Od zapasów po krav magę

Transkrypt

Od zapasów po krav magę
REKLAMA
nr 19 (118) 2013 ISSN 1734-7076
NOWE
Życie
NAKŁAD 25 000
Olsztyna
(7.10-21.10. 2013)
Od zapasów
po krav magę
Waleczne widowisko
obejrzymy
18 października w hali
„Urania”. Co ciekawego nas czeka?
REKLAMA
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
Miasto chce
miliard złotych
Miasto zgłosiło 17 projektów do tzw. mandatu negocjacyjnego, jaki przygotował zarząd województwa,
by ubiegać się o pieniądze
unijne z perspektywy finansowej 2014-2020. Na liście
znalazły się m.in. dokumentacja północnej obwodnicy
i związane z nią przebudowy ulic: Pstrowskiego, Towarowej, Lubelskiej, Wyszyńskiego,
Leonharda,
Wojska Polskiego, Sybiraków; budowa połączenia
ul. Wilczyńskiego i Płoskiego z Warszawską; budowa nowego przebiegu drogi wojewódzkiej nr 527 (ul.
Nowobałtycka); przebudowa odcinka ul. Piłsudskiego
w ciągu drogi powiatowej nr
1464N; przebudowa ul. Pieniężnego wraz z mostem św.
Jakuba oraz ul. Partyzantów; budowa zintegrowanego węzła przesiadkowego przy Dworcu Głównym;
przedłużenie linii tramwajowej do Kortowa III, na osiedle Pieczewo, do Michelin
wraz z rozbudową zajezdni; budowa nowej zajezdni
autobusowej na Pieczewie;
rozbudowa Olsztyńskiego
Parku Naukowo-Technologicznego i budowa elektrociepłowni wraz z modułem
do termicznego unieszkodliwiania paliwa alternatywnego. Czyli – nieskończony
ciąg kopania, ale perspektywa piękna.
wy Dróg Krajowych na lata 2011-2015”, który zawiera listę 11 obwodnic miast.
Na tej liście znajduje się
obwodnica Olsztyna. Inwestycje mają być realizowane w nowej unijnej perspektywie finansowej, czyli od 2014 do 2020 roku.
Według szacunków ministerstwa, obwodnica Olsztyna o długości prawie 25
km ma kosztować 1 mld
416 mln zł. Z tej okazji zewsząd, od każdej przysłowiowej żaby, sypią się pochwały i podziękowania.
Czy nie za wcześnie?
Nowy
przewoźnik
Olsztyńska prasa zachłysnęła się kolejnym „historycznym dniem olsztyńskiej komunikacji publicznej”. Rzekomo 1 października skończył się monopol
MPK, bo na trasy wyruszyło 11 zielonkawych autobusów prywatnego przewoźnika: konsorcjum KDD firm
z Niemczy i Łańcuta. Będą
obsługiwały głównie popularne linie, a zaczęły od linii
nr 9, 13, 20 i 25. Przypominamy, że takim „historycznym” dniem było już uruchomienie prywatnych „okejek”.
Ale to było tak dawno, że nowi, coraz młodsi redaktorzy
tego nie pamiętają.
Tenis
w podstawówkach
Będzie
obwodnica!
Komitet Stały Rady Ministrów przyjął załącznik do rządowego projektu
zmian w „Programie Budo-
Jedenaście szkół podstawowych weźmie udział
w programie „Tenis 10”, realizowanym przez Polski
Związek Tenisowy w Olsztynie. Z propozycją udziału w programie wystąpił do
Autobusy tylko
dla studentów?
miasta Polski Związek Tenisowy. Do projektu przystąpiły SP: 2, 3, 6, 7, 9, 15, 22, 19,
18, 29 oraz Społeczny Zespół
Przedszkolno-Szkolny 101.
Szkoły muszą jednak same
zakupić podstawowy sprzęt,
natomiast Polski Związek
Tenisowy zobowiązuje się
do przeprowadzenia szkolenia nauczycieli, którzy będą
prowadzili zajęcia. Program
wspierają władze miasta i za
to należy się im uznanie. Może dzięki temu kolejne korty
nie zamienią się w parkingi,
tak jak stało się na Kortowie.
Teatr po
przejściach
Zespół Teatru im. Stefana
Jaracza wraca na stare śmieci, bo zakończył się wreszcie trzyletni remont zabytkowego gmachu. Został on
wzniesiony przez Niemców
w 1925 r. w wyrazie wdzięczności dla mieszkańców za to,
że w plebiscycie głosowali za przynależnością regionu do Niemiec. Konstruktorzy dali na niego pół wieku gwarancji, ale terminu tego nie dotrzymano. Remont
NOWE
Życie
kosztował ponad 40 mln zł.
W trakcie prac doszło do
konfliktu konserwatorów zabytków z dyrekcją, bo okazało się, że odkryto dawny efektowny wystrój, który nakazano przywrócić. To
wydłużyło remont. Oficjalny
powrót do budynku przy ul.
1 Maja 4 zaplanowano na 9
i 10 listopada. Na Dużej Scenie odbędzie się wtedy podwójna premiera spektaklu
Aleksandra Fredry „Damy
i huzary” w reżyserii Julii
Wernio. Teatr pochwalił się już
projektem plakatu do spektaklu autorstwa Rafała Olbińskiego. Jeśli spektakl będzie
równie dobry, to czeka nas
prawdziwa duchowa uczta.
Olsztyna
Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik, 10-686
“
Olsztyn, ul. Boenigka 28/12
redaktor naczelny: Leszek Lik, redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik, [email protected];
sekretarz redakcji: Olga Ropiak; dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Olga Ropiak, Jacek Panas, Jerzy Pantak,
Mirosław Rogalski, Mariusz Wadas; korekta: Irena Robak, Olga Ropiak; współpraca: Krzysztof Rzymski
fot. okładka: Sxc.hu, Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273;
(r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji. Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych
materia³ów, zastrzega sobie prawo adiustacji powierzonych tekstów. Druk: Express Media Sp. z o.o.
Nakład 25 000
Od 1 października na ulice wyjechało więcej autobusów. Na linii 11 w dni robocze zwiększono liczbę kursów pojazdów niskopodłogowych; na linii 24 w soboty,
niedziele i święta wyznaczono kursy pojazdów niskopodłogowych; na linii 30 przywrócono podstawowy rozkład jazdy w dni robocze, soboty, niedziele i święta. Przywrócono też funkcjonowanie
linii 32 i 33, a czas kursów linii 84 skrócono do godz. 19
we wszystkie dni tygodnia.
Ale 1 listopada, w piątek, linia
zostanie zawieszona na okres
zimowy. Dobrze, że rozpoczął się rok akademicki, poza
tym czasem rodowici olsztynianie i turyści traktowani są
przez zarządców transportu
jak intruzi.
Sławią Olsztyn
Od 1995 roku samorząd
Olsztyna corocznie nagradza
wyróżniających się twórców
i działaczy kultury. Do 2013
roku przyznano 161 nagród
indywidualnych i 34 nagrody
zespołowe. W tym roku tego zaszczytu dostąpili: Maria
Rubik-Grabska (tkanina artystyczna), Krzysztof Dariusz
Szatrawski (krytyk muzycz-
ny i literacki), Antoni Grzybek (artysta plastyk), Krzysztof Stachowski (upowszechnianie kultury), Elżbieta Skóra (wydawca książek), Anna Korybut-Dziemidowicz
(upowszechnianie plastyki),
Tomasz Śrutkowski (wydawca „Kalendarza Olsztyna”),
Wiesława Szymańska (teatr),
Janusz Wierzyński (artysta
plastyk), Barbara Raduszkiewicz-Boguszewska (piosenkarka). Dwie nagrody rzeczowe otrzymali: ks. kan. dr Michał Tunkiewicz (upowszechniania kultury i wartości
chrześcijańskich) oraz Zespół
TRE: Jakub Golon (fortepian),
Michał Niedźwiedź (skrzypce), Emil Olejnik (wiolonczela) i Magdalena Niedźwiedź
(pedagog z PSM I i II st.) – za
szczególną promocję kultury
Olsztyna i edukację muzyczną. Gratulujemy!
Nie boimy się
zimy stulecia?
Miejski system ciepłowniczy jest gotowy do zwiększenia mocy na potrzeby
ogrzewania
olsztyńskich
mieszkań, pochwalili się
urzędnicy i MPEC. Zmodernizowano oraz częściowo wymieniono odcinki starej sieci kanałowej na rury preizolowane, wybudowano około 40 nowych węzłów ciepłowniczych, a także uruchomiono zdalny monitoring efektywności sieci.
Nowością jest instalacja systemu detekcji, pozwalającego na natychmiastową reakcję w przypadku mechanicznych uszkodzeń sieci, np. w
wyniku robót budowlanych.
MPEC oferuje usługę stałej
obsługi instalacji technicznej
realizowaną przez Pogotowie Ciepłownicze (tel. 993).
Co na to zima? Przekonamy się już wkrótce, bo temperatura ma sięgać nawet 40
stopni poniżej zera.
Wybrał i skomentował
JJP
temat z okładki
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
Ósmy Olsztyński Festiwal Sztuk Walki
Od zapasów po krav magę
PATRONAT
Sztuki walki od wielu lat cieszą się dużym zainteresowaniem. W Olsztynie uprawianych jest kilkanaście dyscyplin. Mieszkańcy miasta i regionu mogą zapoznać się z nimi, oglądając Olsztyński Festiwal Sztuk Walki. Impreza odbędzie się już po raz ósmy. Waleczne widowisko obejrzymy 18 października w hali
„Urania”. Co ciekawego nas czeka?
N
iesłabnące zainteresowanie
sztukami walki oraz samoobroną spowodowało, że festiwal wciąż się rozwija. Tym
razem w hali „Urania” zobaczymy przedstawicieli dziesięciu dyscyplin: taekwondo,
capoeira, kung-fu wu-shu, judo, zapasów, boksu, brazylijskiego ju-jitsu, krav magi,
aikido oraz MMA.
– Pokaz potrwa około
dwóch godzin. Poszczególne
dyscypliny będą przedstawione zebranym widzom. Całość
ubarwi odpowiednia scenografia, światła i muzyka. Warto przekonać się, jak naprawdę wyglądają i czym różnią się
między sobą sztuki walki i samoobrony – zapowiada Jerzy
Litwiński, dyrektor Ośrodka
Sportu i Rekreacji w Olsztynie.
odczas
zawodów
sportowych nie można dostrzec wszystkiego, co
najważniejsze w danej dyscyplinie. Zawodnicy używają zazwyczaj kilku czy kilkunastu technik, które przynoszą im punkty i które trudno skontrować. Dlatego or-
walki, czyli MMA, które mają wymiar sportu zawodowego – dodaje dyrektor OSiR-u.
ierwszy
Olsztyński
Festiwal Sztuk walki odbył się osiem lat temu.
Wówczas przedstawiono pięć
Izraela i początkowo miała na
celu szkolenie służb mundurowych. Teraz ujrzała światło dzienne i jest dostępna dla
wszystkich chętnych.
– Krav maga istnieje
w Olsztynie od dziesięciu lat.
ganizatorzy festiwalu zwracają uwagę na barwny i rzetelny przekaz informacji
o danej dyscyplinie.
– Różnice między nimi będzie doskonale widać – obiecuje organizator. – Uwypuklone zostaną charakterystyczne
dla nich techniki. Chciałbym
tutaj dodać, że podczas tego
festiwalu odbędą się pokazy dyscyplin olimpijskich jak
zapasy, judo czy taekwondo
oraz tych dyscyplin, które
nie uczestniczą w rywalizacji
o charakterze sportowym, jak
aikido czy krav maga. Zobaczymy także mieszane sztuki
dyscyplin: karate kyokushin,
taekwondo, aikido, kendo
oraz kung-fu wu-shu. Przez
kolejne lata liczba przedstawianych sztuk walki i samoobrony rosła. Widzowie mogli obejrzeć pokazy m.in.
ju-jitsu czy sumo. W pokazach brało udział wielu znanych olsztyńskich sportowców, m.in. olimpijka Urszula Sadkowska (judo) i Mamed
Chalidow (MMA).
ażda z tych dyscyplin
ma swoich fanów.
Na pewno dużą ciekawość
wzbudzi sztuka samoobrony krav maga. Wywodzi się z
Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom tych, którzy chcą
do nas dołączyć. Prowadzimy zajęcia w szerokim zakresie. Krav magi uczą się dzieci w różnym wieku, kobiety
i mężczyźni. Podczas festiwalu pokażemy systemy samoobrony, które ratują zdrowie
i życie. Będą w nich uczestniczyły także dzieci – mówi
Krzysztof Lewicki, instruktor
Rebel & Taurus Team Krav
Maga & Defendo.
d początku z olsztyńskim festiwalem związane jest kung-fu wu-shu. Pokazy tej wspaniałej chińskiej
P
sztuki walki zawsze cieszyły
się dużym zainteresowaniem.
– Nie wszystko można zobaczyć w telewizji. Warto więc
przyjść do „Uranii”, żeby bliżej poznać każdą z tych dyscyplin w tym wu-shu. Zawsze staramy się, żeby nasze pokazy wypadły efektownie, a jednocześnie były
zrozumiałe dla laika. W tym
roku pokażemy ćwiczenia
z różnymi brońmi, a także
walki. Na pewno każdy znajdzie dla siebie coś ciekawego
– zachęca Beata Engel, instruktor Szkoły Chińskich Sztuk
Walki „Shaolin” w Olsztynie.
estiwal to nie tylko widowiskowe
pokazy.
Spełnia on także aspekt edukacyjny. Forma prowadzenia pokazów ma za zadanie przedstawienie tych dyscyplin w jak
najbardziej przystępny sposób.
Wyjaśnia różnice między nimi,
przedstawia ich filozofię oraz
wartości duchowe wynikające
z uprawiania sztuk walki i sa-
F
P
K
O
moobrony. Każdy może wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i zastanowić się, czy chciałby którąś z tych dyscyplin uprawiać dla spokoju ducha, zdrowia i własnej satysfakcji.
rganizatorzy festiwalu oraz jego uczestnicy podkreślają jeszcze jeden
waży aspekt.
– Między naszymi dyscyplinami nie ma żadnej wrogości.
Jednym z pierwszych założeń
powstania festiwalu była właśnie współpraca. Nikt nie zrywa
plakatów, nikt nie niszczy ulotek. Przedstawiciele poszczególnych dyscyplin szanują się nawzajem – sądzi Jerzy Litwiński.
Słowa dyrektora Ośrodka Sportu i Rekreacji w Olsztynie potwierdzają instruktorzy wszystkich dyscyplin, które zobaczymy podczas festiwalu.
– W festiwalu biorą udział
wszyscy, którzy działają legalnie i mają w swoich szeregach
klasowych instruktorów. Tak
jest też w przypadku krav magi.
O
Przychodząc na festiwal, każdy
może się dowiedzieć, co klub
ma do ofiarowania. Tutaj nie ma
tych, którzy w dziwny sposób
tworzą grupy naborowe, a potem okazuje się, że instruktorzy
nie mają odpowiednich uprawnień, zaś szef nagle znika z pieniędzmi uczestników szkolenia
– podkreśla Krzysztof Lewicki,
instruktor krav magi.
edług różnych danych w Olsztynie sztuki walki i samoobrony trenuje około 4,5 tys. osób.
Nic więc dziwnego, że te dyscypliny cieszą się w naszym
mieście dużą popularnością.
Festiwal, który odbędzie się
18 października o godz. 19
w hali „Urania”, to znakomity pomysł na aktywizację społeczeństwa. Trenować sztuki walki i samoobrony można
nie tylko z myślą o medalach,
ale także dla samej przyjemności, poprawienia zdrowia,
kondycji i tężyzny fizycznej.
WAD
W
4
rozmaitości
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
Nowy rok, nowe wyzwania! Kino
O
lsztyńska Wyższa
Szkoła Informatyki
i Zarządzania im.
Prof. Tadeusza Kotarbińskiego 4 października uroczyście
zainaugurowała rok akademicki 2013/2014, zapoczątkowując tym samym nowy etap
i wyjątkowy czas w edukacyjnej historii uczelni. Po raz
pierwszy od kilkunastu lat,
w trakcie których mury uczelni opuściły dziesiątki tysięcy
absolwentów, uczelnia rozpoczęła kształcenie już na dwóch
poziomach. W maju Polska
Komisja Akredytacyjna pozytywnie zaopiniowała wniosek
uczelni o rozpoczęciu kształcenia na studiach magisterskich na kierunku ekonomia.
Możliwość dydaktyki na poziomie inżynierskim/licencjackim oraz magisterskim, jest dla
uczelni potwierdzeniem, iż podejmowane decyzje i działania
były słuszne. Wielu absolwentów poprzedniego rocznika,
jak też lat ubiegłych, mogło ponownie rozpocząć kształcenie
bądź kontynuować je w murach swojej rodzimej uczelni.
udytorium Olsztyńskiej Wyższej Szkoły
Informatyki i Zarządzania im.
Prof. T. Kotarbińskiego wypełniło się po brzegi za sprawą zaproszonych gości, wykładowców, studentów oraz kandy-
A
zaprasza
Violetta: tylko dla fanów
datów na pierwszy rok, przyjętych w poczet studentów
OWSIiZ. Tak też, w uroczystej
atmosferze, kształcenie rozpoczęli studenci kierunków inżynierskich (na zarządzaniu i inżynierii produkcji, mechatronice oraz informatyce), studiów
licencjackich, a także magisterskiej ekonomii. Wykład inauguracyjny „Wnioski z kryzysu.
Czy ekonomię trzeba pisać od
nowa?” wygłosił Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
tatus uczelni kształcącej na poziomie magisterskim i inżynierskim obliguje OWSIiZ do ciągłego monitorowania potrzeb i stylów
funkcjonowania społeczeństwa, postępu technologicznego, nowych trendów i tendencji w świecie nauki. Ze
S
świadomością dynamicznych
zmian w sferze informatycznej, ekonomicznej, technologicznej oraz kulturowej uczelnia dostosowuje się do obecnych realiów, optymistycznie
patrząc w przyszłość.
– Zamierzamy konsekwentnie kroczyć do przodu.
Będziemy budować i rozwijać nowoczesną uczelnię, która sprosta wyzwaniom, jakie
niesie współczesność, a które
przyniesie przyszłość. Wierzę,
że dorobek i doświadczenie
zdobyte w ciągu lat działalności uczelni, a przede wszystkim rzetelna praca nas wszystkich stanowią gwarancję odniesienia sukcesu w przyszłości – mówił prof. dr hab. inż.
Zdzisław Kowalczyk, rektor
OWSIiZ.
skok rafineria
Na tydzień przed startem
drugiego sezonu „Violetty”
– najpopularniejszego serialu
w Disney Channel – możesz zobaczyć premierowy odcinek na
dużym ekranie! „Violetta: tylko dla fanów” to wyjątkowe
wydarzenie kinowe: wywiady
z gwiazdami, materiały zza kulis, quizy, karaoke i dużo więcej.
Nie przegap! Tylko 12 i 13
października specjalne pokazy pierwszego odcinka drugiego sezonu, wyłącznie w kinach sieci Helios.
ZGARNIJ bilety
Aby dostać jeden z ośmiu biletów na dowolny film 2d grany od poniedziałku (14.10) do czwatrku (17.10),
należy wysłać SMS z uzasadnieniem, dlaczego właśnie do Ciebie ma trafić bilet, pod numer
7148 o treści „zo1. treść uzasadnienia” Koszt SMS-a to 1,23 zł z VAT.
Grawitacja 3D
Nagrodzeni
Oscarami
Sandra Bullock („Wielki Mike. The Blind Side”, „Narzeczony mimo woli”) oraz George Clooney („W chmurach”,
„Syriana”) grają w przyprawiającym o szybsze bicie serca thrillerze „Grawitacja”,
którzy przenosi widza w nieskończoną i bezlitosną głę-
bię wszechświata. Reżyserem filmu jest nominowany
do Oscara Alfonso Cuarón
(„Ludzkie dzieci”).
Sandra Bullock gra dr Ryan Stone, błyskotliwą inżynier medyczną, która wyrusza w swoją pierwszą podróż
kosmiczną wraz z astronautą
– weteranem Mattem Kowalskym (Clooney), dowodzącym
swym ostatnim lotem przed
emeryturą. Na tej pozornie rutynowej wyprawie zdarza się
wypadek. Prom kosmiczny
ulega zniszczeniu, a Stone i Kowalsky zostają zupełnie sami
– przywiązani do siebie linami
odpływają w ciemny bezkres.
kto ma rację?
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
5
Zastanawiam się, skąd wziął się w Twoim śnie, Jacku, ten niesamowity natłok rowerzystów
na chodniku. Może miałeś pecha i trafiłeś na jakiś rowerowy rajd albo zorganizowaną akcję
mającą na celu pokazanie, że jednak w naszym mieście brakuje ścieżek rowerowych.
Najważniejsze, drogi kolego, że nic Ci się nie stało.
Nie tędy
To
nie
sen
droga
P
Obudziłem się zlany potem, bo miałem straszny sen. Na jezdni, na której było pełno aut,
znalazłem się jako pieszy i próbowałem biec zygzakiem między samochodami. Niektóre
omijałem, a o niektóre się obijałem. Kierowcy krzyczeli do mnie: „Nie masz, baranie, chodnika?” A ja im odpowiadałem: „Nie!” Na trotuarze było pełno rowerzystów, że aż nie było
gdzie się poruszać. Na szczęście był to sen.
J
ak to jest? Pieszy nie
może chodzić po ulicach i drogach, a rowerzyści mogą bezkarnie jeździć
po chodnikach. Kodeks wyraźnie zabrania jazdy bicyklami po chodnikach, bo to pojazdy jednośladowe, dla których przeznaczone są ścieżki rowerowe i drogi. Chodniki są dla pieszych. Miałem
w życiu kilka spotkań z tymi
dwukołowcami i zawsze kończyło się to podarciem ubrania lub siniakami. Do tej pory
mam uraz. Stop! Koniec z szaleńczymi eskapadami kolarzy
po chodnikach.
ój przyjaciel Andrzej, który uwielbia jazdę rowerem, będzie odmiennego zdania, argumentując, że poruszanie się bicyklem po jezdniach jest niebezpieczne, a ścieżek jest mało.
To nieprawda! Jeśli będziemy
jeździli po ścieżkach, ulicach
o małym natężeniu ruchu, to
nic nam się nie stanie. Chodniki, jak wyraźnie podaje Kodeks drogowy, są to drogi dla
pieszych. W Olsztynie stało
się zwyczajem, że cykliści natychmiast wjeżdżają na trotuary tam, gdzie są duże skrzyżowania albo przy bardzo ruchliwych ulicach.
iejednokrotnie byłem świadkiem wymuszania
pierwszeństwa
przez rowerzystów, którzy
wjeżdżali nagle z chodnika na przejścia dla pieszych.
Powinni za to być karani jak
kierowcy, którzy nie ustąpili
drogi na przejściu pieszemu.
Ja na chodniku muszę czuć
się bezpieczny, a nie spacerować w wiecznym strachu,
że potrąci mnie rowerzysta,
rolkarz czy wrotkarz. Mamy
w Olsztynie coraz więcej ścieżek rowerowych, a może być
ich jeszcze więcej. Można by
na szerokich chodnikach, na-
odałeś
przykład
Berlina i tego, jak
tam funkcjonują
ścieżki rowerowe. Nie wiem,
jak jest tam obecnie, ale kilkanaście lat temu byłem
w Hamburgu i po raz pierwszy zetknąłem się ze specjalnie wytoczonymi droga-
M
O
M
N
werzyści jeździli po nich jak
szaleni. Czy coś takiego zauważyłeś w naszym kraju,
czy może w Olsztynie?
asz oczywiście rację
przypominając, że
rowerzyści są uczestnikami
ruchu drogowego i w związku z tym powinni poruszać
się po jezdni.
O ile nie została ona oznaczona znakiem zakazu ruchu rowerów. Zapraszam na Nagórki i Jaroty. Pokaż mi te jezdnie, po których
mogę jeździć
rowerem. Chętnie się z Tobą
przejadę, pod
warunkiem, że
to Ty będziesz
płacił mandaty.
sobną
sprawą są wzajemne relacje między
pieszymi, kierowcami i rowerzystami. Skąd się
bierze tyle złośliwości, graniczącej niekiedy z nienawiścią? Zgodnie
z przepisami rowerzysta
może na przykład wyprzedzić z prawej strony samochody, które stoją lub wolno poruszają się w korku.
wet pod ratuszem, oznaczyć
farbą drogi dla rowerzystów.
Oczywiście nie mogą przebiegać środkiem, a tuż przy krawędzi z ulicą, tak jak na przykład jest w Berlinie. Będzie
bezpiecznie dla pieszych i dla
cyklistów. Wszystko zależy
od urzędników, ale ci niestety robią mało dla dobra społeczeństwa. Może, Andrzeju,
nie mam racji?
Jacek Panas
mi dla rowerów. I wiesz co
z tego najbardziej zapamiętałem? Pieszy nie ma prawa chodzić po ścieżce rowerowej! Po to jest wytyczona,
aby jeździły po niej rowery.
Nie znaczy to wcale, że ro-
Niektórzy kierowcy specjalnie podjeżdżają wtedy blisko prawej krawędzi jezdni, aby zablokować drogę
i uniemożliwić przejazd rowerem. Ja nie jadę, to i ty nie
pojedziesz.
o do wymuszania
pierwszeństwa
na
przejściu dla pieszych, to
mam odmienne doświadczenia. Zgodnie z przepisami,
o których nieznajomość absolutnie Cię, Jacku, nie podejrzewam, „jednoślad poruszający się ścieżką rowerową ma bezwzględne pierwszeństwo przed samochodem”. Często zapominają
o tym kierowcy, mający zielone światło warunkowe. Doświadczyłem tego wielokrotnie, dlatego zawsze przejeżdżając przez skrzyżowanie,
pomimo tego że jadę ścieżką rowerową i mam zielone światło, zwracam baczną uwagę na to, co się dzieje
z mojej lewej strony.
awet najlepsze przepisy nie są w stanie przewidzieć wszystkich drogowych sytuacji.
Wzajemna życzliwość, zrozumienie,
przezorność
i rozwaga na pewno będą
bardzo pomocne. A może,
Jacku, nie mam racji?
C
N
Andrzej Zb. Brzozowski
6
biznes
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
Kosynierzy
Przedsiębiorczości Polskiej
3 października w Salach Kopernikowskich olsztyńskiego zamku odbyła się uroczysta Gala Przedsiębiorczości Polskiej. Wzięli w niej udział wicepremier, minister gospodarki Janusz
Piechociński, wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski, parlamentarzyści ziemi olsztyńskiej, samorządowcy oraz przedsiębiorcy z Warmii i Mazur, wśród których byli laureaci
plebiscytu „Kosynierzy Przedsiębiorczości”.
J
ak powiedział Wiesław Łubiński, kanclerz olsztyńskiego oddziału Loży Business Centre
Club, główny pomysłodawca
i organizator gali i pierwszej
edycji plebiscytu, na sztandarze polskich dawnych kosynierów znajdowało się hasło „Żywią i Bronią”. Na co
dzień wytwarzali żywność,
a w sytuacji zagrożenia bronili kraju. Ta piękna i romantyczna karta w historii Polski zainspirowała pomysłodawców do powołania kapituły, która w dzisiejszych
przedsiębiorcach dostrzega
niezwykłe patriotyczne zaangażowanie w rozwój potencjału gospodarczego kraju, nazywając ich „Kosynierami Przedsiębiorczości”. Celem było wyłonienie wśród
najlepszych
przodujących
w produkowaniu i promowaniu polskich produktów, wytwarzanych przez rodzimych
pracowników w oparciu
o polskie technologie, jak
również działających na rzecz
lokalnej społeczności.
ako pierwsza wyróżnienie w postaci statuetki
kosyniera otrzymała Elżbieta
Krasowska-Jaworska, prezes
Warmińskiego Banku Spółdzielczego w Jonkowie. Ta
bardzo potrzebna na wsi placówka powstała w 1975 r. jako Bank Spółdzielczy w Jonkowie, początkowo działała tylko jako bank chłopski.
Udzielał on kredytów przede
wszystkim rolnikom. Były to
przeważnie pożyczki obrotowe na zakup środków do
produkcji rolnej i kredytów
na nieliczne w tamtych czasach inwestycje w gospodarstwach. Już na początku swojej działalności bank dał się
poznać jako bardzo dobra
placówka wspierająca rodzime rolnictwo. Od początku
lat dziewięćdziesiątych, po
objęciu funkcji prezesa przez
panią Elżbietę Krasowską-Jaworską, bank zaczął się szybko rozwijać. Powstało 15 placówek oraz nowa siedziba
w Jonkowie z nowoczesną
salą operacyjną. Zwiększono również zakres świadczonych bankowych usług dla
przedsiębiorstw i klientów indywidualnych, tak aby każdy
ści znalazły się jeszcze: Jarosław Goszczycki, właściciel
Piekarni Tyrolska z Olsztyna, Eugeniusz Jaremko, przewodniczący rady nadzorczej
Iławskiego Przedsiębiorstwa
Budowlanego, Jan Szynaka
,prezes firmy „Meble” sp. zoo
z Lubawy, Janusz Skowroński, prezes przedsiębiorstwa
„Tewes-Bis” z Barczewa, Marek Karólewski, prezes zarządu Warmińsko-Mazurskiej
Specjalnej Strefy Ekonomicznej, oraz Marian Stawarczyk
i Anna Stawarczyk, właściciele Przedsiębiorstwa Budowlanego „Mas-Bud”z Olsztyna.
Elżbieta Krasowska-Jaworska i Zbigniew Jaworski z WBS Jonkowo z wicepremierem Januszem Piechocińskim (w środku)
J
Gali strzegli kosynierzy
Nagrodzeni „Kosynierzy Przedsiębiorczości Polskiej”
mógł znaleźć coś dla siebie.
WBS w Jonkowie zrzeszony
jest w Banku Polskiej Spółdzielczości SA. Znajduje się
w czołówce pośród prawie
600 banków spółdzielczych
w kraju. Jest bardzo wysoko
notowany w województwie
warmińsko-mazurskim.
ank cały czas rozwija swoją działalność,
wspierając krajową (i nie tylko) przedsiębiorczość. Na pomoc z jego strony mogą liczyć wszystkie podmioty
w województwie warmińsko-mazurskim. Bank z powodzeniem działa na wsiach,
B
jak i w miastach, w tym także
na terenie Olsztyna, prowadząc rachunki rozliczeniowooszczędnościowe i inne. WBS
ma sześć placówek w stolicy
Warmii i Mazur.
asługą prezes Elżbiety
KrasowskiejJaworskiej, która odebrała
na gali z rąk kanclerza BCC
i przewodniczącego kapituły Wiesława Łubińskiego nagrodę i prestiżową statuetkę, są także działania pozabankowe. Między innymi
prowadzona jest akcja wdrażania zasad oszczędzania
i początkowej nauki tak zwa-
Z
nego małego biznesu wśród
szkolnej młodzieży. Wspomagani są biedni uczniowie
przy zakupie podręczników
szkolnych, dożywianiu (między innymi akcja szklanka
mleka). Bank pomaga finansowo, i nie tylko, dzieciom
potrzebującym pomocy. Dofinansowuje działalność i zamierzenia wielu organizacji,
stowarzyszeń, wydając co roku na ten cel znaczne kwoty.
Wspiera sport, kulturę i inne przedsięwzięcia. Krzewi
ideę gospodarności i oszczędzania wśród dzieci i młodzieży. WBS z Jonkowa zaj-
muje się również wspieraniem działalności osób i podmiotów kredytami, usługami i doradztwem. Bank WBS
oferuje kredyty na cele konsumpcyjne, kredyty na cele mieszkaniowe, kredyty na
zakup środków transportu i
kredyty dla posiadaczy ROR,
rachunki bankowe oraz różne ubezpieczenia. Zapewnia
profesjonalne produkty dewizowe, karty bankowe, konta internetowe oraz zlecenia
z rachunku.
o wszystko zostało wzięte pod uwagę i pozwoliło kapitule na
umieszczenie Warmińskiego
Banku Spółdzielczego wśród
siedmiu najlepszych patriotycznych
przedsiębiorstw
Warmii i Mazur. W drużynie
Kosynierów Przedsiębiorczo-
T
Nagrodę specjalną z tytułem „Naczelnika Kosynierów Przedsiębiorczości” kapituła przyznała wicepremierowi, ministrowi gospodarki Januszowi Piechocińskiemu. To wyróżnienie premiera Piechocińskiego przez kapitułę to sygnał, że kierunek
działań, jaki obrał jako minister i wicepremier jest doceniany. Wicepremier Piechociński podziękował kapitule
za to zaszczytne wyróżnienie,
podkreślając, że wspieranie
rodzimego biznesu, propagowanie patriotyzmu gospodarczego to najlepsze bodźce do rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw, które są
podstawą rozwoju naszej krajowej gospodarki.
Jacek Panas
samorząd województwa
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
7
Warmińsko-Mazurska Specjalna Strefa Ekonomiczna powiększy się o kolejne 80 hektarów. Władze strefy liczą na inwestycje warte pół
miliarda złotych i powstanie ponad dwóch tysięcy nowych miejsc pracy. Podczas konferencji prasowej w Olsztynie marszałek województwa Jacek Protas oraz prezes WMSSE Marek Karólewski poinformowali o otwarciu przedstawicielstwa strefy w Kaliningradzie.
Budowa
Więcej terenów dla inwestorów
obwodnicy
na Warmii i Mazurach
Olsztyna
zatwierdzona
przez rząd
Decyzję o poszerzeniu
strefy zapowiedział premier
Donald Tusk podczas niedawnej wizyty w Elblągu.
1 października decyzję zatwierdziła Rada Ministrów.
– Z ogromnym napięciem obserwowaliśmy dyskusję, czy strefy – pomyślane
jako wsparcie dla przedsiębiorców na terenach szczególnie zagrożonych bezrobociem i pozbawionych dużych zakładów pracy – nadal
będą funkcjonowały – powiedział podczas konferencji prasowej marszałek Jacek
Protas. – Cieszy nas, że ta
dyskusja zakończyła się pozytywnie, bo to oznacza także rozwój dwóch stref, działających w regionie: warmińsko-mazurskiej i suwalskiej (w województwie warmińsko-mazurskim działają
dwie podstrefy SSSE – Gołdap i Ełk – red.). To będzie
dodatkowy atut dla potencjalnych inwestorów.
Marszałek województwa Jacek Protas oraz prezes WMSSE Marek Karólewski
podczas konferencji prasowej
Strefa po rozszerzeniu
obejmie także Pisz, Kętrzyn,
Elbląg, Kurzętnik i Biskupiec.
– Według naszych założeń
da to efekt w postaci ponad
2 tys. nowych miejsc pracy
i inwestycji wartych 0,5 mld zł
– zapowiedział Marek Karólewski, prezes strefy. – W Elblągu porozumieliśmy się już
z trzema przedsiębiorstwami. Zezwolenia na ich funk-
cjonowanie w strefie wydamy najprawdopodobniej jeszcze w tym roku, a kolejne dwa
powinniśmy wydać w przyszłym roku.
Konferencja
prasowa
w Urzędzie Marszałkowskim
stała się także okazją do zapowiedzi otwarcia przedstawicielstwa WMSSE w Kaliningradzie.
– Dostaliśmy już pozwolenie z rosyjskiego Minister-
stwa Spraw Zagranicznych
– dodał Marek Karólewski.
– W nowej placówce będziemy promować polskie firmy
i zachęcać Rosjan do inwestycji w naszym województwie.
Liczymy też na współpracę
z przedstawicielstwami poszczególnych republik.
Otwarcie przedstawicielstwa odbyło się 3 października. Do tej pory WMSSE
obejmowała ponad 900 ha
gruntów
zlokalizowanych
w 24 podstrefach: Barczewo,
Bartoszyce, Ciechanów, Dobre Miasto, Elbląg, Iława, Iłowo Osada, Lidzbark Warmiński, Mława, Morąg, Mrągowo, Nidzica, Nowe Miasto
Lubawskie, Olecko, Orzysz,
Ostrołęka, Ostróda, Olsztyn, Olsztynek, Pasłęk, Piecki, Pisz, Szczytno, Wielbark.
Wśród 35 firm, które prowadziły działalność na naszym
terenie, największe to Michelin Polska S.A. i LG Electronics Mława.
Na posiedzeniu 1 października Rada Ministrów
przyjęła zmianę do obecnie
realizowanego Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2011-2015. Dzięki temu
jeszcze w tym roku mają być
ogłoszone przetargi na budowę obwodnic o łącznej długości 150 km, w tym obwodnicę stolicy Warmii i Mazur. Inwestycja ma być oddana do
użytku w 2017 roku.
– Traktuję decyzję rządu jako przysłowiową kropkę nad „i” – mówi marszałek województwa Jacek Protas. – Dzięki temu olsztyński
oddział Generalnej Dyrekcji
Dróg Krajowych i Autostrad
został upoważniony do ogłoszenia przetargu na realiza-
cję tej olbrzymiej inwestycji.
Przypomnę, że rząd przeznaczył na budowę obwodnicy
Olsztyna ponad 1,4 mld złotych.
Jest to druga zmiana programu drogowego w tym roku, a zatem kolejne powiększenie możliwości realizacyjnych nowych dróg. W czerwcu Rada Ministrów przyjęła załącznik nr 5, w którym
określono listę wybranych
zadań drogowych. Na Warmii i Mazurach ogłoszono już
przetargi na wszystkich odcinakach drogi S7 w regionie oraz na trasie S51 łączącej
Olsztyn z Olsztynkiem. Dzięki temu obwodnica będzie
połączona z siecią dróg ekspresowych.
Warmia: Rebelia Kultury
– inne oblicze Warmii
Warmia: Rebelia Kultury to niekonwencjonalna inicjatywa artystyczna, łącząca różnorodne dziedziny sztuki. Od 5 do 27 października widzowie i słuchacze
będą mogli wybierać spośród licznych wydarzeń odbywających się na Warmii, związanych z filmem, teatrem, muzyką, tańcem, literaturą i designem.
Projekt Warmia: Rebelia
Kultury jest unikatową formą prezentacji potencjału
branży kreatywnej w regionie, który zazwyczaj kojarzony jest z walorami turystycznymi i przyrodniczymi. Warmia ma jednak także inne oblicze – potencjał do tworzenia innowacyjnych, niepokornych i twórczych inicjatyw artystycznych. Świadczy o tym
program projektu Warmia:
Rebelia Kultury.
Znalazły się w nim wydarzenia, z których część jest
w Polsce absolutnie wyjątkowa, dlatego miłośnicy kultury powinni na nie zwrócić
szczególną uwagę. Jest tak
w przypadku Festiwalu Filmowego Bluebox – jedynej
w naszym kraju imprezy osób
zajmujących się cyfrowym
tworzeniem obrazu i dźwięku, wypełnionej warsztatami, projekcjami i spotkaniami ze znanymi artystami filmu, producentami i mistrzami grafiki komputerowej. Będą na niej obecni m.in. specja-
liści z Platige Image, The Chimney
Pot, ATM, Odeon, Nolabel, Orka Film, BadiBadi czy LumconFx.
Również
Festiwal do Czytania
jest jedynym tego typu wydarzeniem w Polsce, nawiązującym m.in.
do obchodzonego w wielu krajach świata World
Book Night. Wyjątkowy charakter
będą także miały warsztaty tańca współczesnego Się tu tańczy,
poprowadzone
przez znanego słowackiego tancerza
i pedagoga Jana
Durko. Natomiast dla miłośników gitary basowej (i nie
tylko dla nich) fantastyczną
atrakcją będzie udział w projekcie Bass Days takich muzyków jak Igor Saavedra (wielo-
krotny uczestnik Bass Player Live, Bass Player Live All-Star Jam i London Bass Guitar Show) i Yolanda Charles
(znana z występów z artystami, takimi jak Robbie Wil-
liams, BB King, Eric Clapton, Van Morrison, Mick
Jagger, Sinead O’Connor
i Dave Stewart).
– Kolejna edycja projektu Warmia: Rebelia Kultury jest wypełniona ciekawymi wydarzeniami artystycznymi
– mówi Anna Wasilewska
z zarządu województwa
warmińsko-mazurskiego.
– Każdy miłośnik oryginalnej sztuki znajdzie dla
siebie coś ciekawego, co
pokazuje, jak duży jest
potencjał kreatywny naszego regionu.
Samorząd województwa warmińsko-mazurskiego, wspierając artystów
zaangażowanych
w projekt Warmia: Rebelia Kultury, pomaga
jednocześnie dynamicznie rozwijającej się kulturze
współczesnej na Warmii.
Celem festiwalu, oprócz
dostarczenia przeżyć artystycznych, jest także promocja regionu oraz pokazanie,
jak dynamicznie rozwija się
w nim kultura współczesna
– zwłaszcza ta, której wyróżnikiem jest kreatywność.
Projekt Warmia: Rebelia
Kultury
Tegoroczny cykl wydarzeń składa się z czterech bloków tematycznych:
* Rebelia Niskich Tonów
– koncerty i warsztaty gry
na gitarze basowej z udziałem znanych basistów – Bass
Days, konkurs dla młodych
DJ-ów – Bass for the Masses,
a także warsztaty muzyczne
i koncerty prezentujące folkowe utwory we współczesnej
aranżacji,
* Multirebelie – wydarzenia artystyczne obejmujące takie dziedziny sztuki, jak
film, taniec, literatura i teatr, skierowane zarówno do
profesjonalistów, jak i amatorów. W ramach Multirebelii odbędą się m.in. Festiwal
Filmowy Bluebox, warsztaty
tańca Się tu tańczy i Festiwal
do Czytania,
* Rebelia designu – jej tematem przewodnim jest sztuka współczesna połączona
z działaniami z zakresu designu, w tym także warsztaty designu regionalnego Etno WaMa, których efektem
będzie przygotowanie rekomendacji do stworzenia gadżetu promującego region,
* Rebelia w gotyku – niekonwencjonalne
działania
artystyczne i koncerty prezentowane w klimatycznych
budowlach gotyckich Warmii – muzyka sakralna, jazz,
śpiew „eksperymentalny”.
W tym roku projekt rozpocznie się 5 października
koncertem z cyklu „Rebelia
w gotyku”, a zakończy koncertem finałowym w ostatnią
niedzielę października. Więcej informacji można znaleźć
na stronie www.rebeliakultury.pl. Zapraszamy także na
fanpage projektu na Facebooku:www.facebook.com/RebeliaKultury.
8
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
olsztyn i okolice
Badi cierpiał. Teraz szuka
szczęśliwego domu
B
adi to około czteroletni
owczarek
szkocki, przywieziony z lasu. Psiak był dramatycznie zaniedbany. Został
znaleziony zakleszczony, zapchlony i wychudły, nie widać tego pod mnóstwem jego
sierści, ale kiedy się dotknie
psiaka, czuć jego każdą kość.
Jak tylko przywyknie do sytuacji, w której się znalazł, odwiedzi psiego fryzjera. Badi
na początku był nieufny, bał
się wszystkich, teraz nie ma
po tym śladu. Na spacerach
bardzo się pilnuje, ciągle patrzy w oczy. Ładnie chodzi
na smyczy. Domaga się głaskania, lgnie do człowieka.
Boi się jeszcze gwałtownych
ruchów i podniesionego głosu, ale to wszystko jest kwestią czasu, właściwego domu
i opieki. Mimo tego, co go
spotkało, ma pogodną naturę.
Badi to dobry psiak, bardzo potrzebuje człowieka,
bo w psiej przechowalni jest
samotny, rozpacza, kiedy
tylko pozostaje sam. Będzie
twoim cudownym przyjacielem, daj mu tylko na to szansę! Do innych psów jest pozytywnie nastawiony. Przed
adopcją zostanie wykastrowany, jest odrobaczony i zaszczepiony. Obecnie przebywa w Dobrym Mieście, ale jak
tylko znajdzie się dom, który
będzie chciał zabrać psiaka,
to Kapituła Psia – Kolegium
Miłośników Zwierząt może
nawet pomóc w transporcie
Badiego do nowego domu
po wcześniejszym ustaleniu
terminu. Warunkiem wzięcia psiaka jest podpisanie
umowy adopcyjnej i wizyta
przedadopcyjna. Chcesz zapytać o Badiego, zadzwoń
794 304 181.
Trzysta
metrów dla
rowerów
Dobrze wiemy, że rowe- ca Armii Krajowej w Olszty- rów powstanie w przyszłym
rzyści w stolicy regionu nie nie wreszcie staje się przy- roku. Dlaczego nie teraz?
są zbyt rozpieszczani. Brakuje jaźniejsza dla ruchu rowero- Otóż sensowniejsze jest, aby
w Olsztynie tras rowerowych wego. W czasie niedawnej tę inwestycję skoordynować
z prawdziwego zdarzenia. Ba! przebudowy skrzyżowania z z pracami wykonywanymi
Największym kłopona skrzyżowaniu z aletem jest to, że trasa roją Warszawską i ObrońUlica Armii Krajowej w Olsztynie
werowa prowadzi nas,
ców Tobruku, które bęwreszcie staje się przyjaźniejsza
a nagle się urywa. I podą miały miejsce władla ruchu rowerowego. W czasie
wstaje problem. Prze- niedawnej przebudowy skrzyżowania śnie za rok. Stworzenie
cież nie ma ścieżki dla z ul. Saperską w miejsce zniszczonego wygodnych tras rowecyklistów, a po chodrowych na tym obszachodnika pojawił się tam prawie
niku pędzić nie wolno,
rze ma spore znaczenie
300-metrowy odcinek bitumicznej
bo chodnik jest dla pieze względu na zbliżadrogi dla rowerów.
szych. Po ulicy też nie
jące się udostępnienie
wolno, bo akurat to trazagospodarowanych
sa do siedemdziesięciu kilo- ul. Saperską w miejsce znisz- brzegów Jeziora Krzywego.
metrów na godzinę i obowią- czonego chodnika pojawił się Powstanie tam zupełnie nozuje zakaz ruchu rowerów tam prawie 300-metrowy od- wa sieć tras rowerowych i piena tym odcinku. I co ma zro- cinek bitumicznej drogi dla szych, prowadząca od okolic
bić biedny rowerzysta? Chce rowerów. Na pozostałej dłu- Plaży Miejskiej poprzez Zatożyć aktywnie w mieście ogro- gości ul. Armii Krajowej (od kę Miłą do Słonecznej Polany.
dzie, a tu chyba lepiej prze- alei Warszawskiej poprzez
siąść się w samochód. Nic za- ulicę Jagiellończyka do skrzytem dziwnego, że rowerzyści żowania z aleją Schumanna)
ucieszyli się na wieść, że uli- wydzielona droga dla rowe-
Nie będą chodzić
po błocie
S
ą takie miejsca
w naszym powiecie,
gdzie diabeł mówi dobranoc. Ani kierowcy,
ani piesi nie mają tam łatwego życia. Nawierzchnia dróg
jest kiepska, przydrożne
drzewa stanowią śmiertelne
zagrożenie, brakuje poboczy,
po których mieszkańcy wsi
mogliby bezpiecznie dotrzeć
do domu. Nic dziwnego, że
w takich realiach cieszy nawet niewielka zmiana na lepsze. Takim plusem będzie
w październiku odnowa nawierzchni i remonty przełomów na niektórych drogach
powiatowych, tam gdzie sytuacja jest najbardziej opłakana. Już wiemy, że będzie chodziło o odcinki między Nikielkowem a przejazdem kolejowym w Łęgajnach, o odcinek w Sokolitach oraz między Siłą a Tomaszkowem. To
tam powstaną dywaniki asfaltowe i pobocza, które ułatwią bezpieczne poruszanie
się po gminie.
C
o ciekawe, pieniądze na te inwestycje wzięły się z… oszczędności poprzetargowych. Dzięki temu dodatkowo zostaną
wyremontowane zniszczone
przełomy i zapadliska na drodze Kominki – Troksy (gmina
Kolno), Barczewo – Jedzbark,
Jeziorany – Miejska Wieś oraz
we wsi Ramsowo. Nie trzeba wyjaśniać, jaką pułapkę
dla kierowców stanowią takie dziury w drodze, jakie są
we wspomnianych wsiach.
Mieszkańcy mogą odetchnąć
z ulgą, bo drogowcy obiecali, że jeszcze w październiku te zapadliska zostaną wyremontowane. W tym roku
to drogowcy zaskoczą zimę,
a nie na odwrót. Na opisane
remonty zostanie przeznaczone pół miliona złotych.
region
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
9
Nagrody dla organizacji
pozarządowych w gminie Dywity
Dziesięć lat temu na terenie gminy Dywity działało zaledwie osiem organizacji, w tym trzy ochotnicze straże pożarne i jeden klub sportowy, teraz jest ich
już dwadzieścia siedem, w tym dwie fundacje, cztery OSP i pięć klubów sportowych. Świadczy to o tym, że w gminie Dywity aktywność społeczna rozwija
się, że społeczeństwo obywatelskie ma tu trwałe podstawy w tradycji – stwierdził wójt Jacek Szydło podczas gminnej konferencji z okazji dziesięciolecia
funkcjonowania Ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.
Marek Borowski, przewodniczący Rady Organizacji Pozarządowych Województwa
Warmińsko-Mazurskiego, nawiązał do historii, zwracając uwagę na fakt,
że dynamiczny rozwój organizacji pozarządowych pod
koniec XX wieku wymusił
niejako przyjęcie 24 kwietnia 2003 r. ustawy porządkującej ich działania i ułatwiającej współdziałanie organizacji z samorządami. Był to
pierwszy akt prawny, który
wprowadził definicję organizacji pozarządowej i wolontariatu oraz uregulował sposób
współpracy administracji publicznej z organizacjami pozarządowymi.
Joanna Glezman, pełnomocnik marszałka województwa ds. współpracy
z organizacjami pozarządowymi, oceniła, że na tle innych gmin współpraca samorządu z organizacjami jest
wręcz wzorowa, że Urząd
Gminy wspiera je nie tylko
dobrym słowem, lecz także
rzeczowo i finansowo. Może dzięki temu dywickie społeczności założyły organizacje o bardzo różnym profilu:
od sportowych po kulturalne,
oświatowe, historyczne i ekologiczne. I są takie, w których
działają nie tylko same kobiety, lecz także i mężczyźni, jak
np. w Ługwałdzie. Z kolei dr
Krzysztof Szulborski z UWM
podkreślił znaczenie dialogu
między administracją a społeczeństwem i zwrócił uwagę na konieczność dawania
przykładu młodszym przez
starszych działaczy społecznych i zaapelował do uczestników spotkania: – Korzystajcie z doświadczeń starszych,
z wolontariatu młodzieży
i projektów organizacji pozarządowych.
Jak to było
Alicja Wąsik, pełnomocnik wójta ds. współpracy
z organizacjami pozarządowymi, przedstawiła szczegóły z historii dywickich organizacji. Pionierami w 2003 r.
były: Społeczny Komitet Rozbudowy Szkoły w Spręcowie, Stowarzyszenie „Nasza
Wieś” we Frączkach, Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Słupy i Okolic, Warmińskie Stowarzyszenie Kobiet Kieźlińskich, Gminny Uczniowski
Klub Sportowy „Asy” w Dywitach, OSP w Kieźlinach,
Brąswałdzie i Tuławkach. Co
roku przybywały 2-3 organizacje, więc obecnie jest ich
27, w tym 2 fundacje, 4 OSP
i 5 klubów sportowych. Najmłodszą jest SMS, czyli Stowarzyszenie
Miłośników
Słup (w trakcie rejestracji).
Samorząd przyjazny
organizacjom
Rozwój ten nie byłby
chyba możliwy bez pomocy władz gminy, prowadzonej zgodnie z corocznymi programami współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Jak wynika z danych Urzędu Gminy Dywity, współpraca ta w okresie 2003-2013 obejmowała wiele dziedzin. Gmina pomagała OP rzeczowo i finansowo – w ciągu 10 lat organizacje otrzymały 1445592,55
zł. Przeznaczono je m.in. na
inwestycje i imprezy. Dzięki tym pieniądzom Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Słupy
i Okolic zagospodarowało plażę i wybudowało pomost nad
jez. Wadąg, a Stowarzysze-
Nagrodę dla Słup odbiera Waldemar Grzegorzewski
nie Przyjaciół Wsi Bukwałd
– świetlicę. Gmina wspierała takie imprezy jak: festyn archeologiczny w Gadach (organizator Stow. „Nasze Gady”), łosiery w Nowych Włokach (Nieformalna Grupa
Kobiet), czy zloty rowerowe organizowane przez Stowarzyszenie „Nasza Wieś”
z Frączek.
Dzięki pomocy gminy organizacje korzystają nieodpłatnie z pomieszczeń gminy, Fundacja „Prymus” może fundować stypendia dla
zdolnych uczniów, a małe organizacje mogą zdobyć dofinansowanie na pozaplano-
Nagrodę dla „Warmińskiej Wsi” odebrała Małgorzata Dawidson
nych projektów. Po partnersku konsultowane są z organizacjami różne dokumenty i inicjatywy władz gminy,
w tym projekty uchwał Rady Gminy. Współpracę samorządu z OP ułatwia powołana
w 2011 r. Gminna Rada Działalności Pożytku Publicznego.
Nagrody
dla najaktywniejszych
Specjalny dyplom od wójta dla Alicji Wąsik
we dobre pomysły tzw. „Trybie Małych Zleceń”. W sumie w minionym dziesięcio-
leciu Urząd Gminy podpisał
z organizacjami 223 umowy
na wspólną organizację róż-
Swoimi dokonaniami pochwaliły się podczas konferencji niektóre organizacje.
Ciekawy był film autorstwa
Klubu Reportera ze Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Słupy i Okolic, prowadzącego
niepubliczną szkołę podstawową, interesująco wypadła prezentacja Ewy Rumińskiej z Fundacji „Albatros”
w Bukwałdzie, znanej w kraju m.in. z ośrodków rehabilitacji dzikich zwierząt i ptaków. Teresa Kosińska podkreśliła, że Stowarzyszenie „Nasze Gady” wydało szereg publikacji turystycznych i historycznych, Małgorzata Dawidson przedstawiła inicjatywy Stowarzyszenia „Warmińska Wieś” w Różnowie, które chce zbudować m.in. skate
park, a Szymon Niestatek mówił o medalowych sukcesach
zawodników GUKS „Asy”.
Wzruszającym momentem konferencji były więc nagrody dla wyróżniających się
społeczników i organizacji,
które przyznały im władze
gminy. Alicji Wąsik, otrzymała z rąk wójta Jacka Szydło
dyplom oraz przewodniczącej Rady Gminy Renaty Kaszubskiej kwiaty za zdobycie
tytułu najlepszej animatorski
społecznej w województwie
w konkursie „Godni naśladowania”. W kategorii „Najciekawsze przedsięwzięcia”
nagrody i dyplomyotrzymali: Fundacja „Albatros” (prezes Ewa Rumińska) za prowadzenie działań na rzecz ochrony środowiska oraz stworzenie Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Dzikich, i Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Słupy i Okolic (prezes Waldemar Grzegorzewski) za prowadzenie Niepublicznej Szkoły Podstawowej w Słupach (dyplomy i tablety). W kategorii „Najaktywniejsze organizacje” dyplomy i nagrody otrzymały:
Stowarzyszenie „Nasza Wieś”
we Frączkach, prezeska Dorota Golan; „Warmińska Wieś”
w Różnowie, prezeska Monika Kur-Rydzewska (odebrała
je Małgorzata Dawidson) oraz
„Nasze Gady”, prezeska Teresa Kosińska.
Na zakończenie z recitalem utworów Bułata Okudżawy wystąpił Marek Wąsik z Frączek. Wszystkich poczęstowano oczywiście jubileuszowym tortem.
kj (r)
10
“Nowe Życie Olsztyna” 19 (118) 2013
dom
Salon z aneksem
...jak to ugryźć?
Większość z nas lubi otwarte przestrzenie. Dlatego coraz częstszym rozwiązaniem, zwłaszcza w niewielkich wnętrzach, jest połączenie kuchni z pokojem dziennym poprzez usunięcie
ścianki działowej z drzwiami.
Jest to świetny pomysł
na powiększenie mieszkania, otwiera przestrzeń
i umożliwia integrację rodziny
podczas codziennych czynności. Ale jak to wykonać, by mimo wszystko kuchnia była
kuchnią, a salon salonem?
Podpowiem
Państwu,
w jaki sposób można zaaranżować powierzchnię pomiędzy dwoma zupełnie różnymi pomieszczeniami. Jak
wszyscy wiemy, salon służy głównie do przyjmowania gości oraz codziennego
wypoczynku. W kuchni natomiast przygotowujemy posiłki, więc jest to miejsce robocze, w którym bardzo szybko
tworzy się niemile widziany
bałagan. Podczas projektowania musimy pamiętać, by
te dwa pomieszczenia, mimo
zupełnie różnych funkcji, stały się spójną, estetyczną oraz
przede wszystkim funkcjonalną przestrzenią.
Pierwszą propozycją jest
BAREK. Wyróżnia się spośród
innych rozwiązań nietypową
wysokością. Jest zawsze wyższy o kilkanaście centymetrów od pozostałych blatów.
Dzięki temu wyraźnie
oddziela
przestrzeń
kuchenną od reszty
pomieszczenia, zasłania powierzchnie robocze oraz spełnia funkcję stołu. Charakterystyczne barowe krzesła
nadają mu ciekawego
charakteru. Można go
wykorzystać jako miejsce do podawania lub
jedzenia posiłków. Będzie też dobrym miejscem dla dzieci, które
lubią odkładać odrabianie lekcji na ostatnią
chwilę. Rodzice przygotowujący wieczorny posiłek będą mogli
jednocześnie
pomagać w odrabianiu pracy domowej.
Decydując się na
barek, zyskujemy dodatkowy blat roboczy, który jest w kuchni potrzebny. Ponadto
umożliwia osobie pracującej w kuchni stały kontakt
z osobami przebywającymi
w pokoju dziennym.
W zależności od ilości
miejsca, jakim dysponujemy,
barek może stać na nodze
mowanie większej liczby gości. Podczas pracy
w kuchni stanowi dodatkową przestrzeń roboczą.
ŚCIANKI i MURKI to
kolejne propozycje na
lub na ściance. Jeśli w naszej
kuchni przydałyby się dodatkowe szafki, to można naszą konstrukcję barową zbudować na elementach meblowych. W ten sposób uzyskujemy potrzebną powierzchnię
na kuchenne akcesoria, której
nigdy dość.
Kolejnym rozwiązaniem
jest umieszczenie WYSPY.
Może być wolnostojąca lub
uzyskana poprzez przedłużenie ciągu szafek z blatami.
Coraz częściej możemy spotkać mobilne elementy me-
blowe na kółkach, umożliwiające zamknięcie lub otwarcie kuchni w dowolnym
momencie. Wyspa zmienia
pozycję osoby gotującej. Stawia ją przodem do salonu
i pozwala na kontakt wzrokowy z osobami przebywającymi w salonie. Ponadto dzięki niej większa liczba osób może pracować
w kuchni. Jeśli wyspę tworzymy na szafkach, to zyskujemy
dodatkowe bezcenne miejsce na przedmioty kuchenne.
Szafki stojące między kuchnią
a salonem są widoczne z obu
stron, dlatego powinny być
również otwierane obustronnie. Możemy zamówić szafki z jednym wnętrzem lub też
podwójne łączone tyłami. Taka wyspa posłuży nam również jako stół. Wówczas wysuwamy blaty tak, aby zmieściły się pod nimi nasze nogi
oraz krzesła.
Łącznikiem między kuchnią a salonem, jeśli mamy więcej miejsca do dyspozycji, może być sam STÓŁ. Mniejszy
kuchenny lub większy jadalny. Umożliwia codzienne rodzinne posiłki, jak i przyj-
delikatne rozgraniczenie kuchni i salonu, dające jednocześnie możliwość spójnego ich połączenia. W tym przypadku murek, przewyższający blaty robocze
o kilkanaście centymetrów, doskonale zasłoni
niepożądane płaszczyzny kuchenne. Zyskujemy dzięki nim ściankę na postawienie szafek i blatów, utrzymując przy tym otwartą
przestrzeń. Przy odpowiedniej aranżacji zyskujemy dodatkowe powierzchnie na sprzęty
i akcesoria kuchenne.
Warto również przemyśleć wykorzystanie
przestrzeni znajdującej się nad
barkiem, wyspą czy murkiem.
Możemy zaaranżować tam
koronę, którą podświetlimy
i umieścimy na niej uchwyty do kieliszków. Można też
zbudować półki na książki kucharskie lub zostawić tę przestrzeń pustą i powiesić lampy.
Będzie to zabieg, którym dodatkowo oddzielimy optycznie dwa pomieszczenia oraz
doświetlimy blaty. Uzyskamy
w ten sposób spójną całość,
która będzie funkcjonalna i zadowoli nasze zmysły.
Ewelina Sugajska
dom
11
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
Mieszkanie dla Młodych
uchwalone! Co o tym sądzić?
Przed kilkoma dniami Sejm uchwalił Ustawę o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez ludzi młodych, w skrócie nazywaną programem „Mieszkanie dla Młodych” (MdM).
Kupujący nieruchomość otrzyma z budżetu państwa dopłatę, która będzie stanowić od 10 do 20% wartości mieszkania kupowanego przy pomocy kredytu hipotecznego.
Program ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2014
roku. By zakwalifikować się
do niego należy spełnić szereg warunków. Po pierwsze:
program skierowany jest do
osób w wieku do 35 lat. Po
drugie: można kupić mieszkanie lub dom wyłącznie
z rynku pierwotnego. Po trzecie: dopłata będzie do 50 m2,
przy czym maksymalny metraż mieszkania to 75 m2 (wyjątek stanowią osoby posiadające troje dzieci – tu maksymalny metraż to 85 m2).
W przypadku domów maksymalna powierzchnia to 100
m2 (lub gdy jest troje dzieci to
110 m2).
Po czwarte: małżeństwo
bezdzietne lub osoba stanu
wolego otrzyma 10% dopłaty.
Po piąte: małżeństwo z dzieckiem albo osoba samotna wychowująca dziecko, otrzyma
15% dopłaty. Po szóste: jeżeli w
ciągu pięciu lat od zakupu nieruchomości urodzi się trzecie
lub kolejne dziecko, to budżet
państwa dopłaci kolejne 5%.
Po siódme: określony jest
maksymalny limit cen mieszkań i domów zakwalifikowanych do programu. Podobnie
jak to było w programie „Rodzina na Swoim” będzie to wskaźnik odtworzeniowy 1 m2 ogła-
Kolejna sprawa to współczynnik cenowy – kształtowany
nieprecyzyjnie i jeszcze podniesiony o 10%. Może to spowodować sztuczne kształtowanie cen
na rynku pierwotnym.
Inni zastanawiają się, dlaczego program wyklucza
40-latków? Bo są za starzy?
Nierozwojowi? Nie będą mieli potomstwa? A może wykluczyć też ludzi chorych? Leworęcznych? Łysych?
Biedni dla bogatych?
szanego przez wojewodę. Zastosowano współczynnik 1,1.
Oznacza to podniesienie maksymalnych limitów cen nieruchomości. Aktualny wskaźnik
obowiązujący do końca marca
2014 roku to dla Olsztyna 4 781
zł, dla województwa warmińsko-mazurskiego 3 751 zł (już
pomnożony o 1,1). Po ósme:
program ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2014 roku. Na każdy rok będą limity
dopłat. W 2014 będzie to 600
mln zł, w 2015 – 715 mln zł,
w 2016 – 730 mln zł, w 2017
– 746 mln i 2018 – 762 mln zł.
Kontrowersje wokół
programu
Przez cały 2013 rok wiele środowisk czekało na ostateczną wersję programu.
Część jest bardzo zadowolona, inni wręcz przeciwnie
– są oburzeni. Główne zastrzeżenia dotyczą wyłączenia z programu rynku wtór-
nego. Rzeczywiście jeżeli dopłaty są skierowane tylko na
rynek pierwotny, to państwo
wspiera głównie duże miasta, aktywność deweloperów
w mniejszych miejscowościach jest bardzo niska.
Do programu zaliczamy
mieszkania do 75 m2 (i wyjątkowo do 85 m2). Niektórzy
twierdzą, że jest to program
wsparcia deweloperów, by ci
mogli wypchnąć swoje zalegające mieszkania.
Można również stwierdzić, że w tym programie
biedni wspierają bogatych.
Z dużym dystansem i wyolbrzymieniem do biednych
można zakwalifikować osoby, które nie posiadają zdolności kredytowej i nie mogą
otrzymać kredytu hipotecznego. Bogaci zaś to ci, którzy mają dobrą pracę, płacę i umowę o pracę, mogący otrzymać kredyt i dopłatę. Więc to grupa biednych,
którzy płacą podatki, wspiera bogatych, kupujących nieruchomości na własność.
Polska jest w kryzysie
gospodarczym. Budżet jak
szwajcarski ser – z samych
dziur, z samych zer – czy stać
nas na kolejne dopłaty? Należy pamiętać, że przez prawie
8 lat będą trwały dopłaty do
programu Rodzina na Swoim. Mamy najniższe stopy
procentowe w historii (5% wg
NBP, 4% wg ZBP), czy w tym
momencie potrzebna jest kolejna zachęta do poniesienia
popytu? Pamiętajmy, że zbyt
szybko rosnący popyt (liczba
kupujących) niechybnie doprowadzi do wzrostów cen.
Już trwają wyścigi na
obejście programu. Na przykład osoby żyjące w wolnym związku (konkubinacie)
z jednym dzieckiem mogą
otrzymać 10% dopłaty na jedno mieszkanie czy dwa razy
po 10% na dwa mieszkania?
My jako obywatele, wyborcy powinniśmy się zastanowić nad działaniami parlamentarzystów. Przecież środki na MdM pochodzą głównie z naszych podatków. W jaki sposób je redystrybuować?
Czy nie bardziej sprawiedliwie byłoby wspierać osoby
mniej zamożne, zatrudnione
na umowach śmieciowych,
kupujące mieszkania mniejsze, znacznie tańsze, np. na peryferiach miast czy gmin?
Ta uchwała to początek
drogi legislacyjnej, trafi jeszcze m.in. do Senatu i do prezydenta RP.
Krzysztof Rzymski
12
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
dom
Jak płacić mniej
za ogrzewanie?
Kaloryfery rozkręcone na pełen gwizdek, a tobie nadal zimno? Powodów może być kilka. Jednym z nich jest niezdrowy nawyk przebywania
w przegrzanych pomieszczeniach. Innym natomiast złe korzystanie z grzejników. Ogrzewając mieszkanie, popełniamy sporo błędów, za które potem słono płacimy, jak przychodzi rachunek od dostawcy ciepła.
Jaka temperatura w pokoju jest właściwa? To zależy
od… wieku lokatorów! Osoby do 45. roku życia najlepiej
czują się w pomieszczeniach,
w których temperatura oscyluje między 19 a 21 stopni Celsjusza. Niemowlaki oraz osoby starsze wolą temperaturę
o 2 stopnie wyższą. Szczególnie podczas snu nie powinniśmy wdychać zbyt ciepłego
powietrza. 18 stopni to najlepsza temperatura do spania dla zdrowego człowieka.
Rozkręcanie kaloryferów na
full, „bo w nocy będzie zimno”, nie jest więc dobrym ani
zdrowym pomysłem.
Odsuń kanapę
Najczęściej popełnianym
błędem, który skutkuje wysokimi rachunkami za ogrzewanie, jest zasłonięcie grzejników firanami, zasłonami
albo w najgorszym przypadku – meblami. Zawór termostatyczny i grzejnik nie będą
działały prawidłowo, jeżeli
utrudnimy przepływ powietrza wokół grzejnika i głowicy termostatycznej. Zastawienie grzejnika kanapą czy biurkiem spowoduje trzy opłakane w skutkach scenariusze:
– grzejnik będzie ogrzewał tylko zastawiający go mebel, a nie nasz pokój;
– utrudniona wymiana
ciepła między grzejnikiem
a pokojem sprawi, że powietrze wokół grzejnika bardzo
się nagrzeje, co spowoduje zamknięcie się zaworu termostatycznego, choć temperatura w pomieszczeniu będzie za niska;
– będzie nam tak zimno, że
wreszcie jeszcze mocniej rozkręcimy kurek zastawionego
meblem grzejnika, wyrzuca-
jąc kolejne pieniądze w błoto
na nieefektywne ogrzewanie.
Co powinniśmy zrobić, aby nie marnować ciepła i pieniędzy? Najlepiej tak
przemeblować pokój, aby nic
nie zastawiało kaloryferów.
Podwijajmy firany i zasłony
nad grzejnikami. Zasłonięcie
grzejnika kotarą sprawia, że
nagromadzone ogrzane powietrze ucieka przez okno,
zwłaszcza gdy nasza stolarka nie jest do końca szczelna.
W efekcie ciepło zostaje stracone, a pokój jest niedogrzany. My marzniemy i jedyne,
co nas rozgrzewa, to fantazja
o wakacjach na Wyspach Kanaryjskich.
Jak lepiej wietrzyć?
Kolejnym
błędem
w ogrzewaniu pomieszczenia jest jego niewłaściwe wietrzenie. Często nam się wydaje, że mniej ciepła stracimy, jeśli tylko na dłużej lekko uchylimy okno lub lufcik. Nic bardziej mylnego. Efekt takiego
niby-wietrzenia będzie następujący: nie tylko nie przewietrzymy pokoju, ale jeszcze spowodujemy wyziębienie ścian i wyposażenia, które są świetnym akumulato-
rem ciepła. Nagrzanie tak
wychłodzonego pokoju wymagać będzie później dostarczenia mnóstwa ciepła, bo
oprócz konieczności ogrzania
powietrza, będziemy musieli ogrzać jeszcze wyziębione
ściany i meble.
Podsumowując: znacznie więcej zmarnujemy ciepła, mając lufcik uchylony na
godzinę, niż gdy otworzymy
drzwi balkonowe czy okno na
oścież na pełne 5 minut. Jedyne, o czym trzeba pamiętać,
to o zakręceniu na tę chwilę
zaworów termostatycznych,
podwinięciu zasłon i firan,
aby była pełna i szybka cyrkulacja powietrza.
Zimno jak w igloo
Ciekawostką jest, że pragnąc oszczędzać na cieple,
niektórzy z nas popadają
w skrajność. Zakręcają kurki i
siedzą w zimnie. Powtarzają
sobie, że tak jest zdrowo lub że
do niskiej temperatury można
się przyzwyczaić tak jak mieszkańcy na Syberii lub Alasce. Takim nazbyt oszczędnym lokatorom trzeba przemówić do
rozsądku. Poinformować ich,
że zakręcenie kurków z ciepłem może prowadzić do za-
wilgocenia pomieszczeń i wystąpienia grzyba lub pleśni
w pobliżu
ścian zewnętrznych.
Nie
dość,
że
w
takich
chłodnych warunkach łatwiej o przeziębienie lub
poważniejszą chorobę,
to jeszcze znów pojawia się czynnik finansowy. Otóż sąsiedzi skąpego lokatora, chcąc utrzymać u siebie normalną temperaturę,
będą zmuszeni do
większego zużycia
ciepła, bo mają wyziębione ściany.
Mając za sąsiada dziadka mroza albo królową śniegu, interweniujmy. Nie mają
prawa wyziębiać ani zagrzybiać nam ścian. Sami też bądźmy w porządku. Korzystajmy z ciepła,
ale go nie marnujmy.
Olga Ropiak
dom
13
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
Kupuję meble do kuchni.
Ile muszę wydać?
Kilkadziesiąt tysięcy? Kilkanaście? Kilka? A może tylko półtora lub dwa tysiące złotych wystarczą, abyśmy mogli urządzić sobie kuchnię jak z obrazka? Ogromna jest rozbieżność cenowa
między propozycjami różnych salonów meblowych. Jaka jest więc rozsądna cena za dobrej jakości meble kuchenne?
Planujemy remont lub
wyposażenie kuchni. Pierwsze pytanie, na jakie musimy
sobie odpowiedzieć, jest takie, czego właściwie oczekujemy? Mebli na wieki, choć za
wysoką cenę, czy może mebli
na kilka lat, ale za to tanio?
Gotowe czy
na zamówienie?
Jeśli na meble możemy przeznaczyć do kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych, to możemy śmiało
wybrać meble wykonane specjalnie dla nas na zamówienie.
W Olsztynie jest mnóstwo salonów z meblami kuchennymi
na wymiar, uwzględniającymi
każde, nawet najbardziej nietypowe życzenie klienta. Meble na zamówienie pozwalają na setki, tysiące wariantów.
Od mnogości kolorów frontów, pomysłowych rozwiązań technicznych i akcesoriów
można dostać oczopląsu, więc
kompetentny doradca jest
w studiu od tego, aby pomóc
nam wybrać to, co nam się podoba. Będzie nas zachęcał, byśmy doinwestowali jeszcze
do tego czy innego elementu,
a już w ogóle będziemy mieli meble najwyższej wytrzymałości, po prostu na wieki!
W rezultacie zostawimy
w studiu meblowym sporo
pieniędzy, ale zyskamy
– jeśli faktycznie firma
jest solidna – meble na
dziesięciolecia.
Ciekawe jednak, że
nie każdy klient chce
mieć meble, które można
dać córce w posagu. Czasy się zmieniają. Żyjemy
szybko, lubimy zmiany. Nie chcemy mebli na
dziesięciolecia, ale na kilka, kilkanaście lat. Coraz
częściej klientom chodzi
o to, aby na meble wydać
niewiele – i w tym przypadku godzą się na to,
że ich zakup wytrzyma
w normalnie eksploatowanej kuchni najwyżej
dziesięć lat. Co więcej:
o to właśnie chodzi! Aby móc
po latach z czystym sumieniem wymienić sobie meble
kuchenne na zupełnie inne, bo
te już nam się opatrzyły.
Oczekiwań klientów jest
mnóstwo. Czym zatem jest
udany zakup? Odgadnięciem, na czym zależy właśnie
nam – i znalezieniu tego w jak
najniższej cenie.
Na celowniku: tanie meble renomowanych producentów
Załóżmy, że chcemy kupić meble tanio, ale od znanych marek. Na jaką jakość
możemy liczyć za 2-3 tysiące złotych w przypadku mebli kuchennych?
– Na zaskakująco wysoką
– odpowiada Andrzej Tomasiak, właściciel jednego z olsztyńskich salonów meblowych.
– Najwięksi producenci w Polsce rywalizują ze sobą w tworzeniu coraz lepszych mebli,
bo z ceny zeszli już do minimum i teraz idą łeb w łeb jeśli chodzi o jakość wykonania
tych niedrogich kuchni. To dla
klienta bardzo dobrze. Dziś za
2 czy 3 tysiące złotych mogą
mieć meble łudząco przypo-
minające drogie meble na wymiar – twierdzi sprzedawca.
Poprosiliśmy go, aby konkretnie wymienił, co klient
dostaje, kupując meble kuchenne dobrych producentów, ale wydając nie więcej
niż 3 tysiące złotych. Oto podstawowe dane.
– Do wyboru kilkadziesiąt elementów, z których
tworzymy kuchnię. Różne
kolory i szerokości szafek
dolnych, górnych i narożnych, szuflad, słupków, zawieszeń, blend, przeszkleń
i innych rozwiązań. Uchyl-
ne fronty z podnośnikami gazowymi.
– Fronty przyzwoitej jakości, o grubości co najmniej 16 mm.
W kilkunastu różnych
kolorach,
zarówno
w okleinie laminowanej,
jak i w połysku. Obrzeże
mebli typu PCV o grubości minimum 2 mm,
przytwierdzone do mebla klejem wodoszczelnym. Dzięki temu jest
bardziej odporne na
uszkodzenia
mechaniczne oraz na wilgoć.
– Korpusy mebli głębokie, do 56 cm, aby dochodziły do samej ściany. Możliwość pełnego
zabudowania sprzętu agd.
–
Solidne
akcesoria:
uchwyty szafek metalowe,
a nie plastikowe, regulowane nóżki i zawieszki, szuflady
o pełnym dnie i metalowych
bokach, aby utrzymywały ciężar. W szafkach zamontowane
duże, mocne zawiasy.
– Gwarancja na co najmniej 2 lata.
Duży może więcej
To tylko niektóre elementy, na które zwrócił uwagę
nasz rozmówca, twierdząc,
że są wyznacznikami solid-
nych mebli kuchennych, a dostępnymi nawet w tanich zestawach meblowych. Na myśl
nasuwa się jedno pytanie. Czy
to nie jest podejrzane, że takie
kuchnię można mieć za taką
cenę? Każdemu powinna zapalić się w głowie czerwona
lampka, gdy słyszy, że dostanie coś porządnego wielokrotnie taniej niż normalnie. Skąd
bierze się niska cena gotowych zestawów meblowych?
– Niska cena gotowych zestawów meblowych bierze się
stąd, że są to meble największych producentów sprzedawane w całym kraju, a więc
na masową skalę – wyjaśnia
Andrzej Tomasiak. – Ta masowa skala jest tu kluczem odpowiedzią. Producent, który
mnóstwo sprzedaje, jest na tyle bogaty, że stać go na utrzymanie bardzo konkurencyjnej
ceny, pozwalającej na dalsze
nakręcanie sprzedaży. Masowa skala pozwala na to, aby
produkować dużo, szybko
i tanio, bo producent nie skupia się na indywidualnych życzeniach klienta, a produkuje własne propozycje, z których klient wybiera to, co mu
wpadło w oko. Takie dziś mamy czasy, ale to dobrze, bo
w końcu największymi zwycięzcami w tej sytuacji są klienci – uważa Andrzej Tomasiak.
14
“Nowe Życie Olsztyna” 19 (118) 2013
Ślady przeszłości
Zbiory na dawnej Warmii
Późnym latem i jesienią cieszymy się tym, co urosło w naszych ogródkach. Zazwyczaj samodzielnie uprawiane warzywa i owoce tylko uzupełniają dietę działkowców. Praca w ziemi jest
przyjemnym i relaksującym zajęciem. Dawniej życie mieszkańców wsi, ale też i wielu mieszczan, krążyło wokół ziemi, w której rozwijały się rośliny i na której pasły się zwierzęta. O tej
porze roku było wiele pracy, jak i radości. Z trudem pielęgnowane pola obdarowywały obfitym plonem.
Po żniwach, tak jak i dzisiaj, odbywały się dożynki. Na
Warmii i Mazurach najczęściej
nazywano je plonem. Zwyczaj miał swoje źródło jeszcze
w czasach pogańskich, kiedy
za pomocą obrzędów magicznych starano się zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku.
W gospodarstwie działo się
dobrze, gdy sam gospodarz
ściął ostatnie kłosy zboża. Musiał przygotować podarunek
dla chłopów, bo po koszeniu
wiązano go sznurem. Chcąc
się wyswobodzić, nie miał wyboru, musiał się wykupić.
Gospodarz nie mógł także zapomnieć o tym, aby zostawić snopek na polu dla myszy. Dzięki temu miały zostawić w spokoju zboże w stodole. Fragment piosenki śpiewanej w tym czasie brzmiał:
„…bierzta myszki knozie
[część snopka], a nie liźta do
gospodarza w zboże!”. Taki snopek był nazywany pępkiem lub babą. Trudno było
znaleźć zbieraczkę chętną do
dotarł w końcu do gospodarza, rozpoczynała się zabawa
z obowiązkowym posiłkiem.
W ten sposób nagradzano
wysiłek kosiarzy. Koruny
święcono w kościele 15 sierpnia, na święto Matki Boskiej
Zielnej. Samo zboże (najczęściej uprawiano żyto) trafiało na strych. Rozsypywano je
tam, aby nie stęchło.
Kiszenie – polska specjalność
jego związania. Najczęściej robiła to najstarsza z nich, młode
panny bały się, że przez to nie
wyjdą za mąż.
Z piękniejszych kłosów
robiono wieniec i przywiązywano go do kosy (na Mazurach do sierpa, tylko tym ścinano zboże, uważano że kosa mogłaby obrazić Boga).
Pierwszy kosiarz niósł tak
przystrojone narzędzie gospodarzowi. W przypadku
bogatych właścicieli pól, wieniec umieszczano na wozie.
Ten miał już kształt korony
(dlatego nazywano go koruną) złożonej z kłosów, wstążek i kwiatów. Między szpry-
chy kół wkładano gałązki,
aby z daleka było słychać jadący pojazd. Sam wieniec
zachowywano na wiosenny
siew. Osoby, które szły z polonem, musiały zostać oblane
wodą. Liczyły się z tym, bo
bez tego przyszły rok mógł
być mniej urodzajny. Panny
złapane na oblewaniu można
było wrzucić do jeziora i bezkarnie wycałować. Ta, która była najbardziej „prześladowana”, najszybciej wychodziła za mąż. Gdy wieniec
Po dożynkach przychodził czas na zbiory innych
płodów ziemi. Od drugiej połowy XIX w. ziemniaki były,
obok zboża, podstawowym
roślinnym produktem spożywczym. Przechowywano
je w kopcach – wykopy przykryte warstwą ziemi i słomy
lub w sklepach, które były
głębiej wykopane, posiadały
stropy i ściany.
Najpopularniejszym sposobem przechowywania zebranych warzyw było ich kiszenie. Do tej pory kiszone
warzywa cieszą się dużą popularnością, są polskim specjałem, który wyróżnia nas
na kulinarnej mapie Europy.
Najczęściej kiszono kapustę,
buraki oraz ogórki. Poszatkowane główki kapusty mieszano z marchewką, niekiedy
jabłkiem, dodawano sól, koper, kminek. Całość ubijano
i wkładano do beczki, przykrywano deską i kamieniem.
Dzisiaj może dziwić fakt,
że niegdyś najczęściej jadano buraki w postaci zakiszonej. Do ogórków dodawano
liści wiśni i dzikiego wina
– to, co zauważyły gospodynie, potwierdziła nauka.
Związki, które są w nich zawarte, zapobiegają zmiękczeniu warzyw.
Bardzo popularne w jadłospisie były warzywa strączkowe. Fasolę, groch, ale i warzywa korzeniowe, takie jak pietruszkę i seler, suszono. Nad
piecem wieszano w tym samym celu grzyby.
Owoce także bardzo chętnie suszono na blaszce w piecu, później przygotowywano
z nich kompoty, dodawano
do herbaty. Tak samo jak dziś
zebrane jabłka, wiśnie czy jagody wykorzystywano do
zrobienia soków i dżemów.
Nie samymi warzywami
chłop żyje
Teren Warmii i Mazur obfituje w jeziora, a co za tym
idzie także i w ryby. Mieszkańcy mazurskich wiosek
często je suszyli lub wędzili. Ten ostatni sposób powodował, że były bardziej trwałe (ok. 2-4 tyg.). Jeden z najlepszych efektów, biorąc pod
uwagę
przechowywanie,
osiągano marynując ryby zalewą m.in. z solą, cebulą i pieprzem. Podobnie było z solonymi rybami przechowywanymi w beczkach.
Mięso nie było czymś
zwyczajnym na stole chłopskim. W okresie międzywojennym stanowiło zaledwie
10-15% całego spożycia. Najczęściej uboju dokonywano z
konieczności. Tak samo jak w
przypadku przechowywania
ryb najlepszym sposobem było wędzenie i solenie. Szynki
wędzono nawet 2 tygodnie,
krócej słoninę.
Dym wytwarzano, spalając drzewo liściaste – mniej
substancji smolistych przedostawało się do mięsa (wyjątkiem był bardzo aromatyczny jałowiec). Tak przygotowane mięso mogło przetrwać
nawet 2 lata. Im więcej gospodarz miał wędzonego mięsa,
tym jego córki miały większe
powodzenie. Mawiano nawet: „zalecał się Franek Reginie, póki mięso było w kominie”. Mięsne dania spożywano głównie w święta.
W porównaniu z dawnymi mieszkańcami Warmii
i Mazur żyjemy w spożywczym raju. Mamy dostęp do
najróżniejszych produktów
z najdalszych zakątków ziemi. Uprawianie ogródków
staje się bardziej sposobem
na relaks niż życiową koniecznością. To wszystko
niestety pod warunkiem, że
mamy wystarczającą ilość
pieniędzy.
ir
Ślady przeszłości
15
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
Jak Pawełek historię
Olsztyna poznaje
Jak zwykle rano, zajrzałem do mojej internetowej poczty i zbaraniałem. Tego się nie spodziewałem. Do tej pory to zawsze ja wysyłałem maile do wszystkich moich redakcyjnych kolegów.
Tym razem otrzymałem wiadomość od jednego z nich, czyli od Jacka Panasa, który opowiada mi różne ciekawostki o Olsztynie.
Mail brzmiał tak: „Drogi Pawełku! Wiem, że jesteś
zapracowanym
człowiekiem. Dlatego, aby cię odciążyć, postanowiłem zdobyć starą fotografię i opisać
to, co zostało na niej przedstawione. Przyznasz mi rację, że budynek uwieczniony na fotografii jest piękny.
Gdy się przyjrzysz, to zobaczysz obok niego ubrane
na biało kobiety. Prawdopodobnie to personel medyczny. Jak nazwa wskazuje, jest
to dom pierwszej pomocy,
czyli wojenny lazaret wojskowy, który funkcjonował
tu w czasie I wojny światowej i tuż po jej zakończeniu.
Przeznaczony był dla niemieckich żołnierzy, ale zdarzały się też przypadki, że
pomocy udzielano również
rosyjskim jeńcom.
Nie było to głównym przeznaczeniem budynku. Wybudowany został
w 1913 roku
(dziś ul. M. Kajki 3), jako siedziba
loży wolnomularskiej „Kamień nad
Łyną”. Zawiązała
się ona w 1888
roku, a należeli do niej znaczący
mieszkańcy Olsztyna. Pierwotnie loża
miała siedzibę
w budynku
u zbiegu obecnej
ulicy Dąbrowszczaków i Partyzantów.
Po jego opuszczeniu, powstał w nim hotel, który spłonął w czasie II wojny światowej. Odbudowany po wojnie
przez długi okres był siedzibą
spółdzielni „Ruch”.
W pobliżu (dawniej na
rogu Moltkego i Kopernika, dziś na ul. Kopernika
13) powstała siedziba loży
Synowie Związku. Organizacja miała rytuał podobny
do masońskiego. Samą lożę
założono w mieście w 1902
r., ale jej siedziba powstała
pomiędzy 1924-1925 r. Autorem budynku był architekt August Feddersen. Zaprojektował również prawie wszystkie budynki sto-
siono, kiedy w Polsce zmienił się ustrój. Ta profilaktyka miała swój cel
i sens. W Olsztynie, tak jak
w całym kraju, zlikwidowano
gruźlicę. Nie było obowiązku, więc i taki twór jak przychodnia okazał się niepotrzebny, a dom został sprzedany. Obecnie pięknie odrestaurowany budynek loży
masońskiej służy prywatnemu właścicielowi. Gdy wejdzie się do środka, to w powietrzu czuć jeszcze tajemnicę, a wzrok mimowolnie szuka symboli masonów – cyrkla
i węgielnicy”.
Mail od Jacka Panasa
przeczytał
i zredagował Pawełek
jące przy obecnej ulicy Kajki:
jak dawna siedziba PSL (teraz jest na sprzedaż) i stojąca
obok willa, w której na początku lat 50. ubiegłego wieku znajdowała się siedziba rozgłośni Polskiego Radia. Ten architekt zaprojektował również gmach teatru
im. Stefana Jaracza oraz kierował rozbudową Szpitala
Miejskiego.
Legenda głosi, że masoni
mieli między swoimi siedzibami podziemne przejście, ale
gdzie się ono znajdowało, nie
wiedział nikt. Hitlerowcy próbowali nawet przekopać okolice tych dwóch budynków
w celu zlokalizowania tunelu. Nic nie znaleziono, ale nie
wiadomo, czy nie jest schowane gdzieś pod ziemią.
W latach trzydziestych, gdy do władzy doszli faszyści,
wszystkie loże zostały zlikwidowane
i ich działalność została zakazana.
W budynku, który widnieje na zdjęciu, uruchomiono niemiecki urząd pracy.
W zasadzie funkcjonował on
do II wojny światowej. Po
wojnie w tym mało zniszczonym obiekcie uruchomiono
przychodnię przeciwgruźliczą. Zainstalowane były
w niej aparaty rentgenowskie. Pracujący obywatele oraz młodzież musieli raz
w roku zrobić sobie zdjęcie płuc. Obowiązek znie-
16
Ślady przeszłości
“Nowe Życie Olsztyna” 19 (118) 2013
Zapomniana fotografia
Ostatnio przeglądałem stare zdjęcia i natrafiłem na fotografię, na której mój ojciec podpisuje książki. Prawdopodobnie zdjęcie zostało zrobione w 1974 roku, zaraz po otrzymaniu przez
niego prestiżowej w tamtych czasach nagrody tygodnika „Kultura” za apokryf „Według Judasza”. Tato materiały do tej opartej na faktach książki zbierał około 25 lat.
P
atrząc na pożółkłą fotografię, przypomniałem sobie ciekawą historyjkę, która wydarzyła się tuż
po autorskim spotkaniu z okazji
majowych Dni Książki, organizowanych na przedstawionym
na fotografii placu, zwanym
w tamtych czasach „Karolkiem”,
tak naprawdę nosił imię gen. Karola Świerczewskiego. Po zakończeniu majowego kiermaszu książek wracaliśmy z ojcem
do domu. W pewnym momencie minęła nas ładna dziewczyna, która cały czas patrzyła na
mojego patre. Nawet jak nas minęła, odwróciła się i dalej patrzyła. Tato był osobą dowcipną, odwrócił się, cofnął kilka kroków
i szeptem powiedział panience: Pani się nie przejmuje, łysych
niedługo to papą będą kryli! Panienka zdębiała, a ojciec, jak gdyby nigdy nic, wrócił do mnie i razem poszliśmy do domu. Obejrzałem się, dziewczę zamurowane stało dalej w miejscu!
iestety tego znanego na Warmii i Mazurach, w kraju i na świecie pisarza nie ma już wśród nas. Odszedł na zawsze 27 lat temu.
W tym roku miałby dokładnie
N
101 lat. Najtrudniej mówi
się o własnych rodzicach,
ale jak już znalazłem to zdjęcie, przybliżę naszym Czytelnikom sylwetkę Henryka
Panasa.
rodził się we
Lwowie,
tam
ukończył
uniwersytet. W 1939 brał udział
w obronie Lwowa przed
Niemcami. Gdy cofnęli się
i do miasta wkroczyli Rosjanie, został aresztowany i wywieziony
na Sybir. Jak powstała armia Andersa, wstąpił w jej szeregi i razem
z nią przeszedł cały szlak
aż do Monte Casino. Do
kraju przyjechał w 1947 r.,
zamieszkał we Wrocławiu. Uciekając przed aresztowaniem, wyjechał na Ziemie Odzyskane i zamieszkał
z rodziną w Kamionkach koło Giżycka, a potem w Olsztynie. Uczył, udzielał się społecznie, a także leczył ludzi. To znaczy robił opatrunki, zastrzyki, drobne zabiegi, których nauczył się podczas wojny. Był światłym
człowiekiem, posiadał książ-
U
szomajowych wysłuchiwali przemówień.
Na scenie z okazji państwowych świąt odbywały się występy,
a także grały amatorskie zespoły podczas
zabaw ludowych.
owstał
na
składowisku gruzów z kamienic Starego Miasta. Częściowo wyłożony był płytami
z mauzoleum Hindenburga w Olsztynku, wysadzonego przez cofających
się Niemców pod koniec II wojny. Teraz
to miejsce nazywa się
Targ Rybny, tak jak
w dawnym przedwojennym
Olsztynie.
enryk Panas już za
życia był znanym pisarzem. Z odczytami, bo one
kiedyś były modne i nie żałowano na nie pieniędzy, jeździł po wiejskich świetlicach
i klubach ruchu. Był wspaniałym gawędziarzem. Pewnego
razu, a byłem z nim jako jego
kierowca, spotkanie miało się
P
ki z zakresu medycyny. Miejscowi pierwszą pomoc mieli na miejscu. Tak po wojnie
na zabitych dechami wsiach
było. Najbliższy lekarz był
11 km dalej, w Giżycku.
a poważnie zaczął pisać właśnie w Kamionkach. Początkowo były to artykuły i opowiadania, potem przyszedł czas na książki. Pierwsza
nosiła tytuł „Bóg, wilki i ludzie”,
następna „Grzesznicy”, ta mi się
N
najbardziej podobała. Najsławniejszą, wydaną w 7 krajach, była „Według Judasza”, o której
wcześniej pisałem. Na fotografii
egzemplarze tej właśnie książki
leżą na stoliku przed ojcem. Teraz, tam gdzie stał stolik i parasol, stoją piękne, odrestaurowane
kamieniczki przy ulicy Prostej,
a za nimi, w głębi Dom Gazety Olsztyńskiej. Na „Karolku”
odbywały się festyny. Na nim
uczestnicy pochodów pierw-
H
odbyć w klubie rolnika. Ojciec
zasiadł przy stoliku, obok niego dwie, trzy osoby. Reszta
oglądała jakiś program w telewizorze. Tato spokojnie oznajmił, że ma spotkanie autorskie
i będzie się starał mówić cicho,
aby nie przeszkadzać telewidzom. Skończyło się na tym,
że po paru minutach wyłączono odbiornik, zawołano ze wsi
innych mieszkańców. Do końca spotkania była cała sala i zamiast godziny, prelekcja trwała trzy i nikt nie chciał wyjść.
Taki to był ciekawy człowiek.
odam jeszcze, że
był współzałożycielem Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Pojezierze”,
bardzo znanej w tamtych czasach organizacji propagującej
kulturę na wsi i nie tylko. Był
długoletnim naczelnym redaktorem miesięcznika „Warmia
i Mazury”, dziennikarzem, pisarzem, wspaniałym ojcem
i głową rodziny. Nigdy nikomu, nawet tym, co robili mu
w stanie wojennym krzywdę,
nie odmówił pomocy. Szkoda,
że tego szlachetnego człowieka
nie ma wśród nas.
Jacek Panas
D
rozmaitości
17
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
Na co zwrócić uwagę, wybierając kurs maturalny?
Choć do matury jeszcze
daleko, to niektórzy już się
do niej przygotowują. Czasami nie wystarczy tylko chodzić do szkoły i odrabiać pracę domową. Obecnie jest kluczowe, czy potrafimy rozwiązywać teksty według klucza
„nowej matury”. Chcąc się
w tym wyspecjalizować, zapisujemy się na specjalne kursy. Czy to dobry pomysł? Na
co zwrócić uwagę, wybierając placówkę mającą przygotować nas do matury?
Po co właściwie nam kurs
maturalny? Powody zainwestowania w siebie są dwa. Jeden to
taki, że nie radzę sobie z przedmiotu, który będzie na maturze. Drugi powód jest natomiast
zgoła inny: dobrze się uczę, jestem ambitny i zapiszę się na
kurs, by nauczyć się swoją wiedzę właściwie spożytkować na
egzaminie. To mi pomoże jeszcze lepiej zdać maturę i dostać
się na wymarzony kierunek!
Bez względu na pobudki,
które nami kierują, istnieją wy-
tyczne dobrego kursu maturalnego. Warto wziąć je pod uwagę, wybierając placówkę, która
przygotuje nas do tego najważniejszego w życiu egzaminu.
Co to za szkoła?
Placówki prowadzące kursy maturalne wyrastają jak
grzyby po deszczu. Jak wybrać właściwą? Dobrym kryterium jest renoma. Czy szkoła, jaką bierzemy pod uwagę, ma markę? A może to nikomu nieznana placówka,
która tylko twierdzi, że ma
doświadczenie, odpowiednią kadrę, wyposażone sale
i zgromadzone materiały dydaktyczne? Najlepiej, gdy jakość danej szkoły jesteśmy
w stanie zweryfikować. Subiektywnie, pytając znajomych, którzy korzystali z jej
oferty. Albo obiektywnie, dopytując w sekretariacie szkoły
o średnią zdawalność egzaminu maturalnego jej słuchaczy.
Na olsztyńskim rynku
działają firmy, które deklaru-
ją oddanie słuchaczowi pieniędzy za kurs, jeśli słuchacz
nie zda matury. Być może to
chwyt marketingowy. A może dana placówka jest tak
pewna, że przygotuje dobrze
do egzaminu, że gotowa jest
zaryzykować zwrot swojej
gratyfikacji? Tak czy inaczej
podobne gwarancje skuteczności są obecnie jakością, jakiej mamy prawo oczekiwać.
Jak prowadzi zajęcia?
Zwróćmy uwagę, w jak
dużych grupach odbywają się
zajęcia. Jeśli grupa jest duża,
to kurs będzie przypominał
szkołę. A chyba nie chcemy,
aby nie było sposobności zapytania o to, czego nie rozumiemy, bo nauczyciel nie ma
dla nas czasu. W małej grupie czujemy się swobodniej.
Poświęcane jest nam więcej
uwagi. Skoro zajęcia są odpłatne, to mamy prawo wymagać indywidualnego traktowania. Optimum na olsztyńskim rynku to grupa do
dwunastu osób.
Kto nas uczy?
Kadra prowadząca zajęcia
ma być wykwalifikowana. Co
to oznacza? Powinni to być
pedagodzy wpisani do ewidencji egzaminatorów okrę-
gowych komisji egzaminacyjnych. Niech uczą nas ludzie
mający takie same albo wyższe kwalifikacje co nauczyciele pracujący w szkołach publicznych. Nie bójmy się o to
zapytać w sekretariacie.
Co mam w cenie kursu?
Na
koniec
pozostają… gratisy. Zapytajmy, czy
w cenie mamy pomoce dydaktyczne, takie jak notatki
w formie elektronicznej przygotowane przez prowadzącego zajęcia. Czy jeśli nauczyciele będą nam udostępniali
kserówki, zadania i testy, to
będziemy musieli za nie płacić dodatkowo? Czy mamy
kupić podręczniki wskazane
przez prowadzącego, czy tego typu materiały będą nam
darmowo udostępniane?
W Olsztynie zapisujemy
się najczęściej na kurs maturalny z języka polskiego,
matematyki, języka obcego
(prym wiedze angielski, potem niemiecki, rosyjski, włoski, francuski i hiszpański),
biologii, geografii, chemii
oraz fizyki. To od egzaminu
maturalnego zależy, na jaką
uczelnię się dostaniemy. Czy
spełnimy swoje marzenia?
Wszystko w naszych rękach.
(r)
rozmaitości
19
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
ZGARNIJ bilety
Aby dostać jeden z czterech biletów na „BOSKI SPÓR” lub „KRÓLOWĄ CIAST”, należy do piątku
(11.10.2013) wysłać sms z uzasadnieniem, dlaczego właśnie do Ciebie ma trafić bilet, pod numer
7148 o treści „zo2. treść uzasadnienia” Koszt sms-a to 1,23 zł z VAT.
Poruszająca ”Królowa ciast”
spektakl na pożegnanie...
Olsztyński Teatr im. Stefana
Jaracza po trzech latach tułaczki powraca do siedziby macierzystej – odnowionej i odświeżonej. Na pożegnanie budynku przy ul. Pstrowskiego przygotował spektakl, który nikogo nie pozostawi obojętnym.
„Królowa ciast”, bo o niej mowa, to rentgen wnętrza rodziny zainfekowanej przemocą.
Centralne postaci dramatu to
oficer policji Stefan Kosar oraz
podporządkowani mu członkowie rodziny. Ale sieć rodzinnych układów nie jest jedynym
budulcem świata Béli Pintéra.
W tym mrocznym Alcatraz
unosi się też romantyczna poezja z ducha „Ballad i roman-
BYK 21 IV - 20 V
Rób to, co potrafisz najlepiej. Finansowe eksperymenty grożą klapą. Dla solidnych
i pracowitych perspektywy
są obiecujące. Zastanów się,
czy stać Cię na taką diametralną przemianę?
sów’’ i rozbrzmiewa ludowa
muzyka, tworząc w konfrontacji z rodzinnym piekłem szczególnie nieznośny dysonans.
Béla Pintér
KRÓLOWA CIAST
Spektakle: 12, 13, 17-19
października, godz. 20:00
Olsztyński Teatr Lalek zaprasza na dwa nagrodzone spektakle w ramach Sceny dla Młodzieży i Dorosłych
Chłopcy z Placu Broni
od 13 do 18 października
Spektakl o odwadze przekraczania barier dzielących
dorosłego i dziecko, adresowany do młodzieży od 10.
roku życia i dorosłych. Reżyser Marek Ciunel do lekturowego tekstu dodał ciekawy, współczesny komentarz. Przedstawienie zaprezentowano z powodzeniem
na XII Międzynarodowym
Festiwalu dla Dzieci i Młodzieży „KORCZAK” w Warszawie. Jury dziecięce festiwalu uhonorowało przedsta-
BARAN 21 III - 20 IV
Jeśli poniosą Cię nerwy,
wiedz, że to po prostu wynik
przemęczenia. Pamiętaj – złe
myśli przyciągają pecha. Niestety nie ma prostej recepty
na różowe okulary. Zaraź się
od kogoś optymizmem.
wienie, przyznając mu nagrodę «Ziarenka». Spektakl
w 2008 r. otrzymał również wyróżnienie Polskiego
Ośrodka Międzynarodowego
Stowarzyszenia Teatrów dla
Dzieci i Młodzieży „Assitej”,
które jest zwane ATESTEM –
Świadectwem Wysokiej Jakości i Poziomu Artystycznego.
sób mieszają się elementy
sacrum i profanum, diabły
i anioły, niewinność i pokusa, grzech i nawrócenie.
W październiku 2007 r.
otrzymał trzy nagrody na
XXIII Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Lalkowych
w Opolu: nagroda reżyserska dla Petra Nosalka, dwie
nagrody aktorskie – dla Anny Kukułowicz za rolę Królewny Disperandy i dla Adama Hajduczeni za rolę Pustelnika Scholastyka. Na XV
Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek „SPOTKANIA” odbywającym się
18-24 października 2008 r.
w Teatrze „Baj Pomorski”
w Toruniu spektakl zdobył
„Nagrodę Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego dla najlepszego
przedstawienia dla dzieci”.
Igraszki z diabłem
od 19 do 25 października
Dowcipny
moralitet,
w którym w naturalny spo-
ZGARNIJ bilety
Aby dostać jeden z sześciu biletów ndo Teatru Lalek, należy do piątku (12.10.2013) wysłać sms
z uzasadnieniem, dlaczego właśnie do Ciebie ma trafić bilet, pod numer 7148 o treści „zo3. treść
uzasadnienia” Koszt sms-a to 1,23 zł z VAT.
BLIŹNIĘTA 21 V - 21 VI
Należysz do osób pogodnych, aktywnych i spontanicznych. Chętnie przejmujesz inicjatywę i nie lubisz
z niczego rezygnować. Niech
tak zostanie! Życzę Ci tego
z całego serca.
RAK 22 VI - 22 VII
Przyciągasz teraz płeć
przeciwną, bo emanuje z Ciebie radość życia. Jeśli oczekujesz nadejścia miłości, nie musisz specjalnie się starać. Bądź
sobą, to w zupełności wystarczy. Powodzenia.
LEW 23 VII - 23 VIII
Zwolnij trochę tempo.
Nie musisz zawsze i we
wszystkim być pierwszy.
Trzymaj nerwy na grubszym sznurku, a nawet na
łańcuchu. Sięgnij do zasad
sztuki pozytywnego myślenia. Kilka razy.
PANNA 24 VIII - 23 IX
Zakończ romanse, które pokrył już kurz. Zamiast
odwiedzać randkowe portale, rozejrzyj się wokół siebie.
Do nowych znajomości podchodź z rezerwą. Nie skacz
z kwiatka na kwiatek.
WAGA 24 IX - 23 X
Fortuna uśmiechnie się
do Ciebie szeroko. Mogą
sypnąć się nagrody, podwyżki, awanse. Musisz chociaż trochę pomóc losowi
i wyjść mu naprzeciw. Nie
można mieć jednak wszystkiego naraz.
SKORPION 24 X - 22 XI
Mimo że częściej kierujesz się emocjami, kiedy trzeba, potrafisz rzeczowo ocenić
sytuację i podjąć rozsądną decyzję. To ważna umiejętność
i bardzo przydatna w życiu.
Zwłaszcza kierowcy.
STRZELEC 23 XI - 21 XII
W sprawach zawodowych dopisze Ci teraz większe szczęście. Jeśli mądrze
i cierpliwie wykorzystasz
sprzyjające okoliczności, to
będziesz już na fali. No, może
nie od razu będzie to tsunami.
KOZIOROŻEC 22 XII - 20 I
Warto rozwijać pasje, które zostały zarzucone z braku
czasu. W starym porzekadle,
że czas to pieniądz, jest dużo
racji. Nie trać więc czasu na
myślenie o pieniądzach. Nic
tu nie wymyślisz.
WODNIK 21 I - 19 II
W stosunku do osób, które nie akceptują Twoich pomysłów, postępuj dyplomatycznie i graj na zwłokę. Staraj się przewidywać ewentualne trudności. Łatwiej Ci będzie je ominąć. Taki slalom.
RYBY 20 II - 20 III
Pojawi się kilka okazji podreperowania budżetu, pod warunkiem, że pójdziesz na ugodę w spornych
sprawach i poskromisz swoją
chęć rywalizacji. Pokorne ciele dwie matki ssie.
Redakcja zastrzega sobie prawo do unieważnienia horoskopu, bez podania
przyczyn!
AZB
20
“Nowe Życie Olsztyna” 19 (118) 2013
rozmaitości
Zdrowie jest
modne
W dzisiejszym świecie, pędzącym za zdobyczami cywilizacji, wśród ciągłego rozwoju przemysłu trudno o produkty przyjazne środowisku i naszemu zdrowiu. W nieustającym biegu
w zapominamy o ekologii i zdrowym stylu życia. Na szczęście grupa ludzi świadomych potrzeby zmian staje się coraz większa.
Zaczynamy zwracać uwagę na środowisko naturalne, jakich produktów używamy, a także… co spożywamy.
Dbałość o własne zdrowie
często jest podyktowana dietami, których musimy przestrzegać, a moda na zdrowe odżywianie powoli przekształca się w styl życia propagowany w telewizji, prasie,
a także w szkolnictwie.
– Wychodząc naprzeciw zdrowemu stylowi życia postanowiliśmy otworzyć w Olsztynie sklep
z produktami ekologicznymi, pozwalającymi zaspokoić potrzeby: młodych
mam i ich pociech, osób na
dietach, a także tych, którzy
profilaktycznie dbają o własne zdrowie i środowisko
– mówi właścicielka sklepu
przy ulicy Barcza 48/4L.
W sklepie ,,Be Natural” znajdziemy produkty
w następujących kategoriach:
* ŻYWNOŚĆ EKOLOGICZNA
* ŻYWNOŚĆ DIETETYCZNA
* KOSMETYKI NATURALNE
* EKO ŚRODKI CZYSTOŚCI
* AKCESORIA NIEMOWLĘCE
* PIELUSZKI WIELORAZOWE
* EKO JEDNORAZÓWKI
* AKCESORIA DLA ZWIERZĄT
,,Be Natural” to sklepy rozlokowane w całej Polsce, w których możemy liczyć na fachową poradę oraz pomoc w doborze
produktów odpowiednich dla naszego zdrowia i samopoczucia.
Kotlety ziemniaczane
z sosem grzybowym
Składniki na kotlety: 1 kg ziemniaków, 3
łyżki mąki ziemniaczanej, 1 jajko, 1 średnia
cebula, sól, pieprz, gałka muszkatołowa, olej
do smażenia. Składniki
sosu: 30 dkg suszonych
grzybów, łyżka mąki, 2
szklanki wody, 3 łyżki śmietany, sól oraz
pieprz.
Ziemniaki obieramy, gotujemy w osolonej wodzie i studzimy. Następnie przepuszczamy przez
praskę, maszynkę lub ubijamy. Dodajemy mąkę i jajko. Cebulę kroimy w drobną
kostkę i podsmażamy na oleju. Przyprawiamy solą i pieprzem. Po wystudzeniu dodajemy do ziemniaków. Całość należy wyrobić na jednolitą masę. Można też dodać
samo żółtko, a białko ubić na
pianę i dodać osobno (lekko
mieszając łyżką).
W rękach lekko obtoczonych w mące formujemy kotlety (takie jak kotlety mielo-
ne). Inaczej będzie trudno to
zrobić, bo masa jest bardzo
delikatna, ponieważ nie ma
tam zbyt dużo mąki. Smażymy na patelni (nie panierując w mące ani tartej bułce)
na nieco przyrumieniony kolor. Ze względu na brak panieru na pewno się nie przypalą, chociaż smażenie z tego powodu może trwać trochę dłużej.
Przygotowanie sosu jest
również proste. Grzyby najlepiej zalać na noc wodą, ale
jak zapomnimy, to kilka godzin też wystarczy. Gotujemy
je w tej samej wodzie, w któ-
rej się moczyły. Wcześniej należy je jednak
przelać, aby usunąć
zanieczyszczenia lub
piasek, który osiadł
na dnie. Ugotowane i ostudzone grzyby wyjmujemy, kroimy w drobne kawałki. Gdy wywaru jest
za dużo, można go trochę odparować. Do pół
szklanki zimnej wody
wsypujemy łyżkę mąki i dokładnie mieszamy, aby nie było grudek. Powoli wlewamy do gotującego
się wywaru, cały czas mieszając i kontrolując gęstość sosu.
Dodajemy pokrojone grzyby,
wlewamy śmietanę (ponieważ sos jest gęsty nie powinna się zwarzyć) i doprawiamy
do smaku solą oraz pieprzem.
Potrawa prosta, atrakcyjna i niezwykle apetyczna.
Jak zawsze palce lizać. Życzę
więc wszystkim smacznego
i wyruszam na poszukiwanie
kolejnych frykasów.
Wasz degustator
Andrzej Zb. Brzozowski
Przygody Jacusia Wędrowniczka
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
21
Dom pełen tajemnic
Moje bosmańskie prace przy jachcie przerwała wiadomość od siostry mieszkającej we Wrocławiu. Rozmowa była krótka, ale interesująca. – Bracie, przyjeżdżaj, Staszek w czasie remontu piwnicy w naszym domu odkrył betonową klapę. Jest pewne, że nie zasłania ani kanalizacji, ani liczników na wodę – powiedziała. Nie zastanawiając się długo, jeszcze tego samego
dnia wsiadłem do samochodu i po północy byłem pod domem siostry.
Całą drogę myślałem
o skarbie. O tak zwanym Złocie Wrocławia. Kusiło mnie,
chociaż według doniesień
świadków pod koniec 1944
roku zostało wywiezione
z miasta i ukryte gdzieś głęboko w podziemnym kompleksie w górze Sobiesz. Dobrze wiedziałem, że to mało
prawdopodobne, aby w niewielkim domku podmiejskiej
dzielnicy ktoś mógł ukryć
dwanaście wagonów złota oraz kosztowności. Z drugiej strony tyle się naczytałem
o obronie twierdzy Wrocław,
że
prawdopodobieństwo
znalezienia jakichś rzeczy po
dawnych mieszkańcach było
całkiem realne.
Wrocław wojny
i skarbów
Na przełomie 1944 i 1945
roku piękne miasto z polskimi korzeniami Niemcy zamienili na twierdzę. Z kamienic zrobiono bunkry. Stanęły barykady. Do obrony
przed nacierającą armią radziecką przystosowano niemal wszystko. Budowano nawet podziemne schrony połączone siecią tuneli, z których
kilka wychodziło poza miasto. Na obecnym placu Grunwaldzkim, kiedy zaczęło się
oblężenie Wrocławia, wybudowano lotnisko, wyburzając w tym celu domy na kilku ulicach.
Stworzenie twierdzy było początkiem zagłady uroczego miasta, w którym 1940
roku miała odbyć się olimpiada. Na tę okazję wybudowano stadion olimpijski, basen, halę sportową i – co ciekawe – te obiekty, położone w peryferyjnych dzielnicach, nie zostały w czasie
wojny zniszczone. Rosjanie
jakoś nie szturmowali bastionu. Przede wszystkim prowadzono potężny, artyleryjski obstrzał i niszczono umocnienia nalotami dywanowymi. Jeszcze w latach pięćdziesiątych centrum miasta było
morzem ruin.
w zgłębieniu betonu. Okazało
się, że miała specjalne sprężynujące zawiasy. W otwartym
włazie ukazał się zwój lin
i wielokrążek. Teraz wiedziałem, do czego służyły dziury w suficie. Wkręciliśmy
w nie haki z bloczkami i linami. Gdy pociągnęliśmy
za wolny koniec liny, z szybu wysunęła się platforma.
– Ale ci Niemcy byli sprytni
– powiedział Staszek – mieli
w piwnicy windę.
Uzbrojony w latarkę stanąłem na podeście i zacząłem
się opuszczać. Dwa, trzy metry niżej winda zatrzymała się
w korytarzu, który prowadził
Dom z tajemnicą
Po wojnie, kiedy Wrocław był ponownie zasiedlany, tym razem przede
wszystkim przez Polaków, co
jakiś czas w ruinach odkrywano nienaruszone schrony,
a w opuszczonych domach
skrytki pełne różnego dobra,
w tym złota i klejnotów. Dawni mieszkańcy z chwilą ogłoszenia obrony okrężnej zostali zmuszeni do pospiesznego
opuszczenia swoich domów.
Można przyjąć, że wyjechało
w nieznane około 700 tysięcy
ludności cywilnej.
Tak rozmyślając, dojechałem do Wrocławia i zapukałem do domku mojej siostry.
Po serdecznym przywitaniu,
musiałem – mimo późnej pory – zajrzeć do piwnicy. Rzeczywiście! W ostatnim pomieszczeniu, którego ściany
były nie z cegieł, a z betonu,
w zagięciu murów w podłodze zobaczyłem klapę. Po pobieżnym zlustrowaniu miejsca nabrałem podejrzeń, że
klapa zakrywa wlot do studni windy.
Świadczyły o tym dwie
szyny w ścianach i w stropie pozostałości po hakach,
na których prawdopodobnie kiedyś mogły być zamocowane wielokrążki. Staszek,
mój szwagier, powiedział,
że naprzeciwko było wyjście
do ogrodu, ale jakieś dziwne: bez schodków, pochyłe,
jakby dla inwalidów. Kiedyś
używał tej drogi do transportu węgla z piwnicy.
Byłem zmęczony i dokładne
obejrzenie
willi,
w której przed wojną podobno mieszkał pracownik
abwery, a teraz moja rodzina, pozostawiłem sobie na
następny dzień. Zasnąłem
z obrazem piwniczki pełnej
sztabek złota.
Dzień drugi
Rozpoczął się wcześnie,
bo myśl o złocie nie dała mi
spać. Po śniadaniu zeszliśmy ze Staszkiem do piwnicy
i podjęliśmy próbę otwarcia
włazu czy też usunięcia betonowej płyty. Na pierwszy
rzut oka pewne było, że to jakieś drzwiczki o wymiarach
80 na 90 centymetrów.
– Może łomem? – zaproponował szwagier. – Nie –
odpowiedziałem – to musi się otwierać, jeśli to klapa.
Zacząłem dokładnie oglądać
podłogę. Zamiotłem ją i po-
Tędy było wejście
lałem wodą. Po kilku chwilach wody już nie było, czyli pod płytą jest pusta przestrzeń, bo ciecz spłynęła. Stanąłem na klapie i kilkakrotnie
podskoczyłem. Coś zgrzytnęło. Klapa zjechała o dwa centymetry. Przestraszony zszedłem z płyty, która najnormalniej w świecie zaczęła się
z jednej strony podnosić i stanęła na sztorc.
Przechyliliśmy ją, a następnie bez trudu ułożyliśmy
do sporego pomieszczenia.
Za chwilę zjechał zaciekawiony szwagier. – Tyle lat mieszkam w tym domu, a nie wiedziałem, że mam pod piwni-
cą jeszcze jedno pomieszczenie – mówił zszokowany.
Testament Hansa
Po obejrzeniu pomieszczenia wiedzieliśmy już dokładnie, co odkryliśmy. To
po prostu schron. Składał się
z trzech pomieszczeń. Kuchni ze spiżarnią, w której były
jeszcze przedwojenne konserwy, cukier w hermetycznych opakowaniach i inne
wiktuały. W rogu stała ręczna pompa, o dziwo, czynna.
W pozostałych dwóch pomieszczeniach były pokoje.
Sypialnia z czterema łóżkami i – można powiedzieć –
salon. Okazało się, że jest nawet oświetlenie elektryczne
i naftowe.
Znaleźliśmy
mnóstwo
zdjęć. Jakieś niemieckie dokumenty, mapę Wrocławia
z 1939 roku oraz sporo przedmiotów codziennego użytku.
Niestety, Złota Wrocławia
nie było, ale za to moja rodzina zyskała doskonałe, chłodne pomieszczenia na letnie
miesiące. Przy okazji pobytu we Wrocławiu dowiedziałem się, że w podziemiach
Gór Sowich ukryto skrzynie
z cenną zawartością – tak pisał w swym testamencie niemiecki saper, major Hans von
Schreck. Może ten skarb kiedyś znajdę.
Jacek Panas
22
“Nowe Życie Olsztyna” 19 (118) 2013
porady
Emerycie, nie kupuj
garów w kredycie!
Furorę robi tzw. sprze- czego nie robi się dla zdro- kie toksyny. Dzieciom emedaż bezpośrednia. Jest agre- wia. W efekcie skołowany se- rytów opadają ręce, gdy ogląsywna, a ma na celu wciśnię- nior nabywa towar nawet 20 dają takie cuda, a po przeczycie emerytom zupełnie nie- razy drożej niż normalnie. taniu umowy otwierają rodzipotrzebnych i do tego hor- Celebryci wkraczają na sce- com oczy.
Z takiego zakupu można
rendalnie drogich sprzętów. nę, gdy umowy są już podByły prezentacje w drogich pisane. Niczego nie sprze- się wyplątać. Prawo stanowi,
że klient kupujący polokalach z prezencikami i kolacją, bez- Teraz wabikiem są znani celebryci, będący za sklepem, poza siepłatne wycieczki do atrakcją darmowej rozrywki, poprzedzanej dzibą producenta lub
dystrybutora, ma praŚwiętej Lipki i Lichewarsztatami kulinarnymi i promocją
wo odstąpić od umowy
nia. Teraz wabikiem
zdrowego żywienia. Najważniejszą częścią
w ciągu 10 dni. Zwysą znani celebryci,
programu jest pokaz, podczas którego
kle napisane to jest mabędący atrakcją darmowej rozrywki, po- prezentowane są na przykład garnki, które leńkim druczkiem! Poprzedzanej warsz- nie wytrącają witamin i za półdarmo gotują nadto każdy, kto uważa, że został wprowatatami kulinarnymi
uzdrawiające posiłki. Cena za zestaw to
dzony w błąd podczas
i promocją zdrowego
prawie 10 tysięcy złotych. Szczęśliwcy
prezentacji
towaru,
żywienia. Najważotrzymują rabat, nawet 50 %.
może domagać się odniejszą częścią proszkodowania na drogramu jest pokaz,
podczas którego prezentowa- dają, nie zachwalają towaru, dze cywilno-prawnej. Jedne są na przykład garnki, któ- ale biorą udział w naciąganiu nakże koszty postępowania
sądowego są wysokie, a szanre nie wytrącają witamin i za naiwnych.
Na podobnych impre- se na odszkodowanie niepółdarmo gotują uzdrawiające posiłki. Cena za zestaw zach można nabyć bioharmo- wielkie. Można zwrócić się
to prawie 10 tysięcy złotych. nizer fotonowy, eliminujący do Urzędu Ochrony KonkuSzczęśliwcy otrzymują rabat, bóle kręgosłupa, leczącą bez- rencji i Konsumentów, który
nawet 50%. Niebywała oka- senność kołdrę z włosia la- upomni firmę organizującą
zja, płatność można rozłożyć, my, jonizator, czyli wanienkę mamiące pokazy lub nałoży
wykorzystując dogodne ra- z zespołem elektrod, wypłu- grzywnę za uchybienia proty. Kredyt trochę kosztuje, ale kującą z organizmu wszel- ceduralne.
Stronę przygotował Mirosław Rogalski
Partner i jego
mieszkanie
M
ieszkanie
to
twierdza, rzecz
święta
dopóty, dopóki żyje właściciel.
Małżeństwa z reguły mają
wszystko unormowane i po
śmierci współmałżonka kwestia mieszkaniowa nie sprawia większych problemów.
Natomiast w luźnych związkach partnerskich, po nagłej
śmierci partnera – właściciela mieszkania, mogą wystąpić liczne kłopoty. Trudności
bez liku, gdy do akcji wkracza nieprzychylna rodzina.
Bez takich przeszkód unormowanie sytuacji własnościowej też nie jest łatwe, a ponadto trzeba się śpieszyć. Jedynie
osoby w bardzo trudnej sytuacji, które wcześniej wspólnie ze zmarłym korzystały
z mieszkania, nie będąc
współmałżonkiem,
przez
trzy miesiące mogą korzystać
z lokalu i znajdujących się
w nim urządzeń.
eśli jest to lokal komunalny, to osoba, która w nim
pozostała bez umowy najmu,
powinna wystąpić o tzw. stosunek najmu. Musi dowieść,
że mieszkała tu od dawna
i nie ma dokąd się przeprowadzić. W tym postępowaniu rodzina zmarłego nie może przeszkodzić, a co najwyżej pomóc.
Wiadomo bowiem, że prawa
do mieszkania komunalnego się nie dziedziczy. Wszystko zatem w gestii organu zarządzającego danym domem,
danym lokalem. W szczególnych przypadkach sprawę
rozstrzyga sąd.
J
J
eśli jest to mieszkanie
spółdzielcze (lokatorskie lub własnościowe), to
w ciągu roku należy wystąpić o przyjęcie w poczet
członków spółdzielni. Należy
przy tym pamiętać, że mieszkanie własnościowe wchodzi
w skład spadku i sprawy trzeba uregulować z rodziną.
eśli jest to mieszkanie,
na które przez zmarłą osobę został zaciągnięty
kredyt hipoteczny, to druga
strona nie ma żadnych praw,
chyba że pozostał testament.
Jeśli kredyt był zaciągnięty wspólnie, to i tak do połowy mieszkania prawo mają
spadkobiercy.
J
Nie jest stary, a więc jary
Pewne zawody mają
w naszym kraju pewne przywileje. Dlatego wokół nas nie
brakuje krzepkich emerytów.
Właśnie taki pan dowiedział
się, że zostanie ojcem i to
z nieformalnego związku.
Zdaje sobie sprawę ze zobowiązań, jakie na niego spadają. Już teraz zastanawia się czy
potomek otrzyma po nim rentę rodzinną. W myśl ustawy
o rentach i emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, renta rodzinna przysługuje dzieciom do 16. roku
życia, a jeżeli uczą się, to również potem, jednak nie dłużej
niż do 25. roku życia. Gdy
uprawnionym do renty rodzinnej jest jedynie jeden nie-
pełnoletni, to otrzymuje on
85% świadczenia, które przysługiwało emerytowi, po którym renta rodzinna przypadła niejako w spadku. Korowody zaczynają się, gdy jurny emeryt ma więcej spadkobierców. Wszystkim uprawnionym przysługuje jedna
łączna renta rodzinna, która
w razie konieczności dzielona jest w równych częściach.
Dwie osoby uprawnione mają do podziału 90%, a trzy
i więcej 95% świadczenia, które przysługiwało zmarłemu.
sport
“Nowe Życie Olsztyna” nr 19 (118) 2013
23
Olsztyn marzy
o ósemce
Walka
o czołową czwórkę
Jedyną kobiecą drużyną reprezentującą Olsztyn
w grach zespołowych jest
KKS Olsztyn. Koszykarki ze
stolicy Warmii i Mazur rywalizują w I lidze centralnej
(dwie grupy), czyli na zapleczu ekstraklasy.
Olsztynianki trafiły do grupy „A”, w której oprócz nich
znajdują się jeszcze Baton Basket 25 Bydgoszcz, MON-POL
Płock, AZS UMCS Lublin, VBW
GTK Gdynia, SMS PZKosz Łomianki, MKK Siedlce, AZS Uniwersytet Warszawski oraz AZS
Uniwersytet Gdański.
W pierwszej części sezonu
zespoły zagrają systemem meczów każdy z każdym. Po zakończeniu tej fazy rozgrywek,
w następnym etapie, cztery
najlepsze ekipy będą walczyły
z czterema zespołami z grupy
„B” o awans do ekstraklasy.
Te zespoły, które zajmą miejsca od piątego do dziewiątego, będą walczyły o utrzymanie się w I lidze.
– Cel mamy jeden. Znaleźć się w czwórce i następnie spokojnie walczyć
w grupie tych, co rywalizują
o awans do ekstraklasy – mówi Tomasz Sztąberski, trener
KKS i dodaje: – To jest sport
i łatwo nie będzie. Siedlce
i Lublin są poza zasięgiem
pozostałych ekip. Moim zdaniem walka o pozostałe dwa
miejsca rozegra się między
nami oraz zespołami z Łomianek i Warszawy.
Olsztyńska drużyna przystąpi do rozgrywek w nieco
zmienionym składzie. Klub
opuściły bowiem Alicja Minczewska, Alicja Szych, Jesica Musijowska, Emilia Rutkowska i Aleksandra Żygowska. Do ekipy dołączyły dwie
młode koszykarki Aneta Burandt (19 lat) i Kamila Urbańska (17 lat).
– Chcieliśmy pozyskać
jeszcze wychowankę Łączności Olsztyn Barbarę Głocką, która przez kilka tygodni trenowała z nami. Niestety, nie udało się dogadać.
Szkoda, bo z nią w składzie
bylibyśmy jeszcze mocniejsi
– żałuje Tomasz Sztąberski.
Większość dziewcząt gra
ze sobą od dłuższego czasu. Może mieć to duże znaczenie w meczach ligowych.
Zawodniczki są zgrane, wiele elementów gry wykonują
niemal automatycznie.
– Atmosfera w drużynie
jest bardzo dobra. Zagramy
bez obciążeń, na spokojnie.
To powinno pomóc w osiągnięciu korzystnego wy-
niku – twierdzi olsztyński
szkoleniowiec.
Do rozgrywek drużyna
przystąpi pod nazwą KKS
Olsztyn. To z powodu zakończenia sponsoringu przez Apteki Arnika. Ciężar utrzymania klubu spoczywa na kil-
ku mniejszych sponsorach, a
przede wszystkim na Urzędzie Miasta i Urzędzie Marszałkowskim. Pierwszy mecz
z Bydgoszczą olsztynianki
rozegrały po zamknięciu tego numeru.
WAD
KADRA ZESPOŁU
Aneta Burandt, Laura Jastrzębowska, Patrycja Kalinowska, Małgorzata Kniefel, Dominika Kowalewska, Joanna Markiewicz, Aleksandra Mońko, Iwona Polak, Karina Różyńska,
Dominika Spittal, Natalia Stocka, Anna Todys, Kamila Urbańska, Amelia Wełnicka, Jolanta Wichłacz, Ksenia Zajączkowska, Kamila Żukowska, Natalia Żukowska.
Trenerzy: Alicja i Tomasz Sztąberscy.
Siatkarskie emocje przed
nami. Indykpol AZS Olsztyn
pragnie wrócić do dni chwały.
Ekstraklasa rusza 11 października. Czy olsztyńską ekipę stać
na wiele w zmaganiach z dwunastoma drużynami? Przekonamy się za kilka miesięcy.
Ostanie trzy sezony były dla olsztyńskiego klubu nieudane. Dwa poprzednie akademicy zakończyli na ostatnim,
dziesiątym miejscu. Było wiele wymówek, że coś nie gra, że
brakuje pieniędzy itp. Ostatecznie klub wyszedł na prostą i...
– Poprzednie niepowodzenia wynikały nie tylko
z braku funduszy, ale także
z kontuzji zawodników. Tak
było w przypadku Anastaziego Ananieva i kilku innych,
którzy mieli być motorami
napędowymi ekipy – przekonuje Tomasz Jankowski, pełniący obowiązki prezesa klubu. I dodaje: – Gdyby nie to,
drużynę byłoby stać na lepsze
wyniki. Teraz jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia. Postaramy się nie zrobić takich
błędów, jak poprzednio.
Trenerem olsztynian jest
Krzysztof Stelmach. Po rozmowach z zarządem klubu
do Olsztyna ściągnięto kilku doświadczonych zawodników, m.in. Macieja Dobrowolskiego, Pablo Bengaolę,
Matti Oivanena, Piotra Łukę i Grzegorza Szymańskiego. Prezes Jankowski powiedział: – Mamy skład, na jaki
nas obecnie stać. Młody zespół został uzupełniony doświadczonymi graczami.
Najwięcej kontrowersji
budzi zatrudnienie atakującego Grzegorza Szymańskiego (byłego zawodnika AZS).
Jednak w meczach sparingowych spisywał się dobrze.
– Jeżeli w meczu z Berlinem miał 70 proc. skuteczności, to chyba nie jest źle – śmieje
się Jankowski i dodaje: – Zdajemy sobie sprawę, że coś było nie tak między nim a kibicami. Proszę zatem o wyrozumiałość. Poprzednie sprawy
zostały wyjaśnione. Teraz potrzebne jest nam wsparcie kibiców. Liczę, że Grzegorz będzie wzmocnieniem zespołu.
Przyjmijmy go oklaskami.
Jest to wskazane, gdyż
atakujący Bartosz Krzysiek
jest kontuzjowany i do gry
wróci najprawdopodobniej
za kilka tygodni.
W przypadku absencji Krzyśka do gry w ataku jest szykowany
Rafał Buszek. Poza tym w drużynie znalazł się przyjmujący Piotr
Łuka, który może w tym przypadku zastąpić Buszka.
– To typ, który podnosi morale ekipy. Sądzę, że w tym sezonie ta mieszanina doświadczenia z młodością wreszcie
eksploduje dobrymi wynikami. Liczę na to, że wejdziemy do
ósemki najlepszych zespołów
w kraju i to jest nasz obecny cel
– mówi prezes klubu .
Olsztynianie
pierwszy
mecz rozegrają na wyjeździe
z Jastrzębskim Węglem. Następnie zmierzą się u siebie
z ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle,
a potem w Bełchatowie ze Skrą.
WAD

Podobne dokumenty

Lato w gminie Dywity

Lato w gminie Dywity hałasu w jednym miejscu. Bo większość imprez będzie, jak zwykle, w centrum. Wybrał i skomentował JJP

Bardziej szczegółowo