Pojedynek Jest dokładnie tak jak się spodziewała. Mieszkanie

Transkrypt

Pojedynek Jest dokładnie tak jak się spodziewała. Mieszkanie
Pojedynek
Jest dokładnie tak jak się spodziewała. Mieszkanie malutkie, jak na studentów przystało, teraz pełne
po brzegi. Już od progu czuć niesamowitą duchotę i dym papierosowy. Jest go tak dużo, że mimo otwartych
drzwi balkonowych wszystko spowija lekka szarawa mgła. Na podłodze leżą puste butelki, co wcale nie
ułatwia przepychania się pomiędzy bujającymi się w rytm muzyki ludźmi. Mają śmieszne zwolnione tempo,
a mrugające dyskotekowe światło daje efekt jakby widziała zdjęcia pokazywane jedno po drugim. Tańczący
są bardzo weseli, w głowie musi im już mocno szumieć. Nie przeszkadza im zupełnie ten brak zgrania z
muzyką, albo ze sobą nawzajem. Piękna nieznajoma idzie dalej. Delikatna jak muślin siada cichutko. Nikt
nie zwraca na nią uwagi. Ona wnikliwie obserwuje.
Pod ścianą stoi dziewczyna. Długie włosy, dużo makijażu, mało ubrań. Pali papierosa i spogląda na
bruneta, który na kanapie dopija kolejne piwo. Mruga zalotnie, ściąga koszulkę na szeleczkach coraz niżej.
Chce romansu na jedną noc, zabawy, przygody...
Głębiej w szalejącym tłumie uwagę zwracają dwie studentki. Uśmiechnięta szatynka jest trzeźwa, co
chwilę sprawdza na komórce godzinę i wyraźnie ma ochotę się już ulotnić, ale nie chce wyjść na tą nudną i
popsuć znajomej wieczoru. Siedzi więc i patrzy jak jej przyjaciółkę młodzi przystojni porywają do tańca.
Raz, drugi, trzeci. W końcu nie wytrzymuje, zabiera swoje rzeczy i próbuje przedrzeć się w stronę drzwi.
Tancerka chce dogonić znajomą, całkowicie ignorując faceta, z którym właśnie bujała się do muzyki.
Tamten jest niezadowolony. Wie, że jak tak dalej pójdzie przegra zakład z kolegami o to, który z nich
wyrwie dzisiaj więcej lasek. Typowy cwaniak, który nie chce żadnego związku na poważnie. Frustrację koi,
biorąc od wytatuowanego mięśniaka zawiniątko. Tamten chowa banknoty.
Tajemnicza nieznajoma nie chce oglądać kolejnych zawiedzionych, samotnych, porzuconych,
naćpanych. Jej oczy rozweseliłyby każdego, jeśliby tylko na nie spojrzał. Ma ciepłe dłonie, potrafiące
rozgrzać nawet zziębnięte serce. Jej karminowe usta mówiące prawdę mogłyby uszczęśliwić niejednych.
Lecz nikt jej nie dostrzega.
Z każdą sekundą jest bardziej przygnębiająco. Odór alkoholu miesza się ze słodkim zapachem
skrętów. Głośna muzyka głuszy wszelką wymianę zdań. Nieznajoma ma dość, idzie na balkon.
- Chcesz soku? Załóż moją kurtkę, proszę. Kończąc wątek …
Dopiero teraz spostrzega rozmawiającą spokojnie parę. Patrzą sobie w oczy, uśmiechają się, cieszą się
chwilą. Dziwnie brzmią ich słowa na tle wrzaskliwej muzyki i pijackich dowcipów. Właśnie tego szuka.
Jest szczęśliwa. Udało się! Było warto tu przyjść! Do końca nocy daleko. Błogi nastrój wypełnia malutki
balkon.
Nagle ze środka słychać krzyki, ludzie zaczynają panikować. Para zrywa się i przewracając szklanki
z sokiem wpada do mieszkania. Na środku toczy się między dwoma chłopcami bójka o dziewczynę, która
na wpół przytomna stoi z boku i nie do końca zdaje sobie sprawę, że to ona jest przedmiotem kłótni.
Wcześniej zawzięcie paliła te dziwne papierosy, które tak jej posmakowały. Bójka toczy się zawzięcie. W
ruch idą szklane butelki. Jeden z walczących ma na głowie głęboką ranę, z której sączy się krew. Dużo krwi.
Wkoło chaos. Kilku dzwoni po policję, inni na pogotowie. Niektórzy orientują się, że to koniec imprezy i
chcąc uniknąć wszelkiej odpowiedzialności za rozróbę rzucają się do wyjścia. Chłopak z balkonu próbuje
rozdzielić walczących, gubi swoją towarzyszkę z oczu. Dziewczyna niechętnie wychodzi, siłą wyciągnięta
przez przyjaciółkę, która nie chce mieć nic wspólnego z tą aferą ani tym bardziej z policją.
Piękna nieznajoma patrzy z przerażeniem na kolorową plątaninę świateł. Słyszy głośne komendy.
Wie, że para, która ją zaintrygowała już się nie spotka. Młodzi nie skontaktują się, nie zdążyli wymienić się
telefonami. Nie porozmawiają. Nocna awantura stłumiła rodzące się uczucie. Nie ma już błysku w ich oku.
Uświadamia sobie, że znowu przegrała pojedynek z brutalną rzeczywistością.
Miłość zbladła, stała się przeźroczysta, znikła.

Podobne dokumenty