Delirium tax, czyli osobliwy podatek w Bolonii

Transkrypt

Delirium tax, czyli osobliwy podatek w Bolonii
Delirium tax, czyli osobliwy podatek
w Bolonii
2015-06-12 16:55:43
2
"Delirium tax"- tak nowy podatek nazwali właściciele sklepów i lokali w Bolonii. Muszą oni go płacić od każdej
informacji wywieszonej w witrynie, na przykład o wyprzedażach. Ale podatkiem objęto nawet menu w oknach
restauracji i wycieraczki z nazwą sklepu.
Z dodatkowej opłaty, uważanej za przejaw szaleństwa, nie zwolniono także ani wywieszek z informacją, że w
sklepie czy lokalu gastronomicznym można płacić kartą, ani godzin otwarcia.
W Bolonii uznano, że wszystko, co widnieje w witrynie, można potraktować jako reklamę i dlatego należy
rozliczyć się z tego z fiskusem.
Lokalna prasa, która informuje o rosnących protestach przeciwko „delirium tax”, zauważa z sarkazmem, że takiej
opłaty nie wymyśliłby nawet wróg Robin Hooda, czyli szeryf z Nottingham.
Podatek ten można nałożyć dlatego, że ogólnikowe rozporządzenie, na podstawie którego jest on egzekwowany,
pozostawia dużą dowolność w interpretacji tego jaki komunikat jest reklamą, a jaki nie.
Jako najbardziej osobliwe przykłady przywołuje się sprawę jubilera, któremu kazano zapłacić za wycieraczkę
przed jego salonem tylko dlatego, że widnieje na niej nazwa sklepu. Sklep płytowy dostał wezwanie do zapłaty
podatku za umieszczenie w swojej witrynie okładek płyt winylowych. Opodatkowano też restauracje za
wywieszenie menu, choć to akurat jest ich obowiązkiem. Ostatnio rozesłano 1620 wezwań do zapłaty tego
osobliwego podatku, a ich liczba stale rośnie.
W związku z nasileniem buntu bolońskich kupców i restauratorów, zarząd miasta nie wykluczył, że przyjrzy się
ponownie przepisom z 2009 roku, które pozwalają na takie absurdy, a niekiedy wręcz groteskowe sytuacje.
Zirytowany właściciel apteki umieścił w witrynie otrzymane pismo z urzędu skarbowego z żądaniem zapłacenia
1500 euro. Obok przyczepił kartkę: „Za to też każcie mi zapłacić!”.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
3