kwartalnik-nr-3-pdf - 4.07Mb

Transkrypt

kwartalnik-nr-3-pdf - 4.07Mb
NR 3
GRUDZIEŃ 2014
EGZEMPLARZ
B E Z P Ł AT N Y
KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM
ISSN 2354-0109
Hej kolęda, kolęda!!!
Pierwsza gwiazdka, gdy zaświeci,
Przy stole się zgromadzimy,
Opłatkiem się podzielimy,
Zasiądziemy do wieczerzy.
Karp już na nas zęby szczerzy,
Śledź błyszczącą łuską błyska,
Czeka na nas maku miska,
Pierogi, grzyby, ryby, kutia z miodem.
Jest wybór niemały, apetyt też doskonały,
Po wieczerzy syci, pełni,
Dyskretnie zerkamy,
Czy coś pod choinką mamy?
Czekamy z wypiekami,
Jest dla taty, jest dla mamy,
Babci, dziadka oraz dzieci,
A na niebie coraz więcej gwiazdek świeci.
Bije północ, wszyscy razem jak należy,
Dzieci, babcia, mama z tatą,
Na Pasterkę każdy bieży,
Złożyć pokłon Bożej Dziecinie,
Wesoło śpiewajmy, chwałę Panu dajmy….
Hej kolęda, kolęda!!!
Grażyna Stolpe „Bella”
W tym numerze
STR. 2 – FELIETONY KOMENTARZE OPINIE
Technik czy inżynier Jerzy Wilczyński analizuje
możliwości reaktywowania kształcenia zawodowego w
dawnym TGW Dębe
STR. 3 – Z ŻYCIA SZKOŁY
Gazowy tor przeszkód Sławomir Miętek wylicza
bariery i przeszkody na drodze do doprowadzenia gazu
ziemnego do Szkoły
STR. 4 – WYWIADY
Życie w kolorze wyobraźni Z Romualdem
Krzyżanowskim – meteorologiem, malarzem
i filmowcem rozmawia Renata Szymanowska
STR. 5 – PREZENTACJE – SYLWETKI
Szkolne związki na całe życie Grażyna Belke
i Marek Stolpe – małżeństwo z 42-letnim stażem
STR. 7 – ZJAZDY – ZLOTY – SPOTKANIA
Wernisaż Aldka Krzyżanowskiego Sławomir
Miętek i Andrzej Gronek na wystawie obrazów
uzdolnionego artystycznie meteorologa
STR. 8 – ŚLADAMI NASZYCH PRAKTYK
Mińskie wspomnienia Marek Durbacz relacjonuje
październikową eskapadę do Mińska Mazowieckiego
STR. 9 – WSPOMNIENIA – PASJE
Studia zamiast Barcelony Marcin Herbst
wspomina zawodowe i sportowe perypetie w roli
nauczyciela i koszykarza
STR. 11 – SPORT
Październikowe przełaje i piłkarski brąz Andrzej
Gronek informuje o jesiennych osiągnięciach szkolnych
sportowców
STR. 12 – NASZA KLASA
Klasa Meteorologii (1972-1977) Grażyna
Chojnowska (Dąbkowska) o współtworzeniu rocznika
1972-1977
Nasza I klasa liczyła 32 uczniów do pierwszego
semestru, po czym liczebność sukcesywnie spadała aż
do 21 w klasie maturalnej, a dyplom dojrzałości
uzyskało 19.
2
FELIETONY – KOMENTARZE – OPINIE
Dawcy szpiku
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
Marcin Gągolewski
składamy Wam,
W październiku uczniowie LO w Komornicy - Krystian Kokoszka
i Tomasz Kuczko działając w imieniu Fundacji DKMS zorganizowali na
terenie naszej szkoły zbiórkę dawców szpiku.
W wyniku przeprowadzonej akcji udało się zabrać ponad 20
dawców, którzy zgodzili się na przekazanie próbek i wyrazili zgodę na
przekazanie szpiku w przypadku pojawienia się osoby mającej ten sam
profil szpiku. Warto dodać, że inicjatywa chłopców była spontaniczna
i tym bardziej zasługuje na docenienie.
Drodzy Czytelnicy serdeczne życzenia
wszelkiej pomyślności,
niepowtarzalnej atmosfery,
ciepła oraz wszelkich obfitości.
Niech radość i pokój Świąt Bożego Narodzenia,
poczucie osobistego
i zawodowego
spełnienia towarzyszą Wam przez następny
Nowy Rok.
Redakcja
Szkoła przy zaporze w Dębem – technik czy inżynier?
Jerzy Wilczyński
Można zaproponować młodzieży gimnazjalnej
i rodzicom alternatywę dla kształcenia ogólnego.
Wystarczy spojrzeć i brać przykład z sąsiadów zza
naszej zachodniej granicy.
Był rok 2008 – uruchomiono właśnie przez
Mazowiecką Jednostkę Wdrażania Programów
Unijnych program operacyjny „ Kapitał ludzki”,
a w jego ramach program operacyjny p.n.
„Podniesienie atrakcyjności i jakości szkolnictwa
zawodowego”.
Z nadzieją uczestniczyliśmy w spotkaniu Grupy
projektowej ds. oświaty powołanej przez Starostę
Legionowskiego, na forum której zaprezentowaliśmy
tzw. miękki projekt - koncepcję reaktywowania
w ó wczesnym Powiatowym Zespole Szk ół
Ponadgimnazjalnych w D ę bem kszta ł cenia
zawodowego na poziomie technikum z kontynuacją
inżynierską.
Nasza inicjatywa pod ó wczas, z r óż nych
przyczyn, których możemy jedynie się domyślać, nie
spotkała się z zainteresowaniem ze strony organu
prowadzącego tj. Starosty Legionowskiego i wszystko
to w sytuacji, gdy ważyły się losy być albo nie być tej
szkoły powiatowej.
Nie trzeba było długo czekać, kiedy to organ
prowadzący o mało co nie wygasił /czyt. zlikwidował/
tej szko ł y nie pr ó buj ą c nawet wykorzysta ć
dostępnych środków finansowych oraz inicjatywy
społecznej. Na szczęście, jedynie chyba tylko dzięki
solidarności absolwenckiej, Szkoła przy zaporze nie
została wygaszona, lecz ostała się placówką gminną
Gminy Wieliszew.
Ale to już historia, o której możemy przeczytać
w artykule p.t. „Szukaj, Burz, Buduj – zmienić sposób
myślenia”, Gazeta Powiatowa nr. 8(155) z dn.
19.02.2008r.
Nie wykorzystano w ó wczas „kapita ł u”
ludzkiego i kapitału unijnego w celu wypromowania
kształcenia zawodowego, a może dzieje Szkoły przy
zaporze w Dębem potoczyłyby się inaczej.
Jest rok 2014 – zaczyna się podnosić, tu i ówdzie,
larum, że oto właśnie w Polsce zaczyna brakować kadr
technicznych praktycznie ka ż dego szczebla,
począwszy od wykwalifikowanego robotnika, na
kadrze inżynieryjnej kończąc.
Być może nie ziści się powiedzenie, że „Polak
przed szkodą i po szkodzie ….”, tym bardziej, że
wystarczy spojrzeć i brać przykład z sąsiadów zza
naszej zachodniej granicy, kuszących naszą młodzież
atrakcyjnymi warunkami uzyskania wykształcenia
zawodowego, stypendiami i gwarantowanym,
kontraktowym zatrudnieniem.
Aby tak było trzeba ponownie spróbować
„zmienić sposób myślenia”. Mając znakomitą bazę
w postaci Szkoły przy zaporze w Dębem z zapleczem
socjalnym i rekreacyjno - sportowym, jakiego inni
mogą pozazdrościć, 50-letnią tradycję kształcenia
zawodowego technik ó w m.in. budownictwa
wodnego oraz możliwość „nowego otwarcia” ze
strony kierownictwa Szkoły można zaproponować
młodzieży gimnazjalnej i rodzicom alternatywę dla
kształcenia ogólnego.
Zatem, abiturient ogólnie kształcony czy
technik? A może ciąg edukacyjny zwieńczony
tytułem inżyniera posiadającego uprawnienia
budowlane otwieraj ą ce szerokie mo ż liwo ś ci
zatrudnienia w kraju i za granicą?
Oczywiście opowiadamy się za tym drugim.
A specjalność? W tym miejscu jedynie możliwa –
Hydrotechnik, a wi ę c specjalno ść łą cz ą ca
budownictwo wodne i og ó lne, hydrologi ę i
meliorację, geodezję, geologię i ochronę środowiska, a
więc projekt wykształcenia interdyscyplinarnego na
poziomie inżynierskim w zakresie gospodarki wodnej
i ochrony środowiska.
Taka jest nasza wizja, która przy zaangażowaniu
się środowisk technicznych i akceptacji władz
oświatowych może stanowić alternatywę dla
kształcenia ogólnego młodzieży i może „powrócić”
do miejsca jej przynależnego – Szkoły przy zaporze w
Dębem.
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014
Z ŻYCIA SZKOŁY
3
W hołdzie więźniom Pawiaka
Marcin Gągolewski
11 września 2014r. reprezentacja uczniów LO
w Komornicy wraz z opiekunami Marcinem
Gągolewskim i Włodzimierzem Matejewskim
uczestniczyła w niezwykłej uroczystości „Niech
nie zgaśnie pamięć”, upamiętniającej egzekucje
więźniów Pawiaka w Palmirach.
Uroczystości rozpoczęły się na terenie
Muzeum Pawiak, przed Pomnikiem Drzewa
Pawiackiego, gdzie opr ó cz przem ó wie ń
okolicznościowych i apelu pamięci, złożono
kwiaty w asyście warty Honorowej Wojska
Polskiego. Nasi uczniowie w mundurach również
złożyli kwiaty i zapalili znicze w tym niezwykłym
miejscu pamięci.
Nast ę pnym punktem wyjazdu by ł o
zwiedzanie Muzeum Więzienia Pawiak. Po tych
uroczystościach wszyscy przejechali do Miejsca
Pamięci w Palmirach, gdzie również nasi
uczniowie uczcili pamięć bohaterów składając
symboliczne kwiaty i zapalając znicze. Pracownicy
oprowadzili uczestnik ó w uroczysto ś ci po
ekspozycji. Szczególne wrażenie zrobił film
o Januszu Kusocińskim – olimpijczyku z 1932 roku
z Igrzysk w Los Angeles.
Notabene, LO w Komornicy od początku
powstania klas mundurowych stara się brać udział
w uroczystościach patriotycznych, a także
wszelkiego typu rocznicach, a także projektach do
których można zaliczyć „O tym nie można
zapomnieć…- spotkania z kobietami, które
przeszły piekło obozów i łagrów”. Dzięki
Gazowy tor przeszkód
Sławomir Miętek
Ostatnimi laty „być albo nie być” Szkoły przy
Zaporze w Dębem były stosunkowo wysokie koszty
utrzymania Szkoły w stosunku do liczby uczniów –
to permanentnie podnoszony argument
uzasadniający tzw. wygaszanie Szkoły i w efekcie jej
likwidację /czyt. sprzedaż/. W końcu, bądź co bądź,
to nie lada kąsek zlokalizowany w atrakcyjnym
zakątku Zalewu Zegrzyńskiego, za „małe”
pieniądze. I oczywiście argumentacja w stylu, że na
poziom tzw. szczebla szkolnictwa średniego
wkroczył niż demograficzny i mniejsza ilość
uczniów jest głównie z tym faktem związana, nie
przemawiała do nikogo. Zatem atmosfera wokół
kosztochłonnej Szkoły gęstniała z każdym
miesiącem.
Próba przełamania niemocy
Cóż zatem robić w takiej sytuacji, gdy koszty
są constans a wpływy z subwencji oświatowej
„idące” za uczniem maleją, przy równi pochyłej
niżu demograficznego? Naturalnym odruchem
ekonomisty jest „cięcie” kosztów. W naszym
przypadku najistotniejszym elementem kosztów
utrzymania Szkoły przy Zaporze w Dębem jest jej
ogrzewanie ze źródła olejowego – to ok. 600 tys. zł.
rocznie. Aż dziw bierze, że nic nie zrobiono przez
lata w tym kierunku, aby zmienić źródło
ogrzewania na gaz ziemny o połowę tańszy,
chociaż próby podejmowano. Zawsze jednak
napotykano na progi i bariery nie do pokonania.
Towarzystwo Przyjaciół Szkoły przy Zaporze
w Dębem podjęło próbę przełamania „niemocy”
w tym zakresie, stając się animatorem współpracy
w tym zakresie pomiędzy Dyrekcją Szkoły i Polską
Spółką Gazownictwa w Warszawie. W ten oto
spos ó b zorganizowano spotkanie w dn.
30.01.2014r. w siedzibie PSG, w kt ó rym
uczestniczyli: Grzegorz Miakota – Kierownik
Sekcji Realizacji Przyłączy Gazowych PSG,
Szymon Borowy – Specjalista Sekcji Przygotowania
Inwestycji PSG, Mirosław Sieradzki - Dyrektor
Szkoły, Maciej Chrustowski – Projektant Biura
Projekt Gaz, Jerzy Wilczy ń ski – Prezes
Towarzystwa Przyjaciół Szkoły przy Zaporze
w D ę bem i S ł awomir Mi ę tek – cz ł onek
Towarzystwa, gdzie ustalono harmonogram
działań w celu podłączenia Szkoły przy Zaporze do
sieci gazu ziemnego.
Zgoda na wcinkę
Oczywiście w trakcie rozmów pojawiły się
dotychczas nie rozwi ą zane kwestie, kt ó re
wstrzymywały skutecznie uzgodnienia projektu
technicznego. Trzeba o nich wspomnieć, gdyż bez
naszego udzia ł u w procesie uzgodnie ń
projektowych, ponownie sprawa przyłącza gazu
zostałaby „zamrożona” na czas nieokreślony,
z powodu tzw. niemocy.
I tak, kwestią zasadniczą było uzgodnienie
umieszczenia gazociągu w pasie drogi powiatowej,
uczestnictwu w tym projekcie w 2015 roku już po
raz 3 młodzież z naszej szkoły będzie uczestniczyć
w wyje ź dzie do obozu koncentracyjnego
w Ravensbruck we wschodnich Niemczech.
Udział w uroczystościach upamiętniających
męczeństwo Polaków jest zaszczytem i pewnym
obowiązkiem, do którego spełnienia obliguje profil
naszej szkoły – szkoły mundurowej.
co wymagało uzyskania zgody Ministerstwa
Infrastruktury i Rozwoju Regionalnego na tzw.
odstępstwo od warunków technicznych, co
znacznie przyspieszyliśmy, skracając termin
uzyskania tej zgody.
Kolejnym problemem było uzgodnienie tzw.
wcinki w gazociąg na jednej z prywatnych działek
w Komornicy. Negocjacje w tym zakresie
z właścicielami działek trwały 5 miesięcy. Wreszcie
udało się uzgodnić i ten ważny element, bez
kt ó rego uzgodnienie projektu w Zespole
Uzgadniania Dokumentacji byłoby niemożliwe.
Krok przed metą
I tak wspólnie dotarliśmy do finału, czyli
złożenia wniosku w Starostwie Powiatowym
w Legionowie o pozwolenie na budowę sieci gazu
ziemnego do Szkoły przy Zaporze w Dębem przez
Gazownię Warszawską.
Obraz tych działań byłby niepełny, gdyby nie
strona ekonomiczna inwestycji. Otóż, koszty
projektu oraz wykonania gazociągu do miejsca
pomiaru w Szkole poniesie w całości Polska Spółka
Gazownictwa, co stanowi kwotę ok. 500 tys. zł.
Oczywiście pozostaje kwestia technicznego
przystosowania istniejącej kotłowni na gaz płynny
do gazu ziemnego:
modernizacja kot łó w, armatury, itd., co
pozostanie po stronie właściciela i jest stosunkowo
niedrogim przedsięwzięciem.
Towarzystwo Przyjaciół Szkoły przy Zaporze
w Dębem, jako animator działań uczyniło
wszystko, aby sfinalizować inwestycję „tnącą
koszty” w utrzymaniu Szkoły o kwotę ok. 300 tys.
zł. rocznie. I tak oto dobrnęliśmy do mety po tym
swoistym torze przeszkód – reszta, już bez
przeszkód, należy do właściciela Szkoły – Gminy
Wieliszew.
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014
WYWIADY – ROZMOWY
4
Życie w kolorze wyobraźni
Czy filmowanie wpływa w jakiś sposób na Twoje
malarstwo?
Odświeża wrażliwość i pozwala przenieść problematykę
malarską w inną formę budowy
narracji czy przestrzeni. Malarstwo jest statyczne i
pozbawione widocznego upływu czasu. Poprzez
odpowiednie zorganizowanie formy sugeruje się tylko
pewną kolejność oglądania różnych partii obrazu.
Organizacja czasu w filmie nie pozwala widzowi na
oglądanie poszczególnych fragmentów kadru. Jest
dynamiczna i pozostawia inne wrażenia.
Czy zawsze wiesz co chciałbyś finalnie osiągnąć
na obrazie?
Staram się w miarę moich umiejętności połączyć intuicję
ze świadomością. Najtrudniejszym momentem jest
chwila, kiedy siadam przed czystym płótnem. Wiem, co
chciałbym namalować, ale zastanawiam się w jaki
sposób i jaką techniką. To tak, jak w muzyce: dobrze
zaprojektowany temat może pobudzić wyobraźnię i
doprowadzić do powstania ciekawego utworu. Tak samo
w malarstwie pewien ogólny zarys tematu, częściowo
świadomy, intuicyjny jest początkiem mojej gry z pustą
płaszczyzną, w której biorą udział zarówno świadomość,
jak i nieświadomość. Z czasem wyłania się przed oczami
obraz zgodny z moim wyobrażeniem.
Na stronie 7 tego wydania kwartalnika
prezentujemy kilka opatrzonych słowem migawek z
listopadowego wernisażu uzdolnionego artystycznie
absolwenta Technikum w Dębem. Wystawę obrazów
Romualda Krzyżanowskiego poprzedził wrześniowy
plener malarski, który Bielański Ośrodek Kultury
zorganizował w Podlesicach w Jurze KrakowskoCzęstochowskiej.
Poniżej zapis wywiadu, jaki z meteorologiem z
wykształcenia (TH-M matura 1967) a malarzem z
zamiłowania, przeprowadziła animatorka jurajskiego
pleneru Renata Szymanowska.
Renata Szymanowska: Kiedy spojrzałam na
malowany przez Ciebie obraz powiedziałeś z
uśmiechem: „życie mężczyzny jest ufarbowane na
kolor jego wyobraźni”.
ludziom w wymyślaniu różnych stylów i technik
malarskich?
Jak powiedział francuski pisarz i noblista Anatale France
„wiedzieć jest niczym, wyobrazić sobie wszystkim.”
Stale poszukuję nowych technik malowania i środków
przekazu. Najważniejsze dla mnie jest to, żeby
malowanie sprawiało mi przyjemność i dawało
wewnętrzną radość.
Wiem, że również filmujesz. Czy to forma
relaksu a może inna forma przekazu?
Filmowanie jest moją drugą pasją. Od kilku lat rejestruję
miejsca i ludzi; traktuję to jak zabawę twórczą. Klipy,
które robię z jednej strony odzwierciedlają
rzeczywistość, z drugiej - dają mi możliwość
wprowadzenia zmiany rytmu, symboliki i elementów
abstrakcji.
Widzę, że bardziej cenisz malowanie z
wyobraźni od malowania z natury.
Wyobraźnia pozwala na mniej lub bardziej szczegółowe
tworzenie w umyśle dowolnych figur i zastosowanie
takiej kolorystyki, która nie istnieje w fotografowanej
rzeczywistości. Imaginacje są obrazami przedmiotów
lub zjawisk, których nie widzimy w danej chwili. Moja
wyobraźnia jest ściśle związana z pamięcią, z myśleniem
i uczuciami.
Czym dla Ciebie jest malarstwo?
Kiedyś czytałem, że malarstwo jest sztuką milczenia, bo
trudno opowiadać o tym subtelnym, wielowarstwowym,
kolorowym świecie... pozostawiam to odbiorcy.
Dziękuję za rozmowę.
Romuald Krzyżanowski: Zacytowałem Marka
Aureliusza, którego słowa nic nie straciły na
aktualności pomimo upływu setek lat.
Jest piękny słoneczny dzień, a Ty na palecie
masz gamę odcieni szarości...
Wyobraźnia podsuwa mi inne skojarzenia, niż to co
widzą moje oczy. Przyjąłem taką konwencję, bowiem
staram się zawsze wytwarzać w umyśle inne bodźce i nie
korzystać tylko ze zmysłu widzenia.
Wychodzisz w swoich obrazach poza
fotograficzne odwzorowanie rzeczywistości...
W miarę umiejętności staram się oddać atmosferę
miejsca, taką jaką podpowiada mi moja wyobraźnia i
zgodnie z nią przekształcam rzeczywistość. Podczas
malowania puszczam wodze fantazji. Najważniejsze jest
to, że moje wyobrażenia oraz wiara w to, co maluję nie
wymagają uzasadnienia. To daje wolność i bezkres
możliwości w malowaniu.
Oglądałam Twoje prace i zauważyłam, że Twoja
paleta raz rozświetla się - to znowu przygasa...
Zgadza się, bo wiele zależy od stanu mojego umysłu i
nastroju. Przyznam się, że często się zastanawiam, co jest
takiego w wyobraźni tej tajemniczej sile, która pomaga
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014
PREZENTACJE – SYLWETKI
5
Szkolne związki na całe życie - Grażyna Belke i Marek Stolpe
Andrzej Gronek
Są małżeństwem od 42 lat. Oboje już na
emeryturze, ale aktywności i twórczej pasji można im
pozazdrościć. Hydrologowie z wykształcenia, ale
w głębi duszy pozostali artystami. Poetka (ONA)
i malarz (ON) stworzyli życiowy duet, którego
początki sięgają połowy lat 60. ub. stulecia.
Markowe poświęcenie?
Z perspektywy lat wszystko wygląda zazwyczaj
inaczej, jednak Marek upiera się, że jego decyzja
o odpuszczeniu nauki i powtarzaniu klasy trzeciej
była przemyślana. – Zostałem, żeby znaleźć żonę –
śmieje się. W ten sposób znalazł się w nowym
otoczeniu o rok młodszych hydrologów, wśród
których była jego przyszła żona. Marek Stolpe nie
należał do wybitnych uczniów, za to brylował
w czasie szkolnych zawodów sportowych.
Nagromadzone dyplomy jeszcze dziś wzbudzają
podziw ilością osiągnięć, spośród których na
szczególne uznanie zasługuje rekordowe 162 cm
w skoku wzwyż uzyskane na stadionie w Nowym
Dworze Mazowieckim. Nawet dziś trudno o lepszą
rekomendację dla sportowego zacięcia warszawiaka
z krwi i kości. Grażyna Belke przyznaje, że nie była
jego szkolną sympatią. – Dziewczyny z klasy trochę
obawiały się warszawiaków. Może dlatego, że wraz
z Markiem do naszej klasy trafiło 5 lub 7
drugoroczniaków. I to były same gagatki – wspomina
Grażyna. – Lepiej było omijać ich z daleka, bo robili
różnego rodzaju psikusy. Jakie? Na przykład podczas
obiadu na stołówce potrafili być bardzo mili
i uprzejmi. Przynosili wazę z zupą, do której
wcześniej wsypali talerz soli. Wiadomo, czym to się
później kończyło. I taki to był ich podryw – wyjaśnia.
Jednak z czasem byliśmy z tego “zasilenia” klasy
zadowoleni, gdyż klasa stała się bardziej dynamiczna
i znacząca w szkole – mówi obecna Pani Stolpe. – To
nasza klasa jako pierwsza w szkole na Studniówkę
oprócz “Puzonów” z Zegrza załatwiła zespół rockowy
“Pięciu” i przeforsowała sukienki jako ubiór dla
dziewcząt – dodaje Marek.
Egzaminy i taneczne pląsy
Legionowianka z Alei Róż w czasie nauki
w Technikum w Dębem również mieszkała
w internacie i z tamtych lat bardzo sympatycznie
wspomina nieco pionierskie początki istnienia Szkoły
i organizowania czasu wolnego. – Pierwsze trzy
roczniki uczyły się baraku, czyli późniejszym
internacie nr 5. Wysoki poziom nauczania brał się też
z elementu ostrej selekcji, bowiem żeby dostać się do
tego Technikum zdawałyśmy egzaminy. W moim
przypadku było 6 kandydatów na jedno miejsce –
przypomina Grażyna. – Po lekcjach brałyśmy udział
w różnych kółkach zainteresowań organizowanych
przez wychowawców. W pierwszym roku mojego
zamieszkiwania w internacie nr 1 prowadziła je Edyta
Kamińska. Pamiętam także zajęcia taneczne pod
kierunkiem Janiny Górniak – dodaje.
Wspólne śniadania w pracy
Razem zdawali maturę w 1970 roku. Po czym ich
drogi rozeszły się. Na prawie dwa lata. ONA - po
maturze została zatrudniona jako stażystka
w Okręgowym Zarządzie Wodnym w Płocku.
Pracowała od IX 1970 do VI 1971r. Plany życiowe
Grażyny uległy zmianie. Wróciła do domu. Zaczęła
starać się o pracę w Instytucie Meteorologii
i Gospodarki Wodnej w Warszawie. Od września
1971r. do lutego 1972r. trwały wyprawy do Instytutu.
Jak była praca to nie było etatów i odwrotnie. Marek
już pracował w Instytucie, to on wspierał Grażynę,
zapraszał na smaczne śniadania. W lutym 1972 r.
Grażyna otrzymała pracę w Ośrodku Obliczeniowym
w IMiGW. To dało im możliwość częstszego
spotykania się.
Wyswatał ich kolega
Z nadejściem wiosny 1972 r. a wiadomo “wiosna to pora miłosna”, nastąpiła eksplozja uczuć,
a wszystko przez pobór kwietniowy do wojska ich
szkolnego kolegi Marka Wrzesińskiego, który też
pracował w Instytucie. Niedoszły rekrut na terenie
swojej posesji w Michałowie – Reginowie
zorganizował pożegnalną imprezę, a Marek Stolpe
postarał się, żeby nie zabrakło na niej Grażyny.
Oboje przyznają, że potem sprawy potoczyły się
b ł y s k aw i c z n i e. – Po ż e g n a l i ś m y M a r k a
a przywitaliśmy siebie. W myśl powiedzenia mojej
babci: komu Pan Bóg przeznaczy, to mu się na środku
drogi rozkraczy – sentencjonalnie stwierdza Grażyna.
Po kilku miesiącach, w lipcu 1972 zostali
małżeństwem. W następnym roku urodził się ich syn
Robert, a po kolejnych dwóch lat na świat przyszło
córka Monika. Dwoje ich dzieci pozakładały własne
rodziny i oboje mieszkają za granicą. Syn z żoną
w Anglii, córka z mężem w Niemczech. – Do szczęścia
brakuje nam tylko wnuków – przyznaje Grażyna.
Podróże...
Lubią podróżować i czynią to często. Tym
turystycznym zapędom sprzyja wiele okoliczności.
Korzystają przede wszystkim z możliwości
odwiedzania swych dzieci a po części ich wojaże są
związane z rozlicznymi kontaktami obojga naszych
bohaterów, jakie utrzymują z licznym gronem
Absolwentów Szkoły rozsianych po Europie Ostatnio
byliśmy gośćmi Teresy Witkowskiej (Lutrzykowskiej)
w Rotterdamie w Holandii wspominają niedawną
eskapadę do portowego miasta nad Morzem
Północnym.
... i twórcze poszukiwania
Małżonkowie Stolpe mają artystyczne zacięcie.
Grażyna pisze wiersze a jej mąż maluje. Ich związek to
również porozumienie, które sprzyja kreowaniu
wartości ponadczasowych. Na ścianach ich domu w
Legionowie wiszą obrazy Marka a Grażyna z dumą
pokazuje swe odręcznie zapisane wiersze. Po czym na
domowym laptopie oglądamy umieszczone na
youtube nagranie ich wieczoru autorskiego. Krótki
film autorstwa Aldka Krzyżanowskiego jest zapisem
zorganizowanej w 2010 r. wystawy obrazów Marka
połączonej z prezentacją wierszy Grażyny, które
czytała Hanna Trawińska. Wernisaż zatytułowany
„Piękno utrwalone na płótnie i słodkie słowa
zapisane” w galerii restauracji „Zadra” w Warszawie,
którą prowadziła Jolanta Drzyzga zgromadził wielu ze
środowiska absolwenckiego Szkoły zasłuchanych
w strofy i zapatrzonych w obrazy obdarzonych
talentem hydrologów z TH-M Dębe.
Czas relaksu
– Jestem człowiekiem czynu – mówi o sobie
Grażyna. Jej dynamika i łatwość komunikowania się
z innymi znakomicie uzupełnia raczej stonowanego
w swych zachowaniach Marka. ONA - emerytka od 8
lat skorzystała z tej możliwości po kilkunastu latach
pracy w dziale kolportażu dużej, ogólnopolskiej firmy
„Ruch”. ON - od 4 lat nie musi już spieszyć się do
pracy w Miejskich Zakładach Autobusowych
w Warszawie, gdzie przez 22 lata pracował jako
kierowca. Teraz za kierownicą auta zasiada tylko
wtedy, gdy prywatnie wybiera się poza Legionowo.
Tak jak większość dzisiejszych emerytów
narzekają, że mimo osiągnięcia tego przywileju wciąż
brakuje im czasu. Artystyczne zainteresowania
i rozliczne obowiązki wobec rodziny niemal bez reszty
pochłaniają ich czas wolny. Jednak zawsze znajdą
sposobność i czas dla koleżanek i kolegów szkolnych,
z którymi są w kontakcie i spotykają się od ponad 40tu lat.
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014
FOTORELACJA – KONIEC ROKU SZKOLNEGO 2013/2014
Ślubowanie pierwszoklasistów
Andrzej Gronek
Licealiści z trzech klas pierwszych byli głównymi bohaterami wtorkowej (21.10.2014r.) uroczystości w dawnym TGW Dębe. W asyście pozostałej społeczności szkolnej
i grupy rodziców złożyli ślubowanie na sztandar Szkoły będące w swej istocie nieformalnym pasowaniem na ucznia. Podniosły a jednocześnie patriotyczny wymiar tego
wydarzenia dopełniały wspólnie odśpiewany hymn państwowy i krótka prezentacja multimedialna nawiązująca do najważniejszych kart z historii Polski.
Aktowi ślubowania towarzyszyli miejscowi oficjele. Gminę Wieliszew reprezentowali wójt Paweł Andrzej Kownacki i przewodniczący rady gminy Marcin Fabisiak. Był
również komendant powiatowy policji i przedstawiciel 10.Pułku samochodowego im. Stefana Starzyńskiego.
A na wszystkich po zakończonej uroczystości czekała smaczna grochówka
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014
ZJAZDY – ZLOTY – SPOTKANIA
7
Wernisaż Aldka
Sławomir Miętek/Andrzej Gronek
Imago Mundi to po łacinie "obraz świata". Taki
właśnie tytuł miała wystawa malarstwa Romualda
Krzyżanowskiego
absolwenta Technikum
Hydrologiczno-Meteorologicznego w Dębem
z rocznika 1968, której otwarcie odbyło się 7 listopada
o godz. 18. w Bielańskim Ośrodku Kultury na ul. Carlo
Goldoniego 1. Wystawa była czynna do 30 listopada br.
To już druga prezentacja prac naszego
Absolwenta w bielańskim ośrodku. Pierwsza miała
miejsce w 1980 roku. Jedna z recenzji poświęconych
poematowi o tym samym tytule traktuje ten zwrot
jako rodzaj biografii duchowej. Nam również wydaje
się, że bogactwo artystycznych pasji Aldka
Krzyżanowskiego uprawnia go całkowicie do
wpisania się w krąg ludzi o szczególnej wrażliwości na
otoczenie i postrzeganie go jako sub-panteonu
obiektów godnych uwiecznienia.
Kurator wystawy Renata Szymanowska i dyrektor
Jarosław Bobin w swoim zaproszeniu przedstawili
Romualda Krzyżanowskiego jako człowieka o wielu
zainteresowaniach i kilku zawodach. Z wykształcenia
meteorologa i prawnika. Dodali przy tym, że jest tym,
który mówi o sobie: „nie szukam przestrzeni na
zewnątrz, szukam jej w sobie”. Informowali, że jego
prace znajdują się w zbiorach prywatnych w kraju
i zagranicą, między innymi w Stanach Zjednoczonych,
Australii, Niemczech i Rosji.
Czy rzeczywiście jest to specyficzny rejestr
istotnych miejsc wędrówki naszego Przyjaciela
z Towarzystwa Przyjaciół Szkoły przy Zaporze
w Dębem? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie
wybraliśmy się na zwiedzenie wystawy.
Zapewniamy, że warto było.
Bogactwo malarskich fantazji Aldka sprawiło, że
początkowo nie dostrzegliśmy obecności bardzo
licznej grupy szkolnych kolegów artysty. Siedzieli
w pierwszym rzędzie i uśmiechali się życzliwie.
Joanna Niklewska, Maryla (Sujecka) Nowicka,
Krystyna (Łazowska) Białęcka, Grażyna (Pieńkosz)
Lebiecka i Piotr Lebiecki, Zofia Paduch, Elżbieta
(Tercjak) Sadowska, Grażyna (Belke) Stolpe i Marek
Stolpe to zwarta grupa przyjaciół absolwentów
pierwszych roczników Technikum w Dębem.
Podziwiali artystyczne dokonania Aldka i razem
z nami wysłuchali koncertu skrzypcowego
wieńczącego inaugurację wernisażu.
A potem były rozmowy i wspólne fotografie,
z których kilka prezentujemy.
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014
ŚLADAMI NASZYCH PRAKTYK
8
Mińskie wspomnienia
Marek Durbacz
Warto było tam przyjechać, zobaczyć te wspaniale
utrzymane pojazdy i przypomnieć sobie chwile, gdy
widzieliśmy je na naszych ulicach nie, jako zabytki,
ale jako pojazdy użytkowe. Po sesji fotograficznej z
udziałem zabytkowych samochodów, zagłębiliśmy
się w przepiękny miński park, w którym stoi świadek
historii miasta pałac Dernałowiczów.
11 października 2014r. silna ekipa poszukiwaczy
śladów naszych praktyk pojechała do Mińska
Mazowieckiego. W maju 1969 roku odbywała
tam praktykę, czy raczej warsztaty w betoniarni,
pierwsza klasa budownictwa wodnego.
Ponieważ trwała ona tylko tydzień zatarła się
naszej pamięci. Przypomnieliśmy sobie o niej
zbierając materiały do monografii TGW. I tylko
trwa ona w naszej pamięci, ponieważ w szkolnej
dokumentacji nie zostało po niej śladu.
Postanowiliśmy odnaleźć szkołę, w której
„praktykowaliśmy”. Przygotowując program
wyprawy postanowiliśmy zobaczyć w Mińsku
również interesujące miejsca, i nie tylko.
Zwiedzanie miasta
Zwiedzanie miasta rozpoczęliśmy od świątyni
mariawickiej pw. Narodzenia Najświętszej Maryi
Panny. Na dziedzińcu kościoła zapytaliśmy pana
sprzątającego liście, czy możemy wejść do świątyni.
Bez żadnych przeszkód, swobodnie zwiedziliśmy
obiekt. Po wyjściu okazało się, że zamiatającym liście
jest proboszcz mińskiej parafii mariawitów.
Wspaniale opowiedział nam historię parafii, wyjaśnił
różnicę między jego kościołem a kościołem
rzymskokatolickim. Zastanawialiśmy się tylko,
dlaczego naszym koleżankom tak bardzo spodobała
się forma spowiedzi powszechna, a nie przy
konfesjonale. Nie chciały tego wyjawić.
Kolejny etap to zwiedzanie parafialnego kościoła
rzymskokatolickiego, również pw. Narodzenia
Najświętszej Maryi Panny. Niestety nie było nam
dane (jak w większości kościołów w Polsce) wejść do
środka. Obeszliśmy kościół z zewnątrz i na tym jego
zwiedzanie zakończyliśmy.
O godzinie 11 dotarliśmy do Zespołu Szkół
Zawodowych nr 2, tzw. „mechanika”, w którym
odbywał się zlot absolwentów, w związku
z siedemdziesięcioleciem szkoły. Jednak nie zlot
absolwentów, a start parady pojazdów zabytkowych
z dziedzińca tej szkoły przyciągnął nas w to miejsce.
U celu naszych wspomnień
Przez parkowe alejki udaliśmy się w stronę celu
naszej wyprawy Zespołu Szkół nr 1, w którym
znajduje się Technikum Budowlane. Gdy szliśmy
alejkami parku, powracały wspomnienia z tamtego,
odległego już w czasie pobytu na praktyce. Marian
przypomniał sobie drogę przez park na pocztę, Jurek
wspomniał o koledze, który chciał zaimponować
dziewczętom mieszkającym w sąsiednim internacie,
stawał na głowie na okiennym parapecie. Andrzej
pamiętał, że na szkolne boisko, po wyjściu z internatu
należało kierować się lewo. Pamiętał też, że pierwszy
mecz w piłkę nożną z mińskimi kolegami wygraliśmy,
a drugi, po wprowadzeniu przez mińszczan nowych
zawodników przegraliśmy z kretesem. I najważniejsze
wspomnienie: klasowa koleżanka Wanda stwierdziła,
że dziewczęta z naszej klasy nie brały udziału w tej
praktyce. I to w jakimś stopniu tłumaczy brak śladu
po tej praktyce w szkolnych dokumentach.
Szkoła powitała nas przyjaźnie, otwartą bramą,
możliwością swobodnego poruszania się po terenie.
Powracała pamięć: tu była betoniarnia, tu internaty
i odnalazło się to samo, wzbudzające wówczas w nas
zazdrość, wyasfaltowane boisko. Na tym asfaltowym
boisku czas się zatrzymał: chyba te same bramki,
latarnie i brak śladów eksploatacji, ponieważ obok
wyrósł wspaniały „Orlik”.
Odnalezienie szkoły, w której spędziliśmy
tydzień, poznając tajniki betonu, wyrabiając dyble i
trylinki, a przede wszystkim boiska, bo ono było
wówczas treścią naszego praktykanckiego życia,
uznaliśmy za sukces naszej wyprawy.
Mamrot w Wilkowyjach
Naszą wyprawę zakończyliśmy w Jeruzalu, czyli
Wilkowyjach z serialu „Ranczo”. W sklepie „U Krysi”
kupiliśmy słynnego „mamrota mocnego”. Na
kultowej, stojącej przy sklepie ławeczce, zrobiliśmy
pamiątkowe zdjęcie, obejrzeliśmy kościół, plebanię,
salkę katechetyczną. Wracając do domu
planowaliśmy kolejną podróż śladami naszych
praktyk.
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014
WSPOMNIENIA – PASJE
9
MARCIN HERBST - Studia … zamiast Barcelony … i … via Dębe do … Afryki
Andrzej Gronek
Absolwent Wydziału Inżynierii Sanitarnej
i Wodnej Politechniki Warszawskiej, w TGW
w Dębem nauczał statystyki, hydrologii i geologii
inżynierskiej. Dyrektor Zdzisław Ryczkowski
zatrudniając go w 1967 r. miał świadomość, że
zatrudnia hydrologa, który w dziedzinie geologii
będzie musiał się dokształcać. – Miałem kuzyna
studiującego geologię na Uniwersytecie Warszawskim i
z nim konsultowałem swój program nauczania –
przyznaje Herbst. Jako nauczyciel starał się nauczać
z pożytkiem dla przyszłego absolwenta. – Starałem się
kłaść nacisk na elementy bliższe praktyce
i oczekiwaniom pracodawców – wyjaśnia.
Bardzo popularne były jego „żywe” lekcje
geologii, w czasie których uczniowie wychodzili na
okalające Szkołę żwirowiska pozostałe po budowie
zapory i próbowali nazywać znalezione kamienie. Te
niezidentyfikowane zawoził do stolicy i z pomocą
wspomnianego kuzyna opisywał i przywoził do
Dębego. Część z nagromadzonych eksponatów
umieszczono w gablotach w jednej z klas na II piętrze,
co przez kolejne lata służyło jako pomoc naukowa.
W lutym 1973 roku wyjechał na kontrakt do
Nigerii. Przez pierwsze dwa lata - jako Główny
Hydrolog w departamencie dróg wodnych
śródlądowych ministerstwa transportu - pracował
w mieście Lokoja u zbiegu wielkich rzek - Nigru i Benue.
Byłem tam wtedy jednym z kilku nie-afrykanów
w całym tym rejonie. Gdy przejeżdżałem przez wioski,
dzieci wołały za mną „Father!” (ojcze duchowny) bo
dotąd widywały tylko białych misjonarzy. Kolejne
działania Herbsta to już dla ministerstwa zasobów
wodnych: od 1976 w Kadunie na północy kraju, i od
1978 do połowy 1980- w roli Naczelnego Hydrologa w ówczesnej stolicy, Lagos.
Po powrocie do Polski, od września 1980 r.
ponownie zaczął nauczać w naszej Szkole i znowu niestety - nie dane mu było dokończyć roku szkolnego.
– Awansowałem w pracy i nowe obowiązki zawodowe
nie pozwalały mi na dojeżdżanie do Dębego. Zastąpiła
mnie wtedy mgr inż. Bożena Caban - również z IMGiW.
Koszykarska przygoda ze stołeczną Polonią
Jego przyjazdy do Szkoły zawsze wzbudzały
zainteresowanie, szczególnie wśród miłośników
sportu. Marcin Herbst był przecież koszykarzem
z najwyższej półki. Jego ekstraklasowa Polonia
Warszawa wciąż szczyciła się mistrzostwem (1959)
i wicemistrzostwem (1960) Polski. W lutym 1960 r. w
Pucharze Europy dwukrotnie pokonała słynną
Barcelonę! – Nie grałem w pierwszym, wyjazdowym
meczu w Hiszpanii – mówi były koszykarz Polonii. –
Studiowałem wtedy na Politechnice, a mój asystent nie
chciał mnie zwolnić z obowiązkowych ćwiczeń
z hydrauliki. Do dziś pamiętam jego nazwisko – gorzko
uśmiecha się na to przykre wspomnienie. Postawiony
przed wyborem: studia albo sport, postawił na to
pierwsze. – Sport w tym czasie nie był zawodem –
przypomina były pierwszoligowiec. Zagrał za to
w rewanżu w hali AWF na Bielanach. Zdobył 4
punkty, ale i wynik (49-41) tej konfrontacji był
zaskakująco niski. Najważniejsze, że wygraliśmy –
kwituje Marcin Herbst. Do Barcelony pojechał wiele
lat później. – Musiałem zobaczyć miasto genialnego
architekta Antonio Gaudiego – puentuje ten ważny
wątek ze swych dokonań.
Sportem zaraził się w liceum
Urodził się 7 listopada 1937 r. w Warszawie. Jest
absolwentem TPD 1 z ul. Felińskiego. Zawieruchy
powojenne sprawiły, że do tej szkoły trafił dopiero
w 7. klasie. Nawet zwykłe lekcje wu-efu miały tam
program i tempo jak na niejednym treningu. Samo
żoliborskie liceum, jako jedne z nielicznych po
niedawnej wojnie miało salę gimnastyczną
z prawdziwego zdarzenia. Może niezbyt szeroką, za to
wysoką na dwa piętra. Wystarczającą do gier
zespołowych, szczególnie siatkówki, ale też i dla
„trójkowego” kosza. Koszykarze, trochę narzekali, że
szkolna sala mogłaby być większa, ale treningi w niej
pod okiem Stanisława Czerwińskiego były zawsze
ciekawe i pożyteczne. Wiosną i latem część
z trenujących przenosiła się na otwarte boiska
niedalekiej Spójni i tam wkrótce stworzyła się
drużyna, która pod szyldem stołecznej Sparty
rywalizowała w niższych klasach rozgrywkowych. Po
kilku latach, za namową działaczy ligowej Polonii
„spartanie” w 1958 „odmłodzili” już wtedy czołowy
zespół z ul. Konwiktorskiej. Tam czekał słynny trener
Władysław Maleszewski, który już w pierwszym
sezonie 58/59 doprowadził swój nowy zespół do
pierwszego w historii klubu mistrzostwa Polski.
Szkolny basket i emocje
W szkole w Dębem największą popularnością
w tamtych latach cieszyła się właśnie koszykówka.
W konfrontacjach nauczyciele-uczniowie, gdy do
piątki tych pierwszych wchodził Herbst, rywalizacja
budziła szczególne zainteresowanie. – Przyznam, że
nie pamiętam naszych zwycięstw w tych meczach;
wiem, że było bardzo trudno grać przeciw świetnie
zgranym uczniom. Każdy z nich starał się „odcinać”
mnie od podań i miałem wielkie problemy ze
znalezieniem miejsca na oddanie rzutu – analizuje swe
boiskowe występy w Dębem.
Ananasy z Dębego
Przed kilkunastu laty dawny „o.m.c” (o mało co)
hydrolog - Paweł Wawrzecki zaprosił go do Krakowa
na nagranie programu „Ananasy z naszej klasy”. Ten
absolwent TGW a dziś znany aktor, wraz ze swą
dawną klasą i wychowawcą Eugeniuszem
Pietrusińskim uczestniczyli w zabawnym, serialowym
wydarzeniu emitowanym w stacji TVN. Marcin
Herbst był poruszony tym niecodziennym
spotkaniem. – To było niesamowite przeżycie móc po
tylu latach spotkać tylu moich dawnych uczniów –
wzrusza się. I niemal natychmiast zaskakuje
humorystyczną puentą. – Paweł, to nasza największa
pedagogiczna klęska! Dlaczego? Przecież tyle lat
kształciliśmy go na hydrologa a on co zrobił, jako
pierwszą rzecz po maturze? „Uciekł” do Wyższej Szkoły
Aktorskiej! – stwierdza niby z wyrzutem. A po chwili
uśmiecha się szeroko i z ulgą w głosie oznajmia: – na
szczęście ukończył te studia i teraz często mogę go
widywać!
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014
10
WSPOMNIENIA – POŻEGNANIA
Krzysztof Tschirch (1952-1998)
Mógł tyle jeszcze zaśpiewać piosenek
Jerzy Nowak
Nie jestem rodowitym jeleniogórzaninem, ale
mieszkam tu od 30 lat.
Z Jeleniej Góry było ich kilku - Krzysiek Tschirch
(chyba tylko ś.p. prof. Stanisław Sibiga potrafił wymówić
poprawnie Jego nazwisko), Piotrek Sokołowski, Kaziu
Kukla. Potem doszusowali: Tadek Kukla, Zdzichu Pisarek
i Andrzej Szczęśniak.
Krzysiek był cholernie uzdolniony muzycznie natura obdarzyła go silnym, lekko "nosowym" głosem.
Potrafił grać na wielu instrumentach. Był filarem i Nr 1
zespołu muzycznego w Szkole. Ileż nocy człowiek
przesiedział w internacie, słuchając charczącego Radia
Luksemburg, Wolnej Europy (Randevous o 18.10 ).
W końcu znaleźliśmy "hippisa", który koczował
w baraku pod zaporą i od niego (za kilka tanich win
"J-23") dostaliśmy kupę taśm magnetofonowych
z koncertów Jimiego Hendrixa , Janis Joplin, "The
Cream" itp. Krzysiek uczył się tekstów "ze słuchu",
stroił (a właściwie - rozstrajał gitarę - stąd
charakterystyczne rzężenie ) no i - DAWAŁ CZADU !!!
Na szczęście władze Szkoły nie ingerowały
w "niepoprawną ideologicznie muzykę", więc zespół
Krzyśka mógł rozwijać skrzydła.
Śmiesznie to może teraz brzmi, ale wtedy takie były
nasze radości i fascynacje. Człowiek żył tymi drobnymi
radościami.
MOŻE I - W KUFAJCE - ALE: ZE SZCZĘŚCIEM
W SERCU I SŁOŃCEM W GŁOWIE...
Głupia, niepotrzebna śmierć wyrwała Krzyśka z tego
świata.
The Bee Gees „Saved By The Bell„
Do tej melodii słowa napisała Małgorzata Sadowa, a
wykonywał to przez kilka następnych lat zespół szkolny
pod wodzą Krzysztofa Tschircha:
„ Mały miś”
Zabierz mnie w świat dziecinnych mów,
Zabierz mnie w świat baśniowych złud.
Tak chciałbym dziś wierzyć w świat dobrych wróżb,
Tak chciałbym nawet bać się masek, diabłów stu.
Tak chciałbym uwierz mały mój.
A teraz już smutny jest świat,
W pamięci mej pozostał ślad.
Pamiętam jak z okna spadł mały miś,
Płakałem wtedy tak jak dzisiaj płaczesz Ty,
Tak chciałbym uwierz mały mój.
A teraz już, już nie mam nic,
Chciałbym, tak chciałbym zapłakać,
Jak możesz Ty.
Lecz wyschły łzy, został mi gorzki smak,
Pamięć została po dziecinnych słodkich snach.
Nikt już nie liczy smutnych dni.
Pożegnanie. Cezary Piątkowski (1976–2008)
Bratnia dusza wśród kadry urzędników
Jerzy Wilczyński
Cezary Piątkowski, absolwent Liceum
Ogólnokształcącego w Dębem /dawnego
Technikum Gospodarki Wodnej urodził się w trzy
lata po mojej maturze. Łączyło nas to, że obaj
ukończyliśmy tę samą Szkołę i jak się okazało
później, na czymś ważnym nam zależało.
Spotkanie w legionowskim starostwie
Nie pamiętam daty naszego jedynego spotkania,
ale pamiętam jego okoliczności. Było to wiosną 2007
r., kiedy rozpoczynała się batalia o „być albo nie być”
Szkoły przy Zaporze w Dębem. Wtedy powstało
Stowarzyszenie Zwykłe Absolwentów „Technikum
w Dębem”, które podjęło działania zmierzające do
popularyzowania kształcenia zawodowego
młodzieży, tradycyjnie, od ponad 40 lat, związanego
ze Szkołą przy zaporze.
W starostwie powiatowym w Legionowie
spotkałem się z szefem wydziału promocji
zajmującego się rejestrowaniem i nadzorem nad
działalnością stowarzyszeń, którym był Cezary
Piątkowski – jedyny, co ciekawe, pracownik starostwa
z tytułem doktora nauk humanistycznych.
Przedwcześnie wygaszone obietnice
Właśnie to spotkanie, jego przebieg, a także
atmosfera rozmowy na temat możliwości wsparcia
naszej inicjatywy, nie przypominająca innych
sztampowych, bezowocnych spotkań, pozostało mi
w pamięci po dzień dzisiejszy. Pamiętam autentyczne
zaciekawienie naszą inicjatywą ze strony Czarka oraz
zatroskanie sytuacją Szkoły zagrożonej wygaszaniem,
a także obietnicę pełnego wsparcia i współdziałania
w dziele jej ratowania, z perspektywą wykorzystania
środków unijnych w tym celu. Umówiliśmy się na
kolejne spotkania. – Pomyślałem – oto spotkałem
wreszcie bratnią duszę wśród kadry urzędników!
Niestety nie zdążyliśmy. Cezary Piątkowski wkrótce
po naszym spotkaniu, przedwcześnie, odszedł po
ciężkiej chorobie, w wieku 31 lat.
Bolesna wspólnota rodzicielskich doświadczeń
Pamiętając o tym niezwykłym spotkaniu, a także
mając na uwadze dokumentowanie wspomnień
o naszych koleżankach i kolegach, których już nie ma
wśród nas, wraz z moim kolegą ze szkolnej ławy
Andrzejem udaliśmy się tropem do miejsca
rodzinnego Czarka tj. do miejscowości Nuna, aby
spotkać się z jego rodzicami. Nie ukrywam, że trochę
obawiałem się tego spotkania, ale w końcu łączyła nas
wspólnota doświadczeń rodzicielskich związanych
z odejściem dzieci, więc pojechałem. Było to
wzruszające spotkanie, kiedy to rodzice wspominali
syna, jego dzieciństwo oraz młodzieńcze lata,
edukację w Liceum Ogólnokształcącym w Dębem
o profilu ekologicznym, a następnie studia w Wyższej
Szkole Humanistycznej w Pułtusku, które syn
Państwa Piątkowskich ukończył z tytułem
magisterskim w specjalności europejskiej.
Z dokumentów nam okazanych wynikało, że Czarek
był niezwykle pracowity i żądny wiedzy,
wykorzystując każdą chwilę, aby ją poszerzać, często
kosztem innych zajęć typowych dla młodzieży.
W efekcie, w 2006r. uzyskał stopień naukowy doktora
nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce
i uzyskał certyfikat eksperta w dziedzinie funduszy
strukturalnych 18.09.2006r. Jednym z ważniejszych
osiągnięć Czarka jest współautorstwo Encyklopedii
Unii Europejskiej, pracy zbiorowej pod redakcją prof.
Konstantego Adama Wojtaszczyka (2004r.).
Tak niekiedy w życiu bywa, że jedno spotkanie,
jedna chwila pozostaje nie wiedzieć czemu, w pamięci
na długo w mej pamięci historia tej znajomości
pozostanie na długo.
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014
SPORT
11
Licealiści biegali przełaje
Emil Mańk i Daniel Wróblewski z LO Komornica zostali mistrzami powiatu legionowskiego w biegach przełajowych na dystansach 1500 m i 2500 m
rozegranych dziś (7.X) na obiektach Szkoły przy zaporze. Uczniowie z ul. Nasielskiej zdominowali konkurencje wśród chłopców, zajmując 10 spośród 16
miejsc premiowanych awansem do rejonowych eliminacji Mazowieckich Igrzysk Młodzieży Szkolnej. W rywalizacji dziewcząt jedynie Dominice
Bisialskiej udało się stanąć na drugim stopniu podium w biegu na 800 m, natomiast 8. w tym biegu Karolina Wesołowska i Monika Węgłowska - 4. na
1500 m, zapewniły sobie start w zawodach rejonowych. Sędzią głównym zawodów był Włodzimierz Matejewski.
Dobre rezultaty biegaczy
Trener Paweł Wroński ma powody do zadowolenia. Jego wychowanek Emil Mańk
(z prawej) wygrał bieg przełajowy na 1500 m
Daniel Wróblewski z klasy IIB zajął 10 miejsce w biegu na 3000 m
podczas przełajowych mistrzostw Mazowsza szkół ponadgimnazjalnych
rozegranych w piątek, 18 października na trudnych, nieco piaszczystych
trasach w Kamionie. Na 14 miejscu linię mety minął jego szkolny kolega
Emil Mańk we wcześniejszym biegu na dystansie 1500 m. Jestem bardzo
zadowolony z występu moich podopiecznych przyznał sprawujący pieczę
nad zawodnikami trener Włodzimierz Matejewski.
Po niespełna dwóch dobach odpoczynku dysponujący dużym
zapasem sił 17.letni Daniel wystartował w niedzielnym 9.Biegu Jesieni
rozegranym w Wieliszewie. Zróżnicowana terenowo trasa o długości ok.
5 km ze startem na płycie stadionu sportowego przy ul. Modlińskiej,
przebiegała ulicami centrum Wieliszewa a następnie skrajem kompleksu
leśnego wzdłuż ulicy Willowej i Jeziora Wieliszewskiego.
Zwycięzcą biegu został Jacek Wichowski a w stawce blisko 150
biegaczy nasz drugoklasista z klasy o profilu wojskowym uplasował się na
trzecim miejscu.
Trzecie miejsce piłkarzy
Najniższy stopień turniejowego podium zajęli futboliści LO Komornica (dawne TGW Dębe)
w rozegranych w środę, 15.10.br na stadionie miejskim w Legionowie mistrzostwach powiatu
legionowskiego w piłce nożnej. Tytuł mistrzowski obronili uczniowie z Liceum im. Marii
Konopnickiej.
W środowych zawodach zagrało 6 drużyn podzielonych na dwie grupy. Podopieczni trenera
Pawła Wrońskiego rozpoczęli od zwycięstwa 4-1 z PZSP Legionowo, ale w pojedynku o wejście do
finału ulegli 1-2 faworyzowanym rywalom z legionowskiego „Konopa”. W meczu o 3 miejsce
reprezentanci Szkoły przy zaporze bezproblemowo zwyciężyli 3-0 drużynę II LO Legionowo.
Piłkarze LO Komornica zajęli 3 miejsce w mistrzostwach powiatu legionowskiego
W finale zmierzyły się drużyny PZSP Serock
i LO „Konopnicka”. W normalnym czasie (grano
2x15 min) żadnemu zespołowi nie udało się
strzelić bramki. W rzutach karnych skuteczniejsi
byli legionowianie wygrywając 4-3.
Wynik mistrzowskiego turnieju licealistów:
Grupa A. LO Komornica PZSP Legionowo 4-1.
Bramki: Oskar Sinkiewicz -3, Piotr Szwedzik -1.
PZSP Legionowo LO Konopnicka 0-1,
LO Komornica LO Konopnicka 1-2. Bramka:
Daniel Wróblewski.
Kolejność: 1. LO Konopnicka; 2. LO Komornica;
3. PZSP Legionowo.
Grupa B. PZSP Serock II LO Legionowo 3-1,
II LO Liceum Salezjańskie Legionowo 1-1,
Salezjańskie PZSP Serock 0-2.
Kolejność: 1. PZSP Serock; 2. II LO Legionowo;
3. Liceum Salezjańskie.
O III miejsce: LO Komornica II LO Legionowo
3-0. Bramki: Szwedzik 2; Sinkiewicz -1.
Finał: LO Konopnicka PZSP Serock 0-0. Karne
4-3.
LO Komornica: Dawid Grudzień Krystian
Bandurski, Paweł Nienałtowski, Patryk Dądera,
Filip Dukielski, Patryk Wiórkiewicz, Daniel
Wróblewski, Hubert Filipiak, Łukasz Meliński,
Piotr Szwedzik, Oskar Sinkiewicz oraz Mateusz
Oparcik, Damian Szadrański, Michał
Truszkiewicz.
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014
NASZA KLASA
12
Mam zaszczyt wspomnieć moją klasę Meteorologii (1972-1977), którą także współtworzyłam. Nasza I klasa liczyła 32 uczniów do pierwszego semestru,
po czym liczebność sukcesywnie spadała aż do 21 w klasie maturalnej, a dyplom dojrzałości uzyskało 19. Wychowawcą klasy był nieżyjący prof.
Kazimierz Pietrzak, wymagający, ale też wyrozumiały, cudowny człowiek. Z przyjemnością wspominam z Basią - klasową przyjaciółką - Dziadka
Martykę od przyrządów meteorologicznych (niestety, już nieżyjącego) i jego umiłowanie do słodyczy, co sprawiało, że każdy uczeń obchodził imieniny i
urodziny co najmniej kilka razy w roku.
Grażyna Chojnowska (Dąbkowska)
KLASA METEOROLOGII (1972-1977)
I rząd siedzą: Jadzia Brodowska, Ela Krzynówek, Jola Bogucka, ŚP. Kazimierz Pietrzak nasz kochany wychowawca, Grażyna Dąbkowska, Ewa Stępniewska, Zosia
Kamińska,
II rząd stoją: Longina Wargin, Ula Poślińska (klasowa prymuska co u Ciebie?), Ania Rosłońska, Hania Mankiewicz, Ela Suchecka, Gosia Kozłowska, Danusia Mojsa,
III rząd Sławek Milewski, Tadzio Waligóra, Krzyś Suchocki, Staś Pelczar, brakuje Bożenki Weczery, Zbyszka Maksymiuka, Darka Zaręby 1977 r.
R E K L A M A
R E K L A M A
R E K L A M A
R E K L A M A
R E K L A M A
Firma Usługowa Sławomir Miętek funkcjonuje na rynku od stycznia1996 roku.
Przedmiotem działalności Firmy jest produkcja specjalistycznych urządzeń
oraz usługi w dziedzinie inżynierii sanitarnej i wodnej. Dewizą działalności Firm
y jest jakość wyrobów i usług, w tym rzeczoznawstwo techniczne.
Firma Usługowa EGO Sławomir Miętek
05-135 Wieliszew, ul. Niepodległości 118 A
www.ego-sm.pl, [email protected], tel. kom 602-461-878
WYDAWCA: MULTI BRODNICA
REDAKCJA: Andrzej Gronek (redaktor prowadzący), Tomasz Siekierski (redaktor
techniczny)
Współpraca: Grażyna Chojnowska (Dąbkowska), Grażyna Stolpe (Belke), Renata
Szymanowska, Wanda Żebrowska (Niewiarowska), Marek Durbacz, Marcin
Gągolewski, Sławomir Miętek, Jerzy Nowak, Jerzy Wilczyński.
Skład – Mikołaj Ziemba
NAKŁAD: 500 egzemplarzy
ADRES REDAKCJI: 05-119 Łajski, ul. Nowodworska 94,
tel. 22/782-23-54; 503-840-625
e-mail: [email protected]
Bank Spółdzielczy w Legionowie, konto nr 42 8013 0006 2001 0017 1973 0001
Redakcja zaprasza wszystkich absolwentów do współpracy, nadsyłania tekstów,
wspomnień, dzielenia się informacjami o wydarzeniach bieżących związanych z pracą
zawodową (obok tekstów pożądane zdjęcia), a także opiniami dotyczącymi treści
i formy naszego czasopisma.
Nie zamówionych materiałów nie zwracamy, zastrzegamy sobie możliwość zmian
redakcyjnych w materiałach nadesłanych.
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.
Egzemplarz bezpłatny
„SZKOŁA PRZY ZAPORZE” – KWARTALNIK TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ SZKOŁY PRZY ZAPORZE W DĘBEM – GRUDZIEŃ 2014

Podobne dokumenty