Łódź - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Łódź - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Łódka na oceanie świata, ciało ludzkie zjednoczone z duszą niekoniecznie,
tymczasowo; nurty neoplatońskie. „Wiadomo wreszcie, że na teologiczną
hermeneję ciała-duszy wpływa zawsze w pewnej mierze aktualna sytuacja
umysłowa w świecie. Obecnie rozwijają się poza teologią schematy: ściśle
monistyczny (idealizm, materializm), skrajnie dualistyczny, gdzie związek
ciała i duszy jest przypadkowy, a ponadto fizycyzm, gdzie człowiek jest
ujmowany w kategoriach fizykalnych: luksoryzm (człowiek jest subtelną
postacią światła, np. W. Sedlak), energetyzm (człowiek jest energią, eterem,
New Age), teoria biokodowa, gdzie człowiek ma być określany przez kody
biologiczne, „komputeryzm”, gdzie człowiek jest wielkością matematyczną i
ilością. Niemniej i dzisiejsze kierunki pozateologiczne, stające jako nowe wyzwanie przed antropologią chrześcijańską, zwłaszcza scjentyczne, przyczyniają
się do pogłębienia tejże antropologii, jej uaktualnienia oraz oczyszczenia z
nawarstwień błędnych. / Jedność diadyczna. W teologii chrześcijańskiej
uformował się w ogólności pogląd, sięgający do platonizmu i arystotelizmu,
że ciało i dusza tworzą jedność diadyczna, tzn. jedność istoty ludzkiej,
złożonej z duszy i ciała. 1° Wersja platońska. Za pewną jednością w
dwubytowości opowiadała się ogromnie rozpowszechniona tradycja, którą
filozoficznie sformułował Platon (427-347 przed Chr.). Tradycja ta wywodziła
się z Indii i misteriów orfickich, ale występowała też u Chińczyków, Majów,
Azteków, starożytnych Słowian. Po tej linii rozwinęło się na początku stanowisko niemal całego chrześcijaństwa: szkoła aleksandryjska, antiocheńska,
cezarejska, nisbisyjska, edesseńska, rzymska i inne. Bardzo wiele zawdzięcza
ono poparciu św. Augustyna (zm. 430) i licznych augustyników wszystkich
wieków. Wersja platonizująca była dosyć zróżnicowana, ale można powiedzieć, że była w niej mocna waloryzacja i idealizacja duszy, świat ciała zaś
stawiany był na nieporównywalnie niższych poziomach, niekiedy nawet po
prostu ujemnych. Bardziej podkreślana jest tam diadyczność między duszą a
ciałem, niekiedy aż do dwu substancji lub dwóch „kawałków” człowieka
(Nemezjusz z Emesy, Klaudian Mamert). Zjednoczenie duszy z ciałem bywa
przedstawiane jako przygodne, niekonieczne, tymczasowe, nie ubogacające;
ciało miałoby być arką na wodach potopu, łódką na oceanie świata, oazą dla
postoju w podróży przez pustynię, lustrem odbijającym światło duszy; w
refleksji moralnej jest ono sposobem weryfikacji duszy, tworzywem
zdobywania cnót przez duszę, czasem próby czy wreszcie sposobem pokuty
za grzechy i miejscem odbywania kary czy osiągania oczyszczenia. Nie
dopatrywano się natomiast dualizmu między duszą a duchem (KKK 367)”
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
Lublin 2000, s. 392.
+ łódź Jezusa na jeziorze Genezaret. „Gdy wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego
uczniowie. Nagle zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak że fale
zalewały łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go, mówiąc:
«Panie, ratuj, giniemy!» A On im rzekł: «Czemu bojaźliwi jesteście, małej
wiary?» Potem wstał, rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza. A
1
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ludzie pytali zdumieni: «Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu
posłuszne?»” (Mt 8, 23-27)
+ Łódź Jezusowa na Jeziorze Galilejskim. „Lecz Jezus przywołał swoich
uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu. Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają
co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze». Na
to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba żeby
nakarmić takie mnóstwo?» Jezus zapytał ich: «Ile macie chlebów?»
Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął
siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał
uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych
ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów. Tych zaś, którzy jedli, było
cztery tysiące mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci. Potem odprawił tłumy,
wsiadł do łodzi i przybył w granice Magedan.” (Mt 15, 32-39)
+ łódź Jezusowa odpłynęła od miasta Gadareńczyków. „On wsiadł do łodzi,
przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. I oto przynieśli Mu
paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka:
«Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy». Na to pomyśleli sobie
niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni. A Jezus, znając ich myśli, rzekł:
«Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach?» Cóż bowiem jest łatwiej
powiedzieć: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: «Wstań i
chodź». Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę
odpuszczania grzechów - rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do
domu!» On wstał i poszedł do domu. A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i
wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.” (Mt 9, 1-8)
+ Łódź Kościoła lokalnego sterowana przez biskupa. Analogia miejsca
biskupa w apsydzie (w stosunku do naw bazyliki) do miejsca sternika w
łodzi. „Bazylika II. Struktura architektoniczna i reprezentacja ideowa. – Na
rozplanowanie bazyliki wpłynął podział wspólnoty chrześcijańskiej na
katechumenów, pokutujących, wiernych i duchowieństwo, którym należało
zapewnić odpowiednie miejsce w bazylice, w zależności od stopnia
uczestniczenia w liturgii. Powstały więc 3 główne części bazyliki: 1o wstępna –
dla tzw. pokutników płaczących, odbywających cięższą pokutę (atrium), oraz
dla tzw. pokutników słuchających i katechumenów (narteks), 2° dla
wiernych (nawa), 3° dla duchowieństwa (apsyda). Atrium, mające kształt
zamkniętego dziedzińca, wyrażało w sposób symboliczny przejście z otoczenia
świeckiego do miejsca sakralnego; narteks stanowiła część portyku atrium
przylegająca do budynku bazyliki (narteks zewnętrzny) bądź część bazyliki
najbliższa wejścia, oddzielona od naw zasłonami (narteks wewnętrzny).
Bazylika budowana na planie prostokąta podzielona była wzdłuż na nawy w
liczbie nieparzystej, oświetlone niewielkimi oknami umieszczonymi w
górnych partiach ścian. Na osi nawy środkowej na wprost wejścia znajdowała
się apsyda, o różnym planie, na ogół wzniesiona o kilka stopni,
wyodrębniona z bryły budowli lub zamknięta w jej ścianach. Przeznaczona
dla hierarchii kościelnej (prezbiterium), wyrażała symbolicznie łączność, jaka
istnieje między Bogiem, aniołami i świętymi a społecznością Kościoła
pielgrzymującego; w powiązaniu zaś z ołtarzem stojącym przed nią, apsyda
stanowiła bramę symbolizującą przyjście Chrystusa, uobecniającego się w
eucharystii na ołtarzu. Figuralne przedstawienia umieszczane na ścianie i
sklepieniu apsydy, prawie zawsze chrystologiczne, wyobrażały Chrystusa
2
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
nauczającego lub otoczonego apostołami” /A. Luft, Bazylika, w:
Encyklopedia katolicka, T. II, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski,
Lublin 1985, 149-150, k. 149/. „Niekiedy, przeważnie na sklepieniu apsydy,
umieszczano bogato zdobiony symbol chrystologiczny – krzyż jako znak
zbawienia. Usytuowanie katedry biskupa pod takim przedstawieniem
podkreślało jego rolę przedstawiciela spełniającego w zastępstwie Chrystusa
misję wobec zgromadzenia wiernych; miejsce w apsydzie (w stosunku do naw
bazyliki) było analogiczne do miejsca sternika w łodzi. Obok apsydy
budowano później symetrycznie 2 pomieszczenia zwane pastoforia; w jednym
(prothesis) wierni składali dary, w drugim (diakonikon) przechowywano i
przygotowywano wszystko, co było potrzebne do obrzędów liturgicznych”
/Tamże, k. 150.
+ Łódź Kościoła płynąca po jeziorze Genezaret podczas sztormu. Ks. Spiske
podaje „cztery główne sztormu, z których w chwale ocalał Kościół
Chrystusowy: 1) sztorm judaizmu w czasie narodzin Kościoła, 2) sztorm
pogaństwa w ciągu 300 lat prześladowania, 3) sztorm herezji w wiekach od
IV do XVIII, 4) sztorm niewiary i nowożytnej mądrości świata u schyłku XVIII
wieku i na początku XIX wieku” (Ks. Robert Spiske, Kazanie nr 1227. na 24
niedzielę po Zielonych Świątkach. 4 listopada 1866, s. 2). Przed tymi
sztormami chroni nas Jezus Chrystus mocą swego krzyża. Wtedy, gdy
wszelkie złe moce doprowadziły Jezusa do śmierci na krzyżu, śmierć została
zwyciężona. Dlatego źródłem zwycięstwa nad wszelkim złem w dziejach
Kościoła jest krzyż (Tamże, s. 3). Zmartwychwstanie jest mocą pokoju. Dzięki
zmartwychwstaniu nastanie pokój na ziemi. Jezus Chrystus śpi spokojnie w
łodzi na wzburzonym morzu, ale dzięki Jego obecności świat nie zginie
(Tamże, s. 5) / Kazania na temat zbawczego działania Jezusa Chrystusa
świadczą o głębokim duchowym przylgnięciu ks. Roberta Spiske do tajemnic
roku liturgicznego a przede wszystkim do samej osoby Zbawiciela. Mówił on
o działalności Jezusa na ziemi tak, jakby był tuż obok Niego, jakby razem z
Nim przemierzał Ziemię Świętą. Według wrocławskiego kaznodziei dzieło
zbawienia, aczkolwiek w istocie swej dokonało się na Krzyżu, to jednak
rozpoczęło się już w wydarzeniu Wcielenia. Celem tej działalności było
„wewnętrzne zjednoczenie ludzkości z Bogiem” (Ks. Robert Spiske, Kazanie
nr 401. Na czwartą niedzielę Postu 1864. Drugie kazanie w kościele św.
Doroty, s. 3). Cała działalność Jezusa była zbawienna. Szczególną rangę ma
jednak Ostatnia Wieczerza. „Był to cudowny posiłek, który przewyższył
wszystkie dotychczasowe cuda Zbawiciela”. Bowiem najwyższym skutkiem
cudu nie jest uzdrowienie, czy nawet wskrzeszenie ciała, lecz miłość, która
jednoczy. W czasie Ostatniej Wieczerzy dokonał się cud zjednoczenia Boga z
ludźmi (Tamże, s. 4). Dzięki temu cudowi ludzie stają się umiłowanymi
„synami Ojca, braćmi Jezusa, spadkobiercami tronu Boga w Jezusie”
(Tamże, s. 11).
+ Łódź miejscem przebywania Jezusa „Pewnego dnia wsiadł ze swymi
uczniami do łodzi i rzekł do nich: Przeprawmy się na drugą stronę jeziora! I
odbili od brzegu. A gdy płynęli, zasnął. Wtedy spadł gwałtowny wicher na
jezioro, tak, że fale ich zalewały i byli w niebezpieczeństwie. Przystąpili więc
do Niego i obudzili Go, wołając: Mistrzu, Mistrzu, giniemy! Lecz On wstał,
rozkazał wichrowi i wzburzonej fali: uspokoiły się i nastał cisza. A do nich
rzekł: Gdzie jest wasza wiara? Oni zaś przestraszeni i pełni podziwu mówili
3
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
nawzajem do siebie: Kim właściwie On jest, że nawet wichrom i wodzie
rozkazuje, a są Mu posłuszne” (Łk 8, 22-25).
+ Łódź miejscem z którego Jezus nauczał tłumy. „Owego dnia Jezus wyszedł
z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie,
że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w
przypowieściach tymi słowami: «Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał niektóre
[ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na
miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba
nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie
miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i
zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno
stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma
uszy, niechaj słucha».” (Mt 13, 1-9)
+ Łódź miotana falami, sen Jezusa śpiącego w zakończył się w sytuacji
zagrożenia Kościoła. Punkt kulminacyjny sztormu zwanego Oświeceniem to
aresztowanie i uprowadzenie bohaterskiego papieża Piusa VII. Udał się plan
szatana. „Wyuzdanie wraz z orłami legionów przemierzało całą Europę”. „A
więc koniec z katolickim Kościołem”. W tej sytuacji obudził się Jezus śpiący
w łodzi miotanej falami. „Łódź ocalała, gdyż pan znajdujący się w niej obudził
się i Jego donośny głos dotarł do książąt i do narodów poprzez nędze i
długoletnie krzyże. Najgłośniej brzmiał on w Rosji i na krwawych polach
Prus. Gdy wszystko ucichło szukano ukojenia i pociechy w Kościele. […] łódź
wyszła zwycięską ręką z tego sztormu, może uboższa, ale za to silniejsza.
Wola, darzona szacunkiem przez miliony. Jej sternik umocnił serdeczne
więzy z biskupami w całym Kościele. Narody wpatrywały się w Rzym i
słuchały go. Rzym wysyłał zwiastunów zbawienia we wszystkie strony, odtąd
prawdziwie władał światem, a ciemnota pyszałków drżała z lęku” (Ks. Robert
Spiske, Kazanie nr 1227. na 24 niedzielę po Zielonych Światkach. 4
listopada 1866, s. 8). Rewolucja francuska i wojny napoleońskie
spowodowały wiele cierpienia, które oczyściło Kościół. Gdy okazało się, że
zewnętrzne niszczenie Kościoła, nawet najbardziej okrutne, przynosi owoce
przeciwne od zamierzonych, wróg rozpoczął atak na wnętrze Kościoła, w
punkcie najbardziej wrażliwym. Miejscem najbardziej wrażliwym nie jest
struktura zewnętrzna, nie jest nim nawet ludzki intelekt. Herezje i
liberalistyczne mądrości spotykają się z odpowiedzią intelektu oświeconego
wiarą. Miejscem najbardziej wrażliwym jest, jak to zauważył ks. Spiske,
pożądliwość zmysłowa Tamże, s. 9.
+ Łódź należąca do Szymona „Pewnego razu - gdy tłum cisnął się do Niego,
aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret - zobaczył dwie
łodzie, stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy
do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od
brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy” (Łk 5, 1-3).
+ Łódź napełniona rybami dzięki mocy Jezusa Zmartwychwstałego. „Potem
znowu ukazał się Jezus nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten
sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany
Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon
Piotr powiedział do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my z
tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek
zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był
4
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Jezus. A Jezus rzekł do nich: Dzieci, czy macie co na posiłek? Odpowiedzieli
Mu: Nie. On rzekł do nich: Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a
znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.
Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: To jest Pan!
Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią
szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła
łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko –
tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi
węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: Przynieście
jeszcze ryb, któreście teraz ułowili. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na
brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo
tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: Chodźcie,
posilcie się! Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: Kto Ty
jesteś? bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im –
podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili,
gdy zmartwychwstał” J 21, 1-14.
+ Łódź natchnienia boskiego bezpieczniejsza od tratwy filozofii. Filon z
Aleksandrii żył w pierwszej połowie I wieku po Chr. Różnił się on nie tylko od
Zenona, ale również od wszystkich myślicieli przed nim, zarówno greckich
jak i żydowskich. Zmierzył się on z problemem, którego jak się zdaje nikt
przed nim nawet nie dostrzegał – i tu nastąpił punkt zwrotny w ludzkiej
kulturze. Spróbował on mianowicie pogodzić ze sobą prawdy osiągalne na
drodze niczym nie wspomaganego rozumowania naturalnego, z prawdami
objawionymi w Prawie Mojżeszowym /G. Reale, Historia filozofii starożytnej,
t. 4, Szkoły epoki Cesarstwa. tłum. E. I. Zieliński, Lublin: RW KUL 1999, s.
280-286/. Platon po części przyjął przesłanie misteriów orfickich, przez co
bardziej niż inni filozofowie starożytni okazał się otwarty na pojęcie boskiego
objawienia. A jednak nawet on nie dostrzegł wagi prawdy wyższej od tej, jaką
posiąść może naturalny rozum bez wyższego oświecenia, które by nim
kierowało od wewnątrz. W najlepszym razie mógł on wyobrażać sobie tego
rodzaju oświecenie jako przypadkową przyczynę, która „natychmiast
przemienia się w część dyskursu rozumowego”, na sposób podobny do tego,
w jaki Sokrates wyobrażał sobie swojego daimoniona /Tamże, s. 281.
Objawienie mogło być postrzegane co najwyżej jako impuls czy bodziec, który
– niczym Arystotelesowski „nieporuszony poruszyciel” – mógł stać się okazją
dla racjonalnej spekulacji, jako przyczyna celowa ciekawości i
zainteresowania (Na temat objawienia jako zewnętrznego bodźca dla
filozofowania zob. Joseph Owens, Towards a Christian Philosophy,
Washington: The Catholic University of America Press 1990). W Fedonie
Platon wskazuje na filozofię jako na dodatkową tratwę, na której musimy
żeglować przez życie pośród niebezpieczeństw, gdy nie ma bardziej
bezpiecznej łodzi boskiego natchnienia Platon, Fedon, 85C-D /P. A. Redpath,
Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's
Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by
Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 66-67.
+ Łódź oddalona od brzegu. „Zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do
łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił,
wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam
przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana
5
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do
nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze,
zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił
do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się».” (Mt 14, 14-27)
+ Łódź Piotra żeglująca po wzburzonych falach świata, Kościół przedstawiany
tak od wieku XIX. Fikcja akceptowana jest przez wszystkich, którzy znają
prawdę, ale przyjmują z pewnych względów wersję odbiegającą od prawdy.
Oszustwo sprawia, że ludzie pragnący znać prawdę są jej pozbawieni, są
okłamywani. Fikcja jest tolerowana, oszustwo nie. W średniowieczu jednak
tolerowano oszustwa „pobożne”, a mianowicie wyobrażenia nieprawdziwe
dotyczące kontekstu, w celu zrozumienia rdzenia, w celu zachowania
wartości istotnej. Średniowiecze tworzyło również symbole, które
podtrzymywały fikcje kolektywne. Takim symbolem była np. teoria dwóch
mieczy, utworzona przez św. Bernarda komentującego Łk 22, 35-38 (I. Pérez
del Viso, Fe cristiana y ficciones culturales, w: Cristianismo y culturas.
Problemática de inculturación del mensaje cristiano, Actas del VIII simposio
de teología histórica, Facultad de teología San Vicente Ferrer, Series
Valentina XXXVII, Valencia 1995, 445-454, s. 446). Innocenty III stosował
oba miecze. Bonifacy VIII bullą Unam sanctam spowodował destrukcję
modelu symbolicznego, akcentującego równowagę, przyjmując wyższość
władzy papieskiej nad królewską. Fikcje utrzymywane są poprzez
wyobrażenia społeczne. Fikcją było m.in. przekonanie, że wszyscy słuchają
papieża. Dopiero w wieku XIX stało się zupełnie jasne, że to przekonanie jest
fikcją. Kościół był odtąd przedstawiany jako łódź św. Piotra, żeglująca po
wzburzonych falach świata Tamże, s. 447. Średniowiecze pielęgnowało fikcję
o trzech językach oficjalnych chrześcijaństwa: hebrajski, grecki i łaciński.
Stąd opozycja wobec świętych Cyryla i Metodego w wieku IX i zakaz
stosowania języka słowiańskiego w liturgii wydany niedługo po ich śmierci
przez papieża Stefana V. Wyobraźnia jest bardzo giętka, może adoptować się
do różnych rzeczywistości. Tymczasem na wschodzie istniała liturgia również
w innych językach: koptyjski, ormiański, syryjski itp. Inną fikcją była idea
zdobywania Świętego Grobu. W jakiś sposób przeciwstawną fikcją była idea,
że ubóstwo i pacyfizm św. Franciszka zdołają przekonań i zwyciężyć armię
turecką i nawrócić muzułmanów na chrześcijaństwo. Za tymi ideami kryła
się transplantacja na Wschód germańskiego feudalizmu i kultury łacińskiej,
co definitywnie uniemożliwiło sprawdzenie, czy idee franciszkańskie zdołają
odnieść sukces Tamże, s. 448. Po reformacji język łaciński uznany był za
„ortodoksyjny” a języki narodowe za „nieortodoksyjne”. Poza Europą konflikty
językowe były jeszcze bardziej tragiczne, np. kwestia rytu w Chinach
zastopowała ewangelizację Chin i całej Azji Tamże, s. 449.
+ łódź pozostawiona przez synów Zebedeusza. „Gdy [Jezus] przechodził obok
Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata
jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do
nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast
zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych
dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym
Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni
natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.” (Mt 4, 18-22)
6
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Łódź środkiem oddalenia się Jezusa od tłumów. „Gdy Jezus to usłyszał,
oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy
zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki
tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych. A gdy nastał wieczór,
przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Miejsce to jest puste i pora już
spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie
żywności». Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie
im jeść». Odpowiedzieli Mu: «Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch
ryb». On rzekł: «Przynieście Mi je tutaj». Kazał tłumom usiąść na trawie,
następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił
błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś
tłumom. Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście
pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy
mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.” (Mt 14, 13-21)
+ Łódź uczniów Jezusa przeprawiających się przez jezioro do Kafarnaum. „O
zmierzchu uczniowie Jego zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili
się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich
nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru. Gdy upłynęli około
dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po
jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: To
Ja jestem, nie bójcie się! Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się
natychmiast przy brzegu, do którego zdążali. Nazajutrz lud, stojąc po drugiej
stronie jeziora, spostrzegł, że poza jedną łodzią nie było tam żadnej innej oraz
że Jezus nie wsiadł do łodzi razem ze swymi uczniami, lecz że Jego uczniowie
odpłynęli sami. Tymczasem w pobliże tego miejsca, gdzie spożyto chleb po
modlitwie dziękczynnej Pana, przypłynęły od Tyberiady inne łodzie. A kiedy
ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów,
wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś
odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: Rabbi, kiedy tu
przybyłeś? W odpowiedzi rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam
wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli
chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który
trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą
naznaczył Bóg Ojciec. Oni zaś rzekli do Niego: Cóż mamy czynić, abyśmy
wykonywali dzieła Boże? Jezus odpowiadając rzekł do nich: Na tym polega
dzieło [zamierzone przez] Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał.
Rzekli do Niego: Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie
uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano:
Dał im do jedzenia chleb z nieba” (J 6, 16-31).
+ Łódź wieku XIX Nędza odrażająca, obraz jej miał poruszać sumienia po to,
aby nędzę zwyciężyć „Zola tak próbuje określić sens swego pisarstwa: „Nędzy
ulży się tylko w dniu, gdy się zdecydujemy poznać ją w jej cierpieniach i
ohydzie”. Byłby to więc „pesymizm profilaktyczny”: w obronie przed złem
wyjść naprzeciw złu. „pobić Meduzę jej własnym obrazem”. Postulował to już
Flaubert: „Estetyka oczekuje swego Geoffroya Saint-Hilaire’a, wielkiego męża,
który by objawił konieczność istnienia potworów” […] rozpaczliwy jest ten
pesymizm z końca wieku. […] do jakiego stopnia wolno dehumanizować
sztukę, aby zaprotestować przeciw dehumanizacji życia? I na jakiej
płaszczyźnie wolno to robić, aby Meduza zła nie wyszła z tej operacji
7
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wzmocniona zamiast osłabiona?” /J. Pieszczochowicz, Koniec wieku. Szkice o
literaturze, Książka i Wiedza, Warszawa 1994, s. 13/. „Władysław Reymont,
Ziemia obiecana / Pozytywizm […] obrazy odrażającej miejskiej nędzy miały
poruszać
społeczeństwo,
traktowały
zło
jako
wynik
wadliwego
funkcjonowania dobrego społecznego systemu. Przełom antypozytywistyczny
owe złudzenia zaczął odrzucać. Krytyka cywilizacji, zawiedzione nadzieje na
racjonalizację społeczno-ekonomicznej sfery życia kazały patrzeć na świat
przez pryzmat fatalistycznego determinizmu. Winne było już nie tyle – i nie
tylko – konkretne społeczeństwo, ile nowe czasy, rujnujące stary świat.
Jednym z głównych objawów tego stał się właśnie agresywny antyurbanizm,
który przed Reymontem pojawił się na przykład w Fachowcu Berenta.
Towarzyszyło mu umiłowanie wsi (tu głównie rozczarowani pozytywiści, ale
także ich przeciwnicy z „moderny”)” /Tamże, s. 14/. „Aby zrozumieć kierunek
Reymontowskiego natarcia, trzeba przypomnieć, że krytyka masowego
społeczeństwa, dziś tak modna na zachodzie, narodziła się jeszcze w XIX
wieku, a u jego schyłku przeżyła rozkwit. Analogie są liczne, a diagnozy
naszego pisarza pokrywają się z wieloma nurtami krytyki cywilizacji i
kultury. Tłumy, przelewające się po łódzkich brukach, i powieściowi
protagoniści odczuwają dotkliwą samotność i obcość, co przypomina
współczesną teorię „samotnego tłumu” (lonely crowd). Łódź Reymonta to –
posługując się terminem Lewisa Mumforda (The Culture of Cities) –
wczesnoprzemysłowe miasto, owoc żywiołowej i bezplanowej urbanizacji. […]
masa, skoszarowana w czynszówkach, bez tradycji, którą zostawiła na wsi,
kierowana przez bezlitosne prawa kapitalistyczne, jest tragiczna. Reymont
patrzy na nią z bezsilnym przerażeniem, nie widzi możliwości jej opanowania
i zreformowania, podobnie jak przeważająca część ówczesnych myślicieli i
publicystów” /Tamże, s. 15.
+ Łódź wioząca swych pasażerów po labiryntach nocy, łóżko. „Defamiliryzacje
Schulzowskie zaczynają się na najbardziej elementarnym poziomie tekstu,
podczas prezentacji przedmiotów, postaci, krajobrazów. Dotknięte są one daleko posunięta depragmatyzacją, polegającą na wydobyciu rzeczy z ich
wewnątrzświatowych kontekstów, z ich uwikłania w codzienny czas i
pragmatyczne systemy odniesień. Łóżka przestają być „narzędziem” do
spania – zamieniają się w łodzie, wiozące swych pasażerów po labiryntach
nocy; krzesła nie służą do siadania, okazują się miejscem walki rozmaitych
„ras” drewna, niemym wyrzutem gwałconej przez człowieka materii. Świat
Schulza wyściełany jest zwykłymi przedmiotami, ale jakby wyrwanymi z ich
codziennego użytkowania, obramowanymi metaforą, wydobytymi z tła na
plan pierwszy. Przestają w ten sposób być anonimowymi emblematami
istnienia, czy też indeksami konotującymi „środowisko” - socjalne,
kulturowe, historyczne, psychologiczne; stają się autonomicznymi jednostkami, odkrywającymi w sobie niezliczone pokłady znaczeń. Wydobyta
zostaje ich rzeczowość, suchness; wychodzą z roli przezroczystych statystów
akcji, by stać się podmiotami sensu, sprężyną uruchamiającą grę znaczeń”
/K. Stala, Na marginesach rzeczywistości. O paradoksach przedstawiania w
twórczości Brunona Schulza, Instytut Badań Literackich, Warszawa 1995, s.
227.
+ Łódź z Apostołami na Jeziorze Genezaret. „Na to odezwał się Piotr: «Panie,
jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie». A On rzekł: «Przyjdź».
8
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok
silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie».
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś,
małej wiary?» Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w
łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym».” (Mt 14,
28-33)
9