK RADLIN,
RYMERA 15 B, 44 -310 RADLIN
KRS 0000159526 STOWARZYSZENIE RADLIŃSKIE BIURO PORAD OBYWATELSKICH
70846800000010003003310001 RADLIN,
SOLSKIEGO 15, 44 -310 RADLIN
KRS 0000034805 ZAKŁADOWY KLUB SPORTOWY „TŁOKI” GORZYCE W GORZYCACH
75124027861111000036853036 GORZYCE,
PIŁSUDSKIEGO 30, 39 -432 GORZYCE
KRS 0000255005 STOWARZYSZENIE SYMPATYKÓW SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 1 W GORZYCACH
07124027861111001011771578 GORZYCE,
SZKOLNA 45, 39 -432 GORZYCE
DANE Z WWW.MPIPS.GOV.PL
KRS 0000002098 TOWARZYSTWO MIŁO-
Gazeta Wodzisławska
Lokalnie – niebanalnie
29
Lokalnie – niebanalnie
Marzec 2010 r.
Modelowa wystawa
O
dwiedzający Wodzisławskie
Centrum Kultury między 13 a 21
lutym br. mieli okazję zobaczyć
wystawę modelarską. Wśród eksponowanych miniatur znalazły się m.in.: modele
redukcyjne (są to wierne kopie obiektów,
które istniały bądź istnieją w rzeczywistości – zbudowane w określonej skali
pomniejszenia), zdalnie sterowane, wystawowe. Można było zobaczyć modele
w trakcie budowy, akcesoria i podzespoły
modelarskie. Dodatkową atrakcją wystawy były fotografie z zawodów modelarskich
autorstwa Ilony Ledwoń-Bularz, zrzeszonej w grupie fotograficznej „Indygo”
z Chwałowic. Organizatorem ekspozycji
była wodzisławska Modelarnia Szkutnicza
działająca przy WCK pod kierownictwem
Jerzego Bularza. — Organizując wystawę
w szczególności chcieliśmy zachęcić młodzież i dzieci do wstąpienia w nasze szeregi.
Cieszylibyśmy się, gdyby jakaś grupa ludzi,
młodzieży do nas trafiła. Chcemy przekazać
naszą wiedzę i umiejętności, naszą pasję.
Największą frajdą w tym wszystkim jest dociekanie historii modelu i szukanie na jego
temat materiałów. Osobiście od czterech lat
szukam informacji na temat mojego jachtu
motorowego IRA — mówi. Do klubu należy obecnie 7 osób. To ich prace, a także
zaprzyjaźnionych modelarzy i pasjonatów,
można było podziwiać. Do stworzenia
np. modelu RC (zdalnie sterowany radiem)
potrzeba minimum roku i ogromu cierpliwości. By skonstruować model plastikowy
niezbędne jest co najmniej kilka miesięcy.
Trzeba też mieć w sobie pasję. Nie można
jej odmówić Pawłowi Smuszowi, jednemu
z członków klubu. Ten dwudziestoletni
miłośnik modelarstwa od najmłodszych
lat cały wolny czas poświęcał tej pasji.
— W modelarni jestem od samego początku,
od jej powstania. Pasją zaraził mnie ojciec,
który już od dzieciństwa zajmował się samolotami. Ja natomiast zajmuję się głównie
modelami zdalnie sterowanymi, pływający-
mi – ślizgami — mówi. W tej chwili Paweł
konstruuje poduszkowce, można je było
podziwiać na ekspozycji. Tworzenie modeli
jest bardzo ciekawe, daje dużą satysfakcję.
— Moim największym sukcesem jak do tej
pory jest drugie miejsce w regionalnych
zawodach o Puchar Wójta Marklowic. Wystartowałem na nich z modelem spalinowym
typu truggy, w skali 1:8 — dodaje. Wystawa
wywarła na zwiedzających pozytywne wrażenie. Wysoka frekwencja potwierdza, że
jest duże zainteresowanie modelarstwem.
(Iza W.)
Bieg twardziela
Trudne warunki atmosferyczne nie dopisały, mimo to wodzisławski klub Forma wraz
z Urzędem Miasta Wodzisław Śląski zorganizował jubileuszowy V Bieg Twardziela.
To zawody przełajowe i jak sama nazwa
mówi, wymagają one sporego zaangażowania. Rozmoczony, miękki śnieg, błoto i zapadające się w nim nogi nie ułatwiały zadania.
Takie warunki nie przestraszyły jednak
115 zawodników z kraju i zagranicy, którzy
stawili się na starcie wymagającego biegu.
Dobiegli do mety umorusani błotem, ale zadowoleni z osiągniętych wyników. W kategorii kobiet ostatecznie na pierwszym miejscu plasowała się Antonina Behanke, tuż
30
za nią na linię mety dobiegła Eliza Stokowy.
Trzecie miejsce należało do Moniki Hałas.
W kategorii mężczyzn bezkonkurencyjny
okazał się Dominik Sladek z UKS Zabrze,
drugi był Szymon Szymiczek reprezentujący MKS-SMS Viktoria Racibórz. Ostatnie
miejsce na podium należało do Tomasza
Wróbel z MKS Centrum Dzięcielów. Podczas imprezy rozgrywano również biegi
podzielone na kategorie wiekowe. I tak
w kategorii kobiet 16‒29 lat zwyciężyła Ewa
Witoszyńska, w grupie 30‒39-latków Beata
Wrońska nie miała sobie równych. Z kolei
wśród kobiet 40‒49-letnich na pierwszym
miejscu podium stanęła reprezentantka
Słowacji – Maria Semanowa. Odpowiednio, w tych samych kategoriach wiekowych,
w biegach mężczyzn laureatami zostali: Łukasz Modrzejewski, Kazimierz Grycman
i Janusz Magiera. W kategorii powyżej 50
lat Zofia Leśkiewicz i Krzysztof Skiba nie
mieli sobie równych. (lena)
Gazeta Wodzisławska
Lokalnie – niebanalnie
Ferie z Afryką
T
egoroczne ferie były bardzo gorące
dla dzieci, które postanowiły spędzić je wspólnie z Wodzisławskim
Centrum Kultury. Wszystko to za sprawą
motywu przewodniego, „Afryka dzika”. Dzieci brały udział w warsztatach
plastycznych, teatralnych i tanecznych.
Na zajęciach plastycznych, prowadzonych
przez Karolinę Gajewską, dzieci tworzyły
biżuterię, stroje i maski tego kontynentu,
malowały też pejzaże Afryki. Podczas zajęć
tanecznych dla młodzieży i najmłodszych,
prowadzonych przez Edytę Budnik i Dominikę Brzozę dzieci poznawały kroki
afrykańskich tańców oraz zapoznawały
się z dzikimi rytmami. Uczestnicy warsztatów teatralnych, prowadzonych przez
Dorotę Patas, zgłębiali m.in. tajemnice
afrykańskich bajek. Niemałą atrakcją dla
uczestników „Akcji zima w WCK” stanowiły wycieczki. Przybliżenie tematu Afryki
gwarantowała wyprawa do Muzeum w Żorach, gdzie dzięki wystawie „W afrykańskich wioskach” dzieci poznały zwyczaje
i życie codzienne mieszkańców tej części
świata. Miały również okazję zobaczyć
film „Delfiny i wieloryby 3D” w katowickim kinie Imax. Po projekcji wzięły udział
w warsztatach „Historia Disneya – bajki
wczoraj i dziś” przygotowanych specjalnie dla nich przez pracowników kina.
Na zwiedzenie poziomu 170 i 320 pozwoliła
wycieczka do kopalni Guido w Zabrzu. Jest
to jedyna w Europie Zabytkowa Kopalnia
Węgla Kamiennego. Wycieczkowicze
oprócz zjazdu prawdziwą klatką szybową
mieli okazję uczestniczyć w nietypowej
lekcji w kopalni. Natomiast wycieczka
do Muzeum Chleba w Radzionkowie pozwoliła na zapoznanie się z tradycyjnymi
metodami wypieku wyrobów piekarniczych. Można było również własnoręcznie
upiec bułeczki. Oczywiście nie każdy chciał
wziąć udział w wycieczkach, dlatego dla
osób pozostających w WCK przygotowano inne atrakcje. Wśród nich znalazły się
zabawy i gry planszowe, zajęcia z instruktorami Wodzisławskiego Centrum Kultury,
a także wizyty w Zozolandii. Codziennie,
przez dwa tygodnie ferii, odbywały się dwa
seanse filmów dla dzieci. Cieszyły się one
ogromnym zainteresowaniem. Zwieńczeniem akcji był „Balik przebierańców – afrykańców”, który odbył się w ostatni dzień
wolny od szkoły. Na balu oczywiście obowiązywały stroje zainspirowane Afryką.
Dzieci już nie mogą się doczekać wakacji,
kiedy to w WCK po raz kolejny będą mogli
znaleźć zajęcia, które pozwolą im na zabicie
wakacyjnej nudy. Być może również znajdą
w sobie pasję, o której do tej pory nie mają
pojęcia. (Iza W.)
31
Lokalnie – niebanalnie
Marzec 2010 r.
Każde dziecko to potrafi
O
tym, że czytanie może być całkiem przyjemne, a zajęcia z papieroplastyki skutecznie rozbudzają
artystyczną wyobraźnię przekonali się
młodzi uczestnicy podczas zajęć w bibliotece. W ramach ferii nie zabrakło atrakcji
i to z różnych dziedzin. Bajkowe stworki,
Serwetkowe witraże, Wakacje pod wulkanem czy Z górki na pazurki oraz przeróżne
gry i zabawy wypełniały godziny spotkań.
Pod okiem doświadczonych instruktorów
Krystyny Szczepańczyk-Styrnol, Anety
Żok najmłodsi wykonywali obrazy swoich
marzeń – bajkowe krainy, kwiaty, przestrzenne makiety ptaków, wykonane z styropianu, patyczków i kolorowego papieru.
Innym razem zadaniem młodych artystów
było przelanie na arkusz papieru zimowego krajobrazu. Oprócz zajęć plastycznych,
jak na bibliotekę przystało, na czytelników
czekały przygody z książką w tle. Wspólne
wysłuchiwanie fragmentów lektury z serii
Magiczny domek na drzewie zakończyły zabawy ruchowe, nawiązujące tematyką do zimowych dyscyplin sportowych. Były więc
skoki narciarskie, slalom i biegi klasyczne.
To, rzecz jasna, nie wszystko. Kolejnym artystycznym wyzwaniem okazała się możliwość wspólnego wykonania księgi podróży,
którą od „a do z” wypełniły pomysły dzieci.
W finale ciekawe wyprawy i egzotyczne
miejsca wypełniły jej kartki. Ostatnie zadanie zmyślnie połączyło czytanie z plastyką. Różnorodna tematyka, o którą zadbali
organizatorzy zajęć, nie pozwoliła gościom
biblioteki na nudę. Dowodem na słuszność powyższego stwierdzenia jest spora
frekwencja. — Zajęcia w bibliotece bardzo
mi się podobały. Szczególnie te, podczas któ-
rych robiliśmy papierowe, bajkowe stworki.
Dzięki nim ferie były ciekawe i nie nudziłam
się w domu — mówi sześcioletnia Agnieszka. Program ferii był tak skonstruowany, że
każde dziecko potrafiło wykonać zadania,
bawiąc się przy tym nieprzeciętnie. Prace
modych artystów można będzie podziwiać
w Galerii różności, w wodzisławskiej bibliotece do połowy marca. (lena)
Turniej gimnazjalistów
Sportowcy docenieni
W Gimnazjum nr 1 rozegrano turniej tenisa
stołowego. W rywalizacji uczestniczyli gimnazjaliści z trzech wodzisławskich placówek
nr: 1, 2, 4. Zawody rozegrano w trzech kategoriach – dziewczyn, chłopców i kategorii
drużynowej. Mecze odbywały się w tak
zwanym systemie brazylijskim. Jest to jeden z najbardziej sprawiedliwych systemów
rozgrywek. Dana drużyna odpada dopiero
po drugim przegranym spotkaniu. Zatem
nawet z jedną przegraną można osiągnąć
znaczący, wysoki wynik. W klasyfikacji indywidualnej dziewczyn na podium znalazły
się: Martyna Grabiec z Gimnazjum nr 2,
Małgorzata Jaskółka z placówki nr 1 i Magda Joschko reprezentująca G nr 2. W rywalizacji chłopców bezkonkurencyjny okazał się
także zawodnik „Dwójki” – Adam Hawel.
Znamy już laureatów nagród i stypendiów
sportowych przyznawanych przez Miasto
Wodzisław Śląski. W gronie wyróżnionych znaleźli się zarówno zawodnicy nie
posiadający licencji, jak i z licencją, którzy
mogą poszczycić się sukcesami na arenie
krajowej i międzynarodowej. Nagrody
dla zawodników nie mających licencji
otrzymały biegaczki Sabina Śpiewak
oraz Dominika Bielecka. Stypendia dla
zawodników bez licencji wręczono piątce
utalentowanych sportowców. Wśród nich
ponownie znalazły się Bielecka i Śpiewak,
a do ich towarzystwa dołączyli Maciej Kowalski, Łukasz Ferenc i Konrad Kołaczyk.
Amanda Stokowy jako jedyna znalazła się
na liście sportowców z licencją, których
honorowano stypendium. (lena)
32
Tuż za nim uplasował się Marcin Granieczny
z szkoły nr 1. Trzecie miejsce na podium należało do Seweryna Buczkowskiego ucznia
Gimnazjum nr 4. Drużynowo, zdobywając
trzynaście punktów najlepsi okazali się gimnazjaliści z wodzisławskiej „Dwójki”. Siedem
punktów zdobyli reprezentanci gospodarzy
turnieju. Spotkania sędziowali nauczyciele
Beata Biznoń i Marcin Kostecki. Współorganizatorem imprezy był Miejski Ośrodek
Sportu i Rekreacji „Centrum”. (lena)
Sport
Gazeta Wodzisławska
Daliśmy sobie szansę
D
wa obozy i siedem sparingów.
Wszystko to spięte w kilkutygodniowy okres przygotowawczy
z założenia powinny wystarczyć do osiągnięcia sukcesu – utrzymania Odry
w ekstraklasie. — Wydaje się, że wszystko
jest w porządku. Podczas sparingów nasz
zespół wyglądał naprawdę dobrze. Ale
to jest piłka i wszyscy wiemy, że nie sposób przewidzieć każdej sytuacji — mówi
trener Marcin Brosz. — Mecz z Lechią
to dla nas sprawdzian i newralgiczne spotkanie — dodaje. Walcząca o wszystko
Odra to najstarszy klub w lidze. Przed
rundą wiosenną dokonano poważnych
zmian w kadrze. Reorganizacja składu
to zawsze radykalne posunięcie, ale, jak
zgodnie podkreślali prezes Ireneusz Serwotka, Dariusz Kozielski i trener, ilość
i jakość transferów to czynnik decydujący
o przyszłości klubu. Postanowiono więc
nie bawić się w żadne eksperymenty i postawiono na doświadczonych zawodników. Ostatecznie zadecydowano, że klub
z Bogumińskiej wzmocnią: wypożyczony
z Cracovii napastnik Jakub Grzegorzewski, zawodnik FK Senica Stanislav Velicky grający na pozycji obrońcy, bramkarz
Arkadiusz Onyszko, walczący do niedawna w barwach Wisły Kraków Mauro
Cantoro oraz pomocnicy Koba Shalamberidze, Robert Kolendowicz i Cristiano
Pereira de Souza. Listę zamyka obrońca
Filip Luksik. — Stawiam na jakość. Nie
satysfakcjonuje mnie wymęczone 1:0. Zawodnicy mają zostawić serce na boisku.
Chcemy dać ludziom satysfakcję — przekonuje Brosz. — Każdy z zawodników chce
znaleźć się w jedenastce, są głodni sukcesu. Sztuka polega na tym, by wybrać tych
z optymalna formą. Szansę mają wszyscy,
Nie jestem przywiązany do nazwisk — zapewniał szkoleniowiec. Wbrew pozorom
środki przeznaczone na pozyskanie nowych zawodników nie były aż tak duże.
Większość zawodników nie była związana
kontraktami z innymi klubami, do Odry
przechodzili piłkarze z kartą w ręku. Jedynie za wypożyczenie Grzegorzewskiego
zapłacono 15 tys. — Nie wzięliśmy na swoje barki zobowiązań, które przekroczyłyby
nasze możliwości finansowe. Pieniądze
dodatkowe, premie, owszem będą, ale
tylko w przypadku utrzymania w lidze
— komentował prezes Serwotka. Optymizm w zespole jest z pewnością większy niż po zakończeniu rundy jesiennej.
Po transferach wzrosło zainteresowanie
spotkaniami na Bogumińskiej. Zwrotów
biletów nie ma, a to nie tylko dobry prognostyk, ale i niemały zastrzyk finansowy.
Wydaje się, że Odra powoli odbudowuje
zaufanie kibiców. W kreowaniu pozytywnego wizerunku pomagają zaangażowanie
klubu w akcję charytatywną „Echo serca”,
której celem jest zbiórka środków przeznaczonych na zakup aparatu UKG dla
Oddziału Wewnętrznego I Zespołu Opieki
Zdrowotnej w Wodzisławiu. Pozytywny
skutek odnoszą też spotkania piłkarzy
z mieszkańcami miasta. Każdy, kto tylko
ma ochotę może dołączyć do elitarnego
klubu „Sercem jestem z Odrą”. Internetowy klub jest kolejną inicjatywą integrującą
środowisko kibiców. Członkostwo w nim
zobowiązuje do wyłącznie jednej rzeczy –
szerzenia idei poparcia dla klubu.
— Codziennie dołączają nowi ludzie i nowe
firmy. To cieszy. Nie sztuką jest bowiem popierać klub wtedy, gdy ten odnosi pasmo
sukcesów. Wsparcie potrzebne jest szczególnie w trudnych chwilach — dodaje prezes.
Przed rundą wiosenną w zespole ma pojawić się jeszcze jedno nowe nazwisko.
Działacze póki co nie chcą zdradzić jego
personaliów. Ostateczną decyzję poznamy na początku miesiąca. — Oprócz tego
musimy dokonać jeszcze jednego transferu
– transferu publiczność. Pozyskaliśmy piłkarzy nie tylko o zdrowych zmysłach, ale
i o odpowiednich kwalifikacjach — komentuje. — Nie uczestniczymy w jeździe figurowej na lodzie. Za wrażenia artystyczne
nikt nas nie oceni. Dla wszystkich istotne
jest miejsce w tabeli — puentuje Serwotka.
(lena)
33
Sport
Marzec 2010 r.
Sukcesy na Kubalonce
C
enne zwycięstwa odniosły zawodniczki reprezentujące klub
MKS Wodzisław Śląski podczas
Mistrzostw Śląska w Biegach narciarskich.
Biegi te zaliczane są do Pucharu Polski,
startują w nich najlepsze zawodniczki. Tym
razem zawody rozegrano na Kubalonce. 13
luty był szczęśliwy dla Dominiki Bieleckiej. W pierwszym dniu zawodów, w biegu
na dystansie 2,5 km techniką klasyczną
juniorek C, zajęła pierwsze miejsce. Na 23
pozycji uplasowała się Angelika Hejna.
25. była Sonia Fulneczek. Na dystansie 5
km, w kategorii juniorek B 5 miejsce zajęła
Sabina Śpiewak. W kategorii juniorek D
11 miejsce przypadło Weronice Sikorskiej.
Zawodniczka MKS Wodzisław starowała
na dystansie 2,5 km cl.
Drugi dzień zawodów był także pomyślny. Dominika Bielecka zajęła 3 miejsce w
biegu łączonym 2,5 km cl + 2,5 km F. Na
20 i 21 pozycji swój bieg zakończyły kolej-
Dominika Bielecka na starcie.
no Angelika Hejna i Sonia Fulneczek. W
kategorii juniorek B na dystansie 3,3km cl
Siatkarski sukces
N
a Mistrzostwach Śląska wystartowały jako jeden z najmłodszych
zespołów. Nie należały do grona
faworytek. A jednak. Siatkarki MKS Wodzisław pozytywnie zaskoczyły kibiców.
Zawody ukończyły na trzecim miejscu.
Brąz to znaczący sukces reprezentantek
wodzisławskiego klubu. Finałowe spotkania rozegrano w Tychach. Na drodze
do medalu stanęło czterdzieści zespołów,
bardziej doświadczonych, ogranych i utytułowanych. Zawodniczki MKS-u miały
więc przed sobą długą i niełatwą drogę.
Eliminacje rozpoczęły się we wrześniu
ubiegłego roku. Do ostatecznej walki o podium zaklasyfikowały się: BKS Aluprof
Bielsko-Biała, GS UKS Krzanowice, MOSM
Tychy, UKS MOSM Bytom i MKS Wodzisław Śląski. Faworytkami rozgrywek od samego początku były drużyny z Krzanowic
i Bielska-Białej. W końcowej klasyfikacji,
zgodnie z przypuszczeniami – to do nich
należały czołowe lokaty. O ostatnie miej-
34
sce na podium zacięcie walczyły pozostałe
zespoły. Mimo potwornego zmęczenia
wodzisławianki wyszły z potyczek obronną ręką. Zaznaczmy, że sukces otworzył
młodym siatkarkom drogę do rozgrywek
na szczeblu centralnym w tej kategorii wiekowej. To spory awans. Przed nimi kolejne
sportowe wyzwanie. Pod koniec miesiąca
rozpoczynają się eliminacje do 1/8 finału
Mistrzostw Polski. Brązowe medale Mistrzostw Śląska w kategorii kadetek zdobyły: Joanna Prokop (kapitan), Marta Wójcik,
Agnieszka Ostrzołek, Patrycja Michalska,
Aleksandra Małek, Monika Wieliniec,
Patrycja Szado, Paulina Kosińska, Monika
Zborowska, Izabela Funk, Agata Malisz,
Klaudia Tomala. — Dziewczyny walczyły
o każdą piłkę i każdy set. Nie przestraszyły
się rywalek. Dały z siebie wszystko, co mogły. Sukces nie jest przypadkiem. Drużyna
realizowała konsekwentnie założenia
techniczne — podsumował trener Andrzej
Brzezinka. (lena)
+ 3,3km F 6 miejsce zajęła Sabina Śpiewak.
(Lena)
Piłkarski turniej
Dziewięć zespołów rywalizowało w Halowym Turnieju Piłki Nożnej zorganizowanym
w Gimnazjum nr 3. W zawodach uczestniczyli uczniowie szkół podstawowych klas
czwartych. W pierwszej grupie zmierzyli
się piłkarze SP 2, 4, 3, 15 i 16. W drugiej
rozegrano mecze pomiędzy reprezentantami szkół 10, 21, 5 i 8. Ostatecznie o trzecie
miejsce zagrały między sobą drużyny SP
15 i 8. Lepsza okazała się „Ósemka”, która
pokonała przeciwnika stosunkiem bramek
4:2. Na szczególne uznanie zasłużył Michał
Rymer, który zdobył trzy gole. W finale zmierzyli się zawodnicy „Piątki” i „Dwójki”. Spotkanie w regulaminowym czasie zakończyło
się remisem 2:2. O wygranej zadecydowały
rzuty karne. W nich szczęście uśmiechnęło
się do uczniów SP2 i to oni okazali się zwycięską drużyną turnieju. W klasyfikacji najlepszych zawodników zwyciężył Michał Rymer.
Królem strzelców został Kamil Kaczorowski
z SP2. Najlepiej bronił Łukasz Kamiński
z SP5. (lena)
Sport
Gazeta Wodzisławska
Złoto i trzy brązy
W
Wodzisławiu Śląskim działa klub Killer Factory, który
specjalizuje się w Mix Martial
Arts zwanym MMA. Trenerem oraz założycielem klubu jest Krzysztof Bombik,
srebrny medalista Mistrzostw Japonii
MMA, wielokrotny złoty medalista międzynarodowych turniejów MMA. Wodzisławski klub jest stosunkowo młody, działa
od ponad roku. Sekcja łączy w sobie ludzi
w różnym wieku, od młodzieży do pięćdziesięciolatków. Trenować może każdy.
— Jeździmy na zawody, często odnosimy
sukcesy. Bardzo mnie cieszy, że tak młody
klub ma się czym pochwalić. Podczas styczniowych zawodów Ligi Shido w Katowicach
również zdobyliśmy medale. Klub Killer
Factory reprezentowało czterech zawodników, każdy odniósł zwycięstwo — mówi.
Piotr Dudek i Paweł Pisz zdobyli brązowe
medale w grapplingu. Wojciech Wilk brąz
w MMA. Krzysztof Bombik zdobył złoto
w grapplingu. Sztukami walk interesował
się już od dawna. Zaczynał od uprawiania
amatorskiego boksu. Jednak miał pewien
niedosyt. Dlatego też jego uwagę zwróciły mieszane sztuki walki. Łączą one
w sobie kilka rodzajów walk, co pozwala
na używanie nóg i innych niedozwolonych
w boksie chwytów. Dopuszczają możliwość
stosowania na ringu rzutów, ciosów pięściami, dźwigni, duszenia, a także kopnięć
i walk w parterze. W poszukiwaniu tego,
co w Europie było nieosiągalne, w 2001
roku wyjechał do Japonii. Spędził tam trzy
lata. Trenował w dwóch klubach: Paraestra
Matsudo pod okiem mistrza świata Shooto
(MMA) Matsune Ryota oraz w klubie Krazy
Bee Tokyo, gdzie trenerem jest legendarny
mistrz świata Heroes Yamamoto „KID”
Norifumi. Podczas tego okresu stoczył
dziewięć walk, z czego sześć wygranych,
dwa razy został zdyskwalifikowany. Doświadczenie zbierał w różnych stronach
świata, trenował tajski boks w Czechach,
Tajlandii i Irlandii. W każdym miejscu,
do którego przyjeżdżał szlifował formę
ludzi do walki. Pod jego okiem Czech Dawid Marcina zdobył tytuł Mistrza Europy
w walkach w klatkach. Przygotowywał też
Irlandczyka Niela Seery do walk w Dublinie Ring of Truth oraz do sławnego turnieju
Cage Rage. Po powrocie do kraju otworzył
swój pierwszy klub w Niedobczycach. Tre-
ner nie stosuje taryfy ulgowej wobec swoich
zawodników. Potwierdza to jeden z nich:
— Krzysiek jest wymagającym trenerem,
przekonałem się o tym, gdy tutaj przeszedłem. Myślałem, że mam dobrą kondycję,
ale on wyprowadził mnie z błędu. Ćwiczymy
intensywnie trzy razy w tygodniu — mówi
Wojciech Wilk. Zawodnik ten również swą
przygodę ze sportem zaczynał od boksu,
w którym odnosił sukcesy. Po pewnym
czasie podniósł poprzeczkę i przeszedł
na tajski boks. W końcu przyszedł czas
na zasilenie szeregów zawodników MMA.
Ta sztuka walki zaliczana jest do jednych
z najtrudniejszych. Wymaga też dużego poświęcenia. Wojtek w klubie Killer
Factory trenuje prawie rok. — Staram się
uczestniczyć w jak największej liczbie zawodów, aby zdobyć doświadczenie. Podczas
zawodów Ligi Shido moja walka najpierw
zakończyła się remisem. Konieczna była
dogrywka, rozstrzygająca o srebrze. Ostatecznie otrzymałem brązowy medal — dodaje. W najbliższym czasie zawodnicy wodzisławskiego klubu znów staną do walki.
Ciężkie przygotowania na pewno pomogą
im w osiągnięciu sukcesu. (Iza W.)
35
Z kart historii
Marzec 2010 r.
Bombardowania miasta
Wodzisławia w 1945 r. cz. II
W
zeszłorocznym numerze Gazety wodzisławskiej (nr 6/2009)
opisałem okres poprzedzający
walki o Wodzisław i bombardowania ścisłego centrum Wodzisławia Śląskiego. Należy
wspomnieć, że w w wyniku bombardowań
miasta rozpoczętych 2 lutego 1945 r. do 26
marca 1945 r. życie straciło aż 73 mieszkańców. W wyniku dalszych szeroko rozumianych działań wojennych od końca stycznia
do maja 1945 r. zginęło kolejnych 10 cywilnych mieszkańców Wodzisławia.
W obecnym numerze chcę upamiętnić
i przypomnieć ofiary walk 1945 roku pochodzące z kolejnych dzielnic Wodzisławia
Śląskiego. Jedną z pierwszych dzielnic
Wodzisławia Śląskiego, do której dotarły
wojska sowieckie, były Wilchwy. Walki
na Wilchwach miały niezwykle gwałtowny
przebieg. Rozpoczęły się one nocą z 25 na 26
marca 1945 r. Do południa 26 marca 1945 r.
wojska czechosłowackie i radzieckie zdobyły
większość Wilchw. Walki w tej wiosce nie
ustały jednak 26 marca, bo przeciągnęły
się aż do dnia następnego. 27 marca 1945 r.
Niemcy starali się ponownie opanować Wilchwy, uderzając z rejonu Krotoszowic. Kontratak niemiecki został jednak przez Sowietów
i Czechosłowaków powstrzymany, Wilchwy
na stałe znalazły się pod administracją Polski.
W walkach 26 marca 1945 r. zginęło 4 mieszkańców wioski, zaś w wyniku całości działań
frontowych od 24 marca do 4 kwietnia 1945 r
razem życie straciło 13 mieszkańców Wilchw.
Na Wilchwach na całe szczęście nie doszło
do masowych bombardowań, takich jak
w centrum Wodzisławia, a lotnictwo sowieckie działało jedynie doraźnie w miejscach
największego oporu wojsk hitlerowskich.
Część ofiar cywilnych została zastrzelona
przez wkraczające wojska sowiecie. Zdobycie
wioski Sowieci okupili stratą 150 żołnierzy.
Kolejną wioską zajętą przez Armię Czerwoną był Radlin. Kopalnia i koksownia
„Emma” w Radlinie były celem co najmniej
kilku radzieckich nalotów lotniczych.
Pierwsze bombardowania w Radlinie miały
miejsce już 30 stycznia 1945 r. 3 lutego 1945 r.
36
– dokonano nalotu na Kopalnie „Emma”
w Radlinie, w wyniku którego życie straciło
4 pracowników. Po tym nalocie wydaje się,
że zaniechano dalszych bombardowań miejscowości (w źródłach nie mamy żadnych informacji o ewentualnych dalszych ofiarach).
Dopiero wieczorem, 24 marca samoloty radzieckie ponownie zaatakowały znajdujący
się już niemal na pierwszej linii frontu Radlin
II. W wyniku działań bojowych prowadzonych w rejonie Radlina w dniach 24‒27 marca
1945 r. zginęło aż 37 mieszkańców Radlina
I i Radlina II. Obszary i Biertułtowy zostały
zajęte dość szybkim wypadem pododdziałów
majora Rogozina z rejonu Niedobczyc i Popielowa. W wyniku walk życie w tym rejonie
straciło zaledwie kilkudziesięciu żołnierzy.
Na Obszarach było to dokładnie 26 Niemców i 12 Czerwonoarmistów. Zakłady przemysłowe na Obszarach nie ucierpiały mimo
prób ich zniszczenia przez wycofujących się
Niemców. Dzień po wyzwoleniu Obszar – 27
marca 1945 r. wojska sowieckie zajęły również Biertułtowy. Dużo cięższe walki toczyły
się 26 marca i nocą z 26 na 27 marca 1945 r.
w Radlinie II. Do południa 26 marca 1945
zdobyto większą część wsi aż do remizy strażackiej. W wyniku walk w Radlinie II zginęła m.in. 32 letnia Teresa Gatnar mieszkanka
Radlina II. Kiedy na chwilę opuściła piwnicę,
idąc zaopiekować się zwierzętami, nastąpił
ostrzał okolic jej domu w Radlinie Dolnym.
Atak nastąpił z terenu wzgórz w okolicy
dzisiejszej ciepłowni miejskiej. Kobieta zostawiła kilkuletnią córkę i syna. Podobnych
tragicznych przypadków w całym regionie
było znacznie więcej. Opanowanie Radlina
Górnego przeciągnęło się aż do poranka 27
marca 1945 r. Podczas walk w Radlinie II
zginęło co najmniej 51 żołnierzy Armii Czerwonej. W wyniku całości działań wojennych
w Radlinie od końca stycznia do kwietnia
1945 r. zginęło 44 cywilnych mieszkańców
Biertułtów, Obszar i Radlina II.
Po opanowaniu Wodzisławia wojska
czechosłowackie i radzieckie uderzały dalej
w kierunku zachodu i południa powiatu.
Na trasie ich przemarszu znalazły się wioski:
Jedłownik, Turzyczka, Karkoszka i Marusze.
W tych 4 dzielnicach Wodzisławia w wyniku
działań wojennych zginęło 8 cywili- z tego
połowa z nich zginęła podczas zdobywania
tych miejscowości przez Sowietów 27 marca
1945 r. Żołnierze radzieccy również ponieśli
ciężkie straty na Jedłowniku, gdzie zginęło
ich 99, a w Turzyczce aż 186. Co ciekawe nad
Maruszami nagle pojawił się co najmniej
jeden samolot niemiecki, który dokonał
ostrzału odpoczywających żołnierzy radzieckich. Jeden z żołnierzy zginął, a część
została ranna. Ostatnimi wyzwolonymi
miejscowościami w granicach obecnego Wodzisławia Śląskiego były Kokoszyce i Zawada
w walkach w tych miejscowościach zginęło 13
mieszkańców tych dzielnic. W wyniku walk
w Kokoszycach zginęło również ok. 100 żołnierzy Armii Czerwonej oraz ok. 50 żołnierzy
Wehrmachtu.
Podsumowując walki o Wodzisław
w roku 1945 należy dodać, że duża część
ofiar zginęła już po zakończeniu działań.
Po przejściu frontu dość powszechna wśród
dzieci i młodzieży była zabawa granatami
i innymi niebezpiecznymi pozostałościami
wojny. W całym powiecie zginęło kilkanaścioro dzieci. Kilka osób zginęło również
w wyniku wejścia na miny. Najczęściej były
to osoby starsze. Pewna część mieszkańców
została również zamordowana przez sowieckich „wyzwolicieli”. Szczególnie niebezpieczne były hordy pijanych żołnierzy- maruderów, którzy czuli się panami życia i śmierci.
Wszystkie miejscowości wchodzące w skład
obecnego Wodzisławia straciły w wyniku
szeroko rozumianych działań wojennych
w 1945 r. co najmniej 161 cywili z tego nieco
ponad połowa (83 osoby) przypada na ścisłe
centrum zniszczonego w 80% Wodzisławia.
Bilans bitwy o Wodzisław dopełniają setki
zabitych żołnierzy Armii Czerwonej i Wehrmachtu. Osoby posiadające cenne informacje mogące pomóc w szczegółowym odtworzeniu historii walk w marcu i kwietniu
1945 r. na terenie naszego powiatu, prosimy
o kontakt z Muzeum w Wodzisławiu Śląskim.
Piotr Hojka
Z kart historii
Gazeta Wodzisławska
fot. Archiwum Muzeum Wodzisławia Śląskiego
Lista ofiar cywilnych – mieszkańców dzielnic Wodzisławia,
którzy stracili życie w walkach w 1945 r.
Wodzisław Ślaski – Wilchwy
Barciok Antoni 27 l.
Blazy Karol 61 l.
Darda Antoni 41 l.
Kozielska Krystyna 7 l.
Kubac Feliks 48 l.
Natulaz Franciszka 88 l
Panic Wilhelm 41 l.
Pawliczek Józef 45 l.
Pluta Józef 24 l.
Świętek Bolesław 8 l.
Tatarczyk Leopold 58 l.
Tlołka Józef 81 l.
Tront Franciszek 79 l.
Wodzisław Śląski – Jedłownik-Turzyczka
-Karkoszka
Bloksza Alojzy 10 l.
Jazdan Ferdynand 57 l.
Musioł Elżbieta 39 l.
Musioł Mateusz 70 l.
Nowak Rudolf 32l.
Radlin I i Wodzisław Śl.- Radlin II
Adamczyk Ludwik 59 l.
Albiński Anastazja
Białas Leon 48 l.
Cichy Ignacy 43 l.
Ciemięga Franciszka?
Dzierżęga Eugeniusz 3 l.
Gatnar Teresa 32 l.
Goik Alojzy
Gomola Augustyna
Gomola Gerard 16 l.
Gresz Wilhelm 55 l.
Herok Józef 38 l.
Jeszka Wiktor 66 l.
Kłosok Helena 24 l.
Kotetzki Rudolf 13 l.
Kowol Leon 17 l.
Kowol Wawrzyn 57 l.
Kretkówna Aniela 18 l.
Kuballa Edward?
Kucza Adolf 36 l.
Kucza Agnieszka 35 l.
Kucza Henryk 42 l.
Magiera Franciszek 71 l.
Mandrysz Czesław 33 l.
Menżyk Jan 21 l.
Mężyk Antoni 17 l.
Mężyk Florentina 83 l.
Mielimąka Jan 57 l.
Mołdrzyk Alojzy?
Mrozek Alojzy 44 l.
Mrozek Jan 16 l.
Polnik Franciszek 51 l.
Randonlet Armand 31 l.
Schymeczko Antonia?
Sitkowa Maria 51 l.
Stania Paweł 61 l.
Szombara Jan 33 l.
Szulc Matylda 44 l.
Szulc Robert 49 l.
Świenty Józef 76 l.
Świenty Teodor 37 l.
Weiner Ignacy 48 l.
Kokoszyce- Zawada
Czajka Wilhelm 40 l.
Groszek Małgorzata 15 l.
Kabut Józef 15 l.
Klimek Paweł 50 l.
Liboszka Teodor 36 l.
Mucha Jan 33 l.
Mucha Maria 26 l.
Mucha Wiktor 27 l.
Ochmann Leonard 13 l.
Pluta Józef 31 l.
Pluta Paweł 15 l
Smogór Marian
37
Wokół zdrowia
weterynarz radzi
Sterylizacja
W mojej pracy właściciele psów i kotów
często zadają mi pytanie o najlepszą metodę antykoncepcji. Czworonożnym pupilom
możemy podać środki hormonalne w postaci
zastrzyków, tabletek, implantów, albo poddać zabiegowi kastracji.
U samic, zwana potocznie sterylizacją, polega na usunięciu macicy i jajników (lub tylko
jajników).U samców oznacza usunięcie jąder.
Kiedyś królowało przeświadczenie, że kotka
lub suka powinna co najmniej raz w życiu
mieć potomstwo. Naukowo zostało to jednak obalone i uważa się, że kastracja przed
pierwszą rują, cieczką (ok.5-6 m. ż.) jest dla
zdrowia bardzo korzystna.
U samców kastrację przeprowadza się najczęściej od 6-7 miesiąca życia.
Pamiętajmy jednak, że zabieg ten bez względu na płeć, można wykonać również u starszych zwierząt.
Czworonożni pupile muszą być w dniu operacji zdrowi. Przed zabiegiem możemy pobrać krew w celu upewnienia się, że narządy
wewnętrzne pracują prawidłowo.
Po zabiegu otoczmy psa lub kota odpowiednią opieką zgodnie ze wskazówkami lekarza
weterynarii.
Kastracja jest najpewniejszą metodą antykoncepcji. Dzięki niej unikniemy także wielu
problemów zdrowotnych w tym i niektórych
chorób zakaźnych. U samic zmniejszymy
ryzyko wystąpienia guzów gruczołu mlekowego, nowotworów macicy i ropomacicza.
Samców uchronimy przed schorzeniami prostaty. Ponadto przestaną uciekać, znakować
teren, staną się mniej pobudliwi i agresywni.
Pamiętajmy o jeszcze jednym bardzo ważnym aspekcie kastracji. Poddając zwierzęta
temu zabiegowi mamy wpływ na zmniejszenie liczby bezdomnych i niechcianych psów
i kotów.
To my, ludzie jesteśmy odpowiedzialni za
zwierzęta i trzymamy ich los w naszych rękach.
Lekarz weterynarii Bożena Kopytko
38
Marzec 2010 r.
B LIŻE J ZD R OW IA , B LIŻE J NAT U RY
Czy naprawdę znamy
samego siebie?
W różnych okolicznościach naszego codziennego życia dotyczących spraw zawodowych, społecznych czy rodzinnych
często zdarza się nam zadziwiać samego siebie pozytywnie
lub negatywnie. Dochodzimy wówczas do wniosku, że tak
naprawdę niewiele wiemy o sobie. Ponieważ sami siebie zaskakujemy różnymi zachowaniami, to cóż możemy powiedzieć
o innych. Aby lepiej poznać człowieka należałoby sięgnąć
do głębokich i nieznanych warstw jego psychiki. Mamy różne cechy osobowości jak i potrzeby aktywności, które mogą
być jawne, o czym sygnalizuje nasze zachowanie lub ukryte
objawiające się w snach oraz marzeniach na jawie. Często bywa tak, że w różnych sytuacjach
budzi się w nas większa chęć aktywności i mobilizacji. Towarzyszyć temu może przyjemny
stan ogólnego pobudzenia lub silne napięcie dłużej niezaspokojonej potrzeby, co powoduje
zwykle nieprzyjemny stan złości, drażliwości, nieokreślonego niepokoju, nie ukierunkowanej
aktywności, czasami depresji i przygnębienia. Nasz charakter, który nieraz poddawany jest
opinii społeczeństwa – różnie będzie przez niego odbierany. Takie zachowania jak tchórzostwo, okłamywanie innych, lenistwo- określamy jako złe, a cenimy odpowiedzialność, prawdomówność, dotrzymywanie danego słowa i przyrzeczeń. Często znajdujemy się w różnych
sytuacjach kontaktując się z innymi ludźmi. Korzystamy wówczas z wielu sposobów radzenia
sobie w życiu. Gdy one zawiodą nieraz stajemy się zestresowani, co pogarsza nasze zdrowie,
a także prowadzi do rozwoju różnych zaburzeń. Mamy także skłonności do psychicznego
torturowania siebie, popadania w tzw. „dołki”, umartwiania się i użalania nad samym sobą,
rodziną, sytuacją w pracy oraz sprawami, które w ogóle mogą nie zaistnieć. Umartwianie – jest
problemem większości naszego społeczeństwa, dlatego starajmy się pokonać zmartwienia
zanim one pokonają nas. Na koniec podam kilka rad, które być może pomogą Państwu zachować wewnętrzny spokój:
1. Postaraj się wyrzucić zmartwienia kierując myśli na inne „tory”.
2. Nie przejmuj się głupstwami i nie pozwól, aby jakieś drobiazgi, „świństwa” wyrządzone
przez złych ludzi zaprzątały czy zaśmiecały Twój umysł, niszczyły zdrowie oraz szczęście.
3. Zastosuj „rachunek prawdopodobieństwa” aby pozbawić się zmartwień – czyli rozważ jakie
mogą być szanse, że to co wywołuje u Ciebie obawy może się w ogóle wydarzyć.
4. J eśli dotknęło Cię jakieś przykre zdarzenie, na które nie miałeś lub nie masz żadnego wpływu – postaraj się z tym pogodzić. Powiedz sobie „tak już musi być i nie może być inaczej”.
5. Gdy się już coś złego stało – wyznacz „limit strat” swoim zmartwieniom. Przemyśl i zadecyduj ile Twojego życia (zdrowia) jest wart dany incydent lub jego sprawca. Postaraj się nie
przekroczyć wyznaczonej przez siebie granicy.
6. P owiedz sobie „no trudno, – co się już stało, to się nie odstanie”. Dlatego nie próbuj dalej
tego problemu roztrząsać.
Postaraj się, więc jak najlepiej poznać samego siebie.
Jeśli zainteresował Państwa ten temat – proszę zadzwonić pod nr tel.: 0507 963 641
Stanisław Wiesław Rudowski
spotkania
zebrania
konferencje
tel. 032 455 48 55
Wynajmij salę w Wodzisławskim Centrum Kultury!
Oferujemy klimatyzowane pomieszczenia
z zapleczem technicznym i gastronomicznym.
Cena do negocjacji!
bankiety

Podobne dokumenty