Res Sacra Miser Nr 17 (marzec 2013)
Transkrypt
Res Sacra Miser Nr 17 (marzec 2013)
www.warszawa.caritas.pl Nr 17 - marzec 2013 ISSN 2081-5794 RES SACRA MISER Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej Mateusz i Maciek - uskrzydlone talenty Fot. Jakub Lipski str. 4-5 Sznurek - historia bardzo osobista str. 12-15 – Organizacja Caritas ma kilkudziesięcioletnią, przedwojenną tradycję – Caritas Archidiecezji Warszawskiej w obecnym kształcie działa na terenie lewobrzeżnej Warszawy od 1989 roku – Wspieramy codziennie ponad tysiąc osób potrzebujących – chorych, bezdomnych oraz dzieci z trudnych środowisk – świadczymy pomoc każdemu, kto się do nas zgłosi - bez względu na wyznanie, przekonania, rasę czy narodowość – Posiadamy status organizacji pożytku publicznego, a nasze finanse są jawne i podlegają badaniu przez niezależnego audytora oraz instytucje dotujące Nasze placówki w liczbach każdego dnia: • Zakład opiekuńczo – leczniczy oraz hospicjum stacjonarne – 150 pacjentów • Hospicjum domowe – 80 pacjentów oraz ich bliscy • Pielęgniarska opieka długoterminowa – 100 pacjentów • 3 schroniska – 300 bezdomnych • Łaźnia - 40 korzystających • 2 jadłodajnie – 400 posiłków • 5 świetlic socjoterapeutycznych – 125 dzieci Ponadto: • 80 dzieci objętych pomocą w ramach programu Skrzydła • 1200 dzieci objętych akcją kolonijną DZIAŁA JĄC WSPÓLNIE MOŻEMY WIĘCEJ! Caritas Archidiecezji Warszawskiej Ul. Krakowskie Przedmieście 62 00 – 322 Warszawa tel., fax: 22 828 18 15, e – mail: [email protected] Konto: 1% dla Caritas AW Bank PKO S.A. 11 1240 1066 1111 0000 0006 0962 KRS 0000225750 PIEROGARNIA ul. Bednarska 28/30 czynna: 12.00 - 20.00 rezerwacja - tel. 22/828 03 92 Dania kuchni polskiej - smacznie, niedrogo, klimatycznie Zapraszamy! do czytelników Z Caritas Archidiecezji Warszawskiej możesz pomóc więcej... Biblijny prorok Daniel przypomina ciągle aktualne wezwanie: „…okup swe grzechy uczynkami sprawiedliwymi, a swoje nieprawości miłosierdziem nad ubogimi; może wtedy Pan odpuści twoje grzechy” (por. Dn 4,24 b). Od ponad dwudziestu lat Caritas Archidiecezji Warszawskiej prowadzi i koordynuje konkretne dzieła miłosierdzia skierowane do ludzi ciężko i przewlekle chorych, bezdomnych oraz dzieci. Mimo rozwoju medycyny i wzrostu poziomu życia nie maleje liczba chorych onkologicznie, szpitale wypisują pacjentów po zawałach, udarach i innych uszkodzeniach neurologicznych, których dalsze leczenie trwa bardzo długo i jest kosztowne. Dlatego stworzyliśmy realne możliwości, aby takich pacjentów dalej w naszych placówkach leczyć lub kontynuować proces leczenia w domu przy znacznym udziale rodziny w tzw. opiece domowej tj. w hospicjum domowym lub pielęgniarskiej opiece długoterminowej. Tym pacjentom wypożyczamy nieodpłatnie łóżka, materace przeciwodleżynowe oraz inny stosowny sprzęt medyczny i rehabilitacyjny. W hospicjum domowym leczymy chorych onkologicznie, znajdujących się w domach pod opieką rodziny na terenie powiatów: grójeckiego, grodziskiego, pruszkowskiego, piaseczyńskiego i warszawsko- zachodniego. Nasz wyspecjalizowany personel medyczny: lekarze, pielęgniarki, psycholodzy, rehabilitanci dojeżdżają do domu pacjenta. Pomoc świadczymy z naszych Ośrodków Działalności Leczniczej w Grójcu, Błoniu, Piasecznie i Raszynie. W Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu 62 w Ośrodku Działalności Leczniczej (placówka stacjonarna) leczymy 149 pacjentów. Łącznie, codziennie w domach i w placówce stacjonarnej zapewniamy opiekę medyczną ponad 300 pacjentom. Drugim filarem naszej troski o człowieka są osoby bezdomne. W schroniskach dla bezdomnych przy ul. Żytniej 1A i ul. Wolskiej 172 oraz poza Warszawą w Pieńkach Zarębskich (gmina Żabia Wola) łącznie dajemy schronienie 270 osobom, w tym 60 kobietom oraz 100 chorym mężczyznom. Osoby, które utraciły pracę, mieszkanie, rodzinne gniazdo szukają pomocy w naszych placówkach. Pracownicy socjalni, psycholodzy, terapeuci i pracownicy administracji starają się pomóc każdemu indywidualnie uporządkować swoje poplątane życie. Czas terapii i porządkowania życiowych dróg jest czasami długi i wymaga zaangażowania nie tylko samego zainteresowanego, ale również wielu urzędów administracji samorządowej. Każdego roku dajemy możliwość godnego życia około tysiącu osobom. Z łaźni w ciągu roku korzysta ok. 8000 osób, codziennie na ciepłe posiłki przychodzi ok. 400 osób. Żywność, możliwość kąpieli i czysta odzież dają wielu osobom poczucie bezpieczeństwa. Zimą przygotowujemy ciepłe posiłki, które Straż Miejska rozwozi ludziom mieszkającym w pustostanach, na działkach, w kanałach i na klatkach schodowych. Dajemy również możliwość noclegu osobom zagrożonym pozostaniem na mrozie. Dzięki naszej kompleksowej pomocy każdego roku ponad 20 osób z naszych schronisk otrzymuje mieszkania socjalne i wychodzi z koszmaru bezdomności. Trzecim obszarem pomocy w Caritas AW są dzieci z rodzin potrzebujących pomocy. Prowadzimy pięć ośrodków wsparcia dziennego na terenie dzielnic: Ochota, Ursynów i Wola. Po zajęciach szkolnych dzieci w naszych świetlicach pod kierunkiem wyspecjalizowanego personelu odrabiają lekcje, wyrównują zaległości w nauce, podejmuję terapię z psychologiem, socjoterapeutą, logopedą i wspólnie z rodzicami odbudowują relacje rodzinne. Ponad 80 dzieci wspieramy w programie stypendialnym „Skrzydła” oraz ponad 1200 dzieci rocznie wyjeżdża na zorganizowany przez nas wypoczynek letni w górach, nad morzem i na Mazurach. Rozwijamy dziecięce talenty, pomagamy całym rodzinom sprostać niełatwym wyzwaniom wychowawczym i ekonomicznym. Ponadto codziennie pomagamy pojedynczym osobom - wykupujemy leki w aptece, przekazujemy żywność z programu PEAD, niekiedy dofinansujemy kosztowne turnusy rehabilitacyjne czy indywidualne leczenie. Codzienne potrzeby, prośby, telefony, pytania, podania obrazują ogrom ludzkich potrzeb. W Polsce wiele organizacji pozarządowych spieszy z pomocą ludziom biednym i potrzebującym. Wśród tych organizacji jest również Caritas AW. Nasza pomoc jest możliwa dzięki środkom pozyskanym z Mazowieckiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, z Biura Polityki i Projektów Miasta st. Warszawy, z budżetów dzielnic i gmin, z Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego i Urzędu Marszałkowskiego. Do tych środków dołączają indywidualni darczyńcy i sponsorzy oraz wszyscy podatnicy odpisujący 1% podatku dochodowego. Szanowni Państwo, drodzy Wolontariusze i Darczyńcy! Potrzeb osób chorych, samotnych, bezdomnych, bezrobotnych jest wiele, ale natychmiast należy dodać, że osób rozumiejących te potrzeby i zarazem gotowych im pomóc jest jeszcze więcej. Za każdy dar ludzkiej wrażliwości i życzliwości serdecznie dziękujemy w imieniu osób chorych, bezdomnych i potrzebujących oraz zdolnych dzieci, beneficjentów programu „Skrzydła”. Szczególne podziękowanie na łamach naszego biuletynu składam wszystkim pracownikom za codzienny trud i pełną odpowiedzialności postawę. Dzięki dobremu i profesjonalnemu zaangażowaniu naszej kadry oraz życzliwości darczyńców, sponsorów i wolontariuszy możemy pomagać ludziom i stawać się każdego dnia promotorami dobra oraz uśmiechu. ks. Zbigniew Zembrzuski Dyrektor Caritas Archidiecezji Warszawskiej RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 3 Dzieci Mateusz i Maciek – uskrzydlone talenty Mateusz i Maciek z pomocy Caritas Archidiecezji Warszawskiej korzystają właściwie przez przypadek. Rodzice chłopców przez wiele lat sami pomagali innym i sytuacja, w której to oni potrzebują wsparcia jest dla nich mało komfortowa. Wstydzili się po prostu przyjść do Caritas i prosić o pomoc. To babcia chłopców dowiedziała się o programie „Skrzydła” i postanowiła swoich niezwykle utalentowanych wnuków za pośrednictwem Caritas wysłać na kolonie muzyczne. I to był strzał w dziesiątkę! Chłopcy mieli okazję odpocząć poza Warszawą – były to ich pierwsze wakacje od trzech lat - i dodatkowo szlifować swój warsztat muzyczny w grupie takich samych zapaleńców jak oni. Mateusz – co mam wybrać?.. Maciek – liczy się tylko muzyka Mateusz ma 12 lat i chodzi do piątej klasy dziennej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Karola Szymanowskiego w Warszawie. Gra na skrzypcach i dodatkowo od roku na fortepianie. Poza przedmiotami, które mają w szkole wszyscy jego rówieśnicy, ma jeszcze kształcenie słuchu, chór, literaturę muzyczną, rytmikę i wiele innych. Ale muzyka to nie jedyna jego pasja. Od roku chodzi na zajęcia sportowe i trenuje szermierkę w Akademii Wychowania Fizycznego. Na nudę nie narzeka. Czasu na siedzenie przy komputerze nie ma, bo swoje zajęcia często kończy dopiero późnym popołudniem albo nawet wieczorem. Ma już swoje pierwsze sportowe sukcesy – we florecie w swojej grupie wiekowej zajął ostatnio trzecie miejsce w zawodach ogólnopolskich. A zaczęło się tak niewinnie od zabawy w muszkieterów z kolegami… Maciek ma 15 lat. Tak śmiało jak brat nie opowiada o swojej największej pasji - muzyce i sukcesach. Raczej milczy, tajemniczo się uśmiecha i daje się wygadać rodzicom. Chodzi w tej chwili do drugiej klasy Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II st. im. Zenona Brzewskiego w Warszawie, zwanej też Akademią Talentów i gra na skrzypcach. Mateusz powoli z rodzicami zaczyna się zastanawiać, co wybrać – skrzypce, na których gra od pięciu lat czy floret, z którym się tak mocno związał zaledwie rok temu. Kiedy pan od skrzypiec go chwali, jest przekonany, że zostanie muzykiem, a kiedy pojawiają się sukcesy sportowe, zastanawia się, czy za rok nie przenieść się do jakiejś szkoły sportowej. Ale na razie na pierwszym miejscu są skrzypce. Na pytanie, czy nie jest czasem zmęczony i nie tęskni za popołudniami spędzonymi na wygłupach z kolegami, odpowiada – „Czasem taaak…”, ale jakoś tak bez przekonania. W soboty biegnie na zebrania ministrantów i zajęcia plastyczne. Czy ma jakąś przysłowiową piętę Achillesową, jakieś trudności? Czy jest w ogóle coś, co mu nie wychodzi? Uff… jednak jest – angielski. Ostatnio dostał kilka jedynek. Ale zaczął chodzić na dodatkowe zajęcia do szkoły językowej, finansowane ze środków programu „Skrzydła” i pewnie będzie lepiej. Musi być! Maciek i Mateusz muzykują w domu W koncercie, który odbył się 7 lutego 2013r. pod hasłem „Dodajemy Skrzydeł” (więcej w „Wydarzeniach” na str. 16) gościnnie wziął udział bohater artykułu – Maciek Onuch. 4 RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej dzieci Wcześniej skończył z wyróżnieniem Szkołę Muzyczną I st. im. Karola Szymanowskiego. Dylematu - co wybrać? - nie ma. Dla niego liczy się tylko muzyka. Ze szkoły wraca czasami o dwudziestej, ale, przynajmniej oficjalnie, nie narzeka. Na konkretne pytanie o nagrody i wygrane w konkursach muzycznych, konkretnie odpowiada: jeszcze w szkole podstawowej zdobył pierwsze miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Skrzypcowym „Janko Muzykant” w Sochaczewie, pierwsze miejsce w Ogólnopolskim Przesłuchaniu Uczniów Szkół Muzycznych I st. w Żyrardowie, niedawno jako jedyny uczestnik z Polski znalazł się w finale Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego w Stalowej Woli. Poznał ukraińskiego wirtuoza skrzypiec – Vadima Brodskiego, który rekomendował go przy zdawaniu egzaminów do Akademii Talentów. Czy można coś jeszcze dodać? Rodzina państwa Onuchów w komplecie Na pytanie, po kim chłopcy odziedziczyli talent muzyczny, rodzice zarzekają się, że na pewno nie po nich. Jednak po dłuższej rozmowie okazuje się, ze pani Małgosia – mama Maćka i Mateusza śpiewała w znanym kiedyś zespole „Gawęda”, a ich tata skończył podstawową szkołę muzyczną w klasie fortepianu. W okresie Świat Bożego Narodzenia, bo wtedy tylko jest czas, wspólnie muzykują. Wszyscy to znaczy ich cała ośmioosobowa rodzina, bo Mateusz i Maciek mają jeszcze trzy siostry. No i jest jeszcze ich mała siostrzenica Oliwka, której najlepiej wychodzi gra na bębenku. zdiagnozowano stwardnienie rozsiane. Początek choroby nie zapowiadał tego, co w krótkim czasie miało nadejść. Magda studiowała, miała chłopaka, potem męża. Kiedy zaszła w ciążę w ciągu trzech miesięcy wystąpiło pięć rzutów choroby. Magda przestała chodzić, widzieć, mówić, jeść. Lekarze stwierdzili, że nie ma już dla niej ratunku. Dodatkowo panu Andrzejowi zaczęła podupadać firma, żona musiała zrezygnować z pracy i zaczęły się dramatyczne problemy finansowe. Nie wiem, jak to przeżyłam – wspomina pani Małgorzata – ból, lęk, gniew, pytanie – dlaczego nas to spotkało? Ale stał się cud – córka karmiona przez sondę, oddychająca za pomocą specjalnej aparatury, wydała na świat dziecko. To jest dar od Boga. Mała Oliwka urodziła się po to, żeby swoją mamę postawić na nogi i wspierać w najtrudniejszych chwilach. W życiu jest różnie… Postscriptum Cudowne dzieci to największa radość państwa Onuchów. Ale życie ich nie oszczędza – kilka lat temu u najstarszej córki Magda od trzech lat nie chodzi. Wymaga całodobowej opieki swojej mamy. Ale już siedzi, rozmawia i co najważniejsze – może Muzykująca rodzina przytulić swoją dwuletnią córeczkę. Panu Andrzejowi firma zaczyna działać lepiej, choć trudno jest mówić o sukcesie. Najważniejsze, że ciągle spotykają dobrych ludzi, którzy są gotowi w każdej chwili im pomóc. Pomaga najbliższa parafia, Caritas w Warszawie i Bóg. Wiara daje im siłę, choć nie ukrywają, że mają chwilę zwątpienia. Był czas, że powodziło nam się bardzo dobrze i czas, kiedy było naprawdę źle. Teraz jesteśmy gdzieś pośrodku. Najważniejsze, że nie tracimy wiary – podsumowuje pan Andrzej – no i mamy takie wspaniałe dzieci. Agata Jabłonowska – Turkiewicz Caritas Archidiecezji Warszawskiej na terenie lewobrzeżnej Warszawy program „Skrzydła” prowadzi od 5 lat. Dotychczas objętych pomocą zostało około 300 dzieci. Należą też do nich Maciek i Mateusz, którzy w ramach programu jeżdżą na kolonie muzyczne i zimowiska, Maciek ma opłacane obiady w szkole, a Mateusz dodatkowe lekcje języka angielskiego. Pragniemy gorąco podziękować „Oddziałowi Zamkniętemu”, w szczególności Wojtkowi Pogorzelskiemu oraz Czarkowi Zybale Strzeleckiemu za umożliwienie występu Maćkowi z zespołem oraz serdeczność, jaką okazali chłopcu. RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 5 Dzieci Letnia przygoda z Caritas Archidiecezji Warszawskiej Wakacje to okres, kiedy dzieci odpoczywają po długiej i wytężonej pracy związanej z obowiązkami szkolnymi. Nie każde z nich ma jednak okazję na przynajmniej tygodniowy wyjazd poza miejsce swojego zamieszkania. Według badań CBOS z 2012r. blisko 50% dzieci nie miało możliwości wyjazdu na letni wypoczynek poza domem. Z roku na rok wzrasta też odsetek młodzieży (zwłaszcza licealnej) podejmującej w okresie letnim pracę zarobkową. Tymczasem psychologowie twierdzą, że prawdziwie regenerować siły można w nowym miejscu i otoczeniu społecznym, najlepiej w bliskim kontakcie z przyrodą. Caritas Archidiecezji Warszawskiej, głównie z myślą o dzieciach, których rodziców nie stać na sfinansowanie letniego wypoczynku swoich pociech, co roku organizuje kolonie letnie w Nowej Kaletce, Bocheńcu, Mikoszewie oraz Murzasichlu. Każdy turnus stawia przed dziećmi określone zadania, ukierunkowane na rozwijanie i doskonalenie ich umiejętności. Koloniści rozwijają zatem swoje 6 RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 talenty w kierunkach: plastycznym, muzycznym, sportowym bądź tanecznym. Uczestnikami organizowanego przez nas wypoczynku są dzieci z różnych rodzin - zarówno dobrze prosperujących finansowo (te pokrywają koszt pobytu dziecka w całości lub częściowo) oraz rodzin ubogich (są zwolnione z opłat). Od kilku lat wyjeżdżamy na kolonie do Nowej Kaletki. Są to turnusy wyjątkowe. Ich uczestnikami są dzieci uzdolnione muzycznie, które w ciągu roku uczą się w szkołach publicznych, uczęszczając jednocześnie do szkół lub ognisk muzycznych. Dzieci na wyjazd zabierają swoje instrumenty, na których grają pod okiem wykwalifikowanych instruktorów. Dzieci wykorzystują każdą chwilę, aby móc udoskonalać swoje umiejętności - grają na schodach ośrodka, trawniku, pomoście. Nikt ich nie zmusza Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej dzieci - same chcą. Młodsi podpatrują starszych, starsi korzystają z porad instruktorów. Muzykowanie pomaga im nawiązywać nowe znajomości, zawierać przyjaźnie, uciec od problemów dnia codziennego, zapomnieć o kłopotach. Potrafią dostosować się do pracy w zespołach. Efektem tego są występy grup na uroczystym koncercie finałowym, kończącym turnus muzyczny. Gdzie słyszysz śpiew, tam śmiało wstąp, Tam dobre serca mają. Bo ludzie źli, Ach, wierzaj mi, ci nigdy nie śpiewają. (Johann Wolfgang Goethe) Wszystkie dzieci, oprócz codziennej pracy, w poszukiwaniu muzyki jeżdżą na wycieczki całodniowe. Muzyka rozbrzmiewa przecież zarówno w pobliskim jeziorze, na pokazie w planetarium, w Aquaparku jak i w parku dzikich zwierząt. To, co dzieci obserwują, ich wrażenia z miejsc i spotkań odnajduje swoje odzwierciedlenie w komponowanych przez nie na koloniach piosenkach. Co roku program kolonii jest poszerzany. W zeszłym roku, oprócz gry na instrumentach, dzieci ćwiczyły śpiew. Już od samego początku wszędzie słychać było nucenie repertuaru przez naszych kolonijnych wokalistów. Od kilku lat uczestniczymy w prowadzeniu kolonii i widzimy, że dzieci nie czują się zniechęcone dodatkowymi zajęciami, wręcz przeciwnie – wyjeżdżają z nami kilkakrotnie, zapraszają swoich kolegów i koleżanki, dzwonią z pytaniem o wyjazd już w marcu. Z chęcią przyjeżdżają do tego miejsca, które kształci dobro i serce. Organizowane przez Caritas AW kolonie, z punktu widzenia nas – wychowawców, to przede wszystkim próba otworzenia serc na potrzeby i oczekiwania naszych podopiecznych. Danie im dodatkowej szansy na rozwijanie talentów, otworzenie ich na otaczający świat i zachęcanie do wyjścia z własnej „skorupki”, wyrabianie umiejętności słuchania innych i nauka pracy w zespole. Zamiast oczami patrzymy na naszych wychowanków sercem, staramy się ich słuchać. Towarzyszy nam przesłanie „Miej serce i patrzaj w serce”. Tak często powtarzane, ale mało rozumiane przez dorosłych. Dzieci często nie potrafią nazwać swoich emocji słowami. Uczestnicy naszych kolonii wyrażają je poprzez muzykę. W ten sposób komunikują nam swoje smutki, radości, pragnienia i tęsknoty. Katarzyna Mściwujewska, Natalia Gosławska Zdjęcia uczestników kolonii podczas koncertu finałowego Caritas Archidiecezji Warszawskiej co roku organizuje wypoczynek letni dla blisko 1200 dzieci. Osoby zainteresowane organizowanymi przez naszą organizację koloniami prosimy o kontakt telefoniczny: 22/828 18 15, w. 294 RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 7 Dzieci Ruszyło nowe Szkolne Koło Caritas Inicjatywa trojga nauczycieli wsparta przekonaniem, że współczesna młodzież potrafi się, mimo wszystko, bezinteresownie jednoczyć, sprawiły, że na archidiecezjalnej mapie Szkolnych Kół Caritas pojawił się, 27 września 2012 r., nowy punkt- SKC przy Zespole Szkół HotelarskoTurystyczno-Gastronomicznych nr 1 w Warszawie. Jest to pierwsza organizacja charytatywna działająca w tej placówce. Z potrzeby duszy i serca… Podobno życie to zbiór miejsc i ludzi, którzy nadają sens czasom, w których żyjemy. Czasom tak bardzo przecież potrzebującym miłości i wzajemnej, ludzkiej pomocy. Dlatego też dla tych, którzy nie tracą nadziei, że może być na świecie lepiej, pomysł założenia SKC okazał się strzałem w dziesiątkę. W trakcie spontanicznego spotkania założycielskiego siedmioro uczniów określiło cel swojej działalności. Chcą pomagać każdemu potrzebującemu - kolegom i koleżankom ze szkoły, klasy, ławki, ale także rodakom zza granicy. Najważniejsze, że chcą… Pomagać Ukrainie Działające od kilku miesięcy Koło ma już za sobą pierwsze sukcesy. Członkowie SKC zebrali znaczące ilości używanej odzieży, przyborów szkolnych oraz żywności, które zostały przekazane ich rówieśnikom uczęszczającym do polskiej szkoły na Ukrainie. Wolontariusze żywo zainteresowali się pomocą „bliskim na odległość”. Brali udział w segregacji darów i ich pakowaniu. Szczególnie wyróżniali się uczniowie klasy II ah z wychowawcą, panią Jolantą Kiturą oraz III ah, której opiekunką jest pani Henryka Stępniak. Pakunki zostały przekazane przez nauczycieli do siedziby Caritas warszawskiej, a stamtąd trafiły do potrzebujących na Ukrainie. Z kolędą do nieobecnych… Kolejnym etapem rozwoju działalności Koła była szkolna Wigilia. Członkowie SKC wraz z Samorządem Szkolnym wystawili 8 RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 O wielkiej roli kochającej się rodziny traktowała tegoroczna pasterka wystawiona przez członków SKC oraz SU. pastorałkę dla emerytowanych nauczycieli. Zasłużeni profesorowie znów mogli poczuć się częścią wielkiej, szkolnej rodziny. Z zainteresowaniem śledzili grę „aktorów”. Na ich twarzach malował się zarówno uśmiech jak i łzy wzruszenia, że to właśnie dla nich młodzież podjęła się trudu przygotowania montażu słowno-muzycznego. Radości nie było końca. Tych, którzy nie mogli być na spotkaniu opłatkowym, nie pozostawiono w samotności. Członkowie Koła udali się z kolędą do zaprzyjaźnionych nauczycieli - emerytów. Ponieważ ZSHTG nr 1 jest szkołą o profilu gastronomicznym, uczniowie upiekli ciasteczka dla samotnych nauczycieli. Pomogli im też w świątecznych porządkach i ubieraniu choinki. Cywilizacja miłości i pokolenie JP2 Pomagając innym i gromadząc związane z taką aktywnością doświadczenia, sami rozwijamy się, dojrzewamy i poznajemy się nawzajem - mówią członkowie Koła – Taka aktywność kształtuje nasz charakter, uczy nas, jak odróżniać dobro od zła. Uczy też nas dążyć do celu i skłania do refleksji: kim być a kim nie być. I właśnie działalność charytatywna, którą rozpoczęli uczniowie, nauczyła ich, że razem tworzą historię. Pomagając drugiemu człowiekowi, budują cywilizację miłości, o którą tak apelował Jan Paweł II. Andrzej Sosnowski Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej dzieci Drugi dom Nie wszystkie dzieci wracające ze szkoły do domu witane są ciepłym obiadem i serdecznym słowem rodziców. Wiele dzieci w rodzinnych domach nie ma się komu zwierzyć ze swoich radości i smutków, brakuje im pomocy przy odrabianiu lekcji, a jedyne zajęcie, któremu mogą się oddać po czasie spędzonym w szkole to oglądanie telewizji lub spędzanie długich godzin przy osiedlowym trzepaku. Aby tej sytuacji zaradzić i dać takim dzieciom szansę na lepszy rozwój, na terenie wielu większych i mniejszych miast działają świetlice środowiskowe i socjoterapeutyczne. Te ostatnie prowadzi Caritas Archidiecezji Warszawskiej i obejmuje codzienną opieką ponad 125 dzieci w 5 placówkach działających przy ul. Żytniej, KEN, Gorlickiej, Sokołowskiej oraz Dereniowej. Mówi Koordynator świetlic Caritas AW, Elżbieta Jackiewicz: Pomoc podstawowa Zdarza się, ze trafiają do nas dzieci niedożywione albo niewłaściwie w stosunku do pory roku ubrane, dodatkowo mające spore zaległości edukacyjne. Te problemy nie dotyczą oczywiście wszystkich naszych podopiecznych, ale pojawiają się regularnie. W świetlicy czeka na nie ciepły posiłek, pomoc wychowawców w odrabianiu lekcji oraz specjalistyczna pomoc logopedy, socjoterapeuty, psychologa i reedukatora. W ramach prowadzonego przez naszą organizację programu „Skrzydła”, mamy też możliwość kupienia dzieciom ciepłej odzieży i butów na zimę. To wszystko jest tylko częścią bardziej złożonego procesu wychowawczego, który prowadzimy w naszych placówkach. To jest taka elementarna i podstawowa pomoc dla dziecka, które się u nas pojawia. Na tym oczywiście nie poprzestajemy. Słuchamy i słyszymy Dzieciaki przychodzą do świetlicy bardzo chętnie. Wiedzą, że w tym miejscu na pewno zostaną wysłuchane i jeśli tylko pojawi się jakiś problem, będziemy wspólnie z dzieckiem próbowali go rozwiązać. Nie zawsze jest to praca łatwa. Zdarzają się dzieci zamknięte w sobie albo przeciwnie – agresywne i nadpobudliwe, którym trudność sprawia wyrażanie emocji. W takich przypadkach pomocni są zatrudnieni w placówkach psychologowie. Pracują nie tylko z podopiecznymi świetlic, ale również z ich rodzicami, jeśli zaistnieje taka konieczność. Okazuje się wówczas, że mama, która właściwie nigdy nie bawiła się i nie rozmawiała ze swoim dzieckiem, potrafi to robić i sprawia to obojgu wielką frajdę. Podstawą naszej pracy jest szacunek do drugiego człowieka, chęć wysłuchania go i zaoferowanie właściwej pomocy. Bardzo ważna jest też zwykła ludzka życzliwość, ciepło i serdeczność, powiedzenie dziecku w określonej sytuacjach: „Dasz radę. Wierzymy w ciebie”. Takie pozytywne wzmocnienie to wielki kapitał na przyszłość dla naszych podopiecznych. Nie tylko nauka W naszym placówkach dzieci mają okazję na rozwijanie swoich zdolności – biorą udział w konkursach plastycznych, czytelniczych, w jednej z nich działa świetlicowy klub filmowy, który sprzyja dyskusjom na różne, często poważne tematy. Dzieci w ramach zajęć w świetlicach zwiedzają miasto i poznają jego historię, chodzą na wystawy, a nawet same je organizują. Wspólnie z wychowawcami Caritas Archidiecezji Warszawskiej serdecznie dziękuje firmie KARMAR za wieloletnie wsparcie finansowe i rzeczowe naszych świetlic, serdeczność okazywaną naszym podopiecznym oraz zaangażowanie środków pieniężnych w prowadzony przez nas program „Skrzydła”. przygotowują się do Świąt Bożonarodzeniowych i Wielkanocnych – wykonują ozdoby i poznają zwyczaje świąteczne. Bawiąc się, efektywnie spędzają czas. To w świetlicach często mają organizowane urodziny i tutaj właśnie gaszą świeczki na urodzinowym torcie. Zdarzają się sytuacje trudne Praca w takich placówkach nie zawsze jest łatwa. Mamy na przykład podejrzenie, że w domu rodzinnym dziecka dzieje się źle. Zgłaszając taką sytuację odpowiednim instytucjom, mamy świadomość i niestety takie doświadczenie, ze stracimy kontakt z dzieckiem, bo rodzice nie pozwolą mu na dalsze przychodzenie do placówki. Co zatem robić? – pytanie to często towarzyszy nam w pracy i nie zawsze znajdujemy na nie jednoznaczną odpowiedź. Zawsze jednak najważniejsze jest dobro dziecka. W świetlicy powinno czuć się bezpiecznie, ponieważ jest to jego drugi dom. O tym, że nasza praca jest potrzebna, przypominają nam czasami podziękowania rodziców naszych podopiecznych, którzy często sami dotknięci wieloma problemami – przede wszystkim bezrobociem, nie zawsze są w stanie zapewnić swoim dzieciom właściwe warunki rozwoju. Wysłuchała: Agata Jabłonowska - Turkiewicz Dziękujemy również firmie Coniveo za przekazanie i montaż wykładziny w świetlicy przy ul. KEN w Warszawie, dzięki czemu zwiększył się komfort i bezpieczeństwo przebywających w placówce dzieci. RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 9 BEZDOMNI Sznurek – historia bardzo osobista Boże, pomóż mi, muszę sobie przypomnieć ten moment, kiedy alkohol zawładnął moją duszą, ciałem. Poddałam mu się cała. Oddałam serce, marzenia, talent, urodę, to wszystko, co jest tak ważne dla kobiety. Posiadł mnie jak kochanek, obiecując lepsze życie. Stałam się jego niewolnicą bez prawa sprzeciwu. Cisza. Skronie pulsują, słyszę szybkie bicie swojego serca. I nagle w tym strasznym przebudzeniu wracam myślami do dzieciństwa. Widzę swój pokój, zabawki, murzynka Kali, wycinanki, nianie o długich, pięknych warkoczach o barwie zboża, suczkę sznaucerkę, towarzyszkę moich spacerów, powierniczkę dziecinnych trosk. W tym pokoju jest też moja siostra – wstrętna, napuszona sowa. mrówki, było mi dobrze. Lubiłam swoją samotność, bo robiłam, co chciałam. Zjadałam cukierki z rumem, spijałam resztki z kieliszków, szczególnie lubiłam wiśniówkę, bo słodka. Kiedy czułam senność i znużenie, szłam do „Czuwaja” do budy spać (całkowita prawda). Rodzice i reszta, po hulaszczym wieczorze, spali. Byli zmęczeni. Bardzo dużo czasu spędzałam w bibliotece pana Bogusława. Przenikał mnie zapach kurzu i wszechogarniała atmosfera ciszy. Pan Bogusław pisał, nie zwracając na mnie uwagi i to właśnie była ta wspaniała izolacja, którą tak bardzo lubiłam. No cóż… Można by rzec - cudowne dzieciństwo, beztroskie, pozbawione nudy Mój dom rodzinny na ulicy Rozbrat był domem otwartym. Panowała atmosfera cyganerii, bohemy, zupełnie jak za czasów Przybyszewskiego, Witkacego. Jednym słowem panowała wesołość, beztroska, czasami przerywana lekką nutką melancholii i zadumy. Ale po kolei. Dzieciństwo spędziłam w Podkowie Leśnej. Mieszkałam z rodzicami u bajkopisarza Bogusława. Odwiedzali nas aktorzy, dziennikarze, prawnicy. Wszyscy się bawili, tańczyli, pili. Ciocia Justyna szybko się upijała. Pamiętam jej zaraźliwy śmiech, tańce na stole. Rysia nie pamiętam trzeźwego. Jan, Jerzy - zawsze w stylu hrabiowskim. Adaś, Zygmunt (później znany aktor), Anna, Katarzyna i ja – czyli tzw. młodzież. Kiedy rodzice i reszta bawili się u Bachusa, ja zostawałam sama z psem wilkiem „Czuwaj”. Starsi z młodzieży nie chcieli się ze mną bawić. Chodziłam więc po lesie, dusiłam 10 RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej BEZDOMNI Otwarcie oczu sprawiało mi ból. Powieki miałam nabrzmiałe, oczy piekły. Byłam cała zdrętwiała, z podniebieniem oblepionym gęstą śliną. W pokoju panowała cisza, było ciemno. To dobrze, bardzo dobrze. Noc i ciemność zawsze były moimi sprzymierzeńcami, wręcz przyjaciółkami. Wtedy zostawałam sama ze swoimi myślami, wspomnieniami i pytaniem „dlaczego?”. Kiedy i gdzie popełniłam błąd? Nagle… Nie! To niemożliwe, ale intuicja mówi coś innego - w łóżku nie jestem sama. Jednak nie ma to dla mnie znaczenia, takie sytuacje bardzo często się zdarzały, powracały jak bumerang. i pełne emocji. Niestety, ale już wtedy gromadziły się nad moją głową, wdzierały się w moją psychikę, zaczynały nadawać rytm mojemu przyszłemu życiu siły złe, podstępne, ale nader kuszące. Można by rzec, że dorastałam wśród bliskich mi ludzi, ale czułam się samotna, jak każdy introwertyk. << Jest mi duszno, muszę otworzyć okno, ale nie chce mi się wstać>> Dorastam. Z dziecka staję się pewną siebie, ciekawą świata nastolatką. Zaczynam interesować się malarstwem, zwłaszcza grafiką. Wariuję na punkcie łączenia kolorów i tworzę różne barwy. Moje ulubione kolory to brąz, zieleń, stonowana żółć, czerwień. Mozaika barw. Mój pokój to moje pierwsze prace, nieśmiałe, ale moje. Odsuwam się od ludzi, rówieśników. Staję się zupełnym odludkiem. Odpowiada mi to. Nie lubię rozmawiać, wystarcza mi przebywanie z samą sobą. Wszystkie moje problemy, sprawy, to wszystko pozostawało w mojej głowie, broniłam się wyobraźnią. Zdaję do Szkoły Plastycznej w Łazienkach. Jestem pewna swojego talentu, urody. Nauczyłam się łączyć te dwie rzeczy i nimi manipulować, aby wygrywać, zdobywać to, co chcę i muszę mieć! Szaleję. Atmosfera szkoły przenika mnie do szpiku kości. Chodzę umazana tuszem, żyję w atmosferze kompletnego amoku, euforii, która zaczyna przekraczać granice. Marzę o Paryżu. Chcę jak paryscy malarze siedzieć przy stoliku, pić wino, rysować i być wolna. Poznaję nowych kolegów, koleżanki. Zygmunt, Marek, Jurek, Maciek, Krzyś. Kocham się w każdym. Był to czas plenerów, wycieczek, poetyckich uniesień, medytacji, rozmów o Bogu, jak również kłótni. Każde z nas było indywidualnością. Pierwsze picie wina typu alpaga. Krótkie pocałunki, nieśmiałe dotykanie się. Jestem tak zafascynowana nową sytuacją, w jakiej się znalazłam, że umyka mojej uwadze incydent, który rozgrywa się w rodzinie i dotyczy Zygmunta, a mianowicie - ów rezygnuje z Politechniki na rzecz Wyższej Szkoły Teatralnej. Szok. Wuj Jan, który wówczas sprawował tam ważną funkcję, mało nie umiera na zawał. Utrudnia Zygmuntowi jak może, ale nic z tego, braciszek idzie w zaparte i dostaje się. Brawo. Można by rzec, wszystkim wszystko się układa, a jednak... Życie nie lubi próżni. W rodzinie liderami zaczęli być Zygmunt i moja siostra Katarzyna. Zygmunt z racji, iż stawał się coraz bardziej sławny, zauważalny, lubiany. Kariera siostry szła w kierunku dobrze zapowiadającego się prawnika. Ja zaś zaczęłam wstydzić się swojej anormalności. Żeby zabić w sobie zazdrość, zaczęłam szaleć na prywatkach, piłam wina, piwo, włóczyłam się bez celu po mieście. Zostałam wyrzucona ze Szkoły Plastycznej i, o dziwo, nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Podjęłam naukę w Liceum im. Narcyzy Żmichowskiej, dobrej szkole z tradycjami. Prześladowała mnie moja niewinność, która potrafiła wyrazić więcej niż ból, którym się nasycałam. Niechęć, a wręcz nienawiść do Zygmunta i siostry, zaczęła się wzmagać, kiedy mój ojciec odmówił Andrzejowi (operator) zagrania przeze mnie małej roli w „Lalce”. Czułam się upodlona, poniżona, że nie dano mi szansy. Zaczęłam czyhać na błąd brata... i doczekałam się. Pewnego wieczoru mój ojciec dostał telefon, że jego uwielbiany bratanek leży pijany jak świnia na ulicy. Właśnie to wydarzenie – to moja słodka zemsta. Cha, cha, nie ma ideałów. Zygmuś natomiast jak ruszył, tak pił, że stracił głos, ja natomiast zaczęłam brylować w Hybrydach. Dla mnie jako nastolatki klub studencki jawił się przygodą mającą posmak grzechu. Poznaję wspaniałych ludzi - Stefana, Janka i ich kolegów. Staję się dla nich maskotką, zabawką, gagatkiem, o którym śpiewają całe Hybrydy. Oglądam sztuki Iredyńskiego, Krasickiego (inny), zbliżam się do innego świata. Świata, o którym marzyłam. Żyję pełnią życia, nie oglądam się za siebie, nie myślę o konsekwencjach. Jestem w centrum zainteresowania i tylko to się liczy. Piję alkohol w dużych ilościach. Smakuje jak napój bogów. Pławię się w nim. Towarzystwa dotrzymuje mi kochany Adaś oraz jego kumpel Janek (wiedzą, że nie wolno im pić), ale to nie ma znaczenia. Liczy się tylko zabawa i dobry humor. Nocne eskapady, późne powroty do domu, zero odpowiedzialności. W moje życie zaczynał wkradać się bałagan, szarpały mną sprzeczności wewnętrzne. Upijałam się do nieprzytomności, nie wracałam do domu, spałam gdzie popadnie. Zaczynał się upadek, porażka, która brała mnie w niewolę, a wtedy robiłam się ohydna, tak jakbym chciała wyprzeć się ludzi i sprawić, by oni wyparli się mnie. Pamiętam – pewnej nocy po ostrej popijawie, leżąc w nieznanym mi łóżku, poczułam obce ręce, które zaczęły mnie dotykać. Poddałam się, poczułam ostry ból i nic więcej. Rano ubrałam się i wróciłam do domu. Nie było u mnie chęci ekspiacji, nawet nie myślałam o odkupieniu się u Boga – widocznie tak musiało być. Natomiast poczułam szyderczą radość – stałam się kobietą. Rodzice wyjeżdżają na placówkę RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 11 BEZDOMNI do Algieru. Zostaję sama z siostrą, czyli z nikim. Raz w tygodniu muszę się meldować u cioci Marychny - matki Zygmunta. Swoboda, komfort nie do opisania. Na ulicy Rozbrat balangi, imprezy non-stop. Wóda leje się strumieniami. Jak jest mało, całe towarzystwo przenosi się na Jezuicką – do Zygmunta. Opijamy tam wraz z kompanami (przewodzi Bronek) kolejne rozwody mojego sławnego braciszka. A teraz cicho. Śmierć. Umiera Adaś, potem Janek (płuca). Bardzo przeżywam ich śmierć – czatowała na nich, właziła do nich po balkonie, miała wstrętny pysk i nie nastąpił ostateczny cud. <<Robi mi się duszno. Otworzę okno, ale szkoda mi czasu, gdyż mogę zapomnieć o swoim życiu>> Zachodzę w ciążę. Chłopaka znam krótko. Szybkie spanko po wódce. Zero emocji, przyjemności, uniesienia. W moje życie wkrada się nuda. Ślub, dziecko, po dwóch latach drugie. Przerwane studia. Kaszki, kupy, pieluchy – stagnacja. Zero motywacji. Beznadzieja. Umiera serdeczny przyjaciel Zygmunta. Zaczyna się okres zgonów. Śmierć pojawia mi się co noc. Odchodzą Justyna, Jerzy, moja matka, ojciec. Zostaję sierotą z pustym życiem. Dwa nieudane małżeństwa. Córki żyją własnym życiem. Zaczynam szukać mężczyzny, nie do życia, ale do picia. Znajduję. Wchodzę w toksyczny związek, czyli piekło. Mieszkam na Saskiej Kępie. Jeśli raj, to tylko tu. Dzielnica kwiatów, miłości, wspaniałych ludzi. Przemykające ulicami staruszki w staromodnych, wypłowiałych kapelusikach, to wszystko jakby wyjęte z obrazów Claude’a Moneta czy Toulouse’a Lautreca. Tu rzeczywistość mija się z baśnią. Jednak tego nie dostrzegałam. Widziałam świat inny, zły, sfałszowany aż do szpiku. Tym złem był alkohol – dogmat, któremu uwierzyłam na ślepo, że załatwi wszystkie moje sprawy, złagodzi ból, da nadzieję. Nie dawał… Bita, upokarzana uciekałam w picie coraz bardziej. Tak leczyłam swoje rany. Piłam obsesyjnie. Każda leżąca pusta butelka i odgłos otwieranej puszki, wywoływał u mnie ślinotok, podniecenie lub 12 RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 rozdrażnienie. Kac stawał się dla mnie katorgą - lęki, poty, depresja. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Chodziłam po ulicach, szukając puszek, butelek, w których chociaż trochę zostało alkoholu. Eksmisja. Zostaję na bruku. Żegnam Saską Kępę. Ostatni raz idę swoimi uliczkami, ścieżką piwną, żegnam staw z moimi kaczuszkami, drzewami, kwiatami. Nie chce mi się płakać, tylko wyć, krzyczeć, ale nikt mnie nie słucha, jestem sama. Ostatnią noc spędzam na ławce. Rano moja rozpacz zamienia się w zdziwienie, czy to może być prawda, może żart? To nie żart, to straszna, obrzydliwa, nieustępliwa rzeczywistość. Zmęczona, głodna docieram na Marywilską (Monar), staję przed Chrystusem i proszę: Pomóż mi, nie opuszczaj mnie, jestem sama. Zamyka się za mną brama Monaru i tak zaczyna się moja bezdomność. Zderzenie z Ośrodkiem staje się dla mnie koszmarem, ale nauczona, że mowa jest domeną wiedzy, a słuchanie przywilejem mądrości, zaczyna się moje życie w tym dziwnym miejscu. Spotykam ludzi o twarzach bez wyrazu, bez osobowości. Snujące się cienie… Staram się żyć, odsuwając się od wszystkich. We wrześniu dowiaduję się o śmierci Zygmunta – jest godz. 6 rano. Występuje u mnie wstrząs, szok. Ostatnia więź rodzinna zostaje zerwana. Na pogrzeb nie jadę. Nikt nie ma prawa wiedzieć, kim on dla mnie był. Opuszczam Ośrodek. Piję, piję tak bardzo, że zaczynam się sama siebie bać. Śpię po jakiś norach, okrywając się byle czym. Nie mam nic, tylko to picie, alkohol, który na krótki czas, ale pomaga. Po czterech dniach uświadamiam sobie, że mam ciało i co dzień tę samą głowę i nie pozwolę zamknąć się w rynsztoku. Wracam do Ośrodka. Brudna, głodna, obszarpana. Zostaję skierowana na detoks. Leczenie. Terapię kończę i znów jestem zauważalna, ładna, staję się sobą. Zaczynam znów być liderem, przywódcą. Koledzy, koleżanki mnie słuchają, jestem autorytetem. Zapominam o jednym zdaniu z Biblii: „Pycha poprzedza winę, zuchwałość oznacza upadek”. Zaczynam wspominać czasy prywatek, popijaw, budzi się we mnie tęsknota za tamtym życiem. Nauki z terapii odsuwam w bok. Jestem rozdrażniona, niedostępna, zaczynam uciekać w siebie, nie słucham rad. Wszyscy mnie nudzą. Często wychodzę poza Ośrodek. Zauważam sklep monopolowy – chyba niedawno otworzony. Krążę wokół niego jak zwierzę nad ofiarą. Wpatruje się w butelki ustawione na półce, upajam się ich widokiem, to mnie kręci, podnieca. Łykam na sucho piwo z mężczyznami, którzy stoją pod sklepem. To wszystko mnie przyciąga, działa jak magnez. Napięcie i emocje są zbyt duże, emocje... Nie wytrzymuję, wchodzę do sklepu i kupuję ½ litra wódki. Trzymam ją w ręku jak największy skarb. Jest zimna, oszroniona. Odkręcam, przystawiam do ust. Piję. Jest mi dobrze, nawet bardzo dobrze. Wyrzucają mnie z Ośrodka. Zostaję sama, bez dachu nad głową. Jest zima. Moja pycha i moje opuszczenie były wówczas tak wielkie, że pragnęłam albo śmierci, albo dopraszających się o mnie głosów całej ziemi. Zaczyna się mój exodus, wędrówka donikąd. Żeby zagłuszyć siebie i swoją rozpacz kupuję dwa wina. Od razu wypijam jedno. Czuje się dobrze, pewniejsza siebie, rzeczywistość już nie jest taka straszna. Jestem cyniczna, bo tylko tak mogę bronić się przed sobą. Praga. Wtapiam się w tłum, staję się niewidzialna. W torbie chlupocze wino, to dobrze, to przyjaciel i od razu nasuwa się mi skojarzenie. Swojego czasu Zygmunt grał pijaka i też klepał się po kieszeni, mówiąc do butelki: „Ty moja przyjaciółko, ty jedna jesteś mi wierna”. Boże, o czym ja myślę? Czułam się prawie nikim. Kieruję się na Powązki. Stojąc za murami cmentarza, myślę o swoich bliskich, zmarłych osobach, sama będąc nieżywa, będąc trupem. Wypijam drugą butelkę wina, ale już nie odczuwam ciepła, zniewolenia – jest strach. Jestem pijana. I nagle... przypadek, który rządzi losem. Straż miejska. O ironio! – w tej chwili to mój ratunek. Izba wytrzeźwień. Miejsce znane mi z opowiadań i dowcipów (chociaż powinnam tam trafić wcześniej). W tej chwili jedyną troską było ratować się. Pusta kieszeń, puste ręce i wiara. Izba wytrzeźwień - miejsce, gdzie człowiek, czyli ja, Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej BEZDOMNI zostaje obdarty ze wszystkiego, staje się nagi. Snujące się mary w białych koszulach przypominają wariatów z „Popiołów” Żeromskiego. Nie jest to miejsce na litość, zrozumienie. Jesteś przedmiotem. Opuszczam Kolską w stanie dużego rozbicia psychicznego. Tylko Bóg potrafiłby wybawić mnie z kłopotów, ale nie chciał, stanowiłam martwą pozycję. Chciało mi się pić. Piwa, wódki, wina. Nie miałam pieniędzy. Zaczepiam grupę pijących mężczyzn, proszę o łyk piwa. Dostaję pół butelki. Nie ma we mnie wstydu, chęć picia jest tak silna, że stać mnie na popełnienie najgorszego czynu. Sprzedaję komórkę za grosze, ale mam na picie, a to się tylko liczy. Wracam na Wileński, piję tanie wino na klatce. Jest zimno. Zaczynam szukać ciepłego miejsca na noc. Wybór pada na Szpital Praski. Chowam się w poczekalni. Siedzę skulona, żeby tylko mnie nikt nie zobaczył. Boże, daj mi spokojną noc... Przypomina mi się „Niemoc” Paula Verlaine’a - „Jam Cesarstwo u schyłku wielkiego konania”. Wypijam drugą butelkę wina. Robię się senna. Alkohol zaczyna robić swoje – krąży w moim ciele, wchodzi w krew, jest mi ciepło. Widzę słońce, zieleń, „Babie lato” Chełmońskiego. Uśmiecham się. Nagle ktoś szarpie mnie za ramię. Otwieram oczy. Ochrona. Muszę opuścić Szpital. Wstaję i chwiejnym krokiem wychodzę. Jestem pijana. Idę na dworzec Wileński. Na ławce czekam na brzask. Wypijam resztę alkoholu. Mam mdłości, dreszcze, trzęsę się z zimna. Nie czuję nic. Mam stan obojętności, zobojętnienia, śmierć. Przyglądam się ludziom takim jak ja. Ranek budzi mnie zimnem i beznadzieją. Staram się dotrzeć do Szpitala Praskiego. Tam jest detoks. Zwracam się do lekarki: Proszę mi pomóc, ja umieram. - Zgadza się - mówi ona. Przyrzekam, że będę się za nią modlić. - Módl się za siebie - odpowiada. Detoks jawi mi się rajem, jeżeli takowy istnieje. Cisza, spokój. Mogę się umyć, zjeść i zająć się sobą. Na pytanie pielęgniarki: „Co Pani ze sobą zrobiła?” – odpowiadam – „ To nie ja, to wódka”. Rozmawiam z ludźmi, słucham uważnie, wybieram to co może mi pomóc. Po rozmowie z psychologiem, decyduję się na pobyt w Ośrodku Caritas na ul. Żytniej (po raz pierwszy). Mija 10 dni, opuszczam Szpital Praski. Caritas jest dla mnie pięknym miejscem u boku Św. Faustyny. Życie w Ośrodku układam według własnego harmonogramu. Praca zawodowa, praca na rzecz Ośrodka, zero znajomości, a ponieważ jestem introwertyczką, łatwo mi to przychodzi. Po siedmiu miesiącach opuszczam Caritas i wynajmuję mieszkanie na Żytniej. Jest to osiedle strzeżone. Znowu wolność, radość. Pracuję na obrotach. Jest mi dobrze, pod każdym względem. Dobrze wyglądam, wzbudzam zainteresowanie, łechce to moją próżność kobiecą. Czuje się kobietą spełnioną. Samodzielna, zaradna, piękna – to znowu ja. Jestem pełna euforii, planów. I to jest błąd. Poczułam siłę, pychę, dumę. Powróciłam do picia. Piłam rano, przed pracą, w pracy, po pracy. Żyłam w pijanym świecie. Czułam siłę, niczego się nie bałam, tłumaczyłam sobie, że moja porażka nie dotknęła mnie w niczym. Wracałam w swoją samotność, polubiłam swoje zło. Przestałam chodzić do pracy, bo nie miałam siły wstać z łóżka. Wychodziłam tylko na chwilę, po alkohol. Leżałam bezużyteczna, a moje myśli oscylowały tylko wokół picia. Bałam się nocy... Samotność i bezradność mnie przerastały. Wychodziłam wieczorami, skradałam się jak kot, żeby tylko nikt mnie nie widział. Skończyły się pieniądze. Nie miałam za co kupić alkoholu. Zaczęły pojawiać się omamy, bezsenność, dygot, poty, strach. Czaiłam się za małymi sklepikami i patrzyłam, czy przypadkiem ktoś nie wypije do końca piwa, wódki. Cieszyłam się z każdej kropli alkoholu zostawionego w puszce, butelce. Wracałam do domu, żeby zaraz wyjść. Bałam się własnego cienia. Wszystko się we mnie gotowało. Zabijałam się sama. znałam, a może to urojenia alkoholika, czy może otwarło się piekło? Zaczęłam bać się wody, szmerów, tupotu mew w skroniach. Przeżyłam tak jeszcze parę dni. Potem musiałam opuścić mieszkanie. Znowu zostałam na bruku. Za radą terapeutki z Jagiellońskiej poszłam znów na detoks do Szpitala Praskiego. Znowu to samo. Następna terapia. Tworki. Nauka, brak litości, żelazna dyscyplina. Wytchnienie jedynie w pięknym parku, gdzie znajduję czas na chwile skupienia i relaksu. Kołyszące się gałęzie drzew, przypominają mi obraz Makowskiego „Teatr dziecięcy”. Uciekam w dzieciństwo, ale tam też nie byłam bezpieczna. Powoli odzyskuję spokój, ale nie wiarę w siebie. Wzrastałam wraz z dysfunkcją i ona mnie już nie opuści, aż do śmierci. Wracam z terapii. Trafiam znowu do Ośrodka Caritas. Jestem bezpieczna, ale przegrana. Świta. Należy wstawać – prawa ręka mi ciąży ku dołowi. Podnoszę ją – na przegubie mam sznurek zwisający ku dołowi, a do niego przyczepioną pustą butelkę. Dotykam drugą poduszkę - koło mnie leży moje trzeźwienie. Boże, czy to jest koniec? - Nie – to jest początek. „Człowiek całkowity, stworzony ze wszystkich ludzi, wart ich wszystkich – i którego wart jest pierwszy lepszy” (Jean-Paul Sartre). Z.J. Imiona osób występujących w tekście zostały zmienione. Autorką tekstu Ośrodka jest „Tylko mieszkanka z darów miłosierdzia”, prowadzonego przez Caritas Archidiecezji Warszawskiej przy ul. Żytniej 1a w Warszawie. W Ośrodku przebywa codziennie blisko 160 osób bezdomnych, którym Caritas zapewnia Mogą schronienie To była „śmierć na raty” jak w sztu- i wyżywienie. one też ce Iredyńskiego. Każdy szmer urastał do grzmotu. Upijałam się samymi myślami o piciu. Zbierałam małe buteleczki po wódce i robiłam sobie zlewki, żeby nie umrzeć. Widziałam twarze, których nie skorzystać z pomocy zatrudnionych w placówce specjalistów – pracownika socjalnego, psychologa i terapeuty uzależnień. RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 13 chorzy Opieka paliatywna jako alternatywa dla eutanazji Rozwój nauki i techniki spowodował zmiany w hierarchiach wartości rządzących porządkiem społecznym. Wraz z rozwojem medycyny, postępu technicznego, poprawą warunków życiowych, żyjemy coraz dłużej, aktywniej, bardziej komfortowo, co nie oznacza, że jesteśmy nieśmiertelni. Przy wykreowanej przez media wizji człowieka wiecznie młodego, zdrowego, silnego i szczęśliwego, w społecznej świadomości funkcjonuje mechanizm wybierania tematów trudnych, związanych z bólem, cierpieniem i śmiercią. Jednak ból, choroba, cierpienie i śmierć to zdarzenia, które nieuchronnie dotkną każdego z nas. Człowiek jest jedyną istotą, która jest świadoma, że umrze. Jak pisał Zygmunt Freud: ,,Możemy tylko stwierdzić, że celem każdego życia jest śmierć”. 14 RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej chorzy i hospicyjna S połeczne izolowanie się od tematów trudnych, związanych z chorobą, cierpieniem i śmiercią sprzyja stereotypom, upatrującym źródła lęku w chorobie terminalnej i związanych z nią trudnościach w uśmierzaniu bólu. Jednak utożsamianie choroby terminalnej niemal wyłącznie z problemem dolegliwości somatycznych, przesłania inny ważniejszy wymiar, jakim jest sytuacja osoby chorej terminalnie i jej dobrostan psychiczny. Cierpienie i realna perspektywa śmierci jest zaskoczeniem dla chorego i jego rodziny. Praktyka wskazuje, że ludzie dotknięci cierpieniem, zwłaszcza w wymiarze fizycznym i stojący przed nieuchronnością bliskiej śmierci są zagubieni, bezradni i zrezygnowani, buntują się przeciwko swojemu losowi. Nie chcą się pogodzić z tą sytuacją, szukają ulgi i ratunku. Pragną śmierci, proszą wręcz o eutanazję, traktując ją jako jedyny sposób na skończenie życia w ogromnym bólu i cierpieniu. Alternatywą i formą wsparcia dla terminalnie chorego i jego rodziny jest opieka hospicyjna i paliatywna. Placówki tego typu powołuje się w celu sprawowania wszechstronnej opieki medycznej, psychologicznej, duchowej i społecznej nad chorymi, znajdującymi się w terminalnym okresie choroby, głównie nowotworowej oraz dla udzielania wsparcia i pomocy rodzinom takich pacjentów. Do zadań placówek hospicyjnych należy także towarzyszenie choremu i jego rodzinie w trudnej drodze cierpienia, jaką wspólnie przechodzą. Działalność hospicyjna przybiera różne formy, poczynając od domowego zespołu opieki, poprzez hospicjum stacjonarne, na szpitalnych oddziałach hospicyjnych kończąc. Mówiąc o opiece hospicyjnej mamy na myśli nie tylko wyspecjalizowane instytucje o rozwiniętej strukturze, ale również jej formy pośrednie, jak np.: zespoły opieki paliatywnej i hospicyjnej działające na zasadzie wolontariatu, zespoły udzielające wsparcia rodzinom RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 15 chorzy pogrążonym w żałobie czy współpraca różnych organizacji i stowarzyszeń z poradniami opieki paliatywnej i leczenia bólu. Opieka hospicyjna i jej różnorodne formy realizowane w odpowiednich warunkach i kulturze właściwej dla danej społeczności stanowią bez wątpienia najbardziej odpowiednią alternatywę dla eutanazji. Funkcjonowanie hospicjów podkreśla najważniejszą zasadę, jaką jest afirmacja życia do ostatniego momentu. Nawet w najtrudniejszych okresach choroby osoba umierająca ma zapewnione warunki do tego, aby czuła się komfortowo i godnie. Ludzie tak naprawdę nie boją się samej śmierci, tylko bezradności wobec niej. Ważne jest poczucie, że nie jest się samotnym i bezradnym najpierw w leczeniu, a potem w odchodzeniu. Możliwość udzielania specjalistycznej pomocy, podejmowanie czynności pielęgnacyjnych, medycznych, pomocowych na rzecz chorych terminalnie jest możliwa dzięki stale rozwijającej się sieci różnego rodzaju instytucji, organizacji pozarządowych czy kościelnych. Jednym z przykładów takiej działalności jest hospicjum warszawskiej Caritas. dr Dorota Rynkowska Instytut Socjologii Uniwersytetu Rzeszowskiego 16 RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 Placówki dla chorych prowadzone przez Caritas AW: - Ośrodek Działalności Leczniczej, ul. Krakowskie Przedmieście 62, 00-322 Warszawa, tel. 22 826 56 04 1. Zakład Opiekuńczo – Leczniczy 2. Hospicjum stacjonarne - Ośrodek Działalności Leczniczej Caritas AW w Błoniu, ul. Powstańców 8a, 05-870 Blonie, tel. 22 214 11 52, [email protected] 1. Hospicjum domowe 2. Pielęgniarska Opieka Długoterminowa Domowa - Ośrodek Działalności Leczniczej Caritas AW w Grójcu, ul. Jana Pawła II 24, 05 – 600 Grójec, tel. 22 664 15 66, [email protected] - Pielęgniarska Opieka Długoterminowa Domowa - Ośrodek Działalności Leczniczej Caritas AW w Raszynie, ul. Godebskiego 2, 05-090 Raszyn, tel. 22 720 05 77, [email protected] - Pielęgniarska Opieka Długoterminowa Domowa - Ośrodek Działalności Leczniczej Caritas AW w Piasecznie, ul. Piłsudskiego 10, 05-500 Piaseczno, tel. 22 750 37 47, [email protected] - Pielęgniarska Opieka Długoterminowa Domowa Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej wydarzenia Wydarzenia Seanse filmowe w ośrodku na Żytniej 29 czerwca z mieszkańcami i personelem ośrodka dla bezdomnych Caritas AW przy ul. Żytniej w Warszawie spotkał się aktor Marcin Dorociński. Okazją do spotkania był domowy seans filmowy dla mieszkańców schroniska. Stawiło się na niego blisko trzydziestu fanów kina. Po projekcji filmu wszyscy mieli okazję porozmawiać z odtwórcą głównej roli. Seans był zaczątkiem dyskusyjnego klubu filmowego dla mieszkańców schroniska. Przy całym ogromie elementarnych potrzeb ludzi bezdomnych nie można zapominać o ludzkiej potrzebie obcowania ze sztuką oraz o roli sztuki w zrozumieniu świata i motywowaniu do walki z przeciwnościami. Wakacje z Caritas Latem 2012 roku Caritas AW zorganizowała 12 turnusów kolonijnych dla dzieci w 6 ośrodkach wypoczynkowych w Polsce – w Mikoszewie nad morzem, Nowej Kaletce na Mazurach, Orawce na Orawie, Bocheńcu w Górach Świętokrzyskich i Murzasichlu pod Tatrami. Każdy z turnusów miał swój profil - odbyły się kolonie muzyczne, taneczne, plastyczne, sportowe, a także uczące sztuk walki i pierwszej pomocy przedmedycznej. Dzieci zwiedzały ciekawe zakątki Polski, korzystały z lokalnych atrakcji, uczestniczyły w licznych kolonijnych imprezach i konkursach. Na zakończenie kolonii muzycznych odbył się jak co roku koncert finałowy przed audytorium złożonym z rodziców i turystów. Na koloniach przebywało w sumie 1200 dzieci, głównie z terenu archidiecezji warszawskiej. Byli wśród nich podopieczni świetlic Caritas AW, dzieci objęte programem „Skrzydła”, dzieci wytypowane przez Parafialne Zespoły Caritas, wychowankowie domów dziecka, dzieci z rodzin zastępczych, rodzin wielodzietnych, a także 150 dzieci polonijnych z Białorusi i Ukrainy. Na zorganizowanie letniego wypoczynku Caritas AW otrzymała dofinansowanie z Biura Edukacji m. st. Warszawy oraz Wojewody Mazowieckiego. „Na własny rachunek” Od lipca do października 2012 roku w ośrodku dla bezdomnych „Tylko z darów miłosierdzia” realizowany był projekt „Na własny rachunek” mający na celu przygotowanie mieszkańców schroniska do samodzielnego życia. Bezdomni uczestniczyli w zajęciach ze specjalistą ds. planowania budżetu domowego, w warsztatach psychologicznych, konsultacjach dotyczących uprawnień socjalnych i zajęciach praktycznych z kucharzem. Projekt objął 30 bezdomnych i był odpowiedzią na zgłaszane przez nich potrzeby. Projekt sfinansowano ze środków Wojewody Mazowieckiego. Artykuły szkolne dla uczniów W pierwszym tygodniu września Caritas AW wydała uczniom szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich 250 kompletów podręczników. Wsparcie otrzymało około 100 rodzin z terenu archidiecezji, które zwróciły się z prośbą o pomoc. Podręczniki zakupiono za łączną sumę 55 000 zł pochodzących ze środków zebranych w ramach „1 procenta”. Poza podręcznikami niektóre dzieci zgodnie z życzeniem rodziców otrzymały plecaki i przybory szkolne. Caritas AW doposażyła także w podręczniki i przybory szkolne 125 dzieci uczęszczających do prowadzonych przez nią świetlic. W akcję „Wyprawki 2012” zaangażowani byli wolontariusze Parafialnych Zespołów Caritas, którzy dodatkowo pozyskali niezbędne wyposażenie uczniowskie dla potrzebujących w swoich parafiach. Konkurs korczakowski Świetlica Caritas AW przy ul. Sokołowskiej w Warszawie była głównym organizatorem konkursu plastycznego pod hasłem „Świat jakiego Korczak chciałby dla dzieci”. Rozstrzygnięty w ostatnich dniach września 2012 r. konkurs objął dzieci z dzielnicy Wola i był elementem realizowanego w świetlicy zadania pod nazwą: „Szacunek dla pracy poznania czyli zgłębianie idei poszanowania praw i godności dziecka według Janusza Korczaka”. Realizację zadania współfinansował Samorząd Województwa Mazowieckiego. RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 17 wydarzenia Święto patronalne Doroczne święto patronalne związane ze wspomnieniem bł. Honorata Koźmińskiego warszawska Caritas obchodziła 12 października. Mszę św. dla pracowników, wolontariuszy i współpracowników Caritas AW odprawił w kaplicy „Res Sacra Miser” dyrektor, ks. Zbigniew Zembrzuski. Uczestnicy zgromadzili się następnie w sali konferencyjnej, gdzie ks. dyrektor podziękował obecnym pracownikom, wolontariuszom i współpracownikom za codzienny wkład pracy w funkcjonowanie biura i placówek pomocy. Uroczystość uświetnił występ niewidomej artystki, Agaty Zakrzewskiej, wykonawczyni piosenki poetyckiej. Zaśpiewane przez nią utwory zarówno brzmieniem jak treścią harmonizowały z tak bliską Caritas ideą ludzkiego i Bożego ciepła, niosącego nadzieję w najtrudniejszych sytuacjach życia. Koncert na rzecz hospicjów 18 listopada 2012 w Kościele Akademickim Św. Anny odbył się koncert znanej wokalistki jazzowej Ewy Urygi na rzecz hospicjów Caritas Archidiecezji Warszawskiej. Obok Ewy Urygi wystąpiła Grupa Gospelowa „Z potrzeby serc”. Koncert był częścią ogólnopolskiej akcji „Hospicjum to też życie. Rozstrzygnięcie konkursów na prowadzenie placówek pomocowych Na początku grudnia rozstrzygnięte zostały konkursy na dofinansowanie przez Miasto Stołeczne placówek pomocowych organizacji pozarządowych. Caritas AW podpisała w rezultacie umowy z Miastem, na mocy których dofinansowanie na lata 2013-2015 otrzymywać będą dwie placówki pomocy dla osób bezdomnych oraz pięć placówek wsparcia dziennego dla dzieci. W Ośrodku Charytatywnym „Tylko z darów miłosierdzia” przy ul. Żytniej 1A w dalszym ciągu będzie funkcjonować schronisko i mieszkania treningowe dla osób bezdomnych, a także ogólnodostępna jadłodajnia i łaźnia. Schronisko „Przystań” nadal prowadzić będzie schronisko dla bezdomnych mężczyzn oraz schronisko specjalistyczne dla bezdomnych mężczyzn wymagających wsparcia medycznego. Działalność schroniska dla bezdomnych w Pieńkach Zarębskich oprze się natomiast w istotnej mierze na porozumieniach zawartych z okolicznymi Ośrodkami Pomocy Społecznej. Koncert “Dodajemy skrzydeł” 7 lutego 2013 r., w „tłusty czwartek”, dział Zamknięty”, zapewniając zebranym w warszawskim klubie „Remont” odbył cztery godziny dobrej rockowej muzyki. się zorganizowany przez warszawską Ca- Z „Oddziałem Zamkniętym” zagrał na ritas koncert na rzecz programu „Skrzy- skrzypcach w jednym z utworów stypen- dła”. Poza dobrą karnawałową zabawą dysta programu „Skrzydła”, 15-letni Ma- miał on na celu popularyzację programu ciek Onuch. Obowiązki konferansjera pomocy dla dzieci i młodzieży potrzebu- pełnił dyrektor Caritas AW. jącej na drodze edukacyjnej materialne- Zbiórka na cele programu „Skrzydła” go wsparcia. Wystąpił zespół „Leniwiec” polegająca na rozprowadzeniu biletów- z Jeleniej Góry oraz znane szerokiej pu- cegiełek na koncert, zamknęła się kwotą bliczności zespoły „Kobranocka” i „Od- 3 720 zł. 18 RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej wydarzenia Chiński dar 16 grudnia 2012 przedstawiciele Caritas Archidiecezji Warszawskiej uczestniczyli w inauguracji Stowarzyszenia Młodzieży Chińskiej w Polsce. Stowarzyszenie rozpoczęło działalność akcją „Dobroczynność Chińczyków rozgrzeje Polskę”, w ramach której zamieszkujący w Polsce obywatele chińscy wsparli ubogich mieszkańców Warszawy i okolic pokaźną ilością darów rzeczowych. Wśród ostatecznych odbiorców tych darów znajdą się również podopieczni Caritas warszawskiej. Darowizna pieniężna od Stowarzyszenia przeznaczona została na potrzeby programu „Skrzydła”. Boże Narodzenie w placówkach Caritas AW W otwartej dla wszystkich wieczerzy wigilijnej 24 grudnia 2012 r. w ośrodku na Żytniej wzięło udział około 140 osób. Posiłek wigilijny przygotowano na tradycyjną modłę - z barszczem, śledziami i kapustą z grzybami. Również w oba dni świąteczne na uroczystych posiłkach zjawiła się na Żytniej porównywalna grupa osób z zewnątrz – bezdomnych oraz najuboższych mieszkańców okolicy. Oddzielnie świętowali Boże Narodzenie aktualni mieszkańcy ośrodka w liczbie około 200 osób. W schronisku „Przystań” na ulicy Wolskiej do świątecznych posiłków – począwszy od Wigilii przez kolejne dwa dni świąteczne - obok aktualnych mieszkańców placówki zasiadło 20 osób przebywających w miejscach niemieszkalnych i noclegowniach. Wigilia w schronisku Caritas AW w Pieńkach Zarębskich zgromadziła 18 uczestników. W sumie w placówkach Caritas AW dla bezdomnych świętowało w tym roku Boże Narodzenie blisko 500 osób. W czwartek 27 grudnia podopieczni 5 świetlic Caritas AW spotkali się na Rynku Starego Miasta. Dzieci wzięły udział w różnych konkursach dotyczących tradycji Bożego Narodzenia. Odgadywały rebusy, dyskutowały na temat potraw przygotowywanych na kolację wigilijną, oglądały szopki w kościołach Starego Miasta. Po wspólnym spacerze spotkały się w kaplicy „Res Sacra Miser” na wspólnej modlitwie i kolędowaniu. Ks. dyr. Zbigniew Zembrzuski przeczytał im opowieść ks. Jana Twardowskiego „O świętym Mikołaju”. Spotkanie zakończył poczęstunek przygotowany przez „Pierogarnię” Caritas AW. Zmiany organizacyjne w placówkach służby zdrowia Caritas AW Z dniem 1 stycznia 2013 wdrożono, zgodnie z wymogami ustawy o działalności leczniczej, drugi etap reformy placówek leczniczych Caritas AW. Powołane zostało do życia Centrum Działalności Leczniczej Caritas AW, w skład którego wchodzi pięć Ośrodków Działalności Leczniczej – w Warszawie (na Krakowskim Przedmieściu), w Błoniu, Raszynie, Piasecznie i Grójcu. Ośrodek w Warszawie świadczy usługi medyczne w ramach Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego i hospicjum stacjonarnego, Ośrodek w Błoniu - usługi hospicjum domowego i pielęgniarskiej opieki długoterminowej domowej, a Ośrodki w Raszynie, Piasecznie i Grójcu - usługi pielęgniarskiej opieki długoterminowej domowej. Pierwszy etap reformy, w ramach którego placówki służby zdrowia Caritas AW przekształcono w 5 przedsiębiorstw leczniczych, miał miejsce w połowie roku 2012. Współpraca z Caritas Mannheim W roku 2012 warszawska Caritas nawiązała bliskie kontakty robocze z Caritas Mannheim w Niemczech. W maju 2012 Caritas AW otrzymała od Caritas Mannheim w darze bus osobowy marki „Ford” przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych. Bus ten obsługuje obecnie schronisko w Pieńkach Zarębskich. W ramach partnerskiego projektu unijnego odbywają się wizyty studyjne uczniów i nauczycieli szkoły opieki nad osobami starszymi z Niemiec w placówkach leczniczych Caritas AW. Ośmioro pracowników placówek stacjonarnych warszawskiej Caritas, w tym ich kierownictwo, gościło w dniach 6-12 stycznia 2013 w Mannheim w celu zapoznania się z metodami pracy i nowoczesnego zarządzania w opiece nad osobami starszymi i mobilnej opiece domowej w tamtejszej Caritas. RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013 19 RES SACRA MISER – Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej Opracowanie graficzne: PerGraf Tczew, tel. 728 535 888 Redakcja: Andrzej Czarnocki, Agata Jabłonowska-Turkiewicz Zdjęcie na okładce: Jakub Lipski Adres redakcji: 00-322 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieście 62 Tel.: 602 698 054, fax: (22) 828 18 15 E-mail: [email protected], [email protected] Autorzy fotografii w numerze: Aleksandra Ewa Budziak, Jakub Lipski, Stefan Mleczak, Mariusz Olszak Druk: DRUKOMAT, www.drukomat.pl