głupoty? - Salwatoriański Ośrodek Powołań

Transkrypt

głupoty? - Salwatoriański Ośrodek Powołań
ISSN 1428-5215
nr 2/164/2015
Skoro na
dzieja ma
tką
głupich…
dzi
a
w
o
r
p
Próba liwości,
p
do cier liwość
p
a cier ziei…
do nad
…to bezn
adzieja m
atką
mądrych
?
Nadzieja
matką czy siostrą
głupoty?
Drodzy Młodzi
PRZYJACIELE!
Spis treści
2
List do Czytelników
3
Nadzieja
4
Symbol nadziei
5
O chrześcijańskiej nadziei
9
10
13
Papież Franciszek.
Nadzieja
Młodzi zakonnicy o swoim
powołaniu
Postawy i gesty w liturgii.
Część I
16
Co daje mi SOP?
19
YOUCAT
20 Z życia najmłodszych
Salwatorianów z Bagna
Czym jest nadzieja? Czy możemy bez niej żyć? W jakich momentach życia jest nam najbardziej potrzebna? Te i wiele podobnych
nurtujących pytań stawia sobie współczesny człowiek, bez względu
na wiek i pochodzenie.
Niestety, dzisiaj bardzo często można odnieść wrażenie, że
nadzieja jest matką głupich. Z czego to wynika? Z przykrego doświadczenia. Jest bowiem wiele sytuacji, które boleśnie pokazują,
że nadzieja na to, iż wydarzy się coś upragnionego, bywa tylko
smutnym łudzeniem samego siebie. Bywa jednak i tak, że podziwiamy kogoś ze względu na jego zdolność do mądrego, optymistycznego patrzenia na świat i doceniamy jego wytrwałość w dążeniu
do wyznaczonego celu. W towarzystwie takich ludzi nie sposób nie
zauważyć, że życie bez nadziei jest zwyczajnie „beznadziejne”.
Nie mając nadziei, traci się zupełnie ochotę do życia i do robienia
czegokolwiek. Kiedy więc mówimy o nadziei, nie zawsze mamy na
myśli to samo. Z jednej strony myślimy o niej jako o „matce głupich”,
z drugiej cenimy tych, którzy czerpią z niej siły do twórczego życia.
Jak to pogodzić? Jak więc myśleć dzisiaj o nadziei?
Mamy nadzieję, że nowy numer naszego salwatoriańskiego
biuletynu „Apostoł Zbawiciela”, który oddajemy w Wasze ręce na
początku Nowego Roku, pomoże Wam odpowiedzieć na te ważne
w życiu pytania. Trzeba odnaleźć wartość i sens prawdziwej nadziei, która daje siłę i pomaga z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Dziękujemy Wam wszystkim za Waszą obecność podczas akcji
Salwatoriańskiego Ośrodka na przestrzeni całego roku. Dziękujemy
za Wasze zaangażowanie i budowanie tej naszej salwatoriańskiej
wspólnoty. Życzymy Wam, aby Nowy Rok był na swój sposób piękny i przepełniony Bożą obecnością i błogosławieństwem.
Duszpasterze
Salwatoriańskiego Ośrodka Powołań
„Apostoł Zbawiciela”
Biuletyn Salwatoriańskiego Ośrodka Powołań nr 2/164/2015
Redakcja: ks. Paweł Krężołek SDS, ks. Dariusz Jasuba SDS, dk Damian Rachuta SDS,
Krzysztof Juszczak, kl. Dominik Truchan SDS, kl. Piotr Dymon SDS
Za zezwoleniem przełożonych zakonnych
ISSN 1428-5215
2
Adres redakcji: Salwatoriański Ośrodek Powołań
„Apostoł Zbawiciela”, ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków
Tel. 12 254 60 40; kom. 601 707 188; e-mail: [email protected]; www.sop.sds.pl
Skład: Artur Falkowski
e-mail: [email protected]; www.salwator.com
Foto: archiwum SOP
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
NADZIEJA
Nadzieja jest cnotą, dzięki której pragniemy jako
naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia
wiecznego, pokładając ufność w obietnicach
Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach,
ale na pomocy łaski Ducha Świętego.
Cnota nadziei odpowiada dążeniu do szczęścia,
złożonemu przez Boga w sercu każdego człowieka;
podejmuje ona te oczekiwania, które inspirują
działania ludzi; oczyszcza je, by je ukierunkować
na Królestwo niebieskie; chroni przed zwątpieniem;
podtrzymuje w każdym opuszczeniu; poszerza
serce w oczekiwaniu szczęścia wiecznego.
Żywa nadzieja chroni przed egoizmem
i prowadzi do szczęścia miłości.
(KKK 1817 i 1818)
2/2015 Apostoł Zbawiciel a
3
SYMBOL
Nadziei
KOTWICA
Dlaczego jest symbolem nadziei?
Aby to zrozumieć, wystarczy się przyjrzeć kotwicy. Jest to ciężka i bardzo konkretna rzecz. Kotwica musi być ciężka, ponieważ ma dać punkt
zaczepienia dla statku, zwłaszcza podczas burzy. Gdy wieje wiatr i są
wysokie fale, dzięki kotwicy statek pozostaje na miejscu. Biblijna nadzieja to nasza kotwica. Utrzymuje nas na właściwym miejscu, gdy napiera
na nas cała filozofia i wiedza naukowa świata.
W Liście do Hebrajczyków znajdujemy dość trudny teologicznie fragment o tym, jak Bóg dał Abrahamowi obietnicę popartą przysięgą na
siebie samego: „Zaiste, hojnie cię pobłogosławię i ponad miarę rozmnożę” (Hbr 6,14). Autor tego listu mówi o najważniejszych i najbardziej
konkretnych rzeczach, na które Bóg może przysiąc: „Abyśmy przez dwie
rzeczy niezmienne, co do których niemożliwe jest, by skłamał Bóg, mieli
trwałą pociechę, my, którzyśmy się uciekli do uchwycenia zaofiarowanej
nadziei. Trzymamy się jej jak bezpiecznej i silnej dla duszy kotwicy, która
przenika poza zasłonę, gdzie Jezus jako poprzednik wszedł za nas,
stawszy się arcykapłanem na wieki na wzór Melchizedeka” (Hbr 6,1820). Oto kryjący się za tym obraz: Jezus zmartwychwstał, a zasłona
w świątyni rozerwała się. Miejsce najświętsze stało się dostępne. To tak
jakby Jezus wziął kotwicę i położył ją po drugiej stronie śmierci, choć
my wciąż znajdujemy się po tej doczesnej stronie. Jezus zabezpieczył
naszą przyszłość bardzo mocno po drugiej stronie śmierci, a my trzymamy się tej kotwicy. Jest to kotwica dla duszy – mocna i niewzruszona.
Ponieważ ją mamy, żyjemy dziś w świetle zabezpieczonej przyszłości,
którą Bóg dla nas przygotował, i w burzach życia trzymamy się jej mocno. Boża przyszłość jest naszą kotwicą, pewną kotwicą. To jest dla nas
bardzo mocny punkt odniesienia. Dlatego autor Listu do Hebrajczyków
używa właśnie tego obrazu.
Nasza nadzieja: Wierzymy w przyszłość. Wierzymy, że najlepsze
jeszcze nadejdzie. Nasza nadzieja jest kotwicą, pewną i niezawodną,
niewidzialną, ale realną!
Kobieta z kotwicą
Alegoria nadziei nawiązująca do fragmentu Listu do Hebrajczyków (6,
19-20): „Trzymajmy się nadziei jak bezpiecznej i silnej kotwicy duszy,
która przenika poza zasłonę, gdzie Jezus jako poprzednik wszedł za
nas...” (Kościół św. Mikołaja, Haslach an der Mühl, Austria). Kotwica
jako symbol nadziei weszła do ikonografii chrześcijańskiej już w II w.
4
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
Ks. Mariusz Sztaba
O chrześcijańskiej
nadziei
„Kto ma nadzieję, żyje inaczej;
zostało mu dane nowe życie”.
Benedykt XVI, „Spe salvi”, nr 2
Jezus Chrystus jest źródłem największej nadziei. Ta
prawda jest szczególnie ważna dziś, kiedy różnego
rodzaju trudności i kłopoty – te materialne oraz psychiczne i duchowe – powodują, że wielu współczes­
nych ludzi czuje się zagubionych. Mają poczucie bezsensu, beznadziei. Dlatego warto sobie przypomnieć,
że tak nie musi być! Człowiek jest bowiem powołany
do zwycięstwa, szczególnie nad sobą samym, nad
własnymi wadami i beznadziejnością. Pomocą w tej
walce jest nadzieja, z której utkana jest ludzka dusza. Nadzieja jako jedna z podstawowych potrzeb
człowieka oraz czynnik odpowiedzialny za dynami2/2015 Apostoł Zbawiciel a
kę egzystencji człowieka i jego zdrowie psychiczne
zaznacza swoją obecność nie tylko na płaszczyźnie
wiary, będąc przedmiotem zainteresowania teologii.
Coraz bardziej skupia uwagę innych dyscyplin naukowych, zwłaszcza filozofii, psychologii, socjologii
oraz pedagogiki. Teologia strzeże i wciąż przypomina
o istnieniu nadprzyrodzonego daru nadziei będącego
podstawą każdej ludzkiej nadziei. Dzięki psychologii można zrozumieć głębokie zależności rozwoju
psychicznego i kondycji emocjonalnej człowieka
od doświadczenia i zasymilowania nadziei. Socjologia ujawnia oddolne „znaki czasu” – pozytywne
5
i negatywne – dotyczące ludzkiej nadziei, ukazując
siłę i wartość nadziei obecnej w człowieku. Filozofia
nadaje natomiast refleksji nad nadzieją charakteru
uniwersalnego. Pedagogika czuwa zaś nad tym, aby
nie zaprzepaszczono tej cennej wartości, jaką jest
nadzieja. Stanowi ona bowiem fundament każdej pedagogii. Jest odpowiedzią na podstawowe wyzwanie naturalne i nadprzyrodzone w drodze do pełni
człowieczeństwa. Ukształtowanie postawy nadziei
warunkuje powodzenie rozwoju człowieka.
Nadziei potrzebuje każdy człowiek. Jest ona niejako tworzywem, z którego ukształtowana jest nasza
dusza. Potrzebuje jej dziecko, młodzieniec, człowiek
dorosły oraz starzec. Potrzebują jej także chorzy,
niepełnosprawni oraz osamotnieni. Potrzebują jej,
aby nie być beznadziejnymi, by nie żyć bezsensownie
i nie zatracić smaku życia mimo rożnych doświadczeń
i problemów.
Jednak czy każda nadzieja jest w stanie zaspokoić to egzystencjalne pragnienie człowieka? Gdzie
szukać prawdziwej nadziei? Jak ćwiczyć się w jej
zdobywaniu i realizacji?
6
Wielokrotnie powtarzane przez Jana Pawła II wezwanie: „Nie lękajcie się!”, stało się papieskim wołaniem o przywrócenie i zbudowanie nadziei na trwałym
fundamencie, jakim jest Chrystus. Jan Paweł II wielokrotnie zwracał się do Kościoła i świata z przesłaniem
nadziei, które widoczne jest w licznych dokumentach,
przemówieniach i homiliach, a zwłaszcza w adhortacji „Ecclesia in Europa”, o Jezusie Chrystusie, który żyje w Kościele jako źródło nadziei dla Europy
(2003 r.) oraz w osobistych przemyśleniach wyrażonych w książce Przekroczyć próg nadziei (1994
r.). Również Benedykt XVI włączył się w głoszenie
przesłania nadziei. Jego głos współbrzmi na tej
płaszczyźnie z głosem Jana Pawła II. Już jako kard.
J. Ratzinger, wybitny teolog i myśliciel, podejmował
w swoich publikacjach temat nadziei (J. Ratzinger,
Nadzieja, tłum. J. Świerkosz, „Communio” 4[1984]
nr 4). Jako papież swoją głęboką i analityczną refleksję na temat omawianej wartości zawarł w encyklice
„Spe salvi. O nadziei chrześcijańskiej” (2007 r.).
Ci dwaj papieże rozumieli promowanie i umacnianie nadziei jako priorytetowe zadanie, które należy
podejmować w ramach nowej ewangelizacji.
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
Benedykt XVI w encyklice „Spe salvi” pyta m.in.:
„w czym możemy pokładać nadzieję? W czym nie
możemy pokładać nadziei?” (nr 24). Papież, szukając odpowiedzi na to pytanie, zauważa i podkreśla
obecność w życiu człowieka różnorakich nadziei.
Pisze bowiem, „że w kolejnych, następujących po
sobie dniach, człowiek ma różnorakie nadzieje, małe
i większe – różne w różnych okresach życia. Czasami może się wydawać, że spełnienie jednej z tych
nadziei zadowoli go całkowicie i że nie będzie potrzebował innych nadziei. W młodości może to być
nadzieja na wielką i zaspokajającą miłość; nadzieja
na zdobycie pozycji, odniesienie takiego czy innego
sukcesu określającego przyszłe życie. Kiedy jednak
te nadzieje się spełniają, okazuje się z całą wyrazistością, że w rzeczywistości to nie było wszystko. Staje
się ewidentne, że człowiek potrzebuje innej nadziei,
która idzie dalej. Staje się jasne, że może zaspokoić
go jedynie coś nieskończonego, co zawsze będzie
czymś więcej niż to, co kiedykolwiek może osiągnąć”
(„Spe salvi”, nr 30).
Nadzieja chrześcijańska – będzie przypominał
podczas całego swego pontyfikatu Jan Paweł II –
2/2015 Apostoł Zbawiciel a
opiera się na pewności i niezawodności słów zmartwychwstałego Chrystusa: „Nie lękajcie się!”. Papież, uwierzywszy zapewnieniu Chrystusa o Jego
nieustannej obecności pośród nas, wzywa każdego
chrześcijanina i człowieka dobrej woli, by otworzył się
na tę największą Osobową Nadzieję, jaką jest Jezus
i Jego Ewangelia. Jan Paweł II wskazuje nieustannie
na Ewangelię i przypomina, że jest to „źródło niezłomnej nadziei i prawdziwej radości dla każdej epoki dziejów. Ewangelia miłości Boga do człowieka, Ewangelia
godności osoby i Ewangelia życia stanowią jedną
i niepodzielną Ewangelię” (Jan Paweł II, Encyklika
Evangelium vitae. O wartości i nienaruszalności życia­
ludzkiego, 1995). Słowo Boże dotyka bowiem czło­
wieka stojącego w pewnym sensie zawsze na granicy
pomiędzy nadzieją a rozpaczą, aby umocnić naszą
nadzieję.
Poszukując prawdziwej nadziei – pisze Jan Paweł II – „jest rzeczą bardzo ważną, ażeby przekroczyć
próg nadziei, nie zatrzymywać się przed nim, ale
pozwolić się prowadzić”.
7
Gdzie i jak (poprzez jakie ćwiczenia) uczyć się prawdziwej chrześcijańskiej nadziei?
Pierwszym istotnym miejscem uczenia się i zdobywania chrześcijańskiej nadziei jest modlitwa, która – jak
uczył św. Augustyn – jest ćwiczeniem pragnienia. „Jeśli nikt mnie już więcej nie słucha, Bóg mnie jeszcze
słucha. Jeśli już nie mogę z nikim rozmawiać, nikogo
wzywać, zawsze mogę mówić do Boga. Jeśli nie ma
już nikogo, kto mógłby mi pomóc – tam, gdzie chodzi
o potrzebę albo oczekiwanie, które przerastają ludzkie możliwości trwania w nadziei – On może mi pomóc. Gdy jestem skazany na całkowitą samotność...
ale modlący się nigdy nie jest całkowicie samotny”
(„Spe salvi”, nr 32).
Co, jeżeli nie chrześcijańska nadzieja?
Bez chrześcijańskiej nadziei i pedagogii nadziei każda ludzka nadzieja – jak uczy Jan Paweł II – „nie
ukierunkowana w sposób dojrzały, zamienia naturalną pasję życia w ślepą pogoń, zaangażowanie w obsesję działania, a pracę w zdobywanie w złudnym
8
przeświadczeniu, że dostatek uwolni człowieka od
wszelkich egzystencjalnych trosk i zapewni przyszłe
szczęście”.
Człowiek powinien mieć świadomość tego, co
wciąż potwierdza doświadczenie, jak bardzo kruche
są ludzkie nadzieje, jeśli zapoznana zostaje perspektywa wieczności, jeśli ich gwarantem nie jest sam
Bóg, jeżeli nie są oparte na objawionej prawdzie
o przeznaczeniu człowieka do szczęścia wiecznego, ale także na prawdzie o dziedzictwie grzechu.
To wszystko trzeba mieć na uwadze, bowiem współczesne rodzenie nadziei staje się zmaganiem o wyrobienie w człowieku wrażliwości wewnętrznej oraz
wnikliwości spojrzenia i trzeźwego osądu nieustannie
konstruowanych wizji przyszłości, które jakże łatwo
przeniknięte zostają jakimś złudzeniem szczęścia.
Chrześcijańska nadzieja – Jezus Chrystus – jest
wreszcie podstawową i ostateczną nadzieją dla ludzi. „Kto ma nadzieję, żyje inaczej; zostało mu dane
nowe życie” („Spe salvi”, nr 2).
Przedruk z Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, Częstochowa 2013.
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
papież
Franciszek
Nadzieja
Nadzieja nie jest optymizmem, nie jest zdolnością
patrzenia na rzeczy z dobrym nastawieniem ducha
i postępowaniem naprzód. Taka postawa jest optymizmem, a nie nadzieją. Nadzieją nie jest też pozytywne nastawienie do różnych spraw. Nadzieja jest
najpokorniejszą z trzech cnót teologalnych, ponieważ
ukrywa się w życiu. Wiarę się widzi, odczuwa. Wiadomo, czym jest. Miłość się czyni. Również wiadomo,
czym jest. Czym jednak jest nadzieja? Czym jest
postawa nadziei? Aby się do niej nieco przybliżyć,
zauważmy, że nadzieja jest cnotą ryzykowną, jak
mówi św. Paweł: «oczekiwaniem z upragnieniem objawienia się synów Bożych». To nie jest złudzenie.
Posiadanie nadziei jest oczekiwaniem z napięciem
objawienia, radości, która wypełni nasze usta uśmiechem. Chrześcijanie pierwszych wieków przedstawiali ją jako kotwicę zarzuconą na drugim brzegu, po
drugiej stronie życia, a nasze życie jest zmierzaniem
ku tej kotwicy. „Gdzie jesteśmy zakotwiczeni, każdy
z nas? Czy właśnie na tym brzegu tak odległego oceanu, czy też w sztucznej lagunie, jaką uczyniliśmy?
2/2015 Apostoł Zbawiciel a
Z naszymi regułami, zachowaniami, harmonogramami, naszym klerykalizmem, naszymi postawami
kościelnymi i niekościelnymi? Wszystko wygodne,
bezpieczne? To nie jest nadzieja. Gdzie jest zakotwiczone moje serce, czy tam w owej sztucznej lagunie,
z zachowaniem naprawdę nienagannym?”.
Czym innym jest życie w nadziei, bo w nadziei jesteśmy zbawieni, a czym innym życie jako dobrzy
chrześcijanie i nic więcej. Życie w oczekiwaniu na
objawienie lub dobre życie według przykazań; zakotwiczenie na dalekim brzegu, czy też na sztucznej lagunie. Myślę o Maryi, młodej dziewczynie, która kiedy
usłyszała, że została matką, zmieniła swoją postawę,
poszła, by pomagać i wyśpiewywała kantyk Magnificat. Kiedy kobieta pocznie w swoim łonie, jest nie
tylko kobietą, ale także matką. Nadzieja ma w sobie
coś z tego. Zmienia naszą postawę: jesteśmy sobą,
ale także kimś więcej, patrzymy dalej, zakotwiczeni
w życiu wiecznym.
9
Młodzi z
o swoim
Dominik
Truchan
Czym jest dla Ciebie powołanie?
Powołanie to spersonalizowany plan Pana Boga przygotowany specjalnie dla mnie, który jest najlepszą
drogą do świętości. Plan, w którym mam określony
cel i zadania do wykonania. Ten cel mogę osiągnąć
dzięki całkowitemu wsparciu Boga.
Zastanawia mnie, kiedy można rozpoznać drogę powołania kapłańskiego/zakonnego? Jak to było u Ciebie?
W moim przypadku nie było żadnych piorunów, objawień itp., raczej stopniowe rozeznawanie woli Bożej
poprzez odczytywanie znaków, spotkania z ludźmi,
modlitwę i pytanie kierowane do Boga: co mam
zrobić?, gdzie pójść? Na pewno spełniły się słowa
naszego założyciela ojca Franciszka Jordana, który
powiedział, że Bóg da wyraźny znak, do czego powołał każdego człowieka. Rzeczywiście, otrzymałem
dużo znaków, a przełomem był dzień 11 lipca 2014
roku podczas rekolekcji SOP-u w Węgorzewie, kiedy
w Ewangelii usłyszałem słowa uczniów, którzy mówią
do Jezusa, że opuścili wszystko i poszli za Nim.
Czy rodzina wywarła wpływ na podjęcie przez Ciebie
decyzji o drodze życia zakonnego/kapłańskiego?
Rodzina stanowiła dla mnie duże wsparcie i była
„pierwszym seminarium”, ale co ważne, nie wywierała na mnie presji, gdy chodziło o podjęcie decyzji.
Każdemu życzyłbym takiego zrozumienia i towarzyszenia, jakie miałem w swojej rodzinie.
10
Kiedy pierwszy raz zacząłeś myśleć, że chcesz zostać
zakonnikiem?
Pierwsze myśli to czas bardzo wczesnej młodości
(czytaj: przedszkole), ale wtedy preferencje zmieniały
się każdego dnia. Czas poznawania środowiska kapłańsko-zakonnego rozpoczął się z chwilą podjęcia
służby ministranckiej, następnie były szkoły katolickie
prowadzone przez zakonników oraz SOP. Tak powoli
dojrzewała myśl, na którą duży wpływ miał przykład
fantastycznych księży i zakonników.
Dzień, kiedy oznajmiłeś: „mamo, tato, idę do seminarium”?
27 czerwiec 2014 r. Czy nie żałujesz, że nie będziesz miał rodziny, żony,
dzieci?
Każdy kapłan powinien być ojcem duchowym dla
ludzi, którymi się opiekuje, a zakonnik ma jeszcze
rodzinę zakonną, swoją wspólnotę. Stąd powołani
do kapłaństwa czy życia zakonnego nie są pozbawieni relacji międzyludzkich, ale nie mogą wchodzić
w związek małżeński, który by ich ograniczał i nie
pozwalał na całkowite oddanie się posłudze Bogu
i wiernym. Doświadczają bycia ojcem, przyjacielem
dla tych, których Bóg stawia na ich drodze.
Kościół w dzisiejszych czasach jest mocno atakowany. Czy nie przeraża Cię posługa w tych dość trudnych
czasach?
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
zakonnicy
powołaniu
Karol
Matecki
Cóż, „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”,
dlatego nawet wtedy, gdy po ludzku sytuacja wydaje się przerażająca, to mamy nadzieję, że pomoc
nasza przyjdzie z góry. Jeżeli mamy przed oczyma
Chrystusa, to nie zwątpimy jak Piotr podczas burzy
na jeziorze.
Dzisiaj dosyć często można usłyszeć: „NADZIEJA MATKĄ
GŁUPICH”. Jak Ty to rozumiesz i czym dla Ciebie jest
nadzieja chrześcijańska?
Nadzieja jest nierozwiązalnie połączona z wiarą,
jedno wypływa z drugiego. Nadzieja człowieka wierzącego kieruje jego myśli ku Bogu, który jest jego
ratunkiem i ocaleniem. Nadzieja daje siłę ludziom
i pomaga przezwyciężyć trudności. Podobnie jak
dziecko, które po pociechę z nadzieją biegnie do
rodziców, człowiek wierzący zwraca się do Boga,
wierząc, że jest On w stanie uczynić wszystko.
Czego życzyłbyś sobie na czas dążenia drogą życia zakonnego?
W tych trudnych czasach, w których na księży czyha wiele niebezpieczeństw, życzyłbym sobie, abym
nigdy nie sprzeniewierzył się powołaniu, którym zostałem obdarzony. A także radości w byciu chrześcijaninem.
Czym jest dla Ciebie powołanie?
Powołanie jest dla mnie zaspokojeniem pewnej tęsknoty. Każdy z nas może zrealizować siebie w pełni
tylko w oparciu o drugiego człowieka. Dopóki tego nie
zrobi, czuje rodzaj specyficznej tęsknoty, odczuwa,
że nie do końca jest sobą. Musi znaleźć kogoś, kto
mu pokaże, jaki jest naprawdę, dla kogo będzie mógł
się spalić. Reasumując, powołanie jest dla mnie po
prostu potrzebą bycia dla innych.
Zastanawia mnie, kiedy można rozpoznać drogę powołania kapłańskiego/zakonnego? Jak to było u Ciebie?
Jeżeli chodzi o mnie, to pierwsza myśl o staniu się
zakonnikiem pojawiła się, gdy miałem 16 lat i po raz
pierwszy pojechałem na rekolekcje SOP-u do Bagna.
Atmosfera i ludzie, którzy tam byli, bardzo mnie zaintrygowali. Powiedziałem wtedy koledze, że kiedyś
tu zamieszkam. Mimo iż tak powiedziałem i ta myśl
wciąż była we mnie, nie znaczyło to, że nagle stałem
się superpobożny i ułożony. Życie toczyło się dalej.
Kolejne rekolekcje, rozmowy… i po trzech latach od
tego momentu pojawiłem się na Zakrzówku, aby złożyć dokumenty.
Czy rodzina wywarła wpływ na podjęcie przez Ciebie
decyzji o drodze życia zakonnego/kapłańskiego?
Moja rodzina dawała mi pewne wsparcie i często
sprowadzała na ziemię. Nie byli superoptymistami,
ale też nie zniechęcali mnie. Rodzice uznali, że jest
to moja życiowa decyzja i ją przyjęli.
2/2015 Apostoł Zbawiciel a
11
Karol
Matecki
Kiedy pierwszy raz zacząłeś myśleć o tym, że chcesz
zostać zakonnikiem?
Pierwsze takie myśli pojawiły się, gdy widziałem pracę salwatorianów w mojej rodzinnej parafii. Najbardziej zaciekawił mnie swoim życiem zakonnym brat
Marcin Wojtczak i jako pierwszemu powiedziałem mu
o tym, że też myślę o zakonie.
Dzień, kiedy oznajmiłeś: „mamo, tato, idę do seminarium”?
Nie było takiego dnia. Co jakiś czas przemycałem
rodzicom tę informację w żartach, codziennych rozmowach. Z czasem stało się to oczywiste, więc nie
było konieczności mówić im tego „oficjalnie”.
Czy nie żałujesz, że nie będziesz miał rodziny, żony,
dzieci?
Pewnie, że w pewien sposób żałuję, jestem mężczyzną. Jednak bycie mężczyzną to też sztuka wybierania. Myślę, że moja droga jest tak samo piękna
jak droga moich znajomych, którzy właśnie zostają
mężami, ojcami. Staram się cieszyć ich szczęściem,
a oni moim. Ważne, żeby w tym wszystkim mieć poczucie, że nie robię czegoś lepszego, tylko innego,
tak samo potrzebnego ludziom. Myślę, że jako zakonnik mogę znaleźć tyle samo szczęścia i miłości
co inni mężczyźni.
Kościół w dzisiejszych czasach jest mocno atakowany. Czy nie przeraża Cię posługa w tych dość trudnych
czasach?
Jako człowiek boję się wyśmiania, to normalne. Chcę
jednak wierzyć, że – jak mówi Zbawiciel – bramy
12
piekielne nie przemogą Kościoła. Warto również pamiętać, że ci, którzy atakują Kościół, to ludzie albo
skrzywdzeni przez własną głupotę/nienawiść i trzeba im pomóc, albo tacy, którzy faktycznie doznali
krzywdy ze strony przedstawicieli Kościoła lub kogoś
innego, co zamknęło ich na miłość Boga. Im również
należy pomóc.
Dzisiaj dosyć często można usłyszeć: „NADZIEJA MATKĄ
GŁUPICH”. Jak Ty to rozumiesz i czym dla Ciebie jest
nadzieja chrześcijańska?
Dla mnie nadzieja chrześcijańska jest, paradoksalnie, właśnie matką głupich. „Bóg wybrał to, co
głupie w oczach świata, aby zawstydzić mądrych
tego świata” czytamy. My, chrześcijanie, musimy wychodzimy poza logikę tego świata. Nasza nadzieja
i postępowanie według pewnej polityki miłosierdzia
dla świata jest głupie. Nadzieja jest „zgorszeniem
dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś,
którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród
Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą.
To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa
mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa
mocą ludzi”. W tym cytacie akurat jest mowa o Chrystusie ukrzyżowanym, jednakże jest to obraz w pełni
adekwatny. Nadzieja jest zawsze wbrew czemuś. Coś
nie powinno się stać, a mimo to mamy nadzieję, że
jednak się stanie.
Czego życzyłbyś sobie na czas dążenia drogą życia zakonnego?
Wytrwałości, pobożności i uśmiechu.
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
Kącik
liturgiczny
Postawy i gesty
w liturgii cz. 1
Postawy i gesty w liturgii
mają własną symbolikę.
Również ciało ludzkie ma swoją
wymowę w liturgii.
Ogólne wprowadzenie do mszału zwraca uwagę
na to, iż „jednakowa postawa ciała, którą powinni
zachować wszyscy uczestnicy liturgii, jest znakiem
wspólnoty i jedności zgromadzenia, wyraża bowiem,
a zarazem wywiera wpływ na myśli i uczucia uczestników” (nr 20).
Tak jak zewnętrzne zachowanie człowieka wynika
zawsze z wewnętrznego usposobienia, tak również
w liturgii zewnętrzne wykonywanie pewnych gestów
jest przejawem przeżyć wewnętrznych. I z drugiej
strony: przyjmowanie zewnętrznych postaw potrzebne jest dla obudzenia i rozwijania w sobie wewnętrznego kultu Boga. Kult bowiem ze swej natury ma
charakter całościowy; to znaczy dotyczy tak wnętrza
człowieka, jak i jego ciała. Ludzie praktykują pewne gesty dla głębszego i żywszego zajmowania się
sprawami Bożymi. Okazują sobie miłość i uczucia za
2/2015 Apostoł Zbawiciel a
pomocą gestów, w liturgii natomiast postawy i gesty
są znakami miłości do Boga. Dlatego tak ważne jest,
by były zachowywane i wykonywane z czułą starannością, czcią i skupieniem. Dotyczy to zwłaszcza
nas, sług ołtarza, z których wzór ma czerpać całe
zgromadzenie liturgiczne.
Czym się różni postawa od gestu? Postawa dotyczy układu całego ciała, gest zaś jego części: najczęściej głowy lub rąk.
Postawy liturgiczne: postawa stojąca, klęcząca,
siedząca, leżenie krzyżem, procesja.
Gesty liturgiczne: pokłon, podnoszenie oczu,
pocałunek pokoju, znak pokoju, nałożenie rąk, rozłożenie rąk, złożenie rąk, bicie się w piersi, obmycie
rąk, znak krzyża.
W tym numerze zajmiemy się trzema postawami
liturgicznymi: postawą stojącą, klęczącą i siedzącą.
13
Postawa stojąca
Postawa stojąca jest wyrazem uszanowania. Wszędzie na widok osoby wyżej postawionej przybiera się
postawę stojącą. Podczas liturgii postawa stojąca
jest zewnętrznym znakiem głębokiego uszanowania
dla Boga jako najwyższego Pana. Postawę stojącą
przybierają także osoby pośredniczące między dwiema stronami. W szczególny sposób przysługuje ona
liturgowi, jako pośrednikowi między społecznością
wiernych a Bogiem. Stąd liturg (celebrans) stoi, gdy
czyta słowo Boże i odmawia modlitwy. Stanie jest
znakiem radości z odkupienia. Dlatego od czasów
apostolskich w czasie sprawowania misteriów zbawienia przyjmowano postawę stojącą, zwłaszcza
w niedzielę (dzień zmartwychwstania) i w czasie
wielkanocnym.
W postawie stojącej ojcowie Kościoła widzieli symbol świętej wolności dzieci Bożych. Uwolnione od
grzechu, nie są już niewolnikami. Omawiana postawa
stojąca oznacza też gotowość do działania w liturgii.
Kiedy zachowujesz postawę stojącą?
• Od początku Mszy Świętej aż do oracji włącznie.
• Od wersetu „Alleluja” przed Ewangelią aż do zakończenia Ewangelii.
• Podczas wyznania wiary i modlitwy powszechnej.
• Podczas procesji z darami ofiarnymi.
• Od wezwania kapłana: „Módlcie się, aby moją
i waszą ofiarę...”.
• Podczas prefacji aż do „Święty, Święty...” włącznie.
• Po aklamacji: „Oto wielka tajemnica wiary” aż do
„Baranku Boży” włącznie.
• Podczas modlitwy po Komunii św. oraz obrzędów
zakończenia.
Postawa klęcząca
Postawa klęcząca – zarówno jako dłuższa postawa
modlitewna, jak również chwilowy gest – w liturgii
chrześcijańskiej oznaczała wielbienie Boga i była postawą typowo chrześcijańską. W Nowym Testamencie znajdujemy aż 59 wzmianek o przyjęciu postawy
klęczącej. Miała ona trzy formy; padnięcie na twarz
(Pwt 26,10; Joz 5,15; Mk 14,35), upadnięcie do stóp
(Mk 1,40; Mk 10,17; Mt 17,14; Mt 27,29) i klęczenie
(w Starym Testamencie: 2 Krn 6,13; Ezd 9,5, a w Nowym Testamencie: Dz 9,40; 20,36, 21,5). Przykład
modlitwy na klęczkach dał nam sam Chrystus Pan
modlący się w ogrodzie Oliwnym (Łk 22,41). Święty Szczepan, pierwszy męczennik Kościoła, oddaje
14
swoje życie ukamienowany na klęcząco (Dz 7,54-60).
Już od IV w. przyklękano przed świętymi miejscami
czy przedmiotami, takimi jak: kościół, próg kościelny,
ołtarz, krzyż, a także przed osobami: biskupem czy
kapłanem, na znak szacunku. W tym samym okresie
postawa klęcząca nabrała również znaczenia pokutnego i błagalnego. Stała się znakiem człowieka
skruszonego poczuciem winy oraz znakiem prośby
człowieka szukającego opieki i pomocy. Pokutny charakter tej postawy sprawił, iż niegdyś synody diecezjalne, a nawet sobór w Nicei (325 r.) zakazywały
w ogóle postawy klęczącej w niedziele i w całym
okresie paschalnym. Klękano natomiast w dni postne oraz w okresie Wielkiego Postu. Do przyjęcia
postawy klęczącej, a następnie powstania zachęcał
wezwaniem diakon.
W XI w. powstała herezja Berengariusza z Tours, archidiakona tamtejszego Kościoła. Zaczął on
nauczać, iż chleb i wino w trakcie Mszy pozostają w zasadzie tym, czym były, nie ulegają żadnej
istotnej przemianie, a stają się tylko szczególnymi
symbolami Ciała i Krwi Chrystusa. Reakcją wiernych
był rozwój kultu Chrystusa obecnego w Eucharystii;
klękanie znów stało się symbolem wielbienia Boga
w pierwotnym znaczeniu. Dlatego klęczy się przy
adoracji Najświętszego Sakramentu, przy modlitwie
zanoszonej do Boga i podczas różnych nabożeństw,
których głównym celem jest zawsze wielbienie Boga,
niezależnie od ich charakteru.
Przez uklęknięcie człowiek wyraża swoją małość
wobec Boga. Gest ten jest znakiem adoracji: pokornego uwielbienia Bożego majestatu. Czytamy bowiem w Liście św. Pawła do Filipian: „aby na imię
Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
Jest to wyraz naszego szczególnego w tym dniu
uczczenia tajemnicy wcielenia.
Kolanem należy wyraźnie dotknąć posadzki. Nie
może to być tylko „dygnięcie”. Klęka się zawsze twarzą do przedmiotu czci. Klękanie na dwa kolana jest
wyrazem czci i hołdu wobec Pana Jezusa wystawionego do adoracji. Przyklękamy najpierw na prawe
kolano, a potem dostawiamy do niego kolano lewej
nogi. Wstajemy zaś najpierw lewą nogą. Nie klękamy
na obydwa kolana równocześnie.
Postawa siedząca
i ziemskich, i podziemnych” (2,10). Dzisiaj klęczenie
symbolizuje wielbienie Boga. Jest także znakiem
usposobienia modlitewnego, pokutnego i błagalnego. Święty Hieronim uczył, by przyklęknięciu ciała
towarzyszyło także „przyklęknięcie serca” – a zatem
należyte usposobienie wewnętrzne. Za papieżem
Benedyktem XVI można powiedzieć: „Gdzie zanika
postawa klęcząca, tam trzeba ponownie nauczyć się
klękać” (kard. J. Ratzinger, Duch liturgii). Można jeszcze dodać: gdzie nie ma modlitwy na klęcząco, tam
ustaje pobożność.
Kiedy w czasie Mszy Świętej zachowujesz postawę klęczącą?
• Podczas modlitwy eucharystycznej, po śpiewie:
„Święty...”.
• Na słowa: „Oto Baranek Boży... Panie, nie jestem
godzien...”.
• W czasie adoracji Najświętszego Sakramentu.
Postawa klęcząca jest zasadniczą postawą w czasie sakramentu pokuty. Należy odróżnić postawę
klęczącą od przyklęknięcia. Podczas przyklękania
klęka się zawsze na prawe kolano i nie czyni się przy
tym żadnych gestów, np. znaku krzyża.
W czasie sprawowania Eucharystii kapłan przyklęka tylko trzy razy:
• Po podniesieniu Hostii w czasie konsekracji.
• Po podniesieniu kielicha w czasie konsekracji.
• W czasie śpiewu: „Baranku Boży”, a przed słowami: „Oto Baranek Boży...”.
Z kolei kapłan, wszyscy wierni i usługujący przyklękają w czasie wyznania wiary w uroczystość Bożego
Narodzenia na słowa: „I za sprawą Ducha Świętego
przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”.
2/2015 Apostoł Zbawiciel a
Pozycja siedząca według starożytnego zwyczaju
przysługiwała urzędnikom, nauczycielom i sędziom
jako znak władzy i godności (Ps 106,32; Mt 19,28;
Łk 4,20). Sam Chrystus, siedząc, nauczał w świątyni
jerozolimskiej (Łk 2,46). Biskup zasiadał na swojej
katedrze i z niej nauczał oraz przewodniczył liturgii.
Podobnie czynił prezbiter. Sprawując sakrament pokuty, kapłan zajmuje pozycję siedzącą na znak powagi urzędu sędziowskiego. Władzę sędziowską kapłan
wykonuje w imieniu i w obecności Chrystusa. Diakoni
nie zajmowali pozycji siedzącej. Wierni w kościele
nie zawsze siedzieli. Przez całe wieki w kościołach
nie było ławek. W średniowieczu podczas długich
nabożeństw wierni wspierali się na laskach różnego
kształtu. Miejsca siedzące przewidziane były tylko
dla duchowieństwa (stalle, sedilia). Siedzenia dla
wiernych wprowadzili w swoich kościołach dopiero
protestanci. Za ich przykładem poszli katolicy najpierw w krajach, w których było dużo protestantów,
a później w całym Kościele powszechnym. Do ławek
kościelnych katolicy dodali klęczniki (w protestanckich ich nie ma).
Siedzenie jest także postawą słuchającego ucznia.
Jest znakiem skupienia, przyjmowania i rozważania
Słowa Bożego (Łk 2,46; 10,39; 1 Kor 14,30; Dz 20,9).
W którym momencie siedzisz w czasie liturgii Mszy
Świętej?
• Podczas czytań mszalnych (z wyjątkiem Ewangelii), psalmu responsoryjnego i kazania (homilii)
oraz ciszy po kazaniu.
• Podczas przygotowania darów ofiarnych (z wyjątkiem tych ministrantów, którzy podają ampułki).
• Podczas rozdawania Komunii św. (z wyjątkiem
tych, którzy podają patenę) i chwili ciszy po Komunii św.
• W czasie ogłoszeń parafialnych.
15
Co daje mi
Świadectwa
Salwatoriański Ośrodek Powołań (SOP) służy pomocą
w rozeznawaniu życiowego powołania, jest ogólnopolską
wspólnotą młodzieży męskiej, organizuje dni skupienia
i rekolekcje, a także pomaga pogłębić wiarę.
A co o SOP-ie mówią uczestnicy?
Stanisław
Jakub
SOP poznałem dzięki moim kolegom. Pojechałem
i… przekonałem się, że warto, ponieważ dzięki
temu mogę się przybliżać do Pana Boga, pytać,
czego ode mnie oczekuje. Zachęcam do tego również innych młodych ludzi.
16
Wiara stanowi dla mnie ciąg wyrzeczeń i poświęceń. Aby zyskać wiedzę, poświęcam czas. By
zyskać życie wieczne, poświęcam proste życie
dla wyższych ideałów. Jak wpisuje się w to SOP?
Jest to dla mnie miejsce, gdzie mogę naładować
akumulatory. Mogę powiedzieć, że SOP daje mi
siłę i pozwala mi rozpoznawać moje powołanie
w świecie. Mogę również bardzo miło spędzać
czas.
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
SOP?
Kacper
SOP jest dla mnie drugim domem, w którym zawsze wszyscy się rozumieją. Jest miejscem,
gdzie nie ma gorszych ani lepszych, tylko wszyscy są równi. To właśnie tutaj poznałem lepiej
Boga i zaufałem Mu. Piękne jest to, że nawet w czasie wolnym czy podczas wspólnych zabaw
nigdy nie zapominamy o Bogu. Na konferencjach i kręgach biblijnych rozważamy słowo, które
przekazał nam Chrystus, i interpretujemy je. Krótko mówiąc, SOP jest miejscem spotkań
z drugim człowiekiem, ale – co najważniejsze – również spotkań z prawdziwym Bogiem.
Gdy pierwszy raz pojechałem na SOP, nie wiedziałem, jak to się skończy. A efekt jest taki,
że teraz to Jezus został moim autorytetem i najlepszym przyjacielem.
2/2015 Apostoł Zbawiciel a
17
Łukasz
Błażej
Na SOP jeżdżę od przeszło dwóch lat. Czym jest
on dla mnie? Jest formą poznawania mnie samego, mojej wiary, mojego powołania. Jest miejscem, gdzie również można miło spędzić czas,
poznać wielu ciekawych ludzi.
18
Dla mnie SOP jest bardzo interesującym doś­
wiadczeniem – mogę poznawać ciekawych ludzi,
dowiedzieć się czegoś nowego o Bogu, a przy
tym świetnie się bawić. To chyba ta atmosfera
przyciąga młodych ludzi (w tym również mnie) do
SOP-u. Jest wiele różnorodnych turnusów, zatem
każdy znajdzie tu coś dla siebie. SOP to świetna
inicjatywa i już czekam na kolejne spotkania.
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
Nr 108 Nr
109
YOUCAT
Co zmieniło się na świecie w wyniku
Zmartwychwstania?
Ponieważ śmierć nie jest już więcej końcem wszystkiego, przyszły na świat radość i nadzieja. Po tym
jak śmierć „przestała panować” (por. Rz 6, 9) nad
Jezusem, nie ma już władzy nad nami, którzy należymy do Jezusa.
Co oznacza, że Jezus wstąpił do nieba?
W osobie Jezusa jeden z nas przybył do Boga i pozostał tam na zawsze. W swoim Synu Bóg staje się
jednym z nas, ludzi. Ponadto Jezus w Ewangelii Janowej mówi: „Ja natomiast, gdy zostanę nad ziemię
wywyższony, pociągnę wszystkich ku sobie” (J 12,
32). W NOWYM TESTAMENCIE Wniebowstąpienie
Chrystusa wyznacza koniec czterdziestodniowego
2/2015 Apostoł Zbawiciel a
okresu wyjątkowej bliskości Zmartwychwstałego
z uczniami. Na końcu tego czasu Chrystus z całym
swoim człowieczeństwem wchodzi do chwały Bożej.
Pismo Święte przy opisie tego wydarzenia posługuje
się symbolami chmury i nieba. „Człowiek – powie papież Benedykt XVI – znajduje swoje miejsce w Bogu”.
Jezus Chrystus jest obecnie u Ojca, skąd przyjdzie
pewnego dnia „sądzić żywych i umarłych”. Wniebowstąpienie Chrystusa oznacza, że Jezus nie jest już
widzialny na ziemi, ale jest na niej obecny.
Kto usłyszał orędzie wielkanocne, ten nie może już
mieć tragicznej miny i prowadzić życia mruka, który
nie ma nadziei.
FRIEDRICH SCHILLER (1759-1805),
niemiecki poeta i dramaturg
19
Z notatnika Bagieńskiego Mnicha
Z życia
najmłodszych
Salwatorianów
z Bagna
20
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
We wtorek 8 września 2015 r., w Święto Narodzenia
NMP i w 97. rocznicę śmierci założyciela salwatorianów Czcigodnego Sługi Bożego Ojca Franciszka
Jordana, w Wyższym Seminarium Duchownym Salwatorianów w Bagnie odbyła się uroczystość złożenia
ślubów zakonnych. Swoją pierwszą profesję zakonną
złożyli: kl. Maciej Domański, kl. Piotr Dymon, br. Patryk Janiak, kl. Łukasz Kramek, kl. Karol Matecki,
kl. Kamil Stępień i kl. Dominik Truchan. Siedemnastu
salwatorianów pochodzących z siedmiu krajów (Albania, Białoruś, Honduras, Polska, Tanzania, Ukraina,
Węgry) odnowiło profesję czasową na kolejny rok.
2/2015 Apostoł Zbawiciel a
Natomiast klerycy: Pavel Barbořák z Czech i Exuperi Mkwawe z Tanzanii złożyli wieczyste śluby zakonne. W uroczystości uczestniczyli licznie obecni
współbracia salwatorianie z polskiej i tanzańskiej prowincji, duchowieństwo z rodzinnych parafii, siostry
zakonne, najbliższa rodzina, krewni i znajomi. Nie
zabrakło również świadków życia zakonnego, jakimi byli tegoroczni jubilaci obchodzący 25., 50. i 60.
rocznicę profesji zakonnej w Towarzystwie Boskiego
Zbawiciela, których reprezentowali: ks. Tadeusz Sokołowski, ks. Czesław Idzik, ks. Stanisław Ożóg, ks.
Ryszard Paszek, ks. Piotr Filas, ks. Janusz Kaliciak,
21
br. Mieczysław Piskorz, ks. Dariusz Sikorski, ks. Piotr
Zeman i ks. Piotr Żydek.
Dzień wcześniej, w poniedziałek 7 września, pięciu nowych kandydatów rozpoczęło okres nowicjatu,
który będzie trwał rok.
Sobota 10 października była dniem inauguracji
roku akademickiego 2015/2016 w Wyższym Seminarium Duchownym Salwatorianów w Bagnie. Eucharystii przewodniczył ks. arcybiskup Józef Kupny,
metropolita wrocławski.
Po Eucharystii wszyscy alumni i goście udali się do
auli na uroczystą akademię. Pierwszym punktem było
odśpiewanie średniowiecznego hymnu Gaude Mater
Polonia (Raduj się, Matko Polsko), który był wykonany przez chór seminaryjny. Pięciu nowych studentów
złożyło ślubowania i otrzymało indeks umożliwiający
studia filozoficzno-teologiczne w WSD w Bagnie i zarazem na PWT we Wrocławiu.
PROFESJA ZAKONNA (śluby zakonne) – to oddanie
się Bogu na służbę w określonym zakonie przez złożenie publicznych ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa według konstytucji zakonu. Śluby zakonne może
złożyć dorosły chrześcijanin po ukończeniu nowicjatu
i od tego momentu staje się on rzeczywistym zakonnikiem. Profesja zakonna ma sprawić, że członkowie
instytutu zakonnego będą miłować Boga i służyć Mu
z większą wolnością, intensywnością, pewnością i stałością. Ze względu na czas, na jaki się składa profesję,
może ona być czasowa lub wieczysta, zależnie od
tego, czy śluby składa się na określony okres (np. na
rok) albo dożywotnie. Przy czym profesję czasową
składa się zawsze z tą myślą, że będzie ona odnawiana
po upływie czasu, aby ostatecznie złożyć ją na zawsze.
22
NOWICJAT – to wstępny okres formacji zakonnej
trwający od roku do dwóch lat. Nowicjusz poznaje
w tym czasie życie zakonne, jego prawa i obowiązki
oraz rozpoczyna praktykowanie rad ewangelicznych,
do których zachowania zobowiąże się przez złożenie
profesji zakonnej.
Apostoł Zbawiciel a 2/2015
2/2015 Apostoł Zbawiciel a
23
SALWATORIAŃSKI
OŚRODEK
POWOŁAŃ
ferie zimowe 2016
to jest
Gdzie i kiedy:
22.01 – 27.01
ZAKOPANE
to!
jak odkryć to, do czego
zostaliśmy stworzeni?
Bulwary Słowackiego
29. 01 – 3. 02
BAGNO
WSD Salwatorianów
7.02 – 12.02
ZAKOPANE
Krzeptówki
12.02 – 17.02
ZAKOPANE
Krzeptówki
zgłoszenia:
• telefonicznie: 12 254 60 40, +48 601 707 188
• poprzez nasz profil na facebooku:
Salwtoriański Ośrodek Powołań
• mailowo: [email protected]
Salwatoriański Ośrodek Powołań
ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków
www.powolanie.info