Każdy z was jest cenny dla Chrystusa... Miałam wielką łaskę, w
Transkrypt
Każdy z was jest cenny dla Chrystusa... Miałam wielką łaskę, w
Każdy z was jest cenny dla Chrystusa... Miałam wielką łaskę, w Roku Wielkiego Jubileuszu, uczestniczyć w Światowych Dniach Młodzieży, odbywających się w Rzymie. Cała pielgrzymka była jednym wielkim świętem. Każdy dzień przynosił nowe niespodzianki, nowe wrażenia. Najbardziej jednak przeżyłam i do dziś żywe są w moim sercu słowa Jana Pawła II, które wygłosił podczas uroczystego otwarcia Światowych Dni Młodzieży. Siedziałam na Placu św. Piotra. Temperatura dochodziła do 40˚C. Żar był niemiłosierny, miało się wrażenie jakby się siedziało na żarzących się węglach. Dookoła tłum młodzieży rozmawiający w różnych językach. A wśród tego morza ludzi ja - taka mała, zagubiona, przestraszona, anonimowa... I słyszę słowa jakby wprost skierowane do mnie: "Drodzy przyjaciele! Droga wiary przechodzi przez to wszystko, co przeżywamy. Bóg działa w konkretnych i osobistych wydarzeniach życiowych każdego z nas (...) Nie sądźcie zatem nigdy, że jesteście w Jego oczach ludźmi nieznanymi, jakby liczbami z anonimowego tłumu. Każdy z was jest cenny dla Chrystusa, jest Mu znany osobiście, jest przez Niego umiłowany nawet, gdy nie zdaje sobie z tego sprawy". Potem padało jeszcze wiele ważnych słów, które tylko jeszcze bardziej utwierdzały mnie w tym, że jestem MU znana osobiście, jestem przez NIEGO umiłowana... s. Irena Bobkowska Każde moje spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II wiązało się z bardzo głębokim wzruszeniem. Towarzyszyła mi absolutna pewność, że rozmawiam i dotykam człowieka świętego. Z racji moich studiów w Rzymie, a potem pracy w Watykanie miałam możliwość uczestniczenia w wielu audiencjach ogólnodostępnych, uroczystościach, jak również w audiencji w papieskiej bibliotece. Najcieplej wspominam jednak krótkie spotkanie jako dziecko – na Mszy Świętej w Lublinie na Czubach 9 czerwca 1987 roku. Moja rodzina (rodzice i wówczas czworo rodzeństwa) składała Ojcu Świętemu dary podczas Eucharystii. Papież nie przestawał nas – dzieci - przytulać, całować, błogosławić, stawiać na czole krzyżyki, podczas gdy rodzice przedstawiali papieżowi intencje, z którymi przychodzą, dzielili się swoim świadectwem, Ojciec Święty nawiązywał kontakt właśnie z nami, dziećmi, tak onieśmielonymi tym spotkaniem. Widać było wyraźną radość, że przychodzą do niego dzieci. Każdemu z nas ofiarował na pamiątkę różaniec, po czym gdy już odchodziliśmy musieliśmy się jeszcze cofnąć, bo Ojciec Święty zawołał: „To ile macie dzieci?” – „Pięcioro, a szóste w drodze”- odpowiedział tata. Na co Ojciec Święty: - „To dla tego szóstego też weźcie różaniec!” i wyciągnął rękę ofiarowując kolejny różaniec. Miał na uwadze każdego człowieka, nawet nienarodzonego, spotykał się z osobą, nie z tłumem, w tłumie zawsze widział pojedynczą ludzką istotę. Każdą. To było spojrzenie pełne Miłości. Maria Kowalik Jan Paweł II Kto uczynił tyle dobrego dla innych, Dla smutnych, bezdomnych, przedziwnych? Kto wierzył w Boga i był Jemu bliski? Kto dostał Niebo, bo kochał wszystkich? Kto pocieszał każdego i otulał troską? I nie gardził najbardziej pokrzywdzoną wioską? Kto tak bardzo kochał wszystkie dzieci? I nie traktował ich jak jakieś śmieci? Kto zostawiał na każdym dobroci swej smugi? Nasz Papież, Polak- Jan Paweł II. Natalia Kurczewska klasa IV a Byłeś i jesteś… Byłeś… Człowiekiem mocnym Człowiekiem wierzącym Człowiekiem pełnym miłości Byłeś … Człowiekiem oddanym Bogu Człowiekiem modlitwy Człowiekiem zmieniającym świat Jesteś… Człowiekiem niezwykłym Człowiekiem obecnym Człowiekiem świętym. Nasz Ojcze Święty Janie Pawle II Zofia Kossowska klasa VI a Ktokolwiek Ktokolwiek Cię spotkał, wiedział, że kochasz ludzi i dla nich zostawiłeś Kraków. Ktokolwiek Cię usłyszał, pragnął żyć z Chrystusem i nie bał się swojego krzyża. Ktokolwiek Cię dotknął chciał się przytulić i poznać siłę miłości ojcowskiej. Ktokolwiek Cię zobaczył miał niedosyt i dążył do następnego spotkania. Odszedłeś na zawsze … Ale ten, który przyszedł po Tobie też rozdaje MIŁOŚĆ. Natalia Leszczyńska klasa V b Wchodzę Widzę pochyloną postać Człowieka w bieli Klęczącego pokornie przed ołtarzem Skupionego na rozmowie. Klękam Zaczynam się modlić Myśli i słowa moje są nieposłuszne A moja modlitwa nie jest jak modlitwa Postaci zapatrzonej w krzyż. On modli się inaczej Modli się tak, jak ja pragnę się modlić. Jest obecny, a jednak nie… On nie jest sam Jego wiara jest pełna Boga Wstaje, odwraca się, Uśmiecha się do mnie Odchodzi. Już wiem. To Wujek, Wujek Karol Julia Pawłowska klasa VI a Pielgrzym Sto trzydzieści pięć krajów, sto cztery podróże Często na dalekim lądzie, czy wysokiej górze. Jedynie do Rosji nie był zaproszony Tylko w tamtym kraju nie był on goszczony. Rok 1979 -I pielgrzymka do rodaków To było odnowienie serc Polaków: „ Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi- Tej ziemi!” Rok 1983 - II pielgrzymka do kraju naszego Po stanie wojennym, tak trudnym dla Niego I znowu słowa otuchy, radości, Choć po swojej chorobie, boleści: „ Byłem chory, a odwiedziliście Mnie Byłem w wiezieniu, a przyszliście do Mnie” Rok 1987 –III pielgrzymka „ O ziemio polska! Ziemio trudna i doświadczona! Ziemio piękna! Ziemio moja! Bądź pozdrowiona.” Rok. 1991- IV pielgrzymka do domu ojczystego Do naszej młodzieży, do świata wielkiego: ” Wy jesteście młodością Kościoła, Jesteście Kościołem jutra, Kościołem nadziei.” Rok 1995- wizyta „ Polska woła dzisiaj nade wszystko do ludzi sumienia.” Rok 1997- V pielgrzymka z młodymi Polska nowa, odmieniona Lecz ciągle ta sama, stęskniona. I Tatry wciąż tak samo wysokie… I te mądre słowa: „ Naród, który zabija własne dzieci, Jest narodem bez przyszłości Narodem, w którym nie będzie miłości.” Rok 1999- VI pielgrzymka aż trzynastodniowa Długa, męcząca, bojowa, czasami radosna. W Wadowicach kremówkowa. „Nie ma solidarności bez miłości Nie ma szczęścia, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości.” Papież odwiedził też biednego rolnika, Pływał u boku mazurskiego robotnika. W Sandomierzu powiedział po prostu: „ Błogosławieni czystego serca, Albowiem oni Boga oglądać będą.” Rok 2002- VII pielgrzymka, w Krakowie powitanie „ Polska kocha Cię…” Msza święta w Łagiewnickim kościele I akt zawierzenia mówiący tak wiele… Choć przemierzył świat, zmęczył swoje nogi Do nas wciąż przemawia ten Pasterz ubogi Pielgrzym – Święty, Jan Paweł II. Adam Suraj klasa VI b W kwietniu 2001 roku wyjechałam z III rokiem teologii KUL na pielgrzymkę do Rzymu. Mieli oni wspólnie z Ojcem Świętym przeżyć zbliżające się Święta Wielkanocne. Wszystkie okoliczności wyjazdu były dla mnie bardzo sprzyjające – jakby sam Pan Bóg wszystkim kierował. Był piękny dzień – środa – Plac Świętego Piotra w Rzymie – audiencja generalna. Okazało się, że grupa, z którą wyjechałam będzie miała, po tej audiencji, wspólne zdjęcie z Ojcem Świętym. Przyznaję, że już od samego rana byłam bardzo poruszona. W sercu pytałam: jak to się stanie? Tak wiele osób pragnie być przy Ojcu Świętym, zobaczyć go. Czy ja będę mogła? Kiedy szliśmy do niego słyszałam mocne bicie swego serca. Okazało się, że będę zaraz przy jego fotelu, z prawej strony. Był to dla mnie szok – nic już wtedy nie myślałam. Dopiero po chwili zaczęłam zwyczajnie analizować wygląd Ojca Świętego: ma oczy, uszy, nos. Byłam jak dziecko, które ze szczęścia nie jest w stanie nic powiedzieć. Tylko patrzyłam na niego. A on głaskał mnie po głowie, łapał za nos. To niesamowite doświadczenie i przeżycie. Miałam świadomość wielkości tego człowieka, który jest cały zanurzony w Bogu. Święty! Siedząc przy nim doświadczyłam niezwykłej obecności Ducha Świętego. Choć Ojciec Święty pytał skąd jesteśmy, ja nie byłam w stanie nic powiedzieć. A on, nawet żartował. Wszystko to trwało około pięciu minut. Ochrona zaczęła kierować naszą grupę na bok. A w moim sercu pałało ciągle, z niezwykłą siłą pragnienie osobistego spotkania z Ojcem Świętym. Co robić? Przeszłam obok O. Heimo, niestety ochrona zatrzymała mnie. Prosiłam kilka razy, nie skutkowało. W pewnej chwili niespodziewanie wykrzyknęłam: Pragnę spotkania z Ojcem Świętym! Na te słowa ochroniarz, bez żadnego sprzeciwu puścił mnie. Niesamowite! To właśnie te słowa zrodziły się w moim sercu w Polsce i z nimi wyjechałam na pielgrzymkę. Zbliżając się do Ojca Świętego uklękłam, a on delikatnie odchylił mi głowę i zrobił na czole znak Krzyża Świętego. Zaraz wstałam i odeszłam. Nie mogąc uwierzyć temu co się stało zaczęłam szlochać. Bardzo dobry jest Pan Bóg. Myślę, że to On sam wlał w moje serce to pragnienie i pozwolił, aby się wypełniło. Pokazał mi w ten sposób, że te pragnienia, które On sam wlewa w serce – zawsze się spełniają. Bóg najlepiej wie, co dla każdego z nas jest dobre i co potrzebne. Dziękuję Panu za ten cudowny dar spotkania z Ojcem Świętym. Joanna Frydrych – Staszczak s. Estera Grzegorek