PL - Europa.eu

Transkrypt

PL - Europa.eu
PL
RADA EUROPEJSKA
PRZEWODICZĄCY
Warszawa, 1 lipca 2011 r. (05.07)
(OR. en)
EUCO 39/11
PRESSE 223
PR PCE 14
PRIORYTETY POLSKIEJ PREZYDECJI Przemówienie
Hermana Van Rompuya, przewodniczącego Rady
Europejskiej, na konferencji TEPSA w Kolegium Europejskim
(atolin)
Z wielką przyjemnością zabieram głos na tej zorganizowanej w tak stosownym momencie
konferencji poświęconej aktualnej sytuacji Unii Europejskiej, a w szczególności polskiej
prezydencji.
Cieszę się, że mogłem odwiedzić Natolin, i serdecznie dziękuję za zaproszenie.
W ubiegłym roku również przemawiałem w Kolegium Europejskim, ale w Brugii. Jedna
uczelnia z siedzibami w dwóch krajach – to doskonały przykład europejskiej współpracy
transgranicznej! Poza tym niezwykle mi miło zobaczyć ponownie tak wielu studentów
z Warszawy, Łodzi i innych miejsc!
Wiem dobrze, że TEPSA ma ugruntowany zwyczaj organizowania co pół roku spotkań
poświęconych aktualnym priorytetom UE, powiązanych w szczególności z najbliższą
prezydencją Rady. To chlubna tradycja!
Myślę jednak, że nie zaskoczy Państwa to, że moje spojrzenie na taki sześciomiesięczny
cykl jest odmienne. Wiąże się to ściśle z moją funkcją stałego przewodniczącego Rady
Europejskiej. Być może jednak powinienem ostrożniej używać słowa „stały”: kadencja
przecież trwa 2 i pół roku… Moim zadaniem jest dbać o poczucie ciągłości w pracach
Rady na szczeblu szefów państw i rządów.
PRESS
Dirk De Backer - Spokesperson of the President - ( +32 (0)2 281 9768 - +32 (0)497 59 99 19
Jesús Carmona - Deputy Spokesperson of the President - ( +32 (0)2 281 9548 / 5150 - +32 (0)475 65 32 15
[email protected] http://www.consilium.europa.eu/
EUCO 39/11
1
PL
Jak Państwo wiedzą, Rada Europejska nie pełni funkcji ustawodawczych, podobnie jak
Rada, której będzie przewodniczyć Polska. Rada Europejska, gromadząca najważniejszych
przywódców Unii, jest raczej organem strategicznym. Razem ustalamy priorytety
polityczne, wytyczamy strategiczny kurs Unii oraz jesteśmy odpowiedzialni za działania
w sytuacjach kryzysowych.
Muszę powiedzieć, że to ostatnie zadanie – reagowanie na sytuacje kryzysowe –
pochłonęło w ostatnich osiemnastu miesiącach sporo politycznej energii. Ale nie było
innego wyboru. Mimo to nie straciliśmy z pola widzenia zadań długofalowych:
promowania strukturalnego wzrostu gospodarczego czy nawiązywania bardziej
strategicznych stosunków z partnerami na świecie.
Uważam, że objęcie po raz pierwszy prezydencji przez Polskę jest wydarzeniem
historycznym. Polska jest członkiem Unii od siedmiu lat. Nie będę zastanawiał się, czy to
były lata chude czy tłuste: z pewnością było to siedem lat fascynujących i
wzbogacających! Przekonaliście się, jak współpracuje się z 26 partnerami, jak razem
dochodzi się do porozumienia, jak wytycza się wspólny kierunek. W Unii szanuje się
każde stanowisko. Różnorodność to nasza wartość; jedność to nasza siła. Po starannych
przygotowaniach jesteście gotowi wziąć na siebie nowe obowiązki – na rozpoczynający się
dziś okres pracowitych sześciu miesięcy i na jeszcze dłużej.
Rotacja prezydencji w Radzie pozwala wszystkim państwom członkowskim poczuć
odpowiedzialność, a także udowadnia, że Unia to praca zbiorowa, wykonywana przez
równych sobie partnerów. To nieodzowna cecha naszego systemu. Moje dotychczasowe
doświadczenia z prezydencją hiszpańską, belgijską i węgierską były bardzo pozytywne.
Dbanie o długofalowe interesy Europy pozostało naszym wspólnym celem, zarazem
jednak niezwykle cenny okazywał się nowy impuls, świeża chęć osiągania rezultatów,
inny zestaw wartości, które co sześć miesięcy wnoszono we wspólne działania.
Dlatego też w moim mniemaniu najważniejsze jest nawiązanie dobrej współpracy między
rotującą prezydencją i stałym przewodniczącym. Bez współpracy i wzajemnego zaufania
najważniejszych podmiotów traktat lizboński nie może funkcjonować. Nie chodzi tu tylko
o formalne kontakty i przygotowania, ale o konieczność niemal ciągłej, nieformalnej
wymiany informacji i pomysłów. Z premierem Tuskiem łączy nas zaufanie i wspólne
poglądy na temat Europy – z wiarą patrzę więc w przyszłość!
Zanim wejdziemy zbyt głęboko w instytucjonalne zawiłości, co grozi nam permanentnym
zawrotem głowy i utratą wszelkiego poczucia priorytetów..., wróćmy do sedna sprawy.
Unia Europejska NIE jest jedynie strukturą instytucjonalną w Brukseli, polityczną machiną
produkującą dyrektywy i rozdzielającą fundusze, którą zrozumieć mogą jedynie fachowcy
i eksperci. Nie, Unia to projekt polityczny, łączący przeznaczenie 27 państw i 500
milionów obywateli. Razem pracujemy nad konkretnymi propozycjami, mając na uwadze
dobrobyt i bezpieczeństwo obywateli; czeka nas wspólna przyszłość.
EUCO 39/11
2
PL
W Polsce Państwo oczywiście dobrze o tym wiedzą.
Członkostwo w Unii Europejskiej było ukoronowaniem długiej walki o suwerenność
i wolność. W tym względzie polska historia, choć jest jedną z dwudziestu siedmiu, może
służyć za przykład.
Przeżyliście okresy, w których wartości europejskie były niszczone, wasz los był
uzależniony od wielkich konfliktów; pamiętają Państwo słowa Winstona Churchilla, który
zapewnił, że Wielka Brytania przystąpiła do wojny z powodu Polski.
Jednak nawet w najtrudniejszych momentach historii, Polska nie straciła godności ani
wiary w siebie; nie straciła również swojej kultury, języka i religii ani tożsamości. Polacy
zawsze dążyli do odzyskania swojego miejsca wśród wolnych narodów. Dowodem na to
były liczne zrywy na rzecz demokracji i sprawiedliwości, częste walki o wolność
i solidarność. To te momenty określają Polskę. W końcu w 1989 roku przypieczętowały
początek końca zimnej wojny. Zapoczątkowały nową epokę w całej Europie. Od tej pory
Polska przekształca się w państwo demokratyczne, nowoczesne i dobrze prosperujące.
Wasza historia jest zatem lekcją humanizmu. Podlegamy historii, a zarazem ją tworzymy.
Podlegamy zmianom, a zarazem je wprowadzamy. Na tym samym opiera się także Unia
Europejska: pozwala Europejczykom wziąć los w swoje ręce.
Wielu z Państwa na bieżąco śledzi sprawy UE. Z pewnością więc zauważyli Państwo, że
ostatnio pisze się i mówi o tym, iż Unia Europejska jest w słabej formie. Pozwolę sobie to
skomentować.
Być może nie jest to poprawne politycznie, ale w moim odczuciu stan Unii nie jest tak zły,
nawet jeśli nastroje nie są zbyt optymistyczne. W pełni rozumiem, że stwierdzenie to
wymaga uzasadnienia, zwłaszcza w tym trudnym okresie dla niektórych państw strefy
euro. Pozytywny wynik głosowania w parlamencie greckim w tym tygodniu trochę
polepszył nastroje. Nie zabrakło jeszcze politycznej odwagi.
Jednak po półtora roku pracy na obecnym stanowisku dochodzę do wniosku, że w Europie
i Unii wszystkie problemy – przez co nie chcę wcale powiedzieć, że ich nie ma – urastają
do rangi dramatu.
Kiedy Niemcy wstrzymały się od głosu na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ
w sprawie Libii, nagle zarzucono nam brak polityki zagranicznej, a jednak zaledwie kilka
dni później wszystkie najważniejsze państwa europejskie zebrały się w Pałacu Elizejskim,
aby uzgodnić podjęcie działań wojskowych. Tego absolutnie nie można porównywać
z podziałami zachodzącymi w czasach wojny z Irakiem!
Kiedy jedno z państw zatrudnia kilku urzędników celnych, okazuje się nagle, że istnienie
strefy Schengen jest w niebezpieczeństwie.
EUCO 39/11
3
PL
Te wypadki są drugoplanowe względem kryzysu długu państwowego w strefie euro –
który jest problemem autentycznym, ale do rozwiązania – przy czym samo euro jest bardzo
silne. Zatem ktokolwiek chciałby oceniać stan naszej Unii, musi zachować pewien dystans,
spokój, a przede wszystkim poczucie proporcji. Pesymizm paraliżuje działanie albo
przynajmniej grozi paraliżem.
W służbie publicznej zawsze stosowałem podejście „krok po kroku”. Unia Europejska to
jedyne w swoim rodzaju historyczne osiągnięcie. Powstawała stopniowo i z każdego
kryzysu wychodziła wzmocniona. Nie ma powodu, by tym razem było inaczej.
Dzisiejsza Unia jest silnym politycznym i gospodarczym blokiem 27 państw kontynentu
europejskiego. Oczywiście, można zrobić więcej i trzeba zrobić więcej. Ale wyjątkowe
sukcesy, takie jak 60 lat pokoju, euro, rynek wewnętrzny czy unia paszportowa Schengen,
już są spełnieniem marzeń.
Państwa innych kontynentów zazdroszczą naszym krajom stabilności politycznej,
demokracji i pokoju, systemów socjalnych i standardów ekologicznych, słowem: jakości
europejskiego życia. Mieszkamy, jak to ujął francuski autor Alain Minc, w „ coin du
paradis” – w zakątku raju! Żyjemy w Unii wartości.
Podstawą marzenia o Europie były zawsze trzy podstawowe dążenia: pokój, dobrobyt
i siła. Tak było w 1950 roku, tak jest i dzisiaj. W różnych okresach różne aspekty
wysuwały się na pierwszy plan – oczywiście pokój miał większe znaczenie zaraz po
wojnie, a siła wspólnej obecności silniej motywuje dzisiaj – ale wszystkie te trzy elementy
były obecne od początku.
Zacznijmy od pokoju. Mówi się czasem, że pogląd, iż Europie przyświeca idea pokoju, jest
przestarzały. Tak i nie. Tak, bo oczywiście dwie wojny światowe, w następstwie których
utworzono Wspólnotę Europejską, są jedynie wspomnieniem.
Nie, bo Europa jest ciągle dziełem pokoju. Zaledwie tydzień temu 27 szefów państw
i rządów Unii utorowało Chorwacji drogę do członkostwa jako 28. państwa UE; wczoraj
oficjalnie zakończono negocjacje. Jest to kamień milowy. W Radzie Europejskiej
z zadowoleniem przyjęliśmy także krok naprzód, jakim było aresztowanie Ratka Mladicia
przez Serbię w ubiegłym miesiącu. Był to sukces europejskiej dyplomacji, wynik uporu
Unii w podtrzymywaniu naszych wartości. Wiem, że polska prezydencja chciałaby, by na
integrację europejską mogły liczyć wszystkie kraje Bałkanów Zachodnich – premier Tusk
ponownie mnie o tym zapewnił – a ja całkowicie popieram to dążenie. Być może ważne
decyzje w tej sprawie zapadną na grudniowym posiedzeniu Rady Europejskiej, pod
warunkiem że kraje te będą nadal energicznie prowadzić reformy.
Nie zapominajmy, że zaledwie piętnaście lat temu, kraje Bałkanów Zachodnich toczyły
okrutną wojnę domową, tuż za granicami naszej Unii. W tym względzie wstąpienie tych
krajów do UE byłoby ostatnim wielkim dziełem pokoju na naszym kontynencie. I przy
okazji: skoro klub nadal przyciąga nowych członków, to znaczy, że jest w niezłej formie!
EUCO 39/11
4
PL
Z kwestią pokoju między państwami europejskimi, oraz wzrastającego zaufania między
nimi, wiąże się kwestia swobodnego przepływu obywateli europejskich w obszarze
Schengen. W zeszłym tygodniu podczas posiedzenia Rady Europejskiej wszyscy szefowie
państw i rządów zgodzili się, że „…[s]wobodny przepływ osób, ustanowiony w Traktacie,
jest jednym z najbardziej wymiernych osiągnięć i największych sukcesów integracji
europejskiej” i „jedną z podstawowych wolności”.
Zewnętrznymi granicami Europy trzeba skutecznie zarządzać. Zawsze istnieje możliwość,
że na naszych granicach zewnętrznych pojawi się silna presja. Uznaliśmy, że aby móc
reagować na wyjątkowe okoliczności, musimy wzmocnić naszą wspólną agencję
graniczną, Frontex – z siedzibą tu, w Warszawie. Mechanizm ochronny, który będzie
wykorzystywany jedynie w ostateczności, umożliwi wyjątkowe i czasowe ponowne
wprowadzenie kontroli na granicach wewnętrznych, w przypadku gdyby któreś państwo
członkowskie nie było w stanie wypełniać swoich zobowiązań wynikających z przepisów
Schengen. Ale, co ważne, „…nie wpłynie to na prawa osób korzystających na mocy
Traktatów ze swobody przemieszczania się…”.
Po pokoju, czas na dobrobyt. Gdyby marzenie o Europie było utworem muzycznym, to
motyw dobrobytu stanowiłby basso continuo. Dobrobyt – dostatek dla obywateli – zawsze,
od samego początku, odgrywał istotną rolę w działaniach Unii. W dalszym ciągu
rozwijamy wspólny rynek. Są to „roboty w toku”. Z wielkim zadowoleniem przyjmuję
fakt, że polska prezydencja chce podjąć to wyzwanie i w większym stopniu wyzyskać jego
jeszcze niewykorzystany potencjał. Jest to zadanie na każdy dzień.
Jednocześnie my, Europejczycy, chcemy rozwijać dobrobyt „na nasz sposób”. Nie ma
zdrowego dobrobytu bez poczucia sprawiedliwości społecznej i uczciwości, poczucia
solidarności. Solidarność powinna być nie tylko słowem, ale realnym bytem.
Chciałbym powiedzieć również parę słów na temat sytuacji ekonomicznej w strefie euro.
Trzeba pamiętać, że euro nie przechodzi głębokiego kryzysu. Jako waluta, euro umocniło
swoją wartość na międzynarodowych rynkach walutowych. W całym okresie jego istnienia
w strefie euro utrzymywała się niska i stabilna stopa inflacji. Wymiana handlowa w strefie
euro jest ogólnie zrównoważona. Poziomy długu publicznego są niższe (tak jest, niższe!)
niż w USA czy Japonii. W strefie euro pojmowanej jako całość zaznaczył się ponowny
wzrost gospodarczy i powstają nowe miejsca pracy.
Owszem, są problemy w trzech państwach członkowskich, w których poziomy deficytu
i długu są wysokie, w szczególności w Grecji. Chciałbym podkreślić, że rozwiązujemy ten
problem, opierając się na połączeniu odpowiedzialności i solidarności: odpowiedzialności
rządów i parlamentów danych państw za uporządkowanie własnego podwórka, oraz
solidarności innych państw członkowskich polegającej na udzielaniu im pożyczek, aby
pomóc im zyskać potrzebny na to czas. Poprzez nieustanny wysiłek z biegiem czasu
odwrócimy stan rzeczy i zbierzemy tego owoce. Jest to konieczne, i jest to możliwe.
EUCO 39/11
5
PL
Kiedy ponad rok temu wybuchł kryzys długu państwowego w Grecji, nie istniały żadne
instrumenty, żeby sobie z nim radzić. Działania polityczne były utrudnione, zarówno
w państwach dłużnikach, które musiały zaakceptować obłożone surowymi warunkami
programy reform, jak i w państwach wierzycielach, które gwarantują te pożyczki.
Niemniej jednak od maja 2010 r. utworzyliśmy całkowicie nowe ramy zarządzania
ekonomicznego.
Wypracowaliśmy mechanizm kryzysowy, które potencjalnie jest w stanie wygenerować
setki miliardów euro w gwarancjach finansowych.
Zaostrzyliśmy nadzór budżetowy (pakt stabilności) i wypracowaliśmy system nadzoru
makroekonomicznego, aby poprawić zdolność do wykrywania „baniek” i innych zakłóceń
równowagi – a nic podobnego przedtem nie istniało.
Zacieśniamy koordynację polityk krajowych w ramach paktu euro plus: wszystkich
17 państw strefy euro i 6 innych państw (w tej liczbie Polska) podąża w swoich reformach
strukturalnych w tym samym kierunku.
Wzmocniliśmy nadzór sektora bankowego.
Oczywiście, nie usunęliśmy wszystkich naszych ograniczeń strukturalnych. Euro jest
w dalszym ciągu „walutą bez państwa”. Jednak to, czego nam brakuje w strukturach
formalnych, można zrekompensować nieformalną współpracą między głównymi
podmiotami zaangażowanymi. To właśnie uważam za jedno ze swoich głównych zadań.
Jeden element tego wszechstronnego pakietu – tzw. „pakietu sześciu wniosków
ustawodawczych” – jeszcze nie został ukończony. Rada i Parlament osiągnęły
porozumienie co do ponad 95% tekstu. Apeluję do ustawodawców o podjęcie końcowego
wysiłku i o przeznaczenie nadchodzących dni na to, by osiągnąć – jeżeli to możliwe
jeszcze przed przerwą letnią – wszechstronne porozumienie w sprawie zarządzania
ekonomicznego.
W ten sposób dochodzę do trzeciego aspektu marzenia o Europie, po pokoju i dobrobycie:
siły.
27 państw naszej Unii łączy się RÓWNIEŻ po to, by lepiej bronić naszych interesów
i wartości na świecie.
Z największym zadowoleniem przyjmuję fakt, że polska prezydencja podejmuje to
wyzwanie, we współpracy z Wysokim Przedstawicielem (będącym jednocześnie
przewodniczącym Rady do Spraw Zagranicznych).
Na arenie światowej Unia proponuje partnerstwo z krajami Afryki Północnej i Bliskiego
Wschodu. Popieramy ruchy zmierzające w stronę postępu gospodarczego oraz w stronę
demokracji i praw politycznych. W regionie Morza Śródziemnego mamy do wypełnienia
historyczne zadanie. Te kraje liczą na Europę. Bez nas byłaby Wiosna, ale nie byłoby Lata.
Doświadczenia polityczne Polski – jak słusznie utrzymują polscy politycy – mogą
stanowić rzeczywisty atut. Przykład, którego blask sięga dalej niż granice Europy.
EUCO 39/11
6
PL
Znaczenie współpracy na szczeblu regionu oraz dobrosąsiedzkich stosunków będzie
również uwypuklane podczas polskiej prezydencji Rady. Jednym z tego przykładów jest
szczyt Partnerstwa Wschodniego, który będzie miał miejsce tu, w Warszawie, pod koniec
września. Będzie to doskonała okazja, aby podkreślić znaczenie stosunków UE z jej
wschodnimi sąsiadami, oraz aby nadać rozmachu przyszłej współpracy.
W dziedzinie Partnerstwa Wschodniego wiele już osiągnięto. Pomogło ono stworzyć
w krajach partnerskich warunki sprzyjające reformom politycznym, choć znacznie więcej
pozostaje jeszcze do zrobienia. Ożywiły się stosunki handlowe i gospodarcze. Podczas
szczytu chcemy skonsolidować te pozytywne tendencje – na co się z góry cieszę.
Unia Europejska jest znacznie bardziej aktywna w dziedzinie polityki zagranicznej, niż się
większości osób wydaje. Zajmujemy wiodącą pozycję w polityce ochrony klimatu,
odegrawszy główną rolę na konferencji w Cancun w sprawie klimatu. Podjęliśmy
inicjatywy służące przełamaniu patowej sytuacji w rundzie dauhańskiej, aby doprowadzić
do liberalizacji handlu światowego. Unia próbuje, zarówno w ramach kwartetu, jak i za
pośrednictwem paryskiej konferencji darczyńców, reaktywować proces pokojowy na
Bliskim Wschodzie. Francja, jako kraj przewodniczący grupie G-20, z poparciem UE
osiąga postępy w zakresie korygowania nierównowagi globalnej – zjawiska leżącego
u samych podstaw niestabilności gospodarki światowej. Nawet jeżeli agenda
międzynarodowa w wielu dziedzinach utknęła w miejscu, my, Europejczycy, dokładamy
wszelkich starań, aby ruszyła.
To tyle – przedstawiłem Państwu pewne refleksje, postrzegane z punktu widzenia
przewodniczącego Rady Europejskiej, na temat wyzwań stojących przed Unią Europejską
w najbliższym półroczu, w aspekcie wewnętrznounijnym i w aspekcie międzynarodowym.
Jestem pewien, że polska prezydencja będzie w stanie nadać silny impuls naszym
wspólnym europejskim działaniom.
EUCO 39/11
7
PL