Kultura i rozrywka w dawnych Siedlcach
Transkrypt
Kultura i rozrywka w dawnych Siedlcach
Jubileusz 460-lecia Kultura i rozrywka w dawnych Siedlcach CZASY KSIĘŻNEJ PANI Księżna Aleksandra Ogińska była znaną w całym kraju opiekunką sztuk pięknych i literatury. Z Siedlec uczyniła promieniujący na całą Rzeczpospolitą ośrodek życia towarzyskiego i kulturalnego. Dwór siedlecki latem, zaś warszawska rezydencja księżnej na Solcu zimą tętniły życiem i gwarem rozmów. Bywali tu najznamienitsi ludzie epoki, politycy, wojskowi, artyści, uczeni, słowem najwybitniejsi przedstawiciele polskiego Oświecenia. Bywał tu kuzyn księżnej król Stanisław August Poniatowski, a jego wizyty były okazją do imprez, które rozmachem przyćmiewały wszystkie te koncerty, festyny, zabawy, jakie można oglądać w Siedlcach dziś, na początku XXI wieku. Gdy 20 lipca 1783 roku król przybywał do Siedlec, księżna Ogińska witała go z liczną i wspaniałą asystą już w Chodowie, pierwszym folwarku siedleckiego klucza. Króla witali nie tylko wspaniale przystrojeni siedlczanie i mieszkańcy okolic, ale i bramy tryumfalne, muzyka i śpiewy oraz salwy armatnie. Pierwszy dzień pobytu w Siedlcach król zakończył kolacją w towarzystwie, bagatela, 200 osób. www.460lat.siedlce.pl Następnego dnia widownią fety na cześć króla był park „Aleksandrów”, dziś zwany Aleksandrią. Park był wtedy znacznie większy niż dotychczas i był jednym z pierwszych w tym stylu ogrodów sentymentalnych na ziemiach polskich. Kręte dróżki wiły się tam wśród drzew, z których część stoi do dzisiaj oraz egzotycznych roślin: krzewów bukszpanu, rozmarynu, róż, moreli, brzoskwiń, dzikich pomarańczy czy orzechów włoskich. Kanałami wśród wysp pływały łódki, a spacerowicze mogli odpocząć w jednej z kilkudziesięciu budowli postawionych na terenie parku. Wracając do królewskiej wizyty, to i monarcha mógł odwiedzić egzotyczne groty i ruiny antycznych budowli, meczet, wiatrak, altany, łazienki, oranżerię i wiele innych obiektów, które stały wówczas w siedleckim parku. Na króla czekały z wierszem i pieśnią na ustach oraz kwiatami w rękach starożytne boginie i nimfy, kupiec z Chin na afrykańskim ośle, turecki mufti, pasterki i pasterze, myśliwi ze zwierzyną. Król podjadał ananasy, zagryzał lodami (w lipcu!), a zapijał lemoniadą czerpaną wprost ze studni. Następne dni wizyty to nie kończący się korowód popisów artystycznych, uczt, tańców, śpiewów i zabaw. Król oglądał zdobywanie twierdzy bronionej przez Izraelitów z użyciem armat i broni palnej (światło i dźwięk), pokazano mu egzotyczne zwierzęta, m. in. nosorożca, zaś wieczorem prezentowano pokazy sztucznych ogni. Podobny rozmach miało też wiele innych organizowanych w Siedlcach imprez. Odbywały się również w Siedlcach imprezy reprezentujące kulturę wyższą. Nawet znamienici warszawiacy przybywali tu na premiery sztuk teatralnych, spektakle operowe i baletowe. Najwybitniejsze umysły epoki sławiły cnoty księżnej Ogińskiej, ale mogły też liczyć na protektorat i opiekę tej możnej pani. Imprezy organizowane przez panią na Siedlcach nie były li tylko czczą rozrywką. W salonach towarzyskich, na ucztach, festynach i przedstawieniach spotykali się Historia miasta 33 Jubileusz 460-lecia politycy, tu zawiązywano przymierza, knuto intrygi, tworzono alianse. Niemały wpływ na wielką politykę miała i księżna Aleksandra. Nie do końca zbadano te sprawy, ale z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że w sprawach tej wielkiej polityki miała wiele do powiedzenia. ZAPRASZAMY DO TEATRU! Po śmierci księżnej Ogińskiej Siedlce przestały być ośrodkiem kultury dworskiej. Nie oznacza to jednak, że miasto było kulturalną pustynią. Godziwą rozrywkę miejscowej inteligencji, głównie oświatowej i urzędniczej, od końca XVIII wieku zapewniał teatr. Także pod berłem cara, mimo ucisku rusyfikacyjnego, który w przypadku Siedlec był wyjątkowy (bo to i niezwykłe zaangażowanie regionu w walki narodowowyzwoleńcze, i opór unitów podlaskich i świadomość narodowa drobnej szlachty) ludzie chcieli i musieli żyć w miarę normalnie. Stąd rozwój różnych towarzystw kulturalnych, liczne przedstawienia teatralne, koncerty muzyczne i inne imprezy będące okazją do spotkań i rozmowy w języku polskim. Zresztą ucisk zaborcy swoje, a życie swoje. W czasach gdy nie było radia i telewizji, prasa raczkowała, trzeba było czymś wypełnić wolny czas. Siedlce rozwijały się, tworzyła się klasa średnia, a i pospólstwo potrzebowało rozrywki. Stąd niezwykła popularność przedstawień teatralnych wystawianych przez przyjezdne zespoły. Np. w 1867 roku występowała w parku trupa Pawła Ratajewicza. Od 18 sierpnia do 29 października dała ona aż 55 przedstawień. To była frekwencja! Zjeżdżały do Siedlec ówczesne sławy aktorskie, problem stanowił jednak brak stałego lokalu. Lokal taki w końcu się znalazł i to dosłownie. Znalazł się bowiem w Białej Podlaskiej. Tu bowiem stał pierwotnie drewniany budynek, który posłużył jako siedziba siedleckiego teatru. Inicjatorem budowy stałego teatru nie był jednak żaden z siedleckich luminarzy kultury, a ... polic34 460 lat miasta Siedlce majster Aleksandrowicz, w cywilu wielki miłośnik teatru. Z jego to inicjatywy odnaleziono w Białej odpowiedni drewniany budynek, przeniesiono go do Siedlec, gdzie po przebudowie stanął on w miejskim parku. Uroczyste otwarcie teatru nastąpiło 28 września 1893 roku. Odtąd dawały tu przedstawienia zarówno przejezdne zespoły, jak i miejscowi amatorzy – miłośnicy sztuki dramatycznej. Tak więc miały Siedlce coś dobrego od rosyjskiego policmajstra, nie tylko prześladowania i nahajki. Miejski park służył też lżejszej rozrywce. Z inicjatywy Miejskiego Komitetu Krzewienia Trzeźwości Publicznej ustawiono w parku estradę do występów i do tańca. Zbudowano też coś w rodzaju placu zabaw. Służył on nie tylko najmłodszym, ale i dorosłym amatorom plenerowych gier, zabaw i konkursów. Do zabaw takich należało m. in. wspinanie się po oślizłym słupie po wyłożone wysoko nagrody - rozrywka niezwykle popularna na przełomie XIX i XX wieku. Komitet Krzewienia Trzeźwości Publicznej dołożył wielu starań, aby zapewnić siedlczanom w każdym wieku godziwą rozrywkę. Komitet popierał zabawę, pod www.460lat.siedlce.pl warunkiem, że była to zabawa na trzeźwo. Takim zabiegiem antyalkoholowym było podzielenie miasta na pięć obwodów, z których każdy kontrolowany był przez członków Komitetu, zwanych obwodowymi. Widać więc, że zwalczanie alkoholizmu nie jest domeną li tylko obecnych władz Siedlec. Tyle że działacze antyalkoholowi sprzed ponad 100 lat potrafili zaoferować coś w zamian. Jakąś rozrywkową alternatywę, żeby odciągnąć mieszkańców miasta od zgubnego nałogu. Zabawy, koncerty i przedstawienia teatralne odbywały się od 1903 roku w otwartym wtedy Domu Ludowym, istniejącym do dziś budynku mieszczącym przez długi czas kino „Podlasie”. Dom ten mieścił największą w mieście salę widowiskową. Służyła ona nie tylko dla imprez kulturalnych, ale i dla wszelkich innych zgromadzeń, o ile pozwoliły na nie władze carskie. Różnego rodzaju imprezy kulturalne i rozrywkowe organizowały też towarzystwa. Do 1905 roku, kiedy to prawo pozwoliło na znacznie większą niż wcześniej swobodę zrzeszania, działały w Siedlcach: od 1873 roku Miejskie Zgromadzenie; od początku 1909 roku polski klub pod nazwą Siedleckie Towarzystwo Muzyczne. Trzecia z narodowości najliczniej zamieszkujących gubernialne Siedlce utworzyła towarzystwo kulturalne dopiero w 1909 roku. Było to Siedleckie Żydowskie Towarzystwo Muzyczno-Literackie. www.460lat.siedlce.pl CZAS NA LEKTURĘ Różne towarzystwa kulturalne nie narzekały na brak członków. Podobnie jak nie brakowało publiczności na różnych imprezach organizowanych przez te towarzystwa. I nie tylko rozrywka była celem tych imprez. Koniec XIX wieku to rozkwit idei pozytywistycznych. Pęd do nauki, szacunek dla wiedzy. Stąd popularność przeróżnych naukowych i pseudonaukowych prelekcji oraz odczytów. Siedlczanie dużo też czytali. Świadczyć o tym może rozwój biblioteki i czytelni. Posiadały swe biblioteki szkoły i urzędy, ale – szczególnie te ostatnie – służyły raczej jako narzędzie rusyfikacji, a nie edukacji. W połowie przedostatniego dziesięciolecia XIX wieku zaczęła działalność najstarsza czytelnia w Siedlcach. Należała do Jadwigi Brodzińskiej, a mieściła się w domu przy ulicy Warszawskiej, tuż obok gmachu sądu. Po 25 latach od otwarcia biblioteka ta liczyła 4800 tomów, z czego 3300 po polsku, 500 po rosyjsku, a 1000 w innych językach. Polskie książki przeważały też w drugiej siedleckiej bibliotece, otwartej w sierpniu 1899 roku przez Marię Domańską. Ta czytelnia również mieściła się przy ul. Warszawskiej, podobnie jak i żydowska biblioteka, którą w 1904 roku otworzył Mordko Landau. W tej bibliotece zdecydowanie przeważały książki żydowskie. Niemal po tyle pozycji żydowskich co polskich i rosyjskich liczyła biblioteka Miodownika otwarta w 1900 roku przy księgarni mieszczącej się przy ulicy Alejowej (dziś Kilińskiego). Pozycje pisane wyłącznie w języku polskim posiadała biblioteka Ludwiki Małowiejskiej, założona w 1906 roku przy ulicy Szpitalnej (dziś róg Kochanowskiego i Warszawskiej). Z kolei Historia miasta 35 Jubileusz 460-lecia największa w mieście książnica, otwarta z początkiem 1904 roku w siedzibie Urzędu gubernialnego przy Warszawskiej, zgromadziła niemal wyłącznie książki pisane po rosyjsku. Opiekę nad tą biblioteką oraz jednocześnie czytelnią, sprawował sam gubernator siedlecki. Miały też Siedlce swoje periodyki. Niestety tylko takie, jakie dozwolono wtedy wydawać, czyli rosyjskie. Z chwilą utworzenia guberni siedleckiej zaczęły ukazywać się „Siedleckije Gubernskije Wiedomosti” („Siedleckie Wiadomości Gubernialne”). Kontynuowały one tradycje wydawanego od 1819 roku „Dziennika Urzędowego Województwa Podlaskiego” oraz „Dziennika Urzędowego Guberni Podlaskiej” z lat 40. XIX wieku. „Wiadomości” ukazywały się raz w tygodniu, w soboty. Przynosiły głównie urzędowe i dozwolone przez cenzurę informacje. Dziś są znakomitym źródłem dla historyków, podobnie jak ukazujące się w cyklach rocznych „Pamijatnyje Kniżki Siedleckoj Guberni” czy „Obzory Siedleckoj Guberni”. Wydawnictwa nieurzędowe nie miały takiego szczęścia jak te oficjalne. W 1873 roku ukazał się „Noworocznik Siedlecki” drukowany w drukarni Ryllego. Dwadzieścia lat później usiłowano wydać „Jednorocznik Siedlecki” zawierający m. in. artykuły miejscowej inteligencji. Niestety, cenzura skonfiskowała wszystkie teksty przygotowane do druku. Rozwój polskiej prasy przyniosły dopiero czasy rewolucji 1905-1907 roku i okres porewolucyjny. W 1908 roku umilkły strzały, tajne drukarnie nie pracowały już tak wydajnie jak 2-3 lata wcześniej. Bezimienne groby straconych siedleckich rewolucjonistów porastała trawa, inni pchali taczki na Syberii. Jednak Siedlce po 1908 roku nie były już takim samym miastem jak przed rewolucją. Rzecz jasna, zdecydowana większość siedlczan nie była bezpośrednio zaangażowana w konspirację i walki rewolucyjne. Trudno jednak było, nawet tym obojętnym, 36 460 lat miasta Siedlce nie zauważyć tego, co działo się w mieście i guberni. Bezpośrednio rewolucja poniosła klęskę. Pozostawiła jednak trwałe zdobycze m. in. w rozwoju oświaty, kultury, zrzeszeń i stowarzyszeń. Właśnie w dziedzinie oświaty i kultury rewolucja odniosła największy sukces. Wolność słowa, jaką wywalczono podczas rewolucji, zaowocowała także pojawieniem się w Siedlcach polskiej prasy. Jej jaskółką był „Tygodnik Podlaski”. Pierwszy numer wyszedł 18 sierpnia 1906 roku. Redaktorem był Wacław Raczyński, zaś charakter pisma był przede wszystkim regionalny. Po niespełna roku „Tygodnik” zlikwidowano decyzją generał – gubernatora Skałona, ale początek został uczyniony. Polską literaturę propagowały biblioteki, takie jak wspomniana już, założona w 1906 roku biblioteka Ludwiki Małowiejskiej, gromadząca i udostępniająca wyłącznie polską literaturę. Rok później zaczęła w Siedlcach działalność biblioteka Siedleckiego Oddziału Towarzystwa Kultury Polskiej. Możliwość działania tego towarzystwa to także efekt rewolucji. Od marca 1906 roku stowarzyszenia powstawały w Siedlcach jak grzyby po deszczu: Towarzystwo Rolnicze, Towarzystwo Cyklistów, Towarzystwo Racjonalnego Polowania, Kultury Polskiej, Krajoznawcze, Esperantystów, Ziemianek, Zawodowych Ogrodników, siedleckie Towarzystwo Kursów dla Analfabetów. Powstawały również związki i stowarzyszenia zawodowww.460lat.siedlce.pl we. Po upadku rewolucji władze carskie próbowały przymykać furtki wolności ograniczając prawa przyznane w 1906 roku, ale było już za późno. Nawet jeśli czegoś nie wolno było robić jawnie, schodzono do podziemia. Raz wyzwolonej społecznej inicjatywy nie dało się ograniczyć. 100 LAT KINA W SIEDLCACH Od otwarcia stałego teatru w Siedlcach minęło zaledwie kilkanaście lat, gdy okazało się, że nowocześniejsze środki artystycznego wyrazu przyciągają znacznie większą liczbę publiczności niż tradycyjne komedie, tragedie i dramaty. Na początku naszego wieku pojawił się bowiem kinematograf. Nowinka ta dotarła do Siedlec w 1908 roku. 1 lipca przy ulicy Ogrodowej (dziś Sienkiewicza) otwarto w domu Piaseckiego kinematograf o słodkiej nazwie „Ekler”. Trzy lata później zamontowano w nim oświetlenie elektryczne, co dało podstawę do zmiany nazwy na „Lux”. W tym czasie funkcjonowało już w Siedlcach konkurencyjne kino „Moderne”, otwarte w listopadzie 1909 roku. Jego lokal mieścił się przy ulicy Długiej (obecnie Świrskiego), z czasem jednak przeniesiono ten kinematograf na ulicę Piękną (Pułaskiego). Właściciel kina „Moderne” nie poprzestał na jednym lokalu. Latem wynajmował wspomniany www.460lat.siedlce.pl już budynek teatru miejskiego i urządzał w parku seanse filmowe. W okresie dwudziestolecia międzywojennego kino to była potęga. Nie to co dzisiaj, w dobie telewizji, DVD i plików cyfrowych. Oglądano w siedleckich kinach dwudziestolecia międzywojennego największe przeboje polskiego i światowego kina. Nie wszystkie spośród tych ostatnich podobały się publicyście tygodnika „Placówka”, który wiosną 1929 roku ganił politykę programową miejskich kinematografów: „Od dłuższego czasu kina siedleckie prześcigają się w wystawianiu obrazów, których treść wzięta jest z życia dawnej czy współczesnej Rosji. Przedstawiona w nich moskiewszczyzna widoczne bardzo przypadła do serca kierownictwu kinoteatrów siedleckich, skoro tak bardzo do niej przylgnęli, że nie ma wprost tygodnia, by jakiegoś obrazu rosyjskiego nie było na siedleckim ekranie. „Ostatni rozkaz”, „Kurier carski”, „Anna Karenina”, „Ostatni carowie”, „Czerwony bies”, „Adiutant cara”, „Kelner” oto niektóre tytuły takich właśnie obrazów z ostatnich trzech czy dwóch tygodni. Uważamy, że należałoby już wreszcie z tym skończyć. Właściciele kin nie mogą zasłaniać się tym, że na takie obrazy przychodzi publiczność tłumnie. Publiczność siedlecka, która nie ma ... zbyt wielu miejsc rozrywkowych przyjdzie i na inne (zwłaszcza jeśli będą to obrazy ładne). A takich obrazów można by też wiele zdobyć, zwłaszcza, gdyby właściciele kin zechcieli zrozumieć, że publiczność ściąga do kina nie tylko sensacja morderstwa, bandyckich rozbojów, rewolucji, lecz prawdziwe piękno gry artystów kinowych, wśród których tak wielu jest dziś prawdziwych mistrzów.” Obecnie publicyści grzmią, że zalewa nas amerykański chłam, ogłupiający kinomanów komercyjną papką. A dawniej to ze Wschodu przybywały do nas kinowe miazmaty. Nawet jeśli nie na Wschodzie nakręcone, to o tamtejszych problemach opowiadające. To nie wszystko jednak. Siedleckie kina, zdaniem „Placówki” deprawowały nie tylko ogół widzów „moskiewszczyzną” na ekranach. Deprawowały ogółem filmów siedlecką młodzież, co było niebłahym problemem: „Sprawa zabezpieczenia młodzieży szkolnej przed wielu obrazami w siedleckich kinach jest zagadnieniem naprawdę poważnym. Wiemy bardzo dobrze, że władze szkolne czynią wszystko, co leży w ich mocy, by zadość się stało temu. Jednak zdarza się od czasu do czasu, że wśród rozgorączkowanej grą np. Brygidy Helm, czy też Grety Garbo publiczności widać rozpromienione twarze młodych dziewczynek i chłopców, którzy wbrew zakazom szkolnym chodzą do kin na niedozwolone dla młodzieży obrazy. Piszemy o tym, bo należyte rozwiązanie poruszonej sprawy da się osiągnąć jedynie wtedy, gdy zainteresują się tym władze. Wiemy, że kierownicy kinoteatrów zawsze tłumaczą się na zapytania starszych osób w tej sprawie, że młodzieży nie znają, zwłaszcza gdy przychodzi bez czapek szkolnych, że więc nie mogą jej w tym wypadku z kina usuwać. Uważamy, że powinna się tym zainteresować policja. Chodzi po prostu o to, by policja od czasu do czasu urządzała w siedleckich kinach „przegląd publiczności”. Można by się przy tym zapytać, czy wpuszczanie młodzieży na obrazy tyczyć by się powinno młodzieży szkolnej, czy w ogóle młodzieży?” Taka dbałość o moralność młodych siedlczan nie przeszkadzała tygodnikowi w reklamowaniu obrazu „Spadkobierca Casanovy”, wyświetlanego w kinie 22 pułku piechoty. Historia miasta 37 Jubileusz 460-lecia Także inne siedleckie kina wyświetlały obrazy, które nie należały raczej do nurtu moralnego niepokoju. Czegoż tam nie grano, najnowsze hity z Ameryki, ale i sowiecki „Romans Mańki Greszynoj” z Wierą Uralskają i Michałem Bogolubowem w rolach głównych. Grano polski repertuar z największymi gwiazdami tamtych czasów oraz filmy niewiadomego (przynajmniej w ogłoszeniach) pochodzenia, ale za to pikantne w tytułach: „Kobieta to grzech”, „Egzotyczna kochanka”, „Dolar, serce i przypadek”, „Miłostki aktorki”, „W porywie zmysłów”, „Zakazana kobieta”, „Z pamiętnika kawalera”, „Tancerka z Tunisu”, „Tango miłości”, „Dziewczyna ze spelunki”, „Lulu”, „Świat nocy (dreszcz Picadilly)”. To „urobek” zaledwie kilku miesięcy 1929 roku z kin „Światowid” i kina 22 pułku piechoty. W koszarach tego pułku zlokalizowano kino, drugie w owym czasie w mieście, a później działające jako jeden z trzech siedleckich kinematografów. Żołnierze z siedleckich jednostek otrzymywali bezpłatne bilety do tego kina, ale otwarte ono było także dla ludności cywilnej i cieszyło się sporą popularnością. Popularność tę zawdzięczało doborowi repertuaru, sprowadzając najmodniejsze w owym czasie obrazy i reklamując nowości na łamach lokalnej prasy. Przy 22 pp. działał też amatorski teatr, w którym wystawiano klasykę polskiego dramatu jak „Kordian” czy „Damy i huzary”. Przedwojennych siedlczan bawiły też występy grup takich, jak na przykład trupa rewiowa Bohdana Orwicz Kowalskiego, czyli pana Bodka, prezentująca się na deskach kinoteatru Klimowicza. Mieszkańcy Siedlec okresu dwudziestolecia międzywojennego dużą estymą darzyli orkiestry wojskowe. Było ich bowiem w Siedlcach kilka – każdy stacjonujący tu pułk miał swoją. Koncerty i zabawy, podczas których grali 38 460 lat miasta Siedlce muzycy w mundurach gromadziły liczną publiczność. Nie mówiąc już o świętach i uroczystościach organizowanych na terenie miasta, które nie mogły się przecież odbyć bez wojskowej orkiestry. W ostatnich latach przed wojną najpopularniejsza była orkiestra 22 pułku piechoty, kierowana przez oficera kontraktowego J. Hrondę, który również w latach powojennych związany był z wojskowymi orkiestrami. Popyt na orkiestry był przed wojną dużo większy niż obecnie, dyskoteki ze wzmacniaczami wielkiej mocy to pomysł ze znacznie późniejszej epoki. SZALEŃSTWA DO BIAŁEGO RANA Na koniec trochę zabawy. Któż jej bowiem nie lubi. Bawili się wesoło także mieszkańcy przedwojennych Siedlec, a ich wyczyny opisywała szeroko prasa. W 1933 r.: „Mimo ogólnego narzekania na ciężkie czasy, wypływającego z istotnie niezbyt pełnych kieszeni, mimo groźby wiszącej nad sferą urzędniczą w postaci „zaszeregowań”, mających wejść w życie od 1 lutego b.r., mimo wszystko, a może właśnie dlatego karnawał rozpoczął się w ożywionem tempie, od Sylwestra poczynając. W Klubie Miejskim jak zwykle powitano nowy rok tanami, w gimnazjum im. B. Prusa zbierano w ten sposób fundusz na bursę gimnazjalną P. Macierzy Szkolnej, bawiono się też w „Rodzinie Policyjnej” i nawet w liczniejszem gronie w domach prywatnych. W publicznych lokalach można było zauważyć w tym roku pewną oszczędność w witaniu nowego, dość niepewnie zapowiadającego się roku, stąd sylwestrowicze na zupełnie pewnych za to nogach zmieniali po północy lokale, przenosząc się z jednej zabawy na drugą. Na wystawne, dłużej trwające kolacje nie tracono czasu, ani waluty, stąd rozczarowanie restauratorów i pro- www.460lat.siedlce.pl wadzących dobroczynne bufety. Wszędzie jednak było gwarnie i wesoło, widocznie higjena skromnego odżywiania się szła w parze ze zdrowym ruchem i dobrym humorem. Rozbiciu się towarzystwa miejscowego na grupy przypisywać należy, że tradycyjny, klubowy Sylwester, odbył się bez poloneza i kielicha wina, że w klubie przeważali wojskowi, zaś u Prusa cywile. Sale jednego klubu towarzyskiego w naszem mieście zmieściłyby napewno rozdrobnioną w tym roku publiczność, a nastrój zabawy zyskałby tylko na tem zaspoleniu.” Tak więc mimo kryzysu gospodarczego i konieczności zaciskania pasa siedlczanie potrafili się bawić. Przy okazji zaś sylwestrowych i karnawałowych zabaw zbierano wtedy pieniądze na różne www.460lat.siedlce.pl szczytne cele. W Sylwestra 1933/1934 na urządzonym w gimnazjum im. Prusa balu zarobiono na potrzeby szkolnej bursy prawie 200 zł na czysto. A była to na owe czasy kwota niebagatelna. Jak już się zaczęło w Sylwestra, tak potem balowano przez cały karnawał. Najczęściej urządzano bale „branżowe”. Np. już 5 stycznia 1935 r. odbył się XIV Bal Akademicki, który „zapowiada się (...) wspaniale, cały bowiem siedlecki świat inteligencki daje sobie randez – vous na tym balu, którego urządzeniem zajmuje się Zarząd Koła Przyjaciół Akademika przy współudziale pań gospodyń i wybitnej pomocy nadobnych akademiczek oraz pełnych zapału balowego akademików.” Mówiąc językiem współczesnym chodzi tu o studentów. Historia miasta 39 Jubileusz 460-lecia Tydzień później odbył się w salonach Klubu Miejskiego Dancing Towarzyski, z którego dochód przeznaczono na walkę z gruźlicą. „... poza doborową orkiestrą, udekorowaną salą, organizatorzy przygotowali cały szereg niespodzianek w postaci rozlosowania obrazów, laleczek, maskot itd.” Bawili się w swoim gronie prawnicy, pocztowcy, wojskowi, urzędnicy. Urządzano też zabawy dla dzieci. Harcerze balowali „w salonach gimnazjum im. Prusa”. Natomiast w sali gimnazjum im. Żółkiewskiego organizowano dorocznie dziecięcy bal kostiumowy, którego inicjatorem był siedlecki oddział Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet. „Znowu ujrzymy barwne kwiatki i poziomki, śliczne kolombinki i miłych pierotów, dumne markizy... A nad tym małym światkiem czuwa „Straż Przednia” młodzieży, znana ze swego uspołecznienia, pilnie bacząc, aby któremu z milusińskich nie działa się krzywda.” Bale wrosły w karnawałową tradycję miasta tak bardzo, że gdy w 1936 roku nie odbył się doroczny bal prawników, prasa uznała za stosowne odnotować to wydarzenie. Juryści znaleźli jednak imprezę zastępczą w postaci „dancingu młodych lub starszych prawników.” Gdy karnawał miał się ku końcowi, zabaw przybywało. W sobotę 10 lutego żegnano w Siedlcach karnawał 1934 roku. Odbyły się wtedy: „Dancing w Salonach Klubu Miejskiego, urządzony staraniem Komitetu Organizacyjnego i Zarządu Przytułku Starców i Kalek Chrześcijańskich; Bal Pocztowców w świetlicy Pocztowego Przysposobienia Wojskowego przy ul. Sienkiewicza; Nauczycielstwo żegna karnawał zabawą taneczną w sali szkoły powszechnej przy ul. Błonie; Liga Obrony Przeciwpowietrznej i Przeciwgazowej urządza „loppówkę we własnym lokalu przy ul. Piłsudskiego; Federacja ma się bawić ochoczo w sali szkoły powszechnej Nr 2 przy ulicy Szkolnej; Rodzina Policyjna nie pozostaje w tyle i urządza również pożegnanie karnawału.” 40 460 lat miasta Siedlce Dla tych, którzy nie wybawili się w sobotę, pozostawał jeszcze ostatkowy „tradycyjny śledzik” organizowany we wtorek w sali Klubu Miejskiego. Tak to bawiono się w międzywojennych Siedlcach. Pod względem lokali zmieniło się niewiele. Znane i dzisiaj Sala Biała oraz Klub Paradise były najpopularniejszymi miejscami karnawałowych imprez. Bawiono się również w salach szkolnych, również tak jak dzisiaj. Tyle że obecnie nie ma tylu imprez „branżowych” i odwróciły się proporcje wiekowe. Przed wojną na dużych imprezach balowali dorośli. Teraz dyskoteki pełne są młodzieży i to przeważnie małoletniej. Karnawał nie był jedynym okresem zabaw dla przedwojennych siedlczan, a sale balowe jedynymi miejscami pląsów. Świadczą o tym ogłoszenia w starych gazetach, gdzie wiele miejsca zajmują anonse zakładów gastronomicznych. Najczęściej reklamowała się „Polska Restauracja pod kierownictwem p. Heleny Białobłockiej w Siedlcach , ul. Kilińskiego 4”. W czerwcu 1937 roku zawiadamiała „Sz. Klientelę, że urządzona została specjalna lodownia i wszelkie jedzenia znakomicie się konserwują. Gwarantuje się wydawanie świeżych i zdrowych potraw i zakąsek. Stale koncertuje zespół muzyczny. Odpowiednia sala do tańca i oddzielne gabinety. Codziennie zbiera się solidne towarzystwo. Kuchnia wydaje stale świeże, gorące dania – bufet obficie zaopatrzony w najświeższe potrawy i napoje. Wódki monopolowe oraz tanie, lecz dobre likiery i wina krajowych wytwórni polskich.” W restauracji tej „ze względu na wzrastającą frekwencję Sz. Publiczności została zwiększona obsługa restauracyjna damska i męska. Codziennie przygrywa zespół muzyczny cieszący się uznaniem Sz. Klienteli.” Sądząc z anonsów prasowych lokal pani Białobłockiej cieszył się uznaniem klientów. W 1938 roku restauracja „zaszczycona została odgłosami sympatii i uznania za wydawanie pierwszorzędnej jakości dań, obia- dów i kolacyj, a w szczególności FLAKÓW i BIGOSU – FIRMOWYCH.” Oraz „Zdała egzamin pod względem czystości i porządku. Również cieszy się odgłosami sympatii i uznania za wydawanie dobrych i smacznych dań oraz za umiejętne przyjęcia zespołowe gości pozamiejscowych i miejscowych. Kto życzy spożyć najsmaczniejsze FLAKI i BIGOS, niech o tym przekona się osobiście, a zawodu nie dozna. Są wydawane codziennie najróżnorodniejsze porcje po cenach niskich. Usługa damska i męska. Wejścia niekrępujące. Codziennie przygrywa znany zespół muzyczny. Ceny dla gości przyjezdnych normalne.” Przystępnymi cenami, „doborową kuchnią pod kierownictwem kuchmistrza warszawskiego”, codziennym dancingiem, kwartetem jazzbandowym wabiła klientów restauracja Versal przy Piłsudskiego 1. Nie kwartet a „słynne trio dancingowe The Taube Brother Jazz” przygrywało na „Five o’clock’ach” organizowanych w soboty i niedziele w restauracji – kawiarni przy Klubie Miejskim w Siedlcach” Lokal ten również miał warszawskiego kuchmistrza, a „bufet obficie zaopatrzony w napoje krajowe i zagraniczne”. Dobrze ogrzaną salą, osobnymi gabinetami oraz flakami i bigosem w każdą niedzielę kusiła restauracja Cecylii Znarowskiej w Parku Miejskim. „Tylko dla smakoszy! Znane z dobroci flaki i bigos” oferowała restauracja przy hotelu Victoria przy ul. Pułaskiego 15 – „reprezentacyjny lokal m. Siedlec”. Tu występowali również „artyści scen warszawskich”. Siedlczanie, którzy unikali lokali publicznych, a mieli ochotę na jakiś trunek w domowym zaciszu również mieli z czego wybierać. „Handel win, spirytualii, towarów kolonialnych, delikatesów i wyrobów tytoniowych. Wina mszalne gwarantowanej jakości” oferował E. Paciorkowski przy ul. Piłsudskiego 8. „Wielki wybór win i kielichów” posiadał stale na składzie Wacław Bielecki przy ul. Floriańskiej 24/26. Czasy się zmieniają, ale bigos i flaki są wieczne. GRZEGORZ WELIK www.460lat.siedlce.pl