na południe ode sączy
Transkrypt
na południe ode sączy
168 Witold Kaliński Tytułem wstępu od redakcji: Drukowany poniżej wiersz nieco odbiega tem atem od dotychczas publikowanych w ״Almanachu Muszyny” dzieł Witolda Kalińskiego. U jawniamy go jednak ze względu na uderzającą szczerość uczuć oraz niemały walor, jakim jest prom owanie zbliżenia między sąsiadami. Młody, bo zaledwie 60-letni poeta dostrzega, jak widać, nie tylko piękno krajobrazu, ale też i ludzi zamieszkujących naszą okolicę i pobliskie, a dające się dostrzec z górskich szczytów krainy. Prosimy zatem o życzliwe przyjęcie tej, tak pogłębionej refleksji. (Notkę tę - nieco żartobliw ą - zamieszczamy na wyraźne życzenie autora). Witold Kaliński NA POŁUDNIE ODE SĄCZY na południe ode Sączy Poprad się przez góry sączy a znów tamte pod Krynicą m ają diabla pod spódnicą ludzie na pagórach stają słowa same się składają lecz najbardziej z wierchomlanką lubię miłość 0 poranku idą zimy biegną lata chata moja niebogata 0 Boga spotkasz na polanie (ksiądz wypłoszył go kazaniem) jesień idzie po dolinie będę marzył 0 dziewczynie w gminie władza mało może na Słowacji piwo drożej co mnie czeka w dole rzeki (w górę kiecka, w dół powieki) ale te Słowaczki ładne chyba jakiej cnotę skradnę jesień idzie, liście lecą napić by się wina nieco głos poniesie po Popradzie ״ze Słowaczką leży w sadzie” wino znów podpowie chytrze: śliczne są dziewuchy w Rytrze w górze jabłko, śliwka, gruszka wiązka słomy jak poduszka cicho serce, milczcie one członki moje przyrodzone są i od muszyńskiej strony dziewczyny jako ikony zasypało już dziewanny przypominam sobie panny takie święte, takie złote że pogrzeszyć mam ochotę które w zimie pachną wiosną. Przyjdziesz jutro do mnie, siostro? poranku i po sumie (chyba proboszcz mnie rozumie?)