Robotyzacja walki
Transkrypt
Robotyzacja walki
Robotyzacja walki Pisałem jakiś czas temu w Tysolu o dronach, czyli bezpilotowych pojazdach powietrznych (Unmanned Aerial Vehicles – UAV) i poważnych problemach etycznych z nimi związanych. Odnoszę się tutaj nie do funkcji szpiegowskich, lecz do sytuacji, w których dron spełnia rolę kata. Krytykom zachodnim chodzi głównie o tzw. collateral damage, czyli straty wśród cywili, brak spójnego systemu prawa miejscowego, amerykańskiego czy międzynarodowego, który decydowałby o stosowaniu dronów. Nie ma sędziego czy też komisji, która rozpatruje winę czy jej brak. Są informacje wywiadowcze i ktoś – głównie prezydent USA – daje zielone światło. To się nie podoba obrońcom praw człowieka. Ponadto siły specjalne narzekają, że terroryści, powstańcy i buntownicy uważają Amerykanów za tchórzy, bo przecież ataki dronami są bezpieczniejsze nawet niż za pomocą samolotów. Drony nie mają pilotów, nie naraża się nikt. To wszystko prawda, ale prezydent Barack Obama woli drony. Dlaczego? Wynika to głównie z braku ofiar po stronie operujących UAV. A straty kiepsko wyglądają w amerykańskich mediach, wyborcy mszczą się na politykach. Poza tym jest to niesamowicie skuteczna technologia. Oglądałem niedawno kilka odtajnionych („wyciekły”) klipów wideo z operacji UAV. Jeden z wnętrza pokoju pilotów: spokój, kilka tysięcy mil od pola bitwy. Mniej emocji niż w grze komputerowej dla małolatów, wyglądało to bardziej na ćwiczenia na stymulatorze lotu. A była to ostra walka. Inny film pokazywał rzeź wojowników ISIS, gdzieś w Syrii czy Iraku (https://www.youtube.com/embed/eBEU-OiEvII). Dwa drony nadleciały w nocy i wykończyły WSZYSTKICH. Nie było się jak ukryć, bo promienie podczerwone wszystkich wyłapały. Nie darowano nikomu. Rannym, uciekającym, odpełzującym czy nawet facetowi, który się poddawał. Zginęli chyba wszyscy. Pomyślałem sobie o bitwie pod Omdurmanem. 2 września 1898 r. Brytyjczycy rozbili doszczętnie Mahdystów (tych od Stasia i Nell). Po prostu ich wystrzelali. Zabito 10 000, zraniono 13 000, wzięto 5000, dobijano rannych. Brytyjczycy stracili 47 żołnierzy. Największą rolę grał tu karabin systemu Lee Enfield oraz maszynowy Maxim. Mahdyści przeciwstawili mu muszkiety i inne antyki. Przewaga technologiczna była po prostu porażająca. A teraz mamy robotyzację walki. Słyszałem o prototypach endo-szkieletów, połączeniu średniowiecznych zbroi ze sztucznymi muskułami, które mają pozwolić żołnierzowi biegać jak mistrz olimpijski i rozwalać wszystko po drodze. Co więcej, mówi się o zastąpieniu żołnierzy robotami. Rosjanie chwalą się, że testują robota bojowego uzbrojonego w najcięższe karabiny maszynowe. Waży 900 kg, porusza się z szybkością do 45 km na godzinę. Baterię trzeba ładować co dziesięć godzin w razie nieprzerwanej aktywności. Uśpiony (powered down) może stać na straży przez tydzień. Pierwsze już przetestowano w okolicach Astrachania. Mają strzec rosyjskich rakiet nuklearnych. Najmniejsze drony są rozmiarów komarów. Wykorzystuje się je do głównie do celów szpiegowskich, chociaż nie wyklucza się misji likwidacyjnych. „Komar” podfruwa, gryzie, wstrzykując truciznę. Albo wybucha przy twarzy. Koniec. Mają na razie bardzo mały zasięg. Trochę większe drony pomagają w rekonesansie czy podglądaniu ludzi. Opracowuje się technologię, która będzie pozwalać im wlatywać do mieszkania przez otwarte okno i rozglądać się. Albo wybuchać. Zresztą technologia użyta w dronach ma nie tylko zastosowanie wojskowe. Np. Intel stworzył oprogramowanie dla maszyny RealSense, która nauczyła drony latać samodzielnie (bez zewnętrznej kontroli) omijając przeszkody. Ta sama technologia pomaga niewidomym dostrzegać przeszkody i przedmioty. Wykorzystywana jest też w rolnictwie – można zwalczać szkodniki, opylając wzgórza i inne tereny, gdzie człowiek nie może dotrzeć, nawet samolotem. Nie będzie już sporów o miedzę, bo UAV po prostu zastosuje GPS, aby nakreślić najściślejsze granice pól, sprawdzi też wilgotność. Dzięki temu będzie można podlewać albo osuszać grunty tylko tam gdzie tego potrzeba. Co za oszczędności! Ponadto dron znajdzie szkodniki, a potem skomunikuje się robotem-traktorkiem, który te szkodniki będzie niszczył. Drony mają też dostarczać paczki, pionierem tu jest firma Amazon. Mogą pomóc architektom czy budowlańcom, dostarczając bardziej akuratnych zdjęć. Mogą szukać zagubionych w górach turystów, oglądać i reperować słabo dostępne fragmenty trakcji elektrycznej (szczególnie wieże wysokiego napięcia), pokazywać zdjęcia z katastrof kolejowych i innych, aby ratownicy mogli opracować odpowiednią taktykę postępowania. Japonia zaczyna kupować drony od Amerykanów. Na pewno Japończycy je usprawnią. Będzie cała flota kamikaze. Chińczycy już produkują swoje. Polsce też by się przydały. Trzeba być po właściwej stronie rewolucji technologicznej. Przydałoby się również wykształcić pilotów i programistów, takich, którzy nie tylko zrobiliby polskie drony niezwyciężonymi, ale takich, którzy potrafili się włamać do dronów wroga, zniszczyć je – albo jeszcze lepiej – przeprogramować je, aby przeszły na naszą stronę. Marek Jan Chodakiewicz Washington, DC, 4 stycznia 2015, www.iwp.edu