Fiszka nr 23
Transkrypt
Fiszka nr 23
Fiszka nr 23 2014-09-14 strona 1/2 Okruszki „Owi dwaj aniołowie przybyli do Sodomy wieczorem, kiedy to Lot siedział w bramie Sodomy. Gdy Lot ich ujrzał, wyszedł naprzeciw nich i oddawszy im pokłon do ziemi rzekł: «Raczcie, panowie moi, zajść do domu sługi waszego na nocleg; obmyjcie sobie nogi, a rano pójdziecie w dalszą drogę». Ale oni mu rzekli: «Nie! Spędzimy noc na dworze». Gdy on usilnie ich prosił, zgodzili się i weszli do jego domu. On zaś przygotował wieczerzę, poleciwszy upiec chleba przaśnego. I posilili się” (Rdz 19,1-3). To początek doskonale znanej wszystkim opowieści o Locie i zniszczeniu Sodomy. Znamy przyczyny zniszczenia miasta. Sama jego nazwa trafiła nawet do użycia w języku potocznym. Chciałbym jednak znaleźć inny klucz do tej historii, przedstawić całe to zdarzenie w trochę inny sposób. Rozpocznijmy odczytywać tę historię od jednego wyrazu, od słowa „usilnie”. Do miasta przybywają posłańcy Boga, których Lot od razu rozpoznaje. Zaprasza ich pod swój dach w niemal wytworny sposób. Traktuje ich tak, jak należy potraktować aniołów wysłanych przez Boga. Jego słowa są pełne szacunku i bojaźni. Oddaje pokłon przybyszom, a o sobie mówi, że jest tylko sługą. Jednak mimo tak pięknego zaproszenia aniołowie odmawiają. Lota to jednak nie zniechęca. To już nie jest tylko zaproszenie, ale usilna prośba, by zawitali do jego domu. To już dużo więcej niż szacunek dla posłańców i chęć udzielenia im gościny. Lot chyba nie wyobrażał sobie, że aniołowie mogliby pominąć jego dom. Nie wyobrażał sobie, że mógłby na noc zostawić tak znamienite postaci na zewnątrz swojego domu. W końcu aniołowie po usilnych prośbach Lota ulegają i decydują się na przyjęcie gościny w jego domu. W tym właśnie kluczu przeczytajmy dalszą część tej historii. Aniołowie oznajmili, że przybyli, aby zniszczyć miasto „ponieważ oskarżenie przeciw niemu do Pana tak się wzmogło”. Nakazali Lotowi by zebrał swoich krewnych oraz bliskich i wyprowadził ich poza miasto, aby wszyscy się uratowali. „Gdy już zaczynało świtać, aniołowie Gdy Lot zwleka uciekają się nawet do interwencji fizycznej. Wręcz siłą wyprowadzają Lota, jego żonę i córki z miasta, które za chwilę ma być zniszczone. Od razu widoczna jest pewna symetria w tej historii. Lot usilnie prosi aniołów by zawitali pod jego dachem. Samo słowo „usilnie” niesie w swojej treści niemal użycie siły. Chyba byłoby to niemożliwe w stosunku do aniołów, ale obrazuje jak mocno Lot prosił i przekonywał ich do wejścia i pozostania w jego domu. Aniołowie odpłacają się Lotowi w bardzo podobny sposób. Informują go o swoich zamiarach zniszczenia miasta, pozwalają uratować rodzinę i bliskich. Ponaglają go żeby uciekał przed niebezpieczeństwem, a w końcu widząc, że Lot traci czas i może nie zdążyć uciec z miasta, używają siły i ratują w ten sposób Lota i jego rodzinę. Tak jak usilnie Lot prosił aniołów o pozostanie pod jego dachem, tak aniołowie usilnie starali się uratować jego życie. Widać, że historię Lota i zniszczenia Sodomy można odczytać również w taki sposób. Wnioski każdy może wysnuć sam. Mnie przez myśl przechodzi, że może wobec tego nie wystarczy tylko być dobrym, miłym i spełniać dobre uczynki. Nie wystarczy zapraszać innych pod swój dach. Nie wystarczy być tylko humanistą, tzw dobrym człowiekiem. Aby Boga zaprosić do siebie i swojego domu trzeba to czasem zrobić usilnie. „Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać z nimi” (Łk 24,29). To cytat z historii, która wydarzyła się wie- le lat po uratowaniu Lota przez aniołów. Wiele lat dzieli te dwa zdarzenia, a znowu chodzi o to samo. Ktoś chce, aby Bóg z nim pozostał. Znowu zbliża się noc i ktoś chce Boga zaprosić do siebie. Tym razem to dwaj uczniowie w drodze do Emaus spotykają Jezusa i przymuszają Go, żeby został z nimi. Jak to w ogóle możliwe, jakich argumentów używali, żeby zmartwychwstałego Jezusa zmusić do pozostania z nimi? Może po prostu tak jak Lot usilnie prosił posłańców Boga, tak uczniowie usilprzynaglali Lota, mówiąc: «Prędzej, weź żonę nie prosili Jezusa aby z nimi został. i córki, które są przy tobie, abyś nie zginął z winy Jak więc zmusić Boga, żeby przyszedł do tego miasta». Kiedy zaś on zwlekał, mężowie ci mojego domu i został ze mną? Usilnie. chwycili go, jego żonę i dwie córki za ręce — Pan bowiem litował się nad nimi — i wyciągnęli ich, i wyprowadzili poza miasto”. (Rdz 19,15-16). War- to zwrócić uwagę na dynamikę tej sceny. Aniołowie popędzają Lota, żeby ten zdążył się uratować. Aleksander Kamiński 2014-09-14 strona 2/2 Fiszka nr 23 Kamienie w ogródku. W pierwszych zdaniach Dziejów Apostolskich napotykamy na słowa „będziecie moimi świadkami” (Dz 1,8). Jezus wstępujący do nieba takie polecenie pozostawia apostołom. Jeśli apostołom, to także nam. Różnie wygląda to nasze świadectwo i bywa, że czasem nie mamy czym się pochwalić. Nie będę jednak dziś pisać o tym, co jest nie tak. Wręcz przeciwnie, pragnę podzielić się doświadczeniem dobrego świadectwa, zwyczajnego i powszedniego, wzruszającego w swej prostocie. Wakacje z Bogiem są już tradycyjną ofertą wakacyjnego wypoczynku dla dzieci i młodzieży naszej parafii. Tego lata, podobnie jak w roku ubiegłym, gościliśmy w Zawoi. Oprócz naszej grupy w tym samym ośrodku zakwaterowana była inna grupa kolonijna z typowo świeckim programem wypoczynku. Chociaż mieszkaliśmy pod jednym dachem, pobyt był tak zorganizowany, aby zajęcia obydwu grup nie kolidowały ze sobą. Zupełnie nie wchodziliśmy sobie w drogę, a mimo to udało nam się wzbudzić wiele emocji zarówno wśród młodzieży jak i wśród kadry pedagogicznej tej kolonii. Dlaczego? Bo w ich oczach odbiegaliśmy od normy. Wszyscy dziwnie grzeczni, kulturalni, posłuszni, a przy tym autentycznie radośni. Nasz plan dnia oprócz licznych wakacyjnych atrakcji uwzględniał codzienną Mszę świętą, modlitwy przed i po posiłkach, śpiewy religijne, Apel Jasnogórski przed udaniem się na spoczynek. Te jawne praktyki religijne wyraźnie „kłuły w oczy” i budziły zakłopotanie u sporej części tamtej grupy. Ale były też dzieci, które obserwowały nas z nieukrywanym zaciekawieniem. Zaglądały przez szybę, kiedy uczestniczyliśmy we Mszy świętej na terenie ośrodka, czy kiedy śpiewaliśmy Apel. Były zdziwione, że jest z nami ksiądz, pytały nawet, czy jesteśmy „jakąś pielgrzymką” :) Nie da się ukryć, że wzbudziliśmy niepokój wielu serc i sumień. Sprostaliśmy powinności dawania świadectwa. Nasze dzieci i młodzież udowodniły, że czas wakacyjnego wypoczynku to, wbrew pozorom, bardzo dobry moment na otwarte przyznanie się do Je- zusa. Jako pedagogowi z wieloletnim doświadczeniem nigdy jeszcze nie było mi dane wysłuchać tylu pochwał pod adresem powierzonych mojej opiece dzieci. Wraz z ks. Krzysztofem i całą kadrą pedagogiczną Wakacji z Bogiem na każdym kroku odbieraliśmy słowa uznania, niedowierzania wręcz, że są jeszcze „takie dzieci”. Ksiądz kustosz zabytkowego kościółka w Dębnie stwierdził „Pięknie się modlicie”, siostry Urszulanki z sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej były pod wrażeniem zdyscyplinowania naszej grupy, osoby prowadzące warsztaty artystyczne podziwiały talent, kreatywność i zaangażowanie w pracę, a nasz gospodarz powiedział po prostu „od razu widać, że to dzieci po bożemu chowane”. Nie ma większej radości dla rodzica czy nauczyciela, niż odbieranie takich pozytywnych opinii płynących od różnych ludzi na temat własnych dzieci. Dlatego też drodzy Rodzice macie pełne prawo do dumy. To proste, życiowe świadectwo wiary Waszych pociech jest dowodem na to, że Wasz rodzicielski trud przynosi piękne owoce. Wszczepienie w serca dzieci miłości Boga i bliźniego nie jest prostym zadaniem, a Wam się to udało. Gratulacje! Dziękuję, w imieniu wszystkich wychowawców za wszystkie piękne, radosne i wzruszające chwile, które dane nam było spędzić wspólnie z Waszymi dziećmi. Gdy patrzyłam na nich przypomniały mi się słowa, które chyba najpełniej ich charakteryzują „Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,13-16). Joanna Kamińska Koło Stowarzyszenia Rodzin Katolickich przy parafii Świętej Rodziny w Piekarach Śląskich. przewodniczący: skarbnik: Joanna Grajewska-Wróbel Aleksander Kamiński sekretarz: Magdalena Ślęzak opiekun: ks. Damian Gatnar e-mail redakcji: [email protected] e-mail koła: [email protected] Zespół Szkół Katolickich Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Katowickiej 41-940 Piekary Śląskie, ul. Bytomska 81A, telefon: 724 704 741