Od zapasów po krav magę
Transkrypt
Od zapasów po krav magę
REKLAMA nr 19 (118) 2013 ISSN 1734-7076 NOWE Życie NAKŁAD 25 000 Olsztyna (7.10-21.10. 2013) Od zapasów po krav magę Waleczne widowisko obejrzymy 18 października w hali „Urania”. Co ciekawego nas czeka? REKLAMA “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 Miasto chce miliard złotych Miasto zgłosiło 17 projektów do tzw. mandatu negocjacyjnego, jaki przygotował zarząd województwa, by ubiegać się o pieniądze unijne z perspektywy finansowej 2014-2020. Na liście znalazły się m.in. dokumentacja północnej obwodnicy i związane z nią przebudowy ulic: Pstrowskiego, Towarowej, Lubelskiej, Wyszyńskiego, Leonharda, Wojska Polskiego, Sybiraków; budowa połączenia ul. Wilczyńskiego i Płoskiego z Warszawską; budowa nowego przebiegu drogi wojewódzkiej nr 527 (ul. Nowobałtycka); przebudowa odcinka ul. Piłsudskiego w ciągu drogi powiatowej nr 1464N; przebudowa ul. Pieniężnego wraz z mostem św. Jakuba oraz ul. Partyzantów; budowa zintegrowanego węzła przesiadkowego przy Dworcu Głównym; przedłużenie linii tramwajowej do Kortowa III, na osiedle Pieczewo, do Michelin wraz z rozbudową zajezdni; budowa nowej zajezdni autobusowej na Pieczewie; rozbudowa Olsztyńskiego Parku Naukowo-Technologicznego i budowa elektrociepłowni wraz z modułem do termicznego unieszkodliwiania paliwa alternatywnego. Czyli – nieskończony ciąg kopania, ale perspektywa piękna. wy Dróg Krajowych na lata 2011-2015”, który zawiera listę 11 obwodnic miast. Na tej liście znajduje się obwodnica Olsztyna. Inwestycje mają być realizowane w nowej unijnej perspektywie finansowej, czyli od 2014 do 2020 roku. Według szacunków ministerstwa, obwodnica Olsztyna o długości prawie 25 km ma kosztować 1 mld 416 mln zł. Z tej okazji zewsząd, od każdej przysłowiowej żaby, sypią się pochwały i podziękowania. Czy nie za wcześnie? Nowy przewoźnik Olsztyńska prasa zachłysnęła się kolejnym „historycznym dniem olsztyńskiej komunikacji publicznej”. Rzekomo 1 października skończył się monopol MPK, bo na trasy wyruszyło 11 zielonkawych autobusów prywatnego przewoźnika: konsorcjum KDD firm z Niemczy i Łańcuta. Będą obsługiwały głównie popularne linie, a zaczęły od linii nr 9, 13, 20 i 25. Przypominamy, że takim „historycznym” dniem było już uruchomienie prywatnych „okejek”. Ale to było tak dawno, że nowi, coraz młodsi redaktorzy tego nie pamiętają. Tenis w podstawówkach Będzie obwodnica! Komitet Stały Rady Ministrów przyjął załącznik do rządowego projektu zmian w „Programie Budo- Jedenaście szkół podstawowych weźmie udział w programie „Tenis 10”, realizowanym przez Polski Związek Tenisowy w Olsztynie. Z propozycją udziału w programie wystąpił do Autobusy tylko dla studentów? miasta Polski Związek Tenisowy. Do projektu przystąpiły SP: 2, 3, 6, 7, 9, 15, 22, 19, 18, 29 oraz Społeczny Zespół Przedszkolno-Szkolny 101. Szkoły muszą jednak same zakupić podstawowy sprzęt, natomiast Polski Związek Tenisowy zobowiązuje się do przeprowadzenia szkolenia nauczycieli, którzy będą prowadzili zajęcia. Program wspierają władze miasta i za to należy się im uznanie. Może dzięki temu kolejne korty nie zamienią się w parkingi, tak jak stało się na Kortowie. Teatr po przejściach Zespół Teatru im. Stefana Jaracza wraca na stare śmieci, bo zakończył się wreszcie trzyletni remont zabytkowego gmachu. Został on wzniesiony przez Niemców w 1925 r. w wyrazie wdzięczności dla mieszkańców za to, że w plebiscycie głosowali za przynależnością regionu do Niemiec. Konstruktorzy dali na niego pół wieku gwarancji, ale terminu tego nie dotrzymano. Remont NOWE Życie kosztował ponad 40 mln zł. W trakcie prac doszło do konfliktu konserwatorów zabytków z dyrekcją, bo okazało się, że odkryto dawny efektowny wystrój, który nakazano przywrócić. To wydłużyło remont. Oficjalny powrót do budynku przy ul. 1 Maja 4 zaplanowano na 9 i 10 listopada. Na Dużej Scenie odbędzie się wtedy podwójna premiera spektaklu Aleksandra Fredry „Damy i huzary” w reżyserii Julii Wernio. Teatr pochwalił się już projektem plakatu do spektaklu autorstwa Rafała Olbińskiego. Jeśli spektakl będzie równie dobry, to czeka nas prawdziwa duchowa uczta. Olsztyna Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik, 10-686 “ Olsztyn, ul. Boenigka 28/12 redaktor naczelny: Leszek Lik, redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik, [email protected]; sekretarz redakcji: Olga Ropiak; dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Olga Ropiak, Jacek Panas, Jerzy Pantak, Mirosław Rogalski, Mariusz Wadas; korekta: Irena Robak, Olga Ropiak; współpraca: Krzysztof Rzymski fot. okładka: Sxc.hu, Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273; (r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji. Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych materia³ów, zastrzega sobie prawo adiustacji powierzonych tekstów. Druk: Express Media Sp. z o.o. Nakład 25 000 Od 1 października na ulice wyjechało więcej autobusów. Na linii 11 w dni robocze zwiększono liczbę kursów pojazdów niskopodłogowych; na linii 24 w soboty, niedziele i święta wyznaczono kursy pojazdów niskopodłogowych; na linii 30 przywrócono podstawowy rozkład jazdy w dni robocze, soboty, niedziele i święta. Przywrócono też funkcjonowanie linii 32 i 33, a czas kursów linii 84 skrócono do godz. 19 we wszystkie dni tygodnia. Ale 1 listopada, w piątek, linia zostanie zawieszona na okres zimowy. Dobrze, że rozpoczął się rok akademicki, poza tym czasem rodowici olsztynianie i turyści traktowani są przez zarządców transportu jak intruzi. Sławią Olsztyn Od 1995 roku samorząd Olsztyna corocznie nagradza wyróżniających się twórców i działaczy kultury. Do 2013 roku przyznano 161 nagród indywidualnych i 34 nagrody zespołowe. W tym roku tego zaszczytu dostąpili: Maria Rubik-Grabska (tkanina artystyczna), Krzysztof Dariusz Szatrawski (krytyk muzycz- ny i literacki), Antoni Grzybek (artysta plastyk), Krzysztof Stachowski (upowszechnianie kultury), Elżbieta Skóra (wydawca książek), Anna Korybut-Dziemidowicz (upowszechnianie plastyki), Tomasz Śrutkowski (wydawca „Kalendarza Olsztyna”), Wiesława Szymańska (teatr), Janusz Wierzyński (artysta plastyk), Barbara Raduszkiewicz-Boguszewska (piosenkarka). Dwie nagrody rzeczowe otrzymali: ks. kan. dr Michał Tunkiewicz (upowszechniania kultury i wartości chrześcijańskich) oraz Zespół TRE: Jakub Golon (fortepian), Michał Niedźwiedź (skrzypce), Emil Olejnik (wiolonczela) i Magdalena Niedźwiedź (pedagog z PSM I i II st.) – za szczególną promocję kultury Olsztyna i edukację muzyczną. Gratulujemy! Nie boimy się zimy stulecia? Miejski system ciepłowniczy jest gotowy do zwiększenia mocy na potrzeby ogrzewania olsztyńskich mieszkań, pochwalili się urzędnicy i MPEC. Zmodernizowano oraz częściowo wymieniono odcinki starej sieci kanałowej na rury preizolowane, wybudowano około 40 nowych węzłów ciepłowniczych, a także uruchomiono zdalny monitoring efektywności sieci. Nowością jest instalacja systemu detekcji, pozwalającego na natychmiastową reakcję w przypadku mechanicznych uszkodzeń sieci, np. w wyniku robót budowlanych. MPEC oferuje usługę stałej obsługi instalacji technicznej realizowaną przez Pogotowie Ciepłownicze (tel. 993). Co na to zima? Przekonamy się już wkrótce, bo temperatura ma sięgać nawet 40 stopni poniżej zera. Wybrał i skomentował JJP temat z okładki “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 Ósmy Olsztyński Festiwal Sztuk Walki Od zapasów po krav magę PATRONAT Sztuki walki od wielu lat cieszą się dużym zainteresowaniem. W Olsztynie uprawianych jest kilkanaście dyscyplin. Mieszkańcy miasta i regionu mogą zapoznać się z nimi, oglądając Olsztyński Festiwal Sztuk Walki. Impreza odbędzie się już po raz ósmy. Waleczne widowisko obejrzymy 18 października w hali „Urania”. Co ciekawego nas czeka? N iesłabnące zainteresowanie sztukami walki oraz samoobroną spowodowało, że festiwal wciąż się rozwija. Tym razem w hali „Urania” zobaczymy przedstawicieli dziesięciu dyscyplin: taekwondo, capoeira, kung-fu wu-shu, judo, zapasów, boksu, brazylijskiego ju-jitsu, krav magi, aikido oraz MMA. – Pokaz potrwa około dwóch godzin. Poszczególne dyscypliny będą przedstawione zebranym widzom. Całość ubarwi odpowiednia scenografia, światła i muzyka. Warto przekonać się, jak naprawdę wyglądają i czym różnią się między sobą sztuki walki i samoobrony – zapowiada Jerzy Litwiński, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji w Olsztynie. odczas zawodów sportowych nie można dostrzec wszystkiego, co najważniejsze w danej dyscyplinie. Zawodnicy używają zazwyczaj kilku czy kilkunastu technik, które przynoszą im punkty i które trudno skontrować. Dlatego or- walki, czyli MMA, które mają wymiar sportu zawodowego – dodaje dyrektor OSiR-u. ierwszy Olsztyński Festiwal Sztuk walki odbył się osiem lat temu. Wówczas przedstawiono pięć Izraela i początkowo miała na celu szkolenie służb mundurowych. Teraz ujrzała światło dzienne i jest dostępna dla wszystkich chętnych. – Krav maga istnieje w Olsztynie od dziesięciu lat. ganizatorzy festiwalu zwracają uwagę na barwny i rzetelny przekaz informacji o danej dyscyplinie. – Różnice między nimi będzie doskonale widać – obiecuje organizator. – Uwypuklone zostaną charakterystyczne dla nich techniki. Chciałbym tutaj dodać, że podczas tego festiwalu odbędą się pokazy dyscyplin olimpijskich jak zapasy, judo czy taekwondo oraz tych dyscyplin, które nie uczestniczą w rywalizacji o charakterze sportowym, jak aikido czy krav maga. Zobaczymy także mieszane sztuki dyscyplin: karate kyokushin, taekwondo, aikido, kendo oraz kung-fu wu-shu. Przez kolejne lata liczba przedstawianych sztuk walki i samoobrony rosła. Widzowie mogli obejrzeć pokazy m.in. ju-jitsu czy sumo. W pokazach brało udział wielu znanych olsztyńskich sportowców, m.in. olimpijka Urszula Sadkowska (judo) i Mamed Chalidow (MMA). ażda z tych dyscyplin ma swoich fanów. Na pewno dużą ciekawość wzbudzi sztuka samoobrony krav maga. Wywodzi się z Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom tych, którzy chcą do nas dołączyć. Prowadzimy zajęcia w szerokim zakresie. Krav magi uczą się dzieci w różnym wieku, kobiety i mężczyźni. Podczas festiwalu pokażemy systemy samoobrony, które ratują zdrowie i życie. Będą w nich uczestniczyły także dzieci – mówi Krzysztof Lewicki, instruktor Rebel & Taurus Team Krav Maga & Defendo. d początku z olsztyńskim festiwalem związane jest kung-fu wu-shu. Pokazy tej wspaniałej chińskiej P sztuki walki zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem. – Nie wszystko można zobaczyć w telewizji. Warto więc przyjść do „Uranii”, żeby bliżej poznać każdą z tych dyscyplin w tym wu-shu. Zawsze staramy się, żeby nasze pokazy wypadły efektownie, a jednocześnie były zrozumiałe dla laika. W tym roku pokażemy ćwiczenia z różnymi brońmi, a także walki. Na pewno każdy znajdzie dla siebie coś ciekawego – zachęca Beata Engel, instruktor Szkoły Chińskich Sztuk Walki „Shaolin” w Olsztynie. estiwal to nie tylko widowiskowe pokazy. Spełnia on także aspekt edukacyjny. Forma prowadzenia pokazów ma za zadanie przedstawienie tych dyscyplin w jak najbardziej przystępny sposób. Wyjaśnia różnice między nimi, przedstawia ich filozofię oraz wartości duchowe wynikające z uprawiania sztuk walki i sa- F P K O moobrony. Każdy może wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i zastanowić się, czy chciałby którąś z tych dyscyplin uprawiać dla spokoju ducha, zdrowia i własnej satysfakcji. rganizatorzy festiwalu oraz jego uczestnicy podkreślają jeszcze jeden waży aspekt. – Między naszymi dyscyplinami nie ma żadnej wrogości. Jednym z pierwszych założeń powstania festiwalu była właśnie współpraca. Nikt nie zrywa plakatów, nikt nie niszczy ulotek. Przedstawiciele poszczególnych dyscyplin szanują się nawzajem – sądzi Jerzy Litwiński. Słowa dyrektora Ośrodka Sportu i Rekreacji w Olsztynie potwierdzają instruktorzy wszystkich dyscyplin, które zobaczymy podczas festiwalu. – W festiwalu biorą udział wszyscy, którzy działają legalnie i mają w swoich szeregach klasowych instruktorów. Tak jest też w przypadku krav magi. O Przychodząc na festiwal, każdy może się dowiedzieć, co klub ma do ofiarowania. Tutaj nie ma tych, którzy w dziwny sposób tworzą grupy naborowe, a potem okazuje się, że instruktorzy nie mają odpowiednich uprawnień, zaś szef nagle znika z pieniędzmi uczestników szkolenia – podkreśla Krzysztof Lewicki, instruktor krav magi. edług różnych danych w Olsztynie sztuki walki i samoobrony trenuje około 4,5 tys. osób. Nic więc dziwnego, że te dyscypliny cieszą się w naszym mieście dużą popularnością. Festiwal, który odbędzie się 18 października o godz. 19 w hali „Urania”, to znakomity pomysł na aktywizację społeczeństwa. Trenować sztuki walki i samoobrony można nie tylko z myślą o medalach, ale także dla samej przyjemności, poprawienia zdrowia, kondycji i tężyzny fizycznej. WAD W 4 rozmaitości “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 Nowy rok, nowe wyzwania! Kino O lsztyńska Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania im. Prof. Tadeusza Kotarbińskiego 4 października uroczyście zainaugurowała rok akademicki 2013/2014, zapoczątkowując tym samym nowy etap i wyjątkowy czas w edukacyjnej historii uczelni. Po raz pierwszy od kilkunastu lat, w trakcie których mury uczelni opuściły dziesiątki tysięcy absolwentów, uczelnia rozpoczęła kształcenie już na dwóch poziomach. W maju Polska Komisja Akredytacyjna pozytywnie zaopiniowała wniosek uczelni o rozpoczęciu kształcenia na studiach magisterskich na kierunku ekonomia. Możliwość dydaktyki na poziomie inżynierskim/licencjackim oraz magisterskim, jest dla uczelni potwierdzeniem, iż podejmowane decyzje i działania były słuszne. Wielu absolwentów poprzedniego rocznika, jak też lat ubiegłych, mogło ponownie rozpocząć kształcenie bądź kontynuować je w murach swojej rodzimej uczelni. udytorium Olsztyńskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania im. Prof. T. Kotarbińskiego wypełniło się po brzegi za sprawą zaproszonych gości, wykładowców, studentów oraz kandy- A zaprasza Violetta: tylko dla fanów datów na pierwszy rok, przyjętych w poczet studentów OWSIiZ. Tak też, w uroczystej atmosferze, kształcenie rozpoczęli studenci kierunków inżynierskich (na zarządzaniu i inżynierii produkcji, mechatronice oraz informatyce), studiów licencjackich, a także magisterskiej ekonomii. Wykład inauguracyjny „Wnioski z kryzysu. Czy ekonomię trzeba pisać od nowa?” wygłosił Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. tatus uczelni kształcącej na poziomie magisterskim i inżynierskim obliguje OWSIiZ do ciągłego monitorowania potrzeb i stylów funkcjonowania społeczeństwa, postępu technologicznego, nowych trendów i tendencji w świecie nauki. Ze S świadomością dynamicznych zmian w sferze informatycznej, ekonomicznej, technologicznej oraz kulturowej uczelnia dostosowuje się do obecnych realiów, optymistycznie patrząc w przyszłość. – Zamierzamy konsekwentnie kroczyć do przodu. Będziemy budować i rozwijać nowoczesną uczelnię, która sprosta wyzwaniom, jakie niesie współczesność, a które przyniesie przyszłość. Wierzę, że dorobek i doświadczenie zdobyte w ciągu lat działalności uczelni, a przede wszystkim rzetelna praca nas wszystkich stanowią gwarancję odniesienia sukcesu w przyszłości – mówił prof. dr hab. inż. Zdzisław Kowalczyk, rektor OWSIiZ. skok rafineria Na tydzień przed startem drugiego sezonu „Violetty” – najpopularniejszego serialu w Disney Channel – możesz zobaczyć premierowy odcinek na dużym ekranie! „Violetta: tylko dla fanów” to wyjątkowe wydarzenie kinowe: wywiady z gwiazdami, materiały zza kulis, quizy, karaoke i dużo więcej. Nie przegap! Tylko 12 i 13 października specjalne pokazy pierwszego odcinka drugiego sezonu, wyłącznie w kinach sieci Helios. ZGARNIJ bilety Aby dostać jeden z ośmiu biletów na dowolny film 2d grany od poniedziałku (14.10) do czwatrku (17.10), należy wysłać SMS z uzasadnieniem, dlaczego właśnie do Ciebie ma trafić bilet, pod numer 7148 o treści „zo1. treść uzasadnienia” Koszt SMS-a to 1,23 zł z VAT. Grawitacja 3D Nagrodzeni Oscarami Sandra Bullock („Wielki Mike. The Blind Side”, „Narzeczony mimo woli”) oraz George Clooney („W chmurach”, „Syriana”) grają w przyprawiającym o szybsze bicie serca thrillerze „Grawitacja”, którzy przenosi widza w nieskończoną i bezlitosną głę- bię wszechświata. Reżyserem filmu jest nominowany do Oscara Alfonso Cuarón („Ludzkie dzieci”). Sandra Bullock gra dr Ryan Stone, błyskotliwą inżynier medyczną, która wyrusza w swoją pierwszą podróż kosmiczną wraz z astronautą – weteranem Mattem Kowalskym (Clooney), dowodzącym swym ostatnim lotem przed emeryturą. Na tej pozornie rutynowej wyprawie zdarza się wypadek. Prom kosmiczny ulega zniszczeniu, a Stone i Kowalsky zostają zupełnie sami – przywiązani do siebie linami odpływają w ciemny bezkres. kto ma rację? “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 5 Zastanawiam się, skąd wziął się w Twoim śnie, Jacku, ten niesamowity natłok rowerzystów na chodniku. Może miałeś pecha i trafiłeś na jakiś rowerowy rajd albo zorganizowaną akcję mającą na celu pokazanie, że jednak w naszym mieście brakuje ścieżek rowerowych. Najważniejsze, drogi kolego, że nic Ci się nie stało. Nie tędy To nie sen droga P Obudziłem się zlany potem, bo miałem straszny sen. Na jezdni, na której było pełno aut, znalazłem się jako pieszy i próbowałem biec zygzakiem między samochodami. Niektóre omijałem, a o niektóre się obijałem. Kierowcy krzyczeli do mnie: „Nie masz, baranie, chodnika?” A ja im odpowiadałem: „Nie!” Na trotuarze było pełno rowerzystów, że aż nie było gdzie się poruszać. Na szczęście był to sen. J ak to jest? Pieszy nie może chodzić po ulicach i drogach, a rowerzyści mogą bezkarnie jeździć po chodnikach. Kodeks wyraźnie zabrania jazdy bicyklami po chodnikach, bo to pojazdy jednośladowe, dla których przeznaczone są ścieżki rowerowe i drogi. Chodniki są dla pieszych. Miałem w życiu kilka spotkań z tymi dwukołowcami i zawsze kończyło się to podarciem ubrania lub siniakami. Do tej pory mam uraz. Stop! Koniec z szaleńczymi eskapadami kolarzy po chodnikach. ój przyjaciel Andrzej, który uwielbia jazdę rowerem, będzie odmiennego zdania, argumentując, że poruszanie się bicyklem po jezdniach jest niebezpieczne, a ścieżek jest mało. To nieprawda! Jeśli będziemy jeździli po ścieżkach, ulicach o małym natężeniu ruchu, to nic nam się nie stanie. Chodniki, jak wyraźnie podaje Kodeks drogowy, są to drogi dla pieszych. W Olsztynie stało się zwyczajem, że cykliści natychmiast wjeżdżają na trotuary tam, gdzie są duże skrzyżowania albo przy bardzo ruchliwych ulicach. iejednokrotnie byłem świadkiem wymuszania pierwszeństwa przez rowerzystów, którzy wjeżdżali nagle z chodnika na przejścia dla pieszych. Powinni za to być karani jak kierowcy, którzy nie ustąpili drogi na przejściu pieszemu. Ja na chodniku muszę czuć się bezpieczny, a nie spacerować w wiecznym strachu, że potrąci mnie rowerzysta, rolkarz czy wrotkarz. Mamy w Olsztynie coraz więcej ścieżek rowerowych, a może być ich jeszcze więcej. Można by na szerokich chodnikach, na- odałeś przykład Berlina i tego, jak tam funkcjonują ścieżki rowerowe. Nie wiem, jak jest tam obecnie, ale kilkanaście lat temu byłem w Hamburgu i po raz pierwszy zetknąłem się ze specjalnie wytoczonymi droga- M O M N werzyści jeździli po nich jak szaleni. Czy coś takiego zauważyłeś w naszym kraju, czy może w Olsztynie? asz oczywiście rację przypominając, że rowerzyści są uczestnikami ruchu drogowego i w związku z tym powinni poruszać się po jezdni. O ile nie została ona oznaczona znakiem zakazu ruchu rowerów. Zapraszam na Nagórki i Jaroty. Pokaż mi te jezdnie, po których mogę jeździć rowerem. Chętnie się z Tobą przejadę, pod warunkiem, że to Ty będziesz płacił mandaty. sobną sprawą są wzajemne relacje między pieszymi, kierowcami i rowerzystami. Skąd się bierze tyle złośliwości, graniczącej niekiedy z nienawiścią? Zgodnie z przepisami rowerzysta może na przykład wyprzedzić z prawej strony samochody, które stoją lub wolno poruszają się w korku. wet pod ratuszem, oznaczyć farbą drogi dla rowerzystów. Oczywiście nie mogą przebiegać środkiem, a tuż przy krawędzi z ulicą, tak jak na przykład jest w Berlinie. Będzie bezpiecznie dla pieszych i dla cyklistów. Wszystko zależy od urzędników, ale ci niestety robią mało dla dobra społeczeństwa. Może, Andrzeju, nie mam racji? Jacek Panas mi dla rowerów. I wiesz co z tego najbardziej zapamiętałem? Pieszy nie ma prawa chodzić po ścieżce rowerowej! Po to jest wytyczona, aby jeździły po niej rowery. Nie znaczy to wcale, że ro- Niektórzy kierowcy specjalnie podjeżdżają wtedy blisko prawej krawędzi jezdni, aby zablokować drogę i uniemożliwić przejazd rowerem. Ja nie jadę, to i ty nie pojedziesz. o do wymuszania pierwszeństwa na przejściu dla pieszych, to mam odmienne doświadczenia. Zgodnie z przepisami, o których nieznajomość absolutnie Cię, Jacku, nie podejrzewam, „jednoślad poruszający się ścieżką rowerową ma bezwzględne pierwszeństwo przed samochodem”. Często zapominają o tym kierowcy, mający zielone światło warunkowe. Doświadczyłem tego wielokrotnie, dlatego zawsze przejeżdżając przez skrzyżowanie, pomimo tego że jadę ścieżką rowerową i mam zielone światło, zwracam baczną uwagę na to, co się dzieje z mojej lewej strony. awet najlepsze przepisy nie są w stanie przewidzieć wszystkich drogowych sytuacji. Wzajemna życzliwość, zrozumienie, przezorność i rozwaga na pewno będą bardzo pomocne. A może, Jacku, nie mam racji? C N Andrzej Zb. Brzozowski 6 biznes “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 Kosynierzy Przedsiębiorczości Polskiej 3 października w Salach Kopernikowskich olsztyńskiego zamku odbyła się uroczysta Gala Przedsiębiorczości Polskiej. Wzięli w niej udział wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński, wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski, parlamentarzyści ziemi olsztyńskiej, samorządowcy oraz przedsiębiorcy z Warmii i Mazur, wśród których byli laureaci plebiscytu „Kosynierzy Przedsiębiorczości”. J ak powiedział Wiesław Łubiński, kanclerz olsztyńskiego oddziału Loży Business Centre Club, główny pomysłodawca i organizator gali i pierwszej edycji plebiscytu, na sztandarze polskich dawnych kosynierów znajdowało się hasło „Żywią i Bronią”. Na co dzień wytwarzali żywność, a w sytuacji zagrożenia bronili kraju. Ta piękna i romantyczna karta w historii Polski zainspirowała pomysłodawców do powołania kapituły, która w dzisiejszych przedsiębiorcach dostrzega niezwykłe patriotyczne zaangażowanie w rozwój potencjału gospodarczego kraju, nazywając ich „Kosynierami Przedsiębiorczości”. Celem było wyłonienie wśród najlepszych przodujących w produkowaniu i promowaniu polskich produktów, wytwarzanych przez rodzimych pracowników w oparciu o polskie technologie, jak również działających na rzecz lokalnej społeczności. ako pierwsza wyróżnienie w postaci statuetki kosyniera otrzymała Elżbieta Krasowska-Jaworska, prezes Warmińskiego Banku Spółdzielczego w Jonkowie. Ta bardzo potrzebna na wsi placówka powstała w 1975 r. jako Bank Spółdzielczy w Jonkowie, początkowo działała tylko jako bank chłopski. Udzielał on kredytów przede wszystkim rolnikom. Były to przeważnie pożyczki obrotowe na zakup środków do produkcji rolnej i kredytów na nieliczne w tamtych czasach inwestycje w gospodarstwach. Już na początku swojej działalności bank dał się poznać jako bardzo dobra placówka wspierająca rodzime rolnictwo. Od początku lat dziewięćdziesiątych, po objęciu funkcji prezesa przez panią Elżbietę Krasowską-Jaworską, bank zaczął się szybko rozwijać. Powstało 15 placówek oraz nowa siedziba w Jonkowie z nowoczesną salą operacyjną. Zwiększono również zakres świadczonych bankowych usług dla przedsiębiorstw i klientów indywidualnych, tak aby każdy ści znalazły się jeszcze: Jarosław Goszczycki, właściciel Piekarni Tyrolska z Olsztyna, Eugeniusz Jaremko, przewodniczący rady nadzorczej Iławskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego, Jan Szynaka ,prezes firmy „Meble” sp. zoo z Lubawy, Janusz Skowroński, prezes przedsiębiorstwa „Tewes-Bis” z Barczewa, Marek Karólewski, prezes zarządu Warmińsko-Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, oraz Marian Stawarczyk i Anna Stawarczyk, właściciele Przedsiębiorstwa Budowlanego „Mas-Bud”z Olsztyna. Elżbieta Krasowska-Jaworska i Zbigniew Jaworski z WBS Jonkowo z wicepremierem Januszem Piechocińskim (w środku) J Gali strzegli kosynierzy Nagrodzeni „Kosynierzy Przedsiębiorczości Polskiej” mógł znaleźć coś dla siebie. WBS w Jonkowie zrzeszony jest w Banku Polskiej Spółdzielczości SA. Znajduje się w czołówce pośród prawie 600 banków spółdzielczych w kraju. Jest bardzo wysoko notowany w województwie warmińsko-mazurskim. ank cały czas rozwija swoją działalność, wspierając krajową (i nie tylko) przedsiębiorczość. Na pomoc z jego strony mogą liczyć wszystkie podmioty w województwie warmińsko-mazurskim. Bank z powodzeniem działa na wsiach, B jak i w miastach, w tym także na terenie Olsztyna, prowadząc rachunki rozliczeniowooszczędnościowe i inne. WBS ma sześć placówek w stolicy Warmii i Mazur. asługą prezes Elżbiety KrasowskiejJaworskiej, która odebrała na gali z rąk kanclerza BCC i przewodniczącego kapituły Wiesława Łubińskiego nagrodę i prestiżową statuetkę, są także działania pozabankowe. Między innymi prowadzona jest akcja wdrażania zasad oszczędzania i początkowej nauki tak zwa- Z nego małego biznesu wśród szkolnej młodzieży. Wspomagani są biedni uczniowie przy zakupie podręczników szkolnych, dożywianiu (między innymi akcja szklanka mleka). Bank pomaga finansowo, i nie tylko, dzieciom potrzebującym pomocy. Dofinansowuje działalność i zamierzenia wielu organizacji, stowarzyszeń, wydając co roku na ten cel znaczne kwoty. Wspiera sport, kulturę i inne przedsięwzięcia. Krzewi ideę gospodarności i oszczędzania wśród dzieci i młodzieży. WBS z Jonkowa zaj- muje się również wspieraniem działalności osób i podmiotów kredytami, usługami i doradztwem. Bank WBS oferuje kredyty na cele konsumpcyjne, kredyty na cele mieszkaniowe, kredyty na zakup środków transportu i kredyty dla posiadaczy ROR, rachunki bankowe oraz różne ubezpieczenia. Zapewnia profesjonalne produkty dewizowe, karty bankowe, konta internetowe oraz zlecenia z rachunku. o wszystko zostało wzięte pod uwagę i pozwoliło kapitule na umieszczenie Warmińskiego Banku Spółdzielczego wśród siedmiu najlepszych patriotycznych przedsiębiorstw Warmii i Mazur. W drużynie Kosynierów Przedsiębiorczo- T Nagrodę specjalną z tytułem „Naczelnika Kosynierów Przedsiębiorczości” kapituła przyznała wicepremierowi, ministrowi gospodarki Januszowi Piechocińskiemu. To wyróżnienie premiera Piechocińskiego przez kapitułę to sygnał, że kierunek działań, jaki obrał jako minister i wicepremier jest doceniany. Wicepremier Piechociński podziękował kapitule za to zaszczytne wyróżnienie, podkreślając, że wspieranie rodzimego biznesu, propagowanie patriotyzmu gospodarczego to najlepsze bodźce do rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw, które są podstawą rozwoju naszej krajowej gospodarki. Jacek Panas samorząd województwa “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 7 Warmińsko-Mazurska Specjalna Strefa Ekonomiczna powiększy się o kolejne 80 hektarów. Władze strefy liczą na inwestycje warte pół miliarda złotych i powstanie ponad dwóch tysięcy nowych miejsc pracy. Podczas konferencji prasowej w Olsztynie marszałek województwa Jacek Protas oraz prezes WMSSE Marek Karólewski poinformowali o otwarciu przedstawicielstwa strefy w Kaliningradzie. Budowa Więcej terenów dla inwestorów obwodnicy na Warmii i Mazurach Olsztyna zatwierdzona przez rząd Decyzję o poszerzeniu strefy zapowiedział premier Donald Tusk podczas niedawnej wizyty w Elblągu. 1 października decyzję zatwierdziła Rada Ministrów. – Z ogromnym napięciem obserwowaliśmy dyskusję, czy strefy – pomyślane jako wsparcie dla przedsiębiorców na terenach szczególnie zagrożonych bezrobociem i pozbawionych dużych zakładów pracy – nadal będą funkcjonowały – powiedział podczas konferencji prasowej marszałek Jacek Protas. – Cieszy nas, że ta dyskusja zakończyła się pozytywnie, bo to oznacza także rozwój dwóch stref, działających w regionie: warmińsko-mazurskiej i suwalskiej (w województwie warmińsko-mazurskim działają dwie podstrefy SSSE – Gołdap i Ełk – red.). To będzie dodatkowy atut dla potencjalnych inwestorów. Marszałek województwa Jacek Protas oraz prezes WMSSE Marek Karólewski podczas konferencji prasowej Strefa po rozszerzeniu obejmie także Pisz, Kętrzyn, Elbląg, Kurzętnik i Biskupiec. – Według naszych założeń da to efekt w postaci ponad 2 tys. nowych miejsc pracy i inwestycji wartych 0,5 mld zł – zapowiedział Marek Karólewski, prezes strefy. – W Elblągu porozumieliśmy się już z trzema przedsiębiorstwami. Zezwolenia na ich funk- cjonowanie w strefie wydamy najprawdopodobniej jeszcze w tym roku, a kolejne dwa powinniśmy wydać w przyszłym roku. Konferencja prasowa w Urzędzie Marszałkowskim stała się także okazją do zapowiedzi otwarcia przedstawicielstwa WMSSE w Kaliningradzie. – Dostaliśmy już pozwolenie z rosyjskiego Minister- stwa Spraw Zagranicznych – dodał Marek Karólewski. – W nowej placówce będziemy promować polskie firmy i zachęcać Rosjan do inwestycji w naszym województwie. Liczymy też na współpracę z przedstawicielstwami poszczególnych republik. Otwarcie przedstawicielstwa odbyło się 3 października. Do tej pory WMSSE obejmowała ponad 900 ha gruntów zlokalizowanych w 24 podstrefach: Barczewo, Bartoszyce, Ciechanów, Dobre Miasto, Elbląg, Iława, Iłowo Osada, Lidzbark Warmiński, Mława, Morąg, Mrągowo, Nidzica, Nowe Miasto Lubawskie, Olecko, Orzysz, Ostrołęka, Ostróda, Olsztyn, Olsztynek, Pasłęk, Piecki, Pisz, Szczytno, Wielbark. Wśród 35 firm, które prowadziły działalność na naszym terenie, największe to Michelin Polska S.A. i LG Electronics Mława. Na posiedzeniu 1 października Rada Ministrów przyjęła zmianę do obecnie realizowanego Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2011-2015. Dzięki temu jeszcze w tym roku mają być ogłoszone przetargi na budowę obwodnic o łącznej długości 150 km, w tym obwodnicę stolicy Warmii i Mazur. Inwestycja ma być oddana do użytku w 2017 roku. – Traktuję decyzję rządu jako przysłowiową kropkę nad „i” – mówi marszałek województwa Jacek Protas. – Dzięki temu olsztyński oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad został upoważniony do ogłoszenia przetargu na realiza- cję tej olbrzymiej inwestycji. Przypomnę, że rząd przeznaczył na budowę obwodnicy Olsztyna ponad 1,4 mld złotych. Jest to druga zmiana programu drogowego w tym roku, a zatem kolejne powiększenie możliwości realizacyjnych nowych dróg. W czerwcu Rada Ministrów przyjęła załącznik nr 5, w którym określono listę wybranych zadań drogowych. Na Warmii i Mazurach ogłoszono już przetargi na wszystkich odcinakach drogi S7 w regionie oraz na trasie S51 łączącej Olsztyn z Olsztynkiem. Dzięki temu obwodnica będzie połączona z siecią dróg ekspresowych. Warmia: Rebelia Kultury – inne oblicze Warmii Warmia: Rebelia Kultury to niekonwencjonalna inicjatywa artystyczna, łącząca różnorodne dziedziny sztuki. Od 5 do 27 października widzowie i słuchacze będą mogli wybierać spośród licznych wydarzeń odbywających się na Warmii, związanych z filmem, teatrem, muzyką, tańcem, literaturą i designem. Projekt Warmia: Rebelia Kultury jest unikatową formą prezentacji potencjału branży kreatywnej w regionie, który zazwyczaj kojarzony jest z walorami turystycznymi i przyrodniczymi. Warmia ma jednak także inne oblicze – potencjał do tworzenia innowacyjnych, niepokornych i twórczych inicjatyw artystycznych. Świadczy o tym program projektu Warmia: Rebelia Kultury. Znalazły się w nim wydarzenia, z których część jest w Polsce absolutnie wyjątkowa, dlatego miłośnicy kultury powinni na nie zwrócić szczególną uwagę. Jest tak w przypadku Festiwalu Filmowego Bluebox – jedynej w naszym kraju imprezy osób zajmujących się cyfrowym tworzeniem obrazu i dźwięku, wypełnionej warsztatami, projekcjami i spotkaniami ze znanymi artystami filmu, producentami i mistrzami grafiki komputerowej. Będą na niej obecni m.in. specja- liści z Platige Image, The Chimney Pot, ATM, Odeon, Nolabel, Orka Film, BadiBadi czy LumconFx. Również Festiwal do Czytania jest jedynym tego typu wydarzeniem w Polsce, nawiązującym m.in. do obchodzonego w wielu krajach świata World Book Night. Wyjątkowy charakter będą także miały warsztaty tańca współczesnego Się tu tańczy, poprowadzone przez znanego słowackiego tancerza i pedagoga Jana Durko. Natomiast dla miłośników gitary basowej (i nie tylko dla nich) fantastyczną atrakcją będzie udział w projekcie Bass Days takich muzyków jak Igor Saavedra (wielo- krotny uczestnik Bass Player Live, Bass Player Live All-Star Jam i London Bass Guitar Show) i Yolanda Charles (znana z występów z artystami, takimi jak Robbie Wil- liams, BB King, Eric Clapton, Van Morrison, Mick Jagger, Sinead O’Connor i Dave Stewart). – Kolejna edycja projektu Warmia: Rebelia Kultury jest wypełniona ciekawymi wydarzeniami artystycznymi – mówi Anna Wasilewska z zarządu województwa warmińsko-mazurskiego. – Każdy miłośnik oryginalnej sztuki znajdzie dla siebie coś ciekawego, co pokazuje, jak duży jest potencjał kreatywny naszego regionu. Samorząd województwa warmińsko-mazurskiego, wspierając artystów zaangażowanych w projekt Warmia: Rebelia Kultury, pomaga jednocześnie dynamicznie rozwijającej się kulturze współczesnej na Warmii. Celem festiwalu, oprócz dostarczenia przeżyć artystycznych, jest także promocja regionu oraz pokazanie, jak dynamicznie rozwija się w nim kultura współczesna – zwłaszcza ta, której wyróżnikiem jest kreatywność. Projekt Warmia: Rebelia Kultury Tegoroczny cykl wydarzeń składa się z czterech bloków tematycznych: * Rebelia Niskich Tonów – koncerty i warsztaty gry na gitarze basowej z udziałem znanych basistów – Bass Days, konkurs dla młodych DJ-ów – Bass for the Masses, a także warsztaty muzyczne i koncerty prezentujące folkowe utwory we współczesnej aranżacji, * Multirebelie – wydarzenia artystyczne obejmujące takie dziedziny sztuki, jak film, taniec, literatura i teatr, skierowane zarówno do profesjonalistów, jak i amatorów. W ramach Multirebelii odbędą się m.in. Festiwal Filmowy Bluebox, warsztaty tańca Się tu tańczy i Festiwal do Czytania, * Rebelia designu – jej tematem przewodnim jest sztuka współczesna połączona z działaniami z zakresu designu, w tym także warsztaty designu regionalnego Etno WaMa, których efektem będzie przygotowanie rekomendacji do stworzenia gadżetu promującego region, * Rebelia w gotyku – niekonwencjonalne działania artystyczne i koncerty prezentowane w klimatycznych budowlach gotyckich Warmii – muzyka sakralna, jazz, śpiew „eksperymentalny”. W tym roku projekt rozpocznie się 5 października koncertem z cyklu „Rebelia w gotyku”, a zakończy koncertem finałowym w ostatnią niedzielę października. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.rebeliakultury.pl. Zapraszamy także na fanpage projektu na Facebooku:www.facebook.com/RebeliaKultury. 8 “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 olsztyn i okolice Badi cierpiał. Teraz szuka szczęśliwego domu B adi to około czteroletni owczarek szkocki, przywieziony z lasu. Psiak był dramatycznie zaniedbany. Został znaleziony zakleszczony, zapchlony i wychudły, nie widać tego pod mnóstwem jego sierści, ale kiedy się dotknie psiaka, czuć jego każdą kość. Jak tylko przywyknie do sytuacji, w której się znalazł, odwiedzi psiego fryzjera. Badi na początku był nieufny, bał się wszystkich, teraz nie ma po tym śladu. Na spacerach bardzo się pilnuje, ciągle patrzy w oczy. Ładnie chodzi na smyczy. Domaga się głaskania, lgnie do człowieka. Boi się jeszcze gwałtownych ruchów i podniesionego głosu, ale to wszystko jest kwestią czasu, właściwego domu i opieki. Mimo tego, co go spotkało, ma pogodną naturę. Badi to dobry psiak, bardzo potrzebuje człowieka, bo w psiej przechowalni jest samotny, rozpacza, kiedy tylko pozostaje sam. Będzie twoim cudownym przyjacielem, daj mu tylko na to szansę! Do innych psów jest pozytywnie nastawiony. Przed adopcją zostanie wykastrowany, jest odrobaczony i zaszczepiony. Obecnie przebywa w Dobrym Mieście, ale jak tylko znajdzie się dom, który będzie chciał zabrać psiaka, to Kapituła Psia – Kolegium Miłośników Zwierząt może nawet pomóc w transporcie Badiego do nowego domu po wcześniejszym ustaleniu terminu. Warunkiem wzięcia psiaka jest podpisanie umowy adopcyjnej i wizyta przedadopcyjna. Chcesz zapytać o Badiego, zadzwoń 794 304 181. Trzysta metrów dla rowerów Dobrze wiemy, że rowe- ca Armii Krajowej w Olszty- rów powstanie w przyszłym rzyści w stolicy regionu nie nie wreszcie staje się przy- roku. Dlaczego nie teraz? są zbyt rozpieszczani. Brakuje jaźniejsza dla ruchu rowero- Otóż sensowniejsze jest, aby w Olsztynie tras rowerowych wego. W czasie niedawnej tę inwestycję skoordynować z prawdziwego zdarzenia. Ba! przebudowy skrzyżowania z z pracami wykonywanymi Największym kłopona skrzyżowaniu z aletem jest to, że trasa roją Warszawską i ObrońUlica Armii Krajowej w Olsztynie werowa prowadzi nas, ców Tobruku, które bęwreszcie staje się przyjaźniejsza a nagle się urywa. I podą miały miejsce władla ruchu rowerowego. W czasie wstaje problem. Prze- niedawnej przebudowy skrzyżowania śnie za rok. Stworzenie cież nie ma ścieżki dla z ul. Saperską w miejsce zniszczonego wygodnych tras rowecyklistów, a po chodrowych na tym obszachodnika pojawił się tam prawie niku pędzić nie wolno, rze ma spore znaczenie 300-metrowy odcinek bitumicznej bo chodnik jest dla pieze względu na zbliżadrogi dla rowerów. szych. Po ulicy też nie jące się udostępnienie wolno, bo akurat to trazagospodarowanych sa do siedemdziesięciu kilo- ul. Saperską w miejsce znisz- brzegów Jeziora Krzywego. metrów na godzinę i obowią- czonego chodnika pojawił się Powstanie tam zupełnie nozuje zakaz ruchu rowerów tam prawie 300-metrowy od- wa sieć tras rowerowych i piena tym odcinku. I co ma zro- cinek bitumicznej drogi dla szych, prowadząca od okolic bić biedny rowerzysta? Chce rowerów. Na pozostałej dłu- Plaży Miejskiej poprzez Zatożyć aktywnie w mieście ogro- gości ul. Armii Krajowej (od kę Miłą do Słonecznej Polany. dzie, a tu chyba lepiej prze- alei Warszawskiej poprzez siąść się w samochód. Nic za- ulicę Jagiellończyka do skrzytem dziwnego, że rowerzyści żowania z aleją Schumanna) ucieszyli się na wieść, że uli- wydzielona droga dla rowe- Nie będą chodzić po błocie S ą takie miejsca w naszym powiecie, gdzie diabeł mówi dobranoc. Ani kierowcy, ani piesi nie mają tam łatwego życia. Nawierzchnia dróg jest kiepska, przydrożne drzewa stanowią śmiertelne zagrożenie, brakuje poboczy, po których mieszkańcy wsi mogliby bezpiecznie dotrzeć do domu. Nic dziwnego, że w takich realiach cieszy nawet niewielka zmiana na lepsze. Takim plusem będzie w październiku odnowa nawierzchni i remonty przełomów na niektórych drogach powiatowych, tam gdzie sytuacja jest najbardziej opłakana. Już wiemy, że będzie chodziło o odcinki między Nikielkowem a przejazdem kolejowym w Łęgajnach, o odcinek w Sokolitach oraz między Siłą a Tomaszkowem. To tam powstaną dywaniki asfaltowe i pobocza, które ułatwią bezpieczne poruszanie się po gminie. C o ciekawe, pieniądze na te inwestycje wzięły się z… oszczędności poprzetargowych. Dzięki temu dodatkowo zostaną wyremontowane zniszczone przełomy i zapadliska na drodze Kominki – Troksy (gmina Kolno), Barczewo – Jedzbark, Jeziorany – Miejska Wieś oraz we wsi Ramsowo. Nie trzeba wyjaśniać, jaką pułapkę dla kierowców stanowią takie dziury w drodze, jakie są we wspomnianych wsiach. Mieszkańcy mogą odetchnąć z ulgą, bo drogowcy obiecali, że jeszcze w październiku te zapadliska zostaną wyremontowane. W tym roku to drogowcy zaskoczą zimę, a nie na odwrót. Na opisane remonty zostanie przeznaczone pół miliona złotych. region “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 9 Nagrody dla organizacji pozarządowych w gminie Dywity Dziesięć lat temu na terenie gminy Dywity działało zaledwie osiem organizacji, w tym trzy ochotnicze straże pożarne i jeden klub sportowy, teraz jest ich już dwadzieścia siedem, w tym dwie fundacje, cztery OSP i pięć klubów sportowych. Świadczy to o tym, że w gminie Dywity aktywność społeczna rozwija się, że społeczeństwo obywatelskie ma tu trwałe podstawy w tradycji – stwierdził wójt Jacek Szydło podczas gminnej konferencji z okazji dziesięciolecia funkcjonowania Ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Marek Borowski, przewodniczący Rady Organizacji Pozarządowych Województwa Warmińsko-Mazurskiego, nawiązał do historii, zwracając uwagę na fakt, że dynamiczny rozwój organizacji pozarządowych pod koniec XX wieku wymusił niejako przyjęcie 24 kwietnia 2003 r. ustawy porządkującej ich działania i ułatwiającej współdziałanie organizacji z samorządami. Był to pierwszy akt prawny, który wprowadził definicję organizacji pozarządowej i wolontariatu oraz uregulował sposób współpracy administracji publicznej z organizacjami pozarządowymi. Joanna Glezman, pełnomocnik marszałka województwa ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi, oceniła, że na tle innych gmin współpraca samorządu z organizacjami jest wręcz wzorowa, że Urząd Gminy wspiera je nie tylko dobrym słowem, lecz także rzeczowo i finansowo. Może dzięki temu dywickie społeczności założyły organizacje o bardzo różnym profilu: od sportowych po kulturalne, oświatowe, historyczne i ekologiczne. I są takie, w których działają nie tylko same kobiety, lecz także i mężczyźni, jak np. w Ługwałdzie. Z kolei dr Krzysztof Szulborski z UWM podkreślił znaczenie dialogu między administracją a społeczeństwem i zwrócił uwagę na konieczność dawania przykładu młodszym przez starszych działaczy społecznych i zaapelował do uczestników spotkania: – Korzystajcie z doświadczeń starszych, z wolontariatu młodzieży i projektów organizacji pozarządowych. Jak to było Alicja Wąsik, pełnomocnik wójta ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi, przedstawiła szczegóły z historii dywickich organizacji. Pionierami w 2003 r. były: Społeczny Komitet Rozbudowy Szkoły w Spręcowie, Stowarzyszenie „Nasza Wieś” we Frączkach, Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Słupy i Okolic, Warmińskie Stowarzyszenie Kobiet Kieźlińskich, Gminny Uczniowski Klub Sportowy „Asy” w Dywitach, OSP w Kieźlinach, Brąswałdzie i Tuławkach. Co roku przybywały 2-3 organizacje, więc obecnie jest ich 27, w tym 2 fundacje, 4 OSP i 5 klubów sportowych. Najmłodszą jest SMS, czyli Stowarzyszenie Miłośników Słup (w trakcie rejestracji). Samorząd przyjazny organizacjom Rozwój ten nie byłby chyba możliwy bez pomocy władz gminy, prowadzonej zgodnie z corocznymi programami współpracy z organizacjami pozarządowymi. Jak wynika z danych Urzędu Gminy Dywity, współpraca ta w okresie 2003-2013 obejmowała wiele dziedzin. Gmina pomagała OP rzeczowo i finansowo – w ciągu 10 lat organizacje otrzymały 1445592,55 zł. Przeznaczono je m.in. na inwestycje i imprezy. Dzięki tym pieniądzom Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Słupy i Okolic zagospodarowało plażę i wybudowało pomost nad jez. Wadąg, a Stowarzysze- Nagrodę dla Słup odbiera Waldemar Grzegorzewski nie Przyjaciół Wsi Bukwałd – świetlicę. Gmina wspierała takie imprezy jak: festyn archeologiczny w Gadach (organizator Stow. „Nasze Gady”), łosiery w Nowych Włokach (Nieformalna Grupa Kobiet), czy zloty rowerowe organizowane przez Stowarzyszenie „Nasza Wieś” z Frączek. Dzięki pomocy gminy organizacje korzystają nieodpłatnie z pomieszczeń gminy, Fundacja „Prymus” może fundować stypendia dla zdolnych uczniów, a małe organizacje mogą zdobyć dofinansowanie na pozaplano- Nagrodę dla „Warmińskiej Wsi” odebrała Małgorzata Dawidson nych projektów. Po partnersku konsultowane są z organizacjami różne dokumenty i inicjatywy władz gminy, w tym projekty uchwał Rady Gminy. Współpracę samorządu z OP ułatwia powołana w 2011 r. Gminna Rada Działalności Pożytku Publicznego. Nagrody dla najaktywniejszych Specjalny dyplom od wójta dla Alicji Wąsik we dobre pomysły tzw. „Trybie Małych Zleceń”. W sumie w minionym dziesięcio- leciu Urząd Gminy podpisał z organizacjami 223 umowy na wspólną organizację róż- Swoimi dokonaniami pochwaliły się podczas konferencji niektóre organizacje. Ciekawy był film autorstwa Klubu Reportera ze Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Słupy i Okolic, prowadzącego niepubliczną szkołę podstawową, interesująco wypadła prezentacja Ewy Rumińskiej z Fundacji „Albatros” w Bukwałdzie, znanej w kraju m.in. z ośrodków rehabilitacji dzikich zwierząt i ptaków. Teresa Kosińska podkreśliła, że Stowarzyszenie „Nasze Gady” wydało szereg publikacji turystycznych i historycznych, Małgorzata Dawidson przedstawiła inicjatywy Stowarzyszenia „Warmińska Wieś” w Różnowie, które chce zbudować m.in. skate park, a Szymon Niestatek mówił o medalowych sukcesach zawodników GUKS „Asy”. Wzruszającym momentem konferencji były więc nagrody dla wyróżniających się społeczników i organizacji, które przyznały im władze gminy. Alicji Wąsik, otrzymała z rąk wójta Jacka Szydło dyplom oraz przewodniczącej Rady Gminy Renaty Kaszubskiej kwiaty za zdobycie tytułu najlepszej animatorski społecznej w województwie w konkursie „Godni naśladowania”. W kategorii „Najciekawsze przedsięwzięcia” nagrody i dyplomyotrzymali: Fundacja „Albatros” (prezes Ewa Rumińska) za prowadzenie działań na rzecz ochrony środowiska oraz stworzenie Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Dzikich, i Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Słupy i Okolic (prezes Waldemar Grzegorzewski) za prowadzenie Niepublicznej Szkoły Podstawowej w Słupach (dyplomy i tablety). W kategorii „Najaktywniejsze organizacje” dyplomy i nagrody otrzymały: Stowarzyszenie „Nasza Wieś” we Frączkach, prezeska Dorota Golan; „Warmińska Wieś” w Różnowie, prezeska Monika Kur-Rydzewska (odebrała je Małgorzata Dawidson) oraz „Nasze Gady”, prezeska Teresa Kosińska. Na zakończenie z recitalem utworów Bułata Okudżawy wystąpił Marek Wąsik z Frączek. Wszystkich poczęstowano oczywiście jubileuszowym tortem. kj (r) 10 “Nowe Życie Olsztyna” 19 (118) 2013 dom Salon z aneksem ...jak to ugryźć? Większość z nas lubi otwarte przestrzenie. Dlatego coraz częstszym rozwiązaniem, zwłaszcza w niewielkich wnętrzach, jest połączenie kuchni z pokojem dziennym poprzez usunięcie ścianki działowej z drzwiami. Jest to świetny pomysł na powiększenie mieszkania, otwiera przestrzeń i umożliwia integrację rodziny podczas codziennych czynności. Ale jak to wykonać, by mimo wszystko kuchnia była kuchnią, a salon salonem? Podpowiem Państwu, w jaki sposób można zaaranżować powierzchnię pomiędzy dwoma zupełnie różnymi pomieszczeniami. Jak wszyscy wiemy, salon służy głównie do przyjmowania gości oraz codziennego wypoczynku. W kuchni natomiast przygotowujemy posiłki, więc jest to miejsce robocze, w którym bardzo szybko tworzy się niemile widziany bałagan. Podczas projektowania musimy pamiętać, by te dwa pomieszczenia, mimo zupełnie różnych funkcji, stały się spójną, estetyczną oraz przede wszystkim funkcjonalną przestrzenią. Pierwszą propozycją jest BAREK. Wyróżnia się spośród innych rozwiązań nietypową wysokością. Jest zawsze wyższy o kilkanaście centymetrów od pozostałych blatów. Dzięki temu wyraźnie oddziela przestrzeń kuchenną od reszty pomieszczenia, zasłania powierzchnie robocze oraz spełnia funkcję stołu. Charakterystyczne barowe krzesła nadają mu ciekawego charakteru. Można go wykorzystać jako miejsce do podawania lub jedzenia posiłków. Będzie też dobrym miejscem dla dzieci, które lubią odkładać odrabianie lekcji na ostatnią chwilę. Rodzice przygotowujący wieczorny posiłek będą mogli jednocześnie pomagać w odrabianiu pracy domowej. Decydując się na barek, zyskujemy dodatkowy blat roboczy, który jest w kuchni potrzebny. Ponadto umożliwia osobie pracującej w kuchni stały kontakt z osobami przebywającymi w pokoju dziennym. W zależności od ilości miejsca, jakim dysponujemy, barek może stać na nodze mowanie większej liczby gości. Podczas pracy w kuchni stanowi dodatkową przestrzeń roboczą. ŚCIANKI i MURKI to kolejne propozycje na lub na ściance. Jeśli w naszej kuchni przydałyby się dodatkowe szafki, to można naszą konstrukcję barową zbudować na elementach meblowych. W ten sposób uzyskujemy potrzebną powierzchnię na kuchenne akcesoria, której nigdy dość. Kolejnym rozwiązaniem jest umieszczenie WYSPY. Może być wolnostojąca lub uzyskana poprzez przedłużenie ciągu szafek z blatami. Coraz częściej możemy spotkać mobilne elementy me- blowe na kółkach, umożliwiające zamknięcie lub otwarcie kuchni w dowolnym momencie. Wyspa zmienia pozycję osoby gotującej. Stawia ją przodem do salonu i pozwala na kontakt wzrokowy z osobami przebywającymi w salonie. Ponadto dzięki niej większa liczba osób może pracować w kuchni. Jeśli wyspę tworzymy na szafkach, to zyskujemy dodatkowe bezcenne miejsce na przedmioty kuchenne. Szafki stojące między kuchnią a salonem są widoczne z obu stron, dlatego powinny być również otwierane obustronnie. Możemy zamówić szafki z jednym wnętrzem lub też podwójne łączone tyłami. Taka wyspa posłuży nam również jako stół. Wówczas wysuwamy blaty tak, aby zmieściły się pod nimi nasze nogi oraz krzesła. Łącznikiem między kuchnią a salonem, jeśli mamy więcej miejsca do dyspozycji, może być sam STÓŁ. Mniejszy kuchenny lub większy jadalny. Umożliwia codzienne rodzinne posiłki, jak i przyj- delikatne rozgraniczenie kuchni i salonu, dające jednocześnie możliwość spójnego ich połączenia. W tym przypadku murek, przewyższający blaty robocze o kilkanaście centymetrów, doskonale zasłoni niepożądane płaszczyzny kuchenne. Zyskujemy dzięki nim ściankę na postawienie szafek i blatów, utrzymując przy tym otwartą przestrzeń. Przy odpowiedniej aranżacji zyskujemy dodatkowe powierzchnie na sprzęty i akcesoria kuchenne. Warto również przemyśleć wykorzystanie przestrzeni znajdującej się nad barkiem, wyspą czy murkiem. Możemy zaaranżować tam koronę, którą podświetlimy i umieścimy na niej uchwyty do kieliszków. Można też zbudować półki na książki kucharskie lub zostawić tę przestrzeń pustą i powiesić lampy. Będzie to zabieg, którym dodatkowo oddzielimy optycznie dwa pomieszczenia oraz doświetlimy blaty. Uzyskamy w ten sposób spójną całość, która będzie funkcjonalna i zadowoli nasze zmysły. Ewelina Sugajska dom 11 “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 Mieszkanie dla Młodych uchwalone! Co o tym sądzić? Przed kilkoma dniami Sejm uchwalił Ustawę o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez ludzi młodych, w skrócie nazywaną programem „Mieszkanie dla Młodych” (MdM). Kupujący nieruchomość otrzyma z budżetu państwa dopłatę, która będzie stanowić od 10 do 20% wartości mieszkania kupowanego przy pomocy kredytu hipotecznego. Program ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2014 roku. By zakwalifikować się do niego należy spełnić szereg warunków. Po pierwsze: program skierowany jest do osób w wieku do 35 lat. Po drugie: można kupić mieszkanie lub dom wyłącznie z rynku pierwotnego. Po trzecie: dopłata będzie do 50 m2, przy czym maksymalny metraż mieszkania to 75 m2 (wyjątek stanowią osoby posiadające troje dzieci – tu maksymalny metraż to 85 m2). W przypadku domów maksymalna powierzchnia to 100 m2 (lub gdy jest troje dzieci to 110 m2). Po czwarte: małżeństwo bezdzietne lub osoba stanu wolego otrzyma 10% dopłaty. Po piąte: małżeństwo z dzieckiem albo osoba samotna wychowująca dziecko, otrzyma 15% dopłaty. Po szóste: jeżeli w ciągu pięciu lat od zakupu nieruchomości urodzi się trzecie lub kolejne dziecko, to budżet państwa dopłaci kolejne 5%. Po siódme: określony jest maksymalny limit cen mieszkań i domów zakwalifikowanych do programu. Podobnie jak to było w programie „Rodzina na Swoim” będzie to wskaźnik odtworzeniowy 1 m2 ogła- Kolejna sprawa to współczynnik cenowy – kształtowany nieprecyzyjnie i jeszcze podniesiony o 10%. Może to spowodować sztuczne kształtowanie cen na rynku pierwotnym. Inni zastanawiają się, dlaczego program wyklucza 40-latków? Bo są za starzy? Nierozwojowi? Nie będą mieli potomstwa? A może wykluczyć też ludzi chorych? Leworęcznych? Łysych? Biedni dla bogatych? szanego przez wojewodę. Zastosowano współczynnik 1,1. Oznacza to podniesienie maksymalnych limitów cen nieruchomości. Aktualny wskaźnik obowiązujący do końca marca 2014 roku to dla Olsztyna 4 781 zł, dla województwa warmińsko-mazurskiego 3 751 zł (już pomnożony o 1,1). Po ósme: program ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2014 roku. Na każdy rok będą limity dopłat. W 2014 będzie to 600 mln zł, w 2015 – 715 mln zł, w 2016 – 730 mln zł, w 2017 – 746 mln i 2018 – 762 mln zł. Kontrowersje wokół programu Przez cały 2013 rok wiele środowisk czekało na ostateczną wersję programu. Część jest bardzo zadowolona, inni wręcz przeciwnie – są oburzeni. Główne zastrzeżenia dotyczą wyłączenia z programu rynku wtór- nego. Rzeczywiście jeżeli dopłaty są skierowane tylko na rynek pierwotny, to państwo wspiera głównie duże miasta, aktywność deweloperów w mniejszych miejscowościach jest bardzo niska. Do programu zaliczamy mieszkania do 75 m2 (i wyjątkowo do 85 m2). Niektórzy twierdzą, że jest to program wsparcia deweloperów, by ci mogli wypchnąć swoje zalegające mieszkania. Można również stwierdzić, że w tym programie biedni wspierają bogatych. Z dużym dystansem i wyolbrzymieniem do biednych można zakwalifikować osoby, które nie posiadają zdolności kredytowej i nie mogą otrzymać kredytu hipotecznego. Bogaci zaś to ci, którzy mają dobrą pracę, płacę i umowę o pracę, mogący otrzymać kredyt i dopłatę. Więc to grupa biednych, którzy płacą podatki, wspiera bogatych, kupujących nieruchomości na własność. Polska jest w kryzysie gospodarczym. Budżet jak szwajcarski ser – z samych dziur, z samych zer – czy stać nas na kolejne dopłaty? Należy pamiętać, że przez prawie 8 lat będą trwały dopłaty do programu Rodzina na Swoim. Mamy najniższe stopy procentowe w historii (5% wg NBP, 4% wg ZBP), czy w tym momencie potrzebna jest kolejna zachęta do poniesienia popytu? Pamiętajmy, że zbyt szybko rosnący popyt (liczba kupujących) niechybnie doprowadzi do wzrostów cen. Już trwają wyścigi na obejście programu. Na przykład osoby żyjące w wolnym związku (konkubinacie) z jednym dzieckiem mogą otrzymać 10% dopłaty na jedno mieszkanie czy dwa razy po 10% na dwa mieszkania? My jako obywatele, wyborcy powinniśmy się zastanowić nad działaniami parlamentarzystów. Przecież środki na MdM pochodzą głównie z naszych podatków. W jaki sposób je redystrybuować? Czy nie bardziej sprawiedliwie byłoby wspierać osoby mniej zamożne, zatrudnione na umowach śmieciowych, kupujące mieszkania mniejsze, znacznie tańsze, np. na peryferiach miast czy gmin? Ta uchwała to początek drogi legislacyjnej, trafi jeszcze m.in. do Senatu i do prezydenta RP. Krzysztof Rzymski 12 “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 dom Jak płacić mniej za ogrzewanie? Kaloryfery rozkręcone na pełen gwizdek, a tobie nadal zimno? Powodów może być kilka. Jednym z nich jest niezdrowy nawyk przebywania w przegrzanych pomieszczeniach. Innym natomiast złe korzystanie z grzejników. Ogrzewając mieszkanie, popełniamy sporo błędów, za które potem słono płacimy, jak przychodzi rachunek od dostawcy ciepła. Jaka temperatura w pokoju jest właściwa? To zależy od… wieku lokatorów! Osoby do 45. roku życia najlepiej czują się w pomieszczeniach, w których temperatura oscyluje między 19 a 21 stopni Celsjusza. Niemowlaki oraz osoby starsze wolą temperaturę o 2 stopnie wyższą. Szczególnie podczas snu nie powinniśmy wdychać zbyt ciepłego powietrza. 18 stopni to najlepsza temperatura do spania dla zdrowego człowieka. Rozkręcanie kaloryferów na full, „bo w nocy będzie zimno”, nie jest więc dobrym ani zdrowym pomysłem. Odsuń kanapę Najczęściej popełnianym błędem, który skutkuje wysokimi rachunkami za ogrzewanie, jest zasłonięcie grzejników firanami, zasłonami albo w najgorszym przypadku – meblami. Zawór termostatyczny i grzejnik nie będą działały prawidłowo, jeżeli utrudnimy przepływ powietrza wokół grzejnika i głowicy termostatycznej. Zastawienie grzejnika kanapą czy biurkiem spowoduje trzy opłakane w skutkach scenariusze: – grzejnik będzie ogrzewał tylko zastawiający go mebel, a nie nasz pokój; – utrudniona wymiana ciepła między grzejnikiem a pokojem sprawi, że powietrze wokół grzejnika bardzo się nagrzeje, co spowoduje zamknięcie się zaworu termostatycznego, choć temperatura w pomieszczeniu będzie za niska; – będzie nam tak zimno, że wreszcie jeszcze mocniej rozkręcimy kurek zastawionego meblem grzejnika, wyrzuca- jąc kolejne pieniądze w błoto na nieefektywne ogrzewanie. Co powinniśmy zrobić, aby nie marnować ciepła i pieniędzy? Najlepiej tak przemeblować pokój, aby nic nie zastawiało kaloryferów. Podwijajmy firany i zasłony nad grzejnikami. Zasłonięcie grzejnika kotarą sprawia, że nagromadzone ogrzane powietrze ucieka przez okno, zwłaszcza gdy nasza stolarka nie jest do końca szczelna. W efekcie ciepło zostaje stracone, a pokój jest niedogrzany. My marzniemy i jedyne, co nas rozgrzewa, to fantazja o wakacjach na Wyspach Kanaryjskich. Jak lepiej wietrzyć? Kolejnym błędem w ogrzewaniu pomieszczenia jest jego niewłaściwe wietrzenie. Często nam się wydaje, że mniej ciepła stracimy, jeśli tylko na dłużej lekko uchylimy okno lub lufcik. Nic bardziej mylnego. Efekt takiego niby-wietrzenia będzie następujący: nie tylko nie przewietrzymy pokoju, ale jeszcze spowodujemy wyziębienie ścian i wyposażenia, które są świetnym akumulato- rem ciepła. Nagrzanie tak wychłodzonego pokoju wymagać będzie później dostarczenia mnóstwa ciepła, bo oprócz konieczności ogrzania powietrza, będziemy musieli ogrzać jeszcze wyziębione ściany i meble. Podsumowując: znacznie więcej zmarnujemy ciepła, mając lufcik uchylony na godzinę, niż gdy otworzymy drzwi balkonowe czy okno na oścież na pełne 5 minut. Jedyne, o czym trzeba pamiętać, to o zakręceniu na tę chwilę zaworów termostatycznych, podwinięciu zasłon i firan, aby była pełna i szybka cyrkulacja powietrza. Zimno jak w igloo Ciekawostką jest, że pragnąc oszczędzać na cieple, niektórzy z nas popadają w skrajność. Zakręcają kurki i siedzą w zimnie. Powtarzają sobie, że tak jest zdrowo lub że do niskiej temperatury można się przyzwyczaić tak jak mieszkańcy na Syberii lub Alasce. Takim nazbyt oszczędnym lokatorom trzeba przemówić do rozsądku. Poinformować ich, że zakręcenie kurków z ciepłem może prowadzić do za- wilgocenia pomieszczeń i wystąpienia grzyba lub pleśni w pobliżu ścian zewnętrznych. Nie dość, że w takich chłodnych warunkach łatwiej o przeziębienie lub poważniejszą chorobę, to jeszcze znów pojawia się czynnik finansowy. Otóż sąsiedzi skąpego lokatora, chcąc utrzymać u siebie normalną temperaturę, będą zmuszeni do większego zużycia ciepła, bo mają wyziębione ściany. Mając za sąsiada dziadka mroza albo królową śniegu, interweniujmy. Nie mają prawa wyziębiać ani zagrzybiać nam ścian. Sami też bądźmy w porządku. Korzystajmy z ciepła, ale go nie marnujmy. Olga Ropiak dom 13 “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 Kupuję meble do kuchni. Ile muszę wydać? Kilkadziesiąt tysięcy? Kilkanaście? Kilka? A może tylko półtora lub dwa tysiące złotych wystarczą, abyśmy mogli urządzić sobie kuchnię jak z obrazka? Ogromna jest rozbieżność cenowa między propozycjami różnych salonów meblowych. Jaka jest więc rozsądna cena za dobrej jakości meble kuchenne? Planujemy remont lub wyposażenie kuchni. Pierwsze pytanie, na jakie musimy sobie odpowiedzieć, jest takie, czego właściwie oczekujemy? Mebli na wieki, choć za wysoką cenę, czy może mebli na kilka lat, ale za to tanio? Gotowe czy na zamówienie? Jeśli na meble możemy przeznaczyć do kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych, to możemy śmiało wybrać meble wykonane specjalnie dla nas na zamówienie. W Olsztynie jest mnóstwo salonów z meblami kuchennymi na wymiar, uwzględniającymi każde, nawet najbardziej nietypowe życzenie klienta. Meble na zamówienie pozwalają na setki, tysiące wariantów. Od mnogości kolorów frontów, pomysłowych rozwiązań technicznych i akcesoriów można dostać oczopląsu, więc kompetentny doradca jest w studiu od tego, aby pomóc nam wybrać to, co nam się podoba. Będzie nas zachęcał, byśmy doinwestowali jeszcze do tego czy innego elementu, a już w ogóle będziemy mieli meble najwyższej wytrzymałości, po prostu na wieki! W rezultacie zostawimy w studiu meblowym sporo pieniędzy, ale zyskamy – jeśli faktycznie firma jest solidna – meble na dziesięciolecia. Ciekawe jednak, że nie każdy klient chce mieć meble, które można dać córce w posagu. Czasy się zmieniają. Żyjemy szybko, lubimy zmiany. Nie chcemy mebli na dziesięciolecia, ale na kilka, kilkanaście lat. Coraz częściej klientom chodzi o to, aby na meble wydać niewiele – i w tym przypadku godzą się na to, że ich zakup wytrzyma w normalnie eksploatowanej kuchni najwyżej dziesięć lat. Co więcej: o to właśnie chodzi! Aby móc po latach z czystym sumieniem wymienić sobie meble kuchenne na zupełnie inne, bo te już nam się opatrzyły. Oczekiwań klientów jest mnóstwo. Czym zatem jest udany zakup? Odgadnięciem, na czym zależy właśnie nam – i znalezieniu tego w jak najniższej cenie. Na celowniku: tanie meble renomowanych producentów Załóżmy, że chcemy kupić meble tanio, ale od znanych marek. Na jaką jakość możemy liczyć za 2-3 tysiące złotych w przypadku mebli kuchennych? – Na zaskakująco wysoką – odpowiada Andrzej Tomasiak, właściciel jednego z olsztyńskich salonów meblowych. – Najwięksi producenci w Polsce rywalizują ze sobą w tworzeniu coraz lepszych mebli, bo z ceny zeszli już do minimum i teraz idą łeb w łeb jeśli chodzi o jakość wykonania tych niedrogich kuchni. To dla klienta bardzo dobrze. Dziś za 2 czy 3 tysiące złotych mogą mieć meble łudząco przypo- minające drogie meble na wymiar – twierdzi sprzedawca. Poprosiliśmy go, aby konkretnie wymienił, co klient dostaje, kupując meble kuchenne dobrych producentów, ale wydając nie więcej niż 3 tysiące złotych. Oto podstawowe dane. – Do wyboru kilkadziesiąt elementów, z których tworzymy kuchnię. Różne kolory i szerokości szafek dolnych, górnych i narożnych, szuflad, słupków, zawieszeń, blend, przeszkleń i innych rozwiązań. Uchyl- ne fronty z podnośnikami gazowymi. – Fronty przyzwoitej jakości, o grubości co najmniej 16 mm. W kilkunastu różnych kolorach, zarówno w okleinie laminowanej, jak i w połysku. Obrzeże mebli typu PCV o grubości minimum 2 mm, przytwierdzone do mebla klejem wodoszczelnym. Dzięki temu jest bardziej odporne na uszkodzenia mechaniczne oraz na wilgoć. – Korpusy mebli głębokie, do 56 cm, aby dochodziły do samej ściany. Możliwość pełnego zabudowania sprzętu agd. – Solidne akcesoria: uchwyty szafek metalowe, a nie plastikowe, regulowane nóżki i zawieszki, szuflady o pełnym dnie i metalowych bokach, aby utrzymywały ciężar. W szafkach zamontowane duże, mocne zawiasy. – Gwarancja na co najmniej 2 lata. Duży może więcej To tylko niektóre elementy, na które zwrócił uwagę nasz rozmówca, twierdząc, że są wyznacznikami solid- nych mebli kuchennych, a dostępnymi nawet w tanich zestawach meblowych. Na myśl nasuwa się jedno pytanie. Czy to nie jest podejrzane, że takie kuchnię można mieć za taką cenę? Każdemu powinna zapalić się w głowie czerwona lampka, gdy słyszy, że dostanie coś porządnego wielokrotnie taniej niż normalnie. Skąd bierze się niska cena gotowych zestawów meblowych? – Niska cena gotowych zestawów meblowych bierze się stąd, że są to meble największych producentów sprzedawane w całym kraju, a więc na masową skalę – wyjaśnia Andrzej Tomasiak. – Ta masowa skala jest tu kluczem odpowiedzią. Producent, który mnóstwo sprzedaje, jest na tyle bogaty, że stać go na utrzymanie bardzo konkurencyjnej ceny, pozwalającej na dalsze nakręcanie sprzedaży. Masowa skala pozwala na to, aby produkować dużo, szybko i tanio, bo producent nie skupia się na indywidualnych życzeniach klienta, a produkuje własne propozycje, z których klient wybiera to, co mu wpadło w oko. Takie dziś mamy czasy, ale to dobrze, bo w końcu największymi zwycięzcami w tej sytuacji są klienci – uważa Andrzej Tomasiak. 14 “Nowe Życie Olsztyna” 19 (118) 2013 Ślady przeszłości Zbiory na dawnej Warmii Późnym latem i jesienią cieszymy się tym, co urosło w naszych ogródkach. Zazwyczaj samodzielnie uprawiane warzywa i owoce tylko uzupełniają dietę działkowców. Praca w ziemi jest przyjemnym i relaksującym zajęciem. Dawniej życie mieszkańców wsi, ale też i wielu mieszczan, krążyło wokół ziemi, w której rozwijały się rośliny i na której pasły się zwierzęta. O tej porze roku było wiele pracy, jak i radości. Z trudem pielęgnowane pola obdarowywały obfitym plonem. Po żniwach, tak jak i dzisiaj, odbywały się dożynki. Na Warmii i Mazurach najczęściej nazywano je plonem. Zwyczaj miał swoje źródło jeszcze w czasach pogańskich, kiedy za pomocą obrzędów magicznych starano się zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. W gospodarstwie działo się dobrze, gdy sam gospodarz ściął ostatnie kłosy zboża. Musiał przygotować podarunek dla chłopów, bo po koszeniu wiązano go sznurem. Chcąc się wyswobodzić, nie miał wyboru, musiał się wykupić. Gospodarz nie mógł także zapomnieć o tym, aby zostawić snopek na polu dla myszy. Dzięki temu miały zostawić w spokoju zboże w stodole. Fragment piosenki śpiewanej w tym czasie brzmiał: „…bierzta myszki knozie [część snopka], a nie liźta do gospodarza w zboże!”. Taki snopek był nazywany pępkiem lub babą. Trudno było znaleźć zbieraczkę chętną do dotarł w końcu do gospodarza, rozpoczynała się zabawa z obowiązkowym posiłkiem. W ten sposób nagradzano wysiłek kosiarzy. Koruny święcono w kościele 15 sierpnia, na święto Matki Boskiej Zielnej. Samo zboże (najczęściej uprawiano żyto) trafiało na strych. Rozsypywano je tam, aby nie stęchło. Kiszenie – polska specjalność jego związania. Najczęściej robiła to najstarsza z nich, młode panny bały się, że przez to nie wyjdą za mąż. Z piękniejszych kłosów robiono wieniec i przywiązywano go do kosy (na Mazurach do sierpa, tylko tym ścinano zboże, uważano że kosa mogłaby obrazić Boga). Pierwszy kosiarz niósł tak przystrojone narzędzie gospodarzowi. W przypadku bogatych właścicieli pól, wieniec umieszczano na wozie. Ten miał już kształt korony (dlatego nazywano go koruną) złożonej z kłosów, wstążek i kwiatów. Między szpry- chy kół wkładano gałązki, aby z daleka było słychać jadący pojazd. Sam wieniec zachowywano na wiosenny siew. Osoby, które szły z polonem, musiały zostać oblane wodą. Liczyły się z tym, bo bez tego przyszły rok mógł być mniej urodzajny. Panny złapane na oblewaniu można było wrzucić do jeziora i bezkarnie wycałować. Ta, która była najbardziej „prześladowana”, najszybciej wychodziła za mąż. Gdy wieniec Po dożynkach przychodził czas na zbiory innych płodów ziemi. Od drugiej połowy XIX w. ziemniaki były, obok zboża, podstawowym roślinnym produktem spożywczym. Przechowywano je w kopcach – wykopy przykryte warstwą ziemi i słomy lub w sklepach, które były głębiej wykopane, posiadały stropy i ściany. Najpopularniejszym sposobem przechowywania zebranych warzyw było ich kiszenie. Do tej pory kiszone warzywa cieszą się dużą popularnością, są polskim specjałem, który wyróżnia nas na kulinarnej mapie Europy. Najczęściej kiszono kapustę, buraki oraz ogórki. Poszatkowane główki kapusty mieszano z marchewką, niekiedy jabłkiem, dodawano sól, koper, kminek. Całość ubijano i wkładano do beczki, przykrywano deską i kamieniem. Dzisiaj może dziwić fakt, że niegdyś najczęściej jadano buraki w postaci zakiszonej. Do ogórków dodawano liści wiśni i dzikiego wina – to, co zauważyły gospodynie, potwierdziła nauka. Związki, które są w nich zawarte, zapobiegają zmiękczeniu warzyw. Bardzo popularne w jadłospisie były warzywa strączkowe. Fasolę, groch, ale i warzywa korzeniowe, takie jak pietruszkę i seler, suszono. Nad piecem wieszano w tym samym celu grzyby. Owoce także bardzo chętnie suszono na blaszce w piecu, później przygotowywano z nich kompoty, dodawano do herbaty. Tak samo jak dziś zebrane jabłka, wiśnie czy jagody wykorzystywano do zrobienia soków i dżemów. Nie samymi warzywami chłop żyje Teren Warmii i Mazur obfituje w jeziora, a co za tym idzie także i w ryby. Mieszkańcy mazurskich wiosek często je suszyli lub wędzili. Ten ostatni sposób powodował, że były bardziej trwałe (ok. 2-4 tyg.). Jeden z najlepszych efektów, biorąc pod uwagę przechowywanie, osiągano marynując ryby zalewą m.in. z solą, cebulą i pieprzem. Podobnie było z solonymi rybami przechowywanymi w beczkach. Mięso nie było czymś zwyczajnym na stole chłopskim. W okresie międzywojennym stanowiło zaledwie 10-15% całego spożycia. Najczęściej uboju dokonywano z konieczności. Tak samo jak w przypadku przechowywania ryb najlepszym sposobem było wędzenie i solenie. Szynki wędzono nawet 2 tygodnie, krócej słoninę. Dym wytwarzano, spalając drzewo liściaste – mniej substancji smolistych przedostawało się do mięsa (wyjątkiem był bardzo aromatyczny jałowiec). Tak przygotowane mięso mogło przetrwać nawet 2 lata. Im więcej gospodarz miał wędzonego mięsa, tym jego córki miały większe powodzenie. Mawiano nawet: „zalecał się Franek Reginie, póki mięso było w kominie”. Mięsne dania spożywano głównie w święta. W porównaniu z dawnymi mieszkańcami Warmii i Mazur żyjemy w spożywczym raju. Mamy dostęp do najróżniejszych produktów z najdalszych zakątków ziemi. Uprawianie ogródków staje się bardziej sposobem na relaks niż życiową koniecznością. To wszystko niestety pod warunkiem, że mamy wystarczającą ilość pieniędzy. ir Ślady przeszłości 15 “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 Jak Pawełek historię Olsztyna poznaje Jak zwykle rano, zajrzałem do mojej internetowej poczty i zbaraniałem. Tego się nie spodziewałem. Do tej pory to zawsze ja wysyłałem maile do wszystkich moich redakcyjnych kolegów. Tym razem otrzymałem wiadomość od jednego z nich, czyli od Jacka Panasa, który opowiada mi różne ciekawostki o Olsztynie. Mail brzmiał tak: „Drogi Pawełku! Wiem, że jesteś zapracowanym człowiekiem. Dlatego, aby cię odciążyć, postanowiłem zdobyć starą fotografię i opisać to, co zostało na niej przedstawione. Przyznasz mi rację, że budynek uwieczniony na fotografii jest piękny. Gdy się przyjrzysz, to zobaczysz obok niego ubrane na biało kobiety. Prawdopodobnie to personel medyczny. Jak nazwa wskazuje, jest to dom pierwszej pomocy, czyli wojenny lazaret wojskowy, który funkcjonował tu w czasie I wojny światowej i tuż po jej zakończeniu. Przeznaczony był dla niemieckich żołnierzy, ale zdarzały się też przypadki, że pomocy udzielano również rosyjskim jeńcom. Nie było to głównym przeznaczeniem budynku. Wybudowany został w 1913 roku (dziś ul. M. Kajki 3), jako siedziba loży wolnomularskiej „Kamień nad Łyną”. Zawiązała się ona w 1888 roku, a należeli do niej znaczący mieszkańcy Olsztyna. Pierwotnie loża miała siedzibę w budynku u zbiegu obecnej ulicy Dąbrowszczaków i Partyzantów. Po jego opuszczeniu, powstał w nim hotel, który spłonął w czasie II wojny światowej. Odbudowany po wojnie przez długi okres był siedzibą spółdzielni „Ruch”. W pobliżu (dawniej na rogu Moltkego i Kopernika, dziś na ul. Kopernika 13) powstała siedziba loży Synowie Związku. Organizacja miała rytuał podobny do masońskiego. Samą lożę założono w mieście w 1902 r., ale jej siedziba powstała pomiędzy 1924-1925 r. Autorem budynku był architekt August Feddersen. Zaprojektował również prawie wszystkie budynki sto- siono, kiedy w Polsce zmienił się ustrój. Ta profilaktyka miała swój cel i sens. W Olsztynie, tak jak w całym kraju, zlikwidowano gruźlicę. Nie było obowiązku, więc i taki twór jak przychodnia okazał się niepotrzebny, a dom został sprzedany. Obecnie pięknie odrestaurowany budynek loży masońskiej służy prywatnemu właścicielowi. Gdy wejdzie się do środka, to w powietrzu czuć jeszcze tajemnicę, a wzrok mimowolnie szuka symboli masonów – cyrkla i węgielnicy”. Mail od Jacka Panasa przeczytał i zredagował Pawełek jące przy obecnej ulicy Kajki: jak dawna siedziba PSL (teraz jest na sprzedaż) i stojąca obok willa, w której na początku lat 50. ubiegłego wieku znajdowała się siedziba rozgłośni Polskiego Radia. Ten architekt zaprojektował również gmach teatru im. Stefana Jaracza oraz kierował rozbudową Szpitala Miejskiego. Legenda głosi, że masoni mieli między swoimi siedzibami podziemne przejście, ale gdzie się ono znajdowało, nie wiedział nikt. Hitlerowcy próbowali nawet przekopać okolice tych dwóch budynków w celu zlokalizowania tunelu. Nic nie znaleziono, ale nie wiadomo, czy nie jest schowane gdzieś pod ziemią. W latach trzydziestych, gdy do władzy doszli faszyści, wszystkie loże zostały zlikwidowane i ich działalność została zakazana. W budynku, który widnieje na zdjęciu, uruchomiono niemiecki urząd pracy. W zasadzie funkcjonował on do II wojny światowej. Po wojnie w tym mało zniszczonym obiekcie uruchomiono przychodnię przeciwgruźliczą. Zainstalowane były w niej aparaty rentgenowskie. Pracujący obywatele oraz młodzież musieli raz w roku zrobić sobie zdjęcie płuc. Obowiązek znie- 16 Ślady przeszłości “Nowe Życie Olsztyna” 19 (118) 2013 Zapomniana fotografia Ostatnio przeglądałem stare zdjęcia i natrafiłem na fotografię, na której mój ojciec podpisuje książki. Prawdopodobnie zdjęcie zostało zrobione w 1974 roku, zaraz po otrzymaniu przez niego prestiżowej w tamtych czasach nagrody tygodnika „Kultura” za apokryf „Według Judasza”. Tato materiały do tej opartej na faktach książki zbierał około 25 lat. P atrząc na pożółkłą fotografię, przypomniałem sobie ciekawą historyjkę, która wydarzyła się tuż po autorskim spotkaniu z okazji majowych Dni Książki, organizowanych na przedstawionym na fotografii placu, zwanym w tamtych czasach „Karolkiem”, tak naprawdę nosił imię gen. Karola Świerczewskiego. Po zakończeniu majowego kiermaszu książek wracaliśmy z ojcem do domu. W pewnym momencie minęła nas ładna dziewczyna, która cały czas patrzyła na mojego patre. Nawet jak nas minęła, odwróciła się i dalej patrzyła. Tato był osobą dowcipną, odwrócił się, cofnął kilka kroków i szeptem powiedział panience: Pani się nie przejmuje, łysych niedługo to papą będą kryli! Panienka zdębiała, a ojciec, jak gdyby nigdy nic, wrócił do mnie i razem poszliśmy do domu. Obejrzałem się, dziewczę zamurowane stało dalej w miejscu! iestety tego znanego na Warmii i Mazurach, w kraju i na świecie pisarza nie ma już wśród nas. Odszedł na zawsze 27 lat temu. W tym roku miałby dokładnie N 101 lat. Najtrudniej mówi się o własnych rodzicach, ale jak już znalazłem to zdjęcie, przybliżę naszym Czytelnikom sylwetkę Henryka Panasa. rodził się we Lwowie, tam ukończył uniwersytet. W 1939 brał udział w obronie Lwowa przed Niemcami. Gdy cofnęli się i do miasta wkroczyli Rosjanie, został aresztowany i wywieziony na Sybir. Jak powstała armia Andersa, wstąpił w jej szeregi i razem z nią przeszedł cały szlak aż do Monte Casino. Do kraju przyjechał w 1947 r., zamieszkał we Wrocławiu. Uciekając przed aresztowaniem, wyjechał na Ziemie Odzyskane i zamieszkał z rodziną w Kamionkach koło Giżycka, a potem w Olsztynie. Uczył, udzielał się społecznie, a także leczył ludzi. To znaczy robił opatrunki, zastrzyki, drobne zabiegi, których nauczył się podczas wojny. Był światłym człowiekiem, posiadał książ- U szomajowych wysłuchiwali przemówień. Na scenie z okazji państwowych świąt odbywały się występy, a także grały amatorskie zespoły podczas zabaw ludowych. owstał na składowisku gruzów z kamienic Starego Miasta. Częściowo wyłożony był płytami z mauzoleum Hindenburga w Olsztynku, wysadzonego przez cofających się Niemców pod koniec II wojny. Teraz to miejsce nazywa się Targ Rybny, tak jak w dawnym przedwojennym Olsztynie. enryk Panas już za życia był znanym pisarzem. Z odczytami, bo one kiedyś były modne i nie żałowano na nie pieniędzy, jeździł po wiejskich świetlicach i klubach ruchu. Był wspaniałym gawędziarzem. Pewnego razu, a byłem z nim jako jego kierowca, spotkanie miało się P ki z zakresu medycyny. Miejscowi pierwszą pomoc mieli na miejscu. Tak po wojnie na zabitych dechami wsiach było. Najbliższy lekarz był 11 km dalej, w Giżycku. a poważnie zaczął pisać właśnie w Kamionkach. Początkowo były to artykuły i opowiadania, potem przyszedł czas na książki. Pierwsza nosiła tytuł „Bóg, wilki i ludzie”, następna „Grzesznicy”, ta mi się N najbardziej podobała. Najsławniejszą, wydaną w 7 krajach, była „Według Judasza”, o której wcześniej pisałem. Na fotografii egzemplarze tej właśnie książki leżą na stoliku przed ojcem. Teraz, tam gdzie stał stolik i parasol, stoją piękne, odrestaurowane kamieniczki przy ulicy Prostej, a za nimi, w głębi Dom Gazety Olsztyńskiej. Na „Karolku” odbywały się festyny. Na nim uczestnicy pochodów pierw- H odbyć w klubie rolnika. Ojciec zasiadł przy stoliku, obok niego dwie, trzy osoby. Reszta oglądała jakiś program w telewizorze. Tato spokojnie oznajmił, że ma spotkanie autorskie i będzie się starał mówić cicho, aby nie przeszkadzać telewidzom. Skończyło się na tym, że po paru minutach wyłączono odbiornik, zawołano ze wsi innych mieszkańców. Do końca spotkania była cała sala i zamiast godziny, prelekcja trwała trzy i nikt nie chciał wyjść. Taki to był ciekawy człowiek. odam jeszcze, że był współzałożycielem Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Pojezierze”, bardzo znanej w tamtych czasach organizacji propagującej kulturę na wsi i nie tylko. Był długoletnim naczelnym redaktorem miesięcznika „Warmia i Mazury”, dziennikarzem, pisarzem, wspaniałym ojcem i głową rodziny. Nigdy nikomu, nawet tym, co robili mu w stanie wojennym krzywdę, nie odmówił pomocy. Szkoda, że tego szlachetnego człowieka nie ma wśród nas. Jacek Panas D rozmaitości 17 “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 Na co zwrócić uwagę, wybierając kurs maturalny? Choć do matury jeszcze daleko, to niektórzy już się do niej przygotowują. Czasami nie wystarczy tylko chodzić do szkoły i odrabiać pracę domową. Obecnie jest kluczowe, czy potrafimy rozwiązywać teksty według klucza „nowej matury”. Chcąc się w tym wyspecjalizować, zapisujemy się na specjalne kursy. Czy to dobry pomysł? Na co zwrócić uwagę, wybierając placówkę mającą przygotować nas do matury? Po co właściwie nam kurs maturalny? Powody zainwestowania w siebie są dwa. Jeden to taki, że nie radzę sobie z przedmiotu, który będzie na maturze. Drugi powód jest natomiast zgoła inny: dobrze się uczę, jestem ambitny i zapiszę się na kurs, by nauczyć się swoją wiedzę właściwie spożytkować na egzaminie. To mi pomoże jeszcze lepiej zdać maturę i dostać się na wymarzony kierunek! Bez względu na pobudki, które nami kierują, istnieją wy- tyczne dobrego kursu maturalnego. Warto wziąć je pod uwagę, wybierając placówkę, która przygotuje nas do tego najważniejszego w życiu egzaminu. Co to za szkoła? Placówki prowadzące kursy maturalne wyrastają jak grzyby po deszczu. Jak wybrać właściwą? Dobrym kryterium jest renoma. Czy szkoła, jaką bierzemy pod uwagę, ma markę? A może to nikomu nieznana placówka, która tylko twierdzi, że ma doświadczenie, odpowiednią kadrę, wyposażone sale i zgromadzone materiały dydaktyczne? Najlepiej, gdy jakość danej szkoły jesteśmy w stanie zweryfikować. Subiektywnie, pytając znajomych, którzy korzystali z jej oferty. Albo obiektywnie, dopytując w sekretariacie szkoły o średnią zdawalność egzaminu maturalnego jej słuchaczy. Na olsztyńskim rynku działają firmy, które deklaru- ją oddanie słuchaczowi pieniędzy za kurs, jeśli słuchacz nie zda matury. Być może to chwyt marketingowy. A może dana placówka jest tak pewna, że przygotuje dobrze do egzaminu, że gotowa jest zaryzykować zwrot swojej gratyfikacji? Tak czy inaczej podobne gwarancje skuteczności są obecnie jakością, jakiej mamy prawo oczekiwać. Jak prowadzi zajęcia? Zwróćmy uwagę, w jak dużych grupach odbywają się zajęcia. Jeśli grupa jest duża, to kurs będzie przypominał szkołę. A chyba nie chcemy, aby nie było sposobności zapytania o to, czego nie rozumiemy, bo nauczyciel nie ma dla nas czasu. W małej grupie czujemy się swobodniej. Poświęcane jest nam więcej uwagi. Skoro zajęcia są odpłatne, to mamy prawo wymagać indywidualnego traktowania. Optimum na olsztyńskim rynku to grupa do dwunastu osób. Kto nas uczy? Kadra prowadząca zajęcia ma być wykwalifikowana. Co to oznacza? Powinni to być pedagodzy wpisani do ewidencji egzaminatorów okrę- gowych komisji egzaminacyjnych. Niech uczą nas ludzie mający takie same albo wyższe kwalifikacje co nauczyciele pracujący w szkołach publicznych. Nie bójmy się o to zapytać w sekretariacie. Co mam w cenie kursu? Na koniec pozostają… gratisy. Zapytajmy, czy w cenie mamy pomoce dydaktyczne, takie jak notatki w formie elektronicznej przygotowane przez prowadzącego zajęcia. Czy jeśli nauczyciele będą nam udostępniali kserówki, zadania i testy, to będziemy musieli za nie płacić dodatkowo? Czy mamy kupić podręczniki wskazane przez prowadzącego, czy tego typu materiały będą nam darmowo udostępniane? W Olsztynie zapisujemy się najczęściej na kurs maturalny z języka polskiego, matematyki, języka obcego (prym wiedze angielski, potem niemiecki, rosyjski, włoski, francuski i hiszpański), biologii, geografii, chemii oraz fizyki. To od egzaminu maturalnego zależy, na jaką uczelnię się dostaniemy. Czy spełnimy swoje marzenia? Wszystko w naszych rękach. (r) rozmaitości 19 “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 ZGARNIJ bilety Aby dostać jeden z czterech biletów na „BOSKI SPÓR” lub „KRÓLOWĄ CIAST”, należy do piątku (11.10.2013) wysłać sms z uzasadnieniem, dlaczego właśnie do Ciebie ma trafić bilet, pod numer 7148 o treści „zo2. treść uzasadnienia” Koszt sms-a to 1,23 zł z VAT. Poruszająca ”Królowa ciast” spektakl na pożegnanie... Olsztyński Teatr im. Stefana Jaracza po trzech latach tułaczki powraca do siedziby macierzystej – odnowionej i odświeżonej. Na pożegnanie budynku przy ul. Pstrowskiego przygotował spektakl, który nikogo nie pozostawi obojętnym. „Królowa ciast”, bo o niej mowa, to rentgen wnętrza rodziny zainfekowanej przemocą. Centralne postaci dramatu to oficer policji Stefan Kosar oraz podporządkowani mu członkowie rodziny. Ale sieć rodzinnych układów nie jest jedynym budulcem świata Béli Pintéra. W tym mrocznym Alcatraz unosi się też romantyczna poezja z ducha „Ballad i roman- BYK 21 IV - 20 V Rób to, co potrafisz najlepiej. Finansowe eksperymenty grożą klapą. Dla solidnych i pracowitych perspektywy są obiecujące. Zastanów się, czy stać Cię na taką diametralną przemianę? sów’’ i rozbrzmiewa ludowa muzyka, tworząc w konfrontacji z rodzinnym piekłem szczególnie nieznośny dysonans. Béla Pintér KRÓLOWA CIAST Spektakle: 12, 13, 17-19 października, godz. 20:00 Olsztyński Teatr Lalek zaprasza na dwa nagrodzone spektakle w ramach Sceny dla Młodzieży i Dorosłych Chłopcy z Placu Broni od 13 do 18 października Spektakl o odwadze przekraczania barier dzielących dorosłego i dziecko, adresowany do młodzieży od 10. roku życia i dorosłych. Reżyser Marek Ciunel do lekturowego tekstu dodał ciekawy, współczesny komentarz. Przedstawienie zaprezentowano z powodzeniem na XII Międzynarodowym Festiwalu dla Dzieci i Młodzieży „KORCZAK” w Warszawie. Jury dziecięce festiwalu uhonorowało przedsta- BARAN 21 III - 20 IV Jeśli poniosą Cię nerwy, wiedz, że to po prostu wynik przemęczenia. Pamiętaj – złe myśli przyciągają pecha. Niestety nie ma prostej recepty na różowe okulary. Zaraź się od kogoś optymizmem. wienie, przyznając mu nagrodę «Ziarenka». Spektakl w 2008 r. otrzymał również wyróżnienie Polskiego Ośrodka Międzynarodowego Stowarzyszenia Teatrów dla Dzieci i Młodzieży „Assitej”, które jest zwane ATESTEM – Świadectwem Wysokiej Jakości i Poziomu Artystycznego. sób mieszają się elementy sacrum i profanum, diabły i anioły, niewinność i pokusa, grzech i nawrócenie. W październiku 2007 r. otrzymał trzy nagrody na XXIII Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Lalkowych w Opolu: nagroda reżyserska dla Petra Nosalka, dwie nagrody aktorskie – dla Anny Kukułowicz za rolę Królewny Disperandy i dla Adama Hajduczeni za rolę Pustelnika Scholastyka. Na XV Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek „SPOTKANIA” odbywającym się 18-24 października 2008 r. w Teatrze „Baj Pomorski” w Toruniu spektakl zdobył „Nagrodę Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego dla najlepszego przedstawienia dla dzieci”. Igraszki z diabłem od 19 do 25 października Dowcipny moralitet, w którym w naturalny spo- ZGARNIJ bilety Aby dostać jeden z sześciu biletów ndo Teatru Lalek, należy do piątku (12.10.2013) wysłać sms z uzasadnieniem, dlaczego właśnie do Ciebie ma trafić bilet, pod numer 7148 o treści „zo3. treść uzasadnienia” Koszt sms-a to 1,23 zł z VAT. BLIŹNIĘTA 21 V - 21 VI Należysz do osób pogodnych, aktywnych i spontanicznych. Chętnie przejmujesz inicjatywę i nie lubisz z niczego rezygnować. Niech tak zostanie! Życzę Ci tego z całego serca. RAK 22 VI - 22 VII Przyciągasz teraz płeć przeciwną, bo emanuje z Ciebie radość życia. Jeśli oczekujesz nadejścia miłości, nie musisz specjalnie się starać. Bądź sobą, to w zupełności wystarczy. Powodzenia. LEW 23 VII - 23 VIII Zwolnij trochę tempo. Nie musisz zawsze i we wszystkim być pierwszy. Trzymaj nerwy na grubszym sznurku, a nawet na łańcuchu. Sięgnij do zasad sztuki pozytywnego myślenia. Kilka razy. PANNA 24 VIII - 23 IX Zakończ romanse, które pokrył już kurz. Zamiast odwiedzać randkowe portale, rozejrzyj się wokół siebie. Do nowych znajomości podchodź z rezerwą. Nie skacz z kwiatka na kwiatek. WAGA 24 IX - 23 X Fortuna uśmiechnie się do Ciebie szeroko. Mogą sypnąć się nagrody, podwyżki, awanse. Musisz chociaż trochę pomóc losowi i wyjść mu naprzeciw. Nie można mieć jednak wszystkiego naraz. SKORPION 24 X - 22 XI Mimo że częściej kierujesz się emocjami, kiedy trzeba, potrafisz rzeczowo ocenić sytuację i podjąć rozsądną decyzję. To ważna umiejętność i bardzo przydatna w życiu. Zwłaszcza kierowcy. STRZELEC 23 XI - 21 XII W sprawach zawodowych dopisze Ci teraz większe szczęście. Jeśli mądrze i cierpliwie wykorzystasz sprzyjające okoliczności, to będziesz już na fali. No, może nie od razu będzie to tsunami. KOZIOROŻEC 22 XII - 20 I Warto rozwijać pasje, które zostały zarzucone z braku czasu. W starym porzekadle, że czas to pieniądz, jest dużo racji. Nie trać więc czasu na myślenie o pieniądzach. Nic tu nie wymyślisz. WODNIK 21 I - 19 II W stosunku do osób, które nie akceptują Twoich pomysłów, postępuj dyplomatycznie i graj na zwłokę. Staraj się przewidywać ewentualne trudności. Łatwiej Ci będzie je ominąć. Taki slalom. RYBY 20 II - 20 III Pojawi się kilka okazji podreperowania budżetu, pod warunkiem, że pójdziesz na ugodę w spornych sprawach i poskromisz swoją chęć rywalizacji. Pokorne ciele dwie matki ssie. Redakcja zastrzega sobie prawo do unieważnienia horoskopu, bez podania przyczyn! AZB 20 “Nowe Życie Olsztyna” 19 (118) 2013 rozmaitości Zdrowie jest modne W dzisiejszym świecie, pędzącym za zdobyczami cywilizacji, wśród ciągłego rozwoju przemysłu trudno o produkty przyjazne środowisku i naszemu zdrowiu. W nieustającym biegu w zapominamy o ekologii i zdrowym stylu życia. Na szczęście grupa ludzi świadomych potrzeby zmian staje się coraz większa. Zaczynamy zwracać uwagę na środowisko naturalne, jakich produktów używamy, a także… co spożywamy. Dbałość o własne zdrowie często jest podyktowana dietami, których musimy przestrzegać, a moda na zdrowe odżywianie powoli przekształca się w styl życia propagowany w telewizji, prasie, a także w szkolnictwie. – Wychodząc naprzeciw zdrowemu stylowi życia postanowiliśmy otworzyć w Olsztynie sklep z produktami ekologicznymi, pozwalającymi zaspokoić potrzeby: młodych mam i ich pociech, osób na dietach, a także tych, którzy profilaktycznie dbają o własne zdrowie i środowisko – mówi właścicielka sklepu przy ulicy Barcza 48/4L. W sklepie ,,Be Natural” znajdziemy produkty w następujących kategoriach: * ŻYWNOŚĆ EKOLOGICZNA * ŻYWNOŚĆ DIETETYCZNA * KOSMETYKI NATURALNE * EKO ŚRODKI CZYSTOŚCI * AKCESORIA NIEMOWLĘCE * PIELUSZKI WIELORAZOWE * EKO JEDNORAZÓWKI * AKCESORIA DLA ZWIERZĄT ,,Be Natural” to sklepy rozlokowane w całej Polsce, w których możemy liczyć na fachową poradę oraz pomoc w doborze produktów odpowiednich dla naszego zdrowia i samopoczucia. Kotlety ziemniaczane z sosem grzybowym Składniki na kotlety: 1 kg ziemniaków, 3 łyżki mąki ziemniaczanej, 1 jajko, 1 średnia cebula, sól, pieprz, gałka muszkatołowa, olej do smażenia. Składniki sosu: 30 dkg suszonych grzybów, łyżka mąki, 2 szklanki wody, 3 łyżki śmietany, sól oraz pieprz. Ziemniaki obieramy, gotujemy w osolonej wodzie i studzimy. Następnie przepuszczamy przez praskę, maszynkę lub ubijamy. Dodajemy mąkę i jajko. Cebulę kroimy w drobną kostkę i podsmażamy na oleju. Przyprawiamy solą i pieprzem. Po wystudzeniu dodajemy do ziemniaków. Całość należy wyrobić na jednolitą masę. Można też dodać samo żółtko, a białko ubić na pianę i dodać osobno (lekko mieszając łyżką). W rękach lekko obtoczonych w mące formujemy kotlety (takie jak kotlety mielo- ne). Inaczej będzie trudno to zrobić, bo masa jest bardzo delikatna, ponieważ nie ma tam zbyt dużo mąki. Smażymy na patelni (nie panierując w mące ani tartej bułce) na nieco przyrumieniony kolor. Ze względu na brak panieru na pewno się nie przypalą, chociaż smażenie z tego powodu może trwać trochę dłużej. Przygotowanie sosu jest również proste. Grzyby najlepiej zalać na noc wodą, ale jak zapomnimy, to kilka godzin też wystarczy. Gotujemy je w tej samej wodzie, w któ- rej się moczyły. Wcześniej należy je jednak przelać, aby usunąć zanieczyszczenia lub piasek, który osiadł na dnie. Ugotowane i ostudzone grzyby wyjmujemy, kroimy w drobne kawałki. Gdy wywaru jest za dużo, można go trochę odparować. Do pół szklanki zimnej wody wsypujemy łyżkę mąki i dokładnie mieszamy, aby nie było grudek. Powoli wlewamy do gotującego się wywaru, cały czas mieszając i kontrolując gęstość sosu. Dodajemy pokrojone grzyby, wlewamy śmietanę (ponieważ sos jest gęsty nie powinna się zwarzyć) i doprawiamy do smaku solą oraz pieprzem. Potrawa prosta, atrakcyjna i niezwykle apetyczna. Jak zawsze palce lizać. Życzę więc wszystkim smacznego i wyruszam na poszukiwanie kolejnych frykasów. Wasz degustator Andrzej Zb. Brzozowski Przygody Jacusia Wędrowniczka “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 21 Dom pełen tajemnic Moje bosmańskie prace przy jachcie przerwała wiadomość od siostry mieszkającej we Wrocławiu. Rozmowa była krótka, ale interesująca. – Bracie, przyjeżdżaj, Staszek w czasie remontu piwnicy w naszym domu odkrył betonową klapę. Jest pewne, że nie zasłania ani kanalizacji, ani liczników na wodę – powiedziała. Nie zastanawiając się długo, jeszcze tego samego dnia wsiadłem do samochodu i po północy byłem pod domem siostry. Całą drogę myślałem o skarbie. O tak zwanym Złocie Wrocławia. Kusiło mnie, chociaż według doniesień świadków pod koniec 1944 roku zostało wywiezione z miasta i ukryte gdzieś głęboko w podziemnym kompleksie w górze Sobiesz. Dobrze wiedziałem, że to mało prawdopodobne, aby w niewielkim domku podmiejskiej dzielnicy ktoś mógł ukryć dwanaście wagonów złota oraz kosztowności. Z drugiej strony tyle się naczytałem o obronie twierdzy Wrocław, że prawdopodobieństwo znalezienia jakichś rzeczy po dawnych mieszkańcach było całkiem realne. Wrocław wojny i skarbów Na przełomie 1944 i 1945 roku piękne miasto z polskimi korzeniami Niemcy zamienili na twierdzę. Z kamienic zrobiono bunkry. Stanęły barykady. Do obrony przed nacierającą armią radziecką przystosowano niemal wszystko. Budowano nawet podziemne schrony połączone siecią tuneli, z których kilka wychodziło poza miasto. Na obecnym placu Grunwaldzkim, kiedy zaczęło się oblężenie Wrocławia, wybudowano lotnisko, wyburzając w tym celu domy na kilku ulicach. Stworzenie twierdzy było początkiem zagłady uroczego miasta, w którym 1940 roku miała odbyć się olimpiada. Na tę okazję wybudowano stadion olimpijski, basen, halę sportową i – co ciekawe – te obiekty, położone w peryferyjnych dzielnicach, nie zostały w czasie wojny zniszczone. Rosjanie jakoś nie szturmowali bastionu. Przede wszystkim prowadzono potężny, artyleryjski obstrzał i niszczono umocnienia nalotami dywanowymi. Jeszcze w latach pięćdziesiątych centrum miasta było morzem ruin. w zgłębieniu betonu. Okazało się, że miała specjalne sprężynujące zawiasy. W otwartym włazie ukazał się zwój lin i wielokrążek. Teraz wiedziałem, do czego służyły dziury w suficie. Wkręciliśmy w nie haki z bloczkami i linami. Gdy pociągnęliśmy za wolny koniec liny, z szybu wysunęła się platforma. – Ale ci Niemcy byli sprytni – powiedział Staszek – mieli w piwnicy windę. Uzbrojony w latarkę stanąłem na podeście i zacząłem się opuszczać. Dwa, trzy metry niżej winda zatrzymała się w korytarzu, który prowadził Dom z tajemnicą Po wojnie, kiedy Wrocław był ponownie zasiedlany, tym razem przede wszystkim przez Polaków, co jakiś czas w ruinach odkrywano nienaruszone schrony, a w opuszczonych domach skrytki pełne różnego dobra, w tym złota i klejnotów. Dawni mieszkańcy z chwilą ogłoszenia obrony okrężnej zostali zmuszeni do pospiesznego opuszczenia swoich domów. Można przyjąć, że wyjechało w nieznane około 700 tysięcy ludności cywilnej. Tak rozmyślając, dojechałem do Wrocławia i zapukałem do domku mojej siostry. Po serdecznym przywitaniu, musiałem – mimo późnej pory – zajrzeć do piwnicy. Rzeczywiście! W ostatnim pomieszczeniu, którego ściany były nie z cegieł, a z betonu, w zagięciu murów w podłodze zobaczyłem klapę. Po pobieżnym zlustrowaniu miejsca nabrałem podejrzeń, że klapa zakrywa wlot do studni windy. Świadczyły o tym dwie szyny w ścianach i w stropie pozostałości po hakach, na których prawdopodobnie kiedyś mogły być zamocowane wielokrążki. Staszek, mój szwagier, powiedział, że naprzeciwko było wyjście do ogrodu, ale jakieś dziwne: bez schodków, pochyłe, jakby dla inwalidów. Kiedyś używał tej drogi do transportu węgla z piwnicy. Byłem zmęczony i dokładne obejrzenie willi, w której przed wojną podobno mieszkał pracownik abwery, a teraz moja rodzina, pozostawiłem sobie na następny dzień. Zasnąłem z obrazem piwniczki pełnej sztabek złota. Dzień drugi Rozpoczął się wcześnie, bo myśl o złocie nie dała mi spać. Po śniadaniu zeszliśmy ze Staszkiem do piwnicy i podjęliśmy próbę otwarcia włazu czy też usunięcia betonowej płyty. Na pierwszy rzut oka pewne było, że to jakieś drzwiczki o wymiarach 80 na 90 centymetrów. – Może łomem? – zaproponował szwagier. – Nie – odpowiedziałem – to musi się otwierać, jeśli to klapa. Zacząłem dokładnie oglądać podłogę. Zamiotłem ją i po- Tędy było wejście lałem wodą. Po kilku chwilach wody już nie było, czyli pod płytą jest pusta przestrzeń, bo ciecz spłynęła. Stanąłem na klapie i kilkakrotnie podskoczyłem. Coś zgrzytnęło. Klapa zjechała o dwa centymetry. Przestraszony zszedłem z płyty, która najnormalniej w świecie zaczęła się z jednej strony podnosić i stanęła na sztorc. Przechyliliśmy ją, a następnie bez trudu ułożyliśmy do sporego pomieszczenia. Za chwilę zjechał zaciekawiony szwagier. – Tyle lat mieszkam w tym domu, a nie wiedziałem, że mam pod piwni- cą jeszcze jedno pomieszczenie – mówił zszokowany. Testament Hansa Po obejrzeniu pomieszczenia wiedzieliśmy już dokładnie, co odkryliśmy. To po prostu schron. Składał się z trzech pomieszczeń. Kuchni ze spiżarnią, w której były jeszcze przedwojenne konserwy, cukier w hermetycznych opakowaniach i inne wiktuały. W rogu stała ręczna pompa, o dziwo, czynna. W pozostałych dwóch pomieszczeniach były pokoje. Sypialnia z czterema łóżkami i – można powiedzieć – salon. Okazało się, że jest nawet oświetlenie elektryczne i naftowe. Znaleźliśmy mnóstwo zdjęć. Jakieś niemieckie dokumenty, mapę Wrocławia z 1939 roku oraz sporo przedmiotów codziennego użytku. Niestety, Złota Wrocławia nie było, ale za to moja rodzina zyskała doskonałe, chłodne pomieszczenia na letnie miesiące. Przy okazji pobytu we Wrocławiu dowiedziałem się, że w podziemiach Gór Sowich ukryto skrzynie z cenną zawartością – tak pisał w swym testamencie niemiecki saper, major Hans von Schreck. Może ten skarb kiedyś znajdę. Jacek Panas 22 “Nowe Życie Olsztyna” 19 (118) 2013 porady Emerycie, nie kupuj garów w kredycie! Furorę robi tzw. sprze- czego nie robi się dla zdro- kie toksyny. Dzieciom emedaż bezpośrednia. Jest agre- wia. W efekcie skołowany se- rytów opadają ręce, gdy ogląsywna, a ma na celu wciśnię- nior nabywa towar nawet 20 dają takie cuda, a po przeczycie emerytom zupełnie nie- razy drożej niż normalnie. taniu umowy otwierają rodzipotrzebnych i do tego hor- Celebryci wkraczają na sce- com oczy. Z takiego zakupu można rendalnie drogich sprzętów. nę, gdy umowy są już podByły prezentacje w drogich pisane. Niczego nie sprze- się wyplątać. Prawo stanowi, że klient kupujący polokalach z prezencikami i kolacją, bez- Teraz wabikiem są znani celebryci, będący za sklepem, poza siepłatne wycieczki do atrakcją darmowej rozrywki, poprzedzanej dzibą producenta lub dystrybutora, ma praŚwiętej Lipki i Lichewarsztatami kulinarnymi i promocją wo odstąpić od umowy nia. Teraz wabikiem zdrowego żywienia. Najważniejszą częścią w ciągu 10 dni. Zwysą znani celebryci, programu jest pokaz, podczas którego kle napisane to jest mabędący atrakcją darmowej rozrywki, po- prezentowane są na przykład garnki, które leńkim druczkiem! Poprzedzanej warsz- nie wytrącają witamin i za półdarmo gotują nadto każdy, kto uważa, że został wprowatatami kulinarnymi uzdrawiające posiłki. Cena za zestaw to dzony w błąd podczas i promocją zdrowego prawie 10 tysięcy złotych. Szczęśliwcy prezentacji towaru, żywienia. Najważotrzymują rabat, nawet 50 %. może domagać się odniejszą częścią proszkodowania na drogramu jest pokaz, podczas którego prezentowa- dają, nie zachwalają towaru, dze cywilno-prawnej. Jedne są na przykład garnki, któ- ale biorą udział w naciąganiu nakże koszty postępowania sądowego są wysokie, a szanre nie wytrącają witamin i za naiwnych. Na podobnych impre- se na odszkodowanie niepółdarmo gotują uzdrawiające posiłki. Cena za zestaw zach można nabyć bioharmo- wielkie. Można zwrócić się to prawie 10 tysięcy złotych. nizer fotonowy, eliminujący do Urzędu Ochrony KonkuSzczęśliwcy otrzymują rabat, bóle kręgosłupa, leczącą bez- rencji i Konsumentów, który nawet 50%. Niebywała oka- senność kołdrę z włosia la- upomni firmę organizującą zja, płatność można rozłożyć, my, jonizator, czyli wanienkę mamiące pokazy lub nałoży wykorzystując dogodne ra- z zespołem elektrod, wypłu- grzywnę za uchybienia proty. Kredyt trochę kosztuje, ale kującą z organizmu wszel- ceduralne. Stronę przygotował Mirosław Rogalski Partner i jego mieszkanie M ieszkanie to twierdza, rzecz święta dopóty, dopóki żyje właściciel. Małżeństwa z reguły mają wszystko unormowane i po śmierci współmałżonka kwestia mieszkaniowa nie sprawia większych problemów. Natomiast w luźnych związkach partnerskich, po nagłej śmierci partnera – właściciela mieszkania, mogą wystąpić liczne kłopoty. Trudności bez liku, gdy do akcji wkracza nieprzychylna rodzina. Bez takich przeszkód unormowanie sytuacji własnościowej też nie jest łatwe, a ponadto trzeba się śpieszyć. Jedynie osoby w bardzo trudnej sytuacji, które wcześniej wspólnie ze zmarłym korzystały z mieszkania, nie będąc współmałżonkiem, przez trzy miesiące mogą korzystać z lokalu i znajdujących się w nim urządzeń. eśli jest to lokal komunalny, to osoba, która w nim pozostała bez umowy najmu, powinna wystąpić o tzw. stosunek najmu. Musi dowieść, że mieszkała tu od dawna i nie ma dokąd się przeprowadzić. W tym postępowaniu rodzina zmarłego nie może przeszkodzić, a co najwyżej pomóc. Wiadomo bowiem, że prawa do mieszkania komunalnego się nie dziedziczy. Wszystko zatem w gestii organu zarządzającego danym domem, danym lokalem. W szczególnych przypadkach sprawę rozstrzyga sąd. J J eśli jest to mieszkanie spółdzielcze (lokatorskie lub własnościowe), to w ciągu roku należy wystąpić o przyjęcie w poczet członków spółdzielni. Należy przy tym pamiętać, że mieszkanie własnościowe wchodzi w skład spadku i sprawy trzeba uregulować z rodziną. eśli jest to mieszkanie, na które przez zmarłą osobę został zaciągnięty kredyt hipoteczny, to druga strona nie ma żadnych praw, chyba że pozostał testament. Jeśli kredyt był zaciągnięty wspólnie, to i tak do połowy mieszkania prawo mają spadkobiercy. J Nie jest stary, a więc jary Pewne zawody mają w naszym kraju pewne przywileje. Dlatego wokół nas nie brakuje krzepkich emerytów. Właśnie taki pan dowiedział się, że zostanie ojcem i to z nieformalnego związku. Zdaje sobie sprawę ze zobowiązań, jakie na niego spadają. Już teraz zastanawia się czy potomek otrzyma po nim rentę rodzinną. W myśl ustawy o rentach i emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, renta rodzinna przysługuje dzieciom do 16. roku życia, a jeżeli uczą się, to również potem, jednak nie dłużej niż do 25. roku życia. Gdy uprawnionym do renty rodzinnej jest jedynie jeden nie- pełnoletni, to otrzymuje on 85% świadczenia, które przysługiwało emerytowi, po którym renta rodzinna przypadła niejako w spadku. Korowody zaczynają się, gdy jurny emeryt ma więcej spadkobierców. Wszystkim uprawnionym przysługuje jedna łączna renta rodzinna, która w razie konieczności dzielona jest w równych częściach. Dwie osoby uprawnione mają do podziału 90%, a trzy i więcej 95% świadczenia, które przysługiwało zmarłemu. sport “Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013 23 Olsztyn marzy o ósemce Walka o czołową czwórkę Jedyną kobiecą drużyną reprezentującą Olsztyn w grach zespołowych jest KKS Olsztyn. Koszykarki ze stolicy Warmii i Mazur rywalizują w I lidze centralnej (dwie grupy), czyli na zapleczu ekstraklasy. Olsztynianki trafiły do grupy „A”, w której oprócz nich znajdują się jeszcze Baton Basket 25 Bydgoszcz, MON-POL Płock, AZS UMCS Lublin, VBW GTK Gdynia, SMS PZKosz Łomianki, MKK Siedlce, AZS Uniwersytet Warszawski oraz AZS Uniwersytet Gdański. W pierwszej części sezonu zespoły zagrają systemem meczów każdy z każdym. Po zakończeniu tej fazy rozgrywek, w następnym etapie, cztery najlepsze ekipy będą walczyły z czterema zespołami z grupy „B” o awans do ekstraklasy. Te zespoły, które zajmą miejsca od piątego do dziewiątego, będą walczyły o utrzymanie się w I lidze. – Cel mamy jeden. Znaleźć się w czwórce i następnie spokojnie walczyć w grupie tych, co rywalizują o awans do ekstraklasy – mówi Tomasz Sztąberski, trener KKS i dodaje: – To jest sport i łatwo nie będzie. Siedlce i Lublin są poza zasięgiem pozostałych ekip. Moim zdaniem walka o pozostałe dwa miejsca rozegra się między nami oraz zespołami z Łomianek i Warszawy. Olsztyńska drużyna przystąpi do rozgrywek w nieco zmienionym składzie. Klub opuściły bowiem Alicja Minczewska, Alicja Szych, Jesica Musijowska, Emilia Rutkowska i Aleksandra Żygowska. Do ekipy dołączyły dwie młode koszykarki Aneta Burandt (19 lat) i Kamila Urbańska (17 lat). – Chcieliśmy pozyskać jeszcze wychowankę Łączności Olsztyn Barbarę Głocką, która przez kilka tygodni trenowała z nami. Niestety, nie udało się dogadać. Szkoda, bo z nią w składzie bylibyśmy jeszcze mocniejsi – żałuje Tomasz Sztąberski. Większość dziewcząt gra ze sobą od dłuższego czasu. Może mieć to duże znaczenie w meczach ligowych. Zawodniczki są zgrane, wiele elementów gry wykonują niemal automatycznie. – Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Zagramy bez obciążeń, na spokojnie. To powinno pomóc w osiągnięciu korzystnego wy- niku – twierdzi olsztyński szkoleniowiec. Do rozgrywek drużyna przystąpi pod nazwą KKS Olsztyn. To z powodu zakończenia sponsoringu przez Apteki Arnika. Ciężar utrzymania klubu spoczywa na kil- ku mniejszych sponsorach, a przede wszystkim na Urzędzie Miasta i Urzędzie Marszałkowskim. Pierwszy mecz z Bydgoszczą olsztynianki rozegrały po zamknięciu tego numeru. WAD KADRA ZESPOŁU Aneta Burandt, Laura Jastrzębowska, Patrycja Kalinowska, Małgorzata Kniefel, Dominika Kowalewska, Joanna Markiewicz, Aleksandra Mońko, Iwona Polak, Karina Różyńska, Dominika Spittal, Natalia Stocka, Anna Todys, Kamila Urbańska, Amelia Wełnicka, Jolanta Wichłacz, Ksenia Zajączkowska, Kamila Żukowska, Natalia Żukowska. Trenerzy: Alicja i Tomasz Sztąberscy. Siatkarskie emocje przed nami. Indykpol AZS Olsztyn pragnie wrócić do dni chwały. Ekstraklasa rusza 11 października. Czy olsztyńską ekipę stać na wiele w zmaganiach z dwunastoma drużynami? Przekonamy się za kilka miesięcy. Ostanie trzy sezony były dla olsztyńskiego klubu nieudane. Dwa poprzednie akademicy zakończyli na ostatnim, dziesiątym miejscu. Było wiele wymówek, że coś nie gra, że brakuje pieniędzy itp. Ostatecznie klub wyszedł na prostą i... – Poprzednie niepowodzenia wynikały nie tylko z braku funduszy, ale także z kontuzji zawodników. Tak było w przypadku Anastaziego Ananieva i kilku innych, którzy mieli być motorami napędowymi ekipy – przekonuje Tomasz Jankowski, pełniący obowiązki prezesa klubu. I dodaje: – Gdyby nie to, drużynę byłoby stać na lepsze wyniki. Teraz jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia. Postaramy się nie zrobić takich błędów, jak poprzednio. Trenerem olsztynian jest Krzysztof Stelmach. Po rozmowach z zarządem klubu do Olsztyna ściągnięto kilku doświadczonych zawodników, m.in. Macieja Dobrowolskiego, Pablo Bengaolę, Matti Oivanena, Piotra Łukę i Grzegorza Szymańskiego. Prezes Jankowski powiedział: – Mamy skład, na jaki nas obecnie stać. Młody zespół został uzupełniony doświadczonymi graczami. Najwięcej kontrowersji budzi zatrudnienie atakującego Grzegorza Szymańskiego (byłego zawodnika AZS). Jednak w meczach sparingowych spisywał się dobrze. – Jeżeli w meczu z Berlinem miał 70 proc. skuteczności, to chyba nie jest źle – śmieje się Jankowski i dodaje: – Zdajemy sobie sprawę, że coś było nie tak między nim a kibicami. Proszę zatem o wyrozumiałość. Poprzednie sprawy zostały wyjaśnione. Teraz potrzebne jest nam wsparcie kibiców. Liczę, że Grzegorz będzie wzmocnieniem zespołu. Przyjmijmy go oklaskami. Jest to wskazane, gdyż atakujący Bartosz Krzysiek jest kontuzjowany i do gry wróci najprawdopodobniej za kilka tygodni. W przypadku absencji Krzyśka do gry w ataku jest szykowany Rafał Buszek. Poza tym w drużynie znalazł się przyjmujący Piotr Łuka, który może w tym przypadku zastąpić Buszka. – To typ, który podnosi morale ekipy. Sądzę, że w tym sezonie ta mieszanina doświadczenia z młodością wreszcie eksploduje dobrymi wynikami. Liczę na to, że wejdziemy do ósemki najlepszych zespołów w kraju i to jest nasz obecny cel – mówi prezes klubu . Olsztynianie pierwszy mecz rozegrają na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem. Następnie zmierzą się u siebie z ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle, a potem w Bełchatowie ze Skrą. WAD
Podobne dokumenty
Lato w gminie Dywity
hałasu w jednym miejscu. Bo większość imprez będzie, jak zwykle, w centrum. Wybrał i skomentował JJP
Bardziej szczegółowo