Ileż to razy w amerykańskich filmach oglądaliśmy tamtejszych
Transkrypt
Ileż to razy w amerykańskich filmach oglądaliśmy tamtejszych
2000.03.01 - HAKI środa, 01 marca 2000 14:30 - Zmieniony wtorek, 13 października 2009 14:32 Ileż to razy w amerykańskich filmach oglądaliśmy tamtejszych polityków przedstawianych w nienajlepszym świetle. A to prezydent kraju okazywał się erotomanem i mordercą, a to burmistrz miasta brał łapówy, że aż miło było popatrzeć. Policjanci handlowali narkotykami a senatorzy to jedna wielka zgnilizna. Ostatnio oglądałem film, w którym Clint Eastwood grał starego włamywacza, a Gene Hackman odgrywał prezydenta USA. Włamywacz włamał się do domu przyjaciela prezydenta, kiedy ten nabrał ochoty na igraszki erotyczne z gospodynią. Okazało się, że prezydent był sadystą tak okrutnym, że kobieta w samoobronie chciała go załatwić nożem i w tym momencie ochrona prezydenta zastrzeliła ową panią. Clint to wszystko widział i teraz cały film to polowanie na włamywacza, którego ochroniarze chcą po prostu ubić. Prawda wyłazi na wierzch i prezydent popełnia samobójstwo. Oglądałem ten film i oczy przecierałem ze zdumienia, jakież tam bagno być musi w tej amerykańskiej polityce, skoro im puszczają takie filmy. U nas po stwierdzeniu, ze jest bagno w jednostce specjalnej, pokazali film w telewizji, w którym żołnierze klną, żeby naród nie miał pretensji do ministra za to, że wyrzucił z roboty generała - szefa jednostki. Filmy amerykańskie cenię za to, że przedstawiają sytuacje prawdopodobne, co oznacza, że taki prezydent dla amerykanów to normalka i taki niesympatyczny aktor jakim jest Gene Hackman to najlepszy odtwórca ról prezydentów, którzy poprzez swoje służby mordują ludzi posiadających na nich haki. Problem haków pojawił się i u nas, więc być może pan Pasikowski nakręci film pod tytułem "Haki"(na początek "HAKI I"). Polskie haki to niestety przeważnie jakieś pomówienia albo po prostu zwykłe mędzenie. Swego czasu parę gazet nasładzało się hakami na Zygmunta Solorza, któremu wyciągnęli, że miał kilka nazwisk i paszportów. Prasa zacierała łapki, a tak naprawdę to było zwykłe bicie piany, które tylko zdenerwowało bohatera owych "rewelacji". Polskie haki to też szpiegostwo Józefa Oleksego , któremu niby coś tam znaleźli, ale tak dokładnie nie wiadomo co. Rezultat był taki, że dzięki owym hakom Oleksy przestał być premierem, a facet, które owe "haki" publicznie w Sejmie ogłosił chodzi wolno i nikt mu złego słowa nie powiedział. Oczywiście prawdziwych dowodów nikt nigdy nie ogłosił - ot zwykłe polskie amatorstwo. 1/3 2000.03.01 - HAKI środa, 01 marca 2000 14:30 - Zmieniony wtorek, 13 października 2009 14:32 Nauczono nas jednak, że wystarczy o kimś cos tam powiedzieć, znaleźć niby to świadka i już facet jest załatwiony. Nie dziwi zatem nikogo aktywność określonych grup polityków, którzy usilnie szukają haków na prezydenta Kwaśniewskiego. W poprzednich wyborach wyszukano mu brak dyplomu, co niestety nie wystarczyło. Narodowi to nie przeszkadzało. Teraz przydałoby się coś mocniejszego. Idealnym hakiem byłby wynik procesu z gazetą, która jak każda gazeta w Polsce pisze, co jej się podoba faktów nie sprawdzając (no może nie każda). Niestety okazuje się, że dla sądu bardziej wiarygodne są komputery British Aiways i Visa niż wspominki ratowników obdarzonych rewelacyjną wprost pamięcią. Na Clintona znaleziono haka w postaci romansu ze stażystką, u nas taki numer by nikogo nie załatwił, a jedynie dodałby głosów kandydatowi. Facet ma powodzenie, to znaczy, że jest prawdziwym mężczyzną. Kazano zatem szukać haków ministrowi, który po prezydencie przejął poprzednie jego biurko. Powiedzieli mu: "Jacek, poszukaj pod biurkiem, za szafą, może się jakiś papierek zawieruszył. Jak byś sam nie mógł, to poproś kogoś innego. Przecież wiadomo, że jak facet był na państwowym stanowisku, to musiał coś wyrwać dla siebie. Nikt nie zostaje w Polsce ministrem z miłości do kraju. Jak ty nie znajdziesz nic na niego, to my znajdziemy coś na ciebie". Okazuje się, że na każdego coś znaleźć można, wystarczy tylko poszukać. Przecież każdy, któremu skradziono samochód jest zamieszany w kradzież samochodu, a czy jemu ukradli, czy on ... to już jest mniej ważne. Kiedy my się doczekamy filmów o skorumpowanych urzędnikach sprzedających banki i kwitnące firmy za bezcen, o radnych dzielących między siebie atrakcyjne tereny, o politykach powiązanych z przestępcami? Skoro nie ma takich filmów, to znaczy, że na razie takie zjawiska u nas nie występują. 2/3 2000.03.01 - HAKI środa, 01 marca 2000 14:30 - Zmieniony wtorek, 13 października 2009 14:32 3/3