Wil helm Szew czyk uro dził się w ro dzi
Transkrypt
Wil helm Szew czyk uro dził się w ro dzi
W NUMERZE: Nr 1 (242). Rok XXI. STYCZE! 2016 r. www.slaskgtl.pl WYDAWCA: GÓRNO"L#SKIE TOWARZYSTWO LITERACKIE W KATOWICACH TADEUSZ$SIERNY prezes 40-012 Katowice, ul. Dworcowa 13 tel. 32 253-62-21 e-mail: [email protected] WSPÓ%WYDAWCA: BIBLIOTEKA "L#SKA 40-021 Katowice, plac Rady Europy 1 tel. centr. 32 20 83 700 informacja: [email protected] sekretariat: [email protected] Pismo wspierane finansowo przez: Redaguje zespó&: WIES%AWA KONOPELSKA Redaktor naczelna KATARZYNA$BERETA Dzia& krytyki literackiej portal www.slaskgtl.pl MARIA KORUSIEWICZ Dzia& poezji i prozy (wspó&praca) MARIA$SZTUKA Sekretarz redakcji Dzia& kultury BOGDAN WIDERA Dzia& spo&eczno-historyczny WOJCIECH %UKA Dzia& graficzny IRENA FALKIN-SIBIGA Korekta ADRES REDAKCJI: 40-012 Katowice, ul. Dworcowa 13 tel./fax 32 206-82-71 e-mail: [email protected] DTP: STP „KorGraf” 40-081 Katowice, ul. D!brówki 15/12 tel. 32 354-09-88, 32 781-06-48 e-mail: [email protected] Druk: Zak"ad Poligraficzny Mo# i $uczak Sp.j. ul. Piwna 1, 61-065 Pozna% tel. 61 633 71 65 Materia"ów nie zamówionych nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów, poprawek i zmian tytu"ów w tekstach przyj&tych do druku oraz skracanie korespondencji. Warunki prenumeraty: poprzez Oddzia"y i Delegatury „RUCHU” – na terenie ca"ego kraju. Bezpo#rednio – w Wydawnictwe Naukowym „'l!sk” 40-036 Katowice, ul. Ligonia 7, p. 120. Wp"at nale(y dokonywa) na konto: GTL – redakcja miesi&cznika „'l!sk” BG* BNP Paribas o/Katowice 08 2030 0045 1110 0000 0407 9490 Pre nu me ra ta rocz na – 84 z", pó" rocz na – 42 z", kwartalna – 21 z". Pismo w prenumeracie jest dostarczane pod wskazany adres bez dodatkowych op"at. Prenumerata zagraniczna: poprzez Dzia" RUCH S.A. Infolinia 0800 120 029. Tel. +48 022 532-87-31 www.ruch.com.pl Cena egzemplarza – 7 z" (w tym 5% VAT) ISSN: 1425-3917 Nr indeksu: 33328X Czasopismo „"l'sk. Miesi(cznik spo&eczno-kulturalny” jest dost(pne w wersji elektronicznej w "L#SKIEJ BIBLIOTECE CYFROWEJ 4. Katarzyna G!uch-Juszkiewicz *YWNO'+ NA 'MIETNIKU 6. Rozmowa z prof. Jerzym Buzkiem PRZED 'L,SKIEM JEST OGROMNA PRZYSZ$O'+ 10. Anna W"grzyniak UCZONY I POETA 14. Maciej Fic O WILHELMIE SZEWCZYKU – W STULECIE URODZIN 16. KATOWICE MIASTEM KREATYWNYM UNESCO 20. Monika Wiszniowska NOBEL DLA REPORTA*U LITERACKIEGO 26. Rozmowa z Wojciechem Kuczokiem O WA$-SANIU SI- MI-DZY KSI,*KAMI 28. Marcin Gacek HEIMAT ZNACZY RODZINNE GNIAZDO 31. Joanna Waro#ska, El$bieta Wróbel „GUGU$OWY 'WIAT” WIOLETTY GRZEGORZEWSKIEJ 36. Teresa Smoli#ska M-DRCY 'WIATA, MONARCHOWIE. O pobo(no#ci ludowej we wspó"czesnym #wiecie 40. PRZEZ FOLDER DO KSI,*KI 41. Wies!awa Konopelska OD MYSZY DO CESARZA WSZYSCY *YJ, Z GOSPODARZA 42. %ukasz Konarzewski MICHA$ GRA*Y.SKI – IN*YNIER PUBLICZNY 44. Henryk Szczepa#ski KATOWICE ZA KOCURA 52. Ryszard Bednarczyk BEZ FOTOGRAFII NIE MA SOCJOLOGII FELIETONY 9. NOTATNIK SPÓ/NIONEGO PRZYBYSZA Marek S. Szczepa#ski MIEJSKIE SIEROTY PO REALNYM SOCJALIZMIE (I) 47. MI-DZY NUTAMI Magdalena Dziadek KWARTET 'L,SKI I JEGO GO'CIE. KWARTET 'L,SKI I MUZYKA KRZYSZTOFA MEYERA. 70 SEZON FILHARMONII 'L,SKIIEJ. 56. PORADNIA J-ZYKOWA Katarzyna Wyrwas KILKA S$ÓW O ZAPO*YCZENIACH 58. 'L,SKA OJCZYZNA POLSZCZYZNA Jan Miodek NYSIANIE I KALECIANIE 84. Z ZAPISKÓW EMERYTA Jaros!aw Starzyk KONIEC DIETY I POS,GI NA $A.CUCHU PLASTYKA 48. Wies!awa Konopelska ROZMOWA NIE ZAWSZE ZNACZY DIALOG 49. JANUSZ KARBOWNICZEK. MALARSTWO. RYSUNEK. 50. 24 BIENNALE PLAKATU POLSKIEGO KATOWICE 2015 51. Michalina Wawrzyczek-Klasik ZMIANY NIE OZNACZAJ, KO.CA 66. Maria Sztuka HISTORIA I SACRUM 84. KOLEKCJA JUBILEUSZOWA „'L,SKA”: TADEUSZ GRABOWSKI TEATR 57. Witold Koci#ski SZWEJK MELDUJE SI- NA SCENIE KSI#)KI 59. Ewa Wyl"$ek SZALE.STWO I METODA 60. Jerzy Lucjan Wo&niak G-STY PRZESTWÓR 61. Krystyna Heska-Kwa'niewicz HARCERSKIE MARTYROLOGIUM Katarzyna Bereta O KULTUROWYM PRZYMUSIE 62. Wies!awa Konopelska KILAR – KOMPOZYTOR NIEPOKORNY 63. Witold Turant SOPOT – GLIWICE, 'CIE*KI DZIECI.STWA POEZJA I PROZA 3. WIERSZ NA OTWARCIE Ewa Parma WI-/BA 18. Ewa Parma WIERSZE 22. Daniel Orzadowski HAKOWY 34. Wioletta Grzegorzewska WIERSZE EKOLOGIA 54. Jolanta Karma#ska KLIMATYCZNA BEZRADNO'+ XXI WIEKU STA%E RUBRYKI 65. Z *YCIA BIBLIOTEK Agata Prochownik POWRÓT DO KULTURY LUDOWEJ 67. ZNAKI I TWARZE MIASTA KATOWICE GALERIA 'L,SKIEJ SZTUKI SAKRALNEJ 68. OPOLE. JUBILEUSZ PROFESORA MICHA$A LISA 69. NOTATNIKI KULTURALNE. Redaguj!: Wies"awa Konopelska, Jan Picheta, Joanna Kotkowska, Janusz Wójcik, Maria Sztuka, Jacek Sikora. 64. 'L,SKI MIESI,C 76. SPIS TRE"CI ZA 2015 ROK NA OK%ADCE: Micha! Minor, Radosna rozpacz puszycieli, 2015 Micha" Minor – dr hab., absolwent Akademii Sztuk Pi&knych w Katowicach. Dyplom z wyró(nieniem w 2005 roku w Pracowni Wkl&s"odruku prof. Jana Szmatlocha, dyplom dodatkowy w Pracowni Malarstwa prof. Kazimierza Cie#lika. Jest wyk"adowc! na Wydziale Artystycznym w Akademii Sztuk Pi&knych w Katowicach. Projekt obj(ty mecenatem MIASTA KATOWICE Wojewódzki Fundusz Ochrony "rodowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach Dofinansowano ze *rodków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego 1 Maria Korusiewicz, grafika 2 EWA PARMA WI!"BA Wi!"ba doskonalsza ni# wi!" Ginewry z Lancelotem czeka w wie#y pachn$cej kurzem i siedemsetletnim drewnem Smugi tn$ mrok w %ci%le okre%lonych miejscach z precyzj$ Excalibura Trafiaj$ w czu&e punkty których nie wolno ods&ania' je%li zamierza si! wygra' pojedynek na ma&$ %mier' i wielkie s&owa a potem przetrwa' w balladzie o %niegach co znikaj$ szybciej ni# z&udzenia i wi!"ba doskonalsza ni# wi!" Wie!a ksi"!#ca, Siedl#cin, 10.08.2014. 3 #ywno$% na $mietniku KATARZYNA G!UCH"JUSZKIEWICZ iedy si!gam pami!ci" do lat dzieci#K stwa i okresu oko$o%wi"tecznego, przywo$uj! trzy zapachy. Terpentyny 4 na szmatce do polerowania babcinych mebli, mandarynek wystanych w d$ugich kolejkach w „Delikatesach”, ga$"zki %wierku po$o&onej na brzegu p$yty kaflowego pieca. Czasem która% z mandarynek od razu by$a zepsuta i wydawa$a niemi$" dla nozdrzy wo#, podob n" do dzi siej sze go smrod ku przy supermarketach. Wypadkowa tych aromatów, za którymi t!sknota a& boli, po$"czona z nerwowo%ci" nielicznej rodziny i pieczo$owito%ci" w uk$adaniu warstw makówek, za którymi przepada jedynie moja te%ciowa powoduj", &e niespecjalnie lubi! ten grudniowy czas. Znam panie domu, które do %wi"t czy jednych, czy drugich przygotowuj" si! ju& kilka tygodni wcze%niej. Wygrzebuj" przeró&ne prezenty, kisz" buraki, je&d&" do piekarni mieli' mak, ba! niektóre wysy$aj" m!&ów na grzyby, aby mie' w$asne do kapusty. Mnie to nie grozi. Wyleczy$am si! z obfitych mle- kiem i miodem p$yn"cych %wi"t ju& dawno. Najpierw zakupy, gotowanie, pieczenie, a po %wi!tach – mnóstwo zmarnowanego jedzenia Do tego mam awersj! szczególn". Przyczyna prozaiczna – moje starsze dziecko nie je. Jest od urodzenia niejadkiem – cho' do tego zd"&yli%my si! ju& przyzwyczai'. Nie zlicz! nieprzespanych nocy ze stresu. By$am straszona opiek" spo$eczn", bo dziecko nie dochodzi$o do minimum siatki centylowej, niedawno sko#czy$am sp$aca' kredyt zaci"gni!ty na wszelakich lekarzy specjalistów, badania gór", do$em, z boku i z powietrza. Mog$abym napisa' elaborat o zio$ach pobudzaj"cych apetyt, preparatach poprawiaj"cych (rzekomo) trawienie, homeopatii, klawikowaniu, odrobaczaniu i wizytach u psychologa. Wszystko na nic. Moja córka nie do%', &e nie jada$a %niada# w szkole, to jeszcze upycha- $a je w takie miejsca, o których wiedzia$ tylko nasz pies, cierpi"cy oczywi%cie na notoryczne biegunki. Posi$ki w domu – po japo#sku czyli „jako-tako” zjada$a, kiedy wymy%la$o si! tak zwany …knif. A to zamiast widelcem – pa$eczkami, a to palcami jak dzikusy, czasem z g$!bokiego talerza $y&k" jak Rzepicha w czasach Mieszka. Hitem by$o kowbojskie mi!sko nabijane na szasz$ykowy patyk. Na mojego syna to te& nie dzia$a – jest dla odmiany jaroszem. Jako matka, która %wietnie pami!ta z autopsji, gdzie mo&na by$o schowa' kanapk! w fazie %redniego rozk$adu (czyli takiego, &e jeszcze nie cieknie, a mo&na j" z$apa' przez woreczek) czasem robi$am naloty dywanowe. Potem zlikwidowa$am dywany. Tymczasem wed$ug naukowców wyrzucanie szkolnych kanapek cz!sto przek$ada si! na nieroztropne pozbywanie si! wi!kszej ilo%ci &ywno- !ci w doros"ym #yciu. Te s"owa ze spotu Banków $ywno!ci uderzy"y mnie szczególnie mocno, gdy z jednej strony robi"am ekologiczny wyk"ad dziecku o niezjedzonych i zakamuflowanych kanapkach a z drugiej… wyrzuca"am kolejny jogurt, bo nie zd%#yli!my go zje!& zanim si' nie przeterminowa". Poni#sze dane przynios"a w ulotce ze szko"y moja córka: A! 57% dzieci z województwa "l#skiego wyrzuca do kosza kanapki. G$ównym powodem marnowania !ywno"ci przez dzieci z tego regionu jest jedzenie s$odyczy zamiast drugiego "niadania przygotowanego przez rodziców (86%). Wg bada% „Talent do niemarnowania”, przeprowadzonych przez instytut MillwardBrown na zlecenie programu Tesco dla Szkó$, co naj mniej 4 500 uczniów podstawówek i gimnazjów regularnie wyrzuca zdatne do spo!ycia jedzenie do szkolnego kosza. Co gorsza, bardzo niska jest "wiadomo"& problemu w"ród samych nauczycieli. W Polsce marnuje si' blisko 9 mln ton #yw no !ci rocz nie. To sy tu uje nas na 5 pozycji pa(stw marnuj%cych jedzenie w Unii Europejskiej, za Wielk% Brytani%, Niemcami, Francj% oraz Holandi%. Jan Szcz'!niewski, prezes )l%skiego Banku $ywno!ci przypomina t' kwot' dodaj%c, #e wed"ug prognoz polska rodzina mia"a wyda& na minione !wi'ta ponad 1200 z", o 11 proc. wi'cej ni# rok temu. Pami'tam oburzenie mieszkanki Zabrza, która zadzwoni"a do redakcji Polskiego Radia Katowice, gdy us"ysza"a t' kwot'. Nie chcia"a uwierzy&, #e redaktor prowadz%cy rozmow' nie pomyli" si' i kwota, jak% poda" jest poprawna. Nie mie!ci"o jej si' w g"owie, #e dane dotycz% „przeci'tnej rodziny” a nie wysoko sytuowanej. Na wspomnianej antenie Polskiego Radia Katowice prezes )l%skiego Banku $ywno!ci Jan Szcz'!niewski apelowa": „nie wyrzucajmy jedzenia, bo wyrzucamy swoje pieni%dze!” Zauwa#y" jednak, #e: „nast'puje powolna, bardzo powolna zmiana !wiadomo!ci w m"odym spo"ecze(stwie, tym !wie#o edukowanym np. w szkole. Takie chocia#by zdrowe !niadanie w szkole wymaga edukacji”. Warto o tym mówi&, warto pisa&, warto pokazywa& zdj'cia wyrzucanych kanapek. „Wiele jednostek bud#etowych oddaje dzi! dobr% #ywno!&, która zosta"a niewykorzystana” – podkre!la prezes Szcz'!niewski i dodaje: „mentalnie ju# si' nie godzimy z wyrzucaniem jedzenia – nie jest to zmiana radykalna ani gwa"towna, natomiast z roku na rok wi'cej #ywno!ci zostaje przeznaczonych na ponowny obrót. Recykling jedzenia”. W sieci Prezes Szcz'!niewski ma racj' i chyba nawet sam nie wie jak bardzo. M"ode pokolenia facebookowiczów, twitterowców, czy skupione wokó" innych portali spo"eczno!ciowych maj% oczy i serca otwarte. Grupa warszawianek postanowi"a rozwi%za& problem, nasilaj%cy si' zw"aszcza w okolicy !wi%t i na tere nie sto li cy zorga ni zo wa "a ak cj' „Podziel si' posi"kiem z Bezdomnymi”. Akcja, jak to w sieci bywa, rozszerzy"a si' na ca"y kraj. Ot tak – po prostu. Teraz osoby, których pó"ki w lodówce uginaj% si' pod ci'#arem przysmaków, zamiast je wyrzuca&, mog% pomóc g"odnym. Cz'stochowa te# ma swoje dobre przyk"ady – #ywno!& mo#na by"o do 8 stycznia przynosi& do Stowarzysze nia Wza jem nej Po mo cy Aga pe w Cz'stochowy przy alei Wolno!ci 44. Zebrana #ywno!& trafia do tych przebywaj%cych na ulicy, jak i podopiecznych o!rodków w Lubojence i Mariance R'dzi(skiej. To pewnie nie ostatnia taka akcja. Wiadomo – handel kieruje si' swoimi przes"ankami – wyja!nia Jan Szcz'!niewski. Trzeba wr'cz apelowa&, czy prosi& nasze spo"ecze(stwo, aby zakupy by"y przyzwoite jako!ciowo a nie ilo!ciowo. Z drugiej strony tych przepe"nionych koszyków mamy dzieci niedo#ywione, takie którym trzeba zapewni& chocia# w szko"ach jeden ciep"y posi"ek. )wi%teczne zakupy w rodzinie zacz'li!my ogranicza& do minimum. Podob- Marnuj!c "ywno#$ wp%ywamy na: &mieci. W Wielkiej Brytanii wyrzuca si' wi'cej #ywno!ci ni# opakowa( (ponad 25% wyrzucanej #ywno!ci jest wci%# nierozpocz'ta i w opakowaniu). Klimat. Energoch"onna produkcja #ywno!ci a tym bardziej jej marnowanie – przy!piesza zmiany klimatyczne (oko"o 20% produkcji gazów cieplarnianych wi%#e si' z produkcj%, przetwarzaniem, transportem i przechowywaniem #ywno!ci). Metan pochodz%cy z gnij%cej #ywno!ci jest nawet 20-krotnie gro*niejszym gazem cieplarnianym ni# dwutlenek w'gla. Woda. Marnowanie #ywno!ci – to marnowanie wody (kilogram wyrzuconej wo"owiny oznacza zmarnowanie 5-10 ton wody u#ytych na jej wyprodukowanie). Trzeba pami'ta&, ze Polska ma jedne z najmniejszych w Europie zasoby wody. Marnowanie #ywno!ci w naszym kraju, b'dzie tylko pog"'bia& problem susz, zapewnieniem wody do konsumpcji i gospodarki. Energia. Wytworzenie ka#dego bochenka chleba, torebki cukru czy kartonu nape"nionego mlekiem oznacza konkretne ilo!ci kilowatogodzin energii zu#ytych w procesie produkcyjnym. Wyrzucenie do !mietnika niepotrzebnej #ywno!ci oznacza nie tylko bezpo!rednie straty materialne – to tak#e bezsensowne marnotrawstwo tak potrzebnego nam wszystkim pr%du. nie jak potrawy z wigilijnego sto"u. Równie# z autopsji pami'tam upychany w policzku kawa"ek karpia, który nie chcia" si' zmie!ci& pod kapust% albo co gorsza pod bia"ym obrusem. Maria Kowalewska z Banków $ywno!ci podkre!la, #e zmarnowania wielu produktów "atwiej unikn%&, kiedy w przygotowaniach uwzgl'dnimy gusta kulinarne go!ci i domowników. S% osoby nie znosz%ce na przyk"ad sa"atki jarzynowej czy makowców lub karpia, a te potrawy pojawi% si' w wielu domach, gdzie wa#na jest kulinarna tradycja. Rola gmin W sierpniu, gdy o !wi'tach jeszcze nikt nie my!la" (nawet moje nadgorliwe znajome panie domu), )l%ski Bank $ywno!ci alarmowa", #e ma do dyspozycji 4400 ton #ywno!ci. By"o niebezpiecze(stwo, #e nie wykorzysta ca"ej puli. Oko"o 30 proc. gmin nie zwróci"o si' bowiem o pomoc #ywno!ciow% dla najubo#szych mieszka(ców. Wszyscy zadawali sobie pytanie, dlaczego ten potencja" nie jest zatem wykorzystywany? Prezes )B$ podkre!la", #e decyduje o tym brak zaanga#owania niektórych gmin. Czy sytuacja powtórzy si' w okolicach Wielkanocy? Na pocz%tku Nowego Roku pozostaje nam #yczy& owym gminom zmiany nastawienia. Bo m"ode pokolenie, nawet to, które do niedawna upycha"o kanapki po k%tach – ju# wie, #e kiedy si' z zadowoleniem robi nadmiarowe zakupy w supermarkecie, kto! w tej w"a!nie chwili …naprawd' umiera z g"odu. $e trzeba si' „skrzykn%& na fejsie” i zebra& to, co zosta"o z wielkich urodzin, imprez rodzinnych czy towarzyskich, wspomóc tych, którzy maj% pust% lodówk'. Pomocna okazuje si'… technika. Maria Kowalewska z Banków $ywno!ci mówi, #e pora mi'dzy )wi'tami a Nowym Rokiem to czas, kiedy produktów spo#ywczych zwykle marnuje si' najwi'cej. Dlatego przy go to wa no mi ni -po rad nik któ ry mo#e u"atwi& zagospodarowanie zapasów we w"asnej lodówce. Informacje znajduj% si' na stronie internetowej www.niemarnuje.pl. Mo#emy u#ywa& aplikacji „Nie marnuj”, dzi'ki której policzymy porcje potrzebne do przyrz%dzania rodzinnych obiadów, dowiemy si' jak z kartk% lub smartfonem w r'ku zaplanowa& zakupy, gdzie znale*& informacje o dacie przydatno!ci do spo#ycia, czy wreszcie – jak podzieli& si' z innymi. I na koniec dostajemy has"o do wyci'cia i przyklejenia magnesem na lodówk'. Zmieniaj%c swoje przyzwyczajenia nie tylko zapobiegasz marnowaniu #ywno!ci, mo#esz odmieni& równie# czyj! los. Czego Pa(stwu i sobie #ycz'. Autorka wspó!tworzy magazyn ekologiczny „Wysypisko” w Polskim Radiu Katowice. ! 5 Foto. Arkadiusz !awrywianiec Z prof. JERZYM BUZKIEM, przewodnicz!cym Komisji Przemys"u, Bada# Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego, premierem rz!du RP (1997$2001), przewodnicz!cym Parlamentu Europejskiego (2009$2012), rozmawia WIES%AW KOSTERSKI 6 Przed &l!skiem jest ogromna przysz"o'( – W 2009 roku, podczas targów gór! nictwa w Katowicach, powiedzia" pan, #e je$li Polska nie b%dzie rozwija& rów! nocze$nie energetyki w%glowej, ato! mowej i odnawialnej, to za 15 lat w pol! skich domach i przedsi%biorstwach zabraknie energii elektrycznej. Min%"o 6 lat i Polsce zabrak"o pr'du. Co si% sta"o? – To co by!o do przewidzenia: pierwsze powa"ne ostrze"enie. W Polsce w przeliczeniu na jednego mieszka#ca b$dziemy zu"ywali coraz wi$cej energii elektrycznej. W przemy%le i wielu innych dzia!ach gospodarki ci&gle zu"ywamy jej za du"o w przeliczeniu na wielko%' produkcji czy us!ug, ale akurat na jednego mieszka#ca – za ma!o, a w!a%nie ten ostatni wska(nik %wiadczy o poziomie rozwoju cywilizacyjnego. – Z tego wynika, #e ten poziom jest niski. – Tak. Jest ni"szy ni" w wielu europejskich krajach – Danii, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Luksemburgu, Austrii, mo"e nawet w Czechach. – Sytuacja energetyki jest taka, #e nie! korzystne warunki pogodowe demolu! j' 38!milionowy europejski kraj. – W jakim sensie demoluj&? – Zabrak"o nam w tym roku pr'du. – To prawda. Ale tworzymy wspólny rynek energii. Zawsze, tak jak i tym razem, mo"emy ratowa' si$ dostawami z zewn&trz. Jednak chodzi o to, aby%my sami wytwarzali pr&d na w!asne potrzeby. Wi$c do produkcji pr&du z w$gla musimy doda' jeszcze produkcj$ z atomu i (róde! odnawialnych, a wi$c rozwija' wszystkie trzy (ród!a wytwarzania energii elektrycznej. – Nie budujemy jednak si"owni j'dro! wej, z energi' odnawialn' jest bardzo ró#nie, a dodatkowo s"ycha& g"osy, #e wyrok na w%giel ju# zapad". – Absolutnie nie. Wyrok na w$giel nie zapad!, a globalne porozumienie klimatyczne z Pary"a wyra(nie unika takiego stwierdzenia. Cho' takie zakusy s&. Od 11 lat bior$ udzia! w Brukseli w posiedzeniach Europejskiego i )wiatowego Zwi&zku Producentów i U"ytkowników W$ gla, gdzie pro mu je si$ wykorzystanie tego surowca. W Chinach i Indiach przewiduje si$ stosowanie w$gla jeszcze przez kilka dziesi$cioleci. Nikt nie mówi, "e wyrok zapad!, ale takie zagro"enie mo"e si$ w Polsce pojawi', je"eli ten nasz w$giel b$dziemy wykorzystywa' w sposób ma!o rozwa"ny. – Prosty – z kopalni do elektrowni. – Potrzebne s& czyste technologie wykorzystania w$gla w energetyce czy ciep!ownictwie. Niezale"nie od tego potrzebne jest te" wydobywanie w$gla w sposób ekonomicznie op!acalny. – Górnictwo jest schy"kowym prze! mys"em w Europie? – W wielu krajach – tak, ale w Polsce nie musi tak by'. – Co przemawia za tym, #e nie musi. – Bo to od nas samych zale"y, czy potrafimy najpierw z zyskiem wydobywa' w$giel, a potem wykorzysta' go w spo- sób czysty i bezpieczny dla !rodowiska. I nie chodzi tylko o sprawy klimatu. W Belgii, Francji i Wielkiej Brytanii rezygnowano z w"gla kilkadziesi#t lat temu nie z powodu spraw klimatycznych. – Tylko? – Cho$by dlatego, %e trudno go wydoby$, bo jest to kosztowne i niebezpieczne zarówno pod ziemi#, jak i na powierzchni. Wiemy jakie s# skutki szkód górniczych, jak ucierpia& nasz Bytom i inne !l#skie miasta. Ju% wtedy, we wspomnianych krajach, okaza&o si", %e s# inne, lepsze sposoby zdobywania energii – energetyka odnawialna, atomowa, tak%e gaz. Zatem nie z powodu pakietu klimatycznego, ale ze wzgl"du na dojrza&o!$ technologiczn# i ekologiczn# Europa z w"gla rezygnowa&a. – Wi!c czas na nowoczesno"# tak$e w Polsce. – Na pewno nie mo%emy wykorzystywa$ w"gla w taki sposób, w jaki robimy to dzisiaj. W Krakowie nie chc# ju% pali$ w"glem, bo si" dusz#. W Pekinie i Szanghaju podobnie. Sami narzucamy sobie kaganiec, wykorzystuj#c w"giel w sposób prymitywny. A nie musi tak by$. Mia&em to na my!li wspó&organizuj#c najpierw klaster, a potem Centrum Czystych Technologii wykorzystania w"gla w Katowicach, Zabrzu i Miko&owie oraz Europejski Instytut Innowacji i Technologii z nastawieniem na paliwa kopalne w Gliwicach i Krakowie. Na razie wygl#da jednak na to, %e era w"gla si" sko'czy, skoro jako! nie chcemy stosowa$ tych czystych technologii jego wykorzystania, chocia%by najnowocze!niejszej instalacji zgazowania w"gla kamiennego do produkcji pr#du, ciep&a i gazu, o której powstanie w K"dzierzynie-Ko(lu od dawna zabiegam. – Dlaczego tego nie robimy? Dlacze% go wci&$ mno$ymy koszty i zagro$enia, a nie idziemy w stron! nowoczesno"ci? Gdzie tkwi problem – w braku woli po% litycznej, niezrozumieniu wagi sprawy? – Sam pan odpowiedzia& na to pytanie. Kropka. Niezale%nie za! od sposobu wykorzystania w"gla po jego wydobyciu, samo wydobycie te% sprawia nam dzisiaj problemy. – Z tego trzeba jako" wybrn&#. Czy sy% tuacj! g'!bokiego kryzysu górnictwa nie powinni"my wykorzysta# do prywaty% zacji kopal(? – Tak, przysz&o!ci# górnictwa powinna by$ prywatyzacja. Przypomn", %e jeszcze wi"ksze problemy ni% obecnie mieli!my osiemna!cie lat temu. W górnictwie by&o ponad 60 kopal', $wier$ miliona pracowników, produkowali!my grubo powy%ej 100 mln ton w"gla. Po gruntownej analizie opracowali!my perspektywiczny program. Okaza&o si", %e trzeba mocno ograniczy$ wydobycie tam, gdzie jest ono nieop&acalne, zamkn#$ te kopalnie czy !ciany wydobywcze, które nie dawa&y nadziei na rentowno!$. I zrobili!my to. Przekonali!my tak%e górników. Zrealizowali!my ca&y program restrukturyzacji, zamkn"li!my nierentowne kopalnie, niemal bez strajku. Nikt nie zosta& zwolniony. Ka%dy odchodzi& z górnictwa na w&asn# pro!b". – I Polska si! nie przewróci'a. – Ma&o tego, Polska stan"&a na nogi tak%e dzi"ki temu. W 1997 roku, na pocz#tku kadencji mojego rz#du, ka%dy z Polaków niezale%nie gdzie mieszka& – piel"gniarka z Bia&egostoku czy nauczyciel ze S&upska – dop&aca& po kilkaset z&otych rocznie do wydobywania w"gla. Straty górnictwa by&y ogromne. W wyniku naszej reformy, któr# przeprowadzili!my z ogromnym wysi&kiem, a tak%e z ryzykiem politycznym, jaki si" z tym wi#za&, górnictwo odprowadza&o ju% zyski do bud%etu, bywa&o %e wi"ksze ni% przemys& petrochemiczny, który jest zwykle najbardziej dochodowy. Uwzgl"dnili!my przy tym potrzeby gmin górniczych. W trakcie restrukturyzacji obowi#zywa& specjalny pakiet socjalny dla górników. – Kolejne rz&dy nie skorzysta'y z mo$% liwo"ci, o jakich pan mówi. – Nie mo%na dzia&a$ wbrew geologii i ekonomii. Je!li ko'cz# si" pok&ady w"gla albo gdy s# one bardzo g&"boko, zanieczyszczone lub te% niemo%liwe jest zapewnienie pe&nych warunków bezpiecze'stwa trzeba schodzi$ z takiej !ciany wydobywczej. Drugim elementem jest ekonomia. Wydobycie musi by$ dochodowe, kopalnie musz# z czego! %y$ i rozwija$ si". Nie znam sposobu obej!cia tych dwóch ogranicze'. – To jak osi&gn&# rentowno"#? – Trzeba po prostu dobrze gospodarowa$, trzeba utrzyma$ koszty poni%ej dochodów ze sprzeda%y. – Skoro uda'o si! „Bogdance” i „Sile% sii”, któ ra w Kom pa nii W! glo wej przynosi'a rocznie 100 mln z' strat, to dlaczego nie udaje si! w innych kopal% niach? – W naszym programie uzdrawiania górnictwa, który ko'czy& si" w 2002 roku i da& pozytywne efekty na dobre 10 lat, by&a przewidziana, w drugim etapie, stopniowa prywatyzacja kopal'. Innym wariantem mog&aby by$ pionowa konsolidacja górnictwa z energetyk# w"glow#, jak to ma miejsce od dwóch dekad w Tauronie. Od tamtego czasu mamy ju% ósmy kolejny rz#d, a do ko'ca prywatyzacji ci#gle daleko. – Niektórzy mówi&, $e z obawy przed zwi&zkami zawodowymi, które gro$& „czwartym powstaniem "l&skim”, a tak$e z powodu koniunkturalizmu po% litycznego kolejnych ekip: hu"tawki od wyborów do wyborów, by nie stra% ci# wielkiego elektoratu – 0,5 mln "wiadomych wyborców? – Do tego dodam, %e mo%e zabrak&o szczerej i otwartej rozmowy z górnikami na temat restrukturyzacji. – Pytanie o górnictwo jest pytaniem o przysz'o"# )l&ska, o wizj! rozwoju re% gionu i jego rol! w polskiej gospodar% ce. Czy nie powinni"my zaprzesta# prostego eksploatowania dóbr natury, jak robili to nasi dziadkowie? Mo$e czas, by zmieni# filozofi! my"lenia o )l& sku – ogra ni cza# wy do by cie, a w miejsce likwidowanych kopal(, ma% j&c znakomit& kadr! in$yniersk&, budo% wa# przedsi!biorstwa oparte na inno% wacyjnych technologiach? – 16 lat temu, jeszcze w moim rz#dzie, weszli!my w program gospodarki opartej na wiedzy. W&#czy&em wówczas nasz kraj, razem z reszt# Grupy Wyszehradzkiej, do dzia&a' unijnych na rzecz innowacyjno!ci, szybkiego rozwoju i konkurencyjno!ci gospodarki. Po 2001 roku dzia&a' tych zaniechano. Dekad" temu, w Parlamencie Europejskim, odpowiada&em za unijny program bada' i rozwoju, najwi"kszy taki program na !wiecie. Dzi! nosi on nazw" Horyzont 2020 i opiewa na niemal 80 mld euro. Innowacyjno!$, nowe technologie, komercjalizacja wyników bada' to dzisiaj wyzwanie dla Polski i Europy, je!li chcemy by$ konkurencyjni, rozwija$ si" i tworzy$ miejsca pracy. Dla )l#ska to ogromnna szansa. – Co zatem z kopalniami na )l&sku? – *#czenie ich ze spó&kami energetycznymi mo%e by$ korzystnym rozwi#zaniem, jak to w naturalny sposób ma miejsce w w"glu brunatnym – w Be&chatowie czy Turoszowie. Trudno jednak przypisywa$ do spó&ek energetycznych nierentowne kopalnie w"gla kamiennego. Mo%emy w ten sposób zachwia$ energetyk# i nie uratowa$ górnictwa. Mo%liwe jest te% powolne, stopniowe wycofywanie si" z w"gla kamiennego, je!li zdecydujemy o tym w programie perspektywicznym na 30 – 50 lat. – Czyli powinni"my pój"# w stron! modelu niemieckiej energetyki i górnic% twa, które wydobywa rocznie oko% 'o 185 mln ton w!gla brunatnego. – Tak. Niemcy zamykaj# kopalnie w jednym miejscu, otwieraj# w drugim. Trzeba mie$ zdecydowan# wizj", przekona$ do tego ludzi i podj#$ ryzyko realizacji tej wizji. Bez ryzyka, bez twardych dzia&a', nic takiego si" nie stanie. – Skoro wiemy, jak te klocki pouk'a% da#, to dlaczego tego nie robimy? – Trudno mi powiedzie$ dlaczego tak dzi! jest. Kiedy! uczestniczy&em w ca&ym cyklu reformy górnictwa w"gla kamiennego, od tworzenia programu, a% do momentu jego pe&nego wdro%enia, pozna&em wszystkie fazy i stopnie dzia&ania na rzecz innowacyjno!ci, rozwoju przemys&u na wysokim poziomie technologicznym i wiem, %e da si" to zrobi$. – Czy )l&sk stanie si! ziemi& zapo% mnian&, wyeksploatowan&, wypalo% n&, bez perspektyw? – )l#sk nie jest tak# ziemi# i tak# ziemi# nie b"dzie. Mówi" o tym w sposób bardzo zdecydowany. Opowie!ci o tym, %e )l#sk umiera s# nieuzasadnione i nie odpowiadaj# rzeczywisto!ci. Oczywi!cie mamy swoje problemy, niektóre bardzo powa%ne, jak cho$by zniszczone !rodowisko. Bezrobocie w naszym regionie jest jednak ci#gle jednym z najni%szych w kraju. To jest wska(nik wa%ny. Wysoko!$ zarobków nale%y 7 miast, wykorzystanie synergii i efektu skali umo!liwi stopniowe zmniejszanie i likwidowanie obszarów biedy. Chcia%bym, aby wszystkie miasta naszego regionu osi"gn'%y ten poziom, który uda%o si' uzyska& w Gliwicach, Tychach, Bielsku-Bia%ej i Katowicach, gdzie brakuje ju! ludzi do pracy. – Czeka nas na $l#sku drugie odbicie, jak po reformie górnictwa sprzed kilku" nastu lat? – (l"sk potrzebuje ustawy metropolitalnej. Warszawa ma swoj" osobn" ustaw', niepodobn" do !adnego innego miejsca w Polsce. Stolica na to zas%uguje. Ze (l"skiem jest dok%adnie tak samo. (l"sk potrzebuje specyficznej ustawy i na to trzeba si' odwa!y&. – Mamy tylko s!owa. – S" rozwi"zania i propozycje. Jestem przekonany, !e przed (l"skiem jest ogromna przysz%o#&. To zale!y przede wszystkim od nas samych, w jaki sposób wykorzystamy wielkie do#wiadczenie ostatnich o#miu pokole) przemys%owego rozwoju (l"ska i si%' ludzi tu mieszkaj"cych. – Perspektyw% rozwoju stworzy! program $l#sk 2.0, wynikaj#cy g!ównie z dramatycznie trudnej sytuacji górnic" twa. Wejdzie on w &ycie? – To nie do mnie pytanie. – Ale jest pytaniem o przysz!o'(? – Odpowiem tak – kiedy w 1995 roku postawiono problem stworzenia kontraktu regionalnego dla (l"ska, uczestniczy%em w tym przedsi'wzi'ciu jako jeden z doradców. G%ównym animatorem programu by% ówczesny Zarz"d Regionalny NSZZ Solidarno#&, z Markiem Kempskim na czele. Chwa%a im za to! Ten program ujrza% #wiat%o dzienne. By% kompleksowy, przewidywa% co najmniej kilkana#cie lat przekszta%ce) naszego przemys%u, mieszkalnictwa, systemu komunikacji, kultury, rekreacji. Przez dwa dziesi'ciolecia niektóre elementy tego programu by%y z powodzeniem krok po kroku realizowane. A wi'c da si' to zrobi&. – Czego potrzeba? – Profesjonalizmu i odwagi w podejmowaniu ryzyka, tak!e rozmowy z lud$mi. Musimy my#le& o takich rozwi"zaniach, któ re b' d" s%u !y %y na szym dzieciom i wnukom, jak cho&by o nowoczesnym przemy#le: elektronice, nanoi biotechnologiach, informatyce, robotyce, outsourcingu. Ale tak!e o rewitalizowaniu dzielnic #l"skich miast i restaurowaniu naszych zabytków, o rozwijaniu miejsc, takich jak Park (l"ski, który ma szans' sta& si' najwi'kszym w Europie centrum rekreacji, rozrywki i kultury. W%a#nie tak, czyli perspektywicznie, trzeba wykorzystywa& pieni"dze unijne. Na (l"sku sta& nas na wielkie rzeczy. Mamy doskona%e po%o!enie na naszym kontynencie, najlepsze w kraju po%"czenia komunikacyjne i przede wszystkim wykszta%conych, do#wiadczonych ludzi. Sukces le!y na ulicy, czeka !eby go podnie#&. Nas na to sta&. ! Foto. Arkadiusz !awrywianiec do najwy!szych w kraju. Mamy dobre drogi, chocia! komunikacja wewn"trz województwa wymaga jeszcze poprawy. Jeste#my dobrze skomunikowani trasami kolejowymi np. z Warszaw", ale za to do Krakowa je$dzimy poci"giem bodaj d%u!ej ni! w XIX wieku. To kompromitacja, trzeba to zmieni&! Natomiast je#li przyjrzymy si' wszystkim dzia%aniom i rozwi"zaniom wdra!anych na (l"sku, to okazuje si', !e naprawd' nie jest tak $le. – Jednak nigdzie w Polsce nie ma tak wielkich stref biedy i poprzemys!o" wych terenów – opuszczonych, znisz" czonych, zdegradowanych – jak u nas. – Ma pan racj'. To jest wielkie wyzwanie przed rz"dz"cymi. Rz"d, którym kierowa%em, dokona% tak!e reformy zwi"zanej z samorz"dno#ci". Jej celem by%o uzbrojenie polskich miast, tak!e na (l"sku, w bardzo silny mandat rozwoju gospodarczego. W woj. #l"skim ilo#& wykorzystanych #rodków unijnych jest najwy!sza w kraju. Równocze#nie miasta na prawach powiatu maj" wi'ksze mo!liwo#ci rozwoju i kreowania nowoczesnych, efektywnych rozwi"za). Tak" si%' rozwojow" przyznali#my kilkunastu miastom na (l"sku w%a#nie po to, aby skutecznie rozwi"zywa& problemy regionu. – Nie wszyscy sobie z tym radz#. – Bo to wymaga czasu i wspólnych dzia%a). Je#li mieliby#my zrobi& kolejny krok, to ten krok musia%by by& – budow" silnej aglomeracji. Po%"czenie 8 w tematyczny lunapark. By' mo#e jednak mog$o by' zupe$nie inaczej. Renesans i anihilacja miasta? racaj"c jeszcze na chwil! do wizji przeW kszta$cenia krakowskiej Nowej Huty w park rozrywki, podkre&li' trzeba, #e jest to Notatnik spó!nionego przybysza MAREK S. SZCZEPA"SKI Miejskie sieroty po realnym socjalizmie? (I) Nowa Huta, Nowe Tychy – apokalipsa i rado!" utorzy wydanego przed dziewi!ciu laty A tomu Futuryzm miast poprzemys!owych przedstawili apokaliptyczn" i radosn" zara- zem wizj! podkrakowskiej Nowej Huty w roku 2050. Miasta ju" nie ma. Na jego miejscu znajduje si# Nowa Huta Lunapark Historii, jedyny w swoim rodzaju nowoczesny skansen, w którym mo"na zobaczy$ to za!o"one przez Stalina robotnicze miasto w ró"nych okresach jego rozwoju. Prorokuj" te# upadek powsta$ego w po$owie minionego stulecia miasta – bezrobocie, ucieczk! mieszka%ców, wreszcie decyzj! o wyburzeniu huty i budow! o&rodka satelitarnego dla Krakowa. W por! jednak pojawia si! inwestor zza Oceanu, który wykorzystuj"c resztk! potencja$u tkwi"cego w przestrzeni Nowej Huty wznosi, z czasem znakomicie prosperuj"cy, park rozrywki. Hindus ante portas rzypadek Nowej Huty pojawia si! w tym P miejscu nie bez przyczyny – to zbudowana od podstaw, w dobie realnego socjali- zmu, przestrze% o typowej architekturze i urbanistyce stworzona z przeznaczeniem g$ównie dla klasy robotniczej. Niemal#e zupe$nie tak samo jak Nowe Tychy realizacj! projektu, który – o czym b!dzie jeszcze szerzej mowa – datuje si! na okres podobny do wzniesienia Nowej Huty. Dzi& ró#nica mi!dzy wykonaniem dwóch planów jest jednak zasadnicza – w przypadku Tychów, oczywi&cie wi!kszych i bardziej z$o#onych ni# osiedle przy dawnej Hucie Lenina, a obecnie Accelor Mittal Poland, nikomu nie jawi" si! wizje przekszta$cenia miasta wy$"cznie hipoteza, ze wzgl!du na specyfik! o&rodka przypuszczalnie jednak niewykluczona. Pomimo wszystkich ró#nic dziel"cych dzielnic! stolicy ma$opolski i górno&l"skie Tychy, w przypadku tych ostatnich rozpad miasta móg$ dokona' si! rzeczywi&cie. Utrata zainteresowania miastem, wyludnienie osiedli, wzrost przest!pczo&ci – innymi s$owy ca$kowita dezintegracja, dla którego jedynym ratunkiem by$aby sprzeda# lub wyburzenie, bywa$y dawnymi proroctwami dla miasta socjalistycznego u progu kapitalizmu. Dzi& nic podobnego jednak si! nie zapowiada. Tychy przetrwa$y okres transformacji, rzec mo#na nawet, #e wysz$y z niego obronn" r!k". Pomimo wielu problemów typowych dla wspó$czesnych miast &rednich rozmiarów, wi!kszo&' mieszka%ców zadowolona jest z zamieszkiwania w Tychach. Tychy – historia najkrótsza owe Tychy powsta$y na podstawie N uchwa$y Prezydium Rady Ministrów z 4 pa(dziernika 1950. W tym czasie na tere- nie przysz$ego miasta istnia$o ju# kilka rozproszonych wiosek, to w$a&nie pomi!dzy nimi stan"' mia$y kolejne osiedla tworz"ce socjalistyczne miasto. Historia osad zajmuj"cych okoliczne obszary jest jednak znacznie d$u#sza. Pierwsza pisemna wzmianka o Tychach pochodzi z 1647 roku, a ich losy powi"zane s" &ci&le z histori" ziemi pszczy%skiej na przestrzeni wieków pozostaj"cej we w$adaniu kolejnych ksi"#"t z ró#nych, przede wszystkim niemieckich rodów. W roku 1922, po Plebiscycie, zosta$y w$"czone w sk$ad terytorium II Rzeczpospolitej, jako wsie cz!&ciowo uprzemys$owione. Procesy industrializacji przebiega$y tu, podobnie zreszt" jak na pozosta$ych terenach ksi!stwa pszczy%skiego, od pocz"tku XIX wieku. Po&ród najwa#niejszych wytwórni powsta$ych w tamtym okresie wymieni' trzeba dwa browary, czy istniej"c" po dzi& dzie% fabryk! celulozy w Czu$owie. #wiadomo!" projektantów i kompromisy lan miasta i zasady wytwarzania jego przeP strzeni by$y wynikiem kompromisu mi!dzy #"daniami i oczekiwaniami w$adz politycz- nych oraz sektora przemys$owego, a zamierzeniami urbanistów i architektów. Generalni projektanci Tychów mieli pe$n" &wiadomo&', #e tworz" ca$kowicie nowe miasto socjalistyczne, a przyj!te przez nich rozwi"zania przestrzenne b!d" mie' wp$yw na przysz$" spo$eczno&'. Nie mo#na zapomnie', #e w chwili powstania Nowych Tychów przestrze% miejska by$a jedynym czynnikiem $"cz"cym zró#nicowan" etnicznie i kulturowo ludno&' zamieszkuj"c" kolejne dzielnice. Ikony i idee oncepcja zagospodarowania przestrzeni K miejskiej przewidywa$a jej podzia$ na bardzo wyra(ne bloki urbanistyczne – dzielnice oznaczane kolejnymi literami alfabetu. Budo- wa nowego miasta socjalistycznego rozpocz!$a si! w 1950 roku, a projekt pierwszego Osiedla A zosta$ opracowany przez Tadeusza Teodorowicza-Todorowskiego z Politechniki Gliwickiej, osoby niezwykle wielobarwnej, dowcipnej i poetycko zorientowanej. Charakterystyczny dla okresu socjalistycznego zamiar opiera$ si! na rozwi"zaniach geometrycznych, osiowych i monumentalnych – przewidywano zbudowanie 58 budynków mieszkalnych ulokowanych na powierzchni 18,2 ha. W nast!pnym roku og$oszono konkurs na generalny plan nowego miasta, by w kolejnych latach realizowa' ostatecznie projekt zespo$u architektów w sk$adzie Kazimierz Wejchert i Hanna Adamczewska. Anna i magia liczb nie z planami, poczynaj"c od roZzwakugodne1951, budowano w Tychach jednostki umownie dzielnicami lub osiedlami. Pierwsze z nich – Osiedle A (nna) wzniesiono w latach 1951-54, ostatni w roku, w sumie do chwili obecnej powsta$y dwadzie&cia trzy dzielnice. Rozwój ca$ego miasta przebiega$ nierównomiernie, wyró#ni' mo#na jednak cztery podstawowe okresy ewolucji. W pierwszym z nich w latach 50. XX wieku oddawano do u#ytku ponad tysi"c mieszka% rocznie. W kolejnym, przypadaj"cym na lata 60. nast"pi$o wyra(ne za$amanie w budownictwie skutkuj"ce wyka%czaniem najwy#ej pi!ciuset do sze&ciuset mieszka% rocznie. W okresie trzecim – latach siedemdziesi"tych budowano znowu powy#ej dwóch tysi!cy mieszka% rocznie. Wreszcie lata dziewi!'dziesi"te przynios$y ponowne za$amanie budownictwa mieszkaniowego. Podkre&li' trzeba, #e w pierwotnych za$o#eniach miasto Tychy mia$o liczy' nie wi!cej ni# 100 000 mieszka%ców, tymczasem w roku 1990 ich liczba wynosi$a niemal#e 190 000, a obecnie, w ko%cu 2015 roku, nieca$e 125 000. Blisko dwukrotna nadwy#ka ludno&ci prowadzi' mog$a do wytworzenia niepokoj"cych zjawisk spo$ecznych, dynamika wzrostu zosta$a jednak zatrzymana, a aktualna liczba mieszka%ców zbli#ona jest do wynikaj"cej z pierwszych planów. #lepe kuchnie i mikroskopijne $azienki? zybkiemu wzrostowi liczby bloków mieszSw okre kaniowych budowanych w Tychach sie PRL nie towarzyszy$a ani wysoka jako&' wykonania, ani ich funkcjonalno&'. Zaskakuje fakt, #e standardy mieszkaniowe osi"gni!te w mie&cie socjalistycznym by$y ni#sze i gorsze ni# w pozosta$ych miastach województwa. Stanowi$o to efekt wyj"tkowo sztywnego respektowania zani#onych normatywów i zaostrzonych re#imów oszcz!dno&ciowych, a znajdowa$o wyraz mi!dzy innymi w wyposa#aniu mieszka% w mikroskopijne $azienki oraz tak zwane &lepe kuchnie. Co wi!cej w mie&cie, zw$aszcza w latach 1950-1980, budowano liczne hotele robotnicze stanowi"ce tanie lokum dla g$ównie niewykwalifikowanych pracowników okolicznych zak$adów pracy. Hotele te zapewnia$y niski standard zamieszkiwania. Hoteli ju# nie ma, ale wielkie zespo$y mieszkaniowe pozosta$y i wydaj" si! wiecznym, niezmiennym elementem miasta, nazywanym niegdy& idealnym miastem socrealizmu. Felieton zosta! napisany z dr Barbar% Lewick% z Instytutu Socjologii Uniwersytetu &l%skiego 9 Foto. Agnieszka Szymala Opinia w sprawie nadania Profesorowi Marianowi Kisielowi doktoratu honorowego Akademii im. Jana D"ugosza w Cz#stochowie wsze znalaz! czas na rozliczne spotkania: autorskie, konferencyjne, redakcyjne i towarzyskie, dzi"ki którym zdobywa! wiedz" o ludziach i otaczaj#cym go $wiecie. W $rodowisku m!odoliterackim zaistnia! jako student i ju% wtedy powierzono mu wa%ne funkcje. Zwa%ywszy Jego zas!ugi w obszarze literaturoznawstwa oraz liczne dzia!ania w sferze %ycia kulturalnego i akademickiego, zastanawiam si", jak godzi rozliczne obowi#zki towarzyskie z rzeteln#, sumienn# prac# naukow#. Chc#c okre$li& Go jednym s!owem, wybieram: „ruchliwo$&”. tudent Marian Kisiel nie chodzi!, Sc# lecz biega! – korytarzem czy uli– na zaj"cia, spotkania, do bibliote- Uczony i poeta prof. ANNA W!GRZYNIAK Akademia Techniczno-Humanistyczna w Bielsku-Bia!ej lat podziwiamy twórcz# aktywOd no$& Profesora Mariana Kisiela, który z niespo%yt# energi# uprawia 10 ró%ne gatunki literatury naukowej i krytycznej, uczy, przemawia, organizuje, uczestniczy w rozlicznych gremiach. Na pocz#tek krótka charakterystyka: b!yskotliwy, szybki, decyzyjny, doskonale zorganizowany, uprzejmy i pogodny, otwarty i %yczliwy, wci#% m!odzie'czy, odporny na dzia!anie czasu. Nigdy nie by! ksi#%kowym molem, za- ki. Profesor Marian Kisiel te% nie kroczy dostojnie, a w swoim zabieganiu znajduje czas na czytanie, pisanie, rozliczne kontakty zawodowe i towarzyskie. Dzisiaj wszyscy %yjemy w pr"dko$ci, jednak niewielu umie w po$piechu zorganizowa& si" tak doskonale, jak robi to Profesor Kisiel – krytyk literacki, historyk literatury, poeta, animator %ycia kulturalnego, sprawny administrator i zarz#dca, pe!ni#cy wa%ne funkcje w uniwersytecie, redakcjach i gremiach kolegialnych, cz!onek kilku rad naukowych i stowarzysze' (Towarzystwo Literackie im. A. Mickiewicza, Towarzystwo Literackie im. T. Parnickiego), przewodnicz#cy Komitetu Okr"gowego Olimpiady Literatury i J"zyka Polskiego, od 2008 roku ekspert Pa'stwowej Komisji Akredytacyjnej. Ten uczony i poeta jest cz!onkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, cz!onkiem a zarazem wspó!za!o%ycielem Górno$l#skiego Towarzystwa Literackiego. Jego utwory poetyckie by!y t!umaczone na j"zyk czeski, hiszpa'ski, serbski, w"gierski i inne. Pisze wiersze i prace o literaturze, ale Jego kompetencje wykraczaj# poza literaturoznawstwo. Warto wiedzie&, %e kierowa! Studiami Podyplomowymi Logopedii i Medialnej Emisji G!osu, by! te% pomys!odawc# i wspó!twórc# Centrum Logopedii i Audiodeskrypcji U(l, s!owem „cz!owiek orkiestra” naszej humanistyki. Osi#gni"cia Profesora Kisiela dostrzegano, jako student otrzyma! stypendium Naczelnej Rady Kultury ZSP, w roku 1989 – Stypendium im. T. Borowskiego, a spo$ród wielu nagród i odznacze' otrzymanych za osi#gni"cia w dziedzinie nauki i kultury polskiej wymieni" najwa%niejsze: Medal im. S. Grochowiaka, Nagroda Funduszu Literatury, Nagroda Artystyczna dla M!odych Twórców Wojewody Katowickiego (dwukrotnie), nagroda Miasta Sosnowca, Nagroda Literacka im. Jod!owskiego, nagroda Fundacji W!adys!awa i Nelli Turza'skich w Toronto, Medal Komisji Edukacji Narodowej, Z!ota Odznaka za Zas!ugi dla Uniwersytetu (l#skiego, Br#zowy Medal Zas!u%ony Kulturze Gloria Artis, Odznaka Hono- rowa za Zas!ugi dla Województwa "l#skiego, Srebrny Krzy$ Zas!ugi, Odznaka Honorowa Zas!u$ony dla Kultury Polskiej. Zawsze zro%ni&ty z Uniwersytetem "l#skim, okresowo podejmowa! prac& w innych uczelniach, np. w latach 2002 – 2004 pracowa! w Wy$szej Szkole Pedagogicznej w Cz&stochowie, z któr# od dawna !#czy!y Go mocne wi&zy naukowe – promotorstwo prac doktorskich, konferencje, ksi#$ki, projekty badawcze. Przy okazji trzeba nadmieni' rzesz& doktorów i otaczaj#cych Profesora doktorantów, gdy$ o warto%ci Mistrza %wiadcz# dokonania uczniów, nad którymi sprawuje opiek&. Wybieraj# seminarium Profesora Kisiela, widz#c w Nim nie tylko erudyt& i znawc& literackiej wspó!czesno%ci, ale te$ $yczliwego inspiratora i wspania!ego pedagoga. Pierwszy w kraju specjalista od pokole( i prze!omów, rozumie potrzeby innego, umie by' „na luzie”. Niezrównany dydaktyk przekazuje wiedz& z pasj# i swad#, klarownie i dowcipnie, bo wa$ne co si& mówi, ale wa$niejsze jak si& mówi. A Profesor umie uwodzi', nie jest kostycznym encyklopedyst#, zna dykteryjki i anegdoty, czaruje i dyscyplinuje. W Zak!adzie Profesora Kisiela rozkosz i rygor w jednym stoj# domu. Jego natura poetycka gwarantuje rozkosz wspólnego czytania, z kolei natura urz&dnicza, a wi&c perfekcyjna znajomo%' ustaw, nowelizacji i wielu innych procedur, pilnuje porz#dku. ho' urodzi! si& w J&drzejowie, 35 lat C dzia!a w naszym regionie, w trójk#cie: "l#sk – Zag!&bie – Cz&stochowa. W So snow cu uko( czy! Tech ni kum Elektryczne i tu podj#! studia polonistyczne na Uniwersytecie "l#skim, gdzie pracuje nadal. Elektrykiem nie zosta!, bo porwa!a go poezja. Zadebiutowa! jako ucze( utworem poetyckim Pie!ni, opublikowanym w tyskim tygodniku „Echo” i nomem omen, w pó)niejszej drodze $yciowej s!ycha' echo pierwszego sukcesu – od tej chwili drukowa! wiersze w antologiach poetyckich i recenzowa! debiuty poetyckie, nieledwie przeczuwaj#c, $e poezja stanie si& jego dozgonn# kochank# i g!ównym przedmiotem bada( naukowych, czyli sposobem na $ycie. Ju$ na II roku studiów ujawni! temperament krytyka literackiego, publikowa! nie tylko w czasopismach literackich „Kwarta!” i „Student”, jego recenzje i artyku!y ukazywa!y si& w „Poezji”, „Faktach”, „Pi%mie Literacko-Artystycznym”, „Radarze”, „*yciu Literackim”. M!ody, zdolny krytyk ze "l#ska w po!owie lat osiemdziesi#tych zaistnia! w ogólnopolskim %rodowisku, a w roku 1987 obj#! funkcj& zast&pcy redaktora naczelnego pisma „Student”, wokó! którego skupia!o si& %rodowisko m!odych adeptów pióra. Szkole „redakcyjnej roboty” zawdzi&cza nies!ychan# sprawno%' redagowania oraz rozliczne kontakty ze %rodowiskiem literackim w ca!ej Polsce, co w tym zawodzie bardzo si& przydaje. Uczony „fotelowo-biblioteczy” rzadko bywa dobrym krytykiem li te rac kim, bo $e by to $y cie „literackiego %wiatka” opisa', nie wystarczy by' obserwatorem, trzeba go do%wiadczy', dotkn#' zmys!ami, zaistnie' jako uczestnik, jak np. Kazimierz Wyka. Nazwisko Wyki, który po prze!omie pa)dziernikowym zaj#! niekwestionowane pierwsze miejsce w ówczesnej krytyce literackiej, nie pojawia si& tu przypadkiem. Zdaniem Profesora Kisiela, teksty zebrane w Rzeczy wyobra"ni, „bodaj najwa$niejszej ksi#$ce krytyczno-poetyckiej lat pi&'dziesi#tych, wyznaczy!y (…) kurs innym próbom systematyzacji najnowszej liryki”1. Wprawdzie Profesor krakowski bezpo%rednim mistrzem %l#skiego Profesora nie by!, to jednak trudno pomin#' podobie(stwa, zw!aszcza zainteresowanie literackimi pokoleniami, bowiem wi&kszo%' prac Profesora Kisiela dyktuje optyka generacyjna. Od pocz#tku dr#$y! problemy literackich wspólnot pokoleniowych. W studenckim szkicu krytycznoliterackim pisa! o pokoleniu literackim lat osiemdziesi#tych. Rozpraw& magistersk# po%wi&ci! poezji Nowej Fali, a wi&c twórczo%ci pokolenia lat siedemdziesi#tych. Przedmiotem Jego rozprawy habilitacyjnej by!a %wiadomo%' tzw. pokolenia 56. Wielokrotnie zajmowa! si& „nieobecnym pokoleniem” Orientacji i systematycznie %ledzi! to, co dzia!o si& po roku 1989. Jest niekwestionowanym znawc# literackiego stulecia, ale najbardziej pasjonuje go to, co jeszcze nieopisane. Odpowiedniego „klucza” do „umykaj#cego tekstu wspó!czesno%ci” szuka w kulturze literackiej, warunkuj#cej style pisania i odbioru. Wielokrotnie pisano o najwa$niejszym dla polskiej kultury prze!omie, który symbolizuje data Pa)dziernik 1956, lecz wi&kszo%' diagnoz powsta!a w oparciu o programy i teksty literackie, natomiast Profesor Kisiel – w ksi#$ce Zmiana. Z problemów !wiadomo!ci literackiej prze#omu 1955-1959 w Polsce – uwa$nie studiuje wypowiedzi krytycznoliterackie i publicystyk& filozoficzno-ideologicz n#. Ja ko ba dacz %wia do mo %ci literackiej, pokazuje jak do tego prze!omu dosz!o. Konfrontacja ró$nych stanowisk sprzyja rewizji utartych pogl#dów, a usytuowanie badanego zjawiska w szerokim horyzoncie %wiatopogl#dowym i estetycznym pozwala weryfikowa' obiegowe „prawdy”. Autor Zmiany stara si& by' bezstronny, ale przecie$ polemizuje, daj#c wyraz w!asnym przekonaniom. Gdy przedstawia dyskusj& na temat liryki imaginatywnej, to wyra)nie sekunduje „szkole krakowskiej”. Wspomnianego Kazimierza Wyk& ceni za otwarto%', za to, $e twórczo%' m!odych „rozpatruje w <synkretycznej> oraz <wielo%wiatopogl#dowej> (…) tradycji polskiej liryki”2. Si&gaj#c po rozliczne konteksty, z ogromn# kompeten- cj# socjologiczn# i filozoficzn# opowiada jak kszta!towa!a si& %wiadomo%' literacka w Polsce „odwil$owej”. W bogatym dorobku Profesora Zmiana... jest pozycj# jedn# z wa$niejszych, zalecan# polonistom z uwagi na klarowny, syntetyczny wyk!ad skomplikowanej problematyki i wielostronne uj&cie „odwil$owej” dyskusji. Warto%' tej pozycji podnosi to, $e spór „nowoczesnych” z „realistami” b&dzie si& powtarza! w nast&pnych dekadach. arówno w Jego powa$nych studiach, Zwiejak w recenzjach czy drobnych notach le miejsca zajmuje refleksja na temat pokoleniowej %wiadomo%ci. Jako „cz!owiek ksi#$kowy”, Profesor Kisiel uczy si& od najlepszych, z drugiej strony – )ród!em tak rozleg!ej wiedzy o $yciu literackim s# gor#ce spory z okresu studenckiego, kiedy roczniki lat osiemdziesi#tych, by zaistnie' na artystycznej mapie, budowa!y wi&zi wspólnotowe i szuka!y tego, co je ró$ni od starszych twórców. Jako krytyk Marian Kisiel zadebiutowa! broszur# o literaturze lat osiemdziesi#tych i od tej pory wyda! kilkana%cie ksi#$ek, których tu nie sposób omówi'. Wymieni& zatem tytu!y wa$niejszych pozycji, pomini&tych w pobie$nym omówieniu: Od Ró$ewicza. Ma#e szkice o poezji (1991), Pokolenia i prze#omy. Szkice o literaturze polskiej drugiej po#owy XX wieku (2004), Przypisy do wspó#czesno!ci (2006), Ananke i Polska. O liryce Zdzis#awa Stroi%skiego (2013), Ruiny istnienia. Szkice o poetach mniej obecnych (2013). Przywo!a ne ty tu !y s# tak pre cy zyj ne, $e wyra)nie zapowiadaj#, czym zajmuje si& Autor. Trzydziestolecie pracy krytycznoliterackiej u%wietni!o wydanie ksi#$ki Critica varia – na jej podstawie mo$na stworzy' portret osoby, odczyta' lini& programow# krytyka, dostrzec erudycj& i poetyck# wra$liwo%'. W bogatym dorobku Profesora Kisiela lektura tekstów krytycznoliterackich i projektowanie ambitnych syntez idzie w parze ze sztuk# interpretacji. Dar syntezy nie wyklucza zbli$e(, efektownie porusza si& on mi&dzy planami „makro” i „mikro”, raz patrzy na epok& z lotu ptaka, innym razem bierze utwór pod analityczny mikroskop. Ramy czasowe tej opinii nie pozwalaj# na przedstawienie twórców, o których pisa!, musz& jednak podkre%li', $e wybory tego literaturoznawcy nie s# przypadkowe. Naprzód poci#gali go wielcy „nowocze%ni” – Przybo% i Ró$ewicz, w tym do siebie podobni, $e !#czyli role poety i krytyka, z t# ró$nic#, $e Przybo% obie role rozdziela!, natomiast Ró$ewicz uprawia! metakrytyk& w poezji. W znakomitej ksi#$ce Pami&', biografia, s#owo. Szkice o poetach dwóch generacji (2000) Profesor wskazuje jak odmienne s# do%wiadczenia artystyczne poetów po II wojnie w kraju i na emigracji. W cz&%ci pierwszej pisze o Su!kowskim, Stroi(skim i Ró$ewiczu, 11 w drugiej – o Czaykowskim, Czerniawskim i grupie Kontynenty. Diagnozie analizowanych zjawisk towarzyszy udana próba rekonstrukcji aksjologii, zza której wy!ania si" Twarz krytyka. Do po#$danych warto%ci nale#$: wierno%& do%wiadczeniu i pami"ci (pami"ci jednostki, historii, kultury), rewizja mitu, niepokój, poczucie odpowiedzialno%ci i spór o poezj" pojmowany jako spór o #ycie. Upraszczaj$c, mo#na je sprowadzi& do trzech kategorii wykorzystanych w tytule: pami"&, biografia, s!owo. Z czasem stopniowo poszerza si" kr$g tematów i nazwisk a szczególn$ uwag" krytyka przyci$gaj$ zjawiska prze%lepione, nies!usznie pomini"te. Wy!awia je z gromady pisz$cych, gdy %ledzi nowo%ci, gdy omawia antologie m!odych roczników, kiedy uczestniczy w poetyckich zjazdach i festiwalach. Pierwsze odkrycia zawiera ksi$#ka wydana pod koniec XX wieku pt. !wiadectwa, znaki. Glosy o poezji najnowszej. Niech nas nie zwiedzie skromna formu!a tytu!u. W tej publikacji, zw!aszcza w tek%cie Glosy niezobowi"zuj"ce, na zako#czenie znajduj" kilka istotnych niespodzianek. Cho& wybór to subiektywny, bo krytyk cz"sto pisze o poetach przyjacio!ach, to przecie# Autorowi „glosowego sk!adaka” uda!o si" przedstawi& prze!om literacki 1980-1989. W kilku tekstach zawar! wizj" najnowszej poezji polskiej i znakomicie wskaza! po%rednicz$c$ rol" krytyki literackiej. Gdy ko'czy si" walka tradycjonalistów z nowatorami, znikaj$ kanoniczne uk!ady literatury i pojawia si" stan rozproszenia, Marian Kisiel demaskuje mitologi" pokolenia, przezwyci"#a pokus" wskazywania tendencji i uk!adania siatek porz$dkuj$cych. Rezygnuje z terminu „nowy ekspresjonizm”, by swoje spotkania z poetami potraktowa& jako %wiadectwa lektury, czyli „znaki obecno%ci krytycznej”3. W tej skromno%ci dostrzegam nieco kokieterii, albowiem nie godzi si" On na brak kryteriów, wszystkoizm i rozproszenie. Aprobuje „heroizm klasycyzmu”, sprzyja twórcom i krytykom, którzy staj$ w obronie warto%ci stanowi$cych o „ci$g!o%ci wszelkiego bytu. Równie# – bytu kultury”4. Na koniec wypada doda&, #e jest krytykiem samodzielnym i oryginalnym, nie kieruje si" mod$, nie ob cho dz$ go no to wa nia na gie!dzie lektur. Co wa#ne, nad$#a za zmieniaj$cym si" %wiatem, odrzuca kategorie opisu i warto%ciowania zu#yte, sygnalizuj$c, #e w nowej sytuacji kulturowej b"d$ nieprzydatne. a#ny nurt Jego refleksji badawW czej wi$#e si" z literatur$ emigracyjn$. W ksi$#ce przygotowanej jako 12 rozprawa doktorska U podstaw twórczo$ci Adama Czerniawskiego – poety, prozaika, t!umacza i krytyka literackiego – doktor Kisiel podejmuje szczególnie intryguj$cy Go „problem %wiadomo%ciowy”. Gdy wi"kszo%& ówczesnych literaturoznawców, wychowanych na war- szawskiej szkole strukturalizmu, nadal zajmuje si" formami, On idzie w!asn$ drog$. Bardziej interesuj$ Go, okre%laj$ce stan umys!u Czerniawskiego, wybory literackie i filozoficzne. (ledzi zatem idee skupione wokó! tradycji kultury, filozofii i sztuki. Niech"tny polsko-polskim „wojenkom” – zarówno w kraju jak na emigracji – ceni niezale#no%& pisarsk$ Czerniawskiego, który zdecydowanie odrzuca tradycj" patriotyczno-romantyczn$, wbrew podzia!om i zakazom drukuje w kraju i za granic$. Autor ksi$#ki wskazuje, #e g!ównym problemem badanej twórczo%ci jest – dominuj$ca we wspó!czesnym pisarstwie %wiatowym – „krytyka sztuki pisania”. Dzi"ki pionierskim studiom nad grup$ Kontynenty doktor Marian Kisiel zdoby! uznanie w kr"gach emigracyjnych i od tego czasu dobrze uk!ada si" wspó!praca Uniwersytetu (l$skiego z Kanad$. ybitny znawca wspó!czesnej literaW tury i modeli krytyki literackiej, dobrze znaj$cy meandry #ycia literackie- go, dokona! wielu odkry& w obszarze wspó!czesnej filologii polskiej. Czyta! dzie!a uznanych, którzy ju# „sklasycznieli” i twórczo%& niedostrze#onych, w której jednak us!ysza! g!os osobny, zas!uguj$cy na uwag". (wiadom tego, #e nie ma krytyki obiektywnej, z renesansow$ wszechstronno%ci$ otwarty na ró#norodno%&, zawsze sk!ania! si" ku tendencji klasycyzuj$cej. Uczony krytyk preferuje !ad i czytelne wybory etyczne, a niedosz!y technik elektryk rzuca snop %wiat!a na swoje pokolenie, by wydoby& z mroku artystów niedocenionych. Górno%l$zak z wyboru, od pocz$tku zwi$zany z Uniwersytetem (l$skim i czasopismem (l$sk, Profesor Marian Kisiel jest wybitnym znawc$ (l$ska literackiego, inicjatorem wielu tutejszych akcji kulturalnych i edukacyjnych, promotorem inicjatyw %l$skoznawczych, redaktorem ksi$#ek prezentuj$cych nasz region. Bohaterami licznych esejów i redagowanych przez Niego prac zbiorowych s$ zas!u#eni twórcy i dzia!acze ostatniego pó!wiecza oraz – ze szczególn$ atencj$ witany – (l$sk m!odoliteracki. Warto doda&, #e Profesor nigdy nie ho!dowa! konserwatywnemu regionalizmowi czy tendencjom separatystycznym, w twórczo%ci (l$zaków szuka! tego co uniwersalne, tego, co !$czy (l$sk z kultur$ Zachodu, np. urodzonego na (l$sku twórc" emigracyjnego – Floriana (miej" ceni za umiej"tno%& spojrzenia na kultur" polsk$ „okiem zewn"trz nym” miesz ka' ca Eu ro py Zachodniej. Pozycja Profesora w %rodowisku akademickim i krytyce ogólnopolskiej dobrze s!u#y promocji naszego regionu, który nie tak dawno postrzegano jako prowincj" kultury. Dzisiaj, gdy gubi si" tzw. centrum, (l$sk ods!ania swoje bogactwo i leczy si" z kompleksów. Wielka w tym zas!uga Profesora, który od lat organizuje #ycie naukowe, po pu lar no nau ko we i ar ty stycz ne. Za wierno%& regionowi i jego uniwersalnej kulturze bardzo Panu dzi"kujemy. Kiedy przygl$dam si" dojrza!ym dzie!om Profesora Kisiela, dostrzegam my%lowe konsekwencje m!odzie'czych rozpozna'. Zanim Jego syntetyczny umys! podejmie prób" ustalenia jakiego% porz$dku, niekoniecznie generacyjnego, najcz"%ciej badacz pyta o %wiadomo%& (sk$d, dlaczego, w jakim znaczeniu), sprawdza wiarygodno%& stosowanych kryteriów opisu czy warto%ciowania. Dam przyk!ad: w czasie, kiedy krytyka z upodobaniem pos!ugiwa!a si" kategori$ „oharyzm”, Marian Kisiel wyja%nia!, #e kryje si" za ni$ %wiadomo%& nowego ekspresjonizmu. Trudno w tym miejscu mno#y& Kisielowe rewelacje, musz" jednak zaakcentowa& fakt, #e wiele Jego tez potwierdzi!o bie#$ce #ycie literackie. Poniewa# w polskim literaturoznawstwie nadal utrzymuje si" podzia! na krytyków i historyków literatury, zastanawiam si", która z ról jest Profesorowi bli#sza. Ogromna aktywno%& krytycznoliteracka sk!ania do zaliczenia Go w poczet krytyków, natomiast Jego swoboda poruszania si" w obszarze tradycji literatury i kultury oraz konsekwentnie stosowane strategie porz$dkowania zjawisk ujawniaj$ zmys! historycznoliteracki. Niepisany program !atwo wyczyta& z komentarzy na marginesie rekonstruowanych dyskusji krytycznoliterackich, z tworzenia rozlicznych typologii, a tak#e tekstów teoretycznych na temat funkcjonowania XXi XXI-wiecznej krytyki literackiej w kraju i na obczy)nie. Postrzegaj$c wspó!czesno%& jako „tekst umykaj$cy”, którego nie mo#na zatrzyma&, ani te# rozpozna& w biegu, Profesor proponuje, by trudn$ lekcj" rozumienia wspó!czesno%ci zaczyna& od wnikliwej obserwacji kultury literackiej danego okresu. Oczywi%cie nie jest to zadanie dla jednostki, nawet tak „ruchliwej” jak Profesor Kisiel. (wiadomy swoich mo#liwo%ci i celów, Szef rozdaje role kole#ankom, kolegom i studentom, tworzy projekty badawcze dla zespo!u, kieruje prac$ doktorantów, dzi"ki której znikaj$ „bia!e plamy” i obszary nieobecne na mapie polskiej wspó!czesno%ci literackiej. Obce Mu s$ dzia!ania „fantazyjne”, przypadkowe czy chaotyczne. Porz$dek aksjologii jest dla Niego „porz$dkiem komunikacji j"zykowej i literackiej”5. Nieufny wobec modnych trendów ponowoczesno%ci, niech"tny psychologizowaniu i uj"ciom „fragmentarycznym”, jest pomys!owym spadkobierc$ pozytywistycznego, „konserwatywnego” !adu. *adu, który tworzy logiczna synteza uczciwych rozpozna' faktograficznych, poprzedzona przyj"ciem okre%lonego celu. Racjonalny, precyzyjny, niedogmatyczny, Profesor Kisiel sprawdza opinie poprzedników, uwzgl"dniaj$c znaki czasu i sytuacyjne konteksty. Ma fenomenaln$ pami"& (wie co i kiedy wydano, recenzowano) i zapewne imponuj$ce zbiory materia!ów. Który z naszych ba da czy za da! so bie trud prze!ledzenia wa"niejszych (a mo"e wszystkich?) dyskusji krytycznoliterackich? #wiadom meandrów i komplikacji polskiego "ycia spo$ecznego czy ideowego, Profesor Kisiel lubi weryfikowa% utarte formu$y, wystrzega si& $atwych s'dów warto!ciuj'cych. Taka postawa charakteryzuje Jego prace i dzia$ania od pocz'tku, czemu da$ wyraz w wielu tekstach, ostatnio przy omawianiu ró"norodnych typologii polskiej prozy emigracyjnej. Niezra"ony mnogo!ci' pomys$ów typologicznych, z niebywa$' kompetencj' wykazuje ich plusy i minusy, w przekonaniu, "e „w krytyce prozy musi istnie% jaki! punkt odniesienia, jaka! idealna rzeczywisto!%, do której mo"na odnosi% powstaj'ce dzie$a”6. Badacz wyra(nie okre!la kierunek rozumienia wspó$czesno!ci – od szeroko rozumianej socjologii literatury, do interpretacji i dalej – w stron& du"ej syntezy. Jako krytyk, którego praktyka tworzy okre!lony wzór dzia$ania, a tak"e nauczyciel akademicki, zmuszony przekazywa% wiedz& w sposób przyst&pny i uporz'dkowany, Profesor Kisiel uwa"a, "e trzeba uczy% rozumienia instytucji, czasopi!miennictwa, uniwersalnych stylów literackich i krytycznych, mechanizmów wchodzenia do literatury, obiegów literackich, tworzenia si& pokole), grup, koterii i klik, kontekstów !rodowiskowego dyskursu, a na tym tle dopiero idei uobecnionych w dzie$ach, które wpisuj' si& w ów odwieczny mechanizm produkcji, dystrybucji i odbioru”7. S$owem kluczem otwartego, nieufnego literaturoznawstwa jest „rozumienie”, a celem nadrz&dnym – opisanie rozumiej'ce, próba odpowiedzi na pozornie proste pytania: Jak do tego dosz$o? Jak mo"liwa jest synteza literatury polskiej po 1989 roku? Bibliografia wszystkich publikacji Profesora liczy sobie 845 pozycji. Na ten dorobek sk$ada si& kilkana!cie ksi'"ek krytycznoliterackich, prawie dwie!cie artyku$ów, liczne prace zbiorowe pod Jego redakcj', wiele recenzji, szkiców, wspomnie), hase$ s$ownikowych i niepoliczalnych not, a tak"e dziewi&% zbiorów poezji. Poza t' bibliografi' znalaz$y si& teksty zamawiane „z urz&du” – ogólna liczba opinii do nadania uprawnie) akademickich, tytu$ów i stanowisk si&ga ponad setk& (106), liczba naukowych recenzji wydawniczych dobiega setki. yfry podobno nie k$ami', lecz humaC nistom mówi' niewiele. W ocenie dorobku liczy si& jako!%, szerokie spektrum zainteresowa), warto!% poznawcza i styl narracji, umiej&tno!% przekazywania wiedzy. Ten krytyk wspó$czesno!ci bardzo dobrze zna histori& literatury, swobodnie porusza si& w obszarze ca$ej tradycji literackiej, a przyj&ta optyka panoramiczno-pokoleniowa si$' rzeczy zmusza do podejmowania ró"norodnych tematów i mierzenia si& z problemami, jakie podejmuje krytyka sekun- duj'ca twórcom swojego czasu. *atwiej by$oby powiedzie% czym Profesor Kisiel si& nie zajmuje. Otó" nie ujawnia sympatii dla lektur psychologizuj'cych i nie znam Jego prac feministycznych. W 43 roku "ycia otrzyma$ tytu$ profesora, w 54 tytu$ doktora honoris causa, Nobla chyba nie dostanie, cho% poezj& tworzy$ zawsze. Wed$ug jednej z wielu koncepcji tworzenia, poet' trzeba si& urodzi%. Nasz poeta urodzi$ si& w J& drze jo wie, nie da le ko Na g$o wic – ziemi rodzinnej Jana Kochanowskiego i mo"e to mie% znaczenie, je!li uwzgl&dnimy „klasycystyczne” preferencje Profesora, gdy zauwa"ymy renesanso w' po chwa $& do mu z ogro dem w ostatnim tomie poetyckim C’est la vie. "yciu publicznym kieruje si& tym W co „jasne”. W sprawnym zarz'dzaniu Zak$adem Literatury Wspó$czesnej, Instytutem Nauk o Literaturze Polskiej, Wydzia$em Filologicznym, w kierowaniu ró"nymi cia$ami kolegialnymi pomagaj' Mu: rzeczowo!%, optymizm, konsy lia cyj no!%, dar roz wi' zy wa nia problemów. Publiczn' Norm& Dnia równowa"y intymna Norma Nocy. Tony „ciemne”, elegijne, metafizyczne od pocz'tku pobrzmiewaj' w wierszach, co wyra(nie sygnalizuj' tytu$y tomów poetyckich: Kronika nocy, Bli!ej zimy ni! lata, By"o i si# zmy"o, Martwa na tu ra. W pro gra mo wym utwo rze z lat 90. czytamy, "e poezja jest bólem i koszmarem, „p$atn' wied(m'”, która nie zna szatana, ni boga, siedzi u Twych stóp, $asi si& jak wilk, do skoku gotowa. (Jest wi#c poezja z tomu Bli!ej zimy ni! lata) Dawniej przyznawano poezji wysoki status, wierzono w obietnic& non omnis moriar, szukano w niej „g$&bi”. Poeta wspó$czesny nie ma z$udze), gorzkie refleksje dystansuje eleganckim poczuciem humoru, godzi si& z tym, "e z wiersza zostanie niewiele, Kilka przecinków, mo"e dywiz, nawias, cudzys$ów, kropka (Co zostanie? z tomu Martwa natura) Poeta Marian Kisiel, zw$aszcza w tomie Martwa natura, perfekcyjnie gra kluczowymi poj&ciami: !mier% i natura. W Lamencie paznokcia krzyczy obci&ty paznokie%, w wierszu pod szumnym, m$odopolskim tytu$em Niesko$czono%& g"#bi, lakoniczny ironista wo$a: jaka" w tobie jest niesko)czono!% g$&bi, dziuro w nosie! „Gdybym mia$ poezj& Mariana Kisiela zamkn'% tylko w jednym s$owie, wybra$bym: zwi&z$o!%”8 – pisa$ Krzysztof K$osi)ski, ja do tego rozpoznania dodaj& elegijno!%. Wraz z pojawieniem si& w'tku „ogrodowego” i konkretów – realiów, zwi'zanych ze zmian' adresu, w tomach ostatnich elegijnie poja!nia$o. A poja!nia$o dzi&ki motywom sielankowym czy nawet rajskim, bo dom z ogrodem to przestrze) przyjazna zmys$om, tu pachn' ró"e i ja!minowce, kusi s$odycz mirabelki i g$osy szpaków na czere!ni. W swojej prywatnej odysei poeta tworzy Elegi# o sadzeniu domu i rozmawia z Rainerem Rilke. Do Anio$a Stró"a modli si& o wsparcie nad przepa!ci', wspomina zapomniane drogi i domy, matk& op$akuje pow!ci'gliwym, ma$omównym Trenem. W poetyckim !wiecie Kisiela ogród jest cmen ta rzem, a cmen tarz ogro dem. W sosnowym lesie zachwyca Go cmentarny !piew ptaków i "aby, które „rechocz' jak'! dawn' pie!)”. W ogrodzie-cmentarzu poeta s$owem zapala !wiat$o przeciw ciemno!ci. Przemilcza$am jedn' jeszcze, s$abo reprezentowan' dziedzin& twórczo!ci Profesora, czyli przek$ady Jego ulubionych po etów, np. Ach ma to wej, Brodskiego, Bai Juyi. Upominam si& o ni', poniewa" doceniam Jego opinie o praktyce przek$adowej innych poetów, Jego wra"liwo!% na Innego, a tak"e „j&zyk gi&tki” i doskona$y poetycki s$uch. +a$uj'c, "e akty poetycko-translatorskie zdarzaj' si& tak okazjonalnie, "ycz&, by w dalekiej przysz$o!ci, kiedy Profesor Marian Kisiel przestanie biega%, spokojnie usiad$ przy swoim biurku z widokiem na ogród, chcia$ przet$umaczy% ca$ego Bai Juyi i koniecznie wi&cej wierszy Ji,i’ego -taidla. C’est la vie Panie Profesorze! Decyzja Prze!wietnego Senatu Akademii im. Jana D$ugosza w Cz&stochowie o nadaniu Profesorowi Marianowi Kisielowi tytu$u honoris causa jest wyrazem uznania akademickiej spo$eczno!ci, która docenia zas$ugi Profesora dla regionu i polskiej humanistyki. Jestem pewna, "e ten tytu$ sprawi wielk' satysfakcj& nie tylko Jemu, ale te" Jego wspó$pracownikom i przyjacio$om. ! 1 M. Kisiel, Zmiana. Z problemów %wiadomo%ci literackiej prze"omu 1955-1959 w Polsce. Wydawnictwo Uniwersytetu #l'skiego, Katowice 1999, s. 100. 2 Tam"e, s. 108-109. 3 M. Kisiel, 'wiadectwa, znaki. Glosy o poezji najnowszej, Wydawnictwo „#l'sk”, Katowice 1998, s. 6. 4 Tam"e, s. 40. 5 M. Kisiel, Critica varia, Wydawnictwo Uniwersytetu #l'skiego, Katowice 2013, s. 31. 6 Tam"e, s. 34. 7 Tam"e, s. 17. 8 K. K$osi)ski, ty$ ok$adki tomu poetyckiego M. Kisiela, C’est la vie, Wydawnictwo „#l'sk”, Katowice 2014. 13 Fot. pochodzi z ksi!"ki: Wilhelm Szewczyk, Wiwat Katowice Osoba wychodz&ca dzi$ z pi"knego, nowego gmachu dworca PKP w Katowicach albo odwiedzaj&ca zlokalizowan& przy nim jedn& z nowszych miejskich galeri handlowych, przechodz&c w kierunku wyj$cia do ul. 3 Maja mija tabliczki podpisane „plac Szewczyka”, cz"sto nie bardzo zdaj&c sobie spraw", dlaczego plac przy dworcu nosi tak& nazw" i kim by! bezimienny na tych'e tablicach patron. Tymczasem Wilhelm Szewczyk – bo o nim mowa – by! jedn& z wa'nych postaci górno$l&skiej rzeczywisto$ci XX w., $ci$le zwi&zan& zreszt& ze stolic& województwa $l&skiego (gdzie z przerw& wojenn& mieszka! przez po!ow" stulecia, od 1938 do 1991 r.). A poniewa' w styczniu 2016 r. przypada 100 lat od chwili jego narodzin, moment wydaje si" w!a$ciwy na przypomnienie jego sylwetki i najwa'niejszych dokona( oraz zasygnalizowanie kilku wydarze( wpisuj&cych si" w ów jubileusz. O Wilhelmie Szewczyku – w stulecie urodzin MACIEJ FIC ilhelm Szewczyk urodzi! si" w rodzi# W nie górniczej 5 stycznia 1916 r. w Czuchowie ko!o Rybnika (dzi$ to cz"$% 14 Czerwionki#Leszczyn). Wykszatcenie uzyska! w szkole powszechnej w Czerwionce oraz gimnazjum klasycznym w Rybniku. Cho" formaln# edukacj$ zako%czy! na tym etapie i nigdy nie podj#! studiów wy&szych, przez wiele osób na przestrzeni powojennych dziesi$cioleci traktowany by! jako „regionalny omnibus”, posia da j# cy nie omal nie ogra ni czo n# wiedz$. Zreszt# nigdy nie kry! si$ z tym, &e by! sa mo ukiem, zna ny by! za to z ogromnej pracowito'ci, ceniono go tak&e ja ko po szu ki wa cza i cier pli we go zbieracza rozmaitych, cz$sto ma!o z pozoru przydatnych 'ladów przesz!o'ci, zw!aszcza odnosz#cych si$ do 'l#skiej historii i kultury. Posta" W. Szewczyka odczytywa" mo&na dzi' jako swoisty górno'l#ski case study, jego &yciorys obfitowa! bowiem w charakterystyczne dla wielu mieszka%ców regionu „zakr$ty” i zmienne koleje losu. Urodzony jeszcze pod panowaniem pruskim (co uwidoczni!o si$ w nadanym imieniu) w doros!o'" wszed! w okresie mi$ dzy wo jen nym, a w II po !o wie lat 30. XX wieku rozpocz#! swoj# aktywno'" literack#, publicystyczn# i spo!eczno-polityczn#. W tym okresie zwi#za! si$ ze 'rodowiskiem narodowym, skupionym wokó! Paw!a Musio!a i czasopisma „Ku(nica”, podj#! tak&e prac$ w rozg!o'ni Polskiego Radia w Katowicach. W czasie II wojny 'wiatowej zosta! wcielony do Wehrmachtu, ale co wyra(nie wykaza!y odkryte niedawno dokumenty, nawet wówczas deklarowa! jednoznacznie swoje polskie pochodzenie i identyfikacj$ narodow#. Uda!o mu si$ zbiec z wojska, ko%ca wojny doczeka! w Opatowcu nad Wis!#. Po zako%czeniu wojny wróci! do Katowic, podejmuj#c prób$ odnalezienia swojego miejsca w nowej rzeczywisto'ci. W okresie tzw. Polski Ludowej przeszed! ewolucj$ postaw i pogl#dów, staj#c si$ z biegiem czasu znacz#cym regionalnym literatem i dziennikarzem, a tak&e wa&nym dzia!aczem spo!ecznym i politycznym, akceptuj#cym nowe w!adze. W okresie swojej powojennej aktywno'ci zawodowej pracowa! m.in. w Urz$dzie Wojewódzkim w Katowicach, katowickiej rozg!o'ni Polskiego Radia, Studiu Dramatycznym przy Teatrze )l#skim im. Stanis!awa Wyspia%skiego w Katowicach, Pa%stwowym Teatrze Satyry, Pa%stwowym Tatrze )l#skim im. S. Wyspia%skiego w Katowicach oraz koncernie teatralnym pn. Pa%stwowe Teatry )l#sko-D#browskie. Przede wszystkim kiero- „Oddawa! Bogu, co boskie, cesarzo# wi co cesarskie, a sam my$la! swoje”. wa! jednak jako redaktor naczelny pi$cioma wa&nymi regionalnymi tytu!ami: „Odr#” (1945-1950), „Wieczorami Teatralnymi” (1948-1950), „Przemianami” (1956-1957), „Pogl#dami” (1962-1981) i „Zaraniem )l#skim” (z przerwami od 1982 do 1986 r.). Wilhelm Szewczyk by! bez w#tpienia dzia!aczem regionalnym w najlepszym tego s!owa znaczeniu. Swoj# polityczn# przygod$ rozpocz#! jeszcze w okresie przed 1939 r., dzia!aj#c w jednej z „przybudówek” Obozu Zjednoczenia Narodowego – Zwi#zku M!odej Polski. Jak wielu jemu podobnych po II wojnie stan#! przed dylematem, w jaki sposób post$powa" wobec nowej rzeczywisto'ci? Ostatecznie w realiach PRL zdecydowa! si$ j# wspó!tworzy", czego symbolem pozostaje zasiadanie w Sejmie PRL (przez wielu ocenianym jako fasadowa instytucja legitymizuj#ca w!adze PRL) a& przez sze'" kadencji: od drugiej do trzeciej (w latach 1956-1965) oraz od pi#tej do ósmej (od 1969 do 1985). Ju& sam ten fakt wskazuje na wyj#tkowo'" postaci, bior#c pod uwag$, &e w omawianym okresie wi$kszo'" pos!ów sprawowa!a swoje mandaty przez jedn# tylko kadencj$, a w ka&dych wyborach rotacji podlega!o oko!o po!owy sk!adu Sejmu. W powojennych realiach nale&a! do ró&nych partii: Stronnictwa Demokratycznego, Polskiej Partiii Robotniczej i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, w której w latach 19791980 zosta! nawet cz!onkiem egzekutywy katowickiego Komitetu Wojewódzkiego. Wilhelm Szewczyk by! aktywnym spo!ecznikiem. Na przestrzeni powojennego blisko pó!wiecza zasiada! m.in. w )l#skiej Radzie Kultury, Wojewódzkiej Radzie Kultury, Miejskim Komitecie Obro%ców Po ko ju w Ka to wi cach, ka to wic kim Oddziale Komitetu S!owia%skiego w Polsce, komisji historyczno-spo!ecznej Wojewódzkiego Komitetu Frontu Jedno'ci Narodowej (której przewodniczy!), prezydium rady okr$gu Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich, zarz#dach Katowickiego Towarzystwa Spo!eczno-Kulturalnego oraz Górno'l#skiego Towarzystwa Przyjació! Nauk im. Walentego Ro(dzie%skiego. Nale&a! do wielu gremiów – m.in. Pa%stwowej Rady Kultury, Rady Naukowej )l#skiego Instytutu Naukowego w Katowicach czy Rady Programowej Biblioteki Pi'miennictwa )l#skiego. Przez wiele lat odgrywa! wa!n" rol# w katowickim $rodowisku literackim (Zwi"zku Zawodowym Literatów Polskich, od 1949 r. przekwalifikowanym w Zwi"zek Literatów Polskich), reprezentuj"c go równie! w skali ogólnopolskiej (jako prezes katowickiego oddzia%u by% cz%onkiem zarz"du g%ównego ZLP). Przez wszechstronno$ci zainteresowa& i ze wzgl#du na jego znaczenie dla regionu by% przez w%adze partyjno-pa&stwowe ceniony i wielokrotnie nagradzany (m. in. Krzy!em Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Orderem Sztandaru Pracy I klasy i Orderem Budowniczego Polski Ludowej), ale ze wzgl#du na przedwojenn" dzia%alno$' i siln" identyfikacj# z Górnym (l"skiem pozostawa% przez nie traktowany nieufnie. Do!y% obrad „Okr"g%ego Sto%u” i transformacji systemowej, ostatnie lata !ycia sp#dzi% w rodz"cej si# III Rzeczypospolitej, zmar% 8 czerwca 1991 r. w Katowicach. * Przypominaj!c sylwetk" W. Szewczyka nale#y podkre$li% ogromn! rozleg&o$% ja' go zainteresowa(. Obok wskazanej aktywno$ci spo%eczno-politycznej przede wszystkim by% on literatem (poet", prozaikiem, publicyst"), autorem ponad 60 ksi"!ek, w$ród których wiele tematycznie zwi"zanych by%o z regionem. Taki charakter mia% zarówno przedwojenny debiut „Hanys”, jak i powie$ci, m.in.: „Kleszcze”, „Czarne s%o&ce”, „Ptaki ptakom”, „Gadzi raj”, „Moja tratwa najsilniejsza” czy ksi"!ka (reporta! historyczny) „Skarb Donnensmarcków”. O roli tytu%ów $wiadczy%y ich wysokie nak%ady, za$ $wiadectwem wysokiej oceny ze strony w%adz oraz uznania dla W. Szewczyka sta%a si# m.in. ekranizacja przez Paw%a Komorowskiego powie$ci „Ptaki ptakom” (premier# filmu zorganizowano w 1977 r. z du!ym rozmachem w Katowickiej Hali Widowiskowo-Sportowej, czyli popularnym „Spodku”). Tematyk# $l"sk" podejmowa% tak!e w swoich opowiadaniach: np. „Klara Krause i inne fascynacji Skandynawi": „Sampo, czyli m%ynek szcz#$cia. Z notatnika fi&skiego” oraz „Anio%y z lodu. Z notatnika norweskiego”. Przywo%ane ksi"!ki podejmuj"c zró!nicowan" problematyk#, ukazuj" dzi$ w cz#$ci silniej b"d) s%abiej odci$ni#te pi#tno czasów, w których powsta%y. Nie da si# przy tym okre$li', ile z zaprezentowanych wypowiedzi jest efektem kompromisu z w%adzami, ile za$ jego w%asnym, niesterowanym, samodzielnym wytworem, reprezentuj"cym realne pogl"dy i zapatrywania autora. Pozostaje za to dostrzega' nawet dzi$ widoczny i podkre$lany walor historyczno-literacki podejmowanych zagadnie&, maj"c $wiadomo$' okoliczno$ci i czasów, w których publikacje powstawa%y. Obok literatury wa!n" cz#$ci" jego aktywno$ci zawodowej by%a publicystyka (jego dorobek w tym zakresie szacowany jest na ponad 7000 artyku%ów). Jak ju! zasygnalizowano, sam przez kilka dekad kreowa% obraz regionu, stoj"c na czele kilku tytu%ów. Swoje pierwsze teksty publicystyczne opublikowa% jeszcze przed II wojn" w katowickich pismach: „Ku)nicy” i „Fantanie”. Na przestrzeni lat drukowa% swoje artyku%y na %amach oko%o 150 tytu%ów czasopism, reprezentuj"cych ró!ne kr#gi polityczne, w tym tak!e tytu%ów zagranicznych (poza „w%asnymi” tytu%ami najliczniej swoje teksty zamie$ci% na %amach „*ycia Literackiego”, „(l"ska Literackiego”, „Dziennika Zachodniego” i „Trybuny Robotniczej”, w której przez pewien okres pe%ni% obowi"zki kierownika dzia%u kulturalnego). By% ch#tnie publikowany, ceniony za rozleg%" wiedz#, której dodatkowym )ród%em by% posiadany przeze& ogromny ksi#gozbiór. By% przy tym $wietnym mówc" i publicyst", doskonale operuj"cym s%owem i potrafi"cym tre$ci przekaza' w interesuj"cy dla s%uchacza i czytelnika sposób (symboliczny wymiar mia% w tej kwestii wyg%aszany w II programie Telewizji Polskiej w latach 1983-1988 cykl ga- „Urodzony i #yj!cy tutaj – jestem z wami, przeciwko temu wszystkiemu, co czyni&o i czyni jeszcze nasze #ycie biednym, s&abym i bezbarwnym…”. opowiadania”, „Z kraju Lompy” czy zbiorach esejów, m.in. „(l"ski trud literacki. Pisarze $l"scy XIX i XX w.”, „Trzyna$cie portretów $l"skich”, „Z wami, przyjaciele”, „O (l"sku i (l"zakach. Szkice publicystyczne” (wspólnie z W%odzimierzem Janiurkiem) czy „Syndrom $l"ski”. Warto podkre$li', !e cz#$' jego prac (np. „(l"ski trud literacki”) nie zosta%o dopuszczonych przez cenzur# do rozpowszechniania. Ksi"!ki autorstwa W. Szewczyka wykracza%y swoj" tre$ci" poza ramy wyznaczone granicami regionu. W$ród dorobku jego pi$miennictwa cenione by%y tak!e prace niemcoznawcze – by% autorem m.in. ksi"!ek „Notatnik niemiecki” (z W. Janiurkiem), „W nurcie niemieckiego !ycia kulturalnego”, „Literatura niemiecka XX wieku”, „Co robi" Niemcy”, „Okulary z firmy Brauxel&Co.” i „Ifgenia w Bergen-Belsen”. W dekadzie lat 70. XX w. opublikowa% równie! dwie ksi"!ki eseistyczne, stanowi"ce efekt w#d-spotka& pt. „Z dymkiem cygara”, wydany tak!e drukiem w 1991 r.). * Z punktu widzenia opozycji antykomu' nistycznej aktywno$% publiczna W. Szew' czyka powodowa&a, #e oceniany by& jako konformista i oportunista czasów „real' nego socjalizmu”. Ale warto zwróci' uwag#, !e obok dowodów wsparcia (stanowi"cych powód „przypinanej” W. Szewczykowi „%atki” osoby $ci$le zwi"zanej z parti") jego !yciorys zawiera tak!e momenty mniej dla& pomy$lne i stawiaj"ce go w nieco innym $wietle – jak cho'by wyrzucenie z powodów politycznych z pracy w katowickiej rozg%o$ni Polskiego Radia w 1946 r., usuni#cie z szeregów PZPR w ramach „czystek” 1949 r. czy odsuni#cie z funkcji redaktora naczelnego „Pogl"dów” w 1981 r. Ponadto mo!na podkre$li', !e niewiele by%o w karierze W. Szewczyka momentów, w których jego zachowanie stanowi%o jednoznaczne ust#pstwo wobec w%adz partyjno-pa&stwowych. Wydaje si# wi#c, !e traf nie opi sa% dzia %al no$' W. Szewczyka Marian Kisiel, stwierdzaj"c, !e „oddawa% Bogu, co boskie, cesarzowi co cesarskie, a sam my$la% swoje”. Wilhelm Szewczyk by% dla mieszka&ców regionu wa!n" postaci" jeszcze z jednego powodu. Mimo !e pe%ni% wa!ne funkcje i posiada% uznan" pozycj# w $wiecie literackimi i spo%eczno-politycznym (a przynajmniej tak postrzegany by% z perspektywy Katowic) pozostawa% osob" nietworz"c" dystansu mi#dzy sob" a odbiorc"/petentem/czytelnikiem. Nie by%o w nim oficjalno$ci, potrafi% szybko odnajdywa' wspólny j#zyk z interlokutorami, przez co wiele osób ch#tnie podejmowa%o z nim wspó%prac#, ale tak!e traktowa%o go jako swojego reprezentanta. To by% te! prawdopodobnie jeden z kluczy, który pozwala% mu przez wiele lat uchodzi' za „g%os Górnego (l"ska”, przemawiaj"cy w imieniu mieszka&ców i maj"cy z ich strony faktyczne wsparcie. Zreszt" w jednym z tekstów z 1956 r. zawar% motto, które stara% si# wciela' w !ycie w czasie swego !ycia: „Urodzony i !yj"cy tutaj – jestem z wami, przeciwko temu wszystkiemu, co czyni%o i czyni jeszcze nasze !ycie biednym, s%abym i bezbarwnym…”. * W ramach obchodów 100. rocznicy urodzin (i 25. rocznicy $mierci) planowa' ne jest kilka inicjatyw, poprzez które pod' j"ta zostanie próba przypomnienia posta' ci W. Szew czyka. Przede wszystkim obejm" one organizacj# konferencji i przedsi#wzi#' wydawniczych. Ju! 22 stycznia 2016 r. w Czerwionce (na terenie gminy znajdu je si# ro dzinny Czu chów W. Szewczyka) odb#dzie si# towarzysz"ca konkursowi wiedzy o W. Szewczyku promocja ksi"!ki pt. Wilhelm Szewczyk. Kochaj !l"sk" ziemi# (wybór z twórczo!ci), pod redakcj" Roberta Ratajczaka, stanowi"cej obszerny wybór jego poezji, publicystyki i prozy. W tej samej miejscowo$ci, w kwietniu 2016 r. zorganizowana zostanie konferencja popularnonaukowa, przybli!aj"ca posta' patrona Liceum Ogólnokszta%c"cego w Czerwionce-Leszczynach. Konferencja naukowa po$wi#cona W. Szewczykowi odb#dzie si# natomiast 8 czerwca 2016 r. w Katowicach. Spotkaniu uczonych towarzyszy' b#dzie najpewniej promocja numeru „Zarania (l"skiego. Serii Drugiej”, tematycznie po$wi#conego redaktorowi „Odry”, „Przemian” i „Pogl"dów”. Teksty przypominaj"ce dokonania W. Szewczyka powinny pojawi' si# tak!e w jednym z kolejnych numerów niniejszego tytu%u… ! Maciej Fic – dr hab., historyk, wicedyrektor Instytutu Historii Uniwersytetu (l"skiego. Swoje zainteresowania badawcze koncentruje na biografistyce zwi"zanej z XX-wiecznym Górnym (l"skiem, dydaktyce historii oraz dziejach o$wiaty, nauki i kultury w XX wieku. Autor m.in. ksi"!ki „Wilhelm Szewczyk (1916-1991) – $l"ski polityk i dzia%acz spo%eczny”, Katowice 2007. 15 Foto. Arkadiusz 'awrywianiec NOSPR. Koncert inauguracyjny 2015 r. Katowice Miastem Kreatywnym UNESCO Decyzj! Iriny Bokovej, Dyrektor Generalnej UNESCO (Organizacja Narodów Zjednoczonych do Spraw O"wiaty, Nauki i Kultury), Katowice zosta#y Miastem Kreatywnym UNESCO jako Miasto Muzyki. Tym samym Katowice do#!czy#y do presti$owej Sieci Miast Kreatywnych UNESCO. Muzyki "#czy"a do tej poSGanryie!da9Miast o$rodków: 6 w Europie (Bolonia, wa, Glasgow, Hanower, Mannhe- 16 im i Sewilla) oraz 3 pozaeuropejskie (Bogota w Kolumbii, Hamamatsu w Japonii i Brazzaville w Kongo). Katowice s# pierwszym Miastem Muzyki z Europy %rodkowo-Wschodniej i drugim, po Krakowie (Miasto Literatury), Miastem Kreatywnym w Polsce. – Od dawna jeste!my przekonani, "e Katowice s# miastem muzyki. Tytu$ przyznany przez UNESCO jest dla nas najlepszym potwierdzeniem, "e mieli!my racj%. To równie" dowód na to, "e strategia miasta polegaj#ca na inwestowaniu w kultur% przynosi efekty. Katowice wchodz# do elitarnego klubu miast s$ynnych ze swojego "ycia muzycznego. To powód do dumy dla jego mieszka&ców, a dla mnie ogromna satysfak- cja – skomentowa" to wydarzenie Marcin Krupa prezydent Katowic. Przyznaj#c Katowicom ten nobilituj#cy tytu", UNESCO doceni"o intensywno$! i ró&norodno$! &ycia muzycznego w Katowicach – silnych muzyk# powa&n#, dumnych ze swojego wk"adu w roz- wój polskiego jazzu i bluesa, szczyc#cych si' najlepszymi festiwalami muzyki alternatywnej i elektronicznej. Tytu" miasto zawdzi'cza twórczym ludziom zwi#zanym z Katowicami, na czele z wybitnymi kompozytorami ju& na zawsze stanowi#cymi cz'$! historii miasta: Henrykiem Miko"ajem Góreckim i Wojciechem Kilarem. UNESCO uhonorowa"o tak&e Katowice za konsekwencj' w inwestowaniu w kultur', w tym w infrastruktur', czego najja$niejszym przyk"adem jest nowa sala koncertowa Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. To wreszcie zas"uga wszystkich wspania"ych artystów tworz#cych w Katowicach. Szczególnym powodem do dumy s# nazwiska znakomitych osobisto$ci $wiata muzyki, które bezpo$rednio zaanga&owa"y si' w starania Katowic o wej$cie Foto. Zbigniew Sawicz Filharmonia #l$ska. Orkiestra i chór pod batut$ Miros"awa J. B"aszczyka oznacza jeszcze wi$cej wyj'tkowych propozycji zaspokojenia muzycznej pasji, tak#e dzi$ki wspó"pracy Katowic z innymi miastami Sieci. Ju# teraz planowany jest m.in. koncert znakomitego zespo"u flamenco z samej kolebki tego gatunku – Sewilli – na rozpocz$cie Art Naif Festivalu, czy wydarzenie "'cz'ce koncert hiphopowy z poetyckim slamem, przygotowywane we wspó"pracy Katowic, Krakowa, Mannheim oraz Heidelbergu – Miast Muzyki i Miast Literatury. Projekty dedykowane rozwojowi przemys"u muzycznego pomog' rozwin'& talenty ludzi tworz'cych w Katowicach, co w d"u#szej perspektywie daje szans$ na uczynienie z sektora kreatywnego jednego z wa#niejszych filarów rozwoju miasta. Tytu" Miasta Muzyki jest dla Katowic ukoronowaniem procesu przemiany z miasta poprzemys"owego w miasto przemys"ów kreatywnych. ! Foto. Arkadiusz !awrywianiec do Sieci. W Radzie Honorowej Komite tu Po par cia za sia da kom po zy tor prof. Krzysztof Penderecki, pianista i nauczyciel akademicki prof. Andrzej Jasi!ski oraz pianistka Anna Górecka. Tytu" Miasto Kreatywne UNESCO gwarantuje wzrost presti#u miasta na arenie mi$dzynarodowej. Rozpoznawalna na ca"ym %wiecie marka Miasta Muzy ki b$ dzie zna kiem ja ko %ci #y cia muzycznego w Katowicach. Dla mi"o%ników muzyki obecno%& Katowic w Sieci Miast Kreatywnych Jubileusz 25-lecia Zespo"u #piewaków Miasta Katowice Camerata Silesia 17 EWA PARMA CLAUDEL VIN CENT Jest czas migotania skrzyde! i przedsionków czas dobrego dotyku i uwa"nych oczu a gdy mija jest czas kamienia w którym r#ka szalonej rze$biarki wykuwa nieznan% jej mi!o&' Jest czas gdy stoisz przy oknie jak pacjent z katatoni% machasz niewidzialn% r#k% wydajesz nies!yszalne krzyki tracisz wzrok i zmys! nawigacji a" w ko(cu rozbijasz si# o szyb# cho' nadal stoisz przy oknie Jakby Claudel narzuci!a sukno na niedoko(czon% rze$b# i odesz!a na rok lub na zawsze Camille, ods!o( mnie To nie powinna by' r#ka, bo czym podpiszesz cyrograf; ani noga, bo jak dojdziesz do siebie, ani oko, bo postacie b#d% jeszcze bardziej za mg!% – van Gogh by! genialny, gdy odci%! sobie ucho; móg! wci%" dotyka' p!ócien, czu' wzajemno&' krzese!, &ledzi' kruki nad polem – ucho, tak, to wystarczy, by poczu' ból inny ni" ten co zamienia ka"dy ogród w czarny i wci%" ka"e przymierza' r#k# do brzytwy, do no"a byle poczu' cokolwiek innego, byle s!ysze' spokojny g!os: du"o spa', oddycha', nie my&le', unika' $ród!a bólu przez najbli"sze trzy "ycia lub nie odradza' si# przez siedem je&li nim jeste& ty 22.04.2015. 23.04.2015. 18 STRZA "A FI !LA Trajektoria ma i"# prosto jak strza!a: 'adnych p%tli, korkoci$gów i beczek Unika# metafor i znaków – s$ gorsze ni' kiepska wró'ba, zw!aszcza te w!asnej roboty Jak teksty to banalne, jak obiad to ziemniaki z ma"lank$, jak wieczór to bez pudru i bez tych, którym si% nie op!acasz Wystarczy upro"ci# s!ownictwo, wtedy wraca sens rozmów Wystarczy wsta# i i"#, wtedy wraca balans Wystarczy wyj$# strza!%, wtedy wraca oddech Tam musia! kto" jeszcze by# w tej ma!ej knajpce na strychu w chwili gdy stoimy przy oknie z widokiem na senne miasteczko a ty mnie wtulasz w siebie jak w p!aszcz z futrzan$ podpink$ ten na zim% z szafy na strychu i trzymasz mnie tak jak trzeba do ko&ca czasu i dalej a ja nie wiem 'e jest tam jeszcze czyja" r%ka bo przecie' nie twoja która ostrze wsuwa tak sprytnie 'e dopiero po wielu tygodniach widz% plam% rosn$c$ na swetrze wi%c najszybciej jak tylko mog% odcinam dop!yw czasu by zatamowa# krwawienie i zosta# ju' na zawsze przy oknie w tej knajpce na strychu z widokiem na senne miasteczko 18.09.2014. Maria Korusiewicz, grafika 5.01.2015. EWA PARMA – anglistka, poetka, t!umaczka. Mieszka w Katowicach. Debiut w tygodniku „Tak i Nie„(1987). Publikacje poezji i prozy m.in. w „Poezji”, „Literaturze”, „Czasie Kultury”, „(l$sku” oraz w ameryka&skich magazynach literackich (World Literature Today, The Los Angeles Review, Mr Cogito, Artful Dodge, International Poetry Review, Connecticut River Review). T!umaczenia wierszy Ruth Padel („Sztuka kintsugi”, PIW 2015) i Lindy Nemec Foster (miesi%cznik „Literatura” 1991). Audycje o tematyce kulturalnej w Radiu Katowice. Ksi$'ki: Tylko dla modliszek (ZLP Katowice 1991), W strefie ognia (Mamiko 2010), Hajer Blues i inne historie (Mamiko 2012), Kobiety i wa!ki (Zau!ek Wydawniczy „Pomy!ka” 2013), Obrazki ze "l#ska (Katowice 2013), Przysió$ek zwany Czu$o%ci# (Miniatura, Kraków 2014), Warkocz kobiety z Elling (Miniatura, Kraków 2014), Nowe obrazki ze "l#ska (Katowice 2015), Córka Victora H. (MBP, Miko!ów 2015). 19 Foto. https://commons.wikimedia.org/wiki Nobel dla reporta!u literackiego MONIKA WISZNIOWSKA podr!czników historii literatury zwyklisi! uczy#, $e ka$dy rodzaj czy gaZtunek"my literacki ma swój lepszy i gorszy 20 czas. Najlepiej oddawa%a klimat swojej epoki poezja romantyczna, potem awangardowa, by% i czas prozy: realistycznej, nowo cze snej, po no wo cze snej. Od po nad dwudziestu lat mo$emy zaobserwowa# rozkwit gatunku, jakim jest reporta$ literacki, co przek%ada si! na wzmo$one zainteresowanie czytelnicze i jego rosn&c& rol!. Nie powinien wi!c budzi# zdziwienia werdykt Szwedzkiej Akademii, przyznaj&cy Nagrod! Nobla opowie"ciom doku- mentalnym, które wysz%y spod pióra Swiet%any Aleksijewicz. pisz&cej po rosyjsku, mieszkance Bia%orusi. Wielu krytyków i znawców literatury uwa$a, $e nagroda dla autorki Cynkowych ch!opców (II wyd. polskie 2015, I wyd. polskie pod tytu%em O!owiane "o!nierzyki 2007), to uk%on w stron! twórczo"ci Ryszarda Kapu"ci'skiego. Polski reporta$ysta pono# mia% otrzyma# Nagrod! Nobla w 2007 roku, niestety nie doczeka% najwa$niejszego wyró$nienia (zmar% w styczniu tego$ roku). Nobel ten przypomina nam tak$e o twórczo"ci innej reporterki, która tak$e przez wiele lat próbowa%a odnale(# i napisa# prawd! o Rosji, mam tu na my"li zamordowan& w 2006 roku Ann! Politkowsk&. Do tej pory literatura faktu nigdy nie by%a t& nagrod& uhonorowana, nie bez przyczyny wi!c, tu$ po og%oszeniu werdyktu mogli"my us%ysze#, $e jest to triumf reporta$u, i $e wreszcie wchodzi on na literackie salony. Werdykt ten wybrzmia% tym g%o"niej w%a"nie u nas, w Polsce, poniewa$ cho# reporta$ literacki pisz& dzi" autorzy pochodz&cy z ró$nych, szczególnie europejskich krajów, to mo$emy bez w&tpienia powiedzie#, $e jest on nasz& polska specjalno"ci&. Warto przypomnie# w tym miejscu nie tylko Kapu"ci'skiego, ale i wcze"niejszych mistrzów gatunku: Melchiora Wa'kowicza czy Ksawerego Pruszy'skiego. Tradycje mamy w tej dziedzinie naprawd! imponuj&ce, tym bardziej trudno uciec od pytania o przyczyn!, dlaczego w%a"nie teraz, dlaczego dzi", nadszed% czas reporta$u literackiego? Zadaj&c to pytanie nie mam najmniejszego zamiaru umniejsza# w ten sposób pozycji, jak& zajmuje twórczo"# Swiet%any Aleksijewicz. Jej ksi&$ki s& bardzo dobre i niezmiernie wa$ne. Przez Akademi! zosta%a doceniona „za polifoniczne pisarstwo, pomnik dla cierpienia i odwagi w naszych czasach”. Zawa$y% tak$e zapewne g%!boko pacyfistyczny charakter tej twórczo"ci. Niewielu autorów potrafi w tak naturalistyczny i przejmuj&cy sposób, z nieznan& dotychczas wra$liwo"ci&, pokaza# nie tylko t! wojn!, o której wydawa%o si!, $e ju$ powiedziano wszystko, ale i wojny ca%kiem nam wspó%czesne. T! z lat 1941-1945 ogl&damy z nieoczywistej perspektywy, albo bardzo m%odych kobiet, $o%nierek, sanitariuszek, snajperek i kucharek, walcz&cych w regularnej radzieckiej armii (Wojna nie ma nic z ko bie ty, wy da nie polskie, 2010 i 2015) albo radzieckich dzieci, tych, którym uda%o si! prze$y#, ale, w których pami!ci pozosta%y: "mier#, cierpienie, okrucie'stwo i g%ód. (Ostatni #wiadkowie. Utwory solowe na g!os dzieci$cy, wydanie polskie 2013). Anatomia ca%kiem wspó%czesnej wojny jest tematem ksi&$ki Cynkowi ch!opcy. To opowie"# bezpo"rednich "wiadków radzieckiej „interwencji” a Afganistanie, wstrz&saj&cy obraz niepotrzebnej wojny, rozczarowania i psychicznych okalecze'. Aleksijewicz pisa%a te$ o katastrofie w Czarnobylu (Krzyk Czarnobyla, wyd. polskie 2000; Czarnobylska modlitwa wyd. polskie 2012) i jej skutkach dzisiaj, o bohaterstwie i brawurze likwidatorów elektrowni, stra$akach, o zwyk%ych ludziach, którym przysz%o $y# pod reaktorem. Przygl&da%a si! tak$e od wewn&trz skutkom upadku ZSRR. Ksi&$ka Czasy secondhand. Koniec czerwonego cz!owieka, wyd. polskie 2015) ukazuje obraz przej"cia Rosji od epoki Gorbaczowa do epoki Jelcyna. Jest prób& zrozumienia rosyjskiego cz%owieka, wyhodowanego w laboratorium marksizmu-leninizmu „homo soveticusa”. To opowie"# o skutkach ko'ca „wspólnej ojczyzny proletariatu”, który przynosi wojny, zamachy, mordy na tle etnicznym i o t!sknocie za %adem, nawet komunistycznym, za rz&dami silnej r!ki i o nadziejach na odrodzenie imperium. Obraz ten dope%nia ostatnia pozycja Urzeczeni #mier- ci!, wyd. polskie 2001), zawieraj!ca wyznania o samobójstwach, jakie nast!pi"y po rozpadzie ZSRR. si!#ki reporterki z Bia"orusi pozwalaj! zrozumie$ co%, co nas Polaków zawsze jedocze%nie fascynowa"o i niepokoi"o – pa ra doks ro syj sko -ra dziec kiej mentalno%ci, a tak#e niezrozumia"ej popularno%ci dzisiejszej autorytarnej przecie# w"adzy wspó"czesnej Rosji. Twórczo%$ Aleksijewej jest g"&boko personalistyczna, humanistyczna. Autorka wypracowa"a swój w"asny styl polegaj!cy na tym, #e narrator – reporter jest jedy nie s"u cha czem i prze wod ni kiem, a na pierwszym planie s! zawsze historie tak zwanych „zwyk"ych ludzi”, którzy opowiadaj! o sobie i swych losie, postawach, emocjach i w!tpliwo%ciach wobec wyzwa', przed jakimi nieustannie stawia"o ich imperium, a uogólnienie, synteza nigdy nie wypowiadana wprost jest zawsze czym% nadbudowanym nad ludzkim g"osem. Joanna Tokarska-Bakir, nazwa"a t& metod& tworzeniem nie portretu pami&ci zbiorowej a „pami&ci zbieranej.” Oddaj!c g"os swoim bohaterom, zawsze ukazuje los pojedynczego cz"owieka zderzonego z machin! wielkiej historii, dzi&ki temu histori& t& mo#emy lepiej pozna$. Cz&sto dotyczy ona wydarze', które znamy z medialnych, uproszczonych przekazów, powierzchownie. W przypadku Nobla dla Aleksijewicz nietrudno doszuka$ si& w decyzji, jak! podj&"a Szwedzka Akademia, kontekstu politycznego. Na taki zarzut by"by jednak nara#ony ka#dy twórca reporta#u literackiego, poniewa# z samej swej istoty jest to literatura zaanga#owana, ideowa, opowiadaj!ca zawsze o %wiecie, który nas otacza; o mniej lub bardziej aktualnych wydarzeniach, które dziej! si& wokó" nas. Reporta# to nie literatura „pisana dla pó(nego wnuka”. Jej wa#n! cech! jest wspó"brzmienie z bie#!cymi problemami kraju i %wiata. Zajmuje si& aktualnymi kryzysami i konfliktami spo"ecznymi, problemem krzywdy spo"ecznej. Daleko jednak reporta#owi literackiemu do prozy tendencyjnej. )wiat w reporta#ach nigdy albo rzadko bywa czarno-bia"y i raczej problematyzuje wa#kie spo"eczne kwestie ni# serwuje czytelnikowi, w sposób jednoznaczny, sformu"owane tezy. Niew!tpliwie jednak reporta# literacki jest literatur!, nie uciekajmy przed tym stwierdzeniem, nacechowan! ideologicznie. Jest reporta# literacki gatunkiem ze wszech miar utylitarnym, tyle #e nie tylko o t& dora(no%$ chodzi. Aleksijewicz dosta"a nagrod& Nobla, poniewa# tak jak Kapu %ci' ski, Krall czy m"od si au to rzy opowie%ci dokumentalnych: Jagielski czy Tochman, z tego co „dora(ne”, potrafi uczyni$ historie niepodleg"e czasowi. Konkretne zdarzenie jednostkowe jest w stanie przekszta"ci$ w spraw& uniwersaln!, ogólnoludzk!. owró$my jednak do pytania, dlaczego teraz przyszed" czas na reporta# literacki? Od lat wielu rzeczywisto%$, która nas otacza, jest coraz bardziej skomplikowana, zmiany nast&puj! niezwykle szybko, coraz trudniej zrozumie$ %wiat. To wszystko sprawia, #e zamiast wiedzie$ o nim co- K P raz wi&cej, okazuje si&, #e wiemy coraz mniej. Dodajmy do tego jeszcze poczucie chaosu, jaki p"ynie z przekazów medialnych. Ju# Ryszard Kapu%ci'ski wielokrotnie podkre%la" swoj! niech&$ wobec wspó"czesnej informacji medialnej, chaotycznej, pozbawionej pog"&bionej refleksji. Wprost wypowiadaj! podobne spostrze#enia reporterzy m"odszego pokolenia. W jednym z wywiadów Wojciech Jagielski mówi": „Widz& zak"amanie naszego zawodu. Skupia si& na rozrywce, sensacji, ch&ci pokazania si&. Ci, którzy powinni t"umaczy$ %wiat, nie zadaj! sobie trudu, #eby go zrozumie$.” Literatura tak#e ju# nie „wymierza sprawiedliwo%ci widzialnemu %wiatu” a twórcy beletrystyki w du#ej mierze s! przekonani o konieczno%ci wyzwolenia sztuki z obowi!zków, politycznych uwik"a' i wszelkich pozaartystycznych powinno%ci. Dla twórców wspó"czesnej literatury, przynajmniej w Polsce, mówienie o rzeczywisto%ci to sprawa staromodna i sko'czona. Ale rzeczywisto%$, tak#e i ta artystyczna nie znosi pró#ni. W miejsce beletrystyki obja%niaj!cej %wiat, szerok! "aw! wchodzi reporta# literacki. Przekonanie to wyrazi"a te# sama noblistka, która nie im okre%lonej charakterystyki, powtarzalno%$ motywów, zmienno%$ tonacji czy punktów widzenia. Dzi&ki takim zabiegom otrzymujemy obraz rzeczywisto%ci uzupe"niony o jej rozumienie i wyja%nienie. powie%ci dokumentalne to literatura, która jest zajmuj!c! „rozmow! o %wiecie”, która budzi refleksje, nierzadko stawia k"opotliwe pytania, co wa#niejsze, cho$ zawsze jest literatur! o Innym, to oprócz tego, #e dla tej inno%ci uczy szacunku, to dodatkowo mówi g"o%no, #e „nasza chata nie z kraja”. Autorzy tych opowie%ci stawiaj! przed czytelnikiem du#e lustro. S! one zach&t! do pyta' o nasz! w"asn! rzeczywisto%$, o stosunek do inno%ci. Szczególnie dzi% w obliczu nap"ywu grup imigrantów, wa#ne jest, by szuka$ odpowiedzi na pytanie: co oznacza dla nas ta „inno%$”, inno%$ której niestety nie lubimy, której si& boimy. Jak wiadomo, boimy si& tego, czego nie znamy. Reporta# literacki, dzi&ki przybli#aniu losów konkretnych ludzi, posiadaj!cych swoj! w"asn! histori&, swoje przekonania i wierzenia, swoje troski i rado%ci a tak#e dzi&ki pog"&bionej refleksji, bierze rozbrat ze stereotypami, przybli#a, oswaja Inny %wiat. Jak mówi" Mariusz Szczygie": „reporta# zosta" O Ksi!"ki reporterki z Bia#orusi pozwalaj! zrozumie$ co%, co nas Polaków zawsze jednocze%nie fascynowa#o i niepokoi#o – paradoks rosyjsko&ra& dzieckiej mentalno%ci, a tak"e niezrozumia#ej popularno%ci dzisiejszej autorytarnej przecie" w#adzy wspó#czesnej Rosji. w jednym z wywiadów mówi"a, #e „Dzi%, gdy cz"owiek i %wiat tak bardzo si& zró#nicowa"y, w obr&bie sztuki %wiadectwa staj! si& coraz ciekawsze, podczas gdy sama sztu ka cz& sto oka zu je si& bez rad na. Po dwudziestu latach pracy z materia"em dokumentalnym mog& stwierdzi$, #e w wielu sprawach dotycz!cych ludzi sztuka ponios"a pora#k&”. Wzrost zainteresowania proz! dokumentaln!, która – podkre%lmy – jest jednym z najbogatszych dla nas (róde" wiedzy o %wiecie, wynika, moim zdaniem, przede wszystkim z podstawowej ludzkiej potrzeby, jak! jest poznawanie rzeczywisto%ci. Reporta# literacki w okresie mi&dzywojennym rodzi" si& z potrzeby nowatorstwa, dzi% wydaje si& wyrasta$ z potrzeby zgo"a odwrotnej, z powrotu do realizacji podstawowego zadania literatury, jakim jest przedstawianie %wiata. Jest dzi% w najczystszej postaci narz&dziem realizacji postulatu Gustawa Herlinga Grudzi'skiego, który twierdzi", #e: „powo"aniem pisarza jest %ledzi$ i opisywa$ zjawiska wspó"czesnego %wiata niezale#nie od tego czy to si& spodoba, czy nie.” Reporterzy chc! odnale($ sposób na opowiadanie o %wiecie coraz bardziej bezkszta"tnym. Swojemu ma"emu fragmentowi %wiata si& przygl!daj!, scalaj! swoj! wiedz& zdobyt! poprzez do%wiadczenie i lektury, po czym w sposób logicznie uporz!dkowany i komunikatywny pod wzgl&dem j&zykowym, t"umacz! go czytelnikowi. Twórczo%$ ta polega na nadawaniu sensu poszczególnym zdarzeniom, i przekszta"caniu ich w opowie%$ poprzez nada- wynaleziony po to, #eby zrozumie$ drugiego cz"owieka, #eby jedni mogli zrozumie$ drugich”. Reporta# zbli#a ludzi, uczy dobrego s!siedztwa. W tym lustrze mo#emy nie tylko obejrze$ samych siebie. Chocia# s! to opowie%ci, o %wiecie geograficznie od nas oddalonym, to mo#emy z powodzeniem dostrzec tak#e nasz, Polaków portret zbiorowy. Czy w opowie%ci Aleksijewej o skutkach rozpadu Imperium nie mo#emy czasem us"ysze$ pytania o to, czy upadek implantowanych ideologii ca"kowicie je wyrugowa" z #ycia narodu, jak my radzimy sobie z „nieszcz&snym darem wolno%ci”,(by przywo"a$ w tym miejscu termin ksi&dza Józefa Tischnera) i dlaczego tak cz&sto przedk"adamy bezpiecze'stwo nad wolno%$. Na koniec warto doda$, #e nie tylko w tekstach Aleksijewicz ale i pozosta"ych reporta#ach literackich zapisany jest pewien projekt etyczny. Rozumiem go nie tylko jako odpowiedzialno%$ za s"owo, ale przede wszystkim, jako refleksj& nad kondycj! cz"owieka i %wiata, jako %wiadome zadawanie pyta' o miejsce i rol& warto%ci w %wiecie. Odk"amywanie stereotypów, empatyczne obrazy, budz!ce czytelnicze emocje – to wszystko ma wyra(nie przypisane znaki warto%ci. Wspólny dla pisz!cych opowie%ci dokumentalne jest tak#e w!tek odpowiedzialno%ci za %wiat, ludzk! krzywd&, niesprawiedliwo%$. To wa#ne ksi!#ki, porz!dkuj!ce nasz! wiedz& o %wiecie, odwo"uj!ce si& do uniwersalnych ocen moralnych i naszej wra#liwo%ci spo"ecznej. ! 21 Hakowy DANIEL ORZADOWSKI Debiut 22 ofert!, w której nie wymagano do"wiadczenia ani wykszta#cenia, by#a praca dla JhaeBydyko#on!wezim go na z#omnicy. Zapisa#em numer i wyszed#em z po"redniaka. no, ale "nieg ju$ nie pada#. Postanowi#em wróci% piechot!, $eby zaoszcz&dzi% na bilecie. W drodze zadzwoni#em na z#omnic&. W#a"ciciel zapyta# od razu, czy wiem, $e to praca na mrozie. Odpar#em, $e tak i chcia#em go zapewni%, $e jestem na to gotowy. Nie pozwoli# mi doj"% do s#owa. Rozwodzi# si& nad kolejnymi niedogodno"ciami. Uzna#em, $e to bardzo rozs!dne, $e chce mnie zniech&ci% samymi s#owami. Rozmowa by#a na mój koszt. Mia#em na koncie nieca#e dwa z#ote. Spodziewa#em si&, $e lada chwila nas roz#!czy. Po#!czenie zerwane w momencie, kiedy tamten mówi#by jeszcze z przej&ciem. Kompozycyjnie, to by#by najlepszy fina#. Ta my"l mnie rozbawi#a. W#a"ciciel zapyta# w ko'cu, czy mam w#asne ubrania robocze. Potwierdzi#em. Umówili"my si& na siódm! trzydzie"ci nast&pnego dnia. Nie chcia#em pracowa% na z#omnicy. Do po"redniaka chodzi#em, $eby nie straci% ubezpieczenia. Ur!ga#em sobie w marszu: „powiedzia#em Tak z#omiarzowi, bo ba#em si& powiedzie% Nie. Na Nie mnie nie sta%. Moje my"li, to fa#szywe pieni!dze!” To stwierdzenie wp&dzi#o mnie w jeszcze wi&ksze rozdra$nienie. Przez monologowanie tego rodzaju nie mia#em si& za ostatniego nieudacznika. Dopóki monolog trwa#. Wystarczy#o jednak, $ebym zechcia# przyjrze% si& w#asnemu po#o$eniu, wtedy im ciekawiej pomy"lana my"l, tym gorzej. Brakowa#o zwi!zku. Szed#em dalej, byle zaj"% do domu, i wyk#ada#em sobie, $e nic poza tym si& nie wydarza. (e to tylko mi#o"% w#asna si&ga mi do ust, do g#owy. Wybitnie wertykalne uczucie. A nade mn! by#y jedynie brudnoszare chmury ze "niegiem. Nikogo dooko#a. Kamienice socjalne z lewej, nasyp kolejowy na prawo. (adnego sensu, jedynie aby dalej i"% do domu. Za mostem nad przejazdem kolejowym wida% ju$ by#o bloki. Patrzy#em w stron& okien mojego pokoju. Z oddalenia, pokój, jako miejsce, w którym przesiedzia#am rok bezrobocia, by# absolutnie nie do pomy"lenia. Bo czy tak mo$e wygl!da% rok z $ycia cz#owieka? – pyta#em sam siebie. W windzie przegl!da#em si& w lustrze. Patrzy#em i czu#em idiotyczne zadowolenie. Przysz#o"% ani przesz#o"% nie mia#a dost&pu do tego lustra. Wszystkie winy wybaczone, mimo tego, co nawyczynia#em w przeci!gu ostatnich dwóch lat. U"miecha#em si& do siebie. Winda dojecha#a na ósme pi&tro i musia#em wysi!"%. W domu powiedzia#em mamie, $e znalaz#em prac&. W jej oczach pojawi# si& blask. To, $e mia#em si& za co" lepszego od z#omnicy nie istnia#o w spojrzeniu mojej w#asnej matki. Ile b&dziesz zarabia#? – zapyta#a. Nie wiem. Nie pyta#em. Dowiem si& jutro – odpowiedzia#em i poszed#em do pokoju. Zastanawia#em si&, co robi% przez reszt& dnia. Jakbym mia# udawa% samego siebie. Z#omnica raptem sta#a si& punktem odniesienia. Gimnastykowa#em si&, czyta#em, stara#em si& pisa%, a z#omnica by#a. Czeka#a na mnie, a ja nie wiedzia#em o tym. W )wi&tym Antonim zacz&li wybija% dwunast!. S#ucha#em dzwonów. Przebrzmia#y, a ja patrzy#em po pokoju. Firana, kanapa, "ciany, pod#oga, moje r&ce, nogi – wizja bez fonii moich my"li. Wyszed#em poszuka% w przedpokoju maszynki do w#osów. W#!czy#em maszynk& w #azience. Spojrza#em do lustra. W#osy si&ga#y mi ramion. Rozebra#em si&. Po chwili wahania zacz!#em je "cina%. Po wszystkim patrzy#em znów w lustro. Znów si& do siebie u"miecha#em. W ko'cu owin!#em si& r&cznikiem i przysiad#em, $eby pozbiera% w#osy z pod#ogi. Podnios#em, ile uda#o mi si& zmie"ci% w d#onie i wyszed#em do kuchni. Mama zapyta#a, co te$ mnie nasz#o. Wyt#umaczy#em jej, $e wszystko to po to, $eby mierzy% up#yw czasu. Nie by#em pewien, czy rozumie, wi&c doda#em, $e za jakie" dziewi&% miesi&cy znów b&d& wygl!da#, jak przed chwil!. Stali"my chwil& w ciszy, patrz!c na siebie. Wróci#em do #azienki, $eby pozamiata% pod#og&. W pokoju przystan!#em tak, jak poprzednio. To, czego brakuje, b&dzie musia#o wyj"% ze mnie. T#umaczy#em to sobie nie po raz pierwszy. Przedziwne uczucie, zdawa% sobie spraw&, $e od poprzedniego takiego przeb#ysku min!# czas. Zacz!#em chodzi%, wte i we wte, od kanapy pod oknem, do drzwi na ko'cu pokoju. Rozgrzewa#em si&. Za#o$y#em s#uchawki i podpi!#em je do telefonu. „I am the push that makes you move... I am the push that makes you move!” Pokrzykiwa#em s#owa piosenek, robi#em pompki na taboretach. Przysiady ze sztang!. Rozci!ga#em ekspander nad g#ow! i za plecami. Mimo muzyki, po chwili czu#em znów, jakbym obserwowa# samego siebie. Jawi#em si& sobie jako zwierz&, ale czu#em si& coraz lepiej. Podchodz!c do drzwi, stroi#em miny do swojego odbicia w ich matowej szybie „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno...” zap&dzaj!c si& pod drzwi podczas %wicze', lubi#em pomy"le% te fraz&, tak, jakbym kogo" przedrze*nia#. +wiczy#em do momentu, kiedy nie potrafi#em wi&cej unie"% tu#owia ruchem ramion. Opad#em mi&dzy taborety i le$a#em na pod#odze. Euforia ust&powa#a. Wsta#em, $eby zdj!% z pó#ki egzemplarz „Czekaj!c na Godota”. Odnalaz#em fragment „A my"la#em ju$, $e odszed#e" na zawsze”, $eby dopisa% na marginesie: a ty, kaleko wracasz, kiedy przyjemno"% si& sko'czy#a i nie ma si& czym dzieli%. Dopisa#em obok dat& i od#o$y#em ksi!$k& na miejsce. Poszed#em si& wyk!pa%. Le$a#em po ciemku w ciep#ej wodzie. Postukiwa#em knykciami o brzeg wanny. D*wi&ki dochodzi#y mnie zniekszta#cone. Zacz!#em sobie wyobra$a%, ze w#a"nie w tym momencie kto" móg#by sta% nade mn! i mówi% s#owa, które zapami&ta#bym na zawsze, a ja nic nie zrozumiem przez uszy zatkane wod!. Wyszed#em szybko z wanny, $eby zapali% "wiat#o... Fiksowa#em, ale rozeznawa#em si& w tym. To z braku lepszych bod*ców, t#umaczy#em sobie. Wyj!#em korek i zacz!#em si& wyciera%. Umy#em wann& z króciutkich w#osów, które nie sp#yn&#y z wod!. Wróci#em do pokoju. By#a zaledwie pi&tnasta. Za 45 minut znów zabij! dzwony. Dzwony rozdziela#y moje dni bezrobocia na etapy. Kaza#y ocenia% to, z czym mnie zastawa#y. By#y jak kto", kto pojawia# si& regularnie, $eby przypomnie%, $e nie potrafi& si& przedosta! na zewn"trz. Pomy#la$em znów o z$omnicy. B%d% na czyje# rozkazy, ale b%d% zwolniony od niepewno#ci nadawania znaczenia. Nie chodzi$o przy tym o prawd%, ani obiektywno#!, tylko o znaczenie czegokolwiek – dla mnie. Jest to rodzaj gry, w której trzeba nie pami%ta! tej pierwszej regu$y. Spojrza$em na zegarek. O czym na przyk$ad teraz my#li w$a#ciciel z$omnicy? – zacz"$em na nowo si% zastanawia!. Rzecz jasna, &e my#li o sobie, ale pewnie przedstawia to sobie wyra'niej, konkretniej... potrzebniej. Nie my#li zdaniami, jak ja, teraz, w tym punkciku, malu#ki, malusie(ki. Poczu$em tak wyra'n" odraz% do samego siebie, &e w ustach zacz%$a zbiera! mi si% #lina. Rozbawi$o mnie to serdecznie. Jestem producentem #liny! Rozbawi$o jedynie na moment. Wsta$em od biurka. W „Czekaj"c na Godota” odnalaz$em fragment: „Nawet na #miech nie mo&na ju& sobie pozwoli!” i dopisa$em: „jestem producentem #liny”. Dopisa$em dat% i od$o&y$em ksi"&k% na pó$k%. Usiad$em do biurka, &eby pisa!. Pisa$em przez prawie dwie godziny. By$em zadowolony, kiedy zauwa&y$em, ile czasu min%$o. Praca w skupieniu podobna jest do snu z marzeniami... Znów z obrzydzeniem przy$apa$em si% na czym#, co mog$o przerodzi! si% w monolog. Podszed$em do pó$ki z ksi"&kami. Chcia$em dopisa! co# przy fragmencie, kiedy Estragon pyta Vladimira, dlaczego nigdy nie pozwala mu spa!, ale mama zawo$a$a mnie na kolacj%. Podczas kolacji rozmawiali#my sobie. Z$omnica znajduje si% niedaleko miejsca, gdzie mama dorasta$a. Opowiada$em, &e pami%tam, &e z okna babci wida! by$o plac zagrodzony siatk" i o goni"cych si% tam psach. Mama przyzna$a, &e by$y psy i &e by$ plac. U#miechn%$a si%. Od razu wi%c dopowiedzia$em, co przypomnia$o mi si% jeszcze: kredens, który sta$ w kuchni, taki z matowymi, przesuwanymi szybkami. Za tymi szybkami babcia chowa$a czasem dla mnie s$odycze. S$odycze by$y tylko czasem, ale ja chcia$em, &eby odsuwa$a szybki za ka&dym razem, kiedy j" odwiedzali#my. Mówi$em to, a mama #mia$a si% i kr%ci$a g$ow". Zapyta$em, pami%ta, jak raz babcia da$a mi kawa$ domowego ciasta, a ja poszed$em z nim na dwór. Na dworze na ciasto skoczy$a kura. Wczepi$a si% $apami w ciasto i macha$a skrzyd$ami. Przybieg$em z p$aczem, a babcia zgani$a mnie, &e powinienem odp%dzi! kur%, a nie wyrzuca! ciasto... Mama #mia$a si% na g$os. Mówi$a, &e to niemo&liwe, &ebym pami%ta$ tyle szczegó$ów. Matowe szybki, t$umaczy$em, musia$em zapami%ta!, bo by$y w #cis$ym zwi"zku ze s$odyczami. A ta kura by$a straszna, i widocznie ze strachu j" zapami%ta$em. Przestali#my si% #mia! i mama znów zagadn%$a mnie o z$omnic%. Nie mia$em ochoty wi%cej o tym rozmawia!. Powiedzia$em tylko, &e b%dzie dobrze i poszed$em do pokoju. Nie zapali$em #wiat$a. Usiad$em w rogu kanapy. Nie rusza$em si%. Popielate ciemno#ci, wszystko by$o jakby zrobione z granulatu. Jedynie przedmioty o jasnych kolorach wydawa$y si% mie! konsystencj% sta$". Czu$em spokój. Nieuzasadniony niczym spokój. )a$osne, ile zale&y od tego, co ma si% przed oczami. Wyszed$em z pokoju, &eby przygotowa! dla siebie ubrania odpowiednie do pracy na mrozie. Od dawna do niczego si% nie przygotowywa$em. Uczucie, jakie temu towarzyszy$o, samo w sobie, by$o przyjemne. Kompletowa$em ubrania tak, by stworzy$y warstwy, ale nie kr%powa$y ruchów. Ta staranno#! wk$adana w wybór stroju roboczego rozbudzi$a we mnie szyderstwo: „Masz misj%, co – ch$opaczku? Musisz si% ciep$o ubra! do wa&nej pracy na mrozie. )adnych wi%cej dziwactw w ci"gu dnia, ju& prawie masz prac%, jak wszyscy.” – mówi$em do siebie. Zanios$em ubrania do pokoju. Usiad$em na kanapie. S$ucha$em buczenia osiedlowego transformatora. Ten d'wi%k przywodzi mi na my#l funkcjonowanie #wiadomo#ci. Kto# uruchomi$ urz"dzenie, które brz%czy, skoro dzia$a. Zasn"$em. Wsta$em przed alarmem, wystarczaj"co wcze#nie, aby móc pój#! do pracy piechot". W windzie znów si% sobie przygl"da$em. Nie u#miecha$em si%. Nie by$em przebrany za siebie. „No czyj to nowy pracownik?” – sarka$em patrz"c w lustro. Po drodze zastanawia$em si% nad pogardliwo#ci" tego rodzaju. To przesz$o u mnie w odruch. Ledwie uk$oni% si% w$a#cicielowi z$omnicy, a uczuj% pogard% do samego siebie. Mia$em sta! si% kim# w rodzaju wyzwole(ca, a nie uda$o mi si%. Uczepi$em si% tego, o czym s"dz%, &e jeszcze najlepiej potrafi%. Moje my#li to tandetnie fa$szowane pieni"dze... Nie talent, a strach. Pojmowa$em wreszcie w$asne odkrycie. Doszed$em do g$ównej ulicy. Co kilkana#cie metrów mija$em pracowników s$u&b miejskich sypi"cych piasek na chodniki. Wykonywali podobne ruchy, a& po ostatniego, zupe$nie ma$ego w perspektywie ci"gn"cej si% drogi. W fantazji zobaczy$em ich #piewaj"cych pie#( zarann". Mijaj"c ich, poj"$em, &e nie ma na to szans. Po drugiej stronie ulicy zauwa&y$em dziewczyn% wychodz"ca z „)abki”. Otwiera$a i unosi$a rolety. Kiedy wchodzi$a do skle- pu, przez mgnienie zobaczy$em jej profil. Czer( jej w$osów i usta mocno pomalowane karmazynow" szmink", a po chwili tylko ziele( roboczego fartucha. Przeszed$em na drug" stron%, &eby móc si% jej przyjrze!. Kilkana#cie metrów od „)abki” ko(czy$ si% chodnik. Pobocze by$o g%sto zaro#ni%te krzakami, przez to, co chwila musia$em wchodzi! na ulic%. Samochody mija$y mnie w niewielkiej odleg$o#ci. Pomy#la$em, &e gdyby który# mnie potraci$, to dlatego, &e chcia$em zaoszcz%dzi! trzy dwadzie#cia na bilecie. Nad )yciem roztrzaskanym w ten sposób nale&a$oby chichota!, krztusz"c si% i parskaj"c. Ta naturalna artykulacja zaj%$aby by miejsce potrzebnej do wyra&enia w takiej chwili prawdy. „Chichot jako dowód istnienia duszy; spekulacje o &yciu wiecznym i mo&liwej Z$o#liwo#ci boga” – zd"&y$ przyj#! mi do g$owy tytu$ zanim przekroczy$em bram% z$omnicy. Teren by$ wielko#ci dwóch boisk pi$karskich. Ca$o#! pokrywa$ #wie&y #nieg, spod którego wystawa$y ko(cówki rur i kraw%dzie blach. Jeste# nowy? Zapyta$ mnie m%&czyzna siedz"cy w d'wigu obok którego przechodzi$em. Tak – odpowiedzia$em. Id' najpierw do szefa – powiedzia$ i wskaza$ mi kierunek. Nie zauwa&y$em biura, bo zas$ania$ je równy rz"d drzewek. Skr%ci$em w tamtym kierunku. Pracuj"cy w g$ównym pomieszczeniu ludzie nie zwrócili na mnie uwagi. Wyt$umaczy$em, &e jestem nowy. Kazano mi zaczeka! w przedpokoju. Za mn" wesz$a starsza kobieta z miot$". Jest pan nowy? Czemu pan nie poszuka$ innej roboty? Zapyta$a. Znalaz$em t%. Odpowiedzia$em zupe$nie zaskoczony jej bezpo#rednim tonem. S" przecie& inne oferty, ja te& przegl"dam og$oszenia. Ale to roboty dla m$odych. Tutaj nikt d$ugo nie wytrzymuje – chcia$a mówi! dalej, ale w tym momencie polecono jej, aby przygotowa$a dla mnie szafk% w przebieralni. Przebieralnie by$y w barakach na ty$ach. Szed$em za sprz"taczk". Tu jest ci%&ko. Trzeba robi! w ka&d" pogod%. Kontynuowa$a ledwie si% zrównali#my. Zawsze to jednak jaka# robota. Powiedzia$em, byle co# odpowiedzie!. Ja pracuj% na pó$ etatu. Musz%, z emerytury nie starcza. Przyje&d&am o czwartej, ale ju& dziesi"tej mam koniec. A tamci musz" robi!, jak d$ugo s" zamówienia. To tutaj nie pracuje si% o#miu godzin? Zaciekawi$em si%. Kobieta spojrza$a na mnie z u#mieszkiem. Tu pracuje si%, jak d$ugo trzeba. A pan jest czwarty nowy w tym miesi"cu. T" szafk% panu wyczyszcz%. Niech pan znajdzie sobie kask, le&" w szafce w przedsionku – poleci$a. Wybra$em kask, który wygl"da$ na nieu&ywany. Za$o&y$em go nie #ci"gaj"c kaptura z $ysej g$owy. Szafka gotowa – zakomunikowa$a. Mia$em na sobie robocze $achy. W szafce zostawi$em tylko jedzenie. Wróci$em do biura. Nie wiedz"c, do kogo mia$bym si% zwróci!, oznajmi$em ogólnie, &e jestem gotowy do pracy. Szef zaraz do pana wyjdzie – odpowiedzia$a mi kobieta zza biurka w lewym k"cie pokoju. Wróci$em do przedpokoju. Sta$em tam kilka minut, dziwnie ot%pia$y. Co chwila poprawia$em na g$owie kask, do którego nie umia$em si% przyzwyczai!. Szef wszed$ do przedpokoju szybkim krokiem i od razu ruszy$ ku drzwiom. Ten po#piech mnie ocuci$. Poszed$em za nim. Na zewn"trz przedstawi$ mnie dwóm m%&czyznom. Wyt$umaczy$, &e mam im pomaga!, i &e porozmawiamy pó'niej. Odszed$ zaraz do samochodu i odjecha$. Sta$em z boku d'wigu czekaj"c na instrukcje. Jeden z m%&czyzn pracowa$ nad silnikiem, skulony wewn"trz korpusu maszyny. Drugi sta$ obok mnie. Nikt nic nie mówi$. Mog% jako# pomóc? – zapyta$em tego bli&ej mnie. Czekej, naprawjeymy silnik to bydymy mieli co robi! – odpowiedzia$. Sta$em dalej. Owiewa$ mnie uporczywy wiatr. Schowa$em si% za d'wig. Odwróci$em si% ty$em do m%&czyzn, d'wigu, z$omnicy. Przymkn"$em oczy. Nasz$a mnie przedziwna my#l, &e w tym miejscu nie istnieje nic stworzonego na moje podobie(stwo. Zapol gazeta i dej mi – powiedzia$ m%&czyzna reperuj"cy silnik. Zareagowa$em na te s$owa. M%&czyzna stoj"cy przy d'wigu wyj"$ z kieszeni gazet% i j" podpali$. Wiatr wywia$ mu j" z r"k. Po krótkim biegu uda$o mi si% przycisn"! j" stop" do #niegu. Tli$a si% jedynie na brzegach. Zanios$em j" m%&czy'nie z zapalniczk". Ten podpali$ j" znów i poda$ drugiemu. 23 24 To si! nie zapoli. Za du"o wody my wloli do bynzyny – powiedzia# tamten. Odrzuci# p#on$cy skrawek i zeskoczy# z d%wigu. Poszli&my za nim do biura. W biurze ten od naprawiania zapyta#, co mamy robi' skoro d%wig nie dzia#a. Wys#ano mnie do pomocy przy d%wigach, które uda#o si! uruchomi'. Na drugim ko(cu z#omnicy pracowa#y dwa d%wigi. Obok nich sta# cz#owiek. Podszed#em do niego i zapyta#em, jak mam pomaga'. Ch#opak powiedzia#, "e mam pój&' do d%wigu po prawej, bo pomocnik tamtego nie przyszed# dzi& do pracy. Operator d%wigu odczytywa# co& z arkusza papieru. Kiedy na mnie spojrza#, wyt#umaczy#em, "e mam z nim pracowa'. Pokaza# mi r!k$ jeden ze stosów rur. )eby tam doj&' musia#em przeciska' si! pomi!dzy blachami, pr!tami i rurami, u#o"onymi pomi!dzy wystaj$cymi z ziemi pionowymi podporami. Rami! d%wigu zawis#o nad rurami i wtedy operator zawo#a# do mnie. Nie wzi$#e& lin! Wróci#em po liny. Przy d%wigu operator poradzi# mi, jak wydosta' potrzebne mu rury. Zrobi#em, jak mi kaza#. Z jednej liny zrobi#em p!tle i umocowa#em w niej wystaj$ce rury. Kiedy d%wig je uniós#, przerzuci#em pod nimi drug$ lin!. Zap!tlone liny zaczepi#em o masywne haki zwisaj$ce z #a(cuchów umocowanych do elektronicznej wagi na ko(cu ramienia d%wigu. Da#em r!k$ zna' operatorowi, "e mo"e podnosi', a on gestem ramieniem da# mi do zrozumienia, "ebym odszed# na bok. Kiedy rury przesta#y si! ko#ysa', odczyta#em ich ci!"ar z ekranu wagi, aby operator móg# przygotowa' rachunek. Zacz!li zje"d"a' si! klienci sk#adaj$cy niewielkie zamówienia. Czasami, aby wydoby' kawa#ek blachy, trzeba by#o podnie&' wpierw blok k$towników, pr!tów lub czego& podobnego. Niepotrzebny w danym momencie towar w!drowa# na pierwszy w zasi!gu d%wigu stos. Na jeden wydobywany element, sto innych pozostawa#o nieruszonych. Najwi!cej czasu schodzi#o na ustaleniu, gdzie w#a&ciwie szuka' zamówionego towaru. Znalaz#em chwil!, aby zagadn$' drugiego pomocnika, czy jest zadowolony z roboty. Powiedzia#, "e jest w robocie pi$ty dzie( i "e najgorsze jest zimno. Wspomnia#, "e trzeci hakowy pracuje tylko tydzie( d#u"ej, i "e do roboty nie przyszed#, bo co& mu strzeli#o w plecach, wczoraj, kiedy nosi# rury. Mówili&my sobie o zwyk#ych w takiej sytuacji rzeczach. Kiedy zacz$# mi opowiada', "e wcze&niej pracowa# w Anglii jako kierowca wózka wid#owego, uci$#em rozmow! i odszed#em w kierunku d%wigu. Tym, co najbardziej odrzuca mnie od polskich emigracyjnych historyjek, jest ich wzajemne podobie(stwo. Im wi!cej ludzi je opowiada, tym mniejsze znaczenie maj$ ró"nice mi!dzy tymi lud%mi. Przez to niespodziewane przywo#anie wspomnie( z Anglii, ow#adn!#a mn$ moja w#asna historia. Wyje"d"aj$c nie podejrzewa#em ogromu uleg#o&ci, który b!d! musia# przyswoi'. Wróci#em do bycia podw#adnym, tylko w skali 1 do 5, w jakiej funt wymienia si! na z#otówki. W jednej chwili poczu#em si! frajerem. Poszed#em do baraków si! wysika'. Otworzy#em drzwi, za którymi my&la#em, "e b!dzie #azienka. Skoczy#y ku mnie dwa psy, które by#y w &rodku. Zd$"y#em zatrzasn$'. Psy ujada# i drapa#y drzwi. Ubikacja by#a za drzwiami, które wygl$da#y jak wej&cie do sk#adu narz!dzi, czy innego schowka. Kiedy wróci#em, przy d%wigu sta#o trzech m!"czyzn, Operatora nie by#o, wi!c zacz!li mi t#umaczy', "e szukaj$ blachy, która jest im potrzebna, "eby doko(czy' budow! pieca. Przez mróz nie dawali rady pracowa' w swoim warsztacie. Zapami!ta#em wymiary i poszed#em poszuka' operatora. „OK, oni potrzebuj$ blachy, a ja j$ dla nich zahacz!. Jeba' mitomani!”. Próbowa#em przedstawi' sobie swoje po#o"enie na nowo. Operator nie by# zadowolony, "e pojawi#o si! nowe zlecenie. – Za pietno&cie minut przerwa. Po', za#atwiemy ich szybko, i pódymy sie #ogrzo'. M!"czy%ni z warsztatu zgodzili si! kupi' blach! o par! centymetrów d#u"sz$. Nie trzeba by#o jej przycina', wiec szybko to posz#o. Operator wys#a# mnie do biura z kwitkiem, na którym wyceniona by#a blacha. By#a warta tyle, co oko#o trzy moje dniówki. „Ja zahaczam blachy, a w#a&ciciel zahacza mnie” – t#umaczy#em sobie rzeczy po staremu. Na przerw! zszed#em ostatni. Zaj$#em miejsce przy d#ugim drewnianym stole. Ludzie odzywali si! do siebie z rzadka, zaj!ci jedzeniem. Dopiero podczas skr!cania papierosów nawi$za#y si! rozmowy. M!"czy%ni rozmawiali o pracy. O tym, kto ile dosta# od klienta do r!ki, za pr!dkie za#atwienie zlecenia. Spekulowali te", ile potrwa dniówka. Na moment wyrwani z mrozu faceci, gadali o tym, co by#o im wspólne. Kto& ustawi# radio, RMF, i jak dla mnie, to uzupe#ni#o bardzo praktyczny brak oporu przed brzydot$ tej sy- tuacji. Czemu – pyta#em siebie – czemu, akurat to radio? Dlaczego nie, na podobie(stwo wszystkich niewolników w historii, intonowa' pie&ni w j!zyku obcym dla w#a&cicieli... Co ja ze sob$ poczn! z #bem napierdolonym estetycznymi zachciankami tego rodzaju, pyta#em siebie w duchu, ale w#a&nie wtedy zagai# do mnie niski i przysadzisty m!"czyzna siedz$cy naprzeciwko: I jak pierszy d%y(? Nie jes %le, jak zamówiena, jedne za drugimi, idom. Jak cza czeka' i sto' na mrozie, to jes fes zimno. – Nie chcia#em o tym rozmawia', wi!c od razu zada#em inne pytanie: Co to som za psy w ty izbie, co wyglondo, jak #a%ynka? Wloz’"ech sie wyjsca' i sie na mie ciep#y. M!"czy%ni zacz!li si! &mia'. O to mi chodzi#o. Pilnujom z#omnicy. Spuszczomy je na noc. – wyja&ni# mi kto& inny. Rozmowa si! urwa#a. Odpowiada#o mi to. Rozpar#em si! i przymkn$#em oczy. My&la#em nad tym, czym s$ uczucia w cz#owieku. Je&li nie mo"na ich komunikowa' innym, rosn$ ponad miar!. Jak olbrzymi ogon, albo róg wyrastaj$cy wprost z czo#a. Róg chc$cy po#$czy' si! z inn$ "yw$ tkank$. Najwi!ksze strachy i bogi powstaj$ z nas w ten sposób. Si!gn$#em po telefon. „Kocham Ci!. Ten &wiat jest zbyt nie-mój. Ty jeste& jak Miasto do którego dano mi klucze”. Szuka#em tego czego& brakuj$cego, abym móg# doko(czy' esemesa i wtedy do baraku wszed# w#a&ciciel. No, panowie, powoli b!dziemy ko(czyli t! przerw!. Wszyscy sobie podjedli, to teraz pohulamy jeszcze z robot$. – Spojrza# z u&miechem, nienaturalnym, rozci$gni!tym pomi!dzy k$cikami ust, jak mini baner motywacyjny. Wróci# spojrzeniem do mnie Jak Pan doko(czy herbat!, to prosz! przyj&'. Wyja&nimy sobie, jak to b!dzie z umow$, dobrze? Powiedzia# i poszed# sobie. Kedy on zdon"o# przyjecha'? – zapyta# kto& na g#os. Nic mu nie umknie w tych telebimach – doda#. Wtedy te" zauwa"y#em, "e w rogu baraku, pod sufitem, zamontowana jest kulista kamera. Spojrza#em ku niej i zacz$#em porz$dkowa' to, co zosta#o mi ze &niadania. M!"czy%ni nie spiesz$c si! zbytnio wychodzili z baraku. Poszed#em w stron! biur. W gabinecie w#a&ciciela pierwszym, co przyku#o moj$ uwag!, by#y maszyny do pisania. Na jednej po#o"ony by# kask z pleksiglasow$ os#on$ na twarz. Maszyny do pisania i kaski. Dlaczego spo&ród wszelkich mo"liwych ozdóbek w#a&nie maszyny do pisania? Dlaczego nie co& bez znaczenia, jak pos$"ki Buddów, armaty, lwy, albo cynowe "o#nierzyki. Czemu maszyny, kurwa? Na palimpse&cie nadawania znaczenia w ko(cu zabrak#o mi miejsca i maszyny musia#y pozosta' jedynie bibelotami w czyim& biurze. Musia#em obok nich usi$&' i znosi' mniemanie, jakie "ywi! o sobie samym. Usiad#em, a w#a&ciciel zapyta#: Jak odnajduje si! pan w tej pracy? Póki co, zahacza#em tylko towary do d%wigu. Je&li to mia#oby by' moje g#ówne zadanie, s$dz!, "e dam rad!. To oczywi&cie nie b!dzie pana jedyne zadanie. Póki nie opanuje pan innych umiej!tno&ci, rzeczywi&cie, b!dzie pan pomaga# operatorom. A jak pan wytrzymuje, bo to jest jednak robota ca#y czas na zewn$trz. Jest zimno. Nie wiem, co mia#bym powiedzie' wi!cej. Zdaj! sobie spraw!, "e robota ma by' wykonana, czy b!dzie zimo, czy nie. Wie pan, ja bym chcia# skompletowa' w ko(cu cztery dru"yny, a nie zaczyna' tej rozmowy, co tydzie( na nowo, z kim& nowym. Mo"e to si! wydaje proste, ale nawet podpinanie rur do d%wigu wymaga pewnego zgrania. Cztery sprawnie dzia#aj$ce dru"yny, to by#yby zupe#nie inne dochody. Póki co, zamówienia si! pi!trz$, a my nie jeste&my w stanie nad$"y'. To nie jest praca dla ka"dego. To musi hula'. Sprawnie za#adowywa' te wszystkie "elastwa, to te" trzeba potrafi'. Prze rwa# i za cz$# mi si! przy pa try wa'. Za py ta# znów: Czy widzi si! pan w tej roli? Odpowiedzia#em „tak”, ale by#a to odpowied% na inne pytanie. Na to, czy chc! jakakolwiek prac!, czy chc! by' bezrobotnym. W#a&ciciel przeszed# do szczegó#ów. Wróci pan wi!c w poniedzia#ek do urz!du pracy. Dostanie pan skierowanie na sta". Przez trzy miesi$ce popracuje pan jako sta"ysta. W tym czasie upewnianie si!, czy chc! p#aci' panu za w#asne pieni$dze. Nie odpowiada#em, zupe#nie zaskoczony. W#a&ciciel kontynuowa#. Je&li pana to interesuje, to prosz! podej&' do pani Ani. Podpisze pan odpowiednie papiery. Mam wielk$ nadzieje, "e uda nam wspó#pracowa' na d#ugo. Je&li pan si! wyka"e, to tutaj mo"e pan znale%' robot! na lata. Tak, dobrze, dzi!kuj! – odpowiedzia#em – przejd! do pani Ani. Daniel Orzadowski, ur. 1983.07.28. Pracuj! w organizacji pozarz"dowej. Bez dorobku literackiego. Mieszka w Siemianowicach #l"skich. Graf: Wojtek !uka Poda$em kobiecie przy biurku dowód. Kiedy siedzia$em oczekuj"c na dokumenty, ros$a we mnie gorycz. „Na dworze jest mróz i %niegu za kostki, a ten kole% chce, &ebym zapierdala$ na starcie za dziewi!'set z$otych... Czemu mam przyj"' samego siebie, w wersji, &e na tym mrozie warty jestem dziewi!'set z$otych?” Kobieta poda$a mi dokumenty. Podpisywa$em, wys$uchuj"c instrukcji, co nale&y zrobi' ze skierowaniem na sta&. Poszed$em do przebieralni schowa' papiery. Przy bramie sta$y dwa tiry. Trzeci zaparkowany by$ na wadze platformowej i kierowca odpina$ ju& boczne plandeki. Operator, któremu pomaga$em, wo$a$ na mnie. Przyspieszy$em. Zamkn"$em papiery w szafce i wróci$em do niego. Kurwa ma', na som koniec czi a$ta. Muszymy powybieyra' te srogie ru$y, uwijej. Zamówienie mia$o by' uko(czone przed zmrokiem. To mog$o by' to tempo, którego &yczy$ sobie w$a%ciciel. To daje momenty, w których obserwuje si! cz$onki w$asnego cia$a, jakby nie nale&a$y do nas. Nogi stawiaj" pr!dkie kroki, r!ce manipuluj" przedmiotami, plecy potrafi" przyj"' konieczne obci"&enie. Robi si!. Aby doko(czy' zamówienie, razem z drugim pomocnikiem na ramionach przynosili%my pojedyncze rury. Drugi pomocnik zgubi$ suwmiark! w %niegu i musieli%my jej szuka'. To wystarczy$o, &eby ci!&ki opierdol zwali$ si! na nas obu. Tempo pracy obdarza$o wszystkich wartkimi, barwnymi s$owami. W pewnym momencie tu& przy bramie z$omnicy rozleg$ si! $oskot. Jedna z metalowych lin nie wytrzyma$a i pot!&na rura zerwa$a si!. Wszyscy poszli w tamto miejsce. )o kurwa, dobrze, &e to nie %lecia$o z wysoka – Komentowa$ operator, zdejmuj"c z g$owy kask i rozczesuj"c palcami w$osy mokre od potu. Tako dupno ru$a, a skoko jak koza – doda$. W$a%ciciel dopytywa$, co si! sta$o. Operator pracowa$ w pojedynk!. Najpierw sam zapina$ rury, a potem wynosi$ je na tira. Pierwsz" warstw! chcia$ u$o&y' samemu, &eby zaoszcz!dzi' czasu. W$a%ciciel nakaza$ mi pomaga' przy tym za$adunku, O tym w$a%nie mówi$em, o niesprawnym dzia$aniu. Pan b!dzie od teraz dla bezpiecze(stwa podpina$ dodatkowe liny – poleci$. Kiedy wszyscy si! rozeszli, operator kaza$ mi zapomnie' o dodatkowych linach, chcia$ tylko, &ebym przytrzymywa$ rury, &eby zbytnio nimi nie buja$o. Operator porusza$ ramieniem zbyt szybko, &ebym potrafi$ przeciwstawi' si! chybotaniu rur. W pewnym momencie wyszed$ z kabiny. Wróci$ z m!&czyzn", z którym zacz"$em prac! rano. M!&czyzna mia$ teraz wchodzi' na tira i odczepia' rury. Operator nie chcia$, &ebym si! tym zajmowa$ w pierwszy dzie( pracy. Rury by$y pokryte %niegiem i lodem. M!&czyzn", przysadzisty i niezgrabny, wspina$ si! na tira krótkimi posuni!ciami. Podziwia$em, &e pomimo niedostatków starego cia$a daje temu rad!. Zacz!$o si! %ciemnia'. Mieli%my przyspieszy', aby doko(czy' za$adunek, bez konieczno%ci ustawiania dodatkowego o%wietlenia. Kiedy spieszy$em si! podpi"' stalow" lin!, stopa wpad$a mi do koleiny, która nie by$a widoczna pod warstw" %niegu. Zatoczy$em si! i w rozp!dzie kopn"$em w ko(cówk! rury. Zabola$o, ale po chwili wróci$em do pracy. Uderzy$em si! w piszczel, wi!c bola$o w zwyczajny dla tej cz!%ci cia$a sposób. Robi$o si! coraz zimniej. Operator powiedzia$ nam, &e idzie si! ogrza'. Ogrzewanie w jego kabinie dzia$a$o z przerwami, wi!c poruszaj"c jedynie r!kami nie móg$ si! zagrza'. Czeka$em na niego wsparty o jedn" z rur. Poczu$em &e mam mokr" nogawk! spodni. Podwin"$em spodnie. Kalesony mia$em zalane krwi". Wyj"$em je ze skarpety i podci"gn"$em. Na nodze mia$em pionowe rozci!cie, z którego ciek$a krew. Operator wróci$, kiedy jeszcze przygl"da$em si! ranie. Co% sie zrobio$? Nie, nie pokazuj mi tego. Id* do biura, chyba tam jeszcze kto% jest. Niech ci do apteczka – powiedzia$ z grymasem na twarzy. Wygl"da$o na to, &e brzydzi si! krwi. W biurze by$a ju& tylko jedna osoba. Wyt$umaczy$em, po co jest mi potrzebna apteczka. M!&czyzna zaraz zacz"$ dopytywa', czy trzeba wzywa' karetk!. Zorientowa$em si!, &e nie chodzi mu o mnie, ale o konsekwencje dla firmy. Poda$ mi apteczk!. Polewa$em rozci!cie wod" utlenion". Ods$ania$a si! rana, z której w rytm mojego pulsu wylewa$a si! krew. Przygl"da$em si! temu z zaciekawieniem. Zorientowa$em si!, &e nakapa$em krwi" na pod$og!. Obla$em ostatni raz ran! i za$o&y$em opatrunek. Zapyta$em, gdzie maja mopa. Chcia$em pozmywa' krew z pod$ogi. M!&czyzna odpowiedzia$, &e nad ranem przyjdzie sprz"taczka i &e nie zostanie po tym %ladu. Nalega$em, wydawa$o mi si! uw$aczaj"ce, kaza' komu% sprz"ta' cudz" krew. Kiedy zmywa$em pod$og!, m!&czyzna zadzwoni$ do w$a%ciciela. Przekaza$ mi, &e mam pojecha' na izb! przyj!' zszy' nog! i wróci' dopiero w poniedzia$ek. Sko(czy$em sprz"ta' i poszed$em do przebieralni. Wiadomo%' o moim zranieniu ju& si! rozesz$a. Po drodze inni pytali mnie, czy nic mi nie jest. Mówili, &e jestem blady. Po&egna$em si! z nimi i poszed$em si! ubra'. Nie poszed$em na autobus. Do izby przyj!' mia$em czterdzie%ci minut drogi. Noga mnie nie bola$a. Wraca$em przez centrum. Mija$em ludzi wchodz"cych do sklepów, czekaj"cych na przystankach, wsiadaj"cych i wysiadaj"cych z samochodów. +eby móc bra' w tym wszystkim udzia$, trzeba b!dzie udawa' zainteresowanego t" lub inn" z$omnic", jako hakowy, lub ktokolwiek inny. Obmierz$e metamorfozy. Narasta$o we mnie poczucie, &e nie wróc! wi!cej na z$omnic!. Nie mia$o wyzwalaj"cej jasno%ci postanowienia, ci"&y$o raczej, jak nadzieja na co% nieokre%lonego. ! 25 Foto. Rados!aw Kobierski Z WOJCIECHEM KUCZOKIEM rozmawia KATARZYNA BERETA O wa!"saniu si" mi"dzy ksi#$kami 26 – Czy czerpanie z historii regionu i próba ukazania !l"skiego genius loci, ale i przekle#stwa tej ziemi, nie etykie$ tyzuje literatury tu powstaj"cej jako prowincjonalnej, niezdolnej do wyj!cia poza dramat lub pi%kno w&asnego po$ dwórka? – Dzisiaj peryferie s! w modzie, wierz", #e niegdysiejszy kompleks $l!ski zmienia si" w $l!sk! dum". Pami"tam, #e w czasach mojego dzieci%stwa gwara $l!ska by&a u#ywana wstydliwie; je#eli jakie$ dziecko mówi&o na szkolnych korytarzach po $l!sku, by&o to uto#samiane z proletariackim pochodzeniem. To by& sk!din!d ciekawy paradoks w Polsce Ludowej, gdzie w&adza ho&ubi&a klas" robotnicz!, a górnicy mieli si" w istocie lepiej ni# reprezentanci innych zawodów. Tak w&a$nie objawia& si" podda%czy kompleks 'l!zaków, którzy w Polsce dali sobie wmówi(, #e godka stygmatyzuje – jak si" okazuje „Prawdziwi Polacy” zawsze mieli w sobie co$ mendowatego i toksycznego. No i po- tem, te $l!skie boroki, które uciek&y przed re#imem do RFN, natychmiast wypiera&y si" swojej polsko$ci, chy#o zmieniaj!c obywatelstwo i pisowni" na zwisk, po czym z ulg! wra ca &y do gwary jako mowy prywatnej, domowej, ojczystej. Ten kompleks poniek!d #yje do dzi$ – moi znajomi rówie$nicy, którzy porobili kariery i osiedli w Warsza wie, cza sem pró bu j! po wra ca( do gwary, ale robi! to tylko po pijaku, w nieporadny, karykaturalny sposób, jakby sami z siebie szydzili, jakby chcieli wyegzorcyzmowa( t" $l!sko$(, która w nich siedzi na dnie dusz i uwiera jako niechciana t"sknota. Biedni, za chwil" b"d! szukali w tej $l!sko$ci ratunku. Epatowani przez prawicowych politruków poj"ciem polsko$ci zaczynamy szuka( schronienia w mo#liwo$ci uto#samienia si" z jakim$ mniejszym Heimatem. I tym $l!skim Heimatem mo#na si" zaraz b"dzie nie tylko szczyci(, ale i zas&ania( przed sparszywia&! polsko$ci!. – Czy po Bonczyku, Morcinku, Szew$ czyku, Netzu, Kutzu, Twardochu i wie$ lu innych wcze!niej i pó'niej mo($ na powiedzie) jeszcze co! nowego o *l"sku? A mo(e jeste!my skazani je$ dynie na poszukiwanie wci"( nowych kostiumów do tych samych tematów? – Nie wiem. Ja w&a$ciwie nigdy nie zajmowa&em si" 'l!skiem. Mieszka&em na nim prawie czterdzie$ci lat, dlatego by& dla mnie naturaln! sceneri!, w któr! wpisywa&em moje historie. To by&o po prostu naj&atwiejsze. Ale nigdy nie próbowa&em by( trybunem $l!sko$ci, ani te# nie czu&em potrzeby, by si" z ni! zmaga(. Jestem pisarzem polskim pochodz!cym ze 'l!ska. I my$l", #e jest ze mn! podobnie jak z Kazimierzem Kutzem, który dopiero gdy wyjecha& poza swój Heimat, zacz!& z dystansu widzie( 'l!sk w pe&ni jego barw i wyrazisto$ci konturów. Przecie# to w Warszawie powsta&y wspania&e scenariusze jego $l!skich filmów. Nie trzeba wi"c by( zakopanym po szyj" w w"glu, #eby móc by( pisarzem $l!skim i uprawia( literatur" w j"zyku polskim. Dopowiem od razu, #e nie wierz" ani w naród $l!ski, ani w j"zyk $l!ski. 'l!sko godka jest gwar!, a 'l!zacy s! grup! etniczn!, dajmy sobie ju# spokój z t! maskarad!, bo to nigdy nie b"dzie mia&o ko%ca. Poj"cia „narodu” w ogóle powinno si" u#ywa( ostro#nie, bo to jest granat, który sieje straszliw! rozpierduch" w spo&ecze%stwie liberalno-demokratycznym. Jak si" ukonstytuuje naród $l!ski, zaraz si" z niego b"d! chcia&y oderwa( narody pomniejsze – naród gliwicki nie b"dzie chcia& mówi( jednym g&osem z narodem zabrza%skim, potem si" wyodr"bni! narody dzielnicowe: Szobiszowiczanie, Rokitniczanie, a po- tem si! wkurz" na siebie s"siedzi i og#osz", $e lewa strona ulicy to inny naród ni$ prawa i na ko%cu ka$dy b!dzie mamrota# pod nosem: „Ja jestem naród!”. Kaczy%ski zreszt" ju$ tak ma. – My!l", #e taki geograficzny dy$ stans s%u#y czasami lepszemu pisaniu o &l'sku. Podobnie jest z ka#d' ziemi' ko%ysk'. Gdy si" j' opu!ci, to zaczyna si" na ni' patrze( z innej perspektywy. – To prawda. Uruchamia si! wówczas co&, co mo$na nazwa' &l"skim patriotyzmem, a co nie jest &l"skim nacjonalizmem. Nacjonali&ci to ci, którzy ca#e $ycie siedz" w swojskim gumnie i widz" tylko p#ot s"siada z lewej i p#ot s"siada z prawej strony i z l!ku przed zwiedzeniem reszty &wiata broni" tego swojego pado#u. A patriotyzm rodzi si! w podró$y, poprzez nostalgi!. – Czy zej!cie pod ziemi" jest dla pana modlitw', jak wyznaje bohater Pr!g; metafor' stosunku seksualnego czy powrotu do matczynego %ona, jak chcia%by Bachelard; ucieczk' przed !wia$ tem zewn"trznym po to, by wzbudzi( w sobie now' motywacj" do #ycia na powierzchni; powrotem do pierwsze$ go domu cz%owieka, do korzeni ludzko$ !ci; a mo#e realizacj' pragnienia odkry$ wania nowego, odciskania stopy tam, gdzie nie by%o jeszcze nikogo? – Wszystkimi rzeczami, o których pani powiedzia#a, poza metafor" seksualn". Intensywno&' uprawiania taternictwa jaskiniowego nie tylko nie by#a dla mnie kompensacj" rzekomego niedosytu seksualnego, ale zdarza#y mi si! pewne swawolne podziemne biwaki. Wydyma#em wi!c t! metafor!. Nie zgodz! si! tak$e z t" freudowsk" wizj" #ona ziemi, bo ona jest bezradna wobec jaski%, je&li si! u&wiadomi warunki, które tam panuj". Tam nie jest ciep#o, ale potwornie zimno i wilgotno. A zimno i wilgo', id"c w parze, powoduj" hipotermi!. Czyli nijak si! to ma do macicy, w której sp!dzamy dziewi!' miesi!cy w hotelu „Mama”, w cieple i bez $adnych obowi"zków. Tymczasem gdy cz#owiek zatrzyma si! w jaskini, to w ci"gu 5-10 minut pojawiaj" si! u niego niebezpieczne objawy wych#odzenia. Jaskinia wywo#uje konieczno&' nieustannego ruchu i to jest fantastyczne dla mnie ja ko cz#o wie ka, któ ry cier pi na chroniczn" gnu&no&'. Na powierzchni musz! si! bardzo zmusza' do pisania, a najch!tniej bym przele$a# ca#e $ycie z ksi"$k" w r!ku. A tam bezruch to &mier'. Ten imperatyw ruchliwo&ci jest w#a&ciwie zaprzeczeniem mojego $ycia na powierzchni. Po kilkunastu godzinach takiego nieustannego poruszania si! wy cho dz! tak zmo bi li zo wa ny jak po ostrym treningu. G#upota dyskursu publicznego czasami wywo#uje we mnie ochot! zapadni!cia si! pod ziemi!, wi!c to czyni!, ale nie spotykam tam cieplarnianych warunków, w których móg#bym przeczeka'. – A literatura? Czym jest dla pa$ na pisanie? Parafrazuj'c wers z pa$ na wiersza Stró"u mój z arkusza poetyc$ kiego Larmo, „%uskaniem s%ów jak gro$ chu”? – Wola#bym nie #uska'. Jako poeta #uska#em. Teraz wola#bym je wylewa' z siebie ni$ wy#uskiwa'. Ale pisanie nie przychodzi mi #atwo. Zdecydowanie wol! czyta' ni$ pisa'. Pisanie u$ytkowe nie sprawia mi k#opotu, bo uprawiam pewien rodzaj ekfrazy. Opisuj! na przyk#ad mecz jako dzie#o sztuki futbolowej. Jest zatem obiekt, który musz! sfotografowa' literacko. To mi zajmuje bardzo ma#o czasu, nigdy nie daj! sobie wi!cej ni$ dwie godziny na poniedzia#kowy felieton do Wyborczej. Ale kiedy mam zasi"&' do powie&ci i pracowa' nad &wiatem, który sam stwarzam, nad struktur" powie&ci, j!zykiem i jeszcze paroma innymi rzeczami, to czuj!, $e zawód, który wybra#em, czyli zawód wolny, polega na tym, $e pracuje si!… wolno. – W jednym z wywiadów radiowych powiedzia% pan, #e ten rodzaj podró#o$ wania, który pan uprawia, to rodzaj w%ócz"gi i niespiesznego wa%"sania si". Mo#e zatem pana pisanie jest równie# tak' form' niespiesznego wa$ %"sania si" po ksi'#kach? – Tak, jestem wa#!s". Wa#!sakiem. – Czy pisz'c, stara si" pan samemu sobie co! wyt%umaczy( – jak Wies%aw My!liwski, który pisze ksi'#k", by wy$ ja!ni( sobie co!, czego nie rozumie i na co nie znalaz% nigdzie odpowiedzi; czy te# pisze pan, by opisa(, by znale)( w%a!ciwy j"zyk? – Nie. Moja motywacja do pisania jest czysto estetyczna. Jestem swoim ulubionym pisarzem i #akn! nowych ksi"$ek. Lenistwo moje jest jednak silniejsze od tego #aknienia, dlatego nie wydaj! dwóch ksi"$ek rocznie. Pisanie nie ma te$ waloru terapeutycznego, poza tym, $e jest to mój zawód, wi!c fajnie jest móc go uprawia' i zarabia' na $ycie tym, co si! umie i lubi robi'. Moje pisanie nie wynika z dziwienia si! &wiatu, z próby opisania, wyt#umaczenia, tylko raczej z poniek"d narcystycznej potrzeby opowiedzenia kawa#ów w towarzystwie, w którym nikt nie umie ich opowiada' lepiej ode mnie. – Czy pisze pan pod wp%ywem jakie$ go! autora? – Gdy mi si! zdarza#o pisa' po jakich& intensywnych lekturach, to powstawa#y opowiadania, które nazywa#em apokryfami, bo one by#y tak przesi"kni!te czyim& j!zykiem, czyj"& fraz", $e wiedzia#em, i$ nie ma co udawa', $e s" moje. Kiedy pisz!, staram si! czyta' lektury neutralne – raczej dzienniki, eseje, nawet poezj!, ale bro% bo$e wyrazist" proz!. – Senno#$ wydaje si" z pozoru kryty$ k' tego, i# ludzie nie #yj' prawdziwie, nie #yj' !wiadomie, uciekaj' w sen, chorob", jakie! obsesje, natr"ctwa, staj'ce si" dla nich protez' prawdziwe$ go #ycia. Ale sen jest przecie# równie# czym! przyjemnym. Ucieczka w sen jest zatem ucieczk' w przyjemno!(, a jak pi$ sze My!liwski w Ostatnim rozdaniu: „Sny maj' o wiele wi"ksz' zdolno!( przenikania cz%owieka ni# nasze zmys%y, rozum, uczucia”. Mo#e zatem paradok$ salnie uciekaj'c w sen, stajemy si" bardziej sob'? W Spiskach zapisa% pan przecie# ironicznie: „Sny nasze g%"bo$ kie, my!li p%ytkie, przeto !nijmy d%u$ #ej...” – Do tego bardziej odnosi si! ta ksi"$ka, któr" teraz przygotowuj! dla W.A.B. – diariusz oniryczny pt. Prosz! mnie nie budzi" – ni$ te, o których tutaj mówimy. Dziennik snów czy autobiografia oniryczna wyr!czaj" mnie z wymy&lania, gdy$ k#ad! si! spa' i ca#a fabu#a sama si! pojawia, wystarczy tylko, $e j" umiej!tnie zapisz!. Sztuka &nienia polega tak naprawd! na sztuce zapami!tywania snów. Staram si! w niej doskonali'. – W jednym z wywiadów powie$ dzia% pan: „Kiedy mam do!( rodziny, id" do rodziców, jak mam do!( miasta, wy$ je#d#am w góry. A jak mam do!( !wia$ ta, wchodz" pod ziemi"”. A co pan ro$ bi, gdy ma pan do!( siebie, bo przecie# ka#dy artysta ma taki czas? – Jak mam dosy' siebie, to o tym pisz!. Niestety, jeszcze cz!&ciej mam siebie do&' jako pisarza. Czasem mam siebie do&' jako gnu&nego pijaczka, wtedy przestaj! pi' alkohol. Bywa te$ i tak, $e mam siebie do&' generalnie, wtedy przytulam si! do $ony i sp!dzam z ni" intensywnie par! godzin na afirmowaniu mojego jestestwa. Wówczas okazuje si!, $e jednak nie mog! mie' siebie do&', skoro najwspanialsza kobieta &wiata mnie kocha. – Czy l"k przed wypisaniem si" nadal panu towarzyszy? – Jestem znerwicowanym ch#opcem, jak wszyscy ludzie, którzy urodzili si! na (l"sku i sp!dzili tam wi!kszo&' $ycia. (l"sk jednak bardzo intensywnie nerwicuje. Jednym z objawów tej neurozy jest kompleks prowincjusza, który podejrzewa, $e jest równie$ parweniuszem. Przewalczenie tego urojenia jest fundamentaln" czynno&ci", któr" powinien wykona' ka$dy (l"zak. A wykona' j" najlepiej jest przez wyprowadzk! i potem ewentualny &wiadomy powrót. Nie boj! si! wypisania, bo je&li ma si! swój charakter pisma, niepowtarzalny sznyt, tzw. talent, to jakby si! nie m!czy#o nad wymy&laniem fabu#, pisa' nie mo$na si! oduczy'. Czyli ta blokada pisarska polega w rzeczywisto&ci na czym innym. Na zbytnim przejmowaniu si! totalno&ci" projektu pisarskiego. Szkodzi te$ nadmierne ws#uchiwanie si! w j!ki krytyków. To najcz!&ciej ludzie niespe#nieni, wobec czego #atwo ich skorumpowa' butelk" wódki albo przelotnym „seksem sympozjalnym”. Maj" swoje ma#e orgazmy, kiedy przy#aduj" komu& w gazecie, ale w historii literatury znacz" pó)niej tyle, co plamki po rozgniecionych $uczkach mi!dzy stronami starodruków. ! Wojciech Kuczok – pisarz, groto#az. 27 Heimat znaczy rodzinne gniazdo Foto. Zbigniew Sawicz MARCIN GACEK 28 Urodzony na !l"sku, niemiecki pisarz Horst Bienek opisuj"c swoje dzieci#stwo sp$dzone w Gliwicach, obawia% si$ u&y' zatrutego frazeologi" nacjonalistyczn" niemieckiego s%owa Heimat. Jest ono najbardziej esencjonalne dla !l"skiej ma#ej ojczyzny. J$zyk nauki odziera poj$cie rodziny z przynale&nych mu emocji, wspomnie#, tradycji, wierze#, wp%ywów konstytuuj"cych to&samo(' cz%owieka. Heimat t%umaczony jako „ma%a ojczyzna”, „prywatna ojczyzna” oddaje jej indywidualno(', lokalno(' i blisko(' oraz nostalgi$ za czym( nieuchwytnym. Ale nie ma w nim zapachu dzieci#stwa, smaków potraw (wi"tecznych domowej kuchni, pierwszych konfliktów rówie(niczych i rozczarowa# dzieci#stwa, rado(ci, ma%ych zwyci$stw i odkry' (wiadcz"cych o przechodzeniu z pieleszy domowych w lata doros%e. To wszystko zawiera poj$cie rodzinnego gniazda. ko wielokulturowy tygiel by" !naukil!skjesttajakich naturalnym laboratorium dla jak socjologia, psycholo- gia czy politologia. #cieraj!ce si$ w tym rejonie wp"ywy polskie, niemieckie, czeskie odcisn$"y swoje historyczne pi$tno na relacjach spo"ecznych zarówno w wymiarze regionalnym, lokalnym jak i rodzinnym. Mozaika wp"ywów kulturowych jest efektem historycznych burz, miotaj!cych #l!sk w granice ró%nych pa&stw. Przenosz!c go z Królestwa Polskiego w granice poddanych Habsburgom Bohemów, po to by w okresie rewolucji przemys"owej zasili' potencja" pruski a potem niemiecki, koleje losu w niczym nie zm!ci"y rodzinnego wymiaru (l!sko(ci, w której tradycja, swoisty konserwatyzm i religijno(' pozwoli"y na zachowanie poprzez sze('set lat kultury s"owia&skiej w du%o szerszym zakresie ni% u granicz!cych z historycznym wielkim #l!skiem )u%yczan. O umiej$tno(ci trwania (wiadczy najwa%niejszy elementem kulturotwórczy, jakim by"a i jest gwara (l!ska. Jak zauwa%a prof. Zden*k Jirásek badania niemieckie dotycz!ce #l!ska skupiaj! si$ na okresie przynale%no(ci tego regionu do Rzeszy Niemieckiej, polskie w kontek(cie Ziem Odzyskanych a Czesi skupiaj! si$ tylko na tych terenach, które le%! w granicach pa&- stwa czeskiego. Cho! powoli si" to zmienia i zauwa#ane s$ ró#ne perspektywy, w tym i etniczna, to konstatacja czeskiego naukowca jest o tyle ciekawa, #e zwraca uwag" na najbardziej charakterystyczn$ cech" opisywanego regionu: rozdarcie pomi"dzy trzema wi"kszymi narodami, które traktuj$ Rodzina odgrywa'a zasadnicz$ rol" w budowaniu historii Górnego %l$ska. To w niej rodzi'a si" etyka spo'eczna, jak i etos pracy, konstytuuj$cy tradycyjn$ &l$sko&!. Ona przetrwa'a kolejne zawirowania historyczne. W tym miejscu niezb"dne jest dookre&lenie co w poj"ciu rodzina &l$ska znaczy przymiotnik Gwara !l"ska – jak pisze prof. Jan Miodek – ta skamielina j#zyka polskie$ go, z naturalnymi wp%ywami niemieckimi i czeskimi, sta%a si# z jednej strony ostoj" to&samo!ci !l"skiej, najwa&niejsz" osi" podzia%u na Swój i Obcy, z drugiej jest najsilniejszym elementem odr#bno!ci 'l"zaków od Po$ laków, Czechów i Niemców. Kultura okre!la !l"sk" to&samo!(. Je!li kul$ tura jest kultem warto!ci, to rodzina jest jej fundamentem. %l$sk jako swoje rdzenne terytoria. Gwara &l$ska – jak pisze prof. Jan Miodek – ta skamielina j"zyka polskiego, z naturalnymi wp'ywami niemieckimi i czeskimi, sta'a si" z jednej strony ostoj$ to#samo&ci &l$skiej, najwa#niejsz$ osi$ podzia'u na Swój i Obcy, z drugiej jest najsilniejszym elementem odr"bno&ci %l$zaków od Polaków, Czechów i Niemców. Kultura okre&la &l$sk$ to#samo&!. Je&li kultura jest kultem warto&ci, to rodzina jest jej fundamentem. awniej (dla niektórych i dzisiaj) dla D Polaków, %l$zak by' synonimem wp'y wu kul tu ry nie miec kiej, dla Niemców pozosta'o&ci$ s'owia(sko&ci, pogardliwie okre&lanym wasserpolak. Jednocze&nie i jednych, i drugich mieszka(cy %l$ska fascynowali. Niemcy widzieli w nich pierwotn$ energi", naturaln$ dla trwaj$cych przy swoich folklorystycznych zwyczajach autochtonach. Nasi zachodni s$siedzi traktowali %l$zaków jak elity m'odej Polski, podkrakowskich ch'opów czy podhala(skich górali. Dla Polaków takie przymioty jak uczciwo&! i pracowito&! stanowi'y warto&! sam$ w sobie. G'ówn$ ostoj$ odr"bno&ci by'a oczywi&cie rodzina &l$ska. Piel"gnuj$ca tradycje przodków, przywi$zana do religii, trwaj$ca przy swojej gwarze a jednocze&nie poddaj$ca si" silnej kulturze industrialnej p'yn$cej z Zachodu. Etyka pracy, wysoki poziom zasad moralnych powodowa'y, #e ten kulturowy tygiel rozwija' si" w sposób na tyle harmonijny, #e dla odradzaj$cej si" w XX wieku Polski, Górny %l$sk by' niezb"dny do odbudowy gospodarczej odradzaj$cego si" pa(stwa. Dla silniejszej gospodarki niemieckiej by' trzecim po Zag'"biu Ruhry i Saary o&rodkiem przemys'owym do 1945 roku. W tym samym roku, wed'ug s'ów zdobywcy ziemi &l$skiej gen. Koniewa, Stalin okre&li' %l$sk mianem z!ota. „&l$ska”. Zastrze#enie to jest niezb"dne, gdy# z perspektywy cz'owieka z zewn"trz „%l$sk” uto#samiany jest z województwem &l$skim. Sk'ada si" ono z kilku subregionów, których ze wzgl"dów kulturowo-historycznych w #aden sposób nie mo#emy uto#samia! z kultur$ &l$sk$. Nie chodzi tutaj tylko o os'awiony podzia' na hanysów i goroli tzn. Górny %l$sk i Kongresówk" (przede wszystkim Zag'"bie), ale równie# o by'e województwo cz"stochowskie ze swoj$ spu&cizn$ kulturow$, jak i Podbeskidzie (by'e województwo bielskie) b"d$ce mieszank$ tradycji galicyjskiej, &l$skiej i wp'ywu bliskiego Beskidu )ywieckiego z du#$ (jak na Polsk") liczb$ wyznawców protestantyzmu. W opisywanym subregionie mo#emy dzisiaj obserwowa! wp'ywy kultury &l$skiej, ale w #adnym wypadku nie mo#emy o nim pisa! w kontek&cie tradycji rodziny &l$skiej. turbacje wojenne w latach 40. XX wieku, w okresie bezpo&rednich dzia'a( wojennych, jak i powojennej migracji ludno&ci &l$skiej i nap'ywowej. Ta cezura zosta'a do dzisiaj w pami"ci zbiorowej %l$zaków bolesn$ traum$. Jest to jedno z tych uwarunkowa( historyczno-spo'ecznych przechowywanych w pami"ci rodzin &l$skich, które w sposób zasadniczy oddziela j$ od wojennej traumy rodzin polskich. Jak istotne s$ to ró#nice najlepiej obrazuje zawarte w ksi$#ce „Pierony. Górny %l$sk po polsku i niemiecku” wspomnienie uczestnika pacyfikacji kopalni „Wujek”, które mo#na sprowadzi! do najbardziej wstrz$saj$cego dla Polaka podsumowania: gin"li&my tu z r$k Niemców, teraz tak#e z r$k Polaków. Ale zdanie to nie jest do ko(ca prawdziwe, bo powinno brzmie! zabijali nas Niemcy, Rosjanie a teraz b"d$ do nas strzelali Polacy. Trzecim dookre&leniem musi by! wyra*ne stwierdzenie, i# rodziny &l$skie nie s$ jedynymi wyst"puj$cymi na Górnym %l$sku. Silny nap'yw ludno&ci z jednej strony rozwodni' tradycj" &l$sk$, z drugiej wzbogaci' j$ mi"dzy in ny mi o ele ment kul tu ry zabu#a(skiej, jak np. w Bytomiu. St$d mamy w tym regionie trzy typy rodzin: &l$skie, mieszane i nap'ywowe. Cho! trudno tym ostatnim okre&leniem opisywa! ludzi, którzy urodzili si" i wychowali na %l$sku (niejednokrotnie wychowuj$c ju# trzecie pokolenie), ale sami nie uto#samiaj$ si" z tradycj$ &l$sk$. Istotne jest równie# podkre&lenie, #e wspó'cze&ni potomkowie ludno&ci nap'ywowej odczuwaj$ cz"sto siln$ wi"* ze „&l$sko&ci$” i niczym kolejne pokolenie emigrantów z neofick$ or- Wspó%czesne rodziny !l"skie s" budowane na bazie relacji partnerskich, niezwi"zanych z tradycj" industrialn". Czynnikiem !wiadcz"cym o tym, jest rosn"ca liczba kobiet realizuj"cych si# zawodowo, cho( mo&na si# spiera( czy bardziej mamy tutaj do czynienia z wp%ywem genderowym czy raczej przymusem ekonomicznym. Pozostaje jeszcze odr"bno&! %l$ska Cieszy(skiego czy Beskidu %l$skiego, które obok Opolszczyzny i czeskiego Kraiku hulczy"skiego, chyba najbardziej przypominaj$ wygl$dem %l$sk przed rewolucj$ przemys'ow$, o czym pisze w swoich „&l$skich prowincjona'kach”, uto#samiany z tym regionem pisarz m'odego pokolenia Szczepan Twardoch. Tak wi"c omawiana w artykule b"dzie rodzina &l$ska w granicach etnicznych Górnego %l$ska. Drugim zastrze#eniem jest uwaga o pot"#nej wyrwie w ci$g'o&ci trwania rodziny &l$skiej, któr$ przynios'y per- todoksj$, broni$ odr"bno&ci &l$skiej, co jednoznacznie dowodzi o jej sile i atrakcyjno&ci. odzina w hierarchii warto&ci %l$zaR ków pozostawa'a na pierwszym miejscu. W spo'eczno&ci &l$skiej drogowskazem wyznaczaj$cym post"powanie by'a nieroz'$czna triada rodzina – pra ca – re li gia. Nie wol no zapomina!, #e te trzy elementy nawzajem si" uzupe'nia'y i nie mog'y by! od siebie odseparowane. Ora et labora (módl si" i pracuj) nie by'o tutaj pustym frazesem, powtarzanym przez kazno- 29 dziejów od przypadku do przypadku, ale faktycznym twórc! etosu pracy. Na przemys"owym #l!sku naturalny rytm wiejski zosta" zast!piony przez wielkoprzemys"owy rytm pracy. On tworzy" dobrobyt, harmoni$, dawa" poczucie bezpiecze%stwa socjalnego, co odró&nia ten region od innych cz$'ci Polski. Tradycyjny podzia" ról na m$skie i kobiece wrós" g"$boko w tkank$ spo"eczn!. Co wcale nie oznacza, jak chcia"oby wielu badaczy oceniaj!cych otworzyli w"asny „biznes”. *amie to stereotyp #l!zaka czekaj!cego na pomoc pa%stwa. Wybory m"odego pokolenia z regu"y s! ju& podyktowane zmieniaj!cymi si$ warunkami pracy. Niestety, Górny #l!sk nie jest regionem postindustrialnym, ale dotkni$tym procesami deindustrializacji. Nowe miejsca pracy nie daj! ani gwarancji sta"ego zatrudnienia ani godnych pensji, co przek"ada si$ na brak stabilno'ci socjalnej m"odego pokolenia. St!d coraz sil- Niestety, Górny !l"sk nie jest regionem postindustrialnym, ale dotkni#$ tym procesami deindustrializacji. Nowe miejsca pracy nie daj" ani gwa$ rancji sta%ego zatrudnienia ani godnych pensji, co przek%ada si# na brak stabilno&ci socjalnej m%odego pokolenia. St"d coraz silniejszy proces de$ populacji województwa &l"skiego i odp%yw m%odzie'y szukaj"cej mo'li$ wo&ci budowania swojej przysz%o&ci poza regionem. !l"skowi grozi utrata oko%o o&miuset tysi#cy ludzi. 30 z perspektywy innych o'rodków akademickich w sposób stereotypowy i upraszczaj!cy obraz rodziny 'l!skiej, &e nie uleg" zmianom. Wspó"czesne rodziny 'l!skie s! budowane na bazie relacji partnerskich, niezwi!zanych z trady cj! in du strial n!. Czyn ni kiem 'wiadcz!cym o tym, jest rosn!ca liczba kobiet realizuj!cych si$ zawodowo, cho( mo&na si$ spiera( czy bardziej mamy tutaj do czynienia z wp"ywem genderowym czy raczej przymusem eko no micz nym. W ro dzi nie 'l! skiej – jak pokazuj! badania socjologów Uniwersytetu #l!skiego – rola kobiety zmienia si$: od kobiety stra&niczki ogniska domowego do partnerki zarabiaj!cej i pe"ni!cej funkcje menad!erki domu, b$d!cej wspó"czesn! form! matriarchatu. Rewolucja informatyczna zmieni"a równie& tradycyjne wybory dzieci rodzin 'l!skich. O ile zatrudnieni w przemy'le ci$&kim nie widz! si$ w innych zawodach, to ich dzieci ju& w wi$kszo'ci chc! i'( odmienn! drog! zawodow!, wybieraj!c profesje nie zwi!zane z górnictwem czy hutnictwem. Jak dowodzi w swoich badaniach prof. Urszula Swad)ba, du&a grupa m"odych #l!zaków wykazuje si$ wysokim poziomem przedsi$biorczo'ci. Spory odsetek m"odych ludzi przed 30 rokiem &ycia (ponad 12%) deklaruje ch$( pracy na w"asny rachunek. Istotny jest tutaj wzorzec wyniesiony z domu. Wi$ksz! ch$( tworzenia prywatnej inicjatywy wykazuj! m"odzi, wynosz!cy wzorce samodzielno'ci gospodarczej z domu. Cz$sto s! to potomkowie rzemie'lników, jak i przedstawicieli wy&szej kadry przemys"u ci$&kiego, którzy w latach dziewi$(dziesi!tych, wykorzystuj!c swoje do'wiadczenie zawodowe niejszy proces depopulacji województwa 'l!skiego i odp"yw m"odzie&y szukaj!cej mo&liwo'ci budowania swojej przysz"o'ci poza regionem. #l!skowi grozi utrata oko"o o'miuset tysi$cy ludzi. Ju& teraz cz$'( osób wyjecha"a za granic$ w poszukiwaniu pracy, dalej pozostaj!c statystycznymi obywatelami Górnego #l!ska. To t"umaczy"o by du &o ni& sz! (o ca "e 5%) w stosunku do reszty kraju, frekwencj$ w ostatnich wyborach. adania socjologiczne pokazuj! zaB nik tradycyjnych warto'ci rodziny 'l!skiej. W jej strukturze widzimy p$kni$cia kulturowo-spo"eczne, takie jak zanikanie gwary, zacieranie si$ ró&nic pomi$dzy subregionami, atomizacja spo"ecze%stwa, konsumpcjonizm, laicyzacja czy wreszcie zmiany obyczajowe, prowadz!ce do tworzenia alternatywnych modeli rodziny, takich jak rodziny patchworkowe. Wp"yw kultury masowej jest tak samo silny w Katowicach, Gliwicach jak w Warszawie, Poznaniu czy innych miastach Polski i Europy. Zreszt! rodzina 'l!ska jest na wskro' europejska. W przekonaniu #l!zaków ich ma"a ojczyzna poprzez swoje zwi!zki historyczno-kulturowo – by"a ju& w Europie przed Polsk! Kongresow!. W ostatnich czasach dosz"o do wydarze% 'wiadcz!cych o renesansie tradycyjnych warto'ci 'l!skiej rodziny. Strajki w kopalniach katowickiej Kompanii W$glowej, obejmuj!ce nie tylko #l!sk ale i Ma"opolsk$, udowodni"y w sposób empiryczny trwa"o'( rodzin górniczych. Tym co spowodowa"o, &e w sonda&ach opinii publicznej górnicy mieli 70% poparcia by"a jed- no'( rodzin strajkuj!cych. Górnicy podkre'lali, &e nie walcz! o swoje miejsca pracy, bo s! one zapewnione w umowach zwi!zkowych, ale &e strajkuj! w imieniu swoich matek, &on i sióstr, pracuj!cych w przemy'le oko"o kopalnianym. Obrazy medialne rodzin górników wspieraj!cych ich w protestach, przypomina"y wydarzenia z lat osiemdziesi!tych ubieg"ego wieku. Wszyscy zrozumieli, &e nie chodzi tutaj o przywileje górnicze, ale o co', co w Europie sp$dza sen z powiek socjologom i rz!dz!cym od czasu kryzysu w 2008 roku, a w neoliberal nej nar ra cji w Pol sce zo sta "o zupe"nie zapomniane. O bezpiecze%stwo socjalne, które pozwala zak"ada( rodziny i bezpiecznie planowa( wychowanie nast$pnych pokole%. Tej warto'ci nie chc! straci( rodziny górników, którzy wiedz! ju&, &e poza kopalni! nie znajd! oparcia finansowego dla swoich gniazd, których trzeba broni( za wszelk! cen$, mo&e nawet bardziej, ni& wielkiej wspólnoty, jak! jest pa%stwo. Bo Heimat znaczy równie& rodzinne gniazdo. ! Bibliografia: Kortko D., Osta"owska L.: Pierony. Górny "l#sk po polsku i niemiecku. Antologia. Wydawca Agora S. A 2014. Swad)ba U.: Warto$ci – pracy, rodziny, religii – ci#g%o$& i zmiana. Socjologiczne studium spo%eczno$ci $l#skich. Wydawnictwo Uniwersytetu #l!skiego 2010. Swad)ba U.: "l#ski etos pracy. Studium socjologiczne. Wydawnictwo Uniwersytetu #l!skiego 2001 #wi!tkiewicz W.: Kultura a rozwój spo%eczny. www. regionalneobserwatoriumkultury. pl dost$p 01.02.2015. Szczepa%ski M. S, #liz A.: Dylematy regionalnej to&samo'ci. Przypadek Górnego #l!ska. www.regionalneobserwatoriumkultury.pl dost$p. 01.02.2015. Szczepa%ski M. S., Nawrocki T., Niesporek A. pod red.: Deficyt bada' $l#skoznawczych. Wydawnictwo Uniwersytetu #l!skiego 2010. Szczepa%ski M.: Opel z górniczym pióropuszem. Województwa katowickie i $l#skie w procesie przemian. Wydawnictwo Naukowe #l!sk 2002. Twardoch Szczepan: Wyznania prowincjusza Wydawca Fronda 2010. dr Marcin Gacek – socjolog, adiunkt z Instytucie Socjologii U#, poza artyku "a mi na uko wy mi pu bli ko wa" w kwartalniku kulturalnym Opcje i miesi$czniku #l!sk. Z WIOLETT) GRZEGORZEWSK) – pisark!, jedn! z finalistek Nagrody Nike rozmawiaj! JOANNA WARO"SKA i EL#BIETA WRÓBEL „Gugu$owy %wiat” Wiole&y Grzegorzewskiej „– Dziwnie jest urz%dzony ten $wiat – [ojciec] odezwa! si" do mnie nagle, gdy pekaes skr"ci! na Pu!askiego. – Nawet nie zd%&y!em si" obejrze#, ju& nazywaj% mnie starym, a przecie& w $rodku jestem jak te gugu!y.” W. Grzegorzewska Gugu!y – Co Nike zmieni!a w twoim "yciu? – Nominacja do fina!u Nike niewiele zmienia!a w moim "yciu zawodowym, bo nie zajmuj# si# pisaniem dla nagród. Nie podpisa!am intratnych umów z wydawcami i nie wywo!a!am skandalu w mediach. $yj#, jak "y!am, na po!udniu Anglii, tu" obok miejsca, gdzie przyje"d"a!a na wakacje Virginia Woolf. Na pocz%tku pa&dziernika pojecha!am do Warszawy na gal# i przespacerowa!am si# do Biblioteki Uniwersyteckiej. By!am w tym dniu chora na zapalenie ucha i niewiele s!ysza!am. Ba!am si#, schodz%c ze stromych schodów na scenie, "e mog# nie dos!ysze' pyta( prowadz%cej, pani Gra"yny Torbickiej, ale jako) to przetrwa!am. A tak na serio nominacja sprawi!a, "e mam wi#cej czytelników. Blogerzy ch#tniej, ni" wcze)niej, pisz% recenzje moich ksi%"ek. Ludzie w ró"nym wieku interesuj% si# Gugu!ami. Pisz% do mnie listy i opowiadaj% o swoim dzie ci( stwie sp# dzo nym na polskiej prowincji. Bardzo lubi# te interakcje. Zdarza mi si#, "e Polacy przysy!aj% mi opisy swoich sieni, go!#bników, sadów i kolekcji etykietek zapa!czanych. Ostatnio pani Halinka z Wa!cza, któr% spotka!am na wyspie Wight, po lekturze Gugu! opowiada!a mi o swoim domu rodzinnym, gdzie szafka nocna na zy wa !a si# na ka slik, bu ty – meszty; pan Robert, malarz z Krakowa, przypomnia! mi, "e przed drug% wojn% )wiatow% papierni# w Myszkowie – gdzie pracowa! tak"e mój ojciec – pokolenie naszych dziadków nazywa!o fabryk% Artura Steinhagena. Jest w nas wielka potrzeba ocalenia ma!ych ojczyzn. – Czym jest dla ciebie do#wiadczenie emigracji? W polskiej literaturze i kul$ turze emigracja uruchamia „powrót do kraju lat dzieci%stwa”; czy w twoim przypadku ta jeszcze XIX$wieczna tra$ dycja te" zadzia!a!a? – Ka"dy wyjazd, czy nawet nieznaczne oddalenie od )wiata pierwszego, jak napisa! Henryk Bereza we wst#pie do ksi%"ki Taki uk!ad, uruchamia wspomnienia i nawroty do krainy dzieci#ctwa. Nie wiem, czy dobrze pami#tam s!owa Berezy: „Nasze Itaki trwaj% w nas, cho' najcz#)ciej ich nie ma poza nami”. Ja od wielu lat pisa!am o tym )wiecie pierwszym i g!ównie nim si# inspirowa!am, na przyk!ad w zbiorach wierszy Parantele, Inne obroty czy Pami"# Smieny wspomina!am ojca, jako preparatora ptaków, babci#, jako wasalk# trzech hektarów. Pisa!am te" wiersze o dziadku, który ma pod paznokciami opi!ki z ose!ki, tej do ostrzenia no"y, o polowaniu na sarny i pi"maki, o !uskaniu bobu w kuchennej izbie, o zwo"eniu na wózku z pola dojrza!ych makówek, o tym, jak wchodz# do papierni ojca z koszyczkiem wi)ni. W Gugu!ach pozwoli!am sobie na dodatkowe reminiscencje, dokona!am jakby syntezy wspomnie( i wyobra"onych opowie)ci, tak by nada' tym do)wiadczeniom nowe znaczenia. Nie wiem, czy to akurat emigracja uruchomia!a powrót na Hektary. Wyjazd do Anglii na pewno u)wiadomi! mi, jak wa"ny by! dla mnie ten gugu!owy )wiat. – Ten, jak sama powiedzia!a#, „gugu!owy #wiat” to przede wszystkim ludzie, ale i okre#lo$ na przestrze%. I trzymaj&c si' tej dziewi'tnastowiecznej figury „kraju lat dzieci%stwa”, jak geo$ graficznie nakre#li!aby# t' prze$ strze% (obszar), w której wci&" zamieszkuje twoja wyobra(nia? – O! o tym )wiecie mog!abym d!ugo opowiada' ($miech). Hektary znajduj% si# niedaleko Cz#sto cho wy, !a two je zna le&' na mapie Jury Krakowsko-Cz#stochowskiej. Wystarczy poje- 31 32 cha! autostrad" w stron# Katowic. Mi#dzy Kozieg$owami a Siewierzem przy trasie znajduje si# wie% Rzeniszów po$o&ona nad Bo&ym Stokiem, cho! z tego, co pami#tam, ksi"&ki geograficzne nazywaj" ten potok Rzeniszank". Tam w dolinie nad stawem znajdowa$ si# mój dom. Mówi$o si#, &e mieszkam na Hektarach, bo to by$a taka nazwa dzielnicy. Co jeszcze mog# powiedzie!. Jeste%cie zwi"zane z Akademi" im. Jana D$ugosza, wi#c dodam, &e Jan D$ugosz pisa$ o Rzeniszowie w Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis. Z tego, co pami#tam, wie% ta na pocz"tku nale&a$a do biskupa Ksi#stwa Siewierskiego, a mieszka'cy wioski byli %wiadkami ró&nych wydarze' historycznych – widzieli przemarsz Szwedów na Cz#stochow#, uczestników powsta' listopadowego i styczniowego oraz wojska niemieckie i radzieckie w czasie drugiej wojny %wiatowej. W Rzeniszowie do niedawna produkowali pyszn" &urawinow" wod# mineraln" Dobrowiank#. S" tam dwie studnie g$#binowe, z$o&a gazu ziemnego, kurze fermy i (ród$a jurajskie. – Opowiedz o wa!nych miejscach, krajobrazach i przyrodzie, o której tak pi"knie piszesz i któr# umiesz precyzyj$ nie nazwa%... – Najwa&niejszym miejscem w Rzeniszowie by$ mój dom, gdzie si# wychowa$am. Dziadek, W$adys$aw Lubas, zbudowa$ go z wapienia, który latami sam wydobywa$ z kamionek. Nie wiem, czy pami#tacie kamionki? To by$y takie dzikie rezerwuary kamienia wapiennego. Prawa cz#%! naszego domostwa, je%li patrze! od strony podwórka, przeznaczo na by $a na po miesz cze nia mieszkalne. To by$ pokój sto$owy z widokiem na drog# i staw oraz dwie izby rozgrodzone przestronn" sieni". Obok domu by$ chlew, z osobnym wej%ciem i ma$ym okienkiem. Mo&na powiedzie!, &e wychowa$am si# razem ze zwierz#tami. Wczesn" wiosn" w izbach roz no si$ si# za pach szat ko wa ne go krwawnika dla indyków, które dojrzewa$y w takiej specjalnej klatce pod sto$em. Kaczka wysiadywa$a jajka pod drabin" prowadz"c" na strych. Po domu cz#sto spacerowa$y kury, króliki, psy, koty. Jak zapami#ta$am, do ko'ca lat osiemdziesi"tych korzystali%my ze sprz#tów zrobionych w$asnor#cznie przez dziadka, który para$ si# te& stolark" i zdu'stwem. By$y to mi#dzy innymi: maselnice, stolnice, wa$ki, rycki i mój ulubiony konik na biegunach. Na strychu domu suszy$y si# zio$a, które zbiera$a babcia: mi#ta, lawenda, dziurawiec, kwiaty poziomek, p#ki makówek i wiele innych. Wa&nymi miejscami by$y te& w tym %wiecie sanktuarium %w. Antoniego w Kozieg$ówkach, gdzie trzeba by$o i%!, chc"c nie chc"c, co niedziel# cztery kilometry, remiza stra&acka, gdzie si# cz#sto spotykali%my, las z amfiteatrem i opuszczona drewniana cha$upa pod tym lasem, gdzie przyje&d&a$ raz w tygodniu wikary, dawa! dzieciarni ze wsi lekcje religii. – Przestrze& dzieci&stwa ju! znamy. A teraz pora na wa!ne osoby. W two$ ich wierszach od samego pocz#tku, jak sama wspomnia'a(, pojawiali si" bli$ scy. Jak oni konstytuowali twój (wiat poetycki? – To trudne pytanie, ale zdaje si#, &e bliscy rozgo%cili si# w moim literackim %wiecie na dobre i go zdominowali. Podam przyk$ad. W czasie wakacji próbowa$am napisa! nowel# o kobiecie z lat czterdziestych i pi#!dziesi"tych, matce pi#ciorga dzieci, Katarzynie znad Wis$oku, która, aby przetrwa! po %mierci m#&a, zaprz#g$a do fury siwka i zacz#$a furmani!. Niestety, nie potrafi$am uko'czy! tego utworu, dopóki nie umie%ci$am w nim, jako takiego kontrapunktu, tak&e mojej babci Stefanii. Mo&e, dlatego w jednym z wierszy prosz# j": „babciu, wytrwa$a kusicielko, sina wierzbo, nawiedzaj"ca uparcie moje my%li i wiersze, klepsydro, ksi#go starych s$ów i %wiatów, pop$y' na zawsze z t" bezbarwn" rzek"”. – Rozmawiaj#c o wa!nych dla ciebie miejscach, nie mo!emy nie zapyta% o Cz"stochow". Czy ona tak!e jest dla ciebie wa!na? W Cz"stochowie opubli$ kowa'a( pierwsze tomy wierszy i zaist$ nia'a( jako poetka… – W Cz#stochowie sp#dzi$am ponad jedena%cie intensywnych lat: od roku 1994 do 2006. Jako studentka w$óczy$am si# po stancjach, mieszka$am w hotelu robotniczym przy ulicy )yznej, w akademikach, internacie Liceum im. J. S$owackiego, zakonie sióstr bezhabitowych przy ulicy %w. Barbary. Pobyt w tym ostatnim domostwie opisa$am w opowiadaniu Maryjki, które ukaza$o si# na $amach „Wakatu”. Bardzo dobrze wspominam czas cz#stochowski: okres studiów na filologii polskiej, czasy redagowania magazynu „Bu lion”, mo je przy ja( nie, pra c# w ksi#garni, w radiu Fon, praktyki w „Gazecie Cz#stochowskiej”, kiedy na czel n" by $a Jo lan ta Miel cza rek, warsztaty literackie, spotkania w knajpach („Cepelianka”, „Pani Dulska”), kluby poetów w Regionalnym O%rodku Kultury i O%rodku Promocji Kultury „Gaude Mater”. To by$ okres moich intensywnych poszukiwa'. W Cz#stochowie dosta$am pierwsze stypendium literackie z Urz#du Miasta i dzi#ki temu zadebiutowa$am tomem wierszy Wyobra!nia kontrolowana w wydawnictwie Wy&szej Szko$y Pedagogicznej, którego redaktorem naczelnym by$ wówczas Stanis$aw Podobi'ski. – To prawda. Mocno zaanga!owa'a( si" w !ycie kulturalne miasta – tworzy$ 'a( grupy poetyckie, za'o!y'a( czaso$ pismo literackie i wydawnictwo, tek$ sty publicystyczne… Czy postawa twór$ cy anga!uj#cego si", nieodwracaj#ce$ go si" od rzeczywisto(ci nadal jest ci bliska? – Wci"& staram si# anga&owa!, cho! ze wzgl#du na moje nowe obowi"zki literackie oraz rodzinne, mam coraz mniej czasu. Moje zaanga&owanie zdecydowanie koncentruje si# wokó$ promocji poezji kobiet. Taka %wiadoma taktyka „pracy u podstaw” w patriarchalnym spo$ecze'stwie. Od lat pod pseudonimem opracowuj# lub uzupe$niam biogramy pisarek na stronach Wikipedii. W tym celu nauczy$am si# mi#dzy innymi podstaw j#zyka htlm. Przyczyni$am si# te& do wydania wielu ksi"&ek poetyckich kobiet. Ostatnio przet$umaczy$am dla projektu antologicznego Moniki Glosowitz w „artPapierze” wiersze irlandzkich poetek: Marii McManus, Jesicci Traynor, Africi McGlinchey oraz utwory angloj#zycznej autorki polskiego pochodzenia, Marii Jastrz#bskiej, której ksi"&ka Cedry z Walepole Park uka&e si# niebawem w Polsce. Od kilku lat przygotowuj# te& wywiady, zwykle korespondencyjne, bo mieszkamy w ró&nych zak"tkach %wiata, z polskimi emigrantkami z cyklu Wyjecha"y oraz prowadz# blog literacki Pami#$ Smieny. Podczas trzech tegorocznych fina$ów: Nagrody Literackiej Gdynia, Nagrody Literackiej Nike i Griffin Poetry Prize w Kanadzie %wita$a mi my%l o za$o&eniu wydawnictwa, które publikowa$oby ksi"&ki kobiet. Jednak nie uda$o si# zdoby! funduszy. Mo&e nast#pnym razem. – Twoje wypowiedzi potwierdzaj#, jak wa!ne dla ciebie jest wyznaczanie to!samo(ci kobiety – wobec i dla rze$ czywisto(ci. Od samego pocz#tku wcho$ dzisz w dyskurs z twórczo(ci# wielu po$ etek, si"gasz po znane z literatury postacie kobiet, podwa!aj#c ich stereo$ typowe funkcjonowanie w kulturze. W pierwszych tomikach pojawiaj# si" przecie! motywy z poezji Haliny Po$ (wiatowskiej, Marii Pawlikowskiej$Ja$ snorzewskiej. Dlaczego te i czy inne jeszcze pisarki by'y istotne dla twoje$ go definiowania w'asnej poetyki? – O wielu artystkach pisa$am, poniewa& fascynowa$y mnie ich „niepokorne” biografie, i chcia$am wywlec na %wiat$o dzienne ich dramatyczne historie, przywróci! je %wiatu. No bo kto pami#ta dzi% ludow" malark# Séraphine Louis, która by$a pasterk", a& do dnia, w którym przemówi$ do niej anio$ w katedrze w Senlis, aby na chwa$# Boga malowa$a kwiaty. Dziew czy na zo sta $a po s" dza na o chorob# psychiczn", zamkni#ta w celi szpitala psychiatrycznego. Czy poetk# Gertrud# Kolmar? Pisa$am te& o Edycie Stein, zamordowanej w Auschwitz, Nelly Sachz, poparzonej Ingeborg Bachman, Annie Achmatowej, Sydzie Richter i wielu, wielu innych. Wydaje mi si#, &e jednak nie te pisarki, poetki, filozofki mia$y wp$yw na mo- je pisanie. W tym wypadku sprawa jest bardzo z!o"ona, poniewa" nie wiem do ko#ca, która poetyka mia!a na mnie wp!yw. Podejrzewam, "e je$li chodzi o poezj%, to mog!y to by& Elizabeth Bishop, Sylwia Plath, feministyczna poetka Adrienne Rich, a w prozie to chyba mog!abym wymieni& ulubion' pisark% Hert% Müller. – A jacy pisarze znajduj! si" na two# jej prywatnej li$cie lektur? Wa%ne dla ciebie nazwiska wskazujesz w Notatni! ku z wyspy (Franz Kafka, Roman Ho# net...). – Bogumi! Hrabal Tak pi!kna "a#oba, Tadeusz Nowak A jak królem, a jak katem b!dziesz, Leo Lipski Piotru$, Zygmunt Haupt Pier$cie% z papieru i przede wszystkim Jaros!aw Iwaszkiewicz, ale tylko jako autor opowiada#. Jego poezja mnie raczej nie interesowa!a. Wci'" my$l% o Iwaszkiewiczu i wracam do jego nowel, takich jak na przyk!ad Tatarak, który zainspirowa! mnie chyba do napisania Zielonych $wi&tek w Gugu#ach. Iwaszkiewicz przypomnia! mi korzenny i b!otnisty zapach tatarskiego zielska, wywo!a! wspomnienie z dzieci#stwem, bo na zielone $wi'tki zawsze wybiera!am si% z babci' Stefani' Lubas do bazyliki $wi%tego Antoniego z wi'zk' tataraku przybran' suszonymi kwiatami, wst'"kami, asparagusem, a potem sz!y$my w stron% bazyliki cztery kilometry, a brudna woda z bukietów kapa!a na nasze od$wi%tne pantofle. Zastanawiam si%, dlaczego nowele tego autora nie s' znane na $wiecie, tak jak na przyk!ad opowie$ci Zweiga czy Bruna Schulza. – Porozmawiajmy teraz o prozie. Na jednym ze spotka&, w którym mia# 'y$my przyjemno$( uczestniczy(, mówi# 'a$, %e twoja poezja znajdowa'a si" za# wsze blisko prozy. Na miniaturowych fabu'ach opiera'a$ konstrukcj" swoich wierszy. Czy dotychczasowa formu'a przesta'a ci wystarcza(? – Tak, dok!adnie tak by!o. Proza jest pojemniejsz' form'. I tu mo"e was zaskocz%, ale ja zaczyna!am od prozy. Jako mniej wi%cej o$miolatka zapisywa!am w brulionie Wroc!awskich Zak!adów Papierniczych opowiadania. Dok!adnie pami%tam, "e by!y to ba$nie w stylu Andersena, opowiadania o mi!o$ci, historie ró"nych zwierz't, w tym mojego kota. Bez przerwy przepisywa!am te utwory na czysto, ozdabia!am ilustracjami. W "yciu doros!ym, zadebiutowa!am jako studentka wierszami, ale zawsze marzy!am o prozie, bo czu!am "e to moja w!a$ciwa forma. Jeszcze w trakcie studiów wysz!am za m'". W roku 1997 urodzi!am syna. Nie mia!am czasu wystuka& na maszynie (ucznik Predom opowiada#, wi%c zosta!am przy pisaniu wier szy, któ re upar cie wy sy !a !am na konkursy poetyckie. Pewne opowie$ci nie chcia!y mi si% zmie$ci& w wier- szach. No bo jak opowiedzie& w kilku czy kilkunastu strofach o filumenistce, dziewczynce, która w latach osiemdziesi'tych nami%tnie zbiera etykiety zapa!czane, bo czuje, "e taka kolekcja o roczni cach par tii, spi sach lud no $ci, miesi'cach przyja)ni polsko-radzieckich, z ilustracjami fabryk oraz ró"norodnymi has!ami propagandy, zapisami polskich miast, ro$lin, jest te" dokumentacj' pewnej epoki. Albo jak pokaza& jej emocje, jej j%zyk oraz rozmow% z ubekiem, które ujawni!y si% dopiero w opowiadaniu Dziewczynka z farbami? Nie potrafi!am te" odda& w wierszach niuansów j%zyka prowincji, dialogów. – Notatnik z wyspy mo%na odczyty# wa( tak%e jako pewien etap „pisania na brudno”, notowania, a jednocze$nie poszukiwania nowej formu'y artystycz# nego wypowiedzenia si". – Notatnik z wyspy to by!y takie wprawki, pami%tnik, zbiór silva rerum. Od roku 2006 "y!am praktycznie w drodze, przeprowadza!am si%, z Cz%stochowy do Wootton Bridge, z Woooton do Ryde, Surbiton Grove na Nelson Street i tak dalej. Pisa!am w tym czasie z doskoku, zapisywa!am fragmenty opowia da# w ka wiar niach, ka fej kach Wioletta Grzegorzewska – urodzona w 1974 roku w Kozieg!owach. Pochodzi z Rzeniszowa, kilkana$cie lat mieszka!a w Cz%stochowie, gdzie uko#czy!a filologi% polsk' na WSP (obecnie Akademia im. Jana D!ugosza w Cz%stochowie). Opublikowa!a tomy poetyckie: Wyobra'nia kontro lo wa na (Cz% sto cho wa 1998), Parantele (Cz%stochowa 2003), Orinoko (Tychy 2008), Inne obroty (Rzeszów/Toronto 2010), arkusz wierszy Ruchy Browna (Cz%stochowa 2011), dwuj%zyczny wybór wierszy Pami!( Smieny/Smena’s Memory (Londyn 2011, wiersze prze!o"y! Marek Kazmierski), wybór wierszy i próz poetyckich Wzory sko%czono$ci i teorie przypadku/ Finite Formulae and Theories of Chance, (Todmorden 2014, wiersze prze!o"y! Marek Kazmierski) i ksi'"k% prozatorsk' Gugu#y (Wo!owiec 2014), której adaptacj% wystawi! Teatr Dramatyczny im. A W%gierki w Bia!ymstoku w re"yserii Agnieszki Korytkowskiej-Mazur. W 2015 jej ksi'"ka poetycka Wzory sko%czono$ci i teorie przypadku znalaz!a si% w finale The Griffin Poety Prize. W tym samym roku za powie$& Gugu#y autorka zosta!a nominowana do Nagrody Literackiej Nike (znalaz!a si% w gronie siedmiu finalistów) oraz Nagrody Literackiej Gdynia. Utwory Grzego rzew skiej by !y prze k!a da ne na angielski, katalo#ski, francuski i walijski. internetowych, co pewnie odbi!o si% na formie. Gdybym dzi$ mog!a cofn'& czas, nie wyda!abym tej ksi'"ki z kilku powodów. Wielu krytyków uzna!o ten mój pami%tnikowy „zbiór ja” za mój w!a$ciwy debiut prozatorski. – Broni'yby$my ró%norodno$ci for# malnej i tematycznej Notatnika z wy! spy, bo chyba oceniasz go zbyt surowo. – Niestety Notatnik z wyspy natychmiast powinien by& wycofany ze wszystkich ksi%gar# w Polsce. Wydawca zarabia na nim, szczególnie po nominacji Gugu# do Nike, ale nigdy nie wyp!aci! mi nale"nych tantiem. – O tempora, o mores… Miejmy na# dziej", %e teraz b"dzie inaczej. Czy Gugu"y zrealizowa'y marzenie o bar# dziej pojemnej formie? Czy mo%na ten tom opowiada& czyta( jako wspó'# czesny „pami"tnik z okresu dojrze# wania”? – Tak, oczywi$cie. Gugu#y s' pami%tnikiem, ballad', zbiorem reminiscencji, nowel, obrazków z okresu dojrzewania Wiolki. Po publikacji ksi'"ki przypomnia!o mi si% jeszcze wiele historii mojej rodziny. By& mo"e kiedy$ napisz% kolejne cz%$ci Gugu#. – Nasza rozmowa zbli%a si" niestety ku ko&cowi. Nie mo%emy wi"c nie za# pyta(, o twoje plany na przysz'o$(? Czy znajduje si" w nich wci!% miejsce dla poezji? – Przygotowuj% teraz dwie ksi'"ki i chyba mog% ju" o nich opowiedzie&: pierw sza – tom kon tem pla cyj nych wierszy Mapa innego $wiata, w której lwia cz%$& utworów dotyczy mojego "yciu na wyspie Wight. W drugiej ksi'"ce, Kapeluszniczka, opisuj% kilka miesi%cy z "ycia pewnej nad wiek rozwini%tej czternastolatki urodzonej w 1901 roku. A od wiosny b%d% publikowa& felietony i opowiadania na !amach pewnego poczytnego tygodnika, ale na razie nie mog% wymieni& jego nazwy. – Imponuje nam twój %yciorys, umie# j"tno$( pogodzenia tak ró%norodnych ról (matka, pisarka, t'umaczka, wy# dawca...), a tak%e odwaga, z jak! wy# chodzisz ku przysz'o$ci (wydawanie li# terackiego pisma, emigracja). Obecne stajesz si" osob! coraz bardziej znan!, nagradzan!; ciekawi nas jednak, co do# tychczas jest dla ciebie najwi"kszym sukcesem w %yciu? – Dzi%kuj%. Nie potrafi' odpowiedzie& na to pytanie. Ka"dy sukces mia! swoj', jakby to powiedzie&, smug% cienia. Trzeba si% mocno napracowa&, powalczy& o siebie, planowa&, aby cokolwiek osi'gn'&. Jednak, kiedy zapyta!y$cie o mój sukces "yciowy, w pierwszej chwili mign%!a mi przed oczami fotografia moich dzieci: osiemnastoletniego syna i o$mioletniej córki. – )yczymy realizacji wszystkich pla# nów. Dzi"kujemy za rozmow". ! 33 WIOLETTA GRZEGORZEWSKA Korepetycje z astronomii w Wootton Bridge dla syna Ta czterdziestoletnia kobieta, twoja matka, kiedy! ci opowie, "e czytaj#c na tarasie gospody Sloop Inn artyku$ o powstaniu Uk$adu S$onecznego, dostrzeg$a widma dawnych planet we wn%trzach lewkonii. &limak kalkowa$ Drog% Mleczn# na kawa$ku serwetki. Tego dnia nad rozlewiskiem p%ka$y jaja czapli bia$ej. Niebo by$o tak przejrzyste, "e mog$a je przepyta' z ubytków, których szukasz w ksi%gach astronomów, ale ona wola$a spogl#da' na drog%, gdzie rozp%dzona ci%"arówka z napisem Starway zmia"d"y$a na asfalcie dzikie jab$ka. Sezon Na wie"y Spinaker zmiana dekoracji: w miejscu „Dni walki z rakiem” robotnicy na d(wigach montuj# reklam% Emiratów Arabskich. K$ad% si% na szklanej pod$odze, sto siedemdziesi#t metrów nad poziomem morza obok grupy muzu$ma)skich uczennic, które pod czujnym okiem opiekunki szepcz# modlitwy albo przekle)stwa. W paj%czynach pod pu$apem truch$a owadów podryguj# w rytmie podmuchu wentylatora. 34 Przez oceany Kochana Su, dobrze, !e ci" tu nie ma, !e na w#asne !yczenie zawieruszy#a$ si" gdzie$ przed trzydziestk%, wylogowa#a$ si" z tego $wiata i przepadasz we mnie jak w gwiazdozbiorze eliptycznym której$ z galaktyk Sayferta. Mia#a$ racj", gdy mówi#a$, !e polec" za ocean, rano b"d" biedaczk%, która zjada na $niadanie orzeszki, szuka tanich sklepów spo!ywczych przy Chinatown, a wieczorem chodzi w sukience z lumpexu na przyj"cia do Wielkiego Gatsby’ego, aby w tym czasie sprawdzi&, czy tak jak jej ojciec, nie jest przypadkiem urodzon% socjalistk%. Jako córka katoliczki i ormowca wci%! nie wiem, kim jestem, ale wol" $piewa& szkockie pie$ni o „Nancy Whisky” w Aberdeen nad Morzem Pó#nocnym i przygl%da& si", jak ksi"!yc wschodzi nad miastem z granitu, ni! prze!uwa& halibuta z czarn% soczewic% i wdawa& si" w pogaw"dki z mo!nymi tego $wiata. Mo!ni tego $wiata rozdaj%c wizytówki w klubie, który kiedy$ by# hal% fabryczn% przesi%kni"t% krwi% i potem robotników, opowiadali mi o tym, !e w Kanadzie nie istnieje system klasowy. Poci%gali mnie wtedy, bo wyczuwa#am w nich l"k, który potrafi zmniejsza& do wielko$ci centa, zdeklasowa& do roli wietnamskiej kelnerki, która w#a$nie podaje im koreczki i gdy mog#am sprawdzi&, !e tak jak ja odczuwaj% czasem fantomowy ból odcisków. Toronto 2015 Akwarela: Wojtek "uka Wiersze z tomu Mapa innego !wiata 35 Zdj"cia: Teresa Smoli#ska mywanie naturalnego i po!"danego biegu wypadków”. W tym wielowiekowym procesie przemian pojawia$y si# i nadal powstaj" równie! nowe formy, maj"ce cz#sto charakter regionalny lub nawet lokalny. Najnowsz" form" jest Orszak Trzech Króli, czyli oryginalna procesja uliczna, któr" postrzegam w kategorii fenomenu religijnego w laicyzuj"cym si# spo$ecze(stwie. Religijno!" ludowa, pobo#no!" ludowa, katolicyzm ludowy ianem pobo!no%ci ludowej, której toM warzysz" poj#cia bliskoznaczne, takie jak: religijno%&/religia ludowa, pobo!- Czo!o Orszaku Trzech Króli w Opolu (6.01.2015) M!drcy "wiata, monarchowie... O pobo$no"ci ludowej we wspó%czesnym mie"cie TERESA SMOLI#SKA ultura tradycyjna, w której wyró!niaK j" si# ludowe wzory kulturowe, odziedziczone po przodkach, poddawana jest 36 we wspó$czesnej kulturze intensywnym procesom wzajemnego przenikania, co prowadzi nie tylko do powstawania synkretyzmu kulturowego, zmiany pierwotnych funkcji, ale i do globalizacji nacecho wa nego lo kal no %ci" dziedzictwa regionalnego. W tym tak skomplikowanym i bardzo !ywym procesie przemian wspó$czesnych, zachodz"cych w kulturze, mo!na przywo$a& i takie opinie religioznawców, którzy utrzymuj", !e „kultura i religia s" autonomiczne, ró!ni" si# mi#dzy sob", ale jednocze%nie wspó$pracuj" ze sob", warunkuj" si# i ubogacaj", tworz"c inkulturacj# religii i ureligijnienie kultury”, czyli inaczej to ujmuj"c: dowodz" folkloryzacji religii oraz religijno%ci folkloru. Taka „jedno%& w dwoisto%ci” stwarza nowe obszary dla ewangelizacyjnej misji Ko%cio$a. Relacje te na przestrzeni wieków nie zawsze uk$ada$y si# harmonijnie, wielokrotnie w$adze ko%cielne pierwotnym formom dziedzictwa kulturowego, zwi"zanym z kultur" agrarn", porami roku, towarzysz"cymi im obrz#dami przej%cia nadawa$y nowe znaczenie, funkcje, b"d' jednoznacznie je negowa$y, wprowadzaj"c w ich miejsce w$asne uroczysto%ci, zgodne z zasadami liturgii. Wiele oswojonych przez Ko%ció$ obrz#dów poga(skich, magicznych i symbolicznych czynno%ci nabra$o wi#c nowych cech, ale wiele te! z nich wykroczy$o poza ramy liturgiczne. Trzeba zgodzi& si# z tymi badaczami, którzy uznaj", !e „uczestnictwo w obrz#dowo%ci ko%cielnej stanowi$o przede wszystkim dowód przynale!no%ci do boskiego porz"dku %wiata, a tym samym traktowane by$o jako jeden z obowi"zków ludzi wobec Boga i %wi#tych, którego regularne wype$nianie zapewnia$o na zasadzie ex opere operato podtrzy- no%& lu do wa, kato licyzm lu do wy, chrze%cija(stwo ludowe, okre%lam zmodyfikowane i przedk$adane nad teologiczny aspekt i nauczanie Ko%cio$a tre%ci, dope$nione nowymi praktykami religijnymi w$asne wizje i wyobra!enia ludzi wierz"cych. Ks. W$adys$aw Piwowarski, powo$uj"c si# na interdyscyplinarny stan bada(, uwa!a, !e „poj#cie religijno%ci ludowej nale!y do najbardziej niejasnych tak co do tre%ci, jak i zakresu”. Przyczyn tego „zam#tu i braku zgodno%ci” upatruje on w wielo%ci terminów cz#sto u!ywanych zamiennie, a – za socjologami religii – definicyjnej specyfiki poszukuje w przeciwie(stwie: religijno%& ludu – religijno%& elit, religijno%& prze!ywana – religijno%& postulowana, religijno%& spontaniczna – religijno%& zinstytucjonalizowana. Bliskie zdaj" si# mu by& stanowiska tych badaczy, którzy katolicyzm polski postrzegaj" w kategoriach „wiary narodu („wiary ludu”, „religii !ycia”), religijno%& ludow" $"cz" z patriotyzmem, a jej warto%ci stanowi" dla nich „punkt odniesienia” dla identyfikacji religijnej i narodowej. Micha$ Buchowski, antropolog, ocenia, !e termin katolicyzm ludowy „winien odnosi& si# do wp$ywu wierze( ludowych na katolicyzm, za% religijno%& ludowa, to wszelkie zachowania o charakterze religijnym, wyst#puj"ce tak!e pozainstytucjonalnie (poza Ko%cio$em)”. Jego konklu zja, po dob nie, jak wie lu in nych badaczy, jest nast#puj"ca: religijno%& ludowa jest poj#ciem szerszym od katolicyzmu ludowego. Podstawowe, cz#sto nale!"ce ju! do klasyki, wypowiedzi specjalistów dotycz"ce religijno%ci i pobo!no%ci ludowej w Polsce – mo!na ocenia& – przede wszystkich dotycz" %rodowisk wiejskich i kultury ch$opskiej. We wspó$czesnej kulturze, kulturze mocno zró!nicowanych spo$eczno%ci, wszechobecnych mediów i wszechobecnej globalizacji, czyli „magicznej formu$y, has$a otwieraj"cego bramy wszystkich tajemnic tera'niejszo%ci i przysz$o%ci”, nie sposób ogl"du wielu przejawów pobo!no%ci ludowej, !ywotnych obrz#dów i zwi"zanych z nimi bezpo%rednio ceremonia$ów ogranicza& li tylko do mieszka(ców wsi. Dlatego te! interesuje mnie proces przemian tradycyjnych form obrz#dowych, o nieraz trudnym ju! dzi% do ustalenia rodowodzie, które b"d' to od zarania dziejów funkcjonowa!y w przestrzeni ulicznej, b"d# te$ w wiekach %rednich zmuszone zosta!y do przeniesienia si& ze %wi"tyni na plac miejski lub ulice, b"d# wspó!cze%nie np. na Górnym 'l"sku ze sceny domu kultury wracaj" z powrotem do ko%cio!a, b"d#, jak np. procesja Bo$ego Cia!a piel&gnowana w Polsce od wieków %rednich – mimo wielu przeobra$e( – dzi% jako wydarzenie religijne (cho) niepozbawione dawnych wierze( i zwyczajów ludowych) cieszy si& nadal nies!abn"cym zainteresowaniem katolików, którzy – uczestnicz"c w niej – manifestuj" sw" wiar& i wspólnot& z Ko%cio!em. Zdecydowanie inny charakter ma najnowsza forma „teatru ulicznego”, jak" jest Orszak Trzech Króli. To widowisko uliczne zdaje si& spontanicznie i powierzchownie jedynie dope!nia) liturgii, jest re$yserowane przez organizatorów w wymiarze ogólnopolskim, przy aktywnej pomocy mediów regionalnych i ogólnopolskich. W tej radosnej procesji, jak rekomenduj" j" w mediach organizatorzy, ulicznych jase!kach (sic!) uczestnicz" nie tylko najstarsi parafianie, ale ca!e wspólnoty parafialne ze swymi duszpasterzami, a szczególnie m!ode ma!$e(stwa z dzie)mi, nauczyciele z przedszkolakami oraz uczniami z o%wiatowych placówek katolickich, tak$e przedstawiciele %wieckich w!adz miejskich, cz!onkowie miejscowych stowarzysze( religijnych, cz!onkowie %wieckich organizacji, jak np. stra$acy. Od obrz!du do korowodu ulicznego iezwyk!y czas obrz&dów %wieckich N i religijnych, sk!adaj"cych si& na %wi"teczny spektakl, jak zwracaj" uwag& an- tropolodzy, przypomina teatr. Jest to jednocze%nie specjalny czas teatru, który odbywa) si& musi w okre%lonej porze roku, dnia, bowiem „wtedy nast&puje kreacja %wi"tecznej przestrzeni” i tworzy si& „prawdziwy spektakl %wi"teczny”, rozgrywaj"cy si& w dwóch wymiarach. W polskim „teatrze %wi"t” mo$na wyró$ni) wiele zró$nicowanych genologicznie, geograficznie, historycznie i spo!ecznie tradycyjnych zachowa( zwyczajowych i obrz&dów ludowych. Trzeba wi&c cho) wspomnie) o piel&gnowanych wspó!cze%nie w Polsce na ulicach wsi i miast tradycyjnych formach obrz&dowo%ci %wieckiej, jak np. o zapustnych przebiera(cach (bakusach, bachusach, bekusach, dziadach, kumedyjantach, tureckim wojsku, wielkoludach, straszyd!ach), ostatkowym wodzeniu nied#wiedzia (bera, misia), kozy, koz!a, konia, bociana, byka; ostatkowym widowisku pt. „'ci&cie %mierci” na rynku Jedli(ska; wielkanocnych pochodach z kogutem (kurem, kokotkiem) i maszkarami zwierz&cymi (muradynów lub ziandarów z nied#wiedziem, koniem, tzw. siwkiem); wiosennym chodzeniu z marzann", %mierci" (!miercich", !mierci", !mierztk") i gaikiem (latem, nowym latkiem), wiosennym (wielkanocnym) kol&dowaniu w!ó- czebników (wo!oczebników), tak$e o do$ynkowych paradach przebiera(ców. Oddzieln" grup& w roku obrz&dowym stanowi" tradycyjne widowiska uliczne, które wywodz" si& ze %redniowiecznego dramatu liturgicznego, które pierwotnie wystawiane by!y w ko%ciele. Jak wiadomo, pierwsze formy %redniowiecznego dramatu liturgicznego zwi"zane by!y z narodzeniem i zmartwychwstaniem Chrystusa, rozwin&!y si& tu trzy zasadnicze grupy tematyczne: bo$onarodzeniowa, wielkotygodniowa i wielkanocna. O wielowiekowej dominacji tych cyklów w dramacie liturgicznym %wiadcz" pozosta!e do dzi% w ko%ciele rekwizyty, jak $!óbek i grób Chrystusa. Do dzi% zachowa!o si& w Polsce (g!ównie wszak w cz&%ci po!udniowej, wschodniej i pó!nocno-wschodniej) wiele regionalnych form „chodzenia po kol&dzie” przez kol&dników, chodz"cych gromadnie od domu do domu, typowych dla okresu od Bo$ego Narodzenia do Trzech Króli: pastuszkowie, po!a#nicy/ pod!a#nicy (winszownicy, szcz&%ciarze, nowoletnicy), szczodracy (szczodrocarze), wiliorze (wigiliorze), dziady $ywieckie, jukace, droby, !lachcice, trzej królowie… Mo$na ocenia), $e wspó!cze%nie kol&dnicy usi!uj" konkurowa) z wp!ywami kultury popularnej, proponuj"cej m!odym ludziom inny rodzaj rozrywki. Jeszcze bezpo%rednio po II wojnie %wiatowej chodzenie po kol#dzie w okresie %wi"tecznym w %rodowisku wiejskim by!o dla kol&dników i dla odwiedzanych wydarzeniem, którego obie strony oczekiwa!y. Kol&dników witano z rado%ci". Gdyby pomin&li który% z domów, jego mieszka(cy czuliby si& dotkni&ci, martwiliby si&, $e czeka ich trudny rok. Wydaje si&, $e dopiero organizowane na masow" skal& rozmaite regionalne przegl"dy i konkur- …zielona grupa sy twórczo%ci kol&dniczej rozwin&!y aspiracje artystyczne ich uczestników, a wyst&pom nada!y znamion sztuki i artyzmu. Tradycyjne formy kol&dowania zosta!y przeniesione z przestrzeni izbowej, podwórzowej i ulicznej, z naturalnego %rodowiska na scen&. Nieudolne i spontaniczne chodzenie po kol#dzie pocz&!o zmienia) si& w artystycznie opracowane, przemy%lane kompozycyjnie widowiska teatralne, jak$e odbiegaj"ce od tradycyjnej obrz&dowo%ci, nacechowanej magi". Orszak Trzech Króli… ajnowsze widowisko uliczne, jakim N jest Orszak Trzech Króli, od sze%ciu lat towarzyszy liturgicznym uroczysto- %ciom Objawienia Pa(skiego (6 stycznia). Promowany przez organizatorów (Fundacj& Trzech Króli – organizacj& po$ytku publicznego) jako „najwi&ksze w Polsce uliczne jase!ka” (odwo!uj"ce si& wed!ug nich do „teatru ulicznego, kol&dowania i zwierz"t w centrum miasta”) postrzegam jako najbardziej zbanalizowan" form& w%ród wspó!czesnych widowisk obrz&dowych o charakterze religijnym. W przywrócenie %wi&ta Objawienia Pa(skiego jako dnia wolnego od pracy zaanga$owa! si& prawicowy polityk Jerzy Kropiwnicki, ówczesny prezydent miasta *odzi. Za!o$y! w tym celu Stowarzyszenie Powrót Trzech Króli i w wyniku wielu dzia!a( spo!ecznych (m.in. organizacja happeningów ulicznych w tym mie%cie, zbieranie podpisów w ca!ej Polsce) w 2010 roku Prezydent RP podpisa! Ustaw& (nowelizuj"c" Kodeks pracy): 6 stycznia jako zniesiony w 1960 roku dzie( wolny od 2011 roku sta! si& oficjalnym wolnym od pracy dniem 37 38 !wi"tecznym. W !lad za tym Fundacja Trzech Króli wespó# z przedszkolami i szko#ami katolickimi, wspólnotami parafialnymi b#yskawicznie i z wielkim rozmachem rozpocz$#a w tym dniu organizowanie pochodów ulicznych w kategoriach „wielkiej ogólnopolskiej rodzinnej im pre zy ple ne ro wej” (któ r" charakteryzuj" „barwne kostiumy, sztandary, efekty pirotechniczne”), poczynaj"c od najwi$kszych miast w Polsce. Zosta #o opra co wa ne lo go im pre zy, scenariusz pochodu ulicznego (obowi"zuj"cy w ca#ym kraju), przygotowano „królewskie dary dla uczestników orszaku”: trzy typy koron królewskich z kolorowego papieru i specjalne !piewniki; plakaty, specjalne plakietki dla uczestników, billboardy i „citylighty”, pozyskano sponsorów, zadbano o reklam$ w mediach ogólnopolskich i regionalnych, etc. Dodajmy: Micha# Loranc specjalnie dla orszaku skomponowa# fanfar$. Warto zauwa%y&, %e w ogólnopolskim scenariuszu, realizowanym w nast$puj"cych po sobie ods#onach we wszystkich miejscowo!ciach w Polsce, wyró%niaj" si$ jako g#ówni bohaterowie tych „ulicznych jase#ek” Trzej Królowie, jad"cy na koniach, a nawet na wielb#"dzie (b"d' w powozie): europejski, azjatycki i afryka(ski. Towarzyszy im „!wita”, czyli dzieci odpowiednio przebrane na czerwono, zielono i niebiesko. Ponadto w pochodach zwykle uczestnicz": rycerze, królowie, królewny, anio#ki, w Bielsku-Bia#ej cz#onkowie kapel góralskich, tak%e zwierz$ta: prócz koni i wielb#"dów, owce i os#y, w Opolu w 2013 roku „w niebo wystrzeli#o 2,5 tys. sztucznych ogni”. Kolejne postoje orszaku maj" miejsce przy czterech scenach ulicznych, nazywanych „scenkami ewangelicznymi”, tu: inscenizacja bójki na szable drewniane i wid#y przebranych aktorów dzieci$cych za anio#ów i diab#y, którymi dowodz" dwaj genera#owie; inscenizacja od wie dzin „dwo ru He ro da”, sce na przy niego!cinnej karczmie %ydowskiej i wreszcie na rynku inscenizacja pok#onu rodzinie !wi$tej (w której g#os zabieraj" biskupi, prezydenci miast). Koncerty pro fe sjo nal nych i ama tor skich zespo#ów muzycznych ko(cz" to widowisko. W Bielsku-Bia#ej te ha#a!liwe wyst$py, sprawiaj"ce wra%enie improwizacji, dope#niane s" elementami pantomimy, ta(cami, strzelanie z bata itp. zachowaniami w stylu komedii dell’arte (by wymieni& tu id"c" w orszaku religijnym !wieck" noworoczn" grup$ obrz$dow", tzw. Dziady %ywieckie). Epizodyczne po!wiadczenie pok#onu trzech M$drców przez !w. Mateusza w Ewangelii (Mt 2, 1–12) uros#o wspó#cze!nie w Polsce do rangi !wi$ta narodowego. Mo%na ocenia&, %e popularna w kulturze tradycyjnej grupa kol$dnicza Trzej Królowie, odwiedzaj"ca domostwa praktycznie w ca#ej Polsce w dniu Objawienia Pa(skiego i !piewaj"ca wówczas kol$dy i pastora#ki, zosta#a zaw#aszczona przez kultur$ popularn", z wszystki- mi modnymi w niej teatralnymi preferencjami. Zwyczajowe kol$dowanie Trzech Króli sta#o si$ wspó#cze!nie miejskim widowiskiem ulicznym, skonwencjonalizowanym spektaklem, w którym obowi"zuj" zespo#y chwytów, gestów, okre!lone stroje. Te poszczególne elementy uk#adaj" si$ obok siebie, powoduj"c desemiotyzacj$ tradycyjnych struktur obrz$dowych. Pierwotne magiczne kol$dowanie o funkcji symbolicznej na naszych oczach staje si$ powierzchownym widowiskiem ulicznym, posiadaj"cym struktur$ znaków skonwencjonalizowanych. Ta forma kol$dowania wysz#a z op#otków poszczególnych parafii na ulice najwi$kszych miast w Polsce. Miejskie wspólnoty parafialne w !wi$to Objawienia Pa(skiego tworz" w warunkach kultury popularnej now" jako!& kol$dnicz", stanowi"c" jedynie zbanalizowan" namiastk$ jase#ek. Dlatego oceniaj"c walory religijne Orszaku Trzech Króli, nie mog$ pomin"& powierzchownego charakteru religijno!ci ludowej jako jednego z jej wa%nych wyró%ników. Uwzgl$dniaj"c porz"dek roku obrz$dowego i liturgicznego, nie mo%na tu pomin"& innej oryginalnej, bardzo widowisko wej for my !wi$ to wa nia li turgii na ulicach miast polskich, czyli procesji Bo%ego Cia#a. W grupie ulicznych widowisk, zwi"zanych z Ko!cio#em, na oddzielne wyró%nienie zas#uguj" tradycyjne formy o charakterze regionalnym, zwi"zane z Wielkim Tygodniem, jak np.: pochód z Judaszem, czyli korowód ciesz"cy si$ do dzi! wielk" popularno!ci" w Skoczowie na )l"sku Cieszy(skim, widowisko pt. „Misterium M$ki Pa(skiej” odbywaj"ce si$ w Kalwarii Zebrzydowskiej; b"d' z Wielkanoc": procesje konne w Raciborskiem, piesze procesje w centralnej Polsce; procesyjne obchody pól w Zielone )wi"tki; procesje b#agalne np. w dniu !w. Urbana, procesja !w. Stanis#awa w Krakowie (od 1253 r. z wyj"tkiem II wojny !wiatowej), procesje z relikwiami !w. Wojciecha w !wi$to patronalne ulicami Gniezna oraz Krakowa. Wszystkie te oryginalne procesje uliczne wymagaj" wszak oddzielnego omówienia. Pisz"c o wspó#czesnych widowiskach na ulicach miast, mam na uwadze równie% !w. Marcina, przyje%d%aj"cego 11 listopada na bia#ym koniu i zapraszaj"cego parafian / mieszka(ców do konsumpcji nie tylko rogalików, ale i pieczonych kie#basek, a – bywa – %e doros#ym serwowane jest czerwone grzane wino. Kult !w. Marcina, patrona narodowego Francji, popularny jeszcze przed drug" wojn" !wiatow" g#ównie na Pomorzu i w Pozna(skiem (g#ównie w Poznaniu i Bydgoszczy), w ostatnich latach (a konkretnie od pocz"tku XXI stulecia) rozwijany jest w wielu parafiach !l"skich, szczególnie w diecezji opolskiej. Organizatorzy oceniaj"c, %e dzie( !w. Marcina „ma na naszych terenach swoj" wieloletni" tradycj$”, która to „tradycja zagin$#a po II wojnie !wiatowej”, równie% z niemiecka nazywaj" to „!wi$to”: Martinfest. Nie sposób nie zauwa%y&, %e w ostatnich latach rejestrujemy coraz wi$cej nowych przyk#adów wychodzenia osób wierz"cych na ulice miast. Przyk#adem mog" by& wielkopostne drogi krzy%owe czy Marsze )wi$tych. W tej najnowszej grupie miejskich widowisk ulicznych, zwi"zanych z Ko!cio#em, na oddzieln" uwag$ zas#uguj" ciesz"ce si$ w Polsce coraz wi$ksz" popularno!ci" Marsze )wi$tych, odbywaj"ce si$ 31 pa'dziernika. Mo%na uzna&, %e sta#y si$ one religijn" alternatyw" dla Halloween, np. w Opolu w 2012 roku Marszowi )wi$tych towarzyszy#o bardzo no!ne marketingowe has#o „HolyWins”. Scenariusz tej ha#a!liwej procesji nie jest to%samy w ró%nych miastach, np. w Katowicach-Panewnikach uczestnicy przebrani za anio#ów i !wi$tych, nios"cy wizerunki !wi$tych i b#ogos#awionych, „promowali w ten sposób uroczysto!& Wszystkich )wi$tych”. Wed#ug organizatorów „dodatkow" atrakcj"” by#o rozdawanie cukierków, zawini$tych w papierki z cytatami wypowiedzi !wi$tych. Ca#o!& Nocy )wi$tych zako(czy#o odmówienie litanii do Wszystkich )wi$tych. W Opolu uczestnicy nie!li relikwiarze 20 )wi$tych, a podczas przemarszu ulicami miasta przedstawiano ich sylwetki, a patronat nad tym religijnym widowiskiem ulicznym obj"# prezydent miasta. * wspó#czesnej kulturze polskiej warto wyró%ni& charakterystyczne tendencje: nie tylko powstaj" nowe formy !wi$towania religijnego na ulicach, które dynamicznie rozwijaj" si$, ale – co wa%ne – inicjowane s" one najpierw w miastach i to tych najwi$kszych w Polsce. Dopiero w dalszej kolejno!ci, w szybkim tempie i spontanicznie, rozprzestrzeniaj" si$ one w mniejszych o!rodkach miejskich. Zmienia si$ tym samym !rodowisko zainteresowane tradycyjnymi formami kol$dowania: wiejskiego odbiorc$ zast$puje mieszkaniec miasta. A przecie% bardzo czytelny jest równie% w Polsce proces laicyzacji spo#ecze(stwa, obserwujemy tu wiele sprzeczno!ci i niekonsekwencji !wiatopogl"dowych, jak równie% relatywizacj$ postaw Polaków w do!wiadczaniu sacrum. W tym wielowiekowym procesie przemian pojawia#y si$ i nadal powstaj" równie% nowe formy, maj"ce cz$sto charakter regionalny lub nawet lokalny. Najnowsz" form" jest Orszak Trzech Króli, czyli oryginalna procesja uliczna, któr" postrzegam w kategorii fenomenu religijnego w laicyzuj"cym si$ spo#ecze(stwie. ! We Teresa Smoli!ska – dr hab., prof. nadzw. Uniwersytetu Opolskiego, kulturoznawca, folklorystka, literaturoznawca; kierownik Katedry Kulturoznawstwa i Folklorystyki UO. Zainteresowania naukowe: tradycyjna i wspó#czesna kultura, kultura regionalna, folklor polski i s#owia(ski, historia folklorystyki, pogranicza etniczne, religijno!& i pobo%no!& ludowa. Autorka ponad 200 studiów, artyku#ów i ksi"%ek. nazwa odbiorcy * „"l#sk” ukazuje si! przez 12 miesi!cy w roku. * Zach!camy tak&e do odwiedzenia strony internetowej www.slaskgtl.com * D W O R C O W A Dzi!kujemy wszystkim dotychczasowym prenumeratorom, zapraszamy nowych! 1 3 , 4 0 - 0 1 2 K AT O W I C E D W O R C O W A nr rachunku odbiorcy W P 4 0 - 0 1 2 K AT O W I C E L I T E R A C K I E piecz&', data i podpis(y) zleceniodawcy „ $ L % S K ” P R E N U M E R A T A tytu!em nazwa zleceniodawcy cd. nazwa zleceniodawcy kwota Op!ata: M I E S I # C Z N I K A P L N waluta nr rachunku zleceniodawcy (przelew) / kwota s!ownie (wp!ata) „ $ L % S K ” piecz&', data i podpis(y) zleceniodawcy 1 3 , T O W A R Z Y S T W O 0 8 2 0 3 0 0 0 4 5 1 1 1 0 0 0 0 0 0 4 0 7 9 4 9 0 l.k. U L . nazwa odbiorcy cd. tytu!em cd. Op!ata: nazwa odbiorcy G Ó R N O $ L % S K I E tytu!em cd. P R E N U M E R A T A tytu!em nazwa zleceniodawcy cd. nazwa zleceniodawcy kwota M I E S I # C Z N I K A P L N nr rachunku zleceniodawcy (przelew) / kwota s!ownie (wp!ata) W P waluta 0 8 2 0 3 0 0 0 4 5 1 1 1 0 0 0 0 0 0 4 0 7 9 4 9 0 nr rachunku odbiorcy Cena jednego egzemplarza wynosi 7 z%otych. U L . * l.k. Cena prenumeraty, podobnie jak cena pojedynczego egzemplarza nie ulega zmianie! nazwa odbiorcy cd. * L I T E R A C K I E * Prenumerata roczna – 84 z%ote Prenumerata pó%roczna – 42 z%ote Prenumerata kwartalna – 21 z%otych * T O W A R Z Y S T W O Prenumerata redakcyjna gwarantuje systematyczn# dostaw! pisma do osoby zamawiaj#cej! G Ó R N O $ L % S K I E Zapraszamy do zaprenumerowania miesi!cznika „"l#sk” na 2016 rok! Wystarczy wyci#$ i wype%ni$ zamieszczony obok blankiet, a nast!pnie dokona$ przelewu na wskazane konto. odcinek dla instytucji przyjmuj"cej zlecenie Polecenie przelewu / wp!ata gotówkowa * Polecenie przelewu / wp!ata gotówkowa POLE' „"L(SK” SWOIM ZNAJOMYM I PRZYJACIO)OM – WSZYSTKIM, KTÓRYCH INTERESUJE "L(SK! ! Drodzy Czytelnicy! 39 odcinek dla instytucji przyjmuj"cej zlecenie Fot. M. Ryglewicz/Starostwo Pow. w Bieruniu Przez folder do ksi!"ki ! 40 To chyba ewenement, by najmniejszy powiat ziemski w Polsce, jakim jest powiat bieru!sko"l#dzi!ski, martwi$ si# o stan w$asnego dorobku wydawniczego. I to po raz trzeci z kolei. 9 listopada 2015 r. otwarto w bieru!skim Starostwie trzeci", powiatow" Wystaw# Dorobku Wydawniczego. Przypomnijmy, $e w sk%ad powiatu bieru!sko-l#dzi!skiego, po%o$onego na historycznej Ziemi Pszczy!skiej, wchodz" gminy: Bojszowy, Che%m &l"ski oraz miasta L#dziny, Bieru! i Imielin. Ka$da z tych miejscowo'ci dokona%a indywidualnego podsumowania w%asnych dokona! nadsy%aj"c – do oceny organizatorów wystawy – rozmaite foldery, kalendarze, albumy, mapy, pocztówki, plakaty, p%yty, ksi"$ki wreszcie gazety, jak te$ kroniki. ("cznie a$ pó% tysi"ca pozycji, które zosta%y zarejestrowane w wydanym, okoliczno'ciowym katalogu. Podkre'lmy, $e poprzednie wystawy wydawniczego dorobku powiatu bieru!sko-l#dzi!skiego mia%y miejsce w 2001 i 2006 r. Obecn" wystaw# najwa$niejszych wydawnictw mo$na ogl"da) do ko!ca stycznia 2016 r. w holu budynku bieru!skiego Starostwa. Zgromadzono tam nie tylko publikacje samorz"dów, ale tak$e wydawców niezale$nych, stowarzysze! spo%eczno-kulturalnych, muzeów, a tak$e szkolne (zw%aszcza ksi#gi pami"tkowe). Powiat bieru!sko-l#dzi!ski, cho) ma%y, posiada ca%kiem spory dorobek kulturowy, który wpisuje si# w dorobek kulturowy ca%ego naszego regionu. Wypada tu wspomnie) cho)by o twórczo'ci znakomitego pisarza Alojzego Lyski z Bojszów i wymieni) pi#ciotomow" epopej# Duchy Wojny, o której ju$ kilkakrotnie na %amach „&l"ska” pisali'my. Bieru!sko-l#dzi!ski powiat jest bogaty w pisarskie talenty, wystarczy przywo%a) tu jeszcze historyka amatora Rafa%a Bul# i jego publikacj# o pocz"tkach górnictwa w L#dzinach, czy dwutomow" prac# pt. &wiadkowie cierpienia i 'mierci w L#dzinach 1939-1955, w której poruszy% tematy s%u$by l#dzi!skich &l"zaków w Wehrmachcie, funkcjonuj"cych w L#dzinach obozów i podobozów pracy (ró$nych narodowo'ci m.in. *ydów, W%ochów, Rosjan) w czasie wojennym i powojennym ($o%nierzy niemieckich) oraz tzw. Tragedii Górno'l"skiej. Niewiele powiatów i gmin w Polsce pochwali) si# mo$e w%asnymi encyklopediami – a powiat takow" posiada. Ka$da gmina powiatu ma swoich dziejopisów, nierzadko amatorów (Bernard Kopiec, Miros%aw Leszczyk), ale tak$e zawodowców (ks. prof. Dariusz Walencik, ks. prof. Jerzy Myszor, prof. Helena Synowiec) w#druj"cych meandrami historii i kultury ludowej. Nie brakuje s%ownika 'l"szczyzny (Dariusza Dyrdy), 'piewnika (Gerarda Misia). Od po%owy lat 80. ukazuje si# w formie ksi"$kowej poczytny Kalendarz Kopalni Ziemowit, gdzie publikowa%o wielu tutejszych ludzi pióra (by wspomnie) poet# Józefa Krupi!skiego). Omawianej wystawie patronowa% Karol Miarka starszy, pisarz, drukarz, dzia%acz o'wiatowy, w 190-rocznic# swoich urodzin, który zwi"zany by% z Ziemi" Pszczy!sk" (urodzi% si# w Pielgrzymowicach), jak i tutejszym powiatem (Miarka uczy% l#dzi!skie pociechy). I jeszcze jedno – komisarzem wystawy by% nasz redakcyjny kolega dr Grzegorz Sztoler. " Kopanie ziemniaków. Inscenizacja w Bojszowach Od myszy do cesarza wszyscy !yj" z gospodarza WIES#AWA KONOPELSKA na!, "e wyobra"a! sobie wówczas maszyn#, która mog!aby jednocze$nie kosi% zbo"e i rozdziela% s!om# od plew i ziarna. Nie musia! d!ugo czeka% na spe!nienie swoich marze&. Za jego "ycia (dziadek zmar! w 2008 roku), a wi#c w do$wiadczeniu jednego pokolenia, rolnicy zamienili kosy na nowoczesne kombajny. Zmiany te poci'gn#!y za sob' ogromne konsekwencje. Mechanizacja rolnictwa wp!yn#!a nie tylko na zmian# sposobu gospodarowania, ale tak"e stworzy!a nowy model "ycia spo!eczno$ci na wsi. Wspó!cze$ni, m!odzi gospodarze nie potrafi' ju" opisa%, jak wygl'da snopek, z czego robi si# powrós!o. Ten dawny $wiat odchodzi powoli w zapomnie- nie. Franciszek Mateja z Górek (L#dziny), w!a$ciciel $wietnie wyposa"onego gospodarstwa, podsumowa! ten proces s!owami: „Dawniej przeje"d"aj'cy traktor by! nie lada atrakcj', a dzisiaj rol# owej atrakcji pe!ni ko& zaprz#gni#ty do wozu”. (wiat wokó! nas nieustannie si# zmienia. Osoby zwiedzaj'ce wystaw# b#d' mia!y okazj# przypomnie% sobie (a najm!odsze pokolenie, dla którego mleko jest „ze sklepu”, pozna%), jak wygl'da! regulowany porami roku rytm "ycia na historycznej ziemi pszczy&skiej”. Wystaw# mo"na zwiedza% do polowy kwietnia 2016 roku. ! Foto. Muzeum Miejskie w Tychach !owan' „Od myszy do cesarza wszyscy "yj' z gospodarza. Rok gospodarski na ziemi pszczy&skiej”. Zamykaj'ca rok wystawa by!a jednocze$nie pocz'tkiem nowego – przecie" to przyroda dyktuje rytm gospodarski, a w wigili# (wi't Bo"ego Narodzenia gospodarze po dzi$ dzie& "ycz' sobie obfitych plonów, jakich oczekuj' w nadchodz'cym nowym roku. Wernisa", który odby! si# 13 grudnia, nie by! dat' przypadkow'. Jak zauwa"y!a Zuzanna Soko!owska, autorka tekstu do towarzysz'cego wystawie katalogu, 13 grudnia to dzie& $w. )ucji, rozpoczynaj'cy okres 12 dni, trwaj'cy a" Wigilii, s!u"'cy rolnikom do obserwacji przyrody. Pogoda, jaka przypada na dzie& $w. )ucji, patronki najkrótszego dnia roku, zapowiada, jaka b#dzie aura w styczniu, 14 grudnia natomiast okre$la zjawiska pogodowe w lutym, a 15 grudnia w marcu. Obserwacja natury, jak i pogody, wyznacza roczny cykl pracy rolników. Tak wi#c prace zwi'zane z rokiem gospodarczym pokazane zosta!y w formie swoistego kalendarza, obrazuj'cego najwa"niejsze zaj#cia w obej$ciach gospodarczych i prace w polu, a tak"e ich efekty. Ekspozycja zosta!a zaaran"owana wed!ug kalendarzowych miesi#cy i zmieniaj'cych si# pór roku. Sk!adaj' si# na ni' przede wszystkim materia!y archiwalne oraz unikatowe fotografie, tak"e wspó!czesne, które – zdaniem Z. Soko!owskiej – buduj' niezwykle wa"n', historyczno-etnograficzn' narracj# o wsi, o blisko$ci cz!owieka z natur', jak i szacunku do ziemi, która wydaje plon. – Jest to przede wszystkim wystawa o wiejskiej to"samo$ci, któr' buduje j#zyk charakterystyczny dla historycznej ziemi pszczy&skiej, zast#powany aktualnie przez nowoczesn', technologiczn' stylistyk#, jak i o gin'cych tradycjach oraz obrz#dach, które domagaj' si# historycznego oraz wizualnego zapisu w postaci wystawy – dodaje Z. Soko!owska. Wystawa prezentuje dawny i wspó!czesny roczny cykl prac gospodarskich oraz przemiany zachodz'ce na przestrzeni ostatnich stu lat w gospodarstwach rolnych na obszarze historycznej ziemi pszczy&skiej, zajmuj'cym tereny na po!udnie od centrum Górno$l'skiego Okr#gu Przemys!owego, a wspó!cze$nie obejmu je ona po wia ty: pszczy& ski, miko!owski, bieru&sko-l#dzi&ski, miasta Tychy i Mys!owice oraz po!udniowe dzielnice dzisiejszych Katowic, m.in. Podlesie, Murcki, Kostuchn#, Ochojec, Piotrowice, Ligot#, Panewniki. Autork' wystawy i koordynatorem ca!ego projektu badawczego jest Agnieszka Szymula z Muzeum Miejskiego w Tychach. Bezpo$redni' inspiracj' do przygotowania tej ekspozycji by!y jej rodzinne do$wiadczenia i wspomnienia: „Mój dziadek, Bronis!aw Szymula (urodzony w 1919 roku) cz#sto opowiada! o trudzie rolnika, o ci#"kiej pracy mi#dzy innymi przy "niwach w latach swojej m!odo$ci. Wspomi- Foto. Tomasz Liboska uzeum Miejskie w Tychach po"eM gna !o rok 2015 przy go to wa n' w Dawnej M!ótowni ekspozycj' zatytu- Fragment ekspozycji 41 W zakresie kultury ogólnej trzeba wyt$pi% w Polsce analfabetyzm, zaszczepi% zapa! do czytelnictwa, rozbudzi% zami!owanie do wszystkiego co pi$kne. W dziedzinie kultury materialnej trzeba przebudowa% ustrój rolny, zmieni% wygl#d wsi polskiej i miast, podnie"% higien$ &ycia, pokry% pa'stwo sieci# doskona!ych dróg l#dowych i wodnych, osuszy% bagna i przekszta!ci% nieu&ytki, rozbudowa% nasz w!asny przemys! i oprze% go o w!asne kapita!y, stworzy% wielk# flot$ handlow#. W Polsce powinna znikn#% n$dza. Micha" Gra#y$ski o Polsce, 1935 r. Zamek Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w Wi"le wzniesiony w latach 1929-1930, wed!ug projektu Adolfa Szyszko-Bohusza. Pocztówka z epoki ukazuj#ca pierwotny wygl#d obiektu z p!askim dachem. Micha! Gra"y#ski – in"ynier publiczny $UKASZ KONARZEWSKI iedy we wrze!niu 1926 r. Micha" Gra#y$K ski obejmowa" funkcj% wojewody !l&skiego, sytuacja spo"eczno-polityczna a tak- 42 #e ekonomiczna w regionie – najpro!ciej mówi&c – nie by"a dobra. Zasta" tu mi%dzy innymi pocz&tkuj&c& i dosy' nieudoln& polsk& administracj%, bezrobocie, jak i wynikaj&ce, zw"aszcza z tego powodu, niezadowolenie spo"eczne, zestawione z siln& i agresywn& mniejszo!ci& niemieck&, wspieran& finansowo ze swego kraju. Celowo zasilanym niemieckim w"a!cicielom hut i kopal$ nie zale#a"o na poprawie sytuacji na (l&sku; obni#ali produkcj% i zwalniali pracowników, aby znale)' potwierdzenie dla s"ów niemieckiej propagandy #e: Gdyby tu by!y Niemcy, by!oby lepiej. Równocze!nie niemieckie firmy wywozi"y kapita" za granic%, unika"y p"acenia podatków w Polsce i zmusza"y swych pracowników tak#e do tego, aby zapisywali dzieci do szkó" niemieckoj%zycznych. Gra#y$ski, jako wojewoda !l&ski, od pocz&tku zacz&" temu zdecydowanie przeciwdzia"a', wprowadzaj&c m.in. w wielu firmach nadzór pa$stwowy, odsuwaj&c Niemców od rad nadzorczych, zarz&dów, a tak#e z wy#szego personelu technicznego. Z drugiej strony bezkompromisowo zwalcza" równie# tych Polaków – bez wyj&tku pos"ów, urz%dników, handlowców – niejednokrotnie dobrze i wysoko ustosunkowanych, którzy otrzymywali fundusze od firm niemieckich. Stara" si% natomiast wspiera' materialnie zwalnianych z pracy w niemieckich kopalniach i hutach Polaków oraz znacznie poprawi" m.in. sytuacj% weteranów powsta$ !l&skich. Wyja!niaj&c stosunek Gra#y$skiego do mniejszo!ci niemieckiej nale#y podkre!li', #e jak ma"o kto w ówczesnej Polsce, dostrzega" z tej strony istotne zagro#enie, w czym zreszt&, jak si% niestety okaza"o, mia" bezsporn& racj%. Rz&dy Gra#y$skiego w Katowicach trwa"y nieprzerwanie 13 lat i dopiero po tym okresie województwo !l&skie sta"o si% najlepiej zarz&dzanym regionem Polski, z najbogatsz& infrastruktur& i baz& o!wiatow&. Wojewoda rozbudowywa" i budowa" nowe linie kolejowe, szko"y, sanatoria, wodoci&gi. Pe"ni&c tak#e funkcj% kuratora o!wiaty, szczególn& wag% przywi&zywa" do jej rozwoju. W latach 1926-1939 powsta"o zatem blisko sto nowych szkó", zal&#ki przysz"ej Politechniki i Uniwersytetu, jedno z najnowocze!niejszych wówczas na !wiecie – Muzeum (l&skie oraz regionalna rozg"o!nia radiowa w Katowicach. B%d&c zapalonym turyst&, propagowa" turystyk% piesz& i narciarstwo w Beskidach, budowa" schroniska, konkuruj&c z niemieckim Beskidenvereinem – po doj!ciu Hitlera do w"adzy – mocno upolitycznion&, a wcze!niej – czysto turystyczn& organizacj&. Gra#y$ski zmieni" tak#e ca"kowicie sposób pracy polskiego urz%dnika. Nie trac&c czasu na bankiety, rauty i polowania, postanowi" zatrudnia' w administracji publicznej wy"&cznie wysoko wykwalifikowanych pracowników. Poniewa# na (l&sku odczuwa"o si% wówczas wyra)ny niedobór takich kadr, si"& rzeczy !ci&ga" je z innych regonów Polski. Fakt ten nie przysporzy" mu zwolenników na miejscu i trwa, niestety, po dzie$ dzisiejszy. Sam pracowa" po kilkana!cie godzin na dob%, nieustannie je)dzi" po regionie i spotyka" si% z mieszka$cami. W czasie wolnym, wygospodarowywanym z niema"ym trudem, studiowa" pras% i literatur% zagraniczn&, !ledz&c przemiany spo"eczno-gospodarcze w USA, ZSRR, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii. Cho' w zakresie politycznym nie by" zwolennikiem istniej&cej w okresie mi%dzywojennym sporej autonomii województwa !l&skiego, umiej%tnie wykorzystuj&c j& w sferze skarbowej, móg" zrealizowa' wiele inwestycji publicznych obejmuj&c je mecenatem – wedle ówczesnej nazwy – Urz%du Wojewódzkiego (l&skiego. Jego zainteresowanie i zami"owanie do turystyki, sprawi"o, #e dostrzeg" i doceni" wyj&tkowe walory naturalne i rekreacyjne po"udniowych obszarów województwa. Refleksje nad wag& ekonomicznego znaczenia rozwoju turystyki, sk"oni"y go do skupienia uwagi na obszarze (l&ska Cieszy$skiego, w tym na miejscowo!ciach górskich Beskidu (l&skiego. Popieraj&c modernizacj% kraju i regionu, by" te# zwolennikiem nowoczesnych sposobów kszta"towania otoczenia i !rodowiska, a tak#e nurtów i trendów architektonicznych. Z tych powodów przyst&pi" Gra#y$ski do opracowania bogatego, modernizacyjnego programu uzdrowiskowego, powo"uj&c w Urz%dzie Wojewódzkim (l&skim referat uzdrowiskowy oraz osobny dzia" regulacji uzdrowisk na czele z in#. Eugeniuszem Zaczy$skim. Efektami tych stara$ by" niespotykany dot&d rozwój przestrzenny oraz przekszta"cenie – w znane odt&d w kraju i za granic& o!rodki wypoczynkowe – Wis"y, cz%!ciowo Istebnej oraz innych miejscowo!ci górskich (l&ska Cieszy$skiego. W ramach wojewódzkiego programu uzdrowiskowego, w pierwszym rz%dzie dokonano regulacji biegu rzeki Wis"y, wybudowano sie' wodoci&gow& i przeprowadzono elektryfikacj% miasta Wis"y (1930-32). Wybudowano drogi o twardej nawierzchni do Wis"y Czarnego, do Istebnej przez Kubalonk% oraz z Ustronia na Równic%, przeprowadzono kolej z Ustronia do Ustronia Polany (linia otwarta w 1928 r.), a nast%pnie z Ustronia Polany do Wis"y G"%biec (lata 1928-1933). Po dokonaniu regulacji przestrzennej miasta Wis"y, w jej centrum wybudowano kompleks rekreacyjny basenu k&pielowego (1930-34) oraz utworzono plac centralny, wznosz&c tam zespó" Domu Zdrojowego o funkcjach administracyjnej, us"ugowej i mieszkalnej (1935-36). Dzi%ki temu zosta"o wówczas ukszta"towane znane nam dzisiaj oblicze Wis"y Uzdrowiska. Nader wa#nym wydarzeniem inwestycyjno-budowlanym, a przenosz&cym tak#e nowe trendy architektoniczne do regionu, sta"a si% budowa, w latach 1929-1930, Zamku Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w Wi!le. Zaprojektowanie wypoczynkowej siedziby g"owy pa$stwa i nadzór nad jego wykonaniem zosta"y powierzone znanemu m.in. z restauracji Zamku Królewskiego na Wawelu, krakowskiemu architektowi, Adolfowi Szyszko-Bohuszowi. Zespó" za- Fragment zabudowa! Wojewódzkiego Zak"adu Leczniczo-Wychowawczego im. Marsza"ka Józefa Pi"sudskiego na prze"#czy Kubalonka w Istebnej – stan pierwotny; pocztówka z epoki Foto. $ukasz Konarzewski budowa! zamku w Wi"le, wzniesiony w niepe#na dwa lata, na po#udniowym stoku Zadniego Gronia, gdzie wcze"niej istnia# spalony w 1927 r. zameczek my"liwski arcyksi$cia Ferdynanda Habsburga, harmonijnie wpisa# si$ w krajobraz – szczególnie wkomponowanymi w kszta#t terenu formami bry# z ok#adzinami z surowego kamienia oraz pierwotnie p#askimi dachami, które jednak ze wzgl$dów praktycznych przebudowano w 1938 r. na wielospadowe. Szczytem elegancji pozostaj% do dzi", pieczo#owicie odrestaurowane ju& w III Rzeczpospolitej, modernistyczne wn$trza zamku prezydenckiego oraz zaprojektowany przez Andrzeja Pronaszk$ – zwi%zanego z Warszaw% awangardowego malarza i scenografa wystroju i wyposa&enia. Dzi$ki niespotykanemu wcze"niej programowi u&ytkowemu rezydencji g#owy pa!stwa, wn$trza by#y udost$pniane publicznie, przez co zamek, chyba nie tylko w regionie, sta# si$ symbolem i spektakularnym przyk#adem ówczesnej nowoczesno"ci. iod%c% inwestycj% zwi%zan% z programem uzdrowiskowym na 'l%sku CieW szy!skim, wi%&%c% si$ "ci"le z mecenatem Micha#a Gra&y!skiego, jest wzniesiony w latach 1931-37 zespó# zabudowa! sanatorium Wojewódzkiego Zak#adu Leczniczo-Wychowawczego im. Marsza#ka Józefa Pi#sudskiego w Istebnej, na prze#$czy Kubalonka. Projektantów, warszawskich architektów – Jadwig$ Dobrzy!sk% i Zygmunta (obod$ wy#oniono w drodze ogólnopolskiego konkursu. Na zespó# sk#adaj% si$: sprz$&ony kompleks pawilonów sanatoryjno-leczniczych, gospodarczego i szkolnych – zwie!czony nowoczesn% wie&% naro&n%, osobne budynki mieszkalne dla lekarzy i personelu oraz willa dyrektorska w pobli&u wjazdu opatrzonego budynkiem bramnym z portierni%. Mo&na bez przesady stwierdzi), &e wszystkie budynki za#o&enia sanatoryjnego oraz ich wn$trza stanowi% jeden z najcenniejszych przyk#adów architektury modernistycznej w regionie i ca#ej Polsce. Geometryczne, niegdy" w ca#o"ci kremowo-bia#e bry#y budynków, harmonijnie wkomponowano w krajobraz zalesionego, zielonego stoku Kubalonki. Po latach istebnia!ski kompleks sanatoryjny wyró&nia si$ elegancj% proporcji, a w zachowanych jeszcze elementach – dobrej próby detalami architektonicznymi – zarówno na zewn%trz, jak i w starannie opracowanych wn$trzach. Na tym tle na 'l%sku Cieszy!skim z pewno"ci% warte wspomnienia s% równie& inwestycje w postaci budynków kolejowych, wzniesionych w latach rozbudowy linii z Ustronia Polany do Wis#y G#$bce. S% to dworce kolejowe w Ustroniu Polanie, Wi"le Uzdrowisku (Centrum), Wi"le G#$bce, a tak&e przystanki, b%d* budynki stacyjne w Wi"le Ob#a*cu i nieistniej%cy ju& w Wi"le Dziechcince. Prowadzona w trudnym terenie górskim linia kolejowa, oprócz wielu innych problemów in&ynierskich, wymaga#a tak&e wzniesienia dwóch wiaduktów ponad dolinami Dziechcinki i (abajowa, z których zw#aszcza ten ostatni, sw% wysoko"ci% i rozpi$to"ci%, stanowi wyj%tkowy przyk#ad polskiej sztuki in&ynieryjnej lat mi$dzywojennych. Nie sposób wymieni) wszystkie inwestycyje wojewody Micha#a Gra&y!skiego Wiadukt kolejowy w Wi%le G"#bcach ponad dolin& $abajowa, wzniesiony w latach 1931 -33 przez firm# Ksawerego Goryanowicza na terenie 'l%ska Cieszy!skiego. Koncepcji oraz inicjatyw publicznych mia# tak wiele, &e nie wszystkie doczeka#y si$ realizacji, przede wszystkim dlatego, &e ich wykonanie tragicznie przerwa# wybuch II wojny "wiatowej. Najwi$kszym i nadrz$dnym wszak&e jego celem i pragnieniem by#o "cis#e zwi%zanie 'l%ska z Polsk%. Inwestycje publiczne pod protektoratem Micha#a Gra&y!skiego spowodowa#y zwi$kszenie zainteresowania regionem i nap#yw znacz%cej liczby inwestorów prywatnych. Reprezentatywnym skutkiem s% m.in. powsta#e w latach 30. XX wieku liczne, nowoczesne, o charakterze wypoczynkowo-uzdrowiskowym wille i pensjonaty w Wi"le, Ustroniu i wielu innych miejscowo"ciach 'l%ska Cieszy!skiego. Dzi$ki staraniom Micha#a Gra&y!skiego na 'l%sku Cieszy!skim oraz posiadanej autonomii skarbowej, województwo "l%skie nale&a#o w okresie mi$dzywojennym do najwi$kszych i najwa&niejszych obszarów inwestycyjnych II Rzeczypospolitej, obok Gdyni, Centralnego Okr$gu Przemys#owego i Warszawy. 'l%sk Cieszy!ski za", oprócz wielu inwestycji w nowej stolicy regionu – Katowicach, nale&a# do najwa&niejszych obszarów w województwie "l%skim. Podró&uj%c dzi" malownicz% drog% z Wis#y do Istebnej przez Kubalonk$, korzystaj%c z po#%czenia kolejowego z Katowic do Wis#y G#$bce przez Ustro!, z go"cinno"ci beskidzkich schronisk górskich, w$druj%c cienistymi szlakami Beskidu 'l%skiego, czy te& przechodz%c przez centralny plac Bogumi#a Hoffa w Wi"le, zapewne ma#o kto z nas zdaje sobie spraw$, jak potoczy#y si$ dalsze losy tych, którzy wspó#tworzyli te miejsca. Mo&e zatem warto chocia& pami$ta) o jednym z nich – Michale Gra&y!skim – cz#owieku, którego s#owa i czyny pokrywa#y si$ w stopniu rzadko spotykanym, a którego, dzi$ki jego s#u&bie, wypada#oby bardziej okre"la) mianem m$&a stanu ni& polityka, raczej in&yniera publicznego – ni& urz$dnika. Mo&e staje si$ to jeszcze bardziej aktualne i potrzebne, nie tylko w kontek"cie naszej wspó#czesnej codzienno"ci publicznej, ale zw#aszcza, kiedy przypada 50 rocznica jego tragicznej i nieco... dziwnej "mierci. Pozostaj%c po II wojnie "wiatowej na sta#e na emigracji w Wielkiej Brytanii, Micha# Gra&y!ski zgin%# pod ko#ami samochodu w Londynie dnia 10 grudnia 1965 r. ! !ukasz Konarzewski – autor jest historykiem sztuki, kultury i konserwatorem zabytków. Od ko!ca lat 90. zajmuje si$ identyfikacj%, deskrypcj%, zarz%dzaniem, promocj% i ochron% historycznego dziedzictwa kulturowego w Wydziale Kultury, Sportu, Turystyki i Informacji Starostwa Powiatowego w Cieszynie. Jest autorem kilkuset opracowa! i publikacji dotycz%cych ochrony dziedzictwa kulturowego, historii i zasobów kultury i sztuki, a tak&e biografii artystów i postaci historycznych. 43 !wicie 2 maja 1921 r. nad KatowicaO mi zawy"y fabryczne syreny. Obwie!ci"y strajk polskich robotników. Prote- Zdj!cia: ze zbiorów Muzeum Historii Katowic 150 lat Katowic Katowicki „drapacz chmur” Katowice za Kocura HENRYK SZCZEPA!SKI 44 Wczesnym popo!udniem, ostatniego kwietnia 1921 r., do katowickiej kawiarni „Rheingold”, przy Friedrichstrasse 32, w przeddzie" swoich 27. urodzin wszed! Adam Kocur. Przy stolikach siedzia!o kilkunastu m#$czyzn. %aden nie wzniós! toastu. Zbli$a!a si# godzina „0”. Wezwa! ich na tajn& odpraw#. Nazajutrz mieli zaatakowa' posterunki wojskowe i przej&' w!adz# nad miastem. Na ich rozkazy czeka!o ponad 4 tysi&ce zakonspirowanych $o!nierzy. sto wa li prze ciw ko stron ni czym projektom podzia"u Górnego #l$ska. Wybuch"o III powstanie. Nazajutrz, o trzeciej nad ranem, kpt. Kocur na czele szopienickiej sotni wczorajszych polskich funkcjonariuszy APO, rozpocz$" marsz na Katowice. W ciszy, sformowani w kolumny z ubezpieczeniem czo"owym, z broni$ i powsta%czymi opaskami na r&kawach, schodzili z ha"dy we"nowieckiej. Forsuj$c dzisiejsze ulice Katowick$, Rozdzie%skiego i Korfantego, wkraczali do Rynku. Mieli zaj$' miejski ratusz. Tutaj, drog& zagrodzi"y im francuskie czo"gi i wozy opancerzone. Po chwili nadjecha" samochód. Wysiad" pu"kownik Ardisson w towarzystwie adiutanta. Obecny tam Jan Keller, jeden z sztabowców powsta%czego zrywu, tak relacjonuje epizod: „Widz$c oficerów APO, podszed" do nas i rozkazuj$cym tonem za($da" natychmiastowego wycofania oddzia"ów powsta%czych z miasta, gro($c u(yciem broni na wypadek nie zastosowania si& do jego rozkazu. Wskazuj$c na bia"o-niebiesk$ opask& na r&kawie munduru, o!wiadczy"em, (e od wczoraj przestali!my by' oficerami policji podlegaj$cymi rozkazom Komisji Mi&dzysojuszniczej, (e jeste!my powsta%cami i wykonujemy tylko rozkazy wojskowej w"adzy powsta%czej. A wi&c jedynie rozkaz NKWP mo(e spowodowa' opuszczenie miasta przez nas. W ko%cu uzgodniono, (e jego ultymatywne ($danie zakomunikuj& moim w"adzom prze"o(onym i najdalej do godziny dziesi$tej zapoznam go z naszym stanowiskiem.” W tym czasie inne oddzia"y Katowickiego Pu"ku im. Jana Henryka D$browskiego zajmowa"y kolejne osiedla Katowic. Na peronach dworca kolejowego otworzyli ogie% w"oscy karabinierzy. Pad" pierwszy powstaniec. Kilku zraniono. Dosz"o do wymiany ognia z Francuzami. Insurgenci zostali wyparci. Nie dawali jednak za wygran$. Ponownie zaatakowali pó)nym wieczorem, tego samego dnia i bez walki zaj&li ca"e miasto, ale nie chc$c sobie zrazi' alianckich komisarzy, na wezwanie gen. Gratiera, g"ównodowodz$cego wojsk sprzymierzonych, opu!cili zajmowane pozycje. Kpt. Kocur powróci" do kwatery w Szopienicach. Spo!ród swoich (o"nierzy sformowa" batalion (andarmerii powsta%czej. Chroni"a okolice przed dywersj$ niemieck$. Zyska"a s"aw& „brygady Kocura”. Mia" postur& i charyzmat przywódcy. W jego du(ych, wyrazistych oczach, z t&czówkami ciemnej barwy, kry"a si& stanowczo!', a na kszta"tnych, pe"nych ustach go!ci" tajemniczy u!mieszek. Spojrzeniem i postaw$ wzbudza" podziw, zniewalaj$c do bezwiednego pos"usze%stwa. Oficjalne zawieszenie broni i zako%czenie wojny o #l$sk nast$pi"o 5 lip- ca 1921 roku. W tym czasie kpt. Kocura odkomenderowano do organizowania wojskowej komendy miasta. Jeden z jego towarzyszy broni i bohater walk o Katowice, uczestnicz!cy w urodzinowej odprawie w cukierni Górskiego, zapisa" w pami#tniku: „Przypominam sobie, $e na odprawie oprócz niektórych komendantów obwodów byli: kpt. Kocur, insp. Przedpe"ski, por. Mierzwa, Fredek Wo%niak i wielu innych. Ka$dy z nas, b#d!cy wówczas na odprawie nabra" przekonania, $e o losach Górnego &l!ska rozstrzygnie nie kto inny, nie Rada Ambasadorów czy Liga Narodów, lecz sam lud, który z broni! w r#ku wyr!bie granice Ojczyzny.” Ca"a ta przyjacielska ferajna rekrutuj!ca si# spo'ród dawnej m"odzie$y kó" „zetowskich”, gniazd „sokolich”, chórów 'piewaczych, stowarzysze( kupców i przemys"owców, latem 1922 r. 'wi# to wa "a na ka to wic kim Ryn ku, na brynowskich b"oniach i w Hali Rzeszy. Wi wa to wa li i wzno si li to a sty na cze') braterskiego 'l!sko-polskiego przymierza. Adam Kocur nie przepada" za t"umnymi manifestacjami. Ceni" sobie samotno'). Gdy przebrzmia"y owacje, wolnym krokiem poszed" ulic! Fryderykowsk! (obecnie: Warszawsk!). Na rogu z Wodn! wszed" do cukierni Górskiego. Zamówi" ulu bio n! kre mów k# i her ba t#. Za oknem, na elewacji domu, po drugiej stronie ulicy, widzia" kamienne popiersie Holtzego, niech#tnego Polakom, przewodnicz!cego rady miejskiej w niemieckich Katowicach. Patrz!c na medalion pomy'la", $e tamten rozdzia" 50-letniej wojny o &l!sk, wypowiedzianej Polakom w 1871 r., zosta" nareszcie zamkni#ty. Intelektualista i poliglota opuszcza" mury raciborskiego Gdy gimnazjum, jednego z najstarszych na &l!sku by" par excellence hu- manist!, naszpikowanym cytatami z Cycerona, Owidiusza i Cezara, oczytanym w tekstach niemieckich, francuskich i staro$ytnych autorów; pe"nym energii intelektualist!, dobrze przygotowanym do samodzielnej pracy umys"owej. Wiosn! 1913 r. by" po maturze. Jesieni! mia" za sob! immatrykulacj# na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu we Wroc"awiu. Nim wybuch"a I wojna 'wiatowa zd!$y" zaliczy) dwa semestry, a w mi#dzyczasie wst!pi) do Zwi!zku Akademików Górno'l!zaków i Ko"a Braterskiego „Zet” – tajnych organizacji niepodleg"o'ciowych, dyskryminowanych przez Niemców. Wci!$ rozczytywa" si# w polskich powie'ciach, a jeszcze cz#'ciej, w pisanych po polsku, podr#cznikach. Zg"#bia" sekrety j#zyka ojczystego i dziejów narodowych. Odkry", $e lubi si# uczy), a zdobywanie wiedzy jest jego $yciow! pasj!. Tym cza sem, woj na ode rwa "a go od ulubionych zaj#). Jako cesarski pod- II Magnifico lipcu 1928 r. dr Adam Kocur zosta" W zaprzysi#$ony na stanowisku prezydenta Katowic. Cztery lata wcze'niej Dr Adam Kocur dany w wieku poborowym, zosta" wcielony do Reichswehry. Ponad cztery lata dowodzi" oddzia"ami karabinów maszy no wych na fron tach naj pierw rosyjskim, a potem francuskim. Po powrocie do rodzinnej Ku%ni Raciborskiej, dawni gimnazjali'ci i akademicy wci!gn#li go w wir walk o niepodleg"y &l!sk i Wielkopolsk#. W 1922 mia" za sob! 28. wiosn#. Po'wi# ci" si# te mu co lu bi" naj bar dziej – studiowaniu i samodoskonaleniu. Ta ch#) towarzyszy"a mu do wieku podesz"ego. W ci!gu kilku lat na Uniwersytecie Jagiello(skim napisa" dysertacj#; w 1928 uzyska" tytu" doktora praw. Podczas II wojny 'wiatowej, gdy znalaz" si# w Anglii, podj!" studia prawno-ekonomiczne na uniwersytecie w Edynburgu. W 1949 na Gregorianum w Rzymie kontynuowa" studia teologiczne, rozpocz#te we Wroc"awiu ponad 30 lat wcze'niej. Uwie(czy" je dyplomem licencjata i 'wi#ceniami kap"a(skimi. By" poliglot!. Przebywaj!c we Francji, Anglii i W"oszech opanowa" j#zyki tych krajów. Ostatnie 20 lat $ycia sp#dzi" w Niemczech po'wi#caj!c si# pracy duszpasterskiej w'ród Polonii. W 1957 r., w"adze ko'cielne powo"a"y ks. Kocura na stanowisko notariusza i zast#pcy wikariusza generalnego Kurii Biskupiej dla Polaków we Frankfurcie nad Menem. W 1964 r. zosta" kanonikiem honorowym. Nominacj# uzyska" z r!k ks. abp. Józefa Gawliny, kapelana Polaków na uchod%ctwie, przyjaciela z okresu studiów wroc"awskich, powsta( i prezydentury w Katowicach. To by" jeden z tych dawnych kolegów, tak jak Karol Grzesik, Janek Wyglenda czy Alek Zgrzebniok, wci!$ wiernych idea"om i przysi#dze „zetowskiego” braterstwa. Przyja%nili si# w czasie wojny o &l!sk, podczas plebiscytu i wówczas, gdy budowali zr#by polskiej pa(stwowo'ci w odradzaj!cej si# ojczy%nie. przy"!czono do nich: Bogucice, Za"#$e, Brynów, Ligot# Pszczy(sk! a tak$e dawne dobra dworskie Wincklerów. Od tej pory stolica województwa by"a ponad stutysi#cznym o'rodkiem i zas"ugiwa"a na przydomek Wielkie. Mia" 34 lata. Nie brakowa"o mu energii, pomys"ów i stanowczo'ci. Chcia", by Katowice sta"y si# „ogniskiem polskiego $ycia kulturalnego, maj!cego znaczenie nie tylko dla samego miasta”, ale i dla ca"ego &l!ska.” Zabiega" o powo"anie w Katowicach wy$szych uczelni. By" protektorem towarzystw: Przyjació" Nauk na &l!sku oraz Wystaw i Propagandy Gospodarczej lansuj!cego region w kraju i na 'wiecie. Tak jak Medyceusze w renesansowej Florencji, ojcem miasta by" dla wszystkich mieszka(ców a roztropnym mecenasem dla utalentowanych artystów. Wznosz!c domy mieszkalne i gmachy u$yteczno'ci publicznej dba" o aleje, skwery i planty, gustowne urz!dzenie parków, "a%ni i obiektów sportowych. Znaczne sumy asygnowa" na opiek# spo"eczn! i pomoc najbiedniejszym. Dba" o stypendia dla niezamo$nej m"odzie$y. Subsydiowa" malarzy 'l!skich: Stefana K!tskiego, Czes"awa Kuryatt#, Paw"a Stellera i innych. Interesowa" si# sztuk!, literatur!. Pod jego auspicjami, w roku 70. rocznicy narodzin miasta, Ludwik Musio" wyda" „Materia"y do dziejów Wielkich Katowic”, a Jan Skarbek-Malczewski, nakr#ci" film dokumentalny pt. „Stolica &l!ska – Katowice”. Osobi'cie zaprasza" i go'ci" Juliusza Osterw#. Do pracy i zamieszkania w Katowicach zach#ci" aktork# Iren# Kwiatkowsk!. W przeddzie( Wszystkich &wi#tych 1936 r., udzieli" 'lubu cywilnego Janowi Kiepurze i Marcie Eggerth. Ceremonia odby"a si# w gabinecie prezydenta, w ratuszu na rogu Rynku i Pocztowej. Ogrodem Muz goszcz!cym 'mietank# artystyczn! ówczesnych Katowic by" dawny pa"acyk przy ulicy Stalmacha. Jego gospodarz dr Kocur mia" tutaj kolekcj# obrazów, mebli i porcelany. Przed domem sadzi" platany, cisy i ró$e. Bliscy porównywali go z florenckim Medyceuszem Wawrzy(cem Wspania"ym, mecenasem Micha"a Anio"a i innymi mistrzami Odrodzenia. Mówili o nim Il Magnifico. Kocur by" charyzmatycznym liderem i urodzonym humanist!. Ch#tnie zabiera" g"os na forum sejmowym i rady miasta, podczas obrad Zwi!zku Powsta(ców &l!skich, na otwartych wiecach politycznych albo w rozmowach ze strajkuj!cymi górnikami i hutnikami. Umia" rozmawia) z lud%mi, przekonywa) i zdobywa) ich zaufanie. Pawe" Dubiel twierdzi", $e „lubi" wyst#powa) w swej popisowej roli g"ównego komendanta Zwi!zku Powsta(ców &l!skich w dobrze skrojonym mundurze 45 z niezliczonymi orderami na piersi. Jego liczne wyczyny by!y s!awne i na stanowisku prezydenta miasta Katowic nie utrzyma!by si", gdyby nie przyja#$ z Gra%y$skim.” Inne #ród!a milcz& o sk!onno'ci Kocura do oficerskich „wyczynów” w dekadenckim stylu, ale nie wykluczone, %e bawi! si" z fantazj& nie mniejsz& ni% gen. Boles!aw Wieniawa – D!ugoszewski albo p!k Jerzy Zi"tek w pierwszych latach Polski Ludowej. Polskie, ale w ameryka!skim stylu drugiej stronie granicy pa$stwowej Po niemieccy politycy szykowali budow" 'l&skiego trójmiasta: Beuthen, 46 Gleiwitz, Hindenburg. To by!o wyzwanie pod adresem Polaków. Aby godnie na nie odpowiedzie(, tworzyli o'rodek o wyrazi'cie polskim wizerunku a jednocze'nie dorównuj&cy mi"dzynarodowym standardom epoki. Jego wizje pojawia!y si" w snach i na jawie m!odego prezydenta. By!y zawieszone pomi"dzy widokiem w!oskich miast doby Odrodzenia a pejza%em wielkomiejskich centrów Chicago i innych gigantycznych aglomeracji. Podobnie my'leli katowiccy architekci inspirowani przez wojewod" dr. Micha!a Gra%y$skiego, dla którego 'wiatowa prezencja miasta by!a spraw& o pierwszorz"dnym znaczeniu. Pami&tk& po tamtych dyskusjach pozosta!y: klasycystyczno-staropolski gmach Urz"du Wojewódzkiego, quasi ameryka$ski drapacz chmur i szereg obiektów do dzi' stanowi&cych chlub" polskiego funkcjonalizmu.. Katowicki magistrat z prezydentem na czele postanowi! „wspina( si"” ku chmurom. Gdy w 1931 r., w Nowym Jorku oddawano do u%ytku, najwy%szy wie%owiec 'wiata, nad Raw&, do Domu Profesorów wprowadzali si" pierwsi lokatorzy. By! rekordzist&. Przewy%szy! wszystkie budynki mieszkalne w Polsce a miasto przesz!o do legendy jako narodowa „kolebka chmuro!apów”. W smuk!ych graniastos!upach budowli by!o co' ze staros!owia$skiej wie%y mieszkalnej. Ponad dwoma bocznymi segmentami, górowa! w"%szy – naro%nikowy. Od strony zachodniej mia! wykusz a od pó!nocnej bulwiaste, zaokr&glone balkony. Jego „szklany” w"gie!, o oryginalnych dwup!aszczyznowych okiennicach, na wszystkich pi"trach do'wietla! wn"trza living roomów. Szk!em i spatynowanym mosi&dzem l'ni!y witryny parteru, dyskretnie upodobniaj&c dom do okr"tu. Wspólnie z gmachem budowanego opodal Domu O'wiatowego wzorowanego na najs!ynniejszych europejskich centrach kultury, by! zapowiedzi& nowoczesnej funkcjonalistycznej sztuki kszta!towania przestrzeni. Katowiczanie byli zapatrzeni w Ameryk". Chcieli mie( miasto z nowoczesnym, prawdziwie wielkomiejskim city. Prasa, kino i radio donosi!y o takich cudach architektury, jak dopiero co wzniesiony w Nowym Jorku Chrysler Building czy Empire State Building, który wkrótce sta! si" liderem w'ród budynków 'wiata. To wszystko pasowa!o do wyobra%e$ Polaków, którzy odreagowywali poni%enia wiekowej niewoli pod rozbiorami. Marzy!o im si" pa$stwo od morza do morza. Prezydent Mo'cicki i jego ministrowie snuli wizj" Polski wielkomocarstwowej. Hobby pana prezydenta 1938 r. dr Kocur przeprowadzi! odW wa%n&, a dla jego oponentów wr"cz podejrzan& transakcj". Miastu i jego mieszka$com zafundowa! licz&cy ponad 400 lat drewniany ko'ció!ek, którego pozbywali si" katolicy z Syryni na Opolszczy#nie. Nale%no'( wyp!aci!a miejska kasa. Dzi"ki decyzji Kocura, do dzi' katowicki magistrat, jako jedyny w Polsce jest posiadaczem w!asnej 'wi&tyni. By! to wyj&tkowo udany zakup. W 20 lat pó#niej, ju% w Polsce Ludowej zacz&! pe!ni( funkcj" parafialnej fary. Klejnotu zazdro'ci katowiczanom kraj i Europa. Jest tylko o 4 wiosny m!odszy od bazyliki 'w. Piotra na Watykanie i pozostaje wyj&tkowej rzadko'ci pami&tk& po drewnianej architekturze pó#nego gotyku. Gdy go ciosali 'redniowieczni cie'le, nikomu si" jeszcze nie 'ni!o, %e u stóp wzgórza, na którym obecnie stoi, wyro'nie miejscowo'( o nazwie Katowice. Prezydent marzy!, aby na tym miejscu, przed dziesi&tkami lat nazywanym Kamionk& Katowsk&, a potem parkiem Ko'ciuszki, zaaran%owa( skansen gromadz& cy za byt ko we bu dow le wsi górno'l&skiej. Plany pokrzy%owali hitlerowcy, okupuj&cy miasto po 1939. O realizacj" pomys!u dr. Kocura, zadba! jednak, jego kolega z powsta$ 'l&skich – wojewoda Jerzy Zi"tek, czuwaj&cy nad budow& Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Spe!nia! to %yczenie, w tym czasie gdy ks. kanonik Kocur g!osi! S!owo Bo%e polskim emigrantom we Frankfurcie nad Menem. Dr Kocur kocha! przyrod" i by! jej opiekunem. Jeszcze jako inspektor katowickiej policji opracowa! instrukcj" nakazuj&c& funkcjonariuszom „opiek" nad zabytkami przyrody i ich rejestracj"”. Mieszka! w kamienicy Pocztowej Kasy Oszcz"dno'ci przy Mickiewicza 28, vis a vis gimnazjum 'w. Kazimierza. Spacerowa! bulwarem nad Raw& i w'ród alejek dawnego Parku Pó!nocnego. Spotyka! tam mieszkaj&cego opo dal (przy Mickiewicza 32) Otto Ulitza, lidera Volksbundu i najbardziej agresywnego spo'ród katowickich Niemców, dawnego policjanta, potem funkcjonariusza Niemieckiego Komitetu Plebiscytowego. Do ostrej wymiany s!ów dochodzi!o mi"dzy nimi na forum rady miejskiej i sejmu 'l&skiego. To on, we wrze'niu 1939 r., z nar"czem kwiatów, na progu urz"du wojewódzkiego wita! hitlerowskich genera!ów i komisarzy przejmuj&cych w!adz" w mie'cie. Dopi&! swego. Bra! odwet za powstania i plebiscyt. Dr Kocur ch"tnie bywa! w Zakopanem i na Podhalu. Wczasy sp"dza! w Tatrach, gdzie systematycznie zdobywa! kolejne wierchy od Starorobocia$skiego a% po Rysy. W wolne od obowi&zków niedziele albo inne dni, gdy ju% nie musia! siedzie( za biurkiem lub sta( na mównicy, wyrusza! na piesze wycieczki za miasto, w Beskidy lub na Jur" Krakowsko-Cz"stochowsk&. Prócz w"drówek i spacerów po górach pre zy dent upra wia! nar ciar stwo, a w m!odo'ci by! zapalonym wio'larzem. Cieszy! si" zaufaniem sportowców i menad%erów. Powierzali mu najwy%sze godno'ci i stanowiska: w Zwi&zku Nar ciar skim by! wi ce pre ze sem, w Zwi&zku Zapa'niczym – prezesem zarz&du g!ównego a w Towarzystwie Tatrza$skim, cz!onkiem zarz&du oddzia!u w Katowicach. Patronowa! rozgrywkom pi!karskim i fundowa! puchary zwyci"zcom. Z jego inicjatywy powsta! projekt stadionu – najwi"kszego w kraju. To jeszcze jedno z tych marze$ Kocura, które dopiero po latach okupacji, zrealizuje inny 'l&ski powstaniec, wojewoda Jerzy Zi"tek. Sentymentem darzy! lekkoatletów z katowickiego gniazda „Soko!a”. Stoj&c w oknie swego prezydenckiego gabinetu spogl&da! na secesyjn& kamienic" po prze ciw le g!ej stro nie uli cy Pocztowej. Ze wspomnie$ starszych kolegów zapami"ta!, %e tam w!a'nie w trafice Aleksandra Lewandowskiego, wiosn& 1896 r. odby!o si" pierwsze za!o%ycielskie zebranie katowickich „Soko!ów”, a ponad 30 lat wcze'niej, tytoniem, cy ga ra mi i ta ba k& opo dal handlowa! Stanis!aw Maciejewski, agent Centralnego Komitetu Narodowego, który prowadzi! zakonspirowany punkt przerzutowy pomi"dzy polskimi demokratami w Pary%u a w!adzami powstania styczniowego w Warszawie. Kocur robi! sobie wyrzuty, %e nie doprowadzi! do umieszczenia tablicy pami&tkowej. Jako osoba publiczna cieszy! si" sympati& )l&zaków. Mia! oddanych przyjació! w'ród elit miasta i robotników, w kurii biskupiej i na forum sejmowym. Najbardziej nie podoba! si" prusofilom oraz ultraprawicowym chadekom ze 'l&skiego parlamentu. Jego neurastenicznymi przeciwnikami zawsze byli Korfantowcy, a jawnymi wrogami Niemcy zrzeszeni pod koniec lat 20. w organizacjach politycznych o 'l&skiej proweniencji. Powsta$cza przesz!o'( i niech"( katowickiego prezydenta do nazizmu spowodowa!a umieszczenie jego nazwiska na gestapowskiej li'cie proskrypcyjnej zwanej Sonderfahndungsbuch Polen. Jeszcze w 20 lat po jego 'mierci, Helmut Kostorz i Sigmund Karski w ziomkowskim albumie „Kattowitz Seine Geschichte und Gegenwart”, nie umieli mu wybaczy(, %e jako by!y student niemieckiego uniwersytetu i oficer Reichswehry, nie dochowa! wierno'ci niemczy#nie, dopu'ci! si" zdrady i sprzymierzy! z Polakami. ! Kwartet !l"ski i jego go#cie u$ po raz 23. Kwartet (l%ski zorganizoJkawa" mi!dzynarodowy festiwal muzyki meralnej „Kwartet (l%ski i jego go&cie”. Podtytu" tegorocznej edycji brzmia" „Mistrz i ucze'”, a programy pi!ciu festiwalowych koncertów, które odby"y si! pomi!dzy 21 listopada i 5 grudnia u"o$ono tak, by znalaz"o si! w nich odzwierciedlenie kompozytorskich genealogii w perspektywie s%siaduj%cych pokole': nauczy cie la i ucznia. W pro gra mie przewa$a"a muzyka XX wieku, w stosunku do której mówienie o szko"ach kompozytorskich jest niezmiernie trudne, ju$ cho#by dlatego, $e nie sposób racjonalnie wyizolowa# relacji mistrz-ucze' z ró$norodnego strumienia wp"ywów, którym podlega w erze nowoczesnej m"ody twórca maj%cy pe"en dost!p do dóbr kultury muzycznej wszech czasów za po&rednictwem instytucji koncertowych, p"yt i mediów. Witold Lutos"awski, który by" uczniem Witolda Maliszewskiego wyra$a" si! o swoim pedagogu bardzo przyja)nie, ale ani razu nie zdradzi", co da" mu on jako twórca. W rozprawach muzykologicznych równie$ nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie, mówi si! za to wiele o wp"y wach na mu zy k! Lu to sa europejskich klasyków, takich jak Strawi'ski, Webern, a zw"aszcza Bartók. Mam wra$enie, $e muzycy Kwartetu (l%skiego, którzy opracowali program festiwalu, podeszli do idei „mistrz- ucze'” nie tak zasadniczo: przede wszystkim stworzyli publiczno&ci okazj! do poznania utworów skomponowanych przez zapomnianych kompozytorów, którzy byli nauczycielami twórców bardziej znanych od siebie lub odwrotnie, dzie" zapomnianych uczniów pierwszorz!dnych mistrzów. Na tej zasadzie w"%czono do programu utwory wspomnianego Witolda Maliszewskiego – pedagoga Witolda Lutos"awskiego, Franka Bridge’a, u którego kszta"ci" si! Benjamin Britten, czy Reinholda Gliéra – wychowawcy Siergieja Prokofiewa. W kilku innych przypadkach mistrz i ucze' byli jednakowo s"awni (np. Alfredo Ginastera i Astor Piazzola), a w jednym bezwzgl!dnie górowa" pedagog (Maurice Ravel jako mistrz Ral pha Vo ughan Wil liam sa). W koncercie fina"owym (5 grudnia) struktura pami!ci okaza"a si! jeszcze bardziej skomplikowana, poniewa$ Prokofiew by" reprezentowany przez jeden ze swych najbardziej zapomnianych utworów – Uwertur! na tematy hebrajskie, za& pó)ny, melodyjny, lecz niezno&nie akademicki kwartet smyczkowy Niko"aja Miaskowskiego, który, podobnie jak Prokofiew, uczy" si! u Gliéra, by" raczej dowodem regresu szko"y dobrego rosyjskiego pedagoga, ni$ przypadkiem pozytywnie skonsumowanej relacji mistrz-ucze'. Festiwal pozwoli" publiczno&ci nie tylko pozna# rzadkie utwory, ale i przekona# si!, jak ró$norodne s% gatunki muzyki kameralnej – od kwartetu do oktetu, Mi!dzy nutami MAGDALENA DZIADEK od obsady czysto smyczkowej do mieszanych sk"adów z udzia"em instrumentów d!tych, fortepianu, harfy. Poza gospodarzami wyst%pi" Jubilee Quartet z Wielkiej Brytanii, warszawski Kwartet „Camerata” oraz kwartet z"o$ony ze studentów katowickiej Akademii Muzycznej; w wykonaniach utworów o mieszanej obsadzie mieli udzia" wybitni soli&ci, m.in. wiolonczelista Tomasz Strahl, klarnecista Aleksander Tesarczyk, piani&ci Szczepan Ko'czal i Ma ria Szwaj ger-Ku "a kow ska, oboista Tomasz Miczka. Kwartet !l"ski i muzyka Krzysztofa Meyera dnotowane powy$ej wydarzenie by"o te$ okazj% do promocji p"yt nagranych przez Kwartet (l%ski. Najnowsz% pozy cj% w tej bo ga tej ko lek cji jest tegoroczny kr%$ek wydany przez NAXOS, zawieraj%cy dwa dzie"a kameralne wy bit ne go pol skie go kom po zy to ra Krzysztofa Meyera: Kwintet fortepianowy op. 76 (kompozycja z roku 1991) i Kwartet fortepianowy op. 112, skomponowany w roku 2009. Nagrania dokonali muzycy Kwartetu (l%skiego oraz wybitny &l%ski pianista Piotr Sa"ajczyk. Krzysztof Meyer nale$y do grona twórców ch!t nie na zy wa nych „kla sy ka mi XX (i XXI) wieku”. Oznacza to, $e ma swój w"asny, skrystalizowany styl, czytelnie zakorzeniony w tradycji. W jego przypadku jest to szeroko rozumiana tradycja neoklasyczna, zobowi%zuj%ca do poszanowania idiomu muzycznych gatunków oraz dba "o &ci o kla row no&# i wyrazisto&# wypowiedzi. Do tego dochodzi jeszcze rzadko spotykana w twórczo&ci naszych czasów precyzja w dobieraniu d)wi!ków i rozwijaniu materia"u. W obu nagranych na p"ycie utworach cechy te s% „widoczne go"ym okiem”. Zarówno Kwintet, jak i Kwartet odwo"uj% si! do najlepszej cz%stki tradycji muzyki kameralnej: utworów Beethovena, Brahmsa i Szostakowicza. Przypomnijmy – z tym ostatnim przyja)ni" si! Meyer osobi&cie przez wiele lat. Wyda" o nim ksi%$k!, której tre&# potwierdza, $e czu- O je si! w pewnym sensie dziedzicem wielkiego Rosjanina. S"ycha# to tak$e doskonale w muzyce Meyera: wspó"istniej% w niej „po szostakowiczowsku” momenty patetyczne i ironiczne, &piewno&# i surowo&#, brakuje jedynie charakterystycznej rosyjskiej rozlewno&ci: Meyer zawsze jest oszcz!dny w gospodarowaniu motywami i czasem muzycznym, co przek"ada si! na wra$enie matematycznej precyzji narracji. Pomi!dzy dwoma utworami, które powsta"y w odst!pie prawie dwudziestu lat, jest oczywi&cie ró$nica. Kwintet jest bardziej sarkastyczny, a jego brzmieniowo&# jest bli$sza konwencji sonorystycznej; w Kwartecie s"ycha# wi!cej nostalgii, muzyka brzmi bardziej klasycznie, pojawia si! te$ wi!cej odniesie' intertekstualnych. Faktura obydwu utworów jest bardziej do siebie zbli$ona – w ogólno&ci bardzo trudna, wymagaj%ca od wykonawców umiej!tno&ci wirtuozowskich w zakresie wykonania w"asnej partii oraz b"yskawicznego reagowania na dzia"ania partnerów. Muzyka Meyera to bowiem „rasowa” kameralistyka, polegaj%ca na zaawansowanej wspó"pracy solistów. Kwartet (l%ski i Piotr Sa"ajczyk z powodzeniem zrealizowali wyzwania karko"omnej niekiedy partytury. Kto nie boi si! trudnej muzyki, b!dzie mia" ze s"uchania omawianej p"yty nieko'cz%c% si! satysfakcj!. 70. sezon Filharmonii !l"skiej podsumowany ympatycznym postscriptum do zimowej Smocz! &ci jubileuszowego sezonu Filharnii (l%skiej by"a okoliczno&ciowa wy- stawa po&wi!cona dziejom instytucji, zorga ni zo wa na w Bi blio te ce (l% skiej. Zgromadzono na niej nie tylko stare afisze i programy koncertowe, ale i pami%tki „domowe”: korespondencj!, wewn!trzne sprawozdania, ksi!gi kancelaryjne i oczywi&cie fotografie. Zwiedzaj%cy wy sta w! po zna je dzie je (l% skich Filharmoników w porz%dku chronologicznym. Najpierw mamy wi!c etap pionierski, kiedy instytucja jest ca"kowicie podporz%dkowana centralnej administracji, ale i walczy o w"asne miejsce „w terenie”, gromadz%c wokó" siebie miejscowych artystów, nast!pnie z"oty okres PRL-u, kiedy zaczynaj% si! zagraniczne wyjazdy, na przyk"ad do NRD, a Filharmonia „p%czkuje”, organizuj%c chór, w"asny kwartet smyczkowy, wreszcie – tu$ przed politycznym prze"omem – orkiestr! kameraln%. W mi!dzyczasie miejsce dokumentów czarno-bia"ych zaczynaj% zajmowa# kolorowe zdj!cia i afisze. Czasy najnowsze reprezentowane s% budz%cymi dum! materia"ami dotycz%cymi konkursów dyrygenckich oraz wspó"pracy z wielkimi kompozytorami: Henrykiem Miko"ajem Góreckim czy Wojciechem Kilarem. Wystawa zaj!"a po"ow! bibliotecznego hallu. Mam nadziej!, $e dokumentacja nast!pnego jubileuszu – mo$e 100-lecia Filharmonii – zajmie drugie tyle. ! 47 Foto. Dominik Gajda Rozmy!lania, o"ówek, tempera, 90x60 cm, 2006 Janusz Karbowniczek Stan skupienia, o"ówek, tempera, 90x60, 2006 Rozmowa – nie zawsze znaczy dialog hocia! Janusz Karbowniczek postrzegany C jest przede wszystkim jako malarz, to jednak pozostaje niedo"cignionym mistrzem 48 rysunku, który dla artysty jest zawsze punktem wyj"cia do realizacji obrazu malarskiego. W tym rysowanym dziele jest absolutnym mistrzem. Zreszt# rysunek w twórczo"ci Karbowniczka zajmuje miejsce szczególne, zdaje si$ nadrz$dne wobec malarstwa; jest zaczynem, szkicem, od którego wszystko si$ zaczyna – swoistym praobrazem, w którym kumuluj# si$ my"li, emocje, w dalszym etapie przeobra!ane w obraz malarski. Ja nusz Kar bow ni czek, ob cho dz# cy 40-lecie twórczo"ci ogromn# wystaw#, obejmuj#c# prace od rysunków o%ówkiem, cz$sto pó&niej %#czonych z temper#, poprzez malarstwo do kalendarzy i osobistych zapisków rysunkowych, prezentowan# w kilku galeriach w kraju, udowadnia, !e jego twórczo"' na przestrzeni lat jest niebywale konsekwentna, jest nieustannym dialogiem, który nie zawsze oznacza rozmow$ z drugim cz%owiekiem. Najcz$"ciej s# to pytania stawiane sobie samemu, a podsuwane pod rozwag$ odbiorcy. Ogl#daj#c prace powsta%e, jakby nie by%o, na przestrzeni 40 lat, nie odnosi si$ wra!enia up%ywu czasu, charakterystyczne sylwety postaci, które od zawsze dominuj# w obrazie, stawiane s# w centrum uwagi twórcy, zmieniaj# tylko relacje – z sob# samymi, z otoczeniem, z pozaartystycznym "wiatem, w którym !yj# na co dzie(. Artysta stawia pytania o sens egzystencji, o miejsce ka!dego cz%owieka, nie pyta o konkret, ale szuka odpowiedzi na pytania (nie znajduj#c jej), zadawane przez wielkich filozofów w dziejach ludzko"ci, przez teologów, poetów. Obrazy – zarówno te rysowane jak i powsta%e w wyniku nawarstwiania koloru, poszukiwania adekwatnej gamy do nastroju – tak!e w%asnego, zaskakuj# przez lata niebywa%# "wie!o"ci#. Trudno dzieli' twórczo"' Janusza Karbowniczka na cykle, na twórczo"' wczesn#, pó&n# czy najnowsz#. Oczywi"cie wida' up%ywaj#cy czas, wida' klarowno"' i coraz wi$ksze zdecydowanie, wi$kszy rozmach, wi$ksz# odwaga w stosowaniu cz$sto agresywnych, zdecydowanych kolorów, wielkich p%aszczyzn otaczaj#cych posta', tylko czasem przepruwanych obecno"ci# kogo" drugiego, cz$sto uwik%anego w bli!ej nieokre"lon# rzeczywisto"', odwracaj#cego si$ czasem od niej i od wszystkiego, w czym tkwi. Rzadko kiedy pojawia si$ odskocznia w kierunku martwej natury. Zawsze jest to swoiste studium natury ludzkiej. Karbowniczek zdaje si$ pyta': gdzie jest miejsce dla cz%owieka – w nat%oku informacji, czy w jego izolacji, osobno"ci, w wyznawanych powszechnie warto"ciach czy zin dy wi du ali zo wa nym ich rozumieniu, w demokratycznej wi$kszo"ci czy jednostkowym do"wiadczeniu. A mo!e w irracjonalnym spotkaniu z drugim, cz%owiekiem, a mo!e w zmaganiach z wiar#, w rozmowie z Bogiem. Na !adne z tych pyta( i rozterek Janusz Karbowniczek nie stara si$ znale&' odpowiedzi – nawet nie próbuje podsuwa' rozwi#za(. Ogrom osobistych emocji, jakie przetwarza w dzie%o malarskie b#d& rysunek jest dialogiem z sob# samym. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla artysty, jak jeszcze mo!na pokaza' w obrazie uwik%anie cz%owieka. Swoim obrazom Karbowniczek nadaje tytu%y – i to tak!e poprzez nie podsuwa odbiorcy pretekst do refleksji, do osobistego odczytania dzie%a. taj#c przed obrazami Janusza Karbowniczka nie sposób nie odczyta' tych wszystkich dylematów. S# one tak!e zapisane w niezwyk%ym dziele tego artysty, realizowanym od lat – w „Kalendarzach” – mozolnie odtwarzanych 365 lub 366 dniach ka!dego roku, pocz#wszy od 1982 roku – data to znamienna nie tylko dla ich twórcy, ale dla ka!dego, kto do"wiadczy% tamtego czasu. Ka!dy rok to zapiski osobiste – rysunki, zaznaczenia wa!nych dni, a do tego wtr#cane fragmenty z realnej rzeczywisto"ci. W „Kalendarzach” dochodzi oczywi"cie do czasu najnowszego – s# wi$c niezwyk%ym zapisem – dzie( po dniu !ycia artysty. Przygl#daj#c si$ kolejnym kartom wida' wyra&nie, jak zmienia%y si$ priorytety i idea%y polskiej rzeczywisto"ci – od czasu Solidarno"ci, przez zmieniaj#c# si$ mentalno"' Polaków uwidocznion# nie tylko w rysunkach ale i zapisywanych has%ach. W „Kalendarzach” nie ma pyta(, s# codzienne zapiski, obserwacje. Jedynie pytanie, które mo!na zada' to: co b$dzie za rok, gdzie my b$dziemy, czego do- S "wiadczymy. Jest w tym wszystkim pytanie o sens !ycia, o sens sztuki, jej rol$ w !yciu artysty i przeci$tnego cz%owieka – obecno"' bardziej lub mniej u"wiadomion#. Jak powiada Janusz Karbowniczek, sztuka daje mo!liwo"' "wiadomego, indywidualnego sposobu widzenia "wiata. Ale ogromn# rol$ w relacji twórca – dzie%o – odbiorca – nadaje artysta w%a"nie odbiorcy, bez którego dzie%o pozbawione jest sensu, podobnie jak jego istnienie. Artysta wystawia dzie%o na widok publiczny – w tym momencie ono zaczyna !y' w%asnym !yciem – akceptowane b#d& odrzucane przez ogl#daj#cego. „Dzie%o nie wymusza dialogu, nie czeka na pytania, nie odpowiada, lecz istnieje jako uniwersum” powiada Janusz Karbowniczek. Zatem dialog nie zawsze oznacza rozmow$, w zaciszu pracowni jest dialogiem z sob# samym, w przestrzeni publicznej prowokuje do zadawania pyta( innym. Ale jest te! asumptem do prawdziwych rozmów i dyskusji o sensie !ycia i sensie tworzenia. W ci#gu 2015 roku po prezentacjach wystawy malarstwa i rysunku Janusza Karbowniczka zatytu%owanej „Rozmowa” w Bielsku-Bia%ej, Sosnowcu, Kaliszu i Sieradzu, ekspozycja trafi%a do Muzeum Miejskiego w Tychach, gdzie zosta%a pokazana w dwóch ods%onach: w Miejskiej Galerii Sztuki „Obok” oraz w Dawnej M%otowni. W bie!#cym 2016 roku, odwiedzi galerie w Przemy"lu, Kielcach, a w marcu trafi do Galerii Sztuki Wspó%czesnej BWA w Katowicach. Jest wi$c wystarczaj#co du!o okazji, by „porozmawia'” z twórczo"ci# Janusza Karbowniczka, odnajduj#c w niej wa!n# cz#stk$ zwyczajnej codzienno"ci. WIES!AWA KONOPELSKA Janusz Karbowniczek – urodzi% si$ w 1950 roku w Przemy"lu. Studia na Wydziale Grafiki w Katowicach Akademii Sztuk Pi$knych w Krakowie. Dyplom w 1975 roku w Pracowni Plakatu prof. Tadeusza Grabowskiego i w Pracowni Ksi#zki prof. Stanis%awa Kluski. Od 1977 roku jest pedagogiem w macierzystej uczelni. Obecnie, b$d#c profesorem ASP w Katowicach, prowadzi Autorsk# Pracowni$ Rysunku. W przewicie olej, 24 x 33 cm, 2010 Raut olej, 24 x 33 cm, 2014 Janusz KARBOWNICZEK malarstwo i rysunek Portret przesunity olej, 24 x 33 cm, 2014 Wyczekiwanie olej, 33 x 24 cm, 2014 Balanga olej, 33 x 24 cm, 2014 49 Grand Prix – Leszek Hodanowicz Zoty medal – Grzegorz Marszaek 24 Biennale Plakatu Polskiego Katowice 2015 50 Nagroda Akademii Sztuk Piknych w Katowicach – Ryszard Pielesz Nagroda Wyszej Szkoy Technicznej w Katowicach – Piotr Kossakowski zym jest plakat dzisiaj? Nie pe!ni ju" C funkcji g!ównego #rodka wizualnego przekazu w przestrzeni publicznej. Zmieni!a si$ sama miejska przestrze%. Jak wspomina! W. &wierzy, w szarym, pozbawionym reklam pejza"u PRL, plakaty zawieszone na murach, p!otach by!y jedynymi obrazami rzucaj'cymi si$ w oczy. Dawa!o im to wielk' si!$ oddzia!ywania. Kusi!o mo"liwo#ci' dotarcia ze swoj' sztuk' do szerokiej publiczno#ci. Pozwala!o omin'( marnie dzia!aj'cy rynek i ograniczenie mo"liwo#ci wystawiania w przestrzeni galerii. Dzi$ki temu plakatem zacz$!o zajmowa( si$ wielu artystów, a ich wieloletnie osi'gni$cia #mia!o mo"na zaliczy( do naszego dziedzictwa kulturowego. Dzi# o „polskiej szkole plakatu” mówi si$ w czasie przesz!ym. Czym wi$c jest dla twórców i odbiorców polski plakat dzisiaj? Przybiera on ró"ne formy i zajmuje si$ szerok' tematyk'. Jest wykonywany na zlecenie, b'd) stanowi niezale"ny i nie komercyjny sposób wypowiedzi. Ma na swój u"ytek nieograniczony wachlarz mo"liwo#ci technologicznych i nowe media. Nie do ko%ca wszystko to „u!atwia mu "ycie”. Zjawisko to jest obecnie szerokie i niejednorodne, dlatego te" nie!atwo mówi( o jego kondycji. Wida( to na obecnej wystawie, jak i kilku jej poprzednich edycjach. Prezentowanych plakatów jest wiele, a to tylko ma!a cz$#( z tych, które zosta!y nades!ane, co #wiadczy, "e jednak wielu twórców wci'" ten sposób wypowiedzi podejmuje. Grand Prix wystawy otrzyma! Leszek Ho!danowicz, wybitny polski plakacista, za cykl plakatów dot. wystawy nie"yj'cego ju", równie" wspania!ego plakacisty H. Hilschera. Zabawa liternictwem i kolorem umo"liwi!a oddanie specyficznej estetyki grafik artysty. Z!oty medal trafi! do Grzegorza Marsza!ka za plakat Waldemar !wierzy – in memoriam. Warto wspomnie(, "e autor plakatu by! uczniem W. &wierzego. Sportretowa! on mistrza na podobie%stwo postaci mnicha, któr' narysowa! tamten w swoim plakacie do „Czerwonej ober"y”. Zarówno w twórczo#ci &wierzego jak i Marsza!ka niezwykle wa"ny jest portret. Srebrny medal trafi! do Mieczys!awa Wasilewskiego za plakat do wspólnej wystawy organizowanej z T.A. Lewandowskim. Br'zowy otrzyma! natomiast kolejny, wa"ny dla polskiej szko!y plakatu artysta –W!adys!aw Pluta za prac$ A Hommage to Mieczys"aw Górowski. Jakie wnioski mo"na wyci'gn'( z tych g!ównych nagród? W tej edycji trafi!y one w du"ej mierze do artystów starszego pokolenia, którzy jednak pod'"aj' za wspó!czesnymi potrzebami wizualnymi, nie zatracaj'c przy tym charakteru swojej wypowiedzi. Kolejna ciekawa sprawa to spójna tematyka. Dopiero w nagrodach fundowanych pojawia si$ jeden plakat polityczny – Ryszarda Pielesza Deportacje 1945. By( mo"e wskazuje to na fakt, "e jednak du"o !atwiej zestawia si$ i porównuje plakaty jednorodne ideowo? 24 Biennale Plakatu Polskiego w Katowicach Zmiany nie oznaczaj" ko#ca „(…) Szkoda, !e dobry plakat, niegdy" tak dynamiczny jak wybuch wulkanu, ma si# ku ko$cowi, polska szko%a ju! przestaje istnie&, zwyci#!aj' komercja i bez( osobowo"&” – mówi! kilka lat temu malarz i twórca plakatów Stasys Eidrigevi"ius. W swoich pogl#dach nie jest on odosobniony, podobne s!owa s!yszy si$ cz$sto. Czy rzeczywi%cie z polskim plakatem jest a& tak 'le? Obecnie w Katowicach ma miejsce 24 wystawa Biennale Plakatu Polskiego. Odnosz$ wra&enie, &e ka&e ona nam zada( wiele pyta)… W tekstach towarzysz'cych zarówno poprzedniej jak i aktualnej edycji Biennale, ich autorzy zastanawiaj' si$ nad now' form', jak' ten przegl'd powinien przyj'(. Krzysztof Dydo dwa lata temu proponowa! powrót do podzia!u na plakat kulturalny, autorski, spo!eczno-ideowy, polityczny oraz na dodanie do nich plakatu czysto reklamowego, który zach$ci!by do udzia!u nowych twórców. Natomiast Mariusz Knorowski dzisiaj zastanawia si$ nad sensem ograniczania Biennale jedynie do Polski mówi'c, "e krajowa konfrontacja nie jest ju" do ko%ca uzasadniona: skoro #yjemy w wymiarze globalnym, w którym przenikaj$ si% ró#norodne no&niki idei. Proponuje te" inny rodzaj prowadzenia jej narracji: By' mo#e warto by"oby (…) pokaza', co dzieje si% z poszczególnymi obrazami, które wykorzystuj$ inne wehiku"y ekspansji i prezentuj$ w wirtualnej przestrzeni. Mo#na postawi' problem #ywotów równoleg"ych ró#nych typów obrazów. Jest to trudna do zrealizowania, ale ciekawa propozycja. Nie uwa"am jednak, aby poszerzenie konkursu poza granice kraju by!o wymogiem wspó!czesno#ci. Je"eli impreza ta stanie si$ mi$dzynarodowa, tylko niewielka cz$#( polskich twórców b$dzie mia!a szans$ si$ tutaj pokaza(, a jest to wa"ne wydarzenie dla „lokalnego” w sensie w!a#nie globalnym, #rodowiska. Jednak istotn' wydaje si$ my#l dopuszczenia szeroko poj$tej ró"norodno#ci i nowych form obrazowego przekazu, co wymusi!oby podzia! na tematyk$ i rozdzielenie nagród na ró"ne kategorie. Sama prezentacja prac mog!aby równie" za tym pod'"y(, co pozwoli!oby na bardziej przyst$pny odbiór i zniwelowa!oby by( mo"e ich wzajemne odbieranie sobie mocy oddzia!ywania (na ile to mo"liwe na tak obszernej wystawie zbiorowej). W tym dopuszczenie nowych mediów mog!oby zapocz'tkowa( swoist' rewolucj$ w my#leniu o plakacie. Która droga dobra? Trudno znale)( jednoznaczn' odpowied) – prawdopodobnie w!a#nie dlatego organizatorzy nie zdecydowali si$ dot'd na zmiany. Wydaje si$ jednak, "e w najbli"szych latach s' one nieuniknione, aby ró"norodno#( nie ociera!a si$ o chaos. Warto na koniec przytoczy( s!owa opublikowane w Smashing Magazine, w artykule „The legacy of polish poster design”: Niewielki, ale przeznaczony dla polskiego plakatu rynek pojawi" si% przez lata. To co& wi%cej ni# tylko nostalgia, jego celem jest ochrona tego, co jest testamentem i zarazem kulturalnym dziedzictwem szeroko znanym poza granicami Polski, ale te# b%d$cym obecnie ogromnym (ród"em inspiracji dla m"odego pokolenia polskich artystów. Wydaje si$, "e jeste#my dla siebie za surowi, czasem warto spojrze( na to, co mamy oczyma kogo# „z zewn'trz”. Obiektywnie przyjrze( si$ nowej sytuacji i nie uznawa(, "e to, co nie odpowiada dawnym kryteriom jest skazane na pora"k$. Nie mo"emy oczekiwa(, "e rola plakatu i jego miejsce w przestrzeni miejskiej b$d' identyczne jak za czasów jego z!otych lat, dajmy szans$ mu ewoluowa(, wierz'c, "e kolejni, zajmuj'cy si$ tym sposobem wypowiedzi twórcy, maj' #wiadomo#( swojego „dziedzictwa” i w nowy sposób wykorzystaj' zdobyt' wiedz$. A wiele takich przyk!adów na tej wystawie udaje si$ odnale)(. Dalekie one s' od cytowanej na wst$pie „komercji i bezosobowo#ci”… MICHALINA WAWRZYCZEK!KLASIK 51 II Mi"dzynarodowe Sympozjum Fotograficzno#Socjologiczne Bez fotografii nie ma socjologii RYSZARD BEDNARCZYK iedy znany czeski fotografik JinK drzich Streit zapyta!, co jest najwa"niejsze dla cz!owieka, kto# z m!odej pu- 52 blicz no #ci obec nej w sa li $a% ni $a&cuszkowej Sztolni Królowa Luiza w Zabrzu odpowiedzia!, "e mi!o#'. Wówczas fotograf doda! – mi!o#' i praca, traktowane w ró"nej kolejno#ci na ka"dym etapie "ycia, dodaj(c z u#miechem, i" w ko&cowym etapie pozostaje cz!owiekowi tylko mi!o#' do pracy. Jednak nie tylko takie frywolne rozmowy prowadzili uczestnicy II Mi)dzynarodowego Sympozjum Fotograficzno-Socjologicznego (30 listopada – 1 grudnia) zorganizowanego przez zabrza&ski Urz(d Miejski oraz Wy"sz( Szko!) Techniczn(. Tematem tegorocznego sympozjum, które odbywa!o si) w pierwszym dniu w $a%ni $a&cuszkowej Sztolni Królowa Luiza, drugiego dnia w auli Wy"szej Szko!y Technicznej w Zabrzu, by!o „Dziedzictwo przemys!owe w fotografii dokumentalnej. Cz!owiek i jego praca – przemiany”. W poszukiwaniu znikaj!cej pracy pierwszy wyk!ad wyg!oszony Ju! przez profesora Jirzego Siostrzonka z Uniwersytetu *l(skiego w Opawie po#wi)cony „Zanikaj(cej pracy we wspó!czesnym spo!ecze&stwie” uderza! w powa"ne tony. Go#' z Opawy zwróci! uwag) na podobne cele fotografii i socjologii. Wed!ug profesora zdj)cia obrazuj( "ycie spo!ecze&stwa a socjolodzy je opisuj(. Przypomnia! tak"e, "e do styku fotografii i socjologii dosz!o w latach 30. XX wieku, gdy fotografowie zainteresowali si) ukazywaniem "ycia szarych ludzi podczas Wielkiego Kryzysu Ekonomicznego. Pokazywali na zdj)ciach trudne "ycie bezrobotnych i bezdom nych po to, "e by wstrz( sn(' sumieniami i polepszy' ich byt. I rzeczywi#cie fotografie biedy, w jakiej "yli ludzie, doprowadzi!y do zmiany polityki ameryka&skiego rz(du i parlamentarzystów, którzy dzi)ki zdj)ciom poznali trudne warunki, w jakich "yli wspó!obywatele. Jirzi Siostrzonek zilustrowa! swój wyk!ad tak"e wieloma fotografiami czeskich twórców. Zaj(! si) zw!aszcza utrwalon( przez fotografików w latach 70. i 80. XX wieku symbolik( czasu. Na zdj)ciach uchwyceni zostali ca!uj(cy si) socjalistyczni politycy, polna kapliczka ale i sierp i m!ot god!o Zwi(zku Radzieckiego. Zaprezentowa! wiele przyk!adów czarno-bia!ej socjalnej fotografii czeskich autorów, którzy utrwalili na kliszach ludzi w strojach ludowych, ubog( kobiet) kapi(c( dziecko, ch!opców na brudnym podwórku, spotkanie kobiety i m)"czyzny reprezentuj(cych ró"ne kultury. Nie pomin)li zatrzymania w kadrze poprzemys!owego krajobrazu ha!d oraz zmiany zabudowy i otoczenia jednego z miast w ci(gu ostatnich stu lat, co doskonale zobrazowa!y stara i wspó!czesna fotografia zrobione w tym samym miejscu. Dopiero pod koniec swojego wyk!adu Jirzi Siostrzonek przekonywa!, jak wa"na dla cz!owieka jest praca nadaj(ca sens "yciu i porz(dkuj(ca je, daj(ca nadziej) na przysz!o#'. Przy okazji przestrzeg!, "e obecna generacja jest ostatni(, która mia!a si) lepiej. M!odzi z powodu braku pracy ju" "yj( gorzej. Staj( si) prekariatem, ich praca ulega wirtualizacji, nie wida' jej produktów. I jako ostrze"enie przed beznadziej( bezrobocia i bezdomno#ci pokaza! zdj)cia z "ycia czeskich ubogich. Jak ocali" nasze „sfinksy” i piramidy” panelu dyskusyjnym, moderowaW nym przez Janusza Musia!a z Uniwersytetu *l(skiego w Katowicach, w którym uczestniczyli Antoni Cygan, Tomasz Kocl)ga z Akademii Sztuk Pi)knych w Katowicach i fotograficy Arkadiusz Gola i Mariusz Forecki, Jirzi Siostrzonek próbowa! kontynuowa' swoje rozwa"ania o pozytywnych aspektach pracy, umo"liwiaj(cej kontakt pomi)dzy lud%mi, narzucaj(cej obowi(zki i ch)' dokonania czego# dobrego dla spo!ecze&stwa. W tych pogl(dach popar! go An- toni Cygan, o!wiadczaj"c: – Nie wyobra#am sobie #ycia bez pracy. Ich oponentem w dyskusji sta$ si% Tomasz Kocl%ga, zwracaj"c uwag% na problemy zwi"zane z kultur" wolnego czasu i je go sp% dza niem. Jed nak nie na d$ugo, bowiem dyskusja pod"#y$a w kierunku refleksji nad utrwalaniem dziedzictwa przemys$owego Górnego &l"ska. – Czy fotografia ocali$a nasze „piramidy” i „sfinksy”? – pyta$ dramatycznie Janusz Musia$. Arkadiusz Gola sk$onny by$ odpowiedzie' pozytywnie na to pytanie, podaj"c przyk$ady zdj%' dokumentuj"cych dziedzictwo przemys$owe zamieszczonych w Internecie. Jednak dla Tomasza Kocl%gi wa#niejsza by$a odpowied( na pytanie, co zrobi' z poprzemys$owymi budynkami. – Czy powinny by' jak skansen, czy pozosta' otwarte na wspó$czesne formy architektoniczne? – pyta$. Cz%!ciowej odpowiedzi udzieli$ mu Antoni Cygan, podaj"c pozytywne przyk$ady $"czenia starych obiektów z nowoczesn" architektur" w katowickiej Strefie Kultury. S$uchaczy dyskusji intrygowa$y nieco inne ni# uczestników panelu problemy. Z sali pada$y pytania o mo#liwo!' uchwycenia prawdy w fotografii, je#eli si% nie by$o przyk$adowo z górnikami na przodku. Arkadiusz Gola odwo$u j"c si% do w$a snej twór czo !ci przekonywa$ publiczno!', #e prawd% o #yciu górników mo#na tak#e uchwyci' i ukaza', sp%dzaj"c z nimi czas wolny w piwiarni, i robi"c im zdj%cia nie tylko z kilofami w r%kach. Wa#nym problemem, jaki nurtowa$ audytorium z$o#one g$ównie ze studentek i studentów Wy#szej Szko$y Technicznej oraz liceum plastycznego, by$a kwestia estetyzacji zdj%', poddawania ich obróbce, bowiem rzadko kiedy fotografie s" czystym zrzutem z aparatów, bywaj" upi%kszane. Kiedy! by"o lepiej spania$ym uzupe$nieniem dyskusji W w )a(ni )a*cuszkowej Sztolni Kró lo wa Lu iza by $a pre zen ta cja zdj%' Jin drzi cha Stre ita z al bu mu „Vitkovice”. Ukazane przez autora fotografie zrobione zosta$y w ci"gu dwóch lat – za zgod" dyrekcji – w kombinacie metalurgicznym Vitkovice w Ostrawie. Na czarno-bia$ych zdj%ciach fotograf uchwyci$ g$ównie ludzi pracuj"cych przy produkcji #elaza. Przy czym nie zawsze najwa#niejszy by$ ludzki trud, czasami istotniejszy by$ sposób odpoczywania w szatni, czy te# nieformalne spotkania pracowników. Wspania$ym symbolem tryumfu uczu' by$o zdj%cie poca$unku pracownicy z pracownikiem, skomentowane przez Jindrzicha Streita s$owami: – W ka#dym zak$adzie pracy ludzie romansuj", nie tylko lekarze z piel%gniarkami w szpitalu. Pokaz za- ko*czy$ krótki film z wernisa#u. &cie#k" d(wi%kow" by$a kompozycja córki Streita, która osobi!cie wygrywa$a na flecie industrialne brzmienia. Z tematyk" pracy zwi"zany by$ równie# wyk$ad „Od wspólnoty pracy i #ycia do rywalizacji i zindywidualizowanej koegzystencji” wyg$oszony przez socjologa z Uniwersytetu &l"skiego w Katowicach Witolda Mandrysza. Górno!l"ski socjolog na przyk$adzie bada* przeprowadzonych w!ród mieszka*ców osiedli patronackich Kaufhaus w Rudzie &l"skiej, Lipiny w &wi%toch$owicach i Koszelewo w B%dzinie przedstawi$ problem rozpadu wi%zi s"siedzkich i spo $ecz nych po li kwi da cji zak$adów pracy. O ile kiedy! praca wyznacza$a rytm ich #ycia i pozwala$a na integracj% spo$eczno!ci, obecnie dosz$o do odczuwalnego rozpadu wi%zi spo$ecznych. Lokatorzy zagonieni prac" nie maj" czasu na pogaw%dki, nie odwiedzaj" si% wzajemnie. Biedniejsi zazdrosz cz" za mo# niej szym sta tu su maj"tkowego. Obni#y$ si% standard mieszka* zamienianych cz%sto na lokale socjalne i wzros$o ubóstwo. – Kiedy! by$o lepiej, lepsi byli ludzie – przytacza$ Witold Mandrysz opinie mieszka*ców patronackich osiedli, podkre!laj"c jednocze!nie nieodwracalno!' zmian kulturowych i spo$ecznych, mimo #e wida' tak#e cz%!ciowe odradzanie si% wspólnot lokalnych. Fotografowanie jest jak podró# w czasie drugim dniu sympozjum nie by$o W ju# socjologicznych rozwa#a* naukowców. W auli zabrza*skiej WST królowali fotograficy ze swoimi cyklami zdj%'. Jako pierwszy swój album fo to gra ficz ny za pre zen to wa$ Ja kub Kmoszek. Ca$a seria jego zdj%' po!wi%co na by $a tra dy cyj nym #ni wom. Na zdj%ciach mo#na by$o obejrze' rolników w tradycyjnych strojach i kobiety ubrane na ludowo. W zbieraniu zbo#a z po la po s$u gi wa li si% ko sa mi, drewnianymi grabiami i wid$ami. Zwózka plonów odbywa$a si% drabiniastymi wozami. Wi%kszo!' prac wykonywana by$a r%cznie. Autor przekornie pyta$ publiczno!', czy potrafi okre!li' czas zrobienia zdj%'. Kto! z sali odpar$, #e tak #niwowa$o si% w latach 30. XX wieku. I nie mia$ racji, bowiem fotografie zosta$y wykonane przez Jakuba Komoszka w 2010 roku w trakcie #niw wspólnoty mi$o!ników tradycyjnego uprawiania roli. Jak wyja!ni$ fotografik, tego rodzaju alternatywne ruchy spo$eczne powrotu do dawnych prostych form gospodarowania s" bardzo popularne w Czechach jako spó(niony przejaw reakcji na przymusow" kolektywizacj% rolnictwa przeprowadzon" w tym kraju w latach 50. XX wieku. Z kolei Krzysztof Go$uch przedstawi$ zdj%cia pracy, jak" wykonuj" niepe$nosprawni w Zak$adach Aktywno!ci Zawo- dowej. – Praca dla tych ludzi jest !rodkiem terapeutycznym i daje im poczucie warto!ci – przekonywa$ fotograf. Na jego fotografiach przedstawieni byli in wa li dzi wy ko nu j" cy naj prost sze prace porz"dkowe w gospodarstwie hodowlanym. Dzi%ki kontaktowi ze zwierz%tami niepe$nosprawni niekiedy odzyskiwali zdrowie. Autor w komentarzu do pokazywanych zdj%' zwróci$ te# uwag% – na przyk$adzie losów piosenkarki Moniki Kuszy*skiej i politycznej kariery marka Plury – na coraz cz%stsz" obecno!' niepe$nosprawnych w #yciu publicznym. Do ciekawszych nale#a$ pokaz fotografii Witolda Jacykowa. Ten profesor Akademii Sztuk Pi%knych postanowi$ robi' zdj%cia podczas swoich licznych podró#y poci"gami. Obiektyw aparatu skierowa$ mi%dzy innymi na budynki dworców w Antwerpii, Gocza$kowicach, Ka to wi cach, Ru #em be ro ku i Za$%#u czy +ywcu. Utrwali$ obok napisów na murach tak#e kapliczki, które kto! spon ta nicz nie po za k$a da$ w opuszczonych zabudowaniach. Jednak najwa#niejsi dla Jacykowa byli ludzie podró#uj"cy poci"gami. Utrwala$ przypadkowych pasa#erów w chwilach po#egna* przed odjazdem poci"gów i podczas snu w przedzia$ach, czy te# wyt%#onej pracy na laptopie. Uwag% jego przykuwali zarówno podró#uj"cy do stolicy eleganccy biznesmeni – niekiedy w poci"gu podejmuj"cy wa#ne decyzje przekazywane wspó$pracow ni kom przez te le fon ko mór ko wy – jak i emigranci opuszczaj"cy Polsk% na d$u #ej oraz zwy kli sza rzy podró#ni. Nie omieszka$ te# Jacykow sfotografowa' – niekiedy bardzo fantazyjnych – butów pasa#erów czy innych szczegó$ów ubiorów. Dzi%ki komentarzom profesora, towarzysz"cych ukazaniu ka#dego zdj%cia, postacie utrwalone na kliszach stawa$y si% bardziej ludzkie a ich znieruchomia$e gesty lepiej zrozumia$e. Podczas sympozjum w$asne prace fotograficzne wystawili tak#e Mariusz Forecki oraz studenci zabrza*skiej Wy#szej Szko$y Technicznej i uczniowie liceum plastycznego w Zabrzu. W$a!nie wystawa i kariera zawodowa Daniela Grabowskiego, absolwenta Ogólnokszta$c"cej Szko$y Sztuk Pi%knych w Zabrzu, mo#e by' wspania$" egzemplifikacj" te ma tów po ru szo nych pod czas sympozjum. W swojej pracy dyplomowej licealista ukaza$ na kilkunastu czarno-bia$ych fotografiach umieraj"cy przemys$ ci%#ki, jak równie# dewastacj% !rodowiska naturalnego i nie zawsze po zy tyw ny wp$yw in du stria li za cji na ludzkie losy. Jednak pomimo sporych fotograficznych umiej%tno!ci autora jego pomys$y, jak na razie, pozosta$y w sferze hobby, bowiem po uko*czeniu szko$y podj"$ prac% w zak$adzie produkuj"cym induktory. Czy# to nie symbol naszych czasów? ! 53 Klimatyczna bezradno!" XXI wieku JOLANTA KARMA#SKA „Globalne ocieplenie jest obecnie najwi!kszym zagro"eniem dla ludzko#ci, wi!kszym nawet od wszystkich arsena$ów j%drowych razem wzi!tych.” Z tak% opi& ni%, s$owami Stephena Hawkinga, jednego z najwybitniejszych fizyków, autora m.in. „Krótkiej historii czasu” zgadza si! w znakomitej wi!kszo#ci naukowy #wiat. Od stu kilkudziesi!ciu lat emitujemy do atmosfery coraz wi!ksze ilo#ci gazów cieplarnianych. (Od pocz%tku obecnego wieku po kilkadziesi%t miliardów ton rocz& nie samego tylko dwutlenku w!gla). Otulaj% one Ziemi! coraz grubszym okryciem, tkanym z gazowej mieszanki produkowanych zanieczyszcze'. Ta nienaturalna otu& lina wprawdzie przepuszcza promienie s$oneczne, ale tak jak w szklarni, cz!#( z nich zatrzymuje. Ten proces bezustannie podgrzewa nasz% planet!. I zmienia na niej klimat. Warunki do "ycia. Na gorsze. Nieprzewidywalne. miany klimatu niepokoj! nie tylko naZBoukow ców. Niepokoj! miliony ludzi. klimat nie jest tym samym, co pogo- da, do której naturalnej zmienno"ci przywykli"my. Klimat to stan jej parametrów, zjawisk, procesów atmosferycznych, zachodz!cych na ró#nych obszarach Ziemi w d$u#szym okresie. To rozró#nienie jest konieczne, gdy mówimy o nasilaj!cym si%, globalnym ocieplaniu klimatu. Jego dramatyczne skutki, nie tylko w postaci ataku #ywio$ów, ju# odczuwamy. B%d! one jeszcze gro&niejsze, je "li po li ty kom za brak nie wo li 54 do przerwania gigantycznej emisji gazów cieplarnianych, zanim b%dzie za pó&no. Czy zawarte w grudnia 2015 roku na konferencji (COP21) w Pary#u porozumienie ponad 190 pa'stw, stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, b%dzie prze$omem w powstrzymywaniu rosn!cej temperatury Ziemi? Od Szczytu Ziemi w Rio wencja Narodów Zjednoczonych Kwonspra wie zmian klimatu zosta$a podpi- Manifestacja m!odych ludzi podczas warszawskiej konferencji klimatycznej COP19 w 2013 r. sana na ekologicznym Szczycie Ziemi – drugiej Konferencji ONZ „(rodowisko i Rozwój” w Rio de Janeiro w po$owie 1992 roku. Nie zgodzono si% wówczas na zapis o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych. Zast!piono go poj%ciem stabilizacji ich emisji na poziomie 1990 roku. Ci!g dalszy tego deklaratywnego wy$!cznie porozumienia nast!pi$ pi%) lat pó&niej w Kioto. Wówczas strony konwencji wynegocjowa$y protokó$, zobowi!zuj!cy je do redukcji w$asnych emisji gazów cieplarnianych o 5 procent do 2012 roku, w stosunku do roku 1990. Ta redukcja mia$a przynie") sch$odzenie temperatury Ziemi od 0,02 stopni Celsjusza do 0, 28 st. C. w po$owie XXI wieku! Redukcja w tym czasie nawet nie drgn%$a. Za to emisje zanieczyszcze' atmosfery ros$y w zastraszaj!cym tempie. Pierwsze, mi%dzynarodowe porozumienie ekologiczne okaza$o si% u$omne. Nie podpisali go najwi%ksi truciciele atmosfery: Stany Zjednoczone, Chiny i Indie. Wkrótce wycofa$a si% z niego Rosja, Japonia i Kanada. Polska, b%d!ca wówczas na pocz!tku transformacji ustrojowej i gospodarczej, w dzia$aniach przeciw globalnemu ociepleniu zapisa$a chlubn! kart%. Polski w%tek asza delegacja, której przewodniczy$ N prof. dr Stefan Koz$owski, ówczesny minister ochrony "rodowiska, zasobów na- turalnych i le"nictwa, pojecha$a na Szczyt Ziemi do Rio de Janeiro nie tylko z wielkim entuzjazmem. Tak#e z licz!cym si% dorobkiem na drodze ekorozwoju niekomunistycznego ju# pa'stwa i deklaracj! odpowiedzialnego udzia$u w globalnej dba$o"ci o ekologiczne bezpiecze'stwo ludno"ci "wiata, w tym Polaków. Od roku obowi!zywa$a pierwsza w naszym kraju „Polityka ekologiczna pa'stwa”. Uwzgl%dnia$a ona godzenie celów gospodarczych z przyrodniczymi. By$a zielonym "wiat$em dla pomys$ów i przedsi%wzi%), które i dzi" trudno przeceni). Liczy$ si% w"ród nich i unikatowy polski system finansowania ochrony "rodowiska i inicjatywy przyrodnicze. W"ród nich: kompleksowy program odnowy biologicznej Ba$tyku, obejmuj!cy ca$y obszar jego zlewni; tworzenie z s!siednimi pa'stwami: Ukrain! i Czechos$owacj! w Karpatach Wschodnich oraz w Puszczy Bia$owieskiej z Bia$orusi! – transgranicznych rezerwatów biosfery; wspó$praca z Niemcami i Czechos$owacj! w rewitalizacji starych centrów przemys$owych na (l!sku i w tzw. Czarnym Trójk!cie na pograniczu Niemiec, Polski i Czechos$owacji. Trudno tu nie wymieni) wspania$ego projektu pn. „Zielone P$uca Polski”. Polska nie by$a biern! stron! w tworzeniu porozumienia Szczytu Ziemi, sfinalizowanego protoko$em w Kioto. Podpisa$a go po uwzgl%dnieniu naszych realiów. Przybli#y$ je w wyst!pieniu prof. dr Stefan Koz$owski. Zwróci$ uwag% nie tylko na potrzeb% od- miennego potraktowania biednych pa!stw Po"udnia w podziale obci#$e! finansowych na rzecz ochrony %rodowiska %wiata, ale równie$ Polski i innych krajów Europy &rodkowej i Wschodniej, znajduj#cych si' w „okresie przej%ciowym”. Tak te$ si' sta"o. Polska zobowi#za"a si' do wi'kszej, bo do 6-procentowej redukcji gazów cieplarnianych w latach 20082012, ale w stosunku do wcze%niejszego roku bazowego – 1988. Zobowi#zanie zrealizowali%my szybko i to z nawi#zk#, bo w 1990 roku zawali" si' ze staro%ci polski przemys", co by"o do przewidzenia. Bombardowanie powietrza tym samym 1990 roku globalna, roczW na emisja g"ównego gazu cieplarnianego, pochodzacego z paliw kopalnych czyli dwutlenku w'gla znacznie przekroczy"a 26,5 mld ton tego gazu. Od tego czasu nigdy nie zmala"a, lecz drastycznie ros"a. W 2013 roku osi#gn'"a rekordowe 36 mld ton! Tylko w przypadku jednego gazu. A inne? Gazy cieplarniane, nazywane te$ szklarniowymi to ró$norodna mieszanka zanieczyszcze!, którymi w ka$dej minucie bombardujemy atmosfer' ziemsk# z coraz wi'ksz# si"#! Oprócz dwutlenku w'gla, pochodz#cego g"ównie ze spalania w'gla, ropy i gazu, to równie$ takie zwi#zki jak: metan, podtlenek azotu, sze%ciofluorek siarki, fluorow'glowodory, perfluorowodory i inne. Natura pos"uguje si' mechanizmem, który pozwala oceanom i ro%linom poch"ania( dwutlenek w'gla i metan, jednak... nie takie ilo%ci, jakie produkuje bez opami'tania przemys"owy %wiat. Kosztem totalnego niszczenia zasobów przyrody i nieodwracalnych, w daj#cej si' przewidzie( przysz"o%ci, zmian klimatu. &wiadcz# o tym przesuwaj#ce si' strefy klimatyczne. Jeszcze niedawno naukowcy mówili o tym, $e do ko!ca XXI wieku przesun# si' one o 200 do 400 kilometrów. Tymczasem ten poziom ju$ osi#gn'li%my! Jeste%my te$ %wiadkami i uczestnikami coraz bardziej katastrofalnych zjawisk pogodowych. Rekordowe upa"y i susze, gigantyczne po$ary, pustynnienie, coraz silniejsze sztormy i huragany, powodzie i tr#by powietrzne (nawet w Polsce), topniej#ce lodowce Arktyki i Antarktydy, podnoszenie si' poziomu mórz to, jak mówi# znawcy problemu, dopiero pocz#tek zmian klimatycznych, które ju$ rozregulowuj# stary porz#dek %wiata. Zw"aszcza, $e rozmra$ana wieczna zmarzlina mo$e uwolni( kolejne setki miliardy ton dwutlenku w'gla i metanu. Co wówczas zrobimy? limat ju$ ma coraz wi'kszy wp"yw K na cz"owieka. Na wzmo$enie migracji ludno%ci i wywo"ywane wojny. Ludzie nie mo- g# $y( bez dost'pu do wody; na pustynnych terenach, na których nic nie uro%nie; na wyspach wch"anianych przez ocean; na terenach Topniej!ce lodowce podwójnym zagro"eniem zniszczonych doszcz'tnie przez katastrofy klimatyczne (jak w Nowym Orleanie). Te zjawiska dziej# si' w czasie, gdy kamery dziennikarskie rejestruj# od 1995 roku na oczach %wiata coroczne konferencje przedstawicieli pa!stw – stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu. Czyli COP1w Berlinie i kolejnych, jakie odby"y si': w Genewie, Kioto, Buenos Aires, Bonn, Hadze, Marrakeszu, New Delhi, Mediolanie, ponownie Buenos Aires, Montrealu, Nairobi, na indonezyjskiej Bali, w Poznaniu, Kopenhadze, w meksyka!skim Cancun, Durbanie w RPA, w katarskiej Doha, Warszawie czy Nowym Jorku. I wreszcie w Pary$u. Z!udne efekty Pary"a ostatni#, parysk# konferencj' COT! P21 wielu uzna"o za prze"om, a nawet swoisty sukces. To prawda, z trudem, bo z trudem, ale uda"o si' tam przyj#(, przez wszystkie uczestnicz#ce w niej kraje, tekst globalnego porozumienia klimatycznego. Nabierze ono mocy dopiero wtedy, gdy przynajmniej 55 krajów, produkuj#cych co najmniej 55 proc. globalnych gazów cieplarnianych podpisze ich ratyfikacj' w 2017 roku. Niestety, nie b'dzie ona dla stron ostatecznie wi#$#ca. Nie przewidziano kar za nieprzestrzeganie zapisów traktatu. Przewidziano za to mo$liwo%( odst#pienia od tej globalnej, ratunkowej umowy klimatycznej. W tej sytuacji osi#gni'cie strategicznego celu COP21 w Pary$u czyli ograniczenia emisji gazów cieplarnianych i spowolnienie zmian klimatu poprzez zatrzymanie wzrostu %redniej temperatury globalnej na powierzchni Ziemi poni$ej 2 stopni Celsjusza, w odniesieniu do czasu przed rozwojem przemys"u, wydaje si' niemo$liwe. Unia Europejska, lider w realizowaniu celów po$#danej polityki klimatycznej, proponowa"a obni$enie tej granicy do 1,5 st. Celsjusza. By"o wiadomo, $e to nie przejdzie. Ch"odno kalkuluj# ten problem naukowcy. Skoro temperatura na Ziemi ju$ wzros"a o niemal 1 stopie! Celsjusza, to ustabilizowanie jej wzrostu na granicy 2 stopni w po"owie naszego wieku wymaga"oby ca"kowitego powstrzymania emisji gazów szklarniowych. Jest to niemo$liwe. Wi'c w nasz# przysz"o%( musimy wkalkulowa( podwy$szanie temperatury o kolejne trzy, mo$e cztery stopnie do ko!ca XXI wieku. Z wszelkimi tego konsekwencjami. Jednak konferencja paryska ma swoj# wag'. Polityczny %wiat pokaza", $e gotowy jest odchodzi( od w'gla. Jego miejsce ju$ zaczyna zajmowa( inwestowanie w gospodark' niskoemisyjn#, czyste )ród"a energii. Dekarbonizacja czyli rezygnacja z brudnej energii paliw kopalnych zosta"a uznana nie tylko za zagro$enie dla klimatu, ale i gospodarek %wiata. Najlepsi ekonomi%ci dawno to policzyli. Kraje Unii Europejskiej ju$ j# z powodzeniem realizuj#. Polska, produkuj#ca w blisko 90 procentach energi' z w'gla jest niechlubnym wyj#tkiem. Nasza delegacja jecha"a do Pary$a z tradycyjnym zamiarem kontestowania klimatycznych zapisów i redukcji emisji dwutlenku w'gla. Zgodnie z opini# prezydenta RP Andrzeja Dudy, $e „dekarbonizacja to antypa!stwowa herezja”. Jak zatem nazwa( dofinansowywanie zad"u$onych na miliardy z"otych kopal! z bud$etu, obci#$anie nimi wci#$ przestarza"ej energetyki? Jaki ma sens wydobywanie drogiego, polskiego w'gla na ha"dy, któ rych na &l# sku jest i tak w nadmiarze? Czy tak trudno skojarzy(, $e spalany jeszcze przez kilkadziesi#t lat brudny w'giel (takie s# polskie plany) to zabójczy smog w miastach i zagro$enie dla zdrowia i $ycia ludzi? Ka$dy kraj ma prawo wyboru w"asnej drogi rozwoju. W czasach nadzwyczajnych zagro$e!, jaki niesie ze sob# ocieplaj#cy si' klimat, nie da si' d"ugo p"yn#( w pojedynk' pod przys"owiowy pr#d. 55 Kilka s!ów o zapo"yczeniach adacze polszczyzny od lat zwracaB j! uwag" na przybieraj!c! na sile tendencj" do zapo#yczania wyrazów, Foto. ze zbiorow MHK zw$aszcza ze %ród$a anglo-ameryka&skiego: laptop, on-line, e-mail, link, biznes, monitoring, leasing, diler, lider, news, public relations, mobbing, ranking, catering, chipsy, fast food, fitness, top, legginsy, reality show, touroperator, last minute, czarter, zabukowa#, developer, haker, sorki, lukn"#, debe$ciak, lajkowa#, hejtowa#... D$ugo mo#na by wymienia'. Mamy te# do czynienia z po#yczkami ukrytymi, gdy znaczenie obce nak$ada si" na wyraz rodzimy. Podajmy cho' kilka przyk$adów: obraz u#ywany w znaczeniu ‘film’ za ang. picture, któ re w tym zna cze niu funk cjo nu je; przy ja zny ja ko ‘$a twy do zrozumienia, $atwy w u#yciu’ (kopiuje ang. friendly); przejrzysty jako ‘wolny od oszustwa’ za ang. transparent. Obserwujemy ponadto nak$ada- nie si" nowych znacze& na wyrazy zapo#yczone dawniej: inteligentny nie odnosi si" ju# tylko do rozumnego cz$owieka, lecz mo#e opisywa' urz!dzenie kierowane przez komputer albo ko sme ty ki do sto so wu j! ce si" do okre(lonych potrzeb; edycja to dawniej wydanie ksi!#ki, obecnie za ang. edition to jedna z cyklu regularnie odbywaj!cych si" imprez, programu telewizyjnego, konkursu; definiowa# to podawa' definicj" wyrazu, ale obecnie tak#e ‘okre(la', precyzowa', wyznacza'’ (ang. define); dedykowany to od wieków wy$!cznie ofiarowany komu( utwór, dzi( natomiast mówi si" np. o klimatyzacji dedykowanej, serwerze dedykowanym, czyli urz!dzeniach zaprojektowanych do szczególnego zastosowania, o szkoleniach dedykowanych, czyli przeznaczonych dla okre(lonej grupy osób, olejach dedykowanych, czyli przeznaczonych do konkretnego typu auta. Znaczenie angielskie przyjmuje te# przymiotnik dramatyczny, dawniej u#ywany w odniesieniu do dramatu, sztuki teatralnej, a tak#e okre(laj!cy zdarzenia wstrz!saj!ce, tragiczne, pe$ ne na pi" cia, wspó$ cze (nie za( pod wp$ywem ang. dramatic ‘gwa$towny, burzliwy’ pojawiaj! si" po$!czenia typu dramatyczna reakcja, cho' niegdy( by$aby to przecie# wy$!cznie reakcja gwa%towna. Podobna zmiana dotkn"$a przymiotnik agresywny, który dawniej oznacza$, #e kto( zachowuje si" wrogo, napastliwie, stosuje przemoc, dzi( natomiast pod wp$ywem ang. agressive bywa u#ywany tak#e (w sensie pozytywnym!) w odniesieniu do kogo(, kto podejmuje odwa#ne dzia$ania, jest energiczny, przedsi"bior czy, jak rów nie# do dzia $a& efektywnych, skutecznych. Trudno walczy' z zapo#yczeniami we wspó$czesnym (wiecie, bo s! one konieczno(ci! wynikaj!c! cho'by z rozwoju technologii; s! potrzebne, poniewa# wzbogacaj! j"zyk i pomagaj! opisywa' zmieniaj!c! si" rzeczywisto('. Nale#y jednak pami"ta', i# nadu#ywanie obcych s$ów utrudnia porozumiewanie si". )wietnym przyk$adem jest zdanie cytowane przez Andrzeja Markowskiego: Dzi'ki agresywnej interwencji lekarza stan pacjenta dramatycznie si' poprawi%. Znaj!c ugruntowane w polszczy%nie znaczenia przymiotników agresywny i dramatyczny, niejeden zastanowi si", có# to by$ za lekarz i czy pacjent na pewno uszed$ z #yciem… KATARZYNA WYRWAS W muzeach nie wszystkie eksponaty mo!na zawsze ogl"da#. Postanowili$my pokazywa# niektóre na naszych %amach. Dzi$ pocztówka ze zbiorów Muzeum Historii Katowic. 56 Stycze& 1945. Katowicki rynek, a raczej to, co z niego zosta%o po wkroczeniu Armii Czerwonej. Zdj'cie wykonane przez Józefa Da&d', którego fotografie znalaz%y si' w zbiorach MHK. ca spektaklowi „Dobrego wojaka Szwejka” Jaros"awa Haszka w Teatrze Zag"#bia w Sosnowcu. Arcydzie"o czeskiej literatury zaadaptowa" na potrzeby sceny i wyre$yserowa" Igor Gorzkowski. Najwa$niejsze: zrobi" to z wielk% kultur%, sympati% i wr#cz czu"o!ci% do niemal stuletniego bohatera ksi%$ki, która si# nie starzeje… Realizuj%c w 2013 r. na sosnowieckiej scenie pami#tne „Za&mienie” Gorzkowski podkre!la" znakomite zrozumienie jego artystycznej wizji przez aktorów i chwali" ich niezwykle twórcz% prac#. My!l#, $e i tym razem si# nie zawiód". Chocia$ scen% zaw"adn%" wspania"y Wojciech Le!niak, jako tytu"owy Szwejk – ordynans kompanii, to równie$ wszyscy pozostali wykonawcy odkryli najlepszy sposób na zaistnienie w tej opowie!ci. Nikt nie szar$owa", nie o!miesza" granej przez siebie postaci, nie stara" si# wyj!& przed szereg. Po prostu: to by"a doskona"a zbiorowa praca, z której zespól TZ s"ynie w Polsce. Gorzkowski wyczarowa" fascynuj%cy obraz monarchii austro-w#gierskiej z jej pasjonuj%c% do dzisiaj wielonarodowo!ci%. Dobry czy z"y – to ju$ musicie os%dzi& sami. Sosnowiecki Szwejk (wielka rola wspomnianego Wojciecha Le!niaka) nie jest jakim! koszarowym debilem, ale filozofem, który wie i rozumie du$o wi#cej ni$ jego towarzysze doli i niedoli. Szwejk zagaduje rzeczywisto!&, bo doskonale zdaje sobie spraw#, $e trybów wojskowej machiny, która go wci%gn#"a nie pokona. Czasem próbuje co! m%drego powiedzie&, cz#!ciej jednak ucieka od problemów codzienno!ci plot%c trzy po trzy. Stwarza sobie psychiczn% barier# i podpowiada nam: nie starajcie si# na si"# przekona& przekonanych, szkoda zdrowia, oni i tak $adnych argumentów nie przyjmuj%, poniewa$ nie s"ysz% niczego poza tym, co im w duszy gra. Dla nich czarne, je!li taka konieczno!&, mo$e by& bia"e a bia"e czarne. Przygotujcie sobie raczej kilka anegdotek i dowcipów do roz"adowania z"ych emocji. Ani na moment nie wolno zapomina&, $e dobro i prawda zwyci#$%! Do!& tego, niepotrzebnie zrobi"o si# powa$nie a przecie$ „Dobry wojak Szwejk” na sosnowieckiej scenie jest przede wszystkim !wietn%, inteligentn% zabaw%. Nie prowokuje do rechotu, ale mo$na si# na nim zdrowo po!mia&. Gromkie bra wa wi dow ni, d"u go dzi# ku j% cej za przedstawienie, s% najlepszym dowodem, $e dobrej rozrywki potrzebujemy jak kania d$d$u. S"ynny szwejkolog Leszek Mazan w dziele „Wy mnie jeszcze nie znacie, czyli prawie wszystko o Szwejku” pisze: Przymuszony do udzia$u w wojnie, której jest przeciwny i do lojalno"ci wobec pa%stwa austriackiego, Szwejk przybiera postaw& obywatelskiego niepos$usze%stwa. Ukrywa je pod mask' nadgorliwo"ci i przesadnej uleg$o"ci wobec nakazów prze$o!onych. Ka!de zadanie wykonuje bez zb&dnej zw$oki i dok$ada Foto. Maciej Stobierski ogóle du!o jest na "wiecie takich W rzeczy, których robi# nie wolno… ale mo!na – oto motto, które przy!wie- W tytu$owej roli wspania$y Wojciech Le"niak Szwejk melduje si! na scenie TEATR stara%, by polecenie zosta$o spe$nione w sposób jak najbardziej karykaturalny – doprowadzaj'cy do absurdu sens jego wykonania. (yciowa m'dro"# nakazuje mu, by – b$a znu j'c lub uda j'c dobrodusznego prostaczka – odci'$ si& od g$upoty i niesprawiedliwo"ci pa%stwa. Wyborn% decyzj% Igora Gorzkowskiego jest skorzystanie ze znakomitego przek"adu Paw"a Hulki-Laskowskiego, w którym z biegiem lat odkrywamy coraz wi#cej smaczków i wdzi#ku. Teatralnej drogi twórcy przedstawienia nie b#d# przypomina", pisa"em o niej z okazji premiery sosnowieckiego „Za&mienia”. Gorzkowski w polskim $yciu teatralnym zas"u$enie zajmuje miejsce w !cis"ej czo"ówce. Scenografia to dzie"o Jana Polivki, absolwenta wydzia"u scenografii praskiej Akademii Sztuk Dramatycznych, który od lat jest obecny na polskich scenach. Pracowa" m. in. w Teatrze Polskim we Wroc"awiu, Teatrze Polskim w Poznaniu, Teatrze im. Wojciecha Bogus"awskiego w Kaliszu, Teatrze Wspó"czesnym w Warszawie, Teatrze Powszechnym w Warszawie. Na Ogólnopolskich Konfrontacjach Teatralnych otrzyma" nagrod# za scenografi# do przedstawienia „Iwona, ksi#$niczka Burgunda” Witolda Gombrowicza, zrealizowanego w Teatrze im. Jerzego Szaniawskiego w Wa"brzychu. W „Szwejku” scenograficznych fajerwerków nie ma, ale jest bardzo nastrojowo, zabawnie i funkcjonalnie. Plastyczn% stron# spektaklu !wietnie dope"niaj% kostiumy, dzie"o artystki uzna- nej, nagradzanej i… naukowo utytu"owanej, Joanny Walisiak-Jankowskiej. Opraw# muzyczn% przygotowa" znany kompozytor i improwizator Piotr Tabakiernik i zrobi" to, jak zawsze perfekcyjnie. Dyrekcja Teatru Zag"#bia doskonale rozumie, $e tylko wybitni, kochaj%cy teatr arty!ci decyduj% o jego wysokim poziomie. Szwendaj%cy si# po scenie i paplaj%cy Szwejk z rud%, lisi% grzyw%, a raczej z tym, co po niej pozosta"o, bywa czasem upierdliwy do granic wytrzyma"o!ci, ale zawsze jest przesympatyczny i nie mo$emy si# z nim rozsta& po wyj!ciu z teatru. Wierzymy, $e kocha wszystkich ludzi, nawet najwi#kszych kretynów. B#dziemy go d"ugo pami#tali i ka$de przywo"anie tej postaci rozja!ni najbardziej ponury dzie'. Chyl# czo"a przed mistrzem Wojciechem Le!niakiem. Znakomit% rol# a w"a!ciwie kilka ról w jednym przedstawieniu dopisa" do swojego bogatego dorobku Andrzej (leziak (m.in. Genera$ je"# sra# i spa#, Genera$ serde%ko, Genera$ inspektor latryn, Karczmarz). W zale$no!ci od okoliczno!ci by" okrutny, tragiczny i !mieszny, zabawny i przera$aj%cy. Z wielk% klas% i kultur% wypowiada" kwestie pozornie ordynarne. Najbardziej podziwiam aktorów w"a!nie za kunszt przekazywania tre!ci ponad tekstem, za nadawanie s"owom nowych, przefiltrowanych przez w"asn% osobowo!& znacze'. Podoba" si# Micha" Ba"aga (Kapitan Lukasz, Zakochany Porucznik, Podchor'!y Marek) – przystojniaczek, któremu wydaje si#, $e jest od Szwejka o niebo m%drzejszy, a niestety – nie jest. Brawurowo (i bardzo dobrze) potraktowa" swoje aktorskie zadanie Grzegorz Kwas (Podporucznik Dub, Wach mistrz). Uda nie za de biu to wa "a na sosnowieckiej scenie Ma"gorzata Saniak – absolwentka wydzia"u aktorskiego PWST we Wroc"awiu oraz… polonistyki na Uniwersytecie Marii Curie-Sk"odowskiej w Lublinie i to od razu w wielu rolach: Baronowa, Elly, Telegrafistka, Babunia, Baba. )ycz# wielu wspania"ych chwil na teatralnych deskach! Na koniec, ku rozweseleniu, s"owa samego Józefa Szwejka: Bardzo mi przykro, ale w wojsku by$em poddany superarbitracji z powodu idiotyzmu i urz&dowo zosta$em przez nadzwyczajn' komisj& lekarsk' uznany za idiot&. Ja jestem idiota z urz&du. (…) Nie mog$em si& dokszta$ca#, bo mnie do czytelni nie wpu"cili, a nawet wyrzucili, bo my"leli, !e przyszed$em kra"# palta. Wi#cej w teatrze. Obejrzyjcie koniecznie! Dobry wojak Szwejk pos"usznie melduje si# na scenie Teatru Zag"#bia! WITOLD KOCI"SKI Jaroslav Ha!ek Dobry wojak Szwejk, przek"ad: Pawe" Hulka#Laskowski, re$yseria i adaptacja: Igor Gorzkowski, scenografia: Jan Polivka, kostiumy: Joanna Walisiak# #Jankowska, muzyka: Piotr Tabakiernik, ruch sceniczny: Iwona Pasi%ska. Teatr Zag"&bia w Sosnowcu. Premiera: 2 stycznia 2016. 57 !L"SKA# OJCZYZNA POLSZCZYZNA JAN MIODEK lekro! jestem w Nysie b"d# goszcz$ jej mieszka%ców we Wroc&awiu, tylekro! zwracam im uwag$ na niepoprawn", nieuzasadnion" historycznie form$ nysanin, któr" s&ysz$, a i widz$ w gazetach. Przyrostek -anin, którym urabiamy nazwy mieszka%ców od pod staw s&o wo twór czych -nazw miejscowo'ci, mia& pierwotn" posta! -janin i to obecne w nim kiedy' nag&osowe j jest przyczyn" tradycyjnego zmi$kczania wy g&o sów owych pod staw: Chorzów – chorzowianin, Rybnik – rybniczanin, Cieszyn – cieszynianin, Pszczyna – pszczynianin, Miko!ów – miko!owianin, Piekary – piekarzanin, Bobrowniki – bobrowniczanin, Tychy – tyszanin. Do tego ci"gu wpisuje si$ nysianin i tylko takie brzmienie jest zasadne z punktu widzenia tradycji morfologicznej naszego j$zyka. Dopuszczaj"c w tej sprawie kompromis, proponuj$ zawsze nysianom s&owotwórczy wariant. Takie formalne dublety funkcjonuj" przecie( w odniesieniu do wielu nazw mieszka%ców. W Tychach na przyk&ad s&yszy si$ nie tylko tradycyjnego tyszanina. By unikn"! rzadkiej w polszczy#nie wymiany g&oskowej ch: sz, zw&aszcza nap&ywowa ludno'! tego miasta tworzy nazw$ tychowia nin, do podstawy s&owotwórczej dodaj"c cz"stk$ &"cz"c" -ow- i mi$kcz"c jej wyg&osow" spó&g&osk$ w. Równie( w Brzegu Opolskim wyst$puj" obok siebie brze"anin i brzegowianin. Analogicznie mieszkaniec Nysy mo(e by! nysowianinem! A wi$c: nysianin, nysianka, nysianie albo nysowianin, nysowianka, nysowianie (nie: nysanin, nysanka, nysanie). Przed paroma dniami zobaczy&em w tek'cie pisanym kaletanina – „mieszka%ca Kalet” i znów, niestety, musz$ zaprotestowa!. To mo(e by! albo kalecianin (kalecianka, kalecianie) – z tradycyjn" w stosunku do podstawy s&owotwórczej wymian" t: #, albo kaletowianin I 58 Nysianie i kalecianie (kaletowianka, kaletowianie) – z cz&onem &"cz"cym -ow- ze zmi$kczonym wyg&osowym w. Nysa pochodzi od nazwy rzeki Nysy (K!odzkiej) – niezwykle starej, wr$cz archaicznej. Taki pradawny charakter maj" zreszt" wszystkie inne Nysy – $u"ycka, Szalona, Ma!a. A (e w historycznych zapisach – od dokumentu cesarza Ottona III z roku 1000 przez czesk" kronik$ Kosmasa, niemieck" Thietmara po &aci%sk" kronik$ klasztoru cystersów w Henrykowie pod Wroc&awiem – mieszaj" si$ zapisy z „i” i „y” po „n”, do dzi' toczy si$ spór, czy by&a to pierwotna Nysa, czy Nisa. Wariant z „y” ka(e wywodzi! Nys% od prain do eu ro pejskiego rdzenia neudh//nudh – „wilgo!, p&yni$cie”. Gdyby to za' by&a Nisa, nale(a&oby w niej widzie! kontynuant dawnej Nidsy z pras&owia%skim pniem nid- (por. Nida, Nidzica) wywodz"cym si$ z praindoeuropejskiego neid „p&yn"!”. W gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z niuansem morfologiczno-znaczeniowym. Odrzeczn" nazw" jest beskidzka uzdrowiskowa Wis!a – od nazwy królowej polskich rzek, oczywi'cie, pochodz"ca, a ta – by! mo(e – ma nawet przedindoeuropejski rodowód. Za jej pierwotn" posta! przyjmuje si$ najcz$'ciej form$ Ueistla – pochodz"c" od rdzenia ueis//uis „p&yn"!”. Pierwotna jest tak(e nazwa rzeczna Pszczyna (dzi' Pszczynka), a jej powtórzeniem jest nazwa miasta. I tylko trwa spór, czy by&a to w punkcie wyj'cia Plszczyna – od pras&owia%skiego czasownika plskati – polskiego pluska#, czy Blszczyna od blskati – b!yszcze# (by&aby to wtedy rzeka „o b&yszcz"cej wodzie”). Zapisy z uproszczonym artykulacyjnie nag&osem, dzi' obowi"zuj"cym – ju( bez l, spotyka si$ od XVII stulecia. Najpierw by&a równie( rzeka O!awa (lewy dop&yw Odry) na archaicznym pniu praindoeuropejskim el//ol „p&yn"!, ciec” zbudowana – tak jak graniczna Olza. Nazwa rzeki O!awy zosta&a ponowio na w pod wro c&aw skim gro dzie O!a wie – no to wanym w #ró d&ach od XII wieku. A jakie jest pochodzenie Kalet? By&y one ma&" koloni" Kuczowa – dzi'... cz$'ci Kalet. Ich nazwa – formalnie pluralna (te Kalety, z tych Kalet) – to by&a na pocz"tku singularna Kalita od popularnego na )l"sku i w ca&ej Polsce nazwiska Kaleta (od kaleta „sakiewka”). Obok owej Kality zacz$&y funkcjonowa! gwarowe splu ralizo wane Ka lyty (s&y cha! je do dzi'!) i do niech bezpo'rednio nawi"zuj" oficjalne Kalety. Kiedy je#dzi&em poci"giem przez Kalety w drodze z Tarnowskich Gór do Opola (lub w kierunku przeciwnym), zawsze z wielkim sentymentem kierowa&em wzrok ku staremu J%dryskowi, obecnie te( cz$'ci Kalet. Stamt"d pochodzi& wielki polski j$zykoznawca prof. Henryk Borek (1929-1986), absolwent m$skiego ogólniaka w Tarnowskich Górach z roku 1950, który i ja w kilkana'cie lat pó#niej uko% czy &em, oraz po lo nisty ki krakowskiej, od roku 1955 wyk&adowca w Wy(szej Szkole Pedagogicznej w Opolu, go'cinnie przyje(d(aj"cy te( na zaj$cia na nasz" wroc&awsk" polonistyk$. By& to znakomity badacz polszczyzny 'l"skiej, historyk j$zyka, wybitny przedstawiciel polskiej onomastyki, czyli dyscypliny j$zykoznawczej zajmuj"cej si$ nazwami (gr. onoma „nazwa”). Z wydanego w roku 2015 w Kaletach pod redakcj" Feliksa Pluty i Krzysztofa Lisieckiego po'miertnego zbioru tekstów Henryka Borka „Wczoraj i dzi' j$zyka. Kartki z dziejów nazewnictwa 'l"skiego” dowiedzia&em si$, (e krajanie Profesora nazwali Jego imieniem Miejsk" Bibliotek$ Publiczn" oraz ulic$ w J$drysku. Pi$kny to i wzruszaj"cy gest! ! Szale!stwo i metoda KSI"#KI EWA WYL$#EK ajemniczy tytu! niemal sze"ciuset stronicowej powie"ci Szalszy okazuje si# by$ najmniejsz% trudno"ci% czytelnika poruszaj%cego si# po rzeczywisto"ci stworzonej przez pisarza. Szale&cza (par excellence) wyprawa po "wiecie przedstawionym pe!na jest niezwyk!ych bohaterów i fantastycznych wydarze&, w których namacalno"$ i wizje si# przenikaj%, zwierz#ta mówi% ludzkim g!osem, a ludzie lewituj%. Ta satyryczno-obyczajowa powie"$, która zwyci#'y!a w Konkursie Literackim Miasta Gda&ska im. Boles!awa Faca w roku 2014, ju' od pierwszych stron umiejscawia czytelnika w samym epicentrum absurdu i groteski. Na szcz#"cie umiej#tne zachowanie proporcji mi#dzy tym co nierzeczywiste, a tym co znane, pozwala dostrzec metodycznie prowadzon% narracj#, w której przeplataj% si# najró'niejsze gatunki i formy – monitor ustaw, dzie!a filozoficzne, brukowce. Momentami niemal hagiograficzny charakter ksi%'ki prowadzi czytaj%cego do zaskakuj%cego "wiata, w którym zbawiciel nie wierzy w Boga, po czym buduje ark# w ogródku przy ulicy Akacjowej 44. Mo'na zastanowi$ si# w kontek"cie fabu!y nad symbolicznym znaczeniem tej liczby i wi%'%cym si# z ni% nadej"ciem Mesjasza, który ocali naród. Mesjanistyczne zap#dy g!ównego bohatera, Izydora – niepozornego geniusza szachowego pragn%cego ocali$ Polsk#, jak i chroni$ swoje 'ycie przed wyimaginowanym wrogiem – zostaj% jednak pokrzy'owane przez wieloletnie pobyty w szpitalach psychiatrycznych, w których wypracowuje swój mechanizm obronny – szatrang. To historyczne okre"lenie szachów okazuje si# strategi% przetrwania dla Izydora i oddanych mu s%siadów i polega na zr#cznym ukrywaniu swojego ob!#du i odpowiednim (zgodnym z normami) reagowaniu na bod(ce spo!eczne. Musi wi#c nauczy$ si# wspó!istnienia z równie interesuj%cymi jak on lokatorami kamienicy – wró'ki, wdowy, niedosz!y socjolog, homofob. Rytm 'ycia mieszka&ców wyznaczaj% zasi!ki, cykliczno"$ upomnie& o zaleg!ych op!atach, a co najwa'niejsze – program telewizyjny. Nie sposób nie zauwa'y$ krytyki polskiego umi!owania telewizji i kultu telewizora jako centralnego przedmiotu w mieszkaniu. Gro(ba konfiskaty nielegalnych odbiorników staje si# impulsem do podj#cia walki i jednocze"nie ostatecznym czynnikiem solidaryzuj%cym lokatorów. Niep!acenie abonamentu, jak pisze Szalsza, to d!ugoletnia polska tradycja, niemal sport narodowy. Autor nie bez komizmu, ale i z pewn% czu!o"ci%, opisuje wady narodu, któ- T ry dopiero w sytuacji prawdziwego zagro'enia, jakim jest kontrola nielegalnych odbiorników, potrafi si# zmobilizowa$. Ich solidarno"$ wobec szeroko poj#tego wroga i „walka” ma dla ka'dego z bohaterów inne znaczenie. Batalia toczy si# z Marsjanami, homoseksualistami, urz#dami i rozs%dkiem. Ciekawym aspektem wspó!pracy cz!onków sojuszu pod wodz% Izydora jest poj#cie w!asno"ci. Pierwotnie ka'dy z nich niemal obsesyjnie strze'e swego maj%tku i nieruchomo"ci, by wraz z up!ywem czasu zgodzi$ si# na 'ycie w strukturze przypominaj%cej kibuc. Jest to jeden z optymistycznych w%tków powie"ci – niezale'nie od dochodów, statusu spo!ecznego i przekona& jednostki potrafi% si# wspiera$ i wzajemnie zach#ca$ do walki, cho$ w nieco pompatyczny sposób. W ksi%'ce nie brak przemów i monologów prowadzonych w interesuj%cych rejestrach, charakterystycznych dla stereotypowego pojmowania danej grupy zawodowej czy spo!ecznej. Mimo tych zabiegów postaci nie s% jednowymiarowe, przeciwnie – prze'ywaj% chwile zw%tpienia i refleksji nad swoimi przekonaniami. Ma to swoje odbicie na poziomie formy. Szalsza z niezwyk!% wiarygodno"ci% odtwarza 'argony i elementy slangu, co czyni powie"$ wielog!osow%. Ta polifoniczno"$ mo'e zaciekawi$ szerokie grono czytelników, tym bardziej 'e autor nie zaniedbuje 'adnej grupy spo!ecznej – nie szcz#dzi nikogo. Rozprawia si# z dewotami i „ateuszami”, przedsi#biorcami-cwaniakami i lud(mi w domach spokojnej staro"ci. Bezlito"nie ods!ania wady, wydawa$ by si# mog!o, nawet zupe!nie nieszkodliwych grup zawodowych, jak np. t!umacze konferencyjni. Najsurowsza krytyka dotyczy jednak urz#dników. Pot#piana jest ich opiesza!o"$ i bezduszno"$, a nade wszystko bierno"$ i g!upota. O ile wymy"lony przez Izydora wróg posiada cechy charakterystyczne, to urz#dnicy stanowi% jedn% mia!k% i bezwoln% mas#, przelewaj%c% si# przez naczynia systemu. Odmawia si# im imion i wyj%tkowo"ci, nawet na poziomie narracji najcz#"ciej towarzyszy im strona bierna i tryb bezosobowy („Odmowa przyj#cia Pa&skich dokumentów wcale nie oznacza rzeczywistej odmowy ich przyj#cia”). Chocia' urz#dnicy n#kaj% niewinnych ludzi widmem stempli i duplikatów, wspó!czucie, które mo'e wobec tych ostatnich mie$ czytelnik, powinno wraz z rozwojem fabu!y zanikn%$. Okazuje si# bowiem, 'e mieszka&cy kamienicy nie maj% w sobie nic z ofiar. Nie godz% si# na bycie marginalizowanymi banitami, stawiaj% opór. Forma rebelii budzi zdziwienie, a wraz z nasileniem si# radykalizmu bohaterów równie' strach. Pod wodz% g!ównego bohatera staj% si# przebieg!ymi wojownikami o nieco pokraczn% w ich rozumieniu sprawiedliwo"$, a kafkowska wizja aparatury pa&stwowej zostaje podwa'ona przez romantycznego, b!#dnego rycerza. Wynik tego starcia pozostaje nierozstrzygni#ty i trudno jednoznacznie okre"li$, czy ta z rozmachem napisana powie"$ Szalszy jest satyr% na rzeczywisto"$, wró'b% czy ostrze'eniem. Je"li tym ostatnim, to rodzi si# pytanie, czego lub kogo nale'y si# ba$? Althusserowskiej wizji pa&stwa czy cz!owieka z misj%? Mimo momentami ponurych opisów batalii jednostki z pa&stwem, Szalsza zdaje si# poprzez komizm !agodzi$ ostrze swojej krytyki, a niezrównowa'eni bohaterowie staj% si# sympatyczni. Wybacza si# im przywary i oportunizm, który sprawia, 'e pocz%tkowo to pieni%dze s% g!ównym kierunkiem dzia!a& bohaterów ksi%'ki. Pierwotnie wi#c relacje mi#dzyludzkie s% p!ytkie i nastawione na zysk, a dobroczynna dzia!alno"$ Izydora i zap#dy pro bono brane s% za naiwno"$ i szeroko rozumiane „frajerstwo”, a on sam budzi nieufno"$. Doskona!y zmys! obserwacji autora sprawia, 'e czytaj%c powie"$ nie sposób zada$ sobie pytania o w!asny szatrang i nabyte szablony mi#dzyludzkich relacji, które, jak udowadniaj% bohaterowie, pr#dzej czy pó(niej ulegaj% zniszczeniu i ukazuj% brutaln% prawd# o naszym w!asnym szale&stwie. Czytelnik stopniowo zanurzaj%c si# w absurdaln% fabu!#, musi zmierzy$ si# z w!asnymi obsesjami i tym, co budzi w nim groz#. O ile rzeczywisto"$ pozaliteracka mo'e nie zapewnia$ skutecznych rozwi%za&, to "wiat przedstawiony w biblijny sposób daje nadziej# i oferuje katharsis. Marek Szalsza: Schy!ek szatrangu. Gda!sk 2015, ss. 584. 59 G!sty przestwór KSI"#KI ju# nie pierwszy tomik wierszy Wojciecha Kassa, który trzymam w r$ku, i czytam z wielkim zainteresowaniem. Staram si$ dociec specyfiki tej poezji, jej g"$bi, dzi$ki której "apie za trzewia, natychmiast jest atrakcyjna. Przy takim podej!ciu rodzi si$ pytanie, jaki jest kontekst czy podk"ad tej poezji, #e staje si$ nie tylko klarowna, ale równie# skondensowana i jak#e no!na metaforycznie i znaczeniowo. Natychmiast rodzi si$ przekonanie, #e autor ma po prostu talent, i tu le#% wszelkie 'ród"a jej znaczenia. Ale takie stwierdzenie by"oby tak ogólnikowe, #e zahaczaj%ce o bana". Tu trzeba zastanowi& si$ g"$biej i m%drzej. Upatruj$ w m%dro!ci jego przekazu g"$bokiego sensualizmu, nie takiego natychmiast z brzegu, ale przetrawionego. Przy czym autor Ba ma ten przekaz jakby ju# wcze!nie zgromadzony czy ugruntowany przez jaki! czas wewn%trz, w sobie, aby w gotowej ju# formie, po dojrzeniu, przela& na papier. Tak s%dz$, czytaj%c ostatni jego tom Przestwór. Godziny. Przejrza"em tomik pobie#nie od ko(ca do pocz%tku – tak czasem robi$ – ale najbardziej utkwi" we mnie wiersz otwieraj%cy ksi%#k$, zatytu"owany: Z ca!ej jaskrawo"ci swojej niemoty. Obrazuje on cisz$ wewn$trzn% autora, w której nast$puje „obróbka” tego, co ju# gotowe objawia si$ w tek!cie. Przywo"uj$ w ca"o!ci: „A czy taka cisza jest mo#liwa, / dookolna cisza kiedy zamieraj% / godziny, rzeczy, pory, g"osy / a w twoim wn$trzu rodzi si$ / poruszenie pierwsze z najpierwszych // jakby je wywo"a"o chuchni$cie / od zarania b"%dz%ce w kosmosie / a zaraz potem s"yszysz d'wi$k / tak czysty, jakby na srebrne kowade"ko / opad"a "za. Czyja to "za?”. Oczywi!cie poeta wie, #e to jego "za. Ale mo#e by& "z% ka#dego. Poeta ten wiersz zuniwersalizowa", !wiadomie zreszt%, bo wie, #e poezja to dobro& i wielkie mo#liwo!ci znaczeniowe. Nie by"o dzie"em przypadku równie#, #e wyznaczy" mu miejsce otwieraj%ce ksi%#k$. I pozwol$ sobie przej!& do wiersza ze str. 44 – Wiatr. Dlaczego tyle kartek do przodu, dlaczego w"a!nie tam? Wiersz ten mówi o konkretnej codzienno!ci w le!niczówce Pranie, b$d%c przy tym równie g"$bokim i dobrym jak wcze!niej przytoczony. To charakteryzuje akurat dobrego poet$. Takie wahad"o, tutaj mamy same konkrety, a tam co! bardzo ogólnego, konkretny liryk o wewn$trznej ciszy, która jest jakby startem do nowego wiersza. I jak#e tamta "za jest wymowna i pi$kna. Ale i tym konkretom nic nie brakuje: „Mówi$ – oto To 60 JERZY LUCJAN WO$NIAK !wiat"o, przyby"o z daleka, / bardzo daleka i z"o#y"o r$ce do !niadania / Dotar"o a# tu, do naszego domu; na klamk$ / m"ynek do kawy, suszon% macierzank$, / twoj% twarz pokryt% skorupa snu, dotar"o / z wieczno!ci i czyni widzialnym pomidory / miód, solniczk$, chleb, kameralno!& nasz% / nieobj$t%”. Jest tu wyra'na "%czno!& mi$dzy tamt% cisz% przestworu, czego! bardzo ogólnego i pi$knego, a cisz% codzienno!ci przy niezb$dnych #yciowo czynno!ciach. Bo ko(czy si$ tak: „Mówisz – ty nar%b drew z brzozy, / dobrze napisz$ siekier$, tylko dopij$”. Oczywi!cie to nie znaczy, #e te wiersze uwa#am za najlepsze w ksi%#ce. Zatrzyma"em si$ przy nich, bo chcia"em zobrazowa& rozpi$to!& i mo#liwo!ci twórcze autora. Oba "api% za serce, poddajemy si$ ich narracji. Jest tam du#o pi$knych wierszy, by"aby ca"a litania, gdybym zacz%" wymienia&. Przytocz$ kilka, niezgodnie zreszt% z numeracj% stronic: Klucze, Z ca!ej jaskrawo"ci swojej niemoty, Tryptyk godziny pe!ni, To jest, Psalm go"cinny, Wierszu. Oczywi!cie jest to mój subiektywny wybór. Chcia"em zatrzyma& si$ przy ostatnim z wymienionych. Poeta broni tutaj poezji krótkimi potrójnymi frazami, jak#e trafnie i skutecznie. Wybieram: „w dusz$ / zmar"ego ojca / wst%p // i z ni% / gdzie b%d' / b%d' // przed lito!ci% / ho"oty / si$ bro( // od spojrzenia / mafioza / stro( // ku siepaczowi / wyced' / won // przed wolno!ci% / g"ow$ wersu / sk"o( / a gdy trafisz na raj / przytul si$ / do(”. Dokumentuje tutaj autor – w sposób m%dry i jak#e ironiczny czasem – przemawiaj%c do wiersza w wierszu. Pomys"owo!& semantyczna Kassa jest w ca"ym zbiorze ciekawa i jak#e pomys"owa. Autora znam od kilku lat osobi!cie. Wiem, #e pisanie jest dla niego !wiat"em i powietrzem. Bez niego nie móg"by w"a!ciwie #y& i cieszy& si$ mijaj%cym czasem. To dla niego imperatyw. W jednym z ostatnich wierszy w tomiku zajmuje na ten temat wyraziste i w"a!ciwie jednoznaczne stanowisko. My!l$ o wierszu Kaliber. Zaczyna tak: „)ni$ #e mam kul$ w mózgu / nie wiem jak tam utkwi"a” i dalej: „No wi$c mam t$ kul$ w mózgu / to rzecz pewna // Mówi$ do niej / wieczorem w pokoju przed snem // jak mam #y& by ta kula / nie przesz"a na wylot / nie obudzi"a mnie / i s"ysz$ / jeszcze nie zgin%"e! / póki ona tam jest”. Tre!& wiersza dotyczy Katynia, ale to nie ma nic do rzeczy, bo poeta na tej kanwie zdradza nam swój stosunek do pisania w ogóle. Jest bezkompromisowy wobec bezprawia i przemocy, doskonale czuje poetyck% powinno!&. *atwo odgadn%&, #e ta konstatacja ma zwi%zek nie tylko z tym wierszem, ale jest wtopiona organicznie w jego ja'(. Jakie mam wra#enia i odczucia po lekturze? To ca"a gama bardzo wszechstronnych, a tak#e wa#nych spostrze#e(. Nie b$d$ si$ sili" na jak%! ekwilibrystyk$ lingwistyczn%, nie jestem j$zykoznawc%. Podchodz$ do tego zagadnienia bardzo praktycznie. Z punktu widzenia zwyk"ego czytelnika. I my!l$, #e ten czytelnik po przeczytaniu zbiorku si$gnie po inne ksi%#ki Kassa. To poezja bardzo dobra, pisana z wielkim przekonaniem prosto z serca. Ma równie# zasadniczy walor: nie moralizuje, jej semantyczno!& nie nurza si$ w skomplikowane niuanse s"owne. Jest tak komunikatywna, #e g"$bokie przes"ania moralne i etyczne natychmiast s% asymilowane przez czytaj%cego, bo wynikaj% z klarowno!ci s"ów i obrazów. Maj% tak#e konkretne zaczepienie w otaczaj%cej nas rzeczywisto!ci. Na pewno autor jest sensualist% jak ka#dy poeta. Ten sensualizm jednak ma jeden niezaprzeczalny walor: przemawia natychmiast i to tak sugestywnie, #e czytelnik rozumie szybko, o co chodzi, i wyci%ga z tego z czym si$ zapozna" ch$& w"asnego zinterpretowania tych spostrze#e(, jednocze!nie tak go to absorbuje – bo jest gor%ce i bliskie mu – #e rodzi potrzeb$ dalszego wnikania w t$ poezj$. Wojciech Kass: Przestwór. Godziny. Biblioteka „Toposu”, Sopot 2015, ss. 63. O kulturowym przymusie Harcerskie martyrologium KSI!"KI KRYSTYNA HESKA#KWA$NIEWICZ KSI!"KI KATARZYNA BERETA Klista!a, harcerz i dzia!acz spo!eczny z Rybnika, wyda! Marty ro lo gium harce rek i harce rzy Cho r! gwi "l! skich w latach 1939-1945, tworz"c swoist" harcersk" list# strat, w której zebra! z istniej"cych do tej pory materia!ów informacje g!ównie na temat $l"skich i zag!#biowskich harcerzy. Autor od dawna pisze o rybnickim harcerstwie, %mudnie $ledz"c ka%dy jego $lad, zw!aszcza w okresie drugiej wojny $wiatowej. Kieruje nim powinno$& synowska (jego ojciec za dzia!alno$& w ZWZ AK zosta! rozstrzelany w Auschwitz), a tak%e pasja historyka-amatora tropi"cego ka%dy $lad przesz!o$ci. B#d"c z wykszta!cenia technikiem, Klista!a próbuje nadrobi& brak profesjonalnego przygotowania wielk" pracowito$ci" i pasj" poszukiwacza, mimo wi#c wielu usterek warsztatowych ksi"%ka budzi szacunek. Martyrologium liczy 512 stron i zawiera 1450 biogramów, których zebranie wymaga!o benedykty'skiego trudu. Swym zainteresowaniem autor obj"! zarówno te osoby, które zgin#!y w obozach koncentracyjnych, na froncie czy w egzekucji publicznej, jak i tych harcerzy, którzy prze%yli lata 1939-1945, lecz dotkn#!y ich ró%ne formy represji. O ile ta pierwsza sytuacja wydaje si# zupe!nie oczywista, to druga ju% niekoniecznie i wymaga!aby g!#bszego uzasadnienia. Najwi#cej zastrze%e' budzi obecno$& w Martyrologium cz!onków rodzin pomordowanych osób, w dodatku wprowadzanych niekonsekwentnie, raczej przypadkowo. Pojawiaj" si# równie% inne w"tpliwo$ci: oto has!a nie s" numerowane ani podzielone wed!ug czytelnego klucza, alfabetyczny spis biogramów nie posiada %adnej logiki, brak te% indeksu nazwisk, który u!atwia!by orientacj# w zawarto$ci tomu. Tytu! zawiera okre$lenie „chor"gwi $l"skich”, a przecie% autor wykracza daleko poza terytorium dawnej Chor"gwi (l"skiej, bo znajdziemy tu równie% harcerzy zag!#biowskich i cz#stochowskich, wyodr#bnionych przecie% nawet w strukturach Szarych Szeregów (ul. Huta – Chor"giew (l"ska i ul. Barbara – Chor"giew Zag!#biowska, ul. Warta – Chor"giew Cz#stochowska), a tak%e biogramy osób z )ywiecczyzny. To powoduje wprawdzie przyrost hase!, ale z drugiej strony zaciemnia obraz. Opracowanie jest wi#c list" strat nie „Chor"gwi (l"skich”, ale $l"sko-d"browskiego, cz#stochowskiego, a nawet ma!opolskiego harcerstwa. Szkoda te%, %e nie zosta!a przeprowadzona krytyka *róde!, poniewa% niektóre z nich mia!y charakter popularny i autor powtórzy! za nimi b!#dne informacje. )a!owa& równie% nale%y, %e nie ma ich pe!nego wykazu, bo bardzo skromna bibliografia z niepe!nymi opisami nie oddaje ca!ego bogactwa materia!ów, które zgromadzi! autor. Mo%na wi#c mie& %al do wydawcy, %e nie poddano Martyrologium naukowej recenzji, która pozwoli!aby ca!o$& uzupe!ni&, dopracowa& i nada& jej rzetelny charakter. Zapewne konsultacja z Instytutem Pami#ci Narodowej Oddzia!em w Katowicach, jak i zapoznanie si# z Polskim S!ownikiem Biograficznym – modelowym opracowaniem z zakresu biografistyki – pozwoli!aby wyeliminowa& wiele b!#dów. l"ska opowie$& sowizdrzalska A. Scholtisa Ostwind (pierwodruk: 1932) by!a dot"d znana jedynie czytelnikom legitymuj"cym si# dobr" znajomo$ci" niemieckiego, a i dla nich musia!a stanowi& nie lada wyzwanie, skoro jej t!umacz na j#zyk polski – A. Smolorz – stwierdzi!, i% zosta!a napisana trudnym i niecodziennym j#zykiem. Mo%e dlatego musieli$my czeka& na polski przek!ad a% 83 lata, a mo%e powody by!y zupe!nie inne? Niestety brakuje w tej recenzji miejsca, by snu& szerokie dywagacje na ten temat. Do$& powiedzie&, %e z nieco podobnych przyczyn zdaje si# nie ukazywa& wznowienie zbioru esejów Z. Kossak pt. Nieznany kraj (pierwodruk: 1932). Powód ten okre$li!abym lakonicznie: niezrozumieniem problematyki lub jeszcze inaczej: demonizacj" zawarto$ci ksi"%ki. Oczywi$cie ju% wcze$niej na !amach „Fabryki Silesii” (nr 1/2012) opublikowano fragment powie$ci Scholtisa w translacji P. Przyby!y, ale dopiero w 2015 roku oficyna Silesia Progress wyda!a ca!y utwór po polsku pod tytu!em Wiatr od wschodu. I oto teraz ka%dy polski odbiorca mo%e zajrze& do tej os!awionej ksi"%ki, która w 1933 roku zosta!a zakazana w Niemczech. Trzeba przyzna&, %e nie jest ona !atwa i w latach 30. XX wieku mog!a budzi& nie tylko obawy ideologiczne, ale tak%e estetyczne, gdy% j#zyk Scholtisa wykracza! poza ówczesne kanony literackie. Robi! wy!om w narracji, który mo%na by porówna& do eksperymentów wspó!czesnego mu B. Schulza. Oczywi$cie, proza tego drugiego jest doskonalsza pod ka%dym wzgl#dem, jest przede wszystkim lekka i pe!na zaskakuj"cych metafor. Proza Scholtisa jest ci#%ka, szorstka, a narracja cz#sto rwie si# i gmatwa. Niestety sporo b!#dów – zarówno j#zykowych, jak i stylistycznych – nale%y przypisa& przek!adowi Smolorza, a tak%e do$& niechlujnej pracy redaktora. Liczne literówki, zb#dne spacje, a nawet niew!a$ciwa wersyfikacja tekstu znacznie utrudniaj" lektur#. Ma si# wra%enie, %e pracy nad publikacj" towarzyszy! zgubny po$piech. Szkoda, bo znacznie obni%a to poziom tej pierwszej polskiej edycji. Co jednak warto$ciowego wnosi Wiatr od wschodu do skarbca literatury o Górnym (l"sku? Mo%na by wskaza& wiele wa%nych zagadnie' poruszanych przez Scholtisa, gdy% Ostwind, jak pisze jego t!umacz, to „kompendium wiedzy historycznej o genezie i rozwoju europejskiej katastrofy na linii (...) Trójk"ta Weimarskiego” (s. 7). Dla mnie Wiatr od wschodu to bardzo gorzka opowie$& o t!amsz"cym oddzia!ywaniu tzw. kultury. Wp!yw ten rozpoczyna si# ju% w dzieci'stwie, gdy m!ody cz!owiek urabiany jest przez otoczenie zgodnie z przyj#tymi przez nie wierzeniami, tradycjami, zwyczajami, a czasami nawet zabobonami. Scholtis pokazuje takie instytucje, jak rodzina czy szko!a wr#cz jako miejsca !amania ludzkiego ducha i urabiania go pod!ug racji innych. Oczywi$cie nie on pierwszy i nie ostatni o tym pisa!, ale z pewno$ci" jego g!os w tej wielopokoleniowej i wieloj#zykowej narracji o kulturowym przymusie, który niszczy jednostki i ca!e narody, jest wa%ny i interesuj"cy. Jerzy Klista!a: Martyrologium harcerek i harcerzy chor!gwi "l!skich w latach 1939#1945. S$ownik biograficzny. Katowice 2015, ss. 512, ilustr. August Scholtis: Wiatr od wschodu. %l!ska opowie"& sowizdrzalska. T!um. A. Smolorz. Altdorf, Katowice, Kotórz Ma!y 2015, ss. 439. J. $ 61 Kilar – kompozytor niepokorny KSI!"KI ak gigantyczn! prac& wykona"a Maria Wilczek-Krupa, pisz!c ksi!#k& o Wojciechu Kilarze pokazuje nie tylko ilo'( g&sto zadrukowanych stron, ale tak#e szczegó"owe „Kalendarium”, ilo'( przypisów i indeks nazwisk. Przypisy: rzadko o nich si& pisze, a tu s! na swój sposób kluczowe, bo zawieraj! si& w nich setki godzin i dni, które z"o#y"y si& na kilkuletni! prac& nad ksi!#k!. Pokazuj! oczywi'cie )ród"a, które by"y pomocne autorce podczas pracy: dziesi!tki rozmów i chyba wszystko co zapisano, sfilmowano b!d) wyemitowano na antenach radiowych o Wojciechu Kilarze zbada"a, przestudiowa"a, wreszcie w niezwykle finezyjny sposób po"!czy"a z osobistym do'wiadczeniem, jakim by"y rozmowy z kompozytorem – z Wojtkiem, bo o tak! form& poufa"o'ci na stronicach ksi!#ki poprosi" autork& bohater tej opowie'ci – rzeki. Pomys" na ksi!#k& okaza" si& znakomity. Autorka jest dziennikarzem muzycznym, z doktoratem na temat muzyki filmowej Kilara, a wi&c pierwszy krok ju# zrobi"a. Zabieraj!c si& za przygotowanie ksi!#ki trzeba by"o tylko zbli#y( si& na tyle do kompozytora, #eby zdoby( jego zaufanie. I tak si& zapewne sta"o, bo inaczej nie powsta"a by tak niezwykle udokumentowana biografia. Autork& i bohatera wielkiego reporta#u, jakim jest „Kilar. Geniusz o dwóch twarzach” dzieli"a kilkudziesi&cioletnia ró#nica wieku, a jednak zaprzyja)nili si& na swój sposób. Niebywa"a dociekliwo'( dziennikarska Marii Wilczek-Krupy a zarazem znajomo'( zagadnie$ muzycznych, pozwoli"y na opisanie jego #ycia, rzec by mo#na, w wymiarze 3D. To okre'lenie mo#e by i odpowiada"o samemu Kilarowi, lubuj!cemu si& przecie# w nowinkach technicznych, cho( nie zawsze do ko$ca przez niego oswajanymi. „Poczeka pani, a# umr&, i napisze o mnie ksi!#k&…” – te s"owa podczas pierwszych kontaktów z Wojciechem Kilarem nie zrazi"y dziennikarki. Nie da"a za wygran!. Pomocny okaza" si& „po'rednik” – profesor Andrzej Jasi$ski, przyjaciel kompozytora. Ta trójka spotka"a si& na koncercie jubileuszowym Kilara. I wtedy wszystko si& zacz&"o. Pisze Maria Wilczek-Krupa: „[…] i wtedy zmieni" zdanie. Z prostego powodu – kobiecie, w cztery oczy, odmówi( nie umia"”. I tak rozpocz&"y si& ich rozmowy. Te pierwsze, najwa#niejsze – w Katowicach, na Brynowie, przy ulicy Miko"owskiej, w mateczniku Kilara, sk!d wyrusza", chocia# z czasem z coraz mniejszym animuszem w 'wiat, albo na wycieczk& swoim wypasionym mercedesem z rejestracj! BASIA, albo po papierosy – jako pasa#er z kierowc! – przyjacielem panem Wojciechem Krajewskim, z którym, mimo blisko'ci zawsze byli na per pan. Podczas tych jazd jeden pan Wojciech z drugim panem Wojciechem rozmawia" o zwyk"ych dniach, o sprawach codziennych (bo Krajewscy byli domownikami Kilarów), ale i o muzyce – której ten pierwszy by" J 62 WIES#AWA KONOPELSKA pasjonatem, a drugi j! komponowa", tak rozmawiali a# po dzie$ ostatni, po ostatnie tchnienie, po dzie$ %wi&tej Rodziny, w którym odszed" Mistrz – przyjaciel. Maria Wilczek-Krupa zbudowa"a swoj! ksi!#k& w sposób niezwykle przemy'lany, ale i najprostszy z mo#liwych: od spotkania przy okazji koncertu jubileuszowego, pierwszych, zdawkowych rozmów telefonicznych, wreszcie od pierwszej wizyty przy „najd"u#szej ulicy w ca"ych Katowicach”. Te domowe wizyty okaza"y si& kluczem do ca"o'ci. Uwa#no'( Marii Wilczek-Krupy, spostrzegawczo'(, rejestrowanie – tak#e fotograficzne – wszystkiego co j! w domu Kilarów otacza"o, analizowanie, przygl!danie si&, dotykanie, wchodzenie tymi co on schodami na pi&tro domu, w!chanie zapachów – tych dolatuj!cych z kuchni i wykwintnych papierosów, przygl!danie si& elegancji codziennego ubioru, ch"oni&cie zapachu doskona"ych perfum, przypatrywanie si& kontaktom z ukochanymi kotami, ch"oni&ciu opowie'ci o zjawisku nadprzyrodzonym jakim dla kompozytora by"a jego zmar"a #ona Basia, wreszcie mo#liwo'( przebywania w pracowni Wojtka – dotkni&cie partytur, fortepianu, mo#liwo'( siedzenia na jego fotelu czy kanapie – wszystko to mia"o niebagatelne znaczenie w poznawaniu Jego. I rozmowy, rozmowy, rozmowy… Pod!#anie za ka#dym detalem zwi!zanym z biografi! Kilara mia"o dla niej ogromne znaczenie – bo jak pisa( o czym', czego si& nie widzia"o, czego nie próbowa"o si&, nie pod!#a"o ulicami, po których on sam chodzi", nie zagl!daj!c do hoteli, w których bywa", sp&dza" z upodobaniem dziesi!tki dni i nocy. Tak wi&c najpierw Lwów, a potem Rzeszów, Kraków, Katowice, Cz&stochowa i dalej: Pary#. Pojecha(, zobaczy(, zrozumie(, opisa(. Tak powsta"y kolejne rozdzia"y tej ksi!#ki, zmierzaj!ce w finale do jednego – do braku odpowiedzi na pytanie: jakim cz"owiekiem by" Wojciech Kilar, cz"owiek o dwóch twarzach… Walcz!cy w nim Dr Jekyll i Mr Hyde – o czym sam opowiada", do ko$ca nie pozwolili na jednoznaczn! odpowied) – bo taka nie istnieje. Z rozdzia"u na rozdzia" ze stroni ksi!#ki wy"ania si& coraz to bardziej skomplikowana posta( – z jednej strony posiadaj!ca gigantyczn! "atwo'( komponowania na zamówienie, czasem od niechcenia, przypadkiem, po dzie"a wielkie, które pozosta"y wy"!cznie w g"owie kompozytora, nigdy nie przelane w ca"o'ci na papier nutowy, wci!# niedoskona"e, nie zamkni&te, zbyt wielkie, #eby ujrza"y 'wiat"o sali koncertowej. Jak nigdy nie napisane dzie"o #ycia, jakim mia"o by( Triuduum Paschalne. Kilar – cz"owiek nieprzenikniony, nieprzewidywalny, hedonista i asceta, choleryk i introwertyk, ale ci!gle on sam: od paryskich knajp i hoteli po cel& jasnogórsk!. Opisuje wi&c Wilczek-Krupa z zegarmistrzowsk! precyzj! nie tylko zdarzenia z #ycia Wojtka, ale kolejne dzie"a, relacjonuje b!d) cytuje rozmowy z przyjació"mi: re#yserami – jak Krzysztof Zanussi, Kazimierz Kutz, Andrzej Wajda, F. F, Coppola, Roman Pola$ski, z kompozytorami, muzykami, ksi&#mi ks. Józefem Budniakiem i ks. Jaros"awem Paszkotem, lekarzami – dr. Jackiem Ber! i prof. Stanis"awem Wosiem, 'ledzi wszystkie w!tki, si&ga po najdrobniejsze zapiski i zarejestrowane obrazy z jego udzia"em. Idzie pó" kroku za nim, po jego 'ladach, naszpikowana wiedz!, faktami i komentarzami, poznaj!c rodzin&, bliskich, ca"e kr&gi znajomych – wszystko to w poszukiwaniu prawdziwego Kilara. Zaczyna wi&c od „przestrzeni” – tej najbli#szej, poprzez opisanie jego fascynacji (zgromadzi"a ich – 7! – czy to nie czasem jaka' magiczna cyfra?) – s! wi&c i paryska awangarda i wino, i Morcinek (te ksi!#ki z dzieci$stwa!), jest Hiszpania ze swoj! corrid! (nie wiedzie( czemu!), Iwaszkiewicz, nie mog"o zabrakn!( Pisma %wi&tego, Atmy, Psalmu 136 i Jasnej Góry. Nie mog"o zabrakn!( poezji Dantego i Petrarki. A potem Maria Wilczek-Krupa opisuje Kilarowe „twarze”, próbuj!c z jednej strony „dogada(” si& z Dr. Jekyllem i Mr Hyde’m – którzy najpe"niej pojawili si& w filmowym „Draculi”. Jest te# pod!#anie za jego … odchodzeniem. Za zamkni&t! w nim najwi&ksz! tajemnic! jak! by"a wiara, z czasem najch&tniej wyra#ana przy pomocy zawsze schowanego w kieszeniach wykwintnych marynarek ró#a$ca – to dzi&ki dziesi!tkom Tajemnic pozna" pi&kno mamrotanych modlitw w ko'ciele (najch&tniej 'w. Micha"a w ukochanym Brynowie), a potem zbiorowego odmawiania modlitw w'ród jasnogórskich konfratrów. Zapisywane przez dwa lata na dyktafonie rozmowy pozwoli"y autorce na przytoczenie s"ów Kompozytora, które wypowiedzia" mi&dzy 1 a 3 wrze'nia 2013 roku, na trzy miesi!ce przed 'mierci!: „Czuj& si& cz"owiekiem spe"nionym jako kompozytor i jako cz"owiek. Ale nie to jest tak naprawd& istotne. Wa#ne jest, by by( dobrym cz"owiekiem. Marz& o tym, #eby tak mnie w"a'nie ludzie zapami&tali”. I zapami&taj!, chocia# po lekturze ksi!#ki Marii Wilczek-Krupy, która nie zbagatelizowa"a #adnej z wielu, naturalnych aktywno'ci „niepokornego” Kompozytora. Maria Wilczek!Krupa: Kilar. Geniusz o dwóch twarzach. Wydawnictwo Znak, Kraków 2015, s. 415. Sopot – Gliwice, !cie"ki dzieci#stwa KSI$%KI WITOLD TURANT owrót na 'cie&ki dzieci)stwa wydaje si$ bardzo !atwy i jako literacki temat szczególnie no'ny. Lubimy pozytywne emocje, a pierwsze kilka czy kilkana'cie lat naszego &ycia ch$tnie postrzegamy jako czasy szczególnie szcz$'liwe. Nie bez przyczyny w literaturze natrafiamy na poj$cie „z!otego dzieci)stwa”. Jednak zasiadaj#c do pisania wspomnie), bardzo szybko przekonujemy si$, &e czyha na nas wiele pu!apek i nie ma znaczenia, czy zdarza si$ nam by% zawodowym literatem czy amatorem wiedzionym potrzeb# przekazania obrazu czasów bezpowrotnie minionych. Niebezpiecze)stwo jest takie samo: idealizujemy kre'lony obraz. Od razu powiem, i& autor ksi#&ki Miejsca szcz!"liwe tego wyst$pku nie unikn#!. Maciej Kaliszan, gliwicki fotograf zwi#zany przez wiele lat z Wydzia!em Architektury Politechniki "l#skiej, za cel swojego idealizowania wybra! sobie a& dwa miasta, bo Sopot i Gliwice. Pomi$dzy tymi widzianymi poprzez pryzmat magii miejscami up!yn$!y lata jego dzieci)stwa i wczesnej m!odo'ci. Potem zosta!y ju& tylko Gliwice. Bohaterami w#tku sopockiego s# dziadkowie i pies. Natomiast w Gliwicach pojawia si$ ju&, poza rodzicami i innymi doros!ymi, grupa dzieciaków z przeró&nych 'rodowisk, jak to zazwyczaj w takich kamienicach na "l#sku bywa!o, gdzie wiatr historii przywiewa! przybyszów z najró&niejszych stron Polski. Integracja najszybciej nast$powa!a w'ród dzieci, co Kaliszan barwnie i metod#, powiedzia!bym, zapo&yczon# z technik fotograficznych, opisuje. Niewiele jest w tym socjologii, s# za to emocje i sentyment do przyja(ni z tamtych lat. Warto prztoczy% d!u&szy fragment: „Rolf bardzo zaprzyja(ni! si$ z pani# Rut#, bo ona w!a'nie robi!a poranne zakupy u rze(nika, a pies wiedzia! dobrze, &e w siatce jest mi$so i zawsze co' mu si$ dostanie. Ruta mieszka!a z córk# i z synem w ma!ym mieszkanku przy ulicy Lotników. To by!a stara brukowana ulica biegn#ca od lotniska w dó!, do ulicy Bojkowskiej. Gdy skr$ci!o si$ w prawo, mo&na by!o doj'% do kopalni „Gliwice”. Ta ulica przypomina!a mi ulic$ Chopina w Sopocie. Obie mia!y ten sam urok, sz!y z górki na pazurki, jak mówi# dzieci, i by!y obsadzone lipami. Lecz zapach lip by! inny. W Sopocie przypomina! rozpuszczony w bryzie morskiej lipowy miód i nie da!o si$ spa% przy otwartym oknie, tak mocno pachnia!o. W Gliwicach (….) najsilniej pachnia- P !o po deszczu, gdy wia! zachodni wiatr, ale smród z koksowni skutecznie unicestwia! zapachy natury. "l#zacy, naród praktyczny, zbierali kwiaty lip i suszyli je na zimow# herbatk$ (…). Po szkole cz$sto odprowadza!em Rut$ do jej domu, id#c zarazem z Rolfem na spacer. To znowu by!a okazja, aby po%wiczy% niemiecki. – Maciek, was ist das? – Das ist Haus. – Wie heist du? – Ich heise ….. – i tak a& do mieszkania Ruty”. Mamy tak&e do czynienia z rybo!ówstwem – morskim i gliniankowym, przy czy to ostanie nie jest wolne od dramatycznych przygód. Widzimy stadka go!$bi, a tak&e wiele ró&nych atrakcji, dost$pnych w zasadzie wy!#cznie dzieciom, poniewa& doros!ym nie wydaj# si$ ju& tak ekscytuj#ce. Facet z lodami czy wat# cukrow# przy wej'ciu do parku to dzi', w dobie fastfoodów i ró&nych s!odko'ci, które same wpychaj# si$ do r#k, widok &enuj#cy. Natomiast dla mojego pokolenia by! to widok porównywalny z Jerozolim# w oczach krzy&owców, podobnie jak uliczne wodopoje czy co', co tylko z nazwy by!o gum# do &ucia; prawdziwa, przywieziona nie wiadomo jak i nie wiadomo sk#d by!a… no, mniejsza z tym. Nie powinni'my si$ jednak nadmiernie roztkliwia%, bo czeka nas jeszcze kilka uwag o j$zyku, jakim napisana jest ksi#&ka Macieja Kaliszana, a tak&e o sposobie obrazowania. Otó& dla osób wychowanych w domu o inteligenckich tradycjach b$dzie to prawdziwa przygoda. Prosty i pe!en wdzi$ku styl, bogate s!ownictwo, a wszystko u&yte do konstruowania obrazków i obrazeczków przypomina zabieg kadrowania, który dobry fotograf posiada, jak to si$ mówi, w ma!ym palcu. Mamy tak&e wyraziste pierwsze plany, a to, co si$ dzieje na drugich i trzecich, jest niby rozmazane i nie przykuwaj#ce uwagi, lecz jednak stanowi#ce istotne t!o, czytelne dla doros!ego. Szczerze mówi#c, nie wiem, czy Kaliszan sam z siebie na to wpad!, niejako instynktownie, czy te& podpowiedzia! mu to jaki' zaprzyja(niony literat. Jedno jest pewne: to dzia!a i podnosi walor nie tylko literacki, ale i poznawczy tej ksi#&ki. Jedna z rzeczy, które nieco m#c# ten sielankowy obraz, to nadmierna sk!onno'% do powracania do tych samych scen, przy u&yciu niemal tych samych zwrotów. Ten drobny w gruncie rzeczy mankament rekompensowany jest jednak zaletami, o których wspomina!em. W ostatniej cz$'ci opowie'ci widzimy autora u progu doros!o'ci. Przygoda w sopockim kasynie czy „dzikie” walki bokserskie na pok!adzie tajemniczego statku na gdy)skiej redzie to nie dziecinada. Dreszcz emocji wywo!any prawdziwym ryzkiem to jest ju& co' dla m$&czyzny. I tu wida%, &e pióro Kaliszana nabra!o rozp$du. Warto go mo&e namówi%, by Miejsca szcz!"liwe mia!y swój dalszy ci#g, w którym opisa!by chwile wa&ne dla jego dzia!alno'ci artystycznej, bo przecie& fotografowie tak&e maj# ciekawe &ycie, zw!aszcza w Gliwicach, gdzie autor zetkn#! si$ z takimi asami fotografii polskiej, jak Zofia Rydet czy Jerzy Lewczy)ski. Kaliszan ko)czy opowie'% swego rodzaju ho!dem dla dzielnicy Gliwic, w której si$ wychowa!: „Fenomen Trynku tkwi! w stworzonym przez ludzi tyglu wielkich emocji, we wzajemnym szacunku, przyja(niach, w rodzinach, które zna!em i nauczycielach, którzy mnie uczyli i wychowywali. Te rodziny i nauczyciele, czy mi si$ to podoba!o, czy nie, stawali si$ cz#stk# mnie. Oni s# zawsze przy mnie, bo kiedy chc$, mog$ ich w my'lach przywo!a% i wspomina%. Mojego 'l#skiego gniazda, w którym si$ wyklu!em, nie zamieni!bym nigdy na inne. By!o to moje miejsce szcz$'liwe”. Niewiele mo&na tu doda%. Chyba jedynie to, &e i gliwiczanie, i sopocianie znajd# w tej ksi#&ce wiele bliskich sobie obrazów (s# w niej tak&e m!odzie)cze prace Kaliszana) i niejeden powód do wzrusze). Ale nie tylko oni. Mog$ poleci% Miejsca szcz!"liwe ka&demu mi!o'nikowi dobrej prozy wspomnieniowej. Maciej Kaliszan: Miejsca szcz!"liwe. Gliwice 2014, ss. 201. 63 KUPA gruzu pozosta!a z dawnego wie"owca DOKP przy Spodku. Pra ce roz biór ko we trwaj# ju" rok, rozpocz$ to je w grud niu 2014 roku. Cze%& naziemna budynku zosta!a zburzona, teraz trzeba jeszcze tylko usun#& fundamenty. LISTOPADOWYCH pensji nie otrzymali pracownicy placówek o%wiatowych w Por$bie: Miejskiego Zespo !u Szkó! nr 1, Szko!y Podstawowej nr 2 i Szko!y Podstawowej nr 3. Po raz kolejny protestowali na sesji Rady Miejskiej. Jed nak bur mistrz Ryszard Spyra pozostawa! wyj#tkowo nieZapis wydarze" czu!y na ich argumenz miesi#ca ty. Po wta rza! tyl ko poprzedzaj#cego w kó!ko, "e bud"et zamkni$cie gminy %wieci pustkanumeru mi i nic nie da si$ zrobi&. Ale o swoje apana "e pan bur mistrz jako% potrafi! zadba&. BY!Y szef wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Piotrkowie i Katowicach, 78-letni Zdzis!aw W., zosta! oskar"ony przez szczeci'ski IPN o pope!nienie 36 zbrodni komunistycz nych, b$ d# cych jed no cze %nie zbrodniami przeciwko ludzko%ci. Chodzi o wydanie decyzji o internowaniu 36 dzia!aczy opozycji w 1981 roku. SPÓ!KI w$glowe mimo trudnej, a nawet katastrofalnej sytuacji finansowej – by wspomnie& cho&by szybuj#ce w dó! na gie!dach %wiatowych ceny w$gla – wyp!aci!y górnikom tzw. barbórkowe. Jastrz$bska Spó!ka W$glowa uczyni!a to w ratach, Kompania W$glowa w jednej transzy. Barbórki otrzymali tak"e pracownicy kopalni nale"#cych do Tauronu, W$glokoksu, Silesii czy Spó!ki Restrukturyzacji Kopal'. BIOLASOL to pierwszy polski p!yn do przemywania i przechowywania narz#dów do przeszczepów. Do tej pory polskie szpitale stosowa!y p!yny zagraniczne, g!ównie ameryka'skie, kanadyjskie czy holenderskie. Polski odpowiednik, o wiele ta'szy, stworzy! prof. Florian Ryszka z Farmaceutycznego Zak!adu Naukowo-Produkcyjnego „Biochefa” w Sosnowcu wraz z zespo!em wspó!pracowników. Sprawdzili go i stosuj# z powodzeniem transplantolodzy ze (l#skiego Uniwersytetu Medycznego. By& mo"e uda si$ rozpowszechni& Biolasol na inne szpitale. RZ"DOWY program finansowania zabiegów in vitro wyga%nie w po!owie przysz!ego roku i nie zostanie przed!u"ony. W Polsce tylko w Cz$stochowie b$d# dop!aca& do tej metody z publicznych pieni$dzy. Tutejszy program dofinansowania zabiegów in vitro trwa z powodzeniem ju" od 2012 roku i zosta! niedawno przed!u"ony do 2017 roku. KO#CZY si$ renowacja zabytkowych polichromii W!odzimierza Tetmajera i Henryka Uziemb!y w sosnowieckiej katedrze. Zosta!y one uszkodzone podczas po"aru %wi#tyni, jaki zdarzy! si$ tu pod koniec pa)dziernika 2014 roku. Ogie' pojawi! si$ na dachu MIESI!C 64 ko%cio!a od strony o!tarza. Zniszczone zosta!y wie"a, wyposa"enie, a przede wszystkim bezcenne malowid!a, które cz$%ciowo zalano wod# podczas akcji ratunkowej. NIEMAL gotowy jest ju" %ródmiejski odcinek Drogowej Trasy (rednicowej w Gliwicach. 493-metrowy tunel ma ju" betonowe jezdnie i strop. W grudniu trwa!o wyposa"ania obiektu m.in. w 212 lamp przejazdowych, 345 lamp wjazdowych i 122 ewakuacyjnych. Przyjecha!o te" 30 wielkich wentylatorów z Hiszpanii, dzi$ki czemu gliwicki tunel cho& krótszy od katowickiego (który liczy ok. 660 m), ma by& lepiej wietrzony. Gliwicki tunel b$dzie zaopatrzony w ponad pó! setki kamer z wideodetekcj#. Budowa tego odcinka DT( trwa od 2013 roku. FINISZ budowlany na Stadionie (l#skim nast#pi! w grudniu 2015 roku. Uko'czono monta" p!yt poliw$glanowych na licz#cym a" 43 tys. m kw. dachu. Teraz ju" tylko od bio ry tech niczne, któ re te" jed nak – z racji wielko%ci obiektu – potrwaj#. W!adze samorz#dowe województwa planuj#, "e stadion zostanie definitywnie oddany do u"ytku w po!owie 2017 roku. Zosta! on wyposa"ony w 24 skyboxy, czyli kilkunastoosobowe lo"e dla VIP-ów oraz dwa razy wi$ksz# lo"$ prezydenck#. Kolorystyka widowni ma by& utrzymana w niebiesko-"ó!tych barwach, natomiast na zewn#trz stadion otrzyma bia!o-czerwon# tonacj$. ZARZ"D województwa %l#skiego wspar! pomys!, by na Stadionie (l#skim rozgrywa! swoje mecze Ruch Chorzów. (l#ski klub jest jednym z dwóch – obok Pogoni Szczecin – klubów pi!karskiej ekstraklasy graj#cym na przestarza!ym stadionie. Zdaniem wicemarsza!ka Kazimierza Karolczaka, Stadion (l#ski powinien sta& si$ aren# domow# Ruchu Chorzów. W ko'cu i Stadion i Ruch s# krajanami, wi$c powinni si$ wspiera&. NOWYM wojewod# %l#skim zosta! Jaros!aw Wieczorek, gliwicki radny PiS, który 8 grudnia otrzyma! nominacj$ na to stanowisko. Powo!anie Wieczorka to spora niespodzianka, bo wydawa!o si$, "e wi$ksze szanse ma prof. Jan Wojty!a, za którym przemawia!o du"e do%wiadczenie. Nowy wojewoda ma 35 lat i jest – jak twierdz# jego znajomi – bardzo ambitny i pracowity. OLBRZYM – tylko na jedn#, ale za to jedyn#, bo sylwestrow# noc – wyrós! przy katowickim Spodku. Ju" w po!owie grudnia wida& by!o, "e Sylwester na tej scenie b$dzie huczny. Konstrukcja sceny by!a wysoka na sze%& pi$ter, a szeroka na 60 metrów. Polsatowski Sylwester z Katowic okaza! i%cie gor#cy i to mimo siarczystego mrozu. NOWE radiowozy, w liczbie 26., trafi!y do komend miejskich i powiatowych naszego województwa. 9 grudnia w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach odby!o si$ ich uroczyste przekazanie. Jeden radiowóz to koszt ok. 61 tysi$cy z!otych. $WI"TECZNE iluminacje s# kosztowne, ale za to efektowne. Warto by!o wy!o"y& troch$ miejskiej kasy, by poczu& klimat %wi#t. Na roz%wietlonym katowickim rynku stan$!a tym razem karoca z reniferami. *#cznie Katowice na %wi#teczny klimat wyda!y pó! miliona z!otych. I to nie jest najdro"ej. Wi$cej o ca!e 100 tys. z! p!aci Bielsko-Bia!a, a nieco mniej Tychy – 480 tys. z!. W Sosnowcu, tak jak rok temu, og!oszono przetarg na dzier"aw$ %wi#tecznych ozdób i przeznaczono na to 280 tys. z!. Dla porównania – Chorzów wyda! na dekoracje 458 tys. z!, w tym s# pieni#dze na zakup no- wych ozdób, zainstalowanie o%wietlenia i jego demonta". DIAGNOZA Spo!eczna, jak# przeprowadzi! zespó! naukowców pod przewodnictwem prof. Janusza Czapi'skiego okaza!a si$ druzgoc#ca dla Rudy (l#skiej. Wysz!o bowiem, "e jest to najbardziej patologiczne miasto w Polsce, w przeciwie'stwie np. do Jaworzna, gdzie do zjawisk patologicznych dochodzi najrzadziej. Wyniki zaszokowa!y samych mieszka'ców Rudy (l#skiej, jak te" w!adze miasta, które nie kryj#c zaskoczenia, nie zgadzaj# si$ z nimi, cho& „przyj$!y je z pokor#”. Policyjne statystyki, co ciekawe, nie potwierdzaj# naukowych „rewelacji”. W Rudzie (l#skiej by!o i jest spokojnie. ZABÓJCA ze strzelnicy w Chorzowie dosta! nie do"ywocie, o co wnioskowa!a prokuratura, a 25 lat pozbawienia wolno%ci z mo"liwo%ci# ubiegania si$ o warunkowe zwolnienie po 20 latach odsiadki. Taki wyrok zapad! 16 grudnia w S#dzie Okr$gowym w Katowicach w g!o%nej sprawie z 24 wrze%nia 2014 roku, kiedy to 25-letni wówczas Hubert Ch. zabi! na strzelnicy w Chorzowie 46-letniego instruktora. W ciele ofiary by!o 19 ran postrza!owych. Oskar"ony zamierza! opu%ci& budynek strzelnicy z broni#, ale na szcz$%cie powstrzyma! go jeden z w!a%cicieli obiektu. Ch. zamierza! bowiem zabija& ludzi w centrum Katowic. ODDANO ho!d dziewi$ciu górnikom – ofiarom brutalnej pacyfikacji kopalni Wujek dokonanej przez pluton specjalny ZOMO 16 grudnia 1981 roku. W 34. rocznic$ tragicznego zdarzenia odby!a si$ uroczysta msza %wi$ta, apel poleg!ych, ods!oni$to tablic$ pami#tkow# i z!o"ono kwiaty pod pomnikiem-krzy"em przed kopalni#. Natomiast 13 grudnia go%ci! pod pomnikiem prezydent Andrzej Duda. TRZYMILIONOW" pasa"erk# lotniska w Pyrzowicach okaza!a si$ Monika Dobrakowska mieszkaj#ca w Londynie od 10 lat. Pani Monika przylecia!a liniami WizzAir z portu Londyn-Luton. Nagrodzono j# dwoma biletami na lot tam i z powrotem w dowolne miejsce liniami WizzAir z portu w Pyrzowicach. Rekordzistka otrzyma!a równie" m.in. voucher prezentowy o warto%ci 5 tys. z!, a dealer BMW przekaza! jej voucher na weekendowe skorzystanie z jazdy limuzyn# bmw w!a%nie. SEJMIK województwa %l#skiego uchwali! bud"et na 2016 rok. Po stronie dochodów jest on ni"szy o 23 procent od tegorocznego, bo spad!a dotacja na Drogow# Tras$ (rednicow#. Planowane wydatki maj# wynie%& ok. 1,5 mld z!, dochody ok. 1,4 mld z!. Oznacza to w skrócie, "e trzeba b$dzie wzi#& kolejny kredyt na doko'czenie Stadionu (l#skiego, jak zwykle niedofinansowana b$dzie kultura. Ma!o %rodków przeznaczono te" na leczenie psychiatryczne. POGRZEB dwójki dzieci, czteroletniej dziewczynki i jej rocznego braciszka, potr#conych na przej%ciu dla pieszych w Tychach, mia! miejsce 22 grudnia w tyskiej parafii Ducha (wi$tego. Ta niepotrzebna tragedia wstrz#sn$!a nie tylko mieszka'cami Tychów, ale i ca!ego regionu. Przypomnijmy – do wypadku dosz!o 17 grudnia tu" po godz. 19. na przej%ciu dla pieszych ko!o sklepu Tesco. W przechodz#c# przez pasy matk$ z dzieci$cym wózkiem wjecha! 64-letni miko!owianin, którego – jak twierdzi – o%lepi!y %wiat!a samochodu jad#cego z ty!u. KRONIKARZ iblioteka w WilkowiB cach – gminie po!o"onej na pograniczu Beskidu #l$skie- Z *YCIA BIBLIOTEK Zdj"cia z archiwum GBP w Wilkowicach Ukrainy. Co roku nades!ane prace oraz liczba uczestników &wiadcz$ o du"ym zainteresogo i Ma!ego, licz$cej okowaniu i potrzebie organizowa!o 13 000 mieszka%ców – do mania konkursu. Udaje nam si' zaja 2015 roku (kiedy utworzono inspirowa( zarówno twórców Gminny O&rodek Kultury) by!a ludowych, jak i artystów profejedyn$ samorz$dow$ instytucj$ sjonalnych. Jeste&my jedn$ kultury. Ksi$"nica, maj$ca dwie z nielicznych instytucji, która filie w Bystrej i Mesznej, gromapodj'!a si' takiego zadania. dzi!a, opracowywa!a i udost'pNadsy!ane prace cechuje wynia!a – podobnie jak inne bibliosoki poziom i wy!onienie zwyteki publiczne w naszym ci'zców jest dla profesjonalnekraju – wytwory ludzkiej my&li. go jury nie!atwym zadaniem. Przez lata by!a równie" koordyNiektórzy twórcy s$ sta!ymi natorem wi'kszo&ci dzia!a% kuluczestnikami, ale co roku pojaturalnych podejmowanych na tewiaj$ si' te" debiutanci, którzy renie gminy. Dlatego pracownicy zazwyczaj bior$ udzia! w nabiblioteki to osoby z pasj$, posiast'pnych zmaganiach. Twórdaj$ce do&wiadczenie we wspó!czo&( laureatów mieli&my przypracy ze wszystkimi wilkowicjemno&( podziwia( ju" wiele kimi stowarzyszeniami oraz razy. To najcz'&ciej arty&ci, instytucjami, w tym zw!aszcza ze których dzie!a znajduj$ si' Bibliotekarze popularyzuj! kultur" ludow! tak#e w$ród najm%odszych w muzeach i prywatnych koszko!ami i przedszkolami. czytelników Nasi czytelnicy mog$ korzylekcjach na ca!ym &wiecie, sta( z 41 000 ksi$"ek. Jest to m.in.: Jan U&ciniak z Che!ma; w wi'kszo&ci nowy ksi'goGminna Biblioteka Publiczna w Wilkowicach Czes!aw i Maria Kubikowie zbiór, zakupiony po 2005 roku, z Czechowic; W!odzimierz systematycznie wzbogacany Ostoja-Lniski z Czerska; Jakub o nowo&ci wydawnicze. DotaGazurek z Istebnej; Jan Bojko cje na dzia!alno&( biblioteki s$ z Jaworzynki; Andrzej Pochoznaczne, a zakup ksi$"ek stanopie% z Ku)ni Raciborskiej; Stawi priorytet. Ca!y ksi'gozbiór nis!aw Kwa&ny i Mateusz G'zosta! uj'ty w katalogu on-line, bala z Mesznej; Emilia Le&niak a rejestracja wypo"ycze% w cenze Stryszawy; Zdzis!aw S!onitrali, jak i w filiach prowadzona ze #wi$tnik Górnych; Maria na jest elektronicznie. U"ytkownicy maj$ -Bia!ej mo"liwa jest jedna z najciekawszych Gatnar-Guzy z Wis!y; Anna i Eugeniusz Bodo dyspozycji 7 stanowisk komputero- form naszej dzia!alno&ci – propagowanie guccy, Aniela Stanek, Marta Walczak-Stawych z bezp!atnym dost'pem do Interne- sztuki ludowej i kontakty z jej twórcami. Ta siowska z Zakopanego; Leszek Cie&lik przygoda rozpocz'!a si' w ko%cu lat 90. z *ywca; a tak"e artystka z Ukrainy – Oksatu oraz skaner. Wilkowickie placówki biblioteczne s$ ubieg!ego wieku zorganizowaniem wysta- na Vynnychok. Pok!osie corocznych konch'tnie odwiedzane i – mimo "e mamy ju" wy koronek, bibu!kowych kwiatów i rze)b kursów to 13 wystaw w Wilkowicach w gminie dobrze funkcjonuj$cy GOK – t't- Stanis!awa Kwa&nego, cz!onka Stowarzy- oraz 28 poza gmin$ – w Szczyrku, Bestwini$ "yciem. S!u"ymy lokalnej spo!eczno&ci, szenia Twórców Ludowych. W 2002 roku nie, Chybiu i *ywcu. Wilkowicka ksi$"niproponuj$c bogat$ ofert' us!ug skierowa- Gminna Biblioteka Publiczna, pe!ni$ca ro- ca posiada niema!$ kolekcj' obrazów manych do szerokiej grupy odbiorców. Prowa- l' koordynatora dzia!a% kulturalnych, we lowanych na szkle autorstwa uczestników dzimy zaj'cia dla dzieci, lekcje bibliotecz- wspó!pracy z parafi$ &w. Micha!a w Wilko- konkursów. Mamy nadziej', "e uda nam si' ne, warsztaty artystyczne, kursy obs!ugi wicach zorganizowa!a pierwszy kon- utworzy( galeri', w której b'd$ one ekspokomputera, a tak"e organizujemy spotkania kurs – „#w. Micha! w rze)bie ludowej”. Pó)- nowane. z interesuj$cymi lud)mi. Pracownicy biblio- niej by!y nast'pne konkursy, których Coraz wi'cej osób odwiedzaj$cych biteki podejmuj$ wiele ró"nych dzia!a%, by jej przedmiotem sta!y si' zapomniane formy bliotek' jest zainteresowanych kultur$ lugo&cie mogli ciekawie i po"ytecznie sp'dzi( sztuki ludowej – malarstwo na szkle oraz dow$. Chc$ pozna( stare obrz'dy, wróci( czas. Pomagaj$ mieszka%com gminy i oko- grafika. do tradycji swoich pradziadków. Dlatego Od 2005 roku wystawy konkursowe or- gromadzimy literatur' z dziedziny etnogralicznych miejscowo&ci rozwija( swoje paganizowane s$ w „Galerii w Sieni” (wcze- fii, zbieramy wszelkie materia!y dotycz$sje, zdobywa( nowe umiej'tno&ci. Filie biblioteczne mieszcz$ si' w prze- &niej w domu katechetycznym). W pewnym ce twórców ludowych. Staramy si' zach'stronnych i estetycznie urz$dzonych loka- momencie postanowili&my nada( konkur- ci( do malo wania na szkle rów nie" lach. Centrala boryka si' z ciasnot$, jednak sowi inny charakter. Wymy&lili&my cykl najm!odszych czytelników, organizuj$c nie przeszkodzi!o to utworzy( w jej wn'- „Rok polski”. Rok by! i jest wyznaczany warsztaty prowadzone przez uznanych artrzu „Galerii w Sieni”, miejsca, znanego ju" przez powtarzaj$cy si' harmonogram prac tystów. W maju tego roku du"a grupa w okolicy, w którym ka"dy wchodz$cy w gospodarstwie, jak równie" przez rytua! dzieci i doros!ych tworzy!a pod fachow$ do ksi$"nicy w Wilkowicach musi si' za- &wi$t ko&cielnych. Taki wybór tematu opiek$ Marty Walczak-Stasiowskiej, w ratrzyma(. Od 2005 roku prezentujemy tu umo"liwia panoramiczne spojrzenie na prze- mach projektu „Dzie!o r$k i serc” prowadzie!a plastyczne. Ich autorami s$ zarów- sz!o&(, zachowanie od zapomnienia zwycza- dzonego przez Regionalny O&rodek Kultuno arty&ci lokalni, pokazuj$cy prace wyko- jów i obrz'dów naszych przodków. Sprzy- ry w Bielsku-Bia!ej. nane w zaciszu domowym lub na warszta- ja zastanowieniu si' nad nieprzemijaj$c$ Popularyzowanie sztuki ludowej w bibliotach, jak i twórcy cenieni w Polsce oraz poza prawd$ o rodzinie, autorytetach i relacjach tece jest mo"liwe dzi'ki "yczliwo&ci i zajej granicami. W galerii pokazywane by!y mi'dzyludzkich. anga"owaniu etnografów: Barbary Rosiek W ramach cyklu „Rok polski” odby!y si' z Muzeum Miejskiego w *ywcu, Teresy m.in. grafiki prof. Micha!a Klisia oraz obrazy &l$skich artystów nieprofesjonalnych m.in. tematyczne konkursy: „Adwent”, „*e%- Kurzyk z Parku Etnograficznego w #lemiecy”, „Od Zwiastowania do Zielonych #wi$- niu i nieocenionej pomocy Zbigniewa Miz kolekcji Stanis!awa Gerarda Trefonia. GBP realizuje równie" swoje autorskie tek”, „Bo"e Narodzenie. Od Wigilii do &w. cherdzi%skiego, Moniki Te&luk oraz Dariuprzedsi'wzi'cie, którym jest konkurs Szczepana”, „Wesele. Od namówin do we- sza Kocemby z Regionalnego O&rodka na rze)b' i malarstwo na szkle. Dzi'ki sela”. Kultury w Bielsku-Bia!ej. W rywalizacji cz'sto bior$ udzia! arty&ci wspó!pracy – czy wr'cz przyja)ni – z ReAGATA PROCHOWNIK gionalnym O&rodkiem Kultury w Bielsku- z zagranicy – ze S!owacji, Czech czy Powrót do kultury ludowej 65 66 go dyrektora Muzeum "l#skiego profesora Tadeusza Dobrowolskiego nie doczeka$a si! wówczas na ekspozycj!. Wybitny historyk sztuki, profesor Uniwersytetu Jagiello%skiego w Krakowie, dzi!ki wspó$pracy z Kuri# Biskupi# w Katowicach stworzy$ niezwykle cenny zbiór sztuki &redniowiecznej i nowo'ytnej (g$ównie rze(by i malarstwa) korzystaj#c z mo'liwo&ci penetracji zasobów sztuki ko&cielnej na terenie Górnego "l#ska. Wprawdzie pozyskiwane dzie$a pozostawa$y prawnie w$asno&ci# poszczególnych parafii, ale decyzj# Kurii Biskupiej od 1938 roku by$y one sukcesywnie przekazywane do ówczesnego Muzeum "l#skiego w charakterze depozytu. Pi!kny gmach muzealny, wzniesiony wed$ug projektu Karola Schayera nie mia$ oficjalnego otwarcia, uniemo'liwi$ je wybuch II wojny &wiatowej. Budynek muzeum zosta$ doszcz!tnie zniszczony przez okupantów, zbiory uleg$y rozproszeniu, wiele z nich rozgrabiono, a ocala$# cz!&) przewieziono do niemieckiego Landesmuseum w Bytomiu, gdzie w piwnicach przetrwa$y nie tylko czas okupacji, ale tak'e i okres PRL. Otwieraj#c Galeri! metropolita katowicki arcybiskup Wiktor Skworc przypomnia$ dramatyczn# histori! kolekcji, która dopiero w 1980 roku, dzi!ki „Solidarno&ci” i zabiegom ówczesnego biskupa katowickiego Herberta Bednorza zosta$a zwrócona diecezji katowickiej. W 1983 r. eksponaty przeniesiono do odzyskanego skrzyd$a Kurii Metropolitalnej, gdzie powsta$o Muzeum Diecezjalne. Jego pierwszym dyrektorem zosta$ ks. Józef Pawliczek. Niewielkie pomieszczenia pozwoli$y na ekspozycj! zaledwie cz!&ci cennej kolekcji, nadzieja na ich szersz# prezentacj! pojawi$a si! dopiero w trakcie organizacji nowej siedziby Muzeum "l#skiego na terenie dawnej kopalni „Katowice”. Wreszcie, po blisko osiemdziesi!ciu latach stara% i zabiegów, bezcenne dzie$a znalaz$y w$a&ciwe miejsce a Galeria "l#skiej Sztuki Sakralnej stanowi jedn# z najpi!kniejszych (je&li nie najpi!kniejsz#) ekspozycj! muzeum. – Kiedy dzi& wzmacniamy to'samo&) regionu, to trzeba równie' dzia$a% w przestrzeni historii i kultury – mówi$ podczas wernisa'u arcybiskup Wiktor Skworc. I z tej perspektywy patrz! na ten konieczny – w mojej ocenie gest kontynuacji – wzbogacenia zbiorów Muzeum "l#skiego o eksponaty sztuki sakralnej, przede wszystkim malarstwa i rze(by gotyckiej. Ten fakt pokazuje, i' histori! Górnego "l#ska spostrzegamy integralnie, co jest niezwykle wa'ne, kiedy zachodz# procesy odcinania si!, czy zapominania przesz$o&ci a nawet kwestionowania korzeni europejskiej cywilizacji. A eksponaty przemawiaj# – nie tylko form#, ale i tre&ci#; mówi# nie tylko o twórcach – cz!sto anonimowych, czy o mecenasach sztuki i kultury. Przypominaj# i przekazuj# te' prawd!, któr# komunikowa) mia$y ka'demu, kto na nie patrzy. Ostatecznie &wiadcz# o Prawdzie, której imi! zapi su je my z du 'ej li te ry – pod kre &li$ metropolita katowicki. Dyrektor Muzeum "l#skiego Alicja Knast przyzna$a, 'e otwarcie wystawy jest wielkim wydarzeniem w historii placówki, $#- Galeria !l"skiej Sztuki Sakralnej w Muzeum !l"skim Foto. Witold Koci'ski jedna z najbardziej wyczekiwanych To wy staw. Ko lek cja zgro madzo na w okresie mi!dzywojennym przez pierwsze- Uroczysto#$ otwarcia Galerii %l!skiej Sztuki Sakralnej. Na zdj"ciu: metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, cz&onek Zarz!du Województwa %l!skiego Henryk Mercik, dyrektor Muzeum %l!skiego Alicja Knast i kurator wystawy Henryka Olszewska-Jarema. Historia i sacrum Do pi!ciu udost!pnionych dotychczas w nowym gmachu Muzeum "l#skiego ekspozy$ cji sta%ych („"wiat%o historii” – Górny "l#sk na przestrzeni dziejów, Galeria sztuki polskiej 1800 – 1945, Galeria sztuki polskiej po 1945 roku, Galeria plastyki nieprofesjonalnej i „Laboratorium przestrzeni teatralnych – przesz%o&' w tera(niejszo&ci”) do%#czy%a kolej$ na – Galeria "l#skiej Sztuki Sakralnej, która zosta%a uroczy&cie otwarta 20 grudnia. czy bowiem zbiory dwóch instytucji – Muzeum "l#skiego i Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach, co sta$o si! mo'li we dzi! ki de cy zji me tro po li ty katowickiego abpa Wiktora Skworca, na mocy której w 2013 r. cz!&) zbiorów zosta$a przekazana w charakterze d$ugoterminowego depozytu. – Nie mo'na mówi) o historii tego regionu bez odniesienia do duchowo&ci Górno&l#zaków, która kszta$towa$a si! przez wieki i znajdowa$a swój wyraz w sztuce – przekonywa$ Henryk Mercik, cz$onek Zarz#du Województwa "l#skiego. – Bardzo odpowiada mi filozofia muzeum. Tam, gdzie kiedy& zje'd'a$o si! w g$#b ziemi, aby bardzo ci!'k# prac# zarabia) na chleb, teraz mo'emy odnajdywa) siebie, swoj# histori! dope$nion# o ten niezwykle wa'ny element duchowo&ci. Wystawa znajduje si! na poziomie – 4, tu' obok ekspozycji „"wiat$o historii – Górny "l#sk na przestrzeni dziejów”. Zamys$em organizatorów by$a aran'acja kolekcji w bliskim s#siedztwie z cz!&ci# historyczn#. – Chcieli&my, aby cho) w niewielkim stopniu przypomina$a ona wn!trze &wi#tyni – wyja&nia$a kurator wystawy Henryka Olszewska-Jarema. Mamy tu naw! g$ówn# i symboliczne wn!trze sakralne. Histori! i sacrum $#czy &wi!ta Barbara wspó$patronka diecezji katowickiej i opiekunka górników. Galeria "l#skiej Sztuki Sakralnej prezentuje ponad 100 eksponatów, które zosta$y rozmieszczone w czterech wydzielonych strefach. Obecnie scalony przedwojenny zbiór zosta$ wzbogacony obiektami, które Muzeum "l#skie pozyskuje na bie'#co. Mo'na tu podziwia) obiekty si!gaj#ce swym rodowodem drugiej po$owy XIV wieku a tak'e dzie$a stworzone pó(niej a' po wiek XVIII; od gotyku po sztuk! nowo'ytn#. Rze(by, obrazy olejne, wyroby rzemios$a artystycznego, g$ównie sprz!ty, szaty liturgiczne, elementy zdobie% o$tarzy, tabernakula… dzie$a o bogatych warto&ciach ideowych i artystycznych. Niejednokrotnie by$y one wykonywane do &l#skich &wi#ty% na specjalne zamówienia, g$ównie w warsztatach Krakowa, Wroc$awia i czeskiej Pragi. Jednym z najcenniejszych obiektów jest rze(ba Marii z Dzieci!tkiem z Knurowa datowana na rok 1420, stanowi ona reprezentacyjny przyk$ad przedstawie% zwanych Pi"knymi Madonnami. Jak informuj# muzealnicy zosta$a odnaleziona w latach trzydziestych XX wieku w wie'y knurowskiego ko&cio$a pw. &w. Wawrzy%ca, lecz jej stan wymaga$ gruntownej konserwacji, ale jak wida) praca si! op$aci$a, dzi& ta rze(ba jest ozdob# Galerii. Najstarszym, pochodz#cym z 1380 roku dzie$em jest drewniana rze(ba Tronuj!cej Madonny z Dzieci!tkiem, zosta$a ona odnaleziona w Miasteczku "l#skim w 1933 roku. Historyczno-edukacyjny charakter wystawy ma tak'e inny bardzo istotny wymiar, jak powiedzia$ metropolita katowicki, arcybiskup Wiktor Skworc jest „…to równie' przyk$ad wspó$pracy pa%stwa i Ko&cio$a dla dobra spo$ecze%stwa, które tak naprawd! mocne jest tylko kultur#, o czym nas przekonuje istnienie narodu bez w$asnej pa%stwowo&ci. A zatem – niech w kulturze i poprzez kultur!, a na jej s$u'bie s# muzea, buduje si! mocna to'samo&) spo$ecze%stwa i naszej ma$ej Ojczyzny, co jest szczególnie wa'ne wobec lokalnych i globalnych, a nawet cywilizacyjnych zagro'e%”. MARIA SZTUKA Maria z Dzieci'tkiem, Knurów, ok. 1420, drewno polichromowane, w#. Muzeum Archidiecezjalne w Katowicach Muzeum !l#skie GALERIA !L"SKIEJ SZTUKI SAKRALNEJ Zdj!cia: z mat. Muzeum "l#skiego $wi%ta Anna Samotrze&, Knurów, ok. 1390, drewno polichromowane, w#. Muzeum Archidiecezjalne w Katowicach Znaki i twarze miasta Kwatera witra!owa – Ukrzy!owanie, Mied"na, ok. 1440 – 1450, szk#o barwione w masie, o#ów, w#. Muzeum Archidiecezjalne w Katowicach 67 Zdj)cia: Piotr Solga Jubileusz profesora Micha!a Lisa 68 awi"zuj"c do przedwojennych tradycji Instytutu #l"skie$ N go w Katowicach, reaktywowanego w Opolu, od 2009 r. organizowane s" otwarte zebrania naukowe – „#rody w In$ stytucie #l"skim”. Ostatnie po%wi&cone prof. M. Lisowi (w 80. rocznic& urodzin i 50. pracy naukowej), po!"czono z pre$ zentacj" dedykowanego Jubilatowi 76. tomu Studiów #l"$ skich – II wojna !wiatowa na "l#sku. Antecedencje – przebieg – konsekwencje. Profesor jest zwi"zany z Instytutem #l"skim w Opolu od 1969 roku, gdzie obecnie kieruje Zak!adem Ba$ da' Historycznych, Niemcoznawczych i Bohemistycznych. Wy$ promowa! ponad 300 magi$ strów, a na Uniwersytecie Opolskim dotychczas 13 dok$ torów. By! wspó!redaktorem Encyklopedii Powsta$ "l#% skich. W latach 90. opubliko$ Dyrektor I" w Opolu dr in'. Katarzyna Widera sk(ada 'yczenia prof. wa! wyniki d!ugoletnich ba$ Micha(owi Lisowi z okazji jubileuszu 50. lecia pracy naukowej. da' nad polsk" ludno%ci" rodzim" Górnego #l"ska: – Polska ludno!& rodzima na "l#sku po II wojnie !wia% towej…; – Ludno!& rodzima na "l#sku Opolskim po II woj% nie !wiatowej (1945 – 1993). Kolokwium habilitacyjne zaliczy! pomy%lnie na Uniwersyte$ cie #l"skim w Katowicach, a prac" promocyjn" by!a rozpra$ wa Zwi#zek Harcerstwa Polskiego w Niemczech (1922 – 1939). Nominacj& na profesora tytularnego uzyska! w 1996 roku, trzy lata pó(niej zosta! profesorem zwyczajnym. Nawi"zy$ wa! do idei Józefa Kokota i Edmunda Osma'czyka wzna$ wiaj"c w 1997 r. polsko$niemiecko$czeskie sympozjum „Col$ loquium Opole”. Dorobek publikacyjny Profesora (nie Prof. Micha( Lis podczas otwartego zebrania naukowego „"roda w I"” licz"c artyku!ów prasowych) to blisko 700 pozycji, w tym z okazji ukazania si) 76. tomu „Studiów "l#skich”.. 12 zwartych (4 wspó!autorskie). Uka$ zuj"c wspó!czesne relacje polsko$nie$ mieckie, przypomina! o plebiscycie, powstaniach %l"skich i dzia!alno%ci Ro$ d!aków, si&ga! do tematyki regionalnej z uwzgl&dnieniem samorz"du teryto$ rialnego i mniejszo%ci niemieckiej. Pro$ fesor Micha! Lis zosta! uhonorowany wieloma wysokimi odznaczeniami pa'$ stwowymi, presti)ow" nagrod" im. Karola Miarki, odznakami: Zas!u)ony Opolszczy(nie i Za Zas!ugi dla Miasta Opola. Jubilat szczególnie sobie ceni Z!ote Medale: Uniwersytetu #l"skiego w Opawie i Uniwersytetu Opolskiego. Profesor Micha! Lis nie zamierza spo$ czywa* na laurach kontynuuj"c ak$ tywn" dzia!alno%* spo!eczn" i naukow", czego dowodem jest jego najnowsza praca – Mniejszo!& niemiecka na "l#% Prof. Michal Lis z córk# Ma(gorzat# opolsk# Na spotkaniu w MBP w Opolu – od lewej NN, sku Opolskim 1989 – 2014. Z baga'em dziennikark# podczas uroczysto!ci ods(oni)cia prof. Micha( Lis i jego syn ks. prof. Marek Lis, przesz(o!ci w realiach wspó(czesno!ci. pomnika Edmunda Osma$czyka na Wzgórzu Uni% znany filmoznawca, wyk(adowca Uniwersytetu wersyteckim w Opolu. Opolskiego. (jiw) Fot. Jerzy Stemplewski Fot. Jerzy Stemplewski Ad multos annos Profesorze – od !rodowiska naukowego, przy stole po lewej dr Danuta Berli$ska, prof. Kazimierz Szczygielski, po prawej prof. Krys*an Heffner. NOTATNIK KULTURALNY Redaguj!: Wies"awa Konopelska Jan Picheta Joanna Kotkowska Janusz Wójcik Maria Sztuka Jacek Sikora Pod patronatem „%l&ska” Obozy jenieckie Teschen poka#e Muzeum Górno$l!skie BYTOM. Od 27 stycznia do 17 kwietnia w Muzeum Górno!l"skim w Bytomiu czynna b#dzie wystawa po!wi#cona obozom jenieckim Lamsdorf i Teschen, jak te$ podleg%ym im komand pracy na Górnym &l"sku i w Zag%#biu Ostrawsko-Karwi'skim, funkcjonuj"cym w latach II wojny !wiatowej. – Trudna historia i pami#( o tych miejscach – mówi autorka projektu dr Joanna Lusek z Muzeum Górno!l"skiego, sta%a si# podstaw" dla powzi#cia czesko-polskiego projektu, któremu przy!wieca idea zachowania czasu, ocalenia miejsc i tysi#cy ludzkich dramatów od zapomnienia, jak równie$ konieczno!( zaakcentowania wieloaspektowo!ci recepcji wydarze' historycznych w kontek!cie do!wiadcze' je'ców wojennych o ró$nej przynale$no!ci armijnej oraz form pami#ci o miejscach ich internowania. II wojna !wiatowa jest definiowana w kategoriach chaosu i destrukcji oraz ludzkiego cierpienia, determinowanego uczuciem niepewno!ci i l#ku, ci"g%ej obawy o $ycie w%asne, przed utrat" bliskich i poczuciem wszechogarniaj"cej !mierci. W !wiecie zdominowanym podczas wojny przez poj#cie „nieustannej walki” ludno!ci cywilnej oraz $o%nierzy zmuszonych prze$ywa( traum# i niedogodno!ci $ycia w niewoli – egzystowa( w odosobnieniu – za drutami, wci"$ wa$ne wydaj" si# pytania i refleksje – w jakim wymiarze i czy nadal czas wojny oraz miejsca pami#ci obecne s" w !wiadomo!ci zbiorowej kolejnych pokole'? Na wystawie zaprezentowane zostan" materia%y archiwalne i eksponaty u$yczone przez Australian War Memorial, Centralne Muzeum Je'ców Wojennych w )ambinowicach-Opolu, Muzeum T*+ínska, Vojensk, historick, archiv w Pradze oraz osoby prywatne. Pokazane b#d" pami"tki, m.in. nie!miertelniki, karty obozowe, przyk%ady korespondencji, przedmioty codziennego u$ytku czy wytwory sztuki obozowej. Wystawa realizowana jest w ramach czesko-polskiego projektu naukowego „Vojenské zajatacké tabory Teschen béhem 2. Sv-tové války/Obozy jenieckie Teschen w latach II wojny !wiatowej” dofinansowanego ze !rodków Czesko-Polskiego Forum przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej. Realizatorami projektu s": Pavlína Badurová (Muzeum T*+ínska), Martin Kr.l (Muzeum T*+ínska, p.o.) oraz dr Joanna Lusek (Muzeum Górno!l"skie w Bytomiu). W ramach projektu organizowane s" tak$e inne wydarzenia. 17 lutego 2016 r. o godz. 17.00 zostanie pokazany film „Obóz w dwóch re$imach. &lady pami#ci o Lasowicacha”, odb#dzie si# tak$e spotkanie z re$yserk" Alicj" Schatton. Natomiast 23 marca 2016 r., godz. 17.00 Muzeum zaprasza na projekcj# filmu edukacyjnego „Lamsdorf/)ambinowice. Muzeum i miejsce pami#ci”, po%"czon" z prelekcj" po!wi#con" historii miejsca pami#ci w )ambinowicach z udzia%em Doroty Musia% i dr Anny Wickiewicz (Centralne Muzeum Je'ców Wojennych w )ambinowicach-Opolu). Laury dla ludzi kultury KATOWICE. Uroczysto!( wr#czenia nagród artystycznych, nagród dla m%odych twórców, a tak$e za upowszechnianie i ochron# dóbr kultury odby%a si# 14 grudnia 2015 roku w kinoteatrze Rialto w Katowicach. W imieniu Marsza%ka Województwa &l"skiego artystów uhonorowa% cz%onek Zarz"du Henryk Mercik. Je!cy przed barakiem. Stalag VIII B Teschen. "ród#o: Vojensk$ historick$ archiv w Pradze. Nagroda artystyczna Marsza%ka Województwa &l"skiego honoruje autorów najbardziej warto!ciowych dokona' artystycznych. Otrzymali j": Roman Kalarus – artysta plastyk, profesor prowadz"cy Autorsk" Pracowni# Plakatu w ASP w Katowicach; Przemys%aw Str"czek – muzyk, gitarzysta jazzowy, kompozytor, aran$er, pedagog; Ryszard Sypniewski – aktor teatru lalek. Nagroda Marsza%ka Województwa &l"skiego za upowszechnianie i ochron# dóbr kultury przyznawana jest autorom najbardziej warto!ciowych projektów i dokona' popularyzatorskich, a tak$e inicjatyw w zakresie zachowania dziedzictwa kulturowego regionu. Nagrod# odebrali: Roman Gatys – kolekcjoner, mi%o!nik !l"skiej porcelany; Marian Oslislo – profesor zwyczajny katowickiej ASP (Katedra Projektowania Graficznego); ks. Tadeusz Paluch – duchowny katolicki, animator kultury, spo%ecznik, mi%o!nik tradycji regionalnej. Nagroda Marsza%ka Województwa &l"skiego dla m%odych twórców przyznawana jest osobom, które nie przekroczy%y 35 roku $ycia, i jest form" wspierania i honorowania przez województwo !l"skie osi"gni#( m%odych artystów regionu. Nagrod# otrzymali: Przemys%aw Ficek – multiinstrumentalista, wspó%za%o$yciel i kierownik muzyczny kapel ludowych z regionu Beskidu /ywieckiego; Ewa Odyjas – architekt i urbanistka; Edyta Ostojak – aktorka Teatru Zag%#bia w Sosnowcu. Wcze!niej, w ramach sesji konserwatorskiej „Woda”, wr#czono nagrody w dziedzinie konserwacji zabytków, przyznawane osobom fizycznym lub prawnym za wybitne osi"gni#cia w zakresie ochrony zabytków na terenie województwa !l"skiego i opieki nad nimi. Uroczysto!( odby%a si# 10 grudnia. Zdobywcami nagrody zostali: Danuta Skrzypczyk (kategoria wykonawca) – absolwentka Uniwersytetu im. Miko%aja Kopernika w Toruniu Wydzia%u Sztuk Pi#knych w zakresie konserwacji i restauracji papieru i skóry zabytkowej; Wojciech Mszyca (kategoria inwestor) – emerytowany dziennikarz, kolekcjoner, badacz historii zabytków, popularyzator idei ochrony zabytków i opieki nad nimi. Wieczór u!wietni% wyst#p Beaty Przybytek – tegorocznej stypendystki Marsza%ka Województwa &l"skiego w dziedzinie kultury. Mi%dzynarodowy Konkurs Choreograficzny BYTOM. Od 28 do 31 stycznia w Bytomiu odbywa( si# b#dzie Mi#dzynarodowy Konkurs Choreograficzny Uczniów Szkó% Baletowych, którego organizatorem po raz dziewi"ty jest Ogólnokszta%c"ca Szko%a Baletowa im. Ludomira Ró$yckiego. Oprócz zmaga' konkursowych odbywa( si# b#d" warsztaty taneczne oraz koncert laureatów, którzy wyst"pi" na scenie Opery &l"skiej w Bytomiu. Organizatorzy stawiaj" sobie za cel rozwijanie i promowanie m%odych talentów choreograficznych, popularyzacj# ró$nych technik, umacnianie pozycji ta'ca w !wiecie a tak$e wyzwalanie postaw kreatywnych, wzbudzanie zami%owania do ta'ca oraz wzmacnianie poczucia w%asnej warto!ci. Konkursowi towarzyszy( b#dzie Mi#dzynarodowa Konferencja Naukowo-Dydaktyczn" pt. „Taniec, rytm, muzyka w nauce i polityce” organizowana we wspó%pracy z Akademi" Wychowania Fizycznego im. J. Kukuczki w Katowicach. Laureaci „Jednoaktówek po $l!sku” KATOWICE. „Jednoaktówka po !l"sku” to ju$ trwa%y element !l"skiej architektury kulturalnej. W 2015 r. odby%a si# pi"ta edycja 69 Foto. Muzeum $l#skie Gala wr!czenia nagród „Jednoaktówka po "l#sku” w Teatrze Korez w Katowicach „Modry” Leona Tarasewicza w Muzeum $l#skim. tego projektu. Niemal jednocze!nie organizatorzy otrzymali publikacj" 4 edycji konkursowej „Banhof” i zaprezentowali laureatów. Nades#ane teksty ocenia#o jury, w którym zasiedli specjali!ci od teatru, pisania i !l$skich tematów: Ingmar Villqist, Waldemar Szymczyk, Miros#aw Neinert, dyrektor teatru Korez, Robert Talarczyk, dyrektor Teatru %l$skiego oraz Piotr Zaczkowski, dyrektor Instytucji Kultury Katowice – Miasto Ogrodów. Spo!ród trzydziestu prac dramaturgicznych jury najwy&ej oceni#o „Bydzie lepiej” Marcina Melona, „Gdow"” Mateusza Czuby i „Husycko nalywka” Grzegorza Sztolera. W tegorocznym zbiorze jednoaktówek, zgodnie z regulaminem konkursu znajduj$ si" równie& prace wyró&nione: Romana Gatysa, Krystiana Ga#uszki, Marcina Szewczyka, Danuty Orenowicz, Joanny Sodzawiczny, Anny Wojtkowskiej-Witali i Romana Kocura. Jak podkre!li# jeden z jurorów, Waldemar Szymczyk, coraz cz"!ciej swój akces zg#aszaj$ zawodowi twórcy, prace z roku na rok s$ coraz ciekawsze i zawsze nawi$zuj$ do aktualnych sytuacji i problemów. Gala wr"czenia nagród tradycyjnie odby#a si" w Teatrze Korez w Katowicach. cza w historii tego muzeum moment nowego otwarcia i staje si" kamieniem w"gielnym tworzenia nowej tradycji artystycznej %l$ska” – pisa#a Anda Rottenberg, kurator ekspozycji. „Modry” to ho#d artysty dla %l$ska. By# alegori$ tego regionu, który wydaje si" surowy i nieprzyst"pny, lecz po bli&szym poznaniu l!ni wielobarwnym blaskiem. Instalacja nawi$zywa#a struktur$ zarówno do wie&y górniczej, jak i do charakteru holu centralnego, w którym by#a prezentowana. Spomi"dzy desek wyp#ywa#a na zewn$trz farba koloru niebieskiego, czyli modrego. To okre!lenie, pochodz$ce z j"zyka czeskiego i s#owackiego, zosta#o przyswojone przez mieszka)ców %l$ska. Leon Tarasewicz swoim dzie#em chcia# sk#oni' odbiorc" do zmiany my!lenia o %l$sku poprzez zach"cenie do odkrywania w sobie „modro!ci” – koloru nieba, marze) i m$dro!ci %l$zaków. Woda tematem sesji konserwatorskiej KATOWICE. %l$skie Centrum Dziedzictwa Kulturowego oraz %l$ski Wojewódzki Konserwator Zabytków przy wspó#pracy Wy&szej Szko#y Technicznej w Katowicach byli organizatorami kolejnej sesji konserwatorskiej. Tym razem jej tematem by#a: woda. Podczas sesji referaty wyg#osili: Jacek Owczarek („Woda – przyjaciel czy wróg zabytków?”), Aleksander Niedzielski („Woda jako czynnik rozwoju osadnictwa na przyk#adzie Gliwic”), Jan Gustaw Jurkiewicz („G#ówna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna – unikatowy zabytek hydrotechniki w europejskim górnictwie w"gla kamiennego”), Anna Syska („Mi"dzywojenna obyczajowo!' a architektura basenów”, Dorota G#azek („Od #a(ni do #azienki”), Ewa Caban („Szkolne zdroje i wodotryski”), Ewa Pokorska-O&óg („Obrona wie&y – historia gliwickich wie& ci!nie)”. Podczas konferencji odby#o si" wr"czenie nagród Marsza#ka Województwa %l$skiego „Za wybitne osi$gni"cia w dziedzinie konserwacji zabytków” oraz promocja tomu 7 „Wiadomo!ci Konserwatorskich Województwa %l$skiego” po!wi"conego wodzie oraz albumu „Styl gotycki wyklucza si"” autorstwa Anny Syski i Tomasza Kie#kowskiego. Po!egnanie z „Modrym” 70 KATOWICE. Dzie#o Leona Tarasewicza zatytu#owane „Modry”, powsta#o na otwarcie nowego gmachu Muzeum %l$skiego. Finisa& wystawy „Modry” odby# si" 2 stycznia. Instalacja by#a bezpo!rednio powi$zana ze sztuk$ „do miejsca”, czyli site specific art, obejmuj$c$ dzie#a zaprojektowane specjalnie do rozmaitych wn"trz, którym nadano funkcj" ekspozycyjn$. Dzie#a uwzgl"dniaj$ nie tylko charakter oraz architektur" miejsca, lecz i jego histori". Projekt Leona Tarasewicza stworzony dla Muzeum %l$skiego by# kontynuacj$ wcze!niejszych dzia#a) artysty, dialogu z „miejscem”, jego estetyk$ i mo&liwo!ciami. Tarasewicz od pocz$tku swej drogi twórczej pracowa# przy u&yciu klasycznych farb, jak i materia#ów nieoczywistych: betonu, desek, lampionów, luster. Wchodzi# swoim malarstwem na !ciany, pod#ogi i schody, budynki i place miejskie, uwzgl"dniaj$c specyfik" miejsca, w którym i dla którego tworzy#. „Zaproszenie Leona Tarasewicza do zagospodarowania przestrzeni galerii i stworzenia w niej sztuki odnosz$cej si" do tego konkretnego miejsca wyzna- „Twarz" w twarz” Renaty Bonczar O wystawie „Twarz$ w twarz” autorstwa Renaty Bonczar w galerii „Na &ywo” Radia Katowice tak mówi# Maciej Szczawi)ski: – Wybitna malarka prezentuje tym razem cykl swoich prac rozpi"ty formalnie mi"dzy fotografi$, grafik$ i plakatem. Zatem nowy ton. Nowa technika. Inne wyzwania i mo&liwo!ci. W przypadku artystów uznanych konwersje tego typu s$ raczej rzadkie, wi$&$ si" bowiem z ryzykiem braku akceptacji krytyki i publiczno!ci. Jak wszelka nowo!' – eksperyment narusza przyzwyczajenie. Bonczar wesz#a w t" niebezpieczn$ przestrze) !mia#o i energicznie, z pasj$ kreowania nowych wspó#brzmie) linii, koloru, rytmów i napi"', ale te& z niemniej siln$ motywacj$ introspekcji. Analizy w#asnych stanów psychicznych, my!li i przemy!le). To niezwykle bogaty i fascynuj$cy „wykres” ludzkiej i artystycznej samo!wiadomo!ci: ego sum! Ja Renata Bonczar! Oto moja (rozpoznawalna) twarz. Oczy. W#osy. Usta. Ja Kobieta. Ja Artystka. Oto moje szale)stwa, przeczucia i fantazmaty. Oto moje l"ki, ale te& frenezje i igraszki z w#asn$ to&samo!ci$. Moje maski, kostiumy, mo&liwo!ci”. Renata Bonczar jest artyst$ malarzem, absolwentk$ Akademii Sztuk Pi"knych w Krakowie Wydzia# Grafiki w Katowicach. Studiowa#a w pracowniach prof. Adama Hoffmana i prof. Jerzego Dudy Gracza, u którego w 1980 r. obroni#a dyplom z malarstwa. W 2004 r. w ASP w Katowicach uzyska#a stopie) doktora sztuki. Zdoby#a kilkana!cie nagród i wyró&nie) w najwa&niejszych konkursach malarskich Polsce, takich jak: Bielska Jesie), Konkurs Malarski im. R. Pomorskiego, Konkurs Malarski im. J. Spychalskiego, Festiwal Wspó#czesnego Malarstwa Polskiego. Obrazy i rysunki prezentowa#a na ponad sze!'dziesi"ciu wystawach indywidualnych i ponad dwustu w kraju i w !wiecie. Obrazy jej znajduj$ si" w wielu kolekcjach pa)stwowych i prywatnych. Laureatka licznych nagród i wyró&nie) w najwa&niejszych konkursach malarskich w Polsce. Zajmuje si" malarstwem rysunkiem i projektowaniem. Wyk#adowca akademicki. Organizatorka plenerów malarskich. Wieloletni kurator Mi"dzynarodowego Pleneru „Impresje Miko#owskie”. Mieszka w Katowicach. Marcina Bia#asa Pokój z widokiem KATOWICE. W Galerii Ateneum %l$skiego Teatru Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach odby#a si" kolejna wystawa – tym razem mo&na by#o zobaczy' grafiki Marcina Bia#asa z cyklu Pokój z widokiem. Marcin Bia#as urodzi# si" w Zawierciu, ma 38 lat, jest absolwentem katowickiej Akademii Sztuk Pi"knych. Dyplom – nagrodzony Foto. Zbigniew Sawicz Renata Bonczar w galerii „Na !ywo” Radia Katowice. medalem – zrealizowa! w 2004 r. w pracowni druku wkl"s!ego prof. Jana Szmatlocha. Bezpo#rednio po uko$czeniu studiów zwi%za! si", jako pedagog, z macierzyst% uczelni%, gdzie pracuje do dzi#. W 2011 r. uzyska! tytu! doktora sztuki. Zajmuje si" rysunkiem oraz grafik% warsztatow%. By! stypendyst% The Elizabeth Greenshields Fundation (Kanada, 2005), Fundacji im. Tadeusza Kulisiewicza (2006), Urz"du Marsza!kowskiego Województwa &l%skiego (2007), Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2007, 2010). Ma za sob% wystawy indywidualne w kraju (m.in. w Bielsku-Bia!ej, Katowicach, Warszawie, Bia!ymstoku, Kielcach i Sosnowcu) oraz za granic%: w Kanadzie (Trois-Rivierès), Rumunii (Ploiesti), Niemczech (Berlin), Irlandii (Dublin), Bia!orusi (Mi$sk) i Francji (Pary'). Swoje prace prezentowa! na ponad 120 wystawach zbiorowych w Polsce oraz mi"dzy innymi w Hiszpanii, Egipcie, Kanadzie, W!oszech, Turcji, Indiach, Tajlandii, Niemczech, Austrii, Chinach, Korei, Japonii, Brazylii czy USA. Laureat kilkudziesi"ciu nagród i wyró'nie$ na mi"dzynarodowych konkursach i przegl%dach grafiki, w#ród nich: Grand Prix V Triennale Grafiki w Bitoli (Macedonia), Nagrody Specjalnej Tureckiej Fundacji Kultury na I Biennale Grafiki w Istambule, nagród na V Triennale Grafiki w Kairze (Egipt), Biennale Grafiki Iosif Iser w Ploeszti (Rumunia), III Mi"dzynarodowym Konkursie na Ex Libris Toward Freedom w Lomazzo (W!ochy), ogólnopolskim konkursie na rysunek im Andriolliego w Na!"czowie, Nagrody Prezesa ZPAP na I Mi"dzynarodowym Biennale Wschodni Salon Sztuki w Lublinie czy Nagrody Fundacji im. Mariusza Kazany na Triennale Grafiki im. Tadeusza Kulisiewicza. Laureaci Nagrody imienia Stanis!awa Ligonia KATOWICE. Laureatami nagrody Polskiego Radia Katowice imienia Stanis!awa Ligonia zostali: Golec uOrkiestra, Prezes Górno#l%skiego Towarzystwa Lotniczego Artur Tomasik oraz arcybiskup Wiktor Skworc. Uroczysta gala odby!a si" w Studio Koncertowym Radia Katowice. Ceremonii, od kilku lat, towarzyszy równie' specjalne wyró'nienie. Wyrze(biona w w"glu statuetka !ele"niok Karlika wr"czana jest osobom i instytucjom, które w sposób szczególny propaguj% dorobek jej patrona, Stanis!awa Ligonia. Tegoroczn% nagrod" odebra! prof. Jan Malicki, dyrektor Biblioteki &l%skiej w Katowicach, staraniem którego oddano czytelnikom reprinty dwóch ksi%'ek Stanis!awa Ligonia: Wesela na Górnym #l$sku oraz Berów i Bojek #l$skich. "ywieckie jubileusze !YWIEC. 19 grudnia w )ywcu jubileusz 50-lecia pracy twórczej obchodzi! muzyk, folklorysta, kierownik Reprezentacyjnego Zespo!u Miasta )ywca „Ziemia )ywiecka” Jan Brodka. Równocze#nie jubileusz 35-lecia dzia!alno#ci twórczej obchodzi!a choreografka „Ziemi )ywieckiej” Krystyna Marcinkowska-Kwa#niewska. W sali Miejskiego Centrum Kultury w )ywcu dla jubilatów koncertowa!y zespo!y regionalne, którymi kieruj% wychowankowie Jana Brodki – Grojcowianie z Wieprza, Jode!ki z Radziechów, Magurzanie z *odygowic, Zbójnicko Kompania ze Szczyrku, )ywczanie z )ywca. W Zbójnickiej Kompanii gra syn jubilata Przemys!aw Brodka, nb. brat znanej piosenkarki Moniki Brodki, wyst"puj%cej od roku w USA. W reprezentacyjnym zespole funkcjonuje równie' grupa dzieci"ca. Do „Ziemi )ywieckiej” przychodzi m!odzie' od pi%tego ro- Marcin Bia%as, z cyklu Pokój z widokiem ku 'ycia. – Jest to najlepsza forma uwra'liwiania m!odego pokolenia na pi"kno kultury narodowej i ukszta!towania postawy szacunku do tradycji ich przodków – twierdzi Jan Brodka. Sprz#$enie zwrotne BIELSKO-BIA"A. 10 stycznia w Galerii Bielskiej BWA odby! si" wernisa' wystawy retrospektywnej Juliana Jacka Leszczy$skiego „Sprz"'enie zwrotne”. Otwarcie ekspozycji przypad!o w 80. rocznic" przyj#cia na #wiat artysty, który urodzi! si" w Stanis!awowie. Wystawa prezentuje obrazy z lat 60 – 80 XX w. – oleje na p!ótnie i gwasze na papierze oraz ostatnie niewielkie prace, g!ównie wykonane akrylem na tekturze. Dzie!a pochodz% z kolekcji Galerii Bielskiej BWA oraz ze zbiorów prywatnych. Dyrektor Galerii Bielskiej BWA Agata Smalcerz podkre#la, 'e styl artysty jest charakterystyczny. Fragmenty abstrakcyjne przeplataj% si" z figuratywnymi, a prace o #mia!ych zestawieniach barwnych s%siaduj% z bardziej subtelnymi kompozycjami. Twórc" inspiruj% arty#ci I po!owy XX w. – Picasso, Kandinsky, Miró i Klee. Artysta uko$czy! w 1961 r. ASP w Krakowie. W 1972 r. nak!adem LSW wyda! powie#+ „Szarlatan”. By! tak'e publicyst% Informatora Kulturalnego Województwa Bielskiego i Kalendarza Beskidzkiego. „Bezgraniczna” Polska BIELSKO-BIA"A. 3 grudnia 2015 r. w ramach X BMW Jazz Club w Bielsku-Bia!ej wyst%pi! czarnoskóry kompozytor i saksofonista #wiatowej s!awy Branford Marsalis. W projekcie „Bezgranicznie” gra! on polsk% muzyk" klasyczn%, jazzow%, a nawet ludow% – w aran'acjach Krzysztofa Herdzina – w towarzystwie Mino Cinelu, Marii Pomianowskiej, Adama Struga, Atom String Quartet, Marcina Wasilewskiego, Roberta Kubiszyna i Pedro Nazaruka. &piewa!a Anna Maria Jopek, która sprawowa!a piecz" nad artystyczn% stron% projektu wymy#lonego przez Marcina Kydry$skiego. Arty%ci w ATH BIELSKO-BIA"A. Wiele dzia!o si" w grudniu w Galerii Akademickiej Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Bia!ej, któr% prowadzi artysta, prof. ATH Ernest Zawada. Do 5 grudnia mo'na by!o ogl%da+ wystawy pn. „Trzy drogi: J"drzejko – Kli# – Kubica” oraz „Henryka Wojciechowska: Machinery in arts”. Od 8 grudnia 2015 do 15 stycznia 2016 r. trwa natomiast ekspozycja malarstwa prof. Antoniego Cygana – rektora ASP w Katowicach. Podczas wernisa'u wyst%pili tenorzy Rafa! Majzner i Pawe! Gabor oraz pianista Aleksander Teliga. Grudniowe premiery BIELSKO-BIA"A. Ostry finisz zaprezentowali w ko$cówce starego roku arty#ci bielskiej sceny dramatycznej. „Nocami i dniami b"d" t"skni+ za tob%” to przyd!ugi tytu! spektaklu opartego na „Nocach i dniach” Marii D%browskiej, którego premiera odby!a si" 5 grudnia na deskach Teatru Polskiego w Bielsku-Bia!ej. Adaptacji dokonali Zuzanna Bu+ko i Szymon Bogacz, a wyre'yserowa!a Julia Mark. Ostatniego dnia 2015 roku podczas wieczoru sylwestrowego zaprezentowano tam natomiast komedi" z 1960 roku „Boeing, boeing” francuskiego 71 Foto. Marek Makowski, archiwum AJD Foto. archiwum zespo!u Kapela „Ziemi %ywieckiej”. Pierwszy z lewej Jan Brodka. 11 grudnia w dniu &wi"ta Akademii im. Jana D!ugosza w Cz"stochowie w Filharmonii Cz"stochowskiej mia!o miejsce prawykonanie oratorium Jana 'ukciuka. dramaturga Marka Camolettiego o lowelasie i jego trzech kochankach stewardessach. Spektakl wyre!yserowa" Witold Mazurkiewicz. dzia" Kultury, Promocji i Sportu Urz$du Miasta Cz$stochowy w kategoriach: fotografia klimatyczna, reporterska oraz promocyjna. Jury (Jacenty D$dek, Jaros"aw Respondek, Grzegorz Skowronek, Justyna Warwas i Bartosz Fr#czek) nie przyzna"o Grand Prix. W&ród nagrodzonych znale)li si$ m.in.: Marcin Szp#drowski (fotografia klimatyczna), Andrzej Luda (fotografia reporterska), (ukasz Kolewi%ski (kategoria Zestaw zdj$*) czy Piotr Kras za ca"okszta"t pracy artystycznej (nagroda „Gazety Wyborczej”). Promocje w ksi!"nicy BIELSKO-BIA!A. 3 grudnia w Ksi#!nicy Beskidzkiej odby"a si$ promocja ksi#!ki autora o pseudonimie K.M. Bakow „Albatros i hiena”. Jest to krymina", którego akcja dzieje si$ w Bielsku-Bia"ej. Jego autorem jest tak!e bielszczanin – artysta grafik, pedagog, dr hab. Krzysztof Marek B#k. 10 grudnia w Ksi#!nicy Beskidzkiej odby"a si$ natomiast promocja ksi#!ki dla dzieci „Która to Malala?”. Jej autork# jest tak!e bielszczanka, znana autorka opowiada% i powie&ci dla dzieci i m"odzie!y Renata Pi#tkowska. 14 grudnia na promocj$ przybyli z kolei autorzy niemal 50 tekstów i bohaterowie Kalendarza Beskidzkiego 2016 – najstarszego rocznika na 'l#sku Cieszy%skim – wydawanego od roku 1960 w Bielsku-Bia"ej. Wydawc# jest obecnie Towarzystwo Przyjació" Bielska-Bia"ej i Podbeskidzia. W gronie uczestników spotkania promocyjnego byli Janusz Kohut, Gra!yna Krzanowska, Agnieszka Nowi%ska, Piotr Skucha, Gra!yna Staniszewska i Juliusz W#troba. Fina# Roku D#ugoszowskiego CZ"STOCHOWA. Akademia im. Jana D"ugosza w Cz$stochowie by"a jednym z podmiotów przypominaj#cych &redniowiecznego historyka. Inauguracja cyklu wydarze% odby"a si$ w czerwcu 2015 roku, w dzie% imienin patrona. Potem by"y sesje naukowe, wystawy, m.in. ze zbiorów Biblioteki 'l#skiej Jan D!ugosz (1415–1480) Chorograf. Historiograf. Heraldyk, a tak!e konkurs literacki inspirowany fragmentami Roczników. Natomiast 11 grudnia w dniu 'wi$ta Uczelni w Filharmonii Cz$stochowskiej mia"o miejsce prawykonanie oratorium Jana (ukciuka Jan D!ugosz – dziejopisarz Polski na mezzosopran, baryton, chór mieszany i ma"# orkiestr$. Wyst#pili: Katarzyna Suska-Zagórska, Dariusz Siedlik, Collegium Cantorum oraz chór Instytutu Muzyki AJD; dyrygowa" Jerzy Swoboda. Koncert przygotowano z okazji 88. urodzin kompozytora, który podobnie jak kronikarz urodzi" si$ w Brze)nicy, a zadedykowano go doktorowi honoris causa AJD prof. Marianowi Kisielowi. Oratorium sk"ada si$ z trzech cz$&ci. Tekst Juliusza (ukciuka opowiada o urokach Brze)nicy, przypomina !yciorys kronikarza, a tak!e korzysta z fragmentu dzie"a D"ugosza, Banderia Prutenorum. W czasie prawykonania kompozytor zosta" odznaczony Z"otym Medalem Zas"u!ony Kulturze Gloria Artis oraz medalem Merentibus. FotoCz$stochowa 72 CZ"STOCHOWA. O tym, !e w Cz$stochowie panuje dobry klimat dla rozwoju fotografii mo!na si$ by"o przekona* podczas tegorocznej pokonkursowej wystawy Grand Press Photo, któr# jak co roku udost$pniono na parkingu CH Schott od 13 listopada do 2 grudnia. W&ród 72 fotoreporterów znale)li si$ cz$stochowianie: Jakub Wosik, Maciek Nabrdalik, Jacenty D$dek, Jaros"aw Respondek, Grzegorz Skowronek. Na wernisa!u obecny by" autor Zdj"cia roku, Maciej Moskwa; taperk$ przygotowa" Krzysztof Nied)wiecki. Do ko%ca roku w Ratuszu mo!na obejrze* 51 prac 40 autorów (wybranych spo&ród 670 prac 94 osób) na pokonkursowej wystawie „Klimaty Cz$stochowy”, zorganizowanej ju! po raz dziesi#ty przez Wy- Zapami$tane z dzieci%stwa CZ"STOCHOWA. W Muzeum Cz$stochowskim w Ratuszu wci#! mo!na ogl#da* wystaw$ Bajki trzydziestolatków. Kultowe seriale i animacje lat 80. i 90, której kuratorem jest Ewelina M$drala-M"y%ska. Nie mog"o zabrakn#* najbardziej znanych produkcji polskich – Reksia, Bolka i Lolka, Misia Colargola, Kota Filemona…, a spo&ród zagranicznych – Muminków, S#siadów czy Wilka i zaj#ca. Na wystawie zgromadzono lalki filmowe, celuloidy, dekoracje, plakaty, fragmenty scenariusza, a tak!e materialne &wiadectwa popularno&ci bajek, czyli kartki pocztowe, ksi#!ki, czasopisma, komiksy, bajki utrwalone na przezroczach, ta&mach i p"ytach, klocki, puzzle, gry elektroniczne, planszowe, figurki… Eksponaty pochodz# z Muzeum Dobranocek w Rzeszowie (Wojciecha Jamy), Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Bia"ej, kolekcji prywatnych (Wojciecha Przylipiaka) oraz portalu BufetPRL. com. Zwyci$"y#a Diva CZ"STOCHOWA. W tym roku Ogólnopolski Festiwal Monodramów „42-200” zorganizowano pod has"em Kobieta. Spotkanie rozpocz$"a jeszcze w pa)dzierniku Gra!yna Kaznowska monodramem performatywnym W podró$y do na podstawie felietonów Adama Snarskiego Autobus do Polski, a nast$pnie w cztery niedziele listopada aktorki przedstawia"y prawdziwe albo fikcyjne kobiece biografie. Katarzyna Brzoza z Teatru Terminus a Quo Edwarda Gramonta zaprezentowa"a Star# kastylijk", Wioleta Komar z Teatru Rondo w S"upsku opowiedzia"a w Divie o Norze Sedler, deportowanej w czasie II wojny z Wiednia do "ódzkiego getta (re!. Stanis"aw Miedziewski), Jagoda Rall przedstawi"a Patty Diphusa na podstawie opowiadania Pedra Almodovara, a Mirella Rogoza-Biel Mari", opowie&* o laureatce Nagrody Nobla Marii Sk"odowskiej-Curie (re!. Stanis"aw Miedziewski, scenariusz Miros"awa Szawi%ska). Jury jednog"o&nie wskaza"o jako zwyci$!czyni$ Wiolet$ Komar. Gala po"#czona z pokazem nagrodzonego spektaklu odby"a si$ 13 grudnia. Aktorka zachwyci"a publiczno&* oszcz$dno&ci#, a jednocze&nie wyrazisto&ci# zastosowanych &rodków, które z"o!y"y si$ na psychologicznie z"o!ony portret – rozkapryszonej gwiazdy, +ydówki wspominaj#cej !ycie w getcie i dojrza"ej kobiety przygotowuj#cej si$ na spotkanie z synem, pozostawionym po aryjskiej stronie, dzieckiem jednego z niemieckich oficerów… Teatralne wspomnienia CZ"STOCHOWA. Z okazji 10. rocznicy &mierci Marka Perepeczki 10 grudnia Teatr im. Adama Mickiewicza zaprosi" cz$stochowian na koncert Perep. By"o muzycznie, &piewaj#co i filmowo – pokazano m.in. fragmenty filmu dokumentalnego Krzysztofa Foto. Marek Makowski, archiwum AJD W Filharmonii Cz!stochowskiej kompozytor Jan )ukciuk zosta" odznaczony Z"otym Medalem Zas"u%ony Kulturze Gloria Artis oraz medalem Merentibus. Harry Duda podczas spotkania autorskiego w MBP w Opolu w ramach XIII Opolskiej Jesieni Literackiej. Kasprzaka. By! to równie" wieczór promocji ksi#"ki zredagowanej przez Andrzeja Kalinina Marek Perepeczko w Cz!stochowie. Wspomnienia przyjació", na któr# z!o"y!y si$ wywiady z aktorem, a tak"e wspomnienia przyjació! – Sabiny Lonty, Tomasza S$towskiego, Emilii Krakowskiej czy biskupa Antoniego D!ugosza. Dzie% pó&niej na Cmentarzu Kule pochowano jednego z aktorów pami$taj#cych Marka Perepeczk$, Tadeusza Morawskiego, który pracowa! w naszym teatrze w latach 1984–2002. Tu przygotowa! ok. 50 ról, pocz#wszy od Papkina w Zem#cie (re". B. Michalik). Wyst$powa! m.in. w Locie nad kuku"czym gniazdem, Balladynie (Kanclerz) i Weselu (Hetman) w re"yserii Adama Hanuszkiewicza czy Mayday. Zmar! 5 grudnia, mia! 77 lat. cja sztuki Muzeum w Sosnowcu znacznie si$ wzbogaca. W plenerze 2015 uczestniczy!o 32 artystów, ich prace b$dzie mo"na ogl#da) w siedzibie muzeum do 24 stycznia. Wystawa odbywa si$ w ramach XVIII Sosnowieckich Spotka% Artystycznych. Honorowy patronat nad imprez# obj#! prezydent Sosnowca – Arkadiusz Ch$ci%ski. Poeta w obronie „Braci mniejszych” OPO LE. Har ry Du da, wy bit ny po eta i pu bli cy sta pod czas XIII Opolskiej Jesieni Literackiej zaprezentowa! publiczno'ci najnowszy tomik poetycki „Szczekanie ostatniego psa”. Autor znany z d!ugoletnich dzia!a% spo!ecznych na rzecz ochrony przyrody tym razem stan#! w obronie praw zwierz#t. Recytowane wiersze by!y nacechowane zarówno osobistymi prze"yciami poety, zwi#zanymi z odchodzeniem „(apka”, d!ugoletniego domownika i przyjaciela, jak równie" z uniwersalnymi przemy'leniami i spostrze"eniami, si$gaj#cymi do ró"nych zagadnie% ochrony praw zwierz#t. Do tomiku zosta!a wpisana przez autora „Powszechna deklaracja praw zwierz#t”, w której zapisano m.in. – Wszystkie zwierz!ta rodz$ si! z równym prawem do %ycia i do istnienia. &adne zwierz! nie mo%e by' (le traktowane lub by' obiektem okrutnego traktowania. Dlatego Harry Duda zdecydowanie pot$pia okrucie%stwa, pope!niane wobec „braci mniejszych” przez zwyrodnia!ych, zdemoralizowanych przedstawicieli gatunku homo sapiens, nie zas!uguj#cych na miano ludzi, kiedy podpalaj# bezbronne szczeni$ta, albo obdzieraj# "ywcem ze skóry stada fok. Harry Duda w dorobku twórczym ma ponad 30 ksi#"ek (g!ównie poetyckich) i ok. 3.000 publikacji rozproszonych oraz blisko 1000 audycji radiowych. Jest równie" autorem poetyckich uj$) wierszem wszystkich ksi#g m#dro'ciowych Starego Testamentu oraz pierwszej ksi$gi ST – „Genesis”, jak te" czterech Ewangelii pt. „Jezus Chrystus. Poetycka wizja czterech Ewangelii” (na 2000-lecie chrze'cija%stwa – dzie!o dedykowane Janowi Paw!owi II). Opublikowa! dwie ksi#"ki o tematyce katy%skiej. By! d!ugoletnim wspó!pracownikiem 'p. ks. pra!ata Zdzis!awa Jastrz$biec Peszkowskiego, kapelana Rodzin Katy%skich i Pomordowanych na Wschodzie oraz 'p. prof. med. Juliana Aleksandrowicza z Krakowa, wiceprezesa World Academy of Art and Science, z którym wspólnie napisa! ksi#"k$ pt. „U progu medycyny jutra” (PZWL Warszawa 1988). Organizatorem spotkania z Harrym Dud# by!a Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Jana Paw!a II w Opolu. Paradoks czasu SOSNOWIEC. 3 grudnia w Muzeum w Sosnowcu w Pa!acu Schoena otwarta zosta!a wystawa pt. Paradoks czasu wed"ug artysty wspó"czesnego. Jest ona pok!osiem pleneru artystycznego w Zakopanem, który odbywa si$ w ramach corocznych spotka% a ich tradycja si$ga roku 1989. Plenerowe spotkania s# okazj# do integracji artystów ró"nych pokole% a tak"e do promowania m!odych debiutuj#cych twórców, zwi#zanych z Sosnowcem. Dzi$ki obowi#zuj#cej zasadzie przekazania po jednej pracy przez ka"dego uczestnika pleneru, kolek- !ródmie"cie po liftingu CZELAD!. 19 grudnia czeladzianie 'wi$towali otwarcie odnowionego 'ródmie'cia. Nowe schody, parkingi, plac przed Urz$dem Miejskim prze"y!y w tym dniu prawdziwe obl$"enie. Jarmark 'wi#teczny zaspokoi! gusty niemal ka"dego. Oczywi'cie najwi$ksz# atrakcj# by!y r$kodzie!a czeladzkich twórców i urokliwa zagroda z reniferami, które po raz pierwszy zawita!y do XIII-wiecznego grodu nad Brynic#. Symbolicznego przeci$cia wst$gi dokonali w!odarze miasta z burmistrzem na czele. Nie zabrak!o kolorowego pokazu w wykonaniu Teatru Ognia „Nam-Tara”. A jak przysta!o na czas 'wi#teczny, do pó&nego wieczora, za spraw# elektryzuj#cego zespo!u „Avocado” w 'ródmie'ciu go'ci!y kol$dy i pastora!ki. Dwaj wielcy Francuzi D"BROWA GÓRNICZA. 17 grudnia Towarzystwo Przyjació! D#browy Górniczej i Muzeum Miejskie „Sztygarka” przygotowali niezwyk!# imprez$. Podsumowanie projektu Bartholdi i Gravier – francuskie konteksty dzie" sztuki zwi$zanych z przemys"em XIX i XX wieku w województwie #l$skim przybra!o niecodzienn# opraw$. Uczestnicy spotkania, które odby!o si$ w muzeum „Sztygarka” mogli nie tylko wzbogaci) swoje biblioteki o ciekawe wydawnictwa ale tak"e posmakowa) francuskiej kuchni. Impreza by!a pok!osiem kolejnej edycji projektu o polsko-francuskich zwi#zkach sztuki i przemys!u z naszego regionu, pn. Bartholdi i Gravier. Od kilku lat TPDG wspólnie z d#browskim muzeum wydaje miniaturowe zeszyty serii „Industriae Theatrum ex Silesia”. Czwarty tomik (2015), po'wi$cony zosta! zachowanym i na nowo odkrytym dzie!om dwóch Francuzów. – Pierwszy z nich – jak wyja'nia kustosz Magdalena Cyankiewicz – to #wiatowej s"awy rze(biarz, który ws"awi" si! realizacj$ najbardziej rozpoznawalnego symbolu Nowego Jorku, jakim jest bez w$tpienia Statua Wolno#ci, a drugi to osiad"y w Polsce Francuz, znakomity dzia"acz mi!dzynarodowego ruchu architektonicznego, twórca m.in. budynku warszawskiej ASP i wielki mi"o#nik stolicy. W naszym regionie sylwetki tych dwóch Francuzów – Bartholdiego i Graviera – po"$czy"o jedno miejsce, w którym zobaczy' mo%na ich niezwyk"e prace. To dawna Szko"a Górnicza „Sztygarka” (obecnie Zespó" Szkó" Zawodowych im. S. Staszica), a tak%e zlokalizowane pod jednym adresem Muzeum Miejskie „Sztygarka” w D$browie Górniczej. Projekt „Bartholdi i Gravier. Francuskie konteksty dzie! sztuki zwi#zanych z przemys!em XIX i XX wieku w województwie 'l#skim” zosta! dofinansowany ze 'rodków bud"etowych Samorz#du Województwa *l#skiego. Nowy Jork w B#dzinie B#DZIN. Co !#czy B$dzin Warszaw$, Wiede%, Berlin, Londyn, Pary" i Nowy Jork? Okazuje si$ "e mimo tysi$cy kilometrów dzie- 73 Foto. Jacek Sikora Foto. z mat. UM Czelad& W odnowionym w Czeladzi %ródmie%ciu królowa!y … renifery. l!cych te miasta "wi#ta Bo$ego Narodzenia wsz#dzie s! niemal takie same, bez wzgl#du na szeroko%& geograficzn! nios! te same ciep'e emocje, t# sam! radosn! atmosfer#. Niedowiarków przekona o tym goszcz!ca w Podziemiach B#dzi(skich wystawa „Niegdysiejsze %niegi. Zima w metropoliach” przygotowana przez b#dzi(skie muzeum. Eksponaty przyw#drowa'y z Domu Spotka( z Histori! w Warszawie. Prezentowane fotografie obrazuj! zwyczaje i atmosfer# "wi!t Bo$ego Narodzenia w wielkich %wiatowych metropoliach w pierwszej po'owie XX wieku. Widoki z Warszawy, Wiednia, Berlina, Londynu, Pary$a i Nowego Jorku '!czy magia %wi!tecznego nastroju. O „cieszy!skim mateczniku” ZAOLZIE. Dyrektor Biblioteki Regionalnej w Karwinie Halina Molin oraz szefowa Oddzia'u Literatury Polskiej tej instytucji Helena Legowicz, by'y „matkami chrzestnymi” najnowszej publikacji o "l!sku Cieszy(skim, ksi!$ki prof. Daniela Kad'ubca „W cieszy(skim mateczniku”. Wieczór promocyjny tej wa$nej ksi!$ki, wydanej przez Kongres Polaków, odby' si# w ostatni wtorek roku 2015 w Kawiarni Literackiej regionalnej ksi!$nicy i przyci!gn!' wielu mi'o%ników s'owa oraz historii i tradycji naszego regionu. – Ta moja nowa publikacja jest dwucz#%ciowa – powiedzia' nam prof. Kad'ubiec. – Pierwsza jest po%wi#cona cieszy(skiej tradycji kulturowej: sk!d si# wzi#'a, co si# na ni! sk'ada i sk'ada'o, co j! kszta'towa'o, dlaczego jest taka a nie inna. Przy czym jest to spojrzenie nie lokalne, ale %rodkowoeuropejskie, zahaczaj!ce w'a%nie o takie zagadnienia. Cz#%& druga po%wi#cona jest gwarom cieszy(skim, szczególnie zaolzia(skim i obala, moim zdaniem, wiele stereotypów z tym zwi!zanych, m.in. ten, $e gwary te s! jak!% polsko-czesko-niemieck! mieszanin!. Analizuj# ich system gramatyczny, ale te$ nazewniczy i inny, a analiza ta w stu procentach potwierdza star! tez# profesora Aleksandra Brücknera, $e mowa "l!zaków jest j#zykiem Reja i Kochanowskiego. Uwa$am nieskromnie, $e problemy poruszane w tej publikacji nie by'y dotychczas omawiane w takim zakresie, na takim materiale i tak systemowo – podkre%li' autor. Rok na szkle malowany 74 ZAOLZIE. Przed rokiem tu$ po "wi#tach Bo$ego Narodzenia zaskoczy'a nas smutna wiadomo%&. 29 grudnia 2014 r. zmar' Antoni Szpyrc, znany twórca ludowy, autor obrazów na szkle, znawca folkloru i tradycji górali beskidzkich, a przede wszystkim historii swojego rodzinnego miasta, Jab'onkowa. Chcieli%my Mu 1 stycznia z'o$y& $yczenia z okazji 65. urodzin. Zamiast tego udali%my si# 5 stycznia na Jego pogrzeb. Zaolzie jednak pami#ta o Szpyrcu, nie zapomina Go Jab'onków, miasto, o którym wyda' tyle ksi!$ek, którego mieszka(ców i miejskie pejza$e uwieczni' na swoich obrazkach malowanych na szkle. I te w'a%nie obrazki mo$na ogl!da& w wydanym w'a%nie przez jab'onkowski Urz!d Miasta (wspólnie z bratem %w. Antoniego Szpyrca, W'adys'awem) kalendarzu %ciennym na rok 2016, który nosi nazw# – jak$e inaczej – „Na szkle malowane”. Kalendarz mo$na ju$ kupi& w jab'onkowskim Centrum Informacji Turystycznej. W'odarze miasta za% zapowiadaj!, $e najpó)niej w lutym zaprosz! nas na wystaw# obrazków Antka... Prezes ZG PZKO, Jan Ry!ko i przewodnicz"cy Sekcji Historii Regionu, Stanis!aw Gawlik wr#czyli dyplom uznania m.in. historykowi Krzysztofowi Nowakowi z Uniwersytetu $l"skiego w Katowicach. Prezenty pod gwiazdami ZAOLZIE. Choinka i podarunki pojawi'y si# w sobot# 19 grudnia w sali teatralnej Domu Kultury „Trisia” w Trzy(cu podczas Koncertu "wi!tecznego PZKO. Na scenie, stylowo przybranej kurtyn! z migocz!cymi gwiazdami, postawiono tak$e stó' wigilijny, a przy nim zasiad' Tadeusz Filipczyk z rodzin!. Wnuczka Karolinka pomaga'a dziadkowi rozpakowywa& podarunki odnosz!ce si# do poszczególnych zespo'ów Polskiego Zwi!zku Kulturalno-O%wiatowego, które kolejno przedstawia'y ta(ce ze swojego bogatego repertuaru. I tak na przyk'ad miot'a to by' podarunek od zespo'u „Bystrzyca”, który zata(czy' mietlorza, ciupaga od góralskiego „Zaolzia” i „Zaolzioczka” z Jab'onkowa, zegar od „Oldrzychowic”, które zata(czy'y m. in.”Godziniorza”. „Suszan” z do niedawna górniczej Suchej Górnej symbolizowa' w#giel, za% zespó' – gospodarza koncertu – „Olz#” domek z piernika, bo to przecie$ „W Cieszynie na rynku wedle piernikorza...”. „B'#dowic” przynios'y o'omunieckie serki oraz matrioszka, bo ze sceny zabrzmia'a piosenka „O'omuniec piekne miasto” i by'a rosyjska wersja polki. *yczenia %wi!teczne z'o$y' zebranym prezes PZKO, Jan Ry'ko, oraz Tadeusz Filipczyk, który pos'u$y' si# wierszem ze s'owami: „Tó$ wóm $yczym zdrowie, kochani ludkowie, niech was opatruje Niebiesko Dziecina! Tego wóm $yczym jo i ca'o moja rodzina”. Historycy "wi#towali 50$lecie ZAOLZIE. Sesj! naukow! uczcili 5 grudnia swoje 50-lecie cz'onkowie Sekcji Historii Regionu przy Zarz!dzie G'ównym Polskiego Zwi!zku Kulturalno-O%wiatowego w Republice Czeskiej. Wspólnie z nimi %wi#towali jubileusz w sali konferencyjnej „Bajka” w czeskocieszy(skiej siedzibie ZG PZKO historycy i sympatycy jubilatki z obu brzegów Olzy. Dzia'alno%& SHR w roku jubileuszowym podsumowa' prezes Sekcji, Stanis'aw Gawlik. 50 lat pracy zaolzia(skich historyków i ich dorobek przypomnia' w swoim wyk'adzie dr hab. Krzysztof Nowak z Uniwersytetu "l!skiego w Katowicach. Natomiast drugi wyk'adowca, prof. Me+islav Borák z Uniwersytetu "l!skiego w Opawie swój wyk'ad po%wi#ci' artyku'om historycznym ukazuj!cym si# w zaolzia(skiej polskiej prasie („G'os Ludu”, „Zwrot”, „Kalendarz "l!ski”) w latach 1989–1992. Obaj go%cie, od lat wspó'pracuj!cy z Sekcj! Historii Regionu, odebrali te$ z r!k Stanis'awa Gawlika i prezesa ZG PZKO, Jana Ry'ko, dyplomy uznania. Kolejne dyplomy przyznano nieobecnym na uroczysto%ci historykom: Romanowi Baronowi i Grzegorzowi G!siorowi oraz cz'onkowi-korespondentowi SHR z Londynu, Wojciechowi Janikowi. W skrócie ! Wystawa „Heinrich Schulz-Beuthen. *ycie-twórczo%&-inspiracje” oraz towarzysz!ca jej promocja biografii artysty autorstwa dr Joanny Lusek odby'a si# w Muzeum Górno%l!skim w Bytomiu. ! W Miejskiej Galerii Sztuki MM w Chorzowie odby'o si# spotkanie, którego tematem by'o $ycie, dzie'o i dziedzictwo doktora Ludwika Guttmanna – lekarza zwanego „ojcem Paraolimpiady”. ! Górno%l!skie Towarzystwo Przyjació' Nauk im. Walentego Ro)dzie(skiego w Katowicach oraz Chorzowskie Centrum Kultury byli Foto. Danuta Chlup Na Koncercie "wi#tecznym w Domu Kultury „Trisia” w Trzy$cu nie mog%o zabrakn#& Zespo%u Pie'ni i Ta$ca „Olza”. organizatorami spotkania z Barbar! Gruszk!-Zych – poetk!, pisark!, dziennikark! autork! ksi!"ki „Wojciech Kilar. Takie pi#kne "ycie”. ! Wystaw# fotografii Micha$a Ca$y, cz$onka Zwi!zku Polskich Ar ty stów Fo to gra fi ków (od 1983 r.), za ty tu $o wa n! „Dol ny %l!sk – miasta i miasteczka” pokaza$o Muzeum Historii Katowic. ! Na „Adwentowe medytacje” zaprasza$a do Archikatedry Chrystusa Króla w Katowicach Instytucja Promocji i Upowszechniania Muzyki „Silesia”, wykonawcami koncertu byli: El"bieta Grodzka-&opuszy'ska – sopran, Julian Gembalski – organy i Henryk Gembalski – skrzypce. ! Muzeum w Chorzowie zaprasza$o na wyk$ad dr. Jacka Kurka „Dziewi#( s$ów o kulturze. Pi#kne niechciane… O architekturze z$ych czasów”. ! Na wieczór autorski Jerzego Wo)niaka po$!czony z prezentacj! debiutanckiej powie*ci „Mazur” zaprasza$a Stacja Artystyczna w Gliwicach. ! Konferencja podsumowuj!ca realizacj# projektu „Przeciwdzia$anie mi#kkiej dyskryminacji osób mówi!cych po *l!sku” odby$a si# 11 grudnia w sali kina Planet Cinema w Katowicach. Referaty wyg$osili Xabier Kintana, sekretarz Akademii J#zyka Baskijskiego, dr hab. Ewa Michna, dr hab. Ma$gorzata My*liwiec, dr Artur Czesak, dr Tomasz S$upik i Weronika %l#zak-Tazbir. Organizatorem konferencji by$o Towarzystwo Kultywowania i Promowania %l!skiej Mowy Pro Loquela Silesiana. ! Zwyci#zc! II Konkursu Kompozytorskiego im. K. Szymanowskiego zosta$ Daniele Gasparini z W$och. Jego kompozycja nosi tytu$ „Snowise, snowhere, snoway. Snowsence”. Drug! nagrod# otrzyma$ Hyunsuk Jun (Korea P$d.) za kompozycj# pt. „Vistara”, trzeci! – Jonathan Posthuma (Stany Zjednoczone) za „Strings of Pearls”. Wyró"nienie jury przyzna$o polskiemu kompozytorowi Andrzejowi Kara$owowi za utwór „Multicolour Horizon”. Przedmiotem konkursu by$ utwór na wielk! orkiestr# symfoniczn!, o czasie trwania 10–20 minut. Nades$ano 139 prac z 35 krajów. Partytury ocenia$o jury w sk$adzie: Eugeniusz Knapik – przewodnicz!cy, Krzysztof Meyer, Rafa$ Augustyn i S$awomir Czarnecki. Nagrodzone kompozycje zostan! wykonane przez Narodow! Orkiestr# Symfoniczn! Polskiego Radia w Katowicach, Filharmoni# im. Karola Szymanowskiego w Krakowie oraz Akademick! Orkiestr# Symfoniczn! im. Karola Szymanowskiego w Katowicach w sezonie koncertowym 2016/2017. ! Do 28 lutego 2016 r. w Muzeum %l!skim mo"na ogl!da( wystaw# „Z g$#bi. Arty*ci Muzeum %l!skiemu”, b#d!c! barwn! mozaik! wspó$czesnej sztuki polskiej tworzon! przez 30 czo$owych polskich artystów. Ekspozycja znajduje si# w budynku muzeum przy ul. T. Dobrowolskiego 1. Do zaprezentowania swoich prac zaproszono m.in.: Magdalen# Abakanowicz, Wojciecha Fangora, Izabel# Gustowsk!, Romana Kalarusa, Zofi# Kulik, Paw$a Althamera, Przemys$awa Lasaka, Adama Myjaka, Joann# Sosnowsk!, Jerzego Truszkowskiego i Artura +mijewskiego. Organizatorzy zaproponowali artystom zaprezentowanie jednego dzie$a dedykowanego Muzeum %l!skiemu z uprawianej przez nich kategorii sztuki: malarstwa, rze)by, fotografii, plakatu, instalacji, wideo-artu, które wyrazi*cie definiuje ich artystyczn! to"samo*(. Punktem wyj*cia wystawy jest przestrze' Muzeum %l!skiego, jako miejsca dialogu przesz$o*ci z tera)niejszo*ci!, skierowanego ku przysz$o*ci, gdzie budowana jest atmosfera otwarto*ci na sztuk#, bez wzgl#du na jej tradycyjny czy awangardowy charakter. ! Wokalista Wojciech Myrczek i pianista Pawe$ Tomaszewski wyst!pili z koncertem improwizacji jazzowych 18 grudnia w sali koncertowej PSM w Bielsku-Bia$ej. Zaprezentowali m.in. nowe aran"acje utworów z repertuaru Franka Sinatry, Nata King Cole’a i duetu Bill Evans – Tony Bennett. ! 11 grudnia w klubie Aquarium Galerii Bielskiej BWA wyst!pi$a wokalistka jazzowa, autorka 11 p$yt solowych, bielszczanka Beata Bednarz. %piewaczce towarzyszy$a inna artystka z Bielska-Bia$ej – pianistka Dorota Zazi!b$o. ! 10 grudnia w Galerii Bielskiej BWA odby$y si# projekcje najlepszych filmów krótkometra"owych z ró"nych krajów *wiata. Emitowano je w ramach polskiej edycji festiwalu Future Shorts – Autumn Season organizowanego przez Fundacj# Ad Arte. ! 15 grudnia na Bielskiej Scenie Kabaretowej zaprezentowa$ si# m.in. jej gospodarz Piotr Skucha ze swym kabaretem TON oraz Andrzejem Grabowskim. Kabaret TON (Gabriela Jasku$a, Sabina G$uch, Olga &asak, B$a"ej Olma, Juliusz W!troba i Piotr Skucha) robi teraz furor# w sieci wskutek emitowanej tam nieko'cz!cej si# opowie*ci – piosenki o… dudach. ! W Muzeum Drukarstwa – galerii „Przystanek Grafika” w Cieszynie 7 stycznia 2016 r. otwarto wystaw# fotografii autorstwa Mariana Dembinioka pt. „Dziesi#( razy staw”. Marian Dembiniok jest dyrektorem Muzeum %l!ska Cieszy'skiego i nie prezentowa$ si# dot!d zbyt cz#sto publicznie jako zdolny fotografik. ! Towarzystwo Mi$o*ników Ziemi +ywieckiej i Grupa Literacka „Gronie” zorganizowa$y 18 grudnia ub. r. jubileuszowe spotkanie z okazji 35-lecia pracy twórczej Walerii Prochownik. Znana sporyszanka jest ludow! poetk!, autork! opowiada' i gaw#dziark! oraz laureatk! ubieg$orocznej Nagrody im. Oskara Kolberga „Za zas$ugi dla kultury ludowej 2015 r.”. ! W ramach projektu Centrum Dialogu Mi#dzykulturowego – Wielokulturowo*( w Cz#stochowie wyst!pi$ Teatr +ydowski Estery Rachel i Idy Kami'skich oraz Cyga'ski Teatr Muzyczny Terno z Gorzowa Wielkopolskiego. ! W OPK Gaude Mater w Cz#stochowie odby$a si# promocja ksi!"ki Cz!stochowy historie mniej znane Zbis$awa Janikowskiego. ! 17 grudnia Napoleon Bonaparte zawita$ do d!browskiej „Sztygarki”, która go*ci$a twórców gry bitewnej (figurkowej) „Bogowie Wojny – Napoleon”. ! Sosnowieckie Centrum Sztuki zainaugurowa$o nowy cykl spotka' pod tytu$em „Klub „Extravagance”. Przy fili"ance kawy mo"na ogl!da( filmy dokumentalne, spotyka( si# z twórcami, rozmawia( o sztuce. 14 grudnia go*ciem klubu by$a dr hab. Irma Kozina. ! W O*rodku Kultury w B#dzinie koncertowa$ w grudniu Big B#dzin Band. W programie znalaz$y si# si# takie utwory jak: Blue Christmas, Jinggle Bell Rock, We Wish You a Marry Christmas, Hit The Road Jack, Mizerna cicha, Gdy si# Chrystus rodzi, w odmiennej jazzowej ods$onie. ! Promocja tomiku poetyckiego „Gdy zamsz owieje ligustr” Anny Piliszewskiej – laureatki Nagrody G$ównej ósmej edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. W$adys$awa Stefana Seby$y, odby$a si# w Klubie „Pod Sow!” Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w B#dzinie. ! Budapest Strauss Orchestra & Ballet, blisko 40-osobowy zespó$ wirtuozów ta'ca i muzyki Johanna Straussa po raz czwarty go*ci$ w Polsce. Tym razem w sali koncertowej Muza w Sosnowcu (12 grudnia). ! „Blaski i cienie Ko*cio$a barokowego na %l!sku” („Sv,tla a stíny barokní církve ve Slezsku”) – taki tytu$ nosi najnowsza ksi!"ka wydana przez Muzeum Ziemi Cieszy'skiej w Czeskim Cieszynie. Autor publikacji, David Pindur, jest historykiem tej placówki. Do nazwy swej ksi!" ki do da$ pod ty tu$: „Ar cy ksi# stwo fry dec kie w latach 1654-1770. Struktury, procesy, ludzie” (Fr-decké arcikní.ectví 1654-1770. Struktury, procesy, lidé”). ! W Polskiej Szkole Podstawowej im. Jana Kubisza w Gnojniku 4 grudnia odby$ si# fina$ XIV Konkursu Recytatorskiego, którego patronem równie" jest ten nadolzia'ski poeta, autor hymnu %l!ska Cieszy'skiego: „P$yniesz Olzo”. W jury zasiada$ dyrektor Teatru Cieszy'skiego Karol Suszka, kierownik literacki Sceny Polskiej Joanna Wania oraz aktorzy polskiego zespo$u TC. ! By$a nauczycielk! muzyki, kierowniczk! artystyczn! i akompaniatork! zaolzia'skich chórów, a tak"e spo$eczniczk! zwi!zan! z amatorskim ruchem teatralnym. Jej praca odcisn#$a *lady przede wszystkim w Suchej Górnej i Czeskim Cieszynie. W *rod# 2 grudnia jej serce przesta$o bi(. Marta Bury zmar$a w wieku 88 lat. 7 grudnia krewni i przyjaciele Zmar$ej po"egnali J! w ko*ciele pw. Naj*wi#tszego Serca Pana Jezusa w Czeskim Cieszynie. ! W pierwsze po *wi#tach Bo"ego Narodzenia niedzielne popo$udnie mali i duzi mieszka'cy Suchej Górnej mogli wybra( si# na wypraw# w krain# ba*ni i kol#d. Aktorka Jolanta Ba$on i *piewaczka Beata Czendlik-/elová zaprosi$y ich bowiem do górnosuskiego ko*cio$a katolickiego na trzeci! ju" edycj# charytatywnego „Rodzinnego czytania i *piewania”. Towarzyszy$a im przy tym znana posta( z ksi!"ki Carla Collodiego, drewniana kukie$ka Pinokio. Dochód ze spotkania zostanie przeznaczony na pomoc górnosuszaninowi Romanowi Kryglowi, któremu niedawno spali$ si# warsztat stolarski. ! 75 Spis tre&ci rok 2015 Indeks publikacji zamieszczonych w miesi!czniku spo"eczno#kulturalnym „$l%sk” w roku 2015 A. Adamczyk B!a"ej patrz: Heska Kwa#niewicz Krystyna; Amicus Amicus Silesiae – Przyjaciel „$l%ska” 2015 nr 12, s. 67; Antoniak Kiedos Edyta: Prostota w pie#ni odkryta (rec.): Marian Kisiel: C’est la vie. Katowice 2014.; nr 3, s. 71; Antonius Richard A. patrz: Bereta Katarzyna; Art: Art Naif Festiwal nr 8, s. 67. B. 76 Bachmi!ska Beata patrz: Le&czuk Bachmi&ska Beata; Badetko Alicja: Polskie drogi w Szwecji nr 3, s. 52 – 55; Badura Jadwiga Anna: Ewangelickie kancjona!y i modlitewniki nr 12, s. 28 – 30; Bahdaj Adam patrz: Koni&ski Witold; Bajorowicz Karol: Uwa"nie s!ucha! (o. F. Netzu) nr 5, s. 26; Barbacki Boles!aw: Muzeum w Sosnowcu. Malarstwo nr 2, s. 50; patrz: Koni&ski Witold Barczyk Bartek: Foto: nr 8, s. 42, 43; Baron Jan: Epitalamium (poezja) nr 6, s. 26; Exodus (poezja) nr 6, s. 26; Galeria Arkadia (poezja) nr 6, s. 26; Makówki (poezja) nr 6, s. 27; Rozwi%zanie (poezja) nr 6, s. 7; Sen o wypadaj%cym z'bie (poezja) nr 6, s. 1; Wydzia! wewn'trzny (poezja) nr 6, 26; Modlitwy, solilokwia, wiersze milkn%ce (rec.): Zbigniew Stryj: Czasem do Pana pisz'. Katowice 2015 nr 4, s. 73; Bartos Ewa: Praktykowanie mitu (rec.): Krzysztof Czy"ewski: Mi!osz – tkanka !%czna. Chorzów 2014 nr 4, s. 71; Bartusik Grzegorz; Jochymek Aleksandra: Nordalia – na co komu? Rozmowa z Mari% Danielsk% pomys!odawczyni%, twórczyni% i organizatorka festiwalu Nordalia nr 3, s. 46 – 47; Saga o #l%skich nordystach nr 3, s. 9; Bator Joanna patrz: Fox Marta; Becza"a Piotr patrz: Brze(niak Marek; Bednarczyk Ryszard: Biografia z cudzych manowców (rec.): Marian Buchowski: Buty Ikara. Biografia Edwarda Stachury. Warszawa 2014 nr 8, s. 73; Detektyw po przej#ciach (rec.): Leszek Girtler: Miejsca rozsta& i powrotów. Opowiadania o zdradzie, t'sknocie i zbrodni. Zabrze 2015. nr 12, s. 72; Do domów wracali wycie&czeni nr 3, s. 58 -59; Fraszki z bo"ej !aski (rec.): Juliusz W%troba: Turkucie spod ladki. Jasienica 2014 nr 8, s. 71; Kto straszy w prozie Guzego (rec.) Piotr Guzy: Odwiedziny u duchów i inne opowiadania. Opole 2015, nr 9, s. 73; Sielanka z przemys!em w tle nr 8, s. 38 – 39; Stra"nik #wi'tego ognia (rec.): Krystian Ga!uszka: trakt@biblioteka Katowice 2015 nr 9, s. 72; Teatr z cia!a i w'gla (Teatr Rozbark) nr 1, s. 42 – 43; W jednym akcie o $l%sku i po #l%sku (rec.): Rajzyntasza. Jednoaktówki po #l%sku Katowice 2015 nr 1, s. 33; Wiersze jak umieraj%ce s!onie (rec.): Feliks Netz: Krzyk sowy. Sopot 2014 nr 5, s. 70; Wróble nie czytaj% filozofów (rec.): Miros!aw Dzie&: Axis mundi. Sopot 2014 nr 12, s. 70; Z dusz% na uwi'zi (rec.): Grzegorz Kielar: Skrajem. Tarnowskie Góry 2014 nr 2, 72; Zbrodnia macochy. Po blisko 60 latach druga wizyta „Jenufy” w Bytomiu (rec.): Leos Janacek: Jenufa Bytom 2015 nr 12, s. 64. Zjazd rodu Donnersmarcków nr 6, s. 24 – 25; Bednarek, Blukacz, Naliwajko, Walczak; Ko& troja&ski (grafika) nr 5, s. 49; Bednarek Marek Lech: Czekoladowy silnik (rec.); Heppening. Czekoladowy silnik. Teatr Mariana Bednarka nr 8, s. 52; Bellmer Hans: Visat. Muzeum Historii Katowic nr 10, s. 50; Bereta Katarzyna: Feliks Netz w „$l%sku” nr 5, s. 20 – 21; Foto nr 3, s. 37; nr 10, s. 9; Istotny jest duch j'zyka. Rozmowy na 20-lecie. Z Wies!awem My#liwskim rozmawia… nr 1, s. 7 – 10; Ja, Gustaw (fragment dramatu) nr 2, s. 32 – 33; Lekcja martwego j'zyka. Rozmowy na 20-lecie. Z prof. Stanis!awem Niciej% rozmawia… nr 9, s. 30 – 32; Lekki Teatr Przeno#ny (ChCK) nr 10, s. 32 – 33; Liczy si' to, co wyj%tkowe, osobne. Rozmowy na 20-lecie. Z Henrykiem Wa&kiem rozmawia… Nr 4, s. 4 – 7; Malarz #l%ski? Portret Adama Bunscha wykonany na podstawie opowie#ci syna Franciszka i wnuka Adama nr 3, s. 34 – 37; Miasto. The Wall nr 2, s. 24 – 25; Muzeum $l%skie – nowe otwarcie nr 7, s. 6 – 7; Najwa"niejsza jest dla mnie poezja. Rozmowy na 20-lecie. Z Tadeuszem Kijonk% rozmawia… nr 11, s. 6 – 10; O poszukiwaniu siebie (rec.): Zbigniew Kad!ubek: Fado. Piosenka o duszy. Katowice 2015 nr 9, s. 71; Pogranicze jest w nas. Rozmowy na 20-lecie. Z Krzysztofem Czy"ewskim, za!o"ycielem O#rodka „Pogranicze” w Sejnach oraz Mi'dzynarodowego Centrum Dialogu w Krasnogrudzie rozmawia… nr 10, s. 6 – 9; Przestrze&, która wi'zi (rec.): Andrzej Stasiuk: Wschód. Wo!owiec 2014 nr 10, s. 72; $l%sk matecznikiem Polski. Rozmowy na 20-lecie. Z prof. Do ro t% Si mi ni des roz ma wia... nr 4, s. 10 – 12; W ho!dzie profesorowi Józefowi $widrowi nr 5, s. 66; Wszystkie beboki Stalinogrodu (rec.): Richard A. Antonius: Czas beboka. Warszawa 2015 nr 7, s. 71; Bielawska Sylwia patrz: Ta!u) Katarzyna; Bielsko-Bia"a: Notatnik Kulturalny nr 1 s. 73, nr 2 s. 78, nr 3, s. 78, nr 4, s. 78, nr 5, s. 78, nr 6, s. 78; nr 7, s. 78, nr 8, s. 78; Bierwiaczonek Maria patrz: Lipok Bierwiaczonek Maria; Blukacz patrz: Bednarek, Blukacz, Naliwajko, Walczak; B"aszczykowski Jakub patrz: Jasnorzewski Ryszard; Bonczar Renata: Grafika nr 7, s. 3 ok!adki; $l%sk. Kolekcja jubileuszowa nr 7, s. 84; Borkowska Ewa: Wiersze ks. Wies!awa Hudka (rec.): Wies!aw Hudek: Wiersze. Kraków 2015 nr 6, s. 72; Borkowski *ukasz: Foto nr 5, s. 1 ok!adki; Borowik Sylwia: +ycie jest ba#ni% (rec.): Ewa Og!oza: Wokó! opowie#ci Hansa Christiana Andersena. Katowice 2014 nr 3, s. 70; Bosch Christoph: Foto nr 2, s. 36; Browarny Wojciech patrz: Ta!u) Katarzyna; Brze#niak Marek: Na jubileuszowym zakr'cie. 25 Miko!owskie Dni Muzyki nr 7, s. 56 – 57; Przed „Halk%” byli „Biurali#ci” (rec.): Magdalena Dziadek, El"bieta Nowicka (red.): Teatr Muzyczny Stanis!awa Moniuszki + CD. Pozna& 2014 nr 6, s. 71; Wielki jubileusz Wielkiego Teatru. 70 lat Opery $l%skiej nr 10, s. 29 – 31; Z Metalowca i Metronomu do Metropolitan. Wielki powrót Piotra Becza!y nr 1, s. 28 – 29; Buchowski Marian patrz: Bednarczyk Ryszard; Bula Karol Rafa!: Ka to wi ce Ka ro lo wi Szy ma now skie mu nr 2, s. 38 – 39; Pami'ci „Karola z Atmy”. 78 rocznica #mierci Karola Szymanowskiego nr 5, s. 53 – 54; Buland al Haidari: Moje przeprosiny (poezja) prze!.: Witold Turant nr 11, s. 36; Bu"hak W!adys!aw patrz Tarka Krzysztof; Buszka Kamila, Michalczyk Ma!gorzata, Szczygielska Ma!gorzata: Biblioteka wobec wyzwa& tera(niejszo#ci. Z "ycia bibliotek. MBP w Raciborzu nr 8, s. 66; Bzdok Henryk: Anegdoty nr 1, s. 84, nr 2 s. 83, nr 3 s. 83, nr 4 s. 83, nr 6 s. 83, nr 8, s. 82, nr 9, s. 75, nr 10, s. 59; nr 12, s. 61; Foto nr 4, s. 51; Mi'dzy Andy Warholem a bieszczadzk% cerkiewk% nr 11, s. 74; Nie czuj' #wiadomie takiego obci%"enia. Rozmowa z artyst% grafikiem Józefem Michalskim. Pogwarki artystyczne… nr 2, s. 54 – 55; Opolskie inspiracje nr 8, s. 69; Wtedy powsta!a Rzeczpospolita Wapiennicza. Rozmowa z Joachimem Rybczy&skim. Pogwarki artystyczne… nr 4, s. 51 – 53; C. Camoletti Marc patrz: Koci&ski Witold; Chojkowski Józef: Foto nr 4, s. 60; Chojnacka Anna patrz: Widera Bogdan; Chojnacka Monika, Chojnacki Rafa! patrz: Morawiec Jakub; Chojnacki Rafa! patrz: Morawiec Jakub; Chudy Grzegorz patrz: Niesporek Katarzyna; Cierniak Henryk: Formy (poezja) nr 8, s 41; Kemping (poezja) nr 8, s. 40; Lato 2014 (poezja) nr 8, s 41; Letnie zaprawy (poezja) nr 8, s. 40; $liwki (poezja) nr 8, s 41; Wydmuszka (poezja) nr 8, s. 40; Cie$li!ski Kosma Marek: Tropami Jana Banasia nr 2, s. 34 – 35; patrz: Guzlowski John; Cofa"ka Jan: Czarny anio! polskiej piosenki (Ewa Demarczyk) nr 1, s. 22 – 26; Culak Ma!gorzata: Foto nr 6, s. 42; Udaje nam si' to, o czym marz% inni. Z Piotrem Zalewskim, dyrektorem O#rodka Kultury „Andaluzja” w Piekarach $l%skich rozmawia …. nr 6 s. 42 – 43; Cygan Renata: Foto nr 10, s. 78; Czajkowska Agnieszka: Filozof na prowincji. O mi'dzynarodowej konferencji naukowej nr 11, 58; Czas Czas up!yn%!. Muzeum Historii Katowic; nr 2, s. 57; #. #wi!k Józef: Foto nr 7, s. 56. D. Dakowicz Przemys#aw: Czes#aw Mi#osz i Jerzy Andrzejewski pisz" scenariusz i wygl"daj" przez okno (poezja) nr 5, s. 11; Daniec Zdzis#aw: Foto nr 3, s. 74; Danielska Maria patrz: Bartusik Grzegorz, Jochymek Aleksandra; D$browski Pawe# patrz: Janas Dudek Barbara, Orczyk Wiczkowska Marzena, Górska Weronika, Waszut Sabina; Dehnel Jacek patrz Turant Witold; Demarczyk Ewa patrz: Cofa#ka Jan; D!bicz Maria: Dwóch $l"zaków z wyboru (korespondencja) nr 5, s. 34; Foto nr 5, s. 34; Karpacz. Przerwana rozmowa (z Tadeuszem Ró%ewiczem) Nr 5, s. 32 – 34; Pilzno teatralne. Od 1 stycznia 2015 Mons w Belgii i Pilzno w Czechach s" w roku 2015 Europejskimi Stolicami Kultury nr 6 s. 38 – 40; W&drowiec mi&dzy kulturami (rec.) Matthias Kneip: 111 Grunde Polen zu Lieben. Eine Liebeserklarung an das schonste Land der Welt. Berlin 2015 nr 10, s 71; Dittrich Gra%yna: Spotkanie bibliotekarzy, nauczycieli i regionalistów. Z %ycia bibliotek. PBP w Gliwicach. nr 4, s. 74; dks: Opolska wystawa polskich plastyków z Bia#orusi nr 3, s. 68; Opolskie Konfrontacje Teatralne” Klasyka Polska 2015” nr 5, s. 68; D%ubak Piotr: Foto nr 10, s. 26, 27; Dobrakowska Bogna, Kochma'czyk Izabela, Kry! Marta: „A droga wiedzie w przód i w przód...” Nowe otwarcie w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gliwicach nr 3, s. 74; Biblioforum – biblioteka w centrum handlowym. Z %ycia bibliotek. MBP w Gliwicach nr 9, s. 74; Domagalik Ma#gorzata: patrz Jasnorzewski Ryszard; Drozdzol Marian: Foto nr 1, s. 54; Drzazga Dagmara: Janusz Kapusta. Metafizyka geometrii (Wywiad) nr 6, s. 45; Wiersz jest drog" (rozmowa z Krzysztofem Siwczykiem i Maciejem Meleckim) nr 12, s. 38 – 40; Foto nr 12, s. 38 Dudek Barbara patrz: Janas Dudek Barbara Dutka El%bieta: Z Opola na Kresy i z powrotem (rec.): Stanis#aw S#awomir Nicieja: Kresowa Atlantyda. Historia i mitologia miast kresowych. T. 1.: Lwów, Stanis#awów, Tarnopol, Brze%any, Borys#aw. Opole 2012. nr 5, s. 71; Dutkiewicz Adam: Grafika nr 8, s. 2, 53; nr 9, s. 2, 35, 40; nr 10, s. 42; Dyba% Katarzyna: Foto nr 12, s. 46; Dziadek Magdalena: Apollon Musagete. Mi&dzy nutami nr 8, s. 75; Artystyczny fenomen. 25 lat „Cameraty Silesii” nr 10 s. 40 – 41; Foto nr 11, s. 52 – 53; Lidia Kozubek (1927 – 2015). Mi&dzy nutami nr 11 s. 52 – 53; Mi&dzy nutami nr 1, s. 59; nr 2, s. 66; nr 3, s. 66; nr 4, s. 66; nr 5, s. 75; nr 6 s. 75; nr 7 s. 74; nr 9, s. 64; nr 10 s. 65; nr 12, s. 63; Powrót do (róde#. Muzyka religijna na $l"sku nr 12, s. 20 – 23; E. Ehrhard-Orgielewski Tadeusz patrz: Lyszczyna Marek. F. Figel Szczepka Urszula: Malarstwo nr 3, s. 50; Figza% Magdalena: Zespó#, który nie boi si& wyzwa'. Teatr Zag#&bia w Sosnowcu nr 10, s. 36 – 37; Fox Dorota: W kopalni i wokó# kopalni. Scena Propozycji. nr 10, s. 15; Fox Marta: Foto nr 10, s. 20; Krystyna Lars zaprasza do nieba ca#y !wiat (rec.) Krystyna Lars: Zaprosimy do nieba ca#y !wiat. Gda'sk 2014 nr 1, s. 60; Lubi& cynamon, zahaczki i s#oje ze wspomnieniami. Z Joann" Bator rozmawia …. nr 6, s. 54 – 56; Frydecki Piotr: Foto nr 2, s. 4. G. Gabara Pawe#: Przerwany sezon. Z by#ym dyrektorem Gliwickiego Teatru Muzycznego (…) rozmawia Maria Sztuka nr 6, s. 22 – 23; Gabry' Aleksander patrz: Dziadek Magdalena. Gacek Marcin; „B&karty” polskiej polityki nr 11, s. 35; Gajda Dominik: Foto nr 8, s. 77; Ga%uszka Krystian: Ajnfarty id" do nieba nr 11, s. 22 – 24; Gamrot )ukasz: Upadek II (poezja) nr 12, s. 62; Garstka Robert: Foto nr 1, s. 2 ok#adki, nr 4, s. 6,7,8; Gawlik Bartosz: Foto nr 4, s. 9, nr 6, s. 53; Gawlik Dobrawa patrz: Skoneczna Gawlik Dobrawa; Gawlik Ewald: Ciep#o rodzinne 1989 – 1990 (grafika) nr 4, s. 1 ok#adki; Gembalski Julian: Georgia Filipa Telemanna zwi"zki z Pszczyn" nr 7, s. 20 – 22; Renesans muzyki organowej. Z prof. (…) rozmawia Marek Lyszczyna. Rozmowy na 20-lecie. nr 2, s. 12 – 15; $l"scy organi!ci – ogniwo tradycji religijnej i kulturowej nr 12, s. 12 – 15; Geppert Beata (prze#.) patrz: Ludwiczek Czes#aw; Girtler Leszek patrz: Bednarczyk Ryszard; Gle& Adrian: T#umacz zgody. (poezja) nr 5, s. 13; G%uszek Renata: Foto nr 6, s. 24; Gogol Miko#aj patrz: Koci'ski Witold; Gola Arkadiusz: Foto nr 2, s. 1 ok#adki, s. 24; nr 9, s. 47, nr 10, s. 17, nr 11, s. 32; nr 12, s. 8 – 9, 11, 42, 45; Dziewczyna z dywanem Foto nr 2, s. 49; Fotoreporter przy tym by# nr 9, s. 43 – 47; Górska Weronika patrz: Janas Dudek Barbara, Orczyk Wiczkowska Marzena, Górska Weronika, D"browski Pawe#, Waszut Sabina; Grabowski Wojciech: Henryk Rodakowski. Kolekcja malarstwa polskiego, nr 1, s. 40; patrz: Widera Bogdan; Gressgraber Tomasz: Foto nr 4, s. 44, nr 11, s. 54; Grochowska Maria: Foto nr 10 s. 19; Grulich Jan: Foto nr 6, s. 38; Gruszka-Zych Barbara: ci&%ar (poezja) nr 11, s. 41; (***) lubi& chodzi* do kina (poezja) nr 11, s. 40; (***) moje wiersze nie zmieniaj" !wiata (poezja) nr 11, s. 41; (***) nie polecimy do Porto ani Puerto Rico (poezja) nr 11, s. 41; (***) s#ysz& jak mówisz, %e kochasz (poezja) nr 11, s. 40; (***) w niedzielny poranek wesz#am do lasu (poezja) nr 11, s. 40; Takie pi&kne %ycie (W. Kilar) nr 9, s. 12 – 14; %ycie (poezja) nr 11, s. 41; patrz: Konopelska Wies#awa; Gryczy&ski Adam: Foto nr 2, s. 77; Grzeganek-Szczepaniec Zofia: Malarstwo nr 11, s. 50; Grzybowski Andrzej: Foto nr 9, s. 8, 9, 10, 11; Katowice zmieniaj"cy si& krajobraz miasta nr 9, s. 8 – 11; Powroty, czyli renesans %ycia w mie!cie. Z prof. WST dr. in%. arch. (…) architektem, urbanist", rektorem Wy%szej Szko#y Technicznej w Katowicach rozmawia Wies#awa Konopelska nr 2, s. 20 – 22; Grzywacz Marta: Foto nr 12, s. 28; Guzlowski Jon: Suitcase Charlie (Charlie Walizka). Prze#.: Henryk Cierniak nr 7, s. 38 – 41; Suitcase Charlie (Charlie Walizka) cz. II. Prze#.: Henryk Cierniak nr 8, s. 25 – 29; Guzy Piotr patrz: Bednarczyk Ryszard. rok 2015 Szwajcarskie bestiarium i inne utwory. Z kompozytorem i kontrabasist" Aleksandrem Gabrysiem rozmawia …. nr 2, s. 36 – 37; patrz: Brze(niak Marek; Dzie& Miros#aw patrz: Bednarczyk Ryszard. Spis tre!ci Czekaj Krzysztof: O !l"skiej socjografii miejskiej uwag kilka. Nr 2, s. 8 – 11; Cz!stochowa: Notatnik kulturalny nr 1, s. 74; nr 2, s. 79; nr 3, s. 79; nr 4, s. 79; nr 5, s. 79; nr 6, s. 79; nr 7, s. 79; nr 8, s. 79; Czy"ewski Andrzej: Foto nr 3, s. 38; Czy"ewski Krzysztof patrz: Bartos Ewa; patrz Bereta Katarzyna. H. Hanoch Lewin patrz Waro'ska Joanna; Ha&derek Grzegorz: Covered sinus I (grafika) nr 9, s. 3 ok#adki; $l"sk. Kolekcja jubileuszowa. nr 9, s. 84; Hawa%ej Adam: Foto nr 5, s. 33; Hawel Aleksandra patrz: Zawalska Hawel Aleksandra; Hellman Ewa patrz: Teodorowicz Hellman Ewa; Heska-Kwa'niewicz Krystyna: Katowice nie stchórzy#y przed bandytami. Przyczynek do wrze!nia 1939 r w Katowicach nr 11, s. 21; Kossakówny i Kossakowe (rec.): Joanna Jurga#a Jureczka: Kobiety Kossaków. Warszawa 2015 nr 6, s. 70; Opowie!ci o wodzis#awsko-rydu#towskim harcerstwie. (rec.): B#a%ej Adamczyk: Harcerskie zbli%enia Cz. III. Harcerstwo lat 1945-1950 w aspekcie uwarunkowa' spo#ecznych i politycznych. Hufce rydu#towskie i wodzis#awskie. Rydu#towy 2014.; nr 2 s. 73; Pomnik tych co zostali w górach nr 12, s. 37; Rozmowy z Felkiem nr 5, s. 6; Heska-Kwa'niewicz Krystyna; Sadzikowska Lucyna: Gustawa Morcinka Listy z Dachu nr 5, s. 42 – 45; Hetmaniok Edyta, Leszczy'ski Mariusz, S#ota Damian, Witu#a Roman: Portret wybitnego matematyka. Profesor Zygmunt Zahorski (1914 – 1998) nr 10, s. 54 – 55. Hlawiczka Mieczys#aw: Foto nr 7, s. 30; Houellebecq Michel patrz Ludwiczek Czes#aw; Hudek Wies#aw patrz: Borkowska Ewa; Huk R.: Foto nr 7, s. 68. J. Jaklewicz Tomasz ks.: By (ród#o by#o czyste. Z ksi&dzem profesorem Jerzym Szymikiem teologiem i poet" rozmawia (…) nr 8, s. 34 – 37; Jan: Jan „Kyks” Skrzek ze swoj" harmonijk" w Galerii Artystycznej nr 10, s. 67; Janacek Leos patrz: Bednarczyk Ryszard; Janas-Dudek Barbara, Orczyk Wiczkowska Marzena, Górska Weronika, D"browski Pawe#, Waszut Sabina: Energetyczne spotkania. XIII Port poetycki w Chorzowie nr 8, s. 44; Janko Anna patrz: Wyl&%ek Ewa; Janota Paulina: Zmierzch istnienia (rec.): Eustachy Ryski: Szara lotka. Warszawa 2014 nr 2, s. 71; Jarczewski Andrzej: Foto nr 1, s. 38; Selma. Fragment powie!ci „Selma i magiczne korale” nr 1, s. 34 – 37; Jarczok Jacek: Foto nr 7 s. 21, 22, 26; Jasi&ski Andrzej prof. dr hab.: Laudacja wyg#oszona przez (…) na cze!* maestry Marthy Argerich w zwi"zku z nadaniem tytu#u dok- 77 rok 2015 Spis tre!ci tora honoris causa Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach nr 11, s. 18 – 20; Jasnorzewski Ryszard: Ulica samobójcy (rec.): Ronald Reng: Robert Enke. !ycie wypuszczone z r"k. Prze#.: Micha# Jeziorny. Warszawa 2015 nr 11, s. 72; Lakierowanie koszulki (rec.): Jakub B#aszczykowski, Ma#gorzata Domagalik: Kuba. Warszawa 2015 nr 12, s. 74; Jednym: Jednym zdaniem: nr 1, s. 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75; nr 2, s. 76 – 77, 78, 79, 80, 81, 82; nr 3, s. 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82; nr 4 s. 76 – 77, 78, 79, 80, 81, 82; nr 5 s. 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, nr 6 s. 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82; nr 7 s. 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82; nr 8 s. 76, 77, 78, 79, 80, 81; Jegor Roma: Bu#ki, mleko, mi#o$% (rec.): Magdalena Tarasiuk: I nie mów do mnie D&ord&yk. Gda'sk 2014 nr 4, s. 73; Jeziorny Micha# patrz: Jasnorzewski Ryszard; jiw: Nagroda Klio dla „Kresowej Atlantydy” nr 12, s. 68; Jochymek Aleksandra patrz: Bartusik Grzegorz; Józwenko (ukasz: Foto nr 3, s. 68; nr 4, s. 68, nr 5 s. 68, nr 6 s. 68; nr 7 s. 68; nr 11, s. 68, 82; Jureczka Joanna patrz: Jurga#a Jureczka Joanna; Jurga!a-Jureczka Joanna: Teraz jest bli&ej i skuteczniej. Wspomnienie o córce Zofii Kossak, Annie Bugnon – Rosset nr 4, s. 42 – 43; patrz: Heska Kwa$niewicz Krystyna; jw.: Ho#d Powsta'com )l"skim na Górze )w. Anny nr 6, s. 68; Jan Pyszko in memoriam nr 9, s. 68; Kresowianie na )l"sku Opolskim – pami*% i modlitwa nr 7, s. 68; Leksykon mitów, symboli i bohaterów Górnego )l"ska XIX i XX wieku nr 10, s. 68; Opolskie obchody Dnia Przyja+ni Polsko W*gierskiej nr 4, s. 68; Pomnik Edmunda Osma'czyka w Opolu nr 6, s. 68; XXX Przegl"d Zespo#ów Kol*dniczych „Herody” nr 2, s. 68; Wystawy sta#e w Muzeum Powsta' )l"skich nr 1, s. 68. K. 78 Kabiesz Edward: Filmowa „Kronika chleba” nr 5, s. 23; Spó+niony seans nr 8, s. 57; Kaczmarek Ryszard, Kowalska Mi#os#awa: Od Encyklopedii Województwa )l"skiego do )l"skiej Bazy Naukowej nr 1, s. 65; Kad!ubek Zbigniew: ((a) godniejszy $wiat. O Janie F. Lewandowskim nr 8, s. 54 – 57; !y% to t#umaczy% nr 5, s. 8; patrz Bereta Katarzyna; Kalarus Roman: )l"sk. Kolekcja jubileuszowa nr 6, s. 84; Grafika nr 6, 3 strona ok#adki; Kapusta Janusz: Rysunki nr 6, s. 3; K-dron (grafika) nr 6, ok#adka s. 1; s. 45, 46, 47, 49; patrz: Drzazga Dagmara; Karkoszka (ukasz: Beksi'skiego eksperymenty z fotografi" nr 4, s. 56 – 57; Design wkracza w miasto nr 2, s. 52 – 53; Foto nr 4, s. 46, 56; Ku $wiat#u. O pierwszym prze#omowym rysunku, wyst*pach w kabarecie „Hefajstos”, misterium $wiat#a, sztuce witra&u, a tak&e o roli przypadku w twórczo$ci artystycznej, z malarzem, witra&yst", w#a$cicielem tarnogórskiej Galerii „Pod – Nad”, pedagogiem i propagatorem sztuki prof. Wernerem Lubosem rozmawia (…) nr 4, s. 56 – 48; Pi*kno ukryte w sacrum nr 12, s. 48; Przestrze' dialogu i artystycznego fermentu. Z Alicj" Knast dyrektork" Muzeum )l"skiego w Katowicach i Muzeum Górno$l"skiego w Bytomiu rozmawia (…) nr 8, s. 10 – 12; W ogrodzie pami*ci nr 10, s. 52; Karma"ska Jolanta: Las nie ro$nie sam nr 7, s. 60 – 61; Lasy nad lasami nr 12, s. 58 – 59; Na poprzemys#owym szlaku nr 6, s. 63; Niska emisja – prze#om nr 10, s. 62 – 63; Pozwólmy rosn"% drzewom nr 2, s. 46 – 47; Sp#acamy d#ug $rodowisku. Z Andrzejem Pilotem, prezesem zarz"du WFO)iGW w Katowicach rozmawia (…) nr 8, s. 58 – 59; )l"ski skarb wodny nr 11, s. 62 – 63; Topór nad Parkiem nr 4, s. 62 – 63; Karwat Krzysztof: (***) mówi#em ci (poezja) nr 8, s. 55; Obcy z Felso-Szilezia nr 5 s. 22 – 23; Kass Wojciech: Kto (dla Felka Netza) (poezja) nr 5, s. 1; Katarzy"ski J.: Foto nr 6 s. 16; Katowice: Notatnik kulturalny nr 1, s. 70 – 71; nr 2, s. 76 – 77; nr 3, s. 76 – 77; nr 4, s. 76 – 77; nr 5 s. 76 – 77; nr 6 s. 76 – 77; nr 7 s. 76 – 77; nr 8, s. 76 – 77; Kiedos Edyta patrz: Antoniak Kiedos Edyta; Kielar Grzegorz: patrz: Bednarczyk Ryszard; Kiemas Aleksandra: Foto nr 1, s. 2 ok#adki; Kijonka Tadeusz: Feliks Netz z Katowic (spisane z pami*ci) nr 5, s. 14 – 19; Lulaj&e Jezuniu. Opowie$% wigilijna (poezja) nr 12, s. 17 – 18; (za (poezja) nr 12, s. 3; Miara (poezja) nr 10, s. 3; Najwa&niejsza jest dla mnie poezja. Rozmowy na 20-lecie. Z (…) rozmawia Katarzyna Bereta, nr 11, s. 6 – 10; Nim stanie si* ciemno$% (poezja) nr 12, s. 19; Objawienie (poezja) nr 12, s. 16; Tren na odej$cie Gamy – szlachetnej wilczycy (poezja) nr 10, s. 10 – 13; Kilar Wojciech: patrz: Gruszka Zych Barbara; patrz: Konopelska Wies#awa; Kisiel Marian: Rok min"# (poezja) nr 9, s. 3; 4 marca 2015 (poezja) nr 9, s. 25; 12 kwietnia 2015 (poezja), nr 9, s. 25; Jak (azarz (poezja) nr 9, s. 24; 11 czerwca 2015 (poezja) nr 9, s. 25; Kiedy umr* (poezja) nr 9, s. 24; Po&egnania (poezja) nr 9, s. 24; 30 wrze$nia 2012 (poezja) nr 9, s. 25; Ró&ewicz. Szkic do poety wspó#czesnego nr 11, s. 11 – 13; Studia )l"skie. Z prof. zw. dr. hab. (…) prodziekanem Wydzia#u Filologicznego U) rozmawia Tomasz P#osa nr 6, s. 21; !yciorys powie$ciowy. Na dziewi*%dziesi"t" rocznic* urodzin Floriana )miei nr 8, s. 16 – 18; patrz: Antoniak Kiedos Edyta; patrz: Niesporek Katarzyna; patrz: Soko#owska Janina Barbara; Kleszcz-Szczyrba Renata: patrz Urgacz Ku+nik Renata; Kloch K.: Foto nr 10, s. 41; Kluska Stanis#aw: Ikar 1991, akwaforta (grafika) nr 11, s. 3 ok#adki; „)l"sk”. Kolekcja jubileuszowa. nr 11, s. 84; K!osinski Krzysztof: Niepotrzebna i szkodliwa humanistyka. Z profesorem (…) dyrektorem Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej Uniwersytetu )l"skiego i przewodnicz"cym Komitetu Nauk o Literaturze PAN rozmawia Bogdan Widera nr 7, s. 4 – 5; Knast Alicja: Przestrze' dialogu i artystycznego fermentu. Z (…) dyrektork" Muzeum )l"skiego w Katowicach i Muzeum Górno$l"skiego w Bytomiu rozmawia (ukasz Karkoszka nr 8, s. 10 – 12; Kneip Matthias patrz: D*bicz Maria; Kochma"czyk Izabela patrz: Dobrakowska Bogna, Kochma'czyk Izabela, Kry$ Marta; Koci"ski Witold: Artysta totalny (Boles#aw Barbacki) nr 2, s. 51; Duchy gór" (rec.): Adam Bahdaj: Wakacje z duchami. Teatr Zag#*bia w Sosnowcu 2015 nr 5, s. 64; Foto nr 2, s. 39, nr 7, s. 48, 49; nr 8, s. 60, 62,67; nr 11, s. 51; Ma#y, wielki teatr (rec.): Ingmar Villqist: Ch#opiec z #ab*dziem. Teatr )l"ski im. S. Wyspia'skiego w Katowicach 2015, nr 7, s. 63; Opowiem wam Gogola po swojemu (rec.): Miko#aj Gogol: O&enek. Teatr )l"ski im. S. Wyspia'skiego w Katowicach 2015 nr 11, s. 65; Orle gniazdo obok tajemnego zegara nr 8, s. 62 – 63; Palce gry+% i brzuchy trzyma% (rec.): Veber Francis: Najdro&szy; Camoletti Marek: Boeing, Boeing. Teatr Zag#*bia w Sosnowcu 2015 nr 3, s. 65; Polskie sprawy (rec.): Tomasz )piewak: Sala królestwa. Teatr Zag#*bia w Sosnowcu 2015, nr 12, s. 65; Skarby ukryte w kazalnicy nr 7, s. 48; Spokój po&"dany nr 11, s. 51; Strach si* ba% (rec.): Na podstawie Miko#aja Gogola: Wij. Ukrai'ski horror Teatr Zag#*bia w Sosnowcu 2014 nr 1, 58; )l"sk otwarty (rec.): Artur Pa#yga: Western. Teatr )l"ski im. S. Wyspia'skiego 2015 nr 10, s. 64; Tarapaty szalonej rodziny (rec.).: Rodzina Adamsów: Gliwicki Teatr Muzyczny 2015 nr 4, s. 65; Kocój Henryk patrz Wieczorek Marcin; Kocurek Kamil: Topografia wojny (grafika) nr 9, s. 33; Ko!odziejczyk Lech: „)l"sk” Kolekcja jubileuszowa nr 8, s. 84; Zachód s#o'ca 2002, nr 8 s. 3 ok#adki; Kompa!a Waldemar: Grafika nr 8, s. 2 ok#adki Konopelska Wies#awa: Czes#aw S#ania – Polak który rozs#awi# Szwecj* nr 3, s. 56 – 57; Dawne, muzyczne Katowice nr 2, 76; Dobry przyk#ad dla innych nr 6, s. 76; Dwóch )l"zaków z wyboru. Z mojej korespondencji mailowej z Pani" red. Mari" D*bicz nr 5, s. 34; D+wi*ki i obrazy w Bibliotece )l"skiej nr 8, s. 76; Festiwal Ave Maria, – jaki by#, jaki b*dzie? nr 6, s. 65; „Fide et Amore” po raz dziewi"ty nr 7, s. 76; Foto nr 5, s. 22; Kalendarz $l"ski z oknem w tle (Jan Szmatloch: Grafoteka) nr 1, s. 48; Katowice s" jak d#uga #awka, na której ka&dy mo&e usi"$%. Z prezydentem Katowic Marcinem Krup" rozmawia (…) nr 9, s. 4 – 7; Mamy 20 lat nr 11, s. 5; Marka „Pszczyna” historia, turystyka i piecz"tki. Z Dariuszem Skrobolem, burmistrzem Pszczyny rozmawia (…) nr 7, s. 12 – 13; Metafizyczny )l"sk Arkadiusza Goli nr 2, s. 48; Miniaturowe wielkanocne dzie#a sztuki „Pod patronatem )l"ska” nr 4, s. 64; Muzeum Archidiecezjalne w nowej ods#onie nr 5, s. 76; Muzeum Miejskie w Tychach przygotowuje wystaw* o Kresowiankach nr 4, s. 76; Nowe otwarcie katowickiej ASP „Raciborska 50” nr 11, s. 28 – 29; O poszukiwaniu samego siebie nr 10, s. 48; Obrazos#owa i s#owoobrazy Wojtka (uki nr 7, s. 51 – 52; Pomi*dzy, czy trzecia droga nr 11, s. 48; Portret Wojciecha Kilara (rec.): Barbara Gruszka Zych: Takie pi*kne &ycie. Portret Wojciecha Kilara. Bytom 2015 nr 12, s. 71; Powroty, czyli renesans &ycia w mie$cie. Z prof. WST dr. in&. arch. Andrzejem Grzybowskim, architektem i urbanist", rektorem Wy&szej Szko#y Technicz nej w Ka to wi cach roz ma wia (…) nr 2, s. 20 – 22; Siedem dekad bytomskiej Jubilatki nr 7, s. 64 – 65; Siedemdziesi"tka $l"skich filharmoników nr 5, s. 56 – 57; Si#a czterech, czyli ko' troja'ski nr 5, s. 48; Sztuka w przestrzeni miasta (rec.): Patryk Oczko: Sztuka w przestrzeni miasta. Tychy 2015 nr 10, s. 70; )ladami Grzegorza i Emila Zillmanów nr 3, s. 76; )wiat w wymiarze 50 x 40 nr 9, s. 51; )wi*towali$my nasze 20-lecie nr 12, s. 66; Tajemnice przestrzeni nr 8, s. 51; W ogólnopolskim rankingu nr 1, s. 70; Zapatrzona w pejza& (Urszula Figiel Szczepka) nr 3, s. 51; Za s#u cha ni.pl Pod pa tro na tem )l" ska. Nr 4, s. 44 – 45; !ycie w muzyce. Z Tadeuszem Serafinem, dyrektorem naczelnym i artystycznym Opery )l"skiej w Bytomiu rozmawia (…) nr 6, s. 5 – 7; Konopelska Wies#awa, Joanna Kotkowska, Jan Picheta, Maria Sztuka, Jacek Sikora, Janusz Wójcik: Notatnik kulturalny nr 9, s. 76 – 81; nr 10 s. 76 – 82; nr 11, s. 76 – 82; nr 12, s. 76 – 82. Korepta El&bieta: Czterdzie$ci lat j*zykowych zmaga' nr 1, s. 63 (rec.).: Danuta Krzy&yk, Bernadeta Niesporek Szamburska (red.); J*zykowe, literackie i kulturowe $cie&ki edukacji polonistycznej. Ksi*ga jubileuszowa dedykowana prof. Helenie Synowiec w czterdziestolecie pracy naukowej i dydaktycznej. Katowice 2014 nr 1, s. 63; Korusiewicz Maria: Fotografia z oderwanym brzegiem (poezja) nr s. 20; Katedra I: uciekinier (poezja) nr 8, s. 3; Madonna rafaelowska, grafika nr 12, s. 2; Rys. nr 12, s. 19; L. Lampe Anna: Wspomnienie lata Anny Lampe. (grafika). Galeria „Na $ywo” nr 3, s. 49; Lars Krystyna: patrz Fox Marta; Laugesen Peter: *** Cie" ulicznej latarni, granica (poezja) nr 3, s. 32; *** Jestem stromy jak zbocze góry i stary (poezja), nr 3, s. 33; *** J#zyk jaki jest. (wiat.(poezja) nr 3, s. 33; *** Lewicow% pomy!k# (poezja) nr 3, s. 1; *** Nic nie mówi nr 3 (poezja), s. 33; *** Niemal 'pi%c nr 3 (poezja), s. 32; *** Pisz# do ciebie (poezja) nr 3, s. 32; *** Przenikliwy d*wi#k gdzie' daleko (poezja) nr 3, s. 32; *** S!owa s% jak dzieci, ma!e dzieci (poezja) nr 3, s. 32; *** (wiat!o skacze (poezja) nr 3, s. 32; *** To jest uczucie (poezja) nr 3, s. 33; *** To w!a'ciwie (poezja) nr 3, s. 32; *** Wiatr wpada (poezja) nr 3, s. 33; *** Wstaje noc (poezja) nr 3, s. 33; patrz: Socha"ska Bogus!awa (prze!.) Lazarek Ma!gorzata: Kolekcja jubileuszowa nr 3, s. 84; Grafika nr 3, s. 3 ok!adki; Lempa Adam: Jak „Kyks” Skrzek (grafika) nr 1, s. 53; Le!czuk Bachmi!ska Beata: Ba!agan w bibliotece – dla kogo ta przestrze"? Gmin na Bi blio te ka Pu blicz na Ra dzie cho wy – Wieprz. Z $ycia bibliotek nr 10, s. 66; Leszczy!ski Mariusz, S!ota Damian, Witu!a Roman patrz: Hetmaniok Edyta; Lewandowski Jan F.: Bohaterowie naszego kina nr 2, s. 64 – 65; Thomalla jak Kobiela nr 6, s. 58 – 59; Lig&za Józef: Miasto ludzie, lustra. Fotografie (..) nr 9, s. 49; patrz: Widera Bogdan; Lipok-Bierwiaczonek Maria: Foto nr 6, s. 50; Nieoczywiste Tychy nr 3, s. 39; Lipowczan Jacek: Malarstwo nr 1, s. 50; Uczyni& my'l widzialn%. Z (…) rozmawia Witold Turant nr 1, s. 51 – 52; Zatrzyma& czas, grafika 2009, nr 1, s. 1 ok!adki; Lisiak Krzysztof: Foto nr 9, s. 2 ok!adki; nr 10, s. 23, 64, nr 11, s. 65; Lubos Werner: W pracowni Wernera Lubosa nr 4, s. 49; patrz: Karkoszka +ukasz; Ludwiczek Czes!aw: Jana Kiepury podró$e do Katowic nr 9, s. 52 – 53; Uleg!o'& w kontek'cie islamu (rec.): Michel Houellebecq: Uleg!o'&. Prze!.: Beata Geppert. Warszawa 2015 nr 11, s. 71; Lynn H. Nicholas patrz: Turant Witold; Lysko Alojzy: Opowie'& górno'l%ska. Fragment niedrukowanej powie'ci. nr 12, s. 52 – 53; patrz: Lyszczyna Jacek; Lyszczyna Jacek: Czytaj%c t!umaczenia Feliksa Netza nr 5, s. 12; „Duchy wojny” po raz piaty (rec.): Alojzy Lysko: Duchy wojny. T. 5 W udr#ce nadziei. Wspomnienia Wichty Ochmanowej 1944 – 1966. Cieszyn 2014 nr 7, s. 70; Lament nad 'mierci% hiszpa"skiego toreadora (rec.): Lorca Federico Garcia: Lament na 'mier& Ignacia Sanchez Majiasa. Lianto poor Ignacio Sanchez Mejias. Prze!. Feliks Netz, Miko!ów 2015 nr 3, s. 72; Lyszczyna Marek: Klawesynowe dziedzictwo Europy. Z Markiem Toporowskim rozmawia (…) nr 12, s. 34 – 36; Niezwyk!y dziennik budowy. Z Ew% Niewiadomsk% wspó!autork% albumu dotkn%& muzyki rozmawia (…) nr 8, s. 42 – 44; Pawe! Steller – artysta deportowany, pami#& przywrócona. Z Stefanem Stellerem rozmawia (…) nr 4, s. 24 – 25; Renesans muzyki organowej. Z prof. Julianem Gembalskim rozmawia (…) Rozmowy na 20-lecie. nr 2, s. 12 – 15; Silesia Tenebrosa. Z Piotrem Mossem z okazji 'wiatowej premiery „Tenebroso” koncert na flet i orkiestr# w Filharmonii (l%skiej rozmawia (…) nr 11, s. 54 – 55; Wielki Sachmo w Cz#stochowie. Z Tadeuszem Ehrhardtem – Orgielewskim, Januszem Kurkiem, Janem So!tysikiem rozmawia (…) nr 9, s. 20 – 23; Wykorzysta& czas który jest nam dany. Z Krzysztofem Pendereckim rozmawia (…) nr 6, s. 15. rok 2015 Globalny nastolatek (rec.): Zbyszko Melosik: Kultura popularna i to$samo'& m!odzie$y. W niewoli w!adzy i wolno'ci. Kraków 2013 nr 8, s. 73; Krzemi!ski Krzysztof: Foto nr 4, s. 65; Krzyk Urszula: Wyprzedzi& potrzeby u$ytkownika. Z $ycia bibliotek. MBP w )orach. nr 7, s. 66; Krzy"anowski M.: Foto nr 7, s. 68; Krzy"yk Danuta Wokó! ucznia, szko!y i regionu. Z prof. Helen% Synowiec rozmawia (…) nr 2, 58 – 60; patrz: Korepta El$bieta Kubanowska Aleksandra: Spis tre'ci miesi#cznika spo!eczno kulturalnego „(l%sk” w roku 2014, nr 1, s. 76 – 83; Kubik Mariusz: Foto nr 8, s. 7; Kubska Barbara: Foto nr 12, s. 77; Kucz Pieczka Joanna: Foto nr 6, s. 50; Kuczkowski Krzysztof: Wiersz pi%ty i szósty (dla FN) (poezja) nr 5, s. 7; Kula Izabela: Zabytkowa siedziba w nowej ods!onie (Biblioteka Miejska w Cieszynie). Z $ycia bibliotek nr 2, s. 74; Ku$akowski Bogdan: Foto nr 4, s. 59, 61; nr 9, s. 45; nr 11, s. 22 – 23; Kurek Jacek: Ballada o Janku (Jan Skrzek) nr 4, s. 18 – 19; Brzmienie miasta (o muzyczno'ci Katowic) nr 6, s. 12 – 14; Duchy 'wiat!a i mroku nr 12, s. 42 – 45; Foto nr 9 s. 23; Legenda o siedmiu marzeniach (s!owa do muzyki nordyckiej) nr 3, s. 14 – 16; Momenty czystej 'wi#to'ci (Bowie, Hadyna, Górecki, (l%sk) nr 2, s. 61 – 63; Pie'" dla bluesa nr 1, s. 53 – 55; Viator z rozmów z Józefem Skrzekiem nr 12, s. 26 – 27; Wesele na (l%sku Ewelinie i Ramiemu z $yczeniami by $yli d!ugo i szcz#'liwie nr 9, s. 57 – 59; Kurek Janusz patrz: Lyszczyna Marek; Kurowska Gra$yna: Foto nr 9, s. 62, 63; Ku%nik Adriana patrz: Urgacz Ku*nik Adriana; Kwa#niewicz Krystyna patrz: Heska Kwa'niewicz Krystyna. Spis tre!ci W s!o"cu (poezja) nr 8, s. 20; W#drowanie (akwatinta) nr 12, s. 1 strona ok!adki; Wieczorem u podnó$a góry (poezja) nr 8, s. 21; Kosi!ski Krzysztof: 25 lat … istoty demokracji. XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 1 s. 44 – 45; Bo uda!o si# w Porto Alegre. XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 3, s. 60 – 61; Draby miejskie. XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 4, s. 54 – 55; „Drobna ró$nica zda"…” XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 2, s. 44 – 45; Gadanie o niczym? XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 5, s. 58 – 60; JOW-y? My to ju$ &wiczyli'my XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 9, s. 60 – 61; Powrót do przesz!o'ci. XXV Rocznica Restytucji Sa mo rz% du Te ry to rial ne go w Pol sce nr 10, s. 60 – 61; Salony w!adzy i elegancji. XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 11, s. 60 – 61; Sezon ogórkowy ma swoje prawa. XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 7, s. 58 – 59; Sezon ogórkowy – ci%g dalszy. XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 8, s. 64 – 65; Z Porto Alegre do Tallina. XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 6, s. 60 – 61; Z najlepszymi… XXV Rocznica Restytucji Samorz%du Terytorialnego w Polsce nr 12, s. 56 – 57; Kosterski Wies!aw: Burmistrzowie powinni rz%dzi& 'wiatem. Z profesorem Markiem S. Szczepa"skim., socjologiem z Uniwersytetu (l%skiego w Katowicach rozmawia (…). Rozmowa na dwudziestolecie nr 5, s. 36 – 37; Czarne na zielonym nr 10, s. 5; Poka$ swoj% si!#, $ubrze nr 7, s. 30 – 31; Koszowski Roman: Foto nr 12, s. 4; Kotkowska Joanna: Jazzowe rytmy Cz#stochowy nr 2, s. 79; Jubileusze cz#stochowskich instytucji kulturalnych nr 7, s. 79; Miesi%c cz#stochowskich artystów nr 8, s. 79; Patriotyzmem w Rzeczypospolit% nr 1, s. 74; Projekt „Ha'ka!” rozpocz#ty nr 5, s. 79; Spotkania z monodramem nr 3, s. 79; (ladami rodze"stwa Reszków nr 4, s. 79; Troch# smutny jubileusz nr 6, s. 79; Kotkowska Joanna, Wies!awa Konopelska, Jan Picheta, Jacek Sikora, Maria Sztuka, Janusz Wójcik: Notatnik kulturalny nr 9, s. 76 – 81; nr 10 s. 76 – 82; nr 11, s. 76 – 82 Kowalska Mi!os!awa patrz Kaczmarek Ryszard; Kowalski Antoni: Drzewo $ywota IV, olej 2013, nr 12, s. 3 ok!adki; „(l%sk”. Kolekcja jubileuszowa nr 12, s. 84; Kozina Irma: Wierzy! w m%dro'& cz!owieka. Wspomnienie o Henryku Buszce (1924 – 2015) nr 9, s. 16 – 18; Koziura Tadeusz: Mi!o'& cz#'ciowo nie'wie$a. Fragment powie'ci nr 4, s. 26 – 29; Ko"uch Jakub: Foto nr 6, s. 65; Krawczyk Stanis!aw patrz Soko!owska Janina Barbara; Kronikarz: (l%ski miesi%c. Zapis wydarze" z miesi%ca poprzedzaj%cego zamkni#cie numeru nr 1, s. 6; nr 2, s. 4; nr 3, s. 4; nr 4, s. 4; nr 5, s. 4; nr 6, s. 6; nr 7, s. 83; nr 8, s. 83; nr 9 s. 83; nr 10, s. 83; nr 11, s. 83; nr 12, s. 83; Kruczek J.: Foto nr 7, s. 31; Krufczyk Tomasz: Foto nr 2, s. 34; Krupa Marcin: Katowice s% jak d!uga !awka, na której ka$dy mo$e usi%'&. Z Prezydentem Katowic (…) rozmawia Wies!awa Konopelska nr 9, s. 4 – 7; Kry# Marta patrz: Dobrakowska Bogna, Kochma"czyk Izabela, Kry' Marta; Krzan Katarzyna: Bia!oru' dla pocz%tkuj%cych (rec.): Igor Soko!owski: Bia!oru' dla pocz%tkuj%cych. Warszawa 2014 nr 11, s. 73; '. 'astowiecki Janusz: To, co jest ukryte. Szansa na powrót do 'l%skiej szko!y s!uchowiska nr 10, s. 24 – 25; 'awrywianiec Arkadiusz: Foto: nr 2, s. 5, 6, 7, 22, 48; nr 4 s. 2 ok!adki; nr 7 s. 2 ok!adki, s. 7; nr 9, s. 1. ok!adki, s. 2 ok!adki, s. 7; nr 10, s. 2 ok!adki; nr 12 s. 2 ok!adki; Muzeum (l%skie nowe otwarcie. Fotoreporta$ nr 7, s. 67; 'azor Mateusz: Foto nr 2, s. 68; 'oginow Jakub: Foto nr 8, s. 13, 14, 15; Kana!ami po (l%sku nr 6, s. 32 – 34; Kresy inaczej nr 8, s. 13 – 15; Tanie bo polskie. Czesko-s!owacka histeria wokó! polskiej $ywno'ci nr 10, s. 56 – 58; 'opusza!ska S!awa patrz Sztuka Maria; 'uczak Marek patrz: Wyl#$ek Ewa; 'uka Magda: Foto nr 5, s. 25; nr 12, s. 2 ok!adki; 'uka Wojciech: Grafika nr 1, s. 1, 20, 21, 34, 36, 37; nr 2, s. 1, 3, 36, 27, 29, 31; nr 3 s. 1, 22, 25, 32, 33, 40, 41, 42; nr 4 s. 3, 16, 17, 26, 29; nr 4 s. 3, 16, 17, 26, 29; nr 5 s. 3 ok!adki: Przys!owia „(l%ska”; nr 6 s. 1, 26 – 27; nr 7 s. 8 – 9, 36, 37, 38, 40, 50, 51 – 52; nr 8 s. 20, 21, 25, 31, 40, 41; nr 9 s. 24, 25; nr 10 s. 2: + linoryt, s. 11, s. 3 ok!adki; nr 11 s. 1 ok!adki, s. 4, 14, 15, 30, 31, 39, 41; nr 12 s. 53, 54. M. Machura Jerzy; Foto nr 2, s. 40, 41, 42; Nauka wychodzi z lasu. By nie myli& skunksa z borsukiem, czyli… nr 2, s. 40 – 42; 79 rok 2015 Spis tre!ci 80 Maciuszkiewicz Roman: Cecylia (fragment, proza) nr 2, s. 28 – 31; Tam (grafika) nr 1, s. 3 ok!adki; „"l#sk” Kolekcja jubileuszowa nr 1, s. 84; Ma!kowiak Henryk: Foto nr 12, s. 26; Majerczyk Zdzis!aw: Foto nr 2, s. 67; Majerski Pawe! patrz: Niesporek Katarzyna; patrz Soko!owska Janina Barbara; Majewski Lech: Podziemne s!o$ce. Wideo – art. rze%ba, nr 10, s. 49; Sznurówki nieba nr 10, s. 1 ok!adki; Makal Józef; Foto nr 9, s. 44, s. 52; Makar Bogus!aw: Foto nr 6, s. 63; Man Tomasz: Foto nr 11, s. 80; Mara" Adam: Foto nr 6, s. 21; Mat: Ekoaktywni w Parku "l#skim nr 6, s. 62; Mateusiak Wojciech: Foto nr 7 s. 76; Matiakowska Jolanta: Czeki dla … Ziemi. Nr 5, s. 62 – 63; Kadry z &ycia le'nika nr 3, s. 62 – 63; Taka gmina… nr 9, s. 62 – 63; Woda najwa&niejsza nr 1, s. 46 – 47; Melecki Maciej: Ca!kowita obecno'(. Feliksowi Netzowi nr 5, s. 24; Inny poziom tego samego po!o&enia (poezja) nr 9, s. 39; Instytut Miko!owski – XV-lecie aktywno'ci nr 1, s. 56 – 57; patrz: Drzazga Dagmara; Melosik Zbyszko patrz: Krzan Katarzyna; M#$yk J.: Foto nr 8, s. 11; Miasto: Miasto, ludzie, lustra. Fotografie Józefa Lig)zy nr 9, s. 49; Michalczyk Ma!gorzata patrz: Buszka Kamila, Michalczyk Ma!gorzata, Szczygielska Ma!gorzata; Michalski Józef: Nie czuj) 'wiadomie takiego obci#&enia. Rozmowa z artyst# grafikiem (...) Pogwarki artystyczne Henryka Bzdoka nr 2, s. 54 – 55; Mieczy%ska Aleksandra: Foto nr 12, s. 80; Mie%ciuk Jan: Foto nr 5, s. 2 ok!adki; Mierzwiak Marek: "l#sk mój w teatrze widz) ogromny nr 10, s. 34 – 35; Walka o czarne z!oto nr 2, s. 6 – 7; Miodek Jan: Cliwota w czas powieruchy. "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 4, s. 75; Daniela Kad!ubca 'l#szczyzna cieszy$ska. "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 12, s. 69; D)ga, podwiel i ostuda. "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 6, s. 57; Florian "mieja. "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 8, s. 18 – 19; Luftn#( si). "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 5, s. 61; Nie tylko o mowie Rejów i Kochanowskich. Rozmowy na 20 lecie. Z profesorem (…) rozmawia Maria Sztuka; nr 3, s. 10 – 13; Od Ochod%ca do Ochojca. "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 10, s. 53; Piejoki i kokoty. "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 1, nr 41; Siupy – siupn#( – sipie( – sipa. "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 7, s. 75; W dolinie Stobrawy. "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 2, s. 75; W Gryfowie i w Mirsku. "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 9, s. 65; W linii ojca – "l#zak! "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 11, s. 59; Za bajtla. "l#ska ojczyzna polszczyzna nr 3, s. 43; Miodek Marcin: Foto, nr 3, s. 10; Miodkowa Teresa: Foto nr 8, s. 19; nr 12 s. 69; M&ynarczyk Katarzyna: Dostojne, wytworne, pi)kne (rec.): Ryszard Nakonieczny, Justyna Wojtas-Swoszowska (red.): Oblicza modernizmu w architekturze. Paradygmat luksusu w architekturze modernizmu XX wieku. „Trójg!owy smok” architektura dwudziestolecia mi)dzywojennego na Górnym "l#sku (1922 – 1939) nr 1, s. 62; Moczulski Janusz: Foto nr 11, s. 62, 63; Mokrzycki Jaros!aw: Foto nr 6, s. 68; nr 12, s. 68; Morawiec Jakub: Fenomen skandynawskiego krymina!u. Z Monik# i Rafa!em Chojnackimi rozmawia… nr 3, s. 44 – 45; O spo!ecze$stwie i kulturze Skandynawii epoki Wikingów nr 3, s. 29 – 30; Projekt EDDA, czyli przywróci( pami)( o Apolonii Za!uskiej Stromberg nr 3, s. 30 – 31; Morawiec Jakub, Dariusz Rott: Drodzy czytelnicy nr 3, s. 3; Morawski W!adys!aw: Foto nr 9, s. 46; Morcinek Krzysztof: Foto nr 12, s. 79; Moss Piotr: Silesia Tenebrosa. Z (...) z okazji 'wiatowej premiery „Tenebroso” koncert na flet i orkiestr) w Filharmonii "l#skiej rozmawia Marek Lyszczyna nr 11, s. 54 – 55; My"liwski Wies!aw: Istotny jest duch j)zyka. Rozmowy na 20-lecie. Z (…) rozmawia Katarzyna Bereta nr 1, s. 7 – 10. N. Nakonieczny Ryszard, Justyna Wojtas-Swoszowska (red.) patrz: M!ynarczyk Katarzyna; Naliwajko patrz: Bednarek, Blukacz, Naliwajko, Walczak; Netz Feliks: Dwie 'mierci (poezja) nr 4, s. 1; Pan kapitan. Fragment niedrukowanej powie'ci nr 11, s. 14 – 17; patrz: Bednarczyk Ryszard; patrz Lyszczyna Jacek; Niewiadomska Ewa: Niezwyk!y Dziennik budowy. Z (…) wspó!autork# albumu Dotkn#( muzyki rozmawia Marek Lyszczyna nr 8, s. 42 – 44; Nicieja Stanis!aw S!awomir: Lekcja martwego j)zyka. Rozmowy na 20-lecie. Z prof. Stanis!awem Niciej# rozmawia Katarzyna Bereta nr 9, s. 30 – 32; patrz Dutka El&bieta; Niesporek Katarzyna: Do'wiadczaj#c blisko'ci (rec.): Ewa Parma: Córka Victora H. Katowice 2015 nr 12, s. 73; Do'wiadczaj#c pewno'ci (rec.): Jan Lucjan Wo%niak: Ci)&ar cienia. Wiersze. Katowice 2014 nr 11, s. 69; Edessy (rec.): Eda Ostrowska: Edessy (poemat sowizdrzalski) Lublin 2015, nr 7, s. 72; Pami)( i wyobra%nia (rec.): Ewa Parma, Grzegorz Chudy: Nowe obrazki ze "l#ska. Katowice 2015 nr 9, s. 70; Poetyka codzienno'ci (rec.): Janina Barbara Soko!owska: Deklinacja. Wiersze dawne i nowe. Wybór Pawe! Majerski. Pos!owie Marian Kisiel. Chorzów 2014 nr 4, s. 72; Niesporek-Szamburska Bernadeta patrz: Korepta Edyta; Nieszporek Krzysztof: Foto nr 3, s. 49; Notatnik Kulturalny: Bielsko-Bia!a: nr 1 s. 73, nr 2 s. 78, nr 3, s. 78, nr 4, s. 78, nr 5, s. 78, nr 6, s. 78; nr 7, s. 78, nr 8, s. 78; Katowice nr 1, s. 70 – 71; nr 2, s. 76 – 77; nr 3, s. 76 – 77; nr 4, s. 76 – 77; nr 5 s. 76 – 77; nr 6 s. 76 – 77; nr 7 s. 76 – 77; nr 8, s. 76 – 77; Cz)stochowa: nr 1, s. 74; nr 2, s. 79; nr 3, s. 79; nr 4, s. 79; nr 5, s. 79; nr 6, s. 79; nr 7, s. 79; nr 8, s. 79; Opole: nr 1, s. 69, nr 2, s. 80, nr 3, s. 80; nr 4, s. 80, nr 5, s. 80, nr 6, s. 80; nr 7, s. 80; Zag!)bie: nr 1, s. 72; nr 2, s. 81; nr 3, s. 81; nr 4, s. 81; nr 5, s. 81; nr 6, s. 81; nr 7, s. 81; nr 8, s. 80 Zaolzie: nr 1, s. 75; nr 2, s. 82; nr 3, s. 82; nr 4, s. 82; nr 5, s. 82; nr 6, s. 82; nr 7, s. 82; nr 8, s. 82; Nowicka El&bieta patrz: Brze%niak Marek. O. Ochwat Magdalena patrz: Pethe Aleksandra; Oczko Patryk: Foto nr 6, s. 50; Tychy. Sztuka w przestrzeni miasta nr 6, s. 51 – 52; patrz: Wies!awa Konopelska; Og&oza Ewa patrz: Borowik Sylwia; Olejarz Ewa: Trzy wieczory jedno po!udnie. Jesienny port(ret) poetycki nr 12, s. 62; patrz: Waszut Sabina; patrz: Widera Bogdan; Olek Agnieszka patrz Waro$ska Joanna; Opara Karolina patrz Bogdan Widera; Opole: Notatnik kulturalny nr 1, s. 69, nr 2, s. 80, nr 3, s. 80; nr 4, s. 80, nr 5, s. 80, nr 6, s. 80; nr 7, s. 80; Orczyk-Wiczkowska Marzena patrz: Janas Dudek Barbara, Orczyk Wiczkowska Marzena, Górska Weronika, D#browski Pawe!, Waszut Sabina; Orgielewski Tadeusz patrz: Ehrhard – Orgielewski Tadeusz; Orzechowski Miros!aw: Historia cywilizacji na moim podwórku nr 6, s. 28 – 31; Ostrowska Eda patrz: Niesporek Katarzyna; Ostrzo&ek Wiktor: Witra&e w ko'ciele pod wezwaniem Serca Pana Jezusa w Katowicach nr 5, s. 50. P. Pa&yga Artur patrz: Koci$ski Witold; Panu" Marek: Foto nr 6, s. 25; Parma Ewa patrz: Niesporek Katarzyna; Paszek Jerzy: „Emerycki hedonizm” polonistów nr 4, s. 40 – 42; Szelmowski styl „Selmy” nr 1, s. 38 – 39; Penderecki Krzysztof: Wykorzysta( czas, który jest nam dany. Z (…) rozmawia Marek Lyszczyna nr 6, s. 15; Peszke Micha! Alfred patrz: Tarka Krzysztof; Pethe Aleksandra: Marksistowsko leninowski wytwór religiopodobny (rec.): *ucja Marek, Monika Bortlik D%wierzy$ska: Za Marksem bez Boga. Laicyzacja &ycia spo!ecznego w Polsce w latach 1945 – 1989. Katowice 2014 nr 7, s. 73; O misterium paradoksu w poezji kap!a$skiej (rec.): Magdalena Ochwat: Poezja paradoksów – paradoksy w poezji. Poetycka teologia ksi)&y Jana Twardowskiego, Janusza Stanis!awa Pasierba, Wac!awa Oszajcy. Katowice 2014 nr 11, s. 70; patrz: Wyl)&ek Ewa; Picheta Jan: Cud nad Bia!# nr 7, s. 78; Malowanie oddechem nr 8, s. 78; Mistrz greckiego nieba (Józef Ho!ard) nr 2, s. 78; Pi)kni czterdziestoletni bielszczanie nr 4, s. 78; Ratujmy muzeum w Bielsku Bia!ej nr 3, s. 78; Zamiast idiotów nr 5, s. 78; Zb)dne podskoki nr 6, s. 78; +ycie w rzyci nr 1, s. 73; Picheta Jan, Wies!awa Konopelska, Joanna Kotkowska, Jacek Sikora, Maria Sztuka, Janusz Wójcik: Notatnik kulturalny nr 9, s. 76 – 81; nr 10 s. 76 – 82; nr 11, s. 76 – 82; Piechota Marek: Poetycka klapsznita, czyli polimeryczny sandwich dla nie – "l#zaka nr 8, s. 30 – 32; Pieczka Joanna patrz: Kucz Pieczka Joanna; Pierwsze: Pierwsze takie triennale. Triennale Grafiki Polskiej nr 9, s. 33; Pilot Andrzej: Sp!acamy d!ug 'rodowisku. Z (…), prezesem zarz#du WFO"iGW w Katowicach rozmawia Jolanta Karma$ska nr 8, s. 58 – 59; Pisarczyk El&bieta: "wi)ta !#czno'ci. 25. Mi)dzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej nr 6, s. 36 – 37; Pleskot Patryk patrz: Tarka Krzysztof; P&osa Tomasz: Studia "l#skie. Z prof. zw. dr. hab. Marianem Kisielem prodziekanem Wydzia!u Filologicznego U" rozmawia (…) nr 6, s. 21; Polak Jerzy: Od Tu rzo nów do Hoch bergów. Go spo dar ka pszczy$ skie go wol ne go pa$ stwa sta no we go (1517 – 1848) nr 7, s. 14 – 18; Praca: Praca Roku 2014 (grafika) nr 8, s. 50; Prejs Bogdan patrz: Wyl)&ek Ewa; Prokop Jaros!aw: Foto nr 6, s. 40; Przyjaciele: Przyjaciele Feliksowi Netzowi nr 9, s. 23; Pszczyna: Pszczyna na fotografiach z pocz#tku XIX wieku nr 7, s. 35; Ptak Barbara: "l#ska kolekcja jubileuszowa nr 10, s. 84; Puszkin Aleksander: Eugeniusz Oniegin. Przek!ad i pos!owie Feliks Netz. nr 5, s. 28 – 30; Pyka Henryk ks.: Rada: Rada Patronacka Miesi$cznika Spo!eczno-Kulturalnego „%l#sk” nr 12, s. 66; Reed Nick patrz: Waro&ska Joanna; Regiewicz Adam: Pisarz na prowincji nr 4, s. 34 – 36; Reng Ronald patrz: Jasnorzewski Ryszard; Reza Yasmina patrz Waro&ska Joanna; Romaniuk Adam: Pomi$dzy grafik# a obrazem wirtualnym nr 11, s. 49; Rosenbaum S. patrz: Tarka Krzysztof; Rott Dariusz: Choreograf wspó!czesny. Z wypraw… po "wiecie nr 11, s. 42 – 43; Drodzy czytelnicy nr 3, s. 5, nr 4, s. 5; nr 5, s. 3; Foto nr 3, s. 1 ok!adki, s. 5; nr 11, s. 42 – 43; Islandzki lodowiec nr 3, s. 1, ok!adka; Skarby Muzeum Prasy Polskiej nr 7, s. 26 – 29; Stefan %l#zak – wielka posta' (ycia muzycznego na %l#sku i w Zag!$biu. W 1932 roku w Katowicach przy %l#skiej Szkole Muzycznej powo!a! do (ycia Towarzystwo „Filharmonia %l#ska”. 70 lat Filharmonii %l#skiej nr 5, s. 55; patrz: Morawiec Jakub, Dariusz Rott: Ró!ewicz Tadeusz: Foto r$kopisu (autografu) orygina!u i przek!adu zapisanego przez Tadeusza Ró(ewicza wiersza Ernsta Schenkego pt.: Wycug” nr 11, s. 2 i 3; patrz: D$bicz Maria; Rucha"a Katarzyna: Historia pewnego konkursu. Ksi#(nica beskidzka w Bielsku Bia!ej. Z (ycia bibliotek nr 6, s. 66; Rudnik Czes!awa: Foto nr 9, s. 68; Ruman Natalia Maria: Do sacrum przez modlitewniki nr 12, s. 31 – 32; Rybczy#ski Jacek: Grafika nr 4, s. 50; Rybczy#ski Joachim patrz: Bzdok Henryk; Rychlicki Artur: Foto nr 2, s. 77; Rylski Eustachy patrz: Janota Paulina. S. Sadzikowska Lucyna patrz: Heska Kwa"niewicz Krystyna, Sadzikowska Lucyna; Foto nr 2, s. 58; Santarius Marek: Foto nr 11, s. 81; Sawicz Zbigniew: Foto: nr 1, s. 7, 28, 47; nr 2, s. 12, 13, 14, 15, 20; nr 3, s. 2 ok!adki, s. 13, 67; nr 4, s. 10; nr 5, s. 5, 17, 20, 31, 36, 51, 56, 57; nr 6, s. 65; nr 8, s. 4; nr 9, s. 5, 16, 17, 18; nr 10, s. 2, 5, 67, 77; nr 11, s. 2 ok!adki, s. 12, 13, 20, 28 – 29, 77, 78; nr 12, s. 22, 23, 34, 66, 67, 78; Feliksowi Netzowi nr 5, s. 5; Henryk Miko!aj Górecki w fotografii (…) nr 11, s. 67; Zanim zabrzmia!a IV Symfonia. Wystawa fotografii (…). Znaki i twarze miasta Katowice nr 3, s. 67; Schenke Erns: Eim Auszugstubla (poezja) nr 11, s. 2; Serafin Tadeusz: )ycie w muzyce. Z (…), dyrektorem naczelnym i artystycznym Opery %l#skiej w Bytomiu rozmawia Wies!awa Konopelska nr 6, s. 5 – 7; Sikora Agnieszka: Foto nr 1, s. 19; nr 2, s. 2 ok!adki; nr 7, s. 4; nr 8, s. 55; nr 11, s. 45; nr 12, s. 24; Spotkanie Wschodu i Zachodu nr 1, s. 17 – 19; Sikora Jacek: Czy Zaolzie doczeka si$ swojego muzeum? nr 3, s. 82; Foto nr 10, s. 82; nr 11, s. 81; nr 12, s. 81; Ludoznawcy uczcili 50 lecie konferencj# nr 7, s. 82; Polskie wiadomo"ci ju( nie o "wicie nr 4, s. 82; Po(egnali"my Antoniego Szpyrca nr 2, s. 82; Putzlacher i Lipus znów ponadgranicznie nr 8, s. 81; W Karwinie zagrzmia!o. Na rockowo! nr 6, s. 82; Z Markiem S!owiaczkiem w „Ciszy skrzyde!” nr 1, s 75; Zaolzie pami$ta o zbrodni sprzed 75 lat nr 5, s. 82; Sikora Jacek, Joanna Kotkowska, Wies!awa Konopelska, Jan Picheta Maria Sztuka, Janusz Wójcik: Notatnik kulturalny nr 9, s. 76 – 81; nr 10 s. 76 – 82; nr 11, s. 76 – 82 Wiersz sprawiedliwy (poezja) nr 4, s. 17; Swoszowska Justyna patrz: Wojtas-Swoszowska Justyna Synowiec Helena: Wokó! ucznia, szko!y i regionu. Z profesor (…) rozmawia Danuta Krzy(yk nr 2, s. 58 – 60; patrz Korepta Edyta; Szafraniec Krzysztof: Foto nr 7, s. 84; Szalsza Marek: Schy!ek szatrangu. Fragment powie"ci cz. I nr 9, s. 40 – 42; Schy!ek szatrangu. Fragment powie"ci cz. II nr 10, s. 42 – 44; Szalsza Piotr: Bronis!aw Huberman czyli pasje i nami$tno"ci zapomnianego geniusza nr 4, s. 30 – 33; Szamburska Bernadeta patrz Niesporek Szamburska Bernadeta; Szatters Dorota: Floriana %miei przypadki nr 6, s. 16 – 17; Foto nr 5, s. 2 ok!adki; Szczawi#ski Maciej: Isolde pod warunkiem (poezja) nr 9, s. 34; O czym mówi# piwonie, koguty, ró(e i kaczki nr 3, s. 48; Pierwsza (poezja) nr 9, s. 35; ze s!ów (poezja) nr 9, s. 34; Szczepaniec Zofia patrz: Grzeganek-Szczepaniec Zofia; Szczepa#ski Henryk: Katowice za Diebla. 150 lat Katowic nr 2, s. 16 – 19; Katowice za Górnika Cz. I. 150 lat Katowic nr 10, s. 45 – 47; Katowice za Górnika Cz. I. 150 lat Katowic nr 11, s. 56 – 57; Katowice za Kernera. 150 lat Katowic nr 3, s. 26 – 28; Katowice za Pohlmanna. Cz. I. 150 lat Katowic nr 7, s. 44 – 47; Katowice za Pohlmanna. Cz. II. 150 lat Katowic nr 8, s. 45 – 47; Katowice za Pohlmanna. Cz. III. 150 lat Katowic nr 9, s. 54 – 56; Katowice za Ruppella. 150 lat Katowic nr 4, s. 20 – 22; Katowice za Schneidera. Cz. I. 150 lat Katowic nr 5, s. 38 – 40; Katowice za Schneidera. Cz. II. 150 lat Katowic nr 6, s. 18 – 20; Nivea z przedwojennej katowickiej fabryki nr 7, s. 42; Przewrót w So!tysówce. 150 lat Katowic nr 1, s. 12 – 15; Szczepa#ski Marek S.: Ani Elizjum, ani Hades. Województwo katowickie i "l# skie w trans for ma cyj nym 'wier' wie czu (1990 – 2015) nr 11, s. 32 – 34; Burmistrzowie powinni rz#dzi' "wiatem. Z profesorem (…) socjologiem z Uniwersytetu %l#skiego w Katowicach rozmawia Wies!aw Kosterski. Rozmowa na dwudziestolecie nr 5, s. 36 – 37; Centrum i "rodek miasta: miejsca "wi$te i przekl$te. Notatnik spó*nionego przybysza nr 12, s. 41; Kryzys w "wiecie i "wiat w kryzysie. Notatnik spó*nionego przybysza nr 6, s. 35; Metropolie rz#dz# a strach rz#dzi metropoliami cz. I. Notatnik spó*nionego przybysza nr 7, s. 43; (wraz z dr Karolin# Wojtasik); Metropolie rz#dz# a strach rz#dzi metropoliami cz. II. Notatnik spó*nionego przybysza nr 8, s. 33; (wraz z dr Karolin# Wojtasik); Odyseusz w piekle. Notatnik spó*nionego przybysza nr 10, s. 14 (wraz z dr Karolin# Wojtasik); Porz#dek "wiatowego dziobania. Notatnik spó*nionego przybysza nr 11, s. 25 (wraz z dr Karolin# Wojtasik); Region na strategicznym rozdro(u nr 3, s. 17; Udr$czony "wiat? Notatnik spó*nionego przybysza nr 2, s. 23; Uroki dyktatury. Notatnik spó*nionego przybysza nr 4, s. 23; W sieci czyli w matni? Notatnik spó*nionego przybysza nr 9, s. 15; (wraz z prof. Ann# %liz); Województwo "l#skie i jego ikony: trwa!o"' i przemijanie. Notatnik spó*nionego przybysza nr 5, s. 41; )ycie, kocham ci$ (ycie... Notatnik spó*nionego przybysza nr 1, s. 11; Szczurek +ukasz: Foto nr 3, s. 68; Szczygielska Ma!gorzata patrz: Buszka Kamila, Michalczyk Ma!gorzata, Szczygielska Ma!gorzata; Szczepka Urszula patrz: Figel Szczepka Urszula; Szczyrba Renata patrz Kleszcz Szczerba Renata; rok 2015 R. Simonides Dorota: %l#sk matecznikiem Polski. Rozmowy na 20-lecie. Z prof. (…) rozmawia Katarzyna Bereta nr 4, s. 10 – 12; Siudy A.: Foto nr 1, s. 46; Siupka Weronika: Kolekcja jubileuszowa (grafika) nr 2, s. 84; Siwczyk Krzysztof patrz: Drzazga Dagmara; Skoneczna-Gawlik Dobrawa: Przep$dzanie z!a i przywo!ywanie wiosny nr 4, s. 6 – 9; Skotnicka Marta: Foto nr 2, s. 53; Skrobol Dariusz: Marka „Pszczyna” historia, turystyka i piecz#tki. Z (…) burmistrzem Pszczyny rozmawia Wies!awa Konopelska nr 7, s. 12 – 13; Skrzek Józef patrz: Kurek Jacek; Skworc Wiktor: Pojednanie przez przebaczenie. Z metropolit# katowickim, arcybiskupem (…) rozmawia Maria Sztuka nr 12, s. 4 – 6; S"omianowski Andrzej (prze!.): patrz Vold Jan Erik; S"ota Damian, Witu!a Roman, Leszczy&ski Mariusz patrz: Hetmaniok Edyta; Soba#ski Piotr: Foto nr 2, s. 67; nr 9, s. 26, 27, 29; nr 10 s. 51; Socha#ska Bogus!awa (prze!.) patrz: Laugesen Peter; Soko"owska Janina Barbara: Stanis!awa Krawczyka portret wielokrotny (rec.): Marian Kisiel, Pawe! Majerski (red.): %wiaty poetyckie Stanis!awa Krawczyka Katowice 2014 nr 6, s. 74; patrz: Niesporek Katarzyna; Soko"owski Igor patrz: Krzan Katarzyna; So"tysik Janusz patrz Lyszczyna Marek; Sonnenfeld El(bieta: Foto nr 5, s. 46; Sówka Erwin: grafika: Barbara w dybach nr 12, s. 42; grafika Barbara z górnikiem nr 12, s. 45; Spyra Aleksander: Arcydzie!a sztuki drukarskiej nr 12, s. 33; Posta' alegoryczna VI, Cynkografia nr 7, s. 1 ok!adki; Stachura Edward: patrz: Bednarczyk Ryszard; Stajnie: Stajnie ksi#($ce w purpurze i z!ocie nr 7, s. 49; Stankiewicz Jerzy: Olivier Messiaen na %l#sku nr 4, s. 58 – 61; Stankiewicz Ma!gorzata patrz: Wo*na Stankiewicz Ma!gorzata; Stasiuk Andrzej patrz Katarzyna Bereta; Starzyk Jaros!aw: Czekaj#c na kobiety. Z zapisków emeryta nr 7, s. 84; Franz Josef I, Mi!osz i … Z zapisków emeryta nr 3, s. 84; Jeste"my m#drzy? Z zapisków emeryta nr 5, s. 84; Naukowy traktat o odkurzaczach. Z zapisków emeryta nr 2, s. 84; Piekarnik w "wietle teorii spiskowej nr 10, s. 84; Rozwód po japo&sku. Z zapisków emeryta nr 8, s. 84; Stary cz!owiek i s!o&ce. Z zapisków emeryta nr 9, s. 84; Straszliwe skutki grzybobrania. Z zapisków emeryta nr 12, s. 84; W ogniu szcz$"cia. Z zapisków emeryta nr 6, s. 84; W#tróbk$ si$ soli na ko&cu. Z zapisków emeryta nr 4, s. 84; Wyci#g z ró(y stulistnej. Z zapisków emeryta nr 11, s. 84; Steller Stefan: Pawe! Steller – artysta deportowany, pami$' przywrócona. Z (…) rozmawia Marek Lyszczyna nr 4, s. 24 – 25; Stemplewski Jerzy: Foto nr 9, s. 30, 68; nr 12, s. 68; Stobierski Maciej: Foto nr 10, s. 81; nr 12, s. 65; Stotko Roman: Foto nr 1, s. 2 ok!adki, s. 67; Stryj Zbigniew patrz: Baron Jan; Studencki Zbigniew; Muzealnik o sercu odkrywcy. Z (…) rozmawia Maria Sztuka nr 4, s. 38 – 39; Suchan Miko!aj: Foto nr 10, s. 15, 16; Suchanek Jerzy: Czwarty dzie& (poezja) nr 5, s. 27; Makaron (poezja) nr 4, s. 3; Wiersz niesprawiedliwy (poezja) nr 4, s. 16; Spis tre!ci Wiktor Ostrzo!ek – artysta wpisany w "l#skie sacrum nr 5, s. 51 – 52; Pyszko Irena: Foto nr 9, s. 68. 81 rok 2015 Spis tre!ci Szewczyk Gra!yna Barbara: O nowym trendzie we wspó"czesnej literaturze szwedzkiej nr 3, s. 21; O polonistyce w Szwecji. Mi#dzy tera$niejszo%ci& a wyzwaniami przysz"o%ci. Z prof. dr hab. Ew& Teodorowicz Hellman rozmawia (…) nr 3, s. 18 – 20; Odszed" wielki szwedzki poeta Tomas Transtromer, laureat Nagrody Nobla nr 5, s. 46 – 47; patrz: Trossell Aino (prze".); Szewczyk Krzysztof: Foto nr 2, s. 52, 53; Szmatloch Jan: Grafoteka. Muzeum w Chorzowie (grafika) nr 1, s. 49; Okno IV C 1979 grafika ok"adka s. 3; 'l&sk Kolekcja jubileuszowa nr 4, s. 84; Szo!tys Witalis: Foto nr 4, ok"adka s. 2; s. 64; nr 8 s. 10; Sztoler Grzegorz: Bar zamkni#ty, muzeum otwarte nr 4, s. 13 – 15; Foto nr 4, s. 15; nr 7, s. 10 – 11; Liso, wró( do krainy kwiatów Cz. III nr 1, s. 30 – 32; Pszczyna to nie tylko zamek nr 7, s. 8 – 11; 'l&zak na farmie Wikingów nr 3, s. 6 – 8; patrz: Widera Bogdan; Sztuka Maria: Bylejako%( do kosza nr 1, s. 72; Foto nr 7, s. 54; nr 12, s. 51; Galeria w ko)skich boksach nr 7, s. 19; Jak zdobywa"em Dziki Zachód nr 7, s. 32 – 34; Jubilata trzeba dopieszcza(. Dramatyczna sytuacja Teatru Dzieci Zag"#bia nr 7, s. 54 – 55; Koncerty dla katedry nr 2, s. 81; Le%mian na otwarcie nr 5, s. 81; Lifting zag"#biowskich parków nr 8, s. 80; Muzealnik o sercu odkrywcy. Ze Zbigniewem Studenckim rozmawia (…) nr 4, s. 38 – 39; Muzeum na kó"kach w Czeladzi nr 7, s. 81; Muzyczne Zag"#bie? nr 6, s. 81; Nie tylko o mowie Rejów i Kochanowskich. Rozmowy na 20-lecie. Z profesorem Janem Miodkiem rozmawia (…) nr 3, s. 10 – 13; Orientalistyka kontra prawo. Walka o indeksy nr 11, s. 44 – 45; Oswajanie %wiata nr 12, s. 51; Pojednanie przez przebaczenie. Z metropolit& katowickim, arcybiskupem Wiktorem Skworcem rozmawia (…) nr 12, s. 4 – 6; Przerwany sezon. Z by"ym dyrektorem Gliwickiego Teatru Muzycznego Paw"em Gabar& rozmawia (…) nr 6, s. 22 – 23; Rodzina go%cinny dom. VIII metropolitalne 'wi#to Rodziny nr 7, s. 62; 'l&skie polonica w Brazylii nr 9, s. 66; 'lubów tutaj nie b#dzie nr 4, s. 81; Teatr Niezb#dny (Teatr Dzieci Zag"#bia) nr 3, s. 81; Teatr w sieci (rec.): Katarzyna Walotek 'cia)ska: teatry publiczne w województwie %l&skim a social media. Katowice 2015 nr 10, s. 69; To by"o biesiadowanie. Borki %wi#towa"y 155 urodziny nr 9, s. 19; U $róde" Centurii nr 8, s. 60 – 61; Wielka dama teatru polskiego. 70-lecie pracy artystycznej S"awy *opusza)skiej nr 10, s. 23 – 23; Sztuka Maria, Joanna Kotkowska, Wies"awa Konopelska, Jan Picheta, Jacek Sikora, Janusz Wójcik: Notatnik kulturalny nr 9, s. 76 – 81; nr 10 s. 76 – 82; nr 11, s. 76 – 82 Szymala Agnieszka: Foto nr 4, 2 strona ok"adki; Szymala Julia: Foto nr 11, s. 44; Szymik Jerzy patrz: Jaklewicz Tomasz ks.; Szypu!a Ferdynand: Kolekcja jubileuszowa „'l&ska” nr 5, s. 84; Tarpany 1969, grafika nr 5, s. 3 ok"adki. ". 82 "cia#ska Katarzyna patrz: Walotek 'cia)ska Katarzyna "liz Anna patrz: Szczepa)ski Marek S.; "mieja Florian: Homo sapiens? (poezja) nr 1, s. 21; Marno%( (poezja) nr 1, s. 20; Nowa inspiracja (poezja) nr 1, s. 21; Pi#kna gwara (poezja) nr 1, s. 20; Poj# kolibry (poezja) nr 1, s. 20; Seniorzy (poezja) nr 1, s. 21; Ska"a Kaliopy (poezja) nr 1, s. 20; Szkoda, !e nie g#si (poezja) nr 1, s. 1; Staro%( (poezja) nr 1, s. 21; Szop pracz nr 1, s. 21; Unde malum nr 1, s. 21; Wrony nr 1, s. 21; "piewak Tomasz patrz: Koci)ski Witold; "wi$tkiewicz Wojciech: Mi#dzy tradycj& a wspó"czesno%ci&. O to!samo%ci religijnej w kulturze Górnego 'l&ska nr 12, s. 8 – 11; "wider Józef prof.: Pami#ci Wojciecha Kilara. Opinia o muzyce Wojciecha Kilara z okazji nadania mu godno%ci doktora honoris causa przez Uniwersytet 'laski w Katowicach nr 12, s. 24 – 25. Toporowski Marek: Klawesynowe dziedzictwo Europy. Z (…) rozmawia Marek Lyszczyna nr 12, s. 34 – 36; Tusz Mona: Mural nr 11, s. 22 – 23; Tyrma Beata: Foto nr 3, s. 78. T. UM: XXVI Najazd Poetów na Zamek Piastów 'l&skich w Brzegu nr 11, s. 68; Urgacz-Ku&nik Adriana: Witra!e w ciemno%ci, czyli o przedwczesnej %mierci dziecka (rec.): Renata Kleszcz Szczerba: „Witra!e w ciemno%ci” czyli o przedwczesnej %mierci dziecka. Ksi&!ka nios&ca %wiat"o. Katowice 2014, nr 2, s. 73; Z rado%ci& uton#"am w „Kropli” (rec.): Micha" Wro)ski: Kropla. Kraków 2014 nr 3, 73; Taki: Taki wrzesie) raz na 150 lat nr 11, s. 26 – 27; Ta!u% Katarzyna: Differentia specyfica Wa"brzycha (rec.): Sylwia Bielawska, Wojciech Browarny (red.): Wa"brzych i literatura. Historia kultury literackiej i wspó"czesno%(. Wa"brzych 2014 nr 4, s. 70; Tarasiuk Magdalena patrz: Jegor Roma; Tarka Krzysztof: Krety (rec.): W"adys"aw Bu"hak, Patryk Pleskot: Szpiedzy w PRL-u. Kraków 2014 nr 8, s. 70 Miedzy Niemcami a Polsk& (rec.): Rosenbaum S. (red.): Górny 'l&sk i Górno%l&zacy. Wokó" problemów regionu i jego mieszka)ców w XIX i XX wieku. Gliwice – Katowice 2014 nr 2, s. 70; Najwierniejszy sojusznik (rec.): Micha" Alfred Peszke: Si"y zbrojne na zachodzie 1939 – 1946: koncepcje strategiczne i realia geopolityki. Pozna) 2014 nr 6, s. 73; Tarkowska Anna: Foto nr 7, s. 60, 61; Teodorowicz-Hellman Ewa: O polonistyce w Szwecji. Mi#dzy tera$niejszo%ci& a wyzwaniami przysz"o%ci. Z prof. dr hab. (…) rozmawia Gra!yna B. Szewczyk nr 3, s. 18 – 20; Tomanek Beata: Przystanek pami#( nr 12, s. 46 – 47; Seniorzy w natarciu nr 10, s. 4; Zakochani w Katowicach nr 9, s. 36 – 38; Tomczok Marta: O pochodzeniu j#zyka (rec.): Magdalena Tulli: Szum. Kraków 2014 nr 1, s. 61; Transtromer Tomas patrz: Szewczyk Gra!yna Barbara; Tropem: Tropem Kolberga w Zag"#biu D&browskim nr 6, s. 53; Trosell Aino: Na odludnej wyspie. Prze".: Szewczyk Gra!yna Barbara nr 3, s. 22 – 25; Trólka Witold: Foto nr 3, s. 2 ok"adki; Trzeci: Trzeci Mi#dzynarodowy Plener Malarski Opole 2015 nr 8, s. 68; Tulli Magdalena patrz: Tomczok Marta; Turant Witold: By( u siebie (poezja) nr 2, s. 1; Drogi Felku nr 5, s. 25; Jak co dnia (poezja) nr 2, s. 27; Kimkolwiek jeste%…. Czyli musztarda po obiedzie. Z moich Górek nr 5, s. 35; Makryna cierpi za miliony (rec.): Jacek Dehnel: matka Makryna Warszawa 2014 nr 5, s. 73; Media chamorum. Z moich Górek nr 3, s. 75; Miasto niezwyk"ych postaci nr 7, s. 23 – 25; Na przystankach i na stacjach (poezja) nr 2, s. 27; Nad kieliszkiem (poezja) nr 2, s. 26; Nadzieja, determinacja i co% jeszce. Z moich Górek nr 1, s. 16; Nie ma morza w Bagdadzie Cz. I nr 11, s. 36 – 39; Niepotrzebny wiersz (poezja) nr 2, s. 26; Paryskie ossarium (poezja) nr 2, s. 27; Pióropusz króla Henryka (poezja) nr 2, s. 26; Potwory gro$ne i niegro$ne. Z moich Górek nr 4, s. 37; Rue des Ursulines (poezja) nr 2, s. 27; Skradziona kolekcja nr 8, s. 22 – 24; 'piewaj& bo musz&. Z moich Górek nr 7, s. 53; Uczyni( my%l widzialn&. Z Jackiem Lipowczanem rozmawia (...) nr 1, s. 51 – 52; Walka karnawa"u z … karnawa"em. Z moich Górek nr 2, s. 43; Z cyklu St. Germain – En – Laye (poezja) nr 2, s. 26 – 27; Z mi"o%ci do sztuki (rec.): Lynn H. Nicholas: grabie! Europy. Pozna) 2014 nr 8, s. 72; Z okna na plac, czyli brzytwa Ockhama. Z moich Górek nr 6, s. 44; Zbyt krótka (poezja) nr 2, s. 26; patrz: Buland al Haidari U. V. Veber Francis patrz: Koni)skiWitold; Villqist Ingmar patrz: Koci)skiWitold; Vold Jan Erik: Czy %nie!yca to (poezja) nr 3, s. 41; I czynimy (poezja) nr 3, s. 42; If (poezja) nr 3, s. 42; Kiedy noc (poezja) nr 3, s. 42; Kto% (poezja) nr 3, s. 41; Oczywi%cie (poezja) nr 3, s. 42; Po drodze (poezja) nr 3, s. 40; 'lad (poezja) nr 3, s. 40; 'nieg chce do %rodka. 'nieg (poezja) nr 3, s. 41; 'nieg pada, gdzie przybywa"o (poezja) nr 3, s. 40; Z (poezja) nr 3, s. 40; +egnajcie (poezja) nr 3, s. 41; patrz: Andrzej S"omianowski (prze".); W. W skrócie nr 9, s. 81 – 82; nr 10, s. 81 – 82; nr 11, s. 81 – 82; nr 12 s. 82; Walczak: patrz: Bednarek, Blukacz, Naliwajko, Walczak; Walotek 'cia)ska Katarzyna patrz: Sztuka Maria; Ward'ga Beata: Biblioteka otwarta na zmiany. 10 lat Forum Bibliotekarzy Samorz&dowych Powiatu B#dzi)skiego. Z !ycia bibliotek nr 5, s. 74; Warczok Helena: Pomy%lny rok dla ksi&!nicy. Gminna Biblioteka Publiczna w Psarach. Z !ycia bibliotek nr 1, s. 66; Waro#ska Joanna: Gumki BB (rec.): Levin Hanoch: sprzedawcy gumek. Prze".: Agnieszka Olek. Teatr im. A. Mickiewicza w Cz#stochowie 2014 nr 3, s. 64; Jubileusze z teatrem (rec.): W starych dekoracjach wg Tadeusza Ró!ewicza. Teatr im. A. Mickiewicza w Cz#stochowie 2015 nr 11, s. 64; Konsumpcja czy partnerstwo? Teatr im. Adama Mickiewicza w Cz#stochowie nr 10, s. 26 – 28; Treser korporacyjny (rec.): Nick Reed: Teatr !ycia. Teatr im. A. Mickiewicza w Cz#stochowie 2015 nr 6, s. 64; Z bliska i z daleka (rec.): Yasmina Reza: +ycie: trzy wersje. Teatr im. A. Mickiewicza w Cz#stochowie 2015 nr 5, s. 65; Waszut Sabina patrz: Janas Dudek Barbara, Orczyk Wiczkowska Marzena, Górska Weronika, D&browski Pawe", Waszut Sabina; Waszut Sabina, Ewa Olejarz: Dobry wieczór. Tu ,ma. Nr 6, s. 41; W$sowska Beata: Foto nr 9, s. 51; Studium zmiany. Grafika nr 9, s. 50; W$troba Juliusz patrz: Bednarczyk Ryszard; Wiczkowska Marzena patrz: Orczyk Wiczkowska Marzena; Widera Bogdan: Bombi, Dalajlama i Lwów (rec.): Ewa Olejarz: Milczenie placu zabaw. Sopot 2015 nr 10, s. 73; Dom w którym mieszka pami#( nr 9, s. 26 – 29; Drodzy czytelnicy nr 1, s. 5; Europejczyk z Katowic (Hans Bellmer) nr 10, s. 51; Jak w XVI wieku nr 1, s. 27; Katowice Józefa Lig#zy (rec.): Katowice. Miasto i ludzie z histori& w tle w fotografiach Józefa Lig#zy. Katowice 2015 nr 9, s. 48; Koronkowa ksi&!eczka (rec.): Karolina Opara: (dwie po"ówki) Katowice 2015 nr 7, s. 72; Mia"o by( lepiej… 12. Mi#dzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek „Katowice Dzieciom” nr 11, s. 46 – 47; Szczekanie ostatniego psa nr 3, s. 80; Z diariusza opolskiej kultury nr 1, s. 69; Wójcik Janusz Joanna Kotkowska, Wies"awa Konopelska, Jan Picheta, Jacek Sikora, Maria Sztuka: Notatnik kulturalny nr 9, s. 76 – 81; nr 10 s. 76 – 82; nr 11, s. 76 – 82; Wro!ski Micha" patrz: Urgacz Ku+nik Adriana; Wyl#%ek Ewa: Biernik Bogdana Prejsa (rec.): Bogdan Prejs: Biernik. Miko"ów 2015 nr 10, s. 73; Ma"a zag"ada (rec.): Anna Janko: Ma"a zag"ada. Kraków 2015 nr 10, s. 72; Wolne media o $l!sku (rec.): Marek *uczak, Aleksandra Pethe (red.): Porz!dkowanie wolno%ci – 25 lat $l!ska w mediach. Katowice 2014 nr 2, s. 72; Wyrwas Katarzyna: Ale Meksyk. www.poradniaj&zykowa.pl nr 4, s. 36; Czuchowie i mojito. www.poradniaj&zykowa.pl nr 2, s. 42; Internisa'. www.poradniaj&zykowa.pl nr 3, s. 59; Kto mo'e wita(? www.poradniaj&zykowa.pl nr 12, s. 57; Milenialsi. www.poradniaj&zykowa.pl nr 11, s. 58; Na warsztatach. www.poradniaj&zykowa.pl nr 9, s. 75; O perfumach historycznie i poprawno%ciowo. www.poradniaj&zykowa.pl nr 6, s. 56; Ponika(, zanika(, wynika(. www.poradniaj&zykowa.pl nr 8, s. 82; Siostry Tla"kówny, czyli o nazwiskach w liczbie mnogiej www.poradniaj&zykowa.pl nr 1, s. 65; Trzech panów w "ódce www.poradniaj&zykowa.pl nr10, s. 59; Wakacje. www.poradniaj&zykowa.pl nr 7, s. 73; Wsie jaja. www.poradniaj&zykowa.pl nr 5, s. 54. rok 2015 Lipok Bierwiaczonek Maria: Tychy oczywiste i nieoczywiste. Ksi!'&ce slady, dotkni&cie sacrum i nowe miasto. Tychy 2015; Rudawcowa Anna: Oczy dziecka. Wiersze, bajki, ko"ysanki. Gliwice 2013. Siemko Piotr: Sakralna architektura drewniana na Górnym $l!sku. Szkicownik sprzed ponad stu lat. Katowice 2015; nr 7, s. 69: G&bo"y% Zdzis"aw: Boles"aw Ciepiela. Monografia bibliograficzna. Sosnowiec 2015; Malicki Jan, Jan Baron (red.): In gremio. Od dawno%ci do wspó"czesno%ci. Katowice 2014; Rutkowski Piotr: Adam i Ewa id! do nieba. Gdynia 2014; Sverak Zdenek: Podwójne widzenie. Prze".: Dorota Dobrew, Jan W!glowski. Wroc"aw2015; Wieczorek Zbigniew R.: Ameryka jest dla byka. Katowice 2015; nr 8, s. 74: Ga"uszka Krystian: Modre ajnfarty. Katowice 2015; Janota Gra'yna: Stany skupienia. Mys"owice 2015; Rodkiewicz Sylwester: Columba gemens et dolens albo Go"&bica st&kaj!ca i bolej!ca Bolesna panna Maryja. Katowice 2014; Sverak Zdenek: Butelki zwrotne. Literacki scenariusz filmowy. Prze".: Tomasz Grabi#ski. Warszawa 2011; Zaranie $l!skie. Seria druga nr 1, Katowice 2015; nr 9, s. 69: Badura Jadwiga Anna, Natalia Maria Ruman, Aleksander Spyra: polskie kancjona"y, modlitewniki i %piewniki na $l!sku. Pszczyna 2015; Siebel Jacek: Ko%ció" pod wezwaniem $wi&tego Mi cha "a Ar cha nio "a w Ka to wi cach. Ka to wi ce 2015; Ulice i place Katowic. Katowice 2015; nr 10, s. 74: Dvorzak Jan, Nina Malikowa: Karel Brozek. Vira v silu loutkoveho divadla. Praha 2015; Noras Andrzej J.: K"opoty z filozofi!. Katowice 2015; Prynda Krystian: $niadanie na trawie. Katowice 2015; Siemianowicki Rocznik Muzealny nr 13. Siemianowice $laskie 2014; Wieczorek Marcin: Dyplomaci sascy (rec.): Henryk Kocój: Dyplomaci sascy o powstaniu listopadowym. Kraków 2014 nr 5, s. 72; Wieczorek Monika: Foto nr 15, s. 67; Wieczorek Zygmunt: Foto nr 9, s. 43; Wierci!ski Adam: Nie by"o takiej republiki (Z listów do redakcji) nr 10, s. 58; Wiórkiewicz Nadina: Foto nr 6, s. 12; Witkacy: Witkacy i kobiety – Nienasycenie. Grafika z Muzeum Historii Katowic nr 8, s. 49; Witu"a Roman, Leszczy#ski Mariusz, S"ota Damian patrz: Hetmaniok Edyta; wk: Katowice na starych pocztówkach nr 9, s. 67; Katowice. Street Art Festival nr 6, s. 67; Nagrody im. Stanis"aw Ligonia wr&czone nr 1, s. 67; Pomnik Henryka S"awika i Józefa Antala ods"oni&ty nr 4, s. 67; Trzy dni Europejskiego Kongresu Gospodarczego nr 5, s. 67; Wn#k-Zych Bogus"awa: Nowe kierunki rozwoju. Miejska Biblioteka Publiczna w Bytomiu. Z 'ycia bibliotek nr 11, s. 66; Wojtas-Swoszowska Justyna, Ryszard Nakonieczny patrz: M"ynarczyk Katarzyna; patrz: Nakonieczny Ryszard; Wojtasik Karolina patrz Szczepa#ski Marek S.; Wo$na-Stankiewicz Ma"gorzata: Foto nr 4, s. 60; Wo$niak Jan Lucjan patrz: Niesporek Katarzyna; Wójcik Ireneusz Janusz: Do opolskiej Ateny (poezja) nr 11, s. 30; Powrót do Czemiernik (poezja) nr 11, s. 30; Zaolzia#skie niebo (poezja) nr 11, s. 31; Wójcik Janusz: Moim jeste% Opole nr 6, s. 80; Odesz"a Pani Maria od poetów (Maria Wojtczak) nr 5, s. 80; Opolski piewca Lwowa (Stanis"aw S. Nicieja) nr 2, s. 80; Polak, W&gier dwa bratanki nr 4, s. 80; Rocznica Odysei Kresowej nr 7, s. 80; Spis tre"ci Niepokoj!cy problem kobiet nr 8, s. 48; Niepotrzebna i szkodliwa humanistyka. Z profesorem Krzysztofem K"osi#skim, dyrektorem Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej Uniwersytetu $l!skiego i przewodnicz!cym Komitetu Nauk o Literaturze PAN rozmawia (…) nr 7, s. 4 – 5; Oszust w Ratuszu (rec.): Grzegorz Sztoler: Pszczyna. Studia nad przestrzeni! miejsk! do po"owy XVI wieku. Pszczyna 2014 nr 3, s. 73; Szpiedzy w krainie walca nr 6, s. 8 – 11; Tramwaj z obrazu Braque’a (rec.): Wojciech Grabowski: Archi traf. Opowie%ci o architekturze $l!ska i Zag"&bia. Katowice 2015 nr 11, s. 73; W obiektywie Wielkiej Damy (Anna Chojnacka) nr 2, s. 56; Wspomnienie z antraktów nr 10, s. 38 – 39; Krótko o ksi!"kach: nr 1 s. 64: Buszman Wita#ska Maria: Spo"ecze#stwo, polityka i ekonomia. $l!scy twórcy i dziennikarze (1922 – 1945) Katowice 2014; Gajdzi#ski Piotr: Gierek. Cz"owiek z w&gla. Pozna# 2014; Grzegorek Grzgorz, Tabaci#ski Piotr i in.: Parafie i ko%cio"y Katowic. Katowice 2014; Kurek Jacek: Rock i to'samo%(. Notatki o muzyce i warto%ciach. Sosnowiec 2014; Rosenbaum Sebastian (red.): Górny $lask i Górno%l!zacy. Wokó" problemów regionu i jego mieszka#ców w XIX i XX wieku. Katowice – Gliwice 2014; W&cki Miros"aw: Fritz Bracht (1895 – 1945) Nazistowski zarz!dca Górnego $l!ska w latach II wojny %wiatowej. Katowice 2014; nr 2, s. 69: Dmetrecki Mariusz, Józef )ur: Paniowy w 100-lecie urodzin Biskupa Józefa Kurpasa. Miko"ów 2013; Kurek Jacek, Anna Piontek: 85 lat na pograniczu… Z dziejów kolonii im. Prezydenta Ignacego Mo%cickiego w Katowicach (1928 – 2013) Katowice 2013; Maresz Barbara, Mateusz $ci!'ko: Wielka Wojna na s"owa. Druki ulotne z lat 1914 – 1918 w zbiorach Biblioteki $l!skiej. Katowice 2014; Nowak Romuald: Gerard Koch. Dzia"alno%( konserwatorska, rekonstrukcje, kopie oraz realizacje artystyczne. Wroc"aw 2013; 7 wymiarów scenografii. Katowice 2013. Zeszyty Chorzowskie. Tom 14. Chorzów 2013; nr 3, s. 69: Bobak Anna Ma"gorzata: Medalik bez "a#cuszka. Tychy 2015; Dobranowicz Helena (red.): Kuchnia $l!ska Cieszy#skiego czyli wybór przepisów kulinarnych Emilii Ko"der. Bielsko Bia"a nr 2013; Marek *ucja, Monika Bortlik-D'wierzy#ska: Za Marksem bez Boga. Laicyzacja 'ycia spo"ecznego w Polsce w latach 1945 – 1989. Katowice 2014; Pajewska Miros"awa: Podró' do drugiego pokoju (Autorski wybór wierszy 1993 – 2011) Chorzów 2014; P"oszczy#ski Marek: Wiersze fizyczne. Warszawa 2014; Pogodalla Paul: Pot&pieni i winni. Niemcom i psom wst&p wzbroniony. Ruda $l!ska 2014; nr 4, s. 69; Micha" Heller. Doctor Honoris Causa Universitatis Silesiensis. Katowice 2015; Ks. Wies"aw Hudek. O %wi&tych. Felietony radiowe. Lublin 2014; Organy na $l!sku. Katowice 2014; Szota Zofia: Anna Chojnacka. Fotografia. Katowice 2015; $wiat naszych przodków. Tradycje wiosennego cyklu obrz&dowego. Czechowice-Dziedzice 2014; Wielka wojna, ma"y region. Pierwsza wojna %wiatowa w perspektywie górno%l!skiej. Studia i szkice. Opole 2014; nr 5, s. 69: Almanach Prowincjonalny nr 21 Racibórz 2015; Bertman Wies"awa: Pami&( Wo"ynia 1943 – 1944. Katowice 2014; Frania Arkadiusz: Rze+by w ma%le. Prozy z pami&ci. Warszawa 2014; Kowalski Robert: Rachunki podró'ne (brimw); Martinek Libor: W"adys"aw Sikora. Opava 2013; Targiel Pa we": O ty le wi& cej. Wier sze z lat 1970 – 2009. Miko"ów 2014; nr 6, s. 69: Anweiler Pawe" bp: Mój psa"terz. Bielsko Bia"a; Buchoz Pierre – Joseph: Krótka wiadomo%( o kawie, jej w"asno%ciach i skutkach na zdrowie ludzkie sp"ywaj!cych. Katowice 2015; Czejka Jaromir: Jizni miesto. Fotograficky projekt z prazskeho sidliste z osemdesatych let 20 stoleti. Praha 2014; Z. Zabierowski Stefan: $wiadek epoki totalitaryzmów. Wspomnienie o W"adys"awie Bartoszewskim nr 8, s. 7 – 9; Zabytki Zabytki sakralne ziemi powiatu tarnogórskiego nr 12, s. 49; Zacher El'bieta: Zostawi( %lad (Razem dla Nikiszowca) nr 2, s. 67; Zacher Jacek: Foto nr 2, s. 67; Zag"#bie: Zag"&bie. Notatnik kulturalny nr 1, s. 72; nr 2, s. 81; nr 3, s. 81; nr 4, s. 81; nr 5, s. 81; nr 6, s. 81; nr 7, s. 81; nr 8, s. 80 Zakrzewski Dariusz: Foto nr 1, s. 57; Zakrzewski Tomasz: Foto nr 10, s. 29, 31; Zalewski Piotr patrz: Culak Ma"gorzata; Zaolzie: Zaolzie. Notatnik kulturalny: nr 1, s. 75; nr 2, s. 82; nr 3, s. 82; nr 4, s. 82; nr 5, s. 82; nr 6, s. 82; nr 7, s. 82; nr 8, s. 82; Zawadzka Ewa: Malarstwo 2003 – 2015 nr 12, s. 50; Zawalska-Hawel Aleksandra: Wolontariat europejski (EVS) w bibliotece. Miejska Biblioteka Publiczna w Piekarach $laskich. Z 'ycia bibliotek nr 12, s. 60; Zych Barbara patrz: Gruszka Zych Barbara; Zych Bogus"awa patrz: Wn#k-Zych Bogus"awa. &. &ak Tomasz: Foto: nr 2, s. 2 ok"adki; nr 5 s. druga ok"adki, s. 67; nr 6, s. 2 s. ok"adki; 7, s. 2 ok"adki, s. 65; &elazowska Iwona: *** A przecie' ca"y wszech%wiat o tym wiedzia" (poezja) nr 7, s. 37; *** Dawniej (poezja) nr 7, s. 36; *** Dziwka (poezja) nr 7, s. 36; *** Gdy budzi si& pe"nia ksi&'yca (poezja) nr 7, s. 37; ***... le'ymy w trawie… (poezja) nr 7, s. 37; Lustro (poezja) nr 7, s. 37; Pami&ci Piotra (poezja) nr 7, s. 36; *** Tak naprawd& stajemy si& doro%li (poezja) nr 7, s. 1; *** Wiesz (poezja) nr 7, s. 37; *** Wypu%ci"am motyla (poezja) nr 7, s. 36. Opracowa!a: ALEKSANDRA KUBANOWSKA 83 JAROS$AW STARZYK Wyko&czeni 'wi#teczno-noworocznym wypoczynkiem z ulg# zasiedli'my w sali dla pal#cych ulubionej osiedlowej kawiarenki. – Podj#"em postanowienie na ten 2016 – oznajmi" biznesmen z klatki naszego bloku. – Definitywnie rzucam odchudzanie si!. – Nie w#tpi!, %e pan w nim wytrwa – z umiej!tnie skrywan# ironi# odezwa" si! profesor. Mnie troch! zastanowi"o to „odchudzanie SI(”, poniewa% z tego co wiem, diecie podda"a naszego kapitalist! %ona, która przygotowywa"a m!%owi na 'niadanie do pracy oskrobane marchewki. – A pan co postanowi"? – zwróci" si! do mnie naukowiec. – O, ja zawsze dotrzymuj! podj!tych w nowym roku zobowi#za& – pochwali"em si!. – Ju% od lat postanawiam w tym czasie, %e nie b!d! podejmowa) %adnych postanowie&. A co z panem? – Mam w Katowicach ulubion# ksi!garni! – profesor nie zwyk" odpowiada) lapidarnie. – Du%y wybór literatury, przede wszystkim jednak 'wietny, fachowy i oczytany personel. Mo%na powiedzie), %e to prawdziwi ksi!garze, z którymi si! wr!cz zaprzyja*ni"em… Ci ludzie znaj# mnie z tego, %e kupuj! ksi#%ki – no, nazwijmy to – ambitne, trudne, „nie dla ka%dego”. Niektóre dla mnie sprowadzaj#. I wyobra*cie sobie panowie, %e w 'wi!ta dopad" mnie taki imperatyw kategoryczny: „musisz sobie kupi) Hrabiego Monte Christo”. Postanowi"em noworocznie, %e przezwyci!%! wstyd i nab!d! t! ksi#%k! w „mojej” ksi!garni. Nie by"o to "atwe. Bo tu kupuj! Ko"akowskiego, Po'wiatowsk#, K!opoty z filozofi" profesora Andrzeja Norasa, ksi#%ki o Iwaszkiewiczu, o Kilarze, a tu, za przeproszeniem, jaki' Dumas. No i zdoby"em si! na poproszenie o t! powie'), co moi ksi!garze przyj!li ze stoickim spokojem. Ale Hrabiego nie mieli. Nie by"o go nawet w magazynach. Mo%na zatem przyj#), %e swoje postanowienie zrealizowa"em cz!'ciowo, to jest przemog"em wstyd. Jednocze'nie nic z tego nie wysz"o, poniewa% powie'ci nie naby"em. – +ycie jest skomplikowane w swoich przejawach – wyg"osi"em swój ulubiony bana". – Nie wiem, czy to by"o postanowienie noworoczne – znienacka odezwa" si! D%ony, który nudzi" si! za barem (byli'my jedynymi klientami). – I nie pami!tam, gdzie to wyczyta"em… Mo%e u Parandowskiego? W ka%dym razie by" sobie taki staro%ytny filozof, Parmeniskos z Metapontu. I on postanowi" nie 'mia) si! nigdy. Uzna", %e 'mianie si! jest czynno'ci# niegodn# przyjaciela m#dro'ci. Postanowi" wi!c nie 'mia) si!, nawet to 'lubowa". Nie wiem, czy panowie wiecie, %e Dedal by" nie tylko genialnym in%ynierem, konstruktorem i wynalazc#, ale tak%e artyst#. Wyrze*bi" w drzewie kilka postaci, bardzo realistycznie, dos"ownie by"y jak %ywe. Staro%ytni Grecy byli tymi pos#gami zachwyceni. Ale bali si!, %e skoro s# one „jak %ywe”, mog# im uciec. Przykuli je wi!c "a&cuchami. Kiedy zobaczy" to wspomniany ju% Parmeniskos, nie wytrzyma" i rykn#" 'miechem. Z"ama" swoje postanowienie, swój 'lub. Po tej opowie'ci wywi#za"a si! przy naszym stoliku do') o%ywiona dyskusja. Otó% osiedlowy biznesmen oskar%y" – nazwijmy to – potomno'), %e o Dedalu zapami!ta"a tylko o'mieszaj#c# go anegdot!, natomiast z zachwytem wspomina Ikara, tego – cytuj! – „g"upka, który zgin#" z powodu idiotycznej brawury”. Profesor zacz#" co' mówi) o marzeniach ludzko'ci, nie za bardzo s"ucha"em, bo my'la"em o Parmeniskosie. Czy si! jako' ukara" za z"amanie 'lubowania? Czy on jeden, wbrew innym staro%ytnym Grekom, zna" si! na prawdziwej sztuce? Nie uda"o mi si! sensownie tego rozstrzygn#). kolekcja „!l"ska” Przez ca!y jubileuszowy Rok „"l#ska”, z okazji 20$lecia istnienia pisma, prezen$ towali%my co miesi#c dzie!a artystów zwi#zanych ze "l#skiem. Okaza!o si&, 'e ten malarsko$graficzny cykl bardzo przy$ pad! do gustu naszym Czytelnikom. Dla$ tego redakcja postanowi!a nie rezygnowa( z tego cyklu, z dwóch powodów: po pierw$ sze, skoro podoba si& Czytelnikom, to b&$ dziemy go kontynuowa(, ale pod nazw# Kolekcja „"l#ska”, po drugie – jest jeszcze tylu wspania!ych artystów do pokaza$ nia, 'e zapewne braknie kolejnych dwu$ nastu miesi&cy. Fot. Zbigniew Sawicz Z zapisków emeryta 84 Koniec diety i pos!gi na "a#cuchu Tadeusz Grabowski Urodzony w 1929 roku we Lwowie. Studia w Akademii Sztuk Pi!knych w Kra ko wi na Wy dzia le Gra fi ki w Katowicach. Od 1954 cz"onek Zwi#zku Pol skich Ar ty stów Pla sty ków. Od 1956–1999 zwi#zany z macierzyst# uczelni#, w latach 1972-1982 oraz 19901993 prorektor ASP w Krakowie ds. filii w Katowicach. W 1988 roku otrzyma" tytu" naukowy profesora zwyczajnego. Zwi#zany jest z prac# dydaktyczn# w Instytucie Sztuki Uniwersytetu $l#skiego oraz (od 2004) z Wy%sz# Szko"# Techniczn# w Katowicach. Nale%y do grona najwybitniejszych polskich twórców polskiej grafiki projektowej. Wieloletni kierownik artystyczny Wydawnictwa Artystyczno-Graficznego w Katowicach. Od 1965 roku organizuje Biennale Plakatu Polskiego, w Katowicach i jest cz"onkiem komitetu organizacyjnego Mi!dzynarodowego Biennale Plakatu w Warszawie. W swoim dorobku artystycznym ma wiele wystaw indywidualnych w kraju i za granic#. Laureat kilkudziesi!ciu nagród, wyró%nie& i presti%owych medali, w tym Z"otego Medalu Gloria Artis (2015).