bractwodruid ó w - Gimnazjum nr 2 w Chorzowie
Transkrypt
bractwodruid ó w - Gimnazjum nr 2 w Chorzowie
Koło miłośników fantasy i fantastyki przy Gimnazjum nr 2 im. Jana Pawła II w Chorzowie Nr 1 08/09 (6) W NUMERZE: C. PAOLINI GOŚĆ ERAGON NUMERU! KRÓTKA HISTORIA O KOMIKSIE SEBASTIAN ŚWIAT RPG KARCZMA I WIEŚCI BRACTWO DRUIDÓW! FRĄCKIEWICZ Spis treści: GILDIA LITERATURY ZNANI I MNIEJ ZNANI - C. Paolini ……..………3 Z BIBLIOTECZNEJ PÓŁKI - Dziedzictwo ……………4 GILDIA Witajcie podróżnicy! Wakacje, wakacje… i po wakacjach… Nadszedł czas powrotu do szkoły i kolejny rok wytężonej pracy. U nas wiele się zmieniło po wakacjach. Musieliśmy pożegnać: Tonerre, Flay i Kaniusia, których serdecznie pozdrawiamy i dziękujemy za współpracę. Jednak z radością powitaliśmy nowych członków: KINOMANÓW Lily Teehe , Woodza i Urbana. ZE SZKLANEGO I tak w nowym zespole, praktycznie od 1 września, EKRANU wzięliśmy się ochoczo do pracy i już wykonaliśmy - Eragorn ………………..5 GOŚĆ NUMERU SEBASTIAN FRĄCKIEWICZ …..……6 GILDIA KOMIKSU kawał dobrej roboty! A mianowicie – udało nam się uczestniczyć w tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi, gdzie między innymi - Konkurs ………...........10 rozmawialiśmy z Grzegorzem Rosińskim - Krótka historia ………11 i szturmowcem z Gwiezdnych Wojen (!)… GILDIA RPG Relację i zdjęcia z tej znamienitej imprezy, oczywiście BEZ PRĄDU …………..12 przedstawimy Wam na łamach naszej gazety (ukarzą PC I KONSOLE - Eragorn ..…….……….13 BRACTWO DRUIDÓW………..14 ROSLINY - Jemioła…………..….. 16 ZWIERZETA - Jedna chwilka w wcale nie małej Chwilce …..…17 WIEŚCI ……… … 20 KARCZMA ……….21 LISTY……………..22 się one w nr specjalnym, który obecnie jest w przygotowaniu), a tym czasem oddajemy w Wasze ręce pierwszy tegoroczny nr „Faerun”. Robimy to z dużym niepokojem, gdyż jak obiecaliśmy „Faerun” zmieniło nieco szatę graficzną, a także rozrosło się o nowe działy, jednak mamy nadzieję, że wprowadzone zmiany spotkają się z aprobatą z Waszej strony. Pozdrawiamy Wielka Rada Faerun czyli: Bazyl, Leus, Kawiorek,, Shadow, Smi, Lily Teehee, Woodza, Urban i Nitael Gildia Literatury Christopher Paolini Bardzo ciekawy młody człowiek i przede wszystkim – niebywale zdolny. Autor trylogii Dziedzictwo, której dotychczas na ukazały się 2 pierwsze tomy: Eragorn i Najstarszy. . Christopher należy do rzeszy szczęściarzy, którzy edukację pobierali w domu. Nigdy nie otrzymał formalnego wykształcenia szkolnego (podobnie jak jego siostra), gdyż ich rodzice uważali, że mogą się oni obco czuć w szkole oraz, że bardziej jest im potrzebna „nauka myślenia”, obserwacja świata niż elementarne podstawy wiedzy nauczane w szkole. Ich poglądy wynikały najprawdopodobniej z tego, że w latach młodości byli oni członkami sekty wyznającej filozofie Dnia Ostatecznego. Sekta posiadała ranczo w Corwin Springs. Tam właśnie się poznali i pokochali, jednak życie w sekcie bardzo się różniło od normalnego. Przede wszystkim należało podporządkować się przyjętym regułom, a to nie było takie proste kiedy postanowili być rodziną. W 1987 r. opuścili sektę, gdyż jak przyznają w licznych wywiadach nie chcieli poświęcać rodziny sekcie. Zresztą ta, „umarła śmiercią naturalną” w momencie kiedy jej przywódca przeszedł na emeryturę w 1999 roku. Rodzice Christophera po opuszczeniu sekty podróżowali i szukali swojego miejsca. Mieszkali m. in. Na Alasce, aż w końcu osiedlili się w Motanie, gdzie do dziś mieszkają w skromnym domu nad brzegiem rzeki Yellowstone wraz z Christopherem i jego ukochaną siostrą Angelą, która była pierwowzorem postaci uzdrowicielki z Eragorna. Christopher od dziecka uwielbiał opowieści fantastyczne. Do dziś jest zagorzałym fanem Władcy Pierścieni Tolkiena, bardzo lubi również opowieści o Beowulfie, ponoć najbardziej podoba mu się ta w tłumaczeniu Seamusa Heaneya. To właśnie na bazie tych książek, a także dodatkowo zainspirowany krajobrazem swojego rodzinnego otoczenia Christopher stworzył magiczną krainę Alagaësia, a zaś na potrzeby jej mieszkańców wymyślił 3 samodzielne języki: elfów, krasnoludów i ludzi. Brak formalnego wykształcenia nie był tutaj żadną przeszkodą. Jednak trzeba zaznaczyć, że tworząc języki niektóre ich elementy tworzył wymyślając je od podstaw, do innych zaś szukał inspiracji w starych dialektach. Jednak błędem było by twierdzić, że tylko te powieści „zaczarowały” młodego pisarza. Tak naprawdę przyznaje on w licznych wywiadach, że chciał napisać coś co by było ciekawe i dobrze się czytało, a pomysł na taką a nie inną fabułę podsunęły mu m. in. książki wspomniane wcześniej, a także opowieści arturiańskie oraz 3 wyjątkowo przez niego ulubione historie o smokach, z których najbardziej znanym jest chyba cykl Jeźdźcy smoków z Pern, autorstwa Anne McCaffrey. Dziś Christopher nie jest już uczniem rezygnującym całkowicie ze zdobywania wiedzy elementarnej w szkole. Przed przystąpieniem do pisania swojej powieści zdobył on dyplomu gimnazjum kończąc je na kursie korespondencyjnym. Następnie przyjęto go na Reed College w Oregonie, ale zrezygnował z niego i zaczął pisać swoje powieści. Jednak często przyznawał, że po zakończeniu trylogii raczej wróci do college'u , ale wspominał również, że może powrót poprzedzi jednak krótkimi wakacjami, podczas których zregeneruje siły do dalszej nauki i przede wszystkim nadrobi zaległości. A ma sporo do nadrobienia ... m. in. Ulissesa Joysa i Dostojewskiego. Dziś już wiadomo, że dzieło Paoliniego zostało ukończone, (trzeci i ostatni tom ukazał się na rynku Polskim w październiku br.), ale o jego wspominanym w wywiadach powrocie do college’u , media na razie milczą jak zaklęte. Pożyjemy zobaczymy, a na razie zapraszam do lektury Dziedzictwa. Autor: Nitael Christopher Paolini DZIEDZICTWO T. 1 : Eragon T. 2 : Najstarszy T. 3 : Brisingr Eragon to pierwsza część trylogii Dziedzictwo pióra, wydana w Polsce w 2002 roku. Autor, choć nie uczęszczał nigdy do żadnej szkoły, zaczął ją pisać mając zaledwie piętnaście lat, przez co głównie powieść stała się tak sławna. Gdy maszyny pisarskie poszły w ruch by wydrukować pierwsze 250 tys. egzemplarzy przyszłego bestselleru, w amerykańskim społeczeństwie rozpoczęły się reklamy modnymi hasłami takimi jak Paolini - następca Tolkiena czy Eragon bije bezapelacyjnie Pottera, co zaskutkowało w zaskakującej skali sprzedażą milionów egzemplarzy w samych Stanach Zjednoczonych. Po takim wyniku promocja dla reszty świata nie była już wyzwaniem – wystarczyło tylko skserować amerykańską listę bestsellerowych powieści dla dzieci i młodzieży oraz rozesłać wszędzie, gdzie zamierzano wydać trylogię Dziedzictwa. Paolini opowiada nam o fantastycznym świecie tytułowego Eragona, na początku wydającym nam się zwykłym, wiejskim, piętnastoletnim chłopcem. Wyrusza na polowanie, z którego wraca tylko ze znalezionym niebieskim, okrągłym kamieniem. Prawdziwa przygoda naszego bohatera rozpoczyna się, gdy ów kamień okazuje się jajem, z którego wykluwa się smoczyca, nazwana Saphirą. Od tego momentu akcja rozwija się, albowiem od teraz Eragon zostaje Jeźdźcem, czyli ostatnim wojownikiem, walczącym o uwolnienie ludzi i elfów spod tyrańskich rządów niecnego króla. 4 Drugi tom Dziedzictwa - Najstarszy jest kontynuacją głównego bestselleru Paoliniego. Nowa powieść zaczyna się dokładnie w tym miejscu, gdzie skończyła się pierwsza, czyli tuż po bitwie w Farthen Durze. Tym razem Eragon wraz ze swoją smoczycą wyrusza w bardzo ważną podróż na ciąg dalszy szkolenia do Ellesmery, krainy elfów. Nasz główny bohater musi nauczyć się lepiej władać mieczem i magią. Oczywiście tuż za nim kroczy chaos, zło, zdrada, które próbują go dopaść, przez co zaczyna tracić zaufanie, nie wiadomo już, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Trzeci tom zatytułowanym Brisingr, na polski rynek wszedł 21 października, ale poza tym, że jest to ostatnia cześć przygód „wojownika” i jego smoka, nic więcej w tej chwili powiedzieć nie mogę, zresztą – nie należy zdradzać tajemnic przed czytelnikami. Co do budowy powieści, to dojrzewa ona wraz z jej autorem. W Eragornie przedstawione wydarzenia nasuwają skojarzenie, że „to gdzieś już było”. Wszystkie pomysły są sztandarowe dla fantasy, np. zły potężny władca, piękna księżniczka itp.; zachowanie bohaterów jest bardzo schematyczne i nie zaskakujące. Z pewnością nie jest to ciekawa powieść dla kogoś, kto zna choćby podstawowy program fantastyki. Wszystkie rozdziały wyglądają podobnie, całość jest napisana bardzo prostym językiem, postaci są jednoznaczne, bez wyrazu. Najstarszy to już „zupełnie inna bajka”. Zarówno styl pisarski jak i postacie stały się o wiele dojrzalsze, częściej są poruszane problemy omijane w pierwszej części powieści. Na każdym kroku ścierają się różne przeciwności uczuć, jak na przykład przyjaźń i wrogość. Jest również wyraźniej przedstawiony wątek miłosny, co dodaje uroku opowiadaniu. Nic więc dziwnego, że po Eragonie, Najstarszy tak bardzo pozytywnie wszystkich zadziwił. Podsumowując, mimo braków w Eragonie, który, trzeba przyznać, jest wytworem młodzieńczego zapału i fascynacji fantastyką, drugi tom Dziedzictwa jest świetną kontynuacją powieści i zaprezentowaniem talentu młodego pisarza Christpohera Paoliniego. Oby dwie powieści można różnie odbierać, z zależności, czego się oczkuje od autora. Bez znajomości Eragona jest bardzo trudno odnaleźć się w drugim tomie historii, więc zachęcam do przeczytania zarówno pierwszego, drugiego jak i trzeciego tomu. Autor: Lily Teehee Gildia Kinomanów Eragorn Reżyser: Stefen Fangmeier Scenariusz: Peter Buchman , Lawrence Konner Zdjęcia: Hugh Johnson Muzyka: Patrick Doyle 5 O samej treści filmu pisać nie będę, bo jest nakręcony na podstawie książki, która opisana jest w innym dziale Faerun. Więc przechodzę do tematu. Już ominę to, że ekranizacja nie trzyma się treści i bezcześci przyjemną skądinąd książkę. Skupię się tylko na czysto filmowych aspektach. Obejrzałem ten film i w sumie następnego dnia już nic z niego nie pamiętałem. Nie było tam nic na tyle ciekawego, co mógłbym zapamiętać. W oczy rażą ogromne dziury w fabule, brak łańcucha przyczynowo – skutkowego, żałosna gra aktorska i nie tylko! Osoby wyskakują zza krzaka, lub wyłaniają się zza muru i znikają w podobnie tajemniczy sposób. Postacie dorastają w mgnieniu oka; „od zera do bohatera”. Saphira - jednego dnia prawie umiera, następnego dnia jest jak nowo narodzona, a dorasta w „3 sekundy”. Same sceny walki jak na film fantastyczny, są jakoś mało… bitewne. Krwi mało, miecza mało, nawet w miarę dobre efekty specjalne tego nie ratują. Z aktorów tylko J. Irons reprezentuje jakiś poziom, bo ten grający Eragona mógłby z powodzeniem grac Pinokia. I tylko jego. Dialogi są drętwe i niepodrywające serca. Przy ostatniej ścieżce muzycznej, połowa sali jęknęła z bólu i po pojawieniu się napisów wybiegła do toalety. Podsumowując ten film bardziej niż na fantastykę pasuje jako familijnoobyczajowy gniot. Mnie film zawiódł, bo został zmarnowany ogromny potencjał kryjący się w książce. Autor: Smi Gość Numeru Sebastian Frąckiewicz Tym razem zapraszamy na wywiad ze słynnym komiksiarzem polskim – Sebastianem Frąckiewiczem, z którym „rozmawialiśmy” droga mailową. [FAERUN] - Czy mógłby powiedzieć Pan coś o sobie i o swoim zawodzie? Kto był dla Pana autorytetem? [SEBASTIAN FRĄCKIEWICZ] - Pisanie o komiksach, czy inaczej – bycie recenzentem komiksowym w Przekroju nie jest moim zawodem. 6 To moja pasja. Z zawodu jestem polonistą, dokładnie dziennikarzem. Pracowałem przez 3 lata jako redaktor dodatku młodzieżowego w gazetach lokalnych, potem jako wolny strzelec pisałem dla Lampy, Ozonu, trochę dla Newsweeka – również o komiksach. Kiedy skończyłem studia (bo w gazetach pisałem na studiach) przez 2 ostatnie lata pracowałem w agencjach reklamowych jako copywriter. A redagowanie kolumny komiksowej w Przekroju to taka praca dodatkowa – po godzinach. Oczywiście bardzo chciałbym zajmować się w swoim życiu tylko komiksem, byłoby wspaniale. Ale polski rynek komiksowy jest jak wiadomo bardzo mały. Dlatego wszyscy ludzie związani z komiksem: scenarzyści, rysownicy, recenzenci, a nawet i wydawcy na ogół nie utrzymują się z komiksu. I traktują go jako hobby. Jeśli chodzi o autorytety w komiksie, to chyba ich nie mam. Mogę oczywiście powiedzieć, kto stanowił dla mnie inspiracje. Na pewno nieistniejący, a wydawany w „epoce przedintrenetowej” magazyn komiksowy AQQ ze świetnym działem publicystyki. Niezwykle ważne były też książki Jerzego Szyłaka piszącego świetne prace naukowe o historiach obrazkowych. [ F. ] - Jak wspomina Pan początki? Jak i kiedy zaczęła się Pana przygoda z komiksem? [ S. F.] - W bardzo prosty i banalny sposób. Kiedy miałem 5 lat dostałem od ciotki pierwszego Tytusa i po prostu połknąłem bakcyla. Wychowywałem się na wsi, wśród lasów i łąk, gdzie nie było specjalnych rozrywek, a wtedy - pod koniec lat 80 nikt nie miał kablówki i komputera. Trzeba było bawić się swoją wyobraźnią. Komiksy Christy, Chmielewskiego czy Tadeusza Baranowskiego niezwykle tę wyobraźnię poruszały. Tamte komiksy były takim portalem do zupełnie innego świata, wydawane kilka lat później superbohaterskie serie z TM-Semic nie miały już takiego czaru. Niemniej, kto w dzieciństwie dorastał z Tytusem, trudno rozstaje się z komiksami później. I prawdę powiedziawszy, wtedy komiksy były o wiele bardziej popularne wśród dzieciaków niż dziś. Dziś przegrywają z internetem, grami video czy TV. Nigdy też nie spodziewałem się tego, że będę pisał o komiksie. Ale cieszę się bardzo, że tak się stało. Gdybym wiedział, nie zrezygnowałbym w liceum z klasy o rozszerzonym francuskim, bo każdy fan komiksu znający ten język ma o wiele większe możliwości. Po francusku ukazują się najciekawsze komiksy i opracowania naukowe. [ F. ] - Czy pamięta Pan swój pierwszy zrecenzowany komiks i gdzie się owa recenzja ukazała? [S. F.] - Nie jestem na 100% pewny, ale to chyba była recenzja któregoś Hellboy’a w Gazecie Jarocińskiej. A pierwszą recenzję, którą w ogóle napisałem była recenzja książki Wierny Rusłan, wspaniałej powieści o likwidacji 7 radzieckiego obozu na Syberii, widzianej oczyma psa. Strasznie długo się męczyłem nad pisaniem tego tekstu, a potem i tak redaktor w gazecie mi wszystko pozmieniał, bo była bardzo amatorska. Ale każdy kto zaczyna pracę jako dziennikarz, musi przejść swój chrzest bojowy. Nieprzyjemny, ale bardzo potrzebny – uczący pokory i dystansu do swoich tekstów. [ F. ] - Dowiedziałem się że sporadycznie zajmuje się Pan rysowaniem komiksów. Czy opublikował Pan kiedyś stworzony przez siebie komiks? [S. F.] - Nie jestem rysownikiem, tylko scenarzystą komiksowym. To znaczy bywam nim. Z założenia nie piszę do szuflady, bo szkoda na to czasu. Pisałem scenariusz serii Robcio i Antenka do rysunków Pawła Zycha. Publikowaliśmy to w Lampie, a potem jakoś straciliśmy zapał, ale też i czas. Była jeszcze nowela Made in China zamieszczona w antologii Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o piłce wydanej przez Kulturę Gniewu, a także komiks Opowieści z Trapezfiku do rysunków Ady Buchholc. Opowieści.. ukazały się w Zeszytach Komiksowych. Mam nadzieje, że uda nam się z Pawłem poprowadzić na łamach jakiegoś pisma komiks paskowy, bo regularne robienie komiksów jest bardzo przyjemne. Problemem jak zawsze jest czas, a Paweł Zych tworzy również swoje albumy, które dają większą satysfakcję niż paski w prasie. [ F. ] - Jeśli mógłby Pan wybierać jeszcze raz, zajmowałby się Pan komiksem? [S.F.] - Jasne. Komiks to świetne medium. Bardzo przystępne, a przy tym synkretyczne. Łączy w sobie cechy filmu, literatury, sztuk plastycznych – dając jedyny w swoim rodzaju obrazkowy język. Żeby naprawdę dobrze rozumieć komiks, trzeba czytać nie tylko komiksy, ale interesować się choć trochę każdą z wyżej wymienionych dziedzin. Dlatego, jeśli ktoś mówi, że komiks zabija wyobraźnię czy ogłupia – jest w wielkim błędzie. [ F. ] - Jak ocenia Pan rozwój i poziom komiksu w Polsce porównując z innymi krajami? Co myśli Pan na temat komiksu francuskiego? [S.F.] - Ostatnie kilka lat to bardzo szybkie nadganianie zaległości z Zachodu, ale ładnie sobie z tym radzimy. Polski rynek składa się głównie z komiksów literackich, ambitnych, zwanych powieściami graficznymi. Z jednej strony to dobrze, że ukazuje się tyle cennych pozycji, ale brakuje też zwykłych czytadeł, bo nie każdy od razu zainteresuje się ambitnym komiksem. Naprawdę nie mamy powodów do narzekań na tytuły oferowane przez wydawnictwa. Problemem są niskie nakłady, bo ludzie coraz mniej czytają. Tym bardziej komiksów. Komiks w Polsce nie jest naturalną tkanką narodowej kultury, tak jak jest to we Francji czy Szwajcarii. Żeby to 8 zmienić, potrzebna jest edukacja – choćby kilka komiksów na liście lektur i komiksy w bibliotekach. Bez tego niewiele da się zmienić. Skoro w szkołach mówi się np. o Holokauście, dlaczego nie mówić o tym przy pomocy Maus Arta Spiegelmana? To wstrząsająca opowieść o Zagładzie, nagrodzona Pulitzerem i jedno z najlepszych ujęć artystycznych tego problemu w ogóle. A jeśli chodzi o komiks francuski, jest on bardzo zróżnicowany, niemniej Francja czy szerszej obszar krajów frankofońskich to raj dla fanów komiksu. Chciałbym się urodzić we Francji i tam recenzować komiksy. Tam pewnie mógłbym zajmować się tylko nimi. Polski rynek rozwija się też dzięki rodzimym twórcom, którzy są doceniani w innych krajach. Wielu polskich artystów publikowało we Francji czy w Czechach. [ F. ] - Co sądzi Pan na temat często stosowanej w Polsce praktyki przerywania wykupu licencji w przypadku komiksów zagranicznych, co wiąże się z zaprzestaniem wydawania kolejnych numerów przed końcem cyklu? [S.F.] - Cóż, z pewnością jest to przykre dla fanów danej serii, ale wydawnictwa działają na rynkowych warunkach. Jeśli coś się nie sprzedaje i przynosi straty, trzeba to zamknąć. Bo jak wydawnictwo zacznie się zadłużać, to nie tylko zamknie serię, ale w ogóle pójdzie z torbami i nic już nie wyda. Na reguły rządzące ekonomią nic nie poradzimy. [ F. ] - Czy ma Pan swojego ulubionego twórcę komiksów i czym się on wyróżnia? [S.F.] - Mam wielu ulubionych twórców. Ale wszyscy mają jedną cechę wspólną. Potrafią opowiadać bardzo uniwersalne i literackie historie, nie tylko dzięki zgrabnej fabule, ale dostosowanej do niej warstwie graficznej. Dobry artysta komiksowy to taki, który potrafi stworzyć własny język narracji obrazkowej, rozpoznawalny na pierwszy rzut oka. Robi to Joann Sfar w Kocie Rabina, wspomniany Spiegelman w Maus. Bardzo lubię również Nicolasa De Crecy oraz nie opublikowanych jeszcze w Polsce Chrisa Ware’a oraz autora Epileptic Davida B. Z polskich twórców wymieniłbym Jacka Frąsia, Jakuba Rebelkę oraz duet Gawronkiewicz&Janusz. [ F. ] - Jakich rad udzieliłby Pan początkującym twórcom komiksów, recenzentom którzy boją się debiutu, często nie doceniają swoich możliwości? [S.F.] - I w przypadku recenzentów i twórców najważniejsze jest próbować. Dziś w sieci mamy tyle miejsc, jak choćby Digart, gdzie zawsze można opublikować swoje prace. Dobrą recenzję z pewnością będzie chciał opublikować niejeden serwis komiksowy. Wiadomo, że początki są trudne 9 i popełnia się wiele błędów, których sobie nawet nie uświadamiamy. Ktoś zawsze je znajdzie i skrytykuje. Tylko nie dostaje słów krytyki ten, kto nie robi nic. Dlatego mimo krytyki warto robić swoje i za bardzo się nie przejmować. A jeśli nasze komiksy lub recenzje będą dobre, ktoś na pewno je zauważy. Zanim trafiłem do Przekroju, pokonałem kilka szczebelków w dziennikarskiej drabince. Nie trafiłem tam tak po prostu. Pozwolono mi publikować, bo ktoś czytał wcześniejsze recenzje z Lampy i się spodobały. A wcześniej w Lampie pisałem dlatego, ze wysłałem do redakcji swoje recenzje z gazety lokalnej i były ok. Dlatego mogę z czystym sumieniem napisać, że niezależnie od tego skąd startujemy, zawsze możemy trafić do jakiegoś fajnego miejsca, zupełnie niespodziewanie. Pisząc o komiksach, ważne jest też, żeby nie czytać tylko samych komiksów, bo wtedy się strasznie zamykamy. Komiks nigdy nie zastąpi literatury czy filmu. Powinien być po prostu kolejnym medium. Ważne, żeby mieć poczucie, że pisanie o komiksach lub ich tworzenie nas rozwija i zwyczajnie cieszy. [ F. ] - Dziękujemy za rozmowę i poświęcony nam czas. [S.F.] Cała przyjemność po mojej stronie. Pozdrawiam czytelników i redakcję. Wywiad opracował Smi. Gildia Komiksu Witajcie! NASZ KONKURS CAŁY CZAS AKTUALNY! Nadal czekamy na Wasze propozycje treści komiksu! Jeśli macie ciekawy pomysł na komiks, lecz brak wam umiejętności, aby go narysować przyślijcie scenariusze na adres: Gimnazjum nr2 Biblioteka szkolna ul. Sportowa 4 41-506 Chorzów Batory lub e-mail: [email protected] z dopiskiem: KOMIKS Najciekawsze komiksy zostaną narysowane przez Smi i zamieszczone w tym dziale. Prosimy o krótkie komiksy i przemyślane pomysły. ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU!!! Wielka Rada Farerun 10 A tymczasem… trochę historii… 2 maja 1969 r. Gratuluję, udało się!- mówi prawnik do rysownika, Morta Walkera - sąd federalny USA właśnie uznał komiks jako sztukę równą z innymi. Wydawałoby się, że wyżej podana data jest przełomowym punktem w dziejach komiksu. A jednak jest inaczej, bo to data raczej dekoracyjna. Historie obrazkowe w tej czy innej formie istniały od zarania dziejów. Jako komiks możemy uważać naścienne malowidła jaskiniowców, a nawet egipskie pismo obrazkowe. Ukazują one pewną historię w obrazkach. I taka jest mniej więcej definicja komiksu. Czyli coś, co opowiemy za pomocą grafiki, niekoniecznie z tekstem. I teraz się zaczyna, bo to nie tylko znany wszystkim Kaczor Donald. Komiks to ogromny świat, który łączy nieraz hollywoodzką akcję, fabułę bestsellerowej książki, piękne ilustracje, dowcip rodem z najznakomitszych kabaretów… oraz wiele innych. Dodatkowo może być też kolorowy, czarno biały, klasyczny (tj. ołóweczek, farbka i mnóstwo pracy), ale też obrabiany komputerowo. Może być niemy i z tekstem. Krótki i długi. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Po tym krótkim opisie chyba już każdy wie, że Kaczor Donald to tylko wierzchołek góry lodowej, zwanej komiksem. Teraz trochę o tworzeniu komiksów. Proces ten jest jak najbardziej długi, nieraz monotonny, męczący, ale efekt jest zawsze niesamowity. Rysunek nie musi być zawsze mistrzowski, właściwe ważniejszy jest pomysł i scenariusz. Tak właśnie powstają najlepsze komiksy, w głowie scenarzysty rodzi się pomysł, teraz wystarczy znaleźć rysownika gotowego to narysować. Ten drugi często nawet nie orientuje się w losach bohatera, jak na przykład Grzegorz Rosiński, o którym pisałem we wcześniejszych numerach Faerun. Przyznaje on publicznie, że fabuły komiksu Thorgal, którego jest współautorem, nie zna najlepiej. Jeśli drogi czytelniku odnajdujesz się w którejś z tych ról, wyślij mi pomysły, szkice, a kto wie może zamieścimy je w Faerun. Mam nadzieję że po przeczytaniu tego króciutkiego tekstu, choć trochę przybliżyłem Wam świat komiksu. Autor: Smi 11 Gildia RPG Cześć! W tym numerze nie będę kontynuował porad, które dawałem w poprzednich numerach, tylko wrócę się troszkę do podstaw i tworzenia postaci, a właściwie „budowania” grupy. W związku z przystąpieniem naszej szkoły do akcji Szkoła Humanitarna organizowanej przez PAH postanowiłem zwrócić waszą uwagę na takie rzeczy jak tolerancja i akceptacja inności, które są bardzo ważne zarówno w naszym życiu codziennym, ale jak się okaże także i w rozgrywkach RPG. Wiecie już, że uczestnicząc w przygodzie RPG ważna jest współpraca. Wiecie również, że trzeba się kierować wieloma czynnikami przed wyborem postaci. Jednak tak naprawdę, nieważne jest jaką klasę i rasę wybierzesz, gdyż z każdą możesz zdobyć poziomy epickie i sławę. Każda rasa i klasa ma swoje dobre i złe strony i każdą gra się inaczej w różnych sytuacjach np. do otworzenia dobrego magicznego zamka najlepszy będzie łotrzyk, ale nie będzie już taki dobry gdy przyjdzie mu wyważyć drewniane drzwi za którymi znajduje się pięć goblinów, które trzeba zabić, do tego najlepiej nada się barbarzyńca. Dlatego nie piętnujmy od razu kogoś, kto wybiera do rozgrywki rasę, która według wszelkich prawideł fantasy jest nam wroga. Przecież tworząc rozgrywkę RPG sami tworzymy fabułę, a na nasze zachowanie i postawę jaką przyjmiemy niema wpływu nawet Mistrz Podziemi. Zresztą nawet w sztandarowej literaturze fantasy mamy odstępstwa od reguły „wrogich sobie ras”, bo przecież elf i krasnolud to zagorzali wrogowie, a na dodatek właściwie wszystko ich dzieli. To 2 końce tego samego kija. Dwie przeciwstawne skrajności. Elf doskonale czuje się w lesie, ponieważ lasy to dom elfów, natomiast za nic w świecie nie zszedłby w ciemne wnętrze gór. Zupełnie odwrotnie odnoszą się do tego krasnoludy których domem są podziemne tunele i kopalnie drążone wewnątrz gór, a lasy traktują trochę z dystansem. Elfy poruszają się szybciej od krasnoludów, ale ich szybkość maleje wraz z zwiększeniem obciążenia. Krasnoludy poruszają się wolniej od elfów, ale obciążenie nie ma wpływu na ich prędkość. Ulubioną klasą elfów jest czarodziej, po prostu lepiej czują się one w otoczeniu magii niż wokół szczęku miecza czy topora. Natomiast krasnolud to urodzony wojownik, doskonale odnajdujący się na polu bitwy i zawsze pchający się tam gdzie jest największa jatka i gdzie jest najgoręcej, a magię woli zostawiać raczej swoim kuzynom gnomom. Co wcale nie znaczy, że nie mogą się zaprzyjaźnić, tym bardziej że w ferworze walki będą się wspaniale uzupełniać. A i literatura daje nam przykład takiej przyjaźni – Legolas i Gimli u Tolkiena. Początkowo traktują się raczej z niechęcią, a pod koniec historii Legolas wraz z Gimlim odwiedza groty Morii, a Gimli towarzyszy 12 przyjacielowi podczas licznych podróży, a także płynie wraz z nim biegiem Anduiny ku Morzu1. Podobnie ma się sytuacja z klasami postaci. Weźmy np. barbarzyńcę i czarodzieja (nie muszę chyba tłumaczyć, że ci zazwyczaj także za sobą nie przepadają, a ich niechęć w większości wynika z nieznajomości zwyczajów tego drugiego i strachu przed nim). Barbarzyńca najlepiej nadaje się do starć kontaktowych w pierwszej linii. Sieka wszystko co się rusza i jeszcze dycha w wściekłym szale, lecz nie miałby co robić gdyby drużyna głowiła się nad jakąś zagadką lub miałaby odprawić jakiś rytuał magiczny, ewentualnie przyrządzić miksturę, czy opracować czar. A czarodziej to prawdopodobnie najinteligentniejsza postać w drużynie. Doświadczeni czarodzieje to stróże największej magii, informacji i potęgi. Doskonale dają sobie radę w walce, na odległość miotając we wrogów różnymi typami pocisków i wyładowań energii. Jednak w pierwszej linii, są raczej balastem, a nie pomocą dla drużyny. Za to bezcenny jest układ barbarzyńcy chroniącego czarodzieja w pierwszej linii i czarodzieja wspomagającego barbarzyńcę czarami ochronnymi z tyłów. Kończąc ten artykuł chciałbym zwrócić uwagę na pewien morał. – Nie negujmy tego czego nie znamy. Nie przekreślajmy bohaterów z powodu innej rasy, klasy, wierzeń czy kultury, bo to że są inni to wcale nie znaczy, że gorsi. I kierujmy się tą zasadą nie tylko podczas zabawy w RPG, ale przede wszystkim w życiu codziennym. Pamiętajmy, że zazwyczaj toczymy nasze przygody w średniowieczu, ale w nim nie żyjemy i to, że czegoś nie znamy, czy nie rozumiemy wcale nie musi się łączyć ze strachem, a tym bardziej z agresją z naszej strony. To, że ktoś mówi innym językiem niż my, wyznaje inną religię czy obchodzi inne święta powinno raczej budzić naszą ciekawość, bo a nuż uda nam się czegoś nowego nauczyć, a nie lęk i agresję. TO CO INNE WCALE NIE JEST ZŁE! I pamiętajmy również o tych, którzy potrzebują naszej pomocy. Zachęcam do wejścia na strony: www.pajacyk.pl i www.freerice.com i niczym nieskalany heros rozdania żywności potrzebującym oraz „pouwalniania” ryżu. Tak jak wielcy bohaterowie naszej gry D&D uwalniają księżniczki z wież i kraje od tyranów wy możecie pouwalniać trochę ryżu z tej strony internetowej i poczuć się jak bohater, który pomaga słabszym i biedniejszym od siebie. Autor: Leus, Nitael Eragorn Siemka! Dzisiaj postaram sie wam opisać grę Eragon. Gra ta nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia, wręcz przeciwnie. Gra nie cieszy się ładną grafiką ani grywalnością. Na pierwszy rzut oka widać, że została zrobiona 1 Tolkien J. R. R. : Władca pierścieni T. 3: Powrót króla. 13 z potrzeby czysto komercyjnej - skoro wyszedł film i książka to teraz czas na grę. Wydaje mi sie ze została zrobiona porostu żeby była. Jednak przybliżę wam trochę fabułę, bo wiem że nie każdy czytał czy oglądał Eragorna. I sądzę, że na pewno wielu z Was w niego nie grało. Cała akcja gry rozgrywa sie świecie Algaesia, w którym rządzi okrutny i bezwzględny władca Galbatorix. Galbatorix chce zniszczyć wszystkich jeźdźców smoków a następnie zapanować nad światem. Pewnego dnia Eragon (bo tak nazywa się owy młodzieniec) znajduje w swojej zagrodzie dziwnie wyglądające jajo (jak się później okazuje Smocze Jajo), z którego później wykluwa sie mały smok. I jak to oczywiście, w takiej historii bywa - młodzieniec wyrusza w świat aby pokonać tyrana. Jednak okazuje się że jest ostatnim jeźdźcem smoków, a wieść o narodzinach smoka dotarła to Galbatorixa, który wysłał swoich sługusów żeby rozprawili się z problemem. Eragon staje do walki o własne życie, ale także o życie Smoka i wolność całej Algaesii. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć że ludzie zajmujący się tłumaczeniem nie za bardzo się wykazali. W niektórych momentach dialogi są aż prześmiesznie przetłumaczone. Teraz trochę o samej rozgrywce. Gra jest bardzo liniowa. Opiera się na mniej więcej takim schemacie: idziemy sobie, napotykamy wrogów, zabijamy, idziemy dalej, zabijamy znowu , jakieś zadanie, znowu idziemy i zabijamy… Na próżno tutaj szukać momentów oderwania się od żmudnego zabijania przeciwników. Ogólnie jest słaba. Wogóle nie oddaje książkowego klimatu a postacie mają sztuczne dialogi i zachowują się nad wyraz „sztywnie” w rozmowach z nami. Przeciwnicy są jakby byli zaprogramowani do tego, aby ich bić, a kamera jest stworzona chyba tylko po to, żeby nam w tym przeszkadzać. A wystarczyło zrobić trudniejszych przeciwników i już nie trzeba by było psuć prace kamery! Muzyka także nie zachwyca. Na zakończenie dodam że gra nie jest warta uwagi z racji wyżej wymienionych argumentów. A mogła być hitem, niestety jej popularność wygasła zaraz po wydaniu. . Do zobaczenia w następnym numerze Autor: Bazyl, Nitael Bractwo Druidów Witajcie!!! Od bieżącego numeru zamieszczamy nowy dział Bractwo Druidów. Będzie się on zajmował ekologią, „opieka nad zwierzętami” oraz różnymi ciekawostkami na temat świata przyrody. Tytułem wstępu należałoby jednak przybliżyć samą postać Druidów – kim byli i czym się zajmowali. 14 Druidzi byli kapłanami i krzewicielami wiary wśród plemion celtyckich zamieszkujących starożytną Galię, Brytanię i Germanię. Pełnili oni ważne funkcje społeczne: byli kapłanami, sędziami, nauczycielami. Jednak ich wykształcenie i posiadana wiedza gwarantowały im we wczesnośredniowiecznej Irlandii stanowiska urzędnicze, a także zostawali doradcami króla, czasami nawet mieli prawo głosu przed królem! Celtowie, a co za tym idzie i ich kapłani – druidzi, wierzyli w reinkarnację oraz czcili siły przyrody głównie słońce i ziemię, ale także rośliny i zwierzęta. Szanowali każde życie. Ich ukochanymi i zresztą otoczonymi szczególnym kultem, drzewami były dęby, a to za sprawą pasożytującej na nich jemiole, która druidzi uważali z świętą. Nie budowali świątyń. Ich miejscem kultu były zazwyczaj kamienne kręgi lub usypane z kamieni kurhany na szczytach wzgórz, na których odprawiano rytuały ku chwale słońca. Jednak Druidzi, obok kapłanów i urzędników byli również lekarzami, zielarzami, czarownikami i bardami. Ich wiedza medyczna głównie opierała się na znajomości ziół leczniczych, ale także na podstawach anatomii. Jako czarownicy zajmowali się zaklinaniem duchów i wróżbami, a jako bardowie uprzyjemniali każdą biesiadę królewską opowieściami, ale również byli znawcami drzew genealogicznych rodzin królewskich i szlacheckich. Druidzi są często spotykanymi postaciami w literaturze, filmach i grach fantasy. Są przedstawiani w różnoraki sposób, ale zawsze są związani z naturą. Oto kilka przykładów: gra Diablo II: Lord of Destruction - druid w tej grze charakteryzuje się magią natury oraz mocą przywoływania wielu istot z świata przyrody jak np. niedźwiedź lub winorośl. Może oni także zmieniać swój kształt na wilkołaka lub niedźwiedziołaka gra Neverwinter Nights - druid w tej grze jest bardzo wszechstronny ponieważ ma bardzo wiele specjalizacji, jest odporny na uroki natury i może przyjmować postać zwierzecą, ale także żywiołaka natury (powietrza, ognia, ziemi lub wody) komiks lub jego wersja filmowa: Asterix i Obelix – druid Panoramix pełni funkcję kapłana, maga i wieszcza słynnej wioski Galów. Posiada on umiejętności alchemiczne i warzy mikstury, do których zbiera różnorakie zioła, w tym również wspominana wcześniej jemiołę. 15 Jak widać jemioła jest nierozerwalnie kojarzona z druidami. Dlatego chcieliśmy zapoznać was z jej właściwościami. Będzie to również zapoczątkowanie informacji o ziołach, które będą się pojawiały w każdym numerze. Autor: Shadow, Woodza, Nitael Jemioła Jemioła jest rośliną pasożytniczą z rodziny dzięciołowatych, często pasożytuje właśnie na dębach, ale nie tylko. Druidzi wierzyli, że jemioła jest lekarstwem na wszelkie zatrucia, a dodana do napoju przywraca płodność zwierzętom. Zbierali ją w 6 dniu księżycowego miesiąca. Ścinano ją złotym sierpem a ponieważ nie mogła dotknąć ziemi, druidzi łapali ją w płótno rozkładane pod drzewem. W dzisiejszych czasach jemiołę białą zbiera się w okresie zimy i wytwarza się z niej wyciągi wodne i alkoholowe, które leczą nadciśnienie, artretyzmu i w połączeniu z innymi ziołami miażdżycę. Jednak przedawkowanie preparatów z jemioły może być niebezpieczne dla zdrowia. Ponad to jemioła jest również uważana za symbol „pokoju”, ponoć kiedyś dwóch władców ze zwaśnionych krajów pod nią podpisało zawieszenie broni na czas Świat Bożonarodzeniowych i stąd dzisiejszy zwyczaj całkowania pod jemiołą. I to wszystko na temat historii druidów i „pierwszego rozdziału zielnika”, ale nie wszystko co chcemy prezentować w Bractwie. A mianowicie nasze Bractwo wzięło również pod opiekę chorzowskie schronisko dla bezdomnych zwierząt Chwilka. Od tego numeru, w każdym następnym będziecie mogli znaleźć informacje o tym co dzieje się w schronisku, zobaczyć zwierzaki, które aktualnie szukają domu, a także przyłączyć się do naszych zbiórek rzeczy dla schroniska. Pierwszą zbiórkę już zorganizowaliśmy, a także przeprowadziliśmy wywiad z pracownikami schroniska, który przeczytacie w dalszej części numeru. Autor: Shadow, Woodza, Nitael 16 Jedna chwilka w wcale nie małej Chwilce… W związku z przystąpieniem naszej szkoły do projektu Polskiej Akcji Humanitarnej Szkoła Humanitarna postanowiliśmy zorganizować pomocy dla bezdomnych zwierząt. W tym celu odwiedziliśmy chorzowskie Zdjęcie zaczerpnięto ze strony: schronisko Chwilka. Chcieliśmy na www.schronisko.chwilka.pl własne oczy się przekonać jak żyją w schronisku porzucone przez właścicieli zwierzęta, a także porozmawiać o działalności instytucji z personelem schroniska. Kiedy dotarliśmy na miejsce zostaliśmy przyjęci przez Panią Kierownik, która bardzo chętnie zgodziła się oprowadzić nas po schronisku i odpowiedzieć na nasze pytania: (Faerun): - Od kiedy istnieje chorzowskie schronisko? (Pani Kierownik): - Od 1978 roku. (F): - Czy w schronisku pracują wolontariusze? (PK): - Tak pracują. Wolontariat polega głownie na wynajdowaniu zwierzętom nowych domów. Wolontariusze umieszczają także ogłoszenia w Internecie zachęcające do zaopiekowania się pieskami, roznoszą ulotki i plakaty na ten temat. Nie mają jednak bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami. (F): - Czy ogólnie jest wielu wolontariuszy? (PK): - Jest ich kilkunastu. Potrzebujemy jednak kolejnych. (F): - Są to osoby starsze czy raczej młodsze? (PK): - W szkolnym wieku, rzadziej studenci, raczej uczniowie szkół podstawowych i gimnazjum. (F): - Jaki jest sposób finansowania schroniska? (PK): - Schronisko jest utrzymywane przez miasto. (F): - A są osoby które prywatnie dofinansowują schronisko? (PK): - Mamy stowarzyszenie opieki nad zwierzętami i jeśli ktoś chce może wpłacać wolne datki. (F):- Czy ma to duży wpływ na budżet schroniska? 17 (PK):- Czasami pomaga, za te pieniążki możemy kupować koce, karmy dla zwierząt. (F):- Ogólnie schronisko radzi sobie dobrze? (PK):- Na razie dobrze… <śmiech>. (F):- Jakie zwierzęta można znaleźć w schronisku? (PK):- Przyjmujemy tylko psy i koty. Są to bowiem zwierzęta domowe, które mają szanse znaleźć sobie nowy dom. (F):- Czy w ciągu roku wiele zwierząt przybywa do schroniska? (PK):- Bardzo dużo. Dwa lata temu schronisko liczyło ponad 200 zwierząt teraz jest ich około 500. (F): - W jaki sposób i w jakim stanie zwierzęta trafiają do schroniska. (PK): - Czasami w dobrym a czasami w tragicznym. Są to zwierzęta ze złamanymi kręgosłupami nie mogące chodzić. Właściciele nie dbają o zwierzęta, nie chcą ich leczyć. Wtedy nam je podrzucają. (F): - Czy takie zwierzęta w ciężkim stanie są od razu leczone przez lekarza? (PK): - Te których stan zdrowia na to pozwala są leczone przez lekarza. Niektóre jednak trzeba uśpić. (F):- Czy weterynarz jest finansowany przez państwo? (PK):- Weterynarz jest finansowany przez schronisko. (F): - Czy każdy może przygarnąć zwierzę które się u was znajduje ? (PK): - Każdy powyżej 18 roku życia. Jeśli chce to zrobić ktoś młodszy musi przyjść z opiekunem. (F): - Czy wiele zwierząt znajduje nowe domy. (PK):- Niestety nie. Więcej zwierząt trafia do schroniska niż jest adoptowane. (F):- Jak my młodzież możemy pomóc schronisku? (PK): - Często młodzież organizuje zbiórki w szkołach, przynosi koce, karmy, akcesoria dla zwierząt. (F) Bardzo dziękujemy za rozmowę. 18 Zdjęcie zaczerpnięto ze strony: www.schronisko.chwilka.pl Po przeprowadzeniu wywiadu pracownicy schroniska przynieśli nam dwa malutkie szczeniaki, z którymi się pobawiliśmy i wykonali parę zdjęć. A oto i one: Na koniec zwiedziliśmy „mieszkania” dla kotów. Z tych odwiedzin także zrobiliśmy kilka fotografii: Wizyta w schronisku była pełna wrażeń. Dała nam wiele do myślenia. Stwierdziliśmy, że dobrze się stało, iż porzucone zwierzęta mogą w takich miejscach jak to, liczyć na życzliwość innych ludzi. Mogą mieć także nadzieję na to, że znajdą nowych właścicieli, którzy w właściwy sposób się nimi zaopiekują. A po powrocie do szkoły zorganizowaliśmy zbiórkę koców, misek, karmy i innych potrzebnych rzeczy dla schroniska. Nasze wolontariuszki Daria i Ania (to te dziewczyny ze zdjęć) zobowiązały się, już teraz systematycznie organizować zbiórki i dowozić zebrane rzeczy do schroniska. My oczywiście będziemy im pomagać oraz dokumentować podjęte działania. Być może z czasem znajdziemy więcej chętnych do pomocy. Na razie, w każdym numerze Faerun, w naszym nowym Bractwie Druidów, będziecie mogli znaleźć informacje o zwierzakach poszukujących domu i inne wieści z naszej, chorzowskiej Chwilki. Śledźcie uważnie kolejne numery, a może wypatrzycie swojego nowego przyjaciela… Wywiad prowadzili i opracowali: Shadow, Woodza 19 Wieści W przyszłym roku na ekranach kin pojawi się nowa wersja klasycznego horroru Friday the 13th czyli Piątek Trzynastego. Według najnowszych zapowiedzi 6 maja 2009 r. na ekranach kin pojawi się kolejna część znanego filmu sci-fi Terminator: Ocalenie. Został on wyreżyserowany przez Conrada Buffa. Akcja filmu dzieje się w 2018 r. Tym razem John Connor i jego narzeczona Kate Brewster muszą stworzyć ze wszystkich ocalałych ludzi ruch oporu przeciwko armii terminatorów, która jest budowana przez Skynet. W trakcie tworzenia ruchu oporu jeden z ocalałych okazuje się zdrajcą. Posiada on także tajemnicę, z której nikt sobie nie zdaje sprawy… Dnia 31 października 2008 r. na ekranach kin ukaże się komedia romantyczna fantasy Ghost Town wyreżyserowana przez Davida Koeppa. Głównym bohaterem filmu jest Bertram Pincus. Jest to człowiek, którego zachowanie w stosunku do innych ludzi pozostawia wiele do życzenia. Niespodziewanie podczas rutynowej operacji umiera i po 7 minutach cudownie ożywa… 25 maja ukazała się nowa książka znamienitego pisarza Robina Hobba - Statek Przeznaczenia Kolejną wartą uwagi książką pozycja ksiązkową jest Elentris, autorstwa Brandon Sandersona. Według znawców jest to najlepsza powieść fantasy napisana od wielu lat. Autor: Kawior, Urban 20 Karczma Witam! Czy moglibyście mi pomóc? Obiecuje, że sowicie wynagrodzę tego, kto nie zostawi mnie w tak niezręcznej sytuacji. Do rzeczy: pewnej nocy, po dobrej zabawie pożyczyłem jakiejś istocie mojego smoka – tragarza. Ta istota (nie bardzo pamiętam kim była) powiedziała mi, że smoka zwróci za tydzień. Minął już miesiąc a po moim smoku ani widu , ani słychu. Postanowiłem przeprowadzić śledztwo i go odzyskać. A oto czego się dowiedziałem: 5 istot różnych ras zamieszkuje 5 domów w 5 różnych kolorach. Wszyscy walczą 5 różnymi broniami i piją 5 różnych napojów. Hodują stwory 5 różnych gatunków. I tak: Elf zamieszkuje pierwszy dom, Gnom mieszka w czerwonym domu, zielony dom znajduje się bezpośrednio po lewej stronie domu białego, Ork pije wodę, dzierżawca halabardy mieszka obok hodowcy pantery, mieszkaniec żółtego domu pali używa drągu, Niemiec pali walczy sztyletem, mieszkaniec środkowego domu pija wino tygańskie, halabardnik ma sąsiada, który pija miruwor, ten, który walczy mieczem hoduje feniksa, Człowiek hoduje cerbery, Elf mieszka obok niebieskiego domu, hodowca rumaka mieszka obok żółtego domu, posiadacz buławy pija krasnoludzki miód, a w zielonym domu pija się mleko. Jak się pewnie domyślacie jest wśród nich hodowca smoka, a to ta istota, która pożyczyła na wieczne nieoddanie mojego smoka-tragarza. I to właśnie jest wasz cel. Radzę Wam przestudiować dokładnie dane, a nawet sporządzić mapę. Na tego kto pomoże mi odnaleźć moją zgubę czeka sowita nagroda i wieczna chwała. 21 Na Wasze odpowiedzi czekamy pod adresem: Gimnazjum nr 2 Biblioteka szkolna ul. Sportowa nr 4 lub adresem e-mail: [email protected] z dopiskiem KONKURS Z poprawnych odpowiedzi wylosujemy oczywiście znalazcę mojej zguby. Odpowiedzi prosimy nadsyłać do 5. 12. 2008. Rozwiązanie ukarze się w kolejnym numerze.. A oto rozwiązanie z poprzedniego numeru: 1. 2. 3. 4. 5. mrok oko słońca czara Geralt i oczywiście chodziło o Czas końca – brakujący fragment w wierszu z sagi o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego. Autor: Shadow Listy W tym miejscu po raz kolejny zachęcamy Was do korespondencji z nami. Czekamy na Wasze pomysły, sugestie, oceny. Obiecujemy, że Wasze listy będą się pojawiać na łamach naszej gazety – właśnie w tym miejscu. Listy przysyłajcie na adres redakcji, pojawiający się już kilkakrotnie w dzisiejszym numerze, a na kopercie (w przypadku poczty tradycyjnej) umieśćcie dopisek: LISTY, w przypadku poczty elektronicznej – niech właśnie taki będzie temat wiadomości. Niezmiernie ułatwi to nam pracę. Łatwiej będzie można posegregować listy, odpowiedzi konkursowe i pomysły na komiks. Serdecznie zapraszamy do współpracy. Wielka Rada Fareun Redakcja: Wielka Rada Faerun - Koło miłośników fantasy i fantastyki mieszczące się w Gimnazjum nr 2 im. Jana Pawła II w Chorzowie ul. Sportowa 4 41-506 Chorzów e-mail: [email protected] 22