Polacy ufają SKOK-om
Transkrypt
Polacy ufają SKOK-om
Sandra Elisabeth Roelofs, żona prezydenta Gruzji, z wizytą w Polsce 4 Projekt „Pomóż oszczędzać rodzinie” wystartował na południowym Podlasiu 6 Finanse państwa, czyli gdzie się podziały nasze pieniądze? 16 Renata Moroz Ewelina Burda Prof. Grażyna Ancyparowicz bezpł atna ga zeta członków k a sy stefcz yk a / nr 83 ma j 2012 / infolinia 801 600 100 Polacy ufają SKOK-om Wśród instytucji finansowych największym zaufaniem klientów cieszą się SKOK-i – wynika z badań przeprowadzonych przez TNS Pentor. Czytaj na str. 2-3 91% członków wie, że może nam zaufać. Instytucje oparte na polskim kapitale wyprzedziły banki, którym zaufało 76% ich klientów. Tradycyjne wartości i nowoczesne usługi to atuty, które Państwo docenili. Dziękujemy. Kasy Kredytowe SKOK * Wyniki badania TNS Pentor „Zaufanie do wybranych instytucji sektora finansowego” przeprowadzonego na zlecenie Komisji Nadzoru Finansowego aktualności Polacy ufają słowood prezesa Andrzej Sosnowski prezes Kasy Stefczyka Szanowni Państwo, pewne tematy są wyraźnie niewygodne dla rządu. Racje patriotów i katolików są – mówiąc kolokwialnie – „zamiatane pod dywan” przy pomocy większości mediów. Wyraźnie było to widać 10 kwietnia (obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej), 18 kwietnia (obchody rocznicy pogrzebu pary prezydenckiej) i 21 kwietnia (ogólnopolskiej manifestacji w obronie TV Trwam). Co łączy te dwie sprawy? Patriotyzm i obrona wolności słowa. Przez minione dwa lata większość mediów stawała po stronie rządu w temacie postępów prac nad rozwikłaniem tajemnicy ostatniego lotu Tupolewa zakończonego katastrofą. Prawicowe media żądały, żeby zbadać wszystkie wątki tej sprawy, a nie jedynie te wygodne dla polskiego rządu i Rosji. Telewizja publiczna nie domagała się tych wyjaśnień dostatecznie mocno uznając, że wszystko jest w porządku. Na trzy wspomniane wcześniej demonstracje przybyły prawdziwe tłumy Polaków. Pokazały to portale Stefczyk.info, wPolityce.pl, niezależna.pl, TV Trwam, Gazeta Polska oraz Nasz Dziennik. Relacje pozostałych mediów, w tym telewizji publicznej, która – jak nazwa wskazuje – powinna być obiektywna, stwarzały pozory, że za każdym razem zbierała się jedynie garstka niezadowolonych Polaków… liczbyKasy Stefczyka 5 950 000 000 zł depozyty 4 240 000 000 zł pożyczki 6 350 000 000 zł aktywa 393 oddziały 831 000 Współwłaściciele wstępne dane na marzec 2012 r. 2 c zas stefc z yka Jak wynika z badań przeprowadzonych przez TNS Pentor, ponad 91 procent członków SKOK-ów ma zaufanie do instytucji, której powierzyło swoje oszczędności. Bankom ufa 76 procent klientów. Badania przeprowadzone zostały na zlecenie Komisji Nadzoru Finansowego. M ówi się „pewny jak w banku”, bo banki z definicji są (były?) instytucjami zaufania publicznego. Tymczasem bankom ufa zaledwie 76 proc. ich klientów. To mało w porównaniu z zaufaniem członków SKOK-ów do SKOK-ów (91 proc.), a nawet klientów parabanków do parabanków (85 proc.). Wyniki zostały opublikowane w raporcie „Zaufanie do wybranych instytucji sektora finansowego”. Badania zrealizowano w dniach 17 stycznia – 16 lutego 2012 roku. W ich trakcie przeprowadzono 472 wywiady wśród klientów: banków (262 wywiady), SKOK-ów (110 wywiadów) i innych, niebankowych instytucji finansowych (100 wywiadów). Jak wynika z analizy, konsumenci dysponują pewną wiedzą na temat gwarancji finansowych, jakie posiadają instytucje z usług których korzystają. Klienci banków za gwaranta ich oszczędności uznawali między innymi Bankowy Fundusz Gwarancyjny, ale także gwarancje Skarbu Państwa i Komisji Nadzoru Finansowego. Członkowie SKOK-ów dostrzegli osobny system zabezpieczeń, którym dysponują Kasy. Zwrócili uwagę także na troskę o dobre imię tych instytucji oraz zgromadzony dotychczas kapitał. Odnosząc się do bezpieczeństwa swoich oszczędności, jedna czwarta badanych wykluczyła możliwość wystąpienia zagrożeń dotyczących instytucji, z usług których korzystają. 81 proc. klientów banków, 90 proc. członków SKOK-ów oraz 77 proc. klientów parabanków nie słyszało o jakiejkolwiek instytucji finansowej w Polsce, która by zbankrutowała w ciągu ostatnich lat. W przypadku SKOK-ów ponad 96 proc. badanych wyklucza możliwość utraty oszczędności powierzonych Kasom. W przypadku banków wskaźnik ten wynosi 89 proc. Zgodnie ze stanem faktycznym, od dnia wejścia w życie ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, tj. od 17 lutego 1995 r., upadły łącznie 94 banki komercyjne i spółdzielcze. Dokonane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny wypłaty środków gwarantowanych wyniosły 814,4 mln zł i objęły prawie 319 tys. uprawnionych. Od czasu odrodzenia spółdzielczych kas Prof. Jerzy Żyżyński, polski ekonomista, profesor nauk ekonomicznych, specjalista w dziedzinie zarządzania – Kredyty w bankach są dość drogie. W dodatku rekomendacje wydawane przez Komisję Nadzoru Finansowego wielu osobom uniemożliwiają zaciąganie bankowych pożyczek. W Kasach jest inaczej – kredytują swoich własnych członków, pomagają im. Żeby korzystać z oferty SKOK-ów, wystarczy zostać członkiem Kas. Banki wprowadzają dodatkowe opłaty, ubezpieczenia. To sposób na coraz większe zyski. Nie jest to dobra droga. Idea działania SKOK-ów jest zupełnie inna. Kasy nie zarabiają na swoich członkach, cały zysk przeznaczany jest np. na niższe oprocentowanie pożyczek. Kasy mają własne mechanizmy zabezpieczające powierzone im pieniądze, taki własny bank centralny, który bardzo dobrze funkcjonuje, i jest to ogromna zasługa założycieli SKOK-ów. Zmuszenie Kas do włączenia się w struktury bankowe oznaczałoby zwiększenie ich kosztów i byłoby dla nich krzywdzące. Choćby dlatego, że banki mogą inwestować pieniądze w różne instrumenty. Tymczasem SKOK-i mogą pożyczać pieniądze tylko swoim członkom. Kasy prowadzą szeroko zakrojoną działalność non profit, np. akcje charytatywne. To wychodzenie do ludzi bardzo mi się podoba. Powinniśmy podkreślać walory spółdzielczości, która integruje ludzi. Państwo powinno chronić spółdzielnie, otaczać je swoim parasolem, wystrzegać się działań, także prawnych, które mogą im zaszkodzić. www.k asastefc z yka.pl aktualności spółdzielczym Kasom oszczędnościowo-kredytowych w Polsce (pierwsza powstała w 1992 roku), nie upadła żadna z nich. Jednocześnie, członkowie SKOK-ów dysponują wiedzą na temat różnic między spółdzielczymi kasami oszczędnościowo-kredytowymi a bankami. Za najważniejsze uznają ich spółdzielczy charakter, polski kapitał, lepszą ofertę, dostępność dla mniej zamożnych klientów oraz przyjazne nastawienie do członków Kas. Dla 68 proc. klientów instytucji parabankowych, 52 proc. członków SKOK-ów oraz 47 proc. klientów banków wysokość oprocentowania to najważniejszy czynnik wyboru instytucji, w której ulokowali środki finansowe. W dalszej kolejności przywoływana jest pewność otrzymania z powrotem swoich pieniędzy. Jednocześnie dla niemal 20 proc. ankietowanych członków Kas przyczyną infolinia 801 600 100 wyboru SKOK-ów jest krajowe pochodzenie tych instytucji. Na rodzimy akcent zwraca uwagę 3 proc. klientów banków i instytucji parabankowych. Klienci posiadający depozyty w instytucjach finansowych ogólnie dobrze oceniają informacje o ofertach oszczędnościowo-inwestycyjnych przekazywane przez te instytucje. W tym aspekcie SKOK-i również wygrywają z bankami i instytucjami parabankowymi”. 91 proc. klientów banków oraz instytucji parabankowych oraz 97 proc. członków SKOK-ów uważa, że informacje uzyskane dzięki Kasom pomagają w podjęciu decyzji. Badania zlecone przez KNF pokazują nie tylko duże zaufanie członków SKOK-ów do instytucji, którym powierzyli swoje oszczędności, ale także istotny wpływ polskiego kapitału i realizowanej przez Kasy misji na decyzje konsumentów. Wyniki raportu „Zaufanie do wybranych instytucji sektora finansowego”: ○○ 91% członków SKOK-ów ma zaufanie do Kas; ○○ 96% członków SKOK-ów jest przekonana, że w sytuacji upadłości instytucji, z usług której korzysta, odzyska swoje pieniądze; ○○ 100% członków Kas uważa uzyskane w nich informacje za wiarygodne; ○○ 97% członków Kas uważa, że informacje te pomagają w podjęciu decyzji; ○○ 77% osób korzystających z usług Kas dostrzega różnice między SKOK-ami a bankami komercyjnymi; ○○ 52% członków SKOK-ów wybrało Kasy ze względu na wysokość oprocentowania lokat i depozytów. c zas stefc z yka 3 aktualności Sandra Elisabeth Roelofs, żona prezydenta Gruzji, z wizytą w Polsce Historia idealistki We Francji, gdzie studiowała, poznała Micheila. Pewnego dnia powiedziała mu: „Jadę do Somalii, chcę pomagać”. Odparł: „Rozwijająca się Somalia? Lepiej przyjedź do rozwijającej się Gruzji!”. Minęło już 15 lat, odkąd związała swe życie z Gruzją. Sandra E. Roelofs, Holenderka z pochodzenia, żona Micheila Saakaszwilego, gościła w Gdańsku w związku z promocją książki „Pierwsza Dama Gruzji. Historia idealistki”. Sponsorem wydarzenia była Fundacja im. Franciszka Stefczyka. Z askakuje. Otwartością, urodą i sympatią do Polaków. Jej książka ukazała się na Zachodzie już w 2005 roku, na polski debiut musiała poczekać. Autorka dopisała bowiem dwa rozdziały; pierwszy w całości poświęciła śp. Marii Kaczyńskiej, której zresztą dedykowała książkę. – Była naprawdę wyjątkową kobietą: odważną, optymistyczną, życzliwą, spokojną, skromną i dowcipną – wspomina. – Uważałam ją za przykładną żonę, matkę, babcię i pierwszą damę, osobę zaangażowaną społecznie, religijną, udzielającą się charytatywnie, kochającą sztukę, promującą rolę i prawa kobiet w społeczeństwie. Zawsze uważnie słuchała, pytała o moją fundację, o muzykę. Była szczerze zainteresowana, a to rzadkie wśród pierwszych dam. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nazywa bojownikiem wolności. Nigdy mu nie zapomni tego, co uczynił dla Gruzji. – Okazywał nam swoje wsparcie i pomoc, szczególnie podczas wojny z Rosją, kiedy zorganizował lot do Tbilisi. Dołączyło do niego jeszcze czterech innych Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nazywa bojownikiem wolności. Nigdy mu nie zapomni tego, co uczynił dla Gruzji: „Okazywał nam swoje wsparcie i pomoc, szczególnie podczas wojny z Rosją, kiedy zorganizował lot do Tbilisi. Dołączyło do niego jeszcze czterech innych europejskich przywódców. Nieco później nie bał się zaryzykować własnym życiem, gdy razem z moim mężem wpadł w zasadzkę w pobliżu Achalgori”. europejskich przywódców. Nieco później nie bał się zaryzykować własnym życiem, gdy razem z moim mężem wpadł w zasadzkę w pobliżu Achalgori – podkreśla. Imię Lecha Kaczyńskiego noszą dwie ulice w Tbilisi i Batumi. Uczniowie pragnący studiować w Polsce medycynę i muzykę otrzymują stypendia im. Marii Kaczyńskiej. Krajowe centrum badań też nazwano jej imieniem. Porażająca wieść W książce Sandra E. Roelofs tak opisuje dzień katastrofy: „Uwięzieni w metalowej klatce, otoczeni dymem i płomieniami zginęli, wraz ze wszystkimi drogimi im osobami, uczestniczącymi w ich szlachetnej misji, 4 c zas stefc z yka podzielającymi ich patriotyzm. Świat poraziła ta niewiarygodna informacja”. 11 kwietnia 2010 roku ogłoszono w Gruzji dniem żałoby narodowej. Micheil Saakaszwili przyznał Lechowi Kaczyńskiemu tytuł Narodowego Bohatera Gruzji. Oficjalne spotkania rozpoczynała minuta ciszy poświęcona tym, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Zamknięta – z powodu pyłu wydobywającego się z wulkanu na Islandii – przestrzeń powietrzna nie przeszkodziła pierwszej damie Gruzji w dotarciu do Krakowa na pogrzeb polskiej pary prezydenckiej. Gościła wówczas w Brukseli. – Skoro nie mogłam dotrzeć samolotem, wybrałam inny sposób. Nie zawahałam się ani przez chwilę i podjęłam decyzję o natychmiastowej podróży samochodem – mówi. 1300 kilometrów samochodem – i była. Jej mąż ze Stanów Zjednoczonych, gdzie przebywał z wizytą, pokonując niebo nad Atlantykiem, potem Turcją i Ukrainą, też dotarł na czas. Innym przywódcom zabrakło takiej determinacji. Dziś Sandra Saakaszwili z uwagą śledzi każdą informację na temat śledztwa smoleńskiego. Zbyt dużo pytań pozostaje bowiem bez odpowiedzi, zbyt dużo ma wątpliwości. Holenderka z podwójnym obywatelstwem Mówi biegle po niderlandzku, który jest jej językiem ojczystym, francusku, niemiecku, angielsku, rosyjsku, gruzińsku. Oprócz dyplomu filologa ma też dyplom pielęgniarki. Zrobiła kurs i pełni dyżury w szpitalu, na oddziale położniczym. Przyjęła już wiele porodów. Znana jest nie tylko z bycia pierwszą damą Gruzji, ale też z działalności charytatywnej. – Doceniam to, iż urodziłam się w bogatym kraju i mogłam wieść dostatnie, komfortowe życie. Dlatego moją powinnością jest robienie czegoś dla innych – przekonuje. Więc działa. Organizuje opiekę nad kobietami w ciąży i noworodkami. Pomaga chorym na raka, AIDS, malarię. Ta Holenderka z podwójnym obywatelstwem – holenderskim i gruzińskim – promuje też kulturę, zwłaszcza muzykę klasyczną. Gra na fortepianie i flecie, śpiewa. Wydała już płytę z gruzińskimi piosenkami, którą notabene dołączono do książki. I pisze. „Od dziecka chciałam zostać pisarką. Od czasu pierwszego opowiadania posługiwałam się pseudonimem, które zresztą było anagramem mojego nazwiska – Ardnas Sfoleor” – wspomina. www.k asastefc z yka.pl aktualności Sandra E. Roelofs promowała książkę w Gdańsku. Fot. sonia samulska Książka „Historia idealistki” opowiada m.in. o pokojowej „rewolucji róż”, kiedy to Micheil – znany już wówczas radykalny reformator wymiaru sprawiedliwości – w apogeum konfliktu wszedł do parlamentu, trzymając jedynie czerwoną różę, i uniósł ręce tak, by pokazywały: nie jestem uzbrojony. Rewolucja wzięła nazwę właśnie od tej róży. Książka opowiada o pierwszych latach prezydentury Micheila Saakaszwilego, o przeżyciach z okresu wojny rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 roku, gruzińsko-polskiej historii, m.in. o oficerach kontraktowych służących w polskiej armii przed II wojną światową. Warto przypomnieć, że po rewolucji październikowej w 1917 roku Gruzini, podobnie jak inne narody zniewolone przez Rosję, ogłosili niepodległość. 26 maja 1918 roku proklamowano Demokratyczną Republikę Gruzji, która jednak w 1921 roku została podbita przez bolszewików. Po klęsce rząd gruziński ewakuował się do Stambułu. Tam w imieniu Józefa Piłsudskiego attaché wojskowy polskiej ambasady zaoferował gruzińskim oficerom posadę żołnierzy infolinia 801 600 100 kontraktowych. Przyjęło ją ok. 100 (mówi o tym drugi rozdział, który znalazł się w polskiej wersji książki). Sam Adam Mickiewicz wierzył w teorię o kaukaskim pochodzeniu polskiej szlachty – uważając Gruzinów za bratni naród. Może dlatego tak go pokochali. Książka opowiada też o zwykłym życiu, wpadkach wynikających z kulturowych różnic. Choćby wtedy, gdy nie otworzyła drzwi teściowej, matce Micheila, która niezapowiedzianie wpadła z wizytą. – Zapukała w okno. Byłam zmęczona, właśnie udało mi się uśpić Eduardo. Chciałam odpocząć i mieć tę chwilę dla siebie. Gdy wrócił Misza, wszystko mu opowiedziałam. Mocno się zdenerwował. Rzecz w tym, że w Holandii kontakty z rodziną są bardziej sformalizowane. W Gruzji jest zupełnie inaczej – śmieje się. Bardziej gruzińska niż tubylcy Państwo Saakaszwili mają dwóch synów; ojciec rozmawia z nimi po gruzińsku, ona po holendersku. Gruzini mówią o niej, że jest bardziej gruzińska niż tubylcy. Kultywuje zwyczaje, obchodzi święta, gotuje kaukaskie potrawy i nosi na szyi łańcuszek ze złotą miniaturką kraju – na znak troski o jego los. W Gruzji uchodzi za poliglotkę – zna wszak 6 języków. W Holandii to nic zaskakującego. Tam każde dziecko otrzymuje w pakiecie naukę trzech języków obcych: angielskiego, francuskiego i niemieckiego. Według niej ich przyswojenie, przy niewielkim wysiłku, nie stanowi problemu. Pewnie dlatego postanowiła nauczyć się też megrelskiego, spokrewnionego z gruzińskim języka regionalnego, którym posługuje się co piąty mieszkaniec kraju. Dla Miszy – jak zdrobniale nazywa męża – przeszła na gruzińskie prawosławie. Wuj jej ojca – katolicki ksiądz – powiedział, że liczy się fakt, iż pozostanie chrześcijanką i będzie żyła zgodnie z wartościami swej wiary. Sandra Saakaszwili to wysoka, atrakcyjna kobieta o brązowych włosach. Niektórzy twierdzą, że ładniejsza od Carli Bruni, żony prezydenta Francji, byłej modelki, uznawanej za najatrakcyjniejszą pierwszą damę Europy. O Gruzji Sandra Saakaszwili mówi w samych superlatywach, choć zdaje sobie sprawę, że jeszcze bardzo wiele jest w tym kraju jest do zrobienia. Ponoć gdy Aleksander Wielki szedł na Indie, na terytorium dzisiejszej Gruzji z powodu jej niezaprzeczalnych uroków zatrzymał się nieco dłużej. Gruzińska legenda mówi nawet, iż jest to fragment raju: „Kiedy Bóg dzielił ziemię i każdemu narodowi oddawał w posiadanie jakąś część lądu, Gruzini przybyli za późno, wszystko zostało już rozdzielone. Bóg zapytał ich, dlaczego pojawili się tak późno, na co oni odparli: – Tańczyliśmy, śpiewaliśmy, ucztowaliśmy i piliśmy Twoje zdrowie, oddając Ci cześć. Słowa tak bardzo ujęły Boga, że oddał im kawałek ziemi, który zachował dla siebie. Był to raj”. Od stycznia 2008 roku Sandra Saakaszwili jest posiadaczką gruzińskiego paszportu. O swojej drugiej ojczyźnie pisze: „Jest jeszcze tyle do zrobienia. My, woły, jeszcze trwamy. Dlatego cały czas powtarzam sobie: zapnij pasy i wyprostuj plecy. Sakartwelos gaumardżos! Niech żyje Gruzja!”. Renata Moroz c zas stefc z yka 5 aktualności Projekt „Pomóż oszczędzać rodzinie” Potrzeb przybywa, a pieniędzy ubywa. Rachunki za prąd, gaz, produkty spożywcze, leki – z pewnych wydatków możemy zrezygnować, ale możemy nauczyć się oszczędzać, aby nie wpaść w finansowe tarapaty. Z takim zamiarem na południowym Podlasiu wystartowała trzecia edycja projektu „Pomóż oszczędzać rodzinie”. P oznajmy bliżej rodziny, które uczestniczą w trzeciej edycji projektu „Pomóż oszczędzać rodzinie”. 36-letnia Joanna Mężyk samotnie wychowuje dwoje dzieci: 10-letniego Jakuba i 8-letnią Julię. Rodzeństwo uczy się w Szkole Podstawowej nr 4 im. K. Makuszyńskiego w Białej Podlaskiej. Pani Joanna nie ma stałej pracy. Dlaczego zdecydowała się na udział w projekcie „Pomóż oszczęd zać rod zi n ie” ? – Pow i n n a m myś leć o przyszłości, bo dzieci szybko rosną. Chcę im zapewnić szanse na dalszy rozwój i edukację – wyjaśnia pani Mężyk. Zgromadzone oszczędności 36-lat ka zam ierza przeznaczyć na założenie działalności gospodarczej. Już na progu domu Mężyków widać dekoratorski zmysł. – Ukończyłam szkolenie z zakresu rękodzieła artystycznego, poznałam m.in. tajniki decoupage i innych technik dekoracyjnych. Interesuję się architekturą i projektowaniem wnętrz. I to z tą dziedziną wiążę swoją zawodową ścieżkę – zwierza się kobieta. Marta Mamruk ma czworo dzieci: 5-letnią Wiktor ię, 4-letniego Mateusza, 3-letnią Maję i kilkumiesięcznego Marka. Rodzina mieszka w Nowym Pawłowie, ok. 20 kilometrów od Białej Podlaskiej. We wrześniu 2011 roku w wypadku zginął mąż kobiety, jedyny chlebodawca rodziny. Obecnie pani Marta otrzymuje zasiłek rodzinny i rentę po śmierci męża. W codziennych wydatkach pomagają też teściowie, którzy mieszkają w drugim segmencie domu. – Praktycznie przez 24 godziny na dobę opiekuję się dziećmi. Niedługo Wiktoria i Mateusz pójdą do przedszkola, może wtedy spróbuję znaleźć pracę, przynajmniej dorywczą – przyznaje dwudziestoparolatka. – Do projektu zgłosiłam się, ponieważ w obecnej sytuacji jestem zmuszona do zastanawiania się nad każdą wydaną złotówką. Pani Marta Mamruk i jej dzieci: 5-letnia Wiktoria, 4-letni Mateusz, 3-letnia Maja i kilkumiesięczny Marek. Małgorzata i Jacek Sałamachowie pochodzą z Białej Podlaskiej, mają czworo dzieci: dwie córki – Karolinę (15 lat) i Joannę ( 13 lat) oraz dwóch synów – Adama (11 lat) i Mariusza (9 lat). Mieszkają w pię t row y m , wol nos tojąc y m domu r a z e m z teściową. Małżeństwo ma problem ze znalezieniem stałego zatrudnienia w swoim rodzinnym mieście. Utrzymuje się z zasiłków dla bezrobotnych oraz Pani Joanna Mężyk z dziećmi: 10-letnim Jakubem i 8-letnią Julią. 6 c zas stefc z yka Państwo Małgorzata i Jacek Sałamachowie z córką Joanną. www.k asastefc z yka.pl aktualności wystartował na południowym Podlasiu pomocy z MOPS-u. Do domowego budżetu dokłada się także teściowa. Pan Jacek dorabia w branży budowlanej, ale praca jest niepewna i ma charakter sezonowy. Z kolei pani Małgorzata skończyła kurs ochroniarza, a obecnie kształci się wieczorowo. Rodzina przyznaje, że wydatki bieżące, przede wszystkim na żywność, pochłaniają najwięcej domowego budżetu. Do udziału w projekcie SKEF namówiła ich najstarsza córka Karolina. Pięć lat temu rodzina Senczyków przeprowadziła się z Białej Podlaskiej do Rozkopaczewa, niewielkiej miejscowości położonej nieopodal Lublina. Beata i Tomasz mają pięcioro dzieci: 18-letnią Kingę,17letniego Kamila, 15-letniego Piotra, 14-letnią Olę oraz 6-letnią Anię. Pani Senczyk pracuje jako nauczycielka religii w szkole podstawowej w Białej Podlaskiej. Pan Tomasz nie jest aktywny zawodowo, zajmuje się domem i dziećmi. Jest na rencie. Senczykowie zgodnie przyznają, że sposób gospodarowania finansami to dla nich sprawa niezwykle istotna, zważywszy na ich liczne potomstwo. – Ni gdy dot ąd sk r up u l at n ie n ie analizowaliśmy naszego budżetu. Wydatki codzienne stanowiły konieczność. Na tyle zaintrygowała nas idea projektu „Pomóż oszczędzać rodzinie”, że jeszcze zanim oficjalnie przystąpiliśmy do uczestnictwa, zmobilizowaliśmy się do reorganizacji naszych wydatków – opowiada pani Senczyk. Pani Beata, z zawodu nauczycielka kształcenia zintegrowanego, obecnie nie pracuje, zajmuje się domem i wychowaniem dzieci. Źródłem utrzymania jest pensja pana Adama, technologa-konstruktora. Zielińscy spłacają dwa kredyty – mieszkaniowy oraz studencki. – Ponadto, całkiem nieźle radzę sobie z wypiekiem ciast. Zastanawiam się, czy nie zająć się pieczeniem na zamówienie – mówi pani Beata. Idea prowadzenia domowego budżetu nie jest obca Zielińskim. – Jesteśmy przyzw yczajeni do zbier a n i a pa r agonów. Ja k i ś c z a s temu postanowiliśmy przekonać się, na co wydajemy, bo sytuacja zmusza nas do zaciskania pasa – wyjaśnia Zielińska. Dlatego często robią zakupy akurat wtedy, gdy są promocje albo wyprzedaże. – Ograniczamy się w wielu wydatkach. Rodzina Zielińskich w komplecie: pani Beata i pan Adam oraz trójka ich dzieci – 4-letnia Wiktoria, 3-letni Maciek oraz 3-miesięczny Antoś. Jakubowiczowie mieszkają w Międzyrzecu Podlaskim (30 km od Białej Podlaskiej). Małżeństwo ma troje dzieci: 12-letniego Bartosza, 8-letnią Magdalenę i 4-letniego Pawła. Pan Rodzina Senczyków: pani Beata i pan Tomasz z dziećmi – Kamilem, Piotrem, Olą, Kingą i Anią. Beata i Adam Zielińscy są młodym małżeństwem z trojgiem dzieci: 4-letnią W i k t o r i ą , 3 -l e t n i m M a ć k i e m o r a z 3-miesięcznym Antosiem. Rodzina mieszka w bloku w Białej Podlaskiej. infolinia 801 600 100 Zygmunt i pani Marta nie pracują. Utrzymują się z renty męża oraz zasiłków z miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Do ich domowego budżetu dokłada teściowa, z którą mieszkają w wolnostojącym domu. – Jesteśmy zarejestrowani jako bezrobotni w urzędzie pracy. Monitorujemy rynek, ale nie jest łatwo znaleźć jakiekolwiek zatrudnienie. Kiedy ostatnio wybrałam się na rozmowę kwalifikacyjną, pracodawca bez ogródek wytknął mi mój wiek i fakt, że mam dzieci – żali się pani Marta. Pani Marta przyznaje, że najwięcej domowego budżetu pochłaniają rachunki. Aby częściowo ograniczyć wydatki, Ja k ubow iczow ie zdec ydowa l i się na montaż kolektorów słonecznych. Dzięki temu nie muszą płacić za gazowe ogrzewanie wody. – Do projektu przystąpiliśmy, aby nauczyć się skuteczniej oszczędzać. Pieniądze zaoszczędzone w projekcie planujemy przeznaczyć na wymianę okien, bo te które mamy, są nieszczelne – twierdzi pani Jakubowicz. Rodzina Jakubowiczów: pani Marta i pan Zygmunt z dziećmi – 12-letnim Bartoszem, 8-letnią Magdaleną i 4-letnim Pawłem. Tekst i fot.: Ewelina Burda Program „Pomóż Oszczędzać Rodzinie" realizuje Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej (SKEF) przy współpracy z Biurem Informacji Kredytowej S.A., Fundacją im. Franciszka Stefczyka oraz Kasą Stefczyka. Dwie poprzednie odsłony projektu odbywały się w województwie pomorskim. Sześć rożnych rodzin, potrzeb, możliwości, a przede wszystkim sześć budżetów do okiełznania. Połączył je ten sam cel – edukacja w zakresie planowania i skutecznego zarządzania dochodami. Osobą, która czuwa nad rodzinami z południowego Podlasia i na bieżąco nadzoruje realizację kolejnych etapów projektu, jest mentorka Monika Marchalewska ze SKEF w Białej Podlaskiej. Mentorka miała okazję zapoznać się z sześcioma rodzinami, aby wspólnie z nimi dokonać wstępnej oceny ich miesięcznego budżetu, a następnie oszacować sumę, którą mogą odłożyć. Takie spotkania konsultacyjne odbywają się co miesiąc. W trakcie kolejnych uczestnicy projektu odwiedzą oddziały Kasy Stefczyka w Białej Podlaskiej, gdzie zapoznają się z funkcjonowaniem tej instytucji, poznają produkty finansowe oferowane przez Kasę oraz sukcesywnie będą wdrażać kolejne etapy projektu – m.in. założą konto oraz lokatę systematycznego oszczędzania. Rodziny, które wytrwają do końca projektu, przez 9 miesięcy będą gospodarowały swoim budżetem według planu wypracowanego wspólnie z mentorką oraz będą systematycznie oszczędzać na lokacie – otrzymają w nagrodę 1000 zł. c zas stefc z yka 7 8 c zas stefc z yka www.k asastefc z yka.pl aktualności Kodeks dobrych praktyk i zasad działania SKOK-ów wśród najlepszych na świecie Portal Smart Campaign opublikował przykłady najlepszych kodeksów dobrych praktyk instytucji mikrofinansowych z całego świata. Wśród wyróżnionych znalazł się również kodeks dobrych praktyk i zasad działania spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. Z biory zasad 14 instytucji oraz stowarzyszeń mikrofinansowych zaliczone zostały do wzorcowych rozwiązań, z których przykład mogą czerpać inne firmy, zmierzające do udoskonalenia swoich przepisów działania w ramach relacji z klientem. – Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że tak wiele firm odpowiedziało na naszą prośbę i przesłało do nas swoje kodeksy – powiedziała Isabelle Barres, dyrektor Smart Campaign. – Kodeksy, które wybraliśmy, dostarczają cennych wskazówek pracownikom instytucji mikofinansowych, jak traktować klienta z należytym szacunkiem. Mamy nadzieję, że inne firmy wykorzystają załączone przykłady do udoskonalenia własnych zasad. Smart Campaign to globalna inicjatywa, w której udział zadeklarowali liderzy firm mikrofinansowych z całego świata. Jej celem jest udostępnienie niezbędnych środków i narzędzi wszystkim instytucjom, które chciałyby zwiększyć przejrzystość swoich usług finansowych, a tym samym zachęcić potencjalnych klientów do skorzystania z ich oferty. Smart Campaign koncentruje swoje wysiłki na poprawie standardu życia członków firm mikropożyczkowych przy jednoczesnym zapewnieniu stabilności finansowej każdego z gospodarstw domowych. Na stronie internetowej Smart Campaign, oprócz World Council of Credit Unions’ (WOCCU) Consumer Protection Principles, znajdziemy m.in. kodeksy: ○ Microfinance Council of the Philippines’ Code of Ethics, ○ Banking Association of South Africa’s Code of Banking Practice, ○ Pakistan Microfinance Network Members’ Code of Conduct for Consumer Protection, ○ Enda Inter-Arabe’s Client Agreement (English), ○ Microfinance Institutions Network’s. Załączone przykłady dostępne są w dwóch wersjach językowych: angielskiej i hiszpańskiej oraz stanowią jedno z narzędzi dostępnych w ramach nowego zasobu portalu Smart Campaign o nazwie „Jak ulepszyć firmowy kodeks?”. Anna Płoska Zachowajmy prezydenta Kaczyńskiego w pamięci Kilkadziesiąt zdjęć Lecha i Marii Kaczyńskich – w większości nigdy niepublikowanych – można było oglądać w kwietniu na placu Wolności w Białej Podlaskiej. Senator Grzegorz Bierecki i były szef prezydenckiej kancelarii Maciej łopiński. Fot. materiały własne W ystawę „Lech Kaczyński w służbie najjaśniejszej Rzeczypospolitej” uroczyście otworzyli przyjaciele tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej prezydenta – były szef prezydenckiej kancelarii Maciej Łopiński oraz senator ziemi bialskiej Grzegorz Bierecki. Podstawowym celem ekspozycji jest ukazanie śp. prezydenta w chwilach oficjalnych, ale również takich, w których Lech Kaczyński był mężem, ojcem, dziadkiem... infolinia 801 600 100 – Ta wystawa pokazuje, jakim był politykiem, ale też pokazuje, jakim był człowiekiem – mówił po otwarciu Maciej Łopiński. – Lech Kaczyński był prawdziwym mężem stanu. Jego prezydentura była niezwykle znacząca, ale oprócz tego był dobrym, mądrym, ciepłym, otwartym człowiekiem, który kochał ludzi. Takiego obrazu śp. Lecha Kaczyńskiego media w większości niestety nie pokazywały. – Przedstawiano go zupełnie kłamliwie – wspomina senator Grzegorz Bierecki – Ludzie mieli wrażenie, że on jest mniej wykształcony niż Donald Tusk na przykład, ale przecież to był wybitny profesor prawa. Wizerunek, który kształtowały nieprzychylne mu media, docierał do ludzi, którzy zobaczyli go prawdziwym dopiero po jego śmierci. Po śmierci, od której minęły już ponad dwa lata. Niestety w kwestii wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej nadal więcej jest pytań niż odpowiedzi. Do Polski wciąż nie wróciły oryginały czarnych skrzynek ani wrak prezydenckiego tupolewa. W ostatnim czasie pojawiły się również podejrzenia, że Rosjanie szczątki samolotu umyli, co może śledczym utrudnić pracę nad ustaleniem przyczyn katastrofy. – Dopuściliśmy do tego, że Polska nie ma nic do powiedzenia – nie kryje goryczy minister Łopiński. – Jest coś w tym głęboko zasmucającego i niepokojącego. Mówienie, że Rzeczpospolita okazała się sprawnym państwem, bo potrafiła zorganizować 96 pogrzebów, jest jakąś gorzką ironią. Podobnego zdania jest senator Bierecki, który na polskich władzach odpowiedzialnych za organizację wizyty, jak również za wyjaśnienie przyczyn katastrofy, nie pozostawia suchej nitki: – Próbują przykryć tę swoją niekompetencję i te swoje błędy agresywnym krzykiem. Krzyczą na nas, kiedy my się domagamy prawdy. Kiedy domagamy się szacunku dla zmarłych, dla ludzi, którzy przecież byli wielkimi polskimi patriotami. Wystawa, która powstała dzięki pomocy Kasy Stefczyka i zaangażowaniu fundacji Grzegorza Biereckiego „Kocham Podlaskie” z Białej Podlaskiej trafi w maju również do Parczewa oraz Radzynia Podlaskiego. P.M.A. c zas stefc z yka 9 oferta Konto z linią pożyczkową Najlepsze rozwiązanie na niespodziewane wydatki Zbliża się koniec roku szkolnego i długo oczekiwane wakacje. Lato może jednak przynieść spore wydatki, które przerosną nasze możliwości finansowe. Nie każdy potrafił się zmobilizować i zaoszczędzić na wakacje. Jak więc sfinansować te wydatki? N ajlepszym i najwygodniejszym rozwiązaniem jest linia pożyczkowa w koncie, która daje możliwość dostępu do dodatkowych pieniędzy. Co to jest linia pożyczkowa? Jest to pożyczka mająca formę odnawialną, co oznacza, że każdy wpływ środków na rachunek powoduje automatyczną spłatę wykorzystanego limitu i odnawia jego wysokość – czyli znów mamy pieniądze do dyspozycji. Nie trzeba pilnować terminów spłaty rat, tak jak w pożyczce, a pieniądze mamy do dyspozycji 24 godziny na dobę. W dowolnym momencie możemy swobodnie skorzystać z dodatkowej gotówki, czy to płacąc kartą Visa w sklepie, czy wypłacając gotówkę z bankomatu. Warto podkreślić, że Kasa Stefczyka ma już ponad 900 bezpłatnych bankomatów na terenie całej Polski, w tym: bankomaty SKOK24, eCard oraz Global Cash oznaczone logotypem SKOK24. Na stronie internetowej www.kasastefczyka.pl można znaleźć aktualne adresy bankomatów. Zalety linii pożyczkowej Podstawową cechą pożyczek odnawialnych jest to, że dopóki nie skorzystamy z linii pożyczkowej – dopóty nie ponosimy żadnych kosztów. W przypadku zadłużenia musimy liczyć się z oprocentowaniem. Jest ono jednak korzystniejsze niż w przypadku pożyczki ratalnej, gdyż odsetki naliczane są wyłącznie od wykorzystanej (a nie przyznanej) kwoty linii. Dodatkowo w przypadku dokonywania transakcji bezgotówkowych kartą Visa przyznaną do rachunku otrzymuje się część przyznanego limitu, który jest nieoprocentowany! Kto może skorzystać z linii pożyczkowej? W Kasie Stefczyka linia pożyczkowa przeznaczona jest dla wszystkich członków Kasy mających rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy, na który wpływają regularnie środki z tytułu osiąganego dochodu, np. z tytułu wynagrodzenia, emerytury czy renty. W krótkim czasie i przy minimum formalności możemy podpisać umowę o pożyczkę odnawialną na okres 12 miesięcy. Jeżeli rachunek osobisty jest regularnie zasilany, to umowa zostanie automatycznie odnowiona na kolejne lata. Dodatkowym atutem jest możliwość skorzystania z ubezpieczenia na życie czy od utraty pracy, co daje nam dodatkowe poczucie bezpieczeństwa. Tych z Państwa, którzy chcieliby skorzystać z aktualnej oferty linii pożyczkowej, serdecznie zapraszamy do odwiedzenia oddziałów Kasy Stefczyka na terenie całego kraju. Kamila Szymoniak starszy konsultant ds. produktów TZ SKOK sp. z o.o. SKA Agata Funk konsultant ds. produktów TZ SKOK sp. z o.o. SKA 10 c zas stefc z yka www.k asastefc z yka.pl oferta Przekonała mnie wnuczka Rozmowa z Ludwiką Koptą z Bochni, członkinią Kasy Stefczyka Korzysta pani z konta internetowego? – Korzystam. Teoretycznie to nic zaskakującego, dla większości z nas to już codzienność, ale… no właśnie – ile ma pani lat? – Skończyłam 72, więc można mnie zaliczyć do seniorów. Co albo kto przekonał panią do internetowego konta? I czy, pani zdaniem, nauczenie się i zrozumienie e-skoku jest trudne? – Namówiono mnie. Muszę się przyznać, że na początku trochę się bałam. Któż się nie boi?! Strach przed nieznanym nie jest jednak związany z wiekiem. – No właśnie. Gdy wnuczka pokazała mi, co i jak obsługiwać, wszystko stało się prostsze i jasne. A teraz… – Teraz bez problemu robię przelewy za mieszkanie, prąd, gaz. Czy może pani ocenić, jak takie konto wpływa na codzienne życie? – Po prostu bardzo je ułatwia. Nie muszę wychodzić z domu, by pozałatwiać finansowe sprawy. Oszczędza czas i pieniądze. Ludwika Kopta (z lewej) i Aneta Ziaja z Agencji Kasy Stefczyka w Bochni, przy ul. Krakowskie Przedmieście 3 Od jakiego czasu korzysta pani z e-skoku? – Minęły trzy lata. Czy pani znajomi też korzystają z konta internetowego? – Cała rodzina i kilka koleżanek w moim wieku. Kartę bankomatową pani także posiada? – Posiadam i używam. Co prawda na początku bałam się. Stałam przy bankomacie i myślałam: „obym się tylko nie pomyliła”. Ale odpukać – tylko raz coś poszło nie tak, okazało się, że za długo przyciskałam klawisz. Od tamtej pory żadnych kłopotów nie miałam. Płacę kartą w sklepach i jestem zadowolona. Dziękuję za rozmowę. (Rem) e-skok.pl, czyli obsługa konta przez internet Internet coraz mocniej wkracza w nasze życie, dziś trudno sobie wyobrazić, jak mogło kiedyś go po prostu nie być. Dzisiaj przez internet można zrobić zakupy, przeczytać ulubioną gazetę, odnaleźć przyjaciół z dzieciństwa i sprawdzić ceny noclegu w hotelu, w którym planujemy spędzić urlop. W ciągu sekundy można się przenieść w dowolne miejsce na świecie, również do stanowiska kasowego Kasy Stefczyka – przy pomocy e-skok, czyli internetowego dostępu do konta IKS. Krzesło w oddziale zmienia się w wygodny, domowy fotel. Godziny otwarcia placówki nie mają już znaczenia i nie zmuszają do zmiany planu dnia. Ale to nie jedyna zaleta e-skok. Jest ich tak dużo, że dzisiaj zostanie przedstawionych tylko kilka z nich. infolinia 801 600 100 Nieustanna kontrola Za pomocą e-skok można w każdej chwili sprawdzić historię operacji lub stan swojego konta IKS, a dla osób, które lubią mieć ciągłą kontrolę nad swoimi wydatkami stworzona została specjalna, bezpłatna usługa powiadomień SMS o każdej zmianie na koncie. Poprzez e-skok można również podejrzeć podstawowe dane pożyczki zaciągniętej w Kasie. Wystarczy jedno kliknięcie i wyświetlona zostanie informacja dotycząca wysokości oprocentowania, daty spłaty i wysokości raty oraz wiele innych. W podobny sposób udostępnione są dane aktualnie posiadanych ubezpieczeń oraz lokat. Przelewy bez prowizji Z pewnością jedną z najważniejszych funkcji e-skok jest możliwość samodzielnego wykonywania przelewów. Użytkownik wypełnia pola wyłącznie danymi widniejącymi na druku przelewu. Ale na tym nie koniec. Jeśli jest to płatność, która będzie dokonywana wielokrotnie, to warto zapisać ją jako przelew zdefiniowany. Wówczas po wybraniu szablonu będzie trzeba uzupełnić tylko kwotę, a w razie potrzeby edytować można również tytuł przelewu i datę jego wykonania. Jeśli płatność będzie wykonywana co miesiąc, to ogromnym ułatwieniem będzie skorzystanie z opcji przelewu cyklicznego, czyli możliwości powtórzenia go tyle razy, ile pragnie tego zleceniodawca. Najważniejsze jest to, że wszystkie przelewy wykonywane za pomocą e-skok (z wyjątkiem tych na rzecz ZUS i US, których koszt to 3 zł) są całkowicie bezpłatne! Śmiało można powiedzieć, że e-skok to bardzo przydatne narzędzie pozwalające użytkownikowi zaoszczędzić czas i pieniądze. Jego obsługa jest bardzo prosta, a przekonać się o tym można po odwiedzeniu strony www.e-skok.pl i skorzystaniu z wersji demonstracyjnej. Po podpisaniu umowy w oddziale, usługę można aktywować w każdej chwili w domu na swoim komputerze. Emilia Piontek młodszy specjalista ds. sprzedaży Kasa Stefczyka c zas stefc z yka 11 oferta Płać kartą Visa – loteria wiosenna 2 kwietnia br. ruszyła kolejna edycja loterii promocyjnej organizowanej przez Visa Europe. Twarzą tej kampanii jest słynny biegacz Usain Bolt, a to oznacza, że Igrzyska Olimpijskie Londyn 2012 tuż-tuż. D zięki udziałowi w loterii Visa mamy szansę znaleźć się na Igrzyskach, ponieważ jednymi z nagród są właśnie dwuosobowe wyjazdy na ceremonię zamknięcia Igrzysk Olimpijskich Londyn 2012. Co zrobić, by zyskać tę szansę? Każdy, kto posiada kartę SKOK Visa i płaci nią za zakupy, może zgłosić swój udział w loterii poprzez rejestrowanie wykonywanych przez siebie transakcji. Transakcje można rejestrować na cztery różne sposoby: ○ na stronie www.visa.pl; ○ wysyłając wiadomość za pośrednictwem komunikatora Gadu-Gadu (nr 33339); ○ p oprzez mobilną aplikację Visa PL na telefony komórkowe; ○ poprzez aplikację Visa Widget (aplikację można pobrać ze strony www.visa.pl). Do promocji można zgłaszać transakcje wykonane od 2 kwietnia do 10 czerwca 2012 r. Poza tradycyjnymi transakcjami bezgotówkowymi (płatności w punktach handlowo-usługowych), fot. dreamstime w promocji biorą udział transakcje płatnicze dokonywane w internecie. Codziennie można zarejestrować do 5 transakcji. Nagrodami w loterii są: ○ co tydzień: 2 dwuosobowe wyjazdy na ceremonię zamknięcia Igrzysk wraz z przelotami i zakwaterowaniem oraz 2 telewizory Panasonic; ○ codziennie: 7 kart przedpłaconych Visa o wartości 300 zł każda; ○ dodatkowo na zakończenie loterii spośród wszystkich zgłoszonych transakcji cash back zostanie rozlosowanych 70 telefonów Samsung Galaxy S II. Katarzyna Trojan starszy konsultant ds. produktów TZ SKOK sp. z o.o. SKA Oszczędzaj z Ofertami Visa! Karty SKOK Visa umożliwiają także dokonywanie płatności w sklepach internetowych. Pozwala to członkom Kasy na skorzystanie z nowej propozycji – Ofert Visa. Jest to specjalny serwis internetowy, który daje możliwość dokonywania zakupów w popularnych sklepach on-line z atrakcyjnymi obniżkami. Informacje o sklepach biorących udział w akcji, o warunkach korzystania z serwisu oraz o proponowanych obniżkach znajdują się na stronie www.visaoffers.eu. 12 c zas stefc z yka www.k asastefc z yka.pl finanse Polska zmierza ku przepaści demograficznej Fundacja Republikańska opublikowała raport „Polityka prorodzinna w wybranych krajach Unii Europejskiej”, w którym przedstawiono przykłady polityki prorodzinnej w dziewięciu państwach UE: w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szwecji, Finlandii, Estonii, Niemczech, Hiszpanii, we Francji i na Węgrzech. R ozmaite rozwiązania polityczne pogrupowano w cztery kategorie: • urlopy macierzyńskie i wychowawcze, • świadczenia pieniężne, • preferencje w systemach podatkowych, • świadczenia związane z opieką zastępczą nad dziećmi. Przykład trzech pierwszych analizowanych krajów: Francji, Wielkiej Brytanii i Irlandii, w których poziom dzietności jest dużo wyższy niż średnia europejska, pokazuje, że tylko kompleksowa, przemyślana polityka prorodzinna na poziomie państwa jest w stanie odwrócić niekorzystne trendy demograficzne. Oczywiście obliczona na długofalowe korzyści polityka prorodzinna stwarza tylko i aż odpowiednie warunki, które zachęcają ludzi do zakładania rodziny i posiadania dużej liczby dzieci. Reszta zależy od nich samych. Ale jak pokazują liczne badania, to od warunków ekonomicznych i poczucia bezpieczeństwa większość respondentów uzależnia infolinia 801 600 100 fot. dreamstime zakładanie rodziny i rodzenie dzieci, także tych kolejnych. Jak pokazuje spektakularny przykład Wielkiej Brytanii, Polki bardzo chętnie rodzą dzieci, pod warunkiem że państwo im to ułatwi. Kobiety z Polski rodzą tam obecnie więcej dzieci niż Pakistanki, które plasowały się dotychczas w czołówce rankingu. Polska należy do tych krajów, które pomimo alarmujących danych dotyczących najbliższej przyszłości, nie wypracowały żadnej spójnej polityki prorodzinnej. Bo trudno uznać za taką becikowe czy nawet ulgi w systemie podatkowym, które w budżecie rodzinnym stanowią promil wszystkich wydatków ponoszonych na wychowanie dzieci. Nakłady naszego państwa na politykę prorodzinną są jednymi z najniższych w Europie. Dlatego wskaźnik urodzeń w Polsce jest na zatrważającym poziomie i nie odbiega zasadniczo od innych państw postkomunistycznych. To pośredni dowód na skażenie mentalności wielu ludzi komunistycznym podejściem do problematyki rozrodczości, które za normalne uznawało zabijanie dzieci na masową skalę. Polska zmierza prostą drogą ku przepaści demograficznej. Ale to zdaje się nie zaprzątać zbytnio naszych rządzących, którzy nie dostrzegają, że to najważniejsze wyzwanie, przed jakim stoimy. Zamiast tego słyszymy z ust premiera: „Bomby demograficznej nie rozbroi nikt poza nami samymi. My możemy napisać 150 ustaw, zbudować 65 systemów emerytalnych, a bomba demograficzna po polsku nazywa się: za mało dzieci. A skoro za mało dzieci, to nie trzeba pisać ustaw, tylko wziąć się do zupełnie innej roboty”; „Dla państwa najtańsza jest rodzina bez dzieci. Finansowo to się zgadza, tylko że jest to perspektywa jednego pokolenia”. Jest niestety znacznie gorzej. Politycy rządzący nie są w stanie przyjąć nawet perspektywy dłuższej niż jedna kadencja. Sęk w tym, że to teraz jest tzw. window of opportunity. Za parę lat żadna, nawet najbardziej kompleksowa polityka prorodzinna już nam nie pomoże. Zostanie nam ograniczony wybór między emigrantami ze Wschodu lub Południa, którzy będą przewijać pampersy Polakom w rozmiarze extra large. Artur Bazak Autor ur. 1981 r., redaktor portalu wPolityce.pl, publikuje m.in w „Rzeczpospolitej”, „Uważam Rze” i „Salon24.pl”. c zas stefc z yka 13 finanse Hiszpańska wywrotka pogrąży Unię Janusz Szewczak główny ekonomista SKOK-ów Hiszpański król w Afryce poluje na słonie w tym samym czasie, gdy jego kraj tonie. To Madryt jest dziś najgroźniejszym ogniskiem kryzysu w Europie. Jest też w dziesiątce najbardziej zagrożonych bankructwem państw na świecie. C hoć prawdopodobnie Portugalia również będzie mu- hiszpańskie fundamenty, ale i fundamenty instytucji bansiała prosić o pomoc finansową, prawdziwy wstrząs, kowych w całej strefie euro. Niewykluczone, że takim hisza być może także realny rozpad czeka strefę euro, właśnie pańskim Lehman Brothers okaże się bank Benesto, właśnie z powodu kłopotów Hiszpanii. Hiszpańska kroplówka może ze stajni Santandera. Taki bank jak Santander potrzebuje być zbyt kosztowna nawet dla EBC czy EMS. Eurostrefa naj- rocznie odnawialnych linii kredytowych rzędu 120 mld groźniejsze ma dopiero przed sobą. Dylemat rządzących euro, a na razie zyski Benesto spadły o ok. 90 proc. Problemy – ratować rynki i banki czy państwa i narody – pozostaje hiszpańskich banków potwierdza też prezes hiszpańskiego aktualny. Niekończąca się historia z kryzysem długu w Unii banku centralnego. Kończą się tanie pieniądze w ramach właśnie powraca. Hiszpania dogorywa, hiszpańska gospo- LTRO z EBC, który na razie skupił obligacji krajów PIIGS za darka może się skurczyć w 2012 r. nawet o 2-3 proc. Hisz- ok. 250 mld euro – głównie włoskich i hiszpańskich. Sytupański rząd robi kolejne, bolesne społecznie, bardzo ostre acja jest jeszcze gorsza, bo banki regionalne w Hiszpanii i bezsensowne ekonomicznie cięcia i oszczędności, tnie wy- ukrywają prawdziwą skalę zagrożeń i długów (ok. 150 mld datki na zdrowie i edukację. 10 mld euro nowych oszczęd- euro). Nawet hiszpańskie kluby piłkarskie są dziś zadłużone ności nie uratuje już ani hiszpańskich finansów publicznych na ok. 1,5 mld euro, choć grają świetnie. Hiszpańska giełda ani regionalnych, ani hiszpańskiej gospodarki. Madryt już jest najniżej od 3 lat, rośnie liczba bankructw i samobójstw. niedługo będzie potrzebował kroplówki finansowej z UE Ten europejski kapitalizm napędzany długiem i cegłą, któi MFW. Kryzys strefy euro się nie skończył, wszedł tylko ry zarówno w Grecji, jak i w Hiszpanii doprowadzono do perfekcji – właśnie dogow nową śmiertelną fazę, jak mawia guru spekulantów rywa. II faza europejskiego G. Soros. Oprocentowanie kryzysu, zapoczątkowana Rynek bankowy w Europie nadal 10-letnich obligacji hiszprzez bankructwo Hiszpasiedzi na beczce prochu. I właśnie pańskich znów powróciło nii, może mieć dramatyczHiszpania może być tym zapalnikiem, w okolice powyżej 6 proc., ne konsekwencje, zarówno detonatorem nowego oblicza kryzysu CDS-y wyceniane są na 480 dla strefy euro, całej UE, ale pkt, deficyt zamiast zbliżać również i Polski. To, że nasię do 3 proc. (premier M. dal europejskie banki nie Rahoy, podobnie jak premier D.Tusk, ochoczo podpisali wierząc sobie za grosz, na noc lokując w EBC blisko 900 mld pakt fiskalny) szybuje w okolice 5,5-6 proc. Dług wzrósł euro, świadczy, że rynek bankowy w Europie nadal siedzi gwałtownie i niebezpiecznie do ok.80 proc., a bezrobocie na beczce prochu. I właśnie Hiszpania może być tym zapalbije światowe i europejskie rekordy (nawet 50-procentowe, nikiem, detonatorem nowego oblicza kryzysu. Hiszpania 24 proc. wśród ludzi młodych). Gigantyczne kłopoty sektora tonie nie tylko finansowo, ale i gospodarczo, społecznie; bankowego w Hiszpanii to bomba z opóźnionym zapłonem, rośnie paniczna emigracja i strach o przyszłość. Podobnie która może wysadzić w powietrze cały europejski – unijny jak Polakom, Hiszpanom rząd zaproponował wydłużesystem bankowy. Hiszpańskie banki udzieliły kredytów hi- nie wieku emerytalnego do 67 lat, na razie w Hiszpanii potecznych i inwestycyjnych deweloperom i firmom budow- skończyło się to strajkiem generalnym, ale to nie koniec lanym na kwotę blisko 300 mld euro i wszystko wskazuje na protestów. Remedium na 23-proc. bezrobocie w Hiszpanii to, że 70 proc. tej kwoty jest nie do odzyskania. Ceny miesz- mają być umowy śmieciowe. My też je mamy w rekordowej kań spadają dalej, pustych gotowych domów i mieszkań jest liczbie w Europie – ponad 2 mln. W Hiszpanii strajkują już dziś w Hiszpanii ok. 1 mln. Banki hiszpańskie toksycznych nawet dziennikarze – przeciwko bankom, korporacjom, aktywów w postaci obligacji mają na kwotę 250 mld euro. spekulantom, rządom, choć średnia płaca w Hiszpanii Tylko od grudnia 2011 r. w ramach operacji mikołajkowej to blisko 2100 euro, a u nas zaledwie ok. 850 euro. U nas EBC podarował – pożyczył na 3 lata na 1 proc. m.in. hisz- dziennikarze bronią rządu jak niepodległości. W pogrążopańskim bankom – ok. 170 mld euro. Jeśli recesja się pogłębi, nej w kryzysie Hiszpanii VAT wynosi 18 proc., na „zielonej hiszpańskie banki stracą płynność. Ciekawe, co wtedy zro- wyspie” sukcesu gospodarczego już 23 proc., z możliwością bi polski nadzór (KNF) z sytuacją Santandera – banku na wzrostu nawet do 30 proc., gdyby propozycja wydłużenia naszym rynku, któremu umożliwiono połknięcie nie tylko wieku emerytalnego do 67 lat nie przeszła. Podobnie jak BZ WBK, ale i Kredyt Banku. Kapitał w panice już odpływa w Polsce, w Hiszpanii w ubóstwie żyje ok. 22 proc. ludności, z Hiszpanii do Szwajcarii, Niemiec i USA. Hiszpańskie banki liczba bezrobotnych to już 5 mln, a w Polsce – wraz z emipożyczyły w EBC w marcu 2012 r. 313 mld euro., w lutym gracją – to ponad 4 mln osób. Podobieństw jest, jak widać, było to aż o połowę mniej. Rekapitalizacja hiszpańskich całkiem sporo. Hiszpańska Armada tonie – czy pociągnie banków jest więc nieunikniona, chore są bowiem nie tylko na dno również barkę znad Wisły? 14 c zas stefc z yka www.k asastefc z yka.pl finanse Specjalnie dla klientów Kasy Stefczyka NOWOŚĆ na niepewne czasy Ubezpieczenie SUPERETAT Chcesz wziąć pożyczkę lub kredyt w swojej Kasie, ale obawiasz się o ich spłatę w przypadku utraty pracy? SUPERETAT to idealna propozycja dla Ciebie. Dlaczego warto wybrać ubezpieczenie SUPERETAT? PROMOCJA UBEZPIECZEŃ! ○ Towarzystwo Ubezpieczeń wypłaci Ci jednorazową kwotę (w wysokości sumy ubezpieczenia), która ułatwi pokrycie kolejnych rat pożyczki , jeśli pracodawca wypowie umowę o pracę, a Ty zarejestrujesz się jako bezrobotny w urzędzie pracy. ○ W ypłata odszkodowania będzie następować każdorazowo w przypadku utraty pracy w trakcie trwania umowy ubezpieczenia (przykład: jeżeli weźmiesz kredyt na 50 000 PLN na okres do 5 lat i w ciągu tego okresu 3-krotnie stracisz pracę, to 3 razy otrzymasz od Ubezpieczyciela odszkodowanie, każdorazowo w wysokości sumy ubezpieczenia. Ubezpieczenie SUPERETAT to: ○ jednorazowa składka (płacisz raz, a ochrona trwa do końca pożyczki lub kredytu). ○ jednorazowa wypłata całości odszkodowania w ciągu 30 dni od złożenia wniosku. Zadbaj o finansowe bezpieczeństwo swoje oraz najbliższych! Z SUPERETATEM nie będziesz mieć kłopotów w uregulowaniu swoich zobowiązań kredytowych. Ubezpieczenie SUPERETAT – dla pożyczkobiorcy Cechy produktu Zalety Korzyści dla Ciebie Zabezpieczenie finansowe pożyczkobiorcy Towarzystwo wypłaca odszkodowanie w wysokości sumy ubezpieczenia w formie jednorazowej wypłaty. W obecnej sytuacji gospodarczej utrata pracy w skutek zwolnienia bądź redukcji zatrudnienia jest wysoce prawdopodobna, dlatego warto wykupić SUPERETAT, aby w przypadku zaistnienia takiego zdarzenia nie było problemu ze spłatą kilku kolejnych rat pożyczki do czasu znalezienia nowej pracy. Dzięki temu w razie utraty pracy będzie o jedno zmartwienie mniej. Wyjątkowość produktu Składka płatna jednorazowo. Dla wygody naszych klientów składka jest opłacana jednorazowo, od razu przy podpisywaniu umowy pożyczki. Nie musisz pamiętać o miesięcznym opłacaniu składki, gdyż jest pobierana jednorazowo „z góry”. Suma ubezpieczenia – do 10 tys. zł. Ubezpieczeniem SUPERETAT można zabezpieczyć pożyczkę nawet na kwotę 100 tys. zł. Wypłata odszkodowania następuje każdorazowo przy każdej utracie pracy w trakcie trwania umowy ubezpieczenia. Szeroki zakres ochrony Ubezpieczeniem objęte jest ryzyko utraty pracy na skutek: ○ w ypowiedzenia umowy o pracę przez pracodawcę, ○ likwidacji indywidualnego stanowiska pracy. Jeżeli zostałeś zwolniony z pracy wskutek wypowiedzenia pracodawcy (likwidacja firmy, stanowiska pracy) i jesteś pożyczkobiorcą – pomożemy Ci finansowo w częściowym uregulowaniu zobowiązań finansowych wobec SKOK. Warunkiem wypłaty świadczenia jest uzyskanie statusu osoby bezrobotnej w urzędzie pracy. Minimum formalności Wystarczy podpisać deklarację i opłacić składkę, a ochrona trwa już od następnego dnia. Minimum formalności to nie tylko hasło; jeżeli zdecydujesz się podpisać deklarację i uiścić składkę, to już od jutra będziesz chroniony. infolinia 801 600 100 c zas stefc z yka 15 finanse Finanse państwa, czyli Po drugiej wojnie światowej dług publiczny pojawił się w Polsce po raz pierwszy w latach 70. XX wieku, gdy Edward Gierek, podobnie jak przywódcy innych biednych krajów, zaciągnął kredyty na modernizację gospodarki. Względnie dobry okres trwał zaledwie kilka lat. Rezultaty inwestycji dalece odbiegały od oczekiwań, pozostały trudne do spłacenia zobowiązania. W 1971 r. zadłużenie Polski w walutach wymienialnych wynosiło 1,1 mld USD, dziesięć lat później – 24,1 mld USD i wciąż rosło, gdyż zaciągano nowe, coraz wyżej oprocentowane kredyty i pożyczki na jego obsługę. W Prof. Grażyna Ancyparowicz Z wykształcenia ekonomista (absolwentka sGPiS, obecnie SGH), z zamiłowania pedagog, pasjonuje się problematyką finansów, zwłaszcza finansów publicznych. Była dyrektor Departamentu Finansów Głównego Urzędu Statystycznego, nauczyciel akademicki. Współautorka podręcznika „Bezpieczeństwo socjalne”, autorka wielu ekspertyz i opracowań z dziedziny finansów i makroekonomii, członkini: Komitetu Honorowego Marszu Niepodległości i Solidarności, Rady Naukowej Spółdzielczego Instytutu Naukowego, Rady Naukowej i Komitetu Redakcyjnego kwartalnika „Pieniądze i Więź” oraz Ruchu Społecznego im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego 16 c zas stefc z yka 1981 r. rząd generała Wojciecha Jaruzelskiego oficjalnie poinformował o wstrzymaniu spłat zadłużenia w wysokości 25,5 mld USD wobec zachodnich banków, zarówno publicznych, jak i prywatnych. Zaprzestano także obsługi długów wobec krajów socjalistycznych (3,1 mld rubli transferowych, co stanowiło równowartość ok. 2,5 mld USD). Ogłoszenie moratorium na spłatę polskich zobowiązań finansowych nie wstrzymało przekazania kredytodawcom 12 mld USD odsetek i doliczenia przez nich pozostałych należności odsetkowych w kwocie 15 mld USD do kwoty zadłużenia kapitałowego. Na koniec grudnia 1989 r. dług Skarbu Państwa wobec zachodnich wierzycieli wynosił 40,8 mld USD, zadłużenie wobec krajów socjalistycznych – ok. 1,5 mld USD. Do tych sum należałoby dodać jeszcze 5,5 mld USD pożyczek zaciągniętych w polskich bankach dewizowych oraz zobowiązania wobec Narodowego Banku Polskiego. Szacuje się, że w 1989 r. polski dług publiczny stanowiłby ok. 84% naszego PKB, a koszt jego obsługi byłby prawie równoważny wpływom budżetowym w tymże roku. Przy tak wysokich obciążeniach nie ulegało wątpliwości, że III Rzeczpospolita nie rozwiąże problemu zadłużenia odziedziczonego po Polsce Ludowej bez pomocy z zewnątrz. Było też dla ówczesnych elit politycznych oczywiste, że rozpoczęcie rozmów z wierzycielami i odblokowanie linii kredytowych wymaga akceptacji dla polskiego programu reform ustrojowych ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Akceptację taką, a nawet wsparcie kredytami Banku Światowego, Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz innych ponadnarodowych instytucji wkrótce uzyskano. Zasadnicze reformy ustrojowe przeprowadzono szybko, brutalnie, nie licząc się ze zubożeniem i wykluczeniem ekonomicznym (szacowanej według standardów Eurostatu na 18-20%) części polskiego społeczeństwa. Po długich, skomplikowanych negocjacjach (toczących się od połowy lat osiemdziesiątych) zawarto w 1990 r. ramową umowę o konwersji, redukcji i restrukturyzacji polskiego zadłużenia wobec państw zrzeszonych w Klubie Paryskim. Otworzyło to drogę do unormowania warunków spłaty długów na rzecz prywatnych banków zrzeszonych w Klubie Londyńskim. Problemy zadłużenia wobec krajów socjalistycznych rozwiązano, stosując głównie tzw. „opcję zerową”, polegającą na wzajemnych umorzeniu większości należności i zobowiązań, przy relatywnie niewielkiej kompensacie sald w wolnych dewizach. Dzięki temu Polska mogła w ciągu kilku lat powrócić na światowe rynki finansowe, a jej waluta stała się wymienialna. W 1991 r. pojawiło się jednak nowe wyzwanie – dług publiczny generowany permanentnym deficytem sektora budżetowego. Wprawdzie reformy systemu podatkowego (kosztem coraz wyższych obciążeń fiskalnych i ograniczaniem uprawnień socjalnych ludności) rokowały szanse zrównoważenia wydatków budżetowych z dochodami, ale efekt ten zniszczyła wdrożona z dniem 1 stycznia 1999 r. reforma emerytalna, łącząca system zdefiniowanego świadczenia (klasyczny) z systemem zdefiniowanej składki (kapitałowym). Założenia tej reformy opracowano pod dyktando MFW, reprezentującego interesy światowej (ale głównie amerykańskiej) finansjery oraz rodzimej, polskiej kleptokracji, przy wsparciu naukowym dworskich i satelitarnych ekonomistów, socjologów i demografów. Reforma emerytalna umożliwiła – w majestacie prawa i przy aprobacie większości społeczeństwa – przejmowanie publicznych pieniędzy przez prywatne zagraniczne spółki, które nie tylko same się bogacą, ale pozwalają zarobić zaprzyjaźnionym z nimi osobistościom. Na poziom polskiego długu publicznego miał wpływ nie tylko niedobór środków instytucji rządowych i samorządowych (general government), ale także – znacznie od nich wyższe – koszty finansowania tychże deficytów. Na przykład w projekcie ustawy budżetowej na 2012 r. przyjęto deficyt budżetu państwa w wysokości 35 mld zł, lecz koszty jego finansowania oszacowano na ponad 47 mld zł A przecież system ubezpieczeń społecznych, ukształtowany w Polsce w okresie międzywojennym, mimo konieczności podnoszenia okresowo składek, funkcjonował dosyć sprawnie do końca lat 70. XX wieku. Dopiero w następnej dekadzie, gdy gospodarka realnego socjalizmu zaczęła chylić się ku upadkowi, przywileje emerytalne, wcześniejsze emerytury stały się alternatywą dla masowego, uchwytnego statystycznie bezrobocia, które (ze względu choćby na gwarancje konstytucyjne) było nie do pomyślenia w Polsce Ludowej. Również w latach 90. XX wieku, przy braku skutecznych instrumentów promocji zatrudnienia, wcześniejsze emerytury i liberalnie przyznawane renty były główną metodą interwencji neoliberalnego państwa na rynku pracy. W tych okolicznościach coraz niższa (w ujęciu realnym) składka musiała finansować coraz liczniejsze (choć niskie kwotowo) świadczenia dla szybko rosnącej liczby emerytów i rencistów. Przejściowe pogorszenie relacji między liczbą świadczeniobiorców a liczbą ubezpieczonych wykorzystały www.k asastefc z yka.pl finanse gdzie się podziały nasze pieniądze? Pytanie, gdzie się podziały nasze pieniądze, nie jest pytaniem retorycznym. fot. dreamstime grupy międzynarodowego kapitału dla realizacji własnych celów. Grupy te, napotykając na barierę wzrostu aktywów finansowych w krajach o dojrzałych rynkach, dostrzegły możliwości ekspansji na tzw. rynkach wschodzących, do których zalicza się m.in. Polska. W budowaniu piramid finansowych niezwykle pomocne były wpływowe osobistości ze świata polityki i nauki. Stworzyły one silne lobby, wykorzystując brak wiedzy społeczeństwa o mechanizmach rządzących gospodarką rynkową w ogóle a rynkami finansowymi – w szczególności wmówiły decydentom, że powierzenie publicznych pieniędzy prywatnym inwestorom przyniesie wszystkim ogromne korzyści. Rzeczywistość dalece odbiega od obietnic. Przeciętna emerytura wypłacona w okresie infolinia 801 600 100 od 1 stycznia 2000 r. do 31 grudnia 2011 r. wyniosła brutto tylko 78,76 zł, emerytura pierwszorazowa (średnio prawie trzykrotnie wyższa) w ujęciu netto nie przekroczyła 150-160 zł. Składki przekazane przez ZUS do OFE od początku reformy do końca lutego 2012 r. wyniosły ponad 178 mld zł, aktywa netto funduszy – zaledwie 234 mld zł. Wartość nominalna jednostki rozrachunkowej w dniu 31 grudnia 2002 r. wyniosła 15,85 zł, na dzień 31 grudnia 2012 r. wzrosła do 31,01 zł. Po uwzględnieniu wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych (o 28%) i podstawy wymiaru składki (o 57%) okazuje się, że wzrost jednostki rozrachunkowej był zerowy, a brak racjonalnych przesłanek, by oczekiwać poprawy efektywności OFE w przyszłości. W interesie transnarodowych korporacji finansowych leży przejęcie całkowitej kontroli nad ubezpieczeniami społecznymi, bo wtedy będą one dysponowały całością składki. Nie wydaje się więc sprawą przypadku, że kolejne nowelizacje reformy emerytalnej – pozornie korzystne dla ubezpieczonych – przyspieszały bankructwo Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Do takich pomysłów zaliczyć należy: ograniczenie poboru składki emerytalno-rentowej do 250% prognozowanej kwoty wynagrodzenia, umożliwienie emerytom (po osiągnięciu ustawowego wieku) zarobkowania bez ograniczeń, przeciąganie do końca 2008 r. terminu weryfikacji listy zawodów uprawniających do różnego typu przywilejów emerytalnych, zniesienie (od stycznia 2008 r.) na prawie trzy lata obowiązku przerwania stosunku pracy przez osoby, które chcą pobierać emerytury. Ponadto deficyt FUS pogłębiła decyzja z 2007 r. o redukcji składki rentowej z 13% do 10% oraz systemowe obniżanie składki od ubezpieczeń następstw wypadków przy pracy i choroby zawodowej już w początkowym okresie reformy ubezpieczeń społecznych. Ogółem, w latach 1999-2012 dotacje do FUS wyniosą łącznie 505 mld zł (z tego 320 mld zł to dotacja celowa z budżetu państwa, 185 mld zł – refundacja składek przekazanych do OFE). Transfery publicznych pieniędzy do FUS, wymuszone brakiem interwencjonizmu państwa w ochronie miejsc pracy oraz istnieniem OFE, wygenerowały 85% przyrostu długu publicznego w ciągu jednej dekady. Na koniec września 2011 r. dług publiczny wyniósł 799 mld zł, o 11 mld zł więcej niż przewidziano na koniec grudnia ubiegłego roku, przy czym przyrost długu publicznego w ciągu tych dziewięciu miesięcy był prawie identyczny z zapisaną w ustawie budżetowej kwotą transferów do FUS (ok. 53 mld zł). W 2012 r., po podwyższeniu składki rentowej i obniżeniu partycypacji OFE, transfery do FUS oszacowano na ok. 50 mld zł (w tym koszty refundacji składki przekazanej do OFE zredukowano do 9 mld zł). O ile wzrośnie w ciągu bieżącego roku polski dług publiczny – trudno ocenić, biorąc pod uwagę zawirowania na rynkach finansowych, ale na pewno więcej niż wynikałoby to po zsumowaniu stanu zadłużenia i deficytu budżetu państwa. Pytanie, gdzie się podziały nasze pieniądze, nie jest pytaniem retorycznym. Powinni odpowiedzieć na nie wszyscy autorzy oszukańczej reformy, a rząd – zamiast szukać rozwiązań przedłużających agonię systemu emerytalnego w Polsce – powinien zastanowić się, czy kraj w którym za lat kilkanaście jedna trzecia mieszkańców będzie żyła na poziomie minimum biologicznej egzystencji, jest w stanie rozwijać się gospodarczo. Prof. Grażyna Ancyparowicz c zas stefc z yka 17 publicystyka Głodówka – broń tych, Po raz kolejny oglądam film „Głód” w reżyserii Steve’a McQueena. Opowiada on o ostatnich dniach irlandzkiego bojownika Roberta Gerarda Sandsa, znanego też jako Bobby Sands. Sands skonał w więzieniu Maze, po sześćdziesięciu sześciu dniach bezwzględnej głodówki. Wraz z nim zmarło dziewięciu jego towarzyszy. Witold Gadowski reporter, autor filmów dokumentalnych, miłośnik kawy i Bałkanów. Badacz afer i terrorystów. Wraz z Przemysławem Wojciechowskim wydał książkę „Tragarze śmierci” ujawniającą nieznane ślady znanych terrorystów („Carlosa”, Abu Dauda, RAF) G łodowali, bo nie godzili się z tym, że traktowano ich jak kryminalistów; jako żołnierze IRA żądali dla siebie statusu więźniów politycznych. Wiem, że Państwo zarzucicie mi zaraz, że gloryfikuję terrorystów, jednak – wierzcie mi – nie spotkałem postawy bardziej idealistycznej, wyzbytej z wszelkich osobistych ambicji jak cichy protest pozornie upodlonego w brytyjskim wiezieniu Sandsa. Jeśli sięgniecie po jego książkę „One day in my life”, sami zobaczycie, że mam rację. W czasie swojej głodówki Sands został wybrany na posła, nie ugiął się jednak, nie uciekł w politykę – walczył do końca, walczył o to, w co święcie wierzył. Wszystko działo się w czasie, gdy w Polsce nadciągał jaruzelski stan wojenny, gdy nad karnawałem „Solidarności” miał zatryumfować śmierdzący plaster realnych konszachtów komunistów ze swoją agenturą udającą opozycję. Poznałem kilku ludzi z IRA – Sands do dziś jest dla nich legendą i świętością. Jego śmierć rozpaliła umysły młodych Irlandczyków. Czy warto było umierać? Takie pytania nigdy nie znajdą dobrej odpowiedzi. Kilkanaście miesięcy po śmierci Sandsa, którego Brytyjczykom w żaden sposób nie udało się nakłonić do jedzenia, w polskim więzieniu strajk głodowy rozpoczął młody działacz „Solidarności” Ryszard Majdzik – jeden z najmłodszych delegatów na słynny zjazd w gdańskiej „Olivii”. Robotnik, który w sierpniu 1980 roku samotnie ogłosił strajk solidarnościowy z Gdańskiem. Zatrzymał swoją obrabiarkę i wywiesił na niej mały transparent o treści: „Ja, Ryszard Majdzik, robotnik w trzecim pokoleniu, ogłaszam strajk solidarnościowy”. W stanie wojennym Majdzik głodował przez pięćdziesiąt trzy dni. Był to bodaj najdłuższy strajk głodowy we współczesnej Polsce. Czy Rysiek Majdzik był wtedy polskim Bobbym Sandsem? Nie, bo komuniści zachowali się inaczej niż Brytyjczycy, ugięli się pod siłą protestu jednego człowieka. Głodówka – siła bezsilnych… Protest głodowy jest ostatecznością, jest działaniem na pograniczu desperacji. Kiedy z końcem lutego usłyszałem o planach podjęcia głodówki w proteście przeciwko Polecamy nowy portal naszeMEMENTO.pl – serwis poświęcony najnowszej historii Polski, ze szczególnym uwzględnieniem lat osiemdziesiątych. 18 c zas stefc z yka zmianom w programie nauczania historii w szkołach średnich, byłem zbulwersowany. Wydawało mi się, że to wielka przesada, że nie wolno szafować zdrowiem i życiem w obronie spraw, które przecież można wyjaśnić w normalnym dialogu z władzami. Rychło jednak uświadomiono mi, a uczynili to eksperci tej miary co profesor Andrzej Nowak czy wieloletni, solidarnościowy kurator oświaty w Krakowie Jerzy Lackowski, że ministerstwo nikogo nie słucha. Zdałem sobie sprawę z faktu, że walka o kształt nauczania historii trwa od co najmniej pięciu lat. Poznałem kulisy negocjacji z obecnym kierownictwem Ministerstwa Edukacji Narodowej i wtedy zdałem sobie sprawę, że ta władza niczego nie słucha i z niczyim głosem się nie liczy. Jednocześnie uświadomiłem sobie, ku czemu zmierzają zmiany w programie nauczania historii. Młody Polak ma po prostu niewiele wiedzieć o najnowszej historii swojego kraju, gdyż urzędnicy rządu Donalda Tuska uznali, że w „nowoczesnej Europie” zbyt dobra znajomość historii nie jest wskazana, blokuje międzynarodowe porozumienie, gdyż Młody Polak ma po prostu niewiele wiedzieć o najnowszej historii swojego kraju, gdyż urzędnicy rządu Donalda Tuska uznali, że w „nowoczesnej Europie” zbyt dobra znajomość historii nie jest wskazana „kraje narodowe forsują własną narrację w przedstawianiu historycznych faktów” (cytat z pamięci, jaki zapamiętałem z wypowiedzi jednego z ministerialnych „ekspertów). W zamian za to funduje się uczniom tzw. „fakultatywne ścieżki” – jedna z nich ma na przykład traktować o zmianach roli kobiety i mężczyzny w dziejach. To już pachnie mi najnowszymi wymysłami panny Ciupakowej, pardon, profesor Magdaleny Środy, którą ojciec trwale skrzywdził swoim naukowo-socjalistycznym światopoglądem. Tak więc, oddając państwu nasze dzieci, nigdy nie będziemy pewni, jak zostaną przez zaprogramowaną w laboratoriach ponowoczesności szkołę skrzywione. W Polsce na siłę forsuje się odwrót od tzw. „polityki historycznej”, gdyż ta wrażo pachnie obecnym administratorom kraju prezydentem Lechem Kaczyńskim. Wszystko zatem jest lepsze od porządnego nauczania dzieci historii. Jak zatem młodziankowie mają wiedzieć o doskonałej polityce Józefa Piłsudskiego względem Niemiec i Rosji? Jak mają sobie wyobrazić płynący w pełnym uzbrojeniu ORP „Wicher”, który z rozkazu marszałka miał zbombardować Gdańsk? Jak mają się dowiedzieć o strachu Niemców i szybkiej decyzji www.k asastefc z yka.pl publicystyka których lekceważy władza o ustępstwach wobec piłsudczykowskiej II RP? Skąd mają czerpać dumę i upór, aby pozostać nad Wisłą, aby urządzać nasz kraj na swoją modłę? Jeśli nauczanie w polskich szkołach ma zmierzać do wynarodowienia młodych Polaków, to istotnie MEN jest w tym dziele niezwykle konsekwentne. Dzieje się to w momencie, gdy Niemcy powoli podnoszą głowy spod podeszwy amerykańskiego buta i właśnie rozpoczynają w swoich szkołach intensywne zmiany w nauczaniu historii, nauczaniu szczególnym, w którym trochę mówi się o „nazistowskich” obozach zagłady, nie precyzując jednak, że „naziści” byli Niemcami. W zamian za to oferuje się szeroki kurs ukazujący cierpienia „wypędzonych” i na powrót zaczyna się sławić męstwo i rycerskość Wehrmachtu. Nasz drugi sąsiad – totalitarna Federacja Rosyjska po kierownictwem Władimira Putina, stanowiąca własność wyrwanych spod kontroli partii służb specjalnych – naucza swoją młodzież o dumnych zwycięstwach „Czerwonej Armii”. Do szkół na powrót, jako lektura, wraca „Jak hartowała się stal”, a o Polakach nie mówi się inaczej jak tylko z pogardliwym prychnięciem, obrazując to rocznicowymi obchodami dnia wygnania Polaków z Kremla jako świętem narodowym. Nasi sąsiedzi zaostrzają więc historyczny kurs, w czasie gdy rządząca Platforma Obywatelska, z własnej (?) woli wyrzeka się uczenia młodych pokoleń Polaków historii, okrawa zakres nauczania rodzimej literatury. Czym to pachnie? No, w takim kontekście pomysł głodówki brzmiał już zupełnie inaczej. Zrozumiałem, że moi przyjaciele z lat osiemdziesiątych, dawni działacze pierwszej „Solidarności”, mają rację, chcąc głodówką zmusić rząd do ustępstw, do ratowania świadomości polskiej młodzieży. Konfederacja dębnicka W marcu w kościele pod wezwaniem św. Stanisława Kostki przy ulicy Konfederackiej na krakowskich Dębnikach rozpoczęła się głodówka protestacyjna przeciwko planowanym zmianom w nauczaniu historii. Przystąpili do niej dawni działacze podziemia: Leszek Jaranowski – drukarz podziemnego „Hutnika”, Adam Kalita – jeden z założycieli Niezależnego Zrzeszenia Studentów na UJ, Bogusław Dąbrowa-Kostka – założyciel „Solidarności” w krakowskim ośrodku TVP, Marian Stach – więzień polityczny z okresu stanu wojennego, Grzegorz Surdy – działacz podziemia z lat osiemdziesiątych i... Ryszard Majdzik. W kolejnych dniach dołączył do nich uczestnik strajku w kopalni „Manifest Lipcowy”, podziemny drukarz Kazimierz Korabiński. Skoro więc do protestu przyłączył się „polski Bobby Sands”, sprawę należało potraktować infolinia 801 600 100 Kraków, marzec 2012. Głodówka przeciw planowanym zmianom w historii. fot. m. lasyk/reporter poważnie. Obecność na proteście Majdzika wskazywała na to, że o żadnych pozorach głodówki nie może być mowy. Oni szli „na ostro”. Okazało się, że na krakowskich Dębnikach rozpoczął się pierwszy po 1989 roku poważny protest, którego uczestnikom nie chodziło o własne partykularne interesy, mówiąc najprościej – nie głodowali o własną „michę”, nie bronili swoich miejsc pracy, większość z nich nie walczyła także o wychowanie własnych dzieci, niektórzy mają już bowiem wnuki. Była to prawdziwa, solidarnościowa głodówka, której uczestnicy w tak drastyczny sposób chcieli zwrócić uwagę opinii publicznej na pełzający proces pozbywania się przez Polskę niepodległości. Atmosfera protestu już od pierwszych dni przypominała dawno zapomniane obrazki ze strajków z lat osiemdziesiątych. Wielkie wsparcie z „miasta”, tłumy młodzieży, poważne, naukowe debaty. Tak jak wtedy – wokół głodówki trwało alergiczne milczenie mediów. Dopiero w czwartym dniu protestu odezwał się Polsat News, potem informacje o krakowskiej głodówce ukradkowo przedostawały się do innych mediów. Najpóźniej informacje o proteście podał TVN. Do jednego z głodujących zadzwonił wysoki urzędnik tej stacji, niezmiennie udający solidarnościowca, i zapytany o powód embarga na informacje o głodówce, jakie panowało w mediach koncernu ITI, niby żartem odparł: „Gdyby głodowało dwóch gejów, to pewnie dalibyśmy to na czołówkę »Faktów«, ale tak, to sami wiecie, to nie jest dla nas news”. Można tylko pozazdrościć poczucia humoru czynownikowi TVN, z wielkim przejęciem wykonującemu dyrektywy panów Walterów, w oryginale będącymi przecież pomysłami Jerzego Urbana. Konfederacja dębnicka przebiła się jednak do mediów, głównie dzięki wysiłkowi młodych blogerów, którzy od pierwszych dni wsparli głodujących. Historia albo niewolnictwo Po kilkunastu dniach krakowska głodówka, na prośbę kardynała Stanisława Dziwisza, została zawieszona i pałeczkę protestu przejęli dawni działacze podziemia z Warszawy; w siedzibie Stowarzyszenia Wolnego Słowa głodówkę rozpoczęli solidarnościowcy pod wodzą Adama Borowskiego i Grzegorza Wysockiego. Po nich protest przeniósł się do Siedlec, a teraz trwa w Tarnowskich Górach, gdzie wśród protestujących jest legendarna działaczka podziemia na Śląsku Jadwiga Chmielowska – osoba, która ma za sobą już dwa zawały serca. „Jeśli młodzież nie będzie porządnie uczona historii, to zerwie się kod kulturowy. Nikt się z nimi nie dogada, bo nie będą znać Sienkiewicza, nie będą nic wiedzieć o wspaniałości Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Będą niewolnikami. Tylko znajomość naszej historii pozwala powstać z kolan i z hardością nadstawiać karku, gdy Ojczyzna tego potrzebuje. Historia daje odwagę i mądrość” – twierdzi Jadzia. Nie lekceważcie „oszołomów”, którzy walczą o prawdę, inaczej będziecie żyli pomiędzy ludźmi, którzy – jak to ujął profesor Andrzej Nowak – nawet jak włożą palce w ranę, to nie będą mieli odwagi zakrzyknąć, tak jak apostoł Tomasz: Pan mój i Bóg mój! Oni ze strachu nie będą nawet widzieć rany, tak jak nie widzą tego, co ze smoleńskim wrakiem wyczynia reżim Władimira Putina. Z nieuctwa bierze się tchórzostwo, durnie nawet nie potrafią pomyśleć o buncie. Jeśli odpuścimy nauczanie – skażemy nasze dzieci na podły los. c zas stefc z yka 19 publicystyka Rządy Bezradności Na świecie dochodzi do gwałtownego przewartościowania układu sił. Polska stanie się beneficjentem nadchodzących porządków, jeśli posłuży się właściwym zestawem narzędzi, dokona analizy swoich atutów i obierze oraz wdroży strategię, która da jej przewagę konkurencyjną na wybranych polach. Co zaprząta głowy znaczących państw na świecie i z całą pewnością nie powinno być obojętne polskim decydentom? Cztery obszary: pieniądz (długi, inflacja, architektura finansowa), energia (surowce, geopolityka), realna gospodarka (przemysł wytwórczy, zasoby ludzkie, konkurencja), innowacyjność (własność intelektualna, korporacje narodowe, światowy podział zysków). Niestety, we wszystkich wymienionych obszarach, w których konkurują suwerenne państwa, obecnie rządząca w Polsce ekipa zasłużyła sobie na jak najgorsze oceny. Pieniądz Pieniądz, za sprawą rosnącego globalnego zadłużenia i inflacji, traci szybko na wartości. Ciągle króluje dolar, do wielkości pretenduje euro, w cieniu jena zaś skrywa się juan. Chińska waluta, od niedawna bezpośredni środek płatniczy w wymianie gospodarczej między Japonią i Państwem Środka, ma szansę w ciągu najbliższych kilku lat stać się jedną z walut rezerw banków centralnych. Rezerwy walutowe nie stanowią jednak już zabezpieczenia gwarantującego stabilność finansową. Przeciwnie. A to ze względu na spiralę zadłużenia, z której nie ma ucieczki, chyba że poprzez wzmożoną inflację. Ostatnio nawet chyba Niemcy podzieliły ten pogląd, skoro przyzwoliły Europejskiemu Bankowi Centralnemu (EBC) na wpompowanie w system bankowy w ciągu zaledwie dwóch miesięcy ponad jednego biliona euro (tysiąc miliardów)! Znaczący jest fakt, że ponad połowę z kredytów EBC oprocentowanych na 1 proc., a więc poniżej stopy inflacji, otrzymały banki niemieckie. W Polsce system bankowy w rękach zagranicznego kapitału stanowi niewątpliwie barierę rozwoju gospodarczego, ponieważ kapitał ma jednak narodowość. Prawo bankowe dyskryminuje zdane na miejscowe porządki polskie firmy wobec zagranicznych konkurentów. Zwłaszcza zapisy o bankowym tytule egzekucyjnym wydawanym na zamkniętej sesji sądu bez udziału wierzyciela prowadzą do częstych nadużyć. Dokumenty bankowe, traktowane z mocy prawa jako urzędowe, są w praktyce nie do wzruszenia przed sądem, nawet jeśli racja leży po stronie polskiego przedsiębiorcy. Sądy w sporze z zasady dają wiarę bankom, choć te pozostają pod kontrolą obcego kapitału i działają w jego interesie. Przykłady można mnożyć bez końca. Polskie przedsiębiorstwa pozbawione dostępu do kredytu lub też nieufne wobec banków nie mają równych szans rozwoju nawet na rynku krajowym, co dopiero mówić o ekspansji zagranicznej. Niestety, polityka gospodarcza w naszym kraju w dużej mierze jest zdeterminowana przez stosunek własności w sektorze bankowym. Wyrazem tego okazuje się również polityka fiskalna, a ostatnio monetarna państwa, która za 20 c zas stefc z yka sprawą decyzji szefa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki i ministra finansów Jacka Rostowskiego prowadzi na manowce. Włos na głowie się jeży już od samych wypowiedzi rodzimych finansistów. Oto by pozyskać 6,2 mld euro i pożyczyć je na procent poniżej poziomu inflacji (?!) poprzez Międzynarodowy Fundusz Walutowy europejskim bankrutom (?!), w domyśle bankom niemieckim i francuskim, szef NBP Marek Belka w telewizyjnym wystąpieniu na pytanie dziennikarza odpowiada, że sprzeda... francuskie obligacje! Faux pas!!! Przecież w języku finansów to wypowiedzenie wojny! Może dlatego Rostowski radzi pakować walizki?! Bezradność ekipy rządzącej odczuwają na własnej skórze i w portfelach Polacy. Dość powiedzieć, że zamieszanie przy liście leków refundowanych w styczniu i lutym spowodowało spadek obrotów aptek o 24 procent. Ponieważ spadkowi złotówkowej wartości sprzedaży farmaceutyków towarzyszyły skokowe podwyżki cen, nieraz o kilkaset procent, znakiem tego spadek sprzedaży w ujęciu towarowym musiał być znacznie głębszy, co z kolei prowadzi do uprawnionego Rządy Bezradności pogrążają nas w długach, marnotrawią zasoby naturalne. Nienawidzą wręcz przejawów polskiej zaradności wniosku, że znacznej części społeczeństwa nie stać obecnie na wykup leków. Podobnie mają się sprawy z planowanym podniesieniem wieku emerytalnego. Podjęcie tego tematu w sytuacji rosnącego bezrobocia, obecnie na poziomie 13,3 proc., do niedawna najwyższym od 5 lat, stanowi wyraz bądź głupoty ze strony rządzących, bądź jest wynikiem desperacji wskazującej na brak płynności w budżecie państwa i dramatyczne uzależnienie od nowych kredytów z zagranicy. Może też dlatego skołowany i wystraszony Donald Tusk nieustannie wchodzi do strefy euro, ostatnio w 2015 roku. To doprawdy wyraz nieuleczalnego natręctwa bądź chęć skorzystania w razie czego z europejskiej „pomocy” na grecką modłę oraz poparcia politycznego Unii w razie załamania w finansach publicznych w Polsce. Energia Głośno od tygodni o potencjalnym konflikcie w cieśninie Ormuz. Irańczycy grożą, że jej blokada uniemożliwi wymianę handlową, a przede wszystkim dostawy ropy naftowej do Europy. Kilka lat temu sama deklaracja wywołałaby konflikt zbrojny. Jednak po Iraku i Afganistanie, po zasmakowaniu w rodzimych złożach gazu i ropy łupkowej, USA nie są tak skore do gorącej wojny. Mogą za to być zainteresowane www.k asastefc z yka.pl publicystyka podtrzymywaniem wysokich cen surowców energetycznych. W Stanach Zjednoczonych bowiem po sukcesie z gazem łupkowym rodzą się strategie przewagi kosztowej nad resztą globu i powrotu przemysłu wytwórczego do USA. Konflikt w Iranie dodałby wagi politycznej... Polsce. Unia Europejska może, wobec niepewnych dostaw z Rosji, postawić na eksploatację i rozwój zdolności wydobywczych gazu i ropy z łupków. Powinniśmy być na tę ewentualność przygotowani. Wymarzony przeze mnie Fundusz byłby jak znalazł. Posłużyłby do zintensyfikowania poszukiwań złóż gazu łupkowego i do stworzenia infrastruktury przemysłowej, bez której wydobycie gazu z łupków w Polsce pozostanie marzeniem. Stanowisko ekipy rządzącej w kwestiach gazu łupkowego wydaje się co najmniej zastanawiające. Zarzucam jej, że utrąca kosztowne, aczkolwiek wielce zyskowne przedsięwzięcie, jakim mogłaby okazać się eksploatacja gazu łupkowego. Inwestorzy zagraniczni już wkrótce stracą zapał i wycofają kapitał, bo ciągle nie znają struktury podatkowej, regulacji środowiskowych i geologicznych, które miałyby ich obowiązywać, a przede wszystkim nie są pewni zakresu praw majątkowych, jakie nabyli wraz z koncesją na poszukiwanie gazu. Przemysłowe wydobycie gazu łupkowego wymaga olbrzymich nakładów kapitałowych. W tej sytuacji po prostu szokuje raport rządowy, który kilkunastokrotnie obniża amerykańskie szacunki zasobów tego surowca w Polsce. Raport opiera się głównie na wynikach odwiertów dokonanych... przed 1989 rokiem, kiedy eksploatacja bogactw naturalnych w Polsce z całą pewnością nie stanowiła priorytetu, a wieść niesie, że wiele z tych „odwiertów” dokonano jedynie na papierze! Realna gospodarka Niemcy ściągają do siebie polską młodzież, kusząc ją stypendiami, nauką zawodu, ucieczką od udręki bezrobocia. I to w czasie, kiedy polskie finanse publiczne uginają się pod ciężarem nierównowagi w systemie emerytalnym – coraz mniej pracujących płaci składki ZUS na pokrycie bieżących wypłat emerytur. Polska racja stanu nakazuje: po pierwsze – politykę prorodzinną (zwolnienia podatkowe na dzieci i zasiłki rodzinne dla mniej zamożnych), po drugie – tworzenie atrakcyjnych miejsc pracy w kraju. By zabiegi te miały sens, aby Polki rodziły dzieci w Polsce, nie w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, budżet państwa powinien ponosić koszt rzędu 40 mld zł rocznie w formie ulg podatkowych, ale także bezpośredniej pomocy dla najuboższych rodzin (dr Cezary Mech, były wiceminister finansów). Takie możliwości finansowe Polska może osiągnąć tylko przez aktywną politykę, tworzenie miejsc pracy o wysokiej wartości dodanej oraz przez skuteczną reindustralizację. Podstawą infolinia 801 600 100 Fot. dreamstime takiej strategii powinno być obniżenie kosztów energii. Wobec cen, jakie płacimy za gaz i ropę z Rosji, obecnie najwyższych w Europie i na świecie, nasz przemysł chemiczny może podzielić los sektora stoczniowego. Już wkrótce, mimo odległości, USA będą mogły zaproponować nawozy sztuczne i inne chemikalia po konkurencyjnych cenach dzięki niskim kosztom energii wynikającym z przemysłowej eksploatacji gazu łupkowego. Również Polska powinna w oparciu o tanią energię z gazu łupkowego dążyć do odbudowy przemysłu wytwórczego (huty, przemysł maszynowy, stoczniowy), który będzie zdolny wchłonąć rzesze młodych wykształconych, choć dzisiaj bez pracy. w szybkim tempie regionem bardzo taniej siły roboczej. Wykształcona młodzież wyjeżdża. Czy w tej sytuacji któremuś z decydentów przeszło przez usta słowo „grafen” (głośny polski wynalazek)? Czy debatujemy otwarcie nad efektywnym wykorzystaniem bogactw naturalnych (gaz łupkowy, geotermia)? Czy budujemy narodową strategię rozwoju, dzięki której powstaną wpływowe polskie koncerny międzynarodowe? Niestety nie. Rząd nie wypełnia swych podstawowych obowiązków. W innowacyjności mamy największy dystans do odrobienia i w żadnym wypadku Polska nie powinna ratyfikować lub stosować się do umowy ACTA, bo będziemy spłaceni za nasz wysiłek po kosztach. Zyski wezmą inni. Innowacyjność Na mechanizmy podziału zysków na świecie mogliśmy przez chwilę ukradkiem zerknąć po trzęsieniu ziemi i tsunami w Japonii. Przemysł samochodowy stanął nagle na całym świecie. Okazało się, że w dotkniętym katastrofą rejonie produkowano kluczowe podzespoły do samochodów, nie tylko japońskich marek. Oto niezbity dowód, który wskazuje, na czym polega walka o zyski. Główną rolę grają duże, narodowe koncerny. Cóż, bez podzespołu kupionego bardzo drogo w Japonii daleko nie zajedziesz! Interes koncernów miała chronić umowa ACTA. W Chinach gościła niedawna kanclerz Niemiec Angela Merkel. Chwaliła się paktem fiskalnym, grała umową ACTA, zabiegała o wsparcie finansowe dla Unii Europejskiej. Starała się pozyskać Chiny jako strategicznego partnera. Wskazywała na możliwości inwestycyjne w krajach europejskich dotkniętych kryzysem finansów publicznych. Mam wrażenie, że i Polska została wystawiona na sprzedaż wraz z podpisaniem paktu fiskalnego, który zahamuje inwestycje, a w konsekwencji może wywołać zapaść finansów publicznych. Polska znajduje się na dole europejskiej tabeli, jeśli chodzi o innowacyjność w gospodarce. Za nami plasuje się jedynie (wg jednego z opracowań) Albania. Produkujemy podzespoły bez własnego wkładu technologicznego, przeważnie na potrzeby niemieckich odbiorców. Stajemy się Słowo prawdy Przed dwoma laty zbulwersowała mnie wymowa wywiadu Jana Krzysztofa Bieleckiego w „Rzeczpospolitej”, w którym były premier Polski powiedział (sens przytaczam z pamięci), że narodowe cechy powodują, iż Polacy zdani będą zawsze na skromne państwo. Innymi słowy, nie potrafimy sami się rządzić i lepiej dla nas, jeśli ktoś nami pokieruje. Z kolei obecny komisarz ds. budżetu Unii Europejskiej Janusz Lewandowski tłumaczył przed laty, że Polacy skazani są na pracę najemną, bo nie posiadają własnego kapitału. Ludzie pokroju Bieleckiego i Lewandowskiego prowadzą kraj na manowce. Pogrążają nas w długach, marnotrawią zasoby naturalne. Kłamią rano, kłamią wieczorem. Nienawidzą wręcz przejawów polskiej zaradności. Wystarczy wspomnieć Telewizję Trwam czy SKOK-i. Nie chcą wiedzieć, że największym bogactwem państwa są ludzie, ich pomysły, inicjatywa, przedsiębiorczość, wspólnota interesu narodowego. Jerzy Bielewicz Autor jest finansistą, prezesem stowarzyszenia „Przejrzysty Rynek”, absolwentem IP Business School na Uniwersytecie Western Ontario, byłym doradcą Goldman Sachs i Royal Bank of Kanada, specjalistą w dziedzinie negocjacji z bankami w imieniu przedsiębiorstw. c zas stefc z yka 21 publicystyka 7 maja 1945 r. – koniec W poniedziałek 7 maja 1945 roku we francuskim mieście Reims, w tymczasowej kwaterze gen. Dwighta Eisenhowera, kończyła się symbolicznie i prawnie II wojna światowa. T ego dnia Niemcy podpisały wobec aliantów akt bezwarunkowej kapitulacji. Podpisy złożyli: gen. armii Alfred Jodl (w imieniu Wehrmachtu), admirał Hans-Georg Friedeburg (w imieniu Kriegsmarine) i mjr Wilhelm Oxenius (w imieniu Luftwaffe). Ze strony aliantów protokół podpisał gen. Walter Bedell Smith. Sowiety reprezentował gen. Iwan Susłoparow. Polacy byli po wojnie przekonywani, że kapitulacja Niemiec nastąpiła w środę 9 maja 1945 roku. Polska sowiecka zadekretowała ten dzień, na polecenie Stalina, jako „narodowy dzień zwycięstwa”, co było nie tylko kłamliwe, ale i absurdalne. Ta „zwycięska” Polska była bowiem po wojnie nie tylko mniejsza, ale i pozbawiona suwerenności na rzecz Sowietów! Po 1990 roku uświadamiano nas, że wojna zakończyła się nie 9, lecz 8 maja. To też była nieprawda. W rzeczywistości niemiecka kapitulacja nastąpiła 7 maja w Reims. I nie była to kapitulacja „przed Amerykanami i Brytyjczykami”, jak się do dziś pisze, lecz przez sprzymierzonymi w ogóle, na co wyraźnie wskazuje podpis gen. Iwana Susłoparowa. Skąd się wziął ten taniec dat? Stalin nie lubił, kiedy ktoś go zastępuje w roli demiurga „wiekopomnych” Gen. Alfred Jodl podpisuje w Reims kapitulację Niemiec. Fot. Franklin D. Roosevelt Library, źródło Wikipedia wydarzeń. Nauczył się już lekceważyć zachodnich aliantów, którzy lekką ręką oddali mu w pacht połowę Europy, łącznie ze swoim najwierniejszym sojusznikiem – Polską. Teraz zażądał teatru w swoim stylu: powtórki kapitulacji, ale już w kwaterze kommarszałka Gieorgija Żukowa w Berlinie. Czasu było mało, więc ta „nowa kapitulacja” została podpisana bardzo późnym wieczorem 8 maja. W Moskwie był już 9 maja... I tak powstał, w powojennym bloku komunistycznym, Dień Pabiedy 9 maja... Z kalendarza polskiego – maj Znaczenia tego dnia w duchowej i politycznej historii Polski nie jesteśmy jeszcze w stanie ogarnąć. Jedno jest pewne: Karol Wojtyła Plac św. Piotra, z Wadowic – od 1 maja niedziela, 1 maja 2011 r. Papież 2011 r. błogosławiony Benedykt XVI całuje Jan Paweł II – jest darem relikwiarz z krwią Opatrzności Bożej dla błogosławionego Jana znękanych, cierpiących Pawła II. Fot. serwis wat ykański, źródło i wielokrotnie upokarzaWikipedia. nych w minionym stuleciu Polaków. Jako błogosławiony – a być może po niewielu latach także święty Pański – będzie darem równie cennym w życiu wiecznym, jak za życia ziemskiego. Będzie nam przypominał, w czasach pozornego „oświecania”, że Polak to znaczy katolik i że to brzmi dumnie, bo z chrześcijańskiego ducha wzrosło to, co było najpiękniejsze nie tylko w historii Polski, ale i całej Europy. Europy chrześcijańskiej, a nie wolteriańskiej czy marksistowskiej – znaczonej gilotyną oraz zbrodniami 22 c zas stefc z yka czerwonego i brunatnego socjalizmu – co wielokrotnie podkreślał błogosławiony Jan Paweł II. Witaj Maj, Trzeci Maj, dla Polaków błogi raj! – pisał w obozie pod Kałuszynem Rajnold Suchodolski, poeta, żołnierz powstaZaprzysiężenie Konstynia listopadowego. tucji 3 Maja na rysunku W czasie powstania Jana Piotra Norblina styczniowego wspo(*1745 †1830). Fot. Zbiory Biblioteki Naromnienie Majowej dowej w Warszawie. Jutrzenki było inspiracją do walki i marzeń o wolności Polski. 3 maja 1891 r. ulicami rosyjskiej Warszawy szła manifestacja młodzieży polskiej, tej najszlachetniejszej i najodważniejszej, by uczcić stulecie ustanowienia konstytucji. Wielu aresztowano, uwięziono, zesłano. 3 maja 1916 r. w Warszawie i w innych miastach zaboru rosyjskiego odbyła się wielotysięczna manifestacja narodowa – pierwsza tak potężna od czasów powstania styczniowego. 3 maja 1919 r. sejm odrodzonej Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił dzień 3 maja świętem narodowym Polaków. W Warszawie pod krzyżem Romualda Traugutta zasadzono Drzewo Wolności. Polska roku 1791 była państwem zależnym. Tak zwany sejm delegacyjny podpisał 8 marca 1768 r. traktat gwarancyjny z Rosją. Na mocy tego traktatu bez zgody Rosji w prawie i ustroju Rzeczypospolitej nie mogły być dokonane żadne istotne zmiany. Ci, którzy wówczas protestowali, szybko przekonali się, że żyją w zniewolonym już kraju. Protestujący przeciwko planom traktatu biskupi krakowski i kijowski, senatorowie Rzeczypospolitej, zostali porwani przez rosyjski oddział specjalny w centrum Warszawy, w październikową noc 1767 roku, i wywiezieni do Kaługi. Konstytucja 3 Maja to było przede wszystkim wypowiedzenie Rosji tego haniebnego traktatu! To była owa źrenica Majowej Jutrzenki! To przede wszystkim zryw wolności, a nie nowoczesna koncepcja państwa, bo naród jej nie analizował, tak jak to czynią dziś historycy. Nic cenniejszego nad wolność, nad prawo do samostanowienia, do www.k asastefc z yka.pl c publicystyka II wojny światowej Prawdę mówiąc, Sowiety równie dobrze mogłyby składać kapitulację... Przecież wojnę przegrywał ich wierny sojusznik, z którym w sierpniu 1939 dzieliły zbójeckie strefy interesów w Europie i przecinały na pół napadniętą wspólnie Polskę... Niestety, z woli naszych „aliantów” przysługiwał im teraz tytuł zwycięzcy – i to takiego, który bierze główną wygraną... Czy Polacy cieszyli się z końca wojny? Oczywiście. Z końca TAKIEJ wojny cieszył się każdy rozumny człowiek na świecie. Cieszył się z końca codziennego zabijania. Jednak najbardziej świadomi sytuacji Polacy wiedzieli, że ten koniec wojny nie jest naszym zwycięstwem, a już na pewno nie będzie nigdy polskim narodowym dniem zwycięstwa. Raczej upokorzenia. Żołnierze Podziemnego Państwa Polskiego pamiętali słowa komendanta głównego Armii Krajowej gen. bryg. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka”, zapisane w rozkazie sprzed 4 miesięcy – 19 stycznia 1945 roku: Żołnierze Sił Zbrojnych Kraju! Postępująca szybko ofensywa sowiecka doprowadzić może do zajęcia w krótkim czasie całej Polski przez Armię Czerwoną. Nie jest to jednak zwycięstwo słusznej Sprawy, o którą walczyliśmy od roku 1939. W istocie bowiem – mimo stwarzanych pozorów wolności pielęgnowania obyczaju, kultury narodowej, religii ojców. To prawo dane od Boga. Dlatego 3 maja jawił się Polakom jako Boża iskra, jako światło niesione przez Tę, która jest dana Narodowi do obrony. Pamięć Konstytucji 3 Maja przetrwała pokolenia. I oby trwała dalej, dając nam siły i nadzieję, tak jak dawała ją naszym ojcom. Znana pisarka Maria Dąbrowska zapisała w swoim dzienniku: Słucham mowy Becka w Sejmie. Słucha jej cała Polska, wszędzie przerwano pracę, wszyscy przy Minister spraw głośnikach. Doskonała mowa, zagranicznych zarówno w formie jak i w treści. RP Józef Beck Monumentalna i krótka. (*1894 †1944). A minister spraw zagranicznych RP mówił: Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę: wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę! Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor! infolinia 801 600 100 – oznacza to zmianę jednej okupacji na drugą, przeprowadzoną pod przykrywką Tymczasowego Rządu Lubelskiego, bezwolnego narzędzia w rękach rosyjskich. Żołnierze! Od 1 września 1939 r. Naród Polski prowadzi ciężką i ofiarną walkę o jedyną Sprawę, dla której warto żyć i umierać, o swą wolność człowieka w niepodległym Państwie. Wyrazicielem i rzecznikiem Narodu i tej idei jest jedyny i legalny Rząd Polski w Londynie, który walczy bez przerwy i walczyć będzie o nasze słuszne prawa. Polska, według rosyjskiej recepty, nie jest tą Polską, o którą bijemy się szósty rok z Niemcami, dla której popłynęło morze krwi polskiej i przecierpiało ogrom męki i zniszczenie Kraju. Walki z Sowietami nie chcemy prowadzić, ale nigdy nie zgodzimy się na inne życie, jak tylko w całkowicie suwerennym, niepodległym i sprawiedliwie urządzonym społecznie Państwie Polskim. Obecne zwycięstwo sowieckie nie kończy wojny. Nie wolno nam ani na chwilę tracić wiary, że wojna ta skończyć się może jedynie zwycięstwem słusznej Sprawy, tryumfem dobra nad złem, wolności nad niewolnictwem. Żołnierze Armii Krajowej! Daję Wam ostatni rozkaz. Dalszą swą pracę i działalność prowadźcie w duchu odzyskania Działo się w piątek 5 maja 1939 roku, w samo południe, w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej w Warszawie. Dokładnie tydzień wcześniej, 28 kwietnia o godzinie 12.00, w berlińskim Reichstagu przemawiał kanclerz Deutsches Reich Adolf Hitler. Jego furia skupiła się na Polsce. Straszył i szantażował Polaków. Wypowiedział polsko-niemiecki układ o nieagresji z roku 1934, oświadczył bezczelnie, że Polska go pogwałciła! Zażądał eksterytorialnej autostrady dla Niemców przez terytorium Polski. Zażądał włączenia Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy. W zamian obiecywał Polakom „gwarancje” niemieckie dla naszych granic, czyli w gruncie rzeczy proponował uzależnienie Polski od Niemiec. W odpowiedzi usłyszał, że pokój też ma cenę wymierną… Józef Piłsudski zmarł w Belwederze w niedzielę 12 maja 1935 r. o godzinie 20.45. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją jedności narodowej Polaków. 13 maja 1935 r. wyjęto z ciała mózg i serce. Mózg był badany przez naukowców w Wilnie, serce rok później złożono, zgodnie z wolą marszałka, w grobie jego matki na cmentarzu Rossa pełnej niepodległości Państwa i ochrony ludności polskiej przed zagładą. Starajcie się być przewodnikami Narodu i realizatorami niepodległego Państwa Polskiego. W tym działaniu każdy z Was musi być dla siebie dowódcą. W przekonaniu, że rozkaz ten spełnicie, że zostaniecie na zawsze wierni tylko Polsce oraz by Wam ułatwić dalszą pracę – z upoważnienia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zwalniam Was z przysięgi i rozwiązuję szeregi AK. W imieniu służby dziękuję Wam za dotychczasową, ofiarną pracę. Wierzę głęboko, że zwycięży nasza Święta Sprawa, że spotkamy się w wolnej i demokratycznej Polsce. Niech żyje Wolna, Niepodległa, Szczęśliwa Polska! Polska wojna o świętą Sprawę zaczynała się w dniach 7-9 maja od nowa. Symbolicznym wydarzeniem dla tej nowej wojny, dokładnie z dnia 7 maja 1945 roku [!] był wielogodzinny bój polskich oddziałów Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW), pod Kuryłówką koło Biłgoraja, z ekspedycją NKWD, które panoszyło się w Polsce i wspierało zbrojnie „władzę ludową” sowieckich kolaborantów. Piotr Szubarczyk w Wilnie. Ciało spoczęło w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów na Wawelu. Na granitowej płycie nagrobnej Marszałek Józef Piłsudski wita defilującą kawalerię umieszczono wybra- na Błoniach w Krakowie ny przez zmarłego – 6 X 1933 r., półtora roku cytat z „Wacława” Ju- przed śmiercią. Był już liusza Słowackiego, wówczas chory i bardzo cierpiał. ukochanego poety Pocztówka Wydawnictwa Malarzy Polskich marszałka, spoczy- Salonu w Krakowie. wającego z jego woli także na Wawelu: Kto mogąc wybrać, wybrał zamiast domu gniazdo na skałach orła, niechaj umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie. Tak żyłem. Nie brakowało szatanów i cieniów w tym życiu. Jedno jest jednak pewne. To było życie dla Polski. Bezinteresowne. Kiedyś Piłsudski powiedział: Choć nieraz mówię o <durnej Polsce>, wymyślam na Polskę i Polaków, to przecież tylko Polsce służę. Gdybyśmy mogli wszyscy za nim powtórzyć szczerze te słowa, Polska byłaby najszczęśliwszym krajem. Piotr Szubarczyk c zas stefc z yka 23 historia Działalność społeczna kapłanów Zygmunt Chełmicki – wydawca „Podręcznej Encyklopedii Kościelnej”; Marceli Godlewski – założyciel Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich i „antysemita, który ratował Żydów”; Marceli Nowakowski – założyciel Polskiego Czerwonego Krzyża. To tylko trzy nazwiska spośród wielu wybitnych kapłanów warszawskich, których działalność sięga początku XX wieku. M Historie nieznane Przedstawiamy cykl opowieści o zapomnianych bohaterach, o zapomnianych, choć ważnych zdarzeniach, bez których historia być może potoczyłaby się nieco inaczej. Autorami publikacji są doktoranci Jana Żaryna, polskiego historyka, wykładowcy akademickiego, działacza społecznego, doktora habilitowanego i profesora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jan Żaryn wykłada również na Uniwersytecie Warszawskim, a specjalizuje się w dziejach najnowszych, a szczególnie w historii Kościoła katolickiego w Polsce w XX wieku, obozu narodowego, dziejach politycznych emigracji po 1945 r. 24 c zas stefc z yka imo ucisku zaborcy Warszawa na początku XX wieku pozostawała miastem szczególnym pośród pozostałych miast polskich, nie tracąc wielu cech stołeczności. Obok Łodzi i Zagłębia Dąbrowskiego, była ośrodkiem intensywnie rozwijającego się przemysłu. W ślad za nim szedł także rozwój transportu – miasto było ważnym węzłem kolejowym. Skutkiem tych przemian był szybki wzrost liczby ludności. W ciągu półwiecza (1864-1914) liczba ludności Warszawy powiększyła się czterokrotnie z 224 tys. do 885 tys. To zaś skutkowało wzrostem liczby wiernych w parafiach. W archidiecezji warszawskiej w 1906 r. istniało aż 11 parafii liczących ponad 20 tys. wiernych. Warszawska parafia Wszystkich Świętych liczyła w drugiej dekadzie XX w. ok. 50 tys. wiernych. Te dynamiczne przemiany postawiły przed terytorialną organizacją duszpasterską nowe problemy. Tymczasem Kościół katolicki był poważnie dotknięty represjami popowstaniowymi – skasowano zakony, ograniczano swobodę działania kapłanów i hierarchii biskupiej, wprowadzano liczne zakazy dotyczące form nabożeństw. Tak osłabiony – nie był w stanie zareagować odpowiednio na dokonujące się przemiany. Doskwierała więc nie tylko niewystarczająca liczba i wielkość istniejących świątyń, nieprzystająca do nowych potrzeb, ale przede wszystkim, niewystarczająca liczba duchownych, mogących podołać nowym wyzwaniom. Ci zaś, którzy byli, często w ogóle nie byli przygotowani do pracy z robotnikami. Nie potrafili dostosować form oddziaływania duszpasterskiego do nowej sytuacji. Ogłoszona przez papieża Leona XIII w 1891 r. encyklika „Rerum novarum” nie była szeroko znana na ziemiach polskich. Biskupi, z nielicznymi wyjątkami, wyznawali tradycyjne poglądy na rolę kapłana, nie podejmowali więc żadnych inicjatyw mających na celu pracę z robotnikami. Wszystkie te czynniki powodowały, że większość robotników, wywodząca się z ludności napływowej, znalazła się praktycznie poza zasięgiem tradycyjnych struktur kościelnych. Zostali wykorzenieni ze swego naturalnego środowiska, pozbawieni nie tylko opieki duszpasterskiej, ale przede wszystkim oparcia w tradycyjnej społeczności. W tym czasie, zwłaszcza w latach 1905-1907, można zaobserwować wzrost wpływów partii socjalistycznych, prowadzących agitację w środowiskach robotniczych. Wskazywały one na konflikt interesów między pracownikami a pracodawcami, nawoływały robotników do walki o swoje prawa za pomocą strajków. Od początku Kościół katolicki w socjalizmie widział jedno z największych zagrożeń. Nie przypadkowo więc w tym czasie pojawił się na łonie Kościoła katolickiego szereg inicjatyw oddolnych zmierzających do zrzeszania lub innej pomocy ludności Zygmunt Chełmicki. Fot. Wikipedia.org skupionej w środowiskach wielkomiejskich. Zwłaszcza po ogłoszeniu ukazu tolerancyjnego w 1905 r., pozwalającego na zakładanie stowarzyszeń, robotnicy zaczęli wstępować do wielu nowo tworzonych organizacji kościelnych. Na przełomie XIX i XX wieku działało na ziemiach polskich pokolenie młodych kapłanów, ukształtowanych w podobnych warunkach, wychowanych w kulcie powstania styczniowego; wielu z nich ukończyło studia zagraniczne, często w Rzymie. Charakteryzowało ich z jednej strony gruntowne wykształcenie teologiczne, z drugiej zaś niezwykła wrażliwość na potrzeby zwykłych ludzi. W swej pracy duszpasterskiej często wykorzystywali sło- Życie każdego z nich jest materiałem na niejedną książkę będącą świadectwem niezwykłego realizowania powołania kapłańskiego poprzez służbę najuboższym w czasach, kiedy Polacy byli pozbawieni swojego państwa wo pisane, wydając liczne czasopisma i modlitewniki. Do tego grona można zaliczyć m.in. księży: Zygmunta Chełmickiego (1851-1922), Jana Siemca (1846-1919), Marcelego Nowakowskiego (1882-1940) czy Marcelego Godlewskiego (1865-1945). Ksiądz Zygmunt Chełmicki, znany jest przede wszystkim jako profesor warszawskiego Seminarium Duchownego i wydawca wielu publikacji religijnych na czele z kilkunastotomową „Podręczną Encyklopedią Kościelną”. Do grona autorów haseł udało mu się zaprosić szereg wybitnych ówczesnych teologów. Pod koniec XIX w. odbył zamorską podróż do Brazylii, którą po powrocie opisał. Był rektorem kościoła św. Ducha w Warszawie. Niewiele osób wie, że od początku swego pobytu w Warszawie angażował się także w działalność społeczną – wraz z Agnieszką Helwich organizował Schronienie dla Nauczycielek, wspierające emerytowane www.k asastefc z yka.pl historia warszawskich na początku XX w. pracownice oświaty. Instytucja początkowo działała w prywatnym mieszkaniu przy ul. Żurawiej, potem zakupiono działkę w Zielonce, gdzie wybudowano ogromny, istniejący po dziś dzień budynek. W Warszawie organizował też dożywianie najuboższych otwierając tanie kuchnie, pomagał bezdomnym. Ksiądz Jan Siemiec, zanim w 1889 r. został proboszczem parafii św. Antoniego w Warszawie, pracował jako wikariusz parafii św. Aleksandra w Warszawie, potem proboszcz w łódzkiej parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Był także profesorem w warszawskim seminarium duchownym – uczył przyszłych duchownych filozofii i historii Kościoła. Prowadził działalność charytatywną wśród robotników Powiśla, w 1904 r. założył bursę dla ubogich chłopców, która w miarę rozwoju przekształciła się w zakład i szkołę, gdzie mieszkali i uczyli się zawodu. To jemu przypadło poświęcenie odsłoniętego w 1898 r. pomnika Adama Mickiewicza przy Krakowskim Przedmieściu. Rok później stanął na czele Komitetu Budowy Kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela. Z tą świątynią związane są losy kolejnego kapłana – prałata Marcelego Nowakowskiego. Po przyjęciu święceń kapłańskich rozpoczął posługę wikariusza w Wiskitkach; w 1919 r. był jednym z założycieli Polskiego Czerwonego Krzyża, w latach 1926-1940 był proboszczem parafii Najświętszego Zbawiciela; przyczynił się do rozbudowy świątyni. W dwudziestoleciu międzywojennym był zaangażowany w życie polityczne – był posłem na sejm. Ksiądz Marceli słynął z talentu krasomówczego. Podobno nawet profesor Aleksander Zelwerowicz wysyłał młodych adeptów aktorstwa, żeby od niego uczyli się sztuki krasomówstwa. W styczniu 1939 r. wygłosił płomienne Marceli Nowakowski. fot. wikipedia.org infolinia 801 600 100 kazanie podczas mszy żałobnej żegnającej Romana Dmowskiego. Po wybuchu II wojny światowej dwukrotnie aresztowany; został rozstrzelany u podnóża sejmu. Zapewne wielokrotnie spotykał się z innym prałatem, jego imiennikiem, księdzem Marcelim Godlewskim. Ten energiczny kapłan już od końca XIX wieku działający wśród robotników, początkowo w Łodzi, później w Warszawie, podobnie jak pozostali, zasłynął jako intelektualista niezwykle zaangażowany społecznie. Wykładał biblistykę w seminarium duchownym, wydawał kilkanaście czasopism, głównie skierowanych do swych podopiecznych – robotników warszawskich. Pełnił posługę jako wikariusz parafii św. Krzyża, potem jako rektor kościoła św. Marcina. Od początku XX wieku zakładał, początkowo tajne, organizacje zrzeszające robotników w celu z jednej strony pogłębiania życia religijnego, z drugiej – wspierające ich. W 1906 r. (po ogłoszeniu przez władze zaborcze ukazu tolerancyjnego, umożliwiającego zakładanie stowarzyszeń) założył Stowarzyszenie Robotników Chrześcijańskich, skupiające w szczytowym momencie swej działalności, kilkadziesiąt tysięcy członków. Kiedy w 1915 r. został proboszczem parafii Wszystkich Świętych, niezwykle zaangażował się w pomoc swym parafianom – najuboższej ludności Warszawy – robotników, drobnych wyrobników, straganiarzy i służby domowej. Podobnie jak ksiądz Nowakowski, głosił podniosłe, poruszające kazania; publikował też, niejednokrotnie pisane ostrym językiem, artykuły publicystyczne. Zasłynął jako „zagorzały antysemita”, który po wybuchu II wojny światowej, kiedy jego parafia znalazła się w obrębie warszawskiego getta, ratował Żydów. Przedstawionych kapłanów łączyło przede wszystkim to, że każdy działał samodzielnie, podejmując oddolne inicjatywy. Dla części z nich poważnym utrudnieniem w działalności społecznej były zarzuty sprzyjania modernizmowi, z jakimi się spotykali. Przede wszystkim od przełomu XIX i XX w. starali się realizować postulaty nowo wydanej encykliki Leona XIII o nauce społecznej Kościoła „Rerum novarum”. Wielu kapłanów na ziemiach polskich, odczuwających potrzebę pracy wśród wiernych, uświadamiania religijnego i narodowego związało się na przełomie XIX i XX z Narodową Demokracją, która zachęcała ich do współpracy z inteligencją w pracy społecznej i oświatowej. Tak było w przypadku księży Chełmickiego, Nowakowskiego i Godlewskiego. Każdy z przedstawionych kapłanów był gruntownie wykształcony – mimo zakazu władz carskich uniemożliwiającego im studiowanie na zachodnich uczelniach, każdy z nich Marceli Godlewski. Fot. archiwum Parafii Wszystkich Świętych (prawdopodobnie pod zmienionym nazwiskiem) kształcił się za granicą. Księża Nowakowski i Godlewski – na uniwersytecie papieskim Gregorianum. Ta uczelnia, jedna z najstarszych w Rzymie, bezpośrednio podlegająca papieżowi, prowadzona przez jezuitów, skupiała studentów z wielu krajów, co za tym idzie, przynosiła im wiele różnorodnych doświadczeń. Kształciła kapłanów zdolnych do bardzo aktywnego duszpasterstwa. Swą wiedzę przekazywali przyszłym kapłanom wykładając w warszawskim seminarium duchownym. Ksiądz Chełmicki był długoletnim członkiem władz seminarium, pozostali kapłani w nim wykładali. Publikowali też książki naukowe z dziedziny teologii, czy jak ksiądz Godlewski – archeologii biblijnej. Ksiądz Zygmunt Chełmicki wydawał „Bibliotekę Dzieł Chrześcijańskich”; do powstałej w jej ramach encyklopedii zaangażował grono wybitnych postaci ówczesnego świata naukowego. Wydawali też katechizmy, kazania, tłumaczenia zagranicznych książek religijnych, liczne tytuły prasowe. Wszyscy obok pracy naukowej, oddawali się działalności społecznej. W ten sposób wcielali w życie wiedzę, którą zdobyli przez lata studiów. Oprócz przedstawionych czterech kapłanów działających w Warszawie na początku XX wieku oczywiście było wielu innych, także wybitnych, jak choćby Stanisław Gall, przyszły biskup polowy Wojska Polskiego, czy Ignacy Kłopotowski, przybyły z Lublina wydawca prasy katolickiej, działacz społeczny, założyciel Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Loretańskiej. Życie każdego z nich jest materiałem na niejedną książkę będącą świadectwem niezwykłego realizowania powołania kapłańskiego poprzez służbę najuboższym w czasach, kiedy Polacy byli pozbawieni swojego państwa. Małgorzata Żuławnik c zas stefc z yka 25 byliśmy tam Stroje dla sportowców MILÓWKA. Kasa Stefczyka ufundowała stroje piłkarskie dla amatorskiego zespołu sportowego w Milówce. Podziękowania na ręce Beaty Żabnickiej-Zon – kierownika oddziału Kasy w Milówce oraz Jacka Gaducewicza – kierownika regionalnego złożyli podczas sesji rady gminy Robert Piętka – wójt gminy Milówka oraz Krzysztof Kamiński – kapitan drużyny. Amatorski zespół sportowy piłki nożnej powstał w 2006 roku. Zrzesza pracowników oświaty, samorządowców oraz przedstawicieli innych zawodów. Zespół trenuje na hali sportowej Gimnazjum im. Jana Pawła II w Milówce. Drużyna wzięła udział w ogólnopolskich turniejach halowych piłki nożnej Od lewej: Jacek Gaducewicz – kierownik regionalny, Beata Żabnicka-Zoń – kierownik oddziału, Robert Piętka – wójt gminy Milówka oraz Krzysztof Kamiński – wiceprzewodniczący rady sołeckiej, kapitan drużyny. Zawodnicy prezentują swoje stroje. pracowników oświaty, w których zajęła wysokie trzecie i czwarte miejsce. Ponadto bierze udział w rozgrywkach służb mundurowych oraz międzynarodowych rozgrywkach piłki nożnej samorządowców. Do osiągnięć drużyny zaliczyć należy również drugie miejsce w turnieju o Puchar Burmistrza Krasno nad Kysucou (Słowacja), jak również pierwsze miejsce w rozgrywkach o Puchar Wójta Gminy Milówka. W szkole o finansach BIAŁA PODLASKA/MIĘDZYRZEC. Pracownicy oddziału przy ul. Jatkowej 14 w Białej Podlaskiej przeprowadzili lekcje na temat konta osobistego w Liceum Profilowanym w Międzyrzecu Podlaskim oraz w Liceum Katolickim im. Cypriana Kamila Norwida w Białej Podlaskiej, przy współpracy z nauczycielami: Beatą Szymańską oraz Wojciechem Łocheńskim. Właśnie ci nauczyciele podjęli w roku szkolnym 2011/2012 wyzwanie wprowadzenia młodzieży w świat finansów. Dlatego zaproponowali uczniom udział w projekcie „Żyj finansowo!, czyli jak zarządzać finansami w życiu osobistym” organizowanym przez Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej. Podczas lekcji uczniowie zapoznali się z zasadami funkcjonowania rachunku osobistego, konta W Liceum Katolickim im. Cypriana Kamila Norwida w Białej Podlaskiej 26 c zas stefc z yka W Liceum Profilowanym w Międzyrzecu Podlaskim. internetowego e-skok, konta dla młodych, książeczki oszczędnościowej, karty Visa. Otrzymali też podstawowe informacje na temat patrona Kasy Stefczyka, historii Kas oraz zasad działalności naszej instytucji. Dużym zaskoczeniem dla młodzieży była informacja, że jako osoby jeszcze niepełnoletnie mogą założyć konto w Kasie Stefczyka – w dodatku bez opłat. – Na koniec lekcji przeprowadziliśmy krótki test z wiedzy o produktach Kasy Stefczyka. Wymagał on m.in. pracy z tabelą opłat – młodzież doskonale sobie poradziła. W nagrodę wręczyliśmy firmowe upominki – mówi Marta Banach-Klujewska, kierownik oddziału w Białej Podlaskiej. – Miłym zaskoczeniem była dla nas przyjazna atmosfera i zaangażowanie młodzieży podczas lekcji. www.k asastefc z yka.pl byliśmy tam Kasa Stefczyka wspiera Grupę Ratownictwa Specjalnego Polskiego Czerwonego Krzyża Pasja: ratowanie ludzi W tej drużynie pies i człowiek są tak samo ważni. Razem potrafią więcej, są szybsi, sprawniejsi. To ważne, bo ratują życie innych. O kim mowa? O założonej w 1993 roku Grupie Ratownictwa Specjalnego Polskiego Czerwonego Krzyża z Gdańska wspieranej finansowo przez Kasę Stefczyka. W jej skład wchodzą trzy sekcje: psów ratowniczo poszukiwawczych, wodna i wysokościowa. Gdańska grupa jest jedyną tego typu sekcją w Polsce. Niesie pomoc ofiarom katastrof budowlanych, kolejowych, samolotowych, poszukuje też zaginionych. Ratownik i pies pracują jako duet. Człowiek musi być sprawny i odważny, pies spokojny, śmiały i pewny siebie. Nie może dać się zaskoczyć nowymi dla niego sytuacjami. Szkolenie psiego ratownika trwa nawet dwa lata. Wiadomo, że psy dzięki doskonałemu węchowi i wyczulonym zmysłom potrafią znacznie szybciej niż człowiek zlokalizować osobę zaginioną. Ćwiczenia odbywają się na specjalnie zaprojektowanych przyrządach. Bardzo często bowiem podczas akcji zwierzę musi pracować na różnorodnych podłożach choćby niestabilnych Pies-ratownik. infolinia 801 600 100 Grupa Ratownicza Specjalnego PCK z Gdańska w akcji. deskach, gruzowisku, potłuczonym szkle. Czasem musi wejść po drabinie. Człowiek-ratownik też nie osiada na laurach. Każda akcja to wyzwanie nie tylko dla psychiki ale przede wszystkim ciała. Dlatego tak ważne są systematyczne treningi. Przewodnik musi dać sobie radę z wyciekiem paliwa, ulatnianiem się gazu, zanieczyszczeniem, smrodem, kurzem, brudem, dźwiękami wydobywającymi się z głośnych maszyn. I człowiek, i pies muszą umieć to wytrzymać. Na wysokości i w wodzie Sekcja wysokościowa PCK liczy 12 ratowników. Swoje umiejętności sprawdzają nie tylko w akcjach, czy na treningach ale też podczas Ogólnopolskich Zawodów Grup Ratownictwa Wysokościowego czy Spelomistrzostwach Polski. Trenują, gdzie się da – w jaskiniach, górach, w ruinach. Przeczesywanie i przeszukiwanie wysokich kondygnacji w niezmiernie trudnych warunkach to ich specjalność. Pomagali m.in. gdy wybuchł wieżowiec przy Wita Stwosza w Gdańsku. Sekcję wodną tworzą ratownicy z uprawnieniami płetwonurka, ratownika WOPR, motorowodnymi itp. Wszystkie sekcje muszą ze sobą współpracować, stąd wspólne ćwiczenia. Ratownicy PCK GRS brali udział w wielu akcjach, np. w listopadzie 1994 roku po pożarze w hali Stoczni Gdańskiej, w kwietniu 1995 roku po wybuchu gazu w wieżowcu przy ul. Wita Stwosza w Gdańsku (w tym czasie GRS PCK była jedyną formacją ratowniczą w Polsce, która mogła prowadzić tego typu akcje). Ratownicy pomagali na Dolnym Śląsku podczas powodzi w 1997 roku, Kasa Stefczyka współpracuje z Grupą Ratownictwa Specjalnego PCK. Wspiera ją i pomaga finansowo przy zakupie sprzętu, który jest niezbędny przy przeprowadzaniu akcjach ratowniczych. Dzięki Kasie Stefczyka wolontariusze zakupili sprzęt GPS, który pomaga im szybciej dostać się do ofiar katastrofy. w 2001 roku na Oruni w Gdańsku, dziesiątki razy szukali zaginionych także w wodzie, np. po tzw. „białym szkwale” na Mazurach. Bohaterem stał się wówczas Niks. Pies-ratownik potrafiący znaleźć pod wodą topielca (zaznaczał także miejsca, gdzie znajdowały się ciała). Pracował i na gruzach, i w wodzie, zdał każdy, nawet najtrudniejszy egzamin. Już go nie ma ale pamięć o tym wyjątkowym owczarku niemieckim została. Łączy ich chęć niesienia pomocy Ratownicy działają na zasadzie wolontariatu. Do Grupy PCK GRS mogą dołączyć osoby powyżej 18. roku życiu. Trzeba jednak pamiętać, że akcji poszukiwawczych i ratowniczych jest co najmniej kilka w ciągu roku. Często wymagają przewartościowania dotychczasowego życia, zmiany obowiązków, czasu itd. Wielu ratowników PCK zdecydowało związać się na stałe z ratownictwem i wstąpiło do policji, straży pożarnej czy straży granicznej. Tych ludzi łączy chęć niesienia pomocy, szacunek dla życia ludzkiego i życia innych istot. Psy robią co mogą by im dorównać. I chyba się to im udaje, wszak robią to wszystko dla najlepszego przyjaciela – człowieka. A.T. c zas stefc z yka 27 byliśmy tam Dzieci wyrwane Rozmowa z Ewą Truszkowską, wiceprzewodniczącą gdańskiego koła Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. Jedną z grup najbardziej narażonych na wykluczenie społeczne, a co za tym idzie – także ekonomiczne, stanowią osoby z upośledzeniem umysłowym. Od lat mówi się o utrudnionym dostępie tych osób do rynku pracy. Czy coś w ostatnim czasie zmienia się na lepsze? – Niestety, nadal mamy problem z wykluczeniem chorych z rynku pracy. Wciąż jest ono bardzo duże. Dostęp do rynku pracy nie jest utrudniony – jest dramatycznie zablokowany. Ale nie oznacza to, że jest kompletnie niemożliwy. Można sobie z przeszkodami poradzić, wymaga to jednak bardzo dużego wysiłku ze strony wielu osób. Wsparcia dla osoby chorej ze strony najbliższego otoczenia, terapeutów, przedstawicieli rozmaitych instytucji. Nasze stowarzyszenie próbuje rozwiązywać te problemy między innymi za pośrednictwem Biura Integracji Zawodowej, które sami uruchomiliśmy. Wyszukujemy pracę dla poszczególnych osób, które kierujemy do pracodawcy razem z asystentem. Nasi podopieczni zatrudniani są na ogół na kilka miesięcy. Zdarza się, że gdy ktoś się sprawdzi, zostaje zatrudniony na dłużej lub nawet na stałe. Ale to nie jest standard. Trudno znaleźć pracę dla osób z upośledzeniem umysłowym, zwłaszcza że rynek pracy i tak jest dość trudny. Jakie obciążenia dla chorych oraz ich otoczenia niesie brak pracy, brak jakiegokolwiek stałego zajęcia? – Ten brak powoduje wykluczenie finansowe, czyli najogólniej biedę i brak zdolności kredytowych, brak perspektyw na podwyższenie standardu życia. Bierze się to stąd, że osoba chora wymaga opieki zdrowego członka rodziny. Najczęściej jest to matka, a opieka, jaką sprawuje, jest zajęciem wymagającym zaangażowania emocjonalnego i psychicznego. No i przede wszystkim jest to zajęcie niemal całodobowe. W takim przypadku matka wcześniej czy później rezygnuje z pracy, bo musi zająć się chorym dzieckiem. I zajmuje się nim przez kilka lat, a bywa, że i całe życie. W naturalny sposób „wypada” z rynku pracy. Dostaje zasiłek pielęgnacyjny w wysokości 500 złotych, jej dziecko, gdy dorasta, dostaje drugie 500 złotych. Razem mają tysiąc, za który muszą przeżyć, a minimum uprawniające do uzyskania pomocy socjalnej to 400 złotych na osobę. Razem mają więc „za dużo”, by się o nią ubiegać. I sytuacja staje się dramatyczna. Zwłaszcza gdy rodzina chorego dziecka rozpada się, ojciec odchodzi i przestaje na nie łożyć z chwilą, gdy osiąga ono pełnoletniość. A tak niestety się zdarza. Opieka nad osobą chorą wymaga znacznie wyższych nakładów finansowych niż owe minimalne zasiłki. W samym tylko Gdańsku jest kilkuset chorych leżących. Do tego dochodzi kilkuset opiekunek lub 28 c zas stefc z yka fot. sonia samulska opiekunów. To spora grupa ludzi utrzymujących się na poziomie minimum socjalnego lub nawet poniżej niego. Nawet gdy matka, która kilka, kilkanaście lat spędziła w domu, opiekując się chorym dzieckiem, chce wrócić na rynek pracy, jej predyspozycje zawodowe są niższe niż kiedyś. Co można zrobić, by tego unikać? – Najprościej byłoby powiedzieć, że trzeba walczyć z wykluczeniem społecznym. Do tego jednak, by robić to skutecznie, potrzebne są odpowiednie mechanizmy. Przede wszystkim organizowanie aktywności dziennej osób niepełnosprawnych, bez względu na stopień ich upośledzenia. Nasze stowarzyszenie robi to na miarę swoich możliwości. To z kolei wymaga odpowiednich funduszy. No właśnie, kto finansuje działalność takich organizacji jak wasza? Kto finansuje inne formy aktywizacji ludzi niepełnosprawnych? – W dużej mierze państwo lub samorządy – na przykład jeśli chodzi o edukację dzieci z upośledzeniem i pomoc dorosłym chorym. A my, myśląc o pozyskiwaniu funduszy, musimy tak organizować naszą www.k asastefc z yka.pl byliśmy tam z wykluczenia działalność, by była ona zgodna z właściwymi ustawami dotyczącymi finansowania tego typu działalności. Przy czym trzeba zaznaczyć, że w Polsce pomoc dzieciom z upośledzeniem nie jest automatyczna. Jeśli sami się o nią nie postaramy, nie otrzymamy jej. To inaczej niż na przykład w krajach skandynawskich. Jeśli chodzi o dorosłych, opiekę nad nimi finansuje opieka społeczna, ale to my ją organizujemy i prowadzimy. Sami też staramy się o akceptację dla naszych planów finansowych w odpowiednich instytucjach. Można powiedzieć, że wszystko to prowadzą sami rodzice. Sytuacja jest o tyle dobra, że dzieci do chwili osiągnięcia pełnoletniości są w systemie edukacji. Szkoły, przedszkola są coraz bardziej otwarte na chore dzieci. A jakie jest nastawienie władzy, organów państwa do pomocy tej grupie osób? Państwo chce pomagać? – Różne. Nie ma reguły, zależy to od indywidualnych cech urzędnika. Wielu jest chętnych do pomocy, życzliwych, empatycznych. Są też jednak i tacy, którzy w ogóle nie rozumieją skali problemu, nie dostrzegają go. Podobnie zresztą jest we wspomnianych wcześniej szkołach. W niektórych placówkach kadra i dyrekcja robią wszystko, by wesprzeć chore dzieci i ich rodziców, ale są i takie, w których integracja jest tylko pustym hasłem. Nie jest to nawet wynik złej woli, ale na ogół efekt niewiedzy, braku doświadczenia. Ale nie wyrzekam na społeczeństwo, bo to nieprawda, że ludzie są źli albo nieżyczliwi. Mam 21-letniego syna z zespołem Downa i przez te wszystkie lata jedynie raz spotkałam się z niechęcią, wrogością wobec mojego dziecka. Poza tym mam może szczęście, bo trafiam na ludzi życzliwych, otwartych, zawsze chętnych do wspierania mnie i mojego dziecka. Zarówno w instytucjach, jak i prywatnie. Co można poradzić rodzicom dzieci z upośledzeniem umysłowym, którzy szukają wsparcia, chcą zmienić życie swoje i swoich dzieci? – Pierwsza, najważniejsza rzecz – nie wolno izolować się, zamykać w czterech ścianach domu razem z dzieckiem. Trzeba za wszelką cenę szukać możliwości funkcjonowania „na zewnątrz”, choćby w naszym stowarzyszeniu lub podobnych organizacjach. A nawet organizować się samodzielnie razem z innymi rodzinami o podobnym problemie. Ja wiem, że brak u nas instytucjonalnej, systemowej pomocy państwa, ale po prostu infolinia 801 600 100 trzeba wychodzić z domu. To naprawdę pomaga, poprawia samopoczucie, zmienia spojrzenie na świat. Ważna jest aktywność w ciągu całego dnia, rano i po południu. Jak stowarzyszenie, które pani reprezentuje, wciela tę ideę w życie? – Na bardzo wiele sposobów. Wymienię tylko kilka. Mamy Orkiestrę Vitae Activa – to fantastyczni ludzie grający muzykę poważną; mamy zespół Remont Pomp – to z kolei artyści amatorzy grający muzykę lżejszą. Czekamy właśnie na ukazanie się płyty nagranej wspólnie ze znanym muzykiem jazzowym Mikołajem Trzaską. Jej powstanie finansowała Fundacja Stefczyka, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Poza tym jest galeria Prom Art wystawiająca dzieła artystów amatorów niepełnosprawnych, jest też teatr. Staramy się robić jak najwięcej, żeby każdy znalazł coś dla siebie. Ilu ludzi wyrwaliście z wykluczenia? Brak nam bazy danych, ale stowarzyszenie działa już 45 lat. Pomogliśmy wielu dzieciom, a na pewno jest ponad setka ludzi, którymi opiekowaliśmy się od ich dzieciństwa aż do dorosłości, a teraz ci ludzie mieszkają samodzielnie w swoich mieszkaniach, w otwartym środowisku. A my, mimo trudności finansowych, staramy się rozwijać swoją działalność. Jeśli ktoś chce bliżej poznać nasze stowarzyszenie lub szuka pomocy, zapraszam na naszą stronę internetową: www.pseu.gda.pl. Rozmawiali: Renata Moroz, Dariusz Olejniczak Fundacja Stefczyka finansowała płytę zespołu Remont Pomp nagraną wspólnie ze znanym muzykiem jazzowym Mikołajem Trzaską. Zespół Remont Pomp działa przy Polskim Stowarzyszeniu na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym w Gdańsku od 2004 roku. Grają w nim uczestnicy Warsztatu Terapii Zajęciowej, wolontariusze europejskiego programu EVS oraz muzycy współpracujący ze stowarzyszeniem. Główną inspiracją dla zespołu jest muzyka etniczna z naciskiem na bogactwo muzyki afrykańskiej. fot. remont pomp TV c zas stefc z yka 29 byliśmy tam Historia ...czyli co łączy współczesnych nastolatków z Franciszkiem Stefczykiem ZAKOPANE. Oddział Kasy Stefczyka przy ulicy Krupówki 75 świętował 10. urodziny. Z tej okazji przygotowano dla gości pyszny tort, słodycze oraz drobne upominki. Bogumiła Stanek – kierownik oddziału i wszyscy pracownicy dziękują gościom za przybycie, ciepłe słowa i życzenia. BYDGOSZCZ. Na spotkaniu w Klubie Odnowa w ramach akcji „Bezpieczne ferie” pracownicy oddziału przy ul. Planu 6-letniego 35 mówili o zagrożeniach, jakie mogą spotkać dzieci, i o tym, jak się zachować w takich sytuacjach. Dzieci dostały ze SKOK Ubezpieczenia książeczki „Bezpiecznie przez cały rok”. DĘBLIN. Pracownicy oddziału przy ul. Warszawskiej 24b zorganizowali spotkanie z emerytami i rencistami w Miejskim Ośrodku Kultury w Dęblinie. Podczas prezentacji przedstawiono ofertę Kasy Stefczyka dotyczącą pożyczek i lokat oraz korzyści wynikające z założenia konta. KONIN. Oddział przy ul. Chopina obchodził swoje pierwsze urodziny. Wielu członków Kasy przyszło złożyć życzenia – pracownicy witali gości smacznym tortem. Na zdjęciu od lewej: Janusz Kłaniecki – kierownik oddziału oraz pracownice: Marta Szajkowska, Joanna Wiśniewska i Iwona Lewandowska. 30 c zas stefc z yka Czy młodych ludzi można jeszcze zainteresować historią? Czy w dobie internetu i rozrywek nastolatkowie zwracają uwagę na swoje dziedzictwo? Okazuje się, że lubiany historyk, szkoła z tradycjami i odpowiednia motywacja mogą sprawić, że młodzież chętnie sięgnie do specjalistycznej wiedzy i odkryje tajemnice życia patrona swojej szkoły. Ta młodzież to uczniowie Zespołu Szkół Rolniczych w Czernichowie pod Krakowem. Powód, dla którego z zapałem śledzili dzieje Franciszka Stefczyka i kas oszczędnościowo-kredytowych, to drugi już konkurs wiedzy o Franciszku Stefczyku i SKOK-ach. To właśnie w czernichowskiej szkole przez prawie 14 lat uczył Franciszek Stefczyk, jest on też jej patronem. To w Czernichowie powstała pierwsza spółdzielnia oszczędnościowo-pożyczkowa. Stąd pomysł, by konkurs przeprowadzić właśnie tu. W pierwszym, pisemnym etapie konkursu wzięło udział prawie 150 osób. Spośród nich wyłoniono najlepszych – 10 finalistów – i to oni w marcu stanęli do walki o tytuł najlepszego. Na rozgrzewkę pierwsza runda pytań – gdzie i kiedy urodził się Franciszek Stefczyk, jaką ukończył uczelnię, a nawet ile miał dzieci. Druga runda – trudniejsza, choć młodzież wciąż radziła sobie znakomicie. Pytania o to, kto był przełożonym Kasy w Czernichowie w pierwszych latach jej działania czy jaki był temat pracy doktorskiej Stefczyka, także nie sprawiły uczniom problemów. Ostatnia runda pytań dotyczyła z kolei działaności Kas Stefczyka. Dyrektor makroregionu południowego Kasy Stefczyka Joanna Głowacka pytała młodzież między innymi o to, jakie rodzaje lokat czy pożyczek proponują Kasy. W bezbłędnym odpowiadaniu na wszystkie pytania bezkonkurencyjna okazała się uczennica trzeciej klasy – Aneta Trojan. W konkursie brała udział drugi raz. Maturę zdaje za rok i wciąż zastanawia się, jaką ścieżkę kariery wybierać: – Mam jeszcze rok na zastanowienie się, więc ciężko mi jeszcze powiedzieć, ale wiążę swoją przyszłość z kierunkiem, w którym się uczę, czyli z ekonomią – mówi Aneta. Kolejne miejsca w konkursie zajęli: Paulina Kubat, Beata Mrowiec i Daniel Kocoł. Dyplomy i nagrody ufundowane przez Kasę Stefczyka – profesjonalne aparaty cyfrowe – wręczył im wiceprezes Kasy Ryszard Czerwonka. – Gratuluję wam wysokiego poziomu wiedzy. Myślę, że na jeszcze trudniejsze pytania też byście potrafili odpowiedzieć. Dla mnie najbardziej pozytywne w tym konkursie jest to, że historia potrafi zainspirować, zaintrygować, wciągać i zaczyna być dla niektórych pasją – powiedział wiceprezes. www.k asastefc z yka.pl byliśmy tam jest cool... Historia jest życiową pasją Krzysztofa Klona, organizatora konkursu, nauczyciela historii w Zespole Szkół w Czernichowie. Ma swoje sposoby, by w dzisiejszych czasach zarazić uczniów pasją wiedzy historycznej: – Trzeba przyznać, że jest to ciężka praca, ale – jak widać – przynosi efekty i jeżeli jest odpowiednia motywacja, to młodzież uczy się chętnie i z tego korzysta. A motywacja była w tym roku niemała, bo w nagrodę – oprócz profesjonalnych aparatów cyfrowych – młodzież, tak jak rok temu, pojedzie też prawdopodobnie zobaczyć miasto pochówku Franciszka Stefczyka – Lwów. – Młodzież jest zainteresowana podróżami, rozwija w ten sposób rozumienie świata i rozumienie siebie. Dla każdego polskiego historyka jest to sentymentalny powrót na polskie kresy – mówi pan Krzysztof. Nagrody w konkursie to jednak nie wszystko. Młodzież z Czernichowa wraz ze świadectwem ma szansę odebrać kolejne wyróżnienia od Kasy Stefczyka. – Nagradzamy młodzież, która ma najlepsze wyniki w nauce, co roku od 5-6 lat fundujemy nagrody dla tych uczniów, którzy w swoich klasach osiągają najwyższą średnią ocen – tłumaczy Joanna Głowacka, dyrektor makroregionu południowego Kasy Stefczyka. Kasy inwestują także w praktyczną wiedzę młodzieży, tę o własnych finansach. Kasa Stefczyka finansuje w czernichowskiej szkole projekt edukacyjny „Żyj finansowo” opracowany przez Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej. Grzegorz Bylica – dyrektor Zespołu Szkół Rolniczych w Czernichowie, Ryszard Czerwonka – wiceprezes Kasy Stefczyka i Joanna Głowacka – dyrektor makroregionu Kasy Stefczyka wręczają nagrody laureatom konkursu. Program pomoże uczniom w podejmowania racjonalnych decyzji finansowych w dorosłym życiu. Zanim rozdano nagrody konkursowe, wiceprezes Kasy Ryszard Czerwonka wręczył wyróżnienia uczniom biorącym udział w projekcie „Żyj finansowo”. Na pomoc Kasy Stefczyka uczniowie Zespołu Szkół w Czernichowie mogą liczyć także po maturze. Najlepsi – nawet na pracę w jednym z oddziałów Kasy. Grzegorz Bylica, dyrektor szkoły, chwali uczniów: – Po wstępnych rozmowach z naszymi absolwentami pracodawcy są bardzo zadowoleni z ich wiedzy i podejścia. Oferty pracy dla naszej młodzieży w Kasie Stefczyka będą umieszczane na naszej stronie internetowej i najlepsi absolwenci na pewno znajdą tam pracę. Takie sytuacje już miały miejsce – dodaje dyrektor i dba, by uczniowie nie zapomnieli o ideach i osobie patrona swojej szkoły. W szkolnej izbie pamięci znajdziemy rękopisy Franciszka Stefczyka czy książeczki oszczędnościowe pierwszych Kas. Ale współczesne Kasy wspierają placówkę w Czernichowie nie tylko ze względów historycznych. – Mamy znakomitych partnerów, nauczycieli w tej szkole, którzy rozumieją cel działania spółdzielczego, i wspólnie budujemy różne ciekawe rozwiązania – chwali szkołę wiceprezes Kasy Stefczyka Ryszard Czerwonka. Szkoła rzeczywiście stawia na praktykę i zysk. Placówka sprzedaje mleko do komercyjnych odbiorców, ma też 300 hektarów gruntów, które wykorzystywane są do działaności rolniczo-dydaktycznej. Dwa lata temu Zespół Szkół Rolniczych w Czernichowie obchodził jubileusz 150-lecia nieprzerwanej działalności. To najstarsza szkoła rolnicza w Polsce. I wygląda na to, że wciąż jest żywym przykładem życiowego motta swojego patrona – Franciszka Stefczyka i jego Kas: „pracuj i oszczędzaj”. Paulina Guzik Młodzież otrzymała aparaty cyfrowe. infolinia 801 600 100 c zas stefc z yka 31 poradniki Z cyklu: „To Ci się należy” – porady Towarzystwa Pomocy Poszkodowanym Szkody osobowe cz. VII Przedawnienie roszczeń odszkodowawczych – część II Co to jest? Odpowiedź jest prosta i sprowadza się do wniosku, że po upływie określonego czasu realizacja roszczeń nie jest już możliwa. Co warto wiedzieć o roszczeniach odszkodowawczych? Ogólna reguła Ogólna reguła dla tego rodzaju roszczeń wskazuje, iż roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem 3 lat od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Termin ten nie może być jednak dłuższy niż 10 lat od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę. PRZYKŁAD: Jeżeli w następstwie np. wypadku komunikacyjnego uszkodzone zostanie nasze auto, będziemy mogli domagać się zwrotu kosztów jego naprawy w ciągu 3 lat od dnia, w którym dowiedzieliśmy się o szkodzie i jej sprawcy, nie później jednak niż w ciągu 10 lat od dnia zaistnienia zdarzenia powodującego szkodę. Dla rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia tego roszczenia nie jest konieczna znajomość rozmiaru szkody, dlatego też występując z roszczeniem odszkodowawczym, nie trzeba z góry znać jej wszelkich następstw. Powyższe ma zastosowanie w przypadku zgłaszania szkód ubezpieczycielom, którzy często sami, korzystając z pomocy specjalistów, ustalają rozmiar uszkodzeń i wartość powstałej szkody w pojeździe. Ustawodawca nie wymaga również, by poszkodowany dowiedział się równocześnie o szkodzie, jak i o osobie zobowiązanej do jej naprawienia. Jeżeli poszkodowany Towarzystwo Pomocy Poszkodowanym (TPP) jest profesjonalnie działającym podmiotem, który zajmuje się reprezentowaniem klientów w dochodzeniu świadczeń od ubezpieczyciela lub Skarbu Państwa. W tym zakresie współpracujemy z prawnikami, którzy są specjalistami w zakresie odszkodowań. Klientów z terenu Trójmiasta i okolic zapraszamy do naszego biura mieszczącego się przy al. Niepodległości 809A, 81-810 Sopot, w godz. 9-17, po uprzednim umówieniu spotkania. Masz pytanie, potrzebujesz naszego wsparcia w uzyskaniu odszkodowania? telefon: (0) 58-785-66-49, e-mail: [email protected], www.tppodszkodowania.pl Zapraszamy do korzystania z naszych usług! 32 c zas stefc z yka uzyska wiedzę o osobie zobowiązanej do naprawienia szkody w terminie późniejszym niż o samej szkodzie, początek biegu terminu przedawnienia wyznaczy właśnie na późniejsza data. Wyjątki od reguły Jeżeli szkoda wynikła ze zbrodni lub występku, roszczenie o naprawienie szkody ulega przedawnieniu z upływem lat 20 od dnia popełnienia przestępstwa, bez względu na to, kiedy poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Jest to najdłuższy znany polskiemu prawu termin przedawnienia roszczeń. PRZYKŁAD: Jeżeli na skutek potrącenia pieszego przez kierowcę jadącego z nadmierną prędkością pieszy dozna obrażeń ciała, będzie mógł domagać się naprawienia doznanej szkody na osobie w terminie aż do 20 lat od dnia zaistnienia tego zdarzenia. Zasady co do podstaw uznania danego zdarzenia jako zbrodni lub występku zostały określone w Kodeksie karnym, aczkolwiek w praktyce stosownych ustaleń w tym zakresie będzie mógł dokonać również sąd cywilny w toku postępowania o naprawienie szkody wyrządzonej z powodu czynu niedozwolonego. W praktyce oznacza to, iż nawet brak wyroku karnego potwierdzającego winę sprawcy przestępstwa nie wyklucza możliwości domagania się przez osobę poszkodowaną naprawienia doznanej szkody na drodze cywilnej. Ciąg dalszy w następnym wydaniu naszego poradnika. www.k asastefc z yka.pl poradniki żyj z klasą i kasą odc. 9 Inwestujemy w przyszłość W dzisiejszych czasach wiele osób obawia się, że będzie mieć za mało pieniędzy po przejściu na wymarzoną emeryturę. Tylko nieliczni wiedzą, na jaką emeryturę mogą liczyć oraz co mogą zrobić, by ją podwyższyć. Warto zatem jak najwcześniej pomyśleć o swojej przyszłej sytuacji finansowej. Indywidualne konta emerytalne (IKE), indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) czy fundusze inwestycyjne to niezawodne sposoby na zdobycie dodatkowych środków na przyszłą emeryturę. Osoby zainteresowane mogą wybrać konkretny sposób oszczędzania spośród produktów oferowanych przez wiodące towarzystwa emerytalne, towarzystwa ubezpieczeniowe czy towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Równie dobrym sposobem inwestowania w przyszłość wydaje się ubezpieczenie na życie. Warto zapoznać się z szeroką gamą różnorodnych produktów oferowanych przez spółki z systemu SKOK, które na prostych zasadach i w sposób zindywidualizowany – w zależności od potrzeb konkretnej osoby – umożliwiają gromadzenie dodatkowych środków na emeryturę. Informacje o szczegółach oferty można znaleźć w oddziałach kas kredytowych oraz spółek systemu SKOK specjalizujących się w funduszach inwestycyjnych, jak TFI SKOK, czy też w różnego rodzaju ubezpieczeniach, jak SKOK Ubezpieczenia. Po szczegółowej analizie, czego oczekujemy i co jest dla nas najbardziej opłacalne, możemy wybrać na przykład na rachunek IKZE. Jest to proponowane przez TFI SKOK dodatkowe źródło świadczenia emerytalnego, które może zostać wypłacone jednorazowo lub w ratach. Ten produkt to istotne uzupełnienie form odkładania na emeryturę. Oferuje na przykład oszczędzającemu bieżące korzyści podatkowe. Warto o swojej emeryturze pomyśleć już dzisiaj – zatem inwestujmy w przyszłość. poradyprawnika Alicja Żytny prawnik w Dziale Prawnym Kasy Stefczyka Co to jest pełnomocnictwo i na czym polega instytucja pełnomocnictwa Pełnomocnictwo jest formą upoważnienia udzielonego przez jedną osobę drugiej, która w imieniu dającego pełnomocnictwo (mocodawcy) ma dokonać określonej w pełnomocnictwie czynności prawnej. Czynność prawna dokonana zostaje przez osobę zwaną przedstawicielem bądź pełnomocnikiem w imieniu innej osoby, zwanej reprezentowanym, mocodawcą. Pociąga ona za sobą skutki bezpośrednio dla mocodawcy. Pełnomocnictwo może wynikać z mocy prawa, np. przedstawicielem ustawowym dziecka jest jego rodzic (prawny opiekun) lub z upoważnienia (umocowania) pełnomocnika do działania. Udzielenie pełnomocnictwa oznacza, iż przedstawiciel, dokonując wskazanych czynności, nie podejmuje decyzji we własnym imieniu, lecz w imieniu mocodawcy. Dokonywanie takich czynności przez pełnomocnika wywołuje skutki prawne wobec mocodawcy. Udzielenie pełnomocnictwa nie wymaga szczególnej formy, jednakże powinno być udzielone na piśmie. Gdy do czynności prawnej, do której jest udzielane pełnomocnictwo, wymagana jest forma szczególna (np. forma aktu notarialnego przy zbyciu lub nabyciu nieruchomości) to pełnomocnictwo musi zostać także udzielone w takiej formie. Kodeks cywilny dla ważności udzielonego pełnomocnictwa ogólnego wymaga jednak formy pisemnej, przy czym niezachowanie tej formy powoduje nieważność udzielonego pełnomocnictwa. Najczęściej stosowane jest pełnomocnictwo udzielane w formie pisemnej. Wśród pełnomocnictw możemy wyróżnić następujące rodzaje: • ogólne – do wszystkich czynności w zakresie zwykłego zarządu; • rodzajowe – do wielokrotnego powtarzania pewnej określonej czynności; infolinia 801 600 100 • szczególne – do określonych czynności; • procesowe – upoważnienie do zastępowania w postępowaniu przed sądem. Co do zasady pełnomocnik nie może ustanowić dalszych pełnomocników. Jednakże istnieje możliwość udzielenia dalszych pełnomocnictw w dokumencie pełnomocnictwa. Mocodawca może ustanowić kilku pełnomocników z takim samym zakresem umocowania. W takim przypadku każdy z nich może działać samodzielnie, chyba że co innego wynika z treści pełnomocnictwa i np. zaznaczone jest, że pełnomocnicy mają działać łącznie. Pełnomocnik nie może być drugą stroną czynności prawnej, której dokonuje w imieniu mocodawcy, czyli zawrzeć umowy sam ze sobą, chyba że co innego wynika z treści pełnomocnictwa albo że ze względu na treść czynności prawnej wyłączona jest możliwość naruszenia interesów mocodawcy. Przepis ten stosuje się odpowiednio w wypadku, gdy pełnomocnik reprezentuje obie strony. Pełnomocnictwo może zostać w każdej chwili odwołane przez mocodawcę, chyba że zrzekł się on możliwości odwołania pełnomocnictwa z przyczyn uzasadnionych treścią stosunku prawnego będącego podstawą pełnomocnictwa. Odwołanie może nastąpić w każdej formie, może nastąpić nawet poprzez ustne oświadczenie woli. Pełnomocnictwo wygasa natomiast po terminie, na jaki było udzielone (o ile taki termin zawierało) oraz w razie śmierci pełnomocnika, chyba że w pełnomocnictwie inaczej zastrzeżono z przyczyn uzasadnionych treścią stosunku prawnego będącego podstawą pełnomocnictwa. Po wygaśnięciu umocowania pełnomocnik obowiązany jest zwrócić mocodawcy dokument pełnomocnictwa. c zas stefc z yka 33 po godzinach Tradycja nabożeństw majowych Na cześć Maryi Panny Pierwszym, który rzucił tę myśl, był król hiszpański Alfons X. Ten trzynastowieczny władca, mecenas sztuki i naukowiec nie tylko namówił poddanych do udziału w wieczornych modlitwach majowych, ale zdołał przekonać do takiego kultu Matki Bożej niemal całą Europę. Dziś katolicy nie wyobrażają sobie maja bez majówki, czyli nabożeństw ku czci Maryi. Fot. sxc.hu bezpłatna gazeta kasy stefczyka e-mail [email protected] www.kasastefczyka.pl tel. 801 600 100 redaktor naczelny Maciej Goniszewski redaktor zarządzający Maciej Wośko redakcja Jadwiga Bogdanowicz korekta Bogumiła Kamola studio Renata Filipkowska Marek Paliński projekt graficzny aj jest szczególny. Pachnie kwiatami, zieleń przybiera najświeższy odcień, a ludzie łagodniej patrzą na innych. Lepszego miesiąca na modlitwę przy figurce Bożej Rodzicielki rzeczywiście nie ma. Początków takich nabożeństw szukać jednak trzeba nie w Europie i nie w czasach Alfonsa X, ale znacznie wcześniej. Otóż, ich rodowód sięga V wieku. Już w owym czasie – na Wschodzie – wierni gromadzili się i śpiewali pieśni na cześć Matki Bożej. W pierwszych dziesięciu wiekach w kościele o maju jako miesiącu Maryi nie myślano, dopiero Alfons X trzy wieki później zwyczaj wprowadził. Władca nie tylko zapraszał do udziału w nabożeństwach majowych, ale dla przykładu sam brał w nich udział. Jego poddani szybko pokochali te wieczorne spotkania przy grotach czy figurkach poświęconych Maryi. Majowe rozlało się po całej Europie. Z kwiatami do figury Błogosławiony Henryk Suzo (trzynastowieczny mistyk, teolog, dominikanin) w swoich tekstach wspomina, że już jako dziecko w maju zbierał na łąkach kwiaty i zanosił je Maryi. Upowszechnieniu majówek najbardziej jednak przysłużył się druk. W połowie XVI wieku w Niemczech ukazała się książeczka „Maj duchowy”, zakonnicy z kolei spisując żywoty świętych, przypominali o kulcie Maryi i majowych modlitwach. Włoski duchowny – św. Filip Neri, zwany Nereuszem – gromadził przy figurze Matki Boskiej dzieci, by zmówiły modlitwy i składały kwiaty. Dominikanie zwyczaj przejęli, i tak krok po kroju katolickie narody maj zaczęły utożsamiać z Maryją. Do nabożeństw dołączyły koncerty pieśni maryjnych. Wielkim propagatorem tej idei był włoski jezuita o. Muzzarelli, który w 1787 roku wydał specjalną broszurkę, którą rozesłał do wszystkich włoskich biskupów. Rozpowszechnił ją również w Paryżu, towarzysząc papieżowi na koronacji Napoleona. W Polsce pierwsze majowe – jeśli wierzyć przekazom – wprowadzili jezuici z Tarnopola. Był 1838 rok. W połowie XIX wieku odprawiano już je w Warszawie, Krakowie, Płocku, Toruniu, Nowym Sączu Lwowie i Włocławku. Agnieszka Matula wydawca Media SKOK sp. z o.o. 81-472 Gdynia ul. Legionów 126-128 tel. 58 768 33 00 ISSN 1730-8712 34 c zas stefc z yka Litanie i pieśni Pierwszymi odpustami nabożeństwo majowe obdarzył Papież Pius VII, zaś Pius IX zatwierdził obowiązującą do dziś formę nabożeństwa, składającego się z Litanii Loretańskiej, nauki kapłana oraz uroczystego błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. Litania Loretańska – główna część nabożeństw majowych – powstała już w XII wieku we Francji. Zbiór określeń Fot. sxc.hu M sławiących Maryję Pannę w 1587 roku zatwierdził papież Sykstus V. Swą nazwę litania wzięła od miejscowości Loretto. Mieszkańcy miejscowości chętnie dorzucali do oficjalnych i własne wezwania. I tak zwrotów ku czci Maryi było coraz więcej. I działo się tak, aż do roku 1631, kiedy to Święta Kongregacja Obrzędów zakazała dokonywania samowolnych zmian. W Litanii wymieniane są kolejne tytuły Maryi – jest ich w sumie 49, a w Polsce 50. Po zatwierdzeniu liturgicznej uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, obchodzonej 3 maja, do Litanii dołączono – za zgodą papieża Piusa XI w październiku 1923 roku – wezwanie „Królowo Polskiej Korony”, które po drugiej wojnie światowej przekształcono na „Królowo Polski”. (REM) Obok Litanii Loretańskiej podczas majowego odmawia się także modlitwę: Synowi swojemu nas polecaj, swojemu Synowi nas oddawaj. Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko, I śpiewa ku chwale Maryi: naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno chwalebna błogosławiona. O Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza. Z Synem swoim nas pojednaj, Chwalcie łąki umajone, Góry, doliny zielone. Chwalcie, cieniste gaiki, Źródła i kręte strumyki! Co igra z morza falami, powietrzu buja skrzydłami, C hwalcie z nami Panią Świata, Jej dłoń nasza wieniec splata. Ona dzieł Boskich korona, Nad Anioły wywyższona; Choć jest Panią nieba, ziemi, Nie gardzi dary naszymi. Wd z i ę c z n y m s t r u m y k i mruczeniem, Ptaszęta słodkim kwileniem, I co czuje, i co żyje, Niech z nami sławi Maryję! www.k asastefc z yka.pl rozrywka krzyżówka Baw się razem z nami: Zapraszamy do zabawy! Rozwiąż krzyżówkę i wygraj wagę łazienkową. Litery z ponumerowanych pól wpisane w diagram pod krzyżówką utworzą hasło – rozwiązanie. Przepisz to hasło do formularza na stronie: www.kasastefczyka.pl/czas-stefczyka wypełnij pozostałe dane i wyślij za pomocą internetu. Co miesiąc wyłaniamy 10 zwycięzców, których nazwiska zamieszczamy w kolejnym numerze „Czasu Stefczyka”. zabawa dla dzieci Policz Jaką liczbę owoców należy wpisać zamiast znaków zapytania? Hasło z poprzedniej krzyżówki: „Jedna decyzja i możesz mieć pożyczkę”. Opiekacz wygrali: Alicja Hreczuk, Szczecin, Lucyna Laskowska, Węgorzewo, Zygryda Pawlus, Kluczbork, Katarzyna Ociepka, Łambinowice, Katarzyna Gerc, Toruń, Alina Maziarz, Lisów, Joanna Karcz, Kraków, Maria Jarosz, Kocmyrzów, Kania Klaudia, Bieździedza, Krzysztof Moks, Trzcianka Zwycięzcom gratulujemy. Wyślij hasło korzystając z formularza na stronie: www.kasastefczyka.pl/czas-stefczyka infolinia 801 600 100 c zas stefc z yka 35 36 c zas stefc z yka www.k asastefc z yka.pl