Lekcja wychowawcza
Transkrypt
Lekcja wychowawcza
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl Lekcja wychowawcza Znając to z praktyki mogę powiedzieć, że rola nauczyciela jest coraz trudniejsza. Młodzi ludzie są coraz okrutniejsi i bardzo prowokujący na lekcjach. Jest to humorystyczny przykład jednej z lekcji. Pytanie jednak, czy aby do końca humorystyczny. Zobaczcie sami... Mamy super podgląd do szkoły w Walsie na lekcję wychowawczą w klasie V d. Lekcję prowadzi pani Aurelia Wyśmienita a wśród uczniów są między innymi Ania Żarełko i Franek Dyndajło. Do klasy wchodzi wychowawczyni. AW – Dzień dobry dzieci. FD – Cześć! AW – Dyndacz uważaj! FD – Jestem Dyndajło. To niech pani uważa co mówi. AW – Proszę o spokój. Dziś porozmawiamy na lekcji o swoich rodzicach. Ciekawe jestem co robią wasi rodzice. Czym się trudnią? I proszę Aniu, może zaczniesz. AŻ – Mój tatuś pracuje w piekarni. Jest wyrabiaczem chleba. FD – Chyba pożeraczem. AW – Spokój! FD – No przecież ona jest Żarełko a nie Wyrabiacz albo Chlebownik. AW – Powtarzam spokój, Dyndacz, ty znów masz coś do powiedzenia. Ciekawe czy masz się czym pochwalić? FD – Jasne. Nie piję, nie pole i mam robole. AW – O rodzicach a nie o twoich nawykach powiedz! FD – Jasne. Tata wykłada na Uniwersytecie. AW – A co wykłada? FD – Kafelki w kiblu. AW – To brzydkie słowo. Mówi się w ubikacji. A mamusia? Jak tam twoja mama? FD – W porządku. Jak wychodziłem z domu, to jeszcze spała... AW – Ale czym się zajmuje? FD – Mama jest tą... no... taką.... domową..... AW – Jaką domową? FD – No takie jest brzydkie słowo... AW – Dyndacz, co tam znów kombinujesz? FD – No ta co znosi... też takie brzydkie słowo... AW – Powiesz wreszcie, o co chodzi? FD – To jest ta... drobiowa no.... AW – Kaczka FD – Nie, kaczka to w szpitalu.... ta druga... AW – no to gęś. FD – ta to do pani pasuje, ale jeszcze inna... w kurniku śpi... AD – No to przecież jest kura. FD – To pani powiedziała! AD – Kura nie jest brzydkim słowem. Ale lepiej powiedzieć gospodyni domowa. FD – Tata mówi, że mama jest tą... co pani powiedziała... no tą co znosi... te brzydkie słowo... i koniec. AD – Powiedziałeś, że mama znosi.... FD – Mama jeszcze nie znosi te, no... to brzydkie słowo, ale ta, co pani powiedziała... co śpi w kurniku.... to znosi... zwłaszcza, jak ją kogut depcze. AD – Chciałeś powiedzieć: jaja. FD – To znów pani powiedziała, żeby potem nie było. AD – Jaja, to też nie jest brzydkie słowo. FD – Tak?... To w takim razie dupa, to brzydkie słowo? AD – Dyndacz, co ty mówisz. Oczywiście, że to jest brzydkie słowo. A w ogole po co ci to słowo teraz? FD – Bo chcę coś o niej powiedzieć. AD – A musisz? FD – Chyba tak... Dla pani dobra... AD – Fakt, nie mam zamiaru po tobie sprzątać. Chcesz się załatwić? FD – Nie o swojej tej, co powiedziałem wcześniej, chcę powiedzieć. AD – No to możesz powiedzieć: „moja pani” FD – No to: u pani, na mojej pani jest coś... AD – Jakiej pani? FD – No u pani... u ciebie... AD – Dyndaczu! FD – Dyndajło, jeżeli już. W końcu jak mam to powiedzieć? AD – Co ty z tą moją panią kombinujesz? FD – To nie u mnie, tylko u pani, na mojej pani. AD – Co jest u mnie? Gdzie? FD – Na mojej pani. AD – To w końcu na której pani? FD – Przecież pani nia kazałaś mi mówić dupa, tylko moja pani. AD – Aha. No to co mam na tej „mojej pani”? FD – Kartkę ktoś przyczepił. AD – Aha (zdejmuje) Kto to napisał? „Smród”. Co to ma znaczyć? Dyndacz, to twoja sprawka. FD – I być tu dobry i pokaż kobicie coś. AD – Jak ty się zachowujesz? Wytłumacz zaraz dlaczego tak tu napisałeś? FD – Powtarzam, ja tego nie zrobiłem, ale mogę wytłumaczyć dlaczego ktoś tak napisał. AD – Słucham? FD – Bo pani chodź nazywa się Smaczna i tak z mojej pani, u pani wychodzi, to co tam jest napisane. AD – Nazywam się Aurelia Wyśmienta! FD – Wszystko jedno i tak smród wychodzi z mojej pani. AD – Marsz do dyrektora! Dalszy ciąg może wkrótce nastąpi..... Autor: Wawrzynek Słupecki Artykuł pobrano ze strony eioba.pl