24 godziny - Zsstawki.pl

Transkrypt

24 godziny - Zsstawki.pl
24 godziny
Martyna Waszak
Martyna Waszak
praca zgłoszona na IV Międzynarodowy Konkurs Literacki
im. Marii Danilewicz Zielińskiej "Słowo i tożsamość"
24 godziny
Biegnę coraz szybciej, chociaż nie mam już siły. Kątem oka zauważam szczątki ludzkie, brudne ściany, brak
okien. To miejsce jest przerażające. Wbiegam do jakiegoś pomieszczenia. Jest ciemno, zapalam latarkę. W jej świetle
widzę połamane krzesła. Za plecami czuję czyjąś obecność. Ktoś tu jest. Dlaczego znalazłam się w opuszczonym
zakładzie psychiatrycznym - nie mam pojęcia. Przysuwam szafę do drzwi, ten ktoś nie może tu wejść.
- Charlie? Charlie? Jesteś tu? I tak cię znajdę. Nie uciekniesz mi - woła jakiś głos. Kto to?! Boję się, przecież w każdej
chwili mogę zginąć. Siadam przy ścianie i płaczę. Muszę stąd wyjść, jak najszybciej. Niewiele myśląc, odsuwam szafę
i wychodzę. Cisza mnie przeraża.
- Boże! - krzyczę. Widzę kobietę, która jest martwa. Jest przykuta do ściany. Okropny widok. Idąc dalej zauważam
kartkę przyczepioną do ściany, na niej strzałka. Jest cała we krwi. Następną osobą, którą mijam, jest martwy
ochroniarz. Uduszony.
- Charlie, widzę, że w końcu przyszłaś do mnie - znów ten głos. Szybko się odwracam i widzę cień mężczyzny.
Zaczynam uciekać.
- Zostaw mnie! Pozwól mi stąd wyjść – krzyczę, uciekając. Znów się odwracam, ale nikogo już nie ma. Po lewej
stronie są schody, może to wyjście na dach. Bez zastanowienia wchodzę po schodach. Jedyne, co widzę przed sobą, to
długi korytarz i kolejne schody. Przed drzwiami zauważam jakąś postać.
- Przepraszam, może pan wie, jak stąd wyj...- nie zdążyłam dokończyć. Okazało się, że to kolejne ciało. Facet przebity
nożem. Co tu mogło się stać? To miejsce jest okropne. Zobaczyłam, że w jednym z pomieszczeń jest włączony
telewizor. Na ekranie mężczyzna, który z uśmiechem na twarzy zabija ludzi. Musiałam wyjść z tego pokoju jak
najszybciej.
- Nieładnie, Charlie, tak oglądać cudze nagrania - zaśmiał się nieznajomy mężczyzna.
- Kim jesteś?! - krzyczałam ze łzami w oczach. - Mam dość tego! Słyszysz?!
Nikt mi nie odpowiedział. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, zemdlałam. Obudziłam się z bólem głowy w
jakimś ciemnym pomieszczeniu. Na fotelu siedział odwrócony facet. - Witam, Charlie, niepotrzebnie przede mną
uciekałaś – znów zaśmiał się.
- Proszę, pozwól mi odejść – błagałam, próbując nie płakać.
- Dostaniesz nauczkę za to, co mi zrobiłaś - odwrócił się. W tym momencie zatkało mnie, poznałam Harry’ego Evansa.
Był on jednym z pacjentów zakładu psychiatrycznego. Harry zabił swoją żonę oraz znęcał się nad synem. Trafił do
zakładu, ponieważ stwierdzono u niego schizofrenię. To ja odkryłam, co zrobił swojej rodzinie i zgłosiłam to na
strona 1 / 3
24 godziny
Martyna Waszak
policję. Przeze mnie znalazł się w zakładzie.
- To ty zabiłeś tych wszystkich pacjentów i pracowników?- spytałam przestraszona.
- Owszem. Nikt się nie zainteresował sprawą zakładu. Mam spokój - uśmiechnął się. - Twoim zadaniem jest wydostać
się z tego pokoju, znaleźć klucze, które są ukryte na terenie zakładu. Jeśli nie uda ci się, zginiesz. Powodzenia, Charlie
- powiedział i wyszedł.
Jak ja mam stąd wyjść? Zapłakana próbuję zdjąć masywne kajdanki z nóg. Wtedy zauważam, że na szafce jest
mały kluczyk. Sięgając po niego, tracę równowagę i upadam na kant stołu, rozcinając sobie głowę. Otwieram zamek
kajdanek kluczykiem i chcę wyjść, niestety drzwi są zamknięte. W rogu jest siekiera. Bez wahania biorę ją i wbijam w
drzwi. Po kilku uderzeniach drzwi wypadają. Uwolniłam się z pokoju. Na podłodze jest napisana wskazówka, drzwi
129. Szukając ich, mijam ciała ludzi, niezbyt przyjemny widok. Gdy weszłam do pokoju 129, włączył się telewizor.
- W tym pomieszczeniu masz klucz, Charlie, znajdź go - mówił głos w telewizorze. Przeszukałam całe pomieszczenie.
Długi czas nie mogłam znaleźć klucza. Potykając się o dywan, zauważyłam klucz. Był to duży, srebrny klucz. Biegłam
do wyjścia, być może był to klucz do wyjścia. Niestety, ten klucz nie pasował.
- Nie tak prędko, Charlie. Od tej chwili masz 120 minut na wydostanie się na wolność – znów usłyszałam ponury głos.
- Wszyscy się dowiedzą, co zrobiłeś, Harry - krzyczałam. Nagle zgasły światła. Poczułam, że ktoś idzie. Gdy
uciekałam, zapaliły się lampy na ścianach. Zobaczyłam, że to Harry.
- Podejdź do mnie, Charlie - mówił wściekły. Szedł do mnie z nożem. Nie miałam gdzie uciekać. Złapał mnie za rękę, a
jego nóż jeździł po mojej nodze. Na podłogę kapała już krew.
- Zostaw mnie, proszę - mówiłam w bólu. Trzymał mnie mocno, w pewnej chwili wyrwałam się i zaczęłam biec. Szedł
powoli za mną.
- I tak nie uciekniesz, Charlie, tak jak moja żona i syn. Tak, Charlie, zabiłem ją, syn był nieposłuszny i też dostał karę.
Nie żałuję tego – dodał. Wszystkich zabiję, rozumiesz?!
Uciekając, zobaczyłam leżące na stosie połamane elementy metalowych łóżek. To mógł
być mój ratunek. Złapałam potężny kawał żelastwa i nagle odwróciłam się w stronę Harry’ego.
- Zabij mnie, a wtedy policja przyjedzie natychmiast, mam w sobie czujnik - krztusząc się, wychrypiał. Nie myśląc,
wbiłam metalowy pręt w podbrzusze mężczyzny. Upadł na ziemię.
Coś ci powiem. Miałaś brata, był on moim synem. Jesteś moją córką. Moja choroba ma różne oblicza, sama widzisz zabiłem wszystkich w zakładzie. Chciałem zabić i ciebie, jestem nieobliczalny, przepraszam- mówił. Zamknął oczy.
Zabiłam… swojego ojca? To brednie wariata czy spowiedź umierającego? Nigdy nie odpowiem na to pytanie.
Wątpliwości mnożyły się z każdą chwilą. Pomimo tego, ile Harry wyrządził krzywd, miałam pretensje do siebie, że go
zabiłam. Leżał przede mną w kałuży krwi. Nagle usłyszałam dźwięk syren policyjnych.
- Stój, policja - krzyknął policjant, kierując we mnie pistolet. Wbiegło kilku policjantów, byli w szoku. Tyle ciał leżało
na ziemi. Spojrzeli na mnie, miałam dłonie we krwi. Wiedziałam, że będę posądzona o te zabójstwa. Policjant podszedł
do Harry’ego. Przycisnął dwa palce do jego szyi i sprawdził puls.
strona 2 / 3
24 godziny
Martyna Waszak
- Też nie żyje – stwierdził.
Założyli mi kajdanki, wyszłam z nimi do radiowozu. Znów widziałam niebo, słońce, drzewa, otaczającą mnie
naturę. Nic się nie odzywałam do policjantów, nie tłumaczyłam się, po prostu siedziałam w radiowozie i przyglądałam
się oddalającemu się zakładowi. W ciągu 24 godzin moje życie zmieniło się w piekło.
- Charlotte Evans - powiedział wysoki policjant, siadając naprzeciwko mnie na krześle. Spojrzałam na niego,
wiedziałam, że zacznie wypytywać mnie, co się tam działo, dlaczego zabiłam i jak się znalazłam w tym zakładzie.
Prawdę mówiąc - sama nie wiem.
- Jestem niewinna. - powiedziałam stanowczo.
- Wszystkie dowody przemawiają przeciwko tobie - spojrzał na mnie brunet.
- Dobrze. Jestem winna. To ja zabiłam Harry’ego, ale w sumie nie żałuję już tego. Po tym, co zrobił tym wszystkim
niewinnym ludziom, swojej żonie, synkowi - należało mu się - wykrzyczałam prosto w twarz policjanta. Uśmiechnął
się do kolegi obok.
- Zamknąć ją. Niski blondyn podszedł do mnie, złapał mnie za nadgarstki i jednym szybkim ruchem skuł je w
kajdanki. Posłusznie szłam za nim do celi.
- Współczuję ci - powiedział - 25 lat albo i nawet dożywocie. Naprawdę nie ma czego zazdrościć - dodał i otworzył
brudne zielone drzwi od celi. Rozpiął kajdanki i lekko popchnął mnie do zimnego pomieszczenia. Ostatni raz spojrzał
mi w oczy odszedł.
- Jaki ojciec, taka córka - zaśmiałam się do siebie i usiadłam na łóżku. Zawsze trzymałam się od kłopotów z daleka,
chciałam mieć wykształcenie, dobra pracę, kochającego męża i ślicznego synka. A teraz?
Przeklinam dzień, w którym zaczęłam się interesować sprawą Harrego. Gdyby nie moja ciekawość, teraz bym
pewnie siedziała w cieplutkim domu, a nie w więzieniu. Nie wiem, po co mi to było. A teraz… Teraz całe życie za
kratami.
Powieki mimowolnie zaczęły mi się zamykać, położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Próbowałam nie myśleć o
tym, gdzie się teraz znajduję. Poczułam, jak przejmuje nade mną kontrolę głęboki sen.
„ 24 godziny” Martyna Waszak klasa II a Publiczne Gimnazjum w Stawkach (2016 r.)
Praca zgłoszona na IV Międzynarodowy Konkurs Literacki im. Marii Danilewicz Zielińskiej "Słowo i tożsamość"
strona 3 / 3

Podobne dokumenty