wtorek, 25 grudnia 2007

Transkrypt

wtorek, 25 grudnia 2007
Alchemia
Z historii nauki jednoznacznie wynika ze uczeni miewali urojenia. Obserwowali rzeczy
których nie było, badali zjawiska które dziś wydają się nam absurdem i zwykłą halucynacją.
Kiedy jednak takie złudzenie powtarza się przy następnych obserwacjach, a z omamów
powstają naukowe teorie, mamy prawo podejrzewać, że działają tu jakieś potężne i
podstępne mechanizmy psychiczne. Krótko mówiąc wierzymy w coś, bo chcemy w to wierzyć
Trudno o piękniejszy przykład przewlekłego i pokutującego przez całe wieki urojenia niż
historia alchemików. Jej niesłychanie długi żywot wydaje się odwrotnie proporcjonalny do
słuszności głoszonych przez nią teorii i skuteczności praktykowanych metod. Niestrudzeni
Alchemicy spędzali noce na poszukiwaniu "kamienia filozoficznego", który miał przemieniać
zwykłe metale w złoto, stanowić eliksir długowieczności, a nawet pozwalać latać w powietrzu
i stawać się niewidzialnym.
Legenda wiąże początki tej tajemniczej wiedzy ze starożytnym Egiptem, Orientem, a nawet
Atlantydą. Historia natomiast wskazuje na Aleksandrie
około 300 roku naszej ery. Z Aleksandrii tradycja
przenikła do Bizancjum, potem pomiędzy VII a IX
wiekiem została przejęta przez Arabów. Od arabskich
alchemikach Europa odziedziczyła takie słowa, jak
eliksir, alkohol i oczywiście alchemia (z arabskiego
alkimija). Alchemicy specjalizowali się w nadużywaniu
analogii
ze
światem
ożywionym,
przenosząc
wszelkiego rodzaju właściwości istot żywych na
minerały.
Wyjaśniając
powstawanie
substancji,
przypisuje im cechy płciowe, mówili o zaślubinach i
kopulacji
pierwiastków
męskich
i
żeńskich,
o
zapłodnieniu przez nasienie i życie płodowe metali, o
matczynym łonie ziemi albo laboratoryjnego tygla,
zwanego często "jajem filozoficznym". Reakcje chemiczne interpretowano jako procesy
trawienia i fermentacji albo śmierci i ponownych narodzin, zalecano karmienie związków
chemicznych i wzmacnianie ich mieszaniną krwi i spermy.
Podstawową ideą na której opierała się alchemia, była wiara, że wszystkie ciała oraz
substancje w przyrodzie pochodzą od jednej pierwotnej
materii, która podlega ewolucji i przekształca się w coraz
bardziej czyste i "doskonałe formy". Ewolucje tę można
przyspieszyć – możliwa jest transmutacja zwykłych metali w
złoto i srebro. Zarazem "wszystko" co u góry, jest takie
samo jak to co na dole. Alchemikom – jednym z najbardziej
znanych na świecie był Polak Michał Sędziwój – nie obce
były tajemnicze związki i analogie łączące gwiazdy,
minerały, ludzkie ciało i umysł. Kolejne niepowodzenia
nigdy nie podważają teorii, raczej poddawały w wątpliwość
wewnętrzne kwalifikacje adepta - jeśli ponosi porażkę,
oznaczało to że nie był duchowo przygotowany albo układ planet okazał się niekorzystny.
Ktoś powie, że alchemicy nie mogli być do końca pozbawieni zdrowego rozsądku, skoro
odkryli "wiele" nieznanych wcześniej pierwiastków, jak cynk, bizmut, fosfor, antymon czy
arsen. Nie są to wyniki specjalnie imponujące, zważywszy na to, że stanowią owoc blisko
piętnastu stuleci poszukiwań mobilizujących tysiące adeptów. Byłoby dziwne, gdyby
mieszając w swoich tyglach przez tyle pokoleń, niczego przy okazji nie odkryli.
Na podstawie: Jean Lentin, Myślę więc się mylę, przeł. Elżbieta Mierzeja i Andrzej Frygas,
Warszawa 1996, s. 122 – 144.
http://czajniczek-pana-russella.blogspot.com/