Untitled - Forum MP3Store

Transkrypt

Untitled - Forum MP3Store
W tym numerze
Lipiec - Sierpień 2012 numer 7-8
Rozmowa z
Panem dyskietką
Przed wami
Brainwavz HM5
WYWIADY
Nowosci
Wywiad
z Williamem Cho
Nowości z Polski
i Świata
STR. 6
Rozmowa z Panem dyskietką - str. 10
Eko-książka czy wygoda? - str. 14
Komuś się naprawdę chce - str. 18
Strefa gracza
Ozone Onda 3HX
Steelseries
STR. 42Kana
Strefa DJ’a
Vestax
Typhoon
STR. 52
4
www.forum.mp3store.pl
O tym sie pisze
STR. 48
STR. 50
Recenzje
Mały iRiver X200 Black Box - str. 19
Nowe AKG K514 MK II - str. 20
Kalosze dla playera lub smartfona? - str. 22
Nowy i (naj)lepszy iRiver B100 - str. 24
Przed wami Brainwavz HM5 - str. 26
Beyerdynamic T50P - niezniszczalny maluch - str. 30
FiiO E11 i FiiO E17 - Odcinek przyrodniczy - str. 32
Westone 3, Westone UM3x-Rc, Westone 4 - str. 38
Nowe szaty elfa czyli Ainol Novo 7 Elf II - str. 42
Bezczelne Fanny Wang 1000 Series - str. 46
Digital Silence DS101A – Wolfson - str. 54
STR. 12
STR. 26
STR. 10
zawartość
Wakacyjne
Szaleństwo
Właśnie powróciłem z wypadu po krajach
skandynawskich i muszę napisać jedno: KOSS
PORTA PRO, one nadal tam rządzą. Masa ludzi
w różnym wieku właśnie z tymi słuchawkami
maszeruje po ulicach. Równie dużo ludzi spod
znaku ugryzionego jabłka.
Sprzęt stacjonarny z zeszłego wieku bardzo
popularny i tani. Przeglądajcie np. duńskie
allegro. Perełki B&O, B&W, Kef same proszą się
aby je kupić. Sam zgarnąłem kilka par głośników.
Wakacje sprawiły, że w czasie kanikuły
ukazuje się jeden, ale za to podwójny numer
naszego pisma. Mam nadzieję, że docenicie
naszą pracę, a najlepiej zrobicie to czytając
Booma.
W numerze nie zabraknie nowości jak
i testów znanych sprzętów, z ciekawszych
polecam artykuł o wzmacniaczach Fiio, a także
o nowym iRiverze.
Rozpoczynamy nowy konkurs, szczegółów
szukajcie w „środku” .
Oczywiście nadal zapraszam wszystkich do
współpracy i pisania listów na adres redakcji:
[email protected]
Pamiętajcie nie samym komputerem/
konsolą/muzyką… człowiek żyje, wykorzystajcie
wakacje na maxa!
Konkurs
rozstrzygnięty
STR. 9
Redakcja:
Redaktor naczelny: Wojtek „WojtekC”
Cicherski
Redaktorzy:
Piotr „Siekiera” Obarski
Marceli „Marcel1609” Wróblewski
Marcin „KaszaWspraju” Brocki
Marcin „Kurop” Kuropka
Szymon „Maxxx3” Leśniewski
Robert „Azahiel” Kruk
Mateusz „Jolly Roger” Hirsz
Andrzej „Riddick” Gwiżdż
Piotr „wrq” Mihilewicz
Piotrek „Syler” Długokęcki
Grzesiek „PACZANGA” Konieczny
Krzysztof „MrSheep” Bryła
Trojan „KB#24” Izydorczak
Paweł „Kerebron” Jeleński
Projekt graficzny i skład:
Rafał „Duran” Pokora
Blood Sugar
Sex Magik
STR. 8
oraz koledzy z forum mp3store , wolni strzelcy:
Rolandsinger, fallow, piotrus-g ,aallen, 4ndr3
i inni...
Wydawca
Multimedia Intelligent Products sp. j.
ul. Siedmiogrodzka 11/MIP
01-232 Warszawa
T +48 22 424 8254
F +48 22 885 9380
www.forum.mp3store.pl
5
WYWIAD
Cresyn Co. Ltd.
Wywiad z Williamem Cho
W tym numerze przygotowaliśmy dla Was wywiad z Williamem Cho z Cresyna. Wiliam odpowiedzialny jest za globalną
sprzedaż firmy. Miałem przyjemność przez dłuższy wieczór porozmawiać z Williamem na temat Cresyna i jego
produktów. Efekt tej pracy możecie zobaczyć w poniższym wywiadzie. Zapraszam serdecznie do lektury.
Wiliamie, czy mógłbyś przypomnieć naszym czytelnikom historię firmy Cresyn?
Niektórzy z nich zapewne nigdy nie mieli z
nią styczności.
W 1959 roku firma Cresyn wyprodukowała
pierwsze igły fonograficzne. Jak bardzo to wydarzenie było istotne dla branży możecie zrozumieć
czytając historię gramofonów. Byliśmy liderami na
rynku krajowym. Dla nas jednak był to dopiero początek. Na podstawie bezprecedensowego sukcesu
igły fonograficznej w 1985 roku zmieniliśmy profil
działalności skupiając się na produkcji słuchawek
nausznych jak i dousznych. Nasze produkty stały się
numerem 1 na rynku krajowym. Wszystkie nasze
produkty zostały ciepło przyjęte przez zagraniczne
rynki. Ponadto, rozpoczęliśmy produkcję słuchawek
dla takich firm jak Samsung, Apple, Audio-Technica,
Blackberry, HP, Sony, Denon i tak dalej. Dziś firma
Cresyn znana jest jako światowy lider rynku słuchawek. Okres ostatnich 50 lat to ciągły rozwój, inwestycje w nowe technologie i ludzi, oraz oferowanie
naszym klientom coraz to nowszych rozwiązań.
Wiemy, że Cresyn produkuje słuchawki
dla wielu zagranicznych koncernów, co stanowi 90% waszej całkowitej produkcji. Co
zatem spowodowało, że zaczęliście oferować słuchawki pod własną marką?
Zgadza się, w chwili obecnej współpracujemy z
wieloma firmami z branży dostarczając tym samym
produktów na bazie umów OEM/ODM. Co do drugiej części pytania, naszym marzeniem od zawsze
było oferowanie produktów pod własną marką. To
był właśnie główny powód.
Dlaczego Cresyn?
Słuchawki douszne i nauszne są dla nas szczególnie ważne. Poziom zapotrzebowania rynku rośnie systematycznie. Według naszych badań rynek
w przeciągu ostatnich 6 lat zwiększył się o 30%.
Zapotrzebowanie na urządzenia typu mp3/iPod/
iPhone/smartfony będzie wzrastało. Również klienci nie są zadowoleni z standardowych słuchawek
6 www.forum.mp3store.pl
dodawanych do zakupionych odtwarzaczy, czy też
telefonów, ze względu na ich słabą jakość dźwięku
I wykonania. Potrzebują oni rozwiązań zapewniających lepsze doznania … takich jak produkty firmy
Cresyn, które oferują bardzo wysoką jakość dźwięku przy zachowaniu konkurencyjnej ceny. Ponadto
chciałbym podkreślić kilka istotnych faktów, dlaczego warto wybrać produkty firmy Cresyn. Podczas
zakupu nowych słuchawek jest wiele czynników
decydujących o tym, czy dany produkt znajdzie
nabywcę. Oczywiście istotna jest świadomość marki, cena oraz jakość dźwięku oraz opinie rynkowe.
Innym istotnym faktem jest, że nasza firma korzysta
z najnowocześniejszych technologii podczas produkcji swoich słuchawek. Jako firma prowadzimy
działalność od ponad 50 lat. Posiadamy 6 fabryk I
zatrudniamy 15 tyś. ludzi. Roczna zdolność produkcyjna to ponad 300 milionów sztuk słuchawek (26
milionów miesięcznie). Łatwo zrozumieć dlaczego
my, Cresyn, jesteśmy lepsi od naszej konkurencji.
Na rynku jest bardzo duża konkurencja.
Jak Cresyn będzie konkurował na tym rynku
i jakie są jego plany na przyszłość?
Marka Cresyn jest bardzo silna na azjatyckim
rynku. Skupiamy się na tym, aby nasza marka była
dostępna dla klientów na całym świecie. Będziemy
stawiać na różnorodność oferty. Nie zamierzamy
skupiać się wyłącznie na rynku produktów przystępnych cenowo. Zależy nam również na produktach najwyższej jakości, takich jak modele C500E,
C510E czy AXIS. Dołożymy wszelkich starań z
naszymi globalnymi partnerami, aby świadomość
marki wśród klientów systematycznie rosła.
Na rynku są już dostępne nowe modele –
C500E i C510E, całkowicie inne od poprzednich znanych nam modeli z Waszej oferty.
Zatem, czy to jest nowy kierunek, w jakim
będzie podążała firma? Ładne opakowanie
i bardzo dobra jakość dźwięku. Jak te produkty zostały przyjęte przez rynek i jakie są
wasze oczekiwania?
Szczególnie C510E jest fantastycznym modelem, który podczas jednego z naszych eventów zorganizowanego w Singapurze rozszedł się w ilości
1200 szt. Odzew rynku jak i klientów jest wspaniały. Wszyscy jednym głosem zachwalają znakomita
jakość dźwięku, nieporównywalną do produktów
konkurencji w tym przedziale cenowym. Nasze
oczekiwania są bardzo proste. Chcemy sprzedawać
jak najwięcej słuchawek i co roku dostarczać na
rynek nowe modele.
Jakie są wasze plany na przyszłość w
odniesieniu do prac nad nowymi modelami? Oczekiwania klientów stają się coraz
to większe. Nie bez znaczenia jest tutaj też
cena. Czego możemy się spodziewać w
tym roku? Czy zaoferujecie swoim klientom
nowe przenośne lub domowe słuchawki
klasy Hi-Fi?
Zamierzamy uzupełnić naszą ofertę o produkty
wysokiej jakości idąc ścieżką obraną przy produkcji
modeli C500E i C510E. Szczęśliwie technologia
Dual Chamber spowodowała prawdziwymi boom
na całym świecie na te produkty. Zresztą tego się
właśnie spodziewaliśmy. Oba modele sprzedają się
jak ciepłe bułeczki, w szczególności na europejskim
rynku. Produkty te posiadają bardzo dobrą reputację, nie mają bezpośrednio konkurencji w podobnym przedziale cenowym, oferują o wiele lepszą
jakość dźwięku nawet biorąc pod uwagę produkty
o wiele droższe. Naszym kolejnym krokiem na ten
rok jest wprowadzenie nowych modeli tak dobrych
wywiad
zienia potrzebnych informacji. Jak wygląda
kwestia waszej strony internetowej? Wielu
ludzi myśli, że jest to bardzo dobra forma
promocji produktów I jeśli jest wyspecjalizowana jej popularność systematycznie
rośnie.
jak to tylko będzie możliwe. W 2013 roku zaoferujemy naszym klientom drugą generację modelu
C510E. W słuchawkach nausznych naszym głównym modelem jest CS-HP500, który pełni rolę
reprezentatywną, jako flagowy model. Wiemy również, że model ten może nie zaspokajać potrzeb
wszystkich naszych klientów. Zatem w najbliższym
czasie planujemy rozpocząć sprzedać nowych
słuchawek, odrobine większych od CS-HP500
posiadających lepszą przestrzeń dźwiękową oraz
same parametry.
Cresyn posiada sporo ciekawie zaprojektowanych i kolorowych modeli. Zamierzacie kontynuować ten trend?
Tak, posiadamy sporo ciekawych modeli takich
jak Disc, Pastel i Bioux. Mamy również w ofercie
model Pettite Buddy oraz Rubby Dubby. Oczywiście będziemy kontynuować projektowanie słuchawek miłych dla oka i ucha.
Istnieje duży rynek słuchawek dla smartfonów, w szczególności dla Iphona, Samsunga i HTC. Wiemy, że nowy model C262s
będzie kompatybilny z Iphone’m i serią Galaxy S. Zamierzacie wprowadzić nowe produkty kompatybilne z innymi producentami
np. dla Sony, Nokia, Blackberry itp.?
C262S/C230S/C360S używa pinu typu B.
Zatem wszystkie urządzenia kompatybilne z tym
pinem będą obsługiwały w pełni nasze słuchawki.
Dla porównania, typ A stosowany jest właśnie w
urządzeniach Noki czy też Sony Ericsona. W tej
chwili pracujemy nad odpowiednimi modelami z
pinem typu A, ale na ten moment jest zbyt wcześnie na konkretne zapowiedzi.
Cresyn posiada 50-letnie doświadczenie
w produkcji słuchawek. Oprócz tego posiadacie własną markę produktów ekskluzywnych, a mianowicie Phiaton. Czy planujecie
stosować niektóre technologie z Phiaton w
produktach marki Cresyn?
Tak, mamy pewne plany, co do tego.
Co z Phiatonem? Czy będzie on oficjalnie
dostępny w Polsce?
Phiaton będzie oficjalnie dystrybuowany w Polsce jeszcze w tym roku przez firmę MIP Polska.
Obecnie, jest to dobry moment, aby pomału szykować się do wprowadzenia droższych produktów
spod marki Phiatona na polskim rynku. Wierzymy
w duży sukces obu marek, zarówno Cresyn jak I
Phiaton.
Wracając do Cresyna. Wasza historia to
ciągły systematyczny rozwój. W perspektywie ostatnich 20 lat można napisać, że
nastąpił prawdziwy boom w waszej firmie.
Może niedługo będziemy w każdym jednym
sklepie widzieć coraz to więcej produktów
Cresyna, i to nie tylko, jeśli chodzi o słuchawki?
Cresyn w trakcie procesu produkcji stosuje własne rozwiązania. Produkujemy wszystkie elementy
do naszych słuchawek począwszy od głośników,
okablowania, po wszystkie plastiki i opakowania.
Ponadto posiadamy wiedzę oraz technologię,
dzięki której jesteśmy w stanie sami tworzyć nowe
produkty w oparciu również o 50 letnie doświadczenie. Większość firm nie produkuje, tylko składa
produkt z gotowych części. Jest to duża różnica.
Jesteśmy w pełni wyspecjalizowanym producentem. Będziemy tak samo wielcy jak Sennheiser,
AKG, Sony, Denon. I to niedługo. Dlaczego nie?
Mamy ku temu wszystkie predyspozycje, a miesięczne rekordy sprzedaży tylko nas w tym utwierdzają.
Cresyn to wielka wyspecjalizowana firma. W Europie niewiele osób rozpoznaję
samą markę. Aby to zmienić potrzebne jest
sporo czasu oraz pieniędzy. W jaki sposób
chcecie odnieść sukces na tym rynku? Internet jest jednym z wielu źródeł, gdzie jest
możliwość w bardzo szybkim czasie znale-
Dlatego stworzyliśmy nową stronę dla polskiego
rynku, www.cresyn.pl. Jest to dla naszych polskich
klientów, ale w najbliższym czasie planujemy uruchomić kolejne w innych krajach w Europie. Jedna
po drugiej. Również zamierzamy całkowicie przebudować naszą obecną stronę www.cresyn.com.
Efekty naszej pracy będziecie mogli zobaczyć już
w najbliższym czasie.
Nowe modele C500E i C510E zbierają
bardzo dobre recenzje od polskich klientów, więc wygląda na to, że będą w naszym
kraju bardzo popularne. Są bardzo dobrze
przemyślane. Oferują one niesamowite doznania dźwiękowe. Co zatem z tymi
wszystkimi, którzy kochają tylko i wyłącznie bas, muzykę klubową i elektroniczną?
Czy planujecie stworzyć produkt ukierunkowany wyłącznie na tę grupę klientów?
C500E I C510E to fantastyczne modele, które
sprawdzą się w każdym gatunku muzyki. Żadna
osoba, która kocha muzykę elektroniczną nie
powinna przejść obok tych modeli obojętnie, w
szczególności, jeśli mówimy o C510E. W chwili
obecnej nie planujemy żadnych produktów ukierunkowanych na podkoloryzowaniu jakiegoś pasma. Zależy nam neutralności przekazu.
Sportowe modele słuchawek Cresyn są
bardzo popularne w naszym kraju. Posiadają dobrze skalkulowaną cenę, dobrze
leżą w kanale słuchowym oraz posiadają
świetny wygląd. Planujecie poszerzyć ofertę produktową dla osób aktywnych?
Tak, planujemy w najbliższym czasie wprowadzić nowe modele. Będą to produkty klasy premium dla najbardziej wymagających klientów.
Na koniec, co chciałbyś przekazać naszym czytelnikom?
Kupujcie produkty marki Cresyn i bawcie się
dźwiękiem. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i mam nadzieję, że firma Cresyn nieraz was
mile zaskoczy swoimi produktami, tak jak to zrobiła w przypadku modelu C500E i C510E.
Autor: Piotr Sawicki
www.forum.mp3store.pl
7
PLYTA MIESIACA
Red Hot Chilli Peppers
Blood Sugar Sex Magik
Zespołu Red Hot Chilli Peppers nie trzeba nikomu przedstawiać. Osiągnęli światową sławę, koncertują po całym
globie, wydali mnóstwo dobrych płyt. I jakby tego było mało, w tym roku zostali wprowadzeni do Rock ‘n’ Roll Hall
of Fame bez żadnych skandali (w przeciwieństwie do innego zespołu, który też miał przyjemność dołączyć do
tak szacownego grona w tym roku). Oprócz tego przeboje takie jak: „Scar Tissue”, „Californication”, „Under the
Bridge”, „Otherside” czy „Suck My Kiss” zna każdy. Płyt, które przez fanów są stawiane na piedestale jest kilka, a
jedną z nich bez wątpienia jest recenzowany tutaj „Blood Sugar Sex Magik”. Tym właśnie albumem grupa przebiła
się do mainstreamu... i to z dużym powodzeniem - ponad 13 milionów sprzedanych egzemplarzy.
Płyta wydana w 1991 roku w składzie uważanym przez większość krytyków za najlepszy. Wokal i bas od początku niezmienne - odpowiednio
Anthony Kiedis oraz Flea. Za bębnami Chad Smith
(teraz znany także z udziału w supergrupie „Chickenfoot”), a na gitarze młody John Frusciante. Jeśli
chodzi o booklet, to jest to raczej standard - trochę
zdjęć członków kapeli i ich tatuaży, teksty, podziękowania i tyle. Nic nadzwyczajnego, ale i tak nieźle,
w porównaniu z dwustronicowymi książeczkami,
gdzie nie ma nic. Jeśli forma jest już za nami, teraz
pora przejść do treści. Oto co muzycznie prezentują
„Papryczki”.
Przede wszystkim robi wrażenie długość albumu - 73:58 min. Nikt nie stara się wcisnąć nam
półproduktu i dostajemy płytę niemal po brzegi zapełnioną porządną muzyką. Album otwiera „Power
of Equality” z niesamowicie chwytliwym refrenem,
który wkręca się w głowę i nie chce jej opuścić
po dobroci. Jeśli chodzi o zwrotkę, mamy tutaj do
czynienia z melorecytacją, charakterystyczną dla
Kiedisa. Gitara tworzy tło, a wysunięty, uwypuklony
bas, służy do czegoś więcej niż utrzymywanie rytmu. Idealnie pasują tu określenia „rhythm guitar” i
„lead bass”. Kompozycja jest całkiem przyjemna i
8 www.forum.mp3store.pl
dynamiczna, spójnie przechodzi w kolejny utwór. „If
you have to ask” ma nieco spokojniejszy charakter.
Bas niesie nas w specyficzny, połamany sposób,
a wokalista tym razem bardziej mówi, niż rapuje
(w refrenie powraca jednak do śpiewu). Mimo, iż
schemat obydwu utworów jest podobny, nie ma
tutaj mowy o żadnym znudzeniu. Następny kawałek, „Breaking the Girl” jest zwiastunem tego, co
dostaniemy w sporej ilości na rewelacyjnym „Californication” (dopiero za 8 lat!) - przyjemna dla
ucha, gitarowa ballada, z zerową ilością rapu, za to
z dobrymi wokalami.
Są to dopiero cztery, z siedemnastu utworów, jakie występują na tym krążku. Jak widać, do tej pory
nie ma żadnego słabego numeru i ta tendencja generalnie trzyma się przez całą płytę. Można by szukać różnych powodów do narzekania. Tylko po co?
Następnym w kolejności utworem jest przyjemny i
powolny „Funky Monks”. Funkowy klimat pojawia
się tutaj nie tylko w tytule. Utwór swoim charakterem tworzy idealne przejście z ballady do znanego
„Suck My Kiss”, czyli utwóru szybkiego, z dosyć
mocnym groovem i idealnym zgraniem wszystkich
instrumentów. Zarówno styl śpiewania Kiedisa jak i
swoisty rytm utworu są bardzo chwytliwe i ciężko
się ich pozbyć. Wyobrażam sobie szaleństwo, jakie
ten numer, mimo upływu tylu lat, musi wywoływać
dalej na koncertach. Jako, iż każdy z utworów na
tej płycie mógłby być opisany głównie w superlatywach, pozwolę sobie niektóre pominąć i z numeru
pięć, przeskoczyć bezpośredniego do kolejnego
hitu, w postaci „Give it Away” z numerem dziewięć.
W tekście, który Kiedis wypluwa z z prędkością
karabinu, muzycy zdradzają swoje zamiłowanie do
Boba Marleya.
W moim odczuciu, perełką tego albumu jest
tytułowy kawałek. „Blood Sugar Sex Magik”. Jest
mniej „Red Hotowy” niż większość opisanych
utworów, ale to właśnie sprawia, że wychodzi przed
szereg. W czasie zwrotki, poza perkusją, Kiedisowi
towarzyszy jedynie bas z efektem wah-wah (potocznie zwanym kaczuchą). Refren składa się z
wykrzykiwanych słów tytułu, jednak ta prostota jest
w pełni zrozumiała i usprawiedliwiona. W dodatku
idealnie komponuje się z całą treścią. O dziwo, nawet gitara tutaj ogranicza się do czegoś więcej niż
jedynie dublowania lub przeplatania się ze ścieżkami basowymi (przynajmniej w niektórych momentach). Tematyka utworu nie jest raczej tajemnicą,
patrząc na tytuł. Ale z biografią taką jak Anthony
czegóż się spodziewać? Nie jeden samiec mógłby
pozazdrościć...
Jedenastym utworem na płycie jest następny
przebój, który wdarł się do masowej świadomości:
„Under The Bridge”. Spokojne gitarowe intro, a w
czasie zwrotki dochodzi druga ścieżka gitarowa.
Dopiero w refrenie dopełnia tego wszystkiego bas.
Kiedis śpiewa tu niemal tak samo, jak na wspomnianym już (wydanym zaraz po „One Hot Minute” z Davem Navarro na gitarze) „Californication”,
którym to podbił serca milionów nastolatek. Do
końca zostało już tylko sześć utworów. Wśród nich
na szczególną uwagę zasługuje nagrany jako hołd
dla zmarłego gitarzysty Hillela Slovaka „My Lovely
Man”. Mimo, iż to właśnie ten numer poświęcony
jest w całości jego pamięci, nawiązania do postaci
Hillela są widoczne także w innych utworach na tym
krążku. Przykład? Końcówka „Power of Equality”.
Cały album Panowie zamykają w iście komediowym stylu, w postaci zabawnego, minutowego kawałka o nazwie „They’re Red Hot”. Kto nie słuchał
ten powinien!
Podsumowując cały album - bez wątpienia jest
to jedno z tych dzieł, do którego powinno podchodzić się na kolanach, dziękując, że tak wspaniała
muzyka została stworzona. Mimo już ponad dwudziestu lat od wydania, album przetrwał próbę czasu, a niektóre z utworów zamieszczonych na nim,
do tej pory rozkręcają imprezy (albo przynajmniej
nuci się je pod nosem). Muzycznie mamy kwin-
KONKURS
tesencję stylu każdego członka zespołu z osobna,
która daje spójną całość. Tekstowo... jak można
spodziewać się po tytule albumu: dużo seksualności w takiej czy innej postaci. Oprócz tego jednak jest też autokarykatura wokalisty („Sir Psycho
Sexy”), wspomniany już hołd tragicznie zmarłemu,
poprzedniemu gitarzyście („My Lovely Man”),
poruszenie takich kwestii jak rasizm czy seksizm
(„Power of Equality”) oraz upamiętnienie krótkiego
związku Kiedisa z Sinéad O’Connor („I Could Have
Lied”).
Czy jest to najlepsza płyta Papryczek? Na to
pytanie nie można jednoznacznie odpowiedzieć,
biorąc pod uwagę ich dorobek. Bez wątpienia była
Wyniki konkursu
fotograficznego
z numeru 6/2012
tą przełomową, która uświadomiła szerszą publiczność nt. istnienia takiego zespołu jak Red Hot Chili
Peppers. Jedyne do czego można by się doczepić, to spora liczba utworów, z których kilka może
odstaje poziomem od pozostałych. Mimo wszystko
uważam, że lepiej dostać za dużo niż za mało. Tym
bardziej, iż nie spotkamy tutaj żadnych „zapychaOd razu przejdę do rzeczy, konkurs wygrali ex
czy”. Ciężko jednak nagrać same utwory na miarę
aequo
koledzy Marcin Kościelny i Nuclear. Nieste„Under the bridge” czy „Suck my kiss”.
ty prac przyszło mało, a ich poziom był raczej z
Autor: Mateusz Śliwiński pogranicza żartu. Obaj koledzy wyróżnili się na tle
konkurencji. Zresztą sami oceńcie ich prace.
Praca Marcina Kościelnego
Praca Nucleara
Konkurs na PROJEKT KOSZULKI
Stwórz projekt koszulki forum.mp3store.pl, lub naszego magazynu. Jak zwykle gwarantujemy
ciekawe nagrody! Macie pełną dowolność w tworzeniu projektu. Jedyne ograniczenie to czas –
termin zakończenia konkursu to 30-09-2012.
Prace przesyłajcie na adres [email protected]
www.forum.mp3store.pl
9
NOWOSCI
Nowe Fidelio
Prawie rok od wydania Fidelio L1 Philips
postanowił odświeżyć serię, wydając nowy
model M1. Prawdziwa skóra i elementy z
aluminium mają zapewnić trwałość i wygodę.
Przetworniki to wysokiej mocy magnesy
neodymowe, natomiast pilot, w który
wyposażony jest przewód, ma pozwalać na
efektywne zarządzanie zarówno rozmowami
telefonicznymi jak i muzyką. Specjalnie
zaprojektowana
wstęga,
wbudowana
w wewnętrzną komorę ma eliminować
niepotrzebne straty dźwięku. Cena: 899 zł.
Produktów
gama od Harmana
Harman Kardon ogłosił pierwszą gamę
słuchawek własnej marki inspirowaną
produktami Apple. W serii znajdować się mają
dwa modele słuchawek dousznych (NI i AE)
oraz trzy nausznych (CL, BT oraz zapowiedziane
na koniec lipca NC). Ceny odpowiednio 90£ i
130£ za sprzęt in-ear, oraz 170£, 220£ i
280£ za przyjemność posiadania on-ear.
Głośniki od Zalmana
Niebawem na polskim rynku
mają się pojawić nowe głośniki
Zalmana, które zadebiutowały po
raz pierwszy na targach Computex
2012. Seria ZM-S składać
ma się z 5 modeli (od ZMS100 do ZM-S500), z których
każdy charakteryzuje się innym
designem. Cena: w zależności od
modelu, od 39 do 199 zł.
Urban AiAiAi
Koss STRIVA
Smart Wireless Headset Pro
Koss postanowił zrewolucjonizować
rynek wydając model STRIVA. Są
to słuchawki wi-fi, które łączą się
bezpośrednio z Internetem, bez pomocy
żadnych urządzeń peryferyjnych, dając
dostęp do tysięcy internetowych stacji
radiowych. Dla chcących posłuchać
muzyki z własnego źródła Koss
oferuje STRIVA CAP, pozwalający na
podłączenie do urządzenia i transmisję
do słuchawek. Cena: 450 $
Nowy produkt Sony to hybryda pomiędzy
adapterem A2DP i odtwarzaczem mp3. 18gramowe
dziecko japońskiej firmy wyposażone jest w radio
FM, czarno-biały wyświetlacz OLED, a podłączone
do sprzętu pod Androidem posiada także system
powiadomień SMS/email. Urządzenie odtwarza do 12
godzin z karty microSDHC, niestety jedynie w formacie
mp3 lub wav. Cena: 129 $
10 www.forum.mp3store.pl
AiAiAi lubi kierować swoje słuchawki do
konkretnych słuchaczy. Nie inaczej jest tym
razem, gdyż model Capital to nic innego, jak
sprzęt przeznaczony dla znanego każdemu
dobrze szarego mieszkańca miasta. Wykonane
ze wzmocnionego włókna szklanego nauszniki
testowane były na deszczu, śniegu, gradobiciu
i w pyle. Oprócz odporności na warunki
atmosferyczne, zainteresować może również
prostota pod względem składania. Do tego
pilot zdalnego sterowania muzyką z trzema
przyciskami i mikrofon do prowadzenia rozmów
telefonicznych. Powalająca jest też cena: 125$
Nowości
Wiatrakiem w gryzonia
Thermaltake przygotowało nową,
przeznaczoną dla graczy, mysz, ze swojej
serii Tt eSPORTS. Pod nazwą Black
Element Cyclone kryje się czarna mysz,
nie odróżniająca się od innych niczym. No,
może poza wiatrakiem, umieszczonym z
przodu. Oprócz tego gryzoń wyposażony
jest w laserowy sensor o rozdzielczości
6500 DPI, przełączniki OMRON (do 5
milionów kliknięć), pleciony kabel dł. 1.8
metra, 9 programowalnych przycisków
makro do gier RTS i MMO i 5 kolorów
podświetlenia. Co następne? Klawiatura
z wiatraczkiem? A, prawda, to już było…
beyerdynamic
Custom One pro
Są to pierwsze w pełni interaktywne
słuchawki, dające użytkownikowi możliwość
dopasowania dźwięku, oraz wzornictwa do jego
indywidualnych preferencji. Słuchawki powinny
znaleźć się w sprzedaży w drugiej połowie
sierpnia 2012. Cena detaliczna słuchawek z
podstawowym wyposażeniem(czarne) to: 799
PLN. Ceny akcesoriów będą się wahać od 20
do 60 zł.
Gigabyte Aivia XENON
Niebanalne. To chyba pierwsze,
co przychodzi do głowy, kiedy patrzy
się na to lekko kosmiczne połączenie
myszki i touchpada jako bezprzewodowe
urządzenie. To całkiem udana hybryda. W
trybie „Touchpad Mode” można położyć
je na biurku lub wziąć do ręki i użytkować
wyłącznie w roli gładzika. Przy „Mouse
Mode”, panel dotykowy stanowi zastępstwo
dla przycisków. Cena: ok. 40 $
Rekin wśród coolerów
Koss Porta Pro KTC
Chińczycy z Colorful zaprezentowali swój cooler
o nazwie Shark Bionic, przeznaczony dla wydajnych
kart graficznych. Ten system chłodzenia ma być
zastosowany już w nadchodzącym modelu GeForce
GTX 670 iGame Ares X. „Rekin” to miedziana,
niklowana podstawa, dziewięć niklowanych rurek
heatpipe o grubości 8mm i trzy aluminiowe radiatory
(pierwszy nad rdzeniem, drugi nad sekcją zasilania,
trzeci wzdłuż karty). Dwa wentylatory o średnicy
80mm odpowiadają za chłodzenie.
KTC posiadają pilot z mikrofonem na kablu,
który oprócz odbierania rozmów i zmianę
utworów, umożliwia też kontrolę głośności w
urządzeniach firmy Apple oraz 90% dostępnych
urządzeń audio. PORTA PRO to profesjonalne
słuchawki firmy Koss - najlepszej na świecie
firmy produkującej tego typu sprzęt. Ultra
lekkie, z zausznikami o specjalnej komfortowej
konstrukcj. Słuchawki są dostępne w ofercie
sklepu mp3store w cenie 349 zł. Sklep jako
pierwszy w Polsce wprowadził nowy model
Koss Porta do swojej oferty.
Acer w wielkim odwrocie
Firma Acer chce zerwać z wizerunkiem wytwórcy
tanich i mało ekskluzywnych komputerów, w związku z
tym zamierza zaprzestać produkcji laptopów ze średniej
i niskiej półki. Acera w tej półce cenowej zastąpi,
należący do niego Packard Bell. Firma chce być w
przyszłości kojarzona z dość drogim i bardzo dobrym
jakościowo sprzętem, dlatego zamierza oddzielić
obydwie marki, aby przeciętny konsument nie był w
stanie domyślić się, że są one ze sobą powiązane.
www.forum.mp3store.pl
11
O TYM SIE PISZE
„Boom” nie bierze odpowiedzialności za zdrowie psychiczne czytajacych poniższy tekst.
Rozmowa z Panem Dyskietką
Poniedziałek, godzina 8:00. Pogoda typowo barowa. Brak znaczących znaków zwiastujących rychłą poprawę
obecnego stanu rzeczy. Miejsce akcji: kraina gier wideo, studio telewizyjne. Cel misji: nieznany.
Witam Państwa w programie prawdziwi bohaterowie. Dzisiaj zaprezentujemy następną, znaczącą
postać w świecie gier wideo. Dziś kamery naszego
programu skupią się nie na ogromnych mięśniakach, czy seksownych brunetkach, ale na prawdziwym killerze tego biznesu. Postaci niewielu znanej,
a będącej często odpowiedzialną za sukces naszych bohaterów. Przed państwem Pan Dyskietka!
- Witam Państwa, cześć John… hej Duke, jak
leci?… O, nawet lemingi są na widowni!
- Niech nam Pan powie, Panie Dyskietko,
jak rozpoczął Pan swoją karierę jako pomocnik bohaterów gier komputerowych?
- Panie redaktorze, sprawa prosta jak melanż w
klubie szachistów. Było się kiedyś zacnym nośnikiem
danych, podróżowało się od stacji do stacji. Prosta
robota, mnie tam odpowiadało. Nagle przyszły lata
70’ i jak nie pierdutneło na rynku… Nagle łubudu! Jakieś nowe pokolenie więcej biorące na plery.
Wie Pan, ja prosta istota… Megabajt z groszem biorę i sobie robię fajrant,
a tu nagle pojawił się taki smarkacz i mi-
12 www.forum.mp3store.pl
nimalnie bierze 650.No to trzeba się było przekwalifikować i tak wszedłem w biznes „pomagania”.
Pan nam jeszcze zdradzić jakieś pikantne szczegóły naszych herosów?
- Rozumiem, rozumiem. A wśród swojego
wieloletniego stażu jako pomagier, z kim
miał pan przyjemność pracować ? Czy
są wśród nich jacyś znani bohaterowie?
- Pewnie kojarzy Pan tę, no… Larę Croft?
- Łoj Panie! Z kim pracowałem? Łatwiej odpowiedzieć z kim nie pracowałem. Te wszystkie
gwiazdeczki, ci mega twardziele, toż to wymoczki. Kojarzy pan tego Blazkowicza? Tego co niby
„stuknął” Hitlera? Panie, to przeca śmiech na
sali. Williamik to na dobrą sprawę nie rozróżniał
noża od CKM-u. Na początku to w ogóle nasz
mega heros planował przejść się po nazistowskim bunkrze z petycją „odwołanie führera ze
stanowiska kanclerza Niemiec”. Całe szczęcie,
że zatrudniono mnie na czas, bo teraz z Williamka to by żonka miała szykowny durszlaczek.
- To szokujące co Pan mówi! Szczerze powiedziawszy, nigdy bym o to nie
podejrzewał
Blazkowicza.
Człowieka
z tak nieposzlakowaną opinią! A może
- Oczywiście, istna seks bomba, wojowniczka, archeolożka. Reasumując: według wielu mężczyzn
kobieta idealna.Tiaa! To chyba nikt nie widział jak ona
nabiera swoich sił do tych wszelakich fikołków, strzelanin i mądrych min przy książce z zakresu historii.
-Chyba Pan nie sugeruje…
-… a jakże by inaczej! Przecież to tornado,
jeśli chodzi o żarcie. Jedyną rzeczą, jaką robiłem,
gdy dla niej pracowałem , to wieczne przywoziłem
jakieś żarcie! Jezu Nazareński, to żarło i żarło, a
spalało w ciągu 5 pajacyków w powietrzu. A jak żarełko dochodziło do jelita grubego, to dopiero było
przygoda. Pół biedy jak byliśmy w buszu - najwyżej
mówiło się , że to słoń! Gorzej było w mieście. Do
dzisiaj w Kairze są plakaty z podobizną Lary i dopiskiem „demon pustyni”.
- Drogi Boże! To ci dopiero nowina. A ktoś
O TYM SIĘ PISZE
coś tam bełkotał „że mało atrakcyjny i że miękka
lufa”. Panie, rzuciłem w pierony tę robotę - ten facet
to jakiś świrus!
- No ale chyba zdarzają się jakieś chlubne wyjątki w tym biznesie? Postacie, które
bez dwóch zdań pozostaną w Pana oczach
herosami.
- Jest taki jeden panie redaktorze. Prawdziwy
macho. Człowiek, który nie dość, że ratuje kobietę
z opresji, to do tego ma normalną pracę. Nie jakieś tam agent łamane przez wybraniec ludzkości.
Zwykły hydraulik, który nie boi się zachlapać sobie
rączek naprawdę brudną robotą.
- Czyżby Pan mówił o Mario?
- Dokładnie! Mario. Ten mały „czołg”, który był
dla mnie zawsze wypadkową szaleństwa i finezji w
pozbywaniu się wrogów. Procesor mi świadkiem,
może nie był dyskretny w tym co robił, ale bez
dwóch zdań był skuteczny.
- Proszę mi wybaczyć brak taktu,
jednak jeśli był tak dobry w tym co robił, to do czego był Pan mu potrzebny?
z kanonu twardzieli?
- Chodzi Panu o te „misie” na sterydach? W
większości to żadna rewelacja - banda młokosów,
która ma na jakikolwiek temat tyle do powiedzenia,
co ja na temat bólów porodowych, albo wegetarianin na temat ulubionego sznycla. W miarę do przeżycia, chociaż jeden z nich był wyjątkowym kolcem
w zadzie. Słyszał pan o Marcusie Fenixie?
- Kto nie słyszał? Ponad metr osiemdziesiąt czystego testosteronu, który nie boi się ubrudzić sobie rąk krwią.
- Trudno mi się z panem zgodzić, biorąc pod uwagę, że latałem z „czystym testosteronem” za tym
tałatajstwem, które wybijał. I powiem Panu tak: na
mój prosty, dyskietkowy mózg to ten facet ma jakiś
- Moja rola sprowadzała się do prozaicznego
gromadzenia monet, które on zbierał z planszy.
problem i to poważny.
Biegłem za Marianem w odległości kilku metrów
i zbierałem wszystko, co udało mu się wyskrobać
- No niech Pan nas nie trzyma w niepew- z zakamarków. Nie zauważył Pan, że niezależnie,
ności i powie co jest z Marcusem nie tak?
ile by nasz knypek nie uzbierał, to zawsze potrafił
wyskoczyć na wysokość kilku metrów bez większej
- Oj wiele się tego nazbierało. Delikatnie rzecz
zadyszki?
ujmując - Marcus jest ździebko przewrażliwiony na
punkcie swojej seksualności.
- Teraz , gdy Pan o tym wspomniał, to wydaje się to bardziej logiczne. A to ci dopiero
- Co ma Pan na myśli?
nowina na koniec programu! No cóż, chciało by się słuchać więcej tych ciekawostek,
- Co przebiegł jakieś dwieście metrów, to py- lecz nasz czas minął. Żegnam więc Pana,
tał „ej, nie jestem gdzieś przepocony”. A gdy mu a z Państwem widzimy się w następnym
odpowiedziałem, że nie, to dostawał szału i darł odcinku „Prawdziwych bohaterów”.
japę że uważam go za mięczaka i „miękką lufę”.
Czasami coś mu odwalało i przyłaził w jakimś obAutor: Paczanga
cisłym podkoszulku, prężył muskuły i kazał sobie
robić zdjęcia. Gdy odmawiałem wpadał w płacz i
www.forum.mp3store.pl
13
O TYM SIE PISZE
Czytniki e-booków
Eko-książka czy wygoda?
„Analogowa” książka, czy to przeżytek? Wymogi czasów sprawiają, że technika zmienia świat literatury, powoli
zabierając nam doznania płynące z obcowania z papierową twórczością. Co robisz czytelniku po zakupie książki?
Ja, jak fetyszysta, wącham ją, kartkuję i staram się poczuć ogrom pracy autora. Jest to dla mnie wręcz rytuał.
Źródło: pl.wikipedia.org
Czytnik e-książek jest dla mnie wspaniałym wynalazkiem, który mam nadzieję, nie doprowadzi do
upadku papierowych wydań. Nie każda książka to
dzieło sztuki dla której muszą być wycinane lasy.
Często wiele rzeczy czytamy raz i cieszymy się, że
to już koniec. Moja biblioteczka domowa nie ugina
się od masy niepotrzebnych, jednorazowych czytadeł, bo mam czytnik. Co więcej, ja swoją bibliotekę
mam zawsze ze sobą.
Rodzaje czytników
Co to jest czytnik e-booków? Krótko - to urządzenie pozwalające na czytanie plików tekstowych,
bez konieczności ich drukowania. Fizycznie, to taki
mały ekranik, wyglądem zbliżony do tabletu, wyposażony w kilka przycisków sterujących, a czasem
klawiaturę QWERTY. Istnieją dwa podstawowe typy
czytników w zależności od zastosowanych ekranów.
Są to: e-ink i LCD.E-ink, czyli papier elektroniczny.
Jak to działa? Najlepiej, gdy zacytuję Wikipedię:
„Głównym komponentem elektronicznego atramentu są miliony małych mikrokapsułek, o średni-
14 www.forum.mp3store.pl
cy ludzkiego włosa. Każda mikrokapsułka zawiera
dodatnio naładowane białe cząstki i ujemnie naładowane czarne cząstki, zawieszone w przejrzystej
cieczy. Same kapsułki są także zawieszone w płynie, tworząc swego rodzaju atrament. Atramentem
tym pokrywa się obwód elektroniczny, składający
się z elektrod sterujących wyświetlaczem. Kiedy do
piksela zostanie przyłożony potencjał elektryczny w
taki sposób, że ładunek dodatni jest przyciągany do
góry, a ujemny do dołu, białe cząstki przemieszczają się w górę mikrokapsułki, a czarne do dna
mikrokapsułek, gdzie są one niewidoczne. W efekcie piksel staje się biały. Po odwróceniu polaryzacji
elektrod, czarne cząstki wędrują do góry kapsułki,
zaciemniając dany piksel.”
Dzięki temu e-papier ma bardzo małe zapotrzebowanie na energię, z której korzysta tylko przy
zmianie strony. Czas pracy takiego czytnika zależny
jest od szybkości czytania właściciela. Norma to trzy
do czterech tygodni. Czas pracy to bardzo istotny
parametr, porównując e-ink z ekranami LCD, gdzie
czas pracy zamyka się zaledwie w kilku godzinach.
Kolejną zaletą e-papieru jest brak podświetlenia. Ekran nie męczy w czasie czytania więcej niż
zwykła książka. Tekst jest czytelny i wyraźny nawet
w pełnym świetle słonecznym, bo nie odbija jego
promieni. Jedyny mankament takiego rozwiązania
to potrzeba zastosowania sztucznego oświetlenia
po zmierzchu, ale z tym nie ma problemu, gdyż
rynek wręcz zalany jest różnego rodzaju lampkami. Niestety ekran ciekłokrystaliczny praktycznie
uniemożliwia korzystanie z urządzenia już w średnio
pogodny dzień. Wybór jest prosty - jeśli stawiamy
na wygodę i długi czas pracy to kupujemy zdecydowanie e-papier.
Parametry ekranu
Mamy wybrany rodzaj ekranu, kolejnym krokiem powinny być jego parametry. Najważniejsza
jest rozdzielczość. W tej chwili najczęściej spotykana rozdzielczość dla przekątnej 6” to 800x600,
czasem 1024x768. Większe zagęszczenie pikseli
O TYM SIĘ PISZE
sprawia, że tekst jest bardziej wyraźny. Oczywiście
mamy na rynku też większe wyświetlacze, nawet
dochodzące do 10”. Przy tak dużych modelach
rozdzielczość jest taka, aby osiągnąć zagęszczenie
minimum 150ppi (pikseli na cal).Kolejnym istotnym
czynnikiem jest liczba wyświetlanych odcieni szarości. Pierwsze czytniki umożliwiały wyświetlanie
zaledwie 4 odcieni, teraz norma to 8 i 16 odcieni.
Pozwala to na komfortowe przeglądanie zdjęć lub
ilustracji.
W najdroższych modelach zastosowano już kolorowy ekran e-ink, gdzie paleta barw wynosi 4096
kolorów, a ekran nadal posiada wszystkie zalety e-papieru. Znacznie wzrasta użyteczność czytnika,
który z takim ekranem mógłby spokojnie zastąpić
w szkole podręczniki.
Dodatkowe funkcje
Wybór jest spory i zależy głównie od indywidualnego podejścia. Wybieramy to, czego potrzebujemy. Są czytniki z dostępem do Internetu przez wi-fi
dzięki usłudze 3G, z wbudowanymi odtwarzaczami
audio, z ekranem dotykowym, z klawiaturą QWERTY lub bez…Jest tego sporo. Czy potrzebne?
Ocenić musicie sami.
Formaty e-booków
Formatów jest bardzo wiele, postaram się przedstawić najpopularniejsze:
PDF (Adobe Acrobat) - najpopularniejszy format
publikacji elektronicznych, łączący tekst i obrazy,
charakteryzujący się wiernym odwzorowaniem
oryginału. Kłopoty sprawia jedynie przy próbach
konwersji na inne formaty.
DOC (Microsoft Word) - format najpopularniejszego edytora tekstowego, jakim jest Word z pakietu Microsoft Office.
RTF (Rich Text Format) - format programu WordPad. Odczytywany praktycznie przez każdy edytor
tekstu. Nie oferujący zbyt wiele pod względem formatowania tekstu.
TXT (ANSI) i TXT (Unicode) - plik tekstowy ze
znakami kodowanymi w ANSI. Odczytywany przez
każdy edytor tekstu. Nie oferuje formatowania tekstu oraz dołączania elementów graficznych.
EPUB – (skrót od electronic publication) otwarty
standard, oparty na języku XML. Zalety: darmowy i
otwarty, możliwość powiększania czcionki, obsługa
grafiki i wbudowane metadane.
MOBI – format na coraz popularniejszy w Polsce
czytnik Kindle. Wszystkie książki są przygotowywane specjalnie na ten czytnik.
Źródło: biblioteki.org
HTML (HyperText Markup Language) - tego
formatu nikomu chyba nie trzeba przedstawiać.
eBooki w formacie HTML są zwykle przygotowywane do umieszczania bezpośrednio w Internecie.
Ponadto, służą do przygotowywania innych formatów eBooków.
DOCX (Microsoft Word 2007) - unowocześniony
format DOC, oparty na strukturze XML-owej. Daje
większe możliwości formatowania dokumentu, co
wpływa na jego wielkość.
ODT (OpenOffice Write) - opensource’owy odpowiednik formatu DOC. Plusem jest mniejsza niż w
przypadku formatu DOC objętość pliku wynikowego; minusem - mniejsza kompatybilność z ogólnie
dostępnym oprogramowaniem.
Polecane programy
Calibre - książkowy „kombajn”. Dzięki niemu
będziemy mogli obejrzeć naszą książkę, skatalogować ją, a także przerobić jeden format na drugi. Zawiera także mnóstwo wtyczek pozwalających nam
obsługiwać dane urządzenie, na którym aktualnie
czytamy. Możemy przez program ściągać też RSS
i przygotować je w formie książki na nasz czytnik.
PDFtoEPUB - program pozwalający przerobić
nam dany pdf do formatu epub. Od niedawna także
do mobi.
Czytniki dostępne na rynku
Zacznę od produktów najlepiej mi znanych, bo
dostępnych w ofercie Mp3store. Nie będę wymieniał wszystkich, bo to nie miejsce na to, ale będę
chciał zwrócić waszą uwagę na modele godne polecenia.
iRiver Story HD – mnogość obsługiwanych formatów, łatwość obsługi i duże możliwości w zakresie dopasowania tekstu sprawiły, że sam zdecydowałem się na jego zakup. Podbita rozdzielczość do
1024x768 sprawia, że czytanie na nim to czysta
przyjemność. Funkcja zwijania tekstu też zasługuje
na pochwałę. Niestety zabraknie łączności bezprzewodowej i odtwarzacza muzyki. Funkcje dodatkowe: słowniki, opcja wyszukiwania słów w tekście,
tłumaczenie w treści książki, dodawanie zakładek
i notatek, kilka trybów powiększania tekstu w tym
jego zwijanie i zmiany czcionek, polskie menu
Onyx Boox X60 - jest to odświeżona stylistycznie
wersja modelu BOOX 60. Wnosi do serii nowy, elegancki design oraz wzmocnioną konstrukcję czywww.forum.mp3store.pl
15
O TYM SIE PISZE
niącą urządzenie bardziej odpornym na uszkodzenia mechaniczne. Ekran dotykowy daje możliwość
robienia odręcznych notatek bezpośrednio na nim.
Funkcje dodatkowe: słowniki, synteza mowy, moduł
wi-fi, przeglądarka internetowa, czytnik RSS, opcja
wyszukiwania słów w tekście, tłumaczenie w treści
książki, dodawanie zakładek i notatek, kilka trybów
powiększania tekstu i zmiany czcionek, polskie
menu. Jako jeden z nielicznych czytników oferuje
przeglądarkę internetową z obsługą szyfrowanych
połączeń oraz możliwość pobierania i aktywacji publikacji zabezpieczonych Adobe DRM bezpośrednio na e-czytniku.
PocketBook 360 Plus – to jeden z najmniejszych czytników 118 × 140 × 12 mm, a przekątna ekranu 5”, rozdzielczość 800 x 600 i 200
dpi. Ilością obsługiwanych formatów nie ustępuje
reszcie, choć czytanie słabo zrobionych PDF jest
bardzo utrudnione. Funkcje dodatkowe: moduł wi-fi, G-sensor, kilka trybów powiększania tekstu i
zmiany czcionek, polskie menu.
Pocketbook 622 Touch – rozdzielczość mniejsza niż w iRiverze - 800x600, mnogością forma-
16 www.forum.mp3store.pl
tów jednak mu nie ustępuje. Funkcje dodatkowe:
słowniki, synteza mowy TTS, moduł wi-fi, przeglądarka internetowa, czytnik RSS, aplikacje (szachy,
sudoku, wąż), opcja wyszukiwania słów w tekście,
tłumaczenie w treści książki, dodawanie zakładek i
notatek, kilka trybów powiększania tekstu i zmiany
czcionek, polskie menu.
Amazon Kindle 4- autorski czytnik firmy Amazon. Dostępny tylko przez sklep w USA, jednak nie
ma problemu z wysyłką do Polski. Posiada jeden z
lepszych ekranów e-ink - „Pearl”. Obsługuje PDF,
Mobi. Występuje w trzech wersjach: Classic, Touch
Wi-Fi, Touch 3g. Amazon wyróżnia się tym, że ma
dostęp do swojej ogromnej księgarni za pośrednictwem łącza 3g (lub wi-fi w modelu z Touch Wi-fi)
w czytniku. Możemy to zrobić w każdym kraju na
świecie. W czytniku swobodnie możemy powiększać czcionkę, robić zakładki, zmieniać ustawienia
tekstu. W wersjach Touch mamy dostęp do odtwarzacza plików mp3, a także syntezator mowy TTS.
Księgarnie
Nexto.pl, ebookpoint.pl, virtualo.pl, legimi.pl,
Gandalf.pl, nakanapie.pl, bezkartek.pl, bookote-
ka,pl, wolnelektury.pl, empik.pl – jest tego masa.
Wszystkie prezentują podobny poziom cenowy. W
wielu znajdziemy również darmowe książki, np. lektury szkolne. Obsługa prosta, tytułów coraz więcej i
to bez wychodzenia z domu.
Na koniec
Wszystko pięknie, ale gdzie zapach papieru,
dotyk i piękno okładki. Są to argumenty nie do
zbicia. Jednak patrząc na to, że bardzo dużo ludzi
czyta w komunikacji miejskiej, czy w czasie podróży pociągiem/autem/autokarem/samolotem jest to
idealne rozwiązanie, by nie wozić ze sobą zbędnych
kilogramów. Sprawdza się to także jako urządzenie
dla dziecka z mnogością lektur do szkoły. Wszystko
jest w jednym miejscu i nie ma przy okazji dodatkowej „cegły”. Dla studenta czytnik z możliwością
robienia notatek jest wręcz niezbędny. Czytajmy
więc tak jak nam wygodnie, ale nie zapominajmy o
kupowaniu papierowych książek
Autor: WojtekC
i Robert „Azahiel” Kruk
O TYM SIĘ PISZE
www.forum.mp3store.pl
17
O TYM SIE PISZE
Forumowa inicjatywa
Komuś się naprawdę chce!
Chciałbym, aby na łamach Booma promować ciekawe działania naszych forumowych kolegów. Piszcie do nas, jeśli
prowadzicie bloga, stronę www lub robicie cokolwiek interesującego. My przedstawimy wasze działania i pokażemy,
że wam się chce! To tak powstał Boom. Komuś się chciało. Na pierwszy ogień wystawił się Robert „Azahiel”
ze swoim pomysłem na promowanie niezależnej kultury w naszym rodzimym, niestety, coraz bardziej smutnym,
mieście Łodzi
Niestety ciężko mi napisać o basie. Akustyka lokalu,
oraz ustawienia technicznego sprawiały, zagłuszanie
przez perkusję. Wokalista zespołu, okazał się ostatnim elementem, który łączył wszystko, w świetnie
prosperujący mechanizm. Mając namyśli ostatni, nie
twierdze też najgorszy. Wręcz przeciwnie. To właśnie
jego głos, był wiśnią na torcie. Charyzma w jego głosie, połączona z resztą instrumentów sprawiała, że
ciężko było siedzieć”
Łódź Niezależna
Kiedyś ze swoim przyjacielem zastanawialiśmy się
czemu tak mało słychać o zespołach, które dopiero
co stawiają swoje pierwsze kroki i tych, które są unikatowe, ale mało popularne. W naszym województwie, a
głównie mieście Łodzi, sytuacja wygląda tak, że informacja istnieje, ale nie dość, że trzeba się dokopać do
nich w odmętach sieciowych, to z reguły nie ma tam
żadnego linku, żadnego opisu, co to za zespół czy wydarzenie. Nie mówiąc już o opiniach ludzi, którzy słuchaliby takich zespołów. Łódź pod tym względem ma
bardzo bogatą scenę undergroundową. Dużo zespołów się rodzi i umiera śmiercią naturalną, czyli brakiem
rozgłosu. I oto pojawiamy się my - Łódź Niezależna.
Naszym zadaniem jest propagowanie i uświadamianie
społeczeństwa co się dzieje w naszym mieście, bycie
takim profesjonalnym informatorem koncertowym
i eventowym. Co tydzień umieszczamy dokładny
program, wraz z linkami do przesłuchania zespołów.
Dodatkowo, zdajemy relację z wybranych koncertów. Dlaczego wybranych? Chwilowo jest nas tylko
dwóch. Wracając jednak do koncertów, umieszczamy potem relację na naszej stronie wraz ze zdjęciami:
Fragment opisu koncertu Stupify z 27 maja, w Stereo
Krogs:
18 www.forum.mp3store.pl
Lódź niezależna ©
„W muzyce cechowała się swoista harmonia,
a każdy kawałek był jak dobrze napisana książka.
Wstępy do kawałków cechowało swoiste „pierdolnięcie”, za co podziękować trzeba perkusiście. Warto zwrócić uwagę, że cechuje go granie odwrotnie
do innych perkusistów. Z tak zwanej prawej strony.
Kolejnym plusem zespołu, okazali się gitarzyści.
Każdy grał określoną część, nie wchodząc drugiemu w drogę. Riffy były bardzo wpadające w ucho,
a różnice między gitarą solową, a rytmiczną cechowały, iż jest to zespół z dużym doświadczeniem.
Lódź niezależna ©
Chwilowo działamy w formie bloga na wordpress.
W wakacje zamierzamy uruchomić normalną stronę. Umieścimy tam jeszcze wiele dodatkowych informacji, jak spis artystów i miejsc w których można
się dobrze bawić, przy żywej muzyce. Raczkujemy,
ale dajemy radę. Naszą fan-site na Facebooku odwiedza już sporo ludzi. Teraz tak naprawdę szukamy
sponsorów, a od października ludzi do współpracy.
Kto wie, może powstanie w ten sposób Warszawa
Niezależna, Kraków Niezależny i inne miasta? Zobaczymy. Tymczasem zapraszamy na naszą stronę:
lodzniezalezna.worpress.com.
Jeśli ktoś jest zainteresowany współpracą z nami
to piszcie na : [email protected]
Autor: Robert „Azahiel” Kruk
Lódź niezależna ©
RECENZJA
Grunt, to dobrze się zabezpieczyć
Mały iRiver X200 Black Box
X200 – co to jest? To iRiver? Nie zdawałem sobie sprawy jakie może być zastosowanie w samochodzie urządzenia
typu „czarna skrzynka”. Oczywiście wiem co to, ale w samochodzie? Dopiero wypadek spowodował, że zrozumiałem
jak czasem potrzebnym może być tego typu rejestrator.
iRiver jakoś nie kojarzy mi się inaczej, jak z muzyką, a raczej wszelkiego rodzaju odtwarzaczami audio. Lekko się zdziwiłem, gdy w paczce z Mp3store
dostałem X200 i był to… rejestrator wideo.
Bo tym właśnie jest X200. Rejestratorem wideo,
który może służyć jako black box w samochodzie.
Budowa
Rejestrator to niewielki prostopadłościan, znacznie mniejszy od pudełka papierosów. Po jednej stronie mamy kamerkę, a po drugiej przyciski sterujące
i mały głośniczek. Na jednym boku znajdują się
dodatkowe porty: av out i slot na kartę pamięci. Na
drugim gniazdo zasilania i GPS input oraz przyciski
Power i Reset. Do jednej z krawędzi przymocowany
jest mały uchwyt z przylepcem do np. szyby.
Włączenie rejestratora jest bardzo proste - jeden
przycisk i już działa. Kąt pracy kamery jest bardzo
duży - 146 stopni. Przykłady wideo w Internecie
- wystarczy użyć google i wpisać nazwę urządzenia. Filmy za dnia są czytelne i dokładne, nocne –
ograniczone, gdyż dobrze widoczne są tylko obiekty
oświetlone, ale widać dokładnie to, co trzeba. Dodatkowa funkcja umożliwia po podłączeniu do GPSa
lokalizację rejestrowanego materiału. Nagrywanie
następuje w sposób ciągły na kartę pamięci. Przy
kilku godzinach dziennej jazdy 16Gb wystarcza na
ok tydzień. Po czym możemy znów nagrywać na tej
samej karcie. Oczywiście jeśli mamy ochotę możemy archiwizować dane na komputerze.
Podsumowanie:
Koszt takiego urządzenia to ok 390 zł. Czy to
dużo? Może, jeśli weźmie się pod uwagę przydatność dla zwykłego użytkownika dróg. Dla osoby,
która prowadzi firmę i chce kontrolować pracowników, dla taksówkarza czy innego zawodowego
kierowcy, który chce się zabezpieczyć przed kłopotami w razie wypadku BlackBox iRiver X200 będzie
urządzeniem niezastąpionym, a cena śmiesznie
niska. W tym wypadku płacimy za spokojną głowę.
Autor: WojtekC
Czym to się je? Jak to działa?
Całość jest lekka i prezentuje się dobrze. Montaż
sprowadza się tylko do przyklejenia rejestratora w
miejscu dla nas wygodnym i takim, aby miał możliwość pracy. Zazwyczaj to okolice przedniej szyby.
Uwaga dla mniej obeznanych – kamerką w stronę
jezdni. Moja małżonka zrobiła to odwrotnie i narzekała, że przyciski sterujące są niedostępne. Za to
ja miałem ubaw oglądając potem jej miny w czasie
prowadzenia pojazdu.
Specyfikacja techniczna:
• Model: Iriver X200
• Kolor: Czarny
• Wymiary: 65 (dł) x 84 (wys) x 25.5 (gł) [mm]
•Waga: 76,5 g
• Pamięć: Micro SD (nie załączona w zestawie) do 16GB
• Złącza: GPS, AV-Out, DC IN, USB, SD Card
• Event Sensor: G-Sensor
• Przyciski: Power, Event, Option 3LED
Video
• Typ kamery: CMOS
• Rozdzielczość: 640 x 800 (VGA)
• Frame rate: 30fps
• Kąt widzenia: 146 ° - 90 °
• Format: MPEG-4
Audio
• Format: WAV (22kHz, 16bit, PCM)
www.forum.mp3store.pl
19
RECENZJA
Nie taki AKG straszny jak go malują
Nowe AKG K514 MK II
Nigdy nie miałem zaufania do produktów AKG z niższej półki. Były przeciętnie wykonane, a dźwiękowo zupełnie
mnie do siebie nie przekonywały. Jedynie K420 i K518DJ broniły się w mojej opinii. Rozumiałem, dlaczego mogą
się podobać, choć mnie do gustu nie przypadły. Teraz w ręce wpadły mi AKG K514 MK II. Zobaczymy…
Daleko mi do upodobania w festyniarskim designie i rzucających się w oczy kolorów. Widząc
je pierwszy raz na zdjęciach z Internetu byłem
wręcz pewien, że będę cierpiał, musząc zakładać takie coś na głowę. Myliłem się. Słuchawki
sprawiają pozytywne pierwsze wrażenie: ładne,
estetyczne, choć na ulicę bym w nich nie wyszedł - nie tyko z powodu konstrukcji pół-otwartej.
Są bardzo lekkie. W ogóle ich nie czuć na głowie.
To wszystko dzięki delikatnej konstrukcji pałąka, przez którą obawiałbym się wrzucić je luzem
do plecaka. Leżąc grzecznie na biurku, same od
20 www.forum.mp3store.pl
siebie nie pękną. Muszle są wzorcowo wykonane.
Bardzo dziwnym rozwiązaniem jest zastosowanie
takich padów: materiałowych (żaden znowu welur),
bardzo twardych. W ogóle się nie ugniatają przy
kontakcie z głową. Spodziewałem się, że będzie to
niewygodne, lecz mimo wielu godzin spędzonych w
tych słuchawkach, ani razu nie mogłem narzekać na
zmęczenie. Konstrukcja jest właściwie quasi-wokółuszna. Mnie małżowiny mieszczą się do środka, jest
trochę więcej miejsca niż w Panasonicach HTX7. Na
pewno znajdą się także osoby z większymi uszami,
u których wygoda być może będzie inaczej oce-
niona. Nagana jednak należy się przewodowi, mimo
odpowiedniej jego grubości. Ma okropną pamięć
kształtu. Ciężko ułożyć go po naszej myśli, co często
bywa irytujące. Całe szczęście do wtyczki nie można
mieć zastrzeżeń, jest solidna.
Opaska dopasowująca się do rozmiaru głowy,
długi, 3-metrowy kabel, nakręcana przejściówka
na „dużego jacka” oraz konstrukcja pół-otwarta jednoznacznie wskazują na zastosowanie – słuchawki domowe. Biorąc jednak pod uwagę ich design,
niską impedancję i wysoką skuteczność, można
RECENZJA
wnioskować, że w tym wypadku targetem AKG nie
są melomani wieku 40-50 lat, ze swoimi kinami domowymi, czy innymi, w miarę mocnymi „dziurkami”
odtwarzaczy CD lub wzmacniaczy stereo. Celem są
młodzi ludzie, siedzący przy komputerach, czerpiący
„pełną gębą” z dobrodziejstw współczesnej myśli
technicznej w postaci rozrywek multimedialnych.
Oni nie mają mocnych wzmacniaczy, lecz co najwyżej budżetową kartę muzyczną. Potrzebują więc
słuchawek, które zagrają już z czegokolwiek pełnią
swoich możliwości.
K514 MKII okazały się zupełnie obojętne na
wzmocnienie, coś jak K550. Moc FiiO E17, Marantza CD52 MK II SE, czy Lexicona Omegi Studio spłynęła po nich jak po kaczce. Nie zagrały ani
kapkę lepiej niż z iPoda Nano 6g. Co więcej, z nim
zagrały lepiej. Po prostu bardziej pasują do siebie
charakterystyką. Z tego powodu testy odbywały się
właśnie na iPodzie. Do porównań miałem Panasonici RP-HTX7 oraz zmęczone życiem Fostexy T-5.
Podstawowym materiałem testowym były utwory w
formacie WAV(1411 kbps).
Lista utworów
- Przemek Strączek Trio - Up To You
- Chimaira - Severed
- Hespèrion XXI - Ay, Que Me Abraso (Guaracha)
- Maria Pomianowska - Chopin w Arabii
- Emiliana Torrini - To Be Free
- King Crimson - 21st Century Schizoid man (Live)
- Jakszyk, Fripp, Collins - A Scarcity Of Miracles
- Jan Garbarek & The Hilliard Ensemble - Parce
Mihi Domine.
Słuchawki grają lekką „v-ką”. Główne, podbite pasma, to bas oraz wysokie tony. Ogólny balans częstotliwości jest przesunięty w stronę góry. Jest jaśniej
niż w T-5, a HTX7, mówiąc z przesadą, to władcy
ciemności, przy omawianych AKG. Ogólny charakter można określić jako „funowy”, lekko ocieplony.
Basu mają sporo jak na konstrukcję półotwartą.
Co prawda Fostexy mają go jeszcze więcej(pomijam ich braki w najniższym zakresie), ale ilość jest
porównywalna z Panasonicami – jedynie różnią się
proporcje, w jaki sposób energia jest rozłożona na
poszczególne częstotliwości.
To pasmo można określić jako „boomy”. Bas
jest po prostu nadmuchany, jakby subwooferowy
– gra obok, nie jest homogeniczny z resztą dźwięku. Szczególnie w muzyce elektronicznej to czuć,
gdzie żyje swoim życiem, masując skronie, i nie
przejmuje się niczym innym. Fanatycy sub-basu
pewnie i tak wybiorą jakąś konstrukcję zamkniętą,
będąc święcie przekonanymi, że to najlepsze rozwiązanie. Muszę jednak wspomnieć, że K514-ki
schodzą niżej niż porównawczy, zamknięty model!
(testowane na ucho, na sinusoidzie 20kHz-20Hz).
Średnie tony są lekko wycofane, za sprawą podbicia skrajnych pasm. Słychać ocieplenie – jest
pełniej niż w HTXach, o T-5 nie wspominając.
Barwa instrumentów, w połączeniu z Nano 6g,
wydaje mi się naturalna. Dobrze brzmi zarówno
muzyka elektroniczna, jak i akustyczna, lub jakakolwiek inna z udziałem żywych instrumentów.
Wysokie tony wymagają przyzwyczajenia. Na początku drażniła mnie ich lekka metaliczność. Nie
są ostre, nigdy mnie nic nie ukłuło. Są wyraźne,
jasne, czasami metaliczne. Potrafią szeleścić, przez
co szczególnie hi-hat nigdy nie brzmi naturalnie.
Wiem jednak, że niektórzy lubią taki sposób prezentacji dźwięku. Pozostawiam to do samodzielnej oceny. Nie podlega natomiast dyskusji fakt,
że to pasmo jest dosyć poszarpane, nierówne.
W muzyce zdecydowanie nie brakuje powietrza,
zakres częstotliwości jest przyzwoicie szeroki.
Jeśli chodzi o sposób kreowania sceny, jest bez
rewelacji. Grają szerzej niż większość zamkniętych
słuchawek w tej cenie, jednak wśród swoich odpowiedników nie mają się czym pochwalić. Nawet
T-5 wydają się grać troszkę szerzej (a na to wrażenie dodatkowo wpływa mniejsza bezpośredniość
dźwięku Fostexów). Pal licho szerokość, czemu
one w ogóle nie mają głębi!? Jedynie na CD52
zaczęły się trochę „otwierać”. Gdyby nie to, byłyby
to świetne słuchawki dla graczy. Fani CS-a i innych
„strzelanek” znajdą w tej cenie bardziej przestrzenne
i holograficzne słuchawki.
Podsumowując, K514 MK II uważam za udany,
choć nie jest ponadczasowy, produkt. Są przyzwoicie wykonane, nie mają większych braków w charakterystyce. Są uniwersalne w muzyce – spiszą się
zarówno w popie, jazzie, metalu, jak i muzyce elektronicznej. Niestety ogólna jakość dźwięku i szczegółowość nie plasuje tego modelu w czołówce listy
„Najlepiej brzmiące słuchawki do 200zł”. Zarówno
Panasonici HTX7, jak i Fostexy T-5 są odczuwalnie lepsze, niemniej jednak, AKG posiadają szereg
innych zalet. Jeśli dla kogoś nie jest najważniejsza
jakość dźwięku, a bardziej ceni sobie na przykład
wygodę, warto wtedy rozważyć zakup tych słuchawek.
Autor: Piotr „wrq” Mihilewicz
www.forum.mp3store.pl
21
RECENZJA
Jak często w deszczu, czy też latem nad wodą, zalaliście swój odtwarzacz lub telefon? Mnie niestety
zdarzyło się to kilka razy.
Kalosze dla playera lub smartfona?
Laberg znany był z odtwarzaczy mp4 np. BigBoy lub Smart. Dobre odtwarzacze za niewielkie pieniądze. Niestety
jego historia była krótka. Dlaczego? Nie wnikam. Ważne, że w sklepach nadal są w sprzedaży pokrowce tego
producenta.
Laberg Swim, bo o nim tu mowa, to wodoodporny pokrowiec, z odpornymi na wilgoć słuchawkami.
Całość jest bardzo prosta. Plastikowa kieszonka
zamykana jest na kilka rzędów zatrzasków plus
dodatkowy rzep. W materiał wklejony jest port słuchawkowy umożliwiający podłączenie dowolnych
słuchawek 3,5 mm. Choć producent dodaje do
zestawu słuchawki, ja wolałem swoje ze względu na
brzmienie, a pływać nie zamierzałem.
Słuchawki z etui to odporne na wilgoć i dobrze
izolujące (to jedyna ich zaleta jak dla mnie) doki
zakończone tri-flangami. O ich brzmieniu nic nie
napiszę, nie warto. Grają i w sumie tyle.
Najważniejszy jest dla mnie pokrowiec, który bardzo dobrze się sprawdza, zabezpieczając urządzenia przed wodą. Producent podaje, że wytrzymałość
SWIMa, to zanurzenie do 3m. Korzystałem ostatnio
z tych pokrowców, mając w jednym smartfona, w
drugim playera Cowona J3. W testach uczestniczyła moja córeczka majaca 3,5 roku. Dzięki niej
pokrowce jak i zabezpieczony w nich sprzęt przeszły
istny horror, prawdziwy test przetrwania. Wiele ciekawych prób od zalania colą, po oliwkę do opalania
i… tu już ja zawiniłem - wypadnięcie z kajaka, na
głębokość ok 2,5 m. Telefon i Cowon nadal działają
– woda się nie przedostała. Pokrowiec działa więc
doskonale.
Co tu więcej napisać? Sprzęt się sprawdza, więc
jedzie ze mną na wakacje. Jeśli chcesz zabezpieczyć swój telefon/smartfon/mp3/mp4 to pokrowiec
typu SWIM wydaje mi się doskonałym uzupełnieniem wakacyjnego bagażu.
W zestawie:
- wodoodporne etui
- wodoodporne słuchawki
- regulowana smycz
Ps. Aktualna cena Laberga Swim 29,00 zł
Autor: WojtekC
FOT. Robert Kruk (Azahiel)
22 www.forum.mp3store.pl
W tym numerze RECENZJE
www.forum.mp3store.pl
15
RECENZJA
Przejdźmy do konkretów
Nowy i (naj)lepszy iRiver B100
Jakiś czas temu testowaliśmy model S100, który okazał się pewną formą przebłysku i powiewu świeżości w
pomysłowości koreańskiej firmy. Do tej pory S100, był najlepiej grającym DAPem z nowych serii iRiver’a, a
jednocześnie odtwarzaczem, w którym za rozsądne pieniądze dostawaliśmy dobre materiały, długi czas działania,
slot na kartę i oczywiście całkiem niezły dźwięk. Czy przyszła pora na pojawienie się jego następcy? Mam zaszczyt
zaprezentować wam w tej recenzji model B100, którym iRiver próbuje wrócić do łask klientów. Zapraszam
gdyż zdarzają się drobne zacięcia, jednak są to
bardzo marginalne objawy, ogólnie jest co najmniej
przyzwoicie. Nie dostaniemy w tym DAPie, żadnych
zbędnych wodotrysków: nie ma wifi, nie ma dodatkowych aplikacji, ani wsparcia do nich. Całość
skupiona jest na muzyce z możliwością użycia EQ,
do tego dochodzi odtwarzanie wideo i obrazów,
nagrywanie głosu, dobre radio, czytnik e-booków,
funkcja rysowania i kalkulator. Autorzy stwierdzili, że
chcą stworzyć całe urządzenie pod jeden konkretny
styl: srebra, czerni, bieli (i elementów pomarańczowych) ten design prezentuje się dobrze. Żywotność
baterii jest dość dobra. Wynosi ona ponad 30h przy
odtwarzaniu muzyki. B100 jest wzorowany na Touch 4g i cowon J3, jednak nie kopiuje patentów
Apple, czy Cowona, bo został stworzony pod inną
ideę, zapoczątkowaną w S100. Jest mniejszy i wygodniejszy w użyciu, a w dodatku lepiej wykonany.
Jest uproszczony, „bez wodotrysków”, za to z łatwo
dostępnym, prostym i szybkim w obsłudze equalizerem, z wyglądu podobnym trochę do tego z Sony
X1050, lecz bardziej rozbudowanym.
Okryj przede mną swoje wnętrze!
Pokaż co w sobie masz!
Pokaż na co Cię stać!
Opakowanie i wyposażenie jest analogiczne do
tego, z którym spotykamy się w modelu S100. Nastawione na minimalizm, prosty, ale stylowy wygląd.
Wszystko znajduje się w plastikowym, przezroczystym opakowaniu. B100 spoczywa wyeksponowany
w plastikowej foremce, a wszystkie akcesoria znajdują
się w tekturowym, brązowym pudełku, będącym tłem
dla odtwarzacza. W pudełku znajdziemy same podstawowe rzeczy w kolorze białym. Są to: kabel USB,
krótką instrukcje, rozwijaną gwarancje w różnych językach, oraz „pchełki”. Design d z płaskim przewodem
i obudową z ładnego plastiku prezentuje się świetnie
i na pewno lepiej niż w pchełkach znalezionych przy
produktach Apple. Dźwięk ich jest przestrzenny i zaskakująco dobry, wystarczająco, by z powodzeniem
wypełnić lukę w czasie między kupnem playera, a
dokupieniem odpowiednich słuchawek.
Zastosowany w obudowie został plastik na plecach i obwódce ekranu, co zmniejszyło ciężar urządzenia, ale jego jakość robi wrażenie, jest gładki,
solidny i odporny na zarysowania. Z przodu jest
przycisk Home. A sama szybka jest wykonana z
tego samego materiału co S100. Wydaje się dość
solidna i również ciężko ją zarysować. Jej wadą
są pozostające tłuste plamy po palcach, widoczne
głównie w silnym słońcu. Jest to wada powszechnie
spotykana w ekranach dotykowych. Ekran jest średniej wielkości. Spokojnie nada się do przejrzystego
przeglądania muzyki, czytania e-booków, obejrzenia filmu w drodze, a do tych celów został B100
zaprojektowany, natomiast nie powiększa zbytnio
rozmiarów urządzenia. Oprogramowanie jest dobrze
przemyślane i wygodne w użytkowaniu, do jego
działania można byłoby mieć drobne zastrzeżenia,
24 www.forum.mp3store.pl
Dźwięk B100 prezentuje wysoki poziom dorównujący modelom Touch 4G, Cowon J3, Sony
X, Samsung P3, ZuneHD, czyli całej elity spośród
odtwarzaczy. Warto zwrócić uwagę na zachowaną
harmonię, między ukazywaniem szczegółów, a barwą i soczystością brzmienia. Wybija się w kategoriach wypełnienia dźwięku oraz jego rytmiczności.
Natomiast nie popisuje się wielkością sceny, choć
zdaje się jest to celowy zabieg. Przestrzeń jest optymalna pasująca do naturalnego i ciepłego charakteru. Scena nie jest ani szeroka ani wąska, dźwięk
nie jest ani płaski, ani jak ze studni, wszystko jest
zbalansowane. SQ jest najwyżej próby w tej klasie
sprzętu, jednak iRiver nie stara się wywrzeć na nas
ponad przeciętnego wrażenia. Dźwięk nastawiony
jest na bliskość, bezpośredniość, namacalność, bez
„efekciarstwa”. Gra przede wszystkim naturalnie,
muzykalnie i z klasą. Muzyka brzmi jak muzyka, a
nie zbiór dźwięków.
RECENZJA
Balans tonalny jest dość wyrównany. Jednak, gdy
zaczniemy porównywać do innych źródeł można
poczuć delikatne rozjaśnienie - większą ilością górnych pasm i mniejszą ilością pasma poniżej 100hz
czyli tego najniższego. Słuchając muzyki nie odczujemy tego w jakiś specjalny sposób. Z racji dość
uniwersalnego brzmienia ciężko bez wnikliwych obserwacji powiedzieć coś „konkretnego”, wszystko
brzmi po prostu tak jak powinno.
Brzmienie jest wyraźnie ocieplone, bez straty na
przejrzystości. Wokale, gitary i inne instrumenty, właściwie cały przekaz jest nasączony nutką słodkości.
Nasuwają się tutaj skojarzenia z „lampą” (wzmacniaczem lampowym), która dodaje tej charakterystycznej barwy. Otrzymujemy soczyste i gładkie
granie, gdzie całość jest nad wyraz spójna. Detali nie
brakuje, jednak najpierw obcujemy z przyjemnym
brzmieniem, jako całością, całą paletą różnych wybrzmień, a dopiero potem ukazują nam się wszyst-
kie szczególiki. Sposób grania jest bardzo zbliżony
do Touch 4G tylko jest bardziej ocieplony i zbity – z
mniejszą sceną.
Duża moc zapewnia optymalne napędzenie
słuchawek nawet dość wymagających takich jak
SRH750dj. Dostajemy bardzo uniwersalny dźwięk
nadający się właściwie do wszystkiego. W niektórych gatunkach będzie brakować trochę wielkości
sceny. Odradzałbym dobierać do niego wyjątkowo
ocieplonych słuchawek, lecz tak jak S100 ma tak
samo dużą zdolność adaptacyjną. B100 sprawi
przyjemność mniej lub bardziej w zależności od
przyzwyczajeń gustów oraz użytych słuchawek.
To jest twoje ostatnie słowo!
Dostajemy model który jest rozwinięciem modelu
S100, ewolucją w kierunku lepszej ergonomii, bar-
dziej przemyślanej konstrukcji, ekranu dotykowego
pozwalającego na przejrzyste i łatwe przeglądanie
zebranej muzyki. Ewoluował również dźwięk, jest
bardziej dojrzały, kulturalny i jeszcze bardziej uniwersalny, została zachowana tendencja, a raczej idea,
aby brzmienie było muzykalne, łatwe i przyjemne w
odbiorze w istocie jest to silne nawiązanie do 4-tej
gen. serii Touch od Apple. Dostajemy urządzenie
pod konkretne zastosowanie, bez wodotrysków i
niekończących się bajerów, za to z przyzwoitą baterią i slotem na kartę. B100 w obecnych czasach
nie zawojuje rynku, ale będzie dobrą ofertą dla ludzi,
którzy wiedzą czego chcą.
Aspekty techniczne:
+ ekran 3,1 cala TFT - 320 × 480 pikseli.
+ sterowanie – ekran dotykowy + przyciski:
power/hold, głośność +/-, Home
+ slot na kartę pamięci (oddzielnie u góry,
pod zaślepką)
+ dwa warianty pojemności 4GB i 8GB
+ moc 36mW (18mW + 18mW)
+ User EQ / Preset EQ / SRS Truemedia
+ obsługiwane formaty: MP3, WMA, OGG, ASF,
FLAC, APE, AVI, WMV, MP4, MOV, TS, 3GP, MKV
+ złącze mini-usb (pod zaślepką u dołu,
razem z przyciskiem resetu)
+ mikrofon (umieszczony z boku)
+ gniazdo mini-jack (od dołu)
+ dobrej jakości materiały, ale palcujący
się ekran
+ brak możliwości personalizacji
+ tylko jeden wariant kolorystyczny: srebro,
czerń, biel
+ 80g wagi
Autor: Piotr „Syler” aka
„MrBrainwash” Długokęcki
www.forum.mp3store.pl
25
RECENZJA
Hi-Fi dla mas
Przed wami Brainwavz HM5
Jakiej muzyki słuchasz na co dzień? Starasz się wyszukiwać dobrze zrealizowane utwory, czy w ogóle nie przejmujesz
się jakością? Słuchasz jazzu czy metalu? A może jednego i drugiego? Zatem doskonale wiesz, jak trudno o
uniwersalne słuchawki. Masz jednak szczęście!
Słuchawki dostajemy bez kartonu, lecz bezpośrednio w futerale podobnym do torby na laptopa, tylko
innych rozmiarów. W środku jest wypełniony gąbką
z wycięciem na słuchawki. Taki dodatek jest rzadkością w tej półce cenowej. Dobrze się prezentuje
i sprawia profesjonalne wrażenie. Same słuchawki
wyglądają solidnie. W zestawie znajdują się dwa symetryczne przewody różnej długości do połączenia
z wtykami jack mono, znajdującymi się w muszlach.
Są miękkie i elastyczne. Nie musimy się bać, że je
uszkodzimy. Wszystkie końcówki są pozłacane, a całość nie jest plastikowa, lecz na wtyk jest nałożona
aluminiowa tulejka. Jest też nakręcana przejściówka
na dużego jacka, adapter samolotowy, dodatkowa
para padów oraz karteczka z gwarancją i manualem. Jednym zdaniem – zestaw na wypasie! Pady
są dobrze wykonane i bardzo komfortowe. Materiał
imitujący skórę jest miękki i przyjazny w dotyku. Zapewniają rewelacyjną szczelność, przylegając idealnie
wokół uszu. Same słuchawki również są wykonane
wzorcowo, oraz wyjątkowo lekkie, jak na swoje rozmiary. Materiał poszczególnych elementów stanowi
twarde gumo-podobne tworzywo. Nie zauważyłem
tendencji do zużywania się. Można powiedzieć, że
jest odporne na zarysowania, obicia, odpryski –
coś pięknego. Pałąk wykonany z metalu, otoczony
gładkim materiałem, dodatkowo pokryty sztuczną,
ale dobrą jakościowo skórą. W środku jest gąbka
zapewniająca odpowiedni komfort. Pałąk z początku dość mocno uciska, ale z czasem się rozciąga(lub możemy samodzielnie bez obawy go rozgiąć).
Muszle HM5 są pokaźnych rozmiarów. Będą
pasować raczej na każdego. Ucho w środku
kopułki ma sporo miejsca, niezbyt mocno się grzeje.
Boki muszli są wykonane ze szczotkowanego aluminium. Ciężko uwierzyć, że producentem jest chińska
firma (Yoga, przyp. red.). HM5 wykazują się dużą
tolerancją co do źródła, a sporą część końcowego
efektu sobie zawdzięczamy właśnie im. Są dość łatwe
do napędzenia, a tym samym wystarczająco głośne
Mimo zamkniętej konstrukcji słuchawki grają z
dużą przestrzenią i szeroką sceną. Grają z delikatnego dystansu, ale ciągle jest bezpośrednio i namacalnie. Dźwięk jest swobodny, chociaż nie brakuje
mu dociążenia i wypełnienia. Pasmo w całej swojej
rozciągłości jest wyrównane. Może delikatnie obniżone na górze. Z jednej strony mamy wgląd we
26www.forum.mp3store.pl
wszystkie szczegóły, jest bardzo przejrzyście. Z drugiej natomiast jest gładkość, masywność i soczystość dźwięku. To są słuchawki raczej o spokojnej
osobowości. W monitoringu jest to zaletą, gdyż nie
męczą i można w nich analizować dźwięki długimi
godzinami. Szczególnie jednak w rockowych ka-
wałkach lub żywszej elektronice braknąć im może
takiego pazura, szarpnięcia. Nie są monotonne, ale
dopadło je to, co większość słuchawek o wyrównanym charakterze – siedzimy w szlafroku i ciepłych
kapciach, z gorącym kakako, przed kominkiem, gdzie
wyłapujemy wszystkie smaczki z nagranego na DVD
RECENZJA
FOT. Forza Lazio (11)
koncertu. Jednak to nie to samo, co ten sam koncert na żywo, będąc pośrodku rozbawionego tłumu.
Słuchawki mają barwę neutralną, bez kolorowania,
lekko przyciemnioną. Jest też pewna doza ciepła,
ale to tylko dodaje im uroku, w żaden sposób nie
odbierając klarowności. Dzięki temu w całości są bardziej soczyste w dźwięku. Mają swój czar, a wokale
są pełniejsze i słodsze. HM5 nie są też bezlitosne dla
nagrania, potrafią zagrać bardzo satysfakcjonująco
nawet „skopanego” przy realizacji Papa Roach, a
wręcz go poprawić. Oczywiścieprzy lepszej realizacji
rozwijają skrzydła.
Szczegółowość nie jest wyrzucona na pierwszy
plan. Jest na poziomie Superluxów HD668B, Shure
SRH750dj, Sony ZX700. Przeganiają ją trochę Sony
7509HD i Microlaby k860, ale nie jest to duża różnica. Dźwięk jest bardzo spójny i to wpływa na odbiór
separacji. W słuchawkach Shure będzie ona odrobinę
efektowniejsza, natomiast trochę mniej wyraźna niż w
słuchawkach Superlux. Nie spotkałem się jeszcze z
utworem , z którym by sobie nie poradziły. Nie mają
prawa się zgubić. W scenie nie ma żadnych dziur, a
wszystkie instrumenty są świetnie nasycone. Umiejętność do ukazywania różnic pomiędzy głośnością, a
tym samym odległością źródeł dźwięków jest w HM5
wzorcowa, na bardzo wysokim poziomie. PRaT, czyli
puls i żywiołowość muzyki wypada dobrze i nie mają
się czego wstydzić. Jednak jest wiele modeli, które
lepiej pod tym względem wypadają. Brainwavzy trzeba pochwalić za scenę, która jest wyjątkowo szeroka
jak na słuchawki tej konstrukcji. Grają dość głęboko,
na poziomie Superlux, jednak w tym aspekcie więcej
będą miały do pokazania popularne Creative Aurva-
na Live!. W kreowanej przestrzeni jest dużo miejsca i
powietrza. Zostało trochę przemycone tej cechy ze
słuchawek otwartych. Do otwartości dźwięku im trochę jednak brakuje - trochę wysokich tonów, które
nadałyby ostatecznej lekkości. Pozycjonowanie instrumentów jest bardzo dobre. Jeśli słuchamy muzyki
klasycznej to „siedzimy” może nie w pierwszych rzędach, ale blisko sceny poniżej środka. Jeśli słuchamy
koncertu rockowego, to stajemy się taką kamerą na
mechanicznym wysięgniku nad tłumem i przed zespołem. Nie jesteśmy otaczani dźwiękami, lecz raczej
mamy go przed sobą, w pewnej odległości, ale po
odrobinie skupienia dostrzegamy grę pełną akcji rozgrywającą się na rozbudowanej scenie.
Wysokie tony są lekko obniżone w stosunku do
reszty pasma. Nie iskrzą i nie błyszczą się. Jednak jakością rekompensują to z nawiązką. Szczegółowość
jest bardzo dobra. Słyszymy najlżejsze wibracje, a rozciągnięcie talerzy, dzwoneczków, cymbałków itp. jest
wybitne. Bas nie jest znacznie podbity w stosunku do
innych pasm, jest go umiarkowana ilość. Spokojnie
wystarczy go dla potrzeb elektroniki, ale w żadnym
innym gatunku nie będzie uciążliwy. Zdecydowanie
jest to jeden z najlepszych jakościowo basów, jakie
słyszałem. W swoim charakterze jest naturalny, równy
we wszystkich swoich przedziałach. Potrafi kopnąć,
zejść, zagrzmieć. A to wszystko z dobrą masą, urozmaiconą fakturą i wyważoną szybkością, by nie zniknąć zbyt prędko, ale też by nie gubić się w szybszych
kawałkach. Można powiedzieć, że osiągnięty został
złoty środek. Średnica jest kompletna, szczegółowa
i dość równa. Sama w sobie Jest lekko ocieplona,
co dodaje jej soczystości i słodyczy w wokalach. To
wyrównanie odbiera HM5 pazur. Pozbawione są sybilacji na wyższej średnicy. Będzie nudniej niż w innych
słuchawkach typu CAL.
Podsumowanie
Za cel postawiono sobie stworzenie monitorów łagodnych dla ucha i nie wyolbrzymiających wad realizacji, które zadowolą prócz pracowników studia również domowych koneserów muzyki. Zrealizował ten
cel. Werdykt jest jednomyślny i mówi: bardzo dobre
słuchawki w dobrej cenie. HM5 cenię bardzo wysoko.
Są bardziej uniwersalne od ATH M50 i zagrają lepiej
z przenośnego sprzętu. Całościowo wystawiłbym im
opinie, że są to słuchawki w pewien sposób referencyjne. Jak ktoś szuka słuchawek które w SQ go
nie zawiodą, w których będzie mógł się odprężyć i
odpłynąć wieczorami to jest to celny strzał. Brainwavz
kolejny raz udowodnił mi, że potrafi stworzyć bardzo
udany produkt. Wcześniej miałem kontakt z modelami M1, Alpha, HM3 i wszystkim bym wystawił bardzo
pozytywną ocenę. Pojawienie się takiego modelu na
rynku powinno dać do myślenia firmom zachodnim.
Kto wie, może otworzy nową erę, jeśli chodzi o jakość
i dostępność sprzętów audio.
Garść informacji:
+ bardzo dobra izolacja
+ różnej długości wymienne kable; 1.3m i 3m
+ odkręcany adapter na duży jack
+ 42mm przetwornik
+ Impedancja 64om, czułość 105dB
+ zakres częstotliwości: 10Hz -26kHz
Autor: Syler aka MrBrainwash
www.forum.mp3store.pl
27
RECENZJA
28www.forum.mp3store.pl
RECENZJA
www.forum.mp3store.pl
29
RECENZJA
Czeka na Ciebie
Beyerdynamic T50P - niezniszczalny maluch
Beyerdynamic - firma, której historia sięga roku 1924, kiedy to ruszyła pierwsza fabryka „Eugen Beyer” produkująca
urządzenia elektryczne. Dzięki wysokim standardom i innowacjom technologicznym Beyerdynamic ma wysoką
pozycję na świecie w dziedzinie techniki akustycznej. Dziś nową technologią wykonywania przetwornika „Tesla
Technology“, którą coraz częściej stosują w swoich produktach, podkreślają swą wiodącą rolę w świecie audio.
Brzmienie:
FOT. Aallen (6)
Technologia Tesla, najprościej rzecz ujmując, to
wysoka sprawność, uzyskana dzięki bardzo silnemu polu magnetycznemu, które powinno nadrobić
niedobór mocy. Przetworniki wykonane w tej technologii charakteryzują się dużym zapasem przyjmowanej mocy i w rezultacie nieskrępowanym czystym brzmieniem. Wiadomo, w urządzeniach typu
portable mocy zawsze mało. Do niedawna technika
Tesli stosowana była w modelu referencyjnym T1 i
zastrzeżona była dla najdroższych produktów. Teraz
otrzymaliśmy model T50, który oparty jest również
na tej technologii, a kosztuje poniżej 800 zł.
Specyfikacja techniczna:
Typ przetwornika: Dynamiczny
Nauszniki: Zamknięte
Zakres częstotliwości: 10Hz – 23 kHz
Impedancja: 32 Ohm
Nominalny SPL: 107dB
Maksymalny SPL: 127dB
Moc nominalna (dostarczona): 100mW
Nacisk mechaniczny: 2.5N
Przewód: 1.2m (obustronny)
Eleganckie etui ochronne
Złącze: 3.5mm (adapter samolotowy oraz jack
stereo 6.3mm)
Waga: 174g
Budowa:
Słuchawki, jak przystało na firmę Beyerdynamic, są wspaniale wykonane i podane. Zapakowane są w małe, tekturowe pudełko z wszystkimi
stosownymi na ich temat informacjami. Pierwsze,
co rzuca się w oczy, to konstrukcja i użyte materiały. Dłużej obcując z tymi słuchawkami coraz
bardziej przekonany jestem o ich niezniszczalności. Większość elementów wykonano z nierdzewnej stali oraz aluminium z wykończeniem satynowym. Same nauszniki to konstrukcja zamknięta,
wykończona miękką skórką. Zapewniona jest
doskonała wygoda i świetna izolacja. Oprócz
samych słuchawek T50, w zestawie otrzymujemy praktyczny pokrowiec, adapter samolotowy i
przelotkę z małego na dużego jacka.
Opisaliśmy budowę, przejdźmy do ergonomii.
Słuchawki, jak na swoje przeznaczenie, idealnie
spełniają jego założenia. Są małe, dyskretne i w
elegancki sposób układają się na głowie. Ucisk w
uszy jest kwestią indywidualną. W moim (Aallen)
wypadku na początku jest super, a później, w zależności od intensywności użytkowania, albo delikatny dyskomfort spowodowany uciskiem albo
lekkie grzanie w uszy. U Wojtka nawet po długim
odsłuchu nie było minusów, ale odsłuchy w domu
to jednak inna bajka niż ciągłe ich używanie, tak,
jak ja to robię.
Wojtek: Pierwszemu odsłuchowi towarzyszyła
duża niepewność, a potem zaskoczenie i niedowierzanie. Nie lubię zamkniętych słuchawek. Wiadomo,
taka konstrukcja to mała scena i specyficzny bas
– nie zawsze, ale w większości. Tu tego nie mamy.
Scena jest szeroka, ładnie zaznaczona i nie brakuje
jej głębi. Samo brzmienie jest spokojne, nienatarczywe, przepełnione aksamitną górą, która ładnie
wybrzmiewa i nie kłuje w uszy. Na początku brakowało mi najniższego basu. Nie miałem „ciarek”
na plecach. Z czasem zrozumiałem, że więcej basu
mogłoby zaszkodzić ogólnej prezentacji. Troszkę
brakuje mi większej agresywności w przedstawieniu średnicy. Wokale są poprawne, ale nic ponad to.
Ilość szczegółów odpowiednia - jest ich sporo - ale
nadal słuchamy, a nie wsłuchujemy się w detale. To
ważne, aby nie przesadzić w tym aspekcie.
Aallen: Beyerdymamic T50p są to słuchawki
brzmiące bardzo ciemno i mrocznie. Daje się ponadto zauważyć charakterystyczne dla słuchawek
Beyerdynamica pojęcie przestrzeni. Mimo podyktowanej przez budowę wąskości, jest głęboka,
poukładana i wielopoziomowa. Wysokie tony są
„miodne”, gęste i szczegółowe w przekazie. Brakuje im jednak ilości, jasności charakterystycznej
chociażby dla słuchawek Grado. Średnica jest
lekko cofnięta i w całości brzmienia układa się w
charakterystyczne U. Niskie tony są bardzo dobrze
kontrolowane i miękkie. Nie rozlewają się, ale nie
czuć takiego charakterystycznego łupnięcia, a raczej niskie zejście. Bas z resztą również przypomina
ten występujący w innych modelach jak np. DT880
Reasumując Beyerdynamic T50P to świetne słuchawki, którym nie przeszkadza brak mocy playera.
Doskonale sprawdzą się do sprzętu przenośnego,
pozwalając na osiągniecie brzmienia spotykanego do tej pory tylko w zestawach stacjonarnych.
Trwałość, wygoda i jakość uzyskanego brzmienia
zaskakują. Polecamy. Beyerdynamic potrafi docenić wartość naszych pieniędzy i daje nam produkt
wart każdej wydanej na niego złotówki.
Autor: WojtekC i Aallen
30 www.forum.mp3store.pl
RECENZJA
www.forum.mp3store.pl
31
RECENZJA
Co dwie głowy to nie jedna
FiiO E11 i FiiO E17 - Odcinek przyrodniczy
Dwóch podróżników audio spotkało się podczas niedzielnego spaceru po cyfrowej dżungli. Obaj postanowili
podzielić się opiniami na temat nowo odkrytych okazów... a tak wyglądała ich rozmowa.
wrq: Witaj, byłem właśnie w mp3store odebrać
klocki. Obiad się już trawi, będzie sie dobrze słuchać. Najpierw trzeba odpakować. Miniaturyzacja do
potęgi! Wiedziałem, że do E11 jest dodawane metalowe pudełko do transportu, nie sądziłem jednak,
że jest ono jednocześnie opakowaniem. Pudełko od
E17 jest z grubej tektury, nakładane na wnętrze. Na
bokach srebrne napisy... powiew luksusu.
nia E11 - oszczędność miejsca nad wszystko. Pod
plastikową „foremką»(odpowiednio pokrytą czymś
miękkim), w której jest wzmak, ukryte są kable,
gumowa opaska oraz 6 silikonowych, „pchełkowatych” podkładek do przyklejenia na odtwarzacz, by
nie rysować jednym o drugie. Wszystko powciskane
tak, że po wyjęciu trudno ułożyć, jak było na początku.
MrBrainwash: Otwierane jak bombonierka, to
będzie bardziej zrozumiałe. W środku mamy dość
bogate wyposażenie jak na FiiO: dobrze wyglądający, gruby, gładki futerał, dwie opaski do łączenia
z przenośnymi odtwarzaczami, kabel USB, interkonekt minijack - minijack, dwie przejściówki (coax i
optical) dla wykorzystania wejścia cyfrowego oraz
folię ochronną na wyświetlacz. Jest bardzo poprawnie i niczego nie brakuje.
MrBrainwash: Trochę dziwne, że opakowanie
może być aluminiowe, a wzmacniacz jest tylko plastikowy. Na pierwszy rzut oka wydaje się być solidny.
wrq: Nie podoba mi się ciasnota w środku. To
wygląda, jakby zapomnieli przeznaczyć miejsce na
futerał. Jeszcze gorzej jest w przypadku wyposaże-
32 www.forum.mp3store.pl
wrq: Kolejne wrażenie jest już gorsze, bo plastik
ugina się pod mocniejszym naciskiem palców…
Znacznie lepiej wygląda E17 zrobiony z grubego,
szczotkowanego aluminium. Niestety, moim zdaniem, będzie się rysować, w przeciwieństwie do np.
Samsunga R0. A w ogóle to jest mniejszy od iPoda
Video! Spodziewałem się większego bydlaka…
Po pierwszych odsłuchach E11 (na iModzie Video) muszę przyznać, że opisy z Internetu są bez
przesady. Jest po prostu ciemny! Nie, żeby bas
podbijał, po prostu brak mu wysokich tonów. Na
Superluxach HD660 dźwięk staje się bez życia,
podczas, gdy przy Beyerdynamicach DT250 jest już
lepiej. Można powiedzieć, że czuć powietrze, bo słuchawki same w sobie posiadają bardzo dużo góry. MrBrainwash: Byłem trochę ciekawy E11,
bo miałem już kontakt z dwoma egzemplarzami.
Jeden grał przyzwoicie, a drugi był „o kant d***
rozbić”. Jednak też jest marnie. Podłączałem go
do Maya U5. Ty słuchasz z iModa, który moim zdaniem ma nienaturalnie dużo góry. To tak, jakby na
telewizorze dać jasność na maxa i podkręcić trochę
kontrast. Z kolei E11 działa jak okulary przeciwsłoneczne.
wrq: Mnie właśnie wyładował się E11, więc
czas na odsłuch E17. Włączam i nie wiem co robić!
Chodzę po menu w poszukiwaniu kierunkowskazu,
w jaki sposób to najpierw połączyć, bo nie umiem
się zdecydować. W końcu zostawiłem jak jest, a na
RECENZJA
laptopie włączam swoje testowe utwory, podpinam
DT250 i..... magia! Jest góra, jest bas! Wysokie
troszeczkę szeleszczą, ale nie przeszkadza mi to.
Pierwszy raz spotykam się z tym, że nie przeszkadza mi szeleszcząca góra! Zawsze była to dla mnie
wada dyskwalifikująca. Ładnie wybrzmiewa. A bas?
Przecież to bezbasowe słuchawki… Zaskoczenie.
Nawet na lampie WBA HPA-03 chyba tyle dołu nie
było. Nie jest go dużo, ale jest!
MrBrainwash: Jestem ciekawy, czy mnie
czymś zaskoczy. Mam nadzieję, że będzie lepszy od
Musilanda. W menu mamy możliwość zapamiętywania poziomu głośności, ustawienia dla tonów wysokich i niskich (niestety brak regulacji środkowego
pasma), uaktywnianie ładowania przez USB, balans
kanałów i sleeper… Po wstępnych odsłuchach, po
AUX mogę powiedzieć, że nie jest źle, choć żadnych rewelacji. Natomiast jest całkiem przyjemny
jako karta. Słychać, że to Wolfson. Za wcześnie jednak by ostatecznie oceniać.
wrq: Wkurza mnie ten potencjometr w E11!
Myślałem, że to będzie fajne rozwiązanie. Wolę
jednak taki tradycyjny, jak w D4, albo przyciski. Również z użytkowego punktu widzenia
denerwuje mnie w E17 rozmieszczenie wejść/
wyjść. Z doły AUX IN, u góry słuchawki... Podpinając np. iModa z obydwu stron coś mi wystaje
- nie ma szans tego włożyć do kieszeni. Także
w torbie jest problem, bo może być zbyt ciasno...
MrBrainwash: Zgadzam się co do E11. To
związanie wyraźnie kuleje. Dostęp do regulacji głośności jest utrudniony. Wracając do rzeczy przyjemniejszych - odsłuch E17. Ma podobny charakter do
Icona HDP, jednak to jeszcze nie ten poziom. Przyjemnie się go słucha, ale ciężko mi będzie określić.
czy jest opłacalny, czy nie. Zbyt dobry i przyjemny
jest, aby po nim pocisnąć, ale też za słaby, by go
rekomendować... Co do wzmacniacza, podoba mi
się, że jest bardziej przejrzysty w dźwięku niż E11.
Ten drugi jednak prócz lekkiego zamulenia tworzy
odrobinę lepszą scenę.
wrq: Co jednak pewne, E17 ma znacznie lepszą
holografię. Porównałem chwilę jego DACa do iModa. AUX IN podpiąłem iModa, przez USB laptopa,
do E17 słuchawki. W ten sposób przy użyciu jednego przycisku E17 przełączałem sygnał pomiędzy
iModem a laptopem. Różnice od razu wychodzą na
wierzch. E17 ma więcej basu, jest cieplejszy. Góra
kończy się troszkę szybciej, niesie ze sobą mniej
informacji, szczegółów. Scena jest węższa… Nie
są to jednak kolosalne różnice. Wszystko i tak zależy od muzyki. Na byle czym nie słychać różnicy
w wielkości sceny, ale gdy włączyłem Garbarka &
Hilliard Ensamble wątpliwości już nie ma. Tak samo
różnica w ilości basu słyszalna była wyraźnie, dopiero, gdy włączyłem Erykę Badu. Wzmak E17 jest
ciepły, dodaje trochę basu. Sam DAC też nie jest
zupełnie neutralny, lecz ociepla ze znacznie większą
delikatnością niż sekcja wzmacniacza. Wydaje mi
się także, że wyższa średnica jest delikatnie podbita
względem iModa.
MrBrainwash: Generalnie E17 gra podobnie
do Touch 1G, w którym również siedzi Wolfson.
Oba kładą nacisk na przejrzystość i głębię dźwięku. FiiO gra chłodniej i jaśniej, ale również z bardziej
dobitnym basem. Touch jest cieplejszy, ma więcej
brzmienia, a mniej szczegółów. Jest dla mnie mniej
wyraźny, ale również naturalniejszy. Ogólnie jest to
podobny poziom i miałbym problem w ślepych testach z określeniem czy jest włączony tryb USB czy
tryb AUX. Touch 4G to dla mnie już trochę wyższy
poziom, z lepszą koherencją przekazu i lepszym
wypełnieniem, wyraźnie lepszą dynamiką. Właśnie,
Ty słuchałeś tylko po USB?
wrq: Niestety tak - nie mam możliwości połączyć
go inaczej. Możesz porównać? Słucham właśnie Microlabów K860 na E17 po USB… Zdecydowanie
nie jest to uniwersalne połączenie, ale Hooverphonic
brzmi świetnie. Gęsto.
MrBrainwash: Coax/USB [T4 > i20 > e17]
– takiej właśnie różnicy się spodziewałem po doświadczeniach z Iconem HDP i Valabem. USB gra
w sposób wyraźnie cyfrowy (twarda drobinkowość),
a po Coax dźwięk jest bardziej analogowy. Scena
wydaje się większa, dźwięk ma w sobie większą
kulturę, jest przyjemnie, gładko. Może dalej słychać większą głębię po USB, ale po Coax dźwięk
ma w sobie coś, co zaczyna urzekać. W większości
słuchawek, te cechy, które mnie wcześniej trochę
drażniły, tutaj znikają. Trzeba też dodać, że używając sygnału przez Coax, muzyka jest o 2 szczebelki
cichsza.
www.forum.mp3store.pl
33
RECENZJA
Optical/USB [T4 > i20 > k.Tonsil > e17] – Tutaj mamy coś pomiędzy USB i Coax. Muzyka jest
gładsza, ale nie tak pełna jak przez Coax, choć też
trochę głębsza. Również jest trochę ciszej. Wejście
optyczne to dla mnie lepszy wybór niż USB, lecz
mimo wszystko wybrałbym Coax. Różnica w SQ
raczej bez drastycznych zmian.
wrq: Dzięki za porównanie. Ja w ogóle nie wiem
o co chodzi z tą „cyfrowością” dźwięku. Dla mnie
testy E17 właściwie są skończone. Niektóre słu-
34 www.forum.mp3store.pl
chawki z nim jakoś grają, ale tak naprawdę jedynym
dobrym rozwiązaniem jest połączenie z Beyerdynamicami DT250. Niezależnie od źródła, czy to DAC,
czy iMod, czy Marantz CD52, zawsze jest bardzo
dobrze. Basu jest pod dostatkiem i nabierają przyjemnej barwy, a dźwięk nie jest już taki monitorowy.
Góra także się trochę uspokaja (względem Pro-Jecta Headbox SE II).
MrBrainwash: Ja mam jeszcze parę uwag.
Całościowo podoba mi się jego brzmienie, ale prze-
szkadza trochę ta „chudość” i „cyfrowość” dźwięku
na średnicy. Bas także mógłby mieć lepsze wypełnienie, choć na pewno nie brak mu sprężystości. W
kwestii SQ na największą pochwałę zasługuje separacja pozornych źródeł. Reszta także jest przyzwoita,
choć mogłaby być lepsza.
wrq: Znalazłem przyzwoite połączenie dla E11! Mam na myśli Panasonici HTX7. W połączeniu z
jasnym iModem powinny mieć mało basu i sporo
góry. Podłączając ciemnego E11 dostajemy niezbyt
RECENZJA
ciepłe, lekko ciemne, basowe, lecz nadal dynamiczne połączenie. W niektórych utworach odczuwa
się niedobór wysokich tonów. Nie jest prawdą, że
ich nie ma, że nie istnieją - są po prostu w niewielkiej ilości. Dla mnie to wada, jednak wiem, że
wiele osób uważa to za cechę pożądaną - lekko
wycofane wysokie. Brzmienie jest wtedy odrobinę
wolniejsze, mniej nachalne. Całość jest przejrzysta
dzięki nie podbitemu zakresowi wyższego basu,
głównie gra średni-niski. Rewelacyjne brzmienie
dla gęstych, elektronicznych klimatów oraz ekstremalnie ciężkiego metalu. Gitary mają świetny drive,
np Chimaira – Severed. Co ciekawe, takie samo
połączenie z E17 jest po prostu średnie. Gorsze
niż z E11. Dźwięk jest jakby zamulony, bas tro-
chę dudni. Ogólny balans jest bardziej naturalny,
bo jest więcej wysokich, ale jest nudno, bez życia.
MrBrainwash: Rzeczywiście, w E17 + HTX7
nie każdemu będzie odpowiadać słodkość/funowość średnicy. Jednak balans plusów i minusów w
tych słuchawkach wychodzi na zero. E11 stworzy
lepszą scenę i zdecydowanie lepszy będzie bas.
Natomiast E17 gra wyraźniej z lepszą górą, nie jest
aż tak ocieplony.
wrq: Poszperałem trochę w sieci chcąc dowiedzieć się czy (moim zdaniem) brak zgrania z E17
wynika ze zbyt dużego Damping Factoru. Jak się
okazało, obydwa wzmacniacze są pod tym wzglę-
dem zupełnie przyzwoite, E17 ma ~1 ohma, a E11
~0,5 ohma impedancji wyjściowej. Można więc bez
obaw łączyć je ze słuchawkami o dowolnej oporności. Niestety, pod względem charakterystyki są już
bardziej wybredne. No nic, szkoda gadać, wracam
do mojego ulubionego połączenia, E17 + DT250!
MrBrainwash: Racja. Pozdrawiam!
Przecierając „na raz” intelektualny pot z czoła
rozeszli się, zapuszczając się z osobna w ten dziki
i nieprzewidywalny cyfrowy świat, nasłuchując nowo
odkrywanych okazów audio.
Autor: wrq i MrBrainwash
www.forum.mp3store.pl
35
RECENZJA
IEM’y High End czyli porównanie
Westone 3, Westone UM3x-Rc, Westone 4
Dzięki uprzejmości Patryka Lauryna z Audiomagic.pl udało mi się całkiem przypadkowo wejść w kilkudniowe
posiadanie najwyższych modeli uniwersalnych monitorów słuchu legendarnej marki Westone. Postanowiłem zatem
podzielić się z Wami moimi wrażeniami z weekendu bez wyjmowania słuchawek z uszu.
W przesyłce z Audiomagic znalazły się trzy topowe modele czyli:
1. Trzyprzetwornikowe Westone3, popularny model
szczególnie ceniony wśród basolubów
2. Studyjna (UM-universal monitor), uspokojona
wersja Westone3 czyli Westone UM3x-Rc(Rc od
wymiennego kabla)
3. Absolutnie topowa półka uniwersalnych IEMów
czyli czteroprzetwornikowe Westone4
Do testów dostałem egzemplarze przeznaczone
do celów marketingowych zatem o zawartości zestawów ciężko jest mi się wypowiedzieć, gdyż są
niekompletne. Pudełka są najprostsze jakie można
sobie wyobrazić. Dają do zrozumienia że wyłożyłeś
właśnie 1500zł na słuchawki a nie na pudełko od
słuchawek. W każdym zestawie znajduje się futerał,
paczka tipsów, tool do czyszczenia – to tak w skrócie. W modelach 3 i 4 producent dorzuca przejściówkę z potencjometrem – regulacją głośności.
Ze względu na zbliżoną konstrukcję zewnętrzną
komfort w słuchawkach jest niemal identyczny. W
przypadku średniej wielkości uszu nazwałbym go
idealnym. Słuchawki wypełniają u mnie niemal
całe zagłębienie ucha(osoby z mniejszymi uszami
powinny je przymierzyć przed zakupem), nie wystają na zewnątrz, można w nich leżeć na boku.
Są niesamowicie stabilne, jest to dobrze przemyślana konstrukcja w której po prostu nie ma słabych
punktów. Wąska tulejka T100 otwiera szerokie
możliwości doboru tipsów, zastosowanie kanału o
małej średnicy umożliwia wygodne korzystanie z bi
i triple flange’ów również u osób z mniejszymi kanałami słuchowymi. Izolacja stoi na średnim jak na
armaturowe IEMy poziomie. Jest z wyraźnie większa niż w przypadku większości membranowych
konstrukcji ale do poziomu ACS T15 czy Yamah
EPH100 nieco Westone’om brakuje. Konstrukcję
należy pochwalić za łatwe i bezproblemowe wkładanie bez konieczności poprawiania. Słuchawki
wyciągamy za widoczne na zdjęciach zgrubienia
na kablu. Co do samego kabla jest to cieniutka
plecionka, sprawia pozytywne wrażenie, w modelu 3 jest ona rzadziej zapleciona, w pozostałych
38 www.forum.mp3store.pl
dwóch gęściej. Wtyki złocone, kątowe. W modelu
UM3x-RC kabel jest wymienny, port jest inny niż
w słuchawkach Shure, przypomina raczej ten z Ultimate Ears, ale nie jestem pewny czy są ze sobą
kompatybilne. UM3x-Rc posiadają również odcinek
pamięciowy i mają tulejkę tipsów pod nieco innym
kątem.
Trzy dni na testowanie słuchawek z tej półki to
tak naprawdę zbyt mało żeby poznać je bardzo
dokładnie ale z drugiej strony wystarczająco dużo
żeby dostrzec między nimi różnice i wychwycić
wady i zalety poszczególnych modeli. Do testów
użyłem odtwarzacza Colorfly C3 na ustawieniu normal oraz całkiem nieźle grającego telefonu Sony
Xperia P również bez korektora, z wykorzystaniem
odtwarzacza Jet Audio w jego najnowszej odsłonie. Odsłuchiwane utwory zapisane były w formacie
FLAC lub MP3@320kbps. Niższej jakości plików
nie polecam do odsłuchów ponieważ wieloprzetwornikowe armatury przenoszą niemal każde
zniekształcenie i ostateczna jakość muzyki będzie
poniżej możliwości sprzętowych.
Testy przeprowadziłem na tych samych szarych
tipsach silikonowych z zestawu Westone3.
Tracklista oraz wrażenia:
Metallica – Fuel
Depeche Mode – Enjoy The Silence
Michael Jackson – Billie Jean
Edith Piaf – Milord
Caro Emerald – A Night Like This
Burial – Archangel
Kanka – Skunky
Noisia – My World
Royalston – The Bearer
Westone3
Pierwsze skrzypce gra wyraźnie podstawa basowa, czuć że włożyli w niewielką obudowę potężny
woofer, który notabene jest największym przetwornikiem armaturowym stosowanym w słuchawkach.
Dźwięk jest w moim odczuciu przytkany midbasem
i wycofaną średnicą. Bas jest lekko rozlazły jak na tą
półkę cenową i ukierunkowany w stronę miękkiego,
lekko dudniącego, pompującego brzmienie basu.
RECENZJA
wa, nie jest też neutralna. Podkolorowanie jest natomiast stosunkowo niewielkie. Wokale oraz instrumenty brzmią teraz wiarygodnie. Ilość detali które
słyszymy bez mocnego zagłębiania się w dźwięk
tylko na „pierwszy rzut ucha” możemy wobec W3
pomnożyć x2. Wszystko podane na tacy, bardzo
zwarte i precyzyjne.
Góra – lekko agresywna, wyraźnie zaznaczona w
każdym utworze, daje o sobie znać, wybrzmiewanie
talerzy bardzo dobre, mniej metalicznego pogłosu niż w W3. Wysokie tony są natomiast bardziej
przycięte niż w tańszym bracie. Sprawia to wrażenie łagodniejszego brzmienia, przyjemniejszego w
dłuższym odsłuchu, nie męczącego.
Nie można odmówić mu zejścia. Jak na armaturę
jest on bardzo dynamiczny i pełny, ma dobrą fakturę, mógłby być natomiast szybszy, szczególnie w
momencie gdy powinien się wycofać. Gdy zdejmiemy equalizerem górkę w okolicach 100Hz d bas i
średnica wyraźnie się poprawiają.
Średnica z wokalami i gitarami jest wyraźnie
cofnięta wobec basu i sopranów. Średnie tony są
mocno ocieplone, jak dla mnie nieco za mocno.
Słuchawki mają ogromną dynamikę ale nie są tak
czyste jak mogłyby być. Średnica w tych słuchawkach jest ich najsłabszym punktem, brzmi według
mnie dość nienaturalnie, jest zdławiona, przypomina mi to sytuację z wokalami zza kotary w Creative
Aurvana Live.
Góra jest ostra i agresywna. Sybilanty występują
sporadycznie, praktycznie nie zauważamy ich. Wybrzmiewanie talerzy na wysokim poziomie, są nieco
metaliczne ale mimo wszystko barwne i naturalne.
Nieco brakuje im powietrza. Być może uwarunkowane jest to przycięciem najwyższej góry(jest ono
stosunkowo niewielkie ale jest). Nawet w natłoku
uderzeń muzyka w perkusję nic nie ginie, wszystko jest dobrze od siebie odseparowane i odgrywa
swoją rolę jak należy. Nie jest źle ale za tą cenę
oczekuję czegoś więcej.
Efekty przestrzenne są na wysokim poziomie.
Scena kreowana wszerz, czuć dość dalekie rozstawienie od siebie instrumentów. Wokale i perkusja zwykle bezpośrednio z bliska i z przodu ale
brzmienie gitar i chóru jest fajnie rozciągnięte na
boki. Świetnie oddany jest lekko psychodeliczny
klimat dubstepu buriala.
Szczegółowość i separacja dźwięków zdecydowanie z wysokiej półki. Nic tutaj nie zlewa się ze
sobą wszystko gra jak należy. Kuleje tylko szczegółowość średnicy ze względu na jej wycofanie
detale są ukryte i trzeba się ich trochę doszukiwać
w gąszczu basu i trebli ale są.
Reasumując armaturowe basowe potwory.
Sprawdzą się u miłośników dubstepu i drum’n bassu, ale raczej nie zadowolą zwolenników czystego i
naturalnego brzmienia w szczególności w przypadku prawdziwych instrumentów i nieprzetworzonych
wokali. Westone’ów3 nie należy parować z ciemnymi ani ciepłymi odtwarzaczami. Z neutralnym
Colorfly mają o niebo lepszą synergię niż z ciepłą i
dość ciemną Xperią P.
Westone UM3x-rc
W dużym skrócie są to odmulone Westone3 z
mniejszą sceną ale za to bardziej precyzyjne. Bas
znowu jest dynamiczny ale na skali balansu pomiędzy dudniącym i pompującym a uderzającym
i krótkim ustawiłbym go w połowie. Jest go zdecydowanie mniej niż w przypadku niższego modelu, nie ma tak nachalnego podbicia w okolicach
midbasu. Spektrum basu jest raczej liniowe i ilość
niski/średni/wysoki jest mniej więcej na tym samym
poziomie. Zejście jest tutaj w moim odczuciu nieco
gorsze niż w modelu 3. Bas nadal fajnie prowadzi
brzmienie całych utworów ale jest już złagodzony.
Wycofuje się znacznie szybciej, jest precyzyjny.
Średnica – naturalna, odmulona, nie jest koloro-
Efekty przestrzenne – zupełnie inne niż w przypadku poprzedniego modelu. Scena jest bardzo
wąska i płytka. Słuchawki może nie grają nam
w głowie ale wszelkie dźwięki docierają do nas z
bliska, fajnie to brzmi w przypadku wokali, Caro
Emerald śpiewa nam seksownym głosem jakby
stała przed nami patrząc nam głęboko w oczy
ale z kolei orkiestra mogłaby być odsunięta dalej
i przede wszystkim szerzej rozstawiona. UM3X w
przeciwieństwie do W3 potrafią natomiast kreować
scenę pod większym kątem, słuchawki potrafią
nam zagrać nie tylko z przodu i z boku ale również
lekko z tyłu.
Reasumując scena mniejsza ale cała reszta in
plus wobec W3. UM3x to zdecydowanie uniwersalna konstrukcja sprawdzająca się w każdej muzyce,
brzmi naturalnie i podaje wszystkie smaczki na tacy.
Nie trzeba się specjalnie wsłuchiwać żeby rozgryźć
najdrobniejsze detale dźwięku a przy tym wszystkim
daje sporo radości ze słuchania, ma w sobie faktor
funu.
Westone4
Linowe brzmienie, naturalne, kliniczne, sterylne,
bardzo precyzyjne i mimo tego niesamowicie przyjemne w odbiorze.
Bas - jest go tutaj o wiele mniej niż w poprzednich modelach. Nie jest już najważniejszy, jest równie ważny co tony średnie i wysokie. Niskie rejestry
są bardziej ukierunkowane w stronę precyzyjnego
uderzenia niż pompującego, miękkiego i nisko
schodzącego. Chociaż potrafi również zejść. Jest
bardzo, bardzo szybki i precyzyjny, również bardzo sprężysty, daje kopa w muzyce nie dudniąc,
nie pojawia się nigdy nie proszony, z kolei potrafi
poprowadzić brzmienie w muzyce elektronicznej.
Dla mnie jest odrobinkę zbyt mało najniższych rejestrów ale należę do osób basolubnych i wynika
to zapewne z moich przyzwyczajeń. Jest podobnie
jak w UM3x liniowy, nie ma dominującej podgrupy
w niskich tonach.
Średnica powoduje u mnie opad szczęki, jest
www.forum.mp3store.pl
39
RECENZJA
szczegółach. Scena ma podobne rozmiary ale jest
bardziej napowietrzona, dźwięki są bardziej zwiewne i jeszcze bardziej odseparowane od siebie, lepiej
czuć planowe umieszczenie źródeł dźwięków, również łatwiej lokalizować pojedyncze instrumenty na
wirtualnej scenie wliczając w to usytuowanie co stoi
za czym i z której strony względem czego. Słowem
– rewelacja.
Precyzja każdego pojedynczego dźwięku jest
niesamowita. Słuchając czwórek ma się wrażenie
jakby miały w sobie dziesiątki przetworników i każdy odpowiadał za jeden dźwięk i prowadził go od
początku do końca pojedynczo, z osobna z odpowiednim wyrafinowaniem.
bardziej neutralna niż w niższych modelach a przy
tym ciężko nazwać ją suchą i bezbarwną. W średnicy Westone4 bardzo dużo się dzieje, wszystko
jest świetnie oddzielone od siebie i wybrzmiewa
doskonale. Spośród wszystkich modeli słuchawek
z jakimi miałem styczność to właśnie średnica
W4 podoba mi się najbardziej. Brzmi wiarygodnie i przejmująco, przekazuje bardzo dużo emocji
a przy tym nie jest specjalnie podkolorowana. W
brzmieniu gitar spokojnie można wsłuchiwać się w
pojedyncze szarpnięcia strun, kliniczna sterylność
grania średnicy jest niesamowita a przy tym zachowana jest ładna barwa, nie brzmi to nudno.
sobie znać w każdym utworze. Ma piękną barwę,
każde uderzenie w perkusję jest doskonale rejestrowane, każdy talerz wybrzmiewa długo, naturalnie i z osobna, absolutnie nic tutaj się nie zlewa,
nie ma też widocznego w poprzednich modelach
metalicznego pogłosu, tutaj jest wiernie i naturalnie.
Wysokie tony nie są też przycięte jak w modelach
trzyprzetwornikowych lub są obcięte poza zakresem mojej słyszalności. Sybilanty występują ale są
dość dyskretne, nie zwraca się na nie uwagi, po
założeniu pianek Comply nie ma ich w ogóle, ale
żeby były równe szanse testuję słuchawki na tych
samych tipsach silikonowych.
Góra – jak na Westone’y łagodna, jak na ogół
rynku IEMów lekko agresywna. Niby się nie wybija ponad pozostałe pasma ale wyraźnie daje o
Efekty przestrzenne przypominają mi Westone3
scena jest rozbudowana wszerz i w zasadzie jest
zbliżona do niższego modelu jednak różni się w
40 www.forum.mp3store.pl
W4 były dotychczas bardzo niedocenianym
przeze mnie modelem co wynikało z braku odpowiedniego seala. Jednak po 3 dniach intensywnego słuchania mogę stwierdzić jedno – to będą
kiedyś moje słuchawki. Brzmią świetnie w każdym
aspekcie. Nie są to słuchawki dla każdego, mogą
być dla niektórych za mało basowe, zbyt płaskie i
równocześnie zbyt ostre jednak dla mnie są zbliżone do ideału wśród uniwersalnych IEMów.
Westone się ceni, to niezaprzeczalne, jednak
chcąc być szczerym jakość dźwięku którą oferują
testowane przeze mnie modele jest w zasięgu niemal wyłącznie IEMów z tej półki cenowej. Słuchawki klasy Westone 4 mogą z powodzeniem zastąpić
domowe odsłuchy na słuchawkach a nawet na
zestawie stereo. Trzeba przyznać że lata spędzone
na projektowaniu IEMów uniwersalnych i customowych sprawiły że zbliżają się one do niesamowicie
wysokiego poziomu jakości audio, który w dodatku
możemy zabrać ze sobą wszędzie. Szkoda że tylko
nielicznym będzie dane dostąpić obcowania z tymi
modelami.
Autor: Marcin Kuropka
RECENZJA
www.forum.mp3store.pl
39
RECENZJA
Budżetowy tablet w natarciu
Nowe szaty elfa, czyli Ainol Novo 7 Elf II
Firma Ainol przyzwyczaiła nas do produktów skrojonych na kieszenie typowych konsumentów. Nie tylko pod kątem
ceny, jakości wykonania, ale również mocy zastosowanych w urządzeniach komponentów. Ainol dwoi się i troi, aby
być postrzegany jako producent dostarczający nowoczesne rozwiązania. Produkt za miskę ryżu? Nic z tego. Gdyby
na obudowie było logo innego europejskiego lub amerykańskiego producenta (którego nazwy nie przytoczę aby
nie robić zbędnej reklamy) nikt by nawet nie szukał napisu Made In China.
uległa jeszcze większej poprawie. Ciężko to sobie
wyobrazić z prostej przyczyny. Pierwszy Elf błyszczał na tym polu i prezentował bardzo wysoki poziom. Miska ryżu? Pfff, jaka miska! Nie jedna, tylko
dwie i to nie na cały dzień, tylko na godzinę. Mentalność ludzi musi ulec zmianie i niewłaściwe przeświadczenia odnośnie rynków azjatyckich powinny
ustępować zdrowemu rozsądkowi. Nie sugerujmy
się utartymi schematami. Chiny już dawno przestały
iść w kierunku: Europa i Ameryka ma Forda to my
zrobimy Fiorda i będziemy go sprzedawać za 1/3
jego realnej wartości. Obecnie chińscy producenci
nie boją się promować własnych rozwiązań i marek.
Patrząc na Ainola dobrze im to wychodzi.
Dzięki uprzejmości firmy MIP otrzymałem w
swoje ręce nowe cudeńko, z którym mogłem romansować przez okres dwóch tygodni. Mowa tutaj
o Ainol Novo 7 Elf II. Jest to druga generacja do-
brze przyjętego na naszym rynku Elfa. Różnice w
samej konstrukcji są bardziej niż widoczne. Tablet
jest mocniejszy od swojego poprzednika. O dziwo,
jakość spasowania poszczególnych elementów
Specyfikacja techniczna
Specyfikacja
Wyświetlacz
Procesor
Pamięć RAM
Układ graficzny
Pamięć wbudowana
Łączność
Kamera internetowa
Złącza
Akumulator
System
Funkcje dodatkowe
Wymiary
Waga
42 www.forum.mp3store.pl
Ainol Novo 7 Elf II
7” 1024 x pikseli
2-rdzeniowy Amlogic 8726-M6 1,5 GHz
1 GB DDR3
GPU Mali400 x 2
8 GB (w tym 880 MB na aplikacje)
Przyglądając się jej, jawi się przed nami obraz
urządzenia posiadającego naprawdę mocne podzespoły. 2-rdzeniowy procesor firmy Amlogic zapewnia bardzo dużą wydajność obliczeniową. W
skrócie - nic nie laguje i nie przycina, nawet, gdy
jest uruchomionych kilka aplikacji. Przełączanie
między nimi jest bardzo płynne. Kolejnym ważnym elementem jest 2-rdzeniowy układ graficzny
Mali400. Jest to chyba najważniejszy element tego
urządzenia. Dlaczego? Zastosowany układ posiada olbrzymią wydajność, która zapewni płynną
rozgrywkę nawet w najbardziej zaawansowanych
produkcjach. Do tego Elf jest w stanie łyknąć każdy film w dowolnym kontenerze (przy wsparciu
odpowiednim playerem z Google Play). Osobiście
sprawdzałem na plikach, które zajmowały 26GB
przy rozdzielczości 1080p, dźwiękiem DTS/FLAC/
AC3 z kilkoma wersjami napisów (ASS). Wszystko
działało idealnie. Musicie uwierzyć mi na słowo. Byłem naprawdę zaskoczony.
Wi-Fi 802.11 b/g/n
2 Mpix
Obudowa
mini-HDMI, mini–USB, microSD (obsługa do 32 GB), mini-jack 3.5 mm
Urządzenie zostało wykonane z matowego plastiku w kolorze grafitowym. Ekran o rozdzielczości
7 cali został otoczony grubą ramką. Taki zabieg
zwiększył sztywność samej konstrukcji (nic tutaj
nie trzeszczy nawet przy mocnym uścisku i próbie
wykonania wykręcenia samej obudowy), zaś sam
ekran wydaje się o wiele większy niż jest w rzeczy-
3700 mAh litowo-jonowy
Google Android 4.0.3 Ice Cream Sandwich
G-sensor, USB OTG, akcelerator graficzny, obsługa Adobe Flash Player
189.3 x 120 x 11.2 mm
333 g
RECENZJA
wistości. Rozmieszczenie przycisków oraz wszelkich złącz stoi na wzorowym poziomie. Działają one
precyzyjnie, a sam ich skok jest w sam raz. Oprócz
tego, nie wystają zbyt z wnętrza obudowy, przez
co szansa, że ulegną uszkodzeniu ze względu na
ciasną kieszeń, (jeśli znajdą się osoby z tak szerokimi kieszeniami) jest nikła. Od góry mamy przyciski
Power, volume +/- oraz przycisk Home. Z prawej
strony obudowy mamy standardowe wejście słuchawkowe mini jack 3,5 mm, slot na kartę pamięci
microSD, mikrofon, port HDMI, port USB, oraz złącze pod zasilacz. Przedni panel znajdujący się w
górnej części obudowy, wyposażony jest w kamerę
o rozdzielczości 2 megapikseli. Pod wyświetlaczem
logo firmy Ainol. Z tyłu obudowy mamy głośnik,
który demonem mocy nie jest, ale ze swojego
zadania wywiązuje się doskonale. Elegancka, dobrze przemyślana i do tego świetnie spasowana
konstrukcja. Brawo dla projektantów Ainola. Czego
niestety brakuje? Corninga na wyświetlaczu. Ekran
pokryty jest poliwęglanem i radzę go nie ściągać,
jeśli zależy Wam na czystym i ładnym wyświetlaczu.
Akcesoria
W opakowaniu z naszym Elfem nie znajdziemy
stada roznegliżowanych elfich dam. Zamiast tego
mamy słuchawki, (o których nie warto się rozpisywać), ładowarkę (zalatuję trochę tanim chińskim
chłamem, ale mam nadzieję, że ze swojego zdania
będzie wywiązywała się wzorcowo, tzn. ma ładować), instrukcje, ulotki oraz kabel USB. Bieda, oj
bieda. Bardzo brakuje mi w tym zestawie pokrowca
do przenoszenia urządzenia, jakiegoś silikonu, cokolwiek do ochrony tego maleństwa. Do tego brak
również podstawki do ustawienia ekranu (np. na
naszym biurku) pod odpowiednim kątem. Dlaczego
tak bardzo brakuje mi tej podstawki przeczytacie w
akapicie „ekran”. Brakuje też ściereczki z delikatnej
mikrofibry do przecierania ekranu. I na tym skończę
swój wywód od strony akcesoriów. Mamy typowy
standard, czyli to, co oferują wszyscy nawet w o
wiele tańszych tabletach. Szkoda i to bardzo, że
producent nie spróbował nawet powalczyć o klienta oferowanymi przez siebie dodatkami w postaci
właśnie pokrowców czy standów.
Ekran
Ekran posiada rozdzielczość 1024x600. W
przypadku 7 cali daje to przyzwoity rezultat. Nie
widać „ziarna” na ekranie i chwała za to producentowi. Trochę szkoda, że nie jest to 1280x720,
ale nie można mieć widocznie wszystkiego. Zatem
jaki jest nasz wyświetlacz? Średni. Kąty widzenia są
fatalne. Nawet najmniejszy ruch w pionie czy poziomie powoduje bardzo mocno widoczne przekłamania w kolorach, w szczególności, jeśli na ekranie
dominują kolory ciemne. Jest to największy minus
tego urządzenia. Dla przykładu: jest noc, nie możemy usnąć, a na naszym Elfie mamy właśnie wgrany
najnowszy film prezentujący możliwości systemu
www.forum.mp3store.pl
43
RECENZJA
Linux. Uruchamiamy urządzenie, a po 15 minutach
seansu mamy dokuczliwy ból w szyi oraz rękach.
Idąc dalej: mamy piękne, słoneczne lato. Temperatury ponad 30 stopni. Słońce przyjemnie praży,
a na naszym ekranie nic nie widać. Ustawienie jasności ekranu na maksymalny poziom umożliwia
nam, przy bardzo dużym skupieniu, odnalezienie
tego, czego w danym momencie szukamy na urządzeniu. Komfort pracy jest bardzo niski, żeby nie
powiedzieć nijaki. Rozumiem, że ekran typu Super
Amoled podniósłby cenę urządzenia, czy jednak
różnica w tych 10-15$ byłaby dla konsumentów
nie do przejścia? Sądzę, że byłoby to potraktowane jako kluczowy argument w trakcie zakupu.
A tak mamy niedosyt i to o tyle duży, że w innym
modelu Ainola, a dokładnie Ainol Novo 7 Aurora II,
zastosowano ekran IPS, który prezentuje o wiele
wyższy poziom. Pytam się, dlaczego? Dlaczego? A
no dlatego, że lepiej mieć dwa produkty, różniącę
się tylko i wyłącznie drobnostkami (ekran, obudowa
oraz 2x więcej powierzchni) i sprzedawać drugi za
300 zł więcej. Ot, taki mały psikus ze strony Ainola.
Kliencie chcesz więcej to płać.
Multimedialny kombajn
Elf zawstydza niejedno podobnej klasy urządzenie. Dzięki dostępowi do Google Play mamy
możliwość pobierania i instalacji dowolnej ilości
programów oraz gier. Samo użytkowanie sprawia
naprawdę dużo radości. Tablet działa bardzo płynnie nawet jeśli mamy uruchomione bardzo wymagające aplikacje. Ilość obsługiwanych formatów jest
naprawdę pokaźna. Dodatkowo dzięki możliwości
dogrania odpowiednich playerów mamy praktycznie urządzenie typu All in One. Wystarczy dokupić
tylko odpowiednio pojemną kartę microSD. Podłączamy kablem HDMI i mamy normalny odtwarzacz filmów o bardzo wysokiej jakości. Chcemy
posłuchać muzyki? Żaden problem. Nie będzie to
poziom znany z urządzeń marki Cowon czy Apple,
ale i tak biorąc pod uwagę, że jest to urządzenie
do wszystkiego, brzmi to naprawdę bardzo dobrze.
Wszyscy wiemy jak bardzo elastyczny jest Android, a jeśli ponadto ma wsparcie w postaci dobrych
komponentów urządzenia, to mamy naprawdę
bardzo apetyczne połączenie, które nawet po roku
czasu nie straci na swojej świeżości.
Podsumowanie
Ainol zaskoczył mnie podwójnie. Jest urządzeniem obdarzonym naprawdę mocnymi podzespołami. Z drugiej strony, mamy ten nieszczęsny ekran
o bardzo małych kątach widzenia. Ilość zalet przysłania tę wadę, z punktu widzenia recenzenta istotną. Możliwe, że producent zostawił sobie miejsce
na III generację Elfa? Gdybym miał do wydania 500
zł nie skreślałbym nowego produktu Ainola od razu.
Ekran irytuje, ale jeśli nie będziemy na to zwracać
uwagi, urządzenie odwdzięczy nam się bardzo sta-
44 www.forum.mp3store.pl
bilną pracą oraz wysoką wydajnością. Moja przygoda z Elfem dobiega już końca, jednak czas z nim
spędzony pozwolił mi dostrzec jego olbrzymi potencjał. Czego zabrakło do pełnej satysfakcji? Modułu GPS? Tunera DVB-T? Ekranu Amoledowego?
Większej wbudowanej pamięci? A może po prostu
oczekujemy od niego zbyt wiele? Podsumowując,
czy warto zakupić nowego elfa? Zdecydowanie tak!
Autor: Rafał „Duran” Pokora
RECENZJA
www.forum.mp3store.pl
41
RECENZJA
Nazwa jest żartem, słuchawki już nie
Bezczelne Fanny Wang 1000 Series
Nie ma sposobu, aby przeglądając ofertę Amazona czy też Ebay, nie zauważyć tego produktu. Tak, te słuchawki
naprawdę są od firmy o nazwie Fanny Wang. Długo przecierałem oczy ze zdumienia mówiąc sobie w duchu: „Ich
chyba już do reszty podarło”. Produkt za ponad 500 zł od firmy z śmieszną nazwą, który na dodatek jest bezczelną
kopią słuchawek Monster Beats by Dr. Dre. Armageddon i koniec świata!
Po otrzymaniu przesyłki długo siedziałem przed
nią zanim dobrałem się do samego opakowania i
jego zawartości. Musiałem się odpowiednio nastawić duchowo. Tym bardziej, że byłem świadom co
mnie potem czeka. Cały czas, choćbym nie wiem
co robił, miałem przed oczami obraz Monster Beatsów. Gdyby nie oliwkowa kolorystyka, matowe wykończenie oraz logo Fanny Wang, śmiało mógłbym
rozpowiadać znajomym, że zaszalałem i dałem się
wplątać w tę całą machinę reklamową, i kupiłem
produkt Monstera. Ale tak nie jest. Szpanu nie będzie, powiało trochę wsią ze względu na nazwę i jakoś tak, jak do jeża, zacząłem przeglądać zawartość
opakowania.
Zaglądając do środka doznałem szoku. Certyfikat, wraz z danymi osoby, która zaprojektowała
te słuchawki. Już na starcie dostajemy solidnego
kopniaka w krocze, bo ciężko tutaj mówić o pełnym
projekcie, jeśli budowa jest zwykłym plagiatem, a
różnice to tak naprawdę drobne szczegóły w elementach wykonania. Na trzeźwo tego nie dało rady
ruszyć, więc po 2 godzinnej przerwie wróciłem już
z lepszym humorem do pisania tej recenzji, oraz
dalszego zagłębiania się w nieznane czeluści opakowania. Kolejnym ważnym punktem, jest woreczek
do przechowywania samych słuchawek. I tutaj miłe
zaskoczenie - materiał jest naprawdę miły w dotyku,
puchaty i miękki. Całość psuje naszyte logo Fanny
Wang, zrobione w taki sposób, że nikt nie byłby w
stanie uwierzyć, że są to słuchawki za prawie 600
zł! Mogli to już sobie darować, skoro nie stać ich na
dobrą maszynę do szycia. Idziemy dalej. Kolejnym
elementem jest odczepiany kabel słuchawkowy.
Twardy, gruby oplot, matowe wykończenie oraz rozgałęźnik, do którego możemy podłączyć dodatkową
parę słuchawek. Fajny patent, ale w mojej opinii zbyteczny. Na dole, przy jacku, mamy pilot do sterowania słuchawkami (od razu napiszę, że pin jest typu
A). Przyjemne klik na przyciskach, ale sam pilot nie
wygląda jakoś super solidnie. Na koniec zostawiłem
sobie naszą gwiazdę, czyli same słuchawki. Są one
wiernym jak pies klonem słuchawek Monster Beats
by Dr. Dre. Konstrukcja jest taka sama, a różnice
są tylko w wykończeniu. Mamy mechanizm służący
nam do składania i rozkładania słuchawek - dzięki
46 www.forum.mp3store.pl
temu zajmują mniej miejsca. Sama regulacja długości pałąka jest bardzo płynna, ale… niestety mechanizm posiada luzy. Strasznie mnie to irytowało.
Coś takiego nie powinno mieć miejsca w produkcie
za takie pieniądze. Ogólnie poduszeczki są wykonane z tworzywa, które ma wyglądać jak skóra, ale nią
nie jest. Słuchawki posiadają matowe wykończenie i
prezentują się schludnie, z drugiej jednak strony nie
są tak krzykliwe jak oryginalne Monstery. Wyglądają
jak Kopciuszek z bajki, w której nie zdołał znaleźć
pantofelka i zostało mu tylko szorowanie garów.
Brutalna prawda boli najbardziej, zatem jeśli zależy
wam na tym aby być trendy, już teraz zastanówcie
się, czy nie lepiej poszukać czegoś bardziej krzykliwego.
Ergonomia korzystania z tych słuchawek jest trudna do ocenienia. Kabel dzięki swojej grubości nie
posiada efektu „gadającego kabla”, kiedy jest się w
ruchu. Z drugiej jednak strony jest on odrobinę zbyt
sztywny, przez co powoduje dyskomfort. Jeśli ktoś
ma dużą głowę (tak jak ja, dla przykładu) to niestety,
słuchawki po ich założeniu mocno uciskają czaszkę. Żeby tego było mało, są konstrukcją zamkniętą.
Częściowo niweluje to dźwięki z otoczenia, z drugiej
strony powoduje też mocne grzanie się uszu. Samo
składanie słuchawek odbywa się płynnie. Jest dobrze wyczuwalne kliknięcie, po którym można złożyć
słuchawki do wersji kompaktowej. Samo podłączenie kabla do słuchawek również przebiega bez żadnych problemów. Gdybym miał ocenić te słuchawki
RECENZJA
ze względu na samą ergonomię, w tym momencie
miałbym trudny orzech do zgryzienia.
Słuchawki wygrzewały się przez około 30h. Na
więcej po prostu nie miałem czasu. Jeśli miało coś
się poprawić, to na pewno miało to już miejsce. Nie
słuchałem na nich muzyki od razu po wyciągnięciu z
opakowania, przez co nie mam też punktu odniesienia. Jako platforma testowa posłużyły mi następujące źródła dźwięku: Cowon J3 16GB i Asus Xonar
D2. Muzyka była słuchana bez ingerencji w sam EQ
na 70% głośności.
Poniżej przedstawiam tracklistę:
- Fun: Some Nights
- 30H13 - We are young
- Two Steps From Hell – Flameheart
- Michael McCann - And Away We Go
- Michael McCann - Hung Hua Brother
- Zack Hemsey - Mind Heist: No Turning Back
- David Guetta & Sia – Titatnium
- Sabaton - Coat Of Arms
- Orla Fallon - Mo Ghile Mear
Pierwsze, co rzuciło mi się podczas odsłuchu,
to duże braki w paśmie. Słuchawki grają praktycznie wyłącznie środkiem ze słabo naznaczoną górą
oraz basem, który potrafi przywalić, ale robi to w
taki sposób, że nie jesteśmy pewni, kiedy to nastąpi.
Scena jest wąska a sama separacja instrumentów
stoi na przyzwoitym poziomie. Podczas słuchania
wymienionych wyżej utworów miałem wrażenie, że
słuchawkom brakuje lekkości i powietrza. Jest to
spowodowane tym, że konstrukcja tych słuchawek
jest zamknięta. Co by było, gdyby to była konstrukcja otwarta? Możemy tylko się domyślać. Wracając
do samego dźwięku - praktycznie w żadnym gatunku słuchawki nie pokazały pazura. W muzyce
elektronicznej damski wokal był dobrze naznaczony,
ale z drugiej strony brakowało mu wybrzmienia w
górnych rejestrach. Elektroniczne bity były ospałe
i nie zachęcały do wspólnej zabawy. W przypadku
muzyki klasycznej sytuacja nie uległa poprawie.
Separacja instrumentów pogorszyła się znacząco.
Słuchawki gubiły się na skrzypcach oraz bębnach.
Żeby tego było mało bębny i klawisze były bardzo
mocno podkoloryzowane w dolnych rejestrach. Nie
tak to miało brzmieć, oj nie tak. W muzyce rockowej,
jak i w każdym innym gatunku, sytuacja była taka
sama.
Po kilku dniach słuchania muzyki na tych małych
potworkach, coraz bardziej zrażałem się do nich.
Nie mówię, że ten produkt jest zły od początku do
końca. Uważam, że po prostu nie został dobrze dopasowany do potrzeb rynku. Bo nawet w muzyce
elektronicznej, w której teoretycznie powinien błyszczeć, spisuje się po prostu średnio i często zdarza
mu się dostać solidnej czkawki. Żeby było o wiele
zabawniej, słuchawki nie grają lepiej od dobrze znanych na naszym rynku Cresynów HP600. Zatem
skąd ta cena? To jest bardzo dobre pytanie.
Słuchawki są wulgarne. Nie ze względu na wygląd, ale sposób, w jaki starają się sprzedać i przypodobać klientowi. Wyglądają jak tania, chińska
podróbka, dobrze znanych nam Monsterów i nie
można tutaj napisać, że są wygodne, bo niestety nie
są. Nie można też napisać, że są świetnie wykonane,
bo też nie są. Nie można napisać, że wyposażenie
bryluje na tle konkurencji, bo tak po prostu nie jest!
Nawet certyfikat nie poprawia ogólnego odbioru
tych słuchawek. Są bezczelne. Grają niekompletnym
pasmem, brakuje im tej lekkości dobrze znanej z
modeli nausznych, czy to w konstrukcji otwartej, czy
też zamkniętej. Są nijakie i bez wyrazu. Nie mają
własnej osobowości a, do licha ciężkiego, powinny w jakimś gatunku wypadać przynajmniej bardzo
dobrze, a tak niestety nie jest. Gdyby kosztowały
160-200 zł można by było się nad nimi zastanowić. Biorąc pod uwagę ich wielkość oraz przebłyski
w niektórych momentach. Ale tak nie jest. Kosztują
ponad 160 dolarów, co automatycznie powoduje na mojej twarzy uśmiech politowania, dla tych
wszystkich, którzy dadzą nabić się w butelkę, kupując produkt z logiem Fanny Wang.
Dawno nie byłem tak zawiedziony słuchawkami.
Chociaż bardzo bym chciał, to nie jestem w stanie
napisać na ich temat nic dobrego. Może pokrowiec,
bo był z fajnego materiału (nic tylko się przytulać),
ale ludzie! Od tego można mieć kota, psa, dziewczynę, żonę, teściową (wstawić, co kto woli) i zapewne taniej wyjdzie. Ba, jeszcze się zwróci. A tutaj? A
tutaj mamy produkt, który stara się być oryginalny,
chociaż bazuje na innym amerykańskim projekcie,
który już teraz stał się kultowy i trendy. Gdybym miał
skorzystać z skali szkolnej, recenzowane powyżej
słuchawki dostałby -3 i to jeszcze ze względu na
ładne oczy i szeroki uśmiech. Jeśli macie prawie
600 zł do wydania, zastanówcie się nad produktami
firm, które nie jadą na popularności innych konstrukcji (design), tylko oferują coś więcej. Własne
rozwiązania, których to w przypadku Fanny Wang
po prostu zabrakło.
Autor: Rafał „Duran” Pokora
www.forum.mp3store.pl
47
Strefa gracza
Multi headset dla PC/XBOX360/PS3
Ozone Onda 3HX
Niedawno na naszym rynku pojawiła się firma „Ozone” (nie mylić z tabaką). Zajmuję się ona sprzętem przeznaczonym
dla zapalonych graczy. Miałem okazję przetestować model headsetu „Ozone Onda 3HX”. Jak to się ma do
typowych sprzętów dla graczy jak Steelseries itp.? Zobaczymy.
FOT. Robert „Azahiel” Kruk (5)
Specyfikacja techniczna:
Mikrofon:
- Kierunkowość: dookólna
- Impedancja: ≤ 2.2KΩ
- Czułość:-54dB ± 3dB
Słuchawki:
- Wymiary przetwornika: 40mm
- Impedancja: 32Ω
- Pasmo przenoszenia: 20 ~ 20kHz
- Czułość (SPL): 117dB ± 4dB
Ogólne:
- Długość przewodu: 300 ± 10 cm
- Wtyk: USB + 3,5 mm jack (słuchawki +
mikrofon)
- Adapter mini jack - RCA
- Waga netto: 310 gr
Słuchawki dostajemy w dość sporym pudełku z
małym okienkiem poglądowym. Kolorystyka przy-
48 www.forum.mp3store.pl
ciąga wzrok. Czerń i wściekła czerwień połączone z
krzykliwymi hasłami marketingowymi od razu pokazują nam dla jakiego segmentu klientów słuchawki
są przeznaczone. Skojarzenia od razu kierują nas na
gry typu FPS. Najciekawszym hasłem na pudełku
jest informacja, że słuchawki zostały przygotowane
pod najnowsze konsole, jak i PC. W praktyce okazuje się, że jednak jest trochę inaczej, o czym później.
Budowa
Budowa nauszników jest jak dla mnie imponująca. Zastosowano bardzo dobrej jakości plastik pokryty dodatkowo matową gumą. Pałąk jest obszyty
eko-skórą dobrej jakości. Znajdziemy na niej postrzępiony artystycznie napis – „ONDA”. Muszle są
sporych rozmiarów i spokojnie każdy zmieści w nich
całe „uszyska”. Same pady są welurowe i posiadają
dodatkowo dziurki, które jeszcze lepiej wentylują nasze uszy. Na muszlach znajdziemy logo firmy Ozone,
które po podłączeniu świeci się na czerwono. Czym
byłby headset bez mikrofonu? Ten zastosowany
w Ozone Onda jest dosyć sporych rozmiarów, ale
można go odpiąć. Ma to swoje zalety. Zwłaszcza,
gdy nie chcemy, by coś nam sterczało, gdy gramy
w gry single player. Trzymetrowy kabel jest masywny, pokryty czarnym oplotem i zakończony dwoma
końcówkami. Jedna to zwykły jack, a druga to wtyk
USB. Na przewodzie znajduje się przełącznik dla
włączenia mikrofonu i suwak PC/Game, a także
wejście micro jack (2,5 mm) dla pada od Xbox360.
O ergonomii mogę rzec w skrócie, że jest różna. Słuchawki podpinamy pod USB i dzięki temu
mamy osobną kartę dźwiękową, która jest wbudo-
Strefa gracza
wana w słuchawki. Ma to swoje zalety jak i wady.
W przypadku PC nie ma z tym problemu, jednak
w przypadku konsol jest to średnie rozwiązanie. W
zestawie, owszem, mamy przejściówkę, by podłączyć słuchawki do konsol, ale… No właśnie. Są
to kable, które pozwalają nam podłączyć tak naprawdę słuchawki do telewizora (gniazdo jack - 2
RCA). Natomiast, by sobie jeszcze bardziej utrudnić
granie, potrzeba je i tak podłączyć końcówką USB
do konsoli, by zapewnić słuchawkom zasilanie. Bez
prądu słuchawki nie działają - niestety. Dodatkowo
mamy kabel, pozwalający nam podłączyć słuchawki
pod pada do Xbox360. Pomysł dobry, ale wykonanie średnie, jeśli nie tragiczne… Headset mogę
pochwalić za wygodę. Zdarzało mi się grać po kilka godzin. W tym czasie nie czułem dyskomfortu.
Są bardzo wygodne i dobrze wentylują uszy. Mimo
swojej sporej wagi, na głowie zupełnie tego nie czuć.
Brzmienie
Dobra, tygryski i tak skupiają się na tym, jak to
się w grach sprawdza. Powiem tak- znakomicie.
Lokalizacja jest bardzo dobra. Grając w takie gry jak
Dead Space (1&2), Alan Wake czy Left4dead 2 nie
miałem problemu z określeniem, gdzie jest przeciw-
nik. Dla mnie sprawdza się to o wiele lepiej, niż w
podobnych proponowanych przez Razer czy Steelseries. Byłem pod wrażeniem, że w tej cenie dostajemy produkt naprawdę godny polecenia graczom.
Natomiast mam zastrzeżenie, co do mikrofonu. Mój
komputer stacjonarny niezbyt chciał z nim współpracować. Miałem jakieś dziwne trzaski (rzadko, ale
takie cyfrowe), a mój kolega słyszał mnie ciszej niż
na mikrofonie Zalmana. Na innym komputerze nie
miałem trzasków, ale efekt bycia w wodzie/za ścianą
dalej pozostał. Możliwe, że mój komputer po prostu strzelił focha. W rozmowie na Skype, na innym
komputerze, znajoma zauważyła różnicę na plus w
stosunku do modelu Zalman.
Ondę testowałem grając na wszystkich trzech
platformach PC/X360/PS3 – we wszystkich grach
spisuje się dobrze - mocna 4, nawet z plusem, za
lokalizację i bas.
Jak to wypada przy muzyce? Nic szczególnego.
Brzmienie czyste, ale zaskakująco nudne. Nie będziemy cierpieć słuchając muzyki, ale dobry EQ jest
niezbędny, by poprawić ten aspekt. Jestem zaskoczony basem. W muzyce nie ma go dużo, natomiast
niech nam upadnie granat blisko postaci. Aż, chce
łeb rozerwać!. Generalnie, w grach, wszystko jest
bardzo, bardzo fajne. Wszelkie odgłosy wybuchów,
krzyków, rozmów i innych efektów dźwiękowych są
na rewelacyjnym poziomie. W niektórych momentach można poczuć się tak, jak byśmy uczestniczyli
w wydarzeniach z gier czy filmów.
Podsumowanie
Za niewielką cenę otrzymujemy naprawdę świetne słuchawki ze wspaniałą lokalizacją i jakością
dźwięku. Graczom konsolowym radzę najpierw się
zastanowić, czy wystarczą wam 3 metry kabla i
bawienie się z przejściówkami (na PS3 bez „przelotek”)- dźwięk na pewno zrekompensuje wam
niedogodności z kabelkami. Jeśli grasz od czasu
do czasu, a często słuchasz muzyki, to może lepiej
zastanów się nad słuchawkami typowo muzycznymi
plus biurkowy mikrofon Zalmana. Ozone Onda 3HX
– polecam dla zapalonych graczy!
Autor: Robert „Azahiel” Kruk
www.forum.mp3store.pl
49
Strefa gracza
Myszka dla początkującego gracza
Steelseries Kana
Myszek na naszym rodzimym rynku jest bardzo wiele. Przeciętny użytkownik i tak wybierze coś w jak najniższej
cenie. Seria myszek dla graczy to już inna bajka. Od firmy Gamestore.pl otrzymałem na testy Steelseries Kana.
FOT. Robert „Azahiel” Kruk (4)
Specyfikacja techniczna:
Typ myszy: Optyczna
Komunikacja z komputerem: Przewodowa
Interfejs: USB
Rozdzielczość: 3200
Zasięg: 2m
Liczba przycisków: 6
Liczba rolek: 1
Informacje dodatkowe: Myszka chropowatogumowana
Waga: 72g / 3600 FPS / LOD: 2mm / 1000 Hz
50 www.forum.mp3store.pl
„Gryzonia” dostajemy w malutkim opakowaniu z
okienkiem poglądowym na nasz produkt. W środku
nie znajdziemy płytki ze sterownikami. Musimy je
sami ściągnąć z oficjalnej strony. Po wyciągnięciu
naszej myszki, ukazuje nam się prosty i gustowny
produkt. Wszystko jest wykonane z plastiku w kolorze „proszkowej” czerni oraz wściekłej pomarańczy. Plastik z którego wykonany jest nowy produkt
Steelseries nie zachwyca, ani nie boli. Główny panel
dwóch przycisków posiada matowy kolor, który z
biegiem czasu może się zedrzeć. Zostają na nim
ślady palców, co niezbyt dobrze wygląda. Na tym
panelu znajdziemy także rolkę i przycisk do szybkiej
zmiany liczby dpi w myszce. Obydwa są koloru pomarańczowego. Myszka posiada przyciski boczne.
Są one umieszczone w stylu gryzoni formy Razer,
czyli jeden na każdą stronę myszki. To małe nieporozumienie, bo bardzo trudno przyzwyczaić się do
funkcji „wstecz” i „dalej” np. w przeglądarce, nie mówiąc o dynamicznych grach. Od spodu znajdziemy
wielkie trzy ślizgacze i sensor optyczny. Wszystko
jest wykonane z przezroczystego pomarańczowego
plastiku. Kabel odchodzący od myszki mierzy 2 metry, jest zabezpieczony w czarno-pomarańczowym
oplocie. Jego jedyną wadą jest duża sztywność.
Jeśli chodzi o ergonomię, to mam mieszane
uczucia. Jako że lubię duże, dobrze wyprofilowane
myszki, Kana mi nie podeszła. Długi czas musiałem się przestawiać by w końcu wyczuć gryzonia.
Strefa gracza
Główne przyciski wydają dosyć głośne „klik” i łatwo
je uruchomić, nawet zbyt łatwo. Dodatkowa funkcjonalność w postaci dwóch przycisków po bokach też
do mnie nie przemawia. Jak wspomniałem wcześniej, przyzwyczajony człowiek klika z myślą, iż w
tym jednym bocznym kawałku plastiku znajdziemy
dwa, a nie jeden przycisk. W ferworze walki w ten
sposób można stracić bardzo wiele. Sensor optyczny bardzo dobrze sprawuje się na praktycznie każ-
dej powierzchni. Jedynie co sprawiało problem to
tafla szkła. Jednak mało która myszka sobie radzi w
takich warunkach. Nie miałem „zwiech”, nie gubiłem
wskaźnika. Akceleracja wsteczna występuje i nie da
się jej wyłączyć sterownikami. Myszka bardzo dobrze sobie radzi bez sterowników. Oprogramowanie
daje nam możliwość ustawiania przycisków oraz ich
czułości wedle uznania.
Podsumowując - myszka jest dobra, ale z wadami. Grając w szybkie gry, jak i „shootery”, nie poczujemy dyskomfortu. Jest tylko jeden warunek - trzeba
mieć odpowiednią rękę do tego. Co przemawia za
kupnem, to niska cena, jak na ten segment myszek.
Autor: Robert „Azahiel” Kruk
www.forum.mp3store.pl
51
Strefa DJ’a
Mikser prawie dla każdego
Vestax Typhoon - midi grajek
W dobie digitalizacji świata nośniki analogowe, takie jak płyta winylowa, stają się coraz mniej popularne. W tym
numerze Booma chciałbym przedstawić jedną z wielu alternatyw do odtwarzania muzyki na imprezach i nie tylko.
Niniejszy tekst kieruję głównie do producentów muzycznych, którzy chcą zaprezentować swoje kawałki. Ostatnio w
ręce wpadł mi jeden z lepszych midi kontrolerów za rozsądną cenę - mowa o Vestaxie Typhoon.
Specyfikacja techniczna:
wdubowany wysokiej jakości interfejs audio
1x wyjście słuchawkowe
1x wyjście MARSTER RCA
1x wejście mikrofonowe (praca wyłącznie z
komputerami PC)
zasilanie z portu USB komputera badz zew.
zasilacza
miernik poziomu podbicia sygnału oparty na
kolorowych diodach LED
nawigacja po folderach bez konieczności użycia
myszki
przycisk automtycznej synchronizacji bitów (BPM)
suwaki EQ oraz GAIN charakterystyczne dla
klasycznych mixerów firmy VESTAX
nie pracuje z procesorami AMD
ultra-dokładne pokrętła JOG z regulowaną
czułością dotyku
wymiary: [mm] 354 x 240 x 45
waga: 1,5 kg
52 www.forum.mp3store.pl
Po otwarciu pudełka, do ręki dostajemy kontroler wraz z oprogramowaniem Virtual Dj LE oraz
sterowniki ASIO, które umożliwiają nam ustawienie
jak najniższej latencji. Wszystko zależy od wydajności naszego komputera. W zestawie znajdują się
również kabel USB oraz instrukcja obsługi w języku
angielskim.
Zastosowanie
Po podłączeniu do komputera, nasz kontroler
zastąpi nam zestaw 2 gramofonów i mixera, tylko
że zamiast płyt winylowych odtwarzamy pliki audio.
Budowa
Na budowę Typhoona składa się mikser, czyli
potencjometry na 2 kanały, crossfader, gainy, oraz
3-stopniowy korektor suwakowy Do sterowania
kawałkami służą 2 duże pokrętła czyli „jogi”, które
działają pod wpływem nacisku. W zestaw wchodzą
standardy, których nie może zabraknąć, czyli: suwaki do ustawiania prędkości, przełączanie odsłu-
chu w słuchawkach oraz dodatkowo przyciski do
kontroli pętli i automatycznej synchronizacji prędkości. Oprócz standardowego setupu, Typhoon ma
możliwość kontrolowania efektów, ale to zależy od
oprogramowania, z którego będziemy korzystać. Dla
wygody Vestax zaoferował nam klawisz nawigacyjny,
dzięki któremu nie będziemy musieli używać myszki,
żeby załadować kawałek. Kontroler posiada wbudowany wysokiej jakości interfejs audio, dając nam w
ten sposób wyjście master, słuchawkowe oraz możliwość podłączenia mikrofonu.
Podsumowanie
Za niewielkie pieniądze Vestax daję nam naprawdę fajną zabawkę. Oczywiście w tym przedziale cenowym. Typhoona mogę śmiało polecić amatorom
jak i wyjadaczom z ograniczonym budżetem, ale
przede wszystkim producentom, którzy chcą pokazać na imprezach swoje numery.
Autor: Mateusz „Jolly Roger” Hirsz
www.forum.mp3store.pl
47
RECENZJA
Prawdopodobnie najtańsze słuchawki z aktywną redukcją szumu
Digital Silence DS101A – Wolfson
Szum ulicy, hałas w autobusie czy tramwaju, szum klimatyzacji… Nie chcesz głośno słuchać muzyki, aby nie
uszkodzić słuchu, ale chcesz cieszyć się muzyką? Słuchawki zamknięte wydają się być dobrym rozwiązaniem,
jednak latem mało komfortowym. Pozostają słuchawki z aktywną redukcją hałasu.
Aktywny system redukcji szumu (ANC), wykorzystuje wbudowany w układ mikrofon, który zbiera
szumy z otoczenia. Następnie, za pomocą specjalnego elektronicznego układu tworzony jest tak zwany anty-hałas. Poprawnie działający system sprawia,
że anty-hałas znosi hałas.
Dokładnie taki układ wykorzystywany jest
w DS101A. I działa!
Budowa
Digital Silence DS101-A zostały stworzone w kooperacji z Wolfson Microelectronics - producentem definiującym standardy w branży audio już od 25 lat. DS101-A to
prosty zestaw słuchawkowy, który możemy wykorzystać
w telefonie/smartfonie lub odtwarzaczu muzyki.
W pudełku otrzymujemy:
- adapter/przejściówka kompatybilności do telefonów
- wymienne tipsy silikonowe
- kabel USB
- etui z miękkiej tkaniny
Same słuchawki to typowe „dokanałówki”. Troszkę
duże, ale bardzo wygodne. Na przewodzie słuchawek
zamontowany jest mikrofon, oraz osobno układ ANC. W
module z układem znajdziemy przycisk sterujący ANC,
port USB, diodę sygnalizującą sposób pracy i przycisk
do odbierania rozmów. Mimo mnogości funkcji moduł
ten nie jest ciężki, a wyposażenie go w klipsa pomaga
w wygodnym korzystaniu z całego zestawu DS101-A.
Jedyne do czego mogę się przyczepić, to użyte materiały
– czuć ich „taniość”.
Brzmienie i działanie
Słuchawki z odtwarzaczami mp3/mp4 grają poprawnie. Niepozbawione są basu. Góra i średnica są wyraźne.
Choć mnie brakowało trochę więcej charakteru, pewnej
zadziorności w przekazie. Jest poprawnie, a dobry equalizer pozwoli nadrobić braki w przekazie. Układ ANC
bardzo łatwo sprawdzić metodą „na wentylator”. Mianowicie: stajemy przy włączonym wentylatorze i słuchamy
bez włączonego ANC. Następnie włączamy układ. Przez
chwile jeszcze słyszymy szum wentylatora… i nagle już
go nie ma. Działa! Nie liczmy na to, że pozbędziemy się
zupełnie hałasu miasta. Jedynie możemy go ograniczyć.
54 www.forum.mp3store.pl
FOT. Robert „Azahiel” Kruk (4)
Oddzielna sprawa to współpraca z telefonami. Sprawdziłem na czym mogłem: Samsung, Nokia, HTC, BlackBerry i iPhone/iPod. Na żadnym sprzęcie nie było problemu. Jeśli nawet przy bezpośrednim połączeniu takowy
był, to użycie przejściówki załatwiało problem. DS101-A
jako zestaw telefoniczny sprawował się bardzo popraw-
nie, mikrofon zbierał dobrze, a mój rozmówca nie słyszał
żadnych zakłóceń. Jedynie przy niektórych połączeniach
moi rozmówcy narzekali na efekt lekkiej studni, za to słychać mnie było, jakbym stał obok. Ja również słyszałem
doskonale, znacznie lepiej niż na zestawowych słuchawkach dołączanych do aparatów telefonicznych.
RECENZJA
Brzmienie słuchawek od strony muzycznej określiłbym
jako zdecydowanie „funowe” z podbitym basem i czystą górą. Wokale są lekko wypchnięte, dając poczucie
bezpośredniości przekazu. Norah Jones, Katie Melua czy
Sade brzmią bardzo intymnie. Pewnie jest to zasługą ze
skalowania słuchawek aby jak najlepiej słyszeć rozmówcę.
Scena jest zdecydowanie wąska to duży minus. Bas
nie schodzi zbyt nisko, ale jest wyraźnie zaznaczony
i jest go sporo. Górze jak na mój gust brakuje pazura,
jest czysta bez mocniejszego akcentu. Talerze w jazzie
wybrzmiewają trochę płasko. Jeśli pobawimy się eqalizacją bez problemu dostosujemy brzmienie do swoich
potrzeb gdyż słuchawki bardzo łatwo poddają się wszelkim zmianom EQ. Duże znaczenie dla DS101 ma dobór
źródła. Jego odpowiednie dobranie to połowa sukcesu
dobrego dźwięku. Na Cowonie J3 i iRiver S100 osiągnąłem chyba najbardziej mnie satysfakcjonujące brzmienie
bez korzystania kompletnie z EQ. Bardzo dobrze wypada
zestawienie tych słuchawek z nowymi muzycznymi telefonami Sony, HTC lub Samsunga. W tej chwili w aspekcie
samego brzmienia DS101-A postawiłbym gdzieś pomiędzy PL21, a E10 SoundMagica. Dobre brzmienie plus
redukcja hałasu, gdyby producent pokusił się o dodanie
technologii bezprzewodowej byłby to chyba najlepszy
produkt na rynku. Ciekawe jaka wtedy byłaby cena takiego zestawu słuchawkowego.
Podsumowanie
Na 100% nie znam pełnej oferty rynkowej słuchawek
wyposażonych w funkcje ANC, ale wszystkie, jakie wpadły w moje łapki, były znacznie droższe i z ich jakością
bywało różnie. Jedynym z zestawów, jaki mógłby konkurować z DS101-A, jest AKG K390 ANC, ale i tu cena jest
o 100 zł wyższa, dlatego wydaje mi się, że to najtańszy,
a na pewno tak dobry zestaw ANC w takiej cenie. Cena
sklepowa: ok 190zł
Autor: WojtekC
www.forum.mp3store.pl
55
REKLAMA
MP3STORE

Podobne dokumenty

Untitled - Forum MP3Store

Untitled - Forum MP3Store konfiguracji systemu. W coraz bardziej płaskich telewizorach montowane są coraz mniejsze i słabsze głośniki, przez co cierpimy na niedobór głośności. JBL wyciąga do nas pomocna dłoń właśnie w posta...

Bardziej szczegółowo