Porywający „Kalendarz Śląski 2016”
Transkrypt
Porywający „Kalendarz Śląski 2016”
6 TŘINECK Ý / TR Z YNIECKI / HUTNÍK / 2. PROSINCE – 8. PROSINCE 2015 I N F O Z AO L Z I E Mamy szkołę im. Szymborskiej WĘDRYNIA Od soboty polska podstawówka w Wędryni nosi imię polskiej noblistki. Oficjalną nazwę - Polska Szkoła Podstawowa im. Wisławy Szymborskiej wędryńska placówka szkolna zacznie używać w kontaktach urzędowych od 1 stycznia. Imię nadano szkole podczas uroczystej akademii z okazji 110-lecia budynku szkolnego. Chociaż akademia w wędryńskiej „Czytelni“ rozpoczęła się o 16,30, zdecydowana większość gości – uczniów, absolwentów, rodziców i sympatyków szkoły – spotkała się już wcześniej w budynku szkolnym, gdzie przygotowana była m.in. wystawa dotycząca historii placówki. Zaś w samej „Czytelni“, jak łatwo przewidzieć, brak było wolnych miejsc. Obserwując poczynania organizatorów można stwierdzić, że do sali zostały zniesione wszystkie istniejące krzesła. Gości oficjalnych było sporo, m.in. konsul generalny RP w Ostrawie Janusz Bilski czy pełnomocnik rządu RC Jerzy Cienciała. I to na jego apel zawarty w słowach „Co by to były za urodziny, gdybyśmy nie zaśpiewali Sto lat“ wszyscy zebrani wzięli się za chóralne śpiewanie. Oczywiście były kwiaty, życzenia a także wspomnienia. Warto przypomnieć, że Wisława Szymborska odwiedziła wędryńską szkołę w 2001 roku. O tym niecodziennym wydarzeniu wspominały obie dyrektor szkoły – była Marta Roszka oraz aktualna Elżbieta Wania. Również sami uczniowie – członkowie kółka dramatycznego – przypomnieli postać noblistki w widowisku „Wisława Szymborska, jakiej nie znacie“. Książka polska ma się dobrze JABŁONKÓW Kiermasz książki polskiej, który trwał cały weekend w Domu PZKO w Jabłonkowie, ponownie potwierdził fakt, iż zainteresowanie polskimi wydawnictwami jest na naszym terenie nadal bardzo duże. Odwiedzający mogli wybierać z ponad 400 tytułów, dużym powodzeniem, jak zawsze przed świętami, cieszyły się zwłaszcza publikacje dla dzieci. (ikz) Niemały Sukces Sceny Polskiej POLSKA Scena Polska Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie 28 listopada otrzymała nagrodę specjalną organizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa“ za spektakl „Powsinogi beskidzkie“ Emila Zegadłowicza w reżyserii Bogdana Kokotka. W konkursie, który jest jednym z najważniejszych wydarzeń realizowanych dla uczczenia przypadającego w 2015 roku jubileuszu 250-lecia teatru publicznego w Polsce, wzięło udział 60 teatrów (83 spektakli) z 31 miast. (ikz) Dyrektor szkoły Elżbieta Wania z uczniami Foto: ikz Porywający „Kalendarz Śląski 2016” REGION Niecały raptem miesiąc pozostał do końca roku, więc na rynku coraz więcej kalendarzy – ściennych, kieszonkowych czy biurowych terminarzy. Ale pojawiają się też i kalendarze w formie znanej od kilkuset lat, gdzie główny akcent jest położony nie tyle na rządki mających nastąpić dni (a będzie ich aż 366), ale na ciekawą treść i niebanalną grafikę. I taki właśnie jest „Kalendarz Śląski”, wydawany przez Zarząd Główny Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego, który od ponad pięćdziesięciu lat ma wiernych czytelników nie tylko na Zaolziu, ale także i w polskiej części Śląska. Jego nowa edycja na rok 2016 została uroczyście zaprezentowana, przy wystrzałach korków od szampana, 26 listopada w położonej tuż nad brzegiem Olzy kawiarni „Avion” w Czeskim Cieszynie. Okładka nowego „Kalendarza”, miękka lub twarda, do wyboru, w zależności od potrzeb i zasobności portfela, ozdobiona jest szlaczkiem kwiatów. Kwiaty pojawiają się również w środku, jako zwieńczenie kolejnych notek i artykułów. Wreszcie bukieciki kwiatów stały na każdym stole legendarnej kawiarni w promocyjny wieczór. „Do każdej kobiety pasują kwiaty, szczególnie te zrywane na łące przez mężczyzn” twierdzi Izabela Kraus-Żur, nasza redakcyjna koleżanka, która po raz kolejny podjęła się trudu pracy nad powstaniem „Kalendarza”. I te kwiaty z okładki również są dla kobiet, bo sam „Kalendarz” W tym roku nowy kalendarz został na szczęście oblany szampanem od pierwszej do ostatniej stronicy poświęcony jest płci pięknej. Motywem wiodącym, otwierającym każdy miesiąc, są bohaterki sesji fotograficznej zatytułowanej „Dziennikarki”. Dwanaście pań, które życie zawodowe związały z mediami. Czytamy ich artykuły, słuchamy przygotowanych przez nie relacji w rozgłośniach radiowych, widzimy je na ekranie ostrawskiej telewizji, ale też spotykamy na licznych imprezach zaolziańskich, kiedy z dyktafonem w ręce i z aparatem przy oku zbierają materiały, a jednocześnie dokumentują regionalne wydarzenia. Renata Bilan, Emilia Świder, Dorota Havlík, Věra Sajdok… Tym razem można je ujrzeć z innej strony, nie tylko jako łowczynie informacji, ale też jako zwykłe ko- Bohaterki sesji zdjęciowej biety ze swoim życiem prywatnym i pasjami. Ale bohaterkami „Kalendarza” są też kobiety z przeszłości, które zaznaczyły się w historii Śląska Cieszyńskiego, jak choćby Wanda Wójcik, twórczyni Klubów Kobiet przy PZKO, ale i nam współczesnych jak przykładowo Teresa Mokrysz, właścicielka znanej ustrońskiej firmy z branży kawowoherbacianej „Mokate”. Są też teksty o prasie kobiecej, której liczne tytuły ukazywały się w naszym regionie do 1939 roku, ale też o specyficznym zmyśle twórczym projektantek wytworów sztuki użytkowej. Jest poezja, jest felieton, są wspomnienia. Kobiety, kobiety, kobiety. Widziane własnymi oczami, ale też z perspektywy mężczyzn. A jak ktoś czytać nie lubi? Oto już zadbał grafik Ladislav Szpyrc i jego syn David, którzy postarali się, by „Kalendarz” wyglądał na tyle atrakcyjnie, by zdobił biblioteczne półki. I to nie tylko dzięki tym polnym kwiatom pachnącym z okładki. Subtelny skład, dobrze dobrana czcionka, makijaż i kredka, owszem, ale dyskretnie, by podkreślić, by zanęcić. Zanęcić… Jeden z autorów przywołuje w swoim tekście słowa Pawła Hulki-Laskowskiego o naszych, tustelańskich kobietach: „Sabinek śląskich nikt nie porywa. Porywają one same i swoich, i obcych (…). I trzeba dodać, że kobiety śląskie mają wszelkie warunki potrzebne do porywania. Są naprawdę porywające”. Dajmy się zatem porwać „Kalendarzowi”. Jest naprawdę (ij) porywający. Foto: INDI