Początek czasu - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Początek czasu - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Początek czasu celem wędrówki wstecz czasu. Posuwając się wstecz od
jakiegoś określonego punktu na osi czasu, przebywszy dokładnie określoną
ilość jednostek miary badacz dochodzi do początku, ewentualnie przekracza
go i wychodzi na osi czasu przed początek. Przyjęcie poglądu o nieistnieniu
początku oznacza wtedy, że od konkretnego punktu na osi czasu można się
posuwać w nieskończoność i nigdy się początku nie osiągnie. Cały układ, w
jednym i drugim przypadku, nie posiada żadnego punktu odniesienia /P.
Liszka, Wpływ nauki o czasie na refleksję teologiczną, Palabra, Warszawa
1992, s. 108/. Z tego powodu nie wiadomo, czy przyjęte przez badacza
założenie o jednorodności czasu jest słuszne. W rzeczywistym świecie może
się okazać, że posuwając się od jakiegoś konkretnego punktu na osi czasu
wstecz, im bardziej zbliżamy się do początku, tym bardziej czas się zmienia.
Można przyjąć taki model czasu, w którym w pobliżu początku czas płynie
szybciej aż do wartości nieskończonej w granicznym punkcie początkowym.
Jeżeli odniesieniem jest odcinek jednorodnego czasu, to można powiedzieć,
że w nowym modelu odcinek ten, czyli jakaś wzorcowa ilość czasu, zostanie
przebyty tym wolniej, im bliżej jest do punktu początkowego. Wtedy ta
wzorcowa ilość czasu na nowej osi będzie wyznaczać coraz krótsze odcinki,
których długość będzie zmierzać do zera. Faktyczna, wewnętrzna prędkość
zmierza do nieskończoności. Można nanosić na oś nieskończoną ilość
odcinków wzorcowych. Analogiczne refleksje można poczynić przyjmując
model diametralnie inny, w którym czas płynie tym wolniej, im bliżej jest
granicznego punktu początkowego, osiągając w tym punkcie wartość zerową.
Początek czasu nigdy nie zostanie osiągnięty. Poruszać się można w jego
kierunku nieskończenie długo. Punkt na prostej, określony jako początek,
który zostałby osiągnięty przy założeniu jednorodności czasu, nie może być
osiągnięty przy założeniu, że czas nie jest jednorodny. Przekonanie o
jednorodności czasu wynika z faktu, że jest on poznawany i mierzony przez
ludzkość, która istnieje stosunkowo niedawno. Nie ma możliwości, by
sprawdzić empirycznie wcześniejszą strukturę czasu, zwłaszcza w pobliżu
hipotetycznego początku. Natomiast założenie, że czas nie jest jednorodny,
umożliwia porównanie poglądu o istnieniu początku świata z poglądem
negującym istnienie początku. W obu sytuacjach od jakiegoś określonego
punktu na osi czasu do początku jest nieskończenie daleko. Nie przeczy to
istnieniu początku, a jedynie temu, że posiada on jakąś osobliwość, że w jego
otoczeniu dzieje się coś nietypowego. Jak jest naprawdę nie można
rozstrzygnąć, gdyż otoczenie punktu nie jest dostępne dla badań
eksperymentalnych, a nawet nie może go przeniknąć ludzka myśl /Tamże, s.
109.
+ Początek czasu dosięgany przez poznanie ekstensywne. Poznanie
historyczne posiada swoją siłę kognitywną, określony zasięg i swoją własną
prakseologię. „1. Intensywność ekstensywność. Możemy mówić o poznaniu
historycznym w aspekcie jego intensywności. Mamy na myśli wówczas
poznanie idące w głąb osobowego dziania się, ku samemu gruntowi
bytowemu wydarzenia, a także gromadzące jak najwięcej treści, znaczeń i
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
świateł jednego wydarzenia. I możemy również mówić o poznaniu
historycznym od strony jego ekstensywności. Mamy wówczas na myśli
poznanie idące wszerz płaszczyzny rzeczywistości dziejowej i osobowej, ku
względnej całości dziejów, ku początkom i finałom czasu, a także obejmujące
jak najszerszy zakres i perspektywę tego, co się dzieje. Jedno i drugie,
poznanie intensywne i ekstensywne, jest ogromną siłą osoby ludzkiej, a także
historyka jako podmiotu poznającego byt pod swoim kątem” Cz. S. Bartnik,
Historia i myśl, Lublin 1995, s. 37. „4. Historiopraxis. „Eidios” faktu jest
ujmowany przez zmysły człowieka, przez umysł (intelekt, rozum) oraz całą
osobę. Tym samym historia – nawet w swym poznaniu – jest „czyniona”
(historio-poiesis, poetyka dziejów), a nauka historyczna przechodzi w
prakseologię. Poznanie historyczne i nauka historyczna przechodzą w praxis,
są wcielane w praktykę niemal bezpośrednio. Jak historia jest „działana”
(agibilis, facienda), tak cała semiotyka nauki historycznej jest przekładalna
na praktykę, okazując się po prostu nauka stosowana. Jest ona w
specjalnym znaczeniu osobotwórcza (prosopopoiesis) i społecznotwórcza
(poleopoiesis)” Tamże, s. 37.
+ Początek czasu eschatologicznego. Obecność Ducha Bożego we wspólnocie
eklezjalnej jest antycypacją eschatologiczną /H. W. Kuhn, Enderwartung und
gegenwärtiges Heil. Untersuchungen zu den Gemeindeliedern von Qumran
(SUNT, 4), Vandenhoeck, Göttingen 1966/. Duch Święty jest mocą, która,
działając w momencie aktualnym, umożliwia wiernym zwycięstwo nad siłami
zła, dając im jednocześnie pewność zwycięstwa w batalii eschatologicznej /G.
Johnston, «Spirit» and «Holy Spirit» in the Qumran Literature, w: NT Sidelights,
In Honor of A. C. Purdy, Hartford 1960, s. 27-42/. Duch był terminem bardzo
często używanym w literaturze późnego judaizmu /W. Froter, Der Heilige
Geist im Spätjudentum, NTS 8 (1961-1962) 117-134/. O „dwóch duchach” w
wierze wspólnoty w Qumran mówi A. R. C. Leaney /A. R. C. Leaney, The Rule
of Qumran and its meaning, SCM Press, Londyn 1966/. Wspólnota w
Qumran wierzyła, że ludzie są kierowani mocą dwóch duchów
antytetycznych. Synowie światłości otrzymują moc od księcia świateł, czyli
od ducha boskiego. Ludzie źli naśladują anioła ciemności. Świat obecny jest
wobec tego polem bitwy. Przeciwnie niż rabinizm, który koncentrował się na
aktualizowaniu przeszłości, Qumran doświadcza i zaświadcza aktualną
obecność Ducha boskiego. Obecność ta realizuje się w dwojaki sposób: a) w
nowym poznaniu nowego życia zbawienia, doznanym przez członków
wspólnoty w Qumran; b) w zwycięstwie, które osiągają nad duchami złymi.
Wchodząc do wspólnoty w Qumran człowiek utrzymuje nowe życie, jest
wyzwolony z grzechu, mieszka odtąd w świecie łaski. Czas eschatologiczny
jeszcze nie nadszedł, ale w jakiś sposób już się rozpoczął. Duch Boży jest
obecny pośród swoich dzieci (w tych, którzy ściśle zachowują prawo i żyją w
czystości) T26 200-201.
+ Początek czasu Fizyka wieku XX zmierza do utworzenia jednolitej teorii
wiążącej wszystkie faktycznie istniejące pola siłowe we wszechświecie z
geometrią czasoprzestrzeni. Tworzone są modele superprzestrzeni, w której
pola siłowe wszelkich oddziaływań fizycznych są zgeometryzowane.
Równolegle do tego nurtu rozwijają się teorie kwantowe. Ciągle jednak
problemem jest utworzenie teorii jednoczącej opis geometryczny – ciągły i
gęsty, z opisem kwantowym. Wiadomo tylko, że makroskopowa teoria
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
grawitacji opisuje modelowanie się czasu w całym kosmosie, a teorie
kwantowe opisują mikroświat, ukazując strukturę czasu w jego
najdrobniejszych szczegółach TH1 27. Fizykom ciągle towarzyszy
przeświadczenie, że zbliżają się nowe odkrycia (Zob. H. E. Haber, G. L. Kane,
Czy przyroda jest superprzeserzenią?, „Problemy” 7 (1987) 44; za „Scientific
American” VI, 1986). Spodziewają się oni, że poprzez utworzenie superteorii
lepiej będą rozumieć przeszłość, a takie bardziej adekwatnie będą mogli
opisać przyszłość wszechświata. Nie wszyscy jednak są optymistami
odnośnie do możliwości utworzenia takiej superteorii (Zob. H. E. Haber, Na
początku była mechanika kwantowa, „Problemy” 1 (1988) 38, (za „Science
News” 30. O5. 1987) „Jeżeli wszechświat nie jest w stanie podstawowym, to
nauka nie może przewidzieć jego zachowania. Wszystko jest w ręku Boga”)
TH1 28. Jak dotąd nie zostały sformułowane takie teorie, które mogłyby
dokładnie odpowiedzieć na pytanie o początek czasu oraz o możliwość przekształcenia się obecnej struktury czasu w jakieś innego rodzaju czasy
ostateczne (Zob. J. Johnson, Time and universe for the scientific consistence,
Cambridge 1952; A. M. Mosiepanienko, Problema uniwersalnosti osnownych
swojstw prostranstwa i wremieni, Leningrad 1969; O. Costa de Beauregard,
La notion du temps. Equivalence avec l’espace, Paris 1963; M. Schlick, Space
and Time in Contemporany Physic, New York 1963; W. Pawlow, Logiczeskie
funkcii kategorji prostanstwa i wremieni, Kiew 1966; R. Penrose, Structure of
Space-Time, New York-Amsterdam 1968.
+ Początek czasu historycznego konstytuuje tragedia rozdarcia. „Konflikt
stwórczy zawarty w poezji Majakowskiego, poprzez wprowadzenie „ja”
autorskiego jako kosmicznej sceny, a zarazem przedmiotu konfliktu
tragicznego / którego tragiczność konstytuuje początek czasu historycznego,
w tym więc sensie wynika z rozdarcia natury i historii, a zarazem łącząc w
sobie to, co rozdarte, oznacza przejście w czas eschatologiczny. Ofiara
modernistycznego Artysty-Antroposa przywraca integralność odnowionemu
światu o tyle, o ile Antropos ów, odtworzony ze strzępów zawartych w świecie
(jak Orfeusz z ostatniego w I części Sonetu do Orfeusza Rilkego – ten poeta
nieraz jeszcze posłuży nam za układ odniesienia), wcielony w osobę „ja”
lirycznego, utożsamionego z autorem, sam jest syntezą natury i historii” /A.
Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s.
131/. „Nawet w Dobrze!, w którym konflikt oficjalnej racjonalności
politycznej z nieoficjalnym podłożem mitu prowadzi już do anihilacji
substancji lirycznej Majakowskiego, w kontekście poetyki Proletkultu
retoryka nabiera mitologicznej dosłowności […]. Jeżeli czytać Majakowskiego
z esejem Eliadego w ręku, bardzo niezwykłe wyjaśnienie zyskuje dziwna,
niezbyt zrozumiała i dla współczesnych, kreacja miłosna: czy to w swym
wątku inicjacyjnym (poemat Kocham), czy w swej kosmiczności (Obłok w
spodniach, Człowiek, O tym i inne), aż infantylnie seraficzna na tle
zbrutalizowanego obrazu świata. Motyw interpretacyjny człowieka
doskonałego – kosmicznego Androgyne (z całym bagażem mitologicznej i
literackiej tradycji), byle nie hemafrodyty oczywiście, jak podkreśla Eliade,
tłumaczy też jednak czysto Fiodorowską wizję epilogu poematu O tym […]
źródło literackie owego epilogu badacze twórczości Majakowskiego już dość
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dawno odnaleźli w wierszu Goethego Zwierzyniec Lili, czyli w kręgu
piśmiennictwa niemieckiego […] W samym tekście poematu to pojęcie miłości
urasta do rangi programu politycznego, nie pierwszy i nie ostatni u
Majakowskiego raz eksplikowanego przez ofiarę kosmicznego sobowtóra
poety kroczącego w rytm wiersza” /Tamże, s. 132.
+ Początek czasu Impuls pierwotny, jakieś pierwsze drgania próżni mają w
sobie ukryty zarodek przyszłego czasu. Ujawnia się on wraz z rozwojem
procesu generacji materii. Na początku istniał jakiś wstępny etap
kształtowania się czasu, a i teraz czas wraz z całą czasoprzestrzenią jest
wciąż korygowany, ciągle ponownie modelowany wskutek nadal istniejącego
zjawiska generacji materii. Czasoprzestrzeń wciąż w skomplikowany sposób
przemieszcza się, tak jak w ziemskiej atmosferze przemieszczają się różnice
ciśnienia powietrza. Zachodzi pewna analogia. Różnica ciśnień ujawnia się w
postaci wiatru, a generacja materii związana jest z zagęszczaniem się pól
siłowych. Generacja materii burzy istniejące aktualnie rozmieszczenie
odkształceń czasoprzestrzeni, wprowadzając dynamiczne poprawki. Po
przekroczeniu pewnego pułapu ilościowego generowanych cząstek nastąpiło
przekształcenie się struktury materii, czasu, przestrzeni w wyższy stopień
organizacji (Jest tutaj mowa o przejściu z trzeciego powstawania czasu
kosmicznego do fazy początkowej etapu czwartego). Zjawisko to określane
jest jako „wielki wybuch”. Pojawia się pytanie, czy przeskok nastąpił
samoczynnie, jako konsekwencja rozwoju kosmosu, wskutek mocy zawartej
już w pierwszym impulsie wewnątrz próżni, czy też musiał zaistnieć jakiś
nowy, dodatkowy impuls z zewnątrz. Generacja pierwszych cząsteczek
materii nie dokonywała się w jakimś punkcie przestrzeni, gdyż jej jeszcze nie
było, nie było odległości, bo nie było punktu odniesienia. Przestrzeń wraz z
punktami odniesienie tworzą dopiero zgenerowane przez próżnię cząstki
materialne. Mogły one pojawiać się i znikać, zupełnie spontanicznie, bez
żadnych reguł TH1 36.
+ Początek czasu Modele czasu tworzone obecnie w naukach przyrodniczych
nie były znane tysiące lat temu, gdy powstawały księgi Pisma Św. Ówcześni
myśliciele zastanawiali się jedynie nad tym, czym jest czas linearny, a czym
cykliczny. Teksty biblijne jednoznacznie traktują czas, jako linię skierowaną
ku przyszłości, ale tylko wtedy, gdy dotyczą wewnętrznej historii świata.. Z
punktu widzenia Boga linia ta zatacza koło. „Chrześcijaństwo zawsze
utrzymywało, że świat wyszedł od Boga i do Boga powróci, a więc zakreśla
koło” Cz. S. Bartnik, Teilhardowska wizja dziejów, Lublin 1975, s. 155.
Współczesne teorie fizykalne tworzą wielowymiarowy model czasoprzestrzeni,
w których o przebiegu czasu decyduje bardzo wiele czynników. Właśnie tego
rodzaju modele należy skonfrontować z ideami biblijnymi. Następuje wtedy
wyjście poza spór o linearność i cykliczność czasów. Całościowa wizja czasu
nie neguje jego wewnętrznych postaci występujących w myśli biblijnej przeciwnie - uwypukla wszystkie istniejące w niej „podstruktury": linearne,
cykliczne i inne TH1 9.
+ Początek Czasu momentem uporządkowania świata, Egipcjanie starożytni.
„Dla społeczeństw o silnie rozwiniętej tradycji, przeszłość była zawsze
depozytariuszem prawdziwej wiedzy. Egipcjanie wierzyli, że porządek świata
ustanowiony na Początku Czasu (Tep Zepi), utrzymywał się dzięki ciągłości
władzy boskich faraonów. Tradycyjną historię Chin otwiera tzw. epoka Pięciu
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Cesarzy, z których każdy reprezentował jedną z pięciu podstawowych cnót i
odpowiadających im typów działania. Kolejności tej przestrzegali później ich
następcy, uważani za Synów Nieba oraz jedynych gwarantów odwiecznego
ładu. Grecy i Rzymianie nawiązywali do złotego wieku w dziejach ludzkości;
podobne zaś przekonania o nadrzędnym porządku rzeczy i jego ziemskich
strażnikach pojawiają się – niczym refren – u wielu archaicznych kultur.
Powtarzalne cykle przyrody umacniały ludzi w chęci powielania idealnego
Prawzoru we wszystkich dziedzinach życia, po to, by nie dopuścić do
powstania odstępstw między światem ustanowionym na Prapoczątku a
światem tworzonym przez człowieka. Ten swoisty paraliż czasu
przezwyciężyły dopiero religie monoteistyczne, podejmując pielgrzymowanie
ku ostatecznemu zbawieniu, jednak i one wskazywały na nieuchronność
boskich zamiarów” /A. Drapella-Hermansdorfer, Idea jedności w
architekturze, Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1998,
s. 18.
+ Początek czasu nie istnieje w wieczności Stworzyciel jest „poza
czasoprzestrzenią. „Uprzedniość” Boga w stosunku do stworzenia nie
oznacza czegoś „wcześniejszego” czasowo i przestrzennie. Nie można pytać,
co było „przed” światem lub co jest „obok” świata. Bo nie było czasu ani
miejsca, w których Bóg „nie był” Stwórcą. Bóg jest stwórcą w wieczności,
gdzie nie ma czasu ani miejsca, my zaś istniejemy w czasie i przestrzeni i
dlatego nie możemy sobie nawet wyobrazić czegoś bezczasowego i
bezprzestrzennego, konieczna jest tu korekta rozumu. A „przed” stworzeniem
nie istniały ani czas, ani przestrzeń. Stworzenie również nie zaistniało „w
punkcie” czasoprzestrzeni, lecz razem z nią wewnątrz siebie (Św. Augustyn).
Świat nie może być zanotowany w jakimś „punkcie zerowym” na podziałce
czasoprzestrzeni idealnej i uniwersalnej. Naukowcy, mówiąc o punkcie „zero”
ekspansji stwórczej Wszechświata, nie opuszczają płaszczyzny czystej i
pustej wyobraźni. Trzeba tu korekty ze strony rozumu krytycznego i
abstrakcyjnego, który mówi, że stworzenie zaistniało „razem” z czasem i
przestrzenią, albo że czas i przestrzeń zostały stworzone razem ze światem i
że nie może istnieć realny czas „przed” czasem ani realna przestrzeń „obok”
przestrzeni czy poza przestrzenią (może co najwyżej istnieć realne miejsce
obok miejsca). Nauka i teologia (filozofia) nie są na tej samej płaszczyźnie.
Nauka jest „zamknięta” wewnątrz kategorii czasoprzestrzennych, filozofia i
teologia natomiast może je transcendować” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 253.
+ Początek czasu niemożliwy do udowodnienia, „podczas gdy «proces
tworzenia» wszystkich rzeczy, to znaczy wzajemną zależność, więcej – ciągłe
pochodzenie od…można udowodnić. Innymi słowy jest to «aktualizacja życia»,
projekcja przerwana przez istnienie, przez stawanie się. To ciągłe wypływanie
źródła z Bytu. «Na wieki wieków». To znaczy na zawsze!. «Wieczność czasu»?
[…] Kto chciałby rozmyślać głęboko nad czasem, niech uważnie czyta św.
Augustyna, szczególnie jego Wyznania, w których dając odpowiedzi, zarazem
stawia światu pytania: «Czymże jest czas? I czym jest przestrzeń?» Czym
istnienie…? Odpowiedzieć na te pytania oznacza zapytać: Kim jest Bóg? Co
jest na zewnątrz i wewnątrz Boga. Bo jeśli Bóg jest, musi być zawsze i
wszędzie. Jest działający, a więc jest tym, który cię stale stwarza; istniejesz,
ponieważ On jest, kontynuujesz istnienie, bo On ciągle stwarza. (A więc:
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
czymże jest śmierć?). «Ojciec mój zawsze działa». Nie tylko «na początku», bo
On sam jest początkiem. Stwarza mnie teraz, tchnie we mnie swojego ducha,
teraz mnie ożywia. Tak więc czas jest rozkwitem wszelkich dzieł Bożych,
zapełnieniem przestrzeni. Nie jest niczym innym jak trwaniem Bożego
działania, a Jego stworzenia są miarą, odległością znaczącą przestrzeń.
Wszelkie granice – grzbiet ręki, owal twarzy – są krańcem nieskończoności,
początkiem powrotu, nowym przekroczeniem granicy wieczności” /D. M.
Turoldo, Misterium czasu, tł. B. Żurowska, Kraków 2000, s. 20/. “Albowiem
w wieczności nie ma ani przestrzeni, ani czasu, albo inaczej, ani przestrzeń,
ani czas w niej nie istnieją. Rzeczywiście, jeśli ty przekroczysz czas, jesteś już
w wieczności; gdy wyjdziesz z przestrzeni, tak samo znajdziesz się w
nieskończoności. Jest to coś, co możesz sobie zaledwie wyobrazić. Wszystko
to mówi nam, że Bóg jest wpleciony w nasze życie. […] Wszystko jest
niepowtarzalne, a przede wszystkim czas, istnienie rzeczy. Czas nie cofa się
nigdy. Nie ma sposobu jego odzyskania. Czas jest stracony. Przez stracony
rozumiem czas źle przeżyty. Tego, co się straciło nikt nie może określić ani
obliczyć” /Tamże, s. 21.
+ Początek czasu nowego zmartwychwstanie Jezusa. Nowa mentalność, która
pojawiła się u badaczy kwestii Parakleta, reprezentowana jest przez G. W.
Lochera. Uznaje on znaczenie korzeni historycznych zagadnienia. Uważa
jednak za konieczne, by przezwyciężyć starożytną alternatywę: judaizm albo
gnostycyzm (s. 567). Prawdziwy problem w kwestii Parakleta widoczny jest
dopiero w kontekście całości pism Janowych. Jezus zmartwychwstał i z Nim
rozpoczyna się nowy czas. Tymczasem uczniowie Jezusa nadal są samotni i
zagubieni w wrogim wobec nich świecie. Doświadczenie to jest potrzebne po
to, aby nie koncentrować się jedynie na postaci Jezusa Chrystusa, lecz
uświadomić sobie, że istnieje również Duch Święty. Chrześcijanie nie mogą w
tym świecie zatrzymać się na przeżywaniu radości paschalnej w wydarzeniu
spotkania z Jezusem zmartwychwstałym, muszą iść głosić światu Ewangelię,
i to w całej jej pełni, a nie tylko w jej centralnej, zalążkowej formie wyrażonej
słowami „Jezus zmartwychwstał”. Prześladowania muszą przyjść, aby
chrześcijanie potrafili uświadomić sobie pełnię Ewangelii. Okazuje się, że
Ducha Świętego poznają mocniej w prześladowaniach niż wtedy, gdy doznali
Jego działanie w dniu Pięćdziesiątnicy. On ich naucza, wspomaga,
podtrzymuje w niebezpieczeństwach (s. 574-575). Doświadczają Go bardzo
realnie (s. 578) /G. W. Locher, Der Geist als Paraklet. Eine exegetischdogmatische Besinnung, Ev. Th. 26 (1966) 565-579/.
+ Początek czasu nowego. Cromwell czas pitagorejski widział jako
zaopatrzony w „punkty – wierzchołki” zwrotne linii czasowej. Tak pisał o
czasie historycznym: „Jest zaiste w dziejach wiele zdarzeń […] mogących być
przedmiotem opowieści”, lecz ważne jest jedynie to, „w czym tkwi życie i moc
historii: owe gwałtowane zakręty i zwroty Opatrzności, owe wspaniałe
objawienia się Boga poprzez udaremnienie i zniweczenie dążeń ludzkich […]
przy użyciu środków całkiem nieoczekiwanych, zasługujących pozornie na
zupełne zlekceważenie i wzgardę” (Ch. Hill, Oliver Cromwell i Rewolucja
Angielska, tł. I. Szamańska, Warszawa 1988, s. 232). Pascal zilustrował tę
myśl z końcem życia Cromwella: „Cromwell miał zadać cios całemu
chrześcijaństwu; rodzina królewska byłaby zgubiona, jego zaś własna na
wieki potężna, gdyby nie ziarno piasku, które utknęło w jego moczowodzie.
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Sam Rzym miał zadrżeć przed nim, ale to ziarnko dostało się tam, on sam
umarł, rodzina jego runęła, nastał pokój, król wrócił na tron” (B. Pascal,
Myśli, tł. T. Boy-Żeleński, Warszawa 1989, s. 126). „Cromwell, tak pojmujący
linię dziejową, nie przewidział więc tylko zakłócenia przestrzennego, owego
ziarnka piasku” /S. Symiotiuk, Filozoficzne aspekty problemu przestrzeni, w:
Przestrzeń w nauce współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak (red.),
Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1989, 9-29, s.
19/. Oś czasu. „W liniowym biegu czasu historycznego ujęcie „pitagorejskie”
jest właśnie skłonne umieszczać „wierzchołki punktowe” zmian linii, mogą
być to dla ludzi Kościoła daty soborów, dla rewolucjonistów daty takie jak
1789 lub 1817, dla konserwatystów daty koronowania władców itp. W
historiozofii K. Jaspersa mowa była o „czasach osi” (Achsenzeit). Por. J.
Attali, 1492, tł. E. Bąkowska i in., Warszawa 1992, gdzie za europejski „czas
osi” przyjmuje się rok wyprawy Kolumba przez Atlantyk. Inną datę obiera A.
N. Whitehead, pisząc o G. Brunie: „Jego śmierć w 1600 r. stanowi
jednocześnie początek pierwszego wieku nowożytnej nauki w ścisłym tego
słowa znaczeniu. Egzekucji jego przypisać można nieuświadomiony sens
symboliczny, bowiem od tego czasu myśl naukowa zachowuje niechęć do
właściwego mu ogólnego teoretyzowania” (A. N. Whitehead, Nauka i świat
nowożytny, tł. M. Kozłowska, M. Pieńkowski OP, Kraków 1987, s. 21). Casus
Pascala, który tu omawiamy, podważa tę opinię)” /Tamże, s. 20.
+ Początek czasu obejmowany przez Jezusa Chrystusa mocą Paschy, Dionizy
Pseudo Areopagita nie sięga tak daleko. Areopagityki stosują terminy
zbawienie i odkupienie w tekstach odnoszących się do dzieła zbawienia.
Proces zbawienia rozpoczął się bowiem już od aktu stwórczego, który jest
dziełem całej Trójcy Świętej powodującej powrót wszystkich istot, całego
Kosmosu do Boga. Zbawienie według Pseudo Dionizego to nie tylko
wybawienie od zła, ocalenie od nieszczęścia, udzielenie przebaczenia
wynikającego z Bożego miłosierdzia, ale przede wszystkim podniesienie
stworzenia na wyższy poziom bytowania. Wyższy poziom oznacza nie tylko
przebóstwienie natury stworzeń, lecz ich silniejsze relacje z Osobami Trójcy.
Wszystko wypływa z Trójjedynego i do Niego wraca po to, aby z Nim, i w Nim
trwać przez wieczność W3 50. Kosmos ma wpisaną w swoją strukturę
odkupienie i zbawienie. O ile termin zbawienie jest ogólny i proces zbawienia
jest już wpisany przez sam akt stworzenia, to termin odkupienie dotyczy
ściśle jednorazowego dzieła Jezusa Chrystusa. W jakiś sposób Chrystus
obejmuje mocą Paschy całość czasu, od początku do końca. Pseudo Dionizy
nie sięga tak daleko. M. Korczyński zdobywa się tylko na przypisanie mu
myśli o tym, że Bóg powołał cały świat do istnienia zakładając przyszłe
wydarzenie odkupienia świata przez Jezusa Chrystusa. Nawet gdyby nie było
grzesznego odejścia od Boga to i tak byłoby Wcielenie, gdyż stworzenia
potrzebują zbawienia w pozytywnym znaczeniu, rozumianego jako
odsłanianie istnienia, podnoszenie w istnieniu, które ostatecznie będzie
miało miejsce w wieczności jako dynamiczne trwanie w Bogu W3 50.
Schemat neoplatoński kosmosu, którym posłużył się Areopagita pozwala
uwydatnić konieczność zbawienia. Sam fakt istnienia bytów poza Bogiem
oznacza ich oddalenie od Niego. Konieczność jest od strony stworzeń, ale nie
od strony Boga, który jest całkowicie wolny i w sposób wolny podejmuje
inicjatywę ich wypływu i zbawczego powrotu. Ważne jest, że odkupienie jest
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wpisane w stworzenie i ma wydźwięk pozytywny, chociaż areopagityki nie
pomijają charakteru negatywnego odkupienia, czyli wybawienia od zła W3
51.
+ Początek czasu początkiem powtarzania zdarzenia archetypowego,
mitycznego, które miało miejsce przed początkiem czasu. Społeczeństwo,
nawet jeśli jest wyposażone w język, nie jest w stanie przechowywać swoich
najważniejszych mitów ciągle w pamięci, chyba że są one ciągle od-twarzane.
Zwykłym sposobem na to jest połączenie ich z rytuałem, wydzielenie
regularnych świętych okresów, kiedy wykonuje się pewne czynności
symboliczne z powtarzaniem mitu włącznie. Mirce Eliade mówi nam, że wiele
społeczności postrzega wszystkie zdarzenia w czasie jako powtórzenia
mitycznych, archetypowych zdarzeń, które miały miejsce przed początkiem
czasu czy też w tym, co aborygeni australijscy nazywają czasem wiecznego
snu”. Zdarzenia w czasie postrzegane są przez wiele społeczności jako
powtórzenia mitycznych, archetypowych zdarzeń, które miały miejsce przed
początkiem czasu. „Mit zatem nieodłączny od dromena – tego, co należy
wykonać, czy też określonych czynności. Czynności rytualne towarzyszące
odtwarzaniu mitu wskazują na oryginalny kontekst mitu. Opowieści o
stworzeniu świata i wyjściu w Pięcioksięgu tworzą część kontekstu prawa –
przepisują pewne formy działania – podobnie jak przypowieści Jezusa często
mają za morał słowa „Idźże, i ty uczyń także” (Łk 10, 37). Przestrzeganie
prawa zmienia życie w przewidywalną serię powtarzających się warunków:
pokoju, dobrobytu, wolności. Z kolei nieposłuszeństwo wobec prawa czyni z
życia serię powtarzających się katastrof: podbojów, niewolnictwa, nędzy, jak
w Księdze Sędziów. W prawdziwej historii, czyli Weltgeschichte, nic się
dokładnie nie powtarza – dlatego Heilsgeschichte i Weltgeschichte nigdy nie
mogą się spotkać. Szczegółowa historia przynosi w każdej sytuacji
zróżnicowane i jednostkowe elementy, zamazując i fałszując w ten sposób
cel, który usiłuje przed sobą postawić Heilgeschichte” W047 76.
+ Początek czasu pojawia się w chmurze fotonów. Etap fluktuacji. Otwarcie
się próżni może nastąpić gdziekolwiek. Cała przyszła materia mogłaby
wychodzić z próżni w różnych miejscach albo w tym samym miejscu.
Powiększanie się świata materialnego następowałoby już po drugiej stronie
(Por. P. Teilhard de Chardin, Le Phenomene humain, w: Oeuvres, T. 1, Paris
1955-1973, s. 42). Teilhard de Chardin mówi o pierwotnym „atomie”, który
byłby jakimś zlepkiem ściśle przylegających do siebie cząstek. Atom ten
przechodzi w chmury fotonów. Po przekroczeniu określonych rozmiarów
następuje powstanie nowej struktury i początek obecnego czasu. Etap
między powstaniem pierwszego kwantu a początkiem czasu charakteryzuje
się maksymalną spontanicznością, w której wszystkie rozmieszczenia
poruszających się swobodnie cząsteczek elementarnych są równoprawne.
Ruch cząstek jest niczym nieskrępowany. Jego entropia jest maksymalna. W
tym sensie układ początkowy jest maksymalnie jednorodny, uporządkowany.
Nie ma żadnych ograniczeń zmuszających do ukształtowania się cząstek
według jakiejś konkretnej struktury, zlepiającej je w jakąś jedną
zorganizowaną całość Ten etap można nazwać za Pierre Teilhardem de
Chardin’em sytuacją ,,czystej mnogości” (Zob. Tenże, La vision du passe, w:
Ouevres, T. 3, Paris 1955-1973, s. 310). Do tego etapu nie można stosować
tej definicji czasu, która odnosi się do czasu obecnego TH1 39. Terminy
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
„Przed”, „po”, „wcześniej” i „później” odnoszone do początku świata są tu
terminami pustymi, zarówno odnośnie całości, jak i odnośnie jakiegokolwiek
fragmentu. Nie ma czasu i nie ma przestrzeni. Nie ma jakiegoś punktu
odniesienia, nie ma żadnej porządkującej struktury. Pomimo to, coś się w
tym etapie dzieje, a w określonych uwarunkowaniach jest możliwe
zaistnienie punktu krytycznego. Punkt ten został faktycznie osiągnięty.
Faktem stał się przełom, który jest początkiem obecnego czasu TH1 40.
+ Początek czasu poza czasem. „Czas jako trwanie jest miarą naszego
rozkwitu i działania, naszego schyłku i odejścia. Mówi się, że aniołowie i
święci zazdroszczą nam przede wszystkim czasu, bo czas jest «miejscem»
działania Boga. Jego przemieszczanie się i działanie stanowią kanwę czasu.
Bóg nie może pracować poza czasem, więcej, jego działanie rodzi czas. Także
my nie «działając» zanurzamy się w nicości. Nicość, a przynajmniej jakiś
aspekt nicości, jest brakiem działania” /D. M. Turoldo, Misterium czasu, tł.
B. Żurowska, Kraków 2000, s. 23/. „Bóg objawia się w czasie – objawia się i
ukrywa, bo czas jest zasłoną Boga. Rzeczywiście, zaledwie wejdziesz w czas,
ledwie się skoncentrujesz, zatrzymasz, może przeżyjesz ekstazę – zaraz
szybko odejdziesz w nieskończoność, w wieczność, w chwilę bezruchu, którą
jest Początek, Byt stojący u początku. Rzeczywistość, która nie jest już
czasem. […] «Zbawić czas» (por. Ef. 5, 16; Kol 4, 5). Tak jest napisane. To
słowo niezmierzone. Uwolnić czas, zbawić go od próżności. Nadać mu sens,
napełnić go wartością. To jest działanie. Tym samym jest zbawienie, którego
dokonał Bóg. Dla nas oznacza to nie udaremniać działania Bogu, nie
przeszkadzać Jego interwencji w naszą historię, w tę cudowna grę dwóch
miłości, dwóch wolności. Ty i On uczestniczycie w stwarzaniu, które trwa; ty
stajesz się «współpracownikiem Boga», współtworzysz z Bogiem” /Tamże, s.
24/. „To, co niszczy, kradnie i profanuje czas jest winą, która rodzi w nas
nieświadomych, wiele innych grzechów. Stajemy się coraz głupsi, zamroczeni
i wyobcowani, a więc bardziej zdesperowani i zagubieni, w stosunku do
przedsięwzięć i dzieł wykonanych naszymi rękami; do «postępu» i «wiedzy»,
które wówczas zamiast uwalniać od kultury śmierci – ujarzmiają” /Tamże, s.
25/. „Istnienie i wiara powinny być linią wznoszącą się; sam czas, według
Biblii, jest linią, na którą wkracza Boże działanie. W tobie, który jesteś
świadomością rzeczy, rośnie cały świat stworzony. Albo lepiej – jesteś tą
chwilą, w której rzeczy osiągają stan świadomości i czynią się głosem,
modlitwą i śpiewem. Tak, że gdy uklękniesz, to cała ziemia klęka i adoruje,
gdy kochasz, całą ziemia wówczas kocha, gdy zaś nienawidzisz i bluźnisz,
także cała ziemia nienawidzi i bluźni” /Tamże, 32.
+ Początek czasu przemienionego w wydarzeniu Paruzji. Żydzi środek czasu
umiejscawiali w dalekiej przyszłości. Dla Nowego Testamentu przyszłość ta
już została spełniona wraz z wcieleniem Chrystusa i obecnie jest realizowana
w dziejach Kościoła /Zob. O. Cullmann, Christus und die Zeit, Zürich 1962,
s. 85; Por. J. Ratzinger, Śmierć i życie wieczne, Warszawa 1986, s. 67 i n).
Natomiast dla ludzi żyjących obecnie środek czasów należy już do
przeszłości. Koniec czasów nie jest tylko czymś bardzo odległym w
przyszłości, nie stanowi odrębnej kategorii, lecz zespolony jest ze środkiem
czasów, z wydarzeniem paschy i z osobą Chrystusa /Zob. O. Cullmann,
Christus, s. 106/. Etap trzeci po paruzji, będzie posiadał charakterystykę
czasową, tak jak posiada ją Zmartwychwstały Jezus Chrystus. Człowiek
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
spełnia się, realizuje swe życie zarówno, gdy wypełnia czas konstruktywnie, z
nastawieniem rozwojowym, dążąc ku przyszłości wzdłuż prostej czasu
chronosu, jak i wtedy, gdy ontologicznie wiąże się z Chrystusem, skierowując
się ku istotnym wartościom wydarzenia paschy (Zob. O. Tamże, s. 117).
Błędem były u O. Cullmanna aprioryczne założenia, dotyczące ogólnej wizji
czasu w NT, tak jakby czas był strumieniem, podłożem, w którym w pewnej
określonej chwili Bóg zaczyna działać. Celem badań biblisty nie jest
interpretacja tekstu w świetle apriorycznych założeń, lecz właśnie
odkrywanie sposobu myślenia biblijnych autorów, aby w tym świetle
zrozumieć istotne treści Objawienia. Przeżywanie czasu przez chrześcijan.
Każda biblijna refleksja na temat czasu zawiera dwie warstwy; jedna odnosi
się do czasu kosmicznego, a druga do Bożego misterium. Warstwa pierwsza
nie musi informować o całości poglądów potocznych, naukowych i
filozoficznych środowiska. Istotną sprawą dla Biblii jest adekwatne przekazanie Objawienia. Bóg posługuje się ludzką myślą, ideami, pismem dla
przekazania swego Objawienia. Nawet gdy to samo jest przekazywane jeszcze
raz za pomocą innej szaty kulturowej, to przekazywane jest już coś więcej niż
początkowo Tym bardziej trzeba było innego podejścia do czasu niż
poprzednio, po to, aby ludzie mogli pojąć nowe Objawienie. Przy okazji, w tej
nowej mentalności może być również lepiej naświetlony Stary Testament TH1
74.
+ Początek czasu przybliża się do człowieka podczas inicjacji. Przeszłość
mitycznej jednoczona z teraźniejszością w obrzędzie inicjacji. „archaiczny i
bardzo rozpowszechniony theologumenon – tożsamość, z jednej strony,
boskiego i „duchowego” sposobu istnienia z Czystym Światłem, z drugiej zaś
– równoważność między boską mocą stwórczą i opalizującym blaskiem płynu
nasiennego. […] dla zrozumienia problemu „powszechników” (bądź
„niezmienników”) w historii doświadczenia religijnego […] równoważność
Duch=Światło=boska (duchowa) moc stwórcza, rozpatrywana łącznie z
morfologią teofanii świetlnych z doświadczeń „światła wewnętrznego”,
pozwala religioznawcy wyodrębnić „powszechnik” równie znaczący jak
misterium tremendum, który z tą chwilą doznaje istotnego pogłębienia” /M.
Eliade, Okultyzm, czary, mody kulturalne, przeł. I. Kania, Oficyna Literacka,
Kraków 1992, s. 6/. /Mody kulturalne a religioznawstwo, prelekcja
wygłoszona na uniwersytecie w Chicago w październiku 1965/ religioznawca
[…] W jakim sensie może on przyczynić się do uchwycenia istniejących w nim
prądów literackich i filozoficznych, najświeższych i znamiennych prądów
artystycznych? […] mógłby powiedzieć o „duchu czasu” przejawiającym się w
modach filozoficznych i literackich, w modach kulturalnych […] Albo też
weźmy ostatnią sztukę Ionesco, Le roi se meurt, niezbyt zrozumiałą dla
kogoś, kto nie czytał tybetańskiej Księgi Umarłych lub Upaniszad. […] co z
nich wziął, co zaś zignorował bądź odrzucił; nie chodzi tu o badanie źródeł,
lecz – co znacznie bardziej stymulujące – o analizę odnowy kreatywnej
wyobraźni w twórczości Ionesco na skutek zetknięcia się z tradycjonalnymi
bądź też niecodziennymi światami religijnymi” /Tamże, s. 7/. „Bywają
sytuacje, kiedy tylko religioznawca może odsłonić ukryte znaczenie jakiegoś
dawnego lub współczesnego dzieła artystycznego. Na przykład jedynie
religioznawca jest w stanie dostrzec zadziwiającą analogię między Ulissesem
Joyce’a i pewnymi mitami australijskimi typu heroiczno-totemicznego. […]
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Również tylko religioznawca może uchwycić uderzające podobieństwo między
australijskimi i platońskimi teoriami anamnezy oraz reinkarnacji. Według
Platona uczenie się to przypominanie sobie. Przedmioty fizyczne pomagają
duszy wycofać się w głąb i – poprzez coś na kształt „wędrówki wstecz” –
odkryć samą siebie na nowo, odzyskać pierwotną wiedzę, którą posiadła jako
byt pozaziemski. Otóż młody Australijczyk drogą inicjacji odkrywa, że jako
przodek mityczny gościł już w przeszłości mitycznej; dzięki inicjacji uczy się
on robić wszystko to, co robił ongiś, na początku, gdy pojawił się po raz
pierwszy w postaci mitycznej. […] religioznawca jest w stanie wnieść wkład
do zrozumienia autorów tak różniących się od siebie jak Jules Verne i Gérard
de Nerval, Novalis i García Lorca. Jest czymś zdumiewającym, że tak
niewielu religioznawców podejmowało próby interpretacji dzieł literackich ze
swojego, religioznawczego punktu widzenia [podobnie pojawia się kwestia
teologii literackiej] /Tamże, s. 8.
+ Początek czasu punktem granicznym Człowiek XX wieku posługując się
pomiarem czasu, zmierza do tego, by cofając się dojść do granicy, do punktu
początkowego. Przekroczyć tego punktu się nie da. Absolutnie niemożliwe
jest mierzenie miarą obecnego czasu długości trwania etapu pomiędzy
pojawieniem się pierwszych cząstek materii a punktem zerowym obecnego
czasu. Co więcej, niemożliwe jest nawet osiągnięcie tego punktu zerowego.
Również ten punkt wymyka się wszelkim pomiarom. Okazuje się, że istnieją
trudności nawet w pomiarach wewnątrz obecnego czasu, bowiem posiada on
niesłychanie skomplikowaną strukturę Tym bardziej trudności piętrzą się
wraz ze zbliżaniem do początku. Niemożliwe jest dotarcie do granicy obecnej
postaci czasu, a sytuacja początkowa, poza tą granicą, jest całkowicie
zakryta TH1 37. Przejście z próżni do etapu fluktuacji. Dla wyjaśnienia
struktury czasu ważne jest określenie zjawisk, jakie zachodzą w miejscach
granicznych: pomiędzy próżnią a etapem (światem) cząstek elementarnych
oraz pomiędzy tym etapem a stanem obecnym (stanem materii zorganizowanej). Pierwsze przejście oznacza sytuację, w której nagromadzona
jest w jakimś miejscu próżni ilość energii – odpowiednik dla generowania
nowych cząstek (Por. W. Sedlak, Technologia Ewangelii, Poznań 1989, s. 25
n; tenże, Inną drogą, Warszawa 1988, s. 29). Powstaje wtedy cząstka
elementarna – foton. Przemieszcza się on tak jak przemieszcza się energia
drgań w próżni. Następuje nieustanne znikanie i pojawianie się fotonu w
sąsiednim kwancie przestrzeni, odpowiednio do falowania energii w pierwotnym podłożu, jaki stanowi próżnia TH1 38.
+ Początek czasu rozpoczyna skalę czasu biegnącą w przyszłość, w naukach
historycznych. Różnice między naukami historycznymi a innymi naukami
humanistycznymi (społecznymi i ideologicznymi) istnieją. Są to raczej różnice
ilości i stopnia niż jakościowe, ale mają miejsce. Historia zajmuje się
zdarzeniami,
a
nauki
społeczne
jednostkami
strukturalnymi
i
funkcjonalnymi. „Historyk posługuje się czasem mierzonym faktycznie, czyli
datowanym, identyfikującym kariologicznie (punktowo, momentowo),
lokalizowanym na jakiejś skali biegnącej od jakiegoś początku w przyszłość.
Bez osi chronologicznej i bez takiego obliczonego umiejscowienia zdarzeń
mielibyśmy jedynie literaturę fabularną, mitografię, historię prymitywną.
Socjolog natomiast posługuje się czasem niedatowanym, raczej oderwanym
od skali powszechnej, przy czym miary są krótkie, raczej przyrodnicze,
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
potrzebne jedynie do opisu genezy, rozwoju, trwania, intensywności i
rozpadu określonych zjawisk społecznych, struktur, instytucji, np. czas
kształcenia, czas rozwoju rodziny dwupokoleniowej, długość pracy
zawodowej itp. Socjolog zresztą przeważnie może opuścić oś chronologiczną i
przedstawiać niejako „geometryczny” układ elementów społeczeństwa i jego
interpelacji. 7. Historyk odtwarza przeszłość na podstawie źródeł nie
tworzonych, lecz powstałych jako pozostałości po człowieku i jego
działaniach, badacz nie ma żadnego wpływu na powstanie tychże źródeł poza
samym rozwijaniem sposobów i technik ich interpretacji. Korzysta on z
pomników lub tworów językowych z przeszłości. Źródła może sobie tworzyć
pomocniczo (uzupełniać) tylko w zakresie tego odcinka dziejów, którego sięga
indywidualna lub zbiorowa pamięć świadków żyjących (np. sięgając do ich
wspomnień, sporządzając ankietę retrospekcyjną itp.). Socjolog zaś w
największym stopniu tworzy sobie sam źródła poznawcze przez różne
techniki dotarcia do świadomości ludzi żyjących i przez wydobycie z tej
świadomości wyrazów znakowych (kwestionariuszy, testów, mowy żywej,
tekstów, dzieł sztuki itd.), a więc dociera niejako bezpośrednio do
świadomości i samoświadomości danej zbiorowości, danego społeczeństwa”
Cz. S. Bartnik, Historia i myśl, Lublin 1995, s. 43.
+ Początek czasu stanowi wydarzenie Jezusa Chrystusa. Koncepcja czasu
wpływa na rozumienie eschatologii. „Problem czasu Cullmann starał się
rozwiązać przez rozróżnienie czasów ze względu na wiarę wobec „centrum”
(„środek” – Mitte) przepowiadania nowotestamentalnego. Tym ekskluzywnym
centrum jest sam Jezus Chrystus. Od niego rozchodzą się epoki zarówno
wstecz, jak i w przód, tworząc jedną linię zbawienia. [...] Antyteza
chrześcijańskiego i hellenistycznego rozumienia czasu, wyobrażonego
geometrycznie, odpowiednio jako linia i jako koło, związana była bardzo
ściśle z eschatologią, czyli z działaniem Boga względem człowieka, jakim jest
odkupienie. Czas biegnący w wiecznym kołowrocie krępuje człowieka, staje
się jego przekleństwem, a odkupienie miałoby polegać na wyrwaniu się z tego
czasu. Odkupienie nie działoby się zatem w historii, lecz poza nią. Historia, a
więc konkretny czas, nie ma dla rozumienia greckiego większego sensu, nie
ma dążenia do celu, jest jedynie ciągłym powtarzaniem tej samej
rzeczywistości. Odkupienie, jeśli jest, to wyłącznie w świecie boskim, a więc
poza czasem, poza przemianą” K. Góźdź, Perspektywa historiozbawcza
teologii Oscara Cullmanna, w: K. Góźdź, Zwycięstwo wiary, Standruk,
Lublin, 53-77, s. 60.
+ Początek czasu styka się z końcem Przechodzenie czasu w jednym wielkim
cyklu, pojmowanym „monocyklicznie”, ale w żadnym razie nie cyklicznie w
sensie wielości powrotów, Hebrajczycy. Różnice między myślą hebrajską i
helleńską są istotne. Biblia hebrajska mówi na temat sądu ostatecznego,
wyeliminowania zła, ograniczonego zakresu zbawienia. Myśl helleńska jest
uniwersalistyczna, otwarta na wszystko, nawet na pogodzenie dobra ze złem.
Eschatologia biblijna mówi o odtworzeniu wszystkiego, co było na początku,
o doprowadzeniu ludzkości do pierwotnej szczęśliwości. „Wszystko to
sprawia, ze hebrajskie pojęcie czasu nie do końca jest tak linearne, jak to się
zazwyczaj przyjmuje”. Czas przechodzi jeden wielki cykl, pojmowany jest
„monocyklicznie”, ale w żadnym razie nie cyklicznie w sensie wielości
powrotów. Wizja ta powstała pod wpływem wcześniej istniejących tendencji
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
teologicznych wewnątrz judaizmu, aczkolwiek decydujący wpływ miała
eschatologia perska i grecka. Ten sposób postrzegania rzeczywistości zbliżył
myśl hebrajską do koncepcji greckiej apokatastazy kosmologicznej. „Myśl
hebrajska z jej linearnym lub raczej quasi-linearnym pojęciem czasu,
teologią zmierzającą do ustanowienia absolutnej teokracji, ograniczonym
zakresem zbawienia oraz zapowiedzią sądu nad zdeprawowanym światem,
ma niewiele punktów stycznych z myślą helleńską”. Żydzi, a także
chrześcijanie, asymilując koncepcję apokatastazy lub zbliżając się do niej,
musieli w jakiś sposób godzić ją z naukami Starego Testamentu. W tym celu
szukali przesłanek i odpowiednich narzędzi hermeneutycznych, które mogły
posłużyć im jako pomost pomiędzy myślą judaistyczną a grecką. W. Szczerba
dostrzega, że starożytni poszukiwali owych płaszczyzn porozumienia na
poziomie pojęciowym i koncepcyjnym /W. Szczerba, Άποκατάτασις w Starym
Testamencie, w: Studia z filozoficznej tradycji chrześcijaństwa, red. M.
Manikowski, Filozofia XXVIII, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego,
Wrocław 1998, 13-40, s. 36.
+ Początek czasu w czarnych dziurach. Przestrzeń będąca wszędzie bardziej
lub mniej zakrzywiona, nie jest tworem statycznym. Przeciwnie jest w
ciągłym ruchu, jest wielkością dynamiczną. Jeżeli każdy z parametrów
można porównać do skłębionej chmury, to tym bardziej można to uczynić z
ich wypadkową, czyli z całością świata. Sfery Schwarzschielda są jakimś
kresem
czasoprzestrzeni,
sytuacją
graniczną,
obramowaniem,
są
paradoksalnie granicą dla kosmicznej materii, ale też jednocześnie miejscem
maksymalnego ruchu; gdzie materia w jakiś sposób znika, jak też w jakiś
sposób jest generowana Ruch może być tu rozumiany również w sensie
filozoficznym, jako przechodzenie z niebytu w byt i odwrotnie. Czarne dziury
są kresem, końcem i początkiem, swoistym miejscem zerowym, gdzie czas
radykalnie zmienia strukturę, a nawet ulega zatrzymaniu. Idąc od zewnątrz
w ich stronę, czas spowalnia się tym bardziej, im bliżej obiekt znajduje się od
czarnej dziury i odwrotnie. Miejsce to w jakiś sposób winno być traktowane
jako początek czasu. Dlatego można sądzić, że teorie fizykalnie związane z
czarnymi dziurami mogą być bardzo pomocne dla ubogacenia refleksji
teologicznych, w których występuje w sposób konieczny kategoria czasu TH1
31.
+ Początek czasu w modelu cyklicznym wyznacza miejsce osobliwe. Modele
cykliczne klasyczne wyznaczają miejsca osobliwe, którymi są sytuacje
przejścia od starego cyklu do nowego. Współcześnie powstają teorie
komplikujące ten uproszczony schemat. Odkryte przez astronomów
dwudziestego wieku czarne dziury również interpretowane są jako dodatkowe
miejsca, w których kończy się lub pojawia świat. Istnieje również obecnie
wiele miejsc odpowiadających temu punktowi osobliwemu, jakim jest
początkowy etap obecnego świata Podobnie jak w modelach cyklicznych
dotyczących wymiaru czasu, w których cykl albo obejmuje etap fluktuacji
albo tego etapu nie ogarnia, również i w przestrzennym widzeniu świata
obecnego zachodzą dwie możliwości. Wszechświat może być traktowany jako
totalna całość, łącznie z obszarem „czarnych dziur”, albo jako
czasoprzestrzeń, której granicą, ograniczeniem, początkiem są sfery
otaczające owe „czarne dziury”. Są one w takim modelu poza normalną,
uporządkowaną czasoprzestrzenią, poza strukturą obecnego czasu i
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przestrzeni Tak czy inaczej czarne dziury można interpretować jako miejsca
początkowe, w których wysoko ustrukturyzowana materia zanika lub
powstaje. Są to miejsca początku i końca czasu, przestrzeni, materii TH143.
Odpowiednikiem etapu fluktuacji w teorii „czarnych dziur” jest wnętrze
czarnej dziury, a odpowiednikiem początku naszego czasu jest tzw. sfera
Schwarzschilda. Cała materia wchodząca w skład czarnej dziury znajduje się
w obszarze przestrzeni pod tą sferą. Obszar wnętrza może się zapadać ku
próżni albo odwrotnie, zmierzać ku „wielkiemu wybuchowi”. Gdy zdarzy się
coś, co spowoduje rozszerzenie się, powiększenie wykraczające poza tę sferę,
następuje wielki wybuch. Pojawia się wtedy na zewnątrz jakaś
zorganizowana struktura czasoprzestrzenna, której źródłem jest czarna
dziura TH1 44.
+ Początek czasu w próżni Określenie stosowane powszechnie: „przed stworzeniem” (świata materialnego) sugeruje, że wcześniej istniała już jakaś
forma czasu. Takie potoczne sformułowanie nie posiada jednak należytej
precyzji naukowej. Jeżeli przyjmuje się, że świat materialny powstał
automatycznie wprost z niebytu, to słowo „przed” nie ma sensu. Jeżeli
natomiast przyjmuje się jakiś proces stwarzania świata przed pojawieniem
się obecnego stanu kosmosu, to należałoby się zastanowić nad znaczeniem
słowa czas w tym początkowym stadium. Ogólnie można go nazwać „czasem
próżniowym” (Por. A. Pawełczyńska, Czas człowieka, Ossolineum 1986, s.
21; Podane są następujące określenia: „ponadczas, czas oceaniczny,
bezczasowa próżnia, ponadczasowa pustka, koniec czasów, wieczna
teraźniejszość”. Sytuacji tej nie należy utożsamiać z bezczasowym sposobem
istnienia w Bogu. Pomiędzy etapem próżni „czystej” a powstaniem sytuacji
obecnej znajduje się kilka sytuacji przejściowych. Są to najpierw różne fazy
pobudzania próżni, a następnie początkowa faza świata materialnego. Za
najważniejsze należy uznać pobudzenie próżni ze stanu bezruchu do stanu
wewnętrznych drgań, czyli pojawienie się jakiegoś pierwszego impulsu. Cała
reszta jest już tylko konsekwencją tego pierwszego impulsu. W wyniku. Tego
w dalszej kolejności pojawia się początek świata materialnego,
korpuskularnego, gdy z rozbudzonej próżni wyłania się pierwszy kwant
(foton) materii, czyli kiedy energia próżni przekształca się w nowy rodzaj
istnienia Ten właśnie punkt traktowany jest najczęściej jako początek świata.
Poszczególne drgania, przemieszczając się, wygaszają się albo intensyfikują.
Może nastąpić krytyczna kumulacja energii, a to oznacza utworzenie jakiejś
bardziej złożonej struktury, czyli pojawienie się cząsteczki obecnego świata
materialnego TH1 33.
+ Początek czasu według panteizmu nie istnieje Pokusa zrozumienia
nieskończoności pojawia się wtedy, gdy widzimy skończoność tylko jako
pochodną i wynik nieskończoności. Bóg i świat pokrywają się, panteizm jest
nieunikniony. Bóg jest wszystkim, wszystko jest światem. Tym samym ginie
biblijny wymiar Boga jako Pana i Jego doskonałej wolności. W czasach
nowożytnych fascynowano się również myślą o jedności świata i Boga. Już
Giordano Bruno został w roku 1600 z tego powodu spalony na stosie.
Najbardziej konsekwentnie przepracował tę myśl Baruch Spinoza (zm. 1677).
Zestawił formułę tożsamości: Bóg = przyroda = substancja nośna (Deus sive
natura sive substantia). Według Giordano Bruna wydarzenie świata jest
skończonym sposobem przebiegu jedynej i nieskończenie się spełniającej i
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
niezmiennej rzeczywistości. Jako źródło i podstawa wszystkich przebiegów,
które dlatego przebiegają z konieczności przyroda jest boska (natura
naturans), jako związek działania ma miejsce wyróżniająca ją prawidłowość
(natura naturata). Gdy człowiek poznaje, że przyroda jest podstawą wszelkiej
konieczności i nosicielką całego rozwoju wydarzeń, poznaje Boga B20 96.
+ Początek czasu wiecznego w śmierci. „Istnienie struktury temporalnej po
śmierci wynika nie tylko z przesłanki, jaką jest istnienie po śmierci czyśćca,
który może się skończyć przed końcem świata. Nieśmiało na temat
możliwości istnienia takiej struktury wypowiadają się również wprost
oficjalne dokumenty Kościoła (Zob. Leon X, Bulla „Exsurge Domine”, 1520
rok, w: Enchiridion, n. 1488, s. 361). Bardzo wyraźnie zaistnieniem
temporalnej struktury po śmierci opowiadają się natomiast teologowie
prawosławni (Zob. np. P. Ewdokimow, Prawosławie, Warszawa 1986, s. 419).
Poglądy katolickie i prawosławne są w tej materii bardzo podobne (Zob. np.
List do Mechitara, Katolikosa Armenii, 1351 rok, w: Enchiridion, n. 1067, s.
305). Oba nurty myśli teologicznej posługują się często słownikiem
temporalnym. Bardzo często pojawia się w nich określenie ad tempus (do
czasu). Oficjalne teksty Kościoła nie odpowiadają na pytanie, w jaki sposób
następuje „koniec” czyśćca i przejście do sytuacji chwały nieba u
poszczególnego człowieka. Nie mówią też, jak wyjaśnić temporalność czyśćca
na tle panujących w katolickiej tradycji poglądów o absolutnej bezczasowości
wieczności, aż do bezczasowej wieczności samego Boga. Nie wiadomo, w jaki
sposób rozumieć wypowiedź, że „czyściec to spotkanie z Panem” (Zob. J.
Ratzinger, Śmierć i życie wieczne, Warszawa 1986, s. 250). Czy spotkanie to
dokonuje się poza czasem, czy też Bóg wchodzi w temporalną strukturę
czyśćca. Czy wchodzi tam analogicznie do tego, jak wchodzi w temporalną
historię na ziemi?” /P. Liszka, Wpływ nauki o czasie na refleksję teologiczną,
Palabra, Warszawa 1992, s. 173/. „Jak interpretować wszelkie słowa
opisujące czyściec wyjęte z języka nauk przyrodniczych, dotyczących czasu?
Jak interpretować całą treść sformułowań dogmatycznych, w których te
słowa występują. Ponieważ nie są one obojętne, gdyż za ich pomocą
wyrażana jest istotna treść Objawienia. Odpowiedź na te pytania nie służy
tylko
zaspokojeniu
ciekawości
wyspecjalizowanych,
teoretycznie
nastawionych, teologów. Decydująco wpływa ono na praktykę Kościoła. Od
niej m in. zależy przekonanie o potrzebie modlitw za zmarłych (Por. J. Banak,
S. Lech, Komentarze do Mszy św. za zmarłych, Ateneum Kapłańskie 430
(1980) 117-171). Jaki bowiem sens mają te modlitwy, jeżeli czyściec
dokonuje się w momencie śmierci, albo jeżeli po śmierci czas nie istnieje
(Por. L. Boros, Mysterium mortis. Człowiek w obliczu ostatniej decyzji, tł. B.
Białecki, Warszawa 1974, s. 216), Czy możliwe są jakieś zmiany bez czasu?”
/Tamże, s. 174.
+ Początek czasu wiecznego w śmierci. „Możliwe są następujące rozwiązania
zagadnienia czyśćca: 1. Sytuacja ta następuje po śmierci. Musi istnieć po
śmierci jakiś rodzaj czasu. 2. „Moment” śmierci rozumiany jest jako ostatni
odcinek naszego czasu przed przejściem do wieczności a po śmierci nie ma
już czasu, ani czyśćca. 3. „Moment” śmierci to bezczasowy punkt. W
punkcie, czyli w czasie zerowym, nie ma miejsca na czyściec. 4. „Moment”
między czasem chronologicznym a wiecznością to ostatnia faza, w której
człowiek przeżywa inny, nieliniowy rodzaj temporalności. Czyściec mógłby
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dokonać się w tej ostatniej fazie” /P. Liszka, Wpływ nauki o czasie na
refleksję teologiczną, Palabra, Warszawa 1992, s. 172/. „Poglądy o istnieniu
czyśćca po śmierci wiąże się z akceptacją temporalności po śmierci. Możliwe
są dwie opinie dotyczące struktury temporalnej: 1. Struktura ta jest taka
sama przed i po końcu świata. 2. Struktury temporalne w tych dwu
sytuacjach różnią się. Dopóki w świecie, który zmarły opuścił, trwa historia
w czasie chronologicznym, dopóty istnieje jakieś odniesienie sytuacji
człowieka po jego śmierci do czasu linearnego panującego na ziemi. Po końcu
świata odniesienie takie już nie istnieje. Odniesienie to dotyczy również
sytuacji chwały nieba, gdy świat jeszcze końca nie osiągnął. Istotne
znaczenie posiada jednak sytuacja czyśćca, gdyż może ona u danego
człowieka przejść w sytuację chwały nieba jeszcze przed końcem świata (Por.
G. Habra, Etat de l’ame entre la mort et la resurrection du corps, „Presence
Orthodoxe”, 70 (1986) 7-20; J. Homerski, Życie po śmierci i nadzieja
zmartwychwstania w wierze ludu Bożego Starego Testamentu, „Roczniki
Teologiczno-Kanoniczne” 31 (1984) fasc. 1, s. 5-18; J. Ratzinger, Zwischen
Tod und Auferstehung, Theologische Jahrbuch 1985, s. 274-286; A. Sicari,
Między obietnicą a wypełnieniem, „Communio“ 4 (1984) 16-25)” /Tamże, s.
173.
+ Początek czasu wybrany został już po stworzeniu świata, z całości czasu.
„8. Stworzenie jest aktem Boga-Trójcy. Świat «stworzony» w Słowie-Synu
zostaje wraz z Synem «oddany» Ojcu poprzez ten współistotny obojgu nie
stworzony Dar, którym jest Duch Święty. W ten sposób świat zostaje
«stworzony» w tej Miłości, jaką jest Duch Ojca i Syna. W czasie, wybranym
przez Trójcę jako «początek», ten ogarniony odwieczną Miłością wszechświat
zaczyna istnieć. W ten sposób stworzenie świata jest dziełem Miłości. Jest
obdarowaniem, czyli darem stworzonym, który ma swoje źródło w Darze nie
stworzonym: we wzajemnej Miłości Ojca i Syna. W Trójcy Przenajświętszej. /
Katecheza dzisiejsza jest dalszym ciągiem rozważania o Bogu Stworzycielu
świata, tak jak wyznajemy w Składzie Apostolskim: «Wierzę w Boga Ojca
wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi». Przypisuje się stworzenie
przede wszystkim Bogu jako Ojcu i jest ono objawieniem Jego ojcostwa;
bowiem stworzenie jest już początkiem dzieła zbawienia. Stworzenie jest
dziełem Boga wszechmogącego, który jest równocześnie Jeden i Trójcą. Jeżeli
wczytujemy się głębiej w Pismo Święte Starego, a zwłaszcza Nowego
Testamentu, to odnajdujemy dzieło stworzenia nie tylko jako dzieło Ojca, ale
równocześnie jako dzieło Syna i Ducha Świętego. Można powiedzieć jako
dzieło Ojca przez Syna w Duchu Świętym. Tak jak się modlimy w
zakończeniu każdej oracji mszalnej, tak też objawia się i sama tajemnica
stworzenia, początek tajemnicy zbawienia” (Jan Paweł II, Wierzę w Boga Ojca
Stworzyciela, Katechezy roku 1986, Watykan, Libreria Editrice Vaticana
1987, s. 230 i 241-246). /Jan Paweł II, Stworzyciel: Bóg Trójedyny,
Katecheza z 5.03.1986, w: Od Wszechświata stworzonego do człowieka
odkupionego, red. R. Rak, Katowice 1996, s. 86-87.
+ Początek czasu wyznacza przechodzenia możności w akt istnienia.
Bonawentura krytykuje arystotelesowską koncepcję
czasu.
Szuka
odpowiedzi w Piśmie Świętym, u Ojców Kościoła, u św. Augustyna oraz u
swoich współczesnych. Czas jest miarą przechodzenia nie-bytu w byt, jest
miarą każdej zmiany, czyli odległością metafizyczną między poziomami
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
bytowania. W ten sposób łączy on czas materialny płynący od swego
początku do końca oraz różnicę metafizyczną, gdzie początkiem i końcem są
dwa różne poziomu bytowania (istnienia). Kategoria „miary” ma charakter
względny, zależny od podmiotu mierzącego odległość na linii czasu, czy
między obiektami. Nie jest nadrzędna, nie jest to misura misurante, nie jest
to coś, co istnieje obiektywnie i sobą wyznacza odległości, lecz jest to
kategoria myślna ale odnosząca się do rzeczywistości obiektywnej,
wychodząca od podmiotu ale w zetknięciu się z obiektem realnym, coś
ocenianego ilościowo przez podmiot, jest to misura misurata. Nie jest to coś
wymyślonego, narzucanego obiektom rzeczywistym, jakaś fictio animae, lecz
swoista właściwość wszechświata, dyspozycyjność wobec podmiotu, który ja
bada. Pierwsza zmiana polega na przejściu z nie-bytu do istnienia (mutatio
ad esse). Każdy byt stworzony ma tę właściwość, że powstał z nicości,
właściwość ta jest bardzo intymna, nie jest przypadłością, jest ściśle
związana z istotą bytu, która jest aktualna wraz z jego zaistnieniem. Św.
Bonawentura przedstawia teorię względności. Czas ujmuje łącznie z realnym
istnieniem bytu, istnieje o tyle, o ile istnieje byt stworzony, według jego
poziomu istnienia, jest miarą informująca o odległości istnienia danego bytu
od nie-istnienia. W tym ujęciu pełnia czasu jest tylko w Bogu. W Bogu czas
utożsamia się z nieskończonością, i to nie tylko w sensie trwania bez
początku i bez końca, lecz według miary Absolutu. Miara czasu w Bogu jest
tak nieskończona, jak miara ontyczna boskiej substancji. „Teraz” bytu
istniejącego nie odnosi się tylko do przeszłości i do przyszłości, liczy się
trzecim wymiarze, w wymiarze gęstości bytowej. W tym sensie czas jest
esencją bytu. Dotyczy to nie tylko materii, gdzie połączone są materia, czas i
przestrzeń, lecz również wszelkich bytów duchowych, personalnych,
mających swoją substancję duchową. Czas według św. Bonawentury ma
inne znaczenie, niekoniecznie materialne, odnosi się również do bytów
duchowych. Bonawentura przejął definicje wieczności sformułowaną przez
Boetiusa: wieczność to wieczny czas. Wieczność (i czas) aniołów i dusz
ludzkich jest na miarę bytów stworzonych, natomiast wieczność Boga jest na
miarę Absolutu. Wieczność (podobnie jak czas) nie jest definiowana przez św.
Bonawenture tylko jako brak zmienności czasowej, lecz również w aspekcie
ontycznym. Wieczność (czas wieczny) to pełnia życia, do doskonałe
posiadanie siebie. Wieczność to nunc wieczne, to czas wieczny, czyli pełne i
pewne istnienie, pełne posiadanie siebie (interminabilis vitae tota simul et
perfecta possesio). To nie tylko brak początku i końca, lecz ciągła
teraźniejszość. Nieistnienie czasu w sensie zmienności oznacza, że poziom
bytowania już się nie zmieni (simultas). Byt osiągnął swoją pełnię, swój pułap
/Tamże, s. 76/. W sensie ścisłym, właściwym, tylko Bóg jest wieczny, tylko
Bóg jest nunc wiecznym. Czas jest nie tylko miarą trwania, lecz
fundamentalnie miarą bycia stworzonym (creatio passiva) /Tamże, s. 77.
+ początek czasu. To, co Pryscylian piętnował u swych przeciwników, było
później jemu przypisywane. Nie należy traktować jego powiedzenia
„ciemności zostały oświecone” (Tract. V: 64, 12 i n.) dosłownie, jakby
poprzedzały światłości i stworzenie. Kontekst sprawia, że znika możliwość
dwoistej interpretacji tych słów. Pryscylian atakuje tych, którzy oddają
diabłu ciało i rzeczy widzialne i tych, którzy uważają ciała niebieskie za
bogów. Świat nie jest wieczny. Oświecone ciemności tworzą wraz z światłem
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
fundament natury, prawa czasu i następstwo wydarzeń. Komponenty świata
nie mogą być wieczne. Wynika to z innego tekstu (Tract V, 65, 2-18),
opartego na Rdz 1,3. W1.1 114
18