Numer 43 (listopad 2012)

Transkrypt

Numer 43 (listopad 2012)
!
"
SŁOWO K SIĘ D ZA PR OB OSZC ZA
Drodzy Parafianie
Żywo mamy jeszcze w pamięci minione Święte Misje Parafialne, które
w naszej wspólnocie przeżywaliśmy po
raz pierwszy (przynajmniej ci, którzy
w nich brali udział). Wspomnienia pozostaną na długo, jak chociażby moment
odnowienia przyrzeczeń małżeńskich dla
wielu par, które na ten krok się zdecydowały, uroczyste wprowadzenie do naszej
kaplicy relikwii błogosławionych dzieci
z Fatimy: Hiacynty i Franciszka, czy też
uroczystą Mszę św. na zakończenie Misji
wraz z nabożeństwem fatimskim i procesją z figurą Matki Bożej Fatimskiej. Dla
wielu będą to niezapomniane chwile.
Ale czas jednak nieubłagalnie biegnie do przodu. Przed nami niedługo zakończenie kolejnego roku liturgicznego
i początek nowego. Będzie się on wiązał
z podjęciem kolejnego wyzwania jakie stoi
przed nami zgodnie z trzyletnim programem duszpasterskim dla Kościoła w Polsce na lata 2010-2013, a przeżywanym pod
hasłem: „Kościół domem i szkołą komunii”. W tym ostatnim, trzecim roku „chcemy, z Bożą pomocą, podjąć działania,
które pomogą nam wzmocnić struktury
komunijne tak, by tworzący je parafianie
mogli stać się ludźmi współodpowiedzialnymi za przekaz wiary. Chcemy wspólnie
odkrywać – otrzymane na chrzcie świętym – powołanie do budowania Królestwa
Bożego, wsłuchując się w wyzwania, jakie
przynosi współczesny świat” (Program
Duszpasterski Kościoła w Polsce na lata
2010-2013).
Ten rok będziemy przeżywać pod hasłem: „Być solą ziemi”. Ufam, że wraz
z ogłoszonym przez papieża Benedykta
XVI Rokiem Wiary, stanie się on okazją
dla każdego z nas do zweryfikowania swojej wiary i winno zaowocować większą odpowiedzialnością za świadectwo i przekaz
wiary, której uczestnikami staliśmy się
od dnia chrztu świętego. Wiara bowiem
umacnia się tylko wtedy, gdy jest przekazywana, dlatego też każde dzieło podejmowane w tym roku na gruncie parafii,
w którym będziemy mogli uczestniczyć,
powinno pomóc nam jeszcze bardziej
przylgnąć do Chrystusa – Jedynego Zbawiciela świata.
Niech ten czas wyjątkowego odkrywania własnej świadomości człowieka
wierzącego otwiera nas coraz bardziej na
Boga i drugiego człowieka, któremu własną postawą życia będziemy ukazywali
wartość jaką jest wiara – moja i jego wiara.
Wasz Proboszcz
REDAKCJA
Opiekunowie redakcji: ks. Błażej Stróżycki, ks. Szczepan Łakomy
Wydawca: Parafia pw. Matki Bożej Fatimskiej w Koziegłowach
Redakcja: Piotr Banaś, Joanna Ciecierska, Pamela Grześkowiak, Michał Koralewski, Anna Michalak, Zenon
Zbąszyniak
Fot. Maciej Olejniczak
Skład i opracowanie graficzne: Piotr Kaźmierski
Ofiary za gazetę przeznaczane są na pokrycie kosztów druku i rozwój czasopisma.
#
Rok wiary
W Liście apostolskim Porta fidei Ojciec Święty Benedykt XVI ogłosił Rok
Wiary. Rozpoczął się on 11 października
2012 r., w pięćdziesiątą rocznicę otwarcia Drugiego Soboru Watykańskiego,
a zakończy się 24 listopada 2013 r., w uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. Rok ten ma być okazją, by wszyscy
wierni głębiej zrozumieli, że fundamentem wiary chrześcijańskiej jest „spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje
życiu nową perspektywę, a tym samym
decydujące ukierunkowanie”.
Oddajmy głos Papieżowi, który inaugurując Rok Wiary przywołał bardzo
znamienny i sugestywny obraz pielgrzymowania przez pustynię.
„W minionych dziesięcioleciach rozwinęło się duchowe «pustynnienie». (…)
Ale właśnie wychodząc od doświadczenia tej pustyni, od tej pustki, możemy
odkryć na nowo radość wiary, jej życiowe znaczenie dla nas, mężczyzn i kobiet.
Na pustyni odkrywa się wartość tego, co
jest niezbędne do życia; w ten sposób we
współczesnym świecie istnieją niezliczone
znaki pragnienia Boga, ostatecznego sensu życia, często wyrażane w formie ukrytej czy negatywnej. Na pustyni trzeba
nade wszystko ludzi wiary, którzy swym
własnym życiem wskazują drogę ku ziemi obiecanej i w ten sposób uobecniają
nadzieję. Żywa wiara otwiera serce na łaskę Boga, która uwalnia od pesymizmu.
Dziś bardziej niż kiedykolwiek ewangelizowanie oznacza bycie świadkiem no-
wego życia, przemienionego przez Boga,
i w ten sposób wskazywanie drogi.(…)
W ten więc sposób możemy przedstawić
sobie ten Rok Wiary: pielgrzymka na pustyniach współczesnego świata, w której
trzeba nieść tylko to, co istotne: ani laski,
ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy ani dwóch sukien – jak mówi Pan
apostołom posyłając ich na misję (por. Łk
9,3), lecz Ewangelię i wiarę Kościoła, której jaśniejącym wyrazem są dokumenty
II Powszechnego Soboru Watykańskiego,
podobnie jak też nim jest opublikowany
przed dwudziestu laty Katechizm Kościoła Katolickiego.”
Wiele konkretnych inicjatyw związanych z Rokiem Wiary zostanie podjętych
w naszej archidiecezji i w całej Polsce.
Przykładowo Duszpasterstwo Młodych
przygotowało trzynaście tematów, które warto podjąć w kolejnych miesiącach
Roku wiary. Stanowią one zbiór materiałów w wersji elektronicznej. Na każdy
miesiąc, od października 2012 do października 2013, przygotowano „pigułkę
dogmatyczną”, rozważanie biblijne, celebrację związaną z rozważaną prawdę, słowo o zagrożeniach, prezentacje konkretnych świadków wiary oraz krótki film ze
świadectwem bądź komentarzem omawiający treści danego miesiąca. Materiały są dostępne na stronie Duszpasterstwa
Młodzieży www.kdm.org.pl.
Opr. Z.Zbąszyniak
$
Z ŻYC IA PAR AFII
W rocznicę ostatniego Objawienia
Fatimskiego, 13 października, zakończyły się pierwsze w historii naszej parafii Misje Parafialne. Jednym z punktów
było uroczyste wprowadzenie relikwii
bł. Hiacynty i Franciszka do naszej kaplicy. Podczas Mszy św., w piątek 12
października uroczyście wniesiono relikwiarz, który później można było ucałować oddając cześć Błogosławionym
Dzieciom z Fatimy (zdjęcia na s. 7-9).
Uroczyste rozpoczęcie Roku Wiary
(który zainaugurowany został w Rzymie
przez Benedykta XVI tydzień wcześniej)
odbyło się 14 października na Mszy św.
o godz. 10.00
W dniach 20-21 października odbyła
się dwudniowa pielgrzymka do Częstochowy. Pielgrzymi dziękowali Jasnogórskiej Pani za dar Misji Parafialnych,
modląc się przy Cudownym Obrazie w
czasie Mszy św. i nabożeństw (zdjęcia na
s. 10).
Od 21 października, w ramach Roku
Wiary, rozpoczął się cykl katechez
w oparciu o Katechizm Kościoła Katolickiego. Głoszone są one przed Mszami
w sobotę o g. 1800 i w niedzielę o g. 8.00,
10.00, 18.00 i 20.00.
25 października w ramach Klubu
Filmowego odbyła się projekcja filmu
„5 dni wojny”. Przedstawia on historię
dziennikarzy, korespondentów wojennych, którzy z narażeniem życia przygotowywali materiały o wojnie Rosji
z Gruzją na tle rażącej obojętności świata.
Zgodnie z nauką Kościoła, w dniach
od 1 do 8 listopada można było codziennie uzyskać odpust zupełny dla tych,
którzy w czyśćcu oczekują pełni zbawienia. Odpust zyskać mógł ten, kto
nawiedzi cmentarz oraz wypełni zwykłe
warunki, tj. przystąpi do Komunii św.
w dniu nawiedzenia cmentarza i odmówi na cmentarzu „Ojcze nasz" i „Wierzę
w Boga" oraz jakąkolwiek modlitwę
w intencjach wyznaczonych na dany
dzień przez Ojca Świętego. Dlatego też,
aby dopomóc naszym bliskim zmarłym
codziennie od 2 do 8 listopada, po wieczornej Mszy św., wyruszała na cmentarz w Czerwonaku procesja, podczas
której modlono się na różańcu.
O FILMI E
%
Dyskusyjny Klub Filmowy - zapraszamy na seans
Męczą Cię długie, zimowe wieczory? Masz nadmiar wolnego czasu
i szukasz pomysłu, aby go spożytkować? Świetnie się składa, gdyż w naszej
parafii funkcjonuje Dyskusyjny Klub
Filmowy, który jest świetną alternatywą dla nudnych chwil, przesiedzianych
przed telewizorem w domowej samotni.
Już 29 listopada obejrzymy film pod
tytułem "Spotkanie”.
Jest to amerykański dramat, który
został wyreżyserowany przez Davida
A.R. White. Scenariusz do filmu napisał
Sean Paul Murphy oraz Timothy Ratajczak.
W rolach głównych zobaczymy:
- Bruce Marchiano - Jezus,
- Steve Borden - Nick,
- Jaci Velasquez - Melissa,
- Kass Connors - Oficer Deville,
- Aliona Adzinets - Pleiadian,
- Nadia Alexieva - Semjase.
Film ten opowiada o niezwykłym
spotkaniu, które miało miejsce w nietypowych okolicznościach. Szalejąca
burza i padający deszcz spowodowały,
że droga musiała zostać tymczasowo zamknięta, a piątka podróżników nie mając innego wyjścia, musiała się zatrzymać w pewnej knajpce o dziwnej nazwie
"Jadłodajnia Ostatnia Szansa". Spotykają
tam kogoś niezwykłego, a decyzja musi
zostać podjęta... czy podejmą tę najwłaściwszą?
Piękny film, który zmusza człowieka
do refleksji nad swoją postawą, dostrzeżenia w niej błędów i wyciągnięcia prawidłowych wniosków odkładając na bok
dumę i pychę.
Zapraszamy na seans!
Oprac. P. Grześkowiak
&
A DWE N T
Nadszedł czas adwentu
Adwent jest okresem radosnego i nabożnego oczekiwania na przyjście Pana,
na Boże Narodzenie jako wspomnienie
pierwszego przyjścia Chrystusa (25 XII)
i objawienia się Boga - Człowieka (6 I) oraz
na drugie przyjście Chrystusa Pana na
końcu wieków. Chrystus jest stale wśród
nas i nieustannie przychodzi do swoich.
Myśl liturgii skierowana jest najpierw na
Paruzję, czyli powtórne przyjście Mesjasza i Jego eschatologicznego Królestwa, co
wyrażają teksty mszalne i czytania pierwszej części Adwentu do 16 grudnia. Przemawia wtedy głównie Izajasz, prorok czasów mesjańskich; Ewangelie zaś ukazują,
jak Chrystus zapoczątkował erę mesjańską na ziemi. Druga część Adwentu, od
17 do 24 grudnia, stanowi przygotowanie
na uroczystości Narodzenia Pańskiego.
Główną postacią tej części Adwentu jest
Jan Chrzciciel - święty Poprzednik Pański, "gotujący drogę na pustyni" przez wezwanie do wewnętrznej przemiany, pokuty i odrodzenia. Pomiędzy historycznym
adwentem przed przyjściem Zbawiciela,
a adwentem eschatologicznym dokonuje
się osobiste spotkanie człowieka z Chrystusem. Jest to czas postawienia sobie pytania o własną gotowość na Jego przyjście.
I tak jak każde przygotowanie na wielkie wydarzenie jest przepojone radością
oczekiwania, tak samo praca i modlitwa
adwentowa również powinny być tą radością przepojone. W okresie Adwentu bardzo ważnym symbolem liturgicznym jest
światło - Chrystus objawia się, przychodzi
do swoich, przynosi światło swojej nauki,
sam będąc Światłością świata. Zarówno
w liturgii sprawowanej w kościele, jak
i w liturgii domowej element światła wyrażony jest przez świece roratnie i lampiony adwentowe.
Roraty – Msza św. odprawiana co dzień
przed świtem, ku czci Najświętszej Maryi Panny, odprawiana przez cały adwent
w dni powszednie. Nazwa ta pochodzi od
słów pieśni na wejście: "Rorate caeli desuper" - "Spuśćcie rosę niebiosa". Zbawiciel
jest tu porównany do rosy. Najstarsze
ślady odprawianej w Polsce Mszy św. roratniej sięgają XII w. W wieku XVI roraty
były już znane w całej Polsce.
Świeca roratnia – roratka – biała świeca ozdobiona białą lub niebieską wstążką,
zapalana w czasie Mszy św. roratniej. Jest
symbolem Maryi, która podobnie jak jutrzenka wyprzedza wschód słońca, tak
Ona poprzedziła przyjście Jezusa.
Lampion – świeca w ozdobnej osłonie.
Symbolizuje naszą gotowość do czuwania
na przyjście Pana. Oświetla drogę do kościoła gdzie jest odprawiana Msza Roratnia. Droga do kościoła symbolizuje także
nasza drogę do Betlehem.
Wieniec adwentowy – umieszcza się
w domach i kościołach, jako znak czuwania i gotowości na przyjście Jezusa. Wieniec adwentowy posiada bogatą symbolikę: światło, zieleń i krąg, które oznaczają
wspólnotę oczekującą w miłości i radości
na przyjście Pana.
Ksiądz Szczepan
WSPOM N I E N IE MIS JI
W dniach od 6 do 13 października tłumy parafian gromadziły się na misjach świętych, które odbyły się po raz pierwszy w historii naszej parafii. Prowadził je ojciec Jerzy
Błaszczak SAC.
'
(
WSPOM N IE N IE M ISJI
Codziennie po Mszy Świętej odbywało się spotkanie dla pewnej grupy parafian.
Zaproszenie otrzymały osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, wdowcy
i osoby żyjące samotnie, a także młodzież. Było też spotkanie dla rodzin i małżeństw
sakramentalnych, podczas którego małżonkowie odnowili przyrzeczenia złożone w dni
ślubu.
WSPOM N I E N IE MIS JI
W sobotę 13 października zostały wprowadzone relikwie błogosławionych dzieci
z Fatimy: Hiacynty i Franciszka. Ustawiały się kolejki wiernych, aby oddać im cześć
przez ucałowanie relikwiarza.
Misje zakończyła uroczysta procesja fatimska z figurą Matki Bożej i błogosławieństwo misyjne przy krzyżu przed kaplicą.
)
!*
Z ŻYCIA PA R AFII
Pielgrzymka do Częstochowy
W sobotę 20 października grupa
29 pielgrzymów pod przewodnictwem
księdza proboszcza Błażeja Stróżyckiego
wyruszyła do Częstochowy.
Towarzyszył nam szczytny cel, bowiem pielgrzymka była darem dziękczynnym po zakończonych Misjach Parafialnych.
Sobotni poranek przywitał nas piękną, słoneczną pogodą. W drodze zwiedzaliśmy Park Miniatur Sakralnych poczuliśmy się jak w Fatimie, Lourdes
czy La Salett.
Na Jasnej Górze spędziliśmy niezapomniane chwile, uczestnicząc w nabo-
żeństwach, mszach, w Apelu Jasnogórskim.
Zaduma ,"wsłuchanie się" w siebie,
radość przebywania blisko Maryi i piękne słowa usłyszane podczas drogi krzyżowej ujęły każdego z nas.
A to wszystko w towarzystwie złotopurpurowych barw jesieni.
Naprawdę warto przeżyć takie dni.
Dziękujemy.
Krystyna Balcer
Anna Jaworska
Hanna Staskowiak
WY WIAD
!!
Nie w Afryce, nie w Azji, a w Koziegłowach, czyli o nietypowych
misjach i życiu misjonarza. Wywiad z o. Jerzym Błaszczakiem,
pallotynem.
Piotr Banaś: Czy od dziecka marzył
Ojciec o tym, żeby zostać osobą duchowną?
Ks. Jerzy Błaszczak: Trochę tak, ponieważ mam wujka księdza – brat mojej
mamy. Kiedy miałem siedem lat, to on był
już klerykiem i jego osoba właśnie bardzo
mi się spodobała, miał wesołych kolegów
i sam też taki był. Zapytali mnie kiedyś:
„A kim ty byś chciał zostać?” Ja powiedziałem: „Księdzem chciałbym być”.
Wszyscy się śmiali, ale za jakiś czas mój
tata zapytał mnie: „Czy pamiętasz, co tam
kiedyś mówiłeś u cioci Rózi?”. „No pamiętam” - odpowiedziałem, na co tata do
mnie: „A to Ty tak naprawdę?”. Ja mówię:
„Tak.” Wtedy powiedział: „To pamiętaj:
ja od dzisiaj za Ciebie codziennie mówię
dziesiątkę różańca.”
P. B.: Co zaważyło na tym, że Ojciec
wybrał zakon, a nie seminarium diecezjalne i czemu akurat pallotyni?
Ks. J. B.: Wujek był właśnie palloty-
nem. Nazywa się ksiądz Kietliński Henryk. Był nawet naszym prowincjałem,
a teraz ma już osiemdziesiąt lat i jest postulatorem do spraw beatyfikacji. Już
dwóch pallotynów udało się beatyfikować
dzięki jego pracy. Obecnie prowadzi sześć
innych procesów męczenników nazizmu
i stalinizmu.
P. B.: Większość z nas słyszała o formacji w seminarium duchownym. Jak wygląda ona w zakonie?
Ks. J. B.: Napisałem maturę w moim
rodzinnym mieście Wyszkowie. W szkole nie przyznawałem się do tego, że mam
plan wstąpienia do seminarium. Nawet
moi rodzice o tym nie wiedzieli, poza tym
razem, o którym wspomniałem wcześniej.
Potem sprawa trochę ucichła, a to było tylko moje, wewnętrzne postanowienie. Formację w zakonie zaczyna się od tak zwanego postulatu, zaraz przed nowicjatem.
Jest to czas na rozeznanie zgromadzenia,
dowiedzenie się jakie ma cele, zadania.
Potem jest już nowicjat: wprowadzenie
w życie duchowne, medytacje, rozważania. Wszedłem do tego świata zupełnie
zielony, gdyż ministrantem byłem zaledwie trzy miesiące, potem mnie ksiądz wydalił ze służby.
P. B.: Dlaczego?
Ks. J. B.: Miałem za daleko do kościoła i nie przychodziłem na zbiórki. Było
to sześć, siedem kilometrów. I obowiązki
w gospodarstwie.
!"
WY WIA D
P. B.: Czy ojcowie po ukończeniu formacji zostają skierowani do normalnej
pracy duszpasterskiej? Zostają wikariuszami, proboszczami?
zezwolenia i zatwierdzenia. Nie szło to
wcale łatwo, bo ciągle ze strony państwa
były utrudnienia oraz różne przeszkody.
Ks. J. B.: Różnie to bywa. W tamtych
czasach, a były to lata sześćdziesiąte, mieliśmy jeszcze rok tak zwanego studium pastoralnego. Tam pod okiem doświadczonych księży sprawdzaliśmy, czy umiemy
pisać kazania, przeprowadzać katechezy,
a oni nas oceniali. Po ukończeniu studium
zostałem skierowany na Katolicki Uniwersytet Lubelski, gdzie studiowałem dogmatykę. Miałem skierowanie na studia
do Fryburga, ale były problemy z uzyskaniem paszportu ze względu na ówczesne
władze, dlatego właśnie trafiłem na KUL.
Ks. J. B.: Tak. Kościół powstał piękny,
duży. Zaczynałem pracę w parafii, która
liczyła dwa i pół tysiąca wiernych, obecnie ma dziesięć tysięcy. Dwupoziomowy
kościół, duży dom z dwudziestoma salkami katechetycznymi. Zgłosiła się do mnie
szkoła, która przed wojną została zlikwidowana. Dzięki temu budynkowi szkoła
się odrodziła, prosperuje do dzisiaj i ma
bardzo dobre wyniki.
P. B.: A gdzie miał Ojciec okazję pełnić
posługę duszpasterską?
Ks. J. B.: Po studiach podjąłem bardzo ciekawą pracę w Gdańsku przy kościele świętej Elżbiety. Była to formacja w
różnych wspólnotach i grupach, zaraz po
soborze watykańskim II, wśród aktorów,
chemików, fizyków, pielęgniarek, lekarzy
i innych. Różne tego rodzaju grupy, rozsiane po całym mieście, wśród których
studiowaliśmy dokumenty posoborowe.
P. B.: Pewnym etapem w Ojca pracy duszpasterskiej była budowa kościoła
w Lublinie. Czego się Ojciec bał, kiedy
przełożeni zlecili takie zadanie?
Ks. J. B.: Czego się bałem? Wszystkiego się bałem, bo było to dla mnie nowe
i świeże. Uczyłem się nawet pewnych
pojęć: kto to jest inwestor, co to są plany
konstrukcyjne i architektoniczne, co to
jest plan realizacyjny, jakie trzeba uzyskać
P. B.: Ale mimo to udało się.
P. B.: Co może Ojciec powiedzieć o tym
dziele teraz, z perspektywy czasu? Nasza
wspólnota też stoi przed podobnym zadaniem, a więc może uda się coś doradzić?
Ks. J. B.: Sam fizycznie dużo pracowałem i jak ludzie widzieli, że ja ze szpadlem
biegam, pracuje przy betoniarce i na rusztowaniach, to sami przychodzili do pracy.
Budowaliśmy systemem gospodarczym,
gdzie był tylko inżynier nadzoru i majster,
a wszystkich ludzi do budowy odnajdywałem sam i sam też ustalałem z nimi stawki.
Ten duży ośrodek powstał w 5 lat.
P. B.: Czy bycie misjonarzem, to też
zadanie zlecone odgórnie przez przełożonych? Jak zaczęła się Ojca droga w tym
kierunku?
Ks. J. B.: Po Lublinie włączyłem się
do pracy w sekretariacie misyjnym. My,
pallotyni, prowadzimy wiele misji w różnych stronach świata: w Afryce w Kongo,
w Brazylii, a także bliżej: na Ukrainie,
na Białorusi, w Czechach. Powstał taki
ośrodek w Polsce, który miał wspierać
WY WIAD
tych misjonarzy. Moim zadaniem było,
aby głosić w kraju idee misyjne i szukać
współpracowników, którzy ofiarą wesprą
dzieła misyjne na świecie.
P. B.: Misje kojarzą się nam zazwyczaj
z Trzecim Światem i głoszeniem Chrystusa
ludom, które go jeszcze nie znają. Jaki jest
cel tych parafialnych, w Polsce?
Ks. J. B.: W każdej parafii odbywają
się rekolekcje. Dzieje się tak w Wielkim
Poście, Adwencie, przed Triduum Paschalnym, czy innymi ważnymi uroczystościami religijnymi, ale co mniej więcej
dziesięć lat są w tych wspólnotach prowadzone misje. Mają za zadanie przypominać podstawowe prawdy wiary, poruszać
sumienia, wezwać wszystkich mieszkańców parafii, aby do tego dzieła się dołączyli. Czasami zdarzają się spowiedzi zaniedbane po wielu latach, porządkowanie
spraw rodzinnych i małżeńskich.
P. B.: Często ma Ojciec okazje prowadzić takie nietypowe rekolekcje?
Ks. J. B.: Nie mam ich za dużo. Może
dziesięć przeprowadzonych misji. Takich,
gdzie jest krzyż misyjny z tabliczką, że to
Ksiądz Jerzy Błaszczak SAC je prowadził.
Natomiast rekolekcji wielkopostnych, czy
adwentowych przeprowadziłem około 200
serii. Również rekolekcje dla sióstr zakonnych, czy księży.
P. B.: A jak wygląda przygotowanie misjonarza do głoszenia nauk? Skąd bierze się
inspiracje?
Ks. J. B.: Trzeba mieć rozeznanie, jaki
jest charyzmat parafii. Tutaj jest wspólnota pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej. To stało mi się bliskie, gdyż w latach
!#
1995-1996 wędrowała po Polsce figura
Matki Bożej z Fatimy, która podróżuje po
całym świecie od przeszło 70 lat. W każdej
diecezji zatrzymywała się jeden tydzień.
Przypadł mi zaszczyt bycia kustoszem tej
figury. W dwóch trzecich diecezji polskich
byłem z tą figurą, głosząc Orędzie Fatimskie. Odbywały się w tym czasie procesje
fatimskie, różaniec. Był to dość pracowity
okres, gdyż czasami w ciągu jednego dnia
Matka Boża nawiedzała trzy i więcej parafii. Tydzień czasu na jedną diecezję, to
przecież nie aż tak dużo.
P. B.: Często słyszy się przy okazji nawiedzenia jakiejś figury, czy obrazu Matki
Bożej, że dzieją się różne cuda. Czy było coś
takiego w tym przypadku?
Ks. J. B.: W Lubartowie ktoś przyszedł
i twierdził, że był niewidomy, a teraz widzi. Odesłałem go do proboszcza, żeby
były podjęte jakieś badania, gdyż ktoś tam
może naciągać. Największym cudem wydawało się to, że tyle ludzi potrafiło wyjść
z domów. Były to rzesze ludzi po kilka tysięcy, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt,
gdyż takie tłumy widziałem na przykład
w Gdyni. Ci ludzie całe noce czuwali przy
figurze, jednoczyli się, nikt nie był z boku.
Nie było też sytuacji, gdzie ktoś robił
awantury przy różańcu, czy prowokował
inne przykre sytuacje.
P. B.: Tak rozpoczęła się Ojca przygoda
z Fatimą, czy było już coś wcześniej?
Ks. J. B.: Wcześniej byłem jako pielgrzym w Fatimie w 1989 roku. Jeszcze
wcześniej zetknąłem się z tym wydarzeniem w sanktuarium w Zakopanem, na
Krzeptówkach. Wspominałem na jednym
z kazań, że jako ksiądz chciałem mieć
!$
WY WIA D
Matkę Bożą Fatimską na obrazku prymicyjnym. W tamtych czasach każdy tego
rodzaju obrazek musiał przejść przez ręce
cenzora, a ten nie pozwolił go wydrukować i dać ludziom. Uważał to za zagrożenie porządku państwowego, bo Matka
Boża prosiła w Fatimie, aby modlić się
o nawrócenie Rosji. Uważano to za bardzo
niestosowne.
P. B.: Skąd ta szczególna miłość do
Matki Bożej akurat w tym znaku?
Ks. J. B.: Ja mam do każdego wyobrażenia Matki Bożej wielką miłość. Do
Częstochowskiej, Ludzkiej, Kodeńskiej
i skromnej kapliczki w mojej wiosce także. Jako dziewięcioletni chłopiec po raz
pierwszy brałem udział w pielgrzymce
na Jasną Górę. Żeby kupić bilet na nią, to
jagody w lesie zbierałem i za ich sprzedaż
miałem pieniądze na wyjazd. Wtedy też
kupiłem sobie figurkę Matki Bożej Niepokalanej, która do tej pory jest w moim
rodzinnym domu. Ma już sześćdziesiąt
dwa lata.
P. B.: Czy różaniec jest Ojca ulubioną
modlitwą?
Ks. J. B.: Brewiarz kapłański, Msza
Święta są najważniejszymi modlitwami,
ale poza tą kapłańską formacją to tak – różaniec. Polubiłem go, kiedy byłem dzieckiem. Teraz w mojej wiosce powstała parafia.. Wcześniej na różaniec chodziliśmy
po kolei od jednego domu do drugiego,
pod lasem stało koło trzydziestu domów.
Każdego dnia po kolei w każdym z nich
odprawialiśmy nabożeństwo różańcowe.
Starałem się chodzić codziennie do każdego domu, żeby potem u siebie mieć jak
najwięcej osób na różańcu.
P. B.: Doświadczył Ojciec szczególnej
mocy tej modlitwy podczas swojej pracy
duszpasterskiej?
Ks. J. B.: Myślę, że tak. Jak było przyjąć wiadomość w Katyniu o katastrofie
samolotu w Smoleńsku? Co wtedy mówić,
co śpiewać, co wygłaszać? Ludzie zgromadzeni przy Grobach Katyńskich chwycili
różaniec. Przez łzy ci ludzie go mówili
i on dawał im jakąś tam ufność, nadzieję
w rozpaczy, że Bóg ofiarę tych ludzi przyjmie. A jeżeli chodzi o potęgę różańca, to
najlepiej wspomnieć ustanowione święto Matki Bożej Różańcowej na pamiątkę
zwycięstwa pod Lepanto w 1571. Flota turecka zbliżała się do Rzymu i to właśnie
dzięki modlitwie różańcowej udało się
pokonać wroga.
P. B.: Czego Ojciec spodziewał się, przyjeżdżając głosić misje w Koziegłowach?
Ks. J. B.: Dzisiaj właśnie miałem powiedzieć, że wielu parafian u was nie
przychodzi na misje, bo uważa, że i tak
dużo ludzi przyjdzie i że będą tutaj marzli
na dworze. Tu jest dużo pracy, żeby tych
ludzi, którzy mieszkają w blokach zintegrować. Oni poprzychodzili z różnych
stron i jeszcze siebie nie znają. Potrzebny jest kościół, w którym będą mogli znaleźć
godne miejsce, dużo światła, przestrzeni
i powietrza.
P. B.: Jakie dostrzega Ojciec największe
problemy w naszej wspólnocie?
Ks. J. B.: Ludzie są smutni, ciągle martwią się czymś, jakby nie widzieli jakiejś
przyszłości. Wielu z nich ma kredyty i myślę, że wynika ten smutek z tego, że martwią się jak je spłacić.
WY WIAD
P. B.: Poleca Ojciec jakieś antidotum na
to?
Ks. J. B.: Dzieło budowy kościoła może
być dobrym antidotum, jako zjednoczenie
tych ludzi i zaangażowanie ich we wspólne dzieło. Mówię też Księdzu Proboszczowi, żeby z procesją fatimską wychodził między bloki, a nie tylko po działce obok
kościoła. Tam właśnie trzeba zatrzymać
się, pośpiewać pieśni, odmówić różaniec.
Ludzie wtedy będą wyglądać z balkonów
i interesować się. Trzeba iść do nich z tym
światłem, bo tradycyjna procesja fatimska
wiąże się z tym, że ludzie niosą w ręku
świece i na refren „Ave Maryja” podnoszą
je w górę. Daje to poczucie jakiegoś światła w ciemnościach.
P. B.: Kto ustala program misji? Jest to
w całości regulowane przez osobę, która je
będzie przeprowadzać?
Ks. J. B.: Proboszcz zgłasza swoje wizję
i zapotrzebowania. To on powiedział na
przykład, że trzeba odnowić przyrzeczenia małżeńskie, że potrzeba nabożeństwa
i spotkania dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych, którzy mają poczucie, że są wykluczeni z Kościoła przez
to, że nie mogą korzystać z sakramentów
świętych. Oni mówią, że jak nie mogą iść
do Komunii Świętej, to po co chodzić do
kościoła. Nie mogą, ale mają dzieci, które
zostają ochrzczone i potrzebują wsparcia
duchowego, modlitwy, świadectwa i przykładu. Jest to trudniejsze dla małżonków,
którzy nie mogą w pełni uczestniczyć
w Eucharystii. Do takich misji są także
klasyczne tematy, które trzeba podjąć.
Mówi się o rzeczach ostatecznych, o niebie, czyśćcu, piekle, jest nabożeństwo
!%
przebłagalne za popełnione grzechy, stawiany jest, albo odnawiany Krzyż misyjny.
P. B.: Z jaką grupą wiekową najlepiej
się Ojcu pracuje?
Ks. J. B.: Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Staram się trafić do każdego,
ale już wy musicie ocenić, czy mi się to
udaje.
P. B.: A jak z młodzieżą? Dużo jej w naszej parafii.
Ks. J. B.: Nie zrobimy konkurencji
żadnym zespołom młodzieżowym, koncertom. Uważam, że oni przychodząc do
kościoła i mając księdza chcą, żeby mówił im o Panu Bogu, żeby ich wyciszył
i uświadomił, że są wobec jego wielkiego
majestatu, że są dla niego ważni. Nie usiłuję podchodzić do nich jakoś na luzie,
staram się mówić poważnie o poważnych
sprawach.
P. B.: Widział Ojciec siostrę Łucję. Jakie
to uczucie widzieć osobę, która już za życia
uchodziła za świętą?
Ks. J. B.: Bardzo chciałem ją widzieć
i widziałem Siostrę Łucję przez kraty
okienka klauzurowego. Niestety nie udało
mi się z nią porozmawiać. Wszedł do niej
kardynał Glemp, kilku Biskupów z Polski i Rosji, i kardynał Ratzinger. Pamiętam, że prowadził mnie tak pod rękę, bo
wiedział o tym, że ja po Polsce z tą figurą
podróżowałem. Wypytywał jak to, ile ludzi przychodziło, jak wiele odbywało się
spowiedzi. Był bardzo ciekawy. To było
jeszcze przed opublikowaniem tej trzeciej
tajemnicy fatimskiej.
P. B.: Jakie było Ojca uczucie, kiedy
!&
WY WIA D
świat dowiedział się o Trzeciej Tajemnicy
Fatimskiej?
Ks. J. B.: Pojawiła się ostatnio książka,
która mówi nawet o czwartej tajemnicy fatimskiej i podejrzewają w niej, że jeszcze
nie wszystko jest powiedziane. W tajemnicy trzeciej pisze, że zginie papież. Pierwsza tajemnica jest o piekle, druga o pierwszych sobotach miesiąca i poświeceniu
Rosji Matce Bożej. Trzecia mówi o wielkim cierpieniu i prześladowaniu Kościoła.
Rocznie w świecie ginie za wiarę chrześcijańską dwieście tysięcy ludzi, a prześladowanych jest dwieście milionów. Telewizja „Trwam” nie dostaje praw i miejsca na
multipleksie .To też jedna z form prześladowania i dyskryminacji. Jakoś nie bardzo
ludzie uważają, że to jest nie fair.
P. B.: Jak się Ojcu podobają Koziegłowy?
Ks. J. B.: Osiedle macie piękne, cudowne. Jest to oaza ciszy, spokoju i mam
nadzieję, że Poznań będzie tu chętnie
przyjeżdżał na fatimskie nabożeństwa
i procesje. Chwile wytchnienia i duchowego umocnienia wiary, nadziei, miłości,
pokoju.
P. B.: Ksiądz Proboszcz opowiadał
o walorach przyrodniczych naszych okolic.
Udało się Ojcu coś zobaczyć, zwiedzić?
Ks. J. B.: Poszedłem kawałek na spacer,
ale nie za daleko.
P. B.: Padło już podczas misji dużo słów
i pewnie padnie jeszcze więcej, ale mimo to
proszę o kilka zdań do parafian, takich które zostaną utrwalone na długi czas w archiwum naszej gazetki parafialnej.
Ks. J. B.: Parafianom mogę powie-
dzieć, żeby w ogromnej prostocie, tak
jak fatimskie dzieci, przyjmowały prośby
Matki Bożej do modlitwy różańcowej.
Aby potrafili w tych tajemnicach różańca, które odmawiają odnaleźć także swoje
tajemnice i radosne, i bolesne, i zwiastowania, i narodziny swoich dzieci, i odnalezienia swoich dzieci, kiedy się pogubią,
tak jak Matka Boża znalazła Pana Jezusa. I Pan Jezus potrzebował wspólnoty
podczas modlitwy w Ogrójcu: Piotra,
i Jakuba, i Jana prosił, żeby się z nim modlili. Życzę, żebyście byli pewni, że nie jesteście sami, że jest drugi człowiek obok
Was, który przeżywa podobne problemy.
Dużo młodych ludzi bardzo cierpi i popełnia samobójstwa. Niedawno sam byłem
na pogrzebie takiego młodego chłopaka.
Nawiązał znajomość z kobietą, która go
oszukała, opróżniła jego karty kredytowe,
zaciągnęła z nim kredyt. Wcześniej bez
zgody rodziców z nią zamieszkał, a potem
już nie potrafił z tego wyjść. Mówiłem, że
przecież należało z nim rozmawiać, że powinien wiedzieć, że miał pomoc ze strony
rodziców. Nie można bać się rozmawiać.
!"#$%#"&'( )*( +,-#./01"( 21%( (
+(3+*4./01/(0"2./5(6"4"7"80/5(9"./3:
;1<
="( ")4/2( >"31&2;"6"01?9&"18<#*&(
&*@0"(64./2',"A(B+"91C(;*&/03"4./(
1( 64./&'D8/01"( )*3'#.-#/( ."&1/2.:
#."0'#$( 3/;23E+C( "( 3";@/( +,"20/(
"43';B,'()*(6BF81;"#51<(G/)";#5"(.":
234./9"(2*F1/(64"+*()*(1#$(2;4"#"01"((
.(&*@81+*D#1-("B3*4'."#51<

Podobne dokumenty