Polacy ufają SKOK-om

Transkrypt

Polacy ufają SKOK-om
Sandra Elisabeth Roelofs,
żona prezydenta Gruzji, z wizytą
w Polsce 4
Projekt „Pomóż oszczędzać
rodzinie” wystartował na
południowym Podlasiu 6
Finanse państwa,
czyli gdzie się podziały nasze
pieniądze? 16
Renata Moroz
Ewelina Burda
Prof. Grażyna Ancyparowicz
bezpł atna ga zeta członków k a sy stefcz yk a / nr 83 ma j 2012 / infolinia 801 600 100
Polacy
ufają
SKOK-om
Wśród instytucji
finansowych największym
zaufaniem klientów
cieszą się SKOK-i – wynika
z badań przeprowadzonych
przez TNS Pentor.
Czytaj na str. 2-3
91% członków wie,
że może nam zaufać.
Instytucje oparte na polskim kapitale
wyprzedziły banki, którym zaufało
76% ich klientów.
Tradycyjne wartości
i nowoczesne usługi to atuty,
które Państwo docenili.
Dziękujemy.
Kasy Kredytowe SKOK
* Wyniki badania TNS Pentor „Zaufanie do wybranych instytucji sektora finansowego” przeprowadzonego na zlecenie Komisji Nadzoru Finansowego
aktualności
Polacy ufają
słowood prezesa
Andrzej Sosnowski
prezes Kasy Stefczyka
Szanowni Państwo,
pewne tematy są wyraźnie niewygodne dla rządu.
Racje patriotów i katolików są – mówiąc kolokwialnie – „zamiatane pod dywan” przy pomocy większości
mediów. Wyraźnie było to widać 10 kwietnia (obchody
rocznicy katastrofy smoleńskiej), 18 kwietnia (obchody rocznicy pogrzebu pary prezydenckiej)
i 21 kwietnia (ogólnopolskiej manifestacji w obronie
TV Trwam).
Co łączy te dwie sprawy? Patriotyzm i obrona wolności słowa. Przez minione dwa lata większość mediów
stawała po stronie rządu w temacie postępów prac
nad rozwikłaniem tajemnicy ostatniego lotu Tupolewa
zakończonego katastrofą. Prawicowe media żądały,
żeby zbadać wszystkie wątki tej sprawy, a nie jedynie
te wygodne dla polskiego rządu i Rosji. Telewizja publiczna nie domagała się tych wyjaśnień dostatecznie
mocno uznając, że wszystko jest w porządku.
Na trzy wspomniane wcześniej demonstracje przybyły
prawdziwe tłumy Polaków. Pokazały to portale
Stefczyk.info, wPolityce.pl, niezależna.pl, TV Trwam,
Gazeta Polska oraz Nasz Dziennik. Relacje pozostałych mediów, w tym telewizji publicznej, która – jak
nazwa wskazuje – powinna być obiektywna, stwarzały pozory, że za każdym razem zbierała się jedynie
garstka niezadowolonych Polaków…
liczbyKasy Stefczyka
5 950 000 000 zł
depozyty
4 240 000 000 zł
pożyczki
6 350 000 000 zł
aktywa
393
oddziały
831 000
Współwłaściciele
wstępne dane na marzec 2012 r.
2 c zas stefc z yka
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez
TNS Pentor, ponad 91 procent członków
SKOK-ów ma zaufanie do instytucji, której powierzyło swoje oszczędności. Bankom ufa 76
procent klientów. Badania przeprowadzone zostały na zlecenie Komisji Nadzoru Finansowego.
M
ówi się „pewny jak w banku”, bo banki z definicji są (były?) instytucjami zaufania publicznego. Tymczasem bankom ufa zaledwie 76 proc.
ich klientów. To mało w porównaniu z zaufaniem członków SKOK-ów do
SKOK-ów (91 proc.), a nawet klientów parabanków do parabanków (85 proc.).
Wyniki zostały opublikowane w raporcie „Zaufanie do wybranych instytucji
sektora finansowego”. Badania zrealizowano w dniach 17 stycznia – 16 lutego 2012
roku. W ich trakcie przeprowadzono 472 wywiady wśród klientów: banków (262
wywiady), SKOK-ów (110 wywiadów) i innych, niebankowych instytucji finansowych (100 wywiadów).
Jak wynika z analizy, konsumenci dysponują pewną wiedzą na temat gwarancji
finansowych, jakie posiadają instytucje z usług których korzystają. Klienci banków
za gwaranta ich oszczędności uznawali między innymi Bankowy Fundusz Gwarancyjny, ale także gwarancje Skarbu Państwa i Komisji Nadzoru Finansowego.
Członkowie SKOK-ów dostrzegli osobny system zabezpieczeń, którym dysponują
Kasy. Zwrócili uwagę także na troskę o dobre imię tych instytucji oraz zgromadzony dotychczas kapitał.
Odnosząc się do bezpieczeństwa swoich oszczędności, jedna czwarta badanych wykluczyła możliwość wystąpienia zagrożeń dotyczących instytucji, z usług
których korzystają. 81 proc. klientów banków, 90 proc. członków SKOK-ów oraz
77 proc. klientów parabanków nie słyszało o jakiejkolwiek instytucji finansowej
w Polsce, która by zbankrutowała w ciągu ostatnich lat. W przypadku SKOK-ów
ponad 96 proc. badanych wyklucza możliwość utraty oszczędności powierzonych
Kasom. W przypadku banków wskaźnik ten wynosi 89 proc.
Zgodnie ze stanem faktycznym, od dnia wejścia w życie ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, tj. od 17 lutego 1995 r., upadły łącznie
94 banki komercyjne i spółdzielcze. Dokonane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny wypłaty środków gwarantowanych wyniosły 814,4 mln zł i objęły prawie 319 tys. uprawnionych. Od czasu odrodzenia spółdzielczych kas
Prof. Jerzy Żyżyński, polski ekonomista, profesor nauk
ekonomicznych, specjalista w dziedzinie zarządzania
– Kredyty w bankach są dość drogie. W dodatku rekomendacje wydawane przez Komisję Nadzoru Finansowego wielu osobom uniemożliwiają zaciąganie bankowych pożyczek. W Kasach jest inaczej
– kredytują swoich własnych członków, pomagają im. Żeby korzystać
z oferty SKOK-ów, wystarczy zostać członkiem Kas. Banki wprowadzają dodatkowe opłaty, ubezpieczenia. To sposób na coraz większe
zyski. Nie jest to dobra droga. Idea działania SKOK-ów jest zupełnie inna. Kasy nie zarabiają
na swoich członkach, cały zysk przeznaczany jest np. na niższe oprocentowanie pożyczek. Kasy
mają własne mechanizmy zabezpieczające powierzone im pieniądze, taki własny bank centralny, który bardzo dobrze funkcjonuje, i jest to ogromna zasługa założycieli SKOK-ów.
Zmuszenie Kas do włączenia się w struktury bankowe oznaczałoby zwiększenie ich kosztów
i byłoby dla nich krzywdzące. Choćby dlatego, że banki mogą inwestować pieniądze w różne
instrumenty. Tymczasem SKOK-i mogą pożyczać pieniądze tylko swoim członkom. Kasy prowadzą szeroko zakrojoną działalność non profit, np. akcje charytatywne. To wychodzenie do
ludzi bardzo mi się podoba. Powinniśmy podkreślać walory spółdzielczości, która integruje
ludzi. Państwo powinno chronić spółdzielnie, otaczać je swoim parasolem, wystrzegać się
działań, także prawnych, które mogą im zaszkodzić.
www.k asastefc z yka.pl
aktualności
spółdzielczym Kasom
oszczędnościowo-kredytowych w Polsce (pierwsza powstała w 1992 roku), nie upadła żadna
z nich.
Jednocześnie, członkowie SKOK-ów dysponują wiedzą na temat różnic między spółdzielczymi
kasami oszczędnościowo-kredytowymi a bankami. Za najważniejsze uznają ich spółdzielczy charakter, polski kapitał, lepszą ofertę, dostępność
dla mniej zamożnych klientów oraz przyjazne
nastawienie do członków Kas.
Dla 68 proc. klientów instytucji parabankowych, 52 proc. członków SKOK-ów oraz
47 proc. klientów banków wysokość oprocentowania to najważniejszy czynnik wyboru
instytucji, w której ulokowali środki finansowe. W dalszej kolejności przywoływana
jest pewność otrzymania z powrotem swoich
pieniędzy. Jednocześnie dla niemal 20 proc.
ankietowanych członków Kas przyczyną
infolinia 801 600 100
wyboru SKOK-ów jest krajowe pochodzenie
tych instytucji. Na rodzimy akcent zwraca
uwagę 3 proc. klientów banków i instytucji
parabankowych.
Klienci posiadający depozyty w instytucjach finansowych ogólnie dobrze oceniają
informacje o ofertach oszczędnościowo-inwestycyjnych przekazywane przez te instytucje.
W tym aspekcie SKOK-i również wygrywają
z bankami i instytucjami parabankowymi”.
91 proc. klientów banków oraz instytucji parabankowych oraz 97 proc. członków SKOK-ów
uważa, że informacje uzyskane dzięki Kasom
pomagają w podjęciu decyzji.
Badania zlecone przez KNF pokazują nie tylko
duże zaufanie członków SKOK-ów do instytucji,
którym powierzyli swoje oszczędności, ale także
istotny wpływ polskiego kapitału i realizowanej
przez Kasy misji na decyzje konsumentów.
Wyniki raportu „Zaufanie
do wybranych instytucji sektora
finansowego”:
○○ 91% członków SKOK-ów ma zaufanie do
Kas;
○○ 96% członków SKOK-ów jest przekonana,
że w sytuacji upadłości instytucji, z usług
której korzysta, odzyska swoje pieniądze;
○○ 100% członków Kas uważa uzyskane
w nich informacje za wiarygodne;
○○ 97% członków Kas uważa, że informacje
te pomagają w podjęciu decyzji;
○○ 77% osób korzystających z usług Kas
dostrzega różnice między SKOK-ami
a bankami komercyjnymi;
○○ 52% członków SKOK-ów wybrało Kasy
ze względu na wysokość oprocentowania
lokat i depozytów.
c zas stefc z yka
3
aktualności
Sandra Elisabeth Roelofs, żona prezydenta Gruzji, z wizytą w Polsce
Historia idealistki
We Francji, gdzie studiowała, poznała Micheila. Pewnego dnia powiedziała mu: „Jadę do
Somalii, chcę pomagać”. Odparł: „Rozwijająca się Somalia? Lepiej przyjedź do rozwijającej się
Gruzji!”. Minęło już 15 lat, odkąd związała swe życie z Gruzją. Sandra E. Roelofs, Holenderka
z pochodzenia, żona Micheila Saakaszwilego, gościła w Gdańsku w związku z promocją książki
„Pierwsza Dama Gruzji. Historia idealistki”. Sponsorem wydarzenia była Fundacja
im. Franciszka Stefczyka.
Z
askakuje. Otwartością, urodą i sympatią do Polaków. Jej książka ukazała się na Zachodzie już w 2005
roku, na polski debiut musiała poczekać. Autorka dopisała bowiem dwa rozdziały; pierwszy w całości poświęciła śp. Marii Kaczyńskiej, której zresztą dedykowała
książkę.
– Była naprawdę wyjątkową kobietą: odważną, optymistyczną, życzliwą, spokojną, skromną i dowcipną –
wspomina. – Uważałam ją za przykładną żonę, matkę,
babcię i pierwszą damę, osobę zaangażowaną społecznie, religijną, udzielającą się charytatywnie, kochającą
sztukę, promującą rolę i prawa kobiet w społeczeństwie.
Zawsze uważnie słuchała, pytała o moją fundację, o muzykę. Była szczerze zainteresowana, a to rzadkie wśród
pierwszych dam.
Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nazywa bojownikiem wolności. Nigdy mu nie zapomni tego, co uczynił
dla Gruzji.
– Okazywał nam swoje wsparcie i pomoc, szczególnie podczas wojny z Rosją, kiedy zorganizował lot
do Tbilisi. Dołączyło do niego jeszcze czterech innych
Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nazywa bojownikiem
wolności. Nigdy mu nie zapomni tego, co uczynił dla Gruzji:
„Okazywał nam swoje wsparcie i pomoc, szczególnie
podczas wojny z Rosją, kiedy zorganizował lot do Tbilisi.
Dołączyło do niego jeszcze czterech innych europejskich
przywódców. Nieco później nie bał się zaryzykować
własnym życiem, gdy razem z moim mężem wpadł
w zasadzkę w pobliżu Achalgori”.
europejskich przywódców. Nieco później nie bał się zaryzykować własnym życiem, gdy razem z moim mężem
wpadł w zasadzkę w pobliżu Achalgori – podkreśla.
Imię Lecha Kaczyńskiego noszą dwie ulice w Tbilisi
i Batumi. Uczniowie pragnący studiować w Polsce medycynę i muzykę otrzymują stypendia im. Marii Kaczyńskiej. Krajowe centrum badań też nazwano jej imieniem.
Porażająca wieść
W książce Sandra E. Roelofs tak opisuje dzień katastrofy: „Uwięzieni w metalowej klatce, otoczeni dymem
i płomieniami zginęli, wraz ze wszystkimi drogimi
im osobami, uczestniczącymi w ich szlachetnej misji,
4 c zas stefc z yka
podzielającymi ich patriotyzm. Świat poraziła ta niewiarygodna informacja”.
11 kwietnia 2010 roku ogłoszono w Gruzji dniem żałoby narodowej. Micheil Saakaszwili przyznał Lechowi
Kaczyńskiemu tytuł Narodowego Bohatera Gruzji. Oficjalne spotkania rozpoczynała minuta ciszy poświęcona tym, którzy zginęli pod Smoleńskiem.
Zamknięta – z powodu pyłu wydobywającego się
z wulkanu na Islandii – przestrzeń powietrzna nie
przeszkodziła pierwszej damie Gruzji w dotarciu do
Krakowa na pogrzeb polskiej pary prezydenckiej. Gościła wówczas w Brukseli. – Skoro nie mogłam dotrzeć
samolotem, wybrałam inny sposób. Nie zawahałam się
ani przez chwilę i podjęłam decyzję o natychmiastowej
podróży samochodem – mówi.
1300 kilometrów samochodem – i była. Jej mąż ze
Stanów Zjednoczonych, gdzie przebywał z wizytą, pokonując niebo nad Atlantykiem, potem Turcją i Ukrainą,
też dotarł na czas. Innym przywódcom zabrakło takiej
determinacji.
Dziś Sandra Saakaszwili z uwagą śledzi każdą informację na temat śledztwa smoleńskiego. Zbyt dużo
pytań pozostaje bowiem bez odpowiedzi, zbyt dużo ma
wątpliwości.
Holenderka z podwójnym obywatelstwem
Mówi biegle po niderlandzku, który jest jej językiem ojczystym, francusku, niemiecku, angielsku,
rosyjsku, gruzińsku. Oprócz dyplomu filologa ma
też dyplom pielęgniarki. Zrobiła kurs i pełni dyżury
w szpitalu, na oddziale położniczym. Przyjęła już
wiele porodów. Znana jest nie tylko z bycia pierwszą damą Gruzji, ale też z działalności charytatywnej. – Doceniam to, iż urodziłam się w bogatym kraju
i mogłam wieść dostatnie, komfortowe życie. Dlatego moją powinnością jest robienie czegoś dla innych
– przekonuje.
Więc działa. Organizuje opiekę nad kobietami w ciąży i noworodkami. Pomaga chorym na raka, AIDS, malarię. Ta Holenderka z podwójnym obywatelstwem
– holenderskim i gruzińskim – promuje też kulturę,
zwłaszcza muzykę klasyczną. Gra na fortepianie i flecie, śpiewa. Wydała już płytę z gruzińskimi piosenkami, którą notabene dołączono do książki. I pisze. „Od
dziecka chciałam zostać pisarką. Od czasu pierwszego
opowiadania posługiwałam się pseudonimem, które
zresztą było anagramem mojego nazwiska – Ardnas
Sfoleor” – wspomina.
www.k asastefc z yka.pl
aktualności
Sandra E. Roelofs promowała książkę w Gdańsku. Fot. sonia samulska
Książka „Historia idealistki” opowiada m.in.
o pokojowej „rewolucji róż”, kiedy to Micheil –
znany już wówczas radykalny reformator wymiaru sprawiedliwości – w apogeum konfliktu
wszedł do parlamentu, trzymając jedynie czerwoną różę, i uniósł ręce tak, by pokazywały: nie
jestem uzbrojony. Rewolucja wzięła nazwę właśnie od tej róży. Książka opowiada o pierwszych
latach prezydentury Micheila Saakaszwilego,
o przeżyciach z okresu wojny rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 roku, gruzińsko-polskiej
historii, m.in. o oficerach kontraktowych służących w polskiej armii przed II wojną światową.
Warto przypomnieć, że po rewolucji październikowej w 1917 roku Gruzini, podobnie jak inne
narody zniewolone przez Rosję, ogłosili niepodległość. 26 maja 1918 roku proklamowano
Demokratyczną Republikę Gruzji, która jednak
w 1921 roku została podbita przez bolszewików. Po klęsce rząd gruziński ewakuował się do
Stambułu. Tam w imieniu Józefa Piłsudskiego
attaché wojskowy polskiej ambasady zaoferował gruzińskim oficerom posadę żołnierzy
infolinia 801 600 100
kontraktowych. Przyjęło ją ok. 100 (mówi o tym
drugi rozdział, który znalazł się w polskiej wersji
książki). Sam Adam Mickiewicz wierzył w teorię o kaukaskim pochodzeniu polskiej szlachty – uważając Gruzinów za bratni naród. Może
dlatego tak go pokochali.
Książka opowiada też o zwykłym życiu,
wpadkach wynikających z kulturowych różnic. Choćby wtedy, gdy nie otworzyła drzwi
teściowej, matce Micheila, która niezapowiedzianie wpadła z wizytą.
– Zapukała w okno. Byłam zmęczona, właśnie udało mi się uśpić Eduardo. Chciałam odpocząć i mieć tę chwilę dla siebie. Gdy wrócił
Misza, wszystko mu opowiedziałam. Mocno
się zdenerwował. Rzecz w tym, że w Holandii
kontakty z rodziną są bardziej sformalizowane. W Gruzji jest zupełnie inaczej – śmieje się.
Bardziej gruzińska niż tubylcy
Państwo Saakaszwili mają dwóch synów; ojciec rozmawia z nimi po gruzińsku, ona po
holendersku. Gruzini mówią o niej, że jest
bardziej gruzińska niż tubylcy. Kultywuje
zwyczaje, obchodzi święta, gotuje kaukaskie
potrawy i nosi na szyi łańcuszek ze złotą miniaturką kraju – na znak troski o jego los.
W Gruzji uchodzi za poliglotkę – zna wszak
6 języków. W Holandii to nic zaskakującego.
Tam każde dziecko otrzymuje w pakiecie
naukę trzech języków obcych: angielskiego,
francuskiego i niemieckiego. Według niej ich
przyswojenie, przy niewielkim wysiłku, nie
stanowi problemu. Pewnie dlatego postanowiła nauczyć się też megrelskiego, spokrewnionego z gruzińskim języka regionalnego, którym posługuje się co piąty mieszkaniec kraju.
Dla Miszy – jak zdrobniale nazywa męża
– przeszła na gruzińskie prawosławie. Wuj jej
ojca – katolicki ksiądz – powiedział, że liczy
się fakt, iż pozostanie chrześcijanką i będzie
żyła zgodnie z wartościami swej wiary.
Sandra Saakaszwili to wysoka, atrakcyjna kobieta o brązowych włosach. Niektórzy
twierdzą, że ładniejsza od Carli Bruni, żony
prezydenta Francji, byłej modelki, uznawanej
za najatrakcyjniejszą pierwszą damę Europy.
O Gruzji Sandra Saakaszwili mówi w samych superlatywach, choć zdaje sobie sprawę,
że jeszcze bardzo wiele jest w tym kraju jest
do zrobienia.
Ponoć gdy Aleksander Wielki szedł na Indie, na terytorium dzisiejszej Gruzji z powodu
jej niezaprzeczalnych uroków zatrzymał się
nieco dłużej. Gruzińska legenda mówi nawet,
iż jest to fragment raju:
„Kiedy Bóg dzielił ziemię i każdemu narodowi oddawał w posiadanie jakąś część lądu,
Gruzini przybyli za późno, wszystko zostało
już rozdzielone. Bóg zapytał ich, dlaczego pojawili się tak późno, na co oni odparli: – Tańczyliśmy, śpiewaliśmy, ucztowaliśmy i piliśmy
Twoje zdrowie, oddając Ci cześć. Słowa tak
bardzo ujęły Boga, że oddał im kawałek ziemi,
który zachował dla siebie. Był to raj”.
Od stycznia 2008 roku Sandra Saakaszwili jest posiadaczką gruzińskiego paszportu.
O swojej drugiej ojczyźnie pisze: „Jest jeszcze
tyle do zrobienia. My, woły, jeszcze trwamy.
Dlatego cały czas powtarzam sobie: zapnij
pasy i wyprostuj plecy. Sakartwelos gaumardżos! Niech żyje Gruzja!”.
Renata Moroz
c zas stefc z yka 5
aktualności
Projekt „Pomóż oszczędzać rodzinie”
Potrzeb przybywa, a pieniędzy ubywa. Rachunki za
prąd, gaz, produkty spożywcze, leki – z pewnych
wydatków możemy zrezygnować, ale możemy
nauczyć się oszczędzać, aby nie wpaść w finansowe
tarapaty. Z takim zamiarem na południowym Podlasiu
wystartowała trzecia edycja projektu „Pomóż
oszczędzać rodzinie”.
P
oznajmy bliżej rodziny, które uczestniczą w trzeciej
edycji projektu „Pomóż oszczędzać rodzinie”.
36-letnia Joanna Mężyk samotnie wychowuje
dwoje dzieci: 10-letniego Jakuba i 8-letnią Julię.
Rodzeństwo uczy się w Szkole Podstawowej nr 4
im. K. Makuszyńskiego w Białej Podlaskiej.
Pani Joanna nie ma stałej pracy. Dlaczego
zdecydowała się na udział w projekcie „Pomóż
oszczęd zać rod zi n ie” ? – Pow i n n a m myś leć
o przyszłości, bo dzieci szybko rosną. Chcę im
zapewnić szanse na dalszy rozwój i edukację –
wyjaśnia pani Mężyk. Zgromadzone oszczędności
36-lat ka zam ierza przeznaczyć na założenie
działalności gospodarczej. Już na progu domu
Mężyków widać dekoratorski zmysł. – Ukończyłam
szkolenie z zakresu rękodzieła artystycznego,
poznałam m.in. tajniki decoupage i innych technik
dekoracyjnych. Interesuję się architekturą i projektowaniem wnętrz. I to z tą dziedziną wiążę swoją
zawodową ścieżkę – zwierza się kobieta.
Marta Mamruk ma czworo dzieci: 5-letnią
Wiktor ię, 4-letniego Mateusza, 3-letnią Maję
i kilkumiesięcznego Marka. Rodzina mieszka
w Nowym Pawłowie, ok. 20 kilometrów od Białej
Podlaskiej. We wrześniu 2011 roku w wypadku
zginął mąż kobiety, jedyny chlebodawca rodziny.
Obecnie pani Marta otrzymuje zasiłek rodzinny
i rentę po śmierci męża. W codziennych wydatkach
pomagają też teściowie, którzy mieszkają w drugim
segmencie domu.
– Praktycznie przez 24 godziny na dobę opiekuję
się dziećmi. Niedługo Wiktoria i Mateusz pójdą do
przedszkola, może wtedy spróbuję znaleźć pracę, przynajmniej dorywczą – przyznaje dwudziestoparolatka. – Do projektu zgłosiłam się, ponieważ w obecnej sytuacji jestem zmuszona do zastanawiania się
nad każdą wydaną złotówką.
Pani Marta Mamruk i jej dzieci: 5-letnia Wiktoria, 4-letni
Mateusz, 3-letnia Maja i kilkumiesięczny Marek.
Małgorzata i Jacek Sałamachowie pochodzą
z Białej Podlaskiej, mają czworo dzieci: dwie córki – Karolinę (15 lat) i Joannę ( 13 lat) oraz dwóch
synów – Adama (11 lat) i Mariusza (9 lat). Mieszkają
w pię t row y m , wol nos tojąc y m domu r a z e m
z teściową. Małżeństwo ma problem ze znalezieniem
stałego zatrudnienia w swoim rodzinnym mieście.
Utrzymuje się z zasiłków dla bezrobotnych oraz
Pani Joanna Mężyk z dziećmi: 10-letnim Jakubem i 8-letnią
Julią.
6 c zas stefc z yka
Państwo Małgorzata i Jacek Sałamachowie z córką Joanną.
www.k asastefc z yka.pl
aktualności
wystartował na południowym Podlasiu
pomocy z MOPS-u. Do domowego budżetu
dokłada się także teściowa.
Pan Jacek dorabia w branży budowlanej,
ale praca jest niepewna i ma charakter sezonowy. Z kolei pani Małgorzata skończyła
kurs ochroniarza, a obecnie kształci się
wieczorowo.
Rodzina przyznaje, że wydatki bieżące,
przede wszystkim na żywność, pochłaniają
najwięcej domowego budżetu. Do udziału
w projekcie SKEF namówiła ich najstarsza
córka Karolina.
Pięć lat temu rodzina Senczyków
przeprowadziła się z Białej Podlaskiej do
Rozkopaczewa, niewielkiej miejscowości
położonej nieopodal Lublina. Beata i Tomasz mają pięcioro dzieci: 18-letnią Kingę,17letniego Kamila, 15-letniego Piotra, 14-letnią
Olę oraz 6-letnią Anię.
Pani Senczyk pracuje jako nauczycielka religii w szkole podstawowej w Białej Podlaskiej. Pan Tomasz nie jest aktywny zawodowo,
zajmuje się domem i dziećmi. Jest na rencie.
Senczykowie zgodnie przyznają, że
sposób gospodarowania finansami to dla
nich sprawa niezwykle istotna, zważywszy
na ich liczne potomstwo.
– Ni gdy dot ąd sk r up u l at n ie n ie
analizowaliśmy naszego budżetu. Wydatki
codzienne stanowiły konieczność. Na tyle
zaintrygowała nas idea projektu „Pomóż
oszczędzać rodzinie”, że jeszcze zanim
oficjalnie przystąpiliśmy do uczestnictwa, zmobilizowaliśmy się do reorganizacji naszych wydatków – opowiada pani
Senczyk.
Pani Beata, z zawodu nauczycielka
kształcenia zintegrowanego, obecnie nie
pracuje, zajmuje się domem i wychowaniem dzieci. Źródłem utrzymania jest pensja pana Adama, technologa-konstruktora.
Zielińscy spłacają dwa kredyty – mieszkaniowy oraz studencki.
– Ponadto, całkiem nieźle radzę sobie
z wypiekiem ciast. Zastanawiam się, czy
nie zająć się pieczeniem na zamówienie –
mówi pani Beata.
Idea prowadzenia domowego budżetu
nie jest obca Zielińskim.
– Jesteśmy przyzw yczajeni do zbier a n i a pa r agonów. Ja k i ś c z a s temu
postanowiliśmy przekonać się, na co wydajemy, bo sytuacja zmusza nas do zaciskania
pasa – wyjaśnia Zielińska. Dlatego często
robią zakupy akurat wtedy, gdy są promocje albo wyprzedaże.
– Ograniczamy się w wielu wydatkach.
Rodzina Zielińskich w komplecie: pani Beata
i pan Adam oraz trójka ich dzieci – 4-letnia Wiktoria,
3-letni Maciek oraz 3-miesięczny Antoś.
Jakubowiczowie mieszkają w Międzyrzecu
Podlaskim (30 km od Białej Podlaskiej).
Małżeństwo ma troje dzieci: 12-letniego Bartosza, 8-letnią Magdalenę i 4-letniego Pawła. Pan
Rodzina Senczyków: pani Beata i pan Tomasz
z dziećmi – Kamilem, Piotrem, Olą, Kingą i Anią.
Beata i Adam Zielińscy są młodym
małżeństwem z trojgiem dzieci: 4-letnią
W i k t o r i ą , 3 -l e t n i m M a ć k i e m o r a z
3-miesięcznym Antosiem. Rodzina mieszka
w bloku w Białej Podlaskiej.
infolinia 801 600 100
Zygmunt i pani Marta nie pracują. Utrzymują
się z renty męża oraz zasiłków z miejskiego
ośrodka pomocy społecznej. Do ich domowego
budżetu dokłada teściowa, z którą mieszkają
w wolnostojącym domu.
– Jesteśmy zarejestrowani jako bezrobotni w urzędzie pracy. Monitorujemy rynek,
ale nie jest łatwo znaleźć jakiekolwiek zatrudnienie. Kiedy ostatnio wybrałam się na
rozmowę kwalifikacyjną, pracodawca bez
ogródek wytknął mi mój wiek i fakt, że mam
dzieci – żali się pani Marta.
Pani Marta przyznaje, że najwięcej
domowego budżetu pochłaniają rachunki. Aby częściowo ograniczyć wydatki,
Ja k ubow iczow ie zdec ydowa l i się na
montaż kolektorów słonecznych. Dzięki
temu nie muszą płacić za gazowe ogrzewanie wody. – Do projektu przystąpiliśmy,
aby nauczyć się skuteczniej oszczędzać.
Pieniądze zaoszczędzone w projekcie
planujemy przeznaczyć na wymianę okien,
bo te które mamy, są nieszczelne – twierdzi
pani Jakubowicz.
Rodzina Jakubowiczów: pani Marta i pan Zygmunt
z dziećmi – 12-letnim Bartoszem, 8-letnią Magdaleną
i 4-letnim Pawłem.
Tekst i fot.: Ewelina Burda
Program „Pomóż Oszczędzać Rodzinie" realizuje Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej
(SKEF) przy współpracy z Biurem Informacji Kredytowej S.A., Fundacją im. Franciszka Stefczyka oraz
Kasą Stefczyka. Dwie poprzednie odsłony projektu odbywały się w województwie pomorskim.
Sześć rożnych rodzin, potrzeb, możliwości, a przede wszystkim sześć budżetów do okiełznania.
Połączył je ten sam cel – edukacja w zakresie planowania i skutecznego zarządzania dochodami.
Osobą, która czuwa nad rodzinami z południowego Podlasia i na bieżąco nadzoruje realizację kolejnych etapów projektu, jest mentorka Monika Marchalewska ze SKEF w Białej Podlaskiej.
Mentorka miała okazję zapoznać się z sześcioma rodzinami, aby wspólnie z nimi dokonać wstępnej
oceny ich miesięcznego budżetu, a następnie oszacować sumę, którą mogą odłożyć. Takie spotkania
konsultacyjne odbywają się co miesiąc. W trakcie kolejnych uczestnicy projektu odwiedzą oddziały
Kasy Stefczyka w Białej Podlaskiej, gdzie zapoznają się z funkcjonowaniem tej instytucji, poznają
produkty finansowe oferowane przez Kasę oraz sukcesywnie będą wdrażać kolejne etapy projektu –
m.in. założą konto oraz lokatę systematycznego oszczędzania.
Rodziny, które wytrwają do końca projektu, przez 9 miesięcy będą gospodarowały swoim budżetem
według planu wypracowanego wspólnie z mentorką oraz będą systematycznie oszczędzać na lokacie – otrzymają w nagrodę 1000 zł.
c zas stefc z yka
7
8 c zas stefc z yka
www.k asastefc z yka.pl
aktualności
Kodeks dobrych praktyk i zasad działania
SKOK-ów wśród najlepszych na świecie
Portal Smart Campaign opublikował przykłady najlepszych kodeksów
dobrych praktyk instytucji mikrofinansowych z całego świata. Wśród
wyróżnionych znalazł się również kodeks dobrych praktyk i zasad działania
spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych.
Z
biory zasad 14 instytucji oraz stowarzyszeń
mikrofinansowych zaliczone zostały do
wzorcowych rozwiązań, z których przykład mogą
czerpać inne firmy, zmierzające do udoskonalenia swoich przepisów działania w ramach relacji
z klientem.
– Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że tak wiele
firm odpowiedziało na naszą prośbę i przesłało do nas swoje kodeksy – powiedziała Isabelle
Barres, dyrektor Smart Campaign. – Kodeksy,
które wybraliśmy, dostarczają cennych wskazówek pracownikom instytucji mikofinansowych,
jak traktować klienta z należytym szacunkiem.
Mamy nadzieję, że inne firmy wykorzystają załączone przykłady do udoskonalenia własnych
zasad.
Smart Campaign to globalna inicjatywa,
w której udział zadeklarowali liderzy firm
mikrofinansowych z całego świata. Jej celem jest udostępnienie niezbędnych środków i narzędzi wszystkim instytucjom, które chciałyby zwiększyć przejrzystość swoich
usług finansowych, a tym samym zachęcić
potencjalnych klientów do skorzystania
z ich oferty. Smart Campaign koncentruje swoje wysiłki na poprawie standardu
życia członków firm mikropożyczkowych
przy jednoczesnym zapewnieniu stabilności finansowej każdego z gospodarstw
domowych.
Na stronie internetowej Smart Campaign,
oprócz World Council of Credit Unions’ (WOCCU)
Consumer Protection Principles, znajdziemy
m.in. kodeksy:
○ Microfinance Council of the Philippines’ Code
of Ethics,
○ Banking Association of South Africa’s Code of
Banking Practice,
○ Pakistan Microfinance Network Members’
Code of Conduct for Consumer Protection,
○ Enda Inter-Arabe’s Client Agreement (English),
○ Microfinance Institutions Network’s.
Załączone przykłady dostępne są w dwóch
wersjach językowych: angielskiej i hiszpańskiej
oraz stanowią jedno z narzędzi dostępnych w ramach nowego zasobu portalu Smart Campaign
o nazwie „Jak ulepszyć firmowy kodeks?”.
Anna Płoska
Zachowajmy prezydenta Kaczyńskiego w pamięci
Kilkadziesiąt zdjęć Lecha i Marii Kaczyńskich
– w większości nigdy niepublikowanych –
można było oglądać w kwietniu na placu
Wolności w Białej Podlaskiej.
Senator Grzegorz Bierecki i były szef prezydenckiej kancelarii Maciej łopiński.
Fot. materiały własne
W
ystawę „Lech Kaczyński w służbie najjaśniejszej Rzeczypospolitej”
uroczyście otworzyli przyjaciele tragicznie zmarłego w katastrofie
smoleńskiej prezydenta – były szef prezydenckiej kancelarii Maciej Łopiński
oraz senator ziemi bialskiej Grzegorz Bierecki.
Podstawowym celem ekspozycji jest ukazanie śp. prezydenta w chwilach oficjalnych, ale również takich, w których Lech Kaczyński był mężem,
ojcem, dziadkiem...
infolinia 801 600 100
– Ta wystawa pokazuje, jakim był politykiem, ale też pokazuje, jakim
był człowiekiem – mówił po otwarciu Maciej Łopiński. – Lech Kaczyński
był prawdziwym mężem stanu. Jego prezydentura była niezwykle znacząca, ale oprócz tego był dobrym, mądrym, ciepłym, otwartym człowiekiem,
który kochał ludzi.
Takiego obrazu śp. Lecha Kaczyńskiego media w większości niestety nie
pokazywały. – Przedstawiano go zupełnie kłamliwie – wspomina senator
Grzegorz Bierecki – Ludzie mieli wrażenie, że on jest mniej wykształcony
niż Donald Tusk na przykład, ale przecież to był wybitny profesor prawa.
Wizerunek, który kształtowały nieprzychylne mu media, docierał do ludzi,
którzy zobaczyli go prawdziwym dopiero po jego śmierci.
Po śmierci, od której minęły już ponad dwa lata. Niestety w kwestii wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej nadal więcej jest pytań niż odpowiedzi.
Do Polski wciąż nie wróciły oryginały czarnych skrzynek ani wrak prezydenckiego tupolewa. W ostatnim czasie pojawiły się również podejrzenia,
że Rosjanie szczątki samolotu umyli, co może śledczym utrudnić pracę nad
ustaleniem przyczyn katastrofy.
– Dopuściliśmy do tego, że Polska nie ma nic do powiedzenia – nie kryje
goryczy minister Łopiński. – Jest coś w tym głęboko zasmucającego i niepokojącego. Mówienie, że Rzeczpospolita okazała się sprawnym państwem, bo
potrafiła zorganizować 96 pogrzebów, jest jakąś gorzką ironią.
Podobnego zdania jest senator Bierecki, który na polskich władzach odpowiedzialnych za organizację wizyty, jak również za wyjaśnienie przyczyn
katastrofy, nie pozostawia suchej nitki:
– Próbują przykryć tę swoją niekompetencję i te swoje błędy agresywnym
krzykiem. Krzyczą na nas, kiedy my się domagamy prawdy. Kiedy domagamy
się szacunku dla zmarłych, dla ludzi, którzy przecież byli wielkimi polskimi
patriotami.
Wystawa, która powstała dzięki pomocy Kasy Stefczyka i zaangażowaniu fundacji Grzegorza Biereckiego „Kocham Podlaskie” z Białej Podlaskiej
trafi w maju również do Parczewa oraz Radzynia Podlaskiego.
P.M.A.
c zas stefc z yka 9
oferta
Konto z linią pożyczkową
Najlepsze rozwiązanie na niespodziewane wydatki
Zbliża się koniec roku szkolnego i długo oczekiwane
wakacje. Lato może jednak przynieść spore wydatki,
które przerosną nasze możliwości finansowe. Nie każdy
potrafił się zmobilizować i zaoszczędzić na wakacje. Jak
więc sfinansować te wydatki?
N
ajlepszym i najwygodniejszym rozwiązaniem jest
linia pożyczkowa w koncie, która daje możliwość
dostępu do dodatkowych pieniędzy.
Co to jest linia pożyczkowa?
Jest to pożyczka mająca formę odnawialną, co oznacza, że
każdy wpływ środków na rachunek powoduje automatyczną spłatę wykorzystanego limitu i odnawia jego wysokość
– czyli znów mamy pieniądze do dyspozycji. Nie trzeba pilnować terminów spłaty rat, tak jak w pożyczce, a pieniądze mamy do dyspozycji 24 godziny na dobę. W dowolnym
momencie możemy swobodnie skorzystać z dodatkowej
gotówki, czy to płacąc kartą Visa w sklepie, czy wypłacając
gotówkę z bankomatu. Warto podkreślić, że Kasa Stefczyka ma już ponad 900 bezpłatnych bankomatów na terenie całej Polski, w tym: bankomaty SKOK24, eCard oraz
Global Cash oznaczone logotypem SKOK24. Na stronie
internetowej www.kasastefczyka.pl można znaleźć aktualne adresy bankomatów.
Zalety linii pożyczkowej
Podstawową cechą pożyczek odnawialnych jest to, że dopóki nie skorzystamy z linii pożyczkowej – dopóty nie ponosimy żadnych kosztów. W przypadku zadłużenia musimy
liczyć się z oprocentowaniem. Jest ono jednak korzystniejsze
niż w przypadku pożyczki ratalnej, gdyż odsetki naliczane
są wyłącznie od wykorzystanej (a nie przyznanej) kwoty linii. Dodatkowo w przypadku dokonywania transakcji bezgotówkowych kartą Visa przyznaną do rachunku otrzymuje
się część przyznanego limitu, który jest nieoprocentowany!
Kto może skorzystać z linii pożyczkowej?
W Kasie Stefczyka linia pożyczkowa przeznaczona jest dla
wszystkich członków Kasy mających rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy, na który wpływają regularnie
środki z tytułu osiąganego dochodu, np. z tytułu wynagrodzenia, emerytury czy renty. W krótkim czasie i przy minimum formalności możemy podpisać umowę o pożyczkę
odnawialną na okres 12 miesięcy. Jeżeli rachunek osobisty
jest regularnie zasilany, to umowa zostanie automatycznie
odnowiona na kolejne lata. Dodatkowym atutem jest możliwość skorzystania z ubezpieczenia na życie czy od utraty
pracy, co daje nam dodatkowe poczucie bezpieczeństwa.
Tych z Państwa, którzy chcieliby skorzystać z aktualnej oferty linii pożyczkowej, serdecznie zapraszamy
do odwiedzenia oddziałów Kasy Stefczyka na terenie
całego kraju.
Kamila Szymoniak
starszy konsultant ds. produktów
TZ SKOK sp. z o.o. SKA
Agata Funk
konsultant ds. produktów
TZ SKOK sp. z o.o. SKA
10 c zas stefc z yka
www.k asastefc z yka.pl
oferta
Przekonała mnie wnuczka
Rozmowa z Ludwiką Koptą
z Bochni, członkinią Kasy
Stefczyka
Korzysta pani z konta internetowego?
– Korzystam.
Teoretycznie to nic zaskakującego, dla większości z nas to już codzienność, ale… no właśnie – ile ma pani lat?
– Skończyłam 72, więc można mnie zaliczyć
do seniorów.
Co albo kto przekonał panią do internetowego konta? I czy, pani zdaniem, nauczenie się
i zrozumienie e-skoku jest trudne?
– Namówiono mnie. Muszę się przyznać, że
na początku trochę się bałam.
Któż się nie boi?! Strach przed nieznanym nie
jest jednak związany z wiekiem.
– No właśnie. Gdy wnuczka pokazała mi, co
i jak obsługiwać, wszystko stało się prostsze
i jasne.
A teraz…
– Teraz bez problemu robię przelewy za mieszkanie, prąd, gaz.
Czy może pani ocenić, jak takie konto wpływa
na codzienne życie?
– Po prostu bardzo je ułatwia. Nie muszę wychodzić z domu, by pozałatwiać finansowe
sprawy. Oszczędza czas i pieniądze.
Ludwika Kopta (z lewej) i Aneta Ziaja z Agencji Kasy Stefczyka w Bochni, przy ul. Krakowskie Przedmieście 3
Od jakiego czasu korzysta pani z e-skoku?
– Minęły trzy lata.
Czy pani znajomi też korzystają z konta
internetowego?
– Cała rodzina i kilka koleżanek w moim
wieku.
Kartę bankomatową pani także posiada?
– Posiadam i używam. Co prawda na początku
bałam się. Stałam przy bankomacie i myślałam: „obym się tylko nie pomyliła”. Ale odpukać – tylko raz coś poszło nie tak, okazało się,
że za długo przyciskałam klawisz. Od tamtej
pory żadnych kłopotów nie miałam. Płacę kartą w sklepach i jestem zadowolona.
Dziękuję za rozmowę.
(Rem)
e-skok.pl, czyli obsługa konta przez internet
Internet coraz mocniej
wkracza w nasze życie, dziś
trudno sobie wyobrazić,
jak mogło kiedyś go po
prostu nie być. Dzisiaj przez
internet można zrobić
zakupy, przeczytać ulubioną
gazetę, odnaleźć przyjaciół
z dzieciństwa i sprawdzić ceny
noclegu w hotelu, w którym
planujemy spędzić urlop.
W
ciągu sekundy można się przenieść
w dowolne miejsce na świecie, również
do stanowiska kasowego Kasy Stefczyka –
przy pomocy e-skok, czyli internetowego dostępu do konta IKS. Krzesło w oddziale zmienia się w wygodny, domowy fotel. Godziny
otwarcia placówki nie mają już znaczenia i nie
zmuszają do zmiany planu dnia. Ale to nie jedyna zaleta e-skok. Jest ich tak dużo, że dzisiaj
zostanie przedstawionych tylko kilka z nich.
infolinia 801 600 100
Nieustanna kontrola
Za pomocą e-skok można w każdej chwili
sprawdzić historię operacji lub stan swojego
konta IKS, a dla osób, które lubią mieć ciągłą
kontrolę nad swoimi wydatkami stworzona
została specjalna, bezpłatna usługa powiadomień SMS o każdej zmianie na koncie. Poprzez
e-skok można również podejrzeć podstawowe
dane pożyczki zaciągniętej w Kasie. Wystarczy jedno kliknięcie i wyświetlona zostanie
informacja dotycząca wysokości oprocentowania, daty spłaty i wysokości raty oraz wiele innych. W podobny sposób udostępnione
są dane aktualnie posiadanych ubezpieczeń
oraz lokat.
Przelewy bez prowizji
Z pewnością jedną z najważniejszych funkcji e-skok jest możliwość samodzielnego wykonywania przelewów. Użytkownik wypełnia pola wyłącznie danymi widniejącymi na
druku przelewu. Ale na tym nie koniec. Jeśli
jest to płatność, która będzie dokonywana
wielokrotnie, to warto zapisać ją jako przelew zdefiniowany. Wówczas po wybraniu
szablonu będzie trzeba uzupełnić tylko
kwotę, a w razie potrzeby edytować można
również tytuł przelewu i datę jego wykonania. Jeśli płatność będzie wykonywana co
miesiąc, to ogromnym ułatwieniem będzie
skorzystanie z opcji przelewu cyklicznego,
czyli możliwości powtórzenia go tyle razy,
ile pragnie tego zleceniodawca. Najważniejsze jest to, że wszystkie przelewy wykonywane za pomocą e-skok (z wyjątkiem tych
na rzecz ZUS i US, których koszt to 3 zł) są
całkowicie bezpłatne!
Śmiało można powiedzieć, że e-skok to
bardzo przydatne narzędzie pozwalające
użytkownikowi zaoszczędzić czas i pieniądze. Jego obsługa jest bardzo prosta,
a przekonać się o tym można po odwiedzeniu strony www.e-skok.pl i skorzystaniu
z wersji demonstracyjnej. Po podpisaniu
umowy w oddziale, usługę można aktywować w każdej chwili w domu na swoim
komputerze.
Emilia Piontek
młodszy specjalista ds. sprzedaży
Kasa Stefczyka
c zas stefc z yka 11
oferta
Płać kartą Visa – loteria wiosenna
2 kwietnia br. ruszyła kolejna edycja loterii promocyjnej organizowanej przez Visa Europe.
Twarzą tej kampanii jest słynny biegacz Usain Bolt, a to oznacza, że Igrzyska Olimpijskie
Londyn 2012 tuż-tuż.
D
zięki udziałowi w loterii Visa mamy szansę znaleźć
się na Igrzyskach, ponieważ jednymi z nagród są
właśnie dwuosobowe wyjazdy na ceremonię zamknięcia Igrzysk Olimpijskich Londyn 2012.
Co zrobić, by zyskać tę szansę? Każdy, kto posiada
kartę SKOK Visa i płaci nią za zakupy, może zgłosić swój
udział w loterii poprzez rejestrowanie wykonywanych
przez siebie transakcji.
Transakcje można rejestrować na cztery różne
sposoby:
○ na stronie www.visa.pl;
○ wysyłając wiadomość za pośrednictwem komunikatora Gadu-Gadu (nr 33339);
○ p oprzez mobilną aplikację Visa PL na telefony
komórkowe;
○ poprzez aplikację Visa Widget (aplikację można pobrać ze strony www.visa.pl).
Do promocji można zgłaszać transakcje wykonane
od 2 kwietnia do 10 czerwca 2012 r.
Poza tradycyjnymi transakcjami bezgotówkowymi (płatności w punktach handlowo-usługowych),
fot. dreamstime
w promocji biorą udział transakcje płatnicze dokonywane w internecie. Codziennie można zarejestrować
do 5 transakcji.
Nagrodami w loterii są:
○ co tydzień: 2 dwuosobowe wyjazdy na ceremonię
zamknięcia Igrzysk wraz z przelotami i zakwaterowaniem oraz 2 telewizory Panasonic;
○ codziennie: 7 kart przedpłaconych Visa o wartości
300 zł każda;
○ dodatkowo na zakończenie loterii spośród wszystkich zgłoszonych transakcji cash back zostanie rozlosowanych 70 telefonów Samsung Galaxy S II.
Katarzyna Trojan
starszy konsultant ds. produktów
TZ SKOK sp. z o.o. SKA
Oszczędzaj z Ofertami Visa!
Karty SKOK Visa umożliwiają także dokonywanie
płatności w sklepach internetowych.
Pozwala to członkom Kasy na skorzystanie z nowej
propozycji – Ofert Visa. Jest to specjalny serwis
internetowy, który daje możliwość dokonywania
zakupów w popularnych sklepach on-line z atrakcyjnymi obniżkami.
Informacje o sklepach biorących udział w akcji, o warunkach korzystania z serwisu oraz o proponowanych
obniżkach znajdują się na stronie www.visaoffers.eu.
12 c zas stefc z yka
www.k asastefc z yka.pl
finanse
Polska zmierza ku przepaści
demograficznej
Fundacja Republikańska
opublikowała raport
„Polityka prorodzinna
w wybranych krajach Unii
Europejskiej”, w którym
przedstawiono przykłady
polityki prorodzinnej
w dziewięciu państwach UE:
w Wielkiej Brytanii, Irlandii,
Szwecji, Finlandii, Estonii,
Niemczech, Hiszpanii, we
Francji i na Węgrzech.
R
ozmaite rozwiązania polityczne pogrupowano w cztery kategorie:
• urlopy macierzyńskie i wychowawcze,
• świadczenia pieniężne,
• preferencje w systemach podatkowych,
• świadczenia związane z opieką zastępczą
nad dziećmi.
Przykład trzech pierwszych analizowanych krajów: Francji, Wielkiej Brytanii i Irlandii, w których poziom dzietności jest dużo
wyższy niż średnia europejska, pokazuje, że
tylko kompleksowa, przemyślana polityka prorodzinna na poziomie państwa jest
w stanie odwrócić niekorzystne trendy
demograficzne.
Oczywiście obliczona na długofalowe korzyści polityka prorodzinna stwarza tylko i aż
odpowiednie warunki, które zachęcają ludzi
do zakładania rodziny i posiadania dużej
liczby dzieci. Reszta zależy od nich samych.
Ale jak pokazują liczne badania, to od warunków ekonomicznych i poczucia bezpieczeństwa większość respondentów uzależnia
infolinia 801 600 100
fot. dreamstime
zakładanie rodziny i rodzenie dzieci, także
tych kolejnych.
Jak pokazuje spektakularny przykład Wielkiej Brytanii, Polki bardzo chętnie rodzą dzieci, pod warunkiem że państwo im to ułatwi.
Kobiety z Polski rodzą tam obecnie więcej dzieci
niż Pakistanki, które plasowały się dotychczas
w czołówce rankingu.
Polska należy do tych krajów, które pomimo alarmujących danych dotyczących
najbliższej przyszłości, nie wypracowały
żadnej spójnej polityki prorodzinnej. Bo
trudno uznać za taką becikowe czy nawet
ulgi w systemie podatkowym, które w budżecie rodzinnym stanowią promil wszystkich wydatków ponoszonych na wychowanie
dzieci.
Nakłady naszego państwa na politykę
prorodzinną są jednymi z najniższych w Europie. Dlatego wskaźnik urodzeń w Polsce
jest na zatrważającym poziomie i nie odbiega
zasadniczo od innych państw postkomunistycznych. To pośredni dowód na skażenie
mentalności wielu ludzi komunistycznym
podejściem do problematyki rozrodczości,
które za normalne uznawało zabijanie dzieci
na masową skalę.
Polska zmierza prostą drogą ku przepaści demograficznej. Ale to zdaje się nie zaprzątać zbytnio naszych rządzących, którzy
nie dostrzegają, że to najważniejsze wyzwanie, przed jakim stoimy. Zamiast tego słyszymy z ust premiera:
„Bomby demograficznej nie rozbroi nikt
poza nami samymi. My możemy napisać
150 ustaw, zbudować 65 systemów emerytalnych, a bomba demograficzna po polsku
nazywa się: za mało dzieci. A skoro za mało
dzieci, to nie trzeba pisać ustaw, tylko wziąć
się do zupełnie innej roboty”;
„Dla państwa najtańsza jest rodzina bez
dzieci. Finansowo to się zgadza, tylko że jest
to perspektywa jednego pokolenia”.
Jest niestety znacznie gorzej. Politycy rządzący nie są w stanie przyjąć nawet perspektywy dłuższej niż jedna kadencja.
Sęk w tym, że to teraz jest tzw. window of
opportunity. Za parę lat żadna, nawet najbardziej kompleksowa polityka prorodzinna już
nam nie pomoże. Zostanie nam ograniczony
wybór między emigrantami ze Wschodu lub
Południa, którzy będą przewijać pampersy
Polakom w rozmiarze extra large.
Artur Bazak
Autor ur. 1981 r., redaktor portalu wPolityce.pl, publikuje m.in w „Rzeczpospolitej”,
„Uważam Rze” i „Salon24.pl”.
c zas stefc z yka 13
finanse
Hiszpańska wywrotka
pogrąży Unię
Janusz Szewczak
główny ekonomista SKOK-ów
Hiszpański król w Afryce poluje na słonie w tym samym czasie, gdy
jego kraj tonie. To Madryt jest dziś najgroźniejszym ogniskiem kryzysu
w Europie. Jest też w dziesiątce najbardziej zagrożonych bankructwem
państw na świecie.
C
hoć prawdopodobnie Portugalia również będzie mu- hiszpańskie fundamenty, ale i fundamenty instytucji bansiała prosić o pomoc finansową, prawdziwy wstrząs, kowych w całej strefie euro. Niewykluczone, że takim hisza być może także realny rozpad czeka strefę euro, właśnie pańskim Lehman Brothers okaże się bank Benesto, właśnie
z powodu kłopotów Hiszpanii. Hiszpańska kroplówka może ze stajni Santandera. Taki bank jak Santander potrzebuje
być zbyt kosztowna nawet dla EBC czy EMS. Eurostrefa naj- rocznie odnawialnych linii kredytowych rzędu 120 mld
groźniejsze ma dopiero przed sobą. Dylemat rządzących euro, a na razie zyski Benesto spadły o ok. 90 proc. Problemy
– ratować rynki i banki czy państwa i narody – pozostaje hiszpańskich banków potwierdza też prezes hiszpańskiego
aktualny. Niekończąca się historia z kryzysem długu w Unii banku centralnego. Kończą się tanie pieniądze w ramach
właśnie powraca. Hiszpania dogorywa, hiszpańska gospo- LTRO z EBC, który na razie skupił obligacji krajów PIIGS za
darka może się skurczyć w 2012 r. nawet o 2-3 proc. Hisz- ok. 250 mld euro – głównie włoskich i hiszpańskich. Sytupański rząd robi kolejne, bolesne społecznie, bardzo ostre acja jest jeszcze gorsza, bo banki regionalne w Hiszpanii
i bezsensowne ekonomicznie cięcia i oszczędności, tnie wy- ukrywają prawdziwą skalę zagrożeń i długów (ok. 150 mld
datki na zdrowie i edukację. 10 mld euro nowych oszczęd- euro). Nawet hiszpańskie kluby piłkarskie są dziś zadłużone
ności nie uratuje już ani hiszpańskich finansów publicznych na ok. 1,5 mld euro, choć grają świetnie. Hiszpańska giełda
ani regionalnych, ani hiszpańskiej gospodarki. Madryt już jest najniżej od 3 lat, rośnie liczba bankructw i samobójstw.
niedługo będzie potrzebował kroplówki finansowej z UE Ten europejski kapitalizm napędzany długiem i cegłą, któi MFW. Kryzys strefy euro się nie skończył, wszedł tylko ry zarówno w Grecji, jak i w Hiszpanii doprowadzono do
perfekcji – właśnie dogow nową śmiertelną fazę, jak
mawia guru spekulantów
rywa. II faza europejskiego
G. Soros. Oprocentowanie
kryzysu, zapoczątkowana
Rynek bankowy w Europie nadal
10-letnich obligacji hiszprzez bankructwo Hiszpasiedzi na beczce prochu. I właśnie
pańskich znów powróciło
nii, może mieć dramatyczHiszpania może być tym zapalnikiem,
w okolice powyżej 6 proc.,
ne konsekwencje, zarówno
detonatorem nowego oblicza kryzysu
CDS-y wyceniane są na 480
dla strefy euro, całej UE, ale
pkt, deficyt zamiast zbliżać
również i Polski. To, że nasię do 3 proc. (premier M.
dal europejskie banki nie
Rahoy, podobnie jak premier D.Tusk, ochoczo podpisali wierząc sobie za grosz, na noc lokując w EBC blisko 900 mld
pakt fiskalny) szybuje w okolice 5,5-6 proc. Dług wzrósł euro, świadczy, że rynek bankowy w Europie nadal siedzi
gwałtownie i niebezpiecznie do ok.80 proc., a bezrobocie na beczce prochu. I właśnie Hiszpania może być tym zapalbije światowe i europejskie rekordy (nawet 50-procentowe, nikiem, detonatorem nowego oblicza kryzysu. Hiszpania
24 proc. wśród ludzi młodych). Gigantyczne kłopoty sektora tonie nie tylko finansowo, ale i gospodarczo, społecznie;
bankowego w Hiszpanii to bomba z opóźnionym zapłonem, rośnie paniczna emigracja i strach o przyszłość. Podobnie
która może wysadzić w powietrze cały europejski – unijny jak Polakom, Hiszpanom rząd zaproponował wydłużesystem bankowy. Hiszpańskie banki udzieliły kredytów hi- nie wieku emerytalnego do 67 lat, na razie w Hiszpanii
potecznych i inwestycyjnych deweloperom i firmom budow- skończyło się to strajkiem generalnym, ale to nie koniec
lanym na kwotę blisko 300 mld euro i wszystko wskazuje na protestów. Remedium na 23-proc. bezrobocie w Hiszpanii
to, że 70 proc. tej kwoty jest nie do odzyskania. Ceny miesz- mają być umowy śmieciowe. My też je mamy w rekordowej
kań spadają dalej, pustych gotowych domów i mieszkań jest liczbie w Europie – ponad 2 mln. W Hiszpanii strajkują już
dziś w Hiszpanii ok. 1 mln. Banki hiszpańskie toksycznych nawet dziennikarze – przeciwko bankom, korporacjom,
aktywów w postaci obligacji mają na kwotę 250 mld euro. spekulantom, rządom, choć średnia płaca w Hiszpanii
Tylko od grudnia 2011 r. w ramach operacji mikołajkowej to blisko 2100 euro, a u nas zaledwie ok. 850 euro. U nas
EBC podarował – pożyczył na 3 lata na 1 proc. m.in. hisz- dziennikarze bronią rządu jak niepodległości. W pogrążopańskim bankom – ok. 170 mld euro. Jeśli recesja się pogłębi, nej w kryzysie Hiszpanii VAT wynosi 18 proc., na „zielonej
hiszpańskie banki stracą płynność. Ciekawe, co wtedy zro- wyspie” sukcesu gospodarczego już 23 proc., z możliwością
bi polski nadzór (KNF) z sytuacją Santandera – banku na wzrostu nawet do 30 proc., gdyby propozycja wydłużenia
naszym rynku, któremu umożliwiono połknięcie nie tylko wieku emerytalnego do 67 lat nie przeszła. Podobnie jak
BZ WBK, ale i Kredyt Banku. Kapitał w panice już odpływa w Polsce, w Hiszpanii w ubóstwie żyje ok. 22 proc. ludności,
z Hiszpanii do Szwajcarii, Niemiec i USA. Hiszpańskie banki liczba bezrobotnych to już 5 mln, a w Polsce – wraz z emipożyczyły w EBC w marcu 2012 r. 313 mld euro., w lutym gracją – to ponad 4 mln osób. Podobieństw jest, jak widać,
było to aż o połowę mniej. Rekapitalizacja hiszpańskich całkiem sporo. Hiszpańska Armada tonie – czy pociągnie
banków jest więc nieunikniona, chore są bowiem nie tylko na dno również barkę znad Wisły?
14 c zas stefc z yka
www.k asastefc z yka.pl
finanse
Specjalnie dla klientów Kasy Stefczyka
NOWOŚĆ na niepewne czasy
Ubezpieczenie SUPERETAT
Chcesz wziąć pożyczkę lub kredyt w swojej Kasie, ale obawiasz się o ich spłatę
w przypadku utraty pracy? SUPERETAT to idealna propozycja dla Ciebie.
Dlaczego warto wybrać ubezpieczenie SUPERETAT?
PROMOCJA UBEZPIECZEŃ!

○ Towarzystwo Ubezpieczeń wypłaci Ci jednorazową kwotę
(w wysokości sumy ubezpieczenia), która ułatwi pokrycie
kolejnych rat pożyczki , jeśli
pracodawca wypowie umowę
o pracę, a Ty zarejestrujesz
się jako bezrobotny w urzędzie
pracy.
○ W ypłata odszkodowania będzie następować każdorazowo w przypadku utraty pracy w trakcie trwania umowy
ubezpieczenia (przykład: jeżeli
weźmiesz kredyt na 50 000 PLN
na okres do 5 lat i w ciągu tego
okresu 3-krotnie stracisz pracę,
to 3 razy otrzymasz od Ubezpieczyciela odszkodowanie, każdorazowo w wysokości sumy
ubezpieczenia.
Ubezpieczenie SUPERETAT to:
○ jednorazowa składka (płacisz raz,
a ochrona trwa do końca pożyczki
lub kredytu).
○ jednorazowa wypłata całości odszkodowania w ciągu 30 dni od
złożenia wniosku.
Zadbaj o finansowe bezpieczeństwo swoje oraz najbliższych!
Z SUPERETATEM nie będziesz mieć kłopotów w uregulowaniu swoich zobowiązań
kredytowych.
Ubezpieczenie SUPERETAT – dla pożyczkobiorcy
Cechy produktu
Zalety
Korzyści dla Ciebie
Zabezpieczenie
finansowe
pożyczkobiorcy
Towarzystwo wypłaca odszkodowanie
w wysokości sumy ubezpieczenia
w formie jednorazowej wypłaty.
W obecnej sytuacji gospodarczej utrata pracy w skutek zwolnienia bądź
redukcji zatrudnienia jest wysoce prawdopodobna, dlatego warto wykupić
SUPERETAT, aby w przypadku zaistnienia takiego zdarzenia nie było
problemu ze spłatą kilku kolejnych rat pożyczki do czasu znalezienia nowej
pracy. Dzięki temu w razie utraty pracy będzie o jedno zmartwienie mniej.
Wyjątkowość
produktu
Składka płatna jednorazowo.
Dla wygody naszych klientów składka jest opłacana jednorazowo, od razu
przy podpisywaniu umowy pożyczki.
Nie musisz pamiętać o miesięcznym opłacaniu składki, gdyż jest pobierana
jednorazowo „z góry”.
Suma ubezpieczenia – do 10 tys. zł.
Ubezpieczeniem SUPERETAT można zabezpieczyć pożyczkę nawet na kwotę
100 tys. zł. Wypłata odszkodowania następuje każdorazowo przy każdej
utracie pracy w trakcie trwania umowy ubezpieczenia.
Szeroki zakres
ochrony
Ubezpieczeniem objęte jest ryzyko
utraty pracy na skutek:
○ w ypowiedzenia umowy o pracę przez
pracodawcę,
○ likwidacji indywidualnego stanowiska
pracy.
Jeżeli zostałeś zwolniony z pracy wskutek wypowiedzenia pracodawcy
(likwidacja firmy, stanowiska pracy) i jesteś pożyczkobiorcą – pomożemy
Ci finansowo w częściowym uregulowaniu zobowiązań finansowych wobec
SKOK. Warunkiem wypłaty świadczenia jest uzyskanie statusu osoby
bezrobotnej w urzędzie pracy.
Minimum
formalności
Wystarczy podpisać deklarację
i opłacić składkę, a ochrona trwa już od
następnego dnia.
Minimum formalności to nie tylko hasło; jeżeli zdecydujesz się podpisać
deklarację i uiścić składkę, to już od jutra będziesz chroniony.
infolinia 801 600 100
c zas stefc z yka 15
finanse
Finanse państwa, czyli
Po drugiej wojnie światowej dług publiczny pojawił
się w Polsce po raz pierwszy w latach 70. XX wieku,
gdy Edward Gierek, podobnie jak przywódcy innych
biednych krajów, zaciągnął kredyty na modernizację
gospodarki. Względnie dobry okres trwał zaledwie
kilka lat. Rezultaty inwestycji dalece odbiegały
od oczekiwań, pozostały trudne do spłacenia
zobowiązania. W 1971 r. zadłużenie Polski w walutach
wymienialnych wynosiło 1,1 mld USD, dziesięć lat
później – 24,1 mld USD i wciąż rosło, gdyż zaciągano
nowe, coraz wyżej oprocentowane kredyty i pożyczki na
jego obsługę.
W
Prof.
Grażyna
Ancyparowicz
Z wykształcenia
ekonomista (absolwentka sGPiS, obecnie
SGH), z zamiłowania
pedagog, pasjonuje się
problematyką finansów,
zwłaszcza finansów publicznych. Była dyrektor
Departamentu Finansów
Głównego Urzędu Statystycznego, nauczyciel
akademicki.
Współautorka
podręcznika
„Bezpieczeństwo
socjalne”, autorka
wielu ekspertyz
i opracowań z dziedziny
finansów i makroekonomii, członkini:
Komitetu Honorowego
Marszu Niepodległości
i Solidarności,
Rady Naukowej
Spółdzielczego Instytutu Naukowego, Rady
Naukowej i Komitetu
Redakcyjnego kwartalnika „Pieniądze i Więź”
oraz Ruchu Społecznego
im. Prezydenta RP
Lecha Kaczyńskiego
16 c zas stefc z yka
1981 r. rząd generała Wojciecha Jaruzelskiego oficjalnie poinformował o wstrzymaniu spłat zadłużenia
w wysokości 25,5 mld USD wobec zachodnich banków,
zarówno publicznych, jak i prywatnych. Zaprzestano także obsługi długów wobec krajów socjalistycznych (3,1 mld
rubli transferowych, co stanowiło równowartość ok. 2,5 mld
USD). Ogłoszenie moratorium na spłatę polskich zobowiązań finansowych nie wstrzymało przekazania kredytodawcom 12 mld USD odsetek i doliczenia przez nich pozostałych
należności odsetkowych w kwocie 15 mld USD do kwoty
zadłużenia kapitałowego. Na koniec grudnia 1989 r. dług
Skarbu Państwa wobec zachodnich wierzycieli wynosił 40,8
mld USD, zadłużenie wobec krajów socjalistycznych – ok. 1,5
mld USD. Do tych sum należałoby dodać jeszcze 5,5 mld USD
pożyczek zaciągniętych w polskich bankach dewizowych
oraz zobowiązania wobec Narodowego Banku Polskiego.
Szacuje się, że w 1989 r. polski dług publiczny stanowiłby ok. 84% naszego PKB, a koszt jego obsługi byłby prawie
równoważny wpływom budżetowym w tymże roku. Przy
tak wysokich obciążeniach nie ulegało wątpliwości, że III
Rzeczpospolita nie rozwiąże problemu zadłużenia odziedziczonego po Polsce Ludowej bez pomocy z zewnątrz. Było też
dla ówczesnych elit politycznych oczywiste, że rozpoczęcie
rozmów z wierzycielami i odblokowanie linii kredytowych
wymaga akceptacji dla polskiego programu reform ustrojowych ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego
(MFW). Akceptację taką, a nawet wsparcie kredytami Banku Światowego, Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz
innych ponadnarodowych instytucji wkrótce uzyskano.
Zasadnicze reformy ustrojowe przeprowadzono szybko,
brutalnie, nie licząc się ze zubożeniem i wykluczeniem ekonomicznym (szacowanej według standardów Eurostatu na
18-20%) części polskiego społeczeństwa.
Po długich, skomplikowanych negocjacjach (toczących
się od połowy lat osiemdziesiątych) zawarto w 1990 r. ramową umowę o konwersji, redukcji i restrukturyzacji polskiego
zadłużenia wobec państw zrzeszonych w Klubie Paryskim.
Otworzyło to drogę do unormowania warunków spłaty długów na rzecz prywatnych banków zrzeszonych w Klubie
Londyńskim. Problemy zadłużenia wobec krajów socjalistycznych rozwiązano, stosując głównie tzw. „opcję zerową”,
polegającą na wzajemnych umorzeniu większości należności i zobowiązań, przy relatywnie niewielkiej kompensacie
sald w wolnych dewizach. Dzięki temu Polska mogła w ciągu
kilku lat powrócić na światowe rynki finansowe, a jej waluta
stała się wymienialna.
W 1991 r. pojawiło się jednak nowe wyzwanie – dług
publiczny generowany permanentnym deficytem sektora
budżetowego. Wprawdzie reformy systemu podatkowego
(kosztem coraz wyższych obciążeń fiskalnych i ograniczaniem uprawnień socjalnych ludności) rokowały szanse
zrównoważenia wydatków budżetowych z dochodami,
ale efekt ten zniszczyła wdrożona z dniem 1 stycznia 1999
r. reforma emerytalna, łącząca system zdefiniowanego
świadczenia (klasyczny) z systemem zdefiniowanej składki (kapitałowym). Założenia tej reformy opracowano pod
dyktando MFW, reprezentującego interesy światowej (ale
głównie amerykańskiej) finansjery oraz rodzimej, polskiej
kleptokracji, przy wsparciu naukowym dworskich i satelitarnych ekonomistów, socjologów i demografów. Reforma
emerytalna umożliwiła – w majestacie prawa i przy aprobacie większości społeczeństwa – przejmowanie publicznych
pieniędzy przez prywatne zagraniczne spółki, które nie tylko same się bogacą, ale pozwalają zarobić zaprzyjaźnionym
z nimi osobistościom.
Na poziom polskiego długu
publicznego miał wpływ
nie tylko niedobór środków instytucji
rządowych i samorządowych (general
government), ale także – znacznie od
nich wyższe – koszty finansowania
tychże deficytów. Na przykład
w projekcie ustawy budżetowej na
2012 r. przyjęto deficyt budżetu
państwa w wysokości 35 mld zł, lecz
koszty jego finansowania oszacowano
na ponad 47 mld zł
A przecież system ubezpieczeń społecznych, ukształtowany w Polsce w okresie międzywojennym, mimo konieczności podnoszenia okresowo składek, funkcjonował dosyć
sprawnie do końca lat 70. XX wieku. Dopiero w następnej
dekadzie, gdy gospodarka realnego socjalizmu zaczęła chylić
się ku upadkowi, przywileje emerytalne, wcześniejsze emerytury stały się alternatywą dla masowego, uchwytnego statystycznie bezrobocia, które (ze względu choćby na gwarancje
konstytucyjne) było nie do pomyślenia w Polsce Ludowej.
Również w latach 90. XX wieku, przy braku skutecznych
instrumentów promocji zatrudnienia, wcześniejsze emerytury i liberalnie przyznawane renty były główną metodą
interwencji neoliberalnego państwa na rynku pracy. W tych
okolicznościach coraz niższa (w ujęciu realnym) składka
musiała finansować coraz liczniejsze (choć niskie kwotowo)
świadczenia dla szybko rosnącej liczby emerytów i rencistów.
Przejściowe pogorszenie relacji między liczbą świadczeniobiorców a liczbą ubezpieczonych wykorzystały
www.k asastefc z yka.pl
finanse
gdzie się podziały nasze pieniądze?
Pytanie, gdzie się podziały nasze pieniądze, nie jest pytaniem retorycznym. fot. dreamstime
grupy międzynarodowego kapitału dla realizacji własnych celów. Grupy te, napotykając na
barierę wzrostu aktywów finansowych w krajach o dojrzałych rynkach, dostrzegły możliwości ekspansji na tzw. rynkach wschodzących, do
których zalicza się m.in. Polska. W budowaniu
piramid finansowych niezwykle pomocne były
wpływowe osobistości ze świata polityki i nauki.
Stworzyły one silne lobby, wykorzystując brak
wiedzy społeczeństwa o mechanizmach rządzących gospodarką rynkową w ogóle a rynkami
finansowymi – w szczególności wmówiły decydentom, że powierzenie publicznych pieniędzy
prywatnym inwestorom przyniesie wszystkim
ogromne korzyści.
Rzeczywistość dalece odbiega od obietnic.
Przeciętna emerytura wypłacona w okresie
infolinia 801 600 100
od 1 stycznia 2000 r. do 31 grudnia 2011 r. wyniosła brutto tylko 78,76 zł, emerytura pierwszorazowa (średnio prawie trzykrotnie wyższa) w ujęciu netto nie przekroczyła 150-160
zł. Składki przekazane przez ZUS do OFE od
początku reformy do końca lutego 2012 r. wyniosły ponad 178 mld zł, aktywa netto funduszy – zaledwie 234 mld zł. Wartość nominalna
jednostki rozrachunkowej w dniu 31 grudnia
2002 r. wyniosła 15,85 zł, na dzień 31 grudnia
2012 r. wzrosła do 31,01 zł. Po uwzględnieniu
wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych
(o 28%) i podstawy wymiaru składki (o 57%)
okazuje się, że wzrost jednostki rozrachunkowej był zerowy, a brak racjonalnych przesłanek, by oczekiwać poprawy efektywności
OFE w przyszłości.
W interesie transnarodowych korporacji
finansowych leży przejęcie całkowitej kontroli
nad ubezpieczeniami społecznymi, bo wtedy
będą one dysponowały całością składki. Nie
wydaje się więc sprawą przypadku, że kolejne
nowelizacje reformy emerytalnej – pozornie
korzystne dla ubezpieczonych – przyspieszały
bankructwo Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Do takich pomysłów zaliczyć należy: ograniczenie poboru składki emerytalno-rentowej
do 250% prognozowanej kwoty wynagrodzenia, umożliwienie emerytom (po osiągnięciu
ustawowego wieku) zarobkowania bez ograniczeń, przeciąganie do końca 2008 r. terminu
weryfikacji listy zawodów uprawniających do
różnego typu przywilejów emerytalnych, zniesienie (od stycznia 2008 r.) na prawie trzy lata
obowiązku przerwania stosunku pracy przez
osoby, które chcą pobierać emerytury. Ponadto
deficyt FUS pogłębiła decyzja z 2007 r. o redukcji
składki rentowej z 13% do 10% oraz systemowe
obniżanie składki od ubezpieczeń następstw
wypadków przy pracy i choroby zawodowej już
w początkowym okresie reformy ubezpieczeń
społecznych.
Ogółem, w latach 1999-2012 dotacje do FUS
wyniosą łącznie 505 mld zł (z tego 320 mld zł to
dotacja celowa z budżetu państwa, 185 mld zł –
refundacja składek przekazanych do OFE). Transfery publicznych pieniędzy do FUS, wymuszone
brakiem interwencjonizmu państwa w ochronie
miejsc pracy oraz istnieniem OFE, wygenerowały
85% przyrostu długu publicznego w ciągu jednej
dekady. Na koniec września 2011 r. dług publiczny
wyniósł 799 mld zł, o 11 mld zł więcej niż przewidziano na koniec grudnia ubiegłego roku, przy
czym przyrost długu publicznego w ciągu tych
dziewięciu miesięcy był prawie identyczny z zapisaną w ustawie budżetowej kwotą transferów
do FUS (ok. 53 mld zł). W 2012 r., po podwyższeniu
składki rentowej i obniżeniu partycypacji OFE,
transfery do FUS oszacowano na ok. 50 mld zł
(w tym koszty refundacji składki przekazanej do
OFE zredukowano do 9 mld zł). O ile wzrośnie
w ciągu bieżącego roku polski dług publiczny –
trudno ocenić, biorąc pod uwagę zawirowania na
rynkach finansowych, ale na pewno więcej niż
wynikałoby to po zsumowaniu stanu zadłużenia
i deficytu budżetu państwa.
Pytanie, gdzie się podziały nasze pieniądze,
nie jest pytaniem retorycznym. Powinni odpowiedzieć na nie wszyscy autorzy oszukańczej
reformy, a rząd – zamiast szukać rozwiązań przedłużających agonię systemu emerytalnego w Polsce – powinien zastanowić się, czy kraj w którym
za lat kilkanaście jedna trzecia mieszkańców będzie żyła na poziomie minimum biologicznej egzystencji, jest w stanie rozwijać się gospodarczo.
Prof. Grażyna Ancyparowicz
c zas stefc z yka 17
publicystyka
Głodówka – broń tych,
Po raz kolejny oglądam film „Głód” w reżyserii Steve’a McQueena.
Opowiada on o ostatnich dniach irlandzkiego bojownika Roberta Gerarda
Sandsa, znanego też jako Bobby Sands. Sands skonał w więzieniu Maze,
po sześćdziesięciu sześciu dniach bezwzględnej głodówki. Wraz z nim
zmarło dziewięciu jego towarzyszy.
Witold Gadowski
reporter, autor filmów dokumentalnych, miłośnik kawy
i Bałkanów. Badacz afer
i terrorystów. Wraz z Przemysławem Wojciechowskim
wydał książkę „Tragarze
śmierci” ujawniającą nieznane ślady znanych terrorystów („Carlosa”,
Abu Dauda, RAF)
G
łodowali, bo nie godzili się z tym, że traktowano ich
jak kryminalistów; jako żołnierze IRA żądali dla siebie
statusu więźniów politycznych.
Wiem, że Państwo zarzucicie mi zaraz, że gloryfikuję
terrorystów, jednak – wierzcie mi – nie spotkałem postawy
bardziej idealistycznej, wyzbytej z wszelkich osobistych ambicji jak cichy protest pozornie upodlonego w brytyjskim
wiezieniu Sandsa.
Jeśli sięgniecie po jego książkę „One day in my life”, sami
zobaczycie, że mam rację.
W czasie swojej głodówki Sands został wybrany na posła, nie ugiął się jednak, nie uciekł w politykę – walczył do
końca, walczył o to, w co święcie wierzył.
Wszystko działo się w czasie, gdy w Polsce nadciągał jaruzelski stan wojenny, gdy nad karnawałem „Solidarności”
miał zatryumfować śmierdzący plaster realnych konszachtów komunistów ze swoją agenturą udającą opozycję.
Poznałem kilku ludzi z IRA – Sands do dziś jest dla nich
legendą i świętością. Jego śmierć rozpaliła umysły młodych
Irlandczyków. Czy warto było umierać? Takie pytania nigdy
nie znajdą dobrej odpowiedzi.
Kilkanaście miesięcy po śmierci Sandsa, którego Brytyjczykom w żaden sposób nie udało się nakłonić do jedzenia,
w polskim więzieniu strajk głodowy rozpoczął młody działacz „Solidarności” Ryszard Majdzik – jeden z najmłodszych
delegatów na słynny zjazd w gdańskiej „Olivii”. Robotnik,
który w sierpniu 1980 roku samotnie ogłosił strajk solidarnościowy z Gdańskiem. Zatrzymał swoją obrabiarkę i wywiesił na niej mały transparent o treści:
„Ja, Ryszard Majdzik, robotnik w trzecim pokoleniu,
ogłaszam strajk solidarnościowy”. W stanie wojennym
Majdzik głodował przez pięćdziesiąt trzy dni. Był to bodaj
najdłuższy strajk głodowy we współczesnej Polsce.
Czy Rysiek Majdzik był wtedy polskim Bobbym Sandsem? Nie, bo komuniści zachowali się inaczej niż Brytyjczycy, ugięli się pod siłą protestu jednego człowieka.
Głodówka – siła bezsilnych…
Protest głodowy jest ostatecznością, jest działaniem na
pograniczu desperacji. Kiedy z końcem lutego usłyszałem o planach podjęcia głodówki w proteście przeciwko
Polecamy nowy portal naszeMEMENTO.pl – serwis
poświęcony najnowszej historii Polski, ze szczególnym
uwzględnieniem lat osiemdziesiątych.
18 c zas stefc z yka
zmianom w programie nauczania historii w szkołach średnich, byłem zbulwersowany.
Wydawało mi się, że to wielka przesada, że nie wolno
szafować zdrowiem i życiem w obronie spraw, które przecież
można wyjaśnić w normalnym dialogu z władzami.
Rychło jednak uświadomiono mi, a uczynili to eksperci
tej miary co profesor Andrzej Nowak czy wieloletni, solidarnościowy kurator oświaty w Krakowie Jerzy Lackowski,
że ministerstwo nikogo nie słucha. Zdałem sobie sprawę
z faktu, że walka o kształt nauczania historii trwa od co
najmniej pięciu lat. Poznałem kulisy negocjacji z obecnym
kierownictwem Ministerstwa Edukacji Narodowej i wtedy
zdałem sobie sprawę, że ta władza niczego nie słucha i z niczyim głosem się nie liczy.
Jednocześnie uświadomiłem sobie, ku czemu zmierzają
zmiany w programie nauczania historii. Młody Polak ma
po prostu niewiele wiedzieć o najnowszej historii swojego
kraju, gdyż urzędnicy rządu Donalda Tuska uznali, że w „nowoczesnej Europie” zbyt dobra znajomość historii nie jest
wskazana, blokuje międzynarodowe porozumienie, gdyż
Młody Polak ma po prostu
niewiele wiedzieć o najnowszej historii
swojego kraju, gdyż urzędnicy rządu
Donalda Tuska uznali, że
w „nowoczesnej Europie” zbyt dobra
znajomość historii nie jest wskazana
„kraje narodowe forsują własną narrację w przedstawianiu
historycznych faktów” (cytat z pamięci, jaki zapamiętałem
z wypowiedzi jednego z ministerialnych „ekspertów).
W zamian za to funduje się uczniom tzw. „fakultatywne
ścieżki” – jedna z nich ma na przykład traktować o zmianach roli kobiety i mężczyzny w dziejach. To już pachnie
mi najnowszymi wymysłami panny Ciupakowej, pardon,
profesor Magdaleny Środy, którą ojciec trwale skrzywdził
swoim naukowo-socjalistycznym światopoglądem.
Tak więc, oddając państwu nasze dzieci, nigdy nie będziemy pewni, jak zostaną przez zaprogramowaną w laboratoriach ponowoczesności szkołę skrzywione.
W Polsce na siłę forsuje się odwrót od tzw. „polityki historycznej”, gdyż ta wrażo pachnie obecnym administratorom kraju prezydentem Lechem Kaczyńskim. Wszystko zatem jest lepsze od porządnego nauczania dzieci historii. Jak
zatem młodziankowie mają wiedzieć o doskonałej polityce
Józefa Piłsudskiego względem Niemiec i Rosji? Jak mają sobie wyobrazić płynący w pełnym uzbrojeniu ORP „Wicher”,
który z rozkazu marszałka miał zbombardować Gdańsk? Jak
mają się dowiedzieć o strachu Niemców i szybkiej decyzji
www.k asastefc z yka.pl
publicystyka
których lekceważy władza
o ustępstwach wobec piłsudczykowskiej II RP?
Skąd mają czerpać dumę i upór, aby pozostać nad
Wisłą, aby urządzać nasz kraj na swoją modłę?
Jeśli nauczanie w polskich szkołach ma zmierzać do wynarodowienia młodych Polaków,
to istotnie MEN jest w tym dziele niezwykle
konsekwentne.
Dzieje się to w momencie, gdy Niemcy powoli
podnoszą głowy spod podeszwy amerykańskiego
buta i właśnie rozpoczynają w swoich szkołach
intensywne zmiany w nauczaniu historii, nauczaniu szczególnym, w którym trochę mówi się
o „nazistowskich” obozach zagłady, nie precyzując jednak, że „naziści” byli Niemcami. W zamian
za to oferuje się szeroki kurs ukazujący cierpienia
„wypędzonych” i na powrót zaczyna się sławić
męstwo i rycerskość Wehrmachtu.
Nasz drugi sąsiad – totalitarna Federacja
Rosyjska po kierownictwem Władimira Putina,
stanowiąca własność wyrwanych spod kontroli
partii służb specjalnych – naucza swoją młodzież
o dumnych zwycięstwach „Czerwonej Armii”. Do
szkół na powrót, jako lektura, wraca „Jak hartowała się stal”, a o Polakach nie mówi się inaczej jak
tylko z pogardliwym prychnięciem, obrazując to
rocznicowymi obchodami dnia wygnania Polaków z Kremla jako świętem narodowym.
Nasi sąsiedzi zaostrzają więc historyczny
kurs, w czasie gdy rządząca Platforma Obywatelska, z własnej (?) woli wyrzeka się uczenia
młodych pokoleń Polaków historii, okrawa zakres
nauczania rodzimej literatury.
Czym to pachnie?
No, w takim kontekście pomysł głodówki
brzmiał już zupełnie inaczej.
Zrozumiałem, że moi przyjaciele z lat osiemdziesiątych, dawni działacze pierwszej „Solidarności”, mają rację, chcąc głodówką zmusić rząd
do ustępstw, do ratowania świadomości polskiej
młodzieży.
Konfederacja dębnicka
W marcu w kościele pod wezwaniem św. Stanisława Kostki przy ulicy Konfederackiej na krakowskich Dębnikach rozpoczęła się głodówka
protestacyjna przeciwko planowanym zmianom w nauczaniu historii. Przystąpili do niej
dawni działacze podziemia: Leszek Jaranowski
– drukarz podziemnego „Hutnika”, Adam Kalita – jeden z założycieli Niezależnego Zrzeszenia
Studentów na UJ, Bogusław Dąbrowa-Kostka –
założyciel „Solidarności” w krakowskim ośrodku
TVP, Marian Stach – więzień polityczny z okresu
stanu wojennego, Grzegorz Surdy – działacz podziemia z lat osiemdziesiątych i... Ryszard Majdzik.
W kolejnych dniach dołączył do nich uczestnik
strajku w kopalni „Manifest Lipcowy”, podziemny drukarz Kazimierz Korabiński.
Skoro więc do protestu przyłączył się „polski Bobby Sands”, sprawę należało potraktować
infolinia 801 600 100
Kraków, marzec 2012. Głodówka przeciw planowanym zmianom w historii. fot. m. lasyk/reporter
poważnie. Obecność na proteście Majdzika wskazywała na to, że o żadnych pozorach głodówki nie
może być mowy. Oni szli „na ostro”.
Okazało się, że na krakowskich Dębnikach
rozpoczął się pierwszy po 1989 roku poważny
protest, którego uczestnikom nie chodziło o własne partykularne interesy, mówiąc najprościej –
nie głodowali o własną „michę”, nie bronili swoich miejsc pracy, większość z nich nie walczyła
także o wychowanie własnych dzieci, niektórzy
mają już bowiem wnuki.
Była to prawdziwa, solidarnościowa głodówka, której uczestnicy w tak drastyczny sposób chcieli zwrócić uwagę opinii publicznej na
pełzający proces pozbywania się przez Polskę
niepodległości.
Atmosfera protestu już od pierwszych dni
przypominała dawno zapomniane obrazki ze
strajków z lat osiemdziesiątych. Wielkie wsparcie
z „miasta”, tłumy młodzieży, poważne, naukowe
debaty.
Tak jak wtedy – wokół głodówki trwało alergiczne milczenie mediów.
Dopiero w czwartym dniu protestu odezwał
się Polsat News, potem informacje o krakowskiej
głodówce ukradkowo przedostawały się do innych mediów. Najpóźniej informacje o proteście
podał TVN.
Do jednego z głodujących zadzwonił wysoki
urzędnik tej stacji, niezmiennie udający solidarnościowca, i zapytany o powód embarga na informacje o głodówce, jakie panowało w mediach
koncernu ITI, niby żartem odparł:
„Gdyby głodowało dwóch gejów, to pewnie
dalibyśmy to na czołówkę »Faktów«, ale tak, to
sami wiecie, to nie jest dla nas news”.
Można tylko pozazdrościć poczucia humoru czynownikowi TVN, z wielkim przejęciem
wykonującemu dyrektywy panów Walterów,
w oryginale będącymi przecież pomysłami Jerzego Urbana.
Konfederacja dębnicka przebiła się jednak
do mediów, głównie dzięki wysiłkowi młodych
blogerów, którzy od pierwszych dni wsparli
głodujących.
Historia albo niewolnictwo
Po kilkunastu dniach krakowska głodówka,
na prośbę kardynała Stanisława Dziwisza,
została zawieszona i pałeczkę protestu przejęli dawni działacze podziemia z Warszawy;
w siedzibie Stowarzyszenia Wolnego Słowa
głodówkę rozpoczęli solidarnościowcy pod
wodzą Adama Borowskiego i Grzegorza Wysockiego. Po nich protest przeniósł się do
Siedlec, a teraz trwa w Tarnowskich Górach,
gdzie wśród protestujących jest legendarna działaczka podziemia na Śląsku Jadwiga
Chmielowska – osoba, która ma za sobą już
dwa zawały serca.
„Jeśli młodzież nie będzie porządnie uczona
historii, to zerwie się kod kulturowy. Nikt się
z nimi nie dogada, bo nie będą znać Sienkiewicza, nie będą nic wiedzieć o wspaniałości Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Będą niewolnikami.
Tylko znajomość naszej historii pozwala powstać
z kolan i z hardością nadstawiać karku, gdy Ojczyzna tego potrzebuje. Historia daje odwagę
i mądrość” – twierdzi Jadzia.
Nie lekceważcie „oszołomów”, którzy walczą o prawdę, inaczej będziecie żyli pomiędzy
ludźmi, którzy – jak to ujął profesor Andrzej
Nowak – nawet jak włożą palce w ranę, to nie
będą mieli odwagi zakrzyknąć, tak jak apostoł
Tomasz: Pan mój i Bóg mój! Oni ze strachu nie
będą nawet widzieć rany, tak jak nie widzą tego,
co ze smoleńskim wrakiem wyczynia reżim
Władimira Putina.
Z nieuctwa bierze się tchórzostwo, durnie
nawet nie potrafią pomyśleć o buncie.
Jeśli odpuścimy nauczanie – skażemy nasze
dzieci na podły los.
c zas stefc z yka 19
publicystyka
Rządy Bezradności
Na świecie dochodzi do gwałtownego przewartościowania układu sił. Polska stanie się
beneficjentem nadchodzących porządków, jeśli posłuży się właściwym zestawem narzędzi,
dokona analizy swoich atutów i obierze oraz wdroży strategię, która da jej przewagę
konkurencyjną na wybranych polach.
Co
zaprząta głowy znaczących państw na świecie
i z całą pewnością nie powinno być obojętne polskim decydentom? Cztery obszary: pieniądz (długi, inflacja,
architektura finansowa), energia (surowce, geopolityka),
realna gospodarka (przemysł wytwórczy, zasoby ludzkie,
konkurencja), innowacyjność (własność intelektualna, korporacje narodowe, światowy podział zysków). Niestety, we
wszystkich wymienionych obszarach, w których konkurują
suwerenne państwa, obecnie rządząca w Polsce ekipa zasłużyła sobie na jak najgorsze oceny.
Pieniądz
Pieniądz, za sprawą rosnącego globalnego zadłużenia
i inflacji, traci szybko na wartości. Ciągle króluje dolar, do
wielkości pretenduje euro, w cieniu jena zaś skrywa się juan.
Chińska waluta, od niedawna bezpośredni środek płatniczy
w wymianie gospodarczej między Japonią i Państwem Środka, ma szansę w ciągu najbliższych kilku lat stać się jedną
z walut rezerw banków centralnych.
Rezerwy walutowe nie stanowią jednak już zabezpieczenia gwarantującego stabilność finansową. Przeciwnie. A to
ze względu na spiralę zadłużenia, z której nie ma ucieczki,
chyba że poprzez wzmożoną inflację. Ostatnio nawet chyba Niemcy podzieliły ten pogląd, skoro przyzwoliły Europejskiemu Bankowi Centralnemu (EBC) na wpompowanie
w system bankowy w ciągu zaledwie dwóch miesięcy ponad jednego biliona euro (tysiąc miliardów)! Znaczący jest
fakt, że ponad połowę z kredytów EBC oprocentowanych
na 1 proc., a więc poniżej stopy inflacji, otrzymały banki
niemieckie.
W Polsce system bankowy w rękach zagranicznego kapitału stanowi niewątpliwie barierę rozwoju gospodarczego,
ponieważ kapitał ma jednak narodowość. Prawo bankowe
dyskryminuje zdane na miejscowe porządki polskie firmy
wobec zagranicznych konkurentów. Zwłaszcza zapisy o bankowym tytule egzekucyjnym wydawanym na zamkniętej
sesji sądu bez udziału wierzyciela prowadzą do częstych
nadużyć. Dokumenty bankowe, traktowane z mocy prawa jako urzędowe, są w praktyce nie do wzruszenia przed
sądem, nawet jeśli racja leży po stronie polskiego przedsiębiorcy. Sądy w sporze z zasady dają wiarę bankom, choć te
pozostają pod kontrolą obcego kapitału i działają w jego interesie. Przykłady można mnożyć bez końca. Polskie przedsiębiorstwa pozbawione dostępu do kredytu lub też nieufne
wobec banków nie mają równych szans rozwoju nawet na
rynku krajowym, co dopiero mówić o ekspansji zagranicznej. Niestety, polityka gospodarcza w naszym kraju w dużej mierze jest zdeterminowana przez stosunek własności
w sektorze bankowym. Wyrazem tego okazuje się również
polityka fiskalna, a ostatnio monetarna państwa, która za
20 c zas stefc z yka
sprawą decyzji szefa Narodowego Banku Polskiego Marka
Belki i ministra finansów Jacka Rostowskiego prowadzi na
manowce. Włos na głowie się jeży już od samych wypowiedzi rodzimych finansistów. Oto by pozyskać 6,2 mld euro
i pożyczyć je na procent poniżej poziomu inflacji (?!) poprzez
Międzynarodowy Fundusz Walutowy europejskim bankrutom (?!), w domyśle bankom niemieckim i francuskim, szef
NBP Marek Belka w telewizyjnym wystąpieniu na pytanie
dziennikarza odpowiada, że sprzeda... francuskie obligacje!
Faux pas!!! Przecież w języku finansów to wypowiedzenie
wojny! Może dlatego Rostowski radzi pakować walizki?!
Bezradność ekipy rządzącej odczuwają na własnej skórze
i w portfelach Polacy. Dość powiedzieć, że zamieszanie przy
liście leków refundowanych w styczniu i lutym spowodowało spadek obrotów aptek o 24 procent. Ponieważ spadkowi
złotówkowej wartości sprzedaży farmaceutyków towarzyszyły skokowe podwyżki cen, nieraz o kilkaset procent,
znakiem tego spadek sprzedaży w ujęciu towarowym musiał
być znacznie głębszy, co z kolei prowadzi do uprawnionego
Rządy Bezradności pogrążają nas
w długach, marnotrawią zasoby
naturalne. Nienawidzą wręcz
przejawów polskiej zaradności
wniosku, że znacznej części społeczeństwa nie stać obecnie
na wykup leków. Podobnie mają się sprawy z planowanym
podniesieniem wieku emerytalnego. Podjęcie tego tematu
w sytuacji rosnącego bezrobocia, obecnie na poziomie 13,3
proc., do niedawna najwyższym od 5 lat, stanowi wyraz bądź
głupoty ze strony rządzących, bądź jest wynikiem desperacji
wskazującej na brak płynności w budżecie państwa i dramatyczne uzależnienie od nowych kredytów z zagranicy. Może
też dlatego skołowany i wystraszony Donald Tusk nieustannie wchodzi do strefy euro, ostatnio w 2015 roku. To doprawdy wyraz nieuleczalnego natręctwa bądź chęć skorzystania
w razie czego z europejskiej „pomocy” na grecką modłę oraz
poparcia politycznego Unii w razie załamania w finansach
publicznych w Polsce.
Energia
Głośno od tygodni o potencjalnym konflikcie w cieśninie
Ormuz. Irańczycy grożą, że jej blokada uniemożliwi wymianę handlową, a przede wszystkim dostawy ropy naftowej do
Europy. Kilka lat temu sama deklaracja wywołałaby konflikt
zbrojny. Jednak po Iraku i Afganistanie, po zasmakowaniu
w rodzimych złożach gazu i ropy łupkowej, USA nie są tak
skore do gorącej wojny. Mogą za to być zainteresowane
www.k asastefc z yka.pl
publicystyka
podtrzymywaniem wysokich cen surowców
energetycznych. W Stanach Zjednoczonych
bowiem po sukcesie z gazem łupkowym rodzą
się strategie przewagi kosztowej nad resztą globu i powrotu przemysłu wytwórczego do USA.
Konflikt w Iranie dodałby wagi politycznej... Polsce. Unia Europejska może, wobec niepewnych
dostaw z Rosji, postawić na eksploatację i rozwój
zdolności wydobywczych gazu i ropy z łupków.
Powinniśmy być na tę ewentualność przygotowani. Wymarzony przeze mnie Fundusz byłby
jak znalazł. Posłużyłby do zintensyfikowania
poszukiwań złóż gazu łupkowego i do stworzenia infrastruktury przemysłowej, bez której
wydobycie gazu z łupków w Polsce pozostanie
marzeniem. Stanowisko ekipy rządzącej w kwestiach gazu łupkowego wydaje się co najmniej
zastanawiające. Zarzucam jej, że utrąca kosztowne, aczkolwiek wielce zyskowne przedsięwzięcie, jakim mogłaby okazać się eksploatacja gazu
łupkowego. Inwestorzy zagraniczni już wkrótce
stracą zapał i wycofają kapitał, bo ciągle nie znają
struktury podatkowej, regulacji środowiskowych
i geologicznych, które miałyby ich obowiązywać,
a przede wszystkim nie są pewni zakresu praw
majątkowych, jakie nabyli wraz z koncesją na
poszukiwanie gazu. Przemysłowe wydobycie
gazu łupkowego wymaga olbrzymich nakładów
kapitałowych. W tej sytuacji po prostu szokuje
raport rządowy, który kilkunastokrotnie obniża
amerykańskie szacunki zasobów tego surowca
w Polsce. Raport opiera się głównie na wynikach
odwiertów dokonanych... przed 1989 rokiem,
kiedy eksploatacja bogactw naturalnych w Polsce z całą pewnością nie stanowiła priorytetu,
a wieść niesie, że wiele z tych „odwiertów” dokonano jedynie na papierze!
Realna gospodarka
Niemcy ściągają do siebie polską młodzież, kusząc ją stypendiami, nauką zawodu, ucieczką od
udręki bezrobocia. I to w czasie, kiedy polskie
finanse publiczne uginają się pod ciężarem nierównowagi w systemie emerytalnym – coraz
mniej pracujących płaci składki ZUS na pokrycie bieżących wypłat emerytur. Polska racja stanu nakazuje: po pierwsze – politykę prorodzinną
(zwolnienia podatkowe na dzieci i zasiłki rodzinne dla mniej zamożnych), po drugie – tworzenie
atrakcyjnych miejsc pracy w kraju. By zabiegi
te miały sens, aby Polki rodziły dzieci w Polsce,
nie w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, budżet
państwa powinien ponosić koszt rzędu 40 mld
zł rocznie w formie ulg podatkowych, ale także
bezpośredniej pomocy dla najuboższych rodzin
(dr Cezary Mech, były wiceminister finansów).
Takie możliwości finansowe Polska może osiągnąć tylko przez aktywną politykę, tworzenie
miejsc pracy o wysokiej wartości dodanej oraz
przez skuteczną reindustralizację. Podstawą
infolinia 801 600 100
Fot. dreamstime
takiej strategii powinno być obniżenie kosztów
energii. Wobec cen, jakie płacimy za gaz i ropę
z Rosji, obecnie najwyższych w Europie i na
świecie, nasz przemysł chemiczny może podzielić los sektora stoczniowego. Już wkrótce, mimo
odległości, USA będą mogły zaproponować nawozy sztuczne i inne chemikalia po konkurencyjnych cenach dzięki niskim kosztom energii
wynikającym z przemysłowej eksploatacji gazu
łupkowego. Również Polska powinna w oparciu
o tanią energię z gazu łupkowego dążyć do odbudowy przemysłu wytwórczego (huty, przemysł
maszynowy, stoczniowy), który będzie zdolny
wchłonąć rzesze młodych wykształconych, choć
dzisiaj bez pracy.
w szybkim tempie regionem bardzo taniej siły
roboczej. Wykształcona młodzież wyjeżdża. Czy
w tej sytuacji któremuś z decydentów przeszło
przez usta słowo „grafen” (głośny polski wynalazek)? Czy debatujemy otwarcie nad efektywnym
wykorzystaniem bogactw naturalnych (gaz łupkowy, geotermia)? Czy budujemy narodową strategię rozwoju, dzięki której powstaną wpływowe
polskie koncerny międzynarodowe? Niestety nie.
Rząd nie wypełnia swych podstawowych obowiązków. W innowacyjności mamy największy
dystans do odrobienia i w żadnym wypadku
Polska nie powinna ratyfikować lub stosować się
do umowy ACTA, bo będziemy spłaceni za nasz
wysiłek po kosztach. Zyski wezmą inni.
Innowacyjność
Na mechanizmy podziału zysków na świecie
mogliśmy przez chwilę ukradkiem zerknąć po
trzęsieniu ziemi i tsunami w Japonii. Przemysł
samochodowy stanął nagle na całym świecie.
Okazało się, że w dotkniętym katastrofą rejonie
produkowano kluczowe podzespoły do samochodów, nie tylko japońskich marek. Oto niezbity dowód, który wskazuje, na czym polega walka o zyski. Główną rolę grają duże, narodowe koncerny.
Cóż, bez podzespołu kupionego bardzo drogo
w Japonii daleko nie zajedziesz! Interes koncernów miała chronić umowa ACTA. W Chinach
gościła niedawna kanclerz Niemiec Angela Merkel. Chwaliła się paktem fiskalnym, grała umową
ACTA, zabiegała o wsparcie finansowe dla Unii
Europejskiej. Starała się pozyskać Chiny jako strategicznego partnera. Wskazywała na możliwości
inwestycyjne w krajach europejskich dotkniętych
kryzysem finansów publicznych. Mam wrażenie,
że i Polska została wystawiona na sprzedaż wraz
z podpisaniem paktu fiskalnego, który zahamuje
inwestycje, a w konsekwencji może wywołać zapaść finansów publicznych.
Polska znajduje się na dole europejskiej tabeli, jeśli chodzi o innowacyjność w gospodarce.
Za nami plasuje się jedynie (wg jednego z opracowań) Albania. Produkujemy podzespoły bez
własnego wkładu technologicznego, przeważnie
na potrzeby niemieckich odbiorców. Stajemy się
Słowo prawdy
Przed dwoma laty zbulwersowała mnie wymowa
wywiadu Jana Krzysztofa Bieleckiego w „Rzeczpospolitej”, w którym były premier Polski powiedział (sens przytaczam z pamięci), że narodowe
cechy powodują, iż Polacy zdani będą zawsze na
skromne państwo. Innymi słowy, nie potrafimy
sami się rządzić i lepiej dla nas, jeśli ktoś nami
pokieruje. Z kolei obecny komisarz ds. budżetu
Unii Europejskiej Janusz Lewandowski tłumaczył
przed laty, że Polacy skazani są na pracę najemną, bo nie posiadają własnego kapitału. Ludzie
pokroju Bieleckiego i Lewandowskiego prowadzą kraj na manowce. Pogrążają nas w długach,
marnotrawią zasoby naturalne. Kłamią rano,
kłamią wieczorem. Nienawidzą wręcz przejawów
polskiej zaradności. Wystarczy wspomnieć Telewizję Trwam czy SKOK-i. Nie chcą wiedzieć, że
największym bogactwem państwa są ludzie, ich
pomysły, inicjatywa, przedsiębiorczość, wspólnota interesu narodowego.
Jerzy Bielewicz
Autor jest finansistą, prezesem stowarzyszenia „Przejrzysty Rynek”, absolwentem IP Business School na Uniwersytecie Western Ontario, byłym doradcą
Goldman Sachs i Royal Bank of Kanada,
specjalistą w dziedzinie negocjacji z bankami w imieniu przedsiębiorstw.
c zas stefc z yka 21
publicystyka
7 maja 1945 r. – koniec
W poniedziałek 7 maja 1945 roku we francuskim
mieście Reims, w tymczasowej kwaterze gen. Dwighta
Eisenhowera, kończyła się symbolicznie i prawnie
II wojna światowa.
T
ego dnia Niemcy podpisały wobec aliantów akt bezwarunkowej kapitulacji. Podpisy złożyli: gen. armii
Alfred Jodl (w imieniu Wehrmachtu), admirał Hans-Georg Friedeburg (w imieniu Kriegsmarine) i mjr Wilhelm Oxenius (w imieniu Luftwaffe). Ze strony aliantów
protokół podpisał gen. Walter Bedell Smith. Sowiety
reprezentował gen. Iwan Susłoparow.
Polacy byli po wojnie przekonywani, że kapitulacja
Niemiec nastąpiła w środę 9 maja 1945 roku. Polska sowiecka zadekretowała ten dzień, na polecenie Stalina,
jako „narodowy dzień zwycięstwa”, co było nie tylko
kłamliwe, ale i absurdalne. Ta „zwycięska” Polska była
bowiem po wojnie nie tylko mniejsza, ale i pozbawiona
suwerenności na rzecz Sowietów!
Po 1990 roku uświadamiano nas, że wojna zakończyła
się nie 9, lecz 8 maja. To też była nieprawda. W rzeczywistości niemiecka kapitulacja nastąpiła 7 maja w Reims. I nie
była to kapitulacja „przed Amerykanami i Brytyjczykami”,
jak się do dziś pisze, lecz przez sprzymierzonymi w ogóle,
na co wyraźnie wskazuje podpis gen. Iwana Susłoparowa.
Skąd się wziął ten taniec dat? Stalin nie lubił, kiedy ktoś go zastępuje w roli demiurga „wiekopomnych”
Gen. Alfred Jodl podpisuje w Reims kapitulację Niemiec.
Fot. Franklin D. Roosevelt Library, źródło Wikipedia
wydarzeń. Nauczył się już lekceważyć zachodnich
aliantów, którzy lekką ręką oddali mu w pacht połowę
Europy, łącznie ze swoim najwierniejszym sojusznikiem
– Polską. Teraz zażądał teatru w swoim stylu: powtórki
kapitulacji, ale już w kwaterze kommarszałka Gieorgija Żukowa w Berlinie. Czasu było mało, więc ta „nowa
kapitulacja” została podpisana bardzo późnym wieczorem 8 maja. W Moskwie był już 9 maja... I tak powstał,
w powojennym bloku komunistycznym, Dień Pabiedy
9 maja...
Z kalendarza polskiego – maj
Znaczenia tego dnia
w duchowej i politycznej historii Polski nie
jesteśmy jeszcze w stanie ogarnąć. Jedno jest
pewne: Karol Wojtyła
Plac św. Piotra,
z Wadowic – od 1 maja
niedziela, 1 maja
2011 r. Papież
2011 r. błogosławiony
Benedykt XVI całuje
Jan Paweł II – jest darem
relikwiarz z krwią
Opatrzności Bożej dla
błogosławionego Jana
znękanych, cierpiących
Pawła II. Fot. serwis
wat ykański, źródło
i wielokrotnie upokarzaWikipedia.
nych w minionym stuleciu Polaków. Jako błogosławiony – a być może po
niewielu latach także święty Pański – będzie darem równie cennym w życiu wiecznym, jak za życia ziemskiego. Będzie nam przypominał, w czasach pozornego „oświecania”, że Polak to znaczy
katolik i że to brzmi dumnie, bo z chrześcijańskiego ducha wzrosło to, co było najpiękniejsze nie
tylko w historii Polski, ale i całej Europy. Europy
chrześcijańskiej, a nie wolteriańskiej czy marksistowskiej – znaczonej gilotyną oraz zbrodniami
22 c zas stefc z yka
czerwonego i brunatnego socjalizmu – co wielokrotnie podkreślał błogosławiony Jan Paweł II.
Witaj Maj, Trzeci Maj,
dla Polaków błogi raj!
– pisał w obozie pod
Kałuszynem Rajnold
Suchodolski, poeta,
żołnierz powstaZaprzysiężenie Konstynia listopadowego.
tucji 3 Maja na rysunku
W czasie powstania
Jana Piotra Norblina
styczniowego wspo(*1745 †1830).
Fot. Zbiory Biblioteki Naromnienie Majowej
dowej w Warszawie.
Jutrzenki było inspiracją do walki i marzeń o wolności Polski. 3 maja
1891 r. ulicami rosyjskiej Warszawy szła manifestacja młodzieży polskiej, tej najszlachetniejszej
i najodważniejszej, by uczcić stulecie ustanowienia konstytucji. Wielu aresztowano, uwięziono,
zesłano. 3 maja 1916 r. w Warszawie i w innych
miastach zaboru rosyjskiego odbyła się wielotysięczna manifestacja narodowa – pierwsza tak
potężna od czasów powstania styczniowego.
3 maja 1919 r. sejm odrodzonej Rzeczypospolitej
Polskiej ustanowił dzień 3 maja świętem narodowym Polaków. W Warszawie pod krzyżem Romualda Traugutta zasadzono Drzewo Wolności.
Polska roku 1791 była państwem zależnym. Tak
zwany sejm delegacyjny podpisał 8 marca 1768 r.
traktat gwarancyjny z Rosją. Na mocy tego traktatu bez zgody Rosji w prawie i ustroju Rzeczypospolitej nie mogły być dokonane żadne istotne
zmiany. Ci, którzy wówczas protestowali, szybko
przekonali się, że żyją w zniewolonym już kraju.
Protestujący przeciwko planom traktatu biskupi
krakowski i kijowski, senatorowie Rzeczypospolitej, zostali porwani przez rosyjski oddział specjalny w centrum Warszawy, w październikową
noc 1767 roku, i wywiezieni do Kaługi.
Konstytucja 3 Maja to było przede wszystkim
wypowiedzenie Rosji tego haniebnego traktatu!
To była owa źrenica Majowej Jutrzenki! To przede
wszystkim zryw wolności, a nie nowoczesna
koncepcja państwa, bo naród jej nie analizował,
tak jak to czynią dziś historycy. Nic cenniejszego
nad wolność, nad prawo do samostanowienia, do
www.k asastefc z yka.pl
c
publicystyka
II wojny światowej
Prawdę mówiąc, Sowiety równie dobrze
mogłyby składać kapitulację... Przecież wojnę
przegrywał ich wierny sojusznik, z którym
w sierpniu 1939 dzieliły zbójeckie strefy interesów w Europie i przecinały na pół napadniętą wspólnie Polskę... Niestety, z woli naszych
„aliantów” przysługiwał im teraz tytuł zwycięzcy – i to takiego, który bierze główną wygraną...
Czy Polacy cieszyli się z końca wojny? Oczywiście. Z końca TAKIEJ wojny cieszył się każdy
rozumny człowiek na świecie. Cieszył się z końca codziennego zabijania. Jednak najbardziej
świadomi sytuacji Polacy wiedzieli, że ten
koniec wojny nie jest naszym zwycięstwem,
a już na pewno nie będzie nigdy polskim narodowym dniem zwycięstwa. Raczej upokorzenia. Żołnierze Podziemnego Państwa Polskiego
pamiętali słowa komendanta głównego Armii
Krajowej gen. bryg. Leopolda Okulickiego
„Niedźwiadka”, zapisane w rozkazie sprzed
4 miesięcy – 19 stycznia 1945 roku:
Żołnierze Sił Zbrojnych Kraju!
Postępująca szybko ofensywa sowiecka doprowadzić może do zajęcia w krótkim czasie
całej Polski przez Armię Czerwoną. Nie jest
to jednak zwycięstwo słusznej Sprawy, o którą walczyliśmy od roku 1939. W istocie bowiem – mimo stwarzanych pozorów wolności
pielęgnowania obyczaju, kultury narodowej, religii
ojców. To prawo dane od Boga. Dlatego 3 maja jawił
się Polakom jako Boża iskra, jako światło niesione przez Tę, która jest dana Narodowi do obrony.
Pamięć Konstytucji 3 Maja przetrwała pokolenia.
I oby trwała dalej, dając nam siły i nadzieję, tak jak
dawała ją naszym ojcom.
Znana pisarka Maria Dąbrowska zapisała w swoim dzienniku:
Słucham mowy Becka w Sejmie.
Słucha jej cała Polska, wszędzie
przerwano pracę, wszyscy przy
Minister spraw głośnikach. Doskonała mowa,
zagranicznych
zarówno w formie jak i w treści.
RP Józef Beck
Monumentalna i krótka.
(*1894 †1944).
A minister spraw zagranicznych RP mówił: Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na
pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie
wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę:
wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy
pojęcia pokoju za wszelką cenę! Jest tylko jedna
rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest
bezcenną. Tą rzeczą jest honor!
infolinia 801 600 100
– oznacza to zmianę jednej okupacji na drugą,
przeprowadzoną pod przykrywką Tymczasowego Rządu Lubelskiego, bezwolnego narzędzia w rękach rosyjskich.
Żołnierze! Od 1 września 1939 r. Naród Polski prowadzi ciężką i ofiarną walkę o jedyną
Sprawę, dla której warto żyć i umierać, o swą
wolność człowieka w niepodległym Państwie.
Wyrazicielem i rzecznikiem Narodu i tej
idei jest jedyny i legalny Rząd Polski w Londynie, który walczy bez przerwy i walczyć będzie
o nasze słuszne prawa.
Polska, według rosyjskiej recepty, nie jest tą
Polską, o którą bijemy się szósty rok z Niemcami,
dla której popłynęło morze krwi polskiej i przecierpiało ogrom męki i zniszczenie Kraju. Walki
z Sowietami nie chcemy prowadzić, ale nigdy nie
zgodzimy się na inne życie, jak tylko w całkowicie suwerennym, niepodległym i sprawiedliwie
urządzonym społecznie Państwie Polskim.
Obecne zwycięstwo sowieckie nie kończy
wojny. Nie wolno nam ani na chwilę tracić
wiary, że wojna ta skończyć się może jedynie
zwycięstwem słusznej Sprawy, tryumfem dobra nad złem, wolności nad niewolnictwem.
Żołnierze Armii Krajowej!
Daję Wam ostatni rozkaz. Dalszą swą pracę
i działalność prowadźcie w duchu odzyskania
Działo się w piątek 5 maja 1939 roku, w samo
południe, w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej
w Warszawie. Dokładnie tydzień wcześniej,
28 kwietnia o godzinie 12.00, w berlińskim
Reichstagu przemawiał kanclerz Deutsches
Reich Adolf Hitler. Jego furia skupiła się na
Polsce. Straszył i szantażował Polaków. Wypowiedział polsko-niemiecki układ o nieagresji z roku 1934, oświadczył bezczelnie, że Polska go pogwałciła! Zażądał eksterytorialnej
autostrady dla Niemców przez terytorium
Polski. Zażądał włączenia Wolnego Miasta
Gdańska do Rzeszy. W zamian obiecywał Polakom „gwarancje” niemieckie dla naszych
granic, czyli w gruncie rzeczy proponował
uzależnienie Polski od Niemiec. W odpowiedzi usłyszał, że pokój też ma cenę wymierną…
Józef Piłsudski zmarł w Belwederze w niedzielę
12 maja 1935 r. o godzinie 20.45. Jego pogrzeb
stał się wielką manifestacją jedności narodowej
Polaków. 13 maja 1935 r. wyjęto z ciała mózg i serce. Mózg był badany przez naukowców w Wilnie,
serce rok później złożono, zgodnie z wolą marszałka, w grobie jego matki na cmentarzu Rossa
pełnej niepodległości Państwa i ochrony ludności polskiej przed zagładą. Starajcie się być
przewodnikami Narodu i realizatorami niepodległego Państwa Polskiego. W tym działaniu każdy z Was musi być dla siebie dowódcą.
W przekonaniu, że rozkaz ten spełnicie, że zostaniecie na zawsze wierni tylko Polsce oraz by
Wam ułatwić dalszą pracę – z upoważnienia
Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
zwalniam Was z przysięgi i rozwiązuję szeregi AK.
W imieniu służby dziękuję Wam za dotychczasową, ofiarną pracę.
Wierzę głęboko, że zwycięży nasza Święta
Sprawa, że spotkamy się w wolnej i demokratycznej Polsce.
Niech żyje Wolna, Niepodległa, Szczęśliwa
Polska!
Polska wojna o świętą Sprawę zaczynała się w dniach 7-9 maja od nowa. Symbolicznym wydarzeniem dla tej nowej wojny,
dokładnie z dnia 7 maja 1945 roku [!] był
wielogodzinny bój polskich oddziałów
Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW),
pod Kuryłówką koło Biłgoraja, z ekspedycją NKWD, które panoszyło się w Polsce
i wspierało zbrojnie „władzę ludową” sowieckich kolaborantów.
Piotr Szubarczyk
w Wilnie. Ciało spoczęło w krypcie pod
Wieżą Srebrnych
Dzwonów na Wawelu. Na granitowej
płycie nagrobnej Marszałek Józef Piłsudski
wita defilującą kawalerię
umieszczono wybra- na Błoniach w Krakowie
ny przez zmarłego – 6 X 1933 r., półtora roku
cytat z „Wacława” Ju- przed śmiercią. Był już
liusza Słowackiego, wówczas chory i bardzo
cierpiał.
ukochanego poety Pocztówka Wydawnictwa
Malarzy Polskich
marszałka, spoczy- Salonu
w Krakowie.
wającego z jego woli
także na Wawelu: Kto mogąc wybrać, wybrał
zamiast domu gniazdo na skałach orła, niechaj
umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie. Tak żyłem. Nie
brakowało szatanów i cieniów w tym życiu. Jedno
jest jednak pewne. To było życie dla Polski. Bezinteresowne. Kiedyś Piłsudski powiedział: Choć nieraz mówię o <durnej Polsce>, wymyślam na Polskę
i Polaków, to przecież tylko Polsce służę. Gdybyśmy mogli wszyscy za nim powtórzyć szczerze
te słowa, Polska byłaby najszczęśliwszym krajem.
Piotr Szubarczyk
c zas stefc z yka 23
historia
Działalność społeczna kapłanów
Zygmunt Chełmicki – wydawca „Podręcznej Encyklopedii Kościelnej”;
Marceli Godlewski – założyciel Stowarzyszenia Robotników
Chrześcijańskich i „antysemita, który ratował Żydów”; Marceli
Nowakowski – założyciel Polskiego Czerwonego Krzyża. To tylko trzy
nazwiska spośród wielu wybitnych kapłanów warszawskich, których
działalność sięga początku XX wieku.
M
Historie nieznane
Przedstawiamy cykl
opowieści o zapomnianych bohaterach,
o zapomnianych, choć
ważnych zdarzeniach,
bez których historia
być może potoczyłaby
się nieco inaczej.
Autorami publikacji
są doktoranci Jana
Żaryna, polskiego
historyka, wykładowcy akademickiego,
działacza społecznego, doktora habilitowanego i profesora
Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Jan Żaryn wykłada
również na Uniwersytecie Warszawskim,
a specjalizuje się
w dziejach najnowszych, a szczególnie
w historii Kościoła
katolickiego w Polsce
w XX wieku, obozu
narodowego, dziejach
politycznych emigracji
po 1945 r.
24 c zas stefc z yka
imo ucisku zaborcy Warszawa na początku XX wieku pozostawała miastem szczególnym pośród pozostałych miast polskich, nie tracąc wielu cech stołeczności. Obok Łodzi i Zagłębia Dąbrowskiego, była ośrodkiem
intensywnie rozwijającego się przemysłu. W ślad za nim
szedł także rozwój transportu – miasto było ważnym
węzłem kolejowym. Skutkiem tych przemian był szybki
wzrost liczby ludności. W ciągu półwiecza (1864-1914) liczba ludności Warszawy powiększyła się czterokrotnie z 224
tys. do 885 tys. To zaś skutkowało wzrostem liczby wiernych w parafiach. W archidiecezji warszawskiej w 1906 r.
istniało aż 11 parafii liczących ponad 20 tys. wiernych.
Warszawska parafia Wszystkich Świętych liczyła w drugiej dekadzie XX w. ok. 50 tys. wiernych. Te dynamiczne
przemiany postawiły przed terytorialną organizacją duszpasterską nowe problemy. Tymczasem Kościół katolicki
był poważnie dotknięty represjami popowstaniowymi
– skasowano zakony, ograniczano swobodę działania
kapłanów i hierarchii biskupiej, wprowadzano liczne zakazy dotyczące form nabożeństw. Tak osłabiony – nie był
w stanie zareagować odpowiednio na dokonujące się przemiany. Doskwierała więc nie tylko niewystarczająca liczba
i wielkość istniejących świątyń, nieprzystająca do nowych
potrzeb, ale przede wszystkim, niewystarczająca liczba
duchownych, mogących podołać nowym wyzwaniom. Ci
zaś, którzy byli, często w ogóle nie byli przygotowani do
pracy z robotnikami. Nie potrafili dostosować form oddziaływania duszpasterskiego do nowej sytuacji. Ogłoszona przez papieża Leona XIII w 1891 r. encyklika „Rerum
novarum” nie była szeroko znana na ziemiach polskich.
Biskupi, z nielicznymi wyjątkami, wyznawali tradycyjne
poglądy na rolę kapłana, nie podejmowali więc żadnych
inicjatyw mających na celu pracę z robotnikami.
Wszystkie te czynniki powodowały, że większość robotników, wywodząca się z ludności napływowej, znalazła się praktycznie poza zasięgiem tradycyjnych struktur
kościelnych. Zostali wykorzenieni ze swego naturalnego
środowiska, pozbawieni nie tylko opieki duszpasterskiej,
ale przede wszystkim oparcia w tradycyjnej społeczności. W tym czasie, zwłaszcza w latach 1905-1907, można
zaobserwować wzrost wpływów partii socjalistycznych,
prowadzących agitację w środowiskach robotniczych.
Wskazywały one na konflikt interesów między pracownikami a pracodawcami, nawoływały robotników do walki
o swoje prawa za pomocą strajków. Od początku Kościół
katolicki w socjalizmie widział jedno z największych zagrożeń. Nie przypadkowo więc w tym czasie pojawił się
na łonie Kościoła katolickiego szereg inicjatyw oddolnych
zmierzających do zrzeszania lub innej pomocy ludności
Zygmunt Chełmicki.
Fot. Wikipedia.org
skupionej w środowiskach wielkomiejskich. Zwłaszcza po
ogłoszeniu ukazu tolerancyjnego w 1905 r., pozwalającego
na zakładanie stowarzyszeń, robotnicy zaczęli wstępować
do wielu nowo tworzonych organizacji kościelnych.
Na przełomie XIX i XX wieku działało na ziemiach
polskich pokolenie młodych kapłanów, ukształtowanych
w podobnych warunkach, wychowanych w kulcie powstania styczniowego; wielu z nich ukończyło studia zagraniczne, często w Rzymie. Charakteryzowało ich z jednej
strony gruntowne wykształcenie teologiczne, z drugiej
zaś niezwykła wrażliwość na potrzeby zwykłych ludzi.
W swej pracy duszpasterskiej często wykorzystywali sło-
Życie każdego z nich jest
materiałem na niejedną książkę
będącą świadectwem niezwykłego
realizowania powołania kapłańskiego
poprzez służbę najuboższym
w czasach, kiedy Polacy byli
pozbawieni swojego państwa
wo pisane, wydając liczne czasopisma i modlitewniki. Do
tego grona można zaliczyć m.in. księży: Zygmunta Chełmickiego (1851-1922), Jana Siemca (1846-1919), Marcelego
Nowakowskiego (1882-1940) czy Marcelego Godlewskiego
(1865-1945).
Ksiądz Zygmunt Chełmicki, znany jest przede wszystkim jako profesor warszawskiego Seminarium Duchownego i wydawca wielu publikacji religijnych na czele
z kilkunastotomową „Podręczną Encyklopedią Kościelną”. Do grona autorów haseł udało mu się zaprosić szereg wybitnych ówczesnych teologów. Pod koniec XIX w.
odbył zamorską podróż do Brazylii, którą po powrocie
opisał. Był rektorem kościoła św. Ducha w Warszawie. Niewiele osób wie, że od początku swego pobytu
w Warszawie angażował się także w działalność społeczną – wraz z Agnieszką Helwich organizował Schronienie dla Nauczycielek, wspierające emerytowane
www.k asastefc z yka.pl
historia
warszawskich na początku XX w.
pracownice oświaty. Instytucja początkowo
działała w prywatnym mieszkaniu przy ul.
Żurawiej, potem zakupiono działkę w Zielonce, gdzie wybudowano ogromny, istniejący po
dziś dzień budynek. W Warszawie organizował też dożywianie najuboższych otwierając
tanie kuchnie, pomagał bezdomnym.
Ksiądz Jan Siemiec, zanim w 1889 r. został
proboszczem parafii św. Antoniego w Warszawie, pracował jako wikariusz parafii św. Aleksandra w Warszawie, potem proboszcz w łódzkiej parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi
Panny. Był także profesorem w warszawskim
seminarium duchownym – uczył przyszłych
duchownych filozofii i historii Kościoła. Prowadził działalność charytatywną wśród robotników Powiśla, w 1904 r. założył bursę dla ubogich
chłopców, która w miarę rozwoju przekształciła
się w zakład i szkołę, gdzie mieszkali i uczyli się
zawodu. To jemu przypadło poświęcenie odsłoniętego w 1898 r. pomnika Adama Mickiewicza
przy Krakowskim Przedmieściu. Rok później
stanął na czele Komitetu Budowy Kościoła pw.
Najświętszego Zbawiciela.
Z tą świątynią związane są losy kolejnego kapłana – prałata Marcelego Nowakowskiego. Po
przyjęciu święceń kapłańskich rozpoczął posługę wikariusza w Wiskitkach; w 1919 r. był jednym
z założycieli Polskiego Czerwonego Krzyża, w latach 1926-1940 był proboszczem parafii Najświętszego Zbawiciela; przyczynił się do rozbudowy
świątyni. W dwudziestoleciu międzywojennym
był zaangażowany w życie polityczne – był posłem na sejm. Ksiądz Marceli słynął z talentu
krasomówczego. Podobno nawet profesor Aleksander Zelwerowicz wysyłał młodych adeptów
aktorstwa, żeby od niego uczyli się sztuki krasomówstwa. W styczniu 1939 r. wygłosił płomienne
Marceli Nowakowski. fot. wikipedia.org
infolinia 801 600 100
kazanie podczas mszy żałobnej żegnającej Romana Dmowskiego. Po wybuchu II wojny światowej
dwukrotnie aresztowany; został rozstrzelany
u podnóża sejmu.
Zapewne wielokrotnie spotykał się z innym
prałatem, jego imiennikiem, księdzem Marcelim
Godlewskim. Ten energiczny kapłan już od końca XIX wieku działający wśród robotników, początkowo w Łodzi, później w Warszawie, podobnie jak pozostali, zasłynął jako intelektualista
niezwykle zaangażowany społecznie. Wykładał
biblistykę w seminarium duchownym, wydawał
kilkanaście czasopism, głównie skierowanych
do swych podopiecznych – robotników warszawskich. Pełnił posługę jako wikariusz parafii św. Krzyża, potem jako rektor kościoła św.
Marcina. Od początku XX wieku zakładał, początkowo tajne, organizacje zrzeszające robotników w celu z jednej strony pogłębiania życia
religijnego, z drugiej – wspierające ich. W 1906 r.
(po ogłoszeniu przez władze zaborcze ukazu
tolerancyjnego, umożliwiającego zakładanie
stowarzyszeń) założył Stowarzyszenie Robotników Chrześcijańskich, skupiające w szczytowym momencie swej działalności, kilkadziesiąt
tysięcy członków. Kiedy w 1915 r. został proboszczem parafii Wszystkich Świętych, niezwykle
zaangażował się w pomoc swym parafianom –
najuboższej ludności Warszawy – robotników,
drobnych wyrobników, straganiarzy i służby domowej. Podobnie jak ksiądz Nowakowski, głosił
podniosłe, poruszające kazania; publikował też,
niejednokrotnie pisane ostrym językiem, artykuły publicystyczne. Zasłynął jako „zagorzały
antysemita”, który po wybuchu II wojny światowej, kiedy jego parafia znalazła się w obrębie
warszawskiego getta, ratował Żydów.
Przedstawionych kapłanów łączyło przede
wszystkim to, że każdy działał samodzielnie, podejmując oddolne inicjatywy. Dla części z nich
poważnym utrudnieniem w działalności społecznej były zarzuty sprzyjania modernizmowi, z jakimi się spotykali. Przede wszystkim
od przełomu XIX i XX w. starali się realizować
postulaty nowo wydanej encykliki Leona XIII
o nauce społecznej Kościoła „Rerum novarum”. Wielu kapłanów na ziemiach polskich,
odczuwających potrzebę pracy wśród wiernych, uświadamiania religijnego i narodowego
związało się na przełomie XIX i XX z Narodową
Demokracją, która zachęcała ich do współpracy
z inteligencją w pracy społecznej i oświatowej.
Tak było w przypadku księży Chełmickiego,
Nowakowskiego i Godlewskiego.
Każdy z przedstawionych kapłanów był
gruntownie wykształcony – mimo zakazu
władz carskich uniemożliwiającego im studiowanie na zachodnich uczelniach, każdy z nich
Marceli Godlewski. Fot. archiwum Parafii
Wszystkich Świętych
(prawdopodobnie pod zmienionym nazwiskiem) kształcił się za granicą. Księża Nowakowski i Godlewski – na uniwersytecie papieskim
Gregorianum. Ta uczelnia, jedna z najstarszych
w Rzymie, bezpośrednio podlegająca papieżowi,
prowadzona przez jezuitów, skupiała studentów
z wielu krajów, co za tym idzie, przynosiła im
wiele różnorodnych doświadczeń. Kształciła kapłanów zdolnych do bardzo aktywnego
duszpasterstwa. Swą wiedzę przekazywali przyszłym kapłanom wykładając w warszawskim
seminarium duchownym. Ksiądz Chełmicki
był długoletnim członkiem władz seminarium,
pozostali kapłani w nim wykładali. Publikowali
też książki naukowe z dziedziny teologii, czy jak
ksiądz Godlewski – archeologii biblijnej. Ksiądz
Zygmunt Chełmicki wydawał „Bibliotekę Dzieł
Chrześcijańskich”; do powstałej w jej ramach encyklopedii zaangażował grono wybitnych postaci ówczesnego świata naukowego. Wydawali też
katechizmy, kazania, tłumaczenia zagranicznych książek religijnych, liczne tytuły prasowe.
Wszyscy obok pracy naukowej, oddawali się
działalności społecznej. W ten sposób wcielali
w życie wiedzę, którą zdobyli przez lata studiów.
Oprócz przedstawionych czterech kapłanów działających w Warszawie na początku
XX wieku oczywiście było wielu innych, także
wybitnych, jak choćby Stanisław Gall, przyszły
biskup polowy Wojska Polskiego, czy Ignacy
Kłopotowski, przybyły z Lublina wydawca prasy katolickiej, działacz społeczny, założyciel
Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Loretańskiej.
Życie każdego z nich jest materiałem na niejedną książkę będącą świadectwem niezwykłego
realizowania powołania kapłańskiego poprzez
służbę najuboższym w czasach, kiedy Polacy
byli pozbawieni swojego państwa.
Małgorzata Żuławnik
c zas stefc z yka 25
byliśmy tam
Stroje dla sportowców
MILÓWKA. Kasa Stefczyka ufundowała stroje piłkarskie dla amatorskiego zespołu sportowego w Milówce.
Podziękowania na ręce Beaty Żabnickiej-Zon – kierownika oddziału Kasy w Milówce oraz Jacka Gaducewicza –
kierownika regionalnego złożyli podczas sesji rady gminy Robert Piętka – wójt gminy Milówka oraz Krzysztof
Kamiński – kapitan drużyny.
Amatorski zespół sportowy piłki nożnej powstał
w 2006 roku. Zrzesza pracowników oświaty, samorządowców oraz przedstawicieli innych zawodów.
Zespół trenuje na hali sportowej Gimnazjum im.
Jana Pawła II w Milówce. Drużyna wzięła udział
w ogólnopolskich turniejach halowych piłki nożnej
Od lewej: Jacek Gaducewicz – kierownik regionalny, Beata
Żabnicka-Zoń – kierownik oddziału, Robert Piętka – wójt gminy
Milówka oraz Krzysztof Kamiński – wiceprzewodniczący rady
sołeckiej, kapitan drużyny.
Zawodnicy prezentują swoje stroje.
pracowników oświaty, w których zajęła wysokie
trzecie i czwarte miejsce. Ponadto bierze udział
w rozgrywkach służb mundurowych oraz międzynarodowych rozgrywkach piłki nożnej samorządowców. Do osiągnięć drużyny zaliczyć należy również
drugie miejsce w turnieju o Puchar Burmistrza
Krasno nad Kysucou (Słowacja), jak również pierwsze miejsce w rozgrywkach o Puchar Wójta Gminy
Milówka.
W szkole o finansach
BIAŁA PODLASKA/MIĘDZYRZEC. Pracownicy
oddziału przy ul. Jatkowej 14 w Białej Podlaskiej przeprowadzili lekcje na temat konta osobistego w Liceum
Profilowanym w Międzyrzecu Podlaskim oraz w Liceum Katolickim im. Cypriana Kamila Norwida w Białej Podlaskiej, przy współpracy z nauczycielami: Beatą
Szymańską oraz Wojciechem Łocheńskim. Właśnie ci
nauczyciele podjęli w roku szkolnym 2011/2012 wyzwanie wprowadzenia młodzieży w świat finansów. Dlatego
zaproponowali uczniom udział w projekcie „Żyj finansowo!, czyli jak zarządzać finansami w życiu osobistym”
organizowanym przez Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej.
Podczas lekcji uczniowie zapoznali się z zasadami funkcjonowania rachunku osobistego, konta
W Liceum Katolickim im. Cypriana Kamila Norwida w Białej
Podlaskiej
26 c zas stefc z yka
W Liceum Profilowanym w Międzyrzecu Podlaskim.
internetowego e-skok, konta dla młodych, książeczki
oszczędnościowej, karty Visa. Otrzymali też podstawowe informacje na temat patrona Kasy Stefczyka, historii
Kas oraz zasad działalności naszej instytucji.
Dużym zaskoczeniem dla młodzieży była informacja, że jako osoby jeszcze niepełnoletnie mogą założyć konto w Kasie Stefczyka – w dodatku bez opłat.
– Na koniec lekcji przeprowadziliśmy krótki test z wiedzy o produktach Kasy Stefczyka. Wymagał on m.in.
pracy z tabelą opłat – młodzież doskonale sobie poradziła. W nagrodę wręczyliśmy firmowe upominki – mówi
Marta Banach-Klujewska, kierownik oddziału w Białej
Podlaskiej. – Miłym zaskoczeniem była dla nas przyjazna atmosfera i zaangażowanie młodzieży podczas
lekcji.
www.k asastefc z yka.pl
byliśmy tam
Kasa Stefczyka wspiera Grupę Ratownictwa Specjalnego Polskiego Czerwonego Krzyża
Pasja: ratowanie ludzi
W tej drużynie pies i człowiek
są tak samo ważni. Razem
potrafią więcej, są szybsi,
sprawniejsi. To ważne, bo
ratują życie innych. O kim
mowa? O założonej w 1993
roku Grupie Ratownictwa
Specjalnego Polskiego
Czerwonego Krzyża
z Gdańska wspieranej
finansowo przez Kasę
Stefczyka.
W
jej skład wchodzą trzy sekcje: psów
ratowniczo poszukiwawczych, wodna i wysokościowa. Gdańska grupa jest
jedyną tego typu sekcją w Polsce. Niesie
pomoc ofiarom katastrof budowlanych,
kolejowych, samolotowych, poszukuje też
zaginionych.
Ratownik i pies pracują jako duet. Człowiek
musi być sprawny i odważny, pies spokojny,
śmiały i pewny siebie. Nie może dać się zaskoczyć nowymi dla niego sytuacjami. Szkolenie
psiego ratownika trwa nawet dwa lata. Wiadomo, że psy dzięki doskonałemu węchowi i wyczulonym zmysłom potrafią znacznie szybciej
niż człowiek zlokalizować osobę zaginioną.
Ćwiczenia odbywają się na specjalnie zaprojektowanych przyrządach. Bardzo często bowiem podczas akcji zwierzę musi pracować na
różnorodnych podłożach choćby niestabilnych
Pies-ratownik.
infolinia 801 600 100
Grupa Ratownicza Specjalnego PCK z Gdańska w akcji.
deskach, gruzowisku, potłuczonym szkle. Czasem musi wejść po drabinie.
Człowiek-ratownik też nie osiada na laurach. Każda akcja to wyzwanie nie tylko dla
psychiki ale przede wszystkim ciała. Dlatego
tak ważne są systematyczne treningi. Przewodnik musi dać sobie radę z wyciekiem paliwa, ulatnianiem się gazu, zanieczyszczeniem,
smrodem, kurzem, brudem, dźwiękami wydobywającymi się z głośnych maszyn. I człowiek,
i pies muszą umieć to wytrzymać.
Na wysokości i w wodzie
Sekcja wysokościowa PCK liczy 12 ratowników. Swoje umiejętności sprawdzają nie
tylko w akcjach, czy na treningach ale też
podczas Ogólnopolskich Zawodów Grup
Ratownictwa Wysokościowego czy Spelomistrzostwach Polski. Trenują, gdzie
się da – w jaskiniach, górach, w ruinach.
Przeczesywanie i przeszukiwanie wysokich kondygnacji w niezmiernie trudnych
warunkach to ich specjalność. Pomagali
m.in. gdy wybuchł wieżowiec przy Wita
Stwosza w Gdańsku. Sekcję wodną tworzą
ratownicy z uprawnieniami płetwonurka,
ratownika WOPR, motorowodnymi itp.
Wszystkie sekcje muszą ze sobą współpracować, stąd wspólne ćwiczenia. Ratownicy PCK
GRS brali udział w wielu akcjach, np. w listopadzie 1994 roku po pożarze w hali Stoczni Gdańskiej, w kwietniu 1995 roku po wybuchu gazu
w wieżowcu przy ul. Wita Stwosza w Gdańsku
(w tym czasie GRS PCK była jedyną formacją
ratowniczą w Polsce, która mogła prowadzić
tego typu akcje). Ratownicy pomagali na Dolnym Śląsku podczas powodzi w 1997 roku,
Kasa Stefczyka współpracuje z Grupą
Ratownictwa Specjalnego PCK. Wspiera ją
i pomaga finansowo przy zakupie sprzętu,
który jest niezbędny przy przeprowadzaniu akcjach ratowniczych. Dzięki Kasie
Stefczyka wolontariusze zakupili sprzęt
GPS, który pomaga im szybciej dostać się
do ofiar katastrofy.
w 2001 roku na Oruni w Gdańsku, dziesiątki
razy szukali zaginionych także w wodzie, np.
po tzw. „białym szkwale” na Mazurach. Bohaterem stał się wówczas Niks. Pies-ratownik
potrafiący znaleźć pod wodą topielca (zaznaczał także miejsca, gdzie znajdowały się ciała).
Pracował i na gruzach, i w wodzie, zdał każdy,
nawet najtrudniejszy egzamin. Już go nie ma
ale pamięć o tym wyjątkowym owczarku niemieckim została.
Łączy ich chęć niesienia pomocy
Ratownicy działają na zasadzie wolontariatu.
Do Grupy PCK GRS mogą dołączyć osoby powyżej 18. roku życiu. Trzeba jednak pamiętać,
że akcji poszukiwawczych i ratowniczych jest
co najmniej kilka w ciągu roku. Często wymagają przewartościowania dotychczasowego
życia, zmiany obowiązków, czasu itd. Wielu
ratowników PCK zdecydowało związać się
na stałe z ratownictwem i wstąpiło do policji,
straży pożarnej czy straży granicznej. Tych
ludzi łączy chęć niesienia pomocy, szacunek
dla życia ludzkiego i życia innych istot. Psy
robią co mogą by im dorównać. I chyba się to
im udaje, wszak robią to wszystko dla najlepszego przyjaciela – człowieka.
A.T.
c zas stefc z yka 27
byliśmy tam
Dzieci wyrwane
Rozmowa z Ewą Truszkowską, wiceprzewodniczącą
gdańskiego koła Polskiego Stowarzyszenia na rzecz
Osób z Upośledzeniem Umysłowym.
Jedną z grup najbardziej narażonych na wykluczenie społeczne, a co za tym idzie – także ekonomiczne, stanowią osoby z upośledzeniem umysłowym. Od lat mówi się o utrudnionym dostępie tych
osób do rynku pracy. Czy coś w ostatnim czasie
zmienia się na lepsze?
– Niestety, nadal mamy problem z wykluczeniem
chorych z rynku pracy. Wciąż jest ono bardzo duże.
Dostęp do rynku pracy nie jest utrudniony – jest dramatycznie zablokowany. Ale nie oznacza to, że jest
kompletnie niemożliwy. Można sobie z przeszkodami
poradzić, wymaga to jednak bardzo dużego wysiłku
ze strony wielu osób. Wsparcia dla osoby chorej ze
strony najbliższego otoczenia, terapeutów, przedstawicieli rozmaitych instytucji. Nasze stowarzyszenie
próbuje rozwiązywać te problemy między innymi za
pośrednictwem Biura Integracji Zawodowej, które
sami uruchomiliśmy. Wyszukujemy pracę dla poszczególnych osób, które kierujemy do pracodawcy
razem z asystentem. Nasi podopieczni zatrudniani są
na ogół na kilka miesięcy. Zdarza się, że gdy ktoś się
sprawdzi, zostaje zatrudniony na dłużej lub nawet na
stałe. Ale to nie jest standard. Trudno znaleźć pracę
dla osób z upośledzeniem umysłowym, zwłaszcza że
rynek pracy i tak jest dość trudny.
Jakie obciążenia dla chorych oraz ich otoczenia
niesie brak pracy, brak jakiegokolwiek stałego
zajęcia?
– Ten brak powoduje wykluczenie finansowe, czyli
najogólniej biedę i brak zdolności kredytowych, brak
perspektyw na podwyższenie standardu życia. Bierze
się to stąd, że osoba chora wymaga opieki zdrowego
członka rodziny. Najczęściej jest to matka, a opieka,
jaką sprawuje, jest zajęciem wymagającym zaangażowania emocjonalnego i psychicznego. No i przede
wszystkim jest to zajęcie niemal całodobowe. W takim przypadku matka wcześniej czy później rezygnuje z pracy, bo musi zająć się chorym dzieckiem. I zajmuje się nim przez kilka lat, a bywa, że i całe życie.
W naturalny sposób „wypada” z rynku pracy. Dostaje
zasiłek pielęgnacyjny w wysokości 500 złotych, jej
dziecko, gdy dorasta, dostaje drugie 500 złotych.
Razem mają tysiąc, za który muszą przeżyć, a minimum uprawniające do uzyskania pomocy socjalnej
to 400 złotych na osobę. Razem mają więc „za dużo”,
by się o nią ubiegać. I sytuacja staje się dramatyczna.
Zwłaszcza gdy rodzina chorego dziecka rozpada się,
ojciec odchodzi i przestaje na nie łożyć z chwilą, gdy
osiąga ono pełnoletniość. A tak niestety się zdarza.
Opieka nad osobą chorą wymaga znacznie wyższych
nakładów finansowych niż owe minimalne zasiłki. W samym tylko Gdańsku jest kilkuset chorych
leżących. Do tego dochodzi kilkuset opiekunek lub
28 c zas stefc z yka
fot. sonia samulska
opiekunów. To spora grupa ludzi utrzymujących się
na poziomie minimum socjalnego lub nawet poniżej
niego. Nawet gdy matka, która kilka, kilkanaście lat
spędziła w domu, opiekując się chorym dzieckiem,
chce wrócić na rynek pracy, jej predyspozycje zawodowe są niższe niż kiedyś.
Co można zrobić, by tego unikać?
– Najprościej byłoby powiedzieć, że trzeba walczyć
z wykluczeniem społecznym. Do tego jednak, by robić
to skutecznie, potrzebne są odpowiednie mechanizmy. Przede wszystkim organizowanie aktywności
dziennej osób niepełnosprawnych, bez względu na
stopień ich upośledzenia. Nasze stowarzyszenie robi
to na miarę swoich możliwości. To z kolei wymaga
odpowiednich funduszy.
No właśnie, kto finansuje działalność takich
organizacji jak wasza? Kto finansuje inne formy
aktywizacji ludzi niepełnosprawnych?
– W dużej mierze państwo lub samorządy – na przykład jeśli chodzi o edukację dzieci z upośledzeniem
i pomoc dorosłym chorym. A my, myśląc o pozyskiwaniu funduszy, musimy tak organizować naszą
www.k asastefc z yka.pl
byliśmy tam
z wykluczenia
działalność, by była ona zgodna z właściwymi ustawami dotyczącymi finansowania
tego typu działalności. Przy czym trzeba zaznaczyć, że w Polsce pomoc dzieciom z upośledzeniem nie jest automatyczna. Jeśli sami
się o nią nie postaramy, nie otrzymamy jej.
To inaczej niż na przykład w krajach skandynawskich. Jeśli chodzi o dorosłych, opiekę
nad nimi finansuje opieka społeczna, ale to
my ją organizujemy i prowadzimy. Sami też
staramy się o akceptację dla naszych planów
finansowych w odpowiednich instytucjach.
Można powiedzieć, że wszystko to prowadzą sami rodzice.
Sytuacja jest o tyle dobra, że dzieci do chwili osiągnięcia pełnoletniości są w systemie
edukacji. Szkoły, przedszkola są coraz bardziej otwarte na chore dzieci.
A jakie jest nastawienie władzy, organów
państwa do pomocy tej grupie osób? Państwo chce pomagać?
– Różne. Nie ma reguły, zależy to od indywidualnych cech urzędnika. Wielu jest
chętnych do pomocy, życzliwych, empatycznych. Są też jednak i tacy, którzy w ogóle nie
rozumieją skali problemu, nie dostrzegają
go. Podobnie zresztą jest we wspomnianych
wcześniej szkołach. W niektórych placówkach kadra i dyrekcja robią wszystko, by
wesprzeć chore dzieci i ich rodziców, ale są
i takie, w których integracja jest tylko pustym hasłem. Nie jest to nawet wynik złej
woli, ale na ogół efekt niewiedzy, braku
doświadczenia.
Ale nie wyrzekam na społeczeństwo, bo to
nieprawda, że ludzie są źli albo nieżyczliwi.
Mam 21-letniego syna z zespołem Downa
i przez te wszystkie lata jedynie raz spotkałam się z niechęcią, wrogością wobec mojego dziecka. Poza tym mam może szczęście,
bo trafiam na ludzi życzliwych, otwartych,
zawsze chętnych do wspierania mnie i mojego dziecka. Zarówno w instytucjach, jak
i prywatnie.
Co można poradzić rodzicom dzieci
z upośledzeniem umysłowym, którzy
szukają wsparcia, chcą zmienić życie
swoje i swoich dzieci?
– Pierwsza, najważniejsza rzecz – nie wolno
izolować się, zamykać w czterech ścianach
domu razem z dzieckiem. Trzeba za wszelką cenę szukać możliwości funkcjonowania
„na zewnątrz”, choćby w naszym stowarzyszeniu lub podobnych organizacjach. A nawet organizować się samodzielnie razem
z innymi rodzinami o podobnym problemie.
Ja wiem, że brak u nas instytucjonalnej,
systemowej pomocy państwa, ale po prostu
infolinia 801 600 100
trzeba wychodzić z domu. To naprawdę
pomaga, poprawia samopoczucie, zmienia
spojrzenie na świat. Ważna jest aktywność
w ciągu całego dnia, rano i po południu.
Jak stowarzyszenie, które pani reprezentuje, wciela tę ideę w życie?
– Na bardzo wiele sposobów. Wymienię tylko kilka. Mamy Orkiestrę Vitae Activa – to
fantastyczni ludzie grający muzykę poważną; mamy zespół Remont Pomp – to z kolei
artyści amatorzy grający muzykę lżejszą.
Czekamy właśnie na ukazanie się płyty
nagranej wspólnie ze znanym muzykiem
jazzowym Mikołajem Trzaską. Jej powstanie finansowała Fundacja Stefczyka, za co
jesteśmy bardzo wdzięczni. Poza tym jest
galeria Prom Art wystawiająca dzieła artystów amatorów niepełnosprawnych, jest też
teatr. Staramy się robić jak najwięcej, żeby
każdy znalazł coś dla siebie.
Ilu ludzi wyrwaliście z wykluczenia?
Brak nam bazy danych, ale stowarzyszenie
działa już 45 lat. Pomogliśmy wielu dzieciom, a na pewno jest ponad setka ludzi,
którymi opiekowaliśmy się od ich dzieciństwa aż do dorosłości, a teraz ci ludzie
mieszkają samodzielnie w swoich mieszkaniach, w otwartym środowisku. A my,
mimo trudności finansowych, staramy się
rozwijać swoją działalność. Jeśli ktoś chce
bliżej poznać nasze stowarzyszenie lub
szuka pomocy, zapraszam na naszą stronę
internetową: www.pseu.gda.pl.
Rozmawiali:
Renata Moroz, Dariusz Olejniczak
Fundacja Stefczyka finansowała płytę zespołu Remont Pomp nagraną wspólnie ze
znanym muzykiem jazzowym Mikołajem Trzaską. Zespół Remont Pomp działa przy Polskim
Stowarzyszeniu na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym w Gdańsku od 2004 roku. Grają
w nim uczestnicy Warsztatu Terapii Zajęciowej, wolontariusze europejskiego programu
EVS oraz muzycy współpracujący ze stowarzyszeniem. Główną inspiracją dla zespołu jest
muzyka etniczna z naciskiem na bogactwo muzyki afrykańskiej. fot. remont pomp TV
c zas stefc z yka 29
byliśmy tam
Historia
...czyli co łączy współczesnych nastolatków
z Franciszkiem Stefczykiem
ZAKOPANE. Oddział Kasy Stefczyka przy ulicy Krupówki 75
świętował 10. urodziny. Z tej okazji przygotowano dla gości pyszny
tort, słodycze oraz drobne upominki. Bogumiła Stanek – kierownik
oddziału i wszyscy pracownicy dziękują gościom za przybycie,
ciepłe słowa i życzenia.
BYDGOSZCZ. Na spotkaniu w Klubie Odnowa w ramach akcji
„Bezpieczne ferie” pracownicy oddziału przy ul. Planu 6-letniego
35 mówili o zagrożeniach, jakie mogą spotkać dzieci, i o tym, jak się
zachować w takich sytuacjach. Dzieci dostały ze SKOK Ubezpieczenia książeczki „Bezpiecznie przez cały rok”.
DĘBLIN. Pracownicy oddziału przy ul. Warszawskiej 24b zorganizowali spotkanie z emerytami i rencistami w Miejskim Ośrodku
Kultury w Dęblinie. Podczas prezentacji przedstawiono ofertę Kasy
Stefczyka dotyczącą pożyczek i lokat oraz korzyści wynikające
z założenia konta.
KONIN. Oddział przy ul. Chopina obchodził swoje pierwsze urodziny. Wielu członków Kasy przyszło złożyć życzenia – pracownicy witali gości smacznym tortem. Na zdjęciu od lewej: Janusz Kłaniecki
– kierownik oddziału oraz pracownice: Marta Szajkowska, Joanna
Wiśniewska i Iwona Lewandowska.
30 c zas stefc z yka
Czy młodych ludzi można jeszcze
zainteresować historią? Czy w dobie
internetu i rozrywek nastolatkowie
zwracają uwagę na swoje
dziedzictwo? Okazuje się, że lubiany
historyk, szkoła z tradycjami
i odpowiednia motywacja mogą
sprawić, że młodzież chętnie sięgnie
do specjalistycznej wiedzy i odkryje
tajemnice życia patrona swojej
szkoły.
Ta
młodzież to uczniowie Zespołu Szkół Rolniczych
w Czernichowie pod Krakowem. Powód, dla którego z zapałem śledzili dzieje Franciszka Stefczyka i kas
oszczędnościowo-kredytowych, to drugi już konkurs
wiedzy o Franciszku Stefczyku i SKOK-ach. To właśnie
w czernichowskiej szkole przez prawie 14 lat uczył Franciszek Stefczyk, jest on też jej patronem. To w Czernichowie
powstała pierwsza spółdzielnia oszczędnościowo-pożyczkowa. Stąd pomysł, by konkurs przeprowadzić właśnie tu.
W pierwszym, pisemnym etapie konkursu wzięło udział
prawie 150 osób. Spośród nich wyłoniono najlepszych – 10
finalistów – i to oni w marcu stanęli do walki o tytuł najlepszego. Na rozgrzewkę pierwsza runda pytań – gdzie i kiedy
urodził się Franciszek Stefczyk, jaką ukończył uczelnię,
a nawet ile miał dzieci. Druga runda – trudniejsza, choć
młodzież wciąż radziła sobie znakomicie. Pytania o to, kto
był przełożonym Kasy w Czernichowie w pierwszych latach
jej działania czy jaki był temat pracy doktorskiej Stefczyka,
także nie sprawiły uczniom problemów. Ostatnia runda pytań dotyczyła z kolei działaności Kas Stefczyka. Dyrektor
makroregionu południowego Kasy Stefczyka Joanna Głowacka pytała młodzież między innymi o to, jakie rodzaje
lokat czy pożyczek proponują Kasy.
W bezbłędnym odpowiadaniu na wszystkie pytania bezkonkurencyjna okazała się uczennica trzeciej klasy – Aneta
Trojan. W konkursie brała udział drugi raz. Maturę zdaje za
rok i wciąż zastanawia się, jaką ścieżkę kariery wybierać:
– Mam jeszcze rok na zastanowienie się, więc ciężko mi
jeszcze powiedzieć, ale wiążę swoją przyszłość z kierunkiem, w którym się uczę, czyli z ekonomią – mówi Aneta.
Kolejne miejsca w konkursie zajęli: Paulina Kubat, Beata
Mrowiec i Daniel Kocoł. Dyplomy i nagrody ufundowane
przez Kasę Stefczyka – profesjonalne aparaty cyfrowe – wręczył im wiceprezes Kasy Ryszard Czerwonka. – Gratuluję
wam wysokiego poziomu wiedzy. Myślę, że na jeszcze trudniejsze pytania też byście potrafili odpowiedzieć. Dla mnie
najbardziej pozytywne w tym konkursie jest to, że historia
potrafi zainspirować, zaintrygować, wciągać i zaczyna być
dla niektórych pasją – powiedział wiceprezes.
www.k asastefc z yka.pl
byliśmy tam
jest cool...
Historia jest życiową pasją Krzysztofa Klona, organizatora konkursu, nauczyciela historii w Zespole Szkół w Czernichowie. Ma swoje
sposoby, by w dzisiejszych czasach zarazić
uczniów pasją wiedzy historycznej: – Trzeba
przyznać, że jest to ciężka praca, ale – jak widać
– przynosi efekty i jeżeli jest odpowiednia motywacja, to młodzież uczy się chętnie i z tego
korzysta.
A motywacja była w tym roku niemała, bo
w nagrodę – oprócz profesjonalnych aparatów
cyfrowych – młodzież, tak jak rok temu, pojedzie
też prawdopodobnie zobaczyć miasto pochówku
Franciszka Stefczyka – Lwów.
– Młodzież jest zainteresowana podróżami,
rozwija w ten sposób rozumienie świata i rozumienie siebie. Dla każdego polskiego historyka
jest to sentymentalny powrót na polskie kresy –
mówi pan Krzysztof.
Nagrody w konkursie to jednak nie wszystko.
Młodzież z Czernichowa wraz ze świadectwem
ma szansę odebrać kolejne wyróżnienia od Kasy
Stefczyka.
– Nagradzamy młodzież, która ma najlepsze
wyniki w nauce, co roku od 5-6 lat fundujemy
nagrody dla tych uczniów, którzy w swoich klasach osiągają najwyższą średnią ocen – tłumaczy
Joanna Głowacka, dyrektor makroregionu południowego Kasy Stefczyka.
Kasy inwestują także w praktyczną wiedzę
młodzieży, tę o własnych finansach. Kasa Stefczyka finansuje w czernichowskiej szkole projekt
edukacyjny „Żyj finansowo” opracowany przez
Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej.
Grzegorz Bylica – dyrektor Zespołu Szkół Rolniczych w Czernichowie, Ryszard Czerwonka – wiceprezes
Kasy Stefczyka i Joanna Głowacka – dyrektor makroregionu Kasy Stefczyka wręczają nagrody laureatom
konkursu.
Program pomoże uczniom w podejmowania racjonalnych decyzji finansowych w dorosłym
życiu. Zanim rozdano nagrody konkursowe, wiceprezes Kasy Ryszard Czerwonka wręczył wyróżnienia uczniom biorącym udział w projekcie
„Żyj finansowo”.
Na pomoc Kasy Stefczyka uczniowie Zespołu
Szkół w Czernichowie mogą liczyć także po maturze. Najlepsi – nawet na pracę w jednym z oddziałów Kasy. Grzegorz Bylica, dyrektor szkoły,
chwali uczniów:
– Po wstępnych rozmowach z naszymi absolwentami pracodawcy są bardzo zadowoleni
z ich wiedzy i podejścia. Oferty pracy dla naszej
młodzieży w Kasie Stefczyka będą umieszczane na naszej stronie internetowej i najlepsi
absolwenci na pewno znajdą tam pracę. Takie
sytuacje już miały miejsce – dodaje dyrektor
i dba, by uczniowie nie zapomnieli o ideach
i osobie patrona swojej szkoły. W szkolnej izbie
pamięci znajdziemy rękopisy Franciszka Stefczyka czy książeczki oszczędnościowe pierwszych Kas. Ale współczesne Kasy wspierają placówkę w Czernichowie nie tylko ze względów
historycznych.
– Mamy znakomitych partnerów, nauczycieli
w tej szkole, którzy rozumieją cel działania spółdzielczego, i wspólnie budujemy różne ciekawe
rozwiązania – chwali szkołę wiceprezes Kasy
Stefczyka Ryszard Czerwonka.
Szkoła rzeczywiście stawia na praktykę
i zysk. Placówka sprzedaje mleko do komercyjnych odbiorców, ma też 300 hektarów
gruntów, które wykorzystywane są do działaności rolniczo-dydaktycznej. Dwa lata temu
Zespół Szkół Rolniczych w Czernichowie
obchodził jubileusz 150-lecia nieprzerwanej
działalności. To najstarsza szkoła rolnicza
w Polsce. I wygląda na to, że wciąż jest żywym
przykładem życiowego motta swojego patrona – Franciszka Stefczyka i jego Kas: „pracuj
i oszczędzaj”.
Paulina Guzik
Młodzież otrzymała aparaty cyfrowe.
infolinia 801 600 100
c zas stefc z yka 31
poradniki
Z cyklu: „To Ci się należy” – porady Towarzystwa Pomocy Poszkodowanym
Szkody osobowe cz. VII
Przedawnienie roszczeń odszkodowawczych – część II
Co
to jest? Odpowiedź jest prosta i sprowadza się
do wniosku, że po upływie określonego czasu
realizacja roszczeń nie jest już możliwa. Co warto wiedzieć o roszczeniach odszkodowawczych?
Ogólna reguła
Ogólna reguła dla tego rodzaju roszczeń wskazuje, iż
roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem 3 lat od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej
naprawienia. Termin ten nie może być jednak dłuższy niż 10 lat od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie
wywołujące szkodę.
PRZYKŁAD:
Jeżeli w następstwie np. wypadku komunikacyjnego uszkodzone zostanie nasze auto, będziemy
mogli domagać się zwrotu kosztów jego naprawy
w ciągu 3 lat od dnia, w którym dowiedzieliśmy
się o szkodzie i jej sprawcy, nie później jednak niż
w ciągu 10 lat od dnia zaistnienia zdarzenia powodującego szkodę.
Dla rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia
tego roszczenia nie jest konieczna znajomość rozmiaru szkody, dlatego też występując z roszczeniem odszkodowawczym, nie trzeba z góry znać jej
wszelkich następstw. Powyższe ma zastosowanie
w przypadku zgłaszania szkód ubezpieczycielom,
którzy często sami, korzystając z pomocy specjalistów, ustalają rozmiar uszkodzeń i wartość powstałej szkody w pojeździe.
Ustawodawca nie wymaga również, by poszkodowany dowiedział się równocześnie o szkodzie, jak i o osobie
zobowiązanej do jej naprawienia. Jeżeli poszkodowany
Towarzystwo Pomocy Poszkodowanym (TPP) jest profesjonalnie działającym podmiotem, który zajmuje się reprezentowaniem klientów w dochodzeniu świadczeń
od ubezpieczyciela lub Skarbu Państwa. W tym zakresie współpracujemy z prawnikami, którzy są specjalistami w zakresie odszkodowań.
Klientów z terenu Trójmiasta i okolic zapraszamy do naszego biura mieszczącego się przy
al. Niepodległości 809A, 81-810 Sopot, w godz. 9-17, po uprzednim umówieniu spotkania.
Masz pytanie, potrzebujesz naszego wsparcia w uzyskaniu odszkodowania?
telefon: (0) 58-785-66-49, e-mail: [email protected],
www.tppodszkodowania.pl
Zapraszamy do korzystania z naszych usług!
32 c zas stefc z yka
uzyska wiedzę o osobie zobowiązanej do naprawienia
szkody w terminie późniejszym niż o samej szkodzie,
początek biegu terminu przedawnienia wyznaczy właśnie na późniejsza data.
Wyjątki od reguły
Jeżeli szkoda wynikła ze zbrodni lub występku, roszczenie o naprawienie szkody ulega przedawnieniu
z upływem lat 20 od dnia popełnienia przestępstwa,
bez względu na to, kiedy poszkodowany dowiedział się
o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia.
Jest to najdłuższy znany polskiemu prawu termin
przedawnienia roszczeń.
PRZYKŁAD:
Jeżeli na skutek potrącenia pieszego przez kierowcę
jadącego z nadmierną prędkością pieszy dozna obrażeń
ciała, będzie mógł domagać się naprawienia doznanej
szkody na osobie w terminie aż do 20 lat od dnia zaistnienia tego zdarzenia.
Zasady co do podstaw uznania danego zdarzenia jako zbrodni lub występku zostały określone
w Kodeksie karnym, aczkolwiek w praktyce stosownych ustaleń w tym zakresie będzie mógł dokonać również sąd cywilny w toku postępowania
o naprawienie szkody wyrządzonej z powodu czynu
niedozwolonego.
W praktyce oznacza to, iż nawet brak wyroku karnego potwierdzającego winę sprawcy przestępstwa
nie wyklucza możliwości domagania się przez osobę poszkodowaną naprawienia doznanej szkody na
drodze cywilnej.
Ciąg dalszy w następnym wydaniu naszego
poradnika.
www.k asastefc z yka.pl
poradniki
żyj z klasą i kasą odc. 9
Inwestujemy w przyszłość
W dzisiejszych czasach wiele osób obawia się, że
będzie mieć za mało pieniędzy po przejściu na
wymarzoną emeryturę. Tylko nieliczni wiedzą, na
jaką emeryturę mogą liczyć oraz co mogą zrobić,
by ją podwyższyć. Warto zatem jak najwcześniej
pomyśleć o swojej przyszłej sytuacji finansowej.
Indywidualne konta emerytalne (IKE), indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE)
czy fundusze inwestycyjne to niezawodne sposoby
na zdobycie dodatkowych środków na przyszłą
emeryturę. Osoby zainteresowane mogą wybrać
konkretny sposób oszczędzania spośród produktów
oferowanych przez wiodące towarzystwa emerytalne, towarzystwa ubezpieczeniowe czy towarzystwa
funduszy inwestycyjnych. Równie dobrym sposobem inwestowania w przyszłość wydaje się ubezpieczenie na życie. Warto zapoznać się z szeroką
gamą różnorodnych produktów oferowanych przez
spółki z systemu SKOK, które na prostych zasadach
i w sposób zindywidualizowany – w zależności od
potrzeb konkretnej osoby – umożliwiają gromadzenie dodatkowych środków na emeryturę. Informacje
o szczegółach oferty można znaleźć w oddziałach
kas kredytowych oraz spółek systemu SKOK specjalizujących się w funduszach inwestycyjnych, jak TFI
SKOK, czy też w różnego rodzaju ubezpieczeniach,
jak SKOK Ubezpieczenia. Po szczegółowej analizie,
czego oczekujemy i co jest dla nas najbardziej opłacalne, możemy wybrać na przykład na rachunek
IKZE. Jest to proponowane przez TFI SKOK dodatkowe źródło świadczenia emerytalnego, które może
zostać wypłacone jednorazowo lub w ratach. Ten
produkt to istotne uzupełnienie form odkładania na
emeryturę. Oferuje na przykład oszczędzającemu
bieżące korzyści podatkowe. Warto o swojej emeryturze pomyśleć już dzisiaj – zatem inwestujmy
w przyszłość.
poradyprawnika
Alicja Żytny
prawnik w Dziale Prawnym Kasy Stefczyka
Co to jest pełnomocnictwo i na czym polega instytucja pełnomocnictwa
Pełnomocnictwo jest formą upoważnienia udzielonego przez
jedną osobę drugiej, która w imieniu dającego pełnomocnictwo
(mocodawcy) ma dokonać określonej w pełnomocnictwie czynności
prawnej. Czynność prawna dokonana zostaje przez osobę zwaną
przedstawicielem bądź pełnomocnikiem w imieniu innej osoby,
zwanej reprezentowanym, mocodawcą. Pociąga ona za sobą skutki
bezpośrednio dla mocodawcy. Pełnomocnictwo może wynikać z mocy
prawa, np. przedstawicielem ustawowym dziecka jest jego rodzic
(prawny opiekun) lub z upoważnienia (umocowania) pełnomocnika do
działania.
Udzielenie pełnomocnictwa oznacza, iż przedstawiciel, dokonując
wskazanych czynności, nie podejmuje decyzji we własnym
imieniu, lecz w imieniu mocodawcy. Dokonywanie takich
czynności przez pełnomocnika wywołuje skutki prawne wobec
mocodawcy.
Udzielenie pełnomocnictwa nie wymaga szczególnej formy, jednakże
powinno być udzielone na piśmie. Gdy do czynności prawnej, do której
jest udzielane pełnomocnictwo, wymagana jest forma szczególna (np.
forma aktu notarialnego przy zbyciu lub nabyciu nieruchomości) to
pełnomocnictwo musi zostać także udzielone w takiej formie. Kodeks
cywilny dla ważności udzielonego pełnomocnictwa ogólnego wymaga
jednak formy pisemnej, przy czym niezachowanie tej formy powoduje
nieważność udzielonego pełnomocnictwa. Najczęściej stosowane jest
pełnomocnictwo udzielane w formie pisemnej.
Wśród pełnomocnictw możemy wyróżnić następujące rodzaje:
• ogólne – do wszystkich czynności w zakresie zwykłego zarządu;
• rodzajowe – do wielokrotnego powtarzania pewnej określonej
czynności;
infolinia 801 600 100
• szczególne – do określonych czynności;
• procesowe – upoważnienie do zastępowania w postępowaniu przed
sądem.
Co do zasady pełnomocnik nie może ustanowić dalszych
pełnomocników. Jednakże istnieje możliwość udzielenia dalszych
pełnomocnictw w dokumencie pełnomocnictwa.
Mocodawca może ustanowić kilku pełnomocników z takim samym
zakresem umocowania. W takim przypadku każdy z nich może działać
samodzielnie, chyba że co innego wynika z treści pełnomocnictwa
i np. zaznaczone jest, że pełnomocnicy mają działać łącznie.
Pełnomocnik nie może być drugą stroną czynności prawnej, której
dokonuje w imieniu mocodawcy, czyli zawrzeć umowy sam ze
sobą, chyba że co innego wynika z treści pełnomocnictwa albo że
ze względu na treść czynności prawnej wyłączona jest możliwość
naruszenia interesów mocodawcy. Przepis ten stosuje się odpowiednio
w wypadku, gdy pełnomocnik reprezentuje obie strony.
Pełnomocnictwo może zostać w każdej chwili odwołane przez
mocodawcę, chyba że zrzekł się on możliwości odwołania
pełnomocnictwa z przyczyn uzasadnionych treścią stosunku
prawnego będącego podstawą pełnomocnictwa. Odwołanie
może nastąpić w każdej formie, może nastąpić nawet poprzez
ustne oświadczenie woli. Pełnomocnictwo wygasa natomiast po
terminie, na jaki było udzielone (o ile taki termin zawierało) oraz
w razie śmierci pełnomocnika, chyba że w pełnomocnictwie inaczej
zastrzeżono z przyczyn uzasadnionych treścią stosunku prawnego
będącego podstawą pełnomocnictwa.
Po wygaśnięciu umocowania pełnomocnik obowiązany jest zwrócić
mocodawcy dokument pełnomocnictwa.
c zas stefc z yka 33
po godzinach
Tradycja nabożeństw majowych
Na cześć Maryi Panny
Pierwszym, który rzucił tę myśl, był król hiszpański
Alfons X. Ten trzynastowieczny władca, mecenas sztuki
i naukowiec nie tylko namówił poddanych do udziału
w wieczornych modlitwach majowych, ale zdołał
przekonać do takiego kultu Matki Bożej niemal całą
Europę. Dziś katolicy nie wyobrażają sobie maja bez
majówki, czyli nabożeństw ku czci Maryi.
Fot. sxc.hu
bezpłatna
gazeta
kasy stefczyka
e-mail
[email protected]
www.kasastefczyka.pl
tel. 801 600 100
redaktor naczelny
Maciej Goniszewski
redaktor
zarządzający
Maciej Wośko
redakcja
Jadwiga Bogdanowicz
korekta
Bogumiła Kamola
studio
Renata Filipkowska
Marek Paliński
projekt graficzny
aj jest szczególny. Pachnie kwiatami, zieleń
przybiera najświeższy odcień, a ludzie łagodniej patrzą na innych. Lepszego miesiąca na modlitwę
przy figurce Bożej Rodzicielki rzeczywiście nie ma.
Początków takich nabożeństw szukać jednak trzeba nie
w Europie i nie w czasach Alfonsa X, ale znacznie wcześniej. Otóż, ich rodowód sięga V wieku. Już w owym czasie
– na Wschodzie – wierni gromadzili się i śpiewali pieśni
na cześć Matki Bożej. W pierwszych dziesięciu wiekach
w kościele o maju jako miesiącu Maryi nie myślano, dopiero Alfons X trzy wieki później zwyczaj wprowadził.
Władca nie tylko zapraszał do udziału w nabożeństwach
majowych, ale dla przykładu sam brał w nich udział. Jego
poddani szybko pokochali te wieczorne spotkania przy
grotach czy figurkach poświęconych Maryi. Majowe rozlało się po całej Europie.
Z kwiatami do figury
Błogosławiony Henryk Suzo (trzynastowieczny mistyk,
teolog, dominikanin) w swoich tekstach wspomina, że
już jako dziecko w maju zbierał na łąkach kwiaty i zanosił
je Maryi. Upowszechnieniu majówek najbardziej jednak
przysłużył się druk. W połowie XVI wieku w Niemczech
ukazała się książeczka „Maj duchowy”, zakonnicy z kolei
spisując żywoty świętych, przypominali o kulcie Maryi
i majowych modlitwach. Włoski duchowny – św. Filip Neri,
zwany Nereuszem – gromadził przy figurze Matki Boskiej
dzieci, by zmówiły modlitwy i składały kwiaty. Dominikanie zwyczaj przejęli, i tak krok po kroju katolickie narody
maj zaczęły utożsamiać z Maryją. Do nabożeństw dołączyły koncerty pieśni maryjnych. Wielkim propagatorem
tej idei był włoski jezuita o. Muzzarelli, który w 1787 roku
wydał specjalną broszurkę, którą rozesłał do wszystkich
włoskich biskupów. Rozpowszechnił ją również w Paryżu,
towarzysząc papieżowi na koronacji Napoleona. W Polsce
pierwsze majowe – jeśli wierzyć przekazom – wprowadzili
jezuici z Tarnopola. Był 1838 rok. W połowie XIX wieku odprawiano już je w Warszawie, Krakowie, Płocku, Toruniu,
Nowym Sączu Lwowie i Włocławku.
Agnieszka Matula
wydawca
Media SKOK sp. z o.o.
81-472 Gdynia
ul. Legionów 126-128
tel. 58 768 33 00
ISSN 1730-8712
34 c zas stefc z yka
Litanie i pieśni
Pierwszymi odpustami nabożeństwo majowe obdarzył Papież Pius VII, zaś Pius IX zatwierdził obowiązującą do dziś
formę nabożeństwa, składającego się z Litanii Loretańskiej, nauki kapłana oraz uroczystego błogosławieństwa
Najświętszym Sakramentem.
Litania Loretańska – główna część nabożeństw majowych – powstała już w XII wieku we Francji. Zbiór określeń
Fot. sxc.hu
M
sławiących Maryję Pannę w 1587 roku zatwierdził papież
Sykstus V. Swą nazwę litania wzięła od miejscowości Loretto. Mieszkańcy miejscowości chętnie dorzucali do oficjalnych i własne wezwania. I tak zwrotów ku czci Maryi
było coraz więcej. I działo się tak, aż do roku 1631, kiedy
to Święta Kongregacja Obrzędów zakazała dokonywania
samowolnych zmian. W Litanii wymieniane są kolejne
tytuły Maryi – jest ich w sumie 49, a w Polsce 50. Po zatwierdzeniu liturgicznej uroczystości Najświętszej Maryi
Panny Królowej Polski, obchodzonej 3 maja, do Litanii dołączono – za zgodą papieża Piusa XI w październiku 1923
roku – wezwanie „Królowo Polskiej Korony”, które po drugiej wojnie światowej przekształcono na „Królowo Polski”.
(REM)
Obok Litanii Loretańskiej
podczas majowego odmawia
się także modlitwę:
Synowi swojemu nas
polecaj,
swojemu Synowi nas
oddawaj.
Pod Twoją obronę
uciekamy się,
święta Boża
Rodzicielko,
I śpiewa ku chwale Maryi:
naszymi prośbami
racz nie gardzić
w potrzebach
naszych,
ale od wszelakich
złych przygód
racz nas zawsze wybawiać,
Panno chwalebna
błogosławiona.
O Pani nasza,
Orędowniczko nasza,
Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza.
Z Synem swoim nas
pojednaj,
Chwalcie łąki umajone,
Góry, doliny zielone.
Chwalcie, cieniste gaiki,
Źródła i kręte strumyki!
Co igra z morza falami,
powietrzu buja skrzydłami,
C hwalcie z nami Panią
Świata,
Jej dłoń nasza wieniec splata.
Ona dzieł Boskich korona,
Nad Anioły wywyższona;
Choć jest Panią nieba, ziemi,
Nie gardzi dary naszymi.
Wd z i ę c z n y m s t r u m y k i
mruczeniem,
Ptaszęta słodkim kwileniem,
I co czuje, i co żyje,
Niech z nami sławi Maryję!
www.k asastefc z yka.pl
rozrywka
krzyżówka
Baw się razem z nami:
Zapraszamy do zabawy! Rozwiąż krzyżówkę
i wygraj wagę łazienkową.
Litery z ponumerowanych pól wpisane
w diagram pod krzyżówką utworzą hasło –
rozwiązanie. Przepisz to hasło do formularza
na stronie:
www.kasastefczyka.pl/czas-stefczyka
wypełnij pozostałe dane i wyślij za pomocą internetu. Co miesiąc wyłaniamy 10 zwycięzców,
których nazwiska zamieszczamy w kolejnym
numerze „Czasu Stefczyka”.
zabawa dla dzieci
Policz
Jaką liczbę owoców należy
wpisać zamiast znaków
zapytania?
Hasło z poprzedniej krzyżówki: „Jedna decyzja
i możesz mieć pożyczkę”. Opiekacz wygrali:
Alicja Hreczuk, Szczecin, Lucyna Laskowska,
Węgorzewo, Zygryda Pawlus, Kluczbork, Katarzyna Ociepka, Łambinowice, Katarzyna Gerc, Toruń,
Alina Maziarz, Lisów, Joanna Karcz, Kraków, Maria
Jarosz, Kocmyrzów, Kania Klaudia, Bieździedza,
Krzysztof Moks, Trzcianka
Zwycięzcom gratulujemy.
Wyślij hasło korzystając z formularza na stronie:
www.kasastefczyka.pl/czas-stefczyka
infolinia 801 600 100
c zas stefc z yka 35
36 c zas stefc z yka
www.k asastefc z yka.pl

Podobne dokumenty