18 lutego

Transkrypt

18 lutego
NR 7 (350)/1
PO GÓRACH, DOLINACH...
18 lutego 2001 r.
Nr 7 (350) 18 lutego 2001
Adres internetowy Parafii: http://www.ustron.bielsko.opoka.org.pl
VII NIEDZIELA ZWYKŁA
RozwaŜając dzisiejszą Ewangelię nie sposób oprzeć
się wraŜeniu, Ŝe Pan Jezus przekazał nam w niej receptę
na świętość i doskonałość chrześcijańską. Głównym jej
składnikiem jest powściągliwość i panowanie nad swoim
językiem. “Nie sądźcie”, “nie potępiajcie”, “odpuszczajcie”,
“dawajcie”, to proste słowa, ale ich wartość ma swoją
głęboką wymowę w naszym Ŝyciu. Chrześcijaństwo
bowiem to nie Ŝaden system, teoria, filozofia, ale to
codzienność, to nasze zwyczajne, proste Ŝycie. W Ŝyciu
zaś obowiązują określone zasady, którym chcąc nie
chcąc trzeba się kierować i podporządkować. Dla nas
uczniów Jezusa podstawową zasadą powinno być: nie
sądzić, nie potępiać, ale chętnie i z radością przebaczać,
być dobrym i miłosiernym.
Niestety, nasza ludzka natura jak równieŜ nasze
skłonności do stawiania siebie wyŜej od innych
doprowadziło, Ŝe nie tylko, Ŝe sądzimy innych, ale jeszcze
stawiamy wyrok i potępiamy. A przecieŜ potępienie to
odrzucenie człowieka, to utrata wiary w niego, w jego
dobrą wolę. Chrystus jednak ukazuje nam i wzywa do
innej postawy. Sam nikogo nigdy nie potępił. Nawet tych,
którzy w opinii ludzkiej dawno juŜ utracili swoją godność.
Nie odrzucił od siebie “jawnogrzesznicy”, nie odrzucił
nawet Judasza, który go zdradził braterskim pocałunkiem.
Po ludzku sądząc moŜe miał nawet prawo odrzucić ich, a
jednak zwrócił się do nich jak do przyjaciół.
Wielu z nas zapomina o swoim powołaniu; o tym,
Ŝe wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga – Ojca.
Zapominamy, Ŝe jesteśmy tylko ludźmi i nikt nie jest
doskonały. Dlatego przebaczajmy, jeśli chcemy, by nam
przebaczano. Bądźmy miłosierni, jeśli sami miłosierdzia
pragniemy dostąpić. Zróbmy sobie rachunek sumienia i
zdajmy sobie sprawę, Ŝe jeśli sam Bóg jest Miłością,
kocha i przebacza nam nasze grzechy, czyŜ i my nie
powinniśmy czynić tak samo? śycie nasze ma tylko wtedy
sens, jeśli jest oparte o solidny fundament, którym dla nas
jest i zawsze będzie Jezus Chrystus i Jego Ewangelia.
E-mail Redakcji: [email protected]
RozwaŜania Matki Teresy
Bogactwo - zarówno materialne, jak i
duchowe - moŜe zadusić, jeśli nie wykorzysta się
go we właściwy sposób. Bądź jak najbardziej
“pusty”, Ŝeby Bóg mógł cię wypełnić.
BYĆ CZŁOWIEKIEM
Wszystko staje się znów dobre, dzięki dobrym
ludziom. Dobry człowiek jest zawsze łaską dla
tego świata. Bądź dobrym człowiekiem.
Człowieku, nie jesteś stworzony ani dla produkcji, ani
dla przemysłu, ani dla bankowego konta - jesteś
stworzony, Ŝeby być człowiekiem.
Istniejesz dla dobra i radości, byś umiał się śmiać i
śpiewać, Ŝyć w miłości. Masz obdarzać szczęściem tych,
którzy cię otaczają. PrzecieŜ jesteś stworzony na obraz
Boga - który jest miłością.
Otrzymałeś ręce, Ŝeby dawać, serce, które ma
kochać i dwoje ramion, mających objąć drugiego
człowieka braterskim uściskiem.
Phil Bosmans
Aby doświadczyć prawdziwej radości, wystarczy
otworzyć się na Boga. A otworzyć się na Boga - to
otworzyć się na drugiego człowieka: jeśli pozwalam, Ŝeby
ogarnęła mnie Jego miłość, moje Ŝycie otwiera się na
innych (List z Taizé - 2000). To trudne, czasem nawet
bolesne, ale Jezus nie obiecywał łatwej drogi. Trzeba
przeŜywać smutek i w tym samym czasie nieść w sobie
radość, poniewaŜ wiemy, Ŝe ostatnie słowo będzie
naleŜało
do
zmartwychwstania
(Oliver Clément, Taizé - szukanie sensu Ŝycia).
Mając więc w sobie tę radość, będziemy w stanie
cieszyć się z rzeczy pozornie niewielkich. Z czasem,
kaŜdy dzień, kaŜda chwila będzie prawdziwym darem, a
NR 7 (350)/2
PO GÓRACH, DOLINACH...
KARDYNAŁ
STEFAN
WYSZYŃSKI MŁODOŚĆ - DOKOŃCZ.
W kwietniu 1910 r. Wyszyńscy
przeprowadzili się do
A n d r z e j e w a , m i a s t e c zk a
leŜącego na bezleśnej równinie
w powiecie Ostrów Mazowiecki.
Ojciec pracował dalej jako
organista; dziewięcioletni
Stefan rozpoczął naukę w miejscowej szkole z rosyjskim
językiem wykładowym. Matka chłopca była w ciąŜy i w
nie najlepszym stanie zdrowia. Dzieci siedząc w szkole
obawiały się o jej Ŝycie.
Jak opowiada Kardynał: <<Moja matka umierała
prawie miesiąc /po porodzie, dziecko równieŜ zmarło/.
(...) Kiedy po powrocie ze szkoły stanęliśmy przy jej
łóŜku, a matka zwróciła się do mnie ze słowami: “Stefan,
ubieraj się” (...) włoŜyłem palto. Spojrzała na mnie i
powiedziała: “Ubieraj się, ale nie tak, inaczej się ubieraj”.
Ojciec wyjaśnił znaczenie tych słów. Chodziło o to, by
ubrać się w cnoty, przygotowując się do Ŝycia, przyszłej
drogi. Czy wypełniłem jej ostatnie, do mnie skierowane,
słowa - trudno mi na to odpowiedzieć. KaŜdy człowiek
rachując w sumieniu wie, Ŝe mógłby lepiej odpowiedzieć
łasce BoŜej. I ja równieŜ. Wielką tajemnicą jest łaska,
którą Bóg daje, lecz od nas zaleŜy jej skuteczność>>.
Po śmierci matki wydawało się, Ŝe w domu ustało
wszelkie Ŝycie. Mały Stefan do szkoły juŜ nie wrócił, uczył
się w domu pod opieką ojca, prywatnych lekcji udzielał
mu kleryk Bolesław Penkala. Naukę w domu prowadzono
w języku polskim.
W 1911 r. ojciec oŜenił się po raz drugi z
przyjaciółką Ŝony, którą dzieci znały i miały do niej
zaufanie. Jednak Stefan nigdy nie przestał tęsknić za
swoją matką; z czasem miłość do matki przenosi w coraz
większym stopniu na Matkę Boską Częstochowską.
Ojcu bardzo zaleŜało na dobrej nauce Stefana w
gimnazjum. W tym czasie w Warszawie było siedem
męskich gimnazjów państwowych. Mimo, Ŝe Stefan zdał
w 1912 r. egzamin do IV Gimnazjum Państwowego nie
został przyjęty. Powodem była polityka caratu. Stefan był
polskim katolikiem, a jego rodzina nie stała społecznie
wysoko. W tym czasie młodzieŜ walczy o to, aby wykłady
prowadzone były w języku polskim, domaga się praw
demokratycznych dla Polski. Wśród takich nastrojów w
1912 r. Stefan Wyszyński przyjechał do Warszawy i
rozpoczął naukę w prywatnej Szkole realnej im. A.
Górskiego. Czuł się w niej dobrze i pozostał w Warszawie
do wybuchu I wojny światowej. Miał wtenczas trzynaście
lat, wrócił do Andrzejewa, które mocno ucierpiało w
działaniach wojennych. Te przeŜycia wywarły na nim
głębokie wraŜenie.
W latach 1914 - 1917 Stefan uczęszczał do
gimnazjum męskiego w ŁomŜy. Mieszkał u jednego z
profesorów. Podczas wakacji letnich w 1917 r. Stefan
oznajmił ojcu o zamiarze wstąpienia do Seminarium
Duchownego. W wieku szesnastu lat był w pełni
świadomy swojego celu Ŝyciowego: chciał słuŜyć Bogu,
a przez Niego ludzkości i Ojczyźnie.
18 lutego 2001 r.
Wymiar i sens śmierci
Zastanówmy się nad słowami wypowiedzianymi przez
Jana Pawła II: “... śmierć ujawnia dramat ludzkiej istoty; w
jej perspektywie człowiek nie moŜe uniknąć pytania o sens
swo-jego istnienia w świecie (...). Wobec tajemnicy śmierci
czło-wiek jest bezsilny, zostają zachwiane jego ludzkie
pewniki”. Ludzkie, ale nie chrześcijańskie, gdzie wiara staje
się dlań siłą, źródłem duchowej pogody i spokoju. Mimo to w
obliczu śmierci zrównującej wszystkich, obserwuje się
przygnębienie i pesymizm, często rozpacz. Człowiek do
końca przecieŜ nie wie co go czeka po śmierci, przejawia się
lęk przed unicestwieniem na zawsze. Równocześnie jest
świadomość, Ŝe jednak przekracza się próg śmierci i pojawia
się nadzieja, Ŝe dzięki wspólnocie z Bogiem moŜna się
przeciwstawić jej potędze. Mało tego, jawi się przekonanie o
nieśmiertelności duszy ludzkiej z prawdą iŜ więź z Bogiem
jest silniejsza niŜ śmierć. Człowiek czuje to instynktownie.
Jan Paweł II naucza: “...kaŜdy człowiek przychodząc na
świat przynosi w sobie zapowiedź śmierci (...). Jednocześnie
człowiek nie moŜe się spełnić przez śmierć. MoŜe się spełnić
tylko osiągając Ŝycie pełne i ostateczne. JeŜeli ludzki czas
jest oczekiwaniem, jeŜeli dąŜy się w nim do spełnienia, to
kryje się w tym świadomość Ŝycia poza granicami śmierci”.
Człowiek jako jedyny spośród istot Ŝyjących uświadamia
sobie fakt śmierci nie przez bezpośrednie osobiste doświadczenie lecz doświadczenie śmierci innej, bliskiej osoby.
Podobnie jak przy cierpieniu pyta o sens i znaczenie śmierci;
najpierw o jej przyczynę, źródło. I tu podobnie jak cierpienie,
zło śmierci leŜy w ludzkim grzechu - grzech jednego
człowieka sprowadził cierpienie i śmierć na wszystkich
poniewaŜ zgrzeszyli. PapieŜ wyjaśnia - “... gdyby nie było
grzechu, kres Ŝycia ziemskiego nie byłby tak
dramatyczny...”, nie wiązałby się z lękiem, niepokojem przed
śmiercią.
Śmierć jawić się moŜe jako kara za grzechy - grzesznik
juŜ za Ŝycia jest martwy, jeśli nie pogodzi się z Bogiem.
Przedwczesna śmierć jest trudna do zaakceptowania i
zrozumienia. Jedynie prawda o nieśmiertelności przynosi
zapewnienie iŜ śmierć sprawiedliwego jest przejściem do
wiecznego szczęścia. Perspektywa śmierci stanowi dla
człowieka wyzwanie, prowadzi do nawrócenia, umocnienia.
Pamięć o śmierci uzmysławia, iŜ mamy ograniczony czas
aby zrealizować własne Ŝycie.
Śmierć moŜe być równieŜ dobrowolnie złoŜoną ofiarą z
Ŝycia; na ten sposób pojmowanie śmierci wskazują
przykłady testamentowe jak i bardziej współczesne (o. M.
Kolbe). Sam Jezus Chrystus złoŜył ofiarę ze swego Ŝycia,
oddał je za grzechy ludzkie, odkupił świat. Czy ofiara
uczyniona z własnego Ŝycia moŜe mieć głębszy wymiar?
ChociaŜ śmierć pozostaje wielkim dramatem w ludzkim
Ŝyciu, to jednak człowiek moŜe nadać jej szczególną wartość
osobową, uświadamiając sobie jej nieuchronność,
akceptując jej nadejście oraz ofiarowując w niej siebie Bogu.
Łaska BoŜa jest wsparciem w trudnych chwilach agonii, jest
wręcz zabez-pieczeniem podmiotowości człowieka w tym
trudnym wyda-rzeniu egzystencjalnym i ostatecznym
gwarantem w nieśmier-telności. Wszyscy spełniający
posługę wobec ludzi umierają-cych są wezwani do patrzenia
na ludzką śmierć z perspekty-wy śmierci i zmartwychwstania
Chrystusa, a dzięki opiece paliatywnej (podejmującej
posługę wobec cięŜko chorych i umierających) człowiek nie
jest skazany na przeŜywanie cier-pienia i umierania w
samotności. Doświadczenie cierpienia i umierania stanowi
bowiem zaproszenie do tworzenia wspól-noty wokół
człowieka cięŜko chorego i umierającego - wspól-noty
rodzinnej, sąsiedzkiej, hospicyjnej ze sposobnością
NR 7 (350)/3
18 lutego 2001 r.
PO GÓRACH, DOLINACH...
W DUCHU PATRIOTYCZNYM
PRZEśYWAJĄC
ROK
STANISŁAWA
KONARSKIEGO - Z
SANDOMIERSZCZYZNY PRZEZ
RZYM DO WARSZAWY
Stanisław Konarski wywodził się ze
starego szlacheckiego rodu. Urodził
się w 1700 r, w majątku śarczyce
Wysokie, w rodzinie wielodzietnej, liczącej 8 chłopców i 2
dziewczynki, bardzo wcześnie osieroconych. Mały Stasiu
został przez rodzinę oddany do dobrej, bezpłatnej szkoły
ojców pijarów w Piotrkowie. Tam poznał charyzmat pijarski.
W 1715 r. wstąpił do nowicjatu pijarów w Podlińcu. Po
złoŜeniu ślubów - ubóstwa, posłuszeństwa, czystości i
bezinteresownej troski o dzieci i młodzieŜ wykładał u pijarów
przez dwa lata poetykę i retorykę. Następnie uczył tych
przedmiotów przez cztery lata w Warszawie. W 1725 r.
został wysłany przez wuja, biskupa poznańskiego, Jana
Tarłę, na dalsze studia do Collegium Nazarenum w Rzymie.
Tam takŜe uczył retoryki. Dla pogłębienia swej wiedzy udał
się do Rzymu, gdzie obok teologii studiował filozofię,
literaturę, historię i naukę wymowy. Potem będąc w 1729 r.
w ParyŜu zapoznał się z systemem oświaty i wychowania
młodzieŜy w świetle nowych metod pedagogicznych. Po
powrocie do kraju, pełen energii przystąpił do reformy
szkolnictwa prowadzonego jeszcze na średniowieczną
modłę.
Wiadomości zaczerpnięte o św. Józefie Kalasancjuszu
będą owocować u Konarskiego, który zawierzywszy
Opatrzności BoŜej porwie się na wielkie rzeczy, początkowo
w pojedynkę. Udaje się do Krakowa, gdzie pijarzy budują
kościół na ulicy Pijarskiej (do dzisiaj znajduje się przy nim
siedziba prowincjała). Na frontonie kościoła jest napis:
“Christos Transformatio” - Chrystus Przemieniony. Ale
zarazem po raz pierwszy spotykamy wezwanie kościoła:
“Matki BoŜej Królowej Polski”.
Tam właśnie Konarski zaczął pytać się Boga, bo jak
mówił, w wychowaniu najwaŜniejsze jest wpuszczenie Boga
do serca, wpuszczenie Boga do rodzinę, do szkoły. W
Krakowie sprawy powstania Collegium Nobilium przemodlił
w samotności, czasem wspólnie z ojcami. Zaczął od
jednego ucznia, potem było ich coraz więcej. Szkoła musiała
być elitarna, a najbardziej cenioną i najsłynniejszą szkołą
pijarską było warszawskie Collegium Nobilium załoŜone
przez Konarskiego w 1740 r.
W 1974 r., w dwuchsetną rocznicę śmierci ks. St.
Konarskiego ówczesny Prymas Polski, ks. kard. Stefan
Wyszyński mówił m.in.: [...] MoŜna mówić o swoistym
geniuszu Stanisława Konarskiego. Ujawnia się on w trzech
punktach. Pierwszym elementem składowym jego geniuszu
jest naprawdę przodujący system wychowania narodu i
przodujący system organizowania oświaty narodowej...
Jan Paweł II podczas pobytu w Łowiczu w ramach pielgrzymki w 1999 r. w homilii mszalnej do zebranych uczniów i
nauczycieli powiedział: [...] Cieszy mnie fakt, Ŝe w Polsce
po-wstaje coraz więcej szkół katolickich. Jest to znak, Ŝe
Kościół jest obecny w sposób konkretny w dziedzinie
szkolnictwa. Szkoły te naleŜy popierać i stwarzać takie
wartości, aby we wspólnocie z całym szkolnictwem w Polsce
mogły przysłuŜyć się wspólnemu dobru społeczeństwa.
Przykład takiej dzia-łalności pozostawił nam z pewnością ks.
DZIECIOM NA DOBRANOC
Modlitwa
Źrebięcia
Mój BoŜe!
JakŜe świeŜutka jest trawa!
Moje kopyta są pełne podskoków.
A więc,
skąd bierze się we mnie - ten strach?
Pędzę przed siebie
i moja grzywa czepia się wiatru.
Pędzę
potykając się o własne nogi, w przypływie radości,
bo moje oczy są zbyt wielkie
i jestem ich więźniem:
chwytają one zbyt szybko
nurt niepokoju płynący przez świat.
Mój BoŜe,
gdy noc pełna dziwów
czyha nad krawędzią dnia,
niech me Ŝałosne rŜenie
poruszy Twe serce!
Zawieś gwiazdę, by czuwała nade mną
i ucisz mój lęk.
Amen.
Czy wiesz, Ŝe
w Roku 2000 na przekaz treści jubileuszowych TVP
poświęciła 5400 minut, zaś Polskie Radio 3840 minut?
NajwaŜniejsze tematy Roku Wielkiego Jubileuszu były systematycznie podejmowane we wszystkich programach Redakcji
Programów Katolickich. Program młodzieŜowy RAJ podejmował
wiele tematów związanych ze świętowaniem Jubileuszu przez
ludzi młodych, podobnie cykliczny program dla dzieci i rodziców
ZIARNO był realizowany zgodnie z tematyką Jubileuszu.
Telewizja towarzyszyła Ojcu Św. we wszystkich Jego pielgrzymkach. Transmisja pobytu w Ziemi Świętej objęła 23
godziny bezpośrednich relacji. Po zakończeniu pielgrzymki TVP
przygo-towała specjalne wydanie kasety VHS z zapisem
najwaŜniej-szych wydarzeń z tego pobytu. Kaseta rozeszła się w
ilości 50 tys. egzemplarzy. TVP przygotowała równieŜ dwa filmy
doku-mentalne, które zostały wyemitowane w czasie świąt
BoŜego Narodzenia. M.in. przygotowano teŜ filmy: “Polski Rzym,
Polski Watykan” ukazujący związek Polski z Watykanem i
Rzymem. Ukazał się takŜe film o polskich śladach w Ziemi
JUBILACI TYGODNIA
Józefa Klembowska
Stanisław Zięba
Małgorzata Siwek
Maria Makula
Krystyna Brachaczek
Tadeusz Herczyk
Daniela Pieszka
Zacnym Jubilatom Ŝyczymy duŜo zdrowia, BoŜego
błogosławieństwa, radości i spełnienia marzeń.
“Korzenie nie domagają się nagrody za to, Ŝe
obdarzają owocami gałęzie”.
Rabindranath Tagore
NR 7 (350)/4
PO GÓRACH, DOLINACH...
MŁODYM BYĆ...
W SŁOŃCU, W DESZCZU,
W MIŁOWANIU
NA BOśĄ MIARĘ
My wszystko mierzymy według naszych
ludzkich miar. Nawet Boga wyobraŜamy sobie na miarę
naszych ludzkich słabości: Ŝe Bóg denerwuje się widząc nasze
ludzkie słabości, gniewa się, gdy Go obraŜamy, odwraca się od
nas, gdy Mu nie dosyć gorliwie słuŜymy, odpycha nas, gdy Go
zranimy, oddala się, gdy my od Niego odchodzimy, itp. Trudno
nam wyobrazić sobie Istotę doskonalszą od nas samych. To
prawda, Ŝe przyznajemy, Ŝe Bóg jest od nas “większy”, “lepszy”,
“mądrzejszy”, “doskonalszy” - ale to jest stopniowanie zalet i
doskonałości. Tymczasem Bóg jest nieskończoną Miłością,
bezmiarem dobra, pięknością samą, nieskończonym
Miłosierdziem. Dla Boga nie ma naszych ludzkich miar, On jest
poza naszym ludzkim wyobraŜeniem. W Nim wszystko znajduje
się w stopniu najdoskonalszym. Wszystko istnieje dzięki Niemu.
Ludzkie doskonałości są tylko słabiutkim odbiciem Jego
nieskończonej Mocy, Wielkości i Piękna.
JakŜe trudno ludziom przekroczyć tę barierę pojmowalności Boga. Dlaczego krzywdzimy Boga, sądząc Go miarą
naszych ludzkich słabości? Dlatego tak trudno nam uwierzyć w
Boga nieskończenie miłosiernego, dobrego, przebaczającego,
nieustannie do nas uśmiechniętego mimo naszych ciągłych
upadków, słabości, a nawet zdrad. Skoro nam, słabym ludziom
kaŜe Bóg przebaczać naszym winowajcom siedemdziesiąt
siedem razy - to jaka moŜe być miara Boga? Bóg powołał nas
do istnienia z miłości i do miłości. Jeśli tylko człowiek okazuje
minimum dobrej woli, jeśli uznaje Boga za swego Stwórcę i
Odkupiciela, jeśli tylko od czasu do czasu zwraca się do Niego
jak do Ojca - to nawet nasze słabości i upadki nie mogą Go
zniechęcić do nas. Co więcej: On zna naszą słabą naturę po
grzechu pierworodnym, zna naszą skłonność do złego, nasze
ułomności i namiętności. Jakby miał nas odtrącić, gdy przychodzimy z Ŝalem i skruchą, ze świadomością naszej winy, z postanowieniem poprawy? Jeśli wy, będąc grzesznikami, przebaczacie winowajcom waszym, dlaczego Ojciec wasz, który jest w
niebie, nie miałby przebaczyć wam win waszych? Miara Boga
jest zawsze nieporównywalna z naszymi ludzkimi miarami. Bóg
nigdy nikogo nie odtrąca - chyba, Ŝe człowiek sam, z wolnej
woli odtrąca Miłosierdzie BoŜe, gardzi Nim, przez ciągle
ponawiany grzech zatwardza się w złym, jeśli nienawiścią
odpowiada na miłość - wówczas nie Bóg, lecz on sam siebie
potępia i wybiera wieczność bez Boga. Bóg nigdy nie gniewa
się na człowieka. Kocha nas miłością nieskończenie większą,
niŜ sobie wyobrazić moŜemy. JeŜeli Jezus biczem przepędzał
kupczących ze świątyni swego Ojca, to nie dlatego, Ŝe ich
nienawidził, lecz po to, by im zwrócić uwagę, Ŝe Dom BoŜy jest
Domem modlitwy. JeŜeli Chrystus nazwał faryzeuszów
“grobami pobielanymi”, to nie po to, by ich definitywnie odrzucić,
ale po to, by zajrzeli w swoje wnętrza, zrobili rachunek sumienia
i się odrodzili. Bóg się nigdy nie mści na człowieku. Nawet
piekło nie jest owocem zemsty, odrzucenia. To człowiek sam
“odwraca się” od Boga, odrywa się siłą własnej,
nieprzymuszonej woli, odwraca się od jedynego Dobra, aby
pogrąŜyć się w świecie wiecznej niena-wiści. Ale i wtedy Bóg
boleje nad stratą swego stworzenia, nad odrzuceniem Jego
Boskiej “oferty”, nad pogardzeniem Jego Ofiarą.
Proś Boga, byś nie mierzył swoimi, ludzkimi miarami, bo
tylko On jest Święty, NajwyŜszy i jest naszym Panem; zaufaj
Mu, a nie będziesz zawiedziony na wieki.
18 lutego 2001 r.
LEKSYKON ZAKONÓW W POLSCE
benedyktynki
Charyzmat: szukanie Boga poprzez modlitwę, zwłaszcza
kult liturgiczny i Ŝycie wspólne.
Strój zakonny: habit: czarna tunika i szkaplerz, skórzany
pas, białe zawicie, czarny welon; do chóru płaszcz z szerokimi
rękawami.
Hasło: “Aby we wszystkim Bóg był uwielbiony", “Pokój!",
“Módl się i pracuj".
Data załoŜenia: napisanie reguły przez św. Benedykta, wg
której Ŝyły niezaleŜne wspólnoty zakonne - VI w., w Polsce od
XI wieku. Na świecie jest ich ok. 10 tys., w Polsce 160.
ZałoŜyciel: św. Benedykt. Szczególny rozwój klasztorów
Ŝeńskich, Ŝyjących wg reguły św. Benedykta, nastąpił w państwie frankońskim, zwłaszcza w czasach cesarza Karola
Wielkiego w IX w., w jego ogromnym imperium, obejmującym
niemal całą zachodnią Europę.
W Polsce pierwszy klasztor tej reguły załoŜył prawdopodobnie Bolesław Chrobry dla swojej córki, która była w nim
ksienią, ale lokalizacja tego klasztoru nie jest znana. Najstarszy
znany i do dziś istniejący polski klasztor benedyktynek powstał
w 1216 r. w Staniątkach.
Duchowość: siostry prowadzą Ŝycie w zasadzie klauzurowe, z rzadka tylko i wyjątkowo podejmując jakieś prace na
zewnątrz. Aby oddawać chwałę Bogu uczą się, jak mówi reguła,
niczego nie stawiać wyŜej nad miłość Chrystusa. Droga cierpliwości staje się najpewniejsza wtedy, kiedy wymaga od mniszek
nie spektakularnych umartwień, ale wkładania codziennie ciągle
większej miłości w te same proste trudy. Mając świadomość
swojej grzeszności, starają się stawać przed Bogiem w postawie
skruchy i stałej gotowości do nawrócenia. Chwałę Bogu oddają
Ŝyciem i modlitwą. Centrum ich czasu stanowi Eucharystia,
dzień zaś wyznacza rytm Liturgii Godzin, przeplatającej się z
okresami pracy i wypoczynku. Podstawa Ŝycia modlitwy to
kontakt ze słowem BoŜym w tzw. czytaniu świętym i medytacji.
Praca wypełniająca dzień mniszki to przede wszystkim praca
zarobkowa, której rodzaj zaleŜy od miejscowych okolicz-ności
oraz indywidualnych zdolności. Wspólnota, z którą benedy-ktynki wiąŜą się ślubem stałości miejsca, jest dla nich okazją do
świadczenia Chrystusowi miłości na co dzień. Reguła zachęca
przy tym do cierpliwego znoszenia nawzajem swoich słabości i
wad w pokornym przekonaniu, Ŝe nikomu ich nie brakuje. Łączy
się to ze ślubem stałości miejsca. Zakon benedyktyński
przechowuje starą tradycję udzielania siostrom podczas profesji
wieczystej lub po niej tzw. konsekracji dziewic. Obrzęd ten jest
starszy niŜ profesja, pochodzi bowiem z czasów sprzed
powstania Ŝycia monastycznego, kiedy to w pierwotnych
gminach chrześcijańskich poświęcano na słuŜbę Bogu dziewice,
Ŝyjące jeszcze wtedy w domach rodzinnych i oddające się
modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Teksty tego obrzędu mówią
o miłości oblubieńczej między Chrystusem a poświęcającą się
Mu osobą; tak właśnie pojmowana miłość kształtowała przez
wieki Ŝycie modlitewne Ŝeńskiej gałęzi zakonu
benedyktyńskiego.
Działalność: w swoich kościołach, które są jednocześnie
zakonne i parafialne (Krzeszów, Przemyśl, Staniątki,
śarnowiec), uczestniczą w Ŝyciu parafii, głównie przez opiekę
nad zakrystią i grę na organach. Tam, gdzie kościoły są
sanktuariami pielgrzymkowymi (Krzeszów, Sierpc), mają swój
udział w opiece nad pielgrzymami.
"Po górach, dolinach..."
Redaguje kolegium: Barbara Langhammer (red. naczelny), Barbara Górniok, s. Justyna Lachowska,
ks. Zygmunt Siemianowski (red. odpowiedzialny), Roman Langhammer (skład komputerowy).
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania nadesłanych materiałów i zmiany tytułów.
Wydawca: Fundacja "Źródło" Kraków. Adres Redakcji Gazety: 43-450 Ustroń, ul. M.Konopnickiej 1, tel 854-30-23.