nr 1 - Społeczeństwo

Transkrypt

nr 1 - Społeczeństwo
Społeczeństwo
STUDIA • PRACE BADAWCZE • DOKUMENTY
Z ZAKRESU NAUKI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA
59
ROK XIV
2004 nr 1
SPIS TREŚCI
OD REDAKCJI
13 Claudio Gentili
O świeckość w prawdzie
PRACE BADAWCZE
17 Kard. Paul Poupard
Robert Schuman (1886-1963) – o duszę dla Europy
35 Mario Toso
Kościół a ruch związkowy
57 Giorgio Campanini
Zasada pomocniczości w ujęciu Antonia Rosminiego
STUDIA
67 Antonio Fazio
Między ekonomią a nauką społeczną Kościoła
83 Ks. Andrzej Szafulski
Prawno-moralna ocena niewypłacania wynagrodzeń za pracę
97 Stefano Semplici
Czy prawa podstawowe potrzebują metafizyki godności?
111 Ks. Edward Sienkiewicz
Wolność wartością osoby
FORUM
135 Rola doświadczenia wiary w działalności związkowej. Rozmowa
z Savino Pezzottą, Sekretarzem Generalnym Włoskiej Konfederacji
Pracowniczych Związków Zawodowych (CISL)
NOTY I OMÓWIENIA
143 Paweł Borkowski
Glosa o Antoniu Rosminim
DOKUMENTY
151 Ojciec Święty Jan Paweł II
Zawsze aktualne zadanie: wychowywać do pokoju. Orędzie na XXXVII
Światowy Dzień Pokoju 1 stycznia 2004 roku
Ojciec Święty Jan Paweł II
161 W trosce o lepszą przyszłość rodziny ludzkiej. Przemówienie do korpusu
dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej (10 stycznia
2004 r.)
PRZEGLĄD CZASOPISM
167 Czasopisma polskie
KSIĄŻKI
171 Edward Balawajder
Rec.: J. Mariański, Między sekularyzacją i ewangelizacją. Wartości
prorodzinne w świadomości młodzieży szkół średnich, TN KUL, Lublin 2003
178 Zbigniew Borowik
Rec.: J. Kupny – S. Fel (red.), Katolicka nauka społeczna. Podstawowe
zagadnienia z życia gospodarczego, Katowice 2003
181 Kazimierz Pawłowski
Rec.: A. Rosmini, Cele filozofii. Teksty wprowadzające w filozofię, Fundacja
„Lubelska Szkoła Filozofii Chrześcijańskiej”, Warszawa-Lublin 2004
MATERIAŁY DO FORMACJI KATOLICKOSPOŁECZNEJ
189 Claudio Gentili – Oreste Bazzichi
Cnoty i wady w działalności społeczno-politycznej
SUMMARIES
No. 59 (1/2004), January-February 2004
P. Poupard,
ss. 17–34
Robert Schuman (1886-1963) – o duszę
dla Europy
Autor kreśli sylwetkę jednego z głównych twórców
jedności Europy, który był katolickim politykiem
inspirującym się głęboką wiarą. Schuman i dziś stanowi ważny wzór, który trzeba naśladować. Jego
działalność publiczna skierowana była na służbę osobie ludzkiej i urzeczywistnianie fundamentalnych
wartości, jak wolność i solidarność, stając się przez to
ponadczasowym przykładem dla wszystkich katolików angażujących się w politykę.
Robert Schuman: To Give a Soul to Europe
The Author outlines the figure of one of the main
founders of European unity, who was a Catholic politician deeply inspired with faith. Schuman is today an
important pattern for us to follow, too. His public
activity was always at the service of the human person
and was intended to put into force fundamental values,
like liberty and solidarity; thus, it sets a classic example
for all the Catholics who are engaged in politics.
M. Toso,
ss. 35–56
Kościół a ruch związkowy
Ponieważ działacze związkowi mają oczekiwania wobec Kościoła, to Kościół może na nie lepiej odpowiedzieć, gdy między wspólnotą kościelną a ruchem związkowym zaistnieje lepsza wymiana ideowa. To jednak wymaga, aby Kościół, zwłaszcza ze
strony wiernych świeckich działających w związkach
zawodowych, spotkał się z pomocą w zdobywaniu
nowszego pojęcia o charakterze współczesnego ruchu związkowego i jego uwarunkowaniach; inaczej
bowiem będzie trwał w dawnych wyobrażeniach.
The Church and Trade-Unionism
Trade-unionists’ expectations towards the Catholic
Church may be much better met, if the exchange of
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
8
ideas between the Catholic community and trade-unions will be enlarged. And it requires that the Church
should be, especially from the part of Catholic laymen
engaged in trade-union activity, helped to acquire a
clear conception of the nature of contemporary trade-unionism and its conditions; otherwise the Church will
continue to maintain an out-of-date vision.
G. Campanini,
ss. 57-66
Zasada pomocniczości w ujęciu Antonia
Rosminiego
Antonio Rosmini, włoski filozof i teolog żyjący
w XIX wieku, był jednym z prekursorów uaktualnienia katolickiej myśli społecznej i odniesienia jej
do wymogów współczesnej rzeczywistości. Na tle
swojej koncepcji stosunków między osobą ludzką
a społeczeństwem opracował m.in. zalążkowo zasadę
pomocniczości, która stała się jednym z fundamentalnych punktów NSK, rozwiniętych szeroko w późniejszym nauczaniu papieży.
The Principle of Subsidiarity According to Antonio
Rosmini
Antoni Rosmini, a 19th-century Italian philosopher and
theologian, was one of the first thinkers to render the
Catholic social doctrine up-to-date and to make it refer
to the realities of the modern world. Having taken his
own conception of relationships between a human
person and the society as a point of departure for the
survey, he elaborated, among others, a firm basis for the
principle of subsidiarity, which became one of the
fundamental issues of the social doctrine of the Church,
subsequently dealt with vastly in the teachings of popes.
A. Fazio,
s. 67-81
Między ekonomią a nauką społeczną
Kościoła
Ekonomia, technika i nauki humanistyczne mogą
i powinny współdziałać dla dobrobytu, po to aby
coraz więcej ludzi mogło cieszyć się godnym życiem.
SUMMARIES
9
Ludzie nauki i kultury mają za zadanie przywracać
związek między wiedzą o świecie a dyscyplinami
moralnymi. Przyjmując ten punkt widzenia, Autor
przeprowadza refleksję nad powstaniem i rozwojem
niektórych elementów myśli ekonomicznej, charakterystyką współczesnej ekonomii i jej powiązaniami
z naukami dotyczącymi moralności oraz nauką społeczną Kościoła.
Between Economics and the Social Doctrine
of the Church
Economics, technology and social sciences may and
ought to cooperate for the well-being of man in order
that a growing number of people should enjoy a good
life. Intellectuals are called to restore the relationship
between the knowledge of the world and disciplines
concerning morals. Having taken this point of view, the
Author reflects upon the origin and development of
a few elements of economic thought, the characteristics
of contemporary economics as well as its relationships
with moral sciences and the social doctrine of the
Church.
Ks. A.
Szafulski,
ss. 83-95
Prawno-moralna ocena niewypłacania
wynagrodzeń za pracę
Fakt niewypłacania należnych pensji pracownikom
zakładów prywatnych, a także instytucji budżetowych, porusza opinię publiczną w Polsce. W związku
z tym pojawia się pytanie o prawno-moralną ocenę
nierespektowania prawa do wynagrodzenia. Aby na
nie odpowiedzieć, Autor analizuje: prawną podstawę
obowiązku wypłacania wynagrodzeń, obecny stan
przestrzegania tego prawa w Polsce, formy prawnej
ochrony wynagrodzenia, a wreszcie dokonuje podsumowania swych badań w świetle NSK i formułuje
odpowiednie postulaty.
10
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
The Legal and Moral Aspects of Paying Remuneration for Work with Undue Delays
The recurrent facts of paying remuneration for work
with undue delays by private as well as public sector
enterprises are what moves the public opinion in
Poland. Then we ought to ask a question on what
legal and moral judgement about similar practises is.
The Author, in order to answer this question, analyzes
the following aspects: the legal basis of the duty to pay
remuneration for work; the present state of respecting
this duty in Poland; the legal forms of protecting
employees’ right to be paid for work. At the end of his
paper the Author summarizes up his reflections in the
light of the social doctrine of the Church and puts forth
some proposals.
S. Semplici,
ss. 97-109
Czy prawa podstawowe potrzebują
metafizyki godności?
Autorzy kart i deklaracji mówiących o prawach
podstawowych, nienaruszalnych swobodach, powszechnych zasadach równości i sprawiedliwości
nie zawsze odwołują się do pojęcia godności ludzkiej. Jeżeli jednak to robią, przypisują mu pozycję
centralną. Jaką rolę, treść i odniesienia ma pojęcie
godności w dokumentach stanowiących prawną
podstawę Unii Europejskiej?
Do Fundamental Rights Need Any Metaphysics
of Human Dignity?
The ones who elaborate charters and declarations
concerning fundamental rights, inviolable freedoms,
universal principles of equality and justice, do not
always refer to the notion of human dignity. Nevertheless, when they do so, they attribute primary importance to this notion. What are the role, contents and
connotations of the notion of dignity inserted into the
documents which constitute the legal basis of the
European Union?
SUMMARIES
Ks. E.
Sienkiewicz,
ss. 111-134
11
Wolność wartością osoby
Pytanie o wolność ludzką kryje w sobie pytanie
o człowieka. Człowiek nie tylko „posiada” wolność,
ale i wypowiada się w wolności. Waga tego zagadnienia wynika dzisiaj i stąd, że w sytuacji ideowego
zamętu rodzi się paradoksalne zjawisko ucieczki od
wolności. Wolność, od której człowiek ucieka, nie
znajduje w jego samoświadomości należytego fundamentu. Analiza fenomenu i procesu wolności
winna odwoływać się do integralnej koncepcji bytu
ludzkiego. Pionierskie rozważania w tej dziedzinie
przeprowadził Karol Wojtyła.
Liberty As a Value of Human Person
The question on human liberty is in fact a question on
man himself. Man does not only possess liberty, but
also expresses himself through it. The importance of
this question results, among others, from the fact that
ideological confusion makes man escape from liberty.
The liberty from which man escapes does not have
a proper basis in his conscience. The analysis of the
phenomen and process of liberty ought to be founded
upon an integral conception of human being. Pioneering research in this area was conducted by Karol
Wojtyla.
SKRÓTY UŻYTE W NINIEJSZYM NUMERZE
CA
Jan Paweł II, Centesimus annus. Encyklika w setną rocznicę encykliki
Rerum novarum, 1 maja 1991 roku
GS
Sobór Watykański II, Gaudium et spes. Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym
LE
Jan Paweł II, Laborem exercens. Encyklika o pracy ludzkiej z okazji
dziewięćdziesiątej rocznicy encykliki Rerum novarum, 14 września 1981
roku
NSK nauka społeczna Kościoła
OA
Paweł VI. Octogesima adveniens. List apostolski z okazji osiemdziesiątej
rocznicy ogłoszenia encykliki Rerum novarum, 14 maja 1971 roku
ORP „L’Osservatore Romano”, wydanie polskie (1980-)
QA
Pius XI, Quadragesim anno. Encyklika o odnowieniu ustroju społecznego
i o dostosowaniu go do normy prawa Ewangelii w czterdziestą rocznicę
wydania encykliki Rerum novarum, 15 maja 1931 roku
RN
Leon XIII, Rerum novarum, 15 maja 1891 roku
SRS
Jan Paweł II, Sollicitudo rei socialis. Encyklika z okazji dwudziestej
rocznicy ogłoszenia encykliki Populorum progressio, 30 grudnia 1987 roku
OD REDAKCJI
O świeckość w prawdzie
Claudio Gentili
Dyrektor „La Società”
Kościół, jak powtarzał Paweł
VI, jest ekspertem od człowieczeństwa. NSK jest tym kulturowym narzędziem, dzięki któremu
ta mądrość w ramach misji ewangelizacyjnej dostosowuje się do
zmiennych wymagań historii. Kościół ma wielu nieprzyjaciół, ale
sam nie jest niczyim wrogiem. Miłuje błądzącego także wtedy, gdy
potępia błąd. Popełnia w historii
błędy i potrafi prosić o wybaczenie. Chrześcijanie są powołani do
przeżywania w kategoriach świeckich społecznej odpowiedzialności, jaką nakłada na nich Ewangelia. Świeckość nie jest przywilejem niechrześcijan. Świeckość, w
tradycji Kościoła, jest profetycznym zadaniem zleconym ludowi
Bożemu przez Ojca za pośrednictwem Chrystusa w mocy Ducha.
Wypełnienie tego profetycznego zadania zakłada najwyższy szacunek dla rzeczywistości stworzonej, najpierw dlatego, że jest stworzona, a po wtóre dlatego, że nosi
ona, w Chrystusie, zalążek zbawienia. Chrześcijanin świecki szanuje autonomię rzeczywistości do-
czesnych. Świeckość staje się wtedy prorocza, gdyż cała historia ludzka jest historią zbawienia. Prawda o człowieku i jego transcendentnym przeznaczeniu nie jest jakąś maczugą, żeby nią wymachiwać, ale propozycją w duchu dialogu.
Z tekstu napisanego przez papieża Jana XXIII w piątek 24 maja
1963 r. przebija nadzwyczajna intuicja prorocza: „Teraz bardziej
niż kiedykolwiek, na pewno bardziej niż w wiekach poprzednich,
jesteśmy nastawieni na służenie
człowiekowi jako takiemu, a nie
tylko katolikom, na obronę przede wszystkim i wszędzie praw osoby ludzkiej, a nie tylko Kościoła
katolickiego [...]. Nie Ewangelia
się zmienia, to my zaczynamy ją
lepiej rozumieć”.
W ostatnim czasie przynajmniej trzy okazje spowodowały
podjęcie żywej dyskusji nad rolą
chrześcijan w zsekularyzowanym
społeczeństwie: kwestia odwołania się do „korzeni judeo-chrześcijańskich” w konstytucji europejskiej, kwestia krzyży i innych sym-
14
boli religijnych w miejscach publicznych, kwestia zakazu zapłodnienia pozaustrojowego. We wszystkich tych przypadkach antyhistoryczne sprzeciwy wobec żądań
katolików, żeby uznać ich racje,
podnosi się zawsze w imię świeckości.
W imię świeckości odmówiono umieszczenia w konstytucji europejskiej odwołania się do korzeni judeo-chrześcijańskich. W imię
świeckości domagano się usunięcia krzyży ze szkół. W imię świeckości uznano za obskurancką niedawną ustawę włoskiego parlamentu zabraniającą zapłodnienia
pozaustrojowego. Ale czy jesteśmy
pewni, że to jest właśnie świeckość? Przypomina to raczej ów
„arogancki, agresywny i nietolerancyjny laicyzm, chętnie ubierający się w szlachetną szatę ideologii
i wypowiadający szlachetne walki
wyzwoleńcze”, o jakim mówił Arturo Carlo Jemolo.
Wydaje się, że w Europie odradza się pewien laicystyczny fundamentalizm o pokroju antyklerykalnym. Kiedyś, gdy o wiele bardziej znacząca była rola katolików
w życiu politycznym, Alcide De
Gasperi stwierdzał: „Jeśli laicyzm
miałby oznaczać, że nie można
wyznawać publicznie wiary ojców,
wtedy ta forma laicyzmu okazałaby się wrogiem konstytucji i ustroju demokratycznego”.
Po 50 latach od tej wypowiedzi jest oczywiste, że celem tego
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
laicystycznego fundamentalizmu
jest właśnie negowanie publicznego wyrazu kultury inspirowanej
wiarą i opartej na NSK. Obok
tego fundamentalizmu występują
jeszcze inne, jak fundamentalizm
spiritualistyczny i przeniknięty duchem new age, geocentryczny fundamentalizm myśli animalistycznej, nie mówiąc już o fundamentalizmie islamskim, który wyraża
się w terroryzmie.
W przeciwstawieniu do tych
fundamentalizmów plasuje się laickość tych wierzących i tych niewierzących, którzy, nie podnosząc
głosu i nie zarzucając innym obskurantyzmu, spokojnie dyskutują
o tym, czy ustawa o sztucznym
zapłodnieniu chroni godność osoby (dziecka, kobiety, małżeństwa),
czy nie. Czy mowa o krzyżach, czy
o odwołaniu się do korzeni chrześcijańskich, czy o sztucznym zapłodnieniu – to zawsze chodzi
o metafizykę ludzkiej godności.
Kto w stylu świeckim uznaje,
że istnieje metafizyka godności
osoby, tzn. odniesienie pozaprawne, które stanowi fundament
praw, ten na gruncie świeckim bez
uprzedzeń dyskutuje o konkretnych formach zachowania i ochrony praw człowieka w życiu cywilnym. Bez tego metafizycznego tła
godności ludzkiej prawa mogą być
mieszane z pragnieniami: pragnienie posiadania dziecka jest ważniejsze od tego, że każda istota
przychodząca na świat ma prawo
CLAUDIO GENTILI, O świeckość w prawdzie
mieć rodzinę (a nie jakąś spółkę)
jako swoje źródło; Europa zapomina o swoich korzeniach chrześcijańskich i chce wejść w epokę
sekularyzmu; krucyfiks, znak miłości dającej życie i będącej fundamentem wolności i godności
człowieka, staje się teraz tylko zawadzającym ozdobnikiem z obskuranckiej przeszłości.
Smutne jest to, że wielu katolików jest omotanych i prawie
zmuszonych do milczenia przez
podstępną agresywność tego laicystycznego fundamentalizmu, który
szantażuje ich pojęciem świeckości, odwołując się do ich poczucia
winy za dawne błędy. Mówić na
przykład o „sprawie katolickiej”,
żeby ponownie nagłośnić rolę katolików w świecie, jak czyni to
Dzieło Sieci – to dla niektórych
środowisk trąci wciąż obskurantyzmem. Na dnie tego poczucia
kulturowej niższości tkwi niedocenianie zdolności oddziaływania
myśli słabej i nihilistycznego odrzucenia wszelkiej prawdy o człowieku. „Nihilizm – czytamy w encylice Fides et ratio pod nr 90 – nie
tylko pozostaje w sprzeczności
z wymogami i z treścią słowa Bożego, ale przede wszystkim jest
zaprzeczeniem człowieczeństwa
człowieka i samej jego tożsamości.
[...] W ten sposób stwarza się
możliwość wymazania z oblicza
człowieka tych cech, które ujawniają jego podobieństwo do Boga,
aby stopniowo wzbudzić w nim
15
destrukcyjną wolę mocy albo pogrążyć go w rozpaczy osamotnienia”.
Czyż nie jest wyrazem woli
mocy ta zaciętość, z jaką chce się
uznać zapłodnienie pozaustrojowe
za ochronę zdrowia kobiety? Czy
rozpacz osamotnienia nie jest efektem morderczej kampanii obniżania znaczenia rodziny?
Jednakże byłoby to prawdziwym fundamentalizmem katolickim, gdyby w tej sytuacji stosować
podobne formy agresji. Linia sporu nie przebiega między laicystami
i katolikami, ale między tymi, którzy za fundament wszelkiego prawa uznają godność człowieka,
a tymi, którzy kwestionują jej absolutny charakter. Dziś katolicy
wyrażają swoją świeckość, proponując powrót – jak w czasie wielkiego przełomu kulturowego w
końcu epoki starożytnej – do
dziedzictwa zachodniego humanizmu, które w najnowszych czasach uosabiali tacy chrześcijanie,
jak Antonio Rosmini, Alessandro
Manzoni, Luigi Sturzo, Alcide De
Gasperi, Giuseppe Lazzati. Za
Paulem Valér’ym my też możemy
powiedzieć, że „Ateny odkryły jednostkę, Rzym stworzył prawo, a
Jerozolimie zawdzięczamy objawienie osoby”.
Charakterystykę katolika zaangażowanego w politykę zawiera
myśl Giorgia La Piry, którego
100-lecie urodzin obchodziliśmy
9 stycznia: „Wiara wymaga zawsze
16
ryzyka, wymaga w pewnym sensie
chodzenia po wodach czasu. [...]
Świat, który buduje się techniką,
ekonomią, polityką i kulturą, potrzebuje tylko jednego: soli milczenia, kontemplacji i modlitwy”.
Nie wolno nam upadać w pracy nad kształtowaniem, w dialogu
ze wszystkimi ludźmi dobrej woli,
świeckości otwartej. Świeckość otwarta nie boi się dialogu. Świeckość otwarta to świadomość tego,
że demokratyczna zasada większości nie może stać się absolutem, szczególnie gdy w grę wchodzą godność osoby albo prawa
najsłabszych. Świeckość otwarta
to niezgoda na absolutyzowanie
pozytywizmu prawnego, a przeciwnie, uznanie, że są wartości
nienegocjowalne. To gwarancja
wolności dla prawdy i zapewnienie
pełnego obywatelstwa dla wartości, które nie tkwią gdzieś
w chmurach, ale nazywają się:
sprawiedliwość społeczna, równość, godność osoby, wolność su-
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
mienia, ochrona życia od samego
poczęcia, wolność wychowania,
powszechne przeznaczenie dóbr.
Nie jest żadnym fundamentalizmem przekonanie, że istnieją wartości nienegocjowalne. Świeckość
otwarta uznaje, że żadna władza
ludzka nie może zdominować
człowieka, gdyż jest on otwarty na
prawdę, która go przewyższa.
Jeden z najbardziej pamiętnych artykułów wstępnych Giorgia La Piry w czasopiśmie „Cronache sociali” [„Kroniki Społeczne”]
nosił tytuł Oczekiwania ludzi ubogich. W bieżącym numerze „Społeczeństwa” Mario Toso i Savino
Pezzotta podejmują temat ruchu
związkowego od strony nauczania
Kościoła. Znać i podzielać oczekiwania ludzi ubogich, ubogich
z braku rzeczy materialnych, jak
i z powodu zranienia serca – to
w dobie globalizacji nowy teren
dla NSK.
Tłum. Tadeusz Żeleźnik
FORUM
Rola doświadczenia wiary
w działalności związkowej
Rozmowa z Savino Pezzottą,
Sekretarzem Generalnym Włoskiej Konfederacji
Pracowniczych Związków Zawodowych (CISL)
Kiedy nieco ponad trzy lata temu – dokładnie 4 grudnia 2000 r.
– Savino Pezzotta został nominowany na sekretarza generalnego
CISL, niewielu sądziło, że „niedźwiedź z Bergamo” (tak zwano
go w świecie związkowym) będzie
w stanie dokonać czegoś trwałego.
„Człowiek D’Antoniego” [Sergio
D’Antoni, sekretarz generalny
CISL w latach 1990-2000], „postać przejściowa” – tymi wyrażeniami najczęściej określano nowego sekretarza, który nie zapomniał
o swoich robotniczych korzeniach,
a wręcz szczycił się nimi: już w
wieku 12 lat pracował jako praktykant u mechanika, później był
tkaczem w wielkiej fabryce w Bergamo. A jednak wystarczyło mu
mniej niż trzy lata, aby we włoskiej
panoramie zaistnieć jako decydująca postać reformistycznego ruchu związkowego. Twórca autonomii związku w stosunku do
wszystkich ugrupowań politycznych, mocno przekonany, że jako
związkowiec ma za zadanie repre-
zentować, a nie antagonizować,
zdolny do zwięzłego dialogu zarówno z innymi związkami zawodowymi (przede wszystkim CGIL
– Włoską Powszechną Konfederacją Pracy), jak i z rządem – czy to
się komu podobało, czy nie, zdano sobie sprawę, że z tym działaczem o szorstkich manierach i mało telewizyjnym wyglądzie trzeba
się liczyć.
Jednak działalność Pezzotty
nie przebiega bezboleśnie. Świadczą o tym niespodziewane próby
zastraszenia, listy z pogróżkami,
wysiłki, by zostać zrozumianym
zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz swojej własnej organizacji.
Pezzotta, człowiek czynu i porozumienia, jest też człowiekiem
wiary; wiary niedemonstracyjnie
przeżywanej, zakorzenionej we
wspólnotowym podłożu parafialnym tkanki Kościoła w Bergamo,
wiary dalekiej od wszelkiego integryzmu i klerykalizmu, świadomej świeckiego wymiaru, jaki jest
wymagany od wierzącego.
136
Poniższy wywiad, rezultat długiej rozmowy z Pezzottą w jego
domu w Tribulinie, na wzgórzach
Scanzorosciate w Bergamo, ma
właśnie zgłębić ten wymiar wiary.
To portret nieznany, ale ważny, by
trochę lepiej zrozumieć „niedźwiedzia z Bergamo”.
„Społeczeństwo”: Powiedzmy
prawdę – na początku nie podobał
się Pan zbytnio nawet w świecie
katolickim...
Savino Pezzotta: Tak, i to
mnie zraniło, ponieważ miałem
nadzieję, że ktoś, kto mnie regularnie atakował, weźmie słuchawkę telefonu i zapyta o powody.
Tymczasem nic... Części świata
katolickiego bardzo by się podobało, gdyby związek zawodowy,
albo przynajmniej jakaś jego frakcja, był zaangażowany politycznie.
Niech się nie łudzą – ja nigdy tego
nie zrobię! Nie jestem politykiem,
jestem związkowcem! Związkowiec jest blisko polityki, ale się
z nią nie łączy. Nie chcę politycznie zaszeregować związku, bo stałby się stronnictwem, ja natomiast
muszę reprezentować interesy
– pracowników, emerytów – w
przestrzeni wartości, które historycznie rzecz biorąc, są wartościami ruchu związkowego i które niosę jako jego dziedzictwo.
Wiem doskonale, że muszę
uwzględniać interesy ogółu, jako
że reprezentuję konfederację
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
związkową, jednak uwzględniam
je, nie mając obowiązku ich syntezowania, który należy do polityki.
Tak więc w porównaniu z dawnymi koncepcjami ruchu związkowego, nowe podejście CISL – mające wady i zalety, jak wszystkie
rzeczy na świecie – polega na tym,
że po typowym dla konfliktu ideologicznego okresie bycia z boku
mówimy: „nie stoimy ani z boku,
ani z tyłu, stoimy na czele!”.
Wybór, którego koszty Pan poniósł.
To prawda. Odrzuciłem – i to
był też prawdziwy powód starcia
z Cofferatim [Sergio Cofferati, sekretarz generalny CGIL w latach
1994-2002] – pogląd, że trzeba
wybierać na podstawie programu
wyborczego; ja natomiast mam
program mojego kongresu! Jest to
ważne zwłaszcza w systemie liberalnym, gdzie związek zawodowy,
jeżeli stoi po stronie opozycji, daje
rządzącym powód do nieznoszenia się z nim, bo czynią to już z
partiami, jeżeli zaś stoi po stronie
rządu, to jest to relacja powierzchowna... Już to wypróbowaliśmy. Prawdziwym wyborem dla
związku jest zatem autonomia.
W tle naszej wizji znajduje się
idea społeczeństwa pluralistycznego, pluralistycznego nie dlatego,
że jest w nim wiele poglądów, ale
dlatego, że jest powiązane i zorganizowane przez ciała pośrednie,
SAVINO PEZZOTTA, Rola doświadczenia wiary w działalności związkowej
takie jak właśnie związek zawodowy, przedsiębiorstwo, rodzina.
Dlaczego tak trudno było to
uświadomić?
Ponieważ mamy stale do czynienia z bezwzględnym pierwszeństwem polityki, która nie zostawia
już miejsca na żadną autonomię
właściwą społeczeństwu i ciałom
pośrednim. Jesteśmy owładnięci
totalitarną wizją polityki, której się
zdaje, że zawiera w sobie wszystko. Przeprowadziliśmy tyle dyskusji na temat etyki w polityce; czas
byłby rozpocząć poważną dyskusję nad etyką przedstawicielstwa
społecznego, jego form i możliwości ominięcia w nim ideologii liberalnej i neomarksistowskiej, wedle
których społeczeństwo jest złożone odpowiednio albo z jednostek,
albo z klas; i tutaj więc autonomia
społeczeństwa nie istnieje. Weźmy
na przykład ludzi bez żadnej przynależności, którzy doraźnie demonstrują w miejscach publicznych. Nie mam nic przeciwko
nim, ale nie mogę powiedzieć, że
tworzą społeczeństwo cywilne;
ciarki mnie przechodzą, kiedy
o nich słyszę. Jest to skrajny przejaw indywidualizmu; to koczownicy, którzy od czasu do czasu występują w związku z jakimś tematem, a potem znikają. Wciąż myślę, że polityka niesie w sobie pewne elementy erotyczne o ogromnej
sile przyciągania; albo mamy wizję
137
bardziej elastyczną i całościową,
powiedziałbym: bardziej normalną,
albo znajdujemy się w niebezpieczeństwie absolutyzowania własnej
strony, czy to związku zawodowego, czy to przedsiębiorstwa, czy
to samej polityki. Podstawą jest
społeczeńswo pluralistyczne. Gdy
go nie ma, ciągle na nowo wpadamy w stary błąd myślenia, że wszystko jest dwubiegunowe – albo
stąd, albo stamtąd. Kto tak powiedział? Domagam się autonomii
sfery społecznej, wolności ciał pośrednich...
Proszę opowiedzieć o swoich korzeniach.
Przyszedłem do fabryki w roku
1959, w wieku 15 lat, i zostałem
w niej do 1 maja 1974. Upłynęła
tam cała moja młodość i to był
najpiękniejszy okres mojego życia.
Mając 12 lat, zacząłem już pracować w warsztacie opodal domu, ale
wejście do wielkiej fabryki stanowiło dla mnie – tak jak dla wszystkich
w tamtym czasie – autentyczny obrzęd wprowadzenia w dorosłe życie. Były to lata, w których Włochy
zmieniały oblicze, stając się społeczeństwem coraz bardziej przemysłowym. Odczuwało się jeszcze,
przynajmniej w naszych stronach,
głód: nie zawsze jadło się trzy razy
dziennie, a chłopakowi w moim
wieku wydawało się rzeczą niemożliwą móc wrócić do domu raz
na miesiąc i zostawić domowni-
138
kom wypłatę. Życie w fabryce na
pewno nie było łatwe: trzeba było
słuchać i jeśli kazali pracować 12
godzin dziennie, musieliśmy to robić bez oporu. Praca była miejscem zarazem podporządkowania
i wyswobodzenia. Dzisiaj większość młodych rozpoczyna pracę
później, a kultura pracy jest bardzo
odmienna. Nie jest to nic złego.
Praca straciła tę centralną wartość,
którą przedstawiała dla nas. „Miejsce pracy” było dla nas znakiem
identyfikacyjnym. Dzisiaj praca jest
częścią życia, nawet nie najważniejszą.
Jak przebiegała Pańska formacja
religijna?
Tradycyjnie, w rodzinie i parafii. Do ruchów, w szczególności
do ACLI [Chrześcijańskie Stowarzyszenia Pracowników Włoskich], przystałem bardzo późno,
po przystąpieniu do związku zawodowego. W gruncie rzeczy zawsze żywiłem pewną nieufność do
ruchów kościelnych. Moja matka
była bardzo wierząca i surowa,
można by powiedzieć, że była
ostatnią przedstawicielką swoistego jansenizmu w Bergamo i, prawdę mówiąc, była trochę antyklerykalna. Wychowała mnie do chrześcijaństwa niebigoteryjnego. Pamiętam, że w młodzieńczym zapędzie kilkakrotnie przerywałem
mojemu proboszczowi kazania,
a on ani razu mnie nie skarcił.
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
Jak narodziło się Pańskie powołanie związkowe?
Nie ma prawdziwego powołania związkowego... Pamiętam tylko, że gdy nieodpowiednio zareagowałem na pewne nadużycie władzy przez kierownika działu, zostałem skierowany do innego działu na swego rodzaju zsyłkę: osiem
godzin w wielkim dole, by drągiem rozciągać tkaninę, która
przychodziła zupełnie przemoczona. Kiedy wyszedłem z tego dołu,
powiedziałem do siebie: „coś tu
nie gra”. Później miałem szczęście
spotkać bystre osoby, które dały
mi poznać związek zawodowy. Już
od 15 roku życia należałem do
Chrześcijańskiej Demokracji, wiedziałem coś o uczestnictwie i zaangażowaniu politycznym. Również w mojej parafii podkreślano,
że wiara ma oblicze wspólnotowe,
gdyż sama w sobie jest zjawiskiem
społecznym. Kiedy przystąpiłem
do związku zawodowego, odkryłem, że jest on miejscem relacji,
rozwoju, zakorzenienia pradawnych wartości; zacząłem się tym
pasjonować i związek stał się częścią mnie samego, mojego życia,
sposobu bycia i myślenia.
Jak traktował Pan nieuchronny
związek między wiarą a konfliktowością?
Szczerze mówiąc, nigdy nie
miałem tego problemu. Wiara jest
SAVINO PEZZOTTA, Rola doświadczenia wiary w działalności związkowej
konfliktowa, rodzi konflikty. Sam
bowiem Jezus powiedział, że przyszedł po to, by przynieść nie tylko
pokój, ale i miecz. Konflikty powstają w obliczu niesprawiedliwości, często są czymś należnym wobec przemocy. Utrzymuję, że walkę klas wymyślili nie biedni, lecz
bogaci! Jeśli bowiem pozbawiają
mnie tego, co konieczne, uciskają
moją wolność, jestem zmuszony
na to zareagować; tymczasem kto
ma więcej środków, wiedzy, zasobów niż ja, ma obowiązek i możliwość zapobieżenia czemuś takiemu.
139
w wymiarze społecznym, politycznym, gospodarczym, a moim zadaniem jest zarządzanie nią, a nie
zlikwidowanie jej. Wielkie złudzenie, jakie panowało także w części
ruchu związkowego, dotyczyło ładu społecznego, wieczystego pokoju. Ksiądz Primo Mazzolari
(1890-1959) słusznie przydał do
tytułu swojego dwutygodnika „Adesso” [„Teraz”] zdanie z Ewangeli Łukasza: „[...] teraz [...] kto
ma trzos, niech go weźmie; [...]
a kto nie ma, niech sprzeda swój
płaszcz i kupi miecz!” (Łk 22, 36).
Czy także dla Pana wiara jest
konfliktowa?
Dlaczego młody wierzący powinien dzisiaj zdecydować się na przystąpienie do związku zawodowego?
Oczywiście! Nie mam wiary
pokojowej. Od czasu do czasu i ja
postępuję tak, jak owa postać ze
Starego Testamentu, która swobodnie zwracała się do Boga, mówiąc: „Ale dlaczego właśnie ja
i właśnie teraz?”. Nie sądzę, aby
było to nie na miejscu. Zresztą
zawsze uważałem, że wiara ciągle
daje nam do myślenia, wprawia
nas w ruch, nie jest dana raz na
zawsze... To moja wiara pozwala
mi widzieć, ponieważ także oczami wiary patrzę na życie, konfliktową rzeczywistość, której nie
stworzyłem, ale którą jednak muszę kierować. Działacz związkowy jest powołany do kierowania
procesami, rozwiązywania problemów. Konfliktowość tkwi więc
Dlatego, że młody wierzący,
który pracuje, nie ma innego narzędzia, by zdobyć ochronę, gwarancje, swobody. Jedyną drogą
jest droga połączenia się z innymi,
stowarzyszenia się. Idea związku
zawodowego jako instytucji nie
ujmuje w pełni sensu naszego
działania; związek zawodowy jest
nade wszystko stowarzyszeniem.
Zdaję sobie sprawę, że związek
często nie ma języka, w którym
mógłby wyrazić głębokie potrzeby
świata młodzieży. Niemniej jednak musimy przekazywać tę ideę
stowarzyszeniową. Bardzo nie
ufam takiej koncepcji ruchu związkowego, jaka zabija odpowiedzialność, nie wzywa do osobistego włączenia się w działanie.
140
Aby rozwiązywać problemy, trzeba „wziąć coś na siebie”, złączyć
się umową stowarzyszeniową,
związać się, zebrać się... Chciałbym, żeby tym właśnie był związek zawodowy.
Czego wymaga Pan od Kościoła?
Jedyną rzeczą, której zawsze
wymagałem i wciąż wymagam, jest
Kościół, który nie zajmuje mojego
miejsca, który z mocą głosi mi
Słowo...
Dlaczego tak trudny jest dialog
między chrześcijańską wspólnotą parafialną a tymi, którzy są zaangażowani w działalność związkową?
Przypuszczalnie trudność tkwi
w komunikacji, ponieważ działacz
związkowy zazwyczaj zamyka się
w swoim języku, woli pozostawać
w małym „kościele” związkowym,
wśród tych, którzy mówią tym samym językiem; parafia zaś jest
rzeczywistością bardzo złożoną,
gdyż są w niej nie tylko związkowcy. Niezmiennie uważam, że wierzący nie mogą biernie przyglądać
się historii. Indywidualne dzieła
miłosierdzia są ważne, ale nie wystarczają; grozi im niemoc. Małemu „czynowi” codziennemu musi
towarzyszyć wielki „czyn” zbiorowy, aby dało się zmienić te warunki, które stoją na przeszkodzie
równości i wolności ludzi. Jest
również zadaniem związkowców
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
przypominać swoim wspólnotom
chrzescijańskim, że wierze trzeba
nadawać wymiar wspólnotowy.
Dzisiaj zachodzi wielkie niebezpieczeństwo, że parafie przystaną na wyłącznie indywidualne odniesienia do orędzia ewangelicznego.
W minionych latach edukacyjna
działalność wspólnot chrześcijańskich stanowiła dla wielu przygotowanie do podjęcia działalności
związkowej i politycznej. Dzisiaj już
tak nie jest.
To prawda, ale niegdyś były
też odmienne warunki. Kiedy
przystąpiłem do związku zawodowego, wyraźny był spór ideologiczny, w którym wszyscy się pogrążyliśmy. Trzeba było stać po
stronie dobra i walczyć ze złem,
trzeba było dzielić świat na przyjaciół i nieprzyjaciół. Dzisiaj na
szczęście wyszliśmy z tego położenia, ale ponieważ żyliśmy w nim
długo, trudno nam określić na nowo sposoby naszej obecności.
Z tego powodu podkreślam doniosłość wspólnotowego wymiaru
wiary chrześcijańskiej, który jest
miejscem słuchania Słowa, celebrowania sakramentów, świadczenia miłosierdzia. Trzeba wyjść poza logikę prywatności, zamykania
się w sobie, bez obawy o to, że
zostaniemy posądzeni o integryzm. Jestem istotą społeczną
i moja wiara jest zawsze wiarą,
SAVINO PEZZOTTA, Rola doświadczenia wiary w działalności związkowej
która działa na drogach świata,
a nie wiarą zamkniętą w piwnicy.
Oczywiście, w momencie, w którym żyję z historii, muszę posługiwać się właściwymi kategoriami,
nie iść na skróty.
Nigdy nie zamierzałem porzucić świeckości. Mój problem pole-
141
ga na tym, jak mamy pozostawać,
jako wierzący, w dziedzinie ludzkich spraw, nie kryjąc własnej tożsamości religijnej, która zawsze
ma, czy to się komu podoba, czy
nie, wymiar publiczny.
Tłum. Paweł Borkowski
NOTY I OMÓWIENIA
Glosa o Antoniu Rosminim*
Paweł Borkowski
Redakcja „Społeczeństwa”
Antonio Rosmini, włoski ksiądz,
myśliciel, działacz społeczny, polityczny i religijny, należał do najwybitniejszych postaci okresu zjednoczenia Włoch (Risorgimento). Urodził
się 24 marca 1797 r. w mieście
Rovereto (stąd nazywany Roveretańczykiem), zmarł 1 lipca 1855 r.
w Stresie 1. Pochodził z zamożnej
i zasłużonej publicznie rodziny
arystokratycznej. Życie spędził na
terenach dzisiejszych Włoch –
wtedy rozbitych na liczne jednostki polityczne – wiele tam podróżując i przestając z wielkimi
osobistościami świata włoskiej polityki i kultury oraz hierarchami
Kościoła katolickiego. Był rzetelnym uczonym i przenikliwym analitykiem rzeczywistości, wykazywał
wszechstronne zainteresowania,
dysponował nadzwyczaj rozległą
erudycją i miał wyrobione, aczkolwiek nazbyt rozwlekłe pióro. Intelektualny rozmach i pracowitość
uczonego z Rovereto zaowocowały obfitą spuścizną piśmienniczą.
Ujęto ją w 12 działów, takich jak
ontologia, ideologia 2 (nauka o pojęciach w umyśle) i logika, psycho-
logia, etyka 3, prawo 4 i polityka 5,
teologia i in., a jej najnowsze wydanie krytyczne zaplanowane jest
na 80 pokaźnych tomów.
Intelektualna orientacja Rosminiego nosiła znamię przede
wszystkim filozoficzne i tego też
rodzaju kwestie zajmowały go najwięcej. Od ich roztrząsania rozpoczął swoją stricte naukową drogę,
ogłaszając w 1830 r. dzieło z zakresu obiektywistycznie rozumianej teorii poznania. Nie był to
przypadek, lecz element ambitnie
zakrojonego programu. W dobie
sensualizmu i idealizmu zamierzał
bowiem Rosmini przywrócić filozofii przedmiotową treść i realistyczny charakter, a także odnowić
jej związki z teologią, które, jego
zdaniem, z dużym uszczerbkiem
dla obydwu dyscyplin zanikły w
nowożytności. Pragnął, by metafizyka była, tak jak w najlepszych czasach scholastyki, przedmiotową, żywą i powszechnie szanowaną nauką, której by nie mylono z magią czy wizjonerstwem
(co zdarzyło się nawet Kantowi).
Dążył do przezwyciężenia wpły-
144
wów oświeceniowych, ponieważ
uważał je za przeciwieństwo rzetelnej filozofii, która nie powinna
cofać się przed żadną prawdą,
zwłaszcza gdy ta pochodzi z chrześcijaństwa 6. Program swój wypełnił w sposób niewątpliwie twórczy
i oryginalny, ale też czerpiąc liczne
idee od wielkich poprzedników.
Wśród myślicieli, którzy wywarli
na Rosminiego mniejszy lub większy wpływ, znajdziemy m.in.: Platona, Arystotelesa, Cycerona, św.
Augustyna z Hippony, św. Bonawenturę, św. Tomasza z Akwinu,
Niccolò Machiavellego, Giambattistę Vica, Immanuela Kanta, Alexisa de Tocqueville’a, a także katolickich tradycjonalistów: Carla
Ludwiga von Hallera, Louisa-Gabriela de Bonalda, Josepha de
Maistre’a, których poglądami interesował się zwłaszcza w początkowej fazie swych badań w dziedzinie filozofii polityki.
Restaurację filozofii traktował
Rosmini jako niezbędną przesłankę do odnowy życia intelektualnego, moralnego, politycznego,
naukowego, a nawet artystycznego
narodów Europy. Był bowiem
przeświadczony, że przyszło mu
żyć w dobie cywilizacyjnego upadku – indyferentyzmu religijnego,
degrengolady etycznej i estetycznej, korupcji w dziedzinie polityki,
rozkładu więzi społecznych, regresu w dziedzinie wychowania, ogólnej degeneracji nauk i sztuk. Jako
człowiek mający, z racji swego
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
szlacheckiego pochodzenia i przynależności do stanu kapłańskiego,
silne poczucie misji, czuł się
w obowiązku tej sytuacji zaradzić.
Jednocześnie bronił poglądu, że
współczesność niesie nie tylko zagrożenia, którym trzeba przeciwdziałać, ale i otwiera przed narodami i Kościołem nie znane wcześniej możliwości, które należy rozpoznawać i wykorzystywać. Uważał, że zaistniałe w wiekach XVII
i XVIII wielkie błędy i zniszczenia
wzięły się nie tyle ze złej woli
ludzkiej, ile z powszechnego zagubienia, dezorientacji, utraty zaufania i szacunku do niepodważalnych wcześniej zasad organizacji
życia indywidualnego i społecznego, które bądź zostały zapomniane, bądź okazały się niewystarczające.
Pragnął pracować na polu odnowy nie tylko intelektualnie, ale
i praktycznie. Dlatego powołał do
istnienia (w 1828 r.) instytut życia
konsekrowanego pod nazwą Instytut Miłosierdzia. W latach
1831-1833 powstał pod egidą
Rosminiego żeński odpowiednik
Instytutu – zgromadzenie Sióstr
Opatrzności. Obydwa zgromadzenia działają po dziś dzień, posiadając sporą już liczbę członków
i domów.
Rosmini należał do ludzi bardzo oddanych Kościołowi, którzy
zabiegali o to, by nawa Piotrowa
nie tylko przetrwała, ale i znalazła
pewną i wiodącą daleko w przy-
PAWEŁ BORKOWSKI, Glosa o Antoniu Rosminim
szłość drogę wśród mielizn i zawirowań XIX w. – okresu bardzo
trudnego i burzliwego w dziejach
społeczeństw Europy, kiedy to
pod naporem młodych ruchów liberalnych o rozmaitej proweniencji walił się ancien régime, chwiały
się trony i ołtarze, rozpadały
uświęcone tradycją powiązania
między nimi, wskutek gwałtownego uprzemysłowienia wyłaniała się
kwestia socjalna, Kościół Rzymski
zaś był stopniowo wypierany
z wielu dziedzin życia społecznego
i pozbawiany od dawna posiadanych prerogatyw. Na gruncie intelektualnym z kolei wyrastały teorie socjalistyczne i liberalistyczne.
Rosmini wyraźnie dostrzegał te res
novae i często widział w nich istotne zagrożenia nie tylko dla europejskiego porządku, ale przede
wszystkim dla człowieka jako takiego. Przeciwny zawieraniu łatwych kompromisów z nachodzącą
rzeczywistością, bezlitośnie potępiał jej ukryte lub jawne wady:
fałszywe ideologie, wynaturzone
formy ustrojowe, nadużycia w
dziedzinie ustawodawstwa, wyzysk robotników zatrudnionych
w wielkim przemyśle, łamanie
praw człowieka przez absolutystyczne rządy, ingerencję państw
w wewnętrzne sprawy Kościoła,
partykularyzm stronnictw politycznych 7.
Zarazem jednak daleki był od
wygłaszania apokaliptycznych przepowiedni; kierował się raczej zdro-
145
wym wyczuciem realiów życia
jednostkowego i zbiorowego, połączonym z uznaniem jednoznacznie określonych wartości. Mimo
ujemnej oceny, jaką wystawił swojej współczesności, stronił od perfekcjonizmu i utopizmu. Niejako
wbrew konserwatyzmowi swojej
warstwy społecznej rozumiał, że
chcąc ocalić to, co cenne dla człowieka wierzącego i patrioty, nie
wolno tkwić na pozycjach defetystycznych, lecz trzeba włączać się
w tworzenie nowego porządku w
Europie, tak aby przepoić go duchem chrześcijaństwa.
W etyce społecznej i filozofii
politycznej Rosmini przyjmował
zasadę personalizmu. Istotnym
elementem jego rozważań jest zagadnienie stosunku państwa do
obywateli. Analizując je, Rosmini
posługiwał się fundamentalnym
pojęciem celu życia ludzkiego.
Nie wchodząc w szczegółową analizę, wystarczy powiedzieć, że celem tym jest według filozofa z Rovereto spełnienie osoby ludzkiej,
tzn. szczęście. Jest ono rozumiane
integralnie, tzn. znaczy obejmuje
całą, złożoną naturę człowieka;
ponieważ jednak w naturze tej dominuje pierwiastek duchowy, głównym elementem szczęścia jest
element duchowy: intelektualny
i moralny. Teza, że szczęście jest
stanem zasadniczo duchowym,
wewnętrznym, ma doniosłe konsekwencje, spośród których warto
zaakcentować jedną: nikt nie mo-
146
że zastąpić danej jednostki w osiągnięciu i utrzymaniu tego stanu.
Nikt – a zatem społeczność i jej
rząd też nie. „Trzeba, by każdy
rząd społeczności zwrócił baczną
uwagę na to, że szczęśliwość jednostki nie jest już właściwie jego
zadaniem, lecz jest – i nie może
być niczym innym niż – dziełem
samych jednostek” 8 – podkreśla
Rosmini.
Osoba ludzka jest więc dla
rządu nietykalna, stanowi bowiem
podmiot całego szeregu naturalnych i niezbywalnych uprawnień,
wśród których pierwszym jest prawo do szczęścia oraz środków,
które do niego prowadzą. Państwo w żaden sposób nie tworzy
praw osoby ludzkiej. Może jedynie, ze względu na dobro wspólne,
w pewnym zakresie wpływać na
realizację przez poszczególne jednostki właściwych im uprawnień,
np. chroniąc wolność obywateli,
zapewniając bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, rozstrzygając spory między członkami państwa – co Rosmini określa mianem
regulacji sposobów wykonywania
uprawnień. Jest to według niego
specjalny cel społeczności politycznej, która obok społeczności
domowej i religijnej jest niezbędna dla pełnego rozwoju osobowości człowieka. Działalność społeczności politycznej nie powinna
w ogóle dotyczyć podstawowego
sensu ludzkiego życia, a wyłącznie
tego, co pomaga ten sens urzeczy-
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
wistnić; jest to zresztą, wbrew pozorom, obszar rozległy. Przyznanie jednak państwu szerszego zakresu aktywności odbiera w końcu
obywatelowi wszelkie prawo i powoduje, że do człowieka nie należy już nic oprócz posłuszeństwa
wobec władzy. Członek państwa
z obywatela zostaje wtedy przekształcony w poddanego, a w końcu w niewolnika. Jest to „panowanie”, które Rosmini ostro przeciwstawiał „rządzeniu”.
Filozof z Rovereto nie tylko
oddawał się teoretycznym rozważaniom nad sprawami państwa,
lecz także wypowiadał się na tematy bieżącej polityki. W żywej
dla XIX-wiecznych Włoch kwestii
zjednoczenia stał na pozycjach
neogwelfickich, głosząc potrzebę
skonfederowania państw Półwyspu Apenińskiego pod przewodnictwem papieża. Chciał w ten sposób ocalić społeczny autorytet
i polityczne znaczenie papiestwa,
które wraz z anachronicznie urządzonym Państwem Kościelnym było postrzegane jako jedna z głównych przeszkód do pełnego zjednoczenia Italii.
Postawa księdza z Rovereto
spotykała się jednak z niezrozumieniem, a często i wrogością w
zachowawczych środowiskach kurialnych. Nowoczesny jak na panujące wtedy warunki charakter poglądów włoskiego filozofa uwidocznił się zwłaszcza w dwóch jego
pismach, opublikowanych w 1848
PAWEŁ BORKOWSKI, Glosa o Antoniu Rosminim
r: Delle cinque piaghe della Santa
Chiesa (Pięć ran Kościoła Świętego)
oraz La costituzione secondo la giustizia sociale (Konstytucja według
sprawiedliwości społecznej), w których autor postulował zreformowanie struktur i funkcji kościelnych oraz społeczno-państwowych.
W dziedzinie eklezjalnej miało to
być m.in. wprowadzenie języków
narodowych do liturgii i uwolnienie Kościoła od nadmiaru spraw
materialnych 9; w dziedzinie publicznej natomiast – wolność prasy
i nauczania, swobodny dostęp do
funkcji państwowych i in. Były to
reformy daleko idące, lecz zdaniem ich pomysłodawcy niezbędne do tego, aby nowe społeczeństwo przybrało humanistyczną postać i jak najlepiej służyło każdej
osobie ludzkiej, zaś Kościół mógł
nadal skutecznie wypełniać swą
misję w zmienionych okolicznościach doczesnych. Rosmini był
przekonany, że – mówiąc językiem Jacques’a Maritaina – Kościół wyposażony w „środki ubogie” może być w lepszym położeniu niż Kościół dysponujący „środkami bogatymi” 10, oraz że zagwarantowanie swobód obywatelskich nie musi prowadzić do osłabienia władzy państwowej. Uważał, że gra winna się toczyć nie
o ocalenie dawnych przywilejów władzy kościelnej i świeckiej,
ale o wypracowanie dla Kościoła
i społeczeństwa modus vivendi
w nowych warunkach, o zwiększe-
147
nie zakresu wolności bez niszczenia wspólnotowości, w tym – przybierającego na sile poczucia włoskiej jedności narodowej.
Poglądy Rosminiego okazały
się jednak zbyt śmiałe. Obydwa
wyżej wymienione dzieła zostały
potępione przez Świętą Kongregację Indeksu w 1849 r. Potępienie
to miało, jak można dzisiaj rozeznać, motywację wybitnie polityczną i dlatego wkrótce, w roku
1854, zostało odwołane po dokładniejszym zbadaniu przedmiotu
przez czynniki kościelne. Dużo poważniejszy, bo stricte doktrynalny
charakter, miało drugie potępienie,
ogłoszone w roku 1888, czyli długo
po śmierci filozofa, a dotyczące 40
twierdzeń ekstrahowanych z jego
pism, głównie teologicznych. Skutkiem tego potępienia myśl Rosminiego przez długi czas znajdowała
się raczej w cieniu zainteresowań
badawczych włoskich uczonych.
O filozofie z Rovereto pisano stosunkowo niewiele i nierzadko mało
obiektywnie.
Była jednak wąska grupa uczonych, którzy zdecydowali się dokładniej opracować, a w pewnym
sensie również kontynuować jego
dzieło. W 1905 r. zaczęto publikować czasopismo „Rivista rosminiana”. Do odnowienia i pogłębienia studiów nad dorobkiem
Rosminiego przyczynił się znacząco genueński filozof Michele
Federico Sciacca, który w 1966 r.
założył Międzynarodowy Ośrodek
148
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
Studiów Rosminiańskich. Również Sobór Watykański II pozwolił przełamać barierę wyrosłą wokół księdza z Rovereto. Pozytywnie wypowiadali się o nim papieże: Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł I, Jan Paweł II 11. W rezultacie
Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła
w 2001 r. notę, w której orzekła
o zdjęciu potępienia z 1888 r.,
uzasadniając to tym, że znaczny
postęp, który w ciągu minionych
dziesięcioleci dokonał się w badaniach historyczno-teoretycznych
nad myślą włoskiego filozofa, pozwala stwierdzić, iż owo potępienie dotyczyło nie tyle autentycznej
treści myśli Rosminiego, ile jednej
z możliwych jej interpretacji, a
kontekst historyczny zadecydował
o tym, jaką interpretację wybrano.
Od 1994 r. trwa proces informacyjny w sprawie beatyfikacji Rosminiego 12.
Przypisy
mini, Zasady..., dz. cyt., ss. 27-34; A.M.
Wierzbicki, Problem realizmu w etyce Antonio Rosminiego, „Roczniki Filozoficzne”, t. 47 (1999), z. 2, ss. 353-367; tenże,
Etyka a eudajmonologia, „Roczniki Filozoficzne”, t. 48-49 (2000-2001), z. 2, ss.
59-63; tenże, Normatywna moc prawdy
w etyce Antonio Rosminiego, w: A. Szostek – A. M. Wierzbicki (red.), Codzienne
pytania Antygony. Księga pamiątkowa ku
czci Księdza Profesora Tadeusza Stycznia
z okazji 70. urodzin, Instytut Jana Pawła
II KUL, Lublin 2001, ss. 111-123.
4
Zob. A. M. Wierzbicki, Osoba jest
prawem. Komentarz do Antonio Rosminiego personalistycznej koncepcji prawa,
„Ethos” 1999, nr 1-2, ss. 95-108.
5
Zob.: P. Borkowski, Pochodzenie
władzy od Boga w ujęciu Antonia Rosminiego-Serbatiego, „Studia Philosophiae
Christianae” 2001, nr 1, ss. 85-93; tenże,
Trwanie i upadek państw. Cykl życia społeczności politycznych według Antonia Rosminiego, „Studia Philosophiae Christianae” 2002, nr 1, ss. 98-109; tenże, Antonia Rosminiego filozofia polityki, w: A.
Rosmini, Łączna przyczyna..., dz. cyt., ss.
43-67; R. Moń, rec.: A. Rosmini, Łączna
przyczyna [...], „Społeczeństwo” 2002, nr
1, ss. 167-169.
* Artykuł ma pełnić rolę objaśnienia
do tekstu G. Campaniniego Zasada pomocniczości w ujęciu Antonia Rosminiego,
który zamieszczamy w niniejszym numerze.
1
Zob.: K. Wroczyński, Antonio Rosmini – droga życia i myśli, w: A. Rosmini,
Łączna przyczyna trwania bądź upadku społeczności ludzkich wraz z Przedmową do
dzieł politycznych, tłum. P. Borkowski,
Fundacja „Lubelska Szkoła Filozofii
Chrześcijańskiej”,
Warszawa-Lublin
2001, ss. 9-37; E. Gilson – T. Langan
– A. A. Maurer, Historia filozofii współczesnej od Hegla do czasów najnowszych,
tłum. B. Chwedeńczuk – S. Zalewski, IW
Pax, Warszawa 1977, ss. 661-663, przyp.
18; Kalendarium Antonio Rosminiego, w:
A. Rosmini, Zasady etyki, tłum. A. M.
Wierzbicki, TN KUL, Lublin 1999, ss.
39-45.
2
Zob.: W. Eborowicz, Rosmini i jego
nauka o ideach, „Studia Pelplińskie”
1976, ss. 195-201; S. Fiutak, Idea bytu
w doktrynie Antonio Rosminiego, „Studia
Gnesnensia”, t. 11 (1997), ss. 129-133.
3
Zob.: A. M. Wierzbicki, Antonio
Rosmini – filozof nie znany, w: A. Ros-
PAWEŁ BORKOWSKI, Glosa o Antoniu Rosminim
6
Zob. A. Rosmini, Cele filozofii. Teksty wprowadzające w filozofię, tłum. P.
Borkowski, Fundacja „Lubelska Szkoła
Filozofii Chrześcijańskiej”, Warszawa-Lublin 2004.
7
Zob. A. Rosmini, O partiach politycznych, tłum. P. Borkowski, „Rojalista
– Pro Patria” 2001, nr 3, ss. 10-12.
8
A. Rosmini, La società ed il suo fine.
Libri quattro, II, XII, w: tenże, Filosofia
della politica, red. M. d’Addio, Città Nuova Editrice, Roma 1997, s. 213.
9
Zob. J. Stefański, Antonio Rosmini
– prekursor odnowy liturgicznej, „Ruch Bi-
149
blijny i Liturgiczny” 1981, nr 5, ss. 281-289.
10
Zob. J. Maritain, Religia i kultura,
tłum. H. Wężyk-Widawska, Nacz. Instytut
Akcji Katolickiej, Poznań 1937, ss. 55-56.
11
Zob. Jan Paweł II, Fides et ratio,
nr 74.
12
Zob.: K. Więckowski, Rehabilitacja
ks. Rosminiego, „Tygodnik Powszechny”
1972, nr 24, s. 7; A. Wierzbicki, Sprawa
Rosminiego, „Tygodnik Powszechny”
2001, nr 30, s. 11; K. Stehlin, „Rehabilitacja” Rosminiego, „Zawsze Wierni” 2002,
nr 3, ss. 75-77.
KSIĄŻKI
Janusz Mariański,
Między sekularyzacją
i ewangelizacją.
Wartości prorodzinne
w świadomości młodzieży
szkół średnich,
Towarzystwo Naukowe KUL,
Lublin 2003, ss. 555
Pytanie o rodzinę jako wartość
w świadomości Polaków jest w istocie pytaniem o przyszłość społeczeństwa. Niezależnie od kierunków dokonujących się przemian
– zauważa prof. Janusz Mariański
– rodzina polska jest i pozostanie
pierwotną „komórką” życia społecznego. Aby móc się odnawiać
i sprostać wymogom nowych czasów, domaga się ona uznania
ze strony społeczeństwa, a nade
wszystko poszanowania i umocnienia swoich praw. Od losu rodziny zależy los społeczeństwa,
a przynajmniej poprawa jego jakości (zob. s. 494).
W kontekście tej konstatacji
znaczenie podjętej problematyki
oraz walor aktualności najnowszej
książki wybitnego socjologa i intelektualisty jawią się jako oczywiste, bezdyskusyjne. Po raz kolejny
przekonujemy się o jego wyjątkowej umiejętności dostrzegania
problemów ważnych w złożonej
rzeczywistości społecznej. Czytel-
nik otrzymał inspirujące, realistyczne, odmitologizowane i porządkujące opracowanie, wnoszące do
bieżącej dyskusji na temat kondycji rodziny, trwałe wartości poznawcze.
Przedmiotem zainteresowań
badawczych Janusza Mariańskiego są trzy dziedziny naukowe: socjologia moralności, socjologia religii i katolicka nauka społeczna.
W swojej imponującej twórczości
naukowej zajmuje się m.in.: wpływem modernizacji społecznej na
życie religijne, jego przemianami,
etosem pracy w różnych kategoriach społeczno-zawodowych, wartościami prospołecznymi, wpływem industrializacji i urbanizacji
na religijność społeczeństwa polskiego, bezrobociem jako problemem społecznym i moralnym.
Kieruje Katedrą Socjologii Moralności KUL, jest też p.o. kierownika Katedry Socjologii Religii,
a z wielu innych pełnionych funkcji organizacyjno-dydaktycznych
w kraju i zagranicą przywołajmy
członkostwo w zarządzie Komitetu Socjologii PAN.
Rodzina znajduje się w centrum uwagi wielu socjologów. Jedni koncentrują się na pozytywnych funkcjach rodziny, inni badają nieprawidłowości w jej funkcjonowaniu. Wszyscy zgadzają się co
do tego, że rodzina – jakkolwiek
nie jest jedynym czynnikiem podtrzymywania ciągłości dziedzictwa
172
społecznego, kulturowego, moralnego i religijnego – to jednak jest
jedną z najważniejszych instancji
wychowawczych. Przekazuje nie
tylko określony zasób wiedzy, ale
i pewien system wartości, dążeń i
aspiracji życiowych. W warunkach
szybkich zmian społecznych istotne jest pytanie Autora: czy mamy
jeszcze do czynienia z kontynuacją, czy też może już z przełomem
w przekazie wartości prorodzinnych o charakterze religijnym,
moralnym, społecznym, gdy niemal powszechnie mówi się o kryzysie rodziny, o modyfikacjach
pełnionych przez nią funkcji, daleko idących metamorfozach, dezintegracji, destandaryzacji i dezinstytucjonalizacji, o upadku tradycyjnego modelu małżeństwa i rodziny, atrakcyjności nowych pozamałżeńskich form życia wspólnego czy wręcz o rewolucji wartości.
Skoro opinie o jej kondycji są
dość rozbieżne, można zapytać też
o to, czy nadszedł czas na syntezę
wielkiej zmiany w odniesieniu
do rodziny polskiej. Mówi się
o rodzinie postmodernistycznej,
nieuchronnym i ostatecznym jej
upadku. Inni z kolei twierdzą, że
w dalszym ciągu jest ona najważniejszą przestrzenią życiową dla
jednostek, podstawą ich stabilizacji, a destrukcyjne procesy wcale
nie zagrażają trwałości rodziny.
Autor nie podejmuje sporu i polemiki z tymi sprzecznymi opiniami.
Chce jedynie ukazać stan świado-
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
mości prorodzinnej młodzieży
szkolnej w warunkach radykalnych zmian społeczno-kulturowych.
Dokonują się one przede
wszystkim na poziomie makrostrukturalnym, ale mają swoje odzwierciedlenie także na płaszczyźnie ról społecznych, wzorów zachowań, uznawanych wartości
i norm. Istotnie, trudno jest jednoznacznie określić kierunek
zmian w rodzinie polskiej, choć
uchodzi ona za najbardziej mobilną strukturę w zakresie przystosowania się do nowych warunków.
Ujmowana z socjologicznego punktu widzenia w analizach Mariańskiego jawi się jako instytucja relatywnie stabilna, zapewniająca
trwały porządek wzajemnych stosunków na płaszczyźnie odniesień
małżonków, rodziców i dzieci.
Nie znaczy to, że nie podlegają
zakłóceniom określone funkcje
rodziny. W socjologii mówi się
dzisiaj nie tyle o ich utracie, choć
taki proces częściowo zachodzi,
ile o przemianie funkcji ekonomicznych, wychowawczych, zabezpieczających.
Tytułowa kategoria „wartości
prorodzinne” jest w publikacji rozumiana jako zbiór wszystkich elementów życia rodzinnego (modele, wzory), które są przez badanych uznawane za właściwe czy
słuszne, bądź pozytywnie oceniane na poziomie świadomości zbiorowej. Autor świadomie akcentuje
KSIĄŻKI
perspektywę socjologiczną, która
nie jest konkurencyjna, lecz po
prostu inna niż ujęcia normatywne. Nie ma tu zatem rozstrzygnięć, które z uznawanych wartości
prorodzinnych są etycznie słuszne,
które zaś niesłuszne, lecz uwzględnione zostały poglądy, opinie,
przekonania i postawy oraz dyspozycje do zachowań wobec małżeństwa i rodziny w określonym
kontekście kulturowym. Szerokie
rozumienie wartości prorodzinnych (aksjologicznie neutralnych)
Autor uzupełnia ujęciem systemowym utożsamianym z nauczaniem
Kościoła rzymskokatolickiego na
temat rodziny.
Odwołuje się do wskazań etyki
chrześcijańskiej po to, aby dostrzec
zgodność lub niezgodność rzeczywistych postaw życiowych badanych osób z tym systemem etycznym. Wartości prorodzinne badane są tak, jak jawią się one w świadomości społecznej młodzieży, ze
szczególnym uwzględnieniem cech
społeczno-demograficznych i religijnych, sprzyjających bądź niesprzyjających ich internalizacji.
Publikacja składa się z 6 rozdziałów. W rozdziale I (Teorie
przemian wartości prorodzinnych)
ukazana została analiza przemian
społeczno-kulturowych i religijno-moralnych we współczesnym świecie. Z wielu ujęć teoretycznych
będących zapleczem własnych badań socjologicznych, ważnych dla
ukazania kontekstu przemian, Au-
173
tor wybrał trzy: teorię sekularyzacji, teorię indywidualizacji i teorię
ewangelizacji. W rozdziale drugim
(Wartości prorodzinne jako przedmiot badań socjologicznych) omówione zostały: główne tendencje
przemian we współczesnej rodzinie, także polskiej, problem i metody badań oraz charakterystyka
społeczno-demograficzna i religijna badanej zbiorowości.
O miejscu rodziny w ogólnym
systemie wartości uznawanych
przez młodzież oraz preferowanych modelach małżeństwa i rodziny traktuje rozdział III (Rodzina w ogólnym systemie wartości).
W rozdziale IV (Wartości prorodzinne a życie seksualne) Autor
przedstawił postawy ankietowanych wobec współżycia przedmałżeńskiego i życia seksualnego
w małżeństwie. Prezentacji poglądów młodzieży na kwestie regulacji poczęć i ochrony poczętego
życia oraz wartości decydujących
o trwałości małżeństwa i rodziny
dokonano w rozdziale V (Odpowiedzialne rodzicielstwo, wierność
małżeńska i trwałość rodziny jako
wartości prorodzinne). W ostatnim
rozdziale (Rodzina pochodzenia jako wartość) Autor podjął problem
wartościowania rodziny pochodzenia, oceny domu rodzinnego,
relacji wewnątrzrodzinnych, ciągłości i zmiany w przekazie wartości w rodzinie, stylów wychowania, celów, metod i technik istotnych w wychowaniu dzieci.
174
Jak są rozumiane podstawowe
kategorie sekularyzacji i ewangelizacji? Pierwszą z nich w najszerszym znaczeniu utożsamia się ze
zjawiskiem rozluźnienia więzi z religią i odchodzenia od zinstytucjonalizowanych form pobożności.
W innym znaczeniu sekularyzacja
oznacza historyczny proces społeczno-kulturowy, dokonujący się
w czasach nowożytnych i współczesnych, w wyniku którego różne
dziedziny życia społecznego (polityka, życie gospodarcze, nauka, filozofia, kultura, oświata, szkolnictwo i wychowanie) wyzwalają się
stopniowo spod kontroli organizacji wyznaniowych. Na płaszczyźnie indywidualnej sekularyzacja
jest uwalnianiem się różnych elementów życia jednostkowego
spod „dyktatu” religii i Kościoła.
W naukach społecznych termin
„sekularyzacja” ma sens opisowy,
neutralny i nie wyraża negatywnego stosunku do dokonujących
się przemian; niesie ze sobą różnorodne treści jako swoista „sygnatura” czasów współczesnych
i rezultat dokonujących się procesów dyferencjacji społecznej,
pluralizacji społeczno-kulturowej,
dezinstytucjonalizacji i racjonalizacji. Chrześcijaństwo w warunkach
rozwijającej się modernizacji traci
swoje znaczenie społeczne, a przynależność do Kościoła nie jest
oczywistością kulturową, staje się
raczej sprawą osobistej decyzji
i wyboru. Korozja życia religijnego
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
w krajach zachodnich stała się faktem społecznym. Coraz bardziej
zsekularyzowane społeczeństwa
usuwają sacrum zarówno z życia
społecznego, jak i z ludzkich wytworów kulturowych. Mimo to,
zwłaszcza w społeczeństwie polskim, mamy do czynienia nie tylko
z procesami sekularyzacji i indywidualizacji rodziny, ale i z ustawicznym wysiłkiem Kościoła, niezmiennie promującego wartość
małżeństwa i rodziny, w której
kształtują się społeczne ramy aprobaty wartości, norm i wzorów
zachowań. Kościół zdecydowanie
broni trwałego miejsca małżeństwa i rodziny we współczesnym
świecie, mimo że jest ona przedmiotem nieustannych ataków. Jan
Paweł II jednoznacznie naucza, że
Kościół nie może pozostać obojętny wobec pewnych prób wprowadzenia radykalnych zmian prawnych zagrażających istocie i strukturze rodziny.
J. Mariański jest realistą, gdy
pisze, że rodzina jako wartość jest
kształtowana w świadomości zbiorowej zarówno przez globalne procesy cywilizacyjne, jak i czynniki
natury lokalnej: sekularyzację, indywidualizację oraz ewangelizacyjną misję Kościoła. Jego zdaniem
teorie: sekularyzacji, indywidualizacji, pluralizmu i religijnego rynku, są nie tyle konkurencyjne, ile
komplementarne względem siebie. Sekularyzacja nie jest nieuniknionym losem i wymuszonym re-
KSIĄŻKI
zultatem oddziaływań procesów
modernizacyjnych, a tzw. nowoczesny świat, także w Europie Zachodniej, nie jest totalnie zsekularyzowany. Tendencje indywidualizacyjno-sekularyzacyjne docierają
do Polski, w której dominującą
pozostaje jeszcze religijność kościelna, przekazywana przez dwie
podstawowe instytucje socjalizacji
i wychowania: rodzinę i Kościół.
Jednakże nie można nie dostrzegać procesu zderzenia sekularyzacji i indywidualizacji religii i rodziny z wielopłaszczyznowym oddziaływaniem ewangelicznym Kościoła
i jego instytucji. Wszystkie sposoby wyjaśniania zmian w świadomości i zachowaniach młodych
Polaków, w przekonaniu Autora
nie powinny być traktowane jako
konkurencyjne bądź wyłączające
się, ale jako komplementarne wobec siebie. W tym kontekście tytuł
monografii Między sekularyzacją
i ewangelizacją jest w pełni usprawiedliwiony, zasadny.
Wartości prorodzinne tworzą
istotną część systemu przekonań
jednostek i etosu społeczeństwa.
W warunkach szybkich zmian
społecznych, gospodarczych, politycznych, moralnych i religijnych
ulega przekształceniu świadomość
prorodzinna młodych Polaków.
Istotny jest empiryczny namysł
nad szansami, dylematami i zagrożeniami polskiej rodziny w kontekście tezy o sekularyzacji, indywidualizacji, ewangelizacji oraz
175
pluralizacji form życia rodzinnego.
Pokolenie transformacji jest charakteryzowane rozmaicie: od „pokolenia bez pokoleniowej tożsamości” po „ostrożnych realistów”.
Na pytania w rodzaju: jaką wizję
rodziny preferuje to pokolenie,
czy rodzina jest w dalszym ciągu
podstawową instytucją kształtującą religijną i moralną tożsamość
człowieka, czy też traci część swoich funkcji socjalizacyjnych na
rzecz innych instancji, można odpowiedzieć, podejmując badania
empiryczne.
J. Mariański zagadnienie wartości prorodzinnych w świadomości młodzieży szkolnej wszechstronnie omówił na podstawie
wyników badań socjologicznych
zrealizowanych w latach 1997-2000 w 7 miastach (Jastrzębie
Zdrój, Chełm, Rzeszów, Lublin,
Gdańsk, Poniatowa, Ryki), w liceach ogólnokształcących i technikach w klasach pierwszych i
maturalnych (2239 ankiet). Uzyskane dane empiryczne dostarczyły dość wiarygodnego obrazu stosunku młodzieży szkolnej do wartości prorodzinnych, choć nie jest
on w pełni reprezentatywny dla
ogółu młodzieży w Polsce. Weryfikacja hipotez przeprowadzona
w rozdziałach III-VI uprawnia do
stwierdzenia, że nie można mówić o wartościach prorodzinnych
młodzieży „w ogóle” bądź że jest
ona prorodzinna albo antyrodzinna.
176
Materiał empiryczny ilustruje
zróżnicowane nastawienia w wyróżnionych kategoriach demograficzno-społecznych i religijnych. Różnice w wynikach w różnych środowiskach szkolnych okazały się
mało znaczące, co może wskazywać na upowszechnianie się wielu
poglądów, opinii i postaw wobec
wartości prorodzinych zarówno
w dużych, jak i w małych ośrodkach szkolnych. Przeprowadzone
badania pozwoliły też potwierdzić
niektóre stereotypowe wyobrażenia i opinie funkcjonujące w świadomości potocznej, np. w przedmiocie różnicującego wpływu autodeklaracji wiary i praktyk religijnych na uznawane wartości prorodzinne. W świetle wskaźników
empirycznych można wnosić, że
rodzina pozostaje względnie zwartą wspólnotą życia codziennego,
jednak tylko 1/3 część młodych
akceptuje rodzinę jako bezwzględnie najwyższą wśród wartości życiowych. Kariera zawodowa, gwarancje wolności i niezależności,
plany życiowe są traktowane jako
wartości konkurencyjne w stosunku do rodziny, co może stanowić
zapowiedź większych przeobrażeń
w systemie wartości prorodzinnych.
Rodzina oparta na prawnie zawartym małżeństwie zachowuje
swoją uprzywilejowaną pozycję.
Alternatywne formy życia rodzinnego i małżeńskiego są preferowane przez zdecydowaną mniejszość
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
badanej
młodzieży
szkolnej.
U części ludzi młodych wartości
prorodzinne nie są już jednak centralnym wyznacznikiem orientacji
życiowej. Oznacza to, że we
współczesnych społeczeństwach
pluralistycznych, także polskim,
zaznaczają się tendencje do przewartościowania wartości, wyrażające się w odchodzeniu od wartości powinnościowych (obowiązek)
do wartości samorozwojowych
(samorealizacja). W istocie, ewolucja od moralności nakazów i zakazów do moralności indywidualnych osądów, jest realnym faktem. Postsocjalistyczna transformacja systemowa zmiany te przyspieszyła.
Autor zastrzega, że socjologiczny portret współczesnej rodziny
polskiej przedstawiony w prezentowanej pracy nie jest pełny. Diagnozy dokonane na podstawie ankiet są czymś w rodzaju fotografii,
utrwalającej istniejący stan rzeczy.
Podkreśla, że system wartości prorodzinnych młodzieży podlega
ustawicznym zmianom, a ustalenia
dotyczące aksjologii prorodzinnej
należy traktować jako hipotetyczne. Oczywiście, można się zastanawiać, czy przedstawiony w tej
książce obraz jest pesymistyczny,
czy optymistyczny. Słusznie zauważa profesor Mariański, że wymienione kategorie są nieadekwatne, bo mają naturę bardziej emocjonalną niż poznawczą. Sugeruje,
że trzeba raczej szukać paramet-
KSIĄŻKI
rów, które pozwolą zdefiniować
stan i tendencje rozwojowe postaw i zachowań prorodzinnych,
a także określić, na ile ten rozwój
jest zbieżny lub rozbieżny z chrześcijańskim modelem małżeństwa
i rodziny.
Bez wątpienia łatwiej jest opisywać zmiany w świadomości prorodzinnej młodzieży w kategoriach „upadku” rodziny niż w ramach modelu nowych kształtów
i form życia rodzinnego. Cenne
jest to, że Autor ukazał nie tylko
elementy zmiany, ale i trwałości
oraz ciągłości rodziny, nowe sposoby wartościowania tego, co wiąże się z jej istotą. W ten sposób
otrzymaliśmy obraz realistyczny,
integralny, wolny od ryzykownych
proroctw i „przepowiedni”. Publikacja Janusza Mariańskiego jest
novum w literaturze przedmiotu,
a prezentowane w niej wyniki badań socjologicznych dają odmienne spojrzenie na nastawienie młodzieży do małżeństwa i rodziny.
Przemiany w świadomości
prorodzinnej, co mocno akcentuje
Autor, idą w kilku rozbieżnych
kierunkach. Z jednej strony zauważa się silne tendencje sekularyzacyjne i związane z indywidualizacją moralną, ale także przeciwstawne im tendencje reewangelizacyjne. Mieszają się pozytywne
i negatywne aspekty, zaznaczają
sprzeczne tendencje. W ten sposób w świadomości zbiorowej
młodych Polaków współistnieją
177
„stare” i „nowe” wartości. Radykalnego przełomu społeczno-moralnego w życiu rodzinnym dotąd nie
ma, bo to, co „stare” obowiązuje
w jeszcze wielu obszarach, zaś
„nowe” (moralność zsekularyzowana, ponowoczesna) zaczyna być
coraz bardziej widoczne. Nie grozi nam – przynajmniej w najbliższej przyszłości – jakaś katastrofa
w świecie wartości. Można raczej
mówić, zdaniem Autora, o swoistej ambiwalencji przemian wartości prorodzinnych, o szansach i ryzyku, stratach i zyskach, o poszerzającej się sferze przyzwolenia
społecznego na postawy i zachowania dezaprobowane w modelu
moralności głoszonej w Polsce
przez Kościół katolicki (zob. s.
485).
Ryzyko i szansa – tak określa
lubelski socjolog stan rodziny polskiej funkcjonującej w fazie przejściowej. Określenia w rodzaju
„śmierć rodziny”, „odchodzący
w przeszłość model życia”, jakkolwiek przesadnie negatywne, określają jednak kierunek niekorzystnych przemian. Należy je śledzić,
ale elementy ciągłości jeszcze
przeważają nad elementami zmiany. Przemiany transformacji systemowej, połączone z postmodernistycznymi, będą się utrwalać
i upodabniać nas do tych przemian, które dokonały się w Europie Zachodniej. Cenna jest w tej
perspektywie uwaga Autora, że
stan obecny rodziny – jakkolwiek
178
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
ma znaczenie dla przyszłości – nie
wyznacza jej w sposób deterministyczny (zob. s. 493).
Całokształt zmian, o których
mowa w tej publikacji, to ważne
wyzwanie dla Kościoła. Wielu
twierdzi, że jego stanowisko w
sprawach związanych z moralnością małżeńsko-rodzinną „kosztuje” go utratę znacznego zaufania
w wielu kręgach społecznych. Jednak Kościół niezmiennie naucza
i ostrzega, że człowiek „uwolniony” z więzi rodzinnych, społecznych i moralnych staje się ofiarą
nowej, niemarksistowskiej alienacji, jest narażony na różne formy
dehumanizacji wyrastającej z ducha neoliberalnego i modnego
dzisiaj relatywizmu, sceptycyzmu
i agnostycyzmu.
Ks. Józef Kupny –
ks. Stanisław Fel (red.),
o różnicach w poziomie życia ludności. Dziś sytuacja jest podobna
– piszą we wstępie do zbiorowego tomu Katolicka nauka społeczna. Podstawowe zagadnienia z życia gospodarczego jego redaktorzy:
ks. Józef Kupny i ks. Stanisław
Fel. Nasze społeczeństwo, głęboko doświadczone przez proces
transformacji i modernizacji gospodarki, staje się coraz bardziej
nieufne w stosunku do rozwiązań liberalnych. Stąd ponowne
zainteresowanie katolicką nauką
społeczną, która mimo iż nie proponuje żadnych konkretnych rozwiązań ekonomicznych, to jednak wskazuje na pewne zasady
etyczno-społeczne, będące warunkiem zbudowania prawdziwego ładu społeczno-gospodarczego
respektującego godność każdego
człowieka i łagodzącego w ten
sposób skutki transformacji ustrojowej.
Katolicka nauka
społeczna. Podstawowe
zagadnienia z życia
gospodarczego,
Księgarnia św. Jacka, Katowice 2003,
ss. 259
Zainteresowanie katolicką nauką społeczną, a nawet ponowne
jej „odkrycie” w Polsce lat 80.
wiązało się z potrzebą znalezienia
alternatywy dla absurdalnych rozwiązań gospodarki socjalistycznej, która w sposób ewidentny
nawet dla przypadkowego obserwatora przyczyniała się do powiększania luki cywilizacyjnej między nami a intensywnie rozwijającym się Zachodem i Dalekim
Wschodem, nie wspominając już
Edward Balawajder
KSIĄŻKI
Omawiane dzieło, zawierające
prace autorów polskich i zagranicznych, jest „próbą podręcznikowej prezentacji stanowiska katolickiej nauki społecznej w istotnych
kwestiach życia gospodarczego”
(s. 7). Próbą o tyle interesującą,
że odsłaniającą interdyscyplinarny
charakter tej nauki. Obok refleksji
etyczno-społecznej pojawiają się
tu wątki z zakresu ekonomii, historii gospodarczej, socjologii i prawa.
Dobór tematów ukazuje szeroką panoramę problematyki, którą zajmuje się katolicka nauka
społeczna: od historii gospodarczej XIX-wiecznej Europy, w której zrodziła się „kwestia społeczna”, po etyczno-społeczny wymiar
pracy ludzkiej, zjawisko bezrobocia i rolę związków zawodowych
we współczesnym życiu społeczno-gospodarczym; od przedsiębiorstwa jako wspólnoty osób po
ład własnościowy w społeczeństwie i etykę konsumpcji; od pojęcia
rynku i wolnej konkurencji po rolę
państwa w gospodarce i etyczny
wymiar podatków; od ekologicznej troski Kościoła po integralne
rozumienie rozwoju i etyczną ocenę zjawiska globalizacji.
Pierwszy rozdział omawianej
pozycji to studium ks. dr. Henryka Olszara Rozwój przemysłu
w XIX stuleciu i jego konsekwencje
dla Europy. Dla każdego, kto pragnie poznać genezę współczesnej
nauki społecznej Kościoła, temat
179
ten jest niezwykle istotny. Ukazuje bowiem szerszy kontekst ekonomiczny, polityczny, społeczny
i kulturowy, w którym pojawiła się
tzw. kwestia społeczna, będąca
przedmiotem refleksji oraz interwencji ze strony Kościoła. W XIX
w. postęp naukowo-techniczny
i niebywały rozwój przemysłu
sprawiły, że przeciętne warunki
życia ludzi uległy znacznej poprawie, o czym bardzo chętnie przypominają zwolennicy ekonomicznego liberalizmu. A jednak „dla
konkretnych rodzin wszystko to
oznaczało albo nieznane dotąd
bogactwo, albo rozpaczliwą biedę” (s. 24). Zaskakujące jest – pisze Autor – że już sam Adam
Smith w swych Badaniach nad naturą i przyczynami bogactwa narodów wyraźnie wskazał na nierówność startu i zmagań między robotnikami i przedsiębiorcami.
Z punktu widzenia katolickiej
nauki społecznej na zagadnienia
gospodarcze spogląda się przede
wszystkim przez pryzmat ludzkiej
pracy. Ks. dr Stanisław Fel w rozdziale pt. Społeczno-etyczny wymiar pracy ludzkiej wyczerpująco
omawia tę problematykę: od próby definicji pracy poprzez problem jej wartości po prawa człowieka pracy. Interesujący jest wątek
dotyczący zasady pierwszeństwa
pracy przed kapitałem, a w nim
porównanie ekonomicznej teorii
kapitału ludzkiego ze stanowiskiem katolickiej nauki społecznej.
180
Chociaż istnieje tu wiele punktów
stycznych, są też różnice. Z punktu widzenia chrześcijańskiego personalizmu nie da się zaakceptować ekonomicznej teorii zachowań ludzkich G. S. Beckera, bo
nie można całej motywacji ludzkich działań sprowadzić do czynników ekonomicznych.
Dzisiaj na problem pracy coraz częściej patrzy się od strony
jej deficytu, a więc bezrobocia.
W rozdziale pt. Bezrobocie jako
wyzwanie dla solidarności społecznej ks. dr Arkadiusz Wuwer próbuje zarówno opisać to coraz bardziej niepokojące zjawisko, jak
i wskazać na pewne sposoby jego
przezwyciężenia. Droga ku temu
prowadzi przez solidarne i gotowe
do poniesienia ofiar współdziałanie wszystkich ludzi w wypracowaniu odpowiednich programów
w sferze polityki gospodarczej
i społecznej, które stałyby się – jak
mówi Jan Paweł II – „namacalnym
wyrazem solidarności” (s. 75).
Niezbędne jest także odkrycie pełnego etosu pracy, a także ponowne odczytanie zakresu obowiązywalności prawa do pracy.
Kolejny rozdział książki poświęcony jest problematyce związków zawodowych. Dr Maria Mieczyńska-Kowalska przedstawia pełną ich charakterystykę zarówno
z punktu widzenia historycznego
rozwoju, jak i dzisiejszych wyzwań. Dla realizacji swych celów
w epoce globalizacji związki zawo-
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
dowe muszą dążyć do globalnego
zakresu swojego oddziaływania,
aby w sposób skuteczny bronić
interesów stowarzyszonych w nich
ludzi.
Z kolei ks. Józef Kupny w rozdziale zatytułowanym Przedsiębiorstwo wspólnotą osób pracujących
stawia bardzo interesujące pytanie, dlaczego katolicka nauka społeczna postuluje budowanie wspólnoty osób w przedsiębiorstwie
czy też zakładzie pracy, skoro
nadrzędny cel jego istnienia sytuuje się raczej w płaszczyźnie ekonomicznej. Odpowiedź jest bardzo prosta: taka organizacja
przedsiębiorstwa lepiej odpowiada
godności człowieka, lepiej sprzyja
jego rozwojowi, a także podnosi
efektywność pracy, co przekłada
się na jej wymiar ekonomiczny.
Jednym z zasadniczych tematów, którymi katolicka nauka społeczna zajmuje się w odniesieniu
do problematyki życia gospodarczego, jest problem własności. Ks.
dr Jerzy Gocko w rozdziale pt.
Porządek własności w kontekście
powszechnego przeznaczenia dóbr
wyjaśnia istotę stanowiska katolickiego w tej sprawie: „celem każdego porządku gospodarczego
musi być stworzenie takiego systemu, w którym człowiek pracujący stałby się podmiotem procesów
gospodarczych i jednocześnie miał
umożliwiony odpowiedni i sensowny sposób dostępu do zdobycia
i pomnażania własności” (s. 118).
KSIĄŻKI
181
Wielkie znaczenie, zwłaszcza
z dydaktycznego punktu widzenia,
mają kolejne rozdziały napisane
przez polskich autorów. Dr Jerzy
Michałowski wyjaśnia z ekonomicznego punktu widzenia istotę rynku i sposób funkcjonowania wolnej
konkurencji. Ks. prof. Janusz Mariański omawia problem ochrony
środowiska z punktu widzenia nauki społecznej Kościoła. Natomiast
ks. dr Ireneusz Stolarczyk przybliża
czytelnikowi personalistyczne ujęcie problematyki postępu i rozwoju
nawiązujące do idei integralnego
rozwoju człowieka.
Niewątpliwym walorem omawianego tomu jest obecność w
nim autorów zagranicznych, których spojrzenie na problematykę życia gospodarczego poszerza perspektywę badawczą o doświadczenia
innych krajów. Dr Karl-Georg Michel zastanawia się nad fenomenem
konsumpcjonizmu w dzisiejszym
świecie, prof. Lothar Roos nad rolą
państwa w gospodarce, prof. Joachim Wiemeyer nad etycznym aspektem ściągania i płacenia podatków
w państwie, a prof. Simona Beretta
poddaje etycznej ocenie zjawisko
współczesnej globalizacji w jej ekonomicznym wymiarze.
Omawiana książka stanowi
niewątpliwie wydarzenie na naszym rynku wydawniczym, w dalszym ciągu dość ubogim w dzieła
poświęcone tej problematyce. Z
całą pewnością będzie dobrze
przyjęta przez studentów z uwagi
na jej duże walory dydaktyczne
i staranne edytorstwo.
Antonio Rosmini,
nam początków jej istnienia jest
autorefleksja. Rozważaniom filozofów stale towarzyszy namysł nad
sensem, potrzebą i metodami samego filozofowania, który wydaje
się wpisany w strukturę filozofii.
Dlatego w tej właściwości można
upatrywać rysu decydującego
o specyfice nauk filozoficznych na
tle innych dyscyplin poznania.
Od czasów oświeceniowego
racjonalizmu samoświadomość filozoficzna nabrała szczególnych
treści. Wówczas bowiem wyraźnie
ukształtowało się przekonanie, że
Cele filozofii.
Teksty wprowadzające
w filozofię,
wybór, przekład, wprowadzenie,
przypisy Paweł Borkowski,
wstęp Krzysztof Wroczyński,
Fundacja „Lubelska Szkoła Filozofii
Chrześcijańskiej”,
Warszawa-Lublin 2004, ss. 112
Istotną cechą refleksji filozoficznej od najdawniejszych znanych
Zbigniew Borowik
182
filozofia jako autonomiczna dziedzina staje się niepotrzebna wobec imponującego rozwoju nauk
szczegółowych. Wielokroć podważano celowość prowadzenia filozoficznych rozważań, a nawet
uznawano je za jałowe i szkodliwe.
Czasem redukowano filozofię do
sumy tego, co wypracowują nauki
o przyrodzie. Liczne są próby wyrugowania filozofii poza obręb
wartościowej wiedzy ludzkiej, podejmowane przez myślicieli, którzy jak gdyby zapomnieli o stwierdzeniu Arystotelesa, że również
namysł nad tym, czy powinno się
filozofować, czy nie, jest już uprawianiem filozofii. Antyfilozoficzne
nastawienie obecne jest w kulturze po dziś dzień i widoczne jest
zarówno w formacji intelektualistów i uczonych, jak i w potocznej
opinii, znajdując wyraz w różnorodnych publikacjach i przekazach
massmedialnych.
Z tym większym uznaniem należy powitać na rynku wydawniczym pozycję, która stara się ukazać sens i potrzebę filozoficznych
dociekań. Pozycją taką jest książka Cele filozofii. Jest to wybór
pism z dzieła włoskiego myśliciela
Antonia Rosminiego pt. Introduzione alla filosofia [Wprowadzenie
do filozofii]. Należy podkreślić, że
książka nie jest antologią, lecz stanowi zbiór integralnych tekstów.
A. Rosmini powraca do korzeni filozofowania i odkrywa je
przed okiem współczesnego czytel-
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
nika, nierzadko obojętnego na zagadnienia podejmowane przez
„miłośników mądrości”. Sprawia
to, że jego myśli są nadal aktualne
i mogą żywo zainteresować każdego, kto stawia pytanie o sensowność uprawiania filozofii. Rosmini omawia zadania, jakie stoją
przed tymi, którzy oddają się filozofowaniu. Pokazuje potrzebę refleksji filozoficznej w życiu człowieka i jej istotne rysy, dzięki którym filozofia staje się tym, czym
w swej istocie być powinna – docieraniem do prawdy i jej przedstawianiem w usystematyzowanej
formie. Autor, co bardzo cenne,
pokazuje też rolę filozofii w całej
kulturze i jej wpływ na dziedziny
z pozoru jej obce, takie jak moralność, polityka, ustawodawstwo,
pedagogika, literatura, a nawet
medycyna. Podejmuje także trudne zagadnienie stosunku poznania
filozoficznego do teologii. W polu
zainteresowań badawczych Rosminiego znalazł się również problem programu studiów filozoficznych i podziału filozofii na dyscypliny przedmiotowe oraz ich
uszeregowania właściwego z punktu widzenia metodologii i dydaktyki akademickiej.
Powodem, dla którego Rosmini podjął się napisania Wprowadzenia do filozofii, była, jak sam to
ocenia, barbaryzacja kultury umysłowej i moralności, która w jego
czasach miała dojść już swego zenitu. Przyczyn tego stanu upatruje
KSIĄŻKI
w oświeceniowej nauce, a zwłaszcza oświeceniowej filozofii, która
odrzuciła wszelkie nadprzyrodzone racje ludzkiej egzystencji i w
ogóle świata (zob. ss. 52-53). Zepsucie moralne, nad którym ubolewał Rosmini, było jego zdaniem
efektem zepsucia umysłowego,
które dokonało się za sprawą filozofii, która popadła w przesąd sensualizmu. Z sensualizmem
szedł w parze, a zarazem go
wspierał, hedonizm i materializm
życiowy.
Rosmini wierzył, że odwrócić
to zgubne oddziaływanie nowożytnej nauki i filozofii może tylko
prawdziwa filozofia, która powoduje się szlachetnym umiłowaniem prawdy, i której to szlachetne umiłowanie prawdy rozciąga
się także na moralność. Pozytywna filozofia, która odsłania prawdziwy sens rzeczywistości, także
w jej wymiarze moralnym, jest najlepszą obroną przed błędami, znacznie lepszą aniżeli samo ich zwalczanie bez budowania pozytywnego systemu, zdolnego ująć i wyrazić w racjonalnych kategoriach
prawdę o świecie i człowieku.
Rosmini był do tego głęboko
przekonany z dwóch powodów:
raz dlatego, że wierzył, że filozofia
uprawiana uczciwie, tzn. mająca
na celu prawdę, w końcu do tej
Prawdy doprowadzi, a to musi
w efekcie przynieść szlachetny
owoc moralny w życiu ludzi, którzy jej się poświęcają; drugi raz
183
dlatego, że równie głęboko wierzył
w dzieło Opatrzności i w żywą
obecność Jezusa Chrystusa w społeczności ludzkiej. Ten drugi
aspekt ducha Rosminiego ujawnił
się zwłaszcza w jego działalności
społeczno-religijnej i w założonym
przezeń Instytucie Miłosierdzia,
ale był widoczny również w jego
twórczości filozoficznej. On sam
dał temu wyraz wielokrotnie. Wierzył, że nawet błędy rozsiewane
przez tych, których nazywał sofistami, tj. fałszywych filozofów (nie
powodujących się prawdą i nie
szukających jej), są dopuszczane
przez Opatrzność. Uważał, że błędy działają stymulująco na prawdziwych filozofów i zmuszają ich
do wznoszenia się na coraz wyższy
poziom umysłowy. Poza tym sądził, że upadek moralny ludzkości,
związany z popadnięciem w owe
błędy, doprowadza w końcu do
tego, że przynajmniej niektórym
ludziom, tym najwybitniejszym,
otwierają się oczy i dostrzegają
wreszcie cały fałsz i zło sofistyki.
To ich zmusza, by otrząsnęli się
z intelektualnego marazmu i stanęli w szranki z panoszącymi się
błędami. Rosmini przy tym przypomina, że ich zwycięstwo jest jednak uzależnione od Opatrzności.
To Opatrzność pozwala im zwyciężać, prowadząc ich umysły i serca (zob. ss. 32 i nn.).
Właściwością błędów, zdaniem Rosminiego, jest to, że stale
się odradzają na coraz wyższym
184
poziomie formalnym. Wprawdzie
przeważnie nic nowego nie wnoszą, ale z tej racji, że przebierają
się w coraz to nowe szaty, wyglądają, jakby mówiły coś nowego,
jakieś nieznane dotąd prawdy
o świecie i ludziach. W tym właśnie tkwi niebezpieczeństwo oświeceniowej sofistyki – głosi, że odkrywa nowe prawdy, gdy tymczasem powtarza stare przesądy, które, choć już dawno obalone, wracają w nowych szatach, mamiąc
ludzi rzekomą nowością. Właściwością prawdy jest natomiast to,
że jakby uśpiona chwilowym zwycięstwem nad błędem, zdaje się
wlec zawsze nieco w tyle za odradzającym się w nowej postaci
błędem. Stale go musi doganiać,
by, wspiąwszy się na jego poziom
formalny, obalić go stosownymi
argumentami. I w końcu go obala.
Ten proces, zdaniem Rosminiego,
toczy się nieustannie. Tak niejako
ustaliła to Opatrzność.
Zwalczanie błędów jest jednym z pierwszych zadań prawdziwego mędrca i dlatego winien on
ciągle się rozwijać. Ważniejszym
jest jednak budowanie pozytywnego systemu naukowego i filozoficznego, zdolnego wyrazić całą prawdę o świecie i człowieku. I to jest
właśnie drugim zadaniem mędrca
według Rosminiego (zob. ss. 44-46). System wiedzy ludzkiej „ułożonej i zorganizowanej naukowo”
Rosmini obrazuje za pomocą piramidy. Prawdy naukowe tworzą pi-
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
ramidę. Wyższe prawdy są ogólniejsze od tych niższych. Te niższe
wypływają niejako z tych wyższych. Na samym szczycie znajduje się najwyższa i najbardziej
ogólna, a zarazem najbardziej
podstawowa prawda, z której rodzą się kolejno wszystkie pozostałe. Nakreślony przez Rosminiego
system prawd (czy prawdy) odpowiada dokładnie systemowi racji
istniejących w świecie. One również tworzą coś w rodzaju piramidy. Najwyższą i ostateczną racją
jest Bóg. Można powiedzieć, że
„piramidalny” system wiedzy odzwierciedla niejako „piramidalny”
system racji (zob. ss. 47 i nn.).
Ani nauka nowożytna, ani filozofia, obie bazujące na sensualnym odbiorze świata, nie były
w stanie odkryć tych racji, które
miał na myśli Rosmini, a zwłaszcza
racji ostatecznej, czyli Boga. To
było powodem, że odrzuciły one
filozofię, która o tych racjach mówiła. Ponieważ ze wspomnianym
sensualizmem łączył się subiektywizm, nowożytność odrzuciła również filozofię moralną, która nie
dość, że o tej ostatecznej racji
mówiła, to jeszcze na niej opierała
cały porządek moralny. W konsekwencji odrzucona została klasyczna filozofia społeczna, która
również odwoływała się do ostatecznych prawd o człowieku i jego
powołaniu, i w tym kontekście
uczyła o sprawiedliwości społecznej. Jej miejsce zajęła zasada egoi-
KSIĄŻKI
zmu społecznego, ukrywająca się
pod mianem liberalizmu, która
siała spustoszenie nie tylko w
umysłach, lecz także w całych społecznościach, popychając ludzi,
nieświadomych istoty rzeczy, pod
despotyczną władzę wszechwładnych rządów, tworzonych przez
ludzi, którzy bez żadnych skrupułów wykorzystywali naiwność innych i ich naturalne pragnienie
sprawiedliwości i wolności (zob.
ss. 56-62).
Diagnoza sytuacji, w jakiej
znalazło się wiele społeczności
ówczesnej Europy, była chyba trafna. Ludzie woleli słuchać demagogów podających się za ich zbawców, którzy zgotowali im jarzmo,
jakiego ludzkość wcześniej nie
znała. Sam Rosmini inaczej zupełnie rozumie rolę rządu i sprawiedliwość: „[...] rządy nie mają i nie
mogą mieć innej powinności ani
władzy niż zapewnianie, by prawa
wszystkich (które nie są tworzone
przez rządy, jak obłąkańczo twierdzono): jednostek i wszelkich
uczciwych społeczności, były zabezpieczone w całej swej wartości
i przy jej zachowaniu były regulowane w sposobie realizacji tak,
aby nie wadząc sobie nawzajem,
nie umniejszając się jedne na korzyść drugich, współistniały, mogły
być urzeczywistniane, najswobodniej się rozwijały. Jest to jedyna
zasada zdolna wytworzyć zbawienną politykę, która uzdrowi schorzałe narody i wraz z nimi ocali
185
samą społeczność ludzką” (ss. 61-62).
W swej ocenie niektórych sytuacji społecznych i w ogóle w
swojej filozofii społecznej Rosmini jest ciągle aktualny. Zwłaszcza jego diagnoza procesów rewolucyjnych, jakie miały miejsce
w jego czasach, wydaje się trafna.
Podstawowym błędem nowożytnych idei społecznych jest to, jego
zdaniem, że nie uwzględniają one
Boga jako ostatecznej racji porządku moralnego, wskutek czego
popadły w przesąd nakazujący
szukać tych racji w samym społeczeństwie, tzw. w ludzie, co otworzyło wrota oszustom, a nawet
zbrodniarzom. Sam Rosmini
w swojej filozofii społecznej odwołuje się do idei Boga jako ostatecznej racji rzeczywistości, zarówno w jej porządku bytowym, jak
i moralnym. Według Rosminiego,
wszystkie nauki, nie tylko społeczne, winny odwoływać się do ostatecznych racji. Te racje są szczególnym przedmiotem filozofii. Jej
zadaniem jest odkrywanie i formułowanie zasad ujmujących właśnie owe ostateczne racje. Filozofia też winna stać się nauką fundamentalną względem wszystkich
pozostałych dziedzin ludzkiej wiedzy. Filozofia nowożytna, jego
zdaniem, do tej roli jednak nie
dorosła. Dlatego poddał ją druzgocącej krytyce, ale przede wszystkim sam rozpoczął dzieło budowania takiej filozofii, która byłaby
186
do tego zdolna. Zbudowanie takiej właśnie filozofii uznał za swoje trzecie zadanie.
Trzy przedstawione zadania
nie wyczerpują powodów, dla
których Rosmini podjął się dzieła napisania wszystkich swoich
prac. Czwartym powodem była
wiara Rosminiego, że Ewangelia
jest źródłem najważniejszej prawdy o człowieku i Bogu, a nadto, że
religia nie ogranicza rozumu, a nawet go uszlachetnia i uwrażliwia
na prawdę. Dlatego jej świadectwo powinno być uwzględnione
w twórczości filozoficznej. Równie
ważne było dlań to, by samej teologii ofiarować doskonały instrument w postaci szlachetnej filozofii, zdolnej kształtować nie tylko
właściwe rozumienie rzeczywistości w świetle ostatecznych racji,
lecz również – samą ludzką myśl.
Odkrywając wspomniane wyżej
racje rzeczywistości, filozofia odkrywa również pryncypia i prawidła myślenia. Tym samym je usprawnia i uposaża w stosowne instrumentarium, głównie w zakresie logicznego wnioskowania i metod
pracy naukowej. Ponadto filozofia
wraz z systemem, w którym podaje swoje rozumienie rzeczywistości, dostarcza stosownych kategorii, w których ujmuje najważniejsze swoje zagadnienia, a które
mogą być wykorzystane także
przez inne dyscypliny, w tym
przez teologię. Z tych względów
teologowie mogą odnieść rozmai-
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
te korzyści ze studium tak rozumianej filozofii, i to zarówno
w pracy naukowo-badawczej, jak
w naukowym wykładzie prawd
teologicznych. Tak wspomagana przez filozofię teologia przyjmie postać naukowego systemu
doskonale uzupełniającego cały
gmach ludzkiej wiedzy o prawdy
nadprzyrodzone. Rosmini podaje
współczesnym sobie teologom za
przykład starożytnych Ojców Kościoła i średniowiecznych uczonych
chrześcijańskich, którzy potrafili
uzgodnić myśl starożytnych filozofów z przesłaniem chrześcijańskiej
wiary i z samą teologią. Jego zdaniem brak takiej filozofii w czasach mu współczesnych był przyczyną słabości ówczesnej teologii.
Dlatego apeluje również do teologów, by wsparli wysiłek zmierzający do zbudowania postulowanego
przez niego systemu filozoficznego (zob. ss. 68-72).
Jak należy prowadzić studia filozoficzne, by mogły spełnić pokładane w nich nadzieje, pokazuje
Rosmini w piśmie, które zatytułował właśnie: Jak należy prowadzić
studia filozoficzne. Zaczyna od
stwierdzenia, które mogłoby być
uznane za motto całej jego twórczości filozoficznej: „Filozofia,
która by nie zmierzała do poprawy
człowieka, jest próżna” (s. 73). By
jednak filozofia rzeczywiście mogła wykonać to zadanie, filozof ją
uprawiający i tworzący musi zdawać sobie sprawę z jej ograniczeń.
KSIĄŻKI
Rzecz w tym, że racjonalna filozofia nie jest w stanie sama wychować człowieka, dlatego właśnie, że
odwołuje się do intelektu, a nie do
woli, a tym samym nie kształtuje
tejże woli, a tylko intelekt. Intelekt, nawet najlepiej wykształcony,
nie poprowadzi człowieka ku temu, co się nazywa cnotą. Potrzebna jest jeszcze praca wychowawcza, która opierałaby się na ćwiczeniu woli w spełnianiu dobrych
czynów i kształtowaniu w ten sposób stosownych nawyków. Te dwa
działania razem: kształcenie umysłu i kształcenie woli, doprowadzą
dopiero do wychowania szlachetnej osobowości człowieka, którą
buduje zarówno szlachetny umysł,
rozumiejący sens ludzkiej egzystencji, jak i szlachetna wola, zdolna skłonić człowieka do szlachetnych czynów.
Rosmini zauważył, że filozofia
starożytna łączyła w sobie oba te
działania, tzn. kształtowanie woli
i kształtowanie umysłu. W obu
tych działaniach spełniało się to,
co mieściło się w greckim pojęciu
filozofii rozumianej jako „poznanie i umiłowanie mądrości”. Starożytna filozofia wyrażała się nie
tylko określoną formacją umysłową, lecz również stosowną, skorelowaną z tą pierwszą, formacją
moralną. Niestety późniejsza praktyka – pisze Rosmini – zawęziła
pojęcie filozofii do pracy wyłącznie intelektualnej. I to zubożyło jej
oddziaływanie na człowieka, ogra-
187
niczone teraz wyłącznie do umysłu
(zob. s. 74).
Filozofia ogranicza się do porządku naturalnego i w tym zakresie oświeca ludzki rozum. Jednak egzystencja człowieka nie
ogranicza się do porządku naturalnego. Posiada jeszcze wymiar
nadprzyrodzony. W tym nadprzyrodzonym wymiarze filozofię uzupełnia religia. Rosmini ma na myśli religię katolicką. Religia katolicka z jej przesłaniem, którym jest
słowo Chrystusa, „przenosi człowieka w porządek nadprzyrodzony, w sferę całkowicie boską
i w ten sposób doprowadza go do
doskonałości” (s. 75). Rosmini
precyzuje, że porządek naturalny
– to ten wymiar ludzkiej egzystencji, który poznaje i w którym rozwija swoją aktywność ludzki intelekt, natomiast porządek nadprzyrodzony – to obszar, w którym działa wiara i łaska. Jest jednak coś, co łączy oba te porządki,
co jest im wspólne. Tym czymś
jest Prawda. Prawda bowiem jest
zasadą zarówno filozofii, której
domeną jest porządek naturalny,
jak i zasadą religii, czyli porządku
wiary i łaski. W filozofii jednak
Prawda jawi się jako pewna intelektualna idea, podczas gdy
w religii (Chrystusa) objawia się
ona w swojej własnej, boskiej postaci – jako osoba, jako Bóg (zob.
ss. 76 i nn.).
Zbieżność filozofii i religii katolickiej polega zatem na tym, że
188
obie wskazują tę samą Prawdę,
tyle że ta pierwsza – w sposób
niedoskonały, a druga – w sposób
doskonały. To, co filozofia chwyta
jako ideę, wiara objawiona i łaska
pokazują jako realny i doskonały
Byt osobowy, który jest Bogiem.
Pomimo całej tej niedoskonałości,
prawda ujawniona za sprawą filozofii jest jednak odbiciem tej Prawdy, którą jest sam Bóg. Tym
samym światło naturalne ludzkiego rozumu w jakiś sposób, choć
jeszcze niedoskonały, uczestniczy
w Słowie Bożym. Okazało się
więc, że filozofia jest wobec wiary
czymś, co można uznać za praeparatio evangelica.
Rosmini zauważa przy tym
wszystkim, że filozofia, jeśli rzeczywiście ma spełnić swoją misję
prowadzenia człowieka do prawdy, musi kierować się miłością tejże prawdy, i to prawdy całej, we
wszystkich jej częściach. Na to
ostatnie Rosmini kładzie szczególny nacisk – prawda, jeśli ma przyczynić się do poprawy człowieka,
musi być rozpoznana i przyjęta
w całej swojej pełni. To stwierdzenie stanowi dla Rosminiego
punkt wyjścia do dalszych rozważań na temat prawdy i jej form
pierwotnych.
SPOŁECZEŃSTWO 14 (2004) nr 1
Język, jakim dokonano przekładu książki, nie budzi zastrzeżeń.
Teksty Rosminiego tłumacz poprzedził swoim wprowadzeniem, w którym omawia: charakter i historię
zamieszczonych pism, ich miejsce
w całokształcie piśmiennictwa filozoficznego włoskiego autora oraz
kryteria, którymi kierował się w pracy nad przekładem. Obszerne przypisy zawierają wyjaśnienia szczegółów z tekstu Rosminiego, które są
przeważnie nieznane czytelnikowi
polskiemu. Całość tekstów poprzedzona jest wstępem dra K. Wroczyńskiego z KUL, który interpretuje myśl Rosminiego, konfrontując ją
z tradycją filozofii klasycznej.
Postać i filozofia Antonia Rosminiego jest w Polsce mało znana,
a jest ze wszech miar interesująca.
Etienne Gilson napisał o Rosminim, że „był autentycznym filozofem, obdarzonym niezwykłymi
zdolnościami intelektualnymi i literackimi”. Przedstawiona książka
jest trzecią pozycją Rosminiego,
jaka ukazuje się w języku polskim.
Ze względów, które wskazano powyżej, jest to pozycja warta polecenia współczesnemu czytelnikowi polskiemu.
Kazimierz Pawłowski