O tym, czego zwykle nie widać w teatrze.
Transkrypt
O tym, czego zwykle nie widać w teatrze.
VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start O tym, czego zwykle nie widać w teatrze. Sztuka "Co widać" - brawurowa opowieść z teatralnej kuchni, to jedna z najbardziej błyskotliwych, a zarazem najtrudniejszych fars. To wręcz farsa o farsie. Opowiada o grupie aktorów, która przygotowuje spektakl na tak zwane "wyjazdy". Wykorzystanie klasycznego zabiegu teatru w teatrze okazało się świetnym chwytem inscenizacyjnym. W pierwszym akcie jesteśmy świadkami próby generalnej sztuki, "Co widać", w drugim oglądamy to, czego widz nie widzi siedząc na widowni, a więc pełen zaskakujących sytuacji fragment spektaklu od strony kulis, zaś akt trzeci to przedstawienie już "od frontu", które rozpada się w strzępy, jest całkowitą klapą. "Czego nie widać" to farsa wyjątkowa. Farsa, która kpi z samej siebie. Artyści robią sobie nawzajem kawały, kradną rekwizyty i urządzają sceny zazdrości tuż przed wyjściem na scenę. Wszystko to, w połączeniu z nieudolnym aktorstwem, kończy się niezliczonymi koniecznymi pomyłkami. Pióro Cooneya nakręca spiralę zdarzeń do absurdu, a widzowie pękają ze śmiechu. Przedstawienie warszawskiego Teatru Powszechnego ma wiele zalet. Pierwszą jest bardzo staranna reżyseria Juliusza Machulskiego, który zdaje sobie sprawę, że farsa to niemałe wyzwanie. Wie, że każda sytuacja musi być przygotowana z matematyczną precyzją, żeby potem sprawiała wrażenie przypadkowej, lekkiej, zabawnej. Nie może być mowy o jakiejkolwiek niedbałości - jeśli ktoś zapomni zamknąć drzwi, ktoś inny nie będzie mógł ich otworzyć. Jeżeli zostanie pominięta choć jedna kwestia, scena traci sens. Ważne jest też tempo, musi mieć je zawrotne. I tak u Machulskiego jest. Inna zaleta to zespół dobrych wykonawców. Afisz Powszechnego lśni od gwiazd. Ciekawą postać stworzył Kazimierz Kaczor, grający aktora, któremu przyszło dożywać emerytury w zapyziałym teatrze. Z podziwu godną biegłością konsekwentnie oddzielił on marginalna postać włamywacza, od artysty sceny, który dni sławy ma już za sobą i teraz bardziej gra za kulisami, bo nie radzi sobie z postępująca głuchotą i alkoholizmem. Wyrazisty rys charakterologiczny umiał nadać swojemu http://wladyslaw.edu.pl Kreator PDF Utworzono 6 March, 2017, 19:34 VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start Rogerowi Rafał Królikowski. Jeden z czołowych amantów polskiej sceny i ekranu nie marnuje okazji, by ujawnić swoje nieprzeciętne możliwości komediowe. Szczególnie trudną, za to wypracowaną w najdrobniejszych szczegółach rolę "idiotki", a przy tym nieutalentowanej aktorki, zagrała Agnieszka Krukówna. Według mnie zrobiła to doskonale. Nieczęsto zdarza się, by świetny aktor musiał grac aktora bardzo miernego. Na pochwałę zasługuje również kreacja Joanny Żółkowskiej (Dotty) oraz Kariny Seweryn (znerwicowanej asystentki). Całe przedstawienie tchnie żywością. Sytuacje zmieniają się z taka częstotliwością i w takim tempie, że widzowie nie wiedzą, kiedy aktorzy Teatru Powszechnego grają aktorów Grand Theatre, a kiedy postaci ze sztuki Frayna. Przedstawienie rozgrywa się w funkcjonalnej scenografii, oddającej realia wnętrza szesnastowiecznego młyna. Spektakl przyciąga tłumy widzów, o czym świadczą wszystkie zajęte miejsca siedzące oraz wcześniejsza rezerwacja lub zakup biletów. Arcyśmieszna fabuła sprawia, że publiczność, wypełniająca widownię, reaguje żywiołowo: śmiechem i spontanicznymi oklaskami. Możemy dowiedzieć się wiele nie tylko o stosunkach międzyludzkich, ale też o naturze teatru, o prawdzie i iluzji sceny, o zawodzie aktorskim, jego blaskach, cieniach i o elemencie szaleństwa, którego ten zawód wymaga. Warto wybrać się na tę sztukę. Trochę lekkiej rozrywki, komediowych gagów, czasami nawet zwykłego śmiechu dobrze zrobi każdemu. przygot. Kamil Kacperski, kl. Ia http://wladyslaw.edu.pl Kreator PDF Utworzono 6 March, 2017, 19:34