zobacz ekspertyzę
Transkrypt
zobacz ekspertyzę
OPRACOWANIE AUTOR: Józef Chełmoński (1849-1914) TYTUŁ: Do kościoła (Inne tytuły: Droga do kościoła, Kirchgang [niem.], Wielki Piątek) TECHNIKA: Olej na płótnie. WYMIARY: 59 x 121 cm SYGNATURA: Sygnowany u dołu po lewej: JÓZEF CHEŁMOŃSKI / München 1872 Po naukach pobieranych głównie u Wojciecha Gersona, zarówno w jego prywatnej pracowni, jak i w warszawskiej „Klasie nauki rysunku i szkicowania”, znanej jako „Klasa Rysunkowa”, marzy Chełmoński o dalszym kształceniu zagranicą. Dzięki finansowemu wsparciu Maksymiliana Gierymskiego i pomocy Józefa Brandta, wyjeżdża w końcu roku 1871 na upragnione dalsze studia do Monachium. Do monachijskiej Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych zapisał się 23 stycznia 1872 roku (numer martykuły 2737). Uczęszczał do pracowni rysunku z natury tzw. „Naturklasse”. Studiował u Hermana Anschütza i Alexandra Strähubera. „Otarł się” o pracownię Alexandra Wagnera. Jednak brak środków, a i pewne rozczarowanie nauką, powoduje że Chełmoński porzuca Akademię i skupia się na malowaniu swoich obrazów. W liście do rodziny z 9 lutego 1873 roku, tak o tym pisze: „Otóż musiałem jakiś czas od moich odstąpić naukowych studiów i wziąć się do obrazów, które dzięki pomocy p. Brandta i Gierymskiego [Maksymiliana] kupili tutejsi obrazobiorcy (tj. handlarze obrazów), którzy tutaj wielkie mają sklepy tego towaru”. (Jan Wegner Józef Chełmoński w świetle korespondencji. Wrocław 1953, s.39). Chełmoński, gnany tęsknotą do kraju, opuszcza Monachium na przełomie zimy i wiosny 1874 roku. Ale podczas pobytu w Monachium maluje takie sztandarowe obrazy jak: W stajni, 1872 (wł. prywat.), Przed deszczem, 1872, Sprawa przed wójtem, 1873 (oba w Muzeum Narodowym w Warszawie), Czwórka ukraińska, 1873 (zaginiony), Czwórka w zaspach, 1873 (Muzeum Polskie, Rapperswil) oraz głośny Powrót z balu, 1873 (wł. prywat.). Malowane w Monachium obrazy wystawia Chełmoński głównie w Kunstverein w Monachium, w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie czy w Kunstverein w Wiedniu. Tutaj w Monachium powstaje również interesujący nas obraz Droga do kościoła. Chełmoński posyła płótno na zbiorową wystawę malarzy polskich, która ma miejsce w lutym i marcu 1875 roku, w Österreichischer Kunstverein w Wiedniu. W obszernym sprawozdaniu z wystawy recenzent tak opisuje to dzieło: „J. Chełmoński dał obraz ludzi idących do kościoła. Jest posępny poranek w pustym, płaskim krajobrazie. Przez całą noc padał deszcz i niebo ciężko zwisa pełne szarych chmur. Wzdłuż błotnistej drogi wędrują różne grupy ludzi do odległego kościoła, z którego błyska światełko niby pociecha na ziemskim padole łez. Wszyscy w milczeniu zdążają ku światłu, na samym końcu silnie pochylony stary człowiek z rękami założonymi do tyłu – postać równie dramatyczna, jak wzbudzająca smutek”. (Sammlungen und Ausstellungen. Österreichischer Kunstverein in Wien. „KunstChronik”. Beiblatt zur [Dodatek do] „Zeitschrift für Bildende Kunst” [Lipsk] 1875 nr 27 (16 IV) szp. 427-429. Za: Halina Stępień, Maria Liczbińska Artyści polscy w środowisku monachijskim w latach 1828-1914. Materiały źródłowe. Warszawa 1994, Kraków 2000, s. 216-217). F. Boetticher w epokowym słowniku malarzy dziewiętnastego wieku w haśle poświęconym Chełmońskiemu, wśród czterech obrazów charakteryzujących jego twórczość wymienia i nasze dzieło: „Kirchgang. Landleute am einem trüben Morgen zur fernen Dorfkirche wandernd. – Österr. KV 75” [W drodze do kościoła. Wieśniacy w ponury ranek idący do widocznego w oddali wiejskiego kościoła. – Wystawiony w Österreichischer Kunstverein w 1875 roku – tłum. TM]. (Malerwerke des Neunzehnten Jahrhunderts. Beitrag zur Kunstgeschichte von Friedrich von Boetticher. Erster Band. (Erste Hälfte). Dresden 1891, s. 168) Jako Kirchgang wylicza obraz Tadeusz Szydłowski w haśle dotyczącym Chełmońskiego w drugim kanonicznym słowniku : Allgemeines Lexikon der Bildenden Künstler von der Antike bis zur Gegenwart. Begründet von Ulrich Thieme und Felix Becker. Sechster Band. Leipzig 1912, s. 452. Henryk Piątkowski, malarz i krytyk, przyjaciel Chełmońskiego, przebywający w tym samym czasie w Monachium, w biograficznym artykule poświęconym Chełmońskiemu, a wiążącym się z dużą wystawą jego dzieł w TZSP w Warszawie w 1907 r., zamieszczonym w „Kurierze Warszawskim” (1907 nr 83 /24 III/ s. 5), ubolewa, że spośród obrazów namalowanych w Monachium brak na wystawie między innymi: „Wielkiego Piątku – grupa chłopów, idąca o wschodzie do kościoła”. Tenże sam Piątkowski dwa dni później („Kurier Warszawski” 1907 nr 85 /26 III/ s. 2) zamieszcza omówienie twórczości Chełmońskiego i wśród obrazów powstałych w Monachium wymienia Wielki Piątek. Piątkowskiemu, jako naocznemu świadkowi monachijskich zmagań oraz znawcy twórczości Chełmońskiego, jestem skłonny dać wiarę w doprecyzowanie motywu naszego obrazu. Tym bardziej, że motyw znakomicie współgra z tytułem ujawnionym przez Piątkowskiego. Wielki Piątek, to ostatni piątek przed Wielkanocą, szósty dzień Wielkiego Tygodnia – okresu upamiętniającego śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu i jego zmartwychwstanie. Jednocześnie, jest to drugi dzień Triduum Paschalnego. Wcześnie rano w Wielki Piątek odbywa się liturgia Ciemnych Godzin (Ciemna Jutrznia), składająca się z Wezwania, Godziny Czytań i Jutrzni, podczas której śpiewane są Psalmy. Jest to pamiątka pojmania Jezusa. Jest to jedyny dzień bez mszy. I tak pozornie jest to dzień zwycięstwa śmierci nad życiem, zła nad dobrem i nienawiści nad miłością. Ale nie na długo. Nastrój obrazu koresponduje bez wątpienia z ówczesnym stanem emocjonalnym samego Chełmońskiego. Albowiem, Chełmoński wśród tylu artystycznych przymiotów nadizarskiej metropolii, nie wydaje się szczęśliwy, o czym świadczą jego listy do rodziny, a szczególnie do Gersona. Z korespondencji tej przebija wyraźna niechęć i rozczarowanie, zarówno do Akademii jak i do tutejszej społeczności. W liście do Gersona z 19 stycznia 1872 r. pisze: „Tęsknota za naszym niebem i polami męczy mię teraz całą swoją siłą i jakbym czuł, że dłuższy taki pobyt tutaj zabrałby mi to, co teraz duszy jest życiem. [...] I owo miejsce marzeń stało się miejscem cierpienia, bo tyle tylko mego, ile u nas było”. A oto wyjątek z listu z 9 maja tegoż roku: „Gdyby to tylko być malarzem! To tu też pod tym względem jestem bardzo szczęśliwy – ale tam na dnie moich myśli jest hydra pamiątek i boleści, jaka się stamtąd często dobywa, pochodzi z tego, że otoczenie cynicznymi ze wszech miar ludźmi niemieckimi wywarło na mnie już swój wpływ. Mniej już razi to, co nazywałem zbrodnią...”. (Wegner 1953, s. 66 i 67). W liście do rodziny z 28 lutego 1874 r., tuż przed opuszczeniem Monachium, wyznaje: „Wyjazd mój może będę musiał przyspieszyć i chcę to koniecznie uczynić, bo mi już nie podobna dłużej tu wytrzymać [...]. [...] bo teraz wiosną najwięcej męczy mnie to, żem tak długo w kraju nie był”. (Wegner 1953, s. 41). Atmosfera melancholii i jakiegoś rzewnego smutku, podkreślona została kolorystyką płótna. Niemal monochromatyczną, opartą na ziemiach, szarościach i ciemnych, zgaszonych błękitach. Ten nastrój nostalgicznego liryzmu dopowiedział jeszcze artysta wyborem pory dnia i pogodą, z tych co to „psa by nie wygnał”. Światła bijącego z okien kościółka, nie wahałbym się, odczytywać jako symbolu przemiany, odrodzenia. W wypadku Chełmońskiego wiązałoby się z obietnicą powrotu w ukochane, ojczyste strony. Zastanawia wybór pory dnia, tak skąpej w światło, które zdawałoby się, że nadaje płótnu jaskrawej barwności, tak pożądanej przez ówczesnych malarzy. Frapuje także wybór tak wydłużonego formatu płótna, w czasach, gdy panująca konwencja preferowała wyważony prostokąt. Niewątpliwie jakimś rodzajem inspiracji były tu arcydzieła Maksa Gierymskiego, mierzącego się z barwnymi niuansami nokturnów, malowanych na płótnach o wyraźnie wydłużonych proporcjach. Oczywiście, znając twórczość Chełmońskiego, wiemy, że ten specyficzny rodzaj oświetlenia, czasu przełomów dnia i nocy, absorbował malarza już we wczesnych obrazach, jeszcze z okresu warszawskiego. Dla przykładu: Rankiem w puszczy, 1870 czy Odlot żurawi, 1871. W drodze do kościoła fascynuje oryginalna, zdecydowanie nieszablonowa, kompozycja. Z dominującą partią ciemnobłękitnego, zaciągniętego nieba, ostro odcinającą się od ciężkiej, rozmokłej ziemi, przeciętej przekątną grząskiej, błotnistej drogi wiodącej do jaśniejącego w dali światła. Za dalece nowatorskie należy również uznać, obniżenie punktu widzenia, stwarzające monumentalizm sylwetek, kroczących w trudzie, wieśniaków. Ostro rysujących się na tle nieba. Dzieje obrazu pozostają jedną wielką niewiadomą. Można domniemywać, że obraz został sprzedany z przywołanej wystawy w Kunstverein w Wiedniu w 1875 roku. Nie wiadomo ani komu, ani gdzie. Gdy zdawało się, że dzieło jest bezpowrotnie utracone, wypłynęło w początkach bieżącego roku we Francji, w dalekiej Akwitanii. Co ważne, zachowało się zdjęcie przedstawiające nasz obraz. Płótno na rzeczonym zdjęciu ma format: 7,1 x 15,6 cm. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że ukazuje ono omawianą tu Drogę do kościoła. Zdjęcie to opisane jest z tyłu ołówkiem: Sygn. „Józef Chełmoński / München 1873(?)” ? Do kościoła Przy pomocy szkła powiększającego, odczytuję na zdjęciu, u dołu po lewej stronie sygnaturę: JÓZEF CHEŁMOŃSKI / München 187[?] Artystyczne walory, odzyskanego dla polskiej kultury obrazu, sytuują go nie tylko wśród sztandarowych dzieł Chełmońskiego okresu monachijskiego, ale zyskują mu takie znaczenie w obrębie całej jego twórczości. Tadeusz Matuszczak PS Zastanawia fragment listu Chełmońskiego do Gersona, pisanego z Monachium dnia 9 maja 1872 roku: Kończę teraz obraz, przedstawiać mający wieczór w Wielki Piątek. (Wegner 1953, s. 68).