A to wszystko zdarzyło się im dla wzoru oraz zostało napisane w

Transkrypt

A to wszystko zdarzyło się im dla wzoru oraz zostało napisane w
A to wszystko zdarzyło się im dla wzoru oraz zostało napisane w celu naszego
napomnienia; napomnienia tych, do których przyszły końce wieków.
(1 Koryntian 10,11; NBG).
10.1.2009
Mądry posłucha, a więc pomnoży swoją wiedzę,
a rozsądny pozyska sterowność. By zrozumiano przypowieść i przenośnię,
orzeczenia mędrców oraz ich głębokie mowy.
(Przypowieści 1,5-6; NBG)
P
rzypowieść i przenośnię... O tym właśnie, chciałbym napisać. Aby czytając
Pismo, dostrzegać jedno i drugie. A skoro Izraelitom wszystko zdarzyło się dla
wzoru oraz naszego napomnienia - najpierw sięgnijmy do Mojżesza. W książce
„Poza murami Babilonu” porównywałem drogę Izraelitów z Egiptu do Kanaanu, do
drogi ucznia Pana Jezusa ze świata do odpocznienia. Teraz chcę się skoncentrować
na jednym. Zaś Mojżesz poprowadził Israelitów z dala od morza Sitowia, więc weszli
do pustyni Szur i szli przez pustynię trzy dni, lecz nie znaleźli wody. Potem przybyli
do Mara, lecz nie mogli pić wód z Mara, bo były gorzkie; dlatego też nazwano jego
imię - Mara. Zatem lud szemrał przeciwko Mojżeszowi, mówiąc: Co będziemy pić?
Więc zawołał do WIEKUISTEGO, a WIEKUISTY wskazał mu drzewo. Zatem wrzucił
je do wody, i woda się osłodziła (II Mojżesza 15,22-25; NBG). Tak wygląda sama
przypowieść. A jaka będzie przenośnia? Ta, dotycząca ucznia Pana. Posłuchajmy...
Z chwilą powołana przez Boga i obdarowania łaską Wiary, uczeń Pana Jezusa
Chrystusa wychodzi ze świata (Egiptu) i zmierza do odpocznienia (Kanaanu). Bóg
nie prowadzi go utartym szlakiem (drogą przy morzu Śródziemnym), lecz każe iść
przez pustynię, gdzie głównym problemem jest woda. Zatem każdy bez przerwy jest
spragniony i nieustannie jej szuka (znów przypomnę, że w Nowym Testamencie
Woda symbolizuje spisane, bądź mówione Słowo Boga. A Jezus odpowiadając jej,
rzekł: Każdy, kto pije z tej wody, znowu będzie pragnął; zaś kto wypije z wody, którą
ja mu dam, nie będzie pragnął na wieczność; a woda którą mu dam, stanie się w nim
zdrojem wody, co wytryskuje ku życiu wiecznemu. Jan 4,13-14; NBG). Lecz kiedy
uczeń Pana zaczyna studiować Pismo Święte, Słowo jawi się z początku jako
gorzkie. Miesza mu się Stary Testament z Nowym, przeogromne wydają się nakazy.
Nadto cały „pustynny lud Jezusa” kopie w tym piasku okopy i do tych siedlisk wciąga.
Pamiętam, że jako młody uczeń, słuchałem o zborowym weselu. Życie powtórnie się
zaczynało, więc miałem również pytanie: No, a wódka była na stole, czy tylko
szampan i wino? Zrobiła się wielka cisza. Szeptem mi wyjaśniono, że to wielce
niestosowna uwaga. Nie było wódki, ni wina - lecz soki, herbata i kawa. A piwo? –
spytałem z nadzieją w głosie. Piwa także nie było – skwitowano, musisz się wiele
nauczyć! Pamiętam, ręce mi zadrżały, przetarłem sobie powieki, a w głowie tłukły się
myśli: No, nieźle! W co ja wpadłem? Co mi wolno, a czego nie? Czy aby
wszystkiemu podołam? Przeglądałem się w Prawie Mojżesza niczym w lustrze i nie
mogłem na siebie patrzeć. Gorzko było, oj gorzko! Podobnie musi być z każdym.
Lecz popatrzmy, co zrobił Mojżesz: Więc zawołał do WIEKUISTEGO, a WIEKUISTY
wskazał mu drzewo. Zatem wrzucił je do wody, i woda się osłodziła. Po pierwsze wołał do Boga. I to jest wskazówka też dla nas. Jeżeli Pismo jest gorzkie, wtedy
wołajmy do Pana, a Bóg nam wskaże ratunek. Drzewo. Dla ludu Izraela na pustyni
ratunkiem było drzewo i drzewo jest też ratunkiem dla nas. W Biblii
drzewo/drewno/belka (gr. ksylon) obejmuje podwójne znaczenie. Bóg naszych
przodków wskrzesił Jezusa, którego wy wzięliście w swoje ręce, zawieszając na
drewnie (Dokonania 5,30; NBG). Bowiem z drzewa zrobiony był krzyż (gr. stauros).
Jeśli więc, na wskazówkę Boga spojrzymy symbolicznie, to zaraz będzie jasne, że
Biblia staje się „słodka” tylko przez pryzmat drzewa. Krzyż Pana Jezusa Chrystusa
czyni ją pełną życia, a nadto wielce przyjemną; a woda którą mu dam, stanie się w
nim zdrojem wody, co wytryskuje ku życiu wiecznemu.
Teraz przejdźmy do Nowego Testamentu, gdzie również są tu i ówdzie, na pozór
dziwne zdania (na jedno z nich zwrócił uwagę brat Jacek). Rąk szybko na nikogo nie
nakładaj, ani nie bądź uczestnikiem cudzych grzechów; samego siebie czystym
zachowuj. Już dłużej nie pij wody, ale używaj trochę wina z powodu twojego żołądka i
twoich częstych chorób. Grzechy niektórych ludzi są jawne, przodem prowadzą ich
na sąd, ale niektórym towarzyszą. Tak samo i szlachetne uczynki są jawne, a ci,
którzy mają inne, nie mogą zostać ukryci (1 Tymoteusza 5,22-25; NBG). W wykładzie
na temat grzechów, wydawałoby się „ni w pięć, ni w dziesięć”, wtrącone jest krótkie
zdanie, które musiało mieć wymiar praktyczny w przypadku Tymoteusza, ale zostało
napisane z powodów symbolicznych. Już dłużej nie pij wody, ale używaj trochę wina
z powodu twojego żołądka i twoich częstych chorób. Tymoteusz - co można
wywnioskować - musiał mieć ciągoty ku tak zwanym dobrym uczynkom i te uczynki
wywyższał, podobne jak wielu braci. „Pijąc Wodę” Starego Testamentu (Nowy był
jeszcze w powijakach), zapadał na „duchowe choroby”, bliskie grzechom. Zostaliście
odłączeni od Chrystusa, wy, którzy uznajecie się za sprawiedliwych w Prawie;
wypadliście z łaski. Bowiem my, Duchem, z wiary, oczekujemy nadziei
sprawiedliwości. Gdyż w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie nie ma nic znaczenia, ani
nieobrzezanie - ale wiara działająca pośród miłości (Galacjan 5,4-6; NBG). I dlatego
przez Pawła polecono mu właśnie wino – symbol krwi Pana Jezusa Chrystusa. Więc
i my, pijąc tą Wodę, bez przerwy zaprawiajmy ją Winem; podobnie jak to uczynił
Mojżesz, wrzucając do Wody – Drzewo.
21.1.2009
Usycha trawa, więdnie kwiat, ale słowo naszego Boga trwa na wieki.
(Izajasz 40,8; NBG)
W
swoich książkach nieraz starałem się przytaczać „dowody naukowe”, na
poparcie biblijnych faktów. Dzisiaj wpadł mi w rękę artykuł z Drogowskazu
11/2008 (autor: Henry Sultner; tłumaczenie: Adela Bojko), który uznałem za tak
ciekawy, że go zamieszczam w Dzienniczku. Rzecz dotyczy NASA oraz poważnych
spraw, a przy okazji wychodzą na jaw niezmiernie dziwne rzeczy.
Harold Hill, prezydent Curtis Engine Company w Baltimore i konsultant w dziedzinie
badań kosmicznych, relacjonuje: W Greenbelt Maryland Bóg przygotował
zadziwiającą rzecz dla naszych astronomów oraz specjalistów od badania
przestrzeni międzyplanetarnej. Obliczali oni pozycję w czasie i przestrzeni, tak
słońca, jak i planet. Chodziło o to, gdzie się one znajdą za 100, 200, czy 1000 lat.
Dane te są konieczne, by być pewnym, że wystrzelone dziś w przestrzeń satelity, w
przyszłości nie zderzą się z czymś na orbitach. Te orbity należy wykreślić - w
zależności od długości „życia” satelity oraz miejsc, gdzie będą wówczas planety - by
nie dopuścić do katastrofy. Uczeni, którzy przeprowadzali pomiary komputerowe
przez minione wieki – nagle zostali zatrzymani. Komputer stanął, pokazując
czerwony sygnał, a to oznaczało, że coś jest nie w porządku. Dość długo zachodzili
w głowę, co może być tego przyczyną, aż w końcu doszli do wniosku, że w
przestrzeni, w minionym czasie, brakuje jednego dnia. To odkrycie wydawało się
nieprawdopodobne do czasu, aż jeden z nich, człowiek zaznajomiony z Biblią,
powiedział: Kiedyś, w Szkółce Biblijnej słyszałem, że słońce się zatrzymało. Kazano
mu to wyjaśnić. Wyjął więc swoją Biblię i odszukał werset z Jezusa, syna Nuna, w
którym Jezus prosi Boga, by słońce się zatrzymało: Kiedy WIEKUISTY poddał
Emorejczyków w moc synów Israela, wtedy Jezus, syn Nuna, powiedział, mówiąc
przed oczyma Israela: Słońce! Zatrzymaj się w Gibeonie, a księżycu w dolinie Ajalon!
Więc słońce się zatrzymało, a księżyc stanął, aż lud wywarł pomstę na swoich
wrogach. Bo tak napisano w Księdze Prawych. Zatem słońce stanęło w połowie
nieba i nie spieszyło się zachodzić prawie przez cały dzień. Podobnego dnia, w
którym by WIEKUISTY usłuchał tak człowieka, nie było ani przedtem, ani potem
(Jezusa syna Nuna 10,12-14; NBG).
Tak znaleziono brakujący dzień. Sprawdzono rzecz przez komputer, cofając się do
czasów Jezusa, syna Nuna, i wykryto, że tak rzeczywiście było, ale... nie całkiem
dokładnie. Brakujący czas w epoce Jezusa, syna Nuna, wynosił tylko 23 godziny i 20
minut, a nie zupełnie cały dzień. Powrócono więc znów do Biblii i znowu się
zgadzało. Zatem słońce stanęło w połowie nieba i nie spieszyło się zachodzić prawie
przez cały dzień. Prawie... To mogło być te 40 minut! A były bardzo ważne, ponieważ
na orbicie minuty mnożą się wielokrotnie. Wówczas ów człowiek znowu sobie
przypomniał, że gdzieś w Biblii jeszcze jest napisane o cofnięciu się słońca. I odkrył
oraz oznajmił, że w 2 Księdze Królów czytamy: Hiskiasz zaś zapytał Izajasza: Jaki
jest znak tego, że Pan mnie uleczy i że ja wstąpię trzeciego dnia do świątyni Pana?
A Izajasz odpowiedział: Taki będzie dla ciebie znak od Pana, że spełni Pan słowo,
które wypowiedział: Czy cień ma posunąć się o dziesięć stopni, czy ma się cofnąć o
dziesięć stopni? Zaś Hiskiasz odpowiedział: To łatwe dla cienia posunąć się o
dziesięć stopni; nie, niech raczej cień cofnie się wstecz o dziesięć stopni. Zawołał
tedy prorok Izajasz do Pana i ten sprawił, że cień cofnął się o dziesięć stopni wstecz
na schodach Achaza, z których już zeszedł.
(2 Królewska 20,8-11; BW). 10 stopni – to dokładnie 40 minut!
23 godziny i 20 minut z Księgi Jezusa, syna Nuna, plus 40 minut z 2 Księgi Królów –
to były właśnie te brakujące 24 godziny w badanym, przestrzennym czasie.
Rzecz jest intrygująca, choć rodzi też wiele pytań odnośnie metodologii badań.
Drążąc dalej, doszukałem się w Internecie szeregu artykułów na ten temat. Linki:
http://www.truthorfiction.com/rumors/j/joshuaday.htm
http://www.snopes.com/religion/lostday.asp
http://www.answersingenesis.org/docs/1117.asp
i wiele innych.
Jak w każdym przypadku, tak i w tym, są zwolennicy i przeciwnicy tej sprawy. Linia
podziału przebiega pomiędzy wierzącymi, a materialistycznymi prześmiewcami.
Pierwsi wskazują na Biblię – jednak nie dysponują poważną aparaturą badawczą;
drudzy, którzy ją posiadają – w swych pracach odrzucają Słowo Boga. O zdrowym
kompromisie nie może być nawet mowy. I to jest paradoks świata!
Przypomniał mi się angielski film, jaki oglądałem przed laty. Wrażenie było ogromne!
Otóż, w paśmie gór Ararat, na Kaukazie, odkryto arkę Noego! I znów czknęło się
paradoksem. Trudność polega na tym, że domniemana arka spoczywa w
niedostępnym przesmyku, na wysokości ok. 4000 m., gdzie stale utrzymuje się śnieg
i panują trudne warunki. Śniegi topnieją raz na kilka lat i jedynie wtedy można ją
obserwować. To było bardzo radosne! Ciąg dalszy budził już niesmak. Film był
zrobiony profesjonalnie - natomiast wyposażenie odkrywców stanowiły najprostsze
rzeczy (podarte buty, haki, młotek, pęk starych lin i do tego - amatorski aparat
fotograficzny). Jakże to! – pomyślałem, takie wspaniałe znalezisko, a przy nim tak
prymitywne środki! Czyż nie ma instytucji, sponsorów, kraju, który by chciał to
wyjaśnił! Ano, nie ma. Po prostu – nie ma! Przeznacza się miliardy dolarów na
konstrukcje coraz to nowszych maszyn śmierci, a nikt nie chce dać ani grosza na
odkrycie arki Noego! Dlaczego? – wykrzyknąłem do siebie, po czym sam sobie
odkrzyknąłem: Bo tak niewielu w nią wierzy i tak niewielu obchodzi.
30.1.2009
A kiedy to ujrzałem, padłem na swoje oblicze,
i usłyszałem głos, który przemawiał.
(Ezechiel 1,28; NBG)
W
Internecie ukazała się kolejna księga Nowej Biblii Gdańskiej – Ezechiel.
Opracowanie tej pozycji zajęło mi sporo czasu i przysporzyło rozterek. I to
nawet nie w 1-szym rozdziale, w którym prorok opisuje obraz chwały
WIEKUISTEGO - Oto widok obrazu chwały WIEKUISTEGO (Ezechiel 1,28; NBG) gdyż jestem przekonany, że żaden ludzki opis nie odda, nawet w znikomej części
tego, co z łaski zobaczył Ezechiel. Śmieszą mnie też dyskusje, czy wręcz kłótnie na
temat istoty Boga, bo jestem przekonany, że ogarnięcie Stwórcy jest dla człowieka
niemożliwe. Z Wiary trzeba przyjmować to, co nam podaje Biblia. A jest tego - po
prostu ogrom!
Oglądając programy National Geographic, czy Animal Planet, ze zdumieniem
dowiaduję się o istnieniu stworzeń, o których nie miałem pojęcia. Zadziwia mnie ich
piękno, możliwości, czy życie w specyficznych warunkach. A przecież to, co widzimy,
jest tylko zewnętrzną powłoką; bowiem ich świat wewnętrzny (umysł, dusza)
pozostaje i pozostanie tajemnicą. Stworzenia „są odkryte” tylko przed swoim
Stwórcą. Pamiętam, że jako młody chłopiec oglądałem film o Pawłowie (Pawłow powiedzmy sobie uczony ze Związku Radzieckiego - badając fizjologię wydzielania
śliny stwierdził, że psy wydzielają ślinę nie tylko w trakcie posiłku, ale także w reakcji
na bodziec, który posiłek poprzedzał. Manipulując tymi bodźcami Pawłow określił
związek między takim bodźcem, a reakcją i nazwał go odruchem warunkowym, w
odróżnieniu od wrodzonego odruchu bezwarunkowego). I ten zabawny staruszek, w
tym doszczętnie zmaterializowanym świecie, za to męczenie zwierząt dostał
nagrodę Nobla! (Nagrody za Wiarę oraz uczynki z Wiary zostaną rozdane później i
wręczy je osobiście Jezus Chrystus). Ale niech każdy uważa jak nadbudowuje. Gdyż
innego fundamentu nikt nie może położyć, na równi z tym, który jest ustanowiony i
którym jest Jezus Chrystus. A czy ktoś na tym fundamencie nadbudowuje złotem,
srebrem, kosztownymi kamieniami, drewnem, sianem, słomą, każdego praca stanie
się jawna, bo w ogniu zostanie objawiona; gdyż ów dzień ją pokaże i ogień
wypróbuje jaką jest praca. Jeśli czyjaś praca pozostanie - ta, którą nadbudował - ten
otrzyma nagrodę. Jeśli czyjaś praca spłonie - ten poniesie stratę; jednak on sam
będzie zbawiony, ale tak tylko jak wśród ognia (1 Koryntian 3,10; NBG). Pawłow
chyba nie lubił zwierząt, traktował je przedmiotowo i raczej nie miał własnego psa.
Bo gdyby go miał i się przyjrzał, niechybnie by zauważył znacznie więcej niż
„paskudnego śmierdziela”, który kiedy jest głodny - to na dźwięk dzwonka się ślini.
Dziś, następcy Pawłowa idą dalej, grzebią już śmiało przy ludziach - „kleją, nitują,
wiążą drutem” przy pomocy „majzla i młotka”. Więc kiedy w telewizji pokazują mi
owe prace, czuję efekt odwrotny do Pawłowa – gdzieś w głębi, chyba pod czaszką,
„rozlega się ostrzegawczy dzwonek”.
Mając nikłe poznanie o naszym świecie, chętnie się „wymądrzamy” w temacie
niewidzialnego. Myślę o istotach duchowych, a nawet o samym Bogu. Jeżeli
różnorodność ziemskich stworzeń zapiera nam dech w piersiach – to co będzie gdy
ujrzymy niebiańskie?! Biblia wprawdzie przynosi wiedzę i na ten temat – lecz do
poznania istot wyższych jest wysoko i bardzo daleko. Potwierdza to opis Ezechiela,
współbrzmiący z Objawieniem.
Rozterki pojawiły się dalej, od rozdziału 40-go, kiedy prorok ogląda i opisuje wizję
Świątyni Millennijnej. A były dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, zadałem sobie
pytanie, według jakiego wzorca Żydzi chcą odbudować Świątynię? A, że to musi się
stać, potwierdzają wersety z Pisma. A po owych sześćdziesięciu dwóch tygodniach,
Mesjasz będzie zabity, wszakże mu to nic nie zaszkodzi; owszem, to miasto i tę
świątynię skazi lud przyszłego wodza, tak, że jego koniec będzie z powodzią, i aż do
skończenia wojny będzie ustawiczne pustoszenie. Jednak zawrze przymierze z
wieloma w tygodniu ostatnim; a w połowie owego tygodnia uczyni koniec ofierze
palonej i ofierze śniednej. Pustoszyciel przyjdzie przez obrzydliwe wojsko, i aż do
skończenia naznaczonego wyleje się spustoszenie na tego, co ma być spustoszony
(Daniel 9,26-27; BG popr.) Przytoczę inne tłumaczenie: I zawrze ścisłe przymierze z
wieloma na jeden tydzień, w połowie tygodnia zniesie ofiary krwawe i z pokarmów. A
w świątyni stanie obraz obrzydliwości, który sprawi spustoszenie, dopóki nie
nadejdzie wyznaczony kres spustoszenia (Daniela 9,27; BW). Jedno jest
niewątpliwe. Antychryst zniesie ofiary – zatem najpierw muszą być przywrócone. O
wzniesieniu „trzeciej” Świątyni wspomniano też w Nowym Testamencie, ale bez
podawania szczegółów. Aby was nikt nie zwiódł na żaden sposób. Ponieważ nie
nastanie, jeśli najpierw nie przyjdzie odstępstwo i nie zostanie objawiony człowiek
grzechu, syn zatracenia, który jest przeciwnikiem oraz wynosi się ponad wszystko,
mające na myśli Boga, lub będące przedmiotem czci. Tak, że jak bóg zasiądzie on w
Świątyni Boga (!), przedstawiając samego siebie, że jest bogiem (2 Tesaloniczan
2,3-4; NBG). O odbudowie Świątyni mówią współcześni Żydzi i sprawa wydaje się
paląca. A jednak nigdzie nie czytałem, według jakiego wzorca ma być prowadzona
budowa? Namiotu Świadectwa? Salomona? „Pierwszej”, czy „Drugiej” Świątyni? A
może tylko ołtarza, jak to było zaraz po powrocie z niewoli babilońskiej? Bo przecież
nie według Ezechiela! I sprawa druga. Wprawdzie Żydzi odbudują Świątynię, bądź
jej część, według biblijnego wzoru, ale zachodzi pytanie, czy zamieszka w niej
chwała Boga, tak, jak to było w przeszłości i będzie w okresie millennijnym? No,
powiedziałbym - raczej nie. Gdyż Świątynia stanie w przededniu, lub na wstępie
Wielkiego Ucisku, w którym Duch Święty „odstąpi” od ziemi na 7 lat. Ale prosimy
was, bracia, z powodu przyjścia naszego Pana, Jezusa Chrystusa oraz naszego
zgromadzenia się koło niego, abyście nie dali się szybko zachwiać, przez wasz
sposób myślenia względem tego. Byście nie byli też zatrwożeni ani przez ducha, ani
z powodu mowy, ani z powodu listu, jak gdyby pisanego przez nas, że jakoby
obecnie nastał dzień Chrystusa. Aby was nikt nie zwiódł na żaden sposób. Ponieważ
nie nastanie, jeśli najpierw nie przyjdzie odstępstwo i nie zostanie objawiony człowiek
grzechu, syn zatracenia, który jest przeciwnikiem oraz wynosi się ponad wszystko,
mające na myśli Boga, lub będące przedmiotem czci. Tak, że jak bóg zasiądzie on w
Świątyni Boga, przedstawiając (także: ogłaszając, dowodząc, wykazując) samego
siebie, że jest bogiem. Czyż nie pamiętacie, że jeszcze będąc z wami, to wam
mówiłem? A teraz wiecie, co go powstrzymuje, by został on objawiony w swoim
czasie. Gdyż tajemnica bezprawia już sobie działa, lecz w tej chwili jest
powstrzymywana, dopóki nie pojawi się z centrum. A wtedy zostanie objawiony ten
bezbożny (także: bezprawy, niegodziwy), którego Pan zniszczy tchnieniem swoich
ust oraz obróci wniwecz objawieniem się Jego obecności. To przyjście bezbożnego,
w całej potędze kłamstwa oraz znakach i cudach, jest w zgodzie z działaniem
szatana. Bo przyjdzie w całym fałszu bezprawia (także: nieprawości,
niesprawiedliwości, krzywdy, grzechu), pomiędzy gubiącymi siebie dlatego, że nie
wpuścili miłości prawdy dla ich zbawienia. Dlatego też posyła im Bóg spełnienie
szaleństwa, aż do uwierzenia w kłamstwo, aby zostali potępieni wszyscy, którzy nie
uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli przyjemność w bezprawiu (także: nieprawości,
niesprawiedliwości, krzywdzie, grzechu; 2 Tesaloniczan 1-12; NBG). I jeszcze
dodatkowa wskazówka. Zaś gdy ujrzycie obrzydliwość opuszczenia, zapowiedzianą
przez proroka Daniela oraz postanowioną w świętym miejscu, gdzie nie powinna być
(kto czyta, niech uważa), wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry. A kto
na dachu, niech nie schodzi do domu i nie wchodzi, aby coś zabrać ze swego domu.
A kto będzie na roli, niech nie zawraca do tyłu, aby zabrać swój płaszcz. Ale biada
brzemiennym (także: obciążonym) i ssącym (także: pijącym mleko) w owe dni.
Dlatego módlcie się, aby wasze schronienie nie było podczas zawieruchy. Bo owe
dni będą takim uciskiem, jaki się nie wydarzył od początku stworzenia, które dokonał
Bóg - aż dotąd, oraz jakiego nie będzie. A gdyby Pan nie skrócił owych dni, nie
byłaby zachowana przy życiu żadna cielesna natura; ale skrócił owe dni, z powodu
wybranych, których sobie wybrał. I jeśli ktoś wam wówczas powie: Oto tu jest
Chrystus, albo - oto tam, nie wierzcie. Bowiem powstaną fałszywi pomazańcy oraz
fałszywi prorocy, i będą dawać dowody, i niezwykłe zjawiska, ku wprowadzeniu w
błąd - skoro niezbite - i wybranych. Zaś wy się strzeżcie; oto wam wszystko
zapowiedziałem (Mateusz 24,14-23; NBG).
Inna sprawa nad którą się zadumałem, to sama Świątynia Millennijna. Przede
wszystkim rzuca się w oczy brak przepychu (w porównaniu np. z Salomona), oraz jej
prosty układ. Opis jest szczegółowy, a jednak... Choć jestem inżynierem
budownictwa - bez pomocy samego Pana, nie dałbym rady jej narysować.
Inni podjęli takie próby (Linki: http://bible.ag/pl/plezekieltranscript.htm oraz:
http://www.templemount.org/ezektmp.html).
Wątpliwości spowodowała niepewność, czy starohebrajskie słowa mają ścisłe
odpowiedniki w dzisiejszym rozumieniu budownictwa (np. pilastry?). Lecz rozterki
rozwiała sama Księga, bowiem Ezechielowi powiedziano: Zaś ty, synu człowieka,
opiszesz domowi Israela ten Przybytek, aby się powstydzili swych przewinień.
Niechaj sobie rozmierzą zarys budowy. A jeśli się powstydzą tego wszystkiego, co
uczynili – wtedy nakreślisz im obraz tego Przybytku, jego urządzenie, jego wyjścia i
wejścia, i cały jego kształt wraz ze wszystkimi zarysami, konturami oraz jego
planami... (Ezechiel 43,10-11; NBG). Zatem nie zamierzałem się trudzić! Ezechiel to
wszystko narysuje, gdzieś na początku Millennium.
Z przekąsem też oglądałem rysunki podziału ziemi pomiędzy pokolenia Izraela.
Zasada jest wyraźna, ale gdy chodzi o szczegóły?.. Czy mapa Ziemi Świętej w
okresie millennijnym będzie dokładnie odpowiadała współczesnej? Wiele miejsc na
pewno się zachowa, ale też sporo się zmieni. Jego nogi staną w owym dniu na Górze
Oliwnej, która leży naprzeciwko Jeruzalemu od wschodu, tak że Góra Oliwna
rozpadnie się w środku na wschód i na zachód, tworząc wielką dolinę. Połowa góry
cofnie się na północ, a druga połowa na południe (Zachariasz 14,4; BW). Mówiąc
zwięźle - ziemia wróci do wspaniałości Edenu, i chwała za to Panu! Zatem
współczesne mapy - potem mogą być nieprzydatne.
I jeszcze dodatkowa uwaga. Daje się zauważyć, że Bóg, na przestrzeni wieków,
coraz więcej odsłania człowiekowi. I to na wielu płaszczyznach. Teraz myślę o
Jerozolimie oraz o samej Świątyni. Ziemska Jerozolima ma 7 bram odpowiadającym
7 tysiącleciom upadku. Millennijna Jerozolima, w której będzie już Pan, ma owych
bram 12-ście... Zaś takie są zewnętrzne strony miasta: Po stronie północnej – cztery
tysiące pięćset łokci rozciągłości. A bramy – według imion pokoleń israelskich: Trzy
bramy ku północy: Brama Reubena, jedna; brama Jehudy, jedna; brama Lewiego,
jedna. A po stronie skierowanej do wschodu – cztery tysiące pięćset łokci
rozciągłości i trzy bramy: Brama Josefa, jedna; brama Biniamina, jedna; brama Dana,
jedna. A po stronie skierowanej na południe – cztery tysiące pięćset łokci rozciągłości
i trzy bramy: Brama Szymeona, jedna; brama Isachara, jedna; brama Zebuluna,
jedna. A po stronie skierowanej na zachód – cztery tysiące pięćset łokci rozciągłości i
trzy bramy: Brama Gada, jedna; brama Aszera, jedna; brama Naftalego, jedna.
Wokoło miasta osiemnaście tysięcy łokci. Zaś od owego dnia taka jest nazwa miasta:
Tam WIEKUISTY (Ezechiela 48,31-35; NBG)...podobnie jak Jerozolima Niebiańska. I
zaniósł mnie w Duchu na wielką, wysoką górę, i pokazał mi wielkie święte miasto Jerozolimę, schodzącą z Nieba, od Boga, mającą chwałę Boga. Jej blask podobny
jest do blasku najdroższego kamienia, jakby kamienia jaspisu, jasnego jak kryształ.
Lecz miała też wielki, wysoki mur oraz miała dwanaście bram, a na bramach
dwunastu aniołów i napisane imiona, które są imionami dwunastu plemion synów
Israela (Objawienie 21,10-12; NBG).
W układzie oraz wielkości Świątyni również widać te przybliżenia. Namiot
Świadectwa miał „prowizoryczny charakter”, na czas tułaczki po pustyni; Świątynia,
którą zbudował Salomon, była już stałą budowlą, lecz różniła się od Namiotu
pewnymi szczegółami (może je kiedyś omówię, a teraz do prześledzenia sprawy
zachęcam czytelników). Świątynia Millennijna jeszcze bardziej zbliża nas do
niebiańskiej. Lecz będzie i zasadnicza różnica. Na zawsze zniknie ofiarnica (ołtarz)
oraz składanie ofiar, bowiem Jezus stał się ofiarą doskonałą, zaś jego przelana krew
stale świadczy na rzecz wybranych.
5.02.2009
Więc Jakób przebudził się ze swojego snu i powiedział:
Zaprawdę, na tym miejscu jest PAN, a ja tego nie wiedziałem.
Przestraszył się też i powiedział: Jakie groźne jest to miejsce.
To nic innego, tylko dom Boga; to brama niebios.
I Jakób wstał rano oraz wziął kamień, który położył pod głowę,
i postawił go jako pomnik, i rozlał na jego wierzchu olej.
Zaś imię tego miejsca nazwał Beth – El (Betel)
(I Mojżesza 28,16-19; NBG)
C
oraz częstsze są wycieczki do Izraela, więc mnóstwo braci tam jeździ, aby
obejrzeć Ziemię Świętą i zakupić różne pamiątki. Był tam również brat Piotr z
Mazur, oraz przywiózł dość nietypowy upominek - satelitarną mapę Izraela.
Można ją kupić w każdym kiosku, przy tym niedrogo kosztuje. Ale ja reklamuję ją z
innego powodu, który pewnie był zaskoczeniem nawet dla samych wydawców.
Bowiem owa szczególna mapa skrywa i tajemnicę.
Najpierw kilka słów o historii. Otóż tą mapę (ok. 0,5 x 2,5 m.) kupił pewien
ortodoksyjny Żyd oraz zawiesił ją na ścianie. Nie pionowo (na kierunku północpołudnie, gdzie zresztą była zawieszka), lecz poziomo (na górze wschód - biblijnie
najważniejszy). I tak ją sobie oglądał. W pewnym momencie jego wzrok zatrzymał się
na Betelu (Bethelu; co znaczy: Domu Boga) – mieście wielokrotnie wymienianym w
Piśmie Świętym; a dokładniej na wzgórzach, które są dookoła. Nie mogło być
wątpliwości! Kiedy satelita fotografował Izrael, światło tak szczególnie padło na
wzgórza, że uformował się napis ‫( יהזה‬tetragramaton), po hebrajsku oznaczający
Imię Boga – Będę (ST NBG; język hebrajski nie ma czasu teraźniejszego); lub Jam
Jest (NT NBG, Septuaginta; z języka greckiego).
3.10.2008, w rozdziale 7-mym, pisałem o prawie Izraela do tego skrawka ziemi, który
Bóg przekazał Swojemu narodowi. Było to „wołanie na puszczy”. Bo oto, niemal
codziennie, coraz bardziej zaciska się pętla świata wokół miejsca wybranego przez
Boga. Link: http://www.youtube.com/watch?v=UZysDfygzsE. Można przyjąć, lub
uznać za przypadek – lecz to zdjęcie jest też dowodem, że właśnie na owym skrawku
odciśnięta jest także „pieczęć Boga”.
Satelitarna mapa Izraela
Teren wokół Bethel (Betel)
Szczegół mapy i tetragramatonu
11.02.2009
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto wierzy względem mnie –
i on będzie czynił sprawy, które ja czynię.
Potężniejsze od tych uczyni, ponieważ ja odchodzę do mego Ojca
(Jan 14,12; NBG).
z nas zastanawia się nad tym zdaniem. Ja, przecież jedynie człowiek,
Wielu
czy czynię sprawy jak Pan, a nawet potężniejsze? Jakże to jest możliwe? Nic
takiego nie zdarzyło się w moim życiu! Byli wielcy prorocy, cudotwórcy, uzdrowiciele,
ale ja do nich nie należę. Rozumując w ten sposób, jedynie dotykamy pierwszej
warstwy wersetu, niezmiernie ważnej dla człowieka, lecz drugorzędnej dla Boga.
Popatrzmy na Jezusa. A Jezus odpowiadając, rzekł im: Idźcie, oznajmijcie Janowi, co
słyszycie oraz widzicie. Ślepi widzą, a chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczani,
a głusi słyszą, umarli są wzbudzani (także: wstają z martwych), a biednym
opowiadana jest Dobra Nowina; i bogaty jest ten, kto nie będzie ze mnie zgorszony
(Mateusz 11,4-5; NBG). Co tutaj stanowi pierwszą warstwę? Niewątpliwie konkretne
uzdrowienia. Lecz czy one są najważniejsze i czy one stanowią meritum Ewangelii?
Raczej nie. Chodzi o coś innego. O coś większego, znaczniejszego, co przesądza
sprawy na wieczność. Pod „cielesną” strukturą zdarzeń, kryją się sprawy duchowe.
Ślepi widzą... To prawda, ale... Ślepota ciała to z pewnością paskudne i dojmujące
kalectwo – ale gorsza jest ślepota serca! Bo to ona nie pozwala ujrzeć piękna oraz
przesłania Ewangelii; nie daje się rozkoszować Słowem Boga; nie pozwala rozeznać,
co jest z Boga, a co ze świata; oraz wreszcie – nie pozwala oglądać Boga. Bogaci
czystego serca, bowiem oni Boga oglądają (Mateusz 5,8; NBG). Rzucając „ziarno na
dobrą glebę”, w istocie przywracamy też wzrok, powodując pierwsze przejrzenie. Nie
cielesne, ale ważniejsze – duchowe. I przynoszą mu ślepego oraz proszą go, aby go
dotknął. Zatem chwycił rękę owego ślepego, wyprowadził go poza to miasteczko,
plunął na jego oczy, nałożył na niego ręce i go pytał, czy coś widzi. A on odzyskał
wzrok i powiedział: Widzę chodzących ludzi, jakby drzewa (Marek 8,22-24; NBG)
...chromi chodzą... Podobnie będzie z chodzeniem. Człowiekowi ze świata trudno
przyjąć, że tak naprawdę jest „martwy”. Uwija się po przedpolu Krainy Umarłych
(ulicach, domach, marketach), lecz na teren Krainy Żywych (kręgów niebiańskich)
wejść nie może, będąc sparaliżowany swym stanem. Zaś my, nie dość, że tam
weszliśmy, to jeszcze głosząc Ewangelię, uzdrawiamy pewne osoby... Tak, że ani
ten, co zaszczepia nie jest kimś, ani ten, co podlewa - ale Bóg, który daje wzrost. Ale
ten, co zaszczepia oraz ten, co podlewa są jednym i każdy weźmie swoją zapłatę
według własnego trudu. Gdyż jesteśmy pomocnikami Boga; polem Boga, jesteście
budowlą Boga; 1 Koryntian 3,7-9; NBG ...i pozwalamy im wejść na tereny dotychczas
niedostępne. Ale Bóg, co jest bogaty w miłosierdzie, przez swoją wielką miłość, którą
nas umiłował, i nas, będących umarłymi w fałszywych krokach - ożywił razem z
Chrystusem (bowiem łaską jesteście ocaleni od śmierci). Pomógł też się podźwignąć
i w niebiosach, razem posadził w Chrystusie Jezusie... (Efezjan 2,4-6; NBG)
...trędowaci zostają oczyszczeni... Przez nas Bóg też oczyszcza trędowatych.
Czasem w sensie cielesnym – lecz przede wszystkim duchowym. Bowiem w Biblii
trąd jest symbolem winy, zaś oczyszczenie z trądu – to oczyszczenie z grzechu.
Zarówno w Starym, jak i Nowym Przymierzu z Izraelem oczyszczają - woda i krew. W
Starym – tak zwana woda oczyszczenia (z popiołem z czerwonej jałówki) oraz krew
niewinnych zwierząt, złożonych na ofiarę za grzech (w myśl zasady sprawiedliwości
Boga – życie za życie); zaś w Nowym – Woda, którą jest Słowo Boga... Wy już
jesteście czyści z powodu słowa, które wam powiedziałem. Jan 15,3; NBG; oraz
przelana krew Jezusa.
...głusi słyszą... Przez nasze zwiastowanie Bóg przywraca także słuch człowieka.
Dotąd nie słyszał Słowa Boga, albo je lekceważył; a tu nagle, jego uszy przetyka
Żywa Woda. Na jej dźwięk, w Bogu ożywa duch, i człowiek zostaje rozbudzony.
Odtąd zaczyna słyszeć. Jaka radość i co za ulga! Rozpoczyna się nowe życie!
Zostałem pojednany ze Stwórcą! Kto tego nie doświadczył – temu to trudno
zrozumieć.
...umarli zostają wzbudzani (wstają z martwych)... Przez nas dokonuje się
zmartwychwstanie. I to do życia wiecznego! Co może być większym cudem!?
Przywracając konkretny wzrok, czy słuch, uwalniając z drażniącej choroby, terapeuci
osiągają ważny efekt, ale powiedzmy sobie... chwilowy. Każdy odstępca i tak
podlega śmierci, wpierw pierwszej, a potem drugiej. Nasze wzbudzanie umarłych ma
w sobie charakter ostateczny! A jest nim życie z Bogiem! Zaprawdę, zaprawdę
mówię wam: Kto słucha mojego słowa oraz wierzy Temu, który mnie posłał, ma życie
wieczne i nie wyrusza na sąd, ale przeszedł ze śmierci do życia (Jan 5,24; NBG).
...a biednym opowiadana jest Dobra Nowina; i bogaty jest ten, kto nie będzie ze mnie
zgorszony. Wielu ludzi głosi na ziemi chrystusa! Nie Pana Jezusa Chrystusa, ale
właśnie chrystusa! Ale ich posłuchajcie uważnie, skonfrontujcie ich Biblie z
manuskryptami, a wprost, lub „między wierszami”, ukaże się inny Jezus. Na własne uszy słyszałem
pastorze. I tym podobne dyrdymały (wymieniam „najstrawniejsze”)! Gdyż jeśli ktoś
przychodzi i ogłasza innego Jezusa, którego myśmy nie ogłaszali; albo bierzecie
innego ducha, którego nie otrzymaliście; albo inną ewangelię, której nie przyjęliście
łaskawie - znosicie to dobrze (2 Do Koryntian 11,4; NBG). Gorzej. Przytoczcie im
„niewygodne cytaty” z Pisma, a natychmiast będą zgorszeni. W najlepszym
przypadku usuną was ze zboru, w najgorszym - przygotują rozpałkę.
Ale dzięki Bogu, w każdej chwili odnosimy zwycięstwo w Chrystusie
oraz woń jego poznania staje się przez nas widoczna na każdym miejscu.
Gdyż jesteśmy dla Boga miłym zapachem Chrystusa pośród tych, co są zbawiani,
i wśród tych, którzy dają się gubić.
Tym jednakże zapachem śmierci ku śmierci,
ale tamtym zapachem życia ku życiu.
Zatem kto jest do tego odpowiedni? Tacy jak my.
Bo nie jesteśmy jak wielu, co to handlują Słowem Boga,
ale ponieważ z czystości, ale ponieważ z Boga, wobec Boga mówimy w Chrystusie
(2 Do Koryntian 2,14-17;NBG).
15.02.2009
Mówi mu Jezus: Ja jestem drogą...
(Jan 14,6; NBG)
T
en podrozdział piszę przede wszystkim dla siebie, ale także dla innych braci,
którym Bóg dał zrozumienie słowa (nauki) o sprawiedliwości oraz w Swej łaskawości
przyodział białym płaszczem sprawiedliwości z Wiary.
Wielokroć porównywałem drogę uczniów Pana Jezusa z drogą Izraela z Egiptu do
Kanaanu i wskazywałem na to, że musi w nas umrzeć stary człowiek (z jego
przywarami cielesnej natury; Także ja, bracia, nie mogłem wam mówić jako
duchowym, ale jako wewnętrznie cielesnym, jak niemowlętom w Chrystusie.
Napoiłem was mlekiem - nie pożywieniem, bo jeszcze nie byliście w stanie, ale i
teraz jeszcze nie możecie, bowiem wewnętrznie jesteście jeszcze cieleśni. Gdyż
wśród was są zazdrość - także: gwałtowność, zawiść - kłótnia i podział - także: spór,
walka, niezgoda. Czyż nie jesteście wewnętrznie cieleśni i żyjecie według cielesnego
człowieka? 1 Koryntian 3,1-3; NBG), a w pełni narodzić się nowy. (Zaś owocem
Ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobrotliwość, ufność,
łagodność, panowanie nad sobą... Galacjan 5,22; NBG). Podstawą owych zmian jest
skrucha, właśnie skrucha i to ona musi się przede wszystkim dopełnić.
Ludzie zawsze pragnęli uczyć drugich - rzadko uczyli samych siebie. Zawołanie:
Lekarzu! Ulecz się sam! – ciągnie się za ludzkością jak ogon. Dziś, w czasach końca
(zgodnie z doktryną New Age), bardzo pragną uczyć kobiety. Choć jestem biały jak
gołąb, co rusz jestem uczony na ulicy, czy w sklepie, nawet przez 12-letnie panienki.
Lekarzu, ulecz się sam – ma także odniesienie do Biblii. Bowiem wielu z tych, którzy
nauczają, potrzebuje też uleczenia. Niedobrze się dzieje, jeśli pewne wersety, a
nawet całe księgi (np. List do Hebrajczyków!), nagminnie są przemilczane w zborach.
Lecz także nie jest właściwe nauczanie braci i sióstr „na siłę”, na przykład: nauki o
sprawiedliwości. Napoiłem was mlekiem - nie pożywieniem, bo jeszcze nie byliście w
stanie, ale i teraz jeszcze nie możecie, bowiem wewnętrznie jesteście jeszcze
cieleśni. Na wszystko musi przyjść ta właściwa pora, którą wybierze Pan. A piszę o
tym dlatego, że sam podlegałem emocjom; zatem „gorąca woda” zagraża i tym
spośród braci, którym wcześniej zostało to objawione. Bo jest tak, jak powiedział
Jacek Sz.: „Kannan nie leży za morzem Czerwonym – wszyscy muszą przejść przez
pustynię”. Lecz, niestety, postępowałem inaczej. Kiedy przyszło zrozumienie
sprawiedliwości i rzecz wydała się całkiem prosta – zacząłem to głosić wszem i
wobec, a przy tym nagminnie się denerwować. Ze zdumieniem odbierałem przykre
fakty, że „zamiast mi dziękować” – wypraszają mnie na ulicę, bądź wyzywają od
sekciarzy, czy zgoła heretyków. Dopiero po dłuższym czasie nadeszło zrozumienie
sprawy... Ja jestem drogą... oraz uznanie prawdy, że zbawienie jest wyłącznie
Dziełem Boga. Że człowiek nic tu nie doda, ani też nie przyspieszy. Że nic „na siłę”.
Nic nachalnie. Że wszystko przyjdzie we właściwym czasie; tym, dla każdego
ustalonym.
Bowiem niczym motyl z poczwarki – nowy człowiek musi się urodzić ze starego, w
woli i łaskawości Boga. Jeśli chcemy przyspieszyć poród, stosując „kleszcze i
szczypce”, wtedy nietrudno o wypadek, o jakieś duchowe kalectwo. Nie przynaglajmy
Boga, bo to On jest właściwym Lekarzem, oraz jedynym Pasterzem.
Narodziny motyla (plik pps.fille) – kliknij i czekaj.
Zatem jacy jesteśmy dojrzali - tak rozumiemy;
a jeśli coś inaczej rozumiecie, to także Bóg wam objawi.
Jednak do czego my przybyliśmy pierwsi - tej normy przestrzegajmy
(tłumaczenie równoległe: tą normą posuwajmy się w szeregu)
oraz to samo rozumiejmy.
(Filipian 3,15-16; NBG)
25.02.2009
Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci, którzy się źle mają.
Nie przyszedłem wzywać do skruchy sprawiedliwych, ale grzesznych.
(Marek 2,17; NBG).
O
tóż, właśnie! Lecz zamiast prowadzić do wolności oraz sprawiedliwości z Wiary
– często w zborach umacnia się ludzi w grzechu! A grzeszyć przecież nie wolno!
Grzech to bezprawie, niesprawiedliwość, rzecz wstrętna dla ucznia Pana. A co
będzie na to lekarstwem? No, popatrzmy... Bo przytoczony werset mówi też o
lekarstwie – a lekarstwem tym będzie skrucha! Skrucha głęboka, kompletna, a nade
wszystko rzeczywista! Kiedy Jan chrzcił, przygotowując pierwsze przyjście Pana, nie
nawoływał do sprawiedliwości opartej na uczynkach Prawa Mojżesza – lecz
nawoływał do skruchy! Jego chrzest – to chrzest zmiany sposobu myślenia
skruszonych serc Izraela. Jan działał i wzywał w tamtym czasie, ale czy problem
przeminął? Każdy, kto grzeszy, wałęsa się jeszcze „po pustyni”; walczy w nim stare i
nowe, splata się cielesność z duchowością. Taki brat, względnie taka siostra, nie w
pełni ufają Bogu. Nie oddali Mu jeszcze wszystkiego. Wiara góruje nad ufnością,
chociaż w języku greckim to przecież to samo słowo. Jak poczwarka z wcześniejszej
opowieści, człowiek taki mocuje się „z kokonem”, którym jest własna sprawiedliwość,
osobiście przez niego wywalczona. Doskwiera też stare sumienie. I nie wyjdzie
narodzony na nowo - nie przeżywszy zupełnej skruchy; nie uznawszy, że jest
bankrutem we własnej sprawiedliwości.
Przypatrzmy się opowieści z Marka: Przychodzą też do Jerycha (co znaczy: Miasto
księżyca; ale też: Pachnąca miejscowość, Miasto palm). A gdy on, jego uczniowie
oraz znaczny tłum wychodził z Jerycha, syn Tymeusza - Bartymeusz, ślepy siedział
przy drodze, żebrząc. A kiedy usłyszał, że to jest Jezus Nazareńczyk, zaczął wołać,
mówiąc: Jezusie, synu Dawida, zlituj się nade mną! Więc gromili go liczni, aby
zamilkł; ale on tym bardziej wołał: Synu Dawida, zlituj się nade mną! A Jezus
zatrzymał się oraz kazał go zawołać. Zatem zawołano ślepego, mówiąc mu: Ufaj,
wstań, woła cię. Zaś on odrzucił swój płaszcz, powstał (także: powstał z martwych,
zmartwychwstał) i przyszedł do Jezusa. A Jezus odpowiadając, rzekł mu: Co chcesz,
abym ci uczynił? Zaś ślepy mu powiedział: Mistrzu, abym odzyskał wzrok. Więc
Jezus mu powiedział: I zaraz odzyskał wzrok oraz szedł drogą za Jezusem (Marek
10,46-52; NBG). Ta opowieść zawiera kilka warstw. Lecz góruje w niej – prośbę o
litość! Bartymeusz nie zważał na napomnienia innych ludzi, ale tym bardziej krzyczał.
Więc my powiedzmy tak: Choć ci mówią: „Grzesz sobie, grzesz, nie szkodzi! Patrz,
wszyscy dokoła grzeszą. Co wieczór spowiadaj się Bogu i zaczynaj dzionek od zera!”
Ty nie zwracaj na to uwagi, ty patrz na Słowo Boga; zaufaj Jego obietnicy i krzycz o
każdej godzinie: Panie, zlituj się nade mną! Bo Bartymeusz krzyczał! A Jezus go
zapytał: Co chcesz, abym ci uczynił? Więc odpowiedz: Panie mój, wyzwól mnie z
grzechu!
Czy aby czegoś nie plączę? Co ma wspólnego uczeń Pana ze ślepym
Bartymeuszem? Ano, niestety, ma! Bo również w naszej prośbie chodzi o
naprawienie wzroku. O tak zwane drugie przejrzenie; nie cielesne – ale duchowe, o
wejście do odpocznienia. Zauważmy, że Bartymeusz przed przyjściem do Jezusa
odrzucił swój własny płaszcz (symbolicznie: płaszcz własnej sprawiedliwości). Zatem
i ty, przed skierowaniem prośby, odrzuć swoje okrycie z uczynków oraz poproś o inny
płaszcz – płaszcz sprawiedliwości z Wiary! A ponieważ Wiarę posiadasz, i ty możesz
usłyszeć tamte słowa: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła. Bądź wolny!
Niech odstąpi (także: oddali się, stanie na uboczu, trzyma się z dala)
od bezprawia (także: niesprawiedliwości, grzechu, zła, przestępstwa) każdy,
co wymienia Imię Chrystusa.
(2 Tymoteusza 2,19; NBG)
3.03.2009
Głos wołającego na pustkowiu: Gotujcie drogę Pana,
proste czyńcie Jego ścieżki.
(Marek 1,3; NBG)
wiat łączy się politycznie w globalizmie (link: nowy porządek świata) i religijnie w
ekumenii (link: ekumenizm.pl). Lecz co to oznacza dla chrystian? Czyż nie wiecie,
że kochanie świata jest nienawiścią Boga? Więc jeśli ktoś chciałby być
przyjacielem tego porządku świata, jest ustanowiony nieprzyjacielem Boga (Jakóba
44; NBG). A o przyjściu Pana powiedziano: Dzień Pański nie nastanie jeśli najpierw
nie przyjdzie odstępstwo i nie zostanie objawiony człowiek grzechu, syn zatracenia,
który jest przeciwnikiem oraz wynosi się ponad wszystko, mające na myśli Boga, lub
będące przedmiotem czci. Tak, że jak bóg zasiądzie on w Świątyni Boga,
przedstawiając (także: ogłaszając, dowodząc, wykazując) samego siebie, że jest
bogiem. Czyż nie pamiętacie, że jeszcze będąc z wami, to wam mówiłem? A teraz
wiecie, co go powstrzymuje, by został on objawiony w swoim czasie. Gdyż tajemnica
bezprawia już sobie działa, lecz w tej chwili jest powstrzymywana, dopóki nie pojawi
się z centrum. Więc to centrum (polityczne i religijne) jest właśnie zakładane. Nawet
mówi się o globalnym NATO! Zaś celem – w wielu przypadkach nieświadomym – jest
oddanie władzy nad ziemią jednemu człowiekowi. A wtedy zostanie objawiony ten
bezbożny (także: bezprawy, niegodziwy; oczywiście względem Praw Boga), którego
Pan zniszczy tchnieniem swoich ust oraz obróci wniwecz objawieniem się Jego
obecności. To przyjście bezbożnego, w całej potędze kłamstwa oraz znakach i
cudach, jest w zgodzie z działaniem szatana. Bo przyjdzie w całym fałszu bezprawia
(także: nieprawości, niesprawiedliwości, krzywdzie, grzechu), pomiędzy gubiącymi
siebie dlatego, że nie wpuścili miłości prawdy dla ich zbawienia. Dlatego też posyła
im Bóg spełnienie szaleństwa, aż do uwierzenia w kłamstwo, aby zostali potępieni
wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli przyjemność w bezprawiu (2
Tesaloniczan 23-12; NBG).
Ś
Teraz opowiem o dwóch obrazach. Jeden z nich wisi w galerii na Zachodzie, a ma
tytuł „Nadejście antychrysta”. I, o dziwo, nie przedstawia jakiejś ponurej postaci, ale
jakby „Jezusa z obrazków” – zatroskane i miłe oblicze, biała szata, gorejące serce na
piersi. Lecz tuż za nim, zamiast owieczek, postępują zbiry i śmierć.
Drugi namalowano na ścianie starego budynku we Francji, a nosi tytuł: „Spokój”. W
sprzeczności do tego tytułu jawi się malowidło, bo przedstawia morską nawałnicę,
której fale rozbijają się o skalisty brzeg. Na obrazie okropna groza, a autor nadał mu
nazwę „Spokój”. Jaki tu sens? Lecz po chwili zagadka się wyjaśnia. Otóż w rogu
obrazu, u dołu, w skale widnieje mała wnęka. We wnęce siedzi sobie ptaszek oraz
spokojnie drzemie. Swoją główkę wtulił pod skrzydełko i niczym się nie przejmuje.
Jak gdyby to szaleństwo w ogóle go nie tyczyło. Nie wiem, co malarz miał na myśli;
ale dla uczniów Pana obraz jest wspaniałą metaforą. Przypomnę, że morze w Biblii
symbolizuje narody; zaś Bóg nazywa siebie Skałą w dziesiątkach, różnych wersetów.
Bo istotnie, Chrystus wyzwolił nas dla wolności.
Więc stójcie i nie bądźcie znowu poddani jarzmu niewoli.
(Galacjan 5,1;NBG).
5.03.2009
Biada wam, znawcom Prawa, bo usunęliście klucz wyższego poznania;
sami nie weszliście, zaś tych, co wchodzili – powstrzymaliście
(Łukasz 11,52; NBG)
W
tym niespokojnym czasie, kiedy kipi wzburzone „morze”, wzmagają się także
zagrożenia dla Zgromadzenia Wybranych. Opisano je w liście do Laodycei.
Popatrzmy na jego część. Znam twoje czyny, że nie jesteś ani chłodny, ani
gorący; obyś był chłodny lub gorący. A ponieważ jesteś letni - a więc ani gorący, ani
chłodny - zamierzam (także: zwlekam by) cię zwymiotować z moich ust...
(Objawienie 3,15-16; NBG). Postawę owej letniości umacniają pastorzy wielu
zborów. Kazanie, taca, ręka i do zobaczenia za tydzień! W czym się ona przejawia w
szczególe? Najtrafniej oddał to Paul Dawid Wascher, pisząc: „Ewangelia, którą się
głosi we współczesnej Ameryce (a i czasami w Polsce) rzadko zasługuje na miano
Ewangelii. Jest to tania, rozcieńczona wersja, użyteczna do zapełniania kościołów,
która jednak się nie przyczynia do budowy Królestwa Boga, w każdym razie w
poważnym stopniu. To, co mówi o człowieku jest tak ostrożne, że nikogo nie powinno
urazić. To, co mówi o Bogu, jest tak ograniczone, że nikogo nie zaniepokoi.
Wymagania są tak łagodne, że nie poruszą sumienia, ani nie wywołają potrzeby
stanowczego zerwania z grzechem. Brak w niej wezwania do uczniostwa, które ma
określoną cenę”.
Dłuższy czas słuchałem kazań w jednym zborze i po czasie zauważyłem, że bez
przerwy, różnymi słowami, głosi się nam potrzebę przyjęcia Zbawiciela - choć myśmy
go przecież przyjęli! W innych sprawach obowiązuje „bezpieczeństwo”. Poruszane
tematy są starannie „wyprane, wyprasowane i leżą sobie w szufladkach”. Z tych
szufladek wolno korzystać do woli. Stoją pootwierane! Lecz porównując ich
zawartość z bogactwem Nowego Testamentu, dość łatwo jest zauważyć, że część
tematów z owej pełni pozamykano na amen, a klucz leży w biurku pastora. Cicho-sza
o na przykład o sprawiedliwości! Wodę w usta o darach Ducha. Pastor nie po to
nazywa się pastorem, by beczały zwyczajne owce. Nad biblijnym porządkiem
nabożeństw zaciągnięto kurtynę milczenia. Kazanie, taca, ręka i wiele, miłych
uśmiechów!
Jeśli zatem, umarliście z Chrystusem z dala od żywiołów tego świata, dlaczego podobnie jak żyjący w świecie - poddajecie się jakiemuś nakazowi (także: decyzji,
zasadzie, dogmatowi): Nie miej do czynienia, nie doświadcz, ani nie dotknij. To
wszystko, co istnieje według przykazań i nauk ludzi, w użyciu jest na zgubę. Zaiste,
te zasady, które mają podstawę uczoności (także: wiedzy, nauki; mądrości życiowej,
zdrowego rozsądku) w dobrowolnie obranym kulcie, pokorze i bezlitosnym
traktowaniu ciała - nie mają żadnej wartości, oprócz nasycenia cielesnej natury
(Kolosan 2,20-23; NBG). Ano, właśnie! Spontaniczne porywy Ducha i Jego
prowadzenie, zastępuje się uczonością i zachętą do martwych uczynków. Na
wykwintnej, krasomówczej zastawie, podaje się „zupę mleczną”, która już nieco
przestygła. I ta letniość jest zalecana w każdym przejawie działalności. Nie
wykraczać poza nauczanie pastora! Nie mówić niestosowności (na przykład: o
nakrywaniu głów przez kobiety). Nie wychylać się z jakimś objawieniem i nie
naruszać struktury! Nie po to się ją misternie tworzy, by ją burzyć jednym wersetem!
Do jakiej konkluzji zmierzam? O co apeluję do braci? O rezygnację z „oparcia”
pokładanego w człowieku! O bezwzględne odwoływanie się do Boga w każdej, nawet
najmniejszej decyzji! I o pełną skruchę przed Bogiem! Oby każdy z nas, w owym
wielkim dniu Pana, znalazł się „po Jego skrzydłami”, odziany wyłącznie w
miłosierdzie.
Na koniec, moi bracia, bądźcie umacniani w Panu oraz w sile jego mocy. Obleczcie
się pełną zbroją Boga, abyście potrafili stanąć przeciwko oszustwom tego
oszczerczego (szatana). Ponieważ nie toczymy walki przeciw krwi i cielesnej
osobowości, ale przeciw niebiańskim mocom, potęgom, przeciwko rządcom świata
ciemności tej epoki, przeciwko duchowej niegodziwości w niebiosach. Przez to
weźcie pełną zbroję Boga, abyście mogli walczyć w złym czasie, wszystko dokonać i
stać mocno. Stójcie więc – mocno; za pomocą prawdy opaszcie sobie wasze biodra,
obleczcie się pancerzem sprawiedliwości oraz obujcie nogi w gotowość służenia
Ewangelii pokoju. Nad wszystkim podnoście tarczę wiary, w której będziecie mogli
zgasić wszystkie płonące pociski niegodziwości. Weźcie też hełm zbawienia i sztylet
Ducha - to jest Słowo Boga (Efezjan 6,10-17; NBG).
22.03.2009
W niczym nie dawajcie żadnego zgorszenia,
aby służba nie mogła być wyszydzona;
ale we wszystkim polecajcie samych siebie jako sługi Boga –
w wielkiej wytrwałości, w uciskach, w bólu, w trudnych położeniach,
w chłostach, w więzieniach, w niepokojach, w znużeniu, w czuwaniu,
w postach, w czystości, w poznaniu, w wyrozumiałości, w łagodności,
w Duchu Świętym, w nieobłudnej miłości, w słowie prawdy, w mocy Boga,
wśród oręża sprawiedliwości z prawej i lewej strony; pośród chwały i wzgardy,
pośród złorzeczeń i dobrej sławy.
Jakby zwodzący – a prawdomówni; jakby się mylący - a uznawani;
jakby umierający - a oto żyjemy; jakby karani - a nie straceni;
jakby zasmucani - ale zawsze się radujący;
jakby ubodzy - ale wielu ubogacający;
jakby nic nie mający - a wszystko zawładniający.
(2 Koryntian 6,3-9; NBG)
S
prawiedliwy doświadcza wielu cierpień, jednak Bóg wyprowadza go ze
wszystkiego. Dzieje się to na i po Drodze, którą jest Jezus Chrystus. Pełne
zaufanie do Pana to gwarancja sukcesu w każdej sprawie. Nie w myśl wartości
świata - lecz w zgodzie z wymaganiami Królestwa. No, a po co nam doświadczenia?
Po co troski, ból i cierpienia? Dlaczego to przychodzi? Co konkretnego ma na celu?
Odpowiedź jest stosunkowo prosta – aby w pełni umarł w nas stary człowiek, razem
z jego cielesną (upadłą) naturą, która jeszcze ciągnie do świata. Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy wpadnie do ziemi i nie umrze, samo
jedynie pozostaje (także: trwa, czeka, pozostaje niezmienionym); ale jeżeli umrze niesie liczny owoc (Jan 12,24; NBG). Otóż, właśnie! Wiedząc o nadchodzącym
odstępstwie, Bóg tak ukształtował świat, że sprawy dziejące się tuż przy nodze,
bardzo często uczą człowieka. Przykładów na ten stan rzeczy jest wiele i każdy
mógłby coś dodać w tej kwestii. Przyjrzyjmy się temu ziarnu. Każdy coś sieje,
względnie siał i obserwował bieg zdarzeń. Ze zdumieniem stwierdzamy, że ziarno
włożone w ziemię, po pewnym czasie butwieje, a małego zarodka tworzy się nowa
roślina. Zaś roślina ma tą wspaniałą cechę, że kiedy dojrzeje w słońcu, niesie w
sobie dużo owocu. Powiemy: No, cóż... Normalka! Zwykła sprawa! Oj, nie bardzo, nie
bardzo! Sprawa jest całkiem niezwykła i dotychczas nie wyjaśniona przez ludzi.
Ale opowieść o ziarnie ma także symboliczne znaczenia. Przede wszystkim odnośnie
Jezusa. To Jezus był owym Ziarnem, które musiało umrzeć, by po wskrzeszeniu do
życia przyniosło obfity owoc. Zaś jego owocem my jesteśmy – przez Boga powołani
do życia w Panu Jezusie Chrystusie.
Podobnie także i w nas, musi umierać stary człowiek, aby to, co się narodziło z Boga
(zalążek nowego człowieka, karmiący się stale Wodą i doglądany przez Ducha),
wzrastało w drodze za Panem (i to się dzieje „na pustyni”); a kiedy będzie dojrzałe
(„przejdzie przez Jordan” i wejdzie do odpocznienia), by przyniosło plon, nazwany
owocami Ducha Świętego. Ale inne ziarno padło na dobrą ziemię, i wydawało owoc,
jedno stokrotny, jedno sześćdziesięciokrotny, a jedno trzydziestokrotny (Mateusz
13,8; NBG). Co będzie tym owocem? Zaś owocem Ducha jest miłość, radość, pokój,
cierpliwość (także: pobłażliwość, wyrozumiałość), uprzejmość (także: rzetelność,
łaskawość), dobrotliwość, ufność, łagodność, panowanie nad sobą; w stosunku do
takich nie istnieje Prawo. Bo ci, Chrystusa, ukrzyżowali ciało wewnętrzne razem z
jego właściwościami i pragnieniami. Jeżeli żyjemy Duchem - Duchem też posuwajmy
się w rzędzie. Nie stawajmy się żądni pustej chwały, jedni drugich prowokując, jedni
drugim zazdroszcząc (Galacjan 5,22-26; NBG).
29.03.2009
Ich usta gładsze są niż śmietana - a jątrzą Jego serce;
ich słowa miększe od oliwy - ale to obnażone miecze.
(Psalm 55,22; NBG).
N
a wschodzie od Edenu wciąż bez zmian. To, co zostało powiedziane przez
proroków i dzisiaj jest aktualne. Człowiek „udoskonala” świat, ale samego siebie
nie może jakoś poprawić.
Byłem na spotkaniu ze znanym rabinem żydowskim. Mówił o obchodzeniu szabatu,
przy czym na dłużej się zatrzymał nad kluczykami do mieszkania. Pytanie brzmiało:
Czy wolno je nosić w szabat? A odpowiedź, piszę to w skrócie, wyglądała
następująco: Wolno, ale należy je przywiązywać do paska, bo w ten sposób stają się
częścią ubrania. Pytania były podobne, zaś odpowiedzi nie odbiegały od reguły.
Żydzi koncentrują się na nakryciach głów, tożsamości żydowskiej, szabatach,
świętach i kontroli koszerności jedzenia. Kiedy doszedłem do głosu, wytknąłem im
zawężanie sprawy. Przecież Prawo Mojżesza jest nierozerwalną całością 613
nakazów i zakazów, więc nie wolno się skupiać na kilku. Mój dość obszerny wstęp
wzbudził niepokój gospodarzy. Zaczęto się domagać krótkiego i przejrzystego
pytania. Oświadczyłem: Zrobiłem przydługi wstęp, aby moje pytanie nie było zbyt
szokujące; a brzmi: Czy Żydzi, którzy żyją w obecnym czasie i odwołują się do Prawa
Mojżesza, mają świadomość tego, że znajdują się pod przekleństwem? Zapadła
zrozumiała cisza. Więc dodałem, że powołuję się na V Księgę Mojżesza, gdzie stoi
napisane: Przeklęty każdy, kto nie dotrzyma słów tego Prawa, by je spełniał. A cały
lud powie: Amen (V Mojżesza 27,26; NBG). I znowu zacząłem rozwijać, że przecież
nie ma Świątyni Jerozolimskiej, nie prowadzi się służby ofiarniczej, zatem nawet gdy
ktoś przypuszcza, że spełnia pozostałe nakazy, to i tak nie wypełnia wszystkiego!
Sytuacja winna napawać lękiem. Rabin liczył się z takim pytaniem, i odpowiedział
tak: Bóg wie, że nie ma warunków do wykonania Prawa Mojżesza, zatem nie będzie
rozliczał z czegoś, do czego sam dopuścił.
Na wschodzie od Edenu wciąż bez zmian. Ludzie biorą, co im pasuje, a reszty udają,
że nie ma. Szukają wykrętnych słów, by siebie usprawiedliwić. Lecz Boga nie szukają
i nie starają się Go poznać, szczególnie w temacie sprawiedliwości. A przecież
powiedziano: BÓG spogląda z Nieba na synów ludzkich, by zobaczyć, czy jest ktoś
rozumny, ktoś szukający Boga. Wszyscy odstąpili, razem się zepsuli; nie ma takiego,
co czyni dobro - nie ma ani jednego (Psalm 14,2-3; NBG). Żydzi! Czy w to wierzycie?
W ich ustach nie ma szczerości; ich wnętrze jest tchnące zgubą, grobem otwartym
jest ich gardło, swój język wygładzili (Psalm 5,10; NBG). Żydzi! Czy się do tego
przyznajecie?
Pytanie, choć było zasadnicze, zostało po prostu zbyte. Nie wspomniałem o
niezmienności oraz pewności słowa Boga, o Nowym Przymierzu z Izraelem (w
każdym razie nie bezpośrednio), ani o słowach Jezusa: Biada wam, uczeni w Piśmie
i faryzeusze, obłudnicy, bo dajecie dziesięcinę z mięty, anyżku i kminku, a
zaniedbujecie cięższe rzeczy Prawa - sąd, prośbę o litość i wiarę; te rzeczy mieliście
wydawać, a tamtych nie zaniedbywać. Ślepi przywódcy, którzy odcedzacie komara, a
połykacie wielbłąda (Mateusz 23, 23-24; NBG). Sąd, prośba o litość i wiara – to nad
tym trzeba rozmyślać. Bowiem zburzenie Świątyni to niewątpliwie rodzaj kary, lecz w
jej wnętrzu kryje się wspomożenie – wezwanie do przyjęcia Mesjasza! Widzicie więc,
że ci z wiary są dziećmi Abrahama. A Pismo zwiastowało, że Bóg uznaje pogan za
sprawiedliwych z wiary, bo wcześniej ogłosił Abrahamowi, że w tobie będą
błogosławieni wszyscy poganie. Tak, że ci z wiary, są błogosławionymi z wiernym
Abrahamem. Ponieważ ci, co są z uczynków Prawa - są pod przekleństwem. Gdyż
jest napisane: Przeklęty każdy, który nie trwa we wszystkich przykazaniach, które są
napisane w zwoju Prawa, by je uczynić. A, że w Prawie Mojżesza nikt nie jest
uznawany za sprawiedliwego przed Bogiem, to oczywiste, gdyż: Sprawiedliwy będzie
żył z wiary (Habakuka 2,4). Zaś Prawo Przykazań nie jest z wiary, lecz człowiek,
który by je uczynił, w nich będzie żył (III Mojżesza 18,5; Ezechiel 20,11). Chrystus
wykupił nas z przekleństwa Prawa, stając się za nas przekleństwem; ponieważ jest
napisane: Przeklęty każdy, zawieszony na drzewie; aby się dokonało
błogosławieństwo Abrahama względem pogan i abyśmy przez wiarę otrzymali
obietnicę Ducha (List do Galacjan 3,7-14; NBG).
Nie jestem krytykantem! Unikam zagorzałych dyskusji! Nie wdaję się w polemiki!
Cytuję tylko słowa Pana, które pozostaje niezmienne i apeluję o skruchę! O zmianę
sposobu myślenia! O osąd swych możliwości! Wreszcie, opamiętanie! Gdyż Słowo
Boga jest prawdą, a Jego wyroki są pewne. Pokochałem naród żydowski. Tak,
rabinie. Nic na to nie poradzę! Jak pan wie – miłość „przychodzi sama”, i to w
najmniej spodziewanym momencie. Pokochałem ten naród nie dlatego, że jesteście
dobrymi ludźmi. Ale za to, że oddzielił was wybór Stwórcy; że jesteście narodem
wybranym; że na was wskazuje „palec Boga”, a Jego słowo mówi: Są Moi. Całe
Pismo dotyczy Izraela. Nikt nie zdoła temu zaprzeczyć. Oba Przymierza z Bogiem
(Stare i Nowe) zawarto wyłącznie z Izraelem, chociaż w Nowym mają też udział
narody. Ma swój udział i Moabitka (!) Rut, poganka, praprzodek króla Dawida; oraz
wszyscy, którzy się kiedykolwiek schronili pod skrzydła Boga Jakóba.
Lecz i w Nowym Przymierzu z Izraelem nie obywa się bez kłopotów. A to wszystko
zdarzyło się im dla wzoru oraz zostało napisane w celu naszego napomnienia;
napomnienia tych, do których przyszły końce wieków (1 Koryntian 10,11; NBG). Czyli
dla nas, dla chrystian, dla uczniów Pana Jezusa; tych, żyjących już w czasach końca.
Dlatego pisząc o Izraelu według ciała oraz ich „krytykując”, patrzmy i dostrzegajmy,
co się też wśród nas dzieje. Czy i tu nie traktuje się Pisma wybiórczo oraz na blatach
kazalnic, nie przekuwa się go do swoich własnych celów. Hm! Trzeba będzie dotknąć
pastorów, a oni są niezmiernie wrażliwi na swym punkcie; nawet wtedy, gdy cytuje
się Słowo Boga. Zacznijmy od stwierdzenia, że bardzo szybko, ostatnio,
instytucja/urząd pastora wszedł na stałe do wielu zborów (wcześniej, jeszcze w
latach 60-tych, nazywano ich kaznodziejami i nie mieli mocnych pozycji. Decyzje
podejmowali starsi). I teraz zapytajmy: Czy ta funkcja, już niemal urząd, ma swe
oparcie w Biblii? Pośród darów Ducha Świętego jest dar pasterstwa i nauczania, lecz
nie można go uzyskać w ludzkiej szkole i nie wiąże się z żadnym tytułem. Dar
pochodzi od Boga, zaś tytuł to już dodatek ludzki. Ale wy nie bądźcie nazywani
nauczycielem - mistrzem; bowiem jeden jest wasz Mistrz - Chrystus; zaś wy wszyscy
jesteście braćmi (Mateusz 23,8; NBG). Tymczasem apetyty rosną! W Internecie,
niektórych nazywa się już księżmi. A to tak pięknie łechce ucho! Natomiast
malkontenci kukają w stronę etymologii. Proszę posłuchać, jak było z księdzem. W
dawnych wiekach oznaczał on „świeckiego panującego, władcę nie koronowanego”,
dopiero później stał się określeniem wyłącznie „duchownego”. Dzisiaj to może
śmieszyć, ale kiedyś Zygmunt August był... księdzem - nosił tytuł Wielkiego Księdza
Litewskiego. Po prostu ksiądz znaczył wówczas to samo, co książę. Na syna księdza
(czyli „władcy”) mówiono... księżyc, tak jak na potomka pana - panic (później panicz),
a na syna króla - królewic (później królewicz). Księdzem nazywano też w
średniowieczu... słońce; a satelitę ziemi, co świeci w nocy (czyli małego księdza) księżycem. Słowo ksiądz (pierwotnie kniądz, kniędz) należy wywodzić z niemieckiego
kuning, które do dzisiaj dochowało się tam w postaci König („król”). A że w
średniowieczu duchowieństwo odgrywało olbrzymią rolę w państwie, z czasem
księdzem (czyli pierwotnie „władcą”) zaczęto nazywać chrześcijańskich kapłanów
(słownik etymologiczny; www.obcyjezykpolski.interia.pl/?md=archive&id=80). Taak...
Bezpieczniej jest się wystrzegać - tego, jak i innych tytułów. Lecz sprawy suną do
przodu. Coraz bardziej umacniają się i okopują hierarchie, narzucając swój punkt
widzenia. Myśli się o pastorskich szatach, propaguje pastorstwo kobiet, chrzest
udzielany przez kobiety; mówi się o jedności w różności, a nie o... potrzebie skruchy
oraz w pełni narodzeniu się z Boga. Ponieważ wiele zborów ma już swoje strony
internetowe (MP3), ze zdumieniem, często wręcz strachem, słucham niekiedy
nauczania. Pocieszają mnie jednak słowa naszego umiłowanego Pana: Moje owce
słuchają mego głosu, ja je znam i za mną idą; a ja im daję życie wieczne, zatem nie
zginą na wieczność; także nikt ich nie wyrwie z mojej ręki. Mój Ojciec, który mi je dał,
jest większy od wszystkich i nikt nie może ich wyrwać z ręki mojego Ojca. Ja i Ojciec
jesteśmy jedno (także: to samo; Jan 10, 27-30; NBG).
5.04.2009
14 Nissan 5769
Gdyż oto jakiś bada (także: oddziela, odróżnia, ocenia, postanawia) dzień
(także: termin, porę) obok dnia, a inny każdy dzień bada;
niech każdy zostanie przekonywany we własnym sposobie myślenia.
Ten, kto jest świadomy dnia - dla Pana jest świadomy; a kto nie jest świadomy dnia dla Pana nie jest świadomy. Kto je - je dla Pana, bowiem dziękuje Bogu; a kto nie je nie je dla Pana oraz dziękuje Bogu. Gdyż nikt z nas dla samego siebie nie żyje i nikt
samemu sobie nie umiera. Bo jeśli żyjemy - żyjemy dla Pana; a jeśli umieramy umieramy dla Pana; zatem jeśli żyjemy i jeśli też umieramy - jesteśmy Pana.
(Rzymian 14,5-8; NBG)
Z
bliża się kolejny 14 Nissan, tym razem 5769 * roku, a więc rocznica śmierci
Jezusa. Oczywiście według kalendarza żydowskiego/biblijnego, który różni się od
kalendarza gregoriańskiego, ustalonego przez ludzi. 14 Nissan trwa w tym roku od
zachodu słońca w dniu 7.04 – do zachodu słońca w dniu 8.04. Potem rozpoczyna się
15 Nissan w którym Żydzi świętują swoją Paschę i odprawiają seder.
Dzień 14 Nissan nazywany jest dniem Przygotowania (wigilią Paschy), bowiem w tym
dniu Żydzi zabijali swoje baranki paschalne. W tym samym dniu został też zabity Pan
Jezus i dlatego jest nazywany Barankiem Boga; a jego śmierć na krzyżu stanowi
ofiarę paschalną Nowego Przymierza z Izraelem.
I zaraz rodzi się pytanie: Żydzi obchodzą Paschę raz do roku, a jak ją mają
obchodzić chrystianie? Ot, problem! Lecz by na niego odpowiedzieć, winniśmy
ogarnąć całą Biblię.
W Starym Przymierzu z Izraelem Bóg ustalił kalendarz oraz wyznaczył święta:
Paschę, Szawuot, Rosz ha-Szana - Jom Kippur i Sukkot. Inne święta ustalili już sami
Izraelici.
W Nowym Przymierzu z Izraelem pomija się kalendarz i Bóg nie wyznacza świąt.
Pan Jezus Chrystus jednak zalecił, by obchodzić Pamiątkę jego śmierci (Paschę
Nowego Przymierza) w dowolnie obranym czasie. A dlaczego?
Ano dlatego, że dla ucznia Pana Jezusa czas przestał mieć znaczenie. Na drodze
łaski, z Wiary, człowiek taki wszedł do wieczności, choć żyje jeszcze na tym świecie i
nie zawsze wszystko rozumie. Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: Kto słucha mojego
słowa oraz wierzy Temu, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie wyrusza na sąd,
ale przeszedł ze śmierci do życia (Jana 5,24; NBG). Zaś kto ma życie wieczne - nie
kieruje się kalendarzem, bowiem znalazł się w „jednym dniu” - jednym, wielkim
Szabacie. Zatem można się zatrwożyć nieposłuszeństwem wtedy, kiedy jest
zaniedbana (także: porzucona, zostawiona) obietnica wejścia do Jego odpoczynku
(hebr. szabatu); gdy komuś z was się wydaje (także: myśli, uznaje za słuszne;
uważa, że ma znaczenie), że jest słabszym (także: przyszedł za późno, pozostał w
tyle, cierpi brak). Gdyż i nam zwiastowana jest dobra nowina, tak jak i tamtym. Ale
tamtym słowo relacji nie pomogło, bo nie zostało połączone z wiarą/ufnością tych,
którzy usłyszeli. Bowiem wchodzimy do odpoczynku gdy zaufamy, tak jak powiedział:
Ponieważ przysiągłem w mojej zapalczywości, że nie wejdą do mojego odpoczynku;
a przecież dzieła dokonały się od założenia świata. Gdyż tak gdzieś powiedział o
siódmym: A w siódmym dniu Bóg odpoczął od wszystkich Jego dzieł. I znowu w tym:
Skoro wejdą do mego odpoczynku. A ponieważ pozostawia niektórych, aby do niego
wejść; a z powodu nieposłuszeństwa nie weszli ci, którym wcześniej zwiastowano
dobrą nowinę, znowu ustala jakiś dzień - Dzisiaj, mówiąc po tak długim czasie przez
Dawida, jak jest oznajmione: Dzisiaj, jeśli Jego głos usłyszycie, nie zatwardzajcie
waszych serc. Gdyby Jezus, syn Nuna, zapewnił im odpoczynek, nie mówiłby potem
odnośnie innego dnia. Zatem wejście w odpoczywanie (hebr. szabatowanie) jest
pozostawione dla ludu Boga. Bowiem ten, co wszedł do Jego odpoczynku, sam także
odpoczął od swoich czynów, jak Bóg od swoich. Zatem postarajmy się wejść do
owego odpoczynku, aby ktoś nie chybił takim samym przykładem nieposłuszeństwa
(Hebrajczyków 4,1-11; NBG). I dlatego, zamiast wyznaczać jakiś dzień, Paschę
Nowego Przymierza (Pamiątkę) obchodzimy w dowolnie obranym czasie (w naszej,
domowej społeczności zawsze, kiedy się spotykamy, aby rozważać Pismo). Zaś kto
jeszcze nie wszedł do odpocznienia (całkowitego uwolnienia od grzechu) i znajduje
się „na pustyni” – ten będzie wszystko badał i ustalał, według własnego sposobu
myślenia. Za jedno i drugie – chwała Panu! Jednak nie przystawajmy! Prośmy o
wejście do owego Dnia – Wielkiego Szabatu Pana!
* według mojej opinii, datowanie lat kalendarza żydowskiego jest mylne.
10.04.2009
Przypuszczacie, że przyszedłem dać pokój dla ziemi? Nie, mówię wam,
tylko podział (także: zwadę). Bo od tego czasu, pięciu w jednym domu zostanie
podzielonych, trzech przeciwko dwom, a dwaj przeciwko trzem. Zostanie
podzielony ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce,
a córka przeciw matce; teściowa przeciw swojej synowej, a synowa przeciw
swojej teściowej.
(Łukasz 12,51-52; NBG)
Ot, problem! Wkoło słychać: Kochajmy się, trzymajmy się za ręce, razem śpiewajmy i
się módlmy, bo przecież jesteśmy jedno – a tu takie słowa Jezusa! Powiedzmy sobie
– nieprzyjemne, jakby w poprzek tej urojonej zgody. Albo to: A razem z nim szły
wielkie tłumy. Zatem gdy Jezus się odwrócił, powiedział do nich: Jeśli ktoś do mnie
przychodzi, a nie nienawidzi (także: nie cierpi) swojego ojca, matki, żony, dzieci,
braci i sióstr, a nawet swojego życia - nie może być moim uczniem (Łukasz 25-26;
NBG). To także słowa Jezusa, których nie wolno przemilczać!
Izrael według ciała, zwany potocznie żydowskim, jest narodem wybranym Boga.
Pisze o tym w dziesiątkach wersetów. I choć wielu próbuje to podważać, wskazywać
na jakiś inny wybór, czy też zmianę decyzji Boga, my włóżmy to między baśnie.
Bowiem jest napisane: Zatem mówię: Czy Bóg odsunął swój lud? Nie może być.
Gdyż ja także jestem Israelitą z nasienia Abrahama oraz plemienia Beniamina. Bóg
nie odsunął swojego ludu, który wcześniej przewidział. Czyż nie wiecie, co mówi
Pismo przez Eliasza? Jak zwraca się on do Boga z powodu Israela, mówiąc: Panie,
Twoich proroków zabili, Twoje ołtarze zburzyli, i ja sam zostałem pozostawiony;
zatem szukają mojej duszy. Ale co mu mówi Boska wypowiedź: Zostawiłem sobie
siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolana dla Baala. Tak więc i w obecnej porze
została reszta według wyboru łaski. A jeśli łaską, to już nie z uczynków - gdyż łaska
nie byłaby wtedy łaską. A jeśli z uczynków, to nie jest już łaska - bo uczynek nie
byłby wtedy uczynkiem (Rzymian 11,1-6; NBG). Zatrzymajmy się nad owym słowem
– wybrany. I teraz je rozwińmy w oparciu o powyższy werset. Nie powinno być cienia
wątpliwości – cała ludzkość poszła za Adamem, wszyscy odstąpili od Boga. Od
małego do największego! Od uczonego w Piśmie – do indiańskiego czarownika! I nie
znalazł się żaden człowiek, którego by można nazwać sprawiedliwym na podstawie
jego uczynków. Nikt nie zasługuje na życie, ani tu, ani tym bardziej w Królestwie.
A co robi Bóg, aby mimo tego, zachować Swoje stworzenie? Ano, dokonuje wyboru.
Dopowiedzmy, wyboru pośród odstępców. Najpierw ustanawia naród wybrany,
zawiera z nim przymierze i nadaje mu Torę (Naukę), czyli wytyczne drogi życia (nie
zbawienia!) na podstawie uczynków sprawiedliwości. Lecz to zbyt droga trudna dla
upadłego człowieka. Nie sposób się utrzymywać na tej drodze, w oparciu o Prawo
Mojżesza. Nikt nie jest sprawiedliwym z uczynków, ani tym bardziej dobrym.
Dlaczego nazywasz mnie dobrym (także: odpowiednim, prawym, szlachetnym,
łaskawym, doskonałym)? – spytał Jezus. Nikt nie jest dobry, tylko Jeden, Bóg
(Mateusz 17,19; NBG). A więc, wszyscy są niesprawiedliwi w oparciu o powyższe
kryterium! A przecież Jezus dodał: Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie
odziedziczą Królestwa Boga? (1 Koryntian 6,9; NBG). Zaś te słowa łapią za szyję!
Bowiem każdy musi sobie zadać pytanie: Czy jestem sprawiedliwym człowiekiem?
Jeśli odpowiedź będzie twierdząca, to trzeba też dopowiedzieć, w oparciu o jaką
podstawę? Czy jest to podstawa z uczynków? Dziś słowo – faryzeusz, stało się
symbolem obłudy. Ale popatrzmy inaczej! Gdyby porównać uczynki dowolnego
faryzeusza (bądź co bądź członka radykalnego stronnictwa opartego na Prawie
Boga) z uczynkami jakiegoś ucznia Pana i „ważyć”, to mogło by się okazać, że
faryzeusz jest górą; że uczynki sprawiedliwości „przeważają” na jego stronę. A tu,
popatrzmy, „jak na złość”, znowu jest napisane: Bo powiadam wam: Jeśli wasza
sprawiedliwość nie będzie przewyższać sprawiedliwości uczonych w Piśmie i
faryzeuszów, żadnym sposobem nie wejdziecie do Królestwa Niebios (Mateusz 5,20;
NBG). Więc tą drogę zamyka „ślepa ściana”. Nie ma Żydów żyjących ponad normę!
A to znaczy, że nie ma nikogo, kto by trwał w Prawie Mojżesza (co zresztą w obecnej
chwili – w czasie łaski, w ogóle jest niemożliwe, bo nie istnieje Świątynia). A
ponieważ nie było nikogo, kto by to życie zachowywał, Bóg zawiera Nowe
Przymierze z Izraelem, w którym życie jest rozdawane darmo. Wystarczy skruszyć
swe serce, bez obłudy i poprosić o miłosierdzie przez ofiarę Pana Jezusa. Niby
proste. I niby łatwe! Ale i to na próżno! Nikt nie wierzy w zbawienie za darmo! Na tym
świecie za wszystko się płaci! Za „zasługi” to może – owszem, owszem; za pieniądze
to nawet – lepiej, lepiej; ale za darmo?! Toż to brednie, bez racjonalnych podstaw!
Człowiek, owa drobina, para, chce „zapłacić” swojemu Stwórcy! I nie widzi w tym
żadnego absurdu, jakiejkolwiek niestosowności! Bóg przewidział tą sytuację. I tak
doszło do drugiego wyboru, jeszcze przed założeniem świata. Bez względu na
uczynki człowieka, Bóg powołuje wybranych, obdarza ich łaską Wiary; prowadzi
Drogą, którą jest Jezus-Pan, obdarza sprawiedliwością i rodzi powtórnie z Ducha.
Zaś teraz, oddzielnie od Prawa, została objawiona sprawiedliwość Boga poświadczona wśród Prawa i Proroków - ale sprawiedliwość Boga z powodu
wiary/ufności Jezusa Chrystusa, względem wszystkich i dla wszystkich wierzących;
gdyż nie istnieje rozróżnienie. Bo wszyscy zawinili, więc czują brak chwały Boga.
Tego, który uznaje za sprawiedliwych darmo, Jego łaską, przez odkupienie w Jezusie
Chrystusie. Jego Bóg ustanowił sobie ofiarą przebłagalną w jego krwi, z powodu
wiary - w celu pokazania Jego sprawiedliwości przez darowanie uprzednio, w czasie
cierpliwości Boga, zaistniałych grzechów. Darowanie, ze względu na pokazanie w
obecnym czasie Jego sprawiedliwości - że On jest sprawiedliwym oraz uznającym za
sprawiedliwego tego z wiary Jezusa (Do Rzymian 3,21-26; NBG). Ci, którzy tego
doświadczyli (tak z Izraela według ciała, jak i pogan), są tym właściwym Izraelem,
dziedzicami Królestwa Boga. I dlatego musi dojść do podziału! Do podziału –
powiadam, na wybranych (a oni są zawsze jedno, bo modlił się o to Jezus Chrystus),
i na opornych (co starają się o swą jedność). Podział jest nieunikniony! Bowiem nie
wstydzę się Ewangelii Chrystusa; gdyż ona jest mocą Boga na ratunek każdemu
wierzącemu, przede wszystkim Żydowi, lecz także i Grekowi. Gdyż zostaje w niej
objawiana sprawiedliwość Boga z wiary (Jezusa - Syna Człowieka) ku wierze
(każdego wybranego), jak napisano: Zaś sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie (Do
Rzymian 1,16-17; NBG). Otóż, właśnie! Oddzielenie wybranych jest faktem! Jest
koniecznością i powinnością! Tak w Starym, jak i w Nowym Przymierzu! Nie możecie
pić kielicha Pana oraz kielicha demonów; nie możecie być częścią stołu Pana i stołu
demonów (1 Koryntian 10,21; NBG). Tymczasem popatrzmy, co się dzieje, i to w
kościołach protestanckich. W czerwcu br. informowaliśmy w naszym serwisie o
episkopalnej kapłance, ks. Ann Holmes Redding, która jednocześnie wyznaje islam.
Teolożka utrzymuje, że może być jednocześnie chrześcijanką i muzułmanką tak
samo jak jest Afroamerykanką i kobietą. Po ujawnieniu sprawy przez media, bp
Geralyn Wolf (też kobieta!), zwierzchnik diecezji Rhode Island, której podlega
Holmes Redding, poinformowała innych biskupów, że zawiesza na rok ks. Holmes
Redding w posłudze kapłańskiej. Przez następny rok Redding nie wolno podejmować
żadnej odpowiedzialności ani przywilejów episkopalnej kapłanki lub diakona –
napisała bp Wolf. Decyzja biskup oznacza również, że Holmes Redding nie będzie
mogła nosić żadnych dystynkcji związanych z urzędem duchownego (koloratka,
stuła). Jestem głęboko zasmucona, ale zawsze mówiłam, że będę posłuszna
nakazom mojego biskupa. Sama dobrowolnie nie odejdę ze służby i Kościoła. To
Kościół będzie musiał mnie wyrzucić. Nie będę jednak przez najbliższy rok modlić się
lub nauczać w jakimkolwiek episkopalnym kościele – powiedziała Redding. W
zeszłym tygodniu odbyło się spotkanie miedzy paniami. Kolejne planowane jest na
koniec bieżącego roku. Z kolei ordynariusz diecezji Seattle, bp Vincent Warner, w
której działa Holmes Redding, stwierdził, że decyzja biskupa Rhode Island jest
dobrym kompromisem. Hierarsze nie przeszkadzało wielobóstwo zawieszonej
kapłanki. Holmes Redding nie będzie jednak bezrobotna. Niedługo rozpocznie
prowadzenie zajęć na Uniwersytecie Seattle prowadzonego przez ojców jezuitów.
(http:www.ekumenizm.pl/article.php?story=20070707133430850).
Jak zatem postępować? Bardzo prosto. Wywyższać Boga Izraela! Nade wszystko
Bóg, Jego Słowo i Duch Święty jako jedyny Pasterz, w wielkim i świętym Imieniu
Jezus! To jest właśnie zaprzeczenie odstępstwa!
Każdy, kto narusza oraz nie pozostaje w nauce Jezusa Chrystusa - nie ma Boga.
A kto pozostaje w nauce Chrystusa - ten ma Ojca i Syna.
Jeśli ktoś przychodzi do was, a nie przynosi tej nauki
- nie przyjmujcie go do domu i nie mówcie mu - witaj;
gdyż ten, co mu mówi - witaj, jest wspólnikiem jego złych uczynków.
(2 Jana 1,9-11; NBG)
22.04.2008
Od kiedy Pan domu wstanie i zamknie drzwi,
zaczniecie też stawać na zewnątrz oraz pukać do drzwi, mówiąc:
Panie, Panie, otwórz nam.
A odpowiadając, powie wam: Nie znam was, dlaczego tu jesteście?
Wtedy zaczniecie mówić: Przed twoim obliczem jedliśmy i piliśmy,
a na naszych ulicach nauczałeś.
Więc powie: Mówię wam, nie znam was, dlaczego tu jesteście?
Trzymajcie się z dala ode mnie, wszyscy sprawcy bezprawia
(także: niesprawiedliwości, grzechu)
(Łukasz 13,25-27; NBG)
B
iblia, cóż to za księga! Tyle razy ją wychwalałem nazywając po prostu Skrzynią
Prawdy. Tłumacząc i opracowując Nową Biblię Gdańską, nieustannie jestem w
podziwie. Bo przecież tą Księgę ksiąg pisało „wielu autorów”, na przestrzeni ponad
1500 lat (znowu przypomnę, że Polska istnieje dopiero 1000 lat!), a jednak jej styl
jest jednorodny, przesłanie jasno oraz logiczne wyłożone; a przy tym ta
ponadczasowa poetyka, która bez przerwy dech zapiera. Ale dopiero teraz,
dostrzegłem jeszcze jedną szczególną jej właściwość. Stary Testament został
napisany w języku hebrajskim, w którym pisze się z prawa na lewo. Nowy Testament
jest napisany w grece, w której, podobnie jak w polskim, pisze się z lewa na prawo.
Gdyby więc wydrukować Biblię w językach oryginałów, cała Księga - niczym ta
wymieniona Skrzynia - zamknęła by się w środku, razem ze swoimi skarbami.
Powróćmy do wersetu z Łukasza. Podczas studiów biblijnych doszedłem do
przekonania, że oprócz bałwochwalstwa, dla Boga równie wstrętną pozostaje...
ludzka obłuda (nieszczere, dwulicowe zachowanie; fałsz, hipokryzja, udawanie).
Dodam, że w grece, obłudnik oraz aktor – to jest to samo słowo. A teraz przejdę do
sedna i wyjaśnię, o co mi w szczególności chodzi. Mając jasno określone Prawo,
Israel według ciała, często podpierając się Bogiem, odchodził od tego Prawa i
ustanawiał własne, oparte na różnych rodzajach bałwochwalstwa (to znaczy
duchowego cudzołóstwa). Od zwyczajnych, zapyziałych bałwanów, co to ani me, ani
be, ani kukuryku – po różne formy chciwości. Zaś dla uczniów Pana Jezusa winno to
być ostrzeżeniem, aby nie postępować podobnie. Nie udawać lepszego niż się jest.
Bo to niczego nie zmienia. Niczego nie polepsza, ani niczego nie zmniejsza. Przecież
Bóg widzi każdego „na wylot”. Nie sposób udawać przed Bogiem; śmieszne jest
udawanie przed samym sobą; więc najczęściej chodzi o innych. Jednak w tym
udawaniu można się też zagubić i stracić z oka najważniejsze. A ważna jest inna
sprawa. Człowiek musi być prawym przed Bogiem (a dokładniej: sprawiedliwym
prawnie) - w Starym, czy też Nowym Przymierzu z Izraelem! Prawym – oczywiście
nie według prawa tworzonego przez różne kościoły i ludzi, ale prawym w myśl Prawa
Boga. Nie łudźmy się, nie „mydlmy sobie oczu i uszu”, nie czarujmy – od prawości
nie będzie ustępstw! Zaś przeciwieństwem prawości jest... bezprawie, czyli nie
wykonywanie, bądź lekceważenie Prawa Boga na rzecz praw tworzonych przez
ludzi: Prawa kościelnego, moralnego, czy jak go tam jeszcze nazwać. Bo może się
okazać, że jedynie nam się wydaje, że „postępujemy nienagannie” – zaś dla Boga
będzie to bez znaczenia. Bowiem to droga grzechu, bezprawie! Niejedna droga
wydaje się człowiekowi prostą; jednak jej koniec prowadzi do śmierci (Przypowieści
Salomona 16,25; NBG). Zaś w przypadku uczniów Pana Jezusa - obdarzonych
Wiarą i zapisanych w Księdze Życia - to wypadanie z łaski i konieczność rodzenia od
nowa. Człowiek może być tylko prawym, bądź nieprawym – stany pośrednie nie
istnieją; choć z prawego można się stać nieprawym i odwrotnie. Dopóki polegamy na
Panu, nawet jeśli chybiamy celu, krew Pana Jezusa Chrystusa obmywa nas z
wszystkich win. Gorzej, gdy zaczniemy polegać na sobie; bo tym samym
umniejszamy Dzieło Pana, wywyższając ludzką naturę. Katastrofa jest murowana! To
właśnie zrobili Galacjanie.
Trzymajcie się z dala ode mnie, wszyscy sprawcy bezprawia (także:
niesprawiedliwości, grzechu). A dlaczego to takie ważne? No, bo stale tkwimy w
okowach grzechu. Czy w tym stanie możemy być pochwyceni? Zaś o środkowej
porze nocy powstał krzyk: Oto oblubieniec idzie, wyjdźcie na Jego spotkanie. Wtedy
wstały wszystkie owe dziewice oraz ustawiły swoje lampy. A ociężałe powiedziały
mądrym: Użyczcie nam z waszej oliwy, bo nasze lampy gasną. Więc te mądre
odpowiedziały, mówiąc: Aby przypadkiem nam i wam nie zabrakło; raczej idźcie
wbrew sprzedającym oraz nabądźcie sobie. A gdy one odeszły nabyć, przyszedł
oblubieniec; a gotowe weszły z nim na wesele, i drzwi zostały zamknięte. Lecz potem
przychodzą i owe drugie dziewice, mówiąc: Panie, panie, otwórz nam. A on
odpowiadając, rzekł: Zaprawdę, mówię wam, nie znam was (także: nie widzę was;
nie poznaję). Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, w której Syn Człowieka
nadchodzi (Mateusz 25, 6-13; NBG). Kim są te ociężałe panny? Dlatego gdy ujrzycie
obrzydliwość opuszczenia, która jest postanowiona w świętym miejscu i
zapowiedziana przez proroka Daniela (kto czyta niech uważa), wtedy ci, którzy będą
w Judei, niech uciekają w góry; a kto na dachu, niech nie zstępuje, aby coś wziąć ze
swojego domu; a kto na roli, nich wstecz nie wraca, aby zabrać swój płaszcz. Ale
biada brzemiennym (także: obciążonym) i ssącym (także: karmionym mlekiem) w
owe dni (Mateusz 24,15-19; NBG). Tak. Ratunek jest tylko „W Górze”! Kto na dachu,
niech nie zstępuje, aby coś wziąć ze swojego domu. Nie wolno wracać „na dół”; nie
należy oglądać się do tyłu; nie można liczyć na świat! A kto na roli, nich wstecz nie
wraca, aby zabrać swój płaszcz. Bo to płaszcz bez wartości, nieczysty, splugawiony,
oparty na własnych uczynkach! Biada brzemiennym (także: obciążonym) w owe dni! I
nie chodzi tu o brzemienność kobiecą - ale o brak wolności, odpocznienia i
obciążenie grzechem! Biada ssącym (także: karmionym mlekiem). I nie chodzi tu o
noworodki – lecz o współbraci bez przerwy karmionych mlekiem (czyli podstawami
nauczania). Większość z nich zaniedbała wejście do odpocznienia; stale grzeszą, a
zatem są niesprawiedliwi. Bez przerwy rozprawiają o swych uczynkach, które sobie i
innym narzucili. I sporo w tym jest obłudy. Obłudniku, wpierw wyjmij belkę z twojego
oka, a wtedy przejrzysz, by wyjąć źdźbło z oka twojego brata (Mateusz 7,5; NBG).
Zaś ja piszę, często to samo, przestrzegając i prosząc równocześnie: Bracia,
posuwajmy się dalej! Siostry, idźcie do przodu!
cd. rozdział 8.