Res Sacra Miser Nr 17 (marzec 2013)

Transkrypt

Res Sacra Miser Nr 17 (marzec 2013)
www.warszawa.caritas.pl
Nr 17 - marzec 2013
ISSN 2081-5794
RES SACRA MISER
Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej
Mateusz i Maciek
- uskrzydlone talenty
Fot. Jakub Lipski
str. 4-5
Sznurek
- historia bardzo osobista
str. 12-15
– Organizacja Caritas ma kilkudziesięcioletnią, przedwojenną tradycję
– Caritas Archidiecezji Warszawskiej w obecnym kształcie działa na terenie lewobrzeżnej
Warszawy od 1989 roku
– Wspieramy codziennie ponad tysiąc osób potrzebujących – chorych, bezdomnych oraz
dzieci z trudnych środowisk
– świadczymy pomoc każdemu, kto się do nas zgłosi - bez względu na wyznanie, przekonania, rasę czy narodowość
– Posiadamy status organizacji pożytku publicznego, a nasze finanse są jawne i podlegają
badaniu przez niezależnego audytora oraz instytucje dotujące
Nasze placówki w liczbach każdego dnia:
• Zakład opiekuńczo – leczniczy oraz hospicjum stacjonarne – 150 pacjentów
• Hospicjum domowe – 80 pacjentów oraz ich bliscy
• Pielęgniarska opieka długoterminowa – 100 pacjentów
• 3 schroniska – 300 bezdomnych
• Łaźnia - 40 korzystających
• 2 jadłodajnie – 400 posiłków
• 5 świetlic socjoterapeutycznych – 125 dzieci
Ponadto:
• 80 dzieci objętych pomocą w ramach programu Skrzydła
• 1200 dzieci objętych akcją kolonijną
DZIAŁA JĄC WSPÓLNIE MOŻEMY WIĘCEJ!
Caritas Archidiecezji Warszawskiej
Ul. Krakowskie Przedmieście 62
00 – 322 Warszawa
tel., fax: 22 828 18 15,
e – mail: [email protected]
Konto:
1% dla Caritas AW
Bank PKO S.A.
11 1240 1066 1111 0000 0006 0962 KRS 0000225750
PIEROGARNIA
ul. Bednarska 28/30
czynna: 12.00 - 20.00
rezerwacja - tel. 22/828
03 92
Dania kuchni polskiej - smacznie, niedrogo, klimatycznie
Zapraszamy!
do czytelników
Z Caritas Archidiecezji
Warszawskiej
możesz pomóc więcej...
Biblijny prorok Daniel przypomina ciągle aktualne wezwanie:
„…okup swe grzechy uczynkami sprawiedliwymi, a swoje nieprawości miłosierdziem nad ubogimi; może wtedy Pan odpuści twoje
grzechy” (por. Dn 4,24 b).
Od ponad dwudziestu lat Caritas Archidiecezji Warszawskiej prowadzi i koordynuje konkretne dzieła miłosierdzia skierowane do ludzi ciężko i przewlekle chorych, bezdomnych oraz
dzieci. Mimo rozwoju medycyny i wzrostu poziomu życia nie
maleje liczba chorych onkologicznie, szpitale wypisują pacjentów
po zawałach, udarach i innych uszkodzeniach neurologicznych,
których dalsze leczenie trwa bardzo długo i jest kosztowne. Dlatego stworzyliśmy realne możliwości, aby takich pacjentów dalej
w naszych placówkach leczyć lub kontynuować proces leczenia
w domu przy znacznym udziale rodziny w tzw. opiece domowej
tj. w hospicjum domowym lub pielęgniarskiej opiece długoterminowej. Tym pacjentom wypożyczamy nieodpłatnie łóżka, materace przeciwodleżynowe oraz inny stosowny sprzęt medyczny
i rehabilitacyjny. W hospicjum domowym leczymy chorych onkologicznie, znajdujących się w domach pod opieką rodziny na
terenie powiatów: grójeckiego, grodziskiego, pruszkowskiego,
piaseczyńskiego i warszawsko- zachodniego. Nasz wyspecjalizowany personel medyczny: lekarze, pielęgniarki, psycholodzy,
rehabilitanci dojeżdżają do domu pacjenta. Pomoc świadczymy
z naszych Ośrodków Działalności Leczniczej w Grójcu, Błoniu,
Piasecznie i Raszynie. W Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu 62 w Ośrodku Działalności Leczniczej (placówka stacjonarna) leczymy 149 pacjentów. Łącznie, codziennie w domach
i w placówce stacjonarnej zapewniamy opiekę medyczną ponad
300 pacjentom.
Drugim filarem naszej troski o człowieka są osoby bezdomne. W schroniskach dla bezdomnych przy ul. Żytniej 1A
i ul. Wolskiej 172 oraz poza Warszawą w Pieńkach Zarębskich
(gmina Żabia Wola) łącznie dajemy schronienie 270 osobom,
w tym 60 kobietom oraz 100 chorym mężczyznom. Osoby, które utraciły pracę, mieszkanie, rodzinne gniazdo szukają pomocy
w naszych placówkach. Pracownicy socjalni, psycholodzy, terapeuci i pracownicy administracji starają się pomóc każdemu
indywidualnie uporządkować swoje poplątane życie. Czas terapii
i porządkowania życiowych dróg jest czasami długi i wymaga
zaangażowania nie tylko samego zainteresowanego, ale również
wielu urzędów administracji samorządowej. Każdego roku dajemy możliwość godnego życia około tysiącu osobom. Z łaźni
w ciągu roku korzysta ok. 8000 osób, codziennie na ciepłe posiłki przychodzi ok. 400 osób. Żywność, możliwość kąpieli i czysta
odzież dają wielu osobom poczucie bezpieczeństwa. Zimą przygotowujemy ciepłe posiłki, które Straż Miejska rozwozi ludziom
mieszkającym w pustostanach, na działkach, w kanałach i na klatkach schodowych. Dajemy również możliwość noclegu osobom
zagrożonym pozostaniem na mrozie. Dzięki naszej kompleksowej
pomocy każdego roku ponad 20 osób z naszych schronisk otrzymuje mieszkania socjalne i wychodzi z koszmaru bezdomności.
Trzecim obszarem pomocy w Caritas AW są dzieci z rodzin
potrzebujących pomocy. Prowadzimy pięć ośrodków wsparcia
dziennego na terenie dzielnic: Ochota, Ursynów i Wola. Po zajęciach szkolnych dzieci w naszych świetlicach pod kierunkiem
wyspecjalizowanego personelu odrabiają lekcje, wyrównują zaległości w nauce, podejmuję terapię z psychologiem, socjoterapeutą, logopedą i wspólnie z rodzicami odbudowują relacje rodzinne.
Ponad 80 dzieci wspieramy w programie stypendialnym „Skrzydła” oraz ponad 1200 dzieci rocznie wyjeżdża na zorganizowany
przez nas wypoczynek letni w górach, nad morzem i na Mazurach.
Rozwijamy dziecięce talenty, pomagamy całym rodzinom sprostać niełatwym wyzwaniom wychowawczym i ekonomicznym.
Ponadto codziennie pomagamy pojedynczym osobom - wykupujemy leki w aptece, przekazujemy żywność z programu
PEAD, niekiedy dofinansujemy kosztowne turnusy rehabilitacyjne czy indywidualne leczenie. Codzienne potrzeby, prośby,
telefony, pytania, podania obrazują ogrom ludzkich potrzeb.
W Polsce wiele organizacji pozarządowych spieszy z pomocą
ludziom biednym i potrzebującym. Wśród tych organizacji jest
również Caritas AW. Nasza pomoc jest możliwa dzięki środkom
pozyskanym z Mazowieckiego Oddziału Narodowego Funduszu
Zdrowia, z Biura Polityki i Projektów Miasta st. Warszawy, z budżetów dzielnic i gmin, z Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego
i Urzędu Marszałkowskiego. Do tych środków dołączają indywidualni darczyńcy i sponsorzy oraz wszyscy podatnicy odpisujący
1% podatku dochodowego.
Szanowni Państwo, drodzy Wolontariusze i Darczyńcy!
Potrzeb osób chorych, samotnych, bezdomnych, bezrobotnych jest wiele, ale natychmiast należy dodać, że osób rozumiejących te potrzeby i zarazem gotowych im pomóc jest jeszcze więcej.
Za każdy dar ludzkiej wrażliwości i życzliwości serdecznie dziękujemy w imieniu osób chorych, bezdomnych i potrzebujących
oraz zdolnych dzieci, beneficjentów programu „Skrzydła”.
Szczególne podziękowanie na łamach naszego biuletynu składam wszystkim pracownikom za codzienny trud i pełną odpowiedzialności postawę.
Dzięki dobremu i profesjonalnemu zaangażowaniu naszej kadry oraz życzliwości darczyńców, sponsorów i wolontariuszy możemy pomagać ludziom i stawać się każdego dnia promotorami
dobra oraz uśmiechu.
ks. Zbigniew Zembrzuski
Dyrektor Caritas Archidiecezji Warszawskiej
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
3
Dzieci
Mateusz i Maciek
– uskrzydlone talenty
Mateusz i Maciek z pomocy Caritas Archidiecezji Warszawskiej korzystają właściwie przez
przypadek. Rodzice chłopców przez wiele lat sami pomagali innym i sytuacja, w której to oni
potrzebują wsparcia jest dla nich mało komfortowa. Wstydzili się po prostu przyjść do Caritas
i prosić o pomoc. To babcia chłopców dowiedziała się o programie „Skrzydła” i postanowiła
swoich niezwykle utalentowanych wnuków za pośrednictwem Caritas wysłać na kolonie
muzyczne. I to był strzał w dziesiątkę! Chłopcy mieli okazję odpocząć poza Warszawą – były to
ich pierwsze wakacje od trzech lat - i dodatkowo szlifować swój warsztat muzyczny w grupie
takich samych zapaleńców jak oni.
Mateusz – co mam wybrać?..
Maciek – liczy się tylko muzyka
Mateusz ma 12 lat i chodzi do piątej klasy dziennej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Karola Szymanowskiego w Warszawie. Gra
na skrzypcach i dodatkowo od roku na fortepianie. Poza przedmiotami, które mają w szkole wszyscy jego rówieśnicy, ma jeszcze kształcenie słuchu, chór, literaturę muzyczną, rytmikę i wiele
innych. Ale muzyka to nie jedyna jego pasja. Od roku chodzi na
zajęcia sportowe i trenuje szermierkę w Akademii Wychowania
Fizycznego. Na nudę nie narzeka. Czasu na siedzenie przy komputerze nie ma, bo swoje zajęcia często kończy dopiero późnym
popołudniem albo nawet wieczorem. Ma już swoje pierwsze
sportowe sukcesy – we florecie w swojej grupie wiekowej zajął
ostatnio trzecie miejsce w zawodach ogólnopolskich. A zaczęło
się tak niewinnie od zabawy w muszkieterów z kolegami…
Maciek ma 15 lat. Tak śmiało jak brat nie opowiada o swojej największej pasji - muzyce i sukcesach. Raczej milczy, tajemniczo się uśmiecha i daje się wygadać rodzicom. Chodzi w tej chwili do drugiej klasy
Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II st. im. Zenona Brzewskiego
w Warszawie, zwanej też Akademią Talentów i gra na skrzypcach.
Mateusz powoli z rodzicami zaczyna się zastanawiać, co wybrać
– skrzypce, na których gra od pięciu lat czy floret, z którym się
tak mocno związał zaledwie rok temu. Kiedy pan od skrzypiec go
chwali, jest przekonany, że zostanie muzykiem, a kiedy pojawiają się sukcesy sportowe, zastanawia się, czy za rok nie przenieść
się do jakiejś szkoły sportowej. Ale na razie na pierwszym miejscu są skrzypce. Na pytanie, czy nie jest czasem zmęczony i nie
tęskni za popołudniami spędzonymi na wygłupach z kolegami,
odpowiada – „Czasem taaak…”, ale jakoś tak bez przekonania.
W soboty biegnie na zebrania ministrantów i zajęcia plastyczne.
Czy ma jakąś przysłowiową piętę Achillesową, jakieś trudności?
Czy jest w ogóle coś, co mu nie wychodzi? Uff… jednak jest –
angielski. Ostatnio dostał kilka jedynek. Ale zaczął chodzić na
dodatkowe zajęcia do szkoły językowej, finansowane ze środków
programu „Skrzydła” i pewnie będzie lepiej. Musi być!
Maciek i Mateusz
muzykują w domu
W koncercie, który odbył się 7 lutego 2013r. pod hasłem „Dodajemy Skrzydeł” (więcej w „Wydarzeniach” na str. 16)
gościnnie wziął udział bohater artykułu – Maciek Onuch.
4
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej
dzieci
Wcześniej skończył z wyróżnieniem Szkołę
Muzyczną I st. im. Karola Szymanowskiego.
Dylematu - co wybrać? - nie ma. Dla niego
liczy się tylko muzyka. Ze szkoły wraca czasami o dwudziestej, ale, przynajmniej oficjalnie, nie narzeka. Na konkretne pytanie
o nagrody i wygrane w konkursach muzycznych, konkretnie odpowiada: jeszcze w szkole podstawowej zdobył pierwsze miejsce
w Ogólnopolskim Konkursie Skrzypcowym
„Janko Muzykant” w Sochaczewie, pierwsze
miejsce w Ogólnopolskim Przesłuchaniu
Uczniów Szkół Muzycznych I st. w Żyrardowie, niedawno jako jedyny uczestnik z Polski znalazł się w finale Międzynarodowego
Konkursu Skrzypcowego w Stalowej Woli.
Poznał ukraińskiego wirtuoza skrzypiec –
Vadima Brodskiego, który rekomendował
go przy zdawaniu egzaminów do Akademii
Talentów. Czy można coś jeszcze dodać?
Rodzina państwa
Onuchów w komplecie
Na pytanie, po kim chłopcy odziedziczyli
talent muzyczny, rodzice zarzekają się, że na
pewno nie po nich. Jednak po dłuższej rozmowie okazuje się, ze pani Małgosia – mama
Maćka i Mateusza śpiewała w znanym kiedyś zespole „Gawęda”, a ich tata skończył
podstawową szkołę muzyczną w klasie fortepianu. W okresie Świat Bożego Narodzenia,
bo wtedy tylko jest czas, wspólnie muzykują.
Wszyscy to znaczy ich cała ośmioosobowa
rodzina, bo Mateusz i Maciek mają jeszcze
trzy siostry. No i jest jeszcze ich mała siostrzenica Oliwka, której najlepiej wychodzi
gra na bębenku.
zdiagnozowano stwardnienie rozsiane.
Początek choroby nie zapowiadał tego, co
w krótkim czasie miało nadejść. Magda
studiowała, miała chłopaka, potem męża.
Kiedy zaszła w ciążę w ciągu trzech miesięcy
wystąpiło pięć rzutów choroby. Magda przestała chodzić, widzieć, mówić, jeść. Lekarze
stwierdzili, że nie ma już dla niej ratunku.
Dodatkowo panu Andrzejowi zaczęła podupadać firma, żona musiała zrezygnować
z pracy i zaczęły się dramatyczne problemy
finansowe.
Nie wiem, jak to przeżyłam – wspomina
pani Małgorzata – ból, lęk, gniew, pytanie
– dlaczego nas to spotkało? Ale stał się cud
– córka karmiona przez sondę, oddychająca za pomocą specjalnej aparatury, wydała
na świat dziecko. To jest dar od Boga. Mała
Oliwka urodziła się po to, żeby swoją mamę
postawić na nogi i wspierać w najtrudniejszych chwilach.
W życiu jest różnie…
Postscriptum
Cudowne dzieci to największa radość państwa Onuchów. Ale życie ich nie oszczędza – kilka lat temu u najstarszej córki
Magda od trzech lat nie chodzi. Wymaga
całodobowej opieki swojej mamy. Ale już
siedzi, rozmawia i co najważniejsze – może
Muzykująca rodzina
przytulić swoją dwuletnią córeczkę. Panu
Andrzejowi firma zaczyna działać lepiej,
choć trudno jest mówić o sukcesie. Najważniejsze, że ciągle spotykają dobrych ludzi,
którzy są gotowi w każdej chwili im pomóc.
Pomaga najbliższa parafia, Caritas w Warszawie i Bóg. Wiara daje im siłę, choć nie
ukrywają, że mają chwilę zwątpienia. Był
czas, że powodziło nam się bardzo dobrze
i czas, kiedy było naprawdę źle. Teraz jesteśmy gdzieś pośrodku. Najważniejsze, że nie
tracimy wiary – podsumowuje pan Andrzej
– no i mamy takie wspaniałe dzieci.
Agata Jabłonowska – Turkiewicz
Caritas Archidiecezji Warszawskiej
na terenie lewobrzeżnej Warszawy
program „Skrzydła” prowadzi od 5
lat. Dotychczas objętych pomocą
zostało około 300 dzieci. Należą
też do nich Maciek i Mateusz,
którzy w ramach programu jeżdżą
na kolonie muzyczne i zimowiska,
Maciek ma opłacane obiady
w szkole, a Mateusz dodatkowe
lekcje języka angielskiego.
Pragniemy gorąco
podziękować
„Oddziałowi Zamkniętemu”,
w szczególności
Wojtkowi Pogorzelskiemu
oraz Czarkowi Zybale
Strzeleckiemu za umożliwienie
występu Maćkowi z zespołem
oraz serdeczność, jaką
okazali chłopcu.
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
5
Dzieci
Letnia przygoda
z Caritas Archidiecezji Warszawskiej
Wakacje to okres, kiedy dzieci odpoczywają po długiej i wytężonej pracy związanej z obowiązkami
szkolnymi. Nie każde z nich ma jednak okazję na przynajmniej tygodniowy wyjazd poza
miejsce swojego zamieszkania. Według badań CBOS z 2012r. blisko 50% dzieci nie miało
możliwości wyjazdu na letni wypoczynek poza domem. Z roku na rok wzrasta też odsetek
młodzieży (zwłaszcza licealnej) podejmującej w okresie letnim pracę zarobkową. Tymczasem
psychologowie twierdzą, że prawdziwie regenerować siły można w nowym miejscu i otoczeniu
społecznym, najlepiej w bliskim kontakcie z przyrodą.
Caritas Archidiecezji Warszawskiej,
głównie z myślą o dzieciach, których rodziców nie stać na sfinansowanie letniego wypoczynku swoich pociech, co roku
organizuje kolonie letnie w Nowej Kaletce, Bocheńcu, Mikoszewie oraz Murzasichlu. Każdy turnus stawia przed dziećmi
określone zadania, ukierunkowane na
rozwijanie i doskonalenie ich umiejętności. Koloniści rozwijają zatem swoje
6
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
talenty w kierunkach: plastycznym, muzycznym, sportowym bądź tanecznym.
Uczestnikami organizowanego przez nas
wypoczynku są dzieci z różnych rodzin
- zarówno dobrze prosperujących finansowo (te pokrywają koszt pobytu dziecka w całości lub częściowo) oraz rodzin
ubogich (są zwolnione z opłat).
Od kilku lat wyjeżdżamy na kolonie do
Nowej Kaletki. Są to turnusy wyjątkowe.
Ich uczestnikami są dzieci uzdolnione muzycznie, które w ciągu roku uczą się w szkołach publicznych, uczęszczając jednocześnie
do szkół lub ognisk muzycznych. Dzieci
na wyjazd zabierają swoje instrumenty, na
których grają pod okiem wykwalifikowanych instruktorów. Dzieci wykorzystują
każdą chwilę, aby móc udoskonalać swoje
umiejętności - grają na schodach ośrodka,
trawniku, pomoście. Nikt ich nie zmusza
Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej
dzieci
- same chcą. Młodsi podpatrują starszych,
starsi korzystają z porad instruktorów. Muzykowanie pomaga im nawiązywać nowe
znajomości, zawierać przyjaźnie, uciec od
problemów dnia codziennego, zapomnieć
o kłopotach. Potrafią dostosować się do
pracy w zespołach. Efektem tego są występy
grup na uroczystym koncercie finałowym,
kończącym turnus muzyczny.
Gdzie słyszysz śpiew, tam śmiało wstąp,
Tam dobre serca mają. Bo ludzie źli,
Ach,
wierzaj mi, ci nigdy nie śpiewają.
(Johann Wolfgang Goethe)
Wszystkie dzieci, oprócz codziennej pracy, w poszukiwaniu muzyki jeżdżą na wycieczki całodniowe. Muzyka rozbrzmiewa
przecież zarówno w pobliskim jeziorze, na
pokazie w planetarium, w Aquaparku jak
i w parku dzikich zwierząt. To, co dzieci
obserwują, ich wrażenia z miejsc i spotkań odnajduje swoje odzwierciedlenie
w komponowanych przez nie na koloniach
piosenkach. Co roku program kolonii jest
poszerzany. W zeszłym roku, oprócz gry na
instrumentach, dzieci ćwiczyły śpiew. Już
od samego początku wszędzie słychać było
nucenie repertuaru przez naszych kolonijnych wokalistów.
Od kilku lat uczestniczymy w prowadzeniu kolonii i widzimy, że dzieci nie czują się
zniechęcone dodatkowymi zajęciami, wręcz
przeciwnie – wyjeżdżają z nami kilkakrotnie, zapraszają swoich kolegów i koleżanki,
dzwonią z pytaniem o wyjazd już w marcu.
Z chęcią przyjeżdżają do tego miejsca, które
kształci dobro i serce.
Organizowane przez Caritas AW kolonie,
z punktu widzenia nas – wychowawców, to
przede wszystkim próba otworzenia serc na
potrzeby i oczekiwania naszych podopiecznych. Danie im dodatkowej szansy na rozwijanie talentów, otworzenie ich na otaczający świat i zachęcanie do wyjścia z własnej
„skorupki”, wyrabianie umiejętności słuchania innych i nauka pracy w zespole. Zamiast
oczami patrzymy na naszych wychowanków
sercem, staramy się ich słuchać. Towarzyszy
nam przesłanie „Miej serce i patrzaj w serce”.
Tak często powtarzane, ale mało rozumiane
przez dorosłych. Dzieci często nie potrafią
nazwać swoich emocji słowami. Uczestnicy
naszych kolonii wyrażają je poprzez muzykę. W ten sposób komunikują nam swoje
smutki, radości, pragnienia i tęsknoty.
Katarzyna Mściwujewska,
Natalia Gosławska
Zdjęcia uczestników kolonii
podczas koncertu finałowego
Caritas Archidiecezji Warszawskiej co roku organizuje wypoczynek letni dla
blisko 1200 dzieci. Osoby zainteresowane organizowanymi przez naszą
organizację koloniami prosimy o kontakt telefoniczny: 22/828 18 15, w. 294
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
7
Dzieci
Ruszyło nowe
Szkolne Koło Caritas
Inicjatywa trojga nauczycieli wsparta przekonaniem, że współczesna młodzież potrafi się,
mimo wszystko, bezinteresownie jednoczyć, sprawiły, że na archidiecezjalnej mapie Szkolnych
Kół Caritas pojawił się, 27 września 2012 r., nowy punkt- SKC przy Zespole Szkół HotelarskoTurystyczno-Gastronomicznych nr 1 w Warszawie. Jest to pierwsza organizacja charytatywna
działająca w tej placówce.
Z potrzeby duszy i serca…
Podobno życie to zbiór miejsc i ludzi, którzy
nadają sens czasom, w których żyjemy. Czasom tak bardzo przecież potrzebującym miłości i wzajemnej, ludzkiej pomocy. Dlatego
też dla tych, którzy nie tracą nadziei, że może
być na świecie lepiej, pomysł założenia SKC
okazał się strzałem w dziesiątkę. W trakcie
spontanicznego spotkania założycielskiego
siedmioro uczniów określiło cel swojej działalności. Chcą pomagać każdemu potrzebującemu - kolegom i koleżankom ze szkoły,
klasy, ławki, ale także rodakom zza granicy.
Najważniejsze, że chcą…
Pomagać Ukrainie
Działające od kilku miesięcy Koło ma już za
sobą pierwsze sukcesy. Członkowie SKC zebrali znaczące ilości używanej odzieży, przyborów szkolnych oraz żywności, które zostały
przekazane ich rówieśnikom uczęszczającym
do polskiej szkoły na Ukrainie. Wolontariusze
żywo zainteresowali się pomocą „bliskim na
odległość”. Brali udział w segregacji darów
i ich pakowaniu. Szczególnie wyróżniali się
uczniowie klasy II ah z wychowawcą, panią
Jolantą Kiturą oraz III ah, której opiekunką
jest pani Henryka Stępniak. Pakunki zostały przekazane przez nauczycieli do siedziby
Caritas warszawskiej, a stamtąd trafiły do potrzebujących na Ukrainie.
Z kolędą do nieobecnych…
Kolejnym etapem rozwoju działalności
Koła była szkolna Wigilia. Członkowie SKC
wraz z Samorządem Szkolnym wystawili
8
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
O wielkiej roli kochającej się rodziny traktowała tegoroczna
pasterka wystawiona przez członków SKC oraz SU.
pastorałkę dla emerytowanych nauczycieli.
Zasłużeni profesorowie znów mogli poczuć
się częścią wielkiej, szkolnej rodziny. Z zainteresowaniem śledzili grę „aktorów”. Na
ich twarzach malował się zarówno uśmiech
jak i łzy wzruszenia, że to właśnie dla nich
młodzież podjęła się trudu przygotowania
montażu słowno-muzycznego. Radości nie
było końca. Tych, którzy nie mogli być na
spotkaniu opłatkowym, nie pozostawiono
w samotności. Członkowie Koła udali się
z kolędą do zaprzyjaźnionych nauczycieli - emerytów. Ponieważ ZSHTG nr 1 jest
szkołą o profilu gastronomicznym, uczniowie upiekli ciasteczka dla samotnych nauczycieli. Pomogli im też w świątecznych
porządkach i ubieraniu choinki.
Cywilizacja miłości
i pokolenie JP2
Pomagając innym i gromadząc związane
z taką aktywnością doświadczenia, sami
rozwijamy się, dojrzewamy i poznajemy
się nawzajem - mówią członkowie Koła –
Taka aktywność kształtuje nasz charakter,
uczy nas, jak odróżniać dobro od zła. Uczy
też nas dążyć do celu i skłania do refleksji:
kim być a kim nie być. I właśnie działalność
charytatywna, którą rozpoczęli uczniowie,
nauczyła ich, że razem tworzą historię.
Pomagając drugiemu człowiekowi, budują
cywilizację miłości, o którą tak apelował
Jan Paweł II.
Andrzej Sosnowski
Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej
dzieci
Drugi dom
Nie wszystkie dzieci wracające ze szkoły do domu witane są ciepłym obiadem i serdecznym
słowem rodziców. Wiele dzieci w rodzinnych domach nie ma się komu zwierzyć ze swoich
radości i smutków, brakuje im pomocy przy odrabianiu lekcji, a jedyne zajęcie, któremu
mogą się oddać po czasie spędzonym w szkole to oglądanie telewizji lub spędzanie długich
godzin przy osiedlowym trzepaku. Aby tej sytuacji zaradzić i dać takim dzieciom szansę na
lepszy rozwój, na terenie wielu większych i mniejszych miast działają świetlice środowiskowe
i socjoterapeutyczne. Te ostatnie prowadzi Caritas Archidiecezji Warszawskiej i obejmuje
codzienną opieką ponad 125 dzieci w 5 placówkach działających przy ul. Żytniej, KEN, Gorlickiej,
Sokołowskiej oraz Dereniowej. Mówi Koordynator świetlic Caritas AW, Elżbieta Jackiewicz:
Pomoc podstawowa
Zdarza się, ze trafiają do nas dzieci niedożywione albo niewłaściwie w stosunku do pory
roku ubrane, dodatkowo mające spore zaległości edukacyjne. Te problemy nie dotyczą
oczywiście wszystkich naszych podopiecznych, ale pojawiają się regularnie. W świetlicy czeka na nie ciepły posiłek, pomoc
wychowawców w odrabianiu lekcji oraz specjalistyczna pomoc logopedy, socjoterapeuty,
psychologa i reedukatora. W ramach prowadzonego przez naszą organizację programu
„Skrzydła”, mamy też możliwość kupienia
dzieciom ciepłej odzieży i butów na zimę. To
wszystko jest tylko częścią bardziej złożonego
procesu wychowawczego, który prowadzimy
w naszych placówkach. To jest taka elementarna i podstawowa pomoc dla dziecka, które
się u nas pojawia. Na tym oczywiście nie poprzestajemy.
Słuchamy i słyszymy
Dzieciaki przychodzą do świetlicy bardzo chętnie. Wiedzą, że w tym miejscu
na pewno zostaną wysłuchane i jeśli tylko pojawi się jakiś problem, będziemy
wspólnie z dzieckiem próbowali go rozwiązać. Nie zawsze jest to praca łatwa.
Zdarzają się dzieci zamknięte w sobie albo
przeciwnie – agresywne i nadpobudliwe,
którym trudność sprawia wyrażanie emocji. W takich przypadkach pomocni są zatrudnieni w placówkach psychologowie.
Pracują nie tylko z podopiecznymi świetlic,
ale również z ich rodzicami, jeśli zaistnieje
taka konieczność. Okazuje się wówczas, że
mama, która właściwie nigdy nie bawiła się
i nie rozmawiała ze swoim dzieckiem, potrafi to robić i sprawia to obojgu wielką frajdę. Podstawą naszej pracy jest szacunek do
drugiego człowieka, chęć wysłuchania go
i zaoferowanie właściwej pomocy. Bardzo
ważna jest też zwykła ludzka życzliwość,
ciepło i serdeczność, powiedzenie dziecku
w określonej sytuacjach: „Dasz radę. Wierzymy w ciebie”. Takie pozytywne wzmocnienie to wielki kapitał na przyszłość dla
naszych podopiecznych.
Nie tylko nauka
W naszym placówkach dzieci mają okazję na
rozwijanie swoich zdolności – biorą udział
w konkursach plastycznych, czytelniczych,
w jednej z nich działa świetlicowy klub filmowy, który sprzyja dyskusjom na różne, często poważne tematy. Dzieci w ramach zajęć
w świetlicach zwiedzają miasto i poznają jego
historię, chodzą na wystawy, a nawet same
je organizują. Wspólnie z wychowawcami
Caritas Archidiecezji Warszawskiej serdecznie dziękuje
firmie KARMAR za wieloletnie wsparcie finansowe
i rzeczowe naszych świetlic,
serdeczność okazywaną naszym
podopiecznym oraz zaangażowanie środków pieniężnych
w prowadzony przez nas program „Skrzydła”.
przygotowują się do Świąt Bożonarodzeniowych i Wielkanocnych – wykonują ozdoby
i poznają zwyczaje świąteczne. Bawiąc się,
efektywnie spędzają czas. To w świetlicach często mają organizowane urodziny i tutaj właśnie gaszą świeczki na urodzinowym torcie.
Zdarzają się sytuacje trudne
Praca w takich placówkach nie zawsze jest
łatwa. Mamy na przykład podejrzenie, że
w domu rodzinnym dziecka dzieje się źle.
Zgłaszając taką sytuację odpowiednim instytucjom, mamy świadomość i niestety takie
doświadczenie, ze stracimy kontakt z dzieckiem, bo rodzice nie pozwolą mu na dalsze
przychodzenie do placówki. Co zatem robić?
– pytanie to często towarzyszy nam w pracy
i nie zawsze znajdujemy na nie jednoznaczną odpowiedź. Zawsze jednak najważniejsze
jest dobro dziecka. W świetlicy powinno
czuć się bezpiecznie, ponieważ jest to jego
drugi dom. O tym, że nasza praca jest potrzebna, przypominają nam czasami podziękowania rodziców naszych podopiecznych,
którzy często sami dotknięci wieloma problemami – przede wszystkim bezrobociem,
nie zawsze są w stanie zapewnić swoim dzieciom właściwe warunki rozwoju.
Wysłuchała:
Agata Jabłonowska - Turkiewicz
Dziękujemy również firmie Coniveo
za przekazanie i montaż wykładziny
w świetlicy przy ul. KEN w Warszawie,
dzięki czemu zwiększył się komfort
i bezpieczeństwo przebywających
w placówce dzieci.
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
9
BEZDOMNI
Sznurek
– historia bardzo osobista
Boże, pomóż mi, muszę sobie przypomnieć ten moment, kiedy alkohol zawładnął moją duszą, ciałem. Poddałam mu się
cała. Oddałam serce, marzenia, talent,
urodę, to wszystko, co jest tak ważne dla
kobiety. Posiadł mnie jak kochanek, obiecując lepsze życie. Stałam się jego niewolnicą bez prawa sprzeciwu.
Cisza. Skronie pulsują, słyszę szybkie
bicie swojego serca. I nagle w tym strasznym przebudzeniu wracam myślami do
dzieciństwa. Widzę swój pokój, zabawki,
murzynka Kali, wycinanki, nianie o długich, pięknych warkoczach o barwie zboża, suczkę sznaucerkę, towarzyszkę moich spacerów, powierniczkę dziecinnych
trosk. W tym pokoju jest też moja siostra
– wstrętna, napuszona sowa.
mrówki, było mi dobrze. Lubiłam swoją samotność, bo robiłam, co chciałam.
Zjadałam cukierki z rumem, spijałam
resztki z kieliszków, szczególnie lubiłam
wiśniówkę, bo słodka. Kiedy czułam senność i znużenie, szłam do „Czuwaja” do
budy spać (całkowita prawda). Rodzice
i reszta, po hulaszczym wieczorze, spali.
Byli zmęczeni.
Bardzo dużo czasu spędzałam w bibliotece
pana Bogusława. Przenikał mnie zapach
kurzu i wszechogarniała atmosfera ciszy.
Pan Bogusław pisał, nie zwracając na mnie
uwagi i to właśnie była ta wspaniała izolacja, którą tak bardzo lubiłam.
No cóż… Można by rzec - cudowne dzieciństwo, beztroskie, pozbawione nudy
Mój dom rodzinny na ulicy Rozbrat był
domem otwartym. Panowała atmosfera
cyganerii, bohemy, zupełnie jak za czasów
Przybyszewskiego, Witkacego. Jednym
słowem panowała wesołość, beztroska,
czasami przerywana lekką nutką melancholii i zadumy. Ale po kolei.
Dzieciństwo spędziłam w Podkowie
Leśnej. Mieszkałam z rodzicami u bajkopisarza Bogusława. Odwiedzali nas aktorzy, dziennikarze, prawnicy. Wszyscy
się bawili, tańczyli, pili. Ciocia Justyna
szybko się upijała. Pamiętam jej zaraźliwy śmiech, tańce na stole. Rysia nie pamiętam trzeźwego. Jan, Jerzy - zawsze
w stylu hrabiowskim. Adaś, Zygmunt
(później znany aktor), Anna, Katarzyna
i ja – czyli tzw. młodzież. Kiedy rodzice
i reszta bawili się u Bachusa, ja zostawałam sama z psem wilkiem „Czuwaj”.
Starsi z młodzieży nie chcieli się ze mną
bawić. Chodziłam więc po lesie, dusiłam
10
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej
BEZDOMNI
Otwarcie oczu sprawiało mi ból. Powieki miałam nabrzmiałe, oczy piekły. Byłam cała
zdrętwiała, z podniebieniem oblepionym gęstą śliną. W pokoju panowała cisza, było
ciemno. To dobrze, bardzo dobrze. Noc i ciemność zawsze były moimi sprzymierzeńcami,
wręcz przyjaciółkami. Wtedy zostawałam sama ze swoimi myślami, wspomnieniami
i pytaniem „dlaczego?”. Kiedy i gdzie popełniłam błąd? Nagle… Nie! To niemożliwe,
ale intuicja mówi coś innego - w łóżku nie jestem sama. Jednak nie ma to dla mnie
znaczenia, takie sytuacje bardzo często się zdarzały, powracały jak bumerang.
i pełne emocji. Niestety, ale już wtedy gromadziły się nad moją głową, wdzierały się
w moją psychikę, zaczynały nadawać rytm
mojemu przyszłemu życiu siły złe, podstępne, ale nader kuszące. Można by rzec,
że dorastałam wśród bliskich mi ludzi, ale
czułam się samotna, jak każdy introwertyk.
<< Jest mi duszno, muszę otworzyć okno,
ale nie chce mi się wstać>>
Dorastam. Z dziecka staję się pewną siebie, ciekawą świata nastolatką. Zaczynam
interesować się malarstwem, zwłaszcza
grafiką. Wariuję na punkcie łączenia kolorów i tworzę różne barwy. Moje ulubione kolory to brąz, zieleń, stonowana żółć,
czerwień. Mozaika barw. Mój pokój to
moje pierwsze prace, nieśmiałe, ale moje.
Odsuwam się od ludzi, rówieśników. Staję się zupełnym odludkiem. Odpowiada
mi to. Nie lubię rozmawiać, wystarcza mi
przebywanie z samą sobą. Wszystkie moje
problemy, sprawy, to wszystko pozostawało w mojej głowie, broniłam się wyobraźnią. Zdaję do Szkoły Plastycznej w Łazienkach. Jestem pewna swojego talentu,
urody. Nauczyłam się łączyć te dwie rzeczy
i nimi manipulować, aby wygrywać, zdobywać to, co chcę i muszę mieć!
Szaleję. Atmosfera szkoły przenika mnie
do szpiku kości. Chodzę umazana tuszem,
żyję w atmosferze kompletnego amoku,
euforii, która zaczyna przekraczać granice.
Marzę o Paryżu. Chcę jak paryscy malarze
siedzieć przy stoliku, pić wino, rysować
i być wolna.
Poznaję nowych kolegów, koleżanki. Zygmunt, Marek, Jurek, Maciek, Krzyś. Kocham się w każdym. Był to czas plenerów,
wycieczek, poetyckich uniesień, medytacji,
rozmów o Bogu, jak również kłótni. Każde z nas było indywidualnością. Pierwsze
picie wina typu alpaga. Krótkie pocałunki,
nieśmiałe dotykanie się.
Jestem tak zafascynowana nową sytuacją,
w jakiej się znalazłam, że umyka mojej uwadze incydent, który rozgrywa się
w rodzinie i dotyczy Zygmunta, a mianowicie - ów rezygnuje z Politechniki na
rzecz Wyższej Szkoły Teatralnej. Szok. Wuj
Jan, który wówczas sprawował tam ważną
funkcję, mało nie umiera na zawał. Utrudnia Zygmuntowi jak może, ale nic z tego,
braciszek idzie w zaparte i dostaje się. Brawo. Można by rzec, wszystkim wszystko
się układa, a jednak...
Życie nie lubi próżni. W rodzinie liderami
zaczęli być Zygmunt i moja siostra Katarzyna. Zygmunt z racji, iż stawał się coraz bardziej sławny, zauważalny, lubiany. Kariera
siostry szła w kierunku dobrze zapowiadającego się prawnika. Ja zaś zaczęłam wstydzić się swojej anormalności. Żeby zabić
w sobie zazdrość, zaczęłam szaleć na prywatkach, piłam wina, piwo, włóczyłam się
bez celu po mieście. Zostałam wyrzucona
ze Szkoły Plastycznej i, o dziwo, nie zrobiło
to na mnie żadnego wrażenia. Podjęłam naukę w Liceum im. Narcyzy Żmichowskiej,
dobrej szkole z tradycjami. Prześladowała
mnie moja niewinność, która potrafiła wyrazić więcej niż ból, którym się nasycałam.
Niechęć, a wręcz nienawiść do Zygmunta
i siostry, zaczęła się wzmagać, kiedy mój
ojciec odmówił Andrzejowi (operator)
zagrania przeze mnie małej roli w „Lalce”.
Czułam się upodlona, poniżona, że nie
dano mi szansy. Zaczęłam czyhać na błąd
brata... i doczekałam się. Pewnego wieczoru
mój ojciec dostał telefon, że jego uwielbiany bratanek leży pijany jak świnia na ulicy.
Właśnie to wydarzenie – to moja słodka
zemsta. Cha, cha, nie ma ideałów. Zygmuś
natomiast jak ruszył, tak pił, że stracił głos,
ja natomiast zaczęłam brylować w Hybrydach. Dla mnie jako nastolatki klub studencki jawił się przygodą mającą posmak
grzechu. Poznaję wspaniałych ludzi - Stefana, Janka i ich kolegów. Staję się dla nich
maskotką, zabawką, gagatkiem, o którym
śpiewają całe Hybrydy. Oglądam sztuki Iredyńskiego, Krasickiego (inny), zbliżam się
do innego świata. Świata, o którym marzyłam. Żyję pełnią życia, nie oglądam się za
siebie, nie myślę o konsekwencjach.
Jestem w centrum zainteresowania
i tylko to się liczy. Piję alkohol w dużych
ilościach. Smakuje jak napój bogów. Pławię się w nim. Towarzystwa dotrzymuje
mi kochany Adaś oraz jego kumpel Janek
(wiedzą, że nie wolno im pić), ale to nie ma
znaczenia. Liczy się tylko zabawa i dobry
humor. Nocne eskapady, późne powroty
do domu, zero odpowiedzialności.
W moje życie zaczynał wkradać się bałagan, szarpały mną sprzeczności wewnętrzne. Upijałam się do nieprzytomności, nie
wracałam do domu, spałam gdzie popadnie. Zaczynał się upadek, porażka, która
brała mnie w niewolę, a wtedy robiłam się
ohydna, tak jakbym chciała wyprzeć się
ludzi i sprawić, by oni wyparli się mnie.
Pamiętam – pewnej nocy po ostrej popijawie, leżąc w nieznanym mi łóżku, poczułam obce ręce, które zaczęły mnie dotykać.
Poddałam się, poczułam ostry ból i nic
więcej. Rano ubrałam się i wróciłam do
domu. Nie było u mnie chęci ekspiacji, nawet nie myślałam o odkupieniu się u Boga
– widocznie tak musiało być. Natomiast
poczułam szyderczą radość – stałam się
kobietą. Rodzice wyjeżdżają na placówkę
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
11
BEZDOMNI
do Algieru. Zostaję sama z siostrą, czyli
z nikim. Raz w tygodniu muszę się meldować u cioci Marychny - matki Zygmunta. Swoboda, komfort nie do opisania. Na
ulicy Rozbrat balangi, imprezy non-stop.
Wóda leje się strumieniami. Jak jest mało,
całe towarzystwo przenosi się na Jezuicką
– do Zygmunta. Opijamy tam wraz z kompanami (przewodzi Bronek) kolejne rozwody mojego sławnego braciszka.
A teraz cicho. Śmierć. Umiera Adaś, potem Janek (płuca). Bardzo przeżywam ich
śmierć – czatowała na nich, właziła do
nich po balkonie, miała wstrętny pysk i nie
nastąpił ostateczny cud.
<<Robi mi się duszno. Otworzę okno, ale
szkoda mi czasu, gdyż mogę zapomnieć
o swoim życiu>>
Zachodzę w ciążę. Chłopaka znam
krótko. Szybkie spanko po wódce. Zero
emocji, przyjemności, uniesienia. W moje
życie wkrada się nuda. Ślub, dziecko, po
dwóch latach drugie. Przerwane studia.
Kaszki, kupy, pieluchy – stagnacja. Zero
motywacji. Beznadzieja.
Umiera serdeczny przyjaciel Zygmunta. Zaczyna się okres zgonów. Śmierć pojawia mi
się co noc. Odchodzą Justyna, Jerzy, moja
matka, ojciec. Zostaję sierotą z pustym życiem. Dwa nieudane małżeństwa. Córki żyją
własnym życiem. Zaczynam szukać mężczyzny, nie do życia, ale do picia. Znajduję.
Wchodzę w toksyczny związek, czyli piekło.
Mieszkam na Saskiej Kępie. Jeśli raj, to tylko
tu. Dzielnica kwiatów, miłości, wspaniałych
ludzi. Przemykające ulicami staruszki w staromodnych, wypłowiałych kapelusikach,
to wszystko jakby wyjęte z obrazów Claude’a Moneta czy Toulouse’a Lautreca. Tu
rzeczywistość mija się z baśnią. Jednak tego
nie dostrzegałam. Widziałam świat inny,
zły, sfałszowany aż do szpiku. Tym złem był
alkohol – dogmat, któremu uwierzyłam na
ślepo, że załatwi wszystkie moje sprawy, złagodzi ból, da nadzieję. Nie dawał…
Bita, upokarzana uciekałam w picie
coraz bardziej. Tak leczyłam swoje rany.
Piłam obsesyjnie. Każda leżąca pusta butelka i odgłos otwieranej puszki, wywoływał u mnie ślinotok, podniecenie lub
12
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
rozdrażnienie. Kac stawał się dla mnie katorgą - lęki, poty, depresja. Nie potrafiłam
sobie z tym poradzić. Chodziłam po ulicach, szukając puszek, butelek, w których
chociaż trochę zostało alkoholu.
Eksmisja. Zostaję na bruku. Żegnam Saską Kępę. Ostatni raz idę swoimi uliczkami, ścieżką piwną, żegnam staw z moimi
kaczuszkami, drzewami, kwiatami. Nie
chce mi się płakać, tylko wyć, krzyczeć, ale
nikt mnie nie słucha, jestem sama. Ostatnią noc spędzam na ławce.
Rano moja rozpacz zamienia się w zdziwienie, czy to może być prawda, może
żart? To nie żart, to straszna, obrzydliwa,
nieustępliwa rzeczywistość. Zmęczona,
głodna docieram na Marywilską (Monar),
staję przed Chrystusem i proszę: Pomóż
mi, nie opuszczaj mnie, jestem sama. Zamyka się za mną brama Monaru i tak zaczyna się moja bezdomność. Zderzenie
z Ośrodkiem staje się dla mnie koszmarem, ale nauczona, że mowa jest domeną
wiedzy, a słuchanie przywilejem mądrości, zaczyna się moje życie w tym dziwnym miejscu. Spotykam ludzi o twarzach
bez wyrazu, bez osobowości. Snujące się
cienie… Staram się żyć, odsuwając się od
wszystkich. We wrześniu dowiaduję się
o śmierci Zygmunta – jest godz. 6 rano.
Występuje u mnie wstrząs, szok. Ostatnia
więź rodzinna zostaje zerwana. Na pogrzeb
nie jadę. Nikt nie ma prawa wiedzieć, kim
on dla mnie był. Opuszczam Ośrodek.
Piję, piję tak bardzo, że zaczynam się sama
siebie bać. Śpię po jakiś norach, okrywając
się byle czym. Nie mam nic, tylko to picie,
alkohol, który na krótki czas, ale pomaga.
Po czterech dniach uświadamiam sobie, że
mam ciało i co dzień tę samą głowę i nie
pozwolę zamknąć się w rynsztoku. Wracam do Ośrodka. Brudna, głodna, obszarpana. Zostaję skierowana na detoks.
Leczenie. Terapię kończę i znów jestem
zauważalna, ładna, staję się sobą. Zaczynam znów być liderem, przywódcą. Koledzy, koleżanki mnie słuchają, jestem autorytetem. Zapominam o jednym zdaniu
z Biblii: „Pycha poprzedza winę, zuchwałość oznacza upadek”. Zaczynam wspominać czasy prywatek, popijaw, budzi się we
mnie tęsknota za tamtym życiem. Nauki
z terapii odsuwam w bok. Jestem rozdrażniona, niedostępna, zaczynam uciekać
w siebie, nie słucham rad. Wszyscy mnie
nudzą. Często wychodzę poza Ośrodek.
Zauważam sklep monopolowy – chyba
niedawno otworzony. Krążę wokół niego
jak zwierzę nad ofiarą. Wpatruje się w butelki ustawione na półce, upajam się ich
widokiem, to mnie kręci, podnieca. Łykam na sucho piwo z mężczyznami, którzy stoją pod sklepem. To wszystko mnie
przyciąga, działa jak magnez. Napięcie
i emocje są zbyt duże, emocje...
Nie wytrzymuję, wchodzę do sklepu i kupuję ½ litra wódki. Trzymam ją w ręku jak
największy skarb. Jest zimna, oszroniona.
Odkręcam, przystawiam do ust. Piję. Jest
mi dobrze, nawet bardzo dobrze. Wyrzucają mnie z Ośrodka. Zostaję sama, bez dachu
nad głową. Jest zima. Moja pycha i moje
opuszczenie były wówczas tak wielkie, że
pragnęłam albo śmierci, albo dopraszających się o mnie głosów całej ziemi. Zaczyna
się mój exodus, wędrówka donikąd.
Żeby zagłuszyć siebie i swoją rozpacz kupuję dwa wina. Od razu wypijam jedno. Czuje
się dobrze, pewniejsza siebie, rzeczywistość
już nie jest taka straszna. Jestem cyniczna,
bo tylko tak mogę bronić się przed sobą.
Praga. Wtapiam się w tłum, staję się niewidzialna. W torbie chlupocze wino, to dobrze, to przyjaciel i od razu nasuwa się mi
skojarzenie. Swojego czasu Zygmunt grał
pijaka i też klepał się po kieszeni, mówiąc
do butelki: „Ty moja przyjaciółko, ty jedna
jesteś mi wierna”. Boże, o czym ja myślę?
Czułam się prawie nikim.
Kieruję się na Powązki. Stojąc za murami
cmentarza, myślę o swoich bliskich, zmarłych osobach, sama będąc nieżywa, będąc
trupem. Wypijam drugą butelkę wina, ale
już nie odczuwam ciepła, zniewolenia –
jest strach. Jestem pijana. I nagle... przypadek, który rządzi losem. Straż miejska.
O ironio! – w tej chwili to mój ratunek.
Izba wytrzeźwień. Miejsce znane mi
z opowiadań i dowcipów (chociaż powinnam tam trafić wcześniej). W tej chwili jedyną troską było ratować się. Pusta
kieszeń, puste ręce i wiara. Izba wytrzeźwień - miejsce, gdzie człowiek, czyli ja,
Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej
BEZDOMNI
zostaje obdarty ze wszystkiego, staje się
nagi. Snujące się mary w białych koszulach przypominają wariatów z „Popiołów”
Żeromskiego. Nie jest to miejsce na litość,
zrozumienie. Jesteś przedmiotem. Opuszczam Kolską w stanie dużego rozbicia psychicznego. Tylko Bóg potrafiłby wybawić
mnie z kłopotów, ale nie chciał, stanowiłam martwą pozycję.
Chciało mi się pić. Piwa, wódki, wina.
Nie miałam pieniędzy. Zaczepiam grupę
pijących mężczyzn, proszę o łyk piwa. Dostaję pół butelki. Nie ma we mnie wstydu,
chęć picia jest tak silna, że stać mnie na
popełnienie najgorszego czynu. Sprzedaję
komórkę za grosze, ale mam na picie, a to
się tylko liczy. Wracam na Wileński, piję
tanie wino na klatce. Jest zimno.
Zaczynam szukać ciepłego miejsca
na noc. Wybór pada na Szpital Praski.
Chowam się w poczekalni. Siedzę skulona, żeby tylko mnie nikt nie zobaczył.
Boże, daj mi spokojną noc... Przypomina
mi się „Niemoc” Paula Verlaine’a - „Jam
Cesarstwo u schyłku wielkiego konania”.
Wypijam drugą butelkę wina. Robię się
senna. Alkohol zaczyna robić swoje – krąży w moim ciele, wchodzi w krew, jest mi
ciepło. Widzę słońce, zieleń, „Babie lato”
Chełmońskiego. Uśmiecham się. Nagle
ktoś szarpie mnie za ramię. Otwieram
oczy. Ochrona. Muszę opuścić Szpital.
Wstaję i chwiejnym krokiem wychodzę.
Jestem pijana. Idę na dworzec Wileński.
Na ławce czekam na brzask. Wypijam
resztę alkoholu. Mam mdłości, dreszcze,
trzęsę się z zimna. Nie czuję nic. Mam stan
obojętności, zobojętnienia, śmierć. Przyglądam się ludziom takim jak ja. Ranek
budzi mnie zimnem i beznadzieją. Staram
się dotrzeć do Szpitala Praskiego. Tam jest
detoks. Zwracam się do lekarki: Proszę mi
pomóc, ja umieram. - Zgadza się - mówi
ona. Przyrzekam, że będę się za nią modlić. - Módl się za siebie - odpowiada.
Detoks jawi mi się rajem, jeżeli takowy
istnieje. Cisza, spokój. Mogę się umyć,
zjeść i zająć się sobą. Na pytanie pielęgniarki: „Co Pani ze sobą zrobiła?” – odpowiadam – „ To nie ja, to wódka”.
Rozmawiam z ludźmi, słucham uważnie, wybieram to co może mi pomóc.
Po rozmowie z psychologiem, decyduję się
na pobyt w Ośrodku Caritas na ul. Żytniej
(po raz pierwszy).
Mija 10 dni, opuszczam Szpital Praski.
Caritas jest dla mnie pięknym miejscem
u boku Św. Faustyny. Życie w Ośrodku
układam według własnego harmonogramu. Praca zawodowa, praca na rzecz
Ośrodka, zero znajomości, a ponieważ
jestem introwertyczką, łatwo mi to przychodzi. Po siedmiu miesiącach opuszczam
Caritas i wynajmuję mieszkanie na Żytniej. Jest to osiedle strzeżone. Znowu wolność, radość. Pracuję na obrotach. Jest mi
dobrze, pod każdym względem. Dobrze
wyglądam, wzbudzam zainteresowanie,
łechce to moją próżność kobiecą. Czuje się
kobietą spełnioną. Samodzielna, zaradna,
piękna – to znowu ja. Jestem pełna euforii,
planów. I to jest błąd. Poczułam siłę, pychę, dumę.
Powróciłam do picia. Piłam rano, przed
pracą, w pracy, po pracy. Żyłam w pijanym
świecie. Czułam siłę, niczego się nie bałam, tłumaczyłam sobie, że moja porażka
nie dotknęła mnie w niczym. Wracałam
w swoją samotność, polubiłam swoje
zło. Przestałam chodzić do pracy, bo nie
miałam siły wstać z łóżka. Wychodziłam
tylko na chwilę, po alkohol. Leżałam bezużyteczna, a moje myśli oscylowały tylko
wokół picia. Bałam się nocy... Samotność
i bezradność mnie przerastały. Wychodziłam wieczorami, skradałam się jak kot,
żeby tylko nikt mnie nie widział.
Skończyły się pieniądze. Nie miałam
za co kupić alkoholu. Zaczęły pojawiać się
omamy, bezsenność, dygot, poty, strach.
Czaiłam się za małymi sklepikami i patrzyłam, czy przypadkiem ktoś nie wypije do końca piwa, wódki. Cieszyłam się
z każdej kropli alkoholu zostawionego
w puszce, butelce. Wracałam do domu,
żeby zaraz wyjść. Bałam się własnego cienia. Wszystko się we mnie gotowało. Zabijałam się sama.
znałam, a może to urojenia alkoholika, czy
może otwarło się piekło? Zaczęłam bać się
wody, szmerów, tupotu mew w skroniach.
Przeżyłam tak jeszcze parę dni. Potem
musiałam opuścić mieszkanie. Znowu zostałam na bruku.
Za radą terapeutki z Jagiellońskiej poszłam
znów na detoks do Szpitala Praskiego.
Znowu to samo. Następna terapia. Tworki. Nauka, brak litości, żelazna dyscyplina.
Wytchnienie jedynie w pięknym parku,
gdzie znajduję czas na chwile skupienia
i relaksu. Kołyszące się gałęzie drzew, przypominają mi obraz Makowskiego „Teatr
dziecięcy”. Uciekam w dzieciństwo, ale
tam też nie byłam bezpieczna. Powoli
odzyskuję spokój, ale nie wiarę w siebie.
Wzrastałam wraz z dysfunkcją i ona mnie
już nie opuści, aż do śmierci.
Wracam z terapii. Trafiam znowu do
Ośrodka Caritas. Jestem bezpieczna, ale
przegrana. Świta. Należy wstawać – prawa
ręka mi ciąży ku dołowi. Podnoszę ją – na
przegubie mam sznurek zwisający ku dołowi, a do niego przyczepioną pustą butelkę. Dotykam drugą poduszkę - koło mnie
leży moje trzeźwienie. Boże, czy to jest
koniec? - Nie – to jest początek.
„Człowiek całkowity, stworzony ze
wszystkich ludzi, wart ich wszystkich –
i którego wart jest pierwszy lepszy” (Jean-Paul Sartre).
Z.J.
Imiona osób występujących w tekście zostały zmienione.
Autorką
tekstu
Ośrodka
jest
„Tylko
mieszkanka
z darów
miłosierdzia”, prowadzonego przez
Caritas Archidiecezji Warszawskiej
przy ul. Żytniej 1a w Warszawie.
W Ośrodku przebywa codziennie
blisko 160 osób bezdomnych, którym
Caritas
zapewnia
Mogą
schronienie
To była „śmierć na raty” jak w sztu-
i wyżywienie.
one
też
ce Iredyńskiego. Każdy szmer urastał do
grzmotu. Upijałam się samymi myślami
o piciu. Zbierałam małe buteleczki po
wódce i robiłam sobie zlewki, żeby nie
umrzeć. Widziałam twarze, których nie
skorzystać z pomocy zatrudnionych
w placówce specjalistów – pracownika
socjalnego, psychologa i terapeuty
uzależnień.
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
13
chorzy
Opieka paliatywna
jako alternatywa dla eutanazji
Rozwój nauki i techniki spowodował zmiany w hierarchiach wartości rządzących porządkiem społecznym. Wraz z rozwojem medycyny, postępu technicznego, poprawą warunków życiowych, żyjemy coraz dłużej, aktywniej, bardziej komfortowo, co nie oznacza, że
jesteśmy nieśmiertelni. Przy wykreowanej przez media wizji człowieka wiecznie młodego, zdrowego, silnego i szczęśliwego, w społecznej świadomości funkcjonuje mechanizm wybierania tematów trudnych, związanych z bólem, cierpieniem i śmiercią. Jednak
ból, choroba, cierpienie i śmierć to zdarzenia, które nieuchronnie dotkną każdego z nas.
Człowiek jest jedyną istotą, która jest świadoma, że umrze. Jak pisał Zygmunt Freud:
,,Możemy tylko stwierdzić, że celem każdego życia jest śmierć”.
14
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej
chorzy
i hospicyjna
S
połeczne izolowanie się od tematów
trudnych, związanych z chorobą,
cierpieniem i śmiercią sprzyja stereotypom, upatrującym źródła lęku w chorobie
terminalnej i związanych z nią trudnościach
w uśmierzaniu bólu. Jednak utożsamianie choroby terminalnej niemal wyłącznie
z problemem dolegliwości somatycznych,
przesłania inny ważniejszy wymiar, jakim
jest sytuacja osoby chorej terminalnie i jej
dobrostan psychiczny. Cierpienie i realna
perspektywa śmierci jest zaskoczeniem dla
chorego i jego rodziny. Praktyka wskazuje,
że ludzie dotknięci cierpieniem, zwłaszcza
w wymiarze fizycznym i stojący przed nieuchronnością bliskiej śmierci są zagubieni,
bezradni i zrezygnowani, buntują się przeciwko swojemu losowi. Nie chcą się pogodzić z tą sytuacją, szukają ulgi i ratunku.
Pragną śmierci, proszą wręcz o eutanazję,
traktując ją jako jedyny sposób na skończenie życia w ogromnym bólu i cierpieniu.
Alternatywą i formą wsparcia dla terminalnie chorego i jego rodziny jest opieka
hospicyjna i paliatywna. Placówki tego typu
powołuje się w celu sprawowania wszechstronnej opieki medycznej, psychologicznej,
duchowej i społecznej nad chorymi, znajdującymi się w terminalnym okresie choroby,
głównie nowotworowej oraz dla udzielania
wsparcia i pomocy rodzinom takich pacjentów. Do zadań placówek hospicyjnych
należy także towarzyszenie choremu i jego
rodzinie w trudnej drodze cierpienia, jaką
wspólnie przechodzą. Działalność hospicyjna przybiera różne formy, poczynając od
domowego zespołu opieki, poprzez hospicjum stacjonarne, na szpitalnych oddziałach
hospicyjnych kończąc. Mówiąc o opiece
hospicyjnej mamy na myśli nie tylko wyspecjalizowane instytucje o rozwiniętej
strukturze, ale również jej formy pośrednie,
jak np.: zespoły opieki paliatywnej i hospicyjnej działające na zasadzie wolontariatu,
zespoły udzielające wsparcia rodzinom
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
15
chorzy
pogrążonym w żałobie czy współpraca różnych organizacji i stowarzyszeń z poradniami opieki paliatywnej i leczenia bólu.
Opieka hospicyjna i jej różnorodne formy
realizowane w odpowiednich warunkach
i kulturze właściwej dla danej społeczności stanowią bez wątpienia najbardziej
odpowiednią alternatywę dla eutanazji.
Funkcjonowanie hospicjów podkreśla najważniejszą zasadę, jaką jest afirmacja życia
do ostatniego momentu. Nawet w najtrudniejszych okresach choroby osoba umierająca ma zapewnione warunki do tego,
aby czuła się komfortowo i godnie. Ludzie
tak naprawdę nie boją się samej śmierci,
tylko bezradności wobec niej. Ważne jest
poczucie, że nie jest się samotnym i bezradnym najpierw w leczeniu, a potem
w odchodzeniu. Możliwość udzielania
specjalistycznej pomocy, podejmowanie
czynności pielęgnacyjnych, medycznych,
pomocowych na rzecz chorych terminalnie jest możliwa dzięki stale rozwijającej się
sieci różnego rodzaju instytucji, organizacji pozarządowych czy kościelnych. Jednym
z przykładów takiej działalności jest hospicjum warszawskiej Caritas.
dr Dorota Rynkowska
Instytut Socjologii
Uniwersytetu Rzeszowskiego
16
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
Placówki dla chorych prowadzone
przez Caritas AW:
- Ośrodek Działalności Leczniczej,
ul. Krakowskie Przedmieście 62, 00-322 Warszawa, tel. 22 826 56 04
1. Zakład Opiekuńczo – Leczniczy
2. Hospicjum stacjonarne
- Ośrodek Działalności Leczniczej Caritas AW w Błoniu,
ul. Powstańców 8a, 05-870 Blonie, tel. 22 214 11 52, [email protected]
1. Hospicjum domowe
2. Pielęgniarska Opieka Długoterminowa Domowa
- Ośrodek Działalności Leczniczej Caritas AW w Grójcu,
ul. Jana Pawła II 24, 05 – 600 Grójec, tel. 22 664 15 66, [email protected]
- Pielęgniarska Opieka Długoterminowa Domowa
- Ośrodek Działalności Leczniczej Caritas AW w Raszynie,
ul. Godebskiego 2, 05-090 Raszyn, tel. 22 720 05 77, [email protected]
- Pielęgniarska Opieka Długoterminowa Domowa
- Ośrodek Działalności Leczniczej Caritas AW w Piasecznie,
ul. Piłsudskiego 10, 05-500 Piaseczno, tel. 22 750 37 47,
[email protected]
- Pielęgniarska Opieka Długoterminowa Domowa
Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej
wydarzenia
Wydarzenia
Seanse filmowe w ośrodku na Żytniej
29 czerwca z mieszkańcami i personelem ośrodka dla bezdomnych
Caritas AW przy ul. Żytniej w Warszawie spotkał się aktor Marcin
Dorociński. Okazją do spotkania był domowy seans filmowy dla
mieszkańców schroniska. Stawiło się na niego blisko trzydziestu
fanów kina. Po projekcji filmu wszyscy mieli okazję porozmawiać
z odtwórcą głównej roli. Seans był zaczątkiem dyskusyjnego klubu
filmowego dla mieszkańców schroniska. Przy całym ogromie
elementarnych potrzeb ludzi bezdomnych nie można zapominać
o ludzkiej potrzebie obcowania ze sztuką oraz o roli sztuki
w zrozumieniu świata i motywowaniu do walki z przeciwnościami.
Wakacje z Caritas
Latem 2012 roku Caritas AW zorganizowała 12 turnusów kolonijnych
dla dzieci w 6 ośrodkach wypoczynkowych w Polsce – w Mikoszewie
nad morzem, Nowej Kaletce na Mazurach, Orawce na Orawie,
Bocheńcu w Górach Świętokrzyskich i Murzasichlu pod Tatrami.
Każdy z turnusów miał swój profil - odbyły się kolonie muzyczne,
taneczne, plastyczne, sportowe, a także uczące sztuk walki i pierwszej
pomocy przedmedycznej. Dzieci zwiedzały ciekawe zakątki
Polski, korzystały z lokalnych atrakcji, uczestniczyły w licznych
kolonijnych imprezach i konkursach. Na zakończenie kolonii
muzycznych odbył się jak co roku koncert finałowy przed audytorium
złożonym z rodziców i turystów. Na koloniach przebywało w sumie
1200 dzieci, głównie z terenu archidiecezji warszawskiej. Byli wśród nich
podopieczni świetlic Caritas AW, dzieci objęte programem „Skrzydła”,
dzieci wytypowane przez Parafialne Zespoły Caritas, wychowankowie
domów dziecka, dzieci z rodzin zastępczych, rodzin wielodzietnych,
a także 150 dzieci polonijnych z Białorusi i Ukrainy. Na zorganizowanie
letniego wypoczynku Caritas AW otrzymała dofinansowanie z Biura
Edukacji m. st. Warszawy oraz Wojewody Mazowieckiego.
„Na własny rachunek”
Od lipca do października 2012 roku w ośrodku dla bezdomnych
„Tylko z darów miłosierdzia” realizowany był projekt „Na własny
rachunek” mający na celu przygotowanie mieszkańców schroniska
do samodzielnego życia. Bezdomni uczestniczyli w zajęciach ze
specjalistą ds. planowania budżetu domowego, w warsztatach
psychologicznych, konsultacjach dotyczących uprawnień
socjalnych i zajęciach praktycznych z kucharzem. Projekt objął 30
bezdomnych i był odpowiedzią na zgłaszane przez nich potrzeby.
Projekt sfinansowano ze środków Wojewody Mazowieckiego.
Artykuły szkolne dla uczniów
W pierwszym tygodniu września Caritas AW wydała
uczniom szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich
250 kompletów podręczników. Wsparcie otrzymało około
100 rodzin z terenu archidiecezji, które zwróciły się z prośbą
o pomoc. Podręczniki zakupiono za łączną sumę 55 000 zł
pochodzących ze środków zebranych w ramach „1 procenta”.
Poza podręcznikami niektóre dzieci zgodnie z życzeniem
rodziców otrzymały plecaki i przybory szkolne. Caritas AW
doposażyła także w podręczniki i przybory szkolne 125
dzieci uczęszczających do prowadzonych przez nią świetlic.
W akcję „Wyprawki 2012” zaangażowani byli wolontariusze
Parafialnych Zespołów Caritas, którzy dodatkowo pozyskali
niezbędne wyposażenie uczniowskie dla potrzebujących
w swoich parafiach.
Konkurs korczakowski
Świetlica Caritas AW przy ul. Sokołowskiej w Warszawie była
głównym organizatorem konkursu plastycznego pod hasłem
„Świat jakiego Korczak chciałby dla dzieci”. Rozstrzygnięty
w ostatnich dniach września 2012 r. konkurs objął dzieci z dzielnicy
Wola i był elementem realizowanego w świetlicy zadania pod
nazwą: „Szacunek dla pracy poznania czyli zgłębianie idei
poszanowania praw i godności dziecka według Janusza Korczaka”.
Realizację zadania współfinansował Samorząd Województwa
Mazowieckiego.
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
17
wydarzenia
Święto patronalne
Doroczne święto patronalne związane ze wspomnieniem
bł. Honorata Koźmińskiego warszawska Caritas obchodziła
12 października. Mszę św. dla pracowników, wolontariuszy
i współpracowników Caritas AW odprawił w kaplicy „Res Sacra
Miser” dyrektor, ks. Zbigniew Zembrzuski. Uczestnicy zgromadzili
się następnie w sali konferencyjnej, gdzie ks. dyrektor podziękował
obecnym pracownikom, wolontariuszom i współpracownikom
za codzienny wkład pracy w funkcjonowanie biura i placówek
pomocy. Uroczystość uświetnił występ niewidomej artystki, Agaty
Zakrzewskiej, wykonawczyni piosenki poetyckiej. Zaśpiewane
przez nią utwory zarówno brzmieniem jak treścią harmonizowały
z tak bliską Caritas ideą ludzkiego i Bożego ciepła, niosącego
nadzieję w najtrudniejszych sytuacjach życia.
Koncert na rzecz hospicjów
18 listopada 2012 w Kościele Akademickim Św. Anny odbył
się koncert znanej wokalistki jazzowej Ewy Urygi na rzecz
hospicjów Caritas Archidiecezji Warszawskiej. Obok Ewy Urygi
wystąpiła Grupa Gospelowa „Z potrzeby serc”. Koncert był częścią
ogólnopolskiej akcji „Hospicjum to też życie.
Rozstrzygnięcie konkursów na prowadzenie
placówek pomocowych
Na początku grudnia rozstrzygnięte zostały konkursy na
dofinansowanie przez Miasto Stołeczne placówek pomocowych
organizacji pozarządowych. Caritas AW podpisała w rezultacie
umowy z Miastem, na mocy których dofinansowanie na lata
2013-2015 otrzymywać będą dwie placówki pomocy dla osób
bezdomnych oraz pięć placówek wsparcia dziennego dla dzieci.
W Ośrodku Charytatywnym „Tylko z darów miłosierdzia” przy
ul. Żytniej 1A w dalszym ciągu będzie funkcjonować schronisko
i mieszkania treningowe dla osób bezdomnych, a także
ogólnodostępna jadłodajnia i łaźnia. Schronisko „Przystań”
nadal prowadzić będzie schronisko dla bezdomnych mężczyzn
oraz schronisko specjalistyczne dla bezdomnych mężczyzn
wymagających wsparcia medycznego. Działalność schroniska
dla bezdomnych w Pieńkach Zarębskich oprze się natomiast
w istotnej mierze na porozumieniach zawartych z okolicznymi
Ośrodkami Pomocy Społecznej.
Koncert “Dodajemy skrzydeł”
7 lutego 2013 r., w „tłusty czwartek”,
dział Zamknięty”, zapewniając zebranym
w warszawskim klubie „Remont” odbył
cztery godziny dobrej rockowej muzyki.
się zorganizowany przez warszawską Ca-
Z „Oddziałem Zamkniętym” zagrał na
ritas koncert na rzecz programu „Skrzy-
skrzypcach w jednym z utworów stypen-
dła”. Poza dobrą karnawałową zabawą
dysta programu „Skrzydła”, 15-letni Ma-
miał on na celu popularyzację programu
ciek Onuch. Obowiązki konferansjera
pomocy dla dzieci i młodzieży potrzebu-
pełnił dyrektor Caritas AW.
jącej na drodze edukacyjnej materialne-
Zbiórka na cele programu „Skrzydła”
go wsparcia. Wystąpił zespół „Leniwiec”
polegająca na rozprowadzeniu biletów-
z Jeleniej Góry oraz znane szerokiej pu-
cegiełek na koncert, zamknęła się kwotą
bliczności zespoły „Kobranocka” i „Od-
3 720 zł.
18
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej
wydarzenia
Chiński dar
16 grudnia 2012 przedstawiciele Caritas Archidiecezji Warszawskiej
uczestniczyli w inauguracji Stowarzyszenia Młodzieży Chińskiej
w Polsce. Stowarzyszenie rozpoczęło działalność akcją „Dobroczynność Chińczyków rozgrzeje Polskę”, w ramach której zamieszkujący w Polsce obywatele chińscy wsparli ubogich mieszkańców
Warszawy i okolic pokaźną ilością darów rzeczowych. Wśród ostatecznych odbiorców tych darów znajdą się również podopieczni
Caritas warszawskiej. Darowizna pieniężna od Stowarzyszenia
przeznaczona została na potrzeby programu „Skrzydła”.
Boże Narodzenie
w placówkach Caritas AW
W otwartej dla wszystkich wieczerzy wigilijnej 24 grudnia 2012 r.
w ośrodku na Żytniej wzięło udział około 140 osób. Posiłek wigilijny
przygotowano na tradycyjną modłę - z barszczem, śledziami
i kapustą z grzybami. Również w oba dni świąteczne na uroczystych
posiłkach zjawiła się na Żytniej porównywalna grupa osób
z zewnątrz – bezdomnych oraz najuboższych mieszkańców okolicy.
Oddzielnie świętowali Boże Narodzenie aktualni mieszkańcy
ośrodka w liczbie około 200 osób. W schronisku „Przystań” na
ulicy Wolskiej do świątecznych posiłków – począwszy od Wigilii
przez kolejne dwa dni świąteczne - obok aktualnych mieszkańców
placówki zasiadło 20 osób przebywających w miejscach
niemieszkalnych i noclegowniach. Wigilia w schronisku Caritas
AW w Pieńkach Zarębskich zgromadziła 18 uczestników. W sumie
w placówkach Caritas AW dla bezdomnych świętowało w tym roku
Boże Narodzenie blisko 500 osób.
W czwartek 27 grudnia podopieczni 5 świetlic Caritas AW spotkali
się na Rynku Starego Miasta. Dzieci wzięły udział w różnych
konkursach dotyczących tradycji Bożego Narodzenia. Odgadywały
rebusy, dyskutowały na temat potraw przygotowywanych na
kolację wigilijną, oglądały szopki w kościołach Starego Miasta. Po
wspólnym spacerze spotkały się w kaplicy „Res Sacra Miser” na
wspólnej modlitwie i kolędowaniu. Ks. dyr. Zbigniew Zembrzuski
przeczytał im opowieść ks. Jana Twardowskiego „O świętym
Mikołaju”. Spotkanie zakończył poczęstunek przygotowany przez
„Pierogarnię” Caritas AW.
Zmiany organizacyjne
w placówkach służby zdrowia Caritas AW
Z dniem 1 stycznia 2013 wdrożono, zgodnie z wymogami
ustawy o działalności leczniczej, drugi etap reformy placówek
leczniczych Caritas AW. Powołane zostało do życia Centrum
Działalności Leczniczej Caritas AW, w skład którego wchodzi
pięć Ośrodków Działalności Leczniczej – w Warszawie (na
Krakowskim Przedmieściu), w Błoniu, Raszynie, Piasecznie
i Grójcu. Ośrodek w Warszawie świadczy usługi medyczne
w ramach Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego i hospicjum
stacjonarnego, Ośrodek w Błoniu - usługi hospicjum
domowego i pielęgniarskiej opieki długoterminowej
domowej, a Ośrodki w Raszynie, Piasecznie i Grójcu - usługi
pielęgniarskiej opieki długoterminowej domowej. Pierwszy
etap reformy, w ramach którego placówki służby zdrowia
Caritas AW przekształcono w 5 przedsiębiorstw leczniczych,
miał miejsce w połowie roku 2012.
Współpraca z Caritas Mannheim
W roku 2012 warszawska Caritas nawiązała bliskie kontakty
robocze z Caritas Mannheim w Niemczech. W maju 2012
Caritas AW otrzymała od Caritas Mannheim w darze bus
osobowy marki „Ford” przystosowany do przewozu osób
niepełnosprawnych. Bus ten obsługuje obecnie schronisko
w Pieńkach Zarębskich. W ramach partnerskiego projektu
unijnego odbywają się wizyty studyjne uczniów i nauczycieli
szkoły opieki nad osobami starszymi z Niemiec w placówkach
leczniczych Caritas AW. Ośmioro pracowników placówek
stacjonarnych warszawskiej Caritas, w tym ich kierownictwo,
gościło w dniach 6-12 stycznia 2013 w Mannheim w celu
zapoznania się z metodami pracy i nowoczesnego zarządzania
w opiece nad osobami starszymi i mobilnej opiece domowej
w tamtejszej Caritas.
RES SACRA MISER nr 17 – marzec 2013
19
RES SACRA MISER
– Biuletyn Caritas Archidiecezji Warszawskiej
Opracowanie graficzne:
PerGraf Tczew, tel. 728 535 888
Redakcja:
Andrzej Czarnocki, Agata Jabłonowska-Turkiewicz
Zdjęcie na okładce:
Jakub Lipski
Adres redakcji:
00-322 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieście 62
Tel.: 602 698 054, fax: (22) 828 18 15
E-mail: [email protected], [email protected]
Autorzy fotografii w numerze:
Aleksandra Ewa Budziak, Jakub Lipski, Stefan Mleczak, Mariusz Olszak
Druk:
DRUKOMAT, www.drukomat.pl

Podobne dokumenty