Zagrożenia duchowe nr 4.09 - Ruch Światło

Transkrypt

Zagrożenia duchowe nr 4.09 - Ruch Światło
w numerze
4
MIŁOŚĆ KRZYŻA
6
MOC KRZYŻA CHRYSTUSOWEGO
8
ANIOŁOWIE NAPRAWDĘ POMAGAJĄ
16 Św. Michał Archanioł a zagrożenia duchowe
18 Współpraca między Aniołami Stróżami
18 Wspólnota Rycerzy Św. Michała Archanioła zaprasza
20 WALKA DUCHOWA ŚWIADECTWO
23 WSPÓŁCZESNE ZAGROŻENIA DUCHOWE
25 Chrześcijańskie kryteria i zasady rozeznawania
duchowego – Kiedy działa zły duch? Cz.1
27 EGZORCYŚCI - PIERWSZA LINIA FRONTU
30 Największe oszustwa i proroctwa Świadków Jehowy
31 Czy pal jest chrześcijański?
33 Nie znalazłem Boga w sekcie Świadków Jehowy
35 Manowce mistycznych poszukiwań
37 JEZUS UZDRAWIA W GDYNI
40 Świadectwo Piotra
41 Krzyż po stracie dziecka
42 Miłość nigdy nie umiera
43 Rodzice po stracie dziecka
45 ZAPOWIEDZI
46 TU ZNAJDZIESZ POMOC
47 WAŻNE ADRESY:
POGOTOWIE MODLITEWNE
EGZORCYŚCI
MSZE ŚWIĘTE Z MODLITWĄ O UZDROWIENIE I UWOLNIENIE
Redaktor naczelna:
Monika Walczak
[email protected]
Asystent kościelny:
ks. Grzegorz Daroszewski
[email protected]
Współpracownicy tego numeru:
ks. prof. Andrzej Kowalczyk
ks. dr Jan Uchwat
ks. Antoni Zieliński
ks. Marian Polak CSMA
ks. Piotr Prusakiewicz CSMA
O. Piotr Szymański SJ
O. Grzegorz Ginter SJ
dr Hanna Karp
Danuta Bąk
Anna Suchomska
Dorota Wiśniewska
Włodzimierz Bednarski
Cezary Podolski
Arkadiusz Szczepaniak
Grzegorz Rymarzak
Opracowanie graficzne, skład,
przygotowanie do druku:
Krzysztof Godlewski
Projekty plakatów:
Justyna Dobrzyńska
Korekta:
Krystyna Iwaszkiewicz
Redakcja nie zwraca materiałów nie
zamówionych, zastrzega sobie prawo ich
skracania i zmiany tytułów
oraz redakcyjnego opracowania tekstów
przyjętych do druku
Adres redakcji:
ul. Cystersów 11, 80-330 Gdańsk;
Kontakt: 501 337 277, [email protected]
Nr konta:
12 1940 1076 4721 4806 0000 0000
Wydawca: Gdańskie Centrum Informacji
o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych
Druk: Wydawnictwo Sióstr Loretanek,
ul. Żeligowskiego 16/20
04-476 Warszawa
Nakład: 3 500 egz.
ISSN 1505-0963
2
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
Drodzy Czytelnicy!
Przekazujemy do
Waszych rąk czwarty
numer naszego
BIULETYNU mając
nadzieję, że przysłuży
się on do szerzenia
czystej i niczym nie
zmąconej wiary
opartej na JEZUSIE
CHRYSTUSIE.
W tym numerze zwróciliśmy uwagę
na fundamentalne znaczenie krzyża w naszym
chrześcijańskim życiu i potrzebę jego obrony
wobec tych, którzy chcą go wyrzucić poza
margines życia, a nawet zdeptać.
Przy nazwie naszego pisma pojawiać się
będzie odtąd ikona Św. Michała Archanioła –
patrona Biuletynu, którego opiece pragniemy
się w najbliższym czasie uroczyście powierzyć.
Szczególnie polecamy zatem artykuły
i wywiady, w których przybliżamy wspólnotę
Św. Michała Archanioła – obrońcy Kościoła
w walce z szatanem.
Zachęcamy do współpracy i pomocy w rozprowadzaniu Biuletynu, aby jak najwięcej osób
ustrzec przed fałszywymi duchowościami.
Zachęcamy do prenumeraty.
Są dwie możliwości zaprenumerowania BIULETYNU:
1) W formacie PDF, bezpłatnie, wysyłamy na adres
[email protected], swoje nazwisko i imię oraz e-mail,
2) W formie drukowanej, dostępnej za
dobrowolną ofiarę, opłata przelewem na konto:
12 1940 1076 4721 4806 0000 0000
z dopiskiem BIULETYN i podaniem ilości
zamawianych egzemplarzy oraz adresem zwrotnym.
Zamówienia prosimy kierować na adres redakcji:
BIULETYN - kwartalnik o zagrożeniach duchowych,
ul. Cystersów 11, 80-330 Gdańsk.
BIULETYN będzie dostępny w:
Księgarni BETLEJEM, przy ulicy Ogarnej 124
w Gdańsku,
a także w sklepikach parafialnych przy
następujących kościołach:
GDAŃSK
Parafia pw. Chrystusa Odkupiciela,
ul. Gdyńska 8, Żabianka
Parafia pw. NMP Królowej Różańca Św.,
Plac Najświętszej Maryi Panny 1, Przymorze
Biuletyn 4 (21) 2010
Parafia pw. Św. Stanisława Bp.,
Al. Legionów 13, Wrzeszcz
Parafia pw. Św. Brata Alberta,
ul. Olsztyńska 2, Przymorze
Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa,
ul. Ks. Zator Przytockiego 3, Wrzeszcz
Parafia pw. Świętego Krzyża,
ul. Mickiewicza 11, Wrzeszcz
GDYNIA
Parafia pw. Św. Mikołaja, ul. Św. Mikołaja 1,
RUMIA
Parafia pw. NMP Wspomożenia Wiernych,
ul. Dąbrowskiego 26.
Strona internetowa - www.wspólnotowa.pl
Prosimy także o modlitwę za podjętą
inicjatywę duszpasterską.
Ks. Grzegorz Daroszewski
Archidiecezjalny Duszpasterz Osób
i Rodzin zagrożonych działalnością sekt
Duszpasterstwo Osób i Rodzin
zagrożonych działalnością sekt zaprasza
na Katechezy
o zagrożeniach duchowych w każdą trzecią niedzielę
miesiąca w Kościele Chrystusa Odkupiciela
przy ulicy Gdyńskiej 8 na Gdańskiej Żabiance.
Rozpoczęcie po Mszy Świętej o godz. 18.00
Oto najbliższe katechezy:
21.02.2010 r.
Współczesny grzech
brak poczucia grzechu
Prelegent: O. Jan Bartczak OMI
21.03.2010 r.
Bezdroża magii i okultyzmu spotkanie z egzorcystą
Ks. Markiem Czyżewskim
Po Katechezach możliwość nabycia literatury na temat zagrożeń
duchowych, oraz kolejnych numerów BIULETYNU - kwartalnika
poświęconego współczesnym zagrożeniom duchowym.
Serdecznie zapraszamy
Bliższe szczegóły pod numerem telefonu
501 337 277
3
MIŁOŚĆ KRZYŻA
Ostatnio wiele się rozmawia na temat krzyża. Tak powszechną dyskusję o nim niewątpliwie sprowokował wyrok Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu,
który orzekł, ku zdumieniu wielu chrześcijan,
że krzyże w klasach szkolnych mogą być pogwałceniem wolności sumienia. Orzeczenie
to wywołało ostry sprzeciw wielu środowisk,
ale co ważniejsze przyczyniło się do pogłębionej refleksji na temat znaczenia krzyża,
zwłaszcza wśród osób wyznających wiarę
w Jezusa Chrystusa.
Chrystusa, temu trzeba powiedzieć – zgodnie
z prawdą i dla dobra Europy – że byłoby to budowanie na piasku. A nawet gorzej: że podcina
korzenie, z których wyrasta zachodnia
cywilizacja”.
O wielkiej czci dla krzyża, obecnej w wierze
naszych przodków, możemy się przekonać z zachowanych tekstów m.in. pieśni wielkopostnych.
Większość z nich jest śpiewana do dziś w naszych
kościołach, ale czy zastanawiamy się kiedykol-
W Komunikacie z 350 zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, który naturalnie zawierał protest w sprawie tego wyroku, czytamy m.in.
„krzyż jest wyrazem miłości i znakiem poświęcenia się dla innych. Jest on nie tylko świętym znakiem każdego chrześcijanina, ale stanowi również
ważny element tożsamości kultury europejskiej,
jest obecny w symbolach narodowych wielu krajów i organizacji oraz stanowi główny motyw wielu odznaczeń. Ma on zatem wymiar uniwersalny.
Obrona krzyża jest zadaniem nas wszystkich. Prawa niewierzącej mniejszości powinny być łączone
z obowiązkiem respektowania praw większości ludzi wierzących. Nie wolno ranić uczuć osób, dla
których krzyż jest symbolem największych wartości. Trzeba uszanować ich prawo do publicznego
wyrażania swych przekonań religijnych”.
W Liście Pasterskim Biskupów Polski na Niedzielę
Świętej Rodziny - 27 grudnia 2009 r. czytamy
z kolei, że: „Chrystusa nie można wyznawać jedynie od święta a do tego po cichu i tylko prywatnie. Kto kocha, ten nie kryje się ze swoją miłością.
Bądźmy Jego świadkami w domu, ale też w życiu
publicznym. Świat ma prawo widzieć uczniów
Jezusa, którzy spotkali Go osobiście i żyją z Nim
na co dzień w ogromnej zażyłości. My zatem
mamy obowiązek dawać przed światem świadectwo naszej miłości do Chrystusa. Gdy ktokolwiek
urąga Krzyżowi Chrystusowemu, trzeba powiedzieć jasno: dosyć! Historia świadczy, że każdy,
kto – strojąc się w szaty obrońcy praw człowieka
– walczył z krzyżem, ostatecznie okazywał się tyranem. Gdy ktokolwiek próbuje usunąć Chrystusa
z życia publicznego i chce budować Europę bez
4
wiek nad sensem wyśpiewywanych treści.
Warto przypatrzeć się głębi ich przesłania:
„w krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie,
w krzyżu miłości nauka, w krzyżu osłoda, w krzyżu ochłoda – dla duszy smutkiem zmroczonej. Kto
krzyż odgadnie, ten nie upadnie…gdy grom się
zbliża, pośpiesz do krzyża – on ciebie wesprze,
ocali”. W innych pieśniach śpiewamy: „krzyżu
święty nade wszystko, drzewo przenajszlachetniejsze!” albo „krzyżu Chrystusa bądźże pochwalony, na wieczne czasy bądźże pozdrowiony…
z ciebie moc płynie i męstwo – w tobie jest nasze
zwycięstwo”.
Katechizm Kościoła Katolickiego nr 618 podkreKwartalnik o zagrożeniach duchowych
śla, że „krzyż jest jedyną ofiarą Chrystusa – jednego pośrednika między Bogiem a ludźmi” oraz
przypomina nam słowa powołania zawarte
w ewangelii wg św. Mateusza 16, 24, które Chrystus skierował do swoich uczniów: „Jeśli kto chce
pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”.
Przytacza nam również hymn Vexilla Regis, w którym Kościół oddaje hołd krzyżowi, kiedy śpiewa:
O crux, ave, spes unica – „o krzyżu, bądź pozdrowiony, jedyna nasza nadziejo! oraz cytuje słowa
św. Róży z Limy, która zrozumiała, że „poza krzyżem nie ma innej drabiny, po której można by dostać się do nieba”. Warto zwrócić też uwagę na
bardzo głęboki w swoim przesłaniu akt strzelisty:
„In laetitia nulla dies sine cruce”, który jest ufnym
i radosnym zawołaniem do Boga, że „ani jednego
dnia bez krzyża”.
Przypatrując się zarówno tekstom biblijnym, jak
i nauczaniu Kościoła Katolickiego oraz naszej
chrześcijańskiej tradycji – nikt nie ma chyba
wątpliwości, że polecenie Jana Pawła II, który w
Zakopanem 6 czerwca 1997 roku powiedział
„Brońmy krzyża!” należy potraktować bardzo
poważnie. Oczywiście bardzo trudno zrozumieć
i zaakceptować krzyż nie wierząc w Jezusa Chrystusa i Jego zbawczą ofiarę, która właśnie na nim
się dokonała. Patrząc bowiem na ten znak naszej
wiary nie poprzestajemy tylko na tym, co widoczne dla oczu, ale w krzyżu znajdujemy dużo bardziej głęboki sens.
To, w jaki sposób na zewnątrz traktujemy krzyż, jest
odbiciem tego, co kryje się w sercu, czy właśnie w
naszym wnętrzu jest akceptacja i wdzięczność dla
Chrystusa, dla Jego ofiary za nas, który jako Baranek Boży zgładził grzechy świata (J 1,29) czy
może krzyż zdaje się nam być głupstwem jak dla
pogan, którzy nie rozumieli krzyża, bo nie rozpoznali w Chrystusie Mesjasza. Musimy być świadomi nieustannej walki duchowej, jaka toczy się
w świecie o naszą przynależność do Boga. I chociaż wynik tej walki właśnie na drzewie krzyża
został ostatecznie rozstrzygnięty i w Jezusie Chrystusie jest nasze zbawienie, to jednak przeciwnik
Boga – szatan, który rzecz jasna nie może znieść
widoku krzyża – nie ustaje, aby zawładnąć naszymi sercami, bo za cel obrał sobie zakwestionować
miłość Boga do nas, która najpełniej wyraziła się
właśnie w zbawczej ofierze Jezusa Chrystusa na
Biuletyn 4 (21) 2010
krzyżu. Ataki na krzyż i inne symbole religijne są
więc niewątpliwie znakiem czasu, znakiem pustki, rozpaczy, duchowego głodu współczesnego
człowieka, ale jednocześnie są znakiem działalności szatana i jego złych mocy w świecie. Dlatego oczywiście musimy podejmować konieczne
i bezpośrednie działania na arenie politycznej,
społecznej czy prawnej w celu ochrony krzyża,
ale jeszcze bardziej musimy zatroszczyć się
o rozwój duchowy współczesnego człowieka,
który zdaje się być zdezorientowany, a który
stworzony na obraz i podobieństwo Boga ze swej
natury jest otwarty i ukierunkowany na Niego i jak
mawiał św. Augustyn, będzie miał niespokojne
serce, dopóki nie spocznie w Bogu.
W tym roku liturgicznym, który przeżywamy pod
hasłem „bądźmy świadkami Miłości” , a w którym
ze szczególną mocą odbywa się dyskusja nad
krzyżem – ucząc się być świadkami Miłości –
uczmy się również miłości krzyża, bo na nim „zawisło zbawienie świata”. Trzeba więc nam dziś
głosić Chrystusa i to Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest Miłością i który pragnie dać nam życie
w obfitości. Tylko spotkanie człowieka z żywym
Bogiem jest gwarancją przyjęcia krzyża i spojrzenia na niego innymi oczyma – wiary i miłości. Nie
jest łatwo pokochać krzyż, bo miłość ta wiąże się
z akceptacją cierpienia w naszym życiu, ze zgodą
na poświęcenie, trud, niekiedy nawet gotowość
złożenia w ofierze życia. Każdy z nas jest jednak wezwany przez Boga do świętości, a więc
naśladowania Go w miłości. Bóg, który zna nas
najlepiej i kocha najmocniej wie, jakie są nasze
ludzkie możliwości i dlatego każdy otrzymuje
krzyż na miarę swoich sił. Tajemnica miłości do
krzyża Chrystusowego, ale i naszego, osobistego
jest wielka i nie da się jej zgłębiać inaczej, jak tylko żyjąc wiernie swoim powołaniem i korzystając
z pomocy Boga, który szczególnie się nam daje
w sakramentach Kościoła. Nie ma innej drogi do
uświęcenia jak przez krzyż. Jest on łaską, ale
zrozumienie tej tajemnicy nie przychodzi człowiekowi łatwo, bo nasza natura zraniona skutkami
grzechu – buntuje się przeciwko wszystkiemu, co
wiąże się z trudem, wyrzeczeniem, cierpieniem,
umieraniem. Pamiętajmy jednak, że ostatecznie
krzyż nie jest celem, ale środkiem do celu, że nawet ten, na którym zawisł sam Chrystus pozostał
pusty, że nasza wiara sięga dalej, że po krzyżu
nastąpiło zmartwychwstanie, ale nie byłoby ono
5
możliwe gdyby Chrystus odrzucił krzyż, gdyby nie
pozwoliłby się do niego z miłości przybić i na nim
umrzeć.
Krzyż jest na stałe obecny w życiu każdego chrześcijanina. Znakiem krzyża m.in. rozpoczynamy
każdą modlitwę, znakiem krzyża błogosławimy
się nawzajem, znak krzyża stawiamy na naszych
nagrobkach, krzyże wieszamy na naszych ścianach, krzyże mają zapewnić nam ochronę, kiedy
je nosimy na szyi jak medalik, krzyże stawiamy
przy drodze, aby nam przypominały o miłości
Boga i tym, że tu na ziemi jesteśmy jedynie pielgrzymami w wędrówce do nieba. Starsi ludzie
może jeszcze pamiętają piękny zwyczaj kreślenia
znaku krzyża na bochenku chleba, zanim się rozpoczynało jego dzielenie wśród najbliższych.
O krzyżu mówimy też zawsze wtedy, kiedy naszym doświadczeniem stają się różne trudności
życiowe np. kalectwo, choroba, strata bliskiej osoby. Pamiętajmy o każdym rodzaju krzyża. Szanujmy ten znak naszej wiary, miejmy go we czci.
Nie zdejmujmy krzyżów z naszych ścian, nie
wstydźmy się ich. Nie pozwólmy, aby kiedykolwiek zostały nam one wyrwane z naszych serc,
dusz i sumień. Może inspiracją do pokochania
krzyża stanie się refleksja nad słowami pieśni:
„Nie zdejmę krzyża z mojej ściany, za żadne skarby świata, bo na nim Jezus ukochany, grzeszników
z niebem brata. Nie zdejmę krzyża z mego serca,
choćby mi umrzeć trzeba, choćby mi groził kat,
morderca, bo krzyż to klucz do nieba. Nie zdejmę
krzyża z mojej duszy, nie wyrwę go z sumienia,
bo krzyż szatana wniwecz kruszy, bo krzyż to
znak zbawienia. A gdy zobaczę w poniewierce
Jezusa krzyż i ranę, która otwiera Jego serce,
w obronie krzyża stanę”.
Pisząc o miłości krzyża chciałbym na koniec zwrócić jeszcze uwagę na świadectwo siostry Marii od
Jezusa Miłosiernego, śp. karmelitanki bosej, która
niewątpliwie miała wielkie zrozumienie tej miłości,
gdy w swojej poezji pisała Bogu: „ziemia Cię nie
chciała, opuściło Niebo, tylko krzyż przygarnął,
i przyjął do siebie. Ramiona gościnne rozłożył szeroko, do siebie przytulił, z Tobą się zjednoczył.
I odtąd na zawsze Tyś z krzyżem zrośnięty, na
krzyżu cierpiący, na nim uwielbiony. W nim zawsze Cię znajdę i spotkam się z Tobą - tu miejsce
zaślubin Jezusie od Krzyża”.
ks. dr Jan Uchwat
6
MOC KRZYŻA
CHRYSTUSOWEGO
W tytule zaznaczam, o jaki krzyż chodzi,
ponieważ krzyż znany był już przed chrześcijaństwem, na przykład w starożytnym
Egipcie zakończony pętlą (anch) był symbolem życia. W cesarstwie rzymskim, w czasach
Jezusa, ukrzyżowanie było karą najbardziej
haniebną, na którą skazywano tylko
niewolników. Żydzi tej kary nie stosowali.
Jezus został ukrzyżowany z rozkazu władzy
rzymskiej. W Ewangeliach krzyż jest symbolem
cierpienia, na przykład w Mt 10,38: „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie
godzien”. Dla św. Pawła Apostoła krzyż jest godnym czci symbolem zbawczego dzieła Jezusa,
znakiem Bożej miłości do człowieka. W liście do
Galatów pisze on: „Co do mnie, nie daj Boże,
bym miał się chlubić z czego innego, jak tylko
z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki
któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja
dla świata” (6,14). W liście do Filipian św. Paweł
życie chrześcijan, którzy ulegają pokusie zła, nazywa „postępowaniem jak wrogów krzyża Chrystusowego” (Flp 3,18). A zatem widzimy, że dla
Apostoła narodów krzyż jest symbolem Chrystusa. Z czasem do praktyk chrześcijańskich wchodzi
znaczenie się krzyżem. Świadectwem tego jest
dziełko „De Corona 3” apologety chrześcijańskiego Tertuliana (155-220 rok), w którym czytamy:
„Gdy wychodzimy lub wracamy do domu, gdy
zaczynamy lub kończymy jakąś czynność, gdy
się ubieramy lub nakładamy buty, przed kąpielą
lub gdy siadamy do stołu, gdy zapalamy świece,
gdy kładziemy się na spoczynek lub siadamy na
krześle, przy każdym naszym zajęciu zróbmy na
czole znak krzyża”.
Nie od razu jednak krzyż stał się znakiem odróżniającym chrześcijan, stał się nim dopiero
w czwartym wieku, po edykcie Mediolańskim
Konstantyna Wielkiego zakazującym prześladowania religii chrześcijańskiej, oraz między innymi
zakazującym kary krzyżowania. Według legendy
Konstantyn przed bitwą przy Moście Mulwijskim
niedaleko Rzymu widział we śnie krzyż i usłyszał
słowa: „W tym znaku zwyciężysz”. Po swoim zwycięstwie Konstantyn ufundował wielki złoty krzyż
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
dla starej bazyliki św. Piotra w Rzymie.
Do trzeciego wieku najbardziej popularnym znakiem chrześcijaństwa była ryba,
a to z tego powodu, że litery greckie tworzące słowo „ichthys” (ryba) można było
odczytać jako monogram Jezusa – „Jezus
Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel”. Jednym
z najstarszych świadectw traktowania krzyża jako znaku chrześcijan są słowa z kazania św. Cyryla biskupa Jerozolimy (313-386
rok): „Krzyż jest znakiem wierzących, lękają
się go demony”.
mnie w świat postrzegania energii. Przez
piętnaście dni pod jego kontrolą praktykowałem Chi-gong oraz medytację
wschodnią. Przez dwa lata bardzo intensywnie zajmowałem się radiestezją, szukałem żył wodnych i stawiałem diagnozy
lekarskie. Pewnego razu przyszedł do mnie
człowiek z prośbą o uzdrowienie z codziennych wymiotów. Od niego zaraziłem się złą
energią, która spowodowała moje załamanie. Zaczął męczyć mnie lęk. Miałem wrażenie, że w mieszkaniu nie jestem sam, że
towarzyszą mi złe duchy. Nieustannie przepalały mi się żarówki, kompu-
Do rozpowszechnienia krzyża jako znaku
chrześcijaństwa w wielkim stopniu przyczyniło się odnalezienie krzyża świętego
przez matkę Konstantyna, św. Helenę, które według starożytnej Kroniki Paschalnej
z Konstantynopola miało miejsce 14 września 320 roku.
ter przestał funkcjonować. Później przed
snem zacząłem widzieć diabły – potwory.
Pewnej nocy doszło do kryzysu. Czułem
wokół siebie jakby złą, ciemną chmurę,
która mnie atakowała, serce przeszył mi
ostry ból, jakby ktoś przebił mnie ostrym narzędziem. Nie mogłem oddychać, dusiłem
się. Myślałem, że za chwilę umrę. Wtedy
przypomniałem sobie, że kiedy byłem na
odwiedzinach w Polsce ktoś podarował mi
różaniec, jaki dostałem z okazji pierwszej
Komunii św. oraz medalik św. Benedykta.
Rzeczy te leżały w szafie, uważałem, że są
bez wartości. Teraz odnalazłem je, chwyciłem do ręki i zacząłem odmawiać modlitwę,
którą pamiętałem: Zdrowaś Maryjo. Nie
modliłem się do Jezusa, ponieważ nie wiedziałem, czy mogę. Zacząłem też wzywać
na ratunek aniołów. Różaniec i medalik uratowały mnie. Bardzo zapragnąłem znaleźć
się przy krzyżu. W mieszkaniu nie miałem
krzyża poza tym małym krzyżykiem przy
różańcu, wybiegłem więc z mieszkania
i usiadłem pod krzyżem przy kościele”.
Od czwartego wieku krzyż jest znakiem
chrześcijaństwa i symbolem Chrystusa. Krzyże stawia się na ołtarzach, wynosi wysoko
na wieże świątyń, stawia przy drogach, krzyże noszą na sobie lub przy sobie wierzący
w Chrystusa. Wszędzie, gdzie jest, przypomina zbawcze dzieło Chrystusa dokonane
na krzyżu. Chrześcijanin chce żyć w świetle
krzyża, ponieważ on nie tylko przypomina
mu Chrystusa, ale jest narzędziem łaski, źródłem duchowego umocnienia.
Pewien człowiek opowiedział mi, jak dręczony przez złe duchy intuicyjnie w krzyżu
szukał ratunku:
„Mając dwadzieścia lat wyjechałem do Niemiec
i tam na studiach odszedłem od wiary w Boga.
Spodobał mi się New Age, w ogóle ezoteryzm.
Zrobiłem kurs radiestezji, reiki, przeszedłem inicjację reiki pierwszego stopnia. Poznałem pewnego
mistrza sztuki walk wschodnich, który wprowadził
Biuletyn 4 (21) 2010
Szatan boi się krzyża, nienawidzi go. Dotknięcie
krzyżem człowieka opętanego wywołuje gwałtowną reakcję, opętany boi się dotyku krzyża, nawet nie może patrzeć na krzyż. Pewna osoba znie7
wolona przez złego ducha, podczas gdy nad nią
odmawiałem egzorcyzmy, wpadała w trans, traciła świadomość, upadała na parkiet i próbowała
posuwając się na rękach i kolanach wyczołgać się
z pokoju, albo ukryć się pod stołem. Trzeba było
zastępować jej drogę lub zamykać drzwi. Kiedy
jednak przed drzwiami lub pod stołem kładłem
krucyfiks, osoba ta, chociaż nie mogła go widzieć,
ponieważ miała zamknięte oczy, czołgała się
w przeciwną stronę. Zły duch, który kierował jej
ruchami, bał się zbliżyć do krzyża.
mną do Boga, abym został michalitą. Następnym
czynnikiem było uzdrowienie za przyczyną św.
Michała Archanioła z paraliżu, który mi zagrażał,
gdy byłem na misjach (przez 20 lat w Paragwaju
i Argentynie). Podczas choroby prosząc o łaskę
Opętani nie pozwalają zrobić sobie na czole znaku krzyża. Kiedy im się pokazuje krzyż, odwracają twarz, zamykają oczy, nieraz krzyczą: „Weź
to!” , albo chcą wyrwać krzyż z ręki egzorcysty
i odrzucić.
Nie pozwólcie wmówić sobie, że w imię tolerancji
nie należy krzyża umieszczać w miejscach publicznych: w szkołach, szpitalach, miejscach pracy. Wiemy, komu na tym zależy.
Ks. prof. Andrzej Kowalczyk, egzorcysta
ANIOŁOWIE NAPRAWDĘ
POMAGAJĄ
O niezwykłej wspólnocie w Kościele –
Rycerstwie Św. Michała Archanioła,
aniołach i ich nadzwyczajnej pomocy –
z ks. Marianem Polakiem CSMA –
michalitą i założycielem Rycerstwa
rozmawia Monika Walczak.
Co Księdza zainspirowało do utworzenia
Rycerstwa św. Michała Archanioła?
- Tych czynników inspirujących było kilka. Pierwszym to, że należę do Zgromadzenia Świętego
Michała Archanioła, popularnie mówiąc – michalitów, którzy powinni szerzyć cześć św. Michała
i prowadzić walkę z demonami, które w naszym
pokoleniu rozpoczęły zacięty atak przeciwko
ludzkości. Drugim, że przed laty, jako dziesięcioletni chłopak miałem pewne duchowe przeżycie:
Święty Archanioł, wyjaśnił mi je później w wewnętrznym natchnieniu, już wtedy wstawiał się za
8
uzdrowienia zrobiłem przyrzeczenie św. Michałowi, że gdy wyzdrowieję będę w szczególny sposób rozpowszechniał jego cześć. Moja modlitwa
została wysłuchana i odzyskałem zdrowie.
W 1992 roku wróciłem do Polski i zostałem zastępcą Przełożonego Generalnego; jednocześnie
zacząłem wypełniać moje przyrzeczenie. Z pomocą św. Michała i mego Anioła stróża napisałem
około 20 książek o świętym Michale i Aniołach,
kilka po hiszpańsku. W 1993 r. rozpocząłem wydawanie dwumiesięcznika o aniołach „Któż jak
Bóg” i przez 12 lat byłem jego redaktorem. Ponadto głosiłem rekolekcje i konferencje o aniołach
w Polsce i w sąsiednich krajach. Spotkania
i refleksje z Czcicielami św. Michała uświadomiły
mi konieczność walki ze złymi duchami. Pewną
sugestię poddała mi jedna z czcicielek Zofia Sobieraj. W 1994 roku założyłem ruch apostolski Rycerstwo Świętego Michała Archanioła i przez 10
lat byłem jego animatorem generalnym. W tych
pracach czułem wyraźną pomoc św. Michała
Archanioła i mego kochanego anioła stróża.
Jakie jest podstawowe zadanie Rycerstwa?
- Jest to ruch apostolski do walki ze złymi duchami.
Obserwujemy ich wzmożone ataki. Szatan, jak
mówi Księga Apokalipsy, ma coraz mniej czasu,
bo coraz bardziej przybliża się drugie przyjście
Chrystusa (Ap 12, 12). Wtedy szatan będzie pozbawiony możliwości kuszenia ludzi,
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
i na zawsze strącony do piekła (Ap 20, 10).
Rycerstwo Św. Michała Archanioła zatwierdził
15-08-1994 roku Przełożony Generalny Michalitów ksiądz Kazimierz Tomaszewski. Ruch ten
obchodził w 2009 roku 15 lat swego istnienia,
zrzesza około 1000 rycerzy. Statut Rycerstwa
został zatwierdzony przez Kongregację Nauki
Wiary. Kardynał Ratzinger w 1985 roku wydał
polecenie dyscyplinarne, ażeby świeccy nie odmawiali egzorcyzmu długiego, który ułożył Papież Leon XIII. Do tej pory, jako Zgromadzenie
rozpowszechnialiśmy go przez całe lata również
wśród wiernych świeckich. Ponieważ był to nakaz
dyscyplinarny, byliśmy posłuszni władzy Kościoła.
Wysłałem nasz Statut Rycerstwa do Kongregacji
Nauki Wiary, z prośbą o wyrażenie zgody na
odmawianie tego egzorcyzmu przez Rycerzy.
Jak wspomniałem Kongregacja zatwierdziła nam
Statut, ale nakazała ułożyć inne modlitwy egzorcyzmu prostego. Wobec tego ułożyłem trzy różne
modlitwy o wyzwolenie, które zatwierdził biskup
diecezji Warszawsko – Praskiej, Kazimierz Romaniuk, biblista. Od tego czasu Rycerze odmawiają
codziennie te modlitwy. Znajdują się one w książeczkach Wydawnictwa Michalineum „Walczmy
z szatanem” i „Rycerstwo Św. Michała”.
Trzeba powiedzieć, że walka z szatanem to
obowiązek każdego chrześcijanina. Nie mniej
nie wszyscy jakoś to sobie uświadamiają. Zahaczamy tu o problem pogłębiania wiary i stałej
łączności z Chrystusem, gdyż nikt z ludzi nie ma
mocy własnej, żeby odpędzać złe duchy. Mówi o
tym Chrystus w Ewangelii św. Marka (Mk 9, 3840). Wobec tego Rycerze mają przede wszystkim
ściśle jednoczyć się z Chrystusem, ażeby od Niego
otrzymać moc do walki z demonami i odpędzać je
od siebie i od innych ludzi.
Jaka jest różnica między odpędzaniem złych
duchów, a egzorcyzmami?
- Jest zasadnicza różnica. O opętaniu mówimy
wówczas, gdy zły duch zamieszkuje w ciele człowieka. W przypadku opętania, nad opętanym
może się modlić tylko kapłan egzorcysta, mianowany przez biskupa. Są różne powody opętania:
może to być dobrowolne oddanie się demonowi
i spisanie z nim cyrografu, aby z jego pomocą
dojść do majątku i sławy; inną przyczyną jest
należenie do jakiegoś ruchu okultystycznego lub
trwanie w grzechach ciężkich. Przez grzech ciężki
Biuletyn 4 (21) 2010
człowiek staje się niewolnikiem szatana, jego własnością.
Zniewolenie to działania szatana, który obserwując danego człowieka i dostrzegając jego słabą
stronę kusi go i prowadzi do perwersji seksualnych, złości, kradzieży i innych grzechów głównych. Właśnie w tej dziedzinie demon wiąże człowieka, nie wchodzi w niego tylko go krępuje
w danej dziedzinie jego życia. Zniewolony staje
się podobny do zwierzęcia, które ktoś związawszy prowadzi je do rzeźni. To właśnie jest zniewoleniem, skrępowaniem. I w owej dziedzinie
człowiek przez całe lata upada, nie może się
podnieść, chociaż w innych sprawach sobie radzi
- może nawet dobrze pracować, dbać o rodzinę,
itd. Odłączywszy się od Chrystusa i trwając
w grzechu ciężkim zniewolony zamyka się na
działanie łaski Bożej, a Chrystus mówi: „Beze
Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5).
W sytuacjach zniewolenia potrzebna jest pomoc
Kościoła i modlitwa grupy wstawienniczej. Rycerze często tak się modlą nad osobami zniewolonymi. Jeżeli jest bardzo ciężkie zniewolenie, wtedy
ksiądz opiekun danej grupy rycerskiej zwanej
Zastępem, przewodzi modlitwie wyzwolenia i miłosierny Bóg wyzwala zniewolonego grzesznika.
Bowiem „kto prosi – otrzymuje”(Łk 11, 10). Jeżeli
u zniewolonego występuje dobra wola, chęć nawrócenia i zerwania z grzechem, to Bóg, który
chce wyzwolić wszystkich od tych duchowych
skrępowań, uzdrawia go. Coraz więcej egzorcystów diecezjalnych prosi Rycerzy o pomoc
modlitewną i poleca ich modlitwie ciężkie kazusy
opętań i zniewoleń.
Jakby Ksiądz podsumował cel Rycerstwa?
- Celem Rycerstwa jest miłowanie Boga i ludzi, którzy albo sobie nie uświadamiają swoich zniewoleń, albo są zbyt słabi duchowo aby je zerwać. W
ten sposób Rycerstwo posługą swego charyzmatu
odpędzania złych duchów, w oparciu o moc Chrystusa, służy zniewolonym ludziom. W Kościele
każdy ruch apostolski ma swój charyzmat, którym
wspomaga ludzi, aby się zbliżali do Chrystusa
i Jemu się oddawali. Codziennym odmawianiem
prośby o wyzwolenie zniewolonych ludzi, swą modlitwą opartą na czytanym i rozważanym słowie
Bożym, swym postem, częstym uczestniczeniem
we mszy świętej w tygodniu i coraz ściślejszym
zjednoczeniu się z Chrystusem, Rycerze wyna9
w niebie są braćmi. Miłują nas w Bogu. Posiadamy
wspólny cel: życie wieczne w Bogu. Mamy wspólnego Zbawiciela. Aniołowie oddawszy pokłon adoracji Chrystusowi (Hbr 1, 6) zdobyli zasługę na
życie wieczne i zostali dopuszczeni do widzenia
Boga twarzą w twarz (Mt 18, 10). My podczas
naszej ziemskiej próby mamy wybrać Boga, miłować Go i przygotować się do życia wiecznego.
Od Chrystusa, który nas umiłował aż do śmierci
krzyżowej, aniołowie nauczyli się pokornej służby
ludziom. W świetle Bożym doceniają wartość każdego człowieka i jego duszy nieśmiertelnej.
Chrystus powiedział, ze jedna dusza ludzka jest
więcej warta niż dobra całego świata
(Mt 16, 26).
gradzają Bogu za grzechy innych i starają się im
służyć, czyli miłować ich w prawdzie. Ofiarują
swoje modlitwy i cierpienia za dusze w czyśćcu
cierpiące, aby miłosierny Bóg wprowadził je co
rychlej do szczęścia niebieskiego. Te prośby powinni zanosić za pośrednictwem aniołów stróżów
dusz czyśćcowych. Rycerstwo rozpowszechnia
modlitwę „Święty Michale Archaniele broń nas
w walce”, która posiada charakter prostego egzorcyzmu. Rozróżniamy egzorcyzm prosty i uroczysty. Egzorcyzm uroczysty jest dokonywany
w imieniu Kościoła przez egzorcystę kapłana, który posługuje się tekstami modlitw zatwierdzonymi
przez Kościół. Modlitwa egzorcyzmu prostego
albo prywatnego to modlitwa o wyzwolenie i oddalenie złych duchów w oparciu o własną wiarę
w Boga i własnymi formułami, może ją odmawiać
każdy w momencie kuszenia.
Dlaczego aniołowie pomagają ludziom?
- Aniołowie i ludzie mając tego samego Ojca
10
Według Pisma świętego pierwszym zadaniem
aniołów jest uwielbianie Boga, adoracja, zachwyt
Bogiem, dziękczynienie, błogosławienie Boga
(Łk 2, 13-14; Iż 6, 1-3; Ap 5, 11-12; 7, 11-12).
Z miłością wykonują nakaz Boga, który „swoim
aniołom dał rozkaz o tobie (człowieku), aby cię
strzegli na wszystkich twych drogach”(Ps 91, 12),
Miłując nas pomagają nam osiągnąć zbawienia (Hbr 1, 14). Bóg w swojej odwiecznej myśli
i wszechwiedzy zawsze wiedział, że człowiek
upadnie oraz że Syn Boży stanie się Człowiekiem i aniołowie będą Mu służyli (Mt 4, 11). Jak
wstępowali na Chrystusa w Jego ziemskim życiu
aby adorować Go jako swego Boga, i zstępowali
aby Mu służyć (J 1, 51), tak wstępują na nas, aby
adorować Boga zamieszkałego w nas i zstępują na nas, aby nam usługiwać, bowiem jesteśmy
członkami Ciała Chrystusa. Oni również należą do
Kościoła (Hbr 12, 22-24, Chrystus jest ich Głową
(Kol 2, 10; por. Ef 1,10). Służąc nam wyrażają
swą miłość do Chrystusa, który powiedział, że to
co czynimy potrzebującym, Jemu to czynimy
(Mt 25, 40).
Dlaczego pomoc aniołów jest skuteczna?
Dobrzy aniołowie są zjednoczeni z Bogiem,
w Nim kochają nas (1J 5,1), ponieważ Bóg kocha
całe swe stworzenie (Mdr 11, 24-26), a zwłaszcza nas ludzi, których stworzył na swe podobieństwo (Jr 31, 3). Jezus mówi: ”Jak Mnie umiłował
Ojciec, tak i Ja was umiłowałem” (J 15, 9). Aniołowie będąc synami Bożymi również są miłowani
przez Boga i trwają w zjednoczeniu z Nim (Mt
18, 10). Bóg przez nich miłuje nas i wspomaga.
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
Jeżeli anioł opiekuje się nami, broni nas, zawsze
działa w imieniu Boga. Aniołowie poznają prawdę w nieskończonej prawdzie Boga. Wola aniołów jest złączona z wolą Bożą. Anioł wypełniając
wolę Boga może zawsze liczyć na Jego pomoc,
a w razie trudności Bóg udziela mu dodatkowej
mocy. Można obrazowo powiedzieć, że jeden
anioł ma większą moc niż wszystkie armie całego
świata z nowoczesną bronią nuklearną. Pomoc
aniołów jest skuteczna dla tych, którzy się otwierają na Boga, na oświecenia i natchnienia, które Bóg daje nam przez nich. „Jesteśmy bowiem
Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla
dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował,
abyśmy je pełnili”(Ef 2, 10). Aniołowie nie mogą
nas zmuszać do czynienia dobrze, szanują naszą
wolność, ponieważ sam Bóg ją szanuje. Jako nasi
przewodnicy wskazują nam kierunek drogi w danej chwili, jednakże szanując naszą wolność nie
zmuszają nas do kroczenia wskazaną drogą. Jeśli
czynimy źle, to jest nasza wina, bowiem nadużywamy naszej wolności. Gdy ktoś wejdzie do ciemnego schronu, do którego nie dochodzi światło
słoneczne, niech nie narzeka na słońce tylko na
siebie samego. Podobnie grzesznik przez swój
grzech blokuje dostęp Bożego światła do swej
duszy, a wtedy i anioł stróż, sługa Boży, niewiele
może mu pomóc.
Trzeba się przeciwstawić postępowaniu tych,
którzy przez swe praktyki modlitewne i zaklęcia
chcą uczynić z anioła swego sługę, bo on nigdy
nie będzie spełniał naszych zachcianek lecz wolę
Boga w stosunku do nas. Pan Bóg jednakowo
kocha wszystkich swoją nieskończona miłością.
Ta miłość dochodzi do nas również przez Jego
świętych aniołów. Jeśli przyjmujemy ich natchnienia i kochamy ludzi służąc im, wtedy Bóg odpowiadając na naszą miłość okazaną Mu w służbie
drugim, pomnaża stopień naszej świętości. W ten
sposób dojrzewamy do tej miary miłości jaką nam
wyznaczył Ojciec niebieski. Prawdziwy przyjaciel
zawsze szuka prawdziwego dobra dla swego
przyjaciela, i takim przyjacielem jest nasz anioł
stróż. Potwierdza to Chrystus mówiąc: „Lecz kto by
między wami chciał się stać wielkim, niech będzie
sługą waszym”(Mk 10, 43). Aniołowie uznając
Chrystusa za swego Pana, naśladując Go i służąc
nam stali się wielkimi. Teraz dopomagają nam do
osiągnięcia naszej wielkości.
Biuletyn 4 (21) 2010
Jak działają upadłe anioły, czyli złe duchy?
- O to powinno się zapytać egzorcystę, ponieważ jednak na misjach jak i w Polsce przez pewien czas byłem egzorcystą mogę nieco o tym
powiedzieć. Szatan atakując wszystkich ludzi (1P
5. 8) atakował i atakuje mnie i ciebie. Złe duchy
zazdroszcząc nam powołania do uczestnictwa
w życiu Bożym, które one utraciły, chcą nas oderwać od Boga i zająć sprawami tej ziemi, abyśmy
nie mieli czasu na oddawanie czci Bogu, na modlitwę i na refleksję nad celem naszego życia.
Złe duchy opierając się tylko na swej wiedzy naturalnej, popełnili wiele błędów tak w odniesieniu
się do Chrystusa w Jego ziemskim życiu oraz popełniają je w odniesieniu do nas. Dlatego szatan
miał wątpliwości, czy rzeczywiście Jezus z Nazaretu był Bogiem. Widać to w pytaniach, które
skierował do Chrystusa w czasie jego postu na pustyni: Jeśli jesteś Synem Bożym (…) (Mt 4,3-5), a to
świadczy wyraźnie, że nie mając nadprzyrodzonego światła Ducha Świętego, nie miał pewności,
że Jezus jest Bogiem. Wprawdzie zranił Chrystusa
podczas męki w jego piętę (Rdz 3, 15), to znaczy naszymi rękami torturował Go aż do śmierci
krzyżowej, jednakże pomylił się, bowiem Chrystus
swoją śmiercią, którą zaakceptował dobrowolnie
(J 10,17-18) pokonał go. Będąc kłamcą (J 8, 44)
i nie znając bóstwa Chrystusa, które można poznać tylko dzięki otwarciu się na działanie Ducha
Świętego (1Kor 12, 3), omamił starszyznę żydowską i Piłata, którzy dręczyli Go i ukrzyżowali. Gdyby poznali prawdę o Jezusie, „nie ukrzyżowaliby
Pana chwały” (1Kor 2, 8). Stąd tak ważne jest poznanie Chrystusa, wyjście z ignorancji i otwieranie
się na działanie Ducha Świętego.
Na czym polega działanie szatana?
Przede wszystkim szatan obserwuje nas, stara się
wpłynąć na nasz rozum i naszą wolę. Ponieważ
nie może bezpośrednio wpłynąć na nasze władze
wewnętrzne, dlatego wpływa na nas przez to, co
nazywamy zmysłami wewnętrznymi, to znaczy
przez wyobraźnię, pamięć, i żeruje na naszych namiętnościach i pożądliwościach i bystro nas obserwuje. Może nas kusić wabiącymi wyobrażeniami
przyjemności, wygody i bycia wielkimi w oczach
innych. Atakuje ludzi, którzy posiadają mniejszą
odporność psychiczną pociągając ich do różnych
nałogów i grzechów. Posługuje się światem czy11
li gorszącym wpływem ludzi, którzy żyją jakby
Bóg nie istniał. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że
pijaństwa, podobnie jak narkomanii czy homoseksualizmu nie dziedziczy się, naukowcy nie odkryli
genów odpowiedzialnych za te zniewolenia. Ich
nabycie i funkcjonowanie uwarunkowane jest od
zdrowia psychofizycznego, moralnego, od zdarzeń losowych i otrzymanych zranień.
W różnych trudnościach szatan kusi człowieka aby
szukał odpoczynku i ulgi, w napojach alkoholowych, w narkotykach lub w rozwiązłości seksualnej. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że alkohol
jest zdefiniowany przez Światową Organizację
Zdrowia jako narkotyk, który niszczy centralny system nerwowy – mózg. Pracowałem kiedyś z grupą
alkoholików. W tej pracy z alkoholikami uczestniczył również jeden z lekarzy warszawskich Jerzy
Fiutowski, który z lekarzami amerykańskimi przeprowadzał badania nad alkoholikami na oddziale odwykowym jednego z warszawskich szpitali.
W swoich publikacjach pisał jak alkohol oddziaływuje na osobowość człowieka. Znając biografię
alkoholika i długość czasu w którym nadużywał
alkoholu, po jego zgonie badał wpływ alkoholu
na poszczególne narządy. Po otwarciu czaszki
okazywało się, że niekiedy „dziura” w mózgu
była tak duża, że można tam było zmieścić pięść:
komórki nerwowe, neurony, zostały zastąpione
tkanką łączną. Inne komórki naszego ciała odnawiają się co pewien czas, neurony nie odnawiając się mają nam służyć do końca życia. Ciągłe
nadużywanie alkoholu, sumując się na przestrzeni
wielu lat i uszkadzając mózg czyni go niezdolnym
narzędziem dla duszy, która nie może właściwie
rozróżnić czynów dobrych od złych. Dlatego alkoholicy popełniają wiele różnych przestępstw i
zbrodni. Nadużywanie alkoholu przez ludzi
i pozorny zysk państwa ze sprzedaży alkoholu,
w końcu okrutnie obraca się przeciwko alkoholikom, ich rodzinom i całemu narodowi.
Ostatnie lata alkoholika to postępowanie na poziomie instynktów i prymitywnych nawyków.
W Polsce mamy około 1 miliona alkoholików. Wielu z nich po latach trwania w nałogu ma tak duży
ubytek mózgu, że nie mogą logicznie myśleć, stąd
tyle różnych zbrodni, napaści, zabójstw, gwałtów,
wypadków przy pracy, itp. Niestety, jeżeli państwo nie pomaga w propagowaniu trzeźwości,
będzie później wydawać wielokrotne sumy na
naprawianie skutków alkoholizmu. Podobne skutki, a nawet jeszcze w krótszym czasie, powoduje
12
nadużywanie narkotyków. Tak więc pierwszy sposób atakowania szatana to zniewolenie człowieka
nałogami, doprowadzenie go do degradacji psychofizycznej i duchowej, do ucieczki od prawdy
o rzeczywistości do prawdy urojonej, do schizofrenii, do utraty zdrowia i do przedwczesnej śmierci.
Drugi sposób szatańskiego działania to wykorzystywanie naszej upadłej natury i skłonności do
złego, do wygody i zadowolenia w obrębie naszego ciała, czyli do praktycznego materializmu.
Przejawia się on w nadużywaniu jedzenia i picia,
w rozprzężeniu seksualnym, w korupcji, kradzieży,
w zabijaniu nienarodzonych dzieci, w eutanazji,
w szukaniu własnego wyniesienia, władzy i sławy
kosztem drugich. Jest to królowanie ludzkiej pychy
i ludzkiego egoizmu.
Założyciel michalitów błogosławiony ks. Bronisław Markiewicz (+1912) pisze: „Wszystkie klęski
społeczne, trapiące nowożytną ludzkość, mają
ostatnie i najgłębsze źródło w złem moralnym,
a tym złem moralnym nie jest dziś nic innego jak
brak pokory i pycha, która krąży po wszystkich żyłach nowożytnego społeczeństwa i zatruwa jego
krew” (PiP 7/1899, s. 19). Człowiek jest zajęty do
tego stopnia materią, życiem zmysłowym i szukaniem przyjemności, że nie odczuwa potrzeby oddawania czci Bogu, nie dba o duszę, o zbawienie
wieczne. Można się tu posłużyć przykładem artystów, którzy, gdy się zestarzeją i nie otrzymują
poklasku tłumów, popełniają samobójstwo. Chrystus Pan mówi o tego rodzaju ludziach: „od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie
chwały, która pochodzi od samego Boga”
(J 5, 44).
Tak więc brak modlitwy, pogłębionej wiary, życie
w grzechu i na poziomie naturalnym, uleganie
żądzom i namiętnościom, to są okoliczności, które
wykorzystuje zły duch. Można tu przytoczyć szereg przykładów z życia osobistego, rodzinnego
i społecznego. Okrzyk „igrzysk i chleba” rozlega
się i dzisiaj. Jaki wielki sprzeciw mas mediów wywołała postawa papieża Benedykta XVI, podczas
jego pielgrzymki do Afryki w 2009 roku, gdy powiedział że AIDS jest także działaniem demona,
i przed tą chorobą ludzie nie uchronią się stosując prezerwatywy, lecz powinni powściągać swe
namiętności. Niestety zamiast się opanować i nawracać ludzie krzyczą, że Papież jest zacofany,
że nie idzie z postępem nauki, nie rozumie współKwartalnik o zagrożeniach duchowych
czesnego człowieka. A przecież natura człowieka
i cel jego życia nie zmieniają się. Sprawdzianem
chrześcijanina jest realizowanie przykazania miłości Boga, które sprawdzamy służąc pokornie
wszystkim potrzebującym.
Jak walczyć ze złymi duchami?
- Jak już wspomniano najlepszymi środkami
w walce ze złymi duchami to żywa wiara i miłość,
codzienna modlitwa, docenianie świętych sakramentów, zwłaszcza niedzielnej mszy świętej, rozważanie słów Pisma świętego, uwielbiane Boga
zamieszkałego w nas, przeżywanie życia chrześcijańskiego w łączności ze wspólnotą parafialną,
podjęcie konkretnego apostolstwa oraz rozwijanie szczerej przyjaźni z aniołem stróżem.
Miejsca, które powinniśmy dać Bogu, nie powinien
zajmować diabeł, kłamca i zabójca, który chce
podstępnie odciągnąć nas od Niego i zgubić nas
wiecznie. Chrystus, dobry Pasterz, broniąc nas,
owce swej owczarni, gdy trwamy w Nim, wyznaje: „Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich
z mojej ręki”(J 10, 28). Gdy jesteś kuszony przez
złego ducha, upokórz się przed Bogiem i użyj prostego egzorcyzmu: „W imię Jezusa Chrystusa zły
duchu pychy (nieczystości, zazdrości, gniewu, obżarstwa, pijaństwa, lenistwa), oddal się ode mnie
i nie wracaj”. Przykład prostego egzorcyzmu dał
Chrystus na pustyni. Odpędzając złego ducha powiedział: „ Idź precz, szatanie!” (Mt 4, 10).
Czy zna Ksiądz świadectwa pomocy
aniołów?
- Są ich setki, tysiące. W każdym numerze „Któż
jak Bóg” były i są umieszczane świadectwa pomocy aniołów. Na ich pomoc możemy liczyć nie
tylko w sprawach duchowych. Jeśli nasze działanie jest zgodne z wolą Bożą, gdy napotykamy na
trudności, zawsze możemy liczyć na pomoc aniołów. Lecz jeśli ktoś idzie kraść i powie do anioła:
„Stój tu na ulicy i gdy ujrzysz policjanta, to mnie
zawiadom” – to oczywiście anioł stróż nie będzie
mu pomagał. Natomiast bardzo cenne jest to, co
mówi list do Hebrajczyków (1,14), że aniołowie
są duchami, które nas wspomagają w dziedziczeniu zbawienia. Chrystus je nam wysłużył, lecz
mamy współpracować w osiągnięciu go. Każdy
człowiek ma anioła stróża – jest to nauka Kościoła. Anioł, żeby mógł prowadzić człowieka, musi
Biuletyn 4 (21) 2010
wiedzieć, dokąd go prowadzi, dlatego w świetle
Bożym poznaje kierunek jego ziemskiej drogi i stopień świętości, który winien osiągnąć. W przeciwnym razie by się spełniły i na nim i na tym, którego
prowadzi słowa Chrystusa: „Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną” (Mt 15, 14).
Więc anioł, nasz niebieski przyjaciel, nie może
być ślepym, bowiem otrzymuje poznanie w Bożym
światłe. Pismo święte zawiera szereg przykładów
mówiących o tym jak aniołowie wspomagali ludzi
w ich życiowej pielgrzymce. Apostołowie
i uczniowie Chrystusa wiele razy doświadczyli pomocy aniołów (Dz 5, 27-32; 8, 26-40; 12, 1-23;
27, 16, 6-10; 27,18-44).
W jaki sposób aniołowie troszczą się o nasze
życie ziemskie?
- Odpowiedź na to pytanie można streścić w jednym zdaniu: „Nie bój się, nie umrzesz,
aż umrzesz”, tzn. jeśli Pan Bóg wyznaczył każdemu z nas ileś lat życia, to nasi aniołowie stróżowie muszą się dobrze napracować, aby chronić
i wspomagać nas w tylu różnych zagrożeniach.
Widać to szczególnie w życiu małych dzieci, które jeszcze nie doszły do pełnego używania rozumu. Jest bardzo dużo świadectw, które to potwierdzają. Najwięcej świadectw dotyczy sytuacji, gdy
ludzie znaleźli się w niebezpieczeństwie śmierci,
np. ktoś przechodził przez ulicę i cudem ocalał
z wypadku, inny został potrącony przez samochód i nic się mu nie stało. Ale są także świadectwa mówiące wprost o trosce aniołów o zbawienie człowieka. Dla przykładu opowiem o takim
świadectwie, które znam z bezpośredniej relacji
pewnej osoby, pracownicy teatru, która ma obecnie około 60 lat. Nie otrzymała chrześcijańskiego
wychowania, nie znała swego ojca, matka nie
dawała jej należytego przykładu i nie troszczyła
się o właściwy rozwój jej życia duchowego. Aż
do chwili swego nawrócenia żyła w konkubinacie
po kolei z trzema mężczyznami szukając prawdziwej miłości, z nadzieją na założenie swej rodziny.
Przeszło dwadzieścia lat temu nawróciła się, przylgnęła do Chrystusa, który ją leczy z różnych zranień. Jest coraz bardziej oddana Jezusowi i służy
Mu w ludziach.
Wracajmy do świadectwa.
Maria (imię zmienione) pracowała w teatrze na
dwie zmiany. Chociaż miała do domu zaledwie
500 metrów, gdy wychodziła z teatru o północy,
13
zawsze wracała do domu taksówką, przystanek
taksówek znajdował się tuż obok teatru. Pewnego razu skończyła pracę o północy i zamówiła
taksówkę. Po chwili zorientowała, że już powinna
być w domu i mówi do kierowcy: „Niech pan się
zatrzyma!” – „Jedziemy!” – odpowiedział. Chciała wyskoczyć, ale on zablokował drzwi, jechali
dalej. Znam to miasto wojewódzkie, kilka razy
miałem tam rekolekcje w różnych kościołach, tuż
za miastem rozciąga się las. Kierowca wyjechał
za miasto, po chwili maleńką dróżką wjechał kilkanaście metrów w las. Zatrzymując samochód
powiedział do Marii: – „A teraz możemy się
zabawić”. Opowiadając o tym zdarzeniu, zaznaczyła, że chociaż żyła w konkubinacie, miała
szacunek do siebie i nie szukała innych mężczyzn.
„Byłam bardzo zdenerwowana” – opowiadała.
– „Nieznany mężczyzna, ja sama, las! - I nagle
ktoś mi podszepnął do ucha: „Zapal papierosa.”
Nie paliłam nałogowo papierosów, ale od czasu
do czasu zapalałam jednego. Nie było jeszcze
wtedy zapalniczek. Więc pocierałam zapałkę raz
i drugi, ręka mi się trzęsła. Wreszcie zapaliłam papierosa. I wtedy coś się stało! Asfaltem obok lasu
jechał patrol. Milicjanci zobaczyli płomyczek,
więc postanowili sprawdzić, co się dzieje. Nagle
zobaczyłam, jak zbliża się do nas dwóch milicjantów z bronią w ręku. Byłam uratowana, taksówkarza skuli w kajdanki! Gdyby nie ten pomysł
z papierosem, który mi ktoś wyraźnie podszepnął,
aż boję się myśleć, co mogłoby się wtedy stać”.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że w dawnych
pobożnych książkach pisano, że gdy grzesznik
14
grzesząc oddala się od Boga, to anioł stróż go
opuszcza. Sam to czytałem. Chcę powiedzieć, że to
jest manipulowanie słowem Bożym i jest nieprawdą. Chrystus mówi w Apokalipsie: „Oto stoję
u drzwi i kołaczę” (Ap 3,20). Jezus od dwóch tysięcy lat ma już dla nas przygotowane przebaczenie
i ciągle mówi do nas: Przyjdź do Mnie! Czekam
na ciebie i chcę ci przebaczyć! Jeżeli, Chrystus,
nasz Pan i Bóg, kołacze ustawicznie, to dlaczego
nie miałby kołatać ciągle anioł stróż, Jego sługa?
Właśnie na tym przykładzie widzimy, że anioł
w świetle Bożym wiedział, że Maria w przyszłości
się nawróci. Ponieważ znam ją osobiście, potwierdzam, że się nawróciła, zerwała z grzesznym
życiem. Od wielu lat prawie codziennie uczestniczy we Mszy św., modli się, pokutuje i jest wielką
apostołką nabożeństwa do świętych aniołów. Po
pogłębieniu wiedzy religijnej o aniołach nie miała
wątpliwości, że tym kto podszepnął jej wtedy zapalenie papierosa był właśnie jej anioł stróż.
Czy każdy może prosić o pomoc aniołów?
Jak to robić?
- Proszę wziąć dawne numery „Któż jak Bóg”.
Jako redaktor tego pisma od roku 1993 do 2004
roku otrzymywałem setki świadectw z Polski i innych krajów o doznanej pomocy aniołów. Niektóre były tak niezwykłe, że ktoś czytając je mógł
pomyśleć, że to chyba jest niemożliwe, a jednak
ludzie opisywali to, czego doświadczyli i co sami
przeżyli. Czy każdy może prosić o pomoc anioKwartalnik o zagrożeniach duchowych
łów? - Oczywiście. Jeżeli Chrystus wylał swoją
Krew i wziął na Siebie grzechy wszystkich ludzi, to
już z tego wynika, że aniołowie, Jego umiłowane
dzieci, wspierają i oświecają każdego człowieka,
aby przyjął Boże przebaczenie i zbawienie. Każdy człowiek - takie jest nauczanie Kościoła - ma
swojego anioła stróża i może go prosić o pomoc.
Oczywiście, im częściej go o nią prosi, tym więcej
może otrzymać. Prośba jest także uświadomieniem sobie, że ja niewiele mogę sobie poradzić
w pewnych sytuacjach, które przerastają moje
możliwości. Więc trzeba prosić o tę pomoc swego
anioła stróża. Jednakże tu nie chodzi tylko
o mnożenie pewnych modlitw. W Argentynie,
w ubiegłym roku, znalazłem publikację książkową, gdzie umieszczono kilkaset modlitw do aniołów. A przecież obecny rytm życia nie pozwala
nam na odmawianie 30-40 modlitw dziennie,
odczytywanych z książeczki; tu nie chodzi o mnożenie formułek i modlitw werbalnych. Rozchodzi
się o to, aby realizować otrzymane natchnienie:
uczymy się kochać Pana Boga kochając Go, czyli
wypełniając Jego wolę.
Ponad 300 razy wspomina się w Biblii aniołów
uczestniczących w ekonomii zbawienia, ukazującej sposób działania Boga, który zawsze wspomagał i wspomaga ludzi w osiągnięciu w Nim
pełni życia. Aniołowie są narzędziami Jego przedziwnej Opatrzności. Podstawowy cel naszego
udawania się do aniołów jest jeden, to znaczy,
dzięki ich oświeceniom lepiej poznać i wypełniać
wolę Bożą i razem z nimi uwielbiać Boga. Powinniśmy od rana do wieczora łączyć się ze swoim
aniołem stróżem tak w naszych modlitwach jak
i naszym działaniu.
Nigdy nie módl się i nie pracuj sam, lecz zawsze
w łączności ze swoim aniołem stróżem, swym
niebieskim przyjacielem. Warto też podkreślić, że
anioł stróż nigdy nie działa sam. To jest jeszcze
inne niewłaściwe spojrzenie na anioła stróża, które powtarza się w katechezach, kazaniach i religijnych książkach. Uważamy, że nasz anioł stróż
działa sam, w pojedynkę, a tymczasem on zawsze
działa w zjednoczeniu z całą wspólnotą anielską.
Możemy to zrozumieć na przykładzie ludzkiego
organizmu. Kiedy działa twoja ręka, to ona jest
wspierana przez cały organizm – więc jeżeli działa twój czy mój anioł stróż, to działając pozostaje
zawsze złączony z Bogiem i z wszystkimi innymi
aniołami, którzy go wspierają stosownie do miejBiuletyn 4 (21) 2010
sca jakie zajmują w hierarchii anielskiej. Otrzymuje całą pomoc od Boga Ojca przez Chrystusa
w Duchu Świętym. Najpierw otrzymuje ją Maryja,
Królowa Aniołów, która jest wywyższona po Chrystusie, ponad wszystkich aniołów
i świętych. Następnie miejsce zajmuje św. Michał
Archanioł, przewyższający swą świętością wszystkich aniołów i ludzi. To też nie jest dostatecznie
znane przez wiernych, chociaż są teksty w Biblii,
które potwierdzają, że Chrystus jest krzewem winnym, a my gałązkami wszczepionymi w Niego
przez chrzest. (J 15, 1-11). Jak soki odżywcze
z pnia przedostają się do dużych konarów,
a z nich do większych gałęzi, a z tych do mniejszych gałązeczek i liści, tak życie Boże od Chrystusa przedostaje się do dwóch najznakomitszych
konarów Drzewa Życia, którymi w Mistycznym
Ciele Chrystusa ze strony ludzi jest Najświętsza
Maryja, a ze strony aniołów święty Michał. Dlatego trzeba sobie uświadamiać, że nasz anioł działa w łączności z całą wspólnotą aniołów. Podobnie powinno być z chrześcijanami. Każdy
z nich ma się modlić i troszczyć o zbawienie
wszystkich ludzi. W naszym chrześcijaństwie jest
jeszcze dużo indywidualizmu: „Ja idę na Mszę
świętą, ja się modlę”. – A inni? – „A co mnie to
obchodzi” – odpowiadasz. Nie możemy przyjąć
postawy Kaina (Rdz 4, 9). Jeśli myślimy tylko o
własnym zbawieniu i nie interesuje nas los życia
doczesnego i wiecznego drugich, to znaczy, że
jeszcze nie dotarliśmy do sedna Ewangelii i wiary
objawionej, i dlatego musimy nieustannie nawracać się.
Co chciałby Ksiądz przekazać Czytelnikom
Biuletynu?
- Chciałbym powiedzieć, że warto się zaprzyjaźnić ze swoim aniołem stróżem. Trzeba pozdrawiać go często w ciągu dnia, a także pozdrawiać
aniołów stróżów innych ludzi, członków rodziny,
mówiąc: „Aniele stróżu męża, żony, dziecka, wnuka, pozdrawiam cię.” Niech kapłani pozdrawiają
aniołów stróżów swoich parafian, nauczyciele
aniołów stróżów swych uczniów, biskupi aniołów
stróżów wszystkich swych diecezjan, lekarze aniołów stróżów swych pacjentów, itd.
Trzeba również iść za natchnieniami anioła stróża
i dziękować mu pod koniec dnia za przesyłane
nam oświecenia i okazaną pomoc. Byłoby ideal15
nie gdybyśmy razem z naszym aniołem stróżem
adorowali Boga obecnego w nim i w nas. Razem
z nim módlmy się i adorujmy Chrystusa, którego
przyjmujemy w komunii świętej. Gdy czujemy do
kogoś urazę, pozdrawiajmy anioła stróża tej osoby i naszego anioła, a wtedy doprowadzą nas
szybciej do wzajemnego przebaczenia i pojednania. Gdy jesteśmy apatyczni i zniechęceni prośmy
naszego anioła stróża, by nas wprowadził w atmosferę swego wewnętrznego pokoju
i pełni życia. Szukajmy jego pomocy w codziennych trudnościach. Kiedy w Polsce powiększa się
bezrobocie nie pozwólmy by nasz anioł stróż stał
się bezrobotnym, bo bardzo rzadko dajemy mu
okazje do pracy, której on pragnie i chce ją miłośnie wykonać. Po Bogu i Maryi jest on naszym
najlepszym niebieskim przyjacielem. Zachęcam
również do prenumeraty anielskiego dwumiesięcznika „Któż jak Bóg”. Pozdrawiam pięć zastępów rycerskich w Diecezji Gdańskiej i życzę aby
wzrastały w liczbie, w świętości i apostołowały
na rzecz utworzenia nowych zastępów. Wedle
uznania Księży proboszczów byłoby wskazanym
przeprowadzanie parafialnych rekolekcji o aniołach, jakie ostatnio przeprowadziłem w parafii św.
Kazimierza w Gdańsku Zaspa. Można zasięgnąć
informacji od Diecezjalnej Animatorki Rycerstwa
w Gdańsku, Danuty Bąk, tel. 514 168 868.
Jeśli sam Pan Jezus, Jego Najświętsza Matka,
święty Józef i apostołowie, korzystali z anielskiej
pomocy, to tym bardziej mamy ją doceniać my,
ziemscy pielgrzymi.
Pozdrawiam anioła stróża pani redaktor i aniołów
stróżów wszystkich czytelników.
Dziękuję za rozmowę.
Św. Michał Archanioł
a zagrożenia
duchowe
Z ks. Piotrem Prusakiewiczem CSMA,
Animatorem Generalnym Rycerstwa
św. Michała Archanioła i redaktorem
naczelnym dwumiesięcznika o Aniołach
i Życiu Duchowym „Któż jak Bóg” –
rozmawia Monika Walczak.
16
Jak Ksiądz zachęciłby katolików
do przyłączenia się do Rycerstwa
św. Michała Archanioła?
- Przede wszystkim zachęciłbym ich do oddania
się pod patronat św. Michała Archanioła.
W naszych czasach człowiek szuka różnych patronów. Jest nam potrzebny patronat medialny,
gdy chcemy nagłośnić jakąś imprezę, czy patronat finansowy. Podobnie jest w życiu duchowym,
człowiek potrzebuje wejścia w koalicję duchową.
Św. Michał to wyjątkowy Patron Kościoła, mówią
o nim doświadczenia wielu osób – poczynając
od świętych, którzy są dla nas gwiazdami przewodnimi, takich jak św. Siostra Faustyna czy św.
Ojciec Pio, kończąc na świadectwach współczesnych ludzi. Dlatego przez włączenie się w ruch,
którego Patronem jest św. Michał Archanioł, oddajemy się pod jego wyjątkową opiekę i zyskujemy
szczególny protektorat.
Słowo ‘patron’ pochodzi od łacińskiego słowa
‘pater’, to znaczy ‘ojciec’. Patronem można być
na różne sposoby, np. przez wstawiennictwo. Św.
Michał według Tradycji zajmuje drugie miejsce
w niebie po Matce Bożej, jest więc bardzo blisko
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
Pana Boga. Dlatego prośby zanoszone za jego
przyczyną są przedstawiane Stwórcy w sposób
szczególny. Z drugiej strony patron spełnia swoją
misję przez działanie. Można go nawet porównać
do Bożego Ochroniarza. Podczas gdy „wielcy”
tego świata mają ochroniarzy, którzy pozostając
z tyłu, uniemożliwiają pewne działania, jakie
w wymiarze czysto ludzkim mogłyby im zaszkodzić: chronią od napaści, uderzeń itd., św. Michał,
w wymiarze duchowym, jakby na zapleczu neutralizuje działanie Złego, osłabia jego pokusy. Stanowi dla nas taką „uprzedzającą obronę”.
Natomiast przystąpienie do Rycerstwa jest już
pewnego rodzaju zaangażowaniem. Głównym
motywem do podjęcia takiego zobowiązania jest
miłość bliźniego – to, że człowiek dostrzega ludzi
zagrożonych, zniewolonych, uwikłanych i chce im
pomóc.
Drogą ku duchowemu zwycięstwu jest modlitwa
i post, czyli ofiara. Ruch Rycerstwa ma właśnie
wymiar wynagradzająco-pokutniczy. Jest to w zasadzie odpowiedź na prośbę Pana Jezusa skierowaną do Siostry Faustyny – „Pomóż mi zbawiać
dusze”. Jeżeli ktoś do niego przystępuje, powinien
wiedzieć, w jakim celu to robi. Może mnie obchodzić tylko moje własne życie, mój komfort duchowy, uniesienia, nawet stany błogości w Panu Bogu,
doświadczenia Jego miłości. Jednak przychodzi
taki moment w życiu duchowym, kiedy człowiek
pragnie czegoś więcej i czuje się wezwany, żeby
ofiarować coś od siebie. Dlatego wszyscy, którzy
mają w swoich rodzinach, otoczeniu, sąsiedztwie
osoby, które są częścią ich życia i potrzebują nawrócenia, niech czują się zaproszeni do przyłączenia się do Rycerstwa i wejścia pod szczególny
patronat św. Michała Archanioła.
Jakie zagrożenia duchowe są najbardziej
niebezpieczne według Księdza dla współczesnego człowieka?
- Przechodzimy teraz przez trudny okres. Chrześcijaństwo w Polsce będzie przeżywać czas oczyszczenia. Być może będzie się to wiązało z jednej
strony ze spadkiem ilości ludzi wierzących, ale
z drugiej strony – ze wzrostem jakości ich wiary.
Zagrożeniem duchowym jest przede wszystkim
postępująca laicyzacja życia, która na pewno nie
sprzyja rozwojowi wiary, ponieważ wiąże się
z brakiem czytelnego świadectwa chrześcijan.
Biuletyn 4 (21) 2010
Dobry przykład jest zawsze mobilizujący. Jeżeli
brakuje dobrych wzorów, to człowiek może zarazić się postawami łatwymi – szeroko rozumianym
flirtem ze światem. Wiąże się to nawet z przesuwaniem w sumieniu pewnej granicy w imię tego,
że przychodzą do nas nowe wzorce. Kierując się
nimi, człowiek łatwo usprawiedliwia dzisiaj coś,
co kiedyś budziło jego wyrzuty sumienia. Tłumaczy, że „dziś jest to dopuszczalne” i zło „owija
w pozłotko”. Jeżeli człowiek nie będzie mocno
zakorzeniony w Panu Bogu, co zobowiązuje go
do radykalnych wyborów, to trzeba jasno powiedzieć, że temperatura jego wiary będzie spadać.
Wówczas to, co letnie, z czasem stanie się zimne.
Innym zagrożeniem, moim zdaniem, jest niekiedy zbytnie zapotrzebowanie na doświadczenie.
Człowiek szuka czegoś nadzwyczajnego, cudownego. Taka postawa może sprawiać, że będzie
szukał tego w nieodpowiednich miejscach,
w źródłach, z których woda będzie skażona,
a nie zdrowa. Trzeba powiedzieć, że pewne zjawiska, które wykraczają ponad przeciętność, nie
mają pochodzenia ludzkiego. Natomiast bez pytania, kto jest ich autorem, kto nam daje dostęp do
takiej mocy, można zbłądzić. To jest właśnie kolejne niebezpieczeństwo duchowe, które istnieje
dzisiaj, czyli fascynacja różnymi formami okultyzmu. Jeżeli człowiek nie ma mocnej wiary w Pana
Boga, zaczyna wierzyć w cokolwiek. Szuka takich
miejsc, gdzie swoją wiarę osadzi, poczynając od
rzeczy banalnych, jak przedmioty, a kończąc na
poszukiwaniu osób, którym zaczyna wierzyć.
W ten sposób inny człowiek, który może być apostołem Złego, stanie się dla niego guru. Dzisiaj takich apostołów jest wielu.
Chcę podkreślić, że poważnym zagrożeniem duchowym jest osłabienie wrażliwości sumienia.
Otwarcie granic między państwami pomogło
w poruszaniu się po świecie, w wielu krajach
jest jedna moneta, nie ma wiz – łatwiej nam wyjechać, to pomaga. Jednak jeśli taka mentalność
dotknie serca i zabraknie granicy postawionej złu,
to wówczas łatwo zbłądzić i zagubić właściwą
drogę.
Dziękuję za rozmowę.
17
Współpraca między
Aniołami Stróżami
Fragment
świadectwa
z Dwumiesięcznika
o Aniołach
i życiu duchowym „Któż
jak Bóg”
„…Jestem
Rycerzem
św. Michała
dopiero rok.
Po wstąpieniu
do Rycerstwa
studiowałem
jego statut. Szczególnie zainteresował mnie
pkt. 13, który brzmi: „Spotykając ludzi kuszonych
lub czyniących zło, Rycerz, mocą Chrystusa,
odmawiając spontaniczny egzorcyzm prosty, winien odpędzać od nich złe duchy”. W niedługim
czasie osobiście doświadczyłem jego działania.
Idąc ulicą, zauważyłem dwie kłócące się osoby.
Były bardzo aroganckie w stosunku do siebie i już
prawie zaczynały ze sobą walczyć. Zatrzymałem
się w pewnej odległości od nich tak, żeby pozostać niezauważonym. Zacząłem po cichu modlić
się do św. Michała Archanioła spontanicznym egzorcyzmem prostym, cały czas obserwując przebieg wydarzeń. Po krótkim czasie sprzeczka zaczęła gasnąć i wydawała się jak koło, z którego
ucieka powietrze. Ta dwójka nadal rozmawiała
ze sobą, ale już innym tonem, a na ich twarzach
pojawił się uśmiech. Następnie podali sobie ręce,
a ja usłyszałem: „Wszystko w porządku, nie będziemy się kłócić”. Po pożegnaniu rozeszli się w
swoje strony, a ja zostałem, zastanawiając się nad
tym, co zaszło. Wkrótce zrozumiałem, że była to
interwencja św. Michał Archanioła, gdyż bardzo
Go o to prosiłem. Może wygląda to bajkowo, ale
ta historia wydarzyła się naprawdę.”
Rycerz Wiesław
18
Wspólnota Rycerzy
Św. Michała
Archanioła zaprasza
Współczesnemu człowiekowi słowo rycerz
kojarzy się z postacią szlachetnego wojownika w zbroi, walczącego w obronie słabych
i uciśnionych. Osoby należące do Rycerstwa
Św. Michała Archanioła zasługują na ten tytuł, ponieważ stają w obronie ludzi słabych,
pogrążonych w grzechach, zniewolonych,
którzy sami nie mają siły, żeby sobie pomóc
i walczyć ze złem.
Osoby należące do Rycerstwa Św. Michała Ar-
chanioła są wrażliwe na potrzeby innych ludzi,
szczególnie
na problemy
duchowe, które są bardzo
ważne
i mają swoje
ko n s e k we n cje dla życia
człowieka,
nawet jeśli on
sobie tego nie
uświadamia.
Rycerzami
mogą zostać
ochrzczeni
mężczyźni i kobiety, po sakramencie bierzmowania, którzy otwierając się na działanie Ducha
Świętego chcą coraz bardziej oddawać się Chrystusowi i Jego mocą zwalczać szatana.
Rycerzem można zostać po przejściu okresu próbnego, podczas którego kandydat/ka poznaje duchowość naszej wspólnoty i zaprawia się
w walce duchowej poprzez wytrwałą modlitwę,
posty i wyrzeczenia. Szczególnym sposobem walki z szatanem jest post o chlebie i wodzie w każdy
piątek. Jeśli ktoś nie może pościć w ten sposób,
powinien w tym dniu spełnić jakiś dobry uczynek.
O ile to możliwe w każdy piątek należy uczestniczyć w sposób pełny (tzn. przyjąć Komunię Św.)
we Mszy św. oraz ofiarować za grzeszników
wszystkie trudy, cierpienia i przeciwności. Można
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
powiedzieć, że to wspólnota dla odważnych. Warunkiem przynależności jest staranie się być ciągle
w stanie łaski uświęcającej i osobiste wyzwolenie
się z wszelkich nałogów i uzależnień np. z nadużywania alkoholu, z palenia tytoniu itp.
Przynależność do Rycerstwa wiąże się właśnie
z systematyczną modlitwą, postami, pogłębianiem
wiary na rekolekcjach prowadzonych przez Zgromadzenie Księży Michalitów oraz spotkaniach
modlitewnych Zastępów Rycerstwa na terenie parafii i uczestnictwie w jej życiu.
Po okresie formacji do Rycerstwa przyjmuje Animator Generalny. Rycerz składa przysięgę,
do której się przygotowuje odprawiając wcześniej
nowennę do Św. Michała Archanioła i zobowiązuje się do wypełniania zobowiązań zawartych w
statucie. Otrzymuje legitymację, potwierdzającą
jego przynależność do Rycerstwa. Uczestniczy w
bogatym duchowo życiu naszej wspólnoty
i przyjmuje na siebie obowiązek codziennego
odmawiania zaleconych modlitw. Podejmuje się
również ewangelizacji poprzez apostołowanie
w swoim środowisku.
Patronem Rycerstwa jest Św. Michał Archanioł.
Jest ono kierowane przez Zgromadzenie Zakonne Ojców Michalitów. Centrala Rycerstwa, która
zatwierdza nowo powstające Zastępy, znajduje
się przy Domu Generalnym Zgromadzenia Św.
Michała Archanioła w Marki-Struga. Rycerstwo
Świętego Michała Archanioła to ruch apostolski
powołany przez Przełożonego Generalnego
Zgromadzenia Św. Michała Archanioła Księdza
Kazimierza Tomaszewskiego dnia 15.08.1994
roku. Założycielem Rycerstwa Św. Michała Archanioła jest Ks. Marian Polak CSMA, a obecnym
Animatorem Generalnym Ks. Piotr Prusakiewicz
Biuletyn 4 (21) 2010
CSMA, redaktor naczelny dwumiesięcznika
o Aniołach i życiu duchowym „Któż jak Bóg”.
Rycerstwo Św. Michała spotyka się przy parafiach
na terenie różnych miast Polski. Grupy parafialne
nazywamy Zastępami. W naszej archidiecezji
gdańskiej w chwili obecnej istnieje pięć Zastępów. Dwa pierwsze powstały na Przymorzu. Dnia
08.09.1995 roku w parafii św. Brata Alberta
i 23.02.2002 roku w parafii NMP Królowej
Różańca Świętego, trzeci na Brzeźnie w parafii
Św. Antoniego, czwarty i piąty na Zaspie w parafiach: Św. Kazimierza i Opatrzności Bożej. Wkrótce mają powstać kolejne. Cieszymy się przychylnością Księży Proboszczów naszych parafii. To od
ich zgody zależy, czy będziemy się mogli spotykać, to oni również wyznaczają dla każdego Zastępu księdza opiekuna.
Zadaniem Rycerstwa jest wynagradzanie Panu
Bogu za grzechy ludzkości, wypraszanie łaski
nawrócenia grzesznikom oraz codzienne odmawianie prostego egzorcyzmu celem odpędzania
złych duchów od siebie, rodziny, Kościoła katolickiego, Polski i całego świata, a zwłaszcza od
kuszonych i zniewolonych przez szatana.
Otrzymujemy bardzo dużo próśb o modlitwę za
osoby chore, najwięcej za alkoholików, za małżeństwa przeżywające kryzysy i osoby uwikłane
w sekty. Wiele osób dzwoni, dziękuje za modlitwy wstawiennicze i powiadamia nas o tym, że
ich prośby zostały wysłuchane. Prośby o modlitwy
można zgłaszać osobiście, przychodząc na spotkania Rycerstwa, w wymienionych wyżej parafiach oraz pod numerem tel. 514 168 868
do Danuty Bąk.
Wszystkie osoby przeżywające kryzysy i do19
świadczające problemów osobistych i rodzinnych
zachęcamy do przyjścia na spotkanie Rycerstwa
i powierzenia ich Panu Bogu we wspólnocie Kościoła, ponieważ taka modlitwa ma ogromną siłę.
go miejsca w Kościele. Dużo się w tej intencji modliłem. Moimi pragnieniami dzieliłem się z rodziną. To było niesamowite, jakby Boże wołanie, a ja
czekałem, co z tego wyniknie.
Zachęcam do przyłączenia się do Rycerstwa
i zapewniam, że Pan Bóg daje potrzebne
łaski, aby na tej drodze wytrwać.
Szukając swojego miejsca w Kościele
myślałem o sobie jak o rycerzu, który musi
się gdzieś zaciągnąć, aby służyć dla dobra
Kościoła pod wodzą kapłana, czyli takiego
dowódcy ziemskiego i Bożego – mówi Grzegorz Rymarzak (lat 36) z Zastępu Rycerzy
św. Michała Archanioła z Gdańska. – Rycerz
to ktoś, kto służy, walczy i wykonuje swoją
misję w posłuszeństwie zwierzchnikom.
Był rok 2008, czas moich poszukiwań. Jak się
później dowiedziałem, był to rok św. Michała
Archanioła. Poprzez stronę internetową www.
egzorcyzmy.katolik.pl natknąłem się na stronę Rycerstwa św. Michała Archanioła. Gdy otworzyłem
jego statut, uderzyły mnie wspomniane wyżej słowa Pana Jezusa z Ewangelii św. Marka, że ci, którzy uwierzą, w Imię Jezusa „złe duchy będą wyrzucać”. Ten cytat był dla mnie swoistym znakiem,
ale nadal szukałem. Postanowiłem zadzwonić do
księdza, który opiekuje się Rycerstwem
w parafii św. Brata Alberta na Przymorzu, gdzie,
jak się okazało, powstał pierwszy w Trójmieście
Zastęp św. Michała Archanioła. Przez cały dzień
nie mogłem dodzwonić się do księdza na plebanię. W końcu, za którymś razem, pomodliłem się
w myślach do swojego Anioła Stróża i poprosiłem
go, żeby ksiądz odebrał telefon. Pomyślałem, że
to będzie dla mnie taki znak, czy ja mam wstąpić
do Rycerstwa, czy nie. To był taki układ z moim
Aniołem Stróżem. Ksiądz odebrał. Umówiłem się
na spotkanie, na którym rozmawiałem z Animatorką Zastępu i dostałem książki, z którymi miałem się
zapoznać. Taki był początek.
Przed Wniebowstąpieniem Pan Jezus dał Apostołom ostatni rozkaz: „Idźcie na cały świat i głoście
Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy
i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie
uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w Imię moje złe
duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić
będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych
ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie” (Mk
16,15-18). Te słowa z Ewangelii św. Marka, które
Chrystus skierował do swoich uczniów, zapisały
się głęboko w mojej pamięci. Czułem w sercu, że
Pan Bóg wzywa mnie do walki duchowej. Usłyszałem te słowa w swoim wnetrzu po raz pierwszy
podczas rekolekcji „Wyzwolenia w Jezusie Chrystusie”, prowadzonych przez Księdza Andrzeja
Kowalczyka egzorcystę archidiecezji gdańskiej
wraz ze wspólnotą modlitewno-ewangelizacyjną
Marana Tha. To pragnienie było bardzo wyraźne
i pojawiło się w czasie moich poszukiwań swoje-
Chcę wspomnieć, że moje poszukiwanie poprzedził czas pewnej letniości chrześcijańskiej, która
niezauważenie wkradła się w moje życie. Byłem
wcześniej bardzo zaangażowanym animatorem
we wspólnocie charyzmatycznej, z której, po
pewnym czasie, pomalutku odchodziłem. Było to
spowodowane obowiązkami rodzinnymi, pracą
itd. Coraz mniej czasu było na angażowanie się
we wspólnotę, coraz mniej praktyk religijnych.
Na pewnym etapie się zatrzymałem.
Na szczęście w pewnym momencie przeżyłem
jakby drugie przebudzenie i, właśnie wtedy, gdy
zacząłem szukać swojego miejsca w Kościele,
wspomniany cytat z Ewangelii św. Marka był jakby
moim drogowskazem. Zachęcał mnie do podjęcia
walki duchowej. Teraz odczytuję to jako wezwanie skierowane do jej podjęcia od samego św. Michała Archanioła. Cytat drugi raz się pojawił, jak
wspomniałem, gdy otworzyłem statut Rycerstwa,
kolejny raz – na początku modlitw, egzorcyzmów
prostych, które odmawiamy jako Rycerze. Czwar-
Danuta Bąk, Animatorka Diecezjalna i Animatorka Zastępu przy parafii p.w. NMP Królowej
Różańca Świętego na Przymorzu.
WALKA DUCHOWA
ŚWIADECTWO
20
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
ty raz usłyszałem te słowa podczas odmawianego
przez księdza Andrzeja Kowalczyka egzorcyzmu
uroczystego Kościoła, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że znalazłem się we właściwym miejscu.
W tym samym roku przeszedłem trzymiesięczny
czas próby - w Rycerstwie jest coś takiego. To czas,
w którym się modlimy, pościmy, tak jak Rycerze
powinni czynić, aby starać się wypełnić wszystkie
założenia statutu. W tym samym roku złożyłem
przyrzeczenie Rycerskie w Miejscu
Piastowym. Był to
pierwszy rok formalnego istnienia
Sanktuarium św.
Michała Archanioła. Byłem w pierwszej grupie Rycerzy, która w nowo
usankcjonowanym
Sanktuarium składała przyrzeczenia.
W ten sposób jeszcze we wrześniu,
czyli miesiącu
Archanielskim,
w którym przypada święto Archaniołów, po raz
pierwszy trafiłem
do pomocy modlitewnej u Księdza
egzorcysty. To było
takie spięcie klamrą mojego życiorysu właśnie
w Roku św. Michała Archanioła. Co jeszcze ciekawe, Rycerstwo powstało w roku 1994, a jest to rok
mojego pierwszego, takiego zupełnego nawrócenia, kiedy trafiłem do wspomnianej wspólnoty charyzmatycznej. Bóg wtedy wezwał mnie do siebie,
a ja po raz pierwszy w pełni uznałem swoim sercem Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela. W tym
samym roku powstało Rycerstwo, o czym jeszcze
wtedy nie wiedziałem.
Co charakteryzuje Rycerzy
św. Michała Archanioła, co ich łączy?
- Rycerstwo jest ruchem apostolskim. Rycerzy łączy
cel, jakim jest pogłębianie przyjaźni z Chrystusem
Biuletyn 4 (21) 2010
i osiągnięcie zbawienia poprzez coraz większe
zjednoczenie z Jezusem. To oznacza dbanie o to
wszystko, co nas przybliża do Chrystusa – a więc
o codzienną modlitwę zalecaną przez statut, post,
piątkową i niedzielną Mszę św. oraz wszystko to,
co nas będzie prowadziło do Chrystusa. Natomiast takim szczególnym charyzmatem Rycerstwa
jest w złączeniu z Bogiem odpędzanie złych duchów od siebie i od innych. Ten charyzmat nadaje
szczególną rolę
naszemu ruchowi
w Kościele. Każdy z nas ma tą misję walki ze złym
duchem głęboko
zapisaną w sercu.
To nas łączy.
Kiedyś moja animatorka powiedziała, że jesteśmy
takim „twardym
ruchem”.
To znaczy poprzez posty i modlitwy hartujemy
się w duchowym
boju. Staramy się
być
zdyscyplinowanymi Rycerzami. Ta nazwa
i porównanie są
bardzo trafne
i wiele wyjaśniają. Rycerz to ktoś,
kto walczy ze złem, ma szlachetne ideały, charakteryzuje go dyscyplina i posłuszeństwo władzy
kościelnej, posłuszeństwo zwierzchnikom.
Jakie formy walki duchowej podejmują
Rycerze św. Michała Archanioła?
- Przede wszystkim staramy się o osobiste uświęcenie poprzez życie sakramentalne i utrzymanie
stanu życia w łasce uświęcającej. Jako Rycerze
codziennie odmawiamy modlitwę odrzucenia
złych duchów od siebie i innych ludzi. Modlimy
się również za siebie będąc we wspólnocie, jak
również ksiądz modli się w naszej intencji o osłonę przed złymi duchami i nas błogosławi. To są
takie kolejne zabezpieczenia duchowe, płaszcze
21
ochronne modlitwy. Kropimy również mieszkanie
wodą święconą, która ma potężną moc w walce z
demonami. Oprócz modlitwy trzeba pamiętać, że
potężną bronią w walce duchowej jest post. Nie
na próżno Pan Jezus powiedział, że „niektóre rodzaje złych duchów odpędza się modlitwą
i postem”. Jak powiedział na jednej z konferencji
nasz Animator Generalny ks. Piotr Prusakiewicz,
grzech pierworodny był złamaniem postu. Był
to zakaz zjedzenia jabłka. Człowiek je zjadł,
dlatego grzech był złamaniem postu. Co więcej,
publiczna działalność Jezusa była poprzedzona
40-dniowym postem na pustyni. Post jest w pewnym stopniu wyrzeczeniem się naturalnych praw
organizmu do pożywienia, nawet zawieszeniem
w pewnym momencie swojej natury – oddajemy
Bogu swoje ciało do rozporządzenia. Szatan
działa w drugą stronę, kusi – grzesz, obiadaj się,
upijaj się! A my, Rycerze, pościmy o chlebie i wodzie. Statut nakłada na nas obowiązek postu raz
w tygodniu, w piątek. Jeżeli względy zdrowotne
nie pozwalają Rycerzowi na taki radykalny post,
to powinien wybrać inna formę postu, ewentualnie
spełnić jakiś dobry uczynek.
Przed wkroczeniem na drogę walki
duchowej niektóre osoby powstrzymuje lęk
i obawa przed zemstą złego ducha.
Czy te obawy są uzasadnione?
- Mogę na to pytanie odpowiedzieć na podstawie
własnego doświadczenia. Jestem zaangażowany w walkę duchową jako Rycerz, który również
służąc modlitwą, uczestniczy przy egzorcyzmach
odprawianych przez księdza Kowalczyka. Bardzo często znajomi zadają mi pytanie, czy doświadczam ataków diabelskich. Po namyśle mogę
powiedzieć, że nie. A na pewno nie bardziej,
niż każdy inny człowiek. Myślę, że jeśli Pan Bóg
przeznaczył mnie do walki duchowej, to mnie
chroni. Daje mi narzędzia potrzebne do tej walki w postaci darów Ducha Świętego, charyzmatów i potrzebnych łask, a także obronę w postaci
obecności św. Michała Archanioła i aniołów. Tego
doświadczam na co dzień. Po modlitwach rycerskich czuję pokój, one uspokajają mnie. Po całym
dniu, po którym jestem czasami rozdrażniony, pod
wpływem modlitwy odrzucenia złych duchów po
prostu się zmieniam. W kilka minut moje nastawienie do życia, do świata i mój nastrój poprawiają
22
się. Każdy chrześcijanin, który żyje w łasce Bożej,
w łasce uświęcającej, przystępuje do sakramentów świętych, modli się i dodatkowo ma powołanie do takiej służby w Kościele, jest bezpieczny.
Trzeba też pamiętać, że szatan może tylko tyle, na
ile Pan Bóg mu pozwoli.
Na temat opieki Bożej podczas egzorcyzmów
wiele można powiedzieć. Nie ukrywam, że na
początku czułem lęk, obawiałem się, co się wydarzy, np. gdy osoba opętana spojrzy na mnie? Na
początku ciężkim psychicznie doświadczeniem
był dla mnie widok osoby opętanej, gdy widziałem znaki manifestacji złego ducha. To jest jednak
dotknięcie straszliwej tajemnicy i psychika człowieka normalnie nie jest na to przygotowana. Jednak
okazało się, że w obecności Bożej po modlitwie
nie myśli się o tym. Pan Bóg to taki bufor. Znakiem
opieki Bożej był dla mnie fakt, że po egzorcyzmach zasypiałem z takim błogim uczuciem jak
dziecko, bez żadnego lęku, strachu. Tradycja
i Ojcowie Kościoła mówią, że walkę duchową
z szatanem toczą Aniołowie Pańscy pod wodzą
św. Michała Archanioła. Podczas modlitwy przy
egzorcyzmach często proszę mojego Anioła
Stróża, aby stanął pomiędzy mną i człowiekiem
opętanym, to daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Ksiądz Prusakiewicz mówi, że św. Michał Archanioł często działa na zapleczu. Tzn. jest on bodyguardem, czyli ochroną, a VIP-em, którego chroni,
jest człowiek. Każdy człowiek toczy własną walkę
duchową i właśnie Aniołowie Pańscy ze św. Michałem Archaniołem i Aniołem Stróżem chronią
go. Osoby, które mogą się obawiać działania
złego ducha w momencie, kiedy wkraczają na teren walki duchowej, to jedynie osoby zniewolone,
gdyż nie są one do końca uzdrowione i zły duch
może w nie uderzać, aby w ten sposób utrudnić im
powrót do Boga i nawrócenie. Dlatego niezbędna jest w takich wypadkach modlitwa o uwolnienie i egzorcyzmy odprawiane przez księdza oraz
życie sakramentalne.
Kiedy możemy obawiać się złego ducha?
- Wtedy, gdy wkraczamy na jego teren, to znaczy,
kiedy grzeszymy. Szczególnie, kiedy robimy coś,
co jest niezgodne z pierwszym przykazaniem Dekalogu „Nie będziesz miał cudzych bogów przede
mną”, a więc to na przykład wróżbiarstwo, bioKwartalnik o zagrożeniach duchowych
energoterapia, wahadełko, spirytyzm, feng shui,
ponieważ wtedy szatan ma do nas prawo. Taki
człowiek, nawet jeśli deklaruje się jako wierzący,
powinien się bać, ponieważ przez wspomniane
praktyki sam otwiera drzwi szatanowi.
Czy zgłaszają się do was osoby, które proszą
o modlitwę?
- Poprzez dwumiesięcznik „Któż jak Bóg” i stronę
internetową prowadzimy akcję POGOTOWIE
MODLITEWNE. Są tam podane telefony do animatorów Rycerstwa, do których dzwonią osoby
prosząc o modlitwę. Są to zarówno problemy
natury duchowej, lecz często również życiowe.
Te osoby są przez nas omadlane na spotkaniach
oraz prywatnie w modlitwach. W ten sposób działamy poprzez modlitwę na odległość. Jako Rycerze jesteśmy czujni na potrzeby duchowe innych
osób. Jeżeli widzimy kogoś na ulicy, czy słyszymy
o kimś, lub widzimy np. w telewizji, osoby, którym
szczególnie potrzebna jest modlitwa, modlimy się
w ich intencji. Prawdziwy Rycerz powinien się za
takie osoby pomodlić, włączyć je do swoich prywatnych modlitw, do różańca, w ich intencji ofiarować Mszę św. czy post.
o prawdziwości stwierdzenia, że „jeszcze nigdy
tak wielu nie zawdzięczało tak wiele, tak nielicznym”. Ksiądz powiedział, że bardzo mocno
wierzy, iż kiedyś w Niebie spotkamy ludzi, którzy
nam podziękują za nasze modlitwy i posty, dzięki
którym się nawrócili.
rozmawiała Monika Walczak
WSPÓŁCZESNE
ZAGROŻENIA DUCHOWE
Jak zachęciłbyś osoby szukające swojego
miejsca w Kościele do wstąpienia do
Rycerstwa?
- Powiedziałbym im, że jest to szczególny rodzaj
powołania i wiem, że nie każdy je ma. Dlatego
trzeba je przede wszystkim rozeznać i jeśli ktoś
czuje, że Pan Bóg wzywa go do modlitwy za ludzi zniewolonych, do modlitwy za grzeszników,
krótko mówiąc do walki duchowej, to zachęcałbym na pewno, żeby zostać Rycerzem św. Michała Archanioła. Warto rozwijać ten charyzmat.
Oprócz modlitwy, która jest czynem miłosierdzia i
dobrem, Rycerstwo daje wiele satysfakcji. Poznaję
dzięki niemu wiele osób. Każdy charyzmat, każda grupa, każdy ruch w Kościele ma w nim swoje
miejsce. Rycerstwo jest takim mieczem duchowym
Kościoła. Bronimy Kościół modląc się o odrzucenie złych duchów od grzeszników, co ufamy,
umożliwi im nawrócenie. Pamiętam słowa księdza
z pierwszych rekolekcji rycerskich. Parafrazując
słowa Winstona Churchill’a w odniesieniu do Rycerstwa, ksiądz powiedział, że jest przekonany
Biuletyn 4 (21) 2010
Z ks. prałatem Antonim Zielińskim, egzorcystą diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej,
rozmawia Monika Walczak.
Jakich zagrożeń duchowych powinien się
obawiać współczesny człowiek?
- W każdym czasie, każdy człowiek jest kuszony
przez złego ducha. Całe życie uczymy się unikać
pokus i nie słuchać go. Ludziom wierzącym w
większości się to udaje. Natomiast wygląda na to,
że w dzisiejszych czasach zły duch działa
z większą siłą. Na taką możliwość wskazuje Pismo
św., a szczególnie Księga Apokalipsy. Myślę, że
23
pokazuje to również nasza obserwacja. Podobnie jak za czasów Jezusa Chrystusa, który głosił
Ewangelię i skutecznie wypędzał złego ducha,
i dziś, w czasie Nowej Ewangelizacji, zły duch nie
wytrzymuje głoszenia Dobrej Nowiny o Chrystusie i burzy się.
Zagrożeniem dla dzisiejszego człowieka jest
otwarcie się na złego ducha (pozwolenie, by
mógł wejść) przez różne praktyki, np.:
Bałwochwalstwo - czyli grzech przeciw pierwszemu przykazaniu, a więc oddawanie boskiej
czci bóstwom pogańskim, aniołom, demonom, ludziom, bożkom i przedmiotom materialnym. Czasem niestety człowiek wyrzeka się prawdziwego
Boga.
Okultyzm - czyli zajmowanie się tajemnymi energiami, mocami, zdolnościami, wiedzą tajemną
i ezoteryzmem.
Magię, wróżby, klątwy.
Spirytyzm - wywoływanie duchów, bytów astralnych, przewodników za pomocą różnych technik,
w celu zdobycia ukrytej wiedzy, wskazówek, porad życiowych, poznania przyszłości.
Leczenie naturalne - czyli medycynę niekonwencjonalną, paramedycynę, różne terapie ”naturalne” bazujące na tajemniczych i nie zweryfikowanych przez naukę energiach.
Manipulowanie świadomością poprzez
dźwięk, światło, odurzanie się, wchodzenie
w trans.
Pozostałe - grzech, nałogi, perwersje seksualne, gry komputerowe z wątkami satanistycznymi
i okultystycznymi. Aborcja, zabójstwa, zbrodnie.
Dopust Boży. Listę zagrożeń duchowych można
znaleźć również w Internecie na stronie www.
katolik.pl, gdzie można doczytać i rozwinąć poszczególne punkty.
Dlaczego okultyzm, wróżbiarstwo są tak niebezpieczne? Czy można traktować je tylko
jako rozrywkę?
- Jak wcześniej powiedziałem, w ten sposób
można otworzyć się na złego ducha, dlatego te
praktyki są groźne. Zły duch tylko czeka na znak
od człowieka nieroztropnego, by się zaprosić do
jego życia. Okultyzm i wróżbiarstwo nie mogą
być rozrywką, gdyż ze złym duchem nie można
się bawić.
24
Jako egzorcysta pomaga Ksiądz osobom
opętanym i zniewolonym. Jakie są najczęstsze przyczyny ingerencji demonów w życie
człowieka? Jakie są objawy i konsekwencje
ich działania?
- Przyczyny zagrożeń duchowych szczegółowo
wymieniłem już wcześniej. W swojej praktyce miałem szczególnie przypadki otwarcia się na złego
ducha przez tzw. wywoływanie duchów traktowane również jako zabawa. Przyczyną była także
aborcja i inne grzechy. Objawy demonicznego
działania są takie, iż osoba zgłasza się do egzorcysty, ponieważ źle się czuje, np.: nie może spać,
ma boleści. Podobnie dzieje się jak z alkoholikiem,
który stacza się coraz bardziej. (Przez 10 lat byłem kapelanem szpitala dla alkoholików.)
Alkoholikowi jest łatwiej pomóc, mogą mu przyjść
z pomocą koledzy z AA. Również może mu pomóc osobista modlitwa. Natomiast opętanemu
może pomóc tylko Chrystus przez Kościół i egzorcystę. Dlatego biskup ustanawia egzorcystów.
Czym właściwie są egzorcyzmy?
- Jest to modlitwa Kościoła, błogosławieństwo.
Uwolnienie człowieka, jego ciała spod zniewolenia złego ducha.
Kiedy człowiek powinien szukać pomocy
u księdza egzorcysty?
- Trudno jest opętanemu przyjść do księdza. Dlatego, choć nie jest to regułą, takiego człowieka do
księdza często przyprowadzają znajomi, rodzina,
osoby, którym zależy na nim i jego zbawieniu.
Skoro opętany nie może czasem wejść do kościoła, boi się wody święconej, to sam nie przyjdzie
do księdza. Dlatego ważna jest nasza troska
o brata. Natomiast jeżeli nie jest to opętanie, ale
jakieś zniewolenie lub „kłopoty” duchowe, to najlepiej jak najszybciej zgłosić się do księdza, porozmawiać i pójść do spowiedzi św. Jeśli przyłapiemy
się, że robiliśmy coś takiego, co nie podobało się
Panu Bogu, to zawsze robimy tak samo - trzeba
Boga przeprosić i wyspowiadać się.
Jak można ochronić siebie i dzieci przed
wpływem szatana?
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
- Nie grzeszyć, nie występować przeciw Bogu
i Jego Kościołowi. Nie zajmować się złym duchem
tylko Jezusem Chrystusem. A więc modlić się i stosować medytację tylko chrześcijańską.
Co chciałby Ksiądz przekazać Czytelnikom
Biuletynu?
- Zachęcam do modlitwy o dary Ducha Świętego,
między innymi o dar rozpoznania duchów, by
można innym służyć rozeznaniem. Cieszę się, że
jest coraz więcej ludzi, którzy orientują się w zagrożeniach i potrafią wytłumaczyć je innym, oraz
ich przestrzec, przyprowadzić na modlitwę.
Kto się modli, nie musi bać się złego ducha.
życia ludzkiego (1 Tes 5, 19-22; 1 J 4,1)
i odróżnianie tego co w nim jest od ducha Bożego,
ludzkiego czy diabelskiego. Czym jesteśmy bliżej
Boga tym łatwiej nam rozeznawać, nie jest to kwestia naszych odczuć subiektywnych, ale opiera się
na konkretnych zasadach obiektywnych: dogmatycznych i racjonalnych. Możemy podać kryteria
oceny pochodzenia natchnienia od Boga i Jego
aniołów albo od szatana i upadłych aniołów
i wreszcie od samego człowieka, od jego natury.
W Piśmie Świętym mamy przykłady rozeznawania prawdziwych proroków natchnionych przez
Boga od fałszywych, gdzie szatan ukazany jest
jako zwodziciel (Por. 1 Tm 2, 14; Ap 12, 9; 20,
Dziękuję za rozmowę.
Chrześcijańskie
kryteria i zasady
rozeznawania
duchowego –
kiedy działa zły duch? Cz.1
Rozeznawanie duchowe czy rozeznawanie
duchów to praktyka duchowa która wywodzi się z Biblii (gr. Dokimazo – badać, sprawdzać wiarygodność). W szerszym znaczeniu
to dar , pozwalający na odróżnienie Bożych
natchnień od tego co jest w nas naturalnym
uzdolnieniem, impulsem, pokusą czy działaniem złego ducha (Por. 1Kor 12,10), który
chce doprowadzić człowieka na manowce
(Por. 1J 4, 1-6). W węższym znaczeniu jest to
charyzmat , pojęcie to po raz pierwszy pojawia się w 1 Kor 12,10.
W życiu chrześcijanina toczy się ustawiczna walka nie tylko między duchem a ciałem, ale także,
a nawet przede wszystkim między duchami
o przeciwnej naturze. (Gaudium et spes 37). Dlatego w chrześcijaństwie od początku istniała zachęta i praktyka rozeznawania duchowego, życia
ascetycznego i modlitewnego, kierownictwa duchowego i prowadzenia przez Ducha Świętego,
które ułatwiają rozpoznanie kierunku działania
Biuletyn 4 (21) 2010
10), ojciec kłamstwa działający w ciemnościach
(Por. J 8 44; 1 Tes 5,5; Ef 6, 1-12). Dla tego w Kościele funkcjonuje charyzmat rozeznawania dany
w celu dopomagania innym w dążeniu do Boga
w sposób który wykracza po za władze poznawcze rozumu i odsłania to co jest ukryte w sercu .
Rozeznanie łączy się też ze cnotą roztropności
i ukierunkowane jest na przyszłość aby dostrzec
to co należy czynić a czego unikać dzieje się to
przy udziale łaski Bożej. Do takiego jednak rozeznawania potrzebna jest zażyłość z Chrystusem, nie wystarczy „zdrowy rozsądek” , wiedza
czy dobra wola trzeba być człowiekiem Bożym
aby rozeznawać wolę Bożą i sprawy Boże. Do
rozeznawania duchowego nie można stosować
prawd właściwych dla obszaru oczywistości fizycznych, matematycznych, statystycznych czy
25
metafizycznych. Można ulec iluzji, której źródłem
może być: zarozumiałość, pewność siebie i słaba
wiara, brak doświadczenia, niedbałość o sprawy
duchowe, brak prawej intencji i otwartości na Ducha Świętego, brak głębszego zastanowienia, poczucie samowystarczalności w przeprowadzaniu
sądu, wpływ podświadomości itp . Jedną z form
rozeznania jest dar Ducha Świętego znany jako
rozpoznawanie serc (kardiognostyka, kardiognoza) – oznacza poznanie ukrytych tajemnic ludzkiego serca, albo ukrytych w sumieniu zdolności
moralnych i grzechów. Taki dar posiadał
Św. O. Pio, Św. Jan Vianney i inni święci.
Rozeznawanie duchowe może być obecne w życiu każdego chrześcijanina w sytuacji kryzysu czy
wyboru stanu lub powołania.
Ogólne normy rozpoznania ducha
Bożego to:
1. Pragnienie świętości i zamiłowanie
do spraw Bożych;
2. Wewnętrzny pokój, a nawet radość w przeciwnościach na drodze realizacji obranego ideału
(por. Gal 5, 22-23);
3. Pełna akceptacja Objawienia i nauki Kościoła;
4. Pokora i posłuszeństwo;
5. Roztropność i umiar w realizacji życia
duchowego;
6. Gotowość do poświęceń;
7. Prostota i nie zwracanie uwagi na ludzkie
względy – suwerenność (por. Dz 5, 29);
8. Uległość w kierownictwie duchowym i formacji
duchowej .
Oznakami ducha ludzkiego mogą być:
1. Mocne przywiązanie do osobistego
punktu widzenia;
2. Interesowność i wzmożony egoizm;
3. Niechęć do jakichkolwiek umartwień
i upokorzeń;
4. Pseudogorliwość wg własnego planu i towarzysząca temu niecierpliwość w dążeniu do celu;
5. Udawanie cnót, zwłaszcza moralnych, które
weryfikują się w sytuacji próby posłuszeństwa;
6. Łatwość zniechęcania w obliczu przeciwności;
7. Aktywizm w pracy apostolskiej bez zakorzenienia w modlitwie i ofierze, a więc chęć zaspokoje26
nia potrzeby samospełnienia;
8. Poleganie na własnych siłach (por. J 15,5);
9. Szukanie przyjemności w rzeczach duchowych
(modlitwa, nabożeństwa) i zwracanie większej
uwagi na formę niż treść.
Oznakami świadczącymi o działaniu złego
ducha na drodze życia chrześcijańskiego
możemy dopatrywać się w:
1. Braku subordynacji umysłowej wyrażającej się
w odrzucaniu lub kwestionowaniu prawd wiary;
2. Braku dojrzałości uczuciowej przejawiającej
się w skrajności zachowań (od wzniosłej pobożności do moralnego upodlenia);
3. Pragnieniu szybkiej świętości bez żmudnego
wysiłku ascetycznego;
4. Niecierpliwości w stosunku do swoich wad
i ułomności;
5. Pysze i wynikającego z tego uporu;
6. Fałszywej pokorze i towarzyszące temu jaskrawe nieposłuszeństwo, zwłaszcza sprawach
duchowych;
7. Zgryzoty i niepokój ducha, a nawet rozpacz
w sytuacji moralnego upadku;
8. Wprowadzanie zamieszania i niepokoju
w swoim środowisku, niekiedy także skłócanie.
To rozeznawanie odbywa się także poprzez badanie poruszeń i natchnień, które mogą działać
w naszej duszy pobudzać ją lub zniechęcać. Ich
źródłem może być sam Bóg, my sami lub szatan.
Pan Bóg chce naszego dobra i nie ukrywa przed
nami naszego celu ostatecznego, który jednak
pozostaje tajemnicą i wymaga z naszej strony życia duchowego, realizacji cnót; modlitwy, pokuty,
ascezy, pokory, posłuszeństwa w wierze a przede
wszystkim ciągłego wyrzekania się grzechu. Nasza natura jest słaba i grzeszna dlatego często
mylimy się w naszym rozeznawaniu. Pamiętajmy
że zły duch działa poprzez kłamstwo, pychę,
próżność, upór, ciemność, nieroztropność, a także przez powierzchowność i to co nie potrzebne.
Rodzi on w woli człowieka niepokój, zamieszanie,
pychę, rozpacz, chłód wobec Chrystusa i Jego stylu życia, przywiązania i zniewolenia, rozpustę
i rozwiązłość, skrytość, dwulicowość,
zgorzknienie.
W życiu duchowym musimy uważać na nasze pragnienia, wydawałoby się dobre, jak pragnienie
wizji czy objawień lub poszukiwanie zmysłowych
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
pocieszeń czy przyjemności duchowej (takich jak
spocznięcie w Duchu Świętym). Św. Katarzyna
ze Sieny przestrzega nas że często możemy bardziej pragnąć pocieszenia od Boga niż samego
Boga i przypomina, że diabeł może podszywać
się pod działanie Boże, bo jest „ojcem kłamstwa”
(J 8,44). Może udawać i parodiować działanie
Boże, udając anioła światłości (2 Kor 11, 14).
Imitować może prawie wszystkie stany mistyczne
nawet udawać samego Chrystusa czy Maryję, co
potwierdzają wielcy mistycy tacy jak Św. Jan od
Krzyża czy Św. Teresa od Jezusa. Szatan może
udawać i fałszować wszystkie dary Boże.
Od szatana mogą pochodzić: pozorne słowa
mądrości albo ogólnej wiedzy, fałszywa wiara,
niezwykłe zjawiska (uzdrowienia, proroctwa, rozeznawania, języki, tłumaczenia itp.), oszuści, fałszywi apostołowie, fałszywi nauczyciele, fałszywe
dziewice, udawani mnisi, ludzie szukający poklasku dla siebie, zapominający o własnej
słabości. Tak też działają wszelkiego rodzaju magowie, czarownicy i jasnowidze. Szatan używa
„pozytywności”, zwodniczego optymizmu, który
jest „fałszywym dobrem”, sugeruje człowiekowi
nie tylko autonomię, niewinność, dobroć, optymizm, ale i „boskie możliwości”. Ludzie szukają
namiastki wiary lub mistyki w cudach i cudownościach, zjawiskach nadzwyczajnych, które nie
dają pokoju i światła zażyłości z Bogiem, ale
rozbudzają niespokojną ciekawość, która nigdy
nie nasyca, prowadząc na manowce duchowej
destrukcji, fanatyzmu czy sprzymierzania się
z mocami zła.
Opracował Ks. Grzegorz Daroszewski
1 Por. M. Chmielewski, Leksykon Duchowości Katolickiej, LublinKraków 2002, s. 756
2 Por. Katechizm Kościoła Katolickiego 1676, 1789, 1809,
2690, 2846.
Por. M.R. Jurado, Rozeznawanie duchowe, Kraków 2002, s.
95.
3 Por. M. Chmielewski, Leksykon Duchowości Katolickiej, LublinKraków 2002, s. 758.
4 Por. M.R. Jurado, Rozeznawanie duchowe, Kraków 2002,
s. 143 n.
5 Por. M. Chmielewski, Leksykon Duchowości Katolickiej, LublinKraków 2002, s. 758-759.
6 Por. M.R. Jurado, Rozeznawanie duchowe, Kraków 2002, s.
76-82.
7 Por. M.R. Jurado, Rozeznawanie duchowe, Kraków 2002,
s. 112-113.
8 Por. A. Posacki, Ezoteryzm i okultyzm – formy dawne i nowe,
Radom 2009, s. 410.
Biuletyn 4 (21) 2010
EGZORCYŚCI - PIERWSZA
LINIA FRONTU
Relacja z Częstochowy z Europejskiej
Konferencji Posługi Uwolnienia.
Nagły, przenikliwy, gardłowy krzyk przeszywa powietrze. Młoda dziewczyna kryjąca
się za filarem podtrzymującym strop warszawskiego kościoła, przyciska dłońmi swoje
uszy. Ludzie dookoła są lekko przestraszeni,
a ja stoję tuż za nią. Ten krzyk, jak i kolejne,
są przerażające i przepełnione nienawiścią –
jakby męskie dźwięki wydobywały się z jej
gardła. Przyprawiają mnie o dreszcze i strugi
zimnego potu.
Zaczęliśmy wielbić Pana pieśnią chwały zaintonowaną przez zespół Mocni w Duchu, w ramach
rozpoczynającej się Mszy świętej z ks. Johnem
Bashoborą. Dobry Bóg stawiając mnie za plecami
tej dziewczyny sprawił, że przez cały czas spotkania modliłem się za nią gorliwie. Gdy ochrona zjawiła się z zamiarem wyniesienia jej na zewnątrz,
ponieważ tarzała się po podłodze kościoła, zainterweniowałem, aby ją zostawiono. Dzięki temu
dziewczyna uczestniczyła w całej Mszy, a mnie
dane było zaobserwować tzw. „awersję demona
na sacrum”, bo demon niewątpliwie w niej był.
Za każdym razem, gdy o. John wzywał imienia
Jezusa lub gdy modlitwa opierała się na formule
znaku krzyża – dziewczyną wstrząsało, odginało
do tyłu, łapała się za głowę, wyginała dłonie w
szpony i drapała filar, wydając chrapliwe dźwięki. Wyraz jej twarzy był przerażający. Potem następowały momenty względnego spokoju. Gdy
śpiewaliśmy credo, po słowach refrenu „Wierzę,
wierzę”, demon nieludzkim głosem przez nią
przemówił: „Wierzysz, wierzysz i co z tego?”.
Po słowach o. Johna, nakazującym mu odejść ze
świątyni, ten w odpowiedzi wychrypiał: „Zobaczymy!”. W czasie konsekracji wycharczał: „On
tu jest! Przyszedł, aby nas dręczyć!” Dziewczyna
ustawiła się, aby przyjąć Komunię świętą.
W chwili, gdy ksiądz do niej podszedł – nagle
coś ją odepchnęło, wyginając całe ciało do tyłu.
Ostatecznie nie przyjęła Pana Jezusa.
Po spotkaniu modlitewnym zaproponowałem jej,
27
byśmy wspólnie poszli do o. Johna i poprosili go
o indywidualną modlitwę w jej intencji. Od razu
się zgodziła.
Piszę o tym wszystkim, ponieważ znak związany
z tym wydarzeniem, jak i inne podobne, spowodował, że z zapałem i radością przyjąłem zaproszenie na Europejską Konferencję Posługi Uwolnienia.
Konferencja ta została zorganizowana przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Posługi Uwolnienia
IAD w Częstochowie w lipcu br. Uczestniczyło w
niej około trzystu osób z wielu krajów,
z czego około połowę stanowili księża egzorcyści. Stowarzyszenie istnieje od 1993
roku. Jego przewodniczącym jest
o. Rufus Pereira z Bombaju,
którego będzie można
spotkać na X Forum Charyzmatycznym w Łodzi
w październiku br.
Spotkanie to służyło
przede wszystkim
poszerzeniu wiedzy związanej
z okultyzmem
i New Age oraz
wymianie
doświadczeń – jak
podkreślił ks. Andrzej
Grefkowicz,
egzorcysta archidiecezji warszawskiej. Polska
należy do czołówki krajów
w Europie, jeśli chodzi o liczbę kapłanów mających mandat
Kościoła na walkę z opętaniem. Egzorcystów mamy w każdej diecezji, w niektórych jest
ich nawet kilku.
Komu pomaga egzorcysta?
Ks. Andrzej Trojanowski podjął próbę usystematyzowania osób zgłaszających się do egzorcysty,
a uwikłanych w magię. Do pierwszej grupy zaliczył tych, którzy przychodzą przynagleni strachem lub niepokojem, udręczeni fizycznie i psychicznie z powodu nie dających się wytłumaczyć
i budzących przerażenie zjawisk, przeciwności
życiowych i niepowodzeń. Ten stan rzeczy ludzie
ci łączą z praktykowaniem takiej lub innej formy
28
magii. Trafiają często najpierw do „egzorcystów”
świeckich, ponieważ kieruje nimi magiczny pogląd
na świat. Najczęściej oczekują natychmiastowej
pomocy poprzez odprawienie egzorcyzmu, który
pojmują jako magiczną praktykę lub rytuał.
Druga grupa to ci, którzy autentycznie się nawracają i mają już pewną wiedzę o niebezpieczeństwie magii i spustoszeniach, jakie ona powoduje.
Oczekują wsparcia w swojej duchowej walce ze
złem, która zdaje się tym bardziej przybierać na
sile, im gorliwiej dbają oni o życie duchowe. Ludzie ci mówią o straszliwych zmaganiach
z niewidzialnymi siłami utrudniającymi
im wyzwolenie się z magicznego
myślenia i przylgnięcie całym
sercem do Boga. Wykazują
determinację i wytrwałość, choć często są niebywale wyczerpane
tą duchową walką.
Pewien mężczyzna
od czasu szkoły
podstawowej ćwiczył walki wschodu, miał swojego
mistrza i osiągnął
wysoki poziom
w tej sztuce. Po pewnym czasie zaczęły
się u niego koszmary,
halucynacje i czuł się
nawiedzany przez przerażające postaci. Wycieńczony
psychicznie i fizycznie zaprzestał
walk wschodnich. W ślad za tą decyzją
pojawiła się w nim świadomość uwikłania w kult
demonów walki i rozmaite rytuały towarzyszące
fizycznym ćwiczeniom. Psychiatra odesłał go do
psychoterapeuty, a ten do koleżanki po fachu specjalizującej się w pracy z osobami uzależnionymi
od sekt. Obecnie, pokonując słabnącą „awersję
do sacrum”, mężczyzna ten uczestniczy codziennie w Mszy świętej i odmawia różaniec. Ulgę
przynosi mu odmawiana przez kapłana modlitwa
o uwolnienie. Jego wiara pogłębia się i oczyszcza
ze zmysłowych doświadczeń.
Do trzeciej grupy zaliczymy ofiary magii uprawianej przez rodziców lub kogoś z najbliższego
otoczenia tych osób. Przykładem może być dzieKwartalnik o zagrożeniach duchowych
sięcioletni chłopiec, który wciąż tracił na wadze
mimo trwającego od miesięcy wszechstronnego
leczenia szpitalnego. Po rozmowie okazało się, że
mieszkająca z nim babcia zajmowała się płatnym
wróżeniem z kart. Gdy babcia porzuciła swoje
praktyki (codziennie przyjmowała kilka osób)
i wyspowiadała się, po kilkunastu dniach mama
chłopca zadzwoniła i powiedziała z humorem:
„Pojawił się kolejny problem – on je wszystko, co
popadnie”.
Magia uwodzi
Zło związane z okultyzmem wpisuje się w bardzo
konkretną sytuację człowieka, w jego pragnienia,
a przez to staje się źródłem trudności życiowych.
Magia uwodzi człowieka bardzo konkretną propozycją dopasowaną do kontekstu życiowego
i rodzinnego – potrzeb, problemów, pragnień,
możliwości, osobowości, potencjału duchowego,
a nawet wykształcenia. Wydaje się, że wyjątkowo
podatną okolicznością do wejścia w świat magii
jest cierpienie, lęk przed śmiercią oraz rozmaite
tragiczne wydarzenia życiowe. Atrakcyjność magii tkwi w jej zwodniczej obietnicy, że przy pomocy tajemnej wiedzy i stosownych rytuałów można
podporządkować sobie świat i realizować swoje
cele.
Aby posługiwać się magią, potrzebny jest akt wiary, wyrażony głęboko w sercu osoby angażującej
się w działania z nią związane, często wbrew jej
rozsądkowi i sumieniu. Osoba taka nie zawsze
czyni to świadomie, ale ostatecznie zaczyna ufać
magicznemu światu. Ludzie chodząc do wróżki
lub bioenergoterapeuty i wierząc w poprawę
swego losu, wiarę swą opierają nie na ludziach,
którym się poddają, lecz na mocy, energii i jakiejś
nieokreślonej sile, która jest ponad nimi. W praktyce akt wiary w siły okultystyczne wchodzi w miejsce aktu wiary w Boga żywego. W taki sposób
rozwija się duchowość człowieka, która oddala
go od prawdziwej relacji z Bogiem.
Wraz z rozpoczęciem przemiany duchowej u osoby dotkniętej przez magię rozpoczyna się duchowa walka z mocami ciemności. Często wiąże się
ona z autentycznym, przeciągającym się cierpieniem. Osoby te muszą się wykazać wielką ofiarą,
cierpliwością i odwagą.
Biuletyn 4 (21) 2010
Bóg wie, jak i kiedy
Egzorcyzm ujawnia wszechmoc Boga. Bywa
jednak, że proces uwolnienia trwa kilka tygodni,
miesięcy a nawet lat. Nastawienie egzorcysty, jak
i uwalnianego, są z pewnością ukierunkowane na
jak najszybsze efekty. Oczywiste jest, że to tylko
Bóg uwalnia i czyni to w sposób absolutnie suwerenny, kierując się swoją mądrością, która w istocie
swej pozostaje dla nas nieodgadniona. Posłudze
podejmowanej przez egzorcystę i osoby świeckie,
towarzyszące lub prowadzące modlitwę o uwolnienie, musi przyświecać postawa całkowitego
zawierzenia i gotowości otwarcia się i współdziałania z mocą Ducha Świętego.
Rodzi się wiara w to, że niewytłumaczalne przeciwności i udręki nękanej osoby nie pozostaną daremne. Często akty wiary i miłości, towarzyszące
procesowi uwalniania, przejawiają się w heroicznej wręcz postawie, szczególnie, gdy wpisane są
w cierpienie. A zatem, czy one nie posiadają tym
większej wartości zbawczej?
Trzeba zauważyć, że nękana osoba może „czynić zadość” nie tylko za swoje grzechy, ale mocą
więzi duchowych, również za grzechy innych. Te
osoby w jakiś sposób pokutują, wynagradzają
i uczestniczą w zbawieniu świata z grzechu, który
jest naszym wspólnym „dziełem”. Diabeł mimowolnie zostaje wprzężony w dzieło Boskiego zbawienia i choć tego nie chce – musi służyć Bogu w
Jego planach. Dlatego tak bardzo okazuje swoją
wściekłość podczas odprawiania egzorcyzmów.
Okazuje się, że cierpienie przez niego zadane
nieoczekiwanie może sprzyjać świętości, wynagrodzeniu i dobru Kościoła.
Opętanie – objawienie potęgi złego ducha,
czy jego słabości?
Ksiądz Andrzej Trojanowski poruszył temat związany z przyczyną manifestacji zła czyli tym, co na
ogół określamy opętaniem. Potocznie opętanie
jednoznacznie kojarzymy z szatanem, którego
nadzwyczajna moc panuje nad zmysłami człowieka, zmuszając go do nienaturalnych, często
bluźnierczych zachowań godzących w relację
Bóg – człowiek. Czy te spektakularne zjawiska
świadczą o potędze złego ducha, czy raczej o
jego słabości? Zanim Jezus został poznany przez
lud jako wcielony Syn Boży, to najpierw został
29
rozpoznany przez złe duchy. Bliskość Królestwa
Bożego ujawniła agresję szatana. Czy jeżeli dzisiaj wychodzi na jaw skrywane działanie diabła,
to czy nie oznacza to, że Królestwo Boże jest tuż
tuż? A zatem manifestacja szatana w opętaniu
dokonuje się nie dlatego, że mu się tak podoba,
lecz wyłącznie ze względu na Boga. Skoro do
niej dochodzi, to znaczy, że dzieło uwolnienia już
zostało zapoczątkowane. Świadomość ta uwalnia osobę opętaną i jej rodzinę z chorobliwego
poczucia winy i niepotrzebnego lęku oraz wnosi
wiele światła i nadziei. Nie chodzi przecież
o dostrzeganie natury zła, ale o sposób, w jaki zło
w historii zbawienia człowieka może być przemienione w dobro.
Arkadiusz Szczepaniak
Artykuł pochodzi z czasopisma
Szum z Nieba nr 5/2009 (95)
Największe oszustwa
i proroctwa
Świadków Jehowy
książce”De Cruce Liber Primus” rycinę przedstawiającą Jezusa przybitego do prostego pala”. [2]
[„Strażnica” 1981, nr 14, s.21; (wyd. pol.)]
Świadkowie Jehowy najwidoczniej uznali, że nikt
nie będzie dochodził prawdy i sprawdzał co napisano w książce z XVI wieku. Ponadto, przeglądając publikacje Świadków Jehowy można zauważyć, że kiedykolwiek zamieszczają oni fotografię
z książki Lipsiusa, zawsze jest to fotografia nr 1
z postacią umieszczoną na palu [3]. Nigdy nie
wspominają o tym, że autor ten zamieścił inne sposoby ukrzyżowania i nigdy nie informują swoich
współwyznawców, co faktycznie myślał autor
o sposobie ukrzyżowania Jezusa.
Podobnie jak Lipsius o sposobie ukrzyżowania Jezusa myśleli i pisali Ojcowie Kościoła. Św. Ireneusz
(zm. ok. 200) twierdził, że krzyż Jezusa posiadał
5 końców: 2 pionowe, 2 poziome i piąty podtrzymujący ofiarę („Adversus Haereses II, 24, 4).
W „Liście Barnaby” (IX, 8) napisanym ok. 130 r.
Krzyż czy pal?
Te trzy ilustracje pochodzą z książki Justusa
Lipsiusa „De Cruce Libri Tres”. W jego książce
znajdują się jeszcze inne, podobne ilustracje,
przedstawiające różne sposoby krzyżowania w czasach rzymskich.
Autor nie miał jednak wątpliwości co do sposobu
ukrzyżowania Jezusa. Na stronie 46-tej stwierdza
on:
„Na krzyżu Pana były 4 kawałki drewna, belka
pionowa, pozioma, kawałek drewna pod stopy
i napis umieszczony u góry” [1]
Opisowi temu najbardziej odpowiadają fotografie nr 2 i 3. Lipsius dalej wyjaśnia:
„Kiedy człowiek, z rękoma rozłożonym, wielbi
Boga, przypomina krzyż”.
Świadkowie Jehowy zupełnie nie przejmując się
tym, co napisał autor, dopuścili się oszustwa
i w”Strażnicy” z 1981 roku zamieścili następujący
tekst:
„Na przykład Justus Lipsius, rzymskokatolicki
uczony żyjący również w XVI w, zamieścił w swej
30
czytamy, że krzyż Jezusa był podobny do greckiej
litery Tau.
Przegląd pozostałych wypowiedzi Ojców Kościoła o śmierci Jezusa na krzyżu w sposób wyczerpujący opisuje Włodzimierz Bednarski w swojej
publikacji „Pismo Święte a nauka Świadków Jehowy” [4].
Innym fortelem, który stosują Świadkowie Jehowy
w swojej zawziętej walce z krzyżem, jest powoływanie się na greckie słowo”stauros”. W Nowym
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
Testamencie chrześcijańscy tłumacze oddają je
przez”krzyż”. Twierdzą, że słowo to oznaczało”pal” a nie”krzyż”. Owszem słowo”stauros” było
desygnatem”pala”, ale gdy do niego przymocowywano inny przedmiot (np. poziomą belkę),
to taki przedmiot nadal nazywał się”stauros”.
Nie istniało bowiem specjalne słowo greckie na
określenie dwóch przybitych pod kątem prostym
belek czy pali. W tej sytuacji językowe dociekania nie zdadzą się na nic. Pozostają więc opisy
i świadectwa wyglądu narzędzia śmierci Jezusa,
a te, jak wykazałem wyżej, świadczą na korzyść
krzyża (Lipsius, Ojcowie Kościoła). Na tym jednak
nie koniec. Doskonałym dowodem, świadczącym
o śmierci Jezusa na krzyżu, jest wypowiedź Tomasza w Ewangelii wg św. Jana:
Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ(...) nie uwierzę.” (J 20:25)
Zwróćmy uwagę, że rysunki przedstawiane przez
Świadków Jehowy ukazują Jezusa na palu,
z obiema rękami przebitymi jednym gwoździem.
Tomasz mówi jednak
o śladzie gwoździ, a nie
gwoździa na rękach.
Ślady gwoździ mogły
powstać tylko w wypadku rozpostartych rąk na
poziomej belce krzyża.
Krzyż dla chrześcijan
jest symbolem zbawienia. Już w VI w. przed
Chrystusem prorok Ezechiel zapowiedział znak
krzyża, gdy prorokował
o znaku zbawienia w
kształcie hebrajskiej litery TAW, która w starożytnym alfabecie hebr.
miała kształt krzyża [5]:
„Przejdź przez środek
miasta, przez środek Jerozolimy i nakreśl ten znak
TAW na czołach mężów, którzy wzdychają i biadają nad wszystkimi obrzydliwościami w niej popełnianymi.” (Ez 9:4 - BT)
Walka Świadków Jehowy z krzyżem nie jest niczym dziwnym. Już św. Paweł pisał w Liście do
Filipian:
„WIELU BOWIEM POSTĘPUJE JAK WROGOWIE
KRZYŻA CHRYSTUSOWEGO, O KTÓRYCH MÓWIŁEM, A TERAZ MÓWIĘ Z PŁACZEM.”
Biuletyn 4 (21) 2010
(Flp 3:18)
[1] Cyt. za: B. Cetnar,
„Questions for Jehovah’s Witnesses who
love the truth” (Pytania do Świadków Jehowy, którzy miłują prawdę), Kunkletown 1983,
s. 14.
[2] „De Cruce Liber Primus” jest częścią składową
”De Cruce Libri Tres”.
[3] Por. Chrześcijańskie Pisma Greckie w Przekładzie Nowego
Świata, Brooklyn 1994, s.418 (wyd. pol.)
[4] Pismo Święte a nauka Świadków Jehowy,
Wydawnictwo Kleryckie Archidiecezji Gdańskiej, Gdańsk
1996.
[5] Por. przypis do Ez 9:4 w Biblii Tysiąclecia.
Cezary Podolski, www.cezarypodolski.cba.pl
Czy pal jest
chrześcijański?
W tym krótkim artykule nie będziemy polemizować z Towarzystwem Strażnica, czy Jezus
umarł na palu, czy na krzyżu. Wystarczy tylko wspomnieć, że czasopismo Strażnica, jak
i książki Świadków Jehowy, w latach 18791936 uczyły o krzyżu (przez 57 lat!), a teraz
od przeszło 70 lat nauczają o palu.
Ponieważ jednak Towarzystwo Strażnica twierdzi, że krzyż nie ma korzeni chrześcijańskich, ale
pogańskie, więc postaramy się prześledzić jakie
jest pochodzenie pala.
Zrobimy to w większości na podstawie publikacji
Świadków Jehowy.
Nie będziemy tu też zbijać ‘argumentów’ o rzekomo pogańskim pochodzeniu krzyża w chrześcijaństwie. Po prostu tak samo jak Towarzystwo
Strażnica traktuje krzyż, my potraktujemy tu pal.
Poniżej podajemy teksty o palu z Biblii Świadków
Jehowy, ich słownika biblijnego i innych publikacji.
Każdy sam wyciągnie sobie wnioski z tego, jakie
jest pochodzenie pala. Jak zobaczymy, występuje
on w Piśmie Świętym jako znak pogański, a krzyża, jako pogańskiego znaku, Stary Testament nie
wymienia!
Biblia Towarzystwa Strażnica
Teksty o pogańskich palach z „Pisma Świętego w przekładzie Nowego Świata” (1997),
wydanego przez Towarzystwo Strażnica:
31
„Ale ich ołtarze macie zburzyć, a ich święte słupy
macie potrzaskać oraz ich święte pale macie pościnać” Wj 34:13;
„Lecz oto, co macie im uczynić: Ich ołtarze macie
zburzyć i ich święte słupy macie potrzaskać, i ich
święte pale macie pościnać, a ich ryte wizerunki
macie spalić ogniem” Pwt 7:5;
„I zburzycie ich ołtarze, i porozbijacie ich święte
słupy, a ich święte pale macie spalić ogniem i pościnać ryte wizerunki ich bogów, i wytępicie ich
imiona z tego miejsca” Pwt 12:3.
Teksty o odstępczym kulcie pala
u Izraelitów:
„Oni też budowali sobie wyżyny i święte słupy,
i święte pale na każdym wysokim wzgórzu i pod
każdym bujnym drzewem” 1Krl 14:23;
„i stawiali sobie święte słupy i święte pale na
każdym wysokim wzgórzu i pod każdym bujnym
drzewem” 2Krl 17:10.
Patrz też 2Krn 33:3, 33:19, Jr 17:2.
Teksty o tym, co nakazał zrobić z palami król
Judy Jozjasz, król Asa oraz inni królowie:
„I potrzaskał święte słupy, i pościnał święte pale,
a ich miejsce zapełnił kośćmi ludzkimi”
2Krl 23:14;
„Usunął zatem cudzoziemskie ołtarze oraz wyżyny i porozbijał święte słupy i pościnał święte pale”
2Krn 14:3. Patrz też 2Krn 17:6, 19:3, 31:1,
34:4 i 7.
Teksty zawierające proroctwa dotyczące
pala:
„I nie będzie spoglądał na ołtarze dzieło swych
rąk, i nie będzie się wpatrywał w to, co uczyniły
jego palce, ani w święte pale, ani kadzielnice”
Iz 17:8;
„I wykorzenię spośród ciebie twoje święte pale,
i unicestwię twoje miasta” Mi 5:14.
Patrz też Iz 27:9.
Zbiór pozostałych tekstów ze Starego
Testamentu, które mówią o palu lub palach:
Pwt 16:21, Sdz 3:7, 6:25-26, 28, 30, 1Krl 15:13,
2Krl 13:6, 17:16, 18:4, 21:3 i 7, 23:4, 23:6-7
i 15, 2Krn 15:16, 24:18, 34:3.
Słownik biblijny Towarzystwa Strażnica
Oto teksty o pogańskich palach z biblijnego
32
słownika pt. „Wnikliwe poznawanie Pism”
(2006), wydanego przez Towarzystwo Strażnica:
„Niektóre starożytne ludy Bliskiego Wschodu
wznosiły w celach kultowych tzw. święte słupy, często nawiązujące do symboliki fallicznej”
(„Wnikliwe poznawanie Pism” 2006, t. 2, s. 764,
hasło Słup);
„święty pal będący symbolem Aszery, kananejskiej bogini płodności (i dlatego zwany niekiedy
aszerą)” („Wnikliwe poznawanie Pism” 2006,
t. 2, s. 918, hasło Święty Pal);
„Istnieje pogląd, że pale symbolizowały pierwiastek żeński, a słupy - męski. Te przedmioty bałwochwalczego kultu, będące zapewne symbolami
narządów płciowych, miały ścisły związek z wyuzdanymi orgiami seksualnymi, na co wskazuje
wzmianka o nierządnicach świątynnych z czasów
Rechoboama (1Kl 14:22-24; 2Kl 17:10)” („Wnikliwe poznawanie Pism” 2006, t. 2, s. 918, hasło
Święty Pal);
„Hebrajskie słowo tłumaczone na „święty słup”
oznacza coś ustawionego, wzniesionego. Najwyraźniej był to falliczny symbol Baala, a niekiedy
również innych fałszywych bogów (...) Sposób, w
jaki nakazano je niszczyć, sugeruje, że były wykonane z kamienia. Jednakże w 2 Królów 10:26
jest mowa o paleniu świętych słupów, co by znaczyło, że niektóre zrobiono z drewna” („Wnikliwe
poznawanie Pism” 2006, t. 2, s. 919, hasło Święty
Słup);
Inne publikacje Towarzystwa Strażnica
Oto przykładowe teksty o pogańskich palach
z kilku publikacji wydanych przez Towarzystwo Strażnica:
„Dlatego Bóg poleca Gedeonowi zburzyć ołtarz
Baala należący do jego ojca i ściąć postawiony
tam święty pal” (Strażnica Nr 14, 2005 s. 14);
„I stopniowo porzucali dom Jehowy, Boga swych
praojców, a zaczęli służyć świętym palom i bożkom...” (Strażnica Nr 19, 2002 s. 13);
„Ponadto wykonał i umieścił w świątyni Jehowy
rzeźbiony wizerunek świętego pala. (...) Święte
pale mogły przedstawiać pierwiastek żeński,
a święte słupy najwyraźniej stanowiły symbole
falliczne” („Proroctwo Izajasza światłem dla całej
ludzkości” 2001 t. II s. 266);
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
„‘Aszery’ (‘święte słupy’, NW) były prawdopodobnie symbolami fallicznymi. Odgrywały rolę
w rażąco niemoralnych orgiach (1 Królewska
14:22-24)” (Strażnica Nr 6, 1997 s. 29).
Może dlatego, że pal ma tak „kiepski”, pogański rodowód, Świadkowie Jehowy jakoś
otwarcie nie akcentują następujących słów
z listu św. Pawła, ze swojego przekładu
Biblii:
„Co do mnie, obym się nigdy nie chlubił, chyba
że palem męki naszego Pana, Jezusa Chrystusa,
przez którego świat dla mnie zawisł na palu, a ja
dla świata” Ga 6:14.
Warto zapytać Świadków Jehowy, jak godzą słowa o „chlubieniu się” z pala, z innymi
swymi słowami o „budzeniu odrazy”:
„Narzędzie, na którym Jezus zawisł i skonał,
z pewnością nie zasługuje na bałwochwalczą
cześć, raczej powinno budzić odrazę” (Strażnica
Nr 10, 1995 s. 20).
Chyba też trudno dziś znaleźć Świadka Jehowy,
który by „chlubił się” palem męki.
Włodzimierz Bednarski
tel. 600 565 148
Nadszedł jednak moment, kiedy nie byłem wstanie dłużej sam tego ciężaru udźwignąć.
Wszystko zaczęło się, gdy byłem małym chłopcem, ale wtedy niczego nie rozumiałem.
Moja mama, mimo iż chodziła do kościoła i bardzo nalegała żebym również ja chodził, zakupiła
książkę o czarnej magii voodoo. Miałem wtedy
dziesięć lat, wychowywałem się na bajkach z cartoon network. Zainteresowałem się książką kupioną przez mamę, ponieważ jej tytuł wydawał się
ciekawy. Zresztą dla małego dziecka wszystko, co
ma w tytule jakąś magię jest interesujące. Obecnie
już nie pamiętam, jaką treść zawierała ta książka,
ale odkąd zacząłem ją czytać, nie mogłem spać.
Jakaś siła podnosiła mnie na kilka milimetrów do
góry za gardło i trząsała mną. Z nikim o tym nie
rozmawiałem. Bałem się tego, ataki nie były regularne, ale zdarzały się często. Teraz wiem, że
w ten sposób zacząłem być nękany przez złego
ducha.
Świadkowie Jehowy przekonali mnie, iż Jehowa,
jak go nazywali, istnieje i chroni nas. Jak każdy
nowy adept sekty, dostałem swojego mentora, który mnie prowadził. Gdy wspomniałem mu o tych
atakach, powiedział, że jak odejdę od Świadków
Nie znalazłem Boga
w sekcie Świadków
Jehowy
Z sekty Świadków Jehowy wystąpiłem po
okresie ponad sześciu miesięcy. Na początku
ujęli mnie niezwykłą serdecznością, której
bardzo wtedy potrzebowałem. Jednak im
bardziej poznawałem ich ideologię i metody
postępowania, zrozumiałem, że nie głoszą
oni prawdziwego Boga i nie takiej wspólnoty
szukam.
Świadków Jehowy spotkałem przypadkiem.
Zaczepili mnie na ulicy i zaczęli mówić o Bogu,
którego bardzo potrzebowałem, miałem wtedy
szesnaście lat i zacząłem naprawdę szukać Boga.
Byłem wyczerpany moimi problemami duchowymi, o których nikomu wcześniej nie wspominałem.
Biuletyn 4 (21) 2010
Jehowy to demony mnie pożrą. Teraz się z tego
śmieję, ale wtedy śmiertelnie się bałem.
Z perspektywy czasu widzę, że ich nauki prowadziły do zrobienia z ludzi robotów, które nie myślą
i nie mają uczuć. Dlaczego tak myślę? Po dłuższym przebywaniu w zborze, zauważyłem jak
ciężko było mi wyrażać uczucia. Poza tym Świadkowie Jehowy są bardzo negatywnie nastawieni
33
do świata, do katolików, Kościoła Katolickiego.
Strasznie się pysznią swoją znajomością Pisma
Świętego. Irytuje mnie ich nachodzenie ludzi
w domach, zaczepianie na ulicy. Zacząłem się zastanawiać nad takim postępowaniem. Jezus przecież powiedział: „Przyjdźcie do Mnie, poznajcie
prawdę, a prawda was wyzwoli”.
Następne negatywne doświadczenia duchowe
przeżyłem, podczas wyjazdu z mamą na jej rehabilitację do Tuczna. Zacząłem wówczas pisać
opowiadanie o seryjnym mordercy. Pamiętam,
że bardzo chciałem wiedzieć jak to jest zabić
człowieka, ponieważ chciałem lepiej to opisać w
moim opowiadaniu. Oczywiście nie zamierzałem
nikogo zabijać,ale tak dziwne myśli chodziły mi
wtedy po głowie. Mogę nawet powiedzieć, że
słyszałem szepty, lecz ich nie rozumiałem. Pewnej
nocy obudził mnie ból. Czułem jak coś chce wejść
mi do brzucha. Jakby próbowało dostać się do
mnie do środka. W głowie słyszałem słowa: „Jeśli
chcesz wiedzieć jak to jest kogoś zabić, ja ci
w tym pomogę. Wtedy lepiej opiszesz to uczucie,
bo będziesz je znał. Wszyscy się zdziwią, ponieważ wspaniale je opiszesz i będą cię podziwiać.”
Zacząłem krzyczeć na cały głos, żeby to coś od
siebie odpędzić. Gdy mi się to udało, zdziwiłem
się, że mama, która spała w tym samym pokoju na
łóżku obok, nie obudziła się. Krzyczałem przecież
tak głośno jak tylko mogłem. Uklęknąłem i zacząłem prosić Boga, żeby mnie uwolnił.
Po roku od tego wydarzenia, obejrzałem film Egzorcyzmy Emily Rose. Znów zaczęły nachodzić
mnie dziwne myśli. Byłem ciekawy, jak to jest być
opętanym przez demona.
W nocy usłyszałem dziwny głos, który powiedział, że jeżeli chcę wiedzieć jak to jest, to on
może mi pomóc. Krzyczałem: NIE! Wtedy te myśli
odeszły. Kolejny atak miał miejsce, gdy miałem 20
lat i dużo myślałem o swoim życiu religijnym. Nie
zważając na swoje poprzednie doświadczenia,
pojawiły mi się myśli, że Boga nie ma. Trzeci atak
różnił się od poprzednich, był zupełnie inny. Ponieważ w poprzednich atakach czułem coś złego
i bałem się, prosiłem Boga o pomoc i ją otrzymywałem. Przy tym ataku, nie czułem nic złego. Jednak
wiedziałem, co to jest. Kategorycznie powiedziałem, żeby mnie nie nękało, i tak nagle jak pojawiło
się to dziwne uczucie, tak nagle zniknęło.
34
Miesiąc później mój przyjaciel Patryk, zaproponował mi pójście do kościoła. Chociaż nigdy nie
podważałem istnienia Boga, to jednak miałem myśli pełne zwątpienia, że: w kościele Boga nie ma,
po co marnować czas, aby tam pójść, a księża
wcale nie są świeci, przecież tyle się czyta złego
na ich temat w gazetach. Moje sumienie powiedziało mi wówczas, co ci szkodzi sprawdzić?
I w ten sposób zacząłem chodzić do kościoła.
Po miesiącu, mój kolega Jacek powiedział mi
o kursie Marana Tha, który prowadzi ks. Andrzej
Kowalczyk, egzorcysta naszej archidiecezji. Postanowiłem w nim uczestniczyć. Kurs odbywał się
w Gdyni Redłowo. Byłem na Mszach św. połączonych z głoszeniem katechez. Po kursie czułem
się bardzo dobrze. Wręcz nie mogłem doczekać
się następnego, który miał się odbyć w Gdańsku
na Zaspie. Uczestniczyło w nim ok.160 osób. Ten
kurs przeżyłem niesamowicie. Miałem uczucie,
jakby wszyscy na świecie byli moimi braćmi i siostrami. Przez pewien czas wręcz nie mogłem w to
uwierzyć. Ciągle w sercu powtarzałem: „Boże, Ty
jednak naprawdę istniejesz!” To było tak niesamowite doznanie, że trudno wyrazić je słowami. Postanowiłem, do końca życia wierzyć w Boga
i nigdy w niego nie zwątpić.
Zacząłem chodzić na Msze św. wspólnoty Marana Tha, którym przewodniczy właśnie ks. Kowalczyk, egzorcysta. Dołączyłem do grupki młodzieżowej, gdzie czytamy Pismo Święte i Katechizm
Kościoła Katolickiego. Staram się być na każdym
kursie. Muszę przyznać, że moje życie się zmieniło. Ataki, o których wcześniej wspomniałem, ustały kompletnie. Czuję, że w moim życiu zamieszkał
Bóg i dziękuje Mu za to każdego dnia. Dodam
jeszcze, że Bóg naprawdę może wszystko! Chwała niech będzie Mu za to, że nas ochrania nawet,
gdy my w Niego nie wierzymy! On zawsze nad
nami będzie czuwał i nigdy nas nie opuści.
Życzę wszystkim wątpiącym, żebyście uwierzyli
w Niego, ponieważ On jest, czuwa nad Wami
i Was Kocha.
Krzysiek, 21 lat
Strony o Świadkach Jehowy i zagrożeniach:
www.piotrandryszczak.pl
www.apologetyka.katolik.pl
www.effatha.org.pl
www.swiadkowiejehowy-sektaczyreligia.blog.onet.pl
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
Manowce mistycznych
poszukiwań
Praktyki new age
związane z poszukiwaniem niesprawdzalnyc h
odczuć wskazywać mają pośrednio, iż istnieje
świat duchowy,
który zredukowany do sfery jakiejś
bliżej nieokreślonej energii jest alternatywą dla rzeczywistości istniejącej „tu i teraz”.
W połowie lat 60. z pomocą tym teoriom
przyszła psychologia humanistyczna, która
zaczęła podkreślać, zjawisko samourzeczywistnienia i samorealizacji. Pojawił się nawet
nowy kierunek zajmujący się duchowymi
i mistycznymi aspektami tych zagadnień.
Jego przywódcy nadali mu ostatecznie, zaproponowaną przez Abrahama Maslowa
i Stanislava Grofa, nazwę psychologii transpersonalnej.
Fritjof Capra, jeden z teoretyków new age,
w „Punkcie zwrotnym” stwierdził, że psychologia
transpersonalna zajmuje się, pośrednio lub bezpośrednio, rozpoznawaniem i realizacją niezwykłych
mistycznych lub „transpersonalnych” stanów świadomości. Analizuje także psychologiczne bariery
utrudniające transpersonalne realizacje. Zaś sam
przedmiot zainteresowania tej psychologii miał
być bardzo zbliżony do tego, czym zajmowano
się w tradycjach rozwoju duchowego. Transpersonaliści od początku pracowali nad systemem pojęciowym, który pozwoliłby przerzucić most między
psychologią i poszukiwaniami mistycznymi
i w efekcie połączyć obydwie dziedziny.
Dziś wielu adeptów duchowych technik ostatecznie przeżywa doznanie subiektywnego poczucia
krzywdy i wykorzystania. Ma problemy z samodzielnym funkcjonowaniem, a przecież początki
tej drogi naznaczone były obietnicą szczęścia.
O patologiach mistycznych poszukiwań powstała już pokaźna bibliografia. Głośną pracą, jaka
Biuletyn 4 (21) 2010
została wydana w Stanach Zjednoczonych na
temat niebezpieczeństw wschodnich praktyk była
książka amerykańskich psychologów Conway’a
i Siegelmana: „Snapping: America’s Epidemic of
Sudden Personality Change” („Pękanie: Amerykańska epidemia nagłych zmian osobowości”).
Jej autorzy badali obszary zaburzeń psychicznych wynikających z przeżywania stanów transowych i medytacji. Jak się okazuje wszystkie te
praktyki powodują zmienione stany osobowości.
Specyficznym procesem jest także przygotowanie
jednostki do pracy medytacyjnej. Conway i Siegelman uważają, iż niektóre osoby nie posiadają
wystarczającej równowagi psychicznej do prowadzenia dyscyplin medytatywnych. A znaczna
część osób uprawiając je popada w prawdziwe
tarapaty. I choć pomiędzy nauczycielami istnieje
ogromna tradycja ustna opisująca stany załamań
adeptów, zwłaszcza przy intensywnych medytacjach, nie jest ona powszechnie udostępniana.
Można nawet podejrzewać, że współcześni nauczyciele trzymają ją w ukryciu.
Temat, który badają Conwy i Siegelman w znacznym stopniu był eksploatowany w latach 70. i 80.
przez chrześcijańskich psychologów, pomagających ofiarom sekt. Opublikowano wtedy na ten
temat dużo
ważnych
materiałów.
Co ciekawe
jednak, wielu psychologów czy
nauczycieli
medytacji
w Polsce,
zdaje się
ignorować
ich istnienie.
Inną
interesującą książkę
na temat
d u c h owe j
przemocy
napisał ex- wyznawca Kościoła Moona Stephen
Hassan. Rzecz zatytułowana „Combatting Cult
Mind Control” („Zwalczanie kultowej kontroli umysłu”, w języku polskim rzecz nosi tytuł „Psychomanipulacja w sektach”)
35
Zjawisko nagłych załamań nerwowych
Milczenie nauczycieli duchowch technik niepokoi
tym bardziej, że pojawiają się ostrzeżenia również po drugiej stronie. Nauczyciel buddyzmu
Japończyk Mokusen Miyuki napisał z Marvinem
Spieglemanem artykuł o buddyzmie i psychologii
Junga. Ich analiza dotyczy głównie buddyjskich
praktyk medytacyjnych. Autorzy zgodne podkreślają, że nie są one dla ludzi o nadwyrężonej
psychice. Ich zdanie potwierdzają inni znawcy
tematu. Zwłaszcza psychologowie, mający jednocześnie za sobą doświadczenia pracy medytacyjnej. Posługują się oni także materiałem opartym na
konkretnych przypadkach. Wskazują dobitnie, że
zjawisko nagłych załamań nerwowych, to w Stanach Zjednoczonych rzeczywisty, społeczny problem. Zaznaczają także, że praktyki medytatywne
i techniki transowe należy odróżnić od dyscyplin
promujących zdrowie i ostrzegać przed spełnianiem tych pierwszych, w samotności i odosobnieniu .
Tym bardziej, że arsenał praktyk new age jest właściwie nieskończony. Oczywiście, zawsze podkreśla się jego areligijny charakter. Nadawcy, aby
trafić do adresata posługują się jego symbolami.
(Tymi samymi zasadami kieruje się reklama). Odrzucają jednak wątki dla siebie niewygodne. Chociażby zgadnienie pochodzenia zła. Nie tolerują
duchowości Wschodu w jej wersji ortodoksyjnej,
podobnie jak nie przyjmują ortodoksji chrześcijaństwa.
Nowa era oswaja symbolikę katolicką. Jej liczne
wątki już dziś tworzą kanon „Dzieci Wodnika” .
Propagatorom przynoszą wymierne korzyści a dla
katolików stanowią źródło zamieszania. Anioły,
modlitwa, boska pomoc, objawienia Matki Bożej pojęcia te zostają pozbawione właściwych treści,
a ich punkt ciężkości zostaje przesunięty w stronę „kosmicznych efektów”. Interpretowane w ten
sposób symbole mogą tworzyć część składową
nowoczesnych mitologii, takich jak „religia UFO”.
Zaś interpretacje objawień maryjnych utrzymane
są w ramach interpretacji teorii feministycznych.
Tu Bóg ma wiele twarzy. Wszystkie drogi prowadzić mają rzekomo do prawdy. Zdumiewająca
jest zdolność, która pozwala słyszeć i wybierać
adeptom new age prawdy jedynie dla siebie
36
wygodne. Nie trudno więc zrozumieć dlaczego
drogi prowadzące do zjednoczenia z Bogiem nie
mają tu, tak naprawdę, żadnego znaczenia. Podobnie jak wiedza, utraciła swój sens praca ludzka. Tylko dzięki nierozpoznanym siłom przyrody
i cudownym energiom zbudowany ma być świat
bez zła.
Magia i polityka
Idea stworzenia swoistej komuny, w której zarzucone zostaną wszelkie religie i religijne rytuały,
prowadzić ma w stronę powszechnego kapłaństwa. Nie pada jednak odpowiedź na pytanie,
o to jakiemu Bogu kapłan - adept kilkudziesięciu
kursów rozszerzenia osobowości i uzdrawiania
- ma składać ofiarę. Niezrozumiały staje się też
fakt, gdy nagle wbrew głoszonym zasadom nieistnienia jakichkolwiek zasad , udzie trzymający
się konsekwentnie jednego światopoglądu, czy
religii, zaczynają być przedstawiani jako śmieszni
i ograniczeni dziwacy. Aż w końcu wskazuje się
na nich jako wrogów - przeciwników wizji nowej
rzeczywistości.
Przez ostatnie dwie dekady new age rozwija
się, również w Polsce, w tempie, którego nikt nie
przewidywał. Zagarnia - głównie za sprawą elektronicznych nośników informacji - nowe obszary
kultury i nauki. Pomimo zasięgu, a może właśnie
dlatego, całość jest trudna do uchwycenia i nazwania. Nie ma osób ani instytucji, które byłyby
w stanie je obserwować, czy regulować.
Stopniowo wkracza na teren, który dotąd oficjalnie omijał - politykę. Jeden z przywódców i teoretyków tego kierunku, psychoterapeuta Arnold
Mindell, lansuje od wielu lat hasło tak zwanej
głębokiej demokracji. „Demokracja , jak na razie,
jest nazwą dobrą dla naszej pracy - powiada - ale
my potrzebujemy czegoś więcej niż powszechne
wybory i wysiłki new age zmierzające do organizowania grup pozbawionych przywództwa”.
Mindell zachęca do wprowadzenia nowych form,
które miałyby spowodować u obywateli głębsze
zrozumienia samych siebie. Poleca też współpracę z opozycyjnymi partiami. „Potrzebujemy
uwspółcześnionej anarchii” - wyjaśnia . Nowy system nazywa odnowioną demokracją. Ma być to
partia o charakterze otwartego kręgu. Kręgu będącego duchem czasu, do którego każdy może
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
wstąpić i na chwilę opuścić go, kiedy przestanie
mu on odpowiadać. Potrzebujemy takiej partii
i polityki, które będą odbijały idee głębokiej demokracji - konkluduje .
Tak widzi „głęboką demokrację” jeden z jej teoretyków. Obecnie trwa jak powiada Mindell, praca
nad kreowaniem nowego typu liderów. Ich zadaniem będzie pomoc w zrozumieniu „ludom tubylczym” ducha czasu i związanych z nim prac globalnych - w duchu tzw. dobrej głębokiej ekologii.
dr Hanna Karp
JEZUS UZDRAWIA
W GDYNI
że takie Msze św. są potrzebne i przynoszą owoce nawrócenia.
Od kiedy Msze św. z modlitwą o uzdrowienie
są odprawiane przez Ojców Jezuitów
w Gdyni?
- Propozycja, aby organizować w naszej parafii
Msze św. z modlitwą o uzdrowienie pojawiła się
we wrześniu 2008 roku podczas rekolekcji odpustowych związanych z patronem naszej parafii
św. Stanisławem Kostką. Poprowadził je
o. Remigiusz Recław z zespołem Mocni w Duchu
z Łodzi. Po tych rekolekcjach zawiązała się wspólnota „Uwielbienie”, która spotyka się przy naszej
parafii. Uznaliśmy wówczas tj. w 2008r., że jest
jeszcze za wcześnie, aby organizować tego typu
Z Ojcem Piotrem Szymańskim SJ
o Mszach św. z modlitwą o uzdrowienie
prowadzonych przez OO. Jezuitów
w parafii pw. Św. Stanisława Kostki w Gdyni
rozmawia Monika Walczak.
Co zainspirowało Ojca do sprawowania
Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie?
- Tą inspiracją było moje osobiste doświadczenie
spotkania z żywym Chrystusem, z żywą wiarą
i wspólnotą Kościoła na Mszach św. z modlitwą
o uzdrowienie, którym przewodniczył śp. O. Józef
Kozłowski SJ w Ośrodku Odnowy Charyzmatycznej w Duchu Świętym w Łodzi. On również był ich
organizatorem. Jestem przekonany, że uczestnictwo w tych Mszach św. zaowocowało moim nawróceniem.
Początkowo brałem w nich udział jako uczestnik,
następnie dość aktywnie jako animator jednej
z grup działających przy Ośrodku w Łodzi. Pomagaliśmy Ojcu Józefowi, stanowiliśmy techniczne
zaplecze. Składaliśmy również świadectwa
o łaskach otrzymanych na tych Mszach św. Wtedy
jeszcze nie myślałem o tym, że zostanę księdzem,
że będę w nich uczestniczył jako kapłan, a nawet
im przewodniczył. W tej chwili dzielenie się tym
doświadczeniem wiary i organizowanie tego typu
Mszy św. jest dla mnie czymś naturalnym. Wiem,
Biuletyn 4 (21) 2010
Msze św. Jako wspólnota potrzebowaliśmy czasu,
aby okrzepnąć i nabrać doświadczenia. Po roku,
we wrześniu 2009 roku, kolejne rekolekcje odpustowe zostały zakończone Mszą św. z modlitwą
o uzdrowienie. Była to równocześnie inauguracja
tych Mszy św. w naszej parafii. W styczniu modliliśmy się o uzdrowienie po raz piąty. Zapraszamy
na taką wspólną modlitwę w każdą pierwszą środę miesiąca na godzinę 18.00.
Czy są znane przypadki uzdrowień lub
innych otrzymanych łask na Mszach św.
z modlitwą o uzdrowienie w Gdyni?
37
- Obecnie nie mamy wielu świadectw, ale sądzę, że jeszcze przyjdzie na nie czas. Na razie
wszystko się rodzi, to są początki. Wierzymy, że
takie uzdrowienia się dokonują. Docierają do
nas różne informacje. Pewna kobieta złożyła publicznie świadectwo o uzdrowieniu. Z powodu
bólów w kolanie nie mogła klękać i zamierzała
wrócić do domu. W pewnym momencie jednak
uklęknęła, poczuła ciepło w kolanach i bóle minęły. Na tą chwilę nie są mi znane inne świadectwa dotyczące uzdrowień fizycznych. Natomiast
mamy świadectwa ludzi, którzy doświadczają
tutaj uzdrowienia zwanego wewnętrznym, duchowym. Właśnie o takim uzdrowieniu i ożywieniu
wiary mówił podczas jednej z Mszy św. starszy
mężczyzna. Również i ja złożyłem świadectwo
swojego uzdrowienia wewnętrznego. Podczas
styczniowej Eucharystii świadectwo o podobnej
treści składał inny jezuita. Trzeba też pamiętać,
że od uzdrowienia do złożenia świadectwa może
minąć dużo czasu. Moje doświadczenie modlitwy
o uzdrowienie w Łodzi, a potem w Warszawie jest
takie, że czasami potrzeba pół roku, a nawet rok,
zanim ktoś zdecyduje się opowiedzieć o swoim
uzdrowieniu. Są uzdrowienia, o których nigdy się
nie dowiemy. Staramy się, aby na każdej Mszy
św. była możliwość złożenia świadectwa o swoim
uzdrowieniu fizycznym czy duchowym. Wierzymy, że tam, gdzie jest głoszony Jezus Żywy, tam
dokonują się uzdrowienia.
ny. Słuchałem wtedy metalu, nosiłem skórę
i długie włosy. Było dużo imprez i alkoholu. Zdarzało mi się palić trawkę. Przykre doświadczenia
na katechezie z księżmi czy siostrami zakonnymi
w szkole podstawowej spowodowały odepchnięcie od Kościoła i od Boga. Moja przygoda z Kościołem zakończyła się wtedy na bierzmowaniu.
W pewnym momencie mego życia, stwierdziłem
jednak, że tak się dalej nie da żyć, a mój program
ateisty, twardziela się nie sprawdza. Pogubiłem się
w tym wszystkim. Zwyczajnie doszedłem do wniosku, że sam sobie nie poradzę. Stwierdziłem, że
tak naprawdę nie chcę w ten sposób dłużej żyć.
Doświadczyłem wtedy w swoim życiu ogromnej
pustki. Odkryłem w sobie głęboką tęsknotę, której
jeszcze wtedy nie umiałem zdefiniować. Pan Bóg
postawił mi wtedy na drodze ludzi, którzy mówili
mi o Jezusie, szukali Go. Zaprowadzili mnie na
wspomniane Msze św. z modlitwą o uzdrowienie do O. Kozłowskiego. Wtedy odkryłem, że
mój światopogląd na temat Boga i Kościoła nie
do końca był prawdziwy. Spotkałem fantastycznych księży i siostry zakonne, którzy stali się moimi przyjaciółmi. Przede wszystkim odkryłem tam
Boga, Jezusa, który Żyje! Po pięciu latach studiów
wróciłem do domu nie tylko z dyplomem ukończenia studiów Prawa i Administracji, ale miałem dokument, że zostałem przyjęty do Zakonu Jezuitów.
Proszę więc sobie wyobrazić zadziwienie moich
rodziców i znajomych.
Proszę opowiedzieć swoje świadectwo.
Jak modlić się o uzdrowienie?
- Moje nawrócenie nastąpiło na początku lat 90tych, podczas studiów w Łodzi. Wyjechałem na
nie jako antyklerykał, ateista, człowiek zbuntowa-
- Z wiarą i ufnością, ze zgodą na Wolę Bożą.
Przede wszystkim jednak powinniśmy się modlić o
spotkanie z Jezusem Zmartwychwstałym. Jeśli spo-
38
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
tykamy Jezusa żywego, to takie doświadczenie
uzdrawia nasze serce i ciało, przemienia nas. Stajemy się uczestnikami i świadkami wielkich rzeczy,
których pragniemy i o które się modlimy. Najważniejsze jest uzdrowienie wewnętrzne: uzdrowienie serca z lęku przed cierpieniem, samotnością,
utratą bezpieczeństwa. Uzdrowienie fizyczne
przychodzi później, jako konsekwencja spotkania
z Chrystusem Zmartwychwstałym, ale
i Ukrzyżowanym. Dlaczego pierwsi chrześcijanie
głosili Chrystusa Ukrzyżowanego? Ponieważ
w Krzyżu jest Wolność i Życie. My chrześcijanie
wierzymy w Życie, w Krzyż, który jest Zwycięstwem, a nie porażką człowieka. Ważne jest jednak, aby pamiętać, że ostatnie słowo należy nie
do Krzyża, ale do Zmartwychwstania. Krzyż bez
Jezusa i Jego Zmartwychwstania jest koszmarem.
Prawda
o Krzyżu Jezusa nie jest prosta. Zmagamy się
z nią, czasami dopadają nas wątpliwości. Jednak,
gdy odkrywamy i doświadczamy Zmartwychwstałego Jezusa, to w obliczu śmierci czy cierpienia,
zwycięża wiara i nadzieja, że Bóg jest z nami i że
ostatecznie wpadniemy w Jego ramiona. Naszym
przeznaczeniem jest życie, nie śmierć. Wierzę
w to głęboko.
Kogo szczególnie zachęciłby Ojciec do
uczestnictwa w Mszach św. z modlitwą
o uzdrowienie?
- Zapraszamy na nie przede wszystkim tych wszystkich, którzy są smutni, znudzeni swoją dotychczasową pobożnością i praktykami religijnymi. Zapraszamy tych, którzy tęsknią za spotkaniem Jezusa
Żywego w swoim życiu. I gdzieś w głębi serca
wierzą w takie spotkanie. Z różnych powodów
nie trafiają do nich słowa Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, który rzeczywiście Żyje, jest wśród
nas, działa i uzdrawia dziś. Jestem przekonany, że
głęboko w sercu noszą tęsknotę i przeczuwają, że
Ewangelia jest żywa.
Szczególnie zachęcamy do uczestnictwa w tej Eucharystii osoby, które nie potrafią Jezusa dostrzec
i odkryć ani w Kościele ani w swoim codziennym
życiu. Wiara stała się dla nich czymś zewnętrznym.
Jest praktykowana, ale tak naprawdę jest daleko
od codziennego życia. Jezus jest Kimś obcym. Zachęcamy tych wszystkich, którzy nie są zadowoleni ze swojej modlitwy, nie potrafią rozmawiać o
Biuletyn 4 (21) 2010
swoim życiu z Jezusem. Wiele spośród tych osób
z różnych przyczyn, zatrzymało się na tradycyjnym przeżywaniu wiary: Pierwsza Komunia św.,
Chrzest, którego nie pamiętają, Bierzmowanie,
które według nich nic nowego nie wniosło w ich
życie, niedzielna Msza św., od czasu do czasu
spowiedź itd. Nasze zaproszenie do modlitwy
o uzdrowienie kierujemy do ludzi, którzy są przygnieceni przez różne doświadczenia życiowe. Są
to rodzice, którzy stracili swoje dzieci, ludzie, którym rozpadły się związki małżeńskie, osoby, które
zostały dotknięte śmiercią kogoś bliskiego czy też
chorobą. A więc osoby, które cierpią zarówno fizycznie jak i duchowo, psychicznie. Dla wielu spośród tych osób, doświadczenie takiego cierpienia
oznacza, że Bóg ich nie kocha, zapomniał o nich,
nie jest zainteresowany ich losem. Albo, że ich
doświadcza niesprawiedliwie. To jest powodem
żalu i pretensji do Pana Boga. Dlatego modlitwa o
uzdrowienie musi być prowadzona z wiarą
i odwagą, bo wierzymy, że tu działa sam Jezus.
Z drugiej strony nie może zabraknąć delikatności
i zrozumienia. Po prostu pokory. To nie my uzdrawiamy, tylko Jezus. On zna te wszystkie sytuacje.
On uzdrawia kiedy chce, jak chce i kogo chce.
Zapraszamy na Msze św. z modlitwą o uzdrowienie tych wszystkich, którzy w swoim życiu pragną
czegoś więcej.
Wierzymy, że Jezus w sposób szczególny działa w swojej wspólnocie zgromadzonej wokół
ołtarza, w Kościele, który coraz bardziej ma się
stawać przestrzenią żywej wiary, w której Jezus
Chrystus będzie na pierwszym miejscu.
Dziękuję za rozmowę.
39
Świadectwo Piotra
Mam 39 lat, jestem żonaty, mam trójkę dzieci.
W roku 2001 podczas Mszy św. z modlitwą
o uzdrowienie, która jest odprawiana
w każdy ostatni piątek miesiąca w kościele
św. Michała Archanioła w Sopocie,
zostałem uzdrowiony przez Jezusa.
Od kilku lat pogłębiała się we mnie depresja,
stałem się nerwowy, nieznośny dla otoczenia, źle
nastawiony do wszystkich. Byłem niezadowolony
z życia, przygnębiony. W sumie życie straciło dla
mnie sens, chociaż finansowo nie było źle, ale nie
potrafiłem cieszyć się. W głębi serca czułem, że
czegoś mi brakuje. Zaczęły nawet pojawiać się
myśli samobójcze. Gdzieś zauważyłem bilboard
z informacją, że wcześnie leczona depresja jest
łatwiejsza do wyleczenia. Postanowiłem pójść
do lekarza psychiatry. Psychiatra trochę mnie
pocieszył, powiedział, że bardzo dużo młodych
i starszych osób ma takie same problemy jak ja,
przepisał mi jakieś leki i polecił przyjść ponownie.
Zacząłem zażywać te leki i poczułem poprawę.
Chodziłem jak robot. O godz. 20:00 kładłem się
spać i spałem spokojnie, a wcześniej budziłem
się o godz. 2:30 i już nie mogłem zasnąć, tak że
rano wstawałem zmęczony i zły. Moja poprawa
trwała jakieś 9 dni. Powróciło zdenerwowanie,
ponieważ przez te leki stałem się powolny i ślamazarny, wszystko wypadało mi z rąk. Lekarz dał
mi nowe leki, lecz te nie działały. Potem wróciłem
do poprzednich leków. Raz było lepiej, to znowuż
gorzej. Tak minęły dwa lata. W końcu pogodziłem
się z tym, że się nie wyleczę, ale niestety powróciły myśli samobójcze. Przy życiu trzymały mnie
tylko obowiązki wobec żony i dzieci.
Aż pewnego dnia spotkałem kolegę, który miał
podobne problemy. Powiedział mi, że został
uzdrowiony w wyniku modlitwy. Jego opowiadanie o tym wydarzeniu dziwnie mocno na mnie podziałało. Dotąd byłem katolikiem wierzącym, ale
nie praktykującym.
Postanowiłem też poddać się takiej modlitwie.
Wcześniej poszedłem do spowiedzi po jakichś
40
ośmiu latach. Była to długa, szczera spowiedź
i poczułem niesamowitą ulgę. Ksiądz się nade
mną pomodlił i polecił mi wziąć udział we Mszy
św. z modlitwą o uzdrowienie. Pojechałem na tą
Mszę, ale niczego szczególnego nie przeżyłem.
Dopiero po trzech dniach zorientowałem się, że
coś się zmieniło: przestałem się budzić w środku
nocy, różne drobne niepowodzenia przestały
mnie doprowadzać do furii, byłem spokojny, zniknęły brudne myśli, nabrałem optymizmu, mogłem
się skupić na tym, co robię, powróciła radość życia. Jedynym zmartwieniem była myśl, kiedy to
dobre samopoczucie przeminie. Ale nie minęło aż
do dzisiaj (to już jest sześć lat).
Muszę dodać, że po uzdrowieniu zaczęła mnie
pociągać Msza św., modlitwa. Zacząłem uczęszczać na katechizację dla dorosłych prowadzoną
przez wspólnotę Marana-Tha w Oliwie, wziąłem
udział w rekolekcjach weekendowych MaranaTha (nawet kilka razy). Nauczyłem się brać do
ręki Pismo Święte i w nim szukać porady w różnych trudnych sprawach. Przekonałem się, że życie z Bogiem jest łatwiejsze, właściwie tylko
z Jezusem w sercu można być szczęśliwym.
Piotr
www.marana-tha.pl
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
Krzyż po stracie
dziecka
Szczególnym rodzajem krzyża jest ten rozumiany jako cierpienie po stracie kogoś
bliskiego. Ból rozłąki po śmierci ukochanej
osoby jest niekiedy tak wielki, że właśnie
wtedy czujemy, jakby zostało nam przebite
serce. To ogromne cierpienie dotyczy nie
tylko naszej sfery ducha, ale zdarza się,
że i w sensie fizycznym serce przestaje bić.
Jako kapłan niejednokrotnie byłem świadkiem, że po śmierci jednej osoby szybko
umierała i druga. Dotyczyło to zwłaszcza
małżonków.
Pamiętam sytuację, kiedy przez jakiś czas odwiedzałem starsze małżeństwo. Przychodziłem do
nich raz w miesiącu z Komunią Świętą. Bardzo
mile wspominam ten czas, bo w domu tym czuło
się miłość, panowała atmosfera wzajemnego dobra, życzliwości. Sytuacja była taka, że kobieta
– małżonka nie wstawała od jakiegoś czasu już
z łóżka, a jej mąż, chociaż nieco od niej starszy,
z wielką czułością się nią opiekował. Pewnego
jednak dnia rodzina powiadomiła mnie o śmierci
starszej pani. Pojechałem do ich domu. Na twarzy
jej męża rysował się ogromy ból, który ściskał za
serce. Spotkałem się z nim jeszcze na pogrzebie
żony, nawet zamieniłem z nim wtedy kilka słów.
Dokładne trzy dni później, wcześnie rano przyjechał do mnie na plebanię ich syn i poprosił mnie,
abym z nim pojechał , ponieważ zmarł i tata. Pamiętam wtedy, że kazanie na pogrzebie rozpocząłem od słów z Pieśni nad Pieśniami 8, 6: „Bo
jak śmierć potężna jest miłość”. Właśnie wtedy
dotarła do mnie po raz kolejny prawda o wielkiej
potędze miłości, która jest silniejsza od śmierci.
Pochylmy się jednak nad tematem cierpienia po
stracie dziecka. Naturalnym jest to, że kiedy myślimy o śmierci to wyobrażamy sobie logiczny
porządek, że to dzieci żegnają swoich rodziców.
Sytuacja, kiedy rodzice muszą pochować swoje
dziecko, niekiedy dzieci – zdaje się być jakby
wbrew naturze. Mimo, że krzyż umieszczany na
grobie dziecka jest zazwyczaj mniejszych rozmiarów, to ten krzyż duchowy – rozumiany jako
wewnętrzne cierpienie i ból po jego stracie – jest
Biuletyn 4 (21) 2010
niewątpliwie ogromny – niekiedy tak duży, że w
rzeczywistości jest niesiony przez najbliższych
(zwłaszcza rodziców) przez resztę życia z potwornym wysiłkiem. Zdarza się, że sami nie dajemy rady go w ogóle podnieść, że jesteśmy za słabi, że siły nas opuszczają i dlatego Pan Bóg, który
sam w dźwiganiu krzyża na Golgotę skorzystał
(mimo iż jest Bogiem Wszechmocnym) z pomocy
Szymona Cyrenejczyka, daje nam przykład, że
w tym wysiłku, bólu i trudzie nie musimy być sami,
że powinniśmy prosić innych o pomoc.
Droga krzyża po stracie dziecka to droga, na której Bóg chce być z nami. On pierwszy wyciąga
do nas rękę i zaprasza do bliskości. Często wtedy
trudno nam zrozumieć miłość Boga, często mamy
do Niego żal, że dopuścił do tak bolesnej dla nas
rozłąki, ale najmądrzejsze i najwłaściwsze jest
wtedy uświadomienie sobie, że im będziemy bliżej Boga, tym będziemy bliżej naszego dziecka,
gdyż ono właśnie przebywa z Nim. Droga krzyża rodziców po stracie dziecka powinna wieść
również przez Maryję. Ona rozumie nasz ból, bo
sama go doświadczyła, kiedy stała pod krzyżem
swojego Syna, patrzyła na Jego cierpienie, śmierć,
a potem tuliła do serca Jego martwe ciało zdjęte
z krzyża przed złożeniem w grobie. Ale Maryja
uczy nas również postawy ufności, bowiem Ona
czekała cierpliwie na zmartwychwstanie i w ciszy
swojego matczynego serca modliła się do Boga
wierząc, że „kiedy nadejdzie niedzieli świtanie
Pan zmartwychwstanie”.
Oczywiście krzyż żałoby rodziców po stracie
dziecka to krzyż przez wielu i bardzo często noszony w cichości serca, niewypowiedziany, może
nawet nie zawsze nazwany. Osoby, które dzielą
41
się jednak swoim doświadczeniem bólu i żałoby,
mówią o tym krzyżu, że jest on: krzyżem pytań do
Boga: dlaczego?, krzyżem buntu, pretensji i gniewu na Niego, krzyżem osamotnienia w żałobie,
krzyżem niezrozumienia w otoczeniu, krzyżem
nieodpowiednich słów pocieszenia, krzyżem smutku czy depresji, krzyżem łez skrzętnie skrywanych
przed innymi, krzyżem tego, że inni się śmieją, są
weseli, cieszą się życiem… Ale jednocześnie osoby , które zdecydowały się przerwać milczenie
i mimo bólu wyjść do innych, poczuły ogromną
ulgę i wsparcie w środowisku osób, dotkniętych
podobnymi doświadczeniami. Dlatego też powstała inicjatywa „rodziców po stracie”, od ponad roku celebrowane są Msze Święte w intencji
zmarłych dzieci, po których odbywają się też spotkania. Powstała również strona internetowa poświęcona tej tematyce, łącząca ludzi dotkniętych
bolesnym doświadczeniem straty dziecka, aby
nikt nie musiał być już sam. Jeśli więc znasz kogoś,
kto dźwiga tego typu krzyż, spróbuj stać się dla
niego Cyrenejczykiem. Może sam dźwigasz taki
krzyż – wtedy daj szansę innym, aby oni się stali
nim dla Ciebie. Zawsze możesz przyjść, pomodlić
się i pobyć z nami. Pamiętaj, że nie musisz być sam
z twoim krzyżem.
Zapraszamy Cię na nasze Eucharystie, adoracje
i spotkania. Terminy i miejsce spotkań, również
inne informacje dotyczące naszej działalności
znajdują się na stronie internetowej
www.stratadziecka.pl. Zachęcamy również do
kontaktu telefonicznego tel. 660 893 654 lub
e-mailowego [email protected]
Maryjo, Matko Bolesna, Orędowniczko rodziców
w żałobie módl się z nimi!
bardzo trudno się z tym pogodzić. I nie ma
się czemu dziwić, bo naturalnym jest, że to
dzieci przeżywają odejście swoich rodziców.
Sytuacja odwrotna jest niewyobrażalnym
cierpieniem.
Cierpienie to bierze się z miłości. Wszyscy wierzymy, że miłość jest wieczna. Jeden z teologów
napisał wręcz, że „miłość jest najbardziej radykalnym protestem przeciwko śmierci” (G. Greshake).
Nasz bunt, nasza niezgoda na śmierć bierze się
więc z miłości. Miłości, która cierpi, która wykrwawia się z bólu i zranienia. Możemy to wszystko
przełożyć na język wiary. Św. Jan napisał, że
„Bóg jest miłością”. W takim razie czy wierzysz,
że Bóg… cierpi razem z Tobą? Tak często bunt
jest skierowany właśnie przeciwko Bogu. Czynimy
Go winnym śmierci lub też posądzamy o bierność,
brak zainteresowania naszym losem. Zawsze możesz to przed Nim wypowiedzieć. Ale… czy sytuacja Boga, który stał się człowiekiem, który cierpi
ks. dr Jan Uchwat
Miłość nigdy
nie umiera
Śmierć bliskich przynosi cierpienie. Jest ono
tym większe, im bardziej niespodziewanie
ktoś odchodzi. Najbardziej jednak boli śmierć
własnego dziecka. Nie ma tu znaczenia, czy
nastąpiła w wyniku poronienia (przed narodzeniem), z powodu choroby czy wypadku
(dziecko starsze). Śmierć to śmierć. Rodzicom
42
i umiera na krzyżu nie pokazuje, że On jest po
naszej stronie? Czy nie jest tak, że Bóg naprawdę
rozumie Twoje cierpienie właśnie dlatego, że sam
cierpiał?
Być może nigdy nie zrozumiesz sensu swojego
bólu. Może Twój żal przez całe życie będzie nieutulony. Mimo to możesz żyć nadzieją. Bo Bóg
również nie zgadza się na śmierć. Dlatego Jezus
zmartwychwstał – by pokazać, że śmierć można
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
pokonać. Ale aby ją zwyciężyć, trzeba przez nią
przejść. Taki sposób wybrał Bóg i każdy z nas
również przez nią przejdzie. Niektórzy czynią to
wcześniej, inni później. Ale jesteśmy wezwani do
tego, by śmierć pokonać i możemy to czynić już
teraz – żyjąc coraz bardziej miłością! Bo miłość
pokonuje śmierć.
Kiedy jest Ci źle, kiedy w sposób nieznośny odczuwasz stratę – nie kryj tego. Jednak pozwól też sobie przyjąć pocieszenie, dobre słowo, obecność.
Przyjmij to nie tylko od drugiego człowieka (co
jest ważne i bardzo potrzebne), ale również od
Boga. On naprawdę rozumie, On naprawdę to
przeżył, On przeszedł drogę, w której i Ty możesz
pokładać nadzieję. Taki jest też cel mszy świętych
i wspólnoty, która spotyka się przy parafii Matki
Bożej Fatimskiej w Gdańsku na Żabiance (www.
stratadziecka.pl). Z jednej strony spotykamy się
z Bogiem, który jest naszą jedyną, prawdziwą nadzieją, z drugiej zaś staramy się przeżywać stratę, cierpienie i bunt we wspólnocie ludzi, którzy
również doświadczyli straty, pocieszą i pomogą
na wszelki inny sposób. Tam, gdzie gromadzi się
wspólnota ludzi, tam Bóg jest pośród nich i daje
odczuć moc nadziei i miłości. Zapraszamy Cię do
współtworzenia tej wspólnoty, do przyjmowania
nadziei i dawania jej innym.
Nie bój się płakać. Nie bój się myśleć i mówić
o Twoim dziecku. Nie bój się prosić o rozmowę,
o przytulenie, o pobycie z Tobą. Nie bój się żyć
miłością i walczyć o miłość każdego dnia. Uczyń
z miłości cel Twojego życia, jego sens. Bo nasze
ciało obumrze, kiedyś odejdziemy z tego świata,
ale miłość nigdy nie umiera.
O. Grzegorz Ginter SJ
Kontakt z autorem: [email protected]
http://www.ginter.jezuici.pl
Rodzice
po stracie dziecka
O Trójmiejskiej wspólnocie Rodziców
po stracie dziecka opowiada
Anna Suchomska i Dorota Wiśniewska.
Trójmiejska wspólnota Rodzice po stracie dziecka
powstała z inicjatywy trzech matek: Anny, Doroty
i Justyny, które doświadczyły śmierci swoich dzieci.
Biuletyn 4 (21) 2010
Anna straciła dziecko w 7 tygodniu ciąży. Justyna
urodziła martwego synka w 39 tygodniu ciąży. Jej
dziecko zmarło w wyniku odklejenia łożyska. Syn
Doroty, Kamil, umarł w wieku 13 lat, w wyniku choroby nowotworowej. Osobiste przeżycia skłoniły
je do założenia wspólnoty, która pomaga przeżyć
cierpienie i żałobę po śmierci własnego dziecka w
gronie osób, które doświadczyły podobnego bólu
i są w stanie go zrozumieć.
Jesteśmy rodzicami, których połączyła śmierć naszych dzieci. Straciliśmy je w różnym wieku
i w różnych okolicznościach, a przez modlitwę
i wytrwanie w wierze próbujemy pomóc sobie i innym. – mówią Anna Suchomska i Dorota Wiśniewska, inicjatorki powstania wspólnoty. – Za zgodą
ks. Proboszcza Piotra Tworka schroniliśmy się pod
płaszczem opieki Matki Bożej Fatimskiej na gdańskiej Żabiance. Zapraszamy do nas wszystkich
rodziców, którzy stracili swoje dzieci niezależnie
od ich wieku, potrzebujących wsparcia, rozmowy
z innymi rodzicami lub kapłanem.
Nasza wspólnota łączy wszystkie straty dziecka:
poronienie, śmierć okołoporodową, śmierć dzieci
starszych z każdej przyczyny. Matką czy ojcem
jest się przecież bez względu na wiek dziecka.
Odczucia po stracie dzieci z tak różnych powo43
dów są często inne, ale w naszej wspólnocie każdy rodzic znajdzie zrozumienie. Przychodzą do
nas osoby, które niedawno doświadczyły śmierci
dzieci, kilka czy też kilkanaście lat temu, a wspólna modlitwa zakłada na nasze zranione serca
duchowe opatrunki.
Każda strata dziecka jest wielką tragedią dla
rodzica, niezależnie czy dziecko zmarło przed
narodzeniem, czy było dorosłym człowiekiem.
Takie doświadczenie odmienia już na zawsze
życie całej rodziny. Po śmierci dziecka każdy rodzic zadaje sobie pytanie: DLACZEGO!!? Szuka
odpowiedzi, szuka ludzi, którzy mu pomogą, potrzebuje wsparcia.
Niestety w Polsce śmierć dziecka nadal jest tematem tabu. Ludzie boją się cierpienia, mówią
sobie, że tylko innych, obcych może dotknąć takie
nieszczęście. Wydaje im się, że lepiej nie rozmawiać, nie poruszać tego tematu – bo przecież
samo myślenie o śmierci własnego dziecka jest tak
straszne, że wydaje się niemożliwe do przeżycia.
A jednak tylu rodziców każdego roku, miesiąca
słyszy słowa: Pani/Pana dziecko nie żyje, nic już
nie możemy zrobić. Umiera nasze dziecko – a my
żyjemy. Teraz musimy uczyć się nowego życia,
pomimo, że żyjemy wśród ludzi – to jakby obok
nich, często skazani na samotność, pozostawieni
sami sobie. Powoli – miesiącami, często latami –
powracamy do otaczającej nas rzeczywistości
i nadal bardzo potrzebujemy siły, Boga, przyjaciół, którzy nas rozumieją.
Wielu z nas po śmierci naszych dzieci nie mogło
znaleźć wsparcia w żadnych instytucjach. Naszym – rodziców – pragnieniem było znalezienie miejsca w Kościele. Jeżeli po śmierci dziecka
zgubimy jeszcze Boga – dalsze życie jest bardzo
trudne. Po śmierci dziecka, szukamy winnego za
to, co się wydarzyło. Często obarczamy siebie
samych winą, że nie zrobiliśmy wszystkiego, aby
ustrzec nasze dzieci. Czujemy żal do całego świata, a w sposób szczególny do Pana Boga.
W bólu mamy prawo powiedzieć, nawet Mu wykrzyczeć: „Panie Boże, mam żal do Ciebie, siebie,
do wszystkich za to, co się stało! Nie rozumiem
tego”. Ale tylko postawa wyprostowana w kierunku nieba może nam pomóc zrozumieć, że to nie
Bóg nam zabrał ukochane dzieci - ale przyjął je
do siebie i tuli w swych ramionach. Cały czas trwa
przy nas, uczestnicząc w naszym bólu, cierpieniu
44
i zaprasza do przylgnięcia do Niego, byśmy
z Jego miłości mogli czerpać siłę do życia. Dlatego centralnym wydarzeniem na spotkaniach naszej wspólnoty są Msze święte, podczas których
modlimy się za nasze dzieci i za wszystkich rodziców w żałobie. Słowa kapłanów podczas Eucharystii są kierowane tylko do nas, mówią
o naszym bólu, pomagają go ukoić i nikogo nie
dziwią płynące z oczu łzy. Rodzina, którą dotknęła śmierć dziecka, musi być otoczona modlitwą,
aby nie utraciła wiary w Boga.
Dzięki duchowemu wsparciu i modlitwie najbliższych zrozumiałam, że muszę przyjąć śmierć mojego dziecka – mówi Dorota. – Na pytanie zadawane przez wszystkich rodziców: Dlaczego?
– nie ma odpowiedzi. Wierzę, że Kamil jest teraz
bardzo szczęśliwy. To ja tu tęsknię i czekam, ale
wiem, że kiedyś – Tam – się spotkamy i dowiem
się, jaki sens miała Jego przedwczesna śmierć.
Dziś już potrafię powiedzieć-Boże dziękuję Ci za
dar życia mojego synka, dziękuję, że mogę być
Jego mamą, choć dla mnie zbyt krótko, ale cieszę
się, że mogłam poczuć radość macierzyństwa.
Na początku czułam pustkę i ból – zwierza się
Anna – tak zwyczajnie chciałam, żeby mi oddano moje dziecko, żeby to wszystko okazało się
tylko snem. Z czasem dzięki modlitwie i ludziom,
których Pan Bóg postawił na mojej drodze, powoli podnosiłam się. Pomógł mi ks. Zbyszek, który
przez swe mądre słowa otworzył mnie i mojego
męża na oczyszczającą i leczącą miłość Boga.
Pomogła rodzina przez swą obecność, ciepłe słowa i modlitwę wraz z nami. Dziś wiem, że nasz
synek, mimo że nie mamy po nim żadnych fizycznych pamiątek pozostanie na zawsze w sercach
całej rodziny. Wiara, że nasz Maciuś żyje w Bogu
daje nam pewność, że kiedyś się spotkamy.
Wszystkich rodziców, którzy stracili swoje dzieci
zapraszamy do przyłączenia się do naszej wspólnoty, aby razem trwać przy Bogu, który zawsze
jest z nami – mówią Anna i Dorota – szczególnie
wtedy, kiedy czujemy się osamotnieni w naszym
cierpieniu. Choć Boga fizycznie nie czujemy
i w bólu często nie potrafimy Go usłyszeć, On jest
przy nas, a z Nim nasze dzieci.
rozmawiała Monika Walczak.
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
ZAPOWIEDZI
KOCHANI JAK CO ROKU ZAPRASZAMY
WAS NA SESJĘ, TYM RAZEM
DO KONSTANCINA JEZIORNEJ!
„Całe twoje ciało będzie w świetle”
(por Łk 11, 34)
3 - 6 czerwca 2010
KONSTANCIN - JEZIORNA
W tym roku pochylimy się nad tajemnicą
świętości ciała ludzkiego.
Co to znaczy, że nasze ciało jest świątynią
ducha świętego?
Jak przeżywać swoją cielesność
w różnych powołaniach?
Czy istnieje napięcie pomiędzy ciałem
a duchem, jak je rozumieć i jak sobie
z nim radzić?
Na te i inne pytania poszukamy odpowiedzi
podczas naszego spotkania.
Zaproszeni goście:
o. Ksawery Knotz OFMCap
ks. Sławomir Sosnowski, egzorcysta i ojciec
Ogniska Miłości członkowie wspólnoty życia
Ognisko Miłości Marty Robin z Olszy
Szczególną patronką tegorocznej Sesji będzie
Marta Robin, francuska mistyczka i stygmatyczka, która przez pięćdziesiąt lat nie przyjmowała
żadnych pokarmów ani napojów żywiąc się
jedynie Eucharystią.
W programie między innymi:
spotkanie z Miłością Miłosierną (Eucharystia,
adoracje, modlitwy, katechezy i konferencje)
modlitwa o uzdrowienie i o wylanie
Ducha świętego
doświadczenie wspólnoty z ludźmi z różnych
stron Polski
świadectwa osób żyjących w Ognisku Miłości
Biuletyn 4 (21) 2010
ZAPRASZAMY TAKŻE NA REKOLEKCJE
Z TERAPIĄ DO GŁOGOWA
„JEZUS WZRUSZYŁ SIĘ GŁĘBOKO” to rekolekcje
dla osób cierpiących na trudności
w sferze emocjonalnej (w szczególności:
nerwice, depresje, lęki, uzależnienia etc).
Typowe spotkania rekolekcyjne (Msza Święta,
medytacje,adoracje, modlitwy o uzdrowienie)
poszerzone są o zajęcia terapeutyczne.
Celem zajęć jest otwarcie się na Boże uzdrowienie, pomoc osobom cierpiącym poprzez wgląd
w ich problem i wytyczenie możliwych kierunków
dalszej pracy wewnętrznej.
Ciepło pozdrawiamy Monika i Marcin Gajdowie
www.gajdy.pl, www.terapia-szczecin.pl
tel. 500 863 104, GG 13947140
SKYPE gajdy.pl
SPO TKAN IA MAŁŻEŃSKIE
rekolekcje dla małżeństw
Spotkania Małżeńskie stwarzają okazję do
odnowienia i pogłębienia wspólnoty małżeńskiej
ze sobą i z Bogiem. Dokonuje się to poprzez
taką formę dialogu, która pomaga w lepszym
poznaniu siebie samego oraz współmałżonka,
poznaniu swoich i jego uczuć i postaw.
Może w nich uczestniczyć każde małżeństwo,
bez względu na staż i aktualną sytuację małżeństwa dobre i te, które myślą o rozwodzie
lub separacji, małżeństwa zaangażowane w
życie Kościoła i niezaangażowane,
także małżeństwa niesakramentalne, czyli po
prostu wszystkie, które mają dobrą wolę,
by ze sobą szczerze porozmawiać.
Spotkania rozpoczynają się zawsze
w piątek o godz. 17.00 i kończą się
w niedzielę o godz. 14.00.
Terminy: 5-7 marca; 11-13 czerwca;
15-17 października; 3-5 grudnia 2010
Zapisy: Renata Cichowska tel. 58 621 97 40,
email: [email protected]
45
REKOLEKCJE DLA NARZECZONYCH
kurs przygotowujący do sakramentu
małżeństwa
Rekolekcje dla narzeczonych mają na celu
lepsze poznanie cech osobowości, postaw
życiowych, wyznawanych wartości i dążeń
osób planujących wspólne życie. Skierowane
są one do młodych ludzi, którzy pragną dobrze
przygotować się do podjęcia drogi małżeńskiej.
Zachęcają do podejmowania dialogu budującego jedność. Pozwalają pełniej zrozumieć
znaczenia sakramentu małżeństwa i pomagają
w podjęciu dojrzałej decyzji (przez narzeczonych oraz osoby jeszcze niezdecydowane).
To spotkanie trwa od piątku godz.18.00
do niedzieli godz. 14.00.
Prowadzą pary małżeńskie i kapłan.
Terminy: 8-10 stycznia; 18-20 czerwca; 17-19
września; 5-7 listopada 2010
Inną formą przygotowania do małżeństwa są
Wieczory dla zakochanych, prowadzone przy
parafii św. Stanisława Kostki w Gdyni.
Trwają one 9 tygodni.
Zapisy: Renata Cichowska tel. 58 621 97 40,
email: [email protected]
Więcej informacji i propozycji na stronie:
www.spotkaniagdynia.pl
TU ZNAJDZIESZ POMOC
PORADNIA RODZINNA
ul. Cystersów 11
80-330 Gdańsk Oliwa
tel. (0-58) 552-18-81
Jest to placówka, w której pomoc znajdzie każdy,
kto jej potrzebuje. Poradnia zapewnia anonimowość, co oznacza, że nie trzeba ujawniać swoich
danych osobowych zapisując się na poradę, ani
podczas wizyty. Porady i wizyty są bezpłatne.
Przyjść tu może każdy, kto zagubił sens życia, ma
problemy, z którymi sam nie może sobie poradzić
w życiu osobistym, rodzinnym, małżeńskim, związku niesakramentalnym, w szkole, na uczelni, w
pracy. Poradnia pomaga przezwyciężać kryzysy
po zdradzie, aborcji. Pomoc otrzymają tu osoby,
46
które nie mogą sobie poradzić z bólem po stracie
najbliższych, a także kobiety i dziewczęta przeżywające problemy z zaakceptowaniem ciąży.
W poradni można uzyskać również informacje na
temat innych instytucji oferujących specjalistyczną
pomoc.
Poradnia Rodzinna znajduje się przy Kurii Biskupiej
w Gdańsku Oliwie na ul. Cystersów 11. Można
skorzystać tu z pomocy następujących specjalistów: pedagoga rodzinnego, psychologa, prawnika, duszpasterza rodzin i księdza egzorcysty.
Informacje na temat terminów spotkań z poszczególnymi specjalistami można uzyskać pod numerem telefonu (58) 552 18 81, od poniedziałku do
czwartku w godzinach 09.00-14.00.
Pamiętaj, w swoich trudnościach nie jesteś sam, nie
jesteś sama! Skorzystaj z pomocy kompetentnych
osób, które czekają na Ciebie, aby Ci pomóc!
PUNKT PORADNICTWA DUCHOWEGO
PRZYSTAŃ!
ul. Tatrzańska 35, Gdynia.
058 620 69 09
(pn-pt: 8.00-19.00, ndz: 8.00-14.00)
e-mail: [email protected]
W Kolegium Księży Jezuitów na Wzgórzu św. Stanisława Kostki w Gdyni działa Punkt Poradnictwa
Duchowego PRZYSTAŃ! Serdecznie zapraszamy
wszystkich, którzy, przeżywając różne doświadczenia życiowe, potrzebują rozmowy, wsparcia,
rady, konsultacji, odpowiedzi na nurtujące pytania
dotyczące Boga, sensu życia, zrozumienia tego,
co ich spotyka.
W każdy wtorek od 15.00 do 19.00 dyżuruje
jeden z ojców jezuitów, by wysłuchać, poradzić,
wskazać odpowiednią pomoc.
Na spotkanie można umówić się:
telefonicznie: 058 620 69 09
(pn-pt: 8.00-19.00 ndz: 8.00-14.00)
e-mail: [email protected]
osobiście: na portierni Kolegium Księży Jezuitów,
ul. Tatrzańska 35, Gdynia.
Bieżące informacje odnośnie działania Punktu są
dostępne na stronie: www.jezuici.pl/gdynia
RODZICE PO STRACIE DZIECKA
Jesteśmy rodzicami zjednoczonymi po śmierci
naszych dzieci. Straciliśmy je w różnym wieku
i w różnych okolicznościach, a przez modlitwę
i wytrwanie w wierze próbujemy pomóc sobie i innym. Zapraszamy co dwa miesiące na Eucharystię
Kwartalnik o zagrożeniach duchowych
i spotkanie do salki parafialnej w Sanktuarium Matki
Bożej Fatimskiej na gdańskiej Żabiance.
Jeżeli doświadczyłeś straty dziecka (poronienie,
śmierć okołoporodowa, śmierć dziecka starszego)
PAMIĘTAJ! NIE JESTEŚ SAM/A ze swoim bólem
i pytaniem DLACZEGO?
Jeżeli masz pytania, potrzebujesz wsparcia,
rozmowy z innymi rodzicami lub kapłanem
zadzwoń: 660 893 654,
napisz: [email protected]
przyjdź: Msza św. 20 LUTEGO 2010 r.
(sobota) godz. 15.00
Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej
Gdańsk-Żabianka Pl. Kard.S.Wyszyńskiego 1
- nawa boczna kościoła.
www.stratadziecka.pl
MSZE ŚWIĘTE Z MODLITWĄ
O UZDROWIENIE
I UWOLNIENIE:
POGOTOWIE MODLITEWNE
GDAŃSK - ŻABIANKA, Plac Kardynała Stefana
Wyszyńskiego,
Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej
każda trzecia sobota miesiąca, godzina 19.00
www.fatimska.gdi.pl
(lipiec, sierpień – przerwa wakacyjna)
Archidiecezja gdańska
Rycerstwo św. Michała Archanioła
Parafia p.w. NMP Królowej Różańca Świętego
Danuta Bąk 514 168 868, Animatorka Diecezjalna
Parafia p.w. św. Brata Alberta
Anna Bacławska 585 580 968
Parafia p.w. św. Kazimierza
Helena Tarapan-Noga 58 346 48 17
Parafia p.w. św. Antoniego w Gdańsku Brzeźnie
Teresa Makuch 58 343 52 62
EGZORCYŚCI:
Katedra Oliwska w Gdańsku
ks. prof. Andrzej Kowalczyk
ks. Marek Czyżewski
kontakt: 58 552 18 81
Poradnia Rodzinna w Gdańsku
Sanktuarium Maryjne w Licheniu
ks. Edmund Szaniawski MIC
kontakt: (63) 270 81 43, (63) 270 81 56
Kancelaria dla Pielgrzymów
(63) 270 81 63 Biuro Obsługi Pielgrzyma
Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej
w Wąwolnicy k/Nałęczowa
ks. Jan Pęzioł
kontakt: (81) 882 50 04 Biuro Parafialne
Parafia p.w. Ducha Świętego w Koszalinie
Ks. Antoni Zieliński
kontakt: 501 333 642
Biuletyn 4 (21) 2010
Archidiecezja gdańska:
SOPOT, ul. 3 Maja,
parafia p.w. św. Michała Archanioła,
górny kościół
każdy ostatni piątek miesiąca, godzina 18.00
www.marana-tha.pl
SOPOT, ul. Monte Cassino,
parafia p.w. św. Jerzego
każda pierwsza sobota miesiąca, godzina 19.30
www.snegdansk.pl
(lipiec, sierpień – przerwa wakacyjna)
RUMIA, ul. Dąbrowskiego 26,
parafia p.w. NMP Wspomożenia Wiernych,
dolny kościół
każda druga niedziela miesiąca, godzina 16.00
(lipiec, sierpień – przerwa wakacyjna)
www.rumia.eslaezjanie.pl
GDYNIA, ul. Tatrzańska 35,
parafia p.w. św. Stanisława Kostki
oo. Jezuici
każda pierwsza środa miesiąca godz. 18.00
www.jezuici.pl/gdynia.parafia
WEJHEROWO, ul. Reformatów 19
Parafia p.w. Św. Anny
Sanktuarium Matki Bożej Wejherowskiej
Uzdrowienia chorych na duszy i ciele.
OO. Franciszkanie
każdego 11 dnia miesiąca:
- jeśli przypada w dzień zwykły o godz. 19.00
- jeśli przypada w niedzielę o godz. 16.00
Archidiecezja lubelska:
WĄWOLNICA, ul. Zamkowa 24,
Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej
każda czwarta sobota miesiąca,
godzina 17.30,
czytanie świadectw i intencji
od godziny 17.00
www.sanktuarium-wawolnica.pl
47
MODLITWA PAWŁA VI ZA KAPŁANÓW
O Panie, daj sługom Twoim serce, które obejmie całe ich
wychowanie i przygotowanie. Niech będzie świadome wielkiej
nowości, jaka zrodziła się w ich życiu, wyryła się w ich duszy.
Serce, które byłoby zdolne do nowych uczuć, jakie Ty polecasz
tym, których wybrałeś, by byli sługami Twego Ciała
Eucharystycznego i Twego Ciała Mistycznego Kościoła.
O Panie, daj im serce czyste, zdolne kochać tylko Ciebie taką
pełnią, taką radością, taką głębokością, jakie wyłącznie ty potrafisz
ofiarować, kiedy staniesz się wyłącznym, całkowitym przedmiotem
ludzkiego serca. Serce czyste, które by nie znało zła, chyba tylko
po to, by je rozpoznać, zwalczać i unikać, serce czyste jak dziecka,
zdolne do zachwytu i do bojaźni.
O Panie, daj im serce wielkie, otwarte na Twoje zamysły
i zamknięte na wszelkie ciasne ambicje, na wszelkie małostkowe
współzawodnictwo międzyludzkie. Serce wielkie, zdolne równać
się z Twoim i zdolne pomieścić w sobie rozpiętość Kościoła,
rozpiętość światła, zdolne wszystkich kochać, wszystkim służyć,
być rzecznikiem wszystkich. Ponadto, o Panie, daj im serce mocne,
chętne i gotowe stawić czoła wszelkim trudnościom, wszelkim
pokusom, wszelkim słabościom, wszelkiemu znudzeniu,
wszelkiemu zmęczeniu, serce potrafiące wytrwale, cierpliwie
i bohatersko służyć tajemnicy, którą Ty powierzasz tym synom
Twoim, których utożsamiłeś z sobą.
W końcu, o Panie, serce zdolne do prawdziwej miłości, to znaczy
zdolne rozumieć, akceptować, służyć i poświęcać się, zdolne być
szczęśliwym, pulsującym Twoimi uczuciami i Twoimi myślami.
Św. Janie Maria Vianney, módl się za nami. Amen
“Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi,
a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.” (Mt 25,35-36)
Co to znaczy być świadkiem Miłości?
„Być prawdziwym chrześcijaninem to tyle, co przyjąć naprawdę Chrystusa i stać się drugim Chrystusem
dla innych. Musimy kochać tak, jak zostaliśmy ukochani, jak Chrystus okazał nam miłość na Krzyżu;
musimy kochać się nawzajem i dawać miłość innym.”
„Kiedy Chrystus powiedział: „Byłem głodny, a daliście Mi jeść”, nie chodziło Mu tylko o głód chleba;
chodziło Mu także o głód doznawania czyjejś miłości. Jezus sam doznał tej samotności. Przyszedł
między swoich, a oni Go nie przyjęli, i to Go raniło wtedy i w dalszym ciągu Go rani. Ten sam głód, ta
sama samotność, ten sam brak kogoś, kto by cię akceptował, kochał i pragnął. Każdy człowiek w takiej
sytuacji przypomina Chrystusa w Jego samotności; a to jest najtrudniejsze, to jest prawdziwy głód.”
„Chrześcijanie powinni być światłem dla innych… dla wszystkich ludzi. Jeśli jesteśmy chrześcijanami,
musimy być podobni do Chrystusa.”
Biuletyn 4 (21) 2010
Matka Teresa z Kalkuty, Misjonarka Miłości

Podobne dokumenty