Dwoista natura Mińska. Co zwiedzić w białoruskiej

Transkrypt

Dwoista natura Mińska. Co zwiedzić w białoruskiej
Dwoista natura Mińska. Co zwiedzić w białoruskiej stolicy?
Wpisany przez Jakub Łoginow
piątek, 17 lutego 2012 01:00
Nie ma drugiego kraju w sąsiedztwie Polski, o którym tak często informowałyby media, a który
byłby tak rzadko odwiedzany przez Polaków. Białoruś nie jest tak atrakcyjnym turystycznie
krajem, jak chociażby sąsiednia Ukraina czy Słowacja. Nie ma tu gór, morza, ani miast tej klasy,
co Lwów czy Budapeszt, a obowiązek posiadania wizy i liczne ograniczenia wobec
obcokrajowców dodatkowo zniechęcają do wyjazdu. A jednak mimo wszystko warto pomyśleć o
wycieczce do Mińska, zwłaszcza teraz, kiedy Białoruś jest dla Polaków tania jak nigdy
wcześniej.
//
Nasz wschodni sąsiad przeżywa obecnie poważny kryzys gospodarczy, przy którym problemy z
greckim zadłużeniem wydają się być błahostką. Białoruska waluta straciła na wartości niemal
trzykrotnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a społeczeństwo zubożało do poziomu niższego,
niż na sąsiedniej Ukrainie. Ten stan rzeczy ma jednak swoją drugą stronę – z punktu widzenia
polskiego turysty jest tu nieprzyzwoicie tanio, tak jak jeszcze kilka lat temu było na Ukrainie, a
jeszcze wcześniej – na Słowacji.
Miasto bez zabytków, ale z charakterem
Mimo iż najwięcej zabytków znajduje się w Grodnie i generalnie na zachodzie kraju, to z
różnych względów poznawanie Białorusi powinniśmy zacząć od Mińska. Choćby dlatego, że nie
da się poznać i zrozumieć współczesnej Białorusi, nie odwiedzając jej stolicy. Niestety, ta
dwumilionowa metropolia podzieliła podczas II wojny światowej losy Warszawy i była
1/4
Dwoista natura Mińska. Co zwiedzić w białoruskiej stolicy?
Wpisany przez Jakub Łoginow
piątek, 17 lutego 2012 01:00
doszczętnie zniszczona, wskutek czego dziś prawie nie ma tu zabytków – dlatego w
odróżnieniu od Kijowa czy Wilna Mińsk nigdy nie będzie turystycznym hitem.
Ze starego Mińska zachowały się tylko dwa zabytkowe kwartały, ale nawet one są mocno
przekształcone i nie w pełni oddają autentyzm przedwojennego miasta. Mowa o Troickim
Przedmieściu oraz Wierchnim Horadzie. Pozostały obszar centrum jest zabudowany
monumentalnymi budowlami epoki socrealizmu, przypominającymi kijowski Chreszczatyk lub
centrum Nowej Huty. Mimo to, w tych szerokich alejach i placach oraz potężnych stalinowskich
gmachach jest coś, co świadczy o wyjątkowości tego miasta i nadaje mu mimo wszystko
pewien klimat, sprawiający, że chce się tu wracać. Tym bardziej, że miasto jest bardzo zadbane
i dość nowoczesne. I tu paradoks: infrastruktura miejska jest w Mińsku o wiele bardziej
doinwestowana, a miasto ma o wiele bardziej „europejski” charakter, niż np. słowacka
Bratysława, która w porównaniu z białoruską stolicą wygląda jak zapyziała prowincja.
Główną arterią miasta jest zaczynająca się w okolicach dworca kolejowego Aleja Niepodległości
(do niedawna Aleja Skaryny). Ma ona aż kilkanaście kilometrów, a w jej sąsiedztwie mieści się
większość najciekawszych obiektów stolicy, zwłaszcza najważniejsze budynki rządowe. W
pobliżu tej arterii znajduje się m. in. znany z antyłukaszenkowskich protestów (w tym tzw.
rewolucji marcowej) Plac Październikowy, gdzie w zimie tradycyjnie urządzane jest lodowisko.
Kilkaset metrów dalej aleję przecina rzeka Swisłocz, która tworzy tu liczne zakola, a jej okolice
są ulubionym miejscem spacerów mieszkańców stolicy. Inne „atrakcje” skupione wokół Alei
Niepodległości, to m. in. budząca grozę siedziba KGB (charakterystyczny żółty budynek) czy
też charakterystyczny dla byłego ZSRR monument sławy z wiecznym ogniem, upamiętniającym
zwycięstwo Związku Radzieckiego nad Niemcami.
Mińsk jak Nowa Huta
Ta militarystyczna symbolika i odniesienia do II wojny światowej są w Mińsku obecne na
każdym kroku. Wydawać by się mogło, że architekci, urbaniści i ideologowie reżimu Łukaszenki
wręcz upajają się wojną i gdyby nie było Hitlera i jego napaści na ZSRR, to trzeba by go było
wymyślić. Z jednej strony można to zrozumieć: Białoruś przeżyła największą traumę spośród
wszystkich krajów byłego ZSRR. Wskutek wojny zginęła aż jedna trzecia ludności, a czego nie
zrobili Niemcy, to dokończyli Rosjanie (dość wspomnieć Katyń, Kuropaty i inne miejsca kaźni).
Przez Białoruś przechodził sam środek frontu, dlatego większość zabytkowych centrów miast
została tu całkowicie zniszczona, podczas gdy na Ukrainie się one uchowały. Jednak
intensywność, z jaką w Mińsku władze wciąż przypominają o zamierzchłych już bądź co bądź
czasach wojny, może dziwić – oglądając te wszystkie parady wojskowe, pomniki żołnierzy,
czołgi i wieczne ognie można odnieść wrażenie, że wojna skończyła się dopiero kilka lat temu.
Kolejnym elementem przeszłości, który dopada nas na każdym kroku, jest komunizm. Pomniki
Lenina i radzieckie hasła naprzeciwko nowoczesnych biurowców zachodnich banków – to
wszystko tworzy dość irracjonalny klimat tego miasta. Z jednej strony Mińsk to dość
nowoczesna, zadbana i w sumie bogata metropolia, która nie jest mniej „europejska”, niż
Warszawa. Pod względem jakości infrastruktury miejskiej Mińsk jest na tyle rozwiniętym
miastem, że w niczym nie ustępuje czołowym metropoliom Unii Europejskiej. A z drugiej strony
– cała masa radzieckiej symboliki, odnowione pomniki sowieckich przywódców (Lenin,
2/4
Dwoista natura Mińska. Co zwiedzić w białoruskiej stolicy?
Wpisany przez Jakub Łoginow
piątek, 17 lutego 2012 01:00
Dzierżyński), nazwy ulic i stacji metra sławiące Związek Radziecki, czy też neosowieckie
zwyczaje w sklepach i urzędach. Jednym słowem, możemy się tu poczuć jak w irracjonalnej
rzeczywistości – co ze stricte turystycznego punktu widzenia należy chyba zaliczyć na plus.
Mińsk można pod wieloma względami porównać z krakowską Nową Hutą. Ten sam
monumentalizm socrealistycznych budowli, te same założenia urbanistyczne i niezwykły klimat,
który sprawia, że do Nowej Huty masowo przyjeżdżają amerykańscy turyści. Mińsk przyciąga
jeszcze bardziej, bo tutaj nowoczesność wciąż miesza się z łukaszenkowskim
postkomunizmem, a radziecka przeszłość – ze skomplikowaną teraźniejszością.
Miasto zieleni i sportu
Gdyby atrakcyjność turystyczną europejskich metropolii mierzyć ilością zieleni i obiektów
sportowych, to Mińsk z pewnością zająłby jedno z pierwszych miejsc. Mińsk jest miastem
bardzo przestronnym, głównie dzięki szerokim alejom i placom oraz licznym parkom i skwerom.
A na brak zieleni nie można narzekać głównie dzięki Swisłoczy – wokół tej wijącej się jak wąż
rzeki ciągnie się wąski, ale długi na ponad 20 km zespół parków i zieleńców, przecinający
centrum miasta. Bardzo klimatyczne miejsca znajdują się w okolicach Niamigi i Troickiego
Przedmieścia, gdzie Swisłocz rozlewa się na dość duży zalew. W dalszej części znajduje się
duży park, ciągnący się aż do zachodnich krańców miasta.
Chlubą Mińska są też nowoczesne obiekty sportowe, a zwłaszcza pałac lodowy. Wynika to z
osobistych sympatii prezydenta Łukaszenki, który aktywnie gra w hokeja i nawet w czasach
kryzysu buduje w całym kraju nowoczesne lodowiska. Z kolei na północno-zachodnich
obrzeżach miasta znajduje się dość surrealistyczny obiekt nowej Biblioteki Narodowej,
przypominający ogromny reaktor.
Gdy starczy czasu, warto też wybrać się do Parku Kamieni na wschodnich obrzeżach miasta. W
parku stworzono kamienny obrys granic Białorusi oraz przedstawiono najważniejsze miasta i
atrakcje kraju, takie jak Puszcza Białowieska, zamek w Mirze, kompleks narciarski Raubiczy i
in. Natomiast w okresie letnim warto odwiedzić położone na zachodnich obrzeżach aglomeracji
Mińskie Morze, czyli ogromny zalew rekreacyjny, gdzie można m. in. popływać na desce
windsurfingowej czy żaglówce.
Zapomniane miejsca pośród betonowej dżungli
Mińsk ma to do siebie, że wiele wartościowych miejsc, zwłaszcza tych związanych z opozycyjną
wizją historii, ukrytych jest w różnych niepozornych miejscach w całym mieście. Jednym z nich
jest np. charakterystyczny Czerwony Kościół w samym centrum miasta, znany m. in. z tego, że
to właśnie tam powstał Białoruski Front Ludowy – odpowiednik naszej „Solidarności”.
Będąc w Mińsku koniecznie trzeba odwiedzić kilka muzeów i teatrów, gdzie zetkniemy się z
autentyczną, niesowiecką, białoruską kulturą i usłyszymy czysty język białoruski. Szczególnie
ciekawe jest niewielkie Muzeum Bahdanowicza na Troickim Przedmieściu. Innym świadectwem
„alternatywnego” Mińska są stare cmentarze, a także pojedyncze zabytkowe obiekty ukryte
gdzieś pośród komunistycznych blokowisk.
3/4
Dwoista natura Mińska. Co zwiedzić w białoruskiej stolicy?
Wpisany przez Jakub Łoginow
piątek, 17 lutego 2012 01:00
Jakimi słowami można podsumować to miasto? Mińsk z jednej strony jest kwintesencją
brzydoty i kiczu (sowieckie naleciałości), a z drugiej – fascynuje i zachwyca. Takie same
sprzeczne odczucia wobec tego miasta mają jego mieszkańcy, zwłaszcza ci, którzy są
zwolennikami opozycji i odwołują się do tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego i BNR
(Białoruska Republika Ludowa), a nie Związku Radzieckiego.
Tę dwoistość można odczuć we współczesnej alternatywnej kulturze białoruskiej. Warto
wspomnieć chociażby o znanej piosence kultowego zespołu NRM: „Mińsk i Mieńsk”, która
opowiada o współczesnym Mińsku oraz przeplatającym się z nim, wyidealizowanym,
przedwojennym Mieńsku. Dwoisty klimat białoruskiej stolicy świetnie opisany jest również w
książce Artura Klimawa: Miasto Słońca. Ten specyficzny „przewodnik” po Mińsku – mieście
Słońca powinien być lekturą obowiązkową dla każdego, kto chce odkryć dla siebie to
fascynujące miasto i lepiej zrozumieć współczesną Białoruś.
{jcomments on}
4/4