18 lutego
Transkrypt
18 lutego
NR 7 (350)/1 PO GÓRACH, DOLINACH... 18 lutego 2001 r. Nr 7 (350) 18 lutego 2001 Adres internetowy Parafii: http://www.ustron.bielsko.opoka.org.pl VII NIEDZIELA ZWYKŁA RozwaŜając dzisiejszą Ewangelię nie sposób oprzeć się wraŜeniu, Ŝe Pan Jezus przekazał nam w niej receptę na świętość i doskonałość chrześcijańską. Głównym jej składnikiem jest powściągliwość i panowanie nad swoim językiem. “Nie sądźcie”, “nie potępiajcie”, “odpuszczajcie”, “dawajcie”, to proste słowa, ale ich wartość ma swoją głęboką wymowę w naszym Ŝyciu. Chrześcijaństwo bowiem to nie Ŝaden system, teoria, filozofia, ale to codzienność, to nasze zwyczajne, proste Ŝycie. W Ŝyciu zaś obowiązują określone zasady, którym chcąc nie chcąc trzeba się kierować i podporządkować. Dla nas uczniów Jezusa podstawową zasadą powinno być: nie sądzić, nie potępiać, ale chętnie i z radością przebaczać, być dobrym i miłosiernym. Niestety, nasza ludzka natura jak równieŜ nasze skłonności do stawiania siebie wyŜej od innych doprowadziło, Ŝe nie tylko, Ŝe sądzimy innych, ale jeszcze stawiamy wyrok i potępiamy. A przecieŜ potępienie to odrzucenie człowieka, to utrata wiary w niego, w jego dobrą wolę. Chrystus jednak ukazuje nam i wzywa do innej postawy. Sam nikogo nigdy nie potępił. Nawet tych, którzy w opinii ludzkiej dawno juŜ utracili swoją godność. Nie odrzucił od siebie “jawnogrzesznicy”, nie odrzucił nawet Judasza, który go zdradził braterskim pocałunkiem. Po ludzku sądząc moŜe miał nawet prawo odrzucić ich, a jednak zwrócił się do nich jak do przyjaciół. Wielu z nas zapomina o swoim powołaniu; o tym, Ŝe wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga – Ojca. Zapominamy, Ŝe jesteśmy tylko ludźmi i nikt nie jest doskonały. Dlatego przebaczajmy, jeśli chcemy, by nam przebaczano. Bądźmy miłosierni, jeśli sami miłosierdzia pragniemy dostąpić. Zróbmy sobie rachunek sumienia i zdajmy sobie sprawę, Ŝe jeśli sam Bóg jest Miłością, kocha i przebacza nam nasze grzechy, czyŜ i my nie powinniśmy czynić tak samo? śycie nasze ma tylko wtedy sens, jeśli jest oparte o solidny fundament, którym dla nas jest i zawsze będzie Jezus Chrystus i Jego Ewangelia. E-mail Redakcji: [email protected] RozwaŜania Matki Teresy Bogactwo - zarówno materialne, jak i duchowe - moŜe zadusić, jeśli nie wykorzysta się go we właściwy sposób. Bądź jak najbardziej “pusty”, Ŝeby Bóg mógł cię wypełnić. BYĆ CZŁOWIEKIEM Wszystko staje się znów dobre, dzięki dobrym ludziom. Dobry człowiek jest zawsze łaską dla tego świata. Bądź dobrym człowiekiem. Człowieku, nie jesteś stworzony ani dla produkcji, ani dla przemysłu, ani dla bankowego konta - jesteś stworzony, Ŝeby być człowiekiem. Istniejesz dla dobra i radości, byś umiał się śmiać i śpiewać, Ŝyć w miłości. Masz obdarzać szczęściem tych, którzy cię otaczają. PrzecieŜ jesteś stworzony na obraz Boga - który jest miłością. Otrzymałeś ręce, Ŝeby dawać, serce, które ma kochać i dwoje ramion, mających objąć drugiego człowieka braterskim uściskiem. Phil Bosmans Aby doświadczyć prawdziwej radości, wystarczy otworzyć się na Boga. A otworzyć się na Boga - to otworzyć się na drugiego człowieka: jeśli pozwalam, Ŝeby ogarnęła mnie Jego miłość, moje Ŝycie otwiera się na innych (List z Taizé - 2000). To trudne, czasem nawet bolesne, ale Jezus nie obiecywał łatwej drogi. Trzeba przeŜywać smutek i w tym samym czasie nieść w sobie radość, poniewaŜ wiemy, Ŝe ostatnie słowo będzie naleŜało do zmartwychwstania (Oliver Clément, Taizé - szukanie sensu Ŝycia). Mając więc w sobie tę radość, będziemy w stanie cieszyć się z rzeczy pozornie niewielkich. Z czasem, kaŜdy dzień, kaŜda chwila będzie prawdziwym darem, a NR 7 (350)/2 PO GÓRACH, DOLINACH... KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI MŁODOŚĆ - DOKOŃCZ. W kwietniu 1910 r. Wyszyńscy przeprowadzili się do A n d r z e j e w a , m i a s t e c zk a leŜącego na bezleśnej równinie w powiecie Ostrów Mazowiecki. Ojciec pracował dalej jako organista; dziewięcioletni Stefan rozpoczął naukę w miejscowej szkole z rosyjskim językiem wykładowym. Matka chłopca była w ciąŜy i w nie najlepszym stanie zdrowia. Dzieci siedząc w szkole obawiały się o jej Ŝycie. Jak opowiada Kardynał: <<Moja matka umierała prawie miesiąc /po porodzie, dziecko równieŜ zmarło/. (...) Kiedy po powrocie ze szkoły stanęliśmy przy jej łóŜku, a matka zwróciła się do mnie ze słowami: “Stefan, ubieraj się” (...) włoŜyłem palto. Spojrzała na mnie i powiedziała: “Ubieraj się, ale nie tak, inaczej się ubieraj”. Ojciec wyjaśnił znaczenie tych słów. Chodziło o to, by ubrać się w cnoty, przygotowując się do Ŝycia, przyszłej drogi. Czy wypełniłem jej ostatnie, do mnie skierowane, słowa - trudno mi na to odpowiedzieć. KaŜdy człowiek rachując w sumieniu wie, Ŝe mógłby lepiej odpowiedzieć łasce BoŜej. I ja równieŜ. Wielką tajemnicą jest łaska, którą Bóg daje, lecz od nas zaleŜy jej skuteczność>>. Po śmierci matki wydawało się, Ŝe w domu ustało wszelkie Ŝycie. Mały Stefan do szkoły juŜ nie wrócił, uczył się w domu pod opieką ojca, prywatnych lekcji udzielał mu kleryk Bolesław Penkala. Naukę w domu prowadzono w języku polskim. W 1911 r. ojciec oŜenił się po raz drugi z przyjaciółką Ŝony, którą dzieci znały i miały do niej zaufanie. Jednak Stefan nigdy nie przestał tęsknić za swoją matką; z czasem miłość do matki przenosi w coraz większym stopniu na Matkę Boską Częstochowską. Ojcu bardzo zaleŜało na dobrej nauce Stefana w gimnazjum. W tym czasie w Warszawie było siedem męskich gimnazjów państwowych. Mimo, Ŝe Stefan zdał w 1912 r. egzamin do IV Gimnazjum Państwowego nie został przyjęty. Powodem była polityka caratu. Stefan był polskim katolikiem, a jego rodzina nie stała społecznie wysoko. W tym czasie młodzieŜ walczy o to, aby wykłady prowadzone były w języku polskim, domaga się praw demokratycznych dla Polski. Wśród takich nastrojów w 1912 r. Stefan Wyszyński przyjechał do Warszawy i rozpoczął naukę w prywatnej Szkole realnej im. A. Górskiego. Czuł się w niej dobrze i pozostał w Warszawie do wybuchu I wojny światowej. Miał wtenczas trzynaście lat, wrócił do Andrzejewa, które mocno ucierpiało w działaniach wojennych. Te przeŜycia wywarły na nim głębokie wraŜenie. W latach 1914 - 1917 Stefan uczęszczał do gimnazjum męskiego w ŁomŜy. Mieszkał u jednego z profesorów. Podczas wakacji letnich w 1917 r. Stefan oznajmił ojcu o zamiarze wstąpienia do Seminarium Duchownego. W wieku szesnastu lat był w pełni świadomy swojego celu Ŝyciowego: chciał słuŜyć Bogu, a przez Niego ludzkości i Ojczyźnie. 18 lutego 2001 r. Wymiar i sens śmierci Zastanówmy się nad słowami wypowiedzianymi przez Jana Pawła II: “... śmierć ujawnia dramat ludzkiej istoty; w jej perspektywie człowiek nie moŜe uniknąć pytania o sens swo-jego istnienia w świecie (...). Wobec tajemnicy śmierci czło-wiek jest bezsilny, zostają zachwiane jego ludzkie pewniki”. Ludzkie, ale nie chrześcijańskie, gdzie wiara staje się dlań siłą, źródłem duchowej pogody i spokoju. Mimo to w obliczu śmierci zrównującej wszystkich, obserwuje się przygnębienie i pesymizm, często rozpacz. Człowiek do końca przecieŜ nie wie co go czeka po śmierci, przejawia się lęk przed unicestwieniem na zawsze. Równocześnie jest świadomość, Ŝe jednak przekracza się próg śmierci i pojawia się nadzieja, Ŝe dzięki wspólnocie z Bogiem moŜna się przeciwstawić jej potędze. Mało tego, jawi się przekonanie o nieśmiertelności duszy ludzkiej z prawdą iŜ więź z Bogiem jest silniejsza niŜ śmierć. Człowiek czuje to instynktownie. Jan Paweł II naucza: “...kaŜdy człowiek przychodząc na świat przynosi w sobie zapowiedź śmierci (...). Jednocześnie człowiek nie moŜe się spełnić przez śmierć. MoŜe się spełnić tylko osiągając Ŝycie pełne i ostateczne. JeŜeli ludzki czas jest oczekiwaniem, jeŜeli dąŜy się w nim do spełnienia, to kryje się w tym świadomość Ŝycia poza granicami śmierci”. Człowiek jako jedyny spośród istot Ŝyjących uświadamia sobie fakt śmierci nie przez bezpośrednie osobiste doświadczenie lecz doświadczenie śmierci innej, bliskiej osoby. Podobnie jak przy cierpieniu pyta o sens i znaczenie śmierci; najpierw o jej przyczynę, źródło. I tu podobnie jak cierpienie, zło śmierci leŜy w ludzkim grzechu - grzech jednego człowieka sprowadził cierpienie i śmierć na wszystkich poniewaŜ zgrzeszyli. PapieŜ wyjaśnia - “... gdyby nie było grzechu, kres Ŝycia ziemskiego nie byłby tak dramatyczny...”, nie wiązałby się z lękiem, niepokojem przed śmiercią. Śmierć jawić się moŜe jako kara za grzechy - grzesznik juŜ za Ŝycia jest martwy, jeśli nie pogodzi się z Bogiem. Przedwczesna śmierć jest trudna do zaakceptowania i zrozumienia. Jedynie prawda o nieśmiertelności przynosi zapewnienie iŜ śmierć sprawiedliwego jest przejściem do wiecznego szczęścia. Perspektywa śmierci stanowi dla człowieka wyzwanie, prowadzi do nawrócenia, umocnienia. Pamięć o śmierci uzmysławia, iŜ mamy ograniczony czas aby zrealizować własne Ŝycie. Śmierć moŜe być równieŜ dobrowolnie złoŜoną ofiarą z Ŝycia; na ten sposób pojmowanie śmierci wskazują przykłady testamentowe jak i bardziej współczesne (o. M. Kolbe). Sam Jezus Chrystus złoŜył ofiarę ze swego Ŝycia, oddał je za grzechy ludzkie, odkupił świat. Czy ofiara uczyniona z własnego Ŝycia moŜe mieć głębszy wymiar? ChociaŜ śmierć pozostaje wielkim dramatem w ludzkim Ŝyciu, to jednak człowiek moŜe nadać jej szczególną wartość osobową, uświadamiając sobie jej nieuchronność, akceptując jej nadejście oraz ofiarowując w niej siebie Bogu. Łaska BoŜa jest wsparciem w trudnych chwilach agonii, jest wręcz zabez-pieczeniem podmiotowości człowieka w tym trudnym wyda-rzeniu egzystencjalnym i ostatecznym gwarantem w nieśmier-telności. Wszyscy spełniający posługę wobec ludzi umierają-cych są wezwani do patrzenia na ludzką śmierć z perspekty-wy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, a dzięki opiece paliatywnej (podejmującej posługę wobec cięŜko chorych i umierających) człowiek nie jest skazany na przeŜywanie cier-pienia i umierania w samotności. Doświadczenie cierpienia i umierania stanowi bowiem zaproszenie do tworzenia wspól-noty wokół człowieka cięŜko chorego i umierającego - wspól-noty rodzinnej, sąsiedzkiej, hospicyjnej ze sposobnością NR 7 (350)/3 18 lutego 2001 r. PO GÓRACH, DOLINACH... W DUCHU PATRIOTYCZNYM PRZEśYWAJĄC ROK STANISŁAWA KONARSKIEGO - Z SANDOMIERSZCZYZNY PRZEZ RZYM DO WARSZAWY Stanisław Konarski wywodził się ze starego szlacheckiego rodu. Urodził się w 1700 r, w majątku śarczyce Wysokie, w rodzinie wielodzietnej, liczącej 8 chłopców i 2 dziewczynki, bardzo wcześnie osieroconych. Mały Stasiu został przez rodzinę oddany do dobrej, bezpłatnej szkoły ojców pijarów w Piotrkowie. Tam poznał charyzmat pijarski. W 1715 r. wstąpił do nowicjatu pijarów w Podlińcu. Po złoŜeniu ślubów - ubóstwa, posłuszeństwa, czystości i bezinteresownej troski o dzieci i młodzieŜ wykładał u pijarów przez dwa lata poetykę i retorykę. Następnie uczył tych przedmiotów przez cztery lata w Warszawie. W 1725 r. został wysłany przez wuja, biskupa poznańskiego, Jana Tarłę, na dalsze studia do Collegium Nazarenum w Rzymie. Tam takŜe uczył retoryki. Dla pogłębienia swej wiedzy udał się do Rzymu, gdzie obok teologii studiował filozofię, literaturę, historię i naukę wymowy. Potem będąc w 1729 r. w ParyŜu zapoznał się z systemem oświaty i wychowania młodzieŜy w świetle nowych metod pedagogicznych. Po powrocie do kraju, pełen energii przystąpił do reformy szkolnictwa prowadzonego jeszcze na średniowieczną modłę. Wiadomości zaczerpnięte o św. Józefie Kalasancjuszu będą owocować u Konarskiego, który zawierzywszy Opatrzności BoŜej porwie się na wielkie rzeczy, początkowo w pojedynkę. Udaje się do Krakowa, gdzie pijarzy budują kościół na ulicy Pijarskiej (do dzisiaj znajduje się przy nim siedziba prowincjała). Na frontonie kościoła jest napis: “Christos Transformatio” - Chrystus Przemieniony. Ale zarazem po raz pierwszy spotykamy wezwanie kościoła: “Matki BoŜej Królowej Polski”. Tam właśnie Konarski zaczął pytać się Boga, bo jak mówił, w wychowaniu najwaŜniejsze jest wpuszczenie Boga do serca, wpuszczenie Boga do rodzinę, do szkoły. W Krakowie sprawy powstania Collegium Nobilium przemodlił w samotności, czasem wspólnie z ojcami. Zaczął od jednego ucznia, potem było ich coraz więcej. Szkoła musiała być elitarna, a najbardziej cenioną i najsłynniejszą szkołą pijarską było warszawskie Collegium Nobilium załoŜone przez Konarskiego w 1740 r. W 1974 r., w dwuchsetną rocznicę śmierci ks. St. Konarskiego ówczesny Prymas Polski, ks. kard. Stefan Wyszyński mówił m.in.: [...] MoŜna mówić o swoistym geniuszu Stanisława Konarskiego. Ujawnia się on w trzech punktach. Pierwszym elementem składowym jego geniuszu jest naprawdę przodujący system wychowania narodu i przodujący system organizowania oświaty narodowej... Jan Paweł II podczas pobytu w Łowiczu w ramach pielgrzymki w 1999 r. w homilii mszalnej do zebranych uczniów i nauczycieli powiedział: [...] Cieszy mnie fakt, Ŝe w Polsce po-wstaje coraz więcej szkół katolickich. Jest to znak, Ŝe Kościół jest obecny w sposób konkretny w dziedzinie szkolnictwa. Szkoły te naleŜy popierać i stwarzać takie wartości, aby we wspólnocie z całym szkolnictwem w Polsce mogły przysłuŜyć się wspólnemu dobru społeczeństwa. Przykład takiej dzia-łalności pozostawił nam z pewnością ks. DZIECIOM NA DOBRANOC Modlitwa Źrebięcia Mój BoŜe! JakŜe świeŜutka jest trawa! Moje kopyta są pełne podskoków. A więc, skąd bierze się we mnie - ten strach? Pędzę przed siebie i moja grzywa czepia się wiatru. Pędzę potykając się o własne nogi, w przypływie radości, bo moje oczy są zbyt wielkie i jestem ich więźniem: chwytają one zbyt szybko nurt niepokoju płynący przez świat. Mój BoŜe, gdy noc pełna dziwów czyha nad krawędzią dnia, niech me Ŝałosne rŜenie poruszy Twe serce! Zawieś gwiazdę, by czuwała nade mną i ucisz mój lęk. Amen. Czy wiesz, Ŝe w Roku 2000 na przekaz treści jubileuszowych TVP poświęciła 5400 minut, zaś Polskie Radio 3840 minut? NajwaŜniejsze tematy Roku Wielkiego Jubileuszu były systematycznie podejmowane we wszystkich programach Redakcji Programów Katolickich. Program młodzieŜowy RAJ podejmował wiele tematów związanych ze świętowaniem Jubileuszu przez ludzi młodych, podobnie cykliczny program dla dzieci i rodziców ZIARNO był realizowany zgodnie z tematyką Jubileuszu. Telewizja towarzyszyła Ojcu Św. we wszystkich Jego pielgrzymkach. Transmisja pobytu w Ziemi Świętej objęła 23 godziny bezpośrednich relacji. Po zakończeniu pielgrzymki TVP przygo-towała specjalne wydanie kasety VHS z zapisem najwaŜniej-szych wydarzeń z tego pobytu. Kaseta rozeszła się w ilości 50 tys. egzemplarzy. TVP przygotowała równieŜ dwa filmy doku-mentalne, które zostały wyemitowane w czasie świąt BoŜego Narodzenia. M.in. przygotowano teŜ filmy: “Polski Rzym, Polski Watykan” ukazujący związek Polski z Watykanem i Rzymem. Ukazał się takŜe film o polskich śladach w Ziemi JUBILACI TYGODNIA Józefa Klembowska Stanisław Zięba Małgorzata Siwek Maria Makula Krystyna Brachaczek Tadeusz Herczyk Daniela Pieszka Zacnym Jubilatom Ŝyczymy duŜo zdrowia, BoŜego błogosławieństwa, radości i spełnienia marzeń. “Korzenie nie domagają się nagrody za to, Ŝe obdarzają owocami gałęzie”. Rabindranath Tagore NR 7 (350)/4 PO GÓRACH, DOLINACH... MŁODYM BYĆ... W SŁOŃCU, W DESZCZU, W MIŁOWANIU NA BOśĄ MIARĘ My wszystko mierzymy według naszych ludzkich miar. Nawet Boga wyobraŜamy sobie na miarę naszych ludzkich słabości: Ŝe Bóg denerwuje się widząc nasze ludzkie słabości, gniewa się, gdy Go obraŜamy, odwraca się od nas, gdy Mu nie dosyć gorliwie słuŜymy, odpycha nas, gdy Go zranimy, oddala się, gdy my od Niego odchodzimy, itp. Trudno nam wyobrazić sobie Istotę doskonalszą od nas samych. To prawda, Ŝe przyznajemy, Ŝe Bóg jest od nas “większy”, “lepszy”, “mądrzejszy”, “doskonalszy” - ale to jest stopniowanie zalet i doskonałości. Tymczasem Bóg jest nieskończoną Miłością, bezmiarem dobra, pięknością samą, nieskończonym Miłosierdziem. Dla Boga nie ma naszych ludzkich miar, On jest poza naszym ludzkim wyobraŜeniem. W Nim wszystko znajduje się w stopniu najdoskonalszym. Wszystko istnieje dzięki Niemu. Ludzkie doskonałości są tylko słabiutkim odbiciem Jego nieskończonej Mocy, Wielkości i Piękna. JakŜe trudno ludziom przekroczyć tę barierę pojmowalności Boga. Dlaczego krzywdzimy Boga, sądząc Go miarą naszych ludzkich słabości? Dlatego tak trudno nam uwierzyć w Boga nieskończenie miłosiernego, dobrego, przebaczającego, nieustannie do nas uśmiechniętego mimo naszych ciągłych upadków, słabości, a nawet zdrad. Skoro nam, słabym ludziom kaŜe Bóg przebaczać naszym winowajcom siedemdziesiąt siedem razy - to jaka moŜe być miara Boga? Bóg powołał nas do istnienia z miłości i do miłości. Jeśli tylko człowiek okazuje minimum dobrej woli, jeśli uznaje Boga za swego Stwórcę i Odkupiciela, jeśli tylko od czasu do czasu zwraca się do Niego jak do Ojca - to nawet nasze słabości i upadki nie mogą Go zniechęcić do nas. Co więcej: On zna naszą słabą naturę po grzechu pierworodnym, zna naszą skłonność do złego, nasze ułomności i namiętności. Jakby miał nas odtrącić, gdy przychodzimy z Ŝalem i skruchą, ze świadomością naszej winy, z postanowieniem poprawy? Jeśli wy, będąc grzesznikami, przebaczacie winowajcom waszym, dlaczego Ojciec wasz, który jest w niebie, nie miałby przebaczyć wam win waszych? Miara Boga jest zawsze nieporównywalna z naszymi ludzkimi miarami. Bóg nigdy nikogo nie odtrąca - chyba, Ŝe człowiek sam, z wolnej woli odtrąca Miłosierdzie BoŜe, gardzi Nim, przez ciągle ponawiany grzech zatwardza się w złym, jeśli nienawiścią odpowiada na miłość - wówczas nie Bóg, lecz on sam siebie potępia i wybiera wieczność bez Boga. Bóg nigdy nie gniewa się na człowieka. Kocha nas miłością nieskończenie większą, niŜ sobie wyobrazić moŜemy. JeŜeli Jezus biczem przepędzał kupczących ze świątyni swego Ojca, to nie dlatego, Ŝe ich nienawidził, lecz po to, by im zwrócić uwagę, Ŝe Dom BoŜy jest Domem modlitwy. JeŜeli Chrystus nazwał faryzeuszów “grobami pobielanymi”, to nie po to, by ich definitywnie odrzucić, ale po to, by zajrzeli w swoje wnętrza, zrobili rachunek sumienia i się odrodzili. Bóg się nigdy nie mści na człowieku. Nawet piekło nie jest owocem zemsty, odrzucenia. To człowiek sam “odwraca się” od Boga, odrywa się siłą własnej, nieprzymuszonej woli, odwraca się od jedynego Dobra, aby pogrąŜyć się w świecie wiecznej niena-wiści. Ale i wtedy Bóg boleje nad stratą swego stworzenia, nad odrzuceniem Jego Boskiej “oferty”, nad pogardzeniem Jego Ofiarą. Proś Boga, byś nie mierzył swoimi, ludzkimi miarami, bo tylko On jest Święty, NajwyŜszy i jest naszym Panem; zaufaj Mu, a nie będziesz zawiedziony na wieki. 18 lutego 2001 r. LEKSYKON ZAKONÓW W POLSCE benedyktynki Charyzmat: szukanie Boga poprzez modlitwę, zwłaszcza kult liturgiczny i Ŝycie wspólne. Strój zakonny: habit: czarna tunika i szkaplerz, skórzany pas, białe zawicie, czarny welon; do chóru płaszcz z szerokimi rękawami. Hasło: “Aby we wszystkim Bóg był uwielbiony", “Pokój!", “Módl się i pracuj". Data załoŜenia: napisanie reguły przez św. Benedykta, wg której Ŝyły niezaleŜne wspólnoty zakonne - VI w., w Polsce od XI wieku. Na świecie jest ich ok. 10 tys., w Polsce 160. ZałoŜyciel: św. Benedykt. Szczególny rozwój klasztorów Ŝeńskich, Ŝyjących wg reguły św. Benedykta, nastąpił w państwie frankońskim, zwłaszcza w czasach cesarza Karola Wielkiego w IX w., w jego ogromnym imperium, obejmującym niemal całą zachodnią Europę. W Polsce pierwszy klasztor tej reguły załoŜył prawdopodobnie Bolesław Chrobry dla swojej córki, która była w nim ksienią, ale lokalizacja tego klasztoru nie jest znana. Najstarszy znany i do dziś istniejący polski klasztor benedyktynek powstał w 1216 r. w Staniątkach. Duchowość: siostry prowadzą Ŝycie w zasadzie klauzurowe, z rzadka tylko i wyjątkowo podejmując jakieś prace na zewnątrz. Aby oddawać chwałę Bogu uczą się, jak mówi reguła, niczego nie stawiać wyŜej nad miłość Chrystusa. Droga cierpliwości staje się najpewniejsza wtedy, kiedy wymaga od mniszek nie spektakularnych umartwień, ale wkładania codziennie ciągle większej miłości w te same proste trudy. Mając świadomość swojej grzeszności, starają się stawać przed Bogiem w postawie skruchy i stałej gotowości do nawrócenia. Chwałę Bogu oddają Ŝyciem i modlitwą. Centrum ich czasu stanowi Eucharystia, dzień zaś wyznacza rytm Liturgii Godzin, przeplatającej się z okresami pracy i wypoczynku. Podstawa Ŝycia modlitwy to kontakt ze słowem BoŜym w tzw. czytaniu świętym i medytacji. Praca wypełniająca dzień mniszki to przede wszystkim praca zarobkowa, której rodzaj zaleŜy od miejscowych okolicz-ności oraz indywidualnych zdolności. Wspólnota, z którą benedy-ktynki wiąŜą się ślubem stałości miejsca, jest dla nich okazją do świadczenia Chrystusowi miłości na co dzień. Reguła zachęca przy tym do cierpliwego znoszenia nawzajem swoich słabości i wad w pokornym przekonaniu, Ŝe nikomu ich nie brakuje. Łączy się to ze ślubem stałości miejsca. Zakon benedyktyński przechowuje starą tradycję udzielania siostrom podczas profesji wieczystej lub po niej tzw. konsekracji dziewic. Obrzęd ten jest starszy niŜ profesja, pochodzi bowiem z czasów sprzed powstania Ŝycia monastycznego, kiedy to w pierwotnych gminach chrześcijańskich poświęcano na słuŜbę Bogu dziewice, Ŝyjące jeszcze wtedy w domach rodzinnych i oddające się modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Teksty tego obrzędu mówią o miłości oblubieńczej między Chrystusem a poświęcającą się Mu osobą; tak właśnie pojmowana miłość kształtowała przez wieki Ŝycie modlitewne Ŝeńskiej gałęzi zakonu benedyktyńskiego. Działalność: w swoich kościołach, które są jednocześnie zakonne i parafialne (Krzeszów, Przemyśl, Staniątki, śarnowiec), uczestniczą w Ŝyciu parafii, głównie przez opiekę nad zakrystią i grę na organach. Tam, gdzie kościoły są sanktuariami pielgrzymkowymi (Krzeszów, Sierpc), mają swój udział w opiece nad pielgrzymami. "Po górach, dolinach..." Redaguje kolegium: Barbara Langhammer (red. naczelny), Barbara Górniok, s. Justyna Lachowska, ks. Zygmunt Siemianowski (red. odpowiedzialny), Roman Langhammer (skład komputerowy). Redakcja zastrzega sobie prawo skracania nadesłanych materiałów i zmiany tytułów. Wydawca: Fundacja "Źródło" Kraków. Adres Redakcji Gazety: 43-450 Ustroń, ul. M.Konopnickiej 1, tel 854-30-23.