Nr 6-7/2013

Transkrypt

Nr 6-7/2013
Nr 6-7/2013
Czerwiec-Lipiec 2013
ISSN 2084-3275
OD REDAKCJI
Szanowni i drodzy czytelnicy, nadszedł czas wakacji, lecz lato tego
roku jest jakieś takie „mało letnie”. Dni – choć słoneczne – to jednak dość chłodne. Gdy oddajemy do druku ten numer „Sandomierskiej Strefy” w zasadzie połowa lata już za nami. W sierpniu czy
wrześniu mogą co prawda jeszcze przyjść upały, ale i tak będzie
już w nich czuć zapach zbliżającej się jesieni. A my marzymy przecież o takim lecie, jakie opisał w swoim wierszu Władysław Bełza:
Ach! jak gorąco! Niebo bez chmury,
Żar pod stopami, żar zieje z góry,
Człowiek dzień cały jakby w ukropie,
Radby się schował choćby w konopie.
Zdała, od łanów, brzęk jakiś płynie:
Ach! to pszeniczkę koszą w dolinie!
A z brzękiem sierpów i świstem kosy,
Piosnka żniwiarzy dzwoni w niebiosy.
Nieraz się pytam, jak w takim żarze,
Mogą wytrzymać biedni żniwiarze?
Choć pot im spływa po całem ciele,
Jeszcze śpiewają jak na wesele!
Ja, gdy nad książką trochę poślęczę,
To wnet się spocę, znudzę i zmęczę,
A oni zawsze rzeźwi jak ptacy,
Z piosnką na ustach wstają do pracy.
Redakcja
1
ZŁOTE MYŚLI
Niech przyroda będzie twym nauczycielem.
William Wordsworth
Zostawiajmy po sobie dobre imię i trwałą pamięć wśród śmiertelnych, aby życie nasze nie poszło na marne.
Leonardo da Vinci
Człowiek nie ma przyjaciół. Przyjaciół ma tylko powodzenie
Napoleon Bonaparte
INFORMACJE
W dniu 22.06.2013 r., w ramach Festiwalu Młodych Artystów, jaki odbywał się w Sandomierzu, Biblioteka Pedagogiczna w Kielcach, Filia w Sandomierzu zorganizowała spotkanie autorskie z pisarzem, poetą, tłumaczem i dziennikarzem Andrzejem Sarwą, który przybyłym do czytelni dzieciom, młodzieży i starszym opowiadał o swojej twórczości,
zdradzając tajniki pisarskiego warsztatu. Poniżej krótka fotorelacja ze spotkania:
2
Informujemy naszych czytelników, że w wyniku losowania nagrody książkowe za prawidłowe rozwiązanie zagadki
z poprzedniego numeru „Sandomierskiej Strefy” otrzymują:
1. Weronika Stomporowska ze Złotej,
2. Jan Błąd z Sandomierza,
3. Paweł Kondeusz z Sandomierza.
Zwycięzcom gratulujemy.
Podajemy prawidłowe rozwiązanie zagadki:
Dwóm obdarowanym dał jabłka luzem, a trzeciej razem z koszem.
HURAGAN W SANDOMIERZU 55 LAT TEMU
„[W Sandomierzu] dnia 23 lipca [1958 r.] w środę od rana
zbierało się na burzę. Z oddali słychać było grzmoty. Na tle
czarnych chmur zauważono na południu niewielki biały obłok. Biały obłok rósł i patrzącym zdawało się, że znaleźli się
nagle we mgle. Nie widac było dalej niż na trzy metry. I wtedy – było to około godziny 16.00 – nastąpiło uderzenie wichury. Podmuch trwał trzydzieści sekund. Wystarczyło jednak, żeby dachy zostały przerzucone o trzydzieści metrów.
Waliły się stare drzewa. W powietrzu wirowały deski i zdarte
z dachów kawały blachy. Lunął deszcz. Ulewa trwała półtorej
godziny. Kiedy po deszczu ludzie wyszli z domów, pierwsze
jednostki wojskowe były już na miejscu katastrofy. Usuwały
zwalone drzewa, które zatarasowały drogę, pomagały wynosić sprzęty ze zniszczonych domów. Zdjęcia które tu drukujemy, przedstawiają obraz Sandomierza zaraz po ulewie”:
3
Tekst i zdjęcia pochodzą z artykułu „Siedem plag” podpisanego kryptonimem „now” zamieszczonego w numerze
31 (367) z dn. 3 sierpnia 1958 czasopisma „Świat”, autorem
fotografii zaś jest Roman Duszek.
4
KONSEKRACJA CERKWI
ŚW. ŚW. CYRYLA I METODEGO
W SANDOMIERZU
Dnia 30 czerwca 2013 r., w niedzielę, o godz. 10.00
w Sandomierzu przy ul. Puławiaków 6 oddano do użytku
i uroczyście konsekrowano nową cerkiew, a właściwie kaplicę domową, pod wezwaniem Świętych Apostołów Słowian,
Braci Sołuńskich, Cyryla i Metodego.
Cerkiew, podczas uroczystej św. Liturgii (Mszy św.) pokonsekrował ks. dziekan Andrzej Łoś z Lublina, oddelegowany do tego obrzędu przez J.E. Arcybiskupa Abla, Ordynariusza Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej.
W koncelebrze uczestniczyli, prócz księdza dziekana,
miejscowy proboszcz prawosławny ks. Marcin Chyl oraz wikariusz katedralny ks. Jerzy Łukaszewicz. Chórem kierowała
młoda i bardzo urodziwa Małżonka sandomierskiego proboszcza.
Prócz prawosławnych wiernych, sandomierskich parafian,
w św. Liturgii wzięli udział również liczni goście: m.in.
rzymskokatoliccy kapłani, przedstawiciele biskupa sandomierskiego, J.E. Krzysztofa Nitkiewicza: ks. dr Jan Biedroń –
rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu
i ks. kanonik Marek Flis – proboszcz parafii pw. Matki Bożej
Królowej Polski w Sandomierzu, a także miejscowi dziennikarze.
Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy obecna kaplica cerkiewna jest siedzibą tymczasową, ponieważ w władze diecezjalne noszą się z zamiarem wybudowania nowej, wolno stojącej świątyni, na zakupionym placu przy ulicy Puławiaków.
Nie wiadomo jednak dokładnie czy i kiedy to nastąpi.
5
Przed wejściem do świątyni...
...tu zaopatrujemy się w świece
...wnętrze cerkwi
...żona Ks. Proboszcza i jeden z wiernych
6
...Ks. Proboszcz
...Ks. Dziekan
...św. Liturgia
...św. Liturgia
7
...konsekracja ścian św. Olejami
...sandomierski chór cerkiewny
...wejście z Ewangeliarzem
...kapłan ukazuje wiernym św. Dary
8
...błogosławieństwo kapłańskie
...przemawia Ks. dr Jan Biedroń
...Ks. Andrzej Łoś i Ks. Jerzy Łukaszewicz
...wierni dziękują za konsekrację cerkwi.
Tekst i podpisy pod zdjęciami: Andrzej Cebula
Zdjęcia: Andrzej Sarwa
9
DUCH POPA Z CMENTARZA KATEDRALNEGO
– LEGENDA SANDOMIERSKA
Pan S., a było to latem roku 1935 lub 1936, około północy,
udawał się dorożką na stację kolejową. Wyjechali z ulicy Listopadowej i jadąc ulicą Mickiewicza w stronę Zawichojskiej
ujrzeli coś niezwykłego. Otóż, z bramy Cmentarza Katedralnego wyszedł ubrany w sutannę, z krzyżem napierśnym, długimi siwymi włosami i brodą, duchowny prawosławny. Przeszedł przed bryczką, strasząc konie, które na jego widok zareagowały rżeniem, parskaniem i rzucaniem się w uprzęży.
Tymczasem duchowny nie zważając na to zupełnie,
wszedł do parku po drugiej stronie ulicy i spokojnym krokiem udał się w kierunku zabudowań dawnego klasztoru
O. O. Reformatorów. Podczas zaborów znajdowała się w nim
prawosławna parafia pod wezwaniem św. Archanioła Michała, zaś w okresie międzywojennym dowództwo 2 Pułku Piechoty Legionów, a więc obiekt niedostępny dla cywilów (nie
mówiąc już o księżach prawosławnych!)
I cóż w tym niezwykłego? - może zapytać Czytelnik. Ano
na razie nic. Ale nim przejdę do następnej relacji, kilka słów
wyjaśnienia. Otóż z chwilą odzyskania niepodległości przez
Polskę, parafię prawosławną w Sandomierzu zlikwidowano.
Mieszkający tu Rosjanie (poza dwiema czy trzema rodzinami) wyjechali i nie było też duchownego wschodniego wyznania. Skąd się zatem wziął ten ostatni i to w środku nocy, w
drugiej połowie lat trzydziestych, na owym cmentarzu?
Czyżby jaki przejezdny odwiedzał mogiłę bliskiej osoby, albowiem grzebano tam również prawosławnych? Może. Nieżyjący już dziś pan S. aż do śmierci, z uporem godnym lepszej sprawy, twierdził, iż obydwaj z woźnicą widzieli upiora.
10
Doktor R. wiosną 1945 lub 1946 roku został około północy wezwany do chorego. Wypadło mu przejść obok bramy
Cmentarza Katedralnego. Śpieszył się, szedł zatem dość
szybko i nieomal nie wpadł na akurat wychodzącego z niej
prawosławnego księdza. Zatrzymał się, aby go przepuścić
i przy okazji przyjrzał mu się dokładnie. Miał go na wyciągnięcie ręki, a pobliska latarnia dawała sporo światła.
Ksiądz był w sutannie, na piersiach wisiał mu na łańcuchu
srebrzysty krzyż i miał siwiutkie jak gołąbek włosy i brodę.
Wszelako jego twarz nie była twarzą żywej istoty, lecz trupiosina, o martwych oczach, twarzą upiora. Przeciął jezdnię
i wszedłszy do parku, skierował się w stronę dawnej cerkwi
św. Michała.
I wreszcie ostatnia relacja, pochodząca z lipca lub sierpnia
1976 roku. Młodzieniec P. zasiedział się u swojej dziewczyny
dłużej niż zwykle i wyszedł od niej tuż przed pierwszą w
nocy. Najbliżej mu było do domu obok Cmentarza Katedralnego. Minął go i przeszedłszy na drugą stronę ulicy Mickiewicza, znalazłszy się na chodniku biegnącym równolegle do
parku, odruchowo odwrócił się i spojrzał w bramę cmentarną.
Była pełnia i jak twierdzi - prawie tak widno jak w dzień. I
wtedy zobaczył wychodzącą stamtąd postać.
Przystanąwszy, czekał aby przyjrzeć się jej, gdy nieco się
przybliży. Postać minęła jezdnię i szła dokładnie w stronę
młodzieńca. Gdy była odeń zaledwie kilka kroków, z przerażeniem spostrzegł, iż to nie zwykły ksiądz, za jakiego go
wziął, lecz dziwnie wyglądający duchowny prawosławny.
I tym razem opis zjawy dokładnie pokrywa się z dwoma poprzednimi. Sutanna, krzyż napierśny, siwe włosy i broda, a
także coś, o czym nie mówi pierwsza relacja, ale występuje w
drugiej - trupiosina twarz i martwe oczy.
11
Cóż, trzy identyczne relacje ze spotkań z tą samą zjawą
(na przestrzeni 40 lat), to chyba nie bujna wyobraźnia świadków? Lecz jeśli nie ona, to co?
Andrzej Sarwa, Legendy i opowieści sandomierskie,
Sandomierz 2012, s. 234-237
Widok na cmentarz prawosławny w Sandomierzu... Fot. Archiwum.
Sandomierska Strefa. WYDAWCA: Stowarzyszenie „Sandomierska Strefa”,
ADRES REDAKCJI: Andruszkowice 99, 27-650 Samborzec, tel. 601 633 651, e-mail: [email protected], REDAKCJA: redaguje zespół, redaktor naczelny Andrzej Cebula. Współpracują: Zofia Kołodziejska, Elżbieta Sarwa, Marta Szpyra,
Marian Więcław.
Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.
12