Wszystko_zalezy_od_ludzi_2011 - Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę

Transkrypt

Wszystko_zalezy_od_ludzi_2011 - Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
Wszystko zależy od ludzi
Jak chronić dzieci uczestniczące w procedurach prawnych?
Refleksje na temat udziału dzieci uczestniczących
w procedurach prawnych
Rozmowa z Alicją Budzyńską i Magdaleną Zawadzką
– psychologami, terapeutkami, biegłymi sądowymi
z Centrum Pomocy Dzieciom „Mazowiecka” Fundacji Dzieci Niczyje.
Rozmowę przeprowadził Robert Makowski
Robert Makowski: Dziecko zostaje powołane na świadka. Staje wobec procedur
prawnych, kodeksów, w których gubią się nawet dorośli ludzie. Jaka jest rola
psychologa?
Alicja Budzyńska (AB): Rola biegłych —
czy to w przesłuchaniu, czy badaniu sądowym dziecka — polega na łączeniu dwóch
ról: określonej przepisami służebnej roli
wobec wymiaru sprawiedliwości i służebnej roli wynikającej z etyki zawadowej psychologa wobec specyficznego klienta – dziecka w procedurach prawnych. Musimy dbać
o prawidłowość postępowania, o procedury, o rzetelność diagnozy, a równoczesnie
nie zapominać o dobru dziecka, być uważnym, by postepowanie nie toczyło się jego
kosztem.
Magdalena Zawadzka (MZ): Procedury nie zawsze są doskonałe, ale to człowiek
ma decydujące znaczenie. Osoby związane
z wymiarem sprawiedliwości często nas pozytywnie zaskakują tym, jak potrafią chronić dziecko. Do dzisiaj pamiętam sędzię,
która na rozprawie zaopiekowała się 9–let-
nią dziewczynką brutalnie zgwałconą przez
sąsiada. Nie było jeszcze przepisu art. 185a
Kodeksu postępowania karnego więc małoletni świadek musiał potwierdzić swoje
wcześniejsze zeznania na sali sądowej. Sędzia przed wyznaczoną godziną rozprawy
przyszła na salę, zaprosiła dziecko z opiekunem i psychologiem, zdjęła togę, po czym
wyjaśniła, co za chwilę będzie się działo,
dodając: „Na tej sali rządzę ja i wszyscy się
mnie tu boją, ale Ty nie musisz się mnie bać.
Będę dbała o to, by nie stała Ci się tu żadna krzywda”. Sędzia dopracowała wszystko
do perfekcji. Dziecko mogło w międzyczasie
napić się herbaty, nie spotkało się z oskarżonym na sali rozpraw ani na korytarzu, a kiedy weszło na salę, nie musiało odpowiadać
na dodatkowe pytania, a tylko potwierdzić
swoje wcześniejsze zeznania. Co i tak dla
niego było traumą. Podkreślam — najważniejsi są ludzie.
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
7
WSZYSTKO ZALEŻY OD LUDZI • ROZMOWA Z ALICJĄ BUDZYŃSKĄ I MAGDALENĄ ZAWADZKĄ
Czy prawo właściwie chroni dziecko?
AB: Obecne procedury nie są złe. Gwarantują poszkodowanym przestępstwami z XXV
i XXVI rozdziału Kodeksu karnego (Przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności oraz Przestępstwa przeciwko rodzinie i opiece – przyp. red.), którzy mają mniej niż 15 lat,
przesłuchanie w przyjaznym trybie art. 185a
k.p.k. Opracowane są standardy przesłuchań
dzieci, rekomendowane przez Ministerstwo
Sprawiedliwości. Od lat promujemy powstawanie Przyjaznych Pokoi Przesłuchań Dzieci.
Takich certyfikowanych, czyli spełniających
wszystkie standardy, pokoi jest w Polsce blisko 50. Jest też ponad 200 pokoi przesłuchań
bez certyfikatu. Ale ich stworzenie to jedno,
a sposób korzystania to drugie. Pokoje przesłuchań nie zawsze są właściwe wykorzystywane, na przykład dlatego, że sędzia jest
przyzwyczajony mieć obok siebie protokolanta i dyktować mu do protokołu to, co uważa za
ważne. To oczywisty błąd w sztuce. Protokół
ma być odzwierciedleniem najistotniejszych
kwestii w rejestrowanej na taśmie wypowiedzi dziecka, przekazanej w bezpiecznych warunkach, w obecności wyłącznie sędziego
i psychologa. Trzeba pamiętać, że dobro dziecka i dobro postępowania są zbieżne.
Profesjonalnie wyposażone pokoje przesłuchań oraz rekomendowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości standardy przesłuchań
w trybie art. 185a i 185b k.p.k. mogą być pomocą w pracy sędziów, prokuratorów i biegłych
psychologów. Potrzebna jest jeszcze wola z ich
strony, by z tego korzystać, by być otwartym
na wzajemną współpracę. Trzeba mieć również wiedzę z zakresu psychologii rozwojowej
dziecka, tak ważną dla nawiązania kontaktu z
nim i prowadzenia rozmowy, rozumienia jego
komunikatów werbalnych i pozawerbalnych
oraz właściwego formułowania pytań.
MZ: Niektóre prawne regulacje są wciąż niedoskonałe. Myślę na przykład o funkcji kuratora procesowego. Do tej pory w sprawach doty-
8
czących przemocy wewnątrz rodzinnej oskarżycielem posiłkowym mógł być tzw. rodzic
niekrzywdzący. Aktualnie — zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego — jeżeli jednym
ze sprawców przemocy jest rodzic, to drugi rodzic nie może reprezentować swojego dziecka.
Z jednej strony, biorąc pod uwagę fakt, że dzieci często są wykorzystywane w rozgrywkach
skonfliktowanych rodziców, idea jest słuszna,
ale z drugiej strony — zabrakło przepisów wykonawczych określających, kto tę funkcję ma
przejąć. Znamy przypadki, gdy kuratorem procesowym zostały osoby z „łapanki”, np. osoby
pełniące funkcje administracyjne w sądzie.
AB: Czasami jest to cedowane na kuratorów rodzinnych, którzy i tak mają dosyć obowiązków. Kuratorem procesowym powinien
być ktoś, kto zna rodzinę, sytuację dziecka,
akta sprawy i wie, jak chronić dziecko i rozpoznać jego potrzeby.
AB: W postępowaniu rozwodowym Kodeks rodzinny i opiekuńczy od 2009 r. daje
możliwość zabezpieczenia potrzeb dziecka
w sytuacji rozpadu rodziny. Jeżeli oboje rodzice chcą zachować władzę rodzicielską, są zobowiązani do przedstawienia rodzicielskiego
planu wychowawczego. Ten przepis nie jest
w pełni wykorzystywany. Skutkuje to podejmowaniem kolejnych spraw o zmiany wyroku
rozwodowego w zakresie rozstrzygnięć władzy rodzicielskiej, kontaktów z rodzicem niemieszkającym na stałe z dzieckiem. Takie sytuacje powodują nasilenie konfliktów pomiędzy rodzicami, a dzieci narażają na negatywne
przeżycia, wikłają w konflikty dorosłych. Warto rozważyć doprecyzowanie formuły rodzicielskiego planu wychowawczego, by spełniał swoją rolę. Może w ten sposób unikniemy
kolejnych spraw sądowych, kolejnych badań
dzieci i wysłuchiwania ich przez sąd, przerzucania na nie odpowiedzialności za rozstrzygnięcia należące do osób dorosłych.
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
WSZYSTKO ZALEŻY OD LUDZI • ROZMOWA Z ALICJĄ BUDZYŃSKĄ I MAGDALENĄ ZAWADZKĄ
Co roku około 5 tys. dzieci jest świadkami w postępowaniach w trybie art. 185a i b
k.p.k. (w sprawach o przestępstwa z rozdziałów XXV i XXVI k.k. w przypadku
pokrzywdzonych, którzy nie ukończyli 15 lat – przyp. red.). To jedyne dane
statystyczne na temat dzieci–świadków.
AB: Ale pamiętajmy, że dzieci uczestniczących w procedurach jest więcej. Bo
nie chodzi tylko o dzieci, które są ofiarami
przestępstw. Dzieci biorą również udział
w sprawach rozwodowych, w sprawach
rodzinnych, związanych z ograniczeniem
kontaktów, podziałem obowiązków rodzicielskich, władzy rodzicielskiej, określenia miejsca zamieszkania dziecka. Dzieci pokrzywdzone w wypadkach komunikacyjnych i innych wypadkach losowych
uczestniczą w postępowaniach odszkodo-
wawczych. Tę grupę dzieci też trzeba chronić, chociaż uczestniczą w postępowaniu
cywilnym, nie karnym.
MZ: Podobnie, kiedy dziecko jest świadkiem przypadkowych zdarzeń, np. bójki na
osiedlu. Dzieci boją się zeznawać w tego typy
sprawach, One i ich rodzice żyją w określonej społeczności, bywają zastraszani przez
podejrzanych. Trudno się im dziwić, że nie
chcą być świadkami w toczącej się sprawie.
To bardzo trudne sytuacje dla dziecka.
A kiedy sprawcą przestępstwa wobec dziecka jest nieletni?
MZ: Mamy wiele bardzo trudnych spraw,
w których doszło np. do wykorzystywania
seksualnego lub gwałtu nastolatki, a sprawcą był kolega z klasy, z osiedla. Młodzi ludzie
wspólnie organizują imprezy, wspólnie łamią
zakazy rodziców, np. pijąc alkohol lub eksperymentując ze środkami psychoaktywnymi.
Pod wpływem używek tracą kontrolę nad
własnym zachowaniem. W efekcie dochodzi do sytuacji, gdy kolega gwałci koleżankę. Wiele z tych spraw jest umarzanych, bo
według oceny lub interpretacji adwokatów
nastolatka jest współodpowiedzialna za zaistniałą sytuację. Ponadto decyzja o złożeniu
zeznań przeciwko swoim kolegom często powoduje wykluczenie z grupy rówieśniczej.
AB: Nierzadko słyszymy o małoletnich
ofiarach: „skoro poszła na imprezę, sama sobie jest winna”. Często linia obrony sprawców też jest taka, że nie tylko poszła na imprezę, ale miała duży dekolt, obcisłe spodnie
albo krótką spódnicę i zachowywała się prowokacyjnie. I na dodatek nie wyglądała na
14 lat, ale na dużo więcej. To klasyka obrony.
MZ: Tymczasem, żeby chronić dzieci, trzeba po prostu traktować je jak dzieci.
Trzeba znać ich możliwości rozwojowe, wiedzieć, co jest typowe dla danego wieku. Nie
oceniać dzieci stereotypowo, nie oczekiwać
od nich, że będą rozsądne i rozważne, że zawsze będą potrafiły przewidzieć skutki swoich zachowań i decyzji. Gdyby tak było, to
nie potrzebowałyby naszego wsparcia, pomocy i ochrony. Musimy też pamiętać o tym,
że dziecko, nie zna swoich praw i że za dzieckiem stoi rodzic, który niezależnie od intencji wpływa na jego postawy i reakcje.
AB: Strój nastolatki to komunikat: „chcę
być zauważona, podziwiana”, a nie prowokacja do zachowań seksualnych. Ale takie
są stereotypy myślenia i postrzegania sytuacji. Nie tylko prawnicy tak czasami myślą.
Przypominam sobie matkę, której dwie córki — jedna w wieku 5, a druga 8 lat — były
wykorzystywane seksualnie przez partnera ich matki. Ale matka miała pretensje do
córek, że chodziły w samych rajstopkach
albo w za krótkich spódniczkach, bo to nie
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
9
WSZYSTKO ZALEŻY OD LUDZI • ROZMOWA Z ALICJĄ BUDZYŃSKĄ I MAGDALENĄ ZAWADZKĄ
wypada. To skrajny przypadek. Ale i argument na to, że nawet rodzice mogą myśleć
w ten sposób, zwłaszcza jeżeli chodzi o nastolatki.
Jak można pomóc dziecku, które jest świadkiem albo pokrzywdzonym?
MZ: Pracując systemowo. Nie skupiać
się wyłącznie na przesłuchaniu, na badaniu
czy terapii dziecka. Zawsze należy patrzeć
na problem całościowo. Przeanalizować
czynniki, które doprowadziły do udziału dziecka w traumatycznych zdarzeniach,
rozpoznać sytuację opiekuńczo–wychowawczą dziecka, zdiagnozować stan i potrzeby dziecka, określić optymalne warunki jego udziału w procedurach sądowych
oraz przygotować plan pomocy dziecku
i jego rodzinie. Tego nie zrobimy w pojedynkę. Należy też pamiętać, że ujawnienie
sprawy i wszczęcie postępowania nie przerwie cierpienia dziecka, jeżeli osoby uczestniczące w procedurach nie będą miały
podstawowej wiedzy na temat możliwości
rozwojowych dziecka oraz mechanizmów
i skutków przemocy. Brak tej wiedzy może
doprowadzić do sytuacji, w której dziecko
zostanie wtórnie skrzywdzone przez osoby,
które chcą mu pomóc. Myślę tu o przedstawicielach wymiaru sprawiedliwości, psychologach, pedagogach, nauczycielach, lekarzach, pracownikach służb pomocowych.
Poza wiedzą ważne jest również wyposażenie osobiste osoby, która chce pomóc dziecku po traumie. Pamiętam ze swojej pracy
psychologów, którzy rezygnowali z udziału w naszych szkoleniach, ponieważ dochodzili do wniosku, że nie poradzą sobie
cierpieniem dziecka, z jego emocjami, pamiętam też prokuratorów i sędziów, którzy
mieli łzy w oczach, słuchając historii dzieci krzywdzonych objętych opieką w naszej Fundacji. Nie chodzi o to, by zagłuszyć
swoją wrażliwość, bo jest ona w tej pracy
niezwykle cenna, ale o to by w kontakcie
z dzieckiem krzywdzonym być wiarygodnym i godnym zaufania dorosłym.
10
AB:. Mamy niestety takie doświadczenia, że dzieci będące już w procedurach są
krzywdzone przez osoby, które powinny im
pomagać i je chronić.
MZ: Czasem jest to działanie niezamierzone, jak np. nadmierna troska nauczyciela
czy pedagoga szkolnego, który swoimi działaniami koncentruje uwagę środowiska szkolnego na dziecku, które w rzeczywistości nie
chce, by świat wiedział o złych rzeczach, które
mu się przydarzyły. A czasem jest to efekt braku profesjonalizmu. Nawet w trakcie terapii
dziecko może doświadczyć wtórnej wiktymizacii. Terapia po traumatycznych doświadczeniach nie polega na ciągłym wracaniu do
tego, co dziecko widziało i przeżyło. Tymczasem ciągle trafiają do nas dzieci–„ofiary” nieudanych terapii, w trakcie których terapeuci
wychodzili z założenia, że warunkiem odzyskania przez dziecko równowagi psychicznej
jest powrót do traumy i jej przepracowanie.
Nie można torpedować mechanizmów obronnych dziecka, takich jak odcięcie czy wyparcie, dopóki nie wypracuje się z dzieckiem i jego opiekunami na tyle bezpiecznych warunków, by mogło się ono zmierzyć z bolesną
przeszłością. Przypomina mi się przypadek
8–letniego chłopca terapeutyzowanego przez
kilka lat metodą psychoanalityczną w związku z doświadczeniem przemocy seksualnej
przed 3. rokiem życia. Pedagodzy z domu
dziecka z ogromnym zaangażowaniem zdobywali od sponsorów pieniądze na sfinansowanie terapii. Mimo że sesje odbywały się
2–3 razy w tygodniu, chłopiec przejawiał coraz ostrzejsze objawy. W momencie, kiedy zaczął mazać kałem ściany, prowadząca terapię
stwierdziła, że to przełom w terapii dziecka.
Podjęliśmy interwencję w tej sprawie.
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
WSZYSTKO ZALEŻY OD LUDZI • ROZMOWA Z ALICJĄ BUDZYŃSKĄ I MAGDALENĄ ZAWADZKĄ
AB: By pomagać dzieciom w procedurach
prawnych — i karnych, i cywilnych — trzeba
traktować je jak dzieci. To jest szalenie waż-
ne. Traktować je jako osoby czujące, myślące
po swojemu i odbierające świat ze swojej perspektywy, opisujące świat swoim językiem.
Jak to zrobić w kontekście pracy z dzieckiem–świadkiem?
AB: Kiedy pracuję z sędziami na szkoleniu, przygotowuję schematyczny rysunek — postać dorosłego człowieka i w odpowiednich proporcjach postać dziecka
w wieku przedszkolnym. Następnie proszę,
by uczestnicy szkolenia wyobrazili sobie, jak
wygląda świat widziany z perspektywy ta-
kiego dziecka. Jak postrzega ono inne osoby i co może zobaczyć — sędziowie mogą
przekonać się o tym, kiedy usiądą lub kucną na podłodze. Z dzieciakami trzeba rozmawiać ich językiem. Zrozumieć ich świat
i tym językiem się posługiwać. I to jest klucz
do wszystkiego.
Do dzisiaj podnoszone są wątpliwości, czy dziecko może być
rzetelnym świadkiem.
MZ: W niektórych krajach, nawet europejskich, dziecko wciąż nie jest uznawane za
wartościowego świadka.
AB: Ale oczywiście dziecko może być
rzetelnym, wiarygodnym świadkiem. Mały
świadek jest często lepszym świadkiem niż
dorosły, bo opowiada nam specyficzne szczegóły, na które dorośli nie zwróciliby uwagi.
Dzieciaki nie są w stanie wymyślać różnych
historii, jeśli w czymś nie uczestniczyły,
czegoś nie zobaczyły. Trzeba jednak z nimi
właściwie rozmawiać, zadawać im pytania
we właściwy sposób i rozumieć ich komunikaty. I pytać tak, by nie było to urazowe.
MZ: Ocena wiarygodności wypowiedzi małoletniego, np. 5–letniego świadka na
podstawie pytania, czy dziecko fantazjuje,
jest błędem. Bo w tym wieku ma ono pełne
prawo fantazjować.
AB: Fantazjowanie to naturalna cecha
dzieci w wieku przedszkolnym. Dzieci fantazjują w zabawie, kiedy odgrywają różne
role — lekarza, taty, mamy. Ale dzieci fantazjują wokół treści, z którymi miały kontakt,
na przykład, że lecą na księżyc, bo obejrzały
dobranockę na ten temat albo usłyszały historię o Twardowskim. Nie mogą fantazjować na temat zachowań seksualnych, jeżeli
z tym się nie zetknęły — nie zobaczyły, nie
poznały czegoś, nie przeżyły. Treść, która
pojawia się w ich fantazjach, nie może brać
się znikąd.
MZ: Kolejnym negatywnym skutkiem
braku wiedzy na temat specyfiki funkcjonowania małoletnich świadków jest deprecjonowanie materiału projekcyjnego uzyskiwanego w trakcie badań czy przesłuchań dzieci
w wieku przedszkolnym. To, czego dziecko
doświadczyło w realnym życiu (niezależnie
od tego, czy były to wydarzenia pozytywne czy negatywne), służy dziecku do kreowania rzeczywistości w zabawie. Z treści
zabaw dziecka, z jego wytworów plastycznych, opowieści możemy wyczytać jego historię, zobaczyć emocje, które przeżywa, poznać relacje z otoczeniem. Pamiętam sprawę
dotyczącą wykorzystywania seksualnego
i przemocy fizycznej wobec 5–letniej dziewczynki. W sprawie tej jedynym materiałem
dowodowym był materiał projekcyjny, uzy-
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
11
WSZYSTKO ZALEŻY OD LUDZI • ROZMOWA Z ALICJĄ BUDZYŃSKĄ I MAGDALENĄ ZAWADZKĄ
skany przez kilku niezależnych psychologów
diagnozujących dziecko. Dziewczynka była
tak zastraszona przez zastępczych rodziców
— sprawców przemocy, że nigdy nie ujawniła niczego wprost. Natomiast w zabawach
z użyciem lalek i pacynek ze szczegółami
odtwarzała w sposób wręcz naporowy zdarzenia, w których uczestniczyła. Był to stały
schemat zabawy w rodzinę, w której dziecko
było katowane przez matkę i wykorzystywane seksualnie przez ojca, gdzie przyjeżdżała
policja i zabierała dziecko do domu dziecka.
Sąd nie dał wiary materiałowi projekcyjnemu, a opinie psychologów uznał za niewystarczające. W efekcie dziecko wróciło pod
opiekę rodziców zastępczych.
AB: Dzieci mogą być doskonałymi świadkami. Nawet maluchy. Pod warunkiem, że
weźmiemy pod uwagę ich możliwości rozwojowe, nawiążemy z nim właściwy kontakt i ustalimy zasady tego kontaktu, zapewnimy dziecku — na tyle, na ile jest to możliwe — poczucie bezpieczeństwa. Ważne, by
zadawać dzieciom pytania w taki sposób,
żeby po pierwsze były zrozumiałe, po drugie — nie miały formy urazowej, po trzecie
— nie sugerowały odpowiedzi. Dzieci opisują swoim językiem to, co im się zdarzyło, opisują miejsca, fakty i osoby. Przesłuchiwałam
albo uczestniczyłam w przesłuchaniach ty-
sięcy dzieci, ale cały czas zadziwia mnie to,
jak szczegółowo potrafią opisać okoliczności zdarzenia lub szczegóły dotyczące osób
biorących w nim udział. Pamiętam, gdy był
tworzony portret pamięciowy sprawcy, który wykorzystywał seksualnie dzieci w różnych dzielnicach Warszawy. Robił to w bramach i innych ustronnych miejscach. I został
zatrzymany w oparciu o portret pamięciowy
stworzony na podstawie zeznań dzieci, które miały 6–8 lat. Gdy pytano dzieci, po czym
można poznać tego pana, gdy spotka się go
na ulicy, dzieci odpowiadały: „no jak to po
czym… On ma taką długą szyję i ta szyja
wygląda jak szyja Kaczora Donalda, kiedy
połyka jabłko”. I właśnie duże jabłko Adama
okazało się cechą charakterystyczną wyglądu tego sprawcy, dzięki czemu któregoś dnia
został zatrzymany.
MZ: Małe dzieci są przezroczyste emocjonalnie, nie potrafią udawać emocji, a jeśli to
robią — od razu to wiemy. One myślą obrazowo, zapamiętują rzeczywistość obrazami.
Nie mają tak zaśmieconego umysłu jak dorosły, który musi wydobywać fakty ze swoich schematów poznawczych. Dziecko tych
schematów nie ma jeszcze wiele, dzięki czemu ten obraz może być czysty. Aby dziecko
mogło nam go przekazać musimy jedynie
użyć właściwych narzędzi.
Często podnoszonym problemem jest liczba przesłuchań,
którym poddawane jest dziecko.
AB: Kolejne zespoły, które badają dzieci, kolejni biegli, którzy mają odmienne opinie — to
kolejna krzywda dla dziecka. Czasem biegli nie
biorą pod uwagę, że zmienia się sytuacja dziecka, jego perspektywa wobec zdarzeń urazowych, motywacja do współpracy z wymiarem
sprawiedliwosci. Poza tym objawy, które występują po doświadczeniu urazowym, mają swoją
dynamikę, mogą się zmieniać. A tego kolejne zespoły diagnozujące często nie biorą pod uwagę.
12
MZ: W badaniu czy przesłuchaniu dziecka ważny jest czas, który upłynął od zdarzenia. Nie zawsze jednak szybko, to znaczy dobrze. Bo np. dziecko w stanie stresu
pourazowego nie jest w stanie uczestniczyć
w procedurach. Ale jeśli chodzi o maluchy
— tu rzeczywiście liczy się każdy dzień.
Biorąc pod uwagę możliwości pamięciowe małego dziecka, wiemy, że za dwa, trzy
miesiące będzie ono miało kłopot z od-
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
WSZYSTKO ZALEŻY OD LUDZI • ROZMOWA Z ALICJĄ BUDZYŃSKĄ I MAGDALENĄ ZAWADZKĄ
różnieniem tego, co jest jego własnym doświadczeniem, a co zostało mu, nie zawsze
celowo, zaindukowane przez otoczenie. Bo
dziecko słyszy, o czym rozmawiają dorośli, odczuwa emocje osób bliskich, przeżywa zmiany sytuacji rodzinnej… Czasami,
kiedy mamy sporządzić opinię w sprawie,
jako kolejny zespół biegłych z powodu
sprzeczności wcześniejszych opinii, kontaktujemy się z sędzią lub prokuratorem
i prosimy o zmianę postanowienia w taki
sposób, by dziecko nie było po raz kolejny poddane procedurze badania. W wielu przypadkach jesteśmy w stanie wydać
opinię na podstawie szczegółowej analizy
materiału zgromadzonego w aktach, nagrań z przesłuchań, materiałów surowych
z wcześniejszych badań dziecka. W ten
sposób oszczędzamy dziecku kolejnej
traumy.
AB: Są sprawy, w których bite były rekordy, np. postępowanie w sprawie przemocy w rodzinie, które trwało 12 lat. W innej —
9 opinii z badań i przesłuchań dziecka. Bardzo
różnych, bo wszystko było bardzo rozciągnięte w czasie.
MZ: Mamy też do czynienia z takimi sytuacjami, kiedy dziecko w pewnym momencie mówi: „dobrze, to nie była prawda”. Ale
my wiemy, że dotąd dziecko mówiło prawdę,
ale po kolejnych badaniach czy przesłuchaniach odebrało od dorosłych komunikat: „nie
wierzymy ci, kłamiesz” i poddało się w konfrontacji z nierozumiejącym go dorosłym.
Czy tutaj jest jakieś rozwiązanie?
Czy dziecko musi być przesłuchiwane tyle razy?
MZ: Jest — współpraca. Nie jesteśmy oddzielnymi światami — mówię o prokuratorach, sędziach, psychologach. Uczulamy na
to w każdej możliwej sytuacji. Namawiamy
by ze sobą współpracować, wymieniać informacje. Prokurator lub sędzia może z nami
rozmawiać, my też mamy prawo się do niego
zwrócić i podzielić się swoimi wątpliwościami lub podpowiedzieć jakieś rozwiązanie.
AB: Musimy wiedzieć, czego można od
siebie oczekiwać. Stąd też pomysł — realizowany przez Fundację — szkolenia „trójek”,
tzn. zespołów składających się z na co dzień
współpracujących ze sobą sędziów, prokuratorów i biegłych psychologów. Ich celem jest
podniesienie kompetencji w zakresie przesłuchań dzieci oraz wypracowanie zasad współpracy w taki sposób, aby pogodzić dobro postępowania i dobro małoletniego świadka.
Pokazujemy, jak można ze sobą współpracować, jak zadawać pytania, jak je formułować,
żeby były pytaniami zrozumiałymi dla dziecka, czytelnymi, nieurazowymi i otwartymi,
które nie sugerowałyby odpowiedzi i nie narzucały sposobu myślenia osób dorosłych.
Jaką motywację ma prokurator lub sędzia, by wziąć udział w takim szkoleniu?
MZ: Im lepiej wypełni swoją rolę, tym
lepszy uzyska materiał dowodowy i tym
krótsze będzie postępowanie. Często w kontaktach z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości argumentujemy, że jeżeli przesłuchanie odbędzie się w określonych, przy-
jaznych dla dziecka warunkach, to możliwe
będzie uzyskanie „wartościowego materiału
dowodowego”. To słowo–klucz. I sprawdza
się. Naszym głównym celem jest ochrona
dziecka. Dla prokuratora lub sędziego ważne jest, by uzyskać wartościowy materiał
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
13
WSZYSTKO ZALEŻY OD LUDZI • ROZMOWA Z ALICJĄ BUDZYŃSKĄ I MAGDALENĄ ZAWADZKĄ
dowodowy, który pozwoli mu rozstrzygnąć
sprawę. Współpracując ze sobą, można te
cele pogodzić.
AB: W trakcie szkoleń często pojawia się
opór i nieufność, wynikające ze złego zrozumienia naszej pracy. Jeżeli jednak omawiamy jakieś sprawy i pokazujemy problem
z naszej, trochę innej perspektywy, to uczestnicy szkoleń zaczynają to rozumieć.
MZ: Poza tym pojawia się lęk, by nie zostać odebranym jako osoba nieprofesjonalna.
Zwłaszcza od kiedy przesłuchania są nagrywane. Dla niektórych oznaką braku profesjonalizmu jest to, że przesłuchujący pięciolatka, siada z nim na dywanie. A tak trzeba,
bo małe dziecko nie będzie przez godzinę
grzecznie odpowiadało na pytania dorosłych, siedząc na stołeczku, nie wytrzyma na
nim dłużej niż 10–15 minut.
Który prokurator lub sędzia porzuci powagę własnego stanowiska na rzecz
siedzenia z pięciolatkiem na podłodze?
AB: Wielu tak robi.
MZ: Są sędziowie, którzy czasami pytają
nas, czy dobrze się ubrali, czy dziecko się ich
nie przestraszy. Niektórzy bywają nadgorliwi i my staramy się ich hamować. Na przykład jest zasada, że nie dajemy dzieciom
żadnych prezentów, ani w trakcie, ani po
badaniu bądź przesłuchaniu. Robimy to, by
dziecko nie miało poczucia winy, że w zamian za nagrodę opowiedziało o złych rzeczach, które działy się w domu. Pamiętam
panią prokurator, która pochwaliła nam się,
że zawsze, idąc na przesłuchanie dziecka,
ma w torebce jajko–niespodziankę. Była zaskoczona kiedy dowiedziała się, że to błąd.
Wysłuchała naszej argumentacji i uznała ją
za słuszną.
Skąd sędzia lub prokurator mają wiedzieć, jak powinni traktować dziecko świadka?
MZ: Są standardy przesłuchania dzieci przygotowane przez FDN, rekomendowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości.
Można je znaleźć w pokojach przesłuchań,
na stronach internetowych. Sędziowie, prokuratorzy, biegli znajdą w nich wskazania,
w jaki sposób pracować z dzieckiem. Ponadto mogą oni uczestniczyć w prowadzonych
przez Fundację szkoleniach. Z naszych doświadczeń wynika, że sędziowie, którzy
byli na naszych szkoleniach i przesłuchiwa-
li w naszym pokoju przesłuchań, chętnie do
nas wracają. Tym chętniej, gdy skorzystali
z naszych wskazówek w praktyce i zobaczyli, że to pomaga. Poza tym ci, którzy nas znają, wiedzą, że zawsze mogą liczyć na nasze
wsparcie. Bo najważniejsze jest zacząć, potem widać, że to daje efekt — i to nie tylko
w postaci dobrego materiału dowodowego,
ale i poczucia, że dziecko, które brało udział
w procedurze sądowej, nie doznało dodatkowej krzywdy.
Czy prawnicy mają jakąś podstawową wiedzę psychologiczną?
Czy wiedzą np., co to jest wtórna wiktymizacja?
MZ: Tak, ale mam wrażenie, że czasem
brakuje im wrażliwości. Często nie zdają so-
14
bie sprawy, co tę wiktymizację ofiary może
powodować. Czasami więc nieświadomie
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
WSZYSTKO ZALEŻY OD LUDZI • ROZMOWA Z ALICJĄ BUDZYŃSKĄ I MAGDALENĄ ZAWADZKĄ
przyczyniają się do wtórnej wiktymizacji
dziecka.
AB: Nie tylko liczba przesłuchań lub badań, które dziecku się funduje w ramach
procedur prawnych wpływa na jego wtórną wiktimizację. Wiktymizujące są również
pytania. Czasami mniej szkodzi powtórne przesłuchanie niż jedno przesłuchanie,
w którym padną pytania urazowe.
MZ: Wiadomo, że nie unikniemy błędów,
ale ważne jest to, jak z nich wybrniemy. Nie
możemy się przerażać i kończyć przesłuchania czy badania, bo coś poszło nie tak i dziecko się rozpłakało. Trzeba mu wtedy pomóc
przejść ten trudny moment, dać czas, zmienić na jakiś czas jego aktywność, ale wrócić
i domknąć sprawę, wyciszyć i uporządkować emocje dziecka.
AB: Przesłuchania dzieci powinny być
prowadzone przez sędziów, którzy są do
tego przygotowani, którzy mają wiedzę
z zakresu psychologii rozwojowej, znają
funkcjonowanie dziecka. Od wielu lat zabiegamy w Polskim Towarzystwie Psychologicznym, by na listach biegłych były zaznaczane specjalizacje psychologów. I żeby była
wyodrębniona grupa psychologów, którzy
mają dodatkowe przygotowanie do pracy
z dziećmi.
MZ: Kiedy pracowałam w szpitalu, zdarzały się sytuacje niedopuszczalne, np. przyjechał biegły na przesłuchanie pobitego
dziecka i zwrócił się do mnie z prośbą: „Czy
mogłaby pani wejść ze mną do tej małej, bo
ja nie mam o dzieciach pojęcia, pracuję tylko z dorosłym, ale zostałem powołany więc
muszę coś z tym zrobić…”.
Jak są realizowane standardy przygotowane we współpracy
z Ministerstwem Sprawiedliwości?
AB: Są osoby, które traktują je wiążąco,
ale są osoby, które są bardziej przywiązane
do swojego dotychczasowego sposobu pracy.
Na przykład sędziowie nie chcę rezygnować
z obecności protokolanta w pokoju przesłuchań. Po przesłuchaniu protokół jest odczytywany i podpisywany. To również jest błędne, bo w standardach jest jasno powiedziane,
że wystarczy nagranie, które jest dokumentacją przesłuchania. Jest to przesłuchanie
na posiedzeniu sądu, chociaż poza jego siedzibą. W związku z tym protokół z przesłuchania nie powinien być podpisywany ani
czytany dziecku lub poprawiany. To kolejne urazowe doświadczenie dla dziecka. Zupełnie niepotrzebne. W pokoju przesłuchań
— żeby była jasność — powinien być tylko
sędzia i biegły psycholog. Wszystkie inne
osoby powinny być w drugim pokoju, za lustrem fenickim.
Czy zdarzyło się Wam przypominać jakiemuś sędziemu
o obowiązujących standardach?
AB: Bardzo często to robię. Taka sytuacja
miała nawet miejsce w ubiegłym tygodniu.
Mówię zdecydowanie, bo czuję się odpowiedzialna za uzyskany materiał i za to, co
dzieje się w pokoju przesłuchań. We wspomnianym przeze mnie przypadku uznałam,
iż obecność innych osób będzie zakłócała
nam kontakt z dzieckiem, będzie powodowała, że materiał dowodowy będzie uboższy. Każda osoba dodatkowo biorąca udział
w przesłuchaniu może powodować zakłócenie koncentracji dziecka. Dziecko obserwu-
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
15
WSZYSTKO ZALEŻY OD LUDZI • ROZMOWA Z ALICJĄ BUDZYŃSKĄ I MAGDALENĄ ZAWADZKĄ
je zachowania tych osób, próbuje dopasowywać się do ich oczekiwań. Żeby chronić
dziecko i mieć lepszy materiał korzystajmy
więc z możliwości, które dają nam pokoje
przesłuchań. Rolą biegłych jest dzielenie się
z sędziami wiedzą psychologiczną niezbędną w procedurze przesłuchania. Tymczasem
większość psychologów tego nie robi i nie
walczy. W ubiegłym tygodniu miałam kontakt z sędzią, którego przekonywałam, by
poznał standardy i zaczął z nich korzystać,
bo są on rekomendowane przez ministerstwo. Usłyszałam: „Dlaczego nikt z biegłych
mi do tej pory o tym nie mówił?”.
Ale to nie jest zadanie biegłego psychologa...
AB: Ja to biorę na siebie. Moją rolą jest też
przygotowanie dziecka do przesłuchania. Na
przykład uprzedzam dziecko, że sędzia je zapyta,czychcezeznawać,bosprawanaprzykład
dotyczy jego taty. Mówię mu, jakie ma możliwości, że może odmówić składania zeznań
i nikt się nie będzie na nie gniewał, ale konsekwencją tego będzie to, że sędzia nie dowie się, co się zdarzyło. To nie jest precyzyjnie określone w przepisach, ale interpretacja
artykułu 185 k.p.k. mówi, że rola biegłego
jest aktywna. I ja traktuję to poważnie.
Czy są jakieś różnice pomiędzy traktowaniem dziecka–świadka w sprawie karnej
i cywilnej?
AB: Dziecko–świadek ma te same prawa
i obowiązki. Ma obowiązek stawić się na wezwanie sądu, złożyć zeznania, ma prawo skorzystać z prawa odmowy składania zeznań
w tych samych sytuacjach, co osoba dorosła,
ma prawo znać wszystkie swoje uprawnienia. Problem polega na tym, że dziecko jest
informowane o prawie do odmowy składania zeznań w sposób dla niego niezrozumiały. Być może obowiązek poinformowania
dziecka o jego prawach został dopełniony,
ale w sposób nieadekwaty do jego możliwosci rozwojowych. Tymczasem bardzo ważne
jest, by mały świadek zrozumiał swoją sytuację i konsekwencje podjetej decyzji.
Pamiętam dziewczynkę, która miała 14 lat
i zeznawała w trybie artykułu 185 k.p.k. przeciw ojcu, który ją wykorzystywał. Skorzystała z prawa do odmowy zeznań. Ale nie wiedziała, że jeżeli z tego prawa skorzysta, nie
będzie kolejny raz przesłuchiwana, a ponieważ nie było innych świadków — postępowanie zostanie umorzone. Kiedy dowiedzia-
16
ła się o tym, napisała rozpaczliwe pismo, by
matka spowodowała możliwość jej ponownego przesłuchania — bo ona chce zeznawać.
Chciała opowiedzieć o swoich urazowych
doświadczeniach i usłyszeć, że to, co działo
się w relacji z jej ojcem, nie jest jej winą.
MZ: Myśląc o dzieciach uczestniczących
w procedurach sądowych, nie możemy zapominać o tym, że dziecko to dopiero kształtująca się osobowość, że wczesne doświadczenia będą rzutować na cale jego dorosłe życie.
Przychodzi mi do głowy porównanie dziecka
do sadzonki drzewa. Żeby drzewo urosło proste, strzeliste, piękne, potrzebuje określonych
warunków — wody, światła, powietrza. Inaczej skarłowacieje. Podobnie jest z tym małym
człowiekiem. Jeżeli dotykają go kataklizmy,
które wiążą się z brakiem poczucia bezpieczeństwa, odczuwaniem silnego lęku, utratą
zaufania do świata ludzi dorosłych, nie może
on wyrosnąć na zdrowego, szczęśliwego, posiadającego piękną osobowość człowieka.
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
WSZYSTKO ZALEŻY OD LUDZI • ROZMOWA Z ALICJĄ BUDZYŃSKĄ I MAGDALENĄ ZAWADZKĄ
Trzymając się tej metafory drzewa – jaka jest Wasza rola?
MZ: Staramy się być dobrymi żywiołami, żeby ta sadzonka miała wszystko to, czego potrzebuje do życia i prawidłowego rozwoju.
AB: Żeby ogrodnik podlewał je właściwie.
MZ: Po pierwsze, żeby dziecko miało poczucie bezpieczeństwa. Bez tego nie da się
niczego zrobić. A po drugie, żeby dzieci —
jeżeli już je straciły — odzyskały zaufanie do
świata i do ludzi. Fundacja prowadziła kiedyś akcję „Dziecko pod parasolem prawa”.
Naszym zadaniem jest zadbać o to, by prawo rzeczywiście chroniło dziecko przed złymi żywiołami.
AB: Prawo ten parasol tworzy, chociaż
czasami mógłby być większy. Ale on jest.
Wystarczy tylko właściwie go trzymać nad
głową dziecka.
MZ: Aby skutecznie pomagać dzieciom
musimy też mieć świadomość, że nigdy nie
zastąpimy im rodziców ani rodziny. Nasza
rola często wiąże się z pracą z tzw. rodzicami
niekrzywdzącymi, np. z matkami od lat uwikłanymi w przemoc, które same będąc ofiarami przemocy nie miały odwagi ani siły chronić swoich dzieci. Żeby rodzic mógł przejąć
ten symboliczny parasol, musi poczuć się odpowiedzialny za siebie i swoje dziecko, odzyskać poczucie sprawstwa i kontroli nad własnym życiem. Staramy się w tym pomagać. Bo
dzieci, zwłaszcza małe, starają się dla kogoś
— dla rodziców, dla osób bliskich. One nie
mogą starać się dla nas, jesteśmy jedynie osobami, które spotkały na swojej drodze. Dla
dziecka najważniejsza jest rodzina.
Dziecko krzywdzone • nr 2 (35) 2011
17