Winieta nr 51 - Biblioteka Raczyńskich
Transkrypt
Winieta nr 51 - Biblioteka Raczyńskich
QU 3 , 6 0 2 % , % / , 2 7 ( . , 5 $ & = < 6 . , & + 5RN;,,, ,661t Nie tylko media, głupcze! Kongres kultury nieliterackiej ZałoĪonym celem IV Kongresu Kultury Polskiej, który odbył siĊ w Krakowie w dniach 23–25.09.2009 r. było dokonanie bilansu, refleksja i debata nad obecną oraz przewidywaną kondycją polskiej kultury. SłuĪyü temu miała m.in. prezentacja „Raportu o stanie kultury” i propozycja nowej strategii dla polskiej kultury prowadzonej w konstruktywnym dialogu ze Ğrodowiskami twórczymi, działaczami, pracownikami i urzĊdnikami sektora kultury. Niestety, „debata” ograniczona została do prezentacji przygotowanych raportów i referatów uczestników paneli. Nie przewidziano czasu na dyskusjĊ i pytania. Zgromadzono tak znakomite grono intelektualistów, twórców, krytyków, artystów, animatorów i działaczy kultury, jednoczeĞnie nie dając im szansy na wspólny dyskurs, publiczną burzĊ mózgów. I uczestnicy dochodzili do wniosku, Īe równie dobrze mogłaby to byü tele- lub e-konferencja. Na szczĊĞcie paneliĞci reprezentowali róĪne koncepcje celów i wizje kultury polskiej. JuĪ pierwszego dnia podczas sesji plenarnej doszło miĊdzy dyskutantami do ostrej wymiany zdaĔ. Spór toczył siĊ miĊdzy artystami i ekonomistami o sposób finansowania kultury. Ludzie kultury wyraĪali przede wszystkim sprzeciw wobec prób podporządkowania kultury prawom rynku. Jak stwierdził były minister W. Dąbrowski „zjawiska i sensy kultury wymykają siĊ prostemu opisowi ekonomicznemu. Istotą procesu kultury jest proces twórczy oraz talent”. Na argumenty profesorów L. Balcerowicza i J. Hausnera, Īe paĔstwo nie moĪe „pchaü” pieniĊdzy podatników w złe, socjalistyczne struktury i Īe nie powinno byü właĞcicielem instytucji kultury, jednoznacznie odpowiedziano, Īe paĔstwo ma konstytucyjny obowiązek wspierania kul- tury i tworzenia baz dostĊpnoĞci do niej (prof. P. Sztompka), Īe jesteĞmy włodarzami dziedzictwa kulturowego, a nie jego właĞcicielami (prof. W. StróĪewski). Na zarzut profesorów ekonomistów, Īe uzaleĪnienie finansowe powoduje upolitycznienie, biurokracjĊ, brak rozwoju, a otwarcie na rynek daje moĪliwoĞü finansowania kultury przez prywatnych sponsorów, odpowiadano, Īe urynkowienie systemu finansowego kultury bĊdzie oznaczało promocjĊ produktów kultury popularnej, bo te gwarantują zwrot kosztów (dziennikarka K. Janowska), a komercjalizacja kultury oznaczaü bĊdzie pogoĔ za nowoĞcią, która stała siĊ „pokarmem” mediów (prof. T. Gadacz). Kolejni uczestnicy debat reprezentujący Ğrodowiska kultury potwierdzali na wszystkich spotkaniach głĊbokie przekonanie, Īe kultura musi byü domeną odpowiedzialnoĞci paĔstwa, Īe umyka opisowi ekonomicznemu, a spór o fundusze dla kultury jest sporem o wartoĞci. I dalsze obrady (niestety, wyłącznie panelistów) toczyły siĊ juĪ wokół problemów, dla których zebrało siĊ tak szacowne grono uczestników. Obraz kultury wyłaniający siĊ z raportów przygotowanych na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie był budujący. Teza raportów była doĞü jednoznaczna: wyczerpanie instytucji kultury finansowanych przez paĔstwo, tworzących jedynie „Getto Obeznanych”. Wyniki badaĔ wskazywały na niskie kompetencje kulturowe Polaków, spadek znaczenia społecznego mediów publicznych przy dokoĔczenie na s. 13 ƒ Wspomnienia Prof. Andrzeja Kwileckiego „Biblioteka RaczyĔskich 1950–1951. Początki socrealizmu” – czytaj na s. 5–11 Po blisko piĊcioletniej tułaczce na plac WolnoĞci powrócił pomnik Konstancji RaczyĔskiej, przedstawionej jako antyczna bogini zdrowia Higiea. UsuniĊto go w związku z budową podziemnego parkingu. Zdecydowano jednak o przeniesieniu postumentu na skrzyĪowanie Alei Marcinkowskiego z ul. Podgórną. DecyzjĊ tĊ oprotestowało Towarzystwo Przyjaciół Biblioteki RaczyĔskich oraz Towarzystwo Opieki nad Zabytkami, uwaĪając, Īe :LWDM.RQVWDQFMR pomnik Konstancji – fundatorki zbiorów KsiąĪnicy – winien znajdowaü siĊ przed Biblioteką zbudowaną przez mĊĪa Konstancji, Edwarda. SprawĊ kilkakrotnie poruszała „Winieta” (w nrze 35 o Konstancji szerzej pisał Prof. J. Wiesiołowski). W społeczną kampaniĊ na rzecz powrotu pomnika włączyli siĊ bibliotekarze i w efekcie pozyskano kilka tysiĊcy podpisów. Akcją tą rozpoczĊto publiczną debatĊ, co doprowadziło do zmiany decyzji i po długotrwałej konserwacji latem tego roku pomnik wrócił przed BibliotekĊ, choü ze wzglĊdów technicznych nieco przesuniĊto miejsce jego lokalizacji. Podczas wrzeĞniowego „Weekendu z historią: Poznaj RaczyĔskich” dokoĔczenie na s. 2 Konstancja RaczyĔska – wzór Īony i obywatelki O Konstancji RaczyĔskiej wiadomo niewiele. Dopiero po głĊbszych studiach nad jej Īyciem widzimy ją jako osobĊ mocno doĞwiadczoną, prawą obywatelkĊ, mądrą i kochającą ĪonĊ. Urodziła siĊ w Tulczynie w 1781 roku. Jej rodzicami byli Józefa Amelia z Mniszchów i Stanisław SzczĊsny Potocki – jeden z bogatszych magnatów w Polsce. Rodzice nie byli wzorem małĪeĔskiej wiernoĞci i byü moĪe niezdrowa atmosfera w domu skierowała uwagĊ Konstancji na swojego kuzyna Jana Potockiego, póĨniejszego autora słynnej powieĞci RĊkopis znaleziony w Saragossie. Starszy od niej o 20 lat, miał juĪ za sobą jedno małĪeĔstwo i dwóch synów. ĝlub Konstancji i Jana odbył siĊ w 1799 roku. Ich pierwsze dziecko – Andrzej Bernard – urodził siĊ tuĪ po Ğlubie, córka Irena w 1803 r., a Teresa w 1805. PoĪycie z Janem było nad wyraz trudne. Był wiecznym obieĪyĞwiatem, fantastą, tonął w długach, nigdy zbyt długo nie przebywał w jednym miejscu. Niewykluczone, Īe oĪenek z Konstancją podyktowany był chĊcią podreperowania mocno podupadłego budĪetu. WaĪne zapewne było teĪ i to, Īe ze swoich podróĪy Jan miał dokąd wracaü. Pierwsze trzy lata po Ğlubie małĪonkowie mieszkali w Tulczynie oraz Dymidówce nad rzeką Rów. Z powodu problemów finansowych, w lutym 1804 r. rodzina zmuszona była do przerwania podróĪy do Włoch i przez WenecjĊ oraz OdessĊ powróciła do kraju. A mimo to Jan znów zaczął snuü kolejne fantastyczne wizje. Tym razem rozwaĪał moĪliwoĞü prowadzenia handlu rosyjskiego przez OdessĊ i zaczął przygotowywaü projekt utworzenia Armii Azjatyckiej, na której czele oczywiĞcie miał sam stanąü. W koĔcu ruszył na wyprawĊ do Chin jako naukowy kierownik ambasady. Intensywne przeĪycia nadwerĊĪyły jego zdrowie. Cierpiący na podagrĊ, wyczerpany oraz zadłuĪony, w 1808 r. wrócił do Dymidówki na łono rodziny. Niemal natychmiast po jego powrocie nastąpiła separacja, a po roku – rozwód. Przez kolejne lata Potocki przebywał na Ukrainie, popadał w coraz wiĊkszą melancholiĊ, aĪ w koĔcu w 1815 r. popełnił samobójstwo, strzelając do siebie kulką od srebrnej cukierniczki. Lata po rozstaniu z mĊĪem Konstancja spĊdzała w Dymidówce lub w Tulczynie, zajmując siĊ edukacją dzieci. CzĊsto teĪ przebywała za granicą. W 1815 r. poznała Edwarda RaczyĔskiego. Wzajemna fascynacja zaowocowała trwałym i szczĊĞliwym związkiem. Jednak nim związek ten został zalegalizowany, napotkał na sprzeciw dziadka Edwarda – Kazimierza RaczyĔskiego. Dla seniora rodu rzeczą niedopuszczalną było, aby wnuk związał siĊ ze starszą od siebie o piĊü lat kobietą, na dodatek rozwódką i do tego córką targowiczanina. Wobec tego kochan- 2 :,1,(7$2009 nr 4 kowie trwali w nieformalnym związku, którego owocem był Roger Maurycy urodzony w 1820 roku. ĝlub odbył siĊ dopiero dwa lata po Ğmierci Kazimierza RaczyĔskiego. Ceremonia była cicha i dyskretna. Konstancja przeniosła siĊ do Rogalina – majątku mĊĪa. Odegrała tam niemałą rolĊ. Była zaradną gospodynią, która swoje decyzje wdraĪała w Īycie cicho, dyskretnie i konsekwentnie. Odpowiednio zadbała teĪ i o kuchniĊ, i elegancjĊ nowego domu. Wspomagała mĊĪa w jego ustawicznych wydatkach na cele publiczne, a on pogodził siĊ z tym, Īe dom naleĪy jednak prowadziü na nieco wyĪszej stopie. Wspierała działalnoĞü mecenasowską Edwarda oraz wykonała takĪe czĊĞü rycin do niektórych wydawnictw (Dziennika podróĪy do Turcji oraz WspomnieĔ Wielkopolski). Stanowili parĊ harmonijną i szczĊĞliwą, co przyznawał takĪe brat Edwarda Atanazy. Jak wyglądała Konstancja? Opinie o jej urodzie są sprzeczne. Atanazy uwaĪał, Īe ma ona piĊkną głowĊ i wiele ĞwieĪoĞci, ale jest bardzo tłusta i kuleje. Intelekt jej nie wydał mu siĊ nadzwyczajnym. Po latach jednak osąd swój złagodził i docenił jej błyskotliwy umysł. Natomiast według Stanisława Egberta KoĨmiana Konstancja była wysoka, zgrabna, o twarzy i kształtach rzymskiej Junony. Generał Tomasz ŁubieĔski zachwycał siĊ jej „prawdziwie towarzyską uprzejmoĞcią” i wesołoĞcią. Rysy jej twarzy posiada pomnik greckiej bogini zdrowia – Higiei, którym to Edward upamiĊtnił swój waĪny dar dla miasta Poznania, jakim były wodociągi. Konstancja RaczyĔska miała wielu przyjaciół; przyjaĨniła siĊ m.in. z Julianem Ursynem Niemcewiczem, któremu poĪyczyła pieniądze na kupno Ursynowa, uratowała zbiory, przewoĪąc je z Poznania do Rogalina oraz opiekowała siĊ Julianem, gdy doĪywał swych dni na emigracji. Była dobrą Polką, patriotką i obywatelką. Znana była ze swej dobroczynnoĞci, za którą w liĞcie podziĊkował jej sam król Fryderyk Wilhelm IV. Miała takĪe wkład w powstanie Biblioteki, ofiarowując Fundacji własne zbiory, liczące 1680 tomów, których czĊĞcią była równieĪ spuĞcizna literacka po J. U. Niemcewiczu. Niestety, 20 stycznia 1845 r. tragiczna, samobójcza Ğmierü Edwarda przerwała szczĊĞliwe Īycie małĪonków. Wobec tak tragicznych wydarzeĔ Konstancja zachowała niezwykły spokój i opanowanie. ZaleĪało jej na przywróceniu mĊĪowi dobrego imienia i w tym celu przygotowała broszurĊ Obrona Hrabiego Edwarda RaczyĔskiego wydaną ze wstĊpem przez ĩonĊ (1845). Konstancja zmarła 25 grudnia 1852 r. w Solon we Francji w wieku 71 lat. Pogrzeb odbył siĊ – tak jak sobie tego Īyczyła – bez rozgłosu, a trumnĊ złoĪono obok zwłok mĊĪa. MałĪonkowie jako jedyni z rodu nie spoczĊli w rodzinnym mauzoleum w Rogalinie – jedynie serce hrabiego tam przeniesiono. Anna Kleiber Witaj Konstancjo! dokoĔczenie ze s. 1 odbyła siĊ impreza „Nic lep(s)zego nad wodĊ” – happening higieniczny z okazji powrotu studzienki Higiei na plac WolnoĞci. * * * Dwaj wytworni dĪentelmeni w tuĪurkach i cylindrach... Grupka widzów. Jedni czekają na odsłoniĊcie... drudzy przygodni. Hrabia Edward RaczyĔski (w którego wcielił siĊ Jerzy Garniewicz) wychwala w staropolskiej mowie Imü Pana Wincentego Priessnitza, który trudu wiele włoĪył w propagowanie wodolecznictwa i wody – podstawowego Ğrodka zachowania higieny. Pan Priessnitz przytakuje skromnie. SkutecznoĞü wody jako Ğrodka leczniczego jest dla niego całkiem oczywista. Ze swej strony zachĊca wiĊc, by wody uĪywaü nie tylko do picia. Po tych przemówieniach wreszcie moment kulminacyjny pierwszej czĊĞci happeningu u zbiegu Alei Marcinkowskiego i ul. 23 Lutego: hrabia Edward oznajmia, Īe dla upamiĊtnienia swego dzieła – doprowadzenia wodociągów do miasta Poznania – postanowił ufundowaü pomnik-studniĊ Higiei, w której twarzy utrwalone zostały rysy jego ukochanej małĪonki. Spod odsłoniĊtego płótna wyłoniła siĊ hrabina Konstancja. Zabrzmiały triumfalne akordy... I nagle przez tłumek widzów przebiło siĊ dwóch pruskich Īandarmów: – To nieprawne, zakazane! Verboten! Alles verboten! – wołają. Szamotanina... – ChodĨmy na plac WolnoĞci – woła Hrabia. I wszyscy ruszyli wzdłuĪ połoĪonej na ziemi... Īółtej plastikowej rury w kierunku placu, by uczestniczyü w odsłoniĊciu prawdziwego pomnika Higiei-Konstancji... A tam – jubel jakiĞ (jak powiedziałby Stary Marych). W wannach, porozstawianych przed cokołem, kilka pokoleĔ poznanianek i poznaniaków udaje, Īe kąpiel biorą! Tyle, Īe bez wody. ĩeby było weselej, przygrywa im orkiestra – niby normalna, ale w szlafrokach kąpielowych! I gromady ludzi dziwujących siĊ... Towarzystwo, które pod wodzą hrabiego Edwarda i Imü Pana Priessnitza dotarło na plac WolnoĞci – nie miało zbyt wiele czasu, by naprzyglądaü siĊ „wannowiczom”, bo juĪ po krótkiej oracji Hrabia wespół z panem Priessnitzem ĞciągnĊli płótno, którym przykryta była rzeĨba na cokole. Fajerwerki nawet towarzyszyły tej chwili, a razem z nimi migotały flesze aparatów... Hrabia zaprosił zebranych do kosztowania wody czystej zafundowanej przez Aquanet, a Imü Pan Priessnitz odczytał werdykt jury konkursu na wiersz poĞwiĊcony Konstancji i jej pomnikowi oraz rozdał nagrody. Konkurs ten został wczeĞniej rozpisany przez Trakt Królewsko-Cesarski w Poznaniu. Nagrody przyznano w trzech kategoriach wiekowych. Pierwsze miejsca zdobyli: Oliwer Szymczak (do lat 10), Albert WoĨniak (od 10 do 16 lat) oraz Renata Puk (powyĪej 16 lat). PK VII Spotkanie z Arcydziełem 29 paĨdziernika br. odbyła siĊ siódma edycja „Spotkania z Arcydziełem”. Zaprezentowano wydany w Pradze w 1541 roku kancjonał PiesnƟ Chwal Božskych. Program spotkania objął wykład prof. Wiesława Wydry „Bracia czescy w Wielkopolsce. Nad unikatowym kancjonałem Jana Roha z 1541 roku”, koncert muzyki dawnej w wykonaniu Ireny Maciejewskiej (altówka) i Agnieszki Pawłowskiej (wiolonczela) oraz pokaz listów Józefa MielĪyĔskiego z lat 1770–1792 po konserwacji ze zbiorów Biblioteki. Sponsorem „Spotkania z Arcydziełem” jest Regionalny Oddział Korporacyjny PKO BP w Poznaniu. Kancjonał braci czeskich PiesnČ Chwal Božskych MieszkaĔcom naszego miasta jest mało znana niezwykła historia obecnoĞci w Poznaniu i w Wielkopolsce w XVI i XVII w. braci czeskich, chrzeĞcijaĔskiej wspólnoty religijnej, która wywodzi siĊ z husytyzmu. Ruch braci czeskich zapoczątkował Petr Chelþický (ok. 1390 – ok. 1460), jeden z czołowych myĞlicieli XV-wiecznego ruchu czeskiej reformacji husyckiej. DziĊki niemu pewna czĊĞü husytów podjĊła Īycie w gminach uznających zasadĊ ewangelicznej równoĞci społecznej i ubóstwa. Odrzucając tradycjĊ KoĞcioła, głosili oni, Īe jedyna prawda jest zawarta tylko w Biblii. Pacyfistyczne zaĞ poglądy kazały im odrzucaü jako najwiĊksze zło wojnĊ i przemoc. Członkowie nowej wspólnoty przyjĊli nazwĊ Jednota Braci Czeskich (łac. Unitas Fratrum). WciąĪ przeĞladowani emigrowali na ĝląsk, do Prus i Wielkopolski. Pierwsza główna fala uciekinierów czeskich przedostała siĊ do Wielkopolski w 1548 r., kiedy to cesarz Ferdynand I Habsburg wydał edykt, którym zmusił znaczną czĊĞü członków Jednoty Braterskiej do opuszczenia Czech lub do zmiany wyznania na katolickie. Przybywający bracia odegrali bardzo waĪną rolĊ w rozwoju reformacji w Wielkopolsce. Utworzyli tu trzecią (po czeskiej i morawskiej) prowincjĊ koĞcielną, której głównym oĞrodkiem był Ostroróg, a póĨniej Leszno. Braciom czeskim sprzyjały liczne moĪne rody wielkopolskie, m.in. Górkowie, Tomiccy, LeszczyĔscy, Ostrorogowie, Marszewscy, Krotoscy i OpaliĔscy. Wspierali ich finansowo, niektórzy przystawali nawet do ich wspólnot i oddawali im koĞcioły katolickie na zbory – m.in. w Szamotułach, Ostrorogu, Lesznie, Tomicach, KoĨminku, Sierakowie. W sumie w 2. poł. XVI w. w Wielkopolsce istniało co najmniej piĊüdziesiąt zborów, niektóre jednak tylko przez kilka lat. W Poznaniu modlili siĊ m.in. w pałacu Górków przy ul. Wodnej i domach Jakuba Ostroroga na Wzgórzu Ğw. Wojciecha. Kolejna wiĊksza grupa braci czeskich przybyła w 1628 r. do Leszna. czeskich w Poznaniu Jerzym Izraelem i ich WĞród nich był Jan Amos Komenský kaznodzieją Maciejem Czerwenką. Pozwo(1592–1670), wybitny pedagog, filozof, re- lił im odprawiaü naboĪeĔstwa w swoim formator i senior braci czeskich w Lesznie. domu w Poznaniu i wkrótce wyznanie braci W 1656 r. Leszno zostało spalone w odwet czeskich przyjĊła jego Īona, a potem i on. za przyjĊcie załogi szwedzkiej podczas po- Odtąd teĪ stał siĊ opiekunem i obroĔcą bratopu. CzĊĞü braci czeskich potem wyemi- ci czeskich w Wielkopolsce, osiedlał ich growała, pozostali zaczĊli siĊ coraz bardziej w swoich dobrach, cenił ich zwartą organizacjĊ, surową moralnoĞü i pracowitoĞü. doktrynalnie upodabniaü do kalwinizmu. Jedną z niezwykłych pamiątek po tych W Ostrorogu i KoĨminku przekazał im odebrane katolikom koĞcioły i zorganizojuĪ dawnych namiĊtnych sporach i ruchach religijnych w Wielkopolsce jest przechowywany wĞród licznych cymeliów Biblioteki RaczyĔskich unikatowy egzemplarz kancjonału braci czeskich formatu folio liczący ponad 300 kart. Posiada on tytuł: PiesnƟ Chwal Božskych. PiesnƟ duchownie ewangelitské znowu pĜehlédnuté zprawené, a shromáždƟné: Y také Prof. Wiesław Wydra podczas wykładu w Bibliotece RaczyĔskich mnohé w nowé složené / z gruntu a zakládu pisem swatých. Kecti a k chwále wał tam szkoły, a od 1557 r. Ostroróg stał samého gediného wČþneho Boha w Trogicy siĊ siedzibą seniorów. W jego poznaĔskich blažene. Také ku pomocy a k službƟ y k po- domach znalazły schronienie zbory braci tČssenj w prawém kĜest’anském nabožens- czeskich – polski i niemiecki ze szpitalem. twj wssech wƟrných milugjcych y národ Przed sądami biskupimi bronił współwyznawców, ministrów i mieszczan. Bracia y jazyk cžéský. Jan Roh. Drukował go w Pradze Pawel Sewerýn, opatrując datą czescy dąĪyli do zjednoczenia wszystkich 12 XI 1541. Kancjonał ten ułoĪył Jan Roh reformowanych wyznaĔ w Polsce pod swoją konfesją. Tym poczynaniom patro(zm. w 1547 r.), wybitny teolog i biskup braci czeskich. KsiąĪka drukowana jest nował Jakub Ostroróg, biorąc udział w liczw dwóch kolumnach, została bogato ozdo- nych synodach. M.in. w jego dobrach, biona drzeworytami, a kartĊ tytułową od- w KoĨminku, odbył siĊ na przełomie sierpbito czarną i czerwoną farbą. Kancjonał nia i wrzeĞnia 1555 r. synod braci czeskich zawiera ok. 500 pieĞni opatrzonych nutami. z przedstawicielami róĪnych zborów małopolskich. Na synodzie zaĞ braci czeskich Są to pieĞni na cały rok liturgiczny (adwentowe, na BoĪe Narodzenie, o zmartwych- w Poznaniu 1 wrzeĞnia 1560 r. Ostroróg został wybrany jednym z sĊdziów, czyli wstaniu itd.) oraz inne, m.in. o BoĪym Słowie, o Ciele i Krwi PaĔskiej, o sakramen- Ğwieckich seniorów Jednoty. 8 grudnia tach chrztu, małĪeĔstwa, o modlitwie, cno- 1563 r. na sejmie w Warszawie przedstawił tliwym Īyciu. Z całego nakładu ocalał na królowi do aprobaty konfesjĊ braci czeskich, a w nastĊpnym roku jeĨdził do króla, Ğwiecie tylko ten jedyny kompletny egzemplarz przechowywany w Bibliotece Ra- by broniü współwyznawców przed edyktem czyĔskich. Jest prawdziwym arcydziełem nakazującym opuĞciü PolskĊ cudzoziemi z wielu powodów ma on ogromne znacze- skim działaczom róĪnowierczym i wyjednał nie dla dziejów literatury i kultury Czech przywilej wyjmujący jego poznaĔską rezyi Polski. Bezcenny jest teĪ dlatego, Īe dencjĊ, w której znajdowały siĊ zbory Jednajprawdopodobniej naleĪał do Jakuba noty, spod jurysdykcji miejskiej i duchowOstroroga, był darem braci czeskich dla nej. Zasługi Ostroroga wobec braci czeniego, wyrazem wdziĊcznoĞci za jego opie- skich były ogromne. W 1566 r. został starostą generalnym wielkopolskim, dziĊki czekĊ. ĝwiadczy o tym odbity na przedniej mu mógł jeszcze bardziej sprzyjaü róĪnookładzinie renesansowej oprawy kancjonału herb Ostrorogów NałĊcz z rokiem MDLII wiercom. Kancjonał Roha był wielokrotnie prze(1552). Jakub Ostroróg (ok. 1516–1568) nawią- drukowywany ze zmianami. Kolejne jego dokoĔczenie na s. 4 zał w 1550 r. kontakty z ministrem braci :,1,(7$2009 nr 4 3 Nagrody im. Andrzeja Wojtkowskiego 22 paĨdziernika 2009 r. w Pałacu DziałyĔskich w Poznaniu odbyła siĊ uroczystoĞü wrĊczenia nagród im. Andrzeja Wojtkowskiego. Nagrody te są przyznawane przez Zarząd OkrĊgu Wielkopolskiego Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich na podstawie wniosków składanych przez poszczególne Koła SBP lub dyrektorów bibliotek. Projekt współfinansuje Samorząd Województwa Wielkopolskiego. NagrodĊ im. Andrzeja Wojtkowskiego (1891–1975), wybitnego znawcy historii Poznania i Wielkopolski, autora ponad 500 prac, m.in. Bibliografii historii Wielkopolski, dyrektora Biblioteki RaczyĔskich, przyznano w tym roku po raz szesnasty. Celem Nagrody jest uhonorowanie wielkopolskich bibliotekarzy za wybitne osiągniĊcia w pracy zawodowej oraz za dorobek naukowy w dziedzinie bibliotekarstwa i bibliotekoznawstwa. Jest ona uznawana za najwaĪniejsze wyróĪnienie bibliotekarskie w Wielkopolsce. W tym roku jedną z nagród otrzymała Danuta Balcerek z Biblioteki RaczyĔskich. Danuta Balcerek, starszy kustosz dyplomowany, jest kierownikiem Oddziału Teatraliów w Dziale Zbiorów Specjalnych Biblioteki RaczyĔskich. PracĊ w Bibliotece rozpoczĊła w 1978 roku. Specjalizuje siĊ w naukowym opracowywaniu rĊkopisów, przede wszystkim teatraliów. Współpracuje z poznaĔskimi teatrami (Polskim i Nowym), opracowując ich bogate zbiory prze- Kancjonał braci czeskich dokoĔczenie ze s. 3 wydanie wytłoczył w Szamotułach Aleksander Augezdecki w 1561 roku. Zdobnictwo tego wielkiego czeskiego kancjonału było wiernie wzorowane na praskim kancjonale Jana Roha z 1541 roku. Drukarz Augezdecki (zm. 1577) przybył do Polski z Czech i naleĪał do KoĞcioła braci czeskich. Od 1558 r. przebywał na zamku Łukasza Górki w Szamotułach i tam drukował ksiąĪki w jĊzykach czeskim, łaciĔskim i polskim. W zbiorach Herzog August Bibliothek w Wolfenbüttel zachował siĊ bezcenny egzemplarz drukowanego w Szamotułach kancjonału braci czeskich. Od kilku innych egzemplarzy tego kancjonału, jakie dotrwały do naszych czasów, róĪni siĊ tym, Īe wytłoczono go w całoĞci na pergaminie i został rĊcznie pokolorowany z niezwykłą dbałoĞcią. Egzemplarz Herzog August Bibliothek nie tylko został wydrukowany 4 :,1,(7$2009 nr 4 kazane Bibliotece. Wykonuje kwerendy, równieĪ dla teatrów i instytucji kultury z całej Polski, dotyczące sztuk teatralnych, aktorów, historii teatru itp. Liczne artykuły jej autorstwa – zamieszczone m.in. w „Winiecie”, „Przeglądzie Wielkopolskim” i „Kronice Miasta Poznania” – oraz opracowywane katalogi traktujące o zbiorach teatrów poznaĔskich, przyczyniają siĊ do poszerzania wiedzy na temat kultury teatralnej Wielkopolski. D. Balcerek jest autorką kalendarium Premiery Teatru Polskiego w Poznaniu (w latach 1975–2000), które ukazało siĊ w wydawnictwie jubileuszowym: 125 lat. Twierdza i teatr. KsiĊga Jubileuszowa Teatru Polskiego (pod red. K. Kurka, PoznaĔ 2000) oraz waĪnych informatorów i katalogów, jak np.: Zbiory teatralne Biblioteki RaczyĔskich. Materiały Teatru Polskiego i Teatru Nowego w Poznaniu (2002) i Katalog rĊkopisów teatralnych Biblioteki RaczyĔskich w Poznaniu. Teatr Nowy w Poznaniu 1973–1989 (2006). Jest równieĪ współautorem Katalogu rĊkopisów teatralnych Biblioteki RaczyĔskich w Poznaniu (1990) oraz Bibliografii zawartoĞci „Kroniki Miasta Poznania” 1923–1997 (1998). Przygotowała teĪ kilka duĪych wystaw związanych z kulturą teatralną, m.in. „120 lat Teatru Polskiego w Poznaniu 1875–1995”, „Teatr Nowy 1923–1998” oraz szereg mniejszych – dla szkół i instytucji kultury. Ponadto jest współautorem wielu wystaw upowszechniających wiedzĊ na tematy historyczne, o Īyciu kulturalnym Wielkopolski oraz o postaciach związanych z Wielkopolską, m.in. „Polscy królowie elekcyjni 1573–1795”, „Z dziejów Teatru Polskiego w Poznaniu 1875–2000”, „Karol na pergaminie, co w tamtych czasach było juĪ rzadko spotykane, ale jest przebogato iluminowany. Wszystkie drzeworyty, inicjały, listwy obramiające tekst zostały rĊcznie pokolorowane z uĪyciem wielu barw, a rubryki wykonano czerwoną, zieloną i niebieską farbą. Niektóre zaĞ wiersze i nuty w ksiąĪce zostały pokryte złotem. Na licznych wreszcie kartach, w dolnych obramieniach, tam gdzie wystĊpują metaloryty z tarczą herbową o pustym polu, wmalowano róĪnobarwnymi farbami herb NałĊcz. Powtarzający siĊ wielokrotnie herb NałĊcz wskazuje, Īe i ta ksiĊga była wykwintnym darem dla Jakuba Ostroroga, wobec którego bracia czescy mieli tak szczególne długi wdziĊcznoĞci. Obydwa egzemplarze kancjonałów – ten z Biblioteki RaczyĔskich i ten przechowywany w Wolfenbüttel – są ĞciĞle ze sobą związane. Stanowiły drogie i wytworne podarunki wielkopolskich braci czeskich dla Ostroroga. Były wyrazem najgłĊbszego uszanowania jego ogromnych zasług i podziĊkowaniem za ciągłą opiekĊ. Są teĪ, co waĪne, jedyną pozostałoĞcią po zapewne niegdyĞ bogatej bibliotece Jakuba Ostroroga. prof. dr hab. Wiesław Wydra Libelt znany i nieznany”, „Wielkopolanki za kulisami historii”. Otrzymała liczne nagrody: ZasłuĪony Działacz Kultury (1999), Srebrny KrzyĪ Zasługi (2004), odznakĊ honorową za zasługi dla rozwoju województwa wielkopol- Danuta Balcerek otrzymuje NagrodĊ im. A. Wojtkowskiego skiego (2009) oraz Medal SBP „W dowód uznania” (2009). Nagrodą im. A. Wojtkowskiego wyróĪnione zostały ponadto: Jolanta Mazurek z Biblioteki Kórnickiej PAN i Janina Przybysz z Biblioteki WyĪszej Szkoły Bankowej w Poznaniu. Laureatką Nagrody Młodych została Anita Nawrot z Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej im. Włodzimierza Pietrzaka w Turku. KK PoznaĔski Przegląd NowoĞci Wydawniczych „KsiąĪka Lata 2009” Na posiedzeniu w dniu 14 wrzeĞnia 2009 r. jury PPNW postanowiło nagrodziü: Ɣ Piotra KordubĊ, autora publikacji Sołacz. Domy i ludzie, za ksiąĪkĊ piĊknie opowiadającą słowem i obrazem o domostwach, mieszkaĔcach i duszy poznaĔskiego Sołacza (Wydawnictwo Miejskie, PoznaĔ), Ɣ Szewacha Weissa, autora ksiąĪki My, ĩydzi. MiĊdzy Izraelem a diasporą za lekcjĊ patriotyzmu, który nie zaĞlepia, za pasjĊ samodzielnego myĞlenia i Ğwietny, Īywy jĊzyk (Wydawnictwo Austeria, Kraków–Budapeszt). Ponadto wyróĪniono: Ɣ Edwina Bendyka za ksiąĪkĊ MiłoĞü, wojna, rewolucja. Szkice na czas kryzysu (Wydawnictwo W.A.B, Warszawa), Ɣ Pawła Czapczyka za tom rozmów z Zygmuntem Kubiakiem Klasyczne miary i Ğwiat współczesny (Towarzystwo „WiĊĨ”, Warszawa), Ɣ Janusza Rudnickiego za ksiąĪkĊ ĝmierü czeskiego psa (Wydawnictwo W.A.B, Warszawa). Andrzej Kwilecki BIBLIOTEKA RACZYēSKICH 1950–1951 Początki socrealizmu Moje związki z Biblioteką RaczyĔskich trwają od dawna: od okresu studiów; jednak zawodowo pracowałem w tej instytucji tylko przez niedługi czas. Zatrudniono mnie w niej w pełnym wymiarze etatowo 13 stycznia 1950 r., zwolniono z dniem 31 sierpnia 1951 roku. Studiowałem wówczas na dwóch wydziałach Uniwersytetu PoznaĔskiego: Prawno-Ekonomicznym i Humanistycznym, nie otrzymywałem stypendium, wiĊc stały zarobek miesiĊczny był konieczny, aĪeby „Īyü” i móc siĊ uczyü; inni koledzy w braku stypendium radzili sobie w róĪny sposób, np. zarabiali w miesiącach kampanii cukrowniczej, podejmowali prace zlecone w handlu lub transporcie itp. Na zatrudnieniu w Bibliotece RaczyĔskich zaleĪało mi bardzo, i to z dwóch powodów: ze wzglĊdu na długą tradycjĊ i kulturalne znaczenie fundacji Edwarda RaczyĔskiego w Wielkopolsce oraz waĪną dla studenta moĪliwoĞü stałego kontaktu z ksiąĪką, zwłaszcza z biblioteką podrĊczną. Poinformowany przez Adama MiĊsowicza, czołowego szachistĊ poznaĔskiego, plastyka wykonującego róĪne dekoracje dla Wydziału OĞwiaty, Kultury i Sztuki zarządu miasta, o „wolnych etatach” w Bibliotece i wchodząc z odpowiednim wnioskiem do gabinetu dyrektora, myĞlałem, Īe – w przypadku przyjĊcia do pracy – czeka mnie wykonywanie obowiązków słuĪbowych w atmosferze spokoju umoĪliwiającego korzystanie z ksiĊgozbioru i zapoznanie siĊ z zabytkami kultury, np. starymi atlasami, o których uratowaniu z poĪogi wojennej duĪo wówczas mówiono. Nie zdawałem sobie sprawy, Īe po 110 latach istnienia i wielu zmianach politycznych i kulturalnych w Wielkopolsce i Polsce, nastĊpujących kolejno w czasach zaboru, I wojny Ğwiatowej, Rzeczpospolitej dwudziestolecia miĊdzywojennego, II wojny Ğwiatowej i okupacji, Biblioteka RaczyĔskich wchodzi – a ja, jako pracownik, wraz z nią – w „ostry zakrĊt historyczny”. Był nim pierwszy rok realizacji planu 6-letniego i ogłoszonej przez paĔstwo nowej polityki, mającej na celu umasowienie kultury, upowszechnianie ksiąĪki i czytelnictwa oraz forsowanie realizmu socjalistycznego w dziedzinie twórczoĞci. Funkcją właĞnie tej polityki był wzrost wolnych etatów we wszystkich instytucjach kultury, w tym Bibliotece RaczyĔskich, z czego skorzystałem, jednoczeĞnie wchodząc w jej ramach organizacyjnych we wspomniany „zakrĊt historyczny”. Lata powojenne – w tym 1950–1951 – były dla Poznania, jego mieszkaĔców i władz, bardzo trudne. Trwała odbudowa miasta zniszczonego niemal w połowie, przeprowadzana skromnymi Ğrodkami tech- nicznymi i ogromnym wysiłkiem ludzkim. Tragedią Poznania były ruiny zabytkowych czĊĞci miasta. Franciszek JaĞkowiak, od kwietnia 1945 r. urzĊdnik Wydziału OĞwiaty, Kultury i Sztuki przy zarządzie miasta, póĨniej popularny krajoznawca i działacz towarzystw turystycznych, juĪ w lipcu 1945 r. opublikował pierwszy po II wojnie opis zniszczeĔ Poznania (Zabytki poznaĔskie po poĪodze). Znajdujemy tam na przykład takie zdania: „... nie bacząc na groĪące wszĊdzie niebezpieczeĔstwo, oglądałem ponure ruiny i zgliszcza” (s. 1), „wchodzącemu na Stary Rynek, przedstawia siĊ straszny widok” (s. 11), „katedra na zewnątrz przedstawia straszny widok, z dala widoczne sterczą ogorzałe mury. Dachy nad nawą główną, nawami bocznymi i kaplicami spalone. Dwie wieĪe frontowe i trzy mniejsze wieĪe nad chórem kanonicznym zerwane” (s. 3) itd. PrzypomnĊ, Īe z zabudowy Starego Rynku ocalały w całoĞci tylko trzy kamieniczki, a Pałac DziałyĔskich, Pałac MielĪyĔskich, Pałac Górków, Ratusz i in. były ciĊĪko uszkodzone; Plac SapieĪyĔski (dziĞ Wielkopolski) wymagał niemal w całoĞci odbudowy. Podobnie plac WolnoĞci. O Bibliotece RaczyĔskich na placu WolnoĞci wymieniony autor pisze nastĊpująco: „Najokrutniejsza w dziejach wojna nie zatrzymała siĊ przed przybytkami nauki. Jej pastwą padła i Biblioteka RaczyĔskich, królewski dar hr. Edwarda RaczyĔskiego, zaliczająca siĊ do najpiĊkniejszych gmachów Poznania [...] Gmach Biblioteki ucierpiał bardzo ciĊĪko. W kolumnadzie zniszczone zostały trzy kolumny [...] Od tympanonu aĪ do naroĪnika Alei Marcinkowskiego zniszczona balustrada, a nad złamanymi kolumnami 5 i 6 zniszczone belkowanie. W prawym skrzydle budynku w całoĞci zniszczona Ğciana frontowa, stojąca za kolumnadą. Po stronie alei na obu naroĪnikach budynku widoczne dwie szczerby w attyce. Po tej samej stronie zniszczony jeden z balkonów, pierwszy od placu WolnoĞci. WnĊtrze wypaliło siĊ całkowicie, a sufity pozapadały siĊ. Dach, z którego Niemiec w czasie okupacji zdjął miedzianą blachĊ, nie istniał wcale” (s. 13-14). Wobec spalenia gmachu wraz z wiĊkszą czĊĞcią zbiorów (około 200 tysiĊcy woluminów), aktualne stało siĊ zastrzeĪenie umieszczone przez Edwarda RaczyĔskiego w opracowanym przez niego w 1829 r. statucie Biblioteki: „Gdyby iakimi z tych przypadków, którym rzeczy ludzkie podlegają, biblioteka publiczna w Poznaniu w zbiorze ksiąg swoich uszkodzona została, czytelnia naowczas publiczna zamkniĊtą zostanie [...] dopóki liczba ksiąĪek do 5000 nie doydzie, poczem dopiero czytelnia znowu otworzoną zostanie, i tryb biblioteki do dawnego powróci porządku”. SzczĊĞliwie ocalała najstarsza i najcenniejsza czĊĞü zbiorów zgromadzonych przez Edwarda RaczyĔskiego i jego ĪonĊ KonstancjĊ (około 20 tys. woluminów), przewiezionych z Poznania i przechowa- Andrzej Kwilecki, 1952 nych w majątku Józefa RaczyĔskiego z kurlandzkiej (niemieckiej) linii tego rodu, w specjalnie przygotowanych pomieszczeniach w Obrzycku. DziĊki temu, w myĞl wskazaĔ statutu, Biblioteka mogła wznowiü działalnoĞü zgodnie z wolą fundatora. Do gromadzonego po II wojnie Ğwiatowej ksiĊgozbioru weszły teĪ początkowo ksiąĪki z niektórych bibliotek dworskich zarekwirowane przez Niemców i umieszczone w kilku koĞciołach poznaĔskich traktowanych jako magazyny. Władze miasta przeznaczyły po wojnie na zastĊpczą siedzibĊ Biblioteki budynek szkolny przy ul. ĝw. Marcin (wówczas nr 35, póĨniej nazwĊ ulicy zmieniono na Armii Czerwonej nr 65). Formalną uchwałĊ powołującą do Īycia BibliotekĊ Publiczną zarząd miasta powziął 27 lutego 1945 r. (cztery dni po kapitulacji Cytadeli) i powołał na stanowisko dyrektora historyka mgr. Józefa Frieskego. PracĊ podjĊła grupa kilkunastu entuzjastów dzieła stworzonego przez Edwarda RaczyĔskiego i miłoĞników ksiąĪek, w tym osoby, które w latach wojny były w Bibliotece zatrudnione przez wspomnianego Józefa RaczyĔskiego, współwłaĞciciela Obrzycka i Gaju Małego w powiecie szamotulskim (osobĊ i działalnoĞü Józefa hr. RaczyĔskiego przedstawiłem w tomie Silva rerum, PoznaĔ 2007, s. 94 i n.). :,1,(7$2009 nr 4 5 dent socjologii (ukoĔczył studia ze stopniem magistra w 1952 r.). Z wizyty u dyrektora Feliksa Róg-Mazurka w pierwszych dniach stycznia 1950 r. wyniosłem mieszane wraĪenia. Negatywne – z uwagi na „wojskowy” sposób zachowania (okazało siĊ, Īe dyrektor jest wysokiego stopnia byłym wojskowym) i zakwestionowanie mojej ankiety personalnej: dał mi to jasno do zrozumienia, Īe w Īadnym bibliotecznym dokumencie nie mogĊ przyznawaü siĊ do ziemiaĔskiego pochodzenia mojego i rodziców, radził teĪ, by unikaü nazwy wsi, w której siĊ urodziłem – Kwilcz. Mówiąc inaczej, miałem zataiü – „jeĪeli chcĊ uniknąü przykroĞci” – informacjĊ, w jakim Ğrodowisku społecznym siĊ urodziłem i wychowałem, co było przykre, ale i trudne z powodu szczegółowoĞci wypełnianych wtedy obowiązkowych ankiet personalnych. Były jednak i pozytywne wraĪenia. Dyrektor znał mnie z prasy poznaĔskiej jako mistrza szachoOtwarcie filii na StarołĊce, 1950 wego i w toku tej (przemawia Feliks Róg-Mazurek, z lewej – Amelia ŁączyĔska) pierwszej rozsze wypoĪyczalnie w niektórych dzielnimowy zastanawiał siĊ, czy Biblioteka nie cach. W tym czasie nazwa zmieniała siĊ mogłaby włączyü siĊ w tej czy innej formie kilkakrotnie: Biblioteka Publiczna, Pu- do popularyzacji literatury szachowej i szabliczna Biblioteka Miejska, od formalnego chów radzieckich. Prócz tego wyraĪał zapołączenia bibliotek uchwałą kolegium dowolenie z zatrudnienia studenta socjolozarządu miejskiego z 23 sierpnia 1945 r. gii, sam bowiem parĊ miesiĊcy wczeĞniej obowiązywała nazwa Publiczna Biblioteka ukoĔczył ten kierunek i rozwaĪał „bibMiejska im. Edwarda RaczyĔskiego. Poliotekarską” problematykĊ ewentualnego wszechnie jednak uĪywano nazwy Biblioprzyszłego doktoratu. Dlatego opowiadał teka RaczyĔskich i po latach ją formalnie o swych kontaktach z prof. Tadeuszem przywrócono, zgodnie z wolą fundatora. Od Szczurkiewiczem w Katedrze Socjologii 1945 r. Biblioteka podlegała bezpoĞrednio Uniwersytetu PoznaĔskiego przy ul. MatejWydziałowi OĞwiaty, Kultury i Sztuki Preki. Na zakoĔczenie rozmowy dyrektor zydium Miejskiej Rady Narodowej, który, zwrócił siĊ do mnie mniej wiĊcej tymi słow myĞl ówczesnych przepisów, był zobowami: „gdy prof. Szczurkiewicz zaakcepwiązany do sprawowania ogólnego nadzo- tuje temat i przystąpiĊ do pisania, bĊdĊ was ru, zapewniania Ğrodków finansowych na potrzebował”. Do sformułowania tematu działalnoĞü zespołu i utrzymywania lokali i załoĪeĔ pracy doktorskiej nigdy jednak itp. Pierwszy dyrektor, mgr J. Frieske, kienie doszło. rował Biblioteką od lutego 1945 r. do paĨPo załatwieniu formalnoĞci (wypełniedziernika 1946 r.; kiedy zachorował, zaniu ankiety, podpisaniu umowy) i przyjĊciu stąpił go w pełnieniu obowiązków doktor do pracy, zostałem przydzielony do Działu praw Roman GraszyĔski. Po nim funkcjĊ Sieci Bibliotecznej, z tym, Īe pierwszym dyrektora pełniła przez cały rok 1948 obowiązkiem było „przyuczenie do zawodu mgr Halina Kurkówna, polonistka pracują- bibliotekarza” w formie opanowania umieca w Bibliotece nieprzerwanie od czerwca jĊtnoĞci katalogowania. Przez dwa miesiące 1939 roku. Na początku stycznia 1949 r. wypisywałem kartki do katalogu alfabestanowisko dyrektora objął student Feliks tycznego i rzeczowego; moim obowiązkiem Róg-Mazurek, który w paĨdzierniku tego było skatalogowanie 13 ksiąĪek dziennie. roku ukoĔczył socjologiĊ na Uniwersytecie Po ukoĔczeniu praktyki, jednoczesnym zaPoznaĔskim, a dwa lata póĨniej równieĪ poznaniu siĊ z działalnoĞcią Biblioteki i poprawo. W tym okresie wicedyrektorem była znaniu pracowników, rozpocząłem właĞcinajpierw Halina Kurkówna (do 31 maja wą pracĊ w dziedzinie wysuwającej siĊ 1951 r.), a po niej Krzysztof Kielman, stuwtedy na czoło zadaĔ Biblioteki. Było nią Do momentu, w którym w styczniu 1950 r. przyjĊto mnie do pracy w budynku przy ul. Armii Czerwonej 65 (adres ówczesny), Biblioteka realizowała skomplikowane zadania powojenne i przeĪywała zmiany kadrowe. Wykonano remont i przystosowano budynek do zadaĔ biblioteki; urządzono dwie skromne czytelnie; gromadzono ksiĊgozbiór w zaadaptowanych na ten cel magazynach i go opracowywano; zdołano zebraü około 100 tys. woluminów; sprowadzono zbiory z Obrzycka; zatrudniono nowych pracowników, w tym bibliotekarzy, magazynierów, introligatorów i przyuczono ich do zajĊü w bibliotece; załoĪono pierw- 6 :,1,(7$2009 nr 4 organizowanie nowych filii i wypoĪyczalni na terenie Poznania i przedmieĞü oraz opiekowanie siĊ juĪ istniejącymi punktami bibliotecznymi. Zadania te realizował Dział Sieci Bibliotecznej kierowany przez Krzysztofa Kielmana, zatrudniający kilka osób w „centrali” i zwiĊkszającą siĊ z miesiąca na miesiąc liczbĊ pracowników w „terenie”. RuchliwoĞü kadry, szybki wzrost liczby pracowników, a wraz z nim ekspansja Biblioteki w Poznaniu, były uderzającymi zjawiskami w „moich latach” 1950–1951. W materiałach archiwalnych Biblioteki te zagadnienia znajdują swoje udokumentowanie. PrzytoczĊ przykład, który w czasie przeglądania akt po prostu mnie zdumiał: tylko w styczniu 1950 r., to znaczy w miesiącu, w którym i mnie zatrudniono w Bibliotece, przyjĊto 27 nowych pracowników w charakterze starszych lub młodszy bibliotekarzy. W nastĊpnych miesiącach „zaciąg” trwał nadal. W wiĊkszoĞci zatrudniano osoby bardzo młode, z wykształceniem Ğrednim lub niepełnym Ğrednim. Według danych archiwalnych z 1950 r., Biblioteka zatrudniała 125 bibliotekarzy (w tym 19 ze stopniem uniwersyteckim i 30 studentów), 4 pracowników administracyjnych, 17 magazynierów i jednego woĨnego. Z kolei Krystyna Gumowska w pracy zbiorowej Miejska Biblioteka Publiczna im. Edwarda RaczyĔskiego w Poznaniu (Warszawa–PoznaĔ 1979) podaje łączną liczbĊ pracowników etatowych w 1950 r. – 176, w tym 159 wykonujących „działalnoĞü podstawową”, 5 administracyjnych i 12 zatrudnionych w obsłudze. Wydarzeniem uroczystym w Īyciu Biblioteki było zawsze otwarcie nowej placówki w którejĞ z dzielnic Poznania. Na przykład oddanie do uĪytku publicznego Filii nr l przy ul. KraĔcowej w dniu 23 lutego 1950 r. miało szczególnie odĞwiĊtny charakter z dwóch powodów: bliskoĞci dzielnicy Główna uznawanej za robotniczą i piątej rocznicy wyzwolenia Poznania spod okupacji niemieckiej. Kierowniczką Filii mianowano AnnĊ Skupin, bibliotekarkĊ doĞwiadczoną w pracy z czytelnikami, wykształconą w toku dwóch lat studiów filologicznych na Uniwersytecie PoznaĔskim. W atmosferze wydarzenia kulturalnego, z udziałem przedstawicieli władz, odbywały siĊ teĪ inauguracje działalnoĞci innych bibliotek dzielnicowych, np. w latach 1950–1951 kolejnych filii na StarołĊce, na JeĪycach przy ul. Kraszewskiego i przy Rynku Łazarskim. W owym pierwszym okresie zakładania sieci bibliotecznej, władze miasta Poznania nie Īałowały pieniĊdzy na remonty, adaptacje pomieszczeĔ, zakup lub zamawianie u stolarzy odpowiedniego sprzĊtu, kupno ksiąĪek. Głównym problemem dyrekcji i Działu Sieci Bibliotecznej było wynajdowanie – w warunkach zrujnowanego miasta i wielkiego braku mieszkaĔ – odpowiednich lokali. WłaĞnie ze wzglĊdu na tĊ sytuacjĊ, oddawanie do uĪytku czytelników kolejnych bibliotek dzielnicowych było zawsze waĪnym wydarzeniem, choü otwierano je nieraz w lokalach słabo nadających siĊ do tego celu, ciasnych, wymagających duĪych przeróbek. W kilku przypadkach dyrektor Róg-Mazurek interweniował u ówczesnego przewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej Franciszka Frąckowiaka, robotnika z zawodu, który chĊtnie odgrywał role „mecenasa kultury” i obaj udawali siĊ w teren. PamiĊtam przykre okolicznoĞci, w jakich doszło do pozyskania na cele biblioteczne lokalu w dzielnicy Łazarz. Władze miejskie odebrały właĞcicielowi masarniĊ i przekazały lokal Bibliotece. Ów właĞciciel, pozbawiony własnoĞci „kapitalista”, wielokrotnie odwiedzał Róg-Mazurka, próbując zapobiec Īyciowej katastrofie. Daremnie; dyrektor tłumaczył mu, Īe ponosi ofiarĊ „na rzecz rewolucji”. Andrzej Kwilecki, ok. 1985 Trzeba stwierdziü, Īe rozwijanie działalnoĞci Biblioteki w ówczesnym Poznaniu odpowiadało zapotrzebowaniu społecznemu, o czym Ğwiadczyły idące w tysiące liczby: a) czytelników, b) uczestników imprez kulturalno-oĞwiatowych, c) młodzieĪy szkolnej wypoĪyczającej ksiąĪki i odwiedzającej czytelnie, d) uczestników konkursów czytelniczych. Jedna z pierwszych wypoĪyczalni ksiąĪek, zorganizowana przy ul. Zamkowej 6, kierowana przez sprawną i pomysłową BronisławĊ Okoniewską, dosłownie „pĊkała w szwach”. Nowe wartoĞci, jakie do powojennego, ubogiego w poszczególnych dzielnicach Īycia kulturalnego, wnosiły filie i wypoĪyczalnie Biblioteki, bardzo mnie zainteresowały, toteĪ stały siĊ inspiracją dla pracy magisterskiej na seminarium prof. Szczurkiewicza („Zagadnienia rozwoju czytelnictwa na terenie Poznania w latach 1945–1952, Wydział Humanistyczny Uniwersytetu PoznaĔskiego 1952, maszynopis). Rozwój Biblioteki pociągnął za sobą znaczne zróĪnicowanie poziomu kwalifikacji pracowników (o czym wspomniałem wyĪej) i rozbudowĊ struktury organizacyjnej. W 1950 r. struktura Biblioteki obejmowała 10 działów (obok wymieniam ich kierowników): Dział Ogólno-Administra- cyjny – Marian Okoniewski; PomnaĪania Zbiorów – mgr Maria Zabłocka; Katalogowania – dr Maria Rymarkiewicz; Konserwacji – Józefa Morkowska; UdostĊpniania Zbiorów – Tadeusz Słodzinka; Zbiorów Specjalnych – mgr Bernard Olejniczak; Czasopism – Jadwiga Lubosiewicz; Bibliotek DzieciĊcych – Janina LeĞniczakówna; Sieci Bibliotecznej – Krzysztof Kielman; Propagandy – mgr Janusz Łyszyk. FunkcjĊ dyrektora pełnił mgr Feliks Róg-Mazurek, wicedyrektora (do 31 maja 1951 r.) mgr Halina Kurkówna, przewodniczącego Koła Związków Zawodowych – Henryk Januszewski. WĞród osób sprawujących funkcje kierownicze, trzy miały dłuĪsze doĞwiadczenie w pracy bibliotekarskiej: – Halina Kurkówna (ur. 1908) zatrudniona została w Bibliotece RaczyĔskich 16 czerwca 1939 r. po ukoĔczeniu studiów i uzyskaniu magisterium z filozofii w zakresie filologii polskiej na Uniwersytecie PoznaĔskim; kontynuowała pracĊ bibliotekarską dziĊki przychylnoĞci Józefa RaczyĔskiego w czasie okupacji, w latach 1945– 1947 kierowała Działem Katalogowania, w 1948 r. była dyrektorem Biblioteki, od stycznia 1949 do maja 1951 – wicedyrektorem, po czym przez piĊü lat kierowała Oddziałem Starodruków. NaleĪała do najlepiej przygotowanych i wykształconych bibliotekarzy w całym Poznaniu, znała biegle jĊzyki francuski i niemiecki, była czynna w działalnoĞci szkoleniowej. ZapamiĊtałem ją jako osobĊ bardzo wymagającą, krytyczną wobec wszelkich przejawów niekompetencji i niewłaĞciwego wypełniania obowiązków, czĊsto wystĊpującego u nowo zatrudnionych młodych pracowników. Mogła siĊ wykazaü dorobkiem publikacyjnym: w 1939 r. ogłosiła w „Tekach Pomorskich” pracĊ poĞwiĊconą Ignacemu Danielewskiemu, wybitnemu działaczowi oĞwiatowemu i narodowemu na Pomorzu w okresie zaboru pruskiego, pisarzowi ludowemu, wydawcy, redaktorowi czasopism polskich. – Józefa Morkowska (ur. 1900) miała długą praktykĊ w Bibliotece RaczyĔskich: w latach 1928–1939 była zatrudniona jako bibliotekarka ze Ğrednim wykształceniem, w czasie II wojny jako siła pomocnicza, po wojnie miała za zadanie zorganizowanie pracy nad zabezpieczeniem i konserwacją zbiorów. W prywatnych rozmowach lubiła wspominaü osobĊ Andrzeja Wojtkowskiego, dyrektora do 1939 r., dla którego – jak mówiła – „ksiąĪka nie miała tajemnic”. – Maria Rymarkiewicz (ur. 1887), jedyna bibliotekarka z tytułem doktora (otrzymanym na Uniwersytecie PoznaĔskim w 1923 r. za pracĊ Epistemologia Libelta), w Bibliotece cieszyła siĊ autorytetem z racji wieku, doĞwiadczenia, tytułu naukowego, surowej dyscypliny wymaganej od osób pracujących w Dziale Katalogowania, ale i narzuconej sobie. ĩądała absolutnej ciszy w godzinach pracy; zapamiĊtałem jej powiedzenie: „hałas rodzi błĊdy”. Pół Īartem pół serio mówiono niekiedy o Dziale Katalogowym „klauzura”. W Īyciorysie kie- rowniczki tego działu, obok studiów filozoficznych na uniwersytetach w Wiedniu i Poznaniu, publikacji na temat filozofii Karola Libelta wydanej w „Pracach Komisji Filozoficznej PTPN” (t. 3, PoznaĔ 1930), widzimy wiele róĪnorodnych form aktywnoĞci w dziedzinie bibliotekarstwa: praktykĊ w Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu; kierowanie Biblioteką Towarzystwa Czytelni Ludowych im. J. I . Kraszewskiego w Poznaniu (1925–1929); pracĊ w Bibliotece RaczyĔskich w roli bibliotekarki i zastĊpcy dyrektora (1929–1939); wykłady z bibliotekarstwa w WyĪszym Katolickim Studium Społecznym (od 1936 r.); katalogowanie ksiąĪek polskich i niemieckich w Bibliotece w latach okupacji. Wiedza, umiejĊtnoĞci i długoletni staĪ pracy czyniły z Marii Rymarkiewicz – na tle nowo zatrudnionej kadry – postaü wyjątkową, i nawet dyrektor Róg-Mazurek w kontaktach z nią potrafił opanowaü „wojskowe” nawyki w swoim zachowaniu. Dwom kierownikom działów naleĪy poĞwiĊciü osobną uwagĊ. Janina LeĞniczakówna (ur. 1911) miała tylko Ğrednie wykształcenie ogólne, ale zamiłowanie do pracy bibliotekarskiej i chĊü podnoszenia kwalifikacji na kursach dla bibliotekarzy, kierowników Ğwietlic, opiekunów przedszkoli i domów dziecka itp., uczyniły z niej gruntownie przygotowaną, wyróĪniającą siĊ bibliotekarkĊ dzieciĊcą – organizatorkĊ sieci bibliotek dla dzieci w Poznaniu. Miała zdolnoĞci dydaktyczne, które ujawniła w wykładach prowadzonych dla bibliotekarzy. W Bibliotece pracowała od paĨdziernika 1946 r., najpierw przy opracowywaniu ksiĊgozbioru, a od 1950 r. jako kierowniczka Działu Bibliotek DzieciĊcych. W krĊgu bibliotekarzy polskich, specjalizujących siĊ w tym zakresie, lubiano ją i szanowano. W czerwcu 1949 r. zatrudniony został w Bibliotece Bernard Olejniczak (ur. 1919), czołowa postaü bibliotekarstwa poznaĔskiego w całym okresie po II wojnie Ğwiatowej. Solidnie wykształcony (w 1938 r. rozpoczął studia w Akademii Handlowej w Poznaniu), w latach 1945–1948 ukoĔczył filologiĊ romaĔską na Uniwersytecie PoznaĔskim i otrzymał stopieĔ magistra, wykazał zainteresowanie i nieprzeciĊtne zdolnoĞci do zajmowania siĊ zbiorami specjalnymi. W tej pracy przydała mu siĊ bardzo znajomoĞü jĊzyka niemieckiego. Powierzono mu kierownictwo tego trudnego działu, co okazało siĊ nader szczĊĞliwym posuniĊciem kadrowym, dającym zainteresowanemu zadowolenie miĊdzy innymi dlatego, Īe mógł trzymaü siĊ z dala od polityki. Mgr B. Olejniczak umiał zorganizowaü pracĊ wokół bezcennej czĊĞci zbiorów Biblioteki i przyciągnąü do niej zaangaĪowanych, odpowiedzialnych i podnoszących swe kwalifikacje współpracowników. NaleĪeli do nich m.in.: mgr historii Anna Wanda Rogalanka (ur. 1919), mgr filologii polskiej Ludwik MikusiĔski (ur. 1917), mgr geografii Zofia Semrau (ur. 1918), Felicja Ciemnoczołowska (ur. 1920), pedagog Leon :,1,(7$2009 nr 4 7 Dymek (ur. 1882), mgr filozofii w zakresie historii Kazimierz Ewicz (ur. 1921). Ten ostatni, syn robotnika kolejowego, w czasie studiów historycznych na uniwersytecie w Poznaniu 1945–1948 zarabiający na Īycie w SłuĪbie Ochrony Kolei, zatrudniony w Bibliotece w maju 1948 r., od razu wybił siĊ dziĊki swym zdolnoĞciom, ambicji i zamiłowaniom kartograficznym. dr Maria Rymarkiewicz Dyrekcja wczeĞnie poznała siĊ na jego zaletach. W aktach przechowała siĊ opinia o jego pracy w 1950 roku. Feliks Róg-Mazurek i Maria Zabłocka tak ocenili młodego bibliotekarza: „[...] bardzo inteligentny, lojalny, bezstronny, energiczny, samodzielny, systematyczny, dobre przygotowanie bibliotekarskie, umiejĊtnoĞü w kierowaniu pracą innych”. KaĪdy przyzna, Īe rzadko czytał równie pozytywne opinie o pracy innych. Znałem Kazimierza Ewicza dobrze; łączyło nas zainteresowanie Īyciem sportowym; spotykaliĞmy siĊ niekiedy na meczach „Warty” i „Kolejarza”. Uderzająca jest trafnoĞü przytoczonej opinii napisanej w samych początkach jego pracy w Bibliotece. K. Ewicz był w ciągu kilkudziesiĊciu lat podporą działalnoĞci Biblioteki i bardzo pochlebne oceny formułowano wiele razy. Od 1964 r. był wicedyrektorem Biblioteki. Jeszcze w 1989 r., kiedy współpracował z Biblioteką, bĊdąc juĪ na emeryturze, powierzono mu Archiwum Biblioteczne w Dziale Zbiorów Specjalnych. Przytaczam te szczegóły, aby podkreĞliü starannoĞü, z jaką Bernard Olejniczak dobierał współpracowników do Działu Zbiorów Specjalnych. WspomnĊ, Īe w okresie póĨniejszym, od 1957 r., kiedy główną siedzibĊ Biblioteki przeniesiono do odbudowanego gmachu przy placu WolnoĞci, mgr B. Olejniczak awansował na stanowisko dyrektora. Wszystkie wymienione wyĪej osoby znałem dobrze i bardzo dobrze, pamiĊtam je z lat 1950–1951 ze wspólnej pracy, takĪe z rozmów o charakterze bardziej prywatnym. Kiedy w styczniu 1951 r. dyrektor mianował mnie kierownikiem nowo utworzonego (na skutek odgórnego zarządzenia) 8 :,1,(7$2009 nr 4 Oddziału Planowania i Statystyczno-Sprawozdawczego – co traktowano jako awans – mój kontakt z poszczególnymi komórkami organizacyjnymi, filiami i wypoĪyczalniami, stał siĊ czĊstszy. Niektóre z zatrudnionych osób utkwiły mi silnie w pamiĊci dziĊki szczególnym cechom, o innych przypomniałem sobie, przeglądając dokumenty archiwalne Biblioteki RaczyĔskich. Na przykład Marian Okoniewski, dbał jak nikt inny o dokumentowanie na piĞmie i nadawanie formalnego wymiaru niemal kaĪdej czynnoĞci. DziĞ zostałby nazwany „biurokratą”. W Zofii KobyliĔskiej miał sprawną referentkĊ administracyjną i maszynistkĊ (umiejĊtnoĞü pisania na maszynie była wtedy bardzo w Bibliotece ceniona). JadwigĊ Popowską znano w Poznaniu od lat przedwojennych jako poetkĊ i dziennikarkĊ. W latach piĊüdziesiątych organizowała w filiach Biblioteki wieczorki poetyckie i recytatorskie. Umiała nawiązaü serdeczne kontakty z czytelnikami i podsunąü im odpowiednią ksiąĪkĊ z literatury piĊknej. Postacią oryginalną, znaną wielu mieszkaĔcom Poznania, była pisarka, publicystka, dziennikarka, ruchliwa organizatorka Īycia kulturalnego, niemłoda juĪ (ur. 1883) Amelia ŁączyĔska. Od 1950 r. zajmowała siĊ popularyzacją czytelnictwa. Organizowała spotkania z autorami ksiąĪek. Była aktywnym członkiem Związku Literatów Polskich. Przez długie lata spotykało siĊ ją – „starszą panią” – poruszającą siĊ po ulicach Poznania na rowerze. Po przejĞciu na emeryturĊ zajĊła siĊ działalnoĞcią w Polskim Towarzystwie Turystyczno-Krajoznawczym i spisywaniem wspomnieĔ, których kilkaset stron maszynopisu posiada w swych zbiorach Biblioteka Kórnicka. Ekspansja Biblioteki, nieporównywalna z załoĪeniami fundatora Edwarda RaczyĔskiego, ani moĪliwoĞciami działania Andrzeja Wojtkowskiego w Polsce dwudziestolecia miĊdzywojennego, nasuwa pytanie o funkcje Biblioteki w nowym, narzuconym ustroju nazwanym socjalistycznym. Jak napisał we wstĊpie do wspomnianej, jubileuszowej ksiąĪki z 1979 r. Stanisław Kubiak: „[...] ludzie, którzy pragnĊli kontynuowaü dzieło rozpoczĊte przez Edwarda RaczyĔskiego” czynili to „juĪ w nowych warunkach”. Autor tej wypowiedzi okreĞlił „nowe warunki” nastĊpująco (cytujĊ dwa najwaĪniejsze zdania): „Władze polityczne i paĔstwowe miasta Poznania otoczyły właĞciwą opieką BibliotekĊ [...] Po raz pierwszy w dziejach narodu polskiego w tak szerokim zakresie paĔstwo przejĊło na swe barki obowiązek finansowania i nadzorowania sieci bibliotek, ujmując tĊ doniosłą reformĊ w dekrecie o bibliotekach z kwietnia 1946 roku” (s. 8). Władze postawiły przed bibliotekami wyraĨne zadanie: włączyü siĊ do budowy nowego ustroju. NaleĪało zastosowaü nowe formy: upowszechnianie czytelnictwa, podnoszenie poziomu Īycia kulturalnego, propagowanie ksiąĪki w Ğrodowiskach robotniczych i chłopskich oraz szerzenie – za pomocą literatury i róĪnych form działalno- Ğci oĞwiatowej – ideałów i wartoĞci „postĊpowych”, rewolucyjnych, socjalistycznych i internacjonalistycznych. „Głos Wielkopolski” z 30 lipca 2007 r. przypomniał niektóre zadania planu 6-letniego dla Biblioteki RaczyĔskich: „Szerzenie czytelnictwa wĞród robotników, młodzieĪy i dzieci robotników. – Zwalczanie analfabetyzmu przez tworzenie zespołów dobrego czytania i punktów bibliotecznych dla absolwentów z kursów dla analfabetów. – ZwiĊkszenie poczytnoĞci wĞród szerokich mas literatury marksistowskiej-leninowskiej-stalinowskiej i popularnonaukowej w celu podniesienia ĞwiadomoĞci i wyrobienia politycznego oraz poziomu i wiedzy fachowej ludu pracującego. – Tworzenie specjalnie dobranych ksiĊgozbiorów, małych biblioteczek dla racjonalizatorów i przodowników pracy poznaĔskich fabryk i zakładów pracy. – Propagowanie i szerzenie literatury radzieckiej w celu poznania Īycia i osiągniĊü wielkiego Kraju Rad, co pogłĊbia przyjaĨĔ polsko-radziecką”. Plan pracy dyrekcji Biblioteki z 2 grudnia 1950 r. (zachowany w materiałach archiwalnych) zawierał nastĊpujące punkty: Przygotowania do uruchomienia nowych bibliotek dzielnicowych w Smochowicach i na Osiedlu Warszawskim; zakup, opracowanie i oprawa nowych ksiąĪek; organizowanie kompletów ruchomych dla zakładów pracy; zorganizowanie konkursu dla dzieci na znajomoĞü literatury radzieckiej; rozwój Klubu Agitatorów Dobrej KsiąĪki; urządzenie wielu wystawek okolicznoĞciowych, m.in. w związku z rocznicą Ğmierci Józefa Stalina i z okazji rocznicy Ğmierci Stefana ĩeromskiego. W czasie kiedy pracowałem w Bibliotece, zagadnieniem szczególnie interesującym była praktyka i technika wdraĪania nowej polityki ustrojowej. Mam pewnoĞü, Īe wyraĨna wiĊkszoĞü bibliotekarzy, nie tylko starszych i doĞwiadczonych, ale równieĪ nowo przyjmowanych, była niechĊtna takim zjawiskom, jak umacnianie siĊ władzy PZPR, nachalne propagowanie sojuszu z ZSRR, kultu Stalina, głoszenie ideologii marksizmu-leninizmu, zakładanie par force spółdzielni produkcyjnych. Niskie płace oraz notorycznie wystĊpujące trudnoĞci z nabywaniem podstawowych artykułów ĪywnoĞciowych i przemysłowych, były stałym tematem rozmów i narzekaĔ pracowników Biblioteki. To, co obserwowałem „na co dzieĔ” nazwałbym – z dzisiejszej perspektywy – „podwójnym Īyciem w Bibliotece” albo „dwiema stronami medalu” ówczesnej rzeczywistoĞci: z jednej strony, nieoficjalnie, wyraĪano krytyczne, czĊsto złoĞliwe opinie o Polsce Ludowej i jej władzach, z drugiej – wykonywano nolens volens zarządzenia, instrukcje, zalecenia pokontrolne, sugestie przekazywane niekiedy telefonicznie. To „wykonywanie” miało czĊsto fasadowy charakter. ZilustrujĊ to kilkoma przykładami. Z okazji otwarcia Filii nr l w parterowym budynku przy ul. KraĔcowej, 23 lutego 1950 r., wystawiono transparent z napi- sem „KsiąĪka dla mas” i drugi z hasłem „upowszechnianie nauk Lenina-Stalina to wychowanie narodu w duchu postĊpu, prawdziwego patriotyzmu i internacjonalizmu”. Napisy te bynajmniej nie odzwierciedlały poglądów bibliotekarzy. Znałem je i pamiĊtam aktywnoĞü „załogi” tej Filii wykazywaną przede wszystkim przy propagowaniu klasyków literatury polskiej. W myĞl zarządzeĔ władz miejskich, wprowadzono w Bibliotece współzawodnictwo pracy i powołano komisjĊ oceniającą indywidualne wyniki. Typowano „przodowników pracy”. Kryteria doboru nie były ostre: oceniano dyscyplinĊ pracy, liczbĊ opracowanych lub wypoĪyczonych ksiąĪek, liczbĊ pozyskanych nowych czytelników, pracĊ przy organizowaniu wystawek ksiąĪek itp. Janina LeĞniczakówna przez 3 lata przewodniczyła komisji współzawodnictwa. Co znamienne, wyróĪnienia w postaci tytułu „przodownika pracy”, przyznawanego co kwartał, nie były przedmiotem dumy, a nawet wywoływały niekiedy ironiczne uwagi. Ich Ĩródłem było propagandowe przenoszenie praktyki z zakładów pracy produkcyjnej na grunt zupełnie odmiennej działalnoĞci bibliotekarskiej, poza tym brak początkowo oczekiwanych gratyfikacji. JednakĪe z punktu widzenia propagandowego dyrekcja przywiązywała wielką wagĊ do podkreĞlania udziału Biblioteki w ruchu współzawodnictwa pracy i osiąganych sukcesów. W czasopiĞmie „Bibliotekarz” ukazały siĊ w 1950 r. (nr 3-4) dwa artykuły na ten temat: Feliksa Róg-Mazurka, Bibliotekarze poznaĔscy rozpoczĊli współzawodnictwo pracy, oraz Krystyny Prajerówny, O współzawodnictwie w upowszechnianiu literatury marksistowskiej i popularno-naukowej w wypoĪyczalni nr 3 Publicznej Biblioteki Miejskiej im. RaczyĔskich w Poznaniu. W artykule F. Róg-Mazurka znalazły siĊ informacje o początkach współzawodnictwa: „W miesiącu lutym 1950 r. bibliotekarki Publicznej WypoĪyczalni nr 3 w Poznaniu przy ul. Zamkowej 6 – kol. kol. Okoniewska Bronisława, Prajerówna Krystyna i ŁubieĔska Alina podjĊły konkretne współzawodnictwo pracy w udostĊpnianiu literatury marksistowskiej i popularnonaukowej. Chodziło o to, aby przyzwyczaiü kaĪdego czytelnika do czytania obok beletrystyki takĪe literatury popularno-naukowej, której poczytnoĞü okazywała siĊ zbyt mała. Wyniki tego współzawodnictwa indywidualnego okazały siĊ efektowne, gdyĪ w styczniu 1950 r. wypoĪyczono w tejĪe WypoĪyczalni 862 ksiąĪki, natomiast w lutym dziĊki współzawodnictwu wypoĪyczono 2 030 ksiąĪek" (s. 43). W dalszej czĊĞci tekstu dyrektor Róg-Mazurek złoĪył w imieniu pracowników ideologiczną deklaracjĊ: „Współzawodnictwo podjĊli na DĊbcu kol. Popowska Jadwiga, a na Łazarzu ŁączyĔska Amelia [...] W okresie kontynuowania współzawodnictwa pracy, my bibliotekarze Publicznej Biblioteki Miejskiej w Poznaniu zobowiązujemy siĊ do usilnej pracy nad własnym wykształceniem ideologicznym i pogłĊbieniem wyrobienia politycznego, aby móc wspólnie z klasą robotniczą budowaü podwaliny szczĊĞliwego jutra Polski Socjalistycznej, walczyü o zwyciĊstwo pokoju na Ğwiecie” (s. 43-44). UĞwiadamianie pracowników o ciąĪących na nich obowiązkach wobec paĔstwa ludowego było celem nieco póĨniejszego wprowadzenia do praktyki – równieĪ bibliotekarskiej – obszernego tekstu umowy o pracĊ. Umowa ta zawierała m.in. nastĊpującą formułĊ: obywatel „[...] zobowiązuje siĊ wiernie słuĪyü Polsce Ludowej, w wykonywaniu słuĪby staü na straĪy demokratycznych praw Rzeczypospolitej Polskiej, ĞciĞle przestrzegaü obowiązujących przepisów oraz zarządzeĔ swych przełoĪonych, Feliks Róg-Mazurek obowiązki słuĪbowe wypełniaü gorliwie [...] W razie potrzeby pracownik zobowiązany jest na zarządzenie przełoĪonego wykonywaü równieĪ prace nie naleĪące do normalnego zakresu jego działania oraz spełniaü czynnoĞci słuĪbowe takĪe poza godzinami słuĪby, o ile wymagają tego waĪne wzglĊdy słuĪbowe”. UmowĊ o pracĊ z bibliotekarzem zawierał „Skarb PaĔstwa”, w imieniu którego działało Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. W pragmatyce zawodowej pracowników Biblioteki uwzglĊdniano nie tylko obowiązki, ale równieĪ pewne – nazwijmy je socjalnymi – korzyĞci. Na przykład studenci zatrudnieni w Bibliotece mieli ustawowe prawo do wykorzystywania 14 godzin tygodniowo celem udziału w wykładach czy seminariach. Z tego uprawnienia korzystałem regularnie. TakĪe Jadwiga Wieczorkówna (dziĞ prof. KrzyĪaniakowa) zatrudniona 17 stycznia 1950 r., studentka historii, zwalniana była na wykłady i üwiczenia uniwersyteckie, m.in. na seminaria prowadzone przez prof. BrygidĊ Kurbisówną. Studenci wystĊpowali teĪ z wnioskami o kilkudniowe urlopy okolicznoĞciowe, aby wykorzystaü je na przygotowanie siĊ do egzaminów; wnioski z reguły były ak- ceptowane. W maju 1950 r. dyrektor przyznał mi 6-dniowy urlop okolicznoĞciowy celem wziĊcia udziału w szachowym turnieju druĪynowym w Krakowie. Urlop zatwierdzono w dziale personalnym zarządu miejskiego. WspomnĊ jeszcze o propagandowym wykorzystaniu przez władze dnia 22 lipca – ĞwiĊta paĔstwowego. Z tej okazji przyznawano wyróĪniającym siĊ pracownikom nagrody lub jednorazowe premie pieniĊĪne oraz przeszeregowywano o jedną grupĊ płacową. Niewątpliwie najwaĪniejszym fragmentem polityki uprawianej pod hasłami „ksiąĪka dla mas”, „ksiąĪka przyjacielem kaĪdego człowieka pracy”, „ksiąĪka uczy miłoĞci do Polski Ludowej i wszystkich narodów miłujących pokój” itp., było postĊpowanie w sprawach personalnych. Ludziom „zaufanym” powierzano funkcje kierownicze, „niepewnych” przesuwano czy degradowano, „wrogów ustroju” i „ludzi obcych klasowo” usuwano. Warto zilustrowaü tĊ metodĊ kilku przykładami. Osobą podejmującą główne decyzje w Bibliotece był dyrektor. Zatem na tym stanowisku władze potrzebowały człowieka w pełni oddanego Polsce Ludowej, zaufanego, współpracującego z nimi, chĊtnego do realizowania ich sugestii. Przygotowanie merytoryczne, nawet w tak specjalistycznej instytucji jak publiczna biblioteka miejska z zabytkowymi zbiorami, znajdowało siĊ na dalszym planie zainteresowania władz. Z dniem l stycznia 1949 r. nastąpiła zmiana na stanowisku dyrektora. Władze miejskie odwołały z tej funkcji wykwalifikowaną bibliotekarkĊ mającą doĞwiadczenie w pracach organizacyjnych i juĪ zasłuĪoną dla Biblioteki, 40-letnią HalinĊ KurkównĊ, i mianowały na jej miejsce 35-letniego studenta socjologii bez jakiegokolwiek doĞwiadczenia bibliotekarskiego, w latach 1945–1948 członka Polskiej Partii Robotniczej – Feliksa Róg-Mazurka. Nowy dyrektor nie mógł jednak siĊ obejĞü bez fachowego doradztwa, wiĊc Halinie Kurkównie powierzono obowiązki wicedyrektora. Pełniła je tylko przez półtora roku, do czasu kiedy uznano, Īe skład dyrekcji musi byü w całoĞci „wierny Polsce Ludowej”, a H. Kurkówna była traktowana jako „politycznie niepewna”, poniewaĪ pochodziła z inteligenckiej rodziny o ziemiaĔskich korzeniach na Pomorzu, wykształcenie Ğrednie otrzymała w zakładzie Sióstr Niepokalanek, a studia humanistyczne ukoĔczyła w Polsce miĊdzywojennej. Uznano jednak, Īe ze wzglĊdu na kompetencje jest potrzebna Bibliotece i w ramach Działu Zbiorów Specjalnych powierzono jej – z dniem l czerwca 1951 r. – kierownictwo Oddziału Starodruków. W tym samym terminie mianowano wicedyrektorem członka partii, studenta socjologii Krzysztofa Kielmana, dotychczasowego kierownika Działu Sieci Bibliotecznej. W 1952 r. uzyskał stopieĔ magistra socjologii na podstawie pracy „Rola i zadania bibliotek powszechnych w Planie 6-letnim” (Katedra Socjologii, Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Poz:,1,(7$2009 nr 4 9 naĔskiego, maszynopis). Mimo Īe pochodził z zamoĪnej rodziny mieszczaĔskiej, a matka jego posiadała duĪą kamienicĊ przy ul. Piekary, cieszył siĊ pełnym zaufaniem władz, o czym Ğwiadczyło choüby przesuniĊcie go w 1953 r. na znacznie lepiej płatne stanowisko wicedyrektora PoznaĔskich Zakładów Nawozów Fosforowych w Luboniu. MyĞlĊ, Īe spoĞród wszystkich wymienionych powyĪej osób, szczególną uwagĊ czytelnika moĪe przyciągnąü Feliks RógMazurek. To on odpowiadał za realizacjĊ wytycznych partii i załoĪeĔ planu 6-letniego w Bibliotece, za obsadĊ poszczególnych stanowisk w centrali i filiach i od niego zaleĪała w duĪym stopniu atmosfera i stosunki pracy w Bibliotece. Andrzej Kwilecki, 2000 Kariera Róg-Mazurka, dyrektora historycznej instytucji kulturalnej, nie mającego ku temu potrzebnego wykształcenia i kompetencji, ani niezbĊdnej praktyki, moĪliwa była tylko w czasach okreĞlanych dziĞ jako „stalinowskie”. Jego atutami były: pochodzenie chłopsko-robotnicze, udział w lewicowej partyzantce okresu II wojny Ğwiatowej (stąd pseudonim Róg), stopnie oficerskie uzyskane w Ludowym Wojsku Polskim, członkostwo w PPR i osobista znajomoĞü wielu czołowych działaczy partii. BystroĞü umysłu, poczucie humoru i niemałe zdolnoĞci organizacyjne były jego dodatkowymi, osobowoĞciowymi atutami. Feliks Róg-Mazurek urodził siĊ 17 maja 1914 r. w Wattenscheidt w Westfalii, gdzie ojciec pracował jako robotnik. Tam spĊdził młodoĞü i nauczył siĊ biegle posługiwaü jĊzykiem niemieckim. W okresie miĊdzywojennym rodzina wróciła do Wielkopolski i ojciec nabył 7-hektarowe gospodarstwo. W czasie okupacji Róg-Mazurek uciekł do Warszawy i zaangaĪował siĊ w działalnoĞü konspiracyjną. Był członkiem oddziału partyzanckiego OkrĊgu Radomskiego Polskiej Armii Ludowej (PAL) i oddziału PAL w Powstaniu Warszawskim. Od maja do wrzeĞnia 1945 r. pobierał naukĊ w WyĪszej 10 :,1,(7$2009 nr 4 Szkole Oficerskiej w Rembertowie, po czym pełnił słuĪbĊ w Ministerstwie Obrony Narodowej jako oficer sztabowy. Otrzymał szereg odznaczeĔ: KrzyĪ Grunwaldzki III klasy, KrzyĪ Virtuti Militari V klasy, KrzyĪ Walecznych, KrzyĪ Partyzancki, radziecki Medal za ZwyciĊstwo i inne. Jego ostatnimi awansami wojskowymi były: stopieĔ podpułkownika i funkcja dowódcy plutonu piechoty. W koĔcu 1946 r. Róg-Mazurek wrócił do Poznania z zadaniem zaangaĪowania siĊ w Īyciu społeczno-politycznym. Został członkiem prezydium Towarzystwa PrzyjaĨni Polsko-Radzieckiej, nastĊpnie prezesem Wojewódzkiego Komitetu Olimpijskiego, sekretarzem Zarządu Wojewódzkiego Związku Uczestników Walki Zbrojnej o NiepodległoĞü i DemokracjĊ. Obrano go teĪ prezesem Towarzystwa PrzyjaĨni Polsko-Czechosłowackiej. Rozpierała go ambicja zdobycia wysokiej pozycji w uniwersyteckim Poznaniu; rozumiał, Īe bĊdzie to moĪliwe pod warunkiem ukoĔczenia studiów i wniesienia wkładu do kultury Poznania. Pragnął udokumentowaü swoje przywiązanie do Poznania i Ziemi Wielkopolskiej. Głównym Ğwiadectwem miała byü opublikowana w 1948 r. ksiąĪka pt. Poznaniacy w walce o CytadelĊ, oparta na relacjach uczestników szturmu. PozycjĊ tĊ ogłosił Wielkopolski Instytut Wydawniczy (z siedzibą w Poznaniu przy ul. Wronieckiej 16) ze wstĊpem Jana Izydorczyka, I sekretarza KW PZPR i posła na Sejm. W Słowie od autora Róg-Mazurek napisał: „Nie danym mi było walczyü tu, na rodzinnym zagonie, wĞród swoich, ale jako synowi Ziemi Wielkopolskiej, kolebki naszego paĔstwa, niech mi wolno przez opisanie tej walki przeĪyü i utrwaliü szczĊĞliwe i radosne chwile odzyskania wolnoĞci kochanego mego miasta – Poznania”. KsiąĪkĊ rekomendował czytelnikom J. Izydorczyk: „KsiąĪka Poznaniacy w walce o CytadelĊ winna siĊ znaleĨü w kaĪdym mieszkaniu poznaĔskim, winna byü na honorowym miejscu u Cytadelowców i PowstaĔców, u Partyzantów i ĩołnierzy, winna siĊ rozejĞü po Wielkopolsce i po całym kraju”. Wydawnictwo zapowiedziało dalsze prace tego autora, ale Īadnej z nich nie napisał. NastĊpnym krokiem legitymizującym polityczno-kulturalne ambicje kandydata na dyrektora Biblioteki było podjĊcie studiów uniwersyteckich w trybie przyspieszonym. SocjologiĊ ukoĔczył juĪ w roli dyrektora, stopieĔ magistra filozofii w zakresie socjologii otrzymał 26 paĨdziernika 1949 r. na podstawie pracy pt. „Motywy działania grup bojowych poznaĔskich Cytadelowców z roku 1945” oraz pozytywnie zdanego egzaminu ostatecznego z zakresu „socjologii wojny”. Dyplom z wyszczególnieniem wyników egzaminów podpisali wybitni uczeni Uniwersytetu PoznaĔskiego, profesorowie: rektor Kazimierz Ajdukiewicz, dziekan Wydziału Humanistycznego Mikołaj Rudnicki i historyk literatury Zygmunt Szwejkowski. Z ich podpisów Róg-Mazurek był dumny i pokazywał je wszystkim znajomym. Obserwowałem działalnoĞü i zachowanie Róg-Mazurka w Bibliotece z bliska, poniewaĪ czĊsto prosił mnie do siebie; zorientował siĊ bowiem doĞü szybko, Īe pisanie przychodzi mi łatwo, Īe umiem pisaü na maszynie, wiĊc szukał u mnie pomocy w redagowaniu sprawozdaĔ, dłuĪszych pism, przemówieĔ okolicznoĞciowych, nawet artykułów do gazet. Gdybym miał wymieniü najbardziej charakterystyczną cechĊ jego działalnoĞci jako dyrektora, uĪyłbym współczesnych terminów: piar (PR) i promocja. Gdzie tylko moĪna było, informował o osiągniĊciach Biblioteki, przy okazji o własnych, przedstawiał plany na przyszłoĞü, zapraszał dziennikarzy, spotykał siĊ z członkami władzy miejskiej i partyjnej. Wiedział, Īe od ich opinii zaleĪy wszystko. Osoby najbardziej wpływowe zapraszał na obiady do sąsiedniego „Continentalu”, albo – jeĪeli spotkanie odbywało siĊ w dyrektorskim gabinecie – woĨny Michał Mikołajczyk przynosił z restauracji jakiĞ poczĊstunek. To dyrektor był głównym animatorem „fasadowego” socjalizmu i propagatorem planu 6-letniego na terenie Biblioteki, utrzymując jednoczeĞnie dobre stosunki z pracownikami. Róg-Mazurek rozumiał bardzo dobrze, Īe wykwalifikowani i doĞwiadczeni bibliotekarze są podstawowym składnikiem instytucji, a nowo przyjĊtych do pracy naleĪy szkoliü. Dlatego kierował bibliotekarzy do innych miast – na przykład Warszawy, GdaĔska, Krakowa – w celu zapoznania siĊ z pracami i organizacją innych bibliotek; współpracował z PaĔstwowym OĞrodkiem Szkolenia Bibliotekarzy w Jarocinie, którego dyrektorem był Franciszek Sedlaczek, i kierował tam pracowników na kursy. Sam uczestniczył w kursach bibliotekarskich Ministerstwa OĞwiaty, Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz Centralnego Zarządu Bibliotek. Ciekawostką, ale i istotnym szczegółem jest, Īe Róg-Mazurek takĪe w jakimĞ stopniu wiódł „podwójne Īycie” w Bibliotece: z jednej strony propagował socjalizm oraz kontaktował siĊ chĊtnie i z własnej inicjatywy z przedstawicielami władz, z drugiej – nieraz dawał do zrozumienia, Īe czyni to dla dobra Biblioteki, Īe takie są wymogi nowej sytuacji itp. Pewnego dnia w przystĊpie szczeroĞci zapytał mnie, czy pracownicy rozumieją, Īe jest dla Biblioteki „mĊĪem opatrznoĞciowym”. Chciał, aby pracownicy go pozytywnie oceniali, w wielu sprawach szedł im na rĊkĊ, udzielał urlopów okolicznoĞciowych, wystawiał przychylne opinie, chronił przed kontrolerami przysyłanymi przez władze miejskie, zatrzymując ich „na kawĊ” albo i kieliszek alkoholu w swoim gabinecie. Po wielu latach Kazimierz Ewicz powiedział mi, Īe gdyby w owych czasach na miejscu Róg-Mazurka miałby byü ktoĞ inny, to mógłby byü to tylko gorszy dyrektor! Liczne grono przyjaciół politycznych i odniesione sukcesy organizacyjno-propa- gandowe wywołały u Róg-Mazurka zbytnią pewnoĞü siebie, rodzaj „zawrotu głowy od sukcesów”. JeĨdził czĊsto do Warszawy i tam załatwiał, jak mówił, „trudne sprawy”. Przed takim wyjazdem „interesanci” czekali w kolejce na rozmowĊ z dyrektorem. Pewnego razu – w póĨniejszym czasie – nie poszczĊĞciło mu siĊ: nie zdołał załatwiü sprawy, o którą go poproszono i za którą wziął z góry jakieĞ pieniądze. Osoba poszkodowana wytoczyła mu proces. Rok 1951 był przykry dla Róg-Mazurka, poniewaĪ w wewnĊtrzne sprawy Biblioteki zaczął silnie ingerowaü nowy kierownik personalny zarządu miejskiego – Grądman, który przyszedł na miejsce bardziej liberalnego Kazimierza Łukowiaka. Grądman miał za zadanie usunąü z Biblioteki „wrogów klasowych” i pracowników „politycznie niepewnych”. Wiosną 1951 r. czĊsto zjawiał siĊ w Bibliotece. Z RógMazurkiem odbywali długie rozmowy. Pierwszą polityczną ofiarą polityki personalnej była Halina Kurkówna: z dniem 31 maja 1951 r. pozbawiono ją funkcji wicedyrektora. NastĊpnie przyszła kolej na grupĊ pracowników, którzy cieszyli siĊ dobrą opinią kierowników działów i dyrektora, we współzawodnictwie pracy uzyskiwali punkty wysuwające ich do roli „przodowników”, ale na skutek pochodzenia swojego lub rodziców nie spełniali wymaganego w socjalistycznej bibliotece kryterium klasowego i polityczno-ideologicznego. W dniu 26 maja 1951 r. pierwsza grupa pracowników otrzymała jednobrzmiące pi- sma podpisane przez kierownika Wydziału Kadr Prezydium Miejskiej Rady Narodowej – Grądmana, wypowiadającego z dniem 31 sierpnia tego roku – czyli w terminie 3 miesiĊcy – umowĊ o pracĊ bez podania przyczyny. Do grupy tej naleĪeli: – mgr geografii Zofia Semrau (ur. 1918), zatrudniona w Bibliotece od 17 stycznia 1950 r.; starsza bibliotekarka, prowadziła Referat Zbiorów Kartograficznych. Kierownik Działu Zbiorów Specjalnych wystawił jej bardzo pozytywną opiniĊ. 15 wrzeĞnia dyrektor wysłał proĞbĊ o przywrócenie jej do pracy, nie uwzglĊdnioną przez Grądmana. Przyczyną zwolnienia było prawdopodobnie niemieckie pochodzenie rodziny i obecnoĞü w niej osób duchownych. – Alina ŁubieĔska (ur. 1899), zatrudniona w Bibliotece od 9 stycznia 1950 r., starsza bibliotekarka z wykształceniem polonistycznym (jeden rok na Uniwersytecie JagielloĔskim) i ekonomiczno-politycznym (absolwentka Uniwersytetu PoznaĔskiego). Jedna z inicjatorek współzawodnictwa pracy w Bibliotece. W lipcu 1950 r. dyrektor wystawił jej nastĊpującą opiniĊ: „Sumienna, ofiarna, pracowita, posiada wybitną znajomoĞü literatury i b. dobre wyniki w upowszechnianiu literatury”. Została zwolniona z pracy z powodu ziemiaĔskiego pochodzenia. – Leon Dymek (ur. 1882), wykształcenie: trzy lata studiów na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu PoznaĔskiego i ukoĔczony PaĔstwowy Instytut Pedago- -XOLXV]6RZDFNL SRHWDdSU]H]SU\]PDSU]HSXV]F]RQ\r W 2009 roku obchodzimy dwusetną rocznicĊ urodzin i sto szeĞüdziesiątą rocznicĊ Ğmierci Juliusza Słowackiego. Z tej okazji w Poznaniu zorganizowana została ogólnopolska konferencja naukowa poĞwiĊcona szeroko pojĊtej recepcji twórczoĞci autora Balladyny. Dom Literatury Biblioteki RaczyĔskich był współorganizatorem imprezy, która odbyła siĊ w dniach 16–17 paĨdziernika 2009 roku i wpisała siĊ do obchodów Roku Słowackiego. Tytuł konferencji, słowami samego poety, wyraĪa ogromne moĪliwoĞci interpretacyjne nie tylko dla badaczy zjawiska korespondencji sztuk. Konferencja poznaĔska stała siĊ okazją do spotkania teatrologów, muzykologów, literaturoznawców, filmoznawców, edytorów. Okazuje siĊ, Īe dzieło Słowackiego moĪna wciąĪ czytaü i oglądaü na nowo. A takĪe słuchaü, czego dowodem okazał siĊ pierwszy dzieĔ konferencji, który odbył siĊ w sali PoznaĔskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wystąpili wtedy referenci skupieni na muzycznej recepcji dzieła Słowackiego, podąĪający tropem pierwszego wnikliwego czytelnika, Zygmunta KrasiĔskiego, który podkreĞlał właĞnie muzycznoĞü tekstów Juliusza. Słowacki muzyczny okazał siĊ tematem niewyczerpanym, intrygującym, inspirującym. Temat podjĊty został przez referentów w szerokim kontekĞcie czasowym i problemowym, obejmującym nie tylko muzykĊ klasyczną. Interpretacje muzyczne poematów Anhelli oraz W Szwajcarii, refleksje nad operowym Słowackim, doskonale komponujące siĊ z analizą Goplany Władysława ĩeleĔskiego (operowej wersji Balladyny) pokazały, Īe twórczoĞü Słowackiego inspiruje i Īywi kolejne pokolenia artystów i badaczy. Referenci zastosowali takĪe inne drogi interpretacyjne: pryzma pisarstwa biograficznego (Słowacki i Chopin) i filmowego (Mazepa, film produkcji rosyjskiej z 1914 roku według dramatu Słowackiego). Pierwszego dnia pojawił siĊ takĪe Słowacki odczytany „po norwidowsku” oraz Słowacki „od kuchni”, w warsztacie tekstologów, którzy przygotowali nowe krytyczne wydanie poematów. Czyli, jak siĊ zdaje, Słowacki najprawdziwszy – w perspektywie edytorstwa naukowego, giczny w Warszawie; w Polsce dwudziestolecia miĊdzywojennego dyrektor PaĔstwowego Seminarium Nauczycielskiego. Zwolniony został z pracy ze wzglĊdu na rodzonego brata, arcybiskupa Walentego Dymka. – Ja byłem w tej grupie czwartym, z którym rozwiązano umowĊ o pracĊ. Dyrektor uprzedzał mnie, Īe to nastąpi, Īe Grądman jest nieustĊpliwy, a ulubionym jego argumentem pozostaje „obszarnicze pochodzenie Kwileckich” i niebezpieczeĔstwo „zatruwania” przeze mnie – bibliotekarza – „umysłów młodzieĪy robotniczej”. Zdaniem Grądmana, Biblioteka i tak za długo tolerowała pracownika z tytułem hrabiowskim. Pod koniec sierpnia poszedłem do dyrektora poĪegnaü siĊ. UĞcisnął mi dłoĔ, podziĊkował za pracĊ w Bibliotece i wypowiedział słowa, które dziĞ mogą wydaü siĊ zaskakujące, a nawet zdumiewające, ale wtedy, przed przeszło pół wiekiem – w zaledwie siódmym (!) roku Polski Ludowej – potraktowałem je raczej „normalnie”, jako wyraz zaufania do mnie i braku zaufania do przyszłoĞci socjalizmu w Polsce; RógMazurek zwrócił siĊ do mnie z takim oto poĪegnalnym zdaniem: „Kwilecki, kiedy ustrój siĊ zmieni, to pamiĊtajcie, Īe byłem Wam Īyczliwy”. Andrzej Kwilecki Prof. dr hab. Andrzej Kwilecki, socjolog; autor wielu publikacji z zakresu socjologii narodu, politologii i dziejów ziemiaĔstwa wielkopolskiego. bĊdącego zawsze najbliĪej samego słowa poetyckiego. Drugiego dnia konferencji, w PracowniMuzeum J. I. Kraszewskiego, referenci zaproponowali inne pryzma interpretacyjne: Słowacki teatralny i plastyczny. PodkreĞlony został waĪny aspekt teatralnego doĞwiadczenia poety, czyli przynaleĪnoĞü do XIXwiecznej kultury improwizowania, przedstawiono takĪe róĪne szkoły interpretowania dramatów Słowackiego, w teatrach tradycyjnych i awangardowych. Nie zabrakło tematów związanych z wielkopolskimi dziejami recepcji twórczoĞci Słowackiego: obecnoĞcią sztuk autora Beniowskiego na scenie prowincjonalnej na przełomie XIX i XX wieku oraz praktyką idealizowania wieszcza w czasach germanizacji w zaborze pruskim. TwórczoĞü i recepcja Słowackiego została takĪe przepuszczona przez pryzma „Teatru Telewizji”, sztuki plastycznej (ilustracje do dzieł poety) i mowy pogrzebowej. W istocie okazało siĊ, Īe nie istnieje jeden konkretny i spójny wizerunek Juliusza Słowackiego. Poeta i jego twórczoĞü w swej wĊdrówce w czasie i przestrzeni, w zwierciadle wielu sztuk i konwencji zyskują odbicia bardzo odmienne, róĪniące siĊ od siebie, niekiedy sprzeczne. Artystyczny i interpretacyjny zabieg „przepuszczenia przez pryzma” pozwolił zobaczyü zwielokrotnione oblicze Słowackiego. Alicja Przybyszewska :,1,(7$2009 nr 4 11 SpuĞcizna Conrada Drzewieckiego w Bibliotece RaczyĔskich Conrad Drzewiecki (1926–2007), tancerz i choreograf, urodził siĊ w Poznaniu i swojemu miastu został wierny aĪ do Ğmierci. W latach 1951–1958 był solistą Opery w Poznaniu. Do najwiĊkszych jego ról tanecznych w tym okresie naleĪą Faun w Nocy Walpurgii, Rudobrody w Jeziorze ŁabĊdzim, Diabeł w Panu Twardowskim oraz tytułowe role w Dylu Sowizdrzale i Uczniu CzarnoksiĊĪnika. W 1956 r. Drzewiecki zdobył na miĊdzynarodowym konkursie we włoskiej Vercelli „Primo premio assoluto” w kategorii solistów. Wkrótce podjął studia w ParyĪu w zakresie taĔca klasycznego, modern jazzu, kompozycji i taĔców etniczno-prymitywnych i został solistą wielu tanecznych zespołów zagranicznych, głównie francuskich, z którymi wystĊpował na całym Ğwiecie. Wrócił do Poznania w 1963 r. na stanowisko choreografa i kierownika baletu w Operze PoznaĔskiej. Jego najwiĊksze osiągniĊcia w tym czasie to La valse Ravela, Historia Īołnierza StrawiĔskiego, Muzyka na wodzie Haendla, Adagio Albionioniego. W 1973 r. wraz z grupą zafascynowanych jego nowatorstwem tancerzy opuĞcił OperĊ. ZałoĪył, działający do dziĞ, Polski Teatr TaĔca – Balet PoznaĔski i kierował nim do 1987 roku. TaĔczył, reĪyserował, tworzył choreografie: Krzesany Kilara, Pawana na Ğmierü Infantki Ravela, Epitafium dla Don Juana Drzewieckiego i Rudnika, III Symfonia Szymanowskiego, Odwieczne pieĞni Karłowicza, Stabat Mater Pendereckiego. Realizował goĞcinne spektakle w Amsterdamie, Hawanie, Berlinie, Malmö, Pradze. W latach 1971–1980 był dyrektorem artystycznym Szkoły Baletowej w Poznaniu. GoĞcinnie uczył takĪe w słynnej nowojorskiej Julliard School of Music. Był wielokrotnie jurorem miĊdzynarodowych konkursów baletowych w Warnie i Monte Carlo. Po odejĞciu z Polskiego Teatru TaĔca w 1987 r. nie zaprzestał działalnoĞci twórczej, reĪyserował w teatrach operowych i dramatycznych, współpracował z Zespołem PieĞni i TaĔca „ĝląsk”. Efektem współpracy z Telewizją Polską jest około 20 filmów baletowych. Po Jego działalnoĞci – taĔcu, który jest sztuką ulotną, pozostały zdjĊcia, kilka sfilmowanych choreografii, ale przede wszystkim Polski Teatr TaĔca – Balet PoznaĔski, którym od 1988 r. kieruje Ewa Wycichowska. To dziĞ oczywiĞcie inny zespół, ale panuje w nim ten sam duch twórczych poszukiwaĔ. CzĊĞü spuĞcizny Conrada Drzewieckiego przekazał Bibliotece RaczyĔskich Andrzej WoĨniak, siostrzeniec Mistrza. Materiały zostały uporządkowane i opracowane. W zbiorze tym moĪna wyodrĊbniü kilkanaĞcie grup. NajwaĪniejsze z nich to: dokumenty osobiste (w tym umowy o pracĊ), materiały warsztatowe (programy naucza- 12 :,1,(7$2009 nr 4 nia, konspekty i scenariusze, recenzje, kopie i bruliony wystąpieĔ, drobne teksty i notatki, rysunki i szkice), korespondencja, adresy i listy gratulacyjne, dyplomy, medale i odznaczenia, fotografie, czasopisma. WĞród dokumentów osobistych na uwagĊ zasługują: Ğwiadectwo chrztu wystawione przez proboszcza Parafii Archikatedralnej w Poznaniu, legitymacje pracownicze wystawione przez OperĊ (1951) oraz Polski Teatr TaĔca (1974), w którym od początku istnienia był zatrudniony na stanowisku dyrektora i kierownika artystycznego, legitymacja związkowa Stowarzyszenia Artystów Teatru i Filmu z 1981 r. z adnotacją, Īe członkiem Stowarzyszenia jest C. Drzewiecki od 1955 r., legitymacja członkowska Narodowej Rady Kultury (1983) oraz wizytówki. Są teĪ dokumenty związane z powstaniem Polskiego Teatru TaĔca, a w tym takĪe Uchwała Prezydium Rady Narodowej Miasta Poznania z 10 lipca 1973 r. w sprawie powołania C. Drzewieckiego na stanowisko dyrektora i kierownika artystycznego Baletu PoznaĔskiego. WĞród materiałów warsztatowych Artysty wymieniü moĪna chociaĪby autograf i maszynopis z odrĊcznymi poprawkami dramatu baletowego Jego autorstwa Ta ostatnia niedziela, którego premiera odbyła siĊ 27 maja 1985 roku. Zbiór korespondencji jest niezwykle bogaty. Są to listy i bruliony pisane przez Drzewieckiego, jak i listy, które otrzymywał m.in. z gratulacjami z okazji kolejnych premier czy urodzin, Īyczenia Ğwiąteczne, pozdrowienia z wakacji. Są tu takĪe pisma instytucji i urzĊdów z kraju i zagranicy, np. Deutsche Staatsoper Berlin, Het National Ballet Amsterdam, The Istanbul Foundation for Culture and The Arts, Juillard School of Music, Opéra de Wallonie Liege, Palucca Schule Dresden, Teatro di S. Carlo di Napoli, Théâtre d’Art du Ballet Paris. WĞród przekazanych medali i odznaczeĔ, którymi uhonorowano ArtystĊ, na uwagĊ zasługują: Srebrny Medal MiĊdzynarodowego Konkursu TaĔca w Bukareszcie (1953), Złoty Medal MiĊdzynarodowego Konkursu TaĔca w Warszawie (1955), Nagroda Młodych Miasta Poznania (1956), tytuł „Wielkopolanin Roku” (1973), Medal im. Leona JanƗƙka (1979), tytuł „ZasłuĪony dla kultury narodu” (1986). Fotografie z kolei dokumentują dokonania Artysty – Jego role w przedstawieniach baletowych i spektakle z Jego choreografią i reĪyserią. MoĪemy takĪe zobaczyü Mistrza odpoczywającego w zaciszu domowym czy na wakacjach. Ciekawostką jest kalendarz na rok 1986 z fotografiami ze spektakli Polskiego Teatru TaĔca. W skład spuĞcizny wchodzą takĪe programy, afisze i plakaty spektakli, koncertów, zespołów, festiwali i konferencji oraz przewodniki turystyczne, mapy, pocztówki z odbytych podróĪy. 12 paĨdziernika br. w Bibliotece RaczyĔskich odbyło siĊ „Wieczorne przyjaciół i współpracowników wspominanie Conrada Drzewieckiego”, które prowadził Sławomir Pietras. Podczas tego spotkania Ewa Wyci- chowska, obecny dyrektor Polskiego Teatru TaĔca, podarowała do zbiorów Biblioteki fotografie z realizacji C. Drzewieckiego Conrad Drzewiecki w Polskim Teatrze TaĔca: m.in. Wariacje 4 : 4 (1973), Epitafium dla Don Juana (1974), Odwieczne pieĞni (1975), Medea (1975), DzieciĔstwo Jezusa (1980), Yesterday (1982) oraz Jego robocze notatki dotyczące głównie obsady spektakli. NaleĪy tu równieĪ wspomnieü, Īe Biblioteka posiada kasetĊ VHS z nagraniem rozmowy, którą w 1988 r. w domu artysty przeprowadziła Katarzyna Próchnicka-Pajowa. Na kasecie znalazły siĊ równieĪ fragmenty filmów z programu TVP zrealizowanego z okazji jubileuszu 40-lecia pracy artystycznej Conrada Drzewieckiego (Beethoven, Cudowny Mandaryn, PieĞni, Stabat Mater, Pawana na Ğmierü Infantki, Krzesany). Danuta Balcerek Podczas zorganizowanej w dniach 8–9 paĨdziernika br. przez KsiąĪnicĊ Pomorską w Szczecinie konferencji nt. 5HJLRQDOQDSUDVD ELEOLRWHNDUVNDtGRyZLDG F]HQLDLSHUVSHNW\Z\ redaktor „Winiety” Krzysztof Klupp omówił ramowy program czasopisma, prezentując wybrane artykuły ukazujące róĪnorodnoĞü tematów, które przewijały siĊ na łamach 50 wydaĔ. Na tle innych periodyków bibliotekarskich „Winieta” zajmuje miejsce odrĊbne, bĊdąc pismem o charakterze popularnym, edukacyjnym, tworzonym przez bibliotekarzy głównie dla czytelników Biblioteki, silnie związanym z kulturą i historią regionu. Przybiera formĊ czasopisma kulturalnego, historyczno-literackiego, ze szczególnym uwzglĊdnieniem znaczenia ksiąĪki i biblioteki. KK 5HMRQRZD)LOLD*UXQZDOG]ND 15 paĨdziernika 2009 roku Filia 12/46 przy ul. Arciszewskiego 27 otworzyła swe podwoje dla Czytelników. Uroczystego otwarcia dokonał przewodniczący Komisji Kultury i Nauki, prof. Antoni SzczuciĔski, przy współudziale dyrektora Wojciecha Spaleniaka. Po kapitalnym remoncie wnĊtrz trwającym od 23 lutego br. placówka przeobraziła siĊ w Rejonową FiliĊ Grunwaldzką. Prace remontowe, modernizacyjne oraz nowe wyposaĪenie zostały sfinansowane ze Ğrodków UrzĊdu Miasta Poznania w ramach realizowanej przez BibliotekĊ RaczyĔskich od 2007 roku restrukturyzacji sieci filii bibliotecznych. Zmieniło siĊ nie tylko wnĊtrze biblioteki, równieĪ zbiory zostały wzbogacone o kolekcjĊ filmów na DVD. Znaczącym wydarzeniem dla nowo otwartej filii było równieĪ posiedzenie Komisji Kultury i Nauki, które po raz pierwszy w historii odbyło siĊ w... filii Biblioteki RaczyĔskich. LŁ-P Nie tylko media, głupcze! Kongres kultury nieliterackiej dokoĔczenie ze s. 1 hegemonii kultury masowej, a aktywnoĞü kulturalną sprowadzającą siĊ do uczestnictwa mimochodem, bez wyraĨnego akcesu. PodkreĞlano, Īe kultura masowa kształtuje nie tylko gusty i nawyki kulturowe, ale daje wrĊcz wzorzec człowieczeĔstwa budowany przez celebrytów: strój, zachowanie, wygląd (operacje plastyczne), zainteresowania. Jak stwierdził prof. T. Gadacz, obniĪenie standardów dosiĊgnĊło równieĪ obszar edukacji. W dziedzinie nauczania chĊü zysku prowadzi do taĞmowej produkcji dyplomów, obniĪenia poziomu badaĔ i prac naukowych. Uczelnie prywatne nie wypełniają statutowego obowiązku tworzenia bibliotek, co jest przyczyną wyrywkowej lektury u studentów, a jak podsumował wykładowca UJ: ZnajomoĞü jĊzyka angielskiego i obsługi komputera nie daje kompetencji kulturowych. Przypomniano, Īe edukacja zawsze powiĊkszała przepaĞü kulturową, a system wskaĨników, który jest stosowany w szkolnictwie i rankingi szkół prowadzą do kastowoĞci i stwarzają podział klasowy. W centrum uwagi Kongresu były jednak niewątpliwie media. Dyskutanci mieli ĞwiadomoĞü malejącej roli publikatorów publicznych, a czasem wrĊcz ich Ğwiadomego odrzucenia. Dowodzili, Īe tworzona „Īywa kultura” sieci doprowadziła do rozproszenia kanonu kulturowego i uformowała „federacjĊ subkultur” – istniejące równolegle społecznoĞci wyznające swojskie (niestety na bardzo róĪnym poziomie) hierarchie wartoĞci. OptymiĞci (np. prof. J. CzapiĔski, Jacek Dukaj) twierdzili, Īe kultura Internetu ulega samodoskonaleniu, Īe w kulturze sieci wymienne role odbiorcy i nadawcy pozwoliły na uformowanie nowego, kreatywnego uĪytkownika – prosumenta, Īe mimo zwiĊkszającego siĊ wpły- wu celebrytów wzorzec kulturalnego człowieka pozostaje niezmienny. Gros dyskutantów, wychodząc z definicji, Īe kultura jest procesem realizującym wartoĞci, uznało za konieczną próbĊ dotarcia z treĞciami kultury wysokiej do młodego pokolenia i blokowania istniejących trendów w imiĊ uznanych wartoĞci. Zaowocowało to powołaniem w ostatnim dniu obrad Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych, który ma zająü siĊ projektem nowej ustawy medialnej. W ferworze „medialnych” dyskusji zapomniano o koniecznoĞci naprawienia zaniedbaĔ edukacyjnych i stworzenia warunków zapewniających osiągniĊcie stanu „kompetencji kulturalnej” młodego pokolenia. Nie moĪna sobie tego wyobraziü bez przekazania dzieciom i młodzieĪy dziedzictwa piĞmiennictwa. Ale literatura – a w konsekwencji i ksiąĪka – leĪała zupełnie poza sferą zainteresowaĔ organizatorów Kongresu. Na 5 sesji plenarnych i 30 sesji tematycznych przewidziano jedno (!) sympozjum dotyczące obszaru ksiąĪki i literatury. NastĊpnym „grzechem głównym” był brak wĞród zaproszonych panelistów przedstawiciela Ğrodowiska bibliotekarzy, choü wiĊkszoĞü uczestników sympozjum literackiego stanowili przedstawiciele tego szacownego zawodu. OczywiĞcie, tak jak na zdecydowanej wiĊkszoĞci sympozjów (chlubnym wyjątkiem było spotkanie, gdzie moderatorem był Jacek ĩakowski), nie mieli oni Īadnej moĪliwoĞci zabrania głosu i wziĊcia udziału w tej „kalekiej” debacie. Przygotowany na Kongres „Raport o ksiąĪce” dotyczył przede wszystkim jej rynku w aspekcie przemysłowym. Biblioteki publiczne potraktowano jako czĊĞü rynku ksiąĪki, nie uwzglĊdniając działalnoĞci bibliotek jako instytucji kultury. Instytucji, które poprzez propagowanie czytelnictwa podnoszą niewątpliwie kompetencje kulturowe swoich uĪytkowników. DziĊki temu, Īe działania edukacyjne bibliotekarzy pozbawione są narzucającej dydaktyki, czĊsto docierają nie tylko do odbiorców zreplikowanych, ale i do tych nieosiągalnych, outsiderów, buntowników. Iwona Horodecka PS „12 listopada w siedzibie Polskiej Izby KsiąĪki w Warszawie odbyło siĊ posiedzenie Komitetu Porozumiewawczego Bibliotekarzy, KsiĊgarzy i Wydawców, skupiającego przedstawicieli siedmiu organizacji branĪowych. Przedstawiciele wszystkich organizacji wchodzących w skład Komitetu upowaĪnili Polską IzbĊ KsiąĪki do przedstawienia w trakcie planowanego na początek grudnia spotkania z ministrem Bogdanem Zdrojewskim propozycji zwołania „małego kongresu” kultury polskiej w sferze ksiąĪki – Kongresu KsiąĪki Polskiej”. Bogini Higieja siedzi na placu WolnoĞci I zaprasza spragnionych goĞci Oliwer Szymczak I miejsce w kat. wiekowej do lat 10 Higieniczna, grecka pani na swym siedzi tronie. U jej kolan sam Vinc Priessnitz myĞli pewnie o niej. A na dole studzieneczka toczy czyste wody, ku radoĞci poznaniaków oraz dla ochłody. Albert WoĨniak I miejsce w kat. wiekowej 10–16 lat Czym by był Flip bez Flapa, NakrĊtka bez Ğrubki, Pasta bez tubki, Ryba bez oĞci, A plac WolnoĞci bez Higiei piĊknoĞci? Renata Puk I miejsce w kat. wiekowej powyĪej 16 lat :,1,(7$2009 nr 4 13 Rozmowy WINIETY z Iwoną Horodecką kierownikiem Działu Gromadzenia Biblioteki RaczyĔskich, odznaczoną przez Prezydenta RP Lecha KaczyĔskiego KrzyĪem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalnoĞci na rzecz przemian demokratycznych Ŷ Jak to siĊ stało, Īe w latach osiemdziesiątych organizowała Pani w Szczecinie biblioteki wydawnictw niezaleĪnych? – Wszystko zaczĊło siĊ w latach siedemdziesiątych od niewielkiej ksiąĪeczki, którą zobaczyłam w mieszkaniu kolegi. UboĪuchno wydana, z drukiem tak małym, Īe na sam widok psuł siĊ wzrok. Miał on u siebie punkt przerzutowy wydawnictw bezdebitowych. Najpierw wcale nie chciałam ich czytaü: „gdyby przedstawiały sobą jakąkolwiek wartoĞü, stałyby na półce w ksiĊgarni!” To zdanie kolega wypomina mi do dziĞ. Kiedy zaczĊłam je czytaü, jĊzyk tych ksiąĪeczek był dla mnie nie do przyjĊcia. Byłam wychowana na nowomowie... W miarĊ, jak docierała do mnie ich treĞü, wzrastał we mnie gniew. A potem SierpieĔ ’80. I pomyĞlałam, Īe oto nastąpiła moĪliwoĞü udostĊpnienia wszystkim wiedzy i literatury dotąd zakazanej. Namówiłam KomisjĊ Zakładową NSZZ „SolidarnoĞü” energetyki cieplnej, gdzie pracowałam jako kierownik klubu, do wydania uchwały w sprawie utworzenia biblioteki zakładowej wydawnictw niezaleĪnych. Potem komisje kilku innych, zaprzyjaĨnionych zakładów pracy. Początkowo sama jeĨdziłam do Warszawy, przywoĪąc zakupione ksiąĪki. Targałam te ciĊĪkie walizki z entuzjazmem Bogumiła Niechcica. Ale wieĞü siĊ szybko niosła i na moje rĊce spływało coraz wiĊcej uchwał o załoĪeniu bibliotek. Zwróciłam siĊ do Zarządu Regionu Pomorza Zachodniego NSZZ „SolidarnoĞü” i od jesieni 1981 roku rozpoczĊłam pracĊ na pół etatu w Zarządzie jako koordynator bibliotek zakładowych. Transportem ksiąĪek zajĊli siĊ studenci, członkowie NZS. Ŷ Kiedy ogłoszono stan wojenny... – Tego samego dnia znalazłam siĊ na terenie Stoczni SzczeciĔskiej. Strajk trwał tylko parĊ dni. Po zajĊciu stoczni przez wojsko i aresztowaniu władz strajkowych ukrywałam siĊ na jej terenie, drukując i rozprowadzając ulotki z bieĪącymi informacjami dotyczącymi aktualnej sytuacji w Polsce. Kiedy władze stoczni zamknĊły zakład, zwalniając wszystkich pracowników, ukrywałam siĊ w prywatnych mieszkaniach sympatyków „SolidarnoĞci”. 19 grudnia 1981 zostałam aresztowana za „posiadanie i rozpowszechnianie dokumentów w postaci ulotek zawierających wiadomoĞci fałszywe i mogące wywołaü niepokój publiczny”. W uzasadnieniu aktu oskarĪenia „fakt, Īe oskarĪona twierdzi, iĪ posiadane i rozpowszechniane przez nią ulotki zawierają wiadomoĞci prawdziwe [...] nie ma znaczenia 14 :,1,(7$2009 nr 4 dla bytu popełnionego przez nią przestĊpstwa”. Po rozprawie sądowej, która odbyła siĊ 11 stycznia 1982 roku skazana zostałam na trzy lata wiĊzienia. Przebywałam kolejno w zakładach karnych w Kamieniu Pomorskim, Fordonie Bydgoszcz, Grudziądzu i KrzywaĔcu. Ŷ W 1982 roku, w trakcie udzielonej przepustki, wyszła Pani za mąĪ... – Tak, w Szczecinie. Ceremonia Ğlubna dała moĪliwoĞü mieszkaĔcom Szczecina zamanifestowania solidarnoĞci z „wiĊĨniami sumienia” i pamiĊci o nich, a mnie – zaniesienia poczucia tej wiĊzi i siły poparcia moim współwiĊĨniarkom. W trzecim dniu przepustki, po złoĪeniu kwiatów pod tablicą upamiĊtniającą GrudzieĔ ’70 przy Stoczni SzczeciĔskiej, zostałam wraz z mĊĪem i siostrą aresztowana. Przetrzymanie w areszcie spowodowało opóĨniony powrót do wiĊzienia i w konsekwencji odebranie mi na rok moĪliwoĞci widzeĔ z rodziną. W marcu 1983 roku wyszłam na wolnoĞü. Ŷ Czym było w Pani Īyciu doĞwiadczenie „SolidarnoĞci”? – Czasem, kiedy słowa i wartoĞci odzyskały swoje znaczenie. Czasem, kiedy mowa nasza była „tak – tak, nie – nie”; kiedy mieliĞmy poczucie realizowania wartoĞci i ideałów, które wydawały siĊ wymysłem filozofów i etyków. RzeczywistoĞü była spolaryzowana. Istniały dla nas prawdy absolutne, relatywizm był nie do pomyĞlenia, oczywista była prawoĞü, odwaga, szlachetnoĞü i te słowa nie brzmiały nam jak komunał. Nie były komunałem. CieszĊ siĊ, Īe było mi to dane. ĝpiewając w wiĊzieniu piosenki konfederatów barskich czułyĞmy jak wzrasta w nas siła. MiałyĞmy odwagĊ walczyü o nasze prawa i podejmowaü głodówki. Pierwsza – w obronie pobitej skazanej. SłyszałyĞmy jej krzyki. TłukłyĞmy kubkami w drzwi cel, a potem zaczĊłyĞmy głodówkĊ, domagając siĊ ukarania winnych pobicia. 3 maja przypiĊłyĞmy białoczerwone kokardki – kazano nam wróciü do cel, pozbawiono spaceru. To była druga głodówka. A potem regularnie raz w miesiącu – domagałyĞmy siĊ praw wiĊĨniów politycznych. Po wiĊzieniu czekała na nas szara rzeczywistoĞü – kartki, zmĊczeni, zrezygnowani ludzie. Zabicie nadziei. To była najŶ wiĊksza zbrodnia stanu wojennego. Manifestacja podczas Ğlubu paĔstwa I. J. Horodeckich 10 lipca 1982 roku Wystawa „Varia z kolekcji Sławomira KrzyĞki” Po raz dziesiąty Wielkopolskie Towarzystwo Przyjaciół KsiąĪki przedstawiło wystawĊ bibliofilską w holu Biblioteki RaczyĔskich (8 X–9 XII 2009). Tym razem zaprezentowano zbiory Sławomira KrzyĞki, pracownika Wydziału Nauk Społecznych UAM, a przy okazji członka WTPK i fotografika. DuĪą czĊĞü wystawy zajmowały gnesniana (S. KrzyĞka mieszka w GnieĨnie). Przedstawiane były m.in. ksiąĪki związane z historią miasta i widokówki z zabytkami Gniezna z XIX i XX w. wydane przez gnieĨnieĔskie firmy i wydawnictwa: nakładem W. Graczyka, przez Wydawnictwo KsiĊgarni LebiedziĔskiej, W. MedyĔskiego z Gniezna, Polskie Towarzystwo KsiĊgarni Kolejowych „Ruch” SA oraz przez Wielkopolski Instytut Wydawniczy w Poznaniu. Bardzo ciekawym dokumentem osobistym prezentowanym na wystawie był „Dyplomik Milicji Niepokalanej” z lutego 1939 r. z autografem Ojca Maksymiliana Kolbego. Eksponowane były takĪe inne dokumenty osobiste i druki akcydensowe, m.in. koperta z nadrukiem „Otto Laass Gnesen” właĞciciela Ğlusarni i kuĨni w GnieĨnie z ok. 1918 r., etykiety fabryki wody mineralnej i firmy L. Kukla z Gniezna produkującej musztardĊ czy Spotkanie Młodych Bibliotekarzy IV Forum Młodych Bibliotekarzy odbyło siĊ 5 i 6 listopada w Krakowie. ByłyĞmy goĞümi Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej, która we współpracy z SBP, Biblioteką AGH, Biblioteką JagielloĔską, Biblioteką Naukową PAU i PAN oraz Biblioteką PK była organizatorem tegorocznego spotkania. Odbyło siĊ ono pod hasłem: Inicjatywy młodych w tworzeniu biblioteki globalnej wioski: ludzie i technologie. ZajĊcia były realizowane dwiema metodami – skupiały młodych bibliotekarzy na warsztatach oraz wykładach i dzieliły siĊ na cztery bloki tematyczne: Tworzenie Ğrodowiska cyfrowego; Interakcje: twarzą w twarz i klient „cyfrowy”; Bibliotekarzu przełam siĊ: wzmocniü siebie; Bibliotekarzu przełam siĊ: wzmocniü organizacjĊ. Szczególnie aktualnym tematem było pozyskiwanie funduszy m.in. na digitalizacjĊ, tworzenie bibliotek cyfrowych, renowacjĊ i rozbudowĊ bibliotek. Szeroko omówione zostało równieĪ tworzenie sprawnego systemu kontaktów z czytelnikiem. Wielkim zainteresowaniem cieszyły siĊ üwiczenia z zakresu komunikacji interpersonalnej, jĊzyka ciała i autoprezentacji. Na wykładach z samokształcenia zachĊcano do poszerzania wiedzy i podnoszenia kwalifikacji, korzystania z warsztatów dotyczących nie tylko bezpoĞrednio bibliotekarstwa, ale teĪ kursów na przykład jĊzykowych czy informatycznych. Wskazywano na Internet jako narzĊdzie wspomagające i aktywizujące bibliotekarzy. asygnata powiatowa z 1919 roku. WartoĞciowymi eksponatami były teĪ album i zdjĊcia rodzinne z pocz. XX w., m.in. z uczestnikami powstania wielkopolskiego. Na samym początku ekspozycji przedstawiono ksiąĪkĊ, która zapoczątkowała kolekcjĊ S. KrzyĞki. Była to Gieografja Powszechna. Gieografja Polski czĊĞü IV wydana w 1917 roku. Potem Sławomir KrzyĞka zaczął zbieraü stare podrĊczniki, słowniki, encyklopedie. Zaprezentowano plan Gniezna z 1929 r. i inne obiekty kartograficzne, m.in. mapĊ z okresu miĊdzywojennego ilustrującą dzieje Polski. Literatura piĊkna, religijna, atlas, Ğpiewniki, ksiąĪki kucharskie z przełomu XIX i XX w. – wszystko to moĪna było obejrzeü na wystawie. UwagĊ przykuwała wydana jako bezpłatny dodatek do „Lecha Gazety GnieĨnieĔskiej” powieĞü Golfsztorm napisana przez W. Nieropitowskiego w 1933 r. z pieczątką właĞciciela Fabryki Konfekcji w GnieĨnie. SpoĞród wydawnictw religijnych wyróĪniało siĊ Pismo ĝwiĊte w obrazach. Dzieje starego i nowego testamentu przetłumaczone przez ks. J. Kłosa i wydane w Poznaniu ok. 1925 roku. To wydawnictwo miało spopularyzowaü Pismo ĝwiĊte; przed kartą tytułową zawierało do wypełnienia „kronikĊ rodzinną”. Na wystawie prezentowano teĪ słowniki jĊzykoznawcze, dwujĊzyczne, podrĊczniki z róĪnych dziedzin, poradniki. Wystawie towarzyszył druk pt. Varia z kolekcji Sławomira KrzyĞki (PoznaĔ 2009). I. M. Organizatorzy zadbali takĪe o rozrywkową czĊĞü forum i w ramach wieczornego spotkania przy winie miałyĞmy moĪliwoĞü wysłuchania kilku utworów w wykonaniu Pauliny Bisztygi i Romana ĝlazyka. Spotkania tego typu dają apetyt na wiĊcej, zachĊcają do poszerzania wiedzy i angaĪowania siĊ w sprawy biblioteki. Planowane jest juĪ kolejne spotkanie młodych bibliotekarzy, które w przyszłym roku odbĊdzie siĊ w Lublinie. Roksana BłaĪejczak Magdalena DrogoĞ-Kraszewska Co siĊ tobie roi w głowinie! Od 1 grudnia do 6 stycznia w Pracowni-Muzeum Józefa I. Kraszewskiego moĪna oglądaü wystawĊ prac młodzieĪy wykonanych w Pracowni Malarstwa i Rysunku MDK nr 2, prowadzonej przez Piotra Kajdana, zatytułowaną „Co siĊ tobie roi w głowinie!...”, czyli plastyczne interpretacje powieĞci J. I. KraAgnieszka Nowacka „Ulana” szewskiego. J. I. Kraszewskiego :\GDU]HQLD Ɣ 13 paĨdziernika Dom Literatury zorganizował spotkanie z ks. bp. Markiem JĊdraszewskim, autorem ksiąĪki Teczki na Baraniaka. Kolejne spotkanie autorskie – z Krzysztofem Szymoniakiem, zatytułowane 30 lat z poezją, odbyło siĊ 17 listopada. Ɣ 19 listopada w ramach cyklu Z Wielkopolską Muzą na Ty odbyło siĊ w Bibliotece spotkanie i prezentacja nowego tomiku Tomasza Rzepy pt. Iskro pałająca. Ɣ 25 listopada w gmachu głównym odbył siĊ pokaz rĊkopisów po konserwacji ze zbiorów specjalnych Biblioteki RaczyĔskich. Ɣ 29 listopada – podczas Bajecznej Niedzieli u RaczyĔskich – aktor Maciej ZakoĞcielny czytał dzieciom fragmenty ksiąĪki Na wszystko jest sposób Renaty Piątkowskiej. Nadzwyczajna BoĪonarodzeniowa Bajeczna Niedziela z udziałem aktorki Katarzyny Chrzanowskiej, która czytała opowiadania z tomiku Opowiadania wigilijne. Pod choinkĊ od polskich pisarzy, odbyła siĊ 20 grudnia. Ɣ W Muzeum Literackim H. Sienkiewicza od 4 grudnia do 22 stycznia moĪna obejrzeü wystawĊ „Zima u Sienkiewicza”. Składają siĊ na nią plansze z wybranymi fragmentami utworów Pisarza, jego listów i ikonografią o tematyce zimowej. Ich uzupełnieniem są fotografie, aranĪacja saloniku z epoki oraz pojedyncze eksponaty związane z zimą (np. narty z lat 20. XX w.). Od 1 do 20 lutego 2010 r. prezentowana bĊdzie kolejna wystawa z cyklu „Pokolenia” – „Grafika Jerzego Rybarczyka”. Ɣ 15 grudnia miała miejsce uroczysta Gala Jesieni Detektywów, podczas której wrĊczono nagrody laureatom konkursów w ramach „Jesieni Detektywów”, a ze spektaklem Szewc Dratewka z niespodzianką wystąpił Teatrzyk RYLEITYLE. Do koĔca stycznia w Bibliotece bĊdzie prezentowana pokonkursowa wystawa prac wykonanych z okazji „Jesieni Detektywów”. Ɣ 16 grudnia odbyło siĊ spotkanie z okazji 91. rocznicy Powstania Wielkopolskiego. Zaprezentowano publikacjĊ Andrzeja Kopy Udział powiatu zachodnio-poznaĔskiego w Powstaniu Wielkopolskiem w roku 1918/19, o Powstaniu kilka refleksji wygłosił dr Marek Rezler. Zapraszamy: 12 stycznia o godz. 18.00 Biblioteka RaczyĔskich zaprasza na spotkanie z Piotrem Kordubą autorem ksiąĪki Sołacz. Ludzie i domy. Ɣ 31 stycznia o godz. 12.30 Ewa ZiĊtek czytaü bĊdzie fragmenty opowiadania Doroty Gellner pt. Gryzmoł. Bezpłatne zaproszenia bĊdzie moĪna odbieraü od 25 stycznia w Centrum Informacji Miejskiej przy ul. Ratajczaka. Ɣ :,1,(7$2009 nr 4 15 Z pamiĊtnika bibliotekarki... „Hary Paker” Dzisiaj pierwszą czytelniczką jest pani Kawka (emerytowana nauczycielka jĊzyka polskiego), która z wysoko podniesioną głową ozdobioną siwo-szarym kokiem dumnie wkracza do biblioteki. Pani Kawka informuje mnie (a naleĪy to juĪ do comiesiĊcznego rytuału), Īe w swoich prywatnych zbiorach posiada ksiąĪki po stokroü cenniejsze niĪ te tutaj na regałach, po czym wyrys. Tadeusz Badowski biera lekturĊ dla wnuczki. – A jakieĪ to mamy nowoĞci młoda damo? – zwraca siĊ do mnie z cha- rakterystycznym „ł” przedniojĊzykowo-zĊbowym. Nie zdąĪyłam jeszcze pokazaü ksiąĪek, kiedy do biblioteki wpadła mama Kacpra i sam Kacper z umorusaną czekoladą buzią. UĞmiechniĊta mama Kacpra spojrzała na panią KawkĊ, przełknĊła ĞlinĊ i zaczerwieniła siĊ, mówiąc – DzieĔ dobry pani profesor. Pani Kawka zsunĊła na koniec nosa rogowe okulary, ĞcisnĊła i tak juĪ wąskie wargi i odpowiedziała – Aaa, ZieliĔska. Spojrzała jeszcze przelotnie na byłą uczennicĊ, jej syna, karcąco pokrĊciła głową i wyszła. Mama Kacpra odetchnĊła z ulgą, zaĞmiała siĊ nerwowo i powiedziała, Īe przez chwilĊ znowu była w szkole. OpowieĞü, jaką mnie uraczyła była długa, straszna, mroĪąca krew w Īyłach i nie opowiem jej teraz. ChwilĊ póĨniej... Gwałtowne trzaĞniĊcie drzwiami informuje mnie o porywczym charakterze czytelnika, który wbiega do biblioteki, roztaczając wokół siebie intensywny zapach Bruno Banani. Na moje pytanie o nazwisko odpowiada – Zuzia Bosacka – znaczy ojciec jestem. Rozgląda siĊ i mówi, Īe przyszedł po hiciora dla chorej córki. Kiedy pytam o tytuł ksiąĪki, nerwowo pstryka palcami (brzĊcząc przy tym złotym łaĔcuchem) i odpowiada – No wie pani o tym pakerze. – Jakim pakerze? – pytam zaciekawiona. Tym słynnym – odpowiada wyraĨnie juĪ zniecierpliwiony moją nie- Nagroda Młodych im. Kazimiery Iłłakowiczówny dla Bianki Rolando 4 listopada br. w Mieszkaniu-Pracowni K. Iłłakowiczówny po raz 27. przyznana została nagroda za najlepszy debiut poetycki roku. Jury pod przewodnictwem Krzysztofa Karaska wyróĪniło poemat Biała ksiąĪka młodej poznaĔsko-warszawskiej artystki niestroniącej od pióra, która inspiracjĊ dla swojego tekstu czerpała z Boskiej komedii Dantego. OdwaĪne? OdwaĪne. PowaĪenie siĊ niemalĪe na starcie literackiej drogi (ksiąĪkowy debiut literacki Bianki Rolando to wydane w 2007 r. opowiadania zatytułowane Rozmówki włoskie) na odwołanie do zakorzenionego w kulturze europejskiej arcydzieła przełomu Ğredniowiecza i renesansu jest rzeczą trudną, by nie rzec niebezpieczną. Siłą rzeczy wystawia na krytykĊ i prowokuje do zestawieĔ i przywołaĔ kontekstów. Wprawdzie lista dzieł czy to literackich, czy plastycznych, czy muzycznych treĞciowo powiązanych z twórczoĞcią genialnego florentczyka nie jest krótka, ale teĪ znamienne i sugestywne wydają siĊ słowa T. S. Eliota (który ponoü nie rozstawał siĊ z egzemplarzem Boskiej komedii), Īe na Dantego moĪna jedynie wskazaü i milczeü… Lektura Białej ksiąĪki – poematu ułoĪonego w czĊĞci Niebo, CzyĞciec, Piekło nie sugeruje wszakĪe, Īeby Bianka Rolando chciała milczeü. WiĊcej: ona właĞnie w jĊzyku znajduje siłĊ do odkrywania i zarazem 16 :,1,(7$2009 nr 4 obezwładniania jawiących siĊ fenomenów. WłaĞnie w mowie – ludzkim narzĊdziu adaptacyjnym odkrywa Ĩródło mocy takiego okiełznywania danej rzeczywistoĞci, Īe w zasadzie naleĪałoby powiedzieü o jej fundowaniu. Tupnie, pstryknie palcami – słowo złączy ze słowem w taki a nie inny sposób i Ğwiat siĊ zmienia kadrowany w surrealistyczne obrazy. Gdzie w tym Dante? Zostawiony u progów konstrukcji. TrzyczĊĞciowy pochód piekło – czyĞciec – niebo odwrócony w kolejnoĞü: niebo – czyĞciec – piekło. Boska komedia od koĔca, poemat o zaĞwiatach na wspak. CóĪ z tego? Nie o Dantego przecieĪ chodzi. Intertekstualnych kontekstów zresztą tu i wiĊcej, z rzucającym siĊ od samego początku odwołaniem do biblijnej arcydzielnej PieĞni nad pieĞniami. Wykorzystanie palety dorobku literatury i kultury nie odłącza jednak Bianki Rolando od oryginalnoĞci. Nie mierzi nadĊciem ani nie wytwarza atmosfery powielenia juĪ istniejącego. Wprawdzie o nowatorstwie w wĊĪszym sensie nie moĪna tu chyba mówiü, jednak zwłaszcza wyraĨne zaprzĊgniĊcie akcentu autorskiego w samą strukturĊ tekstu (co nie jest toĪsame z autobiografizmem) czyni twórczoĞü Rolando ciekawą jako projekt własny. Osobisty ton zostawia ona zresztą i w pracach plastycznych, a na przykład okładka tomu opowia- wiedzą. Nerwowo spogląda na zegarek i dodaje – tym czarodzieju. Przez chwilĊ czujĊ siĊ jak bohater kreskówki pomysłowy Dobromir, kiedy myĞl uderza mnie charakterystycznie po głowie. – A moĪe chodzi o Pottera? Harrego Pottera – dodajĊ. – Dokładnie tak – odpowiada tym wyĞwiechtanym juĪ zwrotem. Ja jednak postanawiam dobiü leĪącego i z niewinnym uĞmiechem pytam – który z siedmiu tomów panu podaü? Na szczĊĞcie „telefon do przyjaciela” (znaczy córki) uratował sytuacjĊ. Od dłuĪszej chwili po bibliotece krąĪą dwie rozchichotane nastolatki. Obie kruczoczarne, długonogie o kocich oczach podkreĞlonych jeszcze ostrym makijaĪem. Chcą, Īebym poleciła im jakieĞ ksiąĪki. Niestety, Īadna z proponowanych przeze mnie ksiąĪek nie przypada im do gustu. W koĔcu (jedna przez drugą) mówią, jaka powinna byü ciekawa ksiąĪka: – Īeby była straszna, – Īeby bohaterka została porwana przez psychopatycznego mordercĊ, – Īeby była o miłoĞci, – Īeby wystĊpował w niej przystojny chłopak, który jest wampirem. Oj biedni, biedni ci chłopcy, którym przyjdzie zakochaü siĊ w Ani i Gosi. Który sprosta takim wymaganiom? Nie doĞü, Īe ma byü zabójczo przystojny, to jeszcze musi byü wampirem... Izabela Bilska daĔ Rozmówki włoskie okraszona została zdjĊciem autorki en face. W Białej ksiąĪce Bianka Rolando posiłkuje siĊ przede wszystkim własnym imieniem – głównie w nawiązaniu do jego etymologii. Oto Bianka – podmiot liryczny – w swojej białoĞci bĊdącej syntezą barw rozszczepiona zostaje przez pryzmat na trzy postaci i odtąd jako Blu goĞci na kartach Nieba, jako Bianca – CzyĞüca, jako Bruna wypełnia ciemną treĞü Piekła. Jej podróĪ jest tyleĪ wycieczką w zaĞwiaty, co wĊdrówką w głąb siebie. TyleĪ eksploracją poĞmiertnych odmĊtów, co wizją oniryczną. Byü moĪe dlatego do swych peregrynacji nie potrzebuje ona przewodnika. Raz jeszcze: to właĞnie jĊzyk poetycki Bianki Rolando zasługuje na szczególną uwagĊ. Konstruowanie ciągów skojarzeniowych na bazie podobnych brzmieĔ, balansowanie na granicy znaczeĔ i wydobywanie w ten sposób nowych sensów. GiĊtkoĞü, sprawnoĞü, koncept. Nic tylko zasiąĞü i czytaü... Albo posłuchaü – do ponadtrzystustronicowego poematu (wydanego przez DrukarniĊ i KsiĊgarniĊ ĝwiĊtego Wojciecha) dołączona została wszak płyta z fragmentami Nieba w interpretacji Macieja Stuhra. Alicja SobaĔska :,1,(7$Pismo Biblioteki RaczyĔskich Redaguje Kolegium, przew. Krzysztof Klupp PoznaĔ, ul. Wroniecka 14, tel. 061 855-12-44 e-mail: [email protected] Projekt winietki: Nina Badowska Druk: „Rex-Druk”, Skórzewo, ul. Sportowa 6