Wspólne dzieło – wspólna modlitwa W piątkowy ranek dnia 15 maja

Transkrypt

Wspólne dzieło – wspólna modlitwa W piątkowy ranek dnia 15 maja
Wspólne dzieło – wspólna modlitwa
W piątkowy ranek dnia 15 maja Msza św. o godzinie 8 w naszym kościele
p.w. NMP Matki Kościoła, miała swoją szczególną wymowę i atmosferę. W ławkach usiedli
obok siebie nauczyciele, rodzice i dzieci. W dzień Uroczystości Pięćdziesięciolecia Szkoły
Podstawowej nr 69 przyszli do swego Pana i Boga aby pomówić z Nim sam na sam. Aby
powiedzieć Mu – Rabbuni – Nauczycielu Kochany, aby złożyć Mu świadomą ofiarę ze swojej
pracy, zdrowia, czasu- z tych dni przeżytych w tej szkole.
Nauczyciele ....Każdy przyniósł swoje serce niczym lampę oliwną, aby On pomógł
utrzymać jej niegasnący płomień. Do tego potrzeba dużo troskliwości. Trzeba nosić ją
z czułością i mieć dużo miłości do świata. Oni tak bardzo czują się odpowiedzialni za to, aby
droga, którą oświetlają małemu człowiekowi, była wyraźnie widoczna - aby on szedł w dobrą
stronę.
Przyszli się nasycić Słowem i Chlebem, bo wiedzą, Oni to wiedzą doskonale, że
jedząc chleb bez mądrości Słowa można tylko wegetować. A przecież w tej szkole kładą
swoje życie i nadają mu sens. A ci, którzy odeszli już odpocząć, budzą się wciąż
z niepokojem i chcą zdążyć na pierwszą lekcję.
Oni w tej szkole zostawili swoje oczy - tyle błędów poprawiali w zeszytach. Tu
zostawili swój głos - tyle lat mówili dobre słowa. Tu zostawili swoje nerwy- bo brakło im
czasem cierpliwości. W tej szkole zostawili swoje zdrowie, serce i kawał życia. I nie żal im
tego. Cieszą się, że ich uczniowie są nauczycielami, inżynierami, księżmi, lekarzami.
Oni wiedzą co to znaczy pracować z miłością – tak potrafią pracować ci, którzy
czynią wielkie rzeczy, zupełnie nie przeliczając tego na godziny, na złotówki... Dziwni ludzie,
ale bez ich modlitwy nie byłoby wielkich dzieł. Oczy ich tak bardzo zatroskane o to jaka
będzie przyszłość tych którzy rosną. Uszy ich zasłuchane w tę naukę Chrystusa, która jak
zaczyn chlebowy w ich rękach ma być początkiem dobrej przemiany dzieci im powierzonych.
W zamyśleniu tego majowego piątku patrzyłam na nich, którzy przyjęli na
matematyce za prawdziwe to jedno równanie, że Bóg jest jeden ale w Trzech Osobach, a na
języku polskim szukali razem z dziećmi tego jednego Słowa, które wiecznie trwa. Na plastyce
uczyli rysunków, aby wierni w kościele mogli z nich czytać historię i Pismo św., którzy
uczyli śpiewu, aby w pieśniach sławić Boga i Ojczyznę.
A nade wszystko pamiętają, że jeden jest Nauczyciel nasz Pan, a Oni wciąż czują się
Jego uczniami. O rzeczach bardzo trudnych umiał On mówić tak prosto, tak łagodnie jak
matka i gromić zarazem - „Biada wam”. Płakał jak dziecko i miał siłę rozkazać burzy: „milcz,
zamilknij”. Miał też swoją szkołę. Sam wybierał uczniów. Niektórzy notowali to co mówił i
czynił. Pytał ich czasem i przykro Mu było, że nie wiele rozumieli. Kochał ich bardzo, choć
wiedział, że nie zapamiętają wszystkich Jego słów. Dlatego najważniejszą lekcje zostawił na
koniec. Umył im nogi. - „Wiecie co wam uczyniłem?”
W ciszy tego wieczoru dziękuję Ci Panie, za tych nauczycieli stojących przed Twoim
ołtarzem i składających prośbę – Panie, bądź ze mną i nie pozwól upaść żadnemu memu
słowu (por.1Sm. 3,19). Za tych którzy swojej miłości, czułości, mądrości uczyli się od Ciebie,
idąc za głosem swojego powołania, mając za Mistrza Najlepszego Nauczyciela.
Dziękuję Wam Nauczyciele dziś za waszą mądrość, dawaną wraz z sercem. Pan na
ostatnim egzaminie z tej miłości, szczególnie do tych co byli waszym cierpieniem, niech
udzieli Wam radości i spełnionej nadziei i pewnie szóstkę z minusem postawi...a potem minus
wymaże.