KPRM odpowiada na 66 pytań o inwigilację: nie wiemy, nie powiemy

Transkrypt

KPRM odpowiada na 66 pytań o inwigilację: nie wiemy, nie powiemy
KPRM odpowiada na 66 pytań o
inwigilację: nie wiemy, nie powiemy
18.12.2013
Nie dowiemy się, kiedy (ani z jakiego źródła) premier dowiedział się o funkcjonowaniu programu PRISM,
ani czy istnieje porozumienie między polskimi i amerykańskimi służbami dotyczące przekazywania danych
telekomunikacyjnych; nie dowiemy się nawet czy – poza notą skierowaną przez MSZ do Ambasady USA
w Warszawie – polski rząd podjął jakiekolwiek działania w reakcji na doniesienia o PRISM. Z odpowiedzi,
jakich Kancelaria Premiera udzieliła nam na 66 szczegółowych pytań dotyczących amerykańskich
programów masowej inwigilacji i reakcji polskich władz na ich ujawnienie, wynika mniej więcej tyle, że
najważniejszy ośrodek decyzyjny w kraju albo nic nie wie, albo nie powie. Trudno ocenić, co z
perspektywy obywateli wychodzi na gorsze.
16 października trzy organizacje pozarządowe – Fundacja Panoptykon, Helsińska Fundacja Praw
Człowieka oraz Amnesty International Polska – wystosowały do polskich władz i organów kontrolnych100
pytań dotyczących inwigilacji obywateli, w szczególności tajnych programów realizowanych przez
służby USA. Aż 66 z nich skierowaliśmy do premiera Donalda Tuska, wychodząc z założenia, że to
właśnie szef rządu powinien wiedzieć, jakie były reakcje polskich władz na doniesienia o tajnych
programach masowej inwigilacji. Co więcej, w polskim systemie prawnym to premier jest
zwierzchnikiem niektórych służb (CBA, Agencji Wywiadu i ABW) i przez jego ręce przechodzą zawierane
przez nie porozumienia o współpracy z zagranicznymi odpowiednikami. Tym samym powinien wiedzieć,
czy i w jakim zakresie polskie służby nawiązały współpracę z NSA.
Na odpowiedź, której w imieniu szefa rządu udzieliła nam Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, czekaliśmy
prawie dwa miesiące. Ponieważ jeszcze w październiku Kancelaria poprosiła o maksymalne wydłużenie
terminu, przemknęło nam przez myśl, że urzędnicy rzeczywiście szykują dla nas (przynajmniej kilka)
merytorycznych odpowiedzi. Niestety, w e-mailu zawierającym odpowiedzi na 66 pytań jak mantra
powraca jedna formuła: "KPRM nie posiada informacji w tym zakresie". Natomiast w kwestii możliwej
współpracy polskich służb wywiadowczych z amerykańskimi Kancelaria odmówiła nam dostępu do
informacji, powołując się na ochronę informacji niejawnych. Z tych samych powodów nie dowiemy się
też, o czym 9 września premier rozmawiał przez telefon z wiceprezydentem USA Joe Bidenem, jaki
był temat jego rozmowy z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym (5 listopada), ani w jakim celu
rzecznik rządu Paweł Graś spotkał się 6 listopada z ambasadorem USA Stephenem Mullem.
O ile można zrozumieć, że w domenie kompetencji premiera są kwestie poufne, a nawet tajne (przy czym o
tym, które są które powinien jednak zdecydować niezawisły sąd), o tyle trudno ze spokojem przyjąć, że
ważnych informacji jego Kancelaria po prostu nie posiada. Brak informacji w przypadku instytucji
publicznej jest przecież jednoznaczny z brakiem działań, a tym samym zainteresowania sprawami, o które
pytamy.
I tak dowiedzieliśmy się, na przykład, że:







Prezes Rady Ministrów nie zlecił przeprowadzenia analizy prawnej na temat zgodności programu
PRISM z polskim porządkiem prawnym;
KPRM nie dysponuje oficjalną korespondencją między polskim rządem a Komisją Europejską po 6
czerwca 2013 r. (tj. po pierwszych doniesieniach medialnych na temat programu PRISM),
dotyczącej tematyki ochrony danych osobowych, w szczególności międzynarodowego przepływu
danych osobowych (czy to oznacza, że takiej korespondencji nikt nie prowadził?);
KPRM nie posiada informacji na temat planów działania rządu zmierzających do wprowadzenia
dodatkowych instrumentów w zakresie ochrony prawa do prywatności na poziomie
międzynarodowym lub europejskim (czy to znaczy, że takich planów po prostu nie ma?);
KPRM nic nie wie na temat naruszenia porozumienia SWIFT (o przekazywaniu danych
bankowych) przez Stany Zjednoczone (informacje wskazujące na to, że takie naruszenie miało
miejsce, ujawnił Snowden);
KPRM nie wie, czy polski rząd złożył jakiekolwiek uwagi lub rekomendacje dotyczące ewaluacji
umów o przekazywaniu danych, które mogły zostać naruszone przez USA w związku z masowymi
programami inwigilacji (czy to znaczy, że rząd w ogóle się tym problem nie zainteresował?);
KPRM nie wie, czy polski rząd zgłaszał jakiekolwiek zastrzeżenia lub uwagi do programu Safe
Harbour (szeroko krytykowanego – także przez Ministra Administracji i Cyfryzacji – programu
umożliwiającego przekazywanie danych przez europejskie spółki do powiązanych z nimi firm w
USA);
KPRM nie wie, czy przedstawiciele służb amerykańskich lub amerykańskiej administracji
proponowali przedstawicielom polskiego rządu lub polskich służb dwustronne porozumienie
dotyczące współpracy w zakresie wzajemnego przekazywania danych telekomunikacyjnych.
KPRM nie wie nawet tego, czy w pracach transatlantyckiej grupy eksperckiej, powołanej do wyjaśnienia
zasad funkcjonowania PRISM i innych programów amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego,
uczestniczy przedstawiciel Polski, podczas gdy na prace prowadzone w ramach tej grupy wielokrotnie
powoływało się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Prokuratura
Generalna – argumentując, że skoro odpowiednia grupa została powołana na poziomie UE, w Polsce nic
już nie trzeba wyjaśniać.
To nie są drobiazgi, ale konkretne i ważne procesy polityczne, w których Polska albo powinna brać udział,
reprezentując interesy swoich obywateli, albo wręcz bierze udział (jak w przypadku prac grupy powołanej
do wyjaśnienia sprawy PRISM), i tylko Kancelaria Prezesa Rady Ministrów o tym nie wie. Suche
odpowiedzi, ograniczone do formułki "KPRM nie posiada informacji", nie wyjaśniają powodów tej
niewiedzy – możemy się tylko domyślać, w ilu przypadkach powodem jest brak przepływu informacji w
ramach rządu, a w ilu – zupełny brak zaangażowania po stronie polskich władz. Bez względu na powód, to,
że premier nie orientuje się w sprawach kluczowych z perspektywy nie tylko ochrony praw podstawowych
obywateli, ale także interesów ekonomicznych czy bezpieczeństwa kraju, nie jest dobrą wiadomością.
Równie trudno znaleźć powód do uspokojenia w odpowiedziach odmownych, powołujących się na
klauzule tajności. A tylko takie dostaliśmy w reakcji na pytania o współpracę polskich służb z
amerykańskimi odpowiednikami i możliwości wymiany danych w ramach programu PRISM i podobnych.
To, że kontrola polityczna nad niektórymi służbami, realizowana przez premiera, nie przekłada się na
kontrolę społeczną, jest kolejnym argumentem za zreformowaniem systemu nadzoru nad służbami.
Taką reformę zapowiada Minister Spraw Wewnętrznych, a jednym z jej elementów ma być stworzenie
niezależnej Komisji Kontroli Służb Specjalnych, która będzie odpowiadać za rozpatrywanie skarg
obywateli. Może ona odpowie na niektóre z naszych pytań? Może.
Odpowiedzi pozostałych instytucji i aktualne informacje na temat egzekwowania tych odpowiedzi, które
jeszcze do nas nie trafiły, publikujemy w tekście Układanka odpowiedzi w sprawie PRISM. Do tematu
wrócimy w styczniu – wtedy w gronie wszystkich organizacji zaangażowanych w tę akcję podejmiemy
decyzję, które wątki drążyć dalej – już na drodze sądowej.
Katarzyna Szymielewicz