Zagrożenia duchowe nr 4.09 - Ruch Światło
Transkrypt
Zagrożenia duchowe nr 4.09 - Ruch Światło
w numerze 4 MIŁOŚĆ KRZYŻA 6 MOC KRZYŻA CHRYSTUSOWEGO 8 ANIOŁOWIE NAPRAWDĘ POMAGAJĄ 16 Św. Michał Archanioł a zagrożenia duchowe 18 Współpraca między Aniołami Stróżami 18 Wspólnota Rycerzy Św. Michała Archanioła zaprasza 20 WALKA DUCHOWA ŚWIADECTWO 23 WSPÓŁCZESNE ZAGROŻENIA DUCHOWE 25 Chrześcijańskie kryteria i zasady rozeznawania duchowego – Kiedy działa zły duch? Cz.1 27 EGZORCYŚCI - PIERWSZA LINIA FRONTU 30 Największe oszustwa i proroctwa Świadków Jehowy 31 Czy pal jest chrześcijański? 33 Nie znalazłem Boga w sekcie Świadków Jehowy 35 Manowce mistycznych poszukiwań 37 JEZUS UZDRAWIA W GDYNI 40 Świadectwo Piotra 41 Krzyż po stracie dziecka 42 Miłość nigdy nie umiera 43 Rodzice po stracie dziecka 45 ZAPOWIEDZI 46 TU ZNAJDZIESZ POMOC 47 WAŻNE ADRESY: POGOTOWIE MODLITEWNE EGZORCYŚCI MSZE ŚWIĘTE Z MODLITWĄ O UZDROWIENIE I UWOLNIENIE Redaktor naczelna: Monika Walczak [email protected] Asystent kościelny: ks. Grzegorz Daroszewski [email protected] Współpracownicy tego numeru: ks. prof. Andrzej Kowalczyk ks. dr Jan Uchwat ks. Antoni Zieliński ks. Marian Polak CSMA ks. Piotr Prusakiewicz CSMA O. Piotr Szymański SJ O. Grzegorz Ginter SJ dr Hanna Karp Danuta Bąk Anna Suchomska Dorota Wiśniewska Włodzimierz Bednarski Cezary Podolski Arkadiusz Szczepaniak Grzegorz Rymarzak Opracowanie graficzne, skład, przygotowanie do druku: Krzysztof Godlewski Projekty plakatów: Justyna Dobrzyńska Korekta: Krystyna Iwaszkiewicz Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych, zastrzega sobie prawo ich skracania i zmiany tytułów oraz redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku Adres redakcji: ul. Cystersów 11, 80-330 Gdańsk; Kontakt: 501 337 277, [email protected] Nr konta: 12 1940 1076 4721 4806 0000 0000 Wydawca: Gdańskie Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych Druk: Wydawnictwo Sióstr Loretanek, ul. Żeligowskiego 16/20 04-476 Warszawa Nakład: 3 500 egz. ISSN 1505-0963 2 Kwartalnik o zagrożeniach duchowych Drodzy Czytelnicy! Przekazujemy do Waszych rąk czwarty numer naszego BIULETYNU mając nadzieję, że przysłuży się on do szerzenia czystej i niczym nie zmąconej wiary opartej na JEZUSIE CHRYSTUSIE. W tym numerze zwróciliśmy uwagę na fundamentalne znaczenie krzyża w naszym chrześcijańskim życiu i potrzebę jego obrony wobec tych, którzy chcą go wyrzucić poza margines życia, a nawet zdeptać. Przy nazwie naszego pisma pojawiać się będzie odtąd ikona Św. Michała Archanioła – patrona Biuletynu, którego opiece pragniemy się w najbliższym czasie uroczyście powierzyć. Szczególnie polecamy zatem artykuły i wywiady, w których przybliżamy wspólnotę Św. Michała Archanioła – obrońcy Kościoła w walce z szatanem. Zachęcamy do współpracy i pomocy w rozprowadzaniu Biuletynu, aby jak najwięcej osób ustrzec przed fałszywymi duchowościami. Zachęcamy do prenumeraty. Są dwie możliwości zaprenumerowania BIULETYNU: 1) W formacie PDF, bezpłatnie, wysyłamy na adres [email protected], swoje nazwisko i imię oraz e-mail, 2) W formie drukowanej, dostępnej za dobrowolną ofiarę, opłata przelewem na konto: 12 1940 1076 4721 4806 0000 0000 z dopiskiem BIULETYN i podaniem ilości zamawianych egzemplarzy oraz adresem zwrotnym. Zamówienia prosimy kierować na adres redakcji: BIULETYN - kwartalnik o zagrożeniach duchowych, ul. Cystersów 11, 80-330 Gdańsk. BIULETYN będzie dostępny w: Księgarni BETLEJEM, przy ulicy Ogarnej 124 w Gdańsku, a także w sklepikach parafialnych przy następujących kościołach: GDAŃSK Parafia pw. Chrystusa Odkupiciela, ul. Gdyńska 8, Żabianka Parafia pw. NMP Królowej Różańca Św., Plac Najświętszej Maryi Panny 1, Przymorze Biuletyn 4 (21) 2010 Parafia pw. Św. Stanisława Bp., Al. Legionów 13, Wrzeszcz Parafia pw. Św. Brata Alberta, ul. Olsztyńska 2, Przymorze Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, ul. Ks. Zator Przytockiego 3, Wrzeszcz Parafia pw. Świętego Krzyża, ul. Mickiewicza 11, Wrzeszcz GDYNIA Parafia pw. Św. Mikołaja, ul. Św. Mikołaja 1, RUMIA Parafia pw. NMP Wspomożenia Wiernych, ul. Dąbrowskiego 26. Strona internetowa - www.wspólnotowa.pl Prosimy także o modlitwę za podjętą inicjatywę duszpasterską. Ks. Grzegorz Daroszewski Archidiecezjalny Duszpasterz Osób i Rodzin zagrożonych działalnością sekt Duszpasterstwo Osób i Rodzin zagrożonych działalnością sekt zaprasza na Katechezy o zagrożeniach duchowych w każdą trzecią niedzielę miesiąca w Kościele Chrystusa Odkupiciela przy ulicy Gdyńskiej 8 na Gdańskiej Żabiance. Rozpoczęcie po Mszy Świętej o godz. 18.00 Oto najbliższe katechezy: 21.02.2010 r. Współczesny grzech brak poczucia grzechu Prelegent: O. Jan Bartczak OMI 21.03.2010 r. Bezdroża magii i okultyzmu spotkanie z egzorcystą Ks. Markiem Czyżewskim Po Katechezach możliwość nabycia literatury na temat zagrożeń duchowych, oraz kolejnych numerów BIULETYNU - kwartalnika poświęconego współczesnym zagrożeniom duchowym. Serdecznie zapraszamy Bliższe szczegóły pod numerem telefonu 501 337 277 3 MIŁOŚĆ KRZYŻA Ostatnio wiele się rozmawia na temat krzyża. Tak powszechną dyskusję o nim niewątpliwie sprowokował wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który orzekł, ku zdumieniu wielu chrześcijan, że krzyże w klasach szkolnych mogą być pogwałceniem wolności sumienia. Orzeczenie to wywołało ostry sprzeciw wielu środowisk, ale co ważniejsze przyczyniło się do pogłębionej refleksji na temat znaczenia krzyża, zwłaszcza wśród osób wyznających wiarę w Jezusa Chrystusa. Chrystusa, temu trzeba powiedzieć – zgodnie z prawdą i dla dobra Europy – że byłoby to budowanie na piasku. A nawet gorzej: że podcina korzenie, z których wyrasta zachodnia cywilizacja”. O wielkiej czci dla krzyża, obecnej w wierze naszych przodków, możemy się przekonać z zachowanych tekstów m.in. pieśni wielkopostnych. Większość z nich jest śpiewana do dziś w naszych kościołach, ale czy zastanawiamy się kiedykol- W Komunikacie z 350 zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, który naturalnie zawierał protest w sprawie tego wyroku, czytamy m.in. „krzyż jest wyrazem miłości i znakiem poświęcenia się dla innych. Jest on nie tylko świętym znakiem każdego chrześcijanina, ale stanowi również ważny element tożsamości kultury europejskiej, jest obecny w symbolach narodowych wielu krajów i organizacji oraz stanowi główny motyw wielu odznaczeń. Ma on zatem wymiar uniwersalny. Obrona krzyża jest zadaniem nas wszystkich. Prawa niewierzącej mniejszości powinny być łączone z obowiązkiem respektowania praw większości ludzi wierzących. Nie wolno ranić uczuć osób, dla których krzyż jest symbolem największych wartości. Trzeba uszanować ich prawo do publicznego wyrażania swych przekonań religijnych”. W Liście Pasterskim Biskupów Polski na Niedzielę Świętej Rodziny - 27 grudnia 2009 r. czytamy z kolei, że: „Chrystusa nie można wyznawać jedynie od święta a do tego po cichu i tylko prywatnie. Kto kocha, ten nie kryje się ze swoją miłością. Bądźmy Jego świadkami w domu, ale też w życiu publicznym. Świat ma prawo widzieć uczniów Jezusa, którzy spotkali Go osobiście i żyją z Nim na co dzień w ogromnej zażyłości. My zatem mamy obowiązek dawać przed światem świadectwo naszej miłości do Chrystusa. Gdy ktokolwiek urąga Krzyżowi Chrystusowemu, trzeba powiedzieć jasno: dosyć! Historia świadczy, że każdy, kto – strojąc się w szaty obrońcy praw człowieka – walczył z krzyżem, ostatecznie okazywał się tyranem. Gdy ktokolwiek próbuje usunąć Chrystusa z życia publicznego i chce budować Europę bez 4 wiek nad sensem wyśpiewywanych treści. Warto przypatrzeć się głębi ich przesłania: „w krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka, w krzyżu osłoda, w krzyżu ochłoda – dla duszy smutkiem zmroczonej. Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie…gdy grom się zbliża, pośpiesz do krzyża – on ciebie wesprze, ocali”. W innych pieśniach śpiewamy: „krzyżu święty nade wszystko, drzewo przenajszlachetniejsze!” albo „krzyżu Chrystusa bądźże pochwalony, na wieczne czasy bądźże pozdrowiony… z ciebie moc płynie i męstwo – w tobie jest nasze zwycięstwo”. Katechizm Kościoła Katolickiego nr 618 podkreKwartalnik o zagrożeniach duchowych śla, że „krzyż jest jedyną ofiarą Chrystusa – jednego pośrednika między Bogiem a ludźmi” oraz przypomina nam słowa powołania zawarte w ewangelii wg św. Mateusza 16, 24, które Chrystus skierował do swoich uczniów: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Przytacza nam również hymn Vexilla Regis, w którym Kościół oddaje hołd krzyżowi, kiedy śpiewa: O crux, ave, spes unica – „o krzyżu, bądź pozdrowiony, jedyna nasza nadziejo! oraz cytuje słowa św. Róży z Limy, która zrozumiała, że „poza krzyżem nie ma innej drabiny, po której można by dostać się do nieba”. Warto zwrócić też uwagę na bardzo głęboki w swoim przesłaniu akt strzelisty: „In laetitia nulla dies sine cruce”, który jest ufnym i radosnym zawołaniem do Boga, że „ani jednego dnia bez krzyża”. Przypatrując się zarówno tekstom biblijnym, jak i nauczaniu Kościoła Katolickiego oraz naszej chrześcijańskiej tradycji – nikt nie ma chyba wątpliwości, że polecenie Jana Pawła II, który w Zakopanem 6 czerwca 1997 roku powiedział „Brońmy krzyża!” należy potraktować bardzo poważnie. Oczywiście bardzo trudno zrozumieć i zaakceptować krzyż nie wierząc w Jezusa Chrystusa i Jego zbawczą ofiarę, która właśnie na nim się dokonała. Patrząc bowiem na ten znak naszej wiary nie poprzestajemy tylko na tym, co widoczne dla oczu, ale w krzyżu znajdujemy dużo bardziej głęboki sens. To, w jaki sposób na zewnątrz traktujemy krzyż, jest odbiciem tego, co kryje się w sercu, czy właśnie w naszym wnętrzu jest akceptacja i wdzięczność dla Chrystusa, dla Jego ofiary za nas, który jako Baranek Boży zgładził grzechy świata (J 1,29) czy może krzyż zdaje się nam być głupstwem jak dla pogan, którzy nie rozumieli krzyża, bo nie rozpoznali w Chrystusie Mesjasza. Musimy być świadomi nieustannej walki duchowej, jaka toczy się w świecie o naszą przynależność do Boga. I chociaż wynik tej walki właśnie na drzewie krzyża został ostatecznie rozstrzygnięty i w Jezusie Chrystusie jest nasze zbawienie, to jednak przeciwnik Boga – szatan, który rzecz jasna nie może znieść widoku krzyża – nie ustaje, aby zawładnąć naszymi sercami, bo za cel obrał sobie zakwestionować miłość Boga do nas, która najpełniej wyraziła się właśnie w zbawczej ofierze Jezusa Chrystusa na Biuletyn 4 (21) 2010 krzyżu. Ataki na krzyż i inne symbole religijne są więc niewątpliwie znakiem czasu, znakiem pustki, rozpaczy, duchowego głodu współczesnego człowieka, ale jednocześnie są znakiem działalności szatana i jego złych mocy w świecie. Dlatego oczywiście musimy podejmować konieczne i bezpośrednie działania na arenie politycznej, społecznej czy prawnej w celu ochrony krzyża, ale jeszcze bardziej musimy zatroszczyć się o rozwój duchowy współczesnego człowieka, który zdaje się być zdezorientowany, a który stworzony na obraz i podobieństwo Boga ze swej natury jest otwarty i ukierunkowany na Niego i jak mawiał św. Augustyn, będzie miał niespokojne serce, dopóki nie spocznie w Bogu. W tym roku liturgicznym, który przeżywamy pod hasłem „bądźmy świadkami Miłości” , a w którym ze szczególną mocą odbywa się dyskusja nad krzyżem – ucząc się być świadkami Miłości – uczmy się również miłości krzyża, bo na nim „zawisło zbawienie świata”. Trzeba więc nam dziś głosić Chrystusa i to Chrystusa ukrzyżowanego, który jest Miłością i który pragnie dać nam życie w obfitości. Tylko spotkanie człowieka z żywym Bogiem jest gwarancją przyjęcia krzyża i spojrzenia na niego innymi oczyma – wiary i miłości. Nie jest łatwo pokochać krzyż, bo miłość ta wiąże się z akceptacją cierpienia w naszym życiu, ze zgodą na poświęcenie, trud, niekiedy nawet gotowość złożenia w ofierze życia. Każdy z nas jest jednak wezwany przez Boga do świętości, a więc naśladowania Go w miłości. Bóg, który zna nas najlepiej i kocha najmocniej wie, jakie są nasze ludzkie możliwości i dlatego każdy otrzymuje krzyż na miarę swoich sił. Tajemnica miłości do krzyża Chrystusowego, ale i naszego, osobistego jest wielka i nie da się jej zgłębiać inaczej, jak tylko żyjąc wiernie swoim powołaniem i korzystając z pomocy Boga, który szczególnie się nam daje w sakramentach Kościoła. Nie ma innej drogi do uświęcenia jak przez krzyż. Jest on łaską, ale zrozumienie tej tajemnicy nie przychodzi człowiekowi łatwo, bo nasza natura zraniona skutkami grzechu – buntuje się przeciwko wszystkiemu, co wiąże się z trudem, wyrzeczeniem, cierpieniem, umieraniem. Pamiętajmy jednak, że ostatecznie krzyż nie jest celem, ale środkiem do celu, że nawet ten, na którym zawisł sam Chrystus pozostał pusty, że nasza wiara sięga dalej, że po krzyżu nastąpiło zmartwychwstanie, ale nie byłoby ono 5 możliwe gdyby Chrystus odrzucił krzyż, gdyby nie pozwoliłby się do niego z miłości przybić i na nim umrzeć. Krzyż jest na stałe obecny w życiu każdego chrześcijanina. Znakiem krzyża m.in. rozpoczynamy każdą modlitwę, znakiem krzyża błogosławimy się nawzajem, znak krzyża stawiamy na naszych nagrobkach, krzyże wieszamy na naszych ścianach, krzyże mają zapewnić nam ochronę, kiedy je nosimy na szyi jak medalik, krzyże stawiamy przy drodze, aby nam przypominały o miłości Boga i tym, że tu na ziemi jesteśmy jedynie pielgrzymami w wędrówce do nieba. Starsi ludzie może jeszcze pamiętają piękny zwyczaj kreślenia znaku krzyża na bochenku chleba, zanim się rozpoczynało jego dzielenie wśród najbliższych. O krzyżu mówimy też zawsze wtedy, kiedy naszym doświadczeniem stają się różne trudności życiowe np. kalectwo, choroba, strata bliskiej osoby. Pamiętajmy o każdym rodzaju krzyża. Szanujmy ten znak naszej wiary, miejmy go we czci. Nie zdejmujmy krzyżów z naszych ścian, nie wstydźmy się ich. Nie pozwólmy, aby kiedykolwiek zostały nam one wyrwane z naszych serc, dusz i sumień. Może inspiracją do pokochania krzyża stanie się refleksja nad słowami pieśni: „Nie zdejmę krzyża z mojej ściany, za żadne skarby świata, bo na nim Jezus ukochany, grzeszników z niebem brata. Nie zdejmę krzyża z mego serca, choćby mi umrzeć trzeba, choćby mi groził kat, morderca, bo krzyż to klucz do nieba. Nie zdejmę krzyża z mojej duszy, nie wyrwę go z sumienia, bo krzyż szatana wniwecz kruszy, bo krzyż to znak zbawienia. A gdy zobaczę w poniewierce Jezusa krzyż i ranę, która otwiera Jego serce, w obronie krzyża stanę”. Pisząc o miłości krzyża chciałbym na koniec zwrócić jeszcze uwagę na świadectwo siostry Marii od Jezusa Miłosiernego, śp. karmelitanki bosej, która niewątpliwie miała wielkie zrozumienie tej miłości, gdy w swojej poezji pisała Bogu: „ziemia Cię nie chciała, opuściło Niebo, tylko krzyż przygarnął, i przyjął do siebie. Ramiona gościnne rozłożył szeroko, do siebie przytulił, z Tobą się zjednoczył. I odtąd na zawsze Tyś z krzyżem zrośnięty, na krzyżu cierpiący, na nim uwielbiony. W nim zawsze Cię znajdę i spotkam się z Tobą - tu miejsce zaślubin Jezusie od Krzyża”. ks. dr Jan Uchwat 6 MOC KRZYŻA CHRYSTUSOWEGO W tytule zaznaczam, o jaki krzyż chodzi, ponieważ krzyż znany był już przed chrześcijaństwem, na przykład w starożytnym Egipcie zakończony pętlą (anch) był symbolem życia. W cesarstwie rzymskim, w czasach Jezusa, ukrzyżowanie było karą najbardziej haniebną, na którą skazywano tylko niewolników. Żydzi tej kary nie stosowali. Jezus został ukrzyżowany z rozkazu władzy rzymskiej. W Ewangeliach krzyż jest symbolem cierpienia, na przykład w Mt 10,38: „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien”. Dla św. Pawła Apostoła krzyż jest godnym czci symbolem zbawczego dzieła Jezusa, znakiem Bożej miłości do człowieka. W liście do Galatów pisze on: „Co do mnie, nie daj Boże, bym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (6,14). W liście do Filipian św. Paweł życie chrześcijan, którzy ulegają pokusie zła, nazywa „postępowaniem jak wrogów krzyża Chrystusowego” (Flp 3,18). A zatem widzimy, że dla Apostoła narodów krzyż jest symbolem Chrystusa. Z czasem do praktyk chrześcijańskich wchodzi znaczenie się krzyżem. Świadectwem tego jest dziełko „De Corona 3” apologety chrześcijańskiego Tertuliana (155-220 rok), w którym czytamy: „Gdy wychodzimy lub wracamy do domu, gdy zaczynamy lub kończymy jakąś czynność, gdy się ubieramy lub nakładamy buty, przed kąpielą lub gdy siadamy do stołu, gdy zapalamy świece, gdy kładziemy się na spoczynek lub siadamy na krześle, przy każdym naszym zajęciu zróbmy na czole znak krzyża”. Nie od razu jednak krzyż stał się znakiem odróżniającym chrześcijan, stał się nim dopiero w czwartym wieku, po edykcie Mediolańskim Konstantyna Wielkiego zakazującym prześladowania religii chrześcijańskiej, oraz między innymi zakazującym kary krzyżowania. Według legendy Konstantyn przed bitwą przy Moście Mulwijskim niedaleko Rzymu widział we śnie krzyż i usłyszał słowa: „W tym znaku zwyciężysz”. Po swoim zwycięstwie Konstantyn ufundował wielki złoty krzyż Kwartalnik o zagrożeniach duchowych dla starej bazyliki św. Piotra w Rzymie. Do trzeciego wieku najbardziej popularnym znakiem chrześcijaństwa była ryba, a to z tego powodu, że litery greckie tworzące słowo „ichthys” (ryba) można było odczytać jako monogram Jezusa – „Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel”. Jednym z najstarszych świadectw traktowania krzyża jako znaku chrześcijan są słowa z kazania św. Cyryla biskupa Jerozolimy (313-386 rok): „Krzyż jest znakiem wierzących, lękają się go demony”. mnie w świat postrzegania energii. Przez piętnaście dni pod jego kontrolą praktykowałem Chi-gong oraz medytację wschodnią. Przez dwa lata bardzo intensywnie zajmowałem się radiestezją, szukałem żył wodnych i stawiałem diagnozy lekarskie. Pewnego razu przyszedł do mnie człowiek z prośbą o uzdrowienie z codziennych wymiotów. Od niego zaraziłem się złą energią, która spowodowała moje załamanie. Zaczął męczyć mnie lęk. Miałem wrażenie, że w mieszkaniu nie jestem sam, że towarzyszą mi złe duchy. Nieustannie przepalały mi się żarówki, kompu- Do rozpowszechnienia krzyża jako znaku chrześcijaństwa w wielkim stopniu przyczyniło się odnalezienie krzyża świętego przez matkę Konstantyna, św. Helenę, które według starożytnej Kroniki Paschalnej z Konstantynopola miało miejsce 14 września 320 roku. ter przestał funkcjonować. Później przed snem zacząłem widzieć diabły – potwory. Pewnej nocy doszło do kryzysu. Czułem wokół siebie jakby złą, ciemną chmurę, która mnie atakowała, serce przeszył mi ostry ból, jakby ktoś przebił mnie ostrym narzędziem. Nie mogłem oddychać, dusiłem się. Myślałem, że za chwilę umrę. Wtedy przypomniałem sobie, że kiedy byłem na odwiedzinach w Polsce ktoś podarował mi różaniec, jaki dostałem z okazji pierwszej Komunii św. oraz medalik św. Benedykta. Rzeczy te leżały w szafie, uważałem, że są bez wartości. Teraz odnalazłem je, chwyciłem do ręki i zacząłem odmawiać modlitwę, którą pamiętałem: Zdrowaś Maryjo. Nie modliłem się do Jezusa, ponieważ nie wiedziałem, czy mogę. Zacząłem też wzywać na ratunek aniołów. Różaniec i medalik uratowały mnie. Bardzo zapragnąłem znaleźć się przy krzyżu. W mieszkaniu nie miałem krzyża poza tym małym krzyżykiem przy różańcu, wybiegłem więc z mieszkania i usiadłem pod krzyżem przy kościele”. Od czwartego wieku krzyż jest znakiem chrześcijaństwa i symbolem Chrystusa. Krzyże stawia się na ołtarzach, wynosi wysoko na wieże świątyń, stawia przy drogach, krzyże noszą na sobie lub przy sobie wierzący w Chrystusa. Wszędzie, gdzie jest, przypomina zbawcze dzieło Chrystusa dokonane na krzyżu. Chrześcijanin chce żyć w świetle krzyża, ponieważ on nie tylko przypomina mu Chrystusa, ale jest narzędziem łaski, źródłem duchowego umocnienia. Pewien człowiek opowiedział mi, jak dręczony przez złe duchy intuicyjnie w krzyżu szukał ratunku: „Mając dwadzieścia lat wyjechałem do Niemiec i tam na studiach odszedłem od wiary w Boga. Spodobał mi się New Age, w ogóle ezoteryzm. Zrobiłem kurs radiestezji, reiki, przeszedłem inicjację reiki pierwszego stopnia. Poznałem pewnego mistrza sztuki walk wschodnich, który wprowadził Biuletyn 4 (21) 2010 Szatan boi się krzyża, nienawidzi go. Dotknięcie krzyżem człowieka opętanego wywołuje gwałtowną reakcję, opętany boi się dotyku krzyża, nawet nie może patrzeć na krzyż. Pewna osoba znie7 wolona przez złego ducha, podczas gdy nad nią odmawiałem egzorcyzmy, wpadała w trans, traciła świadomość, upadała na parkiet i próbowała posuwając się na rękach i kolanach wyczołgać się z pokoju, albo ukryć się pod stołem. Trzeba było zastępować jej drogę lub zamykać drzwi. Kiedy jednak przed drzwiami lub pod stołem kładłem krucyfiks, osoba ta, chociaż nie mogła go widzieć, ponieważ miała zamknięte oczy, czołgała się w przeciwną stronę. Zły duch, który kierował jej ruchami, bał się zbliżyć do krzyża. mną do Boga, abym został michalitą. Następnym czynnikiem było uzdrowienie za przyczyną św. Michała Archanioła z paraliżu, który mi zagrażał, gdy byłem na misjach (przez 20 lat w Paragwaju i Argentynie). Podczas choroby prosząc o łaskę Opętani nie pozwalają zrobić sobie na czole znaku krzyża. Kiedy im się pokazuje krzyż, odwracają twarz, zamykają oczy, nieraz krzyczą: „Weź to!” , albo chcą wyrwać krzyż z ręki egzorcysty i odrzucić. Nie pozwólcie wmówić sobie, że w imię tolerancji nie należy krzyża umieszczać w miejscach publicznych: w szkołach, szpitalach, miejscach pracy. Wiemy, komu na tym zależy. Ks. prof. Andrzej Kowalczyk, egzorcysta ANIOŁOWIE NAPRAWDĘ POMAGAJĄ O niezwykłej wspólnocie w Kościele – Rycerstwie Św. Michała Archanioła, aniołach i ich nadzwyczajnej pomocy – z ks. Marianem Polakiem CSMA – michalitą i założycielem Rycerstwa rozmawia Monika Walczak. Co Księdza zainspirowało do utworzenia Rycerstwa św. Michała Archanioła? - Tych czynników inspirujących było kilka. Pierwszym to, że należę do Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła, popularnie mówiąc – michalitów, którzy powinni szerzyć cześć św. Michała i prowadzić walkę z demonami, które w naszym pokoleniu rozpoczęły zacięty atak przeciwko ludzkości. Drugim, że przed laty, jako dziesięcioletni chłopak miałem pewne duchowe przeżycie: Święty Archanioł, wyjaśnił mi je później w wewnętrznym natchnieniu, już wtedy wstawiał się za 8 uzdrowienia zrobiłem przyrzeczenie św. Michałowi, że gdy wyzdrowieję będę w szczególny sposób rozpowszechniał jego cześć. Moja modlitwa została wysłuchana i odzyskałem zdrowie. W 1992 roku wróciłem do Polski i zostałem zastępcą Przełożonego Generalnego; jednocześnie zacząłem wypełniać moje przyrzeczenie. Z pomocą św. Michała i mego Anioła stróża napisałem około 20 książek o świętym Michale i Aniołach, kilka po hiszpańsku. W 1993 r. rozpocząłem wydawanie dwumiesięcznika o aniołach „Któż jak Bóg” i przez 12 lat byłem jego redaktorem. Ponadto głosiłem rekolekcje i konferencje o aniołach w Polsce i w sąsiednich krajach. Spotkania i refleksje z Czcicielami św. Michała uświadomiły mi konieczność walki ze złymi duchami. Pewną sugestię poddała mi jedna z czcicielek Zofia Sobieraj. W 1994 roku założyłem ruch apostolski Rycerstwo Świętego Michała Archanioła i przez 10 lat byłem jego animatorem generalnym. W tych pracach czułem wyraźną pomoc św. Michała Archanioła i mego kochanego anioła stróża. Jakie jest podstawowe zadanie Rycerstwa? - Jest to ruch apostolski do walki ze złymi duchami. Obserwujemy ich wzmożone ataki. Szatan, jak mówi Księga Apokalipsy, ma coraz mniej czasu, bo coraz bardziej przybliża się drugie przyjście Chrystusa (Ap 12, 12). Wtedy szatan będzie pozbawiony możliwości kuszenia ludzi, Kwartalnik o zagrożeniach duchowych i na zawsze strącony do piekła (Ap 20, 10). Rycerstwo Św. Michała Archanioła zatwierdził 15-08-1994 roku Przełożony Generalny Michalitów ksiądz Kazimierz Tomaszewski. Ruch ten obchodził w 2009 roku 15 lat swego istnienia, zrzesza około 1000 rycerzy. Statut Rycerstwa został zatwierdzony przez Kongregację Nauki Wiary. Kardynał Ratzinger w 1985 roku wydał polecenie dyscyplinarne, ażeby świeccy nie odmawiali egzorcyzmu długiego, który ułożył Papież Leon XIII. Do tej pory, jako Zgromadzenie rozpowszechnialiśmy go przez całe lata również wśród wiernych świeckich. Ponieważ był to nakaz dyscyplinarny, byliśmy posłuszni władzy Kościoła. Wysłałem nasz Statut Rycerstwa do Kongregacji Nauki Wiary, z prośbą o wyrażenie zgody na odmawianie tego egzorcyzmu przez Rycerzy. Jak wspomniałem Kongregacja zatwierdziła nam Statut, ale nakazała ułożyć inne modlitwy egzorcyzmu prostego. Wobec tego ułożyłem trzy różne modlitwy o wyzwolenie, które zatwierdził biskup diecezji Warszawsko – Praskiej, Kazimierz Romaniuk, biblista. Od tego czasu Rycerze odmawiają codziennie te modlitwy. Znajdują się one w książeczkach Wydawnictwa Michalineum „Walczmy z szatanem” i „Rycerstwo Św. Michała”. Trzeba powiedzieć, że walka z szatanem to obowiązek każdego chrześcijanina. Nie mniej nie wszyscy jakoś to sobie uświadamiają. Zahaczamy tu o problem pogłębiania wiary i stałej łączności z Chrystusem, gdyż nikt z ludzi nie ma mocy własnej, żeby odpędzać złe duchy. Mówi o tym Chrystus w Ewangelii św. Marka (Mk 9, 3840). Wobec tego Rycerze mają przede wszystkim ściśle jednoczyć się z Chrystusem, ażeby od Niego otrzymać moc do walki z demonami i odpędzać je od siebie i od innych ludzi. Jaka jest różnica między odpędzaniem złych duchów, a egzorcyzmami? - Jest zasadnicza różnica. O opętaniu mówimy wówczas, gdy zły duch zamieszkuje w ciele człowieka. W przypadku opętania, nad opętanym może się modlić tylko kapłan egzorcysta, mianowany przez biskupa. Są różne powody opętania: może to być dobrowolne oddanie się demonowi i spisanie z nim cyrografu, aby z jego pomocą dojść do majątku i sławy; inną przyczyną jest należenie do jakiegoś ruchu okultystycznego lub trwanie w grzechach ciężkich. Przez grzech ciężki Biuletyn 4 (21) 2010 człowiek staje się niewolnikiem szatana, jego własnością. Zniewolenie to działania szatana, który obserwując danego człowieka i dostrzegając jego słabą stronę kusi go i prowadzi do perwersji seksualnych, złości, kradzieży i innych grzechów głównych. Właśnie w tej dziedzinie demon wiąże człowieka, nie wchodzi w niego tylko go krępuje w danej dziedzinie jego życia. Zniewolony staje się podobny do zwierzęcia, które ktoś związawszy prowadzi je do rzeźni. To właśnie jest zniewoleniem, skrępowaniem. I w owej dziedzinie człowiek przez całe lata upada, nie może się podnieść, chociaż w innych sprawach sobie radzi - może nawet dobrze pracować, dbać o rodzinę, itd. Odłączywszy się od Chrystusa i trwając w grzechu ciężkim zniewolony zamyka się na działanie łaski Bożej, a Chrystus mówi: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5). W sytuacjach zniewolenia potrzebna jest pomoc Kościoła i modlitwa grupy wstawienniczej. Rycerze często tak się modlą nad osobami zniewolonymi. Jeżeli jest bardzo ciężkie zniewolenie, wtedy ksiądz opiekun danej grupy rycerskiej zwanej Zastępem, przewodzi modlitwie wyzwolenia i miłosierny Bóg wyzwala zniewolonego grzesznika. Bowiem „kto prosi – otrzymuje”(Łk 11, 10). Jeżeli u zniewolonego występuje dobra wola, chęć nawrócenia i zerwania z grzechem, to Bóg, który chce wyzwolić wszystkich od tych duchowych skrępowań, uzdrawia go. Coraz więcej egzorcystów diecezjalnych prosi Rycerzy o pomoc modlitewną i poleca ich modlitwie ciężkie kazusy opętań i zniewoleń. Jakby Ksiądz podsumował cel Rycerstwa? - Celem Rycerstwa jest miłowanie Boga i ludzi, którzy albo sobie nie uświadamiają swoich zniewoleń, albo są zbyt słabi duchowo aby je zerwać. W ten sposób Rycerstwo posługą swego charyzmatu odpędzania złych duchów, w oparciu o moc Chrystusa, służy zniewolonym ludziom. W Kościele każdy ruch apostolski ma swój charyzmat, którym wspomaga ludzi, aby się zbliżali do Chrystusa i Jemu się oddawali. Codziennym odmawianiem prośby o wyzwolenie zniewolonych ludzi, swą modlitwą opartą na czytanym i rozważanym słowie Bożym, swym postem, częstym uczestniczeniem we mszy świętej w tygodniu i coraz ściślejszym zjednoczeniu się z Chrystusem, Rycerze wyna9 w niebie są braćmi. Miłują nas w Bogu. Posiadamy wspólny cel: życie wieczne w Bogu. Mamy wspólnego Zbawiciela. Aniołowie oddawszy pokłon adoracji Chrystusowi (Hbr 1, 6) zdobyli zasługę na życie wieczne i zostali dopuszczeni do widzenia Boga twarzą w twarz (Mt 18, 10). My podczas naszej ziemskiej próby mamy wybrać Boga, miłować Go i przygotować się do życia wiecznego. Od Chrystusa, który nas umiłował aż do śmierci krzyżowej, aniołowie nauczyli się pokornej służby ludziom. W świetle Bożym doceniają wartość każdego człowieka i jego duszy nieśmiertelnej. Chrystus powiedział, ze jedna dusza ludzka jest więcej warta niż dobra całego świata (Mt 16, 26). gradzają Bogu za grzechy innych i starają się im służyć, czyli miłować ich w prawdzie. Ofiarują swoje modlitwy i cierpienia za dusze w czyśćcu cierpiące, aby miłosierny Bóg wprowadził je co rychlej do szczęścia niebieskiego. Te prośby powinni zanosić za pośrednictwem aniołów stróżów dusz czyśćcowych. Rycerstwo rozpowszechnia modlitwę „Święty Michale Archaniele broń nas w walce”, która posiada charakter prostego egzorcyzmu. Rozróżniamy egzorcyzm prosty i uroczysty. Egzorcyzm uroczysty jest dokonywany w imieniu Kościoła przez egzorcystę kapłana, który posługuje się tekstami modlitw zatwierdzonymi przez Kościół. Modlitwa egzorcyzmu prostego albo prywatnego to modlitwa o wyzwolenie i oddalenie złych duchów w oparciu o własną wiarę w Boga i własnymi formułami, może ją odmawiać każdy w momencie kuszenia. Dlaczego aniołowie pomagają ludziom? - Aniołowie i ludzie mając tego samego Ojca 10 Według Pisma świętego pierwszym zadaniem aniołów jest uwielbianie Boga, adoracja, zachwyt Bogiem, dziękczynienie, błogosławienie Boga (Łk 2, 13-14; Iż 6, 1-3; Ap 5, 11-12; 7, 11-12). Z miłością wykonują nakaz Boga, który „swoim aniołom dał rozkaz o tobie (człowieku), aby cię strzegli na wszystkich twych drogach”(Ps 91, 12), Miłując nas pomagają nam osiągnąć zbawienia (Hbr 1, 14). Bóg w swojej odwiecznej myśli i wszechwiedzy zawsze wiedział, że człowiek upadnie oraz że Syn Boży stanie się Człowiekiem i aniołowie będą Mu służyli (Mt 4, 11). Jak wstępowali na Chrystusa w Jego ziemskim życiu aby adorować Go jako swego Boga, i zstępowali aby Mu służyć (J 1, 51), tak wstępują na nas, aby adorować Boga zamieszkałego w nas i zstępują na nas, aby nam usługiwać, bowiem jesteśmy członkami Ciała Chrystusa. Oni również należą do Kościoła (Hbr 12, 22-24, Chrystus jest ich Głową (Kol 2, 10; por. Ef 1,10). Służąc nam wyrażają swą miłość do Chrystusa, który powiedział, że to co czynimy potrzebującym, Jemu to czynimy (Mt 25, 40). Dlaczego pomoc aniołów jest skuteczna? Dobrzy aniołowie są zjednoczeni z Bogiem, w Nim kochają nas (1J 5,1), ponieważ Bóg kocha całe swe stworzenie (Mdr 11, 24-26), a zwłaszcza nas ludzi, których stworzył na swe podobieństwo (Jr 31, 3). Jezus mówi: ”Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem” (J 15, 9). Aniołowie będąc synami Bożymi również są miłowani przez Boga i trwają w zjednoczeniu z Nim (Mt 18, 10). Bóg przez nich miłuje nas i wspomaga. Kwartalnik o zagrożeniach duchowych Jeżeli anioł opiekuje się nami, broni nas, zawsze działa w imieniu Boga. Aniołowie poznają prawdę w nieskończonej prawdzie Boga. Wola aniołów jest złączona z wolą Bożą. Anioł wypełniając wolę Boga może zawsze liczyć na Jego pomoc, a w razie trudności Bóg udziela mu dodatkowej mocy. Można obrazowo powiedzieć, że jeden anioł ma większą moc niż wszystkie armie całego świata z nowoczesną bronią nuklearną. Pomoc aniołów jest skuteczna dla tych, którzy się otwierają na Boga, na oświecenia i natchnienia, które Bóg daje nam przez nich. „Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili”(Ef 2, 10). Aniołowie nie mogą nas zmuszać do czynienia dobrze, szanują naszą wolność, ponieważ sam Bóg ją szanuje. Jako nasi przewodnicy wskazują nam kierunek drogi w danej chwili, jednakże szanując naszą wolność nie zmuszają nas do kroczenia wskazaną drogą. Jeśli czynimy źle, to jest nasza wina, bowiem nadużywamy naszej wolności. Gdy ktoś wejdzie do ciemnego schronu, do którego nie dochodzi światło słoneczne, niech nie narzeka na słońce tylko na siebie samego. Podobnie grzesznik przez swój grzech blokuje dostęp Bożego światła do swej duszy, a wtedy i anioł stróż, sługa Boży, niewiele może mu pomóc. Trzeba się przeciwstawić postępowaniu tych, którzy przez swe praktyki modlitewne i zaklęcia chcą uczynić z anioła swego sługę, bo on nigdy nie będzie spełniał naszych zachcianek lecz wolę Boga w stosunku do nas. Pan Bóg jednakowo kocha wszystkich swoją nieskończona miłością. Ta miłość dochodzi do nas również przez Jego świętych aniołów. Jeśli przyjmujemy ich natchnienia i kochamy ludzi służąc im, wtedy Bóg odpowiadając na naszą miłość okazaną Mu w służbie drugim, pomnaża stopień naszej świętości. W ten sposób dojrzewamy do tej miary miłości jaką nam wyznaczył Ojciec niebieski. Prawdziwy przyjaciel zawsze szuka prawdziwego dobra dla swego przyjaciela, i takim przyjacielem jest nasz anioł stróż. Potwierdza to Chrystus mówiąc: „Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym”(Mk 10, 43). Aniołowie uznając Chrystusa za swego Pana, naśladując Go i służąc nam stali się wielkimi. Teraz dopomagają nam do osiągnięcia naszej wielkości. Biuletyn 4 (21) 2010 Jak działają upadłe anioły, czyli złe duchy? - O to powinno się zapytać egzorcystę, ponieważ jednak na misjach jak i w Polsce przez pewien czas byłem egzorcystą mogę nieco o tym powiedzieć. Szatan atakując wszystkich ludzi (1P 5. 8) atakował i atakuje mnie i ciebie. Złe duchy zazdroszcząc nam powołania do uczestnictwa w życiu Bożym, które one utraciły, chcą nas oderwać od Boga i zająć sprawami tej ziemi, abyśmy nie mieli czasu na oddawanie czci Bogu, na modlitwę i na refleksję nad celem naszego życia. Złe duchy opierając się tylko na swej wiedzy naturalnej, popełnili wiele błędów tak w odniesieniu się do Chrystusa w Jego ziemskim życiu oraz popełniają je w odniesieniu do nas. Dlatego szatan miał wątpliwości, czy rzeczywiście Jezus z Nazaretu był Bogiem. Widać to w pytaniach, które skierował do Chrystusa w czasie jego postu na pustyni: Jeśli jesteś Synem Bożym (…) (Mt 4,3-5), a to świadczy wyraźnie, że nie mając nadprzyrodzonego światła Ducha Świętego, nie miał pewności, że Jezus jest Bogiem. Wprawdzie zranił Chrystusa podczas męki w jego piętę (Rdz 3, 15), to znaczy naszymi rękami torturował Go aż do śmierci krzyżowej, jednakże pomylił się, bowiem Chrystus swoją śmiercią, którą zaakceptował dobrowolnie (J 10,17-18) pokonał go. Będąc kłamcą (J 8, 44) i nie znając bóstwa Chrystusa, które można poznać tylko dzięki otwarciu się na działanie Ducha Świętego (1Kor 12, 3), omamił starszyznę żydowską i Piłata, którzy dręczyli Go i ukrzyżowali. Gdyby poznali prawdę o Jezusie, „nie ukrzyżowaliby Pana chwały” (1Kor 2, 8). Stąd tak ważne jest poznanie Chrystusa, wyjście z ignorancji i otwieranie się na działanie Ducha Świętego. Na czym polega działanie szatana? Przede wszystkim szatan obserwuje nas, stara się wpłynąć na nasz rozum i naszą wolę. Ponieważ nie może bezpośrednio wpłynąć na nasze władze wewnętrzne, dlatego wpływa na nas przez to, co nazywamy zmysłami wewnętrznymi, to znaczy przez wyobraźnię, pamięć, i żeruje na naszych namiętnościach i pożądliwościach i bystro nas obserwuje. Może nas kusić wabiącymi wyobrażeniami przyjemności, wygody i bycia wielkimi w oczach innych. Atakuje ludzi, którzy posiadają mniejszą odporność psychiczną pociągając ich do różnych nałogów i grzechów. Posługuje się światem czy11 li gorszącym wpływem ludzi, którzy żyją jakby Bóg nie istniał. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że pijaństwa, podobnie jak narkomanii czy homoseksualizmu nie dziedziczy się, naukowcy nie odkryli genów odpowiedzialnych za te zniewolenia. Ich nabycie i funkcjonowanie uwarunkowane jest od zdrowia psychofizycznego, moralnego, od zdarzeń losowych i otrzymanych zranień. W różnych trudnościach szatan kusi człowieka aby szukał odpoczynku i ulgi, w napojach alkoholowych, w narkotykach lub w rozwiązłości seksualnej. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że alkohol jest zdefiniowany przez Światową Organizację Zdrowia jako narkotyk, który niszczy centralny system nerwowy – mózg. Pracowałem kiedyś z grupą alkoholików. W tej pracy z alkoholikami uczestniczył również jeden z lekarzy warszawskich Jerzy Fiutowski, który z lekarzami amerykańskimi przeprowadzał badania nad alkoholikami na oddziale odwykowym jednego z warszawskich szpitali. W swoich publikacjach pisał jak alkohol oddziaływuje na osobowość człowieka. Znając biografię alkoholika i długość czasu w którym nadużywał alkoholu, po jego zgonie badał wpływ alkoholu na poszczególne narządy. Po otwarciu czaszki okazywało się, że niekiedy „dziura” w mózgu była tak duża, że można tam było zmieścić pięść: komórki nerwowe, neurony, zostały zastąpione tkanką łączną. Inne komórki naszego ciała odnawiają się co pewien czas, neurony nie odnawiając się mają nam służyć do końca życia. Ciągłe nadużywanie alkoholu, sumując się na przestrzeni wielu lat i uszkadzając mózg czyni go niezdolnym narzędziem dla duszy, która nie może właściwie rozróżnić czynów dobrych od złych. Dlatego alkoholicy popełniają wiele różnych przestępstw i zbrodni. Nadużywanie alkoholu przez ludzi i pozorny zysk państwa ze sprzedaży alkoholu, w końcu okrutnie obraca się przeciwko alkoholikom, ich rodzinom i całemu narodowi. Ostatnie lata alkoholika to postępowanie na poziomie instynktów i prymitywnych nawyków. W Polsce mamy około 1 miliona alkoholików. Wielu z nich po latach trwania w nałogu ma tak duży ubytek mózgu, że nie mogą logicznie myśleć, stąd tyle różnych zbrodni, napaści, zabójstw, gwałtów, wypadków przy pracy, itp. Niestety, jeżeli państwo nie pomaga w propagowaniu trzeźwości, będzie później wydawać wielokrotne sumy na naprawianie skutków alkoholizmu. Podobne skutki, a nawet jeszcze w krótszym czasie, powoduje 12 nadużywanie narkotyków. Tak więc pierwszy sposób atakowania szatana to zniewolenie człowieka nałogami, doprowadzenie go do degradacji psychofizycznej i duchowej, do ucieczki od prawdy o rzeczywistości do prawdy urojonej, do schizofrenii, do utraty zdrowia i do przedwczesnej śmierci. Drugi sposób szatańskiego działania to wykorzystywanie naszej upadłej natury i skłonności do złego, do wygody i zadowolenia w obrębie naszego ciała, czyli do praktycznego materializmu. Przejawia się on w nadużywaniu jedzenia i picia, w rozprzężeniu seksualnym, w korupcji, kradzieży, w zabijaniu nienarodzonych dzieci, w eutanazji, w szukaniu własnego wyniesienia, władzy i sławy kosztem drugich. Jest to królowanie ludzkiej pychy i ludzkiego egoizmu. Założyciel michalitów błogosławiony ks. Bronisław Markiewicz (+1912) pisze: „Wszystkie klęski społeczne, trapiące nowożytną ludzkość, mają ostatnie i najgłębsze źródło w złem moralnym, a tym złem moralnym nie jest dziś nic innego jak brak pokory i pycha, która krąży po wszystkich żyłach nowożytnego społeczeństwa i zatruwa jego krew” (PiP 7/1899, s. 19). Człowiek jest zajęty do tego stopnia materią, życiem zmysłowym i szukaniem przyjemności, że nie odczuwa potrzeby oddawania czci Bogu, nie dba o duszę, o zbawienie wieczne. Można się tu posłużyć przykładem artystów, którzy, gdy się zestarzeją i nie otrzymują poklasku tłumów, popełniają samobójstwo. Chrystus Pan mówi o tego rodzaju ludziach: „od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga” (J 5, 44). Tak więc brak modlitwy, pogłębionej wiary, życie w grzechu i na poziomie naturalnym, uleganie żądzom i namiętnościom, to są okoliczności, które wykorzystuje zły duch. Można tu przytoczyć szereg przykładów z życia osobistego, rodzinnego i społecznego. Okrzyk „igrzysk i chleba” rozlega się i dzisiaj. Jaki wielki sprzeciw mas mediów wywołała postawa papieża Benedykta XVI, podczas jego pielgrzymki do Afryki w 2009 roku, gdy powiedział że AIDS jest także działaniem demona, i przed tą chorobą ludzie nie uchronią się stosując prezerwatywy, lecz powinni powściągać swe namiętności. Niestety zamiast się opanować i nawracać ludzie krzyczą, że Papież jest zacofany, że nie idzie z postępem nauki, nie rozumie współKwartalnik o zagrożeniach duchowych czesnego człowieka. A przecież natura człowieka i cel jego życia nie zmieniają się. Sprawdzianem chrześcijanina jest realizowanie przykazania miłości Boga, które sprawdzamy służąc pokornie wszystkim potrzebującym. Jak walczyć ze złymi duchami? - Jak już wspomniano najlepszymi środkami w walce ze złymi duchami to żywa wiara i miłość, codzienna modlitwa, docenianie świętych sakramentów, zwłaszcza niedzielnej mszy świętej, rozważanie słów Pisma świętego, uwielbiane Boga zamieszkałego w nas, przeżywanie życia chrześcijańskiego w łączności ze wspólnotą parafialną, podjęcie konkretnego apostolstwa oraz rozwijanie szczerej przyjaźni z aniołem stróżem. Miejsca, które powinniśmy dać Bogu, nie powinien zajmować diabeł, kłamca i zabójca, który chce podstępnie odciągnąć nas od Niego i zgubić nas wiecznie. Chrystus, dobry Pasterz, broniąc nas, owce swej owczarni, gdy trwamy w Nim, wyznaje: „Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki”(J 10, 28). Gdy jesteś kuszony przez złego ducha, upokórz się przed Bogiem i użyj prostego egzorcyzmu: „W imię Jezusa Chrystusa zły duchu pychy (nieczystości, zazdrości, gniewu, obżarstwa, pijaństwa, lenistwa), oddal się ode mnie i nie wracaj”. Przykład prostego egzorcyzmu dał Chrystus na pustyni. Odpędzając złego ducha powiedział: „ Idź precz, szatanie!” (Mt 4, 10). Czy zna Ksiądz świadectwa pomocy aniołów? - Są ich setki, tysiące. W każdym numerze „Któż jak Bóg” były i są umieszczane świadectwa pomocy aniołów. Na ich pomoc możemy liczyć nie tylko w sprawach duchowych. Jeśli nasze działanie jest zgodne z wolą Bożą, gdy napotykamy na trudności, zawsze możemy liczyć na pomoc aniołów. Lecz jeśli ktoś idzie kraść i powie do anioła: „Stój tu na ulicy i gdy ujrzysz policjanta, to mnie zawiadom” – to oczywiście anioł stróż nie będzie mu pomagał. Natomiast bardzo cenne jest to, co mówi list do Hebrajczyków (1,14), że aniołowie są duchami, które nas wspomagają w dziedziczeniu zbawienia. Chrystus je nam wysłużył, lecz mamy współpracować w osiągnięciu go. Każdy człowiek ma anioła stróża – jest to nauka Kościoła. Anioł, żeby mógł prowadzić człowieka, musi Biuletyn 4 (21) 2010 wiedzieć, dokąd go prowadzi, dlatego w świetle Bożym poznaje kierunek jego ziemskiej drogi i stopień świętości, który winien osiągnąć. W przeciwnym razie by się spełniły i na nim i na tym, którego prowadzi słowa Chrystusa: „Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną” (Mt 15, 14). Więc anioł, nasz niebieski przyjaciel, nie może być ślepym, bowiem otrzymuje poznanie w Bożym światłe. Pismo święte zawiera szereg przykładów mówiących o tym jak aniołowie wspomagali ludzi w ich życiowej pielgrzymce. Apostołowie i uczniowie Chrystusa wiele razy doświadczyli pomocy aniołów (Dz 5, 27-32; 8, 26-40; 12, 1-23; 27, 16, 6-10; 27,18-44). W jaki sposób aniołowie troszczą się o nasze życie ziemskie? - Odpowiedź na to pytanie można streścić w jednym zdaniu: „Nie bój się, nie umrzesz, aż umrzesz”, tzn. jeśli Pan Bóg wyznaczył każdemu z nas ileś lat życia, to nasi aniołowie stróżowie muszą się dobrze napracować, aby chronić i wspomagać nas w tylu różnych zagrożeniach. Widać to szczególnie w życiu małych dzieci, które jeszcze nie doszły do pełnego używania rozumu. Jest bardzo dużo świadectw, które to potwierdzają. Najwięcej świadectw dotyczy sytuacji, gdy ludzie znaleźli się w niebezpieczeństwie śmierci, np. ktoś przechodził przez ulicę i cudem ocalał z wypadku, inny został potrącony przez samochód i nic się mu nie stało. Ale są także świadectwa mówiące wprost o trosce aniołów o zbawienie człowieka. Dla przykładu opowiem o takim świadectwie, które znam z bezpośredniej relacji pewnej osoby, pracownicy teatru, która ma obecnie około 60 lat. Nie otrzymała chrześcijańskiego wychowania, nie znała swego ojca, matka nie dawała jej należytego przykładu i nie troszczyła się o właściwy rozwój jej życia duchowego. Aż do chwili swego nawrócenia żyła w konkubinacie po kolei z trzema mężczyznami szukając prawdziwej miłości, z nadzieją na założenie swej rodziny. Przeszło dwadzieścia lat temu nawróciła się, przylgnęła do Chrystusa, który ją leczy z różnych zranień. Jest coraz bardziej oddana Jezusowi i służy Mu w ludziach. Wracajmy do świadectwa. Maria (imię zmienione) pracowała w teatrze na dwie zmiany. Chociaż miała do domu zaledwie 500 metrów, gdy wychodziła z teatru o północy, 13 zawsze wracała do domu taksówką, przystanek taksówek znajdował się tuż obok teatru. Pewnego razu skończyła pracę o północy i zamówiła taksówkę. Po chwili zorientowała, że już powinna być w domu i mówi do kierowcy: „Niech pan się zatrzyma!” – „Jedziemy!” – odpowiedział. Chciała wyskoczyć, ale on zablokował drzwi, jechali dalej. Znam to miasto wojewódzkie, kilka razy miałem tam rekolekcje w różnych kościołach, tuż za miastem rozciąga się las. Kierowca wyjechał za miasto, po chwili maleńką dróżką wjechał kilkanaście metrów w las. Zatrzymując samochód powiedział do Marii: – „A teraz możemy się zabawić”. Opowiadając o tym zdarzeniu, zaznaczyła, że chociaż żyła w konkubinacie, miała szacunek do siebie i nie szukała innych mężczyzn. „Byłam bardzo zdenerwowana” – opowiadała. – „Nieznany mężczyzna, ja sama, las! - I nagle ktoś mi podszepnął do ucha: „Zapal papierosa.” Nie paliłam nałogowo papierosów, ale od czasu do czasu zapalałam jednego. Nie było jeszcze wtedy zapalniczek. Więc pocierałam zapałkę raz i drugi, ręka mi się trzęsła. Wreszcie zapaliłam papierosa. I wtedy coś się stało! Asfaltem obok lasu jechał patrol. Milicjanci zobaczyli płomyczek, więc postanowili sprawdzić, co się dzieje. Nagle zobaczyłam, jak zbliża się do nas dwóch milicjantów z bronią w ręku. Byłam uratowana, taksówkarza skuli w kajdanki! Gdyby nie ten pomysł z papierosem, który mi ktoś wyraźnie podszepnął, aż boję się myśleć, co mogłoby się wtedy stać”. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w dawnych pobożnych książkach pisano, że gdy grzesznik 14 grzesząc oddala się od Boga, to anioł stróż go opuszcza. Sam to czytałem. Chcę powiedzieć, że to jest manipulowanie słowem Bożym i jest nieprawdą. Chrystus mówi w Apokalipsie: „Oto stoję u drzwi i kołaczę” (Ap 3,20). Jezus od dwóch tysięcy lat ma już dla nas przygotowane przebaczenie i ciągle mówi do nas: Przyjdź do Mnie! Czekam na ciebie i chcę ci przebaczyć! Jeżeli, Chrystus, nasz Pan i Bóg, kołacze ustawicznie, to dlaczego nie miałby kołatać ciągle anioł stróż, Jego sługa? Właśnie na tym przykładzie widzimy, że anioł w świetle Bożym wiedział, że Maria w przyszłości się nawróci. Ponieważ znam ją osobiście, potwierdzam, że się nawróciła, zerwała z grzesznym życiem. Od wielu lat prawie codziennie uczestniczy we Mszy św., modli się, pokutuje i jest wielką apostołką nabożeństwa do świętych aniołów. Po pogłębieniu wiedzy religijnej o aniołach nie miała wątpliwości, że tym kto podszepnął jej wtedy zapalenie papierosa był właśnie jej anioł stróż. Czy każdy może prosić o pomoc aniołów? Jak to robić? - Proszę wziąć dawne numery „Któż jak Bóg”. Jako redaktor tego pisma od roku 1993 do 2004 roku otrzymywałem setki świadectw z Polski i innych krajów o doznanej pomocy aniołów. Niektóre były tak niezwykłe, że ktoś czytając je mógł pomyśleć, że to chyba jest niemożliwe, a jednak ludzie opisywali to, czego doświadczyli i co sami przeżyli. Czy każdy może prosić o pomoc anioKwartalnik o zagrożeniach duchowych łów? - Oczywiście. Jeżeli Chrystus wylał swoją Krew i wziął na Siebie grzechy wszystkich ludzi, to już z tego wynika, że aniołowie, Jego umiłowane dzieci, wspierają i oświecają każdego człowieka, aby przyjął Boże przebaczenie i zbawienie. Każdy człowiek - takie jest nauczanie Kościoła - ma swojego anioła stróża i może go prosić o pomoc. Oczywiście, im częściej go o nią prosi, tym więcej może otrzymać. Prośba jest także uświadomieniem sobie, że ja niewiele mogę sobie poradzić w pewnych sytuacjach, które przerastają moje możliwości. Więc trzeba prosić o tę pomoc swego anioła stróża. Jednakże tu nie chodzi tylko o mnożenie pewnych modlitw. W Argentynie, w ubiegłym roku, znalazłem publikację książkową, gdzie umieszczono kilkaset modlitw do aniołów. A przecież obecny rytm życia nie pozwala nam na odmawianie 30-40 modlitw dziennie, odczytywanych z książeczki; tu nie chodzi o mnożenie formułek i modlitw werbalnych. Rozchodzi się o to, aby realizować otrzymane natchnienie: uczymy się kochać Pana Boga kochając Go, czyli wypełniając Jego wolę. Ponad 300 razy wspomina się w Biblii aniołów uczestniczących w ekonomii zbawienia, ukazującej sposób działania Boga, który zawsze wspomagał i wspomaga ludzi w osiągnięciu w Nim pełni życia. Aniołowie są narzędziami Jego przedziwnej Opatrzności. Podstawowy cel naszego udawania się do aniołów jest jeden, to znaczy, dzięki ich oświeceniom lepiej poznać i wypełniać wolę Bożą i razem z nimi uwielbiać Boga. Powinniśmy od rana do wieczora łączyć się ze swoim aniołem stróżem tak w naszych modlitwach jak i naszym działaniu. Nigdy nie módl się i nie pracuj sam, lecz zawsze w łączności ze swoim aniołem stróżem, swym niebieskim przyjacielem. Warto też podkreślić, że anioł stróż nigdy nie działa sam. To jest jeszcze inne niewłaściwe spojrzenie na anioła stróża, które powtarza się w katechezach, kazaniach i religijnych książkach. Uważamy, że nasz anioł stróż działa sam, w pojedynkę, a tymczasem on zawsze działa w zjednoczeniu z całą wspólnotą anielską. Możemy to zrozumieć na przykładzie ludzkiego organizmu. Kiedy działa twoja ręka, to ona jest wspierana przez cały organizm – więc jeżeli działa twój czy mój anioł stróż, to działając pozostaje zawsze złączony z Bogiem i z wszystkimi innymi aniołami, którzy go wspierają stosownie do miejBiuletyn 4 (21) 2010 sca jakie zajmują w hierarchii anielskiej. Otrzymuje całą pomoc od Boga Ojca przez Chrystusa w Duchu Świętym. Najpierw otrzymuje ją Maryja, Królowa Aniołów, która jest wywyższona po Chrystusie, ponad wszystkich aniołów i świętych. Następnie miejsce zajmuje św. Michał Archanioł, przewyższający swą świętością wszystkich aniołów i ludzi. To też nie jest dostatecznie znane przez wiernych, chociaż są teksty w Biblii, które potwierdzają, że Chrystus jest krzewem winnym, a my gałązkami wszczepionymi w Niego przez chrzest. (J 15, 1-11). Jak soki odżywcze z pnia przedostają się do dużych konarów, a z nich do większych gałęzi, a z tych do mniejszych gałązeczek i liści, tak życie Boże od Chrystusa przedostaje się do dwóch najznakomitszych konarów Drzewa Życia, którymi w Mistycznym Ciele Chrystusa ze strony ludzi jest Najświętsza Maryja, a ze strony aniołów święty Michał. Dlatego trzeba sobie uświadamiać, że nasz anioł działa w łączności z całą wspólnotą aniołów. Podobnie powinno być z chrześcijanami. Każdy z nich ma się modlić i troszczyć o zbawienie wszystkich ludzi. W naszym chrześcijaństwie jest jeszcze dużo indywidualizmu: „Ja idę na Mszę świętą, ja się modlę”. – A inni? – „A co mnie to obchodzi” – odpowiadasz. Nie możemy przyjąć postawy Kaina (Rdz 4, 9). Jeśli myślimy tylko o własnym zbawieniu i nie interesuje nas los życia doczesnego i wiecznego drugich, to znaczy, że jeszcze nie dotarliśmy do sedna Ewangelii i wiary objawionej, i dlatego musimy nieustannie nawracać się. Co chciałby Ksiądz przekazać Czytelnikom Biuletynu? - Chciałbym powiedzieć, że warto się zaprzyjaźnić ze swoim aniołem stróżem. Trzeba pozdrawiać go często w ciągu dnia, a także pozdrawiać aniołów stróżów innych ludzi, członków rodziny, mówiąc: „Aniele stróżu męża, żony, dziecka, wnuka, pozdrawiam cię.” Niech kapłani pozdrawiają aniołów stróżów swoich parafian, nauczyciele aniołów stróżów swych uczniów, biskupi aniołów stróżów wszystkich swych diecezjan, lekarze aniołów stróżów swych pacjentów, itd. Trzeba również iść za natchnieniami anioła stróża i dziękować mu pod koniec dnia za przesyłane nam oświecenia i okazaną pomoc. Byłoby ideal15 nie gdybyśmy razem z naszym aniołem stróżem adorowali Boga obecnego w nim i w nas. Razem z nim módlmy się i adorujmy Chrystusa, którego przyjmujemy w komunii świętej. Gdy czujemy do kogoś urazę, pozdrawiajmy anioła stróża tej osoby i naszego anioła, a wtedy doprowadzą nas szybciej do wzajemnego przebaczenia i pojednania. Gdy jesteśmy apatyczni i zniechęceni prośmy naszego anioła stróża, by nas wprowadził w atmosferę swego wewnętrznego pokoju i pełni życia. Szukajmy jego pomocy w codziennych trudnościach. Kiedy w Polsce powiększa się bezrobocie nie pozwólmy by nasz anioł stróż stał się bezrobotnym, bo bardzo rzadko dajemy mu okazje do pracy, której on pragnie i chce ją miłośnie wykonać. Po Bogu i Maryi jest on naszym najlepszym niebieskim przyjacielem. Zachęcam również do prenumeraty anielskiego dwumiesięcznika „Któż jak Bóg”. Pozdrawiam pięć zastępów rycerskich w Diecezji Gdańskiej i życzę aby wzrastały w liczbie, w świętości i apostołowały na rzecz utworzenia nowych zastępów. Wedle uznania Księży proboszczów byłoby wskazanym przeprowadzanie parafialnych rekolekcji o aniołach, jakie ostatnio przeprowadziłem w parafii św. Kazimierza w Gdańsku Zaspa. Można zasięgnąć informacji od Diecezjalnej Animatorki Rycerstwa w Gdańsku, Danuty Bąk, tel. 514 168 868. Jeśli sam Pan Jezus, Jego Najświętsza Matka, święty Józef i apostołowie, korzystali z anielskiej pomocy, to tym bardziej mamy ją doceniać my, ziemscy pielgrzymi. Pozdrawiam anioła stróża pani redaktor i aniołów stróżów wszystkich czytelników. Dziękuję za rozmowę. Św. Michał Archanioł a zagrożenia duchowe Z ks. Piotrem Prusakiewiczem CSMA, Animatorem Generalnym Rycerstwa św. Michała Archanioła i redaktorem naczelnym dwumiesięcznika o Aniołach i Życiu Duchowym „Któż jak Bóg” – rozmawia Monika Walczak. 16 Jak Ksiądz zachęciłby katolików do przyłączenia się do Rycerstwa św. Michała Archanioła? - Przede wszystkim zachęciłbym ich do oddania się pod patronat św. Michała Archanioła. W naszych czasach człowiek szuka różnych patronów. Jest nam potrzebny patronat medialny, gdy chcemy nagłośnić jakąś imprezę, czy patronat finansowy. Podobnie jest w życiu duchowym, człowiek potrzebuje wejścia w koalicję duchową. Św. Michał to wyjątkowy Patron Kościoła, mówią o nim doświadczenia wielu osób – poczynając od świętych, którzy są dla nas gwiazdami przewodnimi, takich jak św. Siostra Faustyna czy św. Ojciec Pio, kończąc na świadectwach współczesnych ludzi. Dlatego przez włączenie się w ruch, którego Patronem jest św. Michał Archanioł, oddajemy się pod jego wyjątkową opiekę i zyskujemy szczególny protektorat. Słowo ‘patron’ pochodzi od łacińskiego słowa ‘pater’, to znaczy ‘ojciec’. Patronem można być na różne sposoby, np. przez wstawiennictwo. Św. Michał według Tradycji zajmuje drugie miejsce w niebie po Matce Bożej, jest więc bardzo blisko Kwartalnik o zagrożeniach duchowych Pana Boga. Dlatego prośby zanoszone za jego przyczyną są przedstawiane Stwórcy w sposób szczególny. Z drugiej strony patron spełnia swoją misję przez działanie. Można go nawet porównać do Bożego Ochroniarza. Podczas gdy „wielcy” tego świata mają ochroniarzy, którzy pozostając z tyłu, uniemożliwiają pewne działania, jakie w wymiarze czysto ludzkim mogłyby im zaszkodzić: chronią od napaści, uderzeń itd., św. Michał, w wymiarze duchowym, jakby na zapleczu neutralizuje działanie Złego, osłabia jego pokusy. Stanowi dla nas taką „uprzedzającą obronę”. Natomiast przystąpienie do Rycerstwa jest już pewnego rodzaju zaangażowaniem. Głównym motywem do podjęcia takiego zobowiązania jest miłość bliźniego – to, że człowiek dostrzega ludzi zagrożonych, zniewolonych, uwikłanych i chce im pomóc. Drogą ku duchowemu zwycięstwu jest modlitwa i post, czyli ofiara. Ruch Rycerstwa ma właśnie wymiar wynagradzająco-pokutniczy. Jest to w zasadzie odpowiedź na prośbę Pana Jezusa skierowaną do Siostry Faustyny – „Pomóż mi zbawiać dusze”. Jeżeli ktoś do niego przystępuje, powinien wiedzieć, w jakim celu to robi. Może mnie obchodzić tylko moje własne życie, mój komfort duchowy, uniesienia, nawet stany błogości w Panu Bogu, doświadczenia Jego miłości. Jednak przychodzi taki moment w życiu duchowym, kiedy człowiek pragnie czegoś więcej i czuje się wezwany, żeby ofiarować coś od siebie. Dlatego wszyscy, którzy mają w swoich rodzinach, otoczeniu, sąsiedztwie osoby, które są częścią ich życia i potrzebują nawrócenia, niech czują się zaproszeni do przyłączenia się do Rycerstwa i wejścia pod szczególny patronat św. Michała Archanioła. Jakie zagrożenia duchowe są najbardziej niebezpieczne według Księdza dla współczesnego człowieka? - Przechodzimy teraz przez trudny okres. Chrześcijaństwo w Polsce będzie przeżywać czas oczyszczenia. Być może będzie się to wiązało z jednej strony ze spadkiem ilości ludzi wierzących, ale z drugiej strony – ze wzrostem jakości ich wiary. Zagrożeniem duchowym jest przede wszystkim postępująca laicyzacja życia, która na pewno nie sprzyja rozwojowi wiary, ponieważ wiąże się z brakiem czytelnego świadectwa chrześcijan. Biuletyn 4 (21) 2010 Dobry przykład jest zawsze mobilizujący. Jeżeli brakuje dobrych wzorów, to człowiek może zarazić się postawami łatwymi – szeroko rozumianym flirtem ze światem. Wiąże się to nawet z przesuwaniem w sumieniu pewnej granicy w imię tego, że przychodzą do nas nowe wzorce. Kierując się nimi, człowiek łatwo usprawiedliwia dzisiaj coś, co kiedyś budziło jego wyrzuty sumienia. Tłumaczy, że „dziś jest to dopuszczalne” i zło „owija w pozłotko”. Jeżeli człowiek nie będzie mocno zakorzeniony w Panu Bogu, co zobowiązuje go do radykalnych wyborów, to trzeba jasno powiedzieć, że temperatura jego wiary będzie spadać. Wówczas to, co letnie, z czasem stanie się zimne. Innym zagrożeniem, moim zdaniem, jest niekiedy zbytnie zapotrzebowanie na doświadczenie. Człowiek szuka czegoś nadzwyczajnego, cudownego. Taka postawa może sprawiać, że będzie szukał tego w nieodpowiednich miejscach, w źródłach, z których woda będzie skażona, a nie zdrowa. Trzeba powiedzieć, że pewne zjawiska, które wykraczają ponad przeciętność, nie mają pochodzenia ludzkiego. Natomiast bez pytania, kto jest ich autorem, kto nam daje dostęp do takiej mocy, można zbłądzić. To jest właśnie kolejne niebezpieczeństwo duchowe, które istnieje dzisiaj, czyli fascynacja różnymi formami okultyzmu. Jeżeli człowiek nie ma mocnej wiary w Pana Boga, zaczyna wierzyć w cokolwiek. Szuka takich miejsc, gdzie swoją wiarę osadzi, poczynając od rzeczy banalnych, jak przedmioty, a kończąc na poszukiwaniu osób, którym zaczyna wierzyć. W ten sposób inny człowiek, który może być apostołem Złego, stanie się dla niego guru. Dzisiaj takich apostołów jest wielu. Chcę podkreślić, że poważnym zagrożeniem duchowym jest osłabienie wrażliwości sumienia. Otwarcie granic między państwami pomogło w poruszaniu się po świecie, w wielu krajach jest jedna moneta, nie ma wiz – łatwiej nam wyjechać, to pomaga. Jednak jeśli taka mentalność dotknie serca i zabraknie granicy postawionej złu, to wówczas łatwo zbłądzić i zagubić właściwą drogę. Dziękuję za rozmowę. 17 Współpraca między Aniołami Stróżami Fragment świadectwa z Dwumiesięcznika o Aniołach i życiu duchowym „Któż jak Bóg” „…Jestem Rycerzem św. Michała dopiero rok. Po wstąpieniu do Rycerstwa studiowałem jego statut. Szczególnie zainteresował mnie pkt. 13, który brzmi: „Spotykając ludzi kuszonych lub czyniących zło, Rycerz, mocą Chrystusa, odmawiając spontaniczny egzorcyzm prosty, winien odpędzać od nich złe duchy”. W niedługim czasie osobiście doświadczyłem jego działania. Idąc ulicą, zauważyłem dwie kłócące się osoby. Były bardzo aroganckie w stosunku do siebie i już prawie zaczynały ze sobą walczyć. Zatrzymałem się w pewnej odległości od nich tak, żeby pozostać niezauważonym. Zacząłem po cichu modlić się do św. Michała Archanioła spontanicznym egzorcyzmem prostym, cały czas obserwując przebieg wydarzeń. Po krótkim czasie sprzeczka zaczęła gasnąć i wydawała się jak koło, z którego ucieka powietrze. Ta dwójka nadal rozmawiała ze sobą, ale już innym tonem, a na ich twarzach pojawił się uśmiech. Następnie podali sobie ręce, a ja usłyszałem: „Wszystko w porządku, nie będziemy się kłócić”. Po pożegnaniu rozeszli się w swoje strony, a ja zostałem, zastanawiając się nad tym, co zaszło. Wkrótce zrozumiałem, że była to interwencja św. Michał Archanioła, gdyż bardzo Go o to prosiłem. Może wygląda to bajkowo, ale ta historia wydarzyła się naprawdę.” Rycerz Wiesław 18 Wspólnota Rycerzy Św. Michała Archanioła zaprasza Współczesnemu człowiekowi słowo rycerz kojarzy się z postacią szlachetnego wojownika w zbroi, walczącego w obronie słabych i uciśnionych. Osoby należące do Rycerstwa Św. Michała Archanioła zasługują na ten tytuł, ponieważ stają w obronie ludzi słabych, pogrążonych w grzechach, zniewolonych, którzy sami nie mają siły, żeby sobie pomóc i walczyć ze złem. Osoby należące do Rycerstwa Św. Michała Ar- chanioła są wrażliwe na potrzeby innych ludzi, szczególnie na problemy duchowe, które są bardzo ważne i mają swoje ko n s e k we n cje dla życia człowieka, nawet jeśli on sobie tego nie uświadamia. Rycerzami mogą zostać ochrzczeni mężczyźni i kobiety, po sakramencie bierzmowania, którzy otwierając się na działanie Ducha Świętego chcą coraz bardziej oddawać się Chrystusowi i Jego mocą zwalczać szatana. Rycerzem można zostać po przejściu okresu próbnego, podczas którego kandydat/ka poznaje duchowość naszej wspólnoty i zaprawia się w walce duchowej poprzez wytrwałą modlitwę, posty i wyrzeczenia. Szczególnym sposobem walki z szatanem jest post o chlebie i wodzie w każdy piątek. Jeśli ktoś nie może pościć w ten sposób, powinien w tym dniu spełnić jakiś dobry uczynek. O ile to możliwe w każdy piątek należy uczestniczyć w sposób pełny (tzn. przyjąć Komunię Św.) we Mszy św. oraz ofiarować za grzeszników wszystkie trudy, cierpienia i przeciwności. Można Kwartalnik o zagrożeniach duchowych powiedzieć, że to wspólnota dla odważnych. Warunkiem przynależności jest staranie się być ciągle w stanie łaski uświęcającej i osobiste wyzwolenie się z wszelkich nałogów i uzależnień np. z nadużywania alkoholu, z palenia tytoniu itp. Przynależność do Rycerstwa wiąże się właśnie z systematyczną modlitwą, postami, pogłębianiem wiary na rekolekcjach prowadzonych przez Zgromadzenie Księży Michalitów oraz spotkaniach modlitewnych Zastępów Rycerstwa na terenie parafii i uczestnictwie w jej życiu. Po okresie formacji do Rycerstwa przyjmuje Animator Generalny. Rycerz składa przysięgę, do której się przygotowuje odprawiając wcześniej nowennę do Św. Michała Archanioła i zobowiązuje się do wypełniania zobowiązań zawartych w statucie. Otrzymuje legitymację, potwierdzającą jego przynależność do Rycerstwa. Uczestniczy w bogatym duchowo życiu naszej wspólnoty i przyjmuje na siebie obowiązek codziennego odmawiania zaleconych modlitw. Podejmuje się również ewangelizacji poprzez apostołowanie w swoim środowisku. Patronem Rycerstwa jest Św. Michał Archanioł. Jest ono kierowane przez Zgromadzenie Zakonne Ojców Michalitów. Centrala Rycerstwa, która zatwierdza nowo powstające Zastępy, znajduje się przy Domu Generalnym Zgromadzenia Św. Michała Archanioła w Marki-Struga. Rycerstwo Świętego Michała Archanioła to ruch apostolski powołany przez Przełożonego Generalnego Zgromadzenia Św. Michała Archanioła Księdza Kazimierza Tomaszewskiego dnia 15.08.1994 roku. Założycielem Rycerstwa Św. Michała Archanioła jest Ks. Marian Polak CSMA, a obecnym Animatorem Generalnym Ks. Piotr Prusakiewicz Biuletyn 4 (21) 2010 CSMA, redaktor naczelny dwumiesięcznika o Aniołach i życiu duchowym „Któż jak Bóg”. Rycerstwo Św. Michała spotyka się przy parafiach na terenie różnych miast Polski. Grupy parafialne nazywamy Zastępami. W naszej archidiecezji gdańskiej w chwili obecnej istnieje pięć Zastępów. Dwa pierwsze powstały na Przymorzu. Dnia 08.09.1995 roku w parafii św. Brata Alberta i 23.02.2002 roku w parafii NMP Królowej Różańca Świętego, trzeci na Brzeźnie w parafii Św. Antoniego, czwarty i piąty na Zaspie w parafiach: Św. Kazimierza i Opatrzności Bożej. Wkrótce mają powstać kolejne. Cieszymy się przychylnością Księży Proboszczów naszych parafii. To od ich zgody zależy, czy będziemy się mogli spotykać, to oni również wyznaczają dla każdego Zastępu księdza opiekuna. Zadaniem Rycerstwa jest wynagradzanie Panu Bogu za grzechy ludzkości, wypraszanie łaski nawrócenia grzesznikom oraz codzienne odmawianie prostego egzorcyzmu celem odpędzania złych duchów od siebie, rodziny, Kościoła katolickiego, Polski i całego świata, a zwłaszcza od kuszonych i zniewolonych przez szatana. Otrzymujemy bardzo dużo próśb o modlitwę za osoby chore, najwięcej za alkoholików, za małżeństwa przeżywające kryzysy i osoby uwikłane w sekty. Wiele osób dzwoni, dziękuje za modlitwy wstawiennicze i powiadamia nas o tym, że ich prośby zostały wysłuchane. Prośby o modlitwy można zgłaszać osobiście, przychodząc na spotkania Rycerstwa, w wymienionych wyżej parafiach oraz pod numerem tel. 514 168 868 do Danuty Bąk. Wszystkie osoby przeżywające kryzysy i do19 świadczające problemów osobistych i rodzinnych zachęcamy do przyjścia na spotkanie Rycerstwa i powierzenia ich Panu Bogu we wspólnocie Kościoła, ponieważ taka modlitwa ma ogromną siłę. go miejsca w Kościele. Dużo się w tej intencji modliłem. Moimi pragnieniami dzieliłem się z rodziną. To było niesamowite, jakby Boże wołanie, a ja czekałem, co z tego wyniknie. Zachęcam do przyłączenia się do Rycerstwa i zapewniam, że Pan Bóg daje potrzebne łaski, aby na tej drodze wytrwać. Szukając swojego miejsca w Kościele myślałem o sobie jak o rycerzu, który musi się gdzieś zaciągnąć, aby służyć dla dobra Kościoła pod wodzą kapłana, czyli takiego dowódcy ziemskiego i Bożego – mówi Grzegorz Rymarzak (lat 36) z Zastępu Rycerzy św. Michała Archanioła z Gdańska. – Rycerz to ktoś, kto służy, walczy i wykonuje swoją misję w posłuszeństwie zwierzchnikom. Był rok 2008, czas moich poszukiwań. Jak się później dowiedziałem, był to rok św. Michała Archanioła. Poprzez stronę internetową www. egzorcyzmy.katolik.pl natknąłem się na stronę Rycerstwa św. Michała Archanioła. Gdy otworzyłem jego statut, uderzyły mnie wspomniane wyżej słowa Pana Jezusa z Ewangelii św. Marka, że ci, którzy uwierzą, w Imię Jezusa „złe duchy będą wyrzucać”. Ten cytat był dla mnie swoistym znakiem, ale nadal szukałem. Postanowiłem zadzwonić do księdza, który opiekuje się Rycerstwem w parafii św. Brata Alberta na Przymorzu, gdzie, jak się okazało, powstał pierwszy w Trójmieście Zastęp św. Michała Archanioła. Przez cały dzień nie mogłem dodzwonić się do księdza na plebanię. W końcu, za którymś razem, pomodliłem się w myślach do swojego Anioła Stróża i poprosiłem go, żeby ksiądz odebrał telefon. Pomyślałem, że to będzie dla mnie taki znak, czy ja mam wstąpić do Rycerstwa, czy nie. To był taki układ z moim Aniołem Stróżem. Ksiądz odebrał. Umówiłem się na spotkanie, na którym rozmawiałem z Animatorką Zastępu i dostałem książki, z którymi miałem się zapoznać. Taki był początek. Przed Wniebowstąpieniem Pan Jezus dał Apostołom ostatni rozkaz: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w Imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16,15-18). Te słowa z Ewangelii św. Marka, które Chrystus skierował do swoich uczniów, zapisały się głęboko w mojej pamięci. Czułem w sercu, że Pan Bóg wzywa mnie do walki duchowej. Usłyszałem te słowa w swoim wnetrzu po raz pierwszy podczas rekolekcji „Wyzwolenia w Jezusie Chrystusie”, prowadzonych przez Księdza Andrzeja Kowalczyka egzorcystę archidiecezji gdańskiej wraz ze wspólnotą modlitewno-ewangelizacyjną Marana Tha. To pragnienie było bardzo wyraźne i pojawiło się w czasie moich poszukiwań swoje- Chcę wspomnieć, że moje poszukiwanie poprzedził czas pewnej letniości chrześcijańskiej, która niezauważenie wkradła się w moje życie. Byłem wcześniej bardzo zaangażowanym animatorem we wspólnocie charyzmatycznej, z której, po pewnym czasie, pomalutku odchodziłem. Było to spowodowane obowiązkami rodzinnymi, pracą itd. Coraz mniej czasu było na angażowanie się we wspólnotę, coraz mniej praktyk religijnych. Na pewnym etapie się zatrzymałem. Na szczęście w pewnym momencie przeżyłem jakby drugie przebudzenie i, właśnie wtedy, gdy zacząłem szukać swojego miejsca w Kościele, wspomniany cytat z Ewangelii św. Marka był jakby moim drogowskazem. Zachęcał mnie do podjęcia walki duchowej. Teraz odczytuję to jako wezwanie skierowane do jej podjęcia od samego św. Michała Archanioła. Cytat drugi raz się pojawił, jak wspomniałem, gdy otworzyłem statut Rycerstwa, kolejny raz – na początku modlitw, egzorcyzmów prostych, które odmawiamy jako Rycerze. Czwar- Danuta Bąk, Animatorka Diecezjalna i Animatorka Zastępu przy parafii p.w. NMP Królowej Różańca Świętego na Przymorzu. WALKA DUCHOWA ŚWIADECTWO 20 Kwartalnik o zagrożeniach duchowych ty raz usłyszałem te słowa podczas odmawianego przez księdza Andrzeja Kowalczyka egzorcyzmu uroczystego Kościoła, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że znalazłem się we właściwym miejscu. W tym samym roku przeszedłem trzymiesięczny czas próby - w Rycerstwie jest coś takiego. To czas, w którym się modlimy, pościmy, tak jak Rycerze powinni czynić, aby starać się wypełnić wszystkie założenia statutu. W tym samym roku złożyłem przyrzeczenie Rycerskie w Miejscu Piastowym. Był to pierwszy rok formalnego istnienia Sanktuarium św. Michała Archanioła. Byłem w pierwszej grupie Rycerzy, która w nowo usankcjonowanym Sanktuarium składała przyrzeczenia. W ten sposób jeszcze we wrześniu, czyli miesiącu Archanielskim, w którym przypada święto Archaniołów, po raz pierwszy trafiłem do pomocy modlitewnej u Księdza egzorcysty. To było takie spięcie klamrą mojego życiorysu właśnie w Roku św. Michała Archanioła. Co jeszcze ciekawe, Rycerstwo powstało w roku 1994, a jest to rok mojego pierwszego, takiego zupełnego nawrócenia, kiedy trafiłem do wspomnianej wspólnoty charyzmatycznej. Bóg wtedy wezwał mnie do siebie, a ja po raz pierwszy w pełni uznałem swoim sercem Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela. W tym samym roku powstało Rycerstwo, o czym jeszcze wtedy nie wiedziałem. Co charakteryzuje Rycerzy św. Michała Archanioła, co ich łączy? - Rycerstwo jest ruchem apostolskim. Rycerzy łączy cel, jakim jest pogłębianie przyjaźni z Chrystusem Biuletyn 4 (21) 2010 i osiągnięcie zbawienia poprzez coraz większe zjednoczenie z Jezusem. To oznacza dbanie o to wszystko, co nas przybliża do Chrystusa – a więc o codzienną modlitwę zalecaną przez statut, post, piątkową i niedzielną Mszę św. oraz wszystko to, co nas będzie prowadziło do Chrystusa. Natomiast takim szczególnym charyzmatem Rycerstwa jest w złączeniu z Bogiem odpędzanie złych duchów od siebie i od innych. Ten charyzmat nadaje szczególną rolę naszemu ruchowi w Kościele. Każdy z nas ma tą misję walki ze złym duchem głęboko zapisaną w sercu. To nas łączy. Kiedyś moja animatorka powiedziała, że jesteśmy takim „twardym ruchem”. To znaczy poprzez posty i modlitwy hartujemy się w duchowym boju. Staramy się być zdyscyplinowanymi Rycerzami. Ta nazwa i porównanie są bardzo trafne i wiele wyjaśniają. Rycerz to ktoś, kto walczy ze złem, ma szlachetne ideały, charakteryzuje go dyscyplina i posłuszeństwo władzy kościelnej, posłuszeństwo zwierzchnikom. Jakie formy walki duchowej podejmują Rycerze św. Michała Archanioła? - Przede wszystkim staramy się o osobiste uświęcenie poprzez życie sakramentalne i utrzymanie stanu życia w łasce uświęcającej. Jako Rycerze codziennie odmawiamy modlitwę odrzucenia złych duchów od siebie i innych ludzi. Modlimy się również za siebie będąc we wspólnocie, jak również ksiądz modli się w naszej intencji o osłonę przed złymi duchami i nas błogosławi. To są takie kolejne zabezpieczenia duchowe, płaszcze 21 ochronne modlitwy. Kropimy również mieszkanie wodą święconą, która ma potężną moc w walce z demonami. Oprócz modlitwy trzeba pamiętać, że potężną bronią w walce duchowej jest post. Nie na próżno Pan Jezus powiedział, że „niektóre rodzaje złych duchów odpędza się modlitwą i postem”. Jak powiedział na jednej z konferencji nasz Animator Generalny ks. Piotr Prusakiewicz, grzech pierworodny był złamaniem postu. Był to zakaz zjedzenia jabłka. Człowiek je zjadł, dlatego grzech był złamaniem postu. Co więcej, publiczna działalność Jezusa była poprzedzona 40-dniowym postem na pustyni. Post jest w pewnym stopniu wyrzeczeniem się naturalnych praw organizmu do pożywienia, nawet zawieszeniem w pewnym momencie swojej natury – oddajemy Bogu swoje ciało do rozporządzenia. Szatan działa w drugą stronę, kusi – grzesz, obiadaj się, upijaj się! A my, Rycerze, pościmy o chlebie i wodzie. Statut nakłada na nas obowiązek postu raz w tygodniu, w piątek. Jeżeli względy zdrowotne nie pozwalają Rycerzowi na taki radykalny post, to powinien wybrać inna formę postu, ewentualnie spełnić jakiś dobry uczynek. Przed wkroczeniem na drogę walki duchowej niektóre osoby powstrzymuje lęk i obawa przed zemstą złego ducha. Czy te obawy są uzasadnione? - Mogę na to pytanie odpowiedzieć na podstawie własnego doświadczenia. Jestem zaangażowany w walkę duchową jako Rycerz, który również służąc modlitwą, uczestniczy przy egzorcyzmach odprawianych przez księdza Kowalczyka. Bardzo często znajomi zadają mi pytanie, czy doświadczam ataków diabelskich. Po namyśle mogę powiedzieć, że nie. A na pewno nie bardziej, niż każdy inny człowiek. Myślę, że jeśli Pan Bóg przeznaczył mnie do walki duchowej, to mnie chroni. Daje mi narzędzia potrzebne do tej walki w postaci darów Ducha Świętego, charyzmatów i potrzebnych łask, a także obronę w postaci obecności św. Michała Archanioła i aniołów. Tego doświadczam na co dzień. Po modlitwach rycerskich czuję pokój, one uspokajają mnie. Po całym dniu, po którym jestem czasami rozdrażniony, pod wpływem modlitwy odrzucenia złych duchów po prostu się zmieniam. W kilka minut moje nastawienie do życia, do świata i mój nastrój poprawiają 22 się. Każdy chrześcijanin, który żyje w łasce Bożej, w łasce uświęcającej, przystępuje do sakramentów świętych, modli się i dodatkowo ma powołanie do takiej służby w Kościele, jest bezpieczny. Trzeba też pamiętać, że szatan może tylko tyle, na ile Pan Bóg mu pozwoli. Na temat opieki Bożej podczas egzorcyzmów wiele można powiedzieć. Nie ukrywam, że na początku czułem lęk, obawiałem się, co się wydarzy, np. gdy osoba opętana spojrzy na mnie? Na początku ciężkim psychicznie doświadczeniem był dla mnie widok osoby opętanej, gdy widziałem znaki manifestacji złego ducha. To jest jednak dotknięcie straszliwej tajemnicy i psychika człowieka normalnie nie jest na to przygotowana. Jednak okazało się, że w obecności Bożej po modlitwie nie myśli się o tym. Pan Bóg to taki bufor. Znakiem opieki Bożej był dla mnie fakt, że po egzorcyzmach zasypiałem z takim błogim uczuciem jak dziecko, bez żadnego lęku, strachu. Tradycja i Ojcowie Kościoła mówią, że walkę duchową z szatanem toczą Aniołowie Pańscy pod wodzą św. Michała Archanioła. Podczas modlitwy przy egzorcyzmach często proszę mojego Anioła Stróża, aby stanął pomiędzy mną i człowiekiem opętanym, to daje mi poczucie bezpieczeństwa. Ksiądz Prusakiewicz mówi, że św. Michał Archanioł często działa na zapleczu. Tzn. jest on bodyguardem, czyli ochroną, a VIP-em, którego chroni, jest człowiek. Każdy człowiek toczy własną walkę duchową i właśnie Aniołowie Pańscy ze św. Michałem Archaniołem i Aniołem Stróżem chronią go. Osoby, które mogą się obawiać działania złego ducha w momencie, kiedy wkraczają na teren walki duchowej, to jedynie osoby zniewolone, gdyż nie są one do końca uzdrowione i zły duch może w nie uderzać, aby w ten sposób utrudnić im powrót do Boga i nawrócenie. Dlatego niezbędna jest w takich wypadkach modlitwa o uwolnienie i egzorcyzmy odprawiane przez księdza oraz życie sakramentalne. Kiedy możemy obawiać się złego ducha? - Wtedy, gdy wkraczamy na jego teren, to znaczy, kiedy grzeszymy. Szczególnie, kiedy robimy coś, co jest niezgodne z pierwszym przykazaniem Dekalogu „Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną”, a więc to na przykład wróżbiarstwo, bioKwartalnik o zagrożeniach duchowych energoterapia, wahadełko, spirytyzm, feng shui, ponieważ wtedy szatan ma do nas prawo. Taki człowiek, nawet jeśli deklaruje się jako wierzący, powinien się bać, ponieważ przez wspomniane praktyki sam otwiera drzwi szatanowi. Czy zgłaszają się do was osoby, które proszą o modlitwę? - Poprzez dwumiesięcznik „Któż jak Bóg” i stronę internetową prowadzimy akcję POGOTOWIE MODLITEWNE. Są tam podane telefony do animatorów Rycerstwa, do których dzwonią osoby prosząc o modlitwę. Są to zarówno problemy natury duchowej, lecz często również życiowe. Te osoby są przez nas omadlane na spotkaniach oraz prywatnie w modlitwach. W ten sposób działamy poprzez modlitwę na odległość. Jako Rycerze jesteśmy czujni na potrzeby duchowe innych osób. Jeżeli widzimy kogoś na ulicy, czy słyszymy o kimś, lub widzimy np. w telewizji, osoby, którym szczególnie potrzebna jest modlitwa, modlimy się w ich intencji. Prawdziwy Rycerz powinien się za takie osoby pomodlić, włączyć je do swoich prywatnych modlitw, do różańca, w ich intencji ofiarować Mszę św. czy post. o prawdziwości stwierdzenia, że „jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele, tak nielicznym”. Ksiądz powiedział, że bardzo mocno wierzy, iż kiedyś w Niebie spotkamy ludzi, którzy nam podziękują za nasze modlitwy i posty, dzięki którym się nawrócili. rozmawiała Monika Walczak WSPÓŁCZESNE ZAGROŻENIA DUCHOWE Jak zachęciłbyś osoby szukające swojego miejsca w Kościele do wstąpienia do Rycerstwa? - Powiedziałbym im, że jest to szczególny rodzaj powołania i wiem, że nie każdy je ma. Dlatego trzeba je przede wszystkim rozeznać i jeśli ktoś czuje, że Pan Bóg wzywa go do modlitwy za ludzi zniewolonych, do modlitwy za grzeszników, krótko mówiąc do walki duchowej, to zachęcałbym na pewno, żeby zostać Rycerzem św. Michała Archanioła. Warto rozwijać ten charyzmat. Oprócz modlitwy, która jest czynem miłosierdzia i dobrem, Rycerstwo daje wiele satysfakcji. Poznaję dzięki niemu wiele osób. Każdy charyzmat, każda grupa, każdy ruch w Kościele ma w nim swoje miejsce. Rycerstwo jest takim mieczem duchowym Kościoła. Bronimy Kościół modląc się o odrzucenie złych duchów od grzeszników, co ufamy, umożliwi im nawrócenie. Pamiętam słowa księdza z pierwszych rekolekcji rycerskich. Parafrazując słowa Winstona Churchill’a w odniesieniu do Rycerstwa, ksiądz powiedział, że jest przekonany Biuletyn 4 (21) 2010 Z ks. prałatem Antonim Zielińskim, egzorcystą diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, rozmawia Monika Walczak. Jakich zagrożeń duchowych powinien się obawiać współczesny człowiek? - W każdym czasie, każdy człowiek jest kuszony przez złego ducha. Całe życie uczymy się unikać pokus i nie słuchać go. Ludziom wierzącym w większości się to udaje. Natomiast wygląda na to, że w dzisiejszych czasach zły duch działa z większą siłą. Na taką możliwość wskazuje Pismo św., a szczególnie Księga Apokalipsy. Myślę, że 23 pokazuje to również nasza obserwacja. Podobnie jak za czasów Jezusa Chrystusa, który głosił Ewangelię i skutecznie wypędzał złego ducha, i dziś, w czasie Nowej Ewangelizacji, zły duch nie wytrzymuje głoszenia Dobrej Nowiny o Chrystusie i burzy się. Zagrożeniem dla dzisiejszego człowieka jest otwarcie się na złego ducha (pozwolenie, by mógł wejść) przez różne praktyki, np.: Bałwochwalstwo - czyli grzech przeciw pierwszemu przykazaniu, a więc oddawanie boskiej czci bóstwom pogańskim, aniołom, demonom, ludziom, bożkom i przedmiotom materialnym. Czasem niestety człowiek wyrzeka się prawdziwego Boga. Okultyzm - czyli zajmowanie się tajemnymi energiami, mocami, zdolnościami, wiedzą tajemną i ezoteryzmem. Magię, wróżby, klątwy. Spirytyzm - wywoływanie duchów, bytów astralnych, przewodników za pomocą różnych technik, w celu zdobycia ukrytej wiedzy, wskazówek, porad życiowych, poznania przyszłości. Leczenie naturalne - czyli medycynę niekonwencjonalną, paramedycynę, różne terapie ”naturalne” bazujące na tajemniczych i nie zweryfikowanych przez naukę energiach. Manipulowanie świadomością poprzez dźwięk, światło, odurzanie się, wchodzenie w trans. Pozostałe - grzech, nałogi, perwersje seksualne, gry komputerowe z wątkami satanistycznymi i okultystycznymi. Aborcja, zabójstwa, zbrodnie. Dopust Boży. Listę zagrożeń duchowych można znaleźć również w Internecie na stronie www. katolik.pl, gdzie można doczytać i rozwinąć poszczególne punkty. Dlaczego okultyzm, wróżbiarstwo są tak niebezpieczne? Czy można traktować je tylko jako rozrywkę? - Jak wcześniej powiedziałem, w ten sposób można otworzyć się na złego ducha, dlatego te praktyki są groźne. Zły duch tylko czeka na znak od człowieka nieroztropnego, by się zaprosić do jego życia. Okultyzm i wróżbiarstwo nie mogą być rozrywką, gdyż ze złym duchem nie można się bawić. 24 Jako egzorcysta pomaga Ksiądz osobom opętanym i zniewolonym. Jakie są najczęstsze przyczyny ingerencji demonów w życie człowieka? Jakie są objawy i konsekwencje ich działania? - Przyczyny zagrożeń duchowych szczegółowo wymieniłem już wcześniej. W swojej praktyce miałem szczególnie przypadki otwarcia się na złego ducha przez tzw. wywoływanie duchów traktowane również jako zabawa. Przyczyną była także aborcja i inne grzechy. Objawy demonicznego działania są takie, iż osoba zgłasza się do egzorcysty, ponieważ źle się czuje, np.: nie może spać, ma boleści. Podobnie dzieje się jak z alkoholikiem, który stacza się coraz bardziej. (Przez 10 lat byłem kapelanem szpitala dla alkoholików.) Alkoholikowi jest łatwiej pomóc, mogą mu przyjść z pomocą koledzy z AA. Również może mu pomóc osobista modlitwa. Natomiast opętanemu może pomóc tylko Chrystus przez Kościół i egzorcystę. Dlatego biskup ustanawia egzorcystów. Czym właściwie są egzorcyzmy? - Jest to modlitwa Kościoła, błogosławieństwo. Uwolnienie człowieka, jego ciała spod zniewolenia złego ducha. Kiedy człowiek powinien szukać pomocy u księdza egzorcysty? - Trudno jest opętanemu przyjść do księdza. Dlatego, choć nie jest to regułą, takiego człowieka do księdza często przyprowadzają znajomi, rodzina, osoby, którym zależy na nim i jego zbawieniu. Skoro opętany nie może czasem wejść do kościoła, boi się wody święconej, to sam nie przyjdzie do księdza. Dlatego ważna jest nasza troska o brata. Natomiast jeżeli nie jest to opętanie, ale jakieś zniewolenie lub „kłopoty” duchowe, to najlepiej jak najszybciej zgłosić się do księdza, porozmawiać i pójść do spowiedzi św. Jeśli przyłapiemy się, że robiliśmy coś takiego, co nie podobało się Panu Bogu, to zawsze robimy tak samo - trzeba Boga przeprosić i wyspowiadać się. Jak można ochronić siebie i dzieci przed wpływem szatana? Kwartalnik o zagrożeniach duchowych - Nie grzeszyć, nie występować przeciw Bogu i Jego Kościołowi. Nie zajmować się złym duchem tylko Jezusem Chrystusem. A więc modlić się i stosować medytację tylko chrześcijańską. Co chciałby Ksiądz przekazać Czytelnikom Biuletynu? - Zachęcam do modlitwy o dary Ducha Świętego, między innymi o dar rozpoznania duchów, by można innym służyć rozeznaniem. Cieszę się, że jest coraz więcej ludzi, którzy orientują się w zagrożeniach i potrafią wytłumaczyć je innym, oraz ich przestrzec, przyprowadzić na modlitwę. Kto się modli, nie musi bać się złego ducha. życia ludzkiego (1 Tes 5, 19-22; 1 J 4,1) i odróżnianie tego co w nim jest od ducha Bożego, ludzkiego czy diabelskiego. Czym jesteśmy bliżej Boga tym łatwiej nam rozeznawać, nie jest to kwestia naszych odczuć subiektywnych, ale opiera się na konkretnych zasadach obiektywnych: dogmatycznych i racjonalnych. Możemy podać kryteria oceny pochodzenia natchnienia od Boga i Jego aniołów albo od szatana i upadłych aniołów i wreszcie od samego człowieka, od jego natury. W Piśmie Świętym mamy przykłady rozeznawania prawdziwych proroków natchnionych przez Boga od fałszywych, gdzie szatan ukazany jest jako zwodziciel (Por. 1 Tm 2, 14; Ap 12, 9; 20, Dziękuję za rozmowę. Chrześcijańskie kryteria i zasady rozeznawania duchowego – kiedy działa zły duch? Cz.1 Rozeznawanie duchowe czy rozeznawanie duchów to praktyka duchowa która wywodzi się z Biblii (gr. Dokimazo – badać, sprawdzać wiarygodność). W szerszym znaczeniu to dar , pozwalający na odróżnienie Bożych natchnień od tego co jest w nas naturalnym uzdolnieniem, impulsem, pokusą czy działaniem złego ducha (Por. 1Kor 12,10), który chce doprowadzić człowieka na manowce (Por. 1J 4, 1-6). W węższym znaczeniu jest to charyzmat , pojęcie to po raz pierwszy pojawia się w 1 Kor 12,10. W życiu chrześcijanina toczy się ustawiczna walka nie tylko między duchem a ciałem, ale także, a nawet przede wszystkim między duchami o przeciwnej naturze. (Gaudium et spes 37). Dlatego w chrześcijaństwie od początku istniała zachęta i praktyka rozeznawania duchowego, życia ascetycznego i modlitewnego, kierownictwa duchowego i prowadzenia przez Ducha Świętego, które ułatwiają rozpoznanie kierunku działania Biuletyn 4 (21) 2010 10), ojciec kłamstwa działający w ciemnościach (Por. J 8 44; 1 Tes 5,5; Ef 6, 1-12). Dla tego w Kościele funkcjonuje charyzmat rozeznawania dany w celu dopomagania innym w dążeniu do Boga w sposób który wykracza po za władze poznawcze rozumu i odsłania to co jest ukryte w sercu . Rozeznanie łączy się też ze cnotą roztropności i ukierunkowane jest na przyszłość aby dostrzec to co należy czynić a czego unikać dzieje się to przy udziale łaski Bożej. Do takiego jednak rozeznawania potrzebna jest zażyłość z Chrystusem, nie wystarczy „zdrowy rozsądek” , wiedza czy dobra wola trzeba być człowiekiem Bożym aby rozeznawać wolę Bożą i sprawy Boże. Do rozeznawania duchowego nie można stosować prawd właściwych dla obszaru oczywistości fizycznych, matematycznych, statystycznych czy 25 metafizycznych. Można ulec iluzji, której źródłem może być: zarozumiałość, pewność siebie i słaba wiara, brak doświadczenia, niedbałość o sprawy duchowe, brak prawej intencji i otwartości na Ducha Świętego, brak głębszego zastanowienia, poczucie samowystarczalności w przeprowadzaniu sądu, wpływ podświadomości itp . Jedną z form rozeznania jest dar Ducha Świętego znany jako rozpoznawanie serc (kardiognostyka, kardiognoza) – oznacza poznanie ukrytych tajemnic ludzkiego serca, albo ukrytych w sumieniu zdolności moralnych i grzechów. Taki dar posiadał Św. O. Pio, Św. Jan Vianney i inni święci. Rozeznawanie duchowe może być obecne w życiu każdego chrześcijanina w sytuacji kryzysu czy wyboru stanu lub powołania. Ogólne normy rozpoznania ducha Bożego to: 1. Pragnienie świętości i zamiłowanie do spraw Bożych; 2. Wewnętrzny pokój, a nawet radość w przeciwnościach na drodze realizacji obranego ideału (por. Gal 5, 22-23); 3. Pełna akceptacja Objawienia i nauki Kościoła; 4. Pokora i posłuszeństwo; 5. Roztropność i umiar w realizacji życia duchowego; 6. Gotowość do poświęceń; 7. Prostota i nie zwracanie uwagi na ludzkie względy – suwerenność (por. Dz 5, 29); 8. Uległość w kierownictwie duchowym i formacji duchowej . Oznakami ducha ludzkiego mogą być: 1. Mocne przywiązanie do osobistego punktu widzenia; 2. Interesowność i wzmożony egoizm; 3. Niechęć do jakichkolwiek umartwień i upokorzeń; 4. Pseudogorliwość wg własnego planu i towarzysząca temu niecierpliwość w dążeniu do celu; 5. Udawanie cnót, zwłaszcza moralnych, które weryfikują się w sytuacji próby posłuszeństwa; 6. Łatwość zniechęcania w obliczu przeciwności; 7. Aktywizm w pracy apostolskiej bez zakorzenienia w modlitwie i ofierze, a więc chęć zaspokoje26 nia potrzeby samospełnienia; 8. Poleganie na własnych siłach (por. J 15,5); 9. Szukanie przyjemności w rzeczach duchowych (modlitwa, nabożeństwa) i zwracanie większej uwagi na formę niż treść. Oznakami świadczącymi o działaniu złego ducha na drodze życia chrześcijańskiego możemy dopatrywać się w: 1. Braku subordynacji umysłowej wyrażającej się w odrzucaniu lub kwestionowaniu prawd wiary; 2. Braku dojrzałości uczuciowej przejawiającej się w skrajności zachowań (od wzniosłej pobożności do moralnego upodlenia); 3. Pragnieniu szybkiej świętości bez żmudnego wysiłku ascetycznego; 4. Niecierpliwości w stosunku do swoich wad i ułomności; 5. Pysze i wynikającego z tego uporu; 6. Fałszywej pokorze i towarzyszące temu jaskrawe nieposłuszeństwo, zwłaszcza sprawach duchowych; 7. Zgryzoty i niepokój ducha, a nawet rozpacz w sytuacji moralnego upadku; 8. Wprowadzanie zamieszania i niepokoju w swoim środowisku, niekiedy także skłócanie. To rozeznawanie odbywa się także poprzez badanie poruszeń i natchnień, które mogą działać w naszej duszy pobudzać ją lub zniechęcać. Ich źródłem może być sam Bóg, my sami lub szatan. Pan Bóg chce naszego dobra i nie ukrywa przed nami naszego celu ostatecznego, który jednak pozostaje tajemnicą i wymaga z naszej strony życia duchowego, realizacji cnót; modlitwy, pokuty, ascezy, pokory, posłuszeństwa w wierze a przede wszystkim ciągłego wyrzekania się grzechu. Nasza natura jest słaba i grzeszna dlatego często mylimy się w naszym rozeznawaniu. Pamiętajmy że zły duch działa poprzez kłamstwo, pychę, próżność, upór, ciemność, nieroztropność, a także przez powierzchowność i to co nie potrzebne. Rodzi on w woli człowieka niepokój, zamieszanie, pychę, rozpacz, chłód wobec Chrystusa i Jego stylu życia, przywiązania i zniewolenia, rozpustę i rozwiązłość, skrytość, dwulicowość, zgorzknienie. W życiu duchowym musimy uważać na nasze pragnienia, wydawałoby się dobre, jak pragnienie wizji czy objawień lub poszukiwanie zmysłowych Kwartalnik o zagrożeniach duchowych pocieszeń czy przyjemności duchowej (takich jak spocznięcie w Duchu Świętym). Św. Katarzyna ze Sieny przestrzega nas że często możemy bardziej pragnąć pocieszenia od Boga niż samego Boga i przypomina, że diabeł może podszywać się pod działanie Boże, bo jest „ojcem kłamstwa” (J 8,44). Może udawać i parodiować działanie Boże, udając anioła światłości (2 Kor 11, 14). Imitować może prawie wszystkie stany mistyczne nawet udawać samego Chrystusa czy Maryję, co potwierdzają wielcy mistycy tacy jak Św. Jan od Krzyża czy Św. Teresa od Jezusa. Szatan może udawać i fałszować wszystkie dary Boże. Od szatana mogą pochodzić: pozorne słowa mądrości albo ogólnej wiedzy, fałszywa wiara, niezwykłe zjawiska (uzdrowienia, proroctwa, rozeznawania, języki, tłumaczenia itp.), oszuści, fałszywi apostołowie, fałszywi nauczyciele, fałszywe dziewice, udawani mnisi, ludzie szukający poklasku dla siebie, zapominający o własnej słabości. Tak też działają wszelkiego rodzaju magowie, czarownicy i jasnowidze. Szatan używa „pozytywności”, zwodniczego optymizmu, który jest „fałszywym dobrem”, sugeruje człowiekowi nie tylko autonomię, niewinność, dobroć, optymizm, ale i „boskie możliwości”. Ludzie szukają namiastki wiary lub mistyki w cudach i cudownościach, zjawiskach nadzwyczajnych, które nie dają pokoju i światła zażyłości z Bogiem, ale rozbudzają niespokojną ciekawość, która nigdy nie nasyca, prowadząc na manowce duchowej destrukcji, fanatyzmu czy sprzymierzania się z mocami zła. Opracował Ks. Grzegorz Daroszewski 1 Por. M. Chmielewski, Leksykon Duchowości Katolickiej, LublinKraków 2002, s. 756 2 Por. Katechizm Kościoła Katolickiego 1676, 1789, 1809, 2690, 2846. Por. M.R. Jurado, Rozeznawanie duchowe, Kraków 2002, s. 95. 3 Por. M. Chmielewski, Leksykon Duchowości Katolickiej, LublinKraków 2002, s. 758. 4 Por. M.R. Jurado, Rozeznawanie duchowe, Kraków 2002, s. 143 n. 5 Por. M. Chmielewski, Leksykon Duchowości Katolickiej, LublinKraków 2002, s. 758-759. 6 Por. M.R. Jurado, Rozeznawanie duchowe, Kraków 2002, s. 76-82. 7 Por. M.R. Jurado, Rozeznawanie duchowe, Kraków 2002, s. 112-113. 8 Por. A. Posacki, Ezoteryzm i okultyzm – formy dawne i nowe, Radom 2009, s. 410. Biuletyn 4 (21) 2010 EGZORCYŚCI - PIERWSZA LINIA FRONTU Relacja z Częstochowy z Europejskiej Konferencji Posługi Uwolnienia. Nagły, przenikliwy, gardłowy krzyk przeszywa powietrze. Młoda dziewczyna kryjąca się za filarem podtrzymującym strop warszawskiego kościoła, przyciska dłońmi swoje uszy. Ludzie dookoła są lekko przestraszeni, a ja stoję tuż za nią. Ten krzyk, jak i kolejne, są przerażające i przepełnione nienawiścią – jakby męskie dźwięki wydobywały się z jej gardła. Przyprawiają mnie o dreszcze i strugi zimnego potu. Zaczęliśmy wielbić Pana pieśnią chwały zaintonowaną przez zespół Mocni w Duchu, w ramach rozpoczynającej się Mszy świętej z ks. Johnem Bashoborą. Dobry Bóg stawiając mnie za plecami tej dziewczyny sprawił, że przez cały czas spotkania modliłem się za nią gorliwie. Gdy ochrona zjawiła się z zamiarem wyniesienia jej na zewnątrz, ponieważ tarzała się po podłodze kościoła, zainterweniowałem, aby ją zostawiono. Dzięki temu dziewczyna uczestniczyła w całej Mszy, a mnie dane było zaobserwować tzw. „awersję demona na sacrum”, bo demon niewątpliwie w niej był. Za każdym razem, gdy o. John wzywał imienia Jezusa lub gdy modlitwa opierała się na formule znaku krzyża – dziewczyną wstrząsało, odginało do tyłu, łapała się za głowę, wyginała dłonie w szpony i drapała filar, wydając chrapliwe dźwięki. Wyraz jej twarzy był przerażający. Potem następowały momenty względnego spokoju. Gdy śpiewaliśmy credo, po słowach refrenu „Wierzę, wierzę”, demon nieludzkim głosem przez nią przemówił: „Wierzysz, wierzysz i co z tego?”. Po słowach o. Johna, nakazującym mu odejść ze świątyni, ten w odpowiedzi wychrypiał: „Zobaczymy!”. W czasie konsekracji wycharczał: „On tu jest! Przyszedł, aby nas dręczyć!” Dziewczyna ustawiła się, aby przyjąć Komunię świętą. W chwili, gdy ksiądz do niej podszedł – nagle coś ją odepchnęło, wyginając całe ciało do tyłu. Ostatecznie nie przyjęła Pana Jezusa. Po spotkaniu modlitewnym zaproponowałem jej, 27 byśmy wspólnie poszli do o. Johna i poprosili go o indywidualną modlitwę w jej intencji. Od razu się zgodziła. Piszę o tym wszystkim, ponieważ znak związany z tym wydarzeniem, jak i inne podobne, spowodował, że z zapałem i radością przyjąłem zaproszenie na Europejską Konferencję Posługi Uwolnienia. Konferencja ta została zorganizowana przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Posługi Uwolnienia IAD w Częstochowie w lipcu br. Uczestniczyło w niej około trzystu osób z wielu krajów, z czego około połowę stanowili księża egzorcyści. Stowarzyszenie istnieje od 1993 roku. Jego przewodniczącym jest o. Rufus Pereira z Bombaju, którego będzie można spotkać na X Forum Charyzmatycznym w Łodzi w październiku br. Spotkanie to służyło przede wszystkim poszerzeniu wiedzy związanej z okultyzmem i New Age oraz wymianie doświadczeń – jak podkreślił ks. Andrzej Grefkowicz, egzorcysta archidiecezji warszawskiej. Polska należy do czołówki krajów w Europie, jeśli chodzi o liczbę kapłanów mających mandat Kościoła na walkę z opętaniem. Egzorcystów mamy w każdej diecezji, w niektórych jest ich nawet kilku. Komu pomaga egzorcysta? Ks. Andrzej Trojanowski podjął próbę usystematyzowania osób zgłaszających się do egzorcysty, a uwikłanych w magię. Do pierwszej grupy zaliczył tych, którzy przychodzą przynagleni strachem lub niepokojem, udręczeni fizycznie i psychicznie z powodu nie dających się wytłumaczyć i budzących przerażenie zjawisk, przeciwności życiowych i niepowodzeń. Ten stan rzeczy ludzie ci łączą z praktykowaniem takiej lub innej formy 28 magii. Trafiają często najpierw do „egzorcystów” świeckich, ponieważ kieruje nimi magiczny pogląd na świat. Najczęściej oczekują natychmiastowej pomocy poprzez odprawienie egzorcyzmu, który pojmują jako magiczną praktykę lub rytuał. Druga grupa to ci, którzy autentycznie się nawracają i mają już pewną wiedzę o niebezpieczeństwie magii i spustoszeniach, jakie ona powoduje. Oczekują wsparcia w swojej duchowej walce ze złem, która zdaje się tym bardziej przybierać na sile, im gorliwiej dbają oni o życie duchowe. Ludzie ci mówią o straszliwych zmaganiach z niewidzialnymi siłami utrudniającymi im wyzwolenie się z magicznego myślenia i przylgnięcie całym sercem do Boga. Wykazują determinację i wytrwałość, choć często są niebywale wyczerpane tą duchową walką. Pewien mężczyzna od czasu szkoły podstawowej ćwiczył walki wschodu, miał swojego mistrza i osiągnął wysoki poziom w tej sztuce. Po pewnym czasie zaczęły się u niego koszmary, halucynacje i czuł się nawiedzany przez przerażające postaci. Wycieńczony psychicznie i fizycznie zaprzestał walk wschodnich. W ślad za tą decyzją pojawiła się w nim świadomość uwikłania w kult demonów walki i rozmaite rytuały towarzyszące fizycznym ćwiczeniom. Psychiatra odesłał go do psychoterapeuty, a ten do koleżanki po fachu specjalizującej się w pracy z osobami uzależnionymi od sekt. Obecnie, pokonując słabnącą „awersję do sacrum”, mężczyzna ten uczestniczy codziennie w Mszy świętej i odmawia różaniec. Ulgę przynosi mu odmawiana przez kapłana modlitwa o uwolnienie. Jego wiara pogłębia się i oczyszcza ze zmysłowych doświadczeń. Do trzeciej grupy zaliczymy ofiary magii uprawianej przez rodziców lub kogoś z najbliższego otoczenia tych osób. Przykładem może być dzieKwartalnik o zagrożeniach duchowych sięcioletni chłopiec, który wciąż tracił na wadze mimo trwającego od miesięcy wszechstronnego leczenia szpitalnego. Po rozmowie okazało się, że mieszkająca z nim babcia zajmowała się płatnym wróżeniem z kart. Gdy babcia porzuciła swoje praktyki (codziennie przyjmowała kilka osób) i wyspowiadała się, po kilkunastu dniach mama chłopca zadzwoniła i powiedziała z humorem: „Pojawił się kolejny problem – on je wszystko, co popadnie”. Magia uwodzi Zło związane z okultyzmem wpisuje się w bardzo konkretną sytuację człowieka, w jego pragnienia, a przez to staje się źródłem trudności życiowych. Magia uwodzi człowieka bardzo konkretną propozycją dopasowaną do kontekstu życiowego i rodzinnego – potrzeb, problemów, pragnień, możliwości, osobowości, potencjału duchowego, a nawet wykształcenia. Wydaje się, że wyjątkowo podatną okolicznością do wejścia w świat magii jest cierpienie, lęk przed śmiercią oraz rozmaite tragiczne wydarzenia życiowe. Atrakcyjność magii tkwi w jej zwodniczej obietnicy, że przy pomocy tajemnej wiedzy i stosownych rytuałów można podporządkować sobie świat i realizować swoje cele. Aby posługiwać się magią, potrzebny jest akt wiary, wyrażony głęboko w sercu osoby angażującej się w działania z nią związane, często wbrew jej rozsądkowi i sumieniu. Osoba taka nie zawsze czyni to świadomie, ale ostatecznie zaczyna ufać magicznemu światu. Ludzie chodząc do wróżki lub bioenergoterapeuty i wierząc w poprawę swego losu, wiarę swą opierają nie na ludziach, którym się poddają, lecz na mocy, energii i jakiejś nieokreślonej sile, która jest ponad nimi. W praktyce akt wiary w siły okultystyczne wchodzi w miejsce aktu wiary w Boga żywego. W taki sposób rozwija się duchowość człowieka, która oddala go od prawdziwej relacji z Bogiem. Wraz z rozpoczęciem przemiany duchowej u osoby dotkniętej przez magię rozpoczyna się duchowa walka z mocami ciemności. Często wiąże się ona z autentycznym, przeciągającym się cierpieniem. Osoby te muszą się wykazać wielką ofiarą, cierpliwością i odwagą. Biuletyn 4 (21) 2010 Bóg wie, jak i kiedy Egzorcyzm ujawnia wszechmoc Boga. Bywa jednak, że proces uwolnienia trwa kilka tygodni, miesięcy a nawet lat. Nastawienie egzorcysty, jak i uwalnianego, są z pewnością ukierunkowane na jak najszybsze efekty. Oczywiste jest, że to tylko Bóg uwalnia i czyni to w sposób absolutnie suwerenny, kierując się swoją mądrością, która w istocie swej pozostaje dla nas nieodgadniona. Posłudze podejmowanej przez egzorcystę i osoby świeckie, towarzyszące lub prowadzące modlitwę o uwolnienie, musi przyświecać postawa całkowitego zawierzenia i gotowości otwarcia się i współdziałania z mocą Ducha Świętego. Rodzi się wiara w to, że niewytłumaczalne przeciwności i udręki nękanej osoby nie pozostaną daremne. Często akty wiary i miłości, towarzyszące procesowi uwalniania, przejawiają się w heroicznej wręcz postawie, szczególnie, gdy wpisane są w cierpienie. A zatem, czy one nie posiadają tym większej wartości zbawczej? Trzeba zauważyć, że nękana osoba może „czynić zadość” nie tylko za swoje grzechy, ale mocą więzi duchowych, również za grzechy innych. Te osoby w jakiś sposób pokutują, wynagradzają i uczestniczą w zbawieniu świata z grzechu, który jest naszym wspólnym „dziełem”. Diabeł mimowolnie zostaje wprzężony w dzieło Boskiego zbawienia i choć tego nie chce – musi służyć Bogu w Jego planach. Dlatego tak bardzo okazuje swoją wściekłość podczas odprawiania egzorcyzmów. Okazuje się, że cierpienie przez niego zadane nieoczekiwanie może sprzyjać świętości, wynagrodzeniu i dobru Kościoła. Opętanie – objawienie potęgi złego ducha, czy jego słabości? Ksiądz Andrzej Trojanowski poruszył temat związany z przyczyną manifestacji zła czyli tym, co na ogół określamy opętaniem. Potocznie opętanie jednoznacznie kojarzymy z szatanem, którego nadzwyczajna moc panuje nad zmysłami człowieka, zmuszając go do nienaturalnych, często bluźnierczych zachowań godzących w relację Bóg – człowiek. Czy te spektakularne zjawiska świadczą o potędze złego ducha, czy raczej o jego słabości? Zanim Jezus został poznany przez lud jako wcielony Syn Boży, to najpierw został 29 rozpoznany przez złe duchy. Bliskość Królestwa Bożego ujawniła agresję szatana. Czy jeżeli dzisiaj wychodzi na jaw skrywane działanie diabła, to czy nie oznacza to, że Królestwo Boże jest tuż tuż? A zatem manifestacja szatana w opętaniu dokonuje się nie dlatego, że mu się tak podoba, lecz wyłącznie ze względu na Boga. Skoro do niej dochodzi, to znaczy, że dzieło uwolnienia już zostało zapoczątkowane. Świadomość ta uwalnia osobę opętaną i jej rodzinę z chorobliwego poczucia winy i niepotrzebnego lęku oraz wnosi wiele światła i nadziei. Nie chodzi przecież o dostrzeganie natury zła, ale o sposób, w jaki zło w historii zbawienia człowieka może być przemienione w dobro. Arkadiusz Szczepaniak Artykuł pochodzi z czasopisma Szum z Nieba nr 5/2009 (95) Największe oszustwa i proroctwa Świadków Jehowy książce”De Cruce Liber Primus” rycinę przedstawiającą Jezusa przybitego do prostego pala”. [2] [„Strażnica” 1981, nr 14, s.21; (wyd. pol.)] Świadkowie Jehowy najwidoczniej uznali, że nikt nie będzie dochodził prawdy i sprawdzał co napisano w książce z XVI wieku. Ponadto, przeglądając publikacje Świadków Jehowy można zauważyć, że kiedykolwiek zamieszczają oni fotografię z książki Lipsiusa, zawsze jest to fotografia nr 1 z postacią umieszczoną na palu [3]. Nigdy nie wspominają o tym, że autor ten zamieścił inne sposoby ukrzyżowania i nigdy nie informują swoich współwyznawców, co faktycznie myślał autor o sposobie ukrzyżowania Jezusa. Podobnie jak Lipsius o sposobie ukrzyżowania Jezusa myśleli i pisali Ojcowie Kościoła. Św. Ireneusz (zm. ok. 200) twierdził, że krzyż Jezusa posiadał 5 końców: 2 pionowe, 2 poziome i piąty podtrzymujący ofiarę („Adversus Haereses II, 24, 4). W „Liście Barnaby” (IX, 8) napisanym ok. 130 r. Krzyż czy pal? Te trzy ilustracje pochodzą z książki Justusa Lipsiusa „De Cruce Libri Tres”. W jego książce znajdują się jeszcze inne, podobne ilustracje, przedstawiające różne sposoby krzyżowania w czasach rzymskich. Autor nie miał jednak wątpliwości co do sposobu ukrzyżowania Jezusa. Na stronie 46-tej stwierdza on: „Na krzyżu Pana były 4 kawałki drewna, belka pionowa, pozioma, kawałek drewna pod stopy i napis umieszczony u góry” [1] Opisowi temu najbardziej odpowiadają fotografie nr 2 i 3. Lipsius dalej wyjaśnia: „Kiedy człowiek, z rękoma rozłożonym, wielbi Boga, przypomina krzyż”. Świadkowie Jehowy zupełnie nie przejmując się tym, co napisał autor, dopuścili się oszustwa i w”Strażnicy” z 1981 roku zamieścili następujący tekst: „Na przykład Justus Lipsius, rzymskokatolicki uczony żyjący również w XVI w, zamieścił w swej 30 czytamy, że krzyż Jezusa był podobny do greckiej litery Tau. Przegląd pozostałych wypowiedzi Ojców Kościoła o śmierci Jezusa na krzyżu w sposób wyczerpujący opisuje Włodzimierz Bednarski w swojej publikacji „Pismo Święte a nauka Świadków Jehowy” [4]. Innym fortelem, który stosują Świadkowie Jehowy w swojej zawziętej walce z krzyżem, jest powoływanie się na greckie słowo”stauros”. W Nowym Kwartalnik o zagrożeniach duchowych Testamencie chrześcijańscy tłumacze oddają je przez”krzyż”. Twierdzą, że słowo to oznaczało”pal” a nie”krzyż”. Owszem słowo”stauros” było desygnatem”pala”, ale gdy do niego przymocowywano inny przedmiot (np. poziomą belkę), to taki przedmiot nadal nazywał się”stauros”. Nie istniało bowiem specjalne słowo greckie na określenie dwóch przybitych pod kątem prostym belek czy pali. W tej sytuacji językowe dociekania nie zdadzą się na nic. Pozostają więc opisy i świadectwa wyglądu narzędzia śmierci Jezusa, a te, jak wykazałem wyżej, świadczą na korzyść krzyża (Lipsius, Ojcowie Kościoła). Na tym jednak nie koniec. Doskonałym dowodem, świadczącym o śmierci Jezusa na krzyżu, jest wypowiedź Tomasza w Ewangelii wg św. Jana: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ(...) nie uwierzę.” (J 20:25) Zwróćmy uwagę, że rysunki przedstawiane przez Świadków Jehowy ukazują Jezusa na palu, z obiema rękami przebitymi jednym gwoździem. Tomasz mówi jednak o śladzie gwoździ, a nie gwoździa na rękach. Ślady gwoździ mogły powstać tylko w wypadku rozpostartych rąk na poziomej belce krzyża. Krzyż dla chrześcijan jest symbolem zbawienia. Już w VI w. przed Chrystusem prorok Ezechiel zapowiedział znak krzyża, gdy prorokował o znaku zbawienia w kształcie hebrajskiej litery TAW, która w starożytnym alfabecie hebr. miała kształt krzyża [5]: „Przejdź przez środek miasta, przez środek Jerozolimy i nakreśl ten znak TAW na czołach mężów, którzy wzdychają i biadają nad wszystkimi obrzydliwościami w niej popełnianymi.” (Ez 9:4 - BT) Walka Świadków Jehowy z krzyżem nie jest niczym dziwnym. Już św. Paweł pisał w Liście do Filipian: „WIELU BOWIEM POSTĘPUJE JAK WROGOWIE KRZYŻA CHRYSTUSOWEGO, O KTÓRYCH MÓWIŁEM, A TERAZ MÓWIĘ Z PŁACZEM.” Biuletyn 4 (21) 2010 (Flp 3:18) [1] Cyt. za: B. Cetnar, „Questions for Jehovah’s Witnesses who love the truth” (Pytania do Świadków Jehowy, którzy miłują prawdę), Kunkletown 1983, s. 14. [2] „De Cruce Liber Primus” jest częścią składową ”De Cruce Libri Tres”. [3] Por. Chrześcijańskie Pisma Greckie w Przekładzie Nowego Świata, Brooklyn 1994, s.418 (wyd. pol.) [4] Pismo Święte a nauka Świadków Jehowy, Wydawnictwo Kleryckie Archidiecezji Gdańskiej, Gdańsk 1996. [5] Por. przypis do Ez 9:4 w Biblii Tysiąclecia. Cezary Podolski, www.cezarypodolski.cba.pl Czy pal jest chrześcijański? W tym krótkim artykule nie będziemy polemizować z Towarzystwem Strażnica, czy Jezus umarł na palu, czy na krzyżu. Wystarczy tylko wspomnieć, że czasopismo Strażnica, jak i książki Świadków Jehowy, w latach 18791936 uczyły o krzyżu (przez 57 lat!), a teraz od przeszło 70 lat nauczają o palu. Ponieważ jednak Towarzystwo Strażnica twierdzi, że krzyż nie ma korzeni chrześcijańskich, ale pogańskie, więc postaramy się prześledzić jakie jest pochodzenie pala. Zrobimy to w większości na podstawie publikacji Świadków Jehowy. Nie będziemy tu też zbijać ‘argumentów’ o rzekomo pogańskim pochodzeniu krzyża w chrześcijaństwie. Po prostu tak samo jak Towarzystwo Strażnica traktuje krzyż, my potraktujemy tu pal. Poniżej podajemy teksty o palu z Biblii Świadków Jehowy, ich słownika biblijnego i innych publikacji. Każdy sam wyciągnie sobie wnioski z tego, jakie jest pochodzenie pala. Jak zobaczymy, występuje on w Piśmie Świętym jako znak pogański, a krzyża, jako pogańskiego znaku, Stary Testament nie wymienia! Biblia Towarzystwa Strażnica Teksty o pogańskich palach z „Pisma Świętego w przekładzie Nowego Świata” (1997), wydanego przez Towarzystwo Strażnica: 31 „Ale ich ołtarze macie zburzyć, a ich święte słupy macie potrzaskać oraz ich święte pale macie pościnać” Wj 34:13; „Lecz oto, co macie im uczynić: Ich ołtarze macie zburzyć i ich święte słupy macie potrzaskać, i ich święte pale macie pościnać, a ich ryte wizerunki macie spalić ogniem” Pwt 7:5; „I zburzycie ich ołtarze, i porozbijacie ich święte słupy, a ich święte pale macie spalić ogniem i pościnać ryte wizerunki ich bogów, i wytępicie ich imiona z tego miejsca” Pwt 12:3. Teksty o odstępczym kulcie pala u Izraelitów: „Oni też budowali sobie wyżyny i święte słupy, i święte pale na każdym wysokim wzgórzu i pod każdym bujnym drzewem” 1Krl 14:23; „i stawiali sobie święte słupy i święte pale na każdym wysokim wzgórzu i pod każdym bujnym drzewem” 2Krl 17:10. Patrz też 2Krn 33:3, 33:19, Jr 17:2. Teksty o tym, co nakazał zrobić z palami król Judy Jozjasz, król Asa oraz inni królowie: „I potrzaskał święte słupy, i pościnał święte pale, a ich miejsce zapełnił kośćmi ludzkimi” 2Krl 23:14; „Usunął zatem cudzoziemskie ołtarze oraz wyżyny i porozbijał święte słupy i pościnał święte pale” 2Krn 14:3. Patrz też 2Krn 17:6, 19:3, 31:1, 34:4 i 7. Teksty zawierające proroctwa dotyczące pala: „I nie będzie spoglądał na ołtarze dzieło swych rąk, i nie będzie się wpatrywał w to, co uczyniły jego palce, ani w święte pale, ani kadzielnice” Iz 17:8; „I wykorzenię spośród ciebie twoje święte pale, i unicestwię twoje miasta” Mi 5:14. Patrz też Iz 27:9. Zbiór pozostałych tekstów ze Starego Testamentu, które mówią o palu lub palach: Pwt 16:21, Sdz 3:7, 6:25-26, 28, 30, 1Krl 15:13, 2Krl 13:6, 17:16, 18:4, 21:3 i 7, 23:4, 23:6-7 i 15, 2Krn 15:16, 24:18, 34:3. Słownik biblijny Towarzystwa Strażnica Oto teksty o pogańskich palach z biblijnego 32 słownika pt. „Wnikliwe poznawanie Pism” (2006), wydanego przez Towarzystwo Strażnica: „Niektóre starożytne ludy Bliskiego Wschodu wznosiły w celach kultowych tzw. święte słupy, często nawiązujące do symboliki fallicznej” („Wnikliwe poznawanie Pism” 2006, t. 2, s. 764, hasło Słup); „święty pal będący symbolem Aszery, kananejskiej bogini płodności (i dlatego zwany niekiedy aszerą)” („Wnikliwe poznawanie Pism” 2006, t. 2, s. 918, hasło Święty Pal); „Istnieje pogląd, że pale symbolizowały pierwiastek żeński, a słupy - męski. Te przedmioty bałwochwalczego kultu, będące zapewne symbolami narządów płciowych, miały ścisły związek z wyuzdanymi orgiami seksualnymi, na co wskazuje wzmianka o nierządnicach świątynnych z czasów Rechoboama (1Kl 14:22-24; 2Kl 17:10)” („Wnikliwe poznawanie Pism” 2006, t. 2, s. 918, hasło Święty Pal); „Hebrajskie słowo tłumaczone na „święty słup” oznacza coś ustawionego, wzniesionego. Najwyraźniej był to falliczny symbol Baala, a niekiedy również innych fałszywych bogów (...) Sposób, w jaki nakazano je niszczyć, sugeruje, że były wykonane z kamienia. Jednakże w 2 Królów 10:26 jest mowa o paleniu świętych słupów, co by znaczyło, że niektóre zrobiono z drewna” („Wnikliwe poznawanie Pism” 2006, t. 2, s. 919, hasło Święty Słup); Inne publikacje Towarzystwa Strażnica Oto przykładowe teksty o pogańskich palach z kilku publikacji wydanych przez Towarzystwo Strażnica: „Dlatego Bóg poleca Gedeonowi zburzyć ołtarz Baala należący do jego ojca i ściąć postawiony tam święty pal” (Strażnica Nr 14, 2005 s. 14); „I stopniowo porzucali dom Jehowy, Boga swych praojców, a zaczęli służyć świętym palom i bożkom...” (Strażnica Nr 19, 2002 s. 13); „Ponadto wykonał i umieścił w świątyni Jehowy rzeźbiony wizerunek świętego pala. (...) Święte pale mogły przedstawiać pierwiastek żeński, a święte słupy najwyraźniej stanowiły symbole falliczne” („Proroctwo Izajasza światłem dla całej ludzkości” 2001 t. II s. 266); Kwartalnik o zagrożeniach duchowych „‘Aszery’ (‘święte słupy’, NW) były prawdopodobnie symbolami fallicznymi. Odgrywały rolę w rażąco niemoralnych orgiach (1 Królewska 14:22-24)” (Strażnica Nr 6, 1997 s. 29). Może dlatego, że pal ma tak „kiepski”, pogański rodowód, Świadkowie Jehowy jakoś otwarcie nie akcentują następujących słów z listu św. Pawła, ze swojego przekładu Biblii: „Co do mnie, obym się nigdy nie chlubił, chyba że palem męki naszego Pana, Jezusa Chrystusa, przez którego świat dla mnie zawisł na palu, a ja dla świata” Ga 6:14. Warto zapytać Świadków Jehowy, jak godzą słowa o „chlubieniu się” z pala, z innymi swymi słowami o „budzeniu odrazy”: „Narzędzie, na którym Jezus zawisł i skonał, z pewnością nie zasługuje na bałwochwalczą cześć, raczej powinno budzić odrazę” (Strażnica Nr 10, 1995 s. 20). Chyba też trudno dziś znaleźć Świadka Jehowy, który by „chlubił się” palem męki. Włodzimierz Bednarski tel. 600 565 148 Nadszedł jednak moment, kiedy nie byłem wstanie dłużej sam tego ciężaru udźwignąć. Wszystko zaczęło się, gdy byłem małym chłopcem, ale wtedy niczego nie rozumiałem. Moja mama, mimo iż chodziła do kościoła i bardzo nalegała żebym również ja chodził, zakupiła książkę o czarnej magii voodoo. Miałem wtedy dziesięć lat, wychowywałem się na bajkach z cartoon network. Zainteresowałem się książką kupioną przez mamę, ponieważ jej tytuł wydawał się ciekawy. Zresztą dla małego dziecka wszystko, co ma w tytule jakąś magię jest interesujące. Obecnie już nie pamiętam, jaką treść zawierała ta książka, ale odkąd zacząłem ją czytać, nie mogłem spać. Jakaś siła podnosiła mnie na kilka milimetrów do góry za gardło i trząsała mną. Z nikim o tym nie rozmawiałem. Bałem się tego, ataki nie były regularne, ale zdarzały się często. Teraz wiem, że w ten sposób zacząłem być nękany przez złego ducha. Świadkowie Jehowy przekonali mnie, iż Jehowa, jak go nazywali, istnieje i chroni nas. Jak każdy nowy adept sekty, dostałem swojego mentora, który mnie prowadził. Gdy wspomniałem mu o tych atakach, powiedział, że jak odejdę od Świadków Nie znalazłem Boga w sekcie Świadków Jehowy Z sekty Świadków Jehowy wystąpiłem po okresie ponad sześciu miesięcy. Na początku ujęli mnie niezwykłą serdecznością, której bardzo wtedy potrzebowałem. Jednak im bardziej poznawałem ich ideologię i metody postępowania, zrozumiałem, że nie głoszą oni prawdziwego Boga i nie takiej wspólnoty szukam. Świadków Jehowy spotkałem przypadkiem. Zaczepili mnie na ulicy i zaczęli mówić o Bogu, którego bardzo potrzebowałem, miałem wtedy szesnaście lat i zacząłem naprawdę szukać Boga. Byłem wyczerpany moimi problemami duchowymi, o których nikomu wcześniej nie wspominałem. Biuletyn 4 (21) 2010 Jehowy to demony mnie pożrą. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy śmiertelnie się bałem. Z perspektywy czasu widzę, że ich nauki prowadziły do zrobienia z ludzi robotów, które nie myślą i nie mają uczuć. Dlaczego tak myślę? Po dłuższym przebywaniu w zborze, zauważyłem jak ciężko było mi wyrażać uczucia. Poza tym Świadkowie Jehowy są bardzo negatywnie nastawieni 33 do świata, do katolików, Kościoła Katolickiego. Strasznie się pysznią swoją znajomością Pisma Świętego. Irytuje mnie ich nachodzenie ludzi w domach, zaczepianie na ulicy. Zacząłem się zastanawiać nad takim postępowaniem. Jezus przecież powiedział: „Przyjdźcie do Mnie, poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Następne negatywne doświadczenia duchowe przeżyłem, podczas wyjazdu z mamą na jej rehabilitację do Tuczna. Zacząłem wówczas pisać opowiadanie o seryjnym mordercy. Pamiętam, że bardzo chciałem wiedzieć jak to jest zabić człowieka, ponieważ chciałem lepiej to opisać w moim opowiadaniu. Oczywiście nie zamierzałem nikogo zabijać,ale tak dziwne myśli chodziły mi wtedy po głowie. Mogę nawet powiedzieć, że słyszałem szepty, lecz ich nie rozumiałem. Pewnej nocy obudził mnie ból. Czułem jak coś chce wejść mi do brzucha. Jakby próbowało dostać się do mnie do środka. W głowie słyszałem słowa: „Jeśli chcesz wiedzieć jak to jest kogoś zabić, ja ci w tym pomogę. Wtedy lepiej opiszesz to uczucie, bo będziesz je znał. Wszyscy się zdziwią, ponieważ wspaniale je opiszesz i będą cię podziwiać.” Zacząłem krzyczeć na cały głos, żeby to coś od siebie odpędzić. Gdy mi się to udało, zdziwiłem się, że mama, która spała w tym samym pokoju na łóżku obok, nie obudziła się. Krzyczałem przecież tak głośno jak tylko mogłem. Uklęknąłem i zacząłem prosić Boga, żeby mnie uwolnił. Po roku od tego wydarzenia, obejrzałem film Egzorcyzmy Emily Rose. Znów zaczęły nachodzić mnie dziwne myśli. Byłem ciekawy, jak to jest być opętanym przez demona. W nocy usłyszałem dziwny głos, który powiedział, że jeżeli chcę wiedzieć jak to jest, to on może mi pomóc. Krzyczałem: NIE! Wtedy te myśli odeszły. Kolejny atak miał miejsce, gdy miałem 20 lat i dużo myślałem o swoim życiu religijnym. Nie zważając na swoje poprzednie doświadczenia, pojawiły mi się myśli, że Boga nie ma. Trzeci atak różnił się od poprzednich, był zupełnie inny. Ponieważ w poprzednich atakach czułem coś złego i bałem się, prosiłem Boga o pomoc i ją otrzymywałem. Przy tym ataku, nie czułem nic złego. Jednak wiedziałem, co to jest. Kategorycznie powiedziałem, żeby mnie nie nękało, i tak nagle jak pojawiło się to dziwne uczucie, tak nagle zniknęło. 34 Miesiąc później mój przyjaciel Patryk, zaproponował mi pójście do kościoła. Chociaż nigdy nie podważałem istnienia Boga, to jednak miałem myśli pełne zwątpienia, że: w kościele Boga nie ma, po co marnować czas, aby tam pójść, a księża wcale nie są świeci, przecież tyle się czyta złego na ich temat w gazetach. Moje sumienie powiedziało mi wówczas, co ci szkodzi sprawdzić? I w ten sposób zacząłem chodzić do kościoła. Po miesiącu, mój kolega Jacek powiedział mi o kursie Marana Tha, który prowadzi ks. Andrzej Kowalczyk, egzorcysta naszej archidiecezji. Postanowiłem w nim uczestniczyć. Kurs odbywał się w Gdyni Redłowo. Byłem na Mszach św. połączonych z głoszeniem katechez. Po kursie czułem się bardzo dobrze. Wręcz nie mogłem doczekać się następnego, który miał się odbyć w Gdańsku na Zaspie. Uczestniczyło w nim ok.160 osób. Ten kurs przeżyłem niesamowicie. Miałem uczucie, jakby wszyscy na świecie byli moimi braćmi i siostrami. Przez pewien czas wręcz nie mogłem w to uwierzyć. Ciągle w sercu powtarzałem: „Boże, Ty jednak naprawdę istniejesz!” To było tak niesamowite doznanie, że trudno wyrazić je słowami. Postanowiłem, do końca życia wierzyć w Boga i nigdy w niego nie zwątpić. Zacząłem chodzić na Msze św. wspólnoty Marana Tha, którym przewodniczy właśnie ks. Kowalczyk, egzorcysta. Dołączyłem do grupki młodzieżowej, gdzie czytamy Pismo Święte i Katechizm Kościoła Katolickiego. Staram się być na każdym kursie. Muszę przyznać, że moje życie się zmieniło. Ataki, o których wcześniej wspomniałem, ustały kompletnie. Czuję, że w moim życiu zamieszkał Bóg i dziękuje Mu za to każdego dnia. Dodam jeszcze, że Bóg naprawdę może wszystko! Chwała niech będzie Mu za to, że nas ochrania nawet, gdy my w Niego nie wierzymy! On zawsze nad nami będzie czuwał i nigdy nas nie opuści. Życzę wszystkim wątpiącym, żebyście uwierzyli w Niego, ponieważ On jest, czuwa nad Wami i Was Kocha. Krzysiek, 21 lat Strony o Świadkach Jehowy i zagrożeniach: www.piotrandryszczak.pl www.apologetyka.katolik.pl www.effatha.org.pl www.swiadkowiejehowy-sektaczyreligia.blog.onet.pl Kwartalnik o zagrożeniach duchowych Manowce mistycznych poszukiwań Praktyki new age związane z poszukiwaniem niesprawdzalnyc h odczuć wskazywać mają pośrednio, iż istnieje świat duchowy, który zredukowany do sfery jakiejś bliżej nieokreślonej energii jest alternatywą dla rzeczywistości istniejącej „tu i teraz”. W połowie lat 60. z pomocą tym teoriom przyszła psychologia humanistyczna, która zaczęła podkreślać, zjawisko samourzeczywistnienia i samorealizacji. Pojawił się nawet nowy kierunek zajmujący się duchowymi i mistycznymi aspektami tych zagadnień. Jego przywódcy nadali mu ostatecznie, zaproponowaną przez Abrahama Maslowa i Stanislava Grofa, nazwę psychologii transpersonalnej. Fritjof Capra, jeden z teoretyków new age, w „Punkcie zwrotnym” stwierdził, że psychologia transpersonalna zajmuje się, pośrednio lub bezpośrednio, rozpoznawaniem i realizacją niezwykłych mistycznych lub „transpersonalnych” stanów świadomości. Analizuje także psychologiczne bariery utrudniające transpersonalne realizacje. Zaś sam przedmiot zainteresowania tej psychologii miał być bardzo zbliżony do tego, czym zajmowano się w tradycjach rozwoju duchowego. Transpersonaliści od początku pracowali nad systemem pojęciowym, który pozwoliłby przerzucić most między psychologią i poszukiwaniami mistycznymi i w efekcie połączyć obydwie dziedziny. Dziś wielu adeptów duchowych technik ostatecznie przeżywa doznanie subiektywnego poczucia krzywdy i wykorzystania. Ma problemy z samodzielnym funkcjonowaniem, a przecież początki tej drogi naznaczone były obietnicą szczęścia. O patologiach mistycznych poszukiwań powstała już pokaźna bibliografia. Głośną pracą, jaka Biuletyn 4 (21) 2010 została wydana w Stanach Zjednoczonych na temat niebezpieczeństw wschodnich praktyk była książka amerykańskich psychologów Conway’a i Siegelmana: „Snapping: America’s Epidemic of Sudden Personality Change” („Pękanie: Amerykańska epidemia nagłych zmian osobowości”). Jej autorzy badali obszary zaburzeń psychicznych wynikających z przeżywania stanów transowych i medytacji. Jak się okazuje wszystkie te praktyki powodują zmienione stany osobowości. Specyficznym procesem jest także przygotowanie jednostki do pracy medytacyjnej. Conway i Siegelman uważają, iż niektóre osoby nie posiadają wystarczającej równowagi psychicznej do prowadzenia dyscyplin medytatywnych. A znaczna część osób uprawiając je popada w prawdziwe tarapaty. I choć pomiędzy nauczycielami istnieje ogromna tradycja ustna opisująca stany załamań adeptów, zwłaszcza przy intensywnych medytacjach, nie jest ona powszechnie udostępniana. Można nawet podejrzewać, że współcześni nauczyciele trzymają ją w ukryciu. Temat, który badają Conwy i Siegelman w znacznym stopniu był eksploatowany w latach 70. i 80. przez chrześcijańskich psychologów, pomagających ofiarom sekt. Opublikowano wtedy na ten temat dużo ważnych materiałów. Co ciekawe jednak, wielu psychologów czy nauczycieli medytacji w Polsce, zdaje się ignorować ich istnienie. Inną interesującą książkę na temat d u c h owe j przemocy napisał ex- wyznawca Kościoła Moona Stephen Hassan. Rzecz zatytułowana „Combatting Cult Mind Control” („Zwalczanie kultowej kontroli umysłu”, w języku polskim rzecz nosi tytuł „Psychomanipulacja w sektach”) 35 Zjawisko nagłych załamań nerwowych Milczenie nauczycieli duchowch technik niepokoi tym bardziej, że pojawiają się ostrzeżenia również po drugiej stronie. Nauczyciel buddyzmu Japończyk Mokusen Miyuki napisał z Marvinem Spieglemanem artykuł o buddyzmie i psychologii Junga. Ich analiza dotyczy głównie buddyjskich praktyk medytacyjnych. Autorzy zgodne podkreślają, że nie są one dla ludzi o nadwyrężonej psychice. Ich zdanie potwierdzają inni znawcy tematu. Zwłaszcza psychologowie, mający jednocześnie za sobą doświadczenia pracy medytacyjnej. Posługują się oni także materiałem opartym na konkretnych przypadkach. Wskazują dobitnie, że zjawisko nagłych załamań nerwowych, to w Stanach Zjednoczonych rzeczywisty, społeczny problem. Zaznaczają także, że praktyki medytatywne i techniki transowe należy odróżnić od dyscyplin promujących zdrowie i ostrzegać przed spełnianiem tych pierwszych, w samotności i odosobnieniu . Tym bardziej, że arsenał praktyk new age jest właściwie nieskończony. Oczywiście, zawsze podkreśla się jego areligijny charakter. Nadawcy, aby trafić do adresata posługują się jego symbolami. (Tymi samymi zasadami kieruje się reklama). Odrzucają jednak wątki dla siebie niewygodne. Chociażby zgadnienie pochodzenia zła. Nie tolerują duchowości Wschodu w jej wersji ortodoksyjnej, podobnie jak nie przyjmują ortodoksji chrześcijaństwa. Nowa era oswaja symbolikę katolicką. Jej liczne wątki już dziś tworzą kanon „Dzieci Wodnika” . Propagatorom przynoszą wymierne korzyści a dla katolików stanowią źródło zamieszania. Anioły, modlitwa, boska pomoc, objawienia Matki Bożej pojęcia te zostają pozbawione właściwych treści, a ich punkt ciężkości zostaje przesunięty w stronę „kosmicznych efektów”. Interpretowane w ten sposób symbole mogą tworzyć część składową nowoczesnych mitologii, takich jak „religia UFO”. Zaś interpretacje objawień maryjnych utrzymane są w ramach interpretacji teorii feministycznych. Tu Bóg ma wiele twarzy. Wszystkie drogi prowadzić mają rzekomo do prawdy. Zdumiewająca jest zdolność, która pozwala słyszeć i wybierać adeptom new age prawdy jedynie dla siebie 36 wygodne. Nie trudno więc zrozumieć dlaczego drogi prowadzące do zjednoczenia z Bogiem nie mają tu, tak naprawdę, żadnego znaczenia. Podobnie jak wiedza, utraciła swój sens praca ludzka. Tylko dzięki nierozpoznanym siłom przyrody i cudownym energiom zbudowany ma być świat bez zła. Magia i polityka Idea stworzenia swoistej komuny, w której zarzucone zostaną wszelkie religie i religijne rytuały, prowadzić ma w stronę powszechnego kapłaństwa. Nie pada jednak odpowiedź na pytanie, o to jakiemu Bogu kapłan - adept kilkudziesięciu kursów rozszerzenia osobowości i uzdrawiania - ma składać ofiarę. Niezrozumiały staje się też fakt, gdy nagle wbrew głoszonym zasadom nieistnienia jakichkolwiek zasad , udzie trzymający się konsekwentnie jednego światopoglądu, czy religii, zaczynają być przedstawiani jako śmieszni i ograniczeni dziwacy. Aż w końcu wskazuje się na nich jako wrogów - przeciwników wizji nowej rzeczywistości. Przez ostatnie dwie dekady new age rozwija się, również w Polsce, w tempie, którego nikt nie przewidywał. Zagarnia - głównie za sprawą elektronicznych nośników informacji - nowe obszary kultury i nauki. Pomimo zasięgu, a może właśnie dlatego, całość jest trudna do uchwycenia i nazwania. Nie ma osób ani instytucji, które byłyby w stanie je obserwować, czy regulować. Stopniowo wkracza na teren, który dotąd oficjalnie omijał - politykę. Jeden z przywódców i teoretyków tego kierunku, psychoterapeuta Arnold Mindell, lansuje od wielu lat hasło tak zwanej głębokiej demokracji. „Demokracja , jak na razie, jest nazwą dobrą dla naszej pracy - powiada - ale my potrzebujemy czegoś więcej niż powszechne wybory i wysiłki new age zmierzające do organizowania grup pozbawionych przywództwa”. Mindell zachęca do wprowadzenia nowych form, które miałyby spowodować u obywateli głębsze zrozumienia samych siebie. Poleca też współpracę z opozycyjnymi partiami. „Potrzebujemy uwspółcześnionej anarchii” - wyjaśnia . Nowy system nazywa odnowioną demokracją. Ma być to partia o charakterze otwartego kręgu. Kręgu będącego duchem czasu, do którego każdy może Kwartalnik o zagrożeniach duchowych wstąpić i na chwilę opuścić go, kiedy przestanie mu on odpowiadać. Potrzebujemy takiej partii i polityki, które będą odbijały idee głębokiej demokracji - konkluduje . Tak widzi „głęboką demokrację” jeden z jej teoretyków. Obecnie trwa jak powiada Mindell, praca nad kreowaniem nowego typu liderów. Ich zadaniem będzie pomoc w zrozumieniu „ludom tubylczym” ducha czasu i związanych z nim prac globalnych - w duchu tzw. dobrej głębokiej ekologii. dr Hanna Karp JEZUS UZDRAWIA W GDYNI że takie Msze św. są potrzebne i przynoszą owoce nawrócenia. Od kiedy Msze św. z modlitwą o uzdrowienie są odprawiane przez Ojców Jezuitów w Gdyni? - Propozycja, aby organizować w naszej parafii Msze św. z modlitwą o uzdrowienie pojawiła się we wrześniu 2008 roku podczas rekolekcji odpustowych związanych z patronem naszej parafii św. Stanisławem Kostką. Poprowadził je o. Remigiusz Recław z zespołem Mocni w Duchu z Łodzi. Po tych rekolekcjach zawiązała się wspólnota „Uwielbienie”, która spotyka się przy naszej parafii. Uznaliśmy wówczas tj. w 2008r., że jest jeszcze za wcześnie, aby organizować tego typu Z Ojcem Piotrem Szymańskim SJ o Mszach św. z modlitwą o uzdrowienie prowadzonych przez OO. Jezuitów w parafii pw. Św. Stanisława Kostki w Gdyni rozmawia Monika Walczak. Co zainspirowało Ojca do sprawowania Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie? - Tą inspiracją było moje osobiste doświadczenie spotkania z żywym Chrystusem, z żywą wiarą i wspólnotą Kościoła na Mszach św. z modlitwą o uzdrowienie, którym przewodniczył śp. O. Józef Kozłowski SJ w Ośrodku Odnowy Charyzmatycznej w Duchu Świętym w Łodzi. On również był ich organizatorem. Jestem przekonany, że uczestnictwo w tych Mszach św. zaowocowało moim nawróceniem. Początkowo brałem w nich udział jako uczestnik, następnie dość aktywnie jako animator jednej z grup działających przy Ośrodku w Łodzi. Pomagaliśmy Ojcu Józefowi, stanowiliśmy techniczne zaplecze. Składaliśmy również świadectwa o łaskach otrzymanych na tych Mszach św. Wtedy jeszcze nie myślałem o tym, że zostanę księdzem, że będę w nich uczestniczył jako kapłan, a nawet im przewodniczył. W tej chwili dzielenie się tym doświadczeniem wiary i organizowanie tego typu Mszy św. jest dla mnie czymś naturalnym. Wiem, Biuletyn 4 (21) 2010 Msze św. Jako wspólnota potrzebowaliśmy czasu, aby okrzepnąć i nabrać doświadczenia. Po roku, we wrześniu 2009 roku, kolejne rekolekcje odpustowe zostały zakończone Mszą św. z modlitwą o uzdrowienie. Była to równocześnie inauguracja tych Mszy św. w naszej parafii. W styczniu modliliśmy się o uzdrowienie po raz piąty. Zapraszamy na taką wspólną modlitwę w każdą pierwszą środę miesiąca na godzinę 18.00. Czy są znane przypadki uzdrowień lub innych otrzymanych łask na Mszach św. z modlitwą o uzdrowienie w Gdyni? 37 - Obecnie nie mamy wielu świadectw, ale sądzę, że jeszcze przyjdzie na nie czas. Na razie wszystko się rodzi, to są początki. Wierzymy, że takie uzdrowienia się dokonują. Docierają do nas różne informacje. Pewna kobieta złożyła publicznie świadectwo o uzdrowieniu. Z powodu bólów w kolanie nie mogła klękać i zamierzała wrócić do domu. W pewnym momencie jednak uklęknęła, poczuła ciepło w kolanach i bóle minęły. Na tą chwilę nie są mi znane inne świadectwa dotyczące uzdrowień fizycznych. Natomiast mamy świadectwa ludzi, którzy doświadczają tutaj uzdrowienia zwanego wewnętrznym, duchowym. Właśnie o takim uzdrowieniu i ożywieniu wiary mówił podczas jednej z Mszy św. starszy mężczyzna. Również i ja złożyłem świadectwo swojego uzdrowienia wewnętrznego. Podczas styczniowej Eucharystii świadectwo o podobnej treści składał inny jezuita. Trzeba też pamiętać, że od uzdrowienia do złożenia świadectwa może minąć dużo czasu. Moje doświadczenie modlitwy o uzdrowienie w Łodzi, a potem w Warszawie jest takie, że czasami potrzeba pół roku, a nawet rok, zanim ktoś zdecyduje się opowiedzieć o swoim uzdrowieniu. Są uzdrowienia, o których nigdy się nie dowiemy. Staramy się, aby na każdej Mszy św. była możliwość złożenia świadectwa o swoim uzdrowieniu fizycznym czy duchowym. Wierzymy, że tam, gdzie jest głoszony Jezus Żywy, tam dokonują się uzdrowienia. ny. Słuchałem wtedy metalu, nosiłem skórę i długie włosy. Było dużo imprez i alkoholu. Zdarzało mi się palić trawkę. Przykre doświadczenia na katechezie z księżmi czy siostrami zakonnymi w szkole podstawowej spowodowały odepchnięcie od Kościoła i od Boga. Moja przygoda z Kościołem zakończyła się wtedy na bierzmowaniu. W pewnym momencie mego życia, stwierdziłem jednak, że tak się dalej nie da żyć, a mój program ateisty, twardziela się nie sprawdza. Pogubiłem się w tym wszystkim. Zwyczajnie doszedłem do wniosku, że sam sobie nie poradzę. Stwierdziłem, że tak naprawdę nie chcę w ten sposób dłużej żyć. Doświadczyłem wtedy w swoim życiu ogromnej pustki. Odkryłem w sobie głęboką tęsknotę, której jeszcze wtedy nie umiałem zdefiniować. Pan Bóg postawił mi wtedy na drodze ludzi, którzy mówili mi o Jezusie, szukali Go. Zaprowadzili mnie na wspomniane Msze św. z modlitwą o uzdrowienie do O. Kozłowskiego. Wtedy odkryłem, że mój światopogląd na temat Boga i Kościoła nie do końca był prawdziwy. Spotkałem fantastycznych księży i siostry zakonne, którzy stali się moimi przyjaciółmi. Przede wszystkim odkryłem tam Boga, Jezusa, który Żyje! Po pięciu latach studiów wróciłem do domu nie tylko z dyplomem ukończenia studiów Prawa i Administracji, ale miałem dokument, że zostałem przyjęty do Zakonu Jezuitów. Proszę więc sobie wyobrazić zadziwienie moich rodziców i znajomych. Proszę opowiedzieć swoje świadectwo. Jak modlić się o uzdrowienie? - Moje nawrócenie nastąpiło na początku lat 90tych, podczas studiów w Łodzi. Wyjechałem na nie jako antyklerykał, ateista, człowiek zbuntowa- - Z wiarą i ufnością, ze zgodą na Wolę Bożą. Przede wszystkim jednak powinniśmy się modlić o spotkanie z Jezusem Zmartwychwstałym. Jeśli spo- 38 Kwartalnik o zagrożeniach duchowych tykamy Jezusa żywego, to takie doświadczenie uzdrawia nasze serce i ciało, przemienia nas. Stajemy się uczestnikami i świadkami wielkich rzeczy, których pragniemy i o które się modlimy. Najważniejsze jest uzdrowienie wewnętrzne: uzdrowienie serca z lęku przed cierpieniem, samotnością, utratą bezpieczeństwa. Uzdrowienie fizyczne przychodzi później, jako konsekwencja spotkania z Chrystusem Zmartwychwstałym, ale i Ukrzyżowanym. Dlaczego pierwsi chrześcijanie głosili Chrystusa Ukrzyżowanego? Ponieważ w Krzyżu jest Wolność i Życie. My chrześcijanie wierzymy w Życie, w Krzyż, który jest Zwycięstwem, a nie porażką człowieka. Ważne jest jednak, aby pamiętać, że ostatnie słowo należy nie do Krzyża, ale do Zmartwychwstania. Krzyż bez Jezusa i Jego Zmartwychwstania jest koszmarem. Prawda o Krzyżu Jezusa nie jest prosta. Zmagamy się z nią, czasami dopadają nas wątpliwości. Jednak, gdy odkrywamy i doświadczamy Zmartwychwstałego Jezusa, to w obliczu śmierci czy cierpienia, zwycięża wiara i nadzieja, że Bóg jest z nami i że ostatecznie wpadniemy w Jego ramiona. Naszym przeznaczeniem jest życie, nie śmierć. Wierzę w to głęboko. Kogo szczególnie zachęciłby Ojciec do uczestnictwa w Mszach św. z modlitwą o uzdrowienie? - Zapraszamy na nie przede wszystkim tych wszystkich, którzy są smutni, znudzeni swoją dotychczasową pobożnością i praktykami religijnymi. Zapraszamy tych, którzy tęsknią za spotkaniem Jezusa Żywego w swoim życiu. I gdzieś w głębi serca wierzą w takie spotkanie. Z różnych powodów nie trafiają do nich słowa Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, który rzeczywiście Żyje, jest wśród nas, działa i uzdrawia dziś. Jestem przekonany, że głęboko w sercu noszą tęsknotę i przeczuwają, że Ewangelia jest żywa. Szczególnie zachęcamy do uczestnictwa w tej Eucharystii osoby, które nie potrafią Jezusa dostrzec i odkryć ani w Kościele ani w swoim codziennym życiu. Wiara stała się dla nich czymś zewnętrznym. Jest praktykowana, ale tak naprawdę jest daleko od codziennego życia. Jezus jest Kimś obcym. Zachęcamy tych wszystkich, którzy nie są zadowoleni ze swojej modlitwy, nie potrafią rozmawiać o Biuletyn 4 (21) 2010 swoim życiu z Jezusem. Wiele spośród tych osób z różnych przyczyn, zatrzymało się na tradycyjnym przeżywaniu wiary: Pierwsza Komunia św., Chrzest, którego nie pamiętają, Bierzmowanie, które według nich nic nowego nie wniosło w ich życie, niedzielna Msza św., od czasu do czasu spowiedź itd. Nasze zaproszenie do modlitwy o uzdrowienie kierujemy do ludzi, którzy są przygnieceni przez różne doświadczenia życiowe. Są to rodzice, którzy stracili swoje dzieci, ludzie, którym rozpadły się związki małżeńskie, osoby, które zostały dotknięte śmiercią kogoś bliskiego czy też chorobą. A więc osoby, które cierpią zarówno fizycznie jak i duchowo, psychicznie. Dla wielu spośród tych osób, doświadczenie takiego cierpienia oznacza, że Bóg ich nie kocha, zapomniał o nich, nie jest zainteresowany ich losem. Albo, że ich doświadcza niesprawiedliwie. To jest powodem żalu i pretensji do Pana Boga. Dlatego modlitwa o uzdrowienie musi być prowadzona z wiarą i odwagą, bo wierzymy, że tu działa sam Jezus. Z drugiej strony nie może zabraknąć delikatności i zrozumienia. Po prostu pokory. To nie my uzdrawiamy, tylko Jezus. On zna te wszystkie sytuacje. On uzdrawia kiedy chce, jak chce i kogo chce. Zapraszamy na Msze św. z modlitwą o uzdrowienie tych wszystkich, którzy w swoim życiu pragną czegoś więcej. Wierzymy, że Jezus w sposób szczególny działa w swojej wspólnocie zgromadzonej wokół ołtarza, w Kościele, który coraz bardziej ma się stawać przestrzenią żywej wiary, w której Jezus Chrystus będzie na pierwszym miejscu. Dziękuję za rozmowę. 39 Świadectwo Piotra Mam 39 lat, jestem żonaty, mam trójkę dzieci. W roku 2001 podczas Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie, która jest odprawiana w każdy ostatni piątek miesiąca w kościele św. Michała Archanioła w Sopocie, zostałem uzdrowiony przez Jezusa. Od kilku lat pogłębiała się we mnie depresja, stałem się nerwowy, nieznośny dla otoczenia, źle nastawiony do wszystkich. Byłem niezadowolony z życia, przygnębiony. W sumie życie straciło dla mnie sens, chociaż finansowo nie było źle, ale nie potrafiłem cieszyć się. W głębi serca czułem, że czegoś mi brakuje. Zaczęły nawet pojawiać się myśli samobójcze. Gdzieś zauważyłem bilboard z informacją, że wcześnie leczona depresja jest łatwiejsza do wyleczenia. Postanowiłem pójść do lekarza psychiatry. Psychiatra trochę mnie pocieszył, powiedział, że bardzo dużo młodych i starszych osób ma takie same problemy jak ja, przepisał mi jakieś leki i polecił przyjść ponownie. Zacząłem zażywać te leki i poczułem poprawę. Chodziłem jak robot. O godz. 20:00 kładłem się spać i spałem spokojnie, a wcześniej budziłem się o godz. 2:30 i już nie mogłem zasnąć, tak że rano wstawałem zmęczony i zły. Moja poprawa trwała jakieś 9 dni. Powróciło zdenerwowanie, ponieważ przez te leki stałem się powolny i ślamazarny, wszystko wypadało mi z rąk. Lekarz dał mi nowe leki, lecz te nie działały. Potem wróciłem do poprzednich leków. Raz było lepiej, to znowuż gorzej. Tak minęły dwa lata. W końcu pogodziłem się z tym, że się nie wyleczę, ale niestety powróciły myśli samobójcze. Przy życiu trzymały mnie tylko obowiązki wobec żony i dzieci. Aż pewnego dnia spotkałem kolegę, który miał podobne problemy. Powiedział mi, że został uzdrowiony w wyniku modlitwy. Jego opowiadanie o tym wydarzeniu dziwnie mocno na mnie podziałało. Dotąd byłem katolikiem wierzącym, ale nie praktykującym. Postanowiłem też poddać się takiej modlitwie. Wcześniej poszedłem do spowiedzi po jakichś 40 ośmiu latach. Była to długa, szczera spowiedź i poczułem niesamowitą ulgę. Ksiądz się nade mną pomodlił i polecił mi wziąć udział we Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie. Pojechałem na tą Mszę, ale niczego szczególnego nie przeżyłem. Dopiero po trzech dniach zorientowałem się, że coś się zmieniło: przestałem się budzić w środku nocy, różne drobne niepowodzenia przestały mnie doprowadzać do furii, byłem spokojny, zniknęły brudne myśli, nabrałem optymizmu, mogłem się skupić na tym, co robię, powróciła radość życia. Jedynym zmartwieniem była myśl, kiedy to dobre samopoczucie przeminie. Ale nie minęło aż do dzisiaj (to już jest sześć lat). Muszę dodać, że po uzdrowieniu zaczęła mnie pociągać Msza św., modlitwa. Zacząłem uczęszczać na katechizację dla dorosłych prowadzoną przez wspólnotę Marana-Tha w Oliwie, wziąłem udział w rekolekcjach weekendowych MaranaTha (nawet kilka razy). Nauczyłem się brać do ręki Pismo Święte i w nim szukać porady w różnych trudnych sprawach. Przekonałem się, że życie z Bogiem jest łatwiejsze, właściwie tylko z Jezusem w sercu można być szczęśliwym. Piotr www.marana-tha.pl Kwartalnik o zagrożeniach duchowych Krzyż po stracie dziecka Szczególnym rodzajem krzyża jest ten rozumiany jako cierpienie po stracie kogoś bliskiego. Ból rozłąki po śmierci ukochanej osoby jest niekiedy tak wielki, że właśnie wtedy czujemy, jakby zostało nam przebite serce. To ogromne cierpienie dotyczy nie tylko naszej sfery ducha, ale zdarza się, że i w sensie fizycznym serce przestaje bić. Jako kapłan niejednokrotnie byłem świadkiem, że po śmierci jednej osoby szybko umierała i druga. Dotyczyło to zwłaszcza małżonków. Pamiętam sytuację, kiedy przez jakiś czas odwiedzałem starsze małżeństwo. Przychodziłem do nich raz w miesiącu z Komunią Świętą. Bardzo mile wspominam ten czas, bo w domu tym czuło się miłość, panowała atmosfera wzajemnego dobra, życzliwości. Sytuacja była taka, że kobieta – małżonka nie wstawała od jakiegoś czasu już z łóżka, a jej mąż, chociaż nieco od niej starszy, z wielką czułością się nią opiekował. Pewnego jednak dnia rodzina powiadomiła mnie o śmierci starszej pani. Pojechałem do ich domu. Na twarzy jej męża rysował się ogromy ból, który ściskał za serce. Spotkałem się z nim jeszcze na pogrzebie żony, nawet zamieniłem z nim wtedy kilka słów. Dokładne trzy dni później, wcześnie rano przyjechał do mnie na plebanię ich syn i poprosił mnie, abym z nim pojechał , ponieważ zmarł i tata. Pamiętam wtedy, że kazanie na pogrzebie rozpocząłem od słów z Pieśni nad Pieśniami 8, 6: „Bo jak śmierć potężna jest miłość”. Właśnie wtedy dotarła do mnie po raz kolejny prawda o wielkiej potędze miłości, która jest silniejsza od śmierci. Pochylmy się jednak nad tematem cierpienia po stracie dziecka. Naturalnym jest to, że kiedy myślimy o śmierci to wyobrażamy sobie logiczny porządek, że to dzieci żegnają swoich rodziców. Sytuacja, kiedy rodzice muszą pochować swoje dziecko, niekiedy dzieci – zdaje się być jakby wbrew naturze. Mimo, że krzyż umieszczany na grobie dziecka jest zazwyczaj mniejszych rozmiarów, to ten krzyż duchowy – rozumiany jako wewnętrzne cierpienie i ból po jego stracie – jest Biuletyn 4 (21) 2010 niewątpliwie ogromny – niekiedy tak duży, że w rzeczywistości jest niesiony przez najbliższych (zwłaszcza rodziców) przez resztę życia z potwornym wysiłkiem. Zdarza się, że sami nie dajemy rady go w ogóle podnieść, że jesteśmy za słabi, że siły nas opuszczają i dlatego Pan Bóg, który sam w dźwiganiu krzyża na Golgotę skorzystał (mimo iż jest Bogiem Wszechmocnym) z pomocy Szymona Cyrenejczyka, daje nam przykład, że w tym wysiłku, bólu i trudzie nie musimy być sami, że powinniśmy prosić innych o pomoc. Droga krzyża po stracie dziecka to droga, na której Bóg chce być z nami. On pierwszy wyciąga do nas rękę i zaprasza do bliskości. Często wtedy trudno nam zrozumieć miłość Boga, często mamy do Niego żal, że dopuścił do tak bolesnej dla nas rozłąki, ale najmądrzejsze i najwłaściwsze jest wtedy uświadomienie sobie, że im będziemy bliżej Boga, tym będziemy bliżej naszego dziecka, gdyż ono właśnie przebywa z Nim. Droga krzyża rodziców po stracie dziecka powinna wieść również przez Maryję. Ona rozumie nasz ból, bo sama go doświadczyła, kiedy stała pod krzyżem swojego Syna, patrzyła na Jego cierpienie, śmierć, a potem tuliła do serca Jego martwe ciało zdjęte z krzyża przed złożeniem w grobie. Ale Maryja uczy nas również postawy ufności, bowiem Ona czekała cierpliwie na zmartwychwstanie i w ciszy swojego matczynego serca modliła się do Boga wierząc, że „kiedy nadejdzie niedzieli świtanie Pan zmartwychwstanie”. Oczywiście krzyż żałoby rodziców po stracie dziecka to krzyż przez wielu i bardzo często noszony w cichości serca, niewypowiedziany, może nawet nie zawsze nazwany. Osoby, które dzielą 41 się jednak swoim doświadczeniem bólu i żałoby, mówią o tym krzyżu, że jest on: krzyżem pytań do Boga: dlaczego?, krzyżem buntu, pretensji i gniewu na Niego, krzyżem osamotnienia w żałobie, krzyżem niezrozumienia w otoczeniu, krzyżem nieodpowiednich słów pocieszenia, krzyżem smutku czy depresji, krzyżem łez skrzętnie skrywanych przed innymi, krzyżem tego, że inni się śmieją, są weseli, cieszą się życiem… Ale jednocześnie osoby , które zdecydowały się przerwać milczenie i mimo bólu wyjść do innych, poczuły ogromną ulgę i wsparcie w środowisku osób, dotkniętych podobnymi doświadczeniami. Dlatego też powstała inicjatywa „rodziców po stracie”, od ponad roku celebrowane są Msze Święte w intencji zmarłych dzieci, po których odbywają się też spotkania. Powstała również strona internetowa poświęcona tej tematyce, łącząca ludzi dotkniętych bolesnym doświadczeniem straty dziecka, aby nikt nie musiał być już sam. Jeśli więc znasz kogoś, kto dźwiga tego typu krzyż, spróbuj stać się dla niego Cyrenejczykiem. Może sam dźwigasz taki krzyż – wtedy daj szansę innym, aby oni się stali nim dla Ciebie. Zawsze możesz przyjść, pomodlić się i pobyć z nami. Pamiętaj, że nie musisz być sam z twoim krzyżem. Zapraszamy Cię na nasze Eucharystie, adoracje i spotkania. Terminy i miejsce spotkań, również inne informacje dotyczące naszej działalności znajdują się na stronie internetowej www.stratadziecka.pl. Zachęcamy również do kontaktu telefonicznego tel. 660 893 654 lub e-mailowego [email protected] Maryjo, Matko Bolesna, Orędowniczko rodziców w żałobie módl się z nimi! bardzo trudno się z tym pogodzić. I nie ma się czemu dziwić, bo naturalnym jest, że to dzieci przeżywają odejście swoich rodziców. Sytuacja odwrotna jest niewyobrażalnym cierpieniem. Cierpienie to bierze się z miłości. Wszyscy wierzymy, że miłość jest wieczna. Jeden z teologów napisał wręcz, że „miłość jest najbardziej radykalnym protestem przeciwko śmierci” (G. Greshake). Nasz bunt, nasza niezgoda na śmierć bierze się więc z miłości. Miłości, która cierpi, która wykrwawia się z bólu i zranienia. Możemy to wszystko przełożyć na język wiary. Św. Jan napisał, że „Bóg jest miłością”. W takim razie czy wierzysz, że Bóg… cierpi razem z Tobą? Tak często bunt jest skierowany właśnie przeciwko Bogu. Czynimy Go winnym śmierci lub też posądzamy o bierność, brak zainteresowania naszym losem. Zawsze możesz to przed Nim wypowiedzieć. Ale… czy sytuacja Boga, który stał się człowiekiem, który cierpi ks. dr Jan Uchwat Miłość nigdy nie umiera Śmierć bliskich przynosi cierpienie. Jest ono tym większe, im bardziej niespodziewanie ktoś odchodzi. Najbardziej jednak boli śmierć własnego dziecka. Nie ma tu znaczenia, czy nastąpiła w wyniku poronienia (przed narodzeniem), z powodu choroby czy wypadku (dziecko starsze). Śmierć to śmierć. Rodzicom 42 i umiera na krzyżu nie pokazuje, że On jest po naszej stronie? Czy nie jest tak, że Bóg naprawdę rozumie Twoje cierpienie właśnie dlatego, że sam cierpiał? Być może nigdy nie zrozumiesz sensu swojego bólu. Może Twój żal przez całe życie będzie nieutulony. Mimo to możesz żyć nadzieją. Bo Bóg również nie zgadza się na śmierć. Dlatego Jezus zmartwychwstał – by pokazać, że śmierć można Kwartalnik o zagrożeniach duchowych pokonać. Ale aby ją zwyciężyć, trzeba przez nią przejść. Taki sposób wybrał Bóg i każdy z nas również przez nią przejdzie. Niektórzy czynią to wcześniej, inni później. Ale jesteśmy wezwani do tego, by śmierć pokonać i możemy to czynić już teraz – żyjąc coraz bardziej miłością! Bo miłość pokonuje śmierć. Kiedy jest Ci źle, kiedy w sposób nieznośny odczuwasz stratę – nie kryj tego. Jednak pozwól też sobie przyjąć pocieszenie, dobre słowo, obecność. Przyjmij to nie tylko od drugiego człowieka (co jest ważne i bardzo potrzebne), ale również od Boga. On naprawdę rozumie, On naprawdę to przeżył, On przeszedł drogę, w której i Ty możesz pokładać nadzieję. Taki jest też cel mszy świętych i wspólnoty, która spotyka się przy parafii Matki Bożej Fatimskiej w Gdańsku na Żabiance (www. stratadziecka.pl). Z jednej strony spotykamy się z Bogiem, który jest naszą jedyną, prawdziwą nadzieją, z drugiej zaś staramy się przeżywać stratę, cierpienie i bunt we wspólnocie ludzi, którzy również doświadczyli straty, pocieszą i pomogą na wszelki inny sposób. Tam, gdzie gromadzi się wspólnota ludzi, tam Bóg jest pośród nich i daje odczuć moc nadziei i miłości. Zapraszamy Cię do współtworzenia tej wspólnoty, do przyjmowania nadziei i dawania jej innym. Nie bój się płakać. Nie bój się myśleć i mówić o Twoim dziecku. Nie bój się prosić o rozmowę, o przytulenie, o pobycie z Tobą. Nie bój się żyć miłością i walczyć o miłość każdego dnia. Uczyń z miłości cel Twojego życia, jego sens. Bo nasze ciało obumrze, kiedyś odejdziemy z tego świata, ale miłość nigdy nie umiera. O. Grzegorz Ginter SJ Kontakt z autorem: [email protected] http://www.ginter.jezuici.pl Rodzice po stracie dziecka O Trójmiejskiej wspólnocie Rodziców po stracie dziecka opowiada Anna Suchomska i Dorota Wiśniewska. Trójmiejska wspólnota Rodzice po stracie dziecka powstała z inicjatywy trzech matek: Anny, Doroty i Justyny, które doświadczyły śmierci swoich dzieci. Biuletyn 4 (21) 2010 Anna straciła dziecko w 7 tygodniu ciąży. Justyna urodziła martwego synka w 39 tygodniu ciąży. Jej dziecko zmarło w wyniku odklejenia łożyska. Syn Doroty, Kamil, umarł w wieku 13 lat, w wyniku choroby nowotworowej. Osobiste przeżycia skłoniły je do założenia wspólnoty, która pomaga przeżyć cierpienie i żałobę po śmierci własnego dziecka w gronie osób, które doświadczyły podobnego bólu i są w stanie go zrozumieć. Jesteśmy rodzicami, których połączyła śmierć naszych dzieci. Straciliśmy je w różnym wieku i w różnych okolicznościach, a przez modlitwę i wytrwanie w wierze próbujemy pomóc sobie i innym. – mówią Anna Suchomska i Dorota Wiśniewska, inicjatorki powstania wspólnoty. – Za zgodą ks. Proboszcza Piotra Tworka schroniliśmy się pod płaszczem opieki Matki Bożej Fatimskiej na gdańskiej Żabiance. Zapraszamy do nas wszystkich rodziców, którzy stracili swoje dzieci niezależnie od ich wieku, potrzebujących wsparcia, rozmowy z innymi rodzicami lub kapłanem. Nasza wspólnota łączy wszystkie straty dziecka: poronienie, śmierć okołoporodową, śmierć dzieci starszych z każdej przyczyny. Matką czy ojcem jest się przecież bez względu na wiek dziecka. Odczucia po stracie dzieci z tak różnych powo43 dów są często inne, ale w naszej wspólnocie każdy rodzic znajdzie zrozumienie. Przychodzą do nas osoby, które niedawno doświadczyły śmierci dzieci, kilka czy też kilkanaście lat temu, a wspólna modlitwa zakłada na nasze zranione serca duchowe opatrunki. Każda strata dziecka jest wielką tragedią dla rodzica, niezależnie czy dziecko zmarło przed narodzeniem, czy było dorosłym człowiekiem. Takie doświadczenie odmienia już na zawsze życie całej rodziny. Po śmierci dziecka każdy rodzic zadaje sobie pytanie: DLACZEGO!!? Szuka odpowiedzi, szuka ludzi, którzy mu pomogą, potrzebuje wsparcia. Niestety w Polsce śmierć dziecka nadal jest tematem tabu. Ludzie boją się cierpienia, mówią sobie, że tylko innych, obcych może dotknąć takie nieszczęście. Wydaje im się, że lepiej nie rozmawiać, nie poruszać tego tematu – bo przecież samo myślenie o śmierci własnego dziecka jest tak straszne, że wydaje się niemożliwe do przeżycia. A jednak tylu rodziców każdego roku, miesiąca słyszy słowa: Pani/Pana dziecko nie żyje, nic już nie możemy zrobić. Umiera nasze dziecko – a my żyjemy. Teraz musimy uczyć się nowego życia, pomimo, że żyjemy wśród ludzi – to jakby obok nich, często skazani na samotność, pozostawieni sami sobie. Powoli – miesiącami, często latami – powracamy do otaczającej nas rzeczywistości i nadal bardzo potrzebujemy siły, Boga, przyjaciół, którzy nas rozumieją. Wielu z nas po śmierci naszych dzieci nie mogło znaleźć wsparcia w żadnych instytucjach. Naszym – rodziców – pragnieniem było znalezienie miejsca w Kościele. Jeżeli po śmierci dziecka zgubimy jeszcze Boga – dalsze życie jest bardzo trudne. Po śmierci dziecka, szukamy winnego za to, co się wydarzyło. Często obarczamy siebie samych winą, że nie zrobiliśmy wszystkiego, aby ustrzec nasze dzieci. Czujemy żal do całego świata, a w sposób szczególny do Pana Boga. W bólu mamy prawo powiedzieć, nawet Mu wykrzyczeć: „Panie Boże, mam żal do Ciebie, siebie, do wszystkich za to, co się stało! Nie rozumiem tego”. Ale tylko postawa wyprostowana w kierunku nieba może nam pomóc zrozumieć, że to nie Bóg nam zabrał ukochane dzieci - ale przyjął je do siebie i tuli w swych ramionach. Cały czas trwa przy nas, uczestnicząc w naszym bólu, cierpieniu 44 i zaprasza do przylgnięcia do Niego, byśmy z Jego miłości mogli czerpać siłę do życia. Dlatego centralnym wydarzeniem na spotkaniach naszej wspólnoty są Msze święte, podczas których modlimy się za nasze dzieci i za wszystkich rodziców w żałobie. Słowa kapłanów podczas Eucharystii są kierowane tylko do nas, mówią o naszym bólu, pomagają go ukoić i nikogo nie dziwią płynące z oczu łzy. Rodzina, którą dotknęła śmierć dziecka, musi być otoczona modlitwą, aby nie utraciła wiary w Boga. Dzięki duchowemu wsparciu i modlitwie najbliższych zrozumiałam, że muszę przyjąć śmierć mojego dziecka – mówi Dorota. – Na pytanie zadawane przez wszystkich rodziców: Dlaczego? – nie ma odpowiedzi. Wierzę, że Kamil jest teraz bardzo szczęśliwy. To ja tu tęsknię i czekam, ale wiem, że kiedyś – Tam – się spotkamy i dowiem się, jaki sens miała Jego przedwczesna śmierć. Dziś już potrafię powiedzieć-Boże dziękuję Ci za dar życia mojego synka, dziękuję, że mogę być Jego mamą, choć dla mnie zbyt krótko, ale cieszę się, że mogłam poczuć radość macierzyństwa. Na początku czułam pustkę i ból – zwierza się Anna – tak zwyczajnie chciałam, żeby mi oddano moje dziecko, żeby to wszystko okazało się tylko snem. Z czasem dzięki modlitwie i ludziom, których Pan Bóg postawił na mojej drodze, powoli podnosiłam się. Pomógł mi ks. Zbyszek, który przez swe mądre słowa otworzył mnie i mojego męża na oczyszczającą i leczącą miłość Boga. Pomogła rodzina przez swą obecność, ciepłe słowa i modlitwę wraz z nami. Dziś wiem, że nasz synek, mimo że nie mamy po nim żadnych fizycznych pamiątek pozostanie na zawsze w sercach całej rodziny. Wiara, że nasz Maciuś żyje w Bogu daje nam pewność, że kiedyś się spotkamy. Wszystkich rodziców, którzy stracili swoje dzieci zapraszamy do przyłączenia się do naszej wspólnoty, aby razem trwać przy Bogu, który zawsze jest z nami – mówią Anna i Dorota – szczególnie wtedy, kiedy czujemy się osamotnieni w naszym cierpieniu. Choć Boga fizycznie nie czujemy i w bólu często nie potrafimy Go usłyszeć, On jest przy nas, a z Nim nasze dzieci. rozmawiała Monika Walczak. Kwartalnik o zagrożeniach duchowych ZAPOWIEDZI KOCHANI JAK CO ROKU ZAPRASZAMY WAS NA SESJĘ, TYM RAZEM DO KONSTANCINA JEZIORNEJ! „Całe twoje ciało będzie w świetle” (por Łk 11, 34) 3 - 6 czerwca 2010 KONSTANCIN - JEZIORNA W tym roku pochylimy się nad tajemnicą świętości ciała ludzkiego. Co to znaczy, że nasze ciało jest świątynią ducha świętego? Jak przeżywać swoją cielesność w różnych powołaniach? Czy istnieje napięcie pomiędzy ciałem a duchem, jak je rozumieć i jak sobie z nim radzić? Na te i inne pytania poszukamy odpowiedzi podczas naszego spotkania. Zaproszeni goście: o. Ksawery Knotz OFMCap ks. Sławomir Sosnowski, egzorcysta i ojciec Ogniska Miłości członkowie wspólnoty życia Ognisko Miłości Marty Robin z Olszy Szczególną patronką tegorocznej Sesji będzie Marta Robin, francuska mistyczka i stygmatyczka, która przez pięćdziesiąt lat nie przyjmowała żadnych pokarmów ani napojów żywiąc się jedynie Eucharystią. W programie między innymi: spotkanie z Miłością Miłosierną (Eucharystia, adoracje, modlitwy, katechezy i konferencje) modlitwa o uzdrowienie i o wylanie Ducha świętego doświadczenie wspólnoty z ludźmi z różnych stron Polski świadectwa osób żyjących w Ognisku Miłości Biuletyn 4 (21) 2010 ZAPRASZAMY TAKŻE NA REKOLEKCJE Z TERAPIĄ DO GŁOGOWA „JEZUS WZRUSZYŁ SIĘ GŁĘBOKO” to rekolekcje dla osób cierpiących na trudności w sferze emocjonalnej (w szczególności: nerwice, depresje, lęki, uzależnienia etc). Typowe spotkania rekolekcyjne (Msza Święta, medytacje,adoracje, modlitwy o uzdrowienie) poszerzone są o zajęcia terapeutyczne. Celem zajęć jest otwarcie się na Boże uzdrowienie, pomoc osobom cierpiącym poprzez wgląd w ich problem i wytyczenie możliwych kierunków dalszej pracy wewnętrznej. Ciepło pozdrawiamy Monika i Marcin Gajdowie www.gajdy.pl, www.terapia-szczecin.pl tel. 500 863 104, GG 13947140 SKYPE gajdy.pl SPO TKAN IA MAŁŻEŃSKIE rekolekcje dla małżeństw Spotkania Małżeńskie stwarzają okazję do odnowienia i pogłębienia wspólnoty małżeńskiej ze sobą i z Bogiem. Dokonuje się to poprzez taką formę dialogu, która pomaga w lepszym poznaniu siebie samego oraz współmałżonka, poznaniu swoich i jego uczuć i postaw. Może w nich uczestniczyć każde małżeństwo, bez względu na staż i aktualną sytuację małżeństwa dobre i te, które myślą o rozwodzie lub separacji, małżeństwa zaangażowane w życie Kościoła i niezaangażowane, także małżeństwa niesakramentalne, czyli po prostu wszystkie, które mają dobrą wolę, by ze sobą szczerze porozmawiać. Spotkania rozpoczynają się zawsze w piątek o godz. 17.00 i kończą się w niedzielę o godz. 14.00. Terminy: 5-7 marca; 11-13 czerwca; 15-17 października; 3-5 grudnia 2010 Zapisy: Renata Cichowska tel. 58 621 97 40, email: [email protected] 45 REKOLEKCJE DLA NARZECZONYCH kurs przygotowujący do sakramentu małżeństwa Rekolekcje dla narzeczonych mają na celu lepsze poznanie cech osobowości, postaw życiowych, wyznawanych wartości i dążeń osób planujących wspólne życie. Skierowane są one do młodych ludzi, którzy pragną dobrze przygotować się do podjęcia drogi małżeńskiej. Zachęcają do podejmowania dialogu budującego jedność. Pozwalają pełniej zrozumieć znaczenia sakramentu małżeństwa i pomagają w podjęciu dojrzałej decyzji (przez narzeczonych oraz osoby jeszcze niezdecydowane). To spotkanie trwa od piątku godz.18.00 do niedzieli godz. 14.00. Prowadzą pary małżeńskie i kapłan. Terminy: 8-10 stycznia; 18-20 czerwca; 17-19 września; 5-7 listopada 2010 Inną formą przygotowania do małżeństwa są Wieczory dla zakochanych, prowadzone przy parafii św. Stanisława Kostki w Gdyni. Trwają one 9 tygodni. Zapisy: Renata Cichowska tel. 58 621 97 40, email: [email protected] Więcej informacji i propozycji na stronie: www.spotkaniagdynia.pl TU ZNAJDZIESZ POMOC PORADNIA RODZINNA ul. Cystersów 11 80-330 Gdańsk Oliwa tel. (0-58) 552-18-81 Jest to placówka, w której pomoc znajdzie każdy, kto jej potrzebuje. Poradnia zapewnia anonimowość, co oznacza, że nie trzeba ujawniać swoich danych osobowych zapisując się na poradę, ani podczas wizyty. Porady i wizyty są bezpłatne. Przyjść tu może każdy, kto zagubił sens życia, ma problemy, z którymi sam nie może sobie poradzić w życiu osobistym, rodzinnym, małżeńskim, związku niesakramentalnym, w szkole, na uczelni, w pracy. Poradnia pomaga przezwyciężać kryzysy po zdradzie, aborcji. Pomoc otrzymają tu osoby, 46 które nie mogą sobie poradzić z bólem po stracie najbliższych, a także kobiety i dziewczęta przeżywające problemy z zaakceptowaniem ciąży. W poradni można uzyskać również informacje na temat innych instytucji oferujących specjalistyczną pomoc. Poradnia Rodzinna znajduje się przy Kurii Biskupiej w Gdańsku Oliwie na ul. Cystersów 11. Można skorzystać tu z pomocy następujących specjalistów: pedagoga rodzinnego, psychologa, prawnika, duszpasterza rodzin i księdza egzorcysty. Informacje na temat terminów spotkań z poszczególnymi specjalistami można uzyskać pod numerem telefonu (58) 552 18 81, od poniedziałku do czwartku w godzinach 09.00-14.00. Pamiętaj, w swoich trudnościach nie jesteś sam, nie jesteś sama! Skorzystaj z pomocy kompetentnych osób, które czekają na Ciebie, aby Ci pomóc! PUNKT PORADNICTWA DUCHOWEGO PRZYSTAŃ! ul. Tatrzańska 35, Gdynia. 058 620 69 09 (pn-pt: 8.00-19.00, ndz: 8.00-14.00) e-mail: [email protected] W Kolegium Księży Jezuitów na Wzgórzu św. Stanisława Kostki w Gdyni działa Punkt Poradnictwa Duchowego PRZYSTAŃ! Serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy, przeżywając różne doświadczenia życiowe, potrzebują rozmowy, wsparcia, rady, konsultacji, odpowiedzi na nurtujące pytania dotyczące Boga, sensu życia, zrozumienia tego, co ich spotyka. W każdy wtorek od 15.00 do 19.00 dyżuruje jeden z ojców jezuitów, by wysłuchać, poradzić, wskazać odpowiednią pomoc. Na spotkanie można umówić się: telefonicznie: 058 620 69 09 (pn-pt: 8.00-19.00 ndz: 8.00-14.00) e-mail: [email protected] osobiście: na portierni Kolegium Księży Jezuitów, ul. Tatrzańska 35, Gdynia. Bieżące informacje odnośnie działania Punktu są dostępne na stronie: www.jezuici.pl/gdynia RODZICE PO STRACIE DZIECKA Jesteśmy rodzicami zjednoczonymi po śmierci naszych dzieci. Straciliśmy je w różnym wieku i w różnych okolicznościach, a przez modlitwę i wytrwanie w wierze próbujemy pomóc sobie i innym. Zapraszamy co dwa miesiące na Eucharystię Kwartalnik o zagrożeniach duchowych i spotkanie do salki parafialnej w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na gdańskiej Żabiance. Jeżeli doświadczyłeś straty dziecka (poronienie, śmierć okołoporodowa, śmierć dziecka starszego) PAMIĘTAJ! NIE JESTEŚ SAM/A ze swoim bólem i pytaniem DLACZEGO? Jeżeli masz pytania, potrzebujesz wsparcia, rozmowy z innymi rodzicami lub kapłanem zadzwoń: 660 893 654, napisz: [email protected] przyjdź: Msza św. 20 LUTEGO 2010 r. (sobota) godz. 15.00 Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej Gdańsk-Żabianka Pl. Kard.S.Wyszyńskiego 1 - nawa boczna kościoła. www.stratadziecka.pl MSZE ŚWIĘTE Z MODLITWĄ O UZDROWIENIE I UWOLNIENIE: POGOTOWIE MODLITEWNE GDAŃSK - ŻABIANKA, Plac Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej każda trzecia sobota miesiąca, godzina 19.00 www.fatimska.gdi.pl (lipiec, sierpień – przerwa wakacyjna) Archidiecezja gdańska Rycerstwo św. Michała Archanioła Parafia p.w. NMP Królowej Różańca Świętego Danuta Bąk 514 168 868, Animatorka Diecezjalna Parafia p.w. św. Brata Alberta Anna Bacławska 585 580 968 Parafia p.w. św. Kazimierza Helena Tarapan-Noga 58 346 48 17 Parafia p.w. św. Antoniego w Gdańsku Brzeźnie Teresa Makuch 58 343 52 62 EGZORCYŚCI: Katedra Oliwska w Gdańsku ks. prof. Andrzej Kowalczyk ks. Marek Czyżewski kontakt: 58 552 18 81 Poradnia Rodzinna w Gdańsku Sanktuarium Maryjne w Licheniu ks. Edmund Szaniawski MIC kontakt: (63) 270 81 43, (63) 270 81 56 Kancelaria dla Pielgrzymów (63) 270 81 63 Biuro Obsługi Pielgrzyma Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy k/Nałęczowa ks. Jan Pęzioł kontakt: (81) 882 50 04 Biuro Parafialne Parafia p.w. Ducha Świętego w Koszalinie Ks. Antoni Zieliński kontakt: 501 333 642 Biuletyn 4 (21) 2010 Archidiecezja gdańska: SOPOT, ul. 3 Maja, parafia p.w. św. Michała Archanioła, górny kościół każdy ostatni piątek miesiąca, godzina 18.00 www.marana-tha.pl SOPOT, ul. Monte Cassino, parafia p.w. św. Jerzego każda pierwsza sobota miesiąca, godzina 19.30 www.snegdansk.pl (lipiec, sierpień – przerwa wakacyjna) RUMIA, ul. Dąbrowskiego 26, parafia p.w. NMP Wspomożenia Wiernych, dolny kościół każda druga niedziela miesiąca, godzina 16.00 (lipiec, sierpień – przerwa wakacyjna) www.rumia.eslaezjanie.pl GDYNIA, ul. Tatrzańska 35, parafia p.w. św. Stanisława Kostki oo. Jezuici każda pierwsza środa miesiąca godz. 18.00 www.jezuici.pl/gdynia.parafia WEJHEROWO, ul. Reformatów 19 Parafia p.w. Św. Anny Sanktuarium Matki Bożej Wejherowskiej Uzdrowienia chorych na duszy i ciele. OO. Franciszkanie każdego 11 dnia miesiąca: - jeśli przypada w dzień zwykły o godz. 19.00 - jeśli przypada w niedzielę o godz. 16.00 Archidiecezja lubelska: WĄWOLNICA, ul. Zamkowa 24, Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej każda czwarta sobota miesiąca, godzina 17.30, czytanie świadectw i intencji od godziny 17.00 www.sanktuarium-wawolnica.pl 47 MODLITWA PAWŁA VI ZA KAPŁANÓW O Panie, daj sługom Twoim serce, które obejmie całe ich wychowanie i przygotowanie. Niech będzie świadome wielkiej nowości, jaka zrodziła się w ich życiu, wyryła się w ich duszy. Serce, które byłoby zdolne do nowych uczuć, jakie Ty polecasz tym, których wybrałeś, by byli sługami Twego Ciała Eucharystycznego i Twego Ciała Mistycznego Kościoła. O Panie, daj im serce czyste, zdolne kochać tylko Ciebie taką pełnią, taką radością, taką głębokością, jakie wyłącznie ty potrafisz ofiarować, kiedy staniesz się wyłącznym, całkowitym przedmiotem ludzkiego serca. Serce czyste, które by nie znało zła, chyba tylko po to, by je rozpoznać, zwalczać i unikać, serce czyste jak dziecka, zdolne do zachwytu i do bojaźni. O Panie, daj im serce wielkie, otwarte na Twoje zamysły i zamknięte na wszelkie ciasne ambicje, na wszelkie małostkowe współzawodnictwo międzyludzkie. Serce wielkie, zdolne równać się z Twoim i zdolne pomieścić w sobie rozpiętość Kościoła, rozpiętość światła, zdolne wszystkich kochać, wszystkim służyć, być rzecznikiem wszystkich. Ponadto, o Panie, daj im serce mocne, chętne i gotowe stawić czoła wszelkim trudnościom, wszelkim pokusom, wszelkim słabościom, wszelkiemu znudzeniu, wszelkiemu zmęczeniu, serce potrafiące wytrwale, cierpliwie i bohatersko służyć tajemnicy, którą Ty powierzasz tym synom Twoim, których utożsamiłeś z sobą. W końcu, o Panie, serce zdolne do prawdziwej miłości, to znaczy zdolne rozumieć, akceptować, służyć i poświęcać się, zdolne być szczęśliwym, pulsującym Twoimi uczuciami i Twoimi myślami. Św. Janie Maria Vianney, módl się za nami. Amen “Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.” (Mt 25,35-36) Co to znaczy być świadkiem Miłości? „Być prawdziwym chrześcijaninem to tyle, co przyjąć naprawdę Chrystusa i stać się drugim Chrystusem dla innych. Musimy kochać tak, jak zostaliśmy ukochani, jak Chrystus okazał nam miłość na Krzyżu; musimy kochać się nawzajem i dawać miłość innym.” „Kiedy Chrystus powiedział: „Byłem głodny, a daliście Mi jeść”, nie chodziło Mu tylko o głód chleba; chodziło Mu także o głód doznawania czyjejś miłości. Jezus sam doznał tej samotności. Przyszedł między swoich, a oni Go nie przyjęli, i to Go raniło wtedy i w dalszym ciągu Go rani. Ten sam głód, ta sama samotność, ten sam brak kogoś, kto by cię akceptował, kochał i pragnął. Każdy człowiek w takiej sytuacji przypomina Chrystusa w Jego samotności; a to jest najtrudniejsze, to jest prawdziwy głód.” „Chrześcijanie powinni być światłem dla innych… dla wszystkich ludzi. Jeśli jesteśmy chrześcijanami, musimy być podobni do Chrystusa.” Biuletyn 4 (21) 2010 Matka Teresa z Kalkuty, Misjonarka Miłości