Czytaj dalej - Jakub Ciećkiewicz
Transkrypt
Czytaj dalej - Jakub Ciećkiewicz
10 C 10.02.2012 Rozmaitości Jakub Ciećkiewicz *** Rozbity dzban B ył styczeń 2003 roku, gdy student Douglas M. szedł przez miasto, dźwigając z dumą własnoręcznie wykonaną wazę – pracę dyplomową na kursie garncarskim. Po powrocie do domu chciał ją ofiarować matce, miał jeszcze tylko obejrzeć mecz krykieta na stadionie Harare Sports Club, naprzeciwko pałacu prezydenta. Atmosfera w mieście była napięta. Opozycja przygotowywała się do generalnej rozprawy z Mugabe. Zamieszczała w niezależnych gazetach całostronicowe ogłoszenia: „Oczekiwanie, że dyktator odda władzę dobrowolnie, jest oszukiwaniem siebie”, albo „Apelujemy do braci i sióstr w siłach zbrojnych – włączcie się w rozwiązanie problemu, a nie w jego tworzenie”. Na ścianach domów i na krawężnikach ulic malowano wielkie napisy ZVAKWANA, co w języku shona znaczy „Dosyć tego”. Przechodnie chodzili po mieście ubrani na czarno – protestując przeciw fałszerstwom wyborczym i terroryzowaniu społeczeństwa. Prawdziwe pie- HISTORIE Z PARAGRAFEM Ewa Kopcik Gdy świadek kłamie S ala krakowskiego sądu. Świadek staje przed barierką i kołysze się miarowo. Został doprowadzony ze schroniska dla nieletnich. Aktualnie toczy się przeciwko niemu postępowanie o kradzieże samochodów i gwałt. W sprawie tego samego gwałtu zeznaje teraz na procesie kolegi. Trudno się więc dziwić, że o gwałcie nawet nie słyszał. Nie pomaga odczytanie protokołu zeznań złożonych w śledztwie. Wtedy szczegółowo opowiadał, jak to zagonił dziewczynę sprzed całonoc- Douglas M. wspomina, jak to się wszystko zaczęło. W 2000 roku Robert Mugabe po raz pierwszy, po 20 latach rządów, zetknął się z opozycją – Ruchem na rzecz Demokratycznych Zmian (MDC) – który postanowił BEZKARNIE walczyć o władzę. Dyktator wyjął wówczas z szafy swój stary, zielony mundur, rekwizyt z pól bitewnych, których nigdy nie oglądał, i występował publicznie na wiecach, wygrażając pięścią: neokolonialistom, Anglikom, Białym, a zwłaszcza lokalnemu związkowcowi, liderowi MDC – Morganowi Tsvangiraiowi. Z Włoch przywieziono mu specjalnie zbudowaną limuzynę, z pancerną płytą podłogową, kuloodpornymi szybami, drzwiami bez zewnętrznych klamek i weneckimi lustrami. Dyktator jeździł nią po mieście, planując krwawą rozprawę z wrogami. Wkrótce, podczas kampanii parlamentarnej, „weterani wojenni” i partyjna milicja tzw. Zieloni Bombardierzy terroryzowali i zabijali opozycjonistów, organizowali fałszerstwa wyborcze, a sędziów Sądu Najwyższego, rozpatrujących protesty MDC w sprawie oszustw, straszyli pozbawieniem życia. Sędzia Gubbay wyszedł z budynku Temidy w szpalerze gwiżdżących i wyjących bandytów. Jeszcze gorzej było podczas wyborów prezydenckich 2002, kiedy Mugabe wyrzucił z Zimbabwe obserwatorów Unii Europejskiej – zabito nego sklepu monopolowego na melinę. Teraz tłumaczy, że powiedział tak, bo był bity przez policję. – Przed doprowadzeniem do prokuratury mnie bili – powtarza. Dlaczego nie poskarżył się prokuratorowi? – Bo bałem się, że znowu mnie dopadną – odpowiada natychmiast. Sędzia odczytuje zeznania złożone 3 miesiące później. Są w nich te same fakty. Świadek spuszcza głowę i szepcze: – Wtedy też się bałem... – Bicie lub zastraszanie – to stały element gry, gdy trzeba zmienić zeznania – komentuje na korytarzu prokurator. A kwestionowanie wiarygodności świadka, to jedna z podstawowych zasad obrony. – Mój adres musiał wypłynąć z akt dochodzenia. Jeszcze przed rozpoczęciem procesu odwiedziło mnie w biurze trzech postawnych facetów w czapeczkach z napisem „Chicago Bulls”. Oświadczyli, że są przyjaciółmi „Indianina”, idą prosto od pani mecenas, która doradziła im, że najlepiej dla oskarżonych będzie, jeśli świadkowie stracą pewność, co do właściwego roz- wówczas 100 sympatyków MDC! *** Był styczeń 2003 roku, kiedy student literatury uniwersytetu w Harare Douglas M. szedł przez miasto dźwigając własnoręcznie wykonany dzban. Kiedy chciał skręcić w stronę stadionu, ochroniarze z pałacu prezydenta krzyknęli – Ej, ty, mały, chodź no tutaj. Podszedł na miękkich nogach. – Dlaczego jesteś ubrany na czarno? Może nie podoba Ci się demokracja? Chłopak tłumaczył, co i jak, ale żołnierze się nudzili, bo Mugabe był właśnie na urlopie i nie mieli kogo pilnować. – Słuchaj, powiedział dowódca warty. Postawisz dzban na chodniku i będziesz biegał na setkę, a my ci zmierzymy czas. Trochę się zabawimy. Chłopak podniósł wazę i roztrzaskał z hukiem o krawężnik. Krzyknął: – Tak jak ten dzban, rozpadnie się wasz reżim. Przez chwilę panowało milczenie. Douglas powiedział jeszcze, że chciałby rozmawiać z prezydentem i to go chyba ocaliło. Wkrótce znalazł się na oddziale psychiatrycznym szpitala w Harare. – Spędziłam tam kupę czasu – opowiada. – Przeszedłem pełny cykl badań i „leczenia”, aż pacjent, który opuszczał oddział zamknięty, zadzwonił do mojej matki, przekazując, gdzie jestem. To był cud, że nie zostałem zastrzelony... Dziś próbuje handlować książkami w ni to antykwariacie, ni to w lombardzie. Sytuację w Zimbabwe ocenia krytycznie. – Zamiast szkół buduje się więzienia. Siedzą tysiące ludzi. Ostatnio aresztowano 100 studentów, którzy stwo- poznania sprawców napadu. W związku z tym, zaproponowali mi 3 tys. zł. W przeciwnym wypadku miałem rozpieprzyć się na betonie – opowiada Andrzej G., świadek oskarżenia w sprawie rozboju. Nie zmienił zeznań, a o zastraszaniu poinformował sąd. Za to jego kolega, ofiara napadu, oświadczył nagle, że to nie oskarżeni go pobili i okradli, ale zupełnie ktoś inny. Pozostali świadkowie też kręcili, opowiadając niepasujące do siebie wersje wydarzeń. W efekcie sąd uniewinnił oskarżonych. Są świadkowie, którzy nie powiedzą słowa, stając z odkrytą twarzą na sali sądowej. Do strachu przed zemstą dochodzi jeszcze uzależnienie od oskarżonego. – Amfetaminę sprzedawała mi Roma. Za każdą działkę płaciłem 6 zł. Dzisiaj kupiłem 5 porcji – zeznawał na policji Sławomir O. To samo powtórzył prokuratorowi. Na podstawie tych zeznań dilerka została aresztowana. Tymczasem po trzech miesiącach świadek zmienił zdanie: – Nie podtrzymuję tamtych zeznań. FOT. JAKUB CIEĆKIEWICZ kło miało się jednak dopiero rozpętać... AFRYKAŃSKI DLA POCZĄTKUJĄCYCH Wokoło panuje atmosfera zabawy, relaksu, wakacji... rzyli grupę dyskusyjną, próbującą analizować wypadki w Egipcie... *** Harare otula leniwy, fioletowy spokój. Przed Hotel Crowne Plaza podjeżdża kilkunastometrowa limuzyna, z której wysiada bajecznie ubrany „Pan Cukier” – czarny rastafarianin, w czerwonym kostiumie i białych butach. Na jego piersiach wisi złoty, etiopski krzyż. Naprawdę nazywa się Earl „Chinna” Smith, pochodzi z Jamajki i przewodzi kapeli Soul Syndicate Band. Grywał z Bobem Marleyem, nagrał 500 albumów, a dziś wieczorem da koncert, na który serdecznie wszystkich zaprasza. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcia w holu – panuje atmosfera zabawy, relaksu, wakacji. – W miarę spokojnie jest tu dopiero od niedawa – uśmiecha się miejscowy politolog. Siedzimy na balkonie w hotelowej kawiarni, popijając piwo zambezi. Kelnerzy, w szykownych czerwonych swetrach i nienagannie zapraso- Kwestionowanie wiarygodności świadka, to jedna z podstawowych zasad obrony. Kłamałem, bo policjanci straszyli, że wsadzą mnie do więzienia za posiadanie narkotyków. Krzyczeli na mnie, więc kłamałem. – Cała sprawa była sterowana. Od tamtych wydarzeń w Niepołomicach minęły prawie trzy lata. Rzekomy poszkodowany – Piotr L. – groził kobiecie gwałtem, dziecko chciał wyrzucać z balkonu, ukradł pieniądze, telewizor. No to dostał nauczkę – bronili się oskarżeni w procesie o uprowadzenie, pobicie i rabunek. Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego dnia Piotr L. dokonał najazdu na dom swego znajomego i zażądał od jego żony zwrotu długu dla Adama M. Gdy ten dowiedział się o tym, strasznie się wanych czarnych spodniach, obsługują nas z dyskretną perfekcją. – W latach wyborczych reżim Mugabe zawsze pokazywał kły – potwierdza naukowiec. – W 2000, 2002, 2005 – były prowokacje, aresztowania, wypędzenia. W marcu 2008 wszyscy liczyli już tylko na cud. I stał się cud. Morgan Tsvangirai wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich. Opozycja oszalała z radości. Mugabe dostał szału. Działacze jego parii ZANU zmusili wtedy urzędników komisji wyborczych do ślimaczego liczenia głosów, a sami przeprowadzili akcję: „Gdzie postawiłeś krzyżyk”. Po kraju wędrowały grupy „weteranów” i „Zielonych Bombardierów”, które nocami odwiedzały niepokornych wyborców, katowały ich, łamały ręce, rabowały mienie, odbierały dowody tożsamości, umożliwiające udział w głosowaniu. Spłonęły całe wioski. Za granicę uciekło 250 tys. ludzi. Niedoszły prezydent Tsvangirai, próbując uniknąć rozlewu krwi, wycofał się z wyborów. Upadku państwa nie dało się już, niestety, uniknąć. – W lutym 2009, pod presją RPA – ciągnie politolog – Mugabe zgodził się utworzyć koalicyjny rząd jedności narodowej, w którym Tsvangirai objął urząd premiera, a jego towarzysze zajęli połowę ministerialnych stanowisk. To dobrzy fachowcy. Zahamowali inflację. Skończyła się gonitwa cen, w sklepach znów pojawiły się towary, otwarto szkoły i szpitale, urzędnicy zaczęli otrzymywać pensje. Wróciła normalność. Zhotelowej kawiarni obserwujemy przygotowania doodbywającej się właśnie ceremonii ślubnej. Obsługa ustawia na trawniku białe namioty, gra orkiestra, podjeżdżają lśniące samochody. Panna młoda i druhny noszą fioletowe suknie, pan młody – dobrze skrojony garnitur. Wszyscy tańcząc wchodzą grupkami do zaimprowizowanej kaplicy. Tak żeni się i bawi miejscowa klasa średnia. *** Co będzie dalej? –Reżim Mugabe nie boi się zachodnich sankcji, dopóki popiera go RPA, główny gracz w tej części świata – podsumowuje politolog. Sprzyja mu prezydent Republiki Południowej Afryki – Jacob Zuma, który ukrywał się w Zimbabwe podczas walki o niepodległość i ma dług wdzięczności wobec „Wuja Boba”. A po śmierci despoty jego partię poprą: RPA, Mozambik, Namibia, Angola... Dlatego Douglas M. nie będzie głosował na opozycję. Uważa, że Robert Mugabe, mimo wad, to jednak wielki i skuteczny polityk, który się liczy w świecie i nie ma równego sobie konkurenta. zdenerwował. Zwołał kolegów i pojechali „na konfrontację” do Niepołomic. Dopadli Piotra L. na kempingu, pobili go, zapakowali do mercedesa i przewieźli do domu poszkodowanego. Tam zamknęli go w komórce i co najmniej przez godzinę dawali wycisk. W rezultacie L. w dość poważnym stanie trafił do szpitala. Ale ponieważ akurat był na „niepowrocie” z kryminału, uciekł stamtąd już po kilku dniach. Dopiero po trzech latach w kieleckim więzieniu przypomniał sobie o wszystkim i ze szczegółami opowiedział policjantom. Na sali sądowej zmienił jednak zdanie: odwołał wszystko i... przeprosił oskarżonych za fałszywe pomówienia. – W tym procesie kłamał zarówno poszkodowany, jak świadkowie. Stan faktyczny udało się ustalić w znacznej mierze dzięki wyjaśnieniom oskarżonych, którzy przyznali, że pojechali do Niepołomic, żeby rozliczyć się z Piotrem L. – stwierdził w uzasadnieniu wyroku sędzia. Oskarżonych uznano winnymi i wymierzono im kilkuletnie wyroki wię- zienia. Piotr L. kłamał bezkarnie. Kilka lat później, w innej sprawie, uzyskał status świadka koronnego. I znów się skompromitował. Za składanie fałszywych zeznań można w Polsce trafić na trzy lata do więzienia. Teoretycznie, bo w praktyce postępowań nie ma wiele. Nie podlega karze świadek, który nie wiedząc o prawie do odmowy zeznania, kłamie z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą jemu lub jemu najbliższym. Policjant: – Świadkowie łżą w żywe oczy! Niekiedy w jednej sprawie podają kilka różnych wersji. Kłamią prawie bezkarnie. Prokurator: – Nie zawsze zakwestionowane zeznania dają podstawę do wszczęcia postępowania karnego. Świadek może świadomie kłamać, ale może też mijać się z prawdą z przyczyn obiektywnych. W grę wchodzą psychologiczne uwarunkowania: umiejętność koncentracji na określone bodźce, stan mobilizacji organizmu, zdolność spostrzegania, podatność na sugestię lub autosugestię.