Tajemnicze stwory nad Kadmolskim niebem

Transkrypt

Tajemnicze stwory nad Kadmolskim niebem
Nr 1/2014
Cena: Nie stać Cię, weź se za darmo.
ISSN: Ech, szczegóły...
Tajemnicze stwory nad Kadmolskim niebem
Rankiem 12 maja (poniedziałek),
gdy Pan Paweł (l. 47) z Nowych Króli,
jak codzień, wyprowadził psa na łąkę
w pobliżu Kadmolskich Dołów, jego
oczom ukazało się niecodzienne zjawisko. W strugach rzęsistego deszczu
pan paweł dostrzegł, jak to określił
“dwa jakby ślimaki ze skrzydłami i
głową osy, zwisające w powietrzu”.
Dodał też, że owe tajemnicze stwory
wydawały niespotykane w przyrodzie
dźwięki. Zapytany o zjawisko młodszy
aspirant
Tomasz
Barcia
z
miejscowej policji, nie ukrywając irytacji
odpowiedział naszej dziennikarce: “Ludzie z Kadmoł mają wybujałą
wyobraźnię. W tej miejscowości nie dzieje się nic niezwykłego!”.
Nasza ekipa reporterska natychmiast udała się na miejsce, ale ulewny deszcz zablokował dojazd. Być może stare kadmolskie legendy odcisnęły swe piętno na lokalnej społeczności? A może w
Kadmołach rzeczywiście zachowały się jakieś osobliwe gatunki
zwierząt?
#K@rma.
Latające stwory nad Kadmołami - wizualizacja. #Ek0
Reklama
Samowolnick jest nieregularnikiem Wschodniej Polski. Kolejny numer wychodzi, kiedy jest gotowy.
Opisuje rzeczywistość wymyśloną, opartą na rzeczywistych miejscach i lokalnym folklorze oraz wyobraźni autorów.
Wydawnictwo: 3spanto Art. Miejsce wydania: Stare Króle k/Hrubieszowa.
Redakcja i skład: 3spanto.
Każdy egzemplarz jest bezpłatny. Jakakolwiek próba zarabiania na całości lub fragmentach publikacji jest bezprawna.
Materiały wykorzystane w publikacji, o ile nie zaznaczono inaczej, pochodzą ze zbiorów własnych autorów.
Witam!
Z szaleńczą radością rozpoczynam dzisiejszy felieton formą, która współczesnych specjalistów od savoir vivre’u przyprawia o mdłości, bóle głowy i liczne inne dolegliwości. Otóż niedawno w
Pierwszym Programie Polskiego Radia pewien jegomość wypowiadał się na temat rozpoczynania listów
elektronicznych, czyli popularnych e-maili. Otóż ów znawca zaznaczał, jak nieelegancką i niekulturalną
formą rozpoczęcia wypowiedzi pisanej jest właśnie słowo “witam”. Sugerował ów zacny człowiek, by
elektroniczne listy, podobnie jak ich papierowych przodków, zaczynać nieco już przestarzałą i niewiele ze sobą niosącą formą “Szanowny Panie/Szanowna Pani”. Zważywszy na powszechną w dzisiejszych
czasach ideologię “hejterstwa”, zwracanie się do kogoś per “Szanowny” uważam za formę zakłamania i
hipokryzji. Bo czy ktoś szanuje drugiego człowieka, pisząc do niego suchy list, dokładnie według znalezionego w sieci wzoru? Forma “dzień dobry” również nie jest na miejscu, gdyż nigdy nie wiadomo, o
jakiej porze odbiorca odczyta nasz elektroniczny list. E-mail z założenia miał przyspieszyć komunikację,
stąd wszelkie skróty, “tagi” i uproszczenia są w nim jak najbardziej dopuszczalne. Jeśli ktoś czuje się
urażony, zawsze może taki list uznać za spam. Kończąc dzisiejszy felieton, zachęcam do większego zwracania uwagi na przekaz treści w naszych mailach, aniżeli na formę. W nowych czasach, bowiem, nawet
w piśmie fitness ma swoje miejsce.
#ZO
Reklama
doktor T. Orrent zaprasza!
�-Su 4R
W dzisiejszej odsłonie prezentuję,
Drodzy Młodzi Wynalazcy, koncept najnowszego dzieła mego Instytutu: �-Su 4R.
Pi Su AR, bo tak należy wymawiać jego
nazwę, jest olewolotem. Stanowi on więc
idealny wybór dla tych, którzy za nic mają
granice i przeszkody. Po prostu wsiadasz i...
podróżujesz. Szosa, pole, pustynia, woda,
głębiny oceanów, podziemne tunele, czy też
bezgraniczne przestworza - wszędzie tam
�-Su 4R - grafika koncepcyjna #T.O.
dostrze �-Su 4R. Paliwo pobiera z wilgoci,
a specjalny kombinezon pozwala na pobieranie płynów ustrojowych z pilota i pasażerów. Może on
pomieścić 6 osób wraz z bagażami. W planach są też wersje typu “camper”. Premiera wkrótce, zapraszam do korzystania i życzę bezgranicznej wolności!
OGŁOSZENIE SPOŁECZNE
Nasza fundacja od lat zajmuje się pomocą tym najmniejszym spośród nas, o których nikt inny się
nie troszczy. Spójrz oczyma muchy, zobacz więcej! Mucha to stworzenie ze wszech miar pożyteczne: jej
bzyczenie uspokaja, jej lot odpręża i ćwiczy oczy, a jej ogromny apetyt pozwala zapomnieć o sprzątaniu
śmieci. Nim znów podniesiesz rękę na to niewinne stworzenie, pomyśl, jak wiele jej zawdzięczasz! Pomyśl
też o zniszczeniach, jakich możesz dokonać, próbując skrzywdzić naszych skrzydlatych przyjaciół, nie
mówiąc już o stłuczonych i połamanych palcach i dłoniach... Chroniąc Muchę chronisz siebie!!!
Przekaż 1% swojego podatku Fundacji Belzebuba! Nasz patron liczy na Twoją hojność!
OGŁOSZENIE SPOŁECZNE
Dziś wywiad z zespołem Hell’a Bard.
(KG) Witamy w Samowolnicku! Miło, że wpadliście.
(HaB) Padało akurat, a tu otwarte...
(KG) Z pewnością wszystkich interesuje Wasza nowa płyta. Opowiedzcie o niej.
(Hab) Cóż, Fan Fare Away, to tytuł przewrotny. Odnosi się zarówno do angielskiego Far far away
(bardzo daleko - przyp. red.), jak i do słowa Fanfary, które doskonale określa naszą muzykę. Ale przede
wszystkim podkreśla nasz dystans do fanów - Fan far away znaczy “Fan daleko stąd”.
(KG) Gracie słowiański pseudo-gotyk,,,
(HaB) Raczej słowiańśki metal ceremonialny. Najlepiej to słychać na przykładzie najnowszego singla:
“Suchoj, Ziemio...”, lecz także w innych utworach.
(KG) W jednej z Waszych nowych piosenek pojawia się wzmianka o Wiedźmie ze Stróży. Co było
inspiracją?
(Hab) Cóż, piosenka “Strzygo, Strzygo a nie golo” powstała, gdy Maciejo był u fryzjera. Usłyszał
tam, jak stare babki wspominały o wiedźmie ze Stróży, która porywała dzieci. Reszta to już osobiste
doświadczenia Macieja u cyrulika.
(KG) Wierzycie w czary?
(HaB) Oczywiście! Szczególnie czarę goryczy (śmiech). Ale czarka dobrego wina też dobra...
(KG) Wasza trasa koncertowa jest dość obszerna. Czy odwiedzicie również Kadmoły?
(HaB) Eeee... Nie.
(KG) Czemu?
(HaB) Poprosimy inny zestaw pytań.
(KG) Rozumiem, że w stare legendy teź wierzycie?
(HaB) W legendy niekoniecznie, ale z tym miejscem jest coś dziwnego. Nikt nie lubi o tym gadać.
(KG) Byliście tam kiedyś?
(HaB) A znasz kogoś, kto by tam był?
(KG) Może zmieńmy temat. Co byście chcieli powiedzieć waszym fanom?
(HaB) Nie jedźcie do Kadmołów! (śmiech). I kupcie nową płytę Hell ‘a Bard!
(KG) Jakie są wasze plany na przyszłość?
(HaB) Ja to głodny jestem, pewnie do Bamborelli skoczę, a chłopaki, to nie wiem...
(KG) Dziękuję za rozmowę.
(HaB) Do zobaczenia w trasie! Zapraszamy!
Henryk Paweł Miłosztuk
Krusz z Zielowienk
1.
- Chłodem od pola zawiewa. Musi burza idzie.
Stary Marian Kraś podkręcił knot lampy, który zaczął już przygasać.
- Daj no, Maniuś, te lampe bliżej, w karty spojrze.
- Ty, Tolcia, tylko w te karty gapisz! Diabła tam kiedy zobaczysz, tfu, tfu!
- A juści widzę! Patrzaj no, u Grabarzów ciemno, śpio już pewno, a ich Jadźka na smentarzu! Patrz,
ło tam pod aniołem się pieprzo! Z tym fryndzlem od Maćków pewno...!
Silniejszy podmuch zgasił większość świec cmentarnych, kończąć - ku rozpaczy Jadwigi Krasiowej
- (nie)codzienne widowisko.
- Dej no, Jadźka, lucyfera i lampe drugo, zejde na pole, obacze...
Stara kobieta niechętnie oderwała się od ciemnego już okna i podeszła do pieca. Nad ostatnim, pękniętym
kaflem leżało lekko okopcone pudełko zapałek. Jadwiga zgarnęła szybko swą wysuszoną ręką pudełko,
drugą ręką próbując namacać zapasową lampę na pułeczce za piecem. Chwyciwszy ją wreszcie odwróciła
się do męża, ale ten po omacku zmierzał już szybkim krokiem do sieni.
- Maniek! Lampa!
Ale ten jej nie słuchał. Otworzył drzwi znacznie gwałtowniej niż planował. Silny podmuch wyrwał mu je z
ręki. Zwisający na nich luźny skobel zajęczał przeraźliwie.
- Jadźka! Diabeł z pola! Uciekaj! Leć po ksiendza i wrzeszcz do ludzi!
Od strony pól, nad pogrążonym w mroku żytem, jak cień sunęła szara postać. Z jej prawej strony
powiewały jakieś szczątki materiału. Gdy wzrok Jadwigi przyzwyczaił się już do ciemności, zdołała dojrzeć
wyciągniętą z łachmanów dłoń. Sekundę później dłoń sięgnęła gardła Mariana, uniosłszy go na kilkanaście
centymetrów, z obrzydliwym chrzęstem skręciła mu kark!
- Jezus Maria! - wrzasnęła Jadwiga, lecz w tym momencie upiór wleciał już do chaty. Cichy syk,
czy raczej charkot, wypełnił przestrzeń izby. Lampa wypadła starej kobiecie z dłoni, roztrzaskując się. Rozlana oliwa zajęła się ogniem, który po chwili rozpełzł się po całej drewnianej chacie. Jadwiga nie zdążyła
krzyknąć. Na chwilę przed śmiercią straciła przytomność.
Na niebie pojawiła się błyskawica i pierwsze wielkie krople lodowatego deszczu. Z pogrążonego w
mroku cmentarza dał się słyszeć dziewczęcy pisk.
(Ciąg dalszy w następnym numerze)