per pedes - Pultusk 24

Transkrypt

per pedes - Pultusk 24
Pultusk24
PER PEDES
Lato w pełni, więc w telewizorach zamiast polityków pokazują tylko powtórki seriali i wściekłych albo
zapłakanych turystów, którzy mają problemy z powrotem do kraju. Jednych wyrzucili z hotelu do zagrody dla owiec;
innym zabrali paszporty, bo organizator wycieczki nie zapłacił tyle ile trzeba; jeszcze inni czekali 48 godzin na
lotnisku na samolot, bo pomylił się im czas miejscowy z naszym.
No i dobrze, sami sobie są winni. To kara za chęć wywyższania się i popisywania. Przecież jechali za granicę tylko
po to, by w czasach kryzysu wmawiać znajomym, tak jak premier narodowi: nas kryzys nie dotyczy. Nie wierzcie,
gdy będą mówić, że jechali tam, bo słońce jest gwarantowane przez 24 godziny na dobę, morze cieplutkie i bez
meduz, wino tanie, a ser feta nie podrabiany. Nieprawda, jechali, by zaszpanować przed kolegami z pracy, rodziną
obecną i poprzednią, a nawet przed wnuczkami.
Wszystko, po co tam jechali, mogli mieć tutaj, bez nerwów i znacznie taniej. Bałtyk jest tak samo zimny, jak Atlantyk
w Agadirze; na brzegach mazurskich jezior brudno, jak na plażach w tunezyjskich „kurortach”; po piramidami w Gizie
można zostać okradzionym tak samo, jak na krakowskim rynku; wykładziny w greckich hotelach tak samo poplamione
i powypalane jak w „apartamentach” w Juracie.
Lecieć samolotem, który może każdej chwili spaść po to, by jeść na śniadanie arabską mortadelę? Płacić tyle forsy, by
dowiedzieć się, że pizza w Pułtusku jest na cieńszym cieście niż w Port El Kantaui? Wydawać kupę pieniędzy, by
nastoletnia córka zaszła w ciążę po kąpieli w egipskim basenie? Tłoczyć się na lotnisku, by zobaczyć na własne oczy,
że smogu pod Akropolem jest o niebo więcej niż w Zakopanem? Bez sensu.
A gdzie, po za tym, nasz patriotyzm. W tym samym czasie, gdy nieodpowiedzialne elementy pławią się w rzekomo
lazurowych wodach Morza np. Egejskiego, właściciele kwater nad morzem i w górach, na Mazurach i na Roztoczu, w
Białowieży i na Pustyni Błędowskiej narzekają na brak „obłożenia”. I z czego oni mają żyć, z czego zapłacić podatki?
Powiedzmy sobie prawdę – nawet jeżeli przyjdzie nam spędzić dwa tygodnie na brudnym kampingu na naszym
Bałtykiem, z zaniedbanymi umywalkami i śmierdzącymi sanitariatami - czego podobno po wejściu do Europy już u nas
nie ma – to jest to polski brud, polski smród, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, na który jesteśmy uodpornieni.
Przecież wszystkie choroby przychodzą do nas z zagranicy. My mamy tylko sepsę, salomonellę i gronkowca.
Powiedzmy sobie prawdę – w Lidlu można kupić wina z całego prawie świata i to po normalnych, jak się to mówi,
przystępnych cenach. A bywają tam nawet świeże przez rok bułki z Ameryki, fistaszki z Peru, ser z Grecji czy nawet
ślimaki (fuj!) z Francji. To i po co gdzieś wyjeżdżać?
Że rekreacja, że w upałach szybciej się chudnie, że to dla zrzucenia cholesterolu i wagi? Bzdury, Akurat upały, i to
bardziej tropikalne niż w tropiku, w kraju mamy; basenów, nie tylko w szpitalach, ostatnio ci u nas dostatek (a będzie
jeszcze więcej, bo rozpoczęto realizację planu tysiącletniego: trzy tysiące basenów na trzecie tysiąclecie); rowery
kradzione w Niemczech, Holandii i Belgii można kupić na każdym targowisku; więcej kalorii spalimy przez godzinę
nad rzeką lub stawem, odganiając się od muszek i komarów niż przez dwa tygodnie aerobiku pod kierunkiem młodego
Araba; a w biodrach szybciej przyrasta od tunezyjskiej (co za smak!) chałwy niż od rodzimego serka topionego.
Wiadomo nie od dziś, że najlepsze i najtańsze są rozwiązania najprostsze. Jeśli ktoś naprawdę chce przeżyć na
urlopie coś wyjątkowego, niezapomnianego i przy okazji stracić sporo wagi, niechaj wybierze się pieszo, szosą, na
piwo do Zator (jakiż dreszczyk emocji – rozjadą czy nie rozjadą?). Albo przez lasy do Obrytego (powietrze jak w
sanatorium w Świdrze czy Otwocku, a ileż emocji – gdzie to wyjdziemy z lasu?). Albo na przełaj przez pola (może
chłopi nie pogonią?) do „Pazibrody” w Chrzanowie. Tam można uzupełnić stracone kalorie pokarmem stałym lub
płynnym. A nawet zdrzemnąć się...
A na drogę powrotną warto wziąć, tak modne obecnie, kijki do chodzenia.
Nie ma to jak podeprzeć się we właściwym momencie...
strona 1 / 1